Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'kamera'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Pewnie tak, ale trudno bedzie, chociaż nie jest to niemożliwe bo teleskop znalazł nowy dom u córki na Podasiu ( dla mnie jak znalazł jak jedziemy w odwiedziny) ale brakuje mi kola i fitrów LRGB - akcja "skarbonka" trwa ale do kompletu z kamerą Poseidon-M jeszcze "trochę" brakuje...
  2. Na sprzedaż kamera ZWO ASI120MC. Stan bardzo dobry, w pełni sprawna, brak jakichkolwiek minusów. W zestawie kamera, obiektyw szerokokątny 2,5 mm, przewód USB, przewód ST-4, nosek T2 / 1,25", zaślepki. Brak oryginalnego pudełka. Cena 400zł z wysyłką.
  3. Za kilka dni wystartuje kolejna sonda księżycowa. Czy tym razem się uda? 2024-02-04. Radek Kosarzycki Trwają ostatnie przygotowania do pierwszej misji księżycowej realizowanej przez firmę Intuitive Machines w ramach programu wynoszenia ładunków na Księżyc przez operatorów komercyjnych CLPS (Commercial Lunar Payload Services). Będzie to już druga misja w ramach tego programu realizowana w tym roku. Pierwsza, misja lądownika zbudowanego przez firmę Astrobotic zakończyła się niepowodzeniem. Pozostaje trzymać kciuki za to, aby tym razem się udało. Przedstawiciele NASA oraz Intuitive Machines poinformowali na odprawie, która miała miejsce 31 stycznia, że wszystkie obecne wysiłki zmierzają do wystrzelenia misji IM-1 w połowie lutego. Trent Martin, wiceprezes ds. systemów kosmicznych w Intuitive Machines, powiedział, że lądownik księżycowy, nazwany przez firmę Odysseus, został już zamknięty w owiewce ładunku rakiety Falcon 9. Mimo tego firma nie zdecydowała się na podanie konkretnej daty startu, a jedynie poinformowała, że w połowie lutego otwiera się trzydniowe okno startowe, w ramach którego IM-1 rozpocznie swoją podróż na Księżyc. Firma przekonywała, że nad przygotowaniem startu współpracuje obecnie ze SpaceX i zapewne w najbliższych dniach poznamy planowaną datę i godzinę startu. Co jednak warte podkreślenia, niezależnie od tego, którego dnia w ramach tego okna misja wystartuje, to jej lądowanie na Księżycu odbędzie się 22 lutego. Lot na Srebrny Glob powinien zatem potrwać około tygodnia. Uważni obserwatorzy wyłapali jednak informację w mediach społecznościowych agencji, według której IM-1 wystartuje w podróż nie wcześniej niż 14 lutego. Co jednak ciekawe, NASA usunęła ten post i szybko zastąpiła go informacją, że do startu dojdzie w połowie lutego. NASA podała w oddzielnym oświadczeniu z 31 stycznia, kilka godzin po odprawie, że komercyjna misja załogowa Crew-8 prowadzona przez SpaceX wystartuje już 22 lutego. Zarówno Crew-8, jak i IM- 1 wystartuje z kompleksu startowego 39A Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego, jedynego lądowiska obecnie zatwierdzonego do misji załogowych realizowanych za pomocą Falcona 9 i wyposażonego do tankowania ciekłego tlenu i paliwa metanu do lądownika księżycowego IM-1, gdy przebywa on na lądowisku na krótko przed startem. Kilka dni wcześniej kierownik programuzałogowych misji komercyjnych w NASA poinformował, że start misji Crew-8 zaplanowany jest na 29 lutego lub 1 marca, jeżeli w połowie lutego wystartuje IM-1. Jeżeli jednak IM-1 nie wystartuje, to Crew-8 będzie mógł wystartować 22 lutego. Z tego całego zamieszania wynika, że albo SpaceX, albo Intuitive Machines nie potwierdziły jeszcze swojej gotowości do startu. Załóżmy jednak, że do startu dojdzie. Na pokładzie IM-1 znajduje się sześć ładunków demonstracyjnych dostarczonych przez NASA (retroreflektor, kamera stereoskopowa i inne). Wartość wszystkich ładunków naukowych szacowana jest na 1 1 mln dol. IM-1 będzie drugą misją CLPS, która zostanie wystrzelona 8 stycznia po lądowniku Peregrine firmy Astrobotic. Misja została jednak przerwana przez wyciek paliwa kilka godzin po wystrzeleniu, a lądownik ostatecznie wrócił z orbity księżycowej i spłonął w ziemskiej atmosferze 18 stycznia. Inny lądownik księżycowy, Smart Lander for Investigating Moon (SLIM) japońskiej agencji kosmicznej JAXA, wylądował na Księżycu 19 stycznia, ale w niewłaściwej orientacji z powodu awarii silnika strumieniowego. To pozbawiło lądownik energii słonecznej przez wszystkie dni z wyjątkiem kilku ostatnich dni dwutygodniowego dnia księżycowego w miejscu lądowania. „Wyciągnęliśmy wnioski od wszystkich naszych partnerów, którzy byli przed nami” – powiedział Martin. „Przyglądamy się awariom, jakie mieli, przyglądamy się naszym systemom i upewniamy się, czy wszystko zadziała prawidłowo i nie staniemy przed podobnymi problemami”. Kearns stwierdził, że na szczęście zarówno Astrobotic, jak i JAXA „otwarto i przejrzyście” przedstawiły problemy, na jakie natrafiły podczas swoich misji. „Myślę, że pomaga to innym firmom” – powiedział – „zrozumieć, co się stało i spróbować upewnić się, że ich misja nie wpadnie w ten sam problem”. Intuitive Machines IM-1 Mission Animation https://www.youtube.com/watch?v=Rb_ZjcBdAaw https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/start-im-1-intuitive-machines-coraz-blizej/
  4. Zmiana Cen Dostepne przedmioty - Kamera Player One Saturn C z dodatkowo zamontowanym chłodzeniem do kamer planetarnych. Oryginalny zestaw zakupiony bezpośrednio u producenta - Zakupiony 08/2022 - 1700zł - Grzałka na szukacz - 50zł - Barlow Televue 2x - 320zł (barlow ma malutkie wgniecenie na koncu obudowy nie wplywa to na obraz. Soczewki w idealnym stanie) - wiecej zdjec na priv Filtry - ZWO IR850 - 50zł - Baader R610 Longpass -70zł - ZWO UV IR cut - 80zł
  5. Ta galaktyka nie powinna istnieć (według naszej wiedzy). Skąd się zatem wzięła? 2024-02-03. Radek Kosarzycki Astronomowie z Uniwersytetu Stanowego w Arizonie przeglądając dane obserwacyjne z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, zupełnie przypadkiem odkryli galaktykę karłowatą, której zobaczenia nikt się nie spodziewał. Nie była ona także głównym celem obserwacji. Galaktyki to gigantyczne zbiory gwiazd, planet, obłoków pyłu i gazu oraz ciemnej materii, połączone ze sobą grawitacją. Galaktyki karłowate są najliczniejszymi galaktykami we wszechświecie i z definicji są małe i mają niską jasność. Mają zwykle mniej niż 100 milionów gwiazd, podczas gdy na przykład Droga Mleczna, nasza galaktyka ma prawie 200 miliardów gwiazd. Niedawne obserwacje galaktyk karłowatych w ramach programu szacowania obfitości „ultra-rozproszonych galaktyk” pozostających poza zasięgiem poprzednich dużych badań spektroskopowych sugerują, że nasza wiedza na temat populacji galaktyk karłowatych może być niekompletna. W nowo opublikowanym artykule naukowym zespół kierowany przez prof. Carletona i jego zespół początkowo przyglądał się gromadzie galaktyk w ramach projektu JWST Prime Extragalactic Areas for Reionization and Lensing Science (PEARLS). Tak się złożyło, że na niektórych zdjęciach wykonanych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba pojawiła się galaktyka karłowata PEARLSDG. To wcale nie był cel obserwacji. Była to po prostu galaktyka, którą dostrzeżono tylko trochę dalej od głównego pola obserwacyjnego, w obszarze przestrzeni, w którym naukowcy nie spodziewali się niczego zobaczyć. Wyniki obserwacji opublikowano w periodyku Astrophysical Journal Letters. PEARLSDG nie miała typowych cech galaktyki karłowatej, jakich można by było się spodziewać. Nie oddziałuje z pobliską galaktyką, ale nie tworzy też nowych gwiazd. Jak się okazuje, jest to interesujący przypadek izolowanej galaktyki karłowatej. „Tego typu izolowane, spokojne galaktyki karłowate tak naprawdę nie były wcześniej widziane, z wyjątkiem stosunkowo nielicznych przypadków. Biorąc pod uwagę nasze obecne zrozumienie ewolucji galaktyk, tak naprawdę nie oczekuje się ich istnienia, więc fakt, że widzimy ten obiekt, pomaga nam ulepszyć nasze teorie powstawania galaktyk” – powiedział Carleton. „Zasadniczo galaktyki karłowate, które istnieją samodzielnie, w dalszym ciągu tworzą nowe gwiazdy”. Do tej pory wiedza astronomów na temat ewolucji galaktyk wskazywała na izolowaną galaktykę, w której nadal powstają młode gwiazdy lub która wchodzi w interakcję z masywniejszą galaktyką towarzyszącą. Teoria ta nie miała zastosowania do PEARLSDG, która przedstawia starą populację gwiazd, która nie tworzy nowych gwiazd i utrzymuje się z dala od wszystkich innych galaktyk. Kolejną niespodzianką jest to, że na zdjęciach wykonanych przez zespół JWST można zaobserwować pojedyncze gwiazdy. Gwiazdy te są jaśniejsze na falach rejestrowanych przez JWST; jest to jedna z najdalszych galaktyk, w których możemy zobaczyć te gwiazdy tak szczegółowo. Jasność tych gwiazd pozwala astronomom zmierzyć ich odległość — 98 milionów lat świetlnych. Kamera NIRCam zainstalowana na pokładzie JWST charakteryzuje się bardzo wysoką rozdzielczością kątową i czułością, co pozwala zespołowi identyfikować pojedyncze gwiazdy w tej odległej galaktyce. Co ważne, identyfikacja konkretnych gwiazd na obrazie dostarczyła kluczowej wskazówki co do odległości do niej — gwiazdy te mają określoną jasność absolutną, więc mierząc ich pozorną jasność za pomocą JWST, zespół był w stanie określić, jak daleko się od nas znajdują. Okazuje się, że gwiazdy te były jednymi z najdalszych obserwowanych gwiazd tego typu. Wszystkie archiwalne dane obrazowe, zaobserwowane w zakresie fal ultrafioletowych, optycznych i podczerwonych, zebrano w celu zbadania koloru PEARLSDG. Nowo powstałe gwiazdy mają specyficzną sygnaturę kolorystyczną, więc brak takiej sygnatury wykorzystano do wykazania, że PEARLSDG nie tworzy nowych gwiazd. Spektrograf DeVeneya na Teleskopie Lowell Discovery rozkłada światło obiektów astronomicznych na odrębne składniki, umożliwiając astronomom szczegółowe badanie ich właściwości. Na przykład specyficzne przesunięcie długości fali zaobserwowane w danych spektroskopowych koduje informację o ruchu PEARLSDG, wykorzystując efekt Dopplera. Było to kluczem do pokazania, że PEARLSDG nie jest powiązana z żadną inną galaktyką i jest naprawdę odizolowana. Ponadto określone cechy widma silnie wskazują na obecność młodych gwiazd, więc brak tych cech dodatkowo potwierdził podejrzenia o braku młodych gwiazd w danych fotograficznych. Można zatem powiedzieć, że to odkrycie zmienia wiedzę astronomów na temat powstawania i ewolucji galaktyk. Sugeruje to możliwość, że wiele izolowanych, spokojnych galaktyk czeka jeszcze w ukryciu na odkrycie. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba być może tego właśnie dokona. Źródło: 1 https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/pearlsdg-izolowana-galaktyka-karlowata/
  6. Wracam do tego obiektu po prawie 10 latach Messier 1, NGC 1952, Sh2-244 to mgławica emisyjna w gwiazdozbiorze Byka. Po raz pierwszy zaobserwowana w 1731 przez Johna Bevisa. Znajduje się w odległości około 6,3 tysiąca lat świetlnych od Ziemi. Jej średnica - około 11 lat świetlnych - co sekundę zwiększa się o kolejne 1500 kilometrów. W centrum mgławicy znajduje się pulsar PSR B0531+21 obracający się wokół osi 30 razy na sekundę, emitujący promieniowanie w zakresie od fal gamma do radiowych. Bardzo ciekawa jako obiekt astrofotograficzny, bo można zaobserwować zmiany jej kształtu nawet w ciągu kilku lat. Polecam bardzo ciekawą pracę Detlefa Hartmanna pokazującą zmiany w czasie 10 lat. Jako jeden z niewielu obiektów DSO pokazuje taką samą jasność w każdym z trzech pasm Ha, OIII i SII- jest więc stosunkowo wdzięcznym obiektem to zabawy SHO. Niestety nie jest zbyt duża i sensowne detale można uzyskać przy skali poniżej 1 arcsec/pix. Mój zestaw Takahashi FS 128 z kamerą ATIK One 6.0 ma skalę 0.9 arcsec/pix i pole widzenia 40x30 arcmin. Montaż ASA DDM 60. Filtr OIII Antlia 3 nm Pro, Ha to Astronomik ASHA 6nm i Baader SII 8 nm. Po 16 klatek 900 sekund na każdy kanał. Z Warszawy, grudzień 2023 - styczeń 2024.
  7. Nowe zdjęcia z lądownika SLIM na Księżycu. Znowu poszedł spać 2024-02-01. Radek Kosarzycki Trzeba przyznać, że życie pierwszego w historii japońskiego lądownika na powierzchni Księżyca wygląda naprawdę relaksująco. Po wylądowaniu na powierzchni Srebrnego Globu działał jedynie trzy godziny, po czym ze względu na brak dostępu do energii słonecznej przeszedł w stan uśpienia. Wybudzony po 10 dniach wrócił do pracy, popracował kilka dni i znów został wprowadzony w stan uśpienia na kilkanaście kolejnych nocy. No nie napracuje się przesadnie. Zanim jednak poszedł spać, wykonał kilka zdjęć swojego otoczenia i przesłał je na Ziemię. Teraz lądownik będzie musiał się zmierzyć z chłodem księżycowej nocy, który potrafi pozostawić po sobie trwały, a czasami wręcz śmiertelny ślad. Nie wiadomo zatem, czy SLIM jeszcze się wybudzi. Zanim jednak do tego doszło, kamery lądownika przyjrzały się uważnie okolicy i przesłały nam zdjęcia typowego „kurortu księżycowego”. Jak wszędzie indziej na tym globie, krajobraz wygląda nieco ponuro. SLIM, skrót od „Smart Lander for Investigating Moon”, precyzyjnie wylądował na krawędzi krateru Shioli 19 stycznia, pomimo problemów z silnikiem, w wyniku których wylądował dziobem w dół. W rezultacie ogniwa słoneczne statku kosmicznego są zwrócone na zachód i nie są w stanie odbierać oczekiwanego poziomu światła słonecznego, co początkowo bardzo skróciło czas operacji na powierzchni Księżyca. Ale SLIM triumfalnie obudził się prawie 10 dni od wylądowania, gdy słońce w końcu znalazło się nad jego panelami słonecznymi. Japońska Agencja Badań Kosmicznych (JAXA), która obsługuje SLIM, spędziła ostatnie dni na skanowaniu pobliskiej powierzchni Księżyca za pomocą kamery wielopasmowej (MBC) zainstalowanej na pokładzie sondy, aby poznać jej skład chemiczny regolitu i skał w otoczeniu. Kamera MBC ma na celu badanie oliwinów i innych minerałów poprzez analizę widma odbitego od powierzchni światła słonecznego. Konto JAXA SLIM w serwisie X, dawniej Twitter, opublikowało ostatnie zdjęcie wykonane przez kamerę nawigacyjną SLIM 31 stycznia czasu japońskiego, stwierdzając jednocześnie, że agencja potwierdziła, że lądownik przeszedł w stan uśpienia zgodnie z oczekiwaniami. JAXA będzie musiała przeczekać księżycową noc trwającą około 14,5 dnia ziemskiego, a następnie poczekać na sprzyjające warunki oświetleniowe i temperaturowe w dalszej części następnego księżycowego dnia (który rozpoczyna się około 15 lutego), zanim SLIM będzie mógł potencjalnie zostać ponownie wskrzeszony. Aby jednak sonda mogła się ponownie obudzić, jej elektronika musi wytrzymać równikowe księżycowe temperatury w nocy wynoszące około minus 130 stopni Celsjusza. Ale niezależnie od tego, czy SLIM się obudzi, czy nie, trzeba pamiętać, że osiągnął on swoje pełne i rozszerzone cele misji, wykonując precyzyjne lądowanie, uwalniając parę małych łazików i wykazując ich interoperacyjność, a także uzyskując bogactwo danych naukowych. Księżycowa skała „Aki Inu” sfotografowana w świetle bliskiej podczerwieni przez instrument Multiband Spectroscopic Camera na japońskim lądowniku księżycowym SLIM po przywróceniu zasilania. „Aki Tainu” ma 2,07 stopy (63 centymetry) szerokości i leży 59 18 metrów od SLIM. (Źródło zdjęcia: JAXA, Uniwersytet Ritsumeikan, Uniwersytet Aizu) Na koncie X SLIM zamieszczono także oznaczone zdjęcia celów z obrazowania spektroskopowego MBC, pokazujące różne badane skały i regolit. „W oparciu o dużą ilość uzyskanych danych prowadzimy analizy mające na celu identyfikację skał i oszacowanie składu chemicznego minerałów, co pomoże rozwiązać zagadkę pochodzenia Księżyca” – napisano na koncie agencji na portalu X. https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/slim-ostatnie-zdjecia-shioli-krater/
  8. Witam. Mam problem z kamerą. Gdy podłączam kamerę do komputera pojawia się czarny ekran i po chwili pokazują się artefakty na kamerze https://zapodaj.net/316b9b790b7cc.jpg.html i dodatkowo pokazuje się błąd an error occurred while starting svbony. Ostatni raz używałem kamerę kilka miesięcy temu.
  9. Chwile grozy na Księżycu. Co się dzieje z japońskim lądownikiem? 2023-02-01. Japońskim naukowcom udało się przywrócić łączność ze statkiem kosmicznym Smart Lander for Investigating the Moon (SLIM), prawie dziewięć dni po tym, jak osiadł na powierzchni Księżyca i stracił zasilanie. Jak poinformowała Japońska Agencja Kosmiczna JAXA „Komunikacja z SLIM została pomyślnie nawiązana zeszłej nocy, a operacje zostały wznowione!” Księżycowy Snajper 19 stycznia japońska sonda księżycowa opadała zgodnie z planem w kierunku miejsca lądowania w pobliżu krawędzi krateru Shioli na Księżycu. Nagle jeden z dwóch głównych silników odrzutowych zawiódł, powodując przewrócenie się SLIM na bok. W rezultacie panele słoneczne sondy były początkowo ustawione pod niewłaściwym kątem i nie mogły się ładować. Na szczęście pod koniec niedzieli, prawdopodobnie z powodu zmiany kierunku, z jakiego padało światło słoneczne, próbnik zaczął generować energię elektryczną. Określany przydomkiem „Moon Sniper", czyli Księżycowy Snajper, statek kosmiczny został zaprojektowany z wykorzystaniem nowego systemu nawigacji. Umożliwia on precyzyjne lądowanie, o czym świadczy imponująca dokładność SLIM. Sonda wylądowała w odległości 100 m od celu pomimo problemów technicznych. Japonia jest dopiero piątym krajem na Księżycu To naprawdę doniosłe osiągnięcie w skali kosmicznych odległości. Dodatkowo Japonia została piątym krajem w historii, który zdołał wysłać na Księżyc swój pojazd i z powodzeniem na nim wylądować. Innowacyjna technologia nawigacyjna SLIM okazała się bardzo przydatna. Podczas schodzenia określała lokalizację, porównując obrazy w czasie rzeczywistym z kamery z obrazami satelitarnymi Księżyca. SLIM będzie teraz kontynuował swoją misję analizowania składu skał oliwinowych. To minerał powszechnie występujący w skorupie księżycowej. Badania będą prowadzone przy użyciu wielopasmowej kamery spektralnej, która rejestruje obrazy poza długościami fal światła widzialnych dla ludzkiego oka. Wiemy, że kamera działa bez zarzutu, bowiem zanim statek kosmiczny stracił zasilanie, JAXA opublikowała wykonane przez nią zdjęcia skał w okolicy. Chociaż eksperci Japońskiej Agencji Kosmicznej nie są jeszcze pewni, jak długo SLIM będzie w stanie prowadzić swoje badania, wiadomo, że sonda nie została zaprojektowana, by przetrwać księżycową noc. Najbliższy taki okres rozpoczyna się 1 lutego. https://spidersweb.pl/2024/02/sonda-slim-ksiezyc.html
  10. Asteroida 2024 BX1 odkryta chwilę przed zderzeniem z Ziemią to dzwonek alarmowy dla naszej cywilizacji Autor: admin (2024-01-31) 20 stycznia 2024 roku świat wstrzymał oddech, gdy astronom Cristian Sarnecki dokonał rewolucyjnego odkrycia. Korzystając z 60-centymetrowego teleskopu Schmidta znajdującego się na stacji górskiej Piskestetö na Węgrzech, Sarnecki odkrył asteroidę znajdującą się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Asteroida, nazwana 2024 BX1, była dopiero ósmą dostrzeżoną przed zderzeniem i trzecią odkrytą przez samego Sarneckiego. W tę pamiętną sobotę o godzinie 22:48 czasu środkowoeuropejskiego Sarnetsky wysłał swoje pierwsze dane dotyczące trajektorii asteroidy do Minor Planet Center. Jednak na podstawie zaledwie trzech obserwacji nie można było określić, czy zderzenie jest nieuchronne. Niezrażony Sarnetsky kontynuował monitorowanie asteroidy i kilka minut później przekazał cztery kolejne obserwacje, które nie pozostawiały żadnych wątpliwości – asteroida była na kursie kolizyjnym z Ziemią. Automatyczne systemy monitorowania kolizji, takie jak Meerkat należący do ESA, szybko wkroczyły do akcji po otrzymaniu nowych danych. Astronomowie i eksperci od planetoid na całym świecie otrzymali alarm. Wkrótce do obserwacji Sarnetsky'ego dołączyli inni Europejczycy: kilkanaście obserwatoriów zwróciło uwagę na zbliżający się obiekt. Wspólny wysiłek pokazał, że asteroida o wielkości około metra uderzy w Ziemię w niecałe dwie godziny, zaledwie 50 km na zachód od Berlina w Niemczech. Asteroidy tej wielkości nie stwarzają szczególnego zagrożenia i spadają na Ziemię średnio raz na dwa tygodnie. Jednak większość z nich pozostaje niezauważona. Chociaż te małe asteroidy są minimalnie niebezpieczne, dostarczają cennych wskazówek na temat składu asteroid i pomagają naukowcom zrozumieć ich liczebność. Badając kule ognia, które wytwarzają, wchodząc w ziemską atmosferę, naukowcy mogą określić ich skład, jeśli uda się je uchwycić kamerą. O ile małe asteroidy są stosunkowo powszechne, o tyle duże asteroidy o średnicy kilku kilometrów są łatwiejsze do wykrycia i znacznie mniej powszechne. Zdaniem ekspertów zdecydowana większość planetoid bliskich Ziemi, które mogą powodować katastrofalne zniszczenia, została już zidentyfikowana. Naukowcy sugerują, że w ciągu najbliższego stulecia nie będzie już żadnych dużych asteroid zdolnych zderzyć się z Ziemią. Źródło: zmianynaziemi.pl Fireball Over Germany Created by Asteroid 2024 BX1 https://www.youtube.com/watch?v=_gdMCidLKNk https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/asteroida-2024-bx1-odkryta-chwile-przed-zderzeniem-z-ziemia-dzwonek-alarmowy-dla-naszej
  11. Do astrofotografii to potrzeba mu jeszcze wielu rzeczy. Nie wszystkie są konieczne, ale są pożądane. Oprócz tuby i solidnego montażu potrzebna jest kamera (lub ewentualnie aparat - lustrzanka lub bezlusterkowiec). Skoro to Newton, to do foto przyda się korektor komy Przy ogniskowej 750 mm bardzo cieżko będzie to bez guidingu, więc potrzeba lunety do prowadzenia i kamery do guidingu Do tego komputer (laptop, albo standardowy RaspberryPi, albo, najwygodniej, asiair) Skoro elektronika jest to jeszcze jakieś przenośne zasilanie itp. itd. i budżet strzela pod niebiosy. ----------------- Nie ma systemów na prawdę uniwersalnych, zawsze do jednych rzeczy nadają się lepiej niż do innych. Do wizuala najlepszy stosunek możliwości do ceny mają Dobsony. Bo w miarę tanio można mieć teleskop o dużej średnicy, czyli łapiący dużo światła, a montaż w układzie azymutalnym jest łatwy do ogarnięcia. Ale z Dobsona z fotkami to słabo 🙂 Przy foceniu światło zbierasz długo, więc można pozwolić sobie na mniejszą średnicę tuby, ale za to na zdjęciach doskonale widać niedoskonałości optyczne, na które w wizualu uwagi nie zwrócisz nawet. Stąd sprawdza się tu lepiej inny sprzęt. Stąd focenie można zacząć od aparatu z obiektywem i jakimś niedużym montażem z napędem. Pierwsze fotki robiłem z montażu SW Star Adventurer lustrzanką z obiektywem Tair 3s Potem zamieniłem lustrzankę na kamerę i dodałem guiding, bo bez niego fotki na SWSA z ogniskową 300mm trudno zrobić tok, aby gwiazdy były w miarę punktowe. Oczywiście jak kamera i guiding, to wymusiło to komputer do sterowania guidingiem i zbierania danych z kamery. Ów laptop po pewnym czasie zastąpiło asiair. A potem kolejne zmiany i zmiany itd. Jeśli nie chcesz inwestować od razu w guiding, to można zacząć od krótszych ogniskowych. Taki eq3-2 z napędem spokojnie pociągnie bez guidingu sesję, gdy zawiesisz na nim lustrzankę z obiektywem np. 135mm. Pamiętaj, że są obiekty rozległe, gdzie używa się krótkich ogniskowych. Są też maleństwa, np. mgławicę planetarne, czy galaktyki (poza kilkoma najbliższymi), gdzie przyda się dłuższa ogniskowa. Tyle, że dłuższa ogniskowa jest bardziej wymagająca jeśli chodzi o prowadzenie montażu. Ciężka tuba, to i duży i ciężki montaż. Nawet gdy ograniczamy się do fotografii nie ma sprzętu do wszystkiego 😉
  12. Łowcy burz wyruszyli w kosmos. Tam pioruny wyglądają inaczej 2023-09-11. Katarzyna Rutkowska Ziemskie wyładowania atmosferyczne już się nie ukryją. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma na pokładzie nowych członków załogi. Wśród nich obecny jest łowca burz z niebywałym sprzętem pod ręką. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) powrócił łowca burz. Przed kilkoma laty jego kosmiczne zdjęcia rozdzierających ziemską atmosferę błyskawic trafiały na okładki czasopis naukowych. Tym razem możemy spodziewać się więcej, bo Anderas Mogensen zabawi w kosmosie co najmniej pół roku. Europejska Agencja Kosmiczna zadbała też o to, aby jego polowania wniosły się na wyższy poziom. Kosmiczne polowanie na burze Mogensen swój czas na orbicie zamierza poświęcić śledzeniu ziemskich wyładowań atmosferycznych. Interesują go wszystkie burze z piorunami, ale szczególnie polować będzie na potężne odwrócone błyskawice i występujące na wysokości mezosfery czerwone duchy. Doświadczając ich na Ziemi nie jesteśmy bowiem w stanie określić co je wywołuje, a nawet wskazać mechanizmów ich działania. Na przykład najpotężniejsze błyskawice świata wydają się towarzyszyć powstawaniu huraganów. Być może, ponieważ równie dobrze zbyt rzadko możemy je rejestrować. Z całą pewnością nie wiemy, dlaczego charakteryzują je pioruny, kierujące się ku górnym warstwom atmosfery. Zupełnie jakby wyrzucane były z prędkością wielokrotnie przekraczającą ziemskie przyciąganie lub coś blokowało im drogę w tym kierunku. Podczas poprzedniej, kilkudniowej misji Mogensena nie udało się tego zweryfikować. Okazało się jednak, że kosmiczne obserwacje błyskawic oferują istotną perspektywę. Nie dostrzegają jej jednak satelity meteorologiczne, ponieważ muszą one działać zgodnie z jakimś harmonogramem. Tymczasem przewidywać można wystąpienie burz. Błyskawice trwają zbyt krótko i powstają nieregularnie, żeby nie umykały monitoringowi satelitarnemu. Na orbicie potrzebny jest człowiek, dysponujący umiejętnością błyskawicznej zmiany planów. Kamera Davisa zapoluje na burze Andreas Mogensen dostał więc szanse na kontynuację swoich burzowych badań i odpowiedni do tego celu rynsztunek. ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) wyposażyła go w tzw. kamerę Davisa. Jest to przystosowana do pracy kamera neuromorficzna i nie działa jak standardowa kamera czy aparat fotograficzny. Wykonywane przez nią obrazowanie polega na zbieraniu światła przez migawkę aparatu. Następnie urządzenie mierzy różnice zarejestrowanym świetle i wykorzystuje te informacje do stworzenia obrazu. Ziemskie wyładowania atmosferyczne już się nie ukryją. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma na pokładzie nowych członków załogi. Wśród nich obecny jest łowca burz z niebywałym sprzętem pod ręką. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) powrócił łowca burz. Przed kilkoma laty jego kosmiczne zdjęcia rozdzierających ziemską atmosferę błyskawic trafiały na okładki czasopis naukowych. Tym razem możemy spodziewać się więcej, bo Anderas Mogensen zabawi w kosmosie co najmniej pół roku. Europejska Agencja Kosmiczna zadbała też o to, aby jego polowania wniosły się na wyższy poziom. "Osoba siedząca nieruchomo w oświetlonym pokoju nie zostałaby zarejestrowana przez kamerę Davisa, ponieważ światło się nie zmienia. Jeśli osoba zacznie się poruszać, kamera Davisa zarejestrowałaby zmianę światła i wygenerowała wideo". Europejska Agencja Kosmiczna W najbliższych miesiącach możemy więc spodziewać się wielu kosmicznych wyczynów burzliwej, ziemskiej atmosfery. Naukowcy na pewno będą się nimi regularnie dzielić, a interesują ich przede wszystkim te potężne zjawiska atmosferyczne. Katarzyna Rutkowska, dziennikarka Wirtualnej Polski Źródło zdjęć: © ESA WP Tech https://tech.wp.pl/lowcy-burz-wyruszyli-w-kosmos-tam-pioruny-wygladaja-inaczej,6940503340001888a
  13. Jeśli chcesz bawić się z aparatem (lustrzanką), to najlepiej Canon. Żadne cudo. Używka 500D czy coś podobnego na początek da radę. Do Canona np. 500D potrzebna jest przejściówka T2->Canon EF. Do mgławic warto zmodyfikować (usunięcie filtra, który pozwala lustrzance robić ładne zdjęcia dzienne, ale wycina dużo czerwieni z zakresu H-alfa). Oczywiście niemodyfikowana (aby nie psuć możliwości zdjęć dziennych) też da radę, choć część obiektów wyjdzie słabiej (mgławice). Kiedy ma sens lustrzanką - największy wtedy, gdy już ją posiadasz i chcesz na początek zaoszczędzić. Oczywiście kamera będzie lepsza. Nawet z mniejszym czipem. Do foto np. ASI 533 MC (lepiej chłodzona, ale jest droższa od nie chłodzonej). Do DSów ludzie stosuja też tańsza ASI585 MC. Czy kamera kolorowa (tak jak ta którą podałem) czy mono i do tego koło filtrowe? Zaczynałbym od kolorowej. Łatwiej na początek i taniej. Niestety cena samej kamerki do DS-ów jest większa niż cały zestaw (tuba i montaż) o którym piszesz. Foto to drogie hobby. Dlatego jeden z kolegów sugerował Seestara, jako najtańsze rozwiązanie, którym zrobi się pamiątkową fotkę (no może nie jak z Hubble'a) ale cóż... to rozwiązanie najtańsze z używalnych.
  14. Co tam się dzieje na Europie? Sonda Juno rejestruje nietypową aktywność 2024-01-26. Radek Kosarzycki Europa to jeden z najciekawszych obiektów Układu Słonecznego. Jakby nie patrzeć, pod lodową skorupą pokrywającą cały glob znajduje się ocean ciekłej wody. Wiele wskazuje na to, że w tymże oceanie mogą panować warunki sprzyjające powstaniu i ewolucji życia. Nic zatem dziwnego, że wszystko, co się dzieje na powierzchni Europy, jest dla naukowców niezwykle interesujące. Teraz w pobliżu księżyca przeleciała sonda Juno i zarejestrowała coś interesującego. Sonda Juno, która wystartowała z Ziemi w 2011 roku i weszła na orbitę wokół Jowisza pięć lat później, podczas najnowszego przelotu w pobliżu księżyca zarejestrowała dowody na aktywność na powierzchni tego globu. Zainstalowany na pokładzie sondy instrument SRU (Stellar Reference Unit), czyli kamera służąca do określania położenia i orientacji sondy na podstawie położenia gwiazd, został wykorzystany tutaj do sfotografowania powierzchni Europy z dużą rozdzielczością oświetlonej blaskiem Jowisza lub światłem słonecznym rozproszonym przez Jowisza. Zdjęcie wykonane za pomocą SRU podczas przelotu zostało omówione w artykule opublikowanym w czasopiśmie JGR Planets 22 grudnia 2023 r. Zdjęcie przedstawia obszar lodowej powierzchni o nieregularnym kształcie, o wymiarach 37 na 67 km i przypomina swoim kształtem dziobaka. Innymi słowy, fragment przypominający ciało dziobaka znajduje się na północy, a dziób znajduje się na południu. Niesamowita jest ta wyobraźnia obserwatorów kosmosu. Obydwa te obszary – połączone popękaną formacją przypominającą szyję – zawierają duże bloki lodu o wielkości około 1 km i rzucające cienie. Co jednak ciekawe, porównania ze zdjęciami o podobnej rozdzielczości wykonanymi przez należącą do NASA wcześniej sondę Galileo, która badała Jowisza w latach 1995-2003, sugerują zmiany w południowej części obszaru „dziobaka”. Oznacza to, że na powierzchni Europy mogły zajść zmiany od czasu wykonania zdjęć przez sondę Galileo. Autorzy artykułu podkreślają jednak, że same zmiany nie są jednoznaczne i istnieje możliwość, że to różnice w jakości i warunkach wykonywania zdjęć odpowiadają za nietypowe obserwacje. Naukowcy twierdzą, że zdjęcie z 2022 r. obejmuje także pobliskie złoża o niskim albedo, które mogą być powiązane ze znajdującą się pod powierzchnią wodą w stanie ciekłym. Ciemne plamy natomiast mogą być związane z pióropuszami tryskającej z wnętrza księżyca wody. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że europański Dziobak to atrakcyjny cel dla misji kosmicznych Europa Clipper i JUICE, które już niedługo będą przelatywały bardzo blisko Europy, szczegółowo ją badając. Sonda JUICE wystartowała w kwietniu 2023 roku i do Jowisza dotrze w grudniu 2031 roku (zapiszcie sobie w kalendarzu). Sonda Europa Clipper wystartuje 6 października 2024 roku i mniej więcej w tym samym czasie dotrze do Jowisza. https://www.pulskosmosu.pl/2024/01/dziobak-na-europie-sonda-juno-europa/
  15. Aktualizacja: -sky watcher star adventurer komplet ( l brecket, przeciwwaga, klin paralaktyczny ze śrubką z gwinu 3/8 na 1/4, głowica NIE WI-FI to jest pierwsza wersja !, podświetlenie lunetki biegunowej) -samyang 135 mocowanie canon zero rysek trochę paproszków, nigdy nie czyszczony -grzałki i kontroler od @DarX86,- została jedna grzałka i kontroler -Astro Link 4Pi 700 zł z zasilaczem 750 zł - usb gps dorzucę gratis do astrolinka - obejmy do samyang, - lunetka do guiding svbony, - kamera planetarna/ guiding QHY II 5L color - kabelki, - maska Bahtinova do samyanga 135mm, - walizka 75 zł 2. Barlow ES 1.25 cala 3x - 300 zł 3. Filtr EOS APS-C clip Astronomik H-alfa 12 nm- 600 zł 4. Filtr EOS APS-C clip Optolong L-Enhance - 750 zł 5. Adapter Astronomik do filtrów eos clip - 70 zł- 6. Nosek 1,25 cala - 10 zł 7. Szukacz Omegon z mocowaniem na gorącą stopkę - 200 zł 8. Luneta do guidingu 50/200 - 200 zł 9. Zasilanie do Canona 500D na USB plus kabelek mojej roboty do astrolinka 4 Pi - 100 zł 10. Pilot spustowy z interwałem Newell do canona np 500D - 50 zł 11. Adapter T2-NX do samsunga - 50 zł 12. Adapter T2-EOS EF do canona - 20 zł
  16. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-01-24. Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 24 stycznia 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów. W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła: • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska). https://kosmonauta.net/2024/01/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  17. Aktualizacja: -sky watcher star adventurer komplet ( l brecket, przeciwwaga, klin paralaktyczny ze śrubką z gwinu 3/8 na 1/4, głowica NIE WI-FI to jest pierwsza wersja !, podświetlenie lunetki biegunowej) -samyang 135 mocowanie canon zero rysek trochę paproszków, nigdy nie czyszczony -grzałki i kontroler od @DarX86,- została jedna grzałka i kontroler -Astro Link 4Pi 700 zł z zasilaczem 750 zł - usb gps dorzucę gratis do astrolinka - obejmy do samyang, - lunetka do guiding svbony, - kamera planetarna/ guiding QHY II 5L color - kabelki, - maska Bahtinova do samyanga 135mm, - walizka 75 zł 2. Barlow ES 1.25 cala 3x - 300 zł 3. Filtr EOS APS-C clip Astronomik H-alfa 12 nm- 600 zł 4. Filtr EOS APS-C clip Optolong L-Enhance - 750 zł 5. Adapter Astronomik do filtrów eos clip - 70 zł- 6. Nosek 1,25 cala - 10 zł 7. Szukacz Omegon z mocowaniem na gorącą stopkę - 200 zł 8. Luneta do guidingu 50/200 - 200 zł 9. Zasilanie do Canona 500D na USB plus kabelek mojej roboty do astrolinka 4 Pi - 100 zł 10. Pilot spustowy z interwałem Newell do canona np 500D - 50 zł 11. Adapter T2-NX do samsunga - 50 zł 12. Adapter T2-EOS EF do canona - 20 zł
  18. Miałem identyczny zestaw. Tyle że montaż z napędami w obu osiach. Zabierasz trójnóg, głowice montażu i teleskop z szukaczem i okularami. Dwa lub trzy pakunki. Nie są lekkie, ale to zaleta. Rozstawianie polega na: - rozstawieniu trójnogu - przymocowaniu głowicy - założeniu przeciwwagi - montażu teleskopu (szukacza i kątówki) - wyważeniu zestawu - podpięciu kabli Ustawienie polega (często raz, na kilka obserwacji): - orientacja Pn-Pł (kompas) - kąt podniesienia (oś równoległa z linią prowadzącą w kierunku Gwiazdy Polarnej. - zestrojenie szukacza z teleskopem Jeśli masz stałą miejscówkę na "wsi", gdzie możesz zrobić sobie stały słup który zastąpi trójnóg i przez to montować powtarzalnie głowicę, cześć czynności możesz wykonać jednorazowo (do obserwacji wizualnych). Mi taki zestaw do planet się sprawdzał. Do Księżyca i gromad gwiezdnych również. Montaż nie będzie na styk, teleskop ma przyzwoitą średnicę i nie za długą ogniskową, jak na takie przeznaczenie, Z tego co pamiętam, mój nie kiwał lustrem. Dodatkowo widoki przez bino, na zwykłych plosslach powalały. Co do rozbudowy o fotografię - do planet i Księżyca bez najmniejszego problemu - kamera i nagrywanie materiału, natomiast do głębokiego nieba - tym teleskopem będzie ciężko, ale na ten montaż, spokojnie założysz albo refraktor, jak uda Ci się wyrwać jakiś (dobre są drogie 😞 ), albo za dużo niższe pieniądze, newtona typu 150 mm lustro i ogniskowa poniżej metra (nie pamiętam, ale są fajne, jasne 130-150/650-700mm), czy nawet 200/800. Do tego przerobiony aparat foto i kamera do prowadzenia. Bez kamery, jak dobrze ustawisz teleskop, mając prowadzenie w jednej osi, też da się zebrać jakiś materiał, nawet kilkunastosekundowy. Ale to już temat na doktorat i ja, poza ogólnym zarysowaniem, nie podejmuję się wdawać w polemikę merytoryczną.
  19. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba odkrywa pyłowy warkocz w układzie Beta Pictoris 2024-01-11. Radek Kosarzycki This image from Webb’s MIRI (Mid-Infrared Instrument) shows the star system Beta Pictoris. An edge-on disc of dusty debris generated by collisions between planetesimals (orange) dominates the view. A hotter, secondary disc (cyan) is inclined by about 5 degrees relative to the primary disc. The curved feature at upper right, which the science team nicknamed the “cat’s tail,” has never been seen before. A coronagraph (black circle and bar) has been used to block the light of the central star, whose location is marked with a white star shape. In this image light at 15.5 microns is coloured cyan and 23 microns is orange (filters F1550C and F2300C, respectively). [Image description: A wide, thin horizontal orange line appears at the centre, extending almost to the edges, a debris disc seen edge-on. A thin blue-green disc is inclined about five degrees counterclockwise relative to the main orange disc. Cloudy, translucent grey material is most prominent near the orange main debris disc. Some of the grey material forms a curved feature in the upper right, resembling a cat’s tail. At the centre is a black circle with a bar. The central star, represented as a small white star icon, is blocked by an instrument known as a coronagraph. The background of space is black.] Beta Pictoris, młody układ planetarny położony zaledwie 63 lata świetlne od nas bezustannie intryguje naukowców, nawet mimo tego, że badany jest już od kilkudziesięciu lat. To właśnie w tym układzie naukowcy po raz pierwszy w historii sfotografowali dysk pyłowy powstały w wyniku zderzeń planetoid, komet i planetozymali różnych rozmiarów. Co więcej, w toku późniejszych obserwacji Kosmiczny Teleskop Hubble’a odkrył w tym układzie także drugi dysk odłamków, który na dodatek jest nachylony względem pierwszego. Trzeba było jednak poczekać na Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, aby w tym układzie odkryć zupełnie nową, wcześniej nigdy niewidzianą strukturę. Zespół naukowców z Centrum Astrobiologii w Hiszpanii wykorzystał kamery NIRCam (bliska podczerwień) i MIRI (średnia podczerwień) zainstalowane na pokładzie teleskopu Jamesa Webba do zbadania składu wykrytych wcześniej dysków pyłu i odłamków otaczających gwiazdę Beta Pictoris. Wyniki obserwacji okazały się lepsze, niż się spodziewano. Naukowcy odkryli bardzo nachyloną względem dysków strukturę przypominającą swoisty koci ogon, który rozciąga się od południowo-zachodniej części dysku odłamków. Nawet przy wykorzystaniu teleskopu Jamesa Webba dostrzeżenie tego „kociego ogona” wymagało przyjrzenia się gwieździe w odpowiedni zakresie długości fal, w tym przypadku w średniej podczerwieni. W danych z kamery obserwującej otoczenie gwiazdy w bliskiej podczerwieni struktura ta pozostanie niewidoczna. Niejako przy okazji, kamera MIRI pozwoliła naukowcom dostrzec znaczące różnice temperatur między oboma dyskami otaczającymi Beta Pic. Astronomowie podejrzewają, że różnica ta wynika z innego składu chemicznego obu dysków. „Nie spodziewaliśmy się, że Webb ujawni, że wokół Beta Pic znajdują się dwa różne rodzaje materiału, ale MIRI wyraźnie pokazało nam, że materiał dodatkowego dysku i kociego ogona jest cieplejszy niż materia tworząca główny dysk” – powiedział Christopher Stark, współautor opracowania z Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda NASA w Greenbelt w stanie Maryland. „Pył tworzący ten dysk i ogon musi być bardzo ciemny, więc nie jest łatwo go zobaczyć w zakresie widzialnym lub bliskiej podczerwieni, ale w średniej podczerwieni jest on już wyraźnie widoczny”. Aby wyjaśnić wyższą temperaturę, zespół wywnioskował, że pył może być wysoce porowatą materią organiczną, przypominającą tę, którą znajduje się często na powierzchniach komet i planetoid w Układzie Słonecznym. Wstępna analiza materiału pobranego z planetoidy Bennu przez należącą do NASA misję OSIRIS-Rex wykazała, że jest on bardzo ciemny i bogaty w węgiel, podobnie jak to, co MIRI wykryła w Beta Pic. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że wciąż nie ma żadnego wyjaśnienia dla kociego ogona. Badacze tworzyli różne scenariusze, starając się odtworzyć tę strukturę i odkryć jej pochodzenie. Badania wciąż trwają, choć na tę chwilę wszystko zdaje się wskazywać na to, że jest on efektem zderzenia, do którego mogło dojść zaledwie sto lat temu. „Załóżmy, że w układzie dochodzi do zderzenia, w wyniku którego powstaje dużo pyłu. Początkowo pył przemieszcza się w tym samym kierunku, co jego źródło, ale promieniowanie emitowane przez gwiazdę centralną wypycha najmniejsze i najlżejsze ziarna pyłu szybciej niż większe i cięższe. W ten sposób teoretycznie mógłby powstać długi wąski strumień pyłu” przekonuje Marshall Perrin, współautor badania z Space Telescope Science Institute w Baltimore w stanie Maryland. „Ogon kota jest bardzo nietypowy, a odtworzenie jego krzywizny za pomocą modelu dynamicznego jest niezwykle trudne” – wyjaśniają badacze. „Nasz model wymaga niezwykle szybkiego wypchnięcia pyłu z układu, co ponownie sugeruje, że jest on wykonany z organicznego materiału odbijającego światło”. Model preferowany przez zespół wyjaśnia ostry kąt zakrzywienia ogona względem dysku jako proste złudzenie optyczne. Nasza perspektywa w połączeniu z zakrzywionym kształtem ogona tworzy obserwowany kąt ogona, podczas gdy w rzeczywistości łuk materii odchodzi od dysku pod kątem zaledwie pięciu stopni. Biorąc pod uwagę jasność ogona, zespół szacuje, że ilość pyłu w kocim ogonie odpowiada zawartości dużej planetoidy z Pasa Planetoid rozciągniętej w pas o długości 16 miliardów kilometrów. Proces powstawania struktury w układzie Beta Pic może być związany także z obserwowanym w 2014 roku za pomocą sieci ALMA skupiskiem tlenku węgla (CO) w tym samym miejscu, w którym obecnie obserwujemy koci ogon. Zważając na to, że promieniowanie emitowane przez gwiazdę powinno rozłożyć CO w ciągu około stu lat, możliwe, że sam koci ogon (jeżeli pochodzi z tego samego zdarzenia) ma także mniej niż sto lat. https://www.pulskosmosu.pl/2024/01/beta-pictoris-koci-ogon-james-webb/
  20. Misje kosmiczne XX wieku: Program Mariner 2024-01-10. Program Mariner był prowadzoną przez NASA i JPL serią bezzałogowych sond kosmicznych. Miał na celu pierwsze badania innych planet. Wzorowane były na nim sondy takich programów jak Voyager, Cassini-Hyugens, Viking, Gallileo czy Magellan, co pokazuje, jak wielki odniósł sukces. Łącznie od 1962 do 75 wysłano 10 sond, z których 7 nie uległo awarii podczas startu. Nie były one duże; wszystkie (bez paliwa) ważyły mniej niż pół tony. Ich misje planowano na od kilku miesięcy do 1-2 lat, pracowały więc dłużej, niż były planowane – jedna z nich przesyłała pożyteczne informacje przez aż 3 lata. Plany wylecenia z układu Ziemia-Księżyc Po sukcesach pierwszych misji kosmicznych dokonanych przez USA, w 1960 roku pojawiła się koncepcja częstego wystrzeliwania małych sond mających za zadanie badać inne planety. Mogło to być możliwe dzięki rakietom Atlas, a także decyzji o budowie globalnej sieci czułych anten Deep Space Network. Od tego momentu możliwa była komunikacja z pojazdami w tzw. głębokiej przestrzeni. Miała na to wpływ również chęć odniesienia jakiegokolwiek sukcesu, zanim zrobi to ZSRR – dokonania pierwszego lotu międzyplanetarnego. W kwietniu 1961 zaprojektowano tzw. Mariner A. Jego nazwa została zaproponowana przez Edgara Cortrighta i znaczy „żeglarz”. Projekt zakładał wysłanie pierwszej zaledwie misji rok później. Sinda miała polecieć w kierunku Wenus, ponieważ uznano, że będzie to najłatwiejszy cel, osiągalny przy użyciu dostępnych w tamtym czasie rakiet. Do wystrzelenia wybrano pojazd Atlas-Agenda. Niedługo potem zdecydowano się na zmianę w projekcie sondy. Zmiana ta uwzględniała poprawki i elementy stosowane w programie Ranger. Ostatecznie pojazd stał się hybrydą obu projektów i został z tego powodu nazwany Mariner R. Mariner 1 i 2 Charakterystyczną cechą programu Mariner było posiadanie przez część misji zapasowej sondy – na wypadek utraty pierwszej z sond. Przydało się to już podczas pierwszego ze startów, 22 lipca 1962. Rakieta z sondą Mariner 1 zboczyła z kursu. Aby nie stanowiła zagrożenia, została zniszczona jeszcze zanim opuściła atmosferę.Niecałe pół roku później, 3 stycznia 1963, na takiej samej rakiecie Atlas-LV3 Agenda-B poleciał Mariner 2. Po osiągnięciu ziemskiej orbity wyruszył na trwającą około 3 ½ miesiąca podróż w kierunku Wenus. Była to pierwsza udana w historii misja międzyplanetarna. Pierwsze dwie sondy były skonstruowane na sześciokątnym korpusie o średnicy 1,04 m i grubości 0,36 m, do którego podłączone były panele słoneczne, antena telekomunikacyjna i przyrządy naukowe. We wnętrzu korpusu znajdowały się baterie, ładowarki do baterii, prosty komputer, butle zawierające paliwo oraz silnik. Paliwem służącym do korekt kursu była bezwodna hydrazyna, odpalana przy pomocy granulek tetratlenku azotu i tlenku glinu. Dzięki systemowi stabilizacji na sprężony azot, sondy mogły utrzymywać kąt nachylenia z marginesem błędu ok. 1 stopnia. System zasilania wykorzystywał dwa prostokątne panele słoneczne, jeden o wymiarach 183×76 cm, a drugi 152×76 cm. Panele były cały czas skierowane prostopadle do Słońca lub ładowały baterie. Kiedy światła słonecznego nie było, baterie te zapewniały energię do ciągłej transmisji telemetrii i przesyłania danych, przysyłanych przy użyciu dużej, kierunkowej anteny parabolicznej zamontowanej na wysięgniku odchodzącym od korpusu. Podczas lotu Mariner 2 zbierał dane dotyczące między innymi wiatru słonecznego i promieniowania kosmicznego. Do badań wykorzystywał przymocowane głównie do masztu instrumenty naukowe. Było to: dwa radiometry, sensor mikrometeorytów, czujnik plazmy słonecznej, czujniki cząsteczek i magnetometr. Po dotarciu miały za zadanie zbadać temperaturę powierzchni i atmosfery Wenus. Przelot nad powierzchnią Wenus nastąpił 14 grudnia 1962 i w najniższym punkcie Mariner 2 był oddalony od planety o zaledwie 35 tys. km. Dzięki sondzie dowiedzieliśmy się, że zagęszczenie pyłu międzyplanetarnego w rejonie, przez który przeleciała, jest znacznie mniejsze, niż się spodziewano, a także że Wenus ma bardzo gęste chmury i niesamowicie gorącą powierzchnię. Było to pierwsze w historii zbliżenie się przez ziemską sondę do innej planety. Po wyleceniu z pola grawitacyjnego planety sonda weszła na obite heliocentryczną. Nadawała sygnały do 3 stycznia 1963, po czym utracono z nią kontakt. Do dziś pozostaje na orbicie wokół Słońca. Mariner 3 i 4 Podobnie jak podczas pierwszych dwóch misji, Mariner 3 nie spełnił swojego zadania i bez odwiedzenia żadnej planety wleciał na orbitę heliocentryczną. Powodem tego było nieudane odseparowanie się stopni rakiety od sondy. Udana była natomiast misja identycznej sondy Mariner 4. Jej cel był bardziej ambitny – Mars. Dzięki niej ludzkość pierwszy raz zobaczyła Czerwoną Planetę z bliska, ponieważ umieszczona na sodzie kamera wykonała pierwsze zdjęcia Marsa z bliska. Były to też pierwsze w historii zdjęcia innej planety wykonane nie przez teleskop. Sonda została wystrzelona 28 listopada 1964 za pomocą rakiety będącej kombinacją Agenda-D i Atlas-D, przystosowanej do tego rodzaju sond. Dzięki odkryciom, jakich dokonała sonda, pierwszy raz dowiedziano się, jak tak naprawdę wygląda Mars, chociaż zdjęcia mu zrobione były czarno-białe i niskiej jakości. Fotografie przed zakodowaniem i wysłaniem były przechowywane na taśmie mogącej pomieścić ich maksymalnie 21. Mariner 4 wysłał w kierunku ziemi ok. 5,2 miliona bitów, czyli ok. 634 kB. Wszystkie urządzenia naukowe zadziałały poprawnie, z wyjątkiem części komory jonizacyjnej, która to przestała działać w trakcie lotu Ziemia-Mars. Oprócz tego zawiódł jeden z oporników w instalacji elektrycznej sondy, w wyniku czego mocno utrudnione było poprawne interpretowanie danych, aczkolwiek sonda pokonała ten problem rekalibrując instrumenty. Dane przekazane Ziemi były bardzo zaskakujące dla ówczesnych badaczy kosmosu. Najbardziej niespodziewane okazały się być brak wody powierzchniowej, bardzo niskie ciśnienie atmosferyczne, temperatury osiągające nawet -100°C w ciągu dnia i brak pola magnetycznego Marsa. Wyniki te, doprecyzowane w późniejszych misjach, pokazywały jasno, ze na Czerwonej Planecie nie może istnieć takie życie, jakie zakładano. Należy też wziąć pod uwagę, że sonda wykonała zdjęcia tylko fragmentowi na południowej półkuli Marsa, który, jak teraz wiadomo, jest dużo starszy niż północna część i posiada znacznie więcej kraterów. Sondy Mariner 3 i 4 różniły się znacznie od Marinerów R – między innymi tym, że miały 4 panele słoneczne i całościowo były większe. Kontakt z drugą z sond został utrzymany aż przez 3 lata od wystrzelenia, czyli do lutego 1967 roku. Mariner 5 Wystrzelenie na rakiecie Atlas Agenda nastąpiło 14 czerwca 1967. Oryginalnie sonda Mariner 5 była kopią swojej poprzedniczki, lecz po jej sukcesie postanowiono przerobić konstrukcję sondy i wysłać ją podczas okna transferowego w kierunku Wenus. Z tego powodu zmiany obejmowały między innymi zmniejszenie paneli słonecznych, a także przeniesienie niektórych urządzeń tak, aby sonda mogła komunikować się z Ziemią, równocześnie będąc odwrócona tyłem do Słońca. Ponieważ w tamtym czasie wiedziano już więcej o Wenus niż podczas pierwszych lotów, postanowiono zbadać bardziej szczegółowo pewne aspekty tej planety. Do zestawu urządzeń pomiarowych dołączono fotometr działający w zakresie światła ultrafioletowego, a w planie misji było przesyłanie danych dotyczących planety zarówno przed, jak i po przelocie nad nią. W tym czasie sowieccy naukowcy również zaczęli z sukcesem wysyłać swoje urządzenia na inne planety. Na pewien czas przed Marinerem 5 na powierzchnię Wenus opadła sonda Wenera 4. Dzięki współpracy w ramach COSPAR amerykańscy naukowcy podzielili się danymi uzyskanymi podczas misji co pozwoliło lepiej zrozumieć warunki panujące w miejscu, gdzie wylądował sowiecki lądownik. Największe zbliżenie sondy Mariner 5 do Wenus nastąpiło 19 października 1967 na wysokości 3990 km. Mariner 6 i 7 Jako jedyne dwa siostrzane statki programu oba dotarły bezawaryjnie do Marsa. Ich głównym zadaniem było lepsze poznanie powierzchni i atmosfery Czerwonej Planety. Do tego celu wyposażono je w kamery telewizyjne, których zdjęcia były zapisywane nie analogowo, tak jak poprzednio, lecz za pomocą magnetowidu cyfrowego. Pozwoliło to na wykonanie i wysłanie setek zdjęć, szczegółowo obrazujących południową półkulę i równik planety. Ponieważ oba statki przeleciały jedynie nad częścią powierzchni Marsa, nie uchwyciły takich formacji geologicznych jak równikowe pasma górskie czy równiny północnej półkuli. Wystrzelenie Marinera 6 nastąpiło 25 lutego 1969, a Marinera 7 27 marca tego samego roku. Oba starty wykonano za pomocą rakiety Atlas SLV-3D Centaur-D1A. Przez zwiększoną potrzebę na ilość przesyłanych danych, sondy te były wyposażone w kilka anten o różnej przepustowości. Łącznie nadawały na trzech częstotliwościach, wykorzystywanych w zależności od potrzeb i rozmiarów przesyłanych pakietów danych. Misje ta bardzo pomogły w planowaniu i programowaniu przyszłych programów mających na celu badanie Marsa. Największe zbliżenie do powierzchni Marsa sondy Mariner 6 nastapiło 31 lipca 1969, na wysokości 3431 km, a Marinera 7 5 sierpnia tego samego roku na wysokości 3430 km. Mariner 8 i 9 Mariner 8 był ostatnią sondą programu, która nie osiągnęła swoich celów, natomiast jej dokładna kopia – Mariner 9 – stała się pierwszym w historii sztucznym satelitą innej planety niż Ziemia. Została wystrzelona 30 maja 1971 roku. Warto zauważyć, że wyprzedziła sowieckie sondy Mars 2 i 3 tylko o kilka tygodni. W momencie wejścia statku na orbitę szalała planetarna burza piaskowa, która przesłaniała powierzchnię Marsa. Mapowanie jej było jednym z głównych celów misji, więc podjęta przez startem decyzja o tym, że sonda powinna wejść na orbitę Czerwonej Planety, okazała się strzałem w dziesiątkę. Mariner 9 po prostu zaczekał kilka miesięcy na zakończenie się burzy, po czym wysłał pierwsze wysokiej jakości zdjęcia powierzchni planety. Mariner 9 był również najmasywniejszą sondą programu – w momencie wystrzelenia ważyła 998 kg, ponieważ zawierała duże ilości paliwa potrzebnego do wyhamowania do prędkości orbitalnej nad Marsem. Dzięki sondzie zmapowane zostało po raz pierwszy ok. 85% powierzchni planety, włączając takie struktury jak Olympus Mons czy Valles Marineris. Ta druga została tak nazwana na cześć programu, który doprowadził do jej odkrycia. Łącznie Mariner 9 przesłał 7329 zdjęć. Zaobserwował również dwa księżyce Marsa, Fobosa i Deimosa. Kontakt utracono 27 października 1972 po wyłączeniu się sondy związanym z wyczerpaniem się zapasu gazu używanego do kontroli wysokości. Mariner 10 Była to ostatnia misja programu Mariner, bo chociaż planowano kolejne, zmieniono je w osobne programy. Mariner 10 dokonał jednak kilku niesłychanych przełomów, np. był to pierwszy w historii statek, który wszedł w pole przyciągania dwóch planet innych niż Ziemia, a także pierwszy, który użył asysty grawitacyjnej i sfotografował Merkurego z bliska, czego nie dokonała żadna inna sonda przez następne 33 lata. Kilka miesięcy po wystrzeleniu Mariner 10 wszedł w pole przyciągania Wenus, które to „wygięło” jego trajektorię na spotkanie z Merkurym. Start nastąpił 3 listopada 1973. Sonda, podobnie jak Mariner 5, nie miała swojej dokładnej kopii w zapasie na wypadek niepowodzenia misji i była większa od swoich poprzedniczek. Dzięki Marinerowi 10 ludzkość pierwszy raz przekonała się, jak tak naprawdę wygląda Merkury – jest martwą pustką o ogromnej amplitudzie temperatur. Misja zmapowała prawie połowa powierzchni tej planety, powracając w jej pole przyciągania dwukrotnie po pierwszym przelocie. Ze względu na bardzo powolny obrót Merkurego wokół własnej osi i geometrię orbity, na jaką został skierowany Mariner 10, za każdym razem przelot odbywał się nad prawie tą samą częścią planety, która była oświetlona. Pozwoliło mu to na zmapowanie około 45% powierzchni Merkurego. Eksperymenty wykonane przez sondę uwzględniały także badania Słońca, wiatru słonecznego, promieniowania, a także fotografowanie Wenus podczas asysty grawitacyjnej. Misja w ogromnym stopniu dołożyła się do poznania najbliższej Słońcu planety, ponieważ obserwacje teleskopowe nie pozwalały na dokładne mapowanie jej powierzchni. Po trzecim przelocie w 1975 roku utracono kontakt z sondą. Nadal krąży po orbicie heliocentrycznej. Spuścizna programu – podsumowanie Program Mariner był jednym z najbardziej udanych w historii podboju kosmosu i pozwolił na dokonanie wielu przełomów. Wystarczy wspomnieć, że to właśnie sondy Mariner jako pierwsze dokonały udanych lotów międzyplanetarnych, asyst grawitacyjnych i jako pierwsze weszły na orbity mijanych planet. Zdobyte dzięki nim informacje były niezbędne dla wysłania kolejnych misji, dając podwaliny pod naszą dzisiejszą wiedzę, a także znacznie zmieniając postrzeganie naszego układu planetarnego przez ówczesnych ludzi. Planowano jeszcze kilka sond tego programu, lecz wyzwania, jakie chciano podjąć, były tak duże, że plany te zmieniły się w swoje osobne programy. Mimo tego nadal były stosunkowo podobne do swoich pierwowzorów, co pokazuje, że Mariner pozostawił swój ślad nie tylko na naszej wiedzy o planetach, lecz także na technologii, z której nadal korzystamy w badaniach. Korekta – Matylda Kołomyjec Źródła: • en.wikipedia.org: Mariner Program 10 stycznia 2024 • astronautix.com: Mariner 1-2 10 stycznia 2024 • astronautix.com: Mariner R 10 stycznia 2024 • en.wikipedia.org: Mariner 2 10 stycznia 2024 • en.wikipedia.org: Mariner 4 10 stycznia 2024 • astronautix.com: Mariner 3-4 10 stycznia 2024 • en.wikipedia.org: Mariner 5 10 stycznia 2024 • astronautix.com: Mariner 5 10 stycznia 2024 • en.wikipedia.org: Mariner 6 and 7 10 stycznia 2024 • en.wikipedia.org: Mariner 9 10 stycznia 2024 • en.wikipedia.org: Mariner 10 10 stycznia 2024 • Astronautix: Mariner 10 10 stycznia 2024 Zdjęcie w tle: Photo by Eric Long, Smithsonian National Air and Space Museum (NASM2015-07455). Mariner 2 model 1:1. Tego modelu używano podczas testów i w czasie trwania przygotowań do misji. Źródło: Photo by Eric Long, Smithsonian National Air and Space Museum (NASM2015-07455). 4 kamery telewizyjne zamontowane u spodu sondy Mariner 4 Źródło:NASA Jedno z pierwszych zdjęć wykonanych przez Mariner 4, pokazujące powierzchnię Marsa. Jest to najlepsze jakościowo zdjęcie, jakie wykonała sonda. Źródło: NASA/JPL-Caltech Model 1:1 sondy Mariner 5 Źródło: NASA Jedno ze zdjęć wykonanych przez Mariner 5 podczas przelotu nad Wenus. Źródło:NASA Zdjęcie jednej z sond Mariner 6 i 7. Źródło: NASA Model 1:1 sondy Mariner 9 Źródło: NASA Zdjęcie Noctis Lbirynthus wykonane przez Mariner 9 nad zachodnią częścią Valles Marineris Źródło: NASA Rysunek Marinera 10 podczas lotu Źródło: NASA Merkury widziany przez sondę Mariner 10 na 6 godzin przed maksymalnym zbliżeniem. Źródło: NASA Mozaika zdjęć Merkurego zrobionych podczas drugiego przelotu Źródło: NASA Mozaika zdjęć wszystkich przelotów. Niewyraźne, jaśniejsze miejsca są lukami ,do których zapełnienia nie wystarczyło danych. Źródło: Mariner 10, Astrogeology Team, U.S. Geological Survey Porównanie wielkości i kształtu sond programu Mariner do siebie i człowieka Źródło Historic Spacecraft https://astronet.pl/loty-kosmiczne/misje-xx-wieku/misje-kosmiczne-xx-wieku-program-mariner/
  21. Łazik Curiosity od 4000 dni bada już krater Gale na Marsie 2023-11-06. Radek Kosarzycki Cztery tysiące marsjańskich dni po postawieniu kół w kraterze Gale na Marsie dokładnie 5 sierpnia 2012 r. łazik Curiosity w dalszym ciągu prowadzi ekscytujące badania naukowe. Łazik niedawno odwiercił 39. próbkę, a następnie wrzucił sproszkowaną skałę do swojego laboratorium w celu szczegółowej analizy. Aby zbadać, czy starożytny Mars miał warunki umożliwiające życie jakimkolwiek drobnoustrojom, łazik stopniowo wspinał się na podstawę wysokiej na 5 km góry Sharp, której warstwy powstawały w różnych okresach historii Marsa i stanowią zapis tego, jak klimat planety zmieniał się na miliardów lat. Najnowszą próbkę pobrano z punktu zwanego „Sequoia” (nazwy wszystkich obecnych celów naukowych misji pochodzą od lokalizacji w kalifornijskiej Sierra Nevada). Naukowcy mają nadzieję, że próbka ujawni więcej informacji na temat ewolucji klimatu i możliwości zamieszkania na Marsie w miarę wzbogacania się tego regionu w siarczany – minerały, które prawdopodobnie powstały w słonej wodzie, która wyparowywała, gdy Mars zaczął wysychać miliardy lat temu. Ostatecznie woda w stanie ciekłym z Marsa zniknęła na dobre. „Rodzaje minerałów siarczanowych i węglanowych zidentyfikowane przez instrumenty Curiosity w zeszłym roku pomagają nam zrozumieć, jak wyglądał Mars dawno temu. Oczekiwaliśmy tych wyników od dziesięcioleci, a teraz Sequoia powie nam jeszcze więcej” – mówi Ashwin Vasavada, naukowiec zajmujący się projektem Curiosity w Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA w południowej Kalifornii. Odszyfrowanie wskazówek dotyczących starożytnego klimatu Marsa wymaga zdolności detektywistycznych. W najnowszym artykule opublikowanym w periodyku Journal of Geophysical Research: Planets członkowie zespołu wykorzystali dane z instrumentu CheMin zainstalowanego na pokładzie Curiosity, aby odkryć minerał siarczanu magnezu zwany starkeyitem, który jest powiązany ze szczególnie suchym klimatem, takim jak współczesny klimat Marsa. Zespół uważa, że minerały siarczanowe, które po raz pierwszy utworzyły się w słonej wodzie, która wyparowywała miliardy lat temu, przekształciły się w starkeyit, w miarę dalszego wysychania klimatu do obecnego stanu. Tego typu odkrycia poszerzają wiedzę naukowców na temat powstania dzisiejszego Marsa. Mimo że od 2012 roku Curiosity przejechał prawie 32 kilometry w przeraźliwie zimnym środowisku skąpanym w pyle i promieniowaniu, nadal ma wiele do zaoferowania. Inżynierowie pracują obecnie nad rozwiązaniem problemu z jednym z głównych „oczu” łazika – lewym aparatem o ogniskowej 34 mm instrumentu masztowego (kamera masztowa). Oprócz dostarczania kolorowych obrazów otoczenia łazika, każda z dwóch kamer Mastcam pomaga naukowcom określić z daleka skład skał na podstawie długości fal światła, czyli widma, które odbija się w różnych kolorach. W tym celu Mastcam wykorzystuje filtry umieszczone na kole, które obraca się pod obiektywem każdej kamery. Od 19 września koło filtrów lewej kamery utknęło pomiędzy pozycjami filtrów. Inżynierowie w dalszym ciągu starają się stopniowo przesuwać koło filtrów z powrotem do jego standardowego ustawienia. Jeśli nie uda się go przesunąć do końca, misja będzie opierać się na prawej kamerze masztowej o wyższej rozdzielczości i ogniskowej 100 mm jako głównym systemie obrazowania kolorowego. W rezultacie będzie to miało wpływ na poszukiwania celów naukowych i tras łazika przez zespół: prawa kamera musiałaby wykonać dziewięć razy więcej zdjęć niż lewa, aby objąć ten sam obszar. Zespoły miałyby również obniżoną zdolność obserwacji szczegółowych widm kolorów skał z daleka. Oprócz prób ponownego wsunięcia filtra, inżynierowie misji w dalszym ciągu uważnie monitorują działanie źródła energii jądrowej łazika i oczekują, że zapewni ono wystarczającą ilość energii do działania przez wiele kolejnych lat. Znaleźli także sposoby na pokonanie wyzwań wynikających ze zużycia układu wierteł łazika i przegubów ramion robota. Aktualizacje oprogramowania naprawiły błędy i dodały także nowe możliwości do Curiosity, ułatwiając łazikowi długie podróże i zmniejszając zużycie kół wynikające z jazdy (wcześniejsze dodanie algorytmu kontroli trakcji pomaga również zmniejszyć zużycie kół podczas jazdy po ostrych skałach). . Tymczasem zespół przygotowuje się do kilkutygodniowej przerwy w listopadzie. Mars wkrótce zniknie za Słońcem. Plazma słoneczna może wchodzić w interakcję z falami radiowymi, potencjalnie zakłócając wykonywanie poleceń w tym czasie. Inżynierowie opuszczają Curiosity z listą rzeczy do zrobienia od 6 do 28 listopada, po czym komunikacja zostanie bezpiecznie wznowiona. https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/curiosity-4000-dni-na-marsie/
  22. Nowa rakieta Vulcan wysyła pierwszy amerykański lądownik księżycowy od czasów Apollo 2024-01-08. Nowa amerykańska ciężka rakieta nośna Vulcan wyniosła w drogę na Księżyc komercyjny lądownik Peregrine. To pierwsza amerykańska misja na powierzchnię Księżyca od czasu ostatniej misji programu Apollo. Debiut rakiety Vulcan odbył się 8 stycznia 2024 r. Nowa dwustopniowa konstrukcja nośna wystartowała o 8:18 czasu polskiego ze stanowiska SLC-41 na kosmodromie w Cape Canaveral na Florydzie. W swojej pierwszej misji na szczycie miała lądownik księżycowy Peregrine firmy Astrobotic. To pierwsza misja w ramach programu komercyjnych lądowników księżycowych CLPS, dzięki którym NASA przygotowuje się do ponownego lądowania człowieka na Księżycu. Lot przebiegł pomyślnie. W pierwszej fazie rakietę rozpędzała para silników BE-4 w dolnym stopniu i dwie dodatkowe rakiety boczne na paliwo stałe. Po wypaleniu rakiety boczne zostały odrzucone, a lot kontynuował dolny człon rakiety. 4 minuty i 59 sekund po starcie zakończył pracę i oddzielił się od górnej części rakiety. Górny stopień Centaur z parą silników RL-10C rozpoczął swoje pierwsze odpalenie 5 minut i 23 sekundy po starcie. Silniki działały do 15 minut i 45 sekund po starcie, aż rakieta z ładunkiem osiągnęły orbitę parkingową. Drugie odpalenie Centaura nastąpiło 43 minuty i 35 sekund po starcie. Silniki działały przez 4 minuty i 2 sekundy. Tyle wystarczyło by wysłać ładunek na trajektorię lotu do Księżyca. Następnie Peregrine został wypuszczony przez rakietę. Górny stopień wykona jeszcze jeden manewr, by umieścić siebie na orbicie wokółsłonecznej. O rakiecie Vulcan Vulcan to nowa ciężka rakieta nośna konsorcjum United Launch Alliance. Dwustopniowy system ma zastąpić rakiety z rodzin Atlas V i Delta IV. Rakieta mierzy 61,6 m wysokości i 5,4 m średnicy. Dolny stopień rakiety jest napędzany parą silników BE-4 firmy Blue Origin na ciekły metan i ciekły tlen. Razem silniki osiągają ciąg prawie 5 MN. Dodatkowy udźwig może zapewnić zestaw dodatkowych bocznych rakiet na paliwo stałe GEM 63XL firmy Northrop Grumman. Rakieta może mieć 2, 4 lub 6 takie rakiety (albo nie mieć ich wcale). Górny stopień rakiety to Centaur V. Jest to kriogeniczny człon rozpędzany parą silników RL-10C zasilanych ciekłym wodorem i ciekłym tlenem. Stopień jest w stanie wykonywać wielokrotne odpalenia podczas misji kosmicznych. O lądowniku Peregrine Peregrine ma być pierwszym lądownikiem księżycowym dla USA od czasu zakończenia programu Apollo w latach 70. To pierwsza sonda, która została wysłana na Księżyc w ramach programu Commercial Lunar Payload Services, gdzie NASA w konkursie wybiera podmioty, które wykonają usługę dostarczenia na powierzchnię Księżyca ładunków naukowych i technologicznych. Misja Peregrine-1 opiewa na 79,5 mln USD. Peregrine wyląduje w Sinus Viscositatis – regionie w pobliżu ciekawych struktur geologicznych przypominająych kopuły „Gruitheisen Domes” na północny-wchód od Oceanu Burz. Lądownik mierzy 1,9 m wysokości i 2,5 m szerokości. Główna struktura lądownika w kształcie aluminiowej bryły jest wspierana przez zestaw czterech nóg. Napęd do lądowania dostarcza zestaw 5 silników hipergolicznych TALOS-150 zamontowanych u dołu lądownika. Dodatkowo statek posiada 4 3-silnikowe zestawy silniczków kontroli orientacji. Energię elektryczną dostarczać będą panele słoneczne zamontowane na górnej ścianie lądownika. Lądownik jest w stanie przenieść na powierzchnię Księżyca do 90 kg ładunków. W misji Peregrine-1 leci 20 ładunków naukowych. Na lądowniku znalazło się 5 ładunków NASA: • LETS (Linear Energy Transfer Spectrometer). Detektor promieniowania kosmicznego, który pozwoli zebrać dane na temat dawek promieniowania dostarczonych w czasie misji na powierzchnię Księżyca. Podobny ładunek LETS leciał już na obu misjach statku Orion: EFT-1 w 2014 r. i księżycowej misji Artemis 1. Za eksperyment odpowiedzialny jest ośrodek Johnson Space Center. • NIRVSS (Near-Infrared Volatile Spectrometer System). Kamera, spektrometr i detektor termiczny, które zostaną użyte do zbadania składu chemicznego i temperatury powierzchni regolitu księżycowego w miejscu lądowania. Eksperyment przygotował ośrodek Ames Research Center. • NSS (Neutron Spectrometer System). Licznik neutronów w regolicie księżycowym. Urządzenie pomoże ocenić ilość wodoru znajdującego się w regolicie księżycowym w miejscu lądowania i zmierzy jak w czasie cyklu doby księżycowej zmienia się zawartość lotnych wodorowych substancji na powierzchni. Za przygotowanie urządzenia odpowiedzialne jest Ames Research Center. • PITMS (Peregrine Ion-Trap Mass Spectrometer). Spektrometr do pomiaru obecności substancji lotnych w atmosferze Księżyca. Urządzenie zmierzy ilość i zmianę ilości w czasie grup wodorotlenkowych, wody, gazów szlachetnych, azotu i sodu. Urządzenie to jest podobne do wysłanego w misji Rosetta, która badała kometę 67P. Urządzenie zostało zbudowane wspólnie przez agencje NASA i ESA. • LRA (Laser Retroflector Array) – zestaw ośmiu retroreflektorów, które pozwolą wykonywać z satelitów i lądowników księżycowych dokładne pomiary odległości do powierzchni. Urządzenie przygotowało Goddard Space Flight Center. Meksyk wysyła na Peregrine zestaw 5 miniłazików Colmena. Pojazdy o wadze 60 gramów i średnicy 12 cm zostaną wyrzucone na powierzchnię Księżyca przez specjalny mechanizm katapultowy i mają poruszać się po powierzchni Księżyca w zorganizowanym szyku. Amerykańska uczelnia Carnegie Mellon University zbudowała dla tej misji ważący 2 kg niewielki łazik Iris do fotografowania okolic lądowania i testów lokalizacji radiowej. Firma Astrobotic wysyła na własnym lądowniku eksperymentalny system nawigacji terenowej TRN. Względna optyczna nawigacja terenowa będzie mogła być wykorzystana do przyszłych precyzyjnych lądowań na powierzchni Księżyca z dokładnością do 100 m. Niemiecka agencja kosmiczna DLR wysyła swój zestaw detektorów promieniowania M-42, uzupełniający eksperyment pomiaru promieniowania przeprowadzony z NASA w ramach misji Artemis I. Na lądowniku podróżuje też 13 różnych kapsuł czasu zawierających pamiątkowe tabliczki, zbiory zdjęć w formie cyfrowej czy nawet cyfrowy portfel zawierający kryptowaluty. Kapsuły dostarczyły do lądownika rozmaite firmy i organizacje z USA, Niemiec, Kanady, Wielkiej Brytanii, Argentyny, Węgier, Japonii i Seszeli. Podsumowanie Była to 6. udana misja orbitalna na świecie w 2024 roku. W locie debiutowała nowa rakieta nośna Vulcan. Teraz lądownik Peregrine będzie po oszczędnej trajektorii leciał w kierunku Księżyca. Próba lądowania na powierzchni nastąpi 23 lutego. Na podstawie: NASA/ULA/NSF Opracował: Rafał Grabiański Na zdjęciu: Rakieta Vulcan przygotowywana do lotu na stanowisku startowym. Źródło: ULA. Wizja lądownika Peregrine na powierzchni Księżyca. Źródło: Astrobotic. Łazik Iris podczas integracji z lądownikiem Peregrine. Źródło: CMU. URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowa-rakieta-vulcan-wysyla-pierwszy-amerykanski-ladownik-ksiezycowy-od-czasow-apollo
  23. Misja XRISM przedstawia pierwsze spojrzenie na kosmos w promieniach X 2024-01-0/7. Naukowcy z obserwatorium XRISM opublikowali pierwsze spojrzenie na bezprecedensowe dane, jakie zgromadzą, gdy prace naukowe rozpoczną się jeszcze w tym roku. Zespół naukowy XRISM (X-ray Imaging and Spectroscopy Mission) opublikował migawkę gromady setek galaktyk i widma gwiezdnego wraku w sąsiedniej galaktyce, co daje naukowcom szczegółowe spojrzenie na jej skład chemiczny. XRISM zapewnia międzynarodowej społeczności naukowej nowe spojrzenie na ukryte niebo rentgenowskie – powiedział Richard Kelley, główny badacz XRISM. Nie tylko zobaczymy zdjęcia rentgenowskie tych źródeł, ale także zbadamy ich skład, ruch i stan fizyczny. XRISM jest prowadzony przez JAXA (Japońską Agencję Badań Kosmicznych) we współpracy z NASA, wraz z wkładem ESA. Został wystrzelony 6 września 2023 roku. Zaprojektowany został do wykrywania promieniowania rentgenowskiego o energii do 12 000 elektronowoltów i ma na celu badanie najbardziej gorących obszarów Wszechświata, największych struktur oraz obiektów o największym natężeniu grawitacyjnym. Dla porównania, energia światła widzialnego mieści się w zakresie od 2 do 3 eV. Misja obejmuje dwa instrumenty, Resolve i Xtend, z których każdy znajduje się w centrum zespołu zwierciadła rentgenowskiego zaprojektowanego i zbudowanego w Goddard Space Flight Center. Resolve to spektrometr opracowany przez NASA i JAXA. Działa on w temperaturze zaledwie ułamka stopnia powyżej zera bezwzględnego wewnątrz pojemnika z ciekłym helem wielkości lodówki. Kiedy promieniowanie rentgenowskie uderza w detektor Resolve o rozdzielczości 6x6 pikseli, rozgrzewa urządzenie w ilości odpowiadającej jego energii. Mierząc energię każdego pojedynczego promieniowania X, instrument dostarcza wcześniej niedostępnych informacji o źródle. Zespół misji skorzystał z narzędzia Resolve do badania pozostałości po supernowej N132D, jednego z najjaśniejszych źródeł promieniowania rentgenowskiego w Wielkim Obłoku Magellana. Ta galaktyka karłowata znajduje się około 160 000 lat świetlnych od naszej planety, w konstelacji Złotej Ryby. Szacuje się, że starzejący się wrak powstał około 3000 lat temu, gdy gwiazda o masie około 15 mas Słońca wyczerpała swoje paliwo, zapadła się, a następnie eksplodowała. Widmo Resolve wykazuje charakterystyczne piki związane z obecnością krzemu, siarki, wapnia, argonu i żelaza. To najbardziej szczegółowe widmo rentgenowskie obiektu, jakie dotychczas udało się uzyskać. Odkrycia te stanowią niezwykle cenne źródło naukowej wiedzy, która zostanie zgromadzona podczas misji, szczególnie gdy rutynowe operacje rozpoczną się pod koniec 2024 roku. “Pierwiastki te zostały wytworzone w pierwotnej gwieździe, a następnie wyrzucone, gdy eksplodowała jako supernowa” – powiedział Brian Williams, naukowiec projektu XRISM NASA w Goddard. Resolve pozwoli nam zobaczyć kształty tych linii w sposób nigdy wcześniej nieosiągalny, pozwalając nam określić nie tylko obfitość różnych obecnych pierwiastków, ale także ich temperatury, gęstości i kierunki ruchu z niespotykaną dotąd precyzją. Na tej podstawie możemy zebrać informacje o pierwotnej gwieździe i eksplozji. Drugi instrument sondy XRISM, Xtend, to opracowana przez JAXA kamera rentgenowska. Daje ona XRISM duże pole widzenia, pozwalając na obserwację obszaru około 60% większego niż średni pozorny rozmiar Księżyca w pełni. Xtend wykonał zdjęcie rentgenowskie Abell 2319, bogatej gromady galaktyk oddalonej o około 770 milionów lat świetlnych w kierunku konstelacji Łabędzia. Jest to piąta najjaśniejsza gromada rentgenowska na niebie i obecnie przechodzi poważne zdarzenie fuzji. Gromada ma średnicę 3 milionów lat świetlnych i podkreśla szerokie pole widzenia Xtend. Jeszcze przed zakończeniem procesu uruchamiania, Resolve przekracza nasze oczekiwania – powiedziała Lillian Reichenthal, kierownik projektu XRISM w NASA Goddard. Naszym celem było osiągnięcie rozdzielczości spektralnej 7 elektronowoltów za pomocą instrumentu, ale teraz, gdy jest on na orbicie, osiągamy 5 eV. Oznacza to, że otrzymamy jeszcze bardziej szczegółowe mapy chemiczne z każdym widmem zarejestrowanym przez XRISM. Resolve radzi sobie wyjątkowo dobrze i już prowadzi ekscytujące badania naukowe pomimo problemu z drzwiczkami przysłony zakrywającymi detektor. Drzwiczki, zaprojektowane w celu ochrony detektora przed wystrzeleniem, po kilku próbach nie otworzyły się zgodnie z planem. Mimo to, choć drzwiczki skutecznie blokują promieniowanie rentgenowskie o niższej energii, co uniemożliwia realizację misji przy napięciu 1700 eV zamiast planowanych 300 eV, zespół XRISM będzie kontynuował badanie tej anomalii i rozważa różne metody otwarcia drzwiczek. Instrument Xtend pozostał nienaruszony. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • NASA/JAXA XRISM Mission Reveals Its First Look at X-ray Cosmos Źródło: NASA Na ilustracji: Pozostałość po supernowej N132D w centralnej części Wielkiego Obłoku Magellana. Źródło: Wstawka, JAXA/NASA/XRISM Xtend; tło, C. Smith, S. Points, zespół MCELS i NOIRLab/NSF/AURA URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/misja-xrism-przedstawia-pierwsze-spojrzenie-na-kosmos-w-promieniach-x
  24. Misja XRISM przedstawia pierwsze spojrzenie na kosmos w promieniach X 2024-01-07. Naukowcy z obserwatorium XRISM opublikowali pierwsze spojrzenie na bezprecedensowe dane, jakie zgromadzą, gdy prace naukowe rozpoczną się jeszcze w tym roku. Zespół naukowy XRISM (X-ray Imaging and Spectroscopy Mission) opublikował migawkę gromady setek galaktyk i widma gwiezdnego wraku w sąsiedniej galaktyce, co daje naukowcom szczegółowe spojrzenie na jej skład chemiczny. XRISM zapewnia międzynarodowej społeczności naukowej nowe spojrzenie na ukryte niebo rentgenowskie – powiedział Richard Kelley, główny badacz XRISM. Nie tylko zobaczymy zdjęcia rentgenowskie tych źródeł, ale także zbadamy ich skład, ruch i stan fizyczny. XRISM jest prowadzony przez JAXA (Japońską Agencję Badań Kosmicznych) we współpracy z NASA, wraz z wkładem ESA. Został wystrzelony 6 września 2023 roku. Zaprojektowany został do wykrywania promieniowania rentgenowskiego o energii do 12 000 elektronowoltów i ma na celu badanie najbardziej gorących obszarów Wszechświata, największych struktur oraz obiektów o największym natężeniu grawitacyjnym. Dla porównania, energia światła widzialnego mieści się w zakresie od 2 do 3 eV. Misja obejmuje dwa instrumenty, Resolve i Xtend, z których każdy znajduje się w centrum zespołu zwierciadła rentgenowskiego zaprojektowanego i zbudowanego w Goddard Space Flight Center. Resolve to spektrometr opracowany przez NASA i JAXA. Działa on w temperaturze zaledwie ułamka stopnia powyżej zera bezwzględnego wewnątrz pojemnika z ciekłym helem wielkości lodówki. Kiedy promieniowanie rentgenowskie uderza w detektor Resolve o rozdzielczości 6x6 pikseli, rozgrzewa urządzenie w ilości odpowiadającej jego energii. Mierząc energię każdego pojedynczego promieniowania X, instrument dostarcza wcześniej niedostępnych informacji o źródle. Zespół misji skorzystał z narzędzia Resolve do badania pozostałości po supernowej N132D, jednego z najjaśniejszych źródeł promieniowania rentgenowskiego w Wielkim Obłoku Magellana. Ta galaktyka karłowata znajduje się około 160 000 lat świetlnych od naszej planety, w konstelacji Złotej Ryby. Szacuje się, że starzejący się wrak powstał około 3000 lat temu, gdy gwiazda o masie około 15 mas Słońca wyczerpała swoje paliwo, zapadła się, a następnie eksplodowała. Widmo Resolve wykazuje charakterystyczne piki związane z obecnością krzemu, siarki, wapnia, argonu i żelaza. To najbardziej szczegółowe widmo rentgenowskie obiektu, jakie dotychczas udało się uzyskać. Odkrycia te stanowią niezwykle cenne źródło naukowej wiedzy, która zostanie zgromadzona podczas misji, szczególnie gdy rutynowe operacje rozpoczną się pod koniec 2024 roku. “Pierwiastki te zostały wytworzone w pierwotnej gwieździe, a następnie wyrzucone, gdy eksplodowała jako supernowa” – powiedział Brian Williams, naukowiec projektu XRISM NASA w Goddard. Resolve pozwoli nam zobaczyć kształty tych linii w sposób nigdy wcześniej nieosiągalny, pozwalając nam określić nie tylko obfitość różnych obecnych pierwiastków, ale także ich temperatury, gęstości i kierunki ruchu z niespotykaną dotąd precyzją. Na tej podstawie możemy zebrać informacje o pierwotnej gwieździe i eksplozji. Drugi instrument sondy XRISM, Xtend, to opracowana przez JAXA kamera rentgenowska. Daje ona XRISM duże pole widzenia, pozwalając na obserwację obszaru około 60% większego niż średni pozorny rozmiar Księżyca w pełni. Xtend wykonał zdjęcie rentgenowskie Abell 2319, bogatej gromady galaktyk oddalonej o około 770 milionów lat świetlnych w kierunku konstelacji Łabędzia. Jest to piąta najjaśniejsza gromada rentgenowska na niebie i obecnie przechodzi poważne zdarzenie fuzji. Gromada ma średnicę 3 milionów lat świetlnych i podkreśla szerokie pole widzenia Xtend. Jeszcze przed zakończeniem procesu uruchamiania, Resolve przekracza nasze oczekiwania – powiedziała Lillian Reichenthal, kierownik projektu XRISM w NASA Goddard. Naszym celem było osiągnięcie rozdzielczości spektralnej 7 elektronowoltów za pomocą instrumentu, ale teraz, gdy jest on na orbicie, osiągamy 5 eV. Oznacza to, że otrzymamy jeszcze bardziej szczegółowe mapy chemiczne z każdym widmem zarejestrowanym przez XRISM. Resolve radzi sobie wyjątkowo dobrze i już prowadzi ekscytujące badania naukowe pomimo problemu z drzwiczkami przysłony zakrywającymi detektor. Drzwiczki, zaprojektowane w celu ochrony detektora przed wystrzeleniem, po kilku próbach nie otworzyły się zgodnie z planem. Mimo to, choć drzwiczki skutecznie blokują promieniowanie rentgenowskie o niższej energii, co uniemożliwia realizację misji przy napięciu 1700 eV zamiast planowanych 300 eV, zespół XRISM będzie kontynuował badanie tej anomalii i rozważa różne metody otwarcia drzwiczek. Instrument Xtend pozostał nienaruszony. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • NASA/JAXA XRISM Mission Reveals Its First Look at X-ray Cosmos Źródło: NASA Na ilustracji: Pozostałość po supernowej N132D w centralnej części Wielkiego Obłoku Magellana. Źródło: Wstawka, JAXA/NASA/XRISM Xtend; tło, C. Smith, S. Points, zespół MCELS i NOIRLab/NSF/AURA URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/misja-xrism-przedstawia-pierwsze-spojrzenie-na-kosmos-w-promieniach-x
  25. Powiewająca flaga i brak gwiazd. Oto skąd wiemy, że NASA nie sfałszowała lądowania na Księżycu 2023-07-20. Rafał Dadura AUTOR Jeden proces, czyli wyścig dwóch ówczesnych potęg na Księżyc się skończył. Drugi, w zasadzie od razu się jednak zaczął. Momentalnie bowiem wśród wszelkiej maści „niedowiarków” rozpoczął się inny, również sięgający niezwykłych wyżyn (niestety nie intelektu), wyścig na najbardziej niedorzeczną teorię spiskową dotyczącą tych wydarzeń. Dla wielu jedno z największych osiągnięć ludzkiego umysłu i talentu to zwykła bujda. Kłamstwo. Spisek. Nie wiadomo dokładnie przez kogo zaplanowany, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że przy programie Apollo, który wyniósł ludzi na Srebrny Glob, pracowały tysiące ludzi, rozsianych w wielu firmach, fabrykach i uniwersytetach. Nikt z nich jednak najwyraźniej nigdy nie puścił pary. 400 tys.(!) inżynierów, naukowców i wszelkich innych pracowników nigdy nie pisnęło słowa o tym, że wszyscy brali udział w skrupulatnie zaplanowanym, największym (no, może poza tym, że Ziemia jest płaska) spisku w historii ludzkości. No bo w końcu, dlaczego flaga na Księżycu wyraźnie przecież powiewa na wietrze? Jak to możliwe, że na zdjęciach nie widać gwiazd na księżycowym niebie? Kto filmował astronautów na Księżycu? Dlaczego cienie na zdjęciach są ponoć nie takie, jak być powinny? W końcu wszyscy z nas widzieli Księżyc, dlaczego w takim razie nie widać na nim miejsca lądowania astronautów? Itd, itd… Przyjrzyjmy się więc najbardziej popularnym teoriom spiskowym dotyczącym lądowania na Księżycu. Może nie powinienem już teraz zdradzać zakończenia, ale uprzedzam - wszystkie są nieprawdziwe. Dlaczego na zdjęciach z Księżyca na niebie nie ma gwiazd? To jeden z pierwszych argumentów spiskowców, jaki się pojawił. Jest on też jednym z łatwiejszych do obalenia. W dodatku nie trzeba być ekspertem od astronautyki, by zrozumieć dlaczego. Wystarczy doświadczenie fotografa amatora, a o to w czasach smartfonów nietrudno. Wszystkie zdjęcia wykonane przez astronautów na Księżycu były wykonane w świetle dziennym. Po prostu jasna księżycowa powierzchnia była jaskrawo oświetlona przez Słońce. O tym, jak dobrze odbija ona światło, można się przekonać, patrząc w pogodne nocne niebo w czasie pełni. Jakby tego było, mało astronauci mieli na sobie białe skafandry kosmiczne, które również silnie odbijały światło. Ekspozycja w aparatach astronautów była zbyt krótka (tzn. migawka aparatu była otwarta przez zbyt krótki czas), aby jednocześnie uchwycić skafandry kosmiczne, powierzchnię Księżyca i dodatkowo zarejestrować stosunkowo ciemniejsze światło gwiazd. To samo dzieje się, gdy wyjdziecie w nocy na taras lub na balkon i włączycie światło. Nawet jeśli gwiazdy są widoczne z miejsca, w którym jesteście, aparat z krótkim czasem naświetlania nie będzie w stanie ich uchwycić. Tak samo stanie się, kiedy zrobicie zdjęcie w nocy przy użyciu lampy błyskowej. Jej światło przyćmi słabe światło gwiazd na niebie, nawet w najbardziej gwiaździstą noc. Tak samo zresztą dzieje się też w przypadku zdjęć Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wykonanych np. z pokładu wahadłowców - krótki czas naświetlania i Ziemia odbijająca światło Słońca powodują ten sam efekt. Dlaczego cienie na zdjęciach z Księżyca wyglądają tak, jak wyglądają? Skoro jesteśmy w temacie światła i zdjęć, warto od razu zając się drugim argumentem tropicieli spisków - dlaczego, jak wielu z nich docieka, na zdjęciach z lądowania na Księżycu można zobaczyć pewne obiekty, mimo że znajdują się one w cieniu? Według nich, gdyby np. elementy księżycowego lądownika znajdowały się po zacienionej stronie pojazdu, na Księżycu, gdzie jedynym źródłem światła było Słońce, nie powinny być widoczne. Według nich to dowód na to, że wszystko po prostu sfilmowano w studiach Hollywood. Trzeba przyznać, że przynajmniej w tym wypadku, miłośnicy teorii o sfałszowanym lądowaniu na Księżycu mają trochę racji - faktycznie, jedynym źródłem światła na Księżycu jest Słońce. Trzeba jednak pamiętać o tym, że powierzchnia naszego naturalnego satelity znakomicie odbija światło (pełnia!). Dlatego na zdjęciach z Apollo 11 i kolejnych misji, które dotarły na Księżyc, światło słoneczne jest rozpraszane lub odbijane od gruntu we wszystkich kierunkach. Stąd jego niewielka ilość rozprasza się nawet w miejscach niewystawionych na bezpośrednie działanie Słońca i oświetla elementy będące w cieniu. To dlatego np. na niektórych zdjęciach można dostrzec tabliczkę, na jednej z nóg lądownika „Orzeł”, mimo że jest ona w cieniu. Jeśli chodzi o cienie na zdjęciach z Księżyca, niedowiarkowie nie ustępują jednak tak łatwo i przywołują jeszcze inny przykład - wskazują oni na to, że nie wszystkie cienie są tam równoległe. Nie ma w tym nic niezwykłego, taki efekt można też zobaczyć na wielu zdjęciach, które każdy z nas może zrobić swoim telefonem. To po prostu efekt perspektywy. Linie w rzeczywistości są równoległe, ale perspektywa sprawia, że wydają się takie nie być na zdjęciu. Dzieje się tak często, gdy trójwymiarową przestrzeń przedstawia się w formie zdjęcia na dwuwymiarowej płaszczyźnie. Malarze wiedzą o tym dobrze i wykorzystują to od wieków. Wystarczy pójść do muzeum, by się o tym przekonać na własne oczy. Ba, wystarczy nawet obejrzeć obrazy starych mistrzów na swoim smartfonie! Kto sfilmował Neila Armstronga, kiedy ten schodził na powierzchnię Księżyca? Nie, nie był to wybitny reżyser Stanley Kubrick, któremu teorie mówiące o nakręceniu wszystkiego w Hollywood, przypisują wyreżyserowanie całego przedsięwzięcia. Pierwsze kroki człowieka na Księżycu zostały sfilmowane przez kamerę umieszczoną po prostu na lądowniku. Kamera zamontowana w module MESA (Modularized Equipment Stowage Assembly) lądownika zapewniała widok, który dawał wrażenie tego, jakby kamera stała w pewnej odległości od niego. Prawda jest taka, że kamera była po prostu nieco wysunięta z lądownika. Trochę jak selfie-stick, którym można zrobić sobie zdjęcie, które wygląda tak, jakby robił je nam ktoś inny. Podobna metoda jest też używana przez marsjańskie łaziki, które przesyłają na Ziemię swoje „selfie”. Dlaczego amerykańska flaga powiewa na Księżycu? Na koniec najbardziej niedorzeczna moim zdaniem kwestia - jak to możliwe, że flaga wbita w księżycowy grunt powiewa? Przecież na Księżycu nie ma atmosfery, więc nie może też być wiatru. To prawda. Nie ma tam wiatru, a flaga wcale nie powiewa. Zanim astronauci polecieli na Księżyc, w NASA wiedziano, że jeśli umieszczą tam oni zwykłą flagę, będzie ona smętnie zwisać w dół, zupełnie jak na Ziemi przy bezwietrznej pogodzie. Nie trzeba dodawać, że nie byłby to zbyt imponujący obraz, zwłaszcza w chwili transmitowanego na cały świat triumfu. Dlatego, NASA zaprojektowała flagę, która miała na górze poziomy pręt, na którym miał być rozciągnięty materiał wzdłuż jego górnej krawędzi. Jednak astronauci Apollo 11 mieli problem z rozciągnięciem teleskopowego pręta do końca (problemy były też zresztą z całym masztem i przy wbijaniu go w księżycowy grunt). To sprawia, że na zdjęciach flaga wygląda na nieco pogniecioną lub falującą na wietrze. Co istotne, na nagraniach wideo, wyraźnie widać, że porusza się ona tylko wtedy, gdy astronauci wbijają ją w powierzchnię Księżyca. Później, amerykański sztandar pozostaje już w tej samej, pogniecionej pozycji z powodu niewyciągniętego do końca poprzecznego pręta Nawet ZSRR przyznał, że Amerykanom się udało Jest jeszcze kilka innych bardziej, bądź mniej niedorzecznych prób podważenia rzeczywistości, której co ciekawe, nigdy nie kwestionowali Sowieci, którzy przecież mieliby najwięcej do ugrania na podważeniu sukcesu Amerykanów. Ci jednak poprzestali jedynie na zaprzeczaniu, że chcieli się dostać na Księżyc pierwsi, i aż do 1989 r. twierdzili, że według nich nic się nie stało, że NASA dotarła tam przed nimi. Podsumowując, jeśli nawet Związek Radziecki, który umówmy się, nie był krainą prawdomówności, był w stanie przełknąć porażkę i godnie pogratulować Amerykanom niezaprzeczalnego sukcesu, czas chyba na wyznawców teorii spiskowych by również poszli po rozum do głowy. Oby tylko nie zawędrowali za daleko, bo co będzie jak dotrą do krańca naszej płaskiej Ziemi? „Powiewająca" flaga USA na Księzycu, z czarnym niebem w tle, na którym nie widac gwiazd. źródło: NASA/Public Domain Cienie na powierzchni Księżyca. źródło: NASA/Public Domain Wieran oryginałowi w 100% makieta lądownika z modułem MESA i widoczną na nim kamerą. źródło: NASA/Public Domain Dog On Moon Digging Holes (TOP SECRET) https://www.youtube.com/watch?v=2-w6c6Mwrss https://spidersweb.pl/2023/07/ladowanie-na-ksiezycu-teorie-spiskowe.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)