Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Niebo w pierwszym tygodniu stycznia 2019 roku
2019-01-01. Ariel Majcher
Dziś zaczął się kolejny, 2019, rok, w którym zdarzą się m.in. trzy zaćmienia Słońca: częściowe w styczniu, całkowite w lipcu oraz obrączkowe pod koniec grudnia, lecz cień i półcień Księżyca za każdym razem ominie Polskę i to w sporej odległości. Natomiast w styczniu i w lipcu przy pełni Księżyc zahaczy o cień Ziemi. W styczniu zanurzy się w nim w całości, natomiast w lipcu ? tylko do 65% swojej średnicy. W Polsce żadnego ze zjawisk nie da się obserwować od początku do końca. Zaćmienie styczniowe zacznie się w drugiej połowie nocy i skończy się już po zachodzie Srebrnego Globu, natomiast zaćmienie lipcowe zacznie się jeszcze przed wschodem naturalnego satelity Ziemi i z naszego kraju da się obserwować tylko jego drugą część. 11 listopada zdarzy się najciekawsze chyba zjawisko astronomiczne, widoczne z Europy, czyli przejście Merkurego na tle Słońca. Merkury pojawi się na tarczy Słońca po południu naszego czasu i zniknie razem z nią z nieboskłonu tuż przed środkiem przejścia, ale ? mimo często pochmurnej w listopadzie pogody ? trzeba liczyć na szczęście, gdyż następne takie zjawisko będzie miało miejsce dopiero w 2032 r. i niestety znów w listopadzie.
Natomiast na początku stycznia 2019 r. jak co roku Ziemia przejdzie przez peryhelium, czyli położony najbliżej Słońca punkt swojej orbity, co stanie się 3 stycznia. Prawie o tej samej porze maksimum aktywności ma coroczny rój meteorów Kwadrantydów, którego czas aktywności to zaledwie 2 tygodnie od końca grudnia do początku drugiej dekady stycznia, lecz w momencie maksimum można się spodziewać nawet 120 meteorów na godzinę. W tym roku, w przeciwieństwie do roku poprzedniego, w obserwacjach roju nie przeszkodzi Księżyc, zdążający do nowiu 6 stycznia, okraszonym częściowym zaćmieniem Słońca, widocznym z basenu północnego Pacyfiku. Przed nowiem Srebrny Glob można obserwować na niebie porannym, gdzie minie planety Wenus, Jowisz i Merkury. Jednak ostatnia z wymienionych planet ginie już w zorzy porannej i jest niewidoczna, natomiast planeta Wenus w niedzielę 6 stycznia osiągnie maksymalną elongację zachodnią, wynoszącą prawie 47° i ? dzięki wciąż dość korzystnemu nachyleniu ekliptyki do porannego widnokręgu ? jest widoczna bardzo dobrze. Na niebie wieczornym nadal jasne są mirydy ? Cygni i o Ceti, można obserwować także planety Neptun, Mars i Uran oraz kometę 46P/Wirtanen.
Na początku stycznia kończy się proces coraz późniejszych wschodów Słońca i widno zaczyna się robić coraz wcześniej. Jak widać na mapkach powyższej animacji, na razie różnica z dnia na dzień nie jest duża, zaledwie kilkadziesiąt sekund, ale pod koniec miesiąca, wraz z przekroczeniem przez Słońce równoleżnika -20° deklinacji, ulegnie ona wyraźnemu zwiększeniu.
Ostatni dzień 2018 r. Księżyc spędził we wschodniej części gwiazdozbioru Panny, niedaleko granicy z gwiazdozbiorem Wagi, prezentując tarczę, oświetloną w 30%. Srebrny Glob pojawił się na nieboskłonie około godziny 1:30, a na godzinę przed świtem Księżyc dotarł prawie do południka centralnego, wznosząc się na wysokość 30°. Ponad 10° na prawo od niego znajdowała się Spica, najjaśniejsza gwiazda Panny, natomiast w odległości 20°, na godzinie 8 względem niego ? planeta Wenus.
W sylwestrową noc naturalny satelita Ziemi wzejdzie przed godziną 3 i do momentu pokazanego na mapce zbliży się mocno do linii, łączącej dwie najjaśniejsze gwiazdy konstelacji Wagi, czyli Zuben Eschamali i Zubenelgenubi, a jego sierp zwęzi się do 21%. Dystans do Wenus zmniejszy się do 8°. W nocy Księżyc minie Wenus i kolejnego ranka pokaże się 4° na wschód od niej, w fazie zaledwie 13%. Mniej więcej 6° pod Srebrnym Globem znajdą się jasne gwiazdy z charakterystycznego łuku gwiazd w północno-zachodniej części Skorpiona, z gwiazdami Graffias i Dschubba, a kolejne 8° dalej prawie w tym samym kierunku ? Antares, najjaśniejsza gwiazda Skorpiona.
Natomiast jakieś 14° na południowy wschód od Księżyca widoczna będzie planeta Jowisz, do której Księżyc zbliży się jeszcze bardziej następnego poranka, w czwartek 3 stycznia. Tego dnia księżycowy sierp pokaże fazę jedyne 7%, a największa planeta Układu Słonecznego widoczna będzie 2,5 stopnia pod Księżycem.
Srebrny Glob można próbować dostrzec również w piątek 4 stycznia, niecałe 48 godzin przed nowiem. Tym razem zadanie nie jest proste, gdyż o godzinie podanej na mapce księżycowy sierp zwęzi się do zaledwie 3% i zdąży się wznieść na wysokość tylko 3,5 stopnia. Oddali się również od Jowisza na 11°.
Jak już wspominałem we wstępie planeta Wenus w niedzielę 6 stycznia osiągnie maksymalną elongację zachodnią, oddalając się od Słońca na 47°. Jak przystało na maksymalną elongację tego ranka tarcza planety pokaże fazę 50%, kurcząc się jednocześnie do 25?. Jasność planety również się zmniejsza i wynosi -4,4 wielkości gwiazdowej. W poniedziałek 7 stycznia Wenus zbliży się na mniej niż 3? do gwiazdy 4. wielkości ? Lib. Szkoda, że nie stanie się to 5 dni wcześniej, gdy gwiazdę tę zakryje Księżyc (niestety w Polsce za dnia). Doszłoby wtedy zapewne również do zakrycia Wenus.
Poprawiają się warunki obserwacyjne planety Jowisz. O tej samej porze planeta wznosi się już na wysokość ponad 8° i powinno dać się ją dostrzec bez kłopotu. Zadanie ułatwi spora, choć mała jak na Jowisza, jasność planety, wynosząca teraz -1,8 wielkości gwiazdowej. Wyraźnie większa od odległej o jakieś 15° Wenus jest za to jowiszowa tarcza, mająca średnicę 32?.
Planeta Merkury dąży już do koniunkcji górnej ze Słońcem, która nastąpi dopiero pod koniec stycznia, ale już teraz niestety Merkury na godzinę przed wschodem Słońca znajduje się na wysokości mniejszej do 1° i jego dostrzeżenie jest bardzo trudne, mimo dość sporej jasności planety -0,4 wielkości gwiazdowej.
Również nad ranem najlepiej widoczne są meteory z corocznego roju Kwadrantydów. Ziemia przechodzi przez chmurę tworzącej je materii od 28 grudnia do 12 stycznia, z maksimum około 3-4 stycznia. W tym roku maksimum Kwadrantydów spodziewane jest 4 stycznia około 3:20 naszego czasu, co jest dobrą wiadomością dla obserwatorów w Europie, ponieważ o tej porze radiant (położony niecałe 10° na północ od głównej figury gwiazdozbioru Wolarza i jednocześnie 15° na wschód od ostatniej gwiazdy dyszla Dużego Wozu) wznosi się na wysokość 45°. Kwadrantydy są rojem o średniej prędkości meteorów, zderzają się z naszą atmosferą z prędkością 41 km/s, a w porze maksymalnej aktywności można spodziewać się nawet ponad 2 zjawisk na minutę! Warto zatem, mimo zimnych o tej porze roku nocy, zwłaszcza, gdy są pogodne, wybrać się na obserwację Kwadrantydów.
Miryda ? Cygni powoli zaczyna słabnąć, ale wciąż jest na granicy widoczności gołym okiem, zwłaszcza przy nieobecności Księżyca. Na początku nocy astronomicznej (przed godziną 18) gwiazda zajmuje pozycję na wysokości około 35° nad zachodnim widnokręgiem. Potem się do niego zbliża, zachodząc mniej więcej o 22:30, ale nie chowa się głęboko pod linię horyzontu i już przed godziną 3 pojawia się ponownie na nieboskłonie i do godziny pokazanej na mapce zdąży się wznieść na wysokość ponad 10°. Wygenerowaną na stronie AAVSO mapkę okolic ? Cygni z naniesionymi jasnościami gwiazd porównania można znaleźć tutaj. Na mapce numerem 39 (oznaczającym jasność pomnożoną przez 10) oznaczona jest gwiazda ? Cygni, zaś numerem 47 ? ? Cygni. Dzieli je na niebie 6°, a zatem mieszczą się one w jednym polu widzenia lornetki. Na mapce z zaznaczoną pozycją gwiazdy względem widnokręgu są to najbliższe jasne sąsiadki ? Cyg. Pierwsza z gwiazd jest na lewo i w górę od ? Cygni, druga zaś ? na prawo i w dół.
W styczniu wyraźnie pogorszą się warunki obserwacyjne planety Neptun, na co złoży się coraz mniejsze oddalenie planety od Słońca oraz coraz później zapadający zmierzch. Na początku miesiąca Neptun jest widoczny całkiem dobrze: na początku nocy astronomicznej planeta znajduje się jeszcze po południowej stronie nieba, na wysokości ponad 25° nad widnokręgiem. Jednak w następnych tygodniach o tej samej porze planeta przesunie się wyraźnie na południowy zachód, jednocześnie zmniejszając wysokość nad horyzontem. Pod koniec bieżącego tygodnia Neptun przetnie linię, łączącą gwiazdy 81 i 83 Aquarii, jakieś 16? od pierwszej z wymienionych gwiazd. Jasność planety wynosi +7,9 wielkości gwiazdowej.
Planeta Mars przesuwa się na niebie z prędkością 40 minut kątowych na dobę i pozostanie dobrze widoczna jeszcze przez dłuższy czas, choć z każdym tygodniem jej blask osłabnie. Do końca tygodnia Czerwona Planeta zmniejszy dystans do również znajdującego się w Rybach, lecz na ich wschodnim krańcu Urana poniżej 25°. Do niedzieli 6 stycznia jasność Marsa osłabnie do +0,5 wielkości gwiazdowej, zaś średnica tarczy ? do 7?. Wciąż mała jest faza tarczy planety, wynosząca obecnie 88%.
Siódma planeta Układu Słonecznego na początku nocy astronomicznej nadal jest jeszcze przed przejściem przez południk lokalny, co oznacza, że jej warunki obserwacyjne wciąż są bardzo dobre. W przyszły poniedziałek 7 stycznia planeta zmieni kierunek ruchu na prosty, stąd w najbliższych dniach jej ruch względem gwiazd tła będzie minimalny. Uran zawróci mniej więcej 75? na północ od gwiazdy 4. wielkości o Psc, a za miesiąc wejdzie już na dłużej do gwiazdozbioru Barana, opuszczając Ryby na kilkadziesiąt lat.
Również gwiazda Mira Ceti góruje po zapadnięciu ciemności, czyni to przed godziną 19. Mira nadal jest dobrze widoczna gołym okiem, jej obecny blask jest oceniany na jakieś +4,3 wielkości gwiazdowej, ale ? tak samo, jak w przypadku ? Cygni ? wygląda na to, że największą jasność ma ona za sobą. Wygenerowaną na stronie AAVSO mapkę okolic Miry z naniesionymi jasnościami gwiazd porównania można znaleźć tutaj. Zaznaczono na niej gwiazdy do jasności 8 magnitudo.
Pozostała do opisu Kometa Wirtanena, która po szaleńczym tempie wędrówki poprzez nieboskłon w grudniu, w styczniu wyraźnie zwolni, spędzając pierwszą dekadę miesiąca w gwiazdozbiorze Rysia, przy granicy z Żyrafą, a jego resztę ? w Wielkiej Niedźwiedzicy. Kometa już od jakiegoś czasu jest obiektem okołobiegunowym, a od niedawna góruje już na północ od zenitu, około godziny 1 w nocy. 1 stycznia kometa przeszła niecałe 2 stopnie od gwiazdy 4. wielkości 15 Lyncis, a w sobotę 5 stycznia ? niecałe 0,5 stopnia od gwiazdy 5. wielkości 24 Lyncis. Mimo, że Kometa Wirtanena oddala się już zarówno od Słońca, jak i od Ziemi, jest nadal bardzo jasna, ma więcej, niż 5 magnitudo, lecz jej jasność rozkłada się na znaczną powierzchnię, a zatem jest słabsza wizualnie, niż mogłoby się wydawać na początku. W odnalezieniu komety może pomóc mapka, wykonana w programie Nocny Obserwator Janusza Wilanda.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/01/01/niebo-w-pierwszym-tygodniu-stycznia-2019-roku/

Niebo w pierwszym tygodniu stycznia 2019 roku.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu stycznia 2019 roku2.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu stycznia 2019 roku3.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu stycznia 2019 roku4.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu stycznia 2019 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebawem zaćmienie krwawego superksiężyca
2019-01-01
Niedługo będziemy mogli podziwiać całkowite zaćmienie Księżyca. Będzie to wyjątkowe zjawisko, ponieważ nasz satelita może przybrać czerwonawy odcień.
Jeśli pogoda pozwoli i niebo będzie bezchmurne, 21 stycznia około godziny 4.34 będziemy mogli podziwiać zaćmienie Księżyca. Nie każdy z nas jest na tyle cierpliwy, żeby obserwować całe zjawisko przez prawie trzy godziny. Wystarczy wyjść na zewnątrz o godzinie 6.12, aby zobaczyć kulminacyjny moment. Pełnia skończy się o godz. 6.42.
To nie będzie zwykłe zaćmienie. Towarzysz naszej planety będzie w perygeum, czyli punkcie największego zbliżenia do Ziemi. Wtedy właśnie naukowcy mówią o zjawisku nazywanym superksiężycem.
Piękny kolor
Zaćmienie najlepiej będzie widoczne w Ameryce Północnej i Południowej, gdzie rozpocznie się 20 stycznia o godzinie 19.15 czasu lokalnego. Kulminacyjny moment nastąpi o godz. 21.15. Ci, którzy będą podziwiali je właśnie w tych rejonach, będą mieli okazję zobaczyć niezwykły czerwonawy odcień "pełzający" przez tarczę Srebrnego Globu. Skąd ten niezwykły kolor? Wytłumaczenie mieli na to Inkowie: wierzyli, że Księżyc przybiera taką barwę wtedy, kiedy jest rozszarpywany i pożerany przez jaguara.
Obecnie nasza wiedza na temat astronomii jest dużo większa. Do zaćmienia dochodzi w momencie, kiedy w jednej linii znajdują się Słońce, Ziemia i Księżyc. Kiedy satelita "schowa się" za naszą planetą, nie dociera do niego światło słoneczne. To, co do niego trafia, to światło załamane w ziemskiej atmosferze. Podobne zjawisko obserwujemy podczas wschodów i zachodów Słońca. 21 stycznia do Księżyca docierać będzie tylko światło o najdłuższej fali, czyli czerwone. To spowoduje, że podczas zaćmienia Srebrny Glob przybierze czerwonawą barwę.
Zwiastun końca świata?
Termin krwawy Księżyc istnieje od wieków. Ludzie od zawsze byli zafascynowani zaćmieniem, a zarazem się go bali. Niektórzy przywódcy religijni uważali, że jest znakiem zwiastującym powrót Jezusa na Ziemię. Zjawisko wiązali także z katastrofami - wybuchami wulkanów, tsunami. Amerykański pastor John Hagee w swojej książce "Cztery krwawe księżyce: coś się zmieni" pisał, że oznacza koniec świata.
Jeśli chodzi o pojęcie superksiężyc, jest to również  termin o mało naukowym pochodzeniu. Około czterdziestu lat temu astrolog Richard Nolle wpadł na ten opis, twierdząc, że niezwykle bliski Księżyc może wpłynąć na pogodę. Ale Srebrny Glob w czasie zaćmienia będzie o dwa procent bliżej, więc chociaż nazwa brzmi ekscytująco, możemy być rozczarowani, gdy nagle nie pojawi się na horyzoncie.
Źródło: cybermoon.com, sciencealert
Autor: anw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/niebawem-zacmienie-krwawego-superksiezyca,281911,1,0.html

Niebawem zaćmienie krwawego superksiężyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przegap! W nocy będzie deszcz spadających gwiazd
2019-01-02
Na powitanie 2019 roku niebo przetną nie sztuczne, lecz zupełnie naturalne fajerwerki. Będą to meteory z roju Kwadrantydów. Jak, kiedy i gdzie je obserwować? I czy pogoda nie pokrzyżuje nam czasem planów?
Dlaczego warto podziwiać ?spadające gwiazdy?? Po pierwsze są piękne, a po drugie wypowiedziane podczas ich przelotu życzenia zawsze się sprawdzają. Możecie wierzyć nam na słowo. Najbliższa okazja już w nocy ze środy na czwartek (2/3.01), gdy spadną na nas Kwadrantydy.
To meteory z nieistniejącej już konstelacji Kwadrantu Ściennego, dzisiaj zlokalizowanej na pograniczu Wolarza, Herkulesa i Smoka. Radiant roju, czyli miejsce skąd meteory promieniują na całe niebo, jest łatwy do odnalezienia, ponieważ znajduje się w pobliżu końcówki "dyszla" Wielkiego Wozu (Wielkiej Niedźwiedzicy), a więc między niebem północnym i wschodnim.
Meteory są widoczne corocznie między 1 a 7 stycznia, z apogeum w okolicach nocy z 2 na 3 stycznia. Obserwacje możecie rozpocząć wieczorem. Najlepiej wybrać się gdzieś, gdzie nie będą przeszkadzać światła miejskie. Niektóre meteory są na tyle nikłe, że trudno je będzie ujrzeć przy rozjaśnionym niebie.
W miejscach zaciemnionych ujrzycie nawet kilkukrotnie więcej ?spadających gwiazd?. Szacuje się, że podczas maksimum aktywności roju w ciągu godziny będzie można zliczyć nawet 120 meteorów. Tylko nie zapomnijcie wypowiedzieć noworocznego życzenia!
Pogoda powinna sprzyjać obserwacjom w regionach zachodnich, północnych i centralnych, gdzie rozpogodzeń spodziewamy się najwięcej. Najmniej będzie ich miejscami na południu i na krańcach wschodnich. Mimo to warto spoglądać w niebo, bo a nuż aura się poprawi.
Czym są meteory?
Meteory powstają na wysokości około 300 kilometrów nad ziemią, a więc tylko nieco niżej niż znajduje się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Niewielki materiał skalny, zwany meteoroidem, na skutek bardzo dużej prędkości ponad 200 tysięcy kilometrów na godzinę rozgrzewa otaczające go powietrze.
Gdy osiągnie ono 2 tysiące stopni, meteoroid uwalnia ogon składający się z jonów i elektronów. Zjonizowane atomy, które znajdują się w plazmowym ogonie meteoroidu, tracą energię poprzez emisję fotonów, przez co ogon staje się widoczny gołym okiem z powierzchni ziemi.
Im większy materiał i im mocniej i dłużej się on spala, tym jest bardziej widowiskowy. Te największe bryły, które ostają się atmosferze, mogą spaść na ziemię w postaci meteorytu, choć jest to dość rzadkie zjawisko. Szacuje się, że za sprawą meteoroidów do ziemi dociera każdej doby niemal 300 ton kosmicznej materii, w większości niezauważonej, bo z dala od miejsc zamieszkanych.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-01-02/nie-przegap-w-nocy-bedzie-deszcz-spadajacych-gwiazd/

Nie przegap W nocy będzie deszcz spadających gwiazd.jpg

Nie przegap W nocy będzie deszcz spadających gwiazd2.jpg

Nie przegap W nocy będzie deszcz spadających gwiazd3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tysiąc CubeSatów!
2019-01-02. Krzysztof Kanawka
W ciągu 15 lat łącznie na pokładach rakiet znalazło się ponad tysiąc CubeSatów.
Pierwsze sześć CubeSatów znalazło się na orbicie 30 czerwca 2003 roku, dzięki rakiecie Rokot. Były to CubeSaty: AAU CubeSat (Uniwersytet w Aalborg), CanX-1 (UTIAS Toronto), Cubesat XI-IV (Uniwersytet w Tokio), CUTE-I (Tokijski Instytut Technologii), DTUsat (Uniwersytet Techniczny Danii) i QuakeSat (Uniwersytet Stanford). Poza tym ostatnim, wszystkie pozostałe były wielkości 1U, zaś QuakeSat był rozmiarów 3U. Jak się później okazało ? połowa z tych satelitów w ogóle się nie odezwała po umieszczeniu na orbicie. Jest to ?trend? nadal kontynuowany ? do dziś wiele CubeSatów w ogóle się nie odzywa.
Do końca 2018 roku łącznie na pokładzie rakiet znalazło się 1027 CubeSatów. W ostatnich pięciu latach na pokładzie rakiet się znalazło ponad 850 CubeSatów. Oczywiście nie wszystkie z nich dotarły do orbity ? niektóre z nich zostały utracone wraz z utratą rakiety.
Wiele z CubeSatów jest wciąż budowanych przez zespoły studenckie, jako projekt edukacyjny. Coraz częściej jednak ten format satelitów jest wybierany przez firmy oraz agencje kosmiczne. Niektóre z firm umieściły już na orbicie ponad setkę CubeSatów, m.in. służących obserwacji Ziemi.
Eksplozja rakiety Antares z misji Cygnus CRS Orb-3 ? 28 X 2014. Na pokładzie tej rakiety, wewnątrz pojazdu Cygnus znalazło się prawie 30 CubeSatów ? część z nich przetrwała tę eksplozję i została odzyskana / Credits ?  Elliot Severn/ Peter Greenwood / Zero-g News
Wśród tych CubeSatów są także dwa pochodzące z Polski. Są to PW-Sat i PW-Sat 2. PW-Sat ( czasem nieoficjalnie też określany jako ?PW-Sat pierwszy?) pierwszy polski satelita a zarazem pierwszy polski satelita studencki ? został umieszczony na orbicie 13 lutego 2012 roku. Ten satelita zszedł z orbity w październiku 2014 roku.
Z kolei PW-Sat 2 aktualnie przebywa na orbicie ? jego start nastąpił 3 grudnia 2018 roku. Podobnie jak pierwszy PW-Sat, satelita PW-Sat 2 będzie testował sposoby szybkiej deorbitacji. Do tego celu służyć będzie żagiel deorbitacyjny, rozłożony jeszcze przed końcem 2018 roku.
W ostatnich latach coraz częściej projektuje się CubeSaty, które operują poza niską orbitą okołoziemską (LEO). Świetnym przykładem są dwa CubeSaty MarCO, które wsparły proces lądowania marsjańskiej misji InSight. W przyszłości z pewnością kolejne zminiaturyzowane satelity standardu CubeSat będą wysyłane w ?głęboki kosmos?.
Wraz z rosnącą liczbą CubeSatów rosną nowego typu problemy. Niewątpliwie jednym z nich jest rosnące zagrożenie ?kosmicznych śmieci?. Innym ? dość nieoczekiwanym ? jest problem logistyczny ? co się stanie, gdy CubeSat nie zdąży z przygotowaniami na swój start?
(N, PFA, PW-Sat)
https://kosmonauta.net/2019/01/tysiac-cubesatow/

Tysiąc CubeSatów.jpg

Tysiąc CubeSatów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska misja Chang'e-4 ląduje na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca
2019-01-02
Państwo Środka zorganizowało pierwszą w historii ludzkości misję badawczą, która pozwoli nam odkryć tajemnice powierzchni niewidocznej z Ziemi strony tarczy Księżyca. Miejmy nadzieję, że Chiny ujawnią światu te informacje.
Chińska Agencja Komsiczna (CNSA) poinformowała, że lądownik znalazł się już na odpowiedniej orbicie, ponad wyznaczonym obszarem badawczym, więc najważniejsza część misji, czyli lądowanie urządzenia, na pokładzie którego znajduje się łazik, następi w ciągu najbliższych 2 dni. Cieszą wieści, że plany Chińczyków realizowane są pomyślnie, a urządzenia są w świetnym stanie.
Przypomnijmy, że start misji miał miejsce 7 grudnia, po 19:00 czasu polskiego, z kosmodromu Xichang. Na pokładzie rakiety CZ-3B znalazł się lądownik i łazik księżycowy Chang'e 4. Wszystkie urządzenia będą komunikowały się z centrum obsługi misji poprzez satelitę Chang?e 4R (Queqiao).
Znalazł się on na orbicie Srebrnego Globu w maju bieżącego roku. Nazwa satelity Queqiao pochodzi z chińskiej legendy, w której stado srok raz na rok tworzy most wzdłuż Drogi Mlecznej. Pozwala on spotkać się kochankom, Pasterzowi oraz Tkaczce.
Satelita komunikacyjny znajduje się w punkcie libracyjnym L2 układu Ziemia-Księżyc. Pozwoli to na bezustanną komunikację w obu stronach. Urządzenie waży 425 kilogramów, zostało wyposażone w antenę o szerokości 4,2 metra, zbudowane przez China Academy of Space Technology (CAST) i ma posłużyć do komunikacji z robotami przez ok. 5 lat.
Chang?e 4 będzie pierwszą w historii misją, która wyląduje i wykona badania po niewidocznej stronie Srebrnego Globu. Lądownik i łazik wylądują w kraterze Von Karmana. Znajduje się on w basenie Biegun Południowy Aitken. Ma on średnicę 2500 kilometrów, powstał około 3,9 miliarda lat temu i jest jednym z największych, ale i najstarszych kraterów w Układzie Słonecznym.
Zadaniem lądownika będzie wzniecenie z powierzchni pyłu potrzebnego do przeprowadzenia analiz jego składu. Na pokładzie lądownika Chang'e 4 znajduje się małe laboratorium chemiczne. W trakcie misji zostaną też przeprowadzone badania związane z produkcją żywności na potrzeby funkcjonowania baz na Księżycu.
Na pokładzie lądownika znajdują się specjalnie przygotowane sadzonki ziemniaków i jaja jedwabników. Jedwabniki mają produkować dwutlenek węgla, a rośliny życiodajny tlen. Razem mają one tworząc prosty ekosystem. W kapsule o rozmiarach 18 na 16 centymetrów mają panować idealne warunki z pomocą odpowiedniego ciśnienia, oświetlenia i wody.
Ziemniaki są najlepszym rozwiązaniem dla rozwijającej się kolonii na Księżycu lub Marsie. Rośliny te bowiem posiadają największą wydajność kaloryczną w stosunku do rozmiaru gruntu, na jakim są uprawiane. Jest to ważne z punktu widzenia ograniczonego miejsca na hodowlę roślin. Trzymajmy więc kciuki za eksperyment Chińczyków, bo jeśli im się powiedzie, będzie to oznaczało, że zapewnienie pożywienia kolonizatorom Księżyca i Marsa, stanie się o wiele łatwiejszym zadaniem, niż nam się do tej pory wydawało.
Tymczasem rolą łazika będzie dokładniejsze zbadanie gruntu Srebrnego Globu i przeprowadzenie analiz promieniowania kosmicznego docierającego do powierzchni. Robot wykona tysiące zdjęć, na podstawie których naukowcy będą mogli lepiej zaplanować misje załogowe.
Chang'e 4 utoruje też drogę do przeprowadzenia misji Chang?e 5. Jej celem będzie wysłanie sondy na Srebrny Glob pobranie ok. dwóch kilogramów próbek z powierzchni Księżyca i powrócenie z nimi na Ziemię. Jeśli chodzi o pierwszą misję załogową, to ma to być połowa lat 20. Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna planuje też budowę pierwszej bazy na obszarach południowego bieguna Srebrnego Globu. Ma ona powstać ok roku 2030.
Źródło: GeekWeek.pl/CNSA / Fot. CNSA
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-02/chinska-misja-change-4-laduje-na-niewidocznej-z-ziemi-stronie-ksiezyca/

Chińska misja Chang'e-4 ląduje na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juno fotografuje erupcje wulkaniczne na powierzchni Io
2019-01-02.
Podczas siedemnastego z kolei bliskiego przelotu sondy Juno w pobliżu Jowisza, kamery zainstalowane na jej pokładzie wykonały zdjęcie przedstawiające erupcję wulkaniczną na powierzchni Io, jednego z czterech galileuszowych księżyców planety. 21 grudnia 2018 roku, cztery kamery sondy Juno wykonywały zdjęcia Io, najaktywniejszego wulkanicznie obiektu Układu Słonecznego, Kamery JunoCam, Stellar Reerence Unit (SRU), Jovian Infrared Auroral Mapper (JIRAM) oraz Ultraviolet Imaging Spectrograph (UVS) obserwowały Io przez ponad godziną, dostarczając badaczom okazji do obserwowania obszarów biegunowych księżyca, oraz zarejestrowania dowodów aktywnej erupcji.
?Wiedzieliśmy, że możemy spodziewać się zupełnie nowych informacji organizując kampanie obserwacji biegunów Io w wielu zakresach promieniowania, ale nikt z nas nie spodziewał się, że będziemy mieli szczęście zobaczyć aktywną erupcję wulkaniczną z powierzchni księżyca? mówi Scott Bolton, główny badacz misji Juno. ?Wyraźne dojrzenie erupcji jest dla nas naprawdę fantastycznym prezentem noworocznym?.
JunoCam wykonała pierwsze zdjęcia 21 grudnia o godzinie 12:00, 12:15 i 12:20 UTC, zanim Io weszła w cień Jowisza. Zdjęcia te przedstawiają księżyc w połowie oświetlony z jasną plamą widoczną tuż za terminatorem, linią oddzielającą dzień od nocy.
?Powierzchnia znajduje się już w cieniu, ale wysokość erupcji pozwala jej odbić część promieniowania słonecznego, tak samo jak szczyty gór czy chmur na Ziemi wciąż są podświetlone przez Słońce, które na powierzchni już zaszło? tłumaczy Candice Hansen-Koharcheck z Planetary Science Institute.
O godzinie 12:40 UTC, po tym jak Io przeszedł w ciemność całkowitego zaćmienia, za Jowisza, światło słoneczne odbijające się od pobliskiego księżyca Europa pomogło oświetlić Io i jej wulkan. Zdjęcia wykonane za pomocą SRU opublikowane przez SwRI przedstawiają Io delikatnie oświetlonego światłem odbitym od Europy. Najjaśniejszy punkt Io na tym zdjęciu to sygnatura penetrującego promieniowania przypominająca o roli tego księżyca w zasilaniu pasów radiacyjnych Jowisza, podczas gdy inne punktu to poświata aktywności kilku wulkanów na powierzchni. ?Jako kamera przeznaczona do śledzenia gwiazd, SRU może obserwować Io tylko w bardzo zaciemnionych warunkach. 21 grudnia dał nam unikalną okazję do obserwowania aktywności wulkanicznej na Io przy wykorzystaniu Europy jako słabo świecącej żarówki? mówi Heidi Becker z JPL.
Rejestrując promieniowanie cieplne na długich falach, kamera JIRAM wykrywa gorące plamy zarówno w świetle dziennym jak i w nocy.
?Choć księżyce Jowisza nie są głównymi celami obserwacji JIRAM, za każdym razem kiedy przelatujemy wystarczająco blisko któregoś księżyca, korzystamy z okazji, aby wykonać dodatkowe obserwacje? mówi Alberto Adriani, badacz z włoskiego National Institute of Astrophysics. ?Instrument ten jest wrażliwy na fale podczerwone, które są wprost idealne do badania wulkanizmu na Io. To jedno z najlepszych zdjęć Io wykonanych jak dotąd za pomocą instrumentu JIRAM?.
Najnowsze zdjęcia mogą dostarczyć nam nowych informacji o oddziaływaniach między gazowym olbrzymem, a jego pięcioma księżycami, które mogą odpowiadać za takie zjawiska jak aktywność wulkaniczna na Io, czy mroźne atmosfery księżyca w trakcie zaćmienia ? dodaje Bolton. Niedawno JIRAM wykonał dokumentację aktywności wulkanicznej Io przed i po zaćmieniu. Wulkany na Io zostały odkryte przez sondę Voyager w 1979 roku. Interakcje grawitacyjne z Jowiszem napędzają wulkany tego księżyca, które wyrzucają pióropusze gazu SO2 i wytwarzają rozległe, bazaltowe pola lawowe na powierzchni.
Najnowsze zdjęcia Io zostały wykonane w okolicach połowy misji sondy Juno, która będzie mapowała Jowisza do lipca 2021 roku. Wyniesiona w przestrzeń kosmiczną w 2011 roku sonda Juno dotarła do Jowisza w 2016 roku. Sonda okrąża gazowego olbrzyma w czasie 53 dni badając jego zorze, atmosferę i magnetosferę.
Źródło: SwRI
https://www.pulskosmosu.pl/2019/01/02/sonda-juno-fotografuje-erupcje-wulkaniczne-na-powierzchni-io/

Sonda Juno fotografuje erupcje wulkaniczne na powierzchni Io.jpg

Sonda Juno fotografuje erupcje wulkaniczne na powierzchni Io2.jpg

Sonda Juno fotografuje erupcje wulkaniczne na powierzchni Io3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deep Space Industries zakupiona przez Bradford Space
2019-01-02. Michał Moroz
Deep Space Industries, jedna z dwóch najbardziej znanych firm z sektora górnictwa kosmicznego, została zakupiona przez Bradford Space, amerykańskiego producenta komponentów satelitarnych.
Deep Space Industries (DSI) to druga po Planetary Resources najbardziej znana firma próbująca stawiać pierwsze kroki w sektorze górnictwa kosmicznego. Firma zamierzała w przyszłości wydobywać zasoby (takie jak wodę lub metale rzadkie) znajdujące się w małych ciałach Układu Słonecznego. Wykupienie DSI przez amerykańską firmę jest sygnałem na duże trudności w raczkującym sektorze górnictwa kosmicznego.
Mimo inwestycji od rządu Luksemburga a także utworzenia spółki-córki na Łotwie, na początku 2017 roku z DSI odszedł Daniel Faber, prezes i twarz spółki. Obecnie założył on start-up planujący budowę orbitalnych zbiorników paliwowych. Od tego czasu o Deep Space Industries nie było już tak głośno, jak parę lat wcześniej.
Bradford Space to amerykańska spółka założona w 1984 roku z oddziałami w Szwecji i Holandii. Firma buduje komponenty dla różnych misji, zwłaszcza skupiając się na systemach napędowych dla satelitów. Ponad 100 instrumentów spółki znalazło się już na orbicie. Dla Bradford Space interesujące może być doświadczenie DSI w projektowaniu silników zasilanych parą wodną. Spółka rozwijała system, który napędzany miał być lodem zebranym z planetoid.
W 2018 roku bliska bankructwa Planetary Resources została wykupiona przez firmę ConsenSys prowadzącą działalność na rynku kryptowalut. Mimo licznych inwestycji (zwłaszcza Luksemburga) w sektor górnictwa kosmicznego, sprawdza się prognoza wielu analityków, że branża ta stanie się opłacalna dopiero za dwie lub trzy dekady. Do tego czasu powstanie i upadnie nawet kilka pokoleń spółek z tego sektora.
Za to dla Luksemburga nie są to pierwsze ?ryzykowne? inwestycje w technologie kosmiczne. Trzydzieści lat temu ten kraj mocno zabiegał o powstający wówczas rynek telekomunikacji satelitarnej. W ten sposób powstał między innymi notowany na giełdzie SES, największy dzisiaj operator satelitów komunikacyjnych na świecie.
(SpaceNews)
https://kosmonauta.net/2019/01/deep-space-industries-zakupiona-przez-bradford-space/

Deep Space Industries zakupiona przez Bradford Space.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urania

W numerze m.in.:
?    Tańczące galaktyki
?    Jasna kometa na niebie
?    Czy jest możliwe polskie SpaceX?
?    Wywiad z Robertem Zubrinem
?    Komiks: Przygody małej Uranii
?    Zazdrość i astronomia
?    Infografika na 100 lat polskiej astronomii
?    Niebo nad Polską i ciekawe obiekty
Zamów ten numer
lub
zamów wersję cyfrową
?    

Słowo wstępne do numeru


Artykuły
Tańczące galaktyki. Oddziaływania w Grupie Lokalnej, Marcin Semczuk
Naszym miejscem we Wszechświecie jest Droga Mleczna znajdująca się w Grupie Lokalnej wraz z Galaktyką Andromedy i kilkudziesięcioma mniejszymi skupiskami gwiazd. Poznanie oddziaływań między nimi nie jest łatwe i kryje sporo tajemnic. Nie wiemy nawet, czy Grupa Lokalna jest trwałym, czy tylko przypadkowym skupiskiem galaktyk!
Zazdrość i astronomia. Koestler, Orwell i Kopernik, Józef Gawłowicz
Esej stanowi piękne uzupełnienie i jednocześnie domknięcie zamieszczonych w numerze 3/2018 ?Uranii-Postępów Astronomii? esejów kapitana Pozarzyckiego i profesora Szczerby. Dzięki nim możemy zobaczyć Kopernika nie tyle jako pomnikową postać, ale jako kogoś, kto uosabiając na swój sposób całą złożoność pionierskiej działalności naukowej, potrafił wzbudzić całkiem nienaukowe namiętności.
 
Przeczytane w Nature i Science
Wielkie G, Jerzy Kuczyński
Stałe fizyczne to takie wielkości fizyczne, które są uniwersalne i mają wartość niezmienną w czasie (a przynajmniej tak zakładamy). Jedną z fundamentalnych stałych fizycznych jest stała grawitacji, oznaczana literą G. Okazuje się jednak, że jej pomiary nastręczają problemów, a wyniki nie są na tyle dokładne, jak byśmy sobie wyobrażali.
 
Dawno temu w Uranii
?    Przeniesienie obserwatorium
?    Gromady  mgławic
?    Kometa Gale'a 1927 VI
?    Poco nam nauka astronomii w szkole?
 
Kronika
sierpień 2018 - wrzesień 2018
 
Konkursy
KosmosSzkoła z PAK - wyniki konkursu
ESO Astronomy Camp 2018 - wyniki konkursu
 
Czytelnicy obserwują
Solary(i)grafia
 
Astrofotografia amatorska
Analema
 
Wywiady
Robert Zubrin - W Polsce może powstać  drugie SpaceX
 
100 lat Uranii
Postępy Astronomii z lat 1991-1997
 
Ciekawe strony internetowe
I znowu te piski i szumy...
 
Rozkładówka
100 lat polskiej astronomii i badań kosmosu
 
Mała Urania
4.  Gwiazdka Betlejemska
 
W skrócie
?    Sonda InSight wylądowała na powierzchni Marsa
?    Pierwszy lot rakiety Bigos 4
?    Uczniowie z Grudziądza odkryli 31 planetoid
?    Superziemia odkryta wokół Gwiazdy Barnarda
?    Zdjęcie efektów zderzania się wiatrów od masywnych gwiazd
?    Sonda Mars Express dostrzegła dziwną chmurę na Marsie
?    SatRevolution tworzy pierwszą polską konstelację satelitów ScopeSat
?    Symulacje klimatyczne dla wszystkich siedmiu planet TRAPPIST-1
?    Portal internetowy Sat4envi dostępny od 2020 r.
 
Astropodróże
Wzgórze nad Tamizą. Na początku czasu i przestrzeni
 
Cyrqlarz No 230
Współczesne obserwacje wizualne część 1
 
Komeciarz
Jasna kometa nad Polską. Kometa 46P/Wirtanen widoczna gołym okiem!
 
Biblioteka Uranii
Początki (prawie) wszystkiego
 
Kalendarz astronomiczny
Niebo nad Polską w styczniu i lutym 2019
Spójrz w niebo: Z zimowo-wiosennego pogranicza
 
Astronomia i muzyka
Lidzbark, jazz i gwiazdy

Konkurs na fotki z Uranią
Ciekawe czy pod choinkę przyniesie mi nowy numer?
 
Obserwator Słońca
Obserwacje Słońca też mogą być ciekawe

Raport nr 9/2018

Raport nr 10/2018
Natura Słońca (cz. 1)
 
Inne materiały
Spis treści rocznika 2018
IAU100 - przyłącz się!
Poczta
Zaproszenia, odczyty, wykłady, wydarzenia
Relaks z Uranią - krzyżówka
Astrożarty Jacka D.
https://www.urania.edu.pl/urania/urania-nr-6-2018.html

Urania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 NASA publikuje zdjęcie planetoidy Ultima Thule... Jak bałwanek

2019-01-02
 
NASA odkrywa przed nami tajemnice kolejnego ciała niebieskiego Układu Słonecznego. Dzień po historycznym przelocie sondy New Horizons obok planetoidy Ultima Thule, agencja opublikowała pierwsze dokładniejsze zdjęcie tajemniczego do tej pory obiektu, najdalszego jaki udało się kiedykolwiek próbnikowi z Ziemi odwiedzić. Badania kosmicznej skały, krążącej w obszarze tak zwanego Pasa Kuipera, około 6,5 miliarda kilometrów od Słońca, pomogą lepiej zrozumieć początki Układu Słonecznego. To z takich "okruchów" powstawały kiedyś planety i księżyce. Pierwsze zdjęcie pokazuje, że Ultima Thule składa się z dwóch połączonych ze sobą części i przypomina... bałwanka. Tyle, że ten bałwanek jest czerwonawy.

 
Dostępne do wczoraj zdjęcia, wykonane jeszcze przed przelotem pokazywały, że Ultima Thule może przypominać orzeszek ziemny albo kręgiel i jej długość jest prawdopodobnie dwukrotnie większa niż szerokość. To potwierdzało wyniki obserwacji prowadzonych z pomocą teleskopów z Ziemi, które wskazywały, że przechodząc przed jedną z gwiazd rzuca właśnie taki cień.
Nie można było też wykluczyć, że planeta składa się z dwóch wirujących obok siebie części. Prawda okazała się łączyć te dwie hipotezy. To faktycznie dwie kule, które już się zetknęły i połączyły. W związku z tym przypominają nie kręgiel czy orzeszka ziemnego, ale bałwanka.
Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej naukowcy NASA poinformowali, że do tej chwili sonda New Horizons przesłała około procenta zebranych w czasie przelotu danych. Wynika z nich, że Ultima Thule ma czerwonawą barwę, a brzuszek bałwanka (Ultima) ma masę około dwukrotnie większą niż główka (Thule). Obie części nie noszą śladów zderzenia, co wskazuje, że zetknęły się ze sobą łagodnie. To pokazuje, że są skutkiem najbardziej pierwotnego procesu zbijania się okruchów skalnych w większe struktury, prowadzące w końcu do pojawienia się planet i księżyców.
Astronomowie liczyli na to, że planetoida pokaże najwcześniejsze etapy powstawania Układu Słonecznego. Wygląda na to, że Ultima Thule spełnia ich oczekiwania lepiej, niż mogli się spodziewać.
Opracowanie:
Grzegorz Jasiński,
Magdalena Partyła


 https://www.rmf24.pl/nauka/news-nasa-publikuje-zdjecie-planetoidy-ultima-thule-jak-balwanek,nId,2762506

NASA publikuje zdjęcie planetoidy Ultima Thule... Jak bałwanek.jpg

NASA publikuje zdjęcie planetoidy Ultima Thule... Jak bałwanek2.jpg

NASA publikuje zdjęcie planetoidy Ultima Thule... Jak bałwanek3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak małego obiektu nie okrążała jeszcze żadna sonda

2019-01-02
Nieco w cieniu sukcesu sondy New Horizons, która w Nowy Rok przeleciała obok planetoidy Ultima Thule, najdalszego kosmicznego obiektu, który doczekał się wizyty próbnika z Ziemi, NASA dokonała przełomowego manewru także wokół zupełnie innej planetoidy. Dzięki niemu, w sylwestrowy wieczór sonda OSIRIS-REx weszła na orbitę planetoidy Bennu o średnicy zaledwie około 500 metrów. To najmniejsze do tej pory ciało niebieskie, wokół którego krąży pojazd zbudowany przez człowieka.

 
W przypadku tak niewielkich obiektów, obdarzonych bardzo małą grawitacją, problemem jest samo utrzymanie się na orbicie, sonda musi poruszać się wolno i bardzo blisko planetoidy. OSIRIS-REx krąży w odległości zaledwie około 1750 metrów od środka masy Bennu, na pełen obieg orbity potrzebuje aż 62 godzin. Dotychczasową rekordzistką w tej dziedzinie była sonda Rosetta, która krążyłą około 7 kilometrów od środka masy jądra komety 67P/Czuriumow-Gerasimenko.
Zbudowana za 800 milionów dolarów sonda OSIRIS-REx, której nazwa jest skrótem od "Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification, Security-Regolith Explorer" wyruszyła w podróż z Ziemi we wrześniu 2016 roku. 3 grudnia 2018 roku oficjalnie zbliżyła się do Bennu i rozpoczęła wspólną podróż. Jej zadaniem są badania planetoidy, które mają pomóc zrozumieć początki Układu Słonecznego i ocenić szanse, że podobne, bogate w węgiel kosmiczne skały mogły przynieść na Ziemię wodę i substancje organiczne, przyczyniając się do powstania życia. Prócz serii obserwacji na odległość, prowadzonych z pomocą szeregu instrumentów, w połowie 2020 roku OSIRIS-REx pobierze z Bennu próbkę gruntu, którą potem, we wrześniu 2023 roku, dostarczy na Ziemię.
NASA podkreśla, że efektywna praca w pobliżu planetoidy Bennu, znajdującej się obecnie około 110 milionów kilometrów od Ziemi, jest możliwa dzięki bardzo precyzyjnie przeprowadzonym symulacjom komputerowym, uwzględniającym różne możliwe warunki. Minimalna siła grawitacji umożliwia sondzie OSIRIS-REx przemieszczanie się w pobliżu obiektu swoich badań po różnych trajektoriach, orbita kołowa jest jedną z najtrudniejszych do utrzymania. Od 3 grudnia przeprowadzono już pierwszą serię obserwacji, które pozwoliły miedzy innymi wykryć na Bennu pozostałości wody, pokazać też na jej powierzchni zaskakująco duże bloki skalne, teraz przyszła pora na nowy, orbitalny etap, który po serii odpaleń silników udało się rozpocząć.

Naszemu zespołowi udało się osiągnąć kolejny sukces i przeprowadzić manewr wejścia na orbitę perfekcyjnie - mówi szef ekipy badawczej OSIRIS-REx Dante Lauretta z University of Arizona w Tucson. Faza nawigacyjna dobiega końca, możemy się teraz skoncentrować na badaniach naukowych i poszukiwaniu najlepszego miejsca do pobrania próbki - dodaje. Choć w tej chwili sonda jest na stabilnej orbicie, siła grawitacji jest tak mała, że nawet drobne zakłócenia, związane z promieniowaniem słonecznym, czy oddziaływaniem termicznym powierzchni Bennu, mogą lot sondy zakłócić. Dlatego kierownictwo misji zapowiada manewry korygujące, ujawnia też, że w razie poważniejszych zaburzeń OSIRIS-REx ma zdalnie oddalić się na bezpieczną odległość. Ta orbitalna część misji potrwa do połowy lutego, potem sonda przejdzie do kolejnego etapu przelotów i obserwacji z większej odległości.

 
Badania Bennu mają dla astronomów nie tylko czysto naukowe znaczenie. Wiadomo, że planetoida w latach 2054, 2060, 2080 i 2135 będzie przelatywać w pobliżu Ziemi w bezpiecznej odległości. Obliczenia, co będzie potem, nie są już jednak tak precyzyjne. Obecnie szacuje się, że ryzyko zderzenia w latach 2175-2196 wynosi zaledwie 1:2700, dokładniejsze poznanie jej struktury i trajektorii ma znaczenie dla upewnienia się, że w żadnym przypadku nam nie zagrozi.
(az)
Grzegorz Jasiński


https://www.rmf24.pl/nauka/news-tak-malego-obiektu-nie-okrazala-jeszcze-zadna-sonda,nId,2762138

Tak małego obiektu nie okrążała jeszcze żadna sonda.jpg

Tak małego obiektu nie okrążała jeszcze żadna sonda2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Gaia odkrywa nową galaktykę w pobliżu Drogi Mlecznej
2019-01-02.
Redakcja AstroNETu
Naukowcy analizujący dane zebrane przez sondę kosmiczną Gaia odkryli nieznaną wcześniej galaktykę karłowatą czającą się tuż obok Drogi Mlecznej. Jest to rój gwiazd o bardzo niskiej gęstości. Antlia 2, nieoficjalnie nazywana galaktyką ?zjawą?, jest rozmiarów 1/3 naszej galaktyki.
Nasuwa się pytanie: jakim sposobem dopiero teraz się o niej dowiadujemy? Galaktyka ta jest 10 000 razy bledsza niż Wielki Obłok Magellana i ukryta za dyskiem Drogi Mlecznej. Mogła być znaleziona tylko dzięki użyciu bardzo precyzyjnych przyrządów sondy. Ze względu na swoją jasność stanowi ona dla astronomów zagadkę ? podobny stosunek blasku do rozmiarów nigdy wcześniej nie został zaobserwowany.
?To galaktyka zjawa? ? mówi Gabriel Torrealba, główny autor pracy opisującej odkrycie. ?Obiekty tak rozproszone, jak Antlia 2 po prostu nigdy wcześniej nie były zaobserwowane. Nasze odkrycie było możliwe tylko dzięki wysokiej jakości danych zebranych przez sondę Gaia?.
Gaja zebrała dane z milionów gwiazd w całej Drodze Mlecznej. Naukowcy wykorzystali te obserwacje do wyszukania starych, zawierających małą ilość metalu obiektów tego typu zazwyczaj znajdujących się w galaktykach karłowatych.
Zespół potwierdził odkrycie Antlia 2 po przeanalizowaniu widm ukazujących ruch gwiazd. Dane pokazują też, że galaktyka karłowata pozostaje w odległości około 130 000 lat świetlnych od Drogi Mlecznej.
Najprostszym wyjaśnieniem, dlaczego Ant 2 ma tak małą masę, jest fakt, że jest ona rozpraszana przez galaktyczne pływy Drogi Mlecznej. Jednak niewyjaśniony pozostaje gigantyczny rozmiar obiektu. Zazwyczaj, gdy galaktyki tracą masę na skutek pływów naszej galaktyki, kurczą się, a nie rozrastają.
Antlia 2 różni się od pozostałych 60 satelitów Drogi Mlecznej. Badacze zastanawiają się, czy ten obiekt nie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, a nasza galaktyka nie jest otoczona przez dużą ilość prawie niewidzialnych karłów podobnych do niej.
Artykuł napisała Adela Żelachowska.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/01/02/sonda-gaia-odkrywa-nowa-galaktyke-w-poblizu-drogi-mlecznej/

Sonda Gaia odkrywa nową galaktykę w pobliżu Drogi Mlecznej.jpg

Sonda Gaia odkrywa nową galaktykę w pobliżu Drogi Mlecznej2.jpg

Sonda Gaia odkrywa nową galaktykę w pobliżu Drogi Mlecznej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński pojazd wylądował na niewidocznej z Ziemi półkuli Księżyca

2019-01-03.
 
Chiński pojazd kosmiczny Czang'e 4 wylądował w czwartek na niewidocznej z Ziemi półkuli Księżyca - poinformowała Telewizja Centralna Chin. Jest to pierwsze lądowanie pojazdu wysłanego z Ziemi na tej półkuli.

Według telewizji sonda Chang'e 4, połączenie lądownika i łazika, wylądowała o godz. 10.26 czasu lokalnego (godz. 3.26 w Polsce).

Pojazd wystartował do lotu na Księżyc 8 grudnia z kosmodromu Xichang w południowo-zachodnich Chinach i został tam wyniesiony przez rakietę Długi Marsz 3B.

Niewidoczna z Ziemi półkula Księżyca, w odróżnieniu od tej widocznej stale z Ziemi, jest praktycznie niezbadana.

 Sonda zbada powierzchnię naturalnego satelity Ziemi - jego strukturę i skład mineralny; przeprowadzi też testy radioastronomiczne. Niewidoczna strona Księżyca wolna jest bowiem od ludzkich zakłóceń radiowych, szumu radiowego powodowanego przez zorze polarne oraz całej jonosfery Niebieskiej Planety. Według chińskiej agencji prasowej Xinhua łazik może mieć na pokładzie nasiona i jajka jedwabników.

Agencja Associated Press zwraca uwagę, że pionierskie lądowanie Chang'e 4 pokazuje rosnące ambicje Chin jako potęgi kosmicznej. W 2013 roku Chang'e 3 był pierwszym statkiem kosmicznym, który wylądował na Księżycu od czasu ostatniej radzieckiej sondy kosmicznej Łuna 24, wystrzelonej w 1976 roku w ramach programu Łuna (Księżyc).

Chiny starają się doścignąć USA i Rosję w wyścigu kosmicznym, by do 2030 roku stać się światową potęgą w tej dziedzinie. W roku 2019 mają rozpocząć się prace nad załogową chińską stacją kosmiczną.

Program badawczy Chang'e bierze swoją nazwę od chińskiej bogini Księżyca. Pięć lat temu Państwo Środka przeprowadziło misję księżycową z użyciem łazika Yutu (chiń. Jadeitowy Królik). Na start w 2019 roku przygotowywana jest już sonda Chang'e 5, która po raz pierwszy od 1976 roku powróci na Ziemię z próbkami jej naturalnego satelity.

 
Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA) ma też rozważać przeprowadzenie badawczej misji załogowej na Księżyc oraz wysłanie łazika na Marsa po 2020 roku.

Niewidoczna strona Księżyca (dawn. ciemna strona Księżyca) nazywana jest tak ze względu na trudności w jej obserwacji, a nie brak światła. Przez synchroniczną rotację naturalnego satelity z Ziemią półkula ta pozostaje względnie niezbadana przez astronomów. Jej powierzchnia ma mieć także inną strukturę niż znana naukowcom strona.

Geolog Harrison Schmidt - członek amerykańskiej misji Apollo 17 z 1972 roku i ostatni człowiek, który postawił stopę na powierzchni Księżyca - zabiegał, by jego misja wylądowała na jego odwrotnej stronie, ale NASA ostatecznie zdecydowała się na lądowanie na widocznej stronie satelity. Jedną z trudności związanych z lądowaniem na odwrotnej stronie Księżyca jest utrudniona łączność z Ziemią.

Pierwsza chińska misja kosmiczna z ludzką załogą odbyła się w 2003 roku. Państwo wysłało astronautów w kosmos jako trzeci kraj na świecie (po USA i ZSRR). Chiny posiadają dwie stacje kosmiczne na orbicie, z czego druga ma być gotowa do pracy w 2022 roku. ChRL nie korzysta z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) ze względu na zakazy prawne ze strony USA.

Opracowanie:
Nicole Makarewicz


PAP

https://www.rmf24.pl/nauka/news-chinski-pojazd-wyladowal-na-niewidocznej-z-ziemi-polkuli-ksi,nId,2763873

 

Chiński pojazd wylądował na niewidocznej z Ziemi półkuli Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

03.01.2019 Ziemia znajduje się dziś najbliżej Słońca (Peryhelium)
2019-01-03
W czwartek 3 stycznia 2018 roku o godzinie 07:20 (czasu polskiego) Ziemia znalazła się najbliżej Słońca. Dystans jaki dzieli dziś oba obiekty wynosi 147,1 mln km. Średnia odległość naszej planety od Słońca wynosi natomiast 149,6 mln km. Zbliżenie nie będzie miało jednak żadnego wpływu na temperaturę panującą na naszej planecie. Podobnie zresztą jak w lipcu podczas oddalenia (Aphelium).
Co roku zimą Ziemia zbliża się do Słońca na rekordowo niewielką odległość. Zmniejszony dystans nie jest jednak dla przeciętnego mieszkańca naszej planety do zauważenia. W przypadku zbliżenia dystans między Ziemią a Słońcem wynosi wspomniane 147,1 mln km. Najdalej, bo aż 152,1 mln km. od siebie obiekty znajdą na początku lipca. Różnica między tymi skrajnymi odległościami wynosi więc aż 5 mln km. Od średniej odległości rzecz jasna 2,5 mln km.

Zobacz też:

- Sprawdź aktualne zachmurzenie
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2019 roku
- Maksimum meteorów z roju Kwadrantydów 2019 - Noc z 3/4 stycznia
Źródło: astronomia24.com
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=867

03.01.2019 Ziemia znajduje się dziś najbliżej Słońca (Peryhelium).jpg

03.01.2019 Ziemia znajduje się dziś najbliżej Słońca (Peryhelium)2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd się wziął Różowy Księżyc? Poznaj daty i nazwy pełni w 2019 roku
2019-01-03
Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że Księżyc ma olbrzymi wpływ na naszą planetę, a więc też na nas samych. Niektórzy nie mogą zasnąć, gdy jego blask oświetla sypialnię. Warto więc sprawdzić, kiedy w tym roku możemy się spodziewać pełni Księżyca i zjawisk z nią związanych.
Pierwsza tegoroczna pełnia Księżyca będzie wyjątkowa, ponieważ dojdzie podczas niej do całkowitego zaćmienia. U nas będziemy je mogli podziwiać 21 stycznia o świcie, gdy Srebrny Glob będzie chylił się ku horyzontowi. To świetny czas, ponieważ właśnie wtedy tarcza Księżyca wydaje się dużo większa niż wysoko na niebie.
Podczas zaćmienia przybierze dodatkowo krwistą barwę, tworząc zapierający dech spektakl. Jeśli byliście świadkami zaćmienia z ubiegłorocznego lipca, to wiecie o co chodzi. W żadnym razie nie możecie przegapić tego fenomenu astronomicznego.
O ile tylko pogoda na to pozwoli, to warto wziąć ze sobą aparat i lornetkę i wybrać się na obserwacje w teren, gdzie horyzontu nie przysłonią nam zabudowania czy drzewa. Księżyc znajdzie się w pełni punktualnie 21 stycznia o godzinie 6:16, a więc 4 minuty po maksymalnej fazie zaćmienia całkowitego.
Styczniowa pełnia nazywana jest Pełnią Wilczego Księżyca. Dawniej, gdy w styczniu panowały siarczyste mrozy i duże śniegi, watahy wilków, których populacja była dużo większa niż w czasach dzisiejszych, zakradały się do wiosek w poszukiwaniu pożywienia.
Po raz drugi w tym roku Księżyc wejdzie w pełnię 19 lutego o godzinie 16:54. W ubiegłym roku w lutym pełni w ogóle nie było, pierwszy raz od 19 lat, ponieważ wypadła ona dwukrotnie w styczniu. Tym razem mamy szansę podziwiać Pełnię Śnieżnego Księżyca w całej swej krasie.
Takiej jego nazwy, a nie innej, tłumaczyć chyba nie trzeba. Po prostu luty bywa miesiącem śnieżnym, a skoro zimny Księżyc mamy w grudniu, to w lutym przychodzi czas na jego śnieżną odmianę.
Pierwsza wiosenna pełnia Księżyca będzie miała miejsce 21 marca o godzinie 2:43. Nosić ona będzie nazwę Pełni Ślimaczego Księżyca, co ma związek z wylęganiem się w tym okresie tych bezkręgowców.
Tymczasem 19 kwietnia o godzinie 13:12 nastąpi Pełnia Różowego Księżyca. Tarcza naszego naturalnego satelity nie zmieni barwy. Nazwa ta wzięła się od koloru kwitnących roślin, a dokładniej floksu, zwanego płomykiem, który często porasta miejsca szczególnie ważne dla Indian z Ameryki Północnej.
Majowa pełnia, ostatnia tej wiosny, przypadnie 18 maja o godzinie 23:11 i będzie nosić nazwę Pełni Kwiatowego Księżyca, Mlecznego Księżyca i Kukurydzianego Księżyca.
Ostatnia wiosenna pełnia nastąpi 17 czerwca o godzinie 10:31. Nazywana jest ona Pełnią Truskawkowego Księżyca. Jak sama nazwa wskazuje to idealny czas na małe, czerwone oraz słodkie owoce.
W pierwszej letniej pełni Srebrny Glob znajdzie się 16 lipca o godzinie 23:38. Dojdzie podczas niej do drugiego w tym roku zaćmienia Księżyca, tym razem częściowego. Górna część księżycowej tarczy zatopi się w głównym cieniu Ziemi, co będzie miało miejsce o godzinie 23:30, a więc na 8 minut przed pełnią.
Lipcowa pełnia będzie nosić nazwę Pełni Burzliwego Księżyca. Miesiąc ten zazwyczaj najbardziej obfituje w błyskawice w ciągu całego roku. Czasem lipcowa pełnia określana jest też jako Pełnia Kozłów lub Pełnia Sianokosów.
15 sierpnia o godzinie 14:29 będziemy mieć Pełnię Księżyca Jesiotrów, co ma związek z okresem, w którym bardzo łatwo jest złowić ten gatunek ryby.
Wrześniowa pełnia będzie ostatnią letnią, ponieważ wystąpi jeszcze przed pierwszym dniem astronomicznej jesieni. Stanie się to 14 września o godzinie 6:33, a nosić będzie nazwę Pełni Księżyca Żniwiarzy. Przez kilka dni przed i po pełni Księżyc wschodzi bowiem tradycyjnie już wraz z zachodzącym Słońcem, co w dawnych czasach pozwalało kończyć zbieranie plonów przy księżycowym świetle.
Pierwsza jesienna pełnia nastąpi 13 października o godzinie 23:08 i będzie nosić nazwę Pełni Księżyca Myśliwych, gdyż wybierali się oni dawniej o świcie ze swymi czworonożnymi przyjaciółmi na łowy. Zanim nastał świt i wzeszło Słońce, ku zachodniemu horyzontowi skłaniał się olbrzymi Księżyc w pełni.
W przedostatniej pełnia w tym roku Księżyc znajdzie się 12 listopada o godzinie 14:34. Nazywana jest ona Pełnią Bobrzego Księżyca, ponieważ w tym okresie bobry przestają budować tamy i przygotowują się na nadejście zimy magazynując pożywienie na zimne i śnieżne tygodnie.
Ostatnia w tym roku pełnia nastąpi 12 grudnia o godzinie 6:12. Grudniowa pełnia zwana jest Pełnią Zimnego Księżyca, chociaż zdarza się, że również Pełnią Księżyca Długiej Nocy, gdyż wtedy noce są najdłuższe oraz najzimniejsze spośród całego roku.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-01-03/skad-sie-wzial-rozowy-ksiezyc-poznaj-daty-i-nazwy-pelni-w-2019-roku/

 

Skąd się wziął Różowy Księżyc Poznaj daty i nazwy pełni w 2019 roku.jpg

Skąd się wziął Różowy Księżyc Poznaj daty i nazwy pełni w 2019 roku2.jpg

Skąd się wziął Różowy Księżyc Poznaj daty i nazwy pełni w 2019 roku3.jpg

Skąd się wziął Różowy Księżyc Poznaj daty i nazwy pełni w 2019 roku4.jpg

Skąd się wziął Różowy Księżyc Poznaj daty i nazwy pełni w 2019 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zespół PW-Sat2 pokazał film poklatkowy z otwarcia żagla deorbitacyjnego
2019-01-03
Początkowo zakładano, że otwarcie żagla miało nastąpić w połowie stycznia, ale obsługa misji zdecydowała się przeprowadzić to zadanie szybciej, a to w obawie o bezpieczeństwo przebiegu całego tego przedsięwzięcia.
Otwarcie żagla deorbitacyjnego w mikrosatelicie PW-Sat2 odbyło się 29 grudnia 2018 roku o godzinie 10:54 czasu polskiego. Niedługo później operatorzy analizujący dane telemetryczne satelity otrzymali dane i oficjalnie potwierdzili pomyślny przebieg zadania. Teraz studenci opublikowali film poklatkowy na dowód, że jeden z najważniejszych punktów misji został zrealizowany.
W kolejnych tygodniach i miesiącach, naukowcy będą próbowali pozyskać z mikrosatelity jak najwięcej danych na temat przebiegu całego procesu deorbitacji. Będzie to realizowane na podstawie ogólnodostępnych danych radarowych z bazy NORAD, która pomaga namierzyć na orbicie obiekty tego typu. Polacy sprawdzą, czy opracowana przez nich technologia może być wykorzystana w przyszłości do ograniczenia problemu kosmicznych śmieci.
?Takie śledzenie będzie prowadzić przez kolejne kilka-kilkanaście miesięcy aż do momentu, kiedy obiekt PW-Sat2 zniknie z radarów, co będzie równoznaczne z całkowitym spaleniem się w górnych warstwach atmosfery. Przebieg obniżania się orbity i czas deorbitacji porównamy z wykonanymi wcześniej analizami. To pozwoli określić jaka była rzeczywista skuteczność takiego rozwiązania deorbitacji? - możemy przeczytać na blogu PW-Sat2.
Zespół PW-Sat2 z Politechniki Warszawskiej poinformował również, że udało się już przeprowadzić pomyślnie wszystkie zaplanowane eksperymenty, w których mogli uczestniczyć również radioamatorzy, zarówno z Polski, jak i całej Europy. Prezentowaliśmy Wam pierwsze w historii zdjęcia satelitarne, wykonane przez polskiego mikrosatelitę (zobaczcie tutaj).
W ostatnim czasie polskiemu urządzeniu poważnie zagroziły przelatujące w małej odległości kosmiczne śmieci. To właśnie ten problem chcą pomóc rozwiązać Polacy za pomocą opracowywanej przez siebie technologii. W związku z zagrożeniem, członkowie Studenckiego Koła Astronautycznego Politechniki Warszawskiej (SKA PW) postanowili przyspieszyć manewr deorbitacji.
PW-Sat2 to następca pierwszego polskiego satelity o nazwie PW-Sat. Celem drugiego satelity, zaprojektowanego przez członków Studenckiego Koła Astronautycznego Politechniki Warszawskiej (SKA PW), jest test technologii deorbitacji małych urządzeń i kosmicznych śmieci. Opracowana przez inżynierów technologia będzie skupiała się na użyciu kwadratowego żagla deorbitacyjnego o powierzchni 4m2, który zwinięty zmieścił się w objętości 220 ml (czyli ? całego satelity). Uderzające w niego cząsteczki wiatru słonecznego sprawią, że mikrosatelita drastyczne zacznie obniżać swoją orbitę, a w konsekwencji tego w końcu spali się w atmosferze Ziemi.
?Żagiel deorbitacyjny jest urządzeniem pozwalającym na skrócenie czasu przebywania satelity na orbicie. Struktura dotychczas zamknięta w zasobniku o średnicy ok. 8 cm została uwolniona. W ciągu ok. pół sekundy wysunęła się na odległość ok. 20 cm i rozwinęła do rozmiarów 2×2 m. Proces ten spowoduje drastyczne zwiększenie współczynnika oporu aerodynamicznego satelity, a tym samym będzie zmniejszać jego prędkość na orbicie. Z czasem satelita będzie znajdował się coraz niżej, aż w końcu spłonie w atmosferze Ziemi. Według naszych analiz powinno to nastąpić w ciągu 12 miesięcy. Satelita bez żagla deorbitacyjnego spędziłby na orbicie nawet 20 lat? - możemy przeczytać na blogu PW-Sat2.
Przypomnijmy, że urządzenie zbudowane przez członków Studenckiego Koła Astronautycznego Politechniki Warszawskiej (SKA PW) poleciało w kosmos na pokładzie rakiety Falcon-9 od SpaceX w ramach misji SpaceFlight SSO-A w dniu 3 grudnia. Oprócz naszego mikrosatelity PW-Sat 2, na orbitę zostały wysłanych 63 inne urządzenia, należące do 33 firm i instytucji. Start misji nastąpił z platformy startowej z bazy Vandenberg Airforce Base w Kalifornii.
PW-Sat 2 miał funkcjonować na orbicie synchronizowanej słonecznie, o wysokości około 575 kilometrów, przez ok. 2 miesiące. Teraz wiemy już, że ten czas mocno skróci się, ale pomimo tego faktu, wszystkie zaplanowane eksperymenty przebiegły pomyślnie, a to najważniejsze w tej misji.
Źródło: GeekWeek.pl/PW-Sat2 / Fot. PW-Sat2
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-03/zespol-pw-sat2-opublikowal-film-poklatkowy-z-otwarcia-zagla-deorbitacyjnego/

https://www.youtube.com/watch?v=9fbMzI9w4MM

Zespół PW-Sat2 pokazał film poklatkowy z otwarcia żagla deorbitacyjnego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpX-DM1 ? test na LC-39A
2019-01-03. Krzysztof Kanawka
Trzeciego stycznia doszło do ?suchego testu? rakiety Falcon 9 i kapsuły Dragon 2 do misji SpX-DM1.
Misja o oznaczeniu SpX-DM1 będzie pierwszym lotem orbitalnym kapsuły Dragon 2. Ten pojazd docelowo ma dowozić astronautów na niską orbitę okołoziemską (LEO), przede wszystkim w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Misja SpX-DM1 będzie bezzałogowa.
W tej chwili start misji SpX-DM1 jest planowany na koniec stycznia 2019, choć prawdopodobnie lot opóźni przynajmniej do lutego. W trakcie tej wyprawy kapsuła Dragon 2 dotrze do ISS. Czas trwania misji SpX-DM1 to około dwóch tygodni. Końcowym etapem tego lotu będzie pomyślne wodowanie kapsuły Dragon 2 u wybrzeży Kalifornii.
Trzeciego stycznia doszło do wyprowadzenia rakiety Falcon 9 i kapsuły Dragon 2 na wyrzutnię LC-39A. Jest to ?suchy test?, w trakcie którego następuje przećwiczenie i weryfikacja procedur przedstartowych. Przygotowania do tego wyprowadzenia rozpoczęły się na początku grudnia. W okresie świątecznym doszło do integracji kapsuły Dragon 2 z rakietą Falcon 9.
W tym teście rakieta nie zostanie wypełniona paliwem i utleniaczem. W dalszym terminie dojdzie do próbnego odpalenia silników pierwszego stopnia rakiety Falcon 9. Będzie to kolejny etap przygotowań do misji SpX-DM1.
Po misji SpX-DM1 firma SpaceX przeprowadzi test systemu ratunkowego w locie (starcie) kapsuły Dragon 2. Aktualnie test jest planowany na drugi kwartał 2019 roku. Następnie powinno dojść do misji SpX-DM2. Ta misja będzie już załogowa. Na pokładzie Dragona 2 w kierunku ISS wybierze się dwóch astronautów: Douglas Hurley i Bob Behnken. Powinna to być pierwsza amerykańska misja załogowa od czasu ostatniej wyprawy promu kosmicznego ? STS-135, która odbyła się w lipcu 2011.
Misja SpX-DM1 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NSF, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/01/spx-dm1-test-na-lc-39a/

SpX-DM1 ? test na LC-39A.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wykorzystaniu satelitów w Senacie (21.01.2019)
2019-01-03. Redakcja
Dwudziestego pierwszego stycznia w Senacie odbędzie się konferencja pod tytułem ?Możliwości wykorzystania technik satelitarnych przez administrację publiczną w Polsce?.
Głównym tematem konferencji będzie wykorzystanie danych obserwacji Ziemi przez administrację publiczną. Choć administracja publiczna, także w naszym kraju, od dekad jest świadoma możliwości korzyści płynących z danych satelitarnych, to dopiero od niedawna posiada dostęp do szerszego zakresu źródeł satelitarnych. W Europie częściowo ma to związek z uruchomieniem programu Copernicus.
Korzystanie z danych satelitarnych jest elementem digitalizacji administracji publicznej. W najbliższych latach można się spodziewać powszechniejszego korzystania z tego typu danych. Konferencja ?Możliwości wykorzystania technik satelitarnych przez administrację publiczną w Polsce?, która odbędzie się 21 stycznia 2019 roku w Senacie RP, ma za zadanie przybliżyć problematykę korzystania z danych obserwacji Ziemi przez krajową administrację publiczną.
Na konferencję zaproszono kilkunastu ważnych przedstawicieli polskiego środowiska kosmicznego. Wśród nich prezentację wygłosi dr inż Krzysztof Kanawka z firmy Blue Dot Solutions. Jego prezentacja będzie dotyczyć tendencji w wykorzystaniu danych satelitarnych w Europie.
Więcej informacji oraz agenda konferencji jest dostępnych pod tym linkiem (plik .pdf).
W związku z procedurami bezpieczeństwa obowiązującymi na terenie parlamentu organizatorzy konferencji proszą o potwierdzenie obecności do dnia 17 stycznia 2019 r. ([email protected], tel. 22 694 94 34) oraz o przybycie z ważnym dokumentem tożsamości i odbiór jednorazowych kart wstępu w Dziale Przepustek (bud. H) przy ul. Wiejskiej 4/6/8.
https://kosmonauta.net/2019/01/o-wykorzystaniu-satelitow-w-senacie-21-01-2019/

 

O wykorzystaniu satelitów w Senacie (21.01.2019).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spektakularny taniec z wrogiem
2019-01-03. Laura Meissner  
Skutkiem oddziaływania grawitacyjnego między dwoma składnikami układu podwójnego jest zwykle pełen elegancji taniec gwiazd. Układ R Aquarii jest jednak znacznie mniej spokojny, gdyż mniejsza z gwiazd nieustannie pochłania zewnętrzne powłoki swego towarzysza, czerwonego olbrzyma.
Wiele lat obserwacji i badań pozwoliło naukowcom wyjaśnić genezę gwiazdy podwójnej R Aquarii. Okazało się, iż większy z jej składników jest gwiazdą zmienną typu Mira Ceti. Mirydy pod koniec życia zaczynają pulsować, odrzucając swoją zewnętrzną powłokę i osiągając w ten sposób jasność 1000 razy większą niż Słońce. Obecność małego, gęstego i gorącego białego karła w pobliżu umierającej mirydy czyni ten proces znacznie bardziej spektakularnym i dynamicznym.
Materia pochodząca z gazowego olbrzyma gromadzi się na powierzchni mniejszej gwiazdy i po przekroczeniu pewnej granicy wywołuje tzw. nową klasyczną ? eksplozję termojądrową, podczas której ogromna ilość materii wyrzucana jest w przestrzeń kosmiczną i może zostać zaobserwowana w postaci nikłych obłoków gazu.
R Aquarii znajduje się w odległości około 650 lat świetlnych od Ziemi, co czyni go jednym z najbliższych nam układów symbiotycznych. Skutkiem tego jest ogromne zainteresowanie ze strony astronomów, jakim cieszy się gwiazda podwójna. Naukowcy wykorzystali ją między innymi do sprawdzenia możliwości pomiarowych polarymetru ZIMPOL, który jest elementem poszukującego egzoplanet instrumentu SPHERE. Przeprowadzone testy przeszły wszelkie oczekiwania badaczy, dostarczając obrazów o jakości lepszej niż jakość obrazów z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Tylko dzięki tak niezwykłej czułości, SPHERE jest w stanie bezpośrednio obserwować planety pozasłoneczne. Dziedzina badań teleskopu SPHERE nie ogranicza się oczywiście jedynie do egzoplanet ? może być wykorzystywany do obserwacji wielu ciekawych obiektów, takich jak przedstawiony na fotografii zjawiskowy układ podwójny.
Source :
ESO
https://news.astronet.pl/index.php/2019/01/03/spektakularny-taniec-z-wrogiem/

 

Spektakularny taniec z wrogiem.jpg

Spektakularny taniec z wrogiem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótka historia AstroNETu
2019-01-03. Laura Meissner
Dla naszego portalu astronomicznego miniony rok 2018 był rokiem wyjątkowym, gdyż obchodziliśmy jego 18 urodziny. O tym, jak wyglądały początki dzisiejszego AstronNETu, opowiedział Marcin Matraszek ? jeden z jego założycieli:
Wszystko zaczęło się od klubu Almukantarat i spotkania innych osób dla których nauka to nie tylko szkoła. I od fascynacji astronomią, która wspaniale łączy nauki ścisłe z urokiem nocnego nieba. Klub nie był wtedy jeszcze specjalnie aktywny w Internecie, a wirtualny świat i tworzenie przy pomocy komputera fascynowały mnie od dziecka. Postanowiłem więc połączyć te dwie pasje ? astronomię i informatykę ? aby spróbować stworzyć coś, co da choć trochę radości nie tylko mnie samemu, ale również innym miłośnikom astronomii.
Szczerze mówiąc, w tworzeniu AstroNETu nie było żadnego wielkiego planu. W tamtych czasach popularnym serwisem był Yahoo (w gruncie rzeczy katalog linków do innych stron), więc najpierw powstał serwis AstroLINKS ? baza linków z krótkimi opisami do polskich i zagranicznych stron internetowych. Internet był wtedy dużo mniejszy, szczególnie w Polsce, więc dało się polskie strony o astronomii w znacznym zakresie skatalogować.
Dość ciekawy był sam system katalogowy, który zamiast na popularnych dzisiaj luźno przypisywanych tagach opierał się na precyzyjnie zarządzanym grafie kategorii. Do węzłów w tym grafie przywiązywane były strony. System ten został następnie wykorzystany do katalogowania artykułów i zdjęć o tematyce astronomicznej. Tak powstały kolejne serwisy portalu ? AstroNEWS i AstroGALLERY. Zbiór tych serwisów to po prostu AstroNET.
Z czasem do projektu przyłączyły się inne osoby. Trzon redakcji stanowiły osoby które znałem osobiście z obozów Almukantaratu, jednak Internet to niesamowite narzędzie łączące ludzi o podobnych zainteresowaniach i grono współpracowników przekraczało ramy klubu.
Szybko okazało się, że dodawanie i katalogowanie wiadomości w ramach AstroNEWS jest najbardziej czasochłonne, ale też okazało się najbardziej interesujące dla czytelników, praca redakcyjna dawała nam wiele satysfakcji. Sam katalog z czasem stawał się coraz mniej istotny, a coraz większy nacisk kładliśmy na kwestie dziennikarskie, takie jak merytoryczność, niezależność, regularność, czy szeroki dobór tematów. Chociażby w przypadku przekładów pomagali nam, w formie konsultacji i korekty, zaprzyjaźnieni doktoranci i pracownicy CAMK. Pamiętam kilka ofert biznesowych, w tym kupna portalu, które zawsze odrzucaliśmy, gdyż praca nad AstroNETem była po prostu naszą pasją. Zależało nam na niezależności, a nie na pieniądzach. W czasach największej aktywności miesiącami publikowaliśmy po kilka artykułów dziennie, a loty kosmiczne i najgłośniejsze odkrycia relacjonowaliśmy w zasadzie na bieżąco.
Dość dużym wyzwaniem była pierwsza zmiana pokoleniowa. Obowiązki zawodowe i rodzinne powodowały, że ?stara gwardia? powoli się wykruszała, a wcale nie było łatwo znaleźć chętnych, aby przejąć pałeczkę. Z dzisiejszego punktu widzenia myślę, że za mało myśleliśmy o zapewnieniu nowym redaktorom odpowiedniej przestrzeni do rozwoju. Główne osoby w redakcji, w tym ja, skupiały się głównie na pracy redakcyjnej, a nie na rozwoju i ciągłości samej redakcji.
Na szczęście znów pomógł klub Almukantarat, w którym zmiana pokoleniowa funkcjonuje od lat. Młodzi uczestnicy obozów stają się po latach kadrą, a w pewnym momencie odchodzą na ?emeryturę?. Klub połączył z AstroNETem kolejne pokolenia pełnych zapału, zafascynowanych astronomią młodych ludzi, którzy sprawnie zagospodarowali pustkę po pierwszych założycielach. To nie ja, a tak naprawdę kolejne redakcje stworzyły ciągłość, dzięki której AstroNET istnieje do dziś.
Po tych 18 latach najbardziej cieszą mnie przemiany AstroNETu. To dobrze, że serwis nie tylko trwa, ale nowi redaktorzy zmieniają go i podążają w kierunku, który uważają za słuszny. Ja do dziś nie wiem, na czym polega obecność w serwisach społecznościowych. Jedno tylko mam nadzieję nigdy się nie zmieni. Poziom merytoryczny artykułów, zarówno tych autorskich, jak i opartych na źródłach zagranicznych, wciąż imponuje.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/01/03/krotka-historia-astronetu/

Krótka historia AstroNETu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna materia w ruchu
2019-01-03. Autor. Agnieszka Nowak
Naukowcy znaleźli dowody na to, że ciemna materia może być podgrzewana i przemieszczać się w wyniku tworzenia się gwiazd w galaktykach. Odkrycia dostarczają pierwszych dowodów obserwacyjnych dla efektu znanego jako ?ogrzewanie ciemnej materii? oraz nowych wskazówek dotyczących tego, co tworzy ciemną materię.

W nowej pracy naukowcy postanowili polować na ciemną materię w centrach pobliskich galaktyk karłowatych. Galaktyki karłowate to małe, słabe galaktyki, które zazwyczaj orbitują wokół większych galaktyk, takich jak nasza Droga Mleczna. Mogą też zawierać wskazówki, które pomogą nam lepiej zrozumieć naturę ciemnej materii.

Uważa się, że ciemna materia stanowi większość masy Wszechświata. Ponieważ jednak nie oddziałuje ze światłem w taki sam sposób, jak normalna materia, można ją zaobserwować jedynie poprzez jej efekty grawitacyjne. Kluczem do jej zbadania może być to, jak powstają gwiazdy w tych galaktykach.

Kiedy gwiazdy się tworzą, silne wiatry mogą wypchnąć gaz i pył z serca galaktyki. W rezultacie centrum galaktyki ma mniejszą masę, co wpływa na ilość grawitacji odczuwanej przez pozostałą ciemną materię. Przy mniejszym przyciąganiu grawitacyjnym ciemna materia zyskuje energię i migruje z dala od centrum, efekt zwany ?ogrzewaniem ciemnej materii?.

Zespół astrofizyków zmierzył ilość ciemnej materii w centrach 16 galaktyk karłowatych z bardzo różnymi historiami powstawania gwiazd. Odkryli, że galaktyki, które dawno temu przestały tworzyć gwiazdy, miały wyższe gęstości ciemnej materii w swoich jądrach niż te, które dzisiaj tworzą gwiazdy. Potwierdza to teorię, że starsze galaktyki miały mniejsze ogrzewanie ciemnej materii.

Odkrycia dają nowe ograniczenia modelom ciemnej materii: ciemna materia musi być w stanie formować galaktyki karłowate, które wykazują zakres gęstości centralnych, a gęstości te muszą odnosić się do ilości formowania się gwiazd.

Zespół ma nadzieję rozszerzyć tę pracę poprzez pomiar gęstości centralnej ciemnej materii w większej próbce galaktyk karłowatych, posuwając się do jeszcze słabszych galaktyk i testując szerszy zakres modeli ciemnej materii.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Royal Astronomical Society

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/01/ciemna-materia-w-ruchu.html

Ciemna materia w ruchu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowiec: lądowanie sondy na niewidocznej stronie Księżyca to pokaz możliwości Chin
2019-01-03. Szymon Zdziebłowski
Lądowanie sondy po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca to wyraźny pokaz możliwości technologii kosmicznych Chin - powiedział PAP geolog planetarny dr Jakub Ciążela. W chiński projekt eksploracji Srebrnego Globu zaangażowani są również Polacy.
Chiński pojazd kosmiczny, sonda ChangE`4, wylądował w czwartek na niewidocznej z Ziemi półkuli Księżyca - poinformowała chińska telewizja państwowa. Jest to pierwsze lądowanie pojazdu wysłanego z Ziemi na tej półkuli.
"To wyraźny pokaz możliwości technologii kosmicznych Chin" - powiedział w rozmowie z PAP dr Jakub Ciążela z Centrum Badań Kosmicznych PAN we Wrocławiu. W jego ocenie, znaczenie tego dokonania polega głównie na testowaniu kolejnych systemów stosowanych w eksploracji Srebrnego Globu.
Sonda zbada powierzchnię naturalnego satelity Ziemi - jego strukturę i skład mineralny; przeprowadzi też testy radioastronomiczne. Niewidoczna strona Księżyca wolna jest bowiem od m.in. od spowodowanych działalnością człowieka zakłóceń radiowych. Według chińskiej agencji prasowej Xinhua łazik może mieć na pokładzie nasiona i jajka jedwabników.
Dr Andrzej Kotarba z CBK PAN poinformował PAP, że lądownik to tylko część programu ChangE`4. Wcześniej w ramach tego programu wysłane zostały trzy orbitery (satelity Księżyca), a na dwóch z nich zainstalowano sprzęt naukowy opracowany w CBK PAN.
"Lądowanie sondy wpisuje się w szersze działania zmierzające do eksploracji Księżyca przez Chińczyków. To największe takie przedsięwzięcie od zakończenia amerykańskiego programu Apollo w latach 70. XX w." - podkreślił Ciążela. Jak opowiada naukowiec, w czasie następnej misji Chińczycy chcą pobrać próbkę materiału geologicznego i przetransportować ją na Ziemię. "To by było coś naprawdę przełomowego" - ocenił.
Zintensyfikowanie działalności Chińczyków na Srebrnym Globie spowodowało, że również inne mocarstwa, w tym USA, powracają do jego dalszych badań. "Amerykanie planują takie działania już w tym lub przyszłym roku" - dodał Ciążela.
Naukowiec uważa, że dla Chin lądowanie po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca nie jest celem samym w sobie. "Na to dokonanie należy patrzeć w szerszej perspektywie. Już za 10-20 lat zaczną się poważne dyskusje, na temat tego, do kogo należą zasoby zalegające pod powierzchnią Srebrnego Globu. Wtedy najwięcej do powiedzenia będą miały potęgi, które będą posiadały technologie niezbędne do jego eksploracji" - zaznacza.
Z kolei dr inż. Tomasz Barciński z CBK PAN wskazuje w rozmowie z PAP, że Księżyc w najbliższym czasie będzie pełnił rolę stacji przesiadkowej do głębszej eksploracji kosmosu.
Chiński program badawczy ChangE bierze swoją nazwę od chińskiej bogini Księżyca. Pięć lat temu Państwo Środka przeprowadziło misję księżycową z użyciem łazika Yutu (chiń. Jadeitowy Królik). Na start w 2019 roku przygotowywana jest już sonda ChangE`5, która po raz pierwszy od 1976 roku powróci na Ziemię z próbkami jej naturalnego satelity.
Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA) ma też rozważać przeprowadzenie badawczej misji załogowej na Księżyc oraz wysłanie łazika na Marsa w 2020 roku.(PAP)
autor: Szymon Zdziebłowski
szz/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C32338%2Cnaukowiec-ladowanie-sondy-na-niewidocznej-stronie-ksiezyca-pokaz-mozliwosci

 

Naukowiec lądowanie sondy na niewidocznej stronie Księżyca to pokaz możliwości Chin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze plany kosmiczne na rok 2019
2019-01-03
Ubiegły rok był niezwykle bogaty w loty rakietowe i misje kosmiczne, ale i rok 2019 zaczął się pod tym względem efektownie - od zdjęć planetoidy Ultima Thule i miękkiego lądowania chińskiej sondy na Księżycu. Co jeszcze nas w nim czeka? Między innymi dalsze loty księżycowe, początek dokładniejszego badania planet pozasłonecznych i całkiem nowe satelity badawcze.
    
Ambitne plany Azjatów
Chang'e 4 właśnie poinformował centrum kontroli misji o pomyślnym, miękkim lądowaniu niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. W roku 2019 wyląduje tam z kolei najprawdopodobniej kolejna sonda Chang'e 5, której celem będzie pobranie dwóch kilogramów księżycowego gruntu (z głębokości około 2 metrów) i przywiezienie ich z powrotem na Ziemię. Będzie to pierwsza taka misja od czasu radzieckiej Łuny 24 z roku 1976. Po pobraniu próbek skał i regolitu moduł lądownika ma wznieść się ponad powierzchnię satelity, po czy połączy się na orbicie z modułem serwisowym Chang'e 5 i z pomocą kapsuły powrotnej trafi ostatecznie na Ziemię. Cały Chang'e 5 będzie ważyć około 8200 kilogramów - to ponad dwa razy więcej niż Chang'e 4 - zatem będzie wymagać jeszcze większej rakiety nośnej.
Dokładna data lotu nie jest jeszcze podana. Wiemy natomiast, że w 2019 roku w stronę Księżyca chcą też wyruszyć Hindusi. Mowa o misji Chandrayaan 2. Start nowej indyjskiej rakiety Geosynchronous Launch Vehicle Mark III niosącej na pokładzie orbiter, lądownik i łazik zaplanowano na 30 stycznia tego roku. Chandrayaan 2 ma wylądować w pobliżu kraterów Simpelius N i Manzinus C, w okolicach południowego bieguna Księżyca.
Na ten rok Chiny zaplanowały ponadto umieszczenie na orbicie niewielkiego detektora gamma o nazwie Tianyi-4, a Japończycy informują o misji ALE (Astro Live Experiences), której celem będzie... wytwarzanie sztucznego deszczu meteorów ponad Ziemią z pomocą mikrosatelitów, w celach badawczych i edukacyjnych.
Misje ESA
Na tek rok Europejska Agencja Kosmiczna planuje wysłać na niską (wysokość 700 km), synchroniczną ze Słońcem orbitę Ziemi między innymi satelitę CHEOPS (ang. Characterizing Exoplanets Satellite). Nastąpi to jesienią. CHEOPS zostanie wyposażony w 33 centymetrowy teleskop przeznaczony do dokładnych pomiarów rozmiarów znanych nam już planet pozasłonecznych. Satelita zostanie wyniesiony w kosmos na pokładzie rakiety Sojuz z kosmodromu w Kourou. Zbierane przez niego dane naukowe pozwolą na określenie gęstości planet, co pozwoli nam dowiedzieć się dużo więcej na temat ich budowy, składu i ewolucji.
Ciekawa może być też misja LARES 2. Jest to kontynuacja misji LARES (Laser Relativity Satellite) z 2012 roku, która również polegać będzie na precyzyjnych pomiarach efektów relatywistycznych z pomocą wiązek laserowych. Włoski satelita LARES 2 poleci w kosmos na pokładzie rakiety Vega pod koniec roku, z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej.
Plany NASA
Jest szansa, że w tym roku w kosmos poleci wreszcie satelita Ionospheric Connection Explorer (ICON). Ma on badać związki pomiędzy pogodą na Ziemi a tak zwaną pogodą kosmiczną, w tym ruchy turbulentne w niższych warstwach atmosfery oraz wpływ Słońca na komunikację i systemy GPS. Misja ta była początkowo planowana na rok 2017, ale już kilkakrotnie ją przekładano - między innymi ze względu na problemy z rakieta nośną Pegasus XL.
Warto dodać, że to właśnie w czerwcu roku 2019 firma SpaceX ma szansę przeprowadzić swój pierwszy załogowy lot kosmiczny z pomocą statku kosmicznego Dragon. Jeśli przypuszczenia te się sprawdzą, byłoby to pierwsze tego rodzaju prywatne przedsięwzięcie zakończone umieszczeniem astronautów na orbicie Ziemi. Byłby to też pierwszy załogowy lot wykonany z terenu Stanów Zjednoczonych od czasu misji promu kosmicznego Atlantis z 8 lipca 2011 roku.
Rosja w kosmosie
Rosyjska Agencja Kosmiczna informuje o planach umieszczenia w marcu tego roku sondy kosmicznej Spektr RG X-ray Observatory na orbicie Ziemi, w "zaksiężycowym" punkcie Lagrange'a L2 układu Ziemia-Księżyc. Jest to projekt realizowany we współpracy z Niemcami. Misja sondy ma polegać na obserwacjach nieba i wykonaniu jego przeglądu w wysokoenergetycznym promieniowaniu rentgenowskim. Może ona potrwać ponad sześć lat.
Przemysł kosmiczny w Polsce
Polska Agencja Kosmiczna ma własne ambitne plany na lata 2019-2021, w tym uruchomienie podstawowych funkcjonalności krajowego systemu SST (ang. Space Surveillance and Tracking - Obserwacja i Śledzenie Obiektów Kosmicznych), m.in. poprzez rozbudowę infrastruktury umożliwiającej realizację zadań przewidzianych w ramach przyszłego członkostwa Polski w europejskim konsorcjum SST. Od roku 2018 jest też przez nią współrealizowany projekt operacyjnego gromadzenia, udostępniania i promocji cyfrowej informacji satelitarnej o środowisku ? Sat4Envi. Na ten i przyszłe lata zaplanowano z kolei przeprowadzenie wyboru i wsparcie polskich misji naukowych, które staną się następcami programu BRITE.
 
Czytaj więcej
?    Space Mission to watch in 2019
?    POLSA: Krajowy Program Kosmiczny 2019-2021
 
Źródło: ESA/NASA/Sky&Telescope/PAK

Na zdjęciu: Indyjski łazik Chandrayaan 2 podczas testów na Ziemi.
Źródło: ISRO
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/najwazniejsze-plany-kosmiczne-na-rok-2019-0

Najważniejsze plany kosmiczne na rok 2019.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 2018 roku powstało 18 obszarów ochrony ciemnego nieba
2019-01-03
W ubiegłym roku powitaliśmy 18 nowych obszarów ochrony nocnego krajobrazu, w tym 14 o międzynarodowej randze. Ulokowane są na trzech kontynentach, jednak największa ich liczba powstała w Ameryce Północnej, głównie w Stanach Zjednoczonych.
2018 rok można uznać za historyczny pod względem inicjatyw powołujących parki i rezerwaty ciemnego nieba, udało się bowiem przekroczyć symboliczną liczbę stu międzynarodowych obszarów ochrony nocnego krajobrazu sankcjonowanych przez Międzynarodowy Związek Ciemnego Nieba (IDA). IDA powołała w 2018 r. 14 nowych obszarów, w tym 8 parków, 1 rezerwat i 1 sanktuarium. Dodatkowo, w ubiegłym roku wyrównano rekord z 2015 r. pod względem liczby nowych społeczności ciemnego nieba, których powstało 4 - wszystkie w Stanach Zjednoczonych.
Royal Astronomy Society of Canada (RASC), kanadyjska organizacja zajmująca się szeroko pojętą astronomią, również nie próżnowała w tematyce walki z zanieczyszczeniem sztucznym światłem. W 2018 r. powołała cztery lokalne rezerwaty ciemnego nieba, które łączą w sobie piękno dzikiej przyrody z naturalnie gwiaździstym niebem. Nowo utworzone rezerwaty zajmują powierzchnię od nieco ponad stu hektarów do ponad półtora tysiąca kilometrów kwadratowych. Dwa z nich utworzono w południowej części Kanady, w rejonie Wielkich Jezior (rezerwaty Lake Superior oraz Killarney), a dwa pozostałe we wschodniej części kraju (rezerwaty Au Diable Vert oraz Terra Nova). Więcej na ich temat napisaliśmy w tym artykule.
Oprócz wspomnianych, kanadyjskich rezerwatów, powstał jeszcze jeden - Międzynarodowy Rezerwat Ciemnego Nieba Sewennów we Francji. Powołany przez IDA, jest największym tego typu rezerwatem w Europie i jednym z największych na świecie. Od lat 80. ubiegłego wieku funkcjonuje na jego terenie obserwatorium astronomiczne. Władze rezerwatu mają 3 lata na przeprowadzenie niezbędnych modernizacji oświetlenia zewnętrznego. Będzie to nie lada wyzwanie, ponieważ teren rezerwatu leży na obszarze ponad 100 gmin, które zarządzają łącznie kilkudziesięcioma tysiącami zewnętrznych źródeł światła. Jeśli inwestycja się nie powiedzie rezerwat straci miano międzynarodowego obszaru ochrony ciemnego nieba.
Z 8 powołanych parków ciemnego nieba (wszystkie sankcjonowane przez IDA), 5 stanowią amerykańskie parki, które w większości utworzone zostały na pustynnych pustkowiach zachodniej części kraju (Arizona, Kalifornia, Utah). Zajmują powierzchnię od ok. 100 hektarów (Park Tumacacori) do ponad 2 tysięcy kilometrów kwadratowych (Park Anza-Borrego). Rodzynkiem wśród nich jest niewielki Park Middle Fork River utworzony w środkowej części USA wśród bujnych lasów i prerii. Leży w niedalekiej odległości od wielomilionowej aglomeracji Chicago i jest pierwszym tego typu parkiem w stanie Illinois.
Również pierwszym parkiem ciemnego nieba na swoim terytorium mogła się pochwalić Japonia. Park Iriomote-Ishigaki powstał w kweitniu, na najdalej na południe wysuniętym skrawku tego wyspiarskiego państwa. Z kolei najdalej na północ wysuniętym parkiem ciemnego nieba na całym świecie stał się w listopadzie Park Cairngorms, utworzony w górzystej części Szkocji. Ostatni z nowo utworzonych "gwiezdnych parków", Park Winklmoosalm, powstał w ubiegłą wiosnę w niemieckiej Bawarii, tuż przy granicy z Austrią. Dołączył do trzech innych niemieckich parków i rezerwatów ciemnego nieba. Zajmując powierzchnię kilkudzięsieciu hektarów jest jednym z najmniejszych tego typu obszarów na świecie.
Równie niewielkie jest sanktuarium ciemnego nieba, jedno z czterech na świecie, utworzone w kwietniu na terenie amerykańskiego pomnika przyrody Rainbow Bridge. Charakterystyczna formacja skalna przyciąga wielu turystów, wśród nich miłośników astronomii, ponieważ okoliczne tereny są wolne od zanieczyszczenia sztucznym światłem, przez co można uzyskać efektowne fotografie ukazujące piękno nocnego nieba połączone z cudami pustyni.
Na koniec warto wspomnieć o inicjatywach mieszkańców czterech amerykańskich miasteczek, którzy dzięki swojej determinacji zmienili swoje miejscowości w "gwiezdne oazy", tj. międzynarodowe społeczności ciemnego nieba. Poprzez modernizację sieci oświetlenia zewnętrznego i prowadzone akcje edukacyjne oraz popularyzacyjne z zakresu astronomii przybliżono nieco kosmos lokalnym społecznościom. Zwłaszcza inwestycje oświetleniowe nie były prostą sprawą do przeprowadzenia, ponieważ z wyjątkiem miasteczka Torrey Earns w Utah (ok. 200 mieszkańców), pozostałe miejscowości są całkiem spore: Camp Verde w Arizonie (11 tys. mieszk.), Wimberley Valley w Teksasie (14 tys.) oraz Fountain Hills w Arizonie (25 tys.).
Mamy nadzieję, że bieżący rok będzie również obfitował w wydarzenia związane z powoływaniem nowych parków, rezerwatów i innych gwiezdnych oaz w naszym coraz bardziej zaświetlonym sztucznym światłem świecie.
Warto również zapoznać się z naszymi innymi podsumowaniami minionego roku:
?    Rok 2018 w zdjęciach
?    2018 - rakietowe podsumowanie roku
?    Najpiękniejsze obrazy satelitarne Ziemi w 2018 roku
?    2018 - podsumowanie odkryć w astronautyce
 
Źródło: DSAG/IDA
Na zdjęciu: Droga Mleczna nad parkiem Anza-Borrego. Źródło: IDA/Ernie Cowan.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/w-2018-roku-powstalo-18-obszarow-ochrony-ciemnego-nieba

W 2018 roku powstało 18 obszarów ochrony ciemnego nieba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 2019 r. czekają nas trzy zaćmienia Słońca i dwa Księżyca
2019-01-03. sj, ak
Trzy zaćmienia Słońca, dwa zaćmienia Księżyca i przejście Merkurego na tle Słońca ? to tylko część zjawisk, jakie w tym roku będzie można zobaczyć na niebie.
W połowie sierpnia będzie można obserwować rój Perseidów, czyli potocznie ? spadające gwiazdy.

Jeszcze w tym miesiącu, 21 stycznia, mieszkańcy półkuli północnej, a więc i Polski, zobaczą całkowite zaćmienie Księżyca, mówi Mateusz Borkowicz z Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.

? Gdy zobaczymy Księżyc na niebie wcześnie rano, warto go obserwować, będzie się chował w cień Ziemi. Całkowicie się schowa dokładnie o godzinie 6.12. Później będzie wschodziło Słońce, więc końcówki tego zaćmienia nie zobaczymy, ale tę najważniejszą fazę całkowitą jak najbardziej ? dodaje Borkowicz.

Nie wszystkie zjawiska będzie można zobaczyć w Polsce. Całkowite zaćmienie Słońca 2 lipca będzie widoczne w Argentynie i Chile. Za to w Polsce warto spojrzeć w niebo 11 listopada. Wtedy dojdzie do rzadkiego zjawiska ? tranzytu Merkurego na tle Słońca, dodaje Mateusz Borkowicz.
To będzie ostatni tranzyt Merkurego, jaki uda nam się zobaczyć. 11 listopada to jest ten dzień. Co do prognoz pogody, nie jesteśmy pewni, bo różnie bywa w listopadzie, ale trzymamy kciuki, oby to się udało, obyśmy mogli zobaczyć, jak Merkury przechodzi na tle tarczy Słońca. Do takich obserwacji będzie potrzebne nie przydymione szkiełko, bo lepiej go nie używać do obserwacji Słońca, ale specjalny filtr do obserwacji zaćmienia Słońca i tranzytów. Takie filtry można kupić dosłownie w każdym sklepie ? mówi.

Częściowe zaćmienie Słońca będzie widoczne w najbliższą niedzielę 6 stycznia w Mongolii, Chinach i Japonii. Z kolei obrączkowe zaćmienie Słońca 26 grudnia zobaczą mieszkańcy Bliskiego Wschodu.
Centrum Nauki Kopernik w Warszawie przygotowuje wspólne oglądanie lipcowego zaćmienia Słońca i sierpniowe Perseidów.
źródło: IAR
https://www.tvp.info/40692853/w-2019-r-czekaja-nas-trzy-zacmienia-slonca-i-dwa-ksiezyca

W 2019 r. czekają nas trzy zaćmienia Słońca i dwa Księżyca.jpg

W 2019 r. czekają nas trzy zaćmienia Słońca i dwa Księżyca2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX przygotowuje się do pierwszego startu promu kosmicznego Starship
2019-01-04
Zanim w niebo wzbije się statek Starship, który umożliwi podróż ludzi na Księżyc, Czerwoną Planetę i dalej, to będziemy świadkami testów jego prototypu. Nazwany on został Starhopper, bo będzie podskakiwał, jak kiedyś Falcon.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku, Elon Musk opublikował na swoim profilu na Twitterze dwa elementy gigantycznej rakiety SuperHeavy i statku Starship. Pod enigmatycznym zdjęciem napisał, że statek powstaje z nierdzewnej stali, bo to najlepsze rozwiązanie.
Miliarder powiedział, że SpaceX rezygnuje z wykorzystania kompozytów węglowych, ponieważ w temperaturach kriogenicznych są znacznie mniej wytrzymalsze od stali nierdzewnej, a w wysokich w ogóle nie mogą się z nią równać.
Oczywiście nie tylko nie będzie to zwykła stal nierdzewna, ale również nie będzie miała nic wspólnego z tą wykorzystywaną w rakietach Atlas z lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Musk zdradził, że rakieta nie będzie posiadała malowania i ma być wypolerowana na wysoki połysk.
W ostatnich tygodniach w Internecie fani firmy SpaceX opublikowali mnóstwo zdjęć z placówki firmy w Boca Chica w Teksasie, na których możemy zobaczyć spawane elementy rakiety SuperHeavy i promu Spaceship. Eksperci donoszą, że prace są na tyle zaawansowane, że w prototypie zainstalowano już trzy potężne silniki Raptor, które napędzane są ciekłym metanem i ciekłym tlenem.
Wielkim zaskoczeniem dla fanów firmy i entuzjastów eksploracji kosmosu jest fakt, że inżynierowie składają i spawają elementy testowej rakiety pod chmurką. Ciężko w to wszystko uwierzyć, ale tak jest w rzeczywistości. Podobno prototyp ma być gotowy do działania już na dniach, ale z przecieków wynika, że pierwszych testów skokowych rakiety, podobnych z czasów Grasshoppera, możemy spodziewać się za miesiąc lub dwa.
Musk ma ujawnić całą nową specyfikację SuperHeavy i Starship tuż po pierwszym teście w Teksasie. Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) wydała już zgodę SpaceX na testowe loty rakiety na wysokość do 5000 metrów. No cóż, pozostaje nam czekać na pierwszy test i trzymać kciuki za jego powodzenie, bo to przyspieszy rozpoczęcie nowej ery podboju kosmosu.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceNews/Twitter / Fot. Teslarati.com
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-04/spacex-przygotowuje-sie-do-pierwszego-startu-promu-kosmicznego-starship/

SpaceX przygotowuje się do pierwszego startu promu kosmicznego Starship.jpg

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polsko-Hiszpański Dzień Sektora Kosmicznego ? 17.1.2019
2019-01-04. Redakcja
Ambasada Hiszpanii oraz ICEX Espa?a Exportación e Inversiones zapraszają na konferencję pt. Polsko-Hiszpański Dzień Sektora Kosmicznego.
Konferencja odbędzie się 17 stycznia 2019 w Warszawie. Honorowym patronem wydarzenia są Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii i Polska Agencji Kosmiczna, a partnerami konferencji są Centro para el Desarollo Tecnológico Industrial, zrzeszenia branżowe TEDAE i SpacePL oraz firmy Airbus, GMV, Indra i Sener.
Celem konferencji jest prezentacja planów strategicznych i wymiana doświadczeń przez przedstawicieli instytucji rządowych, prezentacja potencjału Polski i Hiszpanii w zakresie technologii kosmicznych oraz poszukiwanie możliwości współpracy biznesowej.
W pierwszej części konferencji swoje prezentacje zapowiedzieli: p. Robert Nowicki z MPiT, p. Grzegorz Brona z Polskiej Agencji Kosmicznej, p. Tomasz Husak z Komisji Europejskiej, p. Jorge Lomba z CDTI, gen. Carlos de Salas Murillo z hiszpańskiego Ministerstwa Obrony, gen. Juan Pablo Sanchez de Lara ze Sztabu Wojsk Lotniczych, płk. Rafał Borek z Polskiej Agencji Kosmicznej, oraz p. Jaime de Rabago ze zrzeszenia TEDAE i p. Paweł Wojtkiewicz ze Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Dodatkowo, w panelu dyskusyjnym zamykającym pierwszą część konferencji weźmie udział płk Sławomir Augustyn z Ministerstwa Obrony.
Szczegółowy plan wystąpień poniżej:
Program konferencji Polsko-Hiszpanskiego Dnia Sektora Kosmicznego
Więcej informacji na temat konferencji udziela Biuro Radcy Handlowego Ambasady Hiszpanii, p. Leszek Winiarek, tel.: 22 617 15 90, email: [email protected].
Link do rejestracji jest pod tym adresem. Ze względu na ograniczoną pojemność sali konferencyjnej, organizator zastrzega sobie prawo do ograniczenia udziału w konferencji do 1 osoby z firmy.
Konferencja została objęta patronatem medialnym serwisu Kosmonauta.net

https://kosmonauta.net/2019/01/polsko-hiszpanski-dzien-sektora-kosmicznego-juz-17/

Polsko-Hiszpański Dzień Sektora Kosmicznego ? 17.1.2019.jpg

Polsko-Hiszpański Dzień Sektora Kosmicznego ? 17.1.2019.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2018 YO2 (28.12.2018)
2019-01-04. Krzysztof Kanawka

Dwudziestego ósmego grudnia nastąpił bliski przelot meteoroidu 2018 YO2. Obiekt zbliżył się do Ziemi na odległość około 196 tysięcy kilometrów.
Moment przelotu 2018 YO2 nastąpił 28 grudnia z maksymalnym zbliżeniem około 07:30  CET. W tym momencie obiekt znalazł się w odległości około 196 tysięcy kilometrów od Ziemi. Odpowiada to 0,51 średniego dystansu do Księżyca. 2018 YO2 ma szacowaną średnicę około 4 metrów.
Choć 2018 YO2 został odkryty jeszcze w 2018 roku (co oznaczenie wskazuje), to informacja na jego temat pojawiła (?rozpropagowała?) się w ogólnodostępnych bazach danych już na początku 2019 roku. Takie ?opóźnienia? są dość częste ? w szczególności podczas typowych okresów wakacyjnych lub świątecznych.
Jest to przynajmniej 73 wykryty bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2018 roku. W 2017 roku takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Zeszły rok obfitował w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin wszedł w atmosferę.
(HT)
https://kosmonauta.net/2019/01/bliski-przelot-2018-yo2-28-12-2018/

 

Bliski przelot 2018 YO2 (28.12.2018).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykła teoria próbująca wyjaśniać brakujące 95% masy Wszechświata
2019-01-04
Standardowy model kosmologiczny znany jako model Lambda CDM zgadza się z grubsza z obserwacjami, ale ma poważny mankament: wyjaśnia istnienie zaledwie 5% obserwowalnego przez astronomów Wszechświata. Brakujące 95% określa się zwykle mianem ciemnej materii i ciemnej energii. Te dwie składowe kosmosu są jednak w zasadzie niewidoczne, a do tego trudne do wykrycia innymi metodami. Ich natura fizyczna wciąż jest zagadką. Nowe badania sugerują teraz, że oba ciemne składniki Wszechświata mogą być tym samym - tak zwaną ciemną masą negatywną.
Według dr. Farnesa obie ciemne składowe - ciemna materia i energia - mogą zostać fizycznie sprowadzone (zunifikowane) do pewnej formy kosmicznej cieczy o ujemnej masie i grawitacji. Ma ona to do siebie, że odpycha okoliczną, zwykłą materię. Wydawać się to może dziwne, ale wskazywałoby jednocześnie na coś, czego część fizyków spodziewa się od dawna - istnienie głębszej symetrii w kosmosie (analogicznie do obecności w nim - przykładowo - ładunków elektrycznych dodatnich, jak i ujemnych).
Podobne teorie tworzono już wcześniej, ale dość szybko istnienie ?negatywnej? materii zostało wykluczone, ponieważ zauważono, że w modelach kosmologicznych musiałaby ona  stawać  się coraz mniej gęsta w miarę rozszerzania się Wszechświata, co jest jednak sprzeczne z obserwacjami. Obserwacje kosmosu wskazują raczej na to, że ciemna energia wcale nie zanika w miarę upływu czasu od Wielkiego Wybuchu. Jednak w najnowszej teorii dr. Farnesa zastosowano coś więcej - tak zwany tensor kreacji, który pozwala na ciągłe tworzenie się na nowo mas ujemnych. Co więcej, powoduje to, że coraz więcej mas o ujemnej grawitacji nieustannie powstaje, a negatywna ciecz kosmologiczna bynajmniej nie traci całkowitej gęstości wraz z ekspansją kosmosu. Sama ta ciecz zdaje się też mieć właściwości identyczne z teoretycznie przewidzianą wcześniej ciemną energią.
To wciąż nie wszystko - nowa teoria dostarcza także pierwsze poprawne przewidywania dla ewolucji tak zwanych halo ciemnej materii. Halo to inaczej masywna, ale niewidzialna otoczka galaktyczna. Wiemy, że większość galaktyk obraca się wokół swej osi z tak dużą prędkością, że ruch ten powinien szybko doprowadzić do ich rozerwania i rozpadu. Ponieważ jednak galaktyki istnieją we Wszechświecie, najprawdopodobniej są one zanurzone w niewidzialnych otoczkach z ciemnej materii, które utrzymują je w całości. Wynika to także z ich charakterystycznych krzywych rotacji.
W swych badaniach Farnes przedstawia także wyniki symulacji komputerowych dla właściwości masy ujemnej. Symulacje przewidują między innymi właśnie powstawanie otoczek galaktycznych z ciemnej materii, których istnienie zostało już niezależnie potwierdzone przez obserwacje wykonywane z pomocą nowoczesnych radioteleskopów.
Ciekawostką jest, że już Albert Einstein dał nauce pierwszą wskazówkę na temat ciemnej materii i energii, i to dokładnie 100 lat temu, uwzględniając w swoich równaniach parametr znany dziś jako stała kosmologiczna. Uczony nazwał to potem swym największym błędem, ale współczesne obserwacje astrofizyczne dowodzą, że jest to pewna rzeczywista wielkość. W roku 1918 Einstein opisywał stałą kosmologiczną jako konieczną modyfikację swej słynnej teorii - "niezbędną, aby pusta przestrzeń mogła odgrywać we Wszechświecie rolę ujemnej grawitacji, a zarazem ujemnej masy rozproszonej po całym kosmosie".
Teoria Farnesa jest przy tym wszystkim o tyle niezwykła, że łączy w sobie dwa kontrowersyjne pomysły pojawiające się już wcześniej w nauce: negatywne masy i ciągłe tworzenie się materii - w zgodzie z teorią Einsteina. Nie wiemy jeszcze, na ile teoria jest poprawna i jak zostanie przyjęta przez społeczność fizyków. Bez względu na to cechuje ją jednak lubiana w astrofizyce prostota i elegancja: ciemną energię i materię można zunifikować w jedną substancję, a oba te fenomeny tłumaczy się jako współistnienie zwykłej, "pozytywnej" materii dryfującej w oceanie mas negatywnych.
 
Czytaj więcej:
?    Oryginalna publikacja naukowa: J.S. Farnes et al. 2018, A unifying theory of dark energy and dark matter: Negative masses and matter creation within a modified ?CDM framework. A&A 620, A92
?    Szerszy opis teorii Farnesa na portalu Kwantowo.pl
?    Wyniki przeglądu DES: ciemna energia niezmienna w czasie
Na rysunku: Schemat oddziaływań grawitacyjnych pomiędzy dodatnimi (kolor żółty) i negatywnymi (fioletowy) masami. Czarne wektory wskazują na kierunek i zwrot sił grawitacji Fg = ?GM1M2/r2 działającej na cząstki. Strzałki czerwone pokazują przyśpieszenie doświadczane przez cząstki (a = Fg/M). Możliwe są trzy przypadki: (i) zwykłe oddziaływanie pozytywno-pozytywne pomiędzy masami, (ii) oddziaływanie pozytywno-negatywne (obie cząstki są przyśpieszane w tym samym kierunku, od masy negatywnej ku pozytywnej), (iii) negatywno-negatywne, w którym obie cząstki są przyśpieszane przeciwnie do siebie (odpychane grawitacyjnie). Więcej na ten temat można przeczytać pod tym linkiem.
Źródło: Farnes et al. 2018
Na rysunku powyżej: Przewidywane prędkości kołowe w funkcji promienia dla galaktyk o masach podobnych do masy Drogi Mlecznej, na które wpływa obecność stałej kosmologicznej. Krzywe rotacji narysowane są dla wzrastających wartości pozytywnej (kolor niebieski) i negatywnej (czerwony) stałej kosmologicznej. Klasyczna krzywa keplerowska  (? = 0) zaznaczona jest na czarno.
Źródło: Farnes et al. 2018
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niezwykla-teoria-probujaca-wyjasniac-brakujace-95-masy-wszechswiata-2

Niezwykła teoria próbująca wyjaśniać brakujące 95% masy Wszechświata.jpg

Niezwykła teoria próbująca wyjaśniać brakujące 95% masy Wszechświata2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plazma kwarkowo-gluonowa może być zapalnikiem wybuchu supernowych
2019-01-04. Kamil Szubański
W bardzo masywnych gwiazdach może powstawać plazma kwarkowo-gluonowa - ustaliła międzynarodowa grupa badaczy pod kierunkiem dra hab. Tobiasa Fischera z UWr. Ich zdaniem pojawienie się tych egzotycznych cząstek w ekstremalnych warunkach może prowadzić do wybuchów supernowych.
Swoją teorię naukowcy opisali w prestiżowym piśmie "Nature Astronomy". Ich zdaniem dzięki otrzymanym wynikom możliwe będzie badanie materii znanej jako plazma kwarkowo-gluonowa w kontekście przyszłych eksplozji galaktycznych. A to pozwoli odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięły się ciężkie pierwiastki w początkowej fazie ewolucji Wszechświata.
Wybuchy masywnych gwiazd znane jako supernowe to zjawiska zaliczane do najbardziej energetycznych eksplozji we Wszechświecie. Na temat istnienia materii znanej jako plazma kwarkowo-gluonowa spekulowano już od dawna. Dzięki inicjatywie dra hab. Tobiasa Fischera z Zakładu Teorii Cząstek Elementarnych Wydziału Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego (UWr) i współpracującemu z nim międzynarodowemu zespołowi badaczy (m.in. z Darmstadt) ? po raz pierwszy pokazano, że pojawienie się egzotycznych cząstek w ekstremalnych warunkach może prowadzić do wybuchu supernowych.
Supernowa to wybuch kończący życie gwiazdy. Wyróżnia się dwa rodzaje supernowych ? termojądrowe wybuchy białych karłów i tzw. supernowe typu grawitacyjnego, powstałe wskutek kolapsu grawitacyjnego. I to ten ostatni rodzaj supernowych badają naukowcy z Wrocławia.
Dr Fischer przypomina, że zwyczajna materia składa się z atomów. W gwiazdach ciśnienie jest jednak tak wysokie, że materia w formie jąder atomowych przestaje istnieć i rozpada się na składowe - protony i neutrony - dobrze znane fundamentalne cząstki.
"Jeśli jednak taka materia zostanie jeszcze bardziej ściśnięta, tzn. jeśli ciśnienie gwiazdy jest jeszcze większe, neutron i proton również rozkładają się na swoje składowe. Te składowe znane są jako kwarki i gluony" - wyjaśnił naukowiec. Ich istnienie zostało potwierdzone w zderzaczu RHIC w Brookhaven w 2004 r, gdzie udało się na ułamek sekundy wytworzyć plazmę kwarkowo-gluonową.
Badania zespołu dra Fischera skupiają się na możliwości istnienia plazmy kwarkowo-gluonowej w masywnych gwiazdach. Udało się im odkryć, że może ona powstawać w bardzo masywnych gwiazdach, nawet 50-krotnie cięższych od Słońca. "Co więcej, może być ona zapalnikiem wybuchu tych masywnych gwiazd" - wyjaśnił dr
Fischer.
Sama idea badania zrodziła się 10 lat temu. Pojawił się wówczas pomysł, że przejście zwykłej materii do plazmy kwarkowo-gluonowej może być kluczowe dla powstawania supernowych typu grawitacyjnego.
"Przeszło mi przez myśl, że zjawisko pojawienia się egzotycznych stanów skupienia może być istotne dla bardzo masywnych gwiazd, 50 razy cięższych od Słońca. Od tego momentu nasze badania były skupione wokół tego scenariusza i badania podstawowych zjawisk: jak możemy zrozumieć przejście ze zwyczajnej materii do egzotycznej plazmy kwarkowo-gluonowej, i jaki może mieć to wpływ na wybuchy masywnych gwiazd" - wymienia fizyk.
Dokładniejsze ustalenia to jednak kwestia ostatnich pięciu lat i współpracy dra Fishera z grupą badawczą na UWr. "Dzięki połączeniu ekspertyz z dziedziny fizyki cząstek elementarnych, fizyki jądrowej, astrofizyki, a także przy pomocy zagranicznych współpracowników, możliwe było pokonanie poprzednich niedociągnięć, czego wynikiem jest publikacja w +Nature Astronomy+" - dodał naukowiec.
Jak opowiada, pomysły fizyków zostały zestawione z obserwacjami astronomów. "Zaglądając" w wybuchy masywnych gwiazd w odległych galaktykach, znaleźli oni pozostałości po masie odpowiadającej 50-60 masom Słońca, które powinny być powiązane z wybuchami supernowych. Nikt wcześniej nie potrafił wyjaśnić ich istnienia. "Jesteśmy pierwszymi, którzy znaleźli możliwy fizyczny mechanizm, który można użyć do wyjaśnienia, jak do takich wybuchów dochodzi" - podkreślił dr Fischer.
Zaproponowany przez wrocławskich naukowców scenariusz to teoria. Jednak przewidzieli oni możliwy do zaobserwowania sygnał emisji cząstek - neutrin. Są one znane od momentu zaobserwowania ostatniej supernowej typu kolapsu grawitacyjnego, Supernova1987A. Doszło do niej w Wielkim Obłoku Magellana - galaktyce karłowatej, która krąży wokół naszej Drogi Mlecznej. Supernowa 1987A była tak blisko, że wyprodukowane w niej neutrina można było wykryć na Ziemi.
Wiemy więc, że neutrina są produkowane w supernowej w dużych ilościach i są one niejako wskaźnikiem mechanizmu supernowej, mechanizmu napędzającego wybuch. Jeśli więc dojdzie w najbliższej przyszłości do takiego zjawiska, a neutrina z tej supernowej - podróżujące z prędkością bliską prędkości światła, dotrą do Ziemi - będziemy w stanie je zidentyfikować i w zasadzie, dzięki tym superszybkim cząstkom, potwierdzić zaproponowany przez nas scenariusz" - ocenił.
Jak dodał, detektory obecnej generacji (np. Superkamiokande w Japonii), są w stanie zaobserwować tysiące czy dziesiątki tysięcy tych cząstek powstałych w supernowej. Aby potwierdzić swoją teorię, naukowcy muszą poczekać do następnej supernowej (ostatnią obserwowano 30 lat temu).
"Powinniśmy zaobserwować supernową w ciągu najbliższych 10 lat. Jesteśmy bowiem pewni, że doszło już do wybuchu masywnej gwiazdy, ale neutrina i światło potrzebuje czasu, by dotrzeć do Ziemi. Musimy więc być cierpliwi. Obserwacje potwierdzą nasz scenariusz, choć mogą też go obalić - istnieje również taka możliwość" - zastrzegł fizyk.
Jakie znaczenie może mieć potwierdzenie tego scenariusza? Supernowe typu grawitacyjnego powstałe w wyniku wybuchu gwiazd 10 razy cięższych od Słońca, uważane są za główne źródło pierwiastków we Wszechświecie, zwłaszcza cięższych niż żelazo - tj. złota, ołowiu, uranu czy plutonu.
Powstają one w takich wybuchach od początków Wszechświata. Z wybuchami masywnych gwiazd naukowcy mają jednak problem. Trudno jest bowiem wytłumaczyć produkcję, czyli tzw. nukleosyntezę ciężkich pierwiastków w supernowych typu grawitacyjnego.
Innym źródłem nukleosyntezy ciężkich pierwiastków są układy podwójne gwiazd neutronowych. Dzięki obserwacji pulsarów, czyli szybko obracających się gwiazd neutronowymi, wysyłających impulsy świetlne w odstępach czasu wiadomo, że takie systemy istnieją. Wiadomo też, że takie układy podwójnych gwiazd neutronowych są niestabilne przez emisję fal grawitacyjnych, co oznacza, że takie gwiazdy muszą się połączyć i scalić.
?Tym samym tylko mały ułamek materiału jest wyrzucany poprzez wybuch w przestrzeń kosmiczną, podczas którego dochodzi do nukleosyntezy ciężkich pierwiastków, nawet najcięższych tj. uran czy pluton. Układy podwójne gwiazd neutronowych nie są jednak w stanie wyjaśnić obserwowanego wzbogacenia w ciężkie metale podczas wczesnej ewolucji galaktyki? - zaznaczył fizyk.
Powodów tego jest kilka ? takie układy podwójne muszą się utworzyć i musi dojść do wybuchu supernowej. Układ musi też przetrwać oba wybuchy supernowych, a samo ich połączenie przez emisję fal grawitacyjnych trwa bardzo długo.
?To wszystko prowadzi do wniosku, że musi minąć zbyt dużo czasu, aby układy podwójne dały faktyczny wkład do wzbogacenia w ciężkie metale, obserwowane podczas wczesnej ewolucji galaktyki? - dodał naukowiec.
Aktualne pozostaje więc pytanie o pochodzenie ciężkich pierwiastków we wczesnej fazie ewolucji Wszechświata, na krótko po Wielkim Wybuchu. Skoro układy podwójne są "wykluczone", jedyną możliwością są supernowe typu grawitacyjnego. A skoro aktualna wiedza na temat supernowych nie wyjaśnia produkcji ciężkich pierwiastków, astrofizyczna zagadka dot. kolebki ciężkich pierwiastków we Wszechświecie pozostaje nierozwiązana.
"Właśnie to badamy. Jesteśmy nastawieni optymistycznie, że proponowany przez nas scenariusz może się przyczynić do wzbogacenia wiedzy na temat powstawania ciężkich pierwiastków w początkowej fazie ewolucji Wszechświata. To może dać odpowiedź na pytanie, skąd wzięły się ciężkie pierwiastki, dzięki którym powstało życie we Wszechświecie" - podsumował dr hab. Tobias Fischer z UWr.
PAP - Nauka w Polsce, Kamil Szubański
szu/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C32334%2Cplazma-kwarkowo-gluonowa-moze-byc-zapalnikiem-wybuchu-supernowych.html

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zderzenie galaktyk może wyrzucić Układ Słoneczny w przestrzeń międzygalaktyczną
2019-01-04.
Najnowsze badania prowadzone przez astrofizyków z Uniwersytetu w Durham w Wielkiej Brytanii wskazują, że Wielki Obłok Magellana (LMC) może zderzyć się z Drogą Mleczną w ciągu najbliższych dwóch miliardów lat.
Do zderzenia może dojść na długo przed prognozowanym zderzeniem Drogi Mlecznej z Galaktyką Andromedy, do którego według naukowców może dojść za osiem miliardów lat.
Katastroficzne spotkanie z Wielkim Obłokiem Magellana może obudzić uśpioną w centrum Drogi Mlecznej czarną dziurę, która rozpocznie pożeranie otaczającego ją gazu przez co zwiększy swoje rozmiary nawet dziesięciokrotnie.
Pochłaniając gaz, aktywna już czarna dziura będzie emitowała wysokoenergetyczne promieniowanie (jej otoczenie, a nie sama czarna dziura), i choć te kosmiczne fajerwerki najprawdopodobniej nie będą miały wpływu na życie na Ziemi, naukowcy uważają, że istnieje pewna szansa, że początkowe zderzenie galaktyk może wyrzucić nasz układ planetarny w przestrzeń międzygalaktyczną.
Wyniki badań opublikowano dzisiaj (4 stycznia 2019 r.) w periodyku Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Galaktyki takie jak Droga Mleczna otoczone są grupą mniejszych galaktyk satelitarnych krążących wokół nich tak samo jak pszczoły krążą wokół ula.
Zazwyczaj takie galaktyki mają spokojne życie i okrążają swoje galaktyki macierzyste przez wiele miliardów lat. Niemniej jednak, od czasu do czasu, opadają na centrum, zderzają się i często są po prostu pożerane przez swoje galaktyki macierzyste.
Wielki Obłok Magellana jest najjaśniejszą galaktyką satelitarną Drogi Mlecznej i znalazła się w naszym sąsiedztwie dopiero około 1,5 miliarda lat temu. Aktualnie galaktyka ta znajduje się około 163 000 lat świetlnych od Drogi Mlecznej.
Do niedawna naukowcy uważali, że będzie ona krążyła wokół Drogi Mlecznej przez wiele miliardów lat, albo, z uwagi na jej dużą prędkość, wyrwie się z przyciągania grawitacyjnego naszej galaktyki.
Niemniej jednak, ostatnie badania wskazują, że Wielki Obłok Magellana posiada niemal dwa razy więcej ciemnej materii niż wcześniej uważano. Badacze twierdzą, że z uwagi na wyższą od oczekiwanej masę, Wielki Obłok Magellana szybko traci energię i za jakiś czas zderzy się z naszą galaktyką.
Zespół badawczy kierowany przez naukowców z Instytutu Kosmologii Obliczeniowej na Uniwersytecie w Durham wraz z badaczami z Uniwersytetu w Helsinkach, wykorzystali symulację procesów formowania galaktyk EAGLE do przewidzenia kolizji.
Dr Marius Cautun, badacz z Durham, powiedział: ?Choć dwa miliardy lat to naprawdę długi okres czasu w porównaniu do czasu życia człowieka, to stosunkowo krótki czas w skali kosmosu?.
?Zniszczenie Wielkiego Obłoku Magellana, który zostanie pożarty przez Drogę Mleczną, doprowadzi do sporego zamieszania w naszej galaktyce, obudzenia supermasywnej czarnej dziury w jej centrum oraz zmiany naszej galaktyki w ?aktywne jądro galaktyczne? lub kwazar?.
?To zdarzenie spowoduje powstanie silnych dżetów wysokoenergetycznego promieniowania z bezpośredniego otoczenia czarnej dziury. Choć nie będzie to miało żadnego wpływu na nasz Układ Słoneczny, istnieje pewna, niewielka, szansa na to, że zderzenie galaktyk będzie miało na nas wpływ ? po prostu wyrzuci nas z Drogi Mlecznej w przestrzeń międzygalaktyczną?.
Zderzenie Wielkiego Obłoku Magellana oraz Drogi Mlecznej może być naprawdę spektakularne.
Prof. Carlos Frenk, dyrektor Instytutu Kosmologii Obliczeniowej na Uniwersytecie w Durham powiedział: ?Niezależnie od swojego piękna, nasz Wszechświat stale ewoluuje, często zachodzą w nim gwałtowne zdarzenia takie jak nadchodzące zderzenie Drogi Mlecznej z Wielkim Obłokiem Magellana. Zakładając, że unikniemy katastrofy spowodowanej na przykład poważnym zaburzeniem Układu Słonecznego, nasi potomkowie, jeżeli będą istnieli, mogą spodziewać się rewelacyjnego pokazu: spektakularnych fajerwerków kiedy rozbudzona supermasywna czarna dziura w centrum naszej galaktyki zacznie emitować ekstremalnie jasne, energetyczne promieniowanie.
Dr Alis Deason z Durham dodaje: ?Sądzimy, że jak dotąd nasza galaktyka miała tylko kilka bezpośrednich spotkań z mało masywnymi galaktykami. To mało w porównaniu do pobliskich galaktyk rozmiarami przypominających Drogę Mleczną. Nasza najbliższa sąsiadka, Galaktyka Andromedy, pochłonęła galaktyki o masie niemal trzydziestokrotnie większej od galaktyk pożartych przez Drogę Mleczną?.
Źródło: Durham University
Artykuł naukowy: tutaj
https://www.pulskosmosu.pl/2019/01/04/zderzenie-galaktyk-moze-wyrzucic-uklad-sloneczny-w-przestrzen-miedzygalaktyczna/

Zderzenie galaktyk może wyrzucić Układ Słoneczny w przestrzeń międzygalaktyczną.jpg

Zderzenie galaktyk może wyrzucić Układ Słoneczny w przestrzeń międzygalaktyczną2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)