Skocz do zawartości

Grzesiek

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    391
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez Grzesiek

  1. W końcu się udało nasycić wzrok! Akumulator naładowany. Sprzęt zostaje :)

    1. Pokaż poprzednie komentarze  1 więcej
    2. Panasmaras

      Panasmaras

      Heh, widzę, że nie tylko ja sprzedaję sprzęt bo pogoda, a potem go zostawiam, bo pogoda? ;) 
      Tydzień temu miałem ochotę sprzedać niemal wszystko. Trzy godziny pod gwiazdami - i nagle okazuje się, że sprzęt zostaje. Cud! ;) 

    3. Damian P.

      Damian P.

      Spoko, jest nas więcej:P Ja już nie raz walczyłem z myślami by sprzedać sprzęt, jednak od dawna mam pewne postanowienie: Co bym nie sprzedał, zostawię sobie zawsze przynajmniej jedną lornetkę.

    4. Grzesiek

      Grzesiek

      Pododa czyni cuda. A lornetkę trzeba mieć zawsze ;)

  2. Grzesiek

    5000 !!!

    Przepraszam że psuję świąteczną atmosferę i ogólnie, ale... jest źle. 5000 tak zwanych "użytkowników", a mam wrażenie że w niebo gapi się z 10 osób - za co Im wielkie dzięki. A przynajmniej tyle coś z tego zostawia na FA. Pomijam już tematy pierwszego sprzętu, o który to ktoś zaesztą musi zapytać, i astro foto - którego efekty podziwiaim, ale się nie wtrącam, bo nie mam o nim pojęcia. Ale reszta? Eh!
  3. A co z mapkami z jakichś atlasów np. Pocket Sky Atlas itp? A baner jest po prostu GENIALNY!!! Najlepszy jak dotąd na FA.
  4. - Mamy już konkurs astrofotograficzny oraz konkurs opisu obserwacji, nie widzę powodu łączenia ich obu w nowy twór. - Nie wiem jak miałbym oceniać takie prace. Jedno zdjęcie pokaże czasem więcej niż strona tekstu. No właśnie, ale jeśli tekstu prawie nie będzie? To wtedy mamy konkurs na fotografię. - Z powodów czysto egoistycznych. Nie miałbym żadnych szans
  5. Parafrazując poetkę: "dziś prawdziwych żuli już nie ma". Dobra, jeszcze miesiąc. Może coś wpadnie.
  6. Ty mi Panie Kolego nie groź, tylko załatw piękne niebo i urlop . W tym roku naliczyłem 6 (słownie: sześć !) obserwacji... Szkoda gadać.
  7. III 21.11.2016 Miało być pięknie. Co najmniej 2 noce pewnej pogody. I były. Teraz, gdy piszę tę krótką notatkę za oknem jest w sumie trzeci gwieździsty wieczór. Tylko co z tego, jeśli po 13 godzinach w robocie nie mam siły wyjść na zewnątrz? To może chociaż coś napiszę. W rezultacie udało mi się wyrwać 1,5 godz. w poniedziałek. Plan zakładał polowanie na jesienne galaktyki w Wielorybie i okolicach. Niestety, niebo na południu ? niby bezchmurne, było spowite czymś co mocno ograniczało przejrzystość. Po obejrzeniu sobie niezwykle jasnej NGC 246 (Srebrna Moneta) odpuściłem. Sama galaktyka jest naprawdę łatwym kąskiem nawet dla małych apertur. Duży, piękny owal, położony wśród kilku gwiazd, wyraźnie jaśniejący ku centrum w 6? soczewce. A swoje położenie zdradziła też w lornetce 10x42. Nawet pod średniej jakości niebem. NGC 253 Nieopodal tej wdzięcznej w obserwacji galaktyki, z łatwością odnalazłem mgławicę planetarną NGC 246. Mgławica ładnie prezentowała się w okularze 24mm (pow. 31x) i była widoczna bez większych problemów nawet bez żadnych filtrów, z których to mam na razie tylko Oriona UB. Dodatkowe szkiełko poprawiło widok. Mgławica zaprezentowała się jako wyraźna tarczka 3-4 gwiazdkami w środku. Momentami i z trudem było widać nawet jakieś nieregularności jej jasności, czy też może kształtu. Naprawdę fajny, nie trudny obiekt. NGC 246 W miarę upływu czasu, niebo jakby się ?przetarło?, i wyżej było naprawdę nieźle. Niestety wiało bardzo mocno. Silny wiatr najgorzej działał na oczy, które najpierw niemiłosiernie wysychały, a potem zaszły jakąś mgłą (!). Ponadto, już przy pow. 70X drgania mocno dawały się we znaki. Na szczęście kolejne mgiełki, które miałem łapać lubią małe powiększenia. Na przykład taka Kalifornia (NGC 1499) o której teraz, z całą pewnością mogę powiedzieć, że ją widziałem. Bez filtra zupełnie nic. Z Orionem, mgławica nie powala na kolana, ale jej delikatne kontury nie są trudne do wyłapania. Poruszanie tubą bardzo pomogło. Mgławica jest ogromna, o podłużnym kształcie. Z jednej strony kończąca się jakby klinem, z drugiej ginąca stopniowo w tle nieba. NGC 1499 Zainspirowany zdjęciem kolegi Jolo (http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/11180-pączki-woźnicy/#comment-147818), postanowiłem zobaczyć, czy da się to zobaczyć. To ? to znaczy mgławicę Sh2-235. A więc, mgławicy nie widziałem, ale teraz już wiem, że troszkę ?omsknęło mi się? jej położenie i podczas obserwacji miałem w 2,5 stopniowym kadrze na pewno właściwy obszar ale powinienem był się skupić na patrzeniu właśnie w to jedno konkretne miejsce. Po drugie, trzeba by jednak spróbować innych filtrów. Za to na pewno widziałem IC 405 oraz IC 410. Ta pierwsza mgławica była trudniejsza, większa i bardziej ulotna. Natomiast IC 410, ze skąpaną w niej gromadą NGC 1893 dała się rozpoznać jako jasny, rogalowaty kształt. IC 405, IC 410 (na dole) Na koniec, krótko o pewnych wnioskach i ?oczywistych oczywistościach? J - lornetka 10x42 fantastycznie się sprawdza jako oddzielny szukacz teleskopu, - zabierać dokładniejsze mapy (vide Sh2-235), - ubierać się cieplej! - IC 410 odkryciem wieczoru. Czystego nieba!
  8. Po półtora miesiąca z lornetką Viper HD, pokuszę się o małe podsmumowanie. Dopiero teraz miałem okazję spędzić z nią trochę więcej czasu pod nocnym niebem. Ustawiając Księżyc w centrum sześciostopniowego pola, naprawdę nie mogłem doszukać się żadnej obwódki wokół niego. Idąc ku krawędziom aberrracja chromatyczna rosła zaskakujco wolno. Powtórzę moją opnię z recencji: udział AC w ogólnym psuciu obrazu jest niewielki. Ostrość w centrum i kontrast są wspaniałe - tu pierwsze wrażenie pozostaje absolutnie niezmienione. Jest tylko jeden punkt na pokrętle ostrości z najlepszą jakością obrazu, co w niektórych lornetkach nie jest takie łatwe do odnalezienia. Muszę też dodać, że odblaski, w której to dziedzinie Viper przegrał z Endeavorem, pojawiają się dużo rzadziej niż myślałem i są bardzo małe. Nie mam tu nic do zarzucenia tej lornetce. Gwiazdy są nieco ładniejsze niż np w D.O. Extreme ED 15x70, a przede wszystkim dłużej zachowują swój punktowy kształt. Widok Plejad był hipnotyzujący. Mam taki okular; Maxvision 24mm/82st i pokusiłbym się o twierdzenie, że jest podobnie: wysoka jakość w centrum, utrzymująca się przyzwoicie długo, po której następuje gwałtowny spadek punktowości obrazu gwiazd. W przypadku mojej lornetki, dzieje się tak od ok. 90% długości promienia pola widzenia. Przy czym ostatnie kilka procent to już wyraźne linie zamiast kropek. Nie jestem też do końca przekonany, czy to można zaklasyfikować do komy. To są raczej takie tylko poziome krechy z wyraźnym zgrubieniem w środku. Gdzieś czytałem, że to typowe dla konstrukcji dachowych. W każdym razie, że by zobaczyć ten efekt trzeba już mocno się rozglądać. Aha, lornetka nie "zawija" obrazu podczas szybszego skanowania rozgwieżdżonego nieba. Podsumowując: + ostrość pola, + kontrast, + znikome odblaski (np. lepsza niż w D.O. ED 15x70), + waga, + brak dystorsji, - w obserwacjach dziennych tego nie widać, ale ostatnie ok. 5% promienia pola widoku gwiazd jest mocno zniekształcone, - głębia ostrości mogłaby być jednak ciut lepsza. Czy jestem zadowolony? Tak!
  9. Jeśli używaną (a to moim zdaniem bardzo dobry pomysł), to na przykład tu na forum. Albo na jakimś sąsiednim. Tylko zapytaj dokładnie o jej stan i poproś o zdjęcia. Jeśli w sklepie, to jest całkiem sporo możliwości. Wtedy, kupując przez internet, masz 14 dni na jej odesłanie w razie jakichkolwiek uwag co do jakości. Niestety, ciągle powinieneś wiedzieć co jest akceptowalne, a co powinno być przyczyną wymiany sprzętu. A tak w ogóle, to: Astrospołeczność -> Astriculus ->
  10. Cześć, spośród wymienianych tu lornetek, miałem SM 20x80 i "coś takiego" - czyli Deltę Optical Extreme 15x70. Jeśli możesz, to spróbuj kupić tę drugą. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz. Kiedy kupujesz pierwszą lornetkę, nie mając zbyt dużo opatrzenia przez inne, to nabywając nawet nowy model w sklepie, czasem możesz dostać bubel. Różni ludzie będą miec na przyklad inny próg tolerancji niedokładności kolimacji, luzów na okularach i mostku, brudu na szkle itp. Niestety, ostatnimi czasy, nawe znane mlogo nie jest gwarantem powtarzalności produktu i swój egzemplarz trzeba po prostu wybrać jak z ulęgałek. P.S. TS Marine 15x70 i D.O. Extreme 15x70 to w zasadzie ta sama lornetka.
  11. Zaglądam do notatnika, ostatnie sensowne obserwacje miały miejsce ósmego IX. A w głowie zaczynają się wykluwać myśli o sprzedaniu wszystkiego w cholerę :(. Już nawet Księżyca nie widać...

    1. Pokaż poprzednie komentarze  1 więcej
    2. Panasmaras

      Panasmaras

      Grzesiek, podaj swój adres. Przyjadę i nakopię Ci do dupy za takie myślenie.
      Okeeeej?

    3. Grzesiek

      Grzesiek

      A serdecznie Cię zapraszam :). Tylko zrób to w okolicach nowiu, weź ze sobą wszystkie lornetki i przede wszystkim jakiś suchy wyż :)). Bo jeszcze chwila i na giełdzie będzie: "Zamienię lornetkę na kolonię jedwabników, banjo lub zestaw do szydełkowania". 

    4. Jacek E.

      Jacek E.

      O! - Szydełkowanie. Szydełkowanie uspakaja, jest tanie i ,,skraca" czas na oczekiwanie pogody ;) Sprzęt zostanie.

  12. Mój plan na najblizssze obserwacje zawiera między innymi ten kawałek nieba. Ciekawe czy cokolwiek zobaczę? Na pewno jednak nie omieszkam użyć tego fantastycznego zdjęcia do pomocy .
  13. Przy najbliższej pogodnej okazji sprawdzę co tam widać w 6" achromacie. Niestety, tak świetnie opisany odcinek z - przynajmniej jak dla mnie, tak nieszablonowym obiektem nie działa motywująco na moje pisanie .
  14. Naprawdę nie zwróciłem na to uwagi, ale trudno się nie zgodzić - jest podobieństwo.
  15. O ile gromadki z katalagou Collindera (wyłączając standardy w rodzaju Plejad itp.) prezentują się często jako dość luźne i nie rzucające się w oczy skupiska, o tyle Cr 463 jest piękną chmurą gwiazd o wyraźnie "fasolowatym" kształcie. Pięknie widoczna w lornetce 15x70 i mniejszych.
  16. Trzeba się od tego odzwyczajać, teraz mniej znane firmy potrafią zrobić lepszy sprzęt od, jakby się wydawało, bardziej renomowanych marek Otóż to! Samo logo, już nie daje gwarancji jakości. Każdy model musi być rozpatrywany idywidualnie. Na przykładzie mojego porównania: Chiny kontra Japonia, wybór wcale nie był oczywisty, a za metalowa obudowę i wykończenie środka punkty przyznaję Chińczykom. Choć wydaje mi się, że Janko może mieć pewne podstawy do zaufania mająć już jedną lornetkę Vortexa .
  17. Teraz widzę, że piszemy o trochę innych lornetkach. Ty przywołujesz pierwszą wersję Vipera (notowanego rzeczywiście trochę niżej na optyczne.pl od Olympusa), a ja porównywałem i kupiłem drugą generację oznaczoną jako "HD". Tak jak wspomniałem: http://www.optyczne.pl/240-Test_lornetki-Vortex_Viper_HD_10x42.html
  18. 1) A z którym Olympusem? 2) Znasz/pamiętasz obraz z Vipera? Jakieś wrażenia?
  19. Janku, wybrałem tę lornetkę ze względu na jej plusy, które jak mi się wydaje, już opisałem - patrz punkty III i IV . W lornetce Vortexa, urzekł mnie kontrast i ostrość, która co prawda spada trochę szybciej niż u konkurencji, ale jednak bardziej mi się podoba. Ta lornetka też lepiej "leżała" mi przy oczach. Aha, no i odwzorowanie kolorow...
  20. Dopiero wczoraj zerknąłem Viperem na młodziutki Księżyc. Trochę obawiałem się odblasków, ale widok był bajeczny.
  21. Ależ ja też tak sądzę , tylko że chyba nie jest nas zbyt wielu podzielających taki punkt widzenia.
  22. Szaleństwo nie daje za wygraną. Ba! Ono nadal postępuje, a ja brnę w coraz to mniejsze lornetki, których gabaryty są odwrotnie proporcjonalne do ceny. To może choć obraz przez nie otrzymywany będzie lepszy? I Obawiam się, że może być trochę mało obiektywnie. Po pierwsze, ewentualne skojarzenie z wielkością obiektywów jest jak najbardziej na miejscu. Pisanie o 42 mm apertury na forum astronomicznym, już na samym początku pewnie zniechęci z połowę czytających ten tekst. Po drugie, czy ja już wspominałem, że w sumie to nie znam się na lornetkach? To znaczy sprawy mają się tak: o ile obawiam się, że mój zmysł słuchu może mieć jakieś braki w stosunku do średniej z całej populacji, to już raczej wzrok i cały ten rodzaj percepcji ma się całkiem nieźle. Tyle i aż tyle. W każdym razie, nigdy nie odróżnię czy grają w mol czy w dur, ale już ładną, punktową gwiazdkę od tej roziskrzonej tak. Zdarzyło mi się przy tym patrzeć przez kilka całkiem niezłych a może nawet fantastycznych konstrukcji optycznych i nigdy nie spojrzeć przez jeszcze większą ilość tych, przez które chciałbym. Nie jestem kolekcjonerem optyki, czy też fanatykiem posiadania coraz to droższych modeli dla samego tego faktu. Po prostu, lubię ładne obrazy przyrody i rozgwieżdżonego nieba. Od jakiegoś czasu marzyła mi się lornetka uniwersalna; taka idealna do zabrania na spacer i gapienia się w niebo. Wiem, wiem ? nie ma takiej. Jednak w moim przypadku jest trochę łatwiej, bo mam już większą 15x70 do patrzenia w gwiazdy, więc nowy zakup nie powinien być zbytnio zbliżony gabarytowo, a najlepiej gdyby mogła ona cały czas wisieć na szyi nie dusząc mnie przy tym swoją wagą. Chodzi mi zatem lornetkę ?dzienną?, która jednak będzie się sprawdzać w przeglądzie nieba, tudzież podziwianiu rozległych gromad otwartych, czy Drogi Mlecznej. Czym powinna się jeszcze charakteryzować? Zdecydowanie stawiam na jakość obrazu! Nie wydam na nią jednak kwoty równoważnej średniej wartości auta w naszym pięknym kraju, a po zakupie chciałbym również zachować wszystkie organy, zdrowie i aktualny stan cywilny. Gdyby tylko Nikon SE 10x42 był tańszy i bardziej dostępny, lub też Fujinon 7x50 ważył mniej? jak dla mnie, to tak ze 2 razy mniej. Chyba raczej wśród szkieł 50mm nie mam czego szukać. Wiem, że lornetka astronomiczna musi mieć swoją wagę, ale tym razem takiej nie chcę. Wiem też, że 1,5kg nawet przy powiększeniu 7-10x to dla mnie zbyt ciężki sprzęt do obserwacji z ręki. To ma być przyjemność oglądania, a nie ćwiczenia. Poza tym, taka dwururka powinna mieć jednak centralne ogniskowanie. Wśród szkieł 45mm nie znalazłem nic ciekawego i na optyczne.pl zacząłem przeglądać rankingi dla obiektywów 42 mm. Tutaj królują dwie wartości powiększenia: 8 i 10 razy. Ja celowałem raczej w dychę (a jakże!) ? o ile waga będzie interesująca. Tym oto sposobem zacząłem przeglądać ?dachówki?, a to nie mogło oznaczać niczego dobrego dla portfela. Krótki przelot po cenach, wszystkie trzy a nawet i cztero-cyfrowe, a do tego zaczynające się na: osiem ? no ale OK, to pierwsze miejsce w rankingu. I dalej: osiem, jeden (ale cena ma 4 cyfry!), pięć, pięć itd. Patrzę, płaczę, znowu patrzę i nagle coś mi tu nie sztymuje. Prawie 145 punktów w teście, a cena zaczyna się na 2 i jest trzycyfrowa! Marka co prawda nie za wiele mi mówi, ale sprzęt jest na początku listy rankingowej. I jest jeszcze jedna! Trochę dalej, ale też z rezultatem powyżej 140 oczek. Tu w moją, już spokojną że niczego nie kupię duszę, wlał się znów spory niepokój. Cóż to za optyka wyprzedzająca i rozdzielająca modele Swarovskiego, Nikona, czy innego Zeissa? Zacząłem poszukiwać informacji, głównie na anglojęzycznych forach dla miłośników ptaków i polowań. Czego można się dowiedzieć z internetowych recenzji i opisów? Ogólnie, to że obydwie lornetki zbierają bardzo dobre opinie i czasami są porównywane z modelami marek uznawanych za wiodące w rozpatrywanej klasie, oraz że Endeavor ED II i Vortex Viper HD prezentują prawie taką samą, wysoką jakość. Endeavor jest drugą generacją lornetki o tej samej nazwie, a Viper HD jest również poprawioną wersją poprzedniego modelu. Piszę o tym, aby od razu pozbyć się ewentualnych wątpliwości o jakich modelach tu mowa. Firma Vanguard składa swoje lornetki w Chinach, a amerykański Vortex w Japonii, choć nie wszystkie, ale akurat Viper HD jest ?made in Japan?. Natomiast, zdjęcia źrenic wyjściowych testowanych lornetek na optyczne.pl mogłyby sugerować zupełnie odwrotną sytuację, ponieważ to Viper ma je dość brzydko zniekształcone. Obydwaj producenci chwalą się zastosowaniem szkła niskodyspersyjnego, co jednak nie określa jednoznacznie jego jakości. Vanguard podaje tylko informację, że ich soczewki pochodzą ze szkła HOYA produkowanego w Japonii, a Vortex, reklamuje swoje jako właśnie szkło HD (High Density). Jakie cechy wspólne jeszcze mają? Na przykład dożywotnią gwarancję, wodoodporność, wypełnienie gazem; azot w przypadku Endeavora i argon w Viperze. Dla obu lornetek mamy też zapewnienie o pokryciach antyodblaskowych FMC, a Vortex podaje jeszcze informację o specjalnej powłoce ochronnej na obiektywach (ArmorTrek). To teraz może trochę o różnicach? Waga jest na korzyść Vipera: 686g do 770g tej drugiej. Różnica jest też w obudowie lornetek. Vanguard postawił na stop magnezu a Vortex na ?plastik (no niech będzie że to poliwęglan). Trochę mnie ta informacja zdziwiła, ale w żadnej recenzji nie natrafiłem choćby nawet na ślad narzekania z tego powodu. W kategorii pole widzenia wygrywa Endeavor mając 6,5o, podczas gdy Viper obejmuje 6o (6,1 o zgodnie ze specyfikacją). Pamiętając, że rozważamy parametry 10x42, Viperowi ciut brakuje do średniej. No dobrze, a co z obrazem? Pisząc te słowa nie miałem jeszcze możliwości spojrzeć ani przez jedną, ani przez drugą. Jak na razie bazuję tylko na przeczytanych recenzjach i testach z optyczne.pl. A w recenzjach można znaleźć powtarzające się wątki i opinie ? to dobrze, jest szansa że są obiektywne. Ponoć, w obu lornetkach mamy naprawdę wyjątkową ostrość obrazu, utrzymywaną praktycznie w całym polu. Zgodnie z paroma opiniami, Viper jest jakby minimalnie jaśniejszy w porównaniu z Endeavorem, którego kolorystyka jest przesunięta w stronę cieplejszych barw. To może być skorelowane z najsłabszym, jak dotąd sądzę, punktem Endeavora czyli transmisją, która osiąga ledwo 80% - tu mogłoby być lepiej. Viper ma ten parametr o 10% większy. Według testów, lornetka Vortexa bardziej ujawnia komę (6,5 vs 8,4 /10pkt). Jeśli zaś chodzi o lepsze radzenie sobie z aberracją chromatyczną, to mamy lekkie wskazanie na Vipera. A astygmatyzm w obu modelach jest prawie niewidoczny (w obu 8/10 pkt). I co Wy na to? Pan ze sklepu mającego oba modele nie ułatwił zadania mówiąc, że chiński produkt wydaje się być solidniejszy w porównaniu do owocu amerykańsko - japońskiej myśli technicznej. Aha.. i że obrazy są nie do odróżnienia. Wiem, że ten zakup będzie musiał uwzględnić jakiś kompromis, ale wybór wydaje się być naprawdę trudny, bo tam gdzie jeden model ma słabości, drugi ma przewagę i na odwrót. Dodam jeszcze, że różnica w cenie to 240 zł na korzyść Endeavora, czyli ok. 10% taniej. Jakiego więc dokonać wyboru aby nie żałować, mając też na uwadze, że wszelkie blokady finansowe już i tak zostały dawno złamane i naprawdę ani grosza więcej? Którą kupić? Oczywiście obie! II Dwa dni później. Kurier pojawił się zaskakująco szybko. Brawa dla sklepu! Z paczki wyjąłem dwie lornetki, z których jedna, mam nadzieję zostanie ze mną, a duga wróci do sklepu. Zd.j1. Lornetki w opakowaniach. Pierwsze wrażenie i już wiem że, przynajmniej pod względem wagi i rozmiarów, to jest to! Nawet obie razem wzięte nie ważą tyle co, swoją drogą świetna, 7x50 od William Optics. W obu przypadkach dostajemy naprawdę dobre jakościowo etui i paski. Vortex daje jeden więcej ? chyba do mocowania etui u pasa. Zdj. 2. Zawartość pudełka od firmy Vortex. Zdj. 3. Zawartość pudełka od firmy Vanguard. Różnica w wadze pomiędzy prezentowanymi tu modelami jest dla mnie niewyczuwalna. Żona, poproszona o wskazanie cięższej, pomyliła się. Endeavor jest wykończony raczej w klasyczny sposób tworzywem imitującym skórę, a Viper ciemnozieloną gumą. Z wyjątkiem jakiejś dziwnej plamki na lornetce od Vanguarda, widocznej na zdjęciu nr 4 w pobliżu okularu, żadna z lornetek nie zanotowała żadnej wpadki w kategorii wyglądu i wykończenia. Osobiście, jakoś lepiej leży mi w dłoniach Endeavor, a jego materiał wykończeniowy też trochę bardziej mi się podoba. Żaden z modeli nie miał brzydkiego zapachu gumy, charakterystycznego dla tańszych produktów, a utrzymującego się nawet latami. Jakkolwiek to nie zabrzmi; te lornetki nie śmierdzą. Mostek działa z odpowiednim oporem i tu, i tu. To co mi się bardzo podoba w przypadku obu modeli, to trójstopniowe, wysuwane muszle okularów. Lubię to rozwiązanie również w okularach astronomicznych. W Viperze obie muszle wysuwają się z nieco większym oporem. W drugiej lornetce potrzeba na to mniej siły, przy czym muszla po stronie ustawiania ostrości, działa wyraźnie lżej od tej drugiej. Jest to zastanawiające, ale najważniejsze, jest to że po wysunięciu muszli pozostają one na swoim miejscu. Kolejną cechą wspólną dla sprawdzanych przeze mnie modeli, jest blokada regulacji ogniskowania na prawym okularze. Wszystkie dekle po prostu pewnie się trzymają na swoich miejscach. Muszle oczne w Viperze trochę bardziej mi odpowiadają. Dodam jeszcze, że na obu lornetkach znajdziemy - jak mi się wydaje, ich numery seryjne. Zdj. 4. Porównywane lornetki. Powłoki antyodblaskowe lornetek różnią się. Na obiektywach Endeavora dominuje zdecydowanie zielony odcień, a kolor jest bardziej intensywny od fioletowo ? różowych obiektywów Vipera. Patrząc w szkła tego drugiego widać dokładniej środek tubusów. A co w nich? Nuda, ale u konkurencji to samo. Czysto, żadnej plamki, żadnej śrubki i może tylko jakieś mikroskopijne pyłki a poza tym czerń. Choć jest pewna różnica w tej czerni. Ta w modelu od Vanguarda jest matowa i chłonie światło jak czarna dziura. A model Vortexa, jest wykończony tą błyszczącą farbą kojarzącą się z tańszymi lornetkami. Tu, plus dla chińskiej produkcji i mała dygresja przy okazji. Otóż mój znajomy, mocno przywiązany do kraju pochodzenia pewnych produktów (?niemiecka jakość? i te sprawy), zapytał mnie czy naprawdę kupiłbym chińską lornetkę za ponad 2000 zł? No cóż. Pewnie że tak! Jeśli tylko jej jakość będzie spełniać pewne założenia. Jak można myśleć inaczej w czasach, kiedy coś jest projektowane w jednym miejscu, komponenty do tego wyrobu mogą pochodzić z rożnych stron świata, rzecz jest składana jeszcze gdzie indziej, a za dopuszczenie na rynek i tak odpowiada (albo i nie) kontrola jakości, posługująca się stworzonymi przez kogoś innego standardami? Zdj. 5. Widok od strony obiektywów. Viper ( po lewej) ma je bardziej przeźroczyste. Niestety, wnętrze tubusów też wyraźniej odbija światło. Patrząc na krążki światła w okularach nie dostrzegłem żadnych nieregularności ich kształtu, ani tym bardziej jakichś elementów je ścinających. Otoczenie źrenicy wyjściowej z Vipera uznałem za nieco bardziej rozświetlone. Niestety poniższe zdjęcia tego dobrze nie oddają. Zdj. 6. Viper HD 10x42. Zdj. 7. Endeavor ED II 10x42. Zdj. 8. Viper HD 10x42 i Endeavor ED II 10x42. III Pierwsze bezpośrednie porównanie lornetek pod względem obrazu przeprowadziłem późnym popołudniem, kiedy Słońce już zachodziło. A że balkon mam od strony zachodniej, to cały krajobraz był skąpany w złoto-pomarańczowych barwach. Gdybym kupował lornetkę bezpośrednio w sklepie i porównywał je w takich warunkach, to pewnie od razu wybrałbym Endeavora. Dlaczego? Bo na pierwszy rzut oka (a nawet drugi i wiele następnych), obraz generowany w obu lornetkach był prawie taki sam, ale ta lornetka dawała coś jeszcze. Po pierwsze odblaski, a raczej ich zupełny brak ? przypominam; patrząc w kierunku zachodzącego Słońca. Viper jest naprawdę dobry pod tym względem, odblaski są w nim pod kontrolą i na pewno mniejsze niż na przykład w D.O ED 15x70 oraz pojawiają się tylko w pewnym specyficznym ustawieniu dwururki, ale w lornetce od Vanguarda ciężko było mi je odnaleźć nawet mimo sporych chęci. Jestem przekonany, że to właśnie tutaj widać efekt wyczernienia wnętrza, o którym już wspominałem. Druga różnica na korzyść chińskiej lornetki, to ostrość pola, które pomimo tego że jest 0,5o większe niż u konkurenta, trzyma się dobrze trochę dłużej. Jeszcze raz podkreślam w tym miejscu, że obraz z obu lornetek mnie zachwycił, ale w (jak się później okaże) tych konkretnych warunkach oświetleniowych, to Endeavor był lepszy. Jego szersze i nieco ostrzejsze pole spodobało mi się od początku. Kolejna okazja do porówniania, przypadła już w bardziej standardowych warunkach oświetleniowych, to znaczy w słoneczny dzień tylko z lekkim zachmurzeniem. Po raz drugi doszedłem do wniosku, że Endeavor trochę lepiej utrzymuje ostrość pola. Jednak teraz Viper również zaczął punktować. Świat w promieniach zachodzącego Słońca bywa urokliwy a wszystkie barwy są takie ciepłe. No właśnie, są tak specyficzne, że dopiero teraz widać lekką różnicę w odbiorze koloru przez lornetki. Te są wierniejsze oryginalnym w lornetce Vortexa. Tak, w tej drugiej barwy są nieco przesunięte w stronę cieplejszych i dlatego wcale tego nie widziałem poprzedniego popołudnia. Następnie, pomimo braku mojej najlepszej aparatury do wykrywania abberracji chromatycznej, czyli dwoch śnieżnobiałych kóz na zielonej łące, zacząłem jednak szukać i tej skazy. Znazłem sobie ładne fragmenty blaszanego dachu stykającego się z błękitem nieba i zaobserwawałem co następuje: Endeavor jest to trochę gorszy. Odcienie różu, który raczej nie jest naturalnym kolorem bachy ocynkowanej, w tej lornetce dawały znać o swojej obecności w centrum pola, choć były naprawdę znikome i oczywiście zyskiwały na wyrazie w miarę przesuwania obiektu ku krawędzi. Chromatyzm barw jest też widoczny w Viperze, ale naprawdę blisko krawędzi, w miejscu w którym nieostrość wyrządza już większą krzywdę obrazowi. Obrazy linii energetycznych i ptaków na nich, upewniły mnie w mojej opinii. Kolejnym dającym pewne informacje widokiem był widok odległego o kilkeset metrów słonecznika i bardzo blisko położonych (5-6m) igieł sosny. Te obrazy utwierdzały mnie w przekonaniu, że o ile Endeavor ma większy promień ostrego pola, o tyle Viper w środku prezentuje coś naprawdę niesamowitego ? super kontrast. Łodyga i linie kwiatu slonecznika były trochę ostrzej zarysowane w lornetce z Japonii. Patrzę i w sumie widzę to samo, ale w jednej lornetce poszczególne plany są jakby lepiej odcięte i rysowane ciut cieńszą kredką. Jeśli zaś chodzi o głębię ostrości, to w moim odczuciu też minimalnie lepszy jest Viper. A co przyniosła noc? Po pierwsze, niestety chmury a jak nie chmury to inne obowiązki, które nie pozwoliły mi się jednak lepiej przyłożyc do obserwacji nieba. Jakieś zdanie jednak mam. Otóź, Viper ma trochę mniejszy astygmatyzm ? przynajmiej w centrum, bo tam gwiazdki są naprawdę świetnie oddane ? ideał lub prawie ideał. Przy krawędzi, punkty stają się od pewnego miejsca przecinkami. To jednak chyba Endeavor dawał przyjemniejsze obrazy gwizd w ujęciu generalnym. Może nie były one tak punktowe jak u konkurenta, ale za to dłużej tzymały fason, no a pole też większe, co w sumie jakoś lepiej wpływało na percepcję. Pomimo naprawdę szczerych chęci, nie odnotowałem różnicy w zasięgu lornetek. Nie miałem też niestey sposobności popatrzeć na Księżyc. IV Mechanicznie i wykończeniowo, obie lornetki stoją dla mnie na tym samym, wysokim poziomie. W tym krótkim podsumowaniu skupię się więc na optyce. Mamy zatem, Endeavora, prezentującego szerokie, płaskie i ostre prawie do brzegu (ok. 90-95% jak dla mnie) pole, które naprawdę może się podobać. Niestety, barwy są trochę ocieplone, ale jego ogromnym plusem jest brak odblasków i ładniejsze obrazy szerokich pól nocnego nieba. Viper szybciej ujawnia nieostrosć niż aberrację chromatyczną (ostre ok. 85-90%) ale centrum pola widzenia jest krystalicznie czyste i bardzo ostre. Ma lepsze odwzorowanie barw. Wszystskie opisywane tu różnice są naprawdę niewielkie. Na pewno bym ich nie zobaczył mając ograniczony czas podczas zakupów w sklepie stacjonarnym. To była walka na detale i subtelne różnice, które być może ktoś inny widzi inaczej. No ale przezież ostrzegałem, że będzie mało obiektywnie. Aha, zapomniałbym, zostawiłem Vipera.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)