Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Europejczycy testują silnik do księżycowego statku towarowego
2021-02-20. Wojciech Kaczanowski
Europejska firma The Exploration Company poinformowała o zakończonej fazie testów silnika do statku kosmicznego Nyx Moon. Pojazd wielokrotnego użytku ma docelowo dostarczać cargo na powierzchnię Srebrnego Globu oraz jego orbitę. Niektóre źródła informują również o potencjalnej zdolności transportu astronautów.
Na łamach naszego portalu wielokrotnie informowaliśmy o projekcie europejskiego statku kosmicznego Nyx, opracowywanego przez firmę The Exploration Company. Docelowo Nyx będzie w stanie dostarczyć do 4 t ładunku na niską orbitę okołoziemską (LEO) i odbyć maksymalnie sześciomiesięczną misję. Niektóre źródła podają również, że statek będzie zdolny do transportu załogi. The Exploration Company idzie jednak zdecydowanie dalej i pracuje nad projektem księżycowej wersji frachtowca - Nyx Moon.
W ostatnim czasie zakończone zostały testy jednego z silników. Według portalu Europeanspaceflight.com, The Exploration Company pracuje obecnie nad trzema typami jednostek napędowych: Mistral dla statku Nyx Earth, Huracan dla Nyx Moon oraz Typhoon, który nie ma przypisanego pojazdu. W ostatnich miesiącach odbyło się kilka testów silnika Huracan, natomiast ostatni miał miejsce w poniedziałek, 12 lutego br.
Jak możemy przeczytać w komunikacie europejskiej firmy, po raz pierwszy zastosowano ciekły metan jako chłodziwo, zastępując tym samym wodę. Stwierdzono również, że systemy chłodzenia komory zadziałały lepiej niż oczekiwano. „Celem drugiej fazy tej kampanii będzie odzyskanie wcześniej osiągniętej efektywności, a także dalsze eksplorowanie zasięgów działania.” - stwierdziła The Exploration Company.
Huracan ma być przeznaczony głównie do statku Nyx Moon, natomiast może być zastosowany również w innego typu pojazdach. W jednym z opisów, silnik został określony jako „uzupełnienie mocniejszego silnika Prometheus”. Przypomnijmy, że jednostka ta jest testowana obecnie przez Europejską Agencję Kosmiczną w prototypie rakiety Themis. Docelowo Prometheus, lub jego modyfikacja, ma być wykorzystana w innowacyjnym systemie nośnym wielokrotnego użytku. Być może Huracan albo oparta na nim technologia będą wykorzystane w tego typu inicjatywie.
Jak podaje producent, Nyx Moon będzie w stanie transportować towary z Ziemi na Księżyc i z powrotem. Dopuszczalna masa ładunku dostarczonego na powierzchnię Srebrnego Globu ma wynosić do 2 t. Statek kosmiczny będzie również posiadał zdolność dokowania do przyszłej stacji Gateway na orbicie okołoksiężycowej. Wówczas dopuszczalna masa cargo to 5,5 t. Część źródeł przypuszcza, że Nyx Moon posłuży również jako lądownik dla astronautów. Data lotu podana na stronie internetowej to 2028 r.
Źródło: The Exploration Company / Europeanspaceflight.com / Space24.pl
Autor. The Exploration Company via LinkedIn

Test silnika Prometheus z grudnia 2023 r.
Autor. ESA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/europejczycy-testuja-silnik-do-ksiezycowego-statku-towarowego

Europejczycy testują silnik do księżycowego statku towarowego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lądownika wciąż jeszcze nie ma, ale rakieta SLS do misji Artemis III powstaje zgodnie z planem
2024-02-20. Radek Kosarzycki
Jak się patrzy na rozwój lądownika księżycowego (przerobionego Starshipa), to można odnieść wrażenie, że człowiek jeszcze długo na Księżyc nie powróci. Nie zmienia to jednak faktu, że misja Artemis III to nie tylko lądownik księżycowy. Tymczasem w innych aspektach, przygotowania do misji idą pełną parą.
Aby można było narzekać już na orbicie wokół Księżyca na brak lądownika, najpierw trzeba na tę orbitę dostać. Za dowiezienie astronautów w to miejsce będzie odpowiadał statek Orion, który zostanie wyniesiony na orbitę na szczycie rakiety Space Launch System (SLS). Jak informuje NASA, zespół inżynierów pracujących nad przygotowaniem rakiety do misji Artemis III, 8 stycznia zakończył budowę zbiornika ciekłego tlenu. Jest to ostatni główny element konstrukcyjny, jaki trzeba było wykonać przed złożeniem rakiety w całość. Zbiornik przygotowywany był w budynku montażu pionowego w Michoud Assembly Facility w Nowym Orleanie. Drugi gigantyczny zbiornik na paliwo megarakiety – zbiornik ciekłego wodoru – także jest już gotowy do pracy.
„NASA i jej partnerzy równolegle przetwarzają w Michoud główne elementy sprzętu dla kilku rakiet SLS, aby na bieżąco przygotowywać rakiety do realizacji kolejnych misji programu Artemis” – mówi Chad Bryant, kierownik programu SLS. „Główny człon rakiety przygotowywanej do misji Artemis II jest już ukończony. Dzięki temu teraz rozpocznie się budowa głównego członu rakiety do misji Artemis III”.

Propellant Tanks for Artemis III on the Move at Michoud
https://www.youtube.com/watch?v=u4qugVqverc

https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/sls-artemis-iii-budowa/

Lądownika wciąż jeszcze nie ma, ale rakieta SLS do misji Artemis III powstaje zgodnie z planem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europejski satelita spadnie na Ziemię. Kluczowe kilkanaście godzin
2024-02-20.BM.KW.
Należący do Europejskiej Agencji Kosmicznej satelita ERS-2, który ponad dekadę temu zakończył swoją misję, już w środę rano może ponownie wejść w ziemską atmosferę. Ma to być „bezpieczna śmierć” – ocenia serwis space.com.
ERS-2 (czyli European Remote Sensing 2) został wystrzelony w 1995 r. i przez 16 lat służył do obserwacji naszej planety z kosmosu – aż do zakończenia swojej misji w 2011 r.
Europejska Agencja Kosmiczna przeprowadziła dziesiątki manewrów na orbicie, aby skierować ERS-2 na „bezpieczną śmierć” w atmosferze ziemskiej – od wypalenia resztek paliwa satelity i zmniejszenia jego wysokość, po ustawienie na trajektorii zbliżającej się do Ziemi. Zwieńczenie procesu i wejście w naszą atmosferę ma nastąpić już w środę 21 lutego.
Dużo zależy od... aktywności Słońca
Po opróżnieniu paliwa obiekt nadal waży swoje – szacuje się, że około 2300 kilogramów – co jest wagą zbliżoną do innych krążących na orbicie „kosmicznych śmieci”.
Oczekuje się, że satelita po wejściu w atmosferę rozpadnie się, a jego części całkowicie spłoną. Według Europejskiej Agencji Kosmicznej szanse na to, że na Ziemi może ktoś ucierpieć z powodu zużytych i spadających „kosmicznych śmieci” każdego roku są mniejsze niż 1 na 100 miliardów – czyli około 1,5 miliona razy mniejsze niż ryzyko śmierci w wypadku domowym.
Naukowcy szacują, że ERS-2 wejdzie w atmosferę w środę około godz. 16 polskiego czasu, ale założyć trzeba duży margines niepewności. Wynika ona z „wpływu nieprzewidywalnej aktywności słonecznej, która wpływa na gęstość ziemskiej atmosfery”.
źródło: portal tvp.info, CNN
Satelita ERS-2 zauważony przez teleskopy ESA (fot. X/@esaoperations)
TVP INFO
https://www.tvp.info/76024210/satelita-ers-2-spadnie-na-ziemie-bezpieczna-smierc-maszyny-europejskiej-agencji-kosmicznej

Europejski satelita spadnie na Ziemię. Kluczowe kilkanaście godzin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2024 roku
2024-02-20. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2024 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 20 lutego 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
•    w 2023 roku odkryć było 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska).

Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
•    2008 TC3 (nad Sudanem)
•    2014 AA (nad Atlantykiem)
•    2018 LA (nad Botswaną)
•    2019 MO (okolice Puerto Rico)
•    2022 EB5 (okolice Islandii)
•    2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
•    2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
•    2024 BX1 (nad Niemcami)
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

https://kosmonauta.net/2024/02/planetoidy-neo-w-2024-roku/

Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radary chronią Ziemię. Rozpoznają i lokalizują niebezpieczne obiekty
2024-02-20. Źródło: PAP

Zdaniem grupy naukowców naziemne planetarne systemy radarowe bardzo dobrze informują o zagrażających Ziemi asteroidach i kometach. To ważne, bo testy NASA potwierdziły, że umiemy zmieniać trajektorię niebezpiecznych obiektów w pobliżu naszej planety.
Naziemny planetarny system radarowy służy naukowcom do badania Układu Słonecznego z niespotykaną dotąd szczegółowością. Aparatura pokazuje ukształtowanie powierzchni i budowę geologiczną planet oraz księżyców. Radar wychwytuje również położenie, rozmiar i prędkość potencjalnie niebezpiecznych dla Ziemi i statków kosmicznych obiektów, takich jak komety lub asteroidy. Za "potencjalnie groźne" dla Ziemi uważane są ciała niebieskie o średnicy ponad 140 metrów i znajdujące się w odległości mniejszej niż 0,05 jednostki astronomicznej (około 75 milionów kilometrów) od naszej planety.
O dużym znaczeniu planetarnych systemów radarowych dla bezpieczeństwa Ziemi są przekonani twórcy opracowania "Planetary Science and Astrobiology Decadal Survey 2023-2032" z instytutu UN National Academies. Taką opinię podzielają naukowcy z amerykańskiego Narodowego Obserwatorium Radioastronomicznego (NRAO). Plany rozwoju systemów radarowych przedstawiono podczas konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Nauki (AAAS), która odbyła się w lutym w Denver w stanie Kolorado (USA).
Naziemne radary chronią Ziemię
Zagrożeń ze strony kosmosu dla Ziemi i statków kosmicznych wypatruje obecnie radar planetarny Goldstone Solar System Radar (GSSR) położony w Barstow w Kalifornii. Średnica jego czaszy ma 70 metrów. Z kolei sieć narodowego obserwatorium radioastronomicznego National Radio Astronomy Observatory (NRAO) zamierza wykorzystać w tym samym celu aparaturę nowej generacji - ngRADAR - zainstalowaną w teleskopie Green Bank w Wirginii Zachodniej. To największa na świecie ruchoma konstrukcja: ma średnicę 100 metrów i powierzchnię zwierciadła 7854 metrów kwadratowych. Badacze zamierzają również włączyć do sieci kolejne istniejące już i planowane teleskopy.
Istnieje wiele zastosowań dla radaru planetarnego. Dzięki niemu możemy poszerzać naszą wiedzę o Układzie Słonecznym, planować przyszłe załogowe i bezzałogowe loty kosmiczne, a także rozpoznawać i lokalizować niebezpieczne obiekty, które znajdują się zbyt blisko Ziemi - tłumaczył podczas konferencji doktor Tony Beasley, dyrektor NRAO.
- NRAO ma długą historię wykorzystywania radaru do zrozumienia Wszechświata. Ostatnio dane z teleskopu Green Bank posłużyły misji DART (Double Asteroid Redirection Test) - pierwszemu, przeprowadzonemu przez NASA i zakończonemu sukcesem testowi sprawdzającemu, czy ludzie mogą zmienić trajektorię asteroidy - powiedział doktor Patrick Taylor, astrofizyk NRAO i szef projektu ngRADAR. W obserwatorium Green Bank działa największy na świecie, w pełni sterowany radioteleskop. Jego 100-metrowy ruchomy talerz pozwala obserwować 85 procent sfery niebieskiej i śledzić obiekty w całym polu widzenia. Jak wyjaśnił doktor Taylor, pilotażowe testy ngRADAR pozwoliły uzyskać obrazy powierzchni Księżyca o najwyższej rozdzielczości, jakie kiedykolwiek wykonano z Ziemi. - Wyobraźmy sobie, co moglibyśmy zrobić dzięki mocniejszemu nadajnikowi - powiedział dyrektor NRAO.
Z kolei fizyczka Marina Brozović z centrum badawczego Jet Propulsion Laboratory NASA, które zarządza radarem Goldstone, dodała: "Opinia publiczna może być zaskoczona, gdy dowie się, że technologia, której używamy w radarze Goldstone, nie zmieniła się zbytnio od II wojny światowej. W przypadku 99 procent obserwacji nadajemy i odbieramy sygnał z jednej anteny. Nowe konstrukcje nadajników radarowych, takie jak ngRADAR w Teleskopie Green Bank, mogą znacznie zwiększyć moc wyjściową i szerokość pasma, umożliwiając obrazowanie w jeszcze wyższej rozdzielczości. Pozwoli to również na stworzenie doskonalszego systemu o zwiększonym obszarze zbierania danych".
Niebezpieczne asteroidy
Zdaniem badaczy uderzenie w Ziemię asteroidy o średnicy większej niż kilometr mogłoby spowodować ogromną katastrofę. Pyły wyrzucone w jego wyniku do atmosfery wywołałyby globalną ciemność, gwałtowne ochłodzenie klimatu i zagrożenie dla życia na naszej planecie. Astronomowie uważają, że w walentynki 2046 roku z naszą planetą może się zderzyć odkryta niedawno asteroida 2023 DW. Ma ona średnicę 50 metrów. Prawdopodobieństwo, że tak się stanie, wynosi 1:560.
Autorka/Autor:anw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: stock.adobe.com
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/radary-chronia-ziemie-rozpoznaja-i-lokalizuja-niebezpieczne-obiekty-st7783778

Radary chronią Ziemię. Rozpoznają i lokalizują niebezpieczne obiekty.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomnieliście już o Planecie9? Poszukiwania wciąż trwają
2024-02-20. Radek Kosarzycki

Zaledwie kilka lat zespół astronomów z Caltech przedstawił wyniki swoich prac nad orbitami odległych obiektów Pasa Kuipera, które silnie wskazują na to, że w Układzie Słonecznym może znajdować się jeszcze jedna nieodkryta planeta o masie nieco większej od masy Ziemi. Planeta9 niemal natychmiast znalazła się na okładkach wszystkich mediów popularnonaukowych. Z czasem jednak temat tej fascynującej planety zniknął z mediów. Myliłby się jednak ktoś, kto uznał, że zapewne poszukiwania tej tajemniczej planety zostały zarzucone.
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku The Astronomical Journal badacze opisują dotychczasowe poszukiwania planety, która miałaby krążyć daleko za orbitą Plutona. Celem prowadzonych dotychczas prac było stopniowe ograniczanie liczby możliwych lokalizacji, w których planeta może się aktualnie znajdować. Badacze pracujący pod kierownictwem dr Mike’a Browna przeczesują wszystkie obszary nieba, w których planeta mogłaby się znajdować. Wszystkie te obszary są przeszkuwiwane w danych z przeglądu nieba Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope and Rapid Response System) realizowanego w Obserwatorium Haleakala na Hawajach.
Jak dotąd w trakcie poszukiwań udało się wyeliminować 78 proc. możliwych lokalizacji z palety miejsc wyliczonych w trakcie wcześniejszych badań teoretycznych. Ponadto badacze przedstawili także nowe szacunki dotyczące przybliżonej półosi wielkiej i masy Planety9. Wychodzi na to, że półoś wielka orbity to aż 500 AU, a masa planety to około 6,6 masy Ziemi.
Co teraz?
Mówiąc najprościej: jak na razie nie udało się odkryć samej planety. Z drugiej strony, badaczom pozostało do przeczesania jeszcze 20 proc. obszarów, w których mogłaby znajdować się planeta, zidentyfikowanych w oparciu o analizę orbit obiektów Pasa Kuipera.
Naukowcy przekonują jednak, że na odkrycie planety — jeżeli faktycznie ona istnieje — musimy poczekać jeszcze 2-3 lata. Wtedy to do pracy wdrożone zostanie zupełnie nowe narzędzie, które wprost idealnie nadaje się do takich poszukiwań. Mowa tutaj o zaplanowanym na 10 lat przeglądzie nieba LSST (Legacy Survey of Space and Time) prowadzonym w Obserwatorium Very C. Rubin w Chile.
Co do zasady LSST będzie monitorował i identyfikował nowe planetoidy zbliżające się do Ziemi oraz wiele innych tzw. małych ciał Układu Słonecznego. Oprócz tego jednak dane zebrane w trakcie obserwacji powinny się przyczynić także do badań właściwości ciemnej materii oraz ewolucji Drogi Mlecznej.
Gdyby jednak…
Gdyby jednak udało się odkryć Planetę9, to według obecnych danych byłaby to piąta co do wielkości planeta Układu Słonecznego. Oznacza to, że wypełniłaby ona lukę masową między planetami skalistymi a gazowymi. To by był nawet element jakiejś kosmicznej sprawiedliwości. Planety o masie między masą Ziemi a masą Neptuna są jednymi z najczęściej odkrywanych planet we wszechświecie, a w naszym układzie planetarnym ta kategoria nie ma swojego przedstawiciela. Gdyby udało się go w końcu odkryć, mielibyśmy idealne laboratorium do badania superziem/podneptunów na własnym podwórku.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/planeta9-coraz-blizej/

Zapomnieliście już o Planecie9 Poszukiwania wciąż trwają.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaćmienie Słońca na Marsie
2024-02-20.
W czwartek 8 lutego 2024 roku łazik Perseverance zaobserwował tranzyt Fobosa przed tarczą słoneczną, czyli marsjańskie zaćmienie Słońca.
Mars, w przeciwieństwie do Ziemi, posiada dwa naturalne księżyce: Fobos (z gr. Strach) oraz Deimos (z gr. Trwoga).
Fobos obiega Marsa po orbicie eliptycznej o mimośrodzie 0,0151 w średniej odległości 9 375 km od planety w czasie 7h 39m, a jego orbita nachylona jest pod kątem 26,04° względem ekliptyki. Deimos obiega Marsa w odległości 23 458 km po orbicie prawie kołowej, której mimośród wynosi 0,0003, a jej kąt nachylenia do płaszczyzny ekliptyki to 27,58°. Czas jednego pełnego obiegu Deimosa wokół Marsa zajmuje 1d 6h 18m. Oba satelity obiegają Czerwoną Planetę prawie w płaszczyźnie jej równika. Orbita Fobosa nachylona jest pod kątem 1,093°, zaś orbita Deimosa 0,93°. Ze względu na niewielką odległość księżyców od planety oraz w związku z tym, że ich orbity leżą praktycznie w płaszczyźnie równika, nie mogą być one obserwowane z każdego miejsca na Marsie. Fobos jest widoczny maksymalnie do 70,4° szerokości areograficznej, zaś Deimos, z racji, że znajduje się dalej, może być obserwowany do 82,7° szerokości areograficznej.
Księżyce Marsa są nieregularnymi bryłami o rozmiarach 27 km x 21,4 km x 19,2 km w przypadku Fobosa i 15 km x 12,2 km x 11 km w przypadku Deimosa. Ze współczesnych oszacowań wynika, że powierzchnia pierwszego satelity jest niewielka i wynosi 1 548,3 km2, zaś jego objętość to 5 729 km3, przy masie zaledwie 1,072*1016 kg. Powierzchnia Deimosa wynosi natomiast 483,05 km2, a jego objętość 998 km3. Masa tego księżyca jest jeszcze mniejsza, bo stanowi 1,476*1015 kg. Czas obrotu obu satelitów wokół własnych osi jest równy ich obiegowi wokół Czerwonej Planety. Podobnie jak ziemski Księżyc, który zawsze zwrócony jest ku Ziemi tą samą stroną, tak Fobos i Deimos zawsze są zwrócone tą samą stroną ku Marsowi. Przypuszcza się, że w przeszłości oba księżyce mogły obracać się szybciej, wykonując pełne obroty wokół własnej osi w czasie krótszym od czasu obrotu Marsa wokół jego osi. Osie te były prawdopodobnie prostopadłe do płaszczyzny ich orbit. Siły pływowe wyhamowały ruch obrotowy satelitów i w chwili obecnej ich obrót jest zsynchronizowany. Z powyższych danych wynika, że oba księżyce na marsjańskim niebie nie osiągają imponujących rozmiarów. Patrząc na fotografie Fobosa i Deimosa zauważyć można, że ich powierzchnie usiane są kraterami. Jak donosi literatura astronomiczna, oba satelity przypominają meteoryty z grupy chondrytów węglistych.
Fobos obserwowany na równiku w zenicie, który ponadto znajduje się w pobliżu perycentrum, osiąga rozmiary kątowe 11,6’, co wizualnie stanowi około 1/3 rozmiarów naszego naturalnego satelity. Księżyc w pobliżu horyzontu, znajduje się dalej od obserwatora, zatem jego rozmiary kątowe są wówczas mniejsze i wynoszą 8’, czyli wydaje się około 1,5 razy mniejszy niż w zenicie.
Fobos, ze względu na swój krótki czas obiegu wokół Marsa, porusza się z prędkością kątową większą od prędkości kątowej planety obracającej się wokół własnej osi, co powoduje, że wschodzi na zachodzie i zachodzi na wschodzie. Podczas przebywania nad horyzontem, które trwa około 4 godzin i 15 minut, można zaobserwować ponad połowę jego faz. Podczas pełni jego jasność stanowi w przybliżeniu blask ziemskiego Księżyca znajdującego się w pierwszej kwadrze, czyli około -8,8m. Mniejsza jasność wynika z tego, że ma mniejsze rozmiary, a albedo jego powierzchni wynosi zaledwie 0,071.
Deimos jest jeszcze mniejszym ciałem niebieskim. Krąży po orbicie większych rozmiarów, dalej od Fobosa, zatem porusza się wolniej niż obrót Marsa wokół własnej osi, w związku z czym wschodzi na wschodzie i zachodzi na zachodzie, a nad horyzontem przebywa do 2,7 godziny. Czas, jaki upływa między dwoma jego wschodami lub zachodami wynosi około 132 godzin. Rozmiary kątowe Deimosa znajdującego się najbliżej obserwatora wynoszą około 3’, co powoduje, że jest on trudno odróżnialny od zwykłych gwiazd. Jego maksymalna jasność osiągana podczas pełni ma wartość około -4,8m i jest porównywalna do jasności Wenus na ziemskim niebie. Albedo jego powierzchni jest nieco mniejsze od Fobosa - wynosi 0,068.
 
Zaćmienie księżyców Marsa oraz ich tranzyt przed tarczą słoneczną
Aby doszło do zaćmienia księżyców Marsa oraz ich tranzytów przed tarczą słoneczną, potocznie nazywanych marsjańskim zaćmieniem Słońca, Fobos i Deimos muszą znajdować się blisko swoich węzłów orbitalnych. Mechanizm zaćmień, zarówno księżycowych jak i słonecznych, jest identyczny, jak na Ziemi. Na Czerwonej Planecie można zatem obserwować obrączkowe oraz częściowe zaćmienia Słońca, a także księżycowe zaćmienia całkowite, częściowe oraz półcieniowe. Zaćmienia na Marsie zachodzą wtedy, kiedy występuje tam pora równonocy. Przy takim położeniu na orbicie, na planecie rozpoczyna się okres zaćmień. W ciągu roku marsjańskiego, który trwa 669 dni marsjańskich (687 dni ziemskich) dochodzi do około 1 700 zaćmień Fobosa w ciągu 206 dni oraz około 170 zaćmień Deimosa w ciągu 69 dni. Podczas każdej doby marsjańskiej można zatem obserwować po 3 zaćmienia. Na równiku planety możliwy jest także tranzyt na tle tarczy słonecznej obu księżyców, ale tylko podczas równonocy.
Podczas tranzytu Fobosa przed tarczą słoneczną, na powierzchni Marsa przemieszcza się z dużą prędkością owalna plama, będąca przecięciem nieregularnego stożka cienia księżyca z powierzchnią planety. Kiedy obserwator znalazłby się w środku tego obszaru, mógłby zaobserwować zaćmienie obrączkowe, które niestety nie będzie tak efektowne, jak na Ziemi.
Każdemu zaćmieniu księżycowemu towarzyszy zaćmienie Słońca. Zaćmienie słoneczne na Marsie nie trwa zbyt długo. To wywołane przez Fobosa trwa maksymalnie 40 sekund, zaś tranzyt Deimosa na tle tarczy słonecznej zajmuje nieco więcej czasu, ale wynosi maksymalnie 2 minuty. Zaćmienie księżycowe trwa trochę dłużej. W samym stożku cienia marsjańskiego Fobos pozostaje do około godziny, a czas zanurzenia Deimosa w stożku cienia Marsa trwa do 4 godzin. W trakcie okresu równonocy na tle tarczy słonecznej można obserwować zakrycia jednego księżyca przez drugi. Zaćmienia zachodzące na Marsie nie są tak efektywne, jak ziemskie. Podczas zaćmienia Fobosa czas trwania zaćmienia częściowego jest niezwykle krótki, dominują zaćmienia całkowite.
Obecnie kończy się okres zaćmień księżyców marsjańskich oraz tranzytów tych satelitów na tle tarczy słonecznej. Ostatnia równonoc na Czerwonej Planecie wystąpiła 12 stycznia 2024 roku. Następna równonoc na Marsie (wiosenna na półkuli północnej i jesienna na południowej) będzie miała miejsce 12 listopada br. Nieco wcześniej rozpocznie się kolejny okres występowania zaćmień księżycowych i tranzytów przed tarczą słoneczną na marsjańskim niebie.
 
Los Fobosa
Analizując orbitę ziemskiego Księżyca wiadomo, że nasz naturalny satelita oddala się od Ziemi. A jaki los czeka Fobosa? Z mechaniki nieba wynika, że w wyniku oddziaływania sił przypływowych, okres jego obiegu skraca się o 0,000001 sekundy podczas każdego obiegu. Odległość satelity od Marsa zmniejsza się zatem w tempie 1,8 metra na każde stulecie. Po upływie około 50 milionów lat Fobos przekroczy granicę Roche’a, a jego dalsze losy zależą od jego wewnętrznej budowy. Jeśli okaże się obiektem twardym i zwartym, wówczas spadnie na powierzchnię Marsa. W wypadku księżyca mniej zwartego i bardziej kruchego, po przekroczeniu granicy Roche’a, siły przyciągania grawitacyjnego spowodują jego rozerwanie, a wokół planety utworzy się pierścień.
 
 
Autor: dr Grzegorz Duniec, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
Opracowanie: Magda Maszewska
 
Ilustracja: Marsjański tranzyt Fobosa przed tarczą słoneczną 8 lutego 2024 r. Źródło: NASA/JPL-Caltech/ASU
URANIA
Fobos widziany z różnych stron. Źródło: NASA
Deimos widziany z różnych stron. Źródło: NASA
Zmiany odległości Fobosa od obserwatora podczas jego ruchu na sferze niebieckiej. Źródło: Stanisław R. Brzostkiewicz, Czerwona planeta
Podwójne zaćmienie Słońca na Marsie w wyniku tranzytu dwóch jego księżyców. Źródło: Stanisław R. Brzostkiewicz, Czerwona planeta
Cień Fobosa przesuwający się po powierzchni Marsa. Źródło: ESA/DLR/FU Berlin (G. Neukum)
Tranzyt Fobosa przed tarczą Słońca (potocznie nazwany zaćmieniem Słońca na Marsie) zaobserwowany przez łazik Perseverance 2 kwietnia 2022 roku. Źródło: NASA
NASA's Perseverance Rover Sees Solar Eclipse on Mars
https://www.youtube.com/watch?v=aKK7vS2CHC8

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zacmienie-slonca-na-marsie-0

Zaćmienie Słońca na Marsie.jpg

Zaćmienie Słońca na Marsie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekordowy kwazar zaobserwowany
2024-02-20.
Astronomowie zbadali najjaśniejszego kwazara w historii. Czarna dziura pochłania materię w rekordowym tempie emitując bardzo duże ilości energii.
Przy pomocy Bardzo Dużego Teleskopu (Very Large Telescope, VLT), należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO), astronomowie uzyskali dane na temat jasnego kwazara. Okazało się, że nie tylko jest najjaśniejszy w swojej kategorii, ale na dodatek świeci najjaśniej z kiedykolwiek zaobserwowanych. Kwazary to jasne jądra odległych galaktyk zasilane przez supermasywne czarne dziury. Czarna dziura w rekordowym kwazarze zwiększa swoją masę o odpowiednik jednego Słońca dziennie, jest więc najszybciej rosnącym obiektem tego typu.

Czarne dziury zasilające kwazary zbierają materię ze swojego otoczenia w procesie tak energetycznym, że emituje olbrzymie ilości światła i promieniowania. Kwazary są jednymi z najjaśniejszych obiektów w Kosmosie, co oznacza, że nawet odległe są widoczne z Ziemi. Ogólna zasada jest taka, że najjaśniejsze kwazary wskazują na najszybciej rosnące supermasywne czarne dziury. Kwazar o nazwie J0529-4351 jest tak daleko od Ziemi, że jego światło potrzebuje ponad 12 miliardów lat na dotarcie do Ziemi.
,, Odkryliśmy najszybciej rosnącą czarną dziurą ze znanych do tej pory.
Christian Wolf, astronom z Australian National University
- Ma masę 17 miliardów Słońc i „zjada” ponad jedno Słońce na dzień. Czyni ją to najjaśniejszym obiektem we Wszechświecie - dodaje Christian Wolf

Materia przyciągana w stronę czarnej dziury w formie dysku akrecyjnego, emituje tak dużo energii, że J0529-4351 jest 500 bilionów razy jaśniejszy od Słońca.
Całe to światło pochodzi od gorącego dysku akrecyjnego, który mierzy siedem lat świetlnych średnicy – musi to być największy dysk akrecyjny we Wszechświecie.
Samuel Lai, astronom z Australian National University
Nienowe odkrycie
Kwazar J0529-4351 był widoczny na zdjęciach z ESO Schmidt Southern Sky Survey nawet cofając się do 1980 roku, ale przez kilkadziesiąt lat nie został zidentyfikowany jako kwazar.

Poszukiwanie kwazarów wymaga precyzyjnych danych obserwacyjnych z dużych obszarów nieba. Wynikowe zestawy danych są tak ogromne, że naukowcy często korzystają z modeli uczenia maszynowego do analizy i odróżnienia kwazarów od innych obiektów. Jednak modele te są trenowane na istniejących danych, które ograniczają potencjalnych kandydatów do obiektów już wcześniej znanych. Jeśli nowy kwazar jest jaśniejszy niż inne wcześniej obserwowane, program może odrzucić taki przypadek i sklasyfikować go jako gwiazdę niezbyt odległą od Ziemi.

Automatyczne analizy danych z satelity Gaia, należącego do Europejskiej Agencji Kosmicznej, stwierdziły, że obiekt J0529-4351 jest zbyt jasny na kwazara i zasugerowały, że to gwiazda. Badacze zidentyfikowali go jako kwazara w ubiegłym roku, korzystając z obserwacji 2,3-metrowego teleskopu ANU w Siding Spring Observatory w Australii. Odkrycie, że to najjaśniejszy zaobserwowany w historii kwazar wymagało jednak większego teleskopu i pomiarów przy pomocy bardziej precyzyjnego instrumentu. Kluczowych danych dostarczył spektrograf X-shooter na należącym do ESO teleskopie VLT na chilijskiej pustyni Atakama.

Najszybciej rosnąca czarna dziura spośród zaobserwowanych do tej pory będzie także idealnym celem dla GRAVITY+, modernizacji interferometru VLT (VLTI), zaprojektowanej do dokładnego pomiaru mas czarnych dziur, w tym tych położonych daleko od Ziemi. Co więcej, Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT), 39-metrowy teleskop budowany przez ESO na chilijskiej pustyni Atakama, uczyni rozpoznawanie i uzyskiwanie charakterystyk takich nieuchwytnych obiektów jeszcze bardziej dostępnym.
 
źródło: ESO
Artystyczna wizja kwazara J0529-4351. Fot. ESO/M. Kornmesser
Astronomers identify record-breaking quasar | ESOcast Light
https://www.youtube.com/watch?v=SXFvPcgMnuQ
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/76026121/rekordowy-kwazar-zaobserwowany

Rekordowy kwazar zaobserwowany.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiezdne matrioszki zamiast czarnych dziur. Rozwinięcie teorii polskiego naukowca
2024-02-20.BM.
Według jednej z teorii, która powstała z udziałem polskiego naukowca, zamiast czarnych dziur mogą powstawać posiadające cienką materialną powierzchnię tzw. grawastary. Teraz eksperci z Frankfurtu wskazali, że jeden grawastar może znajdować się wewnątrz innego.
Zachowanie czasu i przestrzeni, a dokładniej czasoprzestrzeni opisują tzw. równania Einsteina. Fizycy teoretyczni dochodzą do rozmaitych wniosków na temat kosmosu, szukając nowych rozwiązań tychże równań.
Czym właściwie jest „osobliwość” w kosmosie
W 1916 roku – przypominają badacze z Uniwersytetu we Frankfurcie nad Menem (Niemcy) – niemiecki fizyk Karl Schwarzschild wskazał rozwiązanie, według którego w centrum czarnej dziury znajduje się tzw. osobliwość – punkt, w którym czas i przestrzeń już nie istnieją.
To jednocześnie oznacza, że w osobliwości teoria względności traci zastosowanie, a prawo przyczyn i skutków nie obowiązuje. Jednocześnie, z osobliwości nie może wydostać się żadna informacja. Dopiero w 1971 roku odkryto pierwszy obiekt, który pasował do opisu czarnej dziury.
Na początku obecnego wieku zaobserwowano supermasywną czarną dziurę w centrum Drogi Mlecznej, a w 2019 roku wykonano jej zdjęcie w ramach projektu Event Horizon Telescope Collaboration.
Teoria polskiego naukowca

Tymczasem w 2001 roku fizycy Paweł Mazur (absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, obecnie związany z Wydziałem Fizyki i Astronomii na amerykańskim University of South Carolina) i Emil Mottola (obecnie profesor fizyki na Florida Atlantic University) zaproponowali alternatywne do teorii rozwiązania równań Einsteina. Według nich, zamiast czarnych dziur mają powstawać bardzo gęste grawitacyjnie gwiazdy – grawastary.
Teoria grawastarów ma tę przewagę, że obiekty te mają być niemal tak skondensowane, jak czarne dziury, mieć podobnie silną grawitację, jednak mają być pozbawione horyzontu zdarzeń, spoza którego informacja już nie może uciec, a ich wnętrze nie ma zawierać trudnej do opisania osobliwości.
Ważną rolę w grawastarach ogrywać ma ciemna energia, która przeciwdziała silnej ściskającej je grawitacji. Powierzchnia takiego obiektu składać się ma ze zwykłej materii, ale mieć grubość zbliżającą się do zera.

Nestar jak matrioszka

Teraz zespół z Frankfurtu znalazł nowe rozwiązania równań Einsteina odnośnie grawastarów. Według badaczy w środku jednego grawastara może istnieć drugi i w jednym układzie może być ich więcej niż dwa. Naukowcy nazwali taki hipotetyczny obiekt nestarem.
„Nestar przypomina lalki typu matrioszka. Nasze rozwiązania równań pola pozwalają na istnienie całej serii grawastarów umieszczonych jeden w drugim” – mówi Luciano Rezzolla, autor odkrycia opisanego na łamach periodyku „Classical and Quantum Gravity”.

Powierzchnia nestara byłaby przy tym grubsza niż pojedynczego grawastara. „Łatwiej można sobie wyobrazić, że coś takiego istnieje” – dodaje fizyk.
źródło: PAP
Czym różni się czarna dziura od grawastara? (fot. Photo12/Universal Images Group via Getty)
TVP INFO
https://www.tvp.info/76022426/kosmos-grawastary-jak-matrioszki-zamiast-czarnych-dziur

Gwiezdne matrioszki zamiast czarnych dziur. Rozwinięcie teorii polskiego naukowca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JWST fotografuje możliwe olbrzymie planety wokół białych karłów
2024-02-20.
JWST bezpośrednio zobrazował dwie gigantyczne egzoplanety krążące wokół białych karłów. Odkrycie to ma ważne implikacje dla losu planet olbrzymów w naszym Układzie Słonecznym, gdy Słońce wyewoluuje w czerwonego olbrzyma i ostatecznie stanie się białym karłem.
Los większości gwiazd
Gwiazdy kończą swoje życie w różnorodny sposób. Podczas gdy supernowe przyciągają naszą uwagę swoimi wspaniałymi eksplozjami, większość gwiazd kończy swoje życie spokojniej. Wyrzucają one swoje zewnętrzne warstwy w przestrzeń kosmiczną, tworząc świecącą mgławicę planetarną, która otacza odsłonięte jądro gwiazdy. To jądro, obecnie biały karzeł o masie zbliżonej do masy Słońca, o rozmiarach zbliżonych do Ziemi. Na początku jest niezwykle gorące, ale stopniowo stygnie przez miliardy lat.

Gdy gwiazdy ewoluują z gwiazd ciągu głównego do czerwonych olbrzymów i białych karłów, wiadomo, że bliskie planety czeka ognisty los. Kiedy Słońce stanie się czerwonym olbrzymem, rozrośnie się do ponad 200-krotności swojego obecnego promienia, co może doprowadzić do pochłonięcia Merkurego, Wenus i być może Ziemi. Nie jest jednak jeszcze jasne, w jaki sposób ta przemiana wpłynie na planety obserwujące ten proces z daleka. Aby zdobyć więcej informacji, konieczne będzie zbadanie planet, które przetrwały transformację. Ostatnie obserwacje za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba sugerują, że mogą istnieć dwie planety, które pasują do tego opisu.

Badanie białych karłów zanieczyszczonych metalami
Odkryto jedynie kilka obiektów o masie planetarnej krążących wokół białych karłów, ale istnieje przypuszczenie, że ich liczba jest znacznie większa. Badania wykazują, że między 25 a 50% pozornie samotnych białych karłów wykazuje obecność metali w ich widmach, co sugeruje, że zbierają one materiał pochodzący z niewidocznych planet lub planetoid. Gdyby olbrzymie planety były powszechne wokół tych zanieczyszczonych metalami białych karłów, sugerowałoby to, że 1) planety te są w stanie przetrwać fazę czerwonego olbrzyma swojej macierzystej gwiazdy oraz 2) odgrywają rolę w grawitacyjnym popychaniu materii w kierunku białego karła.

Susan Mullally ze Space Telescope Science Institute i jej zespół skierowali JWST na cztery białe karły, przy których podejrzewano obecność planet. Okazało się, że te białe karły posiadają metale w swoich atmosferach i są na tyle młode lub wystarczająco blisko, że ich ewentualne planety mogłyby być stosunkowo jasne. Przed dokładnym usunięciem światła białych karłów ze zdjęć, zespół Mullally zauważył to, czego szukał – możliwą gigantyczną planetę wokół dwóch z czterech badanych białych karłów.

Potencjalne planety na orbitach zewnętrznych
Obserwacje wskazują na istnienie czerwonawego obiektu w bliskim sąsiedztwie dwóch białych karłów. Jeśli te obiekty faktycznie są planetami i mają ten sam wiek co ich białe karły (5,3 i 1,6 miliarda lat), to prawdopodobnie mają masę odpowiednio 1-7 i 1-2 razy większą od masy Jowisza. Obecnie krążą one na szacunkowych odległościach 11,47 i 34,62 jednostek astronomicznych (j.a.), co odpowiada odległościom orbitalnym 5,3 i 9,7 j.a., gdy ich gwiazdy macierzyste znajdowały się na ciągu głównym – podobnie jak dzisiejsze odległości orbitalne Jowisza i Saturna w Układzie Słonecznym.

Chociaż obiekty wydają się być związane z białymi karłami, nie jest wykluczone, że są to małe obiekty fotobombujące w naszym Układzie Słonecznym lub odległe, czerwone galaktyki meandrujące w tle. Autorzy określają. że prawdopodobieństwo, że ich wykrycie będzie fałszywie pozytywne, wynosi 1 na 3000.

Jeśli przyszłe obserwacje JWST potwierdzą, że białe karły i ich potencjalne planety towarzyszące krążą blisko siebie, będzie to oznaczać pierwsze bezpośrednie obrazowanie wykrywające planety, które przypominają gazowe olbrzymy w naszym Układzie Słonecznym pod względem wieku, masy i odległości orbitalnej. Co więcej, dostarczy to dowodów na to, że planety znajdujące się w dużych odległościach od gwiazd macierzystych mogą przetrwać ich przemianę w czerwone olbrzymy, a także na to, że gigantyczne planety wokół białych karłów są powszechne i pomagają swoim gospodarzom gromadzić materiał bogaty w metale.

Wyniki badań zostały opublikowane w Astrophysical Journal Letters.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS
Urania
Ilustracja przedstawiająca zachmurzoną egzoplanetę i dysk śmierci krążący wokół białego karła. Źródło: NASA/JPL-Caltech

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/02/jwst-fotografuje-mozliwe-olbrzymie.html

JWST fotografuje możliwe olbrzymie planety wokół białych karłów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testy Gaganyaan w 2024 roku
2024-02-21. Krzysztof Kanawka

Prawdopodobnie w tym roku zostanie wykonany pierwszy lot testowy Gaganyaan.
W 2024 roku powinno dojść do serii testów indyjskiego pojazdu załogowego Gaganyaan, w tym pierwszego lotu orbitalnego – jeszcze bez astronautów na pokładzie.
Przed 2020 rokiem i problemami związanymi z pandemią COVID-19 Indie planowały wykonać pierwszą misję załogową pojazdu o nazwie Gaganyaan jeszcze w 2020 roku. Pandemia opóźniła wiele spraw, jednakże indyjska agencja kosmiczna ISRO nadal planuje przygotowanie misji testowej Gaganyaan.
Prace jednak postępują – 21 października 2023 przeprowadzono test ucieczkowy dla Gaganyaan. Test wykonano przy prędkości 1,2 Mach, w pobliżu największych obciążeń aerodynamicznych.
Ambitne cele na 2024 rok
Jakie są plany testów Gaganyaan w 2024 roku? Indyjska agencja kosmiczna ISRO publikuje niewiele informacji, ale nazywa 2024 rok jako “rok Gaganyaan”. Planowanych jest kilka ważnych testów. Poniżej znajduje się zestawienie tych testów. Informacje zawarte poniżej nie są oficjalne, ale pochodzą ze źródeł indyjskich.
Jeszcze w pierwszym kwartale 2024 powinno dojść do drugiego testu ucieczkowego Gaganyaan, podobnego do tego z października 2023. Jeśli test się powiedzie, wówczas około połowy roku powinno dojść do pierwszego lotu orbitalnego kapsuły Gaganyaan – oczywiście będzie to misja bezzałogowa.
W trzecim kwartale 2024 powinien nastąpić trzeci i ostatni test ucieczkowy Gaganyaan. Przed końcem 2024 roku ISRO planuje przeprowadzenie jeszcze dwóch kolejnych testów: “pad abort”, czyli ucieczki z wyrzutni oraz zrzutu kapsuły z helikoptera do weryfikacji systemów odzysku Gaganyaan (m.in. spadochrony).
Co więcej, przed końcem tego roku powinna nastąpić misja załogowa AX-4. Od kilku miesięcy pojawiają się spekulacje, że (oprócz Polaka!) w załodze AX-4 znajdzie się astronauta z Indii. Oficjalne potwierdzenie powinno nastąpić w ciągu kilku miesięcy.
A co dalej? Jeśli rzeczywiście wszystkie te testy zostaną wykonane w tym roku, wówczas w 2025 roku po raz pierwszy zostanie przeprowadzona misja załogowa Gaganyaan.
(VJ)
ISRO successfully launches Gaganyaan mission test flight
https://www.youtube.com/watch?v=MCfEDlNPTP0

https://kosmonauta.net/2024/02/testy-gaganyaan-w-2024-roku/

Testy Gaganyaan w 2024 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna niespodzianka. Co odnaleziono na krańcu Układu Słonecznego?

2024-02-21Wiktor Piech
Układ Słoneczny nadal skrywa wiele tajemnic. Teraz astronomom udało się odkryć jedną z nich, badając Pas Kuipera. Ich analizy zmieniają postrzeganie dalekich zakamarków naszego systemu planetarnego.

Pas Kuipera zbudowany jest z lodowych i skalnych fragmentów, które znajdują się za orbitą Neptuna od 30 do około 50 jednostek astronomicznych od Słońca. W tym obszarze znajdą się także planety karłowate, takie jak Pluton, Haumea i Makemake.
Dotychczasowa wiedza idzie do poprawki
Naukowcy przeanalizowali nowe dane pochodzące z sondy New Horizons, która przemierza Pas Kuipera. Badacze odkryli nieoczekiwane poziomy cząstek w miejscu, w którym według wcześniejszych założeń, pył powinien się rozrzedzać. Sugeruje to, że Pas Kuipera rozciąga się znacznie dalej od Słońca, niż do tej pory sądzono.
Jak mówi fizyk Alex Doner z University of Colorado Boulder: - Sonda New Horizons dokonuje pierwszych bezpośrednich pomiarów pyłu międzyplanetarnego daleko poza Neptunem i Plutonem, więc każda obserwacja może prowadzić do nowego odkrycia. Pomysł, że mogliśmy wykryć rozszerzony Pas Kuipera - z zupełnie nową populacją obiektów zderzających się i wytwarzających więcej pyłu - stanowi kolejną wskazówkę w rozwiązywaniu tajemnic najodleglejszych regionów Układu Słonecznego.

Warto wspomnieć, że New Horizons w 2015 roku przeleciała blisko Plutona, który okrąża naszą gwiazdę w średniej odległości 39 jednostek astronomicznych. Z kolei w 2019 r. odwiedziła dziwny obiekt Arrokoth, który znajduję się w średniej odległości 44,6 jednostek astronomicznych od Słońca.
Od tamtego czasu sonda zbiera dane dotyczące drobin znajdujących się w Pasie Kuipera. Nowe badania wskazują, że aparatura satelity wykrywa znacznie więcej pyłu, niż się spodziewano dla tych odległości. Specjaliści sugerują, że duża gęstość pyłu spowodowana jest przez zderzenia większych obiektów, lub wskutek sił promieniowania słonecznego, które w nieoczekiwany sposób wyrzucają pył z bliższych odległości.
Badacze są skłonni twierdzić, że to właśnie kolizje większych ciał są wyjaśnieniem tej zagadki. Jednakże oznaczałoby to, że w tym obszarze muszą takie obiekty istnieć w większej liczbie. Inne wcześniejsze analizy sugerowały, że wewnętrzny Pas Kuipera może rozciągać się nawet na 80 jednostek astronomicznych. To oznacza, że nowe odkrycia popierają tę hipotezę.

Obecnie New Horizons znajduje się w odległości ponad 58 jednostek astronomicznych od Słońca. Astronomowie mają nadzieję, że urządzenie dotrze na niebywałą odległość co najmniej 100 jednostek astronomicznych. Przy odrobinie szczęścia może osiągnąć sam kres Układu Słonecznego, czyli ponad 120 jednostek.
- Nowe wyniki naukowe uzyskane przez sondę New Horizons mogą być pierwszym przypadkiem odkrycia przez jakikolwiek statek kosmiczny nowej populacji ciał w naszym Układzie Słonecznym. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak daleko sięga podwyższony poziom pyłu w Pasie Kuipera - mówi astronom Alan Stern, główny badacz misji New Horizons w Southwest Research Institute.
Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym The Astrophysical Journal Letters.

Nieoczekiwane odkrycia na krańcu Układu Słonecznego zadziwiło astronomów /nikocingaryuk /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kosmiczna-niespodzianka-co-odnaleziono-na-krancu-ukladu-slon,nId,7345597

Kosmiczna niespodzianka. Co odnaleziono na krańcu Układu Słonecznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japonia pracuje nad nowym statkiem kosmicznym. Start w 2025?
2024-02-21. Wojciech Kaczanowski
Wraz z udanym lotem japońskiego systemu nośnego H3 powrócił temat statku kosmicznego cargo HTV-X, który wywodzi się ze znanego HTV Kounotori. Zadaniem frachtowca będzie dostarczanie zaopatrzenia do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Warto dodać, że Japończycy planują również wykorzystać HTV-X w misjach cargo do przyszłej stacji Gateway na orbicie okołoksiężycowej.
W sobotę, 17 lutego br. z Centrum Kosmicznego Tanegashima japońska agencja kosmiczna JAXA przeprowadziła udany start innowacyjnego systemu nośnego H3, opracowanego przez firmę Mitsubishi Heavy Industries. Sukces rakiety to znakomita informacja dla krajowego sektora kosmicznego, którego ładunki użyteczne były wynoszone w przestrzeń kosmiczną głównie przy pomocy systemu H-IIA.
H3 ma wynieść japoński sektor kosmiczny na zupełnie nowy poziom, czego przykładem będzie wystrzelenie statku kosmicznego cargo HTV-X. Pojazd umożliwi Japonii powrót do misji transportowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Według informacji podanych na stronie japońskiej agencji JAXA, HTV-X będzie w stanie przewozić ładunek, tj. sprzęt do podtrzymywania życia dla astronautów lub urządzenia wielkogabarytowe, np. lodówki.
Frachtowiec HTV-X będzie posiadał 8 m wysokości i 4,4 m średnicy. Do pojazdu wprowadzono kilka unowocześnień w porównaniu do serii HTV (H-II Transport Vehicle) Kounotori. Przykładowo japoński statek kosmiczny będzie w stanie transportować ładunki, które są przeznaczone do działania poza stacją kosmiczną. Towary te będą przymocowane na zewnątrz HTV-X, co pozwoli lepiej wykorzystać miejsce w owiewce rakiety nośnej H3.
Warto również zwrócić uwagę, że poprzednie statki wymagały załadowania ładunku 80 godzin przed startem. W HTV-X wystarczyć będzie jedynie 24 godzin. Kolejną różnicą jest budowa frachtowców. Przykładowo Kounotori miały cztery silniki odrzutowe na dole pojazdu, a kable i przewody były przeprowadzone przez kilka modułów. W nowej wersji podsystem znajdzie się w module serwisowym, mniej więcej po środku konstrukcji. Ponadto HTV-X będzie posiadał rozłożone panele słoneczne.
Masa startowa statku kosmicznego stanowi 16 t, w tym do około 4 t ładunku wewnątrz HTV-X oraz do blisko 1,8 t cargo przymocowanego na zewnątrz. Po zadokowaniu frachtowiec spędzi przy ISS do 6 miesięcy, a następnie może posłużyć jako platforma do demonstracji technologii w kosmosie do 18 miesięcy. Podobnie do swoich poprzedników nie wyląduje na Ziemi, lecz spłonie w atmosferze naszej planety. W tym sensie będzie nieco zbliżony do rosyjskich statków Progress. Według szacunków pierwszy lot HTV-X1 odbędzie się w 2025 r.
Po zakończeniu działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, HTV-X ma posłużyć jako pomoc w „działaniu człowieka na niskiej orbicie okołoziemskiej”. Wydaje się, że najciekawszą zdolnością japońskiego frachtowca będzie dostarczenie cargo do przyszłej stacji Gateway, która zostanie umieszczona na orbicie okołoksiężycowej. Gateway zostanie wykorzystana do amerykańskiego programu Artemis, natomiast pierwotna data wyniesienia pierwszych elementów placówki - rok 2025 - prawdopodobnie zostanie zmieniona.
Źródło: JAXA / Space24.pl
Wizualizacja statku kosmicznego cargo HTV-X
Autor. JAXA

Ostatni statek kosmiczny cargo z serii Kounotori - HTV-9
Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/japonia-pracuje-nad-nowym-statkiem-kosmicznym-start-w-2025

Japonia pracuje nad nowym statkiem kosmicznym. Start w 2025.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artemis Accords bogatsze o nowych sygnatariuszy
2024-02-21. Mateusz Mitkow
W ostatnich tygodniach kolejne kraje dołączyły do Artemis Accords. Międzynarodowe porozumienie określa zasady współpracy między narodami w zakresie badań kosmosu, w obszarze cywilnej eksploracji oraz pokojowego wykorzystania ciał niebieskich.
Przed kilkoma dniami porozumienie Artemis Accords stało się bogatsze o kolejnego członka. Tym razem dokument, umożliwiający współpracę w zakresie badań i pokojowej eksploracji przestrzeni kosmicznej został podpisany przez Omara Paganiniego, ministra spraw zagranicznych Urugwaju. Wydarzenie miało miejsce 15 lutego br. w siedzibie NASA, na której obecni byli m.in. szef NASA - Bill Nelson, a także urzędnicy ze Stanów Zjednoczonych i Urugwaju.
Tym samym kraj ten stał się piątym krajem z Ameryki Południowej, który został sygnatariuszem Artemis Accords. Obecnie Urugwaj dopiero rozpoczyna rozwijać swoje zdolności kosmiczne. Posiada tylko jednego satelitę na orbicie (AntelSat wystrzelonego w 2014 r.), a także nie ma znaczącego programu kosmicznego. Mimo to urugwajski rząd zapowiedział utworzenie krajowej agencji kosmicznej. Dołączenie do Artemis Accords również pokazuje chęć zwiększenia swojego zaangażowania w przestrzeni kosmicznej.
”Jesteśmy pewni, że ta ceremonia nie jest celem samym w sobie, ale początkiem nowej dwustronnej ścieżki opartej na działaniach wymagających dużej wiedzy i nowych możliwościach dla naszych obywateli” - podkreślił podczas wydarzenia minister Urugwaju. Departament Stanu USA określił, że będzie wspierać Urugwaj w rozwoju rodzimego przemysłu kosmicznego. Warto zaznaczyć, że nie był to jedyny kraj, który dołączył do Artemis Accords w ostatnich tygodniach.
Zanim doszło do rozszerzenia porozumień o Urugwaj, do Artemis Accords dołączył także kolejny kraj z Europy. Chodzi o Grecję, która stała się 35. sygnatariuszem 9 lutego br., kiedy to Giorgos Gerapetritis, minister spraw zagranicznych Grecji, oficjalnie podpisał odpowiedni dokument. Była to jedna z części ceremonii w Departamencie Stanu USA, dotyczącej Dialogu Strategicznego między USA i Grecją. „Porozumienia Artemis służą jako latarnia morska współpracy między narodami, torując drogę do zrównoważonej i pokojowej eksploracji kosmosu” - powiedział Gerapetritis.
”Stany Zjednoczone i Grecja są wieloletnimi partnerami i przyjaciółmi i cieszymy się, że możemy rozszerzyć to partnerstwo w kosmosie” - podkreślił administrator NASA Bill Nelson. Z kolei sekretarz stanu Antony Blinken zaznaczył, że cele, współpracy będzie przede wszystkim zmaksymalizowanie korzyści z działalności w kosmosie dla wszystkich ludzi w nadchodzących pokoleniach. „Nasza koalicja będzie teraz silniejsza z Grecją” - dodał Blinken.
W związku z powyższym, Artemis Accords łączy na ten moment łącznie 36 krajów. Przypomnijmy, że są to porozumienia ustanowione przez NASA, w koordynacji z Departamentem Stanu USA w 2020 r. Zapisy odwołują się do Traktatu ONZ o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. i głównych konwencji ONZ, a mianowicie podstaw międzynarodowego prawa kosmicznego. Pierwszymi państwami, które podpisały porozumienia były Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada, Australia, Japonia, Włochy, Luksemburg i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Warto pamiętać, że 26 października 2021 r. prezes Polskiej Agencji Kosmicznej Grzegorz Wrochna - w obecności zastępcy administratora NASA, Pameli A. Melroy również podpisał Artemis Accords, dzięki czemu nasz kraj stał się jednym z sygnatariuszy opisywanego porozumienia. Umożliwia to Polsce szeroki i skoordynowany udział w wielostronnych programach NASA, ze szczególnym uwzględnieniem eksploracji Księżyca, Marsa i innych ciał niebieskich.
Autor. NASA

Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/artemis-accords-bogatsze-o-nowych-sygnatariuszy

Artemis Accords bogatsze o nowych sygnatariuszy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy wyprodukują sprzęt do naziemnej obsługi misji kosmicznych
2024-02-21ML.KW.
Polscy inżynierowie tworzą specjalistyczny sprzęt do wspierania i nadzorowania misji kosmicznych – od chwili przygotowań na Ziemi, po zakończenie działań w kosmosie. Urządzenia powstałe nad Wisłą przyczynią się do wysłania w kosmos sondy Comet Interceptor i satelity FORUM.
Urządzenia do obsługi naziemnej, Mechanical Ground Support Equipment (MGSE), decydują o powodzeniu i bezpieczeństwie misji kosmicznych jeszcze przed startem. Należą do nich m.in. sprzęt transportowy, kontenery, adaptery do testów albo stabilizujące stelaże, ważące nawet kilkanaście ton. MGSE są wykorzystywane m.in. do testów, transportu i montażu sprzętu przed wystrzeleniem w kosmos.
Często skupiamy się na zaawansowanych technologicznie mechanizmach, które są wysyłane w kosmos, ale równie istotne są te pełniące rolę wsparcia podczas wszelakich operacji naziemnych – powiedział cytowany w komunikacie Jakub Pierzchała, Business Development Manager w polskim oddziale Sener. Wyjaśnił, że taki sprzęt jest wykorzystywany m.in. do wymagających procedur testowych, precyzyjnej integracji sprzętu kosmicznego i satelity albo bezpiecznego transportu delikatnych części – zarówno w halach produkcyjnych, jak i pomiędzy różnymi miejscami testów i montażu na całym świecie.
Wszystko to przekłada się na późniejsze działanie satelitów i znajdujących się na nich instrumentów w przestrzeni kosmicznej, minimalizuje ryzyko i ewentualne straty.
Polscy inżynierowie byli odpowiedzialni na przykład za zaprojektowanie, wyprodukowanie i przetestowanie zestawu 13 mechanizmów do urządzeń naziemnych wspomagających montaż satelity Euclid. To największy do tej pory tego typu zestaw wyprodukowany w całości w Polsce. Obecnie przedsiębiorstwo pracuje nad nowym zestawem 15 urządzeń do misji Comet Interceptor, również przygotowywanej przez ESA. W jej ramach w 2029 r. z Ziemi ma wystartować zrobotyzowany statek kosmiczny, który będzie badał komety i inne obiekty po raz pierwszy zbliżające się do Słońca.
Polski oddział przedsiębiorstwa Sener będzie też producentem urządzeń wykorzystywanych podczas kolejnej misji – wysłanie w 2027 r. na orbitę okołoziemską satelity, który będzie mierzył promieniowanie ziemskie w dalekiej podczerwieni. Dane z orbitera posłużą badaczom do lepszego zrozumienia efektu cieplarnianego i stworzenia bardziej precyzyjnych ocen zmian klimatu.
Firma Sener, specjalizująca się w systemach elektromechanicznych, nawigacyjnych, komunikacyjnych i optycznych, powstała w 1956 r., zatrudnia ok. 4000 specjalistów na pięciu kontynentach. Na polskim rynku Sener pojawił się w 2006 r. – w naszym kraju powstają wyłącznie urządzenia dla sektora kosmicznego.
źródło: PAP

Urządzenia przyczynią się do wysłania w kosmos sondy Comet Interceptor i satelity FORUM (fot. Getty Images)

TVP INFO
https://www.tvp.info/76048054/w-polsce-powstaja-urzadzenia-do-naziemnej-obslugi-misji-kosmicznych

Polacy wyprodukują sprzęt do naziemnej obsługi misji kosmicznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpieczeństwo kosmiczne. Jak dbać o porządek na orbicie?
2024-02-21.
Przestrzeń kosmiczna wokół Ziemi jest intensywnie wykorzystywana w celach operacyjnych, naukowych oraz komercyjnych. Podlega stałemu nadzorowi, w którym uczestniczy Polska Agencja Kosmiczna.
Bezpieczeństwo kosmiczne to stosunkowo młody obszar działań. Angażuje wiele instytucji na całym świecie. Istotnymi elementami systemu bezpieczeństwa kosmicznego są komponenty i działania Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA). Bezpieczeństwo kosmiczne to obserwacja, pozyskiwanie danych, analiza i informacja o pojawiających się zagrożeniach zarówno dla człowieka, jak i dla infrastruktury kosmicznej i naziemnej.
,, POLSA od 2019 roku aktywnie obserwuje sztuczne satelity w przestrzeni kosmicznej wykorzystując teleskopy własne i współpracujących jednostek naukowych i firm.
Tymoteusz Trocki, Dyrektor Bezpieczeństwa Kosmicznego Polskiej Agencji Kosmicznej
- Globalna sieć polskich teleskopów jest jedną z największych w Europie. Doświadczenie i ekspertyza polskich astronomów przyczyniła się do bardzo szybkiej organizacji sieci obserwacyjnej na potrzeby bezpieczeństwa kosmicznego – mówi Tymoteusz Trocki, Dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Kosmicznego Polskiej Agencji Kosmicznej.
Przestrzeń kosmiczna wokół Ziemi jest aktualnie intensywnie wykorzystywana przez człowieka do celów operacyjnych, gospodarczych, naukowych oraz zapewnienia bezpieczeństwa. Orbita okołoziemska nie jest środowiskiem neutralnym i monitorowanie jest kluczowe ze względów strategicznych.

Na orbicie okołoziemskiej na pokładzie stacji kosmicznych stale przebywają ludzie. Tysiące sztucznych satelitów odpowiadają za komunikację, nawigację, obserwację powierzchni Ziemi, monitorowanie pogody i badania naukowe. Naruszenie integralności systemów nawigacyjnych takich GPS, Galileo lub sieci telefonii satelitarnej oznaczałoby wielomiliardowe straty dla gospodarki opartej na wiedzy i wiązałoby się z poważnym zagrożeniem dla zdrowia i życia tysięcy ludzi.
Dynamiczne środowisko orbity Ziemi
Przestrzeń kosmiczna stanowi środowisko podlegające zmianom pod wpływem działania czynników naturalnych – takich jak: aktywność słoneczna, występowanie promieniowania kosmicznego, występowanie planetoid czy oddziaływanie grawitacji ziemskiej, a także zmian wynikających z działalności człowieka.

Te dwa wymiary przestrzeni kosmicznej – naturalny i ludzki podlegają obserwacji i analizie pod kątem występujących zagrożeń dla człowieka na Ziemi i w przestrzeni kosmicznej.

W przestrzeni kosmicznej znajdują się liczne ciała o naturalnym pochodzeniu. Są to najczęściej odłamki większych obiektów – asteroidy. Część z nich jest na orbitach kolizyjnych z Ziemią. Niektóre spalają się w ziemskiej atmosferze w postaci efektownych bolidów. Zdarza się, że fragmenty planetoid docierają do powierzchni Ziemi, stanowiąc zagrożenie dla ludzi oraz infrastruktury. Obiekty bliskie Ziemi (NEO – Near Earth Objects) o rozmiarach większych niż 140 metrów i zbliżające się do Ziemi na odległość mniejszą niż 1,3 j.a. (j.a. - jednostka astronomiczna - średnia odległość Ziemi od Słońca wynosząca około 150 mln km) są stale monitorowane przez NASA i ESA (European Space Agency). Tak duże NEO stanowią bowiem realne zagrożenie, a skala zniszczeń w przypadku upadku miałaby znaczny zasięg.

Wymiar naturalny niesie zagrożenia związane również ze zjawiskami wynikającymi z aktywności Słońca, tj. pogody kosmicznej (ang. Space Weather – SWE). Silne burze magnetyczne wywołane aktywnością słoneczną wywołują zakłócenia w komunikacji satelitarnej mogą zniszczyć sieci przesyłowe, telekomunikacyjne oraz urządzenia elektroniczne.

Tłok na orbicie – problem satelitów i kosmicznych śmieci
Obserwując nocne niebo nieuzbrojonym okiem jesteśmy w stanie jednocześnie dostrzec nawet kilkanaście sztucznych satelitów. Widoczne są na tle gwiazd jako przesuwające się powoli świetliste punkty. Podczas godzinnej obserwacji obserwujemy setki takich obiektów. Szczególnie efektywnie prezentuje się „kosmiczny pociąg” satelitów konstelacji Starlink poruszających się w rzędzie. Gdy na niebo skierujemy czuły aparat lub kamerę, sztucznych satelitów możemy zarejestrować tysiące. Pojawienie się satelity lub kosmicznego śmiecia w polu widzenia teleskopu może poważnie zakłócić naukowe obserwacje astronomiczne. Niektórych w ten sposób zniweczonych obserwacji astronomicznych nie będzie można już nigdy powtórzyć. Lawinowy wzrost liczby satelitów na orbicie powoduje sporo problemów dla obserwacji astronomicznych. Konieczne jest planowanie obserwacji w ten sposób, aby móc obserwować głęboki Kosmos w momentach, kiedy w polu widzenia teleskopu nie będzie przelatywał wagon ,,kosmicznego pociągu”.

Najjaśniejsze sztuczne satelity są wyraźnie widoczne nieuzbrojonym okiem nawet z obszarów silnie zaświetlonych takich jak centra miast.
Większości z tych obiektów nie jesteśmy w stanie kontrolować. Nawet najmniejsze odłamki, wielkości kilku milimetrów stanowią poważne zagrożenie dla życia ludzi i infrastruktury na orbicie okołoziemskiej. Kosmiczny śmieć o masie kilku gramów, rozpędzony do prędkości dziesiątek tysięcy kilometrów na godzinę, niesie w sobie niszczącą energię.

Obecnie na orbicie wokół Ziemi jest ponad 9,5 tysięca aktywnych satelitów, kilkadziesiąt tysięcy dużych śmieci kosmicznych i setki tysięcy małych, mniejszych nawet niż 1 centymetr. W ciągu najbliższych kilku lat liczba satelitów na orbicie okołoziemskiej wzrośnie kilkukrotnie. Im więcej obiektów na orbicie, tym większe ryzyko kolizji. Zderzenia satelitów są źródłem tysięcy odłamków, których nie jesteśmy w stanie kontrolować. Rozpędzone śmieci mogą niszczyć kolejne urządzania na orbicie. Niszczycielska reakcja łańcuchowa (syndrom Kesslera) mogłaby być niemożliwa do powstrzymania i prowadzić do globalnego paraliżu telekomunikacyjnego.
Śmieci kosmiczne to np. zużyte części rakiet nośnych, niewykorzystywane już satelity i odłamki satelitów. Możliwość wykrywania i śledzenia sztucznych obiektów w kosmicznej przestrzeni okołoziemskiej (ang. Space Surveillance and Tracking – SST) to obszar zainteresowania bezpieczeństwa kosmicznego. Aktywne przeciwdziałanie powstawaniu odłamków kosmicznych poprzez ich usuwanie (ang. Active Debris Removal – ADR) lub zapobieganie powstawaniu poprzez planowanie aktywnego zakończenia misji (ang. Space Debris Mitigation – SDM) również zalicza się do obszaru bezpieczeństwa kosmicznego. W celu zapewnienia bezpieczeństwa aktywnych satelitów prowadzone są obserwacje optyczne i radarowe, aby dokładnie określać położenie satelitów na orbicie. Dzięki tej wiedzy możemy przewidywać trajektorię różnych satelitów, również śmieci kosmicznych, a następnie przewidywać kolizje pomiędzy nimi, tak aby móc im wcześniej zapobiec. Bardzo ważne jest również wykrywanie rozpadu satelitów na orbicie, w wyniku których powstają nowe chmury odłamków.
,, Problem zaśmiecenia orbity jest znany od wielu lat.
Tymoteusz Trocki, Dyrektor Bezpieczeństwa Kosmicznego Polskiej Agencji Kosmicznej
- Podejmowane są również działa administracyjne dla ograniczenia problemu powstawania śmieci kosmicznych. Jednym z ważniejszych działań w tym zakresie są międzynarodowe wytyczne ONZ dotyczące planowania misji kosmicznych w taki sposób, aby w określonym czasie usunąć własny obiekt z kosmosu. Tego typu wytyczne są również implementowane do porządków prawnych krajów które kontrolują własną działalność kosmiczną. Europejska Agencja Kosmiczna, do której należy Polska, również wydała własne wytyczne dot. mitygacji problemu śmieci kosmicznych. Wiele nowoczesnych satelitów np. z konstelacji Starlink autonomicznie rozpoznaje ryzyko kolizji i samodzielnie ich unika – wyjaśnia Tymoteusz Trocki, Dyrektor Bezpieczeństwa Kosmicznego Polskiej Agencji Kosmicznej.
Obserwatoria i sensory Polskiej Agencji Kosmicznej
W zapewnieniu bezpieczeństwa na orbicie okołoziemskiej kluczowe jest monitorowanie swobodnie poruszających się obiektów. Nawet niewielkie niesprawne satelity i odłamki rakiet będące poza kontrolą stanowią ogromne zagrożenie dla infrastruktury orbitalnej.

Sieć Optyczna POLON (Polish Optical Network) to teleskopy rozmieszczone w różnych miejscach na świecie. Każdej pogodnej nocy przeczesują niebo i monitorują ruch satelitów. Prowadzą obserwacje obiektów na orbitach GEO (geosynchronicznych), GTO (geosynchronicznych transferowych), MEO (średnich), HEO (wysokoeliptycznych) oraz LEO (niskich).

Teleskopy sieci POLON potrafią w ciągu jednej nocy wykonać kilkadziesiąt tysięcy obserwacji obiektów na orbitach wokół Ziemi. Systemy składają się z wielu współpracujących teleskopów o szerokim polu widzenia. Wyposażone są w szybkie kamery CMOS zdolne do wykonywania wielu zdjęć na sekundę.
Obserwatoria i sensory Polskiej Agencji Kosmicznej
W czerwcu 2023 roku POLSA odebrała 3 zestawy teleskopów zlokalizowane na trzech kontynentach: w Australii w Siding Spring Observatory – POLON Australia, w Ameryce Południowej w obserwatorium Deep Sky w Chile – POLON Chile, w Afryce w South African Astronomical Observatory w RPA – POLON Africa. Inwestycja została realizowana na zamówienie POLSA przez polskie wyspecjalizowane firmy: Sybilla Technologies z Bydgoszczy oraz Cillium Engineering z Torunia. Inwestycja jest prowadzona przy wydatnym wsparciu z budżetu Unii Europejskiej Programu Horyzont 2020.

Umiejscowienie teleskopów nie jest przypadkowe – wybrane lokalizacje od lat zapewniają jedne z najlepszych warunków obserwacji astronomicznych na świecie (każda z nich ma około 300 nocy obserwacyjnych w roku). W każdej z tych lokalizacji zestaw czterech teleskopów może wykonać nawet do 100 tys. indywidualnych pomiarów pozycji sztucznych satelitów w ciągu jednej nocy. Rozwój takiej sieci oznacza, że Polska może stać się czołowym europejskim dostawcą danych obserwacyjnych. Pomiary pozycji satelitów są wykorzystywane do uzupełnienia i aktualizacji bazy danych oraz katalogu obiektów kosmicznych, na podstawie których powstają usługi informacyjne oraz analizy zagrożeń w przestrzeni kosmicznej.

Oprogramowanie zainstalowane na zestawach sieci POLON (ABOT, Astrometry24.Net) to polskie produkty powstałe w ramach projektów rozwijanych w ESA w ramach Polish Incentive Scheme oraz grantów NCBIR np. projekt „LightStream”.

Nowe obserwatoria POLSA – w służbie bezpieczeństwu kosmicznemu
W czerwcu 2023 roku POLSA odebrała 3 zestawy teleskopów zlokalizowane na trzech kontynentach: w Australii w Siding Spring Observatory – POLON Australia, w Ameryce Południowej w obserwatorium Deep Sky w Chile – POLON Chile, w Afryce w South African Astronomical Observatory w RPA – POLON Africa. Inwestycja została realizowana na zamówienie POLSA przez polskie wyspecjalizowane firmy: Sybilla Technologies z Bydgoszczy oraz Cillium Engineering z Torunia. Inwestycja jest prowadzona przy wydatnym wsparciu z budżetu Unii Europejskiej Programu Horyzont 2020.

Umiejscowienie teleskopów nie jest przypadkowe – wybrane lokalizacje od lat zapewniają jedne z najlepszych warunków obserwacji astronomicznych na świecie (każda z nich ma około 300 nocy obserwacyjnych w roku). W każdej z tych lokalizacji zestaw czterech teleskopów może wykonać nawet do 100 tys. indywidualnych pomiarów pozycji sztucznych satelitów w ciągu jednej nocy. Rozwój takiej sieci oznacza, że Polska może stać się czołowym europejskim dostawcą danych obserwacyjnych. Pomiary pozycji satelitów są wykorzystywane do uzupełnienia i aktualizacji bazy danych oraz katalogu obiektów kosmicznych, na podstawie których powstają usługi informacyjne oraz analizy zagrożeń w przestrzeni kosmicznej.

Oprogramowanie zainstalowane na zestawach sieci POLON (ABOT, Astrometry24.Net) to polskie produkty powstałe w ramach projektów rozwijanych w ESA w ramach Polish Incentive Scheme oraz grantów NCBIR np. projekt „LightStream”
Rozwój sieci obserwacyjnej
W Europe usługi informacyjne są realizowane przez Partnerstwo EU SST, które codziennie zapewnia ochronę ponad 400 europejskim aktywnym satelitom takim jak konstelacje Galileo, Copernicus, Eutelsat i wiele innych. Usługi satelitarne są ważnym elementem naszego codziennego życia – dzięki nim mamy szybki dostęp do danych pogodowych, nawigacji, Internetu czy telewizji. Dlatego tak kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa i ciągłości tych serwisów – czyli ochrony satelitów przed potencjalnymi kolizjami między sobą lub ze śmieciami kosmicznymi. Obserwacje teleskopami pozwalają monitorować oraz wyznaczać zmieniające się cały czas orbity satelitów i przewidywać potencjalne niebezpieczeństwa.

POLSA uczestniczy w realizacji zadań Partnerstwa EU SST wspólnie z agencjami kosmicznymi i innymi instytucjami z 15. państw członkowskich Unii Europejskiej. Partnerstwo realizuje zadania powierzone przez Komisję Europejską – mające na celu organizację europejskiego systemu SST (Space Surveillance and Tracking – monitorowanie oraz śledzenie obiektów na orbitach okołoziemskich), który ma chronić infrastrukturę kosmiczną oraz gospodarkę i ludność UE.

Rosnąca liczba satelitów na orbitach okołoziemskich powoduje wymóg rozwijania światowej sieci naziemnych sensorów stale monitorującej sytuacje w okolicy Ziemi. Docelowo w roku 2024 Polska Agencja Kosmiczna planuje zakończenie instalacji dwóch kolejnych zestawów teleskopów na terytorium USA w stanie Utah i na Hawajach. Po zakończeniu inwestycji teleskopy POLSA mają osiągnąć pełną zdolność obserwacji satelitów wokół całej Ziemi przede wszystkim w strategicznym obszarze dużego zainteresowania w okolicach pasa geostacjonarnego. Powstająca inwestycja to unikatowa w skali światowej sieć zaawansowanych technologiczne urządzeń astronomicznych zdolnych pracować wspólnie pod koordynacją POLSA w celu zapewnienia ochrony obiektów satelitarnych.
źródło: TVP Nauka & POLSA

Dynamiczne środowisko orbity Ziemi. Fot ESA Scientific Office / POLSA

Zaśmiecone niebo / Cluttered night sky
https://www.youtube.com/watch?v=M2ZDBdDkHi8

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/76048871/bezpieczenstwo-kosmiczne-jak-dbac-o-porzadek-na-orbicie

Bezpieczeństwo kosmiczne. Jak dbać o porządek na orbicie.jpg

Bezpieczeństwo kosmiczne. Jak dbać o porządek na orbicie2.jpg

Bezpieczeństwo kosmiczne. Jak dbać o porządek na orbicie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy potrzebują amatorskich zdjęć komety C/2021 S3 Panstarrs
2024-02-21.
Tej wiosny obok Ziemi przeleci kometa, której może brakować warkocza.
Kometa C/2021 S3 Panstarrs nie stanowi zagrożenia dla Ziemi, gdyż znajduje się w podobnej odległości od naszej planety, co my od Słońca. Jednak naukowcy potrzebują zdjęć komety od astronomów amatorów, aby ulepszyć prognozy pogody kosmicznej. Te prognozy są istotne do zapobiegania problemom wywołanym przez wiatry słoneczne, strumienie cząstek, które zawierają burze słoneczne i mogą uszkodzić technologię w kosmosie i na Ziemi.

Sarah Watson, doktorantka z University of Reading prowadząca projekt, powiedziała: To, co spodziewamy się zobaczyć, może wyglądać dość nietypowo. Kiedy mówimy o kometach, ludzie często myślą o dużej, jasnej kuli, po której następuje długi, cienki warkocz.

Kometa, którą obserwujemy, może wyglądać inaczej, ponieważ jej warkocz może się „oderwać” pod wpływem wiatru słonecznego.

Potrzebujemy wielu zdjęć komety wykonanych w określonym czasie, aby stworzyć obraz jej podróży przez nasz Układ Słoneczny. To fantastyczna okazja dla astronomów amatorów, by wyciągnąć swoje teleskopy, uchwycić naprawdę spektakularny kosmiczny moment i wnieść duży wkład w ważną naukę.

Znajdź kometę
Kometa osiągnęła peryhelium 14 lutego, ale w nadchodzących tygodniach będzie łatwiejsza do dostrzeżenia, ponieważ pojawia się dalej od Słońca i dłużej pozostaje nad horyzontem. Kometa nie będzie widoczna nieuzbrojonym okiem, więc obserwatorzy będą potrzebować małego teleskopu, do którego można przymocować kamerę lub aparat z dużym obiektywem, aby ją uchwycić. Oczekuje się, że kometa będzie widoczna do końca marca. Pełny przewodnik na temat fotografowania komety można znaleźć na stronie internetowej BBC Sky at Night Magazine.

Naukowcy z niecierpliwością oczekują w szczególności zdjęć warkocza komety, a jeżeli fotografom uda się uchwycić kometę, naukowcy będą również potrzebować informacji o lokalizacji i czasie wykonania zdjęcia. Dane i zdjęcia należy przesyłać na adres [email protected], a najlepsze fotografie zostaną przesłane do British Astronomical Association w celu archiwizacji.

Kosmiczne wiatrowskazy
Komety są czasami określane jako kosmiczne „wiatrowskazy”, ponieważ mogą wskazywać kierunek i siłę wiatru słonecznego w kosmosie, podobnie jak wiatrowskaz wskazuje kierunek i siłę wiatru. Zdjęcia komety umożliwią zespołowi badawczemu zarejestrowanie danych dotyczących warunków wiatru słonecznego w pobliżu komety. Jeżeli warkocz oderwie się od komety lub zacznie się chwiać, zespół może określić, że w pobliżu nastąpił wzrost aktywności wiatru słonecznego.

Wiatr słoneczny zawiera strumień naładowanych cząstek pochodzących ze Słońca, z których niektóre są wystarczająco energetyczne, aby uszkodzić satelity w kosmosie i zaszkodzić astronautom i załogom samolotów na dużych wysokościach. Gdy wiatr słoneczny uderza w ziemską atmosferę, technologia komunikacyjna może zostać zakłócona. Dzięki lepszemu zrozumieniu wiatru słonecznego naukowcy mogą również poprawić prognozy pogody kosmicznej. Badanie przeprowadzone przez University of Reading w 2023 roku wykazało, że dziewięciu na dziesięciu ekspertów ds. pogody kosmicznej zgadza się, że bez dokładnego prognozowania pogody kosmicznej Ziemia może ponieść poważne szkody w swojej infrastrukturze.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    University of Reading
•    Urania
Kometa C/2021 S3 Panstarrs. Styczeń 2024. Źródło: Damian Peach

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/02/naukowcy-potrzebuja-amatorskich-zdjec.html

Naukowcy potrzebują amatorskich zdjęć komety C.2021 S3 Panstarrs.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrzebna pomoc astrofotografów. Śledź ogon komety, by chronić Ziemię

2024-02-21. Sandra Bielecka
Doktorantka Uuniwersytetu w Reading, Sarah Watson prosi o pomoc astrofotografów, by śledzili kometę C/2021 S3 PANSTARRS. Zbliżające się podejście komety stanowi okazję do poznania wpływu wiatru słonecznego na atmosferę ziemską, poprzez obserwację warkocza kometarnego. Watson potrzebuje zdjęć ukazujących stopień rozdzielenia się jądra i ogona, by móc usprawnić system prognozowania pogody kosmicznej.

Wzywamy wszystkich astrofotografów!
Doktorantka Uniwersytetu w Reading, Sarah Watson chce skorzystać z okazji, kiedy kometa C/2021 S3 PANSTARRS zbliża się do Ziemi, by zbadać wpływ wiatru słonecznego na jej warkocz. Jest to stosunkowo skromna kometa, niewidoczna gołym okiem, jednak odpowiedni sprzęt umożliwia jej obserwację.  
14 lutego C/2021 S3 PANSTARRS zbliżyła się do Słońca i teraz jest w drodze do Ziemi. Co prawda nie będzie to jakoś wybitnie bliskie podejście, znajdzie się dalej niż odległość Ziemi od Słońca, jednak ważniejszy jest jej ogon niż bliskość podejścia. Obiekt obecnie wykazuje jasność na poziomie około 10 mag i już wkrótce zacznie słabnąć. Jednak, jeżeli dysponujesz wystarczająco dobrym sprzętem, to możesz dołożyć swoją cegiełkę do badań nad wiatrem słonecznym.  

Warkocz kometarny a wiatr słoneczny
Niezagrażające Ziemi podejście komety mogłoby dostarczyć cennych danych do oceny przyszłych zagrożeń ze strony Słońca. Dokładniej chodzi o lepsze poznanie wiatru słonecznego oraz jego wpływu na atmosferę ziemską. Te dane są teraz jeszcze cenniejsze ze względu na to, że Słońce aktualnie zbliża się do maksimum aktywności.  
Sarah Watson chce skorzystać z okazji, dlatego też zwraca się z prośbą do wszystkich astrofotografów, by obserwowali kometę. Najbliższe podejście do Ziemi C/2021 S3 PANSTARRS ma nastąpić 14 marca, gdy znajdzie się w odległości 200 milionów kilometrów od naszej planety.   
Kiedy mówimy o kometach, ludziom często przychodzi na myśl duża, jasna kula, po której następuje długi warkocz. Kometa, którą obserwujemy, może wyglądać inaczej, ponieważ jej ogon może się „odczepić” pod wpływem wiatru słonecznego.
Tłumaczy Watson.

I to właśnie możliwość utraty przez kometę warkocza interesuje Watson najbardziej. Jednak, aby to uchwycić, potrzebuje zdjęć, na których widać, w jakim stopniu jądro oddziela się do ogona. Najważniejszą informacją jest, to kiedy oraz gdzie zdjęcie zostało wykonane.  
Wiele zdjęć komety w określonym czasie pozwoli prześledzić jej ścieżkę od momentu najbliższego podejścia do Słońca do momentu najbliższego podejścia do Ziemi. Pozwoli to stworzyć obraz komety i prześledzić jej zmiany oraz wpływ wiatru słonecznego na jej kształt. „To fantastyczna okazja dla astronomów-amatorów, aby wyciągnąć teleskopy, uchwycić naprawdę spektakularny kosmiczny moment i wnieść duży wkład w jakąś ważną naukę” – mówi Watson.
Ogon kometarny to strumień gazów i pyłu wydobywający się z komety właśnie pod wpływem oddziaływania wiatru słonecznego. Rozróżniamy dwa ogony ze względu na wydobywające się z komety materiały czy substancje, ogon pyłowy i ogon gazowy. Ogon gazowy jest przez cały czas skierowany w stronę Słońca, ale ogon pyłowy może się odchylać pod większym kątem.  
Obserwacja tych ogonów i ich zachowania ma pomóc Watson usprawnić prognozy dotyczące kosmicznej pogody.  
Śledź ogon komety, by chronić Ziemię /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-potrzebna-pomoc-astrofotografow-sledz-ogon-komety-by-chronic,nId,7345474

 

Potrzebna pomoc astrofotografów. Śledź ogon komety, by chronić Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już dziś historyczna próba lądowania USA na Księżycu
2024-02-22. Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl

Lądownik księżycowy Nova-C ma w czwartek dotrzeć na powierzchnię Księżyca. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie to pierwsze amerykańskie lądowanie na Srebrnym Globie od ponad 50 lat i zarazem pierwsze w historii z wykorzystaniem prywatnego statku kosmicznego.

Odysseus, bo tak nazywany jest lądownik, swoją podróż w kierunku naturalnego satelity Ziemi rozpoczął tydzień temu. Został wyniesiony w kosmos na pokładzie rakiety Falcon 9, która wystartowała z Centrum Kosmicznego imienia Johna F. Kennedy’ego na Florydzie.
W środę lądownik osiągnął orbitę księżycową - poinformowała w mediach społecznościowych firma Intuitive Machines, która zbudowała maszynę.
Według planu Oddysseus wyląduje w czwartek w kraterze Malapert w pobliżu południowego bieguna Księżyca o godzinie 23.49 naszego czasu.
W ubiegłym tygodniu lądownik przesłał pierwsze zdjęcia z przestrzeni kosmicznej. Urządzeniu udało się uchwycić kulę ziemską z ciekawej perspektywy.
Historyczna próba
Jeśli lądowanie zakończy się sukcesem, będzie to pierwsze kontrolowane zejście na powierzchnię Srebrnego Globu przez amerykański statek kosmiczny od 1972 roku, czyli od misji Apollo 17. Byłoby to również pierwsze w historii lądowanie na Księżycu prywatnej firmy oraz pierwsze w ramach programu NASA Artemis, dzięki któremu Stany Zjednoczone chcą doprowadzić do powrotu astronautów na naturalnego satelitę Ziemi.
Misja, oznaczona jako IM-1, następuje około miesiąca po tym, jak lądownik firmy Astrobotic Technology doznał awarii w drodze na Księżyc. Peregrine, bo tak go nazwano, został wyniesiony na orbitę 8 stycznia przez rakietę Vulcan. Był to trzeci przypadek, gdy nie powiodło się komercyjne lądowanie na Księżycu.
Autorka/Autor:ps
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters/NASA
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/historyczna-proba-ladowania-na-ksiezycu-ladownik-oddyseus-leci-do-celu-misja-im-1-st7785727

Już dziś historyczna próba lądowania USA na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Ziemi wylądowała kapsuła kosmiczna z lekiem na HIV

2024-02-22. Filip Mielczarek
Firma Varda Space Industries ogłosiła pomyślne sprowadzenie na powierzchnię Ziemi kapsuły kosmicznej z niezwykłą zawartością. Jest to element nowej generacji leku, który pomoże pokonać wirus HIV.

Varda Space Industries jest trzecią w historii prywatną firmą, która sprowadziła na powierzchnię Ziemi swoją kapsułę na pokładzie z ważną zawartością. Firma została założona w 2020 roku przez Willa Brueya oraz Deliana Asparouhova. Ten pierwszy jest byłym pracownikiem SpaceX, a drugi zajmuje się sprawami inwestycji w firmy rodzące się lub już dobrze prosperujące w prywatnym sektorze przemysłu kosmicznego.
Wizja Varda Space przewiduje budowę dziesiątek w pełni autonomicznych fabryk, które będą produkowały najróżniejsze komponenty na potrzeby ziemskich korporacji, a docelowo budowy pojazdów kosmicznych, farm solarnych oraz pierwszych kolonii i kopalń na Księżycu. Pierwsza mini-fabryka pojazdów kosmicznych ma pojawić się na ziemskiej orbicie już w 2033 roku.

Pierwsze efekty powstania kosmicznej fabryki leków
Domeną kosmicznych fabryk ma być znacznie prostsza i szybsza produkcja najróżniejszych komponentów. Warunki mikrograwitacji i bliska odległość do Księżyca, mają zaowocować obniżeniem kosztów produkcji i transportu. Na początek będą one drogie, ale powrót na Księżyc, budowa tam kolonii i rozpoczęcie ery kosmicznego górnictwa odmieni tę sytuację na lepsze.
Tymczasem już w ubiegłym roku, Varda Space utworzyła na orbicie pierwszą eksperymentalną kosmiczną fabrykę leków. Rakieta Falcon-9 zabrała kapsułę w kosmos 12 czerwca 2023 roku. Dziś (22.02) kapsuła powróciła na Ziemię i bezpiecznie wylądowała na poligonie w amerykańskim stanie Utah.

Nowy lek na HIV powstaje w kosmosie
Na pokładzie znalazły się wyhodowane w kosmosie kryształki rytonawiru stosowane w leczeniu HIV. Środowisko mikrograwitacji zapewnia pewne korzyści, które przekładają się na lepszą produkcję w przestrzeni kosmicznej. Powstałe w takich warunkach kryształki rytonawiru są większe i doskonalsze niż te wyprodukowane na Ziemi.
Mikrograwitacja oferuje unikalną możliwość wytwarzania materiałów w środowisku, które jest niedostępne na Ziemi. Jego korzyści wynikają głównie z braku zjawiska sedymentacji i konwekcji, a także możliwości tworzenia niemal idealnych struktur ze względu na znikomy wpływ siły grawitacji — przyznali przedstawiciele firmy Varda Space Industries.

Kosmiczne fabryki leków pomogą walczyć z chorobami
Naukowcy mają nadzieję, że dzięki kosmicznym fabrykom leków będzie można ulepszyć specyfiki na najgroźniejsze choroby i znacznie lepiej z nimi walczyć. Jednak zanim te piękne wizje staną się rzeczywistością, naukowcy muszą przeanalizować dostarczone próbki, by dowiedzieć się, czy eksperyment w ogóle zakończył się powodzeniem.


Na Ziemi wylądowała kapsuła kosmiczna z nowym lekiem na HIV /Varda Space Industries /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-na-ziemi-wyladowala-kapsula-kosmiczna-z-lekiem-na-hiv,nId,7348055

Na Ziemi wylądowała kapsuła kosmiczna z lekiem na HIV.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rusza kolejna edycja Space Resources Conference
2024-02-22. Zofia Lamecka
Rusza kolejna, już siódma, edycja międzynarodowej konferencji Space Resources Conferece – Towards Artemis Generation. Konferencja poświęcona jest szeroko pojętej tematyce „nowego kosmosu” i nowych technologii. Tegoroczna edycja odbywa się na wydziale Ceramiki i Inżynierii materiałowej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w dniach 23-24 maja, a zaproszeni są naukowcy, studenci, przedstawiciele firm i samorządów, a także pracownicy administracji państwowej.
Konferencja ma na celu wymianę informacji o badaniach kosmicznych,
wdrożeniach w zakresie szeroko pojętego kosmosu oraz stworzenie otwartego forum dyskusji dot. najnowocześniejszych technologii mających zastosowanie w aktualnych wyzwaniach dotyczących eksploracji kosmosu i wykorzystania zasobów kosmicznych dla poprawy warunków życia ludzi czy ochrony środowiska naturalnego Ziemi.  Tegoroczna konferencja skupi się jednak nie tylko na przyszłych koncepcjach i nowych wizjach. Przyjrzy się także
sposobom wykorzystania bieżących wyników badań w zakresie wydobycia, transportu i produkcji zasobów kosmicznych w przestrzeni kosmicznej oraz sposobów rozwoju osad na Księżycu i Marsie.
Sesje tematyczne obejmują problematykę i priorytety preferowane przez kosmiczne programy
badawcze realizowane w ramach Unii Europejskiej, a tegoroczna edycja jest dedykowana również programowi Artemis. Pełna lista tematów to:
Habitats, Bioastronautics & Life Support Systems | Lunar Navigation and Telecommunication | Astronaut Health for ARTEMIS generation | Space Architecture | ISRU and Additive Manufacturing in Space | Space Law & Management | Space Education – UNIVERSEH dedicated session + WORKSHOPS | Entrepreneurship and Innovations in Space Industry | Society and Space, Sustainability | Space Resources | Cybersecurity in Space | Deep Space Exploration | Space Structures and Materials Design and Operations | Space Robotics | Remote sensing and Earth Observation | Space Biology & Space Health | Student Session.
Zachęcamy do udziału w wydarzeniu, o którym więcej informacji oraz formularz rejestracyjny znajduje się na dedykowanej stronie wydarzenia: https://spaceconf.org.
Źródła:
•    Space Resources Conference
22 lutego 2024
 Źródło: Strona Space Resources Conference
https://astronet.pl/wydarzenia/rusza-kolejna-edycja-space-resources-conference/

Rusza kolejna edycja Space Resources Conference.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak ze SpaceX. "Chciałbym wrócić i pomóc przy Starshipie" [WYWIAD]
2024-02-22. Mateusz Mitkow
„Ciągnie mnie do ponownej pracy w SpaceX, ze względu na Starshipa. Zazdroszczę inżynierom, którzy maja teraz okazję pracować nad tym systemem”[…]”Dla młodych osób z naszego kraju jest wiele ścieżek rozwoju, szczególnie dlatego, że polscy studenci we wszystkich technologicznych dziedzinach są bardzo cenieni na całym świecie” – mówił w wywiadzie dla Space24 Tomasz Czajka, jeden z najbardziej utytułowanych programistów na świecie oraz były pracownik SpaceX.
Chyba większość z nas kojarzy zdjęcie z 1997 r., które przedstawia słynną „imprezę informatyków”. Jedną z osób, która została wtedy uwieczniona był Tomasz Czajka, jeden z najlepszych programistów na świecie, który miał okazję pracować m.in. dla Elona Muska. W dużym stopniu przyczynił się także do stworzenia obecnie niezawodnej kapsuły Crew Dragon, która regularnie odbywa loty na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Oprócz tego pomagał także przy innych projektach w SpaceX, o czym dowiecie się Państwo z poniższej rozmowy.
Mateusz Mitkow, redaktor prowadzący Space24: Jesteś uznawany za jednego z najlepszych programistów na świecie. Czy już od dziecka planowałeś związać z tym swoją przyszłość?
Tomasz Czajka: W podstawówce oraz liceum myślałem o sobie bardziej jako o matematyku niż programiście, tak naprawdę trochę na boku uczyłem się programować, a przede wszystkim skupiałem się po prostu na matematyce. Brałem udział w różnych konkursach, również międzynarodowych, w których udawało się osiągać sukcesy. W pewnym momencie zaczęły pojawiać się konkursy programistyczne, więc zacząłem próbować swoich sił i wyszło na to, że radziłem sobie w nich nawet lepiej niż w tych matematycznych, więc się w tym wyspecjalizowałem. Podjąłem się później studiów matematyczno-informatycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Na tamten moment nie wiązałem swojej przyszłości z branżą kosmiczną.
Po skończonych studiach w Warszawie pojechałem kontynuować swoją edukację w USA. Chciałem zrobić doktorat, natomiast w pewnym momencie zrezygnowałem z tego pomysłu, gdyż nie widziałem siebie w świecie naukowym. Zamiast tego podjąłem prace w Google. Pracowałem tam 6 lat, a następnie zacząłem szukać innego miejsca zatrudnienia. Interesowałem się różnymi start-upami, byłem na kilku rozmowach w firmach z Doliny Krzemowej, ale odezwali się ze SpaceX i podjąłem decyzje, że podejmę się tej pracy.
Jak do tego doszło, że rozpocząłeś swoją przygodę w firmie Elona Muska?
Napisała do mnie rekruterka ze SpaceX. Nie chcieli mi powiedzieć, jak mnie znaleźli, ale wydaje mi się, że przez ludzi z Googla, bo kilka osób przeniosło się właśnie do SpaceX, więc pewnie mnie polecili. Niektórzy kojarzyli mnie także z konkursów kodowania, które swego czasu wygrywałem. Na tamten moment szukali odpowiedniego człowieka do programowania komputera pokładowego statku Dragon i ocenili, że pasuje do tego projektu, pomimo że wtedy nie miałem doświadczenia z kosmosem. Zabawne, bo na tamten moment nie wiedziałem nawet co to jest SpaceX. Dostawałem wiele propozycji pracy i całe szczęście, że akurat ta oferta nigdzie mi nie zginęła wśród innych maili.
Kiedy dowiedziałem się, że firma planuje wysłać ludzi w kosmos, mocno się tym zainteresowałem. Od dziecka ciekawiły mnie loty w kosmos, ale nie od strony technicznej, tylko bardziej jako ogólna tematyka podróży międzyplanetarnych. Większość ludzi, którzy pracują w SpaceX to inżynierowie np. lotnictwa, ja pochodziłem z trochę innego świata.
Zatrudnili Cię do projektu kapsuły Dragon. Co było twoim głównym zadaniem i czy miałeś okazję bezpośrednio współpracować z Elonem?
Nie pracowałem z nim bezpośrednio, ale kilka razy rozmawialiśmy. Mieliśmy wspólne spotkania, ale przeważnie pracowałem tylko z zespołem zaangażowanym w projekt Dragona. Zajmowałem się głównie pisaniem kodu do GNC (Guidance Navigation Control), czyli systemu odpowiedzialnego za Naprowadzanie Sterowanie i Nawigację, przy której robiłem najwięcej. Często oglądam realizowane obecnie misje i mogę powiedzieć, że czuje dumę, tym bardziej, że jest to obecnie najważniejszy pojazd do transportu na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Pomagałem też trochę przy rakietach z serii Falcon, oczywiście nie był to mój główny cel pracy, ale moje umiejętności przydały się również w tym zakresie. Chodzi o to, że była wtedy bliska współpraca między zespołami zaangażowanym w oba projekty. Oglądałem algorytmy lądowania, nie pisałem tam akurat za dużo kodu, bardziej byłem tym, który weryfikował to co inni pisali. Uczestniczyłem także w dyskusjach, których celem było omówienie tego, co można zrobić, aby dolne stopnie rakiet Falcon 9 oraz Falcon Heavy lądowały z większą dokładnością. Przez parę lat Falcony się rozbijały przy lądowaniu z różnych przyczyn. Był to ciągły temat dyskusji, a więc trzeba było ulepszyć algorytmy.
Mało ludzi zwraca uwagę, że wiele pracy było też przy platformach morskich, na których stopnie lądują – to także jest aktywny element systemu, który w czasie rzeczywistym musi się dokładnie ustawić i reagować na to co się dzieje. Dołożyłem w tym swoją cegiełkę, może nie byłem w to mocno zaangażowany, ale sprawdziłem trochę kodu i poprawiłem niektóre rzeczy. Ogólnie mówiąc miałem dużo pracy. Siedziałem często od rana do wieczora, ale zrozumiałem, że tak jakby poświęcam się dla świata, a poza tym po prostu lubię to robić. Ludzie często pytają, dlaczego już nie pracuje w SpaceX, a ja po prostu czuję dumę z tego co zrobiłem do tej pory i uważam, że zasługuje na trochę odpoczynku od tak intensywnej pracy, choć ciągnie mnie do powrotu ze względu na Starshipa.
W jednym ze swoich ostatnich wywiadów mówiłeś, że pomagasz także przy projekcie Starlink. Mógłbyś zdradzić na czym polega twoje zaangażowanie w tym zakresie?
Tak to prawda, trochę pomagałem. W 2020 przez większość roku pomagałem przy Starlinkach na miejscu. To był trudny czas dla nas wszystkich, ze względu na COVID, który uniemożliwił mi wtedy powrót do Polski. Stwierdziłem, że skoro utknąłem tam na jakiś czas to przynajmniej pomogę w SpaceX. Moje zaangażowanie również dotyczyło systemu pokładowego i nawigacji. Chodziło o to, żeby Starlinki nie zderzały się ze sobą na orbicie, żeby obracały się w odpowiednim kierunku. One działają zupełnie inaczej niż, np. Dragon. Dużo wolniej się poruszają, są tam inne urządzenia. Przede wszystkim jestem dumny z Dragona, Starlink to z kolei projekt, w którym pomogłem po prostu swoim doświadczeniem, pisaniem algorytmów, sprawdzaniem stworzonych linijek kodu.
Obecnie dla SpaceX najważniejszym projektem jest Starship. Za nami dwa loty testowe, póki co bez osiągnięcia orbity, ale widać postęp. Czy twoim zdaniem Starship pójdzie śladami Falcona 9 i zostanie najbardziej niezawodnym systemem nośnym na świecie, dzięki któremu możliwym będzie stworzenie bazy na Księżycu a w dalszej perspektywie na Marsie?
Jestem tego pewny. Tak jak powiedziałem, projekt Starshipa powoduje, że ciągnie mnie do powrotu pracy w SpaceX. Zazdroszczę trochę inżynieriom, którzy maja teraz okazję pracować nad tym systemem i szczerze mówiąc, nawet miałbym szanse wrócić i zaangażować się w prace nad Starshipem. SpaceX chciałoby, żebym wrócił pomóc przy Starlinkach, ale mnie bardziej fascynują rakiety. Moim zdaniem niewiele brakuje, aby SpaceX wykonywał bez problemów skuteczne misje Starshipem. Mimo zniszczeń stopni podczas dwóch ostatnich prób, prace w tym zakresie wyglądają naprawdę dobrze. Musimy pamiętać, że podobnie było z Falconami na samym początku.
Co ciekawe, jest to trochę nieintuicyjne, ale większymi rakietami steruje się nawet łatwiej niż mniejszymi. Łatwiej np. na palcu balansować większym ołówkiem, bo ma większy moment bezwładności i wszystko dzieje się wolniej, więc łatwiej jest sterować. Największe obawy miałbym w zakresie lądowania dolnego stopnia. Został on zaprojektowany tak, żeby opadać bokiem i później w ostatniej chwili bardzo szybko się obraca. To musi być o wiele bardziej precyzyjne lądowanie, niż w przypadku Falcona, bo przypomnijmy, że w planach jest, aby Starship był łapany na platformie startowej przez ramiona wieży tzw. Mechazilli. Wygląda to na niebezpieczny manewr i taki też jest, ale i to będzie zapewne dopracowane już w najbliższych latach. Myślę, że to kwestia 2-3 lat.
Co do drugiej części pytania, jak najbardziej Starship pomoże nam skolonizować Marsa, a wcześniej zapewnić stałą obecność człowieka na Księżycu. Trzeba tez pamiętać o realizowanych za pomocą niego nowych, większych wersji Starlinków, więc SpaceX jest uzależnione od tego, aby Starship w końcu zaczął latać, bo w innym wypadku firma będzie miała bardzo duże problemy. Mnie najbardziej interesują loty załogowe, dlatego śledzę co dzieje się w ramach programu Artemis. Specjalna wersja Starshipa (HLS) zabierze astronautów na powierzchnie Srebrnego Globu w ramach Artemis III, ale przed SpaceX jeszcze trochę roboty, szczególnie w tym roku. Osobiście bardzo mnie ciekawi, jak zostanie rozwiązana kwestia nawigacji niezbędnej do lądowania na Księżycu.
Wiem, że chcą zrobić system GPS wokół Marsa, a to będzie już zdecydowanie niezbędne w kontekście eksploracji Czerwonej Planety, bo bez tego ciężko jest lądować w zaplanowanym miejscu. W kontekście programu Artemis mogę jeszcze powiedzieć, że podczas pierwszej z misji programu, NASA udostępniała na żywo dane, w tym współrzędne nawigacyjne kapsuły Orion, więc sobie pisałem programy na swoim komputerze, żeby śledziły i analizowałem różne dane, robiłem wykresy, ale to tak bardziej z czystej zajawki. Niektórzy oglądają w wolnym czasie Netflixa, ja akurat lubię po prostu kodować.
Od kilku lat mieszkasz w Polsce. Niedawno zostałeś członkiem rady ds. sztucznej inteligencji w Ministerstwie Cyfryzacji.  Na czym będzie polegała twoja praca w tej grupie?
Moja rola jest bardziej doradcza niż wykonawcza, więc nie zajmuje mi to dużo czasu. Najbardziej skupię się na ogólnie rozumianym bezpieczeństwie, ale z naciskiem na sztuczną inteligencję, regulacjach AI, bo widzę w tym zakresie pewne zagrożenia nie tylko dla naszego społeczeństwa, ale i dla całej ludzkości. Widzę też bardzo duży potencjał w naszym kraju, żeby wejść w ten nowy świat, który tworzy się na naszych oczach i ważne jest, aby odpowiednio wykorzystać to, że przechodzimy prawdziwą transformację w związku z rozwojem sztucznej inteligencji. Mamy dostęp do tej samej technologii, wiemy, jak ona działa, więc nie widzę przeszkód, aby Polska nie mogła być liderem technologicznym. Próbuje doradzić, w jaki sposób rząd może w tym pomóc, ale nie wiem na ile mi się uda.
Kwestia zagrożeń to dla mnie sprawa bardziej długofalowa. Teraz jeszcze nie, ale za 10, 20 lat będziemy mieli komputery, które są równie inteligentne jak ludzie. Teraz nie powiedziałbym, że są, mimo wielu odmiennych zdań na ten temat. Według mnie jest to, póki co tylko złudzenie, np. Chat GPT sprawia wrażenie inteligentnego systemu, ale nie ma on niezwykłych możliwości. To co jest kluczowe w tej kwestii to fakt, że technologia bardzo szybko się rozwija i jestem przekonany, że za jakiś czas będziemy mieć komputery, które będą w stanie rozwiązać wszystkie umysłowe zadania tak samo dobrze jak ludzie. Ciężko przewidzieć, co się wtedy wydarzy, a szczególnie co będzie jeszcze później, gdy rzeczywiście będziemy mniej inteligentni od AI. Nie możemy jej w pewnym momencie oddać kontroli.
Jaką radę miałbyś dla młodych osób w naszym kraju, którzy również mają ambicje podjęcia pracy w największych firmach kosmicznych na świecie i tym samym zapisać się przy projektach, które mogą zmienić branże jak w twoim przypadku?
Ja akurat miałem taką sytuację, że mieszkałem w Stanach Zjednoczonych od dłuższego czasu zanim rozpocząłem pracę w SpaceX. Ogólnie bardzo ciężko jest dostać prace w tej firmie osobom, które np. mieszkają w Polsce. Pamiętam, że pierwsze pytanie jakie mi zadali na rozmowie rekrutacyjnej dotyczyło tego, czy posiadam Zieloną Kartę, czyli prawo stałego pobytu. Bez tego raczej nie chcą zatrudniać, bo to kosztuje dużo biurokracji, więc niekoniecznie polecałbym kopiować moją ścieżkę kariery, bo jest wiele innych możliwości. Dużo łatwiej zaangażować się np. w jakieś projekty realizowane przez Europejską Agencję Kosmiczną, Wydaje mi się, że prościej będzie także zdobyć pracę w NASA, niż w przypadku SpaceX.
Dla młodych osób z Polski jest wiele ścieżek rozwoju, szczególnie ze względu na to, że polscy studenci we wszystkich technologicznych dziedzinach są bardzo cenieni za granicą. Myślę, że jeśli ktoś studiuje temat powiązany np. z aerokosmonautyką spokojnie znajdzie prace, w którymkolwiek kraju będzie chciał. Najważniejsze jest, aby być dobrym w tym co się robi i przede wszystkim pasjonować się swoją pracą. Ja akurat wyspecjalizowałem się w optymalizowaniu algorytmów, umiałem szybko coś obliczyć, co miało ważne znaczenie w systemach, które działały w czasie rzeczywistym. Mało jest osób na świecie, które są wykształcone w takich dziedzinach, dlatego popyt na rynku międzynarodowym jest i będzie.
Autor. SpaceX via X (dawniej Twitter)

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/polak-ze-spacex-chcialbym-wrocic-i-pomoc-przy-starshipie-wywiad

 

Polak ze SpaceX. Chciałbym wrócić i pomóc przy Starshipie [WYWIAD].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie obserwują oscylację Fali Radcliffe'a
2024-02-22.
Astronomowie donoszą o oscylacji naszej gigantycznej, gazowej sąsiadki.
Kilka lat temu astronomowie z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian (CfA) odkryli jedną z największych tajemnic Drogi Mlecznej: ogromny, falisty łańcuch obłoków gazowych na podwórku naszego Słońca, rodzący gromady gwiazd wzdłuż spiralnego ramienia Galaktyki, którą nazywamy domem.

Nazywając tę zadziwiającą nową strukturę falą Radcliffe’a, na cześć Harvard Radcliffe Institute, gdzie pierwotnie odkryto falowanie, astronomowie z CfA donoszą teraz w Nature, że fala Radcliffe’a nie tylko wygląda jak fala, ale także poruszą się jak fala – oscylując w przestrzeni, podobnie jak „fala” poruszająca się po stadionie pełnym kibiców.

Wykorzystując ruch młodych gwiazd urodzonych w obłokach gazowych wzdłuż fali Radcliffe’a, możemy prześledzić ruch ich gazu macierzystego, aby pokazać, że fala Radcliffe’a faktycznie faluje – powiedział Ralf Konietzka, główny autor artykułu i doktorant w Harvard's Kenneth C. Griffin Graduate School of Arts and Sciences i CfA.

W 2018 roku profesor João Alves z Uniwersytetu Wiedeńskiego otrzymał stypendium w Harvard Radcliffe Institute, gdzie współpracował z Catherine Zucker, wówczas doktorantką na Harvardzie, obecnie astrofizykiem w Smithsonian Astrophysical Observatory (SAO) w CfA, oraz z Alyssą Goodman, profesorem astronomii stosowanej Roberta Wheelera Willsona w CfA. Ich wspólnym celem było zmapowanie trójwymiarowych pozycji gwiezdnych żłobków w galaktycznym sąsiedztwie Słońca. Korzystając z nowych danych z misji Gaia oraz techniki „3D Dust Mapping”, opracowanej przez Douga Finkbeinera, profesora Harvardu w CfA i jego zespół, zauważyli wyłaniający się wzór, co doprowadziło do odkrycia fali Radcliffe’a w 2020 roku.

To największa spójna struktura, jaką znamy, i jest naprawdę blisko nas – powiedziała Zucker. Była tam przez cały czas. Po prostu o tym nie wiedzieliśmy, ponieważ nie mogliśmy zbudować modeli o wysokiej rozdzielczości rozkładu obłoków gazowych w pobliżu Słońca w 3D.

W 2020 roku w CfA opracowano trójwymiarową mapę pyłu, która wyraźnie pokazała istnienie fali Radcliffe’a, jednak żadne dostępne wówczas pomiary nie były wystarczająco dobre, aby sprawdzić, czy fala się porusza. Jednak w 2022 roku, korzystając z nowszej wersji danych Gaia, grupa Alvesa przypisała ruch trójwymiarowy młodym gromadom gwiazd w fali Radcliffe’a. Dysponując pozycjami i ruchami gromad, zespół Konietzki ustalił, że cała fala Radcliffe’a rzeczywiście faluje.

Gromady gwiazd wzdłuż fali Radcliffe’a poruszają się w górę i w dół, podobnie jak ludzie na stadionie sportowym wykonujący „falę”, tworząc wzór, który podróżuje przez nasze galaktyczne podwórko.

Zrozumienie zachowania tej olbrzymiej struktury o długości 9000 lat świetlnych na naszym galaktycznym podwórku, zaledwie 500 lat świetlnych od Słońca w jej najbliższym punkcie, pozwala naukowcom zwrócić uwagę na jeszcze trudniejsze pytania. Nikt jeszcze nie wie, co spowodowało falę Radcliffe’a i dlaczego porusza się ona w taki sposób.

Teraz możemy przetestować wszystkie te różne teorie dotyczące tego, dlaczego fala w ogóle się uformowała – powiedziała Zucker.

Teorie te obejmują zarówno eksplozje masywnych gwiazd, zwanych supernowymi, jak i zaburzenia spoza Galaktyki, takie jak zderzenia karłowatej galaktyki satelitarnej z Drogą Mleczną – dodał Konietzka.

Artykuł w Nature zawiera również obliczenia dotyczące tego, ile ciemnej materii może przyczynić się do grawitacji odpowiedzialnej za ruch Fali.

Okazuje się, że do wyjaśnienia obserwowanego przez nas ruchu nie jest potrzebna żadna znacząca ciemna materia – powiedział Konietzka. Sama grawitacja zwykłej materii wystarcza do napędzania falowania Fali.

Ponadto odkrycie oscylacji rodzi nowe pytania dotyczące przewagi fal zarówno w Drodze Mlecznej, jak i w innych galaktykach. Ponieważ fala Radcliffe’a wydaje się tworzyć kręgosłup najbliższego ramienia spiralnego w Drodze Mlecznej, falowanie Fali może sugerować, że ramiona spiralne galaktyk oscylują w ogóle, czyniąc galaktyki jeszcze bardziej dynamicznymi niż wcześniej sądzono.

Pytanie brzmi: co spowodowało przemieszczenie, które wywołało falowanie, jakie widzimy? – powiedział Goodman. I czy dzieje się tak w całej Galaktyce? We wszystkich galaktykach? Czy zdarza się sporadycznie? Czy dzieje się to cały czas?

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA
Urania
Jak Fala Radcliffe'a przemieszcza się przez podwórko naszego Słońca (żółta kropka). Niebieskie kropki to gromady młodych gwiazd. Biała linia to model teoretyczny autorstwa Ralfa Konietzki i współpracowników, który wyjaśnia obecny kształt i ruch Fali. Fioletowe i zielone linie na początku pokazują, jak i w jakim stopniu Fala Radcliffe'a będzie się przemieszczać w przyszłości. Tło stanowi animowany model Drogi Mlecznej.
Źródło: Ralf Konietzka, Alyssa Goodman & WorldWide Telescope
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/02/astronomowie-obserwuja-oscylacje-fali.html

Astronomowie obserwują oscylację Fali Radcliffe'a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy fizycy zmodernizowali system sterowania eksperymentem nad antymaterią
2024-02-22.JG.KW.
Naukowcy schłodzili próbkę antyelektronu światłem laserowym, co otwiera drogę do nowych badań nad antymaterią. Fizycy z Politechniki Warszawskiej zmodernizowali system sterowania tym eksperymentem, który przeprowadzono w szwajcarskim CERN. Wyniki zostały opisane na łamach „Physical Review Letters”.
Międzynarodowy zespół naukowców pracujących w CERN chce bardzo dokładnie zmierzyć przyspieszenie, z jakim neutralny atom antywodoru spada w polu grawitacyjnym Ziemi. Podczas realizacji projektu AEgIS (Antimatter Experiment: gravity, Interferometry, Spectroscopy) chcą także sprawdzić tzw. słabą zasadę równoważności (zgodnie z którą swobodny spadek dowolnego ciała zupełnie nie zależy od jego masy, składu ani struktury wewnętrznej) dla obiektów zbudowanych z antymaterii.
Aby stworzyć antywodór, czyli pozyton krążący wokół antyprotonu, wiązka antyprotonów wyprodukowanych i spowolnionych w tzw. fabryce antymaterii kierowana jest do chmury pozytonowej, czyli elektronu krążącego wokół pozytonu. Chmura jest wytwarzana poprzez umieszczenie pozytonów w nanoporowatej krzemionce (około jeden na trzy pozytony tworzy pozytonium). Gdy antyproton i pozyton spotykają się w chmurze pozytonium, oddaje ona swój pozyton antyprotonowi, tworząc antywodór.
Taki sposób tworzenia antywodoru oznacza, że naukowcy mogą również badać pozytonium, czyli cały układ antymaterii. Problemem jest jednak jego bardzo krótki czas trwania – rozpada się bowiem na kwanty gamma w ciągu 142 miliardowych części sekundy. Mimo tej wady, jego prosta budowa sprawia, że jest bardzo atrakcyjny badawczo i pozwala na poszukiwania nowych zjawisk fizycznych. Wymaga to jednak ekstremalnego chłodzenia próbki pozytonium.
„Sukces autorów artykułu (https://journals.aps.org/prl/abstract/10.1103/PhysRevLett.132.083402) polega na zmniejszeniu temperatury takiej próbki z 380 do 170 stopni w skali Kelvina. Do tego celu badacze użyli nietypowego, szerokopasmowego lasera, który jest w stanie schłodzić większą część próbki” – napisało biuro prasowe Politechniki Warszawskiej (PW) w komunikacie prasowym przesłanym do mediów.
Naukowcy mają nadzieję, że najnowsze osiągnięcie umożliwi prowadzenie wysoce precyzyjnych pomiarów układów materia-antymateria, co może doprowadzić do odkrycia nowych zasad fizyki. W dalszej perspektywie, dzięki eksperymentom AEgIS być może uda się stworzyć laser promieniowania gamma – potencjalnie niezwykle przydatnego w badaniach podstawowych i aplikacyjnych.
Zespół z Politechniki Warszawskiej przyczynił się do modernizacji systemu sterowania eksperymentem w CERN, wprowadzając otwarte oprogramowanie Sinara/ARTIQ i rozwiązanie oparte na otwartym sprzęcie zamiast elektroniki robionej na zamówienie. Układ sterowania służy do obsługi poszczególnych elementów aparatury i planowania sekwencji doświadczeń – powiedział dr hab. Georgy Kornakov, lider zespołu naukowców z PW działających w konsorcjum naukowym AEgIS. I dodał: – Nasza grupa miała też udział w stworzeniu wizualizacji online i opracowaniu platformy przetwarzania danych.
źródło: PAP

Aparatura badawcza (fot. fot. CERN / Maximilien Brice)

TVP INFO
https://www.tvp.info/76068781/-sukces-politechniki-warszawskiej-fizycy-zmodernizowali-system-sterowania-eksperymentem-nad-antymateria

Polscy fizycy zmodernizowali system sterowania eksperymentem nad antymaterią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykański lądownik Odyseusz dotarł na Księżyc [WIDEO]
2024-02-22.PK.TM.
Odyseusz, sonda prywatnej amerykańskiej firmy Intuitive Machines, pomyślnie wylądował na Księżycu i transmituje sygnał na Ziemię – poinformował zespół firmy.
Możemy bez wątpienia potwierdzić, że nasz sprzęt znajduje się na powierzchni Księżyca i że transmitujemy sygnał na Ziemię – powiedział menadżer Intuitive Machines w Houston.
Dzięki lądowaniu Intuitive Machines stała się pierwszą prywatną firmą, której udało się umieścić statek kosmiczny na powierzchni Księżyca.
To także wielki dzień dla NASA i amerykańskiej społeczności lotniczej i kosmicznej, która od ponad pół wieku nie przeprowadziła udanej misji na Księżyc, podkreśliło BBC.
Według Intuitive Machines Odyseusz nawiązał pierwsze, dość słabe, połączenie z Księżyca o godzinie 0:23 CET (czasu środkowo europejskiego), które po około dziesięciu minutach uległo wzmocnieniu.
Statek wylądował w okolicach południowego bieguna księżycowego. Będzie tam zbierał dane, które mają być wykorzystane przy organizacji misji załogowych na Księżyc. Amerykanie planują ponownie wysłać człowieka na srebrny glob jeszcze w tej dekadzie.
źródło: iar, pap
Odyseusz pomyślnie wylądował na Księżycu
TVP INFO
https://www.tvp.info/76080763/amerykanski-ladownik-odyseusz-wyladowal-na-ksiezycu

Amerykański lądownik Odyseusz dotarł na Księżyc [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa rozbłyski klasy X z grupy 3590
2024-02-23. Krzysztof Kanawka
Dwa rozbłyski klasy X w jednym dniu!
Na przestrzeni zaledwie siedmiu i pół godziny jedna grupa o numerze 3590 wyemitowała dwa rozbłyski klasy X.
Od kilkudziesięciu godzin na wschodniej części tarczy słonecznej znajduje się rozbudowana grupa o numerze 3590. Od momentu pojawienia się tej grupy po widocznej z Ziemi tarczy słonecznej wyraźnie wzrosła aktywność naszej Dziennej Gwiazdy.
22 lutego 2024 roku grupa 3590 wyemitowała dwa rozbłyski klasy X. Były to odpowiednio:
•    X1.9 z maksimum o godzinie 00:07 CET
•    X1.7 z maksimum o godzinie 07:32 CET
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku, w 2023 roku.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2024/02/dwa-rozblyski-klasy-x-z-grupy-3590/

 

Dwa rozbłyski klasy X z grupy 3590.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kluczowe systemy naziemnego wsparcia misji kosmicznych powstają w Polsce
2024-02-23. Astronomia24
W zadbaniu o powodzenie i bezpieczeństwo misji, jeszcze przed jej startem, kluczową rolę odgrywają urządzenia do obsługi naziemnej (MGSE). Ich działanie chroni przede wszystkim przed usterkami działającego w przestrzeni kosmicznej sprzętu, dzięki czemu ogranicza ryzyko strat finansowych oraz zaburzeń w prowadzonych badaniach. Wiele z tych urządzeń powstaje w naszym kraju, w firmach takich jak Sener, w którego warszawskim oddziale tworzone są zestawy MGSE na potrzeby misji Europejskiej Agencji Kosmicznej, m.in.: Euclid, Comet Interceptor czy ostatnio – misji FORUM.
Mechanical Ground Support Equipment (MGSE) to specjalistyczne urządzenia naziemne, których rola polega na wspieraniu i nadzorowaniu misji kosmicznych, od momentu przygotowań na ziemi, aż po udane zakończenie zadania w przestrzeni kosmicznej. Zaliczają się do nich między innymi urządzenia transportowe, kontenery, adaptery do testów, czy stabilizujące stelaże odznaczające się imponującymi rozmiarami i wagą nawet kilkunastu ton. MGSE służą do szeregu niezbędnych działań, takich jak testy, transport i montaż sprzętu kosmicznego przed wystrzeleniem w kosmos. Pozwala to na optymalizację parametrów sprzętu i identyfikację potencjalnych problemów jeszcze na ziemi, a tym samym ograniczenie ryzyka niepowodzenia misji.

Często skupiamy się na zaawansowanych technologicznie mechanizmach, które wysyłane są w kosmos, ale równie istotne są te pełniące rolę wsparcia podczas wszelakich operacji naziemnych. Wymagające procedury testowe, precyzyjna integracja sprzętu kosmicznego i satelity czy zadbanie o bezpieczny transport delikatnych części, zarówno na terenie hal produkcyjnych, jak i pomiędzy różnymi lokalizacjami testowymi oraz integracyjnymi na całym świecie. Wszystko to przekłada się na późniejsze działanie satelitów i znajdujących się na nich instrumentów w przestrzeni kosmicznej, minimalizuje ryzyko i ewentualne straty. Rozwój kompetencji i technologii kosmicznych nie byłby możliwy bez zaawansowanych urządzeń z pola MGSE – mówi Jakub Pierzchała, Business Development Manager w polskim
Polska specjalizacja

MGSE są jedną z kluczowych specjalizacji polskiego sektora kosmicznego. Jednym z jego przedstawicieli jest firma Sener, której inżynierowie pracowali chociażby przy misji Euclid, gdzie odpowiedzialni byli za zaprojektowanie, wyprodukowanie i przetestowanie zestawu 13 mechanizmów do urządzeń naziemnych wspomagających montaż satelity Euclid. Był to do tej pory największy tego typu zestaw wyprodukowany w całości w Polsce. Dziś firma pracuje nad dostarczeniem nowego, rekordowego w swojej historii zestawu 15 urządzeń MGSE, do planowanej na 2029 rok misji Comet Interceptor, która ma na celu zbadanie komet i innych obiektów z Układu Słonecznego, które po raz pierwszy zbliżą się do Słońca, a także pozyskuje zupełnie nowe kontrakty, w tym do misji ESA FORUM.

Badając zmiany klimatyczne z kosmosu

W ramach projektu FORUM polscy inżynierowie z Sener zajmą się produkcją czterech urządzeń MGSE, które posłużą do integracji i testów instrumentu optycznego. Mowa tu o: Ramie Integracji Instrumentu (Instrument Integration Frame), Urządzeniu Podnoszącym Instrument (Instrument Lifting Device), Urządzeniu do obsługi testów termiczno-próżniowych (Thermal-Vacuum Fixture) i Mechanicznym Adapterze Testowym (Mechanical Test Adapter). Pierwsza część projektu zakończy się w lipcu, a druga w październiku 2024 roku. Za projekt odpowiada OHB DE.

W kontekście misji FORUM, gdzie dokładność pomiarów promieniowania jest kluczowa dla powodzenia projektu, a wysokie wymagania dotyczące czystości dla urządzeń MGSE są niezwykle ważne, MGSE odgrywają również istotną rolę w dostosowywaniu całego sprzętu do wymagających i zaawansowanych standardów nakładanych przez OHB oraz ESA.
Dostosowaliśmy mechanizmy do poziomu ISO-5, standardu dotyczącego czystości powietrza, który narzuca bardzo surowe wymagania odnośnie ilości mikroskopijnych cząstek, takich jak kurz czy pył, które mogą być obecne w powietrzu. W praktyce, utrzymanie takiej czystości oznacza minimalizację potencjalnych zanieczyszczeń, co jest kluczowe w skomplikowanych procesach pomiarowych i uzyskaniu najwyższej jakości danych. To z kolei przekłada się na pełniejsze zrozumienie wpływu gazów cieplarnianych na klimat, stanowiąc fundamentalny wkład w globalne badania atmosferyczne i zmiany klimatu - podkreśla Przemysław Rudziński, Project Manager projektu FORUM w polskim oddziale Sener.

FORUM (Far-infrared Outgoing Radiation Understanding and Monitoring) to dziewiąta misja programu Earth Explorer Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), mająca na celu pomiar promieniowania podczerwonego emitowanego przez Ziemię w obszarze dalekiej podczerwieni. Zadaniem misji jest zrozumienie efektu cieplarnianego, poprawienie precyzji ocen zmian klimatu i wsparcie decyzji politycznych dotyczących ochrony środowiska.

Źródło: planetpartners.pl

Kluczowe systemy naziemnego wsparcia misji kosmicznych powstają w Polsce
fot. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA)
Kluczowe systemy naziemnego wsparcia misji kosmicznych powstają w Polsce
fot. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA)
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1358

Kluczowe systemy naziemnego wsparcia misji kosmicznych powstają w Polsce.jpg

Kluczowe systemy naziemnego wsparcia misji kosmicznych powstają w Polsce2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eksperci CBK PAN o lądowaniu sondy na Księżycu: nadzieje pokładane przez NASA w firmach komercyjnych zaczęły się spełniać
2024-02-23.
Nadzieje pokładane przez NASA w firmach komercyjnych nareszcie zaczęły się spełniać - tak rzeczniczka Centrum Badań Kosmicznych PAN, Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka skomentowała udane lądowanie na Księżycu sondy misji Odyseusz. Przypomniała, że Nova-C nie jest pierwszym prywatnym lądownikiem, jaki próbował osiąść na Księżycu.
Realizująca misję Odyseusz sonda, należąca do prywatnej amerykańskiej firmy Intuitive Machines, pomyślnie wylądowała w czwartek na Księżycu i transmituje sygnał na Ziemię. Informacje o tym przekazał z czwrtku na piątek czasu polskiego zespół firmy. Dzięki lądowaniu Intuitive Machines stała się pierwszą prywatną firmą, której udało się umieścić statek kosmiczny na powierzchni Księżyca. BBC podkreśliło, że to także wielki dzień dla NASA i amerykańskiej społeczności lotniczej i kosmicznej, która od ponad pół wieku nie przeprowadziła udanej misji na Księżyc.
"Wraz z udanym posadzeniem na Księżycu pierwszego prywatnego lądownika weszliśmy w nową erę eksploracji Srebrnego Globu i szerzej – kosmosu" - skomentowała dla PAP rzeczniczka Centrum Badań Kosmicznych PAN, Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka.
"Gdy ponad 50 lat Amerykanie wysyłali na Księżyc misje załogowe, wydawało się, że kosztowna i bardzo wymagająca eksploracja kosmosu będzie domeną wielkich i dobrze dotowanych państwowych agencji kosmicznych. Ale ogromny skok technologiczny, jaki się od tego czasu dokonał, postawienie przez NASA na partnerów komercyjnych - sprawiają, że nowy program księżycowy Artemis jest znacznie bardziej rozbudowany, niż miało to miejsce w przypadku Apollo" - dodała.
Rzeczniczka CBK PAN zastrzegła, że Nova-C nie jest pierwszym prywatnym lądownikiem, jaki próbował osiąść na Księżycu. "Kilka lat temu sztuki tej miał dokonać lądownik izraelski Beresheet, ale rozbił się. W ubiegłym roku wszyscy kibicowaliśmy Japończykom i ich lądownikowi Hakuto-R – niestety, ta próba również była nieudana. A tegoroczna misja Peregrine’a, która zakończyła się tuż po starcie, sprawiała, że odczuwało się pewien zawód i zwątpienie w przyszłość misji komercyjnych" - przypomniała.
"Intuitive Machines przełamało złą passę - uznała Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka. - W dodatku robili to w naprawdę wielkim, prawdziwie kosmicznym stylu. Tuż przed podejściem do lądowania obsługa misji otrzymała informację, że niezbędne do wylądowania dalmierze laserowe Odyseusza nie działają. Na szczęście jednym z testowych instrumentów, jakie przenosił lądownik, był system nawigacji NDL. To, że inżynierom udało się napisać i wgrać nowe oprogramowanie, że system zadziałał, jest naprawdę ogromnym sukcesem i to odniesionym w wielkim stylu. Wydarzenia ostatniej nocy pokazały, że nadzieje pokładane przez NASA w firmach komercyjnych nareszcie zaczęły się spełniać".
Inżynier Konrad Aleksiejuk z Laboratorium Mechatroniki i Robotyki Satelitarnej Centrum Badań Kosmicznych PAN zwrócił uwagę, że lądowanie Odyseusza na powierzchni Księżyca przypominało lądowanie na Ziemi pierwszego członu rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Przypominając to wydarzenie, inż. Aleksiejuk podkreślił, że był to "ekscytujący widok i imponująca technologia".
"Pierwszy człon rakiety zbliża się do Ziemi z ogromną prędkością. Ale w trakcie lotu zwalnia, aby idealnie przy styku z powierzchnią lądowiska wyłączyć silniki. Wymaga to ogromnej precyzji. Wyhamowanie zbyt szybko spowoduje, że zatrzyma się on kilka metrów nad ziemią, a następnie spadnie. Wyhamowanie zbyt późno spowoduje uderzenie w lądowisko ze znaczną prędkością. Aby do tego nie doszło, konieczne jest precyzyjne sterowanie, które wymaga równie precyzyjnych danych pomiarowych. Komputer musi wiedzieć dokładnie, jak daleko od powierzchni znajduje się rakieta i z jaką prędkością się porusza. Jest to konieczne, by dobrać moc silników, aby zatrzymać się dokładnie na powierzchni" - podkreślił Konrad Aleksiejuk.
Zwrócił uwagę, że dokładnie tak samo wygląda lądowanie na Księżycu.
Dodał, że do tej pory danych o prędkości i wysokości dostarczał radar wykorzystujący fale radiowe. Takie rozwiązanie "miało jednak swoje wady, w tym między innymi rozmiary i wagę oraz niezbyt dokładną informację o prędkości zbliżania do powierzchni Księżyca" - powiedział.
"Takich ograniczeń nie ma system laserowy, użyty w instrumencie NDL, czyli Navigation Doppler Lidar. Wysyła on wiązkę lasera w stronę powierzchni Księżyca i sprawdza, ile czasu minęło od jej wysłania do powrotu światła odbitego od powierzchni. Na tej podstawie jest w stanie określić, jak daleko znajduje się ona od lądownika. Dodatkowo, wykorzystując efekt Dopplera, jest też w stanie bardzo precyzyjnie określić prędkość zbliżania, co jest bardzo ważne dla komputera sterującego procesem lądowania. Przy okazji system NDL jest mniejszy i lżejszy od radaru, co przy kosztach misji kosmicznych nie jest bez znaczenia" - podkreślił inżynier z CBK PAN.
Jego zdaniem pomyślne przetestowanie takiego rozwiązania w czasie lądowania lądownika Nova-C potwierdza, że takie urządzenia mogą być wykorzystywane w czasie misji załogowych i z powodzeniem mogą zastąpić lub wspomagać tradycyjny radar. "Pozwoli to dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo misji załogowych, a w przypadku rezygnacji z użycia tradycyjnego radaru zaoszczędzić dodatkowe kilogramy, które mogą zostać wykorzystane na dodatkowe instrumenty naukowe" - dodał.(PAP)
zan/ bar/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C100789%2Ceksperci-cbk-pan-o-ladowaniu-sondy-na-ksiezycu-nadzieje-pokladane-przez

Eksperci CBK PAN o lądowaniu sondy na Księżycu nadzieje pokładane przez NASA w firmach komercyjnych zaczęły się spełniać.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze zdjęcia z teleskopu polskiego satelity EagleEye
2024-02-23.
Firmy Creotech Instruments S.A. oraz Scanway S.A. czyli spółki działające w polskiej branży kosmicznej, od kilku lat w ramach projektu EagleEye pracują nad stworzeniem satelity obserwacyjnego, zdolnego do wykonywania zobrazowań o rozdzielczości rzędu ok. 1-1,5 m z bardzo niskiej orbity. W ostatnim czasie Scanway wykonał testy naziemne teleskopu, które wg metodologii Spółki wykazały, że rozdzielczość obrazu jest zgodna z założeniami projektowymi. Kolejne zobrazowania rzeczywistych obiektów, wykonane z dużej odległości, prawdopodobnie trafią do nas już prosto z orbity. Wyniesienie satelity oraz rozpoczęcie misji jest planowane w tym roku.
W 2024 r. czeka nas niezwykle ważne wydarzenie dla polskiego sektora kosmicznego, czyli rozpoczęcie misji EagleEye, a formalnie mówiąc „Systemu mikrosatelitarnego EagleEye”. Jest on realizowany od 2020 roku przez Creotech Instruments (lider konsorcjum) wraz z Scanway (dostawca payloadu w postaci teleskopu optycznego) i Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz jest współfinansowany ze środków NCBiR w ramach tzw. Szybkiej Ścieżki.
Projekt dotyczy opracowania satelity obserwacyjnego, podniesienia stopnia gotowości technologicznej platformy mikrosatelitarnej HyperSat do TRL9, a także dopracowania szeregu podsystemów przeznaczonych dla mikrosatelitów. Po integracji ładunku optycznego z platformą satelitarną, masa satelity EagleEye wyniesie ok. 60 kg. Proces ten odbywa się aktualnie w firmie Creotech Instruments.
W ramach projektu firma Scanway jest odpowiedzialna za dostarczenie teleskopu do obserwacji Ziemi zdolnego do obrazowania w pasmach widzialnym i bliskiej podczerwieni, z rozdzielczością rzędu ok. 1-1,5 m z orbity około 350 km. Warto podkreślić, że jest to największy polski układ optyczny, który zostanie wyniesiony na orbitę. Pod koniec stycznia br. Scanway przekazał komunikat o dostarczeniu teleskopu SOP200 do integracji z platformą HyperSat firmy Creotech Instruments.
Jednym z kluczowych wymagań stawianych teleskopowi jest rozdzielczość uzyskanego obrazowania oraz pole widzenia teleskopu, które stanowią podstawę zdolności rozpoznawczych misji obserwacyjnych Ziemi. Na rynku mikrosatelitów, czyli satelitów o masie powyżej 10 kg, wciąż trwa wyścig dotyczący zdolności rozdzielczych instrumentów i jakości wykonywanych przez nie zobrazowań.
Z uwagi na rozmiar teleskopu SOP200, który uniemożliwia przeprowadzenie testów balonowych lub lotniczych, Scanway przeprowadził testy laboratoryjne oraz naziemne możliwości obrazowych instrumentu. W pierwszej kolejności wykonano zobrazowania na celach sztucznych, generowanych przez urządzenie, zwane kolimatorem. Zdjęcia pozyskane w ten sposób stanowią cenną informację na temat pola widzenia, rozdzielczości oraz jakości instrumentu optycznego. Przeprowadzono także sesję zobrazowań panoramy Wrocławia widocznej z siedziby Spółki.
Uzyskane przez instrument SOP200 zdjęcie przedstawia Most Rędziński usytuowany w odległości ok. 5 km od miejsca, w którym znajdował się teleskop. Sensory instrumentu rejestrują obrazy w rozdzielczości 4k, co przy znanych rozmiarach mostu, przekłada się na rozdzielczość około 0.7 sekund kątowych na piksel. Oznacza to, że rozdzielczość obrazu jest zgodna z założeniami misji i w przypadku orbity około 300-350 km (pod koniec trwania misji satelity EagleEye) możemy spodziewać się zobrazowań o rozdzielczości na poziomie nawet 1 m na piksel.
Na obrazie wyraźnie rozróżnialne są elementy anten i odgromników mostu, które są obiektami o niewielkim (kilka cm) rozmiarze poprzecznym. Możliwość detekcji tak małych obiektów przekłada się na wysokie możliwości teledetekcji w użyciu na orbicie. Zdjęcia Mostu Rędzińskiego zostały zarejestrowane w typowo zimowych warunkach atmosferycznych (bez przejrzystego nieba, przy nienajlepszej jakości powietrza), o zmierzchu oraz przez dodatkowe szkło ochronne teleskopu, przygotowanego do montażu w satelicie. Zatem zobrazowanie może być jeszcze lepszej jakości, gdy teleskop znajdzie się na orbicie okołoziemskiej przy założeniu pełnego sukcesu misji.
„Zdajemy sobie sprawę z tego, że testy naziemne to nie orbita, jednak dowodzą one czy fundamentalne założenia instrumentu, jakie stawialiśmy sobie 4 lata temu, udało się zrealizować. Dzięki naszej, dość prostej kampanii testowej, wiemy już na co możemy liczyć w zobrazowaniach z orbity. Zdecydowanie jesteśmy zadowoleni z rezultatów” – ocenił Jędrzej Kowalewski, CEO Scanway S.A.
Porównanie z misją STAR VIBE
Na obrazie pokazane jest także porównanie z polem widzenia teleskopu STAR z wciąż działającej satelitarnej misji STAR VIBE, którą Spółka rozpoczęła w styczniu 2023 roku. Poniżej umieszczono zdjęcie pochodzące z instrumentu STAR, na które naniesiono symulowane pole widzenia instrumentu SOP200. Można zauważyć wyraźną różnicę w rozdzielczości pomiędzy dwoma układami optycznymi oferowanymi przez spółkę z Wrocławia.
Przy analizie tego porównania warto pamiętać o znacznej różnicy w rozmiarach obu instrumentów. Teleskop STAR to układ optyczny o średnicy ok. 5 cm i masie ok. 1,2 kg, a SOP200 to teleskop o wymiarze lustra głównego na poziomie 20 cm i masie ok. 8,0 kg.
”Praca nad teleskopem EagleEye zaczęła się kilka lat temu. Przez ten okres nie tylko rozbudowywaliśmy firmę, ale dostrzegliśmy szereg bardzo dużych wyzwań technologicznych, które ten projekt przed nami stawiał. Między innymi z tego powodu zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie szybkiej – przynajmniej w skali projektu EagleEye – misji STAR VIBE, która pozwoliła nam na zdobycie flight heritage. Przekazanie teleskopu do dalszych testów z całym satelitą to wielkie wydarzenie dla zespołu i całej firmy, bo wieńczy wieloletni proces badawczo-rozwojowy, na którym opieramy swoje fundamenty biznesowe i technologiczne” – komentuje Mikołaj Podgórski, COO Scanway S.A.
Dlaczego misja EagleEye jest tak ważna?
Obrazy satelitarne o wysokiej rozdzielczości, w połączeniu ze spadkiem kosztów i większą ich dostępnością, sprawiły, że powszechne staje się wykorzystanie zdjęć satelitarnych w życiu codziennym. Aplikacje oparte o zobrazowania satelitarne są wykorzystywane w wielu obszarach, jak m.in. we wszystkich rodzajach transportu, monitorowaniu środowiska, rolnictwie, planowaniu przestrzennym, bezpieczeństwie i zarządzaniu kryzysowym, energetyce, bankowości, obronności kraju.
Potrzeba krajowego, niezależnego i stałego dostępu do danych pochodzących z teledetekcji satelitarnej stała się przedmiotem rozmów w Polsce, czego skutkiem jest powstanie kilku inicjatyw, które mają za zadanie zapewnić taki dostęp, czy to na potrzeby obronności kraju, czy skutecznej realizacji cywilnych polityk krajowych poprzez jednostki administracji publicznej.
Satelita EagleEye ma szansę stać się zalążkiem dla przyszłych konstelacji obserwacji Ziemi, z kolei platforma mikrosatelitarna HyperSat, jeszcze przed testami orbitalnymi, jest już elementem przyszłych programów dla sektora bezpieczeństwa i obronności naszego kraju jak PIAST czy potencjalnie MikroGlob. EagleEye zapewni pozyskiwanie wysokorozdzielczych danych i będzie stanowić istotny krok w rozwoju zaawansowanej optyki firmy Scanway.
Dla Creotech będzie to z kolei pierwszy test platformy HyperSat w warunkach kosmicznych i szansa na przyspieszenie jej globalnej komercjalizacji. Wyniesienie opisywanej technologii na orbitę ma nastąpić w 2024 roku dzięki firmie Exolaunch, która jest odpowiedzialna za integrację satelity z rakietą Falcon 9 od SpaceX.
Wśród przykładów poza opisanym uprzednio projektem EagleEye, warto wymienić toczący się projekt podwójnego zastosowania PIAST w którym udział bierze m.in. Creotech Instruments oraz Scanway, a także planowany projekt MikroGlob o przeznaczeniu militarnym w którego fazie 0-A uczestniczył Creotech (lider) oraz Airbus Defence And Space, a całość projektu obejmująca przyszłe fazy to wartość około 100 mln EUR.
Duże zainteresowanie wzbudza także niedawno podpisana umowa bilateralna (projekt CAMILLA) między Polską a Europejską Agencją Kosmiczną na dostarczenie konstelacji 3 satelitów optycznych i 1 radarowego na potrzeby cywilne. Na wybór polskich firm odpowiedzialnych za budowę tej konstelacji wciąż jeszcze czekamy, do podziału jest pula 85 mln EUR.
Źródło: Scanway/Space24.pl
Autor. Scanway
Autor. Scanway
Autor. Scanway
Autor. Scanway

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/pierwsze-zdjecia-z-teleskopu-polskiego-satelity-eagleeye

Pierwsze zdjęcia z teleskopu polskiego satelity EagleEye.jpg

Pierwsze zdjęcia z teleskopu polskiego satelity EagleEye2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płaskoziemcy i post-apo, czyli nowe opowiadania SF już na portalu
2024-02-23.
Apokalipsa i co dalej? Czy ludzkość przetrwa, a jeśli tak, to kim się staniemy? A może to zwolennicy nienaukowych teorii są groźniejsi niż post-apokaliptyczne monstra? A może jedno nie wyklucza drugiego? Tyle pytań a tylko dwa opowiadania... Zachęcamy do pozostawania na bieżąco z zawartością działu Fantastyka naukowa oraz zapraszamy do poznania autorek świeżo opublikowanych tekstów: Pauliny Wojciechowskiej, autorki opowiadania „Popiół i krzem” oraz Patrycji Stenki, autorki opowiadania „Płaskoziemca spotyka Kopernika”.
 
Popiół i krzem
Paulina Wojciechowska, autorka opowiadania „Popiół i krzem”, to urodzona w 1991 roku w Sosnowcu absolwentka Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie, którą ukończyła na kierunku Inżynieria zarządzania. Obecnie jest w trakcie nauki na studiach drugiego stopnia. Pisze od jedenastego roku życia niezmiennie pod pseudonimem artystycznym Beatrycze, inspiracją do którego była główna bohaterka utworu Charles'a Baudelaire'a o tym samym tytule. W wieku lat czternastu zaczęła uczestniczyć w konkursach literackich oraz recytatorskich. Autorka wierszy, opowiadań fantastycznych i science–fiction, a także krótkich scenariuszy przedstawień teatralnych.
W opowiadaniu „Popiół i krzem”, którym Paulina Wojciechowska debiutuje na łamach portalu Uranii, pojawiają się wątki nawiązujące bezpośrednio do religii (zły bóg, demon, kapłan Marot, Biblijny Raj), występuje także motyw obowiązkowego przestrzegania higieny, by uniknąć pandemii (okadzanie), co jest nawiązaniem do źródła pandemii w Olsztynie. Wierzchowiec Aspa, którego poznamy czytając opowiadanie, porusza się w przestrzeni, analizując swoje położenie względem Ziemi (astronomia). W opowiadaniu wspominano również o systemie monetarnym istniejącym nawet w obliczu  kompletnej zagłady oraz o poszukiwaniu kryształów (ekonomia). Wszystkie te elementy można odnaleźć w życiu Mikołaja Kopernika.
 
Płaskoziemca spotyka Kopernika
Patrycja Stenka, autorka opowiadania „Płaskoziemca spotyka Kopernika”, z wykształcenia i zawodu jest nauczycielką geografii i doradczynią edukacyjno-zawodowym. Interesuje się astronomią i angażuje swoich uczniów do obserwacji nieba, co przynosi ciekawe rezultaty, jak np. inspirujące prezentacje czy projekty o Wszechświecie.
Z wewnętrznej potrzeby mogę określić się też poetką i bajkopisarką. Moje bajki i porady dla rodziców zamieszczam na stronie: www.ciocialeosia.pl Po godzinach tworzę i nagrywam słuchowiska dla dzieci pod nazwą Ciocia Leosia dostępne m.in. na YouTube. Dzięki tej pasji poznaję utalentowanych ludzi i mogę się rozwijać. Niedługo powstanie bajka o Kosmosie!  - mówi Patrycja Stenka
Od kilku lat uprawiam sporty wytrzymałościowe, w tym triathlon. Sport pozwala mi zachować równowagę w życiu prywatnym i zawodowym, a przy okazji osiągam sukcesy na zawodach.
Kilka lat temu zaczęłam prowadzić podcast Silna Kobiet(k)a, gdzie poruszam tematy kobieco-wychowawcze, z moimi gościniami (dostępne na Spotify).
Patrycja Stenka debiutuje na łamach portalu Uranii opowiadaniem „Płaskoziemca spotyka Kopernika”, które powstało z inspiracji dziełem Mikołaja Kopernika „O obrotach sfer niebieskich”, które Autorka czyta w wolnych chwilach między egzaminami z uczniami.
Jestem nauczycielką geografii i uwielbiam obserwować przyrodę naturalną za dnia, a nocą niebo. Przybliżam sobie informacje dotyczące rozwoju Sztucznej Inteligencji, w tym czat GPT 3. Stworzono już naszego wybitnego astronoma jako robota humanoidalnego, w Centrum Nauki Kopernik. Odpowiada na różne pytania i porusza się tak, jakby był żywy, a kto wie czy w przyszłości taki robot nie będzie podróżował w czasie? Nadal na świecie mamy grono płaskoziemców, czyli teoretyków Płaskiej Ziemi, sama się temu dziwię, choć lubię świat fantazji, to tutaj nie ma miejsca na fantazjowanie. Mikołaj Kopernik ma jeszcze wiele do zrobienia, nawet 480 lat po śmierci. Widzę to, bo mam kontakt z uczniami/młodzieżą i dalej potrzebują wielu wyjaśnień. Napisałam to opowiadanie w formie dialogu, aby był atrakcyjny dla młodych ludzi i nie tylko - wyjaśnia Patrycja.
 
Dodała: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Źródło ilustracji: Unseen Studio / Unsplash
Na zdjęciu: Paulina Wojciechowska, autorka opowiadania „Popiół i krzem”. Źródło: zbiory własne Autorki.

Na zdjęciu: Patrycja Stenka, autorka opowiadania „Płaskoziemca spotyka Kopernika”. Źródło: zbiory własne Autorki.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/plaskoziemcy-i-post-apo-czyli-nowe-opowiadania-sf-juz-na-portalu

Płaskoziemcy i post-apo, czyli nowe opowiadania SF już na portalu.jpg

Płaskoziemcy i post-apo, czyli nowe opowiadania SF już na portalu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024