Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'kamera'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-02-15. Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 15 lutego 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów. W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła: • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net https://kosmonauta.net/2024/02/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  2. Gigantyczna grupa plam słonecznych zwrócona ku Ziemi. Czy to groźne? 2024-02-13. Sandra Bielecka Niezwykle duża gromada plam słonecznych zwrócona jest teraz w kierunku naszej planety. Mierzące prawie 12 szerokości Ziemi zjawisko może wywołać potężne rozbłyski słoneczne. Biorąc pod uwagę rozmiar plam, rozbłyski mogą być na tyle silne, by zagrozić naszym satelitom i sieciom energetycznym. Gigantyczna gromada plam słonecznych patrzy prosto w naszym kierunku Grupa gigantycznych plam słonecznych oznaczona jako AR3576 znajduje się obecnie naprzeciwko Ziemi. Astronomowie bacznie się jej przyglądają, ponieważ może być źródłem potężnych rozbłysków, doprowadzając do uszkodzeń satelitów i sieci energetycznych. Po raz pierwszy grupa AR3576 zauważona została przez należący do NASA łazik Perseverance, dlatego też nazwana została „plamami marsjańskimi”. Kamera MastCam zarejestrowała grupę pod koniec stycznia i od tamtego momentu plamy znacznie się powiększyły, a teraz zwrócone są w naszą stronę. Jak podaje SpaceWeather, grupa plam słonecznych rozciąga się na gigantyczną odległość. Mierzy około 150 000 kilometrów. Co więcej, co najmniej cztery z widocznych plam są większe niż Ziemia. Tak ogromne rozmiary pozwalają zobaczyć plamy z Ziemi jedynie za pomocą okularów zaćmieniowych zatwierdzonych przez ISO. Plamy słoneczne Plamy słoneczne wydają się mieć kolor czarny w porównaniu do otaczającej je powierzchni. Są ciemniejsze ze względu na to, że ich temperatura jest niższa niż temperatura otoczenia. Cechują się niezwykle silnym polem magnetycznym. Powstają, gdy silna aktywność magnetyczna spowalnia normalny ruch gorących gazów na Słońcu. Częstotliwość występowania plam słonecznych zwiększa się w miarę zbliżania się do maksimum aktywności naszej gwiazdy. Wtedy też rozbłyski i towarzyszące im koronalne wyrzuty masy wpływają niezwykle intensywnie na ziemskie pole magnetyczne. Co za tym idzie, wpływają na naszą infrastrukturę komunikacyjną i energetyczną. Im silniejszy rozbłysk, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia zakłóceń w sygnałach satelitarnych, systemach zasilania czy komunikacji radiowej. Z pozytywnych aspektów, silne rozbłyski mogą powodować powstawanie zórz polarnych w rejonach, w których zazwyczaj one nie występują. Według obserwacji prowadzonych przez Centrum Prognoz Pogody Kosmicznej NOAA rejon AR3576 wraz z rejonem AR3575 generują rozbłyski klasy M na ten moment, jednak istnieje możliwość wystąpienia rozbłysków klasy X. Klasa X to najbardziej energetyczne rozbłyski, które mogą prowadzić do znaczących i długotrwałych zakłóceń w komunikacji i infrastrukturze energetycznej. Słońce obecnie zbliża się do maksimum aktywności w 25. cyklu. W związku z czym nadchodzące miesiące mogą być interesujące, jeżeli chodzi o pogodę Słońce zbliża się do maksimum aktywności /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-gigantyczna-grupa-plam-slonecznych-zwrocona-ku-ziemi-czy-to-,nId,7327159
  3. Witam wszystkich, Mam problem z flatami, liczę na pomoc, bo sam póki co wystrzelałem się z pomysłów. Mój sprzęt to: synta 8, ZWO 2600 Mc Pro, montaż: HEQ5. Próbuję łapać M42 i oto rezultaty: Pojedyncza klatka (M42 bez żadnych filtrów, kamera przykręcona bezpośrednio do 2'' wyciągu): Złożenie 4 klatek w DSS (bez żadnych klatek kalibracyjnych) i autostretch w Sirilu: Jak widać jest winieta, więc próbuję walczyć z flatami. Metoda standardowa: teleskop skierowany do góry, biały t-shirt, na nim flat panel. Próbowałem z różnymi czasami ekspozycji i różnymi poziomami świecenia flat panelu. Oto master 3 master flaty złożone przez Sharpcapa: Krótka ekspozycja: Średnia (histogram wg. SharpCapa poprawny - między 1/3 a 1/2): I długa: Jak się wyciągnie poziomy, to widać, że kształt winiety się w miarę zgadza, ale po zestackowaniu w DSS z master flatami winieta uwidacznia się jeszcze bardziej. Poniżej 2 autostretche: Powyższa z użyciem ciemnego Master Flata. Powyższa z użyciem jasnego master flata. Gdy próbowałem zamiast jednego master flata podawać w DSS listę pojedynczych flatów efekt takiego stacka był jeszcze dziwniejszy: Poniżej pojedynczy flat (jeden z 11 które podawałem do DSS): Ktoś ma jakiś pomysł co robię źle? Dzięki z góry za pomoc!
  4. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-02-11. Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 11 lutego 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów. W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła: • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). https://kosmonauta.net/2024/02/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  5. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-02-08. Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 8 lutego 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów. Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła: • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). https://kosmonauta.net/2024/02/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  6. Najdokładniejsze zdjęcie wulkanicznego księżyca Io w tym pokoleniu. Mistrzostwo świata 2024-02-08. Radek Kosarzycki Sonda kosmiczna Juno właśnie wykonała najbliższy przelot w pobliżu księżyca Jowisza Io, jaki jakikolwiek inny statek kosmiczny wykonał od ponad 20 lat. Główna kamera znajdująca się na pokładzie sondy – JunoCam – wykonała podczas przelotu spektakularne zdjęcia wysokiej rozdzielczości. Tak dokładnych zdjęć Io jeszcze nie mieliśmy i jeszcze długo mieć nie będziemy. 30 grudnia 2023 roku Juno znalazła się w odległości około 1500 kilometrów od powierzchni najbardziej wulkanicznego globu Układu Słonecznego. Kilka dni temu sonda wykonała drugi bardzo bliski przelot obok Io. Drugie przejście odbyło się głównie nad południową półkulą Io, podczas gdy poprzednie przeloty odbywały się nad północą. Na tych zdjęciach jest wiele do zobaczenia. Na zdjęciach zarejestrowano dowody na aktywne pióropusze wulkaniczne, wysokie szczyty górskie z wyraźnie zaznaczonymi cieniami i jeziora lawy – niektóre z widocznymi wyspami. Uporządkowanie tego wszystkiego będzie wyzwaniem dla specjalistów od obróbki zdjęć. Naukowcy misji Juno – jak zawsze dotychczas – liczą na pomoc specjalistów, którzy podejmą się poszukiwań interesujących obiektów na zdjęciach. Swoich sił może spróbować każdy. https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/najdokladniejsze-zdjecie-io/
  7. Astronomowie odkryli galaktykę, która nie powinna istnieć 2024-02-07. Zespół astronomów odkrył galaktykę karłowatą na zdjęciach z JWST, która nie była głównym celem obserwacji. Galaktyki są ze sobą powiązane grawitacyjnie i składają się z gwiazd, planet oraz ogromnych obłoków pyłu i gazu, a także ciemnej materii. Najliczniejszymi galaktykami we Wszechświecie są galaktyki karłowate, które z definicji są małe i mają niską jasność. Posiadają one mniej niż 100 milionów gwiazd, podczas gdy na przykład Droga Mleczna zawiera prawie 200 miliardów gwiazd. Ostatnie obserwacje galaktyk karłowatych dotyczące obfitości skrajnie rozproszonych galaktyk poza zasięgiem poprzednich dużych badań spektroskopowych sugerują, że nasze zrozumienie populacji galaktyk karłowatych może być niepełne. W niedawno opublikowanym badaniu Tim Carleton i jego zespół początkowo przyglądali się gromadzie galaktyk w ramach projektu JWST Prime Extragalactic Areas for Reionization and Lensing Science (PEARLS). Galaktyka karłowata, PEARLSDG, przypadkowo pojawiła się w niektórych obrazach zespołu Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Nie była ona wcale calem – po prostu znajdowała się nieco poza głównym polem obserwacji, w obszarze przestrzeni kosmicznej, w którym nie spodziewano się niczego zobaczyć. PEARLSDG nie ma typowych cech galaktyki karłowatej, których można by się spodziewać. Nie oddziałuje z pobliską galaktyką, ale też nie tworzy nowych gwiazd. Jak się okazuje, jest to interesujący przypadek odizolowanej galaktyki w stanie spoczynku. Tego typu odizolowane, spokojne galaktyki karłowate nie były wcześniej obserwowane, z wyjątkiem stosunkowo nielicznych przypadków. Nie spodziewamy się ich istnienia, biorąc pod uwagę nasze obecne rozumienie ewolucji galaktyk, więc fakt, że widzimy ten obiekt, pomaga nam ulepszyć nasze teorie dotyczące formowania się galaktyk – powiedział Carleton. Ogólnie rzecz biorąc, galaktyki karłowate, które istnieją samodzielnie, nadal tworzą nowe gwiazdy. Dotychczasowe rozumienie ewolucji galaktyk przez astronomów wskazywało na odizolowaną galaktykę, która nadal tworzyła młode gwiazdy lub wchodziła w interakcję z bardziej masywną galaktyką towarzyszącą. Teoria ta nie miała zastosowania do PEARLSDG, która przedstawia starą populację gwiazd, nie tworzy nowych gwiazd i pozostaje izolowana. Kolejną niespodzianką jest możliwość zaobserwowania pojedynczych gwiazd na zdjęciach JWST. Gwiazdy te są jaśniejsze w długościach JWST; jest to jedna z najodleglejszych galaktyk, w których możemy zobaczyć te gwiazdy z takim poziomem szczegółowości. Jasność tych gwiazd pozwala astronomom zmierzyć ich odległość – 98 milionów lat świetlnych. Kamera NIRCam na JWST ma bardzo wysoką rozdzielczość kątową i czułość, co pozwoliło zespołowi zidentyfikować poszczególne gwiazdy w tej odległej galaktyce. Podobnie jak pojedyncze komórki skupiające się pod mikroskopem, obserwacje te wyostrzyły składniki PEARLSDG. Co ważne, zidentyfikowanie konkretnych gwiazd w obrazowaniu dostarczyło kluczowej wskazówki co do ich odległości. Gwiazdy te mają określoną jasność wewnętrzną, co umożliwiło zespołowi pomiar ich pozornej jasności za pomocą JWST, a to pozwoliło określić, jak daleko się znajdują. Okazało się, że gwiazdy te były jednymi z najbardziej odległych gwiazd tego typu, jakie udało się zaobserwować. Wszystkie archiwalne dane obrazowe, obrazowane w ultrafiolecie, optyce i podczerwieni, zostały zebrane w celu zebrania koloru PEARLSDG. Nowo powstałe gwiazdy mają specyficzną sygnaturę barwną, więc brak takiej sygnatury został wykorzystany do wykazania, że PEARLSDG nie tworzy nowych gwiazd. Spektrograf DeVeney w Lowell Discovery Telescope rozkłada światło obiektów astronomicznych na poszczególne składniki, umożliwiając astronomom szczegółowe badanie jego właściwości. Na przykład, specyficzne przesunięcie długości fali zaobserwowane we właściwościach danych spektroskopowych koduje informacje o ruchu PEARLSDG, wykorzystując efekt Dopplera. Było to kluczowe dla wykazania, że PEARLSDG nie jest powiązana z żadną inną galaktyką i jest naprawdę odizolowana. Ponadto, określone cechy w widmie są wrażliwe na obecność młodych gwiazd, więc brak tych właściwości dodatkowo potwierdziły pomiary nieobecności młodych gwiazd na podstawie danych obrazowych. To było absolutnie sprzeczne z oczekiwaniami wobec takiej galaktyki karłowatej – powiedział Carleton. Odkrycie to zmienia sposób, w jaki astronomowie rozumieją proces formowania się i ewolucji galaktyk. Sugeruje ono możliwość, że wiele odizolowanych galaktyk w stanie spoczynku czeka na zidentyfikowanie, a JWST dysponuje narzędziami, które to umożliwiają. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Team of astronomers led by ASU scientist discovers galaxy that shouldn’t exist • PEARLS: A Potentially Isolated Quiescent Dwarf Galaxy with a Tip of the Red Giant Branch Distance of 30 Mpc Źródło: ASU Na ilustracji: Kolorowy złożony obraz PEARLSDG wykonany na podstawie danych NIRCam. Źródło: NASA, ESA, CSA, Jake Summers (ASU), Jordan C. J. D'Silva (UWA), Anton M. Koekemoer (STScI), Aaron Robotham (UWA) and Rogier Windhorst (ASU) URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-odkryli-galaktyke-ktora-nie-powinna-istniec
  8. Łowcy burz wyruszyli w kosmos. Tam pioruny wyglądają inaczej 2023-09-11. Katarzyna Rutkowska Ziemskie wyładowania atmosferyczne już się nie ukryją. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma na pokładzie nowych członków załogi. Wśród nich obecny jest łowca burz z niebywałym sprzętem pod ręką. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) powrócił łowca burz. Przed kilkoma laty jego kosmiczne zdjęcia rozdzierających ziemską atmosferę błyskawic trafiały na okładki czasopis naukowych. Tym razem możemy spodziewać się więcej, bo Anderas Mogensen zabawi w kosmosie co najmniej pół roku. Europejska Agencja Kosmiczna zadbała też o to, aby jego polowania wniosły się na wyższy poziom. Kosmiczne polowanie na burze Mogensen swój czas na orbicie zamierza poświęcić śledzeniu ziemskich wyładowań atmosferycznych. Interesują go wszystkie burze z piorunami, ale szczególnie polować będzie na potężne odwrócone błyskawice i występujące na wysokości mezosfery czerwone duchy. Doświadczając ich na Ziemi nie jesteśmy bowiem w stanie określić co je wywołuje, a nawet wskazać mechanizmów ich działania. Na przykład najpotężniejsze błyskawice świata wydają się towarzyszyć powstawaniu huraganów. Być może, ponieważ równie dobrze zbyt rzadko możemy je rejestrować. Z całą pewnością nie wiemy, dlaczego charakteryzują je pioruny, kierujące się ku górnym warstwom atmosfery. Zupełnie jakby wyrzucane były z prędkością wielokrotnie przekraczającą ziemskie przyciąganie lub coś blokowało im drogę w tym kierunku. Podczas poprzedniej, kilkudniowej misji Mogensena nie udało się tego zweryfikować. Okazało się jednak, że kosmiczne obserwacje błyskawic oferują istotną perspektywę. Nie dostrzegają jej jednak satelity meteorologiczne, ponieważ muszą one działać zgodnie z jakimś harmonogramem. Tymczasem przewidywać można wystąpienie burz. Błyskawice trwają zbyt krótko i powstają nieregularnie, żeby nie umykały monitoringowi satelitarnemu. Na orbicie potrzebny jest człowiek, dysponujący umiejętnością błyskawicznej zmiany planów. Kamera Davisa zapoluje na burze Andreas Mogensen dostał więc szanse na kontynuację swoich burzowych badań i odpowiedni do tego celu rynsztunek. ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) wyposażyła go w tzw. kamerę Davisa. Jest to przystosowana do pracy kamera neuromorficzna i nie działa jak standardowa kamera czy aparat fotograficzny. Wykonywane przez nią obrazowanie polega na zbieraniu światła przez migawkę aparatu. Następnie urządzenie mierzy różnice zarejestrowanym świetle i wykorzystuje te informacje do stworzenia obrazu. Ziemskie wyładowania atmosferyczne już się nie ukryją. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma na pokładzie nowych członków załogi. Wśród nich obecny jest łowca burz z niebywałym sprzętem pod ręką. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) powrócił łowca burz. Przed kilkoma laty jego kosmiczne zdjęcia rozdzierających ziemską atmosferę błyskawic trafiały na okładki czasopis naukowych. Tym razem możemy spodziewać się więcej, bo Anderas Mogensen zabawi w kosmosie co najmniej pół roku. Europejska Agencja Kosmiczna zadbała też o to, aby jego polowania wniosły się na wyższy poziom. "Osoba siedząca nieruchomo w oświetlonym pokoju nie zostałaby zarejestrowana przez kamerę Davisa, ponieważ światło się nie zmienia. Jeśli osoba zacznie się poruszać, kamera Davisa zarejestrowałaby zmianę światła i wygenerowała wideo". Europejska Agencja Kosmiczna W najbliższych miesiącach możemy więc spodziewać się wielu kosmicznych wyczynów burzliwej, ziemskiej atmosfery. Naukowcy na pewno będą się nimi regularnie dzielić, a interesują ich przede wszystkim te potężne zjawiska atmosferyczne. Katarzyna Rutkowska, dziennikarka Wirtualnej Polski Źródło zdjęć: © ESA WP Tech https://tech.wp.pl/lowcy-burz-wyruszyli-w-kosmos-tam-pioruny-wygladaja-inaczej,6940503340001888a
  9. Niezwykły projekt drużyny Eye-in-the-Sky w ramach konkursu CanSat 2024-02-05. Zofia Lamecka Trwa kolejna edycja konkursu CanSat, organizowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną ESA. Zadaniem uczestników jest zbudowanie satelity, który w trakcie zrzucenia z wysokości kilku kilometrów ze spadochronem, będzie wykonywać misję podstawową i dodatkową. Misja podstawowa polega na mierzeniu temperatury oraz ciśnienia i jest wspólna dla wszystkich drużyn startujących w konkursie. Misja dodatkowa to unikatowa funkcja satelity, która zależy od inwencji uczestników. Drużyna uczniów z 2SLO w Warszawie w ramach konkursu pracuje nad niezwykłą funkcją satelity, która ma zastosowanie nie tylko w nauce, ale również może służyć do niesienia pomocy. Celem misji jest lokalizacja osób na Ziemi i określenie ich położenia. Do osiągnięcia tego celu zespół zamontuje w satelicie kamerę wysokiej rozdzielczości, a ich misja składać się będzie z kilku etapów. Gdy otworzy się spadochron i lot się ustabilizuje, kamera rozpocznie skanowanie powierzchni w poszukiwaniu obiektów do lokalizacji. W tym samym czasie, zbudowana sieć neuronowa będzie analizować zdjęcia w celu zidentyfikowania na nich ludzi. Gdy człowiek zostanie rozpoznany na zdjęciu, dane z GPS zostaną użyte do obliczenia współrzędnych geograficznych oraz przesłania ich do stacji na Ziemi. Na podstawie danych satelitarnych drużyna zaobserwowała, że ludzie ze zdjęcia mogą zostać rozpoznani, gdy metr kwadratowy na zdjęciu odpowiada 16 pikselom przy założeniu idealnych warunków pogodowych, stabilnej kamery oraz wysokiego kontrastu ludzi względem podłoża. Oznacza to, że używając kamery 64MP ludzie powinni zostać rozpoznani z odległości półtora kilometra. Taka odległość przy rzeczywistych warunkach nie będzie możliwa do osiągnięcia. Parametry, które chce zbadać jest właśnie maksymalna odległość jaką można uzyskać oraz jak zmienia się ona z warunkami pogodowymi. Takie urządzenia ma wiele potencjalnych zastosowań. Przede wszystkim może służyć misją ratunkowym w trudnych warunkach na dużych wysokościach, gdzie powietrze jest za rzadkie dla dronów, a samoloty nie mogą dolecieć wystarczająco blisko by dostrzec ludzi. W takiej sytuacji CanSat drużyny Eye-in-the-Sky okazuje się być optymalnym rozwiązaniem. Samolot może przelecieć nad miejscem, gdzie jest przewidywane, że może znajdować się człowiek, a następnie zrzucić wiele urządzeń. To nie tylko upraszcza organizację wyprawy ratunkowej, ale również znacząco zmniejsza jej koszt względem m.in. satelitarnych zdjęć wysokiej rozdzielczości. Urządzenie może znaleźć zastosowanie nie również na pustyniach czy oceanach, gdzie ponieważ dużych odległości drony nie mogą szybko dotrzeć. Zastosowanie mogą sięgać nawet kosmicznych odległości. W przyszłości urządzenie mogłoby posłużyć do misji ratunkowych na innych ciałach niebieskich – na przykład Księżycu. Członkowie drużyny. Od lewej: Franciszek Badziak, Wiktoria Bortlisz, Jan Czałbowski. Piotr Morawiecki (tutor), Klara Powierża, Wojciech Szymczyk, Franciszek Rzońca. Drużyna Eye-in-the-Sky Schemat etapów lotu satelity. Drużyna Eye-in-the-Sky Widok ludzi ze zdjęcia satelitarnego. Zespół Eye-in-the-Sky https://astronet.pl/autorskie/niezwykly-projekt-druzyny-eye-in-the-sky-w-ramach-konkursu-cansat/
  10. Pewnie tak, ale trudno bedzie, chociaż nie jest to niemożliwe bo teleskop znalazł nowy dom u córki na Podasiu ( dla mnie jak znalazł jak jedziemy w odwiedziny) ale brakuje mi kola i fitrów LRGB - akcja "skarbonka" trwa ale do kompletu z kamerą Poseidon-M jeszcze "trochę" brakuje...
  11. Za kilka dni wystartuje kolejna sonda księżycowa. Czy tym razem się uda? 2024-02-04. Radek Kosarzycki Trwają ostatnie przygotowania do pierwszej misji księżycowej realizowanej przez firmę Intuitive Machines w ramach programu wynoszenia ładunków na Księżyc przez operatorów komercyjnych CLPS (Commercial Lunar Payload Services). Będzie to już druga misja w ramach tego programu realizowana w tym roku. Pierwsza, misja lądownika zbudowanego przez firmę Astrobotic zakończyła się niepowodzeniem. Pozostaje trzymać kciuki za to, aby tym razem się udało. Przedstawiciele NASA oraz Intuitive Machines poinformowali na odprawie, która miała miejsce 31 stycznia, że wszystkie obecne wysiłki zmierzają do wystrzelenia misji IM-1 w połowie lutego. Trent Martin, wiceprezes ds. systemów kosmicznych w Intuitive Machines, powiedział, że lądownik księżycowy, nazwany przez firmę Odysseus, został już zamknięty w owiewce ładunku rakiety Falcon 9. Mimo tego firma nie zdecydowała się na podanie konkretnej daty startu, a jedynie poinformowała, że w połowie lutego otwiera się trzydniowe okno startowe, w ramach którego IM-1 rozpocznie swoją podróż na Księżyc. Firma przekonywała, że nad przygotowaniem startu współpracuje obecnie ze SpaceX i zapewne w najbliższych dniach poznamy planowaną datę i godzinę startu. Co jednak warte podkreślenia, niezależnie od tego, którego dnia w ramach tego okna misja wystartuje, to jej lądowanie na Księżycu odbędzie się 22 lutego. Lot na Srebrny Glob powinien zatem potrwać około tygodnia. Uważni obserwatorzy wyłapali jednak informację w mediach społecznościowych agencji, według której IM-1 wystartuje w podróż nie wcześniej niż 14 lutego. Co jednak ciekawe, NASA usunęła ten post i szybko zastąpiła go informacją, że do startu dojdzie w połowie lutego. NASA podała w oddzielnym oświadczeniu z 31 stycznia, kilka godzin po odprawie, że komercyjna misja załogowa Crew-8 prowadzona przez SpaceX wystartuje już 22 lutego. Zarówno Crew-8, jak i IM- 1 wystartuje z kompleksu startowego 39A Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego, jedynego lądowiska obecnie zatwierdzonego do misji załogowych realizowanych za pomocą Falcona 9 i wyposażonego do tankowania ciekłego tlenu i paliwa metanu do lądownika księżycowego IM-1, gdy przebywa on na lądowisku na krótko przed startem. Kilka dni wcześniej kierownik programuzałogowych misji komercyjnych w NASA poinformował, że start misji Crew-8 zaplanowany jest na 29 lutego lub 1 marca, jeżeli w połowie lutego wystartuje IM-1. Jeżeli jednak IM-1 nie wystartuje, to Crew-8 będzie mógł wystartować 22 lutego. Z tego całego zamieszania wynika, że albo SpaceX, albo Intuitive Machines nie potwierdziły jeszcze swojej gotowości do startu. Załóżmy jednak, że do startu dojdzie. Na pokładzie IM-1 znajduje się sześć ładunków demonstracyjnych dostarczonych przez NASA (retroreflektor, kamera stereoskopowa i inne). Wartość wszystkich ładunków naukowych szacowana jest na 1 1 mln dol. IM-1 będzie drugą misją CLPS, która zostanie wystrzelona 8 stycznia po lądowniku Peregrine firmy Astrobotic. Misja została jednak przerwana przez wyciek paliwa kilka godzin po wystrzeleniu, a lądownik ostatecznie wrócił z orbity księżycowej i spłonął w ziemskiej atmosferze 18 stycznia. Inny lądownik księżycowy, Smart Lander for Investigating Moon (SLIM) japońskiej agencji kosmicznej JAXA, wylądował na Księżycu 19 stycznia, ale w niewłaściwej orientacji z powodu awarii silnika strumieniowego. To pozbawiło lądownik energii słonecznej przez wszystkie dni z wyjątkiem kilku ostatnich dni dwutygodniowego dnia księżycowego w miejscu lądowania. „Wyciągnęliśmy wnioski od wszystkich naszych partnerów, którzy byli przed nami” – powiedział Martin. „Przyglądamy się awariom, jakie mieli, przyglądamy się naszym systemom i upewniamy się, czy wszystko zadziała prawidłowo i nie staniemy przed podobnymi problemami”. Kearns stwierdził, że na szczęście zarówno Astrobotic, jak i JAXA „otwarto i przejrzyście” przedstawiły problemy, na jakie natrafiły podczas swoich misji. „Myślę, że pomaga to innym firmom” – powiedział – „zrozumieć, co się stało i spróbować upewnić się, że ich misja nie wpadnie w ten sam problem”. Intuitive Machines IM-1 Mission Animation https://www.youtube.com/watch?v=Rb_ZjcBdAaw https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/start-im-1-intuitive-machines-coraz-blizej/
  12. Do astrofotografii to potrzeba mu jeszcze wielu rzeczy. Nie wszystkie są konieczne, ale są pożądane. Oprócz tuby i solidnego montażu potrzebna jest kamera (lub ewentualnie aparat - lustrzanka lub bezlusterkowiec). Skoro to Newton, to do foto przyda się korektor komy Przy ogniskowej 750 mm bardzo cieżko będzie to bez guidingu, więc potrzeba lunety do prowadzenia i kamery do guidingu Do tego komputer (laptop, albo standardowy RaspberryPi, albo, najwygodniej, asiair) Skoro elektronika jest to jeszcze jakieś przenośne zasilanie itp. itd. i budżet strzela pod niebiosy. ----------------- Nie ma systemów na prawdę uniwersalnych, zawsze do jednych rzeczy nadają się lepiej niż do innych. Do wizuala najlepszy stosunek możliwości do ceny mają Dobsony. Bo w miarę tanio można mieć teleskop o dużej średnicy, czyli łapiący dużo światła, a montaż w układzie azymutalnym jest łatwy do ogarnięcia. Ale z Dobsona z fotkami to słabo 🙂 Przy foceniu światło zbierasz długo, więc można pozwolić sobie na mniejszą średnicę tuby, ale za to na zdjęciach doskonale widać niedoskonałości optyczne, na które w wizualu uwagi nie zwrócisz nawet. Stąd sprawdza się tu lepiej inny sprzęt. Stąd focenie można zacząć od aparatu z obiektywem i jakimś niedużym montażem z napędem. Pierwsze fotki robiłem z montażu SW Star Adventurer lustrzanką z obiektywem Tair 3s Potem zamieniłem lustrzankę na kamerę i dodałem guiding, bo bez niego fotki na SWSA z ogniskową 300mm trudno zrobić tok, aby gwiazdy były w miarę punktowe. Oczywiście jak kamera i guiding, to wymusiło to komputer do sterowania guidingiem i zbierania danych z kamery. Ów laptop po pewnym czasie zastąpiło asiair. A potem kolejne zmiany i zmiany itd. Jeśli nie chcesz inwestować od razu w guiding, to można zacząć od krótszych ogniskowych. Taki eq3-2 z napędem spokojnie pociągnie bez guidingu sesję, gdy zawiesisz na nim lustrzankę z obiektywem np. 135mm. Pamiętaj, że są obiekty rozległe, gdzie używa się krótkich ogniskowych. Są też maleństwa, np. mgławicę planetarne, czy galaktyki (poza kilkoma najbliższymi), gdzie przyda się dłuższa ogniskowa. Tyle, że dłuższa ogniskowa jest bardziej wymagająca jeśli chodzi o prowadzenie montażu. Ciężka tuba, to i duży i ciężki montaż. Nawet gdy ograniczamy się do fotografii nie ma sprzętu do wszystkiego 😉
  13. Jeśli chcesz bawić się z aparatem (lustrzanką), to najlepiej Canon. Żadne cudo. Używka 500D czy coś podobnego na początek da radę. Do Canona np. 500D potrzebna jest przejściówka T2->Canon EF. Do mgławic warto zmodyfikować (usunięcie filtra, który pozwala lustrzance robić ładne zdjęcia dzienne, ale wycina dużo czerwieni z zakresu H-alfa). Oczywiście niemodyfikowana (aby nie psuć możliwości zdjęć dziennych) też da radę, choć część obiektów wyjdzie słabiej (mgławice). Kiedy ma sens lustrzanką - największy wtedy, gdy już ją posiadasz i chcesz na początek zaoszczędzić. Oczywiście kamera będzie lepsza. Nawet z mniejszym czipem. Do foto np. ASI 533 MC (lepiej chłodzona, ale jest droższa od nie chłodzonej). Do DSów ludzie stosuja też tańsza ASI585 MC. Czy kamera kolorowa (tak jak ta którą podałem) czy mono i do tego koło filtrowe? Zaczynałbym od kolorowej. Łatwiej na początek i taniej. Niestety cena samej kamerki do DS-ów jest większa niż cały zestaw (tuba i montaż) o którym piszesz. Foto to drogie hobby. Dlatego jeden z kolegów sugerował Seestara, jako najtańsze rozwiązanie, którym zrobi się pamiątkową fotkę (no może nie jak z Hubble'a) ale cóż... to rozwiązanie najtańsze z używalnych.
  14. Ta galaktyka nie powinna istnieć (według naszej wiedzy). Skąd się zatem wzięła? 2024-02-03. Radek Kosarzycki Astronomowie z Uniwersytetu Stanowego w Arizonie przeglądając dane obserwacyjne z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, zupełnie przypadkiem odkryli galaktykę karłowatą, której zobaczenia nikt się nie spodziewał. Nie była ona także głównym celem obserwacji. Galaktyki to gigantyczne zbiory gwiazd, planet, obłoków pyłu i gazu oraz ciemnej materii, połączone ze sobą grawitacją. Galaktyki karłowate są najliczniejszymi galaktykami we wszechświecie i z definicji są małe i mają niską jasność. Mają zwykle mniej niż 100 milionów gwiazd, podczas gdy na przykład Droga Mleczna, nasza galaktyka ma prawie 200 miliardów gwiazd. Niedawne obserwacje galaktyk karłowatych w ramach programu szacowania obfitości „ultra-rozproszonych galaktyk” pozostających poza zasięgiem poprzednich dużych badań spektroskopowych sugerują, że nasza wiedza na temat populacji galaktyk karłowatych może być niekompletna. W nowo opublikowanym artykule naukowym zespół kierowany przez prof. Carletona i jego zespół początkowo przyglądał się gromadzie galaktyk w ramach projektu JWST Prime Extragalactic Areas for Reionization and Lensing Science (PEARLS). Tak się złożyło, że na niektórych zdjęciach wykonanych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba pojawiła się galaktyka karłowata PEARLSDG. To wcale nie był cel obserwacji. Była to po prostu galaktyka, którą dostrzeżono tylko trochę dalej od głównego pola obserwacyjnego, w obszarze przestrzeni, w którym naukowcy nie spodziewali się niczego zobaczyć. Wyniki obserwacji opublikowano w periodyku Astrophysical Journal Letters. PEARLSDG nie miała typowych cech galaktyki karłowatej, jakich można by było się spodziewać. Nie oddziałuje z pobliską galaktyką, ale nie tworzy też nowych gwiazd. Jak się okazuje, jest to interesujący przypadek izolowanej galaktyki karłowatej. „Tego typu izolowane, spokojne galaktyki karłowate tak naprawdę nie były wcześniej widziane, z wyjątkiem stosunkowo nielicznych przypadków. Biorąc pod uwagę nasze obecne zrozumienie ewolucji galaktyk, tak naprawdę nie oczekuje się ich istnienia, więc fakt, że widzimy ten obiekt, pomaga nam ulepszyć nasze teorie powstawania galaktyk” – powiedział Carleton. „Zasadniczo galaktyki karłowate, które istnieją samodzielnie, w dalszym ciągu tworzą nowe gwiazdy”. Do tej pory wiedza astronomów na temat ewolucji galaktyk wskazywała na izolowaną galaktykę, w której nadal powstają młode gwiazdy lub która wchodzi w interakcję z masywniejszą galaktyką towarzyszącą. Teoria ta nie miała zastosowania do PEARLSDG, która przedstawia starą populację gwiazd, która nie tworzy nowych gwiazd i utrzymuje się z dala od wszystkich innych galaktyk. Kolejną niespodzianką jest to, że na zdjęciach wykonanych przez zespół JWST można zaobserwować pojedyncze gwiazdy. Gwiazdy te są jaśniejsze na falach rejestrowanych przez JWST; jest to jedna z najdalszych galaktyk, w których możemy zobaczyć te gwiazdy tak szczegółowo. Jasność tych gwiazd pozwala astronomom zmierzyć ich odległość — 98 milionów lat świetlnych. Kamera NIRCam zainstalowana na pokładzie JWST charakteryzuje się bardzo wysoką rozdzielczością kątową i czułością, co pozwala zespołowi identyfikować pojedyncze gwiazdy w tej odległej galaktyce. Co ważne, identyfikacja konkretnych gwiazd na obrazie dostarczyła kluczowej wskazówki co do odległości do niej — gwiazdy te mają określoną jasność absolutną, więc mierząc ich pozorną jasność za pomocą JWST, zespół był w stanie określić, jak daleko się od nas znajdują. Okazuje się, że gwiazdy te były jednymi z najdalszych obserwowanych gwiazd tego typu. Wszystkie archiwalne dane obrazowe, zaobserwowane w zakresie fal ultrafioletowych, optycznych i podczerwonych, zebrano w celu zbadania koloru PEARLSDG. Nowo powstałe gwiazdy mają specyficzną sygnaturę kolorystyczną, więc brak takiej sygnatury wykorzystano do wykazania, że PEARLSDG nie tworzy nowych gwiazd. Spektrograf DeVeneya na Teleskopie Lowell Discovery rozkłada światło obiektów astronomicznych na odrębne składniki, umożliwiając astronomom szczegółowe badanie ich właściwości. Na przykład specyficzne przesunięcie długości fali zaobserwowane w danych spektroskopowych koduje informację o ruchu PEARLSDG, wykorzystując efekt Dopplera. Było to kluczem do pokazania, że PEARLSDG nie jest powiązana z żadną inną galaktyką i jest naprawdę odizolowana. Ponadto określone cechy widma silnie wskazują na obecność młodych gwiazd, więc brak tych cech dodatkowo potwierdził podejrzenia o braku młodych gwiazd w danych fotograficznych. Można zatem powiedzieć, że to odkrycie zmienia wiedzę astronomów na temat powstawania i ewolucji galaktyk. Sugeruje to możliwość, że wiele izolowanych, spokojnych galaktyk czeka jeszcze w ukryciu na odkrycie. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba być może tego właśnie dokona. Źródło: 1 https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/pearlsdg-izolowana-galaktyka-karlowata/
  15. Wracam do tego obiektu po prawie 10 latach Messier 1, NGC 1952, Sh2-244 to mgławica emisyjna w gwiazdozbiorze Byka. Po raz pierwszy zaobserwowana w 1731 przez Johna Bevisa. Znajduje się w odległości około 6,3 tysiąca lat świetlnych od Ziemi. Jej średnica - około 11 lat świetlnych - co sekundę zwiększa się o kolejne 1500 kilometrów. W centrum mgławicy znajduje się pulsar PSR B0531+21 obracający się wokół osi 30 razy na sekundę, emitujący promieniowanie w zakresie od fal gamma do radiowych. Bardzo ciekawa jako obiekt astrofotograficzny, bo można zaobserwować zmiany jej kształtu nawet w ciągu kilku lat. Polecam bardzo ciekawą pracę Detlefa Hartmanna pokazującą zmiany w czasie 10 lat. Jako jeden z niewielu obiektów DSO pokazuje taką samą jasność w każdym z trzech pasm Ha, OIII i SII- jest więc stosunkowo wdzięcznym obiektem to zabawy SHO. Niestety nie jest zbyt duża i sensowne detale można uzyskać przy skali poniżej 1 arcsec/pix. Mój zestaw Takahashi FS 128 z kamerą ATIK One 6.0 ma skalę 0.9 arcsec/pix i pole widzenia 40x30 arcmin. Montaż ASA DDM 60. Filtr OIII Antlia 3 nm Pro, Ha to Astronomik ASHA 6nm i Baader SII 8 nm. Po 16 klatek 900 sekund na każdy kanał. Z Warszawy, grudzień 2023 - styczeń 2024.
  16. Nowe zdjęcia z lądownika SLIM na Księżycu. Znowu poszedł spać 2024-02-01. Radek Kosarzycki Trzeba przyznać, że życie pierwszego w historii japońskiego lądownika na powierzchni Księżyca wygląda naprawdę relaksująco. Po wylądowaniu na powierzchni Srebrnego Globu działał jedynie trzy godziny, po czym ze względu na brak dostępu do energii słonecznej przeszedł w stan uśpienia. Wybudzony po 10 dniach wrócił do pracy, popracował kilka dni i znów został wprowadzony w stan uśpienia na kilkanaście kolejnych nocy. No nie napracuje się przesadnie. Zanim jednak poszedł spać, wykonał kilka zdjęć swojego otoczenia i przesłał je na Ziemię. Teraz lądownik będzie musiał się zmierzyć z chłodem księżycowej nocy, który potrafi pozostawić po sobie trwały, a czasami wręcz śmiertelny ślad. Nie wiadomo zatem, czy SLIM jeszcze się wybudzi. Zanim jednak do tego doszło, kamery lądownika przyjrzały się uważnie okolicy i przesłały nam zdjęcia typowego „kurortu księżycowego”. Jak wszędzie indziej na tym globie, krajobraz wygląda nieco ponuro. SLIM, skrót od „Smart Lander for Investigating Moon”, precyzyjnie wylądował na krawędzi krateru Shioli 19 stycznia, pomimo problemów z silnikiem, w wyniku których wylądował dziobem w dół. W rezultacie ogniwa słoneczne statku kosmicznego są zwrócone na zachód i nie są w stanie odbierać oczekiwanego poziomu światła słonecznego, co początkowo bardzo skróciło czas operacji na powierzchni Księżyca. Ale SLIM triumfalnie obudził się prawie 10 dni od wylądowania, gdy słońce w końcu znalazło się nad jego panelami słonecznymi. Japońska Agencja Badań Kosmicznych (JAXA), która obsługuje SLIM, spędziła ostatnie dni na skanowaniu pobliskiej powierzchni Księżyca za pomocą kamery wielopasmowej (MBC) zainstalowanej na pokładzie sondy, aby poznać jej skład chemiczny regolitu i skał w otoczeniu. Kamera MBC ma na celu badanie oliwinów i innych minerałów poprzez analizę widma odbitego od powierzchni światła słonecznego. Konto JAXA SLIM w serwisie X, dawniej Twitter, opublikowało ostatnie zdjęcie wykonane przez kamerę nawigacyjną SLIM 31 stycznia czasu japońskiego, stwierdzając jednocześnie, że agencja potwierdziła, że lądownik przeszedł w stan uśpienia zgodnie z oczekiwaniami. JAXA będzie musiała przeczekać księżycową noc trwającą około 14,5 dnia ziemskiego, a następnie poczekać na sprzyjające warunki oświetleniowe i temperaturowe w dalszej części następnego księżycowego dnia (który rozpoczyna się około 15 lutego), zanim SLIM będzie mógł potencjalnie zostać ponownie wskrzeszony. Aby jednak sonda mogła się ponownie obudzić, jej elektronika musi wytrzymać równikowe księżycowe temperatury w nocy wynoszące około minus 130 stopni Celsjusza. Ale niezależnie od tego, czy SLIM się obudzi, czy nie, trzeba pamiętać, że osiągnął on swoje pełne i rozszerzone cele misji, wykonując precyzyjne lądowanie, uwalniając parę małych łazików i wykazując ich interoperacyjność, a także uzyskując bogactwo danych naukowych. Księżycowa skała „Aki Inu” sfotografowana w świetle bliskiej podczerwieni przez instrument Multiband Spectroscopic Camera na japońskim lądowniku księżycowym SLIM po przywróceniu zasilania. „Aki Tainu” ma 2,07 stopy (63 centymetry) szerokości i leży 59 18 metrów od SLIM. (Źródło zdjęcia: JAXA, Uniwersytet Ritsumeikan, Uniwersytet Aizu) Na koncie X SLIM zamieszczono także oznaczone zdjęcia celów z obrazowania spektroskopowego MBC, pokazujące różne badane skały i regolit. „W oparciu o dużą ilość uzyskanych danych prowadzimy analizy mające na celu identyfikację skał i oszacowanie składu chemicznego minerałów, co pomoże rozwiązać zagadkę pochodzenia Księżyca” – napisano na koncie agencji na portalu X. https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/slim-ostatnie-zdjecia-shioli-krater/
  17. Chwile grozy na Księżycu. Co się dzieje z japońskim lądownikiem? 2023-02-01. Japońskim naukowcom udało się przywrócić łączność ze statkiem kosmicznym Smart Lander for Investigating the Moon (SLIM), prawie dziewięć dni po tym, jak osiadł na powierzchni Księżyca i stracił zasilanie. Jak poinformowała Japońska Agencja Kosmiczna JAXA „Komunikacja z SLIM została pomyślnie nawiązana zeszłej nocy, a operacje zostały wznowione!” Księżycowy Snajper 19 stycznia japońska sonda księżycowa opadała zgodnie z planem w kierunku miejsca lądowania w pobliżu krawędzi krateru Shioli na Księżycu. Nagle jeden z dwóch głównych silników odrzutowych zawiódł, powodując przewrócenie się SLIM na bok. W rezultacie panele słoneczne sondy były początkowo ustawione pod niewłaściwym kątem i nie mogły się ładować. Na szczęście pod koniec niedzieli, prawdopodobnie z powodu zmiany kierunku, z jakiego padało światło słoneczne, próbnik zaczął generować energię elektryczną. Określany przydomkiem „Moon Sniper", czyli Księżycowy Snajper, statek kosmiczny został zaprojektowany z wykorzystaniem nowego systemu nawigacji. Umożliwia on precyzyjne lądowanie, o czym świadczy imponująca dokładność SLIM. Sonda wylądowała w odległości 100 m od celu pomimo problemów technicznych. Japonia jest dopiero piątym krajem na Księżycu To naprawdę doniosłe osiągnięcie w skali kosmicznych odległości. Dodatkowo Japonia została piątym krajem w historii, który zdołał wysłać na Księżyc swój pojazd i z powodzeniem na nim wylądować. Innowacyjna technologia nawigacyjna SLIM okazała się bardzo przydatna. Podczas schodzenia określała lokalizację, porównując obrazy w czasie rzeczywistym z kamery z obrazami satelitarnymi Księżyca. SLIM będzie teraz kontynuował swoją misję analizowania składu skał oliwinowych. To minerał powszechnie występujący w skorupie księżycowej. Badania będą prowadzone przy użyciu wielopasmowej kamery spektralnej, która rejestruje obrazy poza długościami fal światła widzialnych dla ludzkiego oka. Wiemy, że kamera działa bez zarzutu, bowiem zanim statek kosmiczny stracił zasilanie, JAXA opublikowała wykonane przez nią zdjęcia skał w okolicy. Chociaż eksperci Japońskiej Agencji Kosmicznej nie są jeszcze pewni, jak długo SLIM będzie w stanie prowadzić swoje badania, wiadomo, że sonda nie została zaprojektowana, by przetrwać księżycową noc. Najbliższy taki okres rozpoczyna się 1 lutego. https://spidersweb.pl/2024/02/sonda-slim-ksiezyc.html
  18. Asteroida 2024 BX1 odkryta chwilę przed zderzeniem z Ziemią to dzwonek alarmowy dla naszej cywilizacji Autor: admin (2024-01-31) 20 stycznia 2024 roku świat wstrzymał oddech, gdy astronom Cristian Sarnecki dokonał rewolucyjnego odkrycia. Korzystając z 60-centymetrowego teleskopu Schmidta znajdującego się na stacji górskiej Piskestetö na Węgrzech, Sarnecki odkrył asteroidę znajdującą się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Asteroida, nazwana 2024 BX1, była dopiero ósmą dostrzeżoną przed zderzeniem i trzecią odkrytą przez samego Sarneckiego. W tę pamiętną sobotę o godzinie 22:48 czasu środkowoeuropejskiego Sarnetsky wysłał swoje pierwsze dane dotyczące trajektorii asteroidy do Minor Planet Center. Jednak na podstawie zaledwie trzech obserwacji nie można było określić, czy zderzenie jest nieuchronne. Niezrażony Sarnetsky kontynuował monitorowanie asteroidy i kilka minut później przekazał cztery kolejne obserwacje, które nie pozostawiały żadnych wątpliwości – asteroida była na kursie kolizyjnym z Ziemią. Automatyczne systemy monitorowania kolizji, takie jak Meerkat należący do ESA, szybko wkroczyły do akcji po otrzymaniu nowych danych. Astronomowie i eksperci od planetoid na całym świecie otrzymali alarm. Wkrótce do obserwacji Sarnetsky'ego dołączyli inni Europejczycy: kilkanaście obserwatoriów zwróciło uwagę na zbliżający się obiekt. Wspólny wysiłek pokazał, że asteroida o wielkości około metra uderzy w Ziemię w niecałe dwie godziny, zaledwie 50 km na zachód od Berlina w Niemczech. Asteroidy tej wielkości nie stwarzają szczególnego zagrożenia i spadają na Ziemię średnio raz na dwa tygodnie. Jednak większość z nich pozostaje niezauważona. Chociaż te małe asteroidy są minimalnie niebezpieczne, dostarczają cennych wskazówek na temat składu asteroid i pomagają naukowcom zrozumieć ich liczebność. Badając kule ognia, które wytwarzają, wchodząc w ziemską atmosferę, naukowcy mogą określić ich skład, jeśli uda się je uchwycić kamerą. O ile małe asteroidy są stosunkowo powszechne, o tyle duże asteroidy o średnicy kilku kilometrów są łatwiejsze do wykrycia i znacznie mniej powszechne. Zdaniem ekspertów zdecydowana większość planetoid bliskich Ziemi, które mogą powodować katastrofalne zniszczenia, została już zidentyfikowana. Naukowcy sugerują, że w ciągu najbliższego stulecia nie będzie już żadnych dużych asteroid zdolnych zderzyć się z Ziemią. Źródło: zmianynaziemi.pl Fireball Over Germany Created by Asteroid 2024 BX1 https://www.youtube.com/watch?v=_gdMCidLKNk https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/asteroida-2024-bx1-odkryta-chwile-przed-zderzeniem-z-ziemia-dzwonek-alarmowy-dla-naszej
  19. Co tam się dzieje na Europie? Sonda Juno rejestruje nietypową aktywność 2024-01-26. Radek Kosarzycki Europa to jeden z najciekawszych obiektów Układu Słonecznego. Jakby nie patrzeć, pod lodową skorupą pokrywającą cały glob znajduje się ocean ciekłej wody. Wiele wskazuje na to, że w tymże oceanie mogą panować warunki sprzyjające powstaniu i ewolucji życia. Nic zatem dziwnego, że wszystko, co się dzieje na powierzchni Europy, jest dla naukowców niezwykle interesujące. Teraz w pobliżu księżyca przeleciała sonda Juno i zarejestrowała coś interesującego. Sonda Juno, która wystartowała z Ziemi w 2011 roku i weszła na orbitę wokół Jowisza pięć lat później, podczas najnowszego przelotu w pobliżu księżyca zarejestrowała dowody na aktywność na powierzchni tego globu. Zainstalowany na pokładzie sondy instrument SRU (Stellar Reference Unit), czyli kamera służąca do określania położenia i orientacji sondy na podstawie położenia gwiazd, został wykorzystany tutaj do sfotografowania powierzchni Europy z dużą rozdzielczością oświetlonej blaskiem Jowisza lub światłem słonecznym rozproszonym przez Jowisza. Zdjęcie wykonane za pomocą SRU podczas przelotu zostało omówione w artykule opublikowanym w czasopiśmie JGR Planets 22 grudnia 2023 r. Zdjęcie przedstawia obszar lodowej powierzchni o nieregularnym kształcie, o wymiarach 37 na 67 km i przypomina swoim kształtem dziobaka. Innymi słowy, fragment przypominający ciało dziobaka znajduje się na północy, a dziób znajduje się na południu. Niesamowita jest ta wyobraźnia obserwatorów kosmosu. Obydwa te obszary – połączone popękaną formacją przypominającą szyję – zawierają duże bloki lodu o wielkości około 1 km i rzucające cienie. Co jednak ciekawe, porównania ze zdjęciami o podobnej rozdzielczości wykonanymi przez należącą do NASA wcześniej sondę Galileo, która badała Jowisza w latach 1995-2003, sugerują zmiany w południowej części obszaru „dziobaka”. Oznacza to, że na powierzchni Europy mogły zajść zmiany od czasu wykonania zdjęć przez sondę Galileo. Autorzy artykułu podkreślają jednak, że same zmiany nie są jednoznaczne i istnieje możliwość, że to różnice w jakości i warunkach wykonywania zdjęć odpowiadają za nietypowe obserwacje. Naukowcy twierdzą, że zdjęcie z 2022 r. obejmuje także pobliskie złoża o niskim albedo, które mogą być powiązane ze znajdującą się pod powierzchnią wodą w stanie ciekłym. Ciemne plamy natomiast mogą być związane z pióropuszami tryskającej z wnętrza księżyca wody. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że europański Dziobak to atrakcyjny cel dla misji kosmicznych Europa Clipper i JUICE, które już niedługo będą przelatywały bardzo blisko Europy, szczegółowo ją badając. Sonda JUICE wystartowała w kwietniu 2023 roku i do Jowisza dotrze w grudniu 2031 roku (zapiszcie sobie w kalendarzu). Sonda Europa Clipper wystartuje 6 października 2024 roku i mniej więcej w tym samym czasie dotrze do Jowisza. https://www.pulskosmosu.pl/2024/01/dziobak-na-europie-sonda-juno-europa/
  20. Aktualizacja: -sky watcher star adventurer komplet ( l brecket, przeciwwaga, klin paralaktyczny ze śrubką z gwinu 3/8 na 1/4, głowica NIE WI-FI to jest pierwsza wersja !, podświetlenie lunetki biegunowej) -samyang 135 mocowanie canon zero rysek trochę paproszków, nigdy nie czyszczony -grzałki i kontroler od @DarX86,- została jedna grzałka i kontroler -Astro Link 4Pi 700 zł z zasilaczem 750 zł - usb gps dorzucę gratis do astrolinka - obejmy do samyang, - lunetka do guiding svbony, - kamera planetarna/ guiding QHY II 5L color - kabelki, - maska Bahtinova do samyanga 135mm, - walizka 75 zł 2. Barlow ES 1.25 cala 3x - 300 zł 3. Filtr EOS APS-C clip Astronomik H-alfa 12 nm- 600 zł 4. Filtr EOS APS-C clip Optolong L-Enhance - 750 zł 5. Adapter Astronomik do filtrów eos clip - 70 zł- 6. Nosek 1,25 cala - 10 zł 7. Szukacz Omegon z mocowaniem na gorącą stopkę - 200 zł 8. Luneta do guidingu 50/200 - 200 zł 9. Zasilanie do Canona 500D na USB plus kabelek mojej roboty do astrolinka 4 Pi - 100 zł 10. Pilot spustowy z interwałem Newell do canona np 500D - 50 zł 11. Adapter T2-NX do samsunga - 50 zł 12. Adapter T2-EOS EF do canona - 20 zł
  21. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-01-24. Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 24 stycznia 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów. W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła: • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). https://kosmonauta.net/2024/01/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  22. Miałem identyczny zestaw. Tyle że montaż z napędami w obu osiach. Zabierasz trójnóg, głowice montażu i teleskop z szukaczem i okularami. Dwa lub trzy pakunki. Nie są lekkie, ale to zaleta. Rozstawianie polega na: - rozstawieniu trójnogu - przymocowaniu głowicy - założeniu przeciwwagi - montażu teleskopu (szukacza i kątówki) - wyważeniu zestawu - podpięciu kabli Ustawienie polega (często raz, na kilka obserwacji): - orientacja Pn-Pł (kompas) - kąt podniesienia (oś równoległa z linią prowadzącą w kierunku Gwiazdy Polarnej. - zestrojenie szukacza z teleskopem Jeśli masz stałą miejscówkę na "wsi", gdzie możesz zrobić sobie stały słup który zastąpi trójnóg i przez to montować powtarzalnie głowicę, cześć czynności możesz wykonać jednorazowo (do obserwacji wizualnych). Mi taki zestaw do planet się sprawdzał. Do Księżyca i gromad gwiezdnych również. Montaż nie będzie na styk, teleskop ma przyzwoitą średnicę i nie za długą ogniskową, jak na takie przeznaczenie, Z tego co pamiętam, mój nie kiwał lustrem. Dodatkowo widoki przez bino, na zwykłych plosslach powalały. Co do rozbudowy o fotografię - do planet i Księżyca bez najmniejszego problemu - kamera i nagrywanie materiału, natomiast do głębokiego nieba - tym teleskopem będzie ciężko, ale na ten montaż, spokojnie założysz albo refraktor, jak uda Ci się wyrwać jakiś (dobre są drogie 😞 ), albo za dużo niższe pieniądze, newtona typu 150 mm lustro i ogniskowa poniżej metra (nie pamiętam, ale są fajne, jasne 130-150/650-700mm), czy nawet 200/800. Do tego przerobiony aparat foto i kamera do prowadzenia. Bez kamery, jak dobrze ustawisz teleskop, mając prowadzenie w jednej osi, też da się zebrać jakiś materiał, nawet kilkunastosekundowy. Ale to już temat na doktorat i ja, poza ogólnym zarysowaniem, nie podejmuję się wdawać w polemikę merytoryczną.
  23. Powiewająca flaga i brak gwiazd. Oto skąd wiemy, że NASA nie sfałszowała lądowania na Księżycu 2023-07-20. Rafał Dadura AUTOR Jeden proces, czyli wyścig dwóch ówczesnych potęg na Księżyc się skończył. Drugi, w zasadzie od razu się jednak zaczął. Momentalnie bowiem wśród wszelkiej maści „niedowiarków” rozpoczął się inny, również sięgający niezwykłych wyżyn (niestety nie intelektu), wyścig na najbardziej niedorzeczną teorię spiskową dotyczącą tych wydarzeń. Dla wielu jedno z największych osiągnięć ludzkiego umysłu i talentu to zwykła bujda. Kłamstwo. Spisek. Nie wiadomo dokładnie przez kogo zaplanowany, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że przy programie Apollo, który wyniósł ludzi na Srebrny Glob, pracowały tysiące ludzi, rozsianych w wielu firmach, fabrykach i uniwersytetach. Nikt z nich jednak najwyraźniej nigdy nie puścił pary. 400 tys.(!) inżynierów, naukowców i wszelkich innych pracowników nigdy nie pisnęło słowa o tym, że wszyscy brali udział w skrupulatnie zaplanowanym, największym (no, może poza tym, że Ziemia jest płaska) spisku w historii ludzkości. No bo w końcu, dlaczego flaga na Księżycu wyraźnie przecież powiewa na wietrze? Jak to możliwe, że na zdjęciach nie widać gwiazd na księżycowym niebie? Kto filmował astronautów na Księżycu? Dlaczego cienie na zdjęciach są ponoć nie takie, jak być powinny? W końcu wszyscy z nas widzieli Księżyc, dlaczego w takim razie nie widać na nim miejsca lądowania astronautów? Itd, itd… Przyjrzyjmy się więc najbardziej popularnym teoriom spiskowym dotyczącym lądowania na Księżycu. Może nie powinienem już teraz zdradzać zakończenia, ale uprzedzam - wszystkie są nieprawdziwe. Dlaczego na zdjęciach z Księżyca na niebie nie ma gwiazd? To jeden z pierwszych argumentów spiskowców, jaki się pojawił. Jest on też jednym z łatwiejszych do obalenia. W dodatku nie trzeba być ekspertem od astronautyki, by zrozumieć dlaczego. Wystarczy doświadczenie fotografa amatora, a o to w czasach smartfonów nietrudno. Wszystkie zdjęcia wykonane przez astronautów na Księżycu były wykonane w świetle dziennym. Po prostu jasna księżycowa powierzchnia była jaskrawo oświetlona przez Słońce. O tym, jak dobrze odbija ona światło, można się przekonać, patrząc w pogodne nocne niebo w czasie pełni. Jakby tego było, mało astronauci mieli na sobie białe skafandry kosmiczne, które również silnie odbijały światło. Ekspozycja w aparatach astronautów była zbyt krótka (tzn. migawka aparatu była otwarta przez zbyt krótki czas), aby jednocześnie uchwycić skafandry kosmiczne, powierzchnię Księżyca i dodatkowo zarejestrować stosunkowo ciemniejsze światło gwiazd. To samo dzieje się, gdy wyjdziecie w nocy na taras lub na balkon i włączycie światło. Nawet jeśli gwiazdy są widoczne z miejsca, w którym jesteście, aparat z krótkim czasem naświetlania nie będzie w stanie ich uchwycić. Tak samo stanie się, kiedy zrobicie zdjęcie w nocy przy użyciu lampy błyskowej. Jej światło przyćmi słabe światło gwiazd na niebie, nawet w najbardziej gwiaździstą noc. Tak samo zresztą dzieje się też w przypadku zdjęć Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wykonanych np. z pokładu wahadłowców - krótki czas naświetlania i Ziemia odbijająca światło Słońca powodują ten sam efekt. Dlaczego cienie na zdjęciach z Księżyca wyglądają tak, jak wyglądają? Skoro jesteśmy w temacie światła i zdjęć, warto od razu zając się drugim argumentem tropicieli spisków - dlaczego, jak wielu z nich docieka, na zdjęciach z lądowania na Księżycu można zobaczyć pewne obiekty, mimo że znajdują się one w cieniu? Według nich, gdyby np. elementy księżycowego lądownika znajdowały się po zacienionej stronie pojazdu, na Księżycu, gdzie jedynym źródłem światła było Słońce, nie powinny być widoczne. Według nich to dowód na to, że wszystko po prostu sfilmowano w studiach Hollywood. Trzeba przyznać, że przynajmniej w tym wypadku, miłośnicy teorii o sfałszowanym lądowaniu na Księżycu mają trochę racji - faktycznie, jedynym źródłem światła na Księżycu jest Słońce. Trzeba jednak pamiętać o tym, że powierzchnia naszego naturalnego satelity znakomicie odbija światło (pełnia!). Dlatego na zdjęciach z Apollo 11 i kolejnych misji, które dotarły na Księżyc, światło słoneczne jest rozpraszane lub odbijane od gruntu we wszystkich kierunkach. Stąd jego niewielka ilość rozprasza się nawet w miejscach niewystawionych na bezpośrednie działanie Słońca i oświetla elementy będące w cieniu. To dlatego np. na niektórych zdjęciach można dostrzec tabliczkę, na jednej z nóg lądownika „Orzeł”, mimo że jest ona w cieniu. Jeśli chodzi o cienie na zdjęciach z Księżyca, niedowiarkowie nie ustępują jednak tak łatwo i przywołują jeszcze inny przykład - wskazują oni na to, że nie wszystkie cienie są tam równoległe. Nie ma w tym nic niezwykłego, taki efekt można też zobaczyć na wielu zdjęciach, które każdy z nas może zrobić swoim telefonem. To po prostu efekt perspektywy. Linie w rzeczywistości są równoległe, ale perspektywa sprawia, że wydają się takie nie być na zdjęciu. Dzieje się tak często, gdy trójwymiarową przestrzeń przedstawia się w formie zdjęcia na dwuwymiarowej płaszczyźnie. Malarze wiedzą o tym dobrze i wykorzystują to od wieków. Wystarczy pójść do muzeum, by się o tym przekonać na własne oczy. Ba, wystarczy nawet obejrzeć obrazy starych mistrzów na swoim smartfonie! Kto sfilmował Neila Armstronga, kiedy ten schodził na powierzchnię Księżyca? Nie, nie był to wybitny reżyser Stanley Kubrick, któremu teorie mówiące o nakręceniu wszystkiego w Hollywood, przypisują wyreżyserowanie całego przedsięwzięcia. Pierwsze kroki człowieka na Księżycu zostały sfilmowane przez kamerę umieszczoną po prostu na lądowniku. Kamera zamontowana w module MESA (Modularized Equipment Stowage Assembly) lądownika zapewniała widok, który dawał wrażenie tego, jakby kamera stała w pewnej odległości od niego. Prawda jest taka, że kamera była po prostu nieco wysunięta z lądownika. Trochę jak selfie-stick, którym można zrobić sobie zdjęcie, które wygląda tak, jakby robił je nam ktoś inny. Podobna metoda jest też używana przez marsjańskie łaziki, które przesyłają na Ziemię swoje „selfie”. Dlaczego amerykańska flaga powiewa na Księżycu? Na koniec najbardziej niedorzeczna moim zdaniem kwestia - jak to możliwe, że flaga wbita w księżycowy grunt powiewa? Przecież na Księżycu nie ma atmosfery, więc nie może też być wiatru. To prawda. Nie ma tam wiatru, a flaga wcale nie powiewa. Zanim astronauci polecieli na Księżyc, w NASA wiedziano, że jeśli umieszczą tam oni zwykłą flagę, będzie ona smętnie zwisać w dół, zupełnie jak na Ziemi przy bezwietrznej pogodzie. Nie trzeba dodawać, że nie byłby to zbyt imponujący obraz, zwłaszcza w chwili transmitowanego na cały świat triumfu. Dlatego, NASA zaprojektowała flagę, która miała na górze poziomy pręt, na którym miał być rozciągnięty materiał wzdłuż jego górnej krawędzi. Jednak astronauci Apollo 11 mieli problem z rozciągnięciem teleskopowego pręta do końca (problemy były też zresztą z całym masztem i przy wbijaniu go w księżycowy grunt). To sprawia, że na zdjęciach flaga wygląda na nieco pogniecioną lub falującą na wietrze. Co istotne, na nagraniach wideo, wyraźnie widać, że porusza się ona tylko wtedy, gdy astronauci wbijają ją w powierzchnię Księżyca. Później, amerykański sztandar pozostaje już w tej samej, pogniecionej pozycji z powodu niewyciągniętego do końca poprzecznego pręta Nawet ZSRR przyznał, że Amerykanom się udało Jest jeszcze kilka innych bardziej, bądź mniej niedorzecznych prób podważenia rzeczywistości, której co ciekawe, nigdy nie kwestionowali Sowieci, którzy przecież mieliby najwięcej do ugrania na podważeniu sukcesu Amerykanów. Ci jednak poprzestali jedynie na zaprzeczaniu, że chcieli się dostać na Księżyc pierwsi, i aż do 1989 r. twierdzili, że według nich nic się nie stało, że NASA dotarła tam przed nimi. Podsumowując, jeśli nawet Związek Radziecki, który umówmy się, nie był krainą prawdomówności, był w stanie przełknąć porażkę i godnie pogratulować Amerykanom niezaprzeczalnego sukcesu, czas chyba na wyznawców teorii spiskowych by również poszli po rozum do głowy. Oby tylko nie zawędrowali za daleko, bo co będzie jak dotrą do krańca naszej płaskiej Ziemi? „Powiewająca" flaga USA na Księzycu, z czarnym niebem w tle, na którym nie widac gwiazd. źródło: NASA/Public Domain Cienie na powierzchni Księżyca. źródło: NASA/Public Domain Wieran oryginałowi w 100% makieta lądownika z modułem MESA i widoczną na nim kamerą. źródło: NASA/Public Domain Dog On Moon Digging Holes (TOP SECRET) https://www.youtube.com/watch?v=2-w6c6Mwrss https://spidersweb.pl/2023/07/ladowanie-na-ksiezycu-teorie-spiskowe.html
  24. Aktualizacja: -sky watcher star adventurer komplet ( l brecket, przeciwwaga, klin paralaktyczny ze śrubką z gwinu 3/8 na 1/4, głowica NIE WI-FI to jest pierwsza wersja !, podświetlenie lunetki biegunowej) -samyang 135 mocowanie canon zero rysek trochę paproszków, nigdy nie czyszczony -grzałki i kontroler od @DarX86,- została jedna grzałka i kontroler -Astro Link 4Pi 700 zł z zasilaczem 750 zł - usb gps dorzucę gratis do astrolinka - obejmy do samyang, - lunetka do guiding svbony, - kamera planetarna/ guiding QHY II 5L color - kabelki, - maska Bahtinova do samyanga 135mm, - walizka 75 zł 2. Barlow ES 1.25 cala 3x - 300 zł 3. Filtr EOS APS-C clip Astronomik H-alfa 12 nm- 600 zł 4. Filtr EOS APS-C clip Optolong L-Enhance - 750 zł 5. Adapter Astronomik do filtrów eos clip - 70 zł- 6. Nosek 1,25 cala - 10 zł 7. Szukacz Omegon z mocowaniem na gorącą stopkę - 200 zł 8. Luneta do guidingu 50/200 - 200 zł 9. Zasilanie do Canona 500D na USB plus kabelek mojej roboty do astrolinka 4 Pi - 100 zł 10. Pilot spustowy z interwałem Newell do canona np 500D - 50 zł 11. Adapter T2-NX do samsunga - 50 zł 12. Adapter T2-EOS EF do canona - 20 zł
  25. Łazik Curiosity od 4000 dni bada już krater Gale na Marsie 2023-11-06. Radek Kosarzycki Cztery tysiące marsjańskich dni po postawieniu kół w kraterze Gale na Marsie dokładnie 5 sierpnia 2012 r. łazik Curiosity w dalszym ciągu prowadzi ekscytujące badania naukowe. Łazik niedawno odwiercił 39. próbkę, a następnie wrzucił sproszkowaną skałę do swojego laboratorium w celu szczegółowej analizy. Aby zbadać, czy starożytny Mars miał warunki umożliwiające życie jakimkolwiek drobnoustrojom, łazik stopniowo wspinał się na podstawę wysokiej na 5 km góry Sharp, której warstwy powstawały w różnych okresach historii Marsa i stanowią zapis tego, jak klimat planety zmieniał się na miliardów lat. Najnowszą próbkę pobrano z punktu zwanego „Sequoia” (nazwy wszystkich obecnych celów naukowych misji pochodzą od lokalizacji w kalifornijskiej Sierra Nevada). Naukowcy mają nadzieję, że próbka ujawni więcej informacji na temat ewolucji klimatu i możliwości zamieszkania na Marsie w miarę wzbogacania się tego regionu w siarczany – minerały, które prawdopodobnie powstały w słonej wodzie, która wyparowywała, gdy Mars zaczął wysychać miliardy lat temu. Ostatecznie woda w stanie ciekłym z Marsa zniknęła na dobre. „Rodzaje minerałów siarczanowych i węglanowych zidentyfikowane przez instrumenty Curiosity w zeszłym roku pomagają nam zrozumieć, jak wyglądał Mars dawno temu. Oczekiwaliśmy tych wyników od dziesięcioleci, a teraz Sequoia powie nam jeszcze więcej” – mówi Ashwin Vasavada, naukowiec zajmujący się projektem Curiosity w Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA w południowej Kalifornii. Odszyfrowanie wskazówek dotyczących starożytnego klimatu Marsa wymaga zdolności detektywistycznych. W najnowszym artykule opublikowanym w periodyku Journal of Geophysical Research: Planets członkowie zespołu wykorzystali dane z instrumentu CheMin zainstalowanego na pokładzie Curiosity, aby odkryć minerał siarczanu magnezu zwany starkeyitem, który jest powiązany ze szczególnie suchym klimatem, takim jak współczesny klimat Marsa. Zespół uważa, że minerały siarczanowe, które po raz pierwszy utworzyły się w słonej wodzie, która wyparowywała miliardy lat temu, przekształciły się w starkeyit, w miarę dalszego wysychania klimatu do obecnego stanu. Tego typu odkrycia poszerzają wiedzę naukowców na temat powstania dzisiejszego Marsa. Mimo że od 2012 roku Curiosity przejechał prawie 32 kilometry w przeraźliwie zimnym środowisku skąpanym w pyle i promieniowaniu, nadal ma wiele do zaoferowania. Inżynierowie pracują obecnie nad rozwiązaniem problemu z jednym z głównych „oczu” łazika – lewym aparatem o ogniskowej 34 mm instrumentu masztowego (kamera masztowa). Oprócz dostarczania kolorowych obrazów otoczenia łazika, każda z dwóch kamer Mastcam pomaga naukowcom określić z daleka skład skał na podstawie długości fal światła, czyli widma, które odbija się w różnych kolorach. W tym celu Mastcam wykorzystuje filtry umieszczone na kole, które obraca się pod obiektywem każdej kamery. Od 19 września koło filtrów lewej kamery utknęło pomiędzy pozycjami filtrów. Inżynierowie w dalszym ciągu starają się stopniowo przesuwać koło filtrów z powrotem do jego standardowego ustawienia. Jeśli nie uda się go przesunąć do końca, misja będzie opierać się na prawej kamerze masztowej o wyższej rozdzielczości i ogniskowej 100 mm jako głównym systemie obrazowania kolorowego. W rezultacie będzie to miało wpływ na poszukiwania celów naukowych i tras łazika przez zespół: prawa kamera musiałaby wykonać dziewięć razy więcej zdjęć niż lewa, aby objąć ten sam obszar. Zespoły miałyby również obniżoną zdolność obserwacji szczegółowych widm kolorów skał z daleka. Oprócz prób ponownego wsunięcia filtra, inżynierowie misji w dalszym ciągu uważnie monitorują działanie źródła energii jądrowej łazika i oczekują, że zapewni ono wystarczającą ilość energii do działania przez wiele kolejnych lat. Znaleźli także sposoby na pokonanie wyzwań wynikających ze zużycia układu wierteł łazika i przegubów ramion robota. Aktualizacje oprogramowania naprawiły błędy i dodały także nowe możliwości do Curiosity, ułatwiając łazikowi długie podróże i zmniejszając zużycie kół wynikające z jazdy (wcześniejsze dodanie algorytmu kontroli trakcji pomaga również zmniejszyć zużycie kół podczas jazdy po ostrych skałach). . Tymczasem zespół przygotowuje się do kilkutygodniowej przerwy w listopadzie. Mars wkrótce zniknie za Słońcem. Plazma słoneczna może wchodzić w interakcję z falami radiowymi, potencjalnie zakłócając wykonywanie poleceń w tym czasie. Inżynierowie opuszczają Curiosity z listą rzeczy do zrobienia od 6 do 28 listopada, po czym komunikacja zostanie bezpiecznie wznowiona. https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/curiosity-4000-dni-na-marsie/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024