Skocz do zawartości

Grzesiek

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    391
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez Grzesiek

  1. Kolego Macheronii, A czy czytałeś już ten dział?: http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/forum/17-pierwszy-teleskop/ A tak swoją drogą, im więcej do wydania, tym więcej do stracenia w przypadku jeśli się okaże że to jednak "nie to" ;)
  2. Cześć, witamy Jeśli cena nie gra roli, to kup ...lornetkę. Być może to będzie największa oszczędnośc w życiu ;) . A jeśli Ci się spodoba, wkrótce sam będziesz wiedział jeki teleksop kupić.
  3. 3. "Do trzech razy sztuka?" http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/8091-do-trzech-razy-sztuka/
  4. Co do tego punktu, to już wszystko jasne. Epsilonów w ogóle nie powinno być na mojej liście :) . Po prostu, nie sprawdziwszy 2 razy, z jakiegoś głupiego źródła wziąłem informację, że separacja tych ciaśniejszych gwiazd to 13" i 14"....
  5. Na początek napiszę, że forum nie zawodzi i już chciałem zakładać temat a tu proszę... ;) Właśnie spędziłem godzinkę pod gwiazdami (i Księżycem) z 15x70. Mam pewne wątpliwości i może ktoś je rozwieje. Więc, dziś widziałem walczyłem z: Alya 4,6/5,0 - 22" - najłatwiejsza, natychmiastowa separacja Cor Caroli 2,9/5,5 - 19" - bardzo łatwa, natychmiastowa separacja 100 Her 5,9/6,0 - 14" - bardzo łatwa, rozdzielona po kilku chwilach Mizar 2,2/3,9 - 14" - układ sprawiał pewne problemy ale na pewno widziałem 2 gwiazdki gamma Del 4,4/5,5 - 9" - prawdopodobnie "maksimum" lornetki, bardzo ciasny układ i dopiero po sprawdzeniu w domu pozycji gwiazd jestem pewien że układ był rozbity epsilony w Lutni - porażka! Moje pytania i wątpliwości: 1) Jaka jest teoretyczna i praktyczna zdolność rozdzielcza lornetki? 2) Jak to jest z wpływem jasności gwiazd? Teoretycznie, (chyba?) zakładając tę samą odległość składników, to układ powinien być "rozbity" łatwiej w przypadku tej samej jasności, kiedy to żadna z gwiazd nie przyćmiewa blaskiem drugiej? Odniosłem jednak wrażenie, że przy większej różnicy, łatwiej jest wyłuskać tę słabszą gwiazdę. 3) Dlaczego odniosłem porażkę na epsilonach? Dodam tylko, że dość szybko odpuściłem, bo pozycja obserwacyjna była ekstremalnie niewygodna i biorę to też za czynnik działający na niekorzyść. P.S. Księżyc dzisiaj w 15x70 mnie zahipnotyzował. SM20x80 to denka od butelki ;)
  6. W sumie, to gromada sama w sobie nie jest jakaś rewelacyjna - ale lornetka daje większe pole, które w tym przypadku pozwoliło by ją ukazać na jakimś tle. Wiem... czepiam się :P Sam nie zrobiłem jeszcze żadneo szkicu, ale się przymierzam. Niestety, ogladając niektore szkice, jestem onieśmielony coraz bardziej
  7. Szkic fajny, ale czemu w takim dużym powiększeniu ;)? Ta gromadka wygląda świetnie już w lornetce.
  8. Sam nie wiem jak to sie stało. Kilkanaście lat temu, jako dzieciak, marzyłem o teleskopie. Skończyło się tylko na bazarowej lornetce. Pamiętacie zresztą dostępność i ceny sprzętu astro ok. roku 2000? ;) Uwielbiałem tę lornetkę, choć jej jakość pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Później była przerwa od astronomii i na powrót kupiłem sobie lornetkę. A później jeszcze jedną :P . Cieszę się, że moje wypociny ktoś czyta. Ja czytam wszystkie relacje obserwacyjne, bo dla mnie to sedno tego "fachu".
  9. To ja jeszcze dorzucę , że również wczoraj zaglądałem tam, w tym samym celu. Mój wniosek jest taki, że to co widziałem na pewno nie było mgławicą, gdyż było zbyt jasne. Ale... Myślę, że dobra metodologia w tym przypadku, to zabrać 2 lornety, jakąś naprawdę dużą, np. 28x110 z filtrami i zaraz po określeniu jak "to" wygląda, próbować łapać w 70 mm.
  10. Czy aby na pewno mieliście na myśli ten sam sens ;) ? Fajnie, że to forum ma tyle relacji z obseerwacji :)
  11. Niektóre są rzeczywiście bardzo jasne, to znaczy ciemne :). A czoło, to z powodu tych wspoaniałych mapek. Może czas pomyśleć o wydaniu własnego atlasu? ;)
  12. Panie Panasmaras, Ty to masz zdrowie :P , ale poza tym wiedzę i talent - te mapki to majstersztyk! Zacząłem trochę ostatnio zwracać uwagę, no dobra... nawet szukać tych ciemnotek i coś jest na rzeczy. Żeby było śmieszniej, to pewne z tych obiektów wpadały mi czasem same już bardzo dawno temu, no ale moja ignorancja nie pozwalała wiedzieć co to takiego. B168 i B363 naprawdę mi się podobały. A teraz właśnie wyrwałem godzinkę pod gwiazdami (bo już chmury) i pogrzebałem trochę w Orle. Oprócz przepięknego "E" udało mi się znależć jeszcze chyba 2 albo 3, w tym jedną naprawdę ciekawą w kształcie łuku (nie pamiętam teraz nazwy). Chylę czoła. :)
  13. Dzięki Damian, To co bardzo mnie zmyliło, to wielkość i jasność NGC 7082 (25', +7,2mag). Oczywiście widziałem ją bardzo dobrze, ale myślalem, że ten obiekt bedzie jednak jakoś bardziej charakterystyczny.
  14. Rzeczywiście, wkradł się błąd. W sumie, to też wątpię żeby ona wylazła w 15x70, ale chciałem trzymać się faktów, a są one takie, że albo coś tam majaczyło, albo zwidy, albo jakiś inny obiekt albo już nie wiem co ;)
  15. Letnia Droga Mleczna gotuje się od obfitości innych niż nasze słońc. Miejscami jakby kipi, hipnotyzuje i zwodzi zmysły w duszne, lipcowe noce. Mam to szczęście (jak długo jeszcze?) móc ją widzieć i to całkiem nieźle, już parę kilometrów poza domem. Powiedzieć, że najlepszym instrumentem do podziwiania jej piękna jest niczym nie fatygowane gołe oko, to nic nie powiedzieć. A powiedzieć, że może jednak jakaś lornetka, to? też nic nie powiedzieć a do tego jeszcze skłamać! Bo w jakim celu kupuje się kolejną, mniejszą, a przy tym prawie trzy razy droższą dwururkę? Po co ci człowieku 15x70 kiedy masz 20x80 a mógłbyś mieć już całkiem niezły teleskop? Odpowiedź na to pytanie kryje się pod osłoną nocy. Na przykład takiej nocy jak ta z 20/21 lipca. Czasami dobre rzeczy po prostu dzieją się same i łączą we wspaniały sposób, zaskakując człowieka, kiedy się tego nie spodziewa. Czasami po astro-zakupie, naprawdę panuje pogoda, zdarza się, że delegacje są odwoływane, bywa że następnego ranka można być niewyspanym, pracuje się w domu, a pierworodny wreszcie zasypia chyba najtwardszym snem niemowlęcia na tej planecie. To oznaczało, że mój limit szczęścia prawdopodobnie osiągnął już debet i trzeba było szybko planować. Otworzyłem zatem Pocket Sky Atlas na karcie z numerem 62 i poczuwszy znany i jakże lubiany mętlik w głowie wsiąkłem już na dobre. Co daje prawdziwe szanse a co tylko płonne nadzieje? Od czego zacząć? Kurczę, przydałyby się już jakieś filtry... I czy w ogóle jest sens zaprzątać sobie głowę tymi ciemnym mgławicami, co to, ponoć, nie są aż tak wymagające a za to bardzo wciągające? Do tego nowa lornetka i słodki ból głowy gwarantowany. Mechanizm uwalniania endorfin w tym przypadku jest bardzo prosty. Myślę, że ich ilość rośnie wykładniczo w zależności od wszelkich możliwych symboli i kolorów użytych na stronach atlasu nieba. A trzeba wiedzieć, że studiowany przeze mnie kawałek papieru był jednym z gęściej zadrukowanych w całym wspomnianym już opracowaniu. Nic dziwnego, bo tej nocy chciałem wycelować obiektywy D.O. Extreme 15x70 w okolice zenitu. Tam, gdzie właśnie o tej porze lis dybie na łabędzia. Lubię lato. Choć noce są jeszcze krótkie, to potrafią się odwdzięczyć przyjemną temperaturą. Tak było i tym razem. Z domu wyruszyłem punktualnie o 23.00 i już po kilku minutach przechodziłem przez sad, którego drzewa odcinają mnie od ostatnich sztucznych świateł. Te prawie sto metrów owocowego ogrodu, to taki jakby przedsionek. Po ich pokonaniu jest już przyzwoicie ciemno. Lekkie, ciepłe powiewy przynosiły woń dojrzałych malin i ziemi oddającej mnóstwo ciepła. To drugie było zapewne powodem dość słabego seeingu. Przystanąwszy na chwilę, zerknąłem w górę. Nie było źle. Ale zaraz, zaraz? Czy czujesz Drogi Czytelniku coś jeszcze? Jest taki jeden charakterystyczny zapaszek dający już chyba tutaj o sobie znać. Tak! To po prostu moja relacja zaczyna zalatywać grafomaństwem. Zatem, do rzeczy. Zasięg w zenicie niewiele przekraczał mityczne 6,0mag. Bez szału? Wiem, ale mam to miejsce praktycznie pod nosem i da się tam być samemu, skupiając uwagę na tym co dzieje się na niebie a nie na odgłosach za plecami. Wziąłem ze sobą tylko nową 15x70 i przez jakieś pół godziny męczyłem ją na układach podwójnych (toż przecież jej pierwsze światło), co jakiś czas spoglądając jednak tylko niczym nie wspomaganymi oczyma na kredową wstęgę, która z każdą minutą zyskiwała coraz to nowe kontury. Następnie wycelowałem sprzęt w kierunku Łabędzia. Złoto i błękit Albireo zakrólowały na kilka pięknych chwil w polu widzenia aby następnie ustąpić miejsca innym ?szlagierom?. Pierwszym z nich była M27, czyli Mgławica Hantle. W tego rozmiaru lornetce nie można jej przeoczyć, a jest widoczna jako owalna szara chmurka. Sądziłem, że mgławica nie zaprezentuje się lepiej w mniejszej lornetce, bo widok w SM 20x80 był naprawdę ładny. Srodze się myliłem. Obiekt, choć mniejszy, to przepięknie kontrastował z tłem nieba. Zupełnie jakby ?chmurka? była tuż, tuż a to co za nią, dużo dalej. Długo na nią patrzyłem aby następnie powrócić jednak do Łabędzia. Wschodnia część Mgławicy Welon (NGC 6992/6995), przypominająca mi kształtem powyszczerbiany sierp, była piękna i naprawdę zwiewna (aby nie rzec: zwiewna niczym wyszczerbiony sierp?) ale przy tym bardzo dobrze widoczna. Znacznie gorzej było z częścią zachodnią (NGC 6960). W tym przypadku miałem tylko wrażenie jakby lekkiego pojaśnienia w bliskiej odległości od gwiazdy oznaczonej numerem 52. Myślę jednak, że ?to było to?. Jakże podobne odczucia mną targały w przypadku Ameryki Północnej (NGC 7000) i Pelikana (IC 5070). Podczas gdy kontury Zatoki Meksykańskiej nie pozostawiały złudzeń co do istnienia kontynentu, to obecność ptaszyska nie była już tak oczywista. Po kilku minutach zmagań, byłem jednak skłonny uznać, że subtelny ślad mgławicy był rzeczywiście widoczny. Bardzo żałowałem, że nie mogłem ich potraktować żadnymi filtrami. Wspomniane tu obiekty wypadają bez wątpienia lepiej w 15x70. Po pierwsze, jest to czego bardzo mi brakuje w 20x80 ? więcej przestrzeni, która w przypadku tak rozległych mgiełek pozwala na ich zobaczenie w szerszej perspektywie, co z kolei ułatwia lepsze porównanie do tła. Drugi aspekt to jakość obrazu, który jest po prostu lepszy. Zastanawiałem się jak pójść dalej i nie zgubić się w tym przebogatym obszarze. W końcu jednak przy pomocy gwiazd dzeta, ro, pi2, oraz pi1, zacząłem nadgryzać północne rubieże gwiazdozbioru. Nie wiązałem specjalnych nadziei z Mgławicą Kokon (IC 5146), dlatego też nie było rozczarowania, gdy w jej miejscu nie zobaczyłem nic prócz kilku słabych gwiazdek oraz? no tak! Ale to jest? czarne. Naprawdę długa smuga B168, która zajmowała około połowę pola widzenia, od razu rzuciła mi się w oczy. Wyglądała jak wyłom w materii nieba prowadzący wprost do innego świata. Pięknie! Co chwila wyróżniałem jakieś nowe szczegóły jej kształtu, chyba była rozwidlona, a jej poszarpane brzegi potęgowały wrażenie trójwymiarowości. Po czymś takim, musiałem poszukać innych ?dziur w niebie? i kilka razy tej nocy wracałem jeszcze do B 166. Tymczasem jednak, tuż obok leży sobie M39, gdzie z łatwością doliczyłem się około 18 gwiazd. Koncentrując wzrok trochę bardziej na południe, jednak ciągle mając ?eMkę? w tym samym polu, dostrzegłem również bardzo ładne zbiorowisko gwiazd, z którym jednak mam problem interpretacyjny. Powinienem, bowiem widzieć NGC 7082, i myślę że ją poprawnie zidentyfikowałem, ale do końca nie jestem pewien. Jest ona raczej jasna i sporych rozmiarów (+7,2mag, 25?) ale bardzo trudno było mi określić jej granice i jakby tego było mało, ciągle tym samym kadrem, powinienem być w stanie objąć również NGC 7062. Gapiłem się tam kilka minut, ale mrowie gwiazd nie zdradzało żadnych wyraźnych dla mnie granic. Odpuściłem, pierwszy i jak się okaże, nie ostatni raz tej nocy. Następny, zaskakująco łatwy do odnalezienia obiekt, krył się pod odstraszającą nazwą LDN 970. Prawda że B 361 brzmi ładniej? Dopiero później doczytałem, że kilka ?LDN?ów? to mniejsze części tego ?Barnarda?. Szalenie wręcz spodobało mi się to znalezisko. Obiekt wywoływał u mnie skojarzenia z atramentowym kleksem, do którego drobnymi, krętymi strużkami spływała ekstremalnie czarna ciecz. Owych stróżek było na pewno dwie, a co do trzeciej, miałem już spore wątpliwości. Były one przy tym jakby ciemniejsze od ?kleksa?. Trzeba było iść za ciosem. W pobliżu gwiazdy pi1, leży B 164 i choć pisząc te słowa, nie mam jeszcze pewności, to sądzę, że znów topologia tego ciemnego obszaru jest bardziej skomplikowana niż to widać na pierwszy rzut oka przez lornetkę. Tym razem widziałem dość bezgwiezdny obszar, 2-3 razy większy niż B 361, ale dopiero w okolicach jego środka kryło się prawdziwe jądro ciemności ? malutka, może około piętnastominutowa czarna plamka, która koncentrowała całą moją uwagę na sobie. Cóż.. trzeba będzie zaopatrzyć się w jakieś mapy tych ciemnych typów i wrócić w te strony. Będąc w tych okolicach, polecam również zerknąć na NGC7086. Lubię tego rodzaju obiekty. Niewielka (9?) gromada otwarta, którą od razu widać jako rozmytą, trochę okrągłą plamkę, a która pokazuje więcej gdy się na nią zerka. Gromada, staje się wtedy ziarniasta i widać wyraźnie, że jej zagęszczenie rośnie w kierunku centrum. Co następne? Znów dziury w niebie, czyli B 362 oraz B 364. Czy moje wrażenie, że B362 łączy się w jakiś sposób z obszarem Le Gentil 3 jest słuszne? Jeszcze nie wiem, będę weryfikował. Wydawało mi się, że o ile zachodnia część pociemnienia B362 jest w jakiś sposób skoncentrowana z jaśniejszym tłem, to od wschodu zlewa się z tym ogromnym obszarem. Ostatnia z zaplanowanych ciemnych mgławic (tak, tak, bo przypadkiem też coś znalazłem), czyli B 364 jawi się, w moim odczuciu, jako dużo mniej atrakcyjny obszar niż np. B 168, czy też B 361. Ot! Kawałek ciemnego nieba. Ponadto, miałem też trudności z dokładnym wyznaczeniem jej konturów, bardziej generalnie rzecz ujmując, to ?łapiąc? coś ciemnego w zasadzie w całym Łabędziu, tuż obok też najczęściej jest jakaś ciemność, którą można (no ale czy zawsze należy?) brać pod uwagę jako jakieś ewentualne odnogi ciemnych mgławic. Nawet to ciekawe. Jak jakaś rzeka spowijająca dopływami cały ten gwiezdny archipelag. Gdyby jeszcze istniały jakieś jej sensowne mapy? B361, źródło: http://www.cloudynights.com/topic/497478-barnard-361/ We wschodnim skrzydle Łabędzia widziałem dwie gromady otwarte. Większą ? NGC 6811, oraz około dwa razy mniejszą (6?) ? NGC 6866. Pierwsza z nich jest dosyć znana z tego, że ma dziurę w środku. No, mocny początek. A co widziałem? Rzeczywiście, coś na kształt wianuszka ułożonego z bardzo słabych, i o bardzo podobnej jasności gwiazd, chyba nie widocznych ?na wprost? ? kurczę nie pamiętam. W każdym razie jest urocza. Na pewno jednak druga gromada zawierała jakieś jaśniejsze słońca, które można bez problemu odseparować. Gromada ma nieregularny, trudny do określenia kształt. Wreszcie, trafiłem w mitologiczną pierś ptaka, czyli gwiazdę Sadr (gamma Cygni), skąd to miałem zamiar kierować się powoli znów do Albireo. Wiedziałem już od dawna, że ten malutki kawałek nieba pomiędzy obiema gwiazdami jest kwintesencją piękna obserwacji lornetkowych, ale te, powiedzmy 2-3 kadry, literalnie przerosły moje wszelkie oczekiwania. Pierwsze co pomyślałem to mniej-więcej: ?O żesz? ile tego tam jest?. Można pisać poemat, można też rzucić wiązankę, której nie powstydziłby się nawet żaden amator ośmiorniczek z pewnej warszawskiej restauracji. Nie ważne. Żaden opis nie jest wystarczająco dobry by oddać piękno i bogactwo (tutaj to raczej synonimy) tego obszaru. To trzeba zobaczyć. Bardziej szczegółowa eksploracja pozwala na identyfikację kilku pobliskich obiektów. Po pierwsze-M29, czyli kilka jasnych gwiazdek na dość malej przestrzeni, o urodzie ? jak dla mnie, nieco wątpliwej, ale przydająca się do orientacji. Następnie, znów miałem pewne trudności z wyodrębnieniem gromad Cr419 oraz NGC 6910. O ile w przypadku ?engieca? można wyróżnić jakby szereg kilku bardzo słabych gwiazd, to Collinder, jak zresztą ich wiele, nie ma znaków szczególnych. Naprawdę bardzo chciałem również dostrzec, choćby jakiekolwiek, nawet najmniejsze oznaki obecności obszarów mgławicowych bezpośrednio dookoła gammy Cygni, ale pod tym względem, nie mam tam chyba więcej czego szukać. Jak już wspomniałem, nie liczyłem na zobaczenie Mgławicy Kokon ale podobne szanse dawałem sobie w przypadku Mgławicy Półksiężyc (NGC 6888). Mam więc teraz spory orzech do zgryzienia, bowiem miejsce sią zgadzało, a sam obiekt był na granicy percepcji. Nie, nie twierdzę, że to była na pewno ona. Ale w takim razie czym były 2 bardzo słabiutkie łukowate pojaśnienia? Nie wiem. Wiem natomiast, że to będzie pierwsze miejsce które odwiedzę podczas kolejnej sesji. Następnie poczyniłem jeszcze jeden krok do Albireo, a tym razem na mojej drodze pojawiła się przecudnej wprost urody parka: NGC6871 oraz NGC6883. Pierwsza z nich jest w zasadzie łańcuchem dość jasnych gwiazd na południe od gwiazdy oznaczonej numerem 27 i skąpanym w mgiełce a całość mierzy około poł stopnia. Druga z pary, jest oddalona około 1 stopnia na zachód od poprzedniej i na początku prezentuje się jako mglista plamka, ale można z niej wyłowić kilka gwiazd. I w tym momencie rzuciło mi się w oczy kolejne podejrzane pociemnienie. Późniejsze dochodzenie wykazało, że były to najprawdopodobniej B144 i B145, lub przynajmniej ich fragmenty. NGC 6888, źródło: http://www.ngcicproject.org/ngcicdb.asp Byłem już z powrotem przy Albireo, z zamiarem zabrania się za Liska, ale wcześniej chciałem jeszcze sprawdzić trzy, jak się okazało bardzo niewdzięczne obiekty w Łabędziu. Wszystkie to mgławice planetarne: NGC6811 (Mgławica Migająca), NGC7048, oraz NGC7027. Rezultat? W sumie śmieszny ? trzy porażki z trzech powodów. Skąd miałem wcześniej wiedzieć, że NGC7027 leży tuż (ok. 1?) przy gwiazdce o podobnej jasności, czyniąc obserwacje lornetkowe raczej niemożliwymi? No właśnie?NGC7027 nie widziałem z powodu już przytoczonego (mniej więcej podobna sytuacja), jak również faktu, że aby szukać w tym obszarze mgławicy, która w najlepszym wypadku będzie wyglądać jak nadliczbowa gwiazdka na granicy widoczności, trzeba mieć naprawdę szczegółowy atlas i chyba całą noc. Wiązałem pewne nadzieje jeszcze z NGC6811, ale jej nie widziałem bo? nie miałem już siły patrzeć tak wysoko. To była już druga godzina gapienia się w zenit i mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Musiałem nieco zejść - w sam raz na Liska. Stock 1 jakoś mnie nie porywał i szybko byłem już przy Wieszaku (Cr399), skąd miałem zamiar namierzyć gromadkę otwartą NGC6802. Patrzyłem na pewno we właściwe miejsce a jej jasność nie powala, ale też nie powinno to być coś poza moim zasięgiem. Nic. Zatem, to kolejny punkt do ?powtórki?. Nie miałem, natomiast żadnych problemów z odnalezieniem pary NGC6823/NGC6820 ? czyli gromady zanurzonej w obszarze mgławicowym. Rzeczywiście widziałem kilka słabych gwiazdek na rozmytym tle. Jednak co do samego tła, to jestem prawie pewien, że pochodzi ono po prostu od słabych gwiazd NGC6823 a nie jest mgławicą. Niemniej jednak, to bardzo ciekawy obiekt. Chciałbym go zobaczyć w jakimś dużym lustrze. Idąc trochę na zachód w kierunku M27, wpada się na dość słabą i małą NGC6830. Widziałem i ją, choć nie przykuła mojej uwagi na dłużej. W pewnym momencie, zacząłem się obawiać, że zastanie mnie świt. Zostały 2 obiekty: NGC 6940 i znów para, tym razem gromad otwartych NGC6882 oraz NGC6885. Po kilku podejściach do wspomnianego duetu bez sukcesu, odłożyłem go na później (ostatecznie o nim zapomniałem?). Tymczasem NGC 6940 należy bez wątpienia do grupy obiektów które równie dobrze mógłby być M111 i kolejnymi. To naprawdę piękna gromada o wielkości porównywalnej do Księżyca. Choć właściwie obiekt składa się z gwiazd o wielkości 9mag lub mniejszej, to nie należy być zaskoczonym widokiem dużo jaśniejszych słońc na przepięknym ziarnistym, lub mglistym tle. Choć te jasne gwiazdy nie należą do NGC6940, to błyszczą w niej jak małe brylanty. Kolejna piękna chmura gwiazd. Nowa lornetka, która jest w zasadzie moją trzecią z kolei, daje mi około jednego stopnia więcej i relatywny brak roziskrzonych gwiazd (zresztą jeszcze parę innych rzeczy też), ale nagle zapragnąłem mieć w ręku jeszcze mniejszą, z jeszcze większym polem, z jeszcze większą źrenicą i jeszcze lepiej korygowanymi wadami, taką na przykład 8x56 o jak najlepszej transmisji. Ta ?choroba?, jak widać, postępuje bardzo szybko i wątpię czy naprawdę ?do trzech razy sztuka?. W tym przypadku jest to po prostu trzecia sztuka. NGC 6940, źródło: http://www.lex.sk.ca/astro/DeepSky/NGC6940.HTM
  16. jeszce raz ja ;) . Widzę, że bardzo na Ciebie działa magia tych dwóch liczb. Wiedz jednak, że jakość opyki może je szybko unicestwić. Jeśli np. ta lornetka ma pryzmaty z BK-7 i słabe warstwy antyodblaskowe (choć specyfikacja mówi o FMC), to szału nie będzie.
  17. Mam SkyMastera 20x80 i na Twoim miejscu bym... go nie kupił. Po pierwsze, jeśli to Twój pierwszy instrument, to lornetka miałaby za małe pole i możesz się nawet zniechęcić. Po drugie, jakość lornetki nie jest powalająca (nie chcę w tym miejscu jej recenzować, więc tak w skrócie). Po trzecie, "budżetowe" lornetki 15x70 i 20x80 pokażą w zasadzie to samo. Po czwarte, zaufaj tutejszym lornetkowcom z forum. Ja teraz zamiast jeszcze większej kupię mniejszą...
  18. Jestem użytkownikiem lornetki (niebawem kupuję drugą). Nigdzie nie widziałem informacji, że masz jakiś statyw pod planowaną dwururkę. Jeśli chcesz oglądać niebo z ręki, to raczej nie kupuj nic powyżej powiększenia 8x, no chyba że uprawiasz podnoszenie ciężarów ;) . Uwierz-żadna to frajda.
  19. To i ja dorzucę 3 grosze. A może coś pomiędzy drogą a tanią i to samo z "powerem"? Na przykład Delta Optical Titanium ED 8x56? Nie miałem okazji przez nią patrzeć, ale ma dobre opinie.
  20. Raz. Nawet 10% mnie tu nie urządzi ;) Dwa. Żeby był rabat, najpierw musi być "obsuwa" sklepu :P Ale na recenzję (tak jak i Lunta) czekam.
  21. Nooooo... :D Probuję się pozbierać po obejrzeniu tego i nadal cieszyć z posiadania lornetki. Jest ciężko.
  22. W kwestii zakupu mojego Pocket Sky Atlas: Co do zakupów w Book Depository mam bardzo mieszane uczucia. Po pierwsze, zamówienie zostało wysłane mie 3, a 9 dni po jego złożeniu. Po drugie, nie wiem czyja to wina, ale przesyłka z Wielkiej Brytanii szła równo 3 tygodnie... I może nie byłoby tyle goryczy, gdyby wspomniany sklep raczył odpowiadać w międzyczasie na moje e-maile. Koniec jest na szczęście lepszy. Atlas doszedł (i za tę cenę jest po prostu suuuuuper) i w ramach przeprosin dostałem 10% rabatu ( jak już odpowiedzieli na mojego chyba 6 e-maila!).
  23. To i ja dorzucam 2 moje relacje do zabawy :P 13. Z 09-05 - "Widziałem ducha" http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/7526-widzialem-ducha/ 14. I z nocki 19/20-06 - "Serce Skorpiona" http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/7845-serce-skorpiona/
  24. Obecnie mieszkam na około pięćdziesiątym pierwszym stopniu szerokości geograficznej północnej i jak na razie nie zanosi się na żadną zmianę w tej kwestii. Niestety, nader rzadko bywam ?niżej? a do tego z lornetką i w czasie dobrej pogody ? prawie nigdy. I właśnie w takie noce jak ta z 19/20 czerwca, moja lokalizacja szczególnie doskwiera. Na przykład, możliwość obserwacji konstelacji Skorpiona z mojej najczęściej wybieranej miejscówki kończy się na wysokości gwiazdy epsilon Scorpii. Na domiar złego, ostatniej nocy przekonałem się, że las na niby-niewielkim wzniesieniu też potrafi coś uciąć z tak cennych tutaj stopni. Rys.1. Mój teoretyczny widok na gwiazdozbiórSkorpiona. W rzeczywistości epsilon Scorpii wędrowała momentami pomiędzy drzewami.[1] Antares, czyli alfa Scorpii bez wątpienia przykuwa uwagę, a niebawem (mam tu na myśli kosmiczną skalę!) może być jeszcze efektowniej. Szacuje się, że ten czerwony nadolbrzym zakończy swój gwiezdny żywot jako supernowa, a stanie się to w okresie mniej więcej od: dziś wieczór - do: za milion lat?[2]. Aktualnie, nieco bardziej może rzucać się w oczy pobliski Saturn, ale kolor i jasność Antaresa są bez wątpienia nadal łatwym drogowskazem do innych obiektów. A co do Saturna, to widziałem go tej nocy przepięknie, z bardzo wyraźnie oddzielonym pierścieniem i jednym z jego księżyców ? Tytanem. Bywały tylko krótkie chwile kiedy obraz się rozmywał tworząc żółtawego kleksa. Użytkownicy większych instrumentów mogą się pokusić o próbę separacji gwiazdy o jasności 6,5mag oddalonej o 2,4? od Antaresa. Ja z moją lornetką 20x80 nie mam tam czego szukać. Inna, rzadko używana, i wywodząca się z języka staroarabskiego, nazwa tej gwiazdy to Calbalakrab, co oznacza ?Serce Skorpiona?. Według greckiego mitu, Skorpion po zabiciu Oriona został przeniesiony ze wspomnianym myśliwym na nieboskłon, lecz bogowie ulokowali ich po przeciwnych stronach Drogi Mlecznej ? tak aby już nigdy nie mogli się spotkać[3]. Ładną i łatwą do rozdzielenia lornetką, gwiazdą podwójną jest ni Scorpii. Tak naprawdę jest to układ 4 gwiazd[3], ale ja widziałem tylko 2 z nich. W odległości 41,4? od gwiazdy o jasności 4,0mag, dostrzegłem bez problemu drugą, gdzieś na godzinie 1, której jasność wynosi 6,2mag [3]. Próba rozdzielenia beta Skorpii (2,9/5,1mag, 13,7?), przyniosła natomiast rezultat nazbyt wątpliwy aby się nim tu pochwalić. Około 1,5o w kierunku zachodnim od Antaresa, można od razu zobaczyć bardzo ciekawy temat nawet dla lornetki ? M4. Ta gromada kulista jest szczególna przynajmniej z kilku powodów: jest nam najbliższym tego typu obiektem (jej odległość od Ziemi wynosi ok. 5640 lat świetlnych)[2], jest naprawdę łatwa do zobaczenia (5,6 mag) a przy tym duża (22,8?) [4]. Ponadto, jest to jedyna gromada kulista, w której Charles Messier wydzielił pojedyncze gwiazdy. Udało mu się tego ponoć dokonać w łańcuchu jaśniejszych słońc przecinających gromadę prawie na pół w kierunku N-S. Wspomniane gwiazdy mają jasność ok. 11mag. [2] Nie liczyłem na ?rozbicie? gromady moją lornetką, ale chwilami chyba widziałem jaśniejsze pionowe pojaśnienie na tle reszty obiektu. Nie jestem pewien i wolę być ostrożny. Oczy, niejako same, dodają czasami jakieś detale, jeśli wiemy że ?tam może być coś więcej?. Sama gromada jest naprawdę duża i porównywalna wielkością z M13 w Herkulesie. Tutaj nie mogę się powstrzymać od małej dygresji; widziałem kilka tygodni temu M13 pod przyzwoitym niebem w 22? ? napiszę tylko, że efekt wnikania do środka gromady wywołał u mnie pewnego rodzaju szok trwający do dziś? M4 jest sklasyfikowana jako IX pod względem stopnia skoncentrowania gwiazd w kierunku centrum gromady[4] (skoncentrowania maleje od I do XII) i rzeczywiście, na pewno jest mniejsze niż dla M13 (V), której jądro jest po prostu jaśniejsze. Podsumowując, M4 wyglądała trochę jak śnieżna kula z dość rozmytymi brzegami i (chyba ?) wspomnianym pojaśnieneim. I to jest, wraz z ?Sercem Skorpiona? bardzo ładny widok ? naprawdę niemal identyczny z poniższym szkicem. Rys.2. Antares (po lewej) oraz M4 ? widok przez lornetkę 15x70.[5] Kolejnym obiektem, była M80, czyli znów gromada kulista. Jest ona zdecydowanie słabsza od poprzedniej, ale jednak ciągle łatwa do zobaczenia w lornecie. Nie miałem wątpliwości, że patrzę na gromadę kulistą, ale określenie jej dokładniejszych cech jest na pewno trudne w tak małym powiększeniu. Mając jednak w pamięci (i podorędziu) M4 pokuszę się o twierdzenie, iż jest ona ? jakby to ująć? ?mniej mgławicowa? od poprzedniczki a bardziej skontrastowana w stosunku do tła nieba. Takie odczucie może być, jak sądzę, spowodowane tym, że M80 wykazuje silną koncentrację w kierunku środka ? II stopień. To, że jest mniejsza (5,1?) i słabsza (7,3mag) nie ulega wątpliwości.[4] Następnie, odszukałem gromadę gwiazd oznaczoną jako M6, określaną też mianem ?Motyl?. Rzeczywiście, widać pewną symetrię w ułożeniu gwiazd, co chyba jest tłumaczeniem tego, jednak luźnego, skojarzenia z owadem. Od razu dostrzegłem około tuzina gwiazd i po wpatrywaniu się dłużej i zerkając mogłem bez problemu wyodrębnić około drugie tyle. Bardzo ładna gromadka. Z obserwacji kolejnego obiektu cieszę się podwójnie. Po pierwsze, ponieważ to najniżej położona eMka a więc reszta listy Messiera jest do zobaczenia z miejsca moich obserwacji (chodzi mi nie tylko o szerokość geograficzną ale także o to, że nie muszę szukać innej miejscówki w mojej okolicy). A po drugie, jest to naprawdę piękna gromada otwarta. Widziałem ją już naprawdę nisko nad horyzontem. Ponadto, w kierunku południowym mam lekkie wzniesienie i jeszcze las, co ma też swoje dobre strony, ponieważ przysłania trochę łunę od Kielc. M7 zajmuje około 1,5o i jest bardzo wdzięcznym obiektem dla lornetki. Zdołałem doliczyć się 16 jaśniejszych gwiazd (widocznych bezpośrednio) i sądzę że ponad drugie tyle można wyłuskać zerkając. Niektóre gwiazdy układały mi się w kilka linii, które czasem się przecinały. Obiekt zyskiwał dodatkowy urok, w wyniku ?ocierania ? się o szczyty drzew. Niektóre gwiazdy gwałtownie znikały, by już po chwili rozjaśnieć na nowo w trochę innym miejscu. Rys.3. M7 ? widok przez lornetkę 15x70.[6] Widok bardzo bliki temu co widziałem. I na tym wypada mi zakończyć relację. Tyle i aż tyle. Była prawie godzina 2.00 kiedy rozmontowywałem żurawia. Miałem jeszcze w planach inne fragmenty nieba, ale zmęczenie wygrało i po nieco ponad półtorej godzinie od rozpoczęcia obserwacji byłem już w domu. Coraz bardziej doceniam poręczność lornetek. /G. [1] Stellarium [2] Rony De Laet, ?The Casual Sky Observer?s Guide. Stargazing with Binoculars and Small teleskopes?, Springer-Verlaq New York Inc. 2012. [3] Joachim Herrmann, ?Gwiazdy? Bertelsmann Media Sp. Z o.o. Warszawa 1998. [4] Marek Substyk, ?Atlas Nieba 2000.0? Astro CD, Sylwia Substyk, Chorzów 2012. [5] http://rodelaet.xtreemhost.com/Sketch_M4_bino.html [6] http://rodelaet.xtreemhost.com/Sketch_M7_bino.html
  25. Dałbym od razu 2 "lajki"; za Osiecką i za obiekt, który jest na pewno bardzo wdzięczny w lornetce 20x80. Ostatnio na niego spoglądałem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)