M41 z miasta w różnych lornetkach

[Janko]

M41 to zwodnicza gromada. Niby bardzo jasna (4,6 mag) i rozległa (38? średnicy), jednak niezbyt często obserwowana. Powody są dość oczywiste Wielki Pies to gwiazdozbiór zimowy, położony nisko na nieboskłonie. O ile Syriusz, ? CMa, widoczny jest od razu gdy zdarzy się pogodna noc, o tyle już Adhara, ? CMa, ze swą deklinacją niemal ? 30° ? niekoniecznie.  Jednak przedwczoraj pomimo pojedynczych chmurek powietrze było idealnie przejrzyste. Cały Wielki  Pies widoczny przed moim balkonem.  Ciemno to u mnie nie jest, ale gromady otwarte nie są aż tak wymagające. Wypatrzyłem pojaśnienie poniżej Syriusza, obok prostokątnego trójkącika gwiezdnego. Przez lornetkę 15x56 już po chwili na pojaśnieniu zaczęły się ukazywać gwiazdy, najpierw nieliczne, za chwilę całkiem obfite. Postudiowałem, nacieszyłem oko i spojrzałem przez 10x60. No nieźle, nieźle. Wprawdzie obraz mniejszy, lecz szpileczek parędziesiąt. Więc próbuję 8,5x44. Wiedząc, że tam gdzie patrzę jest M41, też dostrzegam grupkę gwiazd, głównie zerkaniem, jednak całkiem oczywiście. Przy takim powietrzu  niewielka lornetka także zdaje egzamin i to pomimo setek latarń w okolicy. Na koniec instaluję mój LBT (Large Binocular Telescope), czyli lornetę 20x77. No i teraz już nie mogę oderwać wzroku. Wielka, liczna gromada jasnych gwiazd jeszcze rośnie w miarę wpatrywania się, zerkania i adaptacji wzroku. Osłaniam głowę jak mogę od bocznych świateł i podziwiam. Takiej M41 jeszcze nie miałem.

Zaś wczoraj i dzisiaj pomimo braku chmur ? nici. Gromada całkiem niewidoczna. Cóż znaczy czyste powietrze!

[Panasmaras]

Dokładnie, klarowność ma decydujące znaczenie, szczególnie podczas oględzin z miasta.

Łypiąc na M41 najbardziej lubię ten moment, kiedy wzrok wyraźnie zaczyna się adaptować do innych warunków oświetlenia - w moim przypadku ten kontrast bywa znaczny, bo zerknięcia balkonowe są zazwyczaj poprzedzone godziną/godzinami gapienia się w jasny monitor.

Najpierw łowię bladą mgiełkę, lecz po dłuższej chwili zaczynają z niej wyskakiwać diamenciki, wpierw nieśmiało, a potem w zaskakująco dużej liczbie :)