Tu chodzi nie tyle o "utrzymanie galaktyki w kupie", a o coś więcej, konkretnie utrzymanie ich spiralnego kształtu (ściślej: konkretnego rozkładu funkcji prędkości gwiazd od promienia orbity).
Z Galaktyką Andromedy sprawa wygląda następująco. Rozszerzanie się Wszechświata daje do ruchu galaktyki przyczynek 55 km/s (oddalanie się). Jednak przyspieszenie, jakie działa między galaktykami wynosi 16 mikrometrów/rok^2, czyli prędkość oddalania się przekroczy w ciągu około 3,4 mld lat. Galaktyka Andromedy istnieje od znacznie dłuższego czasu, zatem nic dziwnego, że grawitacja między galaktykami zdołała już przezwyciężyć rozszerzanie się Wszechświata i obecnie te galaktyki coraz szybciej wędrują ku sobie. Obliczenia są całkiem słuszne, mimo bardzo sztucznych założeń.
Całość sprowadza się do tego, że siły grawitacji na dystansach rzędu kilku megaparseków i mniejszych są w stanie w czasie istnienia Wszechświata pokonać jego rozszerzanie się. To właśnie te siły trzymają galaktyki w gromadach, a te w supergromadach. Nawet brak ciemnej materii umożliwiłby to, aczkolwiek ten dystans "wyższości grawitacji nad ekspansją" byłby kilka razy mniejszy.