Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Brytyjczycy zbudują innowacyjny silnik rakietowy Sabre
Wysłane przez grabianski w 2018-04-24
Brytyjska firma Reaction Engines Limited rozwija system napędowy, który ma zrewolucjonizować transport cywilny. Silnik, który zbudują pozwoli na podróże ponaddźwiękowe. W koncepcję już zaangażowały się finansowo firmy Boeing i Rolls-Royce.
W ciągu ostatnich trzech lat firma zebrała już od inwestorów około 100 mln funtów. Pieniądze pozwolą na rozwój silnika Sabre, który ma pozwolić rozpędzić przyszły statek kosmiczny w jednym odpaleniu z Ziemi bezpośrednio na orbitę.
Rozwijany system napędowy ma pracować jak silnik odrzutowy w zwykłych samolotach aż do prędkości 5.5 Ma. Na resztę wznoszenia i rozpędzania przejdzie w tryb silnika rakietowego.
Jedną z kluczowych technologii koniecznych do rozwinięcia, by pomysł się udał jest chłodnica, która będzie miała za zadanie zmniejszyć temperaturę wsysanego przez silnik powietrza (1000 stopni Celsjusza) do temperatury -150 st. C. To wszystko musi wykonać w ułamku sekundy. To pozwoli silnikowi wykorzystywać w pierwszej fazie lotu powietrze z atmosfery, dokładnie jak to robią samoloty i dzięki temu nie będzie konieczności wynoszenia ze sobą dużej ilości utleniacza, co jest cechą systemów rakietowych.
Przeczytaj też: NASA zbuduje samolot ponaddźwiękowy
Choć o Sabre mówi się najczęściej w kontekście misji kosmicznych, to są też plany wykorzystania systemu do szybkich lotów powietrznych. O tych ambicjach świadczy chociażby zaangażowanie w projekt firmy Boeing i potentata silników od samolotów - firmy Rolls-Royce.
To wszystko plany, a jak wygląda realizacja przedsięwzięcia? Już wkrótce zostaną przeprowadzone pierwsze demonstracje. W Kolorado tego lata przetestowane zostanie działanie chłodnicy - to przy udziale dużego ośrodka badawczego amerykańskiego wojska (agencja DARPA). W Wielkiej Brytanii natomiast zostanie oddana do użytku placówka testowa, gdzie już w 2020 roku planuje się testować cały cykl pracy silnika. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to być może już na początku przyszłej dekady system doczeka się testów na prototypowym statku powietrznym.
Źródło: BBC/REL
Więcej informacji:
?    informacja prasowa firmy o ostatnich inwestycjach
?    oficjalna strona firmy
Na zdjęciu: Model komputerowy rozwijanego silnika Sabre. Na modelu brakuje wlotu powietrza, który ma działać do prędkości około 5 Ma. Źródło: REL.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/brytyjczycy-zbuduja-innowacyjny-silnik-rakietowy-sabre-4310.html

Brytyjczycy zbudują innowacyjny silnik rakietowy Sabre.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki zapach mają chmury Urana?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 24/04/2018
Siarkowodór ? gaz, który nadaje zgniłym jajkom charakterystycznego zapachu, dominuje górne warstwy atmosfery Urana. Opierając się na szczegółowych spektroskopowych obserwacjach planety przeprowadzonych za pomocą teleskopu Gemini North, astronomowie odkryli ten mdlący gaz w wyższych warstwach chmur lodowego olbrzyma, przedostatniej planety Układu Słonecznego.
Nawet po dziesięcioleciach obserwacji i wizycie sondy Voyager 2, Uran zachowywał dla siebie jeden istotny sekret ? skład chemiczny swoich chmur. Teraz udało się potwierdzić jeden z kluczowych elementów, z których zbudowane są pokrywające planetę chmury.
Patrick Irwin z Uniwersytetu Oksfordzkiego w Wielkiej Brytanii wraz ze współpracownikami z całego świata spektroskopowo zbadali promieniowanie podczerwone pochodzące z Urana, a zarejestrowane za pomocą 8-metrowego teleskopu Gemini North stojącego na szczycie Maunakea na Hawajach. W danych badacze odkryli siarkowodór zalegający w pobliżu szczytów chmur błękitnej planety. Długo poszukiwane dowody na obecność tego gazu w atmosferze opublikowano 23 kwietnia w periodyku Nature Astronomy.
Teleskop Gemini oraz spektrometr NIFS (Near-Infrared Integral Field Spectrometer) pozwoliły zbadać promieniowanie słoneczne odbite od regionu bezpośrednio nad główną widoczną warstwą chmur w atmosferze Urana. ?Choć linie, które próbowaliśmy tam wykryć były ledwo widoczne, byliśmy w stanie bezsprzecznie je wykryć dzięki wysokiej czułości NIFS na teleskopie Gemini i rewelacyjnym warunkom atmosferycznym na Maunakea? mówi Iwrin. ?Choć wiedzieliśmy, że owe linie będą tuż na granicy wykrywalności, postanowiliśmy spróbować ich poszukać w danych z Gemini?.
?Ta praca stanowi innowacyjny sposób wykorzystania instrumentu pierwotnie zaprojektowanego do badania wybuchowego środowiska wokół potężnych czarnych dziur w centrach odległych galaktyk? mówi Chris Davis z amerykańskiego National Science Foundation. ?Wykorzystanie NIFS do rozwiązania jednej z odwiecznych tajemnic Układu Słonecznego stanowi ogromne rozszerzenie pola jego działania? dodaje Davis.
Astronomowie od dawna zastanawiali się nad składem chemicznym chmur Urana oraz nad tym czy to siarkowodór czy amoniak dominują w górnych warstwach chmur, jednak nigdy dotąd nie udało się zdobyć wyraźnych dowodów na korzyść jednego z nich. ?Teraz, dzięki lepszym danym wskazującym linie absorpcyjne siarkowodoru oraz fantastycznym widmom uzyskanym za pomocą teleskopu Gemini, uzyskaliśmy odciski palców, które pozwoliły nam ustalić winnego?.
Wykrycie siarkowodoru wysoko w chmurach Urana (i prawdopodobnie Neptuna) wyraźnie odróżnia je od wewnętrznych gazowych olbrzymów ? Jowisza i Saturna ? na których nad chmurami w ogóle nie zarejestrowano siarkowodoru, a gdzie jest sporo amoniaku. W dużej części górne warstwy chmur Jowisza i Saturna składają się z lodowego amoniaku, ale wydaje się, że w przypadku Urana już tak nie jest. Te różnice w składzie chemicznym rzucają nowe światło na pytania o procesy formowania planet w Układzie Słonecznym.
Leigh Fletcher, członkini zespołu badawczego z Uniwersytetu Leicester w Wielkie Brytanii dodaje, że różnice między chmurami gazowych olbrzymów (Jowisz i Saturn) a lodowych olbrzymów (Uran i Neptun) najprawdopodobniej powstały już na etapie powstawania tych planet. ?W trakcie procesu formowania planet Układu Słonecznego, stosunkowa obfitość azotu i siarki (a stąd amoniaku i odkrytego na Uranie siarkowodoru) zależała od temperatury i miejsca, w którym powstawała planeta.
Innym czynnikiem we wczesnej historii Urana są silne dowody na to, że olbrzymie planety naszego układu planetarnego najprawdopodobniej migrowały z miejsc, w których powstawały na swoje obecne orbity. Dlatego też potwierdzenie informacji o składzie chemicznym atmosfery stanowi niezwykle cenną informację dla badaczy starających się dowiedzieć się gdzie powstał Uran, jak ewoluował i na tej podstawie doprecyzować modele migracji planetarnych.
Źródło: Obserwatorium Gemini
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/24/jaki-zapach-maja-chmury-urana/

Jaki zapach mają chmury Urana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto czarną planetę, która absorbuje niemal całe światło
Autor: John Moll (24 Kwiecień, 2018)
Około 466 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Lwa odkryto dziwny świat. Astronomowie zaobserwowali nietypową planetę, która absorbuje niemal całe światło.
Badacze z brytyjskiego Uniwersytetu Keele powiadomili o odkryciu tzw. gorącego jowisza ? planety, której masa jest zbliżona do Jowisza. Obiekt pod nazwą WASP-104b orbituje ekstremalnie blisko swojej gwiazdy i jak sama nazwa wskazuje, jest niezwykle gorący.
 Gorące jowisze są dosyć ciemne i pochłaniają część docierającego do nich światła ? zwykle w ilości około 40%. Jednak zdarzają się wyjątki. Przykładowo planeta WASP-12b absorbuje co najmniej 94% światła. Tymczasem odkryty ostatnio gorący jowisz WASP-104b należy do najciemniejszych, gdyż absorbuje aż 97-99% światła.
WASP-104b to egzoplaneta zachowująca się niczym Księżyc. Jej jedna strona jest cały czas zwrócona w kierunku gwiazdy. Planeta krąży wokół niej w odległości około 4,3 miliona kilometrów. Wykonanie pełnego obiegu wokół gwiazdy macierzystej zajmuje jej zaledwie 42 godziny.
Należy dodać, że określenie ?ciemny? czy ?czarny? w kontekście planety nie nawiązuje do jej koloru, lecz właśnie do stopnia odbijalności światła. Ciekawostką jest, że absolutnie najciemniejszą planetą jaką znamy jest gorący jowisz TrES-2b. Ten odbija tylko 0,1% docierającego światła.
 
Źródło:
https://www.sciencealert.com/hot-jupiter-wasp-104b-one-of-the-darkest-planets-ev...
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-czarna-planete-ktora-absorbuje-niemal-cale-swiatlo

Odkryto czarną planetę, która absorbuje niemal całe światło.jpg

Odkryto czarną planetę, która absorbuje niemal całe światło2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wiekiem galaktyki stają się większe i bardziej spuchnięte
2018-04-24. Autor: Agnieszka Nowak
Nowe badania międzynarodowego zespołu naukowców wykazały, że galaktyki z wiekiem stają się większe i bardziej spuchnięte.
Jeden ze współbadaczy, profesor Matthew Colless z Australian National University, powiedział, gwiazdy w młodej galaktyce poruszają się w sposób uporządkowany wokół dysku galaktycznego. Wszystkie galaktyki wyglądają jak zgniecione kule, ale z wiekiem stają się bardziej spuchnięte, a gwiazdy w nich zawarte krążą we wszystkich kierunkach.

Nasza Droga Mleczna ma więcej, niż 13 miliardów lat, więc nie jest już młoda, jednak wciąż posiada zgrubienie centralne zbudowane ze starych gwiazd oraz ramiona spiralne złożone z gwiazd młodych.

Aby zbadać kształt galaktyki, zespół zmierzył ruch gwiazd za pomocą instrumentu o nazwie SAMI umieszczonego na Anglo-Australian Telescope w Siding Spring Observatory i zbadał 843 galaktyki wszystkich typów.

Główny autor badania, dr Jesse van de Sande z University of Sydney i ASTRO 3D, powiedział, że nie było oczywiste, że galaktyki oraz ich wiek muszą być ze sobą powiązane, więc połączenie było zaskakujące i mogło wskazywać na większą zależność.

Wraz z wiekiem w galaktykach zachodzą wewnętrzne zmiany, co sprawia, że mogą one kolidować z innymi galaktykami. Zdarzenia te zakłócają ruchy gwiazd.

Astronomowie zmierzyli wiek galaktyki na podstawie jej barwy. Młode, niebieskie gwiazdy starzeją się i zmieniają się w czerwone.

Gdy astronomowie wyliczyli, jak były uporządkowane galaktyki w stosunku do tego, jak były zgniecione, ukazał się związek z ich wiekiem. Galaktyki, które mają ten sam kształt zgniecionej kuli, mają także gwiazdy w tym samym wieku.

Dr van de Sande powiedział, że naukowcy od dawna wiedzą, że kształt i wiek były powiązane w bardzo ekstremalnych galaktykach, które są bardzo płaskie i bardzo okrągłe.

Dr Julia Bryant, główny naukowiec z instrumentu SAMI powiedziała, że zespół wciąż szuka prostych, silnych związków, takich jak kształt i wiek, które leżą u podstaw złożoności, jaką naukowcy widzą w galaktykach. Aby zobaczyć te relacje, potrzeba szczegółowych informacji na temat dużej liczby galaktyk.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Australian National University

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/04/z-wiekiem-galaktyki-staja-sie-wieksze-i.html

Z wiekiem galaktyki stają się większe i bardziej spuchnięte.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudny los cywilizacji na super-Ziemiach
2018-04-24. Krzysztof Kanawka
Jedna z najnowszych publikacji dotyczących ?super-Ziemi? skupia się na możliwościach rozwoju cywilizacji technicznych na tego typu egzoplanetach.
Gdzie oni są? Pomimo dekad nasłuchu nieba w ramach programu SETI wciąż nie udało się ludzkości odebrać żadnego sygnału, który mógłby pochodzić od obcych cywilizacji. Z drugiej strony jest pewne, że Wszechświat jest wypełniony różnej wielkości planetami, także i tymi zbliżonymi rozmiarami do naszej Ziemi. Odkryto również nowy typ planet pozasłonecznych ? ?super-Ziemie?. Są to egzoplanety większe od Ziemi, ale mniejsze i mniej masywne od Urana. W naszym Układzie Słonecznym nie ma obiektu tego typu, choć niektórzy astronomie uważają, że tzw. ?Planeta X? może być właśnie ?super-Ziemią?.
Z tej perspektywy wydaje się więc pewne, że we Wszechświecie w wielu miejscach może się rozwijać życie. Przez setki milionów lat na niektórych planetach powinno się rozwinąć bardziej zaawansowane życie, a być może i nawet cywilizacja. Z uwagi na wręcz niezliczoną ilość planet we Wszechświecie zdatnych do zamieszkania wydaje się, że dookoła nas powinno być wiele różnych obcych cywilizacji. Tymczasem wygląda na to , że tak nie jest ? brak jakichkolwiek dowodów na istnienie innych cywilizacji. Ta wyraźna sprzeczność jest znana jako paradoks Fermiego ? od nazwy fizyka Enrico Fermiego, który po raz pierwszy sformułował ten paradoks w połowie XX wieku.
Jest też całkiem prawdopodobne, że wokół gazowych gigantów krążą duże egzoksiężyce, podobne do Tytana, Ganimedesa czy Europy. Dla tego typu obiektów niedawno Alan Stern zaproponował częściowe rozwiązanie paradoksu Fermiego ? odpowiedzią może być lód. Ta odpowiedź jednak nie będzie satysfakcjonująca dla ?super-Ziemi?. Niemiecki astronom Michael Hippke postanowił spróbować częściowo odpowiedzieć na to pytanie.
Trudny los cywilizacji na ?super-Ziemi?
Z jednej strony wydaje się, że ?super-Ziemia? może być optymalnym miejscem dla życia: gruba atmosfera, potencjalnie silne pole magnetyczne i dostępność do wody z pewnością będą sprzyjać rozwojowi prostego życia. To życie może powstać nawet gdyby planeta nie krążyłaby w optymalnej odległości wokół swej gwiazdy.
Z drugiej strony ?super-Ziemie? mogą nie być dobrym miejscem na rozwój cywilizacji technologicznych. Problemem jest tutaj grawitacja, która utrudniałaby lub wręcz uniemożliwiałaby lot kosmiczny. Z pewnością lot rakiety z powierzchni ?super-Ziemi? byłby trudny i wymagałby znacznie większych konstrukcji. Wyliczenia Hippkego sugerują, że o ile na Ziemi stosunek masy całkowitej rakiety do masy wynoszonego ładunku (na niską orbitę LEO) wynosi około 25, o tyle na ?super-Ziemi? może wynosić nawet ponad 2500. Innymi słowy, odpowiednik Falcona 9 (v1.2) na ?super-Ziemi? nie byłby w stanie wynieść więcej niż 200 kg na niską orbitę, nie wliczając w to strat aerodynamicznych od grubej atmosfery czy możliwości strukturalnych rakiety. Lot poza otoczenie ?super-Ziemi? byłby jeszcze trudniejszy.
Z uwagi na wyższą grawitację można się spodziewać na ?super-Ziemi? znacznie niższych gór niż na naszej planecie, co oznacza mniejszą szansę zaistnienia miejsca, z którego start rakiet przyniósłby znaczne korzyści. Pośrednim rozwiązaniem może okazać się stworzenie ?pływającej? w wyższej atmosferze wyrzutni, ale prawdopodobnie możliwości udźwigu mogłyby nie wystarczyć na wyniesienie większych ładunków w przestrzeń kosmiczną.
Mała wiedza o Wszechświecie?
Można spekulować, że ?super-Ziemia? byłaby pokryta bardzo grubą warstwą chmur, co oznacza mniejszą świadomość otaczającego Wszechświata. Grubsze atmosfery także utrudniałyby możliwość optycznych obserwacji teleskopowych, pozwalając jedynie na radioastronomię. Trudno na takiej ?super-Ziemi? wyobrazić sobie odpowiedniki naszych dużych (i bardzo ciężkich) naziemnych obserwatoriów astronomicznych zawieszonych powyżej pokrywy chmur. Z pewnością też trudno sobie wyobrazić odpowiedniki teleskopów Hubble czy Kepler, które znacznie poszerzyły naszą wiedzę o Wszechświecie. Zamiast nich można sobie wyobrazić mniejsze teleskopy optyczne ponad chmurami. W tej sytuacji cywilizacja zamieszkująca ?super-Ziemię? prawdopodobnie miałaby raczej świadomość swojego układu planetarnego i jedynie podstawową wiedzę o Wszechświecie.
Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy ?super-Ziemia? jest oceaniczną planetą. Dla takiej cywilizacji eksploracja własnej grubej atmosfery mogłaby być sama w sobie wyzwaniem, a próba spojrzenia poza nią prawdopodobnie sprawiłaby jeszcze więcej trudności.
Oczywiście, nie oznacza to, że żadna cywilizacja na ?super-Ziemi? nie byłaby w stanie się wydostać ze swej planety. Wydaje się to jednak znacznie trudniejsze niż dla przypadku planety takiej, jaką jest Ziemia: o niezbyt grubej atmosferze i niezbyt dużej grawitacji, ale z drugiej strony stabilnej przez miliardy lat i pozwalającej na rozwój życia, aż do cywilizacji technicznej.
(Arxiv)
http://kosmonauta.net/2018/04/trudny-los-cywilizacji-na-super-ziemiach/

Trudny los cywilizacji na super-Ziemiach.jpg

Trudny los cywilizacji na super-Ziemiach2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mgławica Laguna na rocznicowym zdjęciu z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a
Wysłane przez czart w 2018-04-24
Dzisiaj Kosmiczny Teleskop Hubble'a obchodzi 28 urodziny - tyle lat minęło od umieszczenia go na orbicie. Z tej okazji NASA opublikowała piękne zdjęcie Mgławicy Laguna, wykonane oczywiście przy pomocy Teleskopu Hubble'a.
Kosmiczny Teleskop Hubble'a został wyniesiony na orbitę 28 kwietnia 1990 roku. Już od 28 lat dostarcza nam niesamowitych zdjęć obiektów astronomicznych oraz ważnych odkryć naukowych. Wykonał już 163500 orbit dookoła Ziemi i przeprowadził 1,5 miliona obserwacji dla ponad 43,5 tysiąca obiektów astronomicznych. Łącznie zebral aż 153 terabajty danych. Ich analiza doprowadziła do opublikowania ponad 15,5 tysiąca artykułów naukowych. Instrument kojarzony jest z NASA, ale z Amerykanami współpracuje przy nim także Europejska Agencja Kosmiczna (ESA).
Jako rocznicowe zdjęcie NASA wybrała szczegółową fotografię obszaru narodzin gwiazd w Mgławicy Laguna, odległej od nas o 4000 lat świetlnych. W centrum zdjęcia znajduje się Herschel 36 - młoda gwiazda o wieku zaledwie 1 miliona lat. Jest ona 200 tysięcy razy jaśniejsza od Słońca i odpowiada za wygląd swojego otoczenia, kształtując je przy pomocy silego promieniowania ultrafioletowego i potężnego wiatru gwiazdowego. Gwiazda Hersechel 36 ma masę 32 razy większą niż Słońce, 8 razy wyższą temperaturę i 9 razy większą średnicę.
Pomimo bardzo młodego wieku, gwieździe nie pozostało wiele czasu życia. Naukowcy oceniają, że przetrwa jeszcze tylko 5 milionów lat, co jest bardzo małą wartością w porównaniu np. do 5 miliardów lat wieku Słońca. Powodem tak szybkiej ewolucji jest duża masa gwiazdy.
Zdjęcia Mgławicy Laguna opracowano na podstawie obserwacji wykonanych 12 i 18 lutego 2018 r. instrumentem Wide Field Camera 3.
Więcej informacji:
?    Hubble 28th Anniversary Image Captures Roiling Heart of Vast Stellar Nursery
Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mglawica-laguna-na-rocznicowym-zdjeciu-kosmiczny-teleskop-hubblea-4313.html

Mgławica Laguna na rocznicowym zdjęciu z Kosmicznego Teleskopu Hubblea.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Supermasywna czarna dziura w Drodze Mlecznej może mieć niezauważone jeszcze rodzeństwo
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 25/04/2018
Astronomowie zaczynają rozumieć co się dzieje gdy czarne dziury zaczynają przemierzać Drogę Mleczną.
Zazwyczaj supermasywna czarna dziura (SMBH) umiejscowiona jest w jądrze masywnej galaktyki, ale czasami można natrafić na  SMBH ?przemierzającą? swoją galaktykę macierzystą pozostając z daleka od centrum, w regionach takich jak halo gwiezdne ? niemal sferyczny obszar gwiazd i gazu otaczający główny dysk galaktyki.
Astronomowie przypuszczają, że takie zjawisko często zachodzi w procesie łączenia galaktyk w rozszerzającym się wszechświecie. Mniejsze galaktyki łącząc się z większymi odkładają swoje własne, centralne SMBH na różnych orbitach wokół centrum nowej, większej galaktyki.
W najnowszym arykule opublikowanym w periodyku Astrophysical Hournal Letters, badacze z Yale, University of Washington, Institut d?Astrophysique de Paris oraz University College w Londynie przewidują, że galaktyki o masie podobnej do Drogi Mlecznej powinny posiadać po kilka supermasywnych czarnych dziur. Zespół badaczy wykorzystał do swoich badań nową, najnowocześniejszą symulację kosmologiczną Romulus do przewidzenia dynamiki SMBH we wnętrzach masywnych galaktyk.
?Niezwykle mało prawdopodobnym jest, aby jakakolwiek błądząca supermasywna czarna dziura zbliżyła się na tyle do Słońca, aby wywrzeć jakikolwiek wpływ na nasz układ planetarny? mówi Michael Ttremmle, główny autor i badacz w Yale Center for Astronomy and Astrophysics. ?Szacujemy, że przejście jednej z tych błąkających się czarnych dziur w pobliżu Układu Słonecznego, na tyle blisko, aby mieć na niego jakikolwiek wpływ może zdarzać się raz na 100 miliardów lat.
Tremmel dodaje, że z uwagi na fakt, że SMBH mogą istnieć z daleka od centrów galaktyk i poza dyskami galaktycznymi, istnieje małe prawdopodobieństwo, że będą one akreować więcej gazu ? co z kolei oznacza że będą praktycznie niewidoczne. ?Aktualnie zastanawiamy się  jak moglibyśmy dowieść ich istnienia w sposób pośredni? dodaje Tremmel.
Źródło: Yale University
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/25/supermasywna-czarna-dziura-w-drodze-mlecznej-moze-miec-niezauwazone-jeszcze-rodzenstwo/

 

Supermasywna czarna dziura w Drodze Mlecznej może mieć niezauważone jeszcze rodzeństwo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2018 HV (22.04.2018)
2018-04-25. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego drugiego kwietnia doszło do bliskiego przelotu meteoroidu 2018 HV. Minimalny dystans wyniósł około 154 tysiące kilometrów.
Przelot meteoroidu nastąpił 22 kwietnia 2018 z maksymalnym zbliżeniem około 19:10 CEST. W momencie maksymalnego zbliżenia 2018 HV znalazł się w odległości około 154 tysięcy kilometrów od Ziemi. Odpowiada to około 0,40 średniego dystansu do Księżyca.
Średnicę 2018 HV wyznaczono na około 5 metrów. Jest to zbyt mały obiekt, by mógł poważnie zagrozić powierzchni Ziemi.
Jest to dwudziesty siódmy wykryty bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2018 roku. W 2017 roku takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 roku takich odkryć było 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Warto tu dodać, że pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów.
(HT)
http://kosmonauta.net/2018/04/bliski-przelot-2018-hv-22-04-2018/

Bliski przelot 2018 HV (22.04.2018).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy, przełomowy katalog gwiazd stworzony z pomocą obserwatorium Gaia
Wysłane przez kuligowska w 2018-04-25
Największa i najdokładniejsza z dotychczasowych map naszej Galaktyki ? Drogi Mlecznej ? powstanie dzięki danym zebranym przez kosmiczne obserwatorium Gaia. Udostępnienie nowego katalogu (DR2) zawierającego cenne informacje o pozycji, odległości od Ziemi oraz prędkości ponad miliarda gwiazd zaplanowane jest na dzisiaj, na godzinę 12:00. Istotną rolę w projekcie odgrywają polscy astronomowie.
?Ogłoszony dzisiaj katalog obserwatorium Gaia zrewolucjonizuje astronomię. Dziesiątki prac naukowych czeka już na publikację, a to wszystko jest możliwe dzięki precyzyjnym i tak obszernym danym? ? mówi dr hab. Łukasz Wyrzykowski z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Gaia, bezzałogowa sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) przeznaczona do precyzyjnych pomiarów astrometrycznych, została wystrzelona 19 grudnia 2013 roku z kosmodromu w Gujanie Francuskiej i rozpoczęła swoje pięcioletnie obserwacje w czerwcu 2014 roku.
W prace nad konwersją danych telemetrycznych na informację użyteczną pod względem naukowym jest zaangażowanych niemal pół tysiąca naukowców i inżynierów oprogramowania zrzeszonych w ramach Konsorcjum Przetwarzania i Analizy Danych (ang. Gaia DPAC ? Gaia Data Processing and Analysis Consortium). Członkowie DPAC pochodzą z dwudziestu europejskich państw, w tym Polski, jak również z Algierii, Brazylii, Izraela i USA. Wkład strony polskiej w projekt to przede wszystkim prace dr. hab. Łukasza Wyrzykowskiego z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego zajmującego się poszukiwaniem supernowych i soczewkujących czarnych dziur oraz dr. Arkadiusza Hypkiego tworzącego narzędzia do analizy danych, i dr. Toniego Santana-Ross z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza prowadzącego badania nad planetoidami.
?Katalog Gaia już ma ogromne rozmiary. W ciągu kilku lat powiększy się o kolejne obserwacje i docelowo zajmować będzie około 1 petabajt danych. To sprawia, że astroinformatyka staje się coraz bardziej istotną dziedziną astronomii? ? skomentował dr Arkadiusz Hypki z Obserwatorium Astronomicznego UAM.
?Stan wiedzy o Galaktyce sprzed Gaia DR2 można porównać do sytuacji, gdy próbujemy chodzić po lesie z jednym zasłoniętym okiem. Chociaż widzimy wszystkie drzewa to nie potrafimy powiedzieć, które są bliżej, a które dalej ? co grozi również wpadnięciem na któreś z nich. Katalog Gaia DR2 to brakujące drugie oko, dzięki któremu zaczynamy ?widzieć? odległości do gwiazd. Zresztą Gaia do mierzenia odległości używa dokładnie takiego samego efektu jak nasze oczy ? zjawiska paralaksy ? tyle, że robi to znacznie dokładniej. W pracy nad poszukiwaniami zjawisk krótkotrwałych, dzięki znajomości odległości będziemy mogli łatwiej odróżnić rozbłysk w odległej galaktyce od małej flary w naszej Galaktyce. Precyzyjne pomiary odległości i ruchów gwiazd pozwolą łatwiej znajdować sygnał od samotnych czarnych dziur, działających jak soczewki grawitacyjne? ? dodaje dr hab. Łukasz Wyrzykowski.
Głównym celem prac obserwatorium Gaia jest wykonanie precyzyjnej, trójwymiarowej mapy Drogi Mlecznej. Poznanie dokładnej struktury galaktycznego dysku, w którym znajduje się Układ Słoneczny będzie stanowić układ odniesienia dla wszystkich przyszłych obserwacji nieba. Klasyfikujący gwiazdy diagram Hertzsprunga-Russella stanie się w ten sposób dokładniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Znając odległość gwiazd od Ziemi, możliwa będzie poprawna interpretacja ich obserwowanej jasności. Dane dostarczone przez Gaia pozwolą ponadto badać grupy gwiazd w tej samej odległości od Ziemi, gromady gwiazd, a także układy podwójne gwiazd ? również takie, gdzie ze względu na odległość między obiektami oddziaływanie grawitacyjne jest już bardzo słabe.
Od godziny 10:00 Europejska Agencja Kosmiczna będzie transmitować wydarzenie otwarcia katalogu na stronie www.

Kontakt dla mediów:
dr hab. Łukasz Wyrzykowski
Obserwatorium Astronomiczne
Uniwersytet Warszawski
Tel: +48 608 648 817
E-mail: [email protected]
 
dr Arkadiusz Hypki
Instytut Obserwatorium Astronomiczne
Uniwersytet im. A. Mickiewicza
Tel: +48 692 256 450.
E-mail: [email protected]
 
Informacje dodatkowe:

[1] Obserwatorium kosmiczne Gaia wyposażone jest w detektor liczący niemal miliard pikseli i posłuży przede wszystkim do pomiarów ruchów i jasności miliarda gwiazd naszej Galaktyki. Każda z gwiazd zostanie zaobserwowana około stu razy, co pozwala na wykrycie gwiazd zmiennych oraz anomalnego zachowania obiektów astrofizycznych, w tym różnego rodzaju wybuchów.
[2] Pierwsza paczka materiałów z misji sondy Gaia, udostępniona przez Europejską Agencję Kosmiczną we wrześniu 2016 roku zawierała informacje o odległości od Ziemi około dwóch milionów gwiazd. Gaia jest następczynią satelity Hipparcos, która dostarczyła informacji o około stu tysiącach gwiazd.
[3] Dr hab. Łukasz Wyrzykowski jest zaangażowany w misję Gaia od 2008 roku. W latach 2008-2015 pracował na Uniwersytecie w Cambridge nad przygotowaniem systemu do wykrywania zjawisk tymczasowych, np. supernowych. Jest również odpowiedzialny za organizację sieci naziemnych teleskopów, które dostarczają uzupełniające obserwacje zjawisk astrofizycznych wykrytych przez satelitę Gaia. Prace te prowadzone są w obrębie czteroletniego pan-europejskiego programu OPTICON, wspierającego rozwój europejskiej astronomii w ramach Programu Ramowego Horizont 2020 Komisji Europejskiej. Badania naukowe w ramach misji Gaia są wsparte również grantami Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Narodowego Centrum Nauki.
[4] Dr Arkadiusz Hypki jest adiunktem na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. W swojej pracy zajmuje się badaniem ewolucji dynamicznej oraz gwiazdowej gromad kulistych. W ramach misji Gaia zaangażowany jest w tworzenie oprogramowania do analizy dużych zbiorów danych. Jest autorem programu BEANS, który ułatwia pracę nad danymi z katalogu Gaia, aby móc je porównywać z symulacjami numerycznymi. Prace te są współfinansowane przez Narodowe Centrum Nauki.
 
 
Czytaj więcej:
 
?    Zdjęcia z misji Gaia
?    Strona misji
?    Gaia i niebo za 5 miliardów lat
 
Źródło: ESA
Na zdjęciu powyżej: co to za zwierzę? Jakie przychodzi nam na myśl, gdy patrzymy na ten ciemny obłok? Być może to kot o  białym nosie, o przednich łapach rozciągających się na prawo? A może lis, który ma otwarty pyszczek i patrzy przed siebie, choć jego czujne oczy skierowane są też w prawo? W rzeczywistości to fragment Mgławicy Oriona, odpowiadający gromadzie gwiazd położonej w pobliżu słynnej M42. Obraz powstał na bazie danych z pierwszej wersji satelity Gaia (ESA i pokazuje gęstość gwiazd zaobserwowanych podczas skanowania tego obszaru nieba. Rozpoczęta w 2013 r. misja Gaia skatalogowała ponad miliard gwiazd z niespotykaną dotąd dokładnością. Ten katalog będzie niezwykle cenny dla astronomów, którzy badają rozmieszczenie gwiazd w całej naszej Galaktyce. Nawet w ciemnych rejonach nieba z mniejszą ilością widzianych gwiazd dane z Gaia dostarczają nam ważne informacje przydatne w badaniach m. in. materii międzygwiazdowej, która blokuje tam światło gwiazd. To własnie tam też powstają nowe generacje gwiazd! Pierwsza publikacja danych z Gaia (2016 r.) zawierała pozycje ponad miliarda gwiazd, a dodatkowo także odległości i prędkości około dwóch milionów gwiazd. Astronomowie z niecierpliwością czekali więc na kolejną publikację danych, zaplanowaną na 25 kwietnia 2018, która znacznie rozszerza zasięg poprzedniego przeglądu.
Źródło: ESA/Gaia/DPAC
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowy-przelomowy-katalog-gwiazd-stworzony-pomoca-obserwatorium-gaia-4314.html

Nowy, przełomowy katalog gwiazd stworzony z pomocą obserwatorium Gaia.jpg

Nowy, przełomowy katalog gwiazd stworzony z pomocą obserwatorium Gaia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy szef NASA nie wierzy, że człowiek odpowiada za globalne ocieplenie klimatu
2018-04-25
Donald Trump mianował właśnie Jima Bridenstine'a nowym szefem NASA. Jego kandydatura od początku budziła kontrowersje, ponieważ określany jest on mianem denialisty, czyli osoby, która zaprzecza, że to człowiek odpowiada za globalne ocieplenie.
Kandydatura Jima Bridenstine'a na szefa NASA pojawiła się już jesienią ubiegłego roku. Jednak wówczas została zamrożona, ponieważ senatorowie byli podzieleni co do jego wyboru przez Donalda Trumpa, prezydenta USA.
Po 7 miesiącach negocjacji jego kandydatura przeszła pomyślnie przez głosowanie w senacie. Bridenstine otrzymał 49 z 50 głosów. To pierwszy szef NASA w historii, który nie otrzymał wszystkich możliwych głosów senatorskich.
Według senatorów to skutek kontrowersyjnych teorii, które głosi. Demokraci zarzucają mu negowanie zmian klimatycznych. Według nich Bridenstine wielokrotnie i jasno oświadczał, że nie wierzy w to, iż działalność człowieka jest główną przyczyną zmian klimatycznych.
Globalne temperatury przestały rosnąć 10 lat temu. Globalne zmiany temperatury, jeśli występują, korelują z wydajnością Słońca i cyklami oceanicznymi - powiedział Jim Bridenstine w 2013 roku.
Na dodatek jego przeciwnicy wytykają mu brak specjalistycznego wykształcenia, aby móc kierować tak ważną instytucją, jak NASA. Bridenstine był pilotem marynarki wojennej, a później dyrektorem Muzeum Atmosfery i Kosmosu.
Tymczasem podczas listopadowego przesłuchania Bridenstine przyznał, że "działalność człowieka przyczynia się do zmian klimatycznych, które obecnie obserwujemy". Jednak w dalszym ciągu odmawiał uznania, że to ludzie są głównymi sprawcami ocieplenia klimatu.
To zależy od wielu czynników. Każdego dnia dowiadujemy się o tym nowych faktów. W ciągu kilku lat będziemy mogli stwierdzić jednoznacznie. W innych latach podczas cykli słonecznych występują inne czynniki, które mogą mieć większy wpływ - dodał Bridenstine.
Na stronie internetowej NASA wciąż widnieje jasna informacja, że "większość klimatologów zgadza się, że główną przyczyną obecnego trendu globalnego ocieplenia jest ludzka ekspansja efektu cieplarnianego". Czy nowy szef NASA nakaże jej usunięcie?
W świecie naukowym pojawiają się poważne obawy, że nowy szef NASA może ograniczać dostęp do danych klimatologicznych gromadzonych przez instytucję, w ten sposób ucierając nosa organizacjom, które walczą o powstrzymanie zmian klimatycznych, a przy tym atakując administrację Donalda Trumpa.
Nowa wizja Trumpa
Trump już w zaledwie kilka dni po swoim zaprzysiężeniu nakazał usunięcie ze stron internetowych Białego Domu informacji na temat globalnego ocieplenia. Zapowiedział także "kres wojnie z węglem" oraz "nową rewolucję energetyczną", która ma nie tylko uczynić węgiel bardziej konkurencyjny wobec odnawialnych źródeł energii, ale także zdecydowanie zwiększyć niezależność energetyczną Stanów Zjednoczonych i przywrócić do pracy tysiące górników.
Następnie podpisał dekret, który wycofał Stany Zjednoczone z większości działań, które za rządów Baracka Obamy, poprzedniego prezydenta USA, miały chronić środowisko naturalne. Trump nie zamierza również przestrzegać Porozumienia Paryskiego, zakładającego stopniowe ograniczanie emisji CO2 do atmosfery.
Donald Trump otoczył się osobami z podobną wizją. Wielokrotnie powtarzał, że nie wierzy, iż człowiek ma jakikolwiek wpływ na klimat. Wtórował mu Scott Pruitt, szef Agencji Ochrony Środowiska, który stwierdził z kolei, że nie wierzy, że dwutlenek węgla jest głównym czynnikiem przyczyniającym się do globalnego ocieplenia.
Nie brak też opinii, choć nie są one potwierdzone, że administracja prezydencka będzie chciała przekonywać inne kraje, aby wspólnie z USA odstąpiły od globalnego porozumienia klimatycznego. Tego scenariusza ekolodzy obawiają się najbardziej, ponieważ może on doprowadzić do nieodwracalnej reakcji łańcuchowej.
Podczas, gdy organizacje ekologiczne zarzucają nowemu szefowi NASA oraz prezydentowi USA niszczenie postępu, który dotychczas poczyniono w walce ze zmianami klimatycznymi, prawa strona sceny politycznej zapowiada wprowadzanie swoich wizji, które zakładają rozwijanie najnowocześniejszych projektów technologii węglowych, mających sprawić, że będzie to bardziej czyste i przyjazne środowisku naturalnemu źródło energii.
Republikanie zapowiadają, że można iść inną drogą niż ratowanie środowiska kosztem spowalniania krajowej gospodarki i ograniczania miejsc pracy. Można to robić z zyskiem dla jednego i drugiego, i zamierzają to udowodnić.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA / Independent.co.uk
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-04-25/nowy-szef-nasa-nie-wierzy-ze-czlowiek-odpowiada-za-globalne-ocieplenie-klimatu/

 

Nowy szef NASA nie wierzy, że człowiek odpowiada za globalne ocieplenie klimatu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze "nagranie" z komety w historii
2018-04-25

Sonda Rosetta należąca do ESA dostarczyła nam bardzo szczegółowych danych dotyczących komet. Tym razem opublikowano niezwykły GIF prezentujący jak wygląda powierzchnia komety 67P.

 
System OSIRIS (Optical, Spectroscopic, and Infrared Remote Imaging System) wykonał mnóstwo zdjęć prezentujących najbliższe otoczenie sondy 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Mimo że sonda Rosetta zakończyła swoją misję rok temu, to wciąż zachwycamy się odkryciami, do których się przykłada.

Pewien pomysłowy internauta postanowił połączyć wykonane przez sondę Rosetta zdjęcia w animację. Efekty swoich prac landru79 opublikował na Twitterze i są one naprawdę niesamowite. Właśnie tak wygląda powierzchnia komety 67P, gdyby ukazać ją ludzkim okiem:
#ROSETTA ???? OSIRIS #67P/CHURYUMOV-GERASIMENKO new albums ????--ROSETTA EXTENSION 2 MTP030-- Miércoles 1 Junio 2016 all filters stacked pic.twitter.com/Bf173Z5g79 ? landru79 (@landru79) 23 kwietnia 2018
Warto zaznaczyć, że "śnieżyca" widoczna na animacji to nie prawdziwy opad śniegu (jak na Ziemi), a jedynie podświetlenie cząsteczek pyłów przelatujących w pobliżu kamery. Z kolei jasne punkty widoczne w tle to gwiazdy zmieniające połżenie podczas ruchu komety wokół własnej osi.
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-pierwsze-nagranie-z-komety-w-historii,nId,2573605

Pierwsze nagranie z komety w historii.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europejski satelita środowiskowy Sentinel-3B trafia na orbitę
Wysłane przez grabianski w 2018-04-25
W środowym starcie z kosmodromu Plesieck rakieta Rokot wyniosła na orbitę kolejnego satelitę środowiskowego programu Copernicus, kontrolowanego przez Komisję Europejską. Wysłany dziś Sentinel-3B dołączy do bliźniaczego statku Sentinel-3A. Razem na tej samej orbicie w separacji 140 stopni będą pobierać dane obserwacyjne z lądów i mórz naszej planety.
Rosyjska rakieta Rokot, która powoli kończy swoją 24-letnią służbę, wystartowała o 19:57 polskiego czasu. Lot rakiety przebiegł pomyśłnie. Satelita po dwóch odpaleniach górnego stopnia Briz znalazł się na docelowej orbicie heliosynchronicznej o wysokości 815 km. Po godzinie i 20 minutach nastąpiła udana separacja satelity z rakietą.
O ładunku

Sentinel-3B to już 7. satelita programu Copernicus. Do flotylli tego systemu należą:
?    Sentinel-1A (2014) i Sentinel-1B (2016) dostarczają całodobowych danych radarowych
?    Sentinel-2A (2015) i Sentinel-2B (2017) dostarczają obrazów wysokiej rozdzielczości dla lądów i lądowych zbiorników wodnych.
?    Sentinel-3A (2016) dostarcza informacji o temperaturze lądu i oceanów oraz danych topograficznych.
?    Sentinel-5P (2017) dostarcza danych o stanie powietrza na świecie
Sentinele-3 to do tej pory najbardziej skomplikowane satelity programu Copernicus. Na ich pokładzie zamontowano kilka urządzeń do zbierania danych z ziemskich lądów i oceanów.
Na Sentinelach-3 umieszczono dwa przyrządy obrazujące. Ocean and Land Color Imager to wyposażone w pięć kamer urządzenie, pokrywające 21 różnych zakresów spektralnych. Dane z urządzenia dostarczą dokładnych kolorowych obrazów Ziemi, pomogą w detekcji pożarów, ocenie wegetacji roślin i ustaleniu składu aerozolów w atmosferze i wysokości wierzchołków chmur (przydatne w modelach prognozowania pogody).
Drugim instrumentem obrazującym jest Sea and Land Surface Temperature Radiometer. To urządzenie pokrywa odbiór światła w zakresie podczerwonym i dane z niego pozwolą zmierzyć temperaturę powierzchni lądowych i morskich.
Oprócz sprzętu obrazującego na satelitach Sentinel-3 znajduje się też para instrumentów topograficznych. Na satelicie zamontowano radar z syntetyczną aperturą do pomiaru wysokości fal morskich i topografii terenu. Pakiet urządzeń pomiarowych satelity dopełnia radiometr mikrofalowy to pomiaru naturalnej mikrofalowej emisji naszej planety.
Sentinel-3B, podobnie jak jego bliźniak, został zbudowany przez firmę Thales Alenia.
O programie Copernicus

Copernicus to największa na świecie sieć satelitów przeznaczonych do pomiarów środowiska naszej planety. Jest to wspólny projekt Komisji Europejskiej, Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz Europejskiej Organizacji Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych Eumetsat. Jest to jedyny taki na świecie program, integrujący różnego rodzaju dane gromadzone przez wiele satelitów.
Przeczytaj też: Dane z satelitów Sentinel wykorzystane w polskim projekcie Sat4Envi
Docelowo w ramach programu planuje się wysłać 10 różnych typów satelitów, a cały program ma do 2020 roku kosztować niemal 7 miliardów Euro. Dane będące produktem programu są wykorzystywane w wielu dziedzinach: nauce, prognozowaniu pogody czy monitoringu środowiska. Dane te pomagają w planowaniu działań rządów europejskich państw zaangażowanych w program.
Podsumowanie
 
Do startu Sentinela-3B użyto rosyjskiego przerobionego pocisku balistycznego, nazwanego Rokot. Rakieta ta jako pierwsza poleciała w ramach misji kosmicznej w 1990 roku. Trzystopniowy system na paliwo hipergoliczne przeprowadził dzisiaj swój ostatni komercyjny start. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku Rosjanie wykorzystają rakietę trzy razy do lotów rządowych misji, a potem jej program zostanie oficjalnie zakończony.
Więcej informacji:
?    informacja prasowa Europejskiej Agencji Kosmicznej o udanym starcie rakiety Rokot z satelitą Sentinel-3B
Na zdjęciu: Rakieta Rokot startująca z kosmodromu w Plesiecku z drugim satelitą Sentinel-3. Źródło: ESA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/europejski-satelita-srodowiskowy-sentinel-3b-trafia-na-orbite-4315.html

Europejski satelita środowiskowy Sentinel-3B trafia na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstaje nowa mapa Drogi Mlecznej; w projekcie biorą udział Polacy
2018-04-25.
Największa i najdokładniejsza z dotychczasowych map naszej Galaktyki ? Drogi Mlecznej ? powstanie dzięki danym zebranym przez kosmiczne obserwatorium Gaia, należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Istotną rolę w projekcie odgrywają polscy astronomowie.
Nowy katalog (Gaia DR2) zawierający cenne informacje o pozycji, odległości od Ziemi oraz prędkości ponad miliarda gwiazd Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) przedstawiła w środę.
?Ogłoszony dzisiaj katalog obserwatorium Gaia zrewolucjonizuje astronomię. Dziesiątki prac naukowych czeka już na publikację, a to wszystko jest możliwe dzięki precyzyjnym i tak obszernym danym? ? mówi zaangażowany w projekt dr hab. Łukasz Wyrzykowski z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Gaia to bezzałogowa sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) przeznaczona do precyzyjnych pomiarów astrometrycznych. Wystrzelona 19 grudnia 2013 roku z kosmodromu w Gujanie Francuskiej, rozpoczęła swoje pięcioletnie obserwacje w czerwcu 2014 roku.
Głównym celem prac obserwatorium Gaia jest wykonanie precyzyjnej, trójwymiarowej mapy Drogi Mlecznej. Poznanie dokładnej struktury galaktycznego dysku, w którym znajduje się Układ Słoneczny będzie stanowić układ odniesienia dla wszystkich przyszłych obserwacji nieba. Dane dostarczone przez Gaia pozwolą ponadto badać grupy gwiazd w tej samej odległości od Ziemi, gromady gwiazd, a także układy podwójne gwiazd ? również takie, gdzie ze względu na odległość między obiektami oddziaływanie grawitacyjne jest już bardzo słabe - podano w komunikacie przesłanym PAP przez Obserwatorium Astronomiczne UW.
Jak poinformowano, w prace nad konwersją danych telemetrycznych na informację użyteczną pod względem naukowym jest zaangażowanych niemal pół tysiąca naukowców i inżynierów oprogramowania zrzeszonych w ramach Konsorcjum Przetwarzania i Analizy Danych (ang. Gaia DPAC ? Gaia Data Processing and Analysis Consortium). Członkowie DPAC pochodzą z 20 europejskich państw, w tym Polski, jak również z Algierii, Brazylii, Izraela i USA.
Wkład strony polskiej w projekt to przede wszystkim prace dr. hab. Łukasza Wyrzykowskiego z Obserwatorium Astronomicznego UW, zajmującego się poszukiwaniem supernowych i soczewkujących czarnych dziur, dr. Arkadiusza Hypkiego tworzącego narzędzia do analizy danych i dr. Toniego Santana-Ross z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza prowadzącego badania nad planetoidami.
?Katalog Gaia już ma ogromne rozmiary. W ciągu kilku lat powiększy się o kolejne obserwacje i docelowo zajmować będzie około 1 petabajt danych. To sprawia, że astroinformatyka staje się coraz bardziej istotną dziedziną astronomii? ? skomentował dr Arkadiusz Hypki z Obserwatorium Astronomicznego UAM, cytowany w komunikacie.
Według dr. Wyrzykowskiego stan wiedzy o Galaktyce sprzed Gaia DR2 można porównać do sytuacji, gdy próbujemy chodzić po lesie z jednym zasłoniętym okiem.
?Chociaż widzimy wszystkie drzewa, to nie potrafimy powiedzieć, które są bliżej, a które dalej ? co grozi również wpadnięciem na któreś z nich. Katalog Gaia DR2 to brakujące drugie oko, dzięki któremu zaczynamy +widzieć+ odległości do gwiazd. Zresztą Gaia do mierzenia odległości używa dokładnie takiego samego efektu jak nasze oczy ? zjawiska paralaksy ? tyle, że robi to znacznie dokładniej? - opisał w komunikacie astronom z UW.
Wyjaśnił, że w pracy nad poszukiwaniami zjawisk krótkotrwałych, dzięki znajomości odległości astronomowie będą mogli łatwiej odróżnić rozbłysk w odległej galaktyce od małej flary w naszej Galaktyce. ?Precyzyjne pomiary odległości i ruchów gwiazd pozwolą łatwiej znajdować sygnał od samotnych czarnych dziur, działających jak soczewki grawitacyjne? ? dodał dr hab. Łukasz Wyrzykowski.
Dr hab. Łukasz Wyrzykowski jest zaangażowany w misję Gaia od 2008 roku. W latach 2008-2015 pracował na Uniwersytecie w Cambridge nad przygotowaniem systemu do wykrywania zjawisk tymczasowych, np. supernowych. Jest również odpowiedzialny za organizację sieci naziemnych teleskopów, które dostarczają uzupełniające obserwacje zjawisk astrofizycznych wykrytych przez satelitę Gaia. Prace te prowadzone są w obrębie czteroletniego pan-europejskiego programu OPTICON, wspierającego rozwój europejskiej astronomii w ramach programu ramowego Horyzont 2020 Komisji Europejskiej. Badania naukowe w ramach misji Gaia są wsparte również grantami Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Narodowego Centrum Nauki.
Dr Arkadiusz Hypki jest adiunktem na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. W swojej pracy zajmuje się badaniem ewolucji dynamicznej oraz gwiazdowej gromad kulistych. W ramach misji Gaia zaangażowany jest w tworzenie oprogramowania do analizy dużych zbiorów danych. Jest autorem programu BEANS, który ułatwia pracę nad danymi z katalogu Gaia, aby móc je porównywać z symulacjami numerycznymi. Prace te są współfinansowane przez Narodowe Centrum Nauki.
PAP - Nauka w Polsce
agt/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29264%2Cpowstaje-nowa-mapa-drogi-mlecznej-w-projekcie-biora-udzial-polacy.html

Powstaje nowa mapa Drogi Mlecznej w projekcie biorą udział Polacy.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potężne zderzenia galaktyk w zamierzchłej przeszłości
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 25/04/2018
Teleskopy ALMA i APEX spojrzały głęboko w kosmos ? do czasów gdy Wszechświat miał zaledwie jedna dziesiątą obecnego wieku ? i ujrzały początki gigantycznych kosmicznych karamboli: nadchodzące kolizje młodych galaktyk gwiazdotwórczych. Astronomowie sądzili, że takie zdarzenia zachodziły dopiero w trzy miliardy lat po Wielkim Wybuchu, więc z zaskoczeniem przyjęli obserwacje, które pokazały pokazały, że działo się to gdy Wszechświat miał zaledwie połowę tego wieku! Uważa się, że te starodawne układy galaktyk  obserwujemy w trakcie tworzenia najbardziej masywnych struktur znanych we Wszechświecie: gromad galaktyk.
Przy pomocy Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) oraz Atacama Pathfinder Experiment (APEX) dwa międzynarodowe zespoły naukowców, którymi kierowali Tim Miller z Dalhousie University (Kanada) i Yale University (USA) oraz Iván Oteo z University of Edinburgh (Wielka Brytania), odkryły zaskakująco gęste koncentracje galaktyk, które zmierzają do połączenia, tworząc jądra struktur, która potem staną się gigantycznymi gromadami galaktyk.
Patrząc przez 90% odległości obserwowalnego Wszechświata, zespół Millera obserwował protogromadę galaktyk o nazwie SPT2349-56. Światło od tego obiektu rozpoczęło podróż do nas w momencie, gdy Wszechświat miał około jedną dziesiątą obecnego wieku.
Pojedyncze galaktyki w tym gęstym kosmicznym karambolu to galaktyki gwiazdotwórcze, a koncentracja tak żywiołowych procesów gwiazdotwórczych w tak zwartym obszarze, czyni go najbardziej aktywnym rejonem spośród obecnie znanych w młodym Wszechświecie. Każdego roku rodzą się tam tysiące gwiazd, w porównaniu do zaledwie jednej gwiazdy rocznie powstającej w naszej Drodze Mlecznej.
Łącząc obserwacje z teleskopów ALMA i APEX, zespół Oteo odkrył podobny proces łączenia galaktyk utworzony przez pyłowe galaktyki gwiazdotwórcze, przezwane w języku angielskim ?dusty red core?, z powodu swojego bardzo czerwonego koloru.
Iván Oteo wyjaśnia dlaczego obiekty te są niespodziewane: ?Czas życia pyłowych obszarów gwiazdotwórczych jest względnie krótki, ponieważ konsumują swój gaz w nadzwyczajnym tempie. W danym czasie, w dowolnym zakątku Wszechświata, galaktyki te są zwykle w mniejszości. Zatem odnalezienie licznych pyłowych galaktyk gwiazdotwórczych świecących w tym samym czasie jest bardzo zagadkowe. Jest to coś, co nadal wymaga zrozumienia.?
Formujące się gromady galaktyk były najpierw dostrzeżone jako słabe smugi światła przy pomocy Teleskopu Bieguna Południowego oraz Kosmicznego Obserwatorium Herschel. Wykonane następnie obserwacje ALMA I APEX pokazały, że obiekty te mają nietypową strukturę i potwierdziły, że ich światło pochodzi z czasów dużo wcześniejszych niż się spodziewano ? zaledwie 1,5 miliarda lat po Wielkim Wybuchu.
Nowe obserwacje ALMA w wysokiej rozdzielczości ostatecznie pokazały, że te dwie słabe plamki nie są pojedynczymi obiektami, ale składają się odpowiednio z czternastu i dziesięciu indywidualnych masywnych galaktyk, z których każda ma promień porównywalny z odległości pomiędzy Drogą Mleczną, a sąsiednimi Obłokami Magellana.
?Odkrycia dokonane przez ALMA mogą być tylko wierzchołkiem góry lodowej. Dodatkowe obserwacje przy użyciu teleskopu APEX pokazują, że prawdziwa liczba galaktyk gwiazdotwórczych może być nawet trzykrotnie większa. Trwające obserwacje przy pomocy instrumentu MUSE na należącym do ESO teleskopie VLT także identyfikują kolejne galaktyki? komentuje Carlos De Breuck, astronom z ESO.
Aktualnie modele teoretyczne i komputerowe sugerują, że protogromady tak masywne, jak opisane powyżej, potrzebują znacznie więcej czasu na ewolucję. Korzystając z danych z ALMA i jej niebywałej rozdzielczości oraz czułości, jako danych wejściowych do skomplikowanych symulacji komputerowych, naukowcy byli w stanie zbadać powstawanie gromady w okresie mniej niż 1,5 miliarda lat po Wielkim Wybuchu.
?To w jaki sposób łączenie galaktyk nastąpiło na tak dużą skalę w tak szybkim tempie, jest tajemnicą. Nie rozrastały się stopniowo przez miliardy lat, tak jak astronomowie się spodziewali do tej pory. Odkrycie daje wielką szansę na zbadanie w jaki sposób masywne galaktyki zgrupowały się, aby utworzyć gigantyczne gromady galaktyk? mówi Tim Miller, przyszły doktorant na Yale University, pierwszy autor jednej z publikacji.
Źródło: ESO
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/25/potezne-zderzenia-galaktyk-w-zamierzchlej-przeszlosci/

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krater czy superwulkan na Marsie?
2018-04-26. Redakcja
Zdjęcia przesłane przez sondę ESA Mars Express ukazują krater Ismenia Patera na Czerwonej Planecie. Niejasne jest jego pochodzenie: czy powstał w wyniku uderzenia meteorytu na powierzchnię, czy to pozostałości superwulkanu?
Ismenia Patera (patera czyli płaska miska po łacinie) leży w regionie Arabia Terra na Marsie. Jest to teren przejściowy miedzy północną i południową częścią planety ? i bardzo intrygujący fragment powierzchni.
Topografia Marsa jest wyraźnie podzielona na dwie części: północne niziny oraz południowe wyżyny, znajdujące się na powierzchni wyższej o kilka kilometrów. Ten interesujący podział jest kluczowy dla uczonych badających Czerwoną Planetę. Jego powstanie mogło być związane z pojedynczym uderzeniem meteorytu, wieloma uderzeniami lub nawet dawnymi ruchami tektonicznymi, podobnymi do tych na Ziemi, jednak przyczyna pozostaje niejasna.
Ismenia Patera jest szeroka na około 75 km. Jej centrum jest otoczone pierścieniem wzgórz, bloków skalnych i fragmentów kamieni, które prawdopodobnie zostały wrzucone do krateru przez pobliskie uderzenia.
Wyrzucony podczas tych zdarzeń materiał stworzył także małe zagłębienia, które można zobaczyć na terenie Ismenia Patera. Wąwozy oraz kanały ciągną się od krawędzi krateru aż do jego środka pokrytego przez płaskie depozyty lodu, które wskazują na ruch ? podobnie do pełnych skał lodowców, które uformowały się w ciągu lat w zimnym i suchym klimacie.
Obrazy zostały wykonane 1 stycznia przez wysokiej rozdzielczości kamerę stereoskopiczną sondy Mars Express, która krąży wokół Marsa od 2003 roku.
Wysoka rozdzielczość oraz duża liczba szczegółów widoczna na zdjęciach rzucają światło na nowe pytania i nieodkryte aspekty Marsa ? na przykład jak te formacje powstały i jak ewoluowały przez miliony lat. Kluczowe pytanie dla Ismenia Patera brzmi: jak powstało to zagłębienie?
Są dwa pomysły tłumaczące jego powstanie. Jeden łączy się z meteorytem, który uderzył w Marsa. W jego wyniku osady i lód miałyby wypełniać krater do momentu aż się zapadł i stworzył spękaną i nierówną powierzchnię widzianą dzisiaj.
Drugi pomysł sugeruje, że Ismenia Patera była kiedyś wulkanem, który zapadł się w wyniku silnej erupcji wyrzucającej duże ilości magmy w swoje otoczenie.
Wulkany, które tracą tak wielkie ilości materiału w pojedynczej erupcji, są nazywane superwulkanami. Uczeni wciąż są niepewni, czy takie obiekty istniały na Marsie, choć wiadomo, że planeta miała cały szereg masywnych i imponujących struktur wulkanicznych, wliczając w to Olympus Mons ? największy wulkan wykryty w Układzie Słonecznym.
Arabia Terra daje także szereg wskazówek co do tego, że był to kiedyś aktywny wulkanicznie region. Inny kandydat na superwulkan, Siloe Patera również leży na terenie Arabia Terra (widać go na tym zdjęciu Ismenia Patera).
Pewne właściwości powierzchni widzianej w Arabia Terra wskazują na wulkaniczne pochodzenie: przykładowo nieregularne kształty, małe różnice topograficzne, względnie podwyższone krawędzie krateru i na pierwszy rzut oka brak wyrzuconego materiału, który normalnie znajduje się wokół krateru uderzeniowego.
Jednakże część tych właściwości, tak jak nieregularne kształty, mogą charakteryzować kratery uderzeniowe, które wyewoluowały oraz wchodziły w interakcje ze środowiskiem na szereg sposobów przez wiele lat.
Kolejne dane o wnętrzu i podpowierzchni Marsa zwiększą nasze zrozumienie struktur takich jak Ismenia Patera, pozwalając odkryć więcej skomplikowanej i fascynującej historii tej planety.
(Źródło: polskojęzyczna strona ESA)
http://kosmonauta.net/2018/04/krater-czy-superwulkan-na-marsie/

Krater czy superwulkan na Marsie.jpg

Krater czy superwulkan na Marsie2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli towarzysza gwiazdy, która eksplodowała jako supernowa SN 2001ig
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 26/04/2018
Siedemnaście lat temu astronomowie zaobserwowali eksplozję supernowej 40 milionów lat świetlnych od Ziemi w galaktyce skatalogowanej jako NGC 7424, znajdującej się w południowym gwiazdozbiorze Żurawia. Teraz, w gasnącej poświacie tejże eksplozji, Kosmiczny Teleskop Hubble?a wykonał pierwsze zdjęcie gwiezdnego towarzysza gwiazdy, która w ten spektakularny sposób zakończyła swoje życie. Powyższe zdjęcie stanowi najbardziej przekonujący dowód na to, że do niektórych eksplozji supernowych dochodzi w układach podwójnych.
?Wiemy, że większość masywnych gwiazd występuje w układach podwójnych? mówi Stuart Ryder z AAO w Sydney, główny autor tego odkrycia. ?W wielu z tych układów podwójnych dochodzi do różnych interakcji i transferów gazu z jednej gwiazdy do drugiej gdy orbity obu gwiazd się zacieśniają?.
Towarzysz gwiazdy, która eksplodowała jako supernowa w tym przypadku nie był jednak tylko niewinnym obserwatorem eksplozji. Gwiazda ta wyssała niemal cały wodór z otoczki kończącej swoje życie gwiazdy czyli z obszaru, w którym zachodzi transport energii z jądra gwiazdy do jej atmosfery. Miliony lat zanim owa gwiazda eksplodowała jako supernowa, złodziejstwo ze strony jej towarzysza doprowadziło do powstania w niej niestabilności, przez co okresowo wywiewała ona kokon i warstwy wodoru zanim jeszcze doszło do eksplozji.
Supernowa zwana SN 2001ig skatalogowana jest jako supernowa typu IIb. To dość nietypowa supernowa ponieważ w tej eksplozji większość, jeżeli nie cały, wodoru w gwieździe nie ma jeszcze przed eksplozją. Tego typu eksplodujące gwiazdy zidentyfikował po raz pierwszy w 1987 roku Alex Filippenko z University of California w Berkeley.
Jak dotąd nie do końca wiadomo jak supernowe odarte z otoczek tracą swoje zewnętrzne warstwy. Pierwotnie uważano, że ich progenitorem są pojedyncze gwiazdy charakteryzujące się bardzo silnymi wiatrami gwiazdowymi, które pozwoliły im wypchnąć zewnętrzne otoczki gwiazdy. Problem jednak w tym, że gdy astronomowie zaczęli poszukiwać gwiazd, które prowokowały takie supernowe, nie byli w stanie znaleźć wielu wśród nich wielu przypadków supernowych pozbawionych otoczki.
?Było to szczególnie osobliwe, ponieważ astronomowie oczekiwali, że tymi progenitorami okażą się najmasywniejsze i najjaśniejsze gwiazdy? mówi Ori Fox, członek zespołu z STScI. ?Natomiast sama liczba takich supernowych jest wyższa niż oczekiwano?. To sprawiło, że wielu astronomów tworzyło teorie mówiące, że wiele głównych gwiazd znajdowała się w małomasywnych układach podwójnych. Postanowili zatem to sprawdzić.
Poszukiwanie gwiezdnych towarzyszek, które przetrwały eksplozję supernowej nie jest łatwym zadaniem. Przede wszystkim muszą się one znajdować stosunkowo blisko Ziemi, aby Hubble mógł je dostrzec, bowiem świecą one dość słabo. SN 2001ig i jej towarzyszka znajdują się na granicy tego ograniczenia. W tej odległości nie dochodzi do zbyt wielu supernowych. Co więcej, astronomowie muszą znać ich dokładne położenie, bazując na bardzo precyzyjnych pomiarach.
W 2002 roku, wkrótce po eksplozji SN 2001ig naukowcom udało się precyzyjnie ustalić położenie supernowej za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Cerro Paranal w Chile. W 2004 roku dalsze obserwacje prowadzone z Obserwatorium Gemini South w Cerro Pachon w Chile jako pierwsze wskazały, że być może po tej eksplozji pozostał towarzysz eksplodującej gwiazdy.
Dzięki temu, że znali dokładne współrzędne obiektu, Ryder wraz ze swoim zespołem był w stanie skierować Hubble?a w to miejsce 12 lat później, gdy zaczął zanikać blask supernowej. Wyjątkowa rozdzielczość Hubble?a oraz jego zdolności w zakresie ultrafioletowym pozwoliła badaczom odnaleźć i sfotografować gwiezdnego towarzysza supernowej.
Tuż przed eksplozją supernowej, orbity obu gwiazd wokół wspólnego środka masy trwały około roku.
Kiedy główna gwiazda eksplodowała, miało to dużo mniejszy wpływ na jej towarzysza niż można by było przypuszczać.
W 2014 roku Fox wraz ze swoim zespołem wykorzystał Hubble?a do wykrycia towarzysza innej supernowej typu IIb ? SN 1993J. Aczkolwiek w tamtym przypadku udało się zarejestrować widmo gwiazdy, a nie wykonać jej zdjęcie. SN 2001ig to pierwsza taka gwiazda, która została sfotografowana.
Źródło: NASA Goddard Space Flight Center
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/26/astronomowie-odkryli-towarzysza-gwiazdy-ktora-eksplodowala-jako-supernowa-sn-2001ig/

Astronomowie odkryli towarzysza gwiazdy, która eksplodowała jako supernowa SN 2001ig.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie instrumenty gotowe do lotu na Księżyc
2018-04-26
Sukcesem zakończyły się testy polskiej aparatury badawczej, zainstalowanej na pokładzie chińskich sond kosmicznych misji Chang?E-4. Instrumenty zaprojektowali i wykonali naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN. W najbliższym miesiącu próbniki zostaną wystrzelone w stronę Księżyca.
O testach poinformowało Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (CBK PAN) w komunikacie przesłanym w czwartek PAP.
Głównym celem eksperymentu, w którym biorą udział Polacy, są radiowe obserwacje Wszechświata. Badaczy interesują zarówno najdalsze (i najstarsze) regiony kosmosu, jak i najbliższe otoczenie Ziemi i innych ciał Układu Słonecznego. Pomiary zostaną wykonane z orbity Księżyca ? lokalizacji, która gwarantuje najlepsze warunki dla obserwacji radiowych. Szczególnie cenne będą dane zebrane po tzw. "ciemnej stronie" Srebrnego Globu (stronie niewidocznej z Ziemi). Jest ona wolna od zakłóceń radiowych generowanych przez naszą cywilizację.
Przy konstruowaniu oprzyrządowania (analizatorów radiowych wraz z kompletem anten) Polacy współpracowali z naukowcami Narodowego Centrum Nauk Kosmicznych Chińskiej Akademii Nauk. Wspólny eksperyment to etap przygotowań przed przyszłą misją kosmiczną, w skład której ma wejść wiele, nawet kilkanaście małych satelitów. Taka konfiguracja umożliwi opracowanie mapy Wszechświata z okresu tzw. Wieków Ciemnych, czyli czasu, gdy Wszechświat był na tyle młody, że nie było jeszcze gwiazd (w całym Kosmosie nie było światła).
Jak informuje CBK PAN, chińska misja Chang?E-4 jest przedsięwzięciem złożonym i obejmuje wystrzelenie kilku niezależnych sond kosmicznych. Jedna z nich wyląduje na powierzchni Księżyca i umieści na niej łazik. Druga będzie pełniła rolę stacji komunikacyjnej między Ziemią a Księżycem. Natomiast dwie ostatnie zajmą się badaniem otoczenia Księżyca, wokół którego będą orbitować. To właśnie na nich zainstalowane zostały instrumenty zbudowane w CBK PAN - czytamy w komunikacie.
Polskie prace związane z misją Chang?E-4 realizowane są w ramach projektu "Discovering the Sky at Longest Wavelength-Pathfinder" (DSL-P). Współpracę Centrum Badań Kosmicznych PAN z partnerami z Chińskiej Akademii Nauk sfinansowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. (PAP)
zan/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29290%2Cpolskie-instrumenty-gotowe-do-lotu-na-ksiezyc.html

Polskie instrumenty gotowe do lotu na Księżyc.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Długi Marsz 11 wysyła na orbitę pięć komercyjnych satelitów obserwacyjnych serii Zhuhai
Wysłane przez grabianski w 2018-04-26
Chińska rakieta Długi Marsz 11 wzbiła się w powietrze nad Centrum Startów Satelitów Jiuquan w czwartek, wynosząc na orbitę drugą grupę komercyjnych satelitów optycznych serii Zhuhai.
Długi Marsz 11 - jedna z nowszych rakiet chińskiej flotylli, zasilana we wszystkich stopniach paliwem stałym wystartowała o 6:42 czasu polskiego w czwartek. Dwie godziny po starcie oficjalnie potwierdzono udaną misję.
O ładunku

Wysłana dzisiaj piątka dołączy do pary satelitów wideo Zhuhai-1 01 oraz 02 (zwanych inaczej OVS-1 01 i OVS-1 02), które zostały wyniesione na orbitę jako dodatkowe ładunki na rakiecie Długi Marsz 4B w czerwcu 2017 roku.
W czwartkowym starcie wysłano kolejnego satelitę obrazu wideo (OVS-2A) oraz cztery wielospektralne satelity obrazujące (OHS-2A do OHS-2D).
Satelita wideo wchodzący w skład systemu potrafi rejestrować ruchomy obraz danego miejsca (prostokąt o polu 68 km kwadratowych) przez czas do 2 minut, w wysokiej rozdzielczości (0,9 m/piksel) z rozdzielczością czasową 20-25 klatek na sekundę. Satelita OVS waży około 100 kg i stanowi udoskonalenie prototypowych wersji wysłanych w ubiegłym roku.
Satelity OHS, wchodzące w skład segmentu statycznego obrazowania tej flotylli również ważą około 100 kg. W trakcie jednego przelotu są w stanie pokryć pas terenu o szerokości 140 km. Instrumenty optyczne w jakie zostały wyposażone umożliwiają rejestrację obrazu w rozdzielczości 5 m/piksel w wielu zakresach optycznych od 350 nm do 1100 nm (światło widzialne i bliska podczerwień).
Podsumowanie

Była to już 4. misja czterostopniowej rakiety na paliwo stałe Długi Marsz 11. System zadebiutował w 2015 roku, swój drugi lot przeprowadził w 2016 roku, a w tym roku poleciał już po raz drugi.
Był to 12. start chińskiej rakiety w tym roku i 39. start orbitalny na świecie.
Źródło: Xinhua/SF101
Więcej informacji:
?    informacja prasowa chińskiej agencji Xinhua o powodzeniu misji
?    relacja portalu Spaceflight101 ze startu
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 11 wynosząca pięć satelitów obserwacji optycznej Zhuhai-1. Źródło: Xinhua/Wang Jiangbo.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-dlugi-marsz-11-wysyla-na-orbite-piec-komercyjnych-satelitow-obserwacyjnych-serii-zhuhai

Rakieta Długi Marsz 11 wysyła na orbitę pięć komercyjnych satelitów obserwacyjnych serii Zhuhai.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Geoinformatyka i Geoinformacja w ofercie AGH
2018-04-27. Krzysztof Kanawka
Na Akademii Górniczo-Hutniczej otwierane są dwa nowe kierunki: Geoinformatyka i Geoinformacja.
Akademia Górniczo-Hutnicza (AGH) to jedna z największych polskich uczelni technicznych. Regularnie uczelnia otwiera nowe kierunki studiów. W tym roku dwa z nich są związane z technikami satelitarnymi: Geoinformatyka i Geoinformacja.
Kierunek Geoinformatyka na Wydziale Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska, połączy informatykę z naukami o Ziemi i środowisku. Kierunek ten wyróżnia kształcenie nastawione na zdobywanie, analizowanie i przetwarzanie danych przestrzennych za pomocą zaawansowanych systemów informatycznych i  geoinformatycznych, w tym danych radarowych, lotniczych czy satelitarnych.
Studenci zdobędą wiedzę m.in. z zakresu programowania, projektowania i obsługi komputerowych systemów pomiarowych, metod przetwarzania, analizy i interpretacji danych pozyskanych w terenie czy wykorzystania narzędzi typu GIS oraz aplikacji nawigacyjnych i lokalizacyjnych. Po ukończeniu studiów absolwenci będą przygotowani do podjęcia zatrudnienia m.in. w firmach informatycznych, geoinformatycznych czy jako projektanci geoportali. Planowana liczba miejsc: 60.
Kierunek Geoinformacja na Wydziale Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska pozwoli na zdobycie kompetencji związanych z wdrażaniem polityki unijnej dotyczącej danych przestrzennych. Kierunek związany jest również bezpośrednio z wytycznymi Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) dotyczącymi zarządzania globalnymi danymi przestrzennymi, do których należy przykładowo teledetekcyjne pozyskanie informacji.
Absolwenci tego kierunku będą przygotowani do pracy w przedsiębiorstwach wykorzystujących geoinformację, szczególnie w sektorach gospodarki związanej np. z planowaniem przestrzennym czy zarządzaniem kryzysowym. Szczególne obszary zatrudnienia to firmy informatyczne tworzące aplikacje i udostępniające informacje w czasie rzeczywistym. Planowana liczba miejsc: 60.
Rekrutacja na rok akademicki 2018/2019 w AGH w Krakowie rozpocznie się 4 czerwca. Szczegółowe  informacje na temat nowych kierunków można znaleźć pod następującymi adresami:
?   https://www.agh.edu.pl/aktualnosci/info/article/nowe-kierunki-w-ofercie-ksztalcenia-20182019/
?   https://www.agh.edu.pl/ksztalcenie/oferta-ksztalcenia/studia-i-stopnia/kierunki-i-specjalnosci/geoinformatyka/
?   https://www.agh.edu.pl/ksztalcenie/oferta-ksztalcenia/studia-i-stopnia/kierunki-i-specjalnosci/geoinformacja/
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje Pani Annie Żmudzie-Muszyńskiej za przesłaną informację.
(AGH)
http://kosmonauta.net/2018/04/geoinformatyka-i-geoinformacja-w-ofercie-agh/

Geoinformatyka i Geoinformacja w ofercie AGH.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetobus z mobilnym planetarium wyruszył w Polskę
Wysłane przez grochowalski w 2018-04-27
21 marca 218 r. w Kobyłce miała miejsce konferencja inaugurująca działanie Planetobusu i mobilnego planetarium Centrum Nauki Kopernik w ramach projektu edukacyjnego ?Nauka dla Ciebie?. Celem programu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Centrum Nauki Kopernik ?Planetobus? jest popularyzacja astronomii wśród dzieci z małych miejscowości.
21 marca 2018 r. o godzinie 8:00, w auli Publicznej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Sportowymi nr 3 im. Karola Wojtyły przy ul. Załuskiego 57 w Kobyłce, odbyła się konferencja prasowa wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Tematem konferencji była inauguracja programu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Centrum Nauki Kopernik ?Planetobus?. W spotkaniu udział wzięła także dyrektor programowa Centrum Nauki Kopernik Irena Cieślińska oraz Burmistrz Miasta Kobyłka Robert Roguski.
W ramach projektu ?Nauka dla Ciebie? w roku 2018 Planetobus z mobilnym planetarium ma dotrzeć do małych miejscowości, w których odwiedzi 20 szkół, aby pobudzić w uczniach zainteresowanie kosmosem poprzez m.in. poprzez pokazy astronomiczne w mobilnym planetarium oraz wieczorami, jeśli pozwoli na to pogoda, obserwacje nieba za pomocą lornetek i teleskopów.
Mobilne planetarium to duży namiot z dachem w kształcie kopuły o średnicy 5 metrów, który na jednym pokazie może zmieścić od 30 do 35 osób. Na półokrągłym ?suficie? widzowie będą oglądali pokazy astronomiczne, prowadzone na żywo przez edukatorów Centrum Nauki Kopernik. Uczniowie zobaczą w jasny dzień niebo pełne gwiazd, poznają najciekawsze konstelacje, układy planet i inne obiekty astronomiczne, a także odwiedzą Międzynarodową Stację Kosmiczną i dowiedzą się, jak żyją i co robią na niej astronauci.
Uczniowie uczestniczący w pokazach mobilnego planetarium otrzymają także ?Poradnik młodego naukowca?, który zawiera astronomiczne ciekawostki, informacje o gwiazdach i planetach oraz opisy eksperymentów, które można samodzielnie wykonać w domu.
Zaplanowane zostało, że Planetobus zatrzyma się w każdej odwiedzanej miejscowości przez 2 dni. Dzięki temu w ciągu roku mobilne planetarium może dotrzeć do nawet 20 tys. osób!
Dyrektor programowa CNK Irena Cieślińska podczas konferencji w Kobyłce inaugurującej działanie Planetobusa przywołała słowa zmarłego niedawno astrofizyka Stephena Hawkinga, który namawiał, żeby ?patrzeć w gwiazdy, a nie pod nogi?.
Natomiast wicepremier i szef resortu nauki Jarosław Gowin powiedział do uczniów szkoły w Kobyłce, że w Polsce także mamy wybitnych uczonych, których poziom naukowy dorównuje Stephenowi W. Hawkingowi. ?Mamy np. Kandydata do Nagrody Nobla fizyka prof. Tomasza Dietla z Warszawy. Mamy kosmologa światowej sławy ks. prof. Michała Hellera. Bardzo mi zależy, jako ministrowi nauki, aby ci naukowcy mieli swych następców. Żebyście odkryli w sobie ciekawość świata? ? zwrócił się Jarosław Gowin do uczniów. I wyraził nadzieję, że spośród słuchających go dzieci wyrosną następcy Hawkinga, Dietla czy Hellera.
?Nauka jest fascynująca, może odkryć przed wami nowe horyzonty? ? dodał jeszcze wicepremier Gowin.
Dyrektor Cieślińska powiedziała uczniom, że odpowiedzi na wiele pytań jeszcze nie udało się nikomu uzyskać. Gdzie szukać nowych cywilizacji? czy można podróżować w czasie? jak się zaczął Wszechświat? ?Odpowiedzi na te pytania znajdziecie wy. Bo teraz jest wasza kolej!? ? zwróciła się do uczniów z Kobyłki.
Planetobus dołączył do jeżdżącego już po kraju Naukobusa obsługiwanego przez zespół animatorów z Centrum Nauki Kopernik. Naukobus pełni rolę mobilnego laboratorium, które daje szansę zobaczenia i dotknięcia ponad 20 eksponatów. Dzieci w praktyczny sposób, poprzez eksperymenty, poznają sekrety różnych dziedzin nauki, m.in. biologii, fizyki, chemii czy informatyki.
Irena Cieślińska poinformowała, że Naukobus przejechał już 42 tys. km, a więc więcej, niż wynosi obwód Ziemi. ?W tym roku w podróż ruszyły dwa Naukobusy i Planetobus. Myślę, że dotrą tak daleko, jak stąd na Księżyc? ? powiedziała dyrektor CNK w czasie konferencji.
Paweł Z. Grochowalski
Źródła: CNK, MNiSW, PAP ? Nauka w Polsce, Nauka dla Ciebie, Miasto Kobyłka
Foto: Uczestnicy konferencji/Miasto Kobyłka
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/planetobus-mobilnym-planetarium-wyruszyl-polske-4318.html

Planetobus z mobilnym planetarium wyruszył w Polskę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Słońce może zabić internet?
2018-04-27

Burze słoneczne występują dość często, ale zwykle nie stanowią dla nas większego problemu. Jednak ekstremalny gwiezdny huragan wyłączyłby satelity, sparaliżował serwery oraz centra danych i pogrążył w ciemności całe kontynenty. Naukowcy stwierdzili właśnie, że istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zjawiska w ciągu najbliższych dziesięciu lat...

Przez dziesięciolecia astronomowie zastanawiali się nad znaczeniem tej wzmianki we wczesnośredniowiecznej anglosaskiej kronice. Zdarzenie obserwowało wielu ludzi i wzbudziło ono zrozumiały przestrach. Deszcz meteorów? Supernowa? Żadne zeznanych zjawisk kosmicznych nie pasowało do opisu w dawnym dokumencie. Aż w końcu naukowcy zajrzeli do zapisów poczynionych przez naturę. Znaleźli w nich odpowiedź wywołującą ciarki na plecach. Głęboko w wiecznym lodzie Antarktydy i słojach długowiecznych, liczących ponad 2000 lat drzew na czterech kontynentach znaleziono ślady zjawiska, które - gdyby powtórzyło się dzisiaj nawet z o wiele mniejszą siłą - mogłoby zepchnąć cywilizację w odmęty chaosu. Opisanymi w kronice znakami na niebie były potężne zorze polarne, które świadczyły o największym huraganie słonecznym ostatnich 11 000 lat...
W czasie takiego zjawiska erupcje na naszej macierzystej gwieździe osiągają ogromne rozmiary. Rozpędzony strumień naładowanych cząstek w postaci plazmy bombarduje atmosferę Ziemi, w której zaczynają płonąć zorze. Powietrze nie jest jednak w stanie stawić czoła natarciu z kosmosu. Właściwą osłonę zapewnia nasza tarcza magnetyczna, która odkształca się, ale wytrzymuje napór jonów. Na razie...
Kiedy zaiskrzyło pierwszy raz?
Przyrządy techniczne tylko raz zarejestrowały podobny rozbłysk Słońca - ale osiągnął on wówczas zaledwie od 5 do 20 procent siły wspomnianego huraganu cząstek z VIII wieku. Jednak nawet wtedy, podczas tzw. burzy magnetycznej roku 1859, dopiero co założona sieć telegraficzna zaczęła iskrzyć. Niektóre urządzenia wykonywały chaotyczną pracę, mimo iż były odłączone od zasilania, inne stanęły w płomieniach. Był to pierwszy totalny blackout światowej sieci łączności. W połowie XIX wieku ludzie byli raczej rozbawieni tak dramatycznymi dla nowej technologii skutkami erupcji na Słońcu. Nie było wtedy przecież internetu (z którego dziś korzystają 4 miliardy ludzi), ani oplatającej cały glob sieci zasilania energią elektryczną, która tylko w Polsce ma prawie milion kilometrów długości. - Gdyby to samo wydarzyło się dzisiaj, skutki byłyby fatalne - wyjaśnia Daniel Bakerz Uniwersytetu Kolorado w Boulder.

Setki wielkich transformatorów mogłyby się po prostu spalić. Bez tych urządzeń, przesyłających energię z elektrowni do użytkownika, niemożna sobie dziś wyobrazić funkcjonowania społeczeństwa. Według firmy ubezpieczeniowej Lloyd?s wystarczy,by w aglomeracji zepsuło się 10-20 transformatorów, a dojdzie do długotrwałej przerwy w dostawie prądu - na nowe urządzenia trzeba czekać kilka miesięcy. Firma szacuje, że burza słoneczna taka jak ta z 1859 roku spowodowałaby szkody o wartości (w przeliczeniu) ok. 10 bilionów złotych, a ich usunięcie zajęłoby nawet dwa lata. Dla porównania: cały sezon huraganowy w 2017 roku wyrządził dziesięciokrotnie niższe straty. Słońce strzela w kierunku Ziemi z taką siłą co około 150 lat, więc kolejne"trafienie" spóźnia się już o dziewięć.
W lipcu 2012 roku strumień chybił o włos - nasza planeta znajdowała się wtedy poza polem rażenia. - Gdyby do erupcji doszło tydzień wcześniej, sprzątalibyśmy po niej jeszcze dziś - twierdzi Baker. Pete Riley, fizyk z firmy badawczej Predictive Science, na podstawie ostatnich 50 lat aktywności słonecznej wyliczył, że prawdopodobieństwo wystąpienia tak silnej burzy jonowej jak ta z 1859 roku w ciągu następnych dziesięciu lat wynosi dwanaście procent - statystycznie jest więc wyższe niż w przypadku silnego trzęsienia ziemi w Kalifornii.
Jak często słońce strzela w stronę ziemi?
Jednak nawet pomijając huragany, gwiazda naszego układu zawsze stanowi zagrożenie. Centrum Prognoz Kosmicznych w Boulder nadaje miesięcznie około 100 ostrzeżeń. Już średnie rozbłyski obniżają jakość sygnału GPS, co regularnie prowadzi do utrudnień i wypadków w ruchu lotniczym, morskim i lądowym. W 2005 roku Słońce całkowicie wyłączyło ten system na około 10 minut. O emisji plazmy zagrażającej latającym wysoko satelitom badacze dowiadują się z 20-minutowym wyprzedzeniem. O strumieniu cząstek, który dotrze aż do powierzchni Ziemi, wiemy od 13 godzin do dwóch dni wcześniej - w zależności od tego, jak szybko pokona on 150 milionów kilometrów dzielących nas od Słońca.


 Przed czym ostrzegają naukowcy? Bombardowanie słonecznymi jonami powoduje przeciążenia w przewodach elektrycznych, co w końcu skutkuje ich przepaleniem. Ostatnio zdarzyło się to w 1989 roku, kiedy miliardy ton gwiezdnej plazmy (z siłą trzykrotnie mniejszą, niż osiągnęła burza magnetyczna sprzed półtora stulecia) odcięły od prądu 6 milionów Kanadyjczyków. Rok ten uchodzi zresztą za moment narodzin World Wide Web, czyli najpopularniejszej dziś formy internetu. - Mówiąc otwarcie, huragan słoneczny byłby jedną z najbardziej niszczycielskich klęsk żywiołowych, jakie mogą dotknąć świat - wyjaśnia amerykański fizyk John Kappenman. Bo bez przewodów elektrycznych oraz łączy do transferu danych załamie się nie tylko komunikacja, ale i zaopatrzenie w artykuły żywnościowe czy leki. - To nasz bardzo słaby punkt, najsłabszy ze wszystkich - twierdzi Bill Murtagh z amerykańskiego Urzędu ds. Oceanów i Atmosfery.
USA od 2015 roku mają narodową strategię działania, która ma umożliwić lepsze prognozowanie burz słonecznych i stworzenie odporniejszych sieci przesyłu energii oraz danych. Jednak do celu jest jeszcze daleko, choćby dlatego, że gigantyczne niebezpieczeństwo ze strony Słońca nie wszędzie dotarło do świadomości rządzących. Tamitha Skov, specjalistka od kosmicznej pogody, wie, jak wyczerpujące bywa uświadamianie polityków:- To mniej więcej tak, jakby próbować wyjaśnić komuś, kto w życiu nie widział deszczu, zagrożenia związane z cyklonem tropikalnym.
Artykuł pochodzi ze "Świata Wiedzy" 4/2018 - sprawdź spis treści najnowszego numeru

Świat Wiedzy

 
http://nt.interia.pl/news-czy-slonce-moze-zabic-internet,nId,2574482

Czy Słońce może zabić internet.jpg

Czy Słońce może zabić internet2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siódmy Sentinel wystrzelony (25.04.2017)
2018-04-27. Redakcja

Sentinel-3B został wystrzelony 25 kwietnia, dołączył tym samym do krążącego wokół Ziemi bliźniaczego Sentinela-3A. Para satelitów zwiększy ilość obserwacji i zebranych danych dla programu środowiskowego Unii Europejskiej o nazwie Copernicus.
Ważący 1150 kg Sentinel-3B został wyniesiony na rakiecie Rockot z rosyjskiego kosmodromu Plesieck 25 kwietnia o godzinie 19:57 CEST. Górny stopień Rockota dotarczył Sentinela-3B na zaplanowaną orbitę.
92 minuty po starcie pierwsze sygnały satelity zostały odebrane na stacji Kiruna w Szwecji. Transfer danych został szybko ustanowiony przez centrum operacji ESA w niemieckim Darmstadt, pozwalając na przejęcie kontroli nad satelitą.
Podczas trwającej trzy dni fazy startu i wstępnych orbit kontrolerzy sprawdzą działanie systemów satelity oraz rozpoczną kalibrację instrumentów potrzebną do formalnego rozpoczęcia misji. Rutynowe obserwacje powinny rozpocząć się za około pięć miesięcy.
?To już siódmy start satelity z serii Sentinel w ciągu ostatnich czterech lat. To wyraźnie pokazuje, co może osiągnąć europejska współpraca. To kolejny element największego program obserwacji Ziemi na świecie, który prowadzimy z naszymi partnerami z Komisji Europejskiej oraz Eumetsatem?, powiedział Dyrektor Generalny ESA Jan Wörner.
Po tym starcie pierwszy zestaw satelitów Sentinel programu środowiskowego Copernicus jest już na orbicie i stosując szereg technologii, monitoruje lądy, oceany oraz atmosferę ziemską.
Josef Aschbacher, dyrektor Programów Obserwacji Ziemi w ESA powiedział: ?Sentinel-3B oznacza koniec budowy pierwszej konstelacji Sentineli na orbicie. Nie było to proste zadanie i wymagało to dużego wsparcia wszystkich zaangażowanych. Sentinele pozwolą nam uzyskiwać codziennie bardzo dokładny obraz naszej planety i dostarczą kluczowych informacji dla decydentów politycznych?.
?System daje również mnóstwo możliwości dla firm prywatnych rozwijających nowe i innowacyjne usługi. Otwarty dostęp do danych pozwala każdemu obywatelowi stosować dane dla własnego użytku?.
?Gdy projektowaliśmy tę konstelację 20 lat temu, nie każdy był przekonany, że Europa jest w stanie sprostać zadaniu. Cieszę się, że program został zrealizowany i jest teraz częścią europejskiego sukcesu?.

Program Copernicus wykorzystuje satelity Sentinel, aby dostarczać dane do monitoringu dla zastosowań środowiskowych oraz wsparcia aktywności związanych z bezpieczeństwem publicznym. Żeby móc to robić, Sentinele-3 wyposażone są w szereg najnowszych czujników.
Obserwując oceany, misja mierzy temperaturę, kolor i wysokość powierzchni morza, jak również grubość lodu morskiego. Pomiary te są wykorzystywane np. do monitoringu zmian klimatu Ziemi oraz do innych zastosowań, takich jak śledzenie zanieczyszczenia mórz.
Obserwując lądy, misja monitoruje pożary, mapuje wykorzystanie lądów, sprawdza zdrowie wegetacji oraz mierzy wysokość rzek i jezior.
Dane z programu Copernicus są bezpłatne i mogą być używane na całym świecie.
Źródło: polskojęzyczna strona ESA
http://kosmonauta.net/2018/04/siodmy-sentinel-wystrzelony-25-04-2017/

Siódmy Sentinel wystrzelony (25.04.2017).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #55
Wysłane przez grabianski w 2018-04-27
Dostarczamy kolejnej porcji wieści z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zapraszamy do lektury, jeśli chcecie się dowiedzieć co udało się zrobić astronautom w czasie ostatnich dwóch tygodni.
Sześcioosobowa Ekspedycja 55. na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nie narzekała na pewno na nudę. Większość eksperymentów przeprowadzonych na stacji w ostatnich dniach dotyczyły badań nad zdrowiem załogi na orbicie.
18 kwietnia przytwierdzony do stacji rosyjski statek towarowy Progress wykonał swoimi silnikami planowany manewr podniesienia orbity stacji. Trwające nieco ponad 2 minuty odpalenie systemu napędowego kapsuły ustaliło orbitę stacji przed planowanym powrotem trójki astronautów w czerwcu i przylotem rosyjskiego Progressa w lipcu.
W ubiegły piątek udało się też umieścić na zewnątrz stacji ostatni z pięciu testowanych materiałów w ramach eksperymentu MISSE. MISSE to eksperyment umożliwiający długoterminowe testy materiałów takich jak kompozyty i sztuczne polimery w wystawieniu na środowisko kosmiczne.
Przeczytaj więcej o MISSE w 52. odcinku cyklu
Cały czas trwało też pakowanie eksperymentów, które mają wrócić statkiem Dragon na Ziemię. Odcumowanie Dragona jest planowane na 2 maja. Statek przybył na stację na początku kwietnia.
Amerykańscy astronauci Ricky Arnold i Drew Feustel zaczęli też już przygotowania do spaceru kosmicznego, który przeprowadzą 16 maja. Będą na zewnątrz stacji wykonywać wymianę sprzętu w systemie chłodzenia kompleksu.
13 kwietnia na zewnętrznej platformie stacji na module Columbus udało się zamontować urządzenie ASIM. Będzie się ono przyglądać tajemniczym wyładowaniom w wysokich warstwach atmosfery. W budowę urządzenia były zaangażowane polskie podmioty.
W Centrum Badań Kosmicznych PAN powstał projekt i prototypy systemu zasilania i dystrybucji energii dla umieszczonego w urządzeniu detektora promieniowania rentgenowskiego i gamma MXGS. Firma Creotech Instruments z Piaseczna odpowiadała natomiast za montaż finalnego modelu, składającego się z ponad 30 bloków elektroniki.
Więcej o detektorze ASIM i polskim udziale
Po przybyciu i wypakowaniu statku zaopatrzeniowego Dragon, astronauci znajdujący się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej mogli bardziej poświęcić się badaniom naukowym na pokładzie. Część z poczynionych postępów opisujemy poniżej.
Geny na orbicie

Loty kosmiczne powodują w ludzkim organizmie zmiany na poziomie DNA i osłabienie układu odpornościowego. Badanie Genes in Space 5, zaprojektowane przez studentów amerykańskich uczelni we współpracy z kadrą naukową ma na celu sprawdzić jak miniaturowe urządzenie PCR (do powielania łańcuchów DNA metodą reakcji łańcuchowej polimerazy) może wspomóc badania nad zmianami DNA.
W ostatnich dniach astronauci przeprocesowali próbki wewnątrz urządzenia i pozyskane dane wysłali na Ziemię w celu analizy.
Ostatnie zbiory

Astronauci przeprowadzili ostatnie zbiory hodowanych roślin na platformie eksperymentalnej Veggie, w ramach eksperymentu Veg-03. Po raz pierwszy hodowano rośliny równolegle w obu urządzeniach Veggie.
Następna w kolejce do modułu Veggie jest kłosownica dwukłoskowa - modelowa trawa, stosowana często w badaniach botanicznych. Jej ziarna zostaną posadzone na stacji w ramach eksperymentu APEX-06. Celem badania jest poznanie jak mikrograwitacja wpływa na wzrost i rozwój tego typu rośliny oraz na ekspresję jej genów (czyli procesu odczytywania DNA i przepisywania go przez komórki na produkty takie jak matrycowy RNA).
Koloidy z bliska

Astronauci rozpoczęli kolejną serię badań obrazujących zachowanie złożonych koloidów w płynnym ośrodku. Załoga stacji dopiero co skończyła przed kilkoma tygodniami serię eksperymentów ACE-T-6, a teraz rozpoczęła prace z cząsteczkami koloidalnymi w ramach ACE-T-9.
Badania roztworów koloidalnych mają duże znaczenie w przemyśle, gdzie naukowcy starają się wykorzystywać zjawiska naturalne do jak najefektywniejszej produkcji wymaganych materiałów. Stacja na orbicie i panujące na niej warunki dają wyjątkową okazję przeprowadzania takich badań bez wpływu grawitacji.
Źródło: NASA
Więcej informacji:
?    oficjalny blog dot. działań na ISS
?    podsumowanie naukowe działań na ISS (9 kwietnia-15 kwietnia)
?    podsumowanie naukowe działań na ISS (16 kwietnia-22 kwietnia)
?    oficjalna strona misji detektora ASIM
Na zdjęciu tytułowym: Scott Tingle (z lewej) i Ricky Arnold podczas ostatnich prac nad skafandrami po spacerze kosmicznym 29 marca. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/iss/55

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 55.jpg

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 55.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Magia podczerwieni
2018-04-27. Izabela Mandla
Na fotografii możemy zauważyć mgławicę IC 4592 znajdującą się w gwiazdozbiorze Skorpiona. Zdjęcie zostało wykonane w podczerwieni, co nadaje obiektowi osobliwy wygląd. W normalnym świetle przypomina on głowę niebieskiego rumaka, przez co jest często kojarzony z mgławicą Koński Łeb, która jest jednak znacznie od niego mniejsza.
Podczerwień bardzo utrudnia, jeśli nie całkowicie uniemożliwia, zidentyfikowanie IC 4592. Przysłonięta m.in. labiryntami włókien, pyłu kosmicznego oraz gazu mgławica przestaje przypominać samą siebie. Widok jaki przy tym powstaje zapiera jednak dech w piersiach. Wykonanie tego niesamowitego zdjęcia możemy przypisać teleskopowi kosmicznemu Wide-field Infrared Survey Explorer (WISE).
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/27/w-kosmicznym-obiektywie-magia-podczerwieni/

 

W kosmicznym obiektywie Magia podczerwieni.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda ExoMars przesyła pierwsze zdjęcia z nowej orbity
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 27/04/2018
Sonda ExoMars Trace Gas Orbiter przesłała na Ziemię pierwsze zdjęcia Czerwonej Planety wykonane z nowej orbity.
Sonda dotarła na niemal kołową orbitę na wysokości 400 km nad powierzchnią Marsa kilka tygodni temu, na czas aby zacząć planowane poszukiwania gazów atmosferycznych, które mogą świadczyć o trwającej obecnie aktywności geologicznej i biologicznej na Marsie.
Powyższe zdjęcie fragmentu krateru uderzeniowego wykonał zainstalowany na orbiterze instrument CaSSIS (Colour and Stereo Surface Imaging System) w ramach okresu testowego. Kamera została uruchomiona 20 marca i była testowana jeszcze przed rozpoczęciem głównej misji w dniu 28 kwietnia.
?Na początku fazy testowej przesłaliśmy na pokład sondy nowe oprogramowanie. Aktualnie instrument działa prawidłowo i jest gotowy do pracy? mówi główny badacz CaSSIS Nicolas Thomas z Uniwersytetu w Bernie w Szwajcarii.
Zdjęcie przedstawia 40-kilometrowej długości segment Krateru Korolew zlokalizowany wysoko na półkuli północnej. Jasny materiał na krawędzi krateru to lód.
?Naprawdę jesteśmy bardzo zadowoleni z jakości tego zdjęcia, biorąc pod uwagę niezbyt dobre warunki oświetleniowe podczas jego wykonywania? mówi Antoine Pommerol, członek zespołu badawczego CaSSIS pracujący nad kalibracja danych. ?To potwierdza, że CaSSIS może znacząco przyczynić się do badań cyklu dwutlenku węgla i wody na Marsie?.
Powyższe zdjęcie zostało złożone z trzech zdjęć wykonanych w różnych barwach niemal jednocześnie w dniu 15 kwietnia br.
?Naszym celem jest pełna autmatyzacja procesu tworzenia zdjęć? mówi Nick. ?Gdy już osiągniemy ten etap, będziemy mogli szybko przesyłać dane do społeczności naukowej w celu dalszej ich analizy?.
Kamera zainstalowana na pokładzie orbitera to jeden z czterech instrumentów, w które wyposażono Trace Gas Orbiter. Oprócz niej znajdują się tam dwa zestawy spektrometrów i detektor neutronów.
Spektrometry rozpoczęły swoją misję naukową 21 kwietnia po raz pierwszy ?wąchając? atmosferę. W rzeczywistości owo wąchanie to wykorzystanie spektrometrów  do badania w jaki sposób cząsteczki tworzące atmosferę pochłaniają promieniowanie słoneczne: każdy związek chemiczny ma swoje unikalne wzory, które umożliwią nam poznanie składu chemicznego atmosfery.
Do poznania szczegółów, a szczególnie do wykrycia rzadkich ? lub nawet jeszcze nie odkrytych ? składników atmosfery niezbędne będą obserwacje długofalowe. Gazy śladowe, jak już wskazuje sama nazwa, występują bowiem w bardzo małych ilościach: stanowią mniej niż 1 procent objętości atmosfery planety. Przede wszystkim orbiter będzie poszukiwał śladów metanu i innych gazów, które mogłyby być sygnaturami obecnie trwających na Marsie procesów biologicznych i geologicznych.
Kamera natomiast z czasem pozwoli scharakteryzować te fragmenty powierzchni, które mogą być związane ze źródłami odkrytych gazów śladowych.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/27/sonda-exomars-przesyla-pierwsze-zdjecia-z-nowej-orbity/

Sonda ExoMars przesyła pierwsze zdjęcia z nowej orbity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA, SpaceX i inne prywatne firmy nie mają pieniędzy na lot na Marsa
2018-04-28. Filip Geekowski
Jakiś czas temu pojawiły się raporty świadczące o tym, że NASA nie wyśle jako pierwsza człowieka na Czerwoną Planetę, bo zwyczajnie ją na to nie stać. Sprawa jest poważna, bo najnowsze wyliczenia specjalistów na bieżąco monitorujących rozwój projektów agencji oraz jej budżet na aktualny rok i przyszłe, wskazują, że dla NASA nieosiągalne będzie wysłanie ludzi na Marsa przynajmniej do 2050 roku.
John Grunsfeld, jeden z najbardziej zasłużonych astronautów w NASA, podzielił się swoimi wnioskami na przyszłość programu kosmicznego USA. Nikt inny, jak on, nie wie o tym temacie tak dużo. Uważa on, że NASA nie ma zamiaru nikogo wysyłać ani na Księżyc, ani na Marsa. Nie tylko nie ma na to potrzebnych pieniędzy, ale również ani władze agencji, ani rządu USA, nie mają pomysłów na tego typu projekty i nie widzą w nich większego sensu, a tym bardziej zysku.
Mało tego, z całą stanowczością twierdzi też, że funduszy na wysłanie ludzi na Czerwoną Planetę nie ma żadna z prywatnych firm, nawet SpaceX, chociaż Elon Musk twierdzi inaczej. Jeśli chodzi o plany budowy Księżycowego Portu Kosmicznego i baz na Srebrnym Globie, to prawdopodobnie nie zostaną one zrealizowane, bo to był pomysł utworzony za czasów Baracka Obamy i dotyczył wielkiej misji na planetoidę, ale teraz ta misja została włożona między bajki.
Ale jest światełko w tunelu. Są nim projekty prowadzone przez instytuty badawcze NASA. Zajmują się one opracowaniem potrzebnych technologii dla prywatnych klientów, nie tylko do wysłania ludzi na Czerwoną Planetę, ale również budowy tam bazy, systemów podtrzymania życia i eksploracji jej powierzchni. Piszemy o nich co jakiś czas i powoli stają się one rzeczywistością, chociaż nie tak prędko, jakbyśmy tego oczekiwali.
Prawdopodobnie NASA uczyni wszystko, aby pierwsi ludzie postawili swoje stopy na tej fascynującej planecie, wychodząc z kapsuły czy statku kosmicznego należącego do firmy SpaceX. Wszyscy miejmy taką nadzieję i trzymajmy za to kciuki, bo niestety innej alternatywy nie mamy, chyba, że weźmiemy pod uwagę Chińczyków czy Arabów.
Źródło: GeekWeek.pl/ArsTechnica / Fot. SpaceX/NASA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32684/nasa-spacex-i-inne-prywatne-firmy-nie-maja-pieniedzy-na-lot-na-marsa

NASA, SpaceX i inne prywatne firmy nie mają pieniędzy na lot na Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończone testy wibracyjne PW-Sata 2
2018-04-28. Michał Moroz
Zespół studentów Politechniki Warszawskiej poinformował o zakończonej kampanii testów wibracyjnych PW-Sata 2. Jest to jeden z ostatnich etapów przygotowań przed wystrzeleniem planowanym na połowę 2018 roku.
PW-Sat 2 to projekt studenckiego satelity realizowany przez Studenckie Koło Astronautyczne Politechniki Warszawskiej ze wsparciem Centrum Badań Kosmicznych PAN. Podobnie jak PW-Sat 1, pierwszy polski satelita, PW-Sat 2 będzie testował sposoby szybkiej deorbitacji.
PW-Sat 2 to nanosatelita o standardzie CubeSat 2U (czyli dwóch jednostek o rozmiarach 10 x 10 x 11.35 cm). Celem misji jest rozłożenie żagla słonecznego, który zwiększając znacznie powierzchnie satelity, przyśpieszy jego hamowanie atmosferyczne i docelowo wejście w atmosferę.
Systemy deorbitacyjne w przyszłości będą często montowane na pokładzie satelitów latających na niskiej orbicie okołoziemskiej, aby szybko usunąć nieczynny już sprzęt, potencjalnie zagrażający innym obiektom na orbicie.
Lot PW-Sata 2 odbędzie się prawdopodobnie w połowie 2018 roku. Satelita będzie jednym z CubeSatów wyniesionych przez rakietę Falcon 9 firmy SpaceX. Organizacją startu zajmuje się holenderska firma Innovative Solutions in Space, która wygrała przetarg Politechniki Warszawskiej na organizację kampanii lotu.
Zanim PW-Sat 2 zostanie przekazany do ISIS muszą zostać przeprowadzone ostatnie testy udowadniające, że sprzęt jest w stanie przetrwać duże przeciążenia i drgania panujące podczas startu. Do tego służyły testy wibracyjne przeprowadzone w marcu ze wsparciem EC Test Systems oraz Instytutu Lotnictwa. W kwietniu w komorze termiczno-próżniowej Centrum Badań Kosmicznych PAN wykonane zostały testy wygrzewania satelity (tzw. bake-out).
Oznacza to, że PW-Sat 2 jest już niemal na ostatniej prostej przed startem. Projekt będzie czwartym polskim satelitą, który znajdzie się na orbicie okołoziemskiej. Pierwszym był studencki PW-Sat 1, kolejne dwa BRITE-PL Lem oraz BRITE-PL Heweliusz były częścią polsko-kanadyjsko-austriackiego projektu astronomicznego.
(PW-Sat 2)
http://kosmonauta.net/2018/04/zakonczone-testy-wibracyjne-pw-sata-2/

 

Zakończone testy wibracyjne PW-Sata 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze pole magnetyczne oceanów zmierzone z orbity
Wysłane przez grabianski w 2018-04-28
Satelity krążące wokół Ziemi pozwoliły stworzyć mapę pola magnetycznego. Jednak tym razem nie piszemy o tym najbardziej nam znanym, tworzonym w głębi naszej planety, ale o  znacznie słabszym, którego napędzają prądy słonych oceanów.
Pole magnetyczne Ziemi chroni naszą planetę przed strumieniem naładowanych cząstek ze Słońca i promieniowania wysokiej energii z kosmosu. Jego powstawanie wiąże się głównie z konwekcją gorącego ciekłego żelaza w zewnętrznym jądrze naszej planety, ale pewien udział w jego tworzeniu przypisuje się też namagnesowanym skałom w płaszczu naszej planety i właśnie oceanom. Aby lepiej zrozumieć jak oceany dokładają do budowy pola magnetycznego swoją cegiełkę, naukowcy przeprowadzili jego najdokładniejsze w historii obserwacje.
Europejska Agencja Kosmiczna wysłała w 2013 roku misję Swarm, składającą się z trzech satelitów, dedykowanym pomiarom pola magnetycznego wokół Ziemi. Satelity te z bardzo wysoką dokładnością zmierzyły właśnie wpływ ziemskich wód na zmiany w polu magnetycznym.
Słona woda oceanów, podlegająca zmiennym prądom i pływom morskim przewodzi elektryczność, dlatego ma pewien wpływ na kształt i natężenie pola magnetycznego wokół naszej planety. Naukowcy dzięki misji Swarm mogli zmierzyć z wysoką dokładnością te sygnały od powierzchni wody do dna głębin morskich. Badanie to dało też informacje na temat tego jak woda przemieszcza się w oceanie na różnych głębokościach.
Oceaniczne pole magnetyczne jest co prawda aż 20 000 razy słabsze od tego wytwarzanego w głębi naszej planety. Mimo to jednak z jego zachowania możemy odczytać to jak dystrybuuje się ciepło w głębinach morskich, a przy tym jak na oceany wpływają zmiany klimatu. Ponadto tzw. pływowy sygnał magnetyczny indukuje też bardzo słabe pole magnetyczne pod dnem morskim.
Nowe wyniki badań były prezentowane podczas spotkania Europejskiej Unii Nauk o Ziemi w Wiedniu. Wkrótce powinny też ukazać się w ramach artykułu w jednym z recenzowanych czasopism naukowych.
Źródło: ESA
Więcej informacji:
?    informacja o nowych badaniach misji Swarm (ESA)
?    oficjalna strona misji Swarm
Na zdjęciu: Mapa przedstawiająca wartości indukcji pola magnetycznego wytwarzanego przez oceany. Źródło: ESA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tajemnicze-pole-magnetyczne-oceanow-zmierzone-orbity-4320.html

Tajemnicze pole magnetyczne oceanów zmierzone z orbity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze dziury na zdjęciu NASA.
Geneza ich powstania jest zagadką

2018-04-29
Nie przypominam sobie, żebym widział coś takiego gdzieś indziej - oznajmił John Sonntag, jeden z badaczy NASA, po tym, jak zobaczył zdjęcia tajemniczych dziur w lodzie. Zauważono je we wschodniej części Morza Beauforta. Jak powstały? Hipotez jest kilka.
Tajemnicze dziury w arktycznym lodzie zauważono około 80 kilometrów na północny zachód od delty kanadyjskiej rzeki Mackenzie. Zdjęcie zostało zrobione 14 kwietnia z okna samolotu badawczego, który leciał nad wschodnią częścią Morza Beauforta.
- Nie przypominam sobie, żebym widział coś takiego gdzieś indziej - mówi John Sonntag, naukowiec zajmujący się misją NASA?s Operation IceBridge. Na podstawie samego zdjęcia trudno jest jednak stwierdzić, jak powstały otwory w lodzie.
Ruch lodu, a może działanie fok?
- Lód jest tu prawdopodobnie cienki, miękki, brejowaty i nieco giętki - tłumaczy Don Perovich, geofizyk lodu morskiego, pracujący w Dartmouth College. Według Perovicha dziury mogły powstać podczas ruchu lodu. W wyniku zderzenia dwóch brył bloki przesuwają się nad i pod siebie, tworząc tym samym wzór przypominający zamek błyskawiczny lub zazębiające się palce.
Widać to doskonale na zdjęciu wykonanym w listopadzie 2017 roku:
Nie jestem pewien, jaki rodzaj dynamiki może prowadzić do tworzenia półkolistych kształtów otaczających dziury. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem - zastanawia się Nathan Kurtz, naukowiec projektu IceBridge.
Geneza powstania tych ciekawych kształtów jest więc trudna do wytłumaczenia. Istnieje hipoteza mówiąca o tym, że lód mógł zostać przegryziony przez foki. Ssaki morskie mogły przebić go, aby stworzyć sobie kanał, przez który będą mogły zaczerpnąć powietrza.
Nie ma jasnego wytłumaczenia
Chris Polashenski, naukowiec zajmujący się badaniami lodu morskiego, podkreśla, że nie można jasno określić, jak powstały dziury. Po części zgadza się z teorią przekucia lodu przez foki. Ale zauważa też, że dziury mogły powstać przez konwekcję.
Według glacjologa Chrisa Shumana, z Uniwersytetu Maryland w Baltimore, "ciepłe źródła" lub wody gruntowe wypływające z gór położonych w głębi lądu wyżłobiły dziury w pokrywie lodowej. Zwłaszcza że ich obecność znana jest na tym obszarze.
Misja badawcza
Głównym celem misji NASA?s Operation IceBridge jest lepsze poznanie i eksploracja obszarów okołobiegunowych. Naukowcy chcą bardziej zrozumieć związki między regionami polarnymi a globalnym systemem klimatycznym. Co roku IceBridge bada zmiany grubości lodu morskiego, lodowców i pokrywy lodowej.
Źródło: NASA
Autor: anw/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/tajemnicze-dziury-na-zdjeciu-nasa-geneza-ich-powstania-jest-zagadka,258918,1,0.html

Tajemnicze dziury na zdjęciu NASA..jpg

Tajemnicze dziury na zdjęciu NASA.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)