Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Kosmiczny sukces zespołu Innspace. Polacy w finale Mars Colony Prize
2019-07-05. Wojciech Leonowicz
Jeszcze miesiąc temu świętowali główną nagrodę ? ESA Grand Prix w konkursie Student Aerospace Challenge za projekt kabiny załogowej samolotu suborbitalnego, a już dochodzą informacje o kolejnych sukcesach. Zespół studentów działających pod nazwą Innspace zakwalifikował się do finałowej 10-tki najlepszych projektów w konkursie Mars Colony Prize.
Projekt samowystarczalnej kolonii marsjańskiej dla 1000 osób o nazwie Ideacity zakwalifikował się do finału konkursu Mars Colony Prize, organizowanego przez The Mars Society. Najpierw ze 100 nadesłanych zgłoszeń jury wybrało 25 najlepszych, w tym i projekt grupy Innspace, które zostaną opublikowane w książce ?Mars Colonies: Plans for Settling The Red Planet?. Teraz jury ogłosiło finalistów. Jako jedna z 10 drużyn w finale zaprezentuje się również grupa Innspace z projektem Ideacity.
?To dla nas ogromny sukces. Stworzyliśmy ten projekt w zaledwie 5 osób i jesteśmy z niego niesamowicie zadowoleni. Cieszymy się, że jury również go doceniło.? ? mówi Justyna Pelc, lider projektu.
Marsjańskie miasto idealne
?Stworzenie na Marsie kolonii, która zapewni mieszkańcom tak samo dobre warunki, jak Ziemia, nie jest proste. Przeszkodą jest nie tylko technologia, ale i funkcjonowanie marsjańskiego społeczeństwa? ? Piotr Torchała, konstruktor.
Projekt Ideacity wykorzystuje koncepcję miasta idealnego. Główne założenia miasta to krótkie odległości (miasto mieści się na planie sześciokąta o boku 400 m), centrum będące głównym punktem całej kolonii oraz stworzenie sieci zarówno podziemnych tuneli, które pozwolą poruszać się po mieście bez narażania się na zewnętrzne warunki, jak i dróg na powierzchni, umożliwiający ruch pojazdów z ładunkami na powietrzni.
Bliżej centrum znajdują się budynki przeznaczone do codziennego funkcjonowania, zabudowania przemysłowe ulokowane są na zewnętrznej części miasta. Większość zabudowy znajduje się pod ziemią, co pozwala chronić mieszkańców przed promieniowaniem.
Wszystkie aspekty
Sam układ miasta to już końcowa część projektu. Aby móc je dobrze zaplanować, należy najpierw dokładnie zastanowić się, co powinno się w nim znajdować. Zespół rozpatrzył m.in. pozyskiwanie i przetwórstwo surowców, przemysł wytwórczy, wytwarzanie energii, gospodarkę komunalną, systemy podtrzymywania życia, czy również rolnictwo. Ich celem było przypisanie każdemu budynkowi konkretnej roli i zaprojektowanie go w taki sposób, aby odpowiadał zastosowaniu. Zajęło to sporo czasu ? w bazie jest ponad 100 budynków, ale było to konieczne, aby móc zoptymalizować kolonię.
?Wielokrotnie poprawialiśmy nasz projekt. Kolejne analizy pozwalały nam dopracować wszystkie ścieżki. Dzięki temu przepływ zarówno ludzi, jak i ładunków na terenie kolonii jest zoptymalizowany.? ? Beata Suścicka, architekt w projekcie.
Ważnym punktem było maksymalne zautomatyzowanie bazy. ?Ze względu na ograniczoną ilość osób w kolonii (1000) i konieczność samowystarczalności, musieliśmy tak zaprojektować kolonię, aby uniezależnić możliwie dużo aspektów od człowieka.? ? Andrzej Reinke, odpowiedzialny za automatyzację kolonii.
Mieszkańcy przyszłej kolonii powinni maksymalnie skupić się na tworzeniu przyszłości, badaniach i rozwoju bazy, a nie zajmować się pracami, do których moglibyśmy wykorzystać roboty czy sztuczną inteligencję. Jednym z głównym problemów było przeżycie ludzi w bazie.
?Zaproponowaliśmy działanie systemów podtrzymywania życia. Ważnym punktem było rozważenie marsjańskiej diety i sposobów wytworzenia pożywienia. Zdecydowaliśmy się na dietę roślinną, a same uprawy zajmują znaczną część naszego miasta.? ? Magdalena Kubajewska, odpowiedzialna kwestie związane z przeżyciem mieszkańców.
Nie tylko budowa, ale i funkcjonowanie
Strona techniczna projektu to jednak tylko 40% punktów. Projekt musiał uwzględniać także kwestie ekonomiczne, ustrój polityczny i system zarządzania kolonią, zagadnienia społeczne i kulturalne, czy wreszcie estetykę kolonii. ?To właśnie ta część zajęła nam najwięcej czasu, ale też była najciekawszą częścią projektu. Wydaje się, że idealny system nie istnieje, stąd rozważania, jak taka marsjańska kolonia powinna działać, to były niekończące się dyskusje? ? mówi Justyna Pelc, lider projektu.
Co dalej?
Grupa będzie walczyć o główną nagrodę w finale, który odbędzie się podczas Mars Society Convention w USA w październiku. Do finału zakwalifikowały się obok projektów opracowanych przez Rosjan, Szwedów, Amerykanów, Francuzów i Szwajcarów. Trzy najlepsze projekty poznamy wieczorem 19 października. Ich autorzy zostaną nagrodzeni kolejno kwotami ? 10, 5 i 2,5 tys. dolarów.
?Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy i to nawet więcej, niż planowaliśmy. Uważamy, że projekt jest naprawdę dobry i jest realnym rozwiązaniem dla takiej kolonii. Mamy nadzieję, że sędziowie go docenią, choć wiemy, że konkurencja jest ogromna.? ? Justyna Pelc, lider projektu.
Wyniki na oficjalnej stronie organizatora.
(MS)
https://kosmonauta.net/2019/07/kosmiczny-sukces-zespolu-innspace-polacy-w-finale-mars-colony-prize/

Kosmiczny sukces zespołu Innspace. Polacy w finale Mars Colony Prize.jpg

Kosmiczny sukces zespołu Innspace. Polacy w finale Mars Colony Prize2.jpg

Kosmiczny sukces zespołu Innspace. Polacy w finale Mars Colony Prize3.jpg

Kosmiczny sukces zespołu Innspace. Polacy w finale Mars Colony Prize4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utworzono pierwszy chorwacki park ciemnego nieba
2019-07-05.
Pasmo górskie w środkowej części Chorwacji stało się pierwszym parkiem ciemnego nieba na Półwyspie Bałkańskim i jednym z kilkunastu w całej Europie.
Niedawno informowaliśmy o możliwości przystąpienia do programu Dark Sky Poland 2019, dotyczącego problematyki zanieczyszczenia sztucznym światłem. Osoby, które są zainteresowane działalnością w tym zakresie, mają możliwość zgłoszenia swojej kandydatury na działaczy regionalnych programu. Szczegóły w poprzednim artykule. Pozostając przy tej tematyce przedstawiamy najnowszy z międzynarodowych parków ciemnego nieba. Jest pierwszym takim parkiem w Chorwacji i na całym Półwyspie Bałkańskim.
Utworzenie opisywanego parku nie jest całkiem przypadkowe bowiem z początkiem bieżącego roku uchwalono w Chorwacji ustawę o przeciwdziałaniu zanieczyszczeniu sztucznym światłem. W porównaniu do wcześniej obowiązującego prawa wprowadzono nowe regulacje, zwiększające kontrolę nad niechcianym i nadmiernym światłem. W pewnym sensie pokłosiem tych działań jest właśnie utworzenie pierwszego parku ciemnego nieba, który zlokalizowano na terenie Petrovej Gory - niewielkiego pasma górskiego w środkowej części kraju.
Inicjatorem utworzenia parku było stowarzyszenie miłośników astronomii Beskraj z Zagrzebia, które organizowało swoje zloty i spotkania początkowo na jednym ze wzgórz niedaleko stołecznego miasta. Z powodu wzrastającego zanieczyszczenia światłem i dokuczającej łuny świetlnej nad Zagrzebiem, w 2007 r. wybrano Petrovą Gorę jako nowe miejsce na prowadzenie obserwacji i organizację wydarzeń astronomicznych.  
Co prawda istnieją ciemniejsze miejsca w Chorwacji niż Petrova Gora (np. wyspa Lastovo na południu kraju), jednak w nowo utworzonym parku warunki do obserwacji są także bardzo dobre. Średnie pomiary jasności nocnego nieba wykonane miernikiem SQM wykazały wyniki w granicach 21,3-21,6 mag/arcsec2, co stawia tamtejsze niebo niemal na równi z niebem nad Izerskim Parkiem Ciemnego Nieba.
Oprócz dobrych warunków do obserwacji, Petrova Gora została wybrana przez stowarzyszenie Beskraj również ze względu na dostępność komunikacyjną. Z Zagrzebia można tam dojechać już w godzinę, co sprawia że organizowane wydarzenia na Petrovej Gorze są największymi tego typu w całej Chorwacji. Oprócz corocznego, organizowanego na przełomie sierpnia i września Star Party, odbywają się tam również obserwacje rojów meteorów, a także prowadzone są warsztaty z astrofotografii.
Główny punkt obserwacyjny stanowi najwyższe wzniesienie - Petrovac (512. m n.p.m.), na którym zlokalizowano w latach 80. ubiegłego wieku słynny pomnik na cześć zwycięstwa nad nazizmem-faszyzmem. U jego stóp oraz na pobliskim parkingu może zmieścić się jednocześnie kilkadziesiąt teleskopów. Żadne okoliczne światła nie przeszkadzają w prowadzeniu obserwacji, ponieważ wszystkie 34 oprawy lampowe oświetlające pobliski pensjonat, parking i wspomniany pomnik (wysokoprężne lampy sodowe) są niemal cały czas wyłączone, a tylko 6 z nich nie spełnia warunków związanych z ochroną nocnego krajobrazu (reszta nie emituje światła ponad horyzont, ich wskaźnik ULOR wynosi 0%).
Więcej informacji:
?    Artykuł na stronie IDA
?    Strona o Petrovej Gorze
 
Źródło: materiały IDA
Na zdjęciu: Perseidy nad Perovą Gorą. Źródło: IDA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/utworzono-pierwszy-chorwacki-park-ciemnego-nieba

Utworzono pierwszy chorwacki park ciemnego nieba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue Origin odpala pierwszy raz księżycowy silnik BE-7
2019-07-05.
Firma Blue Origin przeprowadziła w czerwcu pierwsze testowe odpalenie silnika BE-7. Ma on być wykorzystany na budowanym przez przedsiębiorstwo komercyjnym lądowniku księżycowym Blue Moon.
Test został przeprowadzony w ośrodku Marshall Space Flight Center w NASA. Odpalenie silnika trwało 35 sekund. BE-7 to silnik na mieszankę ciekłego wodoru i ciekłego tlenu, o zdolności szerokiej kontroli wartości ciągu. Pojedynczy egzemplarz może osiągać ciąg 40 kN.
Silnik ma zostać wykorzystany w ujawnionym w maju projekcie lądownika księżycowego Blue Moon. Statek firmy Blue Origin ma mieć możliwość posadzenia na powierzchni naszego naturalnego satelity ładunku o masie 3,6 t, a w późniejszej wersji z powiększonymi zbiornikami paliwowymi nawet 6,5 t.
Firma Jeffa Bezosa jest także zaangażowana w amerykański program powrotu ludzi na Księżyc. Blue Origin została wybrana 16 maja jako jedna z 11 firm do opracowania rozwojowego prototypu statku transferowego i modułu zniżania załogowego lądownika księżycowego. Blue Origin weźmie też pewnie udział w zmodyfikowanym konkursie na projekt zintegrowanego lądownika.
Źródło: Blue Origin
Więcej informacji:
?    strona poświęcona projektowi Blue Moon
?    transmisja z ogłoszenia projektu Blue Moon
 
Na zdjęciu: Jeff Bezos prezentujący lądownik Blue Moon. Źródło: Blue Origin.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/blue-origin-odpala-pierwszy-raz-ksiezycowy-silnik-be-7

Blue Origin odpala pierwszy raz księżycowy silnik BE-7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Jan Madey i ks. prof. Michał Heller z wyróżnieniami im. prof. Macieja W. Grabskiego
2019-07-05.
Prof. Jan Madey i ks. prof. Michał Heller z zostali laureatami wyróżnień im. prof. Macieja W. Grabskiego za działania na rzecz społecznego rozumienia nauki. Nagrody po raz drugi przyznała Fundacja na rzecz Nauki Polskiej.
Laureaci odebrali pamiątkowe dyplomy z rąk prezesa FNP prof. Macieja Żylicza i wiceprezesa FNP prof. Włodzimierza Boleckiego. Wyróżnienie ma formę nagrody pieniężnej w wys. 10 tys. zł.
Ks. prof. Michał Heller to wybitny uczony, kosmolog, filozof i teolog. Urodził się 12 marca 1936 r. w Tarnowie. Tam skończył szkołę podstawową i poszedł do gimnazjum. W 1953 r. zdał maturę i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie. W 1959 r. przyjął święcenia kapłańskie. Na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w 1965 r. uzyskał stopień magistra, w 1966 r. - doktora, zaś w 1969 r. - doktora habilitowanego. W 1972 r. objął stanowisko docenta w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, tam w 1985 r. uzyskał stopień profesora nadzwyczajnego, a w 1990 r. został profesorem zwyczajnym.
Jest dyrektorem i założycielem (2008 r.) Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie, członkiem zwyczajnym Papieskiej Akademii Nauk i wielu towarzystw naukowych, w tym m.in. Obserwatorium Watykańskiego w Castel Gandolfo, Polskiej Akademii Umiejętności, Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, Polskiego Towarzystwa Teologicznego. Odznaczony został m.in. Orderem Orła Białego i Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski.
Jest pierwszym Polakiem uhonorowanym Nagrodą Templetona, nazywaną "teologicznym Noblem" i przyznawaną za przerzucanie mostów między religią a nauką. Całą tę nagrodę - 1,6 mln dolarów przeznaczył na utworzenie Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie.
Z kolei prof. Jan Madej pracuje na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. Na Uniwersytecie Warszawskim uzyskiwał stopnie naukowe doktora (1972) i doktora habilitowanego (1979), a w 2001 otrzymał tytuł profesora nauk technicznych. Specjalizuje się w informatyce i inżynierii oprogramowania.
Poza pracą naukową, patronuje młodym ludziom, którzy chcą rozwijać swoje talenty i naukowe pasje. Jest przewodniczącym Zarządu Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, krajowym organizatorem Konkursu Unii Europejskiej dla Młodych Naukowców (EUCYS) i opiekunem naukowym młodych informatyków z UW, którzy z sukcesami biorą udział w Akademickich Mistrzostwach Świata w Programowaniu Zespołowym (ICPC). W 2017 roku organizatorzy mistrzostw przyznali mu nagrodę Lifetime Coach Award.
We wrześniu 2011, za wybitne zasługi w pracy naukowo-badawczej oraz osiągnięcia w działalności dydaktycznej i społecznej, został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Uhonorowano go także Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Otrzymał również Medal 70-lecia polskiej informatyki, przyznany przez kapitułę Polskiego Towarzystwa Informatycznego w 2018.
Wyróżnienie im. prof. Macieja W. Grabskiego zostało ustanowione w 2016 r. dla upamiętnienia osoby prof. Macieja W. Grabskiego, prezesa FNP w latach 1992-2005. Jest przyznawane osobom, które promują i wyjaśniają metody naukowego wnioskowania, prezentują wpływ nauki i uczonych na rozwój cywilizacyjny Polski, przedstawiają w przystępny sposób wyniki prac badawczych, edukują społeczeństwo w zakresie rozróżniania ?dobrej? i ?złej? nauki, tj. badań opartych na rzetelnej metodzie i racjonalnym wnioskowaniu od badań niespełniających tych kryteriów, a także upowszechniają zweryfikowane badawczo argumenty naukowe w debacie publicznej.
PAP - Nauka w Polsce
ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C77801%2Cprof-jan-madey-i-ks-prof-michal-heller-z-wyroznieniami-im-prof-macieja-w

 

Prof. Jan Madey i ks. prof. Michał Heller z wyróżnieniami im. prof. Macieja W. Grabskiego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prognoza bardzo słabego 25 cyklu aktywności
2019-07-05. Krzysztof Kanawka
Jedna z najnowszych prognoz dla nadchodzącego cyklu aktywności słonecznej sugeruje nawet o połowę słabszy cykl w porównaniu z obecnym.
Kończący się obecnie 24. cykl aktywności słonecznej zaczął się na ?oficjalnie? w grudniu 2008 roku. Cykl miał dwa maksima: pierwsze na przełomie 2011 i 2012 roku oraz drugie na początku 2014 roku. Był to pierwszy (znany i dobrze opisany) cykl słoneczny, w którym drugie maksimum było silniejsze od pierwszego. Był to też bardzo słaby cykl aktywności ? najsłabszy od 110 lat (od cyklu 14).
Co ciekawe, najsilniejszy rozbłysk w całym cyklu nastąpił we wrześniu 2017 roku, ponad trzy lata po drugim maksimum. Wówczas notowano także coraz dłuższe okresy bez plam słonecznych, a w 2018 roku ta tendencja się jeszcze pogłębiła. W 2019 roku łącznie było już łącznie ponad 100 dni bez plam słonecznych (stan na 15 czerwca 2019).
W kwietniu przedstawiliśmy pierwsze prognozy dla 25 cyklu aktywności słonecznej. Prognoza sugerowała, że nadchodzący cykl będzie stosunkowo mało aktywny, podobnie jak 24 cykl. Przewidywana liczba Wolfa, najprostszy szacunek aktywności słonecznej, to zakres pomiędzy 95 a 130 dla maksimum lub maksimów 25 cyklu (dla 24 cyklu było to maksymalnie 116). Dla porównania ? przeciętna wartość liczby Wolfa z cykli słonecznych z XX wieku zawierała się w zakresie od 140 do 220.
W połowie czerwca NASA opublikowała swoją prognozę. Oczywiście nie jest to oficjalna prognoza NASA, tylko wynik prac jednej z grup badawczych. W tym przypadku przewiduje się, że 25 cykl będzie wyraźnie słabszy od ustępującego 24 cyklu. Grupa z NASA Ames, pod kierownictwem, Iriny Kitiashvili, uważa, że maksimum 25 cyklu będzie mieć aktywność na poziomie 50-80% aktualnego cyklu. Przekłada się to na wartość liczby Wolfa pomiędzy 60 a 80. Te wyliczenia powstały na podstawie obserwacji różnych pól magnetycznych pojawiających się na fotosferze (widocznej ?powierzchni?) Słońca, a nie tylko powstałych grupach plam. Co ciekawe, podobne wyliczenia w 2008 roku bardzo dobrze oddały aktywność 24 cyklu słonecznego.
Tak słaby cykl oznacza niewielką ilość energetycznych rozbłysków (w tym klasy X) oraz mniejszą ilość efektów geomagnetycznych. Oznacza to także, że misje załogowe poza bezpośrednie otoczenie Ziemi będą mogły być wykonywane z mniejszym ryzykiem. Dla NASA to ważne, gdyż w przyszłej dekadzie ma się odbyć program Artemis ? powrót człowieka na Księżyc.
Wciąż dość mało wiemy o Słońcu i cyklicznych zmianach zachodzących w jego wnętrzu. Jednakże, z każdym cyklem oraz nową misją słoneczną, coraz lepiej poznajemy poszczególne mechanizmy na naszej Dziennej Gwieździe. Dużą rolę w tym pełnią misje kosmiczne, takie jak Solar Dynamics Observatory (SDO), dwie sondy STEREO oraz Parker Solar Probe.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2019/07/prognoza-bardzo-slabego-25-cyklu-aktywnosci/

Prognoza bardzo słabego 25 cyklu aktywności.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronom-amator znalazł i uwiecznił na zdjęciu tajny amerykański wahadłowiec
2019-07-05.
Misje pojazdu X-37B, który należy do Amerykańskiej Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności są ściśle tajne, ale jakiś czas temu pewne informacje o nim przeciekły do globalnej sieci.
Ralph Vandeberg, amator astronomii z Holandii postanowił wykorzystać swój zmodyfikowany, 10-calowy teleskop do próby wypatrzenia na ziemskiej orbicie mini-wahadłowca X-37B. Maszyna mierzy 8,8 metra długości, 2,9 metra wysokości i dysponuje rozpiętością skrzydeł na poziomie 4,6 metra.
Start pojazdu w misji OTV-5 miał miejsce 7 września 2017 roku. Został wyniesiony na orbitę z przylądka Canaveral na Florydzie na pokładzie rakiety Falcon 9R od SpaceX. W tej chwili w kosmosie przebywa on już 657 dni, co jest niezwykłym wyczynem, jak na tego typu pojazdy.
Vandeberg znalazł pojazd na wysokości 349 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi i wykonał mu zdjęcia. Chociaż nie powalają jakością, to jednak bez problemu możemy ocenić, że rzeczywiście mamy tu do czynienia z pojazdem należącym do Pentagonu. Znalezienie X-37B nie było łatwe, ponieważ pojazd często zmienia orbitę. Obecnie maszyna znajduje się na orbicie 349 x 362 km i nachyleniu aż 54,5 stopnia
Armia USA wykorzystuje go do przeprowadzania najróżniejszych testów technologii. Pentagon nie chce ujawnić, jakie eksperymenty znajdują się na pokładzie, ale z przecieków i donosów specjalistów z branży wynika, że są tam innowacyjne układy elektroniczne, systemy osłon termicznych, generatory ciepła i systemy podtrzymania życia na potrzeby przyszłych misji załogowych na Księżyc i Marsa.
Nie jest to zaskoczeniem, w końcu NASA musi gdzieś testować takie technologie, a pokład mini-wahadłowca wydaje się do tego najlepszym miejscem, zwłaszcza, że jego misje są dość tanie w porównaniu z przygotowaniem specjalnych misji satelitów, które opiewają na grube miliardy dolarów.
Wiemy też, że poprzednich misjach w X-37B był testowany silnik jonowy, zaawansowane systemy precyzyjnej nawigacji i próbki 100 najnowocześniejszych materiałów (nowe polimery, kompozyty i powłoki), w ramach projektu o nazwie Materials Exposure and Technology Innovation in Space (METIS). Ich zadaniem jest ochrona promów, satelitów, sond i kapsuł, a także wszystkich instalacji wojskowych znajdujących się na orbicie.
Źródło: GeekWeek.pl/Ralf Vandeberg / Fot. Ralf Vandeberg
https://www.geekweek.pl/news/2019-07-05/astronom-amator-znalazl-i-uwiecznil-na-zdjeciu-tajny-amerykanski-wahadlowiec/

Astronom-amator znalazł i uwiecznił na zdjęciu tajny amerykański wahadłowiec.jpg

Astronom-amator znalazł i uwiecznił na zdjęciu tajny amerykański wahadłowiec.jpg2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meteoryty z cyjankami przyniosły życie na Ziemię?

2019-07-05.

Cyjanki mogły odgrywać ważną rolę w rozwoju życia na Ziemi. Naukowcy podejrzewają, że te związki chemiczne mogły przybyć na naszą planetę na meteorytach.

Próbki meteorytów, które spadły w pobliżu Murchison w Australii w 1969 r. zawierają cyjanki występujące w stabilnej konfiguracji z żelazem i tlenkiem węgla. Te same związki występują w enzymach zwanych hydrogenazami obecnymi we współczesnych bakteriach i archeonach. Może to sugerować, że wczesne ziemskie życie albo pochodzi z meteorytów, albo wczesna Ziemia równolegle wytworzyła te cyjanki.

Zespół naukowców z Boise State University pod kierownictwem Michaela Callahana zaczął poszukiwać cyjanków w skałach pochodzących z kosmosu w 2011 r., po tym, gdy odkrył zasady azotowe nukleotydów w meteorytach. Wyglądały one, jakby pochodziły od cyjanków, ale naukowcy nie mieli pewności. Zwłaszcza, że cyjanki są bardzo reaktywne, więc mogą brać udział w wielu reakcjach, także na meteorytach, zanim te trafią jeszcze na Ziemię.

Uczeni przeanalizowali próbki meteorytów, z których większość została odkryta na Antarktydzie. Pięć z nich było szczególnym rodzajem chondrytów węglowych, które zawierają zasady azotowe, a także aminokwasy. Jednym z nich był meteoryt Murchison, który spadł w Australii w 1969 r.

- Wydaje się, że cyjanki mogą przetrwać miliardy lat w kosmosie i w spaść na Ziemię. To wynika z obserwacji stabilnej konfiguracji z tlenkiem węgla i żelazem. To naprawdę klasyczna chemia nieorganiczna - powiedział Callahan.

To sprawia, że meteoryty mogły odegrać ogromną rolę w rozprzestrzenianiu życia we wszechświecie, a także przynieść je na Ziemię. Wciąż nie ma twardych dowodów potwierdzających tę tezę - być może dostaniemy je dzięki próbce z asteroidy Bennu, którą sonda OSIRIS-Rex dostarczy na Ziemię w 2023 r.

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-meteoryty-z-cyjankami-przyniosly-zycie-na-ziemie,nId,3072850

Meteoryty z cyjankami przyniosły życie na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KELT-24 b ? odkrycie egzoplanety z polskim akcentem
2019-07-06. Krzysztof Kanawka
W ramach programu Kilodegree Extremely Little Telescope udało się odkryć egzoplanetę, która otrzymała oznaczenie KELT-24 b. W jej odkryciu brał udział astronom amator z Polski.
Egzoplaneta KELT-24 b jest przykładem ?gorącego Jowisza?, czyli dużej gazowej planety krążącej wokół swej gwiazdy macierzystej. W tym przypadku planeta krąży z czasem 5,6 dnia wokół swej gwiazdy.
Co wiemy o KELT-24 b? Masa tej egzoplanety jest szacowana na około 5,2 mas Jowisza. Promień KELT-24 b to około 1,3 promienia Jowisza.
KELT-24 b udało się odkryć za pomocą tzw. metody tranzytów. Z perspektywy Ziemi ta egzoplaneta co pewien czas przesłania swoją gwiazdę, powodując niewielki spadek jasności. Podczas swojego tranzytu KELT-24 b blokuje około 0,7% światła, co w tym przypadku oznacza spadek jasności o 0,008 magnitudo.
Gwiazda, wokół której krąży KELT-24 b, znajduje się w konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy. Jasność tej gwiazdy to 8,3 magnitudo ? jest to jedna z najjaśniejszych gwiazd na ziemskim niebie, u której wykryto tranzytującą planetę.
Odkrycie KELT-24 b jest wynikiem prac międzynarodowej grupy astronomów-amatorów. W projekcie Kilodegree Extremely Little Telescope (KELT), oprócz teleskopów amatorów, wykorzystywane są dwa małe teleskopy (jeden w USA, drugi w RPA) o dużym polu widzenia.
Odkrycie KELT-24 b ma polski akcent. W odkryciu uczestniczył astronom amator z Polski ? Gabriel Murawski. Nie jest to pierwsze odkrycie, przy którym uczestniczył Gabriel ? w marcu 2018 roku informowaliśmy o odkryciu HD 286123 b.
Polecamy wątek na forum Astropolis dotyczący KELT-24 b.
https://kosmonauta.net/2019/07/kelt-24-b-odkrycie-egzoplanety-z-polskim-akcentem/

KELT-24 b ? odkrycie egzoplanety z polskim akcentem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechświat rozszerza się szybciej, niż przypuszczano
Autor: admin (2019-07-06)
Astronomowie dokonali pomiaru tempa ekspansji Wszechświata. Jednak najnowszy wynik znów pokazuje nam, że kosmos rozszerza się znacznie szybciej, niż powinien w oparciu o warunki, jakie powstały tuż po Wielkim Wybuchu.
Ustalenie stałej Hubble'a, czyli szybkości ekspansji Wszechświata, pozostaje dla naukowców sporym wyzwaniem. Według danych satelity Planck, który mierzył mikrofalowe promieniowanie tła, stała Hubble'a powinna wynosić 67,4 km/s na megaparsek z mniej niż 1% niepewności.
Stałą Hubble'a można obliczyć na wiele sposobów. Kiedyś, Edwin Hubble obserwował tzw. przesunięcie dopplerowskie oddalających się mgławic, czyli zmiany długości fal światła w miarę oddalania się obiektu. Jednak dziś mamy do dyspozycji bardziej precyzyjne metody.
Współcześnie, obliczenia często opierają się o świece standardowe, takie jak gwiazdy zmienne ? cefeidy. Poznanie jasności tych gwiazd pozwala na dokładne obliczenie odległości. Przykładowo w 2018 roku, obliczenia dokonane na cefeidzie dostarczyły nam danych, z których wynika, że tempo ekspansji Wszechświata jest na poziomie 73,5 km/s na megaparsek. Pomiar ten zmniejszył prawdopodobieństwo wystąpienia błędu do 1 do 3000. Teraz dokonano kolejnych pomiarów, które jeszcze bardziej zmniejszyły ryzyko błędu.
Badania przeprowadzone z pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, które skupiały się na ustaleniu jasności 70 cefeid w Wielkim Obłoku Magellana, pozwoliły określić nową stałą Hubble'a. Wynosi ona 74,03 km/s na megaparsek ? to około 9% szybciej niż szacunki oparte o dane satelity Planck. Jednocześnie szansa, że taka rozbieżność mogłaby być błędem, spadła do 1 na 100 000.
Naukowcy wciąż nie rozumieją, dlaczego po raz kolejny otrzymali wynik, który tak bardzo różni się od szacunków, wynikających z pomiaru mikrofalowego promieniowania tła. Zagadki tej wciąż nie udało się rozwiązać, dlatego badacze zamierzają przeprowadzać kolejne pomiary, aby przynajmniej mieć pewność, że zostały one wykonane w sposób prawidłowy. Jednak naukowcy zdają sobie sprawę z tego, że rozwiązanie zagadki ze stałą Hubble'a być może będzie wymagało nowej fizyki.
Źródło:
https://tylkonauka.pl/wiadomosc/najnowsze-pomiary-wskazuja-ze-wszechswiat-rozsze..
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wszechswiat-rozszerza-sie-szybciej-niz-przypuszczano

Wszechświat rozszerza się szybciej, niż przypuszczano.jpg

Wszechświat rozszerza się szybciej, niż przypuszczano2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczcie przepiękny start rakiety Falcon Heavy w zwolnionym tempie
2019-07-06.
SpaceX ostatnimi czasy rozpieszcza swoich fanów i entuzjastów przemysłu kosmicznego. Już mieliśmy okazję zobaczyć widok z osłony ładunku i moment lądowania jej na statku, a teraz dostaliśmy coś jeszcze ciekawszego.
Co powiecie na spektakularne ujęcia w zwolnionym tempie na start najpotężniejszej rakiety obecnie wykorzystywanej w przemyśle kosmicznym? Ryan Chylinski przygotowuje filmy w ramach swojego studia Cosmic Perspective. Władze SpaceX pozwoliły mu umieścić swoje ultraszybkie kamery w pobliżu platformy startowej LC-39A, z której startował w kosmos Falcon Heavy z misją STP-2.
Chylinskiemu udało się uwiecznić start rakiety z kilku perspektyw, dzięki czemu początek lotu, czyli najbardziej widowiskową część misji, możemy zobaczyć w takich detalach, w jakich normalnie nie byłoby nigdy nam dane. Amerykaninowi polskiego pochodzenia zależą się za to wielkie brawa, gdyż przygotowania do pomyślnego przeprowadzenia takiej akcji to niezwykle karkołomne zadanie.
Trzeba bowiem mieć na uwadze fakt, że starty rakiet są często przekładane ze względu na warunki atmosferyczne. Cały sprzętu musi być sterowany zdalnie, a przy okazji być bez przerwy aktywny, by nie przegapić tej wielkiej chwili. Chylinski ujawnił, że zestaw ultraszybkich kamer wyposażył w mały zestaw paneli solarnych, dzięki któremu sprzęt mógł być zasilany przez kilka dni, gdy start Falcona Heavy był przełożony.
?Moim celem jest pokazanie wspaniałej perspektywy i piękna tego, co się dzieje w momencie startu, zatrzymać czas i wzbudzać zainteresowanie, inspirację i rozpalać wyobraźnię? - powiedział Ryan Chylinski, pomysłodawca i realizator projektu.
Źródło: GeekWeek.pl/Cosmic Perspective / Fot. Cosmic Perspective
https://www.geekweek.pl/news/2019-07-06/zobaczcie-przepiekny-start-rakiety-falcon-heavy-w-zwolnionym-tempie/

 

 

Zobaczcie przepiękny start rakiety Falcon Heavy w zwolnionym tempie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak będzie wyglądała duża chińska stacja kosmiczna o nazwie Tiangong
2019-07-06.
Państwo Środka rozwija na potęgę swój przemysł kosmiczny. W latach 20. kraj ten chce odbyć pierwszy załogowy lot na Księżyc i na Marsa. W międzyczasie powstanie też duża stacja kosmiczna.
Chiny mają wielkie kosmiczne plany. Ich celem jest poszukiwanie zasobów na innych planetach przemierzających Układ Słoneczny. Swoją przygodę z kosmosem rozpoczęli od budowy dwóch małych modułów orbitalnych o nazwach Tiangong-1 i Tiangong-2 (Niebiański Pałac), na pokładach których przebywali astronauci i dokonywali ważnych eksperymentów na potrzeby dalszych misji.
Państwo Środka chce jednak pójść o krok dalej i wysłać załogową misję na Srebrny Glob. Aby było to możliwe, najpierw plany przewidują budowę dużej stacji kosmicznej na ziemskiej orbicie. Ochrzczona zostanie ona nazwą Tiangong, na cześć poprzednich modułów. Początkowo miała ona zacząć powstawać w 2020 roku, ale problemy przy budowie najpotężniejszej rakiety w historii tego kraju o nazwie Chang Zheng 5 zmusiły rząd do weryfikacji swoich planów.
Najprawdopodobniej pierwszy element kosmicznego domu zostanie wyniesiony na orbitę w 2022 roku. Stacja z wyglądu będzie bardzo podobna do słynnego rosyjskiego Mira, ale nieco od niego mniejsza. Chiny chcą, by na jej pokładzie bezustannie przebywali astronauci oraz prowadzili ważne badania i eksperymenty. Co ciekawe, Państwo Środka nie zamierza się bunkrować w kosmosie. Niedawno rząd zaprosił inne kraje świata do współpracy przy budowie tego obiektu.
Przypomnijmy, że obecnie na niewidocznej z Ziemi stronie powierzchni Księżyca znajduje się misja Chang'e-4. Chińska Agencja Kosmiczna (CNSA) ujawniła, że planuje jeszcze 4 takie misje na ten obiekt. W trakcie ostatniej, Chang'e-8, Chińczycy zamierzają przetestować zaawansowane technologie na potrzeby budowy tam pierwszej bazy. Kolejna misja, Chang'e-5, w ramach której pobrane zostaną próbki księżycowych skał i dostarczone na Ziemię, zostanie przeprowadzoNiebawem wieści będą nadchodzić również z Marsa. Stanie się to za sprawą kolejnej misji Państwa Środka, które ma o wiele ambitniejsze plany związane z eksploracją przestrzeni kosmicznej i przemierzającej ją fascynujących obiektów. Chińska przygoda z Marsem rozpocznie się już w przyszłym roku. Wówczas na ten glob zostanie wysłana misja, w ramach której w 2021 roku powierzchnię będzie badał pierwszy łazik o nazwie HX-1.
Lądownik i łazik polecą na Czerwoną Planetę na szczycie rakiety Długi Marsz 5. Robot ma rozejrzeć się po okolicy i wybrać odpowiednie miejsca do pobrania próbek. Gdy to już się stanie, rakieta Długi Marsz 9 wyśle tam kolejny lądownik i łazik. Robot pobierze próbki, dostarczy na rakietę, polecą one na orbitę, opuszczą Marsa i wrócą na Ziemię. Wszystko to ma odbyć się do roku 2030.
Chińska Agencja Kosmiczna, dzięki tym zakrojonym na szeroką skalę misjom, chce poczynić historyczny krok w planach eksploracji tej planety. Do tej pory żadnemu krajowi nie udało się przeprowadzić takiego karkołomnego zadania. Chińscy naukowcy wówczas będą mieli w tej materii już spore doświadczenie. Tego zasługą będzie misja Chang'e-5 na Księżyc. W jej ramach księżycowy łazik ma pobrać próbki z powierzchni Srebrnego Globu i dostarczyć je na Ziemię w celu ich bardziej wnikliwych badań.
Źródło: GeekWeek.pl/CNSA / Fot. CNSA
https://www.geekweek.pl/news/2019-07-06/tak-bedzie-wygladala-duza-chinska-stacja-kosmiczna-o-nazwie-tiangong/

Tak będzie wyglądała duża chińska stacja kosmiczna o nazwie Tiangong.jpg

Tak będzie wyglądała duża chińska stacja kosmiczna o nazwie Tiangong2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wirujące czarne dziury w kosmicznym morzu
2019-07-06. Autor. Vega
Jak wiry w oceanie, rotujące czarne dziury w przestrzeni kosmicznej tworzą wokół siebie wirujące strumienie. Jednak czarne dziury nie tworzą wirów wiatru ani wody. Raczej generują dyski gazu i pyłu podgrzane do temperatury setek milionów stopni, które świecą w promieniach X.

Wykorzystując dane z obserwatorium rentgenowskiego Chandra, astronomowie zastosowali nową technikę pomiaru spinu pięciu supermasywnych czarnych dziur. Materia w jednym z tych kosmicznych wirów rotuje wokół swojej czarnej dziury z prędkością większą, niż 70% prędkości światła.

Astronomowie wykorzystali naturalne zjawisko zwane soczewką grawitacyjną. Zgodnie z przewidywaniami Einsteina, przy odpowiednim ustawieniu, zakrzywienie czasoprzestrzeni przez masywny obiekt, taki jak duża galaktyka, może powiększać i tworzyć wiele obrazów odległego obiektu.

W ostatnim badaniu astronomowie wykorzystali Chandrę i soczewkowanie grawitacyjne do badania pięciu kwazarów, z których każdy zawierał supermasywną czarną dziurę szybko pochłaniającą materię z otaczającego ją dysku akrecyjnego. Soczewkowanie grawitacyjne przez galaktykę światła z każdego z tych kwazarów stworzyło wiele obrazów każdego kwazara. Ostra zdolność obrazowania Chandry jest niezbędna do oddzielenia zwielokrotnionych, soczewkowanych obrazów każdego kwazara.

Kluczowym postępem poczynionym przez naukowców w tym badaniu było to, że wykorzystali mikrosoczewkowanie, w którym to zjawisku pojedyncze gwiazdy w soczewkującej galaktyce, zapewniły dodatkowe wzmocnienie światła z kwazara. Większe powiększenie oznacza, że mniejszy region wytwarza emisję promieniowania rentgenowskiego.

Później naukowcy wykorzystali tę właściwość, że wirująca czarna dziura ciągnie przestrzeń wokół siebie i pozwala, aby materia orbitowała bliżej niej niż jest to możliwe w przypadku niewirującej czarnej dziury. Dlatego mniejszy obszar emitujący odpowiadający ciasnej orbicie ogólnie implikuje szybko wirującą czarną dziurę. Autorzy pracy wyciągnęli wniosek z analizy mikrosoczewkowania, że promienie X pochodzą z tak małego regionu, co oznacza, że czarne dziury muszą szybko wirować.

Wyniki pokazały, że jedna z czarnych dziur w soczewkowanym kwazarze, zwanym ?krzyżem Einsteina? (oznaczony jako Q2237 na zdjęciu), wiruje z maksymalną, lub bliską maksymalnej możliwej, prędkością. Odpowiada to horyzontowi zdarzeń wirującemu z prędkością światła. Cztery inne badane czarne dziury wirowały z prędkością średnio około połowy tej maksymalnej.

Dla Krzyża Einsteina emisja promieniowania rentgenowskiego pochodzi z części dysku mniejszej, niż 2,5-krotność wielkości horyzontu zdarzeń, a dla pozostałych czterech kwazarów promienie X pochodzą z regionu od czterech do pięciu razy większych od horyzontu zdarzeń.

Jak te czarne dziury mogą wirować tak szybko? Naukowcy uważają, że te supermasywne czarne dziury prawdopodobnie rosły, gromadząc większość swojej materii w ciągu miliardów lat z dysku akrecyjnego rotującego z podobną orientacją i kierunkiem wirowania.

Wykryte przez Chandrę promieniowanie X powstaje, gdy dysk akrecyjny otaczający czarną dziurę tworzy obłok o temperaturze wielu milionów stopni, lub koronę nad dyskiem w pobliżu czarnej dziury. Promienie X z tej korony odbijają się od wewnętrznej krawędzi dysku akrecyjnego, a mocne siły grawitacyjne w pobliżu czarnej dziury zniekształcają odbite widmo rentgenowskie. Duże zniekształcenia obserwowane w widmach rentgenowskich badanych kwazarów sugerują, że wewnętrzna krawędź dysku musi znajdować się blisko czarnych dziur, dając dalsze dowody, że muszą one szybko wirować.

Kwazary, o których mowa, znajdują się w odległościach od 9,8 do 10,9 mld lat świetlnych stąd, a czarne dziury mają masy od 160 do 500 mln razy większą, niż Słońce. Obserwacje te były najdłuższymi w historii wykonanymi przez Chandra z soczewkowanie grawitacyjnym kwazarów, o całkowitym czasie ekspozycji wynoszącym od 1,7 do 5,4 dnia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Chandra

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/07/wirujace-czarne-dziury-w-kosmicznym.html

Wirujące czarne dziury w kosmicznym morzu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39. Zjazd Polskiego Towarzystwa Astronomicznego
2019-07-07, Redakcja
39. Zjazd Polskiego Towarzystwa Astronomicznego odbędzie się we wrześniu w Olsztynie.
Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) informuje, iż XXXIX Zjazd PTA odbędzie  się w Olsztynie w dniach 9-12 września 2019 r. Aktualnie trwają zapisy na konferencję. Dodatkowo w dniach 7-8 września, również w Olsztynie, spotkają się organizacje pozarządowe związane z astronomią i kosmosem.
Zjazdy Polskiego Towarzystwa Astronomicznego to duże konferencje naukowe odbywające się co dwa lata w różnych ośrodkach astronomicznych w kraju. Ich rolą jest bieżący przegląd badań astronomicznych i kosmicznych prowadzonych w Polsce, a także ułatwianie współpracy pomiędzy różnymi polskimi ośrodkami astronomicznymi.
XXIX Zjazd Polskiego Towarzystwa Astronomicznego zaplanowany jest na 9-12 września w Olsztynie. Astronomów gościć będzie Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. Partnerem jest Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne. Strona internetowa konferencji: www.pta.edu.pl/zjazd39.
W tym roku w programie konferencji zaplanowano 8 sesji: Astronomia i astrofizyka wielozakresowa (multi-messenger); Duże projekty aparaturowe, przegląd polskiego udziału; Układy planetarne i astrobiologia; Słońce, gwiazdy i obszary międzygwiazdowe; Akreujące obiekty zwarte i ich ewolucja; Galaktyki i ich aktywność; Kosmologia i budowa wszechświata; Popularyzacja nauki: historia i nowe odkrycia.
Wykład inauguracyjny wygłosi dr hab. Grzegorz Brona z Creotech Instruments S.A., w okresie od marca 2018 r. do kwietnia 2019 r. prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
Podczas inauguracji konferencji poznamy laureatów nagród PTA: Medalu Bohdana Paczyńskiego, który jest najwyższym wyróżnieniem przyznawanym przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne, Nagrody Młodych PTA ? dla młodych naukowców posiadających wybitny dorobek w dziedzinie astronomii oraz Nagrody i Medalu im. Włodzimierza Zonna za popularyzację wiedzy o Wszechświecie.
39. Zjazd PTA otrzymał patronat od Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosława Gowina, Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego Gustawa Marka Brzezina, Wojewody Warmińsko-Mazurskiego Artura Chojeckiego, Prezydenta Miasta Olsztyna Piotra Grzymowicza, Polskiej Agencji Kosmicznej. Z kolei patronatów medialnych udzieliły czasopismo i portal  Urania ? Postępy Astronomii, Gazeta Olsztyńska, Radio UWM FM.
XXXIX Zjazd Polskiego Towarzystwa Astronomicznego to zadanie finansowane w ramach umowy 779/P-DUN/2019 ze środków Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeznaczonych na działalność upowszechniającą naukę. Sponsorem jest także firma Mazurskie Miody.
Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) to organizacja zrzeszająca zawodowych astronomów. Istnieje od 1923 roku. Jest stowarzyszeniem naukowym, ale działa także w zakresie popularyzacji astronomii. Organizuje konferencje, konkursy, przyznaje stypendia, wydaje książki, serię ?Proceedings of the Polish Astronomical Society? oraz czasopismo popularnonaukowe ?Urania ? Postępy Astronomii? ? jeden z najstarszych tego typu tytułów na świecie. Jest też wydawcą portalu internetowego Urania (www.urania.edu.pl) i współproducentem telewizyjnych serii ?Astronarium? i ?Astronomia niepodległa?. Witryna internetowa PTA ma adres www.pta.edu.pl.
Więcej informacji:
?    Komunikat PTA: https://www.pta.edu.pl/prasa/pta1905
?    Witryna internetowa 39. Zjazdu PTA: https://www.pta.edu.pl/zjazd39
?    Polskie Towarzystwo Astronomiczne: https://www.pta.edu.pl
?    Kontakt dla mediów: [email protected]
?    Kontakt dla uczestników konferencji: [email protected]
https://kosmonauta.net/2019/07/39-zjazd-polskiego-towarzystwa-astronomicznego/

39. Zjazd Polskiego Towarzystwa Astronomicznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczesna ciemna energia - czy to ona powoduje rozszerzanie wszechświata?

2019-07-07.
Okazuje się, że może istnieć egzotyczna forma ciemnej energii, która byłaby w stanie wyjaśnić rozbieżność w pomiarach szybkości ekspansji wszechświata.

 Tak zwana wczesna ciemna energia mogła istnieć we wczesnym wszechświecie, a następnie zniknąć. To by wyjaśniało, dlaczego wskaźniki ekspansji wszechświata się nie zgadzają.

Ciemna energia jest nieznaną, tajemniczą formą energii, która przenika przestrzeń, przyspieszając ekspansję wszechświata. Naukowcy badający tempo ekspansji wszechświata odkryli, że wyniki pomiarów się różnią. Kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tła sugeruje niższą szybkość ekspansji wszechświata niż pomiary supernowych i pulsarów. Innymi słowy, wszechświat wydaje się rozszerzać szybciej niż można by przypuszczać. Ta różnica została nazwana napięciem Hubble'a.

Nowe badania sugerują, że wczesna ciemna energia może być brakującym elementem, który wpłynął na wczesną ekspansję wszechświata. Jeżeli tak by było faktycznie, to wczesna ciemna energia miałaby subtelny wpływ na sposób, jak odbieramy kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tła.

Zaproponowana koncepcja wczesnej ciemnej energii sugeruje, że istniała ona zaledwie kilkaset tysięcy lat. We wczesnym wszechświecie działała ona intensywnie, ale dzisiaj już nie występuje.

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-wczesna-ciemna-energia-czy-to-ona-powoduje-rozszerzanie-wsze,nId,3078196

Wczesna ciemna energia - czy to ona powoduje rozszerzanie wszechświata.jpg

Wczesna ciemna energia - czy to ona powoduje rozszerzanie wszechświata2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pentagon planuje budowę własnej stacji kosmicznej
Autor: admin (2019-07-07)
Amerykanie chcą mieć własną wojskową stację kosmiczną. Departamentu Obrony USA, a konkretnie DIU (Defense Innovation Unit) ogłosił przetarg na opracowanie wojskowej stacji kosmicznej, która mogłaby zostać wykorzystana do przeprowadzenia eksperymentów i przechowywania ładunków.
Zgodnie z opublikowaną listą wymagań, Pentagon oczekuje od potencjalnych oferentów, budowy stacji kosmicznej. Ma to być mała zrobotyzowana stacja o objętość jednego metra sześciennego. Według założeń będą tam przeprowadzane eksperymenty z mikrograwitacją, do szkolenia, testowania, składowania i transportu towarów, a także powinna wykonać jakieś bliżej niesprecyzowane ?inne funkcje?. Prawdopodobnie chodzi o szpiegowanie z przestrzeni kosmicznej, albo o obserwacje astronomiczne, które Pentagon chciałby prowadzić z jakichś powodów.
Stacja ma miec metr sześcienny objętości i powinna nadawać się do przechowywania ładunku o wadze 80 kg. Pokładowe źródło zasilania musi zapewnić 1 kilowat energii. Potrzebny jest również system komunikacji i przekazywania danych, który ma zapewniać transmisję przynajmniej z prędkością do 100 kilobitów na sekundę. Konkurs będzie prowadzony w kilku etapach. Teraz jest czas na zgłoszenia zainteresowanych i na projektowanie przez nich koncepcji stacji. W 2020 roku powinny powstać pierwsze prototypy.
Stacja kosmiczna Pentagonu ma być połączona w sposób modułowy i ma zapewniać możliwość dalszej jej modernizacji. Wśród funkcji stacji Pentagon zakłada również stworzenie systemów podtrzymywania życia co być może otworzy w przyszłości drogę do wprowadzenia tam ludzi.
Ponadto stacja musi być w stanie zmienić orbitę pracy poza niską orbitą Ziemi, musi być w stanie dokować z innymi załogowymi i bezzałogowymi statkami kosmicznymi, a także dokonywać montażu innych obiektów na orbicie za pomocą jednego lub więcej zrobotyzowanych ramion.
Przyjmowanie wniosków przeprowadza wspomniany DIU czyli Departament innowacji wojskowej. Jeśli rezultaty prac oferentów będą zadowalające w ciągu najbliższych dwóch lat projekt może zostać zrealizowany i stacja kosmiczna Pentagonu znajdzie się na orbicie.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/pentagon-planuje-budowe-wlasnej-stacji-kosmicznej

Pentagon planuje budowę własnej stacji kosmicznej.jpg

Pentagon planuje budowę własnej stacji kosmicznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwają testy jachtu kosmicznego z żaglem słonecznym - LightSail 2
Autor: admin (2019-07-07)
Niedawno dostarczono na orbitę pierwszy kosmiczny jacht LightSail 2. Długo nie było wiadomo czy uda się nawiązać kontakt z urządzeniem. Kilka dni temu po raz pierwszy ustanowione zostało połączenie z Ziemią. Wkrótce rozpocznie się właściwy test żagla na wiatr słoneczny.
LightSail 2 został wystrzelony na orbitę w zeszłym tygodniu przez rakietę Falcon Heavy wyprodukowaną przez korporację SpaceX. Kilka dni temu przedstawiciele fundacji Planetary Society, właściciela pojazdu kosmicznego, potwierdzili, że było możliwe ustalenie dwukierunkowej komunikacji z LightSail 2. Po wykonaniu wszystkich testów stwierdzono, że  systemy działają prawidłowo.
W odróżnieniu od tradycyjnych statków kosmicznych, LightSail 2 nie jest wyposażony w silniki rakietowe. Wykorzystuje w niekonwencjonalny sposób energię słoneczną. W najbliższych dniach urządzenie uruchomi specjalny żagiel słoneczny, który ma zapewnić napęd.
Działa on na zasadzie wykorzystania ciśnienia promieniowania słonecznego na powierzchni odbijającej się od statku kosmicznego w ruchu. Według wyliczeń naukowców żagiel o powierzchni 32 metrów kwadratowych, jak ten w który jest wyposażony LightSail 2, powinien być wystarczający do podróżowania.
Pierwsza misja - LightSail 1 - rozpoczęła się wiosną 2015 roku. Niestety naukowcy nie byli w stanie komunikować się z urządzeniem i nie był on w stanie rozpostrzeć żagla. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Zgodnie z oczekiwaniami, LightSail 2 powinien pracować na orbicie około roku, a następnie spłonie w atmosferze.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/trwaja-testy-jachtu-kosmicznego-z-zaglem-slonecznym-lightsail-2

Trwają testy jachtu kosmicznego z żaglem słonecznym - LightSail 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z największych gwiazd w naszej Galaktyce może wybuchnąć i zniszczyć życie na Ziemi
2019-07-07.
Naukowcy badają jedną z najpotężniejszych gwiazd w naszej Galaktyce, która w każdej chwili może wybuchnąć, a przy tym zniszczyć wszelkie życie na Ziemi. Być może zagłada już się zaczęła, choć jeszcze o jej nadejściu nie wiemy.
Kosmiczny Teleskop Hubble'a uwiecznił Eta Carinae, jedną z największych, najmasywniejszych i najjaśniejszych gwiazd w Drodze Mlecznej, naszej rodzimej Galaktyce. Naukowców ciekawią procesy na niej zachodzące, które mogą doprowadzić do zagłady naszej planety.
Nie jest to scenariusz wyssany z palca, lecz całkiem prawdopodobna teoria naukowa, ponieważ Eta Carinae jest na skraju eksplozji. W rzeczywistości supergwiazdę tworzą dwie gwiazdy, stanowiące tzw. układ podwójny. Obracają się one wokół siebie raz na 5 lat.
Większa gwiazda jest aż 150 razy masywniejsza od Słońca i emituje 4 miliony razy więcej energii niż najbliższa nam gwiazda. Eta Carinae znajduje się krańcowym stadium ewolucji gwiazdowej, która w każdej chwili może eksplodować jako supernowa lub nawet hipernowa.
Silny wiatr gwiazdowy uderza w wolniejsze warstwy zewnętrzne za sprawą szybkiej utraty materii, wywołując potężne wybuchy. Jeśli dojdzie do rozerwania układu, to może wystąpić emisja błysków gamma, a te w najmniej korzystnej sytuacji, skierowane bezpośrednio w stronę Ziemi, mogą zniszczyć wszelkie życie.
Rozbłyski gamma odpowiadają najpotężniejszym wybuchom we Wszechświecie, podczas których w bardzo krótkim czasie i na małym obszarze dochodzi do emisji takiej ilości energii, że jednoczesny wybuch całego ziemskiego arsenału jądrowego przy nich jest drobnostką.
Na tle lat dochodziło do mniejszych wybuchów, które objawiały się znaczącym pojaśnieniem gwiazdy na nocnym niebie. W kwietniu 1843 roku nieoczekiwanie stała się drugą, zaraz po Syriuszu, najjaśniejszą gwiazdą ziemskiego nieba. Była tak jasna, że żeglarze opierali na niej swą nawigację.
W pierwszej dekadzie dwudziestego wieku jasność gwiazdy spadła na tyle, że przestała być ona widoczna gołym okiem. Od tego czasu gwiazda, znajdująca się w konstelacji Kila, kilkukrotnie pojaśniała, by obecnie znajdować się na granicy widzialności nieuzbrojonym okiem.
Każdy z jej kolejnych wybuchów może być tym kluczowym. Być może już do niego doszło, ponieważ Eta Carinae znajduje się 8800 lat świetnych od nas, a więc właśnie tyle lat promień światła potrzebuje, aby dotrzeć do naszych oczu i sprzed tak odległego czasu widzimy obraz tego niezwykłego obiektu. Być może błysk gamma już zmierza w naszą stronę.
Tego nie wiemy, a dowiemy się w ostatniej chwili, w momencie, gdy gwałtowny wzrost promieniowania pochodzącego z odmętów kosmosu odnotują znajdujące się na ziemskiej orbicie sondy, w tym kosmiczne obserwatorium Fermi, a także naziemne teleskopy.
Polacy badają rozbłyski gamma
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) wraz z Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) nawiązała ścisłą współpracę z Chińską Narodową Agencją Kosmiczną. Polscy uczeni uczestniczą w badaniach, które przyczynią się do bliższego poznania natury rozbłysków gamma.
Jest to możliwe za sprawą instrumentu o nazwie POLAR. Został on wyniesiony w kosmos na pokładzie chińskiej stacji kosmicznej Tiangong-2 (TG-2).
POLAR jest pierwszym w historii urządzeniem, przeznaczonym głównie do badania polaryzacji promieniowania gamma pochodzącego z rozbłysków. Dotychczasowych pomiarów jest zaledwie kilka i są obarczone dużą niepewnością. Tymczasem polaryzacja może zdradzić nam, jaki jest mechanizm powstawania rozbłysków" - powiedziała prof. Agnieszka Pollo, kierownik Zakładu Astrofizyki NCBJ.
Błyski promieniowania gamma, choć odkryte na przełomie lat 60. i 70. XX wieku, wciąż stanowią dużą zagadkę dla naukowców. Pierwszych obserwacji dokonały amerykańskie satelity szpiegowskie w okresie zimnej wojny. Szukając dowodów na prowadzenie prób jądrowych (promieniowanie gamma powstaje m.in. podczas wybuchu bomby atomowej), zaobserwowały takie sygnały pochodzące spoza Ziemi.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-07-07/jedna-z-najwiekszych-gwiazd-w-naszej-galaktyce-moze-wybuchnac-i-zniszczyc-zycie-na-ziemi/

Jedna z największych gwiazd w naszej Galaktyce może wybuchnąć i zniszczyć życie na Ziemi.jpg

Jedna z największych gwiazd w naszej Galaktyce może wybuchnąć i zniszczyć życie na Ziemi2.jpg

Jedna z największych gwiazd w naszej Galaktyce może wybuchnąć i zniszczyć życie na Ziemi3.jpg

Jedna z największych gwiazd w naszej Galaktyce może wybuchnąć i zniszczyć życie na Ziemi4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W okolicach północnego bieguna Marsa rozpętały się wielkie burze pyłowe
2019-07-07,
Astronomowie bezustannie obserwują powierzchnię Czerwonej Planety w celu lepszego poznania warunków atmosferycznych na niej panujących. Ma to niebagatelne znaczenie, jeśli chcemy tam zamieszkać.
Sonda Mars Express, która należy do Europejskiej Agencji Kosmicznej, przesłała na Ziemię spektakularne obrazy powierzchni okolic północnego bieguna tej fascynującej planety. Możemy na nich zobaczyć powstającą burzę pyłową. Tego typu zjawiska są czymś naturalnym na Marsie i mają ścisły związek ze zmianami pór roku.
Obecnie na północnej półkuli planety nadeszła wiosna. Owocuje ona roztopami suchego lodu i powstaniem prądów powietrznych CO2, które kierują się z północy w stronę równika. Wznoszą one w powietrze drobny pył w powierzchni i roznoszą go bo całym regionie. Często zdarza się, że burze pyłowe mają wymiar globalny. Ostatnio miało to miejsce rok temu. Zjawisko to objęło całą planetę, szalało przez 4 miesiące i przyczyniło się do trwałego uszkodzenia należącego do NASA marsjańskiego łazika o nazwie Opportunity.
Sonda Mars Express zaobserwował co najmniej osiem różnych burz na krawędzi pokrywy lodowej, pomiędzy 22 maja a 10 czerwca. Formowały się one i rozpraszały bardzo szybko, bo w zaledwie od jednego do trzech dni. Animowana sekwencja obrazów z kamery VMC, którą możecie zobaczyć powyżej, powstała 29 maja bieżącego roku. Ta burza pyłowa rozpoczęła się 28 maja i trwała do 1 czerwca, zmierzając w tym czasie w kierunku równika.
Marsjańskie burze pyłowe spędzają sen z powiek astronomów. Niewątpliwie będą one prawdziwą zmorą pierwszych kolonizatorów. Zjawiska te mogą trwać wiele miesięcy objąć swoim zasięgiem całą planetę i skutecznie odciąć jej powierzchnię od życiodajnych promieni słonecznych. Takie warunki będą stanowiły zagrożenie dla baz, sprzętu, pojazdów, robotów, rakiet i samych astronautów. Dlatego zarówno NASA, jak i ESA bezustannie śledzą marsjańską pogodę, by odpowiednio się przygotować do pierwszej załogowej misji i wybrać odpowiednie miejsce na osiedlenie się tam ludzi.
Źródło: GeekWeek.pl/ESA / Fot. ESA
https://www.geekweek.pl/news/2019-07-07/w-okolicach-polnocnego-bieguna-marsa-rozpetaly-sie-wielkie-burze-pylowe/

W okolicach północnego bieguna Marsa rozpętały się wielkie burze pyłowe.jpg

W okolicach północnego bieguna Marsa rozpętały się wielkie burze pyłowe2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Sojuz 2.1b wynosi rosyjskiego satelitę meteorologicznego Meteor-M i 32 innych ładunków
2019-07-07.
Rosyjska rakieta Sojuz 2.1b wystartowała z kosmodromu Wostocznyj, wynosząc na orbitę jako główny ładunek satelitę meteorologicznego serii Meteor-M i kilkadziesiąt mniejszych satelitów.
Start został przeprowadzony ze stanowiska 1S na oddanym do użytku w 2016 roku kosmodromie Wostocznyj na dalekim wschodzie Rosji. Rakieta podniosła się w piątek o 7:41 czasu polskiego. Jej lot przebiegł pomyślnie. Główny ładunek trafił na docelową orbitę, podobnie jak 32 mniejszych ładunków dodatkowych wysłanych dla operatorów z wielu krajów Europy, Azji i obu Ameryk.
Meteor-M 2 po raz drugi
Głównym ładunkiem misji był rządowy satelita meteorologiczny Meteor-M 2-2. Jest to kopia satelity Meteor-M 2-1 utraconego w listopadzie 2017 roku podczas nieudanego startu tego samego typu rakiety Sojuz. Wówczas start odbywał się również z kosmodromu Wostocznyj, ale systemy rakiety skonfigurowane były na lot z oddalonego o kilka tysięcy kilometrów Bajkonuru. W rezultacie czego rakieta nie osiągnęła z ładunkiem orbity.
Program satelitów Meteor sięga lat 60. Jest to system wspomagający prognozowanie pogody, składający się z satelitów na niskiej orbicie Meteor oraz satelitów na orbicie geostacjonarnej Elektro.
Satelity Meteor-M to już 4. generacja tego systemu. Wysłany w piątkowym locie satelita ma masę 2750 kg i jest wyposażony w szerokokątną kamerę niskiej rozdzielczości MSU-MR do obserwacji w świetle widzialnym i bliskiej podczerwieni oraz urządzenie KMSS-2 do wykonywania dokładniejszych obrazów mniejszych obszarów w świetle widzialnym. Poza tym satelita posiada radiometr mikrofalowy MTVZA-GYa oraz spektrometr podczerwony IKFS-2. Satelita otrzymał także urządzenia do przekazywania komunikacji z automatycznych stacji pogodowych na planecie oraz przeprowadzania połączeń na wypadek sytuacji kryzysowych. Statek jest zaprojektowany do działania przez minimum 5 lat.
Dodatkowe ładunki misji
W ramach misji wysłano też 32 mniejszych ładunków od operatorów z Rosji, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Finlandii, Stanów Zjednoczonych, Izraela, Tajlandii i Ekwadoru.
Jednym z dodatkowych ładunków był wyjątkowo duży nanosatelita standardu CubeSat 16U El Camino Real firmy Momentus z amerykańskiej Kalifornii. Satelita ma przetestować po raz pierwszy napęd plazmowy bazujący na wodzie jako paliwie. Firma chce budować ?kosmiczne hole?, które pomogą niewielkim satelitom w osiąganiu precyzyjnych wyższych orbit.
Osiem wysłanych satelitów należy do amerykańskiej firmy Spire Global. Jest to kolejna seria satelitów Lemur-2, wyposażonych w urządzenia do profilowania atmosfery oraz identyfikacji statków morskich.
Rosyjskie uczelnie wysłały na rakiecie trójkę satelitów CubeSat standardu 3U. Wszystkie te satelity zostały wyposażone w sprzęt badający pogodę kosmiczną na niskiej orbicie.
Pośrednik w wysłaniu w tej misji większości dodatkowych ładunków - firma ExoLaunch wysłała w tej misji eksperymentalnego satelitę CarboNIX do badania nowego mechanizmu separacji ładunków na orbicie.
Uniwersytet Techniczny w Berlinie umieścił w misji pięć satelitów BeeSat. Największy z nich BeeSat-9 (CubeSat 1U) mieści na sobie odbiorniki nawigacyjne do testów precyzyjnego pomiaru orbity, kamery oraz prototypowe ferrofluidowe koło zamachowe do testów kontroli orientacji - podobne urządzenie do testów nowej techniki kontroli orientacji niewielkich satelitów wysłali kilka miesięcy temu krakowscy studenci na satelicie KRAKsat. Pozostałe cztery satelity mają rozmiar 0,25U i posłużą testom komunikacji UHF i determinacji orientacji za pomocą sensorów optycznych.
Pozostałe satelity wysłane w ramach misji to:
DoT-1 - nanosatelita prototypowy dla Surrey Satellite Technology - brytyjskiej firmy specjalizującej się w produkcji małych satelitów.
Lucky-7 - nanosatelita standardu CubeSat 1U czeskiej firmy SkyFox do testów tanich komponentów dla satelity.
MTCube - satelita CubeSat 1U Uniwersytetu w Montpellier to testów pamięci flash i RAM w środowisku kosmicznym.
NSLSat-1 - satelita izraelskiej firmy NSLComm do testów wysokoprzepustowej komunikacji (do 1Gb/s).
SEAM 2.0 - drugi egzemplarz utraconego w 2017 roku podczas startu satelity SEAM. Statek został zbudowany przez konsorcjum szwedzkich instytucji. Jego celem naukowym są pomiary pól magnetycznych i przepływów ładunków w jonosferze, a celem technicznym przetestowanie platformy satelitarnej do przyszłych misji.
2x D-Star ONE - para satelitów CubeSat 3U do testów technologicznych niemieckiej firmy German Orbital Systems.
JAISAT - nanosatelita CubeSat 3U dla radioamatorów z Tajlandii, wybudowany przez German Orbital Systems.
ICEYE-X4, X5 - satelity fińsko-polskiego operatora ICEYE do obserwacji za pomocą radaru syntetycznej apertury w paśmie X.
SONATE - satelita testujący autonomiczne operacje, zbudowany przez Uniwersytet w Wurzburgu w standardzie wielkości CubeSat 3U.
MOVE-2b - satelita zbudowany przez Uniwersytet Techniczny w Monachium.
UTE-Ecuador - satelita do badań pogody kosmicznej standardu CubeSat 3U, wybudowany na uniwersytecie Universidad Tecnológica Equinoccial.
TTU101 - satelita standardu CubeSat 1U do testów kamery i urządzenia komunikacji w paśmie X, zbudowany przez Uniwersytet Techniczny w Tallinie.
Podsumowanie
Był to 38. udany start rakiety orbitalnej w 2019 roku. Był to też trzeci start typu rakiety Sojuz 2.1b, ale dopiero drugi w pełni udany. W lutym br. ten sam typ rakiety z dodatkowym stopniem Fregat-M zakończył przedwcześnie działanie, co jednak nie wpłynęło na powodzenie misji. Rosjanie kolejny start rakiety planują na połowę lipca. Obecnie na 12 lipca zaplanowany został start rakiety Proton-M z niemiecko-rosyjskim obserwatorium astronomicznym w świetle rentgenowskim.
Źródło: NS/SN/RSW/Roskosmos
Na zdjęciu: Rakieta Sojuz 2.1b podczas startu z satelitą Meteor-M 2-2 i dodatkowymi ładunkami. Źródło: Roskosmos.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-sojuz-21b-wynosi-rosyjskiego-satelite-meteorologicznego-meteor-m-i-32-innych

 

Rakieta Sojuz 2.1b wynosi rosyjskiego satelitę meteorologicznego Meteor-M i 32 innych ładunków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy: 'Oumuamua nie jest statkiem obcych
2019-07-07.
Najnowsze badania potwierdzają to, w co znaczna większość z nas wierzyła od początku. Planetoida `Oumuamua, która dwa lata temu przybyła do nas spoza Układu Słonecznego, jest - według wszelkiego prawdopodobieństwa - tworem naturalnym.
19 października 2017 roku astronomowie odkryli pierwszy znany obiekt międzygwiezdny, który odwiedził nasz Układ Słoneczny. Po raz pierwszy zauważony został on przez teleskop panoramiczny i Rapid Response System 1 (PanSTARRS1) znajdujący się w obserwatorium na szczycie Haleakala na Hawajach. Przybywający do nas z daleka obiekt cechował się czymś jeszcze - miał  cechy zarówno komety, jak i planetoidy.
Naukowcy oficjalnie nazwali go 1I/2017 U1, dodając nazwę zwyczajową `Oumuamua, która pochodzi z języka hawajskiego. Obserwatorzy z całego świata prześcigali się, by zebrać jak najwięcej danych, zanim `Oumuamua oddali się od nas poza zasięg wszystkich ziemskich teleskopów.  Musieli się naprawdę pośpieszyć - łącznie mieli tylko kilka tygodni na obserwację nietypowego ciała. Spory udział w tych obserwacjach mieli Polacy.
Wczesne doniesienia o nietypowych cechach planetoidy doprowadziły do spekulacji, że obiekt ten może być kosmicznym statkiem obcych, wysłanym do nas przez jakąś odległą cywilizację, być może nawet w celu zbadania naszego systemu gwiazdowego. To na pewno ciekawa i pobudzająca wyobraźnię hipoteza, jednak świat nauki od początku traktował ją sceptycznie. Nowe badania wykonane pod kierownictwem Matthew Knighta z Uniwersytetu Maryland, zdecydowanie potwierdzają teraz, że `Oumuamua ma naturalne pochodzenie. Zespół badawczy poinformował o swoich wnioskach na łamach czasopisma Nature Astronomy z 1 lipca 2019 roku.
Zdaniem autorów pracy nietypowa planetoida jest wciąż zagadką, ale posiada ona również cechy porównywalne z cechami wielu znanych nam, małych ciał kosmicznych. `Oumuamua ma więc na przykład kolor czerwony, podobny do barw wielu małych obiektów obserwowanych w Układzie Słonecznym. Ale pod wieloma względami różni się też od ?klasycznych? asteroid. Ma na przykład silnie wydłużony kształt cygara i wiruje w przestrzeni kosmicznej w nieco nietypowy sposób. Według Knighta również jej ruch w obrębie naszego układu jest zagadkowy. Choć, jak się wydaje, blisko Słońca rych ten przyspieszał wzdłuż trajektorii ciała - co jest typową cechą komet - astronomowie nie mogli znaleźć żadnych dowodów emisji gazów z ogrzewanego wówczas jądra komety, jakie zazwyczaj powoduje takie przyspieszenie.
- Ruch `Oumuamua po prostu nie wyglądał tak jak typowy ruch w polu grawitacyjnym wzdłuż orbity parabolicznej, czego można by oczekiwać po asteroidzie - mówi Knight. - Ale obiekt ten, obserwowany optycznie, nigdy nie wykazywał żadnych cech komety, jakich [wobec tego] moglibyśmy się spodziewać. Nie miał dostrzegalnej komy, jaka otacza aktywne komety, ani też gazowych dżetów czy warkocza.
Knight i jego współpracownicy rozważali w ramach swej nowej pracy szereg mechanizmów, dzięki którym `Oumuamua mogła uciec ze swojego układu macierzystego. Przykładowo, obiekt mógł zostać wyrzucony przez grawitację dużej, masywnej planety krążącej wokół innej gwiazdy. Zgodnie ze znaną już teorią także nasz Jowisz mógł w podobny sposób doprowadzić do pojawienia się Obłoku Oorta obecnego na rubieżach Układu Słonecznego - rozległego i masywnego pasa małych obiektów krążących za orbitami planet zewnętrznych. Niektóre z tych obiektów mogły wówczas ?wyślizgnąć się? poza wpływ grawitacji Słońca i ostatecznie także stać się podróżnikami międzygwiezdnymi.
Zespół uważa przy okazji, że `Oumuamua może być zaledwie pierwszym z wielu takich gości międzygwiezdnych, które przybywają do naszego układu. Knight oczekuje na nowe dane z teleskopu LSST, który ma zacząć działać w 2022 roku. Być może dzięki nim naukowcy znajdą więcej podobnych planetoid, co potwierdzi lub obali obecne ustalenia.
- W ciągu najbliższych 10 lat spodziewamy się zobaczyć więcej obiektów, takich jak `Oumuamua. LSST będzie wykraczać poza wszelkie znane dziś możliwości w zakresie wykrywania tych małych, międzygwiezdnych gości - podsumowuje naukowiec. - Wtedy będziemy wiedzieć, czy `Oumuamua jest rzeczywiście aż tak bardzo nietypowa, czy też wręcz przeciwnie - należy raczej do szerokiej klasy drobnych ciał kosmicznych. Jeśli znajdziemy 10 lub 20 podobnych obiektów spoza naszego układu, ale ten jeden będzie na ich tle nadal wyglądał nietypowo, to być może będziemy musieli ponownie przeanalizować nasze wyjaśnienia.
Czytaj więcej:
?    "The Natural History of 'Oumuamua", the 'Oumuamua ISSI Team (Michele Bannister, Asmita Bhandare, Piotr Dybczynski, Alan Fitzsimmons, Aurelie Guilbert-Lepoutre, Robert Jedicke, Matthew Knight, Karen Meech, Andrew McNeill, Susanne Pfalzner, Sean Raymond, Colin Snodgrass, David Trilling i Quanzhi Ye), 1 VII 2019, Nature Astronomy.
?    "On the Rotation Period and Shape of the Hyperbolic Asteroid 1I/'Oumuamua (2017 U1) from Its Lightcurve" Matthew Knight, Silvia Protopapa, Michael Kelley, Tony Farnham, James Bauer, Dennis Bodewits, Lori Feaga and Jessica Sunshine, The Astrophysical Journal Letters (12 VII 2017).
?    Polacy: burzliwa przeszłość `Oumuamua
?    Cały artykuł
 
Źródło: University of Maryland
Na zdjęciu: ?Oumuamua - wizja artystyczna. Źródło: ESO/M. Kornmesser
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/naukowcy-oumuamua-nie-jest-statkiem-obcych

Naukowcy Oumuamua nie jest statkiem obcych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłodne halo gazu wiruje podobnie jak dysk galaktyczny
2019-07-07.
Astronomowie z Kalifornii odkryli niezwykłą kosmiczną choreografię uwidaczniającą się w tańcu typowych galaktyk gwiazdotwórczych. Okazuje się, że zawarty w ich otoczkach halo chłodny gaz wiruje w tym samym kierunku, co materia w galaktycznych dyskach.
Naukowcy wykorzystali w swych badaniach teleskopy ze słynnego obserwatorium W. M. Kecka na Hawajach. Ujawniły one pierwsze w historii astronomii bezpośrednie dowody obserwacyjne na to, że, tak zwana korotacja (co oznacza mniej więcej tyle, co wspólny, zgodny obrót) gazu w halo jest nie tylko możliwa, ale i powszechna. Nowe odkrycia zespołu sugerują ponadto, że wirujący gaz z halo ostatecznie opada ruchem spiralnych w kierunku dysków galaktyk.
- Jest to ważny przełom w zrozumieniu procesu wzrostu dysków galaktycznych - podsumowuje Crystal Martin, główna autorka pracy, profesor fizyki w UC Santa Barbara. - Galaktyki otaczają ogromne zbiorniki gazu, które sięgają daleko poza ich bezpośrednio obserwowane części. Do tej pory tajemnicą było, jak dokładnie zawarty w nich materiał jest transportowany do galaktycznych dysków, gdzie może on napędzać następne procesy formowania się nowych gwiazd.
Ciekawy wynik opublikowano w zeszłym miesiącu w The Astrophysical Journal. Praca pokazuje i opisuje łącznie wyniki badań i obserwacji dla 50 standardowych galaktyk gwiazdotwórczych. Warto dodać, że już niemal dziesięć lat temu modele teoretyczne słusznie przewidziały, że moment pędu wirującego chłodnego gazu w otoczce halo częściowo kompensuje siłę grawitacyjną ciągnącą go w kierunku samej galaktyki, tym samym spowalniając tempo akrecji gazu i wydłużając okres wzrostu jej dysku. Wyniki zespołu potwierdzają tę teorię - przy czym moment pędu gazu zawartego w halo jest wystarczająco wysoki, aby spowolnić tempo opadania tej materii, ale już nie na tyle, aby całkowicie uniemożliwić zasilanie galaktycznego dysku materią.
Aby tego dowieść, naukowcy najpierw uzyskali widma jasnych kwazarów znajdujących się za wybranymi galaktykami intensywnie tworzącymi gwiazdy. Pozwoliło im to wykryć niewidzialny gaz halo na drodze badania specjalnych sygnatur linii absorpcyjnych widocznych w widmach tak obserwowanych kwazarów, których światło musiało przejść przez część materii położonych znacznie bliżej nas galaktyk. Następnie zespół wykorzystał system optyki adaptywnej (LGSAO) i kamerę obserwującą w podczerwieni (NIRC2) zainstalowane na teleskopie Keck II. Obserwacje te połączono dodatkowo z danymi z instrumentu Wide Field Camera 3 (WFC3) Teleskopu Kosmicznego Hubble'a w celu uzyskania obrazów optycznych galaktyk o wysokiej rozdzielczości. Metoda ta skutecznie eliminowała rozmycie spowodowane wpływem ziemskiej atmosfery na obserwacje i dała w rezultacie szczegółowe obrazy, których astronomowie potrzebowali, by zobrazować dyski galaktyczne i geometrycznie określić ich orientację w przestrzeni trójwymiarowej.
W kolejnym kroku zespół zmierzył przesunięcia dopplerowskie obłoków gazu w galaktykach z pomocą spektrometru (LRIS) z Obserwatorium Kecka, wykorzystując w tym celu również widma optyczne pochodzące z Obserwatorium Apache Point. Umożliwiło to naukowcom określenie, w jakim kierunku i jak szybko wiruje ten gaz. Dzięki temu mogli dowieść, że galaktyczny gaz halo faktycznie obraca się w tym samym kierunku co galaktyki, a jego moment pędu nie jest większy niż lokalna siła grawitacji, co oznacza, że gaz ten powinien z czasem kierować się ku dyskom galaktyk.
Naukowcy zamierzają teraz oszacować prędkości, z jakimi gaz halo jest wciągany przez dyski galaktyczne. Porównanie szybkości tego  napływu z tempem powstawania nowych gwiazd da im nowe informacje na temat czasowej ewolucji galaktyk i być może wyjaśni, w jaki sposób dyski galaktyczne nadal rosną w bardzo długich skalach czasowych, obejmujących miliardy lat.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Budowa galaktyki dyskowej
 

Źródło: Keck Observatory

Na zdjęciu: J165930+373527 jest jedną z galaktyk, dla której wykryto tzw. korotację gazowego halo. Obraz jest połączeniem obserwacji wykonanych w podczerwieni (kolor czerwony) i na falach widzialnych (Teleskop Hubble?a, barwy zielone i błękitne).
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chlodne-halu-gazu-wiruje-podobnie-jak-dysk-galaktyczny

Chłodne halo gazu wiruje podobnie jak dysk galaktyczny.jpg

Chłodne halo gazu wiruje podobnie jak dysk galaktyczny2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybki rozbłysk radiowy (FRB) zlokalizowany w odległej galaktyce
2019-07-07. Autor. Vega
Szybkie rozbłyski radiowe (FRB) należą do najbardziej tajemniczych i potężnych zdarzeń w kosmosie. Około 80 z nich ? intensywnie jasne milisekundowe fale radiowe pochodzące spoza naszej galaktyki ? zostało dotychczas zaobserwowanych, ale nieznanym pozostaje to, co je powoduje.
W rzadkim wyczynie, naukowcy Owens Valley Radio Observatory (OVRO) z Caltech uchwycili nowy rozbłysk, nazwany FRB 190523, i wspólnie z obserwatorium WM Keck na Hawajach wskazali jego początki w galaktyce odległej o 7,9 mld lat świetlnych. Identyfikacja galaktyk, w których wybuchają te rozbłyski radiowe jest przełomowym krokiem w kierunku rozwikłania tajemnicy, co je uruchamia.

Przed tym nowym odkryciem tylko jeden rozbłysk, nazwany FRB 121102, został zlokalizowany w konkretnej galaktyce. FRB 121102 został zgłoszony w 2014 roku, a następnie w 2017 został zlokalizowany w galaktyce leżącej 3 mld lat świetlnych stąd. Drugi zlokalizowany FRB został zgłoszony 27 czerwca 2019 r. Nazwany FRB 180924, rozbłysk ten został odkryty przez zespół korzystający z Australian Square Kilometer Array Pathfinder i usytuowany w galaktyce oddalonej o około 4 mld lat świetlnych stąd.

FRB 121102 najłatwiej było znaleźć, ponieważ nadal rozbłyska co kilka tygodni. Jednak większość FRB ? w tym znaleziska australijskie i OVRO ? rozbłyska raz, sprawiając, że trudniej jest znaleźć ich galaktyki macierzyste.

?Znalezienie lokalizacji pojedynczych FRB jest wyzwaniem, ponieważ wymaga radioteleskopu, który może zarówno odkryć te niezwykle krótkie zdarzenia, jak i zlokalizować je z rozdzielczością anteny radiowej o szerokości 1,5 km? ? mówi Vikram Ravi, który pracuje z radioteleskopem w OVRO, położonym na wschód od gór Sierra Nevada w Kalifornii.

?W OVRO zbudowaliśmy nowy zestaw dziesięciu 4,5-metrowych czasz, które wspólnie działają, jak antena o szerokości 1,5 km, aby pokryć obszar nieba o rozmiarach 150 tarcz Księżyca w pełni. Aby to zrobić, potężny system cyfrowy pobiera i przetwarza ilość danych taką, jak zawiera płyta DVD, w każdej sekundzie? ? dodaje.

Nowy instrument OVRO nazywa się Deep Synoptic Array-10, a 10 odnosi się do liczby czasz. Sieć ta stanowi milowy krok w kierunku planowanego Deep Synoptic Array (DSA), który po ukończeniu w 2021 r. docelowo będzie składał się ze 110 anten radiowych.

Nowe obserwacje pokazują, że galaktyka, z której pochodzi FRB 190523 jest podobna do naszej Drogi Mlecznej. Jest to niespodzianka, ponieważ wcześniej zlokalizowany FRB 121102 pochodzi z galaktyki karłowatej, która tworzy gwiazdy ponad sto razy szybciej, niż Droga Mleczna.

?Odkrycie to mówi nam, że każda galaktyka, nawet tak popularna jak Droga Mleczna, może generować FRB? ? mówi Ravi.

Odkrycie sugeruje również, że wiodąca teoria dotycząca tego, co wywołuje FRB ? erupcja plazmy od młodych, wysoko magnetycznych gwiazd neutronowych lub magnetarów ? może wymagać przemyślenia.

Ostatecznie, aby rozwiązać zagadkę FRB, astronomowie mają nadzieję odkryć więcej przykładów ich galaktyk macierzystych.

Naukowcy twierdzą również, że FRB można wykorzystać do badania ilości i rozkładu materii we Wszechświecie, co powie nam więcej o środowiskach, w których galaktyki się tworzą i ewoluują. Gdy fale radiowe z FRB kierują się w stronę Ziemi, materia interweniująca powoduje, że niektóre długości fal ulegają rozproszeniu w taki sam sposób, w jaki pryzmat rozprasza światło na tęczę. Ilość dyspersji mówi astronomom dokładnie, ile materii znajduje się między źródłami FRB a Ziemią.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Caltech

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/07/szybki-rozbysk-radiowy-frb.html

Szybki rozbłysk radiowy (FRB) zlokalizowany w odległej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Branża rakietowa ? czas konsolidacji?
2019-07-08. Krzysztof Kanawka
Przedstawiciele niektórych firm oferujących małe rakiety nośne uważają, że niebawem pęknie ?bańka?, po czym nadejdzie czas konsolidacji.
Czy właśnie obserwujemy bańkę w branży małych rakiet orbitalnych? Od kilkunastu miesięcy komentatorzy sektora kosmicznego z całego świata informują o takiej możliwości. Dane dotyczące branży rakietowej z całego świata zdają się odpowiadać twierdząco na to pytanie.
Przykładowo, jedna z amerykańskich grup analitycznych poinformowała, że w styczniu 2019 na całym świecie było realizowanych łącznie ponad 110 niezależnych od siebie projektów rakiet nośnych. Około 10 z nich miało było na etapie ?zamykania? (jako nieudane projekty) a status 10 z nich był w ogóle nieznany. Większość z tych projektów rakiet była zorientowana ?jedynie? na loty na niską orbitę okołoziemską (LEO), tylko nieliczne były na tyle duże, by być w stanie zaoferować loty ku orbicie transferowej GTO.
Oczywiście, pojawiają się wątpliwości, czy aż tyle rakiet będzie zdolnych do utrzymania na rynku. ?Sekretem? działalności wielu z tych konstrukcji ma być wysoka częstotliwość lotów, co pozwoli na obniżenie ceny za start. W konsekwencji, kilkadziesiąt rakiet nośnych może mieć ?techniczną? zdolność do wynoszenia nawet kilku tysięcy satelitów rocznie. Nawet zakładając zwiększoną produkcję satelitów, jest raczej mało prawdopodobne, by łączna ilość satelitów gotowa do startu była aż tak duża.
Trzy opcje dla firm rakietowych?
Coraz częściej te wątpliwości zaczynają podzielać przedstawiciele firm oferujących loty małymi rakietami orbitalnymi. Oczywiście, istnieją rozbieżności co do wielkości całego rynku w najbliższych latach, jednak typowe komentarze nie prezentują zbyt optymistycznie możliwości rozwoju tej niszy branży kosmicznej. Przykładowo, w połowie czerwca tego roku przedstawiciel firmy RocketLab poinformował, że rynek małych rakiet raczej zostanie obsłużony przez 2-3 amerykańskie firmy oraz podobną ilość firm w Chinach. (Nieco) ekstrapolując zdanie tego przedstawiciela, łącznie można się zatem spodziewać nie więcej niż około 10 firm na całym świecie, oferujących loty małymi rakietami orbitalnymi.
Co się stanie z pozostałymi firmami i projektami? Duża część z nich zostanie zatrzymana (z uwagi na brak kolejnych rund inwestycyjnych) lub zbankrutuje. Jest jeszcze możliwa ?trzecia droga? ? konsolidacja. Jest możliwe, że kilka rakietowych startupów zostanie przechwyconych przez silniejszą konkurencję. Mowa tutaj przede wszystkim o spółkach, które wypracowały i opatentowały jakieś interesujące technologie. Wg różnych komentatorów ? w tym i z firm rakietowych ? konsolidację tej branży możemy obserwować w ciągu 12-18 najbliższych miesięcy. Wcześniej zaś może nastąpić pęknięcie ?bańki rakietowej?.
Pierwsze porażki w branży rakietowej
Już w tej chwili są notowane bankructwa firm rakietowych. Wiele z tych, które są w złej kondycji finansowej nie dotarło nawet do etapu oferty dla klientów oraz wyboru miejsc startowych. Jest więc możliwe, że niebawem zobaczymy kolejne bankructwa rakietowych startupów oraz mniejsze zainteresowane środowisk inwestycyjnych tą branżą.
Sytuacja może się także zmienić po szerszym wejściu chińskich konstrukcji na rynek. Rakiety z tego państwa prawdopodobnie będą oferowane po konkurencyjnych cenach i będą w stanie zainteresować swoimi parametrami dużą część branży satelitarnej. Nie wydaje się jednak, by to szersze wejście firm z Chin nastąpiło w ciągu 12-18 miesięcy. Może to oznaczać, że ?bańka? oraz spodziewana konsolidacja nastąpi później.
(RL, SB, NS, Tw, A-SB)
https://kosmonauta.net/2019/07/branza-rakietowa-czas-konsolidacji/

Branża rakietowa ? czas konsolidacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstanie potężny laser, który dostarczy sondę na Marsa w zaledwie kilka dni
Autor: admin (2019-07-08)
Inicjatywa Breakthrough Starshot skupia się na eksploracji innych systemów gwiezdnych. Z pomocą potężnych wiązek laserowych i miniaturowych sond kosmicznych moglibyśmy dotrzeć do odległych układów planetarnych znacznie szybciej, niż przy współczesnej technologii. Jednak zanim wyślemy pierwsze statki kosmiczne w tak daleką podróż, naukowcy chcą najpierw wysłać miniaturowe sondy do planet w Układzie Słonecznym.
Breakthrough Starshot to projekt, który powstał w 2016 roku. Jego założycielami są między innymi zmarły w marcu 2018 roku astrofizyk Stephen Hawking, astronom Avi Loeb oraz rosyjski miliarder Yuri Milner. Inicjatywa otrzymała wysokie wsparcie finansowe w postaci 100 milionów dolarów na badania i rozwój.
Zgodnie z jej założeniami, malutki statek kosmiczny o masie 1 grama, wyposażony w odpowiednie instrumenty naukowe, będzie posiadał żagiel o grubości kilku atomów. Taka sonda byłaby napędzana potężnym laserem o mocy 100 gigawatów. Projekt Breakthrough Starshot zakłada budowę systemu laserowego na Ziemi, który rozpędzi sondę do prędkości około 200 000 000 km/h. W ten sposób, sonda mogłaby dotrzeć do Alfa Centauri w 20 lat.
Sama inicjatywa napotyka jednak na wiele problemów. Miniaturowe sondy potrzebowałyby odpowiedniego zasilania dla tak długich misji kosmicznych. Naukowcy nie mają pewności, czy żagiel nie zostanie uszkodzony podczas rozpędzania. Nie wiadomo również, czy napędzanie laserem pozwoli nadać statkom kosmicznym prawidłowy kierunek lotu. Sondy mogą oczywiście ulec zniszczeniu podczas kolizji z asteroidą. Naukowcy wskazują też na poważne zagrożenie ? 100-gigawatowy laser mógłby podpalić całe miasto w ciągu kilku minut, gdyby wiązka przypadkiem odbiła się i wróciła na Ziemię.
Dyrektor inżynierii w Breakthrough Starshot, Peter Klupar powiedział, że przez 5 kolejnych lat, projekt będzie skupiał się na rozwiązaniu wszystkich problemów. W okolicach 2030 roku, w pasmie górskim Sierra Nevada w Kalifornii powstanie laser o mocy 1 gigawata, który pozwoli przetestować wszystkie założenia projektu.
Naukowcy wskazują, że nawet przy takiej mocy, sonda kosmiczna o masie 100 gramów z żaglem o szerokości 10 metrów mogłaby dotrzeć na Marsa w ciągu kilku dni, na Jowisza w kilka tygodni lub na Plutona w kilka miesięcy po jej wystrzeleniu. Aby było to możliwe, projekt będzie potrzebował około miliarda dolarów ? większość pieniędzy pochłonie budowa lasera.
Wiązka laserowa o mocy 1 gigawata pozwoli na bardzo łatwą i szybką eksplorację Układu Słonecznego. Gdy uda się zrealizować ten pomysł i będziemy mogli regularnie wysyłać sondy na asteroidy i planety US, Breakthrough Starshot może rozpocząć prace nad laserem o mocy 100 gigawatów, który zapoczątkuje pierwsze misje międzygwiezdne. Oczywiście minie wiele lat, zanim to nastąpi, a sondy kosmiczne być może dotrą do odległych gwiazd, ale większość z nas już tego nie doczeka.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/powstanie-potezny-laser-ktory-dostarczy-sonde-na-marsa-w-zaledwie-kilka-dni

Powstanie potężny laser, który dostarczy sondę na Marsa w zaledwie kilka dni.jpg

Powstanie potężny laser, który dostarczy sondę na Marsa w zaledwie kilka dni2.jpg

Powstanie potężny laser, który dostarczy sondę na Marsa w zaledwie kilka dni3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ocean na Enceladusie może podtrzymać życie

2019-07-08.
Ten rozległy ocean liczy prawdopodobnie miliard lat, co oznacza, że jest idealnym miejscem do zapewnienia schronienia organizmom żywym. Potwierdzają to symulacje przeprowadzone przez zespół Marca Neveu z NASA.

Neveu wykorzystał symulacje do obliczenia wieku Enceladusa za pomocą danych zebranych przez sondę Cassini, która okrążała Saturna przez 13 lat. Jednym z najważniejszych odkryć misji Cassini było to, że Enceladus ma ocean wypełniony komorami hydrotermalnymi.

- To bardzo zaskakujące, że widzimy dziś ocean. To mały księżyc i generalnie spodziewamy się, że małe obiekty nie są zbyt aktywne - powiedział Neveu.

Na Enceladusie nie tylko występuje ocean, ale prawdopodobnie środowisko sprzyjające podtrzymaniu życia. Wszystko dzięki wręcz idealnemu wiekowi.

Jeżeli ocean jest za młody - na przykład ma kilka milionów lat - prawdopodobnie nie ma czasu, by w głębinach połączyły się związki chemiczne odpowiedzialne za stworzenie życia. Jeżeli ocean jest za stary, to tak jakby "bateria" planety się wyczerpała - reakcje chemiczne potrzebne do podtrzymania życia nie występują. Na Enceladusie prawdopodobnie panują idealne warunki.

Zespół Neveu przeprowadził około 50 symulacji, które potwierdziły realny wiek oceanu na Enceladusie. Wiele wskazuje na to, że ma on ok. miliard lat. Konieczne jest jednak przeprowadzenie pomiarów, które potwierdzą tę teorię.

 Enceladus jest szóstym pod względem wielkości księżycem Saturna, a jego średnica wynosi ok. 500 km, czyli siedem razy mniej niż średnica Księżyca. Powierzchnia całkowita Enceladusa przekracza 800 km2, czyli ponad dwa razy więcej niż powierzchnia Polski.

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-ocean-na-enceladusie-moze-podtrzymac-zycie,nId,3078207

Ocean na Enceladusie może podtrzymać życie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak spektakularnie wyglądał start chińskiej rakiety z perspektywy kosmosu
2019-07-08.
Miesiąc temu świat obiegła wiadomość o tym, że Chiny jako trzecie w historii państwo dokonały startu rakiety nośnej z platformy morskiej. Teraz możemy zobaczyć lot rakiety Długi Marsz 11 z perspektywy ziemskiej orbity.
Historyczny moment nastąpił 5 czerwca. Rakieta CZ-11 wystartowała z platformy pływającej po wodach Morza Żółtego, niedaleko wybrzeża prowincji Szantung. Chińska Agencja Kosmiczna (CNSA) poinformowała, że misja przebiegła pomyślnie, a w trakcie niej na ziemskiej orbicie umieszczono siedem satelitów. Była to jedna z najbardziej karkołomnych misji w historii chińskiego przemysłu kosmicznego.
Lot chińskiej rakiety nie tylko udało się uwiecznić z perspektywy morza, ale również w obiektywie kamery satelity o nazwie Jilin-1. W chwili rejestracji tego wydarzenia, urządzenie znajdowało się na wysokości ok. 550 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi i poruszało się z prędkością 8 km/s. Oczywiście, CNSA całe przedsięwzięcie zaplanowała, ponieważ było to wydarzenie historyczne, ale i tak inżynierom należą się duże brawa, bo było to dość skomplikowane zadanie.
Satelita Jilin-1 jest jednym z dziewięciu urządzeń obsługiwanych na orbicie przez firmę Changguang Satellite Technology Co. Ltd. Na co dzień urządzenia wykonują obserwacje optyczne powierzchni naszej planety na potrzeby Chińskiej Akademii Nauk. Co ciekawe, rakieta Długi Marsz 11 w trakcie tej misji wyniosła na orbitę kolejnego, 10 satelitę konstelacji Jilin.
Przedstawiciele Chińskiej Agencji Kosmicznej poinformowali, że zamierzają zbudować specjalne platformy startowe dla nowych misji. Chcą też przeprowadzać w najbliższej przyszłości częściej i więcej takich startów, ponieważ są one nie tylko opłacalne ekonomicznie, z racji bliskości równika, ale również bardziej bezpieczne dla mieszkańców. Wiele razy zdarzało się bowiem, że szczątki rakiet spadały na gęsto zaludnione tereny i doprowadzały do lokalnych katastrof ekologicznych.
Źródło: GeekWeek.pl/CNSA / Fot. CNSA
https://www.geekweek.pl/news/2019-07-08/tak-spektakularnie-wygladal-start-chinskiej-rakiety-z-perspektywy-kosmosu/

 

 

Tak spektakularnie wyglądał start chińskiej rakiety z perspektywy kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postępy i wyzwania w budowaniu europejskiej misji marsjańskiej ExoMars 2020
2019-07-08.
Postępują przygotowania do wysłania europejskiej misji łazika i lądownika ExoMars 2020 na powierzchnię Marsa. Niedawno zakończono pełnoskalowe testy spadochronów misji. Orbiter TGO krążący już wokół Marsa miał natomiast w czerwcu wykonać manewr zmiany inklinacji orbity, w celu przygotowania odpowiedniej pozycji do transmisji danych z lądownika w 2021 roku.
Częściowo udany test spadochronów
28 maja br. w szwedzkiej Kirunie przeprowadzono test spadku spadochronu z dużej wysokości. Zestaw spadochronowy misji ExoMars 2020 składa się z dwóch stopni. W sekwencji otwierane są: spadochron hamujący 1. zestawu, spadochron główny 1. zestawu, a następnie spadochron hamujący 2. zestawu i spadochron główny 2. zestawu. Ten ostatni spadochron będzie największym kiedykolwiek wykorzystanym na Marsie - o średnicy 35 m. W ostatnim teście wykonano zrzut spadochronów w tej sekwencji z balonu stratosferycznego z wysokości 29 km.
Niestety w czasie testu zaobserwowano kilka radialnych uszkodzeń struktury pierwszego głównego spadochronu jeszcze przed osiągnięciem największych obciążeń. W drugim spadochronie głównym również zaobserwowano pojedyncze przerwanie i także przez osiągnięciem największego przeciążenia.
Mimo zniszczeń spadochrony spełniły swoją rolę, generując zakładany opór aerodynamiczny i wyhamowując symulator obciążenia do odpowiednich prędkości. Inżynierowie wykorzystają teraz dane z testów do udoskonalenia konstrukcji. Poprawione zostaną pojemniki na spadochrony, aby umożliwić łatwiejsze wydobycie spadochronów, wzmocniona też zostanie sama powierzchnia spadochronów, aby zapobiec uszkodzeniom w kolejnych testach. Dwa testy spadochronów misji zaplanowano jeszcze do końca 2019 roku.
Kierunek Tuluza
W czerwcu do Tuluzy, czyli miejsca złożenia i ostatecznych testów całej misji trafiły już główne elementy modułu zniżania, w tym kapsuła, w której będzie podróżować łazik podczas lotu w marsjańskiej atmosferze. Statek, który zapewni podróż między Ziemią i Marsem oraz rosyjska platforma lądująca Kazachok zostały już dostarczone na początku 2019 roku. Łazik Rosalind Franklin jest obecnie wyposażany w sprzęt i aparaturę naukową w Stevenage w Wielkiej Brytanii.
Przygotowania na Marsie
W ubiegłym miesiącu miały też zostać przeprowadzone manewry zmiany inklinacji orbity europejskiej sondy TGO, w celu przygotowania do odbioru sygnałów z łazika.
Trace Gas Orbiter - jeden z elementów misji ExoMars 2016 - wszedł na orbitę wokół Marsa w 2017 roku. Celem naukowym misji są pomiary właściwości chemicznych atmosfery planety, badanie obecności wody oraz obrazowanie marsjańskich krajobrazów. Poza tym satelita pośredniczy w komunikacji pomiędzy Ziemią i amerykańskimi sondami - łazikiem Curiosity i lądownikiem InSight.
Nierówne pole grawitacyjne Marsa powoduje, że orbita sondy TGO nie jest stabilna i stopniowo jej nachylenie względem osi planety zmienia się. Pełny obrót samej orbity w tych warunkach trwa 4,5 miesiąca.
Aby podczas manewru wejścia w atmosferę i lądowania europejskiego łazika na powierzchni był z nim kontakt, dokładnie w planowanym czasie na niebie nad nim musi znaleźć się satelita przekazujący komunikację. Dlatego konieczne było przeprowadzenie precyzyjnych manewrów orbitalnych. Sonda w lutym 2021 roku wykona jeszcze dodatkowo mniejsze manewry korekcyjne, w celu dokładniejszego dostrojenia orbity do ścieżki lądowania misji.
Źródło: ESA
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    informacja o manewrach orbitalnych sondy TGO
?    relacja z ostatnich testów spadochronów misji
Na zdjęciu: Wizualizacja łazika Rosalind Franklin na powierzchni Marsa. Źródło: ESA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/postepy-i-wyzwania-w-budowaniu-europejskiej-misji-marsjanskiej-exomars-2020

Postępy i wyzwania w budowaniu europejskiej misji marsjańskiej ExoMars 2020.jpg

Postępy i wyzwania w budowaniu europejskiej misji marsjańskiej ExoMars 2020.2.jpg

Postępy i wyzwania w budowaniu europejskiej misji marsjańskiej ExoMars 2020.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2019 NK1 (02.07.2019)
2019-07-08. Krzysztof Kanawka
Drugiego lipca nastąpił bliski przelot meteoroidu 2019 NK1. Obiekt przemknął w odległości ok 265 tysięcy kilometrów od Ziemi.
Meteoroid o oznaczeniu 2019 NK1 przemknął obok Ziemi w dniu 2 lipca. Moment największego zbliżenia nastąpił tego dnia około godziny 12:00 CEST. W tym momencie 2019 NK1 znalazł się w odległości około 265 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,69 dystansu do Księżyca. 2019 NK1 ma szacowaną średnicę około 4 metrów.
Jest to 30 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Zeszły rok obfitował w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia 2018 doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja 2018 również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca 2018 doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin później wszedł w atmosferę.
(HT)
https://kosmonauta.net/2019/07/bliski-przelot-2019-nk1-02-07-2019/

Bliski przelot 2019 NK1 (02.07.2019).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duża asteroida 2017 FT3 przeleci bardzo blisko Ziemi

2019-07-08.
 
Imponująca asteroida, zwana 2017 FT3, zbliży się do Ziemi 3 października 2019 r. Jest to spory obiekt o średnicy około 340 metrów, odkryty 20 marca 2017 roku. Wszystko wskazuje na to, że tym razem unikniemy zderzenia, ale będzie to niewątpliwie bliski przelot.

Na podstawie analizy składu chemicznego obiektu, dokonanej przez NASA, ustalono, że asteroida waży około 55 miliardów kg. Obiekt porusza się z prędkością względem Ziemi wynoszącą 20,37 km na sekundę.

 Gdyby doszło do zderzenia z naszą planetą, siła uderzenia wyniosłaby prawdopodobnie około 2700 megaton trotylu. Dla porównania, bomba atomowa zrzucona na japońską Hiroszimę w 1945 r. pod koniec drugiej wojny światowej mieściła się w przedziale od 13 do 18 kiloton.
Kolizja 3 października tego roku jest oceniana przez NASA jako mało prawdopodobna. Jednak biorąc pod uwagę, że jest to obiekt z grupy Apolla, do której należy większość obiektów zagrażających Ziemi, nie można wykluczyć, że asteroida uderzy w naszą planetę podczas następnego przelotu - 2 października 2024 r. lub 3 października 2025 r.
Zmianynaziemi.pl

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-duza-asteroida-2017-ft3-przeleci-bardzo-blisko-ziemi,nId,3084594

Duża asteroida 2017 FT3 przeleci bardzo blisko Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk zapowiada konferencję na temat lotu statku StarShip na Marsa
2019-07-09.
Niespełna 3 lata po konferencji SpaceX, na której miliarder opowiedział o swoich planach na pierwszy lot na Marsa i kolonizację tej planety, niebawem mamy poznać najnowsze cele firmy związane z nową, potężną rakietą.
Zanim to jednak nastąpi, Musk chce zaprezentować światu pierwszy lot prototypu statku StarShip, a mianowicie Starhoppera. Wciąż nie wiadomo, który z pojazdów pierwszy tego dokona. Przypominamy, że obecnie SpaceX posiada dwa prototypy. Jeden znajduje się w Boca Chica w Teksasie, a drugi w Cocoa na przylądku Canaveral, na Florydzie. Najprawdopodobniej będzie to ten najbardziej zaawansowany, czyli z Florydy, ale ostatecznie dowiemy się tego jeszcze w lipcu.
Możemy przypuszczać, że jeśli pierwszy test przebiegnie po myśli inżynierów i Elona Muska, to w sierpniu dojdzie do konferencji, podczas której poznamy nowe plany SpaceX dotyczące pierwszego lotu na Marsa, pierwszego załogowego i pomysłów na budowę tam pierwszej kolonii. W ciągu tych 3 lat, jakie upłynęły od ostatniej konferencji, wiele się zmieniło, i to nie tylko w świecie przemysłu kosmicznego, ale również w samej firmie Muska.
Wtedy plany pierwszej misji przewidywały wysłanie na Czerwoną Planetę jednego lub dwóch statków Dragon. Tymczasem teraz będzie to rakieta SuperHeavy i statek StarShip. Nie jest do końca pewne, ale eksperci uważają, że zanim najpotężniejsza rakieta w historii ludzkości poleci na Marsa, odbędzie loty wokół Księżyca i wyląduje na jego powierzchni. Pierwszy lot planowany jest na 2021 rok, a misja na Marsa na 2024 rok.
Na razie musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać te kilka tygodni na konferencję. Wówczas wszystko stanie się jasne. Trzymajmy tylko kciuki za to, żeby Musk znowu nie przełożył swoich planów związanych z Marsem na późne lata 20. lub początek 30. XXI wieku.
Źródło: GeekWeek.pl/Elon Musk/Twitter / Fot. SpaceX
https://www.geekweek.pl/news/2019-07-09/elon-musk-zapowiada-konferencje-na-temat-lotu-statku-starship-na-marsa/

Elon Musk zapowiada konferencję na temat lotu statku StarShip na Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)