Skocz do zawartości

Wychowanie dzieci wczoraj i dziś


Gość Paweł Trybus

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Paweł Trybus

Wychowanie dzieci wczoraj i dziś

Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka, właściwie na wsi.

Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny.

Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami.

My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi.

W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy.

Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach.

Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem.

Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę.

Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy.

Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy).

Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju.

Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.

Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna.

Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy.

Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić.

Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem.

Do lasu szliśmy, gdy mielimy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny.

Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy.

Skoro tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę.

Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych.

Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo jak zwykle.

Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce.

Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać.

Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.

Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć.

Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach.

Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy.

Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.

Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem.

Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.

Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców.

Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy.

Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych.

Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku.

Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka.

W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, Rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki.

Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać.

Pies łaził z nami bez smyczy i kagańca. robił kupę gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi.

Raz uwiązaliśmy psa na sznurku od prania i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem.

Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolnoć psu, na zawsze.

Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.

Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub tam nie zaziębić.

Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.

Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć.

Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.

Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.

Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.

Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka.

Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo.

Do szkoły chodziliśmy półtora kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów.

Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.

Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat.

Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.

Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.

Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.

Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.

Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził.

Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i pilimy wodę ze strugi. Nikt nie umarł.

Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd.

Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie bez beczenia i wycierania ust rękawem.

Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mielimy siebie nawzajem.

Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami.

Mielimy tylko kilka zasad do zapamiętania.

Wszyscy takie same. Poza nimi, wolnoć była naszą własnością.

Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy.

Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców.

Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów.

Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani.

My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować.

To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.

A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie nasze to najlepsza szkoła oraz nauka, życie uczy człowieka tego, co sam o sobie nie wie, też bawiłem się różne gry zabawy. Mnie martwi jedno, dokąd zmierzamy, co będzie z naszą pasją za kilka lat dzisiaj każdy wygodny siedzieć w domu (piszę tu o młodych, co nie chcą wyjść na -15 stopni mrozu, co nie chcą stać po nocach tak jak my to robimy i lubimy) I czy te cudowne noce i chwile spędzone na świeżym powietrzu przy teleskopie obcowanie z dwiema światami wyginie jak wyginęły dinozaury, teraz obserwacje robi się nie wychodząc z domu ciepełku przed monitorem komputera, też dobre jestem, za ale to nie to samo, to nie tędy droga, Bo teleskop i świat, który nas otacza to najwspanialsze życie i chwile, co nie dadzą tego żadne zdjęcia czy filmy uczucia. Z grobów staną mumie, które będą chodzić koło nas mieć nas za nic to prawda młodzi niektórzy nie szanują starszych, nie szanują siebie, nie dbając o swoje zdrowie zimą, kiedy jest zimno tylko moda a potem moda kupowania leków. To, co było dawnej wiem, że było lepsze wychowanie dzieci, dzisiaj widać, kto jak wychowany. Zaś mumii będzie przybywać aż skończy się życie człowieka na tym świecie.  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można podsumować, że było fajnie chociaż niebezpiecznie.  Sam z nostalgią wspominam picie kranówki  prosto z węża do podlewania przydomowego kwietnika ;), trochę mniej mile  kilka szwów na różnych częściach ciała powstałych na skutek różnych zabaw - typu wspinanie się po drzewach ;)  itp. Można powiedzieć, że podobnie jak autor cyt. przez Pawła opisu w  dzieciństwie miałem sporo szczęścia :D.

W tej chwili dzieciaki mają więcej możliwości, ale też dużo więcej niebezpieczeństw czeka na nich na każdym rogu.  Pozostaje życzyć rozwagi rodzicom (by nie narażali, ale też zbytnio nie chronili), a/ i dzieciakom dużo szczęścia i mądrości w odkrywaniu świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość wanderer

Kiedyś do życia wystarczał ludziom kozi ser i wschód słońca nad kurną chatą niestety coraz bardziej jesteśmy uzależnieni od takich dobroci współczesnego świata jak opieka medyczna, lidl, elektryczność i internet. W mediach promowane są zawody nie produktywne jak administracja oraz zarządzanie a wyśmiewane zawody produktywne techniczne, rzemieślnictwo czy chociażby rolnictwo, co ciekawe tylko w polsce bo np w krajach skandynawskich i poziomie życia nieco wyższym niż u nas jednostka produktywna jest bardzo wysoko ceniona za swoje towary które są cenione przez konsumenta.

P.s. zmierzam oczywiście do tego, że coraz większa populacja młodzieży w polsce dąży do wykształcenia bezproduktywnego, czego konsekwencją są tabuny psychologów prawników i innch myślicieli  których państwo musi jakoś utrzymywać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P.s. zmierzam oczywiście do tego, że coraz większa populacja młodzieży w polsce dąży do wykształcenia bezproduktywnego, czego konsekwencją są tabuny psychologów prawników i innch myślicieli  których państwo musi jakoś utrzymywać

No stary trafiłes samo sedno! Dokładnie tak jest, moda na zawody żeby nic nie robić a dużo kasy zarobić tylko kto ma na takich pracowac? Ludzie którzy wypracowują produkt narodowy sa opłacani jak niewolnicy zasuwaja po 10-12 godz za 1300zł a ci którzy pezproduktywnie siedza w biurowcach za 2500 robic nie chcą! A tak warcając do rozważan Pawła Trybusa to pamiętam ze obgryzaliścmy wegiel:) nie wiem w jakim celu :) a jedzenie sniegu ( tylko nie żółtego bo to kazdy dzieciak wiedział ze zółtego się nie je:) czy marchewek sasiada prosto z ziemi, chleba z masłem i z cukrem brudnymi jak wegiel rekoma  było na pozadku dizennym i nie pamiętam zeby ktoś miał z tego powodu grypę zołądkową czy inne plugastwo;) Fajne czasy były, teraz dzieciaki sa zapieszczane do granic rozsądku... Acha jak nam starszy pan cukierki dawał teraz poszedłby siedziec za pedofilstwo a ja pamiętam ze to był bardzo sympatyczny starszy człowiek który nigdy na nas nie krzyczał i nie przeszkadzało mu ze gramy w piłke na podwórku i drzemy mordy jak nie boskie stworzenia:)
M_j_Wszechswiat_Baner.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No stary trafiłes samo sedno! Dokładnie tak jest, moda na zawody żeby nic nie robić a dużo kasy zarobić tylko kto ma na takich pracowac? Ludzie którzy wypracowują produkt narodowy sa opłacani jak niewolnicy zasuwaja po 10-12 godz za 1300zł a ci którzy pezproduktywnie siedza w biurowcach za 2500 robic nie chcą!

Trochę nie tak. Można powiedzieć, ze jest od pewnego czasu moda na studia typu politologie, ekonomie, europeistyki, filozofie, psychologie, socjologie, na których uczą kupę pustych teorii, która jest do niczego dalej niepotrzebna. A czy to oni będą siedzieć bezproduktywnie w biurowcach za państwowe pieniądze. Nie, może z wyjątkiem tych co mają już odpowiednie znajomości. Większa część siądzie na bezrobociu, bądź będzie snuła się po stażach,  umowach o dzieło, na kasach w hipermarketach, telemarketerach zarabiając mniej też te 1300 zł.

Dzisiaj to własnie fachowi robotnicy typu stolarze, tokarze, mechanicy, operatorzy wózków widłowych mają cały czas mnóstwo pracy i zarabiają kupę kasy.

Tecnosky ED 102/714,  Celestron  SCT 200/2000, Mak 90/1250, Lunt 50, Nikon Lookout 10x50, Canon 550D, Canon mod. 50D

https://charon-x.blogspot.om

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny tekst Paweł :)

Niektóre fakty trochę przebarwione, zapewne dla dodania smaczku tej opowieści?. ale w zasadzie większość rzeczy się zgadza :) Świat stał się zbyt sterylny, a następne pokolenia przez to tracą naturalną odporność i samodzielność. Ja staram się nie tworzyć tego szklanego klosza nad swoim synem, mieszkamy na wsi, a picie wody z węża ogrodowego, bieganie na boso po podwórku, wspinanie się po drzewach (jakoś trzeba sięgnąć te owoce z czubka) to u nas normalna sprawa. Dzieciństwo ma swoje prawa, przecież ono tak krótko trwa.

Jednak zawsze też uczyłem go samodzielności i dzięki temu odkąd skończył naście lat nie miał problemu z używaniem takich urządzeń jak kosiarka,  kosa spalinowa, czy  z przeparkowaniem samochodu lub  z przeciągnięciem ciągnikiem przyczepy z kilkutonowym ładunkiem. Wydaje mi się, że przez to potrafi być bardziej odpowiedzialny, bo nigdy nie sprawił mi problemów wychowawczych, choć jest w tym osławionym wieku gimnazjalnym.

Co mnie najbardziej irytuje we współczesnym świecie, to wtrącanie się rodziców w życie towarzyskie dzieci,? my z kumplami, gdy mieliśmy ewidentnie różne zdania to daliśmy sobie po pysku i nikt nawet nie przyznał się własnym rodzicom, skąd ma ?śliwkę? pod okiem. A dziś taki ?maminsynek? biegnie do matki czy ojca i od razu straszenie Policją i takie tam.

Pozdrawiam

KK

Biuletyn PROXIMA 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze coś, bo nie napisałem tego, jeśli chodzi o mumie, mam po sąsiedzku taką jedną sąsiadkę nie odzywa się wcale nawet jak idzie drogą a widzi mnie  milczy jak mumia, ale jak jej coś potrzeba to pierwsza stoi u drzwi wtedy wie jak się zachować i kiedy co powiedzieć, przyjdzie ten czas, że jeszcze przybędzie do mnie, ponieważ ona chodzi do szkoły Podstawowej i wiadomo jak będzie w gimnazjum to o Astronomii coś tam jest wtedy przyjdzie, no a wtedy mumia będzie musiała powiedzieć lub poprosić. Słuchajcie czasy się zmieniają nastawienie ludzi do ludzi też widzę to nawet w swojej miejscowości i nie tylko, tyle, że jestem jednego zdania, jak postępujesz tak potem sobie w życiu zasługujesz koniec kropka. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024