Skocz do zawartości

Grzesiek

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    391
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez Grzesiek

  1. Janku, fajne są te Twoje zakamarki nieba. Takie ...lornetkowe. Mam taką niepozorną książeczkę na półce: "Gwiazdy" z jakiegoś leksykonu przyrodniczego. O ile sprawy obserwacji są tam potraktowane po macoszemu, a mapki fatalne, o tyle geneza gwiazdozbiorów z całą ich mitologią jest opisana w całkiem zgrabny sposób. Aż nabrałem ochoty po sięgnięcie po nią. No, a w niebo też spojrzę.
  2. Hmm... trochę tu za dużo podobieństwo do SM 20x80. Dlaczego takie armaty nie mają indywidualnego ostrzenia? To chyba nawet prostsze do zrealizowania mechanicznie a z taką "lorneteczką" raczej nikt na ptaki nie chodzi . A to mnie wkurzało najbardziej w SM 20x80: Niby jest ok, ale pokręćmy jeszcze ciut, ciut ....i nie. Za dużo, minimalny powrót i kurczę za dużo w drugą stronę, no to jescze trochę. A poźniej ostrzenie na okularze. I można by tak pół nocy W każdym razie, chwała Ci za recenzję! To mocna strona tego forum i oby ich było więcej.
  3. II 9 IX 2016 Baran ? ok. 20km w kierunku NW od Kielc. Całkowicie bezchmurne niebo ale przejrzystość powietrza mogła być zdecydowanie lepsza. Zacząłem od galaktyk. Na obszarze przynależnym Kasjopei, na pograniczu z Andromedą można odnaleźć całkiem przyjemne w percepcji trio, ujęte w katalogu NGC jako numery: 147, 185 i 278. Jako pierwsza moim łupem padła ta ze środka stawki (również na niebie), ukazując się niebawem po zlokalizowaniu dwóch gwiazdek, pomiędzy którymi się kryła. Jak podaje źródło[1], jej jasność to 9,3mag (SB: 14,4). Po jakimś czasie walki z numerem 147 (9,6mag, SB:14,6), uznałem że ona może być jednak poza moim zasięgiem i odszukałem NGC 278. Ta, dość żwawo ukazała się w jedenastomilimetrowym ES, jako mała, ale mocno skondensowana plamka, czyniąc ją zdecydowanie najłatwiejszym składnikiem tria, bo choć jej jasność obserwowana jest określona jako 10,9mag, to już powierzchniowa wynosi 12,3 mag/arcmin2, więc zauważalnie więcej od 2 pozostałych. Powróciłem do NGC 147. Spędziłem nad nią kilka dobrych minut. Poruszałem tubą i jest! Naprawdę słabiutka, dająca znać o swojej obecności w postaci bezkształtnego pojaśnienia, choć na pewno dużo większa od numeru 278. Następna była NGC 891 w Andromedzie (10mag, SB: 13,7), nie stanowiąca żadnego problemu w 6? soczewce. Jej wykrywalność polepsza na pewno wyraźnie widoczny, podłużny kształt galaktyki. Ze zwątpieniem, ale jednak spróbowałem zobaczyć także IC 10, do której podejście ? w przeciwieństwie do samych obserwacji, jest banalnie łatwe. Obiekt z jasnością 10,3mag i SB tylko 15,4, może być prawdziwym wyzwaniem. No cóż? Niespodzianki nie było. Dopiero trochę później, udało mi się ją zobaczyć w 14? lustrze (dzięki Mateusz), jako dość słabą poświatę o trudnym do zdefiniowania kształcie. IC 10 (z Wikipedi) Widziałem także NGC 404, czyli Ducha Mirrach (10,2 mag, SB: 12,8). Byłem zaskoczony jej dobrą widzialnością. Okrągła, dość skoncentrowana plamka światła ukazała się niemal od razu. Tego wieczoru widziałem także po raz pierwszy Mgławicę Rożek (NGC 6888). O ile zazwyczaj narzekamy na zbyt niskie położenie obiektu nad horyzontem, to w przypadku takiej konstrukcji teleskopów jak mój, zenit także nie jest dobry. Jakoś udało mi się jednak wpełznąć pod tubę i wycelować we właściwy fragment nieba. Z filtrem Orion Ultrablock i okularem 24mm, mgławica nie stawiała większego oporu, ukazując się rzeczywiście jako coś przypominającego rogala, przy czym niektóre jego fragmenty różniły się znacznie jasnością. Pozostawiając dwudziestoczterometrowy okular bez filtra, wycelowałem w parkę NGC 6946/6939. Galaktykę (6946) i gromadę (6939) dzieli ok. pół stopnia, więc zapas pola jest jak najbardziej wskazany. W moim przypadku były to prawie lornetkowe parametry ? FOV:2,5o i powiększenie 32X. Obydwa obiekty były oczywiste, a gromada pokazując swoje co jaśniejsze gwiazdki rozwiewała wszelkie wątpliwości co jest czym. Dodam tylko, że ta para nie stanowi problemu także w lornetkach 15x70 lub nawet mniejszych. NGC 6946/6939, źródło http://www.enzosantin-astro.com/pagine_immagini/HiRes/NGC6946_6939.htm Powróciłem do mgławic w Kasjopei, zobaczonych poprzednim razem. Teraz już wiem, że jeśli chodzi o Serce, to jej najjaśniejszą częścią jest ta mająca osobne oznaczenia: NGC 896 oraz IC 1795, choć ja tam dostrzegam tylko jedną mgiełkę. Ale jest naprawdę oczywista! Co jeszcze widziałem? Na przykład mgławicę NGC 7538, już w Cefeuszu. Po raz kolejny byłem pozytywnie zaskoczony. Obiekt był widoczny bez problemów jako owal z 2 słabymi gwiazdkami na swoim obszarze. Mgławica nie jest duża (ok. 7?) i w pewnym momencie nawet sądziłem, że to efekt bliskości tych 2 gwiazd lub wilgoci na szkle, ale sprawdziłem i ona tam naprawdę jest. W jednym polu z Bąblem (NGC7 635), od którego jest chyba nawet bardziej oczywista. W kadr załapuje się jeszcze gromadka NGC 7510, a gdybym się uparł, to już przy nieco rozmytej krawędzi jest też M52. Bez filtra nie ma nawet śladu po wspomnianych tu mgławicach. Ostatnim nowym dla mnie obiektem, była gromada otwarta NGC 188 ? tak, to ta obok Gwiazdy Polarnej. Jakoś tak się złożyło, że jeszcze nigdy jej nie widziałem. Na pewno podejdę do niej teraz z lornetką. A jak wyglądała w małym teleskopie? Pamiętam, że klaster był dość spory a gwizdy w nim luźno upakowane i o raczej niewielkich różnicach jasności. Naprawdę ładna gromadka. A później padały już tylko klasyki i to głównie w Mateuszowym czternastocalowym Newtonie. Na szczęście do domu mam 10 minut autem, a gdy dojechałem była już prawie 2.30. Czystego nieba! [1] www.ngcicproject.org
  4. Nic nie rozkręcaj! Ja na Twoim miejscu spróbowałbym jednak oddać do sklepu - niech kolimują. I bądź pewien tego co mówisz: nie, że Ci się wydaje, że coś jest nie halo, tylko że masz podwójny obraz aż bolą oczy, a lornetka nigdy o nic nie stuknęła (jeśli to prawda), bo w przeciwnym razie ktoś może Cię próbować zbyć. Miałem jeden egzemplarz Celestrona, w ktorym kolimacja trzymała się do momentu większej zmiany rozstawu tubusów - i choć to większy problem, to sklep niestety się nie czuł obowiązku pomocy, gdyż "kolimacja nie jest ujęta w serwisie gwarancyjnym". Aha, no i bądź świadom tego, że każdy ślad gmerania w śrubkach, czy też odklejanej gumy daje tylko pewne argumenty sklepowi ażeby to odrzucić jakiekolwiek roszczenia. Ja naprawdę nie chcę pisać w tym tonie i z góry zakładać problemów, ale przerabiałem już to i owo.
  5. Czy tylko ja klikając zawsze na tytuły opisów Janka zastanawiam się: Co też wymyślił tym razem?
  6. 26/27 VIII 2016 Bardzo lubię koniec sierpnia i początek jesieni. Zmierzch zapada już wyraźnie wcześniej, a przy tym może być jeszcze przyjemnie ciepło. Gdyby nie obowiązki dnia następnego (i zmęczenie mijającym), można by siedzieć do bólu. Niestety, cała noc obserwacji to dla mnie rzadko doznawany luksus. Najbardziej zależało mi na sprawdzeniu współpracy nowego okularu (Maxvision 24mm, 82stopinie) i filtra (Orion UltraBlock) w achromacie 152/760. W tym miejscu nie wyprę się, że nie czytałem relacji niejakiego Lukosta . Po rozgrzewce w postaci Marsa, Saturna i paru gwiazd podwójnych, skierowałem rurę w kierunku Strzelca, gdzie po kolei padały klasyki: Laguna (M8) z Trójlistną Koniczyną (M20) w jednym polu widzenia to bajkowy widok. Najpierw bez ?wspomagaczy? a później z filtrem, który doskonale wyciągał z tła to co trzeba. Szkoda tylko, że niebo w tym miejscu mam tak mocno zepsute w porównaniu z zenitem. Jestem pewien, że przez tę soczewkę dałoby się wyłuskać duuużo więcej detalu. Następnie, poświęciłem dłuższą chwilę M24. Gwiazdki widoczne w okularze 24mm były w zasadzie idealne w centrum ogromnego, dwuipółstopniowego pola widzenia, czego niestety nie da się powiedzieć o obszarze ok. 15-20% od krawędzi. Z drugiej strony, żeby tę krawędź dostrzec, trzeba się jednak troszkę rozejrzeć. Ależ jasna jest mgławica Łabędź (lub też Omega)! Bez filtra i w pow. 32x łabędzie kształty są dość oczywiste a wkręcenie UltraBlocka pozwoliło dostrzec też dużo subtelniejsze struktury i zawijas, którego wcześniej nie było. Widok w okularze 11 mm (pow. Ok. 70x), zapamiętałem jako zbliżony do tego ze szkicu poniżej, choć ?haczyk? w dolnej części był mniej oczywisty. M16 (Mgławica Orzeł) jest bardziej ulotna od numeru siedemnaście i bardziej podobała mi się w powiększeniu ok. 70x. Oczywiście, Ameryki nie odkryłem (to dopiero trochę później!), ale dla formalności napiszę, że filtr wnosi sporo detalu do tych, jednak dość nisko położonych mgławic i wszystkie z jego użyciem wyglądają lepiej. Nieopodal ładnej gromady otwartej M23, swoje miejsce w atlasach nieba zajmuje mgławica planetarna NGC 6445, którą można też powiązać z nazwą ?Mały Klejnot?. No cóż? Ja bym się zgodził tylko z przymiotnikiem ? jest malutka (rozmiar kątowy poniżej 1?) i widoczna jako rozmyta, słaba gwiazdka ? to bez filtra, a ze wspomagaczem? Moim zdaniem prawie to samo, zarówno w 24 mm jak i ES 11 mm, choć w tym ostatnim, za sprawą powiększenia, obiekt już zdrada swoją mgławicową naturę. Aha, pobliską kulistą NGC 6440 widziałem bez większego wysiłku. NGC 6445 źródło: http://www.capella-observatory.com/ImageHTMLs/PNs/NGC6445.htm W Strzelcu odnalazłem też jeden z Obiektów Tygodnia ? gromadę otwartą NGC 6520 i ciemną mgławicę B86. O ile gromadka nie stanowi problemu, to mgławica bardzo opornie wyłaziła z tła, a że w zasadzie nie widziałem ? obiektu, to ten kadr nie zapadł mi w pamięci jako szczególnie ładny. Jak już wspomniałem, niebo nad południowym horyzontem mam wyraźnie zanieczyszczone, przy czym to zapaskudzenie mija dość szybko przesuwając się w górę. Nie wiem zatem jak wytłumaczyć sobie porażkę z kolejnym obiektem (również niedawny OT), czyli Galaktyką Barnarda (NGC 6822). Na pewno widziałem nieuzbrojonym okiem 3 gwiazdki, słabsze niż 5mag w bezpośrednim sąsiedztwie tej galaktyki, ale jej samej nie byłem w stanie dostrzec przez sześciocalową soczewę! Kolejny obiekt, mimo że to również planetarka, stanowi zupełne przeciwieństwo do wspomnianej już NGC 6445. Mgławica Ślimak (NGC 7293) - bo o niej mowa, jest ogromna i fantastycznie reaguje na zastosowanie filtra. Bez niego coś tam na pewno majaczy, choć jest łatwiej kiedy już się wie gdzie dokładnie ona jest, natomiast z nim, poprawa jest bardzo wyraźna. Bardzo ładnie wyglądał ten ogromny (rozmiarowo jakby połowa tarczy Księżyca) bąbel z kilkoma bardzo słabymi gwiazdkami w tle. Tymczasem zdobywamy kolejne stopnie deklinacji. M27 z filtrem czy też bez, w porównaniu z innymi obiektami mgławicowymi wygląda jak zapalona żarówka na tle, w końcu już czarnego, nieba. W przypadku M57 zapamiętałem pewną poprawę po użyciu filtra. No to czas na danie główne: Veil. UltraBlock wnosi w obraz bardzo dużo. Bez niego, kompleks też jest widoczny, ale ze w znacznym stopniu zredukowaną ilością detalu. Szukałem w internecie szkicu, który byłby najbardziej zbliżony do widoku w moim teleskopie i załączam ten poniżej. Trzeba tylko trochę cierpliwości. Obydwie części oglądałem osobno mając je w centrum pola. W tej zachodniej, u doło, gdzie mgławica jest ?grubsza? widać było jej rozwidlenie. Do części wschodniej dodałbym, że krawędzie, które ja pamiętam były bardziej poszarpane, to znaczy nie przechodziły tak miękko w tło. Pomiędzy tymi dwoma fragmentami też coś wisiało. Mgławica Veil ; część wschodnia i zachodnia. http://www.deepskywatch.com/Astrosketches/veil-nebula-sketch.html I tu właśnie dochodzimy do ponownego odkrycia Ameryki. Tak, bowiem bez filtra też jest to obiekt dość oczywisty. Główny problem może tu polegać jedynie na powiększeniu, a co za tym idzie obszarze obejmowanym w okularze. Nawet te 2,5 stopnia to za mało jak na Amerykę Północną (NG C7000) i Pelikana (IC 5070/IC5067). Po zastosowaniu filtra, granica pomiędzy mgławicą i tłem w okolicach Zatoki Meksykańskiej jest jak kontrast pomiędzy ogromną, śnieżnobiałą, kłębiącą się chmurą na intensywnym błękicie nieba ? nie pozostawia miejsca na domysły. Dla mnie to hit wieczoru. Następny obiekt sprawił mi nie mniej frajdy. A była to mgławica (a jakże!) Serce, a raczej jej fragment. Wszystko się zgadza; najpierw Gromada Podwójna, później Stock 2, i jakieś 2,5 stopnia w lewo, chwila skupienia i? jest! Sądzę, że trafiłem w jakiś jaśniejszy fragment mgławicy, bo ona sama jest ogromna. Nie potrafię dokładnie wskazać gdzie to było, ale przeglądając ten kawałek nieba w Stellarium oraz Aladin Lite, to mógł być jeden z jej dwóch jaśniejszych obszarów. źródło: Stellarium źródło: Aladin Lite Bogiem a prawdą, w bezpośredniej okolicy widziałem jeszcze kilka fragmentów, które najprawdopodobniej są też częścią tego obiektu, jednak już mniej oczywistych. Na pewno wrócę w ten rejon jeszcze nie raz. Tym bardziej, że przecież obok znajduje się i Dusza. Tymczasem noc uciekała a plan nie był jeszcze zrealizowany. Czy muszę kogokolwiek przekonywać, że gromady otwarte Kasjopei są przepiękne? Tak? To spójrz na obszar pomiędzy ? i ? Cassiopeiae. Tam też spędziłem trochę czasu. Następny był Pacman (NGC 281). Akurat ta mgławica nie jest żadnym ekstremum. Widziałem ją w lornecie 15x70 bez większych problemów i żadnych filtrów. Zatem jedna soczewka niewielkiego teleskopu też sobie poradzi. Tutaj filtr też coś wniósł, choć nie tak wiele jak się tego spodziewałem. Charakterystyczna ?szczelina? była oczywista i widoczna na wprost. Będąc w tych rejonach zawsze staram się choćby rzucić okiem na gromadę NGC 7789, która dzięki swojemu rozmiarowi i bogactwu, bez wątpienia mogłaby się znaleźć na liście Messiera. Ostatnim obiektem, a w zasadzie obiektami, bo są one oddalone od siebie o zaledwie pół stopnia były M52 i Mgławica Bąbel. Ta ostatnia, z filtrem była dość łatwa do zobaczenia. Należy wypatrywać delikatnej mgiełki otulającej jedną z gwiazd. Jest mała ale dość oczywista. .M52 i NGC 7635. źródło: Aladin Lite Pogodnych nocy!
  7. Damian, te "placki" były jednak chyba za duże na gromady - musiałyby być większe od M22.
  8. Fajne zdjęcie. Pomijając gwiezdne tło i obszar, który tu wynosi pewnie z 15x10 stopni, to niezłe przybliżenie widoku z lornetki.
  9. Przyjrzałem się temu rejonowi na Aladinie i wygląda mi to na nieco mniej przepylone miejsce Drogi Mlecznej - więc światło gwiazd za obłokami pyłowymi jest wycinane w mniejszym stopniu - i stąd pojaśnienia. O tym nie pomyślałem A z tymi ciemnymi mglawicami to jest problem natury kartograficznej - rzekłbym. A atlasach, którymi dysponuję ("Pocket Sky Atlas", "Deep Sky Hunter") są potraktowane dość pobieżnie.
  10. Zakładam, że jakośc nieba, niestety (dla mnie) też .
  11. 30.07.2016 Noc w sensie astronomicznym zaczynała się ok. kwadrans po 23. Zanim jednak zrobiło się naprawdę ciemno, zacząłem mały rekonesans. Wszak, moje ostatnie sensowne gapienie się w niebo miało miejsce jakoś w kwietniu. Planu na tę noc nie miałem żadnego. Po takim czasie od ostatnich obserwacji to miał być po prostu relaksujący spacer wzdłuż Mlecznej Drogi. Pierwszym widokiem był Saturn z wyraźną szczeliną pomiędzy tarczą a pierścieniem planety, choć były i momenty z fatalnym obrazem. Coś tam nawet zacząłem kręcić przy ustawieniach ostrości lornetki, ale jak się oczywiście okazało zupełnie niepotrzebnie. W tym modelu nic nie ma prawa samo się przestawić ? to iście pancerna konstrukcja. A pomyśleć, że nie tak dawno, w przypływie jakiegoś szaleństwa myślałem o jej sprzedaży z zamiarem jednoczesnego zakupu 10x50? (tę ostatnią i tak kupię). Mars? No cóż; pomarańczowa kropa. Tymczasem mleko rozlało się na dobre, a 23 też już bezpowrotnie minęła. Niebo nad południowym horyzontem, z powodu Kielc pozostawia sporo do życzenia ale coś tam jednak widać. Ponadto, ze wzrostem deklinacji, następuje wyraźna poprawa pozwalająca na wyłuskanie gwiazdek do ok. 6mag w okolicach zenitu. Skierowałem dwururkę w okolice Strzelca. M22 była ogromna, piękna i oczywista. Również M28, położona blisko niej, choć sporo mniejsza, nie stanowiła problemu. Nie było sensu psuć sobie nastroju poszukując słabszych obiektów z oznaczeniem NGC. Było za nisko i za jasno. Epsilon Sagittarii raz po raz znikała pomiędzy czubkami drzew. Przyjemny spacer Drogą Mleczną zaczął się od mgławic M8 i M20. To naprawdę jasne obiekty, nie pozostawiające miejsca na domysły co do ich natury nawet w lornetce i nawet na moim podmiejskim niebie. Widok był bardzo zbliżony do tego ze szkicu poniżej ? choć ciemne pasma w samej Lagunie nie były aż tak wyraźne. Na pewno dało się też rozdzielić pojedyncze gwiazdy w przyległej do M8 gromadzie NGC6530, naliczyłem ich około 10. Tuż powyżej Laguny, w tym samym kadrze widać jeszcze M20, tym razem nie udało mi się dostrzec żadnych ciemnych strug dzielących mgławicę a sama ona dała się rozpoznać jedynie w postaci silnie rozmytych otoczek wokół 2-3 gwiazd. Moją uwagę przykuło jednak coś jeszcze. Na szkicu De Laeta też to jest. Mianowicie 4, naprawdę blade, prawie okrągłe plamy. Na pewno widziałem 2 z nich, dokładnie w tych samych miejscach jak na szkicu. Co to jest? Zakładam, że fragmenty mgławicy. Ale której? I dlaczego tak trudno je znaleźć w atlasach? Może ktoś rozwieje moje wątpliwości? W bardzo bliskiej odległości od Trójlistnej Koniczyny znajduje się gromada otwarta M21 i te 3 eMki widoczne jednocześnie obok siebie to jeden z piękniejszych widoków letniego nieba. M8, M20, M21. Szkic autorstwa Ronego De Laeta. O M23 można powiedzieć, że jest na pewno duża (27?) i łatwa do odnalezienia. Ja dodam jeszcze, że jest dokładnie w moim typie J, a to oznacza gromadkę w stylu zimowej M35; niezliczona ilość jasnych, dość gęsto upakowanych gwiazd, które tworzą grupę z wyraźnie wyznaczonymi granicami ? piękna sprawa dla 15x70. Tylko co w takim razie napisać o Chmurze Gwiazd Strzelca (M24)? Na to już brak słów! Obiekt o rozmiarze prawie 2 stopni, widoczny gołym okiem. Właśnie teraz potrzebna była mniejsza lornetka. 2 czarne plamy Barnardów 92 i 93 niesamowicie intensywnie kontrastowały ze światłem emitowanym przez cały obłok. Chmura Gwiazd Strzelca (M24) z ciemnymi mgławicami B92 i B93 (środek zdjęcia). Pole widzenia to ok. 4,5o. Zdjęcie ze strony Aladin Lite. Poświęciwszy stosowną ilość czasu rzucającej się w oczy M18 i całkiem sporej M25, powoli, acz wytrwale brnąłem coraz wyżej. Na początku M17 nie zdradzała żadnych detali, z każdą minutą nabierałem jednak pewności, że widzę coś na kształt grubej, poziomej krechy, jakby przyciętej i ostrej od góry i rozmytej na dole. Chciałem załączyć jakiś szkic do tego opisu, ale na wszystkich jest wyraźny łabędź, a w lornecie brakowało powiększenia do takiego efektu. Choć jestem prawie pewien że właśnie tylko o powiększenie tu chodziło, sama mgławica była bardzo wyraźna bez użycia jakichkolwiek filtrów. Podobnie rzecz się miała z Mgławicą Orzeł ? gwiazdy były wyraźnie skąpane w mglistej poświacie, na pewno nie będącej efektem wilgoci na optyce, pod tym względem tamta noc była wspaniała. Tym oto sposobem, dotarłem do Tarczy Sobieskiego ? konstelacji małej, niepozornej i mocno przysłoniętej przez ciemne obłoki, które jednak stanowią o jej pięknie. Fragment nieco na prawo od, swoją drogą cudnej M11, gdzie czerń B103 ucina nagle blask Drogi Mlecznej był widokiem numer 1. W ogóle cała zachodnia część Tarczy wygląda fenomenalnie. Niebo w tym rejonie chyba się ciągle gotuje i wiem, że się powtarzam, ale tylko dwoje oczu w pełni pokaże obraz w tak plastyczny, trójwymiarowy sposób.d Oprócz Dzikiej Kaczki (M11), zaliczone zostały też M26, NGC6664 oraz NGC6712. W Orle, przystankiem obowiązkowym jest zawsze ?E? czyli B142-3, (http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/8473-pod-wrześniowym-niebem/#comment-113836). I tak poprzez Liska i Strzałę z ich gromadami gwiazd i jedną mgławicą planetarną (M27) dotarłem do dość przyzwoitego nieba. Łąbędzia w 15x70 mam już w jakimś stopniu rozpracowanego, ale na 2 obiekty po prostu musiałem rzucić okiem. Część Veila oznaczoną jako NGC6995/6992 widuję w zasadzie za każdym razem, mgławica jest widoczna na wprost i bez uciekania się do jakichkolwiek trików. Natomiast część przy 52 Cygni zawsze stwarza mi więcej problemów. Tym razem jednak i ona pojawiła się dość chętnie, jednak znikając od czasu do czasu z pola widzenia. Części środkowej jeszcze nigdy nie widziałem w 15x70. Szkic Mgławicy Veil. Żółte obwódki oznaczają obszary widoczne przeze mnie w lornetce 15x70. Część po lewej stronie jest dużo wyraźniejsza i w lornetce również ukazuje ?poszarpaną? strukturę. Ameryka Północna była jednym z ostatnich obiektów obserwowanych tamtej nocy. Mój sposób na odnalezienie NGC7000 jest taki, aby poprowadzić linię pomiędzy mocno pomarańczową Zeta Cygni i Denebem (obie powinny się mieścić jeszcze w 15x70), a następnie próbować odszukać ?Zatokę Meksykańską? którą ta linia przecina i która jest najbardziej kontrastowym brzegiem mgławicy. Mniejsze lornetki są nawet lepsze do tego zadania, gdyż tak rozległe obiekty muszą mieć więcej przestrzeni wokół aby lepiej kontrastować. Mniej więcej w połowie odcinka pomiędzy wspomnianymi gwiazdami leży też 57 Cygni, wokół której można wypatrywać śladów mgławicy Pelikan. Ona też była widoczna, choć nie jest tak wyraźna jak Ameryka. Mgławice Ameryka Północna i Pelikan. 3 gwiazdy prawie w jednej linii to Deneb, 57 Cygni i Zeta Cygni. Moim zdaniem, warto mieć lornetkę choćby dla tych parudziesięciu stopni pomiędzy Strzelcem a Łabędziem. A z północnego wschodu już dźwiga się Kasjopeja i Perseusz?
  12. Robert, A możesz napisać jakiego smaru użyłeś i czy się sprawdził? Z góry dzięki .
  13. Dyskurs rzeczywiście podryfował w złym kierunku. A szkoda, bo temat jest naprawdę często poruszany i ważny dla początkujących. Każdy może mieć tu inne zdanie. Ja na przykład, zupełnie przeciwnie do doświadczeń JSC, mocno się rozczarowałem swoim pierwszym, ?supermarketowym? refraktorem (to był jakiś 70/700 czy coś podobnego). A było to ok. 13-15 lat temu. Dlaczego? ? Jakość ? szczególnie okularów, pozostawiała dużo do życzenia. Ogólnie ujmując, to Księżyc, Jowisz i Saturn jakoś tam wyglądały. A kątówka odbijała chyba z 50% światła? Inna sprawa to jakość samego montażu, który nawet przy kilkudziesięciokrotnym powiększeniu uniemożliwiał utrzymanie celu w tak wąskim przecież polu okularu z powodu samych drgań i trudności w zablokowaniu osi. ? Trudność wyszukiwania obiektów. Dla kogoś kto nigdy wcześniej nie próbował odnaleźć nawet najjaśniejszych eMek ? oj ciężko to szło? Dopiero dzięki lornetce 7x50 naprawdę polubiłem zaznajamianie się z niebem. Widok już nie był jak przez dziurkę od klucza, a poręczność i naturalność podczas odszukiwania celów była czymś zupełnie nowym. Kolejna rzecz: porównujmy to co da się porównać. Przez 10x50 nie zobaczę raczej pasów na Jowiszu, czy pierścieni Saturna, ale już setki relatywnie dużych obiektów DS jak najbardziej. A jest chyba rzeczą oczywistą że z centrum miasta będą tracić zarówno w teleskopie jak i lornetce, więc o co tu chodzi? Zatem, odpowiadając w końcu na pytanie postawione w temacie ? z takim budżetem, ja bym postawił na lornetkę.
  14. Ja też tak sądzę. Dlatego KĄCIK jest ujęty w cudzysłów i użyty z premedytacją .
  15. Również się pod tym podpisuję. Ogólnie, to czasami mam wrażenie jakby najważniejsze było to, nie na co patrzysz, ale przez co (80% wątków sprzętowych - choć może jeszcze nie tu...). Mam nadzieję, że chociaż ten "kącik" zostanie.
  16. To może z innej strony - jaki masz budżet?
  17. Ale też raczej bez statywu się nie obejdzie.
  18. Ale Nikona możesz obsługiwać bez statywu. Ja to widzę tak : Kupujesz SM 20x80. - Oglądanie nieba Cię wciąga, z czasem zapewne chciałbyś kupić jakiś teleskop - wtedy SM 20x80 będzie za duża do tego tamdemu jak na przegląd nieba. - To nie to i zostajesz z dużą lornetką nie nadającą się do zabrania w teren celem "normalnych" - dziennych obserwacji. Statyw się przyda do czegoś innego? Kupujesz Nikona 10x50. - Oglądanie nieba Ci się podoba. Masz fajną lornetkę, która będzie idealna osobno jak i z jakimś teleskopem. - To nie to i nadal masz fajną, poręczną lornetkę, taką do zabrania wszędzie.
  19. A dlaczego nie przekonuje Cię Nikon? Jako były użytkownik SM 20x80 ...niekoniecznie bym ją polecił :).
  20. Ech... dopiero teraz zauważyłem błąd w pierwszym odnośniku do źródła. Jedynka pochodzi oczywiście z "Pocket Sky Atlas".
  21. Grzesiek

    Na szeroko :) (?)

    A co powiesz na ES 30mm, 82 stopnie? - nie miałem jeszcze okazji przez niego spozierać, ale rozważając stosunek: cena/opinie, wydaje się być interesujący. Ja w tym momencie mam w refraktorze 152/760 ES 28mm, 68 stopni - co daje 2,5 stopnia przy 5,6mm źenicy. Piękna sprawa do letniej Drogi Mlecznej .
  22. (halo! jest tu kto jeszcze? chyba nie wszyscy w RPA?! ) Lisek, jako konstelacja dość mała i składająca się z niezbyt jasnych gwiazd raczej nie rzuca się w oczy ? zwłaszcza pozostając w cieniu zachwycającego wielkością i bogactwem wszelkiej maści obiektów Łabędzia. Jednak, jeśli będziecie gdzieś na pograniczu tych dwóch gwiazdozbiorów, czy to szukając śladów Veila, czy też oglądając po raz tysięczny M27, zachęcam Was do odszukania również naszego Obiektu Tygodnia. Ja sam, dosłownie wpadłem na niego ostatnio przeczesując lornetką tamte rejony. Po chwili konsternacji i zerknięciu do atlasu, pamięć od razu powróciła ? ten duży obłoczek z iskrzącymi gdzieniegdzie mocniej punktami to NGC 6940 ? przepiękna gromada otwarta, będąca moim kolejnym przystankiem obowiązkowym na lornetkowym spacerze wzdłuż Drogi Mlecznej. Czy gromada jest trudna do odnalezienia ? bynajmniej! Przecież leży tuż pod łabędzim skrzydłem. Proponuję zacząć od ? Cygni, aby następnie dojść do 52 Cygni i w kolejnym kroku, odkładając taki sam odcinek odnaleźć NGC 6940. Położenie NGC 6940. [1] Moim zdaniem, jest to jedna z ładniejszych gromad otwartych letniego nieba. Klaster ma naprawdę spore rozmiary: w okularze zobaczymy obiekt porównywalny wielkością do tarczy Księżyca. Początkowo w lornetce o parametrach ok. 10x50, powinniśmy zobaczyć sporych rozmiarów plamkę o trudnym do zdefiniowania kształcie ? najbliższym skojarzeniem może być hak. Bez trudu dostrzeżemy też kilka jaśniejszych gwiazdek o wielkości ok. 7-8 mag na tle, które w zależności od warunków, będzie zdradzać mniej lub bardziej swoją ziarnistość. Większa lornetka, na przykład 15x70, już pięknie pokazuje jak duże są różnice jasności gwiazd w obszarze na który patrzymy. Jak gdyby coś nie pasowało w tym skądinąd pięknym obrazku, a do tego to jeden z lepszych efektów 3D. I rzeczywiście, należy podkreślić, że tak naprawdę na ten widok składa się więcej niż tylko sama gromada. Otóż składniki NGC 9640 to gwiazdki o wielkości 9 mag lub sporo słabsze. Zaś te jasne, nie tak bardzo liczne rodzynki tworzą pierwszy lub dalszy plan. Sama gromada leży w odległości ok. 2500 lat świetlnych i liczy sobie ok. 870 mln lat a jej najjaśniejszą gwiazdą jest czerwony olbrzym o jasności ok. 9 mag leżący w mniej-więcej w centrum skupiska. NGC 6940. [2] Z racji rozmiarów, warto podejść do naszego obiektu z czymś dającym sporo pola. Oglądałem ostatnio tę grupkę również przez 152mm soczewkę, która przy niemal lornetkowym powiększeniu 27x dawała 2,5 stopnia pola widzenia ? piękna sprawa i te kolory? Przyglądając się jej w nieco większych powiększeniach (w moim przypadku było to ok.70x) mogłem naliczyć jakieś dwa tuziny naprawdę jasnych gwiazd, w otoczeniu niezliczonej ilości błyszczących drobinek, a wszystko to skąpane w jasnym obłoku ciągle nie rozbitych gwiazdek. Widok był bardzo zbliżony do tego ze szkicu poniżej. Naprawdę warto odszukać NGC 6940. NGC 6940 ? szkic. [3] A jakie są Twoje wrażenia? Spróbuj i koniecznie daj znać jak poszło! [1] Rony De Laet, ?The Casual Sky?s Observer?s Guide. Stargazing with Binoculars and Small Teleskopes?, Springer-Verlaq New York Inc. 2012 [2] http://bf-astro.com/ngc6940/ngc6940.htm [3] http://dibujodelcielonocturno.blogspot.com/2014/09/observacion-cumulo-abierto-ngc-6940.html
  23. To kup używaną W.O. 7x50, lub 10x50. Albo: D.O.Extreme, TS Marine o tych samych parametrach, lub D.O. Titanium ED 8x56. Sam teraz szukam jednej z nich.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)