Skocz do zawartości

Damian P.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    822
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    22

Zawartość dodana przez Damian P.

  1. Dziękuję! Relację pisałem troszkę w formie zabawy, początkowo eksperymentalnie, potem jednak pomyślałem, że może wyjdzie z tego coś względnie strawnego i postanowiłem ją skończyć. Oczywiście wahałem się, czy to wrzucić, bo między innymi jest dość długa, a naprawdę nie czuję się zbyt dobrze wrzucając kilometrowe opisy. Zdaje sobie sprawę, że nie każdy ma czas i ochotę spędzać 40 minut czytając jakieś opisy obserwacji ubrane w wątpliwe formy. Pocieszał mnie jednak fakt, że nie jest to moja najdłuższa relacja oraz to, że udało mi się ją ostatecznie skrócić na tyle, że jest ociupinkę krótsza od najdłuższej relacji Oli (Ciekawskiej)?. Miło jest pomyśleć, że ktoś inny wstawił coś dłuższego?. Ponadto opis samych obserwacji i obiektów był na tyle przeważający, iż uznałem, że chyba mogę to dodać. Przyznam się, że napisałem w tym roku już trzy inne relacje, zarówno lornetkowe i teleskopowe, których ostatecznie nie wrzuciłem na forum. Powziąłem wiec, że tym razem już będzie inaczej.
  2. Kiedyś widziałem dość ciekawe szkice z pewnego teleskopu. Chyba szukałem wtedy czegoś o Głowie Wiedźmy (nie pamiętam już), w każdym razie był to jakiś nieduży teleskop, być może ten sam (albo podobny) co w poniższym linku. Poza tym jest na tej stronie właśnie trochę szkiców mgławic IFN, o których wspominałeś - w tym także szkic NGC 7497. Link Szkic NGC 7497
  3. No proszę, nie spodziewałem się, że ktoś to obserwował, a tu niespodzianka - dzięki! Wrzuciłem Twój rysunek na kilka zdjęć tej galaktyki dopasowując kadr i rzeczywiście w tych miejscach są pyły. Na zdjęciach najjaśniej wydaje się świecić cypel, który, jeśli patrzeć na Twój szkic, byłby zaraz za galaktyką od środka kadru, w kierunku tej gwiazdki na krawędzi pola widzenia (na godzinie około 8). Ja zapewne próbowałem wypatrzeć właśnie jego, ale Twoje obserwacje pokazują, że potrzeba tutaj między innymi szerokie pole i wtedy można by dostrzec nie tyle sam cypel, ile większy obszar nieco dalej. Prawdę mówiąc, to zaplanowałem te chmury z ciekawości i bez większych nadziei, sądząc, że jeśli są wyłapywalne, to jest to raczej coś dla naprawdę dużych teleskopów. Jak widać szanse są bliższe niż myślałem.
  4. Guffinie, Nareszcie! Dotarły do mnie fantastyczne wieści, jakoby za kilka dni miało się rozpogodzić. Czyż to nie wspaniałe? Będę miał dla Ciebie mnóstwo zadań do wykonania. Wiem, że jesteś naturą dogłębnie leniwą, więc przygotujesz się do nich tak, jak uznasz za stosowne. Najpierw jednak, nim przystąpisz do owych spraw, miałbym dla Ciebie zadanie następujące: zbudujesz namiot, w którym będziesz mógł przechodzić prosto do kosmosu. Już wyjaśniam. Otóż wiadomo jest, że znajdujemy się już w kosmosie, jednak tkwimy przyklejeni siłą grawitacji do tej kuli, namiot zaś ma sprawić, że oderwiesz się wraz z nim, jak gdyby porwany obcym statkiem i znajdziesz się w próżni wraz ze swoim dwunastocalowym teleskopem. Pozwala się na popełnienie wszelakim błędów, albowiem pewne jest, iż będzie to jedynie prototyp, który posłuży rozeznaniu w celu lepszej budowy namiotu właściwego. Nie sądzisz chyba, że wysłałbym Ciebie, drogi Guffinie, prosto w bezmiar głębokiego kosmosu, nie sprawdziwszy uprzednio, czy cel takiej budowy jest w ogóle pożądany. Życzę powodzenia i czekam na wieści. Drogi Warrenie, Budowla, o którą prosiłeś stoi już na placu, jednakże nie wszystko poszło zgodnie z planem, jak sam zresztą raczyłeś mnie uprzedzić i uspokoić moje poddenerwowanie. Mój kosmiczny namiot wymaga jeszcze dopracowania, nie ulega to wątpliwości. Widziałem wszelako z jego wnętrza trochę kosmosu. Gwoli prawdzie, zdradzę, że na chwilę obecną wszystko jest jeszcze w fazie budowy; mam już konstrukcję, kilka starych firanek, dwa koce i robocze krzesło. Wyłonił się jednak pewien problem, gdyż budowla, którą sporządziłem naprędce, okazała się zbyt wysoka i wczorajszego wieczoru nie udało mi się dotrzeć do granic Strzały, aby zobaczyć znajdującą się tam gromadę M71, nie dotarłem również do gwiazd Delfina, ażeby sprawdzić co z Niebieskim Błyskiem, o który prosiłeś. Jednakże powiodło się z mgławicą Półksiężyc (NGC 6888), NGC 7027 i NGC 7008. Półksiężyc widziałem najlepiej jak dotąd ? łuk światła dostrzegłem nie tylko między dwiema gwiazdami rombu, jak to zwykle bywało, lecz także dalej, przez co skrawek mgławicy zwiększył się minimum dwukrotnie. NGC 7027 zdradziła pewien kształt w powiększeniu 319-krotnym i z małej kulki rozciągnęła się była, stając nieco podłużną, jak gdyby trochę prostokątną, lecz wyoblona i nieostra aparycja nie pozwoliła się upewnić co do prawdziwości owych konturów, a nie jest powiedziane, iż nie uległem pewnemu złudzeniu, jakim jest dopisywanie sobie właściwego kształtu, po uprzednim zaznajomieniu się ze zdjęciem obiektu. Co się zaś tyczy mgławicy Płód, widziałem ją dobrze, ale dopiero podczas kolejnych nocy zobaczyłem ją wspaniale! To duża planetarna o ciekawym kształcie i różnych miejscach jaśniejszych i ciemniejszych. Byłem także niedaleko gwiazdy Eta Cygni, chcąc zobaczyć mgławicę Tulipan czyli Sh2-101, lecz w miejscu, gdzie miałaby się znajdować, nie widziałem ani śladu pyłu. Potem zdenerwowały mnie chmury i musiałem przerwać poszukiwania. Co prawda udałem się później ponownie do namiotu i znalazłem w nim mgławicę NGC 40, zwaną Muszką, którą widziałem chyba po raz pierwszy, lecz znów naszły chmury i zarządziłem koniec wędrówki na ten wieczór. Co do mgławicy Muszki, to zarówno tamtym razem jak i podczas innej podróży, zdradzała ona pewien ciekawy detal. Otóż wyglądała jak dysk z dodatkowymi mackami na krawędziach, wkręconymi przy jego obrębie, całość zaś, wraz z dodatkowym słońcem tuż obok, skojarzyła mi się nieco z galaktyką spiralną i to nie byle jaką, a galaktyką M51. Oczywiście przypominała ona zaledwie jakieś bardzo odległe, rzekłbym, pokrewieństwo, lecz owe macki przywodziły niezbicie na myśl zalążek struktury spiralnej. Na dobre rozpogodziło się dopiero później, niestety teleskop był już w domu, a wszelkie płachty, firanki i rozmaite koce, którymi powlekłem niestabilną jeszcze budowlę, zdarłem, pozostawiając konstrukcję na podwórku niczym szkielet objedzony z mięśni i tkanek przez sępy. Na koniec chciałbym zapewnić, iż jestem gotów zbudować teraz prawdziwy kosmiczny namiot, gdyż tego, co sporządziłem w pośpiechu, nie mogę nazwać inaczej, jak tylko koromysło. Guffinie, Przeczytałem uważnie, co napisałeś. Sądzę jednak, że poważny kosmiczny namiot wymaga nieco więcej uwagi i czasu, toteż chciałbym, abyś nie skupiał się teraz na nim, a na obserwacjach, chmury bowiem znikają coraz szybciej, a sam wiesz, jak zawsze zwlekasz do ostatniej chwili z przygotowaniami. A więc znajdź jedynie odpowiednie miejsce, gdzie nie będziesz miał w zasięgu wzroku sztucznego światła i czekaj na dalsze instrukcje. Guffinie, Już czas. Niebo jest czyste i być może pozostanie takie przez kolejne kilka dni, a co nas interesuje o wiele bardziej ? nocy. Przygotuj teleskop, sprawdź czy wszystko jest w porządku i rzuć okiem na kilka miejsc. Drogi Warrenie, Spieszę donieść, że zburzyłem ów szkielet namiotu, a części jego złożyłem na stos, gdzie leżały pierwotnie. Masz rację twierdząc, że nie czas, by się tym zajmować i że taki namiot powinien być zbudowany z większą starannością. Porzućmy więc ten temat na czas pewien. Tymczasem mam do zrelacjonowania Tobie moje najnowsze poczynania. Było to chyba we wtorek, ale głowy nie dam. Wycelowałem teleskop w kierunku grupy gwiazd Collinder 399 i przeszedłem szybko do gromady NGC 6802. Nie miałem wówczas jeszcze zbyt dobrze zaadaptowanego wzroku, toteż postanowiłem odczekać trochę, przyglądając się jak gromada nabiera jasności i wyrazistości. Zaiste bardzo przypomina ona kiść winogrona. Następny obiekt był o wiele bardziej widowiskowy, a była nim M71 w Strzale. Była ona dość gęsta, ponadto odniosłem wrażenie, że całość tkwi w jakimś kłębie kurzu. Jednakże to Messier 27, do której udałem się później, wywarł naprawdę kolosalne wrażenie i rozumiem przez to także jej rozmiar, bowiem w powiększeniu 319-krotnym mgławica była olbrzymia i wciąż bardzo jasna. Jedna jej strona była zauważalnie jaśniejsza i intensywniejsza. Jak również miłym dodatkiem są także słabe gwiazdki połyskujące na tle gęstej masy. W mniejszych powiększeniach kształt i granice obiektu były znacznie bardziej zarysowane, niż w monstrualnej skali, w której granice stawały się bardziej rozmyte. Sprawdziłem nareszcie co z Niebieskim Błyskiem, to jest NGC 6905. Cóż, nie mogę powiedzieć nic ciekawego, ale zapamiętałem ją chyba trochę lepiej z dawniejszych czasów, kiedy w dużej skali ukazywała nieco wyraźniejszy detal niż teraz. Pragnąc powtórzyć lornetkowy szlak, jaki poczyniłem nie tak dawno, udałem się do gromady otwartej NGC 6791. Dostrzegłem tam, jak się domyślasz, bez większego trudu poświatę starej gromady. Nie mogę jednak uznać jej za zbyt jasną, jak również nie mam nic na temat poszczególnych gwiazd. Musiałbym odszukać stare zapiski i zobaczyć, o czym były. Znalazłem się później w okolicy gwiazdy Deneb, gdzie widziałem okazyjnie dwie gromady otwarte. Pierwsza z nich, NGC 7062, była wyraźnie odcięta od tła, jakby trochę trójkątna, druga zaś, NGC 7082, sprawiała wrażenie bardzo rozległej i podłużnej. Nie mogłem doprawdy stwierdzić, gdzie też są jej granice. Gromady zaliczyłem w drodze do mgławicy NGC 7048. Niestety zmyliłem położenie i musiałem wrócić tam później. A więc udało się. Mgławica mnie zaskoczyła, gdyż spodziewałem się czegoś jasnego w postaci krążka, zastałem natomiast niezbyt jasną owalną plamę. Nieopodal, przy rządku jaśniejszych gwiazd, miałem kolejne cele, w tym mgławicę NGC 7026. Zrazu nie dostrzegłem jakiegoś innego kształtu oprócz rozmytej kulki, jednak po zmianie okularu na 4.7mm udało mi się zauważyć, że jest nieco podłużna, a pokusiłbym się również o stwierdzenie, iż jest złożona jak gdyby z dwóch segmentów. W okolicy namierzyłem także IC 1369, gromadę otwartą, która była niezbyt jasną grupką gwiazd, lecz wyróżniającą się całkiem nieźle z tła. Tuż obok była jeszcze inna grupka, jakby imitacja gromady, o nieco jaśniejszych słońcach, lecz jest to chyba przypadkowe zgromadzenie. Niemniej można było odnieść wrażenie, że w okularze jest nie jedna, ale dwie gromady. Naprawdę jestem rozczarowany tym, że nie zauważyłem podczas planowania pobliskiej mgławicy planetarnej PK 089-00.1. Musisz mi wierzyć, że byłbym ją dopisał do podróży i sprawdził z największą przyjemnością, czy jest widoczna w moim teleskopie. Jednak spieszę już z innym obiektem, który bardzo mnie uradował, a mam tu na myśli mgławicę refleksyjną IC 5076. Nie miałem zbyt dużych oczekiwań, gdyż mam przeświadczenie, że tego typu obiekty są raczej mało skore do objawienia się obserwatorowi, choć przyznać muszę, że zbyt bogatych łowów nie poczyniłem w tej sprawie jak dotąd. Ale już samo to, że świecą przy gwiazdach, sprawia, że myślimy: och nie, to się nie uda. Jednak gdyby nie te gwiazdy, nie byłoby szans na cokolwiek. Dlatego musisz uwierzyć mi na słowo, że gdy zobaczyłem wyraźną poświatę tylko po jednej stronie gwiazdy, byłem uradowany jak małe dziecko. Buszowałem również po rozciągających się na dużej przestrzeni częściach Veilu. Zarówno część wschodnia jak i zachodnia ukazała się chyba najlepiej jak widziałem kiedykolwiek w swoich ówczesnych podróżach. Łukowata część była widoczna przez kilka dni w szukaczu, w teleskopie zaś wędrowałem po niej napotykając różne słabsze i jaśniejsze fragmenty, jak gdyby porzucono tam dawno jakieś ubranie, czy może folię, a wiatry wiejące przez eony porozrywały później to na strzępy. Szczególnie dwa miejsca są bardzo jasne, jeśli idzie o Welon wschodni. Wspaniałym widokiem był bez wątpienia lej wijący się przy 52 Cygni. Odznaczał się on ostro zarysowanymi krawędziami, które zdawały się świecić dużo jaśniej niż środek, jak gdyby potencjalny rysownik wyraźnie je podkreślił. Musisz mi wybaczyć, ale Trójkąt Pickeringa potraktowałem po macoszemu. Wielokrotnie przyglądałem się także skrytemu w blasku Gammy Cas duchowi czyli mgławicy IC 63. Przez ostatnie noce był on widoczny za każdym razem, choć nie zawsze tak samo, bowiem dwukrotnie był bardzo wyraźny ? raz nawet odniosłem wrażenie, że poświata rozciąga się stosunkowo daleko od samej głowy ? a bywało, że był trochę słaby. A co z galaktyką M31? Cóż, pewnego wieczoru pokazała bardzo spektakularny widok dwóch czarnych pasów wyraźnie odciętych, sama zaś była na tyle jasna, że włożyłem do wyciągu nawet powiększenie 319-krotne, absurdalne, przyznasz, jak na ten obiekt. Jądro było w tym okularze dosyć punktowe, a poświata wypełniała wszystko wokół. Dostrzegalny był co najmniej jeden szeroki pas. Zobaczyłem wreszcie także dawno upragnionego Saturna. Mimo że widok był trochę degradowany tamtego wieczoru, to i tak bardzo mi się podobał. Widać było ładnie pierścienie i jakiś ciemniejszy pas na planecie. Blisko planety były również cztery obiekty, które wziąłem słusznie za księżyce. A były to, jak później sprawdziłem, Tytan, Rea, Tetyda i Dione. W dalszej odległości od Saturna również było kilka punkcików, ale nie zapamiętałem ich położenia. Na Jowiszu widać było co najmniej dwa pasy, a pod jednym z nich, cieńszym, przyklejona była pomarańczowa, owalna plama. W tym miejscu winien jestem wyjaśnić Tobie, że w okularze plama była przyklejona do górnego pasa i nad nim. Chyba trafiłem na przejście WCP. Obraz w powiększeniu 319x był bardzo degradowany i tylko chwilami widać było plamę, natomiast w 107-krotnym powiększeniu widoczna była cały czas. Upolowałem jeszcze NGC 7497, galaktykę w Pegazie. Wisiała tam, dość słaba, ale oczywista. Kątem oka widać było podłużną smugę jej światła. Szkoda, że nie dostrzegłem w okolicy żadnych pyłów, które tak fajnie widać na zdjęciach, ale to było do przewidzenia. Nie wiem, czy byłoby to możliwe w idealnych warunkach. Być może tylko w ogromnym teleskopie. Drogi Warrenie, Obserwowałem znowu 07/10/21 czyli w czwartek. Czuję, że zapowiada się pogoda. Będzie niebo, jak mawiają. A tymczasem pozwól, że opiszę Ci pokrótce, co widziałem. Mgławica PK 089-02.1 nawet w 319-krotnym powiększeniu nie odróżniała się od gwiazd. A przy PK 086-08.1 musiałem coś pomylić i nie jestem już teraz pewien, czy na nią trafiłem. Ale, jak odgrażała się Buka mieszkańcom domu Muminków ? JA TU WRÓCĘ. Później namierzyłem róg domku Cefeusza i skręciłem w kierunku kolejnego zadania. Jednak moja droga prowadziła prosto przez pewne miejsce, gdzie coś jest. Nie ukrywam, że liczyłem, iż znajdę tu ślad niejakiego Czarodzieja. Nie powiem, abym zanadto się tam rozglądał, gdyż spieszno mi było do innych celów, ale na pewno jest tu duża grupa gwiazd NGC 7380, spowita dość wyraźną poświatą. Ile w tym samego Czarodzieja, nie wiem. Sądzę, że i tam warto będzie wrócić, czuję bowiem, że on tam jest. Dotarłem potem do PK 107-02.1. Mgławica była maleńka jak gwiazda, niemniej wydawała się nieco inna, bardziej mdła i szara. Nie wiem, czy to było złudzenie, czy naprawdę widziałem ją jako tycie, gwiazdopodobne kółeczko. Gromada gwiazd NGC 7423 tuż obok okazała się dość słaba, niemniej w powiększeniu 319x widać było chyba jakieś gwiazdki, a później być może również w 107x. Określiłbym ją jako niewielką, ale zwartą i wyróżniającą się łatwo poświatę. Widoczna bez trudu, choć niezbyt jasna, była planetarna IC 1454. Przypominała trochę wyciągnięty, szary język od dwóch gwiazdek, co wydaje się nieco dziwne, bo na zdjęciach jest okrągła. Być może słaba widoczność i te gwiazdki, sprawiły, że było takie wrażenie widoku. Później znalazłem jeszcze dwie planetarne w kwadracie domku Cefeusza. NGC 7139 była okrągła i stosunkowo spora. Odniosłem także wrażenie, że jej jasność jest niejednorodna. NGC 7076 również była widoczna bez trudu, lecz niezbyt jasna. Na jej tle były chyba jakieś gwiazdki. Skusiłem się potem na trochę odmiennych rzeczy, jak przecudna M27, Veil, a także duch Gammy Cassi, M31, M33 oraz Półksiężyc, obok którego natknąłem się na bardzo ładną gromadę otwartą o jaskrawych gwiazdach. Sądzę, że była to NGC 4996. Zobaczyłem jeszcze Pierścień w Lutni i Jowisza, który zaplątał się w gałęziach świerku, niemniej w teleskopie go widziałem. Do falującej tarczy przykleił się jeden z księżyców. Później w nocy wyszedłem znowu. Moim celem była między innymi mgławica PK 081-14.1, lecz nie mogę chyba uznać ją jako zobaczoną. W jej miejscu świeci wyraźnie gwiazda, która jest chyba jej centralną, lecz sama otoczka pozostała niewidoczna. Widziałem również NGC 7762, łatwą gromadę z rozsypanymi gwiazdami. Niedaleko niej jest jeszcze jedna, lecz nie znalazłem ani gromady, ani jej nazwy. Odwiedziłem również NGC 1501, ale wydaje mi się, że widziałem kiedyś już ją lepiej. Za to NGC 281, czyli osławiony Pacman, był widoczny dosyć dobrze i jestem niemal pewien, że tym razem miał otwartą paszczę. Gromada NGC 7789 była jak zawsze pełna gwiazd, M31 zaś piękna, a Chichoty przeogromne. Guffinie, Jestem bardzo rad z tego, że przemogłeś się w końcu i obserwujesz. Dobrze, dobrze! Teleskop wreszcie jest w użyciu i odbiera światło przeszłości. Mam dla Ciebie małą listę zadań na najbliższy wieczór czyli 08/10/21. Jak zdążyłeś zauważyć, niebo jest piękne, a wszyscy dinozaurów potomkowie śpiewają, że ten stan ma się utrzymać dłużej. Oto wspomniana lista. Proszę, nie zwracaj uwagi na pisownię, sporządziłem ją najszybciej, jak się dało. Jestem jednak pewny, że zrozumiesz doskonale, o jakie obiekty chodzi. ?NGC 6804 planetarka kula Orzeł Ciemnotka Niedaleko kuli jest ciekaWy obiekt sprawdzić. Mały kokon niedaleko wieszaka Palomar 10 NGC 6842 planetarka na lewo i do góry od Albireo NGC 6834 gromada obok powyższej planetarki Campbell's hydrogen star NGC 6765 planetarka obok M56 Little Rosette nebula Planetarka koło gwiazdy granat PK 081-14.1 Planetarka na końcu lewego skrzydła łabędzia? Drogi Warrenie, Z przyjemnością zmierzyłem się z przedstawioną listą, choć nie wszystko poszło tak, jak bym sobie tego życzył. Jednakże niektóre rzeczy poszły wręcz jeszcze lepiej, niż mógłbym przypuszczać. Ponadto znalazłem sobie idealne miejsce za domem, od strony zachodniej, co bardzo mi odpowiada, gdyż lubię tę stronę najbardziej. Jest tam bardzo dużo odsłoniętego nieba, a zarazem ma się wrażenie, że za ścianą domu nie ma nic więcej oprócz samotnych pól, niewielkiego lasku i kilku drzew zasłaniających niskie południe. Było tam mnóstwo krzaków, ale większość, która zasłaniałaby sporo nieba, wykarczowałem pospiesznie sekatorem tuż przed całkowitym zmrokiem. Ale to nieważne. Nie ma co się rozwodzić nad tym. Oto, jak było. Mgławicę planetarną NGC 6804 w Orle zobaczyłem bez trudu. Była mniej więcej okrągła i być może pojawiały się w niej pewne niejednorodności. Z łatwością namierzyłem również miejsce owej ciemnotki, jaką jest Barnard 335, niestety nie mogę orzec, jakobym widział tam coś jednoznacznie ciemnotkowego. Owszem, miejsce owo było pozbawione gwiazd, ale jestem trochę nieufny w takich sytuacjach, tym bardziej, gdy po wykonaniu kilku ruchów teleskopem, odniosłem wrażenie, że takich miejsc w bliskiej okolicy jest wiele. Mimo że ów Barnard na mapach wydawał się maleńki, wręcz teleskopowy, wydaje mi się, że przydałoby się szersze pole widzenia. Jakże bardzo się cieszę, że w planach znalazł się ten dziwny obiekt bez nazwy, znajdujący się niedaleko kuli. W takich przypadkach nie liczę na sukces, dlatego cieszę się podwójnie, gdy coś widać. Więc tak, jak powiedziałem. Było go widać! Otóż oczywiście, że jest mały, lecz niewątpliwie niegwiazdowy a rozmyty i tkwi dokładnie w tym samym miejscu, co na mapie. Ponadto udało mi się odnaleźć jego nazwę. To Parsamian 21. Przeskoczyłem następnie w okolice Wieszaka i namierzyłem Mały Kokon ? Sh2-82. Niestety, ale nie dopatrzyłem się tam niczego. Nie zraziłem się tym jednak i ponownie wróciłem do Cr 399, lecz tym razem udałem się drogą na południowy zachód ? ach, ten południowy zachód! ? i minąłem znane mi już doskonale drogowskazy, takie jak gwiazdka, średni kątownik, następnie maleńki kątownik, kolejna gwiazdka i wreszcie dotarłem do paseczka słońc i innej gwiazdy wspomagającej około 7.60 wielkości. Droga może wydać Ci się skomplikowana, ale zapewniam Cię, że znam ją aż nadzwyczaj dobrze. Ale skończmy z tymi gwiazdkami i kątownikami! Ileż będę Cię zwodził. Powiem tylko jedno słowo, które zanotowałem przy Palomarze 10 w moim notatniku. Fiasko. Ach, nie chcę już do tego wracać, ale naprawdę czułem, że jestem blisko. I kiedyś czułem, że coś widzę. Ale nie mam w zwyczaju zaliczać nic, czego nie byłbym pewien, bo jak wiesz, w obserwacjach wizualnych oszukać można tylko i wyłącznie siebie. Zapomnijmy o tym. W Łabędziu złowiłem miły obiekt ? NGC 6842. Widziałem ją jako niezbyt jasnego, okrągłego duszka światła, zupełnie bez kłopotu, choć w 60x nie tak dobrze jak w powiększeniach 107 i 319x. NGC 6834, gromada otwarta tuż obok, była ładna i rozbita, świeciła w asyście dwóch malutkich grupek gwiazd po obu stronach klastra. Potem odnalazłem PK 64+5.1, gwiazdę wodorową Campbella. Darujmy zbędne wyjaśnienia. Zastanowiłem się chwilę po przybyciu na miejsce, czy przypadkiem nie pomyliłem lokalizacji. Ale wszystko było tak, jak powinno. Trzy gwiazdki. Wiedziałem, że jest maleńka, ale sądziłem, że ugram coś więcej niż tylko jej pomarańczową barwę. Następny obiekt jednak wynagrodził mi wiele. A była nim NGC 6765, planetarka położona niedaleko M56. Swoją drogą M56 wyglądała bardzo ładnie. Ale to planetarna wyglądała super, pomimo znacznie mniejszych rozmiarów, ponieważ nigdy wcześniej jej nie widziałem i z założenia jest to obiekt daleko bardziej wymagający niż M56. NGC 6765 widziałem jako przecinek, a może wykrzyknik. A może chudy płomień, który jak gdyby zastygł w bezruchu bijąc wąskim snopem w niebo? Później udałem się do Małej Rozety, lecz nie znalazłem dość przekonujących śladów mgławicowości. Mój drogi! Czy mówiłem Ci, że obserwacje bywają piękne? Udałem się wreszcie do gwiazdy Granat w Cefeuszu, tej, przy której znajduje się słynna Trąba Słonia. Och, jak strasznie byłem podekscytowany, gdy namierzyłem miejsce tej planetarnej, którą wspólnie żeśmy dołączyli do listy. Czy naprawdę wiesz, że ją widać? Wow! Nazywa się PK 100+04.1. Była dosyć słaba, jednakże cóż to znaczy, wielki Warrenie, cóż to znaczy...Widziałem z całkowitą pewnością rozmyty obiekt o nieokreślonym kształcie i tylko to się liczy! Szczęśliwy udałem się po skrzydle Łabędzia do PK 081-14.1. Znów muszę tutaj zaliczyć niepowodzenie. Nie udało mi się niczego ustalić w sprawie otoczki. W jej miejscu, jak już wspominałem, świeci jedynie malutka, niemniej wyraźna gwiazda, która współtworzy niewielki rozwarty kątownik z innymi dwiema. Później zrobiłem sobie przerwę. Noce bywają już chłodne, jak wiesz, i jeśli nie używa się rękawic, strasznie marzną dłonie. Zwłaszcza lewa dłoń, którą chwyta się lodowatą krawędź teleskopu. Ale wyszedłem później i udało mi się zobaczyć NGC 1 w Pegazie i chyba również NGC 23. Pewnie chciałbyś wiedzieć, czy nie zapomniałem o NGC 2. Nie, nie zapomniałem. Po prostu jej nie widziałem. Guffinie, Cieszą mnie niezmiernie Twoje poczynania. Szczególnie byłem ciekaw tego kłaka w Orle i malutkiej mgławiczki tuż obok gwiazdy Granat. A tu już kolejna czysta noc! Mam taką oto listę zadań. Udanych łowów! W. ?Galaktyka koło pierścienia IC 1296 spróbować Lutnia Galaktyka niedaleko pierścienia NGC 6713 Lutnia Minkowski 1-64 Lutnia Galaktyka NGC 6745 Lutnia PK 092+05.1 Łabądź, niedaleko mgławicy 7008 IC 5217 planetarka w jaszczurce Pięć gromad w jaszczurce A raczej sześć Czyli NGC 7296 NGC 7245 Gromada tuż obok powyższej bez imienia IC 1442 IC 1434 Gromada za powyższą, przy trójkącie.? Guffinie, To znowu ja. Jak uporasz się z powyższą listą i zechcesz wyjść ponownie, mam listę dodatkową. Przede wszystkim wrócisz do NGC 1 i sprawdzisz ponownie, czy przypadkiem nie ma jednak NGC 2. Ponadto popraw NGC 23, dodaj numer 16 i wyceluj w NGC 22, bo jest łatwa do zapamiętania. Dopisz trzy maleńkie galaktyki, to jest PGC 63, 58, 54, a potem udaj się na południe i sprawdź PGC 120 i PGC 129. Gdybyś miał ochotę, rzuć okiem na IC 1792 w Trójkącie, IC 179 w Andromedzie oraz NGC 797 i 801. Powodzenia! Drogi Warrenie, Istotnie wciąż jest niebo. Obserwacje z 09/10/21 były równie ekscytujące, a wyglądały one mniej więcej tak. Namierzyłem Pierścień w Lutni, a gdy uznałem, że jestem gotów, próbowałem dostrzec IC 1296. Nie udało się. Ale coś jakby mignęło parę razy. Wiesz jak to jest. Kiedyś ją chyba widziałem, ale jak człowiek wraca do obiektu i go nie może dostrzec ponownie, zaczyna wątpić w to, co sam widział. Musi się trafić naprawdę czysta noc, jaka nieraz bywa po przejściu frontu, a wtedy być może uda się wreszcie, gdyż jest mi skądinąd wiadomo, że to możliwe w trzydziestucentymetrowym zwierciadle. Rozładowałem natomiast gorycz porażki na galaktyce NGC 6713. Jest ona dosyć trudna, lecz w przeciwieństwie do tej z katalogu IC, widoczna bez dwóch zdań. Początkowo oporna, ale po pewnym czasie, mimo że słaba i malutka, widoczna z całą pewnością, o tym Cię mogę zapewnić. A czy wiesz, jak to blisko do Pierścienia? Wystarczyło, że przesunąłem dosłownie odrobinę kadr i pojawiła się M57. Bez IC rzecz jasna. Ale naprawdę brakuje zaledwie ociupinkę pola widzenia, a NGC 6713 byłaby widoczna jednocześnie z M57! Nie sądzisz, że to obraza majestatu dla IC? Może na przyszłość będzie bardziej łaskawa. A Minkowski 1-64 to naprawdę łatwy cel. Zerknąłem w szukacz i zaledwie kilka, może kilkanaście sekund później miałem już go w okularze. Szary okrągły duszek. Dostrzegalna była również słaba gwiazdka doklejona do jego obrzeży jak dziad do sierści. Wiesz co to dziad? Taki rzep, roślina. Można tym rzucić w kogoś i czepia się ubrania. Pomknąłem później do galaktyki NGC 6745. Po pewnym czasie stała się ona dość łatwa i stosunkowo jasna. Zauważyłem także, że jest podłużna, jakby zgrubiona, a po pewnym czasie odniosłem wrażenie, że jest podzielona jakby na dwa segmenty ? jeden mały, a drugi wielki. Wybacz, ale nie dotarłem do PK 092+05.1. Zapomniałem i pomyliłem położenie, do tego szukacz parował, a odrośnik leżał w domu. Dobrze jednak, że w pobliżu jest NGC 7008. A wierz mi, tej nocy była naprawdę piękna. No więc pozostała mi jeszcze Jaszczurka. A tfu! To żeś mnie urządził tą Jaszczurką. Była dokładnie nad moją głową i musiałem tańczyć dokoła teleskopu, ażeby namierzyć poszczególne gwiazdy oraz gromady. Ale w końcu usadowiłem się na siedzeniu i złapałem tę malutką mgławicę planetarną IC 5217. Była widoczna zupełnie jak reszta gwiazd. No, a teraz pięć gromad. A raczej sześć. NGC 7296 widziałem dobrze. To niewielka gromada o kształcie przypominającym poniekąd lotkę. Jest tam trochę gwiazd, w miarę ciasno stłoczonych. Już zapomniałem, czy moje liczenie odbywało się właśnie tutaj, ale jeśli tak, było ich mniej więcej kilkanaście. Namierzyłem potem NGC 7245 i była ona widoczna dość dobrze, wyróżniała się, skupisko co prawda niezbyt jasne, ale gromada jak się patrzy. Tuż przy niej usiłowałem wypatrzyć tę słabą gromadę bez imienia, ale naprawdę okazało się to ponad moje siły. Być może coś tam było, nie mówię nie, lecz muszę tam powrócić, bo przyjemnie byłoby ją dorwać. Znalazłem nareszcie jej imię. To King 9. Szukając IC 1442 z kolei napotkałem luźniejsze zagęszczenie gwiazd przy dwóch słońcach. A jeśli chodzi natomiast o IC 1434, to spodobała mi się. Ładna, jakby to był jakiś ludek albo pająk. Albo pająk-ludek. Miała coś w rodzaju odnóg z gwiazd, choć nie jest mi wiadomo, czy aby są one na pewno członkami samej gromady. Niemniej wyglądało to dość przyjemnie, a jej drobne gwiazdy dodawały jeszcze uroku. Sprawdziłem także gromadę znajdującą się zaraz obok IC 1434, która także nie ma imienia, a raczej jest mi ono nieznane, gdyż przepadło mi najlepsze źródło, w jakim mógłbym odnaleźć jej nazwę, mianowicie Triatlas C. Zgoda, Aladinlite też bywa pomocny w takich sytuacjach, ale tym razem milczy. Kliknąłem chyba we wszystkie oznaczenia SIMBAD i nic. Ale ja tu gadam, a przecież na żywo, w teleskopie, było jednoznacznie widać, że istotnie jest tam jakiś klaster! Dopatrzyłem się pojaśnienia, a i samych gwiazd jakby tam gęściej. Zakończyłem moje mocowanie z Jaszczurką i zarządziłem przerwę. Miło było napić się herbaty i zanotować wszystko co widziałem, abym mógł później opisać Ci to w liście oraz zapisać w zeszycie obiektów zobaczonych. Później przygotowałem się nieco na ponowne spotkanie z Pegazem i wyszedłem. Była już głęboka noc. Znów widziałem NGC 1, lecz NGC 2 wciąż trzyma się mocno. Nie mogę z nią. Potwierdziłem za to NGC 23, w pobliżu jedynki zaś odhaczyłem NGC 16. Nie udało mi się jednak zobaczyć NGC 22 oraz nie zaliczyłem nic przy PGC 63, 58 i 54. Żeby tego było mało, pomyliłem miejsce galaktyk PGC 120 i 129. Przeskoczyłem tedy do Trójkąta, gdzie usiłowałem zobaczyć IC 1792, ale i tutaj nic. Jedynie w Andromedzie powiodło mi się z IC 179. Bo NGC 797 oraz NGC 801 także nie widziałem. Guffinie, To wspaniałe, że pogoda obdarowała nas kilkoma nocami z rzędu i że współgra to z twoimi chęciami. Przyznasz, że bywało z tym różnie, prawda? Nie ma co leniwieć. Mam tutaj coś dla Ciebie. Jeśli uporasz się z pierwszą listą, zerknij, proszę, na drugą. A jeśli i z nią się rozprawisz, sprawdź co z IC 1613 i paroma innymi galaktykami w okolicy. To będzie już zapewne późna pora, więc w sama raz jak na takie rzeczy. I jeszcze coś. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale wpisałem na listę NGC 6749. Mówi Ci to coś? Tak, to ta gromada kulista, przy której poległeś z kretesem. No, może nie aż tak, ale jak by nie patrzeć nie udało się z nią. Rozumiem to. Jest bardzo trudna. Toteż jestem podwójnie zaintrygowany, jak Ci pójdzie tym razem. Sporo czasu już minęło, co? Zacieram ręce! Aha, po drodze nie zapomnij zerknąć na Sh2-71. Z nią Ci się udało wtedy, ale nie szkodzi sprawdzić, czy jeszcze tam jest. Do usłyszenia. ?M26 oraz PK 023-02.1 planetarka obok M26 NGC 6712 kulista w Tarczy IC 1295 planetarka obok powyższej kulistej PK 024-05.1 planetarka poniżej powyższej Ciemna mgławica 7 nad M11 Cr 388 NGC 6781 NGC 6755 i NGC 6756 gromady otwarte na początku drogi PK 035-00.1 NGC 6735 Gromada obok powyższej Mgławica Sh2-71 i gromada kulista NGC 6749 obie okazyjnie, choć tej drugiej chyba nie widziałeś, bo do poprawki była Pojaśnienie małe na lewo od gromady IC 4756 Gromada bez nazwy pod pojaśnieniem owym Minkowski 1-92? ?NGC 6852 PK 043+02.1 PK 050+03.1 Sh2-80 NGC 7640. Galaktyka leży niedaleko NGC 7662 czyli niebieskiej kuli śnieżnej. NGC 2 leżącą tuż obok NGC 1. PGC 120, PGC 129.? Drogi Warrenie, Jest 10/10/21, a na niebie nadal ani jednej chmurki. Lista, którą mi dałeś była bardzo ciekawa i sprawiła mi mnóstwo radości! A było tak. Nie wykarczowałem dostatecznie wszystkich krzaków. Tarcza była już częściowo zasłonięta, dlatego czym prędzej rzuciłem się na nią, chcąc jak najszybciej zrobić co się da. Namierzyłem więc M26 i szybko przeszedłem w prawo, w kierunku jasnej gwiazdy. PK 023-02.1 widoczna była bez kłopotu, ale jest to obiekt dosyć słaby i gwiazdopodobny. Następnie odnalazłem gromadę kulistą NGC 6712, którą po raz pierwszy widziałem w 10x50. Jest ładna. Widać chyba nawet jakiś ślad rozbicia w 319x. Już podczas lornetkowych obserwacji wiedziałem, że tuż obok jest planetarna. Nikon mój jednakże nie podołałby, jak sądzę, temu zadaniu. Dlatego z przyjemnością skierowałem teraz teleskop, ażeby zobaczyć cóż to za obiekt. A więc jest, IC 1295 była widoczna jako pojaśnienie, mgiełka, rozumiesz, ale zdecydowanie to coś tam było, niemniej spodziewałem się po niej więcej. Co się tyczy PK 024-05.1, to niestety. Krzaki. Nie było widać absolutnie nic, chyba tylko gałęzie. Ależ ta M11 ma moc! W przeciwieństwie do większości gromad, jakie znam, ma dość raptownie zakończone brzegi, jak gdyby ktoś rozsypał te wszystkie gwiazdy, a potem nieco je podgarnął, aby nie były tak rozproszone na krańcach. Niezwykle widowiskowa gromada. Ciekawiła mnie ta ciemna mgławica w kształcie litery siedem odwróconej do góry nogami. Zdaje się, że to Barnard 104. Ale w okularze rzecz miała się poniekąd podobnie jak w przypadku Barnarda 335. Niby coś, ale jednak nie coś. Collinder 388 natomiast był niewielką, wyróżniającą się grupką gwiazd, choć nie poświęciłem mu dużo czasu, gdyż obawiałem się, że i reszta moich celów zaplącze się w listowiu. Wiesz jak to jest, prawda? Człowiek obserwuje i obserwuje już parę lat, a wciąż nie widział wielu widowiskowych obiektów. Takim szlagierem bez wątpienia jest NGC 6781 w Orle. Przejrzałem niejednokrotnie mój zeszyt i nie znajduję w nim obiektu w Orle o oznaczeniu NGC 6781. I w rzeczy samej widok ten, zapierający niemal dech, wydał mi się czymś nowym, bynajmniej nie przypominam sobie bym go widział. To kawał planetarki! Piękna. Zauważyłem, że z jednej strony jest jakby jaśniejsza, intensywniejsza, z innej zaś słabsza. Odniosłem także wrażenie, że wewnątrz mgławica jest odrobinę ciemniejsza, jakby środek był wygaszony o pewien ton. Przemierzałem więc dalej Orła i wędrowałem po nim, a na moim szlaku były dwie gromady ? NGC 6755 i NGC 6756. Pierwsza z nich ukazała się jako większe zbiorowisko, jej gwiazdy były jakoś nieskładnie rozrzucone, a na tle klastra widać było jakieś kupki, większą i małą, wyróżniającą się z ogółu. Z drugą gromadą było znacznie ciekawiej. Jest niewielka, ale w jej wnętrzu znajduje się bardzo ciasno upakowany zlepek gwiazd. Byłem zdziwiony niemało, gdy ów zlepek nawet w powiększeniu 319-krotnym nie chciał się zbytnio rozproszyć. Zadziwiające. Następnie znalazłem PK 035-00.1. Było trudno. Nie z lokalizacją, ta jest względnie łatwa. Ale sama mgławica była dosyć słaba, a w zasadzie to coś, co było w jej miejscu. A był to jakiś mglisty, gwiazdopodobny punkt. Nie od razu się ukazał, lecz musiałem trochę poczekać, niemniej był tam, zapewniam Cię, w idealnym miejscu. Może to jakaś gwiazdka rozświetla tylko część mgławicy. Kolejnym celem była gromada NGC 6735. Stłoczenie, niezbyt zwarte, gnieździło się z jednej strony jasnej gwiazdy, która nie jest mi wiadomo, jakoby należała do grupy. W jednym polu widzenia był mój kolejny cel, który widziałem jako wyraźnie dostrzegalną okrągłą poświatę. Naprawdę fajna rzecz. Długo nie wiedziałem, jak się nazywa, ale już mi wiadomo, że to Berkeley 81. Później było to, na co czekasz. Najpierw jednak oczywiście moja droga biegła przez miejsce, gdzie znajduje się mgławica Sh2-71. Spieszę więc donieść, że wciąż tam jest. Nie zwlekałem jednak i pospieszyłem dalej, bo i ja byłem bardzo ciekaw, co za chwilę zobaczę. Och! Nie mogę, nie mogę! Ona tam jest! Gromada kulista NGC 6749 zaliczona! Zacny Warrenie, musisz mi wybaczyć moje wzruszenie i jeśli najdziesz na kartce gdzieś mały ślad po wilgoci, będą to tylko moje zaschnięte łzy. Nie przejmuj się. Gromady tej nie lubiłem specjalnie, gdy planowałem ją niegdyś i jak się domyślasz, wcale jej nie polubiłem bardziej, gdy nie udało mi się jej zobaczyć. Ale teraz stało się coś niezwykłego. Zobaczyłem bez jakichkolwiek wątpliwości tę jaśniejącą rzecz. Poświata bijąca od gromady była nie do podważenia, a jej niesłychanie trudne do ustalenia centrum zdawało się być umiejscowione dokładnie w pewnym miejscu przy niewielkim rombie z gwiazd. Gromada, jakkolwiek wciąż bardzo słaba i trudna, wydała mi się nawet spora. Ach, było tam pojaśnienie, było, takie dziwaczne, przyjemne na swój sposób, choć osobliwe. Znalazłem później to miejsce, gdzie miała świecić jakaś mała mgiełka bez nazwy. Ach, ileż już tych obiektów bez nazw. Aladinlite nie pomaga, Triatlasu nie ma, same obiekty X. Bądź co bądź, ma to w sobie coś ciekawego. Lecz samo pojaśnienie, które miałoby tkwić w Ogonie Węża, po zachodniej stronie gwiazdy TYC 456-681-1, okazało się chyba zbyt trudne. Nie twierdzę bynajmniej, że nie widać było absolutnie nic. Miałem wrażenie, że jest tam niewielka, słaba poświata i że występuje ona bardziej z jednej tylko strony, ale to zdecydowanie za mało. Jeszcze większe nic dostrzegłem odrobinę niżej, przy tej kolejnej tajemniczej gromadzie. Nic, co miałoby świadczyć o tym, że jest tam gromada. Ale przynajmniej udało mi się odnaleźć jej nazwę. To Czernik 38. Więc został już tylko Minkowski 1-92. Lokalizacja naprawdę łatwa. Znów jestem bardzo szczęśliwy, że obiekt ten trafił na listę celów, bo zaskoczył mnie, a jak wiesz, takie zaskoczenia bywają bardzo przyjemne. Sądziłem, że będzie to tylko gwiazdka, ale nie zgadłbyś. Owszem, był to obiekt po części gwiazdopodobny, lecz z jednej strony miał wypustkę. Jasna, malutka mgławica planetarna, której wyrósł maleńki ogonek. Po przerwie zająłem się drugą listą. Jednakże od pierwszych chwil poniosłem klęskę. Orzeł był już nisko i chował się za krzakami, a wraz z nim obiekty, które chciałem odszukać, czyli NGC 6852, PK 043+02.1 oraz PK 050+03.1. Nawet skierowawszy teleskop w tę ostatnią, wcale nie celowałem w mgławicę, ale w wiszącą belkę na płocie. Udało się za to upolować galaktykę NGC 7640, która była podłużną, trochę jak igła, smugą słabego światła, wpisaną w trójkąt i większy asteryzm. Pobliska NGC 7662, czyli Niebieska Kula Śnieżna, rzeczywiście wyglądała jak kula. Jest przełom. Odniosłem zwycięstwo wreszcie z galaktyką NGC 2. To był trzeci raz, więc to, co powiadają o trzech sztukach, musi niekiedy chyba być prawdą. Z Pegaza upolowałem również PGC 120, lecz położonej tuż przy niej PGC 129 nie widziałem. Położenie mgiełki wskazywało jedynie na tę jaśniejszą. W nocy wyszedłem ponownie, chcąc sprawdzić IC 1613. Najpierw jednak przyjrzałem się planecie Uran. Wiesz, nieczęsto kieruje teleskop na planety dalsze niż Saturn. Jednak Uran był przyjemny. Może nie był to król wielkości, ale w powiększeniu 319-krotnym zdecydowanie różnił się od gwiazd, ukazując wyraźną tarczę. Próbowałem namierzyć również Neptuna, ale nie upewniłem się, czy to był on. Dopiero innym razem namierzyłem go z całą pewnością, gdyż jego aparycja była całkowicie inna niż gwiazdowa nawet w zaledwie 60-krotnym powiększeniu. Nie dopatrzyłem się jednak tarczki, mimo zmiany okularu na inny, bo obiekt stawał się bardzo zdegradowany. Uznałem więc, że najładniejszy obraz Neptuna jest w małej skali, gdzie nie różni się wielkością od gwiazd, lecz różni się wszystkim innym. Później skierowałem się w kierunku IC 1613, ale stało się to, co w końcu musiało się stać. Nadeszły chmury. A żeby było jeszcze ciekawiej, upodobały sobie w największym stopniu Wieloryba, a także Ryby, gdzie miałem kilka ryb ? tfu! ? galaktyk do złowienia. Poprzez smugi chmur udało się zobaczyć jedynie NGC 488. Drogi Warrenie, Och, cóż za miesiąc! Jest 12/10/21, a niebo po jednym dniu przerwy, znów powróciło. Zrazu uległem pewnym wahaniom, czy nie pozostać jednak w domu, lecz minione noce bardzo mnie nastroiły do obserwacji. Złapałem wiatr w żagle, jak to mówią! Księżyc jest już coraz większy i coraz później idzie spać, więc dopiero około godziny 21 mogłem rozpocząć łowy. Widziałem go jeszcze jak zachodzi, pomarańczowy i nieco ospały. Tym razem Orzeł był jednak nieco wyżej i rzuciłem się na tamte mgławice planetarne. Udało się z łatwością zobaczyć NGC 6852 w postaci szarego, okrągłego duszka. Placuszek ów był dostrzegalny naprawdę bez żadnego kłopotu. Później namierzyłem miejsce położenia mgławicy PK 043+02.1, ale teleskop celował w ten nieszczęsny płot. Po chwili jednak przesunąłem go wraz z płytą, na której stał, i ponownie wycelowałem w to samo miejsce. Niestety, mimo najszczerszych chęci, nie było nic. Nie wiem co z Sh2-80 alias PK 050+03.1. Dała mi ona pewne nadzieje, jednakże zbyt małe, bym mógł ją uznać za widoczną. Ale to pojaśnienie... sam nie wiem. Później wyrwałem się ze szponów Orła, który był już jednak trochę nisko i znalazłszy się w Pegazie, zrozumiałem jak fantastyczna zmiana nastąpiła! Nie wiem już co z tym niebem, ale dzieją się czasami dziwne rzeczy, Warrenie. To jakaś magia. Nie mówiłem Ci, ale próbowałem ostatnio zobaczyć mgławicę planetarną NGC 7094 w Pegazie i niestety zaliczyłem kompletną porażkę. A co się wydarzyło teraz? Cóż, tego nie wiem, lecz ponownie udałem się od gromady M15, przez gwiazdy i asteryzmy, do owego miejsca, gdzie leżą klucze jakieś takie i osłony ze słońc wspomagające. A gdy dotarłem na miejsce, okazało się, że ona tam nie tylko jest, ale jest wyraźnie widoczna! Ach, co za różnica! Była tam, okrągła, wyobraź sobie, że nawet w powiększeniu 319-krotnym było ją widać całkiem nieźle, do tego jest ona naprawdę dość sporym kółkiem. Najlepszy widok jednak chyba miałem w 107x, gdzie było widać oczywiste, choć zdawałoby się przeźroczyste kółko. Super! Gdy jej wypatrywałem dzień wcześniej, musisz mi wierzyć, nie było tam nic! Ale to był początek tego szaleństwa. Dopiero z galaktykami działy się rzeczy niesłychane. NGC 1 świeciła wyraźnie, a ta franca NGC 2 po prostu była łatwa! Moje napięcie rosło, gdy przesuwałem się, mijając jasną NGC 16, w kierunku NGC 22. Przecież dwukrotnie już poległem byłem, a cóż teraz? Otóż jest, pojawiła się i nie tylko to, ale była dostrzegalna bez większego trudu. I pomyśleć, że nie było jej ani śladu. No to nie mogłem już nie zerknąć, co się dzieje z drugiej strony. Są tam trzy galaktyki blisko siebie, znaczy się PGC 63, PGC 58 i PGC 54. Jedno słowo ? Wow! Galaktyki się zjawiły, jak gdyby ktoś je nagle tam podrzucił, jedna z nich zaś była dosyć oczywista, a mowa o PGC 63. Nie od razu, ale też niezbyt długo później, dostrzegłem PGC 54, która jest przy samej gwiazdce 11,58mag. Pojawiła się bez szczególnego oporu i widać ją było jako podłużną, niewielką smugę światła, wystającą z gwiazdy w odpowiednim kierunku. Najtrudniej było z PGC 58. To największe wyzwanie z tej trójki i musiałem trochę się z nią pomocować, aby uznać, że tam jest, ale jednak światło pojawiało się bez wątpienia niejednokrotnie obok PGC 63, właśnie w miejscu, w którym i na zdjęciach się znajduje. Ach, jak to teraz łatwo widać, a przecież nie było nic! Kolejne zaskoczenia czekały również przy NGC 23. Nie wiem, co się z nią stało, ale była bardzo jasna, jak gdyby ktoś jej dołożył trochę magów. No, ale ja tu przyszedłem głównie po NGC 26 i, jak się pewnie domyślasz, złowiłem ją bez żadnego trudu. Wcale nawet nie musiałem szukać miejsca, choć znałem je całkiem dobrze. To ona sama się rzucała w oczy. Oczywiście zajrzałem z ciekawości również do PGC 120, którą już udało mi się wcześniej upolować. I tutaj opadła mi nieco szczęka, gdyż zastałem ją w towarzystwie. Tak, właśnie tak było, PGC 120 i PGC 129 świeciły teraz we dwie i obie były zadziwiająco łatwe. Nawet ich kształt, podłużny, nieco łezkowaty, był bardzo wyraźny. Pamiętasz jak pisałem Ci w jednym z listów o Buce z Muminków? A więc tak, wróciłem również do mgławicy PK 086-08.1. Okazało się, że tamtego wieczoru jej nie widziałem, a przynajmniej nie świadomie. Tym razem byłem przygotowany idealnie, nauczyłem się bardzo dokładnego położenia co do najdrobniejszych gwiazd, wskutek czego mgławica nie miała najmniejszych szans! Jednakże dopiero w powiększeniu 319-krotnym widziałem, że jest inna niż gwiazdy, a mianowicie trochę jakby owalna, czy może raczej należałoby powiedzieć dłuższa niż szersza. Niestety nie mogę pochwalić się zdobyczą w postaci PK 089-00.1, która znajduje się zaraz za gromadą otwartą IC 1369. Co prawda miałem wrażenie, a nawet niemal pewność, że tuż przy słabej gwiazdce jest coś malutkiego i rozmytego, coś, co mogłoby być tym jaśniejszym środkiem mgławicy lub też jego kawałkiem, ale dosyć już może tych domysłów. Pewne cele potrzebują czasem zwyczajnie jednej z trzech rzeczy: lepszego nieba, filtra albo większego teleskopu. Och, Warrenie, cóż za trąba ze mnie! Całkiem zapomniałem o mgławicy PK 092+05.1. Co prawda myślę, że cel ten mógłby być jednak poza zasięgiem, ale czyż nie chodzi również o to całe sprawdzanie? Czasem warto, bo zaskoczenia są tutaj jedną z satysfakcji. Drogi Warrenie, Chyba zapowiada się dłuższa przerwa. Teleskop stoi w domu, a ja piszę do Ciebie te listy i zdaję relację. Czuję się wspaniale! Wiesz, z chęcią bym tak pisał i pisał, ale każdy kiedyś w końcu lubi skończyć czytać daną rzecz. Tak samo i Ty, kiedy...ach, jeszcze jedna sprawa. Zauważyłem, że przez te ostatnie noce były bardzo dobre gwiazdy. Nawet w powiększeniu 319-krotnym bywały dosyć punktowe, a nie jak to często bywało, rozciapane i kalafiorowate. Nic o tym nie wiesz? A ten ostatni wieczór. Naprawdę był dziwny. Te wszystkie galaktyki. Nie wiem co się z nimi stało. Boże jedyny, czy wyobrażasz tylko sobie, co by mogło wtedy się wydarzyć z Palomarem 10 w Strzale? Sądzę, że byłby wówczas musiał się poddać i byśmy mogli go dopisać do zeszytu. Tymczasem żegnam się już, zajmijmy się czymś innym, a niebo kiedyś wróci. Zawsze wraca. Do usłyszenia! Twój oddany obserwator. PS Byłbym zapomniał. To były wspaniałe wędrówki i teleskop bywa czasami naprawdę świetny pozwalając buszować po tych nieco głębszych zakamarkach. Ale, jak wiesz, ponad wszystko lubię obserwacje lornetkowe. Zdarzyło mi się pewnej nocy wziąć mojego Nikona i wyjść na dwór. I zobaczyłem wtedy uderzającej piękności Amerykę Północną. Widok niemal przeszył mnie na wylot i nie pamiętam, czy widziałem ją kiedyś podobnie. Gdy raz próbowałem buszować po niej teleskopem, miałem wrażenie, że jestem zagubiony w jakimś dymie. Nie było to złe, jednakże widok całego zarysu mgławicy, który świeci jak namalowany...bywaj! PPS To jeszcze raz ja. Jak wiesz, zawszę muszę Cię powiadomić o wszystkich pomyłkach i zapomnieniach. I tym razem nie obyło się bez takich. Podczas jednej z podróży miałem w planach mgławicę PK 131-05.1. Przejrzałem jeszcze raz moje zapiski i dopatrzyłem się fatalnego gapiostwa ? po prostu o niej zapomniałem. Chyba nie skręciłem w jej kierunku ani razu. Musisz mi wybaczyć, ale wiesz doskonale, że moje wędrówki nigdy nie są wspomagane żadnymi mapami. Mam ze sobą jedynie krzesło, ten twardy kawałek styropianu, od którego boli ogon i raz zabrałem też kanapkę. No dobra, przyznaję, że pewnego razu miałem trochę cukierków, ale zaręczam, że nigdy, przenigdy ani skrawka atlasu. No, to teraz już naprawdę mówię Tobie do usłyszenia. I bądź zdrów!
  5. Erik, myślę, że jak już, to prędzej coś z wilgocią albo w samym niebie. Kwestia adaptacji raczej odpada, a kondycja była podobna. Co do parowania, nie wiem tylko, na której optyce miałaby ona być. Najbardziej prawdopodobne jest właśnie chyba lusterko wtórne. LG paruje z reguły rzadko i trudno, aby podobnie parowało przez kilka nocy, a w mglistą noc, żeby było dobrze. LW próbowałem raz ogrzać dłońmi, co jest bardzo skuteczne, ale nie zauważyłem różnicy po kilku minutach. Jednak teleskop nie miał odrośnika (tylko szukacz), a LW potrafi jednak chyba zaparować niepostrzeżenie. Z drugiej strony byłoby to chyba dość zauważalne w obrazie (chyba że parowałoby jakoś częściowo), a te poprzednie podejścia do galaktyk były jednak do siebie dość podobne. Jeszcze łatwiej chyba zauważyć parowanie okularów. Największa zmiana od strony mojej i sprzętu, to to, że w poprzednie noce teleskop był na dworze już dosyć długo (5-6 godzin). Wczoraj, jak wspomniałem, teleskop wyniosłem przed 21, a galaktyki widziałem jakoś nie dłużej niż godzinę, półtorej później. Piotrkusiu, no właśnie samo niebo w dzień było przez ostatnie dni raczej podobne, czyli dość intensywnie niebieskie. Odkąd pamiętam, to zawsze zwracam na to uwagę i jak jest mało błękitne, a wręcz blade, szare, to rzadko wtedy obserwuję. Jednak wczoraj, po dniu przerwy, mogło coś się przetrzeć na noc i być jeszcze lepsze. Tylko że różnica była bardzo duża.
  6. Przekonałem się dziś, jak kolosalne mogą wystąpić różnice w obserwacjach. To, co napisałem w poście powyżej, ma się nijak do tego, co widziałem dzisiaj. Zastanawiam się nad przyczyną i jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że tamte podejścia robiłem podczas drugiego wyjścia danego wieczoru, kiedy teleskop był już długo na dworze, więc mogło coś parować. Tym razem wyniosłem teleskop dopiero przed 21, bo Księżyc jest coraz bardziej opieszały, ale obserwowałem te galaktyki podczas pierwszego (i jedynego dziś) wyjścia, czyli jakoś między godziną 21 a 22, a więc i tak dużo wcześniej niż ostatnio. Nie wiem, co mogło być inaczej. Pegaz był w innym miejscu, ale na podobnej wysokości. Jedynie dziś było mglisto. Poza tym niebo wydawało się bardzo dobre wtedy jak i teraz. Ale do rzeczy. Galaktyka NGC 1 po prostu sobie świeciła, a NGC 2 była oczywista; o ile dwa dni temu określiłem ją jako bardzo trudna, to dziś określiłem ją jako stosunkowo łatwa. To nie koniec różnic. Dwa dni temu poniosłem drugą już porażkę z NGC 22, tymczasem dzisiaj pojawiła się, jak gdyby nigdy nic i do tego była oczywista. To samo było przy grupie trzech galaktyk nieopodal, mianowicie PGC 63, 58 oraz 54. Nie udało się w ostatnich dniach zaliczyć żadnej z nich, a dzisiaj złowiłem wszystkie trzy! Podobnie rzecz miała się z parą galaktyk PGC 120 i PGC 129. Ostatnio widziałem tam jedynie PGC 120, a dzisiaj obie po prostu świeciły. Absurdalna różnica była również przy NGC 23 i 26. Wcześniej ta pierwsza była dostrzegalna z lekkim oporem, niemniej pewnie, a dziś dosłownie świeciła jak nie ona. Drugiej wcale nie zaliczyłem ostatnio, z kolei teraz sama rzucała się w oczy i była łatwa, choć wyraźnie słabsza od sąsiadki. Nie mam pojęcia skąd aż taka diametralna różnica. Zastanawia mnie, czy ostatnio było coś nie tak, czy dziś było wyjątkowe niebo.
  7. Kilka dni temu wycelowałem swoją dwunastkę w tamten rejon. O ile NGC 1 dostrzegłem w zasadzie od razu, o tyle z NGC 2 było gorzej. Wracałem tam przez kolejne noce i dopiero za trzecim podejściem, wczoraj, przyglądając się długo i wnikliwie, dostrzegłem numer 2. Była ona jednak na tyle słaba, że dla pewności zapamiętałem dokładne położenie pojawiającej się i znikającej galaktyki względem dwóch okolicznych gwiazd. Mglisty obiekt był idealnie tam, gdzie powinien.
  8. Widziałem wczoraj pana Minkowskiego 1-64. Nalot okazał się bardzo szybki, bo są tam niedaleko trzy jaśniejsze gwiazdy 6.65-7.45mag, które z kolei bardzo pomagają namierzyć wyróżniające się z tła mikroasteryzmy w okolicy samej planetarki. Mgławica w 12" (bez filtra) była oczywista i widoczna bez trudu. Widać było również słabą gwiazdkę przylegającą do okrągłego szarego duszka. Widzę, że wspominano tutaj również NGC 6765, którą akurat obserwowałem dwa dni temu. Mi też bardzo się spodobała. Widać było taki jakby wykrzyknik albo podłużny, zwężający się nieruchomo płomyk. Nie byłem tylko pewny, czy ten "wykrzyknik" to sama mgławica, czy może mgławica plus jakaś gwiazdka.
  9. Miotłę Wiedźmy zdaje się kiedyś widziałem w małej lornetce, ale chyba pierwszy raz spotykam się z opisem widoczności Trójkąta Pickeringa w 10x50. Te filtry to jednak dodają mocy i jak widać warto mieć:). Ja kiedyś zapisałem takie coś, ale to bez filtrów: "Przeskoczyłem potem do Pętli Łabędzia. Muszę przyznać, że wschodnia część Veila zadziwia mnie swą wyrazistością w Nikonie. Dodatkowo nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że przy 52 Cygni widać strugę rozszerzającego się światła tylko w jednym (na dodatek odpowiednim) kierunku. To musiała być Miotła Wiedźmy. Raz odniosłem wrażenie, że po przeciwnej stronie gwiazdy mignął mi cienki, lejowaty fragment zachodniego Welonu, ale mogło mi się wydawać. Trójkąt Pickeringa z kolei wydaje się być mało realny lub bardzo trudny do wyłapania w małej lornetce, ale może się mylę i może nie jeden z was go dorwał w 10/50?"
  10. Jak najbardziej jest to cel osiągalny dla lornetek i niespecjalnie trudny, niemniej warunki muszą być odpowiednie. Widywałem ją niejednokrotnie w 10x50, 15x70, w teleskopie 12", a także w szukaczu. Jeśli chodzi o widok, jakiego należy się spodziewać, to mgławica kształtem może przypominać nieco łopatkę śmigła (czy też może wentylatora). Im dalej od Merope, tym snop światła bardziej rozszerza się. Jeśli warunki są naprawdę dobre, mgławica dość wyraźnie odcina się od tła i kończy raczej raptownie, niżeli światłem rozproszonym i łagodnie zlewającym się z tłem. W gorszych warunkach, jak pamiętam, bywa płochliwa. Z tego, co znalazłem w swoich relacjach, na początku posiłkowałem się trochę Hiadami, aby mieć bezpośrednie porównanie gwiazd, przy których mgławic nie widać, do tych w Plejadach. Przy okazji wspomnę również o widoku mgławicy Merope w teleskopie, bo o ile Plejady są bardzo popularne w lornetkach, o tyle chyba rzadko kieruje się tam coś większego. Mam sporo wzmianek dotyczących lornetki, ale już nie będę ich wklejał i wrzucę tylko te z teleskopem. 19-20/10/14 "Jeśli chodzi o warunki tej nocy, to nie skupiałem się na gwiazdach w zenicie, ale około godziny 23 była widoczna gwiazda 6.60mag w Głowię Smoka. Stellarium pokazuje, że była wtedy na wysokości około 35 stopni nad horyzontem. Zarówno w lornetce jak i w szukaczu teleskopu była widoczna mgławica Merope w Plejadach. Widziałem ją także pierwszy raz w teleskopie i muszę przyznać, że jest to dość intensywny obiekt. Gdzie przy innych gwiazdach nie było nic poza ich swoistym krótkim blaskiem, przy Merope od razu wpadało się w mętny i spory obłok wyglądający jak silne zaparowanie okularu, które zdawało się przyćmiewać i zakrywać słabe gwiazdki w tle." 16-17/02/15 "Kieruję się na Plejady, a mgławica Merope już w szukaczu świeci jak Byk. W okularze 25mm jest bardzo wyraźna i zajmuje jakieś pół pola widzenia."
  11. Jak dla mnie to całkiem ciekawy obiekt, przynajmniej wizualnie lubię M71 i już niejednokrotnie do niej wracałem w tym roku. Co do samej fotki, to zgadzam się z Jolo, że jest przyjemna w odbiorze.
  12. Spróbowałem dziś zobaczyć mgławicę Żółw (NGC 6210) przez lornetkę 10x50. W zasadzie wystarczyło tylko przybyć na miejsce, gdyż planetarna okazała się świecić dość oczywisto. Sugerując się Stellarium, błędnie spodziewałem się, iż będzie słabsza niż sąsiednia gwiazda o jasności 9.40mag, ale mgławica była zdecydowanie jaśniejsza. Było to po kilkunastu minutach przebywania na dworze i obok mgławicy dostrzegłem także dwie słabiutkie gwiazdki o jasności 10.40mag.
  13. Byłem niedawno na dworze z lornetką. Tak tylko zerknąć. Powiedzmy, że przełamać lody po długim zastoju (Nikona powlekły już pajęczyny). Po kilkunastu minutach wstępnej adaptacji wzroku, 10x50 dała radę. Oparłem lornetkę dosyć stabilnie o studnię i maciupka gromada NGC 6229 była widoczna bez żadnego problemu, tworząc z dwoma gwiazdkami niewielki trójkąt.
  14. Post do usunięcia. Nie wiem czemu, ale wstawiło mi dwa razy to samo, włącznie ze zdjęciami.
  15. Dziś rano wyszedłem na dwór na długo przed wschodem Słońca (jakoś chyba około godziny 3) i przypadkiem zauważyłem nisko nad horyzontem taki oto Księżyc. Szkoda, że dopiero teraz zobaczyłem, że była szansa też zobaczyć Merkurego.
  16. Kilka kolejnych małych zwierzątek. Prawie wszystkie robione w 2020 roku, tylko ostatnie (Owadziarka) jest z czerwca tego roku. Mrówka. Z tego, co pamiętam, to wylazła z pniaka. Była bardzo duża, myślę, że miała ponad centymetr długości, więc chyba królowa. Nie wiem jaka to, może Mrówka pniowa. Szczotecznica szarawka. Znamionówka starka. Odorek zieleniak. Kosarz. Tygrzyk paskowany. Oleica. Owadziarka.
  17. Eden oczywiście jest w planie, na razie jeszcze niezakupiony. "Piknik" też brałem już pod uwagę, na pewno wskoczy jeszcze na listę:)
  18. Wczoraj, a w zasadzie już dziś (bo w nocy), skończyłem Niezwyciężonego. Wiem, że Lem był tu już niejednokrotnie wspominany, ale ja dopiero poznaję tego autora i pomyślałem, że będę się dzielił od czasu do czasu swoimi wrażeniami na świeżo. Powiem krótko - jestem strasznie zadowolony! Bardzo mi się podobało, czytałem od początku do końca z ogromną przyjemnością! Chciałem odczekać trochę, ochłonąć, pozwolić, aby ten pył emocji opadł i bardziej krystaliczny obraz wrażeń się z niego wyłonił, ale nie potrafię. Książka zapadnie mi na pewno bardzo w pamięć. Nie widzę większego sensu rozstrzygać, która z dotychczasowej trójki przeze mnie czytanych (Solaris, Głos Pana, Niezwyciężony) jest najlepsza, bo każda jest inna, ma swój pomysł i każda jest na swój sposób świetna, jednak jeśli miałbym wskazać ulubioną, to byłby to właśnie Niezwyciężony.
  19. Jestem świeżo po lekturze Planety Małp autorstwa Pierre Boulle i myślę, że to naprawdę dobra książka. Przedstawia fajny, a nawet przerażający pomysł. Kiedyś oglądałem stary film odcinkowy (kojarzę też chyba coś nowszego) i jak dowiedziałem się, że najpierw była książka, to oczywiście musiałem ją mieć i poznać pierwowzór. Nie zawiodłem się, czytało się przyjemnie i z ciekawością.
  20. Mnie się nazbierało sporo małych stworzonek, ale nie będę ich wrzucał na raz. Na razie dam moje ostatnie upolowane zwierzę czyli ważkę, która szczególnie upodobała sobie antenę samochodu. Pierwsze cztery zdjęcia zrobiłem wczoraj, a dwa ostatnie dzisiaj, więc nie wiem czy to ten sam okaz - wygląda niemal identycznie, ale latało ich dzisiaj kilka. Przyznam szczerze, że chyba pierwszy raz widziałem taką dziwną ważkę. Przeglądałem internet i myślę, że może to być ważka ruda, ale nie mam pewności. Twarz tej wczorajszej od razu mi się skojarzyła z obcym. Dzień później...
  21. Dzięki za odpowiedź. Mam jeszcze takie zdjęcie z użyciem lampy - co prawda chmurę widać słabo, ale Księżyc jest już mniej rozmyty.
  22. Wczoraj po północy wyszedłem na dwór i od razu zwróciłem uwagę na Księżyc, który wyglądał przepięknie w towarzystwie chmur, sam będąc zatopiony w jakiejś mętnej poświacie. Wyszedłem na drogę i podziwiałem wspaniały widok, a potem moją uwagę zwróciła niewielka chmura na prawo od Księżyca, która wydała mi się podejrzana. Wróciłem po aparat i próbowałem robić zdjęcia - ustawiłem na ogrodzeniu łąki i włączyłem na 15 sekund - ale niestety się nie udały, bo chyba nie złapało ostrości na daleką odległość. Niemniej wrzucam, bo chciałem zapytać o tę chmurę, a potem będzie można wątek razem ze zdjęciami usunąć. A więc pytanie brzmi: Czy to może być księżyc poboczny? Wiem, że słabo widać, ale na żywo było wrażenie, że chmura od strony Księżyca ma pewien kolor.
  23. Oglądałem wczoraj M13 Syntą 12" i wzór był widoczny najlepiej w 319-krotnym powiększeniu. Przed obserwacjami nie uczyłem się lokalizacji tego tworu, dlatego odnalezienie go zajęło mi chwilkę. W 107x też był widoczny, ale znacznie słabiej. Nie pamiętam już, czy kiedyś obserwowałem ten znak świadomie, niemniej wiedziałem o jego istnieniu. M13 obserwowałem również kilka dni wcześniej, mianowicie w piątek, ale nie dostrzegłem znaku, nie pamiętając o nim.
  24. Kiedyś widziałem B144 w 10x50 i również zapisałem, że była widoczna łatwo, a kontury rzekomo były "dość wyraźnie i precyzyjnie odcięte". Mam zapisane, że łatwy był także niewielki B145.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024