Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsza grupa młodych Polaków zaczyna staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej
2024-03-21. Anna Bugajska

 

Pierwsza grupa polskich absolwentów szkół wyższych odebrała w czwartek nominacje na dwuletni staże w Europejskiej Agencki Kosmicznej. W ramach Narodowego Programu Stażowego do ESA trafi w sumie 30 osób.
Nominacje wręczyli 12 spośród 14 pierwszych polskich stażystów prezes Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA) prof. Grzegorza Wrochna oraz wiceminister rozwoju i technologii Waldemar Sługocki. Za pośrednictwem Internetu młodym badaczom gratulował staży Sławosz Uznański, który w Europejskim Korpusie Astronautów ESA przygotowuje się do lotu na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
„Po raz pierwszy polscy absolwenci uczelni wyższych będą mogli otrzymać staż w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Jesteście państwo pionierami. (…) Życzę wam, żebyście byli odkrywcami, którzy być może w przyszłości zmienią bieg naszej planety” – powiedział podczas uroczystości w Ministerstwie Rozwoju i Technologii Waldemar Sługocki.
„Nie wysyłamy ich (stażystów – PAP) za granicę, ale do Europejskiej Agencji Kosmicznej. A ESA to nie jest jakiś obcy podmiot, to jest nasza agencja, my jesteśmy jej członkiem (…) Często poprawiam, że nie współpracujemy z Europejską Agencją Kosmiczną, tylko pracujemy w ESA” – mówił prof. Wrochna.
Dodał, że być może niektórzy ze stażystów zostaną w agencji na dłużej lub na zawsze. „Potrzebujemy tam naszych ludzi, ale zachęcam też do powrotu. Tak dzisiaj buduje się nowoczesną gospodarkę. Nabieramy doświadczenia za granicą, żeby zdobyć cenne kontakty, a potem wracamy do kraju i budujemy naszą gospodarkę” – podkreślił prezes POLSA.
Sławosz Uznański również zauważył, że świeżo upieczeni stażystki i stażyści „dołączają do polskiej rodziny w ESA”.
„Trzymajcie kontakty między sobą, współpracujcie, wymieniajcie się swoim doświadczeniem. Nie jesteście bezpośrednią konkurencją, rynek niesamowicie rośnie, więc im więcej osób na tym rynku, tym lepiej. A kompetencji potrzeba bardzo dużo. Dzisiaj macie ogromny potencjał, to wy jesteście przyszłością technologiczną (…) i gospodarczą projektów kosmicznych” – przekonywał Uznański.

Jedna ze stażystek ESA, Zuzanna Paśko, absolwentka Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu, chciała dostać się na stanowisko Astronaut Operation Support, czyli wspomaganie operacji związanych z astronautami.
„Jednak ESA zaproponowała mi inną rolę, która dużo bardziej mi odpowiada – w dziale Life Science (nauk o życiu - PAP). To dział zajmujący się m.in. różnorodnymi eksperymentami w symulowanej nieważkości” – powiedziała w rozmowie z PAP Zuzanna Paśko.
„Wielu astronautów i pracowników agencji kosmicznych ma wykształcenie inżynierskie, a to dziedzina nauk zdominowana przez mężczyzn. Ale coraz więcej kobiet odnajduje się w tej branży i bardzo mnie to cieszy” - dodała.
Bartosz Wawrzyniak, który zdobył dyplom inżyniera w dziedzinie aeronautyki i astronautyki na Uniwersytecie Southampton, jest przekonany, że staż w ESA to dopiero początek jego dalszej, planowanej od lat kariery w branży kosmicznej.
„Jak zaczynałem studia, nie myślałem jeszcze o ‘kosmicznej’ karierze. Ale na pierwszym roku miałem już takie plany i zacząłem aplikować do ESA na staże. Od trzech lat ciągle składam aplikacje i próbuję się dostać do agencji. Teraz mi się udało. Lepszego startu tuż po studiach nie mogę sobie wyobrazić” – opowiadał w rozmowie PAP.
Powiedział, że podczas stażu będzie się zajmował ładunkami wysyłanymi na Międzynarodową Stację Kosmiczną. „Właściwie moim zadaniem będzie wspieranie misji polskiego astronauty Sławosza Uznańskiego. Chcę, żeby mu się tam powodziło, żeby eksperymenty, które ma prowadzić na orbicie, udały się” - tłumaczył.
Dwuletnie, płatne staże (3 600 euro miesięcznie, finansowanie z Ministerstwa Rozwoju i Technologii) odbędą się w ramach Narodowego Programu Stażowego (ang. National Trainee Programme), który jest wynikiem porozumienia pomiędzy MRiT a ESA.
Do programu zgłosiło się 52 chętnych, rekrutację prowadziła Polska Agencja Kosmiczna. Wybrane osoby – w sumie będzie ich 30 – będą pracować w różnych rolach związanych z branżą kosmiczną w biurach ESA w Niemczech, Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii i Holandii. Zdobędą doświadczenie w takich obszarach jak inżynieria systemowa, gospodarka kosmiczna, kontrola misji, technologie związane z obserwacją Ziemi i wsparcie dla załogowych lotów kosmicznych.
Polska należy do ESA od 2012 r. Powołana w 2014 r. Polska Agencja Kosmiczna jest agencją wykonawczą MRiT i ma za zadanie wspierać polski przemysł kosmiczny.(PAP)
Nauka w Polsce, Anna Bugajska
abu/ agt/
21.03.2024. Wiceminister rozwoju i technologii Waldemar Sługocki (5L), prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna (7L) podczas prezentacji pierwszej grupy młodych polskich naukowców, którzy wygrali dwuletni staż w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), 21 bm. w siedzibie Ministerstwa Rozwoju i Technologii w Warszawie. Pierwszy nabór do programu POLSA przeprowadziła pod koniec ubiegłego roku. PAP/Leszek Szamański

, 21.03.2024. Projektowy astronauta European Space Agency Sławosz Uznański (na ekranie) podczas prezentacji pierwszej grupy młodych polskich naukowców, którzy wygrali dwuletni staż w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), 21 bm. w siedzibie Ministerstwa Rozwoju i Technologii w Warszawie. Pierwszy nabór do programu POLSA przeprowadziła pod koniec ubiegłego roku. (amb) PAP/Leszek Szamański

21.03.2024. Wiceminister rozwoju i technologii Waldemar Sługocki (3P), prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna (P) oraz odbierająca nominację Marcelina Stasik (2P) podczas prezentacji pierwszej grupy młodych polskich naukowców, którzy wygrali dwuletni staż w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), 21 bm. w siedzibie Ministerstwa Rozwoju i Technologii w Warszawie. Pierwszy nabór do programu POLSA przeprowadziła pod koniec ubiegłego roku. (amb) PAP/Leszek Szamański

21.03.2024. Wiceminister rozwoju i technologii Waldemar Sługocki (L), prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna (P) oraz odbierający nominację Bartosz Wawrzyniak (C) podczas prezentacji pierwszej grupy młodych polskich naukowców, którzy wygrali dwuletni staż w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), 21 bm. w siedzibie Ministerstwa Rozwoju i Technologii w Warszawie. Pierwszy nabór do programu POLSA przeprowadziła pod koniec ubiegłego roku. (amb) PAP/Leszek Szamański

21.03.2024. Wiceminister rozwoju i technologii Waldemar Sługocki (L), prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna (P) oraz odbierający nominację Arkadiusz Skórski (C) podczas prezentacji pierwszej grupy młodych polskich naukowców, którzy wygrali dwuletni staż w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), 21 bm. w siedzibie Ministerstwa Rozwoju i Technologii w Warszawie. Pierwszy nabór do programu POLSA przeprowadziła pod koniec ubiegłego roku. (amb) PAP/Leszek Szamański

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101229%2Cpierwsza-grupa-mlodych-polakow-zaczyna-staze-w-europejskiej-agencji

Pierwsza grupa młodych Polaków zaczyna staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej.jpg

Pierwsza grupa młodych Polaków zaczyna staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VI Spotkanie im. Władysława Dziewulskiego
2024-03-21
We wtorek 19 marca 2024 roku odbyło się VI Spotkanie im. Władysława Dziewulskiego zorganizowanie przez Koło Naukowe Studentów Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Studenci organizują Spotkania im. Władysława Dziewulskiego, aby upamiętnić pierwszy wykład o astronomii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, który został wygłoszony przez prof. Dziewulskiego w grudniu 1945r. Tworząc Spotkania przybliżają społeczności Uniwersytetu historie ludzi, którzy stworzyli go takim, jakim jest dzisiaj. Prowadząc spotkania z byłymi pracownikami Centrum Astronomii UMK, profesorkami i profesorami astronomii, starają się pokazać jak powstawało Obserwatorium, jaki panował kiedyś klimat podczas studiowania, z jakimi problemami musieli się zmierzyć. Wierzą, że przez rozmowę z nimi są w stanie zarazić odbiorców pasją do obserwacji kosmosu.
Władysław Dziewulski urodził się w Warszawie w 1878 roku. W 1919 r. został profesorem astronomii Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Po wojnie, w lipcu 1945 r. przybył do Torunia, gdzie został profesorem astronomii i prorektorem nowej uczelni. Prof. Dziewulski był organizatorem i kierownikiem Obserwatorium Astronomicznego UMK w Piwnicach. Pod jego nadzorem wzniesiono pierwsze budynki Obserwatorium, zainstalowano pierwszy teleskop i w 1949 r. rozpoczęto fotografowanie nieba, posadzono drzewa i krzewy, tworząc w Obserwatorium piękny park. Do czasu przejścia na emeryturę (w wieku 82 lat) prowadził wykłady dla studentów astronomii, fizyki, matematyki i geografii. Jego dorobek naukowy to 236 prac z zakresu mechaniki nieba, fotometrii, astronomii gwiazdowej i historii astronomii. Prof. Dziewulski cieszył się niezwykłym autorytetem w środowisku naukowym. Odznaczał się ujmującą prostotą, naturalnością oraz ogromną życzliwością wobec drugiego człowieka.
Gościem tegorocznego spotkania był prof. Romuald Tylenda, pracownik Centrum Astronomii Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk. Profesor Tylenda rozpoczął swoją przygodę z astronomią w 1965 r. od studiów w Toruniu. Obroniwszy tam pracę magisterską, dotyczącą radiowych obserwacji Słońca, podjął pracę na Uczelni. Pracę doktorską obronił w 1976 r., po czym wyjechał na stypendium w Oksfordzie. Po powrocie, w 1979r., rozpoczął pracę w Centrum Astronomii Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk. Jego zainteresowania naukowe obejmowały dyski akrecyjne oraz mgławice planetarne. W 2002 r. prof. Tylenda zainteresował się zjawiskiem rozbłysków nowych czerwonych. Po intensywnych badaniach zaproponował hipotezę mającą na celu rozwiązanie zagadki: źródłem rozbłysków nowych czerwonych miała być koalescencja, łączenie się dwóch gwiazd. Ostateczny dowód obserwacyjny prof. Tylenda przedstawił w 2011 r., opierając się m. in. o dane z polskiego projektu OGLE. W roku 2021 profesor Romuald Tylenda otrzymał Medal Bohdana Paczyńskiego za wybitny dorobek naukowy, nagrodę przyznawaną przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne.
Podczas spotkania prof. Tylenda przedstawił prezentacje o historii Uniwersytetu i Obserwatorium oraz tematyce swoich badań naukowych. Między referatami obejrzeliśmy komediowy film fabularny "The terrible night" nakręcony w roku 1972 przez profesora Tylendę w Obserwatorium w Piwnicach. W filmie występują także inni profesorowie toruńscy, wtedy jeszcze: mgr Andrzej Strobel, mgr Jacek Krełowski oraz mgr Stanisław Krawczyk. Profesor opatrzył seans unikatowymi komentarzami, dzięki czemu mogliśmy się lepiej wczuć w klimat Obserwatorium tamtych lat. Wspaniała gra aktorska pracowników Instytutu Astrofizyki, niezwykłe efekty specjalne oraz pomysłowy scenariusz, który nie zestarzał się przez 50 lat (!) zapewniły wszystkim świetną zabawę. Salwom śmiechu nie było końca.
Spotkanie zakończyło się podziękowaniami oraz małym poczęstunkiem, przy którym zostało kilka osób, dalej dyskutując na temat obejrzanego filmu oraz wspominając Bal Astronoma i inne wydarzenia z dawnych lat historii toruńskiej.
Więcej:
•    prof. Romuald Tylenda w Astronarium: Zderzenia gwiazd (odc.20)
•    Koło Naukowe Studentów Astronomii UMK
 
Autorzy: Weronika Łoboda, Kacper Gacka
Opracowanie: Magda Maszewska
 
Ilustracja: Grafika wydarzenia, źródło: Koło Naukowe Studentów Astronomii UMK
prof. Romuald Tylenda z Medalem Bohdana Paczyńskiego

Kadr z filmu "The terrible night", Henry Draper Pictures

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/vi-spotkanie-im-wladyslawa-dziewulskiego

VI Spotkanie im. Władysława Dziewulskiego.jpg

VI Spotkanie im. Władysława Dziewulskiego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczniowie z Warszawy budują satelitę. Unikalny projekt
2024-03-21.
Jak co roku, odbywa się konkurs CanSat organizowany przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Jego celem jest zbudowanie mini-satelity wielkości puszki, który ma opadać na spadochronie z wysokości kilku kilometrów. Każdy z zespołów musi zrealizować dwie misje: podstawową (wspólną dla wszystkich uczestników konkursu) i dodatkową, którą każda ekipa wymyśla samodzielnie – to ona stanowi główny element rywalizacji.
Jeden zespół tegorocznej edycji konkursu szczególnie wyróżnia się spośród innych – zespół Eye-In-The-Sky, czyli grupka uczniów 2SLO imienia Pawła Jasienicy w Warszawie maksymalizuje wykorzystanie potencjału konkursu, używając własnej sieci neuronowej do wykrywania ludzi w górach. Działanie puszki nie jest skomplikowane.
Jak możemy dowiedzieć się z opisu projektu, kamerka na dole konstrukcji, przymocowana do gimbala, skanuje ziemię pod puszką miejsce przy miejscu, wykonując zdjęcia. Zdjęcia przepuszczane są przez sieć neuronową zaimplementowaną na Raspberry Pi i akcelerator AI. Program ten wykrywa ludzi, a następnie na podstawie współrzędnych pixeli wyznacza współrzędne geograficzne znalezionego człowieka i wysyła je drogą radiową do stacji naziemnej.
Równocześnie wykonywana jest misja podstawowa, czyli pomiar temperatury oraz ciśnienia w środku puszki – te dane także przesyłane są na ziemię. Obecnie uczniowie domykają tworzenie pierwszego prototypu. Zbudowali już cały układ elektroniczny, wytrenowali sieć neuronową, a także ukończyli prace nad stacją naziemną, która za pomocą specjalnej aplikacji będzie na żywo przetwarzać dane.
Jak podkreśla zespół Eye-In-The-Sky, projekt ma bardzo szeroki potencjał zastosowania. Dzięki systemowi wykrywania ludzi, może okazać się przydatny w terenie wysokogórskim, gdzie gęstość powietrza nie pozwala na lot dronem, a także na pustyniach, czy otwartych wodach. Sieć neuronowa została przetrenowana na szerokim zbiorze danych (prawie 10 000 zdjęć), co pozwala na jej wszechstronne zastosowanie w różnych warunkach terenowych.
Następnym etapem projektu jest wysłanie raportu FDR, na podstawie którego zespół może zostać dopuszczony do finału. Wówczas, po opuszczeniu puszki z rakiety na finale, zostanie przeprowadzona prezentacja wyników przez wszystkie drużyny – najlepszy zespół wygra konkurs i pojedzie na międzynarodowy finał w Niderlandach.
Więcej informacji na temat projektu i zespołu można znaleźć na stronie.
Źródło: Eye-In-The-Sky
Autor. Eye-In-The-Sky Team

Schemat etapów lotu satelity zespołu Eye-in-the-Sky
Autor. Eye-in-the-Sky

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/uczniowie-z-warszawy-buduja-satelite-unikalny-projekt

Uczniowie z Warszawy budują satelitę. Unikalny projekt.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwarty lot Starshipa. Kiedy kolejna próba największej rakiety świata?
2024-03-21. Mateusz Mitkow
Firma Spacex planuje jak najszybciej wykonać kolejny lot testowy w pełni zintegrowanego systemu nośnego Starship/Super Heavy. Trzecia próba spełniła oczekiwania nie tylko firmy Elona Muska czy NASA, ale i obserwatorów z całego świata, którzy z niecierpliwością czekają na kolejne loty. Z dostępnych informacji wynika, że najbliższy z nich może odbyć się już niedługo.
W ubiegłym tygodniu, dokładniej 14 marca br. byliśmy świadkami trzeciego lotu testowego rakiety Starship/Super Heavy. Tym razem obecnie najpotężniejszy system nośny na świecie zaprezentował się znacznie lepiej, niż w przypadku poprzednich prób. Pomimo utraty dwóch stopni rakiety SpaceX udało się zrealizować większość założeń, w tym cel główny, którym był lot suborbitalny. W przestrzeni kosmicznej (na wysokości ponad 200 km n.p.m.) udało się także wykonać demonstrację transferu paliwa, co było szczególnie ważne w kontekście księżycowego programu Artemis.
Należy także zwrócić uwagę, że separacja stopni przebiegła bez problemów, infrastruktura startowa nie ucierpiała, a problemy zaczęły się dopiero w momencie powrotu segmentów w kierunku oceanu, gdzie miało dojść do kontrolowanego wodowania. Lot o oznaczeniu IFT-3 pokazał, że SpaceX dokonało znacznego postępu. Jak zapowiedział Elon Musk, w tym roku powinniśmy zobaczyć Starshipa w locie około sześć razy, dlatego przed nami bardzo ciekawe miesiące, podczas których, miejmy nadzieję, będziemy oglądać jeszcze lepsze testy.
Obecnie najważniejszym pytaniem jest - kiedy odbędzie się czwarty lot testowy? Otóż SpaceX planuje przeprowadzić go prędzej, niż mogliśmy się tego spodziewać. Z dostępnych informacji wynika, że amerykański gigant technologiczny celuje w początek maja, lecz jak dobrze wiemy, wszystko zależy od uzyskania niezbędnej licencji na start od Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA). Pomimo niektórych spekulacji, nie jest rozważane wyniesienie satelitów Starlink w ramach tego lotu.
Przypomnijmy, że w pełni zintegrowany system nośny Starship/Super Heavy składa się z dwóch elementów: pokaźnego segmentu pierwszego stopnia Super Heavy oraz statku kosmicznego górnego stopnia nazywanego Starship/Ship. W przypadku nadchodzącej próby (IFT-4) wykorzystane zostaną Booster 11 (dolny stopień) oraz Ship 29 (dolny stopień), które są już zbudowane i przechodzą wymagane testy w ośrodku Starbase w Boca Chica.
W tle trwają także prace nad nową wersją Starshipa. Wraz z początkiem 2024 r. Elon Musk ogłosił, że Starship - V3 będzie mierzyć 140-150 metrów, co jeszcze bardziej podnosi poprzeczkę w kwestii skonstruowania wyższego systemu nośnego przez inne podmioty. Na ten moment w pełni zintegrowana rakieta, którą dobrze znamy ma 120 metrów wysokości. Dodatkowo, zapowiedziano również budowę drugiej Orbitalnej Wieży Startowej w Starbase, co można już zaobserwować na terenie obiektu w Teksasie.
Źródło: Space News, Space24.pl
Autor. SpaceX

Autor. SpaceX/Twitter

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/czwarty-lot-starshipa-kiedy-kolejna-proba-najwiekszej-rakiety-swiata

Czwarty lot Starshipa. Kiedy kolejna próba największej rakiety świata.jpg

Czwarty lot Starshipa. Kiedy kolejna próba największej rakiety świata2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponad 400 tys. nowych galaktyk. Odkryto je z użyciem AI

2024-03-21. Dawid Długosz
GALAXY CRUISE to projekt naukowy, do którego "zaprzęgnięto" AI. Sztuczna inteligencja w połączeniu z działaniami ludzi pozwoliła na odkrycie aż ponad 400 tys. nowych galaktyk. Wśród nich jest kilkadziesiąt tys. obiektów pierścieniowych. Uchodzą one za najrzadsze ze znanych galaktyk.

Sztuczna inteligencja ma coraz więcej zastosowań i okazuje się, że AI można z powodzeniem wykorzystać również w astronomii. Świetnym potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest obywatelski projekt naukowy o nazwie GALAXY CRUISE. Dzięki wykorzystaniu SI udało się odnaleźć setki tys. nowych galaktyk.
Sztuczna inteligencja pozwoliła odkryć 430 tys. nowych galaktyk
W ramach projektu naukowego GALAXY CRUISE udało się znaleźć aż 430 tys. nowych galaktyk, czyli całe mnóstwo. W tym celu wykorzystano informacje dostarczone przez około 10 tys. ochotników przeglądających dane zebrane za pomocą Teleskopu Subaru.
Okazało się jednak, że nawet tak duża liczba wolontariuszy jest niewystarczająca i dlatego naukowcy postanowili wykorzystać sztuczną inteligencję. Pomysł okazał się być strzałem w dziesiątkę i w ten sposób potwierdzono mnóstwo nowych obiektów.

Wśród znalezionych galaktyk około 30 tys. stanowiły obiekty o kształcie pierścieniowym. Uchodzą one za najrzadsze. Szacuje się, że takie galaktyki stanowią od 1 do 3 proc. wszystkich znajdujących się we wszechświecie. Część badaczy twierdzi jednak, że ich udział może być dużo mniejszy.

Chociaż klasyfikacja AI zajmuje mniej niż godzinę nawet w przypadku 700 tys. galaktyk, tej pracy nie można wykonać bez danych zebranych przez GALAXY CRUISE w ciągu ostatnich dwóch lat.
mówi w oświadczeniu lider zespołu i badacz z Uniwersytetu Waseda, Rhythm Shimakawa

Galaktyki pierścieniowe są rzadkie
Galaktyki pierścieniowe to takie, które mają gęste jądra starożytnych gwiazd otoczone odległymi pierścieniami. Są one efektem obecności jasnych, niebieskich oraz młodych gwiazd. Pierwszą tego typu odkryto w 1950 r. i był to "Obiekt Hoaga".
Sztuczna inteligencja została najpierw przetrenowana pod kątem klasyfikacji galaktyk. Finalnie zdołała zlokalizować 400 tys. obiektów spiralnych i wspomniane 30 tys. pierścieniowych. Dane pochodziły z Teleskopu Subaru. Jest to 8,2-metrowe obserwatorium optyczne na podczerwień znajdujące się w pobliżu szczytu wygasłego wulkanu Maunakea na Hawajach.
W ramach ciekawostki warto dodać, że we wszechświecie najpowszechniejsze są galaktyki spiralne, które według różnych szacunków stanowią od 70 do 80 proc. wszystkich. Takim obiektem jest właśnie Droga Mleczna, w której znajduje się Układ Słoneczny.
Ponad 400 tys. nowych galaktyk. Odkryto je z użyciem AI. /NASA/ESA /materiały prasowe

Sztuczna inteligencja pozwoliła odkryć wiele nowych galaktyk. /Shimakawa/ Tanaka/ Ito/ Ando/Publications of the Astronomical Society of Japan (2024) /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ponad-400-tys-nowych-galaktyk-odkryto-je-z-uzyciem-ai,nId,7403722

 

Ponad 400 tys. nowych galaktyk. Odkryto je z użyciem AI.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieziemska, niezwykle rzadka koniunkcja. Kometa spotka całkowite zaćmienie Słońca

2024-03-21. Sandra Bielecka
Nadchodzący kwiecień będzie wyjątkowy pod względem zjawisk astronomicznych. Nie tylko czeka nas całkowite zaćmienie Słońca, ale również wszystko wskazuje na to, że będziemy świadkami jedynej w swoim rodzaju koniunkcji. „Rogata kometa” 12P/Pons-Brooks staje się coraz jaśniejsza i bardzo możliwe, że podczas całkowitego zaćmienia Słońca 8 kwietnia będzie widoczna na niebie gołym okiem tuż obok znikającej za Księżycem gwiazdy.

Taka koniunkcja zdarza się raz na setki lat
 „Rogata kometa” 12P/Pons-Brooks staje się coraz jaśniejsza na nocnym niebie. Astronomowie szacują, że w kwietniu stanie się na tyle wyraźna, by być widoczną gołym okiem. Jednak nawet jeżeli nie osiągnie wymaganej jasności na granicy widzialności co najmniej 6 mag., to i tak będzie można ją dostrzec już za pomocą lornetki.  
8 kwietnia będzie miało miejsce całkowite zaćmienie Słońca, niestety widoczne jedynie z terenów Ameryki Północnej. Jednak możemy pocieszyć się, że wydarzenie będzie szeroko transmitowane w różnych social mediach, także przynajmniej częściowo będziemy mogli doświadczyć tego niezwykłego widowiska.  
Obserwatorzy nieba już zacierają ręce na nadchodzącą perspektywę uchwycenia bardzo nietypowego i niezwykle rzadkiego ustawienia komety z zasłoniętym Słońcem. Są duże szanse, że podczas zaćmienia kometa ukaże się na niebie bardzo wyraźnie. Oświetlona żarem naszej gwiazdy „rogata kometa” staje się coraz bardziej aktywna. Peryhelium, czyli najbliższe podejście do Słońca, osiągnie dopiero 21 kwietnia, jednak są duże szanse na urzekający spektakl już 8 kwietnia.  

„Rogata kometa” ostatnim czasie zyskała dużą popularność
Kometa wulkaniczna wielkości małego miasta po 71 latach odwiedzi ponownie Ziemię. Pozostaje ona w centrum zainteresowań astronomów nie tylko dlatego, że zbliża się do naszej planety, ale również ze względu na to, że wykazuje ciekawą aktywność.  
Chodzi konkretniej o chmurę lodu i gazu, które wyrzuca podczas erupcji, które swoim kształtem przypominają rogi. Właśnie od tego wziął się przydomek „Rogata kometa”. Gdy pył z wybuchu trochę bardziej się rozproszył, kształtem kometa zaczęła przypominać Sokoła Milenium z Gwiezdnych Wojen.  
Jak obserwować 12P/Pons-Brooks
Obecnie „Rogata kometa” nabiera jasności, jednak w dalszym ciągu nie na tyle, by można ją było dostrzec gołym okiem. Wypatrywać jej należy około 25 stopni nad horyzontem. Po spotkaniu z Galaktyką Andromedy mknie w kierunku najjaśniejszej gwiazdy w gwiazdozbiorze Barana, Hamal (Alfa Arietis). Będzie to ciekawa koniunkcja, której kulminacja nastąpi na przełomie 30 i 31 marca.

Najciekawsze dopiero przed nami! Warto zwrócić uwagę na kometę już podczas pierwszych dni kwietnia, ponieważ wtedy nastąpi peryhelium. Co za tym idzie, kometa rozbłyśnie i może osiągnąć jasność 5 mag. i będzie stawała się prawdopodobnie coraz jaśniejsza. 10 kwietnia nastąpi koniunkcja 12P/Pons-Brooks z Księżycem, Jowiszem i Uranem. Przed nami najciekawszy okres obserwacji komety.

Obecnie „rogata kometa” pędzi w kierunku Słońca. Jej okres obiegu wynosi 71 lat, a biorąc pod uwagę fakt, że jest jedną z najjaśniejszych znanych komet okresowych, czeka nas wspaniałe widowisko. 12P/Pons-Brooks została odkryta w 1812 roku przez Jean-Louisa Ponsa, a następnie w 1883 roku przez Williama Roberta Brooksa.     
 

Kometa w pobliżu Słońca /123RF/PIKSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nieziemska-niezwykle-rzadka-koniunkcja-kometa-spotka-calkowi,nId,7403743

Nieziemska, niezwykle rzadka koniunkcja. Kometa spotka całkowite zaćmienie Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebezpieczne zbliżenie - Asteroida 2024 EJ4 przeleciała tuż nad Ziemią
Autor: admin (2024-03-21)
Niedawno odkryta asteroida o oznaczeniu 2024 EJ4 przeleciała w pobliżu Ziemi w odległości zaledwie 0,07 średnicy księżyca (LD), czyli około 26 246 km od centrum naszej planety, dnia 13 marca 2024 roku o godzinie 17:22 UTC. To już 19 znana asteroida, który w tym roku przeleciał w odległości mniejszej niż 1 LD od Ziemi, a trzecia tego miesiąca. Jednocześnie jest to najbliższe przejście w tym roku oraz 38 najbliższe w historii obserwacji.
Asteroida 2024 EJ4 została po raz pierwszy zaobserwowana 13 marca o godzinie 04:30 UTC przez Catalina Sky Survey w Arizonie - zaledwie 13 godzin przed swoim bliskim przelotем nad naszą planetą. Obiekt ten należy do grupy asteroidów Apollo i ma średnicę kilku metrów.
Bliskie przeloty asteroid nad Ziemią, choć rzadkie, nie są niczym niezwykłym. Naukowcy śledzą ruch tych obiektów, aby móc lepiej zrozumieć ich naturę i przewidywać przyszłe zbliżenia. Tego typu obserwacje dostarczają cennych informacji na temat składu, struktury i dynamiki tych kosmicznych skał, a także pomagają ocenić potencjalne zagrożenia, jakie mogą one stwarzać dla naszej planety.
Asteroid 2024 EJ4, choć stosunkowo niewielki, stanowi przykład tego, jak ważne jest stałe monitorowanie nieba w poszukiwaniu obiektów potencjalnie zagrażających Ziemi. Mimo że tym razem nie stwarzał on bezpośredniego zagrożenia, bliskie przeloty tego typu mogą dostarczać cennych danych, które pomogą naukowcom lepiej zrozumieć naturę tych kosmicznych ciał i opracować skuteczne strategie radzenia sobie z nimi w przyszłości.
Analiza danych na temat 2024 EJ4 wykazała, że jest to stosunkowo niewielki obiekt, o średnicy od 3,5 do 5,8 metra. Choć takie rozmiary mogą wydawać się niewielkie, w przypadku uderzenia w Ziemię, nawet taki asteroid mógłby spowodować poważne zniszczenia, w zależności od miejsca i kąta trafienia. Dlatego stałe monitorowanie nieba i śledzenie tego typu obiektów jest tak istotne dla bezpieczeństwa naszej planety.
Źródło: zmianynaziemi.pl
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/niebezpieczne-zblizenie-asteroida-2024-ej4-przeleciala-tuz-nad-ziemia

Niebezpieczne zbliżenie - Asteroida 2024 EJ4 przeleciała tuż nad Ziemią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gigantyczny wulkan na Marsie zaskakuje naukowców
Autor: admin (2024-03-21)
Odkrycie gigantycznego wulkanu na Marsie, znacznie wyższego niż Mount Everest, to prawdziwa sensacja w świecie badań kosmicznych. Naukowcy zajmujący się eksploracją Czerwonej Planety od dawna spodziewali się odnalezienia dowodów na aktywność wulkaniczną na jej powierzchni, ale nikt nie przypuszczał, że natrafią na obiekt tak imponujących rozmiarów.
Wulkan, wstępnie nazwany Noctis Mons, wznosi się na wysokość ponad 9 kilometrów, przewyższając tym samym najwyższy szczyt Ziemi o ponad 150 metrów. Co więcej, jego średnica sięga około 450 kilometrów, co czyni go jednym z największych wulkanów nie tylko w Układzie Słonecznym, ale prawdopodobnie także w całej znanej nam galaktyce. Odkrycie to stawia Noctis Mons w zupełnie nowej lidze, ponieważ dotychczas najwyższym znanym wulkanem na Marsie był Olympus Mons, mierzący "zaledwie" 22 kilometry wysokości.
Jak to możliwe, że tak gigantyczny obiekt pozostawał niezauważony przez tak długi czas? Odpowiedź tkwi w silnej erozji, jaka dotknęła ten region Marsa. Przez miliony lat, wiatr i pył stopniowo zmieniały pierwotny kształt wulkanu, nadając mu bardziej łagodne, spłaszczone zbocza. W efekcie, Noctis Mons przestał przypominać typowy, ostro zarysowany wulkan, co znacznie utrudniało jego identyfikację.
Dopiero połączenie obserwacji przeprowadzonych przy użyciu różnych narzędzi, takich jak sondy orbitalne czy łaziki badawcze, pozwoliło naukowcom na zrekonstruowanie pierwotnej formy tego niezwykłego obiektu. Okazało się, że w przeszłości Noctis Mons był wulkanem wysoce aktywnym, o czym świadczy cienka warstwa osadów wulkanicznych u jego podnóża. Co więcej, badacze przypuszczają, że warstwa ta może zawierać lód, co czyni ten rejon Marsa niezwykle interesującym z punktu widzenia potencjalnego występowania życia.
Odkrycie Noctis Mons może mieć również istotne konsekwencje dla planów przyszłych eksploracji Marsa. Obecność tak dużych zasobów lodu w tej okolicy mogłaby stanowić cenne źródło wody, niezbędnej do produkcji paliwa rakietowego oraz zapewnienia zaopatrzenia dla załogowych misji. To z kolei ułatwiłoby realizację ambitnych planów osiedlenia się ludzi na Czerwonej Planecie.
Choć na razie musimy poczekać na załogowe wyprawy na Marsa, naukowcy z niecierpliwością przygotowują się do dogłębnego zbadania Noctis Mons. Analiza składu chemicznego i mineralnego tej gigantycznej struktury może dostarczyć nowych, kluczowych informacji na temat geologicznej historii Marsa, a także potencjalnych śladów życia, które mogło się rozwinąć w ciepłych i wilgotnych warunkach panujących w przeszłości na tej planecie.
Podsumowując, odkrycie Noctis Mons, wulkanu wyższego od Mount Everest, ukrytego na Marsie, to prawdziwe wydarzenie przełomowe w badaniach nad Czerwoną Planetą. Rzuca ono nowe światło na geologiczną przeszłość tego obiektu i otwiera nowe perspektywy dla przyszłych załogowych misji. Naukowcy z niecierpliwością czekają na dalsze badania, które mogą dostarczyć cennych informacji na temat ewolucji Marsa i potencjalnego istnienia pozaziemskiego życia.
Źródło: zmianynaziemi.pl
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/gigantyczny-wulkan-na-marsie-zaskakuje-naukowcow

Gigantyczny wulkan na Marsie zaskakuje naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polski satelita EagleEye przełomowym projektem dla sektora kosmicznego
2024-03-22. Redakcja
Zbliża się start polskiego satelity EagleEye.
W tym roku największy i najbardziej zaawansowany satelita w historii Polski zostanie wyniesiony na orbitę okołoziemską. EagleEye, opracowany przez firmę Creotech Instruments, Scanway oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN został zbudowany na autorskiej platformie HyperSat, która pozwala na prowadzenie różnego rodzaju misji kosmicznych.
Platforma już teraz stanowi kluczowy element szeregu projektów na szczeblu krajowym i europejskim o charakterze zarówno cywilnym, jak i obronnym. Tegoroczna misja znacząco przyspieszy trwający proces komercjalizacji platformy. Satelita EagleEye powstał na terenie Polski przy zaangażowaniu krajowych firm, budując narodowe kompetencje w zakresie tworzenia małych satelitów i stanowi kamień milowy dla rozwoju polskiego sektora kosmicznego. Projekt ten otwiera rodzimym podmiotom drzwi na szybko rosnący i dochodowy rynek projektowania, budowy, integracji oraz wynoszenia małych satelitów.
Pomimo szybkiego wzrostu wartości rynku kosmicznego, w Europie tylko osiem grup kapitałowych posiada udowodnioną zdolność do tworzenia satelitów o masie przekraczającej 50 kg. Na całym świecie takich firm jest zaledwie kilkadziesiąt. Główną barierą wejścia jest wysoka inżynieryjna złożoność.
– Przełomowy charakter misji EagleEye unaocznia fakt, że masa naszego satelity jest porównywalna z masą wszystkich kilkunastu polskich satelitów zbudowanych od początku krajowego udziału w eksploracji kosmosu. EagleEye będzie ważył ponad 50 kg i poza naszą autorską platformą HyperSat, przetestuje również pierwszy polski wysokorozdzielczy system zobrazowania Ziemi firmy Scanway oraz komputer instrumentu opracowany w Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Misja ma zatem duże znaczenie nie tylko dla Creotech, ale również dla pozostałych konsorcjantów i całego polskiego sektora kosmicznego. Otwieramy rodzimym podmiotom drzwi na szybko rosnący i dochodowy rynek projektowania, budowy, integracji oraz wynoszenia małych satelitów o masie powyżej 50 kg –komentuje dr hab. Grzegorz Brona, Prezes Zarządu Creotech Instruments S.A.
Misja EagleEye
EagleEye to pierwszy zaprojektowany i zbudowany w Polsce satelita o masie większej niż 50 kg. Tym samym ma szansę wprowadzić Polskę do elitarnego grona państw posiadających zdolności tworzenia tak zaawansowanych systemów kosmicznych na potrzeby krajowe, Europejskiej Agencji Kosmicznej czy komercyjnych klientów z całego świata.
Wyróżnikiem misji EagleEye będzie również zdolność do operowania na bardzo niskiej orbicie (VLEO – ang. Very Low Earth Orbit). Satelita schodzący na wysokość około 300-350 km zapewni lepszą jakość obrazowania Ziemi, jednak kosztem pokonania szeregu inżynieryjnych wyzwań. Na bardzo niskiej orbicie Ziemi, istotny wpływ na statek kosmiczny ma szczątkowa atmosfera ziemska, obecna na tej wysokości. Wymagało to od inżynierów pracujących nad EagleEye odpowiedniego zaprojektowania satelity tak by ten mógł wykorzystać napęd do ciągłego utrzymania precyzyjnej orientacji platformy i wysokości orbity. Obecnie EagleEye przechodzi pomyślnie końcowe testy i zewnętrzne przeglądy gwarantujące spełnienie wyśrubowanych standardów wymaganych przez firmę SpaceX, z której rakietą satelita zostanie wkrótce zintegrowany.
Creotech Instruments jako lider konsorcjum odpowiada w projekcie EagleEye za przeprowadzenie całej misji, tj. przygotowanie platformy satelitarnej HyperSat oraz jej elementów składowych, integrację satelity, jak również wyniesienie na orbitę okołoziemską we współpracy z firmą ExoLaunch, która jest operatorem integracji SpaceX. Spółka odpowiada także za zapewnienie łączności gdy satelita będzie już na orbicie. EagleEye jest wyposażony w precyzyjny teleskop optyczny zaprojektowany i wykonany przez polską firmę Scanway S.A. oraz komputer instrumentu opracowany przez Centrum Badań Kosmicznych PAN.
Rozwój platformy satelitarnej HyperSat, stanowiącej podstawę misji EagleEye, rozpoczął się w 2017 roku jako odpowiedź Creotech Instruments na wymagania dynamicznie rozwijającego się segmentu małych satelitów. Jednym z głównych wyróżników platformy rozwiniętej przez Creotech jest jej modularność, co umożliwia dostosowywanie się do indywidualnych wymagań klienta w misjach o różnorodnym zastosowaniu i profilu. Modularność ta pozwala także na skalowanie platformy do obsługi satelitów o masie większej niż 50 kg. Spółka zamierza w ciągu kilku lat obsługiwać satelity o masie do 200 kg, otwierając dostęp do nowego, jeszcze bardziej wysokomarżowego segmentu rynku.
– Projekt EagleEye jeszcze przed wyniesieniem na orbitę stanowi kamień milowy w rozwoju polskiego sektora kosmicznego i przyczynia się do wzrostu liczby miejsc pracy w wysokotechnologicznym przemyśle. Narodowe zdolności do budowania zaawansowanych satelitów o charakterze cywilnym i militarnym są spójne z długoterminowym kierunkiem rozwoju polskiego sektora kosmicznego. Pozwalają również na budowanie konstelacji Made in Poland oraz rozwijanie ogólnopolskiej sieci firm dostarczających niezbędne komponenty dla krajowego łańcucha wartości budowy satelitów. Platforma HyperSat może w przyszłości służyć nie tylko misjom optycznym, ale również radarowym, komunikacyjnym, związanym z łącznością 5G i Internetem Rzeczy, naukowym czy dotyczącym bezpieczeństwa i obronności, a także związanym z logistyką orbitalną – dodaje Grzegorz Brona.
Platforma HyperSat już dziś cieszy się dużym zainteresowaniem klientów. Została wybrana przez niemiecką firmę OHB w misji pierwszego testowego tankowania satelity na orbicie okołoziemskiej. Z kolei ESA powierzyła Creotech Instruments fazę 0-A dla drugiej, po 20 latach przerwy, największej europejskiej misji księżycowej, której celem będzie mapowanie zasobów naturalnych Srebrnego Globu. Misja ta również będzie realizowana przez satelitę opartego na platformie HyperSat. Platforma ma także stać się jednym ze standardów w projekcie Europejskiego Funduszu Obronności REACTS, związanego z budową europejskich zdolności szybkiego reagowania na wypadek zaistnienia sytuacji kryzysowej. Jest również podstawą dla krajowych misji m.in. PIAST czy potencjalnej przyszłej konstelacji dla wojska.
Creotech Instruments identyfikuje łącznie przynajmniej kilkunastu potencjalnych klientów, w tym międzynarodowych instytucji oraz podmiotów komercyjnych, zainteresowanych wykorzystaniem platformy HyperSat do realizacji swoich własnych misji kosmicznych.
Rynek małych satelitów
Według raportu firmy BryceTech1, aż 96% wszystkich wysłanych przez ludzkość w kosmos obiektów w roku 2022 stanowiły małe satelity – ważące poniżej 600 kg obiekty, które w ostatnich latach zdominowały rynek. Z jednej strony są one wielokrotnie tańsze niż ich zdecydowanie więksi i bardziej skomplikowani poprzednicy. Z drugiej – oferują funkcjonalność dotrzymującą kroku wielkim satelitom, dzięki postępowi w miniaturyzacji elektroniki, zaawansowanych systemach obrazowania, operowaniu na niższych orbitach czy wykorzystaniu algorytmów sztucznej inteligencji.
– Jak pokazuje wykorzystanie danych orbitalnych oraz internetowej łączności satelitarnej podczas wojny w Ukrainie, małe satelity zapewniają wysoki poziom bezpieczeństwa. Dzięki niskiemu kosztowi produkcji, siły zbrojne mogą w ramach tych samych budżetów operować większymi konstelacjami, zapewniając sobie szybszy dostęp do precyzyjnego obrazowania istotnego terenu, ciągłą łączność w przypadku zagrożenia, a także nieustanny nasłuch wywiadowczy sygnałów elektronicznych i radiowych przeciwnika. Do realizacji tych zaawansowanych zadań najczęściej wykorzystywane są satelity ważące około 50-200 kg, nazywane micro- i mini-satelitami. Ta kategoria pozwala na realizację zdecydowanie bardziej zaawansowanych misji niż mniejsze CubeSaty, wciąż charakteryzując się niewielkimi rozmiarami i ceną, obniżaną także przez wprowadzanie seryjnej produkcji – mówi Marcin Mazur, Kierownik Projektu EagleEye w Creotech Instruments.
Rynek małych satelitów (ang. smallsats) w latach 2013-2022 osiągnął wartość 30 mld dolarów, a już w bieżącej dekadzie do 2032 roku, ma sięgnąć 111 mld dolarów według danych firmy analitycznej Euroconsult2. Średnio w czasie dekady 2023-2032 na orbitę będzie trafiać ponad 2600 satelitów rocznie, co przekłada się dziennie na ponad 7 małych satelitów. Do tej klasy obiektów kosmicznych należą m.in. zapewniające satelitarną łączność internetową satelity Starlink firmy SpaceX, obrazowania optycznego Ziemi OneWeb firmy Planet czy nawigacyjne satelity należące do Spire. Małe satelity zaczynają być wykorzystywane do precyzyjnej obserwacji Ziemi w zakresie światła widzialnego, jak i podczerwieni czy przy użyciu radarów, zapewniają również globalną łączność radiową ze statkami i samolotami.
1 https://brycetech.com/reports/report-documents/Bryce_Smallsats_2023.pdf
2 https://www.euroconsult-ec.com/press-release/smallsat-market-keeps-growing-despite-supply-challenges-and-starlink-moving-to-larger-form-factors/
(CRI)
https://kosmonauta.net/2024/03/polski-satelita-eagleeye-przelomowym-projektem-dla-sektora-kosmicznego/

Polski satelita EagleEye przełomowym projektem dla sektora kosmicznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełnia Robaczego Księżyca - marzec 2024. Półcieniowe zaćmienie Księżyca. Kiedy patrzeć w niebo?
2024-03-22. Źródło: tvnmeteo.pl, timeanddate.com

Już za kilka dni nasz naturalny satelita wejdzie w fazę pełni. Nosi ona nazwę Pełni Robaczego Księżyca. Zjawisko to zbiegnie się też z innym - półcieniowym zaćmieniem Księżyca. Niestety, tego drugiego fenomenu nie będzie można zobaczyć z terenu Polski.
Punkt kulminacyjny marcowej pełni, nazywanej Skrzypiącą Pełnią lub Pełnią Robaczego Księżyca, nastąpi w poniedziałek, 25 marca o godzinie 8.01. Zjawisko będzie można podziwiać, jeśli niebo nie zasnują chmury.
Pełnia Robaczego Księżyca 2024. Skąd nazwa
Dlaczego marcowa pełnia nazywana jest Pełnią Robaczego Księżyca? Według rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, kiedy temperatura powietrza stopniowo rośnie, a ściskający glebę mróz odpuszcza, na powierzchnię ziemi wydostają się dżdżownice i inne robaki. Pozostawiają one na glebie liczne ślady. To właśnie na cześć tych małych stworzeń Indianie ukuli to wyrażenie.
Inne nazwy dla tej pełni to Czysta Pełnia, Pełnia Śmierci czy Skrzypiąca Pełnia. To ostatnie określenie odnosi się do pokrywy śnieżnej, która łatwo pęka po tym, jak topiła się w ciągu dnia i zamarzła w nocy.
Półcieniowe zaćmienie Księżyca
Pełnia zbiegnie się też z innym wyjątkowym zjawiskiem - półcieniowym zaćmieniem Księżyca. Maksimum tego zjawiska nastąpi w poniedziałek o godz. 7.12 czasu uniwersalnego (w Polsce będzie wtedy godz. 8.12).
Półcieniowe zaćmienie Księżyca nie będzie niestety widoczne w naszym kraju. Będą mogli je podziwiać natomiast mieszkańcy: wschodniej Australii, obu Ameryk, Grenlandii, krańców wschodniej Azji, zachodniej Afryki i zachodniej części Europy.
Półcieniowe zaćmienie Księżyca - czym jest?
Półcieniowe zaćmienie Księżyca powstaje, kiedy nasz naturalny satelita przemieszcza się w półcieniu Ziemi. Do jego tarczy dociera tylko część światła słonecznego, przez co tylko jej fragment wydaje się ciemniejszy. Zjawisko to jest przeważnie trudniejsze w obserwacji niż inne rodzaje zaćmień - Srebrny Glob nie przechodzi wtedy przez głębszy, czarny cień naszej planety.
Zaćmienie półcieniowe to jeden z trzech typów zaćmienia Księżyca. Najbardziej efektowne jest zaćmienie całkowite, kiedy satelita zupełnie chowa się w cieniu Ziemi. Innym typem jest zaćmienie częściowe - wtedy część tarczy Księżyca zasłonięta jest przez cień, powodując charakterystyczne "odgryzienie" części tarczy.
Pełnia Księżyca
Pełnia jest jedną z czterech faz Księżyca. Dochodzi do niej, kiedy Srebrny Glob znajduje się w opozycji do Słońca, czyli po przeciwnej stronie Ziemi niż nasza gwiazda. Podczas pełni tarcza Księżyca jest widoczna w całości, w pełni oświetlona przez światło słoneczne. Zjawisko to występuje średnio co 29,5 dnia.
Autorka/Autor:anw
Źródło: tvnmeteo.pl, timeanddate.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock
Fazy KsiężycaNASA/Bill Dunford

https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/pelnia-ksiezyca-marzec-2024-robaczy-ksiezyc-pelnia-robaczego-ksiezyca-polcieniowe-zacmienie-ksiezyca-st7834416

Pełnia Robaczego Księżyca - marzec 2024. Półcieniowe zaćmienie Księżyca. Kiedy patrzeć w niebo.jpg

Pełnia Robaczego Księżyca - marzec 2024. Półcieniowe zaćmienie Księżyca. Kiedy patrzeć w niebo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C89
2024-03-22. Amelia Lenarcik  
O obiekcie:
Caldwell 89, znany również jako NGC 6087, to gromada otwarta oddalona od Ziemi o 3500 lat świetlnych. Znajduje się ona w gwiazdozbiorze Węgielnicy i zawiera w sobie blisko 40 gwiazd, których jasność waha się między 7 a 11 magnitudo. Najjaśniejsza gwiazda gromady to cefeida S Normae. Jej jasność zmienia się na przestrzeni około dziesięciodniowych cykli i wynosi od 6,12 do 6,77 magnitudo. Ta wiedza pozwala nam określić jasność absolutną cefeidy, dzięki czemu astronomowie mogą dokładnie obliczyć jej dokładną odległość od Ziemi. S Normae była obserwowana przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a właśnie po to, żeby lepiej określić dystans między nią a naszą planetą.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: gromada otwarta
•    Numer w katalogu NGC: 6087
•    Jasność obserwowalna: 5,4 mag
•    Gwiazdozbiór: Węgielnica
•    Deklinacja: –57° 56′ 00″
•    Rektascensja: 16h 18m 48s
•    Rozmiar kątowy: 12′
Jak obserwować:
Caldwell 89 jest widoczny przez lornetkę, a mały teleskop może odróżnić niektóre poszczególne gwiazdy gromady. Najlepiej go obserwować zimą na półkuli południowej, lub latem na półkuli północnej w okolicach równika.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    nasa.gov: NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 89
22 marca 2024

•    en.wikipedia.org: NGC 6087
22 marca 2024

Zdjęcie w tle: Roberto Mura via Wikimedia Commons
Zdjęcie C89 wykonane w podczerwieni przez teleskop Hubble’a. Jasna gwiazda w pobliżu środka zdjęcia to cefeida S Normae. Źródło: NASA, ESA, and A. Riess (Johns Hopkins University); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America)

Caldwell 89 na lipcowym niebie, obserwowany z okolic równika. Źródło: Image courtesy of Stellarium

https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c89/

 

Katalog Caldwella C89.jpg

Katalog Caldwella C89.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa pradawne strumienie gwiazd odkryte przez teleskop Gaia
2024-03-22.
Dzięki obserwacjom przy pomocy kosmicznego teleskopu Gaia astronomom udało się wykryć dwa strumienie gwiazd które uformowały się 12 miliardów lat temu. Być może te dwie pradawne struktury przyczyniły się do powstania Drogi Mlecznej.
Shakti i Shiva to nazwy dwóch strumienie gwiazd, które są tak stare, że przypuszczalnie powstały zanim pojawiły się najstarsze części ramion spiralnych i dysku Drogi Mlecznej. Droga Mleczna mocno zmieniła się od czasów, gdy powstały wspomniane gwiazdy, trudno więc było oczekiwać, że uda się je wyróżnić jako spójną grupę. Jednak Khyat Malhan z Instytutu Maxa Plancka ds. Astronomii (MPIA) w Heidelbergu w Niemczech, oraz jego współpracownikom, udało się wykryć te dwa pradawne strumienie gwiazd.
Było to możliwe dzięki  danym zebranym przez kosmiczne obserwatorium Gaia, które mierzy odległości do gwiazd, a także inne ich własności, w tym skład chemiczny. Po zwizualizowaniu wszystkich orbit obliczonych na podstawie danych z Gai, dostrzeżono dwie nieznane wcześniej struktury wśród gwiazd o specyficznym składzie chemicznym.
Strumienie te mają masy po około 10 milionów mas Słońca. Wiek zawartych w nich gwiazd szacowany jest na od 12 do 13 miliardów lat. Gwiazdy z tych strumieni poruszają się po bardzo podobnych orbitach i mają podobny skład chemiczny. Stąd przypuszczenie, iż mogły uformować się w osobnych fragmentach, które połączyły się z Drogą Mleczną we wczesnym etapie ewolucji naszej galaktyki.
Strumienie gwiazd Shakti i Shiva są do siebie podobne, ale nie identyczne. Gwiazdy ze strumienia Shakti mają orbity trochę bardziej oddalonych od centrum Drogi Mlecznej, a dodatkowo orbity te są bardziej kołowe.
Przypuszcza się, że Droga Mleczna powstała w efekcie połączenia się wielu długich, nieregularnych włókien gazu i pyłu, które zwijały się razem i w których tworzyły się gwiazdy. Być może strumienie gwiazd Shakti i Shiva to dwie z takich pierwotnych cegiełek naszej galaktyki.
Więcej informacji:
•    Gaia unravels the ancient threads of the Milky Way
 
Opracowanie: Krzysztof Czart
Źródło: ESA

Ilustracja:
Różne podstruktury gwiazdowe w Drodze Mlecznej. Wskazano m.in. dwa nowe odkrycia: strumienie gwiazd Shakti i Shiva. Źródło: ESA/Gaia/DPAC/K. Malhan et al. (2024); CC BY-SA 3.0 IGO.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dwa-pradawne-strumienie-gwiazd-odkryte-przez-teleskop-gaia

Dwa pradawne strumienie gwiazd odkryte przez teleskop Gaia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX wystrzeli coś dużego i polskiego. Rozpoczyna się biało-czerwony szturm na orbitę
2024-03-22. Bogdan Stech
Polska kosmiczna rewolucja nabiera rozpędu! W 2024 r. na orbitę okołoziemską wystrzelony zostanie EagleEye, największy i najbardziej zaawansowany satelita w historii naszego kraju. To nie tylko powód do narodowej dumy, ale i ogromny krok naprzód w dziedzinie polskiej technologii.
W tym roku największy i najbardziej zaawansowany satelita w historii Polski zostanie wyniesiony na orbitę okołoziemską. EagleEye, opracowany przez firmę Creotech Instruments, Scanway oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN został zbudowany na autorskiej platformie HyperSat, która pozwala na prowadzenie różnego rodzaju misji kosmicznych.
Satelita EagleEye to w całości polskie dzieło. Powstał na terenie Polski przy zaangażowaniu krajowych firm i stanowi kamień milowy dla rozwoju polskiego sektora kosmicznego. Projekt ten otwiera polskim przedsiębiorstwom drzwi na szybko rosnący i dochodowy rynek projektowania, budowy oraz wynoszenia na orbitę małych satelitów.
Zbudowanie dużego satelity nie jest łatwym zadaniem. W Europie tylko osiem grup kapitałowych posiada zdolność do budowy satelitów o masie przekraczającej 50 kg. Na całym świecie takich firm jest zaledwie kilkadziesiąt. Główną barierą jest oczywiście zaawansowana technologia.
SpaceX wyniesie polskiego satelitę
Wyróżnikiem misji EagleEye będzie zdolność do operowania na bardzo niskiej orbicie (VLEO – ang. Very Low Earth Orbit). Satelita schodzący na wysokość około 300-350 km zapewni lepszą jakość obrazowania Ziemi, jednak kosztem pokonania szeregu inżynieryjnych wyzwań.
Na bardzo niskiej orbicie Ziemi, istotny wpływ na statek kosmiczny ma szczątkowa atmosfera ziemska, obecna na tej wysokości. Wymagało to od inżynierów pracujących nad EagleEye odpowiedniego zaprojektowania satelity tak by ten mógł wykorzystać napęd do ciągłego utrzymania precyzyjnej orientacji platformy i wysokości orbity.
Obecnie EagleEye przechodzi pomyślnie końcowe testy i zewnętrzne przeglądy gwarantujące spełnienie wyśrubowanych standardów wymaganych przez firmę SpaceX, z której rakietą satelita zostanie wkrótce zintegrowany.
Polskie technologie w kosmosie
Jakie technologie skrywa misja EagleEye? Platforma HyperSat: "serce" satelity, które umożliwia prowadzenie różnorodnych misji kosmicznych. To prawdziwy polski "majstersztyk" inżynieryjny, który staje się już elementem przyszłych programów kosmicznych, zarówno cywilnych, jak i militarnych.
Wysokorozdzielczy system zobrazowania Ziemi firmy Scanway: "oko" EagleEye, które dostarczy nam niesamowitych zdjęć naszej planety. Będziemy mogli obserwować Ziemię z dokładnością do 0,5 m, co oznacza, że dostrzeżemy nawet drobne szczegóły, jak np. pojedyncze drzewa czy samochody.
Komputer instrumentu opracowany w Centrum Badań Kosmicznych PAN: "mózg" satelity, który odpowiada za przetwarzanie danych i sterowanie wszystkimi systemami.
Platforma HyperSat może w przyszłości służyć nie tylko misjom optycznym, ale również radarowym, komunikacyjnym, związanym z łącznością 5G i Internetem Rzeczy, naukowym czy dotyczącym bezpieczeństwa i obronności, a także związanym z logistyką orbitalną
- mówi dr hab. Grzegorz Brona, prezes zarządu Creotech Instruments S.A.
Ambitne plany Creotech Instruments
Creotech Instruments jako lider konsorcjum odpowiada w projekcie EagleEye za przeprowadzenie całej misji, czyli przygotowanie platformy satelitarnej HyperSat oraz jej elementów składowych, integrację satelity, jak również wyniesienie na orbitę okołoziemską we współpracy z firmą ExoLaunch, która jest operatorem integracji SpaceX.
Spółka odpowiada także za zapewnienie łączności gdy satelita będzie już na orbicie. EagleEye jest wyposażony w precyzyjny teleskop optyczny zaprojektowany i wykonany przez polską firmę Scanway S.A. oraz komputer instrumentu opracowany przez Centrum Badań Kosmicznych PAN.
Jednym z głównych wyróżników platformy rozwiniętej przez Creotech jest jej modularność, co umożliwia dostosowywanie się do indywidualnych wymagań klienta w misjach o różnorodnym zastosowaniu i profilu. Creotech Instruments zamierza w ciągu kilku lat obsługiwać satelity o masie do 200 kg.
Platforma HyperSat już dziś cieszy się dużym zainteresowaniem klientów. Została wybrana przez niemiecką firmę OHB w misji pierwszego testowego tankowania satelity na orbicie okołoziemskiej. Z kolei ESA powierzyła Creotech Instruments fazę 0-A dla drugiej, po 20 latach przerwy, największej europejskiej misji księżycowej, której celem będzie mapowanie zasobów naturalnych Srebrnego Globu.
Misja ta również będzie realizowana przez satelitę opartego na platformie HyperSat. Platforma ma także stać się jednym ze standardów w projekcie Europejskiego Funduszu Obronności REACTS, związanego z budową europejskich zdolności szybkiego reagowania na wypadek zaistnienia sytuacji kryzysowej. Jest również podstawą dla krajowych misji m.in. PIAST czy potencjalnej przyszłej konstelacji dla wojska.
Wielki rynek małych satelitów
Jak pokazuje wykorzystanie danych orbitalnych oraz internetowej łączności satelitarnej podczas wojny w Ukrainie, małe satelity zapewniają wysoki poziom bezpieczeństwa. Dzięki niskiemu kosztowi produkcji, siły zbrojne mogą w ramach tych samych budżetów operować większymi konstelacjami, zapewniając sobie szybszy dostęp do precyzyjnego obrazowania istotnego terenu, ciągłą łączność w przypadku zagrożenia, a także nieustanny nasłuch wywiadowczy sygnałów elektronicznych i radiowych przeciwnika. Do realizacji tych zaawansowanych zadań najczęściej wykorzystywane są satelity ważące około 50-200 kg, nazywane micro- i mini-satelitami
- mówi Marcin Mazur, kierownik projektu EagleEye w Creotech Instruments.
Według raportu firmy BryceTech, aż 96 proc. wszystkich wysłanych przez ludzkość w kosmos obiektów w 2022 r. stanowiły małe satelity – ważące poniżej 600 kg obiekty, które w ostatnich latach zdominowały rynek.
Z jednej strony są one wielokrotnie tańsze niż ich zdecydowanie więksi i bardziej skomplikowani poprzednicy. Z drugiej – oferują funkcjonalność dotrzymującą kroku wielkim satelitom, dzięki postępowi w miniaturyzacji elektroniki, zaawansowanych systemach obrazowania, operowaniu na niższych orbitach czy wykorzystaniu algorytmów sztucznej inteligencji.
Rynek małych satelitów (ang. smallsats), według danych firmy analitycznej Euroconsult, w latach 2013-2022 osiągnął wartość 30 mld dol., a już w bieżącej dekadzie do 2032 roku, ma sięgnąć 111 mld dol. Średnio w czasie dekady 2023-2032 na orbitę będzie trafiać ponad 2600 satelitów rocznie, co przekłada się na ponad 7 małych satelitów dziennie.
Do tej klasy obiektów kosmicznych należą m.in. zapewniające satelitarną łączność internetową satelity Starlink firmy SpaceX, obrazowania optycznego Ziemi OneWeb firmy Planet czy nawigacyjne satelity należące do Spire. Małe satelity zaczynają być wykorzystywane do precyzyjnej obserwacji Ziemi w zakresie światła widzialnego, jak i podczerwieni czy przy użyciu radarów, zapewniają również globalną łączność radiową ze statkami i samolotami.
Dlaczego misja EagleEye jest tak ważna?
To milowy krok dla polskiego sektora kosmicznego. Po raz pierwszy w historii Polska zbuduje i wyśle na orbitę tak zaawansowanego satelitę. To otwiera nam drzwi do globalnego rynku kosmicznego, wartego miliardy dolarów.
Misja EagleEye ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa Polski. Satelita będzie mógł dostarczać nam cennych informacji o potencjalnych zagrożeniach, takich jak klęski żywiołowe, konflikty zbrojne czy nielegalne działania na morzu.
To ogromny zastrzyk innowacji dla polskiej gospodarki. Misja EagleEye stymuluje rozwój nowych technologii i tworzy nowe miejsca pracy.
Kiedy wystartuje EagleEye? Start misji planowany jest na IV kwartał 2024 r. Dokładna data zostanie ogłoszona wkrótce.
https://spidersweb.pl/2024/03/spacex-wystrzeli-najwiekszego-polskiego-satelite.html

SpaceX wystrzeli coś dużego i polskiego. Rozpoczyna się biało-czerwony szturm na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Transport kolejowy na Księżycu. Rozpoczęto prace nad projektem
2024-03-23. Wojciech Kaczanowski


Transport kolejowy na naturalnym satelicie Ziemi. Brzmi nierealnie? A jednak tego wyzwania podjął się amerykański koncern Northrop Grumman, który pozyskał kontrakt od DARPA na opracowanie koncepcji „księżycowej linii kolejowej”.
Amerykański koncern Northrop Grumman, zajmujący się technologią z branży obronnej oraz aerospace poinformowała o pozyskaniu kontraktu od DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency) - instytucji w Stanach Zjednoczonych, której zadaniem jest dokonywanie inwestycji w kluczowe programy strategiczne, związane również z bezpieczeństwem narodowym. Umowa zobowiązuje koncern do opracowania studium koncepcyjnego przyszłej „księżycowej linii kolejowej”.
Z informacji zawartych w komunikacie wynika, że Northrop Grumman przedstawi technologię oraz surowce niezbędne do danego projektu oraz stworzy listę zagrożeń i ryzyka, uwzględniając w tym kwestie finansowe oraz logistyczne. Ponadto Northrop Grumman zobowiązał się do przedstawienia całkowitego planu wykonawczego, obejmującego analizę działania systemu, budowę przy użyciu robotyki, rozmieszczenia i wyrównania torów, konserwację i ewentualne naprawy.
”Przewidywana księżycowa sieć kolejowa mogłaby transportować ludzi, zaopatrzenie i zasoby na potrzeby przedsięwzięć komercyjnych przez powierzchnię Księżyca, przyczyniając się do rozwoju gospodarki kosmicznej dla Stanów Zjednoczonych i partnerów międzynarodowych.” - czytamy w komunikacie amerykańskiego koncernu.


Studium koncepcyjne powstanie w ramach realizowanego programu LunA-10, czyli badaniu skupionym na możliwościach rozwoju komercyjnej infrastruktury na Księżycu do 2035 r. W grudniu ubiegłego roku na łamach naszego portalu informowaliśmy o wytypowaniu przez DARPA 14 firm komercyjnych, które biorą udział w programie. Kontrakty zostały przyznane małym i średnim firmom oraz prawdziwym gigantom z sektora kosmicznego, tj. SpaceX i Blue Origin.
Wyniki badań powinny zostać przedstawione podczas wiosennego spotkania Lunar Surface Innovation Consortium (LSIC) w kwietniu 2024 r., natomiast raport końcowy zostanie opublikowany w czerwcu 2024 r. DARPA zaznacza, że LunA-10 zakłada prace nad możliwościami tego typu infrastruktury, a nie finansowanie budowy technologii.
Źródło: Northrop Grumman / Space24.pl
Autor. NASA
Autor. DARPA

SPACE24

https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/transport-kolejowy-na-ksiezycu-rozpoczeto-prace-nad-projektem

Transport kolejowy na Księżycu. Rozpoczęto prace nad projektem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Półcieniowe zaćmienie Księżyca
2024-03-23.
W poniedziałek 25 marca 2024 r. w godzinach porannych naszego czasu dojdzie do półcieniowego zaćmienia Księżyca. Pas widoczności zjawiska obejmuje dużą część Ziemi, jednak kończy się na zachodniej granicy Polski. Będzie to 64. zaćmienie spośród 71 zaćmień w 113. cyklu Saros. Obecny cykl rozpoczął się 29 kwietnia 888 r., a zakończy 10 czerwca 2150 r.
Podczas zaćmienia półcieniowego Księżyc zanurza się w stożku półcienia Ziemi. Stopień zanurzenia jest uzależniony od położenia Księżyca w stosunku do węzłów księżycowych. Geocentryczna opozycja Słońca i Księżyca w rektascensji nastąpi o godzinie 8:01. Tegoroczne zaćmienie półcieniowe częściowe będzie miało maksymalną fazę 0,9557, co oznacza, że 95,57% tarczy księżycowej zanurzy się w stożku półcienia Ziemi. Pierwszy kontakt będzie miał miejsce o godzinie 05:53. Ostatni kontakt, kończący zaćmienie półcieniowe, wystąpi o godzinie 10:32. Całe zjawisko będzie trwało 4h 39m 7s (279 minut i 7 sekund).
Zaćmienia półcieniowe występują z nieco większą częstotliwością w miesiącach zimowych (czyli w grudniu, styczniu oraz w lutym), a rzadziej w miesiącach letnich (tj. w czerwcu, lipcu, sierpniu). Wyjaśnienia tego zjawiska należy upatrywać w położeniu Ziemi względem Słońca. W styczniu Ziemia znajduje się w peryhelium orbity, czyli najbliżej Słońca, co skutkuje tym, że przekrój stożka półcienia Ziemi jest większy od przekroju stożka półcienia, kiedy Ziemia znajduje się aphelium, czyli najdalej od Słońca. Wraz ze wzrostem rozmiarów stożka półcienia Ziemi wzrasta nieznacznie prawdopodobieństwo wystąpienia półcieniowego zaćmienia Księżyca.
Półcieniowe zaćmienie Księżyca nie jest zjawiskiem bardzo efektownym. Półcień ziemski to strefa, z której (jeśli znajdzie się tam Księżyc) Ziemia nie przesłania całego Słońca, lecz tylko jego część. Czyli, o ile w cieniu Ziemi Słońce bezpośrednio nie jest widoczne, to w półcieniu widoczna jest jego część – tym większa, im dalej od cienia znajdzie się Księżyc. W momencie, w którym Księżyc zanurza się w półcień Ziemi można zaobserwować stopniowy spadek jasności jego tarczy. Nie jest to proces skokowy, czasem dopiero po kilkudziesięciu minutach orientujemy się, że tarcza Księżyca jest ciemniejsza. Gdyby Księżyc wszedł w cień Ziemi zobaczylibyśmy to natychmiast. W przypadku zaćmienia półcieniowego tak nie jest, a przy zaćmieniu półcieniowym częściowym zmniejszenie jasności jest niezwykle małe.
Pas widoczności zaćmienia 25 marca obejmie dużą część Ziemi, jednak kończy się na zachodniej granicy Polski. Dla Szczecina przebieg zaćmienia będzie następujący:
W celu podziwiania tego zjawiska powinniśmy się udać do Europy Zachodniej albo do Ameryki lub poczekać na następne częściowe zaćmienie Księżyca widoczne także z Polski 18 września 2024 r.
Z zaćmieniem Księżyca bywa sprzężone także zaćmienie Słońca (po 2 tygodniach). Tak jest i tym razem, gdyż 8 kwietnia nastąpi długo wyczekiwane całkowite zaćmienie Słońca (niewidoczne w Europie).

Więcej:
•    Opracowanie w ramach #AkademiaCMM w serwisie informacyjnym IMGW-PIB Centrum Modelowania Meteorologicznego
•    Tomasz Ściężor, Almanach Astronomiczny na rok 2024, PTA, Warszawa, 2023
    
Autorzy: dr Grzegorz Duniec, dr Marcin Kolonko, IMGW-PIB CMM
Opracowanie: Magda Maszewska
 
Ilustracja: Półcieniowe zaćmienie Księżyca 25 marca 2024 r. Źródło: Almanach Astronomiczny na rok 2024
Pas widoczności zaćmienia 25.03.2024 r. Przy zachodniej granicy Polski początkowe fazy zaćmienia widoczne przy zachodzie. Źródło: Almanach Astronomiczny na rok 2024

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polcieniowe-zacmienie-ksiezyca

Półcieniowe zaćmienie Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzącej nocy zobaczymy najbardziej spektakularną zorzę polarną od lat?
2024-03-24.
Na Słońcu doszło do całej serii eksplozji skierowanych bezpośrednio w stronę Ziemi. W naszym kierunku pędzi strumień plazmy, który w nocy z niedzieli na poniedziałek może wywołać największą zorzę polarną od początku tego cyklu słonecznego.
Noc z niedzieli na poniedziałek (24/25.03) zapowiada się wyjątkowo emocjonująco dla amatorów spektakli astronomicznych. Prognozy pogody kosmicznej wskazują na najpotężniejszą zorzę polarną od lat, której źródłem są dwa obszary aktywne na powierzchni Słońca.
Ostatnio doszło w nich do serii sporych rozbłysków, a także wyrzutów masy. Jeden z rozbłysków osiągnął klasę X1.1, miało też miejsce koronalny wyrzut masy (CME). Nałożenie się wszystkich tych emisji plazmy może skutkować dotarciem do ziemskich biegunów magnetycznych gęstej chmury naładowanych cząstek.
Jeśli przewidywania ekspertów z NASA/NOAA się potwierdzą, to w wysokich warstwach ziemskiej atmosfery w nocy z niedzieli na poniedziałek (24/25.03) szaleć będzie burza geomagnetyczna co najmniej klasy G3, a to oznacza, że zorze polarne mogą być widoczne z całego obszaru Polski.
Warto więc w tym czasie śledzić nasze artykuły, ponieważ, gdy tylko zorza pojawi się na naszym niebie, niezwłocznie będziemy o tym informować.
Pogoda zapowiada się najbardziej sprzyjająco dla mieszkańców wschodnich województw oraz obszarów górzystych, gdzie będzie najwięcej rozpogodzeń aż do bezchmurnego nieba. Na pozostałym obszarze przejaśnienia, tylko na zachodzie opady.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA / NASA.
Zorza polarna pojawi się na niebie nad Polską? Fot. Pixabay.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-03-24/nadchodzacej-nocy-zobaczymy-najbardziej-spektakularna-zorze-polarna-od-lat/

Nadchodzącej nocy zobaczymy najbardziej spektakularną zorzę polarną od lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Światła północy" rozbłysły nad Polską
2024-03-24. Źródło: Kontakt 24, spaceweather.com, O kosmosie i astronautyce - Adam Hurcewicz


Zorza polarna rozświetliła niebo nad Polską. Chociaż w wielu częściach kraju noc była pochmurna, Reporterom 24 udało się uwiecznić to malownicze zjawisko. Jeśli przegapiliście świetlny spektakl, już wkrótce będzie okazja, by nadrobić zaległości.
W nocy z soboty na niedzielę nad Polską wystąpiły warunki sprzyjające obserwacji zorzy polarnej, chociaż miejscami niebo zasnuwały deszczowe chmury. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia zjawiska wykonane nad jeziorem Lubowidzkim w Lęborku (woj. pomorskie).
Kolejna szansa już wkrótce
Z uwagi na niesprzyjające warunki pogodowe, wielu osobom nie udało się zaobserwować zorzy. Nie wszystko jednak stracone. Jak wyjaśnił w mediach społecznościowych Adam Hurcewicz z bloga "O kosmosie i astronautyce", silny strumień zjonizowanych cząstek ze Słońca ma uderzyć w Ziemię w nocy z 24 na 25 marca, przy pełni Robaczego Księżyca. Istnieje szansa, że "może to być najsilniejsza zorza sezonu jesień-wiosna".
Co jest przyczyną tych "zorzowych" warunków? Portal spaceweather.com przekazał, że w sobotę na Słońcu doszło do rozbłysku najsilniejszej klasy X. Dwie plamy słoneczne wybuchły prawie w tym samym momencie, kierując strumień naładowanych cząstek bezpośrednio w stronę Ziemi. Wejdą one w interakcje z atomami ziemskiej jonosfery, powodując ich charakterystyczne świecenie.
Autorka/Autor:as
Źródło: Kontakt 24, spaceweather.com, O kosmosie i astronautyce - Adam Hurcewicz
Źródło zdjęcia głównego: Agnieszka
Zorza nad jeziorem Lubowidzkim w Lęborku
Autor: blackwhitedead
https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/zorza-polarna-nad-polska-240324-tej-nocy-moze-pojawic-sie-ponownie-st7835841

Światła północy rozbłysły nad Polską.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sojuz MS-25 na ISS
2024-03-24. Krzysztof Kanawka
Początek kolejnej misji pojazdu Sojuz – tym razem z Białorusinką na pokładzie.
W dniu 23 marca 2024 rakieta Sojuz 2.1a wyniosła kapsułę załogową Sojuz MS-25 w kierunku ISS. Na pokładzie znalazła się obywatelka Białorusi.
Start rakiety Sojuz 2.1a nastąpił 23 marca 2024 o godzinie 13:36 CET z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Rakieta wyniosła kapsułę Sojuz MS-25 w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Lot na orbitę przebiegł prawidłowo. Na pokładzie Sojuza MS-25 znalazło się troje kosmonautów:
•    Oleg Nowickij, 4 lot, Roskosmos, Rosja
•    Tracy Caldwell-Dyson, 3 lot, NASA, USA
•    Marina Wasilewskaja, 1 lot, Białoruś
Do ISS Sojuz MS-25 dotrze w poniedziałek 25 marca. Kosmonauci Oleg Nowickij i Tracy Caldwell-Dyson spędzą na ISS sześć miesięcy, zaś Marina Wasilewskaja (“spaceflight participant”) spędzi dwanaście dni.
Start pierwotnie planowano na 21 marca, jednak start został automatycznie wstrzymany na 20 sekund przed zapłonem silników. Było to bardzo późne i rzadkie dla Sojuzów wstrzymanie startu.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2024/03/sojuz-ms-25-na-iss/

Sojuz MS-25 na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zniknięcie cząstek w akceleratorze - przełomowe odkrycie CERN-u
Autor: admin (2024-03-24)
Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN to ośrodek, który od lat fascynuje nie tylko naukowców, ale także miłośników teorii spiskowych. Choć większość badań prowadzonych w tym miejscu ma charakter czysto naukowy, niektóre z nich wciąż budzą zdziwienie i zaciekawienie. Jednym z takich problemów, którymi zajęli się badacze, było znikanie cząstek w akceleratorze.
Choć najbardziej rozpoznawalnym instrumentem w CERN jest słynny Wielki Zderzacz Hadronów, to tym razem główną rolę odegrał inny akcelerator - Super Proton Synchrotron (SPS). Naukowcy postanowili zbadać, czy możliwe będzie przewidywanie wpływu rezonansów i zjawisk nieliniowych na wiązki molekuł w tym urządzeniu.
Wyniki tych badań właśnie ukazały się na łamach prestiżowego czasopisma "Nature Physics". Autorzy publikacji twierdzą, że dokonali historycznego odkrycia - przeprowadzili pierwszy pomiar sprzężonej struktury rezonansowej, która wydaje się mieć wpływ na tę tajemniczą utratę cząstek. Co ciekawe, choć wcześniej teoretyzowano istnienie takiej struktury, jej eksperymentalne zbadanie stanowiło ogromne wyzwanie, ponieważ oddziałuje ona na cząstki w czterowymiarowej przestrzeni.
Historia tych badań sięga 2002 roku, kiedy naukowcy zauważyli, że straty cząstek są większe, gdy akceleratory dążą do zwiększenia intensywności wiązki. Wtedy też fizycy zaczęli zastanawiać się nad źródłem tego zjawiska, próbując znaleźć rozwiązanie, które pozwoliłoby na wzrost wydajności i intensywności wiązki, a tym samym przyniosłoby pozytywne konsekwencje w kolejnych latach.
Zrozumienie wpływu rezonansów na stabilność wiązki wymagało gigantycznego wysiłku symulacyjnego. Na szczęście doszło do przełomu - wykorzystane symulacje dowiodły, że struktury rezonansowe powstające na skutek sprzężenia w dwóch stopniach swobody są jedną z głównych przyczyn znikania cząstek w wiązce.
Eksperymentalne potwierdzenie tego faktu stanowiło osobne wyzwanie, ponieważ struktury rezonansowe objęte badaniami są czterowymiarowe. Konieczność wykonywania pomiarów nie tylko w płaszczyźnie pionowej, ale i poziomej wywoływała szereg komplikacji. Dzięki monitorom śledzącym położenie cząstek w wiązce udało się jednak określić ich zachowanie w obu płaszczyznach. Najważniejsze jest to, że wyniki eksperymentów pokrywają się z danymi zebranymi na podstawie teorii i symulacji.
To odkrycie ma ogromne znaczenie dla zrozumienia procesów zachodzących w akceleratorach cząstek. Pozwoli ono na lepsze projektowanie i optymalizację tych urządzeń, a tym samym na zwiększenie ich wydajności i możliwości badawczych. Być może w przyszłości przyczyni się także do rozwoju nowych, rewolucyjnych technologii w dziedzinie fizyki cząstek.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/znikniecie-czastek-w-akceleratorze-przelomowe-odkrycie-cern-u

Zniknięcie cząstek w akceleratorze - przełomowe odkrycie CERN-u.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeff Bezos zamienił mocz w wodę. Orbita stanęła otworem
2024-03-24. Bogdan Stech
Jeff Bezos zrobił kolejny krok do budowy Orbital Reef - imponującej stacji kosmicznej, która ma stać się pierwszym centrum działalności komercyjnej na orbicie. Testy przeszły kluczowe systemy, które zapewnią astronautom powietrze i wodę.
Orbital Reef to finansowana przez NASA komercyjna stacja kosmiczna, budowana przez firmę Blue Origin. Blue Origin zakończyła właśnie najważniejsze testy krytycznego systemu podtrzymywania życia, które znajdą się na przyszłej stacji kosmicznej.
Test najważniejszych systemów
W kosmosie ludzie żyją i pracują w puszkach, zamkniętym środowisku stacji kosmicznych, gdzie podobnie jak na Ziemi potrzebują powietrza i wody. Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej to właśnie systemy kontroli środowiska i podtrzymywania życia zapewniają astronautom czyste powietrze i wodę.
System regeneracyjny przetwarza i odzyskuje większość wody i tlenu wytwarzanych podczas normalnego funkcjonowania człowieka. I nie chodzi tylko o oddychanie. Tak, woda jest odzyskiwana także z moczu. Choć brzmi to dość obrzydliwie, dzięki procesom chemicznym uzyskuje się w ten sposób czystą wodę. Dzięki temu na orbitę trzeba wysyłać mniej wody i tlenu.
W ramach testów sprawdzono właśnie podobny system, który znajdzie się na stacji Blue Origin. Inżynierowie i naukowcy przeprowadzili test kontroli śladowych zanieczyszczeń, test utleniania zanieczyszczeń wody, test odzyskiwania wody z moczu i test zbiornika na wodę dla Orbital Reef.
Test kontroli śladów zanieczyszczeń sprawdzał system pod kątem usuwania szkodliwych gazów z powietrza. Test utleniania w zbiorniku na wodę, odzyskiwania wody z moczu i zbiornika na wodę skupiały się na technologiach czyszczenia, odzyskiwania i przechowywania wody.
Orbital Reef, czyli stacja dla nauki i turystów
Orbital Reef to projekt stacji kosmicznej, nad którym Blue Origin pracuje we współpracy z Sierra Space, Boeingiem i Uniwersytetem Stanu Arizona. W 2021 r. NASA przyznała założeonej przez Jeffa Bezosa, Blue Origin i Sierra Space 172 mln dol. na przygotowanie projektu komercyjnej stacji kosmicznej, która miałby znaleźć się na niskiej orbicie okołoziemskiej i zastąpić Międzynarodową Stację Kosmiczną ISS po jej wycofaniu z eksploatacji.
Stacja ma być zbudowana z modułów, które zostaną wyniesione na orbitę rakietami New Glenn firmy Blue Origin. Stacja projektowana jest na obsługę 10 osób w kubaturze 830 m3. Orbital Reef krążyć będzie wokół Ziemi na wysokości 400 km, czyli na niskiej orbicie okołoziemskiej LEO.
Orbital Reef będzie oferować moduły mieszkalne i badawcze, a także infrastrukturę do cumowania statków kosmicznych. Stacja ma być platformą dla różnorodnych badań naukowych, w tym mikrograwitacji, astronomii i biologii. Ma oferować przestrzeń dla firm, które chcą prowadzić działalność na orbicie, np. produkować leki lub materiały w warunkach mikrograwitacji. Orbital Reef ma być również pierwszym miejscem na orbicie dla kosmicznych turystów, którzy chcą doświadczyć życia i pracy w kosmosie.
Według stanu na marzec 2022 r. przewidywano, że stacja ma zostać uruchomiona do 2027 r. Obecnie jednak wydaje się, że bardziej realny jest termin 2030 r.
Orbital Reef to ambitny projekt, który może zapoczątkować nowy etap eksploracji kosmosu. Stacja może stać się centrum komercyjnej działalności na orbicie, a także platformą dla badań naukowych i rozwoju nowych technologii.
https://spidersweb.pl/2024/03/jeff-bezos-zamienil-mocz-w-wode.html

Jeff Bezos zamienił mocz w wodę. Orbita stanęła otworem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Destination Earth – europejska technologia z udziałem Polaków
2024-03-24.
W dniu 22 marca obchodziliśmy po raz kolejny Światowy Dzień Wody. Zmiany klimatyczne wpływają na coraz mniejszą dostępność wody pitnej na całej kuli ziemskiej. Można to zaobserwować wykorzystując dane satelitarne Ziemi. Unia Europejska wymyśliła inicjatywę Destination Earth, która polega na opracowaniu cyfrowych modeli naszej planety m.in. na podstawie danych obserwacji Ziemi z Programu Copernicus. Udział w inicjatywie ma polska firma CloudFerro.
Wyższa temperatura - większe wyzwanie technologiczne
Dziś realnym scenariuszem jest globalny wzrost temperatury o ok. 2,4 st. C do 2100 r. (optymistycznie – o 1,5, pesymistycznie – o 3,5). To przyniesie druzgocące konsekwencje. Wg ONZ ponad 2 mld ludzi, w tym 100 mln Europejczyków nie ma dostępu do wody pitnej. Światowa populacja rośnie stale, a co za tym idzie, rośnie także  zapotrzebowanie na wodę. Do 2050 r. ponad połowa ziemskiej populacji może cierpieć na niedobór wody pitnej. Konsekwencją będą zmiany społeczne, w tym uchodźctwo klimatyczne. W 2022 r. odnotowano 330 000 nielegalnych przekroczeń granic UE – to najwyższy wynik od 2016 roku (dane Komisji Europejskiej). Jak ocenia Europejska Agencja Środowiska, w negatywnym scenariuszu, w drugiej połowie stulecia fale upałów równie silne lub silniejsze niż w 2003 r. – gdy na skutek wysokich temperatur w Europie przedwcześnie zmarło nawet 70 tys. osób – będą regularne. Równie niebezpieczne staną się powodzie. W latach 2008-19 z tego powodu w Europie miejsce zamieszkania zmieniło ok. 700 tys. osób.
Unijna strategia, polska technologia
Obserwacje na bazie danych satelitarnych Ziemi potwierdzają, że świat który znamy, przestaje istnieć. Cyfrowe kompetencje Europy w tym zakresie są kluczem do walki ze zmianami klimatycznymi. Nieoceniona w tym zakresie jest unijna inicjatywa Destination Earth, która polega na opracowaniu cyfrowych modeli naszej planety, m.in. na bazie danych satelitarnych, dzięki czemu możliwe jest prowadzenie zaawansowanych badań i analiz ekosystemów z wykorzystaniem sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego. Wnioski będą kluczowe w wielu obszarach życia, od urbanistyki, przez ochronę zdrowia, aż po rolnictwo.
System Destination Earth będzie oparty na trzech komponentach: Core Platform, Data Lake i Digital Twins. Pierwszy to Core Platform - zarządzany przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) portal, który będzie umożliwiał dostęp do usług, narzędzi i aplikacji oferowanych przez DestinE. Drugim filarem jest Data Lake, ogromne repozytorium danych, oparte na usługach chmury obliczeniowej dostarczanych przez polską firmę CloudFerro, realizującą projekt na zlecenie EUMETSAT (Europejska Organizacja Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych). Trzeci komponent dostarczany przez ECMWF (Europejskie Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody) to Digital Twins – cyfrowe modele Ziemi na podstawie, których możliwe będzie przeprowadzanie symulacji i analiz zmian klimatycznych (i nie tylko!) zachodzących na naszej planecie.
 
Rolą CloudFerro w tym projekcie jest dostarczenie rozproszonej geograficznie infrastruktury chmur prywatnych na potrzeby komponentu DataLake. Zbudowane i obsługiwane przez polską firmę repozytorium danych Data Lake jest przeznaczone do przechowywania ponad kilkudziesięciu PB danych zlokalizowanych w centrach danych w całej Europie. Poszczególne elementy systemu są zlokalizowane możliwie jak najbliżej superkomputerów zbudowanych w ramach programu EuroHPC. HPC będą przetwarzały modele utworzone w ramach komponentu DigitalTwin, a efekt tych analiz będzie przechowywany w repozytorium Data Lake. Centra danych zlokalizowane są w Warszawie (Polska), Kajaani (Finlandia), Bolonii (Włochy), Darmstadt (Niemcy) oraz Barcelonie (Hiszpania).
Copernicus, czyli pierwszy krok
Otwarty dostęp oraz możliwość przetwarzania i analizowania danych o Ziemi jest możliwe dzięki powołanemu w 2014 r. Europejskiemu Programowi Obserwacji Ziemi Copernicus, kluczowemu elementowi programu kosmicznego Unii Europejskiej. Europejska Agencja Kosmiczna, na zlecenie Komisji Europejskiej (KE), wysłała na orbitę i utrzymuje w działaniu konstelację satelitów Sentinel, realizującą obserwacje optyczne, radarowe, meteorologiczne i spektrograficzne. Dane te są obecnie dostępne poprzez Copernicus Data Space Ecosystem realizowany na zlecenie KE przez konsorcjum podmiotów europejskich - T-Systems, CloudFerro, Sinergise, VITO, DLR, ACRI-ST i RHEA.
-   Program Copernicus stanowi istotne wsparcie dla międzynarodowych i krajowych organizacji, administracji publicznej oraz twórców aplikacji, dostarczając im rzetelnych, historycznych i aktualnych danych, dzięki którym można podejmować świadome decyzje w różnych obszarach, m.in. ochronie klimatu czy bezpieczeństwie. Jesteśmy dumni, że jako operator Copernicus Data Space Ecosystem, możemy odgrywać kluczową rolę w programie Copernicus. System jest zbudowany w oparciu o naszą infrastrukturę chmurową i umożliwia bezpłatny i natychmiastowy dostęp do pełnego archiwum danych, z możliwością przeszukiwania i pobierania danych oraz  zestawem narzędzi do ich przetwarzania. Na ten moment jest to ponad 70PB danych, a codziennie przybywa ich ponad 26 TB – dodaje Michał Bylicki, dyrektor sprzedaży w  CloudFerro.
Działanie dające efekty tu i teraz
Dogłębne analizy danych z rozległych obszarów lub badania prowadzone na bazie dużych ilości danych archiwalnych wymagają przede wszystkich olbrzymiego zaplecza technologicznego, zarówno w zakresie mocy obliczeniowej jak i zasobów do przechowywania danych.
Wśród wielu przykładów efektywnego wykorzystania technologicznych kompetencji w drodze do ochrony środowiska i klimatu warto wymienić projekt Hydro-SAR - prototypowa usługa monitorowania wód podmokłych (WWM) z wykorzystaniem technik SAR świadczona w ramach umowy z Europejską Agencją Kosmiczną przez firmę Terrasigna. Dostęp do danych satelitarnych oraz zasobów chmury obliczeniowej do ich przetwarzania dostarcza platforma CREODIAS, której operatorem jest CloudFerro. W ramach projektu badawczego dotyczącego obszaru delty Dunaju opracowywane są mapy zasięgu wody, mapy kierunków przepływu wody i mapy zmian dynamiki i poziomu wody. Program może być adaptowalny w innych obszarach o podobnych wyzwaniach. Innym przykładem wykorzystania danych satelitarnych i zasobów chmurowych CREODIAS jest platforma OVL OceanDataLab z danymi do monitorowania oceanów.
Podnoszący się poziom wód już dziś zagraża 110 mln osób na świecie, a przewiduje się, że do końca wieku poziom mórz wzrośnie na tyle, że swoje miejsca zamieszkania musiałoby opuścić przynajmniej kolejne 80 mln osób. Inicjatywy takie jak Destination Earth i towarzyszące im projekty wspierane przez zaawansowaną technologię powinny przyśpieszyć transformację w zakresie ochrony zarówno obszarów wodnych jak i innych ekosystemów Ziemi, aby zapobiec realizacji tych czarnych scenariuszy dla naszej planety.
Źródło: PlanetPartners
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/destination-earth-europejska-technologia-z-udzialem-polakow

Destination Earth – europejska technologia z udziałem Polaków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OMSA numer 50 zakończona
2024-03-24.
W Grudziądzu zakończyło się 50. Ogólnopolskie Seminarium Astronomiczno-Astronautyczne (OMSA). Był to finał konkursu astronomicznego dla młodzieży szkół średnich.
OMSA to drugi po Olimpiadzie Astronomicznej główny polski konkurs astronomiczny dla młodzieży. W tym roku była to już 50. edycja konkursu. W Grudziądzu spotkali się najlepsi uczniowie z konkursów wojewódzkich. Finałowe wydarzenie trwało od 20 do 23 marca 2024 r. Uczniowie z 12 województw zaprezentowali 28 referatów.
Zwycięzcą został Krzysztof Zieliński z I Liceum Ogólnokształcącego w Kołobrzegu, woj. zachodniopomorskie. Przedstawił referat pt. "Fotometryczne obserwacje tranzytów planet pozasłonecznych. Analiza z użyciem AstroImageJ". W nagrodę otrzymał m.in. teleskop GSO Dobson 10''.
Drugie miejsce zajęły ex aequo Lena Kulczycka oraz Weronika Skrobacz, obie z Krakowskiego Młodzieżowego Towarzystwa Nauk i Sztuk Centrum Młodzieży Kraków, województwo małopolskie. Pierwsza z nich zaprezentowała pracę pt. "Okres rotacji Słońca nie jest równy 21 dni", a druga "Obserwacje układów kataklizmicznych". Nagrodami były teleskopy GSK DOB-8'' Pyrex.
Trzecie miejsce uzyskał Antoni Zegarski z IX Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie, województwo mazowieckie. Jego referat dotyczył mikrofalowego promieniowania tła, tytuł "Tajemnice największej kosmicznej symfonii: jak odszyfrować zagadki Wszechświata z jego najstarszego echa?". W nagrodę otrzymał teleskop Sky-Watcher 130/650 (BKP 13065 EQ2).
Miejsce czwarte zdobyli ex aequo Adam Wójcik z III Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie, woj. lubelskie, oraz Monika Honisz z I Liceum Ogólnokształcącego w Tarnowskich Górach, woj. śląskie. Prelekcja Adama dotyczyła problemu trzech ciał w mechanice nieba, a Moniki - obiektu 'Ouamuama, który przybył spoza Układu Słonecznego.
Miejsce piąte również przyznano ex aequo. Jego laureatami zostali Marta Czupajło z Liceum Ogólnokształcącego w Radziejowie, woj. kujawsko pomorskie oraz Kornelia Wozikowska z Liceum Ogólnokształcącego w Chojnicach, woj. pomorskie. Marta opowiedziała o swoich obserwacjach cefeid, a Kornelia o astronomie Natanielu Wolfie, którzy dawno temu mieszkał w Chojnicach.
Wszyscy laureaci otrzymali także prenumeraty "Uranii - Postępów Astronomii".
Z okazji jubileuszowej 50. edycji konkursu, odbyła się także sesja specjalna, na której można było poznać losy niektórych z laureatów wcześniejszych edycji konkursu. O swoich doświadczeniach z udziału w konkursie OMSA i o swojej obecnej pracy zawodowej opowiedzieli: Lucjan Zubrzycki - Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Grudziądzu, Krzysztof Rumiński, Łukasz Wyrzykowski (astronom, Uniwersytet Warszawski), Radosław Pior (Planetarium Astro-Arena), Aleksandra Hamanowicz (astronomka, Space Telescope Science Institute w USA), Tomasz Zwoliński (PTMA Warszawa). Warto też dodać, że niektórzy z jurorów obecnej edycji OMSA startowali kiedyś w konkursie, gdy byli uczniami.
W jury oceniającym prace i prezentacje uczestników konkursu znajdowało się sześcioro astronomów z różnych ośrodków w Polsce: dr hab. Maciej Mikołajewski (Urania - Postępy Astronomii), dr Krzysztof Czart (Polskie Towarzystwo Astronomiczne), dr Paweł Zieliński (Instytut Astronomii UMK), mgr Magdalena Pilska-Piotrowska (Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne), mgr Damian Jabłeka (Planetarium - Śląski Park Nauki), mgr Bogna Pazderska (Hevelianum).
Organizatorem konkursu było Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne w Zespole Szkół Technicznych w Grudziądzu. Głównym koordynatorem konkursu jest Sebastian Soberski. W tym roku mamy okazję wymienić bardzo wielu sponsorów konkursu:
•    Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego,
•    Urząd Miejski w Grudziądzu,
•    Fundacja Astronomii Polskiej,
•    Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK,
•    Polskie Towarzystwo Astronomiczne,
•    Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii,
•    Fundacja Nicolaus Copernicus,
•    Obserwatorium Astronomiczne w Truszczynach,
•    Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne,
•    Kujawsko-Pomorskie Kuratorium Oświaty,
•    ks. Daniel Szczepańczyk – Tuchola,
•    Tomasz Zwoliński – Warszawa,
•    Delta Optical,
•    Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego,
•    Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku,
•    Spółdzielnia Mieszkaniowa w Grudziądzu,
•    Redakcja czasopisma “Urania – Postępy Astronomii”
 
Poniżej prezentujemy transmisje z poszczególnych sesji OMSA:
OMSA 2024 - Sesja 1 - Obserwacje nieba i tematy różne cz. 1
Więcej informacji:
•    Strona internetowa OMSA
 
 
Autor: Krzysztof Czart
 
Na zdjęciu:
Grupowe zdjęcie uczestników konkursu OMSA 2024, ich opiekunów i jury. Źródło: OMSA.
OMSA 2024 - Sesja 1 - "Obserwacje nieba i tematy różne"
https://www.youtube.com/watch?v=am_NhOP9GEQ
OMSA 2024 - Sesja 1 - Obserwacje nieba i tematy różne cz. 1

I Sesja - OBSERWACJE NIEBA I TEMATY RÓŻNE
https://www.youtube.com/watch?v=yJWdslue9w0
OMSA 2024 - Sesja 1 - Obserwacje nieba i tematy różne cz. 2

II Sesja - UKŁAD SŁONECZNY, OBSERWACJE
https://www.youtube.com/watch?v=SFM7YXmDzMk&t=2s
OMSA 2024 - Sesja 2 -  Układ Słoneczny, obserwacje
III Sesja - GWIAZDY I WSZECHŚWIAT, TEMATY RÓŻNE
https://www.youtube.com/watch?v=94gPTF61ff8
OMSA 2024 - Sesja 3 - Gwiazdy i Wszechświat, tematy różne
SESJA SPECJALNA - 50. LAT OMSA
https://www.youtube.com/watch?v=o213md1ryhE&t=2s

Sesja specjalna - 50 lat OMSA

OGŁOSZENIE WYNIKÓW 50. OMSA
https://www.youtube.com/watch?v=czN0SYDVpBc

Ogłoszenie wyników 50. OMSA

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/omsa-numer-50-zakonczona

OMSA numer 50 zakończona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zorze polarne w Polsce. Możliwe problemy z siecią
2024-03-24.ML.
Burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4 w pięciostopniowej skali – poinformowało w niedzielę Centrum Badań Kosmicznych PAN. Konsekwencją mogą być problemy z sieciami energetycznymi i problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi. Na całym obszarze Polski mogą wystąpić zorze polarne.
„Uwaga, aktualizacja z naszego Centrum Prognoz Heliofizycznych! Burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4 w pięciostopniowej skali. Mogą wystąpić problemy z sieciami energetycznymi. Możliwe problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi. Zorze polarne mogą wystąpić na całym obszarze Polski” – brzmi komunikat CBK PAN opublikowany w niedzielę wieczorem w mediach społecznościowych
Kilka godzin wcześniej Centrum poinformowało, że ostatniej nocy nad polskim wybrzeżem i północą kraju można było zaobserwować zorze polarne, co spowodowane było rozbłyskiem klasy X1.2.
Koronalny wyrzut masy (CME) dotarł do nas w nocy, jest wyjątkowo szybki i skierowany w naszą stronę. Rozbłysk miał miejsce w nocy z 22 na 23 marca, około 1 nad ranem UTC, 23.03.2024. Według prognoz NOAA, CME miał dotrzeć 24 marca wieczorem i spowodować burze geomagnetyczną, która miałaby trwać do 25 marca. Obecnie mamy burze kategorii G2 i zorze na północy Polski – komentowała w niedzielę rano Helena Ciechowska z Centrum Prognoz Heliogeofizycznych CBK PAN.
Koronalny wyrzut masy jest to wielki, często kilkakrotnie większy od Ziemi, silnie namagnesowany obłok plazmy, przyspieszany w obszarze korony słonecznej i z dużą prędkością wyrzucany w przestrzeń międzyplanetarną. Jest to jeden z najważniejszych czynników kształtujących pogodę kosmiczną.

źródło: PAP
Zorze polarne mogą wystąpić na terenie całej Polski (fot. PAP/EPA)

TVP INFO

https://www.tvp.info/76605325/zorze-polarne-w-polsce-moga-wystapic-problemy-z-sieciami-energetycznymi

Zorze polarne w Polsce. Możliwe problemy z siecią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepiękna zorza polarna tańczyła w nocy nad Polską. To jeszcze nie koniec widowiska
2024-03-24.
Strumień wiatru słonecznego wywołał w nocy ciężką burzę geomagnetyczną, która objawiła się na polskim niebie w postaci wielobarwnej zorzy polarnej. Zobacz zdjęcia.
Na Słońcu doszło w ostatnich dniach do całej serii eksplozji skierowanych bezpośrednio w stronę Ziemi. Jeden z rozbłysków osiągnął klasę X1.1, miały też miejsce koronalne wyrzuty masy (CME).
Nałożenie się wszystkich tych emisji plazmy skutkowało dotarciem do ziemskich biegunów magnetycznych gęstej chmury naładowanych cząstek, co miało miejsce w niedzielę (24.03) późnym popołudniem. Wywołała ona burzę geomagnetyczną.
Wieczorem i wczesną nocą z niedzieli na poniedziałek (24/25.03) osiągnęła ona wysoką kategorię G4, więc zorza polarna była widoczna z całego obszaru Polski. Jej widoczność ograniczało jedynie przeważające zachmurzenie. Najbardziej okazałymi wstęgami zachwycali się tradycyjnie mieszkańcy północnych województw.
Zorza przybrała tam barwę różową, czerwoną i zieloną, co można zobaczyć na licznych zdjęciach. Ci, którzy zorzy nie widzieli, nie powinni się martwić. Plamy słoneczne wciąż emitują duże ilości plazmy, która znów może wywołać zorze.
Słońce zbliża się obecnie do szczytu swojej aktywności. Wybuchy i rozbłyski na jego powierzchni będą coraz częstsze i silniejsze, a zorza będzie tańczyć po polskim niebie coraz częściej i będzie coraz bardziej spektakularna.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA / NOAA.
Zorza polarna to przepiękne zjawisko. Fot. Pixabay
Obszary aktywne na powierzchni Słońca. Do wyrzutów masy doszło w plamach 3614 i 3615. Fot. SolarHam.com

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-03-24/nadchodzacej-nocy-zobaczymy-najbardziej-spektakularna-zorze-polarna-od-lat/

Przepiękna zorza polarna tańczyła w nocy nad Polską. To jeszcze nie koniec widowiska.jpg

Przepiękna zorza polarna tańczyła w nocy nad Polską. To jeszcze nie koniec widowiska2.jpg

Przepiękna zorza polarna tańczyła w nocy nad Polską. To jeszcze nie koniec widowiska3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najmasywniejsza supergromada w dziejach. Astronomowie rozbili bank
2024-03-24. Aleksander Kowal
O wielkim sukcesie – niemal równie wielkim jak supergromada Einasto – mogą mówić naukowcy zajmujący się badaniem wszechświata. Nowo odkryty obiekt okazuje się zdecydowanie większy od dotychczasowego lidera zestawienia.
Tak jak Ziemia jest częścią Układu Słonecznego, tak on stanowi element składowy Drogi Mlecznej. Na tym zależności się nie kończą, ponieważ nasza galaktyka wchodzi w skład supergromady Laniakea. Jej średnica wynosi około 250 milionów lat świetlnych, dlatego mówimy o istnym gigancie.
Na tak ogromnym obszarze mieści się nawet 100 tysięcy galaktyk. I choć mogłoby się wydawać, że nic nie zdetronizuje Laniakei, to niedawno doszło do przełomu w tej sprawie. To za sprawą supergromady Einasto, której szacowana średnica to aż 360 milionów lat świetlnych. Może w niej krążyć aż 26 biliardów gwiazd, co jest wartością trudną do wyobrażenia.
Naukowcy, próbując ułatwić wizualizację ogromu takiej supergromady, sugerują wyobrażenie sobie Słońca jako piłki golfowej. W takim scenariuszu masie gromady Einasto odpowiadałoby… Mount Everest. A przecież Słońce to już całkiem słusznych rozmiarów obiekt, zdecydowanie większy i masywniejszy od Ziemi.
Supergromada Einasto ma około 360 milionów lat świetlnych średnicy. Dotychczasowa rekordzistka miała “tylko” 250 milionów lat świetlnych
Rekordową supergromadę nazwano na cześć emerytowanego astronoma, Jaana Einasto. Za odkryciem stoją przedstawiciele obserwatorium w Tartu, którzy łącznie objęli badaniami niemal 700 supergromad. O szczegółowych ustaleniach na ten temat piszą teraz w The Astrophysical Journal. Poza identyfikacją nowej rekordzistki zwrócili także uwagę na coś innego. Wykazali, że galaktyki w supergromadzie oddalają się od siebie wolniej niż zachodzi ekspansja wszechświata.
Jakie może być źródło tego fenomenu? Chodzi o wzajemne interakcje grawitacyjne między składnikami takiej supergromady. To właśnie za sprawą owego przyciągania ekspansja zachodzi nieco wolniej, ale rzecz jasna nie może zostać całkowicie zatrzymana. Astronomowie zauważyli również związek między gęstością i rozmiarem supergromady. O co dokładnie chodzi? Krótko mówiąc, gęstość supergromady spada wraz z kwadratem jej wielkości.
https://www.chip.pl/2024/03/urzadzenie-do-widzenia-w-ciemnosci-niskie-koszty

Najmasywniejsza supergromada w dziejach. Astronomowie rozbili bank.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy sygnał z kosmosu zaskoczył naukowców. Uczeni rozłożyli ręce

2024-03-25. Dawid Długosz
Naukowcy odbierają na Ziemi różne sygnały, które pochodzą z kosmosu. Pewne z nich udaje się zidentyfikować wraz ze źródłem. Inne natomiast stanowią nie lada zagadkę. Tak jest w przypadku "Amaterasu", który do dziś stanowi dla uczonych wielką zagwozdkę i ci z w zasadzie rozłożyli ręce.

"Amaterasu" to tajemniczy sygnał spoza naszej planety w postaci promieniowania kosmicznego, który został zarejestrowany 27 maja 2021 r. Udało się go przechwycić z wykorzystaniem obserwatorium Telescope Array, które znajduje się na pustynnym płaskowyżu w stanie Utah w Stanach Zjednoczonych. Do dziś źródło tego zjawiska pozostaje bez odpowiedzi, choć upłynęło kilka lat.
Amaterasu to cząstka promieniowania kosmicznego
Zacznijmy od tego, czym jest Amaterasu zarejestrowane w 2021 r. To cząstka promieniowania kosmicznego, która okazała się być bardzo energetyczna. Na poziomie, który naukowcy nie widzieli od wielu lat. Energia promieniowania kosmicznego jest w stanie osiągać naprawdę duże wartości liczone w Eev, czyli eksaelektronowoltach (10 do 18 potęg elektronowoltów). To naprawdę dużo. Dla porównania najmocniejsze akceleratory osiągają milion razy mniej.
Wspomniana czątka miała energię w postaci aż 233 EeV. Dlatego naukowcy na początku sądzili, że jest to zwykły błąd pomiarowy. Jednak dokładniejsza analiza go wykluczyła. Jej wartość była bliska cząstce "Oh-My-God" odkrytej w 1991 r., której energia wyniosła aż 320 EeV.

Naukowcy szukają wyjaśnienia do tej pory
Niestety cząstka "Amaterasu" okazała się być bardziej niesamowita niż początkowo sądzono i naukowcy zaczęli szukać jej źródła. Wszystkie te wysiłki spełzły do tej pory na niczym. Uczeni sami jesienią zeszłego roku przyznali, że tak naprawdę "nic nie mają".
Nie zidentyfikowano żadnego obiektu astronomicznego, który mógłby pasować do kierunku, z którego pochodziło promieniowanie, co sugeruje możliwość istnienia nieznanych zjawisk astronomicznych i procesów spoza Modelu Standardowego.
wyjaśniał jesienią 2023 r. prof. Toshihiro Fujii.

Naukowcy zapowiedzieli jednak, że będą prowadzić poszukiwania źródła oraz wyjaśnienia natury tego zjawiska. Wskazali jednak na to, że rzeczywiście może to być coś nowego, co nie jest znane ludzkości.

Z sygnałem "Oh-My-God" wykrytym w połowie października 1991 r. było podobnie. On również wyrwał się z obecnej wiedzy naukowców i Ci nie byli w stanie znaleźć wyjaśnienia. Późniejsze odkrycie "Amaterasu" było jednak o tyle ważne, że potwierdziło, iż nie mamy tutaj do czynienia z odosobnionym zjawiskiem. Kwestią odpowiedzi pozostają ich źródła oraz natura.

Tajemniczy sygnał z kosmosu zaskoczył naukowców. Uczeni rozłożyli ręce. /123RF/PICSEL

The Oh My God Particle
https://www.youtube.com/watch?v=osvOr5wbkUw

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-tajemniczy-sygnal-z-kosmosu-zaskoczyl-naukowcow-uczeni-rozlo,nId,7411300

Tajemniczy sygnał z kosmosu zaskoczył naukowców. Uczeni rozłożyli ręce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studenci z PWr najlepsi na zawodach łazików w Australii
2024-03-25.
Pięć złotych medali i pierwsze miejsce w całym konkursie – reprezentanci Politechniki Wrocławskiej zwyciężyli w międzynarodowych zawodach Australian Rover Challenge rozgrywanych na Uniwersytecie w Adelajdzie. Ich nowy łazik Scorpio Infinity zaliczył znakomity debiut!
W zawodach konkurowały łaziki zaprojektowane i zbudowane przez studenckie zespoły z Australii, Indii, Bangladeszu i Polski. Poszczególne zadania symulowały misje, z jakimi mierzą się łaziki na powierzchni Księżyca. Studenckie zespoły stawały więc przed wyzwaniami związanymi z nawigacją, pozyskiwaniem surowców i konstruowaniem.
– Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, że już podczas swoich pierwszych zawodów nasz łazik spisał się tak dobrze – relacjonuje z Australii Zofia Stypułkowska, lider zespołu Koła Naukowego Pojazdów Niekonwencjonalnych Off-Road (Projekt Scorpio). – Zaczynaliśmy ze stratą punktów za dokumentację, ale dzięki pracy zespołowej nadrobiliśmy straty. I właśnie z tego, jak dobrze przebiegała komunikacja między nami i jak świetnie współdziałaliśmy, jesteśmy najbardziej dumni – podkreśla.
Studentom i studentkom z Politechniki Wrocławskiej najlepiej poszło w konkurencji Space Resources Task (zdobyli w niej 92 punkty na 100). Misja polegała na zbadaniu i wydobyciu wody z próbek regolitu.
– Na początku zidentyfikowaliśmy próbkę z większą zawartością procentową lodu, wydobyliśmy z niej możliwie dużo wody za pomocą modułów zamontowanych na łaziku – relacjonują studenci. – Kolejnym krokiem było zbadanie zawartości procentowej ilmenitu w pozostałych próbkach. Na koniec prezentowaliśmy oficjalnie wyniki oraz moduły wykorzystane podczas misji. Punktowana była dokładność z jaką ocenimy poszczególne próbki, a maksymalne punkty wymagały dokładności aż do 0,5%.
Członkowie Projektu Scorpio są pierwszą w historii drużyną, której podczas australijskich zawodów udało się pozyskać czystą wodę z regolitu, a do tego uzyskali jej najwięcej spośród wszystkich zespołów. Łazik dokonywał też inspekcji bazy księżycowej i wykonał podstawowe zadania, takie jak tankowanie czy wpisanie sekwencji na panelu. Oczyszczał pole z ważących nawet 10 kg kamieni i transportował regolit, czyli księżycową glebę. A także mapował teren i udowadniał, że potrafi poruszać się po nim autonomicznie.
Scorpio Infinity, z którym studenci i studentki PWr wystartowali w konkursie, jest już ósmą konstrukcją reprezentantów uczelni. Waży około 40 kg. Powstał głównie z aluminium, włókna węglowego i tworzyw sztucznych wykonanych metodą druku 3D. Przed nim kolejne starty w tym sezonie – m.in. w USA i Turcji.
 
Więcej:
•    Wpis na stronie Politechniki Wrocławskiej
•    Projekt Scorpio Koła Naukowego OFF-ROAD
•    Zawody Australian Rover Challenge
 
Źródło: Politechnika Wrocławska
Opracowanie: Magda Maszewska

Na zdjęciu: Reprezentacja Politechniki Wrocławskiej na zawodach łazików w Australii. Źródło: Politechnika Wrocławska
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/studenci-z-pwr-najlepsi-na-zawodach-lazikow-w-australii

 

Studenci z PWr najlepsi na zawodach łazików w Australii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie potwierdzają istnienie nowego Trojańczyka, który dzieli orbitę z Marsem
2024-03-25.
Zespół astronomów zaobserwował i opisał po raz pierwszy obiekt 2023 FW14, planetoidę z grupy Trojańczyków, która dzieli orbitę z Marsem.
Wykorzystując obserwacje wykonane za pomocą Gran Telescopio Canarias (GTC), badanie przeprowadzone przez Instituto de Astrofísica de Canarias (IAC) i Universidad Complutense de Madrid (UCM) potwierdziło, że asteroida 2023 FW14, odkryta w 2023 roku, towarzyszy Czerwonej Planecie w jej podróży wokół Słońca, za Marsem, na tej samej orbicie co on. Wraz z tym nowym członkiem grupa Trojańczyków towarzyszących Marsowi wzrosła do 17. Wykazuje ona jednak różnice w swojej orbicie i składzie chemicznym, co może wskazywać, że jest to przechwycona planetoida pierwotnego typu. Po Jowiszu, Czerwona Planeta jest tą, która ma największą liczbę znanych Trojańczyków. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.
Trojańczycy to małe ciała Układu Słonecznego, które dzielą orbitę planety, zajmując jeden z punktów Lagrange’a, położonych 60o przed (L4) i 60o za (L5) planetą.
W przypadku obiektu 2023 FW14 symulacje numeryczne przeprowadzone w UCM w latach 2023 i 2024 potwierdziły, że jest to Trojańczyk L4, co oznacza, że porusza się przed Marsem i jest drugą znaną planetoidą trojańską tego typu, po asteroidzie 1999 UJ7.
Mimo że większość planetoid trojańskich Marsa towarzyszy planecie od czasów jej formowania, 2023 FW14 przybyła na swoją trajektorię Trojańczyka około miliona lat temu. Wyniki numeryczne wskazują, że może ona opuścić tę trajektorię za około 10 milionów lat.
Podczas gdy ewolucja orbit 16 wcześniej znanych Trojańczyków wykazuje długoterminową stabilność, orbita nowego nie jest stabilna – wyjaśnił Raul de la Fuente Marcos, badacz z Wydziału Nauk o Ziemi i Astrofizyki UCM, który kierował badaniem. Istnieją dwie możliwości jego pochodzenia: może to być fragment Trojańczyka 1999 UJ7 lub mógł on zostać przechwycony z populacji planetoid bliskich Ziemi, które przecinają orbitę Marsa – dodał.
Widmo uzyskane za pomocą Gran Telescopio Canarias (GTC) w Obserwatorium Roque de los Muchachos na wyspie La Palma pozwoliło naukowcom ustalić skład chemiczny 2023 FW14, wykazując nowe różnice w porównaniu z pozostałymi Trojanczykami marsjańskimi.
Chociaż widmo 2023 FW14 uzyskane za pomocą GTC różni się nieco od widma innego Trojańczyka L4 1999 UJ7, oba należą do tej samej grupy składowej, są planetoidami prymitywnego typu, w przeciwieństwie do Trojańczyków L5, z których wszystkie są skaliste i bogate w krzemiany, skomentowała Julia de León, badaczka IAC i współautorka artykułu.
Zwiększenie liczby znanych marsjańskich Trojańczyków pozwala badaczom pogłębić wiedzę na temat tych obiektów, których istnienie zostało po raz pierwszy przewidziane na podstawie obliczeń matematycznych. Badanie prawdziwych Trojańczyków, a nie tylko tych przewidywanych matematycznie, pozwala nam przetestować wiarygodność naszych modeli teoretycznych – podsumował de la Fuente Marcos.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Astronomers confirm a new “Trojan” asteroid that shares an orbit with Mars
•    Dynamics of 2023 FW14, the second L4 Mars trojan, and a physical characterization using the 10.4 m Gran Telescopio Canarias
Źródło: IAC
Na ilustracji: Wizja artystyczna planetoidy w pobliżu Marsa. Źródło: Gabriel Pérez Díaz (SMM, IAC)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-potwierdzaja-istnienie-nowego-trojanczyka-ktory-dzieli-orbite-z-marsem

Astronomowie potwierdzają istnienie nowego Trojańczyka, który dzieli orbitę z Marsem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Marsa uderzyło coś ogromnego. Tak powstały 2 miliardy kraterów
2024-03-25. Aleksander Kowal
Cienka marsjańska atmosfera to jedna z przyczyn, dla których na Czerwonej Planecie można znaleźć więcej kraterów niż na Ziemi. Ale nie zawsze takie otwory powstają bezpośrednio na skutek uderzeń, czego najlepszym potwierdzeniem są wyniki ostatnich badań.
Członkowie zespołu skupili się na kraterze znanym jako Corinto. Zlokalizowany na terenie równiny wulkanicznej Elysium Planitia, znajduje się w niewielkiej odległości od tamtejszego równika. Zdaniem naukowców związanych z całym przedsięwzięciem, gdy powstał ten konkretny krater, to materiał wyrzucony w czasie kolizji został rozrzucony po okolicy w taki sposób, że utworzyły się ponad dwa miliardy mniejszych tego typu struktur.
Szacowany wiek Corinto to 2,34 mln lat, co z punktu widzenia geologii jest bardzo młodym wiekiem. Poza tym, biorąc pod uwagę przybliżoną częstość uderzeń obiektów prowadzących do powstawania tak dużych otworów, naukowcy sugerują, że może to być największy krater powstały na Marsie w ciągu ostatnich trzech milionów lat.
Jeśli chodzi o parametry Corinto, to ma on 14 kilometrów średnicy i 1 kilometr głębokości. Uwagę zwraca duża liczba mniejszych kraterów, powstały za sprawą wyrzucenia materii wypełniającej miejsce uderzenia. Według badaczy mogły się tam znajdować duże ilości lodu. Swoje zrobił relatywnie duży kąt uderzenia wynoszący około 30–45 stopni. Najprawdopodobniej obiekt, który trafił w powierzchnię Czerwonej Planety przyleciał z północy.
Krater Corinto znaleziony na Marsie ma około 14 kilometrów średnicy. Do jego powstania doszło między 2 a 3 mln lat temu
Tak sugeruje duża liczba mniejszych kraterów powstały na południe i południowy-zachód od Corinto. Do poznania okoliczności, w jakich mogło dojść do tej potężnej kolizji naukowcy wykorzystali dane zebrane przez HiRISE i Context Camera na Mars Reconnaissance Orbiter. W toku analiz szukali kraterów, których struktura wskazuje na powstanie nie w wyniku bezpośredniego uderzenia, lecz ponownego wyrzucenia lodu i skał na skutek pierwotnej kolizji.
Ostatecznie autorzy badań zasugerowali, jakoby istniały nawet 2 miliardy kraterów powstałych po wtórnym uderzeniu. Średnica tych otworów przekracza 10 metrów, przy czym są one obecne w promieniu 1850 kilometrów od Corinto. To imponująca statystyka, pokazująca, jak silne musiało być uderzenie, które doprowadziło do powstania tej struktury. Co dokładnie stało za kolizją? Tego niestety jak na razie nie wiadomo.

https://www.chip.pl/2024/03/szwecja-mysliwiec-nowej-generacji-lotnictwo-wojskowe

W Marsa uderzyło coś ogromnego. Tak powstały 2 miliardy kraterów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silna burza geomagnetyczna. Wydano ostrzeżenie
2024-03-25.
Burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4 w pięciostopniowej skali - poinformowało w niedzielę Centrum Badań Kosmicznych PAN. Konsekwencją mogą być problemy z sieciami energetycznymi i problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi. Na całym obszarze Polski mogą wystąpić zorze polarne.
”Uwaga, aktualizacja z naszego Centrum Prognoz Heliofizycznych! Burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4 w pięciostopniowej skali. Mogą wystąpić problemy z sieciami energetycznymi. Możliwe problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi. Zorze polarne mogą wystąpić na całym obszarze Polski” - brzmi komunikat CBK PAN opublikowany w niedzielę wieczorem w mediach społecznościowych.
Kilka godzin wcześniej Centrum poinformowało, że ostatniej nocy nad polskim wybrzeżem i północą kraju można było zaobserwować zorze polarne, co spowodowane było rozbłyskiem klasy X1.2.
”Koronalny wyrzut masy (CME) dotarł do nas w nocy, jest wyjątkowo szybki i skierowany w naszą stronę. Rozbłysk miał miejsce w nocy z 22 na 23 marca, około 1 nad ranem UTC, 23.03.2024. Według prognoz NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration, amerykańska agencja rządowa ds. Badań Oceanów i Atmosfery - PAP), CME miał dotrzeć 24 marca wieczorem i spowodować burze geomagnetyczną, która miałaby trwać do 25 marca. Obecnie mamy burze kategorii G2 i zorze na północy Polski” - komentowała w niedzielę rano Helena Ciechowska z Centrum Prognoz Heliogeofizycznych CBK PAN.
Koronalny wyrzut masy (ang. CME - coronal mass ejection) jest to wielki, często kilkakrotnie większy od Ziemi, silnie namagnesowany obłok plazmy, przyspieszany w obszarze korony słonecznej i z dużą prędkością wyrzucany w przestrzeń międzyplanetarną. Jest to jeden z najważniejszych czynników kształtujących pogodę kosmiczną.
Źródło: PAP/Space24.pl

Autor. NASA/SDO

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/zagrozenia-kosmiczne/silna-burza-geomagnetyczna-wydano-ostrzezenie

Silna burza geomagnetyczna. Wydano ostrzeżenie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)