Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.01.2022 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Pogoda zapowiadała się w porządku więc wczoraj z córką podjechaliśmy do Jurkowa (na trasie Brzesko-Nowy Sącz). Ja zaopatrzony w teleskop, córka w lornetkę. Kilka minut przed tranzytem dołączył patrol drogówki, który kontrolował prędkość ? Dla córki to pierwszy obejrzany tranzyt, dwa poprzednie księżycowe storpedowała pogoda. Doskonale widziała jak stacja przecięła tarczę i na następny również jedzie. A kolejna okazja we wtorek ? Był stres. Na sekundę przed przelotem wciskam migawkę a tu nic! Seria ruszyła w ostatnim możliwym momencie, ISS już opuszczał tarczę. Może to zimno, może to, że musiał się "wybudzić", muszę na to zwrócić uwagę następnym razem. Jedna klatka ze stacją to też sukces ? 15 stycznia 20212, 20h42'16.44" rozmiar ISS: 58.07" odległość: 475.81 km czas tranzytu: 0.56s Księżyc oświetlony w 95.8% 1200mm, Pentax KP, ISO400, 1/2500
    7 punktów
  2. Wczorajsza balkonowa noc obserwacyjna przyniosła ze sobą seeing którego ilość w ciągu roku można policzyć na palcach jednej ręki. ICM nie zapowiadał szału, ale na szczęście okazało się to tylko złą wróżbą, wyszło zupełnie odwrotnie Na przekór prognozom wystawiłem teleskop do chłodzenia od godziny 15:30, już po zmroku i pierwszym spostrzeżeniu Jowisza wyszedłem na balkon uzbrojony w walizkę z okularami i usiadłem wygodnie celując w jedyną chyba planetę jaka nam została do obserwacji. Tutaj pierwszy szok, obraz stoi. W 50x, w 135x i 225x. Ilość detalu jaką zacząłem z czasem rejestrować ograniczona była tylko i wyłącznie rozdzielczością dubletu. Z tarczy wyskoczyły pierwsze pasy, potem pociemnienia biegunowe, a następnie farfocle, zawirowania i ciemny wąs wychodzący z grubego pasa wgłąb jaśniejszych. Siedziałem tak dobrą godzinę gapiąc się w okular i żarliwie zapamiętując każdy detal z wiedzą, że nie miałem takich warunków obserwacyjnych przez cały poprzedni rok. Jak już nacieszyłem oczy poprzednimi widokami, skierowałem się ku trapezowi, cały czas używając okularu 10 mm. Tutaj bez zaskoczenia - składnik E i F były widoczne prawie od pierwszego zerknięcia, jedynie słabszy składnik chował się czasami przed moim wścibskim okiem Po pewnym czasie przyszła kolej na Rigela który również jest gwiazdą podwójną i w polowaniu na Syriusza często służy do zapamiętania wzrokowo jak daleko od siebie są położone obydwa składniki. Spodziewałem się, że z separacją mniejszą niż Syriusz A i B, bo wynoszącą 9,5 sekundy kątowej nie podda się bez walki, jednak o wiele mniejsza różnica jasności obydwu składników i seeing czynią cuda. Bez żadnego problemu wyskoczył w powiększeniu 135x, patrząc na wprost. Powiedziałbym, że nawet zbyt łatwo, jednak wszystkie swoje obserwacje konsultowałem ze SkySafari i mapami położenia gwiazd podwójnych. Teraz najważniejsze, ostateczna walka, Syriusz A i B... Wspominałem już, że seeing był abstrakcyjnie dobry? Syriusz praktycznie nie migotał, a w okularze jawił się jako idealny dysk Airyego. Po zorientowaniu się w przestrzeni i zapamiętanym widoku Rigela, przyszedł czas na zminimalizowanie rozproszenia światła, tak więc wyciągnąłem kątówkę i zacząłem spoglądać na niego patrząc na wprost. Przez 2 godziny. Dokładnie tyle zajęło mi potwierdzenie, że za wielkim psem goni szczeniak. Różnica trudności w porównaniu do poprzednich par była kolosalna, składnik B często ginął w blasku swojego towarzysza, jednak wiedząc gdzie powinien się znajdować, wychylał się raz po raz aż do chwili w której był dla mnie oczywisty I to by było chyba na tyle, nie muszę nic więcej dodawać co do jakości optycznej tego refraktora. Jako ekstremista dużych Newtonów dałem się skusić ciekawości i nie żałuję ?
    5 punktów
  3. 15 stycznia 2022. Pierwszy szkic w tym roku po długiej przerwie spowodowanej w dużej mierze warunkami atmosferycznymi na południu Polski /ostatni to NGC1023 z 06.11.2021/. Taka przerwa może spowodować, że rozmyślania i roszady sprzętowe mogą przyćmić to co najważniejsze w tej zabawie, a mianowicie same obserwacje. Owszem jakieś tam próby były, ale dopiero ostatnia noc pozwoliła na satysfakcjonujące widoki oraz kolejny szkic, tym razem struktur na Srebrnym Globie. Już dawno planowałem przenieść na papier położone na południe od Shickarda kratery Wargentin, Nasmyth oraz Phocylides. W końcu zrealizowałem to korzystając z ?docelowego, czyli przejściowego? refraktora Evostar 100ED i okularu Fujiyama OR-HD 9 mm. Księżyc prawie górował, seeing poprawiał się z każdą chwilą, pozwalając dostrzec coraz więcej subtelnych szczegółów obserwowanego regionu. To prawdziwe bogactwo drobnych kraterów, szczelin i odcieni może wprawić w zachwyt każdego obserwatora. Jeśli chodzi o popularnego ?Edka Setkę?, pozwala uzyskać obrazy wolne od aberracji zarówno w nasadce dielektrycznej SW, jak również w pryzmacie Baadera /tym tanim/. Przy lepszym seeingu można spokojnie powerować do 225 razy, Fujiyama OR-HD 4 mm. Wracając do meritum, Wargentin to ten najbardziej wysunięty na północ na moim rysunku. Spoglądając na niego odnoszę wrażenie jak by był wypukły /patrząc na mój szkic jakoś już tego efektu nie ma, szkoda!/. Krater ma średnicę 84 km, a nazwano go na cześć szwedzkiego astronoma i demografa. Przesuwając wzrok nieco na południowy - zachód trafiamy na Nasmytha, którego średnica wynosi 77 km, a głębokość 1,4 km. Tym razem, James Nasmyth ? szkocki inżynier i astronom znalazł swoje miejsce wśród księżycowych kraterów. Na koniec trzeci z prezentowanej trójki, czyli Phocylides o średnicy 114 km i głębokości 2,1 km. Phocylides był fryzyjskim astronomem , lekarzem i filozofem. Fryzowie to germańska grupa etniczna pochodząca z regionów przybrzeżnych Holandii i północno-zachodnich Niemiec.
    2 punkty
  4. No i jaką prędkość miała ISS? ?? Gratuluję kolejnego złapanego tranzytu ?
    2 punkty
  5. Hej, chciałem Wam pokazać część Mgławicy Kalifornia w HST TS Newton 8" f/5, AZ-EQ6, ASI1600MM-C 44,3h naświetlania
    1 punkt
  6. True, true ... Super szkice ?
    1 punkt
  7. Tak na pierwszy rzut oka to wygląda na normalną kamerkę z programem, który nakłada na obraz pierścienie różnej wielkości. To samo z dowolną kamerką zrobisz softem Mire de collimation http://sweiller.free.fr/collimation.html , a chyba PHD też ma opcję nałożenia takiej siatki. Ale nie pamiętam na 100%. Końcową kolimację dokładniej da się zrobić narzędziami np w Sharpcapie https://docs.sharpcap.co.uk/3.2/22_Collimation.htm czy Metaguide https://smallstarspot.com/metaguide/
    1 punkt
  8. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze pałałem sympatią do nietuzinkowych teleskopów, więc tylko kwestią czasu było obranie ścieżki długich refraktorów. W konsekwencji nie tak dawno temu stałem się posiadaczem białej lunety sygnowanej logo Bresser Messier. Ale zacznijmy od odrobiny historii. Bresser Messier AR102 w długiej odsłonie f/13.2 zadebiutował w okolicach 2017 roku. Niestety, tak szybko jak jego gwiazda oryginalności zaświeciła tak jeszcze szybciej przygasła. Po debiucie, wśród różnych głosów za i przeciw najgłośniej wtórowały te o problemach z jakością obrazu. Szybko okazało się co było źródłem problemu - w początkowej fazie produkcji, projekt celi obiektywu miał zbyt cienkie ścianki, żeby zapewnić solidne ustawienie ponad stumilimetrowego dubletu. Oprócz fabrycznie grzechoczących i nieskorygowanych względem siebie soczewek pojawiały się również groteskowe przypadki odwróconych miejscami kronu i flintu. Sprawa nie wyglądała ciekawie i pomimo licznych prób poprawnego ustawienia obiektywu w celi i kolimacji całości, odkrywając przy tym potencjał tego klasycznego refraktora o nieprzeciętnej światłosile, nie cieszył się on popularnością. Sytuacja zmieniła się w momencie kiedy producent zadeklarował poprawę projektu celi i AR 102/1360 zaczął być poważnym produktem w gamie Bressera. Szybkie przewinięcie do teraźniejszości i zaczynamy ? Zaraz po zakupie stanąłem oko w oko z pierwszym problemem - jak mam go zapakować do małego hatchbacka? W poprzek nie było szans, jedynie wzdłuż. Zupełnie jakbym wyjeżdżał spod sklepu budowlanego z paczką paneli podłogowych. Po dojechaniu do domu, wyciągnięciu przez bagażnik jak parę nart i wniesieniu na trzecie piętro nowego nabytku zacząłem mu się bliżej przyglądać zaczynając od wyciągu i idąc w stronę obiektywu. ? Wyciąg Bresser Hexafoc Wyciąg okularowy jest jednym z najmocniejszych trzonów opisywanej przeze mnie tuby optycznej. Jego solidna budowa jest oparta na sześciokątnym przekroju tulei o średnicy przelotu wynoszącej 2,5 cala, co w połączeniu z ogniskową obiektywu skutecznie likwiduje problemy z winietą. Niewielki wysuw roboczy wynoszący zgodnie z podziałką milimetrową 40 mm kompensowany jest dwoma nakręcanymi tulejami tej samej średnicy, o wysokości kolejno 38 mm i 28 mm co zapewnia pokrycie płaszczyzny ostrości wszelkich okularów dostępnych na rynku. Całość napędzana jest klasycznym, mosiężnym paskiem zębatym, który zapewnia płynność pracy bez wyczuwalnych luzów i przyprawiania użytkownika o obawy nieidealnej osiowości kolimacji. Ponadkilogramowe akcesoria zawieszone na jego końcu nie robią najmniejszej różnicy. Dodatkowo, w budowie wyciągu zastosowano regulację przesunięcia tulei wewnętrznej. Na komplet składają się: - dwie tuleje nakręcane 28 mm i 38 mm - adapter o rozmiarze 2?, wyposażony w clamping ring, - redukcję 2? na 1?? wyposażoną w clamping ring i gwint M42 Niestety, w morzu plusów swoim blaskiem daje znać o sobie jeden minus - wyczernienie tulei które jest nieakceptowalne, a poprawa tego mankamentu była pierwszą rzeczą z którą sobie poradziłem z małą pomocą samoprzylepnego weluru. Efekty widać poniżej ? ? Tubus Rura tubusa pokaźnej długości wynoszącej 105 cm wykonana jest w całości z bezszwowego aluminium lakierowanego proszkowo na biało. W środku, wśród matowego wyczernienia któremu nic nie można zarzucić znajdziemy 3 sztuki bafli. Próżno doszukiwać się w środku odblasków, tak jak i mankamentów, to... standardowa, sztywna rura. Ze wszystkimi akcesoriami, w pozycji bojowej, licząc od początku odrośnika legitymuje się 150 cm długości. ? Szukacz Na wyciągu siedzi szukacz... Cięcie. Budżetowe oczywiście ? Szukacz 6x30 prawie w całości wykonany jest z tworzywa, wraz ze stopką której spreżysty materiał uniemożliwia skutecznie oparcie oka o muszlę okularową, grożąc chwilową utratą kolimacji. Okular z krzyżem jest wkręcany w plastikowy tubus, a gwint zabezpieczony klejem mocuje go na stałe. Na szczęście udało mi się zerwać klej nie uszkadzając niczego. Oczywiście środek nie jest nawet dotknięty matowym lakierem, generując imponujących rozmiarów odblaski. Tutaj sytuację ratuje po raz kolejny welur. Ostrość szukacza jest standardowo regulowana pierścieniem za obiektywem. Optyka jest niezaprzeczalnie szklana z obu stron i stoi na przyzwoitym poziomie, można powiedzieć, że prawie SW ? ? Cela obiektywu W tym podpunkcie od razu muszę na początku przedstawić dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że cela odlana jest z plastiku, dobra - materiał jest już grubszy niż na początku i trzyma soczewki w destynowanym miejscu. Mocowana jest do tubusa jak od niechcenia czterema wkrętami które na szczęście nie wchodzą w tor optyczny. Soczewki obiektywu są ułożone na miejscu na wcisk i dokręcone plastikowym, a jak, pierścieniem. Trzeba zwrócić uwagę na siłę docisku gdyż w środku gwint jest niepełny ? jest tylko po dwóch stronach wewnętrznej średnicy celi. Sama cela jest kolimowalna trzema nierdzewnymi wkrętami imbusowymi bez łba, zabezpieczone są one w miejscu lakierem. To wszystko przykryte jest nasuniętym na nią plastikowym odrośnikiem. Nie zważając na pokrewne, większe konstrukcje Bressera które dzielą plastikowy projekt odlewanej celi, jest ona mimo wszystko jednym z najsłabszych punktów tego refraktora. ? Optyka Creme de la creme recenzji, połyskująca na zielono wisienka na torcie. 102 mm czystego kronu i flintu o ogniskowej 1350 mm i wynikową światłosiłą f/13.2 Sercem teleskopu jest klasyczny dublet achromatyczny trafiający w standard Sidgwicka co potwierdza się z moimi pierwszymi obserwacjami. W powiększeniu do 1,5x D aberracja chromatyczna jest skorygowana na tyle dobrze, że jest praktycznie niezauważalna, dopiero od około 150x AC zaczyna być widoczna na poziomie standardowego dubletu achromatycznego ale jest zdecydowanie mniejsza niż w refraktorach F/10. Jeśli chodzi o test gwiazdowy to wykonany na Syriuszu pokazał idealnie koncentryczne pierścienie dysku Airyego które nie były najjaśniejsze, co wskazuje na obiecujący wskaźnik Strehla. Koniec końców, okazuje się, że w plastikowym opakowaniu pod plastikowym pierścieniem dostajemy kawał solidnego obiektywu który w poprawionej wersji pokazuje pazury. Na tym mógłbym zakończyć wstępną recenzję Bressera Messier AR102L f/13.2, temat z czasem uzupełnię o poważne obserwacje po pierwszej pogodnej nocy których u nas jest jak na lekarstwo. Po pierwszym świetle jestem jednak pełen optymizmu, bo w niewygórowanej cenie dostajemy bardzo dobre szkło i porządny wyciąg opakowane w słabszy osprzęt. To jednak jestem w stanie przeżyć, zgoła inaczej byłoby w odwrotnej sytuacji ? U mnie jak widać sprawdza się wyśmienicie na montażu AZ ATM jako balkonowy obserwator US i gwiazd podwójnych ?
    1 punkt
  9. Przy okazji dyskusji na temat kolimacji Newtona na sąsiednim forum wspomniano o wyznaczaniu środka lustra głównego przez jego obracanie podczas gdy pisak na ramieniu kreśli na nim kółeczko. Ta metoda mi się bardzo spodobała i tak się złożyło, że właśnie mam wyjęte lustro do mycia, tak że nie było wyjścia, tylko trzeba było coś w tym temacie zadziałać. Uzyskane wyniki nie są jakieś wspaniałe, bo ostatecznie zostawiłem fabryczny znacznik, ale przy budowie prowizorycznego przyrządu zrobiłem kilka obserwacji, które mogą się czasem przydać komuś, kto próbowałby budować coś solidniejszego. U mnie była to wielka improwizacja i liczył się czas, bo nie chcę dłużej trzymać rozłożonego teleskopu, tak że to co zmajstrowałem jest bardziej wersją demonstracyjną niż roboczą. Także przyrząd był zbudowany bardziej dla nauki i zabawy niż rzeczywistej potrzeby, bo teleskop z którego pochodzi lustro daje książkowe obrazy dyfrakcyjne gwiazd więc środek LG musiał być zaznaczony w fabryce wystarczająco dobrze. Zysk z użycia tego przyrządu, oprócz mojej nauki i zabawy, jest taki, że teraz wiem, że znacznik jest naklejony z dokładnością pewnie nie gorszą niż jakieś +/- 1-2 mm. Mój setup z lustrem 300 mm w wersji do pracy z laserem wyglądał jak na poniższym zdjęciu. W środku znacznika na lustrze jest plamka z kolimatora laserowego, zamocowanego na ramieniu żurawia lornetkowego, który jest poza kadrem. Wersja przystosowana do pracy z pisakiem jest pokazana bez lustra, żeby pokazać "spodnie łożyskowanie" zrobione z kółeczek pod talerz mikrofalówki (24 zł na znanym portalu aukcyjnym). Kilka obserwacji: Wbrew moim oczekiwaniom brzeg badanego lustra nie jest szlifowany, jedynie jego ranty i spód. Dlatego wcale nie mam pewności, czy obwód lustra jest rzeczywiście idealnie kołowy i czy ta metoda obrotowa jest w tym przypadki najlepsza. Ale jak nie ta, to jaka ? Na dodatek brzegi lustra są lekko stożkowe, a tylko ostatnie ?10 mm z całych 40 mm jest walcowe. Poniżej części walcowej są nawet wyraźne "fale"... Najsłabszym elementem mojego przyrządu są konstrukcje podtrzymujące kółka Lego. Same kółka są całkiem niezłe, ale nie miałem więcej klocków, żeby zrobić solidniejsze konstrukcje do ich podtrzymania, tak żeby można było użyć większych sił docisku i poprawić dokładność prowadzenia lustra podczas jego obracania. Dwa kółka były zamocowane "na sztywno", ramię trzeciego (to na godzinie trzeciej...) miało sprężynować i zapewniać docisk. Najbardziej równy obrót lustra był przez kręcenie kółkiem na godzinie trzeciej. Dociskanie "z góry" konstrukcji trzymających kółka znacznie poprawiało stabilność obracania. Pisak (SAKURA Pigma MICRON 003, 0.15 mm) jest przymocowany do "sprężyny" zrobionej ze spienionego PCV o grubości 1 mm. Zadaniem tej sprężyny było jak najlepsze trzymanie pisaka "w osi", zaś docisk miał być jak najmniejszy, najlepiej tylko własny ciężar pisaka. Aby pozycja pisaka się nie zmieniała przez tarcie przy pisaniu, część na prawo od "zawiasu" na gumce jest użebrowana. Mimo tego wyrafinowanego użebrowania, próby przeprowadzone na papierze pokazały, że jak pisak dotknie papieru, to przy obrocie tarcie powodowało odchylanie pisaka. Dlatego taki system zamocowania pisaka najlepiej pracuje w trybie "telegraficznym": przy obrocie pisak jest z milimetr nad powierzchnią i robi się kropki przez naciskanie ramienia z pisakiem "z góry" tylko jak lustro jest w spoczynku. W takim trybie telegraficznym nie ma "sił bocznych", więc pisak jest o wiele stabilniejszy. Po próbach z laserem wyszło mi, że fabryczny znacznik jest na środku z dokładnością nie gorszą niż precyzja obracania lustra, więc pisak na lustrze sobie odpuściłem i znacznik zostawiłem jak jest. Parę przemyśleń na przyszłość: Próbowałbym całkowicie odpuścić pisak i zostać z tylko z laserem. Tak byłoby prościej i odpada problem gibania się pisaka. Po prostu ustawiłbym plamkę lasera blisko obecnego znacznika i ręcznie zaznaczał kropki na jej środku po kolejnych kręceniach lustrem. Po odklejeniu starego znacznika można by zrobić jeszcze malutkie kółeczko zaczynając od środka okręgu wyznaczonego poprzednimi kropkami. Najlepiej, jakby obracanie lustrem odbywało się za pomocą jakiegoś napędu, tak aby nie trzeba było lustra dotykać i zmieniać rozkładu sił na rolkach centrujących. Rozważyłbym napęd lustra ? la platforma paralaktyczna z dwoma rolkami, napędową i bierną, z lustrem ustawionym pionowo. Nie wiem czy to by działało z moim lustrem, które ma nieszlifowany brzeg. Wtedy można by próbować lustro lekko pochylić "na plecy", z jakąś podpierającą rolką. Załatwiałoby to problem odpowiedniego docisku trzeciej rolki i redukowało wpływ luzów na osiach rolek. Na koniec wyraźnie zaznaczam, że przed założeniem tego wątku mój przyrząd dokładnie rozebrałem, żeby być pewnym, że teraz nie będę poświęcał więcej czasu na jego ulepszanie. Wątek założyłem, aby przekazać dalej to co udało mi się nauczyć i może pomóc komuś zbudować coś znacznie lepszego. Moim cichym marzeniem jest aby za rok, dwa, przy następnym myciu lustra zrobić drugie podejście i być do tego już lepiej przygotowanym. Może do tego czasu nazbiera się dobrych pomysłów a najlepiej jakby pojawiły się jakieś realizacje. Na pewno druk 3D może tu wiele pomóc.
    1 punkt
  10. Cześć, Dopiero co się zarejestrowałem na forum (adres znalazłem w Astronomii). Zawsze lubiłem obserwować i fotografować niebo. Tak od trzech, czterech lat to już mnie wciągnęło na poważnie. Głównie na facebooku publikuję to co mi się udało zrobić. Tydzień temu podczas wyjazdu do Złatnej zrobiłem swoją najlepszą M42 do tej pory (tak uważam) z czego jestem mega zadowolony. Tak to wygląda. Zdjęcia robione refraktorem (spajki na gwiazdkach zrobione specjalnie za pomocą nakładki ze skrzyżowanych gumek na odrośniku). Canon 6D, EQ6, Explore Scientific 127, 25x300, 25x30, 25x10 HDR, ISO 1600, Złatna 7/1/2022 PS. Trochę czasu mi zajęło zanim się zorientowałem, co trzeba zrobić żeby załączyć zdjęcie. ? Pozdrawiam Marek
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)