Skocz do zawartości

pguzik

Obserwacje
  • Liczba zawartości

    1 072
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30

Zawartość dodana przez pguzik

  1. pguzik

    273P/Pons-Gambart

    Nie wiem, skąd masz tę efemerydę - ja odnosiłem się do wpisu Maćka, do którego kieruje link zamieszczony w pierwszym poście tego wątku. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  2. pguzik

    273P/Pons-Gambart

    Krzysztof_K Według ostatnich obserwacji, kometa ma obecnie około 11 mag. A Maciek pisze, że 13 mag będzie ona mieć około 10 kwietnia, czyli mniej więcej tyle, ile jest na www.aerith.net
  3. Najbardziej ciekawe dla oka są najjaśniejsze komety - takie, które trafiają się kilka razy na stulecie, albo i rzadziej - do nich też nie trzeba teleskopu ;) Oczywiście to, co najciekawiej wygląda dla oka, to kwestia gustu. Zaćmienie Słońca (całkowite) też jest niesamowite.
  4. W taki sposób można przeliczać wysokość jedynie, jeśli film pochodzi z miejsca, gdzie meteor przelatywał przez zenit. W pozostałych przypadkach wyznaczysz odległość od meteoru, a nie jego wysokość. Wśród wielu filmików są też i takie, gdzie huk słychać kilkanaście sekund po błysku.
  5. No, chaos informacyjny jest ogromny. Przy okazji przypomniało mi się zdarzenie, które może pomóc nam w zrozumieniu skali zjawiska (masy ciała, które wleciało w atmosferę). W 2001 roku (17 listopada) obserwowałem najjaśniejszy bolid w życiu. Jego jasność oceniłem wtedy na -17 mag. Jakiś czas później znalazłem następujący artykuł: http://articles.adsabs.harvard.edu//full/2002ESASP.500..269S/0000270.000.html Wynika z niego, że w momencie wejścia w atmosferę, obiekt miał masę rzędu 4 ton, a w momencie, kiedy "zgasł", nadal ważył ponad 400 kg. Nie są to już spekulacje, ale wynik rzetelnych badań. Ten dzisiejszy obiekt był z pewnością wielokrotnie większy i szacunki mówiące o 10 tonach w momencie wejścia w atmosferę wydają się być olbrzymim niedoszacowaniem. Jeśli w momencie wejścia w atmosferę obiekt miał kilkanaście metrów (jak sugeruje Arek Olech), to ważył znacznie ponad 1000 ton. Co do tego, że nie ma zdjęć fragmentów, to może wynikać z faktu, że jeszcze ich nie znaleziono. Meteor (i jego fragmenty) mógł przecież spaść poza miastem (wspominano też coś o jeziorze). Większość zniszczeń (o ile nie wszystkie) wywołała fala uderzeniowa - to też świadczy o dużym rozmiarze tego obiektu.
  6. Ok, nie wiem jakiej wielkości były fragmenty, które spadły. Dlaczego jednak uważasz, że zniszczenia miałyby być większe? Przecież większość zniszczeń wywołała fala uderzeniowa, a nie sama bryła...
  7. Gregohr, Kilka ton to z pewnością przesada nie jest. Szacuje się, że w momencie wejścia w atmosferę obiekt ten miał 2 - 5 metrów średnicy. Gęstość meteoru to pewnie kilka g/cm3, co dla kuli o średnicy 2 m daje kilkanaście ton, a dla kuli o średnicy 5 m już znacznie powyżej 100 ton.
  8. Z całą pewnością można wykluczyć związek tego zjawiska z planetoidą 2012 DA14. Orbita tej planetoidy jest tak usytuowana, że przy największym zbliżeniu porusza się względem nas z południa na północ i gdyby cokolwiek z nią związanego miało uderzyć w Ziemię, to upadek taki nastąpiłby gdzieś na południowej półkuli, ewentualnie blisko równika.
  9. Ja bym raczej podchodził ostrożnie do tego, co pokaże Stellarium w przypadku planetoidy 2012 DA14. Obiekt ten przejdzie ekstremalnie blisko Ziemi i jego orbita będzie z tego powodu ulegać bardzo dynamicznym zmianom. Obawiam się, że Stellarium nie będzie tego brać pod uwagę, co może skutkować błędem w położeniu planetoidy rzędu kilkudziesięciu stopni. Pomimo, że planetoida spoza miasta powinna być wyraźnie widoczna w niewielkiej lornetce, taki błąd uniemożliwiłby jej odnalezienie. Jeśli ktoś chce skorzystać z jakiegokolwiek programu, aby wygenerować sobie mapki do poszukiwania tej planetoidy, musi koniecznie sprawdzić, czy jej położenie zgadza się z efemerydą, którą można sobie wygenerować tu: http://ssd.jpl.nasa.gov/horizons.cgi?s_tset=1#top Trzeba też koniecznie pamiętać, żeby przy generowaniu jakiejkolwiek efemerydy tej planetoidy podawać dokładnie swoją pozycję. Ze względu na niewielką odległość od Ziemi, pozycja planetoidy na niebie będzie się znacząco różnić przy obserwacji z miejsc odległych od siebie nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  10. Kometa na naszym niebie pojawi się już za miesiąc. Na razie ciągle widoczna jest jedynie z południowej półkuli, gdzie świeci nisko nad horyzontem na porannym niebie. Kometa jest tam wyraźnie widoczna w niewielkich lornetkach, a dwóch obserwatorów w idealnych warunkach w ostatnich dniach dostrzegło gołym okiem. Jasność komety sięga już 5.5 mag, a w lornetkach widoczny jest długi na około 0.5 stopnia i dość szeroki warkocz. Od momentu, kiedy kometa stała się ponownie obserwowalna po koniunkcji ze Słońcem, pojawiło się już dość dużo obserwacji wizualnych. Używając 71 obserwacji wykonanych w ciągu ostatnich 8 tygodni wyznaczyłem ponownie parametry fotometryczne komety. Otrzymałem następujące wartości: H0 = 5.56 +/- 0.04 mag n = 2.78 +/- 0.14 Gdyby kometa jaśniała w tym tempie aż do peryhelium, w maksimum jasności osiągnęłaby ona jasność 2.2 +/- 0.3 mag. Parametry fotometryczne komety (jasność absolutna - H0 i współczynnik aktywności - n) są jednak tylko parametrami empirycznymi i nie odpowiadają one żadnym "wewnętrznym" parametrom jądra kometarnego. W związku z tym mogą one zmieniać się w czasie. Niemniej jednak kometa przez ostatnie tygodnie jaśnieje stabilnie i o ile w ciągu nadchodzącego miesiąca nie przydarzy jej się nic niespodziewanego, jej jasność w maksimum nie powinna znacząco odbiegać od 2.0 - 2.5 mag. Wczoraj Terry Lovejoy wykonał takie zdjecie: http://sphotos-b.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/c58.0.403.403/p403x403/13137_159218460896532_1991841573_n.jpg Na tym zdjęciu widoczne są już dwa warkocze - szeroki pyłowy o długości około 0.6 stopni i wąski gazowy, którego długość wynosi co najmniej 1.8 stopnia. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  11. Popieram przedmówców. Choć nie mam większych problemów z angielskimi tekstami, to wyjątkowo nie lubię, kiedy ktoś podczas dyskusji wkleja długi fragment po angielsku i nie pokusi się nawet o krótkie streszczenie tego, co chce tym tekstem przekazać. Zresztą podobnie ma się sprawa z (często bezrefleksyjnym) wklejaniem tekstów po polsku. Ja od jakiegoś czasu staram się nie wypowiadać w spekulatywnych tematach, w których ktoś wkleja dziwne teksty z mało wiarygodnych źródeł, często sprzeczne z aktualnym stanem nauki, nie próbując nawet dowiedzieć się, nie próbując nawet poznać wycinka wiedzy, którego mają one dotykać. W ostatnich miesiącach kilkukrotnie dałem się wciągnąć w takie dyskusje i przy okazji każdej z nich straciłem mnóstwo czasu na czytaniu bezsensownych teorii i tłumaczeniu podstaw fizyki. Aktualnie staram się takich tematów unikać. Gdyby ludzie wklejający takie teksty zadali sobie trud przeczytania ich i zrozumienia, co autor stara się przekazać, jednocześnie poznając obecny stan wiedzy z danego zakresu, uniknęlibyśmy wielu bezsensownych dyskusji, skupiając się na naprawdę ciekawych aspektach otaczającego nas świata.
  12. Krótka aktualizacja tego, co się dzieje z tegorocznymi kometami: 273P/Pons-Gambart Po peryhelium okazała się być jaśniejsza niż przed i około 20 stycznia oceniano ją na około 9 mag. Teraz pewnie jest nieco słabsza (podejrzewam, że jej jasność to około 10 mag), ale warunki do obserwacji są już znacznie lepsze. Księżyc praktycznie już nie przeszkadza i przez najbliższe dwa tygodnie będzie można na nią polować nad ranem na bezksiężycowym niebie. Sam planuję wkrótce zobaczyć tę historyczną kometę. C/2011 L4 (PANSTARRS) Na razie widoczna jedynie z południowej półkuli. Przez cały styczeń jaśniała ona wolniej od przewidywań. W pierwszych dniah lutego jej jasność oceniana była na 6.0 - 6.5 mag, a tempo wzrostu jej jasności sugeruje, że kiedy pojawi się na naszym niebie, będzie mieć jasność rzędu 2.0 - 2.5 mag (niestety, będzie wtedy świecić na bardzo jasnym niebie). Coraz wyraźniejszy i dłuższy staje się jej warkocz pyłowy (choć na razie jego długość nie przekracza około 0.5 stopnia). W ostatnich dniach na zdjęciach pojawił się również warkocz gazowy. C/2012 F6 (Lemmon) Podobnie jak C/2011 L4, kometa ta jest obecnie widoczna jedynie z półkuli południowej. Nadal jaśnieje dość szybko, a obserwacje z ostatnich dni wskazują, że ma już jasność rzędu 5.5 - 6.0 mag, a w dobrych warunkach można z trudem ją dostrzec gołym okiem. Na zdjęciach widoczny jest też jej warkocz gazowy, a jego długość sięga 3 stopni. Niestety, jego jasność powierzchniowa jest bardzo mała i przy obserwacjach wizualnych jest praktycznie niewidoczny. Aktualnie wydaje się, że w maksimum blasku - w drugiej połowie marca kometa C/2012 F6 będzie mieć jasność około 4.0 mag. Kiedy w maju pojawi się na naszym niebie, powinna ciągle być jaśniejsza od 8 mag i dostrzegalna w niewielkich lornetkach na porannym niebie. C/2012 S1 (ISON) W ostatnich tygodniach pojawiło się kilka obserwacji wizualnych tej komety wykonanych dużymi teleskopami. Wskazują one, że jasność komety wynosi obecnie około 15.0 - 15.5 mag. Wizualne obserwacje są możliwe dzięki temu, że kometa jest bardzo mała (średnica jej głowy to zaledwie około 20"). Na zdjęciach widoczny jest już też króciutki warkocz pyłowy. W najbliższych tygodniach jasność komety powinna być niemal stała. Pozdrawiam Piotrek Guzik EDIT: Usunąłem posty niezwiązane z tematem. MaciekM
  13. pguzik

    Masa fotonu

    Kahir, układ inercjalny, to taki, który porusza się względem Ciebie ze stałą prędkością, a nie taki, który względem Ciebie jest nieruchomy. Nikt nigdy nie określił masy fotonu, ani go nie zważył. Wszystkie te badania wskazują jedynie, że foton na pewno nie ma masy większej niż... Powszechnie uważa się, że masa fotonu jest równa 0 i na tym założeniu oparta jest spora część teorii opisujących nasz świat. Na razie żaden eksperyment temu nie zaprzeczył. Wszystkie badania, o których piszesz wyżej potwierdzają to z pewną dokładnością (np. potwierdzają, że foton nie może mieć masy większej niż 10-22eV jak w Twoim ostatnim linku). Gdyby okazało się, że foton jednak ma masę, nasze postrzeganie świata znacząco by się zmieniło. Profesor Marek Demański pisał, że fotonowi "można przypisać masę", ale tak jak zauważył MaciekM, to jest duże uproszczenie, które może być pomocne przy zrozumieniu pewnych zjawisk. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  14. Coach, W tym momencie wydaje się, że kometa C/2011 L4 (PANSTARRS) powinna w maksimum mieć jasność w przedziale 2 - 4 mag. W dniu peryhelium rzeczywiście będzie wyzwaniem nawet dla lornetki 10x50 i to pod warunkiem, że niebo będzie idealnie przejrzyste. Za to kilka dni później powinna być bardzo ładna w lornetce i być może na granicy widoczności gołym okiem (pod warunkiem, że niebo będzie przejrzyste). A co do komety ISON, to na jakiej podstawie chcesz wstawiać poprawki? To są bardzo różne komety. Pod względem jasności głowy, to prognozy dla komety C/2012 S1 (ISON) w czasie, gdy będzie ona w rozsądnej odległości od Słońca mówią o jasnościach rzędu +3 do +6 mag. Tyle, że w jej przypadku znacznie większe znaczenie będzie miał prawdopodobnie piękny długi i jasny warkocz. Oczywiście, do peryhelium zostało jeszcze dużo czasu i w najgorszym możliwym scenariuszu można sobie wyobrazić, że w ogóle nie dotrwa ona do peryhelium, tyle że prawdopodobieństwo takiego scenariusza wydaje się być bardzo małe. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  15. pguzik

    Piszmy lepiej

    Ale tu nie chodzi o gwarę, czy lokalny język, tylko o błędy. Nikt tu na pewno nie będzie kazał Tobie (ani mnie) wychodzić na dwór - my przecież wychodzimy na pole. Nikt też nikomu nie zabroni jeść pyr, kartofli albo gruli. Za to błędy w stylu "z tąd", "na prawdę" powinno się poprawiać. stąd, naprawdę
  16. Dlaczego zostałem zignorowany? Czy dlatego, że się zorientowałem że założyłeś sobie nowe konto na forum, czy dlatego że skrytykowałem to co napisałeś?
  17. Astrodamianie, Postaraj się pisać gramatycznie. A to, że jasność R Leo rośnie, to przecież oczywiste. Mogłeś chociaż napisać, że jej jasność już wynosi około 6.0 mag, a do maksimum jeszcze trochę zostało...
  18. Ale wiecie, że niemal wszystko co piszecie wyżej, to tylko wytwory wyobraźni? Przecież cywilizacja technologiczna istnieje na Ziemi bardzo krótko... Może zniszczymy się sami w ciągi kilkuset lat, a może będziemy trwać przez miliony lat. Tak naprawdę, to nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak będzie wyglądał nasz świat za 100 czy 200 lat, a co dopiero za tysiące, dziesiątki tysięcy, czy miliony. Pisanie, że nasza cywilizacja za 100 czy 1000 lat osiągnie to i owo to są zwykłe bajki... Oczywiście - możemy sobie wyobrażać, że istnieją formy życia oparte na innym pierwiastku niż węgiel, ale równie dobrze może ich nie być w ogóle. Prawda jest taka, że znamy jedynie "węglowe" życie na Ziemi i to jest jedyne co wiemy na pewno. Nawet jeśli uda się znaleźć jakieś mikroby na Marsie, to nadal nie będzie pewności, że nie przywędrowały na jakimś meteorycie z Ziemi (lub na odwrót), choć oczywiście znacząco zwiększy to prawdopodobieństwo, że życie mogło powstać także poza Ziemią. Tak samo wszystkie rozważania na temat różnego rodzaju cywilizacji, to są tylko ćwiczenia wyobraźni - znamy tylko jeden przykład miejsca, w którym istnieje życie - Ziemię. Pisanie o różnych cywilizacjach i ich etapach rozwoju to tylko zabawa myślowa.
  19. Sam piszesz, że "część sobie wymyślają". Skąd masz pewność co do pozostałej treści? Gdzie tu jakakolwiek wiarygodność?
  20. Też czytałem podobne doniesienia (nie pamiętam tylko, czy to były aminokwasy, czy jakieś inne dość skomplikowane związki organiczne). Tyle, że aminokwasy nie są żywe...
  21. Ignisdei, Pisząc o tym sąsiedzie nie miałem na myśli konkretnych liczb (tzn. nie zamierzałem sugerować, że powstanie życia jest tak prawdopodobne jak podwójne trafienie "szóstki") - chciałem tylko pokazać, gdzie kryje się błąd w takim toku rozumowania. W przypadku tego sąsiada, skoro nie znamy zasad gry, nie wiemy, czy prawdopodobieństwo trafienia "szóstki" wynosi 1:5, czy 1:1 000 000 000, czy jeszcze coś innego. Widząc, że sąsiad wygrał dwa razy, wydaje nam się, że nie jest to nic trudnego. Tyle że 1 obserwacja (1 sąsiad) niczego nam tu niestety nie mówi... Podobnie z życiem we Wszechświecie. Wiemy, że na Ziemi powstało życie. Nie wiemy jednak, jakie było prawdopodobieństwo, że tak się stanie. Być może prawdopodobieństwo powstania życia na planecie takiej jak Ziemia to jest 1:2, ale równie dobrze może być 1:1 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000, albo jeszcze mniej i może się okazać, że statystycznie w całym obserwowanym Wszechświecie można się spodziewać 0.00000001 planet, na których rozwinęło się życie i fakt, że w ogóle się to zdarzyło (w całym Wszechświecie) jest czymś wyjątkowym. Nie mamy w tym momencie ani informacji, która pozwalałaby twierdzić, że we Wszechświecie jest mnóstwo życia, ani informacji, która pozwalałaby twierdzić, że jesteśmy wyjątkowi. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  22. Prawda jest taka, że jak na razie nie mamy żadnego *dowodu* istnienia życia poza Ziemią. Co więcej, nie jesteśmy w stanie realistycznie oszacować, jakie jest prawdopodobieństwo powstania życia w jakichkolwiek warunkach. Pomimo licznych eksperymentów, nigdy nie udało się w laboratorium wytworzyć materii ożywionej z martwej. Możemy zatem szacować sobie, ile jest planet, na których może istnieć woda w stanie ciekłym, ile jest planet, które mają warunki jak najbardziej zbliżone do tych na Ziemi, ale nie mamy żadnej informacji pozwalającej nam szacować, jak często na takiej planecie pojawia się życie. Być może odpowiedni splot wydarzeń pojawia się raz na milion lat - wtedy niemal każda taka planeta posiadałaby na swojej powierzchni życie, a może zdarza się to przeciętnie raz na 101000 lat i mieliśmy wyjątkowe szczęście, że u nas to życie powstało. Argumenty w stylu: skoro my istniejemy, to jest to wystarczający dowód, że na planetach podobnych do Ziemi z dużym prawdopodobieństwem powinno pojawić się życie jest zupełnie błędny. Na podstawie jednej obserwacji nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. To tak jakbyśmy nie wiedząc nic o tym, jakie są zasady gry w dużego lotka, dowiedziawszy się że nasz sąsiad dwa razy z rzędu trafił "szóstkę" (prawdopodobieństwo 1:100 000 000 000, bardzo małe jednak może się tak zdarzyć), stwierdzili że i my mamy na to spore szanse... Być może Wszechświat pełen jest planet, na których istnieje życie, jednak nie możemy także wykluczyć tego, że jesteśmy w skali Wszechświata czymś wyjątkowym (choć ciężko byłoby w to uwierzyć). Co więcej, jeśli gdziekolwiek poza Ziemią mieszkają istoty żywe, nie mamy podstaw aby uważać, że w jakimś stopniu są podobne do nas. Jeśli nawet istnieją, wiele może być powodów, dla których nie mieliśmy okazji ich poznać: 1) Być może są po prostu za daleko i jakakolwiek sensowna komunikacja jest niemożliwa. Warto jednak zauważyć, że nasza cywilizacja istnieje bardzo krótko w skali Wszechświata i z pewnością wiele przed nami jeszcze do odkrycia. Być może za tysiące lat dowiemy się, że jednak są jakieś sposoby, pozwalające przemierzać ogrom Wszechświata, albo przynajmniej w rozsądnym czasie wymieniać informacje. 2) Inne cywilizacje mogą być znacznie starsze od naszej i jakikolwiek kontakt miałby niewielki sens. Z tym pomysłem zetknąłem się w książce Lema pt. Fiasko (bardzo ją polecam - moim zdaniem jedna z najlepszych książek tego autora), choć podejrzewam, że niekoniecznie był on pierwszym, który coś takiego zaproponował. Problem różnic w rozwoju cywilizacyjnym jest też poruszony w innej świetnej książce polskiego samouka Adama Wiśniewskiego-Snerga - Robot (moim zdaniem jest to jedna z najlepszych książek S-F nie tylko w Polsce, ale i na świecie). 3) Być może jesteśmy nastawieni za bardzo na szukanie czegoś podobnego do nas. Tu z ciekawą sugestią wychodzi znów Lem w książce Solaris, gdzie cała planeta ma cechy bytu inteligentnego. Takie "być może" można wymyślać (inspirując się literaturą S-F lub nie) godzinami. Tyle, że niewiele z tego wynika. Można tez szukać sensacyjnych doniesień o UFO, albo czytać książki Dänikena, ale to już jest pseudonauka, w którą niektórzy niestety wierzą i nic nie jest w stanie przemówić im do rozsądku. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  23. Astrojakubie, To jest pojedyncza obserwacja. W tym samym momencie A.Amorim ocenił jasność komety na 8.0 mag. Niecałą dobę wcześniej C. Wyatt ocenił jasność komety na 7.7 mag, a około półtorej doby wcześniej M.Mattiazzo ocenił ja na 7.9 mag. Wygląda więc na to, że kometa jest już rzeczywiście nieznacznie jaśniejsza od 8.0 mag. Mimo wszystko, tempo wzrostu jej jasności jest stosunkowo powolne. Jeśli będzie ona jaśniej w takim tempie jak średnio przez ostatnie 3 miesiące, to w maksimum osiągnie jasność rzędu +2 mag. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  24. Od około tygodnia kometa C/2011 L4 (PANSTARRS) jest obserwowana z południowej półkuli Ziemi na umiarkowanie ciemnym, bezksiężycowym niebie. Niestety, jej jasność od około 3 tygodni praktycznie się nie zmienia, choć kometa powinna stosunkowo szybko jaśnieć. Ostatnie obserwacje sugerują, że jej jasność to wciąż około 8.5 mag. W tym momencie jest niemal pewne, że kometa w maksimum będzie znacznie słabsza od 0 mag. Przy okazji tej komety, przypomniała mi się historia komety C/1989 X1 (Austin). Została ona odkryta początkiem grudnia 1989 roku, kiedy znajdowała się nieco ponad 2 AU od Słońca, a jej jasność była na tyle duża, że przy założeniu współczynnika aktywności na n=4 (czyli uważanego za typowy dla komet), szacowano jej jasność absolutną na około 4.5 mag. Kometa przez peryhelium miała przejść 9 kwietnia 1990 i spodziewano się, że w tym czasie jej jasność osiągnie około 0 mag, a kometa rozwinie jasny, długi warkocz, świecąc niezbyt wysoko nad horyzontem na wieczornym niebie. Przez kolejne kilka tygodni kometa miała się zbliżać do Ziemi, dzięki czemu jej jasność miała powoli spadać i do połowy maja kometa miała być jaśniejsza od +2 mag. Optymistyczne prognozy sugerowały, że w maksimum kometa pojaśnieje do -1 a nawet -2 mag, najbardziej pesymistyczne (i uważane za mało prawdopodobne) prognozy mówiły o jasności około +2 mag w maksimum blasku. Mniej więcej do połowy lutego kometa jaśniała zgodnie z prognozą. Później jednak tempo wzrostu jasności gwałtownie spowolniło, a około miesiąc przez ostatni miesiąc przed peryhelium kometa prawie w ogóle nie jaśniała (choć powinna w tym czasie jaśniej bardzo szybko). W momencie przejścia przez peryhelium była ona znacznie słabsza nawet od tych najbardziej pesymistycznych prognoz. Jej jasność oceniano na 4.5 - 5.0 mag, a obserwowana długość warkocza nie przekraczała 1 stopnia. Na pocieszenie kometa po peryhelium słabła wolniej od prognoz i jeszcze w połowie maja jej jasność oceniano na 5.0 - 5.5 mag. Tak naprawdę, kometa C/1989 X1 (Austin) była niewypałem większym niż słynna kometa C/1973 E1 (Kohoutek) - w przypadku tej drugiej głównym czynnikiem, który sprawił, że nie spełniła ona oczekiwań był fakt, że oczekiwania te oparte były o nierealne założenia (w prognozach zakładano, że kometa będzie jaśniej do samego peryhelium ze współczynnikiem aktywności rzędu 6). W przypadku komety Austin, przy prognozach zakładano racjonalne wartości współczynnika aktywności, a mimo to kometa jaśniała znacznie wolniej. W 2010 roku mieliśmy małą powtórkę - kometa C/2009 R1 (McNaught) przestała jaśnieć około 3-4 tygodnie przed peryhelium i w maksimum była o około 2 mag słabsza niż mogłoby to wynikać z wcześniejszych prognoz (ponownie zakładających rozsądne wartości współczynnika aktywności). Gdyby w następnych tygodniach kometa C/2011 L4 (PANSTARRS) zachowywała się podobnie do komety Austin z 1990 roku, to w maksimum nie byłaby ona jaśniejsza od około 4 mag. Na razie pozostaje nam mieć nadzieję, że tak się jednak nie stanie... Pozdrawiam Piotrek Guzik
  25. Nie, nie jest tak. Jeśli zbliżasz się do rozciągłego źródła światła, to zwiększają się jego rozmiary kątowe, a jednocześnie zwiększa jasność całkowita. Co więcej jasność zwiększa się tak samo szybko jak szybko rośnie powierzchnia kątowa obiektu, w związku z czym jasność powierzchniowa zostaje stała. Jeśli coś "oślepia" Cię, kiedy jesteś od tego daleko i ma małe rozmiary kątowe, to kiedy się do tego zbliżysz będzie Cię "oślepiać" jeszcze bardziej (bo przy stałej jasności powierzchniowej zwiększą się rozmiary kątowe obiektu). A sprawa z pytaniem z początku tematu wygląda tak: 1) Zdjęcie było naświetlane długo, w związku z czym galaktyka wydaje się być bardzo jasna. Wystarczy spojrzeć na nią przez teleskop (nawet duży), aby zauważyć, że ma ona stosunkowo dużą jasność powierzchniową, ale na pewno nie na tyle dużą, żeby "oślepiać". 2) To, że nie widać struktury ramion spiralnych "z drugiej strony" M104, wynika z faktu, że są one przesłonięte przez materią znajdującą się w pobliżu jej centrum. My też nie widzimy tego, co znajduje się "po drugiej stronie" naszej Galaktyki. 3) Centralna część Drogi Mlecznej świeciłaby na naszym niebie znacznie jaśniej, gdybyśmy nie patrzyli na nią przez warstwę ciemnego pyłu. Podobnie byłoby pewnie w M104. Gdyby umieścić tam obserwatora w płaszczyźnie dysku galaktycznego, widziałby swoją galaktykę podobnie jak my Drogę Mleczną. Gdyby znalazł się poza dyskiem, jej centralna część byłaby z pewnością jaśniejsza (u nas byłoby to samo). Pozdrawiam Piotrek Guzik
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024