Skocz do zawartości

Newborn_Sailor B

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    91
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Newborn_Sailor B

  1. Mój jedyny tegoroczny dorobek, rezultat krótkiego wypadu m.in z Polarisem do Zwoli. Pierwsze obserwacje od ośmiu miesięcy i drugie od ponad trzynastu miesięcy. Długa przerwa jak zawsze przełożyła się na brak formy, prawdę mówiąc nawet seeingu nie potrafiłem ocenić, chociaż nie to było najgorsze. To co było najgorsze jest na tyle zawstydzające, że pominę to milczeniem. NGC 6604 to niewielka gromada otwarta w Ogonie Węża, 1.5° na północ od M16. Dość podstępna, ponieważ w niewielkim powiększeniu 26x na pierwszy rzut oka widoczna była jedna lub dwie gwiazdy podobne jasnością do garści okolicznych znajdujących się na obszarze kilku stopni kwadratowych. Dopiero zerkanie ujawniało obecność gromady. Najładniej prezentowała się w powiększeniach 50-75x. W powiększeniu stukrotnym, w jakim głównie wykonałem szkic, gromada zaczynała być zbyt luźna. Miałem bardzo mało czasu na przygotowanie przed wyjazdem, ale zdążyłem sobie zapisać, że w centrum gromady jest dość niełatwa podwójna (ale nie nazwałbym jej też przesadnie trudną): BRT 2749 KJ jasności: K: 10.51 J: 11.42 separacja: KJ: 4.3" kąt pozycyjny: KJ: 121° Sprawiła mi ona więcej kłopotów niż się spodziewałem. Dopiero po kilku minutach poszukiwań - nie wiedziałem dokładnie towarzysza której gwiazdy szukam - i koncentrując się jedynie na tym celu udało mi się coś dostrzec, najpierw w powiększeniu 128x, później 176x i 205x. Aczkolwiek to nie była wyraźna, stała widoczność. Duch gwiazdy co chwila pojawiał się i znikał. W pewnym momencie uznałem, że wyraźniej już jej nie zobaczę, zaznaczyłem więc pozycję na szkicu tego, co udało mi się zarejestrować i zostawiłem do potwierdzenia przy komputerze. Komputer zaraz po powrocie potwierdził, że to było to. Ucieszyłem się, ale jednak chciałbym widzieć ciemniejszą gwiazdę wyraźniej. Niestety... ...pamiętam, że chciałem sprawdzić to jak najszybciej i pominąłem kąt pozycyjny, Gdybym go zweryfikował, to bym od razu wiedział, że udało mi się zobaczyć tylko jeden składnik. Drugiego nie ujawniłem. Podwójna bowiem skrywa się w cieniu gwiazdy o jasności około 9.5 mag, którą brałem za jaśniejszą z pary. Zdjęcia DSS tutaj nie pomagają, są zbyt jasne, na szczęście są jeszcze zdjęcia z przeglądu 2MASS. Na końcu dorzuciłem dodatkowy widok gromady, głównie 2MASS z lekkim zabarwieniem DSS, który poobracałem żeby orientacja zgadzała się mniej więcej z tą na szkicu. Tam też poprawnie oznaczyłem składniki. Wskaźnik na moim szkicu zostawię, niech mi przypomina żeby być bardziej skrupulatnym (no dobrze, tak naprawdę to szkoda mi na to czasu :) ). Błąd znalazłem dosłownie chwilę przed opublikowaniem tego wątku. Oraz zdjęcie DSS wyeksportowane z Aladina, z zaznaczonym polem szkicu (około 24') oraz umowną granicą gromady o średnicy 6'. Pozdrawiam, Wojtek.
  2. Rzeczywiście, sporo mi to dało i wiele nauczyło. We wczesnych latach szkoły podstawowej zacząłem obsesyjnie przeglądać atlas geograficzny. Nie wyewoluowało to w nic bardziej znaczącego, ale zamiłowanie do map mi pozostało.
  3. Cóż, może się to wydawać piękne i w pewien sposób robić wrażenie, ale to mnóstwo czasu przeznaczone na coś raczej pozbawionego praktycznej wartości. To jest coś na co można spojrzeć i po chwili zapomnieć. Ale to efekt wspomnianej desperacji - nie mogąc obserwować przez teleskop, zacząłem obserwować przez zdjęcia, mają je powiększone cztero- lub ośmiokrotnie, porównując ze zdjęciami DSS i szukając jaśniejszych pikseli. Do teraz lubię to robić, ale nie w takim wymiarze :) Pamiętam, jak miałem problem z asocjacjami gwiezdnymi w obrębie NGC 1845 widocznymi na dole po lewej, nie do końca mogłem dojść do tego, co jest czym. Później kupiłem książkę "Star Clusters" Brenta A. Archinala i Stevena J. Hynesa, w której temu fragmentowi poświęcono dodatkową dozę informacji i gdzie znalazłem potwierdzenie, że oznaczyłem ten obszar prawidłowo. Fascynujące jest ile widać na zdjęciu zrobionym przez mały teleskop (zdaje się FSQ 106). W sumie dobrze, że nie dano mi zająć się astrofotografią, bo do każdego zdjęcia podchodziłbym w ten sposób. Pozdrawiam, Wojtek
  4. Jeśli chodzi o mgławice i gromady gwiazd w LMC, to mogę dodać małą pomoc wizualną. Dziewięć lat temu poświęciłem około dwustu godzin, żeby znaleźć i opisać je na zdjęciach Bogdana Jarzyny. (Nie było to zbyt mądre, ale byłem wtedy nieco zdesperowany.) https://www.astromaniak.pl/viewtopic.php?f=4&t=14012 Ponieważ linki w tamtym temacie już nie działają, wklejam zdjęcia tutaj (a mówią, że w internecie nic nie ginie...). Przy gromadach otwartych popełniłem dwa błędy - niepotrzebnie dodawałem ich rozmiary kątowe oraz powinienem zaznaczyć które gromady należą do Drogi Mlecznej. Jedną rzecz przegapiłem - gromady kuliste, nie wiem czy zupełnie je pominąłem, czy znajdują się wśród zaznaczonych jako otwarte. Ale nr katalogowe są, więc jeśli kto chce to może wszystko zweryfikować.
  5. Dzięki za wyłapanie błędów. Poprawiłem. Tak więc A i B oraz 90x. Pośpiech i zabrudzona klawiatura :)
  6. Krótki wypad w połowie zeszłorocznego października był organizacyjną porażką. Powodem było zabranie tym razem mojego starego refraktora achromatycznego Bresser-Messier 127/635 zamiast Equinoxa ED 120mm. Achromat w przeciwieństwie do ED ma zwykły vixenowski dovetail (ED ma typ losmandy), przez co musiałem go powiesić na drugim ramieniu montażu WO EZ-Touch. Niestety nie wziąłem pod uwagę, że ta strona wystaje mniej od środka głowicy, przez co teleskop, kiedy skierować go bliżej zenitu, wchodzi w konflikt z nogami statywu. Drugim błędem było złe, za wysokie o 10cm krzesło. Cóż, skrupulatnie przygotowywany plan obserwacji błyskawicznie wziął w łeb. Chciałem naszkicować kilka gromad otwartych, będących wtedy właśnie w okolicach zenitu. Chciałem również porównać zachowanie teleskopu z kątówką pryzmatyczną i lustrzaną, czego ostatecznie nie zrobiłem, skorzystałem tylko z pryzmatycznej. Przez jakiś czas miotałem się po niebie, szukając przy okazji w miarę wygodnej pozycji przy teleskopie. W końcu postanowiłem obejrzeć kilka podwójnych w południowej części Perseusza. Niestety nie zapisałem nic o seeingu - chciałem na tym oszczędzić czas i dopisać w notatkach w domu, czego niestety nie zrobiłem, a krótko później porzuciłem to hobby aż do tego tygodnia. Wiem jedynie, że noc wcześniej seeing był naprawdę tragiczny, ale podczas tego wypadu, momentami dawał żyć. STF 437 (również H 3 37) RA: 03 44 09.15 Dec: +32 07 09.3 jasności: A: 9.84 B: 10.04 separacja: AB: 11.2" STF 439 (również H 3 38) RA: 03 44 34.19 Dec: +32 09 46.2 jasności: AB: 8.8 C: 10.3 separacja: AB,C: 23.4" ? Składnik "AB" to para BU 880: 9.28 + 9.51; 0.6" Obie pary są dość szerokie ale ładnie się prezentujące, zwłaszcza w powiększeniach 25-90x. STF 437 w 25x dość trudna. Zapisałem, że w okolicy znajduje się urocze zgrupowanie ciemniejszych gwiazd. Pewnie ciężko w to uwierzyć, ale tak się skoncentrowałem na oglądaniu podwójnych, że obecność gromady otwartej IC 348 jakoś nie przedarła się do mojej świadomości. Gdyby tak było, spróbowałbym wypatrzeć więcej gwiazd. HJ 336 (również STF 432) RA: 03 42 27.62 Dec: +32 56 22.0 jasności: A: 6.82 B: 11.37 separacja: AB: 45.2" Para bardzo szeroka o dużej różnicy jasności, więc cała zabawa polega na dostrzeżeniu składnika B. W powiększeniu 35x widoczny zerkaniem ale z trudnościami. W 53x i 70x dobrze widoczny lekkim zerkaniem, w 90x widoczny na wprost. STF 425 (również H 2 52) RA: 03 40 07.24 Dec: +34 06 59.3 jasności: A: 7.52 B: 7.6 separacja: AB: 1.9" STF 431 (również 40 Per) RA: 03 42 22.64 Dec: +33 57 54.1 jasności: A: 4.97 C: 10.04 separacja: AB,C: 19.8" STF 425 rozdzielone ledwo w 90x, dobrze i łatwo w powiększeniach 124x i 186x. Dwie jednakowe gwiazdy. STF 431 B dostrzeżona od razu w 35x. Na koniec zdjęcie DSS wyeksportowane z programu Aladin z fragmentem Perseusza oraz z zaznaczonymi polami widzenia szkiców. Wiele tego nie ma, ale zawsze coś. Muszę powiedzieć, że refraktor mnie zaskoczył. Kiedyś dałem sobie wmówić (może nawet sam sobie to wmawiałem), że krótki achromat nie służy do gwiazd podwójnych, więc w tym celu korzystałem wtedy z małego Meade ED 80mm. W, chyba, 2013 roku odkupiłem Equinoxa 120mm i od tego czasu Bresser stał nieużywany. Owszem, spojrzałem tej październikowej nocy na Vegę, która otoczona była łuną w kolorze palety Hubbla, ale gwiazdy o jasności 4mag wyglądały już bardzo dobrze. Biorąc pod uwagę, że większość podwójnych na jakie patrzę jest ciemniejsza niż 6 mag, to żałuję, że nie korzystałem z niego częściej. Choć to trochę głupie, bo wtedy nie potrafiłem szukać tak ciemnych par (czego też żałuję :) ). Jedyny minus to wyciąg, który potrafię tak wyregulować, że albo pracuje zbyt lekko albo zbyt ciężko. Przy tej światłosile brakuje mi też pokrętła mikro regulacji.
  7. Obłoki srebrzyste lekko poprawiły mi nastrój po rozstroju nerwowym hojnie serwowanym w pracy.
  8. Trochę krótkich opinii o przeczytanych w tym roku książkach: Gorączka Ciboli (Expanse #4), James S.A. Corey - część trochę rozczarowująca, czasami nie wiadomo, co ma być głównym wątkiem. Trochę za dużo snującego się Holdena i za dużo ślimaków. Dla niektórych osób prolog i epilog są zbędne bo nie wnoszą nic do przedstawionych tutaj wydarzeń, dla mnie to zapowiedź tego co ma nadejść. Za tydzień zabiorę się za piątą część i mam podstawy myśleć, że będzie najlepsza z dotychczasowych. Historia Twojego Życia, Ted Chiang - zbiór opowiadań nie tylko sci-fi. Wszystkie są, jeśli nie świetne, to co najmniej dobre. Opowiadania w większości nie są lekkie. Dworzec Perdido, China Mieville - książkę kupiłem kilka lat temu i oceniając po okładce myślałem, że to sci-fi, a to [jakiś]punk połączony z fantasy, czy też weird-fantasy, jak często określa swoją twórczość sam autor. W każdym razie powieść bardzo mi się spodobała. Świat (barwny i brutalny) jest opisany bardzo sugestywnie. W trakcie czytania myślałem, że byłby to świetny materiał na jakieś cRPG (choć sam nie gram w żadne). Szkoda, że nie można dostać Blizny, drugiego tomu z serii... Dla niektórych książka zbyt depresyjna. Fundacja, Fundacja i Imperium, Druga Fundacja, Isaac Asimov - z jakiegoś powodu nie oczekiwałem, że mi przypadną do gustu, a jednak. Zwłaszcza część druga i trzecia. Jak na opisywane wydarzenia oraz ich przedział czasu książki są zadziwiająco cienkie, mają po około 200 stron. Czasem chciałoby się dodatkowych kilkadziesiąt żeby trochę wzbogacić tamten świat. Łatwo sobie wyobrazić, że autor pokroju Roberta Jordana zrobiłby z tego serię dwudziestu książek po 1000 stron, czego bym nie chciał, ale to pokazuje ile przestrzeni jest tam do zagospodarowania. Tales from the SETI Cafe, Steve Geller - raczej lekka opowieść o powodzeniu programu SETI z punktu widzenia dziennikarza przesiadującego w barze i spotykającego się tam z naukowcami i innymi osobami. Kilka rzeczy mi się podobało inne były takie sobie. Książka nie jest na skalę Kontaktu Sagana, nie ma tu żadnych technologii pozwalających zlikwidować odległości miedzy gwiazdami, są tylko przypuszczenia i domysły. Z jakiegoś powodu nawet mi się spodobała. Książka chyba nie jest szerzej znana, na Goodreads oprócz mnie oceniły ją jeszcze tylko dwie osoby. Koniec Wieczność, Isaac Asimov - moja nowa ulubiona powieść Asimova, podoba mi się nawet bardziej niż Równi Bogom. Przez ostatnie sto stron nie miałem pojęcia po której stronie leży prawda i czytałem w napięciu do końca. Proxima, Steven Baxter - z jednej strony jedyna postać, którą da się lubić to robot (no i może Beth która jest postacią poboczną), z drugiej strony fabuła oraz ciekawie przedstawiony świat (zwłaszcza opisy Per Ardui i krótka wizyta na Ceres). To drugie sprawia, że książka jest dla mnie zdecydowanie na plus i liczę, że wydawnictwo wypuści w tym roku drugą cześć, szczególnie, że końcowe wydarzenia były całkiem mocne. Artemis, Andy Weir - oh, boy... nie sądziłem, że jakakolwiek książka może mnie tak rozczarować. Zwłaszcza główna bohaterka jest jak kolec w d. Gdyby chociaż narracja była w trzeciej osobie... Ale niestety jest w pierwszej i co jakiś czas czytając po prostu myślałem: "ach, zamknij się wreszcie". Zacząłem jej kibicować dopiero gdzieś pod koniec, licząc na to, że naprawi wyrządzone przez siebie szkody. Niestety ta książka mnie zniechęciła do Marsjanina (dotychczas zniechęcała mnie tylko filmowa okładka). Jeżeli Andy Weir za każdym razem buduje swoich głównych bohaterów przy pomocy sarkastycznego (aż do przesady) humoru, to ja dziękuję. Co prawda ten zabieg w Marsjaninie jest w pełni zrozumiały - oceniając po filmie - ale po Artemisie jestem tym przejedzony aż do nudności. Diamentowe Psy Turkusowe Dni, Alastair Reynolds - dwa opowiadania które kupiłem ładnych parę lat temu i wreszcie je przeczytałem. Moje pierwsze zetknięcie z autorem. Diamentowe Psy mnie wymęczyły. Makabryczna podróż... w zasadzie donikąd. Zakładam że wcześniej lepiej przeczytać jakąś powieść (lub serię) z tego świata, żeby zrozumieć w tym coś istotnego. Za to drugie opowiadanie, Turkusowe Dni bardzo mi się spodobały i mam nadzieję, że są jakieś powieści osadzone w tym świecie. Więc z Reynoldsem jeszcze nie skończyłem. All Systems Red, Artificial Condition (seria Murderbot Diaries, #1 i #2), Martha Wells - takie trochę dłuższe opowiadania, nastawione na akcję, główny bohater to konstrukt-introwertyk, który zhakował swój moduł kontrolny zyskując samokontrolę. Lecz oczywiście nie może tego po sobie poznać, co doprowadza często do zabawnych sytuacji. Opowiadania czyta się bardzo przyjemnie, humor i główny bohater dla mnie na wielki plus. Co prawda pierwsza połowa drugiego opowiadania jest dość wolna, ale przynajmniej zyskuje się nowy pogląd na sztukę. W ciągu dwóch miesięcy przeczytam dwie kolejne części, a w przyszłym roku ma wyjść coś dłuższego. Epoka diamentu, Neal Stephenson - książka podzielona na dwie części, pierwsza jest super (może poza słownictwem, do którego jednak z czasem przywykłem), podobało mi się jak watki się zazębiają oraz przedstawiony świat. Czytając drugą część czułem się skonfundowany i w pewnym momencie poczułem się zagubiony, bo naprawdę straciłem wątek o co w tym wszystkim chodzi. Może będę musiał raz jeszcze przeczytać tę połowę, bo naprawdę chciałbym polubić tę książkę (gdyby chociaż pierwsza połowa była nijaka a druga super...) Śpiący Giganci, Sylvain Neuvel - trochę się rozczarowałem. Biorąc pod uwagę temat, bardzo brakowało mi tu czegoś na co zareagowałbym szerzej otwartymi oczyma i wypowiedzianym "wow". Fabuła jest raczej prosta, zwroty akcji nie są tak ostre jak by się chciało. Kupiłem od razu dwie części. Przeczytałem opinie, że seria to równia pochyła i pierwsza część jest najlepsza. Zobaczymy, jak druga część mnie rozczaruje to trzecią może sobie daruję. Upadające Imperium, John Scalzi - naczytałem się tyle pozytywnych opinii, że niestety ta książka też mnie raczej rozczarowała. Niby sporo intryg, ale wszystkich można się domyślić, a jeśli nie to i tak na końcu wszystko dostanie się na tacy. Poza tym jedna postać jest irytująco podobna do Jazz z Artemisa. Za dużo tu pier...nia (w pewnym momencie są dwie strony tylko o tym, jakby miało to jakikolwiek sens i znaczenie). No i ostatnie zdanie jest nieco zbyt dużym cliffhangerem. Ogólnie książka bardziej na plus, ale spodziewałem, się czegoś lepszego. Zebrało się trochę rozczarowań, więcej niż bym oczekiwał (co - właśnie zauważyłem - niezbyt ma się do nazwy wątku), na szczęście mam w zanadrzu kilkanaście książek, po których chyba mogę spodziewać się czegoś lepszego.
  9. Zapewne ktoś usłyszał o przebiegunowaniu magnetycznym, skojarzył to z fizyczną osią Ziemi i zrodziła się plotka łącząca jedno z drugim.
  10. Na razie pozostawię ring wolny, ale jeszcze odpowiem na nierozwiązaną zagadkę Jolo - to powyżej to Sh2 104 / DWB 14 w konstelacji Łabędzia (SIMBAD pod numerem Sh2 104 wskazuje na jakąś czarną chmurę obok M 29, dlatego dodałem oznaczenie z katalogu DWB).
  11. Bingo! Wykorzystałem fragment fotografii Boba Franke. Gromady gwiazd, o których wspomniałem to Teutsch 127 oraz SBB 2, a gwiazda to spektroskopowo podwójna WR 153ab. A zatem, Ciekawska, masz teraz prawo do własnej zagadki.
  12. Yyyy, nie. ?? To nie jest nawet NGC (ups, kolejna podpowiedź).
  13. Dla większości za chwilę weekend, więc dam prawdziwą podpowiedź: mgławica na naszym niebie obecnie z każdą nocą jest coraz wyżej, a pokazany wycinek ma około 7'x7'.
  14. Dzięki małemu polu widzenia nie widać tam motylków, łabądków, pacmanów, pelikanów i innych kontynentów, a przede wszystkim struktury! Też między gwiazdami jest więcej przestrzeni, dzięki czemu łatwiej odczuć ogrom tego wszystkiego. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany - to nie jest krytyka mniejszej skali, tylko docenienie zalet większej.
  15. No dobrze, w takim razie nie ma sensu zwlekać. Co to za mgławica? Dam małą podpowiedź: na poniższym fragmencie widać dwie młode gromady gwiazd oraz gwiazdę Wolfa-Rayeta.
  16. Czasami, jak siedzę po nocach i nie mam co robić, opracowuję sobie takie tam różne rzeczy... Tylko w Simbadzie podejrzanie wyglądają współrzędne - są bardzo ogólne, bez sekund; miejsce na które wskazują jest raczej puste. Podane rozmiary kątowe (6'x6') pasują do tej ciemnej chmury po prawej, można chyba domniemywać, że to o nią chodzi. Może Panas wie coś więcej. "Teraz możesz sam zadać zagadkę, albo zostawić ring wolny" - tak to jest, jak się nie czyta regulaminu... Jeżeli to nie muszą być moje zdjęcia, to coś wymyślę.
  17. Jest to drobny, ale smakowity wycinek IC 1318, choć co poniektórzy mogliby powiedzieć, że to TGU H469 P2 ?
  18. Problem z Barlowem nie jest ten, że ściemnia obraz (to wynikowa mniejszej źrenicy wyjściowej), tylko jak będzie współpracował z konkretnym okularem. W zależności od Barlowa oraz od okularu, z którym ma współpracować, taki układ może być bardzo długi i ciężki, nie każdy to lubi. Może też sprawić problem z balansem teleskopu. Jeżeli chciałbyś częściej zmieniać powiększenia, dodatkowa obsługa związana z Barlowem może być z czasem irytująca. Najlepszy byłby dedykowany, dobrej jakości okular. Tutaj musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz inwestować w niego pieniądze, biorąc pod uwagę, że być może będziesz z niego rzadko korzystał. To są rzeczy do przemyślenia.
  19. Hehe, poza potami to jeszcze mam od ostatniej nocy ból oka. Ale to dobrze, ono też wymaga treningu, a bardzo małe źrenice wyjściowe, kiedy nie widać nawet diafragmy, są w tym bardzo pomocne. Zmusza to oko do niezłego wysiłku, ale po tym większe źrenice (choć i tak małe) są już całkiem komfortowe i można więcej dostrzec. Niestety, kiedy ma się dłuższą przerwę w obserwacjach, trzeba tę formę odbudowywać. Staram się jak najczęściej używać HEQ-5 na balkonie w Poznaniu, ale podczas wyjazdów niestety mogę skorzystać tylko z EZ-Touch. Kolega, z którym jeżdżę w pole, ma na AZ-4 Newtona SW 150mm f/5. To wszystko na zwykłym aluminiowym statywie, ale ostatnio powkładał w nogi chyba jakieś deski czy kantówki, które skutecznie go usztywniły i taki zestaw jest bardzo sprawny. Jednak ED 120 to już dłuższy kawał rury (chociaż względnie lekki), który wymaga wyższego statywu lub bardziej wysuniętych nóg, co może być zabójcze. Jeżeli całość miałaby stać na twardszym podłożu, to polecam podkładki antywibracyjne. Swoje kupiłem już z osiem lat temu i do teraz uważam je za najefektywniej wydane 200 złotych (choć to dużo jak na takie syntetyczne coś i zastanawiam się, czy te trzykrotnie tańsze, które są dostępne od dłuższego czasu, są w czymś gorsze). Odnośnie mojego statywu UNI-18, to wczoraj zainstalowałem drugi zestaw klamer zaciskowych. Fabrycznie - jeżeli kupuje się statyw już z dwoma - druga para kończy się 10cm nad pierwszą, ja dodałem jeszcze dwa centymetry ze względu na spodziewany bonus sztywności. Odnośnie rezultatu, to krótko: kiedy zacząłem się pakować po zakończonych obserwacjach, dotarło do mnie, że ani razu nie zwróciłem uwagi na trzęsący się obraz, albo na kłopoty z wyostrzeniem (nawet w 450x).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)