Właśnie wróciłem z krótkiej obserwacji komety. W końcu pogoda dopisała. Dobrze, bo już powoli zacząłem się wkurzać, że gdzieś tam nad chmurami wisi kometa a ja jestem pozbawiony tego widoku :). Wprawdzie łuna Warszawy skutecznie wymazała większość gwiazd, ale na południowym krańcu miasta, około 35 km od centrum, w przydrożnych krzakach, udało mi się ją odnaleźć:) W lornetce 15x70 wygląda super. Dość spora mgiełka. Zerkaniem również ją dostrzegłem. Może gdyby niebo było ciemniejsze, udałoby mi się wypatrzeć warkocz. Tak czy siak jestem zadowolony, bo to pierwsza moja kometa widziana "na żywo". Jeszcze pod blokiem ustrzeliłem ją z dwururki, aby sprawdzić różnicę. Jest, ale mniejsza niż się spodziewałem :) Jak w weekend pogoda dopisze to wybiorę się pod ciemniejsze niebo.