Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Człowiek chce to zrobić po raz pierwszy. „Techniczny cud”

2024-03-01. Wiktor Piech
Przez dekady kilka państw, przeprowadzając misje kosmiczne, zanieczyszczało ziemską orbitę różnego rodzaju fragmentami rakiet, czy niesprawnymi satelitami. Teraz te kosmiczne śmieci stają się coraz większym i realnym zagrożeniem zarówno dla astronautów, jak i ludzi mieszkających na powierzchni Ziemi. Po latach zaśmiecania w końcu człowiek bierze się za sprzątanie.

Od kilku lat prowadzone są badania mające na celu ograniczenie zaśmiecania przestrzeni wokół naszej planety. Niestety kosmiczne śmieci stają się dla nas coraz większym zagrożeniem, gdyż mogą uderzyć w satelity, w Międzynarodową Stację Kosmiczną, czy spaść na powierzchnię Ziemi. Dlatego też nowa misja ma określić szanse na dokonanie kosmicznych porządków.
Misja, która zmieni przestrzeń kosmiczną
18 lutego z obszaru Nowej Zelandii w ramach misji Active Debris Removal została wystrzelona specjalna sonda - oficjalne rozpoczęcie misji miało miejsce 22 lutego. Celem urządzenia jest dotarcie i scharakteryzowanie niefunkcjonującego fragmentu japońskiej rakiety H-2A. Kosmiczne śmieci nie mają niczego, co pozwalałoby na ich szczegółową identyfikację, wykrycie, lub dokowanie, dlatego też wspomniane zadanie jest niezwykle trudne. Niektórzy mówią o "technicznym cudzie".
Fragment rakiety ma 11 metrów długości, 4 metry średnicy i waży około 3 ton. Jednakże brakuje innych ważnych informacji, np. w jakim stanie jest rakieta, lub czy została uderzona przez inny kosmiczny śmieć, co skutkowałoby zmianą jej kształtu/masy.
Jak napisała w oświadczeniu prasowym firma Astroscale Japan odpowiedzialna za misję: "Operacje spotkania i bliskości (RPO) mają fundamentalne znaczenie dla wszelkich przyszłych usług serwisowych na orbicie, zapewniając bezpieczne podejście statku kosmicznego obsługującego do statku kosmicznego klienta i innych obiektów, takich jak śmieci kosmiczne".

Badacze wskazują, że podjęty już pierwszy krok pokaże, czy możliwe jest odnalezienie, zbliżenie się i scharakteryzowanie, nieprzystosowanego do tego wcześniej fragmentu, kosmicznego śmiecia. Ponadto ADRAS-J pokaże, czy możliwe jest również utrzymanie sondy w stałej odległości od obranego celu.
W przypadku sukcesu sonda zademonstruje, że w pełni wykonalne jest spotkanie na orbicie z dowolnym obiektem. Sukces spowodowałby, że stałoby się także możliwe przyczepienie innego urządzenia do danego celu i zmiany jego trajektorii. Dzięki temu można byłoby (w sposób kontrolowany) spalić niezdatny do użytku obiekt w ziemskiej atmosferze.
Jednocześnie uzyskana zdolność do zbliżania się do obiektów znajdujących się na orbicie mogłaby zostać wykorzystana do obsługi satelitów, w tym do ich serwisowania, wymiany czujników, lub ich dodawania. Japońska misja kosmiczna jest w toku, a Astroscale Japan ma na bieżąco informować o dokonanych postępach.

Kosmiczne śmieci stają się coraz większym problemem. (zdjęcie ilustracyjne) /alfazetchronicles /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-czlowiek-chce-to-zrobic-po-raz-pierwszy-techniczny-cud,nId,7363988

 

Człowiek chce to zrobić po raz pierwszy. Techniczny cud.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europejskie Miasto Nauki Katowice2024/W marcu tygodnie: kosmiczne, liczb oraz miasta
2024-03-01.
Tydzień Kosmiczny, Tydzień Liczb oraz Tydzień Miasta zaplanowano w marcu w Katowicach i okolicznych miastach w ramach „50 tygodni w Mieście Nauki”. W programie znalazły się m.in. wykłady popularnonaukowe, warsztaty oraz spotkania z ekspertami.
Tygodnie tematyczne, poświęcone istotnym społecznie zagadnieniom, są częścią trwających obchodów Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024. Za każdy z tygodni odpowiedzialna jest jedna z uczelni Konsorcjum Akademickiego, zapewniając program wydarzeń naukowych, popularnonaukowych, kulturalnych, społecznych czy rozrywkowych.
Cykl ten otworzy w marcu "Tydzień Kosmiczny", podczas którego można poznać tajemnice kosmosu, zobaczyć kulisy misji kosmicznych oraz zrozumieć, w jaki sposób satelity pomagają monitorować naszą planetę i jej zmiany.
Dla najmłodszych organizatorzy przygotują warsztaty "nie z tej Ziemi". Podczas wydarzenia będzie się można dowiedzieć, jak wygląda lot w kosmos oraz podyskutować z naukowcami, inżynierami, przedsiębiorcami i przedstawicielami agencji kosmicznych w trakcie paneli dyskusyjnych.
Specjalnie na Dzień Kobiet przygotowano pokaz eksperymentów, które mogą zostać zrealizowane przez astronautę na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Poza tym, będzie można m.in. wziąć udział w nocnych obserwacjach nieba.
W ramach "Tygodnia Liczb" dla najmłodszych przygotowane zostaną m.in. konkursy matematyczne, informatyczna mini-gra terenowa, budowanie robotów z klocków LEGO z elementami programowania i pokazy chemiczne.
Uczniowie liceum także będą mogli zapoznać się z matematycznymi problemami przy wykorzystaniu baz danych oraz druku 3D w lotnictwie i astronautyce. Na dorosłych czekają zajęcia z komputerowej obróbki obrazu i wykłady poświęcone zagadnieniom finansowym.
Podczas "Tygodnia Miasta" organizatorzy przygotowali panel naukowy zorganizowany przez Obserwatorium Procesów Miejskich i Metropolitalnych, którego uczestnikami będą badacze z Polski i z zagranicy. Zaplanowano także debatę aktywistów miejskich pt. "Jak oddolnie naprawić miasto".
Katowice to pierwsze w historii miasto z Europy Środkowo-Wschodniej, które otrzymało tytuł Europejskiego Miasta Nauki. Przyznaje go organizacja EuroScience we współpracy z Komisją Europejską. Za przygotowanie programu obchodów odpowiada Konsorcjum Akademickie Katowice – Miasto Nauki, czyli siedem regionalnych uczelni publicznych.(PAP)
Nauka w Polsce, Julia Szymańska
jms/ agt/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C100905%2Ceuropejskie-miasto-nauki-katowice2024w-marcu-tygodnie-kosmiczne-liczb-oraz

Europejskie Miasto Nauki Katowice2024 W marcu tygodnie kosmiczne, liczb oraz miasta.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antymateria i eksperyment toruńskich fizyków
2024-03-01.
Międzynarodowy zespół naukowców wraz z fizykami z Polski jest coraz bliżej opracowania narzędzia, które pozwoli wykonywać pomiary antymaterii. Badaczom po raz pierwszy udało się schłodzić cząstkę elementarną antymaterii – pozyton – za pomocą światła laserowego.
Eksperyment z udziałem badaczy z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu został wyróżniony na łamach ,,Physical Review Letters’’. Schłodzenie pozytonu światłem laserowym przeprowadzono w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN) w ramach projektu AEgIS (Antihydrogen Experiment: Gravity, Interferometry, Spectroscopy). Praca otwiera drogę do nowych badań antymaterii oraz narzędzi do jej wytwarzania i kontrolowania.
Czym jest antymateria?
Antymateria fascynuje naukowców od lat. To w pewnym sensie ,,odwrotność” zwykłej materii, jaką obserwujemy wokół. Antycząstki są podobne do ,,zwyczajnych” cząstek elementarnych, ale mają przeciwny znak ładunku elektrycznego. Odwrotne są także wartości opisujące ich właściwości kwantowe (np. izospin, dziwność, liczba barionowa). Eksperyment może przyczynić się do zgłębienia wiedzy na temat tego tajemniczego składnika Wszechświata, w tym produkcji układu materia-antymateria, który emituje światło gamma zbliżone do laserowego.

Podstawą projektu AEgIS jest precyzyjny pomiar przyspieszenia, z jakim spada neutralny atom antywodoru w polu grawitacyjnym Ziemi. Jak podaje portal Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu ,,opisany w ,,Physical Review Letters’’ eksperyment polegał na – mówiąc w dużym uproszczeniu – wytworzeniu cząsteczki antywodoru (pozyton krążący wokół antyprotonu): wiązkę antyprotonów (wytworzonych i spowolnionych w Fabryce Antymaterii) skierowano w chmurę pozytronium (elektronu krążącego wokół pozytonu). Chmura pozytronium jest wytwarzana poprzez umieszczenie pozytonów w nanoporowatej krzemionce, z której około jeden na trzy pozytony wyłania się jako pozytronium. Gdy antyproton i pozyton spotykają się w chmurze pozytronium, ten oddaje swój pozyton antyprotonowi, tworząc antywodór’’.
Nowe pole do badań
Wytworzenie cząstki antywodoru w ten sposób potwierdza, że projekt AEgIS może również badać pozytronium, czyli układ złożony z elektronu i antycząstki - pozytonu. Badania pozytronium, a co za tym idzie układu materia-antymateria, mogą być proste i bardziej precyzyjne. Dzięki temu naukowcy mają szansę odkryć nieznane wcześniej zjawiska w fizyce.

Zespół AEgIS z udziałem Polaków do schłodzenia pozytonu wykorzystał laser szerokopasmowy. Wcześniejsze eksperymenty opierały się na działaniu lasera wąskopasmowego. Wyniki badania rzucają światło na nowe możliwości badania antymaterii i materii. A to z kolei może przełożyć się na odkrycie nieznanych wcześniej mechanizmów w fizyce.
Zobacz także: Antymateria chłodzona laserem. Eksperyment CERN, Co wiemy o antymaterii?
źródło: UMK w Toruniu
Atom to podstawowy składnik materii. Fot. Getty Images
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/76214405/antymateria-i-eksperyment-torunskich-fizykow

Antymateria i eksperyment toruńskich fizyków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ONZ zajmie się problemem kosmicznych śmieci
2024-03-01.
Po kilku latach pracy astronomów zrzeszonych w CPS IAU, kluczowy organ ONZ zgodził się na umieszczenie w swoim porządku obrad kwestii wpływu konstelacji satelitów na astronomię.
Po intensywnych dyskusjach Podkomitet Naukowo-Techniczny Komitetu Narodów Zjednoczonych ds. Pokojowego Wykorzystania Przestrzeni Kosmicznej (UN COPUOS) zgodził się włączyć do swojego tymczasowego porządku obrad na następne pięć lat punkt zatytułowany „Ciemne i ciche niebo, astronomia i konstelacje satelitów: rozwiązywanie pojawiających się problemów i wyzwań”. Jako najwyższy organ ONZ do spraw związanych z przestrzenią kosmiczną, składający się z delegatów z ponad 102 krajów, COPUOS zajmuje się wszystkimi tematami związanymi ze współpracą międzynarodową oraz badaniem przestrzeni kosmicznej i ciał planetarnych, w tym rozmieszczaniem satelitów, łagodzeniem skutków śmieci kosmicznych i długotrwałemu dbaniu o użyteczność przestrzeni kosmicznej.  

Propozycja, popierana przez Chile i Hiszpanię – oba kraje posiadające znaczącą międzynarodową infrastrukturę astronomiczną – oraz społeczność astronomiczną, spotkała się z szerokim poparciem i została podpisana przez kilka delegacji. Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU), Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), Europejskie Towarzystwo Astronomiczne (EAS) i Obserwatorium Square Kilometre Array (SKAO), wszyscy stali obserwatorzy w komitecie, zachęcali i wspierali te wysiłki.
,, To znaczący moment dyplomatyczny dla astronomii.
Richard Green, tymczasowy dyrektor Centrum IAU ds. Ochrony Ciemnego i Cichego Nieba przed zakłóceniami konstelacji satelitów
- Od czasu wystrzelenia pierwszej konstelacji w 2019 roku ciężko pracujemy, aby podnieść świadomość tego problemu (zakłóceń) wśród wszystkich zainteresowanych stron i na wszystkich poziomach. To bardzo satysfakcjonujące, że Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała jej znaczenie i zgodziła się przyjrzeć problemom i wyzwaniom stawianym przez duże konstelacje – dodaje Richard Green.
Projekt tymczasowego porządku obrad trafi teraz do zatwierdzenia przez całą komisję w czerwcu. Jako odrębny punkt porządku obrad przewidziano więcej czasu na szczegółowe dyskusje między delegacjami, których ostatecznym celem będzie opracowanie i uzgodnienie zaleceń, które mają zostać przyjęte przez państwa członkowskie.

Po czterech latach dokładnych prac astronomów mających na celu ilościowe określenie i informowanie o wpływie konstelacji satelitów na istniejące i przyszłe obiekty astronomiczne, w ostatnich miesiącach wzrosła liczba dyplomatów i decydentów dostrzegających ten problem i podejmujących działania. W maju 2023 roku Ministrowie nauki i technologii z grupy G7 podkreślili znaczenie kontynuowania dyskusji na ten temat na forach międzynarodowych. W grudniu 2023 roku delegacje ze 193 krajów reprezentowanych w Międzynarodowym Związku Telekomunikacyjnym (ITU) – wyspecjalizowanej agencji ONZ ds. technologii informacyjno-komunikacyjnych – zgodziły się zbadać potencjalne nowe zabezpieczenia przed satelitami na potrzeby radioastronomii w ciągu najbliższych czterech lat.
źródło: IAU
Na nocnym niebie nawet nieuzbrojonym okiem każdej nocy możemy dostrzec setki satelitów i kosmicznych śmieci. Fot. Obserwatorium Astronomiczne w Truszczyanch
Zaśmiecone niebo / Cluttered night sky
https://www.youtube.com/watch?v=M2ZDBdDkHi8
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/76215767/onz-zajmie-sie-problemem-kosmicznych-smieci

ONZ zajmie się problemem kosmicznych śmieci.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowy lądownik Odysseus zakończył misję. „Wszedł w stan uśpienia”
2024-03-01.KOL.JG.
Odysseus, pierwszy amerykański statek kosmiczny od pół wieku, który wylądował przed tygodniem na Księżycu, stracił w czwartek zasilanie i wszedł w stan uśpienia. W mroźną księżycową noc, zakończył misję – poinformowali inżynierowie z firmy Intuitive Machines.
Intuitive Machines, firma lotnicza z Teksasu, której NASA zapłaciła 118 milionów dolarów za zbudowanie i wysłanie Odysseusa, poinformowała, że jej zespół kontroli naziemnej otrzymał w czwartek ostateczną „pożegnalną transmisję” z sondy, zanim przestała funkcjonować na południowym biegunie Księżyca.
„Spokojnej nocy, Odie. Mamy nadzieję, że jeszcze coś od ciebie usłyszymy” – napisali inżynierowie używając zdrobniałej formy nazwy lądownika. Ocenili, że lądownik okazał się być bardziej wytrzymały niż się spodziewano.
Firma wcześniej zapowiadała, że jej zespoły zaprogramują Odysseusa, aby „zadzwonił do domu”, czyli do centrum kontroli w Houston, jeśli otrzyma wystarczająco dużo energii słonecznej, aby obudzić się za trzy tygodnie.
Elon Musk pomógł w misji

Przewidywała, że sonda najprawdopodobniej wyczerpie baterie w środę wieczorem, tuż po szóstym dniu na Księżycu, gdy słońce opadło nisko nad horyzontem księżycowym, a regeneracja zasilania z baterii słonecznych stała się niewystarczająca.
Jak przypomniał Reuter lądownik Nova-C, w kształcie sześciokątnego cylindra o wysokości 4 metrów został wyniesiony w kosmos 15 lutego z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie na rakiecie Falcon 9 dostarczonej przez SpaceX Elona Muska. Dotarł na orbitę Księżyca sześć dni później.
Pojazd miał problemy z nawigacją, złamał jedną z nóg i wylądował w ostro przechylonej pozycji, co utrudniło jego działanie i realizację celów naukowych.
Błąd ludzki
Według Intuitive Machines problem z nawigacją wystąpił z powodu błędu ludzkiego. Zespoły gotowości do lotu zapomniały odblokować ręcznie bezpiecznik przed startem, uniemożliwiając późniejsze włączenie urządzenia naprowadzanego laserem i zmuszając inżynierów do pośpiesznego improwizowania. Zdjęcie opublikowane w środę pokazało Odysseusa po wylądowaniu na powierzchni Księżyca z uszkodzonym podwoziem.
Jak wyjaśniła firma dwie z anten lądownika zostały wyłączone a panele słoneczne były zwrócone w niewłaściwym kierunku.Zdaniem NASA mimo kłopotów udało się zdobyć pewne dane ze wszystkich sześciu programów naukowych. Podkreślono, że było to pierwsze „miękkie” lądowaniem na Księżycu w historii komercyjnie wyprodukowanym i operowanym statkiem kosmicznym.
NASA i Intuitive uznały misję jako kluczowy przełom w nowym rozdziale eksploracji Księżyca. Odysseus był także pierwszą amerykańską sondą, która dokonała kontrolowanego obniżenia na powierzchnię Księżyca od czasu ostatniej załogowej misji w ramach programu Apollo agencji NASA w 1972 roku.
Była to również pierwsza wyprawa w ramach programu NASA Artemis, którego celem jest wysłanie kilku kolejnych komercyjnych lądowników w misjach badawczych na Księżyc przed wznowieniem lotów załogowych.
źródło: PAP
Lądownik Nova-C został wyniesiony w kosmos 15 lutego (fot. Getty Images)
TVP INFO
https://www.tvp.info/76204315/ksiezycowy-ladownik-odysseus-zakonczyl-misje-wszedl-w-stan-uspienia

Księżycowy lądownik Odysseus zakończył misję. Wszedł w stan uśpienia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkrywają nowy związek między wodą a powstawaniem planet
2023-03-01.
Naukowcy wykorzystali ALMA do znalezienia pary wodnej w dysku wokół młodej gwiazdy, dokładnie tam, gdzie mogą formować się planety.
Woda jest kluczowym składnikiem życia na Ziemi i uważa się, że odgrywa również istotną rolę w formowaniu się planet. Jednak do tej pory nigdy nie byliśmy w stanie zmapować, jak woda jest rozprowadzana w stabilnym, chłodnym dysku – typie dysku, który oferuje najkorzystniejsze warunki do formowania się planet wokół gwiazd.

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że możemy uchwycić obraz oceanów pary wodnej w tym samym regionie, w którym prawdopodobnie formuje się planeta – powiedział Stefano Facchini, astronom z Uniwersytetu w Mediolanie we Włoszech, który kierował badaniem opublikowanym 29 lutego 2024 roku w Nature Astronomy. Obserwacje ujawniły co najmniej trzy razy więcej wody niż we wszystkich ziemskich oceanach w wewnętrznym dysku młodej, podobnej do Słońca gwiazdy HL Tauri, znajdującej się 450 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Byka.

To naprawdę niezwykłe, że możemy nie tylko wykryć, ale także uchwycić szczegółowe obrazy i przestrzennie rozdzielić parę wodną w odległości 450 lat świetlnych od nas – dodał współautor Leonardo Testi, astronom z Uniwersytetu Bolońskiego we Włoszech. Obserwacje za pomocą ALMA pozwalają astronomom określić rozkład wody w różnych regionach dysku. Udział w tak ważnym odkryciu w kultowym dysku HL Tauri był czymś więcej, niż się spodziewałem po moim pierwszym doświadczeniu badawczym w astronomii – powiedział Mathieu Vander Donckt z Uniwersytetu w Liège w Belgii, który był studentem, gdy uczestniczył w badaniach.

Znaczna ilość wody została odkryta w regionie, w którym występuje znana luka w dysku HL Tauri. Szczeliny w kształcie pierścieni są formowane w dyskach bogatych w gaz i pył przez orbitujące młode ciała o podobnej masie do planet, gdy gromadzą one materię i rosną. Nasze najnowsze obserwacje ujawniły znaczną ilość pary wodnej w różnych odległościach od gwiazdy, obejmujących lukę, w której potencjalnie mogą obecnie formować się planety – powiedział Facchini. Sugeruje to, że para wodna może mieć wpływ na skład chemiczny planet kształtujących się w tych regionach.

Obserwacje wody za pomocą naziemnego teleskopu to nie lada wyczyn, ponieważ obfita ilość pary wodnej w ziemskiej atmosferze zakłóca sygnały astronomiczne. ALMA to układ anten na chilijskiej pustyni Atacama na wysokości około 5000 m n.p.m., który został zbudowany w wysokim i suchym środowisku specjalnie w celu zminimalizowania tych zakłóceń, zapewniając wyjątkowe warunki obserwacji. Do tej pory ALMA jest jedynym urządzeniem zdolnym do przestrzennego rozdzielenia wody w chłodnym dysku protoplanetarnym – powiedział współautor Wouter Vlemmings, profesor na Chalmers University of Technology w Szwecji.

To naprawdę ekscytujące móc bezpośrednio obserwować, jak cząsteczki wody uwalniają się z lodowych cząstek pyłu – powiedziała Elizabeth Humphreys, astronomka z ESO, która również brała udział w badaniu. Ziarna pyłu tworzące dysk są zalążkiem formowania się planet, zderzając się i zlepiając w coraz większe ciała krążące wokół gwiazdy. Astronomowie uważają, że tam, gdzie jest wystarczająco zimno, aby woda zamarzła na cząsteczkach pyłu, wszystko skleja się bardziej efektywnie – idealne miejsce do formowania się planet. Nasze wyniki pokazują, w jaki sposób obecność wody może wpływać na rozwój układu planetarnego, podobnie jak miało to miejsce około 4,5 miliarda lat temu w naszym Układzie Słonecznym – dodał Facchini.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    ALMA
•    Urania
Zdjęcie pokazuje region, w którym znajduje się HL Tauri, będący częścią jednego z najbliższych Ziemi obszarów gwiazdotwórczych, a w jego pobliżu znajduje się wiele młodych gwiazd, a także obłoków pyłu. Źródło: ESO/Digitized Sky Survey 2
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/03/astronomowie-odkrywaja-nowy-zwiazek.html

Astronomowie odkrywają nowy związek między wodą a powstawaniem planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie obserwują przelot diabelskiej komety
Autor: admin (2024-03-01 )
Kometa, która przyciąga uwagę naukowców i entuzjastów astronomii na całym świecie, zyskała miano "diabelska" ze względu na swoje wyjątkowe cechy - warkocze kometarne przypominające rogi. 12P/Pons-Brooks, bo o niej mowa, to obiekt kosmiczny, który po raz pierwszy został dostrzeżony przez Jean-Louisa Ponsa w lipcu 1812 roku, a następnie ponownie odkryty przez Williama Roberta Brooksa w 1883 roku. Kometa ta, obiegając Słońce, zbliża się do naszej planety co około 71 lat, co czyni każdą jej wizytę wyjątkowym wydarzeniem astronomicznym.
Ostatnia seria wybuchów komety, która zaczęła się w lipcu 2023 roku, sprawiła, że stała się ona znacznie jaśniejsza, co dodatkowo rozbudziło zainteresowanie astronomów i amatorów obserwacji nieba. Te eksplozje spowodowały, że jasność komety wzrosła z magnitudo 16–17 do 11–12, co ułatwiło jej obserwację nawet przez mniejsze teleskopy. Zjawisko to związane jest z sublimacją lodu wodnego i innych związków lotnych z powierzchni komety, co jest typowe dla komet zbliżających się do Słońca.
W kwietniu 2024 roku, w szczególności podczas całkowitego zaćmienia Słońca 8 kwietnia, kometa 12P/Pons-Brooks stanie się jeszcze bardziej wyjątkowym widokiem na niebie. Zostanie zlokalizowana w pobliżu Jowisza i około 27 stopni od zaćmienionego Słońca, co stwarza niepowtarzalną okazję do jej obserwacji. Choć jej blask może być wystarczający, aby dostrzec ją gołym okiem, korona słoneczna podczas zaćmienia może utrudnić bezpośrednią obserwację bez użycia dodatkowych narzędzi, takich jak lornetka.
21 kwietnia kometa osiągnie peryhelium, czyli najbliższy punkt w swojej orbicie względem Słońca, świecąc najjaśniej (z magnitudo około 4,5) w konstelacji Byka. To zjawisko uczyni ją widoczną gołym okiem w ciemnym niebie, co jest rzadkością dla obiektów tego typu. Jednak po tym wydarzeniu, kometa zniknie z widoku na półkuli północnej, pozostając widoczna na półkuli południowej aż do końca roku.
Kometa Pons-Brooks jest obiektem, który nie tylko fascynuje swoją historią i zmiennymi warunkami obserwacji, ale także stanowi cenne źródło wiedzy dla naukowców próbujących lepiej zrozumieć procesy zachodzące w naszym układzie słonecznym. Jej zbliżenie do Ziemi w 2024 roku to wyjątkowa okazja, aby śledzić te niezwykłe zjawiska i być świadkiem jednego z najbardziej malowniczych wydarzeń na nocnym niebie.
Źródło: Kadr z Youtube

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astronomowie-obserwuja-przelot-diabelskiej-komety

Astronomowie obserwują przelot diabelskiej komety.jpg

Astronomowie obserwują przelot diabelskiej komety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiosna naprawdę zacznie się, gdy Słońce wejdzie w znak Barana. Znamy dokładną datę
2024-03-02.
1 marca rozpoczęła się meteorologiczna wiosna, która corocznie obejmuje miesiące: marzec, kwiecień i maj. Średnia temperatura dobowa oscyluje w tym okresie na poziomie od 5 do 15 stopni. A jakie temperatury notujemy przeważnie wiosną? Średnie wartości z ostatnich kilkudziesięciu lat to 7 stopni na północy oraz 8-9 stopni na zachodzie, południu i w centrum kraju.
Wiosennym biegunem zimna jest nie tylko Suwalszczyzna, ale również Bory Tucholskie i Bieszczady. Najcieplejszymi miejscami wiosną są Ziemia Lubuska, Dolny Śląsk, Opolszczyzna, Małopolska i Podkarpacie.
Wiosna najbardziej pogodna jest w Małopolsce i na Lubelszczyźnie, gdzie liczba dni pogodnych średnio dochodzi do 15. Najtrudniej o słoneczną aurę na wiosnę w regionach zachodnich i północnych, gdzie pogodnych dni jest o 1/3 mniej.
Najwięcej pochmurnych dni wiosną, bo aż 40, notuje się na pogórzu w południowej Polsce, gdzie niskim chmurom często towarzyszą mgły. Im dalej na północ kraju, tym liczba dni pochmurnych systematycznie się zmniejsza, mniej więcej do 30.
W naszym kraju meteorologiczna wiosna objawia się coraz większymi wahaniami dobowymi temperatury, systematycznie postępującym wzrostem temperatury, zmniejszającą się ilością dni pochmurnych i śnieżnych.
Wiosna to również pierwsze spotkanie z upałem, ale nadchodzi ono nie wcześniej niż w ostatniej dekadzie kwietnia. Nowe rekordy najwcześniejszego wystąpienia upałów padły m.in. w 2012 roku i było to pod koniec kwietnia.
Najcieplejszym dniem wiosny meteorologicznej na tle historii był 28 maja 1958 roku. Wówczas w Lublinie odnotowano aż 36 stopni. Najzimniejszym dniem meteorologicznej wiosny był natomiast 8 marca 1964 roku, kiedy w Sejnach na Suwalszczyźnie temperatura spadła nad ranem do minus 35 stopni.
Wiosna astronomiczna
Oprócz wiosny meteorologicznej znamy także wiosnę astronomiczną, która w tym roku rozpoczyna się 20 marca o godzinie 22:50, wejściem Słońca w znak Barana i w momencie zrównania się dnia z nocą.
Wiosna klimatologiczna
Wiosna klimatologiczna, zwana też termiczną, rozpoczyna się w Polsce wówczas, gdy średnia temperatura oscyluje pomiędzy 5 a 10 stopni. Trwa od 30 dni na wschodzie do 35 dni na zachodzie kraju.
Najwcześniej rozpoczyna się ona na na Ziemi Lubuskiej, Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie i w Wielkopolsce, przed 25 marca. Później na wschodnim Pomorzu, Warmii, Mazurach i na Podlasiu, dopiero około 5 kwietnia. Najpóźniej zaś na terenach podgórskich i górskich, w połowie kwietnia.
Wiosna przechodzi w termiczne lato najwcześniej na zachodzie i w głębi kraju, wraz z końcem maja. Później następuje to w regionach północnych i na terenach podgórskich, w drugiej połowie czerwca, a zdecydowanie najpóźniej na terenach górskich, bo dopiero w lipcu. Na szczytach, gdzie lata w ogóle nie ma, wiosna przechodzi w jesień z końcem września.
Wiosna fenologiczna
Oprócz termicznej wiosny mamy także wiosnę przyrodniczą (fenologiczną), która cechuje się zazielenianiem trawy i pojawianiem się na drzewach pąków z których wyrastają liście i owoce. Pierwsze wyraźne oznaki nadchodzącej wiosny przyrodniczej, za sprawą rekordowo ciepłego lutego, możemy w obserwować od kilku tygodni. Jednak większego rozpędu nabiorą one dopiero w drugiej połowie marca.
Zielona wiosna, czyli okres, który najbardziej cieszy nasze oczy kolorami przychodzi w pierwszej połowie kwietnia oraz w połowie tego miesiąca. Natomiast zaawansowana wiosna, kiedy w powietrzu unoszą się pyłki roślin i czujemy najprzyjemniejsze zapachy, następuje tradycyjnie w drugiej połowie kwietnia i w maju.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Kiedy zacznie się astronomiczna wiosna? Fot. Pixabay.

Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl

Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl

Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl

Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl

Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl

Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-03-02/wiosna-naprawde-zacznie-sie-gdy-slonce-wejdzie-w-znak-barana-znamy-dokladna-date/

Wiosna naprawdę zacznie się, gdy Słońce wejdzie w znak Barana. Znamy dokładną datę.jpg

Wiosna naprawdę zacznie się, gdy Słońce wejdzie w znak Barana. Znamy dokładną datę2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inteligentni kosmici mogą nigdy nie wyrwać ze swojej planety. Dlaczego?

2024-03-02. Wiktor Piech
Nie każda potencjalnie istniejąca obca cywilizacja będzie mogła wyruszyć ku gwiazdom. Czy inteligentne formy życia mieszkające na oceanicznym świecie będą w stanie stworzyć cywilizację technologiczną? Na czym polega nowo opracowany „współczynnik ucieczki”?

Mieszkamy na planecie, gdzie 29,2 proc. stanowią lądy, a 70,8 proc. zajmują oceany. Nasza ewolucja rozpoczęła się w wodzie, a obecnie toczy się na lądzie, dlatego też jesteśmy "cywilizacją lądową". Jednakże jak zauważają naukowcy, kosmos jest niesamowicie różnorodny, zatem można spodziewać się, że gdzieś w głębi Wszechświata istnieją inteligentne formy życia, które rozwijają się wyłącznie w oceanach. Czy istoty ewoluujące na podobnych światach, gdzie warunki są odmienne od tych, które są nam znane, będą w stanie opracować technologie pozwalające na podróże kosmiczne?

Równanie, które ujawnia liczbę inteligentnych form życia w kosmosie
Naukowcy podjęli się analizy możliwości rozwoju innych cywilizacji oraz czynników, które kierowałyby ich zdolnością do eksploracji kosmosu. Podstawą do dalszych analiz było Równanie Drake’a, dzięki, któremu można określić, ile cywilizacji zaawansowanych technologicznie może istnieć w naszej galaktyce i w kosmosie. Tutaj znaleźć można takie zmienne jak: tempo formowania się gwiazd, liczbę planet wokół nich, czy odsetek planet, które znajdują się w ekosferach i na których może rozwinąć się życie.
W trakcie wcześniejszych badań okazało się, że w wariancie pesymistycznym w kosmosie może istnieć aż 200 miliardów planet, na których istnieją obce formy życia. Idąc dalej, we Wszechświecie ma istnieć 5 milionów inteligentnych cywilizacji, zaś 250 tys. z nich jest wysokorozwiniętych - są one zdolne do odwiedzenia Błękitnej Planety w sposób fizyczny.
W nowych analizach naukowcy przedstawiają dwie nowe koncepcje, które mają uszczegółowić Równanie Drake’a, są to: Exoplanet Escape Factor (Fex) oraz Fishbowl Worlds. Pierwszy czynnik odnosi się do możliwości cywilizacji do wzniesienia się w przestrzeń kosmiczną a drugi do istnienia planet, które przez swoje specyficzne warunki "na zawsze zatrzymają" rozwój danej cywilizacji.

Niemożliwa ucieczka z własnej planety?
Prędkość ucieczki, czy też druga prędkość kosmiczna, jest to minimalna prędkość początkowa (startowa), jaką musi osiągnąć obiekt (rakieta), aby mógł opuścić pole grawitacyjne danej planety. W przypadku Ziemi wynosi ona 11,2 km/s. Prędkość ucieczki uzależniona jest głównie od masy danego ciała niebieskiego, dlatego też prędkość ucieczki liczona od powierzchni Marsa wynosi 5 km/s, z powierzchni Księżyca 2,4 km/s, Wenus 10,4 km/s, Jowisza 59,5 km/s, Neptuna 23,5 km/s, a z powierzchni Słońca 617,5 km/s.
Trzeba zaznaczyć, że prędkość ta dotyczy obiektów balistycznych bez napędu. Na Ziemi uwzględnia się ruch obrotowy planety, dzięki czemu można wykorzystać energię kinetyczną ruchu do zmniejszenia prędkości startowej.
Może się zatem zdarzyć, że inteligentny gatunek na danych planetach nigdy nie będzie w stanie podróżować w kosmos z powodu czystej fizycznej niemożliwości
Elio Quiroga z Universidad del Atlantico Medio

Badacze zauważają, że superziemie mają znacznie większe masy, a przez to również większe prędkości ucieczki. Dlatego też inteligentna forma życia mieszkająca na takim ciele niebieskim musiałaby walczyć z innymi warunkami niż ludzkość na Ziemi - prościej mówiąc, byłoby jej znacznie trudniej wyruszyć w kosmos.
W nowej pracy badawczej specjaliści, uwzględniając wspomniane czynniki, obliczyli prędkości ucieczki dla poszczególnych, odnalezionych do tej pory, egzoplanet. Przykładowo dla planety Kepler-100 c, której masa wynosi 7,05 masy Ziemi, prędkość ucieczki wynosi 6,95 km/s, zaś dla Proxima Centauri b to 9,45 km/s. Proxima Centauri b znajduje się w ekosferze, a na jej powierzchni może występować woda w stanie ciekłym.
Jednakże dla kilku innych egzoplanet prędkości ucieczki kilkukrotnie przewyższają wspomniane wartości. Badacze uważają, że ucieczka z planety posiadającej czynnik Fex przynajmniej 2,2 byłaby niemal niemożliwa.
Jak piszą specjaliści w swoim artykule naukowym: "Wartości Fex > 2,2 sprawiłyby, że podróże kosmiczne dla mieszkańców egzoplanety byłyby mało prawdopodobne: nie byliby w stanie opuścić planety przy użyciu żadnej możliwej ilości paliwa, a realna konstrukcja rakiety nie wytrzymałaby ciśnienia występującego w tym procesie, przynajmniej przy materiałach, które znamy (o ile nam wiadomo, całym Wszechświatem rządzi ten sam układ okresowy pierwiastków i te same ich kombinacje)".
Dodają także: "Może zatem być tak, że inteligentny gatunek zamieszkujący te planety nigdy nie będzie w stanie podróżować w przestrzeń kosmiczną z powodu czystej fizycznej niemożliwości".

Jednocześnie badacze zwracają uwagę na czynniki rządzące atmosferą (w tym jej gęstość). Statek kosmiczny musi kontrolować poziom tarcia i prędkość podczas wchodzenia w daną atmosferę - jest to trudniejsze przy masywniejszych planetach.
Inteligentna "wodna cywilizacja" i kosmiczny problem
Sytuacja może być odmienna również w przypadku "wodnego świata", gdzie całą planetę pokrywa ocean. Badacze nie wykluczają, że na takiej planecie może powstać inteligentna forma życia. Specjaliści zaznaczają, że niewspomagane sygnały mogą przemieszczać się w wodzie znacznie dalej niż w powietrzu, nawet na setki kilometrów.
Naukowcy uważają, że w tym środowisku: "...komunikacja między jednostkami mogłaby być możliwa bez konieczności stosowania urządzeń komunikacyjnych". Może to sugerować, że mógłby się nigdy nie pojawić impuls do rozwoju technologii komunikacyjnych, które są niezbędne przy podróżach kosmicznych. Taka cywilizacja zostałaby również uznana za "cywilizację niekomunikatywną".
Dodają: "Technologia telekomunikacyjna może nigdy nie pojawić się na takim świecie, nawet jeśli mógłby być domem dla w pełni rozwiniętej cywilizacji".

Kolejną kwestią są światy, gdzie całą planetę pokrywają gęste chmury, przez które nigdy nie widać nocnego nieba. Czy w takiej sytuacji inteligenta forma życia byłaby w stanie wyobrazić sobie, że poza nimi istnieje coś więcej i czy dążyłaby do poznania nieznanego? Podobna kwestia odnosi się do układów podwójnych, gdzie występują dwie gwiazdy stale oświetlające daną egzoplanetę - tutaj nigdy nie zapada noc.
Kolejną kwestią jest powstanie cywilizacji w oceanie znajdującym się pod kilkukilometrową warstwą lodu. Astronomowie nawet nie są w stanie określić obecnie, czy inteligentna forma życia mogłaby się rozwinąć w tak wyjątkowych warunkach, jednakże nie można tego całkowicie wykluczyć.
Nowy czynnik Fex może pomóc naukowcom w wyobrażeniu sobie światów, na których mogą egzystować obce formy życia oraz rozpoznać warunki, które hamowałyby ich podróże kosmiczne. Dlatego też badacze sugerują, że możemy nigdy nie dowiedzieć się o istnieniu setek, lub tysięcy obcych inteligentnych istot.
Wyniki badań zostały opublikowane w prestiżowym czasopiśmie naukowym Journal of the British Interplanetary Society.

W jaki sposób mogą wyglądać miasta obcych cywilizacji? /iftikharalam /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-inteligentni-kosmici-moga-nigdy-nie-wyrwac-ze-swojej-planety,nId,7359311

 

Inteligentni kosmici mogą nigdy nie wyrwać ze swojej planety. Dlaczego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki balon od NASA zapisał się w historii. W tle Antarktyda i skraj kosmosu

2024-03-02. Wiktor Piech
NASA pod koniec grudnia wysłała swój gigantyczny balon naukowy na skraj kosmosu. Co ciekawe nastąpiło to na Antarktydzie. Misja okazała się wielkim sukcesem i ustanowiła nowy rekord – balon spędził ponad 55 dni w powietrzu. Jaki przyświecał temu cel?
W pobliżu stacji McMurdo amerykańskiej Narodowej Fundacji Nauki na Antarktydzie 31 grudnia 2023 roku został wystrzelony balon naukowy w ramach misji NASA GUSTO. Jak donosi NASA, urządzenie 24 lutego 2024 roku ustanowiło nowy rekord najdłuższego lotu wśród wszystkich misji balonów badawczych Agencji. Docelowo balon ma zbierać dane w sumie przez ponad 60 dni. Jeśli urządzenie nie ulegnie awarii, misja będzie kontynuowana ponadprogramowo.
- Następnie planujemy przesuwać granice balonu i latać tak długo, jak będzie on w stanie demonstrować możliwości długotrwałego latania. Balon i jego systemy spisują się znakomicie i nie widzimy pogorszenia ich działania. Wiatry w stratosferze były bardzo sprzyjające i zapewniły stabilne warunki do dłuższego lotu - powiedział Andrew Hamilton, pełniący obowiązki szefa Biura Programu Balonów NASA w obiekcie Wallops Flight Facility w Agencji Virginia.

Głównym zadaniem gigantycznego balonu jest wyniesienie nad Antarktydą teleskopu GUSTO (o wielkości furgonetki) do stratosfery na wysokość aż 36 kilometrów, tuż przy granicy kosmosu. Na tym szczególnym obszarze w zasadzie nie notuje się pary wodnej, co pozwala urządzeniom odbierać ekstremalnie słabe sygnały, które dają wgląd w "cykle życia ośrodka międzygwiezdnego".


Wszyscy byliśmy częścią ośrodka międzygwiazdowego - każdy atom i cząsteczka w waszym ciele była w pewnym momencie gazem i pyłem przepływającym między gwiazdami - powiedział Chris Walker, profesor astronomii w Steward Observatory.
Jak wskazują naukowcy, od Wielkiego Wybuchu chemia wszechświata zmieniła się w sposób radykalny. Dlatego też specjaliści będą analizować poszczególne ośrodki międzygwiezdne w galaktykach o różnym wieku. GUSTO skupi się na badaniach węgla, tlenu i azotu w tzw. młodej Drodze Mlecznej i w sąsiednim Wielkim Obłoku Magellana. Kolejnym krokiem będzie porównanie tych dwóch obszarów, dzięki temu astronomowie dowiedzą się więcej o poszczególnych etapach cyklu życia gwiazd.
Program NASA Long Duration Balloon zapewnia naukowcom możliwość latania najnowocześniejszymi ładunkami na samym skraju kosmosu, dając im możliwość dokonywania przełomowych obserwacji kosmosu częściej i przy znacznie niższych kosztach niż konwencjonalne misje orbitalne - powiedział Walker. Naukowcy już zdążyli złożyć następny wniosek o nowy projekt, gdzie to samo urządzenie będzie wykorzystywane do "polowania" na systemy, w których powstają nowe planety oraz strefy nadające się do życia.

Olbrzymi wyczyn NASA. Gigantyczny balon osiągnął skraj kosmosu /Picsel /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-wielki-balon-od-nasa-zapisal-sie-w-historii-w-tle-antarktyda,nId,7359485

Wielki balon od NASA zapisał się w historii. W tle Antarktyda i skraj kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja naukowa na Marsa. Indie podejmują wyzwanie
2023-03-02. Wojciech Kaczanowski
Indie planują wysłać drona badawczego na Marsa, wzorowanego na legendarnym wiropłacie NASA o nazwie Ingenuity, który w ostatnim czasie zakończył swoją misję naukową. Ponadto Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych poinformowała o przeprowadzonym teście silnika do kapsuły załogowej Gaganyaan.
Działania podjęte przez Indie w 2023 r. zdecydowanie można określić jako udane. Szczególnie ważną misją było bezzałogowe lądowanie na Księżycu w ramach misji Chandrayaan-3. Delhi nie zwalnia tempa i obecnie pracuje nad dronem badawczym, który zostanie wysłany na Marsa. Obecnie wiropłat jest na etapie koncepcyjnym, natomiast międzynarodowe źródła donoszą, że projekt uwzględni doświadczenia z misji marsjańskiego drona NASA o nazwie Ingenuity, który w ostatnim czasie uległ awarii i zakończył swoje działanie.
Według portalu India Today, dron opracowywany przez Indyjską Organizację Badań Kosmicznych (ISRO) będzie przewoził zestaw narzędzi do eksploracji Marsa w locie - na wysokości nawet 100 m! Space.com dodał natomiast, że do tych instrumentów można zaliczyć czujnik temperatury, wilgotności, prędkości wiatru itp. Wiropłat wyląduje na powierzchni Czerwonej Planety wraz z lądownikiem na początku przyszłej dekady.
Projekt indyjskiego drona ma uwzględniać doświadczenia nabyte przez amerykański wiropłat Ingenuity. Mierzący 1,2 metra wysokości i 0,5 metra szerokości i długości autonomiczny helikopter wylądował na Marsie w lutym 2021 r. w ramach misji łazika Perseverance. Jego celem było przetestowanie możliwości lotu na Marsie w atmosferze ponad 100 razy rzadszej niż ta na Ziemi.
Marsjański dron odbył swój pierwszy lot na Czerwonej Planecie w kwietniu 2021 roku, dwa miesiące po lądowaniu Perseverance. Ingenuity przetrwał niemal trzy lata, wykonując 72 loty trwające łącznie ponad dwie godziny, pokonując ponad 17 km i wznosząc się na maksymalną wysokość 24 m. W wyniku awarii śmigła wiropłat zakończył swoje działanie w styczniu br.
Przypomnijmy, że Indie mają już doświadczenie w misjach na Marsa. Przykładowo w 2013 r. ISRO wysłała sondę na orbitę Czerwonej Planety w ramach misji Mars Orbiter Mission (MOM), lub inaczej Mangalyaan. Urządzenie miało na celu przeprowadzenie m.in demonstracji technologii, natomiast na pokładzie znajdowało się również 5 instrumentów naukowych, służących do badania topografii i mineralogii powierzchni Marsa oraz badań składu atmosfery marsjańskiej (w tym zawartości metanu i dwutlenku węgla). Analizowano również dynamikę górnych warstw atmosfery i wpływu wiatru słonecznego. Kontakt z sondą został zerwany w 2022 r.
Ważną informacją odnośnie indyjskiego sektora kosmicznego jest również wiadomość o zakończeniu testów kwalifikacyjnych silnika do kapsuły załogowej Gaganyaan. Z dostępnych informacji wynika, że w tym roku odbędzie się testowy lot, w którym weźmie udział humanoid Vyommitra. Jak wskazuje imię, będzie to robot o wyglądzie kobiety, którego zadaniem będzie sprawdzenie bezpieczeństwa statku kosmicznego, a także symulowanie funkcji człowieka i wchodzenie w interakcję z systemem podtrzymywania życia kapsuły”.

Źródło: India Today / Space.com / Space24.pl

Kompozycja zobrazowań ukazująca powierzchnię Marsa, wykonana z danych dostarczonych przez sondę Viking. Fot. NASA/JPL-Caltech/USGS [nasa.gov]
Grafika przedstawiająca Ingenuity krótko po wyczepieniu z systemu łazika Perseverance. Ilustracja: NASA/JPL-Caltech [mars.nasa.gov]

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/misja-naukowa-na-marsa-indie-podejmuja-wyzwanie

 

Misja naukowa na Marsa. Indie podejmują wyzwanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojskowy Starlink na Tajwanie. Oskarżenia wobec Elona Muska
2024-03-02. Wojciech Kaczanowski
Kongresmen Mike Gallagher, pełniący funkcję przewodniczącego Nadzwyczajnej Komisji Izby Reprezentantów ds. Konkurencji Strategicznej między Stanami Zjednoczonymi a Komunistyczną Partią Chin, skierował list do Elona Muska - właściciela firmy SpaceX. Gallagher zarzucił miliarderowi brak dostępu usługi Starshield dla amerykańskiego personelu wojskowego na Tajwanie, co prawdopodobnie jest łamaniem umowy z rządem USA. W odpowiedzi na platformie X, SpaceX stanowczo zaprzeczyło doniesieniom.
Z informacji podanych przez zagraniczne media wynika, że w Stanach Zjednoczonych pojawiły się ponowne napięcia związane z działalnością firmy SpaceX oraz jej współpracy z amerykańskim rządem. Zarzuty zostały sformułowane przez kongresmena Mike’a Gallaghera, pełniącego funkcję przewodniczącego Nadzwyczajnej Komisji Izby Reprezentantów ds. Konkurencji Strategicznej między Stanami Zjednoczonymi a Komunistyczną Partią Chin.
Jak możemy przeczytać w liście Gallaghera, opublikowanym przez CNBC, Komisja dowiedziała się na podstawie różnych źródeł, że usługa Starshield nie jest udostępniona dla amerykańskiego personelu wojskowego na Tajwanie, co może narazić na poważne niebezpieczeństwo. Kongresmen dodał, że działanie firmy Elona Muska może naruszać umowę z Pentagonem, w ramach której Stany Zjednoczone powinny uzyskać nieograniczony i globalny dostęp do satelitarnego systemu komunikacji, opracowanego specjalnie dla wojska.
„Rozumiem jednak, że SpaceX prawdopodobnie wstrzymuje świadczenie usług szerokopasmowego dostępu do Internetu na Tajwanie i w jego okolicach - prawdopodobnie z naruszeniem zobowiązań umownych SpaceX z rządem USA.” - oświadczył Mike Gallagher. Z listu wynika, że w projekt Starshield, oparty na cywilnym systemie Starlink, zostało zainwestowane dotychczas ponad 100 mln USD, a w następnym roku mają zostać przeznaczone kolejne miliony dolarów.
Gallagher dodał, że pomoc dla Tajwanu jest niezwykle istotna z uwagi na zabezpieczenie interesów Stanów Zjednoczonych w regionie Indo-Pacyfiku oraz powstrzymanie ambicji Chin. „Tajwan jest podstawą zdolności Stanów Zjednoczonych do obrony swoich sojuszników, zwłaszcza Japonii i Filipin” - dodano. List zakończono prośbą o przedstawienie Komisji możliwości udostępnienia usługi Starshield na Tajwanie i w jego regionie najpóźniej do 8 marca br.
Na list Gallaghera zareagowała firma Elona Muska, która w poście na platformie X (dawniej Twitter) napisała, że w pełni respektuje umowy z rządem USA. Dodano, że Komisja została źle poinformowana i zamiast zwrócić się do SpaceX, wybrała media.

Starshield jest wojskową wersją cywilnej konstelacji Starlink, skierowaną przede wszystkim do amerykańskich agencji rządowych zajmujących się bezpieczeństwem narodowym. Usługi mają skupiać się głównie na łączności satelitarnej i obrazowaniu Ziemi. Głównym zadaniem jest oczywiście zapewnienie łączności internetowej dostępnej w najdalszych częściach świata, ale przy tym będzie to sieć o wiele bardziej zabezpieczona niż w przypadku Starlinków.
Przyczyną działania SpaceX mogą być poglądy Elona Muska na temat Chin oraz Tajwanu. W jednej z wypowiedzi miliarder porównał Tajwan do sytuacji Hawajów, dodając, że wyspa jest „integralną częścią Chin, ale arbitralnie nie jest częścią Chin”. Słowa Muska spotkały się z dużą krytyką Tajwanu.
Warto dodać, że Musk posiada ważne zaplecze przemysłowe w Chinach, czego przykładem jest Gigafactory - fabryka samochodów Tesla w Szanghaju. Elon Musk już kilka razy próbował wyeliminować konkurencję na rynku chińskim, czego przykładem było obniżanie cen Tesli Model Y.
Źródło: Forbes / CNBC / Space24.pl

Autor. Daniel Oberhaus/Wikimedia Commons/CC4.0

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/wojskowy-starlink-na-tajwanie-oskarzenia-wobec-elona-muska

Wojskowy Starlink na Tajwanie. Oskarżenia wobec Elona Muska.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoznanie satelitarne jednym z kluczowych programów PGZ
2024-03-02.
Budowa Narodowego systemu rozpoznania satelitarnego to jeden z programów realizowanych w Biurze Projektów C4 PGZ S.A. Omówieniu dotychczasowych postępów oraz przyszłych pól współpracy w tym projekcie służyło spotkanie robocze zorganizowane 28 lutego w warszawskim biurze Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Uczestniczyli w nim przedstawiciele przemysłu i wojska.
Organizatorem przedsięwzięcia było Biuro Projektów C4 PGZ S.A., a do wspólnej rozmowy zaproszone zostały firmy z Grupy Kapitałowej PGZ Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 i Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej oraz podmioty zewnętrzne ICEYE, TOPOLOGIC CONSULTING i SATIM. Wszystkie one zajmują się tematyką rozpoznania, w tym rozpoznania satelitarnego.
System rozpoznania satelitarnego odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu sił zbrojnych. Pozyskiwanie i przetwarzanie danych obrazowania satelitarnego w czasie rzeczywistym może dać przewagę na współczesnym polu walki. Są to wnioski, jakie płyną m.in. z zakończonej operacji NATO w Afganistanie, czy trwającego konfliktu zbrojnego na Ukrainie.
Polska Grupa Zbrojeniowa pracuje nad tym rozwiązaniem już od pewnego czasu. Wykorzystuje przy tym zarówno zasoby własne, zgromadzone w ramach Grupy Kapitałowej, jak też potencjał podmiotów zewnętrznych. To właśnie stało u podstaw umowy o współpracy, jaką w czasie 31. edycji MSPO podpisały ze sobą PGZ S.A., WZŁ-1 i ICEYE będący operatorem satelitów radarowych. Na mocy porozumienia, firmy ogłosiły współpracę w zakresie przygotowania dla Sił Zbrojnych RP konstelacji satelitów radarowych wraz ze stacjonarną i mobilną stacją naziemną. Zorganizowane spotkanie jest kontynuacją i rozwinięciem tamtych porozumień.
”Jako lider polskiego sektora obronnego realizujemy szeroką gamę projektów. Jednym z nich jest budowa Narodowego systemu rozpoznania satelitarnego dla potrzeb Sił Zbrojnych RP. By zrealizować to zadanie wraz z Wojskowymi Zakładami Łączności nr 1 zawarliśmy porozumienie z firmą ICEYE, ale także innymi podmiotami specjalizującymi się m.in. w przetwarzaniu i analizie danych satelitarnych. Wybraliśmy  wyspecjalizowane  podmioty i zaprosiliśmy ich przedstawicieli, by porozmawiać o tym, jak zbudować cały system oraz w jaki sposób efektywnie wykorzystać nasz wspólny potencjał” - podkreśla dyrektor Biura C4 PGZ S.A. dr Kamila Matela.
W czasie warsztatów rozmawiano o takich kwestiach jak: wsparcie planowania i prowadzenie operacji satelitarnych oraz zadań rozpoznania geoprzestrzennego, systemie zarządzania Big Data z wykorzystaniem AI na potrzeby analiz rozpoznawczych czy na temat propozycji analizy satelitarnych obrazów SAR wykorzystującej możliwości sztucznej inteligencji. Spotkanie w tak specjalistycznym gronie fachowców było okazją do zaprezentowania już opracowywanych rozwiązań, jak również wytyczeniem nowych kierunków i obszarów dalszych działań.
Spotkanie pokazało, że GK PGZ może skupić rozproszone kompetencje, oferując kompleksowy produkt dla SZ RP na miarę wyzwań spowodowanych obecną sytuacją geopolityczną. Pozycja GK PGZ może zagwarantować sukces takiemu projektowi i umożliwić w przyszłości rozbudowę o kolejne moduły, w miarę uzyskiwania dojrzałości przez nowe technologie, na tym dynamicznie rozwijającym się rynku.
Ożywiona dyskusja w końcowej części spotkania z udziałem przedstawicieli zaproszonych instytucji wojskowych wskazuje, że propozycja PGZ spotkała się z dużym zainteresowaniem i wpisuje się w potrzeby Sil Zbrojnych RP, których pilne zaspokojenie nabiera szczególnego znaczenia w kontekście toczącej się pełnoskalowej wojny za naszą wschodnią granicą.
Warto podkreślić, że unikalną zaletą budowanego przez PGZ i jej partnerów systemu rozpoznania satelitarnego jest możliwość zbierania i analizy dużej liczby danych pochodzących z systemów satelitarnych w czasie rzeczywistym przy wykorzystaniu mobilnych stanowisk do analizy tych danych.
Źródło: Polska Grupa Zbrojeniowa
Autor. PGZ

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/rozpoznanie-satelitarne-jednym-z-kluczowych-programow-pgz

 

Rozpoznanie satelitarne jednym z kluczowych programów PGZ.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białorusinka poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną
2024-03-02. Mateusz Mitkow
W drugiej połowie marca br. będziemy świadkami kolejnego lotu na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), który zostanie wykonany za pomocą rosyjskiego frachtowca Soyuz MS-25 z międzynarodową załogą na pokładzie. Jedną z uczestniczek misji będzie kosmonautka z Białorusi.
Już w najbliższych tygodniach, a dokładniej 21 marca br. Rosyjska Agencja Kosmiczna (Roskosmos) przeprowadzi start systemu nośnego Sojuz-2, którego zadaniem będzie wyniesienie w kierunku Międzynarodowej Stacji Komicznej kapsuły załogowej Sojuz MS-25. Start misji zostanie wykonany z kosmodromu Bajkonur, znajdującego się w Kazachstanie. Na pokładzie rosyjskiego statku załogowego znajdzie się trzyosobowa załoga, składająca się z Rosjanina, Amerykanki, a także Białorusinki.
Wytypowana załoga 21. ekspedycji to Oleg Nowicki z Roskosmosu (pilot wojskowy), Tracy Caldwell Dyson z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA (astronautka i doktor nauk chemicznych), a także Marina Wasilewska (stewardessa linii lotniczych „Belavia Airlines”). W składzie załogi rezerwowej znajdują się również Białorusinka - Anastazja Lenkowa, będąca na co dzień chirurgiem dziecięcym z Republikańskiego Centrum Naukowo-Praktycznego na Białorusi.
Wyprawa jest realizowana w ramach amerykańsko-rosyjskiej współpracy w zakresie załogowych lotów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Współpraca w tym zakresie ma zapewnić, że przynajmniej jeden kosmonauta lub astronauta będzie zawsze na pokładzie ISS, w „narodowej” części stacji, aby zapewnić jej poprawne funkcjonowanie. Misja potrwa 12 dni, a następnie jej członkowie powrócą na Ziemię statkiem Sojuz MS-24, który obecnie jest zadokowany do ISS.
Opisywane wydarzenie jest potwierdzeniem wcześniej zapowiadanych zamiarów Moskwy w zakresie zwiększenia współpracy z Białorusią w kosmosie, co zostało zapowiedziane już na początku ubiegłego roku. Oprócz tego Władimir Putin zapowiedział stworzenie wspólnego satelity do teledetekcji o ultra-wysokiej rozdzielczości, który jak podkreślono, ma być kolejnym przykładem niezachwianej współpracy obu państw oraz potwierdzeniem wysokich standardów naukowych Białorusi.
Kilka miesięcy wcześniej prezydenci Rosji i Białorusi odwiedzili kosmodrom Wostocznyj i zapowiedzieli wzajemną współpracę w sektorze kosmicznym - chociażby w budowie infrastruktury kosmicznej oraz kooperacji przy rosyjskim programie księżycowym Łuna. Głowy państw zapewniły wtedy, że pomimo nałożonych sankcji, będą konsekwentnie i wytrwale realizować wszystkie plany związane z domeną kosmiczną.

Autor. Wikimedia Commons

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/bialorusinka-poleci-na-miedzynarodowa-stacje-kosmiczna

Białorusinka poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starty rakiet (16 - 29 lutego 2024)
2024-03-02.
10 rakiet orbitalnych startowało w drugiej połowie lutego. Trzy razy rakiety Falcon 9 wysyłały satelity Starlink, pierwszy raz udał się lot japońskiej rakiety H3, a z Nowej Zelandii rakieta Electron wystrzeliła zwiadowcę śmieci kosmicznych. Zapraszamy na krótkie podsumowanie lotów na świecie.

Powrót po nieudanym debiucie
17 lutego 2024 r. swój drugi lot wykonała rakieta H3 – nowy system nośny Japonii. Niecały rok wcześniej debiut tej rakiety się nie powiódł. Usterka elektryki w drugim stopniu spowodowała, że nie uruchomił się w locie i utracono cennego satelitę ALOS-3.
Tym razem Japończycy nie ryzykowali i na szczycie rakiety umieścili symulator masy i parę małych eksperymentalnych satelitów. Lot z portu kosmicznego Tanegashima się powiódł. Rakieta H3 zastąpi rakiety serii HII, które rozpędzały na orbitę najważniejsze japońskie ładunki przez ostatnie 20 lat. Jeszcze w tym roku H3 wyniesie satelitę obserwacyjnego ALOS 4, ładunek wojskowy i satelitę lokalnego systemu nawigacyjnego. W przyszłości z usług rakiety korzystał będzie statek towarowy HTV-X, który ma latać do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a w dalszej przyszłości do wokółksiężycowej stacji Gateway.

Indyjski satelita pogodowy
17 lutego odbył się też drugi w tym roku start indyjskiej rakiety. Z kosmodromu Satish Dhawan wystrzelono rakietę GSLV Mk II z zaawansowanym satelitą pogodowym INSAT 3DS. Geostacjonarny satelita dołączy do bliźniaczego INSAT 3DR wysłanego w 2016 r. Statek jest wyposażony w 19-kanałową sondę atmosferyczną i wielospektralne urządzenie obrazujące w 6 pasmach światła.
Japoński zwiadowca śmieci kosmicznych
18 lutego druga najpopularniejsza rakieta nośna w USA – Electron firmy Rocket Lab wystartowała z przylądka Mahia w Nowej Zelandii, wysyłając na orbitę satelitę ADRAS-J japońskiej firmy Astroscale.
Zadaniem satelity będzie podlecenie i dokładna inspekcja górnego stopnia rakiety H-IIA, który jest śmieciem kosmicznym na niskiej orbicie okołoziemskiej. W drugiej fazie w przyszłości firma chce w kontrolowany sposób usunąć ten zużyty człon rakietowy z orbity. Astroscale dzięki tym demonstracjom ma ambicje być pierwszą komercyjną firmą, która będzie świadczyć usługi usuwania dużych śmieci kosmicznych.

SpaceX dla Indonezji
20 lutego z Cape Canaveral wystartowała rakieta Falcon 9 firmy SpaceX. W udanym locie wyniosła na orbitę indonezyjskiego satelitę telekomunikacyjnego wysokiej przepustowości Merah Putih 2. 4-tonowy statek będzie nadawał z pozycji 113 E na orbicie geostacjonarnej dla klientów państwowej spółki Telkomsat. Satelita został zbudowany przez firmę Thales Alenia na bazie ich popularnej platformy Spacebus 4000B.

Starlinki
3 dni później z kosmodromu Vandenberg startował kolejny Falcon 9. Tym razem w najbardziej typowej dla tej rakiety misji – wysłania satelitów Starlink na niską orbitę okołoziemską. W misji Starlink 7-15 na orbitę trafiły 22 statki megakonstelacji od SpaceX.
Długi Marsz 5 z tajnym satelitą
Pierwszy raz w 2024 roku Chiny przeprowadziły z kosmodromu Wenchang start swojej najpotężniejszej rakiety Długi Marsz 5. Znana z wysyłania modułów stacji kosmicznej czy misji Księżyc i Marsa rakieta tym razem wysłała tajny ładunek TJSW 11 na orbitę okołoziemską. Według oficjalnych informacji jest to statek do testów technologii telekomunikacyjnych. Eksperci podejrzewają jednak, że może chodzić o zaawansowanego satelitę zwiadu elektronicznego albo satelitę wczesnego ostrzegania przed startami rakiet.

Kolejne Starlinki
2 dni od ostatniego startu SpaceX ponownie wystrzelił rakietę Falcon 9 celem wysłania satelitów Starlink. Misja Starlink 6-39 wystartowała z kosmodromu Cape Canaveral na Florydzie, a w przestrzeń kosmiczną trafiło 24 satelitów sieci.

Rosyjski satelita pogodowy
Rosja przeprowadziła 29 lutego pierwszy w tym roku lot rakietowy z kosmodromu Wostocznyj na dalekim wschodzie Rosji. W udanej misji rakieta Sojuz 2.1b wysłała satelitę meteorologicznego Meteor-M 2-4. To trzeci umieszczony na orbicie satelita meteorologiczny nowej generacji. Dodatkowo w misji wyniesiono 16 nanosatelitów firmy SPUTNIX do śledzenia ruchu morskiego i kilka innych ładunków, w tym irańskiego nanosatelitę obserwacji Ziemi Pars 1.

Nowa chińska konstelacja?
Chiny wystrzeliły 29 lutego z kosmodromu Xichang rakietę Długi Marsz 3B. W udanym locie rakieta umieściła na orbicie komercyjnego satelitę telekomunikacyjnego WHG-01. Jest to początek nowej sieci komercyjnych satelitów dostępu do Internetu z orbity geostacjonarnej.
Jeszcze więcej Starlinków
Ostatnim startem w lutym był lot Falcona 9 z kolejną porcją 23 satelitów Starlink. Rakieta z misją Starlink 6-40 wystartowała z Cape Canaveral. To była już 19. misja Falcona 9 w 2024 roku.
 
 
 
Opracowanie: Rafał Grabiański
Na zdjęciu tytułowym: Rakieta H3 startująca z portu Tanegashima. Źródło: MHI.
Satelita ADRAS-J (wizja artystyczna). Źródło: Astroscale.

Start rakiety Długi Marsz 5 z satelitą TJSW 11. Źródło: Xinhua.

Start rakiety Falcon 9 z misją Starlink 6-40. Źródło: SpaceX.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/starty-rakiet-16-29-lutego-2024

Starty rakiet (16 - 29 lutego 2024).jpg

Starty rakiet (16 - 29 lutego 2024)2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudna przeprawa pierwszego komercyjnego lądownika na Księżycu. Podsumowanie misji IM-1
2024-03-02.
23 lutego na Księżycu wylądował z powodzeniem pierwszy komercyjny statek. Lądownik Nova-C "Odysseus" firmy Intuitive Machines przyziemił w kraterze Malapert A w rejonie bieguna południowego. Misja miała wiele trudności i samo lądowanie nie przebiegło tak jak planowano. Mimo to sonda wykonała dużą część planowanych zadań. Podsumujmy jak wyglądała ta misja i jakie były jej najważniejsze trudności.
Lądownik Nova-C "Odysseus" wylądował z przygodami na Księżycu 23 lutego. Pierwsze dni misji były bardzo trudne. Z kilkunastominutowym opóźnieniem dowiedzieliśmy się o udanym lądowaniu, a przez pewien czas niepewne było ułożenie lądownika. Wiadomo było tylko, że nie stoi on w planowany sposób pionowo na powierzchni. Przez złą orientację pierwsze kilka dni komunikacja z nim była utrudniona, a zespół misji pracował głównie nad ustaleniem jego stanu i poprawą kontaktu z nim.
Firma Intuitive Machines dopiero w kolejnych dniach pozyskała większą ilość danych z lądownika – telemetrię, dane naukowe z instrumentów na pokładzie oraz zdjęcia. Dzięki temu można było ustalić dokładne ułożenie statku na księżycowej powierzchni oraz odtworzyć wydarzenia z lądowania. Firma podzieliła się też szczegółami wielu problemów i sposobów ich przezwyciężenia w czasie trwania misji.

Problemy już po starcie
Zacznijmy od samego początku. Po tym jak rakieta Falcon 9 rozpędziła lądownik w kierunku trajektorii księżycowej i wypuściła go w samotną podróż, pojawił się pierwszy krytyczny problem. Odyseusz po wypuszczeniu miał wykonać tzw. „self-commissioning". Uruchamia on w tym czasie awionikę i szperacze gwiazd, za pomocą których program komputerowy może poznać orientację sondy i użyć silniczków kontroli orientacji, aby ustabilizować jego ułożenie i zwrócić ją w odpowiedni sposób. Odpowiednia orientacja zapewnia ładowanie baterii za pomocą paneli, prawidłową charakterystykę termiczną (statek nie przegrzewa się ani zbytnio nie ochładza) oraz optymalną komunikację z Ziemią.
Niestety okazało się, że w warunkach lotu program ustalający orientację nie zadziałał poprawnie. Dane nawigacyjne były odrzucane przez system. To spowodowało, że sonda kontynuowała niewielki niekontrolowany obrót po oddzieleniu od rakiety i powoli rozładowywała swoje baterie. Gdyby nie podjąć ręcznych kroków po kilku godzinach misja byłaby utracona, bo akumulatory rozładowałyby się. Inżynierowie musieli wykorzystać niekontrolowany obrót, by „na ślepo” ustalić najefektywniejszą energetycznie orientację, zapisać ją i polecić sondzie ją ustalić do czasu wgrania poprawek w programie przetwarzającym dane nawigacyjne. Zadanie się udało.
Łącznie, jak stwierdzili przedstawiciele Intuitive Machines na konferencji, takich krytycznych problemów w ciągu całej misji kosmicznej było 11. Każde groził całkowitą utratą misji. To pokazuje też jak świetnie pracował zespół misji, ale też jak dużo szczęścia miał lądownik w wielu sytuacjach.
I o takim szczęściu na pewno można powiedzieć przy okazji omawiania kolejnego problemu…

Niedziałające lasery
To co zadziałało świetnie podczas misji to napęd. Drukowany w technologii addytywnej (3D) silnik główny lądownika, napędzany mieszanką ciekłego metanu i ciekłego tlenu wykonał udane próbne odpalenie i potem dwie udane korekty trajektorii. Jest to pierwszy silnik na paliwa kriogeniczne użyty w misji kosmicznej tak daleko od Ziemi i w ogóle pierwszy taki silnik kosmiczny napędzany metanem. Jego działanie było prawidłowe, bo uruchamiał się zgodnie z wysłanym profilem. Niestety jednak (chociaż okaże się później, że na szczęście) dane nawigacyjne na podstawie których planowano manewry korekcyjne nie były dokładne.
Położenie statku i jego zmiana w czasie pozwala na ustalenie jego orbity. Informacje o położeniu lecącego statku ustala się na podstawie komunikacji radiowej. Kierunek ustalamy na bazie siły sygnału, a odległość na podstawie czasu jaki zajmuje odebranie od statku wysłanego do niego sygnału. W przypadku tej misji wystąpiły pewne trudności, które spowodowały, że dane te nie były dokładne.
Kiedy przyszedł czas na wykonanie manewru wejścia na orbitę wokół Księżyca, celem misji było ustalenie kołowej orbity o konkretnych parametrach. Z powodu tych błędów nawigacyjnych orbita była jednak zbyt eliptyczna. Zespół misji zdecydował, że potrzebne będzie wykonanie manewru podniesienia orbity, aby pracować ze znanym i przetestowanym scenariuszu późniejszego zejścia z orbity i lądowania. Aby jednak ukołowić orbitę i mieć większą pewność zdecydowano się wcześniej niż planowano uruchomić wysokościomierze laserowe, które miały dać dokładne dane potrzebne do wykonania manewru.
I tu przyszedł największy kryzys całej misji. Okazało się, że urządzeń nie można uruchomić. Dalmierze laserowe są używane do precyzyjnego ustalania odległości od powierzchni i prędkości względem powierzchni. Dane z nich używa system kontroli lotu, by sterować i miękko wylądować. Lasery nie działały z prozaicznego powodu. Gdy statek był przygotowywany do misji jeszcze na Ziemi przeoczono zdjęcie z laserów blokad bezpieczeństwa. Usterki nie dało się już naprawić w locie, bo było to fizyczne zabezpieczenie. Fakt, że inżynierowie dowiedzieli się o niedziałających laserach wcześniej pozwoliło na szukanie planu awaryjnego. Nominalnie sprzęt ten miał zostać dopiero uruchomiony podczas manewru zniżania i lądowania.

Improwizacja na orbicie wokół Księżyca
Samo lądowanie zostało przełożone o około 2 godziny (jedną pełną orbitę wokół Księżyca). Nawigatorzy misji policzyli, że w lądowniku powinno zostać na tyle paliwa, by skompensować różnicę w położeniu Księżyca pod lądownikiem i nadal precyzyjnie wylądować w wyznaczonym obszarze. Pozostało tylko znaleźć na to sposób.
Zrządzeniem losu na pokładzie lądownika znajdował się eksperymentalny ładunek NASA, który służy właśnie nawigacji – dopplerowskie lasery LIDAR. Jest to jednak sprzęt, który miał być testowany i nie był integrowany w system czasu rzeczywistego obliczający dane nawigacyjne lądownika. Co więcej był on położony w zupełnie innym miejscu. Zespół miał pomysł napisania łatki w oprogramowaniu, która zapisywałaby w odpowiednich rejestrach komputera dane nawigacyjne z eksperymentalnego ładunku. Przed zapisem dane te musiały zostać transponowane (geometrycznie przekonwertowane), by oprogramowanie lądownika rozumiało je tak jakby pochodziły z niedziałających urządzeń.
Łatka sprawdziła się tylko częściowo. Ostatecznie okazało się, że gdy lądownik zniżał się nie jest w stanie odczytywać podawanych przez lasery danych w czasie rzeczywistym. Ostatni odczyt z wysokościomierza został wykonany jak Nova-C był jeszcze 15 km nad powierzchnią. Jak więc mimo tego sondzie udało się wylądować?
Oprogramowanie lądownika okazało się być odporniejsze na awarie sprzętowe. Szczęśliwie dla misji mimo braku twardych danych wysokościowych sonda szacowała swoją wysokość na bazie pośrednich danych: wcześniej znanej wysokości, danych z systemu nawigacji inercyjnej IMU i danych z nawigacji optycznej, służącej głównie do zwiększenia precyzji miejsca lądowania i omijania przeszkód terenowych. To wystarczyło, by z dosyć dużym błędem ustalić wysokość. Dosyć dużym, bo w ostatniej fazie lądownik myślał, że jest ponad 100 m nad powierzchnią, kiedy rzeczywiście już jej dotykał.
To spowodowało przyziemienie z 3 razy większą prędkością pionową niż planowano (3 m/s) i w ogóle nie pożądaną prędkością poziomą 1 m/s. To oczywiście oznaczało bardzo niestabilne dotknięcie powierzchni, złamanie jednej z sześciu nóg lądownika i ostatecznie przewrócenie się na bok. Odyseusz położył się w niekorzystnej pozycji na zboczu księżycowego krateru, ale działał.
24 lutego nad miejscem lądowania Nova-C przelatywała amerykańska sonda LRO. Wykonała zdjęcia z wysokości około 90 km, na których widać leżący lądownik. Ustalono dokładną pozycję lądownika na 80,13 stopnia szerokości geograficznej południowej i 1,44 stopnia długości wschodniej. Jest to najbliższe bieguna południowego miejsce w jakim kiedykolwiek wylądowano na Księżycu. Dokładna topografia terenu to stary, mocno zerodowany już krater o średnicy około 1 km i nachyleniu terenu około 12 stopni.
Lądownik leży w sposób, w którym górny panel o największej powierzchni zbierającej energię słoneczną jest zwrócony na wschód. Początkowe szacunki na podstawie danych gromadzonych przez lądownik wskazywały, że korzystne położenie Ziemi i Słońca w takiej sytuacji pozwoli na działanie sondy do 27 lutego 2024 r. Ostatecznie jednak lądownik mógł pracować aż do 29 lutego.
Oprócz kwestii zbierania energii elektrycznej, jeszcze większym problemem wynikającym z nieplanowanej orientacji była komunikacja z lądownikiem. Przez pierwsze dni misji były pod tym względem bardzo trudne. Niedokładna znajomość orientacji i trudności w kalibracji anten naziemnych spowodowały, że przepustowość komunikacji była bardzo niska i dopiero 26 lutego opublikowano publiczne pierwsze, niskiej jakości zdjęcie z powierzchni.
Lądownik Nova-C ma 4 niewielkie anteny hemisferyczne niskiego zysku i jedną paraboliczną antenę wysokiego zysku. Żadna z nich nie jest sterowana. Przy planowanym lądowaniu statek miał specjalnie orientować się tak, by antena wysokiego zysku kierowała się w stronę nieba, gdzie widoczna jest Ziemia. Rzeczywiste ułożenie lądownika to uniemożliwiło, antena wysokiego zysku celowała znacznie wyżej, a komunikację dawały anteny niskiego zysku i to też nie wszystkie. Dwie z nich leżały blisko powierzchni z nachylonym terenem i nawet jeśli udało się przez nie komunikować to komunikacja ta była niskiej jakości (odbicia fal radiowych od powierzchni Księżyca).
Na szczęście zespołowi udało się tak skonfigurować działanie anten, że od 27 lutego zaczęto obserwować znacznie silniejszy sygnał, a co za tym idzie większą ilość przekazywanych danych. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo tego samego dnia sama firma Intuitive Machines opublikowała wysokiej jakości zdjęcia z operacji zniżania i pochwaliła się zgromadzeniem danych z instrumentów naukowych.
28 lutego podczas konferencji prasowej zobaczyliśmy zdjęcia z czasu tuż przed lądowaniem, momentu lądowania i momentu, gdy statek leżał już w końcowej orientacji na powierzchni Księżyca.
Lądownik przerósł oczekiwania pod względem gospodarności baterią. Mimo wcześniejszych ostrożniejszych prognoz udawało się mu funkcjonować przez kolejne dni. Ostatnią planowaną komunikację przed wprowadzeniem sondy w stan hibernacji wykonano 29 lutego.
Teraz nad miejscem lądowania nadchodzi noc księżycowa, która potrwa 2 tygodnie. W drugiej połowie marca jak Słońce wzejdzie już na odpowiednią wysokość i zacznie ponownie ładować baterie sondy zespół misji podejmie próbę wybudzenia lądownika i kontynuowania misji.
Nadzieje wzbudzają losy innego lądownika. Japoński SLIM - nieprzystosowywany specjalnie do przetrwania nocy księżycowej - został z powodzeniem wybudzony i 25 lutego wznowił komunikację z Ziemią.
Opracowanie: Rafał Grabiański
Na podstawie: Intuitive Machines/NASA
 
Więcej informacji:
•    Oficjalna strona misji

 
Na zdjęciu tytułowym: Lądownik Nova-C podchodzący do lądowania na Księżycu. Źródło: Intuitive Machines.
Zdjęcie: Intuitive Machines

Zdjęcie: Intuitive Machines.

Modele lądownika Nova-C z zaznaczonymi systemami nawigacyjnym. Na czerwono eksperymentalny system NDL, na zielono główne wysokościomierze laserowe. Źródło: Intuitive Machines.

Lądownik około 30 m nad powierzchnią podczas lądowania. Źródło: Intuitive Machines.

Moment przyziemienia. Widać jedną z nóg lądownika przyjmujących zderzenie. Źródło: Intuitive Machines.

Zdjęcie wykonane już po wylądowaniu i ustabilizowaniu swojej orientacji. Źródło: Intuitive Machines.

URANIA\
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trudna-przeprawa-pierwszego-komercyjnego-ladownika-na-ksiezycu-podsumowanie-misji

Trudna przeprawa pierwszego komercyjnego lądownika na Księżycu. Podsumowanie misji IM-1.jpg

Trudna przeprawa pierwszego komercyjnego lądownika na Księżycu. Podsumowanie misji IM-1.3.jpg

Trudna przeprawa pierwszego komercyjnego lądownika na Księżycu. Podsumowanie misji IM-1.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebywałe odkrycie – najjaśniejszy kwazar zasilany przez czarną dziurę
2024-03-02. Ania Hansdorfer   
Odkryty za pomocą teleskopu VLT (Very Large Telescope) w Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO) kwazar bije wszystkie dotychczasowo ustanowione rekordy – jest najjaśniejszy zarówno w swojej kategorii, jak i we Wszechświecie, biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowo zaobserwowane obiekty.
J0529-4351 znajduje się tak daleko od Ziemi, że światło potrzebowało 12 miliardów lat, aby pokonać tą odległość. Oznacza, że widzimy ten obiekt w stanie, gdy nasz Wszechświat (liczący 13,8 miliardów lat) miał niecałe 2 miliardy lat.
Supermasywna czarna dziura, w której dysku akrecyjnym powstaje promieniowanie kwazaru, zyskuje na masie odpowiednik jednego Słońca dziennie, co sprawia, że staje się najszybciej rosnącą czarną dziurą, jaka kiedykolwiek została zaobserwowana. Szacuje się, że w chwili obecnej liczy między 17 a 19 miliardów mas Słońca – gdyby przesunąć J0529-4351 na odległość jednej jednostki astronomicznej od Ziemi, świeciłby 500 bilionów razy jaśniej niż nasza gwiazda.
Kwazar został zauważony już ponad 4 dekady temu, jednak był tak jasny, że naukowcy mieli trudności z jego identyfikacją. W naturalnych warunkach dyski akrecyjne generowane przez olbrzymią grawitację czarnych dziur podgrzewają gaz i pył, powodując ich świecenie. Dodatkowo materia, która nie znalazła się w tym dysku zostaje wyrzucona jako dżety cząstek z prędkością bliską prędkości światła, co również generuje silne promieniowanie. Stąd kwazary w jądrach aktywnych galaktyk (AGN) mogą świecić jaśniej, niż wszystkie gwiazdy pobliskich galaktyk razem wzięte. J0529-4351 różni się jednak od pozostałych obiektów tego typu. Jego czarna dziura ma średnicę około 7 lat świetlnych – jest to równoznaczność pomnożonej około 45 000 razy, odległości Ziemia-Słońce lub odległość między Słońcem a WISE 0855−0714 (czwarta najbliższa gwiazda).
Kwazar został dostrzeżony w ramach przeglądu Schmidt Southern Sky Survey, którego początki sięgają 1980 roku, jednak potwierdzenie kategorii obiektu zajęło dziesięciolecia. Takie przeglądy astronomiczne dostarczają tak ogromnych ilości danych, że astronomowie potrzebują modeli uczenia maszynowego do analizy, identyfikacji i odróżniania kwazarów od innych ciał niebieskich. Modele są aktualizowane na podstawie nowoodkrytych obiektów, co oznacza, że ciała posiadające nietypową charakterystykę mogą zostać pominięte. Tak też było w przypadku J0529-4351 – modele zidentyfikowały go jako gwiazdę w relatywnie bliskiej odległości od Ziemi. Błąd został zauważony dopiero w 2023 roku po przeprowadzeniu obserwacji regionu otaczającego kwazar za pomocą 2,3-metrowego teleskopu w Siding Spring Observatory (Australia). Nowe odkrycie, że jest to najjaśniejszy obiekt, jaki kiedykolwiek zaobserwowaliśmy, zostało dokonane, gdy J0529-4351 zaczął śledzić instrument spektrografu X-Shooter VLT na pustyni Atakama w Chile.
Nie jest to koniec badań nad J0529-4351. Astronomowie uważają, że supermasywna czarna dziura w sercu kwazaru zasila się w pobliżu granicy Eddingtona, czyli punktu, w którym emitowane przez nią promieniowanie powinno wypychać gaz i pył, uniemożliwiając dalszy wzrost masy. Potwierdzenie tej tezy wymaga jednak kolejnych, bardziej złożonych obserwacji. Na szczęście czarna dziura jest idealnym obiektem do badań przy użyciu instrumentu GRAVITY+ na VLT, co znacznie poprawi wysoko kontrastową precyzję na jasnych ciałach niebieskich. Planuje się również obserwacje za pomocą ELT (Extremely Large Telescope), który obecnie jest w budowie na pustyni Atakama.
Odkrycie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy 19 lutego bieżącego roku.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    space.com: Robert Lea; Brightest quasar ever seen is powered by black hole that eats a 'sun a day'
2 marca 2024
 Zdjęcie w tle: ESO/M. Kornmesser
Na ilustracji widzimy bijący wszelkie rekordy kwazar J059-4351 w jądrze galaktyki zasilanej przez supermasywną czarną dziurę. Źródło: ESO/M. Kornmesser
Zdjęcie ukazuje region, w którym położony jest J0529-4351. Zostało zrobione przez złożenie zdjęć będących częścią przeglądu Digitized Sky Survey 2, a na wstawce widzimy lokalizację kwazaru w zdjęciu z przeglądu Dark Energy Survey. Źródło: ESO/Digitized Sky Survey 2/Dark Energy Survey


https://astronet.pl/wszechswiat/niebywale-odkrycie-najjasniejszy-kwazar-zasilany-przez-czarna-dziure/

 

Niebywałe odkrycie – najjaśniejszy kwazar zasilany przez czarną dziurę.jpg

Niebywałe odkrycie – najjaśniejszy kwazar zasilany przez czarną dziurę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C83
2024-03-02.
O obiekcie:
Caldwell 83 to galaktyka spiralna z poprzeczką, która znajduje się około 12 milionów lat świetlnych lat od nas w gwiazdozbiorze Centaura. Jest ona podobna do naszej rodzimej Drogi Mlecznej ze względu na jej poprzeczkę. C83 jest szczególnie ważna dla astronomów, ponieważ zaobserwowali w niej pierwszego megamasera wodnego. Masery to zjawiska polegające na wytwarzaniu lub wzmacnianiu mikrofal, zachodzące za sprawą zjawiska emisji wymuszonej w atomach lub cząsteczkach, w tym z cząsteczkach wody. Megamasery to ich około 100 milionów razy jaśniejsze odpowiedniki. Galaktyka została odkryta przez szkockiego astronoma Jamesa Dunlopa w 1826 roku podczas jego pobytu w Australii.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: galaktyka spiralna z poprzeczką
•    Numer w katalogu NGC: 4945
•    Jasność: 9,3
•    Gwiazdozbiór: Centaur
•    Deklinacja: −49° 28′ 06″
•    Rektascensja: 13h 05m 27,5s
•    Rozmiar kątowy: 20,0′ × 3,8′
Jak obserwować:
Najlepszym czasem na obserwację obiektu jest jesień na półkuli południowej lub późna wiosna na półkuli północnej. Na bardzo ciemnym niebie można zobaczyć ją jako cienką, wydłużoną, jasną plamkę przy użyciu małego teleskopu.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    science.nasa.gov: NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 83
22 lutego 2024

•    en.wikipedia.org: NGC 4945
22 lutego 2024
 Zdjęcie w tle: ESO/IDA/Danish 1.5 m/R. Gendler and C. Thöne
Źródło:ESA
Caldwell 83 na niebie południowym w maju. Źródło: NASA: Image courtesy of Stellarium
https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c83/

 

Katalog Caldwella C83.jpg

Katalog Caldwella C83.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromna para obiektów zaobserwowana w kosmosie. Czegoś takiego nie widziano

2024-03-02. Dawid Długosz
Astronomowie odkryli najmasywniejszą parę czarnych dziur w całym wszechświecie. Oszacowano, że ich masa wynosi ponad 28 mld Słońc. Jakby tego było mało, to czarne dziury znajdują się bardzo blisko siebie. Są jednak tak masywne, że nie chcą się zderzyć i następnie połączyć w całość.

Czarne dziury potrafią być bardzo masywne. Dla przykładu Sagittarius A* znajdujący się w centrum naszej galaktyki ma masę około 4,3 mln Słońc. To jednak jeszcze nic w porównaniu do prawdzicych behemotów, których masę szacuje się na miliardy gwiazd z Układu Słonecznego. Astronomowie natrafili nie na jedną, a dwa takie ogromne obiekty znajdujące się blisko siebie.

Odkryto najmasywniejszą parę czarnych dziur
Astronomowie odkryli najmasywniejszą parę czarnych dziur, które pochodzą z galaktyki eliptycznej sklasyfikowanej pod nazwą B2 0402+379. Znajdujące się tam obiekty mają ogromną masę. Naukowcy oszacowali ją wstępnie na aż 28 mld mas Słońca. Są więc jednymi z "najcięższych" jakie kiedykolwiek znaleziono.
W zeszłym roku ogłoszono odkrycie jednej z najmasywniejszych czarnych dziur wśród wszystkich odkrytych w całym wszechświecie. Był to kolos znaleziony w gromadzie Abell 1201, który jest od nas oddalony o około 2,7 mld lat świetlnych. Jego masę oszacowano na aż 32,7 mld mas Słońca. Nowa para pod tym względem niewiele mu ustępuje.
Czarne dziury są bardzo blisko siebie
Jakby tego było mało, to najmasywniejsza para czarnych dziur znanych ludzkości znajduje się bardzo blisko siebie. Oba obiekty dzieli tylko około 24 lat świetlnych. Dla porównania średnica całej Drogi Mlecznej to 105,7 tys. lat świetlnych. Są więc niemal "na wyciągnięcie ręki". Oczywiście w przypadku norm dla odległości kosmicznych.
W ten sposób para stała się również najbliższymi siebie dwiema supermasywnymi czarnymi dziurami wśród wszystkich odkrytych przez astronomów. Obiekty są tak masywne, że nie chcą się zderzyć i ze sobą połączyć. I tutaj naukowcy zwracają uwagę na pewien fakt.

Zazwyczaj wydaje się, że galaktyki z jaśniejszymi parami czarnych dziur mają wystarczającą ilość gwiazd i masy, aby szybko je ze sobą połączyć. Ponieważ ta para jest tak ciężka, do wykonania swojego zadania wymagała dużej ilości gwiazd i gazu. Jednak układ podwójny przeszukał galaktykę centralną z takiej materii, pozostawiając ją w martwym punkcie.
wyjaśnia Roger Romani, członek zespołu i profesor fizyki na Uniwersytecie Stanforda

Łączenie się supermasywnych czarnych dziur na razie jest teorią, ale takiego procesu nie udało się zaobserwować. Astronowie twierdzą, że znalezione czarne dziury mogą pozostawać w takim "tańcu" nawet od ponad 3 mld lat.

B2 0402+379 to "gromada kopalna", która ujawnia, co się dzieje, gdy gwiazdy i gaz całej gromady galaktyk łączą się w jedną masywną galaktykę. Astronomowie twierdzą, że dwie supermasywne czarne dziury z centrum powstały w wyniku połączenia wielu mniejszych obiektów tego typu z galaktyk całej gromady.

Czarne dziury to jedne z najdziwniejszych obiektów we wszechświecie. /Genty /Pixabay.com


Galaktyka NGC 7727 jest przykładem tego, jak wyglądają takie obiekty po połączeniu. /ESO /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ogromna-para-obiektow-zaobserwowana-w-kosmosie-czegos-takieg,nId,7365869

Ogromna para obiektów zaobserwowana w kosmosie. Czegoś takiego nie widziano.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy razy więcej wody niż w oceanach Ziemi. Odkrycie w nieodległym układzie

2024-03-03. Dawid Długosz
HL Tauri to gwiazda podobna do młodego Słońca. System jest od nas oddalony o kilkaset lat świetlnych i ma dysk protoplanetarny, z którego powstaną planety. Astronomowie przyjrzeli mu się dokładniej. Okazuje się, że jest tam trzy razy więcej wody niż we wszystkich oceanach Ziemi.

Woda pokrywa większość naszej planety i ziemskie oceany są naprawdę rozległe oraz zawierają mnóstwo wody. Tymczasem astronomowie doszukali się jej w znacznie większych ilościach w całkiem nieodległym układzie z młodą gwiazdą, która jest bardzo podobna do Słońca. Wstępne obserwacje ujawniły, że jest tam kilka razy więcej wody niż na Ziemi.

Młoda gwiazda HL Tauri z dyskiem protoplanetarnym
Zacznijmy od tego, że HL Tauri nie jest nowym odkryciem. To młoda gwiazda podobna do Słońca, która znajduje się około 450 lat świetlnych od nas. Nie jest to zbyt blisko, bo do najbliższej gwiazdy (Proxima Centauri) mamy około 4,2 lat świetlnych, ale w przypadku kosmicznych odległości nadal jest to nasze "podwórko". Wszak promień całej galaktyki ma 105,7 tys. lat świetlnych.
HL Tauri znajduje się w gwiazdozbiorze Byka i obecny wygląd tego systemu dobrze oddaje wideo udostępnione dekadę temu przez Europejskie Obserwatorium Południowe, które możecie obejrzeć poniżej. Po zbliżeniu widać coś, co przypomina pierścienie. To dysk protoplanetarny krążący wokoło gwiazdy, z którego z czasem uformują się planety. To właśnie w nim astronomowie znaleźli coś bardzo ciekawego.

 Jest tam trzy razy więcej wody niż w oceanach Ziemi
Dokładniejsze badania dysku protoplanetarnego (wewnętrznego) wykazały, że jest tam trzy razy więcej wody w porównaniu do wszystkich oceanów Ziemi. Ma ona postać pary wodnej i występuje w szczególności w przerwie w dysku. Dlaczego akurat tam? Naukowcy podejrzewają, że ma to związek z formowaniem się planety.

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będziemy w stanie uzyskać obraz oceanów pary wodnej w tym samym obszarze, w którym przypuszczalnie powstaje planeta.
Skomentował kierownik badań Stefano Facchini, astronom z Uniwersytetu Mediolańskiego we Włoszech.
Astronomowie twierdzą, że ta przerwa może być spowodowana formującą się planetą. Obiekt potrzebuje w trakcie procesu powstawania dużo materii i to powoduje tworzenie się przestrzeni w dysku. Odkrycie jest bardzo istotne z punktu lepszego poznania historii Układu Słonecznego.

Układ Słoneczny i Ziemia mogły powstać w podobny sposób
System z HL Tauri przypomina wczesny Układ Słoneczny sprzed około 4,5 mld lat. Znajdująca się tam gwiazda jest podobna do młodego Słońca i podobne warunki mogły panować niegdyś w naszym rejonie kosmosu. Naukowcy chcą dokładniej przyjrzeć się temu regionowi i spróbować uzyskać odpowiedzi na pytania związane z udziałem wody w formowaniu się planet. Podobne zjawiska mogły towarzyszyć powstawaniu Ziemi.

Do odkrycia wykorzystano sieć radioteleskopów Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) znajdujących się na płaskowyżu Chajnantor w chilijskich Andach. Placówka w imieniu Europy zarządzana jest przez ESO (Europejskie Obserwatorium Południowe), do którego należy również Polska.

Większość powierzchni Ziemi pokrywają oceany. /123rf /123RF/PICSEL

Powiększony obraz dysku wokół HL Tauri na tle zdjęcia otoczenia gwiazdy, wykonanego przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a. /ALMA (ESO/NAOJ/NRAO), ESA/Hubble and NASA / Judy Schmidt /materiał zewnętrzny

 Zooming in on the location of HL Tauri
https://www.youtube.com/watch?v=lU1g3HpWcEs

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-trzy-razy-wiecej-wody-niz-w-oceanach-ziemi-odkrycie-w-nieodl,nId,7367380

Trzy razy więcej wody niż w oceanach Ziemi. Odkrycie w nieodległym układzie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centrum Operacyjne POLSA w Gdańsku
2024-03-03. Krzysztof Kanawka

Ważny krok w rozwoju Polskiej Agencji Kosmicznej.
W pobliżu Portu Lotniczego Gdańsk w 2027 roku rozpocznie działalność Centrum Operacyjne Polskiej Agencji Kosmicznej.
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) powołana została do istnienia 20 października 2014 roku w momencie podpisania przez prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego, odpowiedniej ustawy powołującej. Zainicjowanie prac nad powołaniem tej agencji ogłoszono na IV Forum Innowacji w Rzeszowie, czyli 1,5 roku wcześniej.
Dziesiątego lipca 2015 roku nastąpiło oficjalne otwarcie siedziby Polskiej Agencji Kosmicznej w Gdańsku. Siedzibą od tego czasu jest Gdański Park Naukowo-Technologiczny (GPNT), choć do 2019 roku pojawiły się doniesienia o przenosinach POLSA do Warszawy.
W latach 2022 i 2023 pojawiły się pierwsze nieoficjalne doniesienia, że POLSA stworzy w Gdańsku nowe Centrum Operacyjne. Zadaniem tego centrum ma być m.in. zbieranie i przetwarzanie danych satelitarnych, w tym z polskich programów satelitarnych. Na przeszkodzie stanął jednak problem wyboru terenu i otrzymania odpowiedniej działki. W wybór działki budowlanej i ewentualne zamiany zaangażowane były władze Województwa Pomorskiego. Pierwsze informacje potwierdzające koniec działań wokół wyboru miejsca pojawiły się na stronach miasta Gdańsk jeszcze w grudniu 2023.
Pod koniec lutego 2024 pojawiła się oficjalna informacja o wyborze miejsca na Centrum Operacyjne POLSA. To Centrum powstanie przy ulicy Azymutalnej, znajdującej się nieopodal Portu Lotniczego Gdańsk. Centrum ma być gotowe do działań w 2027 roku.
(3m)
https://kosmonauta.net/2024/03/centrum-operacyjne-polsa-w-gdansku/

Centrum Operacyjne POLSA w Gdańsku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w marcu 2024 - Wieczory Merkurego
2024-03-03.
Pożegnanie z Sześciobokiem Zimowym nie należy do łatwych - zwłaszcza, że z Betelgezą znów dzieją się ciekawe rzeczy... Warto sprawdzić na własne oczy. Kosmos nie znosi jednak próżni, więc zanim z nieba ustąpią: Orion, Byk i Plejady, wkroczy nań Merkury - najbardziej ulotna z planet. Marzec to najlepszy czas w całym 2024 roku na śledzenie planety, obserwacje przez lornetkę, teleskop, a także robienie zdjęć. Nie wolno nam przegapić tej okazji! A jeszcze bardziej nie wolno nam przegapić "wybuchowej" komety nadlatującej pod koniec miesiąca. Trudno przewidzieć czy w Wielkim Tygodniu kometa 12P/Pons-Brooks stanie się wielką sensacją czy niewypałem, ale najlepsze dopiero przed nami... I o tym właśnie opowiada nasz filmowy kalendarz astronomiczny. Zapraszamy!
Widok marcowego nieba wieczorową porą należy do najpiękniejszych w całym roku. Kto ma wątpliwości, niech z nastaniem ciemności spojrzy w kierunku południowym. Ileż tu piękna zaklętego w asteryzm zwany Sześciobokiem Zimowym... Jego wierzchołki wyznaczają jasne gwiazdy: od najjaśniejszego na całym niebie Syriusza, czyli Wielkiego Psa, przez Małego Psa - Procjona. Dalej jest jaśniejszy z pary zodiakalnych Bliźniąt Polluks. Najwyżej świeci Kapella z Woźnicy, po prawej zaś stronie - Aldebaran z Byka i Rigel znaczący stopę jakże charakterystycznej sylwetki Oriona. Blisko geometrycznego środka Sześcioboku Zimowego leży Betelgeza. O obserwacjach jej zmienności mówiłem w styczniowym odcinku - i bardzo dobrze, bo tam cały czas dzieją się ciekawe rzeczy. Pod koniec lutego Betelgeza znacząco pociemniała do 0.7 mag. Do rekordu z początku 2020 roku jeszcze dużo brakuje, ale krzywa blasku z bieżącego sezonu jest szalenie interesująca i jeszcze może nas zaskoczyć.
Bonusem do widoku królestwa zimowych gwiazd jest królewska planeta, czyli Jowisz błyszczący wysoko na zachodzie, na tle konstelacji Barana. Nieopodal świeci Uran dostrzegalny na granicy widoczności gołym okiem, pod warunkiem, że znajdujemy się w ciemnym miejscu, niebo jest przejrzyste i wolne od blasku Księżyca. A propos... Nasz satelita wraca na wieczorny firmament 11 marca. Oglądamy go w postaci cieniutkiego sierpa na tle zorzy gasnącego dnia nisko nad zachodnim horyzontem. Wraz z zapadaniem ciemności sierp uzupełnia się światłem popielatym. Dwa dni później oglądamy już księżycowy rogalik w złączeniu z Jowiszem i Uranem, zaś 14 i 15 marca w złączeniu z Plejadami i Hiadami. Takie spotkania zawsze są wdzięcznym celem dla astrofotografów. Z księżycowych wędrówek zapamiętajmy jeszcze bliskie złączenie Srebrnego Globu z gwiazdą Spika (0.9ᵐ) późnym wieczorem 26 marca. Około 22:00 w odległości zaledwie 0.5° po prawej stronie tarczy Księżyca odnajdziemy wyraźny punkt. To właśnie Spika - najjaśniejsza gwiazda Panny. Nasz satelita krótko po pełni będzie świecił oślepiającym blaskiem, stąd dla powodzenia obserwacji warto sięgnąć po lornetkę.
Przyda się ona też w polowaniu na Merkurego. Po 15 marca zaczyna się najlepszy czas jego widoczności po zachodzie Słońca w całym 2024 roku. Z wieczora na wieczór planeta systematycznie wznosi się nad zachodnim widnokręgiem. 20 marca około 19:00 Merkury osiąga już wysokość 5°, zaś jego blask dorównuje najjaśniejszym gwiazdom. Możemy już odłożyć lornetkę i gołym okiem napawać się widokiem pierwszej planety Układu Słonecznego, a rzadki to widok! Z Polski Merkury dostrzegalny jest wiosną wieczorem i jesienią o poranku łącznie przez tylko 4-6 tygodni w danym roku. Odejmijmy od tego niesprzyjającą pogodę, a otrzymamy zaledwie kilka-kilkanaście szans na udane obserwacje. Nie zmarnujmy żadnej. Obecnie potrzebujemy widoku na płaski zachodni horyzont, wolny od wysokich drzew lub budynków. Merkury świeci sam, ale z pomocą w jego identyfikacji może przyjść położony wyżej Jowisz. 24 marca planeta osiąga maksymalną elongację, czyli oddalenie od Słońca z punktu widzenia ziemskiego obserwatora. O 19:00 odnajdziemy go na wysokości prawie 9°. To stwarza możliwości skierowania teleskopu na Merkurego. Jego tarczę możemy dostrzec dysponując instrumentem o średnicy przynajmniej 70-100 mm uzbrojonym w okular dający powiększenie rzędu 80-100x. Użycie teleskopu o większej średnicy i powiększeniu do 200x wprawdzie powiększy nam tarczę planety, ale pogorszy jakość obrazu. Zaawansowani obserwatorzy rejestrują filmy za pomocą specjalizowanych kamer sprzężonych z teleskopami. Wybór najlepszych klatek z takiego filmu oraz ich obróbka za pomocą dedykowanego oprogramowania pozwala na uzyskanie zdjęć ukazujących fazy Merkurego. My zaś, zwykli astrośmiertelnicy, zadowalamy się łapaniem planety za pomocą aparatu fotograficznego z teleobiektywem.
W ostatnich dniach marca do ustępującego już i słabnącego Merkurego dołączy spodziewany, choć niecodzienny gość. To kometa 12P/Pons-Brooks. Jest to szalenie interesujący obiekt, bowiem należy do tzw. komet wybuchowych, co objawia się jej okresowymi pojaśnieniami. Trudno zatem przewidzieć czy w Wielkim Tygodniu kometa 12P/Pons-Brooks stanie się wielką sensacją czy niewypałem, ale najlepsze dopiero przed nami. Obiekt ma być prawdziwym hitem w kwietniu, a towarzystwo, w którym się znajdzie, będzie prawdziwą gratką dla astrofotografów! I o tym właśnie opowiemy w następnym odcinku...
Czystego nieba!
Piotr Majewski
NIEBO W MARCU 2024 | Wieczory Merkurego
https://www.youtube.com/watch?v=f_jRrUO4hb4

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-w-marcu-2024-wieczory-merkurego

Niebo w marcu 2024 - Wieczory Merkurego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto niezwykle czerwoną supermasywną czarną dziurę we wczesnym Wszechświecie, rosnącą w cieniu
2024-03-03.
Grupa astronomów wykryła soczewkowaną grawitacyjnie czerwoną supermasywną czarną dziurę analizując dane z JWST.
Analizując zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, grupa astronomów pod kierownictwem dr. Lukasa Furtaka i prof. Adi Zitrina w Uniwersytetu Ben-Guriona w Negew wykryła niezwykłą czerwoną, soczewkowaną grawitacyjnie supermasywną czarną dziurę we wczesnym Wszechświecie. Jej kolory sugerują, że czarna dziura znajduje się za grubą zasłoną pyłu, przesłaniającą większość jej światła. Zespół zdołał zmierzyć masę czarnej dziury i odkrył, że jest ona znacznie masywniejsza w porównaniu do galaktyki, w której się znajduje, niż to, co zaobserwowano w bardziej lokalnych przykładach. Odkrycie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature.
JWST, uruchomiony dwa lata temu, zrewolucjonizował nasze spojrzenie na wczesne formowanie się galaktyk. Doprowadziło to do wykrycia bardzo wczesnych galaktyk w większych ilościach i o większej jasności niż wcześniej przewidywano, a także ujawniło kilka nowych typów obiektów.
Grupa astronomów wykryła na zdjęciach JWST coś, co wydawało się być soczewkowanym, podobnym od kwazara obiektem z wczesnego Wszechświata. Kwazary to jasne aktywne jądra galaktyk: supermasywne czarne dziury w centrach galaktyk, które aktywnie gromadzą materię.
Akrecja materii na czarną dziurę powoduje emisję dużej ilości promieniowania, które oświetla galaktykę macierzystą, nadając jej zwarty i jasny wygląd przypominający gwiazdę. Zdjęcia JWST, na których Furtak i Zitrin zidentyfikowali obiekt, zostały wykonane w ramach programu UNCOVER, który obrazował pole gromady galaktyk Abell 2744 na niezwykle głębokim poziomie. Ze względu na znaczną masę gromady, czasoprzestrzeń jest zakrzywiona, co prowadzi do powstania soczewki grawitacyjnej. Soczewka ta powiększa galaktyki tła znajdujące się za nią, umożliwiając astronomom obserwację jeszcze bardziej odległych galaktyk niż byłoby to możliwe w innym przypadku.
Byliśmy bardzo podekscytowani, gdy JWST zaczął wysyłać swoje pierwsze dane. Skanowaliśmy dane, które dotarły do programu UNCOVER  i trzy bardzo zwarte, ale zabarwione na czerwono obiekty wyraźnie się wyróżniały i przyciągnęły nasz wzrok – powiedział dr Lukas Furtak, główny autor artykułu. Ich wygląd „czerwonej kropki” natychmiast skłonił nas do podejrzeń, że jest to obiekt podobny do kwazara.
Furtak i grupa UNCOVER rozpoczęli badanie obiektu. Użyliśmy numerycznego modelu soczewkowania, który skonstruowaliśmy dla gromady galaktyk, aby ustalić, że trzy czerwone kropki musiały być wielokrotnymi obrazami tego samego źródła tła, widzianego, gdy Wszechświat miał zaledwie około 700 milionów lat – powiedział prof. Zitrin, jeden z głównych autorów pracy.
Analiza kolorów obiektu wskazała, że nie była to typowa galaktyka gwiazdotwórcza. To dodatkowo wspierało hipotezę supermasywnej czarnej dziury – powiedziała prof. Rachel Bezanson z Uniwersytetu w Pittsburgu i współprzewodnicząca programu UNCOVER. W połączeniu z niewielkimi rozmiarami, stało się oczywiste, że jest to prawdopodobnie supermasywna czarna dziura, chociaż nadal różniła się od innych kwazarów znalezionych w tamtych wczesnych czasach, dodała profesor. Odkrycie wyjątkowo czerwonego i zwartego obiektu zostało opublikowane w 2023 roku w Astrophysical Journal. Ale to był dopiero początek historii.
Następnie zespół uzyskał dane JWST/NIRSpec dotyczące trzech obrazów „czerwonej kropki” i przeanalizował je. Widma były po prostu oszałamiające, powiedział dr Ivo Labbé z Swinburne University of Technology i współprzewodniczący programu UNCOVER. Łącząc sygnał z trzech obrazów wraz z powiększeniem soczewkowania, uzyskane widmo odpowiada ~1700 godzinom obserwacji przez JWST na niesoczewkowanym obiekcie, co czyni go najgłębszym widmem uzyskanym przez JWST dla pojedynczego obiektu we wczesnym Wszechświecie – dodał profesor.
Korzystając z widm, udało nam się nie tylko potwierdzić, że czerwony zwarty obiekt był supermasywną czarną dziurą i zmierzyć jego dokładne przesunięcie ku czerwieni, ale także uzyskać solidne oszacowanie jego masy na podstawie szerokości jego linii emisyjnych – powiedział dr Futrak. Gaz krąży w polu grawitacyjnym czarnej dziury i osiąga bardzo duże prędkości, których nie obserwuje się w innych częściach galaktyk. Ze względu na przesunięcie dopplerowskie, światło emitowane przez akreującą materię jest przesunięte ku czerwieni z jednej strony i ku fioletowi z drugiej, zgodnie z jego prędkością. Powoduje to, że linie emisyjne w widmie stają się szersze.
Pomiar doprowadził jednak do kolejnej niespodzianki, opublikowanej dwa tygodnie temu: masa czarnej dziury wydaje się być zbyt wysoka w porównaniu do masy galaktyki macierzystej.
Całe światło tej galaktyki musi zmieścić się w niewielkim obszarze wielkości dzisiejszej gromady gwiazd. Powiększenie źródła za pomocą soczewkowania grawitacyjnego dało nam znakomite ograniczenia co do rozmiaru. Nawet upakowując wszystkie możliwe gwiazdy w tak małym obszarze, czarna dziura stanowi co najmniej 1% całkowitej masy układu – powiedziała prof. Jenny Green z Uniwersytetu Princeton i jedna z głównych autorek pracy. W rzeczywistości stwierdzono, że kilka supermasywnych czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie wykazuje podobne zachowanie, co prowadzi do intrygujących poglądów na temat wzrostu czarnej dziury i galaktyki macierzystej oraz wzajemnych relacji między nimi, które nie są dobrze poznane.
Astronomowie nie wiedzą, czy takie supermasywne czarne dziury powstają na przykład z pozostałości gwiazdowych, czy może z materii, która bezpośrednio zapadła się do czarnej dziury we wczesnym Wszechświecie.
W pewnym sensie jest to astrofizyczny odpowiednik problemu kury i jajka – powiedział prof. Zitrin. Obecnie nie wiemy, co było pierwsze – galaktyka czy czarna dziura, jak masywne były pierwsze czarne dziury i jak rosły.
Ponieważ JWST wykrył ostatnio znacznie więcej takich „małych czerwonych kropek” i innych aktywnych jąder galaktyk, miejmy nadzieję, że wkrótce będziemy mieli lepszy obraz sytuacji.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Astronomers detect an extremely red supermassive black hole in the early universe growing in the shadows
•    A high black hole to host mass ratio in a lensed AGN in the early Universe
Źródło: Uniwersytet w Negew
Na ilustracji: Złożony kolorowy obraz gromady galaktyk Abell 2744 z JWST. Źródło: L. Furtak, A. Zitrin, I. Labbé, R. Bezanson oraz zespół UNCOVER, NASA/ESA/CSA JWST
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/odkryto-niezwykle-czerwona-supermasywna-czarna-dziure-we-wczesnym-wszechswiecie-rosnaca

Odkryto niezwykle czerwoną supermasywną czarną dziurę we wczesnym Wszechświecie, rosnącą w cieniu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na polskim niebie pojawiła się barwna łuna
2024-03-03.Źródło: Kontakt 24, Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

Zorza polarna była widoczna zeszłej nocy nad Polską. Szczególnie dobre warunki do obserwacji zjawiska wystąpiły w północnej części kraju. Zdjęcia i nagrania zorzy otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Jak przekazał w niedzielę wieczorem Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i autor bloga "Z głową w gwiazdach", nad Polską wystąpiły korzystne warunki do obserwowania zorzy polarnej.
Zdjęcia zorzy otrzymaliśmy na Kontakt 24. Zjawisko doskonale prezentowało się na Wybrzeżu, co pokazują zdjęcia z Koszalina (woj. zachodniopomorskie) oraz Dębek (woj. pomorskie).
Zorza widoczna była także nad Nowogrodem (woj. podlaskie). Autor zdjęć, pan Karol, uwiecznił odbicie barwnych świateł w wodach Narwi.
Pan Paweł z kolei uchwycił przepiękne zjawisko w Węgorzewie (woj. warmińsko-mazurskie).
Najlepiej widoczne na północy
Wójcicki wyjaśnił w mediach społecznościowych, że zorza widoczna była już wczesnym wieczorem. Zjawisko najlepiej mogli obserwować mieszkańcy północnej części kraju, a jej podziwianie ułatwiło prawie bezchmurne niebo w tej części Polski.
"Pamiętajcie o znalezieniu miejsca bez dużej ilości sztucznych świateł i bez większych miast na północ od Was" - radził.
Autorka/Autor:as/dd
Źródło: Kontakt 24, Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: IG@marzka44 / Kontakt 24
Dzisiejsza zorza w Dębkach
Autor: marzka44

Zorza w Dębkach 03.03.2024
Autor: instagram @marzka44

Zorza w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie)
Autor: Kingusia72

Zorza polarna - Nowogród woj. podlaskie
Autor: Karol Nowogród

Zorza polarna widoczna gołym okiem
Autor: Paweł Gajda

Zorza polarna widoczna gołym okiem
Autor: Paweł Gajda
https://tvn24.pl/tvnmeteo/polska/zorza-polarna-zielona-luna-rozswietlila-niebo-nad-polska-st7802533

 

Na polskim niebie pojawiła się barwna łuna.jpg

Na polskim niebie pojawiła się barwna łuna2.jpg

Na polskim niebie pojawiła się barwna łuna3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA/ Start kapsuły Crew Dragon-8 przesunięto na poniedziałek
2024-03-03.
Ze względu na warunki pogodowe przesunięto planowany na niedzielny poranek start kapsuły Crew Dragon-8 z przylądku Canaveral na Florydzie - przekazała amerykańska agencja kosmiczna NASA za pośrednictwem platformy X.
Kapsuła, której celem jest Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS), powinna wystartować w poniedziałek o godz. 4.53 czasu polskiego.
Ma wynieść na stację trzech amerykańskich astronautów i jednego rosyjskiego kosmonautę: Matthew Dominicka, Michaela Barratta i Jeanette Epps oraz Aleksandra Griebionkina. Ich kosmiczna wachta potrwa 6 miesięcy.
Na orbitę okołoziemską kapsułę wyniesie rakieta Falcon-9. (PAP)
os/ mal/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C100935%2Cusa-start-kapsuly-crew-dragon-8-przesunieto-na-poniedzialek.html

 

USA Start kapsuły Crew Dragon-8 przesunięto na poniedziałek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja Crew-8 rozpoczęta. Załoga leci do ISS
2024-03-04. Mateusz Mitkow
W nocy z 3 na 4 marca br. czasu polskiego rakieta Falcon 9 pomyślnie wystartowała z przylądka Canaveral na Florydzie i tym samym rozpoczęła misję Crew-8. Na pokładzie kapsuły Dragon od SpaceX znalazło się trzech astronautów z USA oraz jeden rosyjski kosmonauta. Załoga zmierza obecnie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
4 maca o godzinie 4:53 czasu polskiego z przylądka Canaveral wystartowała rakieta Falcon 9, której zadaniem było wyniesienie w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej załogi misji Crew-8. Warto zaznaczyć, że start nastąpił z trzydniowym opóźnieniem spowodowanym zbyt silnym wiatrem w rejonie miejsca startowego w Kennedy Space Center (KSC).
Amerykanie Matthew Dominick, Michael Barratt i Jeanette Epps oraz Rosjanin Aleksandr Griebionkin, którzy podróżują w kapsule Endeavour – Dragon 2, powinni osiągnąć stację ISS we wtorek (5 marca br.). Zastąpią oni dotychczasową załogę stacjonującą na placówce, która przebywała na jej pokładzie od sierpnia ubiegłego roku. Załoga spędzi pozostanie na ISS przez najbliższe pół roku.
Podczas tego sześciomiesięcznego pobytu na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej astronauci misji Crew-8 przeprowadzą ponad 200 eksperymentów naukowych i demonstracji technologii m.in. w zakresie mikrograwitacji. Badania o których mowa, mają wesprzeć rozwój zdolności do załogową eksplorację głębokiego kosmosu.
Dla większości astronautów jest to pierwsza wyprawa w przestrzeń kosmiczną. Michael Barratt (pilot misji) brał wcześniej udział w dwóch innych lotach na orbitę (Sojuz TMA-14, STS-133). Opisywane wydarzenie to już 8. operacyjna misja załogowa firmy Elona Muska w ramach programu komercyjnych lotów załogowych NASA (Commercial Crew). Od początku swojej działalności SpaceX wysłało na orbitę łącznie 50 osób.
Warto także zwrócić uwagę na fakt, że wspominany Aleksandr Griebionkim (specjalisty misji) jest kolejnym Rosjaninem, który udaje się na stację ISS na pokładzie amerykańskie statku kosmicznego na mocy zawartego w 2022 r. porozumienia między NASA i rosyjską agencją Roskosmos. Porozumienie jest realizowane mimo napięć między Waszyngtonem i Moskwą w związku z rosyjską agresją na Ukrainę i ma na celu zapewnienie obecności przynajmniej jednego kosmonauty lub astronauty na pokładzie ISS, w „narodowej” części stacji.
Źródło: PAP/Space24.pl
Autor. SpaceX

Dokowanie kapsuły Dragon
Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/misja-crew-8-rozpoczeta-zaloga-leci-do-iss

Misja Crew-8 rozpoczęta. Załoga leci do ISS.jpg

Misja Crew-8 rozpoczęta. Załoga leci do ISS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ICEYE na 30. miejscu w prestiżowym rankingu Financial Times
2024-03-04
Polsko-fińskie przedsiębiorstwo ICEYE zostało przez Financial Times zaliczone do grona najszybciej rosnących europejskich spółek. Podmiot, będący światowym liderem w zakresie satelitarnej obserwacji Ziemi z wykorzystaniem technologii radarowej, zajął trzydziestą pozycję na liście FT1000.
Ów elitarny ranking tworzony przez Financial Times przy współpracy z firmą Statista uwzględnia przedsiębiorstwa z Europy, które osiągnęły największy wzrost przychodów w okresie 2019-2022. ICEYE jest najwyżej na liście notowanym podmiotem z branży obronnej i „aerospace”.
”To zaszczyt znaleźć się w zestawieniu Financial Times jako jedna z czołowych europejskich firm w dziedzinie wzrostu” – powiedział Rafał Modrzewski, współzałożyciel i prezes ICEYE. „Stanowi to dowód uznania dla naszego wzrostu przychodów i odzwierciedla naszą pozycję, jako pioniera w wykorzystaniu technologii SAR i jej zastosowaniach oraz jako zaufanego partnera dla organizacji na całym świecie. Dziękuję zespołowi ICEYE i naszym sympatykom za umożliwienie nam osiągnięcia tego celu”.
Firma ICEYE jest właścicielem i operatorem największej na świecie konstelacji satelitów SAR (wyposażonych w radary z syntetyczną aperturą). Stanowi ona ważne narzędzie rozpoznania na rzecz rządów i przedsiębiorstw, działając w sektorach takich jak ubezpieczenia, reagowanie na katastrofy naturalne i usuwanie ich skutków, transport morski, bezpieczeństwo narodowe, pomoc humanitarna oraz monitorowanie zmian klimatu.
Od 2018 roku firma rozmieściła w przestrzeni kosmicznej 31 satelitów, wśród których są zarówno jednostki dostępne komercyjnie jak i urządzenia dedykowane dla klientów rządowych.
Pełna lista FT1000 znajduje się na stronie FT.com. Raport specjalny dotyczący europejskich firm cechujących się nadzwyczaj szybkim wzrostem zostanie opublikowany w wydaniu Financial Times w dniu 24 marca br.
Źródło: materiały prasowe ICEYE
Autor. ICEYE

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/iceye-na-30-miejscu-w-prestizowym-rankingu-financial-times

ICEYE na 30. miejscu w prestiżowym rankingu Financial Times.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy satelita Boeinga wesprze wojsko USA
2024-03-04. Mateusz Mitkow
1 marca br. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych przyznał wielomilionowy kontrakt firmie Boeing w celu budowy nowego satelity wojskowego. Nowa jednostka zostanie umieszczona na orbicie geostacjonarnej i będzie przeznaczona do komunikacji.
Przed kilkoma dniami Pentagon w imieniu Sił Kosmicznych USA przyznał kontrakt na budowę nowego satelity komunikacyjnego dla wojska, który zostanie rozmieszczony na orbicie geostacjonarnej (GEO). Wytypowaną do tego zadania firmą został koncern Boeing, który otrzymał na ten cel łącznie 439,6 mln USD. W ramach kontraktu Boeing zbuduje kolejnego satelitę konstelacji Wideband Global SATCOM.
Jak wskazuje oznaczenie nowej jednostki (WGS-12), będzie to już 12. satelita geostacjonarnej sieci, której zadaniem jest zapewnianie usług komunikacyjnych Siłom Zbrojnym USA, a także wojskom sojuszniczym. Z oficjalnego komunikatu o kontrakcie dowiedzieliśmy się, że opisywane urządzenie zostanie dostarczone do użytku w styczniu 2029 r. Przypomnijmy, że Boeing jest głównym wykonawcą konstelacji WGS od 2001 roku, a pierwsza jednostka została wyniesiona w kosmos w 2007 r.
Obecnie firma skupia się na budowie jednostki WGS-11 w ramach kontraktu przyznanego w 2019 r. Satelita został wyposażony w ładunek PTS-P (Protected Tactical Prototype), czyli system odpowiedzialny za ochronę urządzenia przed wrogimi próbami zakłócenia jego działania. Boeing powiedział, że planuje dostarczyć tego satelitę w 2024 r. Ma on zostać wyniesiony na orbitę na pokładzie systemu nośnego Vulcan Centaur firmy United Launch Alliance (ULA).
Konstelacja satelitarna Wideband Global Satcom (WGS), obejmuje satelity telekomunikacyjne na orbicie geostacjonarnej i służy do komunikacji w zaprogramowanym spektrum częstotliwości pasma X i Ka. Z uwagi na wojskowe przeznaczenie, ich dokładne pozycje orbitalne nie zostały podane do wiadomości publicznej. Nie ma wątpliwości co do tego, że bezproblemowa łączność jest dzisiaj kluczowa w kontekście prowadzonych działań militarnych.
Stany Zjednoczone uważnie przyglądają się rosnącym możliwością zakłóceniowym ze strony Rosji czy Chin i opracowują w tym zakresie nowe rozwiązania technologiczne, mające zapewnić większy poziom bezpieczeństwa. Rywalizacja w kosmosie zaostrza się, a udział satelitów w tej domenie stale rośnie, co widzimy m.in. na przykładzie wojny na Ukrainie. Obecnie uznaje się, że kontrola przepływu informacji i danych to kluczowy obszar prowadzenia działań wojennych.
Autor. Boeing

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/nowy-satelita-boeinga-wesprze-wojsko-usa

 

Nowy satelita Boeinga wesprze wojsko USA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykański i rosyjski satelita niemal zderzyły się na orbicie
2024-03-04.
28 stycznia niemal doszło do katastrofy na kosmiczną skalę. Amerykański satelita TIMED i rosyjski, niesprawny satelita szpiegowski Cosmos 2221 minęły się w odległości 20 metrów.
Satelity NASA TIMED (Thermosphere Ionosphere Mesosphere Energetics and Dynamics) oraz wyłączony z eksploatacji rosyjski Cosmos 2221 orbitują Ziemię na wysokości około 600 km. 28 lutego obiekty z dużą prędkością minęły się w odległości wynoszącej zaledwie 20 m. Jeśli doszłoby do zderzenia mogłoby powstać około 7 tys. odłamków o masie zagrażającej innym satelitom. Zdarzenie to mogłoby zwiększyć ilość kosmicznych śmieci na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) o 50%.

O wydarzeniu poinformowała firma LeoLabs zajmująca się monitorowaniem satelitów na orbicie okołoziemskiej.
Przestrzeń kosmiczna wokół Ziemi jest intensywnie wykorzystywana w celach operacyjnych, naukowych oraz komercyjnych. Podlega stałemu nadzorowi, w którym uczestniczy Polska Agencja Kosmiczna.
Satelity minęły się z prędkością 14 km na sekundę. Zderzenie dwóch obiektów o dużej masie orbitujących na LEO mogłoby doprowadzić do reakcji łańcuchowej. Chmura powstałych odłamków na niskiej orbicie okołoziemskiej ma potencjał niszczenia wielu satelitów. Takie wydarzenie mogłoby doprowadzić do poważnych problemów z łącznością, nawigacją i bezpieczeństwem. Łańcuchowa reakcja doprowadziłaby do wyłączenia danej orbity z działań operacyjnych, a skutki takiego zdarzenia nie byłyby możliwe do usunięcia. Orbita usłana tonami kosmicznych śmieci stałaby się zbyt niebezpieczna, aby umieścić na niej satelitę. Również każda misja kosmiczna byłaby dodatkowo zagrożona.
Skąd biorą się śmieci na orbicie?
Na orbicie okołoziemskiej stale przybywa satelitów. Skutkiem ubocznym wynoszenia ładunków w przestrzeń kosmiczną jest rosnąca liczba kosmicznych śmieci. Każdy odpad znajdujący się na orbicie, stanowi zagrożenie dla ludzi oraz urządzeń pomiarowych i telekomunikacyjnych.

Do głównych kosmicznych śmieci zaliczamy fragmenty rakiet nośnych, niesprawne satelity i odłamki powstałe na skutek zderzeń. Większości z tych obiektów nie jesteśmy w stanie kontrolować. Nawet najmniejsze odłamki, wielkości kilku milimetrów stanowią poważne zagrożenie dla życia ludzi i infrastruktury na orbicie okołoziemskiej. Kosmiczny śmieć o masie kilku gramów, rozpędzony do prędkości dziesiątek tysięcy kilometrów na godzinę, niesie w sobie niszczącą energię.

W ciągu najbliższych kilku lat liczba satelitów na orbicie okołoziemskiej wzrośnie kilkukrotnie. Im więcej obiektów na orbicie, tym większe ryzyko kolizji. Zderzenia satelitów są źródłem tysięcy odłamków, których nie jesteśmy w stanie kontrolować. Rozpędzone śmieci mogą niszczyć kolejne urządzania na orbicie. Niszczycielska reakcja łańcuchowa mogłaby być niemożliwa do powstrzymania i prowadzić do globalnego paraliżu telekomunikacyjnego.
źródło:  LeoLabs
Niska orbita okołoziemska jest usiana tysiącami kosmicznych śmieci. Fot. Shutterstock

Zaśmiecone niebo / Cluttered night sky
https://www.youtube.com/watch?v=M2ZDBdDkHi8

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/76260787/amerykanski-i-rosyjski-satelita-niemal-zderzyly-sie-na-orbicie

Amerykański i rosyjski satelita niemal zderzyły się na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sukces astronomów. Policzyli masę najcięższego układu czarnych dziur
2024-03-04.KO.JG.
Sukces astronomów. Dzięki archiwalnym danym z teleskopu Gemini North udało się ustalić masę najcięższej ze znanych par czarnych dziur.
Do analizowania układu podwójnego czarnych dziur znajdującego się w galaktyce eliptycznej B2 0402+379 grupa astronomów wykorzystała teleskop Gemini North. Układ tworzą supermasywane czarne dziury krążące wokół siebie w odległości zaledwie 24 lat świetlnych.
Jak wynika z wyliczeń, masa układu supermasywnych czarnych dziur równa się około 28 mld mas Słońca. „Lepsze zrozumienie formowania się i łączenia układów podwójnych czarnych dziur pozwala też bardziej szczegółowo badać wielokrotne łączenia galaktyk” – czytamy w portalu kopalniawiedzy.pl.
Połączenie supermasywnych czarnych dziur to zjawisko, którego nigdy wcześniej nie udało się precyzyjnie zaobserwować. Dzięki niedawnemu odkryciu możliwe będzie szczegółowe zbadanie, dlaczego do łączenia tego typu obiektów dochodzi tak rzadko.
źródło: kopalniawiedzy.pl
Supermasywne czarne dziury (fot. NOIRLab/NSF/AURA/J.daSilva/M.Zamani)
TVP INFO
https://www.tvp.info/76263316/sukces-astronomow-policzyli-mase-najciezszego-ukladu-czarnych-dziur

Sukces astronomów. Policzyli masę najcięższego układu czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024