Skocz do zawartości

Damian P.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    802
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Zawartość dodana przez Damian P.

  1. To może podrzucę jeszcze od siebie coś ciut bardziej wymagającego, hmm. Może spróbuj z NGC 100 w Rybach, IC 1815 z NGC 973 w Trójkącie albo UGC 1281 plus PGC 6700, także w Trójkącie. Jeśli chodzi o czas obserwacji wyżej wymienionych, wszystkie w zasadzie mają podobną co NGC 891, jesienną porę. Widziałem to maleństwo. Tak to zapisałem: "Pomknąłem później do galaktyki NGC 6745. Po pewnym czasie stała się ona dość łatwa i stosunkowo jasna. Zauważyłem także, że jest podłużna, jakby zgrubiona, a po pewnym czasie odniosłem wrażenie, że jest podzielona jakby na dwa segmenty – jeden mały, a drugi wielki." Ciekawa rzecz ma się również z PGC 40986 i PGC 40984, choć to już cel wiosenny. Jest to bardzo fajne wyzwanie galaktyczne, a zabawa polega na rozdzieleniu obiektów podobnie jak rozdziela się gwiazdy podwójne.
  2. Zaszumiony, inny od prawego, obraz podczas bardzo okazyjnego spojrzenia lewym okiem w okular, o którym wspomniałem wyżej, to jedna sprawa, ale chciałbym przy okazji wspomnieć jeszcze o czymś podobnym, co zauważyłem u siebie już bardzo dawno, chyba jeszcze w dzieciństwie, a co przypomniało mi się, jak przeczytałem post Oli. Teraz już tego nie zauważam, choć myślę, że mógłbym to wywołać, gdybym chciał (dawno nie sprawdzałem). A mam na myśli bardzo drobniutkie kropeczki, które widywałem przeważnie przed zaśnięciem, gdy już miałem zamknięte powieki, ale nie tylko, bo jak wokół było ciemno, tak samo jak przy zamkniętych oczach (np. pod kołdrą), to także było je widać. Drobinki owe zawsze tworzyły nierozłączną całość niby żabi skrzek i przesuwały się przed oczami widziane na czarnym tle zwartą masą. Całością mogłem sterować o tyle o ile, a właściwie zmieniać kierunek ruchu, choć masa kropeczek zdawała się reagować na moje gałki oczne z oporem, jakby stanowiła coś bardzo gęstego. Ale gdy zmieniałem położenie gałek, stosunkowo powoli sunące drobinki także zmieniały kierunek, ciężko skręcały i brnęły dalej, jakby podążając za moimi oczami. Wzrok czasem docierał do krańca i już dalej, jeśli nie poruszyłem całą głową, nie mogłem prowadzić tego mikroskopijnego stada. Tak na szybko, to przyszła mi do głowy galaktyka NGC 891 w Andromedzie (chyba że już ją widziałeś). Jeszcze trochę co prawda trzeba poczekać, bo teraz w miarę wysoko jest w drugiej połowie nocy, ale wkrótce będzie wznosiła się coraz wyżej o coraz wcześniejszej porze. Mimo sporej jasności wizualnej należy jednak nastawić się na stosunkowo słabo świecący obiekt, gdyż jej jasność powierzchniowa nie jest zbyt duża, ale kiedy warunki dopiszą, w teleskopie 12" bywa naprawdę bardzo ładnym widokiem, któremu warto poświęcić trochę czasu i pozmieniać powiększenia. Przy dobrych wiatrach odwdzięczy się ciemnym pasmem materii.
  3. Ja mam podobnie jak spojrzę w okular teleskopu lewym okiem, co zdarza mi się bardzo rzadko, ponieważ obserwuję zawsze prawym. Ale kiedy już raz na przysłowiowy rok zerknę sobie lewym (przeważnie, gdy uprę się na jakiś trudny obiekt do tego stopnia, że uciekam się do wszelakich sposobów), to właśnie obraz jest wtedy taki mocno zaszumiony. Szybko wracam do prawego oka, w którym widok w porównaniu do lewego jest bardzo gładki. Oj tam, oj tam, przesadzacie😉 Bo najpierw należy ustrzelić lornetką, a potem przyładować lustrem. O tak: SM 15x70 "W końcu mogłem zapolować na coś innego. Niezmiernie ciekawy skierowałem się na gwiazdę Polarną, odwiedzając oczywiście przy tym NGC 188, której stare słońca generowały bardzo wyraźne pojaśnienie. Moim celem w tej okolicy była galaktyka eliptyczna NGC 2300, leżąca niemal w tej samej odległości od Polarnej co gromada, także w Cefeuszu. Obiekt nie przysporzył większych trudności, ale z pewnością 11-magowa gwiazdka, leżąca pomiędzy galaktyką a jaśniejszą gwiazdą, na pewno nie ułatwia sprawy. Należy wypatrywać dwóch słabych punktów obok jaśniejszej gwiazdy 8.3mag. Jeden jest gwiazdką, drugi zaś galaktyką. Gwiazdka wydawała się ostrzejsza niż galaktyka i była odrobinę lepiej widoczna. I pomyśleć, że te dwa punkciki słabego światła w rzeczywistości tak kolosalnie się od siebie różnią." Teleskop 12" "Przekręciłem teleskop potem na gwiazdę Polarną. Skok odrobinę w górę i już dotarłem do pobliskiego celu. Od razu zobaczyłem obie galaktyki – jasną NGC 2300 i okrągławą plamę światła NGC 2276. NGC 2300 była wyraźnie jaśniejsza od spiralnej sąsiadki, a jej eliptyczność była całkiem jednoznaczna co do natury. Chwilę pogapiłem się na ciekawą parę i tuż obok przeszedłem do mojego innego celu z tej grupy galaktyk."
  4. Znalazłem jeszcze takie oto ogłoszenie przykładowe na ebay (link). Jest tego więcej. Może orientuje się ktoś, czy to cena finalna, czy są jeszcze jakieś koszty dodatkowe? Byłoby sporo taniej niż na amazon, ponadto taniej niż Morpheus 6.5mm. A ja w zasadzie i tak nie mam doświadczeń ani z amazonem (poza atlasem) ani z ebay.
  5. A jak to jest z tym amazonem? Bo gdyby okular był dostępny w Delcie czy Teleskopy.pl, to wiem, że biorę z normalnego sklepu, podane mają ile gwarancji itp (na allegro zresztą często też, a i opinie są sprzedawców), a na tym amazonie to kupuję właściwie skąd i jak? Nabyłem tam jedynie atlas Interstellarum, ale na niego nie muszę mieć gwarancji, a na okular, zwłaszcza w tej cenie, mogłaby być (choćby z tego względu, że po zakupie może nie być przez 30 dni pogody i nie sprawdzę na nocnym niebie, czy wszystko jest w porządku, a okres zwrotu się skończy). Może moje obawy są dla kogoś zabawne, ale poza atlasem, to nie mam z amazonem żadnych doświadczeń.
  6. W wątku tutaj jest trochę porównań, które mnie zaciekawiły, tylko mowa jest raczej o mniejszych teleskopach. Niemniej, z tego co zrozumiałem, Pentax i Morpheus mogą być lepsze do DS, natomiast Nikon do Księżyca i Planet. Ale nie wiem, czy sugerować się tym w przypadku Synty 12. Z tego, co zauważyłem, to chyba słabo z dostępnością Pentaxa XW 7mm w polskich sklepach. Chyba że Delta sprowadza na zamówienie.
  7. Bardzo dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Opinie, jak widzę, są różne, często subiektywne, podobnie jest na Cloudy Nights w tym wątku, jak go sobie powrzucałem w translator*. Cóż, będę musiał dać sobie chyba kilka dni na przemyślenia, bo jak na razie, przez różne opinie, mój wybór dość szybko ulega zmianie. Wydaje mi się jednak, że raczej nie będzie to Es 6,7mm, ale zobaczymy. Na pewno dam znać, co wybrałem🙂 No właśnie nie wiem, czy jestem zadowolony, bo nigdy nie miałem porównania do niczego innego. Często wydaje mi się, że gwiazdy w nim są zbyt roziskrzone, kalafiorowate, choć niekiedy bywają znośne. Czasami na maleńkich (gwiazdopodobnych) mgławicach planetarnych miałem problem, żeby stwierdzić, czy mgławica ma jakiś kształt, czy wygląda po prostu jak rozciapana gwiazda. W 14mm jest już bardzo dobrze i jestem z niego zadowolony, więc Es 6,7mm może byłby gdzieś pomiędzy, nie wiem. Oczywiście wspominałem, że chodzi głównie o słabizny, ale miło byłoby też mieć lepszą punktowość. * Fajne czasem jest to tłumaczenie 😉
  8. Łukasz, bardzo dziękuje Ci za propozycję (i za zaufanie), jednak na razie poczekam, może ktoś coś jeszcze dopisze, co przekona mnie w stronę Esa lub innego okularu. Nie ukrywam, że wolałbym nie pożyczać optycznych rzeczy, bo choć obchodziłbym się z tym, jakbym niósł na głowie jajko, to potem i tak miałbym dużego stresa, że może jakiś pyłek kurzu nań opadł czy coś 😄 Ale jakby co, to będę pamiętał, że mam taką możliwość, dzięki wielkie! Wracając do samego okularu, z jednej strony kusi mnie coś innego niż Es, bo mam dwa, z drugiej, jeśli różnice, o które głównie mi chodzi, są nieistotne, to Es ma bardzo przekonującą cenę. Odświeżyłem sobie porównanie na Astronocach i biorąc pod uwagę słabizny, zasięg itp, wynikałoby z niego, że Pentax nie pokaże raczej nic ponad to, co wyłuskałbym w Esie. Chyba że od tamtej pory zmieniło się coś w kwestii produkcji i teraz np Esy są gorsze niż dawniej.
  9. Chciałbym w końcu nabyć jakiś okular, z którym uzyskam powiększenie w mojej dwunastce około 200-250x, ponieważ bardzo często mi brakuje podczas obserwacji takiego poweru i co za tym idzie, takiej źrenicy wyjściowej. Odczuwam największy brak szczególnie przy niewielkich słabiznach. Mam kitowy 25mm (60x), potem Esa 14mm (107x), a potem długo, długo nic i dopiero Es 4,7mm, który daje mi 319x. Wiele obiektów jest na tyle małych i słabych, że powiększenie 107-krotne czasem nie wystarcza, skala jest zbyt mała, z kolei ponad 300x to zbyt wiele, i zbyt ciemno. Często mam wrażenie, że najlepszy power do obserwacji wielu celów lub nawet do ich dostrzeżenia w ogóle, to właśnie okular 6-7mm, który powinienem już dawno mieć. Mógłbym co prawda kupić popularnego Esa 6,7mm i po sprawie, ale pomyślałem, że zapytam was o radę, gdyż zależy mi, aby taki okular jak najlepiej wyciągał słabe, niezbyt duże obiekty. Zastanawiałem się więc, czy jest może jakiś lepszy okular (i nie kosztujący tyle co nowa Synta 12), który będzie spełniał zadanie lepiej od Esa. Niejednokrotnie już słyszałem (czytałem) o niejakim Pentaxie XW 7mm. Czytałem również porównanie Esa i owego Pentaxa, ale sam nie wiem, co myśleć i czy warto dopłacić. A może są jeszcze inne okulary warte rozważenia? Głównie zastanawia mnie taka sprawa: czy jeśli obiekty będą niemal na granicy zasięgu, to Es 6,7mm vs ten rzekomo lepszy, będzie oznaczało zobaczyć albo nie zobaczyć? Czy może jednak różnice są na tyle subtelne, że w tych samych warunkach oba okulary podołałyby tak samo zadaniu.
  10. Wczoraj udało mi się odnaleźć "gromadę bez imienia". Niemal na pewno była nią FSR 342, widoczna jako zagęszczenie gwiazd w lekkim zamgleniu. Bez trudu zlokalizowałem również Streicher 59; "obiekt" głównie przypomina literę U złożoną z siedmiu słońc, choć dwa są zauważalnie słabsze od pozostałej około 10 magowej piątki gwiazd. Tuż obok asteryzmu świeci jaśniejsza, nieco pomarańczowa gwiazda 8.2 wielkości. Najokazalej jednak z tamtejszej trójki prezentuje się IC 1434. Wszystko dokładnie zgadza się z tym, co oznaczył na screenie Polaris.
  11. Jakiś czas temu, obserwując niebo w Jaszczurce przez 12" teleskop, napotkałem pewne miejsce, nieco jakby bogatsze w gwiazdy, które generowało słabą poświatę. Uznałem, że mam do czynienia z gromadą otwartą, nie mogłem jednak nigdzie znaleźć jej nazwy. Notatka z mojej relacji: "Sprawdziłem także gromadę znajdującą się zaraz obok IC 1434, która także nie ma imienia, a raczej jest mi ono nieznane, gdyż przepadło mi najlepsze źródło, w jakim mógłbym odnaleźć jej nazwę, mianowicie Triatlas C. Zgoda, Aladinlite też bywa pomocny w takich sytuacjach, ale tym razem milczy. Kliknąłem chyba we wszystkie oznaczenia SIMBAD i nic. Ale ja tu gadam, a przecież na żywo, w teleskopie, było jednoznacznie widać, że istotnie jest tam jakiś klaster! Dopatrzyłem się pojaśnienia, a i samych gwiazd jakby tam gęściej." Ostatnio przypomniałem sobie o tym. Mój Interstellarum deep sky atlas, którego niedawno nabyłem, nie zawiódł. Tuż obok IC 1434 widnieją dwa obiekty, a ich oznaczenia to FSR 342 i Str 59. Będę chciał przy okazji wrócić do Jaszczurki, odnaleźć tajemniczy klaster i sprawdzić, czy jego pozycja zgadza się z którymś z obiektów z atlasu. Z tego, co udało mi się znaleźć, FSR jest chyba skrótem od trzech nazwisk; Froebrich, Scholz i Raftery. Katalog zawiera między innymi obiekty, które są kandydatami na gromady otwarte, choć nie wiem, czy dobrze to zrozumiałem. Jeśli chodzi o Str 59, nie znalazłem nic.
  12. Szkoda, że tak to wychodzi. Kilka lat temu było tu sporo ruchu związanego z wizualem, astrofoto i tematami pobocznymi. Może to naturalna kolej rzeczy, coś się po prostu wypala, ludzie, którzy napędzają taką społeczność, nie mogą tego robić w nieskończoność, mają swoje sprawy, rodzinę, życie i nie mają czasu, by codziennie bacznie śledzić forum, a tym bardziej pisać. Jeśli chodzi o mnie, to wiem, że nigdy nie byłem zbyt aktywny, bo tak już mam jakoś, że jak czuję, że nie mam nic sensownego do powiedzenia, to nie piszę na siłę, aby nabijać licznik. Nie raz bywało tak, że pisałem jakiś post, a ostatecznie go nie wrzuciłem. Niejednokrotnie też napisałem relację z obserwacji, by na koniec ją schować gdzieś w zapomnianym folderze, bo uznałem, że jest zbyt nudna i nieciekawa, żeby ją wrzucać. Teraz w ogóle mam sporo na głowie, obserwuję niebo bardzo rzadko, niemniej staram się zaglądać na forum, sprawdzać co nowego. Jeśli chodzi o giełdę, już kiedyś wrzucałem jakieś zestawienie, gdzie była jakaś fala bazarowa, ale nikt się tym nie zainteresował (może obawiano się, że po zabraniu giełdy ze strony głównej, forum opustoszeje). Byłem tam ostatnio. Wyszedłem późnym wieczorem przed dom i gapiłem się na niebo. Zaraz później pojawiła się M13 w Herkulesie, a po około 10 minutach było widać gwiazdę 6.6mag w Głowie Smoka. Zakryłem oczy i poszedłem po lornetkę, po drodze zabrawszy krzesło z kuchni. Między świerkami była jakby droga z gwiazd i tam właśnie był Strzelec i Wąż. W 10x50, oprócz oczywistych M17, M16, widać było również słabszą poświatę przy NGC 6604. Kiedyś zastanawiałem się na ile jest to światło od gromady, a na ile poświata mgławicy Sharpless 2-54.
  13. Fajnie, że podzieliłeś się obserwacjami, odmienne wrażenia są zawsze ciekawe:) Ja "Pacmana" zwykle bardzo wyraźnie widywałem w lornetkach, natomiast w teleskopie to wrażenie wyrazistości nieco gasło. Jeśli chodzi o detal, wcięcie paszczy nie było dla mnie chyba nigdy tak łatwo dostrzegalne, jak łatwo i szybko zobaczyłem odcięcie przy Sh2-112. Obserwacje bez filtrów. Przytoczę jedną z moich notatek z Pacmanem: "Następnie usiadłem na małym składanym krzesełku pod żurawiem, na którym był zawieszony mój SM 15/70, i przyjrzałem się mgławicy NGC 281 (Pacman). Spodziewałem się tego co zwykle, czyli wyraźnego pojaśnienia wokół gwiazdy. Pojaśnienie było, ale nie wypatrzyłem ani teraz ani nigdy wcześniej żadnej nieregularności czy żuchwy. Potem skierowałem tam już 12'' i pojaśnienie widoczne było już w szukaczu. W “Kitowcu” 25mm było spore, ale dopiero w Esie 14mm dostrzegłem wcięcie paszczy i po zapamiętaniu kilku gwiazd potwierdziło się to w domu na zdjęciach. W obu okularach było widać w środku bardzo zbliżone do siebie dwie gwiazdki, zapewne należące do gromady IC 1590." Jeżeli Sh2-112 obserwowałeś w innych (gorszych) warunkach niż Pacmana, to można tu między innymi upatrywać różnicy w obserwacjach. Z drugiej strony, jeśli chodzi o Pacmana, bez filtra mgławicę określiłeś jako prawie niewidoczną. Tak czy inaczej, ja z kolei mam motywację, żeby wynieść teleskop😉 Podaję jeszcze rozmiary kątowe obu obiektów z wikipedii. NGC 281 rozmiar 35'x30' Sh2-112 rozmiar 15'x15' Kiedyś kilka razy widziałem gwiazdy podobnej wielkości, ale z tym "spokojnie", to duża przesada:)
  14. W minioną niedzielę wybrałem się z koleżanką sprawdzić dwie nowe miejscówki pod kątem skamieniałości, ponad 30km od domu. W obydwu miejscach odnaleźliśmy jakieś ślady zwierząt sprzed milionów lat, lecz druga miejscówka, choć zaoferowała ich, przynajmniej za tym pierwszym razem, bardzo niewiele, już na samym początku wywołała u mnie szybsze bicie serca i kilka niecenzuralnych słów. Otóż jedna ze skamieniałości, którą znalazła koleżanka, przebiła prawdopodobnie wszystko, co do tej pory znalazłem ja, ponieważ od dawna, jeśli chodzi o amatorskie zbieractwo, marzyłem najbardziej właśnie o czymś takim (najbardziej marzę oczywiście o tym największym, osławionym). Poznajecie? Może ktoś pomógłby, chociaż przypuszczając, określić konkretny gatunek? Przyznać się, kto na tym temacie zjadł zęby🙂Ignisdei pomożesz? Długość w najdłuższym miejscu to około 5,2cm.
  15. Co prawda znalazłem relację wchodząc na Astronoce i sprawdzając, czy jest coś nowego, ale skoro jest i tu do niej link, to tak tutaj tylko wspomnę, że bardzo fajnie się czytało, a klimat letnich, ciepłych nocy sprawia, że chce się też tak wyskoczyć w pole, posłuchać przyrody i zobaczyć niebo, kiedy na południu jest Skorpion, a za plecami Kapella w blasku Słońca. Wczoraj, gdy wyszedłem wieczorem przed dom, było widać trochę obłoków srebrzystych, a z kolei na południu, nisko nad horyzontem, wisiał wielki pomarańczowy Księżyc w jakiejś bladoczerwonej zawiesinie. PS Widziałem niecałe 2 lata temu wspomniane NGC 6712 oraz IC 1295 w teleskopie 12". Przy kulistej zapisałem, że w ponad 300x widać było chyba ślad rozbicia, a pierwszy raz dostrzegłem ją w 10x50. Co do planetarki, zanotowałem, że widziałem pojaśnienie, mgiełkę, ale zdecydowanie tam była. Obserwacje bez filtra. IC 1295, jak widzę, była również obiektem tygodnia.
  16. Nabyłem atlas po raz drugi. Tym razem zapoznałem się z Amazonem – jakieś 260zł i darmowa przesyłka, co daje niemal taką samą cenę jak w sklepie Astroszrot plus przesyłka. Atlas dzisiaj przyszedł. Jest znacznie lepiej niż poprzednio, choć również nie bez wad. Widocznie jak wszędzie, tak i w sklepach z książkami (atlasami), pracują ludzie, którzy trochę się starają oraz nieudacznicy, którzy mają gdzieś; atlas luźno wrzucony do pudełka, do tego kilka papierków niby załatwiających sprawę bezpiecznej podróży (i dbających o dobro przesyłek kurierów). Już samo pogniecione pudełko zwiastowało, że ideału może nie być. Cóż, tragedii nie ma, może nawet dla świętego spokoju go zostawię, żeby wreszcie móc się nim cieszyć.
  17. Pewnej zimy, na przełomie 2012 i 2013 roku, skierowałem moją lornetkę na południe, w kierunku trzech gwiazd układających się w prostą linię, a potem przesunąłem się poniżej. Stara jednooka 12x40 nie była wymarzonym sprzętem dla osoby interesującej się astronomią, ale nie zwracałem wtedy na to najmniejszej uwagi – znałem jedynie Plejady, które niegdyś nazywałem „małym wozem” i nie miałem żadnego punktu odniesienia ani oczekiwań. Ponawiałem próby kilkukrotnie, aż wreszcie pewnego wieczoru zdałem sobie sprawę, że delikatna, ledwie dostrzegalna poświata wokół gwiazdy, to prawdziwa mgławica. Mimo że wokół mnie wszystko ściskał mróz, zrobiło mi się gorąco. Chodziłem po skrzypiącym śniegu i powtarzałem coś, co wydawało się wtedy nieprawdopodobne – widzę Wielką Mgławicę Oriona! Mimo iż nie wiedziałem jeszcze wtedy, że trzeba zaadaptować wzrok do ciemności, udało mi się tamtej zimy z trudem odnaleźć i zobaczyć galaktykę M31, która była zaledwie odrobiną słabego światła bijącego z centrum, gromadę otwartą M44, widoczną również gołym okiem jako plamę światła oraz gromadę kulistą M13, którą dostrzegłem nisko nad północno wschodnim horyzontem, ponieważ nie wiedziałem, że to nie był dla niej dobry czas. Lecz to, jak widziałem te obiekty, nie miało znaczenia – było to całkowicie naturalne, a największa radość nie płynęła z tego, jak widać, ale z tego, że po prostu widać. Odłożyłem lornetkę na półkę, sądząc, że wycisnąłem z niej maksimum. Później, czytając opisy obserwacji znalezione w internecie, zastanawiałem się nad tym wszystkim i wywnioskowałem, że to nie może być koniec, że przez mój sprzęt muszę zobaczyć coś jeszcze. Sierpień 2013 roku miał być dla mnie przełomowy. Po około pół rocznej przerwie ponownie sięgnąłem po moją 12x40 i jak się okazało lornetka ta wkrótce miała mi pokazać jeszcze kilkadziesiąt obiektów głębokiego nieba. Minęło jakieś dziesięć lat odkąd zobaczyłem po raz pierwszy M42, M31, M44 i M13. Przez ten czas astronomia obserwacyjna miała swoje dobre lata, kiedy odnajdywałem ponad dwieście obiektów rocznie, ale i też lata chude, jak na przykład rok 2017, w którym zobaczyłem jedynie około dziesięciu nowych celów. Tak to już bywa z tym hobby, że czasem jest aktywne i wtedy czerpiemy z niego, gdy tylko jest pogoda, pełnymi garściami, czasem zaś przygasa na rzecz innych spraw, pokrywa się kurzem, a jedyne, co zdradza, że mamy coś wspólnego z gwiazdami, to krótkie zerknięcia w górę i szybka ocena nieba, ograniczająca się do oznajmienia samemu sobie, że oto właśnie teraz niebo jest. Wieczorem, 22 kwietnia 2023 roku, wyniosłem mój 12 calowy teleskop za dom i pozostawiłem go tam, żeby się chłodził. Następnie wróciłem do domu i nauczyłem się na pamięć dokładnej lokalizacji około 20 wybranych wcześniej galaktyk, spośród których udało mi się dostrzec tylko połowę, ale to wystarczyło, aby okrzyknąć tę sesję jubileuszową. Jednakże rozpoczynam od gromady kulistej NGC 4147 w Warkoczu Bereniki. Nie pamiętam, czy widziałem ją kiedykolwiek wcześniej w teleskopie, dostrzegłem ją jednak po raz pierwszy około 9 lat temu w lornetce 15x70. Mimo iż zapisałem wtedy, że obiekt był zaskakująco łatwy, dopiero 12 calowy teleskop pozwala mi teraz zobaczyć, w 107-krotnym powiększeniu, nieregularność gromady. Zaś gdy zmieniam powiększenie na ponad 300 razy, zerkając, dostrzegam wyraźnie jedno słońce na zewnętrznych rubieżach i co najmniej kilka gwiazd usiłujących przebić się przez gęstą mgłę w okolicy centrum; tam mniej więcej, gdzie w mniejszej skali widać było bardziej zwarte i jaśniejsze światło, w odróżnieniu od dalszych, przygaszonych obszarów. Tuż obok znajduje się mój pierwszy galaktyczny cel, bardzo cienka PGC 38748. Niestety, mimo uczucia, że jest naprawdę blisko, okazuje się ona zbyt wymagająca. Widzę natomiast bez trudu malutką NGC 4155. Później skręcam teleskopem w kierunku Małego Lwa, gdzie namierzam niewielki acz wyraźny asteryzm, leżący tuż pod konturem głównego korpusu gwiazdozbioru, przesuwam się do jednej z pobliskich gwiazd i odnajduję „przewróconą choinkę”, jeden z moich wymyślonych i roboczo nazwanych asteryzmów, które powstają z pierwszych skojarzeń podczas nauki lokalizacji i trasy gwiazdowej. Galaktyka PGC 31285 miała stanowić pień drzewka i tam też ją znajduję – małą, łatwą i pewną. Nieopodal, z pewnym oporem, pojawia się IC 2591. Nieco poniżej „choinki” odnajduję „wronę”, kolejny pomocniczy wzór, przy którym usiłuję wypatrzeć PGC 2056457 oraz PGC 2054552, lecz ani śladu tej pierwszej, czasem natomiast odnoszę wrażenie, jakby jakieś światełko chciało ukazać się w miejscu drugiej galaktyki. Przedłużając wschodnie skrzydło ptaka, przeskakuję do innych drogowskazów, będąc niemal pewny, że za chwilę zobaczę PGC 31923 – Spider galaxy, ale niebo, warunki, czy cokolwiek tam, mają wobec mnie inne plany i nie widzę nic prócz ciemnego tła. Nie dostrzegam również PGC 31873. Dalej na wschód idzie mi lepiej i bez trudu odnajduję NGC 3381 – okrągłą, niewielką mgiełkę. W miarę łatwa jest również PGC 32134. Wracam na zachód do głównego asteryzmu, od którego startowałem, i odnajduję inny nienazwany wzór (nieco przypomina on gromadę ET z Kasjopei). Dalej na zachód napotykam jaśniejsze słońce około 6.20 wielkości, przy którym są mniejsze wzory gwiazdowe, wówczas udaje mi się dość łatwo odnaleźć NGC 3126. Później szukam NGC 3106, sądząc początkowo, że w jej miejscu jest gwiazdka i szukam otoczki przy jednym z tamtejszych słońc, galaktyka jednakże ukazuje się sama odrobinę dalej, a jej okrągły, mglisty kształt jest wcale oczywisty. Stąd już niedaleko do celu, na który, obok galaktycznej igły zaplątanej w Warkoczu, liczyłem bardziej niż na inne obiekty tej nocy. Gdy tylko rozpoznaję ostatni drogowskaz, zwalniam i zatrzymuję się, a potem pełen skupienia nabieram oddechu i wstrzymuję go na pewien czas. Później robię tak jeszcze wiele razy. Bardzo długo walczę z galaktyką Leo III, chcąc ponad wszystko pokazać Leo 1 oraz Regulusowi, że są bardziej cenne skarby, które zobaczę jako pierwsze. Ale Leo III ostatecznie mnie pokonuje. Nie znalazłszy również NGC 3116, odhaczam łatwą, jasną i oczywistą NGC 3067, a potem odnajduję podłużną NGC 3003, która w porównaniu z większością, wydaje się spora. Oczywista, choć niewielka, jest również NGC 3021, świecąca tuż przy gwiazdce. Zahaczam o miejsce, w którym winna znajdować się NGC 3013, ale nie ma tam nic. Na koniec powtarzam jeszcze raz trasę i sprawdzam odnalezione zdobycze, po czym znów próbuję sił z Leo III oraz iglastą PGC 38748, ale nic z tego nie wychodzi i rozładowuję gorycz porażki przyglądając się obrazom – jakże odmiennym od tych, które widziałem wcześniej – M13 i M51. Miałem zamiar na tę okazję wybrać się na odludzie, zaplanować jakiś egzotyczny obiekt, chciałem zrobić cokolwiek wyjątkowego. Wszystko jednak wyszło nader zwyczajnie, w zaciszu pod płotem, z obiektami, które nie mają do zaoferowania ani jednego fajerwerku. Mimo to, w posiedzeniu tym było dla mnie coś wyjątkowego, mój osobisty kameralny sukces, albowiem znajdując się na obszarze Małego Lwa, z tego co wiem, przekroczyłem liczbę tysiąca wyłapanych obiektów DS. Choć nie potrafię wskazać konkretnego obiektu, który zasługuje na wyjątkowość (jak to miało miejsce z gromadą kulistą Messier 30, która zamknęła w moim przypadku cały katalog Messiera niecałe dziewięć lat temu), jestem w stanie przypisać to miano całej sesji, a niejasności te wynikają z tego, gdyż niektóre cele musiałem odrzucić, stawiając niegdyś przy nich znak zapytania, co wskazuje, iż nie byłem dostatecznie pewny ich dostrzeżenia. Skreśliłem również kilka pociemnień, których nazw nie znam, bądź po prostu ich nie skatalogowano, ale zapisałem je w zeszycie jakobym widział je naprawdę (jak na przykład dwa malutkie ogonki na tle Ameryki Północnej). Nie brałem pod uwagę oczywiście żadnych asteryzmów i gwiazd podwójnych. Być może tysięczny obiekt widziałem już wcześniej, lecz ostrożnie podchodząc do sprawy, niczym ruchome święto, obiektem X oficjalnie jest jedna z galaktyk w gwiazdozbiorze Małego Lwa.
  18. Atlas zwrócony. Może z czasem uda się znaleźć jakiś inny sklep.
  19. Mnie wersja z 2014 właśnie odpowiada. A z wymianą też różnie bywa i wcale nie jest powiedziane, że przyślą na wymianę ładny egzemplarz; może przyjść podobny lub niewiele lepszy i wtedy jeszcze trudniej będzie przechodzić ponownie ten proces, bo człowiek straci zwyczajnie ochotę. Trochę żałuję, że nie zdecydowałem się wcześniej, bo jakiś czas temu były na allegro po znośnej cenie, a teraz ponad 500zł i długi czas oczekiwania.
  20. Mam dokładnie takie samo podejście; kupuję dużo książek na allegro w różnych sklepach i wielokrotnie przychodziły mi takie walnięte pozycje, które zawsze zwracam – niektóre tytuły zamawiałem i odsyłałem nawet po 7 razy, nim otrzymałem nową, idealną książkę, jak to było w opisie sklepu. Kupuję nowe, więc ma być nowe, nienaruszone. Mam co prawda w tej kwestii czasem aż przesadne wymagania, ale płacąc za nowe, chcę idealne, a gdybym chciał używane, kupiłbym z jakiegoś outletu, czy od kogoś, taniej. Z drugiej strony, wielokrotnie zamawiałem również książki używane, które nie są już dostępne na rynku i wypatrując odpowiednich ogłoszeń, nabyłem wiele pozycji, które wyglądają o wiele lepiej niż takie "nowe", sponiewierane przez pracowników sklepu lub nie wiem kogo. Tak najczęściej robię, ale w tym przypadku może być trochę zachodu ze zwrotem, chociaż na pewno się da. Ale to też jest wydanie 2014. Tylko że rok wydania nie ma związku ze stanem pozycji, która jest sprzedawana jako nowa. Mówiąc delikatnie, trochę tak wygląda. Na pewno niektóre wady były już przed transportem; może podczas pakowania, może po prostu od leżakowania latami w magazynie. Zagięte rogi mogły powstać w podróży, ale tutaj kłania się sposób pakowania – sam czasem robię wysyłki, ale nigdy nie oszczędzałem na folii bąbelkowej czy kartonie.
  21. Przyszedł atlas z Astroshop. Z wysyłką wyszło 260zł. Sam atlas bardzo mi się podoba, niestety sklep Astroshop nie do końca, ponieważ wysłali mi egzemplarz z pewnymi uszkodzeniami. Niektóre mogły powstać w transporcie, ale na takie ewentualności należy po prostu pakować coś porządniej, a nie wsadzać po prostu w tekturę jak kartofle do worka i sio. Co o tym sądzicie? Ze zwrotem w tym sklepie jest pewnie trochę zachodu (plus 30zł straty), ale trochę jestem uczulony na takie wady przy zakupach pozycji sprzedawanych jako "nowe".
  22. Dzięki za odpowiedzi. Jednak wolę na Astroshop.pl, bo Amazona nie ogarniam. Poza tym widzę jeszcze jeden szczegół, mianowicie ten na Amazonie jest z 2019, a na Astroshop.pl z 2014 roku. Sama data nie byłaby jakaś istotna, ale z tego, co widnieje na screenach z mapami, ten nowszy ma jakieś tabelki informacyjne. Może się mylę i to tylko kilka dodatkowych stron, ale jeśli te tabelki naniesiono na wszystkie mapy i tak wygląda cały atlas, to dla mnie ta wersja byłaby nie do przyjęcia.
  23. Mam pytanko; orientuje się ktoś może, czy astroshop.pl, to będzie dobre miejsce na zakup atlasu? Cena 230zł (plus przesyłka) wydaje się chyba najtańszą na ten moment w internecie, ale może pominąłem jakieś sklepy. Interstellarum deep sky atlas
  24. Właśnie zobaczyłem przypadkiem zorze polarną! To chyba drugi raz w życiu i znów mnie zaskoczyła, bo nie miałem pojęcia, że dziś może się pojawić. Ćwiczyłem sobie w garażu i gdy szedłem do domu przez podwórko, zobaczyłem rozjaśnione niebo koło Wegi. Początkowo nie wiedziałem, co to jest, a kiedy zaczęła zmieniać się intensywność poświaty, nawet lekko się wystraszyłem. Potem pojawił się kolejny kłąb światła, nad Kasjopeją, a gdy w Lutni zniknął, zaś do tamtego dołączył następny, w Woźnicy (zaraz nad Księżycem), zacząłem rozumieć, na co patrzę. Czy ktoś orientuje się, czy warto jeszcze czekać, czy raczej to były jakieś ostatki tej nocy?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)