cytat z wywiadu z energetykiem: "- Ekolodzy zachęcają nas, byśmy 27 marca o 20.30 dla ochrony klimatu na godzinę zgasili światło. Sceptycy mówią, że to nie ma sensu, bo elektrownie i tak wyprodukują energię, która z powodu akcji zostanie zmarnowana. Dodatkowo straszą, że gdyby rzeczywiście wszyscy przyłączyli się do akcji, to moglibyśmy doprowadzić do poważnych uszkodzeń w elektrowniach. - Dziś nasz system energetyczny jest elastyczny i pozwala świetnie dostosowywać produkcję energii do przewidywanego zużycia. Za ciągłe monitorowanie tego procesu w skali kraju odpowiada Krajowa Dyspozycja Mocy w firmie PSE Operator. To ona ustala harmonogramy prognoz zużycia energii na najbliższe godziny, dni, tygodnie i miesiące. Na podstawie tych prognoz 18 elektrowni, które są połączone w jedną sieć, wie ile energii ma wyprodukować w określonym terminie. W przypadku niespodziewanego spadku zapotrzebowania na nią, reakcja systemu energetycznego odbywa się niemal w czasie rzeczywistym: Awaria elektrowni więc nam nie grozi, bo system jest odporny na usterki. Można jednak dyskutować nad wymiernym efektem samej akcji, w której chodziłoby tylko o gaszenie światła. Zużycie energii przez gospodarstwa domowe to zaledwie ok. 16-17 proc. całości zużycia energii w Polsce, a na samo oświetlenie naszych mieszkań przypada zaledwie jedna piąta tej cząstki. Nawet jeśli 20 proc. wszystkich Polaków wyłączyłoby 27 marca światło na jedną godzinę, to zużycie energii spadłoby zaledwie o ok. 0,7 proc. w tej jednej godzinie. Gdybyśmy porównali wtedy zużycie w ciągu całego 27 marca, prawie w ogóle byśmy nie zauważyli oszczędności. Ta akcja ma sens w wymiarze edukacyjnym, promującym oszczędzanie energii." całość tutaj