Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Rekordowa liczba plam słonecznych zwiastuje najsilniejsze maksimum słoneczne od wielu dekad
Autor: admin (2023-07-17)
Zrozumienie działania naszej najbliższej gwiazdy, Słońca, jest kluczowe dla wielu aspektów naszego codziennego życia, od pogody kosmicznej po klimat na Ziemi. Niedawne odkrycie, że liczba plam słonecznych osiągnęła najwyższy poziom od 21 lat, jest zatem niezwykle istotne.
Najpierw wyjaśnijmy, czym jest cykl słoneczny. Jest to okresowy wzrost i spadek aktywności Słońca, który trwa średnio około 11 lat. Najłatwiejszym sposobem obserwacji cyklu słonecznego jest śledzenie liczby plam słonecznych - ciemnych plam na powierzchni Słońca, które są gorętsze i bardziej aktywne magnetycznie niż reszta powierzchni gwiazdy. Ta liczba jest znana jako liczba Wolfa.
Według najnowszych danych, liczba plam słonecznych w czerwcu 2023 roku wynosiła 163, co jest najwyższym poziomem od 2003 roku. Zaskakująco, na początku bieżącego, 25. cyklu słonecznego, prognozy sugerowały, że będzie to stosunkowo słaby cykl. Jednak teraz wygląda na to, że ten cykl może rywalizować z niektórymi z najmocniejszych cyklów XX wieku.
Dlaczego jest to ważne? Wysoka aktywność słoneczna, w tym duża liczba plam słonecznych, ma związek z wydarzeniami takimi jak rozbłyski słoneczne i koronalne wyrzuty masy, które mogą mieć wpływ na Ziemię. Na przykład, intensywne rozbłyski słoneczne mogą powodować zakłócenia w ziemskim polu magnetycznym, które z kolei mogą zakłócić działanie satelitów, systemów GPS i innych technologii.
Co więcej, koronalne wyrzuty masy, czyli ogromne strumienie cząstek emitowane przez Słońce, mogą powodować geomagnetyczne burze, które mogą dodatkowo zakłócić działanie elektroniki na Ziemi, a nawet powodować zjawisko znanego jako zorze polarne. W ekstremalnych przypadkach, takich jak intensywny rozbłysk rentgenowski z 2003 roku, mogą one nawet doprowadzić do dużych awarii sieci energetycznej.
Ponadto aktywność słoneczna ma wpływ na klimat na Ziemi. Wysoka aktywność słoneczna może przyczyniać się do wzrostu temperatury na Ziemi, choć nie jest to jedyny czynnik wpływający na nasz klimat. Naukowcy wciąż badają dokładne związki między aktywnością słoneczną a zmianami klimatu na Ziemi.
Obecne obserwacje sugerują, że jesteśmy świadkami niezwykle aktywnego okresu w historii naszej gwiazdy. Jak to wpłynie na naszą planetę? Tego na razie nie wiemy na pewno. Ale naukowcy na całym świecie nadal monitorują Słońce, aby lepiej zrozumieć jego wpływ na naszą planetę i nasze życie.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rekordowa-liczba-plam-slonecznych-zwiastuje-najsilniejsze-maksimum-sloneczne-od-wielu

Rekordowa liczba plam słonecznych zwiastuje najsilniejsze maksimum słoneczne od wielu dekad.jpg

Rekordowa liczba plam słonecznych zwiastuje najsilniejsze maksimum słoneczne od wielu dekad2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile lat ma Wszechświat? Może być nawet dwa razy starszy niż sądzono
2023-07-17.
Wszechświat może być znacznie starszy, niż wskazują na to obecne szacunki. Zdaniem fizyka teoretycznego Rajendry Gupty z Uniwersytetu Ottawy, Wszechświata ma 26,7 miliarda lat, a nie 13,8, jak dotąd zakładano.
Nasz nowo opracowany model wydłuża czas powstawania galaktyk o kilka miliardów lat, dzięki czemu Wszechświat ma 26,7 miliarda lat, a nie 13,8, jak wcześniej szacowano – mówi Rajendra Gupta. To może wyjaśniać, dlaczego najodleglejsze obserwowane przez nas galaktyki wyglądają zaskakująco dojrzale, choć według dotychczasowych szacunków powinny istnieć zaledwie od pół miliarda lat.
Praca Gupty została opublikowana w czasopiśmie "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society" (DOI: 10.1093/mnras/stad2032).
Wiek Wszechświata
Astronomowie jeszcze w XIX wieku zauważyli, że światło, którego źródło leży w znacznej odległości od Ziemi, jest przesunięte ku czerwieni. Zjawisko to polega na przesunięciu w stronę większych długości fal linii widma promieniowania elektromagnetycznego. Pomiar ten w astrofizyce używany jest m.in. do oszacowania wieku obserwowanych obiektów. Światło potrzebuje czasu na podróż przez kosmos. Większy efekt poczerwienienia obserwuje się dla obiektów bardziej oddalonych.
Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że przestrzeń się rozszerza, rozciągając fale promieniowania elektromagnetycznego. A skoro się rozszerza, to gdzieś i kiedyś musiała mieć swój początek. Zatem światło pochodzące z obiektów znajdujących się dalej od Ziemi jest starsze, niż światło z obiektów znajdujących się bliżej Ziemi. Podążając wstecz, na podstawie szacowanego tempa ekspansji Wszechświata, można oszacować, kiedy nastąpił Wielki Wybuch. W 2021 roku, korzystając z modelu kosmologicznego Lambda-CDM oraz łącząc różne techniki oszacowano wiek Wszechświata na 13,797 miliarda lat.
Jednak są w kosmosie obiekty, których wiek wydaje się porównywalny lub nawet starszy niż szacowany wiek Wszechświata, jak chociażby gwiazda zwana Matuzalem. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba niedawno odkrył wczesne galaktyki, które istniały już zaledwie 300 milionów lat po Wielkim Wybuchu (więcej na ten temat w tekście: Teleskop Webba pokazuje jedne z najbardziej odległych galaktyk, jakie kiedykolwiek widziano). Wydają się one wyglądać na dojrzałe, jakby przeszły przez miliardy lat ewolucji.
Zmęczone światło
Alternatywne wyjaśnienie związku przesunięcia ku czerwieni z odległością zaproponował w 1929 roku Fritz Zwicky. Według niego, gdyby fotony traciły energię w czasie w wyniku zderzeń z innymi cząstkami, bardziej odległe obiekty wydawałyby się bardziej czerwone niż te znajdujące się bliżej. Sam Zwicky przyznał, że jakiekolwiek rozproszenie światła rozmywa obrazy odległych obiektów bardziej niż to, co widać. Ale koncepcja Zwicky'ego, określana czasem mianem zmęczonego światła (tired light), napotkała sporo problemów i nie została poparta obserwacjami, dlatego też pozostała na marginesie astrofizyki. Odkurzył ją Gupta. Według niego, "pozwalając tej teorii współistnieć z rozszerzającym się Wszechświatem, możliwa staje się reinterpretacja przesunięcia ku czerwieni jako zjawiska hybrydowego, a nie wyłącznie wynikającego z ekspansji".
Gupta połączył prace Zwicky'ego z pracami francuskiego noblisty Paula Diraca, który sugerował, że stałe fizyczne, które rządzą interakcjami między cząstkami, mogą zmieniać się w czasie. Pozwalając stałym na ewolucję, ramy czasowe formowania się wczesnych galaktyk obserwowanych chociażby przez teleskop Webba przy dużych przesunięciach ku czerwieni można wydłużyć z kilkuset milionów lat do kilku miliardów lat. Zapewnia to bardziej realistyczne wyjaśnienie zaawansowanego poziomu rozwoju i masy obserwowanej w niektórych starożytnych galaktykach. Co więcej, Gupta sugeruje, że tradycyjna interpretacja zaproponowanej przez Alberta Einsteina stałej kosmologicznej, która reprezentuje ciemną energię odpowiedzialną za przyspieszającą ekspansję Wszechświata, wymaga rewizji.
Źródło: University of Ottawa, Science Alert, fot. Pixabay
Źródło zdjęć: © Pixabay
WPtech
https://tech.wp.pl/s/dzienniknaukowy-pl/ile-lat-ma-wszechswiat-moze-byc-nawet-dwa-razy-starszy-niz-sadzono,6920606552828864a

Ile lat ma Wszechświat  Może być nawet dwa razy starszy niż sądzono.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczyna się aktywność Perseidów! Maksimum meteorów w nocy z 12 na 13 sierpnia (Perseidy 2023)
2023-07-17. Andrzej
17 lipca rozpoczyna się aktywność jednego z najbardziej wyczekiwanych w tym roku rojów meteorów. Mowa oczywiście o popularnych i lubianych przez miłośników astronomii Perseidach. Aktywność tego roju na nocnym niebie potrwa aż do 24 sierpnia. Warto jednak zaznaczyć, że prawdziwy spektakl rozpocznie się dopiero w dniach od 10 do 14 sierpnia, gdy przypada szczyt aktywności tego roju. Podczas maksimum będziemy mogli zaobserwować nawet 100 zjawisk w ciągu godziny.
Maksimum, a więc największa aktywność Perseidów przypada w tym roku na noc z 12 na 13 sierpnia. Warto swoje obserwacje prowadzić również w nocy z 11 na 12 i z 13 na 14 sierpnia. W tych dniach czekają nas wyjątkowe i największe spektakle spadających obiektów rozświetlających niebo, które jak co roku wyczekiwane są przez liczne grono miłośników astronomii na całym świecie.
Perseidy należą do najbardziej znanych rojów, a ich obserwacja trwa już niemal od 2000 lat. Taką sławę zawdzięczają sobie między innymi za sprawą wysokiej aktywności oraz dobrych warunków do ich obserwacji. Deszcz meteorów z roju Perseidów pochodzi od komety Swift-Tuttle należącej do grupy komet typu Halleya, której okres obiegu wynosi 133 lata. Kometa ta została po raz pierwszy zaobserwowana w 1862 roku.

Co roku Ziemia w swej okołosłonecznej wędrówce przecina się z orbitą roju powodując, że małe cząsteczki pochodzące od wspomnianej komety wchodzą w Ziemską atmosferę. W rezultacie spalając się tworzą wspaniałe widowisko na nocnym niebie.

Gdzie szukać Perseidów? Meteorów z tego roju możemy wypatrywać wieczorową porą na północno-wschodnim horyzoncie. Radiant (miejsce, z którego rozbiegają się meteory) znajduje się w gwiazdozbiorze Perseusza. Na chwilę obecną ilość możliwych do zaobserwowania meteorów jest stosunkowo mała. Z upływem każdego dnia warunki do obserwacji będą się poprawiały, aż do nocy z 12 na 13 sierpnia - wtedy też przewidziane jest największe maksimum związane z tym rojem.
UWAGA. W tym roku podczas obserwacji maksimum nie będzie przeszkadzał nam znacząco Księżyc znajdujący się kilka dni przed nowiem.

Pozostaje nam liczyć na to, że pogoda dopisze i będzie piękne bezchmurne niebo. Przypominamy również, aby nie patrzeć bezpośrednio w środek radiantu, lecz kilkanaście stopni od niego, ponieważ najlepiej widoczne i jasne meteory znajdują się właśnie w tym rejonie.
Gwiazdozbiór: Perseusz
Prędkość w atmosferze: 59 km/s
Okres występowania: 17 lipca - 24 sierpnia
Maksimum: Noc z 12 na 13 sierpnia
Aktywność: wysoka
ZHR: ~100 (liczba meteorów, jaką może zaobserwować na bezchmurnym niebie pojedynczy obserwator podczas jednej godziny przy widoczności granicznej 6,5 mag i radiancie roju meteorów w zenicie.)
Widoczność w Polsce: tak
Obiekt macierzysty: kometa Swift-Tuttle
Wschód Księżyca podczas maksimum: ~01:30 czasu polskiego
Zachęcamy również wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu. Wiemy, że możemy na Was liczyć! Do naszej galerii wysłaliście już ponad 2600 astronomicznych zdjęć. Dziękujemy!
Podczas maksimum zaobserwujemy nawet 100 zjawisk w ciągu godziny
fot. NASA/JPL
Lokalizacja radiantu Perseidów Data: 12.08.2023 - 21:00
Perseid 2018
fot. MariuszGr
Perseid 2022
fot. Andrzej (Astronomia24)
Perseidy Noc z 11 na 12 sierpnia 2022 r.
https://www.youtube.com/watch?v=i32xhMNp3ug
Perseidy 11.08.2022
https://www.youtube.com/watch?v=_kWMLXTYO4o
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1313

Rozpoczyna się aktywność Perseidów! Maksimum meteorów w nocy z 12 na 13 sierpnia (Perseidy 2023).jpg

Rozpoczyna się aktywność Perseidów! Maksimum meteorów w nocy z 12 na 13 sierpnia (Perseidy 2023)2.jpg

Rozpoczyna się aktywność Perseidów! Maksimum meteorów w nocy z 12 na 13 sierpnia (Perseidy 2023)3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy obiekt znaleziony w Australii. Służby badają sprawę
2023-07-17.
W ostatnich dniach mieszkańcy Zachodniej Australii zgłosili lokalnej policji znalezienie tajemniczego obiektu, który został wyrzucony na brzeg jednej z plaż. Obecnie przypuszcza się, że przedmiot może być częścią indyjskiej rakiety nośnej PSLV (Polar Satellite Launch Vehicle). Podkreślmy jednak, że śledztwo jest wciąż prowadzone przez policję i wojsko, a zatem apeluje się o wstrzymanie się od wyciągania pochopnych wniosków. Służby określiły obiekt jako niebezpieczny.
Od wielu lat na świecie ludzie są świadkami wielu niewyjaśnionych zjawisk, które są traktowane przez część społeczeństwa jako kolejne "dowody" na istnienie pozaziemskiej cywilizacji. Tym razem podobne zjawisko zostało odnotowane przez mieszkańców Zachodniej Australii, którzy w niedzielę (16 lipca br.) zgłosili lokalnej policji tajemniczy obiekt, który został wyrzucony z morza na brzeg jednej z plaż. Służby badające sprawę wystosowały komunikat, w którym zaznaczyły, że obiekt jest traktowany jako niebezpieczny, dopóki nie zostanie ustalone jego pochodzenie, a osoby znajdujące się w okolicy powinny zachować bezpieczną odległość.
Jak informuje australijski portal WAtoday , obiekt to około dwumetrowy, metalowy cylinder w kolorze miedzi, który jest pokryty skorupiakami i innymi pozostałościami z oceanu. Tajemniczy obiekt wygląda na uszkodzony, a lokalnie mieszkańcy znaleźli go przechylonego na bok
Na początku przypuszczano, że znaleziony przedmiot może być częścią malezyjskiego samolotu Boeing 777 i sprawy lotu MH370. Przypomnijmy bowiem, że samolot wystartował z lotniska w Kuala Lumpur do Pekinu z ponad 200 osobami na pokładzie w 2014 r., natomiast po niecałej godzinie zboczył z kursu i po prostu zniknął z radaru. Możliwość ta została jednak od razu wykluczona przez policję.
Głos w sprawie zabrała również dr Alice Gorman, ekspert w dziedzinie archeologii kosmicznej, na którą powołuje się The Guardian . Ekspert zauważyła, że obiekt może być cylindrem paliwowym (fuel cylinder) indyjskiej rakiety nośnej Polar Satellite Launch Vehicle (PSLV), na co zwróciło uwagę również wielu internautów w mediach społecznościowych. Ekspert dodała również, że w tym przypadku zachowanie australijskich służb było jak najbardziej poprawne, ponieważ element może zawierać wiele toksycznych substancji.
Warto zauważyć, że w śledztwo zaangażowana jest również Australijska Agencja Kosmiczna (ASA), której rzecznik stwierdziła, że obiekt może być częścią kosmicznej rakiety nośnej, która została wyrzucona na brzeg. Podmiot państwowy współpracuje obecnie z globalnymi odpowiednikami, które mogą być w stanie dostarczyć więcej informacji oraz z australijskim wojskiem. Podkreślmy jednak, że opisane wyżej możliwości to jedynie przypuszczenia specjalistów lub internautów, natomiast sprawa wciąż pozostaje niewyjaśniona przez służby.
Zwróćmy uwagę, że jeśli doniesienia o części indyjskiej rakiety potwierdzą się, to będzie to kolejny przykład problemu kosmicznych śmieci, które często spadają na Ziemię i stwarzają zagrożenie nawet dla ludzi. W jednym z artykułów na łamach naszego portalu informowaliśmy o wynikach badań opublikowanych w "Nature Astronomy", które wskazywały , że istnieje ok. 10% prawdopodobieństwa, że w wyniku spadania śmieci kosmicznych w kierunku Ziemi, w ciągu najbliższej dekady, zginie człowiek.
Fot. Australian Space Agency via Twitter
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/kosmiczne-smieci/tajemniczy-obiekt-znaleziony-w-australii-sluzby-badaja-sprawe

Tajemniczy obiekt znaleziony w Australii. Służby badają sprawę.jpg

Tajemniczy obiekt znaleziony w Australii. Służby badają sprawę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy apelują o ochronę Ziemi i bliskiej orbity od zagrożeń z kosmosu
Autor: admin (2023-07-17)
Z intensyfikacją eksploracji kosmicznej w ostatnich latach naukowcy zwracają uwagę na coraz bardziej palące zagadnienie - konieczność ochrony Ziemi i innych ciał niebieskich przed potencjalnymi negatywnymi konsekwencjami tych działań. Komitet Badań Kosmicznych i Ochrony Planetarnej (COSPAR) postawił sobie za cel opracowanie kompleksowego programu obronnego, który zabezpieczy naszą planetę oraz inne obiekty kosmiczne.
W swoim artykule, opublikowanym w czasopiśmie Frontiers in Astronomy and Space Sciences, naukowcy z COSPAR przedstawili szczegółowy plan obrony, w którym wskazali na konieczność ustanowienia międzynarodowej polityki zapobiegającej niekorzystnym skutkom badań kosmosu. Zaznaczyli przy tym, że proponowane polityki bezpieczeństwa powinny być przestrzegane przez wszystkich uczestników eksploracji kosmicznej, zarówno przez agencje kosmiczne, organizacje pozarządowe, jak i prywatne firmy.
Program COSPAR zakłada pięć kategorii ochrony planetarnej, które są dostosowane do charakteru poszczególnych misji kosmicznych. Wśród nich znajdują się starty orbitalne, przeloty obok planet i księżyców, lądowania na tych obiektach oraz przeprowadzanie próbek na Ziemię. Dla każdej z tych kategorii określono konkretny poziom kontroli zanieczyszczeń oraz zasady bezpieczeństwa biologicznego.
Naukowcy podkreślają, że nieodpowiednia eksploracja kosmosu może prowadzić do poważnych konsekwencji. Przykładowo, wprowadzenie bakterii ziemskich na Marsa mogłoby znacząco utrudnić poszukiwania śladów życia na Czerwonej Planecie. Podobnie, misje badawcze lodowych księżyców Jowisza mogłyby być zagrożone przez zanieczyszczenia organiczne przyniesione z Ziemi.
Z drugiej strony, ewentualne znalezienie i przewiezienie na Ziemię próbek żywych lub wymarłych obcych organizmów wiązałoby się z koniecznością zastosowania szczególnych środków bezpieczeństwa, z uwagi na potencjalne zagrożenie dla ludzkości.
Głównym celem programu COSPAR jest więc zapobieganie zanieczyszczeniu innych światów przez materiały ziemskie, a jednocześnie ochrona biosfery Ziemi przed potencjalnym zagrożeniem ze strony obcych organizmów. Naukowcy apelują o przestrzeganie tych zasad oraz o wdrażanie międzynarodowych polityk, które zabezpieczą bezpieczeństwo misji kosmicznych.
Początek roku 2023 przyniósł odkrycie ośmiu sygnałów, które mogą pochodzić od pozaziemskich cywilizacji. Zostały one zarejestrowane podczas 480-godzinnych obserwacji 830 układów gwiezdnych za pomocą potężnych radioteleskopów.
 Ostatecznie, eksploracja kosmosu to ogromna szansa dla ludzkości, ale nie możemy zapominać o konieczności ochrony naszej planety oraz innych obiektów kosmicznych. Program ochrony Ziemi i innych obiektów kosmicznych, opracowany przez COSPAR, jest kluczowym krokiem w tym kierunku. Proponuje on konkretnie określone środki kontroli i bezpieczeństwa, które muszą być przestrzegane przez wszystkich zaangażowanych w eksplorację kosmosu.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-apeluja-o-ochrone-ziemi-i-bliskiej-orbity-od-zagrozen-z-kosmosu

 

Naukowcy apelują o ochronę Ziemi i bliskiej orbity od zagrożeń z kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mikrosatelita EagleEye przeszedł pomyślnie testy środowiskowe
2023-07-18.
Firma Creotech Instruments S.A. poinformowała, że pomyślnie zostały zakończone testy środowiskowe mikrosatelity obserwacyjnego EagleEye, które miały na celu sprawdzenie czy satelita spełnia wymagania niezbędne do wystrzelenia na orbitę oraz czy jest odporny na warunki panujące w kosmosie. Testy odbyły się w Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz w Berlinie, przy udziale firmy Exolaunch, która zarządza misją oraz odpowiada za integrację satelity z rakietą Falcon 9 firmy SpaceX.
Projekt EagleEye powstaje w ramach programu finansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Jest realizowany przez konsorcjum przemysłowo-naukowe, w skład którego wchodzą: Creotech Instruments S.A. – pełni rolę lidera całego przedsięwzięcia, firmę Scanway S.A. oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN, które jest partnerem naukowym. Satelita EagleEye zostanie wyposażony w teleskop optyczny zaprojektowany przez Scanway S.A., zdolny do pozyskiwania wysokorozdzielczych obrazów Ziemi na poziomie około 1 m oraz komputer instrumentu opracowany przez CBK PAN.
Zakończone testy środowiskowe miały na celu sprawdzenie czy satelita spełnia wymagania niezbędne do wystrzelenia na orbitę oraz czy jest odporny na warunki panujące w kosmosie. Wszystkie etapy badań EagleEye przeszedł pomyślnie, potwierdzając tym samym swoją niezawodność i zwiększając bezpieczeństwo planowanej w 2024 roku misji satelitarnej. Testy odbyły się w Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz w Berlinie, przy udziale firmy Exolaunch, która odpowiada za integrację satelity z rakietą Falcon 9 firmy SpaceX i zarządza misją.
– Wyniesienie na orbitę własnego satelity w ramach misji EagleEye będzie ważnym wydarzeniem dla Spółki. Z powodzeniem realizujemy kolejne etapy tego projektu, które przybliżają nas do momentu startu. Niedawno zakończyliśmy testy środowiskowe, które obejmowały m.in. symulację próżni, zmian temperatury, promieniowania słonecznego, a także testy wibracyjne. Przestrzeń kosmiczna to wymagające środowisko do pracy dla każdego urządzenia, dlatego tak kluczowe jest odtworzenie tych ekstremalnych warunków jeszcze gdy satelita jest na Ziemi i przetestowanie jego odporności oraz funkcjonalności. Nasze urządzenie z powodzeniem przeszło testy, tym samym spełniliśmy kolejne kryteria niezbędne do realizacji następnych etapów tego kluczowego dla naszej Spółki projektu. Przewidujemy, że na początku 2024 roku satelita EagleEye będzie gotowy do integracji z rakietą Falcon 9, amerykańskiej firmy SpaceX, która w 2024 roku wyniesie na orbitę naszego polskiego mikrosatelitę obserwacyjnego Ziemi. Tym samym zakończymy nasz wieloletni projekt autorskiej platformy satelitarnej HyperSat, którą – jak już informowaliśmy wcześniej – zamierzamy następnie szeroko komercjalizować. Wierzę, że to przełoży się na rosnące wyniki Spółki w kolejnych latach – komentuje dr hab. Grzegorz Brona, Prezes Zarządu Creotech Instruments S.A.
Satelita EagleEye przeszedł również testy radiacyjne w Narodowym Centrum Badań Jądrowych, które miały na celu sprawdzenie odporności systemów awionicznych na promieniowanie kosmiczne
30 maja br. Creotech Instruments podpisał umowę z niemiecką spółką Exolaunch z siedzibą w Berlinie, w ramach której satelita EagleEye zostanie wyniesiony na orbitę na pokładzie rakiety Falcon 9, firmy SpaceX. Firma Exolaunch, która odpowiada za zarządzanie misją, świadczy też usługi integracyjne i zapewnia własny system separacji mikrosatelitów CarboNIX.
Źródło: Creotech Instrument
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
Satelita Creotech EagleEye na testach
Satelita EagleEye Creotech
Satelita EagleEye
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mikrosatelita-eagleeye-przeszedl-pomyslnie-testy-srodowiskowe

Mikrosatelita EagleEye przeszedł pomyślnie testy środowiskowe2.jpg

Mikrosatelita EagleEye przeszedł pomyślnie testy środowiskowe.jpg

Mikrosatelita EagleEye przeszedł pomyślnie testy środowiskowe3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwantowy bilard protonowy
2023-07-18. Redakcja
Dzięki kwantowej naturze oddziaływań pomiędzy cząstkami elementarnymi, nawet z procesów tak prostych jak zderzenie elastyczne można wyciągnąć nieoczywiste wnioski.
O pomiarze fundamentalnych własności oddziaływań silnych przy ultra-wysokich energiach donosi międzynarodowa grupa naukowców pracujących w eksperymencie ATLAS przy akceleratorze LHC.
Fizyki zderzeń kul bilardowych naucza się od wczesnych lat szkolnych. Są to w dobrym przybliżeniu zderzenia elastyczne (sprężyste) i jest w nich zachowany zarówno pęd, jak i energia. Kąt rozproszenia zależy od tego jak bardzo centralne było zderzenie (mówi się o parametrze zderzenia – odległości środków bil w płaszczyźnie prostopadłej do ruchu). Przy małym parametrze zderzenia, czyli zderzeniu bardzo centralnym, kąty rozproszenia są duże. Im większy parametr zderzenia, tym mniejszy kąt rozproszenia.
Również w fizyce cząstek mamy do czynienia ze zderzeniami elastycznymi, w których dwie cząstki zderzają się i, zachowując swoją identyczność, poruszają się pod pewnym kątem do swojego pierwotnego kierunku ruchu. Tutaj też występuje zależność pomiędzy parametrem zderzenia i kątem rozproszenia. Mierząc kąty rozproszenia, poznajemy strukturę przestrzenną zderzanych cząstek i własności ich oddziaływania.
Fizycy z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN, w ramach międzynarodowej Współpracy ATLAS, wykonali pomiar elastycznego rozpraszania w zderzeniach proton–proton na akceleratorze LHC przy energii w układzie środka masy równej 13 TeV. Ze względu na niezwykle małe kąty rozproszenia w takich oddziaływaniach (mniejsze niż tysięczna część stopnia), pomiary wymagały zastosowania dedykowanego układu eksperymentalnego. Jego kluczowym elementem był zestaw detektorów umieszczonych w odległości ponad 200 m od punktu zderzenia, ale mogących mierzyć rozproszone protony w odległości zaledwie kilku milimetrów od wiązki akceleratorowej. Jest to możliwe dzięki technice tak zwanych rzymskich garnków, które pozwalają na umieszczenie detektorów wewnątrz rury próżniowej akceleratora oraz na dosuwanie ich w pobliże wiązki na czas pomiaru. Ważnym wkładem grupy krakowskiej były prace nad systemem wyzwalania i akwizycji, bez którego żadne dane nie zostałyby zapisane.
Drugim istotnym elementem układu doświadczalnego było specjalne ustawienie pól w magnesach kształtujących wiązkę akceleratora LHC. W typowych pomiarach dąży się do maksymalnego skupienia wiązek, aby interesujące oddziaływania zachodziły jak najczęściej. Jednak mocno skupione wiązki mają dużą rozbieżność kątową, co praktycznie uniemożliwia pomiar rozpraszania elastycznego. Zastosowane specjalne ustawienie magnesów LHC minimalizuje tę rozbieżność i zapewnia precyzyjny pomiar.
Bezpośrednim wynikiem pomiaru opublikowanego w European Physical Journal C jest rozkład kąta rozproszenia – ściślej, rozkład zmiennej t, która jest proporcjonalna do kwadratu tego kąta. Z kształtu tego rozkładu wyciągnięto wnioski dotyczące fundamentalnych własności jądrowego oddziaływania silnego pomiędzy protonami o bardzo wysokich energiach, poruszających się praktycznie z prędkością światła. Przy wyciąganiu tych wniosków wykorzystuje się fakt, że zderzamy nie zwykłe kule bilardowe, a protony. Wtedy bardzo istotne stają się kwantowe własności zachodzących oddziaływań.
Pierwszą z tych własności jest tak zwane twierdzenie optyczne, które jest konsekwencją zachowania prawdopodobieństwa w procesach kwantowych. Wiąże ono oddziaływania elastyczne z nieelastycznymi, to znaczy takimi, w których produkowane są dodatkowe cząstki. Ponieważ w badanych zderzeniach protony mają bardzo dużą energię, procesy nieelastyczne zdarzają się często. ,,Twierdzenie optyczne umożliwiło wyznaczenie parametru zwanego całkowitym przekrojem czynnym z pomiaru jedynie oddziaływań elastycznych’’ – mówi dr Rafał Staszewski, członek międzynarodowej grupy, która wykonała analizę danych eksperymentalnych.
Przekrój czynny jest wielkością używaną w fizyce cząstek na określenie szansy wystąpienia jakiejś reakcji. Całkowity przekrój czynny mówi o tym, jaka jest szansa na jakiekolwiek zderzenie się dwóch protonów i związany jest z rozmiarem protonu. Wynik Współpracy ATLAS jest najdokładniejszym jego pomiarem przy tej energii. Tak wysoka dokładność była możliwa między innymi dzięki precyzyjnemu wyznaczeniu pozycji detektora, za co była odpowiedzialna grupa z IFJ PAN. Uzyskany wynik potwierdza ważną własność oddziaływania silnego – wzrost całkowitego przekroju czynnego wraz z rosnącą energią zderzenia. O wzroście tym można myśleć jak o zwiększaniu się rozmiaru (puchnięciu) protonów przy ich przyspieszaniu.
Dokładna znajomość całkowitego przekroju czynnego jest interesująca zarówno z punktu widzenia badań samych oddziaływań silnych, ale również w innych działach fizyki cząstek. Oddziaływania silne są istotne na przykład dla poszukiwań nowej fizyki w eksperymentach na LHC, gdzie jest ono tłem, oraz w badaniach promieniowania kosmicznego, gdzie odpowiada za rozwój wielkich pęków kosmicznych. Dokładne modelowanie tych procesów jest możliwe dzięki precyzyjnym pomiarom wielkości takich jak całkowity przekrój czynny.
W zderzeniach protonów rozpraszanie elastyczne może zachodzić na dwa sposoby: poprzez silne oddziaływanie jądrowe oraz przez oddziaływanie kulombowskie, czyli odpychanie ładunków elektrycznych. Drugą konsekwencją kwantowej natury badanego procesu jest występowanie interferencji pomiędzy nimi. Interferencja zależna jest od amplitud rozpraszania tych mechanizmów. Amplituda rozpraszania to używana w fizyce kwantowej miara prawdopodobieństwa. Od zwykłego prawdopodobieństwa różni ją to, że jej wartości nie są liczbami rzeczywistymi, a zespolonymi. Opisuje się je więc podając wartość bezwzględną i fazę albo część rzeczywistą i urojoną. Ponieważ oddziaływania kulombowskie są dobrze zrozumiane i można policzyć ich amplitudę rozpraszania, mierząc interferencję uzyskujemy wgląd zarówno w część rzeczywistą, jak i urojoną amplitudy jądrowej.
Doświadczalnie zmierzona wartość stosunku części rzeczywistej do urojonej amplitudy jądrowej okazuje się znacząco mniejsza niż wcześniejsze przewidywania modeli teoretycznych. Modele te są konsekwencją pewnych założeń dotyczących własności oddziaływań silnych. Zaobserwowana rozbieżność kwestionuje te założenia.
Pierwszym z założeń jest, że przy bardzo wysokich energiach własności zderzeń proton–antyproton są takie same jak zderzeń proton–proton i antyproton–antyproton. Choć protony składają się z kwarków i gluonów, to przy wysokich energiach zderzenia zachodzą w zasadzie jedynie pomiędzy gluonami. Ponieważ struktura gluonowa protonów i antyprotonów jest taka sama, naturalnym założeniem jest identyczność oddziaływań w różnych układach. Dopuszczenie różnicy, możliwej dzięki kwantowej naturze oddziaływań, powoduje, że modele teoretyczne zaczynają opisywać dane eksperymentalne.
Drugie założenie modeli teoretycznych dotyczy wspomnianego wcześniej puchnięcia protonu z energią. Przyjęto, że jego charakter dla energii powyżej tych mierzonych obecnie na akceleratorze LHC jest taki sam, jak obserwowany dotychczas. Jeżeli dopuści się możliwość jego spowolnienia przy wyższych energiach, modele teoretyczne zgodzą się z pomiarami.
Obie rozważane hipotezy dotykają podstawowych własności oddziaływań silnych przy wysokich energiach. Niezależnie od tego, która z powyższych hipotez jest prawdziwa, wykonane pomiary rzucają dodatkowe światło na nasze zrozumienie oddziaływań fundamentalnych.
W obecnej chwili detektory użyte do opisanych badań są przygotowywane do kolejnych pomiarów rozpraszania elastycznego przy jeszcze wyższej energii. W IFJ PAN prowadzone są również badania innych procesów, w których istotną rolę odgrywają zarówno oddziaływania silne, jak i elektromagnetyczne. Przy tych badaniach kluczową rolę pełni technika rzymskich garnków (NCN SONATA BIS 2021/42/E/ST2/00350).
Instytut Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie prowadzi badania podstawowe i aplikacyjne w obszarze fizyki oraz nauk pokrewnych. Główna część działalności naukowej Instytutu koncentruje się na badaniu struktury materii, w tym własności oddziaływań fundamentalnych od skali kosmicznej po cząstki elementarne. Częścią Instytutu jest nowoczesne Centrum Cyklotronowe Bronowice, unikalny w skali europejskiej ośrodek, obok badań naukowych zajmujący się terapią protonową nowotworów. IFJ PAN prowadzi też cztery akredytowane laboratoria badawcze i pomiarowe. Wyniki badań – obejmujących fizykę i astrofizykę cząstek, fizykę jądrową i oddziaływań silnych, fizykę fazy skondensowanej materii, fizykę medyczną, inżynierię nanomateriałów, geofizykę, biologię radiacyjną i środowiskową, radiochemię, dozymetrię oraz fizykę i ochronę środowiska – są każdego roku przedstawiane w ponad 600 artykułach publikowanych w recenzowanych wysoko punktowanych czasopismach naukowych. Corocznie Instytut jest organizatorem lub współorganizatorem wielu międzynarodowych i krajowych konferencji naukowych oraz szeregu seminariów i innych spotkań naukowych. IFJ PAN jest członkiem Krakowskiego Konsorcjum Naukowego „Materia-Energia-Przyszłość”, któremu, na lata 2012-2017, nadany został status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW). Wiele projektów i przedsięwzięć realizowanych przez Instytut jest wpisanych na Polską Mapę Infrastruktury Badawczej (PMIB). Instytut zatrudnia ponad pół tysiąca pracowników. Komisja Europejska przyznała IFJ PAN prestiżowe wyróżnienie „HR Excellence in Research” jako instytucji stosującej zasady „Europejskiej Karty Naukowca” i „Kodeksu Postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych”. W kategoryzacji MEiN Instytut został zaliczony do najwyższej kategorii naukowej A+ w obszarze nauk fizycznych.
(IFJ PAN)
https://kosmonauta.net/2023/07/kwantowy-bilard-protonowy/

Kwantowy bilard protonowy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko kilka osób tego doświadczyło! W kobietę uderzył meteoryt?

2023-07-17. Karolina Majchrzak
Mieszkanka jednej z wiosek francuskiej Alzacji przekonuje, że została uderzona przez spadający meteoryt. Kobieta jest więc mimowolną uczestniczką zdarzenia, którego prawdopodobieństwo jest mniejsze, niż wygrana na loterii. Historia zna tylko kilka takich przypadków.

Pijesz kawę i bach! Nagle dostajesz meteorytem
Biorąc pod uwagę, jak często zdarzają się tego typu przypadki, to jeszcze mniej prawdopodobne niż wygrana w lotto. Niemniej pewna Francuzka utrzymuje, że jakiś czas temu podczas przerwy na kawę została uderzona w klatkę piersiową przez spadający na Ziemię meteoryt.
Kobieta wyjaśnia, że mały kosmiczny kamień uderzył najpierw w dach jej domu, odbił się od niego, a następnie trafił w nią. Jest to o tyle niecodzienne zdarzenie, że jeśli uda się je potwierdzić, Francuzka będzie pierwszą zarejestrowaną osobą uderzoną przez meteoryt od prawie 70 lat.

Usłyszałam uderzenie dochodzące z dachu obok nas. Następnie poczułam uderzenie na żebrach. Myślałam, że to zwierzę, nietoperz!
powiedziała kobieta w wywiadzie dla francuskiej gazety Les Dernières Nouvelles d'Alsace (DNA).
Kobieta zabrała fragment kosmicznej skały do dekarza, aby dowiedzieć się o nim więcej, a ten z miejsca zasugerował kontakt z geologiem, dzięki czemu trafiła do Thierry'ego Rebmanna. Badacz wyjaśnił jej, że próbka wydaje się składać z mieszaniny żelaza i krzemu, co wskazuje na meteoryt.

To kosmiczna skała. Eksperci potwierdzają
Warto tu dodać, że według definicji NASA meteoryt to "stały kawałek z obiektu, takiego jak kometa, asteroida lub meteoroid, pochodzącego z przestrzeni kosmicznej, któremu udaje się przetrwać przejście przez ziemską atmosferę, a następnie dotrzeć do powierzchni planety lub księżyca".

W tym przypadku mamy do czynienia z naprawdę małym "kawałkiem", bo wszystkie zebrane fragmenty ważą łącznie nieco ponad 100 gramów, więc zdaniem Rebmanna prawdopodobieństwo ich odnalezienia, gdyby nie trafiły w kobietę, było niemal zerowe, bo "w naszych warunkach temperaturowych bardzo rzadko można je znaleźć".
Co więcej, chociaż według szacunków NASA na Ziemię spada każdego dnia prawie 50 ton materiału meteorytowego, to niezwykle rzadko takie obiekty uderzają w ludzi. Historia zna dosłownie kilka takich przypadków, a do tego większość osób nie była w stanie przedstawić jednoznacznych dowodów.
Pierwszy potwierdzony przypadek uderzenia meteorytu w człowieka miał miejsce w Stanach Zjednoczonych prawie 70 lat temu - to wydarzenie z 1954 roku, kiedy Ann Hodges z Sylacauga w Alabamie została uderzona przez przeszło 3,5-kilogramowy meteoryt, który przebił się przez jej dach.
Francuzka przekonuje, że została uderzona meteorytem (zdj. poglądowe) /123RF/PICSEL

INTERIA.
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-tylko-kilka-osob-tego-doswiadczylo-w-kobiete-uderzyl-meteory,nId,6907559

Tylko kilka osób tego doświadczyło! W kobietę uderzył meteoryt.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA pokazała statki kosmiczne. To w nich astronauci misji Artemis podbiją Księżyc

2023-07-18. Sandra Bielecka
Trzy kapsułowe statki kosmiczne Orion zostały pokazane na najnowszym zdjęciu udostępnionym przez NASA. Każdy z nich obecnie znajduje się na innym etapie produkcji, ponieważ będą wykorzystywane kolejno przy misjach Artemis 2,3 oraz 4.

Trzy statki, trzy misje specjalne
Obecnie statki Orion znajdują się w Centrum Kosmicznym im. Kennedy’ego na Florydzie. Każdy z nich przechodzi aktualnie inny etap produkcji w zależności od daty startu misji. Kolejno patrząc od lewej, pierwszy statek jest na najwcześniejszym etapie, drugi na średniozaawansowanym i trzeci, najbardziej po prawej, na zaawansowanym.  
Kapsuły zostały zaprojektowane w taki sposób, aby astronauci bezpiecznie dostali się na Księżyc, a następnie wrócili na Ziemię. Statek Orion został wyposażony w specjalną osłonę termiczną, która ochroni załogę podczas wejścia w ziemską atmosferę. Według danych podanych przez NASA jednostka będzie w stanie wytrzymać temperaturę sięgającą 2760 stopni Celsjusza.  

Artemis 2, Artemis 3, Artemis 4
Misja Artemis 2 ma wystartować już pod koniec przyszłego roku. Od czerwca załoga przygotowuje się do misji, zapoznając się z układami sterującymi statku w symulatorach Oriona w NASA Johnson Space Center w Houston. Celem tej misji jest jedynie okrążenie naszego naturalnego satelity i bezpieczny powrót na Ziemię. Nie będzie to jeszcze wyczekiwany przez wszystkich powrót na Księżyc.
Misja Artemis 3 według wstępnych planów ma wystartować w 2025 roku i właśnie jej celem będzie wylądowanie na Księżycu. Statek Orion przeznaczony do tej misji ostatnio został poddany próbom ciśnieniowym i szczelności. Będzie to pierwsze od 50 lat lądowanie człowieka na Księżycu.

Misja Artemis 4 natomiast jest jeszcze na tak wczesnym etapie planowania, że jedyne co wiemy to to, że prawdopodobnie wystartuje w 2028 roku. Celem tej misji również będzie przetransportowanie astronautów na powierzchnię Księżyca.  
Historia Oriona
Pierwszy model Oriona przeszedł chrzest bojowy w ramach misji Artemis 1 w 2022 roku. Wtedy statek kosmiczny przebył odległość z Ziemi na Księżyc i z powrotem. Stał się najszybszym statkiem kosmicznym w historii, gdy wracając, uderzył w ziemską atmosferę z prędkością 39 590 kilometrów na godzinę.  
Misja Artemis 1 miała na celu przetestowanie zarówno samego Oriona, jak i rakiety Space Launch System w ramach przygotowań do załogowych misji na Księżyc.  
Trzy statki Orion w różnych etapach budowy /NASA/Marie Reed /NASA

INTERIA.
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-pokazala-statki-kosmiczne-to-w-nich-astronauci-misji-ar,nId,6909778

NASA pokazała statki kosmiczne. To w nich astronauci misji Artemis podbiją Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziane z orbity: uszkodzony most Kerczeński
2023-07-18. Wojciech Kaczanowski

Maxar Technologies, komercyjna firma zajmująca się dostarczaniem danych satelitarnych, udostępniła na swoim profilu na platformie Twitter zdjęcia uszkodzonego mostu Kerczeńskiego, prowadzącego na okupowany przez Rosję Półwysep Krymski. Według informacji podanych przez zagraniczne media, infrastruktura została zaatakowana za pomocą pływających bezzałogowców.
W ostatnich dniach amerykański koncern Maxar Technologies udostępnił na swoim profilu na platformie Twitter zdjęcia satelitarne uszkodzonego mostu Kerczeńskiego, prowadzącego na okupowany przez Rosję Półwysep Krymski. Jak informuje Washington Post , powołujący się na anonimowego, ukraińskiego urzędnika, odpowiedzialne za przeprowadzenie ataku pozostaje wojsko Ukrainy, które do akcji wykorzystało pływające bezzałogowce. W wyniku tego na uszkodzonym moście zamknięto ruch samochodowy, a kierowcom zaproponowano objazd przez okupowane terytorium na południu Ukrainy. Utworzyły się korki, m.in. w okupowanym Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy, gdzie sznur samochodów ciągnął się przez pół miasta, czy w obwodzie chersońskim, gdzie korek miał długość 5 km.
Warto również zauważyć, że to kolejny przypadek ataku na tę infrastrukturę od rozpoczęcia agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. W październiku 2022 r. na łamach naszego portalu informowaliśmy o eksplozji na moście Kerczeńskim, której skutki mogliśmy zaobserwować na zdjęciach dostarczonych przez Maxar Terchnologies. Na jednym z nich zauważamy fragmentarycznie zniszczony odcinek drogowy i zdefektowaną część kolejową. Brytyjskie ministerstwo obrony podało wówczas, że dwa z czterech pasów jezdni zapadły się w kilku miejscach na długości około 250 m. Zdjęcia ukazują także znajdujące się na przeprawie pojazdy samochodowe i ciężarowe, które najprawdopodobniej należą do służb ratowniczych i utrzymania bądź naprawy obiektu.
Porównując zdjęcia satelitarne z października ubiegłego roku oraz te z lipca br. możemy zauważyć, że poprzedni atak na most Kerczeński pozostawił zdecydowanie większe zniszczenia. Jak zauważa Michał Bruszewski, redaktor portalu Defence24.pl, obecnie z dostępnych materiałów nie wynika, że uszkodzona została część kolejowa mostu – a to ona odgrywa najważniejszą rolę w logistyce rosyjskich okupacyjnych sił na Krymie.
Zdjęcia satelitarne, pokazujące ruchy wojsk rosyjskich na Krymie były wielokrotnie publikowane w mediach społecznościowych. Dane pokazują, że Rosjanie dostrzegają możliwości ukraińskiej armii i reagują na to, m. in. poprzez zmianę położenia swojego wyposażenia. Jednym z przykładów są zdjęcia satelitarne wykonane 25 lutego br., pokazujące dużą ilość sprzętu wojskowego znajdującego się w bazie wojskowej w północnej części Krymu. Według informacji przekazanych przez zagraniczne media magazyny mogły służyć do przechowywania czołgów, wozów opancerzonych lub artylerii. Około miesiąc później, 28 marca br. radar satelity wykrył, że większość sprzętu wojskowego została wycofana z opisywanego terytorium.
Źródło: Space24.pl / Defence24.pl / PAP
Fot. Maxar Technologies via Twitter
SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/widziane-z-orbity-uszkodzony-most-kerczenski

Widziane z orbity uszkodzony most Kerczeński.jpg

Widziane z orbity uszkodzony most Kerczeński2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złota rakieta HEXA 4 z Politechniki Poznańskiej
2023-07-18.
Rakieta HEXA 4 zespołu PUT Rocketlab z Politechniki Poznańskiej zdobyła złoty medal w międzynarodowym konkursie Spaceport America Cup 2023 w najbardziej wymagającej kategorii 30k SRAD Hybrid/Liquid. W klasyfikacji generalnej zespół z Poznania zajął ósme miejsce.
W międzynarodowych zawodach inżynierii rakietowej Spaceport America Cup 2023, które odbyły się w miejscowości Las Cruces w Nowym Meksyku w USA w dniach 19-24 czerwca 2023 r., wzięło udział 158 zespołów z 24 krajów, w tym zespół PUT Rocketlab z Politechniki Poznańskiej z rakietą hybrydową HEXA 4. Studenci z Poznania startowali w najbardziej zaawansowanej kategorii zawodów 30k SRAD Hybrid/Liquid, czyli locie na wysokość 30 tysięcy stóp (ok. 9 144m).
Rakieta HEXA 4 opuściła wyrzutnię 22 czerwca o godz. 20:09 czasu polskiego. Po niecałych 7 sekundach lotu osiągnęła maksymalną prędkość, która wyniosła 483 m/s, czyli ponad 1700 km/h! Autorski silnik Broomstick 2+ sprawił, że przeciążenie startowe wyniosło 11G. Warunki były trudne ze względu wysoką prędkość wiatru, graniczącą z dopuszczalnymi limitami określonymi przez organizatorów zawodów. Z uwagi na te okoliczności w momencie startu polski zespół podjął decyzję o tankowaniu mniejszej ilości utleniacza. Pomimo tego Hexa dotarła na pułap prawie 8,5 km (27 808 ft).
Prawdopodobnie silne podmuchy wiatru na dużych wysokościach spowodowały lekkie uszkodzenie spadochronu, co konstruktorzy brali pod uwagę jeszcze w trakcie fazy projektowej. Zespół recovery odnalazł całą rakietę, która po oględzinach dokonanych przez sędziów uzyskała ocenę „no damage”,  czyli brak uszkodzeń.
Ostatecznie okazało się, że rakieta HEXA 4 spełniła wyśrubowane warunki, w tym dokładne trafienie w pułap, gotowość do startu pierwszego dnia i bezpieczne lądowanie. Dzięki temu zajęła w swojej kategorii pierwsze miejsce i zdobyła złoty medal. Przy czym warto jeszcze dodać, że polski zespół PUT Rocketlab oraz kanadyjski zespół Waterloo Rocketry jako pierwsze w historii zawodów przekroczyły próg 1000 punktów dla rakiet hybrydowych (odpowiednio 1049,8 i 1033,1).  
Nazwa rakiety HEXA w gwarze śląskiej oznacza wiedźmę lub czarownicę, która knuje po cichu i swoje złe intencje realizuje skrycie. Natomiast silnik tej rakiety nosi nazwę broomstick, co można przetłumaczyć jako miotłę.
A teraz oddajmy głos zespołowi, który poda trochę szczegółów technicznych:
Oficjalne wyniki pułapów bazują na pomiarze barometrycznym komercyjnych komputerów awionicznych. Aby taki pomiar przekuć na wysokość należy znać rozkład gęstości atmosfery względem wysokości, ponieważ takiej informacji nie ma, zakłada się pewien rozkład - wynikający z międzynarodowej atmosfery standardowej. Domyślacie się, że latem na pustyni w Nowym Meksyku gęstości są znacznie różne (mniejsze) od tych w atmosferze standardowej (która na pułapie Spaceport’u zakłada ok. 8 stopni celsjusza). Dlatego też pomiary te, są nieco zaniżone.
Po dokładnym przeanalizowaniu danych, w tym danych z akcelerometrów i modułów GPS których wskazania pułapu nie są wrażliwe na odbieganie pionowego rozkładu gęstości atmosfery od atmosfery standardowej okazało się, że nasza wiedźma osiągnęła pułap 9014 metrów, co odbiega jedynie o 1,4% od pułapu docelowego. Jest to druga (po miejscu w kategorii) liczba z której jesteśmy dumni. A dla fanów wykresów, w komentarzach znaleźć można także przebieg pułapu w funkcji czasu dla różnych metod jego wyznaczenia.
PUT Rocketlab jest studencką grupą badawczą działającą na Politechnice Poznańskiej od grudnia 2017 roku, w ramach której działa ok. 70 studentów z różnych wydziałów i kierunków uczelni, m.in. Automatyki i Robotyki, Elektroniki i Telekomunikacji, Informatyki, Inżynierii Chemicznej, Inżynierii Bezpieczeństwa, Mechaniki i Budowy Maszyn, Mechatroniki, Lotnictwa i Kosmonautyki oraz Inżynierii Zarządzania. Zespół wspierany jest przez pracowników uczelni. Wszystkich łączy fascynacja nad rozwojem technologii kosmicznych.
PUT Rocketlab rozpoczął przygodę z rakietami od budowy pierwszej rakiety z silnikiem hybrydowym HEXA 1, która działała na autorskie mieszanki paliwowe. Rakieta była sprawdzianem ich umiejętności w budowie rakiet naddźwiękowych. Niestety odzysk rakiety nie zakończył się sukcesem.
W zawodach Spaceport America Cup poznański zespół wziął udział już trzy razy. Po raz pierwszy w roku 2021 z rakietą badawczą HEXA 2 poznańscy studenci zdobyli nagrodę za najlepszy projekt pod względem technicznym - Technical Excellence i wygrali w najbardziej zaawansowanej technicznie kategorii - 30K SRAD Hybrid/Liquid (lot na 30 tys. stóp).
W roku 2022 była to rakieta HEXA 3. Ale pomimo pozytywnych ocen sędziów nie udało się jej wystartować z winy organizatorów, którzy w trakcie zawodów zażądali wyższej sumy ubezpieczenia rakiety. Pomimo spełnienia tego warunku, okazało się, że zostało odwołane drugie okno startowe, w którym miała właśnie lecieć polska rakieta. Z 14 zespołów w kategorii 30k SRAD Hybrid/Liquid wystartowały tylko trzy.  
Ale jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Trzeci start PUT Rocketlab w międzynarodowych zawodach Spaceport America Cup okazał się złoty. Zwycięstwo w tych zawodach przyniosło zespołowi jeszcze jeden sukces - nawiązała z nimi kontakt NASA.
Źródło: PUT Rocketlab
Paweł Z. Grochowalski
Rakieta HEXA 4 na wyrzutni

Rakieta HEXA 4

Zespół PUT Rocketlab na SAC2023

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zlota-rakieta-hexa-4-z-politechniki-poznanskiej

 

Złota rakieta HEXA 4 z Politechniki Poznańskiej.jpg

Złota rakieta HEXA 4 z Politechniki Poznańskiej2.jpg

Złota rakieta HEXA 4 z Politechniki Poznańskiej3.jpg

Złota rakieta HEXA 4 z Politechniki Poznańskiej4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukazała się Urania nr 3/2023
2023-07-18.
Dostępny jest już nowy numer Uranii. Tematami numeru są wyścig do Jowisza oraz kosmiczne górnictwo.
Urania nr 3/2023 jest już w drodze do prenumeratorów, a w EMPiK-ach będzie można ją kupić od czwartku 20 lipca. Do nabycia dostępna jest też wersja elektroniczna numeru.
Na wstępnie musimy podać jeden istotny komunikat. Niestety szalejąca w Polsce inflacja uderza także w "Uranię" i zmusiła nas do podniesienia ceny prenumeraty. Oczywiście podwyżka nie dotyczy trwających prenumerat - jeśli ktoś wykupił prenumeratę wcześniej, nie musi dopłacać. Cena standardowej rocznej prenumeraty wzrosła ze 108 do 120 zł. Przypominamy, że nadal utrzymujemy promocyjną cenę dla członków Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii, a także dla nauczycieli i szkół (100 zł).
Tematyka najnowszego numeru czasopisma poświęcona jest badaniom Układu Słonecznego - Jowisz, Słońce, satelity, meteoryty marsjańskie i górnictwo kosmiczne. Zaczynamy od artykułu o najnowszej misji do Jowisza. Europejska sonda JUICE niedawno zaczęła ośmioletnią podróż w kierunku największej planety Układu Słonecznego, aby zbadać m.in. księżyce galileuszowe, o których opowiada kolejny artykuł.
Następny tekst nosi tytuł "Z anteną na Słońce". Przedstawiamy w nim badania Słońca na falach radiowych prowadzone w ramach projektu LOFAR.
Osoby zainteresowane bardziej namacalną eksploracją naszego systemu planetarnego z pewnością zaciekawi tekst o górnictwie kosmicznym. Dopóki jednak górnictwo kosmiczne się nie rozwinie, musimy nadal polegać na tym co do nas dotrze z kosmosu - piszemy o badaniach meteorytów marsjańskich, czyli pochodzących z Marsa, a także o badaniach w laboratorium próbek planetoidy dostarczonych przez japońskie sondy Hayabusa.
Główne teksty uzupełnia przegląd historii polskich satelitów.
Jest też wiele stałych działów, takich jak kroniki astronomiczna, astronautyczna oraz aktywności Polskiego Towarzystwa Astronomicznego i Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii, kalendarz najciekawszych zjawisk na niebie, astropodróże, kącik olimpijczyka, czy galeria zdjęć od naszych Czytelników (tym razem zorzy polarnej).
Więcej informacji:
•    Urania nr 3/2023 - zamów w sklepie internetowym
•    Urania nr 3/2023 - wersja elektroniczna
•    Spis treści Uranii nr 3/2023
•    Słowo wstępne do numeru 3/2023
•    Prenumerata Uranii
 
Autor: Krzysztof Czart
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ukazala-sie-urania-nr-3-2023

Ukazała się Urania nr 3.2023.jpg

Ukazała się Urania nr 3.2023.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Ziemi dotrze koronalny wyrzut masy. Czy grozi nam burza geomagnetyczna?
2023-07-18.
Dwa strumienie słonecznej plazmy 18 lipca dotrą do Ziemi. Połączona siła zjawisk może wywołać silną burzą geomagnetyczną. Możliwe jest wystąpienie zorzy oraz zakłócenia łączności i przesyłu energii.
Dwa koronalne wyrzuty masy (CME) połączyły się w chmurę plazmy, która ma uderzyć w Ziemię 18 lipca 2023 roku. CME w skrajnych przypadkach mogą stanowić zagrożenie dla elektroniki i sieci przesyłowych na Ziemi.  
 
CME to duże, szybko poruszające się chmury namagnesowanej plazmy i promieniowania słonecznego, które są wyrzucane w przestrzeń kosmiczną wraz z rozbłyskami słonecznymi. Koronalne wyrzuty masy mogą wywołać burze geomagnetyczne – zakłócenia w polu magnetycznym naszej planety – które mogą prowadzić do zakłóceń w sieciach przesyłowych energii elektrycznej wywołujących tymczasowy blackout. W sprzyjających warunkach CME prowadzą do powstawania widowiskowych zórz polarnych, widocznych daleko poza kołem podbiegunowym.  
 
14 lipca Słońce wyemitowało tak zwany ciemny CME, składający się z chłodnej plazmy. Źródłem była grupa plam AR3370. Materia porusza się stosunkowo wolno i została doścignięta przez plazmę z CME z 15 lipca.  
Symulacja przeprowadzona przez National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) Space Weather Prediction Center wykazała, że druga burza dogoni pierwszą CME i utworzy chmurę, która z dużym prawdopodobieństwem uderzy w Ziemię 18 lipca. Oba CME pochodziły z rozbłysków słonecznych klasy C, średniej siły erupcji słonecznej. Same w sobie byłyby zbyt słabe, aby wywołać znaczące burze geomagnetyczne. Ale ich łączny rozmiar i prędkość oznaczają, że prawdopodobnie wywołają zakłócenia na poziomie G1 lub G2, dwóch najwyższych klas burz geomagnetycznych.
 
Silne CME stają się bardziej powszechne podczas maksimum słonecznego, szczytu 11-letniego cyklu. W tym czasie liczba plam słonecznych i rozbłysków słonecznych gwałtownie wzrasta, ponieważ pole magnetyczne Słońca staje się bardziej niestabilne.
 
W tym roku Ziemię nawiedziło już pięć burz geomagnetycznych G1 lub G2, w tym najpotężniejsza burza od ponad sześciu lat. Burze te przegrzały termosferę – drugą co do wielkości warstwę ziemskiej atmosfery – do najwyższej temperatury od ponad 20 lat. Liczba plam słonecznych również rośnie, gdy zbliżamy się do maksimum słonecznego, osiągając najwyższą sumę od prawie 21 lat w czerwcu 2023 roku.

źródło: Space.com

Dwa strumienie słonecznej plazmy 18 lipca dotrą do Ziemi. Fot. NASA

Aktywność Słońca rośnie. Maksimum osiągnie w 2025 roku. Fot. Robert Szaj / Filip Ogorzelski

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/71369066/do-ziemi-dotrze-koronalny-wyrzut-masy-czy-grozi-nam-burza-geomagnetyczna

 

Do Ziemi dotrze koronalny wyrzut masy. Czy grozi nam burza geomagnetyczna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszają konsultacje polskich eksperymentów na Międzynarodową Stację Kosmiczną
2023-07-19. Redakcja
Pierwszy etap przygotowań do umieszczenia polskich eksperymentów na ISS.
Do końca lipca br. firmy i podmioty naukowe mogą składać do Polskiej Agencji Kosmicznej propozycje koncepcji eksperymentów do przeprowadzenia na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Ich celem powinna być weryfikacja technologii w warunkach kosmicznych i prowadzenie badań. Wybrane propozycje poddane zostaną konsultacjom, a najlepsze z nich mają szanse zostać zrealizowane podczas misji na ISS.
ISS, jako wielkie laboratorium umieszczone na niskiej orbicie okołoziemskiej (ang. Low Earth Orbit, LEO) pozwala na badanie wpływu mikrograwitacji na struktury biologiczne i techniczne w wielu różnych
dziedzinach, m.in. astrobiologii, astronomii, naukach fizycznych, materiałoznawstwie, pogodzie kosmicznej, meteorologii i badaniach na ludziach, w tym medycynie kosmicznej i naukach przyrodniczych.
Propozycje – w formie formularza zgłoszeniowego – należy przesyłać do Polskiej Agencji Kosmicznej do 31 lipca br. na adres [email protected] Więcej o zasadach zgłoszeń oraz niezbędne dokumenty:
https://polsa.gov.pl/wydarzenia/ruszaja-konsultacje-polskich-eksperymentow-na-miedzynarodowa-stacje-kosmiczna/
Zaproszenie do konsultacji to bezpośrednie następstwo ogłoszonej przez POLSA 3 lipca br. informacji o rozmowach z ESA na temat polskiej misji na ISS.
– Przed polskimi podmiotami sektora kosmicznego otwiera się nowa perspektywa, o której jeszcze kilka lat temu mogliśmy jedynie pomarzyć. Badania i eksperymenty w warunkach, jakie panują na ISS, to
zaproszenie do wejścia na wyższy poziom technologiczny, naukowy, biznesowy. To jest nasz czas i cały sektor kosmiczny wraz z POLSA musi zrobić wszystko, aby maksymalnie dobrze go wykorzystać – zauważa
prof. Grzegorz Wrochna, prezes POLSA. Swoją szansę w zakresie projektowania eksperymentów przeznaczonych na ISS będą mieli także studenci i doktoranci polskich uczelni – w ramach konkursu „Direction Space”, którego POLSA została partnerem.
Organizatorzy konkursu – Fundacja Empiria i Wiedza oraz Fundacja New Space – zapraszają do uczestnictwa studentów różnych kierunków, nie tylko tzw. ścisłych i technicznych najczęściej kojarzonych z kosmosem. Wybrane zespoły uzyskają wsparcie polskich i zagranicznych ekspertów, a zwycięzcy odwiedzą siedziby partnerów konkursu (CERN i ESA) oraz zyskają możliwość zaprojektowania eksperymentów na ISS. Konkurs został ogłoszony na początku czerwca, a otwarcie naboru zaplanowane
jest na 16 września br. Szczegóły: www.direction.space
(POLSA)
Expedition 69 SpaceX Dragon CRS-28 Cargo Ship Space Station Docking - June 6, 2023
https://www.youtube.com/watch?v=6tvwm886eqE
Misja zaopatrzeniowa CRS-28 – bezzałogowy pojazd Dragon zbliża się do ISS / Credits – NASA
https://kosmonauta.net/2023/07/ruszaja-konsultacje-polskich-eksperymentow-na-miedzynarodowa-stacje-kosmiczna/

 

Ruszają konsultacje polskich eksperymentów na Międzynarodową Stację Kosmiczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorium Space zamknął rundę finansowania. Miliony złotych na rozwój nowych technologii

2023-07-19.

Thorium Space - producent zaawansowanych technologii łączności satelitarnej – zamknął kolejną rundę finansowania, w której pozyskał 8,4 mln zł przy wycenie 186 mln zł pre-money, o 25% wyższej niż w poprzedniej jesiennej rundzie w 2022 r. Spółka wciąż podtrzymuje deklaracje, że zainteresowana jest notowaniem na jednym z kluczowych parkietów Europy. Thorium szczególnie przychylnie patrzy ku giełdzie luksemburskiej, rozważając dual listing na GPW w Warszawie.

Działalność Thorium Space skupia się obecnie m.in. na rozwoju macierzy mikrofalowych wykorzystujących technologię AESA w pasmach radiowych Ku, Ka i E-Band oraz na produkcji gotowych modułów telekomunikacyjnych do płaskich terminali segmentu naziemnego FPA oraz satelitarnych payloadów komunikacyjnych do zastosowań na różnych orbitach LEO/MEO/GEO. Precyzyjne elektroniczne sterowanie wiązką fal radiowych zmniejsza znacząco możliwość przechwycenia przesyłanych danych oraz podnosi odporność na zakłócenia intencjonalne w stosunku do rozwiązań opartych o bardziej klasyczną technologię. Jest to szczególnie ważne w sytuacji trwających obecnie wojny hybrydowej, konfliktów i napięć geopolitycznych, ale także cyber zagrożeń.

Zakończona runda finansowania zaspokaja nasze potrzeby finansowe dotyczące rozwoju dedykowanych układów scalonych (MMIC) własnego autorstwa. Jest to krok w kierunku uniezależnienia się od możliwości pozyskania krytycznych komponentów niezbędnych do budowy najnowocześniejszych satelitarnych systemów telekomunikacyjnych oraz zapewnia silną pozycję Thorium w europejskim łańcuchu dostaw podzespołów półprzewodnikowych, które potencjalnie zostaną użyte np. w projekcie IRIS2.

podkreśla Paweł Rymaszewski, prezes Thorium Space.

W rundzie tej główną rolę odegrał nowopowstały fundusz Smartlink Partners oraz zaprzyjaźnieni inwestorzy indywidualni.

Nad najnowocześniejszymi rozwiązaniami technologicznymi dla sektora space pracuje interdyscyplinarny zespół najwyższej klasy ekspertów Thorium Space – kilkudziesięciu inżynierów technologii kosmicznych oraz specjalistów z różnych dziedzin – połączonych wspólnym celem, jakim jest wniesienie znaczącego wkładu w rozwój światowego rynku technologii kosmicznych i transmisji satelitarnej. Badania i prace wymagają nakładów finansowych, a dzięki środkom z dofinansowania, prace te odbywać się będą płynnie.

Materiał sponsorowany

Źródło: Thorium Space

Paweł Rymaszewski, prezes Thorium Space

Fot. Thorium Space

SPACE24

https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/thorium-space-zamknal-runde-finansowania-miliony-zlotych-na-rozwoj-nowych-technologii

 

Thorium Space zamknął rundę finansowania. Miliony złotych na rozwój nowych technologii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świecące w nocy chmury mogą mieć związek z aktywnością słoneczną
Autor: admin (2023-07-19)
Nocne chmury srebrzyste, znane również jako NLC (Noctilucent Clouds), to zjawisko, które na przestrzeni lat przyciągało uwagę zarówno amatorów astronomii, jak i naukowców z całego świata. Wysoko na niebie, na wysokościach przekraczających 80 km, te chmury tworzą niesamowite, wręcz fantastyczne formacje. Ich powstawanie związane jest z procesem krystalizacji pary wodnej na cząstkach pyłu pochodzących z rozbijających się meteoroidów. Dzięki temu na naszym niebie pojawiają się rozświetlone, srebrzyste chmury.
Przełomem w badaniach nad tym zjawiskiem był rok 2007, kiedy to NASA wysłała na orbitę sondę AIM (Aeronomy of Ice in the Mesosphere). Dzięki niej możliwe stało się śledzenie tych niezwykłych chmur na przestrzeni całego roku, co pozwoliło na zgromadzenie nieocenionych danych naukowych.
Jednak rok 2023 przyniósł niespodzianki. Pierwszą z nich była awaria sondy AIM. Główna bateria, która dostarczała energię do instrumentów pokładowych, odmówiła posłuszeństwa, uniemożliwiając dalsze monitorowanie NLC z kosmosu. Równocześnie, obserwacje z Ziemi wykazały, że NLC stały się mniej jasne i rzadziej występujące. Czy był to przypadek, czy też skutek jakiegoś nieznanych dotąd zjawiska?
Przypuszcza się, że za obie te sytuacje może stać zwiększona aktywność Słońca, które w 2023 roku znalazło się w fazie maksimum swojego 11-letniego cyklu aktywności. W czasie takiego maksimum Słońce emituje więcej promieniowania, w tym ultrafioletowego, które dociera do wyższych warstw atmosfery Ziemi. Te fotony o wysokiej energii mogą zakłócać proces tworzenia się kryształków lodu na cząstkach pyłu, co hamuje powstawanie NLC.
Obecnie naukowcy starają się zweryfikować tę hipotezę i zrozumieć, jakie inne czynniki mogły przyczynić się do zaobserwowanych zmian. Czy jest to jedynie efekt naturalnych cykli aktywności Słońca, czy też może mamy do czynienia z nowym, jeszcze nieznanym zjawiskiem? Czas pokaże. To, co wiemy na pewno, to fakt, że NLC i ich tajemnice wciąż są przedmiotem intensywnych badań, które z pewnością dostarczą nam jeszcze wiele fascynujących odkryć.
Źródło: ZmianynaZiemi
Hunting for the Noctilucent Clouds in 2023: Expectations vs Reality
https://www.youtube.com/watch?v=2QIVkHs0sZs
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/swiecace-w-nocy-chmury-moga-miec-zwiazek-z-aktywnoscia-sloneczna

Świecące w nocy chmury mogą mieć związek z aktywnością słoneczną.jpg

Świecące w nocy chmury mogą mieć związek z aktywnością słoneczną2.jpg

Świecące w nocy chmury mogą mieć związek z aktywnością słoneczną3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto jedną z najmłodszych gwiazd neutronowych w galaktyce karłowatej
Autor: admin (19 Lipiec, 2023 - 11:14)
Niedawno astronomowie z US National Radio Astronomy Observatory odkryli jedną z najmłodszych gwiazd neutronowych w galaktyce karłowatej SDSS J113706.18-033737.1. Obiekt ten, nazwany VT 1137-0337, został po raz pierwszy zauważony na zdjęciach w styczniu 2018 roku, podczas gdy nie było go na zdjęciach tego samego obszaru nieba w 1998 roku. Odkrycie to wzbudziło duże zainteresowanie naukowców, gdyż pozwala lepiej zrozumieć procesy powstawania gwiazd i ewolucję gwiazd neutronowych.
Według badań opublikowanych na 240. spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego, VT 1137-0337 to młody pulsar, który ma mniej niż 80 lat. Pulsary to gwiazdy neutronowe, które szybko się obracają i emitują impulsy radiowe. Należą do najgęstszych i najbardziej ekstremalnych obiektów we wszechświecie.
Jednak to, co czyni VT 1137-0337 wyjątkowym, to fakt, że jest to jeden z najmłodszych odkrytych dotychczas pulsarów. Według naukowców obiekt zaczął istnieć zaledwie 14 lat temu. Sugeruje to, że proces jego powstawania i rozwoju miał miejsce niedawno i nie został jeszcze zakończony.
Jednym z możliwych powodów pojawienia się VT 1137-0337 może być wybuch supernowej. Wybuch supernowej to jasne zjawisko, które pojawia się, gdy eksploduje gwiazda. Po takiej eksplozji powstaje ogromna ilość fragmentów i materiału, który rozprzestrzenia się w otaczającej przestrzeni. W przypadku VT 1137-0337 emisja radiowa była ukryta przed obserwatorem za gęstą powłoką fragmentów z eksplozji. Jednak z biegiem czasu powłoka ta stawała się coraz mniej gęsta, a fale radiowe z mgławicy wiatru pulsarowego mogły przez nią przechodzić.
„Taki proces trwa kilkadziesiąt lat i zakończył się między 1998 a 2018 rokiem” – zauważają naukowcy.
Galaktyka karłowata SDSS J113706.18-033737.1, w której odkryto VT 1137-0337, jest szczególna sama w sobie. Znajduje się w fazie gwałtownego formowania się gwiazd, a jej masę szacuje się na około 100 milionów mas Słońca. Badanie takich galaktyk pozwala naukowcom lepiej zrozumieć procesy powstawania i ewolucji galaktyk w ogóle.
Podsumowując, można powiedzieć, że odkrycie jednej z najmłodszych gwiazd neutronowych w galaktyce karłowatej jest ważnym krokiem w badaniu formowania się gwiazd i ewolucji gwiazd neutronowych. Naukowcy mają nadzieję, że dalsze badania poszerzą naszą wiedzę o wszechświecie i jego budowie.
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-jedna-z-najmlodszych-gwiazd-neutronowych-w-galaktyce-karlowatej

Odkryto jedną z najmłodszych gwiazd neutronowych w galaktyce karłowatej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kongres USA za zmniejszeniem budżetu NASA
2023-07-19. Mateusz Mitkow
Z najnowszych informacji wynika, że nowe projekty ustaw przygotowane przez amerykański Kongres przewidują mniejszy budżet dla amerykańskiej agencji kosmicznej NASA na 2024 r. względem roku poprzedniego. Warto przypomnieć, że agencja wnioskowała o zwiększenie budżetu, natomiast członkowie Izby Reprezentantów i Senatu mają co do tego inne plany.
Amerykańskie media podały, że ustawodawcy Izby Reprezentantów i Senatu przygotowali projekty ustaw, które dałyby agencji NASA mniej funduszy w 2024 r. niż otrzymała w 2023 r. Jest to związane z senacką komisją ds. środków finansowych, która 13 lipca br. przyjęła ustawę o wydatkach na handel, sprawiedliwość i naukę (Commerce, Justice and Science) na rok podatkowy 2024. Podsumowanie dokumentu zawiera 25 mld USD budżetu dla NASA, czyli ok. 380 mln USD mniej funduszy niż zostało przyznane w obecnym roku. Warto przypomnieć, że agencja wnioskowała wcześniej o zwiększenie budżetu do poziomu 27,185 mld USD.
Portal SpaceNews.com poinformował, że podsumowanie nie zawierało pełnego podziału funduszy dla agencji, natomiast programy eksploracyjne NASA otrzymają 7,74 mld USD, co jest kwotą mniejsza niż wnioskowano, z kolei większą niż w przypadku 2023 r. Są to przede wszystkim pieniądze, które zostaną przeznaczone na finansowanie programu Artemis, czyli m.in. kapsuły załogowej Orion, systemu nośnego Space Launch System (SLS) oraz księżycowego lądownika od Blue Origin. Udzielając krótkich komentarzy, senatorowie stwierdzili, że eksploracja jest w tym momencie najwyższym priorytetem.
"Udało nam się ochronić najważniejszy krajowy priorytet w budżecie NASA, przynajmniej moim zdaniem, którym jest powrót ludzi na Księżyc i utrzymanie naszej strategicznej przewagi w kosmosie" - powiedział senator Jerry Moran członek podkomisji. Co ciekawe, podsumowanie wniosku nie zawierało informacji nt. nauk planetarnych, w tym o programie Mars Sample Return. Przypomnijmy, że według analiz przygotowanych w 2020 r., jego koszty miały wynosić ok. 3,8-4,4 mld USD, natomiast najnowsze szacunki wskazują jednak na wzrost do 8-9 mld USD.
W budżecie na 2023 r. NASA otrzymała na program Mars Sample Return 822 mln USD, natomiast jeśli spojrzymy na propozycję budżetu na 2024 r. możemy zauważyć kolejny wzrost, zakładający 949 mln USD na omawiany program naukowy. NASA miała zostać poinformowana, że wymagane będzie dostarczenie komisji szacunkowych kosztów programu, które zmieściłyby się w limicie 5,3 mld USD. Zachodni eksperci zaznaczają, że jeśli agencja nie będzie w stanie tego zrobić, Mars Sample Return zostanie anulowany, a fundusze zostaną przesunięte na inne misje naukowe, w tym także program Artemis.
Finansowanie zarówno w ustawach Izby Reprezentantów, jak i Senatu jest niższe niż wnioskowano, głównie z powodu porozumienia między Kongresem, a Białym Domem w sprawie poziomu zadłużenia osiągniętego pod koniec maja. Strony uzgodniły, że można podnieść pułap zadłużenia w zamian za ograniczenie finansowania niezwiązanego z obronnością, dlatego już teraz podkreśla się, że w związku z obecna sytuacją międzynarodową, a szczególnie związaną z rosyjską inwazją militarną w Ukrainie, NASA będzie mieć ogromne problemy w kontynuowaniu wszystkich swoich programów.

Fot. JessicaRodriguezRivas/Wikimedia Commons/CC4.0

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/kongres-usa-za-zmniejszeniem-budzetu-nasa

Kongres USA za zmniejszeniem budżetu NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe odkrycie naukowców. Planet z wodą może być znacznie więcej
2023-07-19.
Według nowej analizy podobnych do Ziemi planet z ciekłą wodą może być 100 razy więcej, niż zakładano. To oznaczałoby dużo więcej szans na znalezienie w kosmosie życia.
Ciekła woda to podstawa życia, jakie znamy, dlatego każde odkrycie planety, na której woda w takiej postaci może istnieć, urasta do rangi sensacji. Tymczasem w trakcie Goldschmidt 2023 Conference naukowcy z Rutgers University w New Jersey (USA) poinformowali, że planet z wodą w stanie ciekłym jest prawdopodobnie dużo więcej, niż do tej pory zakładano.
"Wiemy, że obecność ciekłej wody jest niezbędna dla życia. Nasza praca pokazuje, że woda ta może być obecna w miejscach, do których wcześniej nie przywiązaliśmy dużo uwagi. To znacznie zwiększa szanse na znalezienie środowisk, gdzie teoretycznie życie mogłoby się rozwijać" – mówi dr Lujendra Ojha, autor nowej teorii. Jak twierdzi badacz i jego koledzy, nawet jeśli planeta jest zamarznięta, na dwa sposoby może powstawać wystarczająco dużo ciepła, aby roztapiało wodę pod powierzchnią lodu.
Jako mieszkańcy Ziemi mamy obecnie szczęście, ponieważ mamy dokładnie odpowiednią ilość gazów cieplarnianych w atmosferze, aby ciekła woda była na powierzchni stabilna. Jednak, gdyby Ziemia utraciła swoje gazy cieplarniane, średnia globalna temperatura powierzchniowa wynosiłaby około minus 18 st. Celsjusza, a większość ciekłej wody na powierzchni całkowicie by zamarzło" – zwraca uwagę dr Ojha.
Kilka miliardów lat temu tak właśnie się stało na naszej planecie, a ciekła woda na powierzchni w całości zamarzła. Jednak to nie oznacza, że woda wszędzie występowała wtedy tylko w postaci stałej. Na przykład ciepło pochodzące z promieniotwórczości głęboko w Ziemi może wystarczająco ogrzewać wodę, aby utrzymać ją w stanie ciekłym. Nawet dzisiaj możemy obserwować to zjawisko w miejscach takich jak Antarktyda i kanadyjska Arktyka, gdzie mimo ekstremalnie niskiej temperatury istnieją duże podziemne jeziora z ciekłą wodą, utrzymywane przez ciepło generowane przez promieniotwórczość. Istnieją nawet pewne dowody sugerujące, że to zjawisko może obecnie występować na biegunie południowym Marsa" – wyjaśnia specjalista.
Badacz zwraca przy tym uwagę na księżyce planet Układu Słonecznego, takie jak Europa czy Enceladus, które pod całkowicie zamarzniętą powierzchnią ukrywają duże ilości ciekłej wody. W tym przypadku z kolei ciepło pochodzi z silnego oddziaływania grawitacji dużych planet, wokół których księżyce te orbitują. Przypomina to trochę powodujące pływy oddziaływanie Księżyca na ziemskie oceany.
„To sprawia, że księżyce Jowisza i Saturna są głównymi kandydatami do znalezienia życia w naszym Układzie Słonecznym. Wiele przyszłych misji zostało zaplanowanych w celu zbadania tych ciał niebieskich" – podkreśla dr Ojha.
Jego zespół przyjrzał się planetom krążącym wokół najpowszechniejszych gwiazd – karłów typu M. To małe, dużo zimniejsze od Słońca gwiazdy, których w naszej galaktyce jest aż 70 proc. i to wokół nich krąży najwięcej skalistych planet.
„Zanim wzięliśmy pod uwagę tę podpowierzchniową wodę, szacowano, że około jedna skalista planeta na sto gwiazd mogłaby posiadać ciekłą wodę. Nowy model pokazuje, że jeśli warunki są odpowiednie, to liczba ta może się zbliżyć do jednej planety na jedną gwiazdę. Oznacza to, że mamy sto razy więcej szans na znalezienie ciekłej wody, niż sądziliśmy. W Drodze Mlecznej jest około stu miliardów gwiazd. To naprawdę duże szanse na powstanie e życia gdzie indziej we wszechświecie" – mówi dr Ojha.
Publikację, na bazie której powstała konferencyjna prezentacja, można znaleźć tutaj .
Fot. ESA
Źródło: PAP

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/nowe-odkrycie-naukowcow-planet-z-woda-moze-byc-znacznie-wiecej

Nowe odkrycie naukowców. Planet z wodą może być znacznie więcej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kongres USA kwestionuje cięcia w programie satelitów wczesnego ostrzegania
2023-07-19. Mateusz Mitkow
Media zza oceanu poinformowały, że ustawodawcy z amerykańskiej Izby Reprezentantów i Senatu nalegają na uzyskanie szczegółowej analizy, dotyczącej konsekwencji planu Sił Kosmicznych USA (USSF), zawierającego cięcia w programie systemu satelitów wczesnego ostrzegania Next-Generation Overhead Persistent Infrared (NG-OPIR).
Przedstawiciele amerykańskiego Kongresu oczekują dokładnej analizy ryzyka planu USSF, który zakłada usunięcie jednego satelity geosynchronicznego (GEO) z orbitalnej konstelacji instrumentów wczesnego ostrzegania NG-OPIR. W projekcie ustawy o polityce obronnej na rok fiskalny 2024, opublikowanym 11 lipca br., senacka komisja sił zbrojnych (Senate Armed Services Committee) wyraziła zaniepokojenie decyzją i pomimo zapewnień, że miałoby to niewielki wpływ na zdolności kraju w zapewnieniu bezpieczeństwa, spodziewa się szczegółowych danych potwierdzających te zapewnienia.
Przypomnijmy, że docelowo satelity systemu Next-Generation Overhead Persistent Infrared mają być następcami dotychczasowego systemu wczesnego ostrzegania SBIRS. Opisywany program satelitarny oczywiście posłuży do wykrywania i monitorowania wystrzeliwania rakiet, natomiast celem, jaki sobie wytyczono w tym przypadku, jest znaczące skrócenie czasu wprowadzania systemu do służby - co w przypadku SBIRS było największym problemem. Dostawcą satelitów NG-OPIR jest firma Lockheed Martin, a udzielone już w 2018 r. zamówienie zakładało dostawę trzech satelitów GEO nowej generacji, działających w podczerwieni. Obecne plany amerykańskich sił kosmicznych wskazują jednak na rezygnację z jednego urządzenia.
Oprócz trzech urządzeń geosynchronicznych, plany zakładają także wyniesienie w przestrzeń kosmiczną dwóch satelitów, które zostaną rozmieszczone na orbitach polarnych. W 2020 r. przyznano 2,4 mld USD na produkcję, integrację i rozmieszczenie takich instrumentów koncernowi zbrojeniowemu Northrop Grumman. Cała konstelacja ma zostać skompletowana do 2029 roku.
Portal C4ISRNET.com w swojej analizie wskazuje, że zmniejszenie ilości jednostek satelitarnych w programie Next-Gen OPIR jest spowodowane zmianą podejścia służb do śledzenia zagrożeń rakietowych w ostatnich latach. Rosja i Chiny opracowują pociski hipersoniczne, które mogą manewrować z prędkością Mach 5, dlatego USSF koncentruje pracę na mniejszych satelitach, które będą powoli wprowadzane na bardziej zróżnicowane orbity np. na niskiej i średniej orbicie okołoziemskiej.
Umieszczanie jednostek satelitarnych na różnych orbitach sprawi, że cały system będzie bardziej odporny na zagrożenia w postaci broni antysatelitarnej, niż w sytuacji posiadania całej floty satelitów tylko na jednej orbicie. Dodatkowo wskazuje się, że multiorbitalna architektura będzie mogła obejmować wabiki, których zniszczenie nie spowoduje utraty zdolności wykrywania i śledzenia pocisków.

Wizja satelity systemu SBIRS. Ilustracja: Lockheed Martin.

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/kongres-usa-kwestionuje-ciecia-w-programie-satelitow-wczesnego-ostrzegania

Kongres USA kwestionuje cięcia w programie satelitów wczesnego ostrzegania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa cena prenumeraty Uranii - Postępów Astronomii
2023-07-19.
Zmienia się cena prenumeraty Uranii. Standardowa roczna prenumerata będzie kosztować 120 zł, a prenumeraty ze zniżką 100 zł (dla członków PTMA oraz dla nauczycieli i szkół).
Niestety, tak jak zapowiadaliśmy wcześniej, nie byliśmy w stanie nadal utrzymać promocyjnych cen prenumerat. Daliśmy naszym najwierniejszym  Czytelnikom ponad pół roku szansy na wykorzystanie promocji. Wszystkie wykupione wcześniej prenumeraty nie wymagają dopłat.
Obecne ceny prenumerat są następujące:
Prenumerata roczna (6 numerów): 120 PLN (20 zł za numer)
Prenumerata dwuletnia (12 numerów): 240 PLN
Prenumeraty zagraniczne są dwa razy droższe niż krajowa.
Prenumerata dla szkół i nauczycieli: 100 PLN (16,67 zł za numer)
Prenumerata dla członków PTMA: 100 PLN (16,67 zł za numer)
Cena pojedynczego numeru w kiosku: 24,90 PLN.
Prenumerata to najwygodniejsza forma otrzymywania "Uranii - Postępów Astronomii". W tej formie nie przegapi się żadnego numeru, a dodatkowo oszczędza się około 20% w stosunku do ceny pojedynczego zeszytu Uranii w kioskach.
Prenumeratę można w wygodny sposób zamówić w naszym sklepie internetowym, opłacając zamówienie kartą, BLIK-iem lub przelewem online. Można też zamówić ją w sposób tradycyjny, dokonując bezpośredniej wpłaty na konto bankowe (zobacz numer konta bankowego), zaznaczając w treści przelewu od którego numeru prenumerata ma się zaczynać.
Aby na dłuższy czas zabezpieczyć się przed inflacją nękającą obecnie wszystkich w Polsce, polecamy wykupienie prenumeraty przedłużonej - na dwa lata, czyli 12 numerów dwumiesięcznika.
W ramach prenumeraty egzemplarze wysyłane są za pośrednictwem Poczty Polskiej.
Więcej informacji:
•    Zamów prenumeratę Uranii w sklepie internetowym
•    Więcej informacji o prenumeracie Uranii
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowa-cena-prenumeraty-uranii-postepow-astronomii

Nowa cena prenumeraty Uranii - Postępów Astronomii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największe talenty w polskiej branży kosmicznej – finał konkursu stażowego
2023-07-19.
28 czerwca 2023 odbył się finał VIII edycji konkursu stażowego „Polish Space Fellowship Program” organizowanego przez Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP S.A.) oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK). Piętnastu laureatów programu rozpocznie pięciomiesięczne staże w firmach działających w polskim sektorze kosmicznym. Wręczeniu stypendiów towarzyszyła konferencja „Kosmiczne Ścieżki Kariery. Budujemy kadry dla sektora technologii kosmicznych”.
Program stażowy „Polish Space Fellowship Program” realizowany przez Agencję Rozwoju Przemysłu S.A. (ARP S.A.) we współpracy ze Związkiem Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK) jest pierwszym tego typu programem organizowanym w Polsce i jednym z zaledwie trzech w Europie. Adresatami programu są młodzi naukowcy, którzy w ramach pracy naukowej zajmują się szeroko pojętymi technologiami kosmicznymi. Nagrodą dla zwycięzców konkursu są płatne staże w instytutach naukowych, jednostkach badawczych oraz przedsiębiorstwach prowadzących działalność gospodarczą w sektorze kosmicznym, będących członkami ZPSK.
Do VIII edycji konkursu „Polish Space Fellowship Program” zgłosiło się aż 102 kandydatów. Spośród nich firmy polskiego sektora kosmicznego wybrały 15 stażystów, którzy stoją u progu kariery w branży kosmicznej. ARP S.A. współfinansuje staże w wysokości 50% dla MŚP oraz 20% w przypadku dużych firm. Staż trwa 5 miesięcy i rozpoczyna się od lipca. Stażyści mogą liczyć na wynagrodzenie w wysokości 4000 lub 5000 zł brutto w zależności od posiadanego wykształcenia.
- Praca i zaangażowanie, determinacja i kreatywność – to cechy wszystkich nagrodzonych w tegorocznym konkursie „Polish Space Fellowship Program”. Branża kosmiczna to wielka nadzieja polskiej gospodarki, ale jeszcze większą nadzieją są ludzie, nasi stypendyści. Dla Agencji Rozwoju Przemysłu to wielki zaszczyt móc nagradzać i współpracować z elitą polskich inżynierów i specjalistów w niezwykle wymagającym sektorze przemysłu. Inwestując w młodych, utalentowanych ludzi, mamy pewność, że inwestujemy w jeszcze lepszą przyszłość polskiej gospodarki – powiedział Sebastian Dąbski, Wiceprezes Zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.
Laureatami VIII edycji „Polish Space Fellowship Program” zostali:
1.    Konrad Skut – staż w firmie 6ROADS Sp. z o.o.
2.    Marcelina Stasik – staż w firmie Astronika Sp. z o.o.
3.    Wiktor Snarski – staż w firmie Creotech Instruments S.A.
4.    Martyna Maria Winnik – staż w firmie EXATEL S.A.
5.    Rafał Osadnik - staż w firmie GMV Innovating Solutions sp. z o.o.
6.    Mateusz Piekarski– staż w firmie ICEYE POLSKA Sp. z o. o.
7.    Mikołaj Kazimierczak – staż w firmie KOMES Sp. z o.o.
8.    Daniel Marek – staż w firmie KP Labs sp. z o.o.
9.    Andrzej Adam Graska – staż w instytucie Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa
10.    Jakub Anders – staż w firmie OPEGIEKA sp. z o.o
11.    Piotr Szyller – staż w firmie Progresja Space Sp. z o.o
12.    Tomasz Nałęcz – staż w firmie QWED Sp. z o.o.
13.    Patryk Śliwa – staż w firmie Scanway sp. z o.o.
14.    Maciej Skorupski – staż w firmie Sener Sp. z o.o.
15.    Adam Synowiec– staż w firmie SpaceForest Sp. z o.o.
 
Źródło: ARP
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
DR_Anna_Budzanowska_MEIN.width-730

DSC05781a.width-730

Agnieszka_Gapys_POLSA.width-730

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/najwieksze-talenty-w-polskiej-branzy-kosmicznej-final-konkursu-stazowego

 

Największe talenty w polskiej branży kosmicznej – finał konkursu stażowego.jpg

Największe talenty w polskiej branży kosmicznej – finał konkursu stażowego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie są świadkami energetycznej „aktywacji” czarnej dziury
2023-07-19.
Zespół astronomów dokonał odkrycia jednej z najbardziej spektakularnych „aktywacji” czarnej dziury, jakie kiedykolwiek zostały zaobserwowane.

J221951-484240, znane jako J221951, jest jednym z najjaśniejszych zjawisk przejściowych, czyli obiektów astrofizycznych, które w krótkim okresie czasu zmieniają swoją jasność. Odkrył go zespół pod kierownictwem dr Samanthy Oates, astronom z Uniwersytetu w Birmingham, we wrześniu 2019 roku, podczas poszukiwań światła elektromagnetycznego pochodzącego ze zdarzenia fali grawitacyjnej. Zespół wykorzystał teleskop ultrafioletowy i optyczny na satelicie Swift do poszukiwania kilonowej, znaku połączenia gwiazdy neutronowej z inną gwiazdą neutronową lub czarną dziurą. Kilonowa zazwyczaj wydaje się niebieska, a następnie zanika i zmienia kolor na bardziej czerwony w ciągu kilku dni. Zamiast tego, odkryli coś jeszcze bardziej niezwykłego: J221951. To zjawisko przejściowe wydawało się niebieskie, ale nie zmieniało koloru ani nie słabło szybko, jak w przypadku kilonowej.

Wyniki obserwacji dokonanych przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a wykluczają powiązanie J221951 z zarejestrowanym zdarzeniem fal grawitacyjnych. Badając widmo światła pochodzącego z J221951, dr Oates i jej zespół ustalili, że źródło znajduje się w odległości około 10 miliardów lat świetlnych. Jest to znacznie dalej niż odległość, z której wykryto sygnał fal grawitacyjnych, a mianowicie mniejsza niż 0,5 miliarda lat świetlnych. Interesującym faktem jest, że J221951 świeci niezwykle jasno, pomimo swojej dużej odległości, co czyni go jednym z najjaśniejszych zarejestrowanych zjawisk przejściowych.

Dowody wskazują, że J221951 powstało w wyniku gwałtownego pochłaniania materii przez supermasywną czarną dziurę, która była nią otoczona. Przed wykryciem J221951 obserwowano czerwoną galaktykę w tym miejscu, a położenie J221951 jest zgodne z centralnym obszarem galaktyki, gdzie naturalnie znajdowałaby się ogromna czarna dziura. Około 10 miesięcy przed jej początkowym wykryciem, zaczęła ona wykazywać bardzo intensywne światło, co sugeruje, że czarna dziura szybko pochłaniała materię po okresie względnego spokoju. Widmo UV ukazuje cechy absorpcji związane z wydobywanym na zewnątrz materiałem, która wynika z ogromnego uwolnienia energii. Te czynniki, w połączeniu z dużą jasnością, czynią to zdarzenie jednym z najbardziej dramatycznych „aktywacji” czarnej dziury, jakie kiedykolwiek zaobserwowano.

Zespół zidentyfikował dwie potencjalne przyczyny, które mogłyby wyjaśnić ekstremalne karmienie supermasywnej czarnej dziury. Po pierwsze, możliwe jest, że było to spowodowane przez zaburzenie pływowe – rozerwanie gwiazdy, gdy przechodziła ona w pobliżu supermasywnej czarnej dziury w centrum swojej galaktyki. Druga teoria zakłada, że mogło to zostać wytworzone przez aktywne jądro galaktyczne, które „zmieniło stan” z uśpionego na aktywny. Sygnał J221951 wskazywałby wtedy, że uśpiona czarna dziura w centrum galaktyki macierzystej rozpoczęła proces odżywiania się materią z dysku akrecyjnego.

Dr Matt Nicholl, członek zespołu z Queen's University w Belfaście, stwierdził: Nasza wiedza na temat różnorodnych zachowań supermasywnych czarnych dziur znacznie się poszerzyła w ostatnich latach dzięki odkryciom rozerwanych gwiazd oraz akreujących czarnych dziur o bardzo zmiennej jasności. Dodatkowo podkreślił: J221951 stanowi jeden z najbardziej ekstremalnych przykładów czarnej dziury, która nas zaskoczyła. Dalsze monitorowanie J221951 w celu dokładnego zbadania uwolnienia całkowitej energii pozwolą nam ustalić, czy miało miejsce pływowe rozerwanie gwiazdy przez szybko wirującą czarną dziurę, czy też mamy do czynienia z nowym rodzajem aktywacji AGN.

Dr N. Paul Kuin, inny członek zespołu z Mullard Space Science Laboratory na University College London, powiedział: Kluczowym odkryciem było to, że widmo UV z Hubble’a wykluczyło galaktyczne pochodzenie. To pokazuje, jak ważne jest utrzymanie w przyszłości możliwości spektrografu UV w przestrzeni kosmicznej.

Dr. Samantha Oates dodaje: W przyszłości będziemy w stanie uzyskać istotne wskazówki, które pomogą nam odróżnić scenariusze związane z rozerwaniami pływowymi oraz aktywnymi jądrami galaktyk. Na przykład, jeśli chodzi o J221951 i jego powiązanie z aktywacją AGN, możemy spodziewać się, że przestanie ono zanikać i ponownie zwiększy swoją jasność. W przypadku, gdy J221951 jest wynikiem rozerwania pływowego, oczekujemy, że będzie nadal tracić na jasności. Aby lepiej zrozumieć późniejsze zachowanie J221951, będziemy musieli kontynuować jego monitorowanie w ciągu najbliższych kilku miesięcy lub lat.

Wyniki badań zostały zgłoszone do publikacji https://arxiv.org/abs/2307.01044 w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
RAS

Urania
Ilustracja przedstawia gwiazdę (na pierwszym planie) doświadczającą spaghettyzacji, gdy jest zasysana przez supermasywną czarną dziurę (w tle) podczas zdarzenia “rozerwania pływowego". Źródło: ESO/M. Kornmesser
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/07/astronomowie-sa-swiadkami-energetycznej.html

 

Astronomowie są świadkami energetycznej aktywacji czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duża asteroida przeleciała nam koło nosa. Nikt tego nie zauważył!

2023-07-19.
Wygląda na to, że nasze systemy ostrzegania przed możliwymi atakami kosmicznymi wciąż są mocno dziurawe, a przynajmniej tak sugeruje 60-metrowa asteroida, która niedostrzeżona przeleciała ostatnio w bliskiej odległości od naszej planety.

Według najnowszych szacunków NASA żadna znana asteroida o rozmiarach przekraczających 140 metrów, czyli wystarczająco duża do zdewastowania całego miasta, nie uderzy w naszą planetę w ciągu najbliższych 100 lat, ale nie wszystkie zagrożenia zostały jeszcze wykryte. To właśnie dlatego NASA pracuje nad satelitą NEO Surveyor, który będzie monitorował kosmos w podczerwieni, wykrywając potencjalnie niebezpieczne asteroidy, a ESA rozwija koncepcję teleskopu kosmicznego NEOMIR, który będzie wypatrywał obiektów nadlatujących z kierunków zbyt bliskich Słońcu, by można je było zobaczyć z Ziemi.

Przeleciała blisko Ziemi. Nikt jej nie zauważył
Wygląda jednak na to, że nasze systemy wykrywające potencjalne zagrożenia wymagają jeszcze wiele pracy, bo chociaż pod koniec 2022 roku w ramach misji DART udało nam się uderzyć w 160-metrową asteroidę Dimorphos i skutecznie zmienić jej orbitę, to jednocześnie kilka dni temu przegapiliśmy "odwiedziny" mniejszego obiektu i dowiedzieliśmy się o nich dopiero po fakcie. Astronomowie obsługujący znajdujący się w RPA teleskop wchodzący w skład systemu wczesnego ostrzegania o uderzeniu asteroidy ATLAS (łącznie cztery teleskopy na Hawajach, w Chile i RPA, które każdej nocy kilka razy automatycznie skanują niebo w poszukiwaniu poruszających się obiektów), po raz pierwszy zauważyli 2023 NT1 dopiero 15 lipca, czyli dwa dni po jej zbliżeniu się do Ziemi!

Nowo odkryta asteroida 2023 NT1 minęła nas w odległości ok. 1/4 naszej odległości od Księżyca 13 lipca, ale została odkryta dopiero 15 lipca, gdy zbliżyła się do Ziemi na dziennym niebie. Może mieć nawet 60 metrów średnicy, może być większa niż asteroida, która spowodowała krater meteorytowy w Arizonie
pisze w twitterowym wpisie astronom Tony Dunn.

Jak to możliwe, skoro zazwyczaj jesteśmy świadomi potencjalnie niebezpiecznych obiektów na długo przed ich przelotem w naszej okolicy? Obiekt przyleciał w naszym kierunku od strony Słońca i pozostawał długo ukryty w jego blasku. Jak wyjaśniają eksperci, z tego samego powodu nikt nie zauważył 20-metrowej asteroidy w 2013 roku, dopóki nie eksplodowała nad rosyjskim miastem Czelabińsk, powodując falę uderzeniową, która zraniła 1500 osób i zniszczyła budynki.

NASA definiuje asteroidy o wymiarach 2023 NT1 jako rozmiaru samolotu, a aplikacja Asteroid Launcher pokazuje, że biorąc pod uwagę rozmiar i prędkość obiektu (11,28 km/s), mógłby on pozostawić krater o średnicy 225 metrów, pozbawić życia ok. 235 osób i wywołać tsunami o wysokości 100 metrów.
Warto jednak pamiętać, że to jedynie szacunki, bo wspomniany Krater Barringera z Arizony ma średnicę 1,18 km, a asteroida sprzed 50 tys. lat, która za niego odpowiada, była mniejsza niż 2023 NT1. Mówiąc krótko, dobrze, że bezpiecznie przeleciała obok i pozostaje mieć nadzieję, że do 2030 roku, czyli czasu uruchomienia teleskopu kosmicznego NEOMIR, inne też pójdą jej śladami.  

Prowadząc obserwacje w podczerwonej części widma światła, NEOMIR wykryje ciepło emitowane przez same asteroidy, które nie jest zagłuszane przez światło słoneczne. Ta emisja ciepła jest pochłaniana przez ziemską atmosferę, ale z kosmosu NEOMIR będzie widzieć więcej niż my z Ziemi
pisze ESA.

Asteroida 2023 NT1 przeleciała blisko Ziemi. Zauważyliśmy to dopiero dwa dni później /123RF/PICSEL

INTERIA.
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-duza-asteroida-przeleciala-nam-kolo-nosa-nikt-tego-nie-zauwa,nId,6911596

 

Duża asteroida przeleciała nam koło nosa. Nikt tego nie zauważył!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Kasprowym Wierchu w Tatrach widoczne było zjawisko jeżące turystom włosy na głowie
2023-07-20.
Turyści z Kasprowego Wierchu w Tatrach ujrzeli rzadkie zjawisko, z którym związany jest jeżący włosy na głowie przesąd. Mówi się, że Widmo Brockenu, bo tak tajemniczo się nazywa, bywa zwiastunem śmierci. Skąd się bierze i dlaczego bywa groźne?
Tuż po odejściu burzy turyści podziwiający panoramę morza chmur ze szczytu Kasprowego Wierchu w Tatrach, ujrzeli coś, co mogło ich zaniepokoić. To odbity na chmurach znajdujących się poniżej nich, w Dolinie Gąsienicowej, swój własny cień, otoczony tęczową aureolą. Ten fenomen, nazywany Widmem Brockenu lub mamidłem górskim, niegdyś potrafił postawić włosy dęba największym amatorom gór. Dlaczego?
Ponieważ związany jest z nim przesąd mówiący, że jeśli się go ujrzy, to umrze się w górach. Dopiero zobaczenie go po raz trzeci urok ten odczynia. W 1925 roku wymyślił go i upowszechnił w swoich dziełach literackich Jan Alfred Szczepański, jeden z czołowych polskich taterników, alpinistów i pisarzy okresu międzywojennego.
Dawniej coś, co nie do końca było wyjaśnione i zrozumiałe dla ludzi, budziło lęk i stawało się przyczyną tworzenia przerażających opowiastek. Dzisiaj wiemy, że jest to zjawisko optyczne, które samym swym wyglądem krzywdy nam nie zrobi.
Powstaje, gdy promienie słoneczne padają na obserwatora, a następnie ten rzuca cień na znajdujące się poniżej niego chmury lub mgłę. Wówczas odgrywają one rolę ekranu. Im bliżej nas znajdują się chmury lub mgła, tym cień jest większy.
Jeśli dodatkowo dojdzie do załamania się promieni słonecznych na kroplach wody, z których się one składają, pojawia się tęczowa obwódka, czyli całe widmo barw światła białego, od czerwieni po fiolet, które nazywane jest glorią. Najciekawsze jest jednak fakt, że zjawisko to nie jest widziane przez nikogo innego, niż przez obserwatora. Każda osoba zobaczyć może jedynie swoją glorię i tylko sama może ją sfotografować. To dodaje mu grozy.
Widmo Brockenu widziałem w górach wielokrotnie i oczywiście za każdym razem przypominałem sobie porzekadło. Jednak po tylu razach sam na sam z tym mamidłem i szczęśliwych powrotach z gór, lęku nie odczuwam - powiedział nam Piotrek Skowroński, taternik i alpinista.
Całość zjawiska Widmo Brockenu zaczerpnęła swoją nazwę od szczytu Brocken w górach Harz w środkowych Niemczech, gdzie Johann Silberschlag w 1780 roku zjawisko to po raz pierwszy opisał. Mimo, że upłynęło już przeszło 240 lat, to jednak przesąd wciąż pobudza wyobraźnię.
Jako, że najczęściej jest obserwowany w partiach szczytowych gór, bo chmury muszą się znajdować poniżej obserwatora, to bywa niebezpieczny, zarówno z powodu trudności terenowych, panujących specyficznych warunków atmosferycznych, jak i samej wiary w przesąd.
Nie tylko nasz cień może się pojawić na chmurach. Czasem zdarza się, że w podobny sposób powstaje cień samolotu lub innego obiektu, w którym się znajdujemy.
Źródło: TwojaPogoda.pl / WMO.
Widmo Brockenu w górach potrafi zachwycić, ale też przerazić. Fot. Wikipedia.

Ludzki cień otoczony glorią. Widmo Brockenu. Fot. fordingbridgecameraclub.org.uk / Ursula Jeffree APAGB.

Samolot otoczony przez glorię. Fot. Wikipedia.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-07-20/na-kasprowym-wierchu-w-tatrach-widoczne-bylo-zjawisko-jezace-turystom-wlosy-na-glowie/

Na Kasprowym Wierchu w Tatrach widoczne było zjawisko jeżące turystom włosy na głowie.jpg

Na Kasprowym Wierchu w Tatrach widoczne było zjawisko jeżące turystom włosy na głowie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyły zapisy na NASA Space Apps Challenge Rzeszów 2023
2023-07-20.
Już po raz trzeci na Podkarpaciu odbędzie się NASA Space Apps Challenge Rzeszów 2023. Kosmiczny hackathon organizowany przez Podkarpackie Centrum Innowacji startuje 7-8 października, a zapisy już się zaczęły! To wyjątkowa okazja, by przez dwa dni zanurzyć się w świecie nauki, technologii i innowacji, a także nawiązać cenne kontakty i współpracę z innymi entuzjastami kosmosu.
NASA Space Apps Challenge to globalna inicjatywa, która angażuje ludzi na całym świecie do tworzenia innowacyjnych rozwiązań, w odpowiedzi na interdyscyplinarne wyzwania ogłoszone przez NASA. Wśród lokalizacji z całego świata znalazł się także Rzeszów. Już 7-8 października w Podkarpackim Centrum Innowacji zespoły będą mieć dostęp do ogromnej bazy danych, narzędzi i mentorów, które pomogą im zrealizować ich kreatywne pomysły.
Celem wydarzenia jest wszechstronne wsparcie potencjału rozwojowego uczniów i studentów jako młodych innowatorów, realizujących autorskie projekty i prototypy rozwiązań w obszarze lotnictwa i kosmonautyki na Podkarpaciu.
Do udziału w wydarzeniu zapraszamy uczniów i studentów z Podkarpacia. Niezależnie od tego, czy jesteś informatykiem, inżynierem, humanistą, artystą, marketingowcem, czy pracujesz sam czy w zespole – na pewno znajdziesz tu przestrzeń dla siebie – mówi Kacper Moczarny, Local Lead NASA Space Apps Challenge Rzeszów.
Autorzy najlepszych rozwiązań wypracowanych podczas lokalnej edycji hackathonu otrzymają nagrody od organizatorów oraz partnerów wydarzenia. Innowacyjne rozwiązania opracowane przez zespoły z Podkarpacia wytypowane przez jury zespoły będą miały możliwość powalczyć o trzy globalne nagrody główne fundowane przez centralę NASA.
Wszystkie informacje na temat wydarzenia dostępne są na stronie internetowej .
Źródło: Podkarpackie Centrum Innowacji
Fot. Podkarpackie Centrum Innowacji
Fot. Podkarpackie Centrum Innowacji
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/ruszyly-zapisy-na-nasa-space-apps-challenge-rzeszow-2023

Ruszyły zapisy na NASA Space Apps Challenge Rzeszów 2023.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wenezuela dołączyła do księżycowego projektu Chin
2023-07-20. Wojciech Kaczanowski
W poniedziałek (17 lipca br.) narodowe agencje kosmiczne Wenezueli oraz Chin podpisały wspólne oświadczenie dotyczące uczestnictwa państwa z Ameryki Południowej w chińskim projekcie Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych (ILRS), czyli inicjatywy traktowanej, jako konkurencja dla amerykańskiego programu Artemis. Wenezuela dołączyła do grona podmiotów, tj. Rosja, Pakistan, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Organizacja Współpracy Kosmicznej Azji i Pacyfiku.
Jak informuje portal Spacenews.com , w poniedziałek, 17 lipca br. Zhang Kejian, administrator Chińskiej Narodowej Administracji Kosmicznej (CNSA) i Gabriela Jimenez, wiceprezydent Wenezueli i minister nauki i technologii podpisali podczas spotkania w formie video wspólne oświadczenie dotyczące uczestnictwa państwa z Ameryki Południowej w chińskim projekcie Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych (ILRS). Według przedstawicieli sektora kosmicznego Państwa Środka, partnerstwo będzie obejmować współpracę w zakresie opracowywania nowych technologii, demonstracji oraz wdrażania jej.
Warto zauważyć, że podpisując oświadczenie o współpracy w zakresie ILRS, Wenezuela stała się jednym z pierwszych państw, które dołączyło do projektu uznawanego jako konkurencyjny dla amerykańskiego Artemis. Według chińskiego portalu Ta Kung Pao, podobne porozumienie zostało podpisane przez Rosję, Pakistan, Zjednoczone Emiraty Arabski oraz Organizację Współpracy Kosmicznej Azji i Pacyfiku. Warto również zauważyć, że zainteresowane dołączeniem do inicjatywy pozostaje również Malezja. Za datę uruchomienia chińskiej placówki badawczej na naturalnym satelicie Ziemi uznaje się 2035 r.
Przypomnijmy, że Wenezuela oraz Państwo Środka współpracowały w zakresie nowych technologii kosmicznych już kilka lat temu. Przykładem jest lot chińskiego systemu nośnego Długi Marsz 2D z 2017 r, który wyniósł satelitę Venezuela Remote Sensing Satellite-2 (VRSS-2), o nazwie własnejAntonio José de Sucre. VRSS-2 został skonstruowany przez chińską firmę China Great Wall Industry Cooperation (CGWIC), która należy do China Aerospace Science and Technology Corporation (CASC). Warto zauważyć, że okres działania satelity został określony wówczas na 5 lat. Był to już drugi, po VRSS-1 satelita do obserwacji Ziemi należący do Wenezueli, pozyskany od ChRL.
Państwo środka opracowało i zbudowało również satelitę telekomunikacyjnego VeneSat-1 o nazwie Simon Bolivar. Urządzenie zostało wyniesione z Centrum Startowego Satelitów Xichang.
Warto zauważyć, że oprócz samej Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych, Chiny zapowiedziały również stworzenie organizacji International Lunar Research Station Cooperation Organization (ILRSCO), która będzie koordynować i zarządzać budową bazy. O planach poinformował Wu Weiren, główny projektant chińskiego programu eksploracji Księżyca, w kwietniu br., który po raz kolejny zaprosił państwa do członkostwa, w tym np. państwa europejskie, kraje BRICS, kraje afrykańskie oraz, co ciekawe, Stany Zjednoczone.
Fot. CNSA
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/wenezuela-dolaczyla-do-ksiezycowego-projektu-chin

Wenezuela dołączyła do księżycowego projektu Chin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sensacyjne odkrycie w kosmosie. Gwiazda o "dwóch twarzach"
2023-07-20.
ej jedna strona jest pokryta wodorem, druga natomiast helem. Odkrycie białego karła o podwójnej naturze ogłosili naukowcy na łamach "Nature". Współautorem sensacyjnego odkrycia jest dr Przemysław Mróz z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Obiekt otrzymał nazwę Janus, od rzymskiego boga wszelkich początków, którego przedstawiano jako bóstwo o dwóch twarzach.
Gwiazda została odkryta w danych z przeglądu nieba Zwicky Transient Facility (ZTF), realizowanego w Obserwatorium Palomar w Kalifornii. Dr Przemysław Mróz z Obserwatorium Astronomicznego UW był m.in. odpowiedzialny za wykonanie pomiarów jasności ponad miliarda gwiazd obserwowanych przez projekt ZTF, dzięki czemu odnaleziono ten niezwykły obiekt - poinformował Uniwersytet Warszawski w komunikacie na stronie internetowej.
"Gwiazda wyróżniała się dużymi zmianami jasności, powtarzającymi się co 15 minut. To tyle, ile trwa jeden jej obrót wokół własnej osi" – mówi dr Przemysław Mróz, cytowany w komunikacie.
Czym właściwie są białe karły?
Białe karły to wypalone pozostałości po małomasywnych gwiazdach, takich jak Słońce. "Kiedy gwiazda starzeje się i wypala paliwo znajdujące się w jej wnętrzu, rozdyma się do ogromnych rozmiarów (nawet kilkaset razy większych niż obecnie Słońce), stając się tzw. czerwonym olbrzymem. Na końcowym etapie życia takiej gwiazdy odrzuca ona zewnętrzną otoczkę gazową. Pozostaje po niej gorące, gęste jądro, które składa się z produktów reakcji termojądrowych zachodzących w przeszłości, zazwyczaj węgla i tlenu. Jądro jest pokryte cienką warstwą helu lub wodoru. To właśnie biały karzeł" – wyjaśnia polski astronom.
Białe karły mają masy zbliżone do masy Słońca, jednak są od niego nawet sto razy mniejsze i milion razy gęstsze. Jedna łyżeczka materii budującej białego karła może ważyć tyle, co samochód osobowy.
Podwójna natura gwiazdy
Dodatkowe obserwacje wykonane za pomocą Teleskopu Kecka, znajdującego się w Obserwatorium Mauna Kea na Hawajach, ujawniły podwójną naturę odkrytej gwiazdy. Naukowcy użyli instrumentu zwanego spektrometrem, żeby rozszczepić światło gwiazdy (podobnie jak pryzmat rozszczepia światło Słońca na kolory tęczy), co umożliwiło zbadanie jej składu chemicznego. Obserwacje wykazały obecność wyłącznie wodoru na jednej połowie gwiazdy i obecność wyłącznie helu na drugiej połowie.
"Przypuszcza się, że atmosfery niektórych białych karłów ulegają przemianie, z całkowicie wodorowych na całkowicie helowe. Ze względu na dużą gęstość, a więc silną grawitację, ciężkie pierwiastki opadają do środka białego karła. Wodór jest najlżejszy ze wszystkich pierwiastków i unosi się na powierzchni. Uważa się jednak, że w miarę upływu czasu, kiedy biały karzeł stygnie, powinno zachodzić mieszanie warstw wodoru i helu na powierzchni gwiazdy. Janus jest prawdopodobnie pierwszym obiektem, w którym zaobserwowano bezpośrednio to zjawisko" – tłumaczy dr Mróz.
Przyczyna tak znaczących różnic składu chemicznego powierzchni nie jest jednak znana. Naukowcy przypuszczają, że pole magnetyczne może być kluczem do ich wyjaśnienia - zaznaczono w komunikacie.
"Pole magnetyczne gwiazd może być niesymetryczne lub silniejsze po jednej stronie" – mówi Ilaria Caiazzo z California Institute of Technology, pierwsza autorka publikacji w "Nature" (https://www.nature.com/articles/s41586-023-06171-9). Dodaje, że pole magnetyczne może uniemożliwić mieszanie wodoru i helu. "Jeśli zatem pole magnetyczne jest silniejsze po jednej stronie białego karła, przeciwdziała ono mieszaniu pierwiastków i jedna strona gwiazdy jest wodorowa" - wskazuje.
Według innej hipotezy postawionej przez autorów pracy pole magnetyczne może wpływać na ciśnienie i gęstość materii w atmosferze gwiazdy.
"Pole magnetyczne może zmniejszyć ciśnienie gazu, co powoduje powstanie 'oceanu' złożonego wyłącznie z wodoru tam, gdzie pole magnetyczne jest najsilniejsze" – mówi James Fuller, współautor pracy i profesor astrofizyki teoretycznej w California Institute of Technology.
Sprawdzenie, która z tych hipotez jest prawdziwa, wymaga większej próby podobnych obiektów. Naukowcy mają nadzieję, że dostarczą jej przyszłe wielkie przeglądy nieba.
Źródło zdjęć: © Caltech
Źródło artykułu: PAP
 
oprac. NGA
WPtech
https://tech.wp.pl/sensacyjne-odkrycie-w-kosmosie-gwiazda-o-dwoch-twarzach,6921661327055424a

Sensacyjne odkrycie w kosmosie. Gwiazda o dwóch twarzach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiewająca flaga i brak gwiazd. Oto skąd wiemy, że NASA nie sfałszowała lądowania na Księżycu
2023-07-20.
Rafał Dadura
AUTOR

Jeden proces, czyli wyścig dwóch ówczesnych potęg na Księżyc się skończył. Drugi, w zasadzie od razu się jednak zaczął. Momentalnie bowiem wśród wszelkiej maści „niedowiarków” rozpoczął się inny, również sięgający niezwykłych wyżyn (niestety nie intelektu), wyścig na najbardziej niedorzeczną teorię spiskową dotyczącą tych wydarzeń.
Dla wielu jedno z największych osiągnięć ludzkiego umysłu i talentu to zwykła bujda. Kłamstwo. Spisek. Nie wiadomo dokładnie przez kogo zaplanowany, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że przy programie Apollo, który wyniósł ludzi na Srebrny Glob, pracowały tysiące ludzi, rozsianych w wielu firmach, fabrykach i uniwersytetach. Nikt z nich jednak najwyraźniej nigdy nie puścił pary. 400 tys.(!) inżynierów, naukowców i wszelkich innych pracowników nigdy nie pisnęło słowa o tym, że wszyscy brali udział w skrupulatnie zaplanowanym, największym (no, może poza tym, że Ziemia jest płaska) spisku w historii ludzkości.
No bo w końcu, dlaczego flaga na Księżycu wyraźnie przecież powiewa na wietrze? Jak to możliwe, że na zdjęciach nie widać gwiazd na księżycowym niebie? Kto filmował astronautów na Księżycu? Dlaczego cienie na zdjęciach są ponoć nie takie, jak być powinny? W końcu wszyscy z nas widzieli Księżyc, dlaczego w takim razie nie widać na nim miejsca lądowania astronautów? Itd, itd… Przyjrzyjmy się więc najbardziej popularnym teoriom spiskowym dotyczącym lądowania na Księżycu. Może nie powinienem już teraz zdradzać zakończenia, ale uprzedzam - wszystkie są nieprawdziwe.
Dlaczego na zdjęciach z Księżyca na niebie nie ma gwiazd?
To jeden z pierwszych argumentów spiskowców, jaki się pojawił. Jest on też jednym z łatwiejszych do obalenia. W dodatku nie trzeba być ekspertem od astronautyki, by zrozumieć dlaczego. Wystarczy doświadczenie fotografa amatora, a o to w czasach smartfonów nietrudno. Wszystkie zdjęcia wykonane przez astronautów na Księżycu były wykonane w świetle dziennym. Po prostu jasna księżycowa powierzchnia była jaskrawo oświetlona przez Słońce. O tym, jak dobrze odbija ona światło, można się przekonać, patrząc w pogodne nocne niebo w czasie pełni.
Jakby tego było, mało astronauci mieli na sobie białe skafandry kosmiczne, które również silnie odbijały światło. Ekspozycja w aparatach astronautów była zbyt krótka (tzn. migawka aparatu była otwarta przez zbyt krótki czas), aby jednocześnie uchwycić skafandry kosmiczne, powierzchnię Księżyca i dodatkowo zarejestrować stosunkowo ciemniejsze światło gwiazd. To samo dzieje się, gdy wyjdziecie w nocy na taras lub na balkon i włączycie światło. Nawet jeśli gwiazdy są widoczne z miejsca, w którym jesteście, aparat z krótkim czasem naświetlania nie będzie w stanie ich uchwycić. Tak samo stanie się, kiedy zrobicie zdjęcie w nocy przy użyciu lampy błyskowej. Jej światło przyćmi słabe światło gwiazd na niebie, nawet w najbardziej gwiaździstą noc. Tak samo zresztą dzieje się też w przypadku zdjęć Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wykonanych np. z pokładu wahadłowców - krótki czas naświetlania i Ziemia odbijająca światło Słońca powodują ten sam efekt.
Dlaczego cienie na zdjęciach z Księżyca wyglądają tak, jak wyglądają?
Skoro jesteśmy w temacie światła i zdjęć, warto od razu zając się drugim argumentem tropicieli spisków - dlaczego, jak wielu z nich docieka, na zdjęciach z lądowania na Księżycu można zobaczyć pewne obiekty, mimo że znajdują się one w cieniu? Według nich, gdyby np. elementy księżycowego lądownika znajdowały się po zacienionej stronie pojazdu, na Księżycu, gdzie jedynym źródłem światła było Słońce, nie powinny być widoczne. Według nich to dowód na to, że wszystko po prostu sfilmowano w studiach Hollywood.
Trzeba przyznać, że przynajmniej w tym wypadku, miłośnicy teorii o sfałszowanym lądowaniu na Księżycu mają trochę racji - faktycznie, jedynym źródłem światła na Księżycu jest Słońce. Trzeba jednak pamiętać o tym, że powierzchnia naszego naturalnego satelity znakomicie odbija światło (pełnia!). Dlatego na zdjęciach z Apollo 11 i kolejnych misji, które dotarły na Księżyc, światło słoneczne jest rozpraszane lub odbijane od gruntu we wszystkich kierunkach. Stąd jego niewielka ilość rozprasza się nawet w miejscach niewystawionych na bezpośrednie działanie Słońca i oświetla elementy będące w cieniu. To dlatego np. na niektórych zdjęciach można dostrzec tabliczkę, na jednej z nóg lądownika „Orzeł”, mimo że jest ona w cieniu.
Jeśli chodzi o cienie na zdjęciach z Księżyca, niedowiarkowie nie ustępują jednak tak łatwo i przywołują jeszcze inny przykład - wskazują oni na to, że nie wszystkie cienie są tam równoległe. Nie ma w tym nic niezwykłego, taki efekt można też zobaczyć na wielu zdjęciach, które każdy z nas może zrobić swoim telefonem. To po prostu efekt perspektywy. Linie w rzeczywistości są równoległe, ale perspektywa sprawia, że wydają się takie nie być na zdjęciu. Dzieje się tak często, gdy trójwymiarową przestrzeń przedstawia się w formie zdjęcia na dwuwymiarowej płaszczyźnie. Malarze wiedzą o tym dobrze i wykorzystują to od wieków. Wystarczy pójść do muzeum, by się o tym przekonać na własne oczy. Ba, wystarczy nawet obejrzeć obrazy starych mistrzów na swoim smartfonie!
Kto sfilmował Neila Armstronga, kiedy ten schodził na powierzchnię Księżyca?
Nie, nie był to wybitny reżyser Stanley Kubrick, któremu teorie mówiące o nakręceniu wszystkiego w Hollywood, przypisują wyreżyserowanie całego przedsięwzięcia. Pierwsze kroki człowieka na Księżycu zostały sfilmowane przez kamerę umieszczoną po prostu na lądowniku. Kamera zamontowana w module MESA (Modularized Equipment Stowage Assembly) lądownika zapewniała widok, który dawał wrażenie tego, jakby kamera stała w pewnej odległości od niego. Prawda jest taka, że kamera była po prostu nieco wysunięta z lądownika. Trochę jak selfie-stick, którym można zrobić sobie zdjęcie, które wygląda tak, jakby robił je nam ktoś inny. Podobna metoda jest też używana przez marsjańskie łaziki, które przesyłają na Ziemię swoje „selfie”.
Dlaczego amerykańska flaga powiewa na Księżycu?
Na koniec najbardziej niedorzeczna moim zdaniem kwestia - jak to możliwe, że flaga wbita w księżycowy grunt powiewa? Przecież na Księżycu nie ma atmosfery, więc nie może też być wiatru. To prawda. Nie ma tam wiatru, a flaga wcale nie powiewa. Zanim astronauci polecieli na Księżyc, w NASA wiedziano, że jeśli umieszczą tam oni zwykłą flagę, będzie ona smętnie zwisać w dół, zupełnie jak na Ziemi przy bezwietrznej pogodzie. Nie trzeba dodawać, że nie byłby to zbyt imponujący obraz, zwłaszcza w chwili transmitowanego na cały świat triumfu.
Dlatego, NASA zaprojektowała flagę, która miała na górze poziomy pręt, na którym miał być rozciągnięty materiał wzdłuż jego górnej krawędzi. Jednak astronauci Apollo 11 mieli problem z rozciągnięciem teleskopowego pręta do końca (problemy były też zresztą z całym masztem i przy wbijaniu go w księżycowy grunt). To sprawia, że na zdjęciach flaga wygląda na nieco pogniecioną lub falującą na wietrze. Co istotne, na nagraniach wideo, wyraźnie widać, że porusza się ona tylko wtedy, gdy astronauci wbijają ją w powierzchnię Księżyca. Później, amerykański sztandar pozostaje już w tej samej, pogniecionej pozycji z powodu niewyciągniętego do końca poprzecznego pręta
Nawet ZSRR przyznał, że Amerykanom się udało
Jest jeszcze kilka innych bardziej, bądź mniej niedorzecznych prób podważenia rzeczywistości, której co ciekawe, nigdy nie kwestionowali Sowieci, którzy przecież mieliby najwięcej do ugrania na podważeniu sukcesu Amerykanów. Ci jednak poprzestali jedynie na zaprzeczaniu, że chcieli się dostać na Księżyc pierwsi, i aż do 1989 r. twierdzili, że według nich nic się nie stało, że NASA dotarła tam przed nimi.
Podsumowując, jeśli nawet Związek Radziecki, który umówmy się, nie był krainą prawdomówności, był w stanie przełknąć porażkę i godnie pogratulować Amerykanom niezaprzeczalnego sukcesu, czas chyba na wyznawców teorii spiskowych by również poszli po rozum do głowy. Oby tylko nie zawędrowali za daleko, bo co będzie jak dotrą do krańca naszej płaskiej Ziemi?
„Powiewająca" flaga USA na Księzycu, z czarnym niebem w tle, na którym nie widac gwiazd. źródło: NASA/Public Domain
Cienie na powierzchni Księżyca. źródło: NASA/Public Domain
Wieran oryginałowi w 100% makieta lądownika z modułem MESA i widoczną na nim kamerą. źródło: NASA/Public Domain
Dog On Moon Digging Holes (TOP SECRET)
https://www.youtube.com/watch?v=2-w6c6Mwrss
https://spidersweb.pl/2023/07/ladowanie-na-ksiezycu-teorie-spiskowe.html

Powiewająca flaga i brak gwiazd. Oto skąd wiemy, że NASA nie sfałszowała lądowania na Księżycu.jpg

Powiewająca flaga i brak gwiazd. Oto skąd wiemy, że NASA nie sfałszowała lądowania na Księżycu2.jpg

Powiewająca flaga i brak gwiazd. Oto skąd wiemy, że NASA nie sfałszowała lądowania na Księżycu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten system ostrzeże Ziemię przed wielkim kataklizmem, ale będziemy mieli tylko 30 minut
2023-07-20.
Rafał Dadura
AUTOR

Naukowcy pracują nad systemem, który ostrzeże mieszkańców Ziemi przed konsekwencjami nadmiernej aktywności Słońca. Te ostatnie mogą być bardzo poważne, ponieważ mogłyby pozbawić prądu duże obszary naszej planety przez długie tygodnie. I jak wtedy żyć?
Słońce od czasu do czasu uwalnia nagromadzoną energię w postaci tak zwanego koronalnego wyrzutu masy (CME) lub rozbłysku słonecznego. CME może doprowadzić do drastycznych zmian w polu magnetycznym Ziemi. Gdyby takie zjawisko nastąpiło dzisiaj, doszłoby do masowego wyłączenia elektrowni, linii przesyłowych i podstacji elektrycznych, które obsługują całe miasta, a nawet regiony.
Duża część światowej populacji mogłaby zostać pozbawiona energii elektrycznej na wiele tygodni, co doprowadziłoby do trudnych do oszacowania skutków. Sam tylko rząd USA pracuje nad 25 różnymi programami, które mają na celu zapobieżenie niszczycielskim skutkom burz słonecznych.
Będziemy mieli tylko 30 minut od ostrzeżenia o koronalnym wyrzucie masy
Badacze na całym świecie intensywnie pracują nad wdrożeniem systemów wczesnego ostrzegania opartych o sztuczną inteligencję. Jeśli ich wysiłki się powiodą, powstanie system, który będzie zdolny do ostrzeżenia Ziemi około 30 minut zanim strumień naładowanych cząstek słonecznych dotrze do naszej planety, niszcząc sieci elektryczne.
Ten czas wyprzedzenia wynika z faktu, że sygnały radiowe podróżują z prędkością światła, czyli szybciej niż naładowane cząsteczki wyrzucone w przestrzeń przez rozbłysk słoneczny. Obecnie w kosmosie znajduje się wiele satelitów, które obserwują Słońce, i które mogą być wykorzystane do identyfikacji potencjalnych wybuchów słonecznych.
Jednak wiedza o tym, że doszło do CME na Słońcu, to tylko jedno z zadań. Naukowcy zbierają również dane ze stacji naziemnych, które swego czasu zostały dotknięte przez niektóre burze wykryte przez satelity. By przygotować się na potencjalny rozbłysk na Słońcu skierowany w kierunku Ziemi, nie wystarczy jednak wiedzieć, że zmierza ku nam strumień naładowanych elektrycznie cząstek. Musimy również posiadać informację na temat tego, jaki wpływ słoneczna erupcja może mieć, gdy już dotrze do Ziemi.
Dlatego właśnie naukowcy kierowani przez Vishala Upendrana z Międzyuniwersyteckiego Centrum Astronomii i Astrofizyki w Indiach stworzyli model głębokiego uczenia się, o nazwie DAGGER. Ma on, jak twierdzą imponujące możliwości w porównaniu z istniejącymi algorytmami predykcyjnymi, które istniały do tej pory. Zdaniem badaczy, algorytm może przewidzieć nasilenie i kierunek burzy słonecznej w czasie krótszym niż sekunda i że jest w stanie dokonywać prognoz co minutę.
Sztuczna Inteligencja w służbie ludzkości
Do tej pory, algorytmy, które podejmowały takie próby, potrzebowały na to dużo więcej czasu. Więcej do tego stopnia, że nie dawały prawie nam prawie żadnego zapasu czasu, zanim wiatr słoneczny dotarł do Ziemi. Wynikało to głównie z ogromnych mocy obliczeniowych, które były niezbędne do wyliczenia, które miejsce na naszej planecie zostanie najbardziej dotknięte skutkami słonecznej erupcji. Dlatego tak istotne jest zastosowanie tutaj sztucznej inteligencji, która posiada znacznie większe moce obliczeniowe i dysponuje o wiele większym zasobem informacji, niż dostępne do tej pory systemy.
Część tych zmagań z terminowością wynikała z faktu, że obliczenie, gdzie burza może uderzyć w dowolnym miejscu na świecie, stanowiło wyzwanie obliczeniowe. System DAGGER, może wykonać operacje, które pozwalają mu na szybkie przewidywanie skutków potencjalnego słonecznego kataklizmu dla całej Ziemi.
Połączenie szybkości przewidywania z możliwością zastosowania tych prognoz do całego globu sprawia, że DAGGER jest bardzo istotnym osiągnięciem w dziedzinie przewidywania i opracowania procedur reagowania na potencjalne zagrożenia związane z burzami słonecznymi.
Dodatkowo właśnie zbliżamy się do szczytu 11-letniego cyklu słonecznego, kiedy spodziewana jest największa aktywność naszej gwiazdy, a który nastąpi w 2025 roku. To daje nam dużo czasu na zebranie bardzo dużej ilości danych zanim nadejdzie kluczowy moment. System DAGGER został uruchomiony na platformie typu open source, co daje organizacjom użyteczności publicznej oraz firmom komunikacyjnym kilka lat na zintegrowanie ich systemów oceny zagrożeń z systemem DAGGER.
LOOK WHAT THE SUN JUST DID‼️ / MASSIVE Coronal Mass Ejection at Earth‼️
https://www.youtube.com/watch?v=_VgpAD5JLZI
CME - koronalny wyrzut masy
https://spidersweb.pl/2023/07/burza-sloneczna-system-wczesnego-ostrzegania.html

Ten system ostrzeże Ziemię przed wielkim kataklizmem, ale będziemy mieli tylko 30 minut.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024