Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Porażka Chin. Nieudana misja księżycowa
2024-03-18. Mateusz Mitkow
Chińska Republika Ludowa przeprowadziła start systemu nośnego Chang Zheng 2C (Długi Marsz 2C), którego celem było wyniesienie nowych urządzeń w kierunku orbity Księżyca. Misja zakończyła się niepowodzeniem.
W ostatnich dniach Państwo Środka podjęło próbę wyniesienia ładunków na orbitę naturalnego satelity Ziemi. Z dostępnych informacji wynika, że misja, do której został wykorzystany system nośny Chang Zheng 2C, zakończyła się niepowodzeniem, ze względu na nieoczekiwaną anomalię w trakcie lotu. Problem techniczny dotyczył górnego stopnia rakiety (Yuanzheng-1S), który nie zdołał dotrzeć do docelowej orbity.
Jak wynika z dostępnych informacji, chińskie satelity opisywanej misji niedługo spłoną w ziemskiej atmosferze. Xinhua nie podała żadnych szczegółów na temat charakteru satelitów, nie informowano wcześniej o planach ich wystrzelenia, a także o ich dokładnym przeznaczeniu. Obecnie wiemy, że były to jednostki o oznaczeniu DRO-A i DRO-B i przeznaczeniu komunikacyjno-nawigacyjnym. Miały współpracować z satelitą DRO-L, który znajduje się na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO).
Celem ich wystrzelenia było testowanie technologii wspomagającej poprawne działanie urządzeń umieszczanych na orbicie Księżyca, a dokładniej na tzw. wysoce wstecznej orbicie księżycowej (ang. Lunar Distant Retrograde Orbit; DRO). Była ona testowane przez Państwo Środka już wcześniej, podczas misji Chang’e 5 w 2022 r. Została również wykorzystana podczas misji Artemis I, dokładniej w locie kapsuły Orion. Zwróćmy jednak uwagę, że obie misji zakończyły się sukcesem. Tym razem Chiny muszą pogodzić się z porażką.
Cały czas jednak na LEO znajduje się satelita DRO-L, który będzie potrzebny do planowanej na bieżący rok misji Chang’e 6, której celem jest pobranie i transport na Ziemię próbek księżycowego regolitu z niewidocznej (z perspektywy naszej planety) strony Srebrnego Globu. W tejże misji zostanie wykorzystany satelita przekaźnikowy Queqiao-2, którego wyniesienie zaplanowano na 20 marca br., a zatem wcześniej niż główna sonda misji.
Obecny rok może być rekordowym dla Chin pod względem przeprowadzonych startów swoich rodzimych rakiet nośnych. Państwo Środka planuje wykonać około 100 wystrzeleń, z których najważniejszym będzie wspomniane rozpoczęcie misji Chang’e 6. Sprowadzenie księżycowego materiału z przeciwnej strony Księżyca będzie osiągnięciem, którego nie dokonało do tej pory żadne inne państwo. Dla naukowców będzie to stanowiło również kamień milowy w kwestii badań i nauk o Księżycu

Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/porazka-chin-nieudana-misja-ksiezycowa

Porażka Chin. Nieudana misja księżycowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX idzie w satelity szpiegowskie
2024-03-18.A.B.
SpaceX w ramach nowego kontraktu rozpoczęła budowę nowoczesnych satelitów szpiegowskich, które następnie ma wynieść na orbitę okołoziemską.
O sprawie jako pierwszy napisał Reuters wskazując, że SpaceX poprzez swoją spółkę-córkę Starshield buduje dużą sieć satelitów szpiegowskich dla Narodowego Biura Rozpoznania (NRO).  
Megakonstelację satelitów mają trafić na niską orbitę okołoziemską, skąd będą fotografować powierzchnię Ziemi i śledzić cele oraz monitorować aktywność wojskową w dowolnym miejscu na Ziemi.
Starty prototypów

System ma być odporny na ataki wrogich sił kosmicznych i ma wynieść ten sektor na zupełnie nowy poziom zaawansowania.  

W mediach pojawiają się informacje, że SpaceX ma już za sobą starty kilkunastu prototypów satelitów, które miałyby tworzyć sieć Starshield.

Projekt wart 1,8 mln dolarów
Wcześniej amerykańskie media donosiły, że jedna z agencji wywiadu zabezpieczyła finansowanie na poziomie 1,8 mln dol. na projekt dotyczący bezpieczeństwa wojskowego.
Dotąd satelity szpiegowskie były wysyłane na wyższe orbity. Było ich mało i obserwowały duże połacie Ziemi. Na niższej orbicie satelity potrzebują mniej czasu na okrążenie Ziemi dzięki temu każde miejsce na globie będzie częściej i dokładniej fotografowane.
źródło: focus.pl

Nowa sieć satelitów może zwiększyć możliwość rejestrowania zagrożeń dla bezpieczeństwa USA (fot. Brandon Bell/Getty Images)

TVP INFO
https://www.tvp.info/76496483/spacex-rozpoczela-budowe-nowoczesnych-satelitow-szpiegowskich

SpaceX idzie w satelity szpiegowskie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baryton czerwonych olbrzymów udoskonala pomiary odległości kosmicznych
2024-03-18.
Świeże spojrzenie na czerwone olbrzymy oferuje kluczowy wgląd w pomiary kosmicznych odległości oraz sposób pomiaru ekspansji Wszechświata z najwyższą dokładnością.
W nieustannie rozszerzającym się Wszechświecie mierzenie kosmicznych odległości jest jak próba znalezienia niezawodnej linijki w ogromnej, stale rozciągającej się tkaninie. Jednym z narzędzi używanych przez astrofizyków jest stała Hubble’a (H0), która mierzy szybkość rozszerzania się Wszechświata i określa jego wiek oraz obserwowalny rozmiar.

Nie ma jednomyślności co do wartości H0 ze względu na sprzeczne pomiary pochodzące z różnych obiektów niebieskich. Ta dyskusja oznacza, że nasza wiedza na temat podstawowej fizyki Wszechświata jest niekompletna. Jest to kwestia o wysokim znaczeniu, a kluczem do znalezienia rozwiązania jest znaczna poprawa dokładności pomiarów odległości opartych na gwiazdach.

Teraz badanie przeprowadzone przez pierwszego autora artykułu, prof. EPFL Richarda I. Andersona, byłego stażystę EPFL Nolana Koblischke i Laurenta Eyera udoskonala kosmiczne pomiary odległości przy użyciu sygnałów dźwiękowych z czerwonych olbrzymów: Odkryliśmy, że oscylacje akustyczne czerwonych olbrzymów mówią nam, jak najlepiej mierzyć odległości kosmiczne za pomocą metody końcówki asymptotycznej gałęzi olbrzymów – powiedział Anderson.

Pomiar kosmicznych odległości za pomocą czerwonych olbrzymów
Wyjaśnijmy kilka terminów. „Czerwone olbrzymy” to starzejące się gwiazdy. Przybierają one czerwonawy odcień, gdy wyczerpują wodór w swoich jądrach i wykorzystują wodór zewnętrzny, co czyni je większymi i chłodniejszymi.

Na diagramach astronomicznych ewolucja ta prowadzi do powstania „gałęzi czerwonych olbrzymów”, czyli odchylenia wynikającego ze zwiększonej jasności gwiazdy. Końcówka gałęzi czerwonych olbrzymów to punkt krytyczny, w którym gwiazdy te zapalają hel, odwracając ewolucję jasności.

Końcówka gałęzi czerwonych olbrzymów, zaznaczona na diagramie mniejszą liczbą jaśniejszych gwiazd, służy jako „świeca standardowa” do pomiarów odległości kosmicznych. Porównując jej znaną jasność z jasnością obserwowaną w odległych galaktykach, astronomowie mogą obliczyć odległość do niej.

Śpiew w ciemnościach
Naukowcy przeanalizowali dane z Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE) i misji Gaia w celu zbadania czerwonych olbrzymów w Wielkim Obłoku Magellana, który jest pobliską galaktyką towarzyszącą krążącą wokół Drogi Mlecznej i służącą jako kluczowe laboratorium do zrozumienia fizyki gwiazd.

W zaskakujący sposób naukowcy odkryli, że wszystkie gwiazdy na końcówce gałęzi olbrzymów w rzeczywistości okresowo zmieniają jasność; fale dźwiękowe przemieszczają się przez gwiazdy jak trzęsienia ziemi na Ziemi, powodując oscylacje. Chociaż oscylacje te były wcześniej znane, ich znacznie dla pomiarów odległości zostało pominięte. Teraz jednak pozwoliły one naukowcom rozróżnić gwiazdy według wieku, oferując bardziej zróżnicowane podejście do pomiaru odległości we Wszechświecie.

Anderson wyjaśnił: Młodsze czerwone olbrzymy w pobliżu końcówki gałęzi olbrzymów są nieco mniej jasne niż ich starsi kuzyni, a oscylacje akustyczne, które obserwujemy jako wahania jasności, pozwalają nam zrozumieć, z jakim typem gwiazd mamy do czynienia: starsze gwiazdy oscylują z niższą częstotliwością – tak jak baryton śpiewa głębszym głosem niż tenor!.

To rozróżnienie ma kluczowe znaczenie dla zapewnienia bardzo dokładnych pomiarów odległości wymaganych w kosmologii i uzyskania najlepszej mapy lokalnego Wszechświata, ponieważ czerwone olbrzymy występują praktycznie w każdej galaktyce.

W badaniu zidentyfikowano również kilka ulepszeń metody pomiaru odległości korzystając z końcówki gałęzi olbrzymów, które są niezbędne do zrozumienia ostatnich debat na temat stałej Hubble’a. Teraz, gdy możemy rozróżnić wiek czerwonych olbrzymów, które tworzą końcówkę gałęzi olbrzymów, będziemy w stanie jeszcze bardziej ulepszyć pomiar stałej Hubble’a na tej podstawie – powiedział Anderson. Takie ulepszenia pozwolą na dalsze testowanie stałej Hubble’a i mogą doprowadzić do przełomowych odkryć w zakresie podstawowych procesów fizycznych, które decydują o ewolucji Wszechświata.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    EPFL
•    Urania
Wielki Obłok Magellana. Źródło: CTIO/NOIRLab/NSF/AURA/SMASH/D. Nidever (Montana State University) Obróbka zdjęć: Travis Rector (University of Alaska Anchorage), Mahdi Zamani i Davide de Martin

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/03/baryton-czerwonych-olbrzymow-udoskonala.html

Baryton czerwonych olbrzymów udoskonala pomiary odległości kosmicznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fizyk z kontrowersyjną teorią. Wszechświat nie zawiera ciemnej materii

2024-03-18. Sandra Bielecka
Fizyk teoretyczny Rajendra Gupta opublikował swoją najnowszą analizę naukową sugerującą, że jego wcześniejsze badania są poprawne. Mówią one o tym, że obecnie przyjęty wiek Wszechświata to sztuczka światła ukrywająca jego prawdziwie starożytny stan. Według Gupty Wielki Wybuch mógł mieć miejsce 26,7 miliardy lat temu, czyli jest dwa razy starszy niż do tej pory sądzono.

Fizyk teoretyczny potwierdza swoją własną teorię
W zeszłym roku zrobiło się głośno o fizyku teoretycznym z Uniwersytetu w Ottawie w Kanadzie, gdy opublikował dość niezwykłą propozycję dotyczącą rzeczywistego wieku Wszechświata. Zaproponował wtedy wyjaśnienie łączące teorię rozszerzającego się Wszechświata z pobocznym wyjaśnieniem znanym jako hipoteza zmęczonego światła.  
Zaproponowana przez Guptę teoria miała w racjonalny sposób wyjaśniać, dlaczego niektóre z najdalszych galaktyk wyglądają zaskakująco dojrzale jak na układy gwiezdne w szacowanym dla nich wieku. Według artykułu obecnie przyjęty wiek Wszechświata to sztuczka światła i w rzeczywistości jest on dwa razy starszy i liczy 26,7 miliardów lat.  
Teraz Gupta idzie dalej, potwierdzając zeszłoroczne wyniki, a najnowsze badania opublikowała w czasopiśmie „The Astrophysical Journal”.
Oszacowanie wieku Wszechświata

Wyniki badania potwierdzają, że nasze wcześniejsze założenia dotyczące wieku Wszechświata wynoszącego 26,7 miliarda lat pozwoliły nam odkryć, że Wszechświat nie potrzebuje ciemnej materii do istnienia.
Twierdzi Gupta.

Według standardowej kosmologii przyśpieszona ekspansja Wszechświata spowodowana jest ciemną energią, jednak według Gupty jest spowodowana osłabieniem sił natury podczas jej rozszerzania. Jak fizyk to tłumaczy? Gdy cofniemy się do początków przed przyspieszeniem ekspansji, okaże się, że pustka przestrzeni kosmicznej przestała być bardzo pusta około 13,7 miliarda lat temu. Czyli dokładnie tyle, ile obecnie sugerują przyjęte modele, odnosząc się do wieku Wszechświata. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że niektóre z nowoodkrytych galaktyk wydają się zaskakująco dojrzałe jak na swój wiek.  
Naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy istniejące modele ewolucji galaktyk i czarnych dziur wymagają poprawek, czy Wszechświat jest znacznie starszy niż przyjęto.  
W kosmosie rządzą określone siły
Obecnie przyjęte modele kosmologiczne opracowano na podstawie ściśle przyjętych założeń. Mówią one o pewnych niezmiennych przez cały czas siłach rządzących interakcjami cząstek. Jednak Gupta kwestionuje konkretny przykład „stałej sprzężenia”, jednocześnie zadając pytanie, jak ona może wpłynąć na ekspansję w wyczerpująco długich okresach.  
Swoją teorię opiera na starym pomyśle, który pojawił się już prawie sto lat temu. Mowa tutaj o teorii zmęczonego światła. Światło potrzebuje określonego czasu, aby przebyć określony odcinek. Nie bez przyczyny odległości w kosmosie podaje się w latach świetlnych. Śledząc szlak światła, astronomowie są w stanie mniej więcej określić, kiedy Wszechświat był najbardziej zwartą objętością, kipiącą skoncentrowaną energią.  
Jednak istnieje jeszcze jedna teoria, dlaczego światło w oddali wydaje się bardziej czerwone. Szwajcarski astronom Fritz Zwicky w 1929 roku wysnuł teorię sugerującą, że biorąc pod uwagę, jak ogromne obszary pokonuje światło, po drodze musi tracić energię, a mniej energii to mniejsza częstotliwość i dłuższe fale, co za tym idzie, światło „zmęczyło się”.  
Teoria Gupty
W wersji Gupty konsekwencje hipotezy zmęczonego światła wpływają na ekspansję Wszechświata, co określa się jako współzmiennicze stałe sprzężenia plus zmęczone światło, czyli CCC+TL. Eliminuje to tajemnicze siły pchające ciemną energię, jednocześnie podkreślając rolę w ekspansji Wszechświata zmieniających się interakcji pomiędzy znanymi cząsteczkami.  

W najnowszej pracy Gupta stara się wykorzystać CCC+TL do wyjaśnienia fluktuacji w rozprzestrzenianiu się materii widzialnej w przestrzeni. Spowodowana miałaby być falami dźwiękowymi w młodziutkim Wszechświecie oraz mikrofalowym promieniowaniem tła. Teoria wydaje się dobrze współgrać z pewnymi cechami szczątkowych ech światła i dźwięku obecnych we Wszechświecie, jednak równocześnie musielibyśmy porzucić pogląd, że ciemna materia również istnieje.  
Na ten moment Wszechświat oficjalnie liczy 13,7 miliarda lat, mimo kilku drobnych niedociągnięć.

Wszechświat jest dwa razy starszy niż do tej pory sądzono? /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-fizyk-z-kontrowersyjna-teoria-wszechswiat-nie-zawiera-ciemne,nId,7397225

Fizyk z kontrowersyjną teorią. Wszechświat nie zawiera ciemnej materii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z najjaśniejszych gwiazd na niebie dziwnie się zachowuje. Znamy powód

2024-03-18. Dawid Długosz
Betelgeza to jedna z najjaśniejszych gwiazd na nocnym niebie. Wiemy, że za jakiś czas ma eksplodować i obecnie prowadzone są jej liczne obserwacje. Astronomowie dostrzegli dziwne zachowanie obiektu. Betelgeza wydawała się zbyt szybko obracać, ale naukowcy prawdopodobnie znają rozwiązanie zagadki tej anomalii.

Nocne niebo zawiera mnóstwo gwiazd i część z nich stanowią bardzo jasne obiekty. W czołówce takich znajduje się Betelgeza. Jest to czerwony nadolbrzym, który jest jedną z najjaśniejszych gwiazd widocznych z Ziemi. Astronomowie zaobserwowali na tym obiekcie niepokojące anomalie. Co to takiego?
Pomiary gwiazdy Betelgeza wykazały dziwne anomalie
Betelgeza od kilku lat wykazuje zmiany obejmujące jasność i dlatego skupia uwagę astronomów. Ci postanowili przeprowadzić pomiary radiowe zmieniającego się światła. Te wykazały, że obiekt mógł obracać się z prędkością nawet 5 km/s, czyli bardzo szybko.

Naukowcy doszli do wniosku, że proces odbywa się zdecydowanie zbyt szybko. W przypadku gwiazd rocznika Betelgezy powinno to następować co najmniej dwa rzędy wielkości wolniej. Co więc się tam dzieje? Odpowiedź na to pytanie ma zespół kierowany przez astrofizyka Jing-Ze Ma z Instytutu Astrofizyki Maxa Plancka w Niemczech.

Uczeni przyjrzeli się zebranym danym i doszli do wniosku, że Betelgeza prawdopodobnie nie obraca się za szybko. Analiza może być błędna i wynika z burzliwości gwiazdy. Jej wrząca powierzchnia tworzy iluzję szybkiej rotacji, ale jest to wyłącznie złudzenie.
Betelgeza to czerwony nadolbrzym u kresu życia
Betelgeza jest wielką gwiazdą typu czerwony nadolbrzym. Gdyby obiekt został umieszczony w Układzie Słonecznym, to rozmiarami sięgałby niemal do orbity Jowisza. Gwieździe pomału kończy się paliwo i spuchła do ogromnych rozmiarów. W bliżej nieokreślonej przyszłości eksploduje i podobny los za kilka mld lat spotka Słońce.

Dziwne zachowanie Betelgezy wynika z procesów zachodzących na powierzchni, które są burzliwe. Podobne mamy na Słońcu, ale w przypadku czerwonego nadolbrzyma przyjmują one niesamowite rozmiary. Dla przykładu komórki konwekcyjne mogą mieć rozmiary wielkości orbity Ziemi! Tego typu gwiazdy skrywają przed nami jeszcze wiele tajemnic.

mówi astronom Andrea Chiavassa z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych
Dokładniejsze zbadanie gwiazd jak Betelgeza pozwoli nam lepiej przewidzieć to, co kiedyś czeka Słońce. Ono również kiedyś spuchnie do wielkich rozmiarów, a potem eksploduje i zamieni się w białego karła. Na szczęście dla nas nastąpi to dopiero za kilka mld lat.

Betelgeza to jedna z najjaśniejszych gwiazd na nocnym niebie. /ESO/Digitized Sky Survey 2/CC BY 4.0 /Wikimedia

Symulacje pomiarów gwiazdy Betelgeza przeprowadzono m.in. na danych z teleskopu ALMA. /Ma et al., ApJL, 2024 /materiał zewnętrzny

3D simulation of Betelgeuse's boiling surface mimicking rotation
https://www.youtube.com/watch?v=s9QbzA6aHm4

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-jedna-z-najjasniejszych-gwiazd-na-niebie-dziwnie-sie-zachowu,nId,7397140

Jedna z najjaśniejszych gwiazd na niebie dziwnie się zachowuje. Znamy powód.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tropiąc meteoryty - najstarsze kawałki materii na Ziemi
2024-03-18.
Ewelina Krajczyńska

Meteoryty to najstarsze kawałki materii, które możemy znaleźć na Ziemi. Naukowcy precyzyjnie wyliczają ich wiek na 4,567 mld lat. Jak znaleźć własny meteoryt? Po czym go rozpoznać? I gdzie w Polsce wciąż można znaleźć ich najwięcej? Opowiada o tym prof. Szymon Kozłowski, astronom i znawca meteorytów.
Była sobota 20 stycznia br., gdy węgierski astronom Krisztián Sárneczky o godz. 22.48 w Obserwatorium Konkoly na Węgrzech odkrył poruszający się na niebie świecący punkt, małą planetoidę. Natychmiast powiadomił innych astronomów na świecie, którzy za pomocą teleskopów wycelowanych w niebo potwierdzili to odkrycie. Naukowcy szybko wyliczyli, że za niecałe trzy godziny obiekt ten uderzy w Ziemię. Obliczono, że stanie się to 21 stycznia br. o godz. 1.32 w nocy, w odległości 50 do 100 km na zachód od Berlina. I tak się też stało. Bryła materii wpadając w ziemską atmosferę rozpadła się na wiele małych fragmentów, które zakończyły swą kosmiczną podróż w pobliżu niemieckiej stolicy.
NIEPOZORNY KAMYK SPOD BERLINA
“Gdy już poznaliśmy przybliżone miejsce spadku, pozostało pojechać i poszukać pozostałości tej małej planetoidy, czyli leżących na ziemi meteorytów. Pierwsza grupa poszukiwaczy, która dotarła na miejsce pochodziła z Polski. Czwartego dnia po spadku na Ziemię znaleźli oni pierwszy meteoryt o wadze 171 g” - wspomina prof. Szymon Kozłowski, astronom pracujący w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego, a przy tym członek Polskiego Towarzystwa Meteorytowego.
Okazało się, że znaleziony okaz jest bardzo nietypowy. Wyglądał zupełnie inaczej niż najczęściej spotykane meteoryty, dlatego wszyscy tak długo go szukali. Ba! - ślady wokół wskazywały, że był wielokrotnie mijany i nierozpoznany przez innych poszukiwaczy. W historii Europy był to drugi spadek tak specyficznych meteorytów kamiennych – achondrytów, czyli fragmentów z powierzchni dużej planetoidy lub planety.
“Z kolegami poszukiwaczami meteorytów postanowiliśmy spróbować szczęścia i także pojechaliśmy w okolice miejscowości Ribbeck w Niemczech. Przez pierwsze trzy dni poszukiwań niczego nie udało nam się znaleźć, mimo że w okolicy, w której prowadziliśmy poszukiwania, znaleziono już kilkanaście meteorytów. Wyprawa ta zakończyła się fiaskiem. Dopiero tydzień później, podczas drugiego wyjazdu, udało mi się znaleźć mały fragment meteorytu ważący nieco ponad pięć gramów. Miał charakterystyczną dla meteorytów skorupę obtopieniową, powstającą w trakcie przelotu meteorytu przez atmosferę, aczkolwiek dużo jaśniejszą, niż ma to miejsce zazwyczaj. Meteoryt ten był pęknięty, wewnątrz wyglądał dość podobnie do ziemskich kamieni” - opisuje rozmówca Nauki w Polsce.
Do tej pory z asteroidy 2024 BX1, jak ją oficjalnie nazwano, znaleziono około 140 okazów meteorytów, które ważą łącznie 1,5 kg. Meteoryty biorą swoje nazwy od najbliższej miejscowości spadku; tym razem międzynarodowe towarzystwo meteorytowe nadało mu oficjalną nazwę: meteoryt Ribbeck.
Prof. Kozłowski na co dzień jest zawodowym astronomem i zajmuje się zagadnieniami związanymi z astronomią pozagalaktyczną. Meteoryty to jego pasja, o której opowiada m.in. na kanale w serwisie YouTube „W Gabinecie Astronoma” https://www.youtube.com/@WGabinecieAstronoma
Założona w 2000 roku przez niego kolekcja meteorytów liczy obecnie około 160 okazów. “Kiedy byłem dzieckiem, jeszcze w czasach PRL, w moje ręce trafiła maleńka książka ‘Zagadka meteorytu Morasko’ – na dzisiejsze standardy mała, brzydka i szara, lecz odkrywająca tajemnice spadku meteorytów i najprawdopodobniej powiązanych z nimi kraterów znajdujących się niedaleko Poznania. W Zielonej Górze, z której pochodzę, w tamtych czasach nie było możliwości obejrzenia meteorytów. Gdy już mogłem sobie na to pozwolić, kupiłem więc kilka. A najważniejszy z tamtej serii to mały okaz meteorytu Pułtusk, który spadł niedaleko Pułtuska” - opisuje.
"MEKKA" MORASKO
Jego ulubionym okazem w kolekcji jest jednak jeden z meteorytów Morasko. W okolicach Moraska, które kiedyś było oddzielną miejscowością, dziś jest północną dzielnicą Poznania, od 1914 r. znajdowane są tzw. meteoryty żelazne. Jest tam aż siedem kraterów meteorytowych, dookoła których do dziś znaleziono około tysiąca meteorytów. Sześć z nich znajduje się w kolekcji prof. Kozłowskiego.
Największe dwa okazy znalezione w okolicach Moraska ważą 271 i 261 kg. “W mojej kolekcji największy meteoryt z tego spadku waży 3 kg, drugi 806 gramów. Ten drugi jest jednak bardzo ciekawy, bo jest to tzw. szrapnel. Kiedy duży meteoryt żelazny uderza w Ziemię, to czasem zostaje rozerwany na strzępy i to jest właśnie taki metalowy odłamek” - opisuje astronom.
Meteoryty są fragmentami pozaziemskich ciał z naszego Układu Słonecznego. Powstawał on z chmury gazu i pyłu, która zapadała się pod wpływem grawitacji. W centrum zagęszczenia powstało Słońce, a z materii dookoła utworzył się dysk. W dysku tym materia połączyła się w planety, księżyce, planetoidy. Te ostatnie najczęściej krążą między Marsem a Jowiszem i znamy ich obecnie blisko 1,5 mln.
Najmniejsze planetoidy o promieniu poniżej 10 km pozostają w stanie pierwotnym od czasów powstania Układu Słonecznego. Fragmenty tych ciał spadają czasami na Ziemię w postaci meteorytów – tzw. chondrytów. Blisko 90 proc. meteorytów, które spadają na Ziemię pochodzi właśnie z takich małych planetoid. Pomiary izotopowe pierwiastków w tych skałach dostarczają nam informacji na temat ich wieku i wskazują na 4,567 mld lat. To właśnie ten moment w historii uznawany jest za początek naszego Układu Słonecznego.
Tego rodzaju meteoryty, czyli chondryty, składają się w większości z kilku minerałów: oliwinów i piroksenów. Z podobnych minerałów składa się płaszcz naszej planety, czyli skały pod płytami kontynentalnymi. Chondryty są meteorytami kamiennymi, ale w środku mają trochę drobinek żelaza.
Jak wygląda spadek meteorytu na Ziemię? “Gdy bryła materii zaczyna zderzać się na wysokości 100 km z ziemską atmosferą, pojawia się tarcie. Powierzchnia skały nagrzewa się do 10-15 tys. stopni Celsjusza, materia topi się, wszystkie ostre brzegi skały zaokrąglają się. Spadający obiekt bardzo jasno świeci, a my widzimy jego przelot w postaci tzw. bolidu. Po spadku kamień pokryty jest czarną skorupą obtopieniową” - tłumaczy prof. Kozłowski.
TYPOWY JAK METEORYT
Jak rozpoznać prawdziwy meteoryt i odróżnić go od przypadkowego kamienia? Prof. Kozłowski wyjaśnia, że 80-90 proc. meteorytów wygląda podobnie, to czarne lub rdzawe kamienie ze skorupą obtopieniową, wszystkie ich brzegi są zaokrąglone, najczęściej nie mają ostrych krawędzi. W związku z tym, że 10-20 proc. ich składu stanowi metaliczne żelazo, gdy do meteorytu przyłożymy magnes, to powinien się on przyczepić. Również wykrywacze metali dobrej klasy powinny reagować na meteoryty kamienne - chondryty. Gdy weźmiemy do jednej ręki taki meteoryt, a do drugiej zwykły kamień ziemski o tym samym rozmiarze, to ten pierwszy będzie wydawał się cięższy.
Niektóre meteoryty mogą w całości składać się z żelaza z kilkuprocentowym dodatkiem niklu. Mówimy o nich „meteoryty żelazne”. Pochodzą z wnętrza dużych planetoid, o promieniu powyżej 10 kilometrów. Na samym początku planetoidy te zawierały pierwiastki promieniotwórcze, które spontanicznie rozpadały się tworząc inne pierwiastki czy izotopy. W takim samorzutnym rozpadzie emitowane było ciepło. Duża planetoida nagrzewała się tak bardzo, że jej wnętrze ulegało stopieniu, podczas którego ciężkie pierwiastki, takie jak żelazo czy nikiel, opadały do środka tworząc żelazne jądro. Gdy taka planetoida rozpada się podczas zderzenia z inną planetoidą, fragmenty jej żelaznego jądra mogą swobodnie poruszać się w przestrzeni kosmicznej, by po milionach lat spaść na Ziemię.
Na samej powierzchni dużych planetoid, ale też Marsa i Księżyca występują skały bardzo podobne do skał ziemskich, nie zawierające metalicznego żelaza. Gdy taka skała spadnie na Ziemię w postaci meteorytu, to będzie on czarny, ale nie będzie zawierał metalicznego żelaza, a co za tym idzie - magnes się już do niego nie przyczepi.
Jak wyjaśnia ekspert, meteoryty w Polsce można kupować, sprzedawać, wymieniać, kolekcjonować. Tych znalezionych w Polsce nie można jedynie wywozić poza kraj.
“Pierwszy i podstawowy sposób poszukiwania meteorytów jest taki, że możemy pojechać w miejsce, gdzie wiemy, że kiedyś spadł deszcz meteorytów. W Polsce jest takich lokalizacji kilka” - opisuje prof. Kozłowski.
W 1868 roku, 10 km od miasta Pułtusk, miał miejsce największy na świecie spadek deszczu meteorytów kamiennych. Na raz spadło wówczas 70 do 100 tys. meteorytów. Do dziś znaleziono 10 tysięcy z nich. “Są praktycznie we wszystkich kolekcjach meteorytów na świecie. Na polach w okolicach Pułtuska musiało jeszcze sporo ich zostać, więc można poszukać właśnie tam. Ja sam żadnego meteorytu w tym miejscu jeszcze nie znalazłem, ale moi koledzy poszukiwacze owszem” - przyznaje prof. Kozłowski.
Drugim takim miejscem w Polsce będą okolice Łowicza. W 1935 roku, 10 km na południowy zachód od tej miejscowości spadł deszcz meteorytów żelazno-kamiennych. Około 60 meteorytów już tam znaleziono. Co kilka lat dowiadujemy się o pojedynczych odkryciach kolejnych fragmentów.
Trzecim miejscem w Polsce jest wspomniane już Morasko, gdzie znaleziono dotąd ok. 1 tys. meteorytów, ale wciąż znajdowane są nowe.
Z WIADERKIEM PRZEZ PUSTYNIĘ
“Drugi sposób, mocno praktykowany od około 20 lat, to wyjazdy na pustynię. Wszędzie gdzie spojrzeć widzimy żółty piasek, jedziemy samochodem i nagle widzimy czarny kamień - co to może być innego, jak nie meteoryt? Wszystkie czarne kamienie wrzuca się więc do wiaderka i przywozi do Polski. Niektórzy poszukiwacze zebrali setki takich meteorytów. Warto dodać, że naukowcy robią dokładnie to samo, tylko planują wyprawy na Antarktydę i szukają czarnych kamieni na i lodzie” - opisuje prof. Kozłowski.
Od przynajmniej 20 lat na całym świecie – przypomina prof. Kozłowski - działają tzw. sieci bolidowe, czyli kamery wycelowane w niebo, które przez całą noc zapisują to, co na nim widać. Zapisują się więc także przeloty meteorów, spadające gwiazdy. “Gdy mamy przynajmniej trzy stacje, które notują zjawisko bolidu, to możemy obliczyć, pod jakim kątem wpadł w atmosferę, z jaką prędkością leciał i gdzie powinien spaść. Na mapie wyznacza się obszar spadku ewentualnych meteorytów. Jedzie się do takiego obszaru i szuka. Dokładnie tak było w przypadku nowego meteorytu z Niemiec” - podsumowuje badacz.
Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska-Wujec
ekr/ bar/
Źródło: Szymon Kozłowski

Źródło: Szymon Kozłowski

Źródło: Szymon Kozłowski

Źródło: Szymon Kozłowski

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101091%2Ctropiac-meteoryty-najstarsze-kawalki-materii-na-ziemi.html

Tropiąc meteoryty - najstarsze kawałki materii na Ziemi.jpg

Tropiąc meteoryty - najstarsze kawałki materii na Ziemi2.jpg

Tropiąc meteoryty - najstarsze kawałki materii na Ziemi3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz lepsze warunki do obserwacji komety 12P/Pons-Brooks nad Polskim niebem
2024-03-19. Andrzej
Z dnia na dzień do Słońca zbliża się kometa 12P/Pons-Brooks stwarzając dla obserwatorów nocnego nieba i fanów astrofotografii nie lada atrakcję. Do największego zbliżenia do Słońca komety 12P/Pons-Brooks dojdzie 21 kwietnia, a już 2 czerwca kometa zbliży się maksymalnie do Ziemi, jednak nie będzie wtedy widoczna z naszej półkuli. Aktualna jasność komety oscyluje w granicach 5,2 magnitudo co sprawia, że kometa jest w zasięgu małych lornetek oraz dobrze widoczna przez niewielkie teleskopy.
Kometę 12P/Pons-Brooks odkryli astronomowie Jean-Louis Pons (21 lipca 1812 r.) oraz William Robert Brooks (2 września 1883 r.). Orbita komety ma kształt bardzo wydłużonej elipsy, jej peryhelium znajduje się w odległości 0,77 j.a., aphelium zaś 33,47 j.a. od Słońca. Okres obiegu wokół Słońca wynosi 70,85 lat. Po raz ostatni kometa była, więc widoczna ponad 71 lat temu. Przewiduje się, że przy zbliżeniu do Słońca blask komety powinien osiągnąć wartość 4,4 magnitudo.

Najlepszy okres na obserwacje 12P/Pons-Brooks to najbliższe tygodnie, do około końca kwietnia (widoczność nisko nad horyzontem nieba). Obserwacje szczególnie gołym okiem należy prowadzić na terenach pozamiejskich z dala od sztucznego oświetlenia i miejskiego zgiełku po zachodzie słońca - najlepiej w okolicach godziny 19:30. Kometa aktualnie znajduje się na zachodnim horyzoncie nieba w okolicy Galaktyki Andromedy (M31). Pod koniec miesiąca znajdzie się w konstelacji Barana.
W celu ułatwienia lokalizacji wspomnianego obiektu poniżej zamieszczamy mapę przemieszczania się komety 12P/Pons-Brooks na najbliższe dni, która z całą pewnością będzie bardzo pomocna.
Zachęcamy wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.

Źródło: wikipedia.org, astronomia24.com, imo.net

Kometa 12P/Pons-Brooks 17.03.2024 r.
fot. Joseph

Widoczność komety 12P/Pons-Brooks od 19 do 31 marca 2024 r - godz. 19:00 czasu polskiego
(Kliknij na zdjęcie, aby powiększyć)

17.03.2024 Przesłane zdjęcie przez użytkownika Joseph

Astronomia24
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1368

Coraz lepsze warunki do obserwacji komety 12P.Pons-Brooks nad Polskim niebem.jpg

Coraz lepsze warunki do obserwacji komety 12P.Pons-Brooks nad Polskim niebem2.jpg

Coraz lepsze warunki do obserwacji komety 12P.Pons-Brooks nad Polskim niebem3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amatorzy znaleźli 15 rzadkich „aktywnych asteroid”. Wyjątkowe odkrycie

2024-03-19. Sandra Bielecka
Ponad 430 000 zdjęć przejrzanych przez 8 000 ochotników. Efekt? Znalezionych zostało 15 rzadkich obiektów. Niektóre z tych asteroid wykazują „aktywność” – przypominają ogony komet lub otoczki gazu i pyłu. Poszukiwania odbyły się w ramach projektu NASA Active Asteroids.
Układ Słoneczny skrywa wiele zagadek
Mimo że jesteśmy jego częścią, to w dalszym ciągu nie do końca zdajemy sobie sprawę ze wszystkich obiektów znajdujących się w obrębie Układu Słonecznego. W ramach projektu NASA Active Ateroids ogłoszono odkrycie aż 15 aktywnych steroid, które podważają konwencjonalną wiedzę na temat naszego układu planetarnego.  
Artykuł dotyczący prowadzonych badań został opublikowany w czasopiśmie „The Astronomical Journal”. Współautorami publikacji jest dziewięciu ochotników, którzy przyczynili się do odkrycia rzadkich obiektów. Jest to niezwykłe wyróżnienie dla astronoma-amatora. Ponad 8000 ochotników przejrzało 430 000 zdjęć z Kamery Ciemnej Energii (DECam) teleskopu Victoria M. Blanco w Chile.   
Jestem członkiem zespołu Active Asteroids od czasu, gdy zebrano pierwszą partię danych. Powiedzieć, że ten projekt stał się znaczącą częścią mojego życia, to mało powiedziane. Nie mogę się doczekać, aby każdego dnia klasyfikować tematy, o ile pozwala na to czas i zdrowie, i jestem niesłychanie zaszczycona możliwością regularnej współpracy z tak cenionymi naukowcami.
powiedziała wolontariuszka Tiffany Shaw-Diaz z Dayton w stanie Ohio.
Projekt Active Asteroids
Projekt Active Asteroids, czyli skąd wzięła się woda na Ziemi? To inicjatywa NASA mająca na celu odnalezienie wszelkich aktywnych asteroid w Układzie Słonecznym. Naukowcy przypuszczają, że są one prawdopodobnie źródłem wody na Ziemi, jednak, aby to potwierdzić, muszą odnaleźć jak najwięcej tych skalistych obiektów. Następnie będzie można na podstawie ich orbit zmapować rozmieszczenie wody w Układzie Słonecznym.   

Aktywne asteroidy to niezwykłe obiekty przypominające swoim wyglądem komety. Mogą mieć widoczne zarówno komy, jak i ogony złożone z otaczającego kometę gruzu. To właśnie te cechy skłaniają naukowców do ustaleń, że na tych obiektach znajduje się woda.  
Zbadanie ich dostarczy niezbędnych informacji na temat ewolucji oraz kształtowanie się Układu Słonecznego, w tym właśnie pochodzenia wody na Ziemi. Co więcej, aktywne asteroidy mogą w przyszłości pomóc w dalszej eksploracji kosmosu. Te same złoża lodu, które powodują ogony do złudzenia przypominające warkocze kometarne, mogą posłużyć do produkcji tlenu bądź paliwa do rakiet.
Projekt rozpoczął się w 2021 roku i dotychczas ukazało się w związki z nim sześć publikacji, a następne są w przygotowaniu. Na samym początku okazało się, że kamery ciemnej energii idealnie sprawdzają się w identyfikowaniu aktywności na bardzo małych obiektach. Dlatego też, do tych badań aktualnie wykorzystywane są teleskopy właśnie tego typu.  

 Dzięki jednemu z uderzeń komety, na Ziemi prawdopodobnie pojawiła się woda /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-amatorzy-znalezli-15-rzadkich-aktywnych-asteroid-wyjatkowe-o,nId,7399440

Amatorzy znaleźli 15 rzadkich aktywnych asteroid. Wyjątkowe odkrycie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wkrótce niezwykłe zjawisko na niebie. Zobacz animację przygotowaną przez NASA
2024-03-19. Bogdan Stech
Nocne niebo to nieskończona przestrzeń tajemnic i zjawisk, które od wieków fascynują ludzkość. Jednym z takich fenomenów jest T Coronae Borealis, czyli gwiazda nowa w Koronie Północnej, która już wkrótce ma szansę stać się jedną z najjaśniejszych punktów na naszym nocnym niebie.
Miłośnicy astronomii i wszyscy, którzy kochają gwiazdy mają powody do radości. Wkrótce na nocnym niebie będzie można obserwować niezwykłe zjawisko – wybuch gwiazdy nowej T Coronae Borealis. To rzadki i fascynujący proces, którego nie można przegapić.
T Coronae Borealis to układ podwójny gwiazd, znajdujący się w odległości około 3000 lat świetlnych od Ziemi. Składa się on z białego karła i czerwonego olbrzyma, które orbitują wokół siebie w kosmicznym tańcu. Co około 80 lat, materia wyrzucana przez czerwonego olbrzyma gromadzi się na białym karle, doprowadzając do eksplozji termonuklearnej.
Gwiazdy są na tyle blisko, że gdy czerwony olbrzym ze względu na rosnącą temperaturę i ciśnienie traci stabilność i zaczyna wyrzucać swoje zewnętrzne warstwy, biały karzeł gromadzi tę materię na swojej powierzchni. Płytka, gęsta atmosfera białego karła w końcu nagrzewa się wystarczająco, aby wywołać niekontrolowaną reakcję termojądrową, w wyniku której powstaje nowa, którą widzimy z Ziemi.
Zobacz, jak wybuchnie nowa
Na animacji niżej czerwony olbrzym i biały karzeł krążą wokół siebie. Czerwony olbrzym to duża kula (po prawej) w odcieniach czerwieni, pomarańczy i bieli.
Biały karzeł ukryty jest (po lewej stronie) w jasnej poświacie bieli i żółci, która reprezentuje dysk akrecyjny wokół gwiazdy. Strumień materiału, pokazany jako rozproszona chmura czerwieni, przepływa od czerwonego olbrzyma do białego karła.
Animacja rozpoczyna się od czerwonego olbrzyma po prawej stronie ekranu, krążącego wokół białego karła. Kiedy czerwony olbrzym przemieszcza się za białym karłem, następuje eksplozja nowej na białym karle, wypełniając ekran białym światłem. Gdy światło osłabnie, kula wyrzuconej materii nowej zostanie pokazana w kolorze jasnopomarańczowym. Po opadnięciu mgły materii pozostaje mała biała plamka, co wskazuje, że biały karzeł przeżył eksplozję.
Tydzień na podziwianie widowiska
Ostatni raz T Coronae Borealis eksplodowała w 1946 r., a astronomowie przewidują, że kolejny wybuch nastąpi między lutym a październikiem 2024 r. To zjawisko jest nie tylko rzadką okazją do obserwacji procesów zachodzących w kosmosie, ale także przypomnieniem o nieustannej zmienności wszechświata.
Dokładna data nowej nie jest znana, ale astronomowie szacują, że gwiazda osiągnie maksymalną jasność około 2 mag. Oznacza to, że będzie ona widoczna gołym okiem, nawet z terenów zurbanizowanych. Warto też śledzić Spider's Web, bo gdy nowa pojawi się na niebie niezwłocznie Was o tym poinformujemy. Wybuch powinien być widoczny na niebie przez około tydzień.
Aby obserwować T Coronae Borealis, najlepiej wybrać ciemne miejsce z dala od świateł miasta. Najłatwiej będzie ją zlokalizować w gwiazdozbiorze Korony Północnej. Do obserwacji przyda się lornetka lub teleskop, ale gwiazda powinna być widoczna również bez nich.
Źródło: Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda NASA

https://spidersweb.pl/2024/03/nowa-gwiazda-na-niebie-nasa-animacja.html

 

Już wkrótce niezwykłe zjawisko na niebie. Zobacz animację przygotowaną przez NASA.jpg

Już wkrótce niezwykłe zjawisko na niebie. Zobacz animację przygotowaną przez NASA2.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy przedstawili największą w historii mapę kwazarów we Wszechświecie
2024-03-19.
Nowy „katalog kwazarów” służy jako trójwymiarowa księga historii Wszechświata.
Astronomowie stworzyli nową mapę aktywnych supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w jądrach galaktyk. Nazywane kwazarami, świecące czarne dziury są, jak na ironię, jednymi z najjaśniejszych obiektów we Wszechświecie.
Nowa mapa rejestruje lokalizację około 1,3 miliona kwazarów w przestrzeni i czasie, z najodleglejszymi świecącymi jasno, gdy Wszechświat liczący dzisiaj 13,7 miliarda lat miał zaledwie 1,5 miliarda lat.
Ten katalog kwazarów różni się od wszystkich poprzednich tym, że daje nam trójwymiarową mapę największej w historii objętości Wszechświata – powiedział współautor mapy David Hogg, starszy pracownik naukowy w Centrum Astrofizyki Obliczeniowej Flatiron Institute w Nowym Jorku. Nie jest to katalog z największą liczbą kwazarów i nie jest to katalog z najlepszej jakości pomiarami kwazarów, ale jest to katalog z największą całkowitą objętością zmapowanego Wszechświata.
Hogg i jego koledzy przedstawiają mapę w niedawno opublikowanym artykule w Astrophysical Journal. Główna autorka artykułu, Kate Storey-Fisher, jest pracownikiem naukowym ze stopniem doktora w Donostia International Physics Center w Hiszpanii.
Naukowcy stworzyli nową mapę przy użyciu danych z teleskopu kosmicznego Gaia. Podczas gdy głównym celem teleskopu Gaia jest mapowanie gwiazd w naszej Galaktyce, w procesie skanowania nieba nieumyślnie dostrzega on również obiekty poza Drogą Mleczną, takie jak kwazary i inne galaktyki.
Byliśmy w stanie wykonać pomiary skupisk materii we wczesnym Wszechświecie, które są tak dokładne, jak niektóre z tych głównych międzynarodowych projektów badawczych – co jest dość niezwykłe, biorąc pod uwagę, że otrzymaliśmy nasze dane jako „bonus” z projektu Gaia skoncentrowanego na Drodze Mlecznej – powiedziała Storey-Fisher, która prowadziła część prac jako doktorantka NYU.
Kwazary są zasilane przez supermasywne czarne dziury, które mają masę od setek tysięcy do miliardów razy większą od masy Słońca i znajdują się w centrum galaktyk i mogą być setki razy jaśniejsze niż cała galaktyka. Gdy przyciąganie grawitacyjne czarnej dziury powoduje wirowanie pobliskiego gazu, proces ten generuje niezwykle jasny dysk, a czasami strumienie światła, które mogą być obserwowane przez teleskopy.
Galaktyki, które posiadają kwazary, otoczone są masywnymi halo niewidocznej materii zwanej ciemną materią. Badając kwazary, astronomowie mogą dowiedzieć się więcej na temat ciemnej materii, na przykład tego, jak bardzo się ona zbryla.
Astronomowie mogą również wykorzystać lokalizacje odległych kwazarów i ich galaktyk macierzystych, aby lepiej zrozumieć, jak kosmos rozszerzał się w czasie. Na przykład, naukowcy porównali już nową mapę kwazarów z najstarszym światłem Wszechświata, zwanym mikrofalowym promieniowaniem tła, aby zbadać, jak silne są skupiska materii we Wszechświecie.
To bardzo ekscytujące widzieć, jak ten katalog pobudza tak wiele nowych badań naukowych – powiedziała Storey-Fisher. Naukowcy na całym świecie używają mapy kwazarów do pomiaru wszystkiego, od początkowych fluktuacji gęstości, które zasiały kosmiczną sieć, przez rozkład kosmicznych pustek, po ruch naszego Układu Słonecznego we Wszechświecie.
Zespół wykorzystał trzecią publikację danych Gaia, która zawierała 6,6 miliona kandydatów na kwazary, wraz z danymi Wide-Field Infrared Survey Explorer i Sloan Digital Sky Survey. Łącząc zestawy danych, zespół usunął zanieczyszczenia, takie jak gwiazdy i galaktyki, z oryginalnego zestawu danych Gaia i lepiej określił odległości do kwazarów. Zespół stworzył również mapę miejsc, w których oczekuje się, że pył, gwiazdy i inne uciążliwości będą blokować widok niektórych kwazarów, co ma kluczowe znaczenie dla interpretacji mapy kwazarów.
Ten katalog kwazarów jest doskonałym przykładem tego, jak produktywne są projekty astronomiczne – powiedział Hogg. Gaia została zaprojektowana do pomiaru gwiazd w naszej własnej Galaktyce, ale jednocześnie znalazła miliony kwazarów, które dają nam mapę całego Wszechświata.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Astronomers Unveil Largest-Ever Map of Universe’s Active Supermassive Black Holes
•    Quaia, the Gaia-unWISE Quasar Catalog: An All-sky Spectroscopic Quasar Sample
Źródło: NYU
Na ilustracji: Infografika wyjaśniająca tworzenie nowej mapy około 1,3 miliona kwazarów z całego widzialnego wszechświata. Źródło: ESA/Gaia/DPAC; Fundacja Lucy Reading-Ikkanda/Simons; K. Storey-Fisher i in. 2024
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/naukowcy-przedstawili-najwieksza-w-historii-mape-kwazarow-we-wszechswiecie

Naukowcy przedstawili największą w historii mapę kwazarów we Wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpotężniejsza rakieta NASA. Trwają prace nad nową wersją
2024-03-19. Wojciech Kaczanowski
Zapewnienie długotrwałej obecności człowieka na Księżycu i utworzenie tam stałej placówki badawczej to kwestia co najmniej dekady. W tym czasie NASA pracuje nad nowymi technologiami, których zadaniem będzie m. in. wyniesienie odpowiedniej infrastruktury. W tym celu amerykańscy inżynierowie pracują nad kolejną modyfikacją rakiety SLS (Space Launch System) - Block 1B.
SLS to rakieta opracowywana w ramach amerykańskiego programu Artemis, którego celem jest przywrócenie obecności człowieka na Księżycu oraz utworzenie tam stałej placówki badawczej. W 2022 r. system wyniósł w przestrzeń kosmiczną kapsułę Orion w ramach bezzałogowej misji na orbitę okołoksiężycową. Kolejnym celem jest powtórzenie tego zadania z astronautami (Artemis II), a następnie lądowanie na Księżycu (Artemis III).
Najważniejsza rakieta NASA i jej konfiguracje
O ile w przypadku Artemis I, II oraz III NASA wykorzysta rakietę SLS w konfiguracji Block 1, do realizacji następnych, ambitniejszych misji posłuży wersja Block 1B oraz Block 2 o znacznie większych możliwościach udźwigu. W przypadku tej pierwszej inżynierowie amerykańskiej agencji kosmicznej poczynili już pewne postępy.
W lutym br. do Centrum Lotów Kosmicznych im. George’a C. Marshalla w stanie Alabama dotarła prototypowa wersja uniwersalnego adaptera (Universal Stage Adapter; USA), który będzie w stanie pomieścić duże ładunki, tj. statki kosmiczne lub moduły stacji. Prototypowy segment, celowo obejmujący pewne wady, znajduje się obecnie w fazie testów rozwojowych, które mają na celu sprawdzenie jego wytrzymałości w ekstremalnych warunkach.
Amerykańska agencja kosmiczna twierdzi, że adapter będzie posiadał objętość do 286 m3, co pozwoli na wyniesienie w przestrzeń kosmiczną modułów do przyszłej stacji Gateway na orbicie Księżyca. SLS Block 1B zadebiutuje w programie Gateway w ramach misji Artemis IV, która datowana jest obecnie na nie wcześniej niż 2028 r. Według informacji podanych na stronie NASA, rakieta wyniesie znajdujący się w Universal Stage Adapter moduł mieszkalny I-HAB.
W tym samym locie SLS Block 1B wyniesie kapsułę Orion z astronautami na pokładzie, którzy jako pierwsi skorzystają ze stacji Gateway. I-HAB oraz Orion zadokują do modułu HALO, który wcześniej zostanie wystrzelony przy pomocy systemu nośnego Falcon Heavy. Więcej informacji o stacji Gateway znajduje się [TUTAJ](https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/nasa-astronauci-artemis-iv-pierwsi-skorzystaja-ze-stacji-gateway).
Wersja SLS zaplanowana na pierwsze z trzech misji Artemis (Block 1) obejmuje moduł Interim Cryogenic Propulsion Stage (ICPS) jako system napędowy drugiego stopnia. ICPS składa się z pojedynczego silnika RL-10, zasilanego mieszanką ciekłego tlenu oraz ciekłego wodoru. Konfiguracja Block 1B wymaga znacznie wydajniejszego i większego modułu - Exploration Upper Stage (EUS), napędzanego przez cztery silniki RL-10. Przejście z ICPS na EUS to kolejna ważna zmiana między wersjami najważniejszej rakiety NASA.
Houston mamy problem?
Inżynierowie pracują nad rozwojem rakiety SLS oraz jej kolejnych konfiguracji, natomiast należy podkreślić, że w Stanach Zjednoczonych pojawia się duża krytyka odnośnie programu systemu nośnego. We wrześniu 2023 r. na łamach naszego portalu informowaliśmy o krytycznym raporcie instytucji kontrolnej Kongresu USA - Government Accountability Office (GAO).
Ogólny zarzut GAO sprowadza się do braku ustalonego przez NASA bazowego kosztu programu, harmonogramu prac rozwojowych rakiety SLS i jej przyszłych bloków oraz generalnego braku przejrzystości finansów. ”Przy obecnym poziomie kosztów program SLS jest nieosiągalny.” - to przekaz wyższych urzędników NASA w rozmowie GAO, a zarazem jeden z najbardziej niepokojących cytatów z raportu. Ciągłość programu wydaje się jednak niezbędna w perspektywie konkurowania o Księżyc z Chinami.

Autor. NASA

Autor. NASA/Sam Lott

Przekrój rakiety SLS w wersji Block 1B
Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/najpotezniejsza-rakieta-nasa-trwaja-prace-nad-nowa-wersja

Najpotężniejsza rakieta NASA. Trwają prace nad nową wersją.jpg

Najpotężniejsza rakieta NASA. Trwają prace nad nową wersją2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX umieściło na orbicie wojskowe satelity sieci Starshield
2024-03-19. Mateusz Mitkow
19 marca br. firma SpaceX wykonała kolejną misję, której celem było wyniesienie nowych jednostek satelitarnych sieci Starlink. Wśród nich znalazły się również dwa prototypowe satelity sieci Starhield, czyli wojskowej odmiany Starlinka, która będzie stanowić wzmocnienie bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
W ubiegłym tygodniu SpaceX osiągnęło kolejny kamień milowy w projekcie rakiety Starship, która zaliczyła swój trzeci lot testowy. W ciągu kilku kolejnych dni firma Elona Muska wróciła do realizowania wyniesień satelitów Starlink, do których wykorzystywany jest system nośny Falcon 9. Wartym uwagi jest lot z 19 marca br., w ramach którego na orbitę okołoziemską trafiło ponad 20 nowych jednostek. Część z nich okazała się być testowymi satelitami nowej, wojskowej sieci tworzonej przez SpaceX.
Opisywane wystrzelenie odbyło się w ramach misji o oznaczeniu Starlink Group 7-16. Start został przeprowadzony z bazy sił kosmicznych Vandenberg i po nieco ponad godzinie ogłoszono sukces, który wskazywał, że jednostki satelitarne zostały z powodzeniem umieszczone w przestrzeni okołoziemskiej. Dolny stopień Falocna 9 powrócił na ziemię, lądując na barce „Of Course I Still Love You”. Warto zaznaczyć, że była to 26. misja wykonana przez firmę SpaceX w obecnym roku.
Wyniesione na orbitę urządzenia to w większości Starlinki V2 Mini, czyli zmniejszona wersja satelitów Starlink V2, które w przyszłości mają być wynoszone za pomocą systemu nośnego Starship/Super Heavy. Do czasu osiągnięcia pełnej operacyjności największej rakiety na świecie, urządzenia musiały zostać dostosowane do systemu Falcon 9. Co ciekawe, misja Starlink Group 7-16 nie dotyczyła tylko Starlinków, gdyż dwie jednostki są najprawdopodobniej prototypami satelitów sieci Starshield, której temat rozgrzał w ostatnich dniach światowe media.
Starshield będzie systemem niezależnym od cywilnej sieci Starlink, skierowanym do amerykańskich agencji rządowych zajmujących się bezpieczeństwem narodowym. W ostatnich dniach agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła zaznajomione z programem, poinformowała, że agencja wywiadowcza Pentagonu -Narodowe Biuro Rozpoznania (National Reconnaissance Office;NRO)- w 2021 r. przyznała w tym zakresie tajny kontrakt o łącznej wartości 1,8 mld USD., którego celem jest stworzenie sieci satelitów rozpoznawczych
Zaawansowana sieć, wymagana przez Pentagon, będzie składać się z setek jednostek obrazujących, które umożliwią szybkie wykrywanie potencjalnych celów prawie w dowolnym miejscu na świecie”. Obecnie nie wiadomo, kiedy sieć zostanie uruchomiona. Co ciekawe, źródła opisały, że od 2020 r. w ramach lotów rakiety Falcon 9 wyniesiono na orbitę już około 12 prototypowych jednoste projektu Starshield. Z przekazanych informacji wynika, że satelity będą w stanie działać w roju na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO).
W porównaniu do sieci Starlink, która obecnie liczy ponad 5,5 tys satelitów na orbicie, przewidywana obecnie liczba satelitów sieci rozpoznawczej nie robi wrażenia. Robi jednak znaczącą różnice pod względem wywiadu i rozpoznania satelitarnego, który jest kluczowym elementem prowadzenia działań wojskowych i tym samym zwiększenia bezpieczeństwa swoich obywateli.
Źródło: SpaceX.com.pl, Space24.pl
Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/spacex-umiescilo-na-orbicie-wojskowe-satelity-sieci-starshield

 

SpaceX umieściło na orbicie wojskowe satelity sieci Starshield.jpg

SpaceX umieściło na orbicie wojskowe satelity sieci Starshield2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA uruchamia „latarnię” księżycową. To autonomiczny system nawigacji

2024-03-19. Sandra Bielecka
W ostatnim miesiącu NASA zapaliła pierwszą w historii „latarnię” na Księżycu, która świeciła przez łącznie 30 minut. W ten sposób przetestowany został wyrafinowany system pozycjonowania, który pomoże przyszłym księżycowym odkrywcom poruszać się po powierzchni Srebrnego Globu bez większych trudności.

Księżycowy autonomiczny system nawigacji
Demonstrator Lunar Node 1 (LN-1), czyli autonomiczny system nawigacji, którego głównym celem jest zapewnienie sieci komunikacji punkt-punkt w czasie rzeczywistym, przeszedł pomyślnie pierwsze testy. Warto tutaj dodać, że chodzi o nawigację na Księżycu! Krajobraz Srebrnego Globu jest niezwykle monotonny, nie tylko pod względem kolorów, ale i ukształtowania terenu, co za tym idzie, łatwo się tam zwyczajnie zgubić.   
Biorąc pod uwagę fakt, że co najmniej trzy kraje obecnie walczą o dominacje na Księżycu i zbudowanie na nim na stałe baz, potrzebne będą systemy pozwalające na odległą eksplorację księżycowych ziem.  
W związku z czym NASA opracowała system, który łączy orbitery, lądownik, a nawet poszczególnych astronautów, cyfrowo weryfikując ich pozycję względem poszczególnych obiektów i innych badaczy. System został opracowany w ramach inicjatywy NASA CLPS (Commercial Lunar Payload Services) i przetestowany został podczas misji IM-1 Intuitive Machines.  

Kolejny krok w drodze do kolonizacji Księżyca
Nowoczesny autonomiczny system nawigacji stanowiłby wyraźne ulepszenie w stosunku do obecnie stosowanych metod. Eksperyment rozpoczął się 15 lutego. Sprzęt jako ładunek został zabrany na pokładzie lądownika Nova-C o nazwie Odysseus misji IM-1. Po pomyślnym lądowaniu w pobliżu krateru Malapert A lądownik spędził kolejne dni na powierzchni, przeprowadzając jednocześnie sześć demonstracji naukowo-technologicznych, w tym LN-1.  
Zapaliliśmy tymczasową latarnię na księżycowym brzegu. Teraz staramy się zapewnić zrównoważoną sieć lokalną – szereg latarni morskich, które wyznaczają drogę statkom kosmicznym i załogom naziemnym, aby mogły bezpiecznie i pewnie rozprzestrzeniać się i eksplorować.
Powiedział Evan Anzalone, główny badacz LN-1 w Centrum Lotów Kosmicznych Marshalla w Huntsville w Alabamie należącym do NASA.

Zespół Marshalla codziennie testował system LN-1. Udało się przeprowadzić dwie 15-minutowe transmisje z powierzchni Księżyca, przekazując telemetrię, pomiary nawigacyjne i inne dane badaczom na Ziemi.  

Co więcej, LN-1 zapewnił nawet krytyczne wsparcie dla pokładowego systemu nawigacji IM-1. Z czasem podobne do Lunar Node-1 systemy, będą mogły zostać wykorzystane do wzmocnienia przekaźników nawigacyjnych i komunikacyjnych. Zapewniłoby to większą niezawodność oraz dodatkowe możliwości dla użytkowników, zarówno tych na orbicie, jak i na powierzchni.  
Docelowo miałaby powstać cała sieć monitorująca i utrzymująca ruchliwe systemy komunikacyjne w metropoliach, w tym księżycowy system nawigacji satelitarnej. Następnie system ten mógłby zostać wykorzystany podczas misji kolonizacyjnej na Marsa.  
System przyda się do kolonizacji Księżyca /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-uruchamia-latarnie-ksiezycowa-to-autonomiczny-system-na,nId,7397308

NASA uruchamia latarnię księżycową. To autonomiczny system nawigacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbój Księżyca dla cennego helu-3 - ambitny plan byłych pracowników Blue Origin
Autor: admin (2024-03-19)
Choć podbój Księżyca może wydawać się odległą wizją, dwaj byli pracownicy Blue Origin, Rob Meyerson i Gary Lai, postanowili zmierzyć się z tym wyzwaniem. Założyli firmę Interlune, która ma na celu wydobycie helu-3 z powierzchni naszego naturalnego satelity i sprzedaż go na Ziemi.
Hel-3 to rzadki izotop, który występuje w ograniczonych ilościach na naszej planecie, a jego pojedynczy litr kosztuje nawet kilka tysięcy dolarów. Tymczasem Księżyc jest zasobny w ten cenny surowiec, ponieważ brak tam magnetosfery, która na Ziemi odbija cząstki helu-3. Pozyskanie tego gazu mogłoby więc stać się fundamentem "gospodarki księżycowej" i przynieść ogromne korzyści naszej cywilizacji.
Założyciele Interlune, choć dysponują skromnym budżetem w wysokości 15 milionów dolarów, zebranym od inwestorów, mają ogromne ambicje. Większość podmiotów działających na Księżycu koncentruje się na sprzedaży usług lub wody księżycowej dla NASA i innych agencji rządowych. Firma Meyersona i Lai'a chce pójść o krok dalej i wykorzystać zasoby naszego naturalnego satelity w zupełnie nowy sposób.
Wyzwania stojące przed Interlune są jednak ogromne. Przede wszystkim muszą opracować technologię pozwalającą na efektywną ekstrakcję helu-3 z regolitu - ściernego, skalistego materiału pokrywającego powierzchnię Księżyca. Następnie muszą znaleźć sposób na bezpieczny transport tego gazu na Ziemię, co obecnie jest niemożliwe. Wreszcie, muszą udowodnić, że istnieje na naszej planecie duży i stabilny rynek na ten izotop.
Hel-3 ma wiele potencjalnych zastosowań, takich jak branża nadprzewodnikowych obliczeń kwantowych czy obrazowania medycznego. Istnieje również koncepcja wykorzystania go jako paliwa w reaktorach termojądrowych, choć ta idea budzi wiele kontrowersji w środowisku naukowym.
Pomysł Interlune, choć brzmi niczym science fiction, może stać się przełomem w podboju Księżyca. Jeśli firmie uda się pokonać wszystkie przeszkody technologiczne i logistyczne, mogłoby to zapoczątkować nową erę w eksploracji naszego naturalnego satelity. Wyzwanie jest ogromne, ale założyciele Interlune wydają się pełni determinacji, by sięgnąć gwiazd.
Źródło: zmianynaziemi.pl
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/podboj-ksiezyca-dla-cennego-helu-3-ambitny-plan-bylych-pracownikow-blue-origin

Podbój Księżyca dla cennego helu-3 - ambitny plan byłych pracowników Blue Origin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybuchowa erupcja słoneczna posłała w stronę Ziemi serię CME
Autor: admin (2024-03-19)
Dnia 17 marca 2024 roku, około godziny 01:00 UTC, nastąpiła erupcja filamentu słonecznego o długości około 35 stopni, która spowodowała powstanie dwóch koronalnych wyrzutów masy (CME). Pierwsza sygnatura pojawiła się o godzinie 03:12 UTC, a druga na  o godzinie 03:36 UTC.
Analiza wykazała, że te CME są skierowane w stronę Ziemi i oczekuje się, że dotrą one osobno po południu 20 marca oraz wczesnym rankiem 21 marca. Oczekuje się, że pole geomagnetyczne będzie spokojne 18 i 19 marca oraz przez pierwszą połowę 20 marca. Okresy aktywnych warunków i burz geomagnetycznych na poziomie G1 są prawdopodobne w drugiej połowie 20 marca z powodu spodziewanego przybycia CME związanych z erupcją filamentu.
Obszar oddziaływania to głównie regiony powyżej 60 stopni szerokości geograficznej. W warunkach G1, możliwe są słabe fluktuacje w sieciach elektroenergetycznych, niewielki wpływ na działanie satelitów i widoczność zorzy polarnej na wysokich szerokościach geograficznych, tj. w północnej części USA.
Erupcja filamentu z 17 marca 2024 roku okazała się znaczącym wydarzeniem kosmicznym. Naukowcy śledzący to zjawisko podkreślają, że choć CME tego typu nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla ludzkości, to warto monitorować ich wpływ na infrastrukturę techniczną oraz aktywność geomagnetyczną, aby być przygotowanym na ewentualne zakłócenia. Ciągła obserwacja i analiza takich wybuchów na Słońcu pozwala na lepsze zrozumienie mechanizmów rządzących naszą gwiazdą i jej oddziaływaniem na Ziemię.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wybuchowa-erupcja-sloneczna-poslala-w-strone-ziemi-serie-cme

Wybuchowa erupcja słoneczna posłała w stronę Ziemi serię CME.jpg

Wybuchowa erupcja słoneczna posłała w stronę Ziemi serię CME2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środę zaczyna się astronomiczna wiosna
2024-03-19.
W środę 20 marca Słońce zaczyna się nowa pora roku – astronomiczna wiosna. Od tego momentu noce stają się krótsze od dni. Z jasnych planet na niebie zobaczymy w tym czasie Jowisza, będzie też okazja na dostrzeżenie Merkurego. Wiosna wita nas też kometą 12P/Pons-Brooks.
Dokładny moment początku astronomicznej wiosny to w tym roku środa 20 marca o godz. 4.06. Wtedy to Słońce przejdzie przez punkt równonocy wiosennej, tzw. punkt Barana.
Gdy spojrzymy na astronomiczne układy współrzędnych, to okrąg po którym pozornie porusza się Słońce po niebie w ciągu roku, nazywany jest ekliptyką. W płaszczyźnie ekliptyki zawarta jest orbita Ziemi. Jest jeszcze drugi astronomiczny układ współrzędnych, w którym występuje równik niebieski. Można go sobie wyobrazić jako przedłużenie w kosmos płaszczyzny równika ziemskiego. Z uwagi na to, że oś obrotu Ziemi (a tym samym także równik, który jest prostopadły do osi obrotu) jest nachylona względem płaszczyzny ekliptyki, to równik niebieski i ekliptyka przecinają się w dwóch punktach. Jeden z nich to punkt Barana, a drugi to punkt Wagi.
Definicja początku astronomicznej wiosny jest związana z przejściem Słońca przez taki punkt przecięcia. W tym przypadku jest to punkt Barana. Przy czym wiosna zaczyna się wtedy na półkuli północnej, natomiast na półkuli południowej rozpoczyna się jesień.
W momencie, gdy Słońce znajduje się w punkcie Barana, zachodzi zrównanie dnia z nocą, czyli równonoc. Od tego momentu noce są już krótsze od dni. Czas, kiedy możemy podziwiać obiekty na nocnym niebie, będzie ulegał skróceniu wraz z upływem kolejnych dni wiosny. Gdy na początku marca wynosił on około 12 godzin (pomijając zmierzch cywilny), to na koniec kwietnia będzie to już mniej niż 8 godzin.
Ciekawostką jest kwestia, iż pomimo swojej nazwy punkt Barana wcale nie znajduje się w gwiazdozbiorze Barana. Przemieścił się poza ten gwiazdozbiór już w pierwszym wieku naszej ery i obecnie jest gwiazdozbiorze Ryb. Punkt ten wędruje powoli na tle gwiazdozbiorów na skutek zmiany położenia osi obrotu Ziemi (precesji). Pełen okrąg zatacza w ciągu 25800 lat. W 2597 roku punkt Barana znajdzie się na obszarze gwiazdozbioru Wodnika.
Pomimo coraz krótszych nocy na niebie możemy zobaczyć różne interesujące obiekty astronomiczne. Przeanalizujmy sytuację na wieczornym niebie na początku wiosny.
Po zachodniej stronie nieba możemy zobaczyć jasno świecącego Jowisza, a względnie krótko po zachodzie Słońca można próbować dostrzec Merkurego: nisko nad horyzontem. Jowisz pomoże nam zlokalizować miejsce, gdzie patrzeć (należy patrzeć w prawo w dół o Jowisza, blisko horyzontu).
W pobliżu Jowisza, ale nad nim, widoczny jest Uran. Aby zobaczyć tę planetę, będzie potrzebny teleskop. Urana możemy szukać w pobliżu linii pomiędzy Jowiszem a grupką gwiazd zwaną Plejadami.
Jowisz przyda nam się też jak punkt orientacyjny pomocny w poszukiwaniu komety 12P/Pons-Brooks. Jest ona widoczna wieczorem na prawo od Jowisza. Z każdym dniem będzie się do niego zbliżać na niebie. Jej obserwowana jasność jest obecnie oceniana na około 5,3 mag, jest więc w zasięgu lornetek. Najjaśniejsza ma być na początku kwietnia.
Spójrzmy teraz na gwiazdy. Wieczorem całkiem dobrze widoczny jest jeszcze gwiazdozbiór Oriona (patrzmy na lewo od Jowisza). Składa się z jasnych gwiazd przypominających schematyczną sylwetkę człowieka. W szczególności na środku widać trzy jasne gwiazdy w linii blisko siebie, to Pas Oriona. Jeszcze bardziej na lewo dostrzeżemy najjaśniejsza gwiazdę nocnego nieba – Syriusza. Około godziny 22 zarówno Orion, jak i Syriusz będą już zachodzić.
Sprawdźmy teraz jak wygląda niebo poranne. Wtedy po wschodniej części nieba świetnie już widzimy tzw. Trójkąt Letni. Jego wierzchołki tworzą jasne gwiazdy Wega, Deneb i Altair. Nazwa nawiązuje do lata, bowiem wtedy dobrze widać go już wieczorem i przez całą noc.
Generalnie tegoroczną wiosną z planet mamy do dyspozycji jedynie Jowisza, Merkurego i Urana w pierwszej części tej pory roku. Dopiero w drugiej połowie wiosny nad ranem coraz lepiej zacznie być widoczny Mars, Saturn, Neptun. Wenus będzie okazała dopiero gdy nadejdzie lato.
8 kwietnia nastąpi całkowite zaćmienie Słońca widoczne w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Natomiast 25 marca będzie półcieniowe zaćmienie Księżyca, które również nie będzie widoczne w Polsce.
Spośród rojów meteorów aktywne są Lirydy z maksimum w nocy z 22 na 23 kwietnia. W ciągu godziny możemy dostrzec do 18 meteorów. Inny rój promieniuje w maju, to Eta Akwarydy z maksimum 6 maja, potencjalnie z nawet 60 meteorami na godzinę.
Wiosenne pełnie Księżyca nastąpią 25 marca, 24 kwietnia, 23 maja, a nowie 8 kwietnia, 8 maja i 6 czerwca.
12 kwietnia przypada rocznica pierwszego lotu człowieka w kosmos (Jurij Gagarin w 1961 roku), 22 marca będzie Międzynarodowy Dzień Ziemi, a 16 maja Międzynarodowy Dzień Światła.
Już niedługo, w nocy z 30 na 31 marca, nastąpi zmiana czasu z zimowego na letni. (PAP)
cza/ zan/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101195%2Cw-srode-zaczyna-sie-astronomiczna-wiosna.html

W środę zaczyna się astronomiczna wiosna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczęła się astronomiczna wiosna. Jakich atrakcji wypatrywać na niebie
2024-03-20. Źródło: tvnmeteo.pl


W środę o godzinie 4.07 zaczęła się nowa pora roku - astronomiczna wiosna. Od tego momentu noce stają się krótsze od dni. Z jasnych planet na niebie zobaczymy w tym czasie Jowisza, będzie też okazja na dostrzeżenie Merkurego.
W ostatnich dniach zimy odchodząca pora roku przypomniała, że to jeszcze jej czas. Po wielu dniach, a nawet tygodniach wiosennego ciepła zrobiło się zimno, nocami chwycił mróz, a w niektórych częściach Polski sypnęło śniegiem.
Wiosna astronomiczna i kalendarzowa. Daty
Wiosna astronomiczna rozpoczęła się w środę 20 marca dokładnie o godzinie 4.07. Jej początek na półkuli północnej, a więc także w Polsce, wyznacza moment równonocy wiosennej, czyli ten, w którym Słońce przechodzi przez punkt Barana. Najczęściej następuje to między 19. a 21. dniem marca. Wiosna astronomiczna potrwa do przesilenia letniego.
A kiedy zacznie się wiosna kalendarzowa? Ten rodzaj pory roku ma niezmienną datę. Kalendarzowa wiosna zaczyna się 21 marca (tym razem będzie to czwartek) i potrwa do 21 czerwca. Okres ten został ustalony przez meteorologów po to, by łatwiej porównywać obserwacje prowadzone w różnych miejscach.
Czego warto wypatrywać na niebie?
Gdy spojrzymy na astronomiczne układy współrzędnych, to okrąg, po którym pozornie porusza się Słońce po niebie w ciągu roku, nazywany jest ekliptyką. W płaszczyźnie ekliptyki zawarta jest orbita Ziemi. Jest jeszcze drugi astronomiczny układ współrzędnych, w którym występuje równik niebieski. Można go sobie wyobrazić jako przedłużenie w kosmos płaszczyzny równika ziemskiego. Z uwagi na to, że oś obrotu Ziemi (a tym samym także równik, który jest prostopadły do osi obrotu) jest nachylona względem płaszczyzny ekliptyki, to równik niebieski i ekliptyka przecinają się w dwóch punktach. Jeden z nich to punkt Barana, a drugi to punkt Wagi. Definicja początku astronomicznej wiosny jest związana z przejściem Słońca przez taki punkt przecięcia. W tym przypadku jest to punkt Barana. Przy czym wiosna zaczyna się wtedy na półkuli północnej, natomiast na półkuli południowej rozpoczyna się jesień. W momencie, gdy Słońce znajduje się w punkcie Barana, zachodzi zrównanie dnia z nocą, czyli równonoc. Od tego momentu noce są już krótsze od dni. Czas, kiedy możemy podziwiać obiekty na nocnym niebie, będzie ulegał skróceniu wraz z upływem kolejnych dni wiosny. Gdy na początku marca wynosił on około 12 godzin, to na koniec kwietnia będzie to już mniej niż 8 godzin. Ciekawostką jest kwestia, iż pomimo swojej nazwy punkt Barana wcale nie znajduje się w gwiazdozbiorze Barana. Przemieścił się poza ten gwiazdozbiór już w pierwszym wieku naszej ery i obecnie jest gwiazdozbiorze Ryb. Punkt ten wędruje powoli na tle gwiazdozbiorów na skutek zmiany położenia osi obrotu Ziemi (precesji). Pełen okrąg zatacza w ciągu 25800 lat. W 2597 roku punkt Barana znajdzie się na obszarze gwiazdozbioru Wodnika. Pomimo coraz krótszych nocy na niebie możemy zobaczyć różne interesujące obiekty astronomiczne. Przeanalizujmy sytuację na wieczornym niebie na początku wiosny. Po zachodniej stronie nieba możemy zobaczyć jasno świecącego Jowisza, a względnie krótko po zachodzie Słońca można próbować dostrzec Merkurego: nisko nad horyzontem. Jowisz pomoże nam zlokalizować miejsce, gdzie patrzeć (należy patrzeć w prawo w dół o Jowisza, blisko horyzontu). W pobliżu Jowisza, ale nad nim, widoczny jest Uran. Aby zobaczyć tę planetę, będzie potrzebny teleskop. Urana możemy szukać w pobliżu linii pomiędzy Jowiszem a grupką gwiazd zwaną Plejadami. Jowisz przyda nam się też jako punkt orientacyjny, pomocny w poszukiwaniu komety 12P/Pons-Brooks. Jest ona widoczna wieczorem na prawo od Jowisza. Z każdym dniem będzie się do niego zbliżać na niebie. Jej obserwowana jasność jest obecnie oceniana na około 5,3 mag, jest więc w zasięgu lornetek. Najjaśniejsza ma być na początku kwietnia. Spójrzmy teraz na gwiazdy. Wieczorem całkiem dobrze widoczny jest jeszcze gwiazdozbiór Oriona (patrzmy na lewo od Jowisza). Składa się z jasnych gwiazd przypominających schematyczną sylwetkę człowieka. W szczególności na środku widać trzy jasne gwiazdy w linii blisko siebie, to Pas Oriona. Jeszcze bardziej na lewo dostrzeżemy najjaśniejsza gwiazdę nocnego nieba - Syriusza. Około godziny 22 zarówno Orion, jak i Syriusz będą już zachodzić. Sprawdźmy teraz jak wygląda niebo poranne. Wtedy po wschodniej części nieba świetnie już widzimy tzw. Trójkąt Letni. Jego wierzchołki tworzą jasne gwiazdy Wega, Deneb i Altair. Nazwa nawiązuje do lata, bowiem wtedy dobrze widać go już wieczorem i przez całą noc. Generalnie tegoroczną wiosną z planet mamy do dyspozycji jedynie Jowisza, Merkurego i Urana w pierwszej części tej pory roku. Dopiero w drugiej połowie wiosny nad ranem coraz lepiej zacznie być widoczny Mars, Saturn, Neptun. Wenus będzie okazała dopiero gdy nadejdzie lato.
Zaćmienie Słońca, roje meteorów, pełnie Księżyca
8 kwietnia nastąpi całkowite zaćmienie Słońca widoczne w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Natomiast 25 marca będzie półcieniowe zaćmienie Księżyca, które również nie będzie widoczne w Polsce. Spośród rojów meteorów aktywne są Lirydy z maksimum w nocy z 22 na 23 kwietnia. W ciągu godziny możemy dostrzec do 18 meteorów. Inny rój nastąpi w maju, to Eta Akwarydy z maksimum przypadającym na 6 maja, potencjalnie z nawet 60 meteorami na godzinę. Wiosenne pełnie Księżyca nastąpią 25 marca, 24 kwietnia, 23 maja, a nowie 8 kwietnia, 8 maja i 6 czerwca.
Inne rodzaje wiosny
Pierwszego dnia marca zaczęła się wiosna meteorologiczna. Data ta została przyjęta przez meteorologów i klimatologów po to, aby móc porównywać okresy o takiej samej długości i obliczać dane statystyczne. Potrwa ona do 31 maja.
Wyróżnia się również wiosnę termiczną, która w tym roku nastała już mniej więcej w połowie lutego. Zaczyna się ona, gdy średnia dobowa temperatura powietrza utrzymuje się w przedziale od 5 do 15 stopni Celsjusza przez następnych co najmniej pięć dni.
Autorka/Autor:ps,anw
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock
Niebo w marcu 2024 Mateusz Krymski/PAP

Kiedy zaczyna się wiosna IMGW-PIB

https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/pierwszy-dzien-wiosny-2024-kiedy-zacznie-sie-wiosna-astronomiczna-a-kiedy-kalendarzowa-daty-st7826640

Rozpoczęła się astronomiczna wiosna. Jakich atrakcji wypatrywać na niebie.jpg

Rozpoczęła się astronomiczna wiosna. Jakich atrakcji wypatrywać na niebie2.jpg

Rozpoczęła się astronomiczna wiosna. Jakich atrakcji wypatrywać na niebie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego Lany Poniedziałek tym razem wypada w Prima Aprilis? Zaskakująca przyczyna
2024-03-20.
Często zastanawiamy się dlaczego Wielkanoc w każdym roku obchodzona jest w innych dniach. Raz wypada w marcu, gdy potrafi leżeć śnieg, a innym razem w kwietniu, gdy bywa gorąco. Kto i na jakiej podstawie wyznacza jej datę?
Wielkanoc raz wypada w marcu, a innym razem w kwietniu. Tym razem zdarzy się coś nietypowego. Niedzielę Wielkanocną będziemy świętować w marcu, a Poniedziałek Wielkanocny w kwietniu. Jak to możliwe?
Okazuje się, że data Wielkanocy wyznaczana jest za pomocą zjawisk astronomicznych, a dokładniej Księżyca. Jako że nasz naturalny satelita porusza się wokół Ziemi ze znaną naukowcom prędkością, możemy ustalić jego pozycję nawet za setki lat, a więc również podać dokładną datę Wielkanocy w dowolnym roku.
Pomysł sprzed 1698 lat
Wyznaczanie czasu świętowania Wielkanocy rozpoczęło się po Soborze Nicejskim, który odbył się w 326 roku. Zgodnie z wytycznymi, Wielkanoc przypada zawsze w najbliższą niedzielę po pierwszej Paschalnej Pełni Księżyca. Ta z kolei jest pierwszą pełnią wypadającą po 20 marca.
Potocznie stosuje się też regułkę, że Wielkanoc wyznaczana jest na niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca według danych astronomicznych. Najbliższa wiosenna pełnia, nazywana Pełnią Ślimaczego Księżyca, nastąpi 25 marca o godzinie 8:00.
Będzie ona spełniać wymóg Paschalnej Pełni Księżyca i to właśnie na podstawie jej wyliczona zostanie data Niedzieli Wielkanocnej na 31 marca, a Lanego Poniedziałku na 1 kwietnia, czyli na Prima Aprilis. Warto w okolicach Wielkanocy przyjrzeć się wschodzącemu Księżycowi, bo to właśnie jemu zawdzięczamy wyznaczanie daty wyjątkowych Świąt, które niosą nam nadzieję.
Zagmatwane obliczenia
Jednak w 2019 roku zdarzyło się coś niezwykłego. Astronomiczna wiosna rozpoczęła się 20 marca o godzinie 22:58, a pierwsza wiosenna pełnia miała miejsce niecałe 4 godziny później, dokładnie 21 marca o godzinie 2:43.
Wielkanoc powinna być wyznaczona na niedzielę, 24 marca, ale tak się nie stało. Musieliśmy na nią czekać niemal miesiąc, do 21 kwietnia. Dlaczego? Ponieważ kościół sugeruje się przy ustalaniu daty Wielkanocy nie astronomiczną pełnią Księżyca, lecz Paschalną Pełnią Księżyca oraz Kościelną Pełnią Księżyca, a ta ostatnia czasem odbiega od tej pierwszej.
To jednak dopiero początek tego skomplikowanego procesu, który jest tak zagmatwany, że niewielu jest w stanie go zrozumieć. Jedną z takich osób jest jezuita Guy Consolmagno, amerykański astronom i popularyzator nauki, pracujący na co dzień w Watykańskim Obserwatorium Astronomicznym. To właśnie on czuwa, aby proces wyznaczania daty Wielkanocy przebiegał zgodnie z wytycznymi Soboru Nicejskiego sprzed 1693 lat.
Kościelna Pełnia Księżyca zrodziła się z powodu występowania stref czasowych. Pełnię Księżyca zawsze ustala się z dokładnością do minuty, jednak przypada ona np. w Warszawie o kilka godzin wcześniej niż w Nowym Jorku. 5 lat temu miała ona miejsce około północy, w Warszawie 21 marca o godzinie 2:43, a w Nowym Jorku o 21:43 dnia poprzedniego.
Tymczasem Wielkanoc w kościele katolickim powinna być obchodzona w jednym czasie na całym świecie. Z tego powodu pod uwagę bierze się tzw. cykl metoniczny, który jest okresem 19 lat, po którym Słońce i Księżyc wracają do niemal identycznej konfiguracji na niebie. Następnie ten czas dzieli się na 29- i 30-dniowe miesiące kościelne.
Pierwszy dzień kościelnego paschalnego miesiąca przypada na tzw. nów kościelny między 8 marca a 5 kwietnia włącznie. Kościelna Pełnia Księżyca, w okresie Wielkanocy zwana Paschalną Pełnią Księżyca, wypada po upływie 13 dni, zawsze pomiędzy 21 marca a 18 kwietnia. Następnie wyznacza ona Wielkanoc, między 22 marca (tak będzie w 2285 roku) a 25 kwietnia (najbliżej w 2038 roku).
W 2019 roku astronomiczne wyliczenia rozmijały się względem kościelnych tablic, dlatego astronomiczna pierwsza wiosenna pełnia przypadła według kalendarza kościelnego jeszcze w zimie. Do pierwszej wiosennej kościelnej pełni musieliśmy więc poczekać dodatkowy miesiąc.
W ostatnich latach pojawiły się pomysły, aby nie tylko ustalić stałą datę Wielkanocy w okolicach 4 kwietnia, ale też wyznaczyć ją zarówno dla kościoła zachodniego, jak i wschodniego, który datę tego święta ustala na podstawie kalendarza juliańskiego. Nie jest jednak łatwo zmieć coś, co pozostaje niezmienne od przeszło 20 pokoleń.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Vatican.va
Pełnia Księżyca nad Bazyliką Św. Piotra w Watykanie. Fot. Pixabay.
Niedziela Wielkanocna wypada w marcu, a Lany Poniedziałek w kwietniu. Fot. Pixabay.
Nazwy charakterystycznych obszarów na powierzchni Księżyca. Fot. NASA / TwojaPogoda.pl
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-03-20/dlaczego-lany-poniedzialek-tym-razem-wypada-w-prima-aprilis-zaskakujaca-przyczyna/

Dlaczego Lany Poniedziałek tym razem wypada w Prima Aprilis Zaskakująca przyczyna.jpg

Dlaczego Lany Poniedziałek tym razem wypada w Prima Aprilis Zaskakująca przyczyna2.jpg

Dlaczego Lany Poniedziałek tym razem wypada w Prima Aprilis Zaskakująca przyczyna3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrusz na ratunek wodzie!
2024-03-20. Redakcja
Earth Rescue Challenge – Water Edition już wystartował!
Konkurs Earth Rescue Challenge – Water Edition dla uczniów szkół ponadpodstawowych to wyjątkowa szansa dla młodych pasjonatów nauki na zaangażowanie się w praktyczne działania na rzecz ochrony środowiska.
W kontekście zbliżającego się Światowego Dnia Wody (22 marca) warto podkreślić jego znaczenie dla edukacji młodego pokolenia w kwestii ochrony wód. Inicjatywa konkursu ma na celu wykorzystanie danych satelitarnych w odpowiedzialnym i zrównoważonym zarządzaniu zasobami wodnymi, dając nastolatkom realną możliwość wpływu na dbanie o planetę.
Powód i cel konkursu:
Coraz częstsze zjawiska ekstremalne, takie jak powodzie i susze, stanowią poważne wyzwanie dla gospodarki naszego kraju. Projekt Earth Rescue Challenge – Water Edition ma na celu zwrócenie uwagi na te problemy i poszukiwanie innowacyjnych rozwiązań wykorzystujących dane satelitarne do ochrony i zrównoważonego zarządzania zasobami wodnymi. Głównym celem konkursu jest przybliżenie uczestnikom zagadnień związanych z naukami o Ziemi, ochroną środowiska, najnowszymi technologiami oraz ekonomią, dając im jednocześnie możliwość praktycznego wykorzystania zdobytej wiedzy.
Jak wziąć udział?
Zapraszamy do zgłaszania się drużyn składających się z 4-10 uczniów szkół ponadpodstawowych. Drużyny mogą reprezentować tę samą szkołę lub kilka różnych, należących do jednego województwa. Każda drużyna musi mieć swojego Nauczyciela-Opiekuna. Rekrutacja trwa do 29 marca 2024 roku do godz. 22:00 CET.
Nagrody i wsparcie:
Zwycięzcy konkursu otrzymają możliwość wdrożenia i sfinansowania swojego projektu oraz wsparcie specjalistów. Ponadto, uczestnicy zyskają nie tylko wiedzę i doświadczenie, ale także nagrody rzeczowe.
Jak się zgłosić?
Formularz zgłoszeniowy oraz regulamin konkursu dostępne są na stronie internetowej: https://spacefdn.com/earth-rescue-challenge-water-edition-pl/. Więcej informacji na temat konkursu można znaleźć na profilach mediów społecznościowych:
•    Facebook
•    Instagram
Dlaczego warto wziąć udział?
Wzięcie udziału w konkursie Earth Rescue Challenge – Water Edition daje możliwość rozwinięcia pasji naukowej oraz wpływu na ochronę środowiska. Korzystając z danych satelitarnych, uczestnicy mają szansę aktywnie przyczynić się do promowania zrównoważonego zarządzania zasobami wodnymi, co jest istotne w obliczu narastających wyzwań. Dodatkowo, uczestnicy mają okazję zdobyć cenne doświadczenie, a także otrzymać inne niż finansowe nagrody oraz wsparcie ekspertów w realizacji projektu. Przyłącz się do walki o zrównoważone zarządzanie zasobami wodnymi już teraz!
(EFK)
https://kosmonauta.net/2024/03/wyrusz-na-ratunek-wodzie/

Wyrusz na ratunek wodzie!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrobotic nie marnuje czasu. Griffin prawie gotowy do lotu na Księżyc
2024-03-20. Radek Kosarzycki
Początek 2024 roku wiązał się z dużymi emocjami w eksploracji powierzchni Księżyca. NASA wystrzeliła w kierunku Srebrnego Globu sondę Peregrine wyprodukowaną przez Astrobotic Technology. Miała to być pierwsza misja komercyjnego statku transportowego realizowana w ramach programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS). Niestety tuż po starcie pojawiły się problemy, które uniemożliwiły lądowanie na Księżycu i ostatecznie zakończyły się spłonięciem statku w atmosferze Ziemi kilkanaście dni później. Jak się jednak okazuje, Astrobotic się nie poddaje, i kolejny lądownik jest już przygotowywany do kolejnej misji, która rozpocznie się jeszcze przed końcem roku.
W siedzibie firmy Astrobotic w Pittsburghu inżynierowie montują właśnie wyposażenie lądownika, który będzie realizował misję Griffin Mission One. Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że Griffin jest największym lądownikiem, jaki dotrze na Księżyc od czasów modułu księżycowego z czasów programu Apollo.
Nie ma co do tego wątpliwości: nadchodzący lot Griffina jest ważnym wydarzeniem nie tylko dla inicjatywy NASA Commercial Lunar Payload Services (CLPS), w ramach której amerykańskie firmy mają kontrakty na dostarczanie nauki i technologii na powierzchnię Księżyca; sygnalizuje także ważny pomost do programu NASA Artemis, polegającego na eksploracji Księżyca przez człowieka.
Nowy statek kosmiczny zostanie wystrzelony na szczycie rakiety Falcon Heavy, a na jego pokładzie znajdzie się łazik księżycowy VIPER (Volatiles Investigating Polar Exploration Rover). Według planów, po lądowaniu w okolicach bieguna, VIPER przez sto dni będzie zwiedzał rejon wzgórza Mons Mouton oraz granice krateru Nobile, znajdującego się w pobliżu.

Griffin lunar lander takes a test drive with NASA's VIPER
https://www.youtube.com/watch?v=Ya4nJpWpq-I

https://www.pulskosmosu.pl/2024/03/astrobotic-griffin-prawie-gotowy/

 

Astrobotic nie marnuje czasu. Griffin prawie gotowy do lotu na Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA ma kłopoty z teleskopem ciemnej materii. Potrzebne rozmrażanie

2024-03-20. Sandra Bielecka
Europejska Agencja Kosmiczna martwi się, że oblodzenie, które zaczęło przysłaniać wizję teleskopu Euclid, może stać się poważnym zagrożeniem dla powodzenia misji. W związku z czym inżynierowie opracowują plan rozmrażania urządzenia. Nowy sposób pozbycia się lodu z optyki ma przywrócić teleskopowi zdolność do badania ciemnego Wszechświata.

Europejska misja Euclid zagrożona
Misja Euclid Europejskiej Agencji Kosmicznej jeszcze nie trwa roku, a już wykryto pierwsze problemy ze sprzętem. Dokładniej chodzi o pojawiający się na urządzeniach optycznych lód, który zaczyna przysłaniać prawidłową wizję teleskopu.  
Europejska Agencja Kosmiczna wystrzeliła kosmiczny teleskop Euclid 1 lipca 2023 roku z przylądka Canaveral na Florydzie za pomocą rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Głównym celem misji jest zbadanie składu i ewolucji ciemnego wszechświata. Obserwując niezliczone galaktyki oddalone o miliardy lat świetlnych, obejmując swoim wzrokiem jedną trzecią nieba, ma za zadanie stworzyć mapę wielkoskalowej struktury wszechświata.
Euclid zbada, w jaki sposób wszechświat do tej pory się rozszerzał oraz jak kształtowała się jego struktura. Astronomowie mają nadzieje, że kosmiczny teleskop pozwoli im dowiedzieć się więcej na temat roli grawitacji oraz natury ciemnej energii i ciemnej materii.  

Euclid traci wzrok
ESA w ostatnim komunikacie donosi, że misja Euclid może być zagrożona ze względu na pojawiający się na urządzeniach optycznych lód. Nawarstwiający się na powierzchni materiał stopniowo zaczyna przysłaniać pole widzenia teleskopu, co za tym idzie, badanie ciemnego Wszechświata stanie się niemożliwe.  
Problem został zauważony podczas kalibracji instrumentów teleskopu tuż po wystrzeleniu. Podczas tego procesu naukowcy zauważyli spadek ilości światła dopływającego do teleskopu.
Niektóre gwiazdy we Wszechświecie różnią się jasnością, ale większość jest stabilna przez wiele milionów lat. Kiedy więc nasze instrumenty wykryły słaby, stopniowy spadek liczby napływających fotonów, wiedzieliśmy, że to nie one – to my.
Stwierdziła w oświadczeniu Mischa Schirmer, naukowiec zajmujący się kalibracją w Euclid.

 W związku z tym zespół pracujący przy misji Euclid wpadł na pewien plan, który ma uratować superczułe kamery. Tylko jak zapewnić ciepło w zimnych głębinach kosmosu będąc miliony kilometrów od teleskopu?
Mroźna otchłań kosmosu to bardzo nieprzyjazne miejsce
Po miesiącach badań zespół odkrył, że na zwierciadłach instrumentów optycznych Euclida prawdopodobnie zamarzło kilka warstw cząsteczek wody. Powłoka lodu ma może kilkadziesiąt nanometrów, jednak jest na tyle gruba, by wpływać na niesamowicie czuły wzrok Euclida. Woda prawdopodobnie dostała się do instrumentu już na Ziemi, a obecnie jest ona stopniowo uwalniania, co powoduje, że jej cząsteczki przyklejają się do pierwszej napotkanej powierzchni.  
Aby pozbyć się uciążliwego problemu, zespół opracował plan rozmrażania na odległość. W ramach misji została opracowana procedura odkażania za pomocą specjalnych grzejników zamontowanych na teleskopie. Jednak problem polega na tym, że nie można ogrzać struktur mechanicznych.

Aby tego uniknąć naukowcy będą wysyłać polecenie dotyczące ogrzewania części optycznych, zaczynając od dwóch zwierciadeł Euclida, by stopniowo pozbyć się nawarstwionych cząsteczek i jednocześnie nie uszkodzić cennego sprzętu. Jeżeli delikatne podgrzewanie nie pomoże, naukowcy będą zmuszeni podjąć bardziej radykalne działania. Procedura jest eksperymentalna, jednak jak przyznaje ESA, warta ryzyka.

Teleskop Euclid /ESA /domena publiczna

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-esa-ma-klopoty-z-teleskopem-ciemnej-materii-potrzebne-rozmra,nId,7401722

ESA ma kłopoty z teleskopem ciemnej materii. Potrzebne rozmrażanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekspertka: w apteczce astronauty jest niewiele leków
2024-03-20.
Urszula Kaczorowska

Ewentualne problemy zdrowotne astronautów, zwłaszcza podczas długich misji, to spore wyzwanie. W apteczce astronauty jest bowiem niewiele leków, ponieważ ich działanie w warunkach kosmicznych nie zostało jeszcze dobrze poznane – powiedziała PAP dr Anna Fogtman z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
ESA korzysta z wielu platform w różnych placówkach w Europie i na świecie, gdzie regularnie przeprowadzane są badania wpływu przebywania w przestrzeni kosmicznej na człowieka. Dr Anna Fogtman zarządza operacjami ochrony radiologicznej astronautów w Europejskim Centrum Astronautów w Kolonii (Niemcy).
Wśród badań, które mają pomóc w szukaniu odpowiedzi na podstawowe wyzwania związane z przebywaniem człowieka w kosmosie, jest projekt Bed Rest prowadzony właśnie w Kolonii.
Grupa studentów wolontariuszy leży przez sześć tygodni na platformie przypominającej łóżko, a ich głowa spoczywa o 6 st. niżej niż reszta ciała. W tej pozycji jedzą, myją się i śpią. W ich organizmie dochodzi do przesunięcia płynów oraz do symulacji wszystkich efektów fizjologicznych, które pojawiają się w stanie nieważkości – włączając w to utratę mięśni i gęstości kości (bo nie są obciążone). Dochodzi też do wzrostu ciśnienia śródczaszkowego i obniżenia ciśnienia krwi. Nieustanny monitoring stanu zdrowia pomaga w wypracowywaniu różnych rozwiązań.
„Po sześciu tygodniach organizm znajduje nowy stan adaptacyjny – czyli dostosowuje się bez wyrządzania większej szkody. Dobrze sobie radzi nawet z niższym ciśnieniem krwi i zmienionym ciśnieniem śródczaszkowym. Wyjątek stanowi syndrom SANS (Spaceflight-Associated Neuro-ocular Syndrome) dotyczący zmian w oczach” – wyjaśniła Fogtman.
Są to głównie zmiany anatomiczne w gałce ocznej. Pojawiają się też plamki i ubytek na wzroku. Niestety zmiany te nie cofają się po powrocie na Ziemię i są obserwowane u większości astronautów (nawet po 20 latach od powrotu z misji).
„Podczas badania okazało się, że zmiany w oczach następują już w 2-3 tygodniu przebywania w symulowanym stanie nieważkości. Jest to niepokojące, ale ważne odkrycie. W dodatku, przeciwnie do tego, co sądzono wcześniej, dotyka w takim samym stopniu mężczyzn, jak i kobiet. Oznacza to, że podczas długiej misji na Marsie może dojść do utraty wzroku, co zagrozi też życiu człowieka” – podkreśliła Fogtman.
Naukowcy nie poznali jeszcze mechanizmu, który stoi za występowaniem tego syndromu. Istnieją jedynie podejrzenia, że jest spowodowany właśnie zwiększeniem ciśnienia śródczaszkowego.
„To jest bardzo trudne do badania, bo nie możemy wysłać w kosmos maszyny do rezonansu magnetycznego, żeby zbadać mózg” - zaznaczyła Fogtman.
Niezależnie od problemów z poznaniem przyczyny występowania SANS, naukowcy już testują rozwiązania. Jednym z nich jest skafander LBNP (Low Body Negative Pressure), który zakłada się na dolną część ciała. Wprowadza się do niego podciśnienie, co w efekcie obniża ciśnienie śródczaszkowe. Skafander był już testowany na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Projekt Bed Rest pomaga też w szukaniu nowych form ćwiczeń. Wysiłek fizyczny jest jedynym sposobem na spowolnienie procesu utraty masy mięśniowej i kostnej, więc astronauci ćwiczą minimum 2 godziny dziennie. W połączeniu z innymi wynikami badań udało się ustalić, że nie tylko bieganie, ale też skakanie jest skuteczne w walce z utratą mięśni i gęstości kości. Na tej podstawie tworzony jest właśnie prototyp urządzenia, które w przyszłości poleci z astronautami na Księżyc.
„Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jest dużo miejsca na trzy podstawowe przyrządy – bieżnię, rowerek i coś na wzór Olympu - który symuluje ćwiczenia obciążeniowe. Jednak już teraz wiemy, że statki kosmiczne lecące na Księżyc lub Marsa nie będą miały tyle przestrzeni, więc trzy urządzenia zastąpimy prawdopodobnie jednym” – zdradziła Fogtman. I dodała, że spora część wyników i rozwiązań uzyskanych dzięki badaniu Bed Rest poprawi też jakość życia ludzi na Ziemi - szczególnie starszych i schorowanych, skazanych na długie leżenie w łóżku.
Badaczka przyznała, że jednym z najważniejszych obszarów badań jest wpływ izolacji na zdrowie psychiczne człowieka. ESA nie ma własnego ośrodka, w którym mogłaby przeprowadzać niezależne badania. Do tej pory współpracowała z ośrodkiem Syrius w Moskwie i ośrodkiem Concordia na Antarktydzie, należącym do Francuzów i Włochów.
„Ośrodek na Antarktydzie jest odizolowany od cywilizacji – i tam ludzie są trenowani przez rok. Mamy wpływ na wybór jednego członka załogi, który jest lekarzem i kontroluje jakość eksperymentów, ale nie mamy wpływu na wybór profilu psychologicznego uczestników. Nie mamy też wpływu na to, co załoga trenuje, bo ta stacja jest partnerstwem włosko-francuskim i to właściciele zachowują sobie prawo do kontroli załogi” – tłumaczyła Fogtman.
Niedawno naukowcy przetransportowali do ośrodka na Antarktydzie rezonans magnetyczny. Stacja znajduje się na wysokości 3233 m n.p.m., co oznacza, że załoga doświadcza chronicznego niedotlenienia. „Badamy, jak to wpływa na mózg” – wyjaśniła rozmówczyni PAP.
NASA przeanalizowała już pierwsze sytuacje medyczne, które mogą zagrozić misji na Marsa. Jedną z nich jest wystąpienie zapalenia dróg moczowych u kobiet. Okazało się, że na wyposażeniu medycznym, którym obecnie dysponują astronauci na ISS, jest niewystarczająca ilość antybiotyków.
Drugą ryzykowną sytuacją medyczną, która zagraża misji, jest „epizod psychologiczny” u mężczyzny. Okazuje się, że panów częściej niż kobiety dopada załamanie nerwowe pod wpływem długotrwałej presji.
„W apteczce astronauty jest niewiele leków, bo ich działanie w warunkach kosmicznych nie zostało jeszcze dobrze poznane. Są leki przeciwbólowe, antyalergiczne, antybiotyki oraz dwa antydepresanty. Generalnie sposób dostarczenia leków też jest problemem w warunkach mikrograwitacji, bo nie wszystkie substancje wchłaniają się jednakowo. Najlepiej wchłaniają się w stanie rozpuszczonym, a nie wszystkie da się podać w ten sposób” – opisała Fogtman.
Obecnie astronauci mogą w każdej chwili porozmawiać z psychologiem, zadzwonić do lekarza lub rodziny. Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jest też dużo przestrzeni, w której mogą się schować, żeby poczuć się swobodnie.
Jednak wiadomo już, że na statku kosmicznym, który będzie podróżował na Marsa lub Księżyc, wykonanie telefonu do psychologa nie będzie możliwe, bo nie będzie komunikacji bezpośredniej z Ziemią. Będzie też bardzo mało przestrzeni. Na ISS testowano w ubiegłym roku hologramy lekarzy, którzy będą za pomocą AI wspomagać załogę.
"Dlatego trzeba się do tej misji bardzo dobrze przygotować i mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia w tym obszarze. Myślimy o zainstalowaniu lepszego oświetlenia, generatorach zapachów i dekoracjach z roślin – wszystko po to, by podtrzymywać dobrostan psychiczny" - ujawniła Fogtman.
W rozmowie z PAP przyznała, że organizacja badań naukowych w strukturach ESA jest sporym wyzwaniem finansowym. Wynika to z faktu, że ESA z założenia jest klubem członkowskim państw, które same decydują, na co chcą wydawać pieniądze.
„Udział w programie eksploracyjnym nie jest obowiązkowy, więc nie wszystkie kraje wpłacają pieniądze na nasza działalność. Jesteśmy pod dużym naciskiem politycznym, bo te kraje, które płacą, chcą aby w pierwszej kolejności zadbać o uczestnictwo swoich grup naukowych i podmiotów biznesowych w programach ESA” - powiedziała Fogtman, zaznaczając przy tym: „Ja tego nie krytykuję, bo tak został skonstruowany model biznesowy ESA. Od początku zainwestowane pieniądze miały wrócić do kraju, który je wcześniej wyłożył na stół. Dlatego w naszej działalności dużą rolę odgrywają ruchy dyplomatyczne”.(PAP)
Nauka w Polsce, Urszula Kaczorowska
uka/ agt/
Fot. Adobe Stock

dr Anna Fogtman. Fot. archiwum prywatne

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101192%2Cekspertka-w-apteczce-astronauty-jest-niewiele-lekow.html

Ekspertka w apteczce astronauty jest niewiele leków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europa klientem Elona Muska? Osiągnięto porozumienie
2024-03-20. Wojciech Kaczanowski

Komisja Europejska ostatecznie dobiła targu z amerykańską firmą SpaceX. Partnerzy doszli do porozumienia w sprawie umowy o bezpieczeństwie w przypadku lotów rakiety Falcon 9 z europejskimi satelitami nawigacyjnymi Galileo. Dokument ma zostać podpisany w przyszłym tygodniu, a tym samym Europa stanie się oficjalnym klientem Elona Muska.
Problemy rakietowe Europy to kwestia, która była wielokrotnie poruszana na łamach naszego portalu. Unia Europejska oraz Europejska Agencja Kosmiczna zdecydowały zrezygnować z partnerstwa z Rosją i oferowanych systemów nośnych Sojuz po agresji na Ukrainę w lutym 2022 r. Z drugiej strony wciąż niedostępna pozostaje europejska rakieta Ariane 6, która latem tego roku ma zaliczyć swój debiut. Goniące terminy zmusiły Stary Kontynent do szukania odpowiedniej alternatywy.
Jako odpowiedniego operatora wskazano amerykańską firmę SpaceX. Pierwsze informacje na temat potencjalnego partnerstwa pojawiły się w wiosną ubiegłego roku. W październiku natomiast, na bazie artykułu w Wall Street Journal, przekazaliśmy, że firma Elona Muska osiągnęła porozumienie z Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) w kwestii wyniesienia na orbitę okołoziemską czterech nowych jednostek geo-nawigacyjnych Europejskiego Systemu Nawigacji Satelitarnej - Galileo. Wówczas jedyną, nierozwiązana sprawą pozostała umowa o bezpieczeństwie (ang. security deal)
Jak wynika z zagranicznych źródeł, Unia Europejska doszła do porozumienia ze SpaceX w sprawie warunków umowy o bezpieczeństwie, która gwarantuje pracownikom UE i Europejskiej Agenci Kosmicznej (ESA) dostęp do dokumentacji, wyposażenia, platformy startowej i pierwszeństwo z zebraniu pozostałości w przypadku ewentualnego niepowodzenia startu rakiety Falcon 9. Dokument zostanie oficjalnie podpisany w przyszłym tygodniu, a starty odbędą się w kwietniu i lipcu br.
Według portalu ArsTechnica, UE zapłaci około 196 mln USD za dwa loty Falcona 9. Trochę dużo? Niestety pilna potrzeba Europejczyków powoduje wzrost kosztów o około 30% w stosunku do standardowej ceny za jeden start - 67 mln USD.
Falcon 9 jest jednak obecnie najbardziej sprawdzoną rakietą nośną, mającą na koncie już ponad 300 lotów. Dwustopniowy system wielokrotnego użytku posiada łączną wysokość 70 m, średnicę 3,7 m oraz łączną masę blisko 550 t. W dolnym stopniu Falcona znajduje się 9 silników Merlin, natomiast górny segment napędzany jest przez pojedynczą jednostkę przystosowaną do działania w próżni (Merlin Vacuum). Silniki zasilane są przez naftę lotniczą (kerozyna RP-1) z dodatkiem ciekłego tlenu. Falcon 9 jest w stanie wynieść na niską orbitę okołoziemską (LEO) ponad 22 t oraz na na geosynchroniczną orbitę transferową (GTO) ponad 8 t.

Autor. SpaceX

SPACE24

https://space24.pl/polityka-kosmiczna/europa/europa-klientem-elona-muska-osiagnieto-porozumienie

 

Europa klientem Elona Muska Osiągnięto porozumienie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny wyniosły nowego satelitę. Będzie wspierać misje księżycowe
2024-03-20. Mateusz Mitkow
W środę 20 marca br. Chiny przeprowadziły wystrzelenie satelity Queqiao-2, który jest niezbędny do nadchodzącej misji księżycowej Chang’e 6. Zakłada ona pobranie oraz sprowadzenie próbek z przeciwnej strony Księżyca. Jednostka komunikacyjna pomoże także w długoterminowych badaniach naturalnego satelity Ziemi, w tym budowę stałej bazy.
Chińska Republika Ludowa przygotowuje się do wykonania misji, której nie zdołał zrealizować jeszcze żaden kraj na świecie. Państwo Środka w ramach swojego programu księżycowego postara się zebrać materiał regolitu z niewidocznej z perspektywy Ziemi strony Srebrnego Globu oraz sprowadzić go bezpiecznie na Ziemię. W tym celu 20 marca br. dokonano wystrzelenia satelity Queqiao-2, który za kilka miesięcy będzie pełnić role kluczowej jednostki komunikacyjnej, wspierającą tę właśnie misję, a także kolejne.
Start został przeprowadzony z kosmodromu Wenchang, znajdującego się na wyspie Hajnan w południowych Chinach z wykorzystaniem rakiety Chang Zheng 8. Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA) poinformowała, że ważący 1200 kilogramów satelita Queqiao-2 został z powodzeniem wyniesiony i znajduje się na trajektorii w kierunku Księżyca. Dodano także, że rozmieszczenie jego paneli słonecznych przebiegło pomyślnie. Opisywane urządzenie okrąży Księżyc i będzie przekazywać sygnały do i z misji Chang’e-6, której wystrzelenie ma nastąpić w maju.
Queqiao-2 będzie również wykorzystywany jako platforma przekaźnikowa podczas misji księżycowej Chang’e-7 w 2026 r. i misji Chang’e-8 w 2028 r. Jest to tym samym krok Chin w kierunku budowy stałej bazy na naturalnym satelicie Ziemi.Do 2040 roku Queqiao-2 będzie częścią konstelacji satelitów przekaźnikowych służących jako pomost komunikacyjny dla załogowych misji księżycowych i eksploracji innych planet, takich jak Mars i Wenus. Queqiao-2 ma przewidywany okres eksploatacji wynoszący co najmniej 8 lat i zastąpi Queqiao-1, wystrzelonego w 2018 roku.
W 2024 r. czeka nas wiele niezwykle ciekawych misji, dzięki którym zwiększymy swoją wiedzę na temat otaczającego nas świata. Takim przedsięwzięciem będzie Change’6, której założenia są podobne do poprzedniej misji - Chang’e 5, lecz tym razem księżycowy materiał zostanie pobrany z nieznanego dotąd obszaru. Jest to jednak miejsce, na którym Chinom, jako pierwszemu państwu w historii, udało się wylądować sondą w ramach misji Chang’e 4 w 2019 r.
Tym razem cel jest o wiele ambitniejszy. Misja Chang’e 6 ma być kamieniem milowym w kwestii badań i nauk o Księżycu. Autonomiczne składniki, które zostaną do niej wykorzystane to wspomniany orbiter przekaźnikowy, lądownik księżycowy, system ucieczkowy i na samym końcu - moduł powrotny z zasobnikiem próbek docelowo zebranych na Księżycu. Pozytywne zakończenie misji będzie wielkim sukcesem dla Chin, które będą mogły zbadać materiał właściwie niedostępny dla innych naukowców na świecie.
Zgodnie z planem, Chang’e 6 wyląduje na obszarze największego w całym Układzie Słonecznym krateru tzw. basenu Bieguna Południowego – Aitken (ang. South Pole-Aitken basin). Jego średnica wynosi 2500 km, a głębokość – 13 km. Naukowcy wierzą, że krater kryje w sobie wiele tajemnic, dzięki którym uzyskamy nowy wgląd w jego historię i skład.
Uważa się, że w kraterze SPA dostępny jest materiał spod skorupy naturalnego satelity Ziemi, dlatego lądownik misji podejmie próbę zebrania 2000 gramów materiału, zarówno zaczerpniętego z powierzchni, jak i zebranego za pomocą wiertła.
Podkreśla się przy tym także międzynarodowy udział, gdyż do misji Chang’e 6 włączono instrumenty naukowe z Francji, Włoch, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i Pakistanu. Warto także podkreślić, że próbki zebrane przez chińskie urządzenie będą początkowo dostępne dla naukowców i instytucji z Chin, lecz w późniejszym czasie zostaną otwarte dla międzynarodowych podmiotów badawczych.
Źródło PAP/Space24/The Planetary Society

Autor. CNSA Watcher live on Youtube

Lądownik poprzedniej misji Chang'e 4 - na powierzchni Księżyca. Fot. CNSA - Chińska Agencja Kosmiczna [cnsa.gov.cn]

SPACE24

https://space24.pl/satelity/komunikacja/chiny-wyniosly-nowego-satelite-bedzie-wspierac-misje-ksiezycowe

Chiny wyniosły nowego satelitę. Będzie wspierać misje księżycowe.jpg

Chiny wyniosły nowego satelitę. Będzie wspierać misje księżycowe2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyły zapisy na wiosenne warsztaty obserwacyjne w MOA
2024-03-20.
W dniach od piątku 12 do niedzieli 14 kwietnia 2024 roku w Młodzieżowym Obserwatorium Astronomicznym w Niepołomicach odbędą się kolejne zajęcia praktyczne „Warsztaty obserwacji Obiektów Układu Słonecznego”, przeznaczone dla nauczycieli szkół wszystkich typów.
Organizatorzy oferują bezpłatne zakwaterowanie w komfortowych czteroosobowych pokojach z łazienkami, dostęp do odpowiednio wyposażonej jadalni, a przede wszystkim salę wykładową, dwie sale ćwiczeń, teleskop w kopule astronomicznej i szereg instrumentów przenośnych na tarasie obserwacyjnym.
Tematyka zajęć:
•    Teleskopy astronomiczne – ustawianie, justowanie, współpraca z telefonami komórkowymi, aparatami cyfrowymi i kamerami astronomicznymi
•    Efemerydy astronomiczne – program Stellarium, witryny internetowe do określania terminów przelotów satelitów, prognozowania warunków pogody kosmicznej, śledzenia tranzytów ISS
•    Planowanie obserwacji z uwzględnieniem warunków lokalnych oraz stanu pogody
•    Prowadzenie dziennych i nocnych pokazów astronomicznych przeznaczonych dla osób z różnych grup wiekowych z użyciem lasera wskaźnikowego oraz instrumentów astronomicznych
•    Wykonywanie dziennych i nocnych obserwacji z użyciem sprzętu fotograficznego i kamer astronomicznych
•    Opracowanie zdjęć z użyciem programów Registax, Startrails, DeepSkyStacker, Autostakkert, FastStone oraz GIMP
•    Analiza otrzymanych zdjęć – skalowanie, rozpoznawanie obiektów, śledzenie zmian
•    Wykonanie plakatów zawierających podsumowanie rezultatów ze szczegółowym ich opisaniem
 
Liczba miejsc jest ograniczona, obowiązują zapisy.
Termin: 12-14 kwietnia 2024 r.
Miejsce: Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne w Niepołomicach
Liczba godzin: 23
Cena: bezpłatnie
 
Więcej:
•    Zapisy na warsztaty
•    Strona internetowa MOA
•    Blog MOA
 
Opracowanie: Magda Maszewska
Źródło: MOA

Ilustracja: Słońce 21.09.2023 r., Źródło: MOA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ruszyly-zapisy-na-wiosenne-warsztaty-obserwacyjne-w-moa

Ruszyły zapisy na wiosenne warsztaty obserwacyjne w MOA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badania astrofizyka mogą stanowić wskazówkę w poszukiwaniu ciemnej materii
2024-03-20.
Naukowcy badają galaktyki karłowate w celu znalezienia wskazówek dotyczących ciemnej materii.
Ciemna materia jest jedną z największych tajemnic nauki. Nie pochłania, nie odbija ani nie emituje światła, więc nie możemy jej zobaczyć. Ale jej obecność jest sugerowana przez efekty grawitacyjne, które wydaje się wywierać na galaktyki.
Chociaż ciemna materia stanowi około 85% kosmosu, naukowcy wiedzą bardzo niewiele o jej fundamentalnej naturze.
Teorie
Teorii jest mnóstwo, a badania przeprowadzone przez doktora Alexa McDaniela z Uniwersytetu Clemson dostarczają jednych z najbardziej rygorystycznych ograniczeń dotyczących natury ciemnej materii.
Jego badania ujawniły również niewielką wskazówkę dotyczącą sygnału, który, jeżeli jest prawdziwy, może zostać potwierdzony w ciągu następnej dekady.
Wraz z gromadzeniem danych i nowymi odkryciami w przyszłości, ta niewielka wskazówka może potencjalnie przekształcić się w bardzo konkretne wykrycie modelu ciemnej materii – powiedział McDaniel.
Wykrycie ciemnej materii byłoby przełomowym odkryciem.
Ciemna materia jest jedną z najważniejszych rzeczy w astrofizyce, a nie wiemy o niej prawie nic. Jej odkrycie będzie ogromnym przełomem – powiedział Marco Ajello, profesor nadzwyczajny na wydziale Fizyki i Astronomii w Clemson i doradca McDaniela. Ktokolwiek to odkryje, może zdobyć Nagrodę Nobla. To coś tak wielkiego.
Galaktyki karłowate
W niniejszym badaniu McDaniel i jego współpracownicy poszukiwali galaktyk karłowatych w celu wykrycia ciemnej materii, która ulega samozniszczeniu, wytwarzając zwykłą materię oraz promieniowanie gamma – formę światła o najwyższych poziomach energii. Galaktyki karłowate stanowią doskonały obiekt badawczy ze względu na swoje niewielkie rozmiary, obfitość ciemnej materii oraz ograniczoną obecność innych zjawisk astrofizycznych, takich jak gaz, pył czy supernowe, które mogłyby wpłynąć na wyniki badań.
Szukamy ich, ponieważ w idealnym przypadku dają nam czysty sygnał lub pozwalają wykluczyć pewne teorie cząstek – powiedział McDaniel.
Niektóre modele przewidują, że ciemna materia ma określoną masę lub przekrój poprzeczny, który jest prawdopodobieństwem wystąpienia określonego zdarzenia w wyniku interakcji cząstek. Określiłoby to, co naukowcy spodziewaliby się zobaczyć w promieniach gamma. Jeżeli tego nie zobaczą, mogą wykluczyć te masy i przekroje – powiedział.
Wykluczenie
W tym artykule bardziej wykluczamy, mówiąc, że ciemna materia nie może mieć takich mas lub przekroju – powiedział Chris Karwin, były doktorant w Clemson i współautor badania. Ale w porównaniu z poprzednimi badaniami, zaczynamy dostrzegać coś, co może być sygnałem z tych układów.
W badaniu McDaniela wykorzystano większe próbki, które obejmują dodatkowe odkryte galaktyki karłowate i większą ilość danych niż w poprzednich badaniach. W swoich badaniach uwzględnił około 50 galaktyk karłowatych, ale powiedział, że wraz z pojawieniem się nowych, potężniejszych teleskopów w najbliższej przyszłości, spodziewa się, że liczba ta wzrośnie do 150-200.
Nowe teleskopy są w zasadzie detektorami galaktyk karłowatych – powiedział. Przewidujemy, że dzięki tym ulepszeniom możliwe jest, że zamiast mieć tylko niewielką wskazówkę sygnału, możemy mieć coś, co jest prawdziwą detekcją.
Ajello dodał: Jeżeli (sygnał) jest prawdziwy, ostatecznie zostanie potwierdzony.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Clemson astrophysicist’s research could provide a hint in the search for dark matter
•    Legacy analysis of dark matter annihilation from the Milky Way dwarf spheroidal galaxies with 14 years of Fermi-LAT data
Źródło: Clemson University
Źródło ilustracji: NASA, ESA, and D. Coe (NASA JPL/Caltech and STScI)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/badania-astrofizyka-moga-stanowic-wskazowke-w-poszukiwaniu-ciemnej-materii

Badania astrofizyka mogą stanowić wskazówkę w poszukiwaniu ciemnej materii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pory roku okiem meteorologa, agrometeorologa i astronoma
2024-03-20.
Od prawie trzech tygodni mamy w Polsce wiosnę meteorologiczną, a 20 marca 2024 r. o godzinie 4:06 rozpoczęła się astronomiczna wiosna.
Od prawie trzech tygodni mamy w Polsce wiosnę meteorologiczną, która rozpoczęła się 1 marca. Meteorologiczne pory roku określane są na podstawie wartości średniej dobowej temperatury powietrza. W oparciu o określone progi termiczne określa się nie cztery, a sześć pór roku:
•    zima: średnia dobowa temperatura powietrza niższa lub równa 0 °C;
•    przedwiośnie: średnia dobowa temperatura powietrza ponad 0 °C, ale poniżej 5 °C;
•    wiosna: średnia dobowa temperatura powietrza od 5 °C do 15 °C;
•    lato: średnia dobowa temperatura powietrza ponad 15 °C;
•    jesień: średnia dobowa temperatura powietrza od 5 °C do 15 °C;
•    przedzimie: średnia dobowa temperatura powietrza pomiędzy 0 °C a 5 °C.
 
W każdym regionie naszego kraju czas rozpoczęcia się danej pory roku wypada innego dnia, co jest uwarunkowane czynnikami klimatycznymi danego regionu. Wspomniany wyżej podział pór roku został wprowadzony przez E. Romera.  W przestrzeni medialnej, ale i nie tylko, przyjęło się określać konkretne, wspólne dla całego kraju terminy rozpoczęcia meteorologicznych pór roku:
•    wiosna – 1 marca;
•    lato – 1 czerwca;
•    jesień – 1 września;
•    zima – 1 grudnia.
 
W oparciu o zjawiska fitofenologiczne dr E. Ihne wyróżnił siedem fenologicznych pór roku oraz ósmą, w okresie której nie zachodzą żadne zjawiska fitofenologiczne. Według M. Molgi poszczególne pory roku identyfikowane są w oparciu o następujące zjawiska fitofenologiczne:
•    zaranie wiosny: budzenie wegetacji;
•    wczesna wiosna: zakwitanie drzew, krzewów, roślin, listnienie drzew późno zakwitających;
•    pełnia wiosny: kwitnienie drzew, roślin, krzewów, które kwitną dopiero wtedy, kiedy rozwiną się liście;
•    wczesne lato: początek przyjmuje się z chwilą rozpoczęcia kwitnienia zbóż, a kończy, kiedy dojrzeją wczesne jagody;
•    lato: kwitnienie lip, dojrzewanie porzeczek czerwonych, porzeczki złotej, pokrzyku wilczej jagody, wiciokrzewu tatarskiego, dzikiego bzu czarnego;
•    wczesna jesień: dojrzewanie owoców kasztanowca zwyczajnego, derenia, świdwy, ligustru pospolitego;
•    jesień: przygotowanie roślin do spoczynku zimowego;
•    zima: spoczynek wegetacji.
 
Powyżej wymienione pory roku (z wyjątkiem lata) charakteryzują się tym, że nie rozpoczynają się w tym samym dniu na terenie całego kraju. Większość fitofenologicznych pór roku charakteryzuje się kierunkiem ruchu z południa na północ wykazując równoleżnikowy rozkład terminów rozpoczęcia się poszczególnych pór fitofenologicznych.
 
Astronomiczne pory roku
Z punktu widzenia astronomii pory roku identyfikowane są z okresami przebycia przez Słońce 90-stopniowych łuków ekliptyki, zawartych między punktami kardynalnymi. Przez punkty kardynalne rozumie się cztery punkty:
•    punkt Barana, punkt równonocy wiosennej (obecnie znajdujący się w gwiazdozbiorze Ryb, około 2597 roku wkroczy do konstelacji Wodnika),
•    stanowisko letnie Słońca, punkt przesilenia letniego (obecnie znajdujący się w gwiazdozbiorze Byka, ingres do znaku Barana nastąpi dopiero w 4609 roku),
•    punkt Wagi, punkt równonocy jesiennej (obecnie znajdujący się w gwiazdozbiorze Panny, dokona tranzytu do gwiazdozbioru Lwa w 2439 roku),
•    stanowisko zimowe Słońca, punkt przesilenia zimowego (obecnie znajdujący się w gwiazdozbiorze Strzelca, w 2269 roku wkroczy do konstelacji Wężownika).
 
Astronomiczne pory roku związane są z ruchem obiegowym Ziemi wokół Słońca, którego skutkiem jest pozorny ruch Słońca wzdłuż ekliptyki. Płaszczyzna równika niebieskiego i ekliptyki nachylone są pod pewnym kątem, który w naszej epoce wynosi 23°26’, w związku z czym równik niebieski i ekliptyka przecinają się w dwóch punktach: w punkcie Barana (równonocy wiosennej) oraz w punkcie Wagi (równonocy jesiennej).
Kiedy Słońce w swej rocznej wędrówce znajdzie się w punkcie Barana (równonocy wiosennej), jego długość ekliptyczna wynosi 0°. Takie położenie Słońca na ekliptyce wyznacza nam początek astronomicznej wiosny na półkuli północnej (astronomicznej jesieni na półkuli południowej). W dniu równonocy* Słońce na sferze niebieskiej zakreśla łuk, który przecina punkt wschodu i zachodu.
Z upływem czasu długość ekliptyczna Słońca zwiększa się. Zwiększa się także deklinacja Słońca. Słońce porusza się po ekliptyce, której fragment znajduje się na północnej sferze niebieskiej. Słońce zakreśla krzywą spiralną, oddalając się od równika niebieskiego w kierunku niebieskiego bieguna północnego. W tym okresie wydłuża się długość dnia - Słońce znajduje się każdego dnia coraz wyżej nad horyzontem (na półkuli północnej). W trakcie trwania wiosny Słońce zakreśla łuk na ekliptyce między punktem Barana i stanowiskiem letnim.
Kiedy długość ekliptyczna Słońca wyniesie 90°, wówczas Słońce znajduje się w takim położeniu ekliptyki, gdzie jego odległość od równika niebieskiego w kierunku północnym jest największa. Mówi się, że Słońce osiągnęło stanowisko letnie. Rozpoczyna się astronomiczne lato, zwane przesileniem letnim. Od tej chwili każdego kolejnego dnia wysokość Słońca nad horyzontem maleje. Deklinacja Słońca zmniejsza się. Długość dnia skraca się. Słońce na sferze niebieskiej zakreśla krzywą spiralną przesuwając się w kierunku równika, w kierunku południowym. W okresie lata Słońce zakreśla łuk ekliptyki zawartej między stanowiskiem letnim i punktem Wagi.
Kiedy długość ekliptyczna Słońca wyniesie 180°, wówczas Słońce osiąga punkt Wagi (równonocy jesiennej). Rozpoczyna się astronomiczna jesień. Zrównanie długości dnia i nocy następuje kilka dni po dniu równonocy jesiennej. Podczas tranzytu Słońca przez punkt Wagi następuje przejście Słońca z niebieskiej półkuli północnej na półkulę południową. Wzrasta deklinacja ujemna Słońca. Długość dnia skraca się i jest krótsza od długości nocy. Podczas jesieni Słońce zakreśla łuk ekliptyki zawarty między punktem Wagi i stanowiskiem zimowym Słońca.
Chwila przejścia Słońca przez punkt o długości ekliptycznej 270° wyznacza nam przesilenie zimowe, czyli moment rozpoczęcia astronomicznej zimy. Słońce w okresie jesieni poruszało się na sferze niebieskiej po krzywej spiralnej, oddalając się od równika niebieskiego, osiągając w dniu przesilenia zimowego największą odległość od równika (tzw. stanowisko zimowe). Słońce kontynuując wędrówkę po ekliptyce zaczyna poruszać się na sferze niebieskiej po krzywej spiralnej zbliżając się do równika niebieskiego. Dzień staje się coraz dłuższy, chociaż w dalszym ciągu pozostaje krótszy od długości nocy. Ujemna deklinacja Słońca maleje, a wysokość Słońca nad horyzontem wzrasta. W okresie zimy Słońce przesunie się po ekliptyce od stanowiska zimowego do punktu Barana.
W momencie, kiedy Słońce osiąga punkt równonocy wiosennej, jego długość ekliptyczna jest równa 0°. Słońce przechodzi z niebieskiej półkuli południowej na północną i rozpoczyna się astronomiczna wiosna.
Na półkuli południowej przebieg pór roku i ruch Słońca na sferze niebieskiej przebiega odwrotnie w porównaniu z półkulą północną.
Długość następujących po sobie pór roku nie jest jednakowa, co wynika z faktu, że Ziemia porusza się po orbicie w przybliżeniu eliptycznej. Co ciekawe długość poszczególnych pór roku też nie jest stała. Przyczyny należy upatrywać w zmieniających się parametrach orbity ziemskiej, a dokładniej w wyniku zmian mimośrodu orbity ziemskiej oraz położenia peryhelium orbity Ziemi w stosunku do punktu Barana (długość peryhelium). Amplituda zmian mimośrodu orbity ziemskiej zależy od obiektów zaburzających tor, po którym porusza się Ziemia wokół Słońca tj. Jowisza, Saturna, a w mniejszym stopniu także od Wenus czy Marsa. Ważna jest tutaj ich konfiguracja na orbitach planetarnych względem Ziemi. Z obserwacji wynika, że obecnie wiosna skraca się średnio o 66 sekund rocznie, a lato wydłuża się średnio o 36 sekund rocznie. Jesień wydłuża się średnio o 63 sekundy rocznie. Zima natomiast skraca się średnio o 33 sekundy rocznie.
Tegoroczna wiosna na półkuli północnej rozpoczęła się 20 marca 2024 roku o godzinie 4:06.
 
*Wiosna astronomiczna często nazywana jest równonocą wiosenną. Nazwa pochodzi od zjawiska polegającego na zrównaniu długości dnia i nocy.  W rzeczywistości zrównanie długości dnia i nocy następuje kilka dni wcześniej. Spowodowane jest to tym, że Ziemia posiada powłokę gazową, jaką jest atmosfera, która wywołuje zjawisko refrakcji. Refrakcja powoduje, że Słońce wschodzi wcześniej i zachodzi później w porównaniu z sytuacją, kiedy Ziemia nie byłaby otoczona atmosferą. Zjawisko refrakcji zatem wydłuża długość czasu, kiedy Słońce znajduje się nad horyzontem.  Dokładne przyspieszenie lub opóźnienie zrównania długości dnia i nocy zależy od szerokości geograficznej miejsca obserwacji.
(Refrakcja wpływa także na azymut punktu wschodu i zachodu oraz zniekształcenie tarcz Słońca lub Księżyca - każdy obserwator obserwując wschód Słońca lub Księżyca spostrzegł, że tarcze obu ciał są nieco zniekształcone, są bardziej owalne. Dolny brzeg tarczy znajduje się bliżej horyzontu niż górny, co skutkuje tym, że dolny brzeg tarczy jest silniej zniekształcony w wyniku silniejszej refrakcji.)
 
Więcej:
•    Opracowanie w ramach #AkademiaCMM w serwisie informacyjnym IMGW-PIB Centrum Modelowania Meteorologicznego
 
Autor: dr Grzegorz Duniec, IMGW-PIB CMM
Opracowanie: Magda Maszewska

Ilustracja: ślady wędrówki Słońca na niebie zarejestrowane na papierze światłoczułym zamkniętym w kamerze otworkowej, czas naświetlania: pół roku, fot. Marcin Lilla, AstroCamera 2023
Nachylenie krzywej terminatora na Ziemi zmienia się wraz z porami roku. Podczas równonocy terminatorem jest prosta linia północ-południe przebiegająca przez równik. Źródło: NOAA/GOES East

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pory-roku-okiem-meteorologa-agrometeorologa-i-astronoma

Pory roku okiem meteorologa, agrometeorologa i astronoma.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek astronomicznej wiosny. Co ujrzymy na nocnym niebie?
2024-03-20.
W środę 20 marca zaczęła się nowa pora roku – astronomiczna wiosna. Od tego momentu noce stają się krótsze od dni. Z jasnych planet na niebie zobaczymy w tym czasie Jowisza, ale będzie też okazja na dostrzeżenie Merkurego. Wiosna wita nas również kometą 12P/Pons-Brooks.
Dokładny moment początku astronomicznej wiosny to w tym roku środa 20 marca o godz. 4:06. Wtedy to Słońce przeszło przez punkt równonocy wiosennej, tzw. punkt Barana. Gdy spojrzymy na astronomiczne układy współrzędnych, to okrąg po którym pozornie porusza się Słońce po niebie w ciągu roku, nazywany jest ekliptyką. W płaszczyźnie ekliptyki zawarta jest orbita Ziemi.
W momencie, gdy Słońce znajduje się w punkcie Barana, zachodzi zrównanie dnia z nocą, czyli równonoc. Od tego momentu noce są już krótsze od dni. Czas, kiedy możemy podziwiać obiekty na nocnym niebie, będzie ulegał skróceniu wraz z upływem kolejnych dni wiosny. Gdy na początku marca wynosił on około 12 godzin, to na koniec kwietnia będzie to już mniej niż 8 godzin.
Ciekawostką jest kwestia, iż pomimo swojej nazwy punkt Barana wcale nie znajduje się w gwiazdozbiorze Barana. Przemieścił się poza ten gwiazdozbiór już w pierwszym wieku naszej ery i obecnie jest gwiazdozbiorze Ryb. Punkt ten wędruje powoli na tle gwiazdozbiorów na skutek zmiany położenia osi obrotu Ziemi (precesji). Pełen okrąg zatacza w ciągu 25800 lat. W 2597 roku punkt Barana znajdzie się na obszarze gwiazdozbioru Wodnika.
Pomimo coraz krótszych nocy na niebie możemy zobaczyć różne interesujące obiekty astronomiczne. Przeanalizujmy sytuację na wieczornym niebie na początku wiosny. Po zachodniej stronie nieba możemy zobaczyć jasno świecącego Jowisza, a względnie krótko po zachodzie Słońca można próbować dostrzec Merkurego: nisko nad horyzontem. Jowisz pomoże nam zlokalizować miejsce, gdzie patrzeć (należy patrzeć w prawo w dół o Jowisza, blisko horyzontu).
W pobliżu Jowisza, ale nad nim, widoczny jest Uran. Aby zobaczyć tę planetę, będzie potrzebny teleskop. Urana możemy szukać w pobliżu linii pomiędzy Jowiszem a grupką gwiazd zwaną Plejadami. Jowisz przyda nam się też jak punkt orientacyjny pomocny w poszukiwaniu komety 12P/Pons-Brooks. Jest ona widoczna wieczorem na prawo od Jowisza. Z każdym dniem będzie się do niego zbliżać na niebie. Jej obserwowana jasność jest obecnie oceniana na około 5,3 mag, jest więc w zasięgu lornetek. Najjaśniejsza ma być na początku kwietnia.
Spójrzmy teraz na gwiazdy. Wieczorem całkiem dobrze widoczny jest jeszcze gwiazdozbiór Oriona (patrzmy na lewo od Jowisza). Składa się z jasnych gwiazd przypominających schematyczną sylwetkę człowieka. W szczególności na środku widać trzy jasne gwiazdy w linii blisko siebie, to Pas Oriona. Jeszcze bardziej na lewo dostrzeżemy najjaśniejsza gwiazdę nocnego nieba – Syriusza. Około godziny 22 zarówno Orion, jak i Syriusz będą już zachodzić.
Sprawdźmy teraz jak wygląda niebo poranne. Wtedy po wschodniej części nieba świetnie już widzimy tzw. Trójkąt Letni. Jego wierzchołki tworzą jasne gwiazdy Wega, Deneb i Altair. Nazwa nawiązuje do lata, bowiem wtedy dobrze widać go już wieczorem i przez całą noc. Generalnie tegoroczną wiosną z planet mamy do dyspozycji jedynie Jowisza, Merkurego i Urana w pierwszej części tej pory roku. Dopiero w drugiej połowie wiosny nad ranem coraz lepiej zacznie być widoczny Mars, Saturn, Neptun. Wenus będzie okazała dopiero gdy nadejdzie lato.
8 kwietnia nastąpi całkowite zaćmienie Słońca widoczne w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Natomiast 25 marca będzie półcieniowe zaćmienie Księżyca, które również nie będzie widoczne w Polsce. Spośród rojów meteorów aktywne są Lirydy z maksimum w nocy z 22 na 23 kwietnia. W ciągu godziny możemy dostrzec do 18 meteorów. Inny rój promieniuje w maju, to Eta Akwarydy z maksimum 6 maja, potencjalnie z nawet 60 meteorami na godzinę.
Wiosenne pełnie Księżyca nastąpią 25 marca, 24 kwietnia, 23 maja, a nowie 8 kwietnia, 8 maja i 6 czerwca. 12 kwietnia przypada rocznica pierwszego lotu człowieka w kosmos (Jurij Gagarin w 1961 roku), 22 marca będzie Międzynarodowy Dzień Ziemi, a 16 maja Międzynarodowy Dzień Światła. Już niedługo, w nocy z 30 na 31 marca, nastąpi zmiana czasu z zimowego na letni.

Autor. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA)

Fot. Międzynarodowa Unia Astronomiczna [iau.org]

Obraz zaćmienia Słońca z 29 maja 1919 r. Fot. F. W. Dyson, A. S. Eddington, C. Davidson / domena publiczna

Źródło: PAP

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/poczatek-astronomicznej-wiosny-co-ujrzymy-na-nocnym-niebie

 

Początek astronomicznej wiosny. Co ujrzymy na nocnym niebie.jpg

Początek astronomicznej wiosny. Co ujrzymy na nocnym niebie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykły bolid zaobserwowany na niebie nad Portugalią
Autor: admin (2024-03-20)
W dniu 16 marca, o godzinie 2:54 czasu lokalnego (odpowiadającej 1:54 czasu uniwersalnego), na niebie nad Hiszpanią pojawił się niezwykły bolid, który był jaśniejszy niż pełnia księżyca. To zjawisko zostało wywołane przez skałę (meteoroid) pochodzącą z asteroidy, która weszła w atmosferę z prędkością około 61 000 km/h. Ognista kula przeleciała nad Portugalią, rozpoczynając swój lot na wysokości około 91 km nad Foros de Vale Figueira (na zachód od regionu Évora), a zakończyła go na wysokości około 19 km nad Cano (na południe od regionu Alentejo).
Wstępna analiza tego wydarzenia pokazuje, że kosmiczna skała nie została całkowicie zniszczona: część meteoroidu przetrwała i dotarła do ziemi w postaci meteorytu. To jasne zjawisko zostało zarejestrowane w ramach projektu SMART, prowadzonego przez Sieć Obserwacji Meteorów Południowo-Zachodniej Europy (SWEMN) z obserwatoriów meteorowych znajdujących się w Huelva, La Hita (Toledo), Calar Alto, Sierra Nevada, La Sagra (Granada) i Sewilli. Wydarzenie to zostało przeanalizowane przez zespół kierowany przez dr. Jose M. Madiedo (głównego badacza projektu SMART) z Instytutu Astrofizyki Andaluzji (IAA-CSIC).
Bolid, który pojawił się na niebie, był niezwykłym zjawiskiem. Jego jasność przewyższała nawet blask pełni księżyca, co świadczy o jego potężnej sile. Skała, która weszła w atmosferę, poruszała się z zawrotną prędkością, sięgającą 61 000 km/h. Ten szybki lot sprawił, że bolid przeleciał nad Portugalią, rozpoczynając swoją drogę na wysokości około 91 km nad Foros de Vale Figueira, a kończąc ją na wysokości około 19 km nad Cano.
Wstępne badania tego wydarzenia wykazały, że meteoroid nie uległ całkowitemu zniszczeniu. Część tej skały przetrwała i dotarła do ziemi w postaci meteorytu. To niezwykłe odkrycie, ponieważ często bolidy ulegają całkowitemu rozpadowi w atmosferze, nie pozostawiając żadnych fragmentów na powierzchni Ziemi.
Źródło: zmianynaziemi.pl
Meteorite fall over Portugal (March 16) // Caída de meteorito en Portugal (16 marzo)
https://www.youtube.com/watch?v=-OX5viKD8Go
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/niezwykly-bolid-zaobserwowany-na-niebie-nad-portugalia

Niezwykły bolid zaobserwowany na niebie nad Portugalią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuczna inteligencja zrekonstruuje drogi cząstek prowadzące ku nowej fizyce
2024-03-21. Redakcja
Sztuczna inteligencja dla analizy zderzeń cząstek przy wielkich energiach.
Gdy w akceleratorach dochodzi do zderzeń cząstek przy wielkich energiach, powstają liczne kaskady cząstek wtórnych. Elektronika przetwarzająca sygnały lawinowo napływające z detektorów musi wtedy w ułamku sekundy ocenić, czy zdarzenie jest wystarczająco interesujące, by zapisać je do późniejszych analiz. W bliskiej przyszłości to wymagające zadanie może być realizowane za pomocą algorytmów opartych na sztucznej inteligencji, w których opracowaniu uczestniczą naukowcy z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.
W fizyce jądrowej elektronika od dawna nie ma lekkiego życia. Danych napływających z LHC, najpotężniejszego akceleratora na świecie, jest tak wiele, że zapisywanie ich wszystkich nigdy nie wchodziło w grę. Układy przetwarzające falę impulsów płynących z detektorów specjalizują się więc w… zapominaniu: w ułamku sekundy rekonstruują tory cząstek wtórnych i oceniają, czy właśnie obserwowane zderzenie można pominąć, czy też warto je zapisać do dalszych analiz. Jednak dotychczasowe sposoby rekonstrukcji torów cząstek wkrótce przestaną wystarczać.
Z badań przedstawionych na łamach czasopisma „Computer Science” przez naukowców z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie wynika, że skuteczną alternatywą dla obecnych metod szybkiej rekonstrukcji torów cząstek mogą być narzędzia zbudowane z użyciem sztucznej inteligencji. Do ich debiutu może dojść już w najbliższych dwóch-trzech latach, prawdopodobnie w eksperymencie MUonE wspomagającym poszukiwania nowej fizyki.
We współczesnych eksperymentach fizyki wysokich energii cząstki rozbiegające się z punktu zderzenia przechodzą przez kolejne warstwy detektora, w każdej deponując odrobinę energii. W praktyce oznacza to, że jeśli detektor składał się z dziesięciu warstw i cząstka wtórna przeszła przez wszystkie, tor jej ruchu trzeba odtworzyć na podstawie dziesięciu punktów. Zadanie tylko pozornie jest proste.
„Wewnątrz detektorów zazwyczaj znajduje się pole magnetyczne. Cząstki naładowane będą się w nim poruszały po liniach krzywych i tak też będą względem siebie rozmieszczone aktywowane przez nie elementy detektora, żargonowo nazywane hitami”, wyjaśnia prof. dr hab. inż. Marcin Kucharczyk (IFJ PAN) i zaraz dodaje: „W rzeczywistości tak zwana zajętość detektora, czyli liczba hitów przypadająca na element detekcyjny, może być bardzo duża, co przysparza wielu kłopotów przy próbach poprawnej rekonstrukcji torów cząstek. Sporym problemem jest zwłaszcza rekonstrukcja torów znajdujących się blisko siebie”.
Eksperymenty projektowane z myślą o poszukiwaniu nowej fizyki będą zderzały cząstki z większymi energiami niż dotychczas, co oznacza, że w każdym zderzeniu powstanie więcej cząstek wtórnych. Świetlność wiązek także będzie musiała być większa, co z kolei zwiększy liczbę zderzeń w jednostce czasu. W takich warunkach klasyczne metody rekonstrukcji torów cząstek przestają sobie radzić. Ratunkiem może być sztuczna inteligencja, która znakomicie sprawdza się tam, gdzie trzeba szybko rozpoznawać pewne uniwersalne wzorce.
„Zaprojektowana przez nas sztuczna inteligencja jest siecią neuronową typu głębokiego. Składa się z warstwy wejściowej zbudowanej z 20 neuronów, czterech warstw ukrytych liczących po 1000 neuronów oraz warstwy wyjściowej z ośmioma neuronami. Wszystkie neurony każdej warstwy są połączone ze wszystkimi neuronami warstwy sąsiedniej. Razem sieć dysponuje dwoma milionami parametrów konfiguracyjnych, których wartości są ustalane w procesie uczenia”, opisuje dr inż. Miłosz Zdybał (IFJ PAN).
Tak przygotowaną głęboką sieć neuronową wytrenowano z użyciem 40 tysięcy symulowanych zderzeń cząstek, uzupełnionych o sztucznie wygenerowany szum. Na etapie testowania do sieci wprowadzano wyłącznie informację o hitach. Ponieważ pochodziły one z symulacji komputerowych, pierwotne tory odpowiedzialnych za nie cząstek były dokładnie znane i można je było porównać z rekonstrukcjami dostarczonymi przez sztuczną inteligencję. Na tej podstawie sztuczna inteligencja uczyła się poprawnie odtwarzać tory cząstek.
„W naszym artykule pokazujemy, że głęboka sieć neuronowa wyuczona na odpowiednio przygotowanej bazie danych jest w stanie rekonstruować tory cząstek wtórnych równie dokładnie jak klasyczne algorytmy. To wynik o dużej wadze dla rozwoju technik detekcyjnych. O ile bowiem uczenie głębokiej sieci neuronowej jest procesem długotrwałym i obliczeniowo bardzo wymagającym, o tyle wytrenowana sieć reaguje już błyskawicznie. Skoro więc robi to jeszcze z zadowalającą precyzją, możemy z optymizmem myśleć o jej użyciu w przypadku rzeczywistych zderzeń”, podkreśla prof. Kucharczyk.
Najbliższym eksperymentem, w którym sztuczna inteligencja z IFJ PAN miałaby szansę się wykazać, jest MUonE (MUon ON Electron elastic scattering). Ma on związek z interesującą rozbieżnością między zmierzonymi wartościami pewnej wielkości fizycznej dotyczącej mionów (cząstek będących ok. 200 razy bardziej masywnymi odpowiednikami elektronu), a przewidywaniami Modelu Standardowego (czyli modelu używanego do opisu świata cząstek elementarnych). Z pomiarów przeprowadzonych w amerykańskim ośrodku akceleratorowym Fermilab wynika bowiem, że tzw. anomalny moment magnetyczny mionów różni się od przewidywań Modelu Standardowego ze znaczącością sięgającą 4.2 odchyleń standardowych (oznaczanych jako sigma). Tymczasem w fizyce przyjmuje się, że do ogłoszenia odkrycia zazwyczaj uprawnia wartość powyżej 5 sigma, odpowiadająca znaczącości 99.99995%.
Znaczącość rozbieżności wskazującej na nową fizykę można byłoby istotnie zwiększyć, gdyby udało się poprawić precyzję przewidywań Modelu Standardowego. Jednak aby za jego pomocą lepiej wyznaczyć anomalny moment magnetyczny mionu, należałoby znać dokładniejszą wartość parametru określanego mianem poprawki hadronowej. Niestety, matematyczne wyliczenie tego parametru nie jest możliwe. W tym momencie staje się zrozumiała rola eksperymentu MUonE. Naukowcy zamierzają zbadać w nim rozpraszanie mionów na elektronach atomów o niskiej liczbie atomowej, takich jak węgiel czy beryl. Wyniki pozwolą dokładniej określić pewne parametry fizyczne, które wprost zależą od poprawki hadronowej. Jeśli wszystko pójdzie po myśli fizyków, tak wyznaczona poprawka hadronowa zwiększy pewność pomiaru rozbieżności między teoretyczną a zmierzoną wartością anomalnego momentu magnetycznego mionu nawet do 7 sigma – i istnienie dotychczas nieznanej fizyki może zostać potwierdzone.
Eksperyment MUonE ruszy w europejskim ośrodku jądrowym CERN już w przyszłym roku, lecz faza docelowa została zaplanowana na rok 2027. Prawdopodobnie właśnie wtedy krakowscy fizycy będą mieli okazję się przekonać, czy stworzona przez nich sztuczna inteligencja spełni swoje zadanie w zakresie rekonstrukcji torów cząstek. Potwierdzenie jej skuteczności w warunkach prawdziwego eksperymentu może oznaczać początek nowej ery w technikach detekcji cząstek.
Prace zespołu fizyków z IFJ PAN zostały sfinansowane z grantu Narodowego Centrum Nauki.
(IFJ PAN)
https://kosmonauta.net/2024/03/sztuczna-inteligencja-zrekonstruuje-drogi-czastek-prowadzace-ku-nowej-fizyce/

Sztuczna inteligencja zrekonstruuje drogi cząstek prowadzące ku nowej fizyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)