Skocz do zawartości

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Dzisiaj
  2. Aktualizacja cen: 1. Vixen 33 cm z nawierconym dodatkowym otworem pod śrubę imbusową - 65 PLN z moją wysyłką 2. 1/4" adapter foto - 50 PLN z moją wysyłką
  3. Nowa cena - 450 PLN z wysyłką 🙂
  4. Nowa cena - 800 PLN z ewentualną wysyłką 🙂
  5. Nowe ceny; 320 zł Baader 270zł Meade. -zapraszam 🙂
  6. @ignisdei : badziewne fotki to nie jest problem SeeStara, tylko Facebooka, gdzie ląduje większość rzeczy, które powinny trafić do kosza. To takie "pro-eko". Nie wyrzucaj, poddaj recyklingowi na fejsie 😉 Jak z każdym zdjęciem. Można mieć fajny aparat i beznadziejne zdjęcia, a można zrobić zdjęcie niezapomniane praktycznie niczym, np. pudełkiem z otworem i kawałkiem kliszy. Niestety reklamy prawie zawsze próbują wmówić ludziom, że jak szympansowi kupi się Worda, to ten napisze nim niezłą magisterkę 😉. Stąd te reklamy "automatycznego teleskopu" będące obrazą inteligencji osób, którym się zdarzy je przeczytać 😉 SeeStar to nie jest złe narzędzie. Każde ma jednak swój zakres zastosowania i, nieważne, jak jest automatyczne, wiedzy nie zastąpi.
  7. Z soboty na niedzielę udała się pogoda całą noc, z dobrą widocznością, ale słabym seeigiem. Po przeglądnięciu paru galaktycznych klasyków w małym powiększeniu postanowiłem wykorzystać ten słabszy seeing do powrotu do zabawy z obserwacjami pozaosiowymi. Seeing był tak słaby, że Izar w pełnej aperturze 300 mm nie był nawet bałwankiem. Po przysłonięciu do kołowej apertury 110 mm oba składniki były rozdzielone, było widać bladoniebieski kolor składnika B, ale obraz dyfrakcyjny był nadal niestabilny. Dlatego postanowiłem resztę nocy poświęcić na porównania w takich warunkach Taurusa z ogniskową 1500 mm z pozaosiową przysłoną 80 mm, czyli ~ f/19 i EDka 80 mm f/7.5, co było planowane od miesięcy. Porównania zacząłem od gwiazd podwójnych, więc aby dobrze było widać obrazy dyfrakcyjne, w wyciągu EDka siedział Tak TOE 2.5 mm, co dawało powiększenie 240 razy (czyli 3xD) i źrenicę wyjściową 1/3 mm. W Taurusie był Tak Abbe 6 mm, dający powiększenie 250 (~3.1xD) razy i źrenicę 0.32 mm. Żadne inne moje okulary nie pozwalały na tak podobne parametry, dlatego te okulary używałem do wszystkich porównań, dobierając cele, które dało się tak obserwować. Wielokrotne porównania na gwiazdach robiłem najpierw na Arkturze i Izarze, a w drugiej części nocy na Wedze i Epsylonach Lutni. Resztę obiektów stanowiły sprawdzone cele, których byłem pewien, że dobrze będą widoczne w źrenicy ~ 1/3 mm: Księżyc (tylko ~10° nad horyzontem) M13 (prawie w zenicie) planetarki o bardzo dużej jasności powierzchniowej Kocie Oko (NGC 6543), Mrugająca (NGC 6826), NGC 7027. Najważniejsze różnice w obrazach: Na Księżycu było najlepiej widać, jaką przewagę ma f/19 nad f/7.5 w odporności dawanych obrazów na seeing. Oba obrazy bardzo falowały, ale Mój Mały Kraterek Referencyjny w mniejszej światłosile nie tracił całkowicie ostrości, podczas gdy w f/7.5 był już nierozpoznawalny. Czym większy detal, tym różnica w obrazach była mniejsza, aby dla dużych struktur całkowicie zniknąć. Natomiast mniejsze detale niż ten analizowany kraterek w obu teleskopach przy tym seeingu były już nierozpoznawalne. Kolorystyka i kontrast obrazów były bardzo podobne. Na innych obiektach większa odporność f/19 na seeing nie była już tak spektakularna: - obrazy dyfrakcyjne gwiazd były trochę bardziej stabilne - "kanciasty" kształt NGC 7027 i różnica jasności obu połówek były łatwiejsze do uchwycenia - rozbicie na mnóstwo malusieńkich gwiazdeczek w M13 było pełniejsze Obrazy dyfrakcyjne w reflektorze były całkowicie wolne od jakichkolwiek kolorowej skazy, wszystko jedno czy w ognisku czy poza nim. W refraktorze w ognisku pierwszy pierścień dyfrakcyjny był najczęściej czerwony, natomiast poza ogniskiem pierścienie miały (piękne!) różowe i fioletowe obwódki. W ognisku pierwszy pierścień dyfrakcyjny w reflektorze był tak z 3 - 4 razy cieńszy, co jest chyba dla mnie najważniejszą obserwacją. Pojaśnienia - chmurki wokół jasnych obiektów w reflektorze były sporo mniejsze i bledsze. Było to widoczne tylko z przysłoną na wejściu teleskopu. Do tych testów niestety zapomniałem o drugiej przysłonie nad samo lustro główne, o której już tu pisałem. Nie wystawiłem jej do wychłodzenia i potem już nie mogłem jej użyć, aby nie zaburzyć adaptacji termicznej teleskopu. Z tą drugą przysłoną rozpraszanie światła i czerń tła wokół jasnych obiektów może byłyby jeszcze lepsze. Koniecznie to muszę kiedyś przetestować. Natomiast tło z dala od jasnych obiektów w obu teleskopach było pięknie czarne, na bardzo podobnym poziome, tak że na pokazanie się diafragmy musiałem chwilę czekać na adaptację oka po przyłożeniu go do okularu (głowa i okular przykryte ręcznikiem). W tej sprawie ważne jest też to, że EDek miał kątówkę pryzmatyczną BBHS, dodatkowy flokowany odrośnik i porządnie wyczerniony wyciąg. Kolory Izara A i B w obu teleskopach były podobne. Dwie nowe dla mnie „ciekawostki fizjologiczne”: Obrazom dyfrakcyjnym z Newtona musiałem się dobrze przyglądać aby się upewnić, że nie ma tam kolorowych zafarbów, bo po pierwszym spojrzeniu w okular wydawało mi się, że coś tam kolorowego majaczy. To wyglądało tak jakby mój mózg niejako takiego zafarbu się tam spodziewał. M13 w źrenicy ~1/3 mm jest naprawdę ciemne i na drobniuteńkie punkciki gwiazdek trzeba było chwilę poczekać, pewnie też na lepsze chwile seeingu. Tę drobnicę łatwiej widziałem prawym okiem, które w życiu codziennym mam sporo gorsze i którym normalnie nie obserwuję, bo lewym widzę o wiele ostrzej. Piszę „łatwiej widziałem”, bo przy odpowiednio długim patrzeniu szczegóły obrazów z obu oczu były podobne. Podczas testów sprawdzałem też korekcję kąta stożka światła od przysłony pozaosiowej, adapterem opisanym wyżej: W światłosile f/19 i warunkach które miałem adapter nie zmieniał zauważalnie obrazów gdy go obracałem w wyciągu, a to powodowało, że kąt był w najlepszym razie korygowany, a w najgorszym pogarszany dwa razy. Koniecznie muszę powtórzyć test z największą przysłoną i bardzo dobrych warunkach. Planuję zrobić podobne testy na planetach. Wtedy Newton będzie już na pewno miał drugą przysłonę nad lustrem głównym a Edkiem będę obserwował „na wprost”, bez kątówki, żeby wyeliminować uzasadnione pytania o aberkę od pryzmatu. Planety pomogą zająć się też tematem kolorów z lustra i soczewek. Na koniec chciałbym prosić, żeby ewentualna dyskusja nie zaczęła się od tego, że przecież okulary w obu teleskopach były różne, więc te porównania są w ogóle bez sensu. Prawda jest taka, że niestety nie da się mieć takich samych okularów w teleskopach których światłosiły różnią się o dwa i pół raza. Jeśli ktoś już koniecznie chce zająć się tą kwestią, bardzo proszę o konstruktywną krytykę, to znaczy proszę zaproponować, jak to można zrobić lepiej niż zrobiłem. Nadal nie ukrywam, że głównym powodem tej pisaniny jest próba zachęty, aby może ktoś dołączył się do zabawy i niezależnie sprawdził to co tu opisuję na innym sprzęcie, w innych warunkach i na innych obiektach. Optyka użytego Newtona jest bardzo dobra (lustro główne Strehl 0.991), natomiast na pewno są dużo lepsze refraktory i bardzo ciekawiłoby mnie, jaką grubość pierwszych prążków dyfrakcyjnych i pojaśnień wokół jasnych obiektów one dają, oczywiście najlepiej w porównaniu do pozaosiowego Newtona o takiej samej aperturze, stojącego obok.
  8. Myślisz ,ze jest możliwa wizualnie ? kurcze to jest wg tego co znalazłem 24 mag jasnośći powierzchniowej , ale może ta jasniejsza wstęga jakoś wyjdzie , wszak masz bdb niebo i wzrok. Trzymam kciuki
  9. Na weekend majowy cena 2500 zł za komplet.
  10. Aktualne - cena 12500 zł.
  11. Koszy89

    Brak pogody

    Hej ten "syf , mleko, coś wisi w powietrzu " to z mojej strony takie luzne określenie , często jest to pewnie jakas wysoka partia cienkich chmur, nie mniej są takie sytuacje ,że niby według satelity powinno być klarownie , a nie jest , niebo jest mętne czy coś w tym stylu , u mnie tu w rejonie ogólnie rzadko właśnie jest zupełnie czysto . Oczywiscie nie dyskwalifikuje to zupełnie obserwacji i jak widzę gwiazdy to zwykle wychodzę ale ogranicza je raczej do tych jasnych powierzchniowo. To co było w sobotę to raczej właśnie jakaś wysoka chmurwa bo było ją widać na satelicie , ale i tak dobrze ,że udało się wyjśc na zewnątrz bo prognozy nie zapowiadały nawet tego i stąd niestety nie planowałem wyjazdu pod ciemne niebo tylko udawałem ,że obserwuje DS-y spod domu Bortle 6 , nie mniej kilka obiektów padło , głownie planetarki .
  12. Ziemia wiruje coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje 2024-04-29. Od kiedy naukowcy mierzą długość ruchu obrotowego Ziemi nie zdarzyło się, aby nasza planeta obracała się tak szybko. Padły historyczne rekordy, mimo, że trend wskazuje, że obrót wokół własnej osi powinien być coraz wolniejszy. Skąd się wzięła ta anomalia? Ruch obrotowy Ziemi jest niezwykle precyzyjnie mierzony od 1972 roku za pomocą zegarów atomowych. Pozwalają one ustalić długość doby z dokładnością do zaledwie milisekund. Dzięki temu wiemy, że zazwyczaj trwa 24 godziny, a dokładniej 86 400 sekund. Jednak od czasu do czasu zdarzają się od tego odstępstwa. Ziemia może się obracać zarówno nieco dłużej, jak i krócej. Od kilku lat jej ruch wokół własnej osi przyspiesza, wobec czego doba jest coraz krótsza. 29 czerwca 2022 roku był najkrótszym dniem w całej historii pomiarów, a więc na tle ostatniego niemal półwiecza. Trwał o 1,59 milisekundy krócej niż standardowe 86 400 sekund. Poprzedni rekord należał do 19 lipca 2020 roku, który potrwał 1,05 milisekundy krócej wobec normy. Naukowcy jeszcze nie ustalili dokładnej przyczyny tej anomalii. Jednak wiemy, że prędkość ruchu obrotowego uzależniona jest od wielu czynników, zarówno geologicznych, jak i kosmicznych. Wpływ mają m.in. jej stopione jądro, oceany i atmosfera, a być może również wpływ sił kosmicznych, grawitacji czy obcych ciał niebieskich. Największy wpływ wywierają potężne trzęsienia ziemi. Podczas jednego z największych, które w 2004 roku nawiedziło Indonezję, wywołując tragiczne tsunami w krajach basenu Oceanu Indyjskiego, nastąpiło skrócenie doby o niecałe 7 mikrosekund. Ruch obrotowy jest monitorowany na dwa sposoby. Jednym jest ustalenie dokładnej długości doby gwiazdowej, czyli momentu, w którym ta sama gwiazda znajduje się w tym samym miejscu na niebie. Następnie ten pomiar jest porównywany ze wskazaniami około 200 zegarów atomowych rozsianych po laboratoriach na całym świecie. Doba będzie trwać coraz dłużej Obecnie odchylenia od normy w długości doby wskazujące na to, że Ziemia obraca się coraz szybciej, są zjawiskiem przejściowym. Biorąc pod uwagę tysiące, a nawet miliony lat, to Ziemia systematycznie spowalnia, a przez to doba będzie w przyszłości trwać coraz dłużej. Dzieje się tak z powodu siły grawitacyjnej Księżyca. Im bliżej Ziemi znajduje się Srebrny Glob, tym nasza planeta obraca się szybciej. Tymczasem Księżyc, który jest oddalony od Ziemi średnio o 384 tysiące kilometrów, każdego roku oddala się od nas o 4 centymetry. Choć wydaje się to niewiele, to jednak na tle bardzo wielu lat historii naszej planety, w sumie oddalił się na tyle dużo, że 1,5 miliarda lat temu doba trwała tylko 18 godzin. Obecnie oddalił się na tyle, że doba wydłużyła się do 24 godzin. Z biegiem milionów lat, gdy orbita Księżyca się ustabilizowała, a on sam zaczął się od Ziemi oddalać, ruch obrotowy naszej planety zaczął ulegać spowolnieniu i trwa on do dziś, będzie też trwał w przyszłości, aż do momentu zrównania się ruchu obrotowego Ziemi z ruchem obrotowym Księżyca, który trwa około 27 dni. Nie stanie się to jednak za naszego życia, lecz za miliony lat. Oczywiście może to nastąpić zarówno wcześniej, jak i później, gdy np. orbita Księżyca ulegnie zmianie, np. za sprawą uderzenia dużej planetoidy. Jednak takie kataklizmy są nie do przewidzenia. Źródło: TwojaPogoda.pl / timeanddate.com / Proceedings of National Academy of Sciences. Trzeba regulować zegary atomowe. Fot. Pixabay. Grawitacja Księżyca wpływa na ruch obrotowy Ziemi. Fot. Pixabay. https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-04-29/ziemia-wiruje-coraz-szybciej-a-doba-skraca-sie-naukowcy-nie-wiedza-co-sie-dzieje/
  13. Planetoidy NEO w 2024 roku 2024-04-28. Krzysztof Kanawka Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć. Bliskie przeloty w 2024 roku Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji. Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 28 kwietnia 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 GD, o szacowanej średnicy około 35 metrów. W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła: • w 2023 roku odkryć było 113, • w 2022 roku – 135, • w 2021 roku – 149, • w 2020 roku – 108, • w 2019 roku – 80, • w 2018 roku – 73, • w 2017 roku – 53, • w 2016 roku – 45, • w 2015 roku – 24, • w 2014 roku – 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów. Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku 2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO. 2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi. Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: • 2008 TC3 (nad Sudanem) • 2014 AA (nad Atlantykiem) • 2018 LA (nad Botswaną) • 2019 MO (okolice Puerto Rico) • 2022 EB5 (okolice Islandii) • 2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada) • 2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja) • 2024 BX1 (nad Niemcami) 2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu. Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku. (PFA) Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi: Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net https://kosmonauta.net/2024/04/planetoidy-neo-w-2024-roku/
  14. Początek obchodów jubileuszu 150. urodzin Jerzego Żuławskiego 2024-04-28. Z inicjatywy Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej zapoczątkowane zostały ogólnopolskie obchody jubileuszu 150. urodzin Jerzego Żuławskiego, ojca współczesnej polskiej fantastyki naukowej. Rocznica urodzin polskiego pisarza będzie miała miejsce 14 lipca 2024 r. W tym roku przypada 150. rocznica urodzin Jerzego Żuławskiego – prozaika, poety, dramaturga i filozofa, a przede wszystkim jednego z polskich prekursorów fantastyki naukowej, który nie tylko zainspirował twórców światowej kultury, ale także przewidział jeden z elementów technologicznego podboju kosmosu przez ludzkość. 21 marca br. Polska Fundacja Fantastyki Naukowej (PFFN) poinformowała o rozpoczęciu ogólnopolskich obchodów jubileuszu 150. urodzin Jerzego Żuławskiego. Do jubileuszowego partnerstwa przyłączają się kolejni organizatorzy wydarzeń naukowych i kulturalnych, związanych z astronautyką oraz literaturą fantastyczną. Wśród pierwszych przedsięwzięć partnerskich, sygnowanych oficjalnym logotypem obchodów, znalazły się między innymi następujące wydarzenia: • European Rover Challenge 2024 (EFK) • Copernicon 2024 w randze Polconu (Thorn) • VII Space Resources Conference (AGH) • Konsiliencyjna Konferencja Kosmiczna 4.0 (Ad Astra) • World Space Week Wrocław (WroSpace) • IV Kongres Futurologiczny (PFFN) • Misja Analogowa "Żuławski" (Lunares) W najbliższym czasie pojawią się kolejne informacje związane z obchodami jubileuszu Jerzego Żuławskiego. PFFN zwraca się z apelem do organizacji zajmujących się kosmosem lub fantastyką naukową o dołączenie do grona partnerów i napisanie do fundacji na adres: [email protected]. Kika słów o jubilacie Jerzy Żuławski urodził się 14 lipca 1874 r. Był twórcą niezwykle wszechstronnym: pisał zarówno dramaty o tematyce historyczno-współczesnej, w swoim czasie chętnie wystawiane na deskach teatrów, poezję jak i rozmaite gatunki prozatorskie: opowiadania, nowele, powieści, czy eseje filozoficzne. Żuławskiego jako myśliciela interesowały przede wszystkim procesy cywilizacyjne i społeczne. Te właśnie refleksje uzewnętrznił w dziele, które zapewniło mu status jednego z prekursorów polskiej literatury fantastycznonaukowej – czyli w tak zwanej Trylogii księżycowej, na którą składają się powieści: Na srebrnym globie (1903), Zwycięzca (1910) i Stara Ziemia (1911). Dzieło Żuławskiego opowiada historię tragicznej w skutkach wyprawy na Księżyc, w której efekcie powstaje odcięta od źródeł ziemskiej kultury nowa cywilizacja – a wraz z nią religia oraz struktura społeczna. Rozwijana w trzech tomach pesymistyczna wizja powstawania, rozwoju i upadku kultury, skrzyżowana z frapującą jak na owe czasy pomysłowością techniczną, inspirowała wielu twórców: największą figurę polskiego science fiction, Stanisława Lema, Andrzeja Żuławskiego (stryjecznego wnuka pisarza), który podjął się karkołomnej próby przeniesienia powieści "Na srebrnym globie" na ekran, czy współczesnych twórców fantastyki, z których najbardziej wyraźny hołd dla Żuławskiego złożył Chris Beckett w powieści "Ciemny Eden". Twórczość autora Trylogii księżycowej okazała się prekursorska również wobec projektów załogowej wyprawy na Księżyc. To właśnie Jerzy Żuławski jako pierwszy pisarz fantastyczny wykreował wizję pojazdu księżycowego. Wiemy o tym dzięki zachowanej korespondencji syna pisarza, Juliusza Żuławskiego, z Mieczysławem Bekkerem, polskim inżynierem, który był zaangażowany w projekt LVR (Lunar Roving Vehicle) dla programu Apollo. Jak podsumowano to w wydaniu „Przekroju” z 2 lutego 1975 r.: Dziwny, ale jakże wymowny zbieg okoliczności. Polski pisarz tworzy wizję księżycowego wehikułu, który dzięki polskiemu inżynierowi – kilkadziesiąt parę lat później – staje się rzeczywistością. Foto: Jerzy Żuławski, Polona.pl/Wikimedia/domena publiczna Źródło: PFFN Opracował: Paweł Z. Grochowalski Foto: Logo jubileuszu Jerzego Żuławskiego, PFFN URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/poczatek-obchodow-jubileuszu-150-urodzin-jerzego-zulawskiego
  15. Kosmiczne jeden z dziesięciu, czyli o Hermaszewskim 2024-04-28. Milena Nowak 120 odsłon Latem 1976 roku jednostki lotnicze w Polsce otrzymały rozkaz: wytypować najlepszych pilotów. Mieliby oni uczestniczyć w rekrutacji do, póki co ściśle tajnego, programu. Młodzi i ambitni lotnicy podejrzewali, że stawka jest wysoka, więc dzielnie przechodzili wymęczające testy wytrzymałościowe i psychologiczne oraz badania lekarskie. Po kilku tygodniach wyłoniono dziesięciu najlepszych; wtedy to dowiedzieli się, że jeden z nich zostanie kosmonautą w ramach programu Interkosmos. Interkosmos był radzieckim programem kosmicznym mającym na celu umożliwienie państwom bloku wschodniego udział w lotach na niską orbitę okołoziemską (ang. Low Earth Orbit, LEO) i międzynarodową współpracę. Za tymi hasłami kryły się propagandowe motywy ZSRR. Dla Polski Interkosmos miał stanowić dowód przyjaźni polsko-radzieckiej, a także zwiększyć atrakcyjność socjalistycznego systemu – szczególnie po szarej, często wręcz ascetycznej rzeczywistości pogomułkowskiej. Program współpracy w ramach Interkosmosu został przyjęty na zjeździe w 1967 roku w Moskwie. Ustalono m.in., że projekt nie będzie miał wspólnego budżetu – ZSRR zajmie się wystrzeliwaniem rakiet ze swoich kosmodromów, a pozostałe państwa stworzą potrzebną infrastrukturę, tj. satelity i inne apartury badawcze. Z tego powodu Prezydium Polskiej Akademii Nauk 29 września 1966 roku powołało Centrum Badań Kosmicznych (CBK PAN). W okresie sprzed zmiany ustrojowej powstało tam kilkadziesiąt czujników i elementów konstrukcyjnych rakiet i satelitów. Choć początkowo w projekcie Interkosmos loty przeprowadzano bez załogi, to władze ZSRR planowały nadać programowi ludzką twarz. Wkrótce do udziału w misjach zaproszono uzdolnionych lotniczo obywateli państw bloku wschodniego. Na pierwszy ogień poszły Czechosłowacja, Polska oraz NRD. Kolejność ta nie była przypadkowa; dziesięć lat wcześniej w Czechosłowacji odbywały się liczne protesty przeciw komunistycznemu systemowi, które zostały stłumione. Umożliwienie Czechosłowakowi lotu w pierwszej kolejności stanowiło swego rodzaju uhonorowanie mające na celu szerzenie propagandy dobra radzieckiego narodu. Z grupki polskich lotników został wybrany Mirosław Hermaszewski. Miał on lecieć w misji Sojuz 30 wraz z Rosjaninem Piotrem Klimukiem, dowódcą misji. Większość procesu przygotowawczego odbyło się w rosyjskim Gwiezdnym Miasteczku. Dziś wiadomo, że mieści się ono w okolicach Moskwy, jednak w czasie, gdy przebywał tam Polak, jego lokalizacja była ściśle tajna – strzeżonego, otoczonego murem miasta nie można było znaleźć na żadnych mapach. Mirosław Hermaszewski, na świecie dziewięćdziesiąty drugi człowiek w kosmosie, był wychowany przez samą matkę. Jego ojciec zmarł w konsekwencji masakry w Lipnikach na Wołyniu – został zastrzelony przez Ukraińców w 1943. Ówczesna władza tuż przed lotem zmieniła życiorys Mirosława – według oficjalnych źródeł ojca zabili faszyści. Mały Mirosław pasjonował się lotnictwem – w podstawówce składał modele samolotów, a w liceum zainteresował się szybownictwem. Idąc śladami starszego brata, został pilotem myśliwców. Jego wyniki w szkole, pracy, jak i testach do programu Interkosmos uchodziły za wybitne. Ekstrawertyczny, uśmiechnięty, kontaktowy i zdecydowany – tak opisywali go inni. Przygotowania Polaka do lotu nie obyły się bez przeszkód. Podczas jednego z badań stwierdzono, że Hermaszewski ma chore migdały. Pilot stwierdził, że to niemożliwe – nigdy nie chorował na anginę, a grypę miał tylko raz. Nikt nie wiedział, skąd wynika przymus poddania się zabiegowi. Wkrótce do Moskwy przyjechał lekarz Stanisław Barański, który powiedział Hermaszewskiemu, że nie wie, co co chodzi, ale nie ma wyjścia – jeśli chce lecieć, musi zgodzić się na operację. Hermaszewski został zabrany do szpitala jeszcze w Święta Bożego Narodzenia. Zabieg wykonał jeden z radzieckich lekarzy. Po wycięciu migdałów przyznał pilotowi rację – były zdrowe. Poza tym incydentem, Mirosław rozumiał i popierał rygor szkoleń. W nagraniu z 1979 roku wspominał: „Bardzo istotne jest to przygotowanie samego siebie do lotu, swojej własnej psychiki. Musimy choćby przygotować swój układ krążenia do pracy w stanie nieważkości, swój aparat równowagi. Im więcej treningów, ćwiczeń na krzesłach, bębnach obrotowych, wirówkach czy huśtawkach, tym lepiej. Im więcej wysiłku na Ziemi, tym w kosmosie jest lepiej. W tak w naszym przypadku było. Nie oszczędzaliśmy się i w kosmosie nie było tak źle.” Mimo, że Hermaszewski wiedział, że to on leci, to jednak aż do dnia przed startem nie było to do końca pewne. Zenon Jankowski, Polak z załogi zapasowej, był równie dobrze wytrenowany jak Mirosław. Istniała możliwość, że jeden z członków załogi głównej zacząłby niedomagać bądź szpiedzy znaleźliby informacje z przeszłości pilota, które szkodziłyby reputacji ZSRR i partii. Dlatego też Poczta Polska wydrukowała po 5 mln znaczków – jeden nakład z Hermaszewskim, a drugi z Jankowskim. Gdy już było wiadomo, który z Polaków leci w kosmos, wszystkie znaczki z tym drugim miały zostać zniszczone. Rozkaz ten nie został spełniony w stu procentach – 800 znaczków wysłano do USA, jak obligowały umowy; a 100 zostało zachowanych. Część z nich przekazano takim osobistościom jak Gierek, Jaruzelski, czy sam Jankowski. Na przeprowadzenie lotów załogowych pozwoliła rakieta Soyuz-U. Jest to najczęściej i najdłużej używana rakieta w historii astronautyki – wystartowała 786 razy, przy czym 764 z nich należało do udanych. Ma około 51 m długości i 3 m szerokości. Mieszanka paliwowa użyta w pierwszym i drugim stopniu to nafta z ciekłym tlenem. Impuls właściwy Soyuza – czyli parametr mówiący w jakim czasie silniki danego stopnia spalają ciężar paliwa równy ich sile ciągu – wynosi od 255 s do 333 s, w zależności od segmentu i wysokości nad poziomem morza. Stacja kosmiczna Salut 6, na której Hermaszewski przebywał przez 6 dni, funkcjonowała przez 5 lat na LEO, czyli na niskiej orbicie okołoziemskiej. Główną zmianą konstrukcyjną odróżniającą ją od poprzednich stacji była możliwość dokowania dwóch statków kosmicznych na raz zamiast jednego. Zmiana ta przyczyniła się do ułatwienia procesu wymiany załóg. W przypadku lotu Soyuz 30, oznaczało to uproszczenie kwestii logistycznych – w czasie, gdy załoga Klimuk i Hermaszewski odwiedzili stację, zamieszkiwali ją członkowie załogi Soyuz 29. 27 czerwca 1978 roku rakieta Soyuz z Mirosławem Hermaszewskim wystartowała z kosmodromu Bajkonur. To historyczne wydarzenie przyciągnęło uwagę polskich mediów i podbudowało dumę Polaków. Wszędzie w miastach znajdowały się plakaty z wizerunkiem Polaka – przerywano transmisje, by poinformować o historycznym locie, a dzieci w szkołach rysowały rakiety na tle biało-czerwonej flagi. Mimo ogólnie pozytywnego odbioru pojawiały się głosy sprzeciwu – loty w kosmos były i są bardzo kosztownym przedsięwzięciem, zatem polska gospodarka musiała pokryć niebagatelną sumę. Uważano, że należy zająć się bardziej istotnymi projektami. Państwo za rządów Gierka zmagało się z zadłużeniem, a świecące pustkami półki oraz brak pomysłów na rozwiązanie złej sytuacji społeczno-ekonomicznej tylko pogarszały ten stan. Misja Hermaszewskiego wywarła pozytywny, choć niewielki, wpływ na naukę. Na pokładzie stacji Salut 6 przeprowadzono szereg, bardziej lub mniej zaawansowanych, badań. Najpoważniejsze z nich miało kryptonim „Syrena”. Zostało wykonane z inicjatywy profesora Roberta Gałązki, który zajmował się badaniem kryształów powstających ze związku telluru, kadmu i rtęci. Służą one do produkcji bardzo czułych detektorów podczerwieni mających zastosowanie m.in w wykrywaniu gazów takich jak metan oraz w militarii. Niestety produkcja kryształów na Ziemi jest skomplikowana; grawitacja sprawia, że na spodzie kryształu zawsze osadza się więcej kadmu, a w wyższych warstwach jest go coraz mniej. Jako, że do produkcji detektorów nadaje się materiał jak najbardziej jednorodny, profesor chciał sprawdzić, jak pierwiastki chemiczne będą rozmieszczone w nieważkości. Oprócz badania „Syrena”, polscy specjaliści, po części we współpracy z pozostałymi krajami wchodzącymi w skład Interkosmosu, przygotowali szereg innych eksperymentów. Dwa z nich, „Test” i „Relaks”, skupiały się na psychologii. Ten pierwszy badał adaptację załogi do warunków panujących w kosmosie, a drugi analizował efektywność sposobów na odpoczynek podczas pracy na stacji. Nie zapomniano o zdrowiu fizycznym kosmonautów, które stanowiło podmiot wielu badań. Monitorowano funkcjonowanie serca w czasie pracy na statku kosmicznym, a także sprawdzano wydolność fizyczną członków załogi przed i po misji. Misja przeszła do historii jako udana – zrealizowane zostały zarówno jej główne, jak i podrzędne założenia. Hermaszewski, jako jeden z niewielu obcokrajowców, po misji został odznaczony orderem Bohatera Związku Radzieckiego; ówcześnie nadawano go każdemu kosmonaucie lecącemu w ramach programu Interkosmos. Po zakończeniu kosmicznej przygody Hermaszewski oddał się swojej pasji – lotnictwu. W latach 1987-1990 był komendantem Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, przez dwa kolejne lata zastępcą dowódcy Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej, a następnie został szefem bezpieczeństwa WLiOP. Do emerytury był inspektorem do spraw sił powietrznych w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Polskie społeczeństwo wkrótce przestało żyć lotem Polaka-kosmonauty. 16 października 1978 roku, około trzy miesiące po locie Hermaszewskiego, po raz pierwszy w historii Polak został wybrany na papieża. Wywołało to zamieszanie w partii i dyskusje, czy przyjmować odwiedziny Jana Pawła II w Polsce, czy nie. Ostatecznie, za decyzją Gierka, papież został przyjęty. Wypowiadając słynne słowa „Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemii, tej ziemii”, odcisnął niebagatelne piętno na historii naszego kraju. Źródła: • Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski, “Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos.”, Agora, Warszawa 2018 • wojsko-polskie.pl; Karolina Duszczyk: Czujniki podczerwieni – specjalność WAT i VIGO System 2 kwietnia 2024 • polskieradio.pl: Mirosław Hermaszewski i jego radiowe wspomnienia. "W kosmosie nie było tak źle" 2 kwietnia 2024 • spacefacts.de: International Flight No. 65 Soyuz 30 Kavkaz USSR 28 kwietnia 2024 Zdjęcie w tle: Wikimedia Commons Logo misji Sojuz 30. Źródło: Wikimedia Commons Portret załogi głównej – Piotra Klimuka oraz Mirosława Hermaszewskiego. Źródło: spacefacts.de Portret załogi zapasowej – Zenona Jankowskiego oraz Valeri’a Nikolayevicha. Źródło: spacefacts.d Członkowie załóg Sojuz 29 i 30 (od lewej): Piotr Klimuk, Mirosław Hermaszewski, Vladimir Kovalyonok i Alexander Ivanchenkov. Źródło: ESA Space Historyk Kapsuła Soyuz 30 znajdująca się w Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej. Źródło: Wikimedia Commons https://astronet.pl/autorskie/ludzie-kosmosu/kosmiczne-jeden-z-dziesieciu-czyli-o-hermaszewskim/
  16. Łukasiewicz - ILOT: pomyślnie testy silnika do napędów satelitarnych 2024-04-28. W pierwszym kwartale 2024 roku Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa z sukcesem zakończył serię testów silnika, należącego do kategorii największych podsystemów w napędach satelitarnych. Rozwój tej konstrukcji jest realizowany w ramach projektu GRACE, finansowanego z polskiej składki do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Silnik wykorzystuje szereg unikalnych technologii, opracowanych przez Instytut oraz przy udziale partnerów przemysłowych. Należą do nich technologie materiałowe (m.in. kompozycja materiałów, zdolna do ciągłej pracy w temperaturze 1500°C), jak również unikatowy w skali światowej katalizator rozkładu wysoko stężonego nadtlenku wodoru, pozwalający na długotrwałą pracę w temperaturze do 950°C i środowisku utleniającym. ”Aktualnie jesteśmy na etapie weryfikacji modelu inżynieryjnego silnika. Przeprowadziliśmy doświadczenia w środowisku ziemskim. Natomiast sam silnik jest zaprojektowany do pracy w bardzo wymagającym środowisku kosmicznym. Następnym krokiem będzie wykonanie silnika w wersji zbliżonej do lotnej oraz kolejne testy weryfikacyjne” - mówi dr inż. Paweł Surmacz, kierownik projektu GRACE w Łukasiewicz – Instytucie Lotnictwa. Jak czytamy w komunikacie Instytutu Lotnictwa, projekt jest zgodny z nowoczesnym trendem zrównoważonych rozwiązań napędowych poprzez zastosowanie nietoksycznych, tzw. zielonych materiałów pędnych, m.in. wysoko stężonego nadtlenku wodoru (98%), którego technologia otrzymywania również została opracowana przez Instytut. ”W projekcie wykorzystujemy specjalną infrastrukturę badawczą naszej jednostki, przeznaczoną do testowania napędów rakietowych i kosmicznych. Jest to tzw. hamownia atmosferyczna, pozwalająca na zaawansowane testy w środowisku ziemskim. W kolejnej fazie programu rozwojowego GRACE planujemy prace doświadczalne na nowym stanowisku próżniowym, które powstało dzięki dofinansowaniu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego. Stanowisko to pozwala na symulowanie warunków pracy bliskich rzeczywistym. Dzieje się to poprzez aplikację systemu próżniowego, utrzymującego stały poziom próżni” - dr inż. Paweł Surmacz. Silnik może być wykorzystywany zarówno w przyszłych platformach kosmicznych, realizujących wymagające misje serwisowe, jak również ostatnich stopniach małych rakiet nośnych (tzw. kick-stage). Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa sukcesywnie rozwija także inne rozwiązania napędowe które mogą mieć zastosowanie w pojeździe kosmicznym przeznaczonym do wykonywania regularnych misji serwisowych w przestrzeni wokółziemskiej. Więcej o kosmicznych projektach Instytutu Lotnictwa Łukasiewicz znajduje się pod linkiem. Źródło: Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa Autor. Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa SPACE24 https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/lukasiewicz-ilot-pomyslnie-testy-silnika-do-napedow-satelitarnych
  17. W centrach galaktyk odkryto duże zagęszczenie czarnych dziur 2024-04-28. Badania międzynarodowego zespołu naukowców ujawniły kluczowe informacje na temat dynamiki czarnych dziur w masywnych dyskach w centrach galaktyk. Opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society (MNRAS) badania pokazują skomplikowane procesy rządzące tym, kiedy i gdzie czarne dziury zwalniają i oddziałują ze sobą, co potencjalnie prowadzi do fuzji. Wyniki badań rzuciły światło na emisje fal grawitacyjnych wynikające z łączenia się czarnych dziur, zdarzenia wykrywane przez instrumenty takie jak Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory (LIGO). Kiedy dwie czarne dziury zbliżają się do siebie zbytnio, zaburzają czasoprzestrzeń, emitując fale grawitacyjne, zanim ostatecznie połączą się w jedną. Badania skupiały się na centrach galaktyk, w których czarne dziury mogą się wielokrotnie łączyć ze względu na masywne przyciąganie grawitacyjne supermasywnej czarnej dziury w jądrze. Dodatkowo, obecność masywnego dysku akrecyjnego gazu przyczynia się do jasności tych galaktyk, klasyfikując je jako galaktyki aktywne (AGN). Interakcja pomiędzy mniejszymi czarnymi dziurami a otaczającym je gazem powoduje ich migrację w obrębie dysku i gromadzenie się w regionach znanych jako pułapki migracyjne. Pułapki te zwiększają prawdopodobieństwo bliskich spotkań między czarnymi dziurami, potencjalnie prowadzących do fuzji. Dr Evgeni Grishin ze Szkoły Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Monash, który kierował badaniami wraz z naukowcami z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, porównał to zjawisko do ruchliwego skrzyżowania bez działającej sygnalizacji świetlnej. Sprawdziliśmy, ile i gdzie mamy te ruchliwe skrzyżowania – powiedział dr Grishin. Efekty termiczne odgrywają kluczową rolę w tym procesie, wpływając na lokalizację i stabilność pułapek migracyjnych – dodał dr Grishin. Jedną z konsekwencji jest to, że nie widzimy pułapek migracyjnych występujących w galaktykach aktywnych o dużej jasności. Wyniki badań pogłębiają naszą wiedzę na temat łączenia się czarnych dziur, a także mają szersze implikacje dla astronomii fal grawitacyjnych, astrofizyki wysokich energii, ewolucji galaktyk i sprzężenia zwrotnego AGN. Pomimo tych znaczących odkryć, wiele na temat fizyki czarnych dziur i otaczających je środowisk pozostaje nieznanych – powiedział dr Grishin. Jesteśmy podekscytowani wynikami i jesteśmy teraz o krok bliżej od odkrycia, gdzie i jak czarne dziury łączą się w jądrach galaktyk – dodał. Przyszłość astronomii fal grawitacyjnych i badań nad galaktykami aktywnymi jest wyjątkowo obiecująca. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Black Hole “traffic jams” discovered in galactic centres, international study finds • The effect of thermal torques on AGN disc migration traps and gravitational wave populations Źródło: Monash University Na ilustracji: Wizja artystyczna centralnej supermasywnej czarnej dziury. Źródło: Monash University URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/w-centrach-galaktyk-odkryto-duze-zageszczenie-czarnych-dziur
  18. Znaleźli to w kosmosie. Pierwsze takie zdjęcie w historii 2024-04-28. Paula Drechsler Japoński satelita, który został wysłany w kosmos w lutym bieżącego roku, podczas przeprowadzanej w przestworzach operacji zrobił historyczne zdjęcie. Japońska firma Astroscale z siedzibą w Tokio ogłosiła, że wysłany w kosmos 18 lutego br. satelita ADRAS-J dotarł do celu i zrobił historyczne zdjęcie. - To bezprecedensowe zdjęcie stanowi kluczowy krok w stronę stawienia czoła konkretnym wyzwaniom naszych czasów oraz ich zrozumienia, napędzając przy tym postęp w kierunku zapewnienia bezpieczniejszego i bardziej zrównoważonego środowiska kosmicznego - ogłosił zarząd Astroscale. "Pics or it didn't happen". Astroscale publikuje historyczne zdjęcie z kosmosu ADRAS-J to satelita demonstracyjny przygotowany w celu prowadzenia inspekcji śmieci w kosmosie. Active Debris Removal by Astroscale-Japan wysłany w lutym tego roku w przestrzeń kosmiczną został zaprojektowany w celu dotarcia do dużego odpadu w postaci nieczynnego członu japońskiej rakiety H-2A, znajdującego się na niskiej orbicie okołoziemskiej. ADRAS-J zbliżył się do odpadu i wykonał historyczne zdjęcie. ADRAS-J to przełomowa misja będąca pierwszą na świecie próbą bezpiecznego podejścia, scharakteryzowania i zbadania stanu istniejącego kawałka dużego gruzu kosmicznego - wyjaśnia Astroscale. - Teraz za pomocą satelity udało się zrobić pierwsze na świecie zdjęcie kosmicznych śmieci z bliskiej odległości. Sukcesy misji ADRAS-J. Bada kosmiczne śmieci Zarząd Astroscale mówi o kamieniu milowym w kontekście misji ADRAS-J. Testy wykazały bowiem, że czujniki oraz oprogramowanie działają prawidłowo. - To udane, bezpieczne i kontrolowane podejście do porzuconego obiektu z kategorii śmieci kosmicznych na względną odległość kilkuset metrów. Ponadto ADRAS-J z powodzeniem zademonstrował działania bliskiego stopnia, wykorzystując technikę bezpiecznego podejścia eliptycznego w połączeniu ze względnymi danymi nawigacyjnymi z zestawu czujników statku kosmicznego - podało Astroscale. Podczas zbliżania się do śmiecia trzeba było zachować szczególną ostrożność i precyzję, ponieważ porzucony segment rakiety powoli się obraca, podało BBC. Ten wędrujący kawał metalu oraz innych śmieci stwarza m.in. ryzyko zderzenia i zniszczenia funkcjonalnych satelitów, których używa się do komunikacji i monitorowania planety, dlatego opracowanie skutecznych urządzeń do walki z zaśmieceniem kosmosu jest bardzo istotne. Misja kosmiczna Japończyków. Mają kolejny cel Japońska firma podała, że w następnej fazie swojej misji ADRAS-J podejmie próbę wykonania dodatkowych zdjęć górnego obszaru fragmentu rakiety za pomocą różnych kontrolowanych operacji bliskiego podejścia. Oczekuje się, że zebrane obrazy i dane będą miały kluczowe znaczenie dla lepszego zrozumienie zachowania gruzu obecnego w kosmosie i dostarczenia kluczowych informacji na potrzeby przyszłych działań związanych z jego usuwaniem, a także dbaniem o przestrzeń kosmiczną. Korpusy rakiet stanowią szczególne zagrożenie ze względu na masę. Europejska Agencja Kosmiczna podała, że obecnie w przestrzeni kosmicznej znajdują się tysiące zanieczyszczających ją obiektów. Podczas aktualnych działań nie usunięto jeszcze pozostałości H-2A. Obiekt, który sfotografowano, ma wymiary ok. 11 × 4 metra i jest pierwszy tak dużym odpadem w przestrzeni kosmicznej, do którego udało się podlecieć na bliską odległość. W kolejnej misji dojdzie jednak także do podjęcia próby usunięcia korpusu rakiety przy użyciu ramion robotycznych. Japończycy wysłali w kosmos satelitę. Zrobili historyczne zdjęcie. Zdj. ilustracyjne. /123RF/PICSEL Historyczne zdjęcie dużego obiektu - kosmicznego śmiecia - zostało wykonane przez satelitę ADRAS-J. /Astroscale /materiał zewnętrzny https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-znalezli-to-w-kosmosie-pierwsze-takie-zdjecie-w-historii,nId,7479197
  19. Czy Planeta 9 istnieje? To może być nowy dowód 2024-04-28. Źródło: ScienceAlert, Newsweek, phys.org Czy Planeta 9 - hipotetyczne ciało niebieskie znajdujące się na krańcach Układu Słonecznego - istnieje? Naukowcy śledzili nieregularnie poruszające się poza orbitą Neptuna obiekty i na podstawie obserwacji opracowali modele pokazujące, że obecność dodatkowej planety jest ich najdokładniejszym wyjaśnieniem. Zewnętrzne krańce Układu Słonecznego pozostają w dużej mierze tajemnicą. Jednym z największych sekretów tamtego rejonu jest hipotetyczna Planeta 9, zwana także Planetą X - ciało niebieskie, którego nigdy nie udało się zaobserwować, ale którego obecność wyjaśniałaby nietypowe orbity obiektów krążących daleko za Neptunem. Hipoteza ta ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Naukowcy z Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego (Caltech), Uniwersytetu Lazurowego Wybrzeża (UCA) i teksańskiego Southwest Research Institute (SwRI) zaprezentowali zbiór danych, które potwierdzałyby istnienie Planety 9. Artykuł ukaże się na łamach "The Astrophysical Journal Letters". Co pokazały symulacje W swojej pracy naukowcy przyjrzeli się zbiorowi obiektów transneptunowych, a więc planetoid, które znajdują się na obrzeżach Układu Słonecznego. Wiele z nich przecina orbitę Neptuna w nieregularny sposób. Zespół badaczy, który jako pierwszy analizował obiekty transneptunowe w kontekście Planety 9, sporządził serię modeli komputerowych uwzględniających przyciąganie gazowych olbrzymów, wpływ grawitacyjny gwiazd i tak zwane pływy galaktyczne, by wyjaśnić nietypowy ruch. Symulacje pokazały, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem zaskakującego zachowania obiektów byłoby oddziaływanie grawitacyjne dużej i odległej masy - na przykład hipotetycznej Planety 9. Chociaż modele komputerowe nie były w stanie zawęzić zasięgu poszukiwań, naukowcy podkreślili, że zgodnie z wyliczeniami istnienie tajemniczego obiektu jest bardzo prawdopodobne. Zespół badawczy przyznał, że w grę mogą wchodzić inne oddziaływania, jednak szanse na to są znacznie mniejsze. - Obecnie nie ma lepszego wyjaśnienia przypadków, które zaobserwowaliśmy w badaniu, ani dla niezliczonych innych rzeczy, które obserwujemy w Układzie Słonecznym - powiedział współautor badania Michael Brown z Caltech. - Jeśli Planeta 9 nie istnieje, musielibyśmy wymyślić 5-6 oddzielnych teorii dotyczących wszystkich tych dziwactw. Poszukiwania Planety 9 sięgają początków XX wieku, ale najwięcej danych udało nam się zgromadzić w bieżącym stuleciu. W 2015 roku astronomowie z Caltech odkryli kilka skupionych razem obiektów w pobliżu krawędzi Układu Słonecznego. Ich nienaturalne rozmieszczenie wskazywało na silne oddziaływane grawitacyjne w tamtym regionie - według naukowców, może być nim właśnie hipotetyczna Planeta 9. Powstające właśnie w Chile Obserwatorium im. Very Rubin będzie wyposażone w sprzęt, który być może pozwoli nam jednoznacznie zweryfikować prawdziwość teorii. Autorka/Autor:as Źródło: ScienceAlert, Newsweek, phys.org Źródło zdjęcia głównego: Caltech/R. Hurt (IPAC) https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/planeta-9-czy-istnieje-to-moze-byc-nowy-dowod-st7891718
  20. Odgrzewam temat dla przestrogi: Widzę, facebook-zalewają fotki z tego kombajno -podobnego ustrojstwa. Nigdy bym w życiu nie pomyślał- żeby nawet zapoznać się ofertę czegoś takiego jak Seestar. Ale ilość prezentowanych fotek nędznej jakości - na Facebooku przytłacza... Na stronie jednego ze sprzedawców można znaleźć opisy w stylu; Astrofotografie jak wyczarowane (...)Fotografowanie obiektów na nocnym niebie za pomocą teleskopu Seestar jest dziecinnie proste. Ponieważ teleskop sam wykona wszystko. Wystarczy wybrać interesujący Cię obiekt - i już gotowe! Teleskop sam odszuka cel, ustawi go w centrum pola widzenia, ustawi ostrość obrazu. Automatyczne śledzenie obiektu w połączeniu z technologią stackowania obrazu na żywo, umożliwia tworze astrofotografii w czasie rzeczywistym. Oto jak to wszystko działa:(...) (...)jak w większych refraktorach klasy wyższej, obiektywem jest apochromat, dający krystalicznie czyste obrazy, które natychmiast zachwycą każdego (...) Jak można pisać takie rzeczy w internecie -wprowadzając ludzi w błąd? Ludzie widzą zdjęcia fotografów i spodziewają się czegoś podobnego... Kojarzy mi się to z reklamą bazarowych lornetek oddziałów specjalnych z żółtym szkłem ...😅
  21. Wczoraj
  22. JA zawsze przed zbieraniem materiałem robię flaty dla każdego filtra, na pewno by pomogły.
  23. Jak ktoś ma jakiś pomysł jak pozbyć się tych "kółek" to proszę się nie krępować 😉.
  24. Ok. To może ktoś bardziej doświadczony pomoże 🙂 Masz fajny materiał i można z niego zrobić super fotkę. Co do galaktyk to bym trochę mniej je potraktował processingiem 🙂
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)