Skocz do zawartości

lukost

Użytkownik+
  • Liczba zawartości

    4 565
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    167

Zawartość dodana przez lukost

  1. Przy tej fazie Łysego pozostaje Ci namierzanie jasnych gromad kulistych - spróbuj z Messierami numer 5, 10, 12, 13, 22 i 92.
  2. Zapraszam do oddania głosu na najlepsze Waszym zdaniem relacje z obserwacji! Można głosować na jedną lub więcej zgłoszonych kandydatur. Relacje biorące udział w konkursie znajdziecie TU Głosujemy od środy (1 lipca 2015 r.) do piątku (10 lipca 2015 r.) do godz. 23:59.
  3. Nie masz racji. M 57 jest widoczna na wprost już w lornetce 50-60 mm. W średnich i dużych teleskopach można jej przywalić nawet kilkusetkrotnym powiększeniem i nie robi to na niej większego wrażenia (to obiekt o dużej jasności powierzchniowej). Widać wówczas, że "dziura" wewnątrz Pierścionka wcale nie jest czarna, tylko wypełniona bladą i mdłą, szarawą poświatą, a i o wyłuskanie gwiazdy centralnej można się pokusić. Posiadacze klikunastocalowych bestii mogą też powalczyć z pobliską galaktyczką IC 1296 - widziałem ją w okularze teleskopu, a na Twoim zdjęciu nie bardzo. :P Traktowanie astrofoto jako czegoś hmm... lepszego i w hierarchii astrobytów stojącego wyżej niż wizual to delikatne nieporozumienie. ;)
  4. Dobra, chyba przyjęło się już, że w ramach "Obiektu tygodnia" konsekwentnie proponuję cele obserwacyjne określane przez jednego z moich astrokolegów mianem "paskudztw" (tak, Jurku, o Tobie myślę). :D Nie inaczej będzie tym razem. Pamiętacie zapewne, że zimą szukaliśmy mgławic planetarnych skatalogowanych przez George'a Abella; choć na letnim niebie nie brakuje mgławiczek uwzględnionych w jego katalogu, to dla odmiany proponuję zajrzeć do innego, dość egzotycznego spisu obiektów, przy którym majstrował rzeczony pan Abell. Mowa oczywiście o Katalogu Palomar, zawierającym 15 gromad kulistych odkrytych w programie Palomar Observatory Sky Survey w latach 50. XX wieku. "Kulki" wpisane na tę krótką listę są dość zróżnicowane pod względem stopnia trudności obserwacji, ale tylko w jednym przypadku (Palomara 9, oznaczony także jako NGC 6717) można mówić o obiekcie stosunkowo łatwym. Reszta to obserwacyjne wyzwania dla prawdziwych deesowych twardzieli. ;) Skąd biorą się owe trudności? Przyczyny są dwie: pierwsza to obecność galaktycznego pyłu, przesłaniającego Palomary numer 6, 7, 9, 10 i 11, druga to odległość - przykładowo Palomary 3, 4 czy 14 znajdują na granicy zewnętrznego halo Drogi Mlecznej. Nasz cel, odległy o 23 tys. lat świetlnych od Ziemi i 7800 lat świetlnych od centrum Galaktyki, odnajdziemy w gwiazdozbiorze Strzelca. Gromada została odkryta 7 sierpnia 1784 roku przez Williama Herschela, który sklasyfikował obiekt jako mgławicę. Po raz pierwszy została uznana za gromadę gwiazd przez Pera Collindera w 1931 roku. Przy opracowywaniu katalogu nowo odkrytych gromad kulistych w 1955 roku George Abell oznaczył tę gromadę jako Palomar 9. Identyfikacja Palomara 9 z NGC 6717 została prawdopodobnie wykonana w 1958 roku przez Altera (informacje zaczerpnięte z Wikipedii). Starhopping w kierunku gromady jest banalny ? wystarczy namierzyć dwie położone blisko siebie gwiazdy: ?1 i ?2 Sgr. W ich kierunku startuję zawsze od Messiera 22 ? ot tak, by mieć po chwili możliwość porównania obu kulek. mapa wygenerowana by Rokita z użyciem CdC Próbę upolowania NGC 6717 mogą podjąć posiadacze dużych lornet i niewielkich teleskopów (o aperturze 120-150 mm), bowiem obiekt jest dość jasny (9,2mag), choć niewielkich rozmiarów (3,9'). Gromada zaliczana jest do VIII klasy koncentracji ? czyli specjalnie zwarta nie jest. źródło zdjęcia: http://www.ngcicproject.org/ngcicdb.asp Jedyne, co nieco przeszkadza, to blask ?2 Sgr o jasności 4,99mag. Mimo to w lornecie 28x110 Palomar 9 okazał się w bezproblemowy. W tej konfiguracji sprzętowej kulka wydawała się malutka i wyglądała jak doklejona do gwiazdki. Tytułem ciekawostki dodam jeszcze, że w trakcie tej samej sesji udało mi się wyłuskać także pobliskiego Palomara numer 8. Gromada była widoczna zerkaniem, ale bez żadnych wątpliwości, jako blada, dość ulotna mgiełka, zdecydowanie słabsza od numeru 9. Refraktor 150 mm z Delosem 10 mm w wyciągu (pow. 75x) pozwolił na solidne odseparowanie gromady od gwiazdy, ale na rozbicie kulki nie było szans. Bardzo podobnie rzecz wygląda w newtonach 300 i 330 mm ? Palomar jest oczywiście jaśniejszy, ale jedyne, co udało mi się dostrzec, to nieco jaśniejszy obszar centralny, otoczony mglistym halo. źródło szkicu: http://www.deepsky-drawings.com/pal-09-ngc-6717-t254/dsdlang/fr Jeśli nacieszyłeś się już tymi bardziej znanymi skarbami Strzelca, a masz ochotę sięgnąć głębiej, spróbuj i daj znać, jak poszło!
  5. Szukaj w dziale "Oficjalny zlot forum".
  6. Jedź na zlot do Zatomia - kolejny już we wrześniu. Będziesz miał prelekcje i okazję do praktycznej nauki nieba w trakcie obserwacji przez najróżniejsze sprzęty optyczne - od lornetek 8x32 do dobsonów o aperturze 16-22 cale.
  7. Hmm, podążając tym tokiem rozumowania - ciekawe, jak wyglądałby egzemplarz Marka (Panasa) :)
  8. Luzik. Zapraszamy Cię do naszej astrospołeczności. Jeśli masz ochotę, napisz skąd jesteś - jest duża szansa, że w Twojej okolicy mieszkają jacyś pasjonaci, którzy pokażą Ci kawałek nieba. :) Wszechświat jest naprawdę piękny.
  9. Z tego co widzę to autor recenzji rąbnął się już przy imieniu współautora atlasu... ;)
  10. Gdzie fociłeś? Edyta: już doczytałem (w wątku konkursowym) ;)
  11. Czasami trafia się noc z takimi warunkami, że człek zwyczajnie głupieje. Z jednej strony chcesz wycisnąć maksimum ze swego teleskopu, polując na obiekty zwykle niedostępne, a przecież kuszą cię też klasyki, które mogą ukazać niewidziany wcześniej detal. Przed tego typu dylematem stanąłem wczoraj. Po przelotnych deszczach wieczorne niebo wyczyściło się w sposób zupełnie niesamowity. Liliowe Tatry o zmierzchu, jasno błyszczące, kłujące wręcz w oczy swym blaskiem Wenus i Jowisz, Łysol z wyraźnym światłem popielatym ? wszystko wskazywało na to, że będzie rewelacyjnie. Było. Nie bacząc na nieuchronność poniedziałkowej, wczesnoporannej pobudki spakowałem zatem cały majdan i pojechałem na Przełęcz Trybską ? z refraktorem 150 mm pod pachą i rozbudowanymi planami eksploracji konstelacji Skorpiona oraz Strzelca w głowie. Już po przyjeździe na miejsce okazało się, że nie tylko ja zamierzam skorzystać z nieprzeciętnych warunków pogodowych. Zadzwonił do mnie Jurek (Krater), który wybierał się na astrołowy wspólnie z Piotrkiem Guzikiem. Niestety, sprzęt miałem już rozstawiony, a rozlana po sam horyzont Droga Mleczna jasno dawała do zrozumienia, że nie warto zmieniać miejscówki? Zanim przejdę od opisu sukcesów, wspomnę o dwóch porażkach ? otóż kolejny raz poległem na mgławicach planetarnych NGC 6026 w Wilku i NGC 6072 (zlokalizowanej nieco na południowy wschód, już w Skorpionie). Odpuszczam te słabizny definitywnie ? może kiedyś do nich wrócę, w jakiejś Namibii czy innym Chile? Dalsze obserwacje podążyły w dość nietypowym (jak na mnie) kierunku - mianowicie skanowałem przy użyciu lornetek 7x50 i 15x70 niebo w okolicy centrum Drogi Mlecznej, bawiąc się w wyłapywanie licznie w tym rejonie rozsianych ciemnych mgławic. Niektóre były zaskakująco wyraźne ? takie, hmm? gęste i zawiesiste, z nieodpartym wrażeniem trójwymiarowości. Prym wiódł tu Barnard 289 ? ciemne, równoległe pasma ciągnące się na linii północ ? południe, zawieszone na gwiaździstym tle gdzieś w połowie drogi między Gromadą Ptolemeusza (M7) a Laguną (M8). Skomplikowana, poszarpana struktura tego pyłowego obłoku w ?siedemdziesiątce? naprawdę robi kolosalne wrażenie. Warto! źródło: DSS Niesamowicie wyglądał również Kleks (B 86) z pobliską gromadką otwartą NGC 6520. Dotychczas obserwowałem ten duet przez lornety, ale okazało się, że refraktor (powiększenie 75x, wygenerowane przez Delosa 10 mm) też ma sporo do zaoferowania. Gromadka została delikatnie rozbita, a przylegający do niej Barnard jawił się jako całkiem spora, owalna, czarna dziura w niebie. REWELACJA! Czesząc ?emkę? numer 7 nie odmówiłem sobie przyjemności wyłuskania gromady kulistej NGC 6453, leżącej (pozornie oczywiście) na jej zachodnich rubieżach. Podczas ubiegłotygodniowych obserwacji na Ćwilinie kulka wydawała się być obiektem trudnym ? zarówno w wielkiej lornecie Pawła Trybusa, jak i moim dwunastocalowym newtonie wyskakiwała opornie, jako blady, ulotny duszek. Tym razem ona po prostu tam była ? niezastąpiony Delos 10 mm pokazał niewielkie, lecz oczywiste pojaśnienie, rzecz jasna bez żadnych śladów rozbicia. Miałem chrapkę na położoną jeszcze niżej NGC 6441, ale deklinacja -37 stopni okazała się nie do przeskoczenia. Może gdyby zniwelować nieco słowackie Tatry? Z tego samego powodu musiałem zresztą odpuścić Robala (NGC 6302). Powiodło się natomiast z nieco wyżej położoną ?Kocią łapką? (NGC 6334, deklinacja -36 stopni) oraz NGC 6357. Pierwsza z nich to kilka delikatnych, mglistych obłoczków, zlokalizowanych niedaleko siebie i faktycznie mogących przypominać odcisk zwierzęcej łapy. Obserwowałem ją z użyciem Ultrablocka i długoogniskowego okularu (SWAN 25 mm). Filtr OIII niestety okazał się nieprzydatny, niemal całkowicie wygaszając mgławiczkę. Dodatkowym bonusem był widoczny wraz z nią budynek obserwatorium i kolejki linowej na Łomnicy - z tym, że w jego wypadku filtry zdecydowanie pogarszały sprawę. ;) ?Engiec? 6357 (znany też jako mgławica Wojna i Pokój) również nieźle zareagował na filtr typu UHC. Dostrzegłem najjaśniejszą część tego rozległego kompleksu, jako subtelne, eliptyczne pojaśnienie, przylegające do charakterystycznej grupki kilku gwiazd układających się w kształt kija hokejowego. Oba obiekty nie rzucają może na kolana (na naszej szerokości geograficznej rzecz jasna), ale z dużą satysfakcją dopisałem je do kolekcji moich południowych skarbów. W drugiej części nocy odpuściłem słabizny (nie licząc całkiem wyraźnego Palomara 9 i zakończonej sromotną porażką walki z Abellem 51), ciesząc się pięknem klasyków letniego nieba. Żałowałem trochę, że nie mam pod ręką Taurusa; refraktorem dało się co prawda rozbić zewnętrzne partie M22, ale czułem spory niedosyt ? w tych warunkach duży niutek zamieniłby ją w diamentowy pył? Aha, zapomniałbym ? krótkie achromaty wymyślono, bo istnieje Pętla Łabędzia.
  12. W lipcowej "Astronomii" ukaże się recenzja "Interstellarum" - poczekaj jeszcze tydzień. :)
  13. B86 (Kleksa) wraz z pobliską NGC 6520 miałem na swojej liście celów - ale z niewiadomych powodów o nich zapomniałem. >:D Trzeba było namówić Pawła, by skierował lornetę w ich kierunku - są tego warte. Swoja drogą niepotrzebnie zmarnowałem tyle czasu na nierówną walkę z nisko położonymi planetarkami.
  14. Jak dla mnie astrofotka czerwca. :D Aż boję się pomyśleć, co byś zmajstrował, gdyby warunki tej nocy były nieco lepsze. ;)
  15. Bo się naoglądałeś zdjęć Drogi Mlecznej z Bieszczad (nawet na głównej jedno taki wisi i ludzi frustruje). :P Nie podobały Ci się Palomary? >:D :D
  16. O tym czasie? Tam można teraz czytać książki o północy bez pomocy sztucznego oświetlenia, a nie zorzę łapać... ::)
  17. Piotrek, pamiętaliśmy o Tobie. Wielokrotnie w trakcie nocy padały stwierdzenia, że obiekty łapane przez nas lornetkowo wyłuskałbyś gołym okiem, a i M13 rozbił bez użycia teleskopu. :P Na pomysł wjazdu na Ćwilin wpadliśmy wspólnie z Jurkiem już jakiś czas temu, ale uznania za odkrywcę miejscówki w Wilczycach nikt Ci nie odmawia. :) Ja łysy??? Jeśli nie widziałeś bujnej czupryny, to znaczy, że po prostu źle patrzyłeś. Trzeba było użyć techniki zerkania.
  18. Hmm, ja widuję raczej wschodniego Veila - zachodni jest czasami problematyczny (jeśli warunki nie są najlepsze). Pacmana da się wyzerkać bez filtra - ale potrzeba naprawdę przyzwoitego nieba. Pelikana bez filtra też widać, ale to raczej na zasadzie "kurde, tam jest jakieś pojaśnienie" ;) A Hameryka jest banalna, z filtrami i bez; moim skromnym zdaniem w lornecie 70 mm zaopatrzonej w filtry OIII ten obiekt wygląda lepiej niż w dwunastocalowcu. A, zapomniałbym - dobry kwadrans spędziłem gapiąc się na ciemne mgławice: Barnarda 168 i "E" (B 142/143). Były przepiękne - takie hmm... "zawiesiste" i przestrzenne. Po ciemnym niebem odkryłem też wszystkie zalety Obiektu tygodnia. Od niedawna to obowiązkowy punkt moich letnich obserwacji. :D
  19. Wczoraj też udało się nam wyrwać nieco czystego nieba. Pojechaliśmy w mocno okrojonym składzie (z Panasem) na Przełęcz Knurowską - ot tak, bez specjalnych planów. Wzięliśmy z sobą tylko lornety: Markowe Fujinony 10x50 i 16x70 oraz moje "siedemdziesiątki" (10,5 - zaopatrzoną w parkę filtrow OIII i 15x). Zmęczenie dało o sobie znać, więc "sesja" wyglądała w ten sposób, że położyliśmy się na górskiej łące, czesząc klasyki i skarby letniej Drogi Mlecznej. Wschód i zenit były zupełnie przyzwoite - z wdoczną na pierwszy rzut oka M13; dla odmiany południe zostało praktycznie wyłączone z użytku - pałętały się tam burzowe chmury, podświetlane co rusz odległymi błyskawicami. Tym, co zapamiętam z tej nocy, będzie wspaniała Ameryka Północna wraz z Pelikanem i zaskakująco wyraźny Pacman (NGC 281); wszystkie te mgławice zostały pięknie uwydatnione przez filtry mgławicowe. Korzystając z Fujinona 10x50 potwierdziłem też widoczność tarczki Sowy (M97) w tak niewielkim sprzęcie. Da się? Da się! :P Później Marek "odpłynął" (mając za sobą dwie nieprzespane noce i dwa dni włóczęgi po tatrzańskich szlakach), więc odwiozłem go na kwaterę, a sam pojechałem jeszcze na Przełęcz Trybską, gdzie - po rozejściu się burzowych chmur - złapałem w lornecie 10,5x70 majestatyczną, ogromną Lagunę wraz z pobliską Koniczynką i rozległy kompleks Veila. To była kolejna fajna noc. :)
  20. Ponad 2 godziny, ale czas zdatny do sensownych obserwacji to łącznie prawie 4h. :)
  21. Kto nie byl - niech żałuje. Zebrała się pięcioosobowa ekipa - Paweł Trybus, dwóch Marków - Panas i Gryf188, Jurek (Krater) i ja. Udało się nam wjechać na polanę na samym szczycie Ćwilina. Dzielne autko terenowe Jurka wwiozło tam całą masę sprzętu - od ogromnej lornety Miyauchi BR -141 Pawła i mojego Taurusa T300 począwszy, poprzez kilka refraktorów, na lornetach od 42 do 80 mm skończywszy. * Mimo początkowych obaw związanych z zachmurzeniem pogoda okazała się łaskawa. Czesaliśmy praktycznie cały dostępny niebosklon, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem jego południowych rubieży. Padały "wynalazki" - takie jak gromada kulista NGC 6453 w Skorpionie (ulokowana na obrzeżach M7) czy mgławica planetarna NGC 6563 (w Strzelcu, zwana Południowym Pierścionkiem), jak i klasyki - wszelkie Veile, Crescenty i inne letnie standardy. Marek - Gryf focił Drogę Mleczną, a drugi Marek (Panas) pogrążony w ciemnych myślach kontemplował takież mgławice (zastanawiając się pewnie, ile z tego widać z okolic Gdańska :P ). Na dzisiaj zapowiada się powtórka (choć w nieco okrojonym składzie). * - nie dotyczy Panasa - w jego przypadku wszystko zaczynało się i kończyło na Fujinonach.
  22. Cały katalog pana Charlesa jest do wyjęcia przez duże lornety (a 70 i 80 mm masz na stanie). PS Wiesz, że już Cię nie lubimy? (po tym, jak opisałeś swoją miejscówkę obserwacyjną) :)
  23. Spotykamy się (myślę, że ok. 19.30) tutaj: https://www.google.pl/maps/@49.6679672,20.200149,475m/data= (placyk na początku gruntowej drogi prowadzącej do lasu i docelowo na szczyt)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)