Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Chiny stworzą sieć satelitarną do komunikacji w przestrzeni kosmicznej
Autor: tallinn (2023-10-12)
Chińska Republika Ludowa zamierza stworzyć konstelację satelitów komunikacyjnych, nawigacyjnych i teledetekcyjnych, które ułatwią pracę w głębokim kosmosie. Dyskutowano o tym na 74 Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym (IAC), który odbył się w dniach 2–6 października w Azerbejdżanie.
Nowy system obejmie statki kosmiczne zlokalizowane w pobliżu Księżyca i punkty Lagrange'a, aby zapewnić szybką komunikację laserową astronautom i sprzętowi na powierzchni naturalnego satelity naszej planety.
Chiny mają już pewne doświadczenie w tej dziedzinie. W 2019 r. wystrzeliły satelitę przekaźnikowego na orbitę halo wokół punktu Lagrange 2 (L2) układu Ziemia-Księżyc, aby zapewnić łączność z misją Chang'e-4 po drugiej stronie Księżyca. Większa i bardziej zaawansowana wersja (Queqiao-2) zapewniająca komunikację na potrzeby misji Chang'e 6, Chang'e 7 i Chang'e 8 ma zostać wystrzelona w przestrzeń kosmiczną w maju 2024 r. Queqiao-2 i dwa satelity Tiandu będą częścią konstelacji umożliwiającej komunikację między Ziemią a Księżycem.
Według planów sieć obejmie całą powierzchnię Księżyca. Rozmieszczenie nowych satelitów (po trzy w każdym z punktów Lagrange'a L1 i L2 układu Ziemia-Księżyc, jeden w L3, sześć na orbicie geostacjonarnej i para na orbicie eliptycznej) zapewnia podstawowy system komunikacji i nawigacji w głębokim kosmosie.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/chiny-stworza-siec-satelitarna-do-komunikacji-w-przestrzeni-kosmicznej

Chiny stworzą sieć satelitarną do komunikacji w przestrzeni kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eksplozja supernowej, która miała miejsce 20 000 lat temu, nadal rozprzestrzenia się w przestrzeni kosmicznej
Autor: admin (12 Październik, 2023)
Eksplodujące supernowe są jednymi z najbardziej dramatycznych zjawisk we Wszechświecie, stanowiąc nagłe i eksplozywne zakończenie życia masywnych gwiazd. Jedną z najbliższych i najjaśniejszych pozostałości po supernowej jest Pętla Łabędzia (Cygnus Loop), ulokowana na letnim niebie. Jej średnica, sięgająca zdumiewających 120 lat świetlnych, przekracza ludzkie wyobrażenia. Gdyby była widoczna gołym okiem, jej średnica kątowa równałaby się sześciu pełnym Księżycom na niebie lub trzem palcom mierzonym w odległości ramienia, co czyni ten spektakl kosmicznym ulubieńcem amatorów astronomii.
Niedawno, z zastosowaniem Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, astronomowie uzyskali bezprecedensowe zbliżenia na fragment Pętli Łabędzia. Odkryli nici przypominające fałdy pościeli, rozciągające się na długości dwóch lat świetlnych. Te delikatne nici znajdują się na zewnętrznej krawędzi rozszerzającej się bańki pozostałości supernowej, sięgając w rozległe obszary przestrzeni międzygwiazdowej. Co zdumiewające, przez dwie ostatnie dekady obserwacji za pomocą teleskopu Hubble'a, te nici nie wykazały żadnych oznak spowolnienia. Nie tylko zachowały swój kształt, ale nadal poruszają się przez przestrzeń międzygwiazdową z prędkością przekraczającą pół miliona mil na godzinę.
Nowo odkryte detale były możliwe do uchwycenia dzięki porównaniu obrazów zarejestrowanych przez Wide Field Planetary Camera 2 (WFPC2) Hubble'a w 2001 roku oraz Wide Field Camera 3 (WFC3) w 2020 roku. Analiza tych obrazów uwydatnia świetliste nici wodoru i stygnący zjonizowany tlen, z nici przypominającymi linie zmiętej kartki, które powstały, gdy fala uderzeniowa zderzyła się z materią o różnej gęstości w ośrodku międzygwiazdowym.
Dr Jane Smith, astrofizyk z prestiżowego Space Science Institute, wyraziła swoje zdumienie nad niezmiennym tempem ekspansji Pętli Łabędzia, co dostarcza naukowcom cennych informacji o dynamice pozostałości supernowych oraz złożonych procesach, które kształtują nasz Wszechświat. Te obserwacje podkreślają ogromną moc i piękno kosmosu, a w miarę rozwoju technologicznego, naukowcy niewątpliwie odkryją nowe tajemnice ukryte w tej niebiańskiej strukturze, co z kolei przyczyni się do głębszego zrozumienia zjawisk rządzących naszym Wszechświatem.
Źródło: HST
Cygnus Loop Zoom + Morph
https://www.youtube.com/watch?v=j1CvbAh-H70
Cygnus Loop Blink
https://www.youtube.com/watch?v=lRv9dvG_nI0
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/eksplozja-supernowej-ktora-miala-miejsce-20-000-lat-temu-nadal-rozprzestrzenia-sie-w

Eksplozja supernowej, która miała miejsce 20 000 lat temu, nadal rozprzestrzenia się w przestrzeni kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA pokazała próbkę z asteroidy Bennu. Co zawiera?
2023-10-12. Wojciech Kaczanowski
W ostatnim czasie naukowcy NASA dokonali wstępnego przeglądu materiału pochodzącego z asteroidy Bennu, który został pozyskany w ramach misji OSIRIS-REx. Dane wskazują na wysoką zawartość węgla i wody, czyli ważnych surowców w procesie formowania się życia na Ziemi.
Eksploracja kosmosu to wynik wrodzonej ciekawości człowieka. Naukowcy od lat prowadzą badania, które mają na celu pozyskanie nowych informacji na temat otaczającej nasz przestrzeni i tego jak powstało życie. Doskonałym tego przykładem jest ostatnie odkrycie naukowców NASA, którzy dokonali wstępnego przeglądu materiału pochodzącego z asteroidy Bennu i pozyskanego w ramach misji OSIRIS-REx. Według informacji podanych przez amerykańską agencję kosmiczną, badany obiekt może być obfity w wodę i węgiel, czyli elementy składowe życia na Ziemi.
Odkrycie naukowców skomentował Bill Nelson, administrator NASA, który zauważył, że próbka OSIRIS-REx to największa bogata w węgiel próbka asteroidy, jaką kiedykolwiek dostarczono na Ziemię. Materiał badawczy może pomóc zatem odpowiedzieć na pytanie nurtujące badaczy - „kim jesteśmy i skąd pochodzimy?”. Warto również podkreślić, że asteroidy to również potencjalne zagrożenie dla Ziemi, a zatem analizowanie ich struktury i trajektorii lotu zwiększy bezpieczeństwo ludzkości.
NASA wciąż nie jest do końca pewna, ile właściwie materiału zostało dostarczone na Ziemi we wrześniu br. Z dostępnych informacji wynika, że w ramach OSIRIS-REx pozyskano zdecydowanie więcej niż zakładane na początku 60 g. Jak możemy przeczytać w komunikacie amerykańskiej agencji kosmicznej, kiedy po raz pierwszy otwarto pokrywę kapsuły, naukowcy odkryli dużą ilość dodatkowego materiału z asteroidy.
W naukowej przygodzie naukowcy NASA nie pozostaną sami. Amerykańska agencja kosmiczna zatrzyma około 70% próbki, które będą również dla „naukowców, którzy jeszcze się nie urodzili”, natomiast 25% materiału z Bennu będzie do dyspozycji badaczy w USA. Agencja podzieli się również z Japońską Agencją Kosmiczną (JAXA) przekazując jej 0,5% materiału. Kanadyjska Agencja Kosmiczna (CAS) otrzyma 4% z próbki.
Warto dodać, że wraz z wystrzeleniem w stronę Ziemi próbki badawczej z asteroidy Bennu przez sondę OSIRIS-REx, statek kosmiczny udał się w dalszą podróż w celu zbadania kolejnego obiektu w kosmosie - asteroidy Apophis, rozpoczynając tym samym misję naukową o nazwie OSIRIS-Apex.
Źródło: NASA
Fot. NASA
Fot. NASA

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/nasa-pokazala-probke-z-asteroidy-bennu-co-zawiera

NASA pokazała próbkę z asteroidy Bennu. Co zawiera.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy otworzyli kapsułę z próbkami asteroidy Bennu!
2023-10-12. Naukowcy NASA otworzyli kapsułę z próbkami asteroidy Bennu uznawanej za jeden z najbardziej zagrażających Ziemi obiektów. Wstępne badania próbki sugerują jej wiek na około 4,5 miliarda lat. Ze wstępnych analiz wynika, że asteroida posiada wysoką zawartość węgla i wody, co może wskazywać, że w skale można znaleźć elementy mające wpływ na rozwój życia na Ziemi.
Już od dawna coraz głośniej mówi się o wpływie asteroid na rozwój życia na Ziemi. To one mogły na naszą planetę dostarczyć szereg związków chemicznych będących budulcem życia. To, że miliardy lat temu nasza planeta raz po raz odczuwała ciosy zadawane przez asteroidy i meteoryty nie jest wymysłem. Być może od tego właśnie zaczął się proces powstawania życia. Badanie OSIRIS-Rex to jednak nie tylko poszukiwanie tropów mogących potwierdzić, że życie na Ziemi rozpoczęło się od uderzeń asteroid i meteorytów, ale też "dmuchanie na zimne" i obserwacja potencjalnie zagrażających Ziemi obiektów.

„Próbka OSIRIS-REx to największa bogata w węgiel próbka asteroidy, jaką kiedykolwiek dostarczono na Ziemię, i pomoże naukowcom zbadać pochodzenie życia na naszej planecie dla przyszłych pokoleń” – powiedział administrator NASA Bill Nelson. „Prawie wszystko, co robimy w NASA, ma na celu udzielenie odpowiedzi na pytania o to, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Misje NASA, takie jak OSIRIS-REx, poprawią naszą wiedzę na temat asteroid, które mogą zagrozić Ziemi, dając nam jednocześnie wgląd w to, co leży poza nimi. Próbka wróciła na Ziemię, ale przed nami jeszcze mnóstwo nauki – nauki, jakiej nigdy wcześniej nie widzieliśmy”.
Tajemnice ukryte w skałach i pyle asteroidy będą badane przez nadchodzące dziesięciolecia, dostarczając wglądu w to, jak powstał nasz Układ Słoneczny, w jaki sposób materiały będące prekursorami życia mogły zostać zasiane na Ziemi oraz jakie środki ostrożności należy podjąć, aby uniknąć zderzeń asteroid z naszą planetą.

Celem pobrania próbek OSIRIS-REx było 60 gramów materiału asteroidowego. Eksperci ds. selekcji w NASA Johnson, pracujący w czystych pomieszczeniach zbudowanych specjalnie na potrzeby misji, spędzili jak dotąd 10 dni na dokładnym demontażu kapsuły, aby uzyskać wgląd w znajdującą się w środku próbkę zbiorczą. Kiedy po raz pierwszy otwarto pokrywę pojemnika, naukowcy odkryli dodatkowy materiał asteroidowy pokrywający zewnętrzną część głowicy kolektora, pokrywę pojemnika i podstawę. Dodatkowego materiału było tak dużo, że spowolnił staranny proces zbierania i przechowywania próbki pierwotnej.
„Nasze laboratoria były gotowe na wszystko, co przygotował dla nas Bennu” – powiedziała Vanessa Wyche, dyrektor NASA Johnson. „Od lat naukowcy i inżynierowie pracują ramię w ramię nad opracowaniem specjalistycznych komór rękawicowych i narzędzi pozwalających zachować materiał asteroidy w nieskazitelnym stanie oraz selekcjonować próbki, aby badacze teraz i za dziesięciolecia mogli badać ten cenny dar kosmosu”.

W ciągu pierwszych dwóch tygodni naukowcy przeprowadzili „szybkie analizy” tego materiału wyjściowego, zbierając obrazy ze skaningowego mikroskopu elektronowego, pomiary w podczerwieni, dyfrakcję promieni rentgenowskich i analizę pierwiastków chemicznych. Do stworzenia komputerowego modelu 3D jednej z cząstek wykorzystano także rentgenowską tomografię komputerową, podkreślając jej zróżnicowane wnętrze. To wczesne spojrzenie dostarczyło dowodów na obecność dużej ilości węgla i wody w próbce.
„Wgłębiając się w starożytne tajemnice zachowane w pyle i skałach asteroidy Bennu, otwieramy kapsułę czasu, która oferuje nam głęboki wgląd w pochodzenie naszego Układu Słonecznego” – powiedział Dante Lauretta, główny badacz OSIRIS-REx z Uniwersytetu w USA Arizona, Tucson. „Obfitość materiału bogatego w węgiel i obfita obecność wodonośnych minerałów ilastych to tylko wierzchołek kosmicznej góry lodowej. Odkrycia te, możliwe dzięki wieloletniej współpracy i najnowocześniejszej nauce, napędzają nas w podróż mającą na celu zrozumienie nie tylko naszego niebiańskiego sąsiedztwa, ale także potencjału początków życia. Z każdym odkryciem Bennu przybliżamy się do odkrycia tajemnic naszego kosmicznego dziedzictwa.”

Przez następne dwa lata zespół naukowy misji będzie nadal charakteryzował próbki i przeprowadzał analizy niezbędne do osiągnięcia celów naukowych misji. NASA zachowa co najmniej 70% próbki w Johnson do dalszych badań przez naukowców na całym świecie, w tym przyszłych pokoleń naukowców. W ramach programu naukowego OSIRIS-REx kohorta ponad 200 naukowców z całego świata będzie badać właściwości regolitu, w tym badacze z wielu instytucji amerykańskich, partnerzy NASA JAXA (Japońska Agencja Badań Kosmicznych), CSA (Kanadyjska Agencja Kosmiczna) i inni naukowcy z całego świata. Dodatkowe próbki zostaną również wypożyczone jesienią tego roku Smithsonian Institution, Space Center w Houston i Uniwersytetowi Arizony w celu publicznego wystawienia.
Po raz pierwszy o misji sondy OSIRIS-Rex informowaliśmy Was w 2011 roku. Z kolei w 2016 roku pisaliśmy, że sonda kieruje się już w stronę asteroidy Bennu, która jak wynika z analiz włoskich astronomów w latach 2169-2199 zbliży się do Ziemi ośmiokrotnie, a ryzyko kolizji wynosi 0,07%. Pod koniec września przekazaliśmy Wam informację o efektach tej wieloletniej misji, a więc sprowadzeniu na Ziemię próbek, które z pewnością pomogą poznać tego typu obiekty lepiej – również pod względem twardości, co w przypadku ryzyka kolizji może mieć bardzo duże znaczenie.

Tak jak wspomnieliśmy, szacuje się, że ryzyko kolizji z naszą planetą wynosi obecnie 0,07%. W przypadku uderzenia doszłoby do potężnych zniszczeń, o których lepiej szerzej nie wspominać. Uspokajamy jednak – „szanse” na zderzenie z Ziemią są aktualnie niewielkie. Oczywiście ocena ryzyka na około 150 lat naprzód może okazać się niekoniecznie wiarygodna, ale właśnie dlatego wyliczenia będą wielokrotnie powtarzane.

Trzeba jednak podkreślić, że asteroida Bennu uznawana jest za jeden z najbardziej zagrażających Ziemi obiektów. Być może dlatego 800 milionów dolarów, które pochłonęła misja wydaje się kwotą niewielką. Nawet jeśli w tą kwotę nie jest wliczany koszt rakiety.
Źródło: nasa.gov
Próbki z asteroidy Bennu
fot. NASA/Erika Blumenfeld & Joseph Aebersold

Próbki z asteroidy Bennu
fot. NASA/Erika Blumenfeld & Joseph Aebersold
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1333

Naukowcy otworzyli kapsułę z próbkami asteroidy Bennu!.jpg

Naukowcy otworzyli kapsułę z próbkami asteroidy Bennu!2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy naukowcy odkryli promieniowanie gamma o rekordowej energii pochodzące z pulsara
2023-10-12.
Zespół, w skład którego weszli astronomowie z Warszawy, Krakowa i Torunia korzystający z obserwatorium H.E.S.S. w Namibii, odkrył niezwykle silne promieniowanie gamma pochodzące z martwej gwiazdy zwanej pulsarem. Energia fotonów tego promieniowania sięga 20 teraelektronowoltów, czyli mniej więcej dziesięć bilionów razy więcej niż energia fotonów światła widzialnego. Obserwacja ta jest trudna do pogodzenia z teorią powstawania promieniowania gamma wysokich energii w pulsarach.
Pulsary to pozostałości po gwiazdach, które eksplodowały spektakularnie jako supernowe. Wybuchy supernowych pozostawiają po sobie małą martwą gwiazdę o średnicy zaledwie około 20 kilometrów, bardzo szybko rotującą i obdarzoną ogromnym polem magnetycznym. Te martwe gwiazdy są prawie całkowicie zbudowane z neutronów i są nadzwyczaj gęste. Wystarczy wspomnieć, że łyżeczka ich materii ma masę ponad pięciu miliardów ton, czyli około 900 razy większą niż masa Wielkiej Piramidy w Gizie.
Pulsary emitują obracające się wiązki promieniowania elektromagnetycznego, podobnie jak kosmiczne latarnie morskie. Jeśli ich wiązka omiata Układ Słoneczny, obserwujemy błyski promieniowania w regularnych odstępach czasu. Te błyski, nazywane też pulsami promieniowania, mogą występować w różnych zakresach energii widma elektromagnetycznego. Naukowcy uważają, że źródłem tego promieniowania są szybkie elektrony, powstające i przyspieszane w magnetosferze pulsara w trakcie podróży ku jej peryferiom. Magnetosfera składa się z plazmy i pól elektromagnetycznych otaczających gwiazdę i obracających się razem z nią.
– Podczas swojej podróży na zewnątrz elektrony zyskują energię i uwalniają ją w postaci obserwowanych wiązek promieniowania", wyjaśnia prof. Bronisław Rudak z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika (CAMK PAN), współautor publikacji.
Pulsar Vela, znajdujący się na południowym niebie w gwiazdozbiorze Żagla, jest najjaśniejszym pulsarem w paśmie radiowym widma elektromagnetycznego i najjaśniejszym stałym źródłem kosmicznego promieniowania gamma w zakresie gigaelektronowoltów (GeV). Obraca się około jedenastu razy na sekundę. W zakresie energii powyżej kilku GeV jego promieniowanie nagle zanika, prawdopodobnie dlatego, że elektrony docierają do końca magnetosfery pulsara i z niej uciekają.
To jednak nie koniec historii. Dzięki długotrwałym obserwacjom z użyciem teleskopów H.E.S.S. odkryto teraz nowy składnik promieniowania w zakresie jeszcze wyższych energii, sięgających kilkudziesięciu teraelektronowoltów (TeV).
– To jest promieniowanie około 200 razy bardziej energetyczne niż jakiekolwiek wcześniej zarejestrowane z tego obiektu", mówi współautor prof. Christo Venter z Uniwersytetu Północno-Zachodniego w Republice Południowej Afryki.
Ten bardzo wysokoenergetyczny składnik promieniowania pojawia się w tych samych fazach co składnik obserwowany w zakresie GeV. Jednakże, aby osiągnąć tak wysokie energie, elektrony muszą podróżować poza granicę magnetosfery, a fazy pulsów powinny pozostać nienaruszone.
Otrzymany wynik kwestionuje naszą wcześniejszą wiedzę na temat pulsarów i wymaga ponownego przemyślenia i zbadania, jak działają te naturalne akceleratory materii. Przede wszystkim powszechnie znany, tradycyjny już wręcz schemat, według którego cząstki są przyspieszane wzdłuż linii pola magnetycznego wewnątrz lub nieco na zewnątrz magnetosfery, nie jest w stanie dobrze wyjaśnić otrzymanych teraz obserwacji. Może być tak, że zaobserwowano akurat przyspieszanie cząstek w tak zwanym procesie rekoneksji magnetycznej, poza cylindrem świetlnym, który w jakiś sposób zachowuje wzór ich rotacji. Jednak i ten scenariusz napotyka pewne trudności w wyjaśnieniu, jak powstaje promieniowanie o tak ekstremalnej energii.
Bez względu na poszukiwane nadal wyjaśnienie tego przypadku pulsar Vela, obok innych swoich wyjątkowych własności, oficjalnie stał się także pulsarem o najwyższej odkrytej do tej pory energii promieniowania gamma. To odkrycie otwiera nowe okno obserwacyjne do wykrywania innych pulsarów w zakresie kilku dziesiątków teraelektronowoltów za pomocą obecnych i przyszłych, bardziej czułych teleskopów gamma, dając przy tym nadzieję na lepsze zrozumienie procesów ekstremalnego przyspieszania cząstek w obiektach astrofizycznych o silnych polach magnetycznym.
Obserwatorium H.E.S.S. (High Energy Stereoscopic System) to sieć pięciu teleskopów Czerenkowa do obserwacji kosmicznego promieniowania gamma. Obserwatorium działa w ramach współpracy międzynarodowej. Teleskopy znajdują się w Namibii, niedaleko góry Gamsberg, w regionie znanym z doskonałych warunków do obserwacji astronomicznych. Cztery teleskopy H.E.S.S. zaczęły działać w latach 2002/2003, a znacznie większy piąty teleskop - H.E.S.S. II - od lipca 2012 roku. Dodanie piątego teleskopu, rozszerzyło zakres energetyczny rejestrowanego promieniowania w kierunku niższych energii oraz zwiększyło czułość sieci. W badaniach H.E.S.S. uczestniczy ponad 230 naukowców z 41 instytutów w 15 różnych krajach.
W skład zespołu H.E.S.S. wchodzą uczeni z pięciu polskich instytucji: Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN w Warszawie, Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Instytutu Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego w Krakowie, Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz Instytutu Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
 
Czytaj więcej:
•    Publikacja: Discovery of a Radiation Component from the Vela Pulsar Reaching 20 Teraelectronvolts, The H.E.S.S. collaboration, Nature Astronomy, 2023
•    H.E.S.S. usłyszał pulsara
 
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Źródło: Uniwersytet Jagielloński
Na ilustracji: Naukowcy uważają, że energie fotonów światła podczerwonego z biegunów pulsara są wzmacniane do energii promieniowania gamma (niebieskiego) przez ultra-relatywistyczne elektrony.
Źródło: Science Communication Lab for DESY.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polscy-naukowcy-odkryli-promieniowanie-gamma-o-rekordowej-energii-pochodzace-z-pulsara

Polscy naukowcy odkryli promieniowanie gamma o rekordowej energii pochodzące z pulsara.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelitarna stacja naziemna AGH powstanie w Pobiedniku Wielkim
2023-10-12.
Akademia Górniczo-Hutnicza i Stowarzyszenie Aeroklub Krakowski będą współpracowały na rzecz technologii kosmicznych  i lotnictwa. 30 września 2023 r. odbyło się Nadzwyczajne Walne Zebranie Członków Aeroklubu Krakowskiego, na którym m.in. przedstawiono warunki dzierżawy na 10 lat terenu lotniska aeroklubu pod budowę laboratorium AGH – satelitarnej stacji naziemnej.
Pobiednik Wielki to wieś w Małopolsce położona w powiecie krakowskim ok. 36 km od Krakowa. Na jej terenie znajduje się lotnisko Aeroklubu Krakowskiego. W styczniu 2022 Akademia Górniczo-Hutnicza (AGH) oraz Stowarzyszenie Aeroklub Krakowski zawarły umowę dotyczącą m.in. prowadzenia wspólnej działalności naukowej oraz dydaktycznej, w tym upowszechniania wiedzy dotyczącej technologii kosmicznych i lotnictwa. Jednym z elementów tej współpracy miała być budowa na terenie lotniska nowego laboratorium AGH – satelitarnej stacji naziemnej.
– Stworzenie naziemnego segmentu systemu łączności satelitarnej niezbędne jest do obsługi przyszłych misji kosmicznych realizowanych przez pracowników oraz studentów AGH, m.in. w kontekście planowanego na kolejne lata wyniesienia satelity AGH na niską orbitę okołoziemską. Ponadto stacja będzie dla nas bazą techniczną umożliwiającą praktyczną realizację kształcenia studentów w CTK w zakresie podstaw łączności satelitarnej, w tym przetwarzania danych pochodzących z obrazowania satelitarnego oraz bezpieczeństwa systemów teleinformatycznych – wyjaśnił prof. Tadeusz Uhl, Dyrektor Centrum Technologii Kosmicznych (CTK) AGH.
Planowana stacja naziemna AGH na terenie lotniska Aeroklubu Krakowskiego składać się będzie z kompleksu pomieszczeń laboratoryjnych, w których prowadzone będą zajęcia dydaktyczne z zastosowaniem specjalistycznego sprzętu. System antenowy o średnicy 4,5 m i wadze około 1900 kg będzie zamknięty w kopule chroniącej przed niekorzystnym wpływem zjawisk meteorologicznych.
W satelitarnej stacji naziemnej studenci i pracownicy AGH będą mieli możliwość zbierania oraz przetwarzania różnego rodzaju danych na potrzeby organów administracji publicznej. Warto również dodać, że w laboratorium testowane będą rozwiązania zwiększające niezawodność, bezpieczeństwo oraz efektywność transmisji danych na odcinku między centrum kontroli misji a satelitą, a także między satelitami.
Stacja ma być także docelowo miejscem realizacji przedsięwzięć ukierunkowanych na opracowanie nowych technologii kosmicznych w ramach współpracy z innymi zespołami, ośrodkami naukowymi oraz przemysłem kosmicznym, krajowym i zagranicznym.
Termin rozpoczęcia prac pierwotnie przewidywano na rok 2022.
Źródło: LoveKraków.pl, Aeroklub Krakowski
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/satelitarna-stacja-naziemna-agh-powstanie-w-pobiedniku-wielkim

Satelitarna stacja naziemna AGH powstanie w Pobiedniku Wielkim.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korea Południowa zrywa kontrakt satelitarny z Rosją
2023-10-12, Mateusz Mitkow
Korea Południowa jest w trakcie rozwiązywania umowy z Federacją Rosyjska, dotyczącej wynoszenia satelitów na orbitę okołoziemską. Południowokoreańskie ministerstwo nauki poinformowało, że kooperacja okazała się niemożliwa, ze względu na międzynarodowe sankcje, które zostały nałożone na Rosję w wyniku trwającej wojnie na Ukrainie.
11 października portal The Korea Times, powołując się na oświadczenie Ministerstwa Nauki, poinformował, że Korea Południowa jest na końcowym etapie negocjacji w sprawie rozwiązaniu kontraktu z Federacją Rosyjską, dotyczącego wystrzelenia na orbitę okołoziemską dwóch satelitów Arirang-6 i CAS 500-2 przy użyciu rosyjskiego systemu nośnego. „Trudno jest ujawnić szczegóły umów, ale ministerstwo może powiedzieć, że negocjacje zostały przeprowadzone z uwzględnieniem interesów narodowych w danych warunkach” - powiedział minister nauki.
Współpraca z Rosją w tym zakresie została zablokowana w wyniku międzynarodowych sankcji, które zostały nałożone na to państwo w wyniku rozpoczęcia agresji militarnej na terenie naszych wschodnich sąsiadów. Pierwotnie miały polecieć na orbitę w drugiej połowie 2022 r. natomiast w wyniku wojny rozpoczęto procedurę rozwiązania kontraktu i tym samym wspomniane jednostki satelitarne wyruszą na orbitę na pokładzie innych rakiet. Satelita Arirang 6 zostanie wyniesiony w grudniu 2024 r. za pomocą europejskiego systemu nośnego Vega-C. Z kolei CAS 500-2 nie ma jak na razie przypisanej daty ani operatora, lecz ministerstwo podkreśliło, że ma już preferowanego oferenta.
”Z satysfakcją odnotowujemy zainteresowanie i zaangażowanie oficjalnych departamentów Republiki Korei w rozwiązanie tej kwestii. Liczymy na konstruktywne stanowisko południowokoreańskich kontrahentów w trwającym dialogu. Do tej pory negocjacje ze stroną południowokoreańską są w toku, ale nie jest możliwe komentowanie ich postępów.” - oznajmili przedstawiciele Rosyjskiej Agencji Kosmicznej (Roskosmos). Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się jeszcze w lutym br. Strona rosyjska skomentowała wówczas, że spełniono wszystkie warunki umowy i nie widzi powodu, dla którego miałaby ona być nieważna.
Rosyjska agresja militarna na terenach Ukrainy spowodowała zerwanie wielu międzynarodowych kooperacji Rosji, m.in. w sektorze kosmicznym. Zachodnie sankcje znaczącą utrudniają utrzymanie umów i terminów różnego rodzaju przedsięwzięć, czego najlepszym przykładem jest opisywane porozumienie. W przypadku projektów kosmicznych szczególnie ucierpiał projekt ExoMars o wartości 1,3 mld EUR, który miał być realizowany z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA).
Fot. Koreański Instytut Badań Kosmicznych (KARI)

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/korea-poludniowa-zrywa-kontrakt-satelitarny-z-rosja

Korea Południowa zrywa kontrakt satelitarny z Rosją.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amazon konkurencją dla SpaceX? Testowe satelity już na orbicie
2023-10-12. Wojciech Kaczanowski
W piątek (6 października br.) system nośny Atlas V wyniósł na orbitę okołoziemską prototypy satelitów do przyszłej megakonstelacji satelitarnej dającej dostęp do szerokopasmowego internetu w ramach Projektu Kuiper. Program jest realizowany przez firmę Amazon, a oferowane usługi mają stanowić konkurencję dla internetu satelitarnego, zapewnianego przez konstelację satelitów Starlink, opracowanych przez SpaceX - firmę Elona Muska.
W piątek (6 października br.) o godzinie 20:06 czasu polskiego z bazy Sił Kosmicznych USA, znajdującej się na Przylądku Canaveral na Florydzie system nośny Atlas V wyniósł na niską orbitę okołoziemską (LEO) dwa prototypy satelitów - Kuipersat-1 i Kuipersat-2 do przyszłej megakonstelacji satelitarnej, która zapewni dostęp do szerokopasmowego internetu w ramach Projektu Kuiper - realizowanego przez firmę Amazon.
Według dostępnych informacji jednostki zostały umieszczone na orbicie o wysokości 500 km około 18 minut po starcie, natomiast kontrolerzy lotu nawiązali kontakt z satelitami około 30 minut później. Warto dodać, że usługi świadczone przez amerykańskiego giganta technologicznego mają stanowić konkurencję dla internetu satelitarnego zapewnianego przez konstelację satelitów Starlink, opracowanych przez SpaceX - firmę Elona Muska.
Projekt Kuiper ma na celu zapewnienie szybkiego, satelitarnego łącza szerokopasmowego o małych opóźnieniach szerokiemu gronu odbiorców w miejscach pozbawionych trwałej łączności internetowej. Wyniesione prototypy mają na celu przetestowanie technologii, która zostanie wdrożona do ostatecznej wersji satelitów. Megakonstelacja, według informacji podanych przez Amazon, będzie składać się z 3236 jednostek.
Atlas V to system nośny od United Launch Alliance, który swój debiut zaliczył w 2002 r. W sobotnim locie wykorzystano rakietę w konfiguracji 501, co oznacza 5 m szerokości owiewki, 0 boosterów na paliwo stałe oraz pojedynczy silnik (RL10A-4-2) napędzany mieszanką ciekłego wodoru i ciekłego tlenu, znajdujący w drugim stopniu systemu o nazwie Centaur. W dolnym stopniu systemu znajduje się silnik produkcji rosyjskiej RD-180, napędzany naftą lotniczą (kerozyna RP-1) z dodatkiem ciekłego tlenu. Wysokość całej konstrukcji to 59,7 m. Warto dodać, że był to 2 lot Atlas V w tym roku oraz 99 misja od początku istnienia.
Należy zaznaczyć, że Atlas V nie jest systemem, który został bezpośrednio zakontraktowany przez firmę Amazon. Większość satelitów powinno zostać umieszczonych na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) przy pomocy rakiet: Vulcan Centaur od United Launch Alliance, New Glenn od Blue Origin oraz Ariane 6 od Arianespace. Żadna z tych rakiet jeszcze nie odbyła debiutanckiego lotu i zmaga się z problemami technicznymi i opóźnieniami w programach rozwojowych.
Według informacji podanych przez zagraniczne media, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem Vulcan Centaur może odbyć swój lot orbitalny w grudniu br., wynosząc w stronę Księżyca lądownik Peregrine od firmy Astrobotic. Z uwagi na problemy z systemami nośnymi, zdecydowano na wykorzystanie rakiety Atlas V.

Fot. United Launch Alliance via X (dawniej Twitter)

Fot. United Launch Alliance via X (dawniej Twitter)

Rakieta Atlas V w konfiguracji 501 z misją dla firmy Amazon
Fot. United Launch Alliance via X (dawniej Twitter)

SPACE24
https://space24.pl/satelity/komunikacja/amazon-konkurencja-dla-spacex-testowe-satelity-juz-na-orbicie

 

Amazon konkurencją dla SpaceX Testowe satelity już na orbicie2.jpg

Amazon konkurencją dla SpaceX Testowe satelity już na orbicie.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ICEYE wesprze zdolności Europy do reagowania kryzysowego
2023-10-12.
Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała, że fińsko-polska spółka kosmiczna ICEYE została wytypowana do pierwszego partnerstwa, które ma zrewolucjonizować zarządzanie kryzysowe w ramach programu Civil Security from Space Programme (CSS). ICEYE to światowy lider w zakresie trwałego monitorowania Ziemi za pomocą satelitów radarowych (SAR).
12 października br. firma ICEYE została wybrana przez Europejską Agencję Kosmiczną jako pierwszy partner w programie Civil Security from Space (CSS), którego celem jest zrewolucjonizowanie zarządzania w przypadku występowania klęsk żywiołowych i kryzysów za pomocą urządzeń satelitarnych na orbicie okołoziemskiej. W komunikacie czytamy, że na podstawie trzyletniej kooperacji z fińską-polską spółką kosmiczną, specjalizującą się w radarowej obserwacji Ziemi, ma zostać opracowany zaawansowany pakiet usług satelitarnego monitorowania katastrof naturalnych.
W ramach trzyletniego partnerstwa ICEYE i ESA będą współpracować nad projektem „Disaster Management from Space”, aby opracować kompleksowy pakiet rozwiązań, który ma zagwarantować skuteczne zarządzanie w przypadku katastrof naturalnych. Niezbędna jest do tego usługa obrazowania oparta na flocie satelitów radarowych spółki o polsko-fińskim rodowodzie, która jest wykorzystywana obecnie przez wielu międzynarodowych klientów. Użytkownicy danych SAR od operatora ICEYE uzyskują kluczowe informacje pod kątem podejmowania krytycznych, pilnych decyzji.
Podczas podpisania umowy obecni byli Josef Aschbacher, dyrektor generalny ESA oraz Rafał Modrzewski, CEO i współzałożyciel ICEYE. Dyrektor generalny ESA podkreślił, że niezmiernie cieszy się z podpisania pierwszej umowy partnerskiej w tym projekcie, w którym wspólne wysiłki mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa ludziom, infrastrukturze i zasobom na Ziemi. „Z niecierpliwością czekamy na współpracę z naszym partnerem nad tym projektem”. - zaznaczył Josef Aschbacher. CEO i współzałożyciel ICEYE, Rafał Modrzewski dodał, że firma jest dumna z wytypowania jej do udziału w tym programie, tym bardziej jako pierwszego partnera w rozpoczynającej się nowej ery obserwacji i zarządzania kryzysowego z przestrzeni kosmicznej.
Przypomnijmy, że program Civil Security from Space (CSS) został zapoczątkowany w listopadzie ubiegłego roku w celu wspierania i integracji europejskich kompetencji oraz zasobów w zakresie monitorowania, łagodzenia i rozwiązywania zdarzeń związanych z bezpieczeństwem cywilnym i sytuacjami kryzysowymi. Program oferuje europejskiemu przemysłowi możliwość maksymalnego wykorzystania potencjału kosmicznego w celu sprostania wyzwaniom we wspomnianym zakresie, promując innowacyjne koncepcje i rozwiązania poprzez współpracę między zainteresowanymi stronami.
Warto podkreślić, że spółka ICEYE oferuje istotne źródło informacji na potrzeby klientów rządowych i przedsiębiorstw w sektorach takich jak ubezpieczenia, reagowanie na klęski żywiołowe i odbudowa, gospodarka morska, bezpieczeństwo narodowe, pomoc humanitarna i monitorowanie zmian klimatu. Począwszy od 2018 roku spółka rozmieściła na niskiej orbicie okołoziemskiej 27 satelitów. Wśród nich są zarówno jednostki dostępne komercyjnie, jak i te działające w ramach misji dedykowanych dla konkretnych klientów, w tym rządowych. Do końca 2023 roku ICEYE planuje wystrzelić jeszcze cztery dodatkowe satelity SAR.

Źródło: ICEYE/Space24.pl

Ilustracja: ICEYE [iceye.com]

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/iceye-wesprze-zdolnosci-europy-do-reagowania-kryzysowego

ICEYE wesprze zdolności Europy do reagowania kryzysowego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza hiszpańska prywatna rakieta
2023-10-13. Milena Nowak
Hiszpańska firma PLD Space ma teraz jeden start za sobą.
Rakieta Miura 1 wystartowała 6 października o godzinie 20:19 EDT z El Arenosillo Test Center w Narodowym Instytucie Technologii Aerospace w Huevla w Hiszpanii.
Planowano, że misja będzie trwać 12 minut i rakieta doleci na wysokość 80 km ponad poziom morza. Jest to wysokość, na której, według NASA i wojska USA, zaczyna się kosmos, aczkolwiek nie jest to uniwersalnie akceptowane – niektóre organizacje uważają za początek przestrzeni kosmicznej linię Kármána, czyli 100 km nad Ziemią.
Miura 1 – nazwa ta bierze się od rasy byków walczących na korridach – nie zaleciała tak daleko. Według raportu firmy rakieta osiągnęła apogeum lotu na wysokości 46 km, a sam jej lot trwał 306 sekund. Jednakże ten pierwszy lot testowy wypadł wystarczająco dobrze, by pracownicy mieli powód do świętowania.
Miura 1 to jednostopniowa dwunastoipółmetrowa rakieta, która może wynieść około 100 kg ładunku w suborbitalną przestrzeń kosmiczną. Na swej debiutanckiej misji jako ładunek wyniosła eksperyment należący do niemieckiego Center of Applied Space Technology and Microgravity, który badał warunki mikrograwitacji podczas lotu. Firma także zadbała o dodanie do niego zdjęć swoich pracowników, by zaznaczyć wagę tego momentu.
Misja zakończyła się wodowaniem rakiety w Atlantyku. Łodzie należące do PLD Space znajdowały się w okolicy, by odzyskać części do inspekcji i analizy. Co istotne, Miura 1 jest pierwszą europejską rakietą zaprojektowaną do wielokrotnego użytku.
PLD Space chce wyciągnąć wnioski ze tej debiutanckiej testowej misji, jednocześnie informując o swoich dalszych ambicjach:
„Lot ten jest rezultatem ponad 12 lat ciężkiej pracy, ale to tylko początek tego, co ma nadejść. Będziemy mogli z niego wyciągnąć mnóstwo informacji, które pozwolą nam sprawdzić poprawność designu i technologii, która posłuży jako podstawa dla kolejnego projektu, Miura 5.” – oznajmił współzałożyciel PLD Space, Raúl Torres.
Firma twierdzi, że, jeśli wszystko pójdzie dobrze, Miura 5 wystartuje po raz pierwszy w 2025 roku, a do użytku wejdzie w 2026. Ta orbitalna rakieta z pierwszym stopniem wielokrotnego użytku wystartuje z wyrzutni we Francuskiej Guianie.
Testowy lot Miury 1 nie był pierwszą próbą jej startu. Ten miał miejsce 17 czerwca i był przerwany 0,2 sekundy przed startem, po tym, jak naziemna kontrola lotów stwierdziła, że jeden z kabli łączący rakietę z wieżą startową nie odłączył się na czas. Dochodzenie PLD Space ujawniło, że kabel odłączył się, lecz 0,1 sekund później, niż planowano.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Space.com: Mike Wall; Spanish company PLD Space launches rocket for 1st time
13 października 2023
Radość komentatorów podczas debiutanckiej misji PLD Space Źródło: PLD Space
Pierwszy start rakiety należącej do PLD Space  Źródło: PLD Space
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/pierwsza-hiszpanska-prywatna-rakieta/

Pierwsza hiszpańska prywatna rakieta.jpg

Pierwsza hiszpańska prywatna rakieta2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnica metali szlachetnych. Skąd pochodzi złoto?
2023-10-12.
Złoto, platyna i inne metale szlachetne mogły powstać wskutek kolizji Ziemi z innym ciałem niebieskim.
Złoto i platyna od wieków są metalami pożądanymi przez człowieka. Złoto wykorzystywane jest w medycynie, elektronice, kosmetologii, budownictwie oraz kosmonautyce. Rezerwy złota świadczą o stabilności finansowej państw. Platyna jest częścią wielu sprzętów codziennego użytku takich jak telewizory, komputery, telefony czy sprzęty AGD. Wykorzystywana jest także w przemyśle elektrycznym i elektronicznym jako m.in. osłona do kabli oraz rafineryjnym do wytwarzania ogniw paliwowych. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Yale odkryli skąd pochodzą metale szlachetne i w jaki sposób przedostają się z płaszcza Ziemi do bardziej powierzchniowej warstwy, co umożliwia ich pozyskanie.
Skąd pochodzi złoto?
Według badaczy historia metali szlachetnych rozpoczyna się gwałtownym zderzeniem dużych obiektów z kosmosu. To miały być prototypy Ziemi oraz ciała wielkości księżyca. Następnie wskutek eksplozji, na wpół stopione w płaszczu naszej planety złoto i platyna przedostały się wyżej i pozostały aż do dziś. Co ciekawe, badacze twierdzą, że proces dostarczania nowych zasobów metali szlachetnych wciąż trwa. Dlaczego?
Naukowcy z Yale twierdzą, że zgodnie z wcześniejszymi teoriami płytsza część płaszcza – tzw. przejściowa jest płynna, ale ta głębsza – właściwa ma postać stałą. Ten region ma jednak szczególne właściwości dynamiczne, co powoduje, że metale szlachetne mogą przedostać się do warstwy bliżej powierzchni Ziemi. Wyjaśnia to geofizyka, ale właśnie dlatego proces wypychania metali szlachetnych na powierzchnię naszej planety nadal trwa.
Gdzie znajduje się złoto?
Złoto i platyna mają określone właściwości i są przyciągane przez żelazo. Wydawałoby się więc, że powinny pozostawać w jądrze Ziemi, które jest płynne i składa się w dużej części z tego pierwiastka. Tak jednak nie jest. Zarówno złoto, jak I platyna znajdują się w górnych warstwach skorupy ziemskiej. Inaczej przecież niemożliwe byłoby ich wydobycie.
Naukowcy wskazują, że nowa teoria nie tylko wyjaśnia przeszłe etapy geochemiczne i geofizyczne formowania się Ziemi, ale również podkreśla zakres skali czasowej powstania naszej planety. Przemieszczenie się złota i platyny pod powierzchnię nastąpiło tymczasem stosunkowo szybko w skali kilku miliardów lat, jakie były potrzebne na uformowanie się Ziemi. Odkrycie zostało opublikowane w PNAS.

źródło: Marta Koblańska/ Uniwersytet Yale

Ilustracja kolizji Ziemi z innym ciałem niebeskim. Fot. SwRI/Marchi

Symulacja przemieszczania się metali szlachetnych ku powierzchni. Fot. Yale/Korenaga

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/73371299/tajemnica-metali-szlachetnych-skad-pochodzi-zloto

Tajemnica metali szlachetnych. Skąd pochodzi złoto.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Debiut Scanway na NewConnect
2023-10-13. Krzysztof Kanawka
Druga polska spółka kosmiczna na giełdzie.
Jedenastego października na giełdzie NewConnect zadebiutowała wrocławska spółka Scanway.
W ostatnim komunikacie przed debiutem na giełdzie pojawiła się informacja o udanej ofercie publicznej spółki Scanway, w której zainteresowanie akcjami kilkukrotnie przewyższyło ofertę.
Debiut spółki Scanway nastąpił 11 października 2023 roku. Ceną emisji było 45 zł. Zapisz debiutu można zobaczyć poniżej.
Debiut SCANWAY SA na rynku NewConnect - 11 października 2023 r.
https://www.youtube.com/watch?v=7lujjpBx9nI
(NC, GPW)
https://kosmonauta.net/2023/10/debiut-scanway-na-newconnect/

Debiut Scanway na NewConnect.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ulice na Księżycu? Na ich budowę jest zaskakująco prosty sposób

2023-10-13. Sandra Bielecka
Załogowa misja księżycowa NASA coraz bliżej. Ma ona stanowić początek kolonizacji Księżyca i stałej obecności człowieka na jego powierzchni. Jednak potrzebna jest infrastruktura, która pozwoli w miarę normalnie funkcjonować astronautom. Pojawił się zaskakująco prosty pomysł na to, aby w szybkim czasie na Księżycu powstały drogi. Wystarczy stopić księżycowy pył.

Kolonizacja Księżyca to tylko kwestia czasu
Księżyc nie stanowi przyjaznego środowiska dla istot żywych, co za tym idzie, potrzebna jest specjalna infrastruktura, która pozwoli utrzymać tam astronautów przy życiu przez dłuższy czas. Podczas księżycowych dni temperatury sięgają setek stopni Celsjusza, natomiast w nocy te wartości gwałtownie spadają do minusowych zakresów.  
Jednak największą przeszkodę nie stanowią ani temperatury, ani brak tlenu czy wody, a księżycowy pył. Jest to jeden z najbardziej irytujących agencje kosmiczne problemów, ponieważ te ostre drobinki niszczą skafandry kosmiczne, zapychają otwory maszyn, zakłócają działanie instrumentów naukowych oraz utrudniają poruszanie się po powierzchni Srebrnego Globu.  

Naukowcy wpadli na pewien pomysł, który nie tylko może rozwiązać problem wszechobecnego pyłu, ale również pomoże w budowie infrastruktury niezbędnej do kolonizacji Księżyca. Okazuje się, że przy użyciu odpowiednio potężnej soczewki pył księżycowy można stopić. Powstałyby w ten sposób bardzo solidne drogi i lądowiska, a statki kosmiczne podczas lądowań i startów nie pokrywałyby wszystkiego szkodliwym pyłem wzbitym z powierzchni.  
Pył księżycowy od pierwszych misji stwarza problemy
Już od pierwszych misji na Księżyc NASA zauważyła zagrożenia związane z wszechobecnym na powierzchni Srebrnego Globu pyłem. Podczas lądowania Apollo 12 z powodu wznieconego pyłu został uszkodzony statek kosmiczny Surveyor 3. NASA chce stworzyć stałą bazę na Księżycu i od lat szuka rozwiązania, które pozwoliłoby uchronić sprzęt przed wszędobylskim pyłem.  


Transport materiałów budowalnych na Księżyc będzie niezwykle kosztowny, dlatego też naukowcy szukają pomysłów, jak wykorzystać dostępne tam zasoby. Europejska Agencja Kosmiczna opracowała drobnoziarnisty materiał o nazwie EAC-1A, który funkcjonuje w środowisku naukowym jako substytut gleby księżycowej. Naukowcy postanowili trochę poeksperymentować z tym materiałem.  

Za pomocą wiązki lasera o średnicy 50 mm podgrzali pył do temperatury 1600 stopni Celsjusza i udało im się go stopić. Z czasem uzyskali giętkie kształty, każdy o średnicy 25 centymetrów, które można ze sobą łączyć, tworząc solidne konstrukcje na dużych obszarach Księżyca. Powstałe powierzchnie służyłyby jako ulice i lądowiska.  

Projekt wymaga jeszcze dopracowania
Minusem jest czas potrzebny na wyprodukowanie jednej płytki. Uzyskanie pojedynczej jednostki zajmuje około godziny, co znaczy, że stworzenie lądowiska o wymiarach 10 x 10 metrów zajęłoby około 100 dni. Naukowcy są jednak dobrej myśli, żartując, że na Ziemi wybudowanie czasami jednego skrzyżowania zajmuje wieczność.  
Aby w ogóle możliwe było rozpoczęcie budowy trzeba przetransportować z Ziemi na Księżyc soczewkę o powierzchni 2,37 m2, która w zastępstwie dla lasera pełniłaby funkcję koncentratora światła. Można ją wykonać z folii polimerowej zwiniętej w rulon, co ułatwi transport. Kolejny problem to obecność kurzu, potrzebny byłby mechanizm bądź osoba, która regularnie czyściłaby obiektyw z nagromadzonego materiału, by soczewka mogła prawidłowo działać.
Utwardzona powierzchnia Księżyca według wizji artysty /PAVER consortium/LIQUIFER Systems Group /domena publiczna

Czy powrót człowieka na Księżyc wart jest starania? Czy to czy gigantyczne marnotrawstwo pieniędzy? /Cover Images/East News /East News

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ulice-na-ksiezycu-na-ich-budowe-jest-zaskakujaco-prosty-spos,nId,7085104

Ulice na Księżycu Na ich budowę jest zaskakująco prosty sposób.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelity ICEYE dla Polski. Kosmiczne oczy na rubież wschodnią
2023-10-13.
Współpraca Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Wojskowych Zakładów Łączności nr 1 oraz polsko- fińskiego operatora satelitarnego ICEYE ma dwa zadania. W pierwszej kolejności chodzi o stworzenie „naziemnej” części infrastruktury do zarządzania satelitami SAR, a w drugiej o budowę własnej konstelacji rozpoznawczej takich satelitów. To przedsięwzięcie umożliwi polskiej armii stały dostęp do kluczowych dla bezpieczeństwa danych o tym, co dzieje się za wschodnią granicą kraju.
Podczas pierwszych dwóch dekad XXI wieku Polska nabyła niezwykle nowoczesne uzbrojenie dla Sił Zbrojnych RP. Pozyskano samoloty myśliwskie F-16 oraz przenoszone przez nie zaawansowane pociski JASSM oraz JASSM-ER, gdzie zasięg tych drugich sięga 900 km, czy supernowoczesne zestawy artyleryjskie dalekiego zasięgu HIMARS oraz Chunmoo. Dla defensywnych potrzeb Nadmorskiego Dywizjonu Rakietowego zakupione zostały natomiast norweskiej produkcji pociski NSM (Naval Strike Missile).
Proces modernizacji armii, a szczególnie zakupu uzbrojenia, cały czas trwa. Działania zbrojne toczące się w bezpośrednim otoczeniu polskich granic pokazały, jak kluczowa jest interoperacyjność uzbrojenia, a w jej ramach efektywne pozyskiwanie danych o wrogu i ich szybka analiza oraz wdrażanie na poziomie operacyjnym i taktycznym. Właśnie dlatego proces modernizacyjny polskiej armii powinien uwzględniać pozyskanie własnych, satelitarnych systemów rozpoznania, co w sposób efektywny pozwoli na wykorzystanie pozyskanego uzbrojenia.
Dane radarowe z włoskiej konstelacji COSMO-SkyMed, otrzymywane na mocy porozumienia podpisanego przez MON w 2014 r., to rozwiązanie, które spełniało wiązane z nim oczekiwania w realiach „małej stabilizacji” jaka nastąpiła po zamrożeniu konfliktu na Krymie i Donbasie. Jednak agresja na Ukrainę w 2022 r. pokazała, że konieczne jest zwiększenie możliwości kosmicznych Wojska Polskiego w zakresie rozpoznania. COSMO-SkyMed to wykorzystywanie tylko części możliwości konstelacji i to przy dość niskim priorytecie przewidzianym dla polskiego klienta. Również uzupełnianie danych pozyskiwanych tą drogą z komercyjnych satelitów optycznych za pośrednictwem zamówień publicznych nie zmieniało tego stanu rzeczy.
W efekcie, przykładowo nabrzeżne baterie wyposażone w pociski NSM mogły strzelać nimi maksymalnie na dystans tzw. horyzontu radiolokacyjnego, podczas gdy faktyczny zasięg tego typu pocisków przeciw okrętowych wynosi zdecydowanie więcej. Jednak, żeby użyć ich na takim dystansie, potrzebne jest efektywne rozpoznanie satelitarne. W przeszłości problem jego braku poruszał wielokrotnie na łamach portali Defence24.pl oraz Space24.pl komandor Maksymilian Dura.
Rosyjska agresja na Ukrainę w lutym 2022 r. spowodowała głęboką zmianę mentalną na całym Zachodzie. Stało się jasne, że konwencjonalny konflikt zbrojny w Europie, w bezpośrednim sąsiedztwie NATO przestaje być zagadnieniem czysto teoretycznym. Polska zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie niosła za sobą aneksja Krymu, jednak próba zajęcia Kijowa i prawdopodobnie zainstalowania na Ukrainie całkowicie podległego Rosjanom rządu, bądź nawet kolejnych aneksji, drastycznie zwiększyła skalę modernizacji armii, a w jej ramach powoli wykuwał się konsensus co do konieczności zyskania dostępu do jakościowych zobrazowań satelitarnych.
Zakup „optyków”
Przełomem w zakresie budowy przez Polskę zdolności kosmicznych pozwalających na swobodne pozyskiwanie zobrazowań z obszarów takich jak obwód królewiecki czy Białoruś była decyzja o pozyskaniu satelitów optycznych. Stosowną umowę Agencja Uzbrojenia podpisała pod koniec grudnia 2022 r. z francuskim koncernem Airbus Defence and Space. Na mocy kontraktu Polska nabędzie na własność dwa wysokorozdzielcze satelity optyczne klasy Pleiades Neo. Będą one zdolne zapewniać naszym wojskowym zobrazowania o rozdzielczości dochodzącej do 30 cm na piksel (to znaczy, że kwadrat o boku 30 cm w terenie będzie odpowiadał jednemu pikselowi na zdjęciu). Mają być gotowe do użycia do roku 2027. Tymczasem, w oczekiwaniu na własne satelity, polski wywiad uzyskał od 2023 r. dostęp do już funkcjonującej konstelacji Airbusa Pleiades Neo, obecnie składającej się z dwóch urządzeń.
Wysokorozdzielcze zobrazowania optyczne są dziś z pewnością dobrze znane społeczeństwu. Przy okazji szeroko relacjonowanych w mediach konfliktów zbrojnych takich jak np. wojna w Syrii, w mediach często prezentowane są zdjęcia satelitarne od takich dostawców jak wspomniany już Airbus, Maxar Technologies czy Planet. Po odpowiednim przetworzeniu są one zwykle dość czytelne nawet dla niewprawionego odbiorcy i względnie łatwe w interpretacji. Bez większych trudności można niekiedy na tych kolorowych obrazach rozróżnić konkretne rodzaje okrętów czy samolotów bojowych.
Satelitarne zobrazowania optyczne w wysokiej rozdzielczości są więc bez wątpienia bardzo użyteczne, jednak nie w każdej sytuacji znajdą zastosowanie. Urządzenia, które je pozyskują, są nie bez powodu nazywane sensorami pasywnymi. Dla prowadzenia swoich obserwacji – zazwyczaj w świetle widzialnym i podczerwieni – wykorzystują to, jak od obserwowanych na Ziemi obiektów odbija się światło słoneczne. Potrzebują więc do prawidłowego działania optymalnych warunków pogodowych – najlepiej sprawdzają się w dzień, przy bezchmurnym niebie i wtedy, kiedy tarcza słońca osiągnie odpowiednią wysokość nad horyzontem. Nie mogą natomiast prowadzić obserwacji przez pokrywę chmur.
Wobec powyższego, wykorzystanie satelitów optycznych dla terenów Polski i okalających ją od wschodu obszarów nie zawsze będzie możliwe. W naszym regionie wszak przez około 70% dni w roku panuje większe lub mniejsze zachmurzenie. I tu właśnie ujawnia się podstawowa zaleta satelitów radarowych, które nie potrzebują światła dziennego, by prawidłowo realizować swoje zadania. Naturalną konsekwencją pozyskania satelitów optycznych powinno być ich uzupełnienie przez satelity SAR. Tylko w ten sposób będzie możliwe uzyskanie przez Polskę nieskrępowanych w żaden sposób możliwości pozyskiwania dużej ilości wysokiej jakości zobrazowań bez względu na warunki pogodowe czy cykl dobowy.
Przewagi technologii SAR
Satelity radarowe są sensorami aktywnymi. Poruszając się po orbicie emitują impulsy mikrofalowe w kierunku powierzchni planety. Następnie rejestrują to, w jaki sposób impulsy te odbijają się od podłoża i powracają do odbiornika na pokładzie satelity. W szczególności dobre efekty daje wykorzystanie radaru z syntetyczną aperturą (ang. Synthetic-Aperture Radar – SAR). Sposób działania SAR bazuje na teoretycznym zwiększeniu rozmiaru anteny poprzez nadawanie i odbiór sygnałów sondujących za pomocą anteny umieszczonej na platformie mobilnej – np. właśnie na poruszającym się wzdłuż orbity satelicie. Zarejestrowane sygnały są w dalszej kolejności przetwarzane tak, jak gdyby zostały zebrane przez jedną antenę dużych rozmiarów. Dzięki temu uzyskuje się obrazy radarowe o wysokiej rozdzielczości.
I choć pozyskiwane tą metodą zdjęcia są trudniejsze w interpretacji od obrazów optycznych i wymagają szerszej obróbki, to technologia SAR jest bezcenna dla krajów leżących na takich szerokościach geograficznych jak Polska. Aktywne sensory satelitów radarowych mogą bowiem pozyskiwać zobrazowania dniem i nocą, a także niezależnie od zachmurzenia. To, w połączeniu z ich częstą rewizytą, daje rodzimym wojskowym pełny i permanentny wgląd w to, co dzieje się za wschodnią granicą Rzeczpospolitej. Po to, aby zapewnić odpowiedniej jakości informację, polsko-fińska spółka ICEYE zawarła podczas targów MSPO w Kielcach we wrześniu 2023 r. porozumienie o współpracy z dwoma uznanymi polskimi podmiotami. Sygnatariuszami wspomnianej umowy zostały: Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) oraz wchodzące w jej skład Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 (WZŁ-1).
Jak można było przeczytać w treści przyjętego przez trzy wymienione podmioty porozumienia: Podstawowym celem kooperacji jest: przedstawienie MON (…) oferty w zakresie dostawy polskiej konstelacji satelitów radarowych wraz ze stacjonarną i mobilną stacją naziemną. W istocie, współpracę podjęły trzy przedsiębiorstwa o polskim rodowodzie, które działając wspólnie dysponują zarówno kompetencjami w budowie satelitów rozpoznania radarowego, jak i posiadają kompetencje, by zaprojektować i zbudować dla potencjalnej rodzimej konstelacji satelitarnej optymalny segment naziemny.
Koncepcja stacji mobilnej budowanej przy udziale Polskiej Grupy Zbrojeniowej oparta jest na wykorzystaniu platformy kontenerowej, wyposażonej w dedykowane anteny. Dzięki nim możliwe będzie zarówno szybkie pobieranie pozyskiwanych obrazów z satelitów, jak i ich późniejsza efektywna dystrybucja do użytkowników wojskowych na ziemi. Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 przygotują infrastrukturę naziemną spełniającą potrzeby współczesnego pola walki w zakresie teleinformatyki, bezpieczeństwa użytkowania, transmisji danych oraz zasilania. To właśnie to, doświadczone we współpracy z armią przedsiębiorstwo, będzie odpowiedzialne za realizację Mobilnej Stacji Naziemnej zdolnej zapewnić bezpieczne i niezawodne zarządzanie całościowym satelitarnym systemem rozpoznania w każdych warunkach i z każdego miejsca rozwinięcia.
Głównym elementem całego systemu jest segment kosmiczny. Takim segmentem ICEYE już dysponuje, mając na koncie ponad 27 udanych wystrzeleń satelitów. Polska może uzyskać dostęp do urządzeń z już działającej konstelacji, żeby jak najszybciej dostać dostęp do danych. Może też zakupić od spółki kilka satelitów na własność, by zapewnić sobie wyłączność w dostępie do nich i pełną kontrolę nad sensorami.
Liczba satelitów tworzących obecnie konstelację ICEYE oferuje już dziś niezwykle częstą rewizytę – z czasem średnim poniżej 120 minut – nad szczególnie istotnymi dla nas z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego Polski obszarami. Ponadto, operator ten zapewnia pozyskiwanie zobrazowań o wyjątkowo wysokiej rozdzielczości przestrzennej, dochodzącej do 25 cm/piksel. Takie parametry pozwalają w sposób ciągły monitorować rozmieszczenie jednostek potencjalnego przeciwnika i ich ruchy, a niekiedy nawet rozpoznawać poszczególne typy pojazdów. Precyzja technologii SAR pozwala wypatrzeć ślady pozostawione przez gąsienice czołgów w plastycznym podłożu. Odpowiednia interpretacja odbitych sygnałów radarowych powracających do satelity pozwala też na wykrycie wozów bojowych wroga zaparkowanych w gęstym lesie, gdzie korony drzew skutecznie skrywają takie pojazdy przed okiem satelitów optycznych.
Podkreślić należy, że satelity ICEYE są już w dużej liczbie rozmieszczone na niskiej orbicie okołoziemskiej i od lat z powodzeniem realizują swoje zadania. Z usług tego operatora zdecydowały się korzystać dla celów wojskowych rządy takich krajów jak USA, Wielka Brytania, Brazylia czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Stanach Zjednoczonych przedsiębiorstwo ICEYE jest stałym i docenianym partnerem Narodowej Agencji ds. Wywiadu Geoprzestrzennego (National Geospatial-Intelligence Agency – NGA) oraz Narodowego Biura Rozpoznania (National Reconnaissance Office – NRO). W Europie – tu bardziej dla celów cywilnych – zobrazowania od ICEYE wykorzystywane są jako dodatkowe źródła danych dla europejskiego systemu obserwacji Ziemi Copernicus.
Pełna kontrola
Polska Grupa Zbrojeniowa, od lat współpracuje z MON dostarczając systemy, podsystemy i komponenty do wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych. WZŁ-1 z siedzibą w Zegrzu stanowią zbrojne ramie łącznościowe GK PGZ. Zakłady szczycą się 70-letnią tradycją w dostarczaniu systemów z obszaru C4ISR (systemów dowodzenia, łączności i rozpoznania). Koncern ICEYE natomiast działa już dzisiaj w skali globalnej, ale jego powiązania z Polską pozostają bardzo silne. Prezesem i współzałożycielem spółki jest Polak, Rafał Modrzewski, który studiował na Politechnice Warszawskiej.
W Polsce znajduje się drugi co do wielkości w Europie oddział przedsiębiorstwa, liczący 100 osób, i znaczny procent pracowników operatora stanowią Polacy. Istotna część kapitału europejskiej części ICEYE to kapitał polski. W samym centrum Warszawy znajduje się działające w trybie 24/7 Centrum Operacji Satelitarnych przedsiębiorstwa, jak również Centrum Wsparcia Klienta. Kluczowe komponenty satelitów koncernu są budowane w Polsce (chodzi m.in. o systemy bateryjne czy odpowiadający za orientację satelity w przestrzeni system ADCS).
Wszystkie wyżej wymienione aspekty dają gwarancję, iż rozwiązanie na rzecz rozpoznania satelitarnego przygotowane przez PGZ, WZŁ-1 i ICEYE będzie systemem polskim. Polskie władze będą miały pełną kontrolę nad segmentem naziemnym – tak mobilnym, jak i stacjonarnym – oraz potencjalnie również nad satelitami, które Warszawa zdecyduje się zakupić od koncernu na własność. Dzięki temu rodzimi wojskowi zyskają całkowitą niezależność jeśli chodzi o zadaniowanie satelitów SAR, nadzór nad ich pracą oraz pobieranie pozyskiwanych przez te urządzenia zobrazowań. Pełna kontrola nad całym procesem pozyskiwania danych oraz możliwość realizacji związanych z tym celów zupełnie niezależnie od sojuszników stanowić będzie ważny fundament bezpieczeństwa naszego kraju.
Cenny zasób
Jeśli w najbliższych latach powstanie rodzimy segment naziemny do współpracy z satelitami radarowymi, a docelowo Polska pozyska własne satelity ICEYE, to nasz kraj będzie dysponować czymś niezwykle cennym. Chodzi o stały dostęp do danych satelitarnych, generowanych z dużą częstotliwością, dniem i nocą, niezależnie od pogody panującej nad naszą częścią Europy. To pozwoli naszym dowódcom wojskowym uzyskać pewny system ostrzegania przed ruchami i potencjalnie niebezpiecznymi działaniami przeciwnika na wschodzie.
Własny system satelitarnego rozpoznania SAR pozwoli nam gromadzić wysoce pożądane informacje, którymi w miarę potrzeb będzie się można dzielić z sojusznikami. Polska będzie mogła wnieść coś niezwykle cennego w ramach NATO. Ponadto, dane satelitarne administracja będzie też mogła wykorzystywać dla celów cywilnych – chociażby na użytek zarządzania kryzysowego, dla straży pożarnej czy ratowników, w przypadku naturalnych klęsk żywiołowych.
Krajowej produkcji segment naziemny ma też szansę stać się wzorcowym produktem eksportowym Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Sojusznicze kraje, które zdecydują się używać radarowych satelitów od ICEYE, będą mogły nad Wisłą zakupić gotowy segment naziemny, kompatybilny z tym właśnie systemem satelitarnym. To duża szansa dla polskiego przemysłu zbrojeniowego, by rozwijać się poprzez eksport produktu wysokiej technologii. Na koniec warto podkreślić, że dzięki wspólnej ofercie PGZ-WZŁ-1-ICEYE Polska ma szansę pozyskać niezwykle nowoczesny i niezawodny system obserwacji Ziemi. Co ważne, chodzi o dostęp do satelitów sprawdzonych, które już teraz każdego dnia udowadniają swą przydatność, wspierając strumieniami aktualnych danych walczącą o wolność armię Ukrainy.
Zaangażowanie Polskiej Grupy Zbrojeniowej daje gwarancję, że cały planowany system satelitarny – jego segment naziemny i kosmiczny – będą prawidłowo współpracować z najwyższej klasy systemami uzbrojenia, które Polska kupuje już od kilku lat. Mając takie zabezpieczenie w informację, będziemy mogli najbardziej efektywnie wykorzystywać nowoczesne uzbrojenie, które znajduje się na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP: jak pociski JASSM, rakiety NSM, samoloty F-16 czy systemy artylerii rakietowej HIMARS.
Sprawdzone rozwiązanie
Tocząca się obecnie na Ukrainie wojna pokazuje, że technologia, którą ICEYE chce rozwijać z PGZ jest dojrzała i sprawdzona. W sierpniu 2022 r. ICEYE zawarł z ukraińskim rządem umowę, w ramach której Ukraina wydzierżawiła jednego z satelitów radarowych spółki, uzyskując zarazem dostęp do zasobów całej jej konstelacji. Fundusze na ten cel zgromadzono poprzez Fundację Charytatywną Serhija Prytuły. Współpraca operacyjna rozpoczęła się 20 września i jest niezwykle efektywna. Space24.pl powołując się na wpis Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR) poinformował, że dane dostarczone przez satelitę ICEYE zostały użyte we wrześniowym ataku na Sewastopol.
„Jego [satelity ICEYE] możliwości pozwalają nam codziennie otrzymywać krytyczne dane wywiadowcze do działań bojowych i palić tony śmiercionośnego sprzętu wroga! Jego możliwości odegrały bardzo ważną rolę w ataku na Zatokę Sewastopolską 13 września 2023 r., kiedy to rosyjski okręt desantowy Mińsk i okręt podwodny Rostów nad Donem zostały zniszczone” poinformował HUR. Ukraińskie władze mają pełną swobodę przy korzystaniu z przewag jakie daje technologia SAR. Warto, by Polska wyciągnęła z tego wnioski przygotowując swoje siły zbrojne do coraz większych wyzwań geopolitycznych w regionie.
Fot. ICEYE
Fot. ICEYE
Fot. ICEYE
Fot. ICEYE
Fot. ICEYE
Fot. ICEYE SAR
Fot. ICEYE
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/satelity-iceye-dla-polski-kosmiczne-oczy-na-rubiez-wschodnia

Satelity ICEYE dla Polski. Kosmiczne oczy na rubież wschodnią.jpg

Satelity ICEYE dla Polski. Kosmiczne oczy na rubież wschodnią2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrewolucjonizowano zrozumienie promieniowania akrecyjnego z supermasywnych czarnych dziur w kwazarach
2023-10-13.
Naukowcy z USTC przeprowadzili badania, które mają istotne konsekwencje dla naszego zrozumienia fizyki akrecji supermasywnych czarnych dziur w centrach kwazarów.
Profesorowie CAI Zhenyi i WANG Junxian z Wydziału Astronomii Chińskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii (USTC) Chińskiej Akademii Nauk (CAS) odkryli, że promieniowanie optyczne generowane przez akrecję supermasywnych czarnych dziur w centrach kwazarów jest niezależne od wewnętrznej jasności tych kwazarów. To odkrycie wywraca tradycyjne rozumienie w tej dziedzinie. Badania profesorów ujawniły również znaczące odchylenie średniego rozkładu energii widmowej kwazarów w skrajnym ultrafiolecie od przewidywań klasycznej teorii dysku akrecyjnego. Odkrycie to stanowi wyzwanie dla klasycznego modelu i stanowi istotne wsparcie dla modeli, które uwzględniają rozległe wiatry dysku akrecyjnego. Wyniki tych badań zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy 5 października 2023 roku.

Kwazary to niezwykle jasne obiekty pozagalaktyczne, których centra zawierają masywne supermasywne czarne dziury, nieustannie pożerające gaz w jądrach swoich galaktyk macierzystych. Energia grawitacyjna jest uwalniana na dysku akrecyjnym, gdzie gaz przekształca się w energię cieplną i promieniowanie elektromagnetyczne, tworząc jasne jądro galaktyki. Kwazary są znane jako „kosmiczne behemoty” ze względu na swoją wyjątkowo wysoką jasność. Według standardowej teorii dysków akrecyjnych, dyski te wykazują charakterystyczne „big blue bump” w widmowym rozkładzie energii, z maksimum w obszarze skrajnego ultrafioletu. Im większa masa centralnej czarnej dziury, tym niższa oczekiwana temperatura dysku akrecyjnego i tym bardziej miękkie jest widmo skrajnego ultrafioletu. Obserwacje wykazały, że bardziej jasne kwazary, które posiadają większe masy supermasywnych czarnych dziur, wykazują stosunkowo słabsze linie emisyjne, co jest wyjaśniane przez bardziej miękkie widma w skrajnym ultrafiolecie. Ten efekt jest znany jako efekt Baldwina, który wydaje się być zgodny z klasycznym modelem dysku akrecyjnego.

Badania profesorów CAI Zheny i WANG Junxina dotyczą rozkładu energii widmowej kwazarów w zakresie od optycznej do UV. W trakcie tych badań wykorzystano dane z naziemnego przeglądu SDSS oraz z kosmicznego teleskopu GALEX w celu skorygowania niekompletności detekcji UV.

Wyniki badań wykazały, że średni rozkład energii widmowej kwazarów w zakresie UV nie zależy od ich jasności wewnętrznej. To odkrycie sugeruje, że różnice w jasności wewnętrznej nie wyjaśniają efektu Baldwina i podważa przewidywania standardowej teorii dysku akrecyjnego.

Naukowcy również zaproponowali nowe fizyczne źródło efektu Baldwina. Według ich teorii, bardziej jasne kwazary mają słabsze fluktuacje temperatury dysku akrecyjnego, co uniemożliwia im wyemitowanie większej liczby chmur linii emisyjnych.

Dodatkowo, w ramach badania skorygowano wpływ absorpcji ośrodka międzygalaktycznego. Istotnym odkryciem było stwierdzenie, że średnie widmo kwazarów w skrajnym UV jest bardziej miękkie niż wyniki badań wcześniejszych. Ta rozbieżność stanowi poważne wyzwanie dla standardowego modelu, który obejmuje wiatry dysku akrecyjnego. Sugeruje to istnienie wiatrów dyskowych w kwazarach.

Wyniki tego badania mają szerokie implikacje dla lepszego zrozumienia różnych aspektów fizyki akrecyjnej supermasywnych czarnych dziur, takich jak wzrost ich masy, kosmiczna rejonizacja, pochodzenie obszarów szerokiej linii, ekstremalna ekstynkcja pyłu w UV i wiele innych. W przyszłości, projekty satelitarne umożliwiające detekcję promieniowania ultrafioletowego, takie jak Chinese Space Station Telescope (CSST), będą miały ogromne znaczenie w dalszym zgłębianiu fizycznych właściwości kwazarów i podobnych obiektów niebieskich.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Science and Technology of China

Urania
Wizja artystyczna supermasywnej czarnej dziury akreującej gaz i świecącej w dysku akrecyjnym. Źródło: Pixabay
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/10/zrewolucjonizowano-zrozumienie.html

Zrewolucjonizowano zrozumienie promieniowania akrecyjnego z supermasywnych czarnych dziur w kwazarach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe zaćmienie po kolizji egzoplanety. To pierwsze takie odkrycie w historii

2023-10-13. Dawid Długosz
Astronomowie znaleźli dowody na kolizję ogromnej egzoplanety z innym obiektem w układzie z gwiazdą podobną do Słońca. Wywołało to niezwykłe zaćmienie trwające około 500 dni. Spowodowane ono było materią, która powstała w wyniku zderzenia się ze sobą dwóch planet większych od Ziemi.

W tym tygodniu międzynarodowy zespół astronomów poinformował o pierwszych w historii obserwacjach następstw zderzenia dwóch gigantycznych egzoplanet wokół gwiazdy podobnej do Słońca. Do impaktu doszło w innym układzie planetarnym, co wywołało dziwne zaćmienie.
Nietypowe zaćmienie wynikiem kolizji egzoplanety
Pierwsze obserwacje zaćmienia w układzie planetarnym z gwiazdą 2MASS J08152329-3859234 astronomowie przeprowadzili już w grudniu 2021 r. Była to poświata powstała w wyniku kolizji dwóch dużych egzoplanet typu Superziemia. To spore obiekty, które są większe od naszego świata, ale mniejsze od Neptuna z Układu Słonecznego.
Przeprowadzono kolejne obserwacje w zakresie fal światła widzialnego. Te wykazały dziwne zaćmienie, które trwało około 500 dni. Samo zjawisko wystąpiło po około 2,5 roku od zaobserwowania nagłego rozjaśnienia.
"Wiedziałem już wtedy, że to niezwykłe wydarzenie" - powiedział w oświadczeniu Matthew Kenworthy, profesor nadzwyczajny na Uniwersytecie w Lejdzie w Holandii i główny autor badań.
Kolejne badania pozwoliły uczonym na ustalenie, że do nietypowego zaćmienia doszło właśnie w wyniku materii, która rozproszyła się w tym układzie planetarnym po ogromnej kolizji egzoplanet. System jest młody, bo wiek znajdującej się tam gwiazdy szacuje się na około 300 mln lat. Dla porównania Słońce ma 4,6 mld lat. Stąd też wspomniana kolizja, bo w początkach Układu Słonecznego również dochodziło do takich zderzeń.

Ziemia również doświadczyła zderzenia
Wiele prac naukowych sugeruje, że Ziemię w przeszłości spotkało podobne wydarzenie. Nasza planeta miała zostać uderzona przez obiekt zbliżony wielkością do Marsa. W taki sposób mógł na przykład narodzić się Księżyc, który powstał z materii wyrwanej po kolizji.

Wiemy, że naukowcy chcą prowadzić dalsze badania tego układu planetarnego. W tym celu planują m.in. wykorzystać do obserwacji Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Astronomowie twierdzą, że z czasem z powstałego pyłu mogą narodzić się księżyce, ale z pewnością nie nastąpi to w krótkim czasie. Artykuł opisujący odkrycie został opublikowany 11 października na łamach Nature.

Wizja artystyczna prezentująca kolizję egzoplanety /Mark Garlick /materiał zewnętrzny

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ma lepiej zbadać znaleziony układ planetarny /NASA /materiały prasowe
INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-niezwykle-zacmienie-po-kolizji-egzoplanety-to-pierwsze-takie,nId,7085076

Niezwykłe zaćmienie po kolizji egzoplanety. To pierwsze takie odkrycie w historii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 października obrączkowe zaćmienie Słońca. NASA wystrzeli trzy rakiety

2023-10-13. Oprac.: Agnieszka Tkacz
W sobotę (14 października) pasjonatów zjawisk astronomicznych czeka fascynujące wydarzenie - obrączkowe zaćmienie Słońca. Efektowny "pierścień ognia" nie będzie jednak widoczny z naszej półkuli. NASA zadba jednak o to, aby każdy mógł zobaczyć to spektakularne zjawisko. Ale to zaćmienie Słońca będzie nie tylko okazją do obserwacji. Naukowcy zamierzają wykorzystać je do badań.

Co to jest obrączkowe zaćmienie Słońca?
Obrączkowe zaćmienie Słońca to zjawisko, podczas którego Ziemia, Księżyc i Słońce ustawiają się w jednej linii. Nasz satelita znajduje się wtedy w najdalszym punkcie od Ziemi. Przez to tarczyca Księżyca wydaje się mniejsza niż Słońce, a widzom takiego zjawiska ukazuje się święcąca łuna, która otacza czarny okrąg. To właśnie dlatego zaćmienia obrączkowe często nazywane są "pierścieniem ognia" (ang. "ring of fire").
Obrączkowe zaćmienie Słońce nie jest widoczne w tym samym czasie dla wszystkich. Okazuje się, że zjawisko z punktu widzenia osób mieszkających na terenach położonych na północ i południe, wygląda jak częściowe zaćmienie Słońca.

Gdzie 14 października będzie obrączkowe zaćmienie Słońca?
Obrączkowe zaćmienie Słońca widoczne będzie dla mieszkańców półkuli zachodniej. Oznacza to, że będzie można oglądać w Ameryce Północnej, dokładniej w południowo-zachodnich stanach USA, Ameryce Środkowej, Kolumbii oraz Brazylii.
Rozpocznie się ono w Stanach Zjednoczonych już o godzinie 9:13 czasu Pacyficznego, a zakończy się o godzinie 12:03. Dla tej części świata będzie to wyjątkowe zjawisko, bo kolejne zaćmienie obrączkowe będzie tam za 23 lata, w 2046 roku.
Zaćmienie Słońca nie będzie widoczne w Polsce. Ciekawscy mogą jednak zajrzeć na oficjalną stronę NASA, na której będzie można zobaczyć, udostępnianą na żywo, transmisję zjawiska. Relacja rozpocznie się w sobotę 14 października o godzinie 17:30.

Kiedy następne zaćmienie Słońca widoczne z Polski?
Dla fanów zjawisk astronomicznych obrączkowe zaćmienie Słońca może pozostawić niedosyt. Dlatego sprawdzamy, kiedy mieszkańcy Polski będą mieli szansę zobaczyć zaćmienie Słońca na własne oczy.
Okazuje się, że trzeba uzbroić się w cierpliwość. Najbliższe częściowe zaćmienia Słońca, które będziemy mieli szansę obejrzeć, wypadają:
•    9 marca 2025 - częściowe zaćmienie Słońca w Polsce
•    12 sierpnia 2026 - częściowe zaćmienie Słońca w Polsce
•    2 sierpnia 2027 - częściowe zaćmienie Słońca w Polsce
•    26 stycznia 2028 - częściowe zaćmienie Słońca w Polsce
•    1 czerwca 2030 - obrączkowe zaćmienie Słońca (w Polsce widoczne jako częściowe)
NASA wystrzeli trzy rakiety podczas obrączkowego zaćmienia Słońca

Obrączkowe zaćmienie Słońca jest nie tylko ciekawostką, czy atrakcją, którą można oglądać. NASA zamierza wykorzystać ekstremalne warunki, które zapanują podczas zaćmienia do badań.

Zaćmienia Słońca to niepowtarzalna okazja dla naukowców do badania Słońca, a także jego interakcji z Ziemią. Podczas zbliżającego się zjawiska, organizacja zaplanowała specjalne wydarzenie. NASA zamierza wystrzelić trzy rakiety sondujące, dzięki którym będzie w stanie zbadać i zaobserwować wpływ zmniejszenia światła słonecznego na górną warstwę atmosfery, jonosferę.
Kolejne zaćmienie obrączkowe nad terytorium Stanów Zjednoczonych wystąpi dopiero w 2046 roku. Z tego powodu naukowcy podkreślają wagę tego wydarzenia.

14 października obrączkowe zaćmienie Słońca. Będzie widoczne jedynie na półkuli zachodniej. /123RF/PICSEL

The Ring of Fire: 2023 Annular Solar Eclipse (Official NASA Broadcast)
https://www.youtube.com/watch?v=LlY79zjud-Q

NASA zadba, aby każdy mógł obejrzeć obrączkowe zaćmienie Słońca /AFP

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-14-pazdziernika-obraczkowe-zacmienie-slonca-nasa-wystrzeli-t,nId,7079194

14 października obrączkowe zaćmienie Słońca. NASA wystrzeli trzy rakiety.jpg

14 października obrączkowe zaćmienie Słońca. NASA wystrzeli trzy rakiety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kerrville w Teksasie ma farta. Dwa zaćmienia Słońca rok po roku

2023-10-14. Oprac.: Karolina Słodkiewicz
Zaćmienie Słońca to naprawdę wyjątkowe wydarzenie. Kerrville to miasto w Teksasie, które w nadchodzących miesiącach będzie miało okazję oglądać aż dwa takie zjawiska. Na niebie będzie je można podziwiać kolejno 14 października 2023 roku i 8 kwietnia 2024 roku. Jest jednak jeden, szczególny powód, dla którego Kerrville jest specjalnym miejscem podczas wydarzeń.

Obrączkowe zaćmienie Słońca w Kerrville w Teksasie
14 października 2023 roku pierwsze zaćmienie Słońca, które będzie można obserwować w USA w najbliższych miesiącach. Podczas zjawiska Ziemia, Księżyc i Słońce ustawią się w jednej linii. Naturalny satelita Ziemi znajduje się wtedy w najdalszym punkcie od planety. Wówczas jego tarcza wydaje się mniejsza niż Słońce. W efekcie na niebie pojawi się coś na rodzaj pierścienia ognia. To właśnie od niego pochodzi nazwa zjawiska astronomicznego, czyli obrączkowe zaćmienie Słońca.
Z okazji obrączkowego zaćmienia Słońca, postanowiono połączyć coroczny Kerrville River Festival i Chalk Festival z obserwacją zjawiska. Przewidziano program, podczas którego uczestnicy wydarzeń będą mogli więcej dowiedzieć się o tym specyficznym, częściowym zaćmieniu. Zostaną także przygotowani na kolejne, nadchodzące zaćmienie.
Całkowite zaćmienie Słońca w Kerrville w USA będzie naprawdę wyjątkowe
Kerrville w Teksasie ma jednak naprawdę wyjątkowe szczęście. Pół roku później odbędzie się tam drugie zaćmienie Słońca - tym razem całkowite. Na dodatek właśnie w tym małym amerykańskim miasteczku będzie ono widoczne najdłużej.
Całkowite zaćmienie Słońca 8 kwietnia 2024 będzie można oglądać aż w 13 stanach USA. Jednak w Kerrville będzie trwać najdłużej, bo aż 4 minuty i 25 sekund. Obszar miasta znajduje się jedynie kilka kilometrów od linii środkowej w Ingram, która wyznacza środek ścieżki zaćmienia. Osoby znajdujące się wzdłuż niej, doświadczają najdłuższego okresu zasłonienia Słońca przez Księżyc.

To wszystko sprawia, że Kerrville jest jednym z najbardziej pożądanych miejsc do oglądania całkowitego zaćmienia Słońca. Miasto powołało nawet szczególny komitet i już przygotowuje się na wyjątkowe wydarzenie.
Zaćmienia na zachodniej półkuli. Kiedy u nas?
Niestety, wcześniej wspomnianych zjawisk astronomicznych nie będzie można dostrzec z Polski. Jedynym miejscem, w którym je zobaczymy z terenu kraju to internet.


Kiedy w takim razie będą następne zaćmienia Słońca w Polsce?
Najbliższe zaćmienie Słońca w Polsce wystąpi 9 marca 2025 roku i będzie to jedynie częściowe zasłonięcie gwiazdy. Następnym wydarzeń możemy spodziewać się:
•    12 sierpnia 2026 r. (częściowe zaćmienie Słońca);
•    2 sierpnia 2027 r. (częściowe zaćmienie Słońca);
•    26 stycznia 2028 r. (częściowe zaćmienie Słońca)
•    1 czerwca 2030 r. (obrączkowe zaćmienie Słońca, w Polsce widoczne jako częściowe).
W Kerrville w amerykańskim Teksasie będzie można obserwować dwa wyjątkowe zaćmienia Słońca: 14 październik 2023 obrączkowe, a 8 kwietnia 2024 całkowite. /123RF/PICSEL

The Ring of Fire: 2023 Annular Solar Eclipse (Official NASA Broadcast)
https://www.youtube.com/watch?v=LlY79zjud-Q

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kerrville-w-teksasie-ma-farta-dwa-zacmienia-slonca-rok-po-ro,nId,7083039

Kerrville w Teksasie ma farta. Dwa zaćmienia Słońca rok po roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Packing for Mars – recenzja książki
2023-10-14. Milena Nowak
Jedną z rzeczy, która najbardziej intryguje mnie w eksploracji kosmosu, jest to, że lot poza ziemską atmosferę pozwala nam doświadczyć świata z innej perspektywy, znacznie różniącej się od tej, do której przywykliśmy. Przebywanie w przestrzeni kosmicznej daje nam możliwość podziwiania naszej planety ze znacznej wysokości, ale – choć z pewnością najbardziej zjawiskowa – nie jest to jedyna rzecz warta uwagi. Jest to tylko jeden z wielu elementów tego środowiska, który różni się od ziemskich warunków, co udowadnia Mary Roach w swojej książce Packing for Mars.
Autorka w interesujący sposób omawia z pozoru zwyczajne acz, jak się okazuje, pełne niespodzianek aspekty misji kosmicznych. Książka ta jest wręcz kopalnią ciekawostek; zawiera wiele osobliwych faktów, których próżno szukać w innych źródłach. A wszystko to dzięki wysiłkowi Roach włożonemu w ogrom wykonanych wywiadów i poszukiwań odpowiedzi na nurtujące fanów astronautyki pytania. Nie zabrakło też plotek, o które, jak to się mówi: „nikt nie prosił, a każdy potrzebował”.
Jedną z największych zalet tej lektury jest jej przystępność do szerokiego grona odbiorców. Zarówno osoba pasjonująca się astronautyką, jak i przeciętny zjadacz chleba przeczyta tę pozycję z przyjemnością. Autorka nie omija mniej popularnych kosmicznych przedsięwzięć, ale przy tym używa łatwego do zrozumienia języka i nie zanudza technicznym żargonem czy też przydługimi historiami. Zamiast tego wyciska najlepsze smaczki z licznych kosmicznych anegdotek i przyprawia je szczyptą osobliwego humoru.
Chociaż książka ma w tytule nazwę planety Mars, w treści rzadko kiedy są odwołania do kolonizacji tego ciała niebieskiego. Autorka skupia się raczej na procesie przygotowania do lotu w kosmos, co jak najbardziej jest w zgodności z tytułem, ponieważ loty na orbitę i Księżyc można uznać za pewien rodzaj przygotowania, bądź też pakowania, do innej, historycznej podróży o niebotycznej wadze.
Dla mnie najlepszą rzeczą jaka przydarzyła się inżynierii rakietowej, jest człowiek. To maszyna, która sprawia, że całe starania są tak bezgranicznie intrygujące.
Tych, którzy oczekują od tej książki naukowych teorii i rozwiązań inżynieryjnych trudności związanych z misjami kosmicznymi, odsyłam do innej literatury. W tej pozycji autorka skupia się głównie na ludzkim aspekcie misji kosmicznych. Jest to zatem idealna lektura dla tych, którzy chcą się odprężyć, zdobyć ciekawą wiedzę i dzielić się nią z innymi.
Tytuł oryginalny: Packing for Mars: The Curious Science of Life in the Void
Autor: Mary Roach
Wydawca: Oneworld
Strony: 334
Rok wydania: 2010
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródło: AdobeBooks.co.uk
https://astronet.pl/recenzje/ksiazka/packing-for-mars-recenzja-ksiazki/

Packing for Mars – recenzja książki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaskakujące znalezisko w okolicy czarnej dziury. Tego się nie spodziewano

2023-10-14. Dawid Długosz
Droga Mleczna ma w centrum ogromną czarną dziurę o nazwie Sagittarius A*. Co znajduje się w jej bliskiej okolicy? Naukowcy przyjrzeli się gromadzie gwiazd o nazwie IRS13. Rezultaty badań są co najmniej zaskakujące. Okazuje się, że znajdujące się tam gwiazdy są znacznie młodsze, niż sądzono. Poza tym występuje tam lód.

Nasza galaktyka spiralna w centrum ma ogromną czarną dziurę Sagittarius A*, która w 2022 r. została pierwszy raz "sfotografowana". Jej masę szacuje się na około 4,3 mln mas Słońca. Jest to prawdziwy behemot, który sieje spustoszenie, ale w jego całkiem bliskiej okolicy natrafiono na coś, co było bardzo nieoczekiwane.
W okolicy czarnej dziury Drogi Mlecznej są młode gwiazdy
Badania przeprowadził międzynarodowy zespół naukowców, kierowany przez Floriana Peißkera, badacza z Instytutu Astrofizyki Uniwersytetu w Kolonii. Naukowcy przyjrzeli się gromadzie gwiazd o nazwie IRS13, która znana jest od ponad dwóch dekad i znajduje się relatywnie blisko Sagittariusa A*.
Długoletnie badania dały nieoczekiwane rezultaty. Okazuje się, że gwiazdy wchodzące w skład IRS13 są bardzo młode. Wiek wielu z nich to około 100 tys. lat. Dla porównania Słońce ma około 4,6 mld lat. Dla uczonych był to niemal szok. Sądzono, że siły pływowe, ogromne promieniowanie oraz grawitacja wywoływane przez czarną dziurę sprawią, że nie będzie to miejsce przyjazne narodzinom nowych gwiazd. Tymczasem okazało się, że te mogą powstawać w centrum Drogi Mlecznej wbrew dotychczasowym teoriom.

 "Analiza IRS13 i towarzysząca jej interpretacja gromady to pierwsza próba rozwikłania tajemnicy sprzed dziesięciu lat dotyczącej nieoczekiwanie młodych gwiazd w centrum galaktyki" - twierdzi Peißker
W centrum galaktyki znajduje się lód
Jakby tego było mało, to w centrum Drogi Mlecznej znaleziono lód wodny. Takie dane udało się zebrać z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, który znajduje się w kosmosie od blisko dwóch lat i ciągle czaruje nas fenomenalnymi zdjęciami. Jest to ważne odkrycie, które łączy się z opisanym wyżej. Wszak lód jest często spotykanym składnikiem dysków pyłowej materii, które otaczają właśnie młode gwiazdy.
Naukowcy wysuwają pewną teorię związaną z gromadą gwiazd IRS13. Twierdzą, że mogła ona doświadczyć czegoś w rodzaju turbulencji i następnie została zepchnięta bliżej okolicy czarnej dziury Sagittarius A*. Jeśli z czasem znajdzie się zbyt blisko niej, to może zostać wchłonięta i następnie rozerwana, jak to dzieje się z innymi obiektami w pobliżu takich behemotów.


Galaktyka /materiały prasowe

Zdjęcie centrum Drogi Mlecznej, które jest rekonstrukcją obrazów z różnych teleskopów /NASA, ESA, SSC, CXC and STScI /materiał zewnętrzny

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zaskakujace-znalezisko-w-okolicy-czarnej-dziury-tego-sie-nie,nId,7082923

 

Zaskakujące znalezisko w okolicy czarnej dziury. Tego się nie spodziewano.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz marsjański „Labirynt Nocy”. Zjawiskowa wizualizacja 3D od ESA

2023-10-14. Wiktor Piech
„Labirynt Nocy”, czyli Noctis Labyrinthus jest niezwykle skomplikowaną i poplątaną siecią kanionów na Czerwonej Planecie. Ten szczególny system daje początek najdłuższemu kanionowi w naszym Układzie Słonecznym, czyli Valles Marineris. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) właśnie opublikowała stworzoną przez siebie nieziemską wizualizację. Teraz możesz przelecieć tuż nad „Labiryntem Nocy”.

Noctis Labyrinthus znajduje się między olbrzymim kanionem Valles Marineris a wyżyną Tharsis. "Labirynt Nocy" jest systemem głębokich i stromych dolin, które mogły powstać wskutek aktywności wulkanicznej mającej miejsce w regionie Tharsis. System ten ma długość około 1 200 km, a największe kaniony mają szerokość 30 km i głębokość około 6 km.
Powstanie tego szczególnego systemu nadal nie jest wyjaśnione. Na przestrzeni lat powstało wiele hipotez próbujących wyjaśnić to zagadnienie. Należy tutaj wspomnieć o hipotezie mówiącej, że szczeliny wytworzyły się wskutek zapadania podziemnych komór i korytarzy lawowych, kolejna mówi o szczególnych ruchach tektonicznych, a następna sugeruje, że kiedy wyżyna Tharsis się wypiętrzała, dochodziło do pękania jej powierzchni.
Według niektórych naukowców, po dnie niektórych kanionów jeszcze "niedawno" mogła płynąć lawa, a w innych mogła płynąć woda. Takie szczególne warunki środowiskowe w teorii mogły być sprzyjające życiu.
Niezwykła wizualizacja z Marsa
Europejska Agencja Kosmiczna przedstawia niezwykłą wizualizację 3D przelotu nad "Labiryntem Nocy". Materiał powstał dzięki analizom sondy Mars Express. Na wideo możemy "zagłębić się" w daleki świat Czerwonej Planety, zobaczyć dokąd prowadzą tajemnicze kaniony i jak wyglądają marsjańskie uskoki oraz powierzchnia siostrzanej planety. Animacja pokazuje bogaty krajobraz od stromych ścian, poprzez uskoki i gigantyczne osuwiska, po wielkie pola wydmowe.

Mars Express wyposażony jest w szereg specjalistycznych instrumentów, w tym w kamerę HRSC (High Resolution Stereo Camera). Otrzymane dane zostały przetworzone przez specjalistów, by stworzyć trójwymiarową animację Noctis Labyrinthus. Orbiter jest w stanie wykonać zdjęcia powierzchni Marsa z rozdzielczością 2-10 metrów. Ponadto bada skład marsjańskiej atmosfery i jej cyrkulacji.

Europejska Agencja Kosmiczna stworzyła niezwykłą wizualizację 3D marsjańskich kanionów /archangel80889 /123RF/PICSEL

Fly Across The ‘Labyrinth Of Night’ In This Mars Reconstruction In 3D
https://www.youtube.com/watch?v=crFrWhjkFD0

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zobacz-marsjanski-labirynt-nocy-zjawiskowa-wizualizacja-3d-o,nId,7085289

Zobacz marsjański Labirynt Nocy. Zjawiskowa wizualizacja 3D od ESA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamiast Słońca była widoczna obrączka. Na niebie zobaczyli niezwykłe zjawisko
2023-10-14.
Zaćmienia Słońca to zjawiska zdarzające się w jednym miejscu najczęściej raz na kilka lat. Jednak całkowite zaćmienia, nie zmieniając miejsca zamieszkania, można zobaczyć przeważnie tylko raz w swym życiu.
W sobotę (14.10) doświadczyli na własne oczy tego wyjątkowego fenomenu mieszkańcy obu Ameryk, ale dzięki transmisji na żywo każdy mógł obserwować go na żywo. Przez kilka godzin Słońce przysłaniane było przez Księżyc w nowiu.
Jednak najbardziej widowiskowe było 5 minut, w trakcie których Słońce zmieniło się w świecącą obrączkę, a następnie pierścionek. Księżyc przysłaniał Słońce w taki sposób, że zamiast naszej dziennej gwiazdy w pełnej krasie, na niebie zobaczyć można było świetlisty okrąg.
Słońce nie zniknęło całkowicie, jak ma to miejsce zazwyczaj podczas całkowitego zaćmienia. Dlaczego? Ponieważ Księżyc w tym czasie znajdował się nieznacznie dalej od Ziemi, dlatego jego tarcza była mniejsza od tarczy słonecznej.
Gdyby był nieznacznie bliżej, nie widać byłoby obrączki, lecz Słońce na kilka minut zniknęłoby całkowicie. Obrączkowe zaćmienia są bardziej fotogeniczne od całkowitych zaćmień, o czym możecie się przekonać oglądając zdjęcia i filmy.
Podczas zaćmienia wyraźnie się ściemnia, tymczasem cień wędruje po powierzchni ziemi i oceanu pokonując kilkanaście tysięcy kilometrów w ciągu zaledwie kilku godzin. Zachęcamy do obejrzenia poniższej transmisji prowadzonej przez NASA z obszaru Stanów Zjednoczonych.
Polacy, aby zobaczyć obrączkowe zaćmienie Słońca na własne oczy będą musieli poczekać aż do 13 lipca 2075 roku. Wcześniej będzie można je ujrzeć wybierając się na Antarktydę w dniu 17 lutego 2026 roku.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Tak będzie wyglądać obrączkowe zaćmienie Słońca. Fot. Fabrizio Melandri.

Annular Solar Eclipse Time-Lapse May 22, 2012 Ring of Fire!!
https://www.youtube.com/watch?v=yJGoF7gejpQ&t=9s

The Ring of Fire: 2023 Annular Solar Eclipse (Official NASA Broadcast)
https://www.youtube.com/watch?v=LlY79zjud-Q

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-10-14/zamiast-slonca-bedzie-widoczna-obraczka-na-niebie-zobaczymy-niezwykle-zjawisko/

2023-10-15_102311.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerażająca groźba supernowej - czy życie na Ziemi może to przetrwać?
Autor: admin (2023-10-15)

Ewolucja gwiazd to skomplikowany proces, podczas którego mogą zachodzić różnorodne zjawiska. Jednym z najbardziej spektakularnych jest eksplozja supernowej, która następuje, gdy niektórym gwiazdom kończy się dostępne paliwo jądrowe, co prowadzi do ich gwałtownego zapadnięcia pod wpływem własnej grawitacji. Siła tych eksplozji jest na tyle imponująca, że nawet przez chwilę potrafią przyćmić jasność całych galaktyk. Zrozumienie potencjalnych skutków takiego zdarzenia dla naszej planety jest kluczowe dla astrofizyków i badaczy związanych z ochroną środowiska.
Badania geologiczne wskazują, że w przeszłości Ziemia była świadkiem takich eksplozji w naszym kosmicznym sąsiedztwie. W osadach oceanicznych wykryto obecność izotopu żelaza-60, który jest produktem rozpadu powstałym w wyniku eksplozji supernowej. Dwa szczególnie interesujące przypadki to wybuchy gwiazd oznaczonych jako SN Mio i SN Plio, które miały miejsce odpowiednio około 7 i 3 miliony lat temu. Co ciekawe, choć odbyły się one w stosunkowo bliskim sąsiedztwie (360 oraz 160-212 lat świetlnych od Ziemi), nie miały one katastrofalnego wpływu na życie na naszej planecie, prawdopodobnie ze względu na ochronną warstwę ozonową.
Jednak to, co budzi największe zaniepokojenie wśród współczesnych astrofizyków, to obserwacje prowadzone w kierunku Betelgezy, czerwonego olbrzyma oddalonego od nas o 550 lat świetlnych. Ta gwiazda, jedna z najjaśniejszych na nocnym niebie, znana jest ze swojego nieregularnego zachowania. Jej przyciemnienia były na tyle znaczące, że rozpoczęto spekulacje na temat możliwości jej rychłej eksplozji supernowej. Taka eksplozja, choć byłaby wyjątkowym widowiskiem na niebie, niesie ze sobą ryzyko negatywnych konsekwencji dla życia na Ziemi. Potencjalne uwolnienie olbrzymiej ilości promieniowania miałoby zdolność uszkodzenia warstwy ozonowej, co prowadziłoby do zwiększonego narażenia na promieniowanie UV.
Przewidywania na temat eksplozji Betelgezy są różne. Niektóre modele wskazują na możliwość jej wybuchu w ciągu najbliższych 100 tysięcy lat, podczas gdy inne sugerują, że zjawisko to może nastąpić później lub wcale. Niepewność tych prognoz podkreśla znaczenie ciągłych obserwacji i badań w tej dziedzinie.
Choć prawdopodobieństwo katastrofalnej eksplozji supernowej w bezpośrednim sąsiedztwie Ziemi jest stosunkowo niskie, konsekwencje takiego zdarzenia mogą być niezwykle poważne. Dlatego naukowcy z całego świata uważnie śledzą rozwój potencjalnych kandydatów na supernową, starając się zrozumieć mechanizmy tych eksplozji i ich wpływ na otaczający Wszechświat. Wiedza ta pozwoli nie tylko zrozumieć kosmiczne procesy, ale także przygotować się na ewentualne zagrożenia związane z tym niezwykle fascynującym zjawiskiem.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/przerazajaca-grozba-supernowej-czy-zycie-na-ziemi-moze-przetrwac

Przerażająca groźba supernowej - czy życie na Ziemi może to przetrwać.jpg

Przerażająca groźba supernowej - czy życie na Ziemi może to przetrwać2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twierdzi, że nic nie jest prawdziwe. Żyjemy w symulowanej rzeczywistości

2023-10-15. Karolina Majchrzak
Potraficie wyobrazić sobie, że tak naprawdę nie istniejemy i jesteśmy jedynie częścią większej symulacji? Tak uważa Elon Musk, a pewien fizyk z Uniwersytetu w Portsmouth postanowił sprawdzić czy to możliwe. Jesteście gotowi poznać prawdę?

Nie istniejemy, a nasze życie to symulacja?
Jak przekonywał Elon Musk w jednej z wypowiedzi dla The Guardian, szansa na to, że faktycznie żyjemy w "rzeczywistości podstawowej", czyli fizycznym wszechświecie, wynosi miliardy do jednego.
Jak wynika z oświadczenia Uniwersytetu w Portsmouth, jeden z jego fizyków, dr Melvin Vopson, postanowił sprawdzić, czy nowe prawo fizyki może potwierdzić tę szeroko dyskutowaną teorię, że jesteśmy po prostu postaciami w zaawansowanym wirtualnym świecie.
Hipoteza symulowanego wszechświata zakłada, że to, czego doświadczają ludzie, jest w rzeczywistości sztuczną rzeczywistością, podobnie jak symulacja komputerowa, w której sami są konstruktami.

Teoria ta jest popularna wśród wielu znanych osób, nie tylko Elona Muska oraz w gałęzi nauki zwanej fizyką informacji, która sugeruje, że rzeczywistość fizyczna składa się zasadniczo z fragmentów informacji.
Dr Melvin Vopson opublikował wcześniej badania sugerujące, że informacja ma masę i że wszystkie cząstki elementarne - najmniejsze znane elementy składowe wszechświata - przechowują informacje o sobie, podobnie jak ludzkie DNA.
W 2022 roku odkrył nowe prawo fizyki, które może przewidzieć mutacje genetyczne w organizmach, w tym wirusach i pomóc ocenić ich potencjalne konsekwencje. Opiera się ono na drugiej zasadzie termodynamiki, która stanowi, że entropia - miara nieporządku w izolowanym układzie - może jedynie wzrosnąć lub pozostać taka sama.

Nowe prawo fizyki potwierdza. Czy to naprawdę możliwe?
Vopson spodziewał się, że entropia w systemach informatycznych również będzie rosła z biegiem czasu, jednak badając ewolucję tych systemów, zdał sobie sprawę, że entropia pozostaje stała lub maleje. Wtedy to ustalił drugie prawo dynamiki informacji, czyli infodynamiki, które może znacząco wpłynąć na badania genetyczne i teorię ewolucji.
Jego nowe badanie, opublikowane w AIP Advances, analizuje naukowe implikacje nowego prawa dla szeregu innych układów fizycznych i środowisk, w tym fizyki biologicznej, atomowej i kosmologii.

Wiedziałem wtedy, że to odkrycie ma dalekosiężne implikacje w różnych dyscyplinach naukowych. Chciałem przetestować to prawo i sprawdzić, czy może ono dodatkowo wesprzeć hipotezę symulacji, przenosząc ją ze sfery filozoficznej do głównego nurtu nauki
wyjaśnia.

Jego zdaniem elektrony w atomach wieloelektronowych układają się tak, aby zminimalizować swoją entropię informacyjną, rzucając światło na fizykę atomową i stabilność chemikaliów. Co więcej, Vopson przekonuje też, że jego artykuł wyjaśnia również powszechność symetrii we wszechświecie:

Zasady symetrii odgrywają ważną rolę w odniesieniu do praw natury, ale jak dotąd nie wyjaśniono, dlaczego tak się dzieje. Moje odkrycia pokazują, że wysoka symetria odpowiada najniższemu stanowi entropii informacyjnej, co potencjalnie wyjaśnia skłonność natury do tego.

Jak twierdzi Vopson, takie podejście - polegające na usuwaniu nadmiaru informacji - przypomina proces usuwania lub kompresowania przez komputer niepotrzebnego kodu w celu zaoszczędzenia miejsca na dysku i optymalizacji zużycia energii. A w rezultacie potwierdza pogląd, że żyjemy w symulacji! Aby zweryfikować tę hipotezę, potrzebne są jednak badania empiryczne... pytanie tylko - czy na pewno chcemy to wiedzieć?

Czy to możliwe, że jesteśmy tylko symulacją? Fizyk twierdzi, że jak najbardziej /loft39studio /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-twierdzi-ze-nic-nie-jest-prawdziwe-zyjemy-w-symulowanej-rzec,nId,7081410

Twierdzi, że nic nie jest prawdziwe. Żyjemy w symulowanej rzeczywistości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiekty warte kwadryliony dolarów. Czy zapoczątkują nową gorączkę złota?
2023-10-15.
Agnieszka
Stradecka
 Przestrzeń kosmiczna skrywa wiele niebezpieczeństw i chociaż nasze systemy obrony przed nimi stały się ostatnimi laty dokładniejsze, nie są niezawodne. Czasami zagrożenie można przeoczyć, tak jak stało się to 10 lat temu w rosyjskim Czelabińsku. Czy w związku z tym asteroid należy się wyłącznie bać? Niektórzy upatrują w nich szansy na wzbogacenie się, gdyż po Układzie Słonecznym krążą skały warte więcej niż fortuny najbogatszych ludzi na świecie.
W 2013 roku nad Czelabińskiem w Rosji wybuchł meteoroid. Jego eksplozja spowodowała ogromne straty materialne, a rannych zostało ponad 1500 osób, jednak obiekt pozostał niewidoczny aż do ostatnich chwil. Jakim cudem wymknął się uwadze dziesiątek teleskopów wycelowanych w niebo? Po pierwsze, był malutki i w momencie rozpadu miał średnicę około 20 metrów. Po drugie, wpadł w atmosferę Ziemi około 9 rano - po prostu było za jasno na obserwacje.
Proces poszukiwania asteroid - drobnych obiektów nazywanych również planetoidami - jest zarazem prosty i skomplikowany. W przeciwieństwie do gwiazd, których ruch po nieboskłonie jest pozorny, te ciała niebieskie potrafią dość aktywnie "śmigać" po nocnym niebie. Jak wyjaśniła w rozmowie z tvnmeteo.pl dr Amy Mainzer z Uniwersytetu w Arizonie, dyrektor programu śledzenia i badania asteroid NEOWISE, obiekt musi zostać uwieczniony w ruchu, aby upewnić się, że nie mylimy go z czymś zupełnie innym.
- Kiedy po raz pierwszy zauważymy coś, co może być nową asteroidą, nie mamy pojęcia, jaka jest jej orbita ani jak daleko się znajduje. Musimy zebrać wystarczającą liczbę danych, by zmierzyć te wartości - tłumaczyła. - Jeśli nie będziemy kontynuować śledzenia obiektu, możemy go zgubić i już nigdy nie znaleźć.
Taki proces wiąże się z koniecznością monitorowania planetoidy przez kilka nocy, co pozwala ustalić sposób, w jaki porusza się ona po Układzie Słonecznym. Mając wiedzę na temat orbity, potencjalny odkrywca musi następnie sprawdzić, czy przez przypadek nie trafił na ślad jednego spośród ponad 1,3 miliona znanych nauce tego typu obiektów. Katalogowanie nowo odkrytych ciał niebieskich jest zadaniem Minor Planet Center (MPC) przy Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Jeśli w jej bazie danych nie znajduje się ciało niebieskie o identycznej orbicie, prawdopodobnie mamy do czynienia z
https://tvn24.pl/premium/asteroidy-potencjalnie-niebezpieczne-obiekty-warte-kwadryliony-dolarow-czy-zapoczatkuja-nowa-goraczke-zlota-7383180

Obiekty warte kwadryliony dolarów. Czy zapoczątkują nową gorączkę złota.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lampa, która ma pomóc astronautom spać
2023-10-15 amelia-lenarcik
Światło słoneczne pomaga nam w utrzymaniu poczucia czasu. Dzięki niebieskiemu światłu jesteśmy bardziej pobudzeni, kiedy rano wstajemy, a czerwone światło wieczorem sprawia, że stajemy się bardziej senni. Astronauci mieszkający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przeżywają szesnaście wschodów i zachodów Słońca w ciągu doby, co może zaburzać ich rytm dobowy.
Czym właściwie jest rytm dobowy? Są to psychiczne, fizyczne i behawioralne zmiany, które zachodzą w organizmie człowieka w ciągu 24 godzin. Obejmują one między innymi to, o której chodzimy spać i wstajemy, dlatego upraszczając często nazywamy go „wewnętrznym zegarem”.
Aby pomóc astronautom i polepszyć ich jakość snu, firma SAGA Space Architects proponuje swój wynalazek Circadian Light (lampa dobowa).
Lampa ta zmienia kolory w zależności od czasu, rano świeci na niebiesko, a wieczorem na czerwono. Była już testowana podczas trwającej dwa miesiące misji na Grenlandii, na której występuje zjawisko dnia i nocy polarnej. Użytkownicy Circadian Light stwierdzili, że lampa bardzo pomagała im orientować się w czasie.
Astronauta Europejskiej Agencji Kosmicznej Andreas Mongen trzeciego dnia swojego pobytu na ISS zainstalował Circadian Light w swojej kabinie. Ma ono ułatwić mu sen, a w międzyczasie jego fale mózgowe monitoruje urządzenie przypominające słuchawkę douszną. Jest ono wynalazkiem badaczy z Uniwersytetu w Aarhus, zastępuje duży i niewygodny hełm do elektroencefalografu, który obejmuje całą głowę.
Badania pomogą naukowcom na Ziemi dowiedzieć się więcej o rytmie snu i wpływie niebieskiego światła na nas.
Korekta – Dominika Pik
Źródła:
•    space.com; Monisha Ravisetti: Sleeping on the ISS isn't easy. This lamp for astronauts could help
15 października 2023

•    SAGA Space Architects; Circadian light for ISS
15 października 2023

Wschód słońca widziany z ISS Źródło: NASA/Tim Kopra
Nagranie pokazuje jak Circadian Light zmienia kolory, w zależności od czasu (wschód, dzień, zachód, noc).
Urządzenie douszne mierzące aktywność mózgu. Źródło: Lars Kruse, AU Photo

https://astronet.pl/loty-kosmiczne/lampa-ktora-ma-pomoc-astronautom-spac/

Lampa, która ma pomóc astronautom spać.jpg

Lampa, która ma pomóc astronautom spać2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe obserwacje rozbłysków odległej gwiazdy mogą pomóc w poszukiwaniu planet zdatnych do zamieszkania
2023-10-15.
Astrofizycy wykorzystali Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, aby przyjrzeć się z bliska niestabilnej gwieździe.
Naukowcy z międzynarodowego zespołu przeprowadzili szczegółowe badania czterech rozbłysków słonecznych, które wystąpiły wokół gwiazdy TRAPPIST-1. Ta mała i aktywna gwiazda znajduje się około 40 lat świetlnych od Ziemi. Odkrycia te mają potencjał pomóc naukowcom w poszukiwaniu odległych egzoplanet, które przypominają naszą własną planetę, a być może nawet posiadają warunki umożliwiające istnienie życia.

Dzięki JWST po raz pierwszy w historii jesteśmy w stanie szukać planet wokół innych gwiazd, które mają takie rodzaje atmosfer wtórnych, jakie można znaleźć wokół, powiedzmy, Ziemi, Wenus lub Marsa – powiedział Ward Howard, główny autor badań i stypendysta NASA Sagan na Wydziale Nauk Astrofizycznych i Planetarnych w CU Boulder.

To polowanie może być jednak nieco skomplikowane.

Howard wyjaśnił, że większość małych i skalistych światów, które naukowcy planują zbadać za pomocą teleskopu Webba, krąży wokół czerwonych karłów – klasy gwiazd, które są jednymi z najbardziej wybuchowych w Galaktyce. Przykładem takiej gwiazdy jest TRAPPIST-1, wokół której krąży siedem znanych planet. Choć jest niewiele większa od Jowisza, generuje ona kilka razy dziennie duże rozbłyski – jasne i potężne erupcje energii, które rozprzestrzeniają promieniowanie daleko w przestrzeń kosmiczną. W porównaniu do tego, Słońce doświadcza rozbłysków o podobnej wielkości tylko około raz na miesiąc.

W rezultacie oglądanie planety wokół czerwonego karła może przypominać robienie zdjęcia znajomemu w klubie tanecznym z pulsującymi światłami.

W swoich najnowszych badaniach Howard i jego koledzy ogłosili, że znaleźli częściowe rozwiązanie. Korzystając z teleskopu Webba, najbardziej zaawansowanego teleskopu kosmicznego, jaki kiedykolwiek wystrzelono, zespół zarejestrował serię rozbłysków pochodzących z gwiazdy TRAPPIST-1 w ciągu około 27 godzin. Naukowcy opracowali matematyczną metodę, która pozwoliła na oddzielenie światła pochodzącego z tych rozbłysków od normalnego promieniowania gwiazdy. Można to porównać do użycia filtra do usuwania odblasków ze zdjęć wykonanych smartfonem.

Rezultat? Potencjalnie wyraźniejszy obraz planet i ich atmosfer.

Jeżeli chcemy dowiedzieć się więcej o egzoplanetach – powiedział Howard, naprawdę ważne jest zrozumienie ich gwiazd.

Cenne planety
Naukowcy od dawna mieli oko na TRAPPIST-1.

Ta gwiazda, która nie jest zbyt daleko od Ziemi w kategoriach galaktycznych, jest planetarną kopalnią złota: znajdują się przy niej trzy małe i skaliste światy, które spoczywają w tym, co naukowcy nazywają „ekosferą” – rejonie wokół gwiazdy, w którym teoretycznie może istnieć ciekła woda na powierzchni planety. Astrofizycy używają teleskopu Webba, aby sprawdzić, czy mogą wykryć ślady atmosfery wokół tych planet. (Lim kierował niedawnym badaniem, w którym nie wykryto śladów atmosfery wokół jednej planety w układzie, TRAPPIST-1 b).

Istnieje tylko kilka układów gwiezdnych, w których mamy możliwość poszukiwania tego rodzaju atmosfer – powiedział Howard. Każda z tych planet jest naprawdę cenna.

Howard zauważył, że ze względu na duże odległości, egzoplanety takie jak siedem światów TRAPPIST-1 mogą być obserwowane przez astrofizyków jedynie wtedy, gdy przechodzą na tle swoich gwiazd. Jednak w przypadku gwiazd o tak chaotycznym zachowaniu jak TRAPPIST-1, staje się to trudne do wykonania.

Jeżeli nie weźmie się pod uwagę rozbłysków, można wykryć w atmosferze cząsteczki, których tak naprawdę tam nie ma, lub błędnie określić ilość materii w atmosferze – powiedział.

Ostrzejsze obserwacje
To jeden z powodów, dla których Howard i jego koledzy chcieli przyjrzeć się TRAPPIST-1 z bliska.

Korzystając z teleskopu Webba, naukowcy dokonali przełomowego odkrycia – po raz pierwszy w historii zaobserwowali rozbłyski odległej gwiazdy w określonych długościach fal światła podczerwonego. Teleskop Webba jest szczególnie przystosowany do obserwacji tego rodzaju promieniowania. Dane zebrane przez zespół naukowców uchwyciły ewolucję czterech rozbłysków w najdrobniejszych szczegółach, podczas gdy one ewoluowały przez kilka godzin. Rosły one coraz jaśniejsze, osiągały maksimum intensywności, a następnie stopniowo przygasały. To niezwykłe odkrycie pozwoliło na lepsze zrozumienie procesów zachodzących wokół tej odległej gwiazdy.

Grupa naukowców była także w stanie skutecznie oddzielić światło pochodzące z rozbłysków gwiazdy TRAPPIST-1 od codziennego blasku gwiazdy. Dzięki analizie zebranych danych, zespół był w stanie usunąć około 80% światła pochodzącego z tych rozbłysków. To ważne osiągnięcie umożliwiło bardziej precyzyjne badanie i zrozumienie właściwości tych eksplozji na tle jasności gwiazdy TRAPPIST-1.

Howard zauważył, że choć liczby te nie są idealne, wyniki uzyskane przez zespół naukowców powinny pomóc astrofizykom w zebraniu jaśniejszych i bardziej precyzyjnych danych na temat siedmiu planet w układzie TRAPPIST-1. To podejście może być również zastosowane do innych podobnych układów gwiazdowych znajdujących się w pobliżu Ziemi.

Dzięki TRAPPIST-1 mamy naprawdę świetną okazję, aby zobaczyć, jak wyglądałaby planeta wielkości Ziemi wokół czerwonego karła – powiedział Howard.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Colorado University

Urania
Artystyczne przedstawienie układu TRAPPIST-1. Źródło: NASA/JPL-Caltech
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/10/nowe-obserwacje-rozbyskow-odlegej.html

Nowe obserwacje rozbłysków odległej gwiazdy mogą pomóc w poszukiwaniu planet zdatnych do zamieszkania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarł odkrywca "Planetoidy 12999 TORUŃ"
2023-10-15.
Z pewnym opóźnieniem do Polski dotarła informacja, że 21 sierpnia 2023 r. we Flagstaff (USA) zmarł astronom dr Edward Leonard George „Ted” Bowell, jeden z najsłynniejszych łowców planetoid. W 2009 roku, obchodzonym jako Rok Astronomii, nadał jednej z odkrytych przez siebie planetek imię „Toruń”, na cześć miasta i uczelni im. Kopernika.
Ted Bowell urodził się 26 listopada 1943 r. w Londynie. Początkowo miał w planach, że zostanie muzykiem lub pisarzem. Astronomią zainteresował się, kiedy jego ojciec podarował mu teleskop. Jak później wspominał: „bycie astronomem musi być fajne, bo nie trzeba wstawać wcześnie rano”.
W 1965 roku ukończył studia na University College London, uzyskując tytuł licencjata w dziedzinie astronomii. Następnie pracował jako wykładowca i asystent badawczy na tej uczelni oraz jako pracownik naukowy w Obserwatorium Meudon w Paryżu, gdzie badał właściwości Księżyca i Marsa.
Doktorat z astrofizyki uzyskał na Uniwersytecie Paryskim w 1973 roku. W tym samym roku dr Bill Baum, pełniący wówczas funkcję dyrektora Centrum Badań Planetarnych w Obserwatorium Lowella we Flagstaff w Arizonie, zaproponował mu pracę związaną z fotograficznym badaniem planet. W ten sposób rozpoczęła się kariera Teda w Lowell, która trwała prawie 38 lat, aż do przejścia na emeryturę w 2011 roku. Ted często żartował rymując swoje nazwisko z nazwą obserwatorium: Lowell – Bowell.
Chociaż Ted spędził większość swojego wczesnego pobytu w Lowell na badaniu planet, ostatecznie skupił się na planetoidach. Początkowo do szukania małych ciał Układu Słonecznego korzystał z 13-calowego Teleskopu Lawrence'a Lowella — instrumentu, którego Clyde Tombaugh użył do odkrycia Plutona i powszechnie nazywanego Teleskopem Plutona. W latach 1979-1988 prowadził badania, w wyniku których odkryto i nazwano ponad 600 takich ciał, w tym również planetoidę o numerze 12999 nazwaną później „Toruń”. W 1993 r. rozpoczął nowy projekt mający na celu poszukiwanie asteroid i komet krążących blisko Ziemi, zwanych obiektami bliskimi ziemi, w skrócie NEO. Badania te, ogólnie określane jako LONEOS (od Lowell Observatory Near-Earth-Object Search) trwały do 2008 roku. Pod kierownictwem Teda w programie LONEOS odkryto ponad 21 000 asteroid (ponad 200 z nich to NEO) i 40 komet. W środowisku astronomicznym Ted był znany na całym świecie ze swoich badań nad asteroidami. W latach 2000-2003 pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Pozycji i Ruchów Małych Ciał Układu Słonecznego. W 2005 roku otrzymał tytuł Doktora Honoris Causa Narodowego Uniwersytetu w Charkowie w Ukrainie.
Wśród przyjaciół i współpracowników Ted Bowell był znany ze swojego zamiłowania do wykwintnego jedzenia i wina. Jako prawdziwy mistrz sosów w czasie wolnym od obserwacji żartował, że astronomia od gastronomii różni się tylko… jedną literą. Na przyjęciach w Obserwatorium Lowella przy jego stole zawsze była dobra atmosfera — częściowo dzięki poczuciu humoru Teda, a częściowo ze względu na niezwykłe wino, które osobiście serwował dla swoich współtowarzyszy. Przez całe życie Ted pasjonował się również muzyką. Przez wiele lat był członkiem, a nawet prezesem Rady Orkiestry Symfonicznej w Flagstaff.
W gronie przyjaciół Teda Bowella znalazła się również grupa polskich astronomów. Trojgu spośród nich „sprezentował” odkryte przez siebie planetoidy i nazwał je: 7747 Michałowski, 7789 Kwiatkowski oraz 21776 Kryszczyńska. Dla siebie zarezerwował planetoidę 2246 Bowell.
I właśnie ta trójka poznańskich astronomów namówiła Bowella do wysłania Torunia w kosmos. Krótko po ogłoszeniu nazwy „Planetoida 12999 Toruń”, Ted gościł w Grodzie Kopernika podczas Toruńskiego Festiwalu Nauki i Sztuki w 2009 roku. Był wtedy honorowym gościem Michała Zaleskiego, Prezydenta Miasta Torunia. Ze względu na swoją miłość do muzyki, łowca planetoid był szczególnie wzruszony prapremierowym wykonaniem tanga „Planetoida 2246 Bowell” na puzon, klarnet i wiolonczelę autorstwa toruńskiej kompozytorki Magdaleny Cynk oraz jej utworem na orkiestrę symfoniczną „Planetoida 12999 Toruń”. Utwór ten był niedawno przypomniany na toruńskich Jordankach z okazji Roku Kopernika 2023. W Toruniu, powstał również pomnik „Planetoidy 12999 Toruń” – autorstwa rzeźbiarki Pauliny Kaczor, który upamiętnia Rok Astronomii 2009. Swoją wizytę w Toruniu Ted wspominał z rozrzewnieniem – „byłem tam goszczony jak cesarz”.
Warto posłuchać i zobaczyć:
Muzyczne miniatury: Planetoida 7747 Michałowski, Planetoida 7789 Kwiatkowski, Planetoida 21776 Kryszczyńska, Planetoida 2246 Bowell.
Zdjęcie planetoidy 12999 na tle gwiazd.
Oryginalna informacja o śmierci Teda Bowella w Flagstaff.
 
Źródło: Flagstaff
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
Bowell z rzęźbą Planetoidy 12999 Toruń

Pomnik Planetoidy 12999 Toruń – odsłona

Ted Bowell w Obserwatroium w Piwnicach

Ted Bowell w Toruniu 2009

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zmarl-odkrywca-planetoidy-12999-torun

 

Zmarł odkrywca Planetoidy 12999 TORUŃ.jpg

Zmarł odkrywca Planetoidy 12999 TORUŃ2.jpg

Zmarł odkrywca Planetoidy 12999 TORUŃ3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiceminister rozwoju: w tym tygodniu umowa na budowę satelitów
2023-10-16. Mateusz Mitkow
„Nasz astronauta będzie mógł przetestować na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej od 8 do 16 nowych technologii […] W ramach porozumień z ESA zakłada się budowę mikrokonstelacji satelitów, mówimy tutaj o trzech satelitach optoelektronicznych i jednym satelicie radarowym, w tym co najmniej dwie jednostki będą klasy nano. Podpisanie umowy w tym zakresie planowane jest na 18 października. To będzie historyczny dzień dla naszego kraju.” - mówiła w wywiadzie dla Space24.pl Kamila Król, wiceminister rozwoju i technologii.
16 października br. mieliśmy okazję porozmawiać z Panią wiceminister rozwoju i technologii - Kamilą Król, która opowiedziała o rozwoju sektora kosmicznego w Polsce oraz porozumieniu z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) - zakładającego budowę 2 lub 3 satelitów w naszym kraju. Ponadto poruszyliśmy temat udziału polskiego przemysłu na Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym w azerbejdżańskim Baku, w tym znaczenia obecności polskich podmiotów. Wiceminister Kamila Król opowiedziała, co czeka nas w najbliższych miesiącach w zakresie zwiększania obecności Polski w kosmosie.
Fot. Defence24.pl

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/wiceminister-rozwoju-w-tym-tygodniu-umowa-na-budowe-satelitow

Wiceminister rozwoju w tym tygodniu umowa na budowę satelitów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024