Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Przygotowania do drugiego lotu testowego Electrona
2017-12-09. Michał Moroz
W nocy z niedzieli na poniedziałek z półwyspu Mahia w Nowej Zelandii zostanie przeprowadzony drugi lot testowy rakiety Electron budowanej przez zespół Rocket Lab.
Amerykańsko-nowozelandzka firma Rocket Lab zamierza obsługiwać rosnący rynek małych satelitów. Przy pomocy rakiety Electron w jednym locie będzie mogła wynieść ładunek o masie do 150 kg na orbitę synchronizowaną słonecznie (SSO) o wysokości 500 km. Przy obecnie realizowanych lotach tym sposobem może być możliwe wyniesienie kilkudziesięciu najmniejszych satelitów.
Pierwsze loty
Debiutancki lot Electrona pół roku temu zakończył się jednak niepowodzeniem. Rakieta miała wynieść testowy ładunek o nazwie ?It?s a Test? na orbitę pomiędzy 300 a 500 km. Początek lotu przebiegł prawidłowo, jednak ostatecznie rakieta nie osiągnęła prędkości orbitalnych, wskutek nieprawidłowej pracy drugiego stopnia.
Dzisiaj Drugi Electron znajduje się już na stanowisku startowym. Na jego pokładzie znajduje się kolejny pakiet pomiarowy o nazwie ?Still testing?. Na orbitę docelową o parametrach 300 x 500 km i nachyleniu 83 stopni wyniesione będą również trzy nanosatelity. ? Dove Pioneer należący do Planet oraz Lemur-2 x1 oraz Lemur-2 x2 należące do Spire. Planet oferuje komercyjne usługi obserwacji Ziemi, zaś satelity Spire są używane w zastosowaniach meteorologicznych oraz w nawigacji morskiej.
Jeżeli lot zakończy się sukcesem, to w kolejnej misji rakieta wyniesie ważący około 200 kg lądownik księżycowy dla Moon Express, spółki biorącej udział w konkursie Google Lunar XPrize. Moon Express bardzo jest zainteresowany udanym lotem rakiety, ponieważ lot w konkursie GLXP musi zostać wykonany do 31 marca przyszłego roku.
Finanse Rocket Lab
Rocket Lab ma duże wsparcie środowisk inwestorskich. Tylko w 2017 roku spółka podała, że w Rundzie D uzyskała łącznie 75 mln dolarów kapitału, przy wycenie spółki na ponad 1 mld dolarów. W tej rundzie udział brali również wcześniejsi inwestorzy, m.in. Bessemer Venture Partners, Khosla Ventures i K1W1. Dokładne wartości uzbieranego wcześniej kapitału nie są znane ? choć łącznie spółka pozyskała 148 mln usd.
Dla porównania obecny wkład Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej wynosi około 31,5 mln EUR.
http://kosmonauta.net/2017/12/przygotowania-do-drugiego-lotu-testowego-electrona/

Przygotowania do drugiego lotu testowego Electrona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna technologia będzie sterować autonomicznymi statkami
2017-12-09. Redakcja
Dyrektor generalny ESA Jan Wörner podpisał List Intencyjny z Rolls-Roycem. Oba podmioty zgadzają się zbadać, jak technologie kosmiczne mogą zostać użyte do zbudowania autonomicznych oraz zdalnie sterowanych statków.
Eksperci obu podmiotów będą wspólnie analizować i wdrażać usługi wykorzystujące zasoby kosmiczne dla autonomicznych i zdalnie sterowanych statków, co zmniejszy możliwość popełniania błędów ludzkich oraz pozwoli załogom statków na skupienie się na ważniejszych zadaniach.
Zgodnie z planem dla potrzeb autonomicznych statków przebadane zostanie zastosowanie różnych zasobów satelitarnych, takich jak pozycjonowanie satelitarne, lepsze zrozumienie otoczenia przez wykorzystanie danych obserwacji Ziemi, usługi telekomunikacyjne dla polepszonej łączności pokładowej.
Współpraca z działem Sztucznej Inteligencji Statków w Rolls-Royce ma na celu rozwinięcie oraz walidację nowych rozwiązań z zakresu ship-to-shore zintegrowanych z naziemnymi i satelitarnymi systemami, nad którymi ESA pracowała w ramach własnej inicjatywy Satellite for 5G. S45G ma stworzyć i zademonstrować zintegrowane satelitarne i naziemne usługi 5G, które będą mogły być wykorzystywane  na wielu rynkach i do różnych zastosowań.
Następne pokolenie usług telekomunikacyjnych 5G będzie polegało na harmonijnej integracji sieci i będzie napędzało konwergencję usług stacjonarnych i mobilnych, w tym usług telekomunikacji satelitarnych. ESA wspiera rozwój technologii i łańcucha dostaw, które wykorzystują jednocześnie usługi naziemne i kosmiczne, koncentrując się przy tym na sektorze transportowym (morskim, lotniczym i naziemnym) oraz na innych równoległych rynkach, takich jak bezpieczeństwo publiczne czy media.
Połączone usługi kosmiczne oraz naziemne pozwolą na przeprowadzenie operacji automatycznego kierowania statkami, jak również rozwiną działania innowacyjne w przyszłych pojazdach morskich, logistyce przewożenia ładunku oraz tzw. inteligentnych portach.
Obaj partnerzy zdecydowali się na współpracę, aby przetestować, zatwierdzić oraz wdrożyć innowacje z zakresu technologii łączności satelitarnej oraz aplikacji dla rozwiązań statek-brzeg, jak również wspierać testy i modelowanie krytycznego dla bezpieczeństwa oprogramowania, które pozwoli na samodzielne działanie autonomicznych statków.
Przyszły sprzęt nawigacyjny i telekomunikacyjny Rolls-Royce?a zostanie przebadany w technologicznym centrum ESA w Holandii, gdzie będzie można wykorzystać możliwości zlokalizowanego tam sprzętu do testów kosmicznych.
?Technologie kosmiczne dostarczają namacalnych korzyści dla obywateli Europy. Partnerstwa, takie jak z firmą Rolls-Royce, pozwalają na wykorzystanie rozwiązań oryginalnie zbudowanych dla środowiska kosmicznego i sprowadzenie ich na Ziemię?, powiedział Jan Wörner.
?Kosmos 4.0 oraz inicjatywa ESA Satellite for 5G wspierają rozwój, walidację oraz testy produktów I aplikacji w różnych obszarach przemysłu morskiego. To partnerstwo ESA i Rolls-Royce pozwoli na wykorzystanie usług satelitarnych w takich obszarach jak sztuczna inteligencja na statkach, operacje morskie, nawigacja, logistyka ładunków, bezpieczeństwo morskie, zdrowie oraz łączność załogi i pasażerów?.
(Źródło: ESA)
http://kosmonauta.net/2017/12/kosmiczna-technologia-bedzie-sterowac-autonomicznymi-statkami/

Kosmiczna technologia będzie sterować autonomicznymi statkami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolid rozświetlił niebo limonkową zielenią
2017-12-09.
Kiedy sierżant Michael Virga wyjechał na patrol kilka dni temu w Hamilton w stanie New Jersey, nie spodziewał się, że zobaczy coś naprawdę nie z tego świata. Policjant nagrał spadający bolid.
Według departamentu policji w Hamilton, meteor pojawił się na niebie o 3.09 czasu  lokalnego w sobotę 2 grudnia. Kamerka w samochodzie zarejestrowała olśniewający widok.
- To trochę mnie zaskoczyło - powiedział Virga, dodając, że meteor "rozświetlił całe niebo smugą limonkowej zieleni"
Co to jest bolid?
Bolid to meteor, który eksploduje niezwykłym blaskiem, gdy wpada w ziemską atmosferę. Ma jasność większą niż Wenus. To bardzo rzadkie zjawisko.
Amerykańskie Stowarzyszenie Miłośników Meteorów (ang. American Meteor Society) poinformowało, że otrzymała informacje od 133 osób, które były świadkami bolidu w Pensylwanii i New Jersey. Bolid został zauważony także w stanach New Hampshire, Nowy Jork, Rhode Island, Connecticut, Delaware, Wirginia, Wirginia Zachodnia, Maryland, Ohio, Massachusetts i Waszyngton.
Źródło: livescience.com; źródło głównego zdjęcia: Hamilton Police Department/twitter.com
Autor: AP/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/bolid-rozswietlil-niebo-limonkowa-zielenia,248333,1,0.html

 

Bolid rozświetlił niebo limonkową zielenią.jpg

Bolid rozświetlił niebo limonkową zielenią2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dane z Herschela łączą tajemnicze wiatry kwazarowe z procesami gwiazdotwórczymi
2017-12-10
Astronomowie wykorzystali Kosmiczne Obserwatorium Herschel do rozwiązania tajemnicy pochodzenia silnych wiatrów zimnego gazu w gorącym otoczeniu kwazarów. Dowody wskazujące na związek tych silnych wiatrów z procesami gwiazdotwórczymi w galaktykach macierzystych kwazaru mogą także pomóc rozwiązać tajemnicę górnej granicy rozmiarów galaktyk we Wszechświecie.
Od odkrycia kwazarów w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku dostarczają one licznych pytań, na które astronomowie starają się znaleźć odpowiedzi. Te energetyczne źródła ? nawet 10 000 razy jaśniejsze od Drogi Mlecznej ? to w rzeczywistości jądra odległych galaktyk, w których sercach ukryte są supermasywne czarne dziury.  Gdy gaz z otoczenia wciągany jest w dysk akrecyjny wokół takiej czarnej dziury, rozgrzewa się on do bardzo wysokich temperatur i zaczyna silnie promieniować w całym zakresie widma elektromagnetycznego ? od fal radiowych do rentgenowskich.
Od ponad pięćdziesięciu lat astronomowie badają widma kwazarów starając się odkryć źródło emitowanego przez nie promieniowania elektromagnetycznego oraz badając drogę, którą ono pokonało, aby do nas dotrzeć.
Cennym narzędziem do badania tej podróży są linie absorpcyjne w widmie promieniowania kwazarów. Owe linie wskazują zakresy długości fali, które zostały pochłonięte gdy promieniowanie przemieszczało się od źródła do obserwatora, dzięki czemu możemy określić przez jaką materię przechodziło. Z czasem badania tych linii pozwoliły na odkrycie składu chemicznego galaktyk i obłoków gazu leżących pomiędzy nami a tymi odległymi obiektami. Jednak jeden zestaw linii absorpcyjnych pozostawał niewytłumaczony.
Astronomowie obserwowali linie absorpcyjne w wielu kwazarach i wskazują one na absorpcję po drodze przez chłodny gaz z ciężkimi metalami takimi jak węgiel, magnez czy krzem. Owe linie sygnalizują, że światło przemieszczało się przez wiatry chłodnego gazu poruszające się z prędkością tysięcy kilometrów na sekundę wewnątrz galaktyk macierzystych tych kwazarów. Choć wiedza o tym, że takie wiatry istnieją nie jest niczym nowym, to ich pochodzenie i przyczyny odpowiadające za ich tak ogromną prędkość pozostawały nieznane.
Astronom Peter Barthel i jego doktorant Pece Podigachoski z Uniwersytetu w Groningen wraz ze współpracownikami z Harvardu i Niemiec rzucili nowe światło na źródło zimnych wiatrów kwazarowych. Wykorzystując dane zebrane za pomocą Kosmicznego Obserwatorium Herschel astronomowie wykazali jako pierwsi, że intensywność linii absorpcyjnych metali związanych z tymi tajemniczymi wiatrami jest bezpośrednio związana z intensywnością procesów gwiazdotwórczych w galaktykach macierzystych kwazarów. Dzięki odkryciu tego trendu astronomowie są w stanie powiedzieć ze sporą pewnością, że intensywne powstawanie gwiazd wewnątrz galaktyki macierzystej może być mechanizmem napędzającym te tajemnicze i silne wiatry.
?Zidentyfikowanie związki między intensywnymi procesami gwiazdotwórczymi a silnymi wiatrami kwazarowymi to ekscytujące odkrycie? tłumaczy Pece Podigachoski. ?Naturalne wytłumaczenie mówi, że owe wiatry napędzane są procesami gwiazdotwórczymi i supernowymi, które częściej eksplodują w okresach wzmożonej aktywności gwiazdotwórczej?.
Ten nowy związek nie tylko rozwiązuje zagadkę kwazarów, ale także może przyczynić się do rozwiązania jeszcze większej tajemnicy: dlaczego rozmiar galaktyk w obserwowanym wszechświecie wydaje się mieć pewną górną granicę?
?Oprócz pytania o to jakie procesy odpowiedzialne są za te wiatry gazowe, ich skutki także stanowią ważne pole badań w dzisiejszej astrofizyce? tłumaczy Peter Barthel. ?Choć teorie przewidują, że galaktyki mogą bardzo się rozrastać, jak dotąd nie odkryliśmy ani jednej ultra-masywnej galaktyki. Wydaje się, że istnieje jakiś proces, który w pewnym momencie hamuje proces rozrastania się galaktyk: wewnętrzne wiatry gazowe mogą być właśnie odpowiedzialne za takie hamowanie?.
Teorie przewidują, że galaktyki mogą rozrastać się do rozmiarów setki razy większych niż największe dotąd obserwowane. Fakt deficytu galaktycznych behemotów we wszechświecie wskazuje, że istnieje jakiś proces wyczerpywania zapasów gazu w galaktykach, zanim zostaną one wykorzystane do tworzenia większych ilości gwiazd. Do takiego wyczerpywania gazu mogą prowadzić dwa mechanizmy: pierwszym są wiatry supernowych związane z procesami gwiazdotwórczymi, a drugim wiatry związane z supermasywną czarną dziurą w sercu każdego kwazaru. Choć obydwa mechanizmy mogą odgrywać tutaj swoją rolę, dowody na związek między wiatrami zimnego gazu i intensywnością procesów gwiazdotwórczych odkryte przez zespół wskazują, że w przypadku kwazarów, procesy gwiazdotwórcze wymagających stałych dostaw zimnego gazu, mogą być odpowiedzialne za pozbawianie galaktyki gazu i hamowanie jej zdolności do tworzenia nowych pokoleń gwiazd.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/10/dane-z-herschela-lacza-tajemnicze-wiatry-kwazarowe-z-procesami-gwiazdotworczymi/

 

Dane z Herschela łączą tajemnicze wiatry kwazarowe z procesami gwiazdotwórczymi.jpg

Dane z Herschela łączą tajemnicze wiatry kwazarowe z procesami gwiazdotwórczymi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na początku drugiej dekady grudnia 2017 roku
2017-12-10. Ariel Majcher
W połowie grudnia do przesilenia zimowego i tym samym najkrótszego dnia roku na półkuli północnej zostaje jeszcze 2 tygodnie, ale już teraz ma miejsce najwcześniejszy zachód Słońca, który co roku zdarza się 12-13 grudnia. Tego samego dnia na półkuli południowej ma miejsce najwcześniejszy wschód Słońca. Do najpóźniejszego wschodu Słońca na półkuli północnej trzeba poczekać prawie do końca roku, dokładniej do 30 grudnia, natomiast najpóźniejszy zachód Słońca na półkuli południowej ma miejsce 2 dni wcześniej.
W najbliższych dniach najwięcej dzieje się na niebie porannym, gdzie powoli do nowiu zbliża się Księżyc i każdej kolejnej nocy jego sierp i blask będzie coraz mniejszy. Bardzo ładnie widoczne będzie światło popielate Księżyca, czyli jego nocna część, oświetlona światłem odbitym od atmosfery Ziemi. W połowie tygodnia Srebrny Glob minie w niedużej odległości planety Mars i Jowisz. Co roku o tej porze promieniuje bardzo obfity rój meteorów Geminidów, o obfitości porównywalnej do sierpniowych Perseidów, lecz ze względu na mniej sprzyjającą pogodę mniej znany. Największą aktywność Geminidów prognozuje się rankiem 14 grudnia, a cienki sierp Księżyca prawie nie będzie przeszkadzał w ich obserwacjach. Na niebie wieczornym dobrze widoczne są mirydy ? Cygni i Mira Ceti, a także planety Neptun i Uran oraz planetoida (7) Iris.
Księżyc zacznie tydzień w Pannie, dobę po ostatniej kwadrze, a w kolejnych dniach odwiedzi jeszcze gwiazdozbiory Wagi, Skorpiona i Wężownika, po drodze mijając najpierw planetę Mars, a następnie planetę Jowisz. W poniedziałek 11 grudnia godzinę przed wschodem Słońca Srebrny Glob pokaże tarczę oświetloną w 40%. Z jaśniejszych gwiazd w jego sąsiedztwie znajdą się: Denebola z Lwa, niecałe 13° na północ od niego oraz Porrima z Panny, odległa o prawie 10°, na godzinie 8. względem Księżyca. Dobę później o tej samej porze naturalny satelita Ziemi zmniejszy fazę do 30%, a Porrima znajdzie się nieco ponad 3° na lewo od niego. W odległości 12°, na godzinie 7. widoczna będzie Spica, najjaśniejsza gwiazda konstelacji Panny, zaś ponad 6° dalej prawie w tym samym kierunku ? planeta Mars.
Do spotkania Księżyca z Marsem dojdzie następnej doby, w środę 13 grudnia. Tego ranka Srebrny Glob pojawi się na nieboskłonie po godzinie 2, a jego tarcza pokaże fazę 23%. Kwadrans po nim wzejdzie Spica. Oba ciała niebieskie oddzieli dystans ponad 6°. Natomiast Czerwona Planeta wzejdzie godzinę po Księżycu i w tym momencie ciała Układu Słonecznego oddzieli 8°, ale w miarę upływu czasu Księżyc zbliży się do Marsa i o godzinie podanej na mapce zmniejszy dystans do 7°. Czerwona Planeta systematycznie jaśnieje. W tym tygodniu jej blask osiągnął już +1,6 wielkości gwiazdowej. Jednak średnica tarczy i faza rośnie bardzo powoli i obecnie wynoszą odpowiednio 4? i 95%.
Do poranku czwartkowego Księżyc minie Marsa i znajdzie się między Czerwoną Planetą a Jowiszem. W tym momencie sierp Księżyca zwęzi się do 14% i stworzy trójkąt prawie równoramienny z Marsem i Jowiszem. Do obu planet Księżycowi zabraknie po nieco ponad 6°, zaś same planety oddzieli prawie 11°. Trzy dni później, w niedzielę 17 grudnia dystans miedzy planetami spadnie poniżej 9,5 stopnia. Jowisz również zbliża się do Ziemi i powoli zwiększa swój blask i średnicę kątową. Do końca tygodnia jasność największej planety Układu Słonecznego urośnie do -1,8 wielkości gwiazdowej, a średnica jej tarczy ? do 32?. Jowisz zbliża się również do gwiazdy Zuben Elgenubi, drugiej co do jasności, choć oznaczanej grecką literą ? gwiazdą Wagi. Do niedzieli 17 grudnia odległość między nimi zmniejszy się do 75 minut kątowych.
Przez lornetki można obserwować wędrówkę księżyców galileuszowych Jowisza, jak krążą wokół swojej planety macierzystej. W tym tygodniu z terenu Polski da się dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    11 grudnia, godz. 5:54 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    11 grudnia, godz. 6:34 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    11 grudnia, godz. 7:23 ? minięcie się Europy (N) i Ganimedesa w odległości 21?, 6? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    12 grudnia, godz. 6:40 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    12 grudnia, godz. 7:26 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    13 grudnia, godz. 5:02 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    13 grudnia, godz. 6:52 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    16 grudnia, godz. 4:20 ? minięcie się Kallisto (N) i Ganimedesa w odległości 12?, 210? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    16 grudnia, godz. 7:52 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 7?, 80? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    18 grudnia, godz. 5:00 ? Ganimedes chowa się w cień Jowisza, 25? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    18 grudnia, godz. 6:56 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza 10? na zachód od tarczy planety (koniec zaćmienia).
 
Po minięciu planet Księżyc podąży ku Słońcu, z którym spotka się w poniedziałek 18 grudnia. W piątek 15 grudnia sierp Srebrnego Globu pokaże fazę 8%, a parę Jowisz-Zuben Elgenubi będzie można dostrzec 7° na prawo od niego, zaś 4° nad nim znajdzie się najjaśniejsza, choć oznaczana grecką literą ?, gwiazda Wagi ? Zuben Eschamali.
W sobotę 16 grudnia na pojawienie się Księżyca na niebie trzeba będzie poczekać do godziny 5:30. Trochę ponad godzinę później Księżyc wzniesie się na wysokość mniej więcej 8°, a na godzinie 5. względem niego znajdzie się charakterystyczny łuk gwiazd z północno-zachodniej części gwiazdozbioru Skorpiona. Najbliżej ze Srebrnym Globem sąsiadować będzie gwiazda Graffias, której do Księżyca zabraknie 3°. Kolejne 3° dalej znajdzie się Dschubba, zaś niecałe 10° od niego ? ? Scorpii. Lecz ta ostatnia gwiazda, świecąca najsłabiej z całej trójki zdąży się wznieść o tej porze na wysokość zaledwie 1°.
Ostatniego ranka tego tygodnia do nowiu Księżyca zostanie niewiele ponad 24 godziny i jego sierp pokaże maleńką już fazę 1%. Niestety naturalny satelita Ziemi pojawi się na nieboskłonie zaledwie kwadrans przed momentem pokazanym na mapce dla tego dnia i zajmie wtedy pozycję na wysokości jedynie 1° nad widnokręgiem. Dlatego aby go dostrzec, trzeba dysponować odpowiednio odsłoniętym widnokręgiem. Niecałe 5° na lewo od niego znajdzie się gwiazda Sabik, najjaśniejsza gwiazda południowej części Wężownika. Przez tę konstelację wędruje obecnie Słońce, które tego dnia odległe będzie od obu ciał niebieskich o nieco ponad 10°. Jednak ze względu na to, że ekliptyka jest nadal dość korzystnie nachylona do widnokręgu, można spróbować je dostrzec nisko nad południowo-wschodnim widnokręgiem.
Również na niebie porannym można obserwować coroczny rój meteorów Geminidów. Geminidy promieniują od 4 do 17 grudnia, z maksimum aktywności około 14 grudnia, a ich radiant początkowo znajduje się na zachód od Kastora, najjaśniejszej gwiazdy Bliźniąt i w miarę upływu czasu przesuwa się na wschód, zbliżając się w dniu maksimum na mniej niż 0,5 stopnia do Kastora. Są to meteory o średniej prędkości, około 35 km/s, a w okolicach 14 grudnia można liczyć nawet na 120 meteorów na godzinę. A więc porównywalnie do sierpniowych Perseidów, które są znane lepiej, ponieważ w sierpniu noce są znacznie cieplejsze, zwłaszcza przy rozpogodzeniach.
W tym roku maksimum aktywności Geminidów prognozuje się 14 grudnia na godzinę 7:30 naszego czasu, zatem najlepiej obserwować je tej nocy przed świtem. Radiant roju pojawia się na nieboskłonie niewiele po zachodzie Słońca, stąd można je obserwować już od momentu, gdy zrobi się wystarczająco ciemno. Na początku nocy astronomicznej radiant wzniesie się na 10° ponad widnokrąg, góruje około godz. 1:30 na wysokości ponad 70°, czyli podobnie do mirydy ? Cygni, a na koniec nocy astronomicznej, mniej więcej o godz. 5:40 radiant roju wciąż będzie wznosił się na wysokość ponad 40°. Stąd wniosek, że meteory z tego roju są widoczne bardzo dobrze, zwłaszcza w roku taki, jak ten, gdy Księżyc będzie miał fazę 14% i wzejdzie po godzinie 3, świecąc ponad 100° od radiantu.
Na niebie wieczornym wciąż można obserwować mirydę ? Cygni. Na początku nocy astronomicznej gwiazda wznosi się na wysokość prawie 50°, a o godzinie podanej na mapce ? na wysokość 25°. Gwiazda znika z nieboskłonu przed północą. Niestety blask ? Cygni ciągle spada, a gwiazda zbliża się do momentu, od którego spadek jej blasku będzie następował szybko. Na razie ? Cygni świeci blaskiem +6 magnitudo, ale w następnych tygodniach zacznie szybko spadać.
Na całkowicie ciemnym niebie, przy nieobecności Księżyca, bardzo dobrze widoczne są planety Neptun i Uran, planetoida (7) Iris oraz kolejna miryda Mira Ceti, prototypka całej klasy gwiazd zmiennych. Pierwsza przez południk lokalny przechodzi planeta Neptun, czyniąca to około godz. 17, a zatem jeszcze na nie do końca ciemnym niebie, na początku zmierzchu żeglarskiego. Lecz o godzinie podanej na mapce planeta nadal znajduje się na wysokości ponad 25°, jeszcze w południowej części nieboskłonu. Planeta powoli przesuwa się na północny wschód, ale na razie znajduje się niewiele ponad 0,5 stopnia prawie dokładnie na południe od gwiazdy ? Aquarii, dzięki czemu jest łatwa do odnalezienia. ? Aqr świeci z jasnością obserwowaną +3,7 magnitudo, zaś Neptun ? +7,9 magnitudo, a zatem ponad 100 razy słabiej.
Planetę Uran i planetoidę (7) Iris dzieli na niebie około 9°, również niewielka jest różnica czasu między górowaniem Urana ? około 19:30 ? i Iris ? około 19:55. Siódma planeta Układu Słonecznego porusza się jeszcze ruchem wstecznym, ale powoli szykuje się do wykonania zakrętu na kreślonej przez siebie pętli na niebie i na początku stycznia przyszłego roku zmieni kierunek ruchu na prosty. Obecnie planeta znajduje się niecały 1° na północny zachód od gwiazdy 6. wielkości HIP 7243 i jednocześnie prawie 3,5 stopnia na zachód od gwiazdy 4. wielkości o Psc. Jasność samej planety, to +5,8 magnitudo.
Wędrująca przez gwiazdozbiór Barana planetoida (7) Iris właśnie pokonuje zakręt na swojej trasie po niebie i powoli jej ruch zmienia się z wstecznego na prosty. Ruch własny planetoidy wśród gwiazd jest znacznie szybszy niż ruch Urana, a zatem w następnych tygodniach dystans między tymi ciałami ulegnie dość szybkiemu zwiększeniu. Obecnie planetoida znajduje się mniej więcej 3,5 stopnia prawie dokładnie na południe od gwiazdy 4. wielkości ? Arietis, mieści się zatem razem z nią w jednym polu widzenia standardowej lornetki. Tutaj można pobrać wykonaną w programie Nocny Obserwator mapkę z trajektorią planetoidy wśród gwiazd Barana do końca br.
W północno-wschodniej części gwiazdozbioru Wieloryba, około 13° od gwiazdy Menkar (poprzez gwiazdę ? Ceti), znajduje się gwiazda zmienna pulsująca Mira Ceti. Była to pierwsza z gwiazd, której dokładnie zbadano przebieg zmienności i od jej imienia wzięła nazwę cała klasa gwiazd, zmieniających swą jasność na skutek systematycznego rozdymania się i kurczenia w okresie kilkuset dni. W przeciwieństwie do ? Cygni Mira dąży do maksimum blasku, które powinna osiągnąć na początku stycznia i weszła właśnie w okres szybkiego wzrostu jasności. Blask Miry urósł już do +5,5 magnitudo i w następnych dniach będzie szybko się zwiększał. Na początku przyszłego roku gwiazda może osiągnąć jasność ponad 3 magnitudo. Będzie wtedy świeciła blaskiem porównywalnym do pobliskiego Menkara, a być może nawet do znajdującego się ponad 25° na północ nad nią Hamala z Barana, czy znajdującą się w południowo-zachodnim rogu Wieloryba gwiazdą Deneb Kaitos. Tutaj można pobrać mapkę najbliższych okolic Miry z zaznaczonymi gwiazdami do 8. wielkości gwiazdowej.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/10/niebo-na-poczatku-drugiej-dekady-grudnia-2017-roku/

 

 

 

 

Niebo na początku drugiej dekady grudnia 2017 roku.jpg

Niebo na początku drugiej dekady grudnia 2017 roku4.jpg

Niebo na początku drugiej dekady grudnia 2017 roku5.jpg

Niebo na początku drugiej dekady grudnia 2017 roku3.jpg

Niebo na początku drugiej dekady grudnia 2017 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urania nr 6/2017 z kalendarzem astronomicznym na rok 2018
Wysłane przez czart w 2017-12-10
Oddajemy do Waszych rąk Uranię nr 6/2017. Tematem numeru są komety, piszemy też o niesamowitych jednoczesnych obserwacjach fal grawitacyjnych i fal elektromagnetycznych (światła) od tego samego źródła - zderzenia dwóch gwiazd neutronowych. Na dodatek do numeru dołączony jest prezent - kalendarz astronomiczny na rok 2018 ze zdjęciami z misji Cassini. Urania jest w drodze do prenumeratorów, po weekendzie powinna być też dostępna w kioskach.
Na okładce najnowszego numery uwagę zwracająztery tematy: komety, fale grawitacyjne od zderzenia gwiazd neutronowych, błąd w dziele Kopernika oraz sylwetka Bohdana Paczyńskiego.
Kometom poświęcone są trzy ciekawe artykuły. Pierwszy opisuje historię badań nad tymi niezwykłymi obiektami, ktore od wieków, a nawet tysiącleci, fascynowały ludzkość. W drugim dowiemy się o najnowszych odkryciach wynikłych z zakończonej już pogoni sonde Rosetta za kometą. Z kolei w "Komeciarzu" znajdziemy zapowiedź najciekawszych komet widocznych w roku 2018 r.
Fale grawitacyjne to z kolei sesnascja listopada. I to kilkukrotna. Najpierw było ogłoszenie Nagrody Nobla 2017 w dziedzinie fizyki właśnie za wkład w badania i odkrycie fal grawitacyjnych, a krótko potem świat obiegła informacja o jednoczesnej obserwacji od tego samego źródła na niebie zarówno fal grawitacyjnych, jak i fal elektromagnetycznych (promieniowania gamma, światła). Po raz pierwszy naukowcom udało się wykryć w ten sposób efekty zderzenia dwóch gwiazd neutronowych. Na dodatek zaobserwowano tzw. kilonową.
Trzeci temat dotyczy słynnego dzieła Mikołaja Kopernika pt. "De revolutionibus..." i jednego z najciekawszych zjawisk fascynujących miłośników astronomii - zakrycia gwiazdy Aldebaran przez Księżyc (w grudniu będziemy mieli okazję takowe zakrycie obserwować). Okazuje się, że zapiski Kopernika dotyczące tego zjawiska w 1497 roku zawierają pewne nieścisłości.
Czwarty okładkowy temat dotyczy postaci prof. Bohdana Paczyńskiego, jedno z najwybitniejszych astronomów XX wieku. Przedstawiamy sylwetkę tego niezwykłego naukowca, który wpłynął na wiele dziedzin astrofizyki.
W numerze znajdziecie oczywiście też wiele innych ciekawych materiałów, np. kalendarz astronomiczny, opis ciekawych obiektów do obserwacji, galerię zdjęć, nowinki z badań kosmosu, kolejny tekst  cyklu "astropodróże", informacje o meteorach, obserwacjach Słońca, ciekawe strony internetowe, książki poelcane na prezent pod choinkę i inne materiały.
Do numeru dołączony jest Kalendarz astronomiczny na rok 2018". W tym roku zdjęcia w kalendarzu w całości poświęconego sa podsumowaniu niezwykłej misji sondy Cassini, która zakończyła się we wrześniu 2017 r. W kalendarzu zaznaczono też najciekawsze zjawiska astronomiczne, które będą zachodzić na niebie oraz ważne daty z historii badan kosmosu.
Przypominamy o odnowieniu prenumerat. Cena prenumeraty na rok 2018 uległa nieco zwiększeniu, do 72 zł. Natomiast pojedynczy numer w kiosku będzie kosztował 14,90 zł. "Uranię" można kupić w salonach EMPiK, Relay, Inmedio, wybranych kioskach Ruchu, dobrych planetariach i dobrych sklepach ze sprzętem optycznym i astronomicznym. Oczywiście można też dokonać zamówienia w naszym sklepie internetowym.
Jeśli prenumeratę opłacacie bezpośredni na konto bankowe, to pamiętajcie, że mamy nowy numer konta: 85 1160 2202 0000 0003 3341 8732.
Aktualnie trwa specjalna promocja dla prenumeratorów: ekstra zniżka na grę planszową "Pierwsi Marsjanie: Przygody na Czerwonej Planecie". Oferta jest ograniczona czasowo, a pula pudełek w specjalnej cenie limitowana.
Więcej informacji:
?    Zamów prenumeratę "Uranii - Postępów Astronomii"
?    Prenumerata "Uranii" dla szkół i nauczycieli (z dopłatą z ministerstwa)
?    Kup numer 6/2017 w sklepie internetowym
?    Numer 6/2017 w wersji elektronicznej na komputery, tablety i smartfony
?    Spis treści numeru 6/2017
?    Słowo wstępne do numeru 6/2017
?    Gra planszowa "Pierwsi Marsjanie: Przygody na Czerwonej Planecie"
?    Zamów z rabatem grę "Pierwsi Marsjanie: Przygody na Czerwonej Planecie" (dla prenumeratorów dodatkowa zniżka)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/urania-nr-6-2017-kalendarzem-astronomicznym-2018-3870.html

Urania nr 6 2017 z kalendarzem astronomicznym na rok 2018.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galaktyki takie jak Droga Mleczna z Obłokami Magellana
Wysłane przez kuligowska w 2017-12-10
Polowanie na łączące się ze sobą galaktyki karłowate dało intrygujący rezultat: 180 milionów lat świetlnych stąd znajduje się galaktyka bardzo podobna do Drogi Mlecznej i okrążana przez dwie mniejsze galaktyki podobne do Obłoków Magellana.
Wielki i Mały obłok Magellana to jedyne położone blisko siebie, jasne i obficie produkujące nowe gwiazdy galaktyki krążące wokół Drogi Mlecznej. Jednak z dotychczasowych obserwacji wynikało, że takie pary galaktyk o zbliżonych masach są rzadko spotykane we Wszechświecie. Powstają też one tylko sporadycznie w tworzonych przez astronomów symulacjach numerycznych formowania się i ewolucji obiektów galaktycznych.
Prawdopodonieństwo ich spotkania w innych układach galaktyk jest zatem niewielkie. Skąd więc w ogóle wzięły się Obłoki Magellana? Czy powstawały one niezależnie od siebie, czy razem? Czy właśnie łączą się ze sobą? Na te i inne pytania możemy szukać odpowiedzi, najlepiej jednak robić to w oparciu o obserwaje zbliżonych pod kątem stosunków mas i ogólnej budowy układów galaktyk. Chodzi o duże galaktyki spiralne podobne do Drogi Mlecznej i okrążane przez pary mniejszych obiektów satelitarnych.
Szczęśliwie taki układ już mamy: zaobserwowali go w tym roku naukowcy z Uniwersytetu Yonsei w Korei Południowej, Sanjaya Paudel i Chandreyee Sengupta. Astronomowie szukali łączących się ze sobą galaktyk karłowatych w różnych środowiskach astrofizycznych. Odkryta para oddziaływujących galaktyk UGC 4703 leży w pobliżu samotnej galaktyki spiralnej NGC 2718 i bardzo przypomina Obłoki Magellana. Zbadano ją dokładnie na różnych zakresach długości fali obserwacji, z wykorzystaniem danych archiwalnych z przeglądu optycznego Sloan Digital Sky Survey oraz danych z sondy Galaxy Evolutionary Explorer i z Teleskopu Spitzera. Wykonano również dedykowane obserwacje radiowe z użyciem sieci radioteleskopów GMRT (Giant Metrewave Radio Telescope) w Indiach.
Okazało się, że NGC 2718 i Droga Mleczna mają zbliżone łączne masy gwiazd. Stosunek mas w parze galaktyk satelitarnych UGC 4703 jest z kolei bardzo podobny do tego, jaki zaobserwowano dla Wielkiego i Małego Obłoku Magellana. Czy to ostatecznie nauczy nas czegoś więcej o tym, jak takie pary galaktyk karłowatych powstają?
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja naukowa
?    O Obłokach Magellana
 
Źródło: skyandtelescope.com
Zdjęcie: NGC 2718 u jej dwie karłowate galaktyki satelitarne sfotografowane w ramach przeglądu nieba Sloan Digital Sky Survey.
Źródło: Paudel & Sengupta 2017
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/galaktyki-takie-jak-droga-mleczna-oblokami-magellana-3873.html

 

Galaktyki takie jak Droga Mleczna z Obłokami Magellana.jpg

Galaktyki takie jak Droga Mleczna z Obłokami Magellana2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 grudnia 2002: lądowanie STS-113 (Endeavour)
2017-12-10. Krzysztof Kanawka
Siódmego grudnia 2002 roku udanym lądowaniem zakończyła się misja promu kosmicznego Endeavour. Było to ostatnie udane zakończenie misji wahadłowca przed tragicznym lotem promu Columbia.
Początek pierwszej dekady XXI wieku to czas szybkiej budowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Wówczas planowano zakończyć budowę tego kompleksu orbitalnego do około 2005 roku dzięki serii misji kosmicznych wahadłowców z kolejnymi elementami Stacji. Wszelkie loty wahadłowców do innych celów niż ISS miały ?niższy? priorytet ? za wyjątkiem misji naprawczych do teleskopu Hubble (HST). Dlatego też doszło do kilkukrotnego przełożenia misji STS-107, która nie miała dotrzeć do ISS.
W 2002 roku tempo prowadzenia misji wahadłowców było dość duże. Pierwszą misją 2002 roku było STS-109 promu Columbia. Była to serwisowa wyprawa do HST. Po niej nastąpiły STS-110, STS-111, STS-112 i STS-113 ? wszystkie do ISS, z kolejnymi modułami.
Ostatnią misją w 2002 roku była wyprawa promu Endeavour o oznaczeniu STS-113. Start tej misji nastąpił 23 listopada, a lądowanie ? 7 grudnia. Prom Endeavour dostarczył na ISS ważny element kratownicy Stacji o oznaczeniu P1.
Podsumowanie misji STS-113 / Credits ? NASA
Załoga misji STS-113 składała się z siedmiu astronautów, z czego startująca trójka pozostała na ISS. Za nich troje innych astronautów, w tym dwóch Rosjan, powróciło na Ziemię. W trakcie misji STS-113 wykonano także trzy spacery kosmiczne.
Z uwagi na niesprzyjające warunki pogodowe na Florydzie misja STS-113 została wydłużona do 7 grudnia 2002. Wreszcie, 7 grudnia, prom Endeavour zszedł z orbity i wylądował w Kennedy Space Center. Misja zakończyła się pełnym sukcesem.
Na styczeń 2003 zaplanowano start kolejnej misji wahadłowców. Tym razem była to wielokrotnie opóźniana wyprawa STS-107 promu Columbia, która bez cumowania do ISS miała wykonać serie różnych badań naukowych na orbicie. W dalszej przyszłości misje takie jak STS-107 miały być przejęte w całości przez infrastrukturę laboratoryjną na pokładzie ISS, jednakże w 2003 roku na Stacji nie wykonywano jeszcze dużej ilości badań.
Misja STS-107 zakończyła się tragicznie w dniu 1 lutego 2003 ? zginęło siedmiu astronautów a prom uległ zniszczeniu zaledwie na 16 minut przed lądowaniem. W kolejnych miesiącach badano przyczyny tej katastrofy i odtwarzano zapisany materiał z poprzednich misji, w tym STS-113. Przebieg tej misji nie wykazał nic podejrzanego, jednak podczas startu wcześniejszej misji (STS-112) doszło do oderwania sporego fragmentu pianki ze zbiornika wahadłowca. NASA zadecydowała jednak przed misją STS-113, częściowo z uwagi na napięty terminarz lotów, nie opóźniać lotów promów kosmicznych.
Gdyby Endeavour w misji STS-113 został uszkodzony w trakcie startu przez piankę ze zbiornika paliwa, wówczas z pewnością wykonano by szczegółowe inspekcje osłony termicznej tego promu. Wówczas możliwe by było także znaczne przedłużenie misji i ?przeczekanie? astronautów na pokładzie ISS aż do czasu wyprawy ratunkowej. Na taki ratunek załoga misji STS-107 nie mogła liczyć.
Kolejna misja promu, STS-114, odbyła się w lipcu 2005 roku. Wówczas już było wiadomo, że era wahadłowców dobiega końca. Program został zakończony w lipcu 2011 roku (misja STS-135), wraz z dotarciem ostatnich amerykańskich modułów do ISS.
(NASA, PFA, W, QS)
http://kosmonauta.net/2017/12/7-grudnia-2002-ladowanie-sts-113-endeavour/

7 grudnia 2002 lądowanie STS-113 Endeavour.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy lot trzeciej rakiety New Shepard ? grudzień 2017
2017-12-11. Krzysztof Kanawka
Firma Blue Origin przygotowuje się do pierwszego lotu trzeciego egzemplarza rakiety New Shepard.
Ostatni lot suborbitalnej rakiety New Shepard nastąpił piątego października 2016 roku. Był to już piąty lot na granicę kosmosu tego samego (drugiego)* egzemplarza rakiety New Shepard. Tym razem w czasie lotu odpalony został system ratowniczy dla kapsuły, która błyskawicznie oddaliła się od rakiety i następnie wylądowała na trzech spadochronach. System ma uratować życie astronautów w przypadku, gdyby rakieta uległa awarii i zaszła natychmiastowa potrzeba ewakuacji od grożącego wybuchu.
Test przebiegł prawidłowo: kapsuła oddaliła się od rakiety, a sama rakieta udanie wylądowała pionowo w wyznaczonej strefie. Był to ostatni test tego egzemplarza rakiety New Shepard.
Po ponad roku prac, firma Blue Origin (BO) zakończyła budowę trzeciego egzemplarza rakiety New Shepard. Pierwszy lot tej rakiety powinien nastąpić już niebawem. Komunikat NOTAM, który zamyka przestrzeń powietrzną dla samolotów i pozwala na testy, został ogłoszony na termin od 11 do 14 grudnia. Każdego dnia okienko startowe dla testów zaczyna się o godzinie 15:30 a kończy o 22:00 CET.  Lot ? podobnie jak wszystkie poprzednie ? zostanie wykonany ze stanowiska testowego firmy BO w Teksasie.
Prawdopodobnie firma BO przeprowadzi przekaz z tej próby startu. W trakcie przekazu prawdopodobnie zostaną podane do wiadomości publicznej informacje na temat budowy trzeciego egzemplarza rakiety New Shepard oraz ? być może ? zostanie ogłoszona data pierwszego lotu załogowego tym pojazdem.
* Pierwszy egzemplarz rakiety New Shepard wykonał lot tylko raz. W trakcie tamtego lotu nie udało się odzyskać rakiety po wykonanej pracy.
(BO, PFA)
http://kosmonauta.net/2017/12/pierwszy-lot-trzeciej-rakiety-new-shepard-grudzien-2017/

Pierwszy lot trzeciej rakiety New Shepard ? grudzień 2017.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mgławica Crescent: gorący gwiezdny bąbel
Dnia 11/12/2017
Młoda, masywna gwiazda, która rozpoczęła swoje życie z masą 25 razy większą od masy Słońca odrzuca warstwy materii i szybkich wiatrów tworząc powyższą dynamiczną scenerię uchwyconą przez satelitę XMM-Newton.
Powyższe zdjęcie szczegółowo przedstawia strukturę Mgławicy Crescent, która odrzuciła warstwę materii przechodząc w stadium czerwonego olbrzyma jakieś 200 000 lat temu. Szybkie wiatry wyemitowane nieco później teraz zderzyły się z tą warstwą materii powodując ogrzanie gazów w tym bąblu i emisję promieniowania rentgenowskiego widocznego na zdjęciu w kolorze niebieskim.
Na zdjęciu widać także inne elementy: zieloną poświatę, za którą odpowiadają atomy tlenu, tam gdzie wiatry gwiezdne oddziałują z ośrodkiem międzygwiezdnym otoczenia.
Różnice gęstości materii w otoczeniu mgławicy mogą odpowiadać za różnorodne struktury takie jak chociażby wybrzuszony bąbel w górnej, prawej części kadru.
Gwiazda odpowiadająca za tą mgławicę najprawdopodobniej zakończy swoje życie w potężnej eksplozji supernowej.
Mgławica Crescent znajduje się w gwiazdozbiorze Łabędzia jakieś 5000 lat świetlnych od Ziemi.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/11/mglawica-crescent-goracy-gwiezdny-babel/

Mgławica Crescent gorący gwiezdny bąbel.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA: drony czy satelity?
Wysłane przez kuligowska w 2017-12-11
Agencja Kosmiczna ESA rozważa rozszerzenie działalności o nowy typ statków powietrznych - "brakujące ogniwa" pomiędzy dronami a satelitami.
Pseudo satelity dużych wysokości, czyli HAPS (ang. High Altitude Pseudo-Satellites) to w zamyśle platformy poruszające się wysoko ponad Ziemią, podobnie jak konwencjonalne samoloty, ale pełniące funkcje typowych satelitów. Zamiast jednak obserwować powierzchnię Ziemi z Kosmosu mają one pozostawać w obrębie górnych warstw atmosfery przez okres kilku tygodni do paru miesięcy, dając w efekcie ciągłe pokrycie obserwacyjne znajdującego się tuż pod nimi wycinka powierzchni planety.
Optymalna wysokość robocza takich statków wynosi 20 km. Znalazłyby się one wówczas ponad chmurami i prądami strumieniowymi, i wciąż 10 km powyżej korytarzy powietrznych dla komercyjnych linii lotniczych. To wysokość, na której typowe prędkości wiatru są już niewielkie - na tyle niskie, że pseudo satelity mogą tam utrzymać się na stałej pozycji przez dłuższy czas. Na takiej wysokości mogą też badać znajdującą się poniżej Ziemię aż do odległości rzędu 500 km, umożliwiając precyzyjny monitoring jej cech powierzchni i atmosfery, nadzór komunikacji, łączność o dużej przepustowości oraz dodatkowe wsparcie awaryjne dla istniejących już usług nawigacji satelitarnej. Przy obserwacjach Ziemi umożliwiają one większe pokrycie terenu w wysokiej rozdzielczości, natomiast w przypadku nawigacji i telekomunikacji mogą zmniejszać martwe obszary w zasięgu i pogodzić wykorzystanie szerokiego pasma komunikacyjnego z nieznacznym tylko opóźnieniem sygnału.
Pomysł nie jest w zasadzie nowy - nad tą koncepcją naukowcy pracują już od blisko dwudziestu lat. Obecnie specjaliści z ESA zastanawiają się nad konkretną realizacją projektu. Wcześniej trzeba było poczekać na rozwój kluczowych technologii: zminiaturyzowanej awioniki, wydajnych ogniw słonecznych, lekkich akumulatorów oraz miniaturyzacji czujników służących do obserwacji Ziemi i łączy komunikacyjnych o dużej przepustowości.
Europejskie firmy już pracują nad konkretnymi rozwiązaniami. Airbus opracował projekt skrzydlatego, zasilanego energią słoneczną statku Zephyr, który w 2010 roku osiągnął rekord świata podczas swego trwającego 14 dni, nieprzerwanego lotu bez tankowania paliwa. Zephyr-S jest zaprojektowany do przenoszenia ładunków o masie kilkudziesięciu kilogramów przez okres do trzech miesięcy i przy użyciu dodatkowych akumulatorów, które utrzymują zasilanie także w nocy, gdy na jego ogniwa nie pada światło słoneczne. W przygotowaniach jest też większa wersja statku o nazwie Zephyr-T, która ma obsługiwać jeszcze większe ładunki przez dłuższy okres czasu.
Jednocześnie firma Thales Alenia Space przygotowuje model lżejszego od powietrza statku Stratobus, którego pierwsze loty planuje się na rok 2021. Ma on unosić masę do 250 kg.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Zephyr-S (Airbus)
 
Źródło: ESA
Zdjęcie: wizualizacja przedstawiająca różne pseudo satelity poruszające się na dużych wysokościach. Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/esa-drony-czy-satelity-3874.html

 

ESA drony czy satelity.jpg

ESA drony czy satelity2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc w kolorowej odsłonie
2017-12-11. Piotr.
Księżyc bezustannie cieszy się dużą popularnością wśród miłośników astronomii z całego świata. Jeśli śledziliście nasz portal wiecie, że w 2017 roku był on bohaterem m.in. kilku koniunkcji, ale też wielu doniesień zawierających nieśmiałe, ale i nieco śmielsze głosy o powrocie na jego powierzchnię. NASA opublikowała właśnie kolorowe zdjęcie Srebrnego Globu, ale o szczegółach przeczytacie już w dalszej części aktualności.
Obraz w kolorze złożony został z 15 zdjęć wykonanych przez sondę Galileo w momencie jej przejścia między Ziemią a Księżycem (8 grudnia 1992 r.). W momencie wykonywania zdjęć sonda znajdowała się 425 000 kilometrów od Księżyca i 69 000 kilometrów od Ziemi.

Barwy widoczne na zdjęciu nie są przypadkowe. Pomagają bowiem w interpretacji składu gleby na powierzchni Księżyca. Obszary zaznaczone na czerwono to przede wszystkim tereny wyżynne. Barwy od niebieskiej do pomarańczowej wskazują na zastygniętą lawę wulkaniczną lub morza księżycowe. Obszary zabarwione na kolor błękitny wskazują na regiony z większą ilością tytanu.

Zobacz też:

- Wiadomości - Kategoria Księżyc
- Aktualna faza Księżyca
- Sprawdź aktualne zachmurzenie
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2017 roku
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2018 roku
- Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 Deorbitacja
Źródło: nasa.gov
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=715

Księżyc w kolorowej odsłonie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA zapowiada konferencję na temat ważnego odkrycia
2017-12-11.
W czwartek, 14 grudnia o godzinie 19:00 czasu polskiego, NASA zorganizuje telekonferencję, aby podzielić się z całym światem nowym, niezwykle ważnym odkryciem.
W czwartek, 14 grudnia o godzinie 19:00 czasu polskiego, NASA zorganizuje telekonferencję, aby podzielić się z całym światem nowym, niezwykle ważnym odkryciem. Agencja nie zdradziła za dużo szczegółów na ten temat, ale wiadomo, że ma to związek z obserwacjami, które prowadzi Kosmiczny Teleskop Keplera.
Prawdopodobnie może chodzić o wykrycie nowych planet pozasłonecznych i pozyskanie technologii, dzięki której wykrywanie egzoplanet przyjaznych rozkwitowi życia znacząco przyspieszy.
Na witrynie NASA możemy przeczytać, że nowe odkryć dokonano z pomocą algorytmów korporacji Google, która rozwija technologie sztucznej inteligencji.
Od jakiegoś czasu takie algorytmy pracują w ośrodkach badawczych agencji i wszystko wskazuje na to, że mamy tego pierwsze ważne owoce. Pozostaje nam tylko uzbroić się w cierpliwość, bo wszystko stanie się jasne już za 3 dni.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2017-12-11/nasa-zapowiada-konferencje-na-temat-waznego-odkrycia/

NASA zapowiada konferencję na temat ważnego odkrycia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany start CZ-3B z AlComSat-1 (10.12.2017)
2017-12-11. Krzysztof Kanawka
Dziesiątego grudnia chińska rakieta CZ-3B wyniosła na orbitę satelitę AlComSat-1 dla Algierii.
Do startu doszło 10 grudnia o godzinie 17:41 CET z kosmodromu Xichang. Rakieta CZ-3B wyniosła na orbitę geostacjonarną transferową (GTO) satelitę telekomunikacyjnego AlComSat-1. Lot przebiegł bez problemów i satelita został uwolniony na prawidłowej orbicie, skąd ?o własnych siłach? dotrze do wyznaczonego punktu na orbicie geostacjonarnej (GEO).
AlComSat-1 to satelita telekomunikacyjny zamówiony przez rząd Algierii. Ten satelita bazuje na platformie DFH-4 zbudowanej przez Chinese Academy of Space Technology (CAST). Masa startowa AlComSat-1 to około 5200 kg. Satelita został wyposażony w zestaw transponderów na pasmach Ka, Ku, X, UHF oraz EHHF.
Operatorem AlComSat-1 zostanie Agence Spatiale Algérienne (ASAL) ? agencja kosmiczna tego państwa. Agencja ASAL została założona w 2002 roku. Oprócz satelity, w ramach chińsko-algierskiego kontraktu, zostały zbudowane także dwie stacje naziemne na terenie Algierii. Ponadto, wykonano trening algierskiej kadry do sterowania satelitą.
AlComSat-1 jest przykładem oferty chińskiego sektora kosmicznego dla mniej rozwiniętych technologicznie państw na całym świecie. Oprócz samego satelity, Chiny oferują finansowanie, szkolenie kadry, wymiany studenckie oraz budowę infrastruktury.
Warto tu dodać, że brytyjska firma SSTL także współpracuje z Algierią, w dziedzinie małych satelitów do obserwacji Ziemi.
(NSF, PFA)
http://kosmonauta.net/2017/12/udany-start-cz-3b-z-alcomsat-1-10-12-2017/

Udany start CZ-3B z AlComSat-1 (10.12.2017).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe informacje o 1I/2017 U1 (grudzień 2017)
2017-12-12. Krzysztof Kanawka
W ostatnich dniach doszło do publikacji kilku ciekawych prac naukowych, dotyczących ?międzygwiezdnego wędrowca? ? planetoidy 1I/2017 U1 Oumuamua.
Opowieść o ?międzygwiezdnym wędrowcu? jest niesamowita: mniej niż dwa miesiące temu w ramach programu Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope And Rapid Response System) został odkryty nowy obiekt. Jego peryhelium, czyli punkt najbliższy Słońcu, nastąpiło we wrześniu w odległości około 0,25 jednostki astronomicznej. Początkowo wydawało się, że jest to kometa. Obiekt otrzymał wstępne oznaczenie C/2017 U1 (PANSTARRS). Jasność obiektu w trakcie odkrycia wyniosła zaledwie około +20 magnitudo.
W wewnętrznym Układzie Słonecznym ta ?kometa? poruszała się z dużą prędkością. W peryhelium prędkość tego obiektu przekroczyła 85 km/s. Trajektoria orbity i dodatkowe wyliczenia pozwoliły na jednoznaczne zweryfikowanie natury tego niecodziennego gościa: spoza Układu Słonecznego. Jest to pierwsze tego typu odkrycie.
Po dyskusji wewnątrz International Astronomical Union (IAU), postanowiono wprowadzić nowe oznaczenie dla takich międzygwiezdnych wędrowców. Obiekt otrzymał oznaczenie 1I/2017 U1 i nazwę Oumuamua.
Obserwacje 1I/2017 U1 ? niezwykły kształt
W momencie wykrycia 1I/2017 U1 znajdowała się zaledwie 0,2 jednostki astronomicznej od Ziemi. Prawdopodobnie częściowo dzięki temu ta planetoida została odkryta ? inne międzygwiezdne obiekty przelatują w pobliżu Słońca w większej odległości od naszej planety, a co za tym idzie ? znacznie trudniej je wykryć przez obserwatoria astronomiczne.
W listopadzie określono, że 1I/2017 U1 jest bardzo wydłużonym obiektem. Według jednej z pierwszych publikacji ta planetoida ma wymiary około 30 x 30 x 180 metrów (stosunek długości ok. 1:6). Według następnej publikacji, 1I/2017 U1 ma jeszcze bardziej wydłużony kształt: około 40 x 40 x 400 metrów (stosunek długości ok. 1:10). Tak bardzo wydłużony obiekt nie przypomina żadnej planetoidy, jaką znamy z naszego Układu Słonecznego. Taki stosunek długości jest bardzo zaskakujący i jest obecnie przedmiotem innych obserwacji. Pod koniec listopada dalsze obserwacje wykonał m.in. kosmiczny teleskop Hubble (HST) ? wyniki powinny być znane do końca roku. Wówczas kształt 1I/2017 U1 zostanie jeszcze raz zweryfikowany.
Nowe publikacje dotyczące 1I/2017 U1
Od końca listopada doszło do publikacji kilku innych ciekawych prac naukowych. Jedna z nich to wynik pracy polskich astronomów z Uniwersytetu Jagiellońskiego i astronoma amerykańskiego z Gemini Observatory pod przewodnictwem dr Michała Drahusa. Publikacja opisuje ruch 1I/2017 U1 ? nie jest to ruch tylko w jednej osi, ale chaotyczny obrót (?koziołkowanie?). Ten chaotyczny obrót sugeruje kolizję w przeszłości z udziałem ciała, z którego powstała planetoida 1I/2017 U1. Niedawna kolizja z obiektem naszego Układu Słonecznego jest raczej wykluczona z uwagi na nachylenie orbity tego ?międzygwiezdnego wędrowca?.
Druga ciekawa publikacja jest autorstwa Matija Cuk z instytutu SETI i dotyczy okoliczności powstania 1I/2017 U1. Naukowiec uważa, że duże gazowe giganty są raczej ?nieefektywne? w wyrzucaniu małych planetoid z wewnętrznych części układów planetarnych. Bardziej prawdopodobne wydaje się raczej wyrzucenie takiej małej planetoidy przez układ podwójny gwiazd z przynajmniej jednym czerwonym karłem. W takim przypadku wydaje się możliwe, że 1I/2017 jest pozostałością katastrofy na prawdziwie kosmiczną skalę ? pływowe rozerwanie skalistej planety. Część szczątków tej planety zostało wyrzuconych w przestrzeń międzygwiezdną.
Dziś znamy już dużo planet pozasłonecznych, które krążą wokół czerwonych karłów. Przykładami są Proxima b oraz Ross 128 b. Takie układy planetarne są ?miniaturowe? ? odległości pomiędzy poszczególnymi egzoplanetami a gwiazdą macierzystą są często liczone w kilku lub kilkunastu milionach kilometrów. Jest możliwe, że takich układów planetarnych jest bardzo dużo we Wszechświecie, jednak dopiero od niedawna tak małe obiekty są wykrywane. Jeśli jednak rzeczywiście wokół dużej ilości czerwonych karłów krążą egzoplanety, wówczas ? w przypadku układów podwójnych gwiazd może dochodzić do rozerwania planet. Może się to dziać na początku tworzenia się układu planetarnego, gdy orbity obiektów planetarnych mogą się jeszcze mocno zmieniać.
Jak na razie nie wiadomo jednak na ile 1I/2017 U1 jest ?typowa? dla populacji międzygwiezdnych planetoid. Dopiero po kolejnych odkryciach i m.in. określeniu stosunku międzygwiezdnych planetoid do międzygwiezdnych komet możliwe będzie lepsze zrozumienie warunków w innych układach planetarnych. Jest jednak możliwe, że rozerwania skalistych planet są powszechne we Wszechświecie.
Co ciekawe, nasłuch radiowy wykonano także w ramach programu Breakthrough Listen ? to na ?wypadek? gdyby 1I/2017 U1 okazał się być sztucznym obiektem, emitującym fale radiowe. Nasłuch jest wykonywany na zakresie od 1 do 12 GHz. Nasłuch zacznie się 13 grudnia.
(Arxiv)
http://kosmonauta.net/2017/12/nowe-informacje-o-1i2017-u1-grudzien-2017/

Nowe informacje o 1I2017 U1 grudzień.jpg

Nowe informacje o 1I2017 U1 grudzień2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie wrócą na Księżyc, zerkają na Marsa. Donald Trump podpisał dyrektywę

2017-12-12.

Prezydent USA Donald Trump podpisał "Dyrektywę Polityki Kosmicznej 1", która przewiduje wznowienie amerykańskich lotów załogowych na Księżyc. Zakłada ona również ewentualne podjęcie takich lotów na Marsa.


Jesteśmy liderem (w kosmonautyce) i zamierzamy liderem pozostać, i zamierzamy być tutaj wielokrotnie silniejsi - powiedział Trump w trakcie uroczystości, której uczestnikami byli między innymi weterani misji księżycowych Edwin Aldrin i Harrison Schmitt oraz aktualna astronautka Peggy Whitson, posiadaczka kobiecego rekordu długości pobytu w Kosmosie: wynosi on 665 dni.
Według amerykańskiego prezydenta, przyjęcie dyrektywy to wielki krok w kierunku "ponownego sięgnięcia po dumne przeznaczenie Ameryki w Kosmosie".

A Kosmos ma tak dużo wspólnego z różnymi sferami działalności, w tym także z działalnością wojskową - zaznaczył Donald Trump, nie rozwijając jednak dalej tego tematu.

Ostatnia jak dotąd podróż ludzi na Księżyc - Eugene'a Cernana i Harrisona Schmitta na statku "Apollo 17" - miała miejsce 45 lat temu: w dniach od 7 do 19 grudnia 1972 roku.

(m)

http://www.rmf24.pl/nauka/news-amerykanie-wroca-na-ksiezyc-zerkaja-na-marsa-donald-trump-po,nId,2476345

Amerykanie wrócą na Księżyc, zerkają na Marsa. Donald Trump podpisał dyrektywę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juno bada głębię Wielkiej Czerwonej Plamy
Dnia 12/12/2017
Dane zebrane przez sondę Juno podczas jej pierwszego przelotu nad Wielką Czerwoną Plamą na Jowiszu w lipcu 2017 roku wskazują, że ten charakterystyczny obiekt sięga głęboko pod widoczną powierzchnię chmur. Dodatkowe odkrycia mówią, że Jowisz ma dwie wcześniej niezbadane strefy radiacyjne. Wyniki obserwacji przedstawiono w dniu wczorajszym podczas spotkania American Geophysical Union w Nowym Orleanie.
?Jedno z podstawowych pytań dotyczących Wielkiej Czerwonej Plamy jest pytanie o to jak głęboko ona sięga?? mówi Scott Bolton, główny badacz misji Juno z SwRI w San Antonio. ?Dane z sondy Juno wskazują najsłynniejsza burza w Układzie Słonecznym ma średnicę 1,5 razy większą od średnicy Ziemi, a jej podstawa znajduje się 300 kilometrów poniżej widocznego szczytu atmosfery planety?.
Instrumentem naukowym odpowiedzialnym za to odkrycie jest Microwave Radiometer (MWR). ?Radiometr mikrofalowy posiada unikalną zdolność zaglądania głęboko we wnętrze chmur Jowisza? mówi Michael Janssen, jeden z badaczy misji Juno z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie.
Wielka Czerwona Plama to gigantyczny owal czerwonych chmur na południowej półkuli Jowisza, którego średnica sięgała 16 000 kilometrów 3 kwietnia 2017 roku.
?Sonda Juno odkryła, że Wielka Czerwona Plama sięga 50-100 razy dalej wgłąb niż najgłębsze oceany na Ziemi, a u swojej podstawy jest cieplejsza niż na szczycie?mówi Andy Ingersoll, profesor planetologii w Caltech. ?Wiatry związane są z różnicami temperatur, a ciepło charakteryzujące podstawę plamy tłumaczy silne wiatry, które obserwujemy na jej szczycie?.
Przyszłość Wielkiej Czerwonej Plamy jest wciąż tematem debat. Choć sama plama monitorowana jest od 1830 roku, to najprawdopodobniej istnieje ponad 350 lat. W XIX wieku Wielka Czerwona Plama miała szerokość większą niż 2 średnice Ziemi. Obecnie wydaje się, że Wielka Czerwona Plama troszeczkę się zmniejsza. Gdy sondy Voyager 1 i Voyager 2 mijały Jowisza w drodze do Saturna i dalej w 1979 roku, Wielka Czerwona Plama miała średnicę dwóch średnic Ziemi. Dzisiaj, pomiary wykonywane za pomocą teleskopów naziemnych wskazują, że szerokość plamy skurczyła się o jedną trzecią, a wysokość o jedną ósmą od czasów Voyagerów.
Sonda Juno odkryła także nową strefę radiacyjną tuż nad atmosferą gazowego olbrzyma, w pobliżu równika. W strefie tej energetyczny jony wodoru, tlenu i siarki poruszają się z prędkościami bliskimi prędkości światła.
?Im bardziej zbliżamy się do Jowisza, tym ciekawiej się robi? mówi Heidi Becker z JPL.?Wiedzieliśmy, że promieniowanie najprawdopodobniej nas zaskoczy, ale nie sądziliśmy, że znajdziemy nową strefę radiacyjną tak blisko planety. Udało się ją odkryć tylko dzięki unikalnej orbicie sondy wokół Jowisza, która pozwala nam się znacząco zbliżyć do planety i praktycznie przelecieć przez ową strefę radiacyjną?.
Nowa strefa radiacyjna została zidentyfikowana za pomocą instrumentu JEDI (Jupiter Energetic Particle Detector Instrument).  Zarejestrowane przez niego cząstki pochodzą z energetycznych atomów obojętnych (szybko poruszających się jonów bez ładunku elektrycznego) powstałych w gazie wokół Io oraz Europy. Obojętne atomy stają się jonami, gdy ich elektrony odrywane są  w interakcjach z górnymi warstwami atmosfery Jowisza.
Jak dotąd sonda Juno wykonała osiem naukowych przelotów nad powierzchnią Jowisza, dziewiąty przelot zaplanowano na 16 grudnia.
Sonda Juno wystartowała z Przylądka Canaveral 5 sierpnia 2011 roku i dotarła na orbitę wokół Jowisza 4 lipca 2016 roku. W trakcie swojej misji sonda Juno zbliża się do szczytów chmur planety na odległość nawet 3400 kilometrów. Podczas tych bliskich przelotów sonda bada wnętrze gazowego olbrzyma i jego zorze polarne starając się poznać pochodzenie, strukturę, atmosferę i magnetosferę największej planety Układu Słonecznego.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/12/sonda-juno-bada-glebie-wielkiej-czerwonej-plamy/

Sonda Juno bada głębię Wielkiej Czerwonej Plamy.jpg

Sonda Juno bada głębię Wielkiej Czerwonej Plamy2.jpg

Sonda Juno bada głębię Wielkiej Czerwonej Plamy3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budowa planetarium w Gdańsku ruszy już w przyszłym roku
2017-12-12. Redakcja AstroNETu
W połowie przyszłego roku ruszy budowa pierwszego w Gdańsku planetarium. Znajdzie się ono w zlokalizowanym w centrum miasta, służącym promocji nauki, Centrum Hewelianum. Obiekt powstanie pod ziemią, kosztem 22 mln zł pochodzących m.in. z unijnej dotacji.
Budynek kryjący planetarium zostanie wkomponowany w istniejący nasyp ziemny, stanowiący niegdyś część systemu gdańskich fortyfikacji. Po zbudowaniu obiektu zostanie on przykryty od góry warstwą trawiastej darni, która ? z jednej strony pełnić będzie rolę zielonego dachu, a z drugiej sprawi, że z zewnątrz zachowana zostanie dotychczasowa forma ziemnego umocnienia.
Przy okazji inwestycji przy jednej ze ścian ziemnego wału odtworzony zostanie odcinek historycznego ceglanego muru ? tzw. muru Carnota. Ceglana ściana będzie jednocześnie stanowić front obiektu planetarium.
Na budowę planetarium Centrum Hewelianum pozyskało w październiku br. dofinansowanie w wysokości 15 mln zł z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego z puli środków Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko mającej służyć ?Ochronie dziedzictwa kulturowego i rozwojowi zasobów kultury?. Wartość prac przy inwestycji wyceniono w sumie na 22 mln zł: ok. 7 mln zł ? jako wkład własny ? dołoży do inwestycji miasto Gdańsk.
Prace budowlane przy planetarium mają rozpocząć się w połowie przyszłego roku, a zakończyć ? w 2020 r.
Jak poinformowała Joanna Bieganowska z Działu Marketingu i Komunikacji Centrum Hewelianum, sercem planetarium będzie sala sferyczna z ekranem projekcyjnym o średnicy 10 metrów. ?Znajdą się w niej 74 miejsca, w tym również przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych? ? wyjaśniła Bieganowska.
Dodała, że dodatkowo w obiekcie znajdą się też sale warsztatowo-edukacyjne oraz przestrzeń wystawiennicza, w której eksponowane będą treści nawiązujące do dorobku gdańskiego astronoma ? Jana Heweliusza. Poinformowała, że planetarium nosić będzie łacińską nazwę ?Stellaeburgum? czyli ?Gwiezdny Gród?. Tak właśnie Heweliusz nazwał swoje obserwatorium, które w XVII w. funkcjonowało na dachach trzech połączonych ze sobą budynków przy ulicy Korzennej w Gdańsku.
?Sala sferyczna będzie wyposażona w najnowsze technologie multimedialne. Koncepcja merytoryczna pokazów i filmów wyświetlanych w tej sali jest w przygotowaniu? ? wyjaśniła Bieganowska dodając, że w sali tej ? poza projekcjami astronomicznymi, odbywać się będą także pokazy, projekcje multimedialne, koncerty i inne wydarzenia kulturalne.
Centrum Hewelianum działa od listopada 2008 r. i jest jednostką budżetową Gminy Miasta Gdańska. Położone jest na Grodzisku, na tyłach głównego dworca kolejowego i autobusowego. Na tym, liczącym 27 hektarów pagórkowatym terenie rozlokowanych jest kilkadziesiąt różnego rodzaju murowanych obiektów ? schronów, kaponier, składnic amunicji itp., powstałych głównie w XIX wieku i służących niegdyś obronie miasta, a dziś zagospodarowywanych z myślą o promocji nauki.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/12/budowa-planetarium-w-gdansku-ruszy-juz-w-przyszlym-roku/

Budowa planetarium w Gdańsku ruszy już w przyszłym roku.jpg

Budowa planetarium w Gdańsku ruszy już w przyszłym roku2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Górniczo-Hutnicza zmodernizowała obserwatorium satelitarne
2017-12-12. Redakcja AstroNETu
Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie zmodernizowała obserwatorium satelitarne mieszczące się na dachu Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska. Głównym celem laboratorium jest wyznaczanie współrzędnych geograficznych na podstawie obserwacji gwiazd.
W nowej kopule obserwacyjnej, ważącej 400 kg i liczącej 4 metry średnicy, umieszczony będzie teleskop zenitalny. Urządzenie, wraz z zainstalowaną specjalistyczną kamerą, będzie automatycznie wykonywać zdjęcia gwiazd. Odpowiednie opracowanie fotografii pozwoli na wyznaczanie współrzędnych obserwatorium z dużą dokładnością ? informuje uczelnia.
Wyznaczanie współrzędnych geograficznych poprzez obserwację gwiazd to jedna z najbardziej tradycyjnych technik identyfikacji położenia geograficznego. W ten sposób przeprowadzano pomiary globalne, wyznaczając między innymi kształt Ziemi. Z metody tej od setek lat korzystali geografowie, podróżnicy czy odkrywcy. Obserwacje astronomiczne są uzupełnieniem pomiarów wykonywanych przez współczesne systemy satelitarne.
Jak powiedział opiekun laboratorium, dr hab. inż. Jacek Kudrys, obserwacje astronomiczne w celu wyznaczania pozycji od zawsze towarzyszyły geodezji. Do czasu uruchomienia pierwszych systemów nawigacji satelitarnej, były one podstawowym sposobem wyznaczania dokładnych współrzędnych punktów w ziemskim układzie odniesienia.
?Tak ustalone współrzędne, a właściwie ich zmiana w czasie, pozwalają na określenie m.in. prędkości i kierunku przemieszczania się płyt tektonicznych, położenia ziemskiego bieguna czy zmian prędkości wirowania Ziemi wokół własnej osi? ? wymieniał Kudrys.
Analiza różnic pomiędzy współrzędnymi wyznaczonymi metodą astronomiczną i określonymi na podstawie obserwacji satelitarnych daje również możliwość badania przebiegu geoidy, stanowiącej w geodezji poziom odniesienia dla pomiarów wysokości.
Łączny koszt inwestycji wyniósł ok. 260 tys. zł, z czego 200 tys. dofinansowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach grantu ?Modernizacja obserwatorium satelitarnego AGH?.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/12/akademia-gorniczo-hutnicza-zmodernizowala-obserwatorium-satelitarne/

Akademia Górniczo-Hutnicza zmodernizowała obserwatorium satelitarne.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierścienie Saturna rzucają dziwne cienie

2017-12-12.

Mimo że misja Cassini już się zakończyła, dane przez nią przesłane jeszcze długo będą analizowane przez naukowców. Sonda odkryła efekt dziwnego cienia pierścienia w jonosferze Saturna, co widać na załączonym zdjęciu.

Gdy sonda Cassini przechodziła przez jonosferę Saturna, na wysokości 2600-4000 km odkryła coś ciekawego. Cienie rzucane przez pierścienie blokują promieniowanie ultrafioletowe pochodzące ze Słońca, zmniejszając jonizację w tych regionach. Okazuje się, że pierścienie Saturna wpływają na atmosferę gazowego giganta w sposób, o którym wcześniej nie wiedzieliśmy.

Saturn nie ma stałej powierzchni, ale dla celów badawczych za zerową wysokość ustalono punkt, w którym ciśnienie wynosi 1 bar - 60 268 km od centrum planety. Badacze ze Szwedzkiego Instytutu Fizyki Kosmicznej i z NASA odkryli, że na wysokości 300-5000 km występuje mniejsza jonizacja i zauważalny spadek plazmy w miejscach, w których pojawiają się cienie rzucane przez pierścienie.

Naukowcy stwierdzili, że pierścień B i większość pierścienia A muszą być nieprzezroczyste dla skrajnego promieniowania ultrafioletowego. Efekt ten nie został zaobserwowany dla pierścieni C i D, które muszą tym samym umożliwiać przepuszczanie promieniowania UV. Okazuje się zatem, że jonosfera Saturna jest znacznie bardziej zróżnicowana, niż się spodziewano. To właśnie wspomniane cienie rzucane przez pierścienie odpowiadają za te różnice.

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-pierscienie-saturna-rzucaja-dziwne-cienie,nId,2476532

Pierścienie Saturna rzucają dziwne cienie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przełomowy dzień, bo Słońce zajdzie za horyzont najwcześniej
2017-12-13.
Wszyscy, którzy mają już dość skracającego się dnia, powinni się ucieszyć. Dzisiaj jest ten dzień, w którym Słońce schowa się za horyzontem najwcześniej w tym roku, a to oznacza, że od jutra zachody Słońca będą coraz to późniejsze. Jest jednak "ale".
Skracanie się dnia trwa już od pół roku i znajdujemy się właśnie u jego kresu. Przed nami trzy przełomowe momenty, po których dzień zacznie się wreszcie wydłużać, a my będziemy się cieszyć coraz dłuższą obecnością Słońca.
Dzisiaj (13.12) pierwszy przełom, ponieważ Słońce zajdzie za horyzont najwcześniej w tym roku. Od jutra (14.12) z każdym kolejnym dniem zmrok zapadać będzie coraz to później, początkowo o kilka sekund, ale jeszcze przed końcem roku o minutę na każdą dobę.
Najwcześniejszy zachód Słońca zobaczą dziś mieszkańcy Suwalszczyzny, gdzie nastąpi on już o godzinie 15:05. Najpóźniej Słońce schowa się za horyzontem w Kotlinie Turoszowskiej na Dolnym Śląsku, o godzinie 15:55.
Wszyscy, którzy wychodzą jeszcze przed wschodem Słońca do pracy z pewnością nie mogą się doczekać wcześniejszego świtu. Ten jednak będzie następować coraz to później niemal do końca roku. Dopiero 31 grudnia nasza dzienna gwiazda zacznie wschodzić coraz wcześniej.
Szybciej jednak czeka nas najkrótszy dzień w roku, a do tego momentu noc zabierze nam jeszcze 7 minut dnia. Pomimo tego iż Słońce zacznie zachodzić coraz później, to jednak dzień nadal będzie się skracać i tak też będzie aż do pierwszego dnia astronomicznej zimy, czyli do 21 grudnia. Dopiero od 22 grudnia dnia zacznie przybywać, a od początku przyszłego roku będzie go przybywać tak popołudniami, jak i o porankach.
Dlaczego wschód Słońca nie zacznie następować wcześniej w tym samym czasie, co jego późniejszy zachód? Jest to trochę skomplikowane. Za tę różnicę odpowiedzialna jest tzw. doba gwiazdowa, czyli niezmienny okres w którym jedna gwiazda po pełnym obrocie Ziemi wokół własnej osi ponownie góruje na niebie w tym samym miejscu. Trwa to 23 godziny 56 minut 4 sekundy.
W przeciwieństwie do stałego ruchu obrotowego Ziemi, prędkość kątowa jej ruchu obiegowego wokół Słońca jest zmienna. To sprawia, że czas pomiędzy kolejnymi górowaniami Słońca nad horyzontem nie jest taki sam. W grudniu odległość Ziemi od Słońca jest mniejsza niż średnia roczna, a to powoduje, że prędkość kątowa i orbitalna naszej planety jest większa niż średnia dla całej orbity.
Słońce przesuwa się na niebie o większy kąt względem odległych gwiazd i ostatecznie czas słoneczny sięga 24 godzin 30 sekund, a więc jest o tej porze roku o 4 minuty 26 sekund dłuższy od czasu gwiazdowego. Opóźniające się górowanie Słońca, tzw. południe słoneczne, pociąga za sobą cały dzień.
Źródło: TwojaPogoda.pl
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2017-12-13/dzisiaj-przelomowy-dzien-bo-slonce-zajdzie-za-horyzont-najwczesniej/

 

 

Dzisiaj przełomowy dzień, bo Słońce zajdzie za horyzont najwcześniej.jpg

 

Dzisiaj przełomowy dzień, bo Słońce zajdzie za horyzont najwcześniej2.jpg

Dzisiaj przełomowy dzień, bo Słońce zajdzie za horyzont najwcześniej4.jpg

Dzisiaj przełomowy dzień, bo Słońce zajdzie za horyzont najwcześniej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek matka kosmitów czy "zwykły" obiekt? Oumuamua
na celowniku poszukiwaczy życia pozaziemskiego
2017-12-13.
W okolicach Ziemi nieustannie przelatują różne obiekty kosmiczne. Mało które wzbudzają jednak takie zainteresowanie jak pochodząca z przestrzeni międzygwiezdnej Oumuamua. W środę naukowcy wycelują w nią potężny teleskop, by wybadać, jakie jest jej pochodzenie.
19 października 2017 roku zaobserwowano Oumuamua, tajemniczy obiekt pochodzący spoza Układu Słonecznego. Odkryto go gdy znalazł się w pobliżu Ziemi. Jego orbita pokazuje, że nie zostanie w Układzie Słonecznym na długo.
Oumuamua przemieszcza się z prędkością rzędu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę, prawie że prostopadle w kierunku Merkurego. Z tego powodu Słońce nie może wciągnąć jej w swoje pole grawitacyjne.
Tajemnica z przestrzeni międzygwiezdnej
Obiekt trafił do Układu Słonecznego z przestrzeni międzygwiezdnej. Obecnie znajduje się mniej więcej w połowie drogi do Jowisza. Odległość sprawia, że jej dokładniejsze badania są bardzo trudne - Oumuamua znika z pola widzenia najpotężniejszych teleskopów na Ziemi. Astronomowie próbują jeszcze zdobyć o niej jak najwięcej informacji, gdyż jest inna niż wszystkie. Oumuamua nie jest też kometą. Wraz ze zbliżaniem się do Słońca nie pojawił się u niej warkocz charakterystyczny dla tego typu obiektu kosmicznego. Sugeruje to, że nie jest to "świeży odłamek lodu" z pobliskiego systemu gwiezdnego. Co więcej, Oumuamua ma mocno głęboką czerwoną barwą. Te dwa fakty dają do myślenia, że obiekt może być połączony z inną gwiazdą. Te same badania wskazują, że "może mieć kształt podobny do igły, dłuższy niż 800 metrów, a szeroki na zaledwie 80 metrów i wiruje co siedem godzin i 20 minut". Oumuamua obraca się z prędkością mogącą zniszczyć luźno związany materiał skalny. Wydaje się więc dość solidna - prawdopodobnie jest złożona ze skał lub nawet metalu. Stanowi to idealne warunki do... odbywania podróży międzygwiezdnych.
Jak dotąd istnieje niewiele lub nawet nie ma wcale całkowicie satysfakcjonujących wyjaśnień, jak w sposób naturalny mógł powstać tego typu obiekt. Tajemnicza jest również kwestia jego przetrwania przy zetknięciu się z siłami naturalnego wyrzutu, które wypchnęło asteroidę w przestrzeń międzygwiezdną. Prędkość takiego wyrzutu jest bardzo duża.
Czy żyją na niej kosmici?
Dziwaczne cechy obiektu zaskoczyły profesjonalistów z SETI - wieloletniego programu naukowego mającego na celu nawiązanie kontaktu z cywilizacjami pozaziemskimi za pomocą wyszukiwania sygnałów świetlnych i radiowych. Powstały teorie, że może nie została uformowana w naturalny sposób. Z drugiej strony jeśli Oumuamua byłaby sztuczna, powinna emitować fale radiowe.
Obserwacje prowadzone do tej pory za pomocą urządzeń takich jak Allen Telescope Array należący SETI nic nie wykazały. Jednak w środę projekt Breakthough Listen, przy użyciu stumetrowego Teleskopu Green Bank (znajdującego się w Wirginii Zachodniej), przeprowadzi dziesięciogodzinną obserwację Oumuamua. W poszukiwaniu jakichkolwiek sygnałów zostaną użyte szerokiego zakresu częstotliwości radiowe, skanujące asteroidę podczas jej całkowitego obrotu.
Breakthrough Listen jest częścią programu miliardera Yuriego Milnera - Breakthrough Initiative. Ma on uzyskiwać dowody na istnienie życia gdziekolwiek we Wszechświecie. Istnieją również inne projekty z nim powiązane. na przykład Breakthrough Starshot, który zakłada budowę i uruchomienie sond międzygwiezdnych oraz Breakthrough Watch, który wykorzysta wielkie teleskopy do poszukiwania życia na egzoplanetach.
Istnieje odpowiedni sprzęt
Jak powiedział Milner, z wyposażeniem, jakim obecnie dysponuje, np. teleskopem Green Bank, można wykryć sygnały nawet o sile zaledwie telefonu komórkowego.
- Nie chcemy w żaden sposób wzbudzać sensacji i jesteśmy realistami w kwestii szans, że obiekt jest sztuczny. Ponieważ sytuacja jest unikalna, myślimy, że ludzkość może poświęcić 10 godzin na taką obserwację, używając najlepszego sprzętu dostępnego na naszej planecie, żeby sprawdzić mało prawdopodobną hipotezę - tłumaczył Milner. Projekt może również pomóc w dokładniejszym scharakteryzowaniu Oumuamua, szukając znaków sublimacji pary wodnej z jakiegokolwiek fragmentu nagrzanego przez Słońce lodu kryjącego się pod suchą, czerwoną powierzchnią obiektu.
Małe szanse, że jest sztuczna
Avi Loeb, astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda, który pomógł przekonać Milnera do kontynuowania obserwacji, jest nastawiony pesymistycznie odnośnie perspektywy odkrycia kosmitów. Jak twierdzi, istnieją argumenty przeciwko sztucznemu pochodzeniu Oumuamua. Przede wszystkim szacowana prędkość ruchu wirowego obiektu wydaje się zbyt niska, by mogła wytworzyć "sztuczną grawitację", która mogłaby utrzymać cokolwiek na swojej powierzchni. Prędkość asteroidy w stosunku do Układu Słonecznego (około 20 kilometrów na sekundę) również wydaje się raczej niska dla jakiejkolwiek sondy międzygwiezdnej, która miałaby poruszać się na większych odległościach. Jej tempo zaś idealnie wyrównuje się z typowymi pobliskimi gwiazdami.
Statek matka i jej dzieci
Loeb stwierdził, że "może kosmici mają statek matkę, który porusza się z bardzo szybko i wyrzuca z siebie mniejsze statki kosmiczne, które wpadają w systemy planetarne w misji rozpoznawczej. W takim przypadku możemy być w stanie przechwycić sygnał, którym komunikują się ze sobą te jednostki".
Kilka lat temu Loeb wraz z dwoma kolegami przeprowadził kalkulacje, jednak oparte tylko na domysłach, i oszacował obfitość kosmicznych skał rozmiarów Oumuamua. Oparł się o gęstość gwiazd Drogi Mlecznej i tendencję formowania się planet. Jak twierdzi, obliczenia sugerują, że liczba takich obiektów jest co najmniej setki tysięcy razy za niska, by liczyć na odkrycie kolejnej takiej asteroidy.
"Nie ma obiektów rzadkich"
Nowsze badania pokazują jednak, że do odkrycia takich form jak Oumuamua nie jest potrzebny "łut szczęścia". Gdzieś musi istnieć spore nagromadzenie tego typu obiektów, które nieustannie przechodzą przez Układ Słoneczny. To z kolei sugeruje, że w 2020 roku, kiedy zaczną działać tak zaawansowane obserwatoria jak teleskop LSST (Large Synoptic Survey Telescope), takich obiektów będzie się wykrywać więcej.
- W astronomii zazwyczaj nie obserwujemy obiektów rzadkich - jeżeli widzimy jeden, to oznacza, że istnieje ich więcej - powiedział główny naukowiec Breakthrough Listen Andrew Siemion, który jest również dyrektorem Centrum Badań SETI w Berkeley. - Tak więc chociaż najprawdopodobniej jest to forma naturalna, jeśli jej ostatecznie nie zobaczymy, będzie to naprawdę bardzo dziwne - dodał. Powiedział również, że taka opcja na pewno zwiększyłaby zainteresowanie SETI. Co więcej, mające odbyć się w środę obserwacje będą mogły zademonstrować możliwości śledzenia szybko poruszających się obiektów.
- Bez względu na to czy asteroida okaże się sztuczna czy naturalna, jest świetnym celem obserwacji - dodał.
Siemon przyznał, że jeśli Teleskop Green Bank zarejestruje jakiekolwiek sygnały, naukowcy nie będą tego trzymać w tajemnicy.
Źródło: scientificamerican.com; źródło zdjęcia głównego: ESO/M. Kornmesser CC BY
Autor: ao/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/statek-matka-kosmitow-czy-zwykly-obiekt-oumuamua-na-celowniku-poszukiwaczy-zycia-pozaziemskiego,248569,1,0.html

Statek matka kosmitów czy zwykły obiekt Oumuamua.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ariane 5 wynosi cztery satelity Galileo
2017-12-13. Krzysztof Kanawka
Dwunastego grudnia rakieta Ariane 5 wyniosła cztery satelity europejskiego systemu nawigacyjnego Galileo. Wśród nich znajduje się satelita z polskim imieniem ? ?Zofia?.
Do startu doszło 12 grudnia o godzinie 19:36 CET z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Rakieta Ariane 5 w konfiguracji ES wyniosła cztery satelity europejskiej konstelacji nawigacji (GNSS) o nazwie Galileo w kierunku średniej orbity okołoziemskiej (MEO). Lot przebiegł prawidłowo i satelity zostały uwolnione na odpowiednich orbitach.
Cztery satelity Galileo, które zostały wyniesione w tym locie, otrzymały imiona Nicole, Alexandre, Zofia i Irina. Każde imię satelity tej konstelacji zostało wybrane w innym kraju Unii Europejskiej. Imię Zofia dla satelity Galileo pochodzi z Polski i zostało wybrane w 2012 roku.
Był to drugi lot rakiety Ariane 5 z satelitami Galileo. Wcześniejsze loty dla budowy konstelacji Galileo były wykonywane przez rosyjskie rakiety Sojuz (wersja europejska, także startująca z Kourou). Jednakże, w sierpniu 2014 roku dwa satelity Galileo znalazły się na nieprawidłowej orbicie, skąd nie udało się tych satelitów doprowadzić do prawidłowej orbity na MEO (choć orbity tych dwóch satelitów potem zostały zmodyfikowane).
Dlatego też zadecydowano o użyciu większej rakiety Ariane 5 zamiast rakiet Sojuz. Wymagało to m.in. zaprojektowania nowego wyrzutnika dla czterech satelitów i odpowiedniego zaplanowania kampanii testowej.
Następny start z satelitami Galileo powinien nastąpić w trzecim kwartale 2018 roku. Wówczas również rakieta Ariane 5 wyniesie cztery satelity tej konstelacji. W 2020 roku natomiast rakieta Ariane 6 wyniesie dwa satelity Galileo.
Warto tu dodać, że system Galileo dostarcza usług lokalizacyjnych od grudnia 2016 roku.
(PFA, ESA)
http://kosmonauta.net/2017/12/ariane-5-wynosi-cztery-satelity-galileo/

Ariane 5 wynosi cztery satelity Galileo.jpg

Ariane 5 wynosi cztery satelity Galileo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiezdny żłobek w pełnej krasie
2017-12-13.
Kamera OmegaCAM zainstalowana na należącym do ESO teleskopie VLT Survey Telescope uchwyciła ten błyszczący obraz gwiezdnego żłobka o nazwie Sharpless 29. Na tym jednym zdjęciu można dostrzec wiele zjawisk astronomicznych, m.in. obłoki gazu i pyłu odbijające, pochłaniające i reemitujące promieniowanie gorących młodych gwiazd wewnątrz mgławicy.
Przedstawiony tutaj region nieba znajduje się w katalogu Sharpless, w którym zebrano regiony H II: międzygwiezdne obłoki zjonizowanego gazu kipiące procesami gwiazdotwórczymi. Znany także jako Sh 2-29, obiekt Sharpless 29 znajduje się 5500 lat świetlnych od Ziemi w kierunku gwiazdozbioru Strzelca, tuż obok większej Mgławicy Laguna. Dostrzeżemy tam między innymi bardzo silne procesy gwiazdotwórcze w NGC 6559, mgławicy znajdującej się w centrum zdjęcia.
Owa centralna mgławica to najciekawszy element Sharpless 29. Choć ma ona zaledwie kilka lat świetlnych średnicy, stanowi ona doskonały przykład tego jakiego zamieszenia mogą narobić intensywnie powstające gwiazdy w obłoku międzygwiezdnym. Gorące młode gwiazdy na powyższym zdjęciu nie mają więcej niż dwa miliony lat i emitują strumienie wysokoenergetycznego promieniowania. Energia ta ogrzewa otaczający je gaz i pył, a ich wiatry gwiezdne dramatycznie erodują i rzeźbią miejsce ich narodzin. W samej mgławicy znajduje się duża luka wycięta przez energetyczny układ podwójny. Owa luka powiększa się, rozpychając materię międzygwiezdną, która sprężona tworzy czerwonawą granicę wygiętą w swoisty łuk.
Gdy międzygwiezdny pył i gaz bombardowany jest promieniowaniem ultrafioletowym z gorących młodych gwiazd, przekazywana w ten sposób energia sprawia, że zaczynają świecić. Rozmyta czerwona poświata dominująca na tym zdjęciu to emisja gazu wodorowego, natomiast błękitne światło odbijane jest i rozpraszane na małych drobinach pyłu. Oprócz emisji i odbijania, mamy tutaj także do czynienia z pochłanianiem (absorpcją) promieniowania. Fragmenty pyłu blokują promieniowanie zmierzające w naszą stronę, przez co nie możemy skrywających się za nimi gwiazd.
Bogate i różnorodne środowisko Sharpless 29 oferuje asrtonomom pełną paletę właściwości fizycznych do badania. Procesy gwiazdotwórcze, wpływ młodych gwiazd na pył i gaz oraz zaburzenie pól magnetycznych ? wszystko to można badać w tym niewielkim rejonie nieba.
Jednak młode, masywne gwiazdy żyją szybko i umierają młodo. Z czasem zakończą swoje życie w potężnej eksplozji supernowej, pozostawiając za sobą szczątki gazu i pył. Za dziesiątki milionów lat, wszystko to zostanie uprzątnięte i zostanie nam tylko otwarta gromada gwiazd.
Sharpless 29 została sfotografowana za pomocą kamery OmegaCAM zainstalowanej na teleskopie VLT Survey Telescope (VST) w Cerro Paranal w Chile. OmegaCAM tworzy obrazy obejmujące obszar nieba 300 razy większy niż największe pole widzenia Kosmicznego Teleskopu Hubble?a i może obserwować szeroką paletę częstotliwości ? od ultrafioletu po podczerwień. Jego główną cechą jest zdolność obserwowania bardzo czerwonej linii widmowej H-alfa, powstającej kiedy elektron we wnętrzu atomu wodoru traci energię ? to powszechne zjawisko w mgławicy takiej jak Sharpless 29.
Źródło: ESO
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/13/gwiezdny-zlobek-w-pelnej-krasie/

Gwiezdny żłobek w pełnej krasie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne obszary na Ceres wskazują na aktywność geologiczną
2017-12-13.
Gdybyś mógł/mogła znaleźć się na pokładzie sondy Ceres, obserwowana z niej powierzchnia planety karłowatej Ceres zasadniczo wydawałaby się dość ciemna, aczkolwiek z kilkoma istotnymi wyjątkami. Tymi wyjątkami są setki jasnych kropek wyróżniających się na tle otoczenia na zdjęciach przesłanych na Ziemię przez sondę Dawn. Teraz naukowcy już lepiej wiedzą w jaki sposób powstały i zmieniały się w czasie owe jasne obszary ? odpowiadają za nie procesy wskazujące na aktywny, ewoluujący glob.
?Tajemnicze jasne kropki na Ceres, które przykuwały uwagę zarówno zespołu naukowego misji Dawn oraz opinii publicznej, stanowią dowody na obecność w przeszłości podpowierzchniowego oceanu na Ceres oraz wskazują, że Ceres po dziś dzień jest zaskakująco aktywnym światem. Procesy geologiczne odpowiadają za powstanie tych jasnych obszarów i być może także obecnie zmieniają wygląd Ceres? mówi Carol Raymond, zastępca głównego badacza misji Dawn  JPL w Pasadenie. Raymond wraz ze współpracownikami zaprezentował najnowsze wyniki badań jasnych obszarów na dorocznym spotkaniu AGU w Nowym Orleanie.
Odkąd sonda Dawn dotarła na orbitę wokół Ceres w marcu 2015 roku, naukowcy zlokalizowali na powierzchni globu ponad 300 jasnych obszarów. W najnowszym artykule opublikowanym w periodyku Icarus doktorant Nathan Stein z Caltechu podzielił jasne kropki Ceres na cztery kategorie.
Pierwsza grupa jasnych kropek zawiera materiał o największym albedo na Ceres, który odkryto w czterech kraterach. Najlepszym przykładem jest słynny już Krater Occator, który zawiera dwa takie jasne obszary. Cerealia Facula w centrum krateru składa się z jasnego materiału pokrywającego wgłębienie o szerokości ok. 10 kilometrów. Na wschód od centrum krateru znajduje się zbiór nieco mniej odbijających światło i bardziej rozproszonych elementów zwany Vinalia Faculae. Jasny  materiał w Kraterze Occator złożony jest w materii bogatej w sole, która w przeszłości związana była z wodą. Choć Cerealia Facula jest najjaśniejszym obszarem na Ceres, dla ludzkiego oka przypominałaby brudny śnieg.
Częściej ? w drugiej kategorii ? jasny materiał odkrywany jest na zboczach krateru i zsuwa się ku podłożu krateru. Uderzające w powierzchnię planety karłowatej obiekty odsłaniały jasną materię, która już znajdowała się pod powierzchnią lub formowała się we wcześniejszych uderzeniach.
Osobno ? w trzeciej kategorii ? jasny materiał odkrywany jest w materii wyrzucanej z krateru w momencie zderzenia.
Wzgórze Ahuna Mons należy do własnej, czwartej kategorii ? to jedyny przypadek na Ceres, w którym jasny materiał nie jest skojarzony z żadnym kraterem uderzeniowym. To prawdopodobnie kriowulkan ? wulkan powstały poprzez stopniową akumulację gęstego, wolno się przesuwającego lodu.
Na przestrzeni setek milionów lat, jasna materia wymieszała się z ciemną materią tworzącą większość powierzchni Ceres, jak również z odłamkami wyrzuconymi z kraterów w wyniku zderzeń z innymi ciałami. Oznacza to, że miliardy lat temu, kiedy Ceres doświadczała znacznie intensywniejszego bombardowania, jej powierzchnia była usiana tysiącami jasnych plam.
?Wcześniejsze badania wykazały, że jasny materiał zbudowany jest z soli. Uważamy, że podpowierzchniowa aktywność płynów spowodowała przedostanie się cieczy na powierzchnię i utworzenie przynajmniej części jasnych kropek? mówi Stein.
Dlaczego różne jasne obszary w kraterze Occator tak się od siebie różnią? Tym pytaniem zajmowała się Lynnae Quick, planetolog z Smithsonian Institution w Waszyngtonie.
Wiodąca teoria mówi, że przynajmniej w niedawnej przeszłości, pod powierzchnią Occatora znajdował się zbiornik słonej wody. Vinalia Faculae, rozproszone jasne kropki znajdujące się na północny wschód od centralnego wzniesienia krateru mogły powstać z płynu, który wydostał się na powierzchnię przy pomocy niewielkiej ilości gazu, podobnie do szampana wydostającego się z butelki po wyciągnięciu korka.
W przypadku Vinalia Faculae takim gazem mogła być para wodna, dwutlenek węgla, metan lub amoniak. Bogata w takie związki słona woda mogła być wyniesiona bliżej powierzchni Ceres poprzez pęknięcia, które połączyły ją ze słonym zbiornikiem pod powierzchnią Occatora. Niższe ciśnienie na powierzchni Ceres odpowiada za przejście wody w parę wodną. Gdy pęknięcia dotarły do powierzchni, para wodna energicznie wydostała się w przestrzeń niosąc za sobą ziarna lodu i soli i odkładając je na powierzchni.
Cerealia Facula musiała powstać w nieco inny sposób, zważając na fakt, że jest nieco bardziej wyniesiona i jaśniejsza niż Vinalia Faculae. Materiał tworzący ten jasny obszar musiał przypominać swego rodzaju lodową lawę, wypływającą powoli na powierzchnię tak, aby powstała kopuła.
Analizy przeprowadzone przez Quicka nie odnoszą się do zderzenia, które doprowadziło do powstania krateru Occator. Jednak naukowcy zgadzają się co do tego, że gdy duży obiekt uderzył w powierzchnię Ceres tworząc krater o średnicy 92 kilometrów, zderzenie mogło także doprowadzić do powstania pęknięć, przez które na powierzchnię wydostawała się ciecz.
Źródło: JPL
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/13/jasne-obszary-na-ceres-wskazuja-na-aktywnosc-geologiczna/

Jasne obszary na Ceres wskazują na aktywność geologiczną.jpg

Jasne obszary na Ceres wskazują na aktywność geologiczną2.jpg

Jasne obszary na Ceres wskazują na aktywność geologiczną3.jpg

Jasne obszary na Ceres wskazują na aktywność geologiczną4.jpg

Jasne obszary na Ceres wskazują na aktywność geologiczną5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy lot nowego egzemplarza rakiety New Shepard
2017-12-13. Michał Moroz
Dwunastego grudnia firma Blue Origin wykonała pierwszy lot trzeciego egzemplarza rakiety New Shepard.
Jedenastego grudnia informowaliśmy o zakończeniu prac przy konstrukcji trzeciego egzemplarza rakiety suborbitalnej New Shepard (NS). Firma Blue Origin (BO) zarezerwowała termin pomiędzy 11 a 14 grudnia na pierwszy lot tego egzemplarza rakiety NS.
Do testu doszło 12 grudnia w o 17:59 (czasu polskiego). Firma BO nie przeprowadziła przekazu ze startu, ale szybko po locie przekazała, że ten test rakiety NS zakończył się powodzeniem. Podczas wzlotu uzyskano maksymalną prędkość 2,94 macha. Zarówno rakieta nośna jak i kapsuła osiągnęły wysokość lekko powyżej 98 km.
Nowa kapsuła, określana mianem 2.0, wyposażona jest m.in. w duże okna (73 x 110 cm) przez które przyszli turyści kosmiczni będą mogli podziwiać widoki na krzywiznę Ziemi. Na pokładzie kapsuły również znajdowało się również 12 ładunków testowanych na warunkach komercyjnych. Cały lot trwał 10 minut i 6 sekund.
Był to już siódmy lot rakiety nośnej New Shepard. W kolejnych miesiącach można się spodziewać następnych lotów testowych rakiety. Jednocześnie wydaje się dość prawdopodobne, że już w 2018 roku do kapsuły tej rakiety wejdą pierwsi pasażerowie.
http://kosmonauta.net/2017/12/pierwszy-lot-nowego-egzemplarza-rakiety-new-shepard/

Pierwszy lot nowego egzemplarza rakiety New Shepard.jpg

Pierwszy lot nowego egzemplarza rakiety New Shepard2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(3200) Phaethon - matka Geminidów coraz bliżej Ziemi!
Wysłane przez sabat w 2017-12-13
Już w najbliższy czwartek, 14 grudnia, w godzinach porannych nastąpi maksimum jednego z dwóch najaktywniejszych rojów meteorów na niebie - Geminidów. Najlepsze warunki do ich obserwacji będą więc w nocy 13/14 grudnia. Niezależnie od Geminidów w najbliższym czasie na nocnym niebie zobaczymy obiekt, za sprawą którego najprawdopodobniej ten rój powstał - (3200) Phaethon.  
(3200) Phaethon to niewielka planetoida z grupy Apolla, czyli zbiorowiska planetoid, które w swoim ruchu wewnątrz Układu Słonecznego przecinają orbity Ziemi, Wenus i niekiedy również Merkurego. Phaethon należy do tych przedstawicieli grupy, którzy zbliżają się do Słońca na najmniejsze odległości. 25 stycznia 2018 roku planetoida przejdzie przez peryhelium w odległości 0,14 au od dziennej gwiazdy. Spośród wszystkich małych ciał, którym nadano nazwy własne to właśnie (3200) przechodzi przez peryhelium najbliżej Słońca. Nic dziwnego, że swoje imię obiekt ten zawdzięcza Faetonowi ? synowi Heliosa. W greckiej mitologii o Faetonie słyszymy głównie za sprawą podjętej przez niego próby powożenia rydwanu słońca. Niestety, syn nie okazał się godnym następcą Heliosa i cała historia mogła skończyć się spaleniem Ziemi. Na szczęście (3200) Phaethon w przyszłości nie powinna zagrozić życiu na naszej planecie, mimo, że podczas niektórych powrotów znajduje się naprawdę blisko Ziemi. Szczególnym jest jej obecny powrót. Już w najbliższą sobotę, 16 grudnia 2017 roku przejdzie w odległości niespełna 0,07 au (ok. 10 000 000 km) od Ziemi. Będzie to jej najbliższy przelot obserwowany przez ludzi. Co więcej, na kolejne bliższe przejście tego ciała w pobliżu Ziemi będzie trzeba poczekać do grudnia 2093 roku, kiedy minimalna odległość wyniesie 0,01981 au, czyli niespełna 3 mln km.
Planetoidę zobaczymy również na nocnym niebie. W nocy 13/14 grudnia będzie przemierzać gwiazdozbiór Perseusza, a 14 grudnia niedługo po zachodzie Słońca znajdzie się blisko gromady otwartej M34. Za sprawą bliskiej odległości do Ziemi, jej ruch na niebie będzie bardzo szybki ? w ciągu doby obiekt będzie pokonywał 10 stopni. W kolejnych dniach przetnie gwiazdozbiór Andromedy, zawita na chwilę w Rybach i pomknie dalej w głąb Pegaza. Wraz z chwilą największego zbliżenia powinna osiągnąć maksymalną jasność ok. 10,6-10,8 mag, będąc w zasięgu amatorskich teleskopów. Pod koniec roku przestanie być widoczna. Jej obecny powrót będzie z pewnością bacznie śledzony na całym świecie. Nietuzinkowość tego obiektu przejawia się również w dosyć niespodziewanej jak na planetoidę aktywności - emisji pyłu, będącej domeną komet. Jej kometarna charakterystyka sprawiła, że o obecnym powrocie (3200) Phaethon wspominaliśmy na łamach dwumiesięcznika "Urania - Postępy Astronomii" w zestawieniu ciekawych komet polecanych do obserwacji w 2017 roku. Już teraz zachęcamy do zakupu najnowszego numeru, w którym podobne zestawienie przygotowaliśmy dla przyszłorocznych komet. Planując najbliższe obserwacje, nie zapomnijmy o planetoidzie Phaethon.  
 
Jeśli chcesz wiedzieć więcej:
?    Artykuł na stronie Astronomy Now (z mapkami pozycyjnymi)
?    "Rok komet krótkookresowych" - Mikołaj Sabat, "Urania - Postępy Astronomii" 1/2017
?    Artykuł na stronie Space.com
Na zdjęciu: (3200) Phaethon podczas powrotu w 2009 r. Widoczny warkocz pyłowy utworzony przez planetoidę. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/3200-phaethon-matka-geminidow-coraz-blizej-ziemi-3878.html

(3200) Phaethon - matka Geminidów coraz bliżej Ziemi!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artemis - Recenzja kolejnej powieści Andego Weira
Miłośnik astronomii nie zawsze kieruje swój wzrok w stronę książek popularnonaukowych. Doskonałą odskocznią jest powieść, której akcja toczy się gdzieś we Wszechświecie. Wiecie o tym doskonale, dlatego też pragniemy zaprezentować Wam książkę Artemis stworzoną przez Andego Weira - twórcę niezwykle popularnego już ?Marsjanina?. Sprawdźmy czy przygoda, która nas czeka podkręci naszą wyobraźnię i pozwoli oderwać się od powierzchni Ziemi na czas tej wyprawy. Tego m.in. oczekujemy od takich książek!
Tytuł oryginału: Artemis
Tłumaczenie: Radosław Madejski
Wydanie: 1
Data wydania: 22.11.2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 416
Format: 14.5 x 21.5 cm
ISBN: 978-83-287-0728-3
Autor: Andy Weir
Gdzie kupić?: muza.com.pl


Autor: Piotr Petryla, astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=716

Artemis - Pełna Recenzja

Miłośnik astronomii nie zawsze kieruje swój wzrok w stronę książek popularnonaukowych. Doskonałą odskocznią jest powieść, której akcja toczy się gdzieś we Wszechświecie. Wiecie o tym doskonale, dlatego też pragniemy zaprezentować Wam książkę Artemis stworzoną przez Andego Weira - twórcę niezwykle popularnego już ?Marsjanina?. Sprawdźmy czy przygoda, która nas czeka podkręci naszą wyobraźnię i pozwoli oderwać się od powierzchni Ziemi na czas tej wyprawy. Tego m.in. oczekujemy od takich książek!
Kto z Was nie lubi bowiem obejrzeć nawet po raz piąty ?Armagedonu? i kierować swoją uwagę na detale, które dla widza niezwiązanego z szeroko pojętą astronomią nie mają żadnego znaczenia. Albo inaczej - kto z Was nie lubi książek przenoszących do zupełnie innego świata (w takich przypadkach po raz pierwszy)? Nawet jeśli nie jesteście pewni czy ?lubicie?, to zabierzcie się z nami w tę podróż i wspólnie przekonajmy się czy z Artemis warto odlecieć.

W ramach recenzji nie zdradzimy Wam niezliczonej ilości szczegółów historii, a jedynie opiszemy jej zarys. Naszym celem nie jest stworzenie streszczenia, a ustalenie czy ?Artemis? zasługuje na uwagę, wciąga, intryguje oraz czy po zakończeniu na naszej twarzy widoczne są oznaki zadowolenia z przebytej przygody. Uwaga - przenosimy się na Księżyc, gdzie? nie dla wszystkich życie należy do najprzyjemniejszych.
Jesteśmy w czasach gdzie turystyczne wyprawy z Ziemi na Księżyc są już standardem. W księżycowym mieście Artemis dobrze żyje się jedynie turystom i miliarderom. Główna bohaterka ? dwudziestokilkuletnia Jasmine mieszka na Księżycu odkąd skończyła kilka lat i do żadnej z tych grup nie należy. Na co dzień pracuje w charakterze kuriera. Ma więc niezbyt oryginalną, nisko płatną pracę, a w bonusie sporo długów do spłacenia. Dlatego też dziewczynę ciągnie do mniej legalnych źródeł dochodu. Kiedy otrzymuje możliwość wzięcia udziału w akcji przemytniczej nie zastanawia się i angażuje w projekt. W momencie podejmowania decyzji nie ma wiedzy, że tym sposobem może narazić się potężnym siłom rywalizującym o kontrolę nad księżycowym miastem. I w tym właśnie miejscu zaczynają się schody. Mleko zostaje rozlane - Jasmine wplątuje się w gigantyczną aferę. Czy zdziwi Was, że bohaterka mimo kiepskiej sytuacji materialnej nie chce wracać na Ziemię? W świecie książki deportacja na Ziemię jest dla mieszkańców Artemis karą. Zgodnie z obietnicą więcej nie zdradzimy, by po prostu nie psuć Wam zabawy.
Na uwagę zasługuje fakt, że bohaterka książki opisuje wydarzenia z perspektywy pierwszej osoby stosując przy tym język charakterystyczny dla osób w jej wieku. Nie brakuje mocniejszych słów i specyficznych zwrotów. Sama akcja toczy się we właściwym tempie i nie sposób tak po prostu zatrzymać się i wrócić do codziennych zajęć. Może dlatego w naszym przypadku rozpoczęcie czytania i dotarcie do ostatniej strony miało miejsce tego samego dnia? O czymś to świadczy. Historia wciąga , pojawia się nawet wątek kryminalny i naprawdę przyjemnie jest uczestniczyć w przygodzie, którą przeżywa Jasmine. Łatwo też wczuć się w nietypową atmosferę panującą bezustannie w księżycowym mieście Artemis.

Podczas czytania nasza wyobraźnia pracuje na naprawdę wysokim poziomie. Nie dziwcie się więc, że nasze odczucia są pozytywne. Akcja na Księżycu, turystyczne loty z Ziemi, brak większego zainteresowania powrotem na nią, wątek kryminalny, specyficzny klimat... Mówiąc wprost ? świetna przygoda na wieczór z herbatą.
Artemis to pozycja naprawdę wciągająca i? obowiązkowa nie tylko dla nas ? miłośników astronomii, ale też dla wszystkich lubiących czytać. Sprawdziliśmy to na naszych najbliższych. Odczucia były podobne. Tak więc zamiast oglądania kolejnej powtórki filmu w telewizji (no chyba, że akurat po raz ?szósty? leci właśnie Armagedon), przeznaczcie jeden lub jak wolicie - kilka wieczorów na przeczytanie ?Artemis?. Warto. Jeszcze przed powstaniem ekranizacji, która jak wiele wskazuje będzie filmem zdecydowanie bardziej dynamicznym niż wspominany Marsjanin.

Tytuł oryginału: Artemis
Tłumaczenie: Radosław Madejski
Wydanie: 1
Data wydania: 22.11.2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 416
Format: 14.5 x 21.5 cm
ISBN: 978-83-287-0728-3
Autor: Andy Weir
http://astronomia24.com/articles.php?article_id=19

Artemis - Recenzja kolejnej powieści Andego Weira.jpg

Artemis - Recenzja kolejnej powieści Andego Weira2.jpg

Artemis - Recenzja kolejnej powieści Andego Weira3.jpg

Artemis - Recenzja kolejnej powieści Andego Weira4.jpg

Artemis - Recenzja kolejnej powieści Andego Weira5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALMA widzi młode gwiazdy w centrum naszej Galaktyki
Wysłane przez kuligowska w 2017-12-13
ALMA zaobserwowała młode gwiazdy tuż przy czarnej dziurze znajdującej się w centrum naszej Galaktyki! Teoretycznie nie powinne one istnieć w tym nieprzyjaznym środowisku...
W centrum Drogi Mlecznej, bardzo blisko rezydującej w niej supermasywnej czarnej dziury, znajduje się obszar systematycznie niszczony przez olbrzymie siły pływowe, skąpany dodatkowo w świetle ultrafioletowym i promieniowaniu rentgenowskim. Wydawać by się mogło, że tak trudne warunki nie sprzyjają niczemu konstruktywnemu - a szczególnie procesom gwiazdotwórczym. A jednak sieć radioteleskoów ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) właśnie zaobserwowała tam nowo powstałe gwiazdy.
Naukowcy odkryli charakterystyczne sygnatyry jedenastu gwiazd o niewielkich masach i położonych niebezpiecznie blisko (w odległości zaledwie trzech lat świetlnych) od supermasywnej czarnej dziury w Drodze Mlecznej, znanej też jako Strzelec A* (Sgr A*). Przy tej odległości siły pływowe generowane przez czarną dziurę powinny być wystarczająco duże, by całkowicie rozerwać powstające tu obłoki pyłu i gazu, zanim jeszcze będą mogły się z nich utworzyć gwiazdy.
Obecność nowo odkrytych protogwiazd sugeruje, że warunki konieczne do powstawania gwiazd o niewielkich masach mogą panować nawet w jednym z najbardziej burzliwych rejonów naszej Galaktyki. Najprawdopodobniej dotyczy to także innych podobnych galaktyk w całym Wszechświecie. Wynik ten zaskoczył jednak naukowców. Nowe dane z sieci ALMA wskazują dodatkowo na to, że obecne tam protogwiazdy liczą sobie około 6000 lat. To ciekawe, bowiem jest to najwcześniejsza faza powstawania gwiazd, jaką kiedykolwiek zaobserwowano w aż tak nieprzyjaznym środowisku.
Jak znaleziono te niezwykłe gwiazdy? Naukowcy zidentyfikowali je poszukając klasycznych struktur podwójnych płatów silnej emisji radiowej. Są one podobne pod względem kształtu do klepsydry i sygnalizują wczesne etapy powstawania gwiazd. Obecne w tych płatach emisji cząsteczki takie jak na przykład tlenek węgla świecą jasno na falach milimetrowych, które sieć ALMA "widzi" z ogromną precyzją i czułością.  
Protogwiazdy powstają z międzygwiezdnych obłoków pyłu i gazu. Te zagęszczenia materii z czasem zaczynają zapadać się pod wpływem własnej grawitacji, a jednocześnie ciągle rosną poprzez gromadzenie coraz większej ilości gazu gwiazdotwórczego pochodzącego z tak zwanych macierzystych obłoków. Część tego materiału nigdy jednak nie zaczyna budować samej gwiazdy. Zamiast tego jest on wyrzucany jako para przeciwbieżnych strumieni (dżetów) o dużych prędkościach, które wydobywają się z okolic biegunów magnetycznych rodządzej się gwiazdy. Silnie turbulentne otoczenia gwiazd mogą przy tym zakłócać normalny ruch tego materiału i jego akrecję na protogwiazdę, a intensywne promieniowanie pobliskich gwiazd i supermasywnych czarnych dziur może całkowicie odrzucić macierzysty obłok gwiazdotwórczy, uniemożliwiając tworzenie się bardziej masywnych gwiazd.
Centrum Drogi Mlecznej jest odległe od Ziemi o około 26 000 lat świetlnych, znajduje się w granicach gwiazdozbioru Strzelca. Obszar ten skrywają jednak przed nami duże ilości międzygwiadowego pyłu - nie da się go bezpośrednio badać przy pomocy teleskopów optycznych. Jednak fale radiowe, łącznie z tymi, na jakich obserwuje nieba ALMA, przedostają się przez ten pył bez trudu - dzięki temu astronomowie mają jaśniejszy obraz dynamiki i składu materii tego wrogiego środowiska. Już wcześniejsze jego obserwacje wykonane z udziałem sieci ALMA ujawniły wiele masywnych młodych gwiazd. Obiekty takie są typowe dla spokojniejszych obszarów gwiazdotwórczych, takich jak na przykład mgławica Oriona. Choć więc centrum Galaktyki jest trudnym i nieprzyjaznym środowiskiem, najwyraźniej szczególnie gęste obłoki i zalążki gwiazd zdołały tam przekroczyć próg określonych parametrów fizycznych, przekształcając się w nowe gwiazdy.
ALMA ujawniła jednak coś jeszcze bardziej niezwykłego: jedenaście najmłodszych protoplastów gwiazd o niewielkiej masie w odległości zaledwie 3 lat świetlnych od galaktycznej czarnej dziury. To dowód na to, że formowanie się gwiazd odbywa się także w obłokach położonych bardzo źródła Sagittarius A*. Aby jednak do tego doszło, siły zewnętrzne musiały silnie skompresować obłoki gazu znajdujące się w pobliżu centrum naszej Galaktyki. To mogło przezwyciężyć gwałtowną i nieprzyjazną naturę tego regionu, umożliwiając grawitacji utworzenie gwiazd. Astronomowie spekulują, że mogły to być obłoki gazu o dużej prędkości, poruszające się w gęstym ośrodku międzygwiezdnym. Możliwe jest też, że tą kompresującą materię siłą zewnętrzną są dżety wydostające się z czarnej dziury i lokalnie sprężające okoliczny materiał.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Praca naukowa ?ALMA Detection of Bipolar Outflows: Evidence for Low Mass Star Formation within 1pc of Sgr A*?, F. Yusef-Zadeh, et al.
 
Źródło: ALMA Observatory
Zdjęcie: charakterystyczna struktura lobów i dżetów wychodzących z jednej z nowo powstałych gwiazd. Z pomocą radioteleskopów ALMA odkryto ich w pobliżu centrum naszej Galaktyki już 11.
Źródło: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO), Yusef-Zadeh et al.; B. Saxton (NRAO/AUI/NSF)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/alma-widzi-mlode-gwiazdy-centrum-naszej-galaktyki-3875.html

ALMA widzi młode gwiazdy w centrum naszej Galaktyki.jpg

ALMA widzi młode gwiazdy w centrum naszej Galaktyki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta ILR-33 ?Bursztyn?
2017-12-14. Redakcja.
W październiku 2017 doszło do udanego lotu demonstracyjnego rakiety ILR-33 ?Bursztyn?. Jakie są parametry techniczne tej rakiety?
Rakieta ILR-33 ?Bursztyn? po raz pierwszy wystartowała 22 października 2017 roku. Lot odbył się na poligonie wojskowym w Drawsku Pomorskim. Pierwszy lot zakończył się sukcesem ? polska konstrukcja jest pierwszą na świecie rakietą wykorzystującą nadtlenek wodoru o stężeniu powyżej 98%.
Oficjalna prezentacja wyników projektu odbyła się 27 listopada 2017 w Instytucie Lotnictwa w Warszawie. Rakieta ILR-33 ?Bursztyn? to flagowy projekt Centrum Technologii Kosmicznych Instytutu Lotnictwa, realizowany w ramach programu statutowego. Projekt nawiązuje do historii Instytutu Lotnictwa ? rakiet meteorologicznych ?Meteor? rozwijanych w latach 1967-1974. W przypadku nowej rakiety zdecydowano się na wykorzystanie najnowszych dostępnych technologii i opracowanie szeregu własnych rozwiązań. ILR-33 ?Bursztyn? ma osiągi zbliżone do historycznej rakiety Meteor 2, przy dwukrotnie mniejszej masie startowej. Prace nad rozwojem konstrukcji rozpoczęto w listopadzie 2014 r. Główny cel projektu to opracowanie w Polsce zaawansowanych technologii rakiet suborbitalnych i nośnych do wykorzystania w większych projektach krajowych, inicjatywach międzynarodowych i działaniach komercyjnych.
Pierwszy lot rakiety nastąpił 22 października 2017 roku. Osiągi rakiety zostały znacznie ograniczone poprzez niezatankowanie pełnego zbiornika na utleniacz i rakieta uzyskała pułap 15 km, co stanowi maksymalny dopuszczalny pułap lotów na poligonach śródlądowych w Polsce. Konsekwencją dopuszczalnej wysokości lotu było skrócenie czasu pracy silnika głównego przy zachowaniu pełnego czasu pracy silników pomocniczych (ok. 2,5 s). Udany lot pozwolił na zebranie danych telemetrycznych oraz na analizę parametrów pobranych z komputera pokładowego po zakończeniu misji. Osiągnięto założone, projektowe parametry ? przeciążenie maksymalne o wysokości 10 g i prędkość 480 m/s.
W pełni zatankowana rakieta może pozwolić na loty do pułapu 100 km, co stanowi umowną granicę kosmosu. Platforma ILR-33 ?Bursztyn? umożliwia testowanie komponentów rakietowych oraz przeprowadzanie badań w warunkach mikrograwitacji podczas lotów suborbitalnych. ?W określonych warunkach może to stanowić alternatywę dla takich rozwiązań jak wieża zrzutowa, lotów parabolicznych oraz dla kosztownych badań na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej? ? mówi Kierownik projektu, inż. Michał Pakosz. Rakieta ma służyć nie tylko nauce. ?Powstanie rakiety to nie tylko publikacje w czołowych międzynarodowych czasopismach naukowych i możliwość prowadzenia badań. To przede wszystkim droga do realizacji szeregu prac komercyjnych? ? podkreśla Pakosz.
ILR-33 ?Bursztyn? jest konstrukcją dwustopniową, w której pierwszy, równoległy stopień, stanowią dwa silniki pomocnicze (ang. boostery) na stały materiał pędny. Charakteryzują się one ciągiem maksymalnym o wartości 6000 N. ?Ich zadaniem jest nadanie odpowiedniej prędkości rakiecie podczas początkowej fazy lotu. Po zakończeniu pracy boosterów dochodzi do ich samoczynnej separacji w skutek oddziaływania sił aerodynamicznych. Główny stopień napędzany jest innowacyjnym silnikiem hybrydowym, wykorzystującym jako utleniacz wysoko stężony nadtlenek wodoru (HTP 98%+) i polietylen jako paliwo? ? tłumaczy mgr inż. Bartosz Bartkowiak, Główny Konstruktor rakiety. Metody otrzymywania utleniacza oraz wykonywania paliwa są przedmiotami zgłoszeń patentowych Instytutu Lotnictwa. Zoptymalizowany czas pracy silnika głównego wynosi 40 sekund przy nominalnym ciągu 4000 N.
Rakieta wyposażona jest w trzystopniowy system umożliwiający odzysk przedziału z ładunkiem użytecznym i komputerem pokładowym. Układ wykorzystuje dwa spadochrony ? oporowy i główny, oraz mechanizmy pirotechniczne. Za poprawną realizację misji, rejestrację parametrów lotu oraz przesył informacji do stacji naziemnej odpowiedzialny jest dedykowany komputer pokładowy. Poprzedzające start liczne testy podsystemów rakiety przeprowadzane były na terenie Instytutu Lotnictwa oraz we współpracy z innymi jednostkami badawczymi, partnerami biznesowymi i Wojskiem Polskim. ?Nasi bezpośredni podwykonawcy to ponad 300 polskich firm i instytutów. Nawiązano współpracę m.in. w zakresie wytwarzania elementów metalowych, kompozytowych, materiałów wysokotemperaturowych czy systemów wysokociśnieniowych. Do budowy rakiety aktywnie korzystano również z technologii druku 3D. Niektóre podsystemy zostały rozwinięte we współpracy z innymi instytutami badawczymi ? są to m.in. system rozcalania członu głównego rakiety lub metoda wytwarzania zbiorników kompatybilnych z nadtlenkiem wodoru? ? wyjaśnia Pakosz. Kluczowe technologie podsystemów rakiety zostały opracowane w Centrum Technologii Kosmicznych Instytutu Lotnictwa. Kilka rozwiązań zostało poddanych zgłoszeniom patentowym. ?W ramach projektu rozwinięta została nie tylko rakieta, ale także pełen system łączności, wyrzutnia, stanowiska naziemne oraz zaplecze obsługowe? ? tłumaczy Bartkowiak.
Na bazie opracowanych technologii realizowana jest rozbudowa kompetencji w dziedzinie niewielkich rakiet kosmicznych, o czym od ponad 10 lat mówi prof. dr hab. inż. Piotr Wolański, Opiekun Merytoryczny projektu ILR-33 ?Bursztyn?. ?Opracowane technologie są skalowalne. Poza zastosowaniami cywilnymi możliwy jest także rozwój w Polsce rakiet bojowych o znacznym zasięgu operacyjnym? ? mówi Bartkowiak. ?Instytut Lotnictwa prowadzi równolegle badania nad systemami sterowania i blisko współpracuje ze spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej? ? dodaje Pakosz.
ILR-33 ?Bursztyn? jest pierwszą na świecie rakietą wykorzystującą jako utleniacz nadtlenek wodoru o stężeniu powyżej 98%. Jednocześnie jest to pierwsza od 45 lat polska rakieta sondująca umożliwiająca loty na pułapy niedostępne dla balonów stratosferycznych. Osiągnięcia techniczne podczas rozwoju zostały już docenione przez Europejską Agencję Kosmiczną, co skutkuje realizacją przez Instytut Lotnictwa szeregu międzynarodowych projektów w dziedzinie technologii rakietowych, w tym otrzymanych w otwartej europejskiej rywalizacji. Rozwój przez Instytut Lotnictwa całkowicie polskiej rakiety wykorzystującej nowoczesne technologie napędowe potwierdza polski potencjał w dziedzinie rakiet suborbitalnych i możliwość włączenia się w międzynarodowe projekty rozwoju technologii rakiet nośnych.
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje zespołowi Zakładu Technologii Kosmicznych Instytutu Lotnictwa za przesłany tekst.
(ILOT)

http://kosmonauta.net/2017/12/rakieta-ilr-33-bursztyn/

 

 

Rakieta ILR-33 Bursztyn.jpg

Rakieta ILR-33 Bursztyn2.jpg

Rakieta ILR-33 Bursztyn4.jpg

Rakieta ILR-33 Bursztyn3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)