Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

To zbyt idealny system planetarny? Szukają w nim oznak obcej technologii

2024-03-10. Wiktor Piech
W kosmosie istnieje najdoskonalszy pod względem matematycznym układ planetarny, jaki kiedykolwiek widzieliśmy. Badacze uważają, że właśnie w tym perfekcyjnym systemie wykształciły się dogodne warunki do powstania i ewolucji życia. Oczy astronomów zwróciły się właśnie ku układowi, który jest oddalony od nas o 100 lat świetlnych.

W centrum idealnego systemu planetarnego znajduje się pomarańczowy karzeł o wdzięcznej nazwie HD 110067. Wokół niego krąży sześć planet, z których każda wędruje w harmonii z sąsiednimi światami.
Jak wskazują naukowcy, niemal doskonały "łańcuch" rezonansów orbitalnych jest niezwykle rzadki w kosmosie. Sugeruje to, że układ był stabilny od czasu jego powstania, czyli od około miliarda lat. Sam system stał się oczkiem w głowie astronomów. Jednakże jego wyjątkowość nie zamyka się wyłącznie w idealnych matematycznych proporcjach.
Naukowcy z Instytutu SETI wierzą, że w tym niezwykłym systemie wykształciły się idealne warunki do pojawienia się życia i jego ewolucji.

Matematyczna harmonia sprzyja życiu?
Specjaliści uważają, że wspomniany system planetarny jest niezwykle intrygujący, zwłaszcza jeśli chodzi o poszukiwanie w nim życia. Dlatego też dokładnie przeszukano go w nadziei na odnalezienie sygnałów radiowych, które mogłyby dostarczyć dowodów na istnienie przeszłej lub obecnej cywilizacji.
Jeśli w poszukiwaniu techsygnatur weźmie się Ziemię za wzór, to trzeba wziąć także poprawkę na rozchodzenie się znanych nam sygnałów radiowych - rozchodzą się one na odległość około 100 lat świetlnych. Dlatego też potencjalne sygnały docierające do nas z idealnego układu są na granicy wykrywalności.

We wspomnianym układzie znajduje się sześć różnych światów mniejszych od Neptuna. Przypuszcza się, że na powierzchni niektórych z nich może istnieć woda w stanie ciekłym, co jest niezmiernie istotne w kontekście poszukiwania znanego nam życia.
By zgłębić obce światy, naukowcy z SETI przeanalizowali dane archiwalne z Teleskopu Green Bank szukając techsygnatur. Wzorowali się oni na ziemskiej technologii, by szukać odpowiednich długości fal i wzorów sygnałów.
Niestety w trakcie badań nie odnaleziono żadnych sygnałów wskazujących na istnienie w tym układzie zaawansowanej cywilizacji. Jednakże astronomowie nie składają broni i stwierdzają, że powrócą do tego systemu, wtedy, kiedy pojawią się dokładniejsze przyrządy pomiarowe.

Chociaż w wyniku tego wyszukiwania nie znaleźliśmy żadnych sygnałów, spodziewamy się powrotu do tego systemu i innych podobnych w przyszłości z coraz bardziej czułymi i zróżnicowanymi metodami wyszukiwania. Ten niezwykły system pozostaje interesującym celem przyszłych poszukiwań technosygnatur - piszą naukowcy w swoim artykule.
Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Research Notes of the AAS.
To-scale animation of the orbits of the six resonant planets in the HD110067 system
https://www.youtube.com/watch?v=-gSNRnWJ10k
Tajemniczy idealny układ planetarny może skrywać wielką tajemnicę, która może wywrócić nasze pojmowanie Wszechświata (zdjęcie poglądowe) /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-to-zbyt-idealny-system-planetarny-szukaja-w-nim-oznak-obcej-,nId,7373353

To zbyt idealny system planetarny Szukają w nim oznak obcej technologii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia burza magnetyczna spowodowała powstawanie czerwonych łuków na niebie
Autor: admin (2024-03-10)
W nocy z 3 na 4 marca 2024 roku mieszkańcy krajów bałtyckich oraz Rosji byli świadkami niezwykłego zjawiska na niebie. Wywołany przez koronalny wyrzut masy (CME), który trafił w Ziemię, spowodował pojawienie się umiarkowanej geomagnetycznej burzy klasy G2. Efektem tej aktywności był szeroko obserwowany stabilny czerwony łuk auroralny (SAR) rozpościerający się od Łotwy aż po wschodnią Rosję.
Czerwone łuki SAR (Strong Auroral Red arc), chociaż wizualnie mogą być mylone z zorzą polarną, to jednak są rezultatem zupełnie odmiennego zjawiska atmosferycznego. W przeciwieństwie do zórz polarnych, które są efektem interakcji naładowanych cząstek słonecznych z polem magnetycznym i atmosferą Ziemi, czerwone łuki SAR są wyrazem unikatowego procesu związanego z systemem prądowym pierścienia ziemskiego.
System ten, znany również jako prąd pierścieniowy, tworzy wokół Ziemi rodzaj kształtnego obwodu, który przewodzi ogromne ilości energii elektrycznej, sięgając milionów amperów. Jest to kluczowy element w zrozumieniu zjawisk zachodzących w przestrzeni wokółziemskiej, wpływając na różnorodne aspekty od technologii satelitarnej po systemy komunikacji i nawigacji.
Burza geomagnetyczna, do której doszło 3 marca, była przyczyną znaczącego wycieku energii z tego systemu. Przyczyną tych burz są wyrzuty masy koronalnej (CME) ze Słońca, które kierują w stronę Ziemi potężne strumienie naładowanych cząstek. Gdy te cząstki wpływają na pole magnetyczne Ziemi, mogą powodować różne zjawiska, w tym właśnie wzmocnienie prądów pierścieniowych i, jak w omawianym przypadku, powstanie czerwonych łuków SAR.
Czerwone łuki SAR są zatem wskaźnikiem dynamicznych zmian w systemie prądowym pierścienia ziemskiego, szczególnie podczas intensywnych burz geomagnetycznych. Ich obserwacja dostarcza naukowcom cennych informacji na temat procesów zachodzących w górnych warstwach atmosfery oraz wpływu aktywności słonecznej na naszą planetę.
Unikalność czerwonych łuków SAR polega na tym, że są one zjawiskiem bardziej złożonym niż zorze polarne, ponieważ wiążą się bezpośrednio z globalnym systemem prądowym otaczającym Ziemię.
Warto też zaznaczyć, że zjawiska takie jak SAR są ważnym elementem badań naukowych dotyczących ziemskiego klimatu i jego zależności od kosmicznych zjawisk. Dzięki takim obserwacjom, naukowcy mogą lepiej zrozumieć złożone interakcje pomiędzy Słońcem a Ziemią, co ma kluczowe znaczenie dla nauki o klimacie i przewidywania zmian w otaczającym nas świecie.
Źródło: zmianynaziemi
Źródło: spaceweather
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/ostatnia-burza-magnetyczna-spowodowala-powstawanie-czerwonych-lukow-na-niebie

Ostatnia burza magnetyczna spowodowała powstawanie czerwonych łuków na niebie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagadka dziwnych zielonych zachodów słońca została rozwiązana
Autor: admin (2024-03-10)
Fenomen zielonych zachodów słońca, obserwowanych po silnych erupcjach wulkanicznych, od dawna intrygował naukowców i obserwatorów na całym świecie. Zjawisko to, nazywane również „wulkanicznym” zachodem słońca, staje się przedmiotem licznych badań. Niemieccy fizycy, opierając się na historycznym wybuchu wulkanu Krakatoa w Indonezji w 1883 roku, przybliżyli nas do zrozumienia tego fascynującego fenomenu.
Erupcja Krakatoa była wydarzeniem o ogromnej skali. Wyrzucenie do atmosfery 28-kilometrowej kolumny gorących gazów i popiołu miało nie tylko bezpośrednie skutki w postaci eksplozji słyszalnych na setki kilometrów oraz tsunamii o wysokości nawet 36 metrów, ale również wpłynęło na zjawiska optyczne na niebie. Fala uderzeniowa, która okrążyła kulę ziemską aż siedmiokrotnie, świadczyła o sile zjawiska.
Dzięki badaniom przeprowadzonym przez grupę pod kierownictwem Christiana von Savigny'ego z Uniwersytetu w Greifswaldzie, udało się zbliżyć do wyjaśnienia przyczyn zielonych zachodów słońca po erupcjach wulkanicznych. Uczonymi kierowała ciekawość dotycząca odnotowywanych przypadków tego zjawiska po wybuchu Krakatoa, wspomnianych w raportach Royal Society of London.
Wykorzystując program SCIATRAN, badacze symulowali warunki atmosferyczne panujące po erupcji wulkanu. Odkryli, że kluczowe dla wystąpienia zielonego koloru zachodu słońca jest rozmiar cząsteczek aerozolu siarczanowego w stratosferze, które muszą mieścić się w zakresie od 500 do 700 nanometrów. Taki rozmiar cząstek sprzyja anomalnemu rozproszeniu długości fali zielonego widma, w wyniku czego zachodzi zmiana koloru.
Oprócz rozmiaru cząsteczek, ważne okazały się także inne parametry. Głębokość optyczna aerozolu, wskazująca na tłumienie promieniowania słonecznego przez aerozol, powinna zapewniać wartości w przedziale 0,2–0,3. Z kolei całkowita wartość kolumny ozonu stratosferycznego musi sięgnąć poziomu 400 jednostek Dobsona.
Nieoczekiwany element stanowił wymóg dotyczący kąta zenitalnego Słońca, który powinien kształtować się między 91 a 98 stopniami. To właśnie kąt ten, określający położenie słońca nad horyzontem, niezbędny jest do zaobserwowania zjawiska.
Warto podkreślić, że takie zielone zachody słońca są na Ziemi wydarzeniem rzadkim. Analiza rdzeni lodowych, będących archiwum dla erupcji wulkanicznych, wskazuje, że odpowiednie warunki dla tego fenomenu pojawiają się średnio raz na sto lat. Nie tylko świadczy to o unikalności tego zjawiska, ale też podkreśla wyjątkowość i potęgę interakcji między składnikami naszej planety.
Niemieckie badania dostarczyły cennych wskazówek odnośnie do mechanizmów stojących za zielonymi zachodami słońca po erupcjach wulkanicznych. Rozumienie tych procesów nie tylko zaspokaja ludzką ciekawość, ale również pozwala na głębsze zrozumienie wpływu silnych erupcji wulkanicznych na system klimatyczny Ziemi. Dowodzi to, jak zjawiska naturalne mogą wpływać na percepcję naszego otoczenia, zmieniając sposób, w jaki widzimy świat dosłownie i w przenośni.
Poznanie mechanizmów odpowiedzialnych za takie anomalie w przyrodzie otwiera przed nauką nowe ścieżki dociekań, umożliwiając lepsze przygotowanie do zrozumienia skutków przyszłych erupcji wulkanicznych dla środowiska oraz dla ludzkości.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zagadka-dziwnych-zielonych-zachodow-slonca-zostala-rozwiazana

Zagadka dziwnych zielonych zachodów słońca została rozwiązana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce i Księżyc obok siebie. Te zdjęcia zachwyciły internautów. Nikt nie sądził, że są fałszywe
2024-03-10.
Mozaika zdjęć dwóch Słońc lub, jak kto woli, Słońca i Księżyca obok siebie, w formie łańcuszka krąży po internecie. Każdy, kto je zobaczy, od razu zachwyca się ich pięknem. Niewielu zauważyło, że coś jest z nimi nie tak. No właśnie, co?
„Na granicy Stanów Zjednoczonych i Kanady wyłoniły się dwa słońca, jedno to prawdziwe Słońce, a drugie to Księżyc. Zjawisko to znane jest jako Łowca Księżyców” - taki opis umieszczony jest w łańcuszku z mozaiką malowniczych zdjęć, który krąży od jakiegoś czasu po globalnej sieci.
Sądząc po komentarzach pod facebookowym łańcuszkiem, każda osoba, która zobaczy to zjawisko, bezwiednie się nim zachwyca. „To są cuda przyrody, coś pięknego, bajeczna ta nasza Ziemia” - takich wpisów jest od zatrzęsienia.
Nikt nie zorientował się, że zdjęcia są fałszywe. Być może dlatego, że w opisie łańcuszka czytamy dalej, że „dzieje się to, gdy Ziemia zmienia oś. Księżyc i Słońce rodzą się w tym samym czasie, a księżyc odbija jasność Słońca z taką intensywnością, że wydaje się być drugim Słońcem”.
Przyznamy, że w życiu nie słyszeliśmy dziwaczniejszej teorii. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że póki nie wybuchnie jakaś bliska nas supernowa, to dwóch słońc na niebie, jak w Gwiezdnych Wojnach, z pewnością nie ujrzymy.
Nie uda nam się dostrzec także spotkania Słońca i Księżyca w postaci dwóch blisko siebie świetlistych kul, a to dlatego, że nasz naturalny satelita obraca się wokół Ziemi i oświetlony w pełni jest tylko wówczas, gdy znajduje się po przeciwnej względem Słońca stronie nieba. Mówimy wówczas o pełni.
Natomiast na fałszywych zdjęciach widzimy zupełnie inną jego fazę, a mianowicie nów, który występuje wówczas, gdy Słońce oświetla niewidoczną z ziemi stronę Księżyca. Nie możemy więc wówczas Srebrnego Globu dostrzec, bo jest on niewidoczny, nieoświetlony, pogrążony w cieniu.
Tylko podczas jednego zjawiska astronomicznego ujawnia się naszym oczom podczas nowiu. To oczywiście zaćmienie Słońca. Wówczas czarna tarcza Księżyca przemieszcza się na tle tarczy słonecznej, częściowo lub całkowicie ją przysłaniając.
Choć przyroda nie przestaje nas zaskakiwać i jeszcze niejedno cudo nas zachwyci, to jednak z pewnością nie będzie to spotkanie Słońca i świetlistego Księżyca, bez względu na to, czy oś Ziemi zmieni się, czy też nie.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fałszywe zdjęcia Słońca i Księżyca. Fot. Facebook.
Fałszywe zdjęcia Słońca i Księżyca. Fot. Facebook.
Tak w rzeczywistości wyglądają Słońce i Księżyc na jednym zdjęciu podczas zaćmienia Słońca. Fot. Tyler van der Hoeven.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-03-10/slonce-i-ksiezyc-obok-siebie-te-zdjecia-zachwycily-internautow-nikt-nie-sadzil-ze-sa-falszywe/

 

Słońce i Księżyc obok siebie. Te zdjęcia zachwyciły internautów. Nikt nie sądził, że są fałszywe.jpg

Słońce i Księżyc obok siebie. Te zdjęcia zachwyciły internautów. Nikt nie sądził, że są fałszywe2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe zjawisko na niebie. Przypomina portal do innego świata

2024-03-11. Paula Drechsler
Obserwatorzy, którzy wybrali się na nocną wyprawę w celu fotografowania zorzy polarnej, przypadkiem stali się świadkami zupełnie innego zjawiska. Tajemniczy świetlny wir, który dało się oglądać m.in. z Grenlandii oraz Islandii, rozpalił wyobraźnię wielu osób. Zjawisko przywodzi internautom na myśl UFO albo portal do innego wymiaru. Jak się okazało, wyjaśnienie fenomenu jest bardziej prozaiczne.

Na nocnym niebie niekiedy można zaobserwować fascynujące zjawiska, nawet bez użycia teleskopu czy lornetki. Nocą da się podziwiać choćby konstelacje gwiezdne i Księżyc w różnych fazach, a niekiedy także jego zaćmienie.
Przez nocne niebo przelatują ponadto satelity, a nieraz można podziwiać także tzw. spadające gwiazdy. Tym razem oczom wielu osób z Europy ukazała się zgoła inna formacja.
Obserwacja nocnego nieba. Rzadkie zjawisko świetlnego wiru zaintrygowało widzów
W określonych warunkach da się obserwować także bardziej spektakularne widoki: możemy na przykład dostrzec zorzę polarną, czasem da się też zobaczyć tęczowe obręcze wokół Księżyca, nazywane halo księżycowym. Nocne niebo pełne jest zadziwiających i pięknych zjawisk, które czekają tylko na naszą uwagę i obserwację. Niekiedy są na tyle rzadkie i wyjątkowo spektakularne, że ich pojawienie się zaskakuje i wywołuje konsternację wśród obserwatorów.  

Tak jest również w przypadku świetlistych spirali, które towarzyszyły zorzy polarnej, a zaobserwowano je m.in. z Grenlandii, Islandii i Norwegii. Zagadkowy wir wywołał spore poruszenie, a internauci dopatrują się rozmaitych źródeł pochodzenia zjawiska.
- Uchwyciłem to w Akureyri około 1 w nocy - powiedział Yang, jeden z obserwatorów nocnego nieba. - Na tle zorzy polarnej wyglądało nieziemsko!

Tajemnicze spiralne obiekty na niebie. Ludzie mówią o UFO i portalach do innego wymiaru
W sieci zaroiło się od zdjęć spirali, niekiedy pojawiały się pytania typu "Co ja w zasadzie właśnie widziałem?", innym razem internauci zamieszczali komentarze sugerujące pozaziemskie pochodzenie obiektu oraz powielające teorie spiskowe. Część widzów podeszła do zjawiska sceptycznie. Sugerowano na przykład, że wygląda, jakby "ktoś po prostu świecił bardzo dużą latarką". Wiele osób znalazło w obserwacji wirów także okazję do żartów, kojarząc twory z efektami z gier wideo lub filmów sci-fi.
- Miałam nadzieję, że wyląduje statek kosmiczny i wyjdą z niego obcy - skomentowała jedna z internautek, która również obserwowała zjawisko, ale przy innej okazji.

Odnotowanie obecności świetlnego wiru przez mieszkańców Europy nie jest jedynym przypadkiem jego pojawienia się. Takie "portale" uwidaczniają się na nocnym niebie rzadko, ale doniesienia o nich powtarzają się od kilku lat. Choć takie spirale są widywane sporadycznie, to ludzie oglądają je co jakiś czas w różnych miejscach globu. Tym razem widziano je m.in. z Islandii, ale w poprzednich latach zgłaszano obserwacje tego zjawiska także m.in. na Alasce, Hawajach i w Nowej Zelandii.
- To interesujące, że ponownie uchwycono na niebie taki spiralny portal kołowy - napisał Craig Yahne na Twitterze, komentując nowe zdjęcia obiektu.
Czym jest świetlny efekt, który ludziom przywodzi na myśl portal do innego świata, albo statek UFO? Odpowiedź okazuje się dużo prostsza, niż można się było spodziewać.
Świetlne spirale to nie UFO. Wiry są efektem ubocznym działań Elona Muska ze SpaceX
Po paru dniach od ostatniej obserwacji świetlnej spirali pojawiło się wyjaśnienie ze strony ekspertów, że śledzone przez mieszkańców Europy fascynujące wiry to efekt uboczny prac związanych z projektem Elona Muska. Wieści o tym przekazali na dniach m.in. Lubuscy Łowcy Burz, natomaist w poprzednich latach wypowiadało się na ten temat wielu ekspertów, m.in. Richard Easther, profesor fizyki na Uniwersytecie w Auckland. Mężczyzna podkreślił, że te "zakręcone chmury" są związane z działaniem człowieka.
Pojawianie się wirów zależne jest od miejsca wystrzelenia rakiety i jej trajektorii. Tym razem miało to miejsce w takim punkcie, że spirala była obserwowalna również z części Europy.

SpaceX wystrzeliło rakietę Falcon 9 z Vandenberg w Kalifornii w ramach misji zwanej Transporter-10. Na jej pokładzie znalazły się 52 satelity, w większości wyprodukowane przez Starlink. Orbita była nachylona pod kątem 97 stopni, co oznacza, że lot odbywał się po torze polarnym nad Islandią - czytamy w wyjaśnieniu.
Tamtego dnia, krótko po północy Falcon 9 zaczął pozbywać się paliwa. Widać to było na islandzkim niebie. Wir, który powstał w wyniku tej akcji, zaobserwowało wiele osób.
- Kiedy paliwo zostało wyładowane, rakieta znajdowała się około 500 km nad Ziemią. Wystarczająco wysoko, aby paliwo zostało podświetlone, a także wystarczająco wysoko, aby działanie to nie miało znaczącego wpływu na naszą atmosferę (...) Rakieta podczas tego działania obraca się, tworząc zrzutem spiralny wzór - objaśnia ekspert.

Efekt tego procesu wygląda fascynująco i pobudza wyobraźnię. Okazuje się jednak, że jak w przypadku wielu innych tajemniczych zjawisk, do ich powstania przyczynił się sam człowiek.

Mieszkańcy Europy zaobserwowali na nocnym niebie fascynującą świetlistą spiralę. Zjawisko było widać gołym okiem. Zdj. ilustracyjne. /123RF/PICSEL

Fascynujące świetlne spirale to rzadkie zjawisko, ale od kilku lat co jakiś czas można je obserwować z różnych miejsc na Ziemi. /stefsonthor, Imgur /materiał zewnętrzny

Wir na nocnym niebie wywołał małe zamieszanie w mediach. Wiele osób dopatruje się w zjawisku UFO. /Lubuscy Łowcy Burz /facebook.com

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-niezwykle-zjawisko-na-niebie-przypomina-portal-do-innego-swi,nId,7383061

Niezwykłe zjawisko na niebie. Przypomina portal do innego świata.jpg

Niezwykłe zjawisko na niebie. Przypomina portal do innego świata2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydobycie surowców na Księżycu źródłem przyszłej wojny?
2024-03-11. Mateusz Mitkow
Eksperci oraz przedstawiciele sił zbrojnych zwracają uwagę na potencjalne źródła przyszłych konfliktów międzynarodowych. Wśród nich wymieniane jest m.in. wydobycie surowców z naturalnego satelity Ziemi, gdyż stworzy to nowy obszar konkurencji, w którym pewnego dnia będzie musiało zostać zaangażowane również wojsko.
W niedalekiej przyszłości wydobywanie surowców przeniesie się poza naszą planetę. Światowe mocarstwa już teraz pracują nad odpowiednią infrastrukturą, która w kolejnych latach powstanie do tego celu na Księżycu. Obecnie najbliższe tego celu są Stany Zjednoczone oraz Chiny, którzy planują stworzenie lunarnej placówki badawczej. Kraje te toczą ze sobą spory i rywalizują na Ziemi, ale konflikt interesów zapewne przeniesie się także na inne ciała niebieskie, na co uwagę zwracają również wojskowi.
Tego typu przekaz płynie z ostatniej wypowiedzi Paula Godfrey’a, pełniącego funkcję Vice- Marszałka Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii. Wojskowy zauważył, że scenariusz, w którym narody rywalizują o księżycowe wydobycie w celu uzupełnienia ziemskich zasobów, może wywołać konflikt. Obraz ten wykracza poza tradycyjne wyobrażenia o wojnie jaką znamy. Dodał także, że wydobycie surowców na Księżycu jest póki co czysto komercyjnym celem, ale coraz bardziej interesują się tym siły zbrojne niektórych państw.
Początkowo poszukiwania złóż na Srebrnym Globie skupią się wokół surowców niezbędnych do produkcji energii, w tym przede wszystkim wody, ale również cennego izotopu hel-3. Jest to kluczowe, aby w pierwszej kolejności stworzyć samowystarczalną bazę. Następnie wysiłki zostaną rozszerzone o żelazo oraz metale ziem rzadkich, które mogą zostać wykorzystane m.in. do zaawansowanych technologicznie komponentów.
Stany Zjednoczone są najbliżej powrotu człowieka na Księżyc, więc w ostatnim czasie podjęto kroki w celu zabezpieczenia interesów swoich oraz sojuszników. Osady i zdolności państw poza niską orbitą okołoziemską będą wymagały odpowiedniej ochrony, co jest jednym z priorytetów amerykańskich sił kosmicznych (USSF; U.S. Space Force).
Warto pamiętać, że do utworzenia stałej bazy z astronautami na Księżycu w ramach programu Artemis potrzeba jeszcze wielu lat. Termin ustalony na początku projektu jest obecnie nierealny z uwagi na opóźnienia w pracach komercyjnych partnerów NASA oraz wewnętrznych problemów agencji. Obecnie NASA szacuje, że lądowanie astronautów na naturalnym satelicie Ziemi w ramach misji Artemis III odbędzie się w 2026 r. Z kolei ostatnie zapowiedzi Chin wskazywały na pierwsze, załogowe lądowanie kraju przed 2030 r.
To fakt: bierzemy udział w wyścigu kosmicznym i prawdą jest, że lepiej uważajmy, aby nie dotarli do miejsca na Księżycu pod pozorem badań naukowych. Nie jest też wykluczone, że powiedzą: Nie zbliżaj się, jesteśmy tutaj, to nasze terytorium” - mówił jeszcze w 2023 r. Bill Nelson cytowany przez portal Space News.
Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny celują w księżycowy biegun południowy, czyli region uważany za bogaty w zasoby naturalne, przede wszystkim wody w postaci lodu. W tym roku Państwo Środka planuje misję pobrania, a następnie sprowadzenia na Ziemię próbek księżycowego regolitu. Jest to misja o nazwie Chang’e 6, która ma być kamieniem milowym w kwestii badań i nauk o Księżycu.
Źródło: C4ISRNET/Space24.pl
Autor. NASA
Ilustracja: ESA/Foster & Partners [esa.int]
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/zagrozenia-kosmiczne/wydobycie-surowcow-na-ksiezycu-zrodlem-przyszlej-wojny

Wydobycie surowców na Księżycu źródłem przyszłej wojny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indie przeznaczą 3 miliardy USD na technologie kosmiczne
2024-03-11. Wojciech Kaczanowski
Indie zamierzają przeznaczyć około 3 miliardów USD na kontrakty dla firm prywatnych, które opracują technologie kosmiczne, w tym dla wojska. Informacja została przekazana przez Szefa Sztabu Obrony Indii gen. Anila Chauhana podczas tegorocznej konferencji DefSat.
DefSat to międzynarodowe wydarzenie poświęcone szeroko pojętemu sektorowi kosmicznemu. Tegoroczna edycja miała miejsce w New Delhi w lutym br., a panele dyskusyjne dotyczyły, m. in. militarnego wykorzystania przestrzeni kosmicznej. W trakcie konferencji głos zabrał Szef Sztabu Obrony Indii gen. Anil Chauhana, który poruszył kwestię niezbędnych zdolności kosmicznych dla armii narodowej oraz współpracy z firmami prywatnymi w Indiach.
Generał rozpoczął przemówienie od pokazania skali rozwoju krajowego sektora kosmicznego na przestrzeni ostatnich lat. W 2014 r. w Indiach obecny był jeden start-up, natomiast na koniec 2023 r. działało już około 200 tego typu podmiotów. Przykładem szybko rozwijającej się firmy jest wskazana przez generała Skyroot Aerospace, odpowiedzialna z rozwój rakiety nośnej Vikram 1.
Szef Sztabu Obrony Indii poruszył również kwestię niezbędnych technologii kosmicznych dla armii narodowej. W pierwszej kolejności został wymieniony system wywiadu, obserwacji i rozpoznania (ISR), który obejmuje nie tylko satelity wczesnego ostrzegania, ale również optyczne i radarowe.
Indie chcą skupić większą uwagę na wywiadzie elektronicznym (ELINT), polegającym na przechwytywaniu sygnałów elektromagnetycznych oraz na wywiadzie komunikacyjnym (COMINT) ze środków łączności. Generał zwrócił również uwagę na potrzebę niezależności w zakresie konstelacji satelitarnych, w tym szczególnie związanych z nawigacją satelitarna i sektorem PNT (Positioning Navigation Timing).
Z wypowiedzi wojskowego wynika, że Indie planują inwestować we wszystkie środki, które mogą wesprzeć zdolności militarne państwa w kosmosie. Generał podkreślił znaczenie bezpiecznej i nieprzerwanej łączności oraz możliwości wynoszenia ładunków użytecznych praktycznie na życzenie. Kolejnym obszarem zainteresowania Indii jest świadomość sytuacyjna w przestrzeni kosmicznej, zabezpieczona poprzez rozwój radarów śledzących lub teleskopów kosmicznych zarówno na Ziemi, jak i w kosmosie.
Wydaje się jednak, że najciekawsze kwestie zostały poruszone przez Szefa Sztabu Obrony w końcówce wypowiedzi. Gen. Chauhana stwierdził, że Indie powinny rozważyć rozwój tzw. counter-space capabilities, które są w dyspozycji innych państw i służą jako środek odstraszania. „Być może będzie to konieczne w przyszłości, aby chronić nasze aktywa. Aby zapewnić właściwe wykorzystanie tych zdolności, należy opracować doktrynalne i powiązane koncepcje” - dodał.
Uwzględniając powyższe wymagania, Szef Sztabu Obrony powiedział, że Indie planują wydać w przeciągu najbliższych lat około 3 mld USD (250 mld INR) na kontrakty dla firm prywatnych, które opracują tego typu technologie kosmiczne. „Nadszedł właściwy czas, aby przemysł prywatny wykorzystał tę okazję” - dodał gen. Chauhan.
Start misji Chandrayaan-3.
Autor. ISRO
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/indie-przeznacza-3-miliardy-usd-na-technologie-kosmiczne

Indie przeznaczą 3 miliardy USD na technologie kosmiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uznański: moja misja umożliwi realizację polskich badań na orbicie
2024-03-11.
„Dzięki polskiej misji kosmicznej, mamy możliwość realizowania badań naukowych na orbicie […] najważniejsze jest, żeby wykonać w bezpieczny sposób cele misji wszystkich członków załogi” - mówił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej (PAP) Sławosz Uznański, kandydat do lotu na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).
Zobrazował, że polski astronauta będzie „przedłużeniem” rąk naukowców na Ziemi, chcących rozwijać dziedziny naukowe czy technologie. Uznański był gościem „Tygodnia kosmosu”, kolejnego z organizowanych w Katowicach i okolicznych miastach „50 tygodni w Mieście Nauki”. Tygodnie tematyczne, poświęcone zagadnieniom istotnym społecznie, są częścią obchodów Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024.
Uznański w sobotę wziął udział w spotkaniu „Co słychać w kosmosie?”; na niedzielę zaplanowano jego trening z młodzieżą oraz rozstrzygnięcia 67. Olimpiady Astronomicznej i konkursu Direction: Space, którego jest pomysłodawcą. W listopadzie 2022 r. Uznański - doktor elektroniki pracujący w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN) - został wybrany na astronautę rezerwowego Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Uznański rozpoczął szkolenia przygotowujące do udziału w misji na początku września ub. roku. Pytany przez PAP, co jego specjalizacja ma wspólnego z pilotami myśliwców, którymi byli pierwsi astronauci potwierdził, że rzeczywiście pierwsze technologie lotów w kosmos wymagały kompetencji i udziału wielu pilotów.
„Dzisiaj obecność ludzi poza atmosferą ziemską to przede wszystkim badania naukowe z różnego rodzaju dziedzin: od biologii, biotechnologii, medycyny, do nauk fizycznych, matematycznych, inżynierskich, astronomii, obserwacji ziemi. Tutaj jest ogromna potrzeba właśnie takich profili jak ja – ludzi, którzy budują sprzęt, diagnozują, albo przeprowadzają badania naukowe. A systemy pilotowania kapsuły dzisiaj w większości są automatyczne.” - wskazał.
Przyznał, że nie jest jeszcze znany grafik polskiej misji kosmicznej, obejmujący eksperymenty, które będą wykonywane z udziałem polskiego astronauty - jest to część negocjacji pomiędzy stroną polską (Polską Agencją Kosmiczną - POLSA i Ministerstwem Rozwoju i Technologii), ESA oraz międzynarodowymi partnerami.
„W czasie polskiej misji kosmicznej astronauta będzie wykonywał przede wszystkim polskie eksperymenty i dzięki temu uzyskamy dostęp do unikalnych warunków mikrograwitacji. Które eksperymenty polecą, dzisiaj tego jeszcze nie wiemy. Z ogromnej liczby zgłoszonych 66 eksperymentów, początkowo zostało wybranych osiem, potem dwanaście, a teraz jeszcze ten nabór jest rozszerzany o kolejne eksperymenty, które są na zaawansowanym etapie realizacji. Mam nadzieję, że jak najwięcej z nich znajdzie się na stacji kosmicznej, ale jeszcze musimy poczekać na ostateczne informacje - uściślił.
Zapewnił, że jest otwarty na eksperymenty z każdej dziedziny. „Szczególnie fascynują mnie te, które nie są moją specjalizacją. Ale oczywiście chciałbym wykonać również eksperymenty z mojej dziedziny. Dla mnie to byłby ogromny zaszczyt móc być takim przedłużeniem ręki naukowca, który jest na Ziemi i rozmawia z astronautą na stacji kosmicznej po to, żeby wykonać eksperyment i przywieźć cenne dane na ziemię. Wszystko to po to, żeby popchnąć jakąś dziedzinę naukową albo technologię do przodu. Często też sami astronauci są poddawani badaniom naukowym z dziedziny medycyny” - przypomniał Uznański.
Odniósł się do kwestii, czy mógłby być zaangażowany w eksperyment naukowy z detektorem AMS - wyniesionym na ISS w 2011 r. detektorem, prowadzącym badania z zakresu promieniowania kosmicznego, międzygalaktycznego czy poszukiwań ciemnej materii (instalowana ma być nowa wersja detektora).
„Nie jestem bezpośrednio związany z upgradem AMS. Oczywiście bardzo chętnie brałbym w nim udział jako naukowiec pochodzący z CERN, gdzie AMS został zaprojektowany. Całe centrum operacyjne jest w CERN był on kalibrowany przez Europejską Agencję Kosmiczną. Byłby to dla mnie ogromny zaszczyt - znam osobę, która jest pomysłodawcą detektora AMS, profesora Samuela Tinga, który jest naszym CERN-owym noblistą, a być może w przyszłości dwukrotnym noblistą, jeżeli AMS dokona nowego odkrycia fizycznego” - zaznaczył.
Uznański pytany, czy myśli już o czasie i działalności po powrocie z misji zastrzegł, że teraz jego pełna uwaga skupia się na przygotowaniach, treningu, szkoleniu. „Nie wiem do końca, jak to szkolenie będzie dalej wyglądało, co będę robił za dwa tygodnie, za miesiąc czy za pół roku. Nie wiem, w którym momencie pojadę do Stanów Zjednoczonych, albo Japonii, gdzie prawdopodobnie odbędzie się część szkolenia” - zasygnalizował.
„Mam nadzieję, że będę w pełni przygotowany do lotu, a co po locie? Na pewno analiza danych i kolejna część eksperymentów. Ale też część prasowa, która jest niesamowicie ważna po to, żeby móc wytłumaczyć: po co robimy eksperymenty w przestrzeni kosmicznej, dlaczego warto i co zyskujemy jako społeczeństwo nie tylko w postaci technologii, inspiracji i edukacji, ale być również przełożenia na polski przemysł” - wyjaśnił.
Podkreślił multidyscyplinarny charakter szkoleń i ich organizację dającą możliwości spotkań z naukowcami zbieżnych lub zupełnie innych specjalizacji, uczenia się od siebie, a być może wymyślania nowych eksperymentów. „Bardzo lubię te zagadnienia, które nie są moją specjalizacją, jak biologia, medycyna, fizjologia ludzka, biotechnologia. Tutaj mam dużo do nauczenia się, a jako osoba ciekawa świata lubię poszerzać swoją wiedzę” - zapewnił.
Przytoczył sytuację ze szkolenia poświęconego biologii grawitacyjnej, które rozpoczęło się od zdania, że całe życie, jakie zna ludzkość, ewoluowało w przyciąganiu ziemskim, w 1G - nie jest znane życie, ewoluujące w innych warunkach. „Cały ten kurs mnie fascynował. To niesamowite, że już na etapie jednokomórkowych organizmów, życie może mieć wektor grawitacji i wiedzieć jak się poruszać lub orientować w przestrzeni. Jak wynosimy życie na orbitę okołoziemską, pozbawiając go dostępu do znanej mu grawitacji, nie wiemy jak będzie ono ewoluować” - opowiadał.
Pytany o predyspozycje fizyczne, wytrzymałościowe do misji kosmicznej Uznański zaznaczył, że zawsze starał się żyć aktywnie i aktywność - także w treningach przed misją - przychodzi mu naturalnie. Wskazał na interakcje z innymi astronautami podczas takich treningów; podkreślił, że ich aspekt psychologiczno-społeczny jest dla niego bardzo ważny
„Każdy astronauta musi być w dobrej formie fizycznej. Nie ma jednoznacznych kryteriów, które musimy spełnić. Nie ma również czegoś takiego, jak idealne zdrowie; każdy ma pewne predyspozycje. Niezbędny jest dobry trening ogólnorozwojowy, żeby być sprawnym i wydolnym z punktu widzenia sercowo-naczyniowego” - stwierdził.
„Mamy dosyć dużo cardio, biegania, poprzedzonego odpowiednią rozgrzewką, ale również dużo treningu siłowego dlatego, że masa mięśniowa utrzymuje naszą posturę. Dzięki temu mamy rezerwę w trakcie misji, ponieważ na orbicie tracimy masę mięśniową. Pozwala to astronautom wrócić na Ziemię w odpowiednOdnosząc się do pytania o wypracowywanie predyspozycji pod kątem kandydowania do misji kosmicznej, astronauta wskazał, że choć sprawność fizyczna jest bezpośrednim wymogiem, bardzo ważne są elementy wiedzy, jej budowania i część psychologiczna: komunikowania się z innymi, posiadania umiejętności współpracy oraz komunikowania emocji.
„To są trudne warunki: przebywanie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdzie astronauci są izolowani od tego, co dzieje się na Ziemi. Można to porównać do mieszkania w małym domu w siedem osób, członków załogi. Musimy umieć ze sobą współpracować. Myślę, że ta część jest zdecydowanie bardzo ważnym aspektem” - uznał.
Dopytywany o ten element Uznański ocenił, że czuje się pod względem emocjonalnym stabilny, bardzo lubiąc jednocześnie współpracę. „Każdy projekt, który w życiu zbudowałem i przeprowadziłem, był projektem zespołowym, nie indywidualnym. Tak samo widzę pracę astronauty: lecimy tam jako załoga i najważniejsze jest, żeby wykonać w bezpieczny sposób cele misji wszystkich członków załogi: cele indywidualne schodzą na drugi plan. Postrzegam siebie jako osobę, która może być liderem grupy, ale może też być jej członkiem” - zaznaczył.
im stanie” - dodał.
Pytany o obawy w kontekście misji i swojej pracy wskazał, że dotyczy to startu i powrotu. „Ciężko nie obawiać się siedzenia w rakiecie, momentu wynoszenia. Wiadomo, że jest to część ryzykowna, jak również powrót, gdy na nowo przyzwyczajamy się do grawitacji po jej braku” - wyjaśnił.
„Obawiam się również pierwszych dni na stacji kosmicznej, bo wiadomo, że one mogą być dosyć trudne - szczególnie pod kątem orientacji i tej kosmicznej choroby lokomocyjnej. Mam nadzieję, że dla mnie ta część będzie łagodna, ale ciężko jest przewidzieć, zawczasu dowiedzieć się i spróbować takich warunków. Będę przygotowany; tych obaw troszeczkę jest, natomiast myślę, że sobie całkiem dobrze z nimi radzę” - ocenił.
Sławosz Uznański (ur. w 1984 r.) ma doświadczenie w inżynierii systemów kosmicznych, prowadził badania nad skutkami promieniowania. Niedawno pełnił funkcję inżyniera odpowiedzialnego za największy akcelerator w CERN, Wielki Zderzacz Hadronów. Porozumienie w sprawie lotu na ISS podpisały 4 sierpnia 2023 r. polskie Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) oraz amerykańska firma z branży kosmicznej Axiom Space. Zgodnie z nim polski astronauta ma „skupić się na eksperymentach technologicznych”.
Źródło: PAP/Space24
Autor. NASA
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
Autor. NASA/Flickr
Dokowanie kapsuły Dragon
Autor. NASA
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/uznanski-moja-misja-umozliwi-realizacje-polskich-badan-na-orbicie

Uznański moja misja umożliwi realizację polskich badań na orbicie.jpg

Uznański moja misja umożliwi realizację polskich badań na orbicie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaleziono nową egzoplanetę wielkości Saturna
Autor: admin (11 Marzec, 2024)
Nowa egzoplaneta wielkości Saturna oznaczona jako TOI-1135 b została odkryta przez międzynarodowy zespół astronomów. Informacja ta została podana do publicznej wiadomości w artykule opublikowanym na serwerze preprintów arXiv. Światło na to odkrycie rzuca satelita NASA, Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS), który do tej pory zidentyfikował już 7100 kandydatów na egzoplanety, z czego 420 zostało oficjalnie potwierdzonych.
TESS stosuje kamery szerokokątne do obserwacji około 200 000 bliskich gwiazd w poszukiwaniu tranzytujących egzoplanet. Dzięki tej technologii udało się teraz wykryć TOI-1135 b, kolejną planetę spoza Układu Słonecznego. Astronomowie opisują TOI-1135 b jako gigantyczną planetę gazową, krążącą wokół młodej gwiazdy przypominającej Słońce.
Gigantyczna egzoplaneta TOI-1135 b ma bardzo niską gęstość, wynoszącą zaledwie 0,16 g/cm3. Jej szacowana temperatura oscyluje między 950 a 1200 Kelwinów, co świadczy o dość ekstremalnych warunkach panujących na jej powierzchni. W porównaniu do naszego Saturna, TOI-1135 b jest planetą o zbliżonych rozmiarach, co sprawia, że jest to istotne odkrycie dla dziedziny astronomii.
Naukowcy podkreślają, że TOI-1135 b stanowi interesujący obiekt do dalszych obserwacji i badań. Jego właściwości i cechy mogą dostarczyć cennych informacji na temat procesów zachodzących na egzoplanetach oraz ewolucji planetarnych w ogóle. Egzoplanety, czyli planety spoza naszego Układu Słonecznego, są obiektem zainteresowania naukowców przez długi czas, ponieważ pozwalają one lepiej zrozumieć zróżnicowanie planet we wszechświecie.
Odkrycie TOI-1135 b potwierdza zasadność inwestycji w rozwój technologii obserwacyjnych, takich jak satelity TESS, które umożliwiają nam odkrywanie nowych światów i poszerzanie naszej wiedzy o kosmicznej przestrzeni. Dalsze badania egzoplanet, takich jak TOI-1135 b, mogą przynieść istotne informacje na temat możliwości istnienia życia poza Ziemią.
W końcu, nowa egzoplaneta wielkości Saturna, TOI-1135 b, staje się świetnym przykładem na to, jak zaawansowana technologia pozwala nam zaglądać coraz dalej w głąb kosmosu i poznawać tajemnice odległych światów.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/znaleziono-nowa-egzoplanete-wielkosci-saturna

Znaleziono nową egzoplanetę wielkości Saturna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle zrozumieliśmy Wszechświat. Teraz musimy połączyć dzisiaj i Wielki Wybuch
2024-03-11. Bogdan Stech
Dwa giganty obserwacji kosmosu, teleskopy Webb i Hubble, połączyły siły, dostarczając spójnych pomiarów tempa ekspansji Wszechświata. To kluczowy krok w kosmologii, rzucający światło na ewolucję i przyszłość naszego kosmicznego domu.
Szybkość rozszerzania się Wszechświata, znana jako stała Hubble’a, jest jednym z podstawowych parametrów pozwalających zrozumieć ewolucję i ostateczny los kosmosu. Istnieje jednak różnica, zwana napięciem Hubble'a, pomiędzy szybkością mierzoną za pomocą teleskopów a jej wartością przewidywaną na podstawie mikrofalowego promieniowania tła, poświaty po Wielkim Wybuchu.
Jednym z naukowych uzasadnień budowy Kosmicznego Teleskopu Hubble’a było wykorzystanie jego mocy obserwacyjnej do określenia dokładnej wartości tempa ekspansji Wszechświata. Przed wystrzeleniem Hubble'a w 1990 r. obserwacje prowadzone za pomocą teleskopów naziemnych obarczone były ogromną niepewnością. W zależności od przyjętych wartości, wiek Wszechświata wyliczano na od 10 do 20 mld lat. W ciągu ostatnich 34 lat Hubble pomógł ustalić wiek na 13,8 mld lat.
Jednak obserwacje z Telskopu Hubble'a nie zgadzały się z innymi pomiarami, które sugerują, że Wszechświat rozszerzał się szybciej po Wielkim Wybuchu. Obserwacji tych dokonano dzięki mapowaniu kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła przez satelitę ESA Planck.
Webb sprawdziła Hubble'a
Prostym rozwiązaniem tego dylematu byłoby stwierdzenie, że być może obserwacje Hubble'a były błędne i przy badaniu głębokiego kosmosu wkradły się jakieś nieścisłości. Na szczęście Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba umożliwił astronomom sprawdzenie wyników Hubble'a.
Obserwacje Webba skupiły się na pięciu galaktykach z ośmioma supernowymi typu Ia oraz1000 cefeid i sięgają do najdalszej galaktyki, w której dobrze zmierzono cefeidy – NGC 5468, znajdującej się w odległości 130 mln lat świetlnych.
Cefeidy to regularnie pulsujące gwiazdy, wykorzystywane do precyzyjnego pomiaru odległości do galaktyk. Cefeidy pulsują z powodu zmian temperatury i ciśnienia w ich wnętrzach, zmieniając się zarówno pod względem średnicy, jak i temperatury. Im masywniejsza i jaśniejsza jest cefeida, tym dłuższy jest okres jej pulsacji. Cefeidy są ważnymi kosmicznymi punktami odniesienia przy skalowaniu kosmicznej drabiny odległości. Związek między okresem pulsacji a jasnością absolutną (czyli rzeczywistą jasnością gwiazdy) pozwala astronomom na precyzyjne wyznaczenie odległości do cefeid, a co za tym idzie, do galaktyk, w których się znajdują.
Europejska Agencja kosmiczna poinformowała właśnie, że obrazy wykonane w podczerwieni przez Webba zgadzają się z danymi optycznymi wykonanymi przez Hubble'a. Webb potwierdził tym samym, że bystre oko teleskopu Hubble'a przez cały czas było w porządku, rozwiewając wszelkie utrzymujące się wątpliwości co do pomiarów Hubble'a.
Ekscytujące możliwości
A co z wynikami pomiaru mikrofalowego promieniowania tła? Niestety, na rozwiązanie tej tajemnicy musimy jeszcze poczekać. Napięcie Hubble'a, różnica pomiędzy tym, co dzieje się w pobliskim Wszechświecie, a ekspansją wczesnego Wszechświata pozostaje dokuczliwą zagadką dla kosmologów. W strukturę przestrzeni może być wplecione coś, czego jeszcze nie rozumiemy.
Czy rozwiązanie tej rozbieżności wymaga nowej fizyki? A może jest to wynik błędów pomiarowych pomiędzy dwiema różnymi metodami używanymi do określenia tempa rozszerzania się przestrzeni?
Objęliśmy teraz cały zakres obserwacji Hubble'a i możemy z dużą pewnością wykluczyć błąd pomiaru jako przyczynę napięcia Hubble'a. Po zanegowaniu błędów pomiarowych pozostaje realna i ekscytująca możliwość, że źle zrozumieliśmy Wszechświat
- powiedział Adam Riess, fizyk z Johns Hopkins University w Baltimore i współautor badania.
Adam Riess jest laureatem Nagrody Nobla za współodkrycie faktu, że ekspansja Wszechświata przyspiesza dzięki tajemniczemu zjawisku zwanemu obecnie ciemną energią.
Musimy dowiedzieć się, czy nie przeoczyliśmy czegoś i jak połączyć początek Wszechświata i dzień dzisiejszy
powiedział Adam Riess

Obraz galaktyki NGC 5468 powstał z połączenia zdjęć telskopów Hubble i Jamesa Webba.

Porównanie widoków cefeidy z Hubble'a i Webba.

https://spidersweb.pl/2024/03/tempo-rozszerzania-wszechswiata-1.html

 

Źle zrozumieliśmy Wszechświat. Teraz musimy połączyć dzisiaj i Wielki Wybuch.jpg

Źle zrozumieliśmy Wszechświat. Teraz musimy połączyć dzisiaj i Wielki Wybuch2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co sprawia, że czarne dziury rosną i tworzą się nowe gwiazdy?
2024-03-11,
Nowe symulacje pokazują, że do wzrostu czarnych dziur i powstawania gwiazd potrzebne jest coś więcej niż tylko zderzenia galaktyk.
 
Supermasywne czarne dziury, gdy są aktywne, odgrywają kluczową rolę w ewolucji galaktyk. Dotychczas uważano, że wzrost ten jest skutkiem gwałtownych zderzeń dwóch galaktyk, po których następuje ich fuzja. Jednak nowe badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Bath sugerują, że same fuzje galaktyk nie są wystarczające do zasilenia czarnej dziury. W centrum galaktyki macierzystej konieczny jest również rezerwuar zimnego gazu.
Nowe badanie, opublikowane w czasopiśmie Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, jest uważane za pierwsze, które wykorzystuje uczenie maszynowe do klasyfikowania połączeń galaktyk w konkretnym celu zbadania związku między połączeniem galaktyk, akrecją supermasywnych czarnych dziur i tworzeniem się gwiazd. Do tej pory fuzje były klasyfikowane (często błędnie) wyłącznie na podstawie obserwacji człowieka.
Kiedy ludzie poszukują fuzji galaktyk, nie zawsze wiedzą, na co patrzą, i często kierują się intuicją, aby ocenić, czy doszło do połączenia galaktyk – powiedziała Mathilda Avirett-Mackenzie, doktorantka na Wydziale Fizyki Uniwersytetu w Bath i pierwsza autorka artykułu badawczego. Badanie było wynikiem współpracy między partnerami z BiD4BEST (Big Data Applications for Black Hole Evolution Studies), których Innowacyjna Sieć Szkoleniowa zapewnia szkolenie doktoranckie w zakresie formowania się supermasywnych czarnych dziur.
Dodała: Trenując maszynę do klasyfikowania fuzji, można uzyskać znacznie bardziej prawdziwy obraz tego, co galaktyki faktycznie robią.
Supermasywne czarne dziury
Supermasywne czarne dziury znajdują się w centrach wszystkich masywnych galaktyk (aby dać wyobrażenie o skali, Droga Mleczna, zawierająca około 200 miliardów gwiazd, jest tylko galaktyką średniej wielkości). Te supermasywne czarne dziury zazwyczaj mają masę od milionów do miliardów mas Słońca.
Przez większość swojego życia te czarne dziury są spokojne, nieaktywne, podczas gdy materia krąży wokół nich, i mają one niewielki wpływ na galaktykę jako całość. Jednak w krótkich fazach swojego życia (krótkich tylko w skali astronomicznej i trwających najprawdopodobniej od milionów do setek milionów lat) wykorzystują one siły grawitacyjne do przyciągania do siebie dużych ilości gazu (zdarzenie znane jako akrecja), w wyniku czego powstaje jasny dysk, który może przyćmić całą galaktykę.
Te krótkie fazy aktywności są kluczowe dla ewolucji galaktyk, ponieważ ogromne ilości energii uwalnianej podczas akrecji mogą wpływać na proces formowania się gwiazd w galaktykach. Dlatego ustalenie, co powoduje, że galaktyka przechodzi między dwoma stanami – spoczynku i formowania gwiazd – jest jednym z największych wyzwań w astrofizyce.
Określenie roli supermasywnych czarnych dziur w ewolucji galaktyk ma kluczowe znaczenie dla naszych badań Wszechświata – powiedziała Avirett-Mackenzie,
Inspekcja człowieka a uczenie maszynowe
Przez dziesięciolecia modele teoretyczne sugerowały, że czarne dziury rosną, gdy galaktyki się łączą. Jednak astrofizycy badający związek między łączeniem się galaktyk a wzrostem czarnych dziur przez wiele lat kwestionowali te modele, zadając proste pytanie: jak wiarygodnie zidentyfikować łączenie się galaktyk?
Najczęściej stosowaną metodą była inspekcja wizualna. Klasyfikatorzy – eksperci lub osoby postronne – obserwują galaktyki i identyfikują duże asymetrie lub długie ogony pływowe (cienkie, wydłużone obszary gwiazd i gazu międzygwiazdowego, które rozciągają się w przestrzeń kosmiczną), które są związane z łączeniem się galaktyk.
Jednak ta metoda obserwacyjna jest zarówno czasochłonna, jak i niewiarygodna, ponieważ ludzie łatwo popełniają błędy w swoich klasyfikacjach. W rezultacie badania fuzji często dają sprzeczne wyniki.
W ramach nowego badania prowadzonego pod kierunkiem Bath naukowcy postawili sobie wyzwanie ulepszenia sposobu klasyfikacji połączeń poprzez zbadanie związku między wzrostem czarnych dziur a ewolucją galaktyk za pomocą sztucznej inteligencji.
Zainspirowany ludzkim mózgiem
Wytrenowali sieć neuronową (podzbiór uczenia maszynowego inspirowany ludzkim mózgiem i naśladujący sposób, w jaki biologiczne neurony przekazują sobie nawzajem sygnały) na symulowanych połączeniach galaktyk, a następnie zastosowaliśmy ten model do analizy galaktyk obserwowanych w kosmosie.
W ten sposób byli w stanie zidentyfikować fuzje bez ludzkich uprzedzeń i zbadać związek między fuzjami galaktyk a wzrostem czarnych dziur. Wykazali, że sieć neuronowa przewyższa ludzkie klasyfikatory w identyfikowaniu połączeń, a w rzeczywistości ludzkie klasyfikatory mają tendencję do mylenia regularnych galaktyk z fuzjami.
Stosując tę nową metodologię, naukowcy byli w stanie wykazać, że fuzje nie są silnie związane ze wzrostem czarnych dziur. Sygnatury fuzji są równie powszechne w galaktykach z i bez akreujących supermasywnych czarnych dziur.
Analizując niezwykle duży zbiór danych obejmujący około 8000 układów  akreujących czarnych dziur, co pozwoliło zespołowi przeprowadzić badanie znacznie bardziej szczegółowo, odkryto, że fuzje prowadziły do wzrostu czarnych dziur tylko w bardzo specyficznym typie galaktyk, a mianowicie w galaktykach gwiazdotwórczych zawierających znaczne ilości zimnego gazu.
Pokazuje to, że same połączenia galaktyk nie wystarczą, aby zasilić czarne dziury: muszą być obecne także duże ilości zimnego gazu, aby czarna dziura mogła rosnąć.
Pani Avirett-Mackenzie powiedziała: Aby galaktyki mogły tworzyć gwiazdy, muszą zawierać obłoki zimnego gazu, które są w stanie zapadać się w gwiazdy. Wysoce energetyczne procesy, takie jak akrecja supermasywnych czarnych dziur, podgrzewają ten gaz, czyniąc go zbyt energetycznym, aby się zapadł, lub wydmuchują go z galaktyki.
I dodała: W pogodną noc można dostrzec ten proces w czasie rzeczywistym w Mgławicy Oriona – dużym, gwiazdotwórczym regionie w naszej Galaktyce i najbliższym Ziemi – gdzie można zobaczyć niektóre gwiazdy, które powstały niedawno, a inne wciąż się formują.
Dr Carolin Villforth, starszy wykładowca na Wydziale Fizyki i przełożona pani Avirett-Mackenzie w Bath, powiedziała: “do tej pory wszyscy badali fuzje w ten sam sposób – poprzez klasyfikację wizualną. Dzięki tej metodzie, korzystając ze specjalistycznych klasyfikatorów, którzy mogą dostrzec bardziej subtelne cechy, byliśmy w stanie spojrzeć tylko na kilkaset galaktyk, nie więcej.
Zamiast tego wykorzystanie uczenia maszynowego otwiera zupełnie nową i bardzo ekscytującą dziedzinę, w której można analizować tysiące galaktyk jednocześnie. Uzyskuje się spójne wyniki na naprawdę dużych próbach i w dowolnym momencie można przyjrzeć się wielu różnym właściwościom czarnej dziury.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    What makes black holes grow and new stars form? Machine learning helps solve the mystery
•    A post-merger enhancement only in star-forming Type 2 Seyfert galaxies: the deep learning view
Źródło: University of Bath
Na ilustracji: Para galaktyk dyskowych w końcowych stadach łączenia. Źródło: NASA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-sprawia-ze-czarne-dziury-rosna-i-tworza-sie-nowe-gwiazdy

Co sprawia, że czarne dziury rosną i tworzą się nowe gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy projekt ustawy o działalności kosmicznej
2024-03-12. Krzysztof Kanawka
Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pojawił się nowy projekt ustawy o działalności kosmicznej.
Nowy projekt ustawy ma regulować sześć kwestii związanych z prowadzeniem różnego trybu działań “okołokosmicznych” w Polsce, jak również sprawowania nadzoru.
Jak czytamy na stronie KPRM: projektowana ustawa będzie regulowała: (1) zasady wykonywania działalności kosmicznej; (2) warunki i tryb wydawania zezwolenia na prowadzenie działalności kosmicznej; (3) zasady i tryb sprawowania nadzoru nad wykonywaniem działalności kosmicznej; (4) zasady odpowiedzialności za szkody wyrządzone w związku z wykonywaną działalnością kosmiczną; (5) zasady prowadzenia KROK; (6) odpowiedzialność z tytułu niezgodnego z prawem działania podmiotów wykonujących działalność kosmiczną na terytorium RP, w postaci administracyjnych kar pieniężnych. Przewiduje się także rozwiązania prawne w zakresie ułatwiania korzystania z danych satelitarnych przez administrację publiczną.
Jednym z elementów tego nowego projektu jest utworzenie Krajowego Rejestru Obiektów Kosmicznych (KROK). Pomimo, że różne podmioty z Polski od ponad dekady umieszczają na orbicie swoje satelity, jak na razie nie ma takiego rejestru. Jest jednak pewne, że w kolejnych latach być może dziesiątki polskich satelitów (rozumianych zarówno jako “zbudowanych” jak i “posiadanych”) znajdzie się na orbicie oraz być może zostanie wysłanych dalej.
Bardzo ważnym aspektem tego nowego projektu jest kwestia ułatwienia korzystania z danych satelitarnych – w tym przypadku przez administrację publiczną. Środowiska “okołokosmiczne” w Polsce wskazują, że szersze korzystanie z danych przed różnego typu administrację z pewnością przyczyni się do zwiększenia efektywności pracy, ale także poszerzy możliwości działań polskiego sektora kosmicznego.
Link: https://www.gov.pl/web/premier/projekt-ustawy-o-dzialalnosci-kosmicznej
(KPRM)
https://kosmonauta.net/2024/03/nowy-projekt-ustawy-o-dzialalnosci-kosmicznej/

Nowy projekt ustawy o działalności kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 lat fotografowania egzoplanet
2024-03-12. Amelia Staszczyk
Początkowo obserwowaliśmy błyszczące dyski pyłowe, potem identyfikowalne ślady egzokomet, natomiast 15 lat temu układ gwiezdny Beta Pictoris dostarczył nam jedno z najbardziej wyjątkowych ujęć w astrofizyce – obraz planety okrążającej gwiazdę inną niż Słońce.
Młoda jasna gwiazda, oddalona o 63 lata świetlne, widoczna gołym okiem, omal całkowicie przyćmiła słabe światło planety. Wówczas – gdy astronomowie, korzystając z teleskopu Europejskiego Obserwatorium Południowego, usunęli z ujęcia światło gwiazdy, ukazała się niewielka kropka, rozmiaru zaledwie kilku piksel, jednak to wystarczyło, aby otworzyć się na technikę obrazowania bezpośredniego.
„Po tym wiedziałam, co chcę robić w astronomii” – powiedziała Marie Ygouf, naukowczyni specjalizująca się w fotografowaniu egzoplanet w Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA w południowej Kalifornii. Pierwszy raz zobaczyła zdjęcie planety Beta Pictoris b jako licencjatka. Ygouf przyznała, że była wtedy zachwycona. „Ekscytowały mnie próby sfotografowania egzoplanet, próby wykrycia życia na innych planetach.” – stwierdziła – „Przekonało mnie to”.
Obecnie układ Beta Pictoris, nazywany też w skrócie Beta Pic, jest znany z wczesnych, zapierających dech w piersiach zdjęć ukazujących pyłowe drobinki oraz z licznych dowodów na istnienie egzokomet, czyli komet wykrytych poza naszym Układem Słonecznym. Odkrycie drugiej planety w układzie (Beta Pictoris c) wywołało wielkie podekscytowanie w świecie nauki w 2018 roku.
Jak powiedziała Anne-Marie Lagrange – astronomka w LESIA (Laboratoire d’Etudes Spatiales et d’Instrumentation en Astrophysique, pol. Laboratorium Badań Kosmicznych i Instrumentacji w Astrofizyce) obserwatorium paryskiego, która pracowała nad dogłębnym zrozumieniem układu od ponad 30 lat – naukowcy zaangażowani we wczesne obserwacje układu niezwykle się natrudzili, by przekonać kolegów o prawdziwości ich przełomowych odkryć.
W połowie lat 80. jeszcze jako stażystka Lagrange zaczęła swoje badania Beta Pic, krótko po tym, jak zdjęcie dysku wywołało duże emocje. Jednym z jej kluczowych osiągnięć było odkrycie w masywnych skupisk gazu spadających na powierzchnię centralnej gwiazdy z prędkością 350 km/s.
Lagrange i jej współpracownicy oparli się na badaniach IUE (International Ultraviolet Explorer, pol. Międzynarodowy Badacz Ultrafioletu) – poprzednika Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Chcieli zasugerować, że spadanie gazu jest powodowane parowaniem komet.
„Były to pierwsze egzokomety [zaobserwowane] wokół obcej gwiazdy” – wyjaśniła – „Z początku wiele ludzi się z tego wyśmiewało”. Wyniki okazały się trafne, a obecność egzokomet w układzie potwierdziły obserwacje z 2022 roku.
W połowie lat 90. opierając się na świeżo wyniesionym teleskopie Hubble’a, a także na coraz bardziej zaawansowanym ziemskim sprzęcie, naukowcy zdali sobie sprawę, że dysk pyłowy wokół Beta Pictoris był wygięty, jak płyta winylowa pozostawiona zbyt długo na słońcu.
Wyniki otrzymane z modeli komputerowych sugerują, że przyczyną było zakrzywienie grawitacyjne spowodowane orbitującą planetą. W 2008 roku po długich staraniach Lagrange wraz ze swoim zespołem trafiła na żyłę złota – bezpośrednie ujęcie ogromnej planety gazowej, tak młodej, że nadal świecącej się od niedawnych narodzin.
„Fajne jest to, że przewidzieliśmy to 10 lat wcześniej” – powiedziała Marie Ygouf, naukowczyni w zespole badawczym Nancy Grace Roman Space Telescope.
Przyszłość fotografowania egzoplanet
Bezpośrednie fotografowanie to wciąż stosunkowo niewielki gracz w wykrywaniu egzoplanet. Jego rola wzrośnie w nadchodzących latach i dekadach, zapewniając wgląd w naturę odległych planet w miarę rozwoju technologii, lecz nawet wtedy „zdjęciem” planety będzie zaledwie kilka pikseli.
Może to brzmieć rozczarowująco, szczególnie w dobie spektakularnych efektów komputerowych w filmach science-fiction. Jeżeli znajdziemy planetę podobną do Ziemi, nie zobaczymy kontynentów, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Jednak taka mała kropka światła będzie zawierała wiele informacji, m.in. szczegóły dotyczące atmosfery planety, obłoków, temperatury,  a może nawet oznak życia.
Rozszczepiając światło z takiej małej kropki w kolorowe spektrum, naukowcy mogą zobaczyć brakujące w nim linie – fragmenty spektrum pochłonięte przez cząsteczki w atmosferze innej planety, gdy światło gwiazdy odbija się od niej lub jej powierzchni. Brakujące długości odpowiadają poszczególnym gazom i cząsteczkom występującym w atmosferze gwiazdy. Ta metoda detekcji nazywana jest spektroskopią.
Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba już teraz korzysta z wbudowanych spektrografów, wykrywając składniki atmosfer egzoplanet. Zaplanowana na 2027 rok misja Nancy Grace Roman Space Telescope ma na celu badanie atmosfer dojrzałych egzoplanet o rozmiarach rzędu Jowisza.
Ygouf jest członkinią zespołu naukowego zajmującego się koronografem teleskopu Roman, który zablokuje blask macierzystej gwiazdy, aby światło z jej planet mogło być wykryte. Urządzenie będące prezentacją technologii zawiera dwa elastyczne zwierciadła korygujące zniekształcenia  światła spowodowane przez instrument i teleskop sam w sobie. Marie mówi, że metody bezpośredniego fotografowania, dzięki którym uchwycono Beta Pictoris, mogą pewnego dnia rozwiązać jedną z największych tajemnic:
„Z tą techniką będziemy w stanie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie – czy istnieje życie pozaziemskie” – powiedziała – „To zdumiewające i niesamowite, że z tych kilku pikseli będziemy mogli dowiedzieć się tylu rzeczy o planetach: czy są one gazowe, czy skaliste; albo czy mają atmosferę lub nie. Jeśli się uda, w przyszłości wykonamy estetyczne mapy tych planet, ukazujące potencjalne obłoki. Może to i kilka pikseli, jednak możemy z nich wyciągnąć tak dużo informacji”.
The Habitable Worlds Observatory to koncepcja misji, aktualnie na wczesnym etapie planowania. Ma ona udoskonalić tę metodę, aby mierzyła skład atmosfer małych planet skalistych, takich jak nasza własna, które obecnie widzimy jako małe kropki na bezpośrednich ujęciach.
Korekta — Rafał Górski
Źródła:
•    NASA: Seeing and Believing: 15 Years of Exoplanet Images
11 marca 2024
 Ten kompozytowy obraz przedstawia bliskie otoczenie Beta Pictoris widziane w bliskiej podczerwieni. Jest ono widoczne po bardzo starannym odjęciu znacznie jaśniejszego halo gwiezdnego. Zewnętrzna część obrazu przedstawia światło odbite od dysku pyłowego, zaobserwowane w 1996 r. za pomocą instrumentu ADONIS na 3,6-metrowym teleskopie ESO; wewnętrzna część z kolei, widziana jest na długościach 3,6 mikrona za pomocą instrumentu NACO na VLT. Nowo wykryte źródło jest ponad 1000 razy słabsze niż Beta Pictoris, znajduje się w odległości 8 razy większej niż odległość Ziemia-Słońce. Obie części obrazu zostały uzyskane na teleskopach ESO wyposażonych w optykę adaptatywną. Źródło: ESO/A.-M. Lagrange et al
Obserwacje wykonane za pomocą aparatu NACO (NAOS-CONICA, Nasmyth Adaptive Optics System, Coude Near Infrared Camera) Very Large Telescope Europejskiego Obserwatorium Południowego w 2003, 2008 i 2009 potwierdziły obecność planety wokół Beta Pictoris. Znajduje się ona w odległości 8-15 jednostek astronomicznych co odpowiada odległości Saturna od Słońca. Masa planety jest 9 razy większa od masy Jowisza i biorąc pod uwagę jej położenie, wyjaśnia obserwowane wygięcie w wewnętrznej części dysku. Źródło: ESO/Digitized Sky Survey 2

https://astronet.pl/wszechswiat/15-lat-fotografowania-egzoplanet/

15 lat fotografowania egzoplanet.jpg

15 lat fotografowania egzoplanet2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja z Zimowych Warsztatów Naukowych 2024 w Toruniu
2024-03-12, Amelia Staszczyk  103 odsłon
Tym razem członkowie i przyjaciele Klubu Astronomicznego Almukantarat zawitali w mieście Mikołaja Kopernika – Toruniu. Zimowe warsztaty naukowe trwały od 26 lutego do 3 marca.
Kluczową częścią spotkania były wykłady i doświadczenia przeprowadzone na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Pierwszy wykład traktował o grawitacji we Wszechświecie, drugi z kolei, o zastosowaniu druku 3D w astronomii amatorskiej, w tym m.in. o budowie drukarki 3D oraz projektowaniu i druku modeli. Ponadto zostaliśmy zapoznani z ofertą uczelni.
Nie mogło zabraknąć wizyty w unikatowym na skalę Europy Środkowej obserwatorium w Piwnicach, która zaczęła się wykładem dr hab. Macieja Mikołajewskiego o popularyzacji astronomii, działalności i przedsięwzięciach Uranii. Następnie studenci Instytutu Astronomii UMK oprowadzili nas po terenie obserwatorium. Zobaczyliśmy słynny radioteleskop oraz kilka teleskopów optycznych, ale także spektrograf Drapera, który uczestniczył w tworzeniu katalogu Henry’ego Drapera (katalogu HD).
Tradycyjnie punktem kulminacyjnym spotkania była sesja referatowa. W tym roku uczestnicy zmierzyli się z tematem przewodnim „Astrofizyka i heliofizyka”. W jej finale o podium rywalizowało 7 osób wybranych w trakcie eliminacji przeprowadzonych w dwóch grupach. Zwycięzcami zostali:
1.    Aleksander Książek – „Co mówi nam widmo gwiazdy”
2.    Antoni Zegarski – „»Kosmiczne hotówy«, czyli najbardziej ekstremalne gwiazdy we Wszechświecie”
3.    Wiktoria Kubik – „Diagram Herztsprunga-Russela i co możemy z niego wycisnąć”
Nagroda publiczności trafiła do Rafała Górskiego, który wygłosił referat pt. „Niewielkie nieporozumienia wokół Wielkiego Wybuchu”.
Zimowisko to nie tylko sesja i wykłady, ale też zwiedzanie miasta i poznawanie jego historii. Uczestnicy odwiedzili Żywe Muzeum Piernika, gdzie każdy miał okazję nauczyć się przepisu na piernik oraz zobaczyć sposoby jego przygotowania zarówno w średniowieczu, jak i XX wieku, a w dodatku samemu wypiec i udekorować ten toruński przysmak. W Domu Toruńskich Legend przeżyliśmy prawdziwą podróż po legendarnych dziejach Torunia. Odbyły się interaktywne pokazy i scenki, dzięki którym opowiadania stały się żywe i namacalne, z pewnością zostaną w pamięci na długo. Wiele frajdy przyniosła gra terenowa w tematyce Pokemonów.
Co roku zachęcamy absolwentów szkół podstawowych do dołączenia do nas i uczestnictwa w obozach oraz innych wydarzeniach Klubu Astronomicznego Almukantarat. Klub daje wyjątkową możliwość działania na rzecz popularyzacji astronomii i nauk ścisłych, ale również poznania nowych, inspirujących ludzi. Dlatego i w tym roku zorganizowaliśmy akcję listową, polegającą na rozsyłaniu zaproszeń do laureatów i finalistów konkursów kuratoryjnych z przedmiotów ścisłych. Czekamy na Was!
fot. Dominik Sulik
fot. Veronika Sliusarenko
fot. Veronika Sliusarenko
fot. Dominik Sulik/ fot. Dominik Sulik
fot. Veronika Sliusarenko/ fot. Dominik Sulik
fot. Marysia Puciata-Mroczynska/ fot. Marysia Puciata-Mroczynska
https://astronet.pl/wydarzenia/almukantarat/relacja-z-zimowych-warsztatow-naukowych-2024-w-toruniu/

Relacja z Zimowych Warsztatów Naukowych 2024 w Toruniu.jpg

Relacja z Zimowych Warsztatów Naukowych 2024 w Toruniu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załogowy debiut kapsuły Boeinga ponownie przełożony
2024-03-12. Mateusz Mitkow
NASA po raz kolejny przełożyła inauguracyjny lot załogowy kapsuły CST-100 Starliner. W związku z tym, planowana na kwiecień br. misja z udziałem dwójki astronautów na pokładzie, będzie mogła odbyć się najwcześniej w maju. Czy to ostatnie opóźnienia w harmonogramie?
NASA oraz firma Boeing od lat pracują nad stworzeniem nowego statku kosmicznego, zdolnego do transportu ludzi oraz ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Obecnie takie loty realizowane są za pomocy kapsuły Dragon firmy SpaceX, natomiast duże nadzieje pokłada się także w kapsule CST-100 Starliner, która w dalszym ciągu nie zaliczyła pierwszego lotu wraz z załogą na pokładzie - CTF (Crew Test Flight)
Pod koniec ubiegłego roku NASA oraz Boeing zapowiedziały, że są na dobrej drodze, aby wykonać tę misję w kwietniu 2024 r. Z najnowszych informacji wynika, że wydarzenie zostanie ponownie przesunięte na inny termin. Tym razem opóźnienie ma dotyczyć okresu zaledwie miesiąca, bo strony planują zrealizować lot z załogą w maju br. Patrząc jednak na sytuacje, które obserwowaliśmy do tej pory, również ten termin może się jeszcze zmienić.
Pozytywną informacją jest jednak to, że tym razem nie chodzi o problemy techniczne. Powodem najnowszego opóźnienia jest konflikt w harmonogramie lotów realizowanych do ISS. Nie podano więcej szczegółów w tym zakresie. W związku z tym możemy zakładać, że z technicznego punktu widzenia, obecnie nie ma przeciwwskazań, aby doszło do lotu w pierwszej połowie 2024 r.
Podczas ostatniego spotkania z mediami Steve Stich, kierownik programu komercyjnych lotów załogowych NASA (Commercial Crew Program) podkreślił, że przygotowania do misji załogowej Starlinera przebiegają zgodnie z planem. „Statek jest w naprawdę dobrym stanie. Nie pozostało nam wiele do zrobienia” - oznajmił. Dodał także, że wprowadzono niezbędne modyfikacje, aby wyeliminować wcześniej wykryte problemy, co potwierdziły testy na początku br.
W ramach załogowego lotu testowego Starliner przetransportuje dwójkę amerykańskich astronautów (Barry „Butch” Wilmore i Suni Williams) na ISS, którzy spędzą tam ok. dziesięć dni, po czym wrócą na Ziemię. Plany zakładają, że kapsuła zostanie wystrzelona przy użyciu systemu nośnego Atlas V, należącego do koncernu United Launch Alliance (ULA) z kompleksu LC-41 w Centrum Kosmicznym im. Johna F. Kennedy’ego.
Prace nad opisywanym statkiem kosmicznym CST-100 Starliner trwają od września 2014 r., więc już niespełna 10 lat. Kapsuła wykonała dwa loty bezzałogowe (w 2019 i 2022 r.), ale po każdej próbie obserwowano kolejne problemy, które ze względów bezpieczeństwa trzeba było dokładnie zbadać, a następnie dokonać odpowiednich poprawek. Chodziło m.in. o system spadochronowy, czyli niezwykle ważna część biorąc pod uwagę misje załogowe.
Autor. Wikimedia Commons/NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/zalogowy-debiut-kapsuly-starliner-ponownie-przelozony

Załogowy debiut kapsuły Boeinga ponownie przełożony.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: problem z Voyagerem 1 trwa
2024-03-12.
Automatyczna bezzałogowa sonda kosmiczna Voyager 1, wchodząca w przestrzeń międzygwiazdową na obrzeżach Układu Słonecznego, nadal ma problem z komunikacją z Ziemią. Inżynierowie NASA nie mogą sobie z tym poradzić od kilku miesięcy.
Amerykańska sonda Voyager 1 dotarła najdalej spośród obiektów wykonanych przez człowieka. Już dawno przekroczyła heliopauzę, czyli warstwę graniczną pomiędzy strefą dominującego oddziaływania wiatru słonecznego (heliosferą), a przestrzenią międzygwiazdową. Znajduje się obecnie 24 miliardy kilometrów od Ziemi, czyli około 163 razy dalej niż Ziemia od Słońca.
Przez wiele lat swojej podróży, od wystrzelenia z Ziemi w 1977 r., przesyłała cenne dane naukowe. Zdarzały się problemy z jej działaniem, ale próbowano sobie z tym radzić. Pod koniec 2023 roku pojawił się nowy problem, dotyczący danych przesyłanych radiowo przez sondę na Ziemię. Zamiast przesyłać do centrum kontroli lotu w formie binarnej (ciąg zer i jedynek) dane naukowe, zaczęła powtarzać ciągle ten sam wzór zer i jedynek, tak jakby się zawiesiła.
Ustalono, iż problem związany jest z trzema komputerami pokładowymi z tzw. systemu danych lotu (ang. flight data system, w skrócie FDS). Sonda odbiera i poprawnie wykonuje polecenia z Ziemi, ale system FDS nie komunikuje się poprawnie z innym podsystemem, tzw. jednostką modulacji telemetrii (ang. telemetry modulation unit, w skrócie TMU).
Wśród swoich zadań system FDS ma zbieranie danych od instrumentów naukowych oraz o stanie sondy. Łączy je w pakiety i przesyła na Ziemię poprzez system TMU. Spróbowano nakazać sondzie reset komputera, ale nie rozwiązało to problemu. Po kilku miesiącach od wystąpienia usterki problem nadal nie został rozwiązany. Od tamtej pory nie otrzymano od Voyagera 1 danych naukowych. Próby przywrócenia sondy do poprawnego działania utrudnia to, że wszelkie polecenia z Ziemi potrzebują ponad 22 godzin na dotarcie do Voyagera 1.
Sonda zasilana jest przez radioizotopowy termoelektryczny generator oparty na plutonie i za kilka lat zapewne będzie trzeba wyłączyć wszystkie jej instrumenty naukowe. Może to nastąpić około 2025 roku. Z kolei w zasięgu anten sieci Deep Space Network, których NASA używa do komunikacji ze swoimi sondami kosmicznymi, powinna pozostać do 2036 roku.
Być może za kilkaset lat sonda dotrze do hipotetycznego Obłoku Oorta. Nie jest wycelowana w żadną konkretną gwiazdę, ale przewiduje się, że w 40272 roku (czyli za 38 tysięcy lat) sonda minie w odległości 1,7 roku świetlnego gwiazdę AC+79 3888 w konstelacji Małej Niedźwiedzicy.

Źródło :PAP

Autor. NASA JPL Photojournal

SPACE24

https://space24.pl/nauka-i-edukacja/nasa-problem-z-voyagerem-1-trwa

NASA problem z Voyagerem 1 trwa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starship poleci trzeci raz
2024-03-13.
Marek Matacz


Na 14 marca firma SpaceX zaplanowała kolejny, trzeci start rakiety Starship. Program lotu obejmuje pierwszą próbę uruchomienia silników tej rakiety w przestrzeni.
Starship to budowana przez SpaceX megarakieta, która ma nie tylko wynosić największe ładunki na orbitę i znacząco zmniejszyć koszty takiego transportu, ale także ma mieć kluczowy udział w kolonizacji Księżyca, później – Marsa oraz w ogóle w lotach w daleką przestrzeń. Odpowiednio duża flota Starshipów może wręcz pozwolić na stałe połączenie transportowe z Księżycem.
Jeśli chodzi o najbliższy lot, SpaceX ma wiele ambitnych celów. Tak jak w czasie ostatniej, zakończonej eksplozją próby, mają wystartować oba stopnie rakiety – olbrzymi booster (I stopień) i pojazd Starship (II stopień).
Po 2 min i 44 sekundach lotu, już w przestrzeni kosmicznej, booster odłączy się od II stopnia, wyhamuje i rozpocznie powrót, aby dzięki uruchomionym na chwilę silnikom wylądować na wodzie. W momencie rozłączenia, Starship uruchomi własne silniki, które rozpędzą go do krótkiej fazy lotu w przestrzeni. Po jej zakończeniu, pojazd wejdzie ponownie w atmosferę i rozpocznie lądowanie na Oceanie Indyjskim.
Będzie to pierwsza próba uruchomienia silników tej rakiety w przestrzeni.
Cały system Starship mierzy 120 m wysokości. Pierwszy stopień, mierzący 70 m, napędzany jest zasilanymi ciekłym metanem i tlenem 33 silnikami Raptor, które w sumie mają dwa razy większą moc, niż silniki rakiety Saturn V, której NASA używała w programie Apollo. Sam pojazd Starship ma natomiast wysokość 50 m i napędzany jest 6 silnikami Raptor, z których trzy dostosowane są do pracy w przestrzeni kosmicznej.
Całość jest więc wyraźnie wyższa od Saturna V i ponad dwa razy wyższa od całego systemu wynoszącego wahadłowce. Na niską orbitę okołoziemską Starship ma wynosić - bagatela - 150 ton ładunku. Dla porównania, nowa europejska rakieta Ariane 6 w silniejszym wariancie będzie wynosiła 20 ton. Ariane, podobnie jak zbudowanej niedawno przez NASA rakiety SLS, nie można przy tym używać wielokrotnie, a koszty ich budowy są wysokie.
Starship, jeśli zacznie swoją regularną pracę, ma duże szanse, aby prawdziwie odmienić kosmiczne loty. Może przy tym startować i lądować zarówno na kosmodromie SpaceX w Boca Chica, w Centrum Kosmicznym Johna F. Kennedy’ego, jak i na specjalnych, oceanicznych jednostkach pływających.
Pierwsza próba rakiety odbyła się w grudniu 2020 roku, kiedy II stopień wzniósł się na wysokość ponad 12 km, osiągając zakładany pułap. Prototyp dotarł do Ziemi, hamując silnikami, ale jego prędkość nadal była zbyt wysoka, co spowodowało eksplozję pojazdu. Jak podało SpaceX, przyczyna katastrofy leżała w zbyt małym ciśnieniu w zbiornikach podających paliwo do zapłonu silników. Z tego powodu rakieta uderzyła w podłoże ze zbyt dużą prędkością.
W listopadzie 2023 roku odbył się kolejny próbny lot, w czasie którego Starship miał dotrzeć na orbitę. Krótko po udanej separacji I i II stopnia na wysokości 70 km, I stopień eksplodował. To samo spotkało II stopień niedługo przed osiągnięciem orbity.
Oba testy, mimo takiego zakończenia, były w pewnym sensie sukcesem. Po pierwsze rakiety poleciały, a jednocześnie próby stały się dla SpaceX źródłem bezcennej wiedzy. Analiza przyczyn skutków katastrof pozwoliła znaleźć słabe punkty.
Warto pamiętać, że inne rakiety (w tym budowane przez SpaceX Falcony) również wybuchały, zanim rozpoczęły regularne, bezpieczne loty. Po każdej próbie stawały się jednak coraz doskonalsze. Jednocześnie, jak zwracają uwagę eksperci, SpaceX to dojrzała firma, która od lat produkuje rakiety i oferuje usługi transportu na orbitę.
Test będzie transmitowany na żywo. Będzie go można oglądać np. pod adresem https://twitter.com/i/broadcasts/1LyxBnOvzvOxN czy https://www.youtube.com/watch?v=RrxCYzixV3s&ab_channel=NASASpaceflight. (PAP)
Marek Matacz
mat/ bar/
18.11.2023 EPA/ADAM DAVIS
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101087%2Cstarship-poleci-trzeci-raz.html

Starship poleci trzeci raz.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eye-In-The-Sky – uczestnik konkursu CanSat 2024
2024-03-13. Krzysztof Kanawka
Zespół Eye-In-The-Sky pracuje nad swoją konstrukcją do tegorocznego konkursu CanSat.
Jak co roku, odbywa się konkurs CanSat. Jego celem jest zbudowanie mini-satelity wielkości puszki, który ma opadać na spadochronie z wysokości kilku kilometrów.
Każdy z zespołów musi zrealizować dwie misje: podstawową (wspólną dla wszystkich uczestników konkursu) i dodatkową, którą każda ekipa wymyśla samodzielnie – to ona stanowi główny element rywalizacji. Jeden zespół tegorocznej edycji konkursu szczególnie wyróżnia się spośród innych – zespół Eye-In-The-Sky maksymalizuje wykorzystanie potencjału konkursu, używając własnej sieci neuronowej do wykrywania ludzi w górach.
Działanie puszki jest nieskomplikowane. Kamerka na dole konstrukcji, przymocowana do gimbala, skanuje ziemię pod puszką miejsce przy miejscu, wykonując zdjęcia. Zdjęcia następnie przepuszczane są przez sieć neuronową zaimplementowaną na Raspberry Pi i akcelerator AI. Program ten wykrywa ludzi oraz następnie na podstawie współrzędnych pixeli wyznacza współrzędne geograficzne znalezionego człowieka i wysyła je drogą radiową do stacji naziemnej. Równocześnie wykonywana jest misja podstawowa puszki, czyli pomiar temperatury oraz ciśnienia w środku puszki – te dane także przesyłane są na ziemię.
Obecnie uczniowie domykają tworzenie pierwszego prototypu puszki. Zbudowali już cały układ elektroniczny, wytrenowali sieć neuronową, a także ukończyli prace nad stacją naziemną, która za pomocą specjalnej aplikacji będzie na żywo przetwarzać dane.
Projekt ma bardzo szeroki potencjał zastosowania. Dzięki systemowi wykrywania ludzi, może okazać się przydatny w terenie wysokogórskim, gdzie gęstość powietrza nie pozwala na lot dronem, a także na pustyniach, czy otwartych wodach. Sieć neuronowa została przetrenowana na szerokim zbiorze danych (prawie 10 000 zdjęć), co pozwala na jej wszechstronne zastosowanie w różnych warunkach terenowych.
Następnym etapem projektu jest wysłanie raportu FDR, na podstawie którego zespół może zostać dopuszczonym do finału. Wówczas, po opuszczeniu puszki z rakiety na finale, zostanie przeprowadzona prezentacja wyników przez wszystkie drużyny – najlepszy zespół wygra konkurs i pojedzie na międzynarodowy finał w Niderlandach.
Więcej informacji na temat projektu i zespołu można znaleźć na ich Instagramie: https://www.instagram.com/eye_in_the_sky_team/
(EITS)
Zespół Eye-In-The-Sky / Credits – Eye-In-The-Sky
https://kosmonauta.net/2024/03/eye-in-the-sky-uczestnik-konkursu-cansat-2024/

Eye-In-The-Sky – uczestnik konkursu CanSat 2024.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kryje się w jądrach gwiazd neutronowych?
2024-03-13. Kacper Gajda
Gwiazda neutronowa powstaje, gdy fuzja jądrowa (łączenie się lżejszych pierwiastków w cięższe) wewnątrz gwiazdy o masie 10-20 mas Słońca przestaje być efektywna. Gwiazda taka traci wewnętrzne źródło energii, które „rozpychało” ją do zewnątrz, przeciwdziałając jej własnej grawitacji i zapewniając równowagę hydrostatyczną. Gwiazda zaczyna się zapadać w sobie i wybucha (supernowa), a jej jądro, w ułamku sekundy, zostaje zredukowane do objętości kuli o średnicy kilkunastu kilometrów. Kula ta (gwiazda neutronowa) ma niesamowicie dużą gęstość, gdyby „nabrać” ją na łyżeczkę do herbaty i przywieźć na Ziemię, ważyłaby ona około miliarda ton.
Materia wewnątrz gwiazd neutronowych
Ogromna gęstość gwiazd neutronowych musi oznaczać, że składają się z jakiegoś egzotycznego budulca, ale czym on jest? Podczas kolapsu gwiazdy materia, z której zbudowane było jej jądro, zostaje ściśnięta w niewyobrażalnym stopniu. W ten sposób powstaje materia jądrowa, w której nukleony są tak blisko siebie, że kula z niej zbudowana przypomina wielkie jądro atomowe. Powstała teoria, zakładająca, że materia w jądrach gwiazd neutronowych może zapadać się do nowego, jeszcze bardziej egzotycznego stanu, w którym nie istnieją atomy, ponieważ rozpadły się one na gluony i kwarki – stan ten nazwano materią kwarkową.
Kwarki są cząstkami elementarnymi budującymi cięższe cząstki, kwarki w naturze nie mogą występować w formie swobodnej – muszą być związane z innymi kwarkami. Cięższe cząstki elementarne (nazywane hadronami) składają się z trzech kwarków połączonych oddziaływaniami przekazywanymi przez gluony.
Kwarki wewnątrz gwiazd neutronowych miałyby przyjmować nowe właściwości. W normalnych warunkach niemożliwym jest, aby trzy kwarki o tych samych właściwościach tworzyły wiązania (reguła Pauliego), muszą się więc jakościowo różnić. Różnicę tą nazwano ładunkiem kolorowym, bądź po prostu „kolorem” – nie ma on rzecz jasna nic wspólnego z barwami takimi, jakie znamy. Kolor (niczym ładunek elektryczny) powoduje oddziaływania pomiędzy kwarkami, które trzymają je w ryzach. Według badań zespołu, wewnątrz materii kwarkowej, kwarki mają tracić kolor i poruszać się niemal swobodnie, co jest niemożliwe w normalnych warunkach.
Badania
Początkowo istnienie jąder gwiazd neutronowych złożonych z materii kwarkowej było jedynie hipotezą. W roku 2020 zespół naukowców składający się z 5 badaczy z Uniwersytetów: Columbia, Helsińskiego, w Stavanger i Technicznego w Darmstadt, na łamach „Nature Physics”, opublikował odkrycie dowodu na istnienie materii kwarkowej wewnątrz gwiazd neutronowych. Zespół dokonał tego przy pomocy teoretycznych obliczeń, posługując się dotychczasowymi odkryciami z dziedzin: chromodynamiki kwantowej, astrofizyki i fizyki jądrowej.
Tego typu obliczenia teoretyczne pozostawiają duży margines błędu. Z pomocą przychodzą dwa odkrycia obserwacyjne: zaobserwowanie bardzo masywnych gwiazd neutronowych (liczących około dwie masy Słońca) i zmierzenie promieni gwiazd neutronowych na podstawie fal grawitacyjnych powstałych podczas fuzji dwóch gwiazd neutronowych. Oba te odkrycia dają większe pojęcie na temat właściwości termojądrowych wewnątrz tych gwiazd, co znacząco zmniejszyło liczbę niepewności z tym związanych.
Odkrycie niemalże pewne
Zespół odkrył nowy typ materii „prawie na pewno” – co to znaczy? W badaniu zespół wykazał, że materii wewnątrz gwiazd neutronowych jest znacznie bliżej do materii kwarkowej, niż do materii jądrowej, niemniej pozostaje dalej szansa, że wewnątrz gwiazd neutronowych obecna jest materia jądrowa o dziwnych właściwościach.
„Wciąż jest, mała, lecz niezerowa szansa, że wszystkie gwiazdy neutronowe zbudowane są tylko z materii jądrowej. Byliśmy jednak w stanie określić jakie warunki musiałby spełnić taki scenariusz. W skrócie, zachowanie gęstej materii jądrowej musiałoby być naprawdę dziwne. Na przykład, prędkość dźwięku, wewnątrz takiego ośrodka, musiałaby być bliska prędkości światła.”
~ Wyjaśnia Aleksi Vuorinen – jeden z głównych badaczy.
Nowe poszlaki
Aby lepiej zbadać zagadnienie i potwierdzić wcześniejsze obliczenia, zespół w roku 2023 przeprowadził symulację, używając wnioskowania bayesowskiego. Jest to metoda, w której wykorzystuje się twierdzenia Thomasa Bayesa do aktualizowania prawdopodobieństwa subiektywnego na podstawie dotychczasowego prawdopodobieństwa i nowych danych. Zespół wsparł dotychczasowe obliczenia o prawdopodobieństwo występowania materii kwarkowej. Na podstawie astrofizycznych obserwacji, istnienie materii kwarkowej wewnątrz gwiazd neutronowych jest niemal nieuchronne, uzyskane szacunki mówią o prawdopodobieństwie rzędu 80-90%.
Pozostałe niewielkie prawdopodobieństwo, że gwiazdy neutronowe złożone są tylko z materii jądrowej, wymaga, aby zmiana ze stanu jądrowego do kwarkowego była silną przemianą fazową pierwszego stopnia. Przypominałoby to nieco przemianę wody w lód. Tak gwałtowna zmiana we właściwościach gwiazdy neutronowej mogłaby ją zdestabilizować i doprowadzić do kolapsu w czarną dziurę.
Zespół pokazał, że istnienie jąder gwiazd neutronowych złożonych z materii kwarkowej zostanie któregoś dnia potwierdzone, lub całkowicie zaprzeczone. Kluczem w tym wypadku jest określenie siły przemiany fazowej między stanem jądrowym a kwarkowym, może to zostać kiedyś osiągnięte przez analizę fali grawitacyjnej powstałej przez fuzję dwóch gwiazd neutronowych. Tak czy inaczej, stoimy u bram rozkwitu astrofizyki fal grawitacyjnych, która może w przyszłości powiedzieć nam znacznie więcej o wszechświecie oraz poszerzyć nasze zrozumienie otaczającej nas rzeczywistości.
Korekta — Rafał Górski
Źródła:
•    Nature Physics; Eemeli Annala, Tyler Gorda, Joonas Nättilä, Aleksi Vuorinen: Evidence for quark-matter cores in massive neutron stars
4 lutego 2024

•    Nature Communications; Eemeli Annala, Tyler Gorda, Joonas Hirvonen, Oleg Komoltsev, Aleksi Kurkela, Joonas Nättilä, Aleksi Vuorinen: Strongly interacting matter exhibits deconfined behavior in massive neutron stars
4 lutego 2024

•    University of Helsinki; Johanna Pellinen: Further evidence for quark matter cores in massive neutron stars
4 lutego 2024

•    University of Helsinki: Finnish researchers have discovered a new type of matter inside neutron stars
13 marca 2024
https://astronet.pl/wszechswiat/co-kryje-sie-w-jadrach-gwiazd-neutronowych/

Co kryje się w jądrach gwiazd neutronowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czeka nas wojna o Księżyc i jego zasoby
Autor: admin (2024-03-14)
W obliczu rosnącego globalnego zapotrzebowania na surowce i postępujących technologii, wydobycie na Księżycu wydaje się być nieuniknionym kierunkiem rozwoju ludzkości. Wice-Marszałek Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii, Paul Godfrey, wskazuje na potencjalne „szare strefy” konfliktów związane z wydobyciem rzadkich minerałów na Księżycu, zauważając, że choć obecne interesy są czysto komercyjne, to jednak perspektywa ta zaczyna pojawiać się na radarach sił zbrojnych
Księżyc, uformowany około 4,5 miliarda lat temu w wyniku kolizji z Ziemią, jest ciałem niezwykle bogatym w surowce. Jego powierzchnia kryje wodę, odkrytą po raz pierwszy w 2008 roku przez indyjską misję Chandrayaan-1, oraz izotop helu-3, który jest rzadki na Ziemi, ale potencjalnie obfity na Księżycu. Hel-3, jak zauważa Europejska Agencja Kosmiczna, może dostarczać energię jądrową w reaktorach fuzyjnych bez wytwarzania niebezpiecznych odpadów. Oprócz tego, Księżyc zawiera również metale ziem rzadkich, niezbędne w produkcji nowoczesnych technologii
Jednakże, zarówno techniczne, jak i prawne aspekty wydobycia na Księżycu są skomplikowane. Obecne prawa międzynarodowe, w tym Traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku i Porozumienie o Księżycu z 1979 roku, nie przewidują wyraźnych zasad dotyczących wydobycia surowców poza Ziemią. Traktaty te zakładają, że eksploracja kosmosu powinna odbywać się na korzyść wszystkich krajów, co stwarza niejasności w kontekście komercyjnym wydobycia. W 2020 roku Stany Zjednoczone wprowadziły Porozumienia Artemis, dążąc do rozwoju współpracy międzynarodowej w kwestii eksploracji Księżyca, jednakże Rosja i Chiny nie dołączyły do tych porozumień.
W kontekście rywalizacji o zasoby, programy takie jak Artemis NASA mają na celu stworzenie trwałej obecności ludzkiej na Księżycu oraz eksploatację jego bogatych zasobów. To z kolei otwiera drogę do dalszej eksploracji kosmosu, w tym pasu asteroid pomiędzy Marsem a Jowiszem, i może prowadzić do ogromnych ekonomicznych i społecznych możliwości dla zaangażowanych narodów
Ryzyko konfliktów wynikających z konkurencji między państwami oraz niejasne regulacje prawne skłaniają do refleksji nad potrzebą ustanowienia bardziej szczegółowych zasad korzystania z zasobów kosmicznych. Aby zminimalizować ryzyko konfliktu i jednocześnie zachęcić do współpracy oraz efektywnego wykorzystania tych zasobów, ważne jest rozwijanie struktur zarządzania, które będą wspierać te cele
Źródło: ZmianynaZiemi
Czeka nas wojna o Księżyc i jego zasoby
https://www.youtube.com/watch?v=qcP4ThiQTks
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/czeka-nas-wojna-o-ksiezyc-i-jego-zasoby

Czeka nas wojna o Księżyc i jego zasoby.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemne wydmy na Tytanie. Mogą pochodzić z kosmosu
2024-03-14. Radek Kosarzycki
Tytan jest jednym z najbardziej fascynujących ciał niebieskich Układu Słonecznego. W jego przypadku mamy bowiem do czynienia z jedynym księżycem skrywającym się pod gęstą atmosferą, na którego powierzchni na dodatek występują jeziora i rzeki wypełnione ciekłymi węglowodorami. Można zatem powiedzieć, że poza Ziemią jest to jedyny obiekt w całym Układzie Słonecznym, na powierzchni którego można wybrać się na spacer na plażę, czy też przejść się wzdłuż brzegu rzeki. Zdjęcia Tytana wykonane zarówno z teleskopów kosmicznych, jak i z sondy Cassini wskazują jednak wiele więcej intrygujących cech tego globu. Jedną z nich są ciemne wydmy występujące w wielu miejscach na księżycu. Skąd się one wzięły?
Intrygującą teorię na ten temat przedstawił dwa dni temu planetolog William Bottke. Według badacza, wydmy te wcale nie musiały powstać na powierzchni Tytana, a mogły zostać tam dostarczone z odległych rejonów Układu Słonecznego. Szalony pomysł? Niekoniecznie. Jakby nie patrzeć, powierzchnia wszystkich planet skalistych oraz ich księżyców pokryta jest licznymi kraterami, które zostały wybite przez skały, które zninacka napadły na nie z przestrzeni kosmicznej. Tak samo może być z Tytanem. Bottke wskazuje, że za owe ciemnawe wydmy mogą w rzeczywistości być szczątkami komet, które na przestrzeni eonów uderzyły w Tytana. Symulacje komputerowe wskazują, że owe komety mogły pochodzić z Pasa Kuipera rozciągającego się za daleko za orbitą Neptuna.
W przypadku Tytana mówimy o naprawdę sporych ilościach. Naukowcy szacują, że ciemny piasek na największym księżycu Saturna pokrywa powierzchnię nawet 10 milionów kilometrów kwadratowych, a same wydmy przypominają na wiele sposobów te, które można zwiedzać w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Warto zauważyć, że to zupełnie nowe podejście do wydm. Dotychczas bowiem uważano, że to interakcje promieniowania słonecznego z bogatą w węglowodory atmosferą księżyca prowadzi do powstania drobinek pyłu, który następnie opada na powierzchni, gdzie gromadzi się powoli właśnie w takie wydmy. Od jakiegoś czasu jednak naukowcy starający się odtworzyć ten proces w laboratoriach wskazują, że cząstki organiczne mogą zbyt łatwo ulegać rozpadowi na długo, zanim zaczną się zbijać w takie ziarna ciemnego piasku.
Możliwe zatem, że historia ciemnych wydm jest zupełnie inna. Powszechnie przyjmuje się, że planety gazowe powstały znacznie dalej od Słońca jakieś 4 miliardy lat temu, a dopiero potem migrowały na swoje obecne orbity. To wskazuje, że na wczesnym etapie ewolucji musiały się przedrzeć przez Pas Kuipera. To właśnie tam liczne komety mogły bezustannie bombardować same planety, jak ich księżyce. Co więcej, w samym Pasie Kuipera komety mogły zderzać się ze sobą, ulegać dezintegracji i zamieniać się w obłoki pyłu kometarnego, taki jak chociażby odkrywano na powierzchni Ziemi.
Naukowcy wskazują, że cząstki takiego pyłu mają odpowiednie rozmiary, aby w sprzyjających warunkach gromadzić się w wydmy na powierzchni np. Tytana. Symulacje przeprowadzone przez zespół Bottkego wykazały, że komety mogły dostarczyć na powierzchnię Tytana aż nadto pyłu kometarnego, aby utworzyły się z nich wszystkie obecnie obserwowane wydmy. Co więcej, te same procesy mogą odpowiadać za ciemne plamy obserwowane na powierzchni takich globów jak Ganimedes, czy Kallisto.
Na tę chwilę mamy do czynienia jedynie z przekonującymi teoriami i symulacjami. W praktyce zostaną one przetestowane w połowie lat trzydziestych, gdy na powierzchni Tytana wyląduje ważka, czyli dron Dragonfly, który przez kilka dobrych lat będzie latał w gęstej atmosferze księżyca, badając co ciekawsze miejsca na jego powierzchni. Na jej pokładzie znajdzie się instrument, którego głównym zadaniem będzie ustalenie pochodzenia ciemnych wydm na Tytanie. Być może to on ustali, czy szczątki komet pokrywają ten fascynujący glob.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/03/ciemne-wydmy-na-tytanie-to-komety/

Ciemne wydmy na Tytanie. Mogą pochodzić z kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety Karłowate Układu Słonecznego: Eris
2024-03-14. malgorzata-kazmierczak  
Eris, niegdyś znana jako Xena, to obiekt transneptunowy zaliczany do planet karłowatych. W kategorii obiektów krążących wokół Słońca zajmuje ona dziesiąte miejsce pod względem masy, jeśli liczyć planety, albo siedemnaste, wliczając księżyce. Jest zarówno jednym z większych obiektów w pasie Kuipera jak i jednym z największych obiektów transneptunowych. Jej odkrycie zainicjowało dyskusję, której skutkiem była zmiana dokładnej definicji planet w 2006 roku.
Podstawowe informacje
•    Typ planety: planeta karłowata
•    Masa: 1,647×1022 kg
•    Promień: 1163 km
•    Mimośród orbity: 0,436
•    Półoś wielka: 1,015×1013 (67,864 au)
•    Okres orbitalny: 204,199 dni (559,07 lat)
•    Liczba księżyców: 1 (Dysnomia)
Struktura wewnętrzna
Struktura wewnętrzna planety Eris jest jedną z największych zagadek, ponieważ do tej pory nie przeprowadzono bezpośrednich obserwacji. Jednakże przypuszcza się, że podobnie jak w przypadku innych planet karłowatych, Eris może składać się głównie z lodu i skalnego jądra.
Geologia
Ponieważ Eris znajduje się daleko poza orbitą Neptuna, gdzie warunki są ekstremalne, jej geologia prawdopodobnie różni się od planet wewnętrznych. Możliwe, że powierzchnia planety jest pokryta lodem, a wpływ promieniowania kosmicznego może mieć istotny wpływ na jej skład chemiczny. Naukowcy przypuszczają, że temperatura na powierzchni waha się między -217 C a -243 C.
Lodowa atmosfera
Dotychczasowe obserwacje sugerują, że Eris prawdopodobnie posiada bardzo cienką atmosferę, składającą się głównie z azotu i metanu. Naukowcy przypuszczają, że gazy te występują w formie stałej – czyli atmosfera planety karłowatej jest zamarznięta. Hipotezę potwierdza również intensywność, z jaką Eris odbija promienie słoneczne. Jest ona jednym z najjaśniejszych obiektów w Układzie Słonecznym. Zgodnie z przewidywaniami naukowców za około 250 lat Eris przejdzie najbliżej Słońca, zbliżając się na odległość 5,6 miliarda kilometrów. Zyskane ciepło umożliwi sublimację zamrożonych gazów – bezpośrednią przemianę ze stanu stałego w gaz. Skład i właściwości atmosfery Eris są dalej tematem intensywnych badań, mających na celu lepsze zrozumienie tej odległej planety karłowatej.
Bliźniaczka Plutona
Mimo że Eris jest oddalona od Plutona o wiele miliardów kilometrów, można je postrzegać jako planetarne bliźnięta. Obie planety karłowate są do siebie podobne nie tylko pod względem masy i wielkości, ale również geologii i atmosfery. Część naukowców twierdzi, że za około 20 lat, kiedy Pluton oddali się wystarczająco od Słońca, temperatura na jego powierzchni będzie na tyle zimna, że atmosfera się zapadnie, a następnie stopniowo Pluton powinien upodobnić się do Eris.
Zarys historyczny
Eris została odkryta 5 stycznia 2005 roku przez zespół astronomiczny z Michaelem E. Brownem, Chadem Trujillo i Davidem Rabinowitzem na czele. Odkrycie planety było kamieniem milowym w badaniach Układu Słonecznego. W tamtym momencie była to najdalej położona planeta karłowata, co stanowiło wyzwanie dla ówczesnych teorii formowania się systemu planetarnego. Początkowo Eris została nazwana imieniem Xena, które odnosi się do bohaterki serialu popularnego w latach 90-tych „Xena: wojownicza księżniczka”. Nazwa została zmieniona dopiero po dyskusji w 2006. „Eris” pochodzi od bogini niezgody w mitologii greckiej, co odzwierciedlała kontrowersje związane z odkryciem tej planety karłowatej.
Przyszłe misje
Na dzień pisania artykułu nie przewiduje się żadnych konkretów dotyczących przyszłych misji kosmicznych skierowanych w kierunku Eris. Niemniej jednak, w miarę postępu technologii i zainteresowania badaczy, można się spodziewać, że w przyszłości pojawią się nowe misje mające na celu zgłębienie tajemnic tej odległej planety karłowatej.
Eris pozostaje jednym z najbardziej fascynujących obiektów w naszym Układzie Słonecznym, a jej badania dostarczają cennych informacji na temat ewolucji planet i obiektów transneptunowych. Mimo że wiele aspektów tej planety karłowatej pozostaje tajemnicą, nowe technologie i przyszłe misje mogą odkryć wiele  interesujących faktów, pomagając nam zrozumieć historię i strukturę tajemniczej planety Eris.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    science.nasa.gov: Eris
14 marca 2024

•    nationalgeographic.com: Rachel Kaufman; Pluto's "Twin" Has Frozen Atmosphere
14 marca 2024

•    en.wikipedia.org: Eris (dwarf planet)
14 marca 2024

•    space.com: Mike Wall; Dwarf Planet Eris is 'Almost Perfect' Pluto Twin
14 marca 2024
 Zdjęcie w tle: NASA, ESA, and A. Schaller (for STScI)
Eris i jej księżyc. Źródło: NASA, ESA, and A. Schaller (for STScI)
Eris i Pluton oraz ich księżyce. Źródło: Universe Today
https://astronet.pl/uklad-sloneczny/planety/eris/

Planety Karłowate Układu Słonecznego Eris.jpg

Planety Karłowate Układu Słonecznego Eris2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Webb i Hubble potwierdzają tempo ekspansji Wszechświata
2024-03-14.
Pomiary Teleskopu Webba rzuciły nowe światło na trwającą od dekady tajemnicę dotyczącą tempa ekspansji Wszechświata.
Tempo rozszerzania się Wszechświata, znane jako stała Hubble’a, jest jednym z kluczowych parametrów umożliwiających zrozumienie ewolucji i ostatecznego losu kosmosu. Jednak pomiędzy wartością stałej mierzonej przy użyciu różnorodnych niezależnych wskaźników odległości a jej wartością przewidywaną na podstawie promieniowania reliktowego po Wielkim Wybuchu, obserwuje się istnienie pewnej stałej różnicy, nazywanej napięciem Hubble’a. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba potwierdził, że wyniki obserwacji potwierdzają trafność wcześniejszych pomiarów dokonanych przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a, eliminując wszelkie wątpliwości co do jego pomiarów.
Jednym z naukowych powodów budowy HST było wykorzystanie jego mocy obserwacyjnej do dokładnego określenia tempa ekspansji Wszechświata. Przed uruchomieniem Hubble’a w 1990 roku, obserwacje za pomocą teleskopów naziemnych były obarczone znaczną niepewnością. W zależności od wyznaczonych wartości tempa ekspansji, wiek Wszechświata szacowano na od 10 do 20 miliardów lat. W ciągu ostatnich 34 lat Hubble zmniejszył tę niepewność do mniej niż 1%, zbliżając się do wieku wynoszącego 13,8 miliarda lat. Osiągnięto to poprzez ulepszenie tzw. kosmicznej drabiny odległości za pomocą pomiarów istotnych etapów znanych jako gwiazdy zmienne cefeidy.

Jednak wartość Hubble’a nie zgadza się z innymi pomiarami, które sugerują, że Wszechświat rozszerzał się szybciej po Wielkim Wybuchu. Obserwacje te zostały wykonane przez satelitę Planck mapującego mikrofalowe promieniowanie tła – plan ewolucji struktury Wszechświata po jego ochłodzeniu po Wielkim Wybuchu.

Prostym rozwiązaniem tego problemu byłoby założenie, że obserwacje Hubble’a mogą być błędne ze względu na możliwe niedokładności w pomiarach. Pojawił się jednak JWST, który umożliwił astronomom weryfikację wyników Hubble’a. Obrazy cefeid w podczerwieni uzyskane przez Teleskop Jamesa Webba zgadzały się z danymi Hubble’a uzyskanymi w świetle optycznym. Webb potwierdził, że wyniki obserwacji Hubble’a były poprawne, eliminując wszelkie wątpliwości co do dokładności pomiarów Hubble’a.

Najważniejsze jest to, że tak zwane napięcie Hubble’a między tym, co się dzieje w pobliskim Wszechświecie w porównaniu z ekspansją wczesnego Wszechświata, pozostaje dokuczliwą zagadką dla kosmologów. W strukturę kosmosu może być wplecione coś, czego jeszcze nie rozumiemy.

Czy rozwiązanie tej rozbieżności wymaga nowej fizyki? A może jest to wynik błędów pomiarowych między dwiema różnymi metodami stosowanymi do określenia tempa rozszerzania się kosmosu?

Hubble i Webb połączyli teraz siły, aby dokonać ostatecznych pomiarów, potwierdzając, że coś innego – a nie błędy pomiarowe – wpływa na tempo ekspansji.

Po wyeliminowaniu błędów pomiarowych pozostaje realna i ekscytująca możliwość, że źle zrozumieliśmy Wszechświat – powiedział Adam Riess, fizyk z John Hopkins University w Baltimore. Adam otrzymał Nagrodę Nobla za współodkrycie faktu, że ekspansja Wszechświata przyspiesza dzięki tajemniczemu zjawisku zwanemu obecnie ciemną energią.

Dla porównania, wstępne obserwacje Webba w 2023 roku potwierdziły dokładność pomiarów Hubble’a dotyczących ekspansji Wszechświata. Pomimo tego, że niektórzy naukowcy mieli nadzieję na rozwiązanie napięcia Hubble’a, spekulowali, że ewentualne niedokładności w pomiarach mogą się nasilić i stać widoczne podczas dalszych obserwacji kosmosu. W szczególności, gromadzenie się gwiazd może wpływać na pomiary jasności bardziej odległych gwiazd w sposób systematyczny.

Zespół SH0ES (Supernova H0 for the Equation of State of Dark Energy), kierowany przez Adama, uzyskał za pomocą JWST dodatkowe obserwacje obiektów będących krytycznymi kosmicznymi znacznikami milowymi, znanymi jako cefeidy, które można teraz skorelować z danymi z Hubble’a.

Objęliśmy teraz cały zakres tego, co zaobserwował Hubble i możemy wykluczyć błąd pomiarowy jako przyczynę napięcia Hubble’a – powiedział Adam.

Kilka pierwszych obserwacji Webba w 2023 roku skończyło się sukcesem, pokazując, że Hubble jest na dobrej drodze do ustalenia dokładności pierwszych szczebli kosmicznej drabiny odległości.

Astronomowie stosują różne metody pomiaru względnych odległości we Wszechświecie, w zależności od obserwowanego obiektu. Łącznie techniki te znane są jako kosmiczna drabina odległości – każdy szczebel lub technika pomiarowa opierają się na poprzednim etapie kalibracji.

Niektórzy astronomowie sugerowali, że poruszając się wzdłuż „drugiego szczebla”, drabina kosmicznych odległości może ulec zachwianiu, gdyż pomiary cefeid mogą stać się mniej dokładne wraz z odległością. Takie niedokładności mogą wystąpić, ponieważ światło cefeid może zlewać się ze światłem sąsiednich gwiazd – ten efekt może stawać się bardziej zauważalny w miarę wzrostu odległości, ponieważ gwiazdy gromadzą się na niebie i stają się trudniejsze do odróżnienia od siebie.

Wyzwaniem obserwacyjnym jest to, że wcześniejsze obrazy bardziej odległych cefeid zarejestrowane przez Hubble'a wydają się być bardziej skupione i nakładają się na sąsiednie gwiazdy w coraz większych odległościach między nami a galaktykami macierzystymi, co wymaga dokładnego uwzględnienia tego efektu. Obecność pyłu dodatkowo komplikuje pewność pomiarów w świetle widzialnym. Teleskop Webba przenika pył i naturalnie izoluje cefeidy od sąsiednich gwiazd, ponieważ jego zdolność rozdzielcza jest większa niż u Hubble'a w zakresie podczerwieni.

Połączenie Webba i Hubble’a daje nam to, co najlepsze z obu światów. Okazuje się, że pomiary Hubble’a pozostają wiarygodne, gdy wspinamy się dalej po kosmicznej drabinie odległości – powiedział Adam.

Nowe obserwacje Webba obejmują pięć galaktyk macierzystych ośmiu supernowych typu Ia zawierających łącznie 1000 cefeid i sięgają do najdalszej galaktyki, w której cefeidy zostały dobrze zmierzone – NGC 5468, oddalonej o 130 milionów lat świetlnych od nas. Obejmuje to cały zakres, w którym dokonaliśmy pomiarów za pomocą Hubble’a. Dotarliśmy więc do końca drugiego szczebla kosmicznej drabiny odległości – powiedział współautor pracy Gagandeep Anand ze Space Telescope Science Institute w Baltimore, który obsługuje teleskopy Webba i Hubble’a dla NASA.

Obecnie wygląda to tak, jakby drabina odległości obserwowana przez Hubble’a i Webba mocno zakotwiczyła się na jednym brzegu rzeki, a poświata Wielkiego Wybuchu obserwowana przez Plancka od początku Wszechświata jest mocno osadzona na drugim brzegu. Nie udało się jeszcze bezpośrednio zaobserwować, jak zmieniała się ekspansja Wszechświata w ciągu miliardów lat pomiędzy tymi dwoma punktami końcowymi. Musimy dowiedzieć się, czy czegoś nam nie brakuje w kwestii tego, jak połączyć początek Wszechświata z dniem dzisiejszym - powiedział Adam.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    ESA
•    Urania
NGC 5468 – Galaktyka macierzysta cefeid.
Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, A. Riess (JHU/STScI)

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/03/webb-i-hubble-potwierdzaja-tempo.html

Webb i Hubble potwierdzają tempo ekspansji Wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy mają nowy cel na Marsie. Odkryli gigantyczny wulkan
2024-03-14.BM.
W pobliżu marsjańskiego równika planetolodzy znaleźli potężny, zerodowany wulkan z pozostałościami lodowca u podnóża. Zdaniem naukowców to doskonały cel dla przyszłych misji badających geologię Marsa i poszukujących ewentualnych śladów życia.
Wulkan o roboczej nazwie Noctis wznosi się na wysokość ponad 9 km i rozpościera na 450 km. Jego rozmiar oraz budowa wskazują, że był aktywny przez bardzo długi czas. Na jego południowo-wschodniej części najprawdopodobniej leży wodny lodowiec.
Przyglądaliśmy się geologicznym właściwościom obszaru, w którym, w ubiegłym roku odkryliśmy pozostałości lodowca. Zdaliśmy sobie sprawę, że patrzymy na wnętrze ogromnego, zerodowanego wulkanu – relacjonuje dr Pascal Lee z SETI Institute i NASA Ames Research Center.
Wiedzieli, że gdzieś musi być tam wulkan
Kaldera (czyli wielkie zagłębienie w szczytowej części wulkanu) dawniej zawierała w sobie jezioro – uważają badacze. Są też ślady płynącej kiedyś lawy i osady piroklastyczne – złożone z wyrzuconej przez wulkan materii, a także uwodnione minerały.
Wulkan można opisać jako rozległą tarczę zbudowaną z kolejnych warstw piroklastycznego materiału, lawy i osadzającego się w międzyczasie lodu.
Ten rejon Marsa znany jest z tego, że zawiera wiele uwodnionych minerałów, które powstały w różnych momentach jego historii. Od długiego czasu podejrzewano działanie w tym względzie wulkanów. Znalezienie wulkanu w tym miejscu może więc nie być aż tak zaskakujące. W pewnym sensie duży wulkan jest długo poszukiwanym śladem – mówi Sourabh Shubham z University of Maryland.
Spektakularne zdjęcie
Niezwykłej strukturze towarzyszą zajmujące obszar 5 tys. km kwadratowych wulkaniczne osady. Widać przy tym ślady bardzo długiej historii zmian, prawdopodobnie zachodzących w wyniku pękania skał, erozji termicznej i lodowcowej.
Wiele tajemnic pozostaje jednak nierozwiązanych. Nie wiadomo na przykład, kiedy rozpoczęła się aktywność wulkanu. Trudno też stwierdzić, czy nadal jest aktywny mimo śladów relatywnie niedawnych eksplozji.
Zdaniem naukowców to doskonała lokalizacja do zorganizowania przyszłych misji badających geologię Marsa i poszukujących ewentualnych śladów życia.
Tak naprawdę to połączenie różnych rzeczy czyni wulkan Noctis szczególnie ekscytującym. To pradawny, żyjący długo wulkan tak mocno zeorodowany, że można byłoby po nim chodzić, jeździć czy latać nad nim, aby go badać, zbierać próbki, datować różne jego części i badać ewolucję Marsa – mówi dr Lee.
„Doskonałe miejsce do poszukiwania śladów życia”
Ma także długą historię ciepła oddziałującego z wodą i lodem, co czyni go doskonałym miejscem do badań astrobiologicznych i poszukiwań śladów życia. Do tego obszar przy lodowcu zachowanym w pobliżu powierzchni, w relatywnie ciepłym, równikowym regionie Marsa, stanowi atrakcyjne miejsce dla misji z udziałem robotów oraz ludzi – dodaje.
Autorzy odkrycia wykorzystali dane z wielu różnych marsjańskich misji: Mariner 9, Viking 1 i 2, Mars Global Surveyor, Mars Odyssey, Mars Reconnaissance Orbiter oraz Mars Express.
źródło: portal tvp.info, PAP
Odkryty wulkan ma większą powierzchnię niż niejedno państwo (fot. NASA, SETI Institute)
TVP INFO
https://www.tvp.info/76427081/mars-odkryto-gigantyczny-wulkan-z-lodowcem-u-podnoza

Naukowcy mają nowy cel na Marsie. Odkryli gigantyczny wulkan.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

145 lat temu urodził się Albert Einstein. Geniusz, który odmienił fizykę
2024-03-14.
Dokładnie 145 lat temu urodził się Albert Einstein. Twórca ogólnej teorii względności na zawsze zmienił nasze rozumienie przestrzeni, czasu, grawitacji i Wszechświata.
Albert Einstein urodził się 14 marca 1879 roku w Ulm w Niemczech. Był naukowcem i inspirującym fizykiem teoretykiem niemiecko-żydowskiego pochodzenia. Einstein zasłynął z prac, które stały się podstawą fizyki relatywistycznej, fizyki kwantowej, kosmologii oraz fizyki statystycznej. Jedno z najbardziej cenionych osiągnięć naukowca - ogólna teoria względności doprowadziła do dynamicznego rozwoju astrofizyki w XX wieku.
Kariera akademicka Einsteina
W 1900 roku Einstein ukończył studia z fizyki i matematyki na Politechnice Federalnej w Zurychu (ETHZ). Po serii publikacji naukowych, w tym pracy na temat szczególnej teorii względności, fizyk wykładał na kilku europejskich uczelniach m.in. na Uniwersytecie w Bernie i Uniwersytecie w Zurychu. Szczyt kariery akademickiej osiągnął, gdy objął stanowisko profesora na Uniwersytecie Berlińskim i został członkiem Pruskiej Akademii Nauk.
Za co Einstein otrzymał Nagrodę Nobla?
Einstein jest znany przede wszystkim za prace nad szczególną i ogólną teorią względności. Jednak nie za to osiągnięcie otrzymał Nagrodę Nobla z fizyki. W roku 1921 roku Einstein został uhonorowany przez Komitet noblowski za dowód na istnienie fotonów.
Dzięki odkryciu praw efektu fotoelektrycznego, teoria Einsteina stała się podstawą do późniejszych odkryć związanych z cząstkami elementarnymi. Odkrycie zjawiska fotoelektrycznego przyczyniło się m.in. do wynalezienia telewizji, paneli słonecznych, czujników ruchu, aparatów cyfrowych czy mikroczipów. Efekt fotoelektryczny stał się fundamentem współczesnej mechaniki kwantowej.
Czym jest ogólna teoria względności?

Teorie Einsteina miały ogromny wpływ na współczesną fizykę i rozumienie zjawisk we Wszechświecie. Ogólna teoria względności, którą naukowiec opublikował w 1916 roku, na zawsze zmieniła rozumienie czasoprzestrzeni i grawitacji. Według teorii Einsteina grawitacja jest efektem zakrzywienia czterowymiarowej czasoprzestrzeni. Efekty przewidziane przez ogólną teorię względności wykorzystuje się m.in. w systemach nawigacji satelitarnej.

W 1933 roku, Einstein przeniósł się na stałe do Stanów Zjednoczonych. Fizyk podjął pracę w Instytucie Badań Zaawansowanych (Institute for Advanced Study) w Princeton. Einstein zmarł 18 kwietnia 1955 roku.
źródło: TVP Nauka, Britannica
Albert Einstein (fot. Keystone/Getty Images)
TVP INFO
https://www.tvp.info/76428145/albert-einstein-geniusz-ktory-odmienil-fizyke

145 lat temu urodził się Albert Einstein. Geniusz, który odmienił fizykę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antoni Zegarski, nastolatek, którego pracę wyróżniło NASA na Astronomy Picture of the Day
2024-03-14. Marta Siwiec  
Antoni Zegarski to 17-letni astrofotograf i pasjonat astronomii z Grodziska Mazowieckiego. Przygodę z Klubem Almukantarat rozpoczął w 2021 roku, jadąc na swój pierwszy obóz po 8 klasie podstawówki. 13 lutego 2024 r. NASA wyróżniło jego pracę na swojej stronie (Astronomy Picture of the Day).
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Antkiem przeprowadzonego podczas tegorocznych Zimowych Warsztatów Naukowych Klubu Astronomicznego Almukantarat. Pytania zostały przygotowane przez Marcelinę Berhel i Martę Siwiec.
Co sprawiło, że zakochałeś się w astronomii?
W astronomii i dziedzinach pokrewnych (ogółem kosmosie) najbardziej podoba mi się dedukcyjność, czyli fakt, jak z bardzo pośrednich informacji jesteśmy w stanie wysnuć bardzo dokładne wnioski na temat różnych obiektów w kosmosie. Myślę, że to właśnie to mnie wciągnęło. Poza tym to praktycznie niewyczerpane źródło odkryć, gdyż o kosmosie wiemy naprawdę mało.
Ile lat się zajmujesz astrofotografią?
Relatywnie krótko, bo od około trzech lat. Pamiętam nawet moje pierwsze zdjęcie ukazujące galaktykę Andromedy, ale chyba dobrze, że przypadkiem się usunęło.
Co zainspirowało Cię do pójścia w tę dziedzinę nauki?
Tak naprawdę była to chyba ciekawość, gdyż kosmos, jako jedno z najbardziej tajemniczych dla nas miejsc, ma w sobie nadal dla nas dużo do przekazania i bardzo chciałbym przyczynić się do postępu ludzkości w tym technologicznym i naukowym postępie.
Jaką techniką wykonałeś to zdjęcie?
Zdjęcie to zostało wykonane w technice tzw. HDR, czyli najpierw wykonałem klatkę z krótszym naświetlaniem, aby ukazać szczegóły tarczy księżyca, a potem z dłuższym, aby wychwycić chmury i poświatę, która tworzyła tego dnia największy klimat i chyba jest w tym zdjęciu najważniejsza. Potem wystarczyło skomponować oba obrazy i voilà.
Od jakiego czasu śledzisz tę stronę?
Tak naprawdę od początku mojej kariery astrofotograficznej. Kiedyś po prostu się na nią przez przypadek natknąłem, bo jest dość popularna.
Czy to było twoje pierwsze zdjęcie, które wysłałeś na APOD?
Nie, wysyłałem już wcześniej inne zdjęcia, takie jak Mgławica Półksiężyc czy większe protuberancje, które obserwowałem. Myślę, że sumarycznie było ich około dziesięciu.
Ile czasu zajęło Ci wykonanie tego zdjęcia?
Tego akurat około 10 minut i 20 minut obróbki, ale bardzo nie lubię określać konkretnego czasu na konkretne zdjęcia, gdyż na ten czas składają się dziesiątki innych zdjęć, które pozwoliły mi finalnie być przygotowanym na zrobienie tego zdjęcia. Dla przykładu: wykonanie innego zdjęcia, takiego jak Mgławicy Półksiężyc, zajęło mi i mojemu koledze 20 godzin.
Jakie obiekty najczęściej lubisz fotografować?
Tak szczerze to bardzo trudno to określić. Fotografuję to, co mnie zainspiruje. Czasami jest to mgławica, czasami Słońce, a czasami… Księżyc.
Co najbardziej zachwyca Cię w nocnym niebie?
Chyba ogrom przestrzeni, który da się poczuć dopiero po spojrzeniu w niebo w bardzo ciemnym miejscu.
Gdzie planujesz iść na studia?
Jeszcze się zastanawiam, czy jechać za granicę czy uczyć się w Polsce. Na pewno będzie to kierunek w stylu Aerospace engineering.
Jakie masz plany na przyszłość po studiach?
Prawdopodobnie będę starał się zostać inżynierem kosmicznym, czyli osobą konstruującą pojazdy latające i eksplorujące przestrzeń kosmiczną. Jest to ogromne wyzwanie i dlatego wydaje mi się to ciekawe.
Czym się zajmujesz poza astronomią?
Poza stricte astronomią interesuję i zajmuję się właśnie wspomnianą inżynierią. A pasjonuję się i edukuję chyba we wszystkim. Staram się być ciekawym świata, bo to daje mi umiejętności w wielu dziedzinach, co jest bardzo cenne w przyszłej potencjalnej pracy zawodowej.
Jak twoi znajomi reagują na to czym się zajmujesz i jakie osiągnięcia zdobywasz?
Przede wszystkim mnie wspierają, a ja staram się ich zafascynować tematem. W kilku przypadkach mi się nawet udało.
Jakie są twoje wymarzone wyróżnienia, które chciałbyś osiągnąć w przyszłości?
Tak naprawdę ciężko powiedzieć, bo na pewno będę próbował, ale nie wiem, w czym jeszcze konkretnie. Czas pokaże…
Co daje ci największą motywację do działania?
Hmmm… chyba odległa ambicja pcha mnie do przodu. Bardzo chciałbym przyczynić się do postępu technologicznego ludzkości i chyba to odległe, mgliste marzenie pcha mnie do przodu.
 
Jeżeli interesuje Cię tematyka astrofotografii, to zachęcamy do śledzenia dalszych poczynań Antka na jego stronie.
 
Korekta – Dominika Pik
Źródła:
•    apod.nasa.gov: Astronomy Picture of the Day
11 marca 2024

•    facebook.com: Antoni Zegarski
11 marca 2024
 Zdjęcie w tle: Antoni Zegarski
Pełnia Księżyca z efektem „Lisiej Czapy”. Źródło: Antoni Zegarski

https://astronet.pl/autorskie/wywiad-z-antonim-zegarskim/

Antoni Zegarski, nastolatek, którego pracę wyróżniło NASA na Astronomy Picture of the Day.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkaj eksperta: architektura kosmiczna
2024-03-14.
Biuro Edukacji Kosmicznej ESERO Centrum Nauki Kopernik zaprasza nauczycieli i uczniów na spotkanie online 20 marca o godzinie 18:00 z Leszkiem Orzechowskim, architektem związanym z Wydziałem Architektury Politechniki Wrocławskiej, założycielem zespołu badawczego Space is More, zdobywcą wielu międzynarodowych nagród z dziedziny kosmicznej architektury oraz twórcą polskiego habitatu analogowego – Stacji Badawczej LunAres.
To spotkanie - w ramach europejskiego konkursu Moon Camp – pokaże uczestnikom, jak wejść w świat projektowania baz kosmicznych oraz stacji orbitujących wokół globów innych niż Ziemia. W przyszłości, aby astronauci i astronautki mogli przez długi czas pozostać na Księżycu czy Marsie, należy przygotować im pełną infrastrukturę. Musi ona sprostać różnym wyzwaniom np.  ochronie przed promieniowaniem i meteorytami, umożliwiać prace badawcze w kosmicznych labach, transport, produkcję energii, wydobycie i odzyskiwanie wody, produkcję żywności, programowanie i współpracę astronautów z robotami oraz wiele innych.
W wyzwaniu Moon Camp zadaniem zespołu uczniowskiego, pod opieką nauczyciela, jest wybór miejsca lądowania kosmicznych podróżników oraz zaprojektowanie habitatów kosmicznych dostosowanych do warunków panujących na wybranym globie lub orbitujących wokół nich stacji. W ramach wyzwania dostępnych jest 6 technik przygotowania projektu:
•    sztuka i rzemiosło,
•    projektowanie 3D,
•    wydruk 3D,
•    robotyka,
•    rzeczywistość rozszerzona i wirtualna,
•    eksperyment naukowy.
 
Jak się przygotować do udziału w tym konkursie? Na co zwrócić uwagę podczas pracy? Jak podzielić zadania w zespole? Czym różni się habitat księżycowy od marsjańskiego? – tego uczestnicy dowiedzą się podczas spotkania.
Zaproszony ekspert – Leszek Orzechowski – pomoże zespołom przygotować się do wyzwania, bo sam wielokrotnie stawał przed takimi. Opowie jak, kierując zespołem projektowym, radził sobie z wymogami konkursowymi oraz na co zwrócić uwagę przy projektowaniu habitatów kosmicznych. W konkursach ważne są nie tylko umiejętności projektowe oraz naukowe, ale także uważne zapoznanie się z wymaganiami konkursu i właściwe zrozumienie na co jury może zwracać uwagę, kwalifikując projekty do konkursu.
Spotkanie składa się z trzech części:
1.    Poznajmy wyzwanie Moon Camp.
2.    Rozmowa z ekspertem:
•    zagadnienie architektury kosmicznej,
•    zagadnienie projektów konkursowych,
•    działania w różnych technikach przygotowania projektu;

3.Sesja pytań i odpowiedzi.
 
Nauczycielu, edukatorze! Zapisz w swoim kalendarzu: 20 marca, godz. 18.00 webinar online z cyklu „Spotkaj eksperta” – Leszek Orzechowski, Architektura kosmiczna.
 
Więcej:
•    Szczegóły na stronie wydarzenia
•    Wydarzenie na Facebooku
•    Streaming spotkania
 
Opracowanie: Magda Maszewska, źródło: Centrum Nauki Kopernik
 
Ilustracja: Grafika wydarzenia, źródło: Centrum Nauki Kopernik
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spotkaj-eksperta-architektura-kosmiczna

Spotkaj eksperta architektura kosmiczna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed nami trzeci lot rakiety Starship. „Rozwija się w imponujący sposób”
2024-03-14. Mateusz Mitkow
„Postępy, jakie SpaceX zaprezentował między pierwszym i drugim lotem pozwalają wierzyć, że trzeci lot doprowadzi do poprawnego wprowadzenia drugiego stopnia na trajektorię kosmiczną […] Efekty dotychczasowych startów bywają błędnie postrzegane jako porażki, ale to właśnie w taki sposób firma gromadzi bogatą informację zwrotną. Poznają absolutne granice” – mówił w wywiadzie dla Space24.pl Jakub Hajkuś, ekspert ds. technologii kosmicznych oraz prowadzący kanału To jakiś kosmos!
Przed nami trzeci lot testowy najpotężniejszej rakiety, jaką kiedykolwiek stworzył człowiek. Mowa o systemie nośnym Starship/Super Heavy, który już dzisiaj o godzinie 13 czasu polskiego powinien zaliczyć kolejną próbę startu. Fani kosmonautyki oraz wielu zainteresowanych z całego świata ma wielkie oczekiwania do nadchodzącego testu. Czy tym razem Starship dotrze do orbity okołoziemskiej? Jakie są założenia trzeciej próby? O tym wszystkim opowiedział nam Jakub Hajkuś z kanału „To jakiś kosmos!” Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z poniższym materiałem.
Mateusz Mitkow, redaktor prowadzący Space24.pl: Przed nami trzeci lot testowy systemu nośnego Starship/Super Heavy. Ostatnie próby były bardzo ekscytujące, lecz nie do końca udane. Jak oceniasz starty, które do tej pory mieliśmy okazję zobaczyć? Czy twoim zdaniem widać znaczący progres, z którego SpaceX może być zadowolone na tym etapie rozwoju projektu?
Jakub Hajkuś: Zdecydowanie tak, SpaceX dokonuje ogromnych postępów przy projekcie Starshipa. Były one szczególnie widoczne między pierwszym i drugim lotem, ale całe przedsięwzięcie rozwija się w imponujący sposób. Rozbite prototypy są częścią przyjętej przez SpaceX filozofii: budować dużo i testować często. Efekty dotychczasowych startów bywają błędnie postrzegane jako porażki, ale to właśnie w taki sposób firma gromadzi bogatą informację zwrotną. Poznają absolutne granice konstrukcji, które tworzą i bardzo szybko weryfikują przyjmowane założenia.
Trzecia próba będzie szczególna z kilku względów m.in przez planowaną demonstrację transferu paliwa na orbicie. Dodatkowo zmieniono miejsce lądowania górnego członu. Dlaczego podjęto taką decyzje i co twoim zdaniem stwarza największe ryzyko niepowodzenia podczas nadchodzącego lotu?
Zmiana planowanego miejsca wejścia w atmosferę prototypu Starship wynika z przyjęcia nowych założeń dla najbliższego lotu testowego. Jednym z nowych zadań jest próba ponownego odpalenia silników w kosmosie. Praca napędów wiąże się ze zmianą trajektorii. Pierwotny scenariusz zakładał, że Ship (górny stopień rakiety) wejdzie w atmosferę nad archipelagiem Hawajów, na Pacyfiku. Zmodyfikowany test celuje w bezludne (bezpieczne) obszary Oceanu Indyjskiego.
Postępy, jakie SpaceX zaprezentował między pierwszym i drugim lotem pozwalają wierzyć, że trzeci lot doprowadzi do poprawnego wprowadzenia drugiego stopnia na trajektorię kosmiczną. Problematycznymi elementami testu mogą okazać się natomiast kontrolowane sprowadzenie pierwszego stopnia (Super Heavy) do Zatoki Meksykańskiej lub manewry Shipa podczas ponownego odpalenia napędów.
Kolejny lot bez dotarcia na orbitę byłby sporym ciosem dla firmy Elona Muska, tym bardziej, że Starship jest niezwykle istotny dla programu Artemis, zakładającego powrót człowieka na Księżyc. Jakie skutki mogą wystąpić w przypadku, gdy i ta próba testowa nie pójdzie po myśli SpaceX?
Trzeciemu testowi towarzyszą na pewno wielkie oczekiwania. Istnieje duża szansa, że drugi stopień rakiety zostanie z powodzeniem wprowadzony na zaplanowaną trajektorię suborbitalną. W takim przypadku nawet brak wykonania innych składowych testu nie będzie postrzegany jako porażka. W przypadku, gdyby test nie osiągnął nawet tego, to firma jest produkcyjnie gotowa do relatywnie szybkiego kolejnego lotu. Na tym etapie impakt na program Artemis nie byłby znaczny. Dla SpaceX głównymi zagrożeniami są raczej te zdarzenia, które spowodowałyby poważne zahamowanie prac. Do takich należą krytyczne uszkodzenie stanowiska z wieżą startową albo nieporozumienia z FAA decydujące o zgodzie na loty testowe.
Nie tylko NASA, ale i znaczna część przemysłu kosmicznego czeka na wprowadzenie Starshipa do regularnego użytku. Jak bardzo może on zrewolucjonizować rynek?
Rynek wynoszenia ładunków orbitalnych charakteryzuje się dużą bezwładnością, jeśli chodzi o reakcję klientów. Duży udźwig i powiększony gabaryt oferowany przez Starshipa może nie znaleźć odbiorców natychmiast. Dobrą analogią niech będzie pojawienie się Falcona Heavy. Potrzeba było kilku lat, żeby po pierwszych lotach dotrzeć do właściwego klienta. W tym przypadku wojska USA. Starship wzbudza wielkie zainteresowanie i media informują o kolejnych pomysłach jego zastosowania.
Przykładami są transport dużych teleskopów kosmicznych albo nowych stacji kosmicznych. Wdrożenie Starshipa zweryfikuje realność tych pomysłów, bo na końcu zawsze musi się znaleźć klient z budżetem. SpaceX ma świadomość tego stanu rzeczy i już zadbało o początkowe zlecenia dla Starshipa. Rakieta jest obecnie wyskalowana do transportu satelitów Starlink kolejnych generacji oraz jako lądownik księżycowy dla NASA. To powinno dać firmie czas na poszukiwanie kolejnych klientów.
Rozwojem rakiety przygląda się także amerykańskie wojsko. Sporo mówi się o wykorzystania Starshipa do projektu „Rocket Cargo”, którego celem jest rozwinięcie zdolności do szybkiego wysyłania ładunków w dowolne miejsce na świecie. Czy twoi zdaniem ta koncepcja jest rzeczywiście wykonalna i Starship jest do tego odpowiednim systemem?
Amerykańskie Wojsko dysponuje najwyższym budżetem na świecie. Poza utrzymaniem i rozwojem sił zbrojnych, środki są lokowane w różnorodnych projektach. Chodzi o budowanie zdolności i przewag w szerokim spektrum działań. Wydaje mi się jednak, że transport ładunków militarnych Starshipem w obrębie Ziemi jest traktowany raczej eksperymentalnie.
Możliwe, że celem jest samo przyjrzenie się tej metodzie, tak na wszelki wypadek. Jeśli studium wykonalności okazałoby się obiecujące, to możliwe, że wojsko byłoby skłonne przeprowadzić ze SpaceX testowe transporty, ale bez nadziei na realne wdrożenie rozwiązania. Niemniej nie miałbym nic przeciwko, gdyby moje słowa zestarzały się podobnie do artykułu The Engineering Magazine z 1909 roku. Nie wróżono w nim przyszłości wynalazkowi braci Wright.
Największym marzeniem Elona Muska jest zapewne załogowe lądowanie na Marsie, do czego niezbędny będzie Starship. Ile czasu potrzebne jest twoim zdaniem firmie SpaceX, aby zrealizować takie przedsięwzięcie?
W tej chwili określenie nawet przybliżonej daty załogowej misji marsjańskiej jest niemożliwe. Jakiekolwiek zapewnienia Elona Muska należy traktować z rezerwą. To element roztaczania pewnej wizji przyszłości i firmowego PR. Uważam jednocześnie, że dzisiaj Starship to jedyne przedsięwzięcie, które może realnie dorowadzić do misji załogowej na Czerwoną Planetę. Ale tylko w partnerstwie z instytucją rządową, taką jak NASA. Pytanie nie brzmi »Kiedy?«, tylko »Pod jakimi warunkami?«.
SpaceX może postąpić podobnie, co w przypadku swojej kapsuły Dragon 2. Tam najpierw budowano pod dyktando i potrzeby NASA. Później zaczęto dopiero używać Dragon do misji prywatnych. Marsjański Starship powinien być kalką tego podejścia. SpaceX najpierw dostarczy statek w wersji załogowego lądownika księżycowego programu Artemis dla NASA. Kolejnym krokiem będzie nabranie doświadczenia i uruchomienie analogicznych misji prywatnych. To da podstawy do projektowania misji marsjańskiej.
Dziękuje za rozmowę
Autor. SpaceX
Autor. Elon Musk/X
Autor. SpaceX
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/przed-nami-trzeci-lot-rakiety-starship-rozwija-sie-w-imponujacy-sposob

Przed nami trzeci lot rakiety Starship. Rozwija się w imponujący sposób.jpg

Przed nami trzeci lot rakiety Starship. Rozwija się w imponujący sposób2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Megarakieta poleciała w kosmos. Nie bez problemów [WIDEO]
2024-03-14. ŁZ.
 Operator SpaceX utracił kontakt z megarakietą Starship podczas ponownego wejścia w atmosferę. Po 14 czasu polskiego rakieta wystartowała z kosmodromu w Teksasie i odłączyła się od boostera na wysokości 72 kilometrów nad ziemią.
SpaceX początkowo informował o sukcesie trzeciego startu swojej jednostki. Manewr uruchomienia silników był udany. Po 15 minutach Starship znajdował się w przestrzeni kosmicznej.
Według SpaceX, rakieta dotarła dalej niż przy poprzednich dwóch próbach, które zakończyły się eksplozjami. Po odłączeniu się od boostera pojazd miał ponownie wejść w atmosferę i wylądować na Oceanie Indyjskim. I właśnie przy ponownym wejściu w atmosferę SpaceX poinformował w internetowej transmisji o utracie łączności z jednostką, po czym okazało się, że uległa zniszczeniu.
Kolonizacja Księżyca i Marsa
Starship to budowana przez firmę SpaceX miliardera Elona Muska rakieta, która ma wynosić największe ładunki na orbitę i znacząco zmniejszyć koszty takiego transportu, ale także ma mieć kluczowy udział w kolonizacji Księżyca i Marsa.
Dotychczas przeprowadzono dwa loty próbne całego systemu Starship. Ostatni w listopadzie ubiegłego roku. W obu przypadkach doszło do eksplozji.
źródło: IAR
Megarakieta firmy SpaceX poleciała w kosmos. Nie bez problemów

TVP INFO
https://www.tvp.info/76432332/rakieta-starship-spacex-poleciala-w-kosmos-nie-bez-problemow-wideo

Megarakieta poleciała w kosmos. Nie bez problemów [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2024 roku
2024-03-15. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2024 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 15 marca 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów.
•    w 2023 roku odkryć było 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
•    2008 TC3 (nad Sudanem)
•    2014 AA (nad Atlantykiem)
•    2018 LA (nad Botswaną)
•    2019 MO (okolice Puerto Rico)
•    2022 EB5 (okolice Islandii)
•    2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
•    2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
•    2024 BX1 (nad Niemcami)
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska).
https://kosmonauta.net/2024/03/planetoidy-neo-w-2024-roku/

Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)