Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Niebo w lipcu 2023 roku
2023-06-30Franek Badziak
Rozpoczyna się lipiec, a z nim pierwszy miesiąc wakacji szkolnych. Jedni wyjechali, inni zostali w domach, jeszcze inni wakacji wcale nie mają, ale wszystkich łączy jedno – żyją pod tym samym nocnym niebem, na którym niezmiennie rozgrywać się będzie niesamowity spektakl ciał niebieskich.
1 lipca, miesiąc rozpocznie się wschodem Słońca o godzinie 4.23 (Warszawa). Jako że przesilenie letnie, czyli najdłuższy dzień w roku, miało już miejsce, w lipcu dzień wydłuża się. Stąd, jak 1 lipca Słońce zajdzie o 21.04, a dzień potrwa 16 godzin 41 minut, to 31 lipca będzie to jedynie 15 godzin 33 minuty, ze wschodem o 4.59 i zachodem o 20.32.
Rozpoczynając miesiąc w Bliźniętach, Słońce na skutek swojej wędrówki po niebie, już z nocy z 20 na 21 lipca znajdzie się w konstelacji Raka i tamże znajdować się będzie do końca lipca.
Nadto, cały lipiec obserwować będziemy mogli asteryzm trójkąta letniego, czyli układ trzech gwiazd, rozpościerający się na lwią część nieba — Altair w Orle, Vega w Lutni i Deneb w Łabędziu. Już pierwszego lipca, kiedy Altair wzejdzie nad horyzont ok. 21.08, będziemy mogli podziwiać ten asteryzm w pełni przez całą noc.
Księżyc
Lipiec roku 2023 rozpoczyna się księżycem przybywającym, po to, aby ten 3 lipca o godzinie 13.40 mógł objawić się w pełni. Na naszej szerokości geograficznej jednak będzie on o tej godzinie pod horyzontem, skąd wzniesie się dopiero po godzinie 3 w nocy. Księżyc w prawie całym swoim majestacie będzie widoczny jeszcze 2 i 4 lipca
Ostatnia kwadra Księżyca przypada na 10 lipca na godzinę 3.49, natomiast w nowiu, czyniąc niebo idealnym do letnich obserwacji, znajdzie się 17 lipca o godzinie 20.33. Miesiąc zakończy się po pierwszej kwadrze 26 lipca, kiedy to 31 lipca znów będziemy mogli podziwiać go w niemalże całej okazałości (pełnia, 97,19% tarczy).
Planety
Z racji niskiej elongacji ze Słońcem, Merkurego nie dostrzeżemy w lipcu na niebie. Nieco wyższą odległość kątową zachowa Wenus, która i tak zostanie przyćmiona przez naszą gwiazdę od 24 lipca. Mars, także o niewysokiej elongacji, będzie dostrzegalny przez bardzo krótką chwilę, nie krócej niż pół godziny po zachodzie Słońca. Wszystkie te planety jednak odnajdziemy w jednej konstelacji — w Lwie.
Jeśli zaś chodzi o Jowisza, 1 lipca wzejdzie on ponad horyzont o godzinie 1.26, by na niebie pozostać całą noc. Z kolei 31 lipca, ten gazowy olbrzym na niebie zawita już około 23.36, i także pozostanie nań widoczny do wschodu Słońca. Podobnie zachowa się w tym miesiącu Saturn. 1 lipca wzejdzie o 23.39 i widoczny będzie przez całą noc. Ostatniego dnia tego miesiąca, pojawi się na niebie już o 21.39 i również widoczny będzie aż do wschodu.
Niewidoczne gołym okiem Uran i Neptun, na niebie obecne będą do wschodu, od około godziny 00.00 (Neptun) i 1:45 (Uran) 1 lipca oraz od 22.15 (Neptun) i 23.45 (Uran) 31 lipca.
Deszcze meteorów
Lipiec, poza byciem doskonałym do obserwacji Perseidów, jest oczywiście również miesiącem maximów wielu innych deszczy meteorów. Ich kalendarz wygląda następująco:
•    10 lipca — maximum lipcowych Pegazydów (Pegaz)
•    28 lipca — maximum Piscis Austrinidów (Ryba Południowa)
•    29 lipca — maximum lipcowych gamma Draconidów (Smok)
•    30 lipca — maximum alfa Kapricornidów (Koziorożec)
•    30 lipca — maximum południowych delta Akwaryd (Wodnik)
Źródła:
•    "Fazy Księżyca lipiec 2023"
30 czerwca 2023
Stellarium 23.1 [30.06.2023]
Pozycja Słońca 20 lipca, przedstawiona na tle siatki równikowej i dwóch pobliskich gwiazdozbiorów — Raka i Bliźniąt (Stellarium 23.1).
Widok Wenus nad horyzontem 1 lipca 2023 roku zwizualizowany za pomocą programu Stellarium 23.1.
https://astronet.pl/na-niebie/niebo-w-lipcu-2023/

Niebo w lipcu 2023 roku.jpg

Niebo w lipcu 2023 roku2.jpg

Niebo w lipcu 2023 roku3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sektor kosmiczny 1 – 16 lipca 2023
2023-07-01. Redakcja
Relacja z dni 1 – 16 lipca 2023.
Sławosz Uznański na EEC 2023
Dlaczego kosmos powinien interesować współczesnego człowieka? - dr inż. Sławosz Uznański - EEC 2023
https://www.youtube.com/watch?v=PYU-jXif1EU

Zaczynamy relację!
Witamy! Mamy już lipiec. W tej relacji będziemy informować o kosmosie aż do 16 lipca. Zostańcie z nami! 🙂
https://kosmonauta.net/2023/07/sektor-kosmiczny-1-16-lipca-2023/

Sektor kosmiczny 1 – 16 lipca 2023.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sekret olbrzymiej dziury. Naukowcy przekonani, że znaleźli odpowiedź
2023-07-01. Mateusz Tomiczek
Grawitacja naszej planety jest wartością stałą, jednak ze względu na kształt Ziemi zdarzają się od tej normy pewne drobne odchylenia. Ziemia nie jest idealną kulą, a w jej wnętrzu występują skupiska masy i luźniejsze przestrzenie, które sprawiają, że ponad nimi siła grawitacji może nieco różnić się od średniej.
Jedną z takich anomalii jest duży spadek siły grawitacji w rejonie Oceanu Indyjskiego. Obszar ten naukowcy nazywają masywną dziurą grawitacyjną o wielkości 3 milionów kilometrów kwadratowych. Jest to jedna z największych anomalii grawitacyjnych na Ziemi, a jej źródło położone jest głęboko pod powierzchnią wody.
Badanie olbrzymiej dziury
Według pomiarów satelitarnych i badań przy pomocy okrętów badawczych naukowcy ustalili, że poziom wód w Oceanie Indyjskim jest niższy niż powinien. Winne temu zjawisku jest grawitacyjne przeciąganie liny pomiędzy obszarem o niskiej grawitacji ulokowanym na dnie oceanu a otaczającymi go wyżynami. Dotąd nie odkryto jednak konkretnego źródła tej anomalii, jednak geolodzy z Indyjskiego Instytutu Nauki sugerują, że udało im się znaleźć dobre wytłumaczenie.
Według badań przeprowadzonych przez Debanjana Pala i Attreyee Ghosh należy się przyjrzeć dokładnie temu, jak powstał ten niezwykły rejon geologiczny. Około 1 tys. kilometrów pod skorupą Ziemi znajdują się pozostałości starożytnego oceanu, który 30 milionów lat wcześniej zaczął wsuwać się pod Afrykę, powodując przy tym wypływ gorących stopionych skał. Wszystko wskazuje na to, że obecność tych "pióropuszy lawy" w jakiś sposób wpływa na anomalię grawitacyjną pod oceanem.
Pal i Ghosh wykorzystali wiele komputerowych modeli ruchu płyt tektonicznych i płaszcza Ziemi, a następnie porównali przewidywany przez symulację kształt dna oceanicznego z kształtem anomalii grawitacyjnej. Zgodnie z otrzymanymi wynikami wspólną cechą dla wszystkich modeli, które były w stanie doprowadzić do powstania niżu grawitacyjnego w tym terenie, były pióropusze stopionych skał.
Nie wszyscy chcą zaakceptować takie rozwiązanie
Wielu naukowców ta odpowiedź nie satysfakcjonuje, głównie ze względu na to, że została opracowana w oparciu jedynie o symulacje. Choć Pal i Ghosh użyli kilkunastu komputerowych modeli opierających się na różnych parametrach, to niestety taki zestaw danych jest zbyt mały, by przekonać ostatecznie międzynarodową społeczność geologów.
Modelowanie formującej się powierzchni Ziemi obejmowało zasymulowanie ruchu płyt tektonicznych na przestrzeni ostatnich 140 milionów lat. Był to więc okres, w którym indyjska płyta tektoniczna dopiero oddzielała się od superkontynentu Gondwany, by kontynuować swój dryf na północ. Oddzielenie się płyty spowodowało wsunięcie pod płytę afrykańską dna pradawnego oceanu nazywanego Morzem Tethys. To, co pozostało po nim, stało się Oceanem Indyjskim.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski
Źródło zdjęć: © International Centre for Global Gravity Field Models

Wptech
https://tech.wp.pl/sekret-olbrzymiej-dziury-naukowcy-przekonani-ze-znalezli-odpowiedz,6914896036620960a

Sekret olbrzymiej dziury. Naukowcy przekonani, że znaleźli odpowiedź.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie ślad życia? Nieoczekiwane cząstki namierzone w składzie komety
2023-07-01. Mateusz Tomiczek
Spektrometr orbitera Rosetta zebrał z komety 67P/Churyumov-Gerasimenko mnóstwo danych dotyczących ulatniającego się z niej pyłu w 2016 roku. Teraz naukowcy po laboratoryjnej analizie wyników wskazują na dużą ilość związków siarki organicznej na powierzchni komety. Może to zrewolucjonizować nasze myślenie o składzie materii kometarnej.
Planetolodzy pod wodzą Ahmeda Mahjouba wykorzystali dane ze spektrometru Rosetty (o nazwie ROSINA) do analizy cząstek pyłu kometarnego. Przeprowadzili oni następnie symulacje laboratoryjne, aby sprawdzić jak organiczne związki siarki powstają w wyniku reakcji chemicznych inicjowanych przez napromieniowanie mieszaniny lodu zawierającego siarkowodór. Wyniki tego badania będą miały znaczenie dla dalszego wykorzystywania Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba do wyszukiwania materiału siarkoorganicznego na innych kometach i małych lodowych ciałach niebieskich. Czy oznacza to jednak obecność na komecie czegoś na kształt życia?
To chemia, ale jeszcze nie biologia
Niestety według badań, nie są to ślady świadczące o obecności jakiegoś rodzaju prymitywnego życia opartego na siarce. Choć badanie może dać nam wiele informacji, dzięki którym z użyciem teleskopu Webba będziemy w stanie lepiej zrozumieć chemię Układu Słonecznego, to nie przybliża nas ono do odkrycia obcych form życia, może jednak nieść pewne wyobrażenie o tym jak mogłyby one powstawać.
Uczeni dowiedli jednak, że organiczne związki siarki mogą powstawać w wyniku bombardowania jonami siarki lodu zawierającego węgiel tlen i azot. Dowiedzenie, że takie związki w ogóle powstają w warunkach przestrzeni międzygwiezdnej lub mgławicy słonecznej jest już wystarczającym osiągnięciem dla naukowców.
Jak to sprawdzili
W laboratorium zespół naukowców eksperymentował wewnątrz komory ze stali nierdzewnej, w której wytworzono warunki próżni kosmicznej. Zespół umieszczał w tych warunkach lód na złotej podkładce schładzanej przy pomocy kriostatu, a następnie próbkę bombardowano za pomocą wiązki elektronów. Wyników poszukiwano za pomocą spektrometru.
Eksperyment ujawnił szybki rozpad siarkowodoru w układzie, który porównywano z rozpadem metanolu i wody w podobnych warunkach. Wyniki te mają szeroki wpływ na rozumienie chemii kosmicznego lodu.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski
Źródło zdjęć: © ESA, Rosetta

WPtech
https://tech.wp.pl/to-nie-slad-zycia-nieoczekiwane-czastki-namierzone-w-skladzie-komety,6914909747067552a

To nie ślad życia Nieoczekiwane cząstki namierzone w składzie komety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten obiekt na orbicie Ziemi rozpala zwolenników teorii spiskowych. Nie uwierzysz, co to jest
2023-07-01.
Rafał Dadura
AUTOR

Dark Knight, czyli Czarny Rycerz, to miano, jakim określany jest znany w kręgach fascynujących się teoriami spiskowymi, obiekt sfotografowany przez NASA w 1998 roku (zdjęcie poniżej). To czarny, bliżej nieokreślony kształt, który został zaobserwowany podczas pierwszego lotu amerykańskiego wahadłowca na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).
Wielu twierdzi, że to satelita umieszczony w pobliżu Ziemi przez obcą cywilizację. NASA zarejestrowała go po raz pierwszy podczas misji promu kosmicznego STS-88 znad wybrzeża położonej w południowej Afryce Namibii i patrząc w kierunku północnym. Amerykańska agencja kosmiczna traktuje go jednak po prostu jak jeden z wielu kosmicznych śmieci, jakie krążą wokół naszej planety.
Czarny Rycerz z kosmosu
NASA posiada cały katalog takich obiektów. Ten, o którym mowa, posiada w nim swój numer STS088-724-66 od numeru misji promu kosmicznego, podczas której został zauważony. Przez lata od momentu jego wykrycia powstało o nim wiele rozmaitych teorii. Jedna z nich, twierdzi, że Dark Knight został odkryty już przez słynnego Nikolę Tesla, który miał odebrać tajemnicze sygnały radiowe z kosmosu podczas swoich prac dotyczących fal radiowych w 1899 roku w Colorado Springs.
Tesla stwierdził wtedy, że to Marsjanie usiłowali nawiązać kontakt z Ziemią. Trzeba zaznaczyć, że pod koniec XIX wieku przekonanie o istnieniu inteligentnej cywilizacji na Marsie było powszechne. Było tak z racji zaobserwowanych przez ziemskie teleskopy struktur na powierzchni Czerwonej Planety, które zostały zinterpretowane jako kanały, więc teoria Tesli nie była, przynajmniej w tamtych czasach, zupełnie niedorzeczna.
Nawiasem mówiąc, gdyby Dark Knight istotnie był urządzeniem wysłanym przez obcą cywilizację do obserwacji ludzkości, byłby to przykład tzw. Sondy Bracewella będącej z kolei rodzajem sondy von Neumana. Taka sonda miałaby za zadanie poszukiwać np. obcej cywilizacji. Gdyby się jej udało, mogłaby bez udziału swoich twórców wejść w kontakt z naszą cywilizacją albo ograniczyć się do jej badania.
Znów, nie jest to jakiś niedorzeczny pomysł, a całkiem rozsądna teoria. Jednym z jej zwolenników jest Paul Davies, brytyjski fizyk i astrobiolog, który twierdzi, że jeśli gdzieś we Wszechświecie istnieją zaawansowane cywilizacje, całkiem logiczne z ich punktu widzenia byłoby wysyłanie takich sond w kosmos.
W końcu my też wysyłamy nasze próbniki w celu eksploracji innych planet. Czym innym jednak jest rozsądna teoria trzymająca się zasad logiki, która ma być raczej ćwiczeniem intelektualnym, a czym innym niczym niemające większego uzasadnienia sensacyjne opowieści będące próbą kreowania rzeczywistości.
Teorie spiskowe trzymają się mocno
To drugie wydaje się być znacznie bliższe zwolennikom teorii o tajemniczym obiekcie, którzy przedstawiają wspomniane domysły Tesli jako dowód na to, że wynalazca już ponad sto lat temu odbierał sygnały nadawane właśnie przez Dark Knight. Obfitą pożywką dla kolejnych teorii o tym, że czarny przedmiot na ziemskiej orbicie to dzieło obcych, jest zjawiskiem znanym jako "sygnały Halsa", lub LDE (Long delayed echo - Echo o dużym opóźnieniu).
Chodzi tu o jedną z cech fal radiowych, które wracają do nadawcy kilka sekund po transmisji. Naukowcy uważają, że źródłem owego echa jest najprawdopodobniej jedna z warstw ziemskiej atmosfery, jaką jest jonosfera. Jednak autor Duncan Lunan, wysunął hipotezę, mówiącą, że źródłem zjawiska jest obiekt, który liczy sobie 13 000 lat (nie pytajcie mnie, jak określił jego wiek, bo nie mam pojęcia).
Oczywiście szybko jego spekulacje zostały podchwycone przez wyznawców teorii spiskowych, którzy zaczęli przytaczać jego opinie jako dowód na to, że Dark Knight jest satelitą kosmitów. Dla ścisłości trzeba oddać Lunanowi, że od tamtego czasu zdystansował się od teorii mówiących o obiekcie na ziemskiej orbicie.
Inną inspiracją dla wszelkiej maści fascynatów obiektu Dark Knight jest opublikowany przez magazyn Time jeszcze w 1960 roku artykuł. Mowa w nim o wykryciu przez Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych niezidentyfikowanego satelity, który mógł być radzieckim pojazdem szpiegowskim. Szybko wyszło na jaw, że był to fragment amerykańskiego satelity Discoverer 5, który istotnie był urządzeniem szpiegowskim i miał za zadanie fotografowanie powierzchni Ziemi.
To jednak w żaden sposób nie przekonało miłośników kosmicznych teorii, którzy uparcie próbują do dziś przedstawiać artykuł prasowy sprzed sześciu dekad jako potwierdzenie swoich racji.
Co twierdzi astronauta, który brał udział w misji wahadłowca?
Wróćmy jednak do wspomnianej misji promu kosmicznego. Jeden z jej uczestników, astronauta Jerry Ross, jest zdania, że całe zamieszanie dotyczy folii termicznej. W warunkach mikrograwitacji na ziemskiej orbicie „odpłynęła” ona astronautom, gdy zajmowali się przyłączeniem nowego, amerykańskiego modułu do jego rosyjskiego odpowiednika w trakcie budowy ISS.
Swoją opinię ma też w tej sprawie dr Alice Gorman, która posiada tytuł profesorski na Uniwersytecie Flinders w australijskiej Adelajdzie i zajmuje się historią badania kosmosu. Jej zdaniem, to że ludzie nie są skłonni wziąć pod uwagę faktów i wolą uparcie wierzyć w tę i inne teorie spiskowe, tłumaczy ludzka psychologia. Jak mówi:
Tak naprawdę, to zadziwiające, że nie ma jeszcze więcej teorii spiskowych na temat rzeczy w kosmosie. Naprawdę trudno jest dostrzec szczegóły rzeczy znajdujących się na orbicie Ziemi, nawet przez teleskopy o naprawdę dużej mocy. Więc kiedy nie możesz czegoś zobaczyć, możesz sobie w zamian wyobrazić, cokolwiek zechcesz. Co z tego, że NASA i inne agencje kosmiczne z Rosji czy Europy prowadzą przynajmniej częściowo dostępne katalogi kosmicznych śmieci, skoro po pierwsze są one niekompletne, bo nie da się przecież skatalogować każdego kawałka śmiecia krążącego na ziemskiej orbicie, a po drugie fantastyczne wyjaśnienia z kosmitami w roli głównej bardziej działają na wyobraźnię.
Faktem jest, że czarny obiekt o bliżej nieokreślonym kształcie jest istotnie trudny do zidentyfikowania, zwłaszcza dla laika. W kosmosie, w warunkach mikrograwitacji, w próżni, gdzie nie występuje opór powietrza kawałek folii termicznej oświetlony w odpowiedni sposób przez Słońce, wygląda duży, solidny obiekt. Internetowych spiskowców nie interesuje trywialne wyjaśnienie, że mamy do czynienia z grą światła i cienia i zwykłym kawałkiem folii.
Doktor Gorman przytacza jeszcze jedno spostrzeżenie dotyczące rzekomego wieku obiektu o nazwie Dark Knight. Jeśli rzeczywiście miałby on mieć aż 13 000 lat, jak uważa wielu, w jaki sposób miałby utrzymywać się tam długo bez zapasów paliwa ani żadnych widocznych silników napędowych? Oczywiście, można odpowiedzieć, że obcy na pewno znaleźli na to sposób. Jak się okazuje, jedno na temat obiektu ochrzczonego jako Dark Knight jest pewne: każdy wierzy w to co chce i niektórych żadne fakty nie są w stanie przekonać.
Jedno z ujęć obiektu Dark Knight, wykonanych podczas misji wahadłowca STS-88.
źródło: NASA/Public Domain

Jedna z wizualizacji obiektu, jakie można znaleźć w internecie. źródło: Art_Machine/shutterstock

https://spidersweb.pl/2023/07/teorie-spiskowe-kosmici-satelita-orbita-kosmos.html

Ten obiekt na orbicie Ziemi rozpala zwolenników teorii spiskowych. Nie uwierzysz, co to jest.jpg

Ten obiekt na orbicie Ziemi rozpala zwolenników teorii spiskowych. Nie uwierzysz, co to jest2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyniki konkursu AstroCamera 2023
2023-07-01.
Hevelianum już po raz jedenasty rozstrzygnęło międzynarodowy konkurs astrofotografii „AstroCamera”. Jury, po długich obradach, spośród 361 zdjęć, jakie nadeszły z całego świata wybrało najlepsze  w trzech kategoriach – Obiekty Głębokiego Nieba, Obiekty Układu Słonecznego i Astrokrajobraz
Tradycyjnie w dniu urodzin swojego patrona, najsławniejszego gdańskiego astronoma Jana Heweliusza, Hevelianum ogłasza kolejne edycje AstroCamery. W tym roku nie było inaczej, a ogłoszenie wyników nastąpiło 28 czerwca.
Konkurs adresowany jest do miłośników astronomii i fotografowania z całego świata. Laureaci są wybierani przez jury, w którego skład wchodzą uznani badacze i popularyzatorzy astronomii, astrofizyki oraz fotografii. Na zwycięzców czekają nagrody finansowe i specjalnie zaprojektowane statuetki wykonane przez artystę rzeźbiarza, Tomasza Radziewicza. W jury tegorocznej, 11 edycji konkursu znaleźli się: Magdalena Maszewska (Astronom Hevelianum i przewodnicząca jury), dr Krzysztof Czart (Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), prof. dr hab. Piotr Gnaciński (Uniwersytet Gdański), Bogdan Jarzyna (Astrofotograf), Wojtek Korsak (Związek Polskich Artystów Fotografików), dr hab. Maciej Mikołajewski (Urania - Postępy Astronomii), Bogna Pazderska (Astronom Hevelianum), Przemysław Rudź (Polska Agencja Kosmiczna (POLSA), Sebastian Soberski (Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA) i Magdalena Więcek-Olszewska (była przewodnicząca jury).
– Astrofotografia jest jedną z najbardziej wymagających dziedzin fotografii. W tym roku poziom przesłanych zgłoszeń był niezwykle wysoki, zachwyciło nas wiele zdjęć, o niektóre długo się spieraliśmy. Spośród 361 zdjęć przesłanych przez 116 autorów z 22 krajów na całym świecie udało się nam wybrać najpiękniejsze zdjęcia tegorocznej edycji. – mówi Magdalena Maszewska, koordynatorka konkursu AstroCamera.
Idea konkursu narodziła się w 2011 roku, kiedy Hevelianum świętowało 400 rocznicę urodzin Jana Heweliusza. Od 2014 roku konkurs ma zasięg międzynarodowy, a zgłoszenia przyjmowane są w trzech kategoriach: Kategoria I - Obiekty głębokiego nieba, należą do nich m.in. galaktyki, mgławice czy gromady gwiazd, Kategoria II - Obiekty Układu Słonecznego, takie jak: Słońce, Księżyc, planety, komety i wszystkie zjawiska im towarzyszące, Kategoria III - Astrokrajobraz – dotyczy wszystkich obiektów i zjawisk na niebie eksponowanych z ziemskim krajobrazem. Dziś to jeden z najbardziej prestiżowych, międzynarodowych konkursów astrofotograficznych na świecie. Wszystkie dotąd nagrodzone i wyróżnione fotografie można obejrzeć na stronie konkursu.
 
Konkurs AstroCamera 2023: LAUREACI
Kategoria I - Obiekty głębokiego nieba
Miejsce 1 – Ireneusz Nowak (Polska)
Miejsce 2 – Rolf Wahl Olsen (Nowa Zelandia)
Miejsce 3 – Nicolas Rolland (Francja), Péter Feltóti (Węgry), Soumyadeep Mukherjee (Indie)
Wyróżnienie - Patrick Winkler (Austria), Panagiotis  Galanopoulos (Niemcy), Mateusz Wiśniewski (Polska), Łukasz Sujka (Polska)
Kategoria II - Obiekty Układu Słonecznego
Miejsce 1 – Lionel Majzik (Węgry)
Miejsce 2 – Łukasz Sujka (Polska)
Miejsce 3 – Flávio Fortunato (Brazylia)
Wyróżnienie – Lóránd Fényes (Węgry), Soumyadeep Mukherjee (Indie)
Kategoria III - Astrokrajobraz
Miejsce 1 – Tomas Slovinsky (Słowacja)
Miejsce 2 – Wioleta Gorecka (Islandia)
Miejsce 3 – Marcin Rosadziński (Polska)
Wyróżnienie – Marcin Lilla (Polska), Dmytro Prykhodko (Ukraina), Dario Giannobile (Włochy), Cristóbal Sánchez (Chile)
Wszystkie nagrodzone zdjęcia i serie zdjęć można zobaczyć w galerii na stronie www.astrocamera.pl
Organizator: Hevelianum, Miasto Gdańsk
Patronat honorowy: Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), Polska Agencja Kosmiczna (POLSA), Związek Polskich Artystów Fotografików (ZPAF), Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA)
Patronat medialny: Urania – Postępy Astronomii, Radio Gdańsk
Koordynatorka konkursu: Magdalena Maszewska
 
Źródło: Hevelianum
Na zdjęciu: Mgławica Krewetka. Nicolas Rolland (Francja/France), Miejsce 3 – Obiekty głębokiego nieba
Na zdjęciu: Kometa C/2022 E3 (ZTF) w odwiedzinach u Woźnicy, Miejsce 1 – Ireneusz Nowak (Kategoria I - Obiekty głębokiego nieba)

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wyniki-konkursu-astrocamera-2023

Wyniki konkursu AstroCamera 2023.jpg

Wyniki konkursu AstroCamera 2023.2.jpg

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Webb odkrył włókna galaktyczne z czasów, gdy Wszechświat liczył 830 milionów lat
2023-07-01.
Galaktyki nie są rozmieszczone przypadkowo we Wszechświecie. Grupują się nie tylko w gromady, ale również w ogromne, wzajemnie połączone struktury włókniste z gigantycznymi pustkami pomiędzy nimi. Ta „kosmiczna pajęczyna” powstała jako delikatna struktura i stała się z czasem coraz wyraźniejsza - w miarę, jak grawitacja przyciągała materię.
Wykorzystując Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, astronomowie odkryli nitkowato rozmieszczone 10 galaktyk, które istniały zaledwie 830 milionów lat po Wielkim wybuchu. Ta rozciągająca się na 3 miliony l.św. struktura jest zakotwiczona do jasnego kwazara, czyli galaktyki z aktywną, supermasywną czarną dziurą w jej centrum. Astronomowie sądzą, że to włókno ostatecznie stanie się masywną gromadą galaktyk, podobną do dobrze znanej Gromady Warkocza Bereniki w nieodległym nam Wszechświecie.
Członek zespołu badawczego Xiaohui Fan (the University of Arizona, USA) wyraził zaskoczenie długością i wąskością tego włókna, mówiąc – spodziewałem się znaleźć coś, ale nie oczekiwałem tak długiej i wąskiej struktury.
Ta struktura pierwszych włókien reprezentuje jedno z najwcześniejszych połączeń pomiędzy odległymi kwazarami i kosmiczną pajęczyną, i oznacza istotny kamień milowy w naszym rozumieniu wczesnego Wszechświata.
To odkrycie zostało uzyskane w ramach projektu ASPIRE (A SPectroscopic survey of biased halos In the Reionization Era), którego celem są badania kosmicznego otoczenia najwcześniejszych czarnych dziur. W sumie program przewiduje obserwacje 25 kwazarów, które istniały w obrębie pierwszego miliarda lat po Wielkim Wybuchu - w okresie znanym jako era rejonizacji. Celem ASPIRE jest wzbogacenie naszej wiedzy na temat formowania się kosmicznych struktur, poprzez badanie, w jaki sposób tworzą się takie masywne czarne dziury.
Wyjaśnił to Joseph Hennawi (University of California, USA) – ostatnie dwie dekady badań kosmologicznych zapewniły nam solidne zrozumienie, w jaki sposób powstaje i ewoluuje kosmiczna pajęczyna. Celem ASPIRE jest zrozumienie w jaki sposób można włączyć powstawanie najwcześniejszych, masywnych czarnych dziur do naszej obecnej opowieści o powstawaniu kosmicznych struktur.
Rosnące potwory
Oprócz szczegółów tych włóknistych struktur grupujących galaktyki, projekt ASPIRE zajmuje się również badaniami ośmiu kwazarów we wczesnym Wszechświecie. Astronomowie potwierdzili, że czarne dziury w tych kwazarach, które istniały już mniej niż miliard lat po Wielkim Wybuchu, posiadają masy od 600 milionów do 2 miliardów mas Słońca. Zrozumienie, jak one urosły do tak olbrzymich mas w ciągu krótkiego okresu czasu pozostaje głównym przedmiotem badań.
Według kierownika projektu ASPIRE, Feige Wang (the University of Arizona, USA) – aby mogły powstać te supermasywne czarne dziury, w tak krótkim czasie, muszą być spełnione dwa kryteria. Po pierwsze, potrzebny jest początek wzrostu z masywnych „ziaren” czarnych dziur. Po drugie, nawet jeśli takie ziarno będzie miało masę równoważną tysiącom Słońc, to nadal potrzebuje akrecji materii milion razy większej z maksymalnym możliwym tempem w ciągu całego jej życia.
Omawiane obserwacje uzyskane Teleskopem Webba dostarczyły również istotnych dowodów, w jaki sposób supermasywne czarne dziury we wczesnym Wszechświecie mogą kontrolować powstawanie gwiazd w ich galaktykach macierzystych. Te czarne dziury nie tylko akreują materię, ale również generują potężne wypływy materii, które mogą rozciągać się poza same czarne dziury i wpływać na powstawanie gwiazd w skali galaktyki.
Główna badaczka czarnych dziur w projekcie ASPIRE Jinyi Yang powiedziała – silne wiatry generowane przez czarne dziury mogą hamować proces powstawania gwiazd w galaktyce macierzystej. Takie wiatry obserwowano o bliskim nam Wszechświecie, ale nigdy nie były zaobserwowane bezpośrednio w erze rejonizacji. Siła takiego wiatru zależy od struktury kwazara. W obserwacjach Webba widzimy, że takie wiatry istniały we wczesnym Wszechświecie.
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Publikacja naukowa (dostęp otwarty): A SPectroscopic Survey of Biased Halos in the Reionization Era (ASPIRE): JWST Reveals a Filamentary Structure around a z = 6.61 Quasar
Webb Telescope Discovers 830-Million-Year-Old Galactic Filament

Źródło: NASA, ESA, CSA
 
Na ilustracji: Układ 10 galaktyk oznaczonych ośmioma, białymi kółkami wzdłuż przekątnej, nitkowatej linii (dwa kółka zawierają więcej niż jedną galaktykę), który został sfotografowany przez Teleskop Webba z kamerą NIRCam. Jest to rozciągające się na 3 miliony l.św. włókno zakotwiczone do jasnego kwazara, czyli galaktyki z aktywną, supermasywną czarną dziurą w jej centrum. Kwazara oznaczonego jako J0305-3150 widać w centrum grupy trzech kółek po prawej stronie zdjęcia. Kwazar przyćmiewa jasnością swoja galaktykę macierzystą. Te 10 galaktyk istniało już 830 milionów lat po Wielkim Wybuchu (z=6,6). Astronomowie sądzą, że to włókno w końcu stanie się masywną gromadą galaktyk. Źródło: NASA, ESA, CSA, Feige Wang (University of Arizona), and Joseph DePasquale (STScI)
Na ilustracji: Pole pełne galaktyk z programu ASPIRE sfotografowane przez Teleskop Webba z kamerą NIRCam. Znajduje się tutaj kwazar J0305-3150 (z=6,6), którego jasność przyćmiewa galaktykę macierzystą. Na dole po prawej stronie znajdują się strzałki kompasu, pozycjonujące to zdjęcie na niebie. Poniżej zdjęcia podano nazwy filtrów użytych w kamerze NIRCam oraz mapowania kolorów przypisane do każdego filtru. Źródło: NASA, ESA, CSA, Feige Wang (University of Arizona), and Joseph DePasquale (STScI)

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/webb-odkryl-wlokna-galaktyczne-z-czasow-gdy-wszechswiat-liczyl-830-milionow-lat

Webb odkrył włókna galaktyczne z czasów, gdy Wszechświat liczył 830 milionów lat.jpg

Webb odkrył włókna galaktyczne z czasów, gdy Wszechświat liczył 830 milionów lat2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop odkryje tajemnice „ciemnego wszechświata”. Misja ruszyła
2023-07-01.ŁZ. KOAL
Z bazy Sił Kosmicznych USA na przylądku Canaveral na Florydzie wystartowała w sobotę misja Europejskiej Agencji Kosmicznej Euclid. Misja zakłada umieszczenie w kosmosie teleskopu do badania ciemnej materii i ciemnej energii, jednych z największych tajemnic wszechświata. W budowie podzespołów i systemów brali udział również Polacy.
Teleskop Euclid został wyniesiony z kosmodromu Space Force przez należącą do firmy SpaceX rakietę Falcon 9 o godzinie 17.12 czasu polskiego. Niedługo po starcie pierwsza faza rakiety z powodzeniem odłączyła się i wylądowała na morskiej platformie.
Teleskop posiada zwierciadło główne o średnicy 1,2 m i przeznaczony jest do obserwacji w paśmie od światła widzialnego po bliską podczerwień. Odbędzie liczącą 1,5 mln km i 4 tygodnie podróż do ta zwanego punktu Lagrange'a 2. Tam znajduje się też Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, umieszczony w ubiegłym roku.
Zadaniem teleskopu – który rozpocznie pracę trzy miesiące po starcie – jest zbadanie ciemnej materii i ciemnej energii, jednych z największych zagadek nauki.
Na podstawie pomiarów misji Euclid zostanie stworzona trójwymiarowa mapa Wszechświata, która obejmie obszar rozciągający się na 10 mld lat świetlnych od naszej planety. Na tym obszarze znajduje się około 2 mld galaktyk, które dzięki aparaturze naukowej uda się lepiej poznać i uzyskać dokładniejszy wgląd w liczącą około 13,8 mld lat historię Wszechświata.
Pełniejsza wiedza o naturze ciemnej materii i energii zbliży nas do formułowania bardziej wiarygodnych modeli ewolucji Wszechświata i dlatego misja Euclid jest tak ważna z naukowego punktu widzenia – wskazał prezes Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA) prof. Grzegorz Wrochna.
Jak podała POLSA, w przygotowaniu podzespołów i systemów, które zostaną wyniesione w przestrzeń kosmiczną, wzięły udział polskie firmy: Astri Polska, GMV Polska, SENER Polska oraz SYDERAL Polska.
źródło: PAP, TVP Nauka

Zadaniem teleskopu jest zbadanie ciemnej materii i ciemnej energii (graf. ESA)

Euclid | ESA’s mission into the unknown
https://www.youtube.com/watch?v=-rHGTVJfcWI

TVP INFO
https://www.tvp.info/70986203/teleskop-euclid-polecial-w-kosmos-poszuka-ciemnej-materii-i-energii-misja-esa

Teleskop odkryje tajemnice ciemnego wszechświata. Misja ruszyła.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przetrwała apokalipsę? Astronomowie odkryli planetę "zombie"

2023-07-02. Daniel Górecki
Astronomowie odkryli planetę, która w jakiś sposób przetrwała apokaliptyczny scenariusz. Krąży blisko gigantycznej gwiazdy, która już dawno powinna ją pochłonąć, ale tak się nie stało, a naukowcy nie mają pojęcia dlaczego.

Chociaż Ziemia pozostanie nadająca się do życia jeszcze przez naprawdę długie lata, to w końcu jej czas dobiegnie końca. Jak szacują naukowcy, za około pięć miliardów lat Słońcu zabraknie paliwa wodorowego do spalania i zamiast niego zacznie "konsumować" hel, co spowoduje, że spuchnie i zamieni się w czerwonego olbrzyma, pożerając przy okazji Merkurego, Wenus i Ziemię.
Planeta zombie, która przetrwała apokalipsę
I podobny los czeka niezliczone światy krążące wokół innych gwiazd, ale jak się okazuje astronomowie odkryli właśnie planetę "zombie", która najprawdopodobniej przetrwała taki kataklizm. Mowa tu o ciele niebieskim w układzie gwiezdnym, który znajduje się stosunkowo blisko Ziemi, bo zaledwie ok. 520 lat świetlnych stąd - Halla, bo taką nazwę otrzymał ten szczęściarz, krąży wokół gigantycznej gwiazdy zwanej Baekdu w gwiazdozbiorze Małej Niedźwiedzicy.
Baekdu jest prawie 11 razy szersza od Słońca, ale ma tylko 1,6 razy większą masę. Halla okrąża ją relatywnie blisko, w odległości mniejszej niż połowa odległości między Ziemią a Słońcem. W nowym badaniu astronomowie postanowili bliżej przyjrzeć się gwieździe i odkryli, że przeszła już przez fazę czerwonego olbrzyma i powinna spuchnąć daleko poza obecną orbitę Halli.
Jak wyjaśniają, Baekdu wyczerpała swoje jądrowe paliwo wodorowe, rozdęła się do 1,5-krotności obecnej odległości orbitalnej planety, pochłaniając ją całkowicie w tym procesie, zanim skurczyła się do swoich obecnych rozmiarów. I chociaż pochłonięcie przez gwiazdę zwykle ma katastrofalne konsekwencje dla planet krążących blisko, Halla zdołała przetrwać w bezpośrednim sąsiedztwie swojej gigantycznej gwiazdy.

W takim sposób? Naukowcy twierdzą, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że w ogóle do tego nie doszło. Ich zdaniem armageddon mógł zostać zażegnany przez drugą gwiazdę, kiedyś istniejącą w systemie, tzn. gwiazdy zestarzały się i połączyły w to, czym jest teraz Baekdu, w procesie niewymagającym ani pochłaniania.
Inną opcją jest to, że Halla nie istniała jeszcze w tym czasie - kiedy dwie gwiazdy się zderzyły, mogły stworzyć obłok gazu, który ostygł, a następnie uformował Hallę, jako nową planetę "drugiej generacji" w tym układzie. Cokolwiek się tam stało, jest to intrygujący system, który może poszerzyć naszą wiedzę o życiu i śmierci planet i gwiazd.

Halla - planeta "zombie", która przetrwała apokalipsę /123RF/PICSEL

Planet Survivor
https://www.youtube.com/watch?v=B1RN1-OlaNY

Planet Newborn
https://www.youtube.com/watch?v=hTyuUT65iGw

INTERNA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-przetrwala-apokalipse-astronomowie-odkryli-planete-zombie,nId,6871690

Przetrwała apokalipsę Astronomowie odkryli planetę zombie.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie gigantyczne struktury głęboko w Ziemi
2023-07-02. Dziennik Naukowy
Naukowcy namierzyli we wnętrzu Ziemi coś dziwnego i nietypowego, a jednocześnie dość dużego. Chodzi o dwie ogromne struktury, które mogą stanowić od 3 do nawet 9 proc. całkowitej objętości naszej planety. Uczeni nie wiedzą, czym właściwie mogą być te obszary i w jaki sposób znalazły się głęboko w Ziemi, ale sądzą, że mogą to być pozostałości starożytnej planety.
Struktury znajdują się pod Afryką oraz pod Oceanem Spokojnym, w najniższej części płaszcza ziemskiego, który bezpośrednio przylega do jądra zewnętrznego naszej planety. Intrygujące struktury wielkości kontynentów leżą na głębokości blisko trzech tys. kilometrów, prawie w połowie drogi do jądra Ziemi.
Naukowcy nie do końca wiedzą, czym mogą one być i nie ma bezpośrednich sposobów, by się o tym przekonać. Najgłębszy otwór, jaki ludzkość kiedykolwiek wykopała to tzw. Supergłęboki Odwiert Kolski, który sięga na 11 034 metry poniżej poziomu morza, a łączna długość odwiertu to 12 262 metry. Niedawno chińscy inżynierowie rozpoczęli prace nad odwiertem głębokim na 10 km (więcej na ten temat w tekście: Chiny rozpoczęły prace nad odwiertem głębokim na ponad 10 km). To całkiem sporo, ale wciąż daleko do odkrytych struktur. Naukowcom pozostaje zatem skorzystanie z fal sejsmicznych i ich skrupulatnej analizie.
W jaki sposób zajrzeć do wnętrza Ziemi?
Dwie pokaźnych rozmiarów struktury mogą stanowić od 3 do nawet 9 proc. całkowitej objętości naszej planety. Oczywiście w chwili obecnej nie dysponujemy technicznymi możliwościami, aby bezpośrednio się im przyjrzeć. Chcąc zatem dowiedzieć się czegoś więcej o tych dziwnych obszarach uczeni muszą korzystać z pośrednich metod. Dysponują tutaj jedną niezwykle przydatną techniką, która nosi nazwę tomografia sejsmiczna.
Skojarzenie z trzęsieniami ziemi jest tutaj jak najbardziej zasadne. W momencie, kiedy dochodzi do takich wstrząsów, fale sejsmiczne rozchodzą się we wszystkich kierunkach. Jeżeli zbadamy je z kilku miejsc na powierzchni jednocześnie, obserwując, jak się rozchodzą, jesteśmy w stanie stworzyć dokładną mapę wnętrza Ziemi. Jest to możliwe dzięki opóźnieniom czy zniekształceniom fal sejsmicznych. Różna gęstość materiału we wnętrzu Ziemi wpływa na prędkość przemieszczania się przez nie fal sejsmicznych, co pozwala badać wnętrze planety.
Tajemnicze obszary wewnątrz Ziemi
To właśnie przy pomocy tomografii sejsmicznej naukowcom udało się namierzyć dwa nietypowe obszary w płaszczu ziemskim. Omówiona powyżej metoda daje możliwość łatwego ich dostrzeżenia, ponieważ fale sejsmiczne rozchodzą się w tych miejscach znacznie wolniej, niż w otaczającej je przestrzeni. Struktura znajdująca się pod Afryką, która otrzymała nazwę Tuzo, ma około 800 km wysokości, co daje nam aż 90 Mount Everestów.
Powstaje pytanie czym są te obszary? I niestety jak dotąd nauka nie jest w stanie udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi. Jedyne, co jak na razie o nich wiemy, to że ich gęstość jest znacznie większa od ich otoczenia, a zatem nasuwa się wniosek, że mogą się składać z zupełnie innego materiału. Poszukując odpowiedzi póki co musimy jednak zadowolić się teoriami.
Jest możliwe, że to nic innego, jak kolejne warstwy skorupy oceanicznej, która w wyniku subdukcji kumulowała się w tym miejscu przez miliardy lat. Kolejna koncepcja jest dosłownie nie z tej Ziemi. Zakłada bowiem, że jest to Thea. A przynajmniej jej fragmenty. Czym jest Thea? Hipotetyczną planetą wielkości Marsa, która jakieś 4,5 miliarda lat temu miała uderzyć w Ziemię, a z jej fragmentów miał później uformować się Księżyc. W roku 2021 przeprowadzono nawet symulację próbując ustalić, czy to fragmenty tej planety znajdują się w Ziemi. Okazało się, że jest to możliwe. Zresztą ta koncepcja była już rozpatrywana w badaniach sprzed dwóch lat (więcej na ten temat w tekście: Kawałki protoplanety, z której powstał Księżyc, mogą nadal znajdować się głęboko pod powierzchnią Ziemi).
Źródło: IFLScience, fot. Wikimedia Commons/ CC BY 3.0/ Globemaster3d

Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Wikimedia Commons

WPtech
https://tech.wp.pl/s/dzienniknaukowy-pl/dwie-gigantyczne-struktury-gleboko-w-ziemi,6915317329509088a

Dwie gigantyczne struktury głęboko w Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Król Karol III odsłania pieczęć „Astra Carta”. „Ochrona przestrzeni kosmicznej to priorytet”

2023-07-02. Sandra Bielecka
Król Wielkiej Brytanii Karol III na spotkaniu dotyczącym zrównoważonego rozwoju w przestrzeni kosmicznej w Pałacu Buckingham odsłonił „Astra Carta”. Pieczęć zaprojektowaną przez byłego głównego projektanta Apple, która ma zwrócić uwagę na potrzebę prowadzenia zrównoważonego przemysłu prywatnych firm kosmicznych.

Inicjatywa „Astra Carta”
Król Karol II na poważnie podchodzi do kwestii związanych z utrzymaniem czystości w kosmosie, ponieważ jak sam się wyraził podczas uroczystości: „ludzkość zrobiła bałagan”. Pieczęć „Astra Carta” została odsłonięta 28 czerwca, a zaprojektował ją były główny projektant Apple Jonathan „Jony” Ive.
Astra Carta to inicjatywa mająca na celu podjęcie działań na rzecz zrównoważonego rynku przemysłu kosmicznego. W związku z coraz szybszym rozwojem podróży kosmicznych, zwłaszcza w sektorze prywatnym, konieczne jest bardziej zrównoważone podejście do tematu, aby nie pozostawić Ziemi zaśmieconej na przykład resztkami rakiet.  

Cóż, panie i panowie, nic nie może sprawić mi większej przyjemności niż odsłonięcie tej pieczęci Astra Carta w nadziei, że w wyniku waszej dzisiejszej obecności i spotkań, które odbyliśmy już dziś rano, możemy zapewnić ochronę przestrzeni kosmicznej, robiąc raczej bałagan na tej planecie.
Powiedział Charles podczas wczorajszej ceremonii, cytowany przez The National News.

W Pałacu Buckingham odbyło się specjalne spotkanie Space Sustainability Event, w którym uczestniczyli naukowcy, astronauci i ekolodzy, w tym były kanadyjski astronauta Chris Hadfield. Król Karol II podkreśla, że rozwój kosmiczny jest bardzo ważny, jednak należy pamiętać o tym, że musimy pamiętać również o tworzeniu bardziej zrównoważonej Ziemi, w której ludzkość zrobiła „bałagan”.

Pieczęć została zaprojektowana przez Jony'ego Ive'a  oraz jego zespół z LoveForm. Wcześniej Jony pracował jako główny projektant produktów i były główny projektant Apple. Podczas tworzenia Astra Carta zainspirował się „niebiańskimi rytmami” Wenus i Marsa oraz obrączkowym zaćmieniem Księżyca i konstelacjami.
Zrównoważony rozwój przemysłu kosmicznego
Problem kosmicznych śmieci to problem nie tylko orbity okołoziemskiej, ale również samej Ziemi. Im więcej produkowanych rakiet, tym więcej porzuconych stopni napędowych czy niedziałających satelitów. Firmy starają się, aby to, co się da, spadało do ziemskiej atmosfery i ulegało spaleniu. Jednak obecnie na orbicie okołoziemskiej znajduje się tyle śmieci, że zagrażają one przyszłym misjom czy obecnie tam orbitującym statkom.  

Według szacunków Europejskiej Agencji Kosmicznej obecnie wokół Ziemi krąży 36 500 kawałków śmieci kosmicznych większych niż 10 centymetrów oraz wiele więcej mikro śmieci. Rosnąca ilość satelitów na orbicie, to rosnąca ilość kosmicznych śmieci, a co za tym rosnące ryzyko kolizji i w efekcie rosnąca ilość śmierci.  
Jedna inicjatywa Astra Carta nie mówi jasno, w jaki sposób firmy mają przeciwdziałać zaśmiecaniu zarówno Ziemi, jak i kosmosu. Rodzinie królewskiej bardziej zależało na tym, aby wywrzeć presję na firmach zajmujących się przemysłem kosmicznym, aby działały odpowiedzialnie dla wspólnego dobra planety.  
Król Karol III odkrywa pieczęć „Astra Carta" /Eamonn McCormack / PA Images / Forum /Agencja FORUM

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-krol-karol-iii-odslania-pieczec-astra-carta-ochrona-przestrz,nId,6874416

 

Król Karol III odsłania pieczęć Astra Carta Ochrona przestrzeni kosmicznej to priorytet.jpg

Król Karol III odsłania pieczęć Astra Carta Ochrona przestrzeni kosmicznej to priorytet2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowody na istnienie tła fal grawitacyjnych. Supermasywne czarne dziury zakrzywiają czasoprzestrzeń

2023-07-02. Sandra Bielecka
Naukowcy przeanalizowali i zsynchronizowali dane radiowe zbierane przez 15 lat w celu wykrycia zjawiska, o którym teoretyzował sam Albert Einstein. Udało się znaleźć dowody na istnienie uniwersalnego tła fal grawitacyjnych, co sugeruje, że supermasywne czarne dziury nieustannie zakrzywiają czasoprzestrzeń.

Analiza danych z 15 lat
Impulsy radiowe z ponad 100 szybko wirujących obiektów zostały zsynchronizowane przez zespół astronomów i fizyków. Wczoraj naukowcy ogłosili przełomowe wyniki, które świadczą o obecności tła fal grawitacyjnych, które wypełniają kosmos. Dowody na istnienie tła fal grawitacyjnych zostały przedstawione przez NANOGrav.
Tło fali grawitacyjnej to ciągły pomruk fal o niskiej częstotliwości w czasoprzestrzeni, który emanuje z niektórych z najbardziej „egzotycznych” obiektów we wszechświecie. Fala grawitacyjna jest to przemieszczające się w próżni z prędkością światła odkształcenie w czasoprzestrzeni. Fale grawitacyjne po raz pierwszy zostały zaobserwowane w 2015 roku.

Ogłoszone teraz odkrycie jest potwierdzeniem wcześniejszych teorii oraz sugestii z danych synchronizacji pulsarów. Sygnał o niskiej częstotliwości pochodzący z najmasywniejszych obiektów we wszechświecie, prawdopodobnie supermasywnych czarnych dziur, przenika kosmos.   
Nowe odkrycia zostały dokonane przez Chinese Pulsar Timing Array (CPTA), European Pulsar Timing Array (EPTA), Indian Pulsar Timing Array (InPTA), Parkes Pulsar Timing Array (PPTA) oraz North American Nanohertz Observatory for Gravitational Fale (NANOGrav).   
Źródło sygnałów
Na pierwszym miejscu jako źródło tła fal grawitacyjnych naukowcy stawiają supermasywne układy podwójne czarnych dziur lub pary tych absurdalnie masywnych obiektów, które krążą wokół siebie przez setki milionów lat, by finalnie połączyć się w wyniku najbardziej ekstremalnych wydarzeń we wszechświecie. Do tej pory jednak te przewidywania nie zostały potwierdzone obserwacyjnie.  
Oczekiwanym sygnałem jest losowy ocean „tła” tych fal grawitacyjnych, który jest sumą fal z każdej podwójnej supermasywnej czarnej dziury we wszechświecie. Obserwacja tego tła fali grawitacyjnej ma ważne konsekwencje dla naszego zrozumienia historii formowania się naszego Wszechświata, ponieważ supermasywne czarne dziury są silnikami w sercach galaktyk.
Powiedział Daniel Reardon, astronom z Swinburne University of Technology i członek OzGrav.

Teorie Alberta Einsteina
Pierwszym fizykiem, który przewidywał istnienie fal grawitacyjnych, był Albert Einstein. W swojej ogólnej teorii względności twierdzi, że fale są zmianami pola grawitacyjnego, które poruszają się z prędkością światła. Fale grawitacyjne rzeczywiście powstają w wyniku interakcji masywnych obiektów we wszechświecie, jakimi są na przykład czarne dziury. Kiedy czarne dziury zderzają się ze sobą bądź z innymi supermasywnymi obiektami, jak na przykład gwiazdy neutronowe, w wyniku tej interakcji powstają fale grawitacyjne.
W 2021 roku po raz pierwszy dokonano potwierdzonego wykrycia połączenia czarnej dziury z gwiazdą neutronową. Gwiazda neutronowa powstaje w wyniku ewolucji gwiazd o dużych masach, są one tak gęste, że elektrony wirujące wokół ich składowych atomów zapadają się na protony atomów, co sprawia, że jej ośrodek składa się głównie z neutronów, stąd ich nazwa.
Fale grawitacyjne po raz pierwszy zostały wyryte w 2015 roku przez Laser Interferometer Gravitational-wave Observatory (lub LIGO, obecnie część współpracy LIGO-Virgo-KAGRA), który wykrył zmarszczki w czasoprzestrzeni. Kiedy fale grawitacyjne przemieszczają się przez Ziemię, nieznacznie zmienia się odległość między lustrami LIGO mierzona światłem lasera. Wskazuje to na zakrzywienie czasoprzestrzeni, która została zgnieciona bądź rozciągnięta. Jednak samo tło fali grawitacyjnej jest o wiele trudniejsze do wykrycia. Jest to znacznie cichszy i subtelniejszy sygnał.
Fale grawitacyjne wykryte przez LIGO pochodzą z fuzji czarnych dziur o masie gwiezdnej. Natomiast tło fali grawitacyjnej, mimo że delikatniejsze, pochodzi od najbardziej masywnych obiektów wszechświata, supermasywnych czarnych dziur o masie miliardów mas Słońca. Dotyczy to fal grawitacyjnych o niższej częstotliwości w zakresie nanoherców, które generowane są właśnie przez te ogromne niewyobrażalnie obiekty.  
Ludzie porównują ten sygnał do szmeru w tle, a nie do krzyków odbieranych przez LIGO.
Wyjaśnia Chatziioannou, który jest także członkiem zespołu LIGO.

 Najnowsze odkrycie uzupełnia detekcję fal grawitacyjnych przez LIGO, które wykazywały się wyższą częstotliwością. Odkrycia, opisane zostały w serii artykułów w „The Astrophysical Journal Letters”, pochodzą z trwających 15 lat obserwacji przeprowadzonych przez North American Nanohertz Observatory for Gravitational Waves ( NANOGrav ).

 Para supermasywnych czarnych dziur (u góry po lewej) emituje fale grawitacyjne, które falują przez tkaninę czasoprzestrzeni /Aurore Simonnet for the NANOGrav Collaboration /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-dowody-na-istnienie-tla-fal-grawitacyjnych-supermasywne-czar,nId,6871544

Dowody na istnienie tła fal grawitacyjnych. Supermasywne czarne dziury zakrzywiają czasoprzestrzeń.jpg

Dowody na istnienie tła fal grawitacyjnych. Supermasywne czarne dziury zakrzywiają czasoprzestrzeń2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy portret Saturna z pierścieniami sfotografowany przez Teleskop Webba
2023-07-02.
Po raz pierwszy w dniu 25 czerwca 2023 roku Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba wykonał zachwycające zdjęcie Saturna, jego ikonicznych pierścieni w odcieniach koloru „złotego” i niektórych księżyców. Już wstępnie opracowane zdjęcie z kamery NIRCam zachwyciło astronomów. Sam Saturn wydaje się bardzo ciemny w bliskiej podczerwieni (długość fali λ=3,23μm). Metan pochłania prawie całe światło słoneczne wpadające do atmosfery planety. Natomiast lodowe pierścienie pozostają względnie jasne – co tworzy niezwykły widok „ciemnego” Saturna.
Tytułowe zdjęcie zostało wykonane w ramach programu obserwacyjnego 1247, którego celem jest uzyskanie serii silnie naświetlonych zdjęć Saturna. Te zdjęcia zostały zrobione po to, aby przetestować możliwości Teleskopu Webba do detekcji słabych księżyców wokół tej planety oraz jasnych jego pierścieni. Każdy nowo-odkryty księżyc może pomóc astronomom stworzyć zarówno bardziej kompletny, aktualny obraz układu Saturna, jak i jego przeszłości.

Świecące pierścienie Saturna
Na nowym zdjęciu Saturna wyraźnie widać szczegóły układu jego pierścieni. Widać również kilka księżyców Saturna – Dione, Enceladusa oraz Tetydę. Dodatkowe ekspozycje, które nie zostały pokazane w tym materiale, pozwolą zespołowi astronomów również zbadać niektóre słabsze pierścienie Saturna. Naukowcy liczą na uzyskanie lepszego obrazu cienkiego pierścienia G oraz rozmytego pierścienia E. Pierścienie Saturna składają się z mnóstwa kawałków skał i lodu. Ich wielkości są w zakresie od rozmiarów mniejszych niż ziarnko piasku, aż do tak dużych (kilka obiektów), jak góry na Ziemi.
Ostatnio astronomowie wykorzystali obserwacje z Teleskopu Webba by badać Enceladusa i odkryli ekstremalnie duży pióropusz wodny rozciągający się aż na ponad 10 tysięcy kilometrów, który został wyrzucony z okolic południowego bieguna tego księżyca Saturna. Ten pióropusz zasila w materię pierścień E Saturna.
Saturn z bliska
Atmosfera Saturna również prezentuje zaskakujące i nieoczekiwane szczegóły. Mimo, że sonda Cassini obserwowała szczegółowo atmosferę tej planety, to teraz po raz pierwszy zaobserwowaliśmy również atmosferę Saturna w konkretnej długości fali λ=3,23μm. Duże, ciemne i rozmyte struktury na północnej półkuli nie rozciągają się wzdłuż równoleżników planety. Dlatego na zdjęciu nie widzimy paskowych struktur, które pochodzą z głębszych warstw atmosfery Saturna. Te niejednorodności przypominają wielkoskalowe fale planetarne w stratosferycznych aerozolach, które znajdują się wysoko powyżej głównych chmur – potencjalnie podobne do wcześniejszych obserwacji Jowisza za pomocą Teleskopu Webba.
Gdy porównać okolicę północnego i południowego bieguna planety na tym zdjęciu, to widać różnice w wyglądzie typowe dla zmian sezonowych. Na przykład aktualnie na północnej półkuli Saturna panuje lato, a południowa półkula wyłania się z ciemności na koniec długiej zimy. Jednakże północna półkula jest szczególnie ciemna, co może być spowodowane nieznanym zjawiskiem sezonowym, które w szczególności ma wpływ na aerozole znajdujące się nad obszarem biegunowym. Pojaśnienie w kierunku brzegu dysku Saturna może być spowodowane fluorescencją (proces emisji światła, po wcześniejszej jego absorpcji) metanu na dużej wysokości, emisją pochodzącą od cząsteczek kationu trójwodoru (H3+) w jonosferze lub obu procesów. Spektroskopia z pomocą Teleskopu Webba może pomóc to potwierdzić.
 

Zdjęcia Jowisz z 2022 roku wykonane Teleskopem Webba – do porównania z obecnym ujęciem Saturna
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Saturn's Rings Shine in Webb's Spectacular Infrared Portrait
Surowe zdjęcia Saturna z Teleskopu Webba
Webb’s Jupiter Images Showcase Auroras, Hazes
Portal Urania: Teleskop Webba zarejestrował ekstremalnie duży pióropusz wodny wyrzucony z Enceladusa

Źródło: NASA, ESA, CSA

Na ilustracji: Wykonane przez Teleskop Webba i kamerę NIRCam w dniu 25 czerwca 2023 roku pierwsze zdjęcie Saturna z jego ikonicznymi pierścieniami w odcieniach koloru „złotego” i trzema księżycami: Dione, Enceladus i Tetyda. Źródło: NASA, ESA, CSA, Matthew Tiscareno (SETI Institute), Matthew Hedman (University of Idaho), Maryame El Moutamid (Cornell University), Mark Showalter (SETI Institute), Leigh Fletcher (University of Leicester), Heidi Hammel (AURA), Image Processing: Joseph DePasquale (STScI)
Na ilustracji: Pierwsze zdjęcie Saturna z niektórymi jego księżycami wykonane przez Teleskop Webba i kamerę NIRCam w dniu 25 czerwca 2023 roku. Są oznaczone księżyce, które widać na zdjęciu oraz pierścienie Saturna. Jest to monochromatyczny obraz w filtrze F323N (λ=3,23μm) - zamapowany jako odcień barwy pomarańczowej. Źródło: NASA, ESA, CSA, Matthew Tiscareno (SETI Institute), Matthew Hedman (University of Idaho), Maryame El Moutamid (Cornell University), Mark Showalter (SETI Institute), Leigh Fletcher (University of Leicester), Heidi Hammel (AURA), Image Processing: Joseph DePasquale (STScI

Na ilustracji: Zdjęcie Jowisza zrobione Teleskopem Webba z kamerą NIRCam w trzech barwach / filtrach – F360M (czerwony), F212N (żółto-zielony) i F150W2 (cyjan/niebieskozielony) z uwzględnieniem rotacji planety.
Na zdjęciu nad północnym i południowym biegunem Jowisza widać zorze polarne mapowane odcieniami koloru czerwonego. Ten kolor posiada również światło odbite od niżej położonych chmur oraz zamgleń w górnej części atmosfery Jowisza. Odcieniami koloru żółtego i zielonego są mapowane zamglenia wirujące wokół północnego i południowego bieguna planety. Natomiast kolorem niebieskim jest mapowane światło, które odbija się od głębszej, głównej warstwy chmur atmosfery Jowisza.
Źródło: NASA, ESA, CSA, Jupiter ERS Team; opracowanie zdjęcia Judy Schmidt (projekt nauki obywatelskiej)

Na ilustracji: Zdjęcie Jowisza zrobione Teleskopem Webba z kamerą NIRCam  – w dwóch barwach / filtrach: F212N (pomarańczowy) i F335M (cyjan/niebieskozielony)  – oraz w dwóch wersjach: bez etykiet (u góry), z etykietami (na dole).
Na zdjęciu widać szczegóły atmosfery Jowisza (np. gigantyczne burze, potężne wiatry, zorze polarne), jego pierścienie (około milion razy słabsze niż planeta), niektóre małe księżyce (Amaltea, Adrastea), a nawet galaktyki w tle (rozmyte plamki).
Słynna burza – Wielka Czerwona Plama, trwająca w atmosferze Jowisza już od co najmniej 400 lat, wydaje się biała na zdjęciu – podobnie jak inne chmury. Jest to spowodowane odbijaniem dużej ilości światła słonecznego. W przeciwieństwie do tego, ciemne pasma na północ od obszaru równikowego mają małe pokrycie chmurami.
Na tym zdjęciu jeżeli coś jest jasne, to znaczy, że jest wysoko w atmosferze Jowisza. Dlatego Wielka Czerwona Plama posiada takie zamglenia na dużej wysokości – podobnie jak  obszar równikowy. Liczne jasne, białe plamy i pasemka są najprawdopodobniej bardzo wysokimi wierzchołkami chmur z burz konwekcyjnych.
Źródło: NASA, ESA, CSA, Jupiter ERS Team; opracowanie zdjęcia Ricardo Hueso (UPV/EHU) i Judy Schmidt (projekt nauki obywatelskiej)

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwszy-portret-saturna-z-pierscieniami-sfotografowany-przez-teleskop-webba

 

Pierwszy portret Saturna z pierścieniami sfotografowany przez Teleskop Webba.jpg

Pierwszy portret Saturna z pierścieniami sfotografowany przez Teleskop Webba2.jpg

Pierwszy portret Saturna z pierścieniami sfotografowany przez Teleskop Webba3.jpg

Pierwszy portret Saturna z pierścieniami sfotografowany przez Teleskop Webba4.jpg

Pierwszy portret Saturna z pierścieniami sfotografowany przez Teleskop Webba5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Cel: Pluton'' w poniedziałek o godz. 20:00
2023-07-02.
W tym filmie widzowie dołączają do zespołu New Horizons, aby wraz z nim zbadać pasjonujące odkrycia i zdjęcia z Plutona oraz obrzeży naszego Układu Słonecznego i odkrywają świat, jakiego jeszcze nie widzieli! ,,Cel: Pluton'' 3 lipca o godz. 20:00 w TVP Nauka.
,,Cel: Pluton'' w poniedziałek o godz. 20:00 w TVP Nauka
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/68715507/cel-pluton-w-poniedzialek-o-godz-2000

 

,Cel Pluton w poniedziałek o godz. 20.00.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkurs Astronomiczny w Porębie
2023-07-02.
11 maja Szkoła Podstawowa w Porębie gościła 28 finalistów Gminnego Konkursu Astronomicznego dla uczniów szkół podstawowych w Gminie Myślenice. Poziom wiedzy uczestników był niezwykle wysoki. Gośćmi specjalnymi Konkursu byli astronomowie z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Gminny Konkurs Astronomiczny odbył się już po raz czwarty. W tym roku jego tematem przewodnim był „Mars – czerwona planeta”. Uczestnicy musieli wykazać się gruntowną wiedzą na temat czwartej planety Układu Słonecznego. Konkurs był też okazją do uczczenia 550 rocznicy narodzin Mikołaja Kopernika – polskiego astronoma, który zrewolucjonizował naszą wiedzę o Wszechświecie.
W pierwszym etapie konkursu, 27 kwietnia, w poszczególnych szkołach uczniowie rywalizowali ze sobą w wiedzy na temat Marsa, Kopernika i Układu Słonecznego. Do finału awansowało dwóch najlepszych uczniów z każdej szkoły biorącej udział w konkursie. Test finałowy obejmował wiedzę o Marsie, o Układzie Słonecznym oraz o profesorze Tadeuszu Banachiewiczu, założycielu Obserwatorium Astronomicznego na Lubomirze i patronie Szkoły Podstawowej w Porębie.
Rokrocznie w konkursie bierze udział ponad stu uczniów ze szkół w Gminie Myślenice. Tegoroczny finał zgromadził 28 uczniów. Zwyciężyła Anna Szewczyk z Krzyszkowic.  Miejsce II zajęli Karolina Bylica z Bysiny oraz Kamil Szlachetka z Polanki. III miejsce zajęły Angelika Kucała i Hanna Norek z Krzyszkowic.
Specjalnymi gośćmi konkursu byli Elżbieta Kuligowska i Tomasz Kundera z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, którzy przygotowali dla uczestników konkursu wystąpienie poświęcone zarówno astronomii jako nauce o gwiazdach i dalszym Wszechświecie, jak i osobie Mikołaja Kopernika – wielkiego astronoma, który jako odkrywca teorii heliocentrycznej „wstrzymał Słońce – ruszył Ziemię!” – Jesteśmy niezwykle wdzięczni naszym gościom z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego za obecność oraz za wygłoszony wykład dla uczestników konkursu. To dla nas wyróżnienie, ale jednocześnie szansa na współpracę w przyszłości i popularyzację astronomii wśród uczniów naszej szkoły oraz uczniów szkół podstawowych w Gminie Myślenice – mówi Ilona Dąbrowska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Porębie.
Konkurs astronomiczny jest organizowany w Porębie od 2018 roku. Poprzednie edycje poświęcone były Układowi Słonecznemu, Księżycowi oraz Słońcu. W czasie pandemii konkurs odbywał się  zdalnie. Na stałe wszedł do kalendarza Szkoły Podstawowej w Porębie. – Myślę, że nasza szkoła jest naturalnym domem dla konkursu astronomicznego. Nasz patron, prof. Tadeusz Banachiewicz, był znakomitym astronomem, jednym z najbardziej znanych profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był jednocześnie związany z ziemią myślenicką, bo w 1922 roku założył tu, na szczycie Lubomira Narodowy Instytut Astronomiczny, gdzie w okresie międzywojennym odkryto dwie komety. – wyjaśnia Ilona Dąbrowska. – Konkurs zrodził się 5 lat temu z idei uświetnienia 100-lecia odzyskania Niepodległości przez Polskę. Chcieliśmy pokazać, że odradzająca się po latach niewoli i zaborów Polska niemal od razu mogła poszczycić się niezwykle utytułowanymi naukowcami, którzy zadziwiali świat nauki swoją innowacyjnością i kreatywnością – dodaje Justyna Słowik, nauczycielka z Poręby, organizatorka konkursu.
Konkurs organizuje Szkoła Podstawowa w Porębie, nagrody ufundowała Gmina Myślenice. Już teraz zapraszamy do kolejnej edycji konkursu astronomicznego w roku 2024 – w planach jest edycja poświęcona m. in. satelitom Układu Słonecznego.
Czytaj więcej:
•    Informacja o Konkursie
•    Obserwatorium im. Tadeusza Banachiewicza

Źródło: Szkoła Podstawowa w Porębie
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Zdjęcia: SP w Porębie
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/konkurs-astronomiczny-w-porebie

Konkurs Astronomiczny w Porębie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwarta edycja konkursu literackiego Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej
2023-07-03. Redakcja
Zapraszamy do udziału w czwartej edycji konkursu literackiego Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej.
Polska Fundacja Fantastyki Naukowej (PFFN) ogłasza nabór opowiadań na coroczny konkurs, którego celem jest wyłonienie najlepszych tekstów utrzymanych w konwencji fantastyki naukowej, napisanych przez debiutantów. Tegoroczna edycja konkursu objęta została honorowymi patronatami Polskiego Towarzystwa Informatycznego i The Lem Estate oraz patronatami medialnymi miesięczników „Delta” i „Młody Technik”.
Podobnie, jak w przypadku wcześniejszych edycji, czwarta odsłona konkursu PFFN jest skierowany do autorek i autorów, którzy ukończyli 16 lat i nie opublikowali jeszcze żadnej książki, lub wydali co najwyżej jedną książkę drogą self-publishingu.
Przyjmowane będą oryginalne, samodzielnie napisane opowiadania, nigdzie dotychczas nie publikowane. Ideą konkursu jest promocja polskich twórców, przy zachowaniu dbałości o rozwój fantastyki naukowej, zatem treść zgłoszonej pracy musi być w znaczącym stopniu oparta na fundamencie obowiązujących praw, teorii albo prognoz naukowych, bądź na ich logicznym rozwinięciu, zgodnym ze współczesną wiedzą naukową.
Prace konkursowe, liczące od 15 000 do 50 000 znaków (ze spacjami) należy wysyłać drogą elektroniczną na adres mailowy: [email protected]. Opowiadania będą przyjmowania od 1 lipca do 30 września 2023 roku. Pełny regulamin oraz niezbędne formularze znaleźć można na stronie: pffn.org.pl/konkurs/
Komitet Organizacyjny, przyjmujący prace i kwalifikujący je pod względem spełnienia wymogów formalnych oraz jakości warsztatu literackiego, tworzą:
•    Grzegorz Czapski (komisarz)
•    dr Aleksandra Janusz-Kamińska (recenzent)
•    dr Paulina Klimentowska (recenzent)
•    Łukasz Marek Fiema (recenzent)
•    Adrian Szczerba (recenzent)
Zakwalifikowane prace konkursowe, celem określenia ich wartości oraz nadania punktacji, poddane zostaną ocenie Jury w składzie:
•    dr Wiktor Jaźniewicz
•    dr Łukasz Kucharczyk
•    dr Elżbieta Kuligowska
•    Hubert Kijek
•    Magdalena Salik
Ogłoszenie wyników nastąpi do 31 marca 2024 roku.
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje Panu Łukaszowi Fiema za przesłany tekst.
(PFFN)
https://kosmonauta.net/2023/07/czwarta-edycja-konkursu-literackiego-polskiej-fundacji-fantastyki-naukowej/

Czwarta edycja konkursu literackiego Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto podwójnego kwazara we wczesnym Wszechświecie
20203-07-03.
Naukowcy dokonali nieoczekiwanego odkrycia – pary grawitacyjnie związanych kwazarów wewnątrz dwóch łączących się galaktyk, które istniały, gdy Wszechświat miał zaledwie 3 miliardy lat.
Międzynarodowa grupa badaczy poinformowała o odkryciu w czasopiśmie Nature.

Kwazary są jednymi z najjaśniejszych obiektów we Wszechświecie i są tworzone przez niewidoczne supermasywne czarne dziury, które żyją w centrach dużych galaktyk. Gdy czarne dziury odżywiają się, emitują energię ogrzewającą i oświetlającą pył i gaz, który pochłaniają.

Niedawno, dzięki nowoczesnym teleskopom, takim jak Hubble, naukowcy po raz pierwszy mieli okazję zaobserwować kwazary we wczesnym Wszechświecie. Podwójne kwazary były rzadko obserwowane, ale uważa się, że są one oznaką łączenia się galaktyk.

Jednym z największych wyzwań, przed którymi stoi współczesna astrofizyka, jest zrozumienie procesu formowania się czarnych dziur, powstawania pierwszych kwazarów oraz ich ewolucji w kosmicznej historii – powiedziała Tiziana Di Matteo z Carnegie Mellon.

Kwazary, mimo swojego małego rozmiaru, pełnią fundamentalną rolę w kształtowaniu galaktyk i ich ewolucji do obecnego stanu. Badanie wczesnych kwazarów, zwłaszcza ich par, przyczynia się do naszego zrozumienia procesów, które leżą u podstaw formowania się struktur kosmicznych w naszym Wszechświecie, a także powstawania czarnych dziur.

Naukowcy skorzystali z modeli komputerowych, aby zgłębić proces powstawania podwójnych kwazarów oraz ich lokalizację we Wszechświecie. Z uwagi na wyjątkową rzadkość tych par, gdzie może występować zaledwie kilka na milion galaktyk, symulacja komputerowa musiała uwzględniać co najmniej milion galaktyk, aby próbować odzwierciedlić tę niewielką liczbę podwójnych kwazarów.

Di Matteo współtworzyła symulację powstawania galaktyk o nazwie Astrid, jedną z największych symulacji kosmologicznych, jakie kiedykolwiek stworzono. Otrzymała duży przydział zasobów na systemie Texas Advanced Computing Center Frontera. TACC jest najpotężniejszym superkomputerem akademickim w USA.

Wykorzystanie zasobów TACC do przechowywania i analizowania petabajtów danych produkowanych przez Astrid pozwala nam odkryć pochodzenie gwiazd, galaktyk i to, że podwójne kwazary odgrywają ważną rolę – powiedziała Di Matteo.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NSF

Urania
Wizja artystyczna przedstawiająca dwa kwazary w jądrach dwóch galaktyk w procesie łączenia. Źródło: NASA, ESA, Joseph Olmsted (STScI)

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/07/odkryto-podwojnego-kwazara-we-wczesnym.html

Odkryto podwójnego kwazara we wczesnym Wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska w gronie wiodących państw Europejskiej Agencji Kosmicznej
2023-07-03.
Zwiększenie udziału Polski w programach ESA, dostęp do badań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS, budowa polskich satelitów obserwacyjnych, a także staże dla Polaków w ESA – to główne obszary, które zostaną sfinansowane dzięki zwiększeniu przez Polskę wkładu do Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Wiceminister Kamila Król, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, na dzisiejszym spotkaniu z sektorem kosmicznym poinformowała o zwiększeniu wkładu Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Podkreśliła jak ważna dla Polski staje się ta nowa gałąź gospodarki i wskazała w jakich formułach środki te będą wykorzystane. Informacje uzupełnił prezes POLSA, Grzegorz Wrochna wskazując priorytetowe obszary tej inwestycji.
Środki przekazywane do ESA w większości wrócą do polskiego przemysłu umożliwiając rozwój technologii i wypracowanie konkurencyjnych produktów i usług. W pierwszej kolejności chcemy zaspokoić potrzeby naszego państwa w zakresie danych satelitarnych oraz telekomunikacji inawigacji satelitarnej. Satelity zapewniają nam łączność i nawigację, synchronizują ruch pociągów i samolotów, dostarczają informacji o pogodzie i klimacie, wspierają nowoczesne rolnictwo i inne dziedziny gospodarki. Jednocześnie chcemy zainwestować w te obszary, które dają największą szansę zdobycia nowych segmentów rynku technologii kosmicznych. Szczegóły będą ustalane w negocjacjach z ESA przy aktywnej konsultacji polskiego sektora kosmicznego. – powiedział prezes Wrochna.
Decyzja o zwiększeniu środków do ESA to ważny krok w realizacji Polskiej Strategii Kosmicznej przyjętej już w 2017 roku. Środki będą przeznaczone na sfinansowanie pięciu obszarów działań:
•    Program bilateralny PL-ESA budowy satelitów obserwacyjnych;
•    Program bilateralny PL-ESA rozwoju technologii;
•    Udział Polski w programach ESA;
•    Dostęp do badań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS;
•    Staże dla Polaków w ESA;
Satelity obserwacyjne, optyczne i radarowe są dziś niezbędne nie tylko w sytuacjach kryzysowych, ale także w wielu dziedzinach nowoczesnej gospodarki i życia codziennego. Na bieżąco dostarczają rolnikom informacji o stanie upraw, suszy lub podtopieniach, szkodnikach i chorobach roślin. Pozwalają śledzić i wspierać rozwój naszych miast. Ostrzegają przez osuwiskami i zagrożeniem pożarami. Informują o stanie naszych rzek i wód przybrzeżnych.
Eksperci ESA pomogą polskim firmom zbudować pierwsze egzemplarze satelitów, co umożliwi im już samodzielną budowę całych konstelacji, a także zyskowny eksport do innych krajów. Dane z satelitów zasilą budowany przez POLSA Narodowy System Informacji Satelitarnej, którego wersja pilotażowa właśnie została uruchomiona. Dzięki temu systemowi dostęp do danych będą miały instytucje naukowe i firmy, a z ich produktów i usług opartych o te dane będziemy korzystać wszyscy.
Podnoszenie kompetencji polskich firm to także główny cel dedykowanego programu rozwoju technologii oraz zwiększenia zaangażowania w programy ESA. Umożliwi to naszemu krajowi dostęp do najnowocześniejszych technologii i da szansę na rozwinięcie unikalnych kompetencji związanych z wykorzystaniem tych technologii w praktyce. Telekomunikacja satelitarna, w szczególności bezpieczna łączność, nawigacja satelitarna i synchronizacja m.in. urządzeń energetycznych, pociągów i samolotów to rynek o obrotach rzędu miliardów dolarów. Polska Strategia Kosmiczna przewiduje udział polskiego sektora kosmicznego w rynku europejskim na poziomie 3%.
Udział w programach ESA to także wkład do najambitniejszych misji eksploracyjnych. Już dzisiaj polskie instytucje naukowe i firmy dostarczają komponenty do misji poszukujących śladów życia na innych planetach i ich księżycach, a także badających odległy Wszechświat. Przykładem mogą być misje JUICE, wystrzelona miesiąc temu i EUCLID, która wystartowała w ostatnią sobotę. Zwiększone środki umożliwią nie tylko dostarczanie komponentów, ale budowę kompletnych systemów i instrumentów. Będzie to mieć ogromne znaczenie zarówno dla polskiej nauki, jak i firm, które zdobędą bezcenne doświadczenie w budowie aparatury kosmicznej. To znowu przełoży się później na oparte o technologie kosmiczne usługi i produkty eksportowe.
Szczególne znaczenie w tym zakresie mają eksperymenty technologiczne i badawcze prowadzone na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Obejmują one szeroki zakres od badań podstawowych, poprzez testowania nowych technologii aż do eksperymentów biotechnologicznych, biologicznych i medycznych. Eksperymenty zaprojektowane przez polskich naukowców i inżynierów przeprowadzałby polski astronauta. Oprócz ogromnej wartości naukowej i technologicznej takich badań, miałoby to rzecz jasna wielkie znaczenie prestiżowe dla naszego kraju. Szczegóły dotyczące lotu polskiego astronauty poznamy dopiero po osiągnieciu porozumienia ze wszystkimi stronami rozmów, w tym z międzynarodowymipartnerami.
Uzupełnieniem powyższych programów będzie program stażowy. Jego celem jest wykształcenie grona ekspertów, którzy zasilą polski sektor kosmiczny i umożliwią komercyjny rozwój technologii wypracowanych w wymienionych wyżej programach.
Szczegółowa alokacja dodatkowych środków będzie tematem konsultacji z sektorem, które rozpoczęły się dzisiejszym spotkaniem. Konkretny kształt umów z ESA jest przedmiotem rozmów z ESA prowadzonych przez MRiT przy wsparciu POLSA. Należy się spodziewać, że pierwsze umowy będą podpisane w najbliższych miesiącach.
Źródło: Polska Agencja Kosmiczna
Fot. MRiT via Twitter
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/europa/polska-w-gronie-wiodacych-panstw-europejskiej-agencji-kosmicznej

Polska w gronie wiodących państw Europejskiej Agencji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buda: lot Polaka w kosmos to jedno, ale chcemy zyskać dużo więcej
2023-07-03.
Dzięki porozumieniu z Europejską Agencją Kosmiczną polskie firmy z sektora kosmicznego otrzymają zlecenia i środki na rozwój - wskazał w piątek minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Wyraził nadzieję, że w ciągu kilku tygodni takie porozumienie zostanie zawarte.
Szef MRiT w wywiadzie w TVP Info, pytany o możliwość udziału polskiego astronauty w misji kosmicznej, powiedział, że już w tym tygodniu, dokładniej w środę będzie na ten temat rozmawiał z szefem ESA. "Mam nadzieję, że w ciągu kilku tygodni zawrzemy dobre porozumienie". Zaznaczył, że o uczestnictwo w misji walczy wiele państw europejskich a jednym z poważnych konkurentów są Niemcy.
Minister mówił, że "lot Polaka w kosmos to jedno i na to stawiamy" , ale - jak zaznaczył - "dużo więcej chcemy zyskać z samego porozumienia z ESA" . Wyjaśnił, że dzięki porozumieniu, polskie firmy z sektora kosmicznego otrzymałyby zlecenia i środki na rozwój. "Każda złotówka zainwestowana w przemysł kosmiczny oznacza zwrot w wysokości 6-7 zł" - powiedział. Dodał też, że uczestnikami misji jest NASA, co oznacza, że Amerykanie muszą zaakceptować to porozumienie. "W sierpniu zaplanowane jest posiedzenie komitetu, który będzie ostatecznie zatwierdzał naszą kandydaturę, jeżeli porozumiemy się z ESA" - powiedział.
Jak poinformowała PAP w czwartek Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), Polska i ESA "rozważają opcje, by umożliwić lot" w kosmos Sławoszowi Uznańskiemu. Misja kosmiczna miałaby się odbyć w 2024 r. Podstawą do dyskusji o umowie w tej sprawie jest zwiększenie o kilkaset milionów euro składki Polski do ESA.
Fot. Flickr.com
Źródło: PAP
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/buda-lot-polaka-w-kosmos-to-jedno-ale-chcemy-zyskac-duzo-wiecej

Buda lot Polaka w kosmos to jedno, ale chcemy zyskać dużo więcej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończenie VII edycji Konkursu „Astrolabium"
2023-07-03.
Za nami VII edycja Ogólnopolskiego Konkursu Astronomicznego „Astrolabium”, organizowanego od 2013 roku przez Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i organizacje partnerskie. Celem konkursu jest promowanie astronomii i badań kosmicznych wśród uczniów szkół podstawowych i średnich.
Ogólnopolski Konkurs Astronomiczny „Astrolabium” odbywa się co dwa lata i składa z dwóch etapów: samodzielnego opracowania doświadczeń konkursowych przez uczniów oraz finałowego testu wiedzy, przeprowadzanego w zgłoszonych szkołach w tym samym terminie.
Formuła pozwala na nabycie umiejętności niezbędnych w pracy naukowej, w tym przeprowadzania i opracowywania doświadczeń obserwacyjnych. Jest on okazją do pogłębienia i sprawdzenia swojej wiedzy astronomicznej. Konkurs odbywa się w czterech grupach wiekowych: osobno dla klas 1-3, 4-6 i 7-8 szkół podstawowych oraz dla wszystkich klas szkół średnich. Na zwycięzców w każdej kategorii czekają wysokiej klasy teleskopy.
„Astrolabium” ma już 10 lat. Tegoroczna VII edycja była wyjątkowa nie tylko pod tym względem, bo poświęciliśmy ją – co oczywiste – w dużej mierze postaci Mikołaja Kopernika i tematyce szeroko rozumianych obrotów sfer niebieskich. Tematem wielu doświadczeń i sporej części pytań były więc Układ Słoneczny, orbity i obserwacje planet, a także historia heliocentryzmu. W tej edycji postawiliśmy też na otwartość: do udziału zaprosiliśmy w zasadzie wszystkie szkoły – nie tylko zwykłe „podstawówki” i licea, ale także placówki artystyczne oraz technika. Okazało się, że to dobry kierunek, a astronomia jest naprawdę dla wszystkich: do konkursu zgłosili się w tym roku m.in. uczniowie szkół sportowych, technicznych, Liceum Plastycznego, Zespołu Szkół Elektronicznych, a także ,„Szkoły w Chmurze”. Mamy nadzieję, że ta różnorodność utrzyma się w przyszłości.
Ogromne zainteresowanie Konkursem w tej edycji mimo wszystko zaskoczyło nas. Do tego stopnia, że mieliśmy problem z organizacją nagród głównych – teleskopów dla laureatów z miejsc pierwszych. W tym roku było ich aż 7, bo z punktacji testu finałowego wynikło, że powinniśmy przyznać 3 miejsca ex aequo. Na szczęście z pomocą przyszła firma Delta Optical Polska, sponsor części nagród głównych. Dziękujemy też pozostałym sponsorom, w tym oczywiście Uniwersytetowi Jagiellońskiemu. Ufundowanie tak dużej ilości nagród nie byłoby też możliwe bez wsparcia ze strony Stowarzyszenia POLARIS – OPP (teleskop, wejściówki), wydawnictwa Copernicus Center Press oraz czasopism Urania - Postępy Astronomii i Delta. Dziękujemy nieustannie wspomagającej nas logistycznie Fundacji Antares i patronom medialnym konkursu: Astronarium, AstroLife, AstroNET, KopalniaWiedzy.pl, Astronomia24, Dziennik Naukowy i Puzzle Factory.
Czytaj więcej:
•    Strona Konkursu
 
Źródło: OAUJ
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Logo Konkursu
Na zdjęciu dwoje laureatów tej edycji Astrolabium: Aleksander Kędzierski z klasy III i Stanisław Borys z klasy VI Szkoły Podstawowej nr 120 im. Konstytucji 3 Maja w Łodzi.

URANIA

Zakończenie VII edycji Konkursu Astrolabium.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny rozbłysk X na Słońcu, czy czeka nas burza magnetyczna ?
Autor: admin (2023-07-03)
Aktywny region 3354 na Słońcu wyprodukował rozbłysk słoneczny klasy X1.0, osiągając szczyt o godzinie 23:14 UTC 2 lipca 2023 roku. Na razie nie jest jeszcze jasne, czy ten rozbłysk spowodował koronalny wyrzut masy (CME), co jest zjawiskiem często towarzyszącym rozbłyskom klasy X. W przypadku potwierdzenia wystąpienia CME, zostaną dostarczone dalsze aktualizacje.
Warto zauważyć, że ten aktywny region Słońca nadal przemieszcza się w kierunku północno-zachodniej krawędzi tarczy słonecznej. Oznacza to, że nie znajduje się już w idealnej pozycji do wywołania erupcji skierowanych na Ziemię. Mimo to, warto śledzić dalsze zmiany w tym regionie.
Pomimo intensywności rozbłysku, nie wydaje się, aby zdarzenie wygenerowało koronalny wyrzut masy (CME). Zanotowano jednak silny zanik sygnału radiowego (R3) podczas szczytu rozbłysku. Poza tym skutkiem, nie należy spodziewać się żadnych większych konsekwencji związanych z tym rozbłyskiem.
Poprzedni silny rozbłysk na Słońcu, który odnotowaliśmy, to zjawisko klasy X1.1, które miało miejsce 20 czerwca 2023 roku. Ten rozbłysk był ósmym zjawiskiem o najwyższej energii w 2023 roku, co w porównaniu do roku 2022, kiedy odnotowano tylko 7 takich rozbłysków, pokazuje znaczący wzrost aktywności słonecznej. Co więcej, ta liczba może być nawet większa, gdyby uwzględnić aktywność rozbłyskową, która jest monitorowana także po niewidocznej z Ziemi stronie Słońca
Zwraca uwagę fakt, że pomiar rozbłysków może być nieco zaniżony, jeśli występują one tuż za krawędzią tarczy słonecznej. Tak było na przykład 16 maja, kiedy obszar 3310 wyemitował rozbłysk klasy M9.6, który prawdopodobnie byłby silniejszy, gdyby grupa plam znajdowała się w całości na dostrzegalnej z Ziemi półkuli słonecznej.
W ciągu ostatnich 4 tygodni zaobserwowano, że aktywność słoneczna w 25. cyklu aktywności jest obiecująca. Możemy oczekiwać około dwa razy wyższej sumy zjawisk najbardziej energetycznych w 2023 roku w porównaniu do roku poprzedniego. Wzrost aktywności jest widoczny nie tylko w zwiększonej aktywności plamotwórczej, ale także w kontekście wzrostu aktywności rozbłyskowej i zjawisk towarzyszących rozbłyskom, takich jak wyrzuty koronalne czy burze radiacyjne i magnetyczne.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kolejny-rozblysk-x-na-sloncu-czy-czeka-nas-burza-magnetyczna-0

Kolejny rozbłysk X na Słońcu, czy czeka nas burza magnetyczna.jpg

Kolejny rozbłysk X na Słońcu, czy czeka nas burza magnetyczna2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superksiężyc na niebie. Lipcowa pełnia będzie wyjątkowa

2023-07-03. Dawid Szafraniak
Pełnia Księżyca w lipcu pozwoli na zaobserwowanie naszego satelity w wyjątkowej, bo pełnej okazałości. Oficjalnie Superksiężyc będzie widoczny już za kilka godzin, choć w rzeczywistości będziemy musieli poczekać do zachodu Słońca. Lipcowa pełnia Księżyca będzie wyjątkowa - wszystko za sprawą odległości, na którą do Ziemi zbliży się naturalny satelita.

Pełnia Księżyca już dzisiaj
Już dzisiaj, bo 3 lipca będziemy mogli zaobserwować pierwszy w tym roku Superksiężyc. To wyjątkowa pełnia Księżyca, w czasie której nasz kosmiczny sąsiad i satelita jednocześnie znajduje się najbliżej Ziemi. Nie dość, że możemy obserwować go w pełnej okazałości, to na dodatek z bliskiej odległości (jak na kosmiczne standardy).
Oficjalnie Superksiężyc będzie można zaobserwować o 13:40 czasu polskiego. To właśnie wtedy wystąpi w swojej szczytowej formie. Z uwagi na panujący dzień, najlepiej będzie jednak poczekać do zmroku, kiedy to jasna tarcza Księżyca będzie widoczna najlepiej. Czy warto czekać na Superksiężyc? Zdecydowanie tak. Pełnia wydaje się wtedy większa - od 7 do nawet 14%.

Odległość Księżyca do Ziemi się zmieni?
Dlaczego ta wyjątkowa pełnia Księżyca będzie sprawiać wrażenie większej? Zmieni się odległość satelity Ziemi do naszej planety. Z reguły uśredniona odległość Księżyca do Ziemi wynosi około 382 900 kilometrów. Superksiężyc jest bliżej i skraca tym samym dystans do 361 934 kilometrów. Na pozór może to być wartość niezauważalna, jednak wprawiony obserwator nocnego nieba od razu zidentyfikuje różnicę.

Warto zaznaczyć, że pełnia Księżyca jest również jaśniejsza od innych podobnych zjawisk. Superksiężyc bardziej rozświetla nocne niebo, dlatego z pewnością wielu z nas zwróci uwagę na przepiękny obiekt w górze. Pozostaje mieć nadzieje, aby warunki pogodowe dopisały, a chmury nie przysłaniały naszego kosmicznego sąsiada.
Jak zrobić dobre zdjęcie pełni Księżyca?
Tak wyjątkowe zjawisko na niebie zasługuje na odpowiednią pamiątkę. Jeżeli chcecie zrobić zdjęcie pełni Księżyca, możecie skorzystać z profesjonalnego aparatu fotograficznego, lub telefonu. Czy smartfonem da się zrobić zdjęcie nocnego nieba? Tak, ale musimy włączyć odpowiednie ustawienia.

Przede wszystkim wyłączmy lampę LED. I tak nie doświetli całego nieba, a jedynie popsuje oświetlenie w najbliższym otoczeniu. Poza tym skorzystajmy z trybu HDR i ustawmy ostrość na Księżycu. Jeżeli to możliwe, przybliżmy obraz tak, aby Superksiężyc dobrze wypełniał kadr. Nie przesadzajmy jednak, aby nie uwydatnić zbytnio pikseli. Zrezygnujmy też z upiększaczy i sztucznych parametrów poprawiających fotografię - mogą one popsuć efekt finalny.

Pełnia Księżyca w lipcu. O której godzinie? /123RF/PICSEL

INTERIA.
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-superksiezyc-na-niebie-lipcowa-pelnia-bedzie-wyjatkowa,nId,6879554

Superksiężyc na niebie. Lipcowa pełnia będzie wyjątkowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już dzisiaj! Czy jesteście gotowi na Koźli superksiężyc?
2023-07-03. Mateusz Tomiczek
Pełnia Księżyca to zawsze zjawisko przyciągające uwagę. Miłośnicy astronomii, fotografowie, fani astrologii czy zwyczajni koneserzy ładnych widoczków chętnie obserwują naszego naturalnego satelitę w pełnej krasie. Dzisiejsza pełnia jest jednak wyjątkowa w skali roku. Czy wiecie, dlaczego nazywa się ją Koźlim Księżycem?
Dziś, czyli 3 lipca o godzinie 11:38 rozpocznie się lipcowa pełnia Księżyca, która według nazewnictwa Indian północnoamerykańskich nazywana jest Koźlim Księżycem. Nazwa ta odnosi się do okresu, w którym kozłom odrasta zrzucone na wiosnę poroże. Inne nazwy tej konkretnej pełni to sienna i burzowa, co także odnosi się do zjawisk naturalnych, z jakimi stykamy się w tej porze roku.
Lipcowy superksiężyc w 2023 roku
Superksiężyc to nazwa dla wyjątkowej w skali roku sytuacji, kiedy Księżyc podczas pełni znajduje się wyjątkowo blisko naszej planety, pozycja ta nazywana jest perygeum i dzięki niej nasz naturalny satelita będzie dziś wyjątkowo duży i jasny. Choć zjawisko zaczyna się w dzień, a właściwie to niemal w południe, to nie ma strachu. Pełnia jest fazą Księżyca, którą możemy obserwować przez około 3 dni, więc zjawisko powinno być dobre do obserwacji zarówno tej, jak i kolejnej nocy.
Choć superksiężyc będzie dobrze widoczny przez dłuższy czas jego największe zbliżenie do Ziemi przypadnie dziś na godzinę 13:40. Wtedy jego odległość od powierzchni naszej planety wyniesie zaledwie 361 934 kilometrów, podczas gdy jego średnia odległość jest określana zwykle na 382 900 kilometrów. Sprawi to, że na niebie tarcza księżyca będzie o około 14 proc. większa niż zwykle i przy tym 30 proc. jaśniejsza.
Kolejne pełnie Księżyca
Jak się okazuje ten rok będzie obfitował w superpełnie. Naukowcy podają, że Księżyc w perygeum będzie też podczas trzech innych pełni, które czekają nas w tym roku. Mowa tu o tak zwanej Niebieskiej Pełni przypadającej na 1 sierpnia i Pełni Jesiotrów, którą będzie można zobaczyć 31 sierpnia (ta powinna być szczególnie widowiskowa, gdyż wówczas Księżyc zawiśnie zaledwie 357 344 kilometry nam powierzchnią Ziemi). Kolejną okazją do oglądania superksiężyca będzie Kukurydziana Pełnia, która ukaże się na niebie 29 września.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski
Źródło zdjęć: © Bard Image Kreator
WPtech
https://tech.wp.pl/to-juz-dzisiaj-czy-jestescie-gotowi-na-kozli-superksiezyc,6915579711593184a

To już dzisiaj! Czy jesteście gotowi na Koźli superksiężyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziane z orbity: rozbudowa bazy wojskowej na Białorusi
2023-07-03.
Nowe zdjęcia satelitarne wykonane przez satelity do obserwacji Ziemi ukazują rozbudowę jednej z baz znajdującej się w centralnej części Białorusi, dokładniej w okolicach miejscowości Osipowicze. Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) w swoim raporcie wskazał, że może być to przygotowywanie obiektu dla Grupy Wagnera, natomiast jak na razie nie wiemy jakie wojska zostaną rozmieszczone w zobrazowanym kompleksie.
W ostatnich dniach świat obiegły zobrazowania satelitarne, które ukazują świeżą aktywność w opuszczonej białoruskiej bazie militarnej 15 km na północny zachód od Osipowicz w obwodzie mohylewskim w centralnej Białorusi. Zdjęcia wykonane od 15 do 27 czerwca br. pokazują obiekt znajdujący się ok. 15 km od dużego poligonu białoruskiego oraz składowiska amunicji. Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) zwraca uwagę na to, że jest to miejsce, którego najemnicy Grupy Wagnera potrzebowaliby, aby pełnić rolę doradczą i szkoleniową dla białoruskiej armii, co sugerowały władze białoruskie.
Zdjęcia satelitarne były wykonywane przez satelity firmy Planet Labs, Umbra Space oraz urządzenia Sentinel 2, należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Początkowo były to obrazy niskiej rozdzielczości, z których niewiele wynikało, natomiast w ciągu minionego weekendu zobrazowania firm zza oceanu ukazały bardziej widoczne konstrukcje. Widać na nich m.in. obszar, który został wypełniony konstrukcjami, takimi jak duże namioty. BBC News w swojej publikacji podaje, że rozmiar, kolor i układ struktur są podobne do innych wojskowych obozowisk namiotowych, które zostały zbudowane w Rosji i na Białorusi od początku 2022 roku.
Zwraca się także uwagę na to, że w ciągu zaledwie jednego dnia struktury rozrosły się do kilku rzędów. Na zdjęciach satelitarnych nie widać, by w pobliżu był jakikolwiek sprzęt wojskowy. Zwraca się także uwagę, że przypuszczalny obóz polowy jest większy od innych znanych na Białorusi obozów, w których szkoleni są zmobilizowani na front Rosjanie
ISW w swoim raporcie przypomina, iż baza była wcześniej używana przez białoruską 465. Brygadę Rakietową, która została utworzona w 1988 r., natomiast w 2018 r. została przeniesiona w inne miejsce. Wcześniejsze zobrazowania, jeszcze z połowy czerwca wskazywały, że pole w byłej bazie było całkowicie puste, a aktywność na jej obszarach była bardzo niewielka lub żadna. Co więcej, niezależny portal rosyjski Wiestka podał jeszcze w ubiegłym tygodniu, że władze białoruskie zleciły wybudowanie w Osipowiczach bazy dla ok. 8 tys. żołnierzy Grupy Wagnera. Należy jednak zwrócić uwagę, że bardzo ciężko jest niezależnie zweryfikować doniesienia, więc przestrzega się przed wyciąganiem pochopnych wniosków na temat przeznaczenia obozu.
Sprawę dla Space24.pl skomentował reporter wojenny i dziennikarz Defence24.pl Michał Bruszewski: "Z niezależnych serwisów śledczych możemy się dowiedzieć, że w Osipowiczach przerobiono garnizon na potrzeby Grupy Wagnera. Baza może pomieścić 8 tys. ludzi. To by się zgadzało z estymacjami, które podawał wywiad brytyjski, że Prigożyn wszedł do Rosji robić pucz z 7 tys. swoich najwierniejszych najemników. Cała Grupa Wagnera jest o wiele liczniejsza. Korpus Frontowy na Ukrainie, po bitwie bachmuckiej, możemy liczyć na ok. 25 tys. najemników. Nie wszystkich Prigożyn wykorzystał, co by świadczyło o tym, że nie wszystkim ufał i reszta - poza tymi 7 tys. - nie przedstawiała walorów bojowych, wysokiego morale i determinacji do tak szalonych zadań."
Grupa Wagnera ma także oddziały rozsiane po całym świecie, od Syrii, przez Afrykę, po Amerykę Łacińską. Obecnie najbardziej dochodowe działania dla wagnerowców to Afryka, ponieważ stamtąd czerpią pieniądze z kopalni złota i diamentów. Na Białorusi mogą zajmować się szkoleniem białoruskich służb, politycznym wspieraniem Łukaszenki (choć to bardzo ryzykowany alians), mogą dokonywać prowokacji na Litwie, Łotwie i w Polsce, a także przejmą pewnie struktury przestępcze w tym kraju. Wagnerowcy nie są grzecznymi chłopcami, to psy wojny, nie będą malować trawy na zielono w garnizonie. Będą chcieli dużo zarabiać i zabijać, więc to bardzo niebezpieczna sytuacja dla naszego regionu" - dodał.
ISW podkreśla, że najemnicy Grupy Wagnera mogą zostać rozmieszczeni także w innych miejscach na Białorusi. W kraju tym jest wiele poligonów i obozów polowych, które pomieściły na początku 2022 r. 30 tys. żołnierzy rosyjskich, przy czym część z nich stacjonowała w graniczących z Ukrainą obwodach homelskim i brzeskim. Wicepremier Jarosław Kaczyński zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że w związku z obecnością Grupy Wagnera na Białorusi zostały podjęte decyzje ws. obrony polskiej granicy wschodniej, zarówno doraźne, jak i trwałe. Odnosi się to zarówno do zwiększenia ilości sił stacjonujących tam, jak i przeszkód oraz umocnień na granicy.
Urządzenia optyczne, znajdujące się na orbicie pomagają obserwować to, co dzieje się w krytycznych obszarach podczas konfliktów. Dane obrazowe wysokiej rozdzielczości od różnych firm są integralną częścią mapowania, planowania i wsparcia operacyjnego, pomagając dzięki temu użytkownikom końcowym podejmować szybsze i lepsze decyzje oraz oszczędzać życie ludzkie, zasoby oraz czas.
Źródła: PAP/ BBC News / Washington Post /Space24.pl
Fot. ESA
Fot. wikimedia commons/emblematWagnera
SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/widziane-z-orbity-rozbudowa-bazy-wojskowej-na-bialorusi

Widziane z orbity rozbudowa bazy wojskowej na Białorusi.jpg

Widziane z orbity rozbudowa bazy wojskowej na Białorusi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten robot dostał od ludzkości bardzo ważną misję. Musi odpowiedzieć tylko na jedno pytanie
2023-07-03.
Bogdan Stech
AUTOR

Pierwszy raz wysyłamy robota na Księżyc tylko w jednym celu: poszukiwania wody. Od sukcesu łazika VIPER zależy los kolonizacji srebrnego globu. Pojazd przeszedł właśnie krytyczny test, podczas którego symulowano wyjazd z lądownika.
NASA wyśle na Księżyc swój pierwszy łazik o nazwie VIPER, co oznacza Volatiles Investigating Polar Exploration Rover (łazik do eksploracji polarnych i badań substancji lotnych). Robot będzie musiał odpowiedzieć jedno, ale za to bardzo ważne pytanie: ile zamarzniętej wody jest faktycznie na Księżycu? Jego zadaniem będzie poszukiwanie lodu wodnego i substancji lotnych w okolicach bieguna południowego Księżyca.
VIPER ma pomóc w przygotowaniu przyszłych misji załogowych i stworzeniu trwałej bazy ludzi na naszym naturalnym satelicie. Będzie to pierwsza w dziejach misja, której celem będzie mapowanie zasobów na innym ciele niebieskim. Łazik ma wylądować na Księżycu pod koniec 2024 r.
VIPER ma być dostarczony na Księżyc przez prywatną firmę Astrobotic, która wygrała kontrakt NASA w ramach programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS). Astrobotic ma użyć swojego lądownika Griffin, który ma być wystrzelony na pokładzie rakiety Vulcan Centaur firmy United Launch Alliance. Griffin ma osiąść na płaskim szczycie księżycowej góry Mons Mouton, niedaleko bieguna południowego.
Ale to nie koniec wyzwań. VIPER musi jeszcze zjechać z lądownika po specjalnych rampach zanim rozpocznie swoją 100-dniową misję naukową. A to może być bardzo ryzykowne, jeśli rampy będą bardzo strome lub pochylone z powodu nierównego terenu. Dlatego NASA przeprowadziła niedawno serię rygorystycznych testów prototypu łazika i lądownika w swoim ośrodku badawczym Ames w Kalifornii.
Inżynierowie użyli do tego celu specjalnej wersji łazika o nazwie MGRU3, co oznacza Moon Gravitation Representative Unit 3. Jest to model łazika dostosowany do warunków grawitacyjnych panujących na Księżycu, których symulację umożliwia specjalna konstrukcja zawieszająca łazik nad podłożem. MGRU3 został zaprojektowany tak, aby zachowywał się podobnie jak prawdziwy VIPER na Księżycu.
Testy polegały na jeździe MGRU3 po rampach lądownika w różnych konfiguracjach, od najprostszych do najtrudniejszych. Inżynierowie sprawdzali, czy łazik miał wystarczającą przestrzeń i poprawnie się poruszał po rampach, nie tracąc przyczepności ani równowagi. Rampy ustawiane są w najgorszych możliwych konfiguracjach, a prototyp robota, sprawdza, czy w takim przypadku wyjazd z lądownika nie zakończy się katastrofą np. upadkiem na plecy łazika.
W ramach tej serii przetestowaliśmy wszystkie najtrudniejsze przypadki wyjścia VIPER na Księżyc. Obejmowało to najgorszy scenariusz z połączeniem nachylenia i przechyłu
- powiedział Jasper Wolfe, kierownik testów wyjścia VIPER.
Testy obejmowały również oprogramowanie odpowiedzialne za kontrolę łazika podczas zjazdu z lądownika.
Na powyższym zdjęciu widoczny jest kluczowy moment testów, który skupiał się nie tylko na wyjeździe, ale także komunikacji między łazikiem a lądownikiem. Testy obejmowały oprogramowanie, które obsługuje opuszczenie lądownika przez VIPER i funkcjonowanie zarówno łazika, jak i ramp lądownika. Zespół dokładnie sprawdził, czy robot ma odpowiedni prześwit i prawidłowo toczy się od góry do dołu.
Ukończenie tych testów oznacza, że VIPER powinien być w stanie pomyślnie opuścić lądownik, nawet jeśli wyląduje w trudnym miejscu - duży krok naprzód w kierunku przygotowań do prawdziwej misji w 2024 r.
Podłoże imitujące różne podłoże na Księżycu. Fot. NASA Viper/Bridget Caswell
Tak testowano wyjazd łazika Viper z lądownika. Fot. NASA/Dominic Hart
https://spidersweb.pl/2023/07/ten-robot-dostal-od-ludzkosci-bardzo-wazna-misje-viper.html

Ten robot dostał od ludzkości bardzo ważną misję. Musi odpowiedzieć tylko na jedno pytanie.jpg

Ten robot dostał od ludzkości bardzo ważną misję. Musi odpowiedzieć tylko na jedno pytanie2.jpg

Ten robot dostał od ludzkości bardzo ważną misję. Musi odpowiedzieć tylko na jedno pytanie3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe symulacje tłumaczą szybki wzrost czarnych dziur
2023-07-03. Franek Badziak
Według nowych badań supermasywne czarne dziury rosną zaskakująco szybko, co stanowi odkrycie o znaczeniu kosmologicznym. Oznacza to, że nasze dotychczasowe zrozumienie procesu ewolucji, w tym wzrostu, czarnych dziur może wymagać rewizji.
Naukowcy z Uniwersytetu Kolorado, z Josephem Simonem na czele, przeprowadzili symulacje dotyczące ewolucji czarnych dziur. Dzięki temu zidentyfikowali, że supermasywne czarne dziury, znajdujące się w centrach galaktyk, rosną w tempie o wiele szybszym niż dotychczas sądzono.
Dotychczasowe modele zakładały, że supermasywne czarne dziury rosną głównie przez akrecję materii, czyli pochłanianie gazu i pyłu kosmicznego wokół nich. Jednak nowe odkrycie sugeruje, że istnieje inny, nieznany jeszcze mechanizm, który przyczynia się do przyspieszonego wzrostu tych czarnych dziur. I nie jest to nawet łączenie się czarnych dziur w większe obiekty, procesy te zachodzą na tyle rzadko, że przez 13.8 mld lat życia wszechświata, najzwyczajniej nie byłoby na to czasu.
Wyjściową metodą badania mas czarnych dziur i ich interakcji jest rejestracja fal grawitacyjnych. Powstają one w wyniku przyspieszania dwóch łączących się czarnych dziur, a ich natężenie i amplituda pozwalają naukowcom ocenić ich masy i naturę zderzenia. Takie zdarzenia zachodzą jednak bardzo rzadko, a przynajmniej nieczęsto je rejestrujemy. Dlatego też potrzebna była nowa metoda szacowania mas takich obiektów.
Aby opracować taką metodę, Simon, będący częścią projektu North American Nanohertz Observatory for Gravitational Waves (NANO Grav.), zebrał informacje o setkach tysięcy galaktyk, niektórych odległych o wiele miliardów lat świetlnych od nas. Na podstawie tych danych, obliczył masy czarnych dziur dla niektórych z największych galaktyk we wszechświecie. Następnie wykorzystał modelowanie komputerowe do symulacji fal grawitacyjnych wytwarzanych przez te obiekty. Dzięki temu Simon uzyskał rozrzut mas czarnych dziur we wszechświecie sprzed około czterech miliardów lat. I tu nastąpił zwrot akcji, dane pokazały coś, czego nie przypuszczaliśmy do tej pory — miliardy lat temu we wszechświecie istniało więcej wielkich galaktyk i supermasywnych czarnych dziur, niż dotychczas przewidywano.
Wyniki tych badań mają duże znaczenie dla naszego zrozumienia ewolucji galaktyk i kosmosu jako całości. Supermasywne czarne dziury odgrywają kluczową rolę w procesach formowania i ewolucji galaktyk, dlatego zrozumienie ich wzrostu jest szalenie istotne dla pełnego obrazu kosmicznego.
W przyszłości naukowcy będą kontynuować badania, aby lepiej zrozumieć mechanizmy przyspieszonego wzrostu supermasywnych czarnych dziur. Ten nowy paradoks w naszym zrozumieniu kosmosu otwiera drzwi do kolejnych odkryć i daje możliwość pogłębienia naszej wiedzy o najbardziej tajemniczych i potężnych obiektach we wszechświecie.
Źródła:
•    Lea, Robert, "Supermassive black holes grow surprisingly quickly, study suggests"
3 lipca 2023
Wizja artystyczna przedstawiająca przepływ sygnałów wysyłanych przez pulsary przez zniekształconą czasoprzestrzeń – wizualizacja sygnałów odbieranych przez obserwatorium NANO Grav.
https://astronet.pl/wszechswiat/nowe-symulacje-tlumacza-szybki-wzrost-czarnych-dziur/

 

Nowe symulacje tłumaczą szybki wzrost czarnych dziur.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkrywanie początków łączenia się czarnych dziur w galaktykach takich jak nasza
2023-07-03.
Międzynarodowy zespół naukowców rzuca światło na enigmatyczną naturę masywnych czarnych dziur.
Wykorzystując zaawansowane narzędzia symulacyjne, międzynarodowy zespół naukowców przewidział istnienie łączących się układów podwójnych masywnych czarnych dziur o masie 30 mas Słońca, które łączą się w galaktykach podobnych do Drogi Mlecznej, podważając wcześniejsze teorie.

Zespół wykorzystał najnowsze istotne postępy w kodzie POSYDON do symulacji populacji gwiazd podwójnych. To pozwoliło im uzyskać nowe spojrzenie na mechanizmy tworzenia się łączących się czarnych dziur w galaktykach takich jak nasza.

Wyniki zostały opublikowane 29 czerwca 2023 roku w czasopiśmie Nature Astronomy. Jest to pierwsze badanie, w którym wykorzystano nowo wydane oprogramowanie open-source o nazwie POSYDON do analizy łączących się podwójnych czarnych dziur.

Modele poprzedzające POSYDON przewidywały bardzo niską częstotliwość powstawania łączących się podwójnych czarnych dziur w galaktykach podobnych do Drogi Mlecznej. Co więcej, nie przewidywały one istnienia czarnych dziur o tak ogromnej masie jak 30 mas Słońca – powiedziała Vicky Kalogera, współautorka badania. POSYDON natomiast wykazał, że tak potężne czarne dziury mogą rzeczywiście istnieć w galaktykach podobnych do Drogi Mlecznej, a my przedstawiliśmy naukowe wyjaśnienie, które tłumaczy, dlaczego to jest możliwe.

Czarne dziury posiadają ogromne przyciąganie grawitacyjne tak silne, że nawet światło nie jest w stanie mu uciec. Odkrycie fal grawitacyjnych w 2015 roku, będących wynikiem połączenia dwóch czarnych dziur, stanowiło przełomowe wydarzenie, otwierając nowe możliwości obserwacji Wszechświata. Od tamtej pory dziesiątki takich obserwacji prowadziły astrofizyków do poszukiwań zrozumienia astrofizycznego źródła tych fal grawitacyjnych.

Czarne dziury o masie gwiazdowej to obiekty niebieskie powstałe w wyniku rozpadu gwiazd o masie od kilku do kilkuset razy większej niż masa naszego Słońca. Ich pole grawitacyjne jest tak silne, że ani materia, ani promieniowanie nie jest w stanie ich ominąć, co sprawia, że wykrycie ich jest niezwykle trudne. Dlatego też, gdy w 2015 roku Laser Interferometer Gravitational-wave Observatory (LIGO) wykryło zmarszczki w czasoprzestrzeni powstałe w wyniku połączenia się dwóch czarnych dziur, zostało to okrzyknięte przełomowym momentem. Według astrofizyków, dwie łączące się czarne dziury będące źródłem sygnału miały masę około 30 razy większą od Słońca i znajdowały się w odległości 1,5 miliarda lat świetlnych.

Teoria pomostowa i obserwacje
Jakie mechanizmy wytwarzają te czarne dziury? Czy są one produktem ewolucji dwóch gwiazd, podobnych do Słońca, ale znacznie masywniejszych, ewoluujących w układzie podwójnym? A może powstają one w wyniku przypadkowego zderzenia się czarnych dziur w gęsto zaludnionych gromadach gwiazd? A może w grę wchodzi bardziej egzotyczny mechanizm? Wszystkie te pytania są do dziś przedmiotem gorących dyskusji.

Współpraca zespołu naukowców z instytucji takich jak Northwestern, University of Geneva (UNIGE) i University of Florida (UF), przy wsparciu projektu POSYDON, zaowocowała znaczącymi postępami w symulacji populacji gwiazd podwójnych. Praca ta ma na celu dostarczenie bardziej precyzyjnych odpowiedzi oraz harmonizację przewidywań teoretycznych z danymi obserwacyjnymi.

Ponieważ niemożliwe jest bezpośrednie obserwowanie formowania się łączących się podwójnych czarnych dziur, konieczne jest poleganie na symulacjach, które odtwarzają ich właściwości obserwacyjne – powiedziała Simone Bavera, dr hab. na katedrze astronomii Wydziału Nauki UNIGE i główna autorka badania. Robimy to poprzez symulację układów podwójnych gwiazd od ich narodzin do powstania układów podwójnych czarnych dziur.

Przesuwanie granic symulacji
Interpretacja pochodzenia łączących się podwójnych czarnych dziur, takich jak te zaobserwowane w 2015 roku, wymaga porównania przewidywań modeli teoretycznych z rzeczywistymi obserwacjami. Technika używana do modelowania tych układów znana jest jako „synteza populacji układów podwójnych.”

Technika ta symuluje ewolucję dziesiątek milionów układów podwójnych gwiazd w celu oszacowania statystycznych właściwości powstałej populacji źródeł fal grawitacyjnych – powiedział Anastasios Fragkos, adiunkt w katedrze astronomii na Wydziale Nauki UNIGE.

Jednak, aby osiągnąć to w rozsądnych ramach czasowych, naukowcy do tej pory polegali na modelach wykorzystujących przybliżone metody do symulacji ewolucji gwiazd i ich interakcji w układach podwójnych – dodał. W związku z tym nadmierne uproszczenie fizyki pojedynczych i podwójnych gwiazd prowadzi do mniej dokładnych prognoz.

POSYDON przełamuje te ograniczenia. Jako oprogramowanie typu open-source, został zaprojektowany do wykorzystania ogromnej biblioteki szczegółowych symulacji pojedynczych i podwójnych gwiazd, co pozwala na przewidywanie ewolucji izolowanych układów podwójnych. Każda z tych rozbudowanych symulacji może zająć nawet 100 godzin pracy procesora centralnego (CPU) na superkomputerze, co dotychczas uniemożliwiało bezpośrednie zastosowanie tej techniki symulacyjnej do syntezowania populacji układów podwójnych.

Jednak dzięki uprzedniemu obliczeniu biblioteki symulacji obejmującej cały zakres parametrów warunków początkowych, POSYDON jest w stanie wykorzystać ten obszerny zestaw danych we współpracy z metodami uczenia maszynowego do przewidywania pełnej ewolucji układów podwójnych w mniej niż sekundę – powiedział Jeffrey Andrews, asystent profesora na wydziale fizyki UF. Ta prędkość jest porównywalna z szybkimi kodami syntezy populacji z poprzednich generacji, ale charakteryzuje się większą dokładnością.

Wprowadzenie nowego modelu
Poprzednie modele przeceniały niektóre aspekty, takie jak ekspansja masywnych gwiazd, która wpływa na utratę ich masy i interakcje układów podwójnych. Elementy te są kluczowymi składnikami określającymi właściwości łączących się czarnych dziur. Dzięki tym w pełni spójnym, szczegółowym symulacjom struktur gwiazd i interakcji układów podwójnych, POSYDON osiąga dokładniejsze przewidywania właściwości łączących się czarnych dziur, takich jak ich masy i spiny.

Zespół naukowców opracowuje obecnie nową wersję POSYDON, która będzie zawierać większą bibliotekę szczegółowych symulacji gwiazd i układów podwójnych w szerszym zakresie typów galaktyk.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Northwestern

Urania
Czarna dziura o masie 31,5 mas Słońca z towarzyszem czarnej dziury o masie 8,38 mas Słońca widziana przed jej gwiezdnym żłobkiem przed połączeniem. Odległe pasmo Drogi Mlecznej widać w lewym dolnym rogu pary czarnych dziur. Światło jest zakrzywione w pobliżu czarnych dziur z powodu ich silnej grawitacji. Źródło: Aaron M. Geller, Northwestern CIERA & NUIT-RCS; ESO / S. Brunier
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/07/odkrywanie-poczatkow-aczenia-sie.html

 

Odkrywanie początków łączenia się czarnych dziur w galaktykach takich jak nasza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w lipcu 2023 - Przy dźwiękach Lutni
2023-07-03.
Lipiec Roku Kopernika startuje od pełni Księżyca, co w połączeniu z białymi nocami sprawia, że na niebie widać tylko gwiazdy o najsilniejszym blasku. Wśród nich wyróżniają się trzy tworzące charakterystyczny równoramienny trójkąt zwany "letnim". Jego najjaśniejszy wierzchołek stanowi Wega - piąta co do jasności gwiazda całego firmamentu i trzecia na jego północnej półkuli. Poznajmy ją bliżej - tym bardziej, że stamtąd już nie raz przylatywali do nas kosmici ; ) Więcej na ten temat w naszym filmowym kalendarzu astronomicznym. Polecamy!
Z większości Polski Wega jest gwiazdą okołobiegunową, czyli nigdy nie zachodzi, lecz prawdziwą ozdobą nocy staje się latem kulminując niemal w zenicie jako najjaśniejszy punkt konstelacji Lutni, niekiedy zwanej też Lirą. A była to lira samego Orfeusza - najsłynniejszego śpiewaka Starożytnej Grecji. Jego śpiew i gra miały magiczną moc - do tego stopnia, że mityczny instrument został po tragicznej śmierci Orfeusza zaniesiony do gwiazd przez Muzy. Dla odmiany, arabscy astronomowie widzieli w tym miejscu orła lub sępa, stąd nierzadko w ikonografii gwiazdozbiór Lutni przedstawiany jest w ptasiej sylwetce. Sama nazwa "Wega" po arabsku znaczy: "pikujący orzeł".
Bohaterka naszej opowieści bywa także gwiazdą polarną. Otóż Ziemia chwieje się trochę niczym nakręcony bączek, zaś efektem tego ruchu jest zjawisko precesji. Oś obrotu naszej planety (obecnie wycelowana w gwiazdę Polaris) zatacza wolne koło na sferze niebieskiej raz na niecałe 26 000 lat. Oznacza to, że ustawicznie zmienia się położenie naszego bieguna niebieskiego. Za ok. 12 000 lat znajdzie się w nim Wega. Warto jednak zaznaczyć, że jej odległość od bieguna będzie niemal 9-krotnie większa niż Polaris w dzisiejszym położeniu.
Na skali jasności gwiazd Wega klasyfikowana jest jako obiekt zerowej wielkości, z zerem po przecinku. Z tego powodu często wykorzystywana jest przez profesjonalistów oraz miłośników astronomii jako gwiazda referencyjna, np. do kalibracji urządzeń fotometrycznych. Ciekawostką jest, że to właśnie Wega była pierwszą gwiazdą nocnego nieba utrwaloną na zdjęciu. 17 lipca 1850 roku w obserwatorium Uniwersytetu Harvarda wykonano jej dagerotyp. W 1872-gim Wega stała się pierwszą gwiazdą, której zarejestrowano widmo.
Dziś wiemy, że to jedna z najbliższych nam gwiazd. Leży w odległości ok. 25 lat świetlnych. Jest niecałe 3 razy większa od Słońca i prawie 40 razy odeń jaśniejsza, a przede wszystkim o wiele gorętsza: w najcieplejszym miejscu temperatura jej powierzchni przekracza 10 000 K, stąd jej niebieskawa barwa na niebie. Celowo mowa o "najcieplejszym miejscu" Wegi, gdyż jej natura jest niejednorodna. Otóż gwiazda szybko wiruje wokół własnej osi wykonując pełny obrót w ciągu 17 godzin. Efektem tego jest duże spłaszczenie biegunowe nadające Wedze jajowaty kształt. To z kolei wpływa na spore różnice temperatury powierzchni sięgające nawet 2000 K.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Wegę otacza dysk pyłowy. Najnowsze badania wskazują, że jego obecność jest wynikiem licznych kolizji obiektów przypominających mieszkańców Pasa Kuipera w naszym Układzie Słonecznym. Jeden z takich skalnych okruchów dotarł w pobliże Ziemi w 2017 roku. Mowa o tajemniczej asteroidzie 'Oumuamua. Jest to pierwszy międzygwiezdny obiekt, którego przelot zarejestrowano w Układzie Słonecznym. Do dziś uczeni spierają się czy jest to planetoida, kometa, a może i "statek Obcych"...? Jedno jest pewne: obiekt przyleciał z okolic Wegi.
Wega posądzana jest też o istnienie przynajmniej jednej planety. Miałby to być tzw. "gorący Jowisz" krążący wokół macierzystej gwiazdy tak blisko, że tamtejszy rok trwałby niecałe... 3 dni ziemskie. Być może planet jest tam więcej, co z kolei świetnie tłumaczyłoby możliwość odebrania sygnału od mieszkańców jednej z nich przez Jodie Foster w filmie "Kontakt" na podstawie świetnej powieści Carla Sagana. Przy okazji wyjaśniłaby się też zagadka opisanej przez Gene'a Brewera podróży tajemniczego prota z równie tajemniczej planety K-PAX, choć ta ma okrążać nie Wegę, lecz podwójny układ gwiazd: Agape i Satori.
Takich układów w gwiazdozbiorze Lutni nie brakuje. Ta nieduża konstelacja wyróżnia się charakterystycznym równoległobokiem jakby "podczepionym" pod Wegę. Tworzą go m.in. gwiazdy optycznie podwójne, jak delta i zeta Lyrae. Składniki pierwszej pary widoczne są gołym okiem. Towarzyszy im jeszcze kilka słabszych gwiazdek tworzących gromadę otwartą Stehpenson 1. Dla rozdzielenia drugiej pary potrzebujemy lornetki o minimum 20-krotnym powiększeniu lub niewielkiego teleskopu. Z kolei każda, nawet najprostsza lornetka ukaże nam gwiazdy układu epsilon Lyrae leżącego w sąsiedztwie Wegi, po jej lewej stronie. Układ ten zwany jest też Double Double, czyli "podwójnie podwójny", bowiem każdy ze składników epsilon Lyrae ma swojego gwiezdnego towarzysza.
Z gwiazd Lutni nie sposób pominąć bety o imieniu Sheliak, co po arabsku znaczy... Lira. Jest to jedna z najciekawszych gwiazd zmiennych złożonych z dwóch zaćmiewających się składników położonych tak blisko siebie, że ich wzajemne oddziaływanie grawitacyjne prawdopodobnie je zniekształca. W czasie niespełna 13 dni jasność układu zmienia się od 3,4 do 4,3 magnitudo. Obiekt jest jedną z najciekawszych gwiazd zmiennych całego nieba, łatwo go śledzić i notować zmiany jego blasku - świetny cel dla początkujących obserwatorów gwiazd zmiennych.
Niemal dokładnie w połowie drogi między betą a gammą Lyrae (czyli czwartym wierzchołkiem równoległoboku Lutni) leży mgławica planetarna M57, słynna Mgławica Pierścieniowa, znana też jako "ciastko z dziurką" ; ) Jest to jeden z najpopularniejszych obiektów tego typu na ziemskim niebie, choć dostrzec go można dopiero przez teleskop o przynajmniej 20-cm średnicy zwierciadła. Całe swe piękno ukazuje dopiero na zdjęciach z wielkich teleskopów, na których widać pierścień gazu i pyłu, ekspandujący po eksplozji centralnej gwiazdy ok. 6-8 tysięcy lat temu. W środku znajduje biały karzeł o jasności zaledwie 15 mag., który przez odrzuceniem swych zewnętrznych warstw był czerwonym olbrzymem.
Takiego też znajdziemy w gwiazdozbiorze Lutni. To R Lyrae świecąca powyżej Wegi i jej równoległoboku. Gwiazda jest dostrzegalna gołym okiem, ale lepiej użyć lornetki, przez którą rozpoznamy jej wyraźnie czerwoną barwę. Jest to też gwiazda zmienna o jasności od 3,9 do 5,0 mag. Z kolei poniżej gwiazd tworzących kształt konstelacji Lutni, na przedłużeniu dolnego boku znajdziemy gromadę kulistą M56 dostrzegalną przez lornetkę jako coś w rodzaju gwiezdnej "mgiełki".
A co dzieje się na lipcowym niebie w Roku Kopernika? Prawdę mówiąc, niewiele. "Stałym fragmentem gry" są całonocne przeloty Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i mogące ukazywać się - zwłaszcza w pierwszej części miesiąca - Obłoki Srebrzyste (NLC). Warto śledzić wędrówkę Księżyca, który spotyka się z Saturnem w drugiej części nocy 06/07 lipca, a 12-go nad ranem dołącza do Jowisza. 28 lipca wieczorem oglądamy Księżyc w bliskim złączeniu z Antaresem - najjaśniejszą gwiazdą Skorpiona. Nocą 28/29-go przypada maksimum meteorów z roju Południowych Delta Akwarydów. A 29 lipca nadchodzi koniec białych nocy. Rządy na niebie obejmuje letnia Droga Mleczna, ale o tym już w następnym odcinku.
Piotr Majewski
NIEBO W LIPCU 2023 | Przy dźwiękach Lutni
https://www.youtube.com/watch?v=ACEcL3tdpdo

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-w-lipcu-2023-przy-dzwiekach-lutni

Niebo w lipcu 2023 - Przy dźwiękach Lutni.jpg

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To była niezwykła pełnia Burzliwego Księżyca. Nasz satelita wyjątkowo zbliżył się do Ziemi. Zobacz nagranie
2023-07-03.
W nocy miała miejsce pełnia nazywana Burzliwym Księżycem, ponieważ miesiąc ten zazwyczaj najbardziej obfituje w błyskawice na tle roku. Zobacz, jak wyglądało to zapierające dech zjawisko w jakości 8K.
Zaćmienie Księżyca [8K] pełnia, zaćmienie, superpełnia, Srebrny Glob, astronomia, kosmos
https://www.youtube.com/watch?v=1IgO_Bu5qho

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-07-03/tej-nocy-pelnia-burzliwego-ksiezyca-nasz-satelita-wyjatkowo-zblizy-sie-do-ziemi-zobacz-nagranie/

To była niezwykła pełnia Burzliwego Księżyca. Nasz satelita wyjątkowo zbliżył się do Ziemi. Zobacz nagranie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja i jej "flagowe" rakiety Angara. Start jeszcze w 2023 roku?
2023-07-04. Wojciech Kaczanowski
Program rakiet nośnych Angara to jeden z najważniejszych rosyjskich projektów technologicznych z uwagi na fakt, że systemy z tej serii mają być pierwszymi w pełni opracowanymi i skonstruowanymi przez spadkobiercę Związku Radzieckiego, czyli obecną Federację Rosyjską. Pomimo swojej wagi jest on również jednym z najdłużej trwających programów, a jego koniec wciąż nie jest widoczny. Co właściwie dzieje się z systemami Angara? Odpowiedź na to pytanie wydają się kluczowe w kontekście dalszego rozwoju rosyjskiego sektora kosmicznego.
Na łamach naszego portalu wielokrotnie omawialiśmy rozwój programu systemów nośnych Angara, który dla rządzących na Kremlu powinien być oczkiem w głowie. Głównym motywem takiego myślenia jest fakt, że rakiety Angara mają być pierwszymi systemami w pełni opracowanymi i skonstruowanymi przez rosyjskie przedsiębiorstwa państwowe. Również sam start technologii według założeń powinien odbyć się z jednego z kosmodromów na terytorium Federacji Rosyjskiej. Warto bowiem zauważyć, że niektóre programy rakiet zostały zapoczątkowane jeszcze za czasów ZSRR, a fabryki komponentów lub zakłady montażowe miały siedziby na terytoriach np. obecnej Ukrainy.
Pomimo wagi programu jest on również jednym z najdłużej trwających, a jego koniec wciąż nie jest w dalszym ciągu widoczny. W pierwszej kolejności zacznijmy od określenia, o jakim typie rakiet właściwie mówimy. Przez program Angara przetoczyło się wiele pomysłów, a część z nich wciąż kryje się wśród marzeń decydentów na Kremlu. Przez blisko 30 lat (pierwsze prace zostały rozpoczęte jeszcze w 1995 r.) byliśmy świadkami testów systemów Angara 1.2 oraz Angara A5.
Angara 1.2
Pierwszy start rakiety Angara 1.2 miał miejsce 9 lipca 2014 r. z rosyjskiego kosmodromu w Plesiecku, założeniem producenta (Państwowe Produkcyjno-Badawcze Centrum Kosmiczne im. M. Chruniczewa) był test na wysokości suborbitalnej zakładający wyniesienie atrapy ładunku dla rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Należy zaznaczyć, że w debiucie brała udział wersja Angara 1.2 pervyy polet (Angara 1.2pp; z tłumaczenia "pierwszy lot"), a strona rosyjska miała duże oczekiwania wobec lekkiego systemu nośnego. Jak już zostało wspomniane wyżej, prace nad rakietami Angara zostały rozpoczęte około 1995 r. i w założeniu miały one zastąpić inne systemy, tj. Proton, które zostały wycofane m.in. ze względu na wysokotoksyczne paliwo.
Wkrótce po starcie ośrodki państwowe ogłosiły sukces misji, a przed rosyjskim sektorem kosmicznym ukazała się wizja zupełnie nowych możliwości, opartych na własnych, krajowych projektach i produkcjach. Jak zweryfikowały kolejne lata, program wciąż się opóźniał, a rakieta Angara 1.2 miała swój pierwszy lot orbitalny w kwietniu 2022 r. Wówczas ładunkiem użytecznym był tajny satelita wojskowy, określony jako Kosmos-2555. W ramach ciekawostki dodajmy, że jednostka ta pomimo udanego wyniesienia i osiągnięcia orbity, w pewnym momencie zaczęła z niej schodzić, aby następnie spłonąć w atmosferze.
W 2022 r. miała miejsce jeszcze jedna misja z wykorzystaniem Angara 1.2, polegająca również na wyniesieniu tajnego satelity wojskowego. W tym obserwatorzy zagraniczni snuli pewne podejrzenia, zakładające, że ładunkiem użytecznym był albo zamiennik satelity Kosmos 2555, lub też jednostka ta była jedynie atrapą.
Na koniec segmentu opisującego Angara 1.2 warto przybliżyć specyfikację techniczną tej lekkiej rakiety nośnej. Pierwszy stopień składa się z tzw. "uniwersalnego rakietowego modułu" o nazwie URM-1. Część ta ma wysokość 25,1 m i średnicę 2,9 m i służy w każdym systemie z tej serii. Jednostką napędową w URM-1 jest silnik RD-191 napędzany naftą lotniczą (kerozyna RP-1) spalaną z dodatkiem ciekłego utleniacza. Drugi stopień w Angara 1.2, jak podaje portal EverydayAstronaut.com, określany jest jako Blok-I.
Angara-A5
Pierwsze start ciężkiej rakiety Angara-A5 miał miejsce w grudniu 2014 r. z kosmodromu w Plesiecku, a zatem kilka miesięcy po lekkiej wersji tego systemu. Według komunikatów strony rosyjskiej lot testowy okazał się sukcesem, co wskazywało na dobry rok dla rosyjskiego sektora kosmicznego. Jak informował w 2018 r. Maksymilian Dura, od tego momentu jednak nie przeprowadzono żadnego innego startu Angary. Pojawiła się wówczas plotka, że nie znaleziono potencjalnych klientów na usługi transportowe z wykorzystaniem tego systemu nośnego, a więc jego dalsze opracowywanie przestało mieć sens. Byłaby to katastrofa wizerunkowa, ponieważ na program Angara wydano już w Rosji na tamten czas ponad 1,77 miliarda USD oraz zbudowano i uruchomiono całą infrastrukturę do produkcji i zabezpieczenia startu.
Drugi start Angara-A5 odbył się w grudniu 2020 r. i zakładał wyniesienie na orbitę jedynie makiety gabarytowo-masowej imitującej ciężki system satelitarny. Po zakończonym starcie strona rosyjska poinformowała o sukcesie tej rakiety nośnej. Los Angara-A5 potoczył się inaczej przy locie z grudnia 2021 r. z uwagi na duże komplikacje, które uwidoczniły się po starcie.
Początkowy przebieg lotu w 2021 r. nie zdradzał oznak świadczących o możliwym problemie - odpowiednio zadziałały stopień główny, rakiety boczne oraz segment pośredni. Trzeci i zarazem najwyższy stopień transportowy - Persei (tłum. Perseusz), miał zapewnić etapowe podnoszenie orbity przewożonego testowego ładunku (wykonując w sumie cztery zapłony w toku pierwszych 9 godzin trwania misji). Prawidłowo przebiegło tylko pierwsze uruchomienie, zapewniając ładunkowi wzlot na wstępną, bardzo niską orbitę (o wysokości pomiędzy 180 a 250 km). Przy drugim natomiast system zadziałał tylko na dwie sekundy.
Ostatecznie pozostawiony na zaniżonej orbicie segment Persei wszedł w gęste partie ziemskiej atmosfery nad Pacyfikiem, aby spaść w rejonie otwartego oceanu, na wschód od wysp Polinezji Francuskiej - przy tym nieco na północ od strefy utożsamianej z cmentarzyskiem statków kosmicznych, gdzie trafia większość deorbitowanych ciężkich pozostałości po sztucznych obiektach. Upadek segmentu rakiety Angara A5 nastąpił po dziewięciu dniach pobytu na bardzo niskiej orbicie okołoziemskiej.
Jeśli chodzi o specyfikacje techniczną wariant A5 posiada segment główny złożony z pięciu bloków URM-1 (cztery w roli rakiet bocznych, oddzielnie opisywane jako pierwszy stopień napędowy - trzonowy silnik URM-1 jest wówczas kwalifikowany jako osobny, drugi człon całej rakiety), jak również górny stopień korzystający z bloku napędowego URM-2 (w charakterze bloku trzeciego). Jako najwyższy segment rakiety Angara A5 wykorzystuje się element Briz-M, podobny do tych wynoszonych dotychczas przez rakiety Proton-M, natomiast planuje się również wykorzystanie członu KVTK. Segmenty te umożliwią wynoszenie ładunków na orbitę geostacjonarną (GEO).
Rakiety Angara w 2023 r.
Przechodząc dalej, odpowiedzmy sobie na pytanie, co właściwie dzieje się obecnie z tymi systemami nośnymi. O ile w przypadku Angara 1.2 ostatnie loty orbitalne miały miejsce w 2022 r. i są oceniane jako poprawne, to los Angara-A5 wciąż jest niepewny z uwagi na doświadczenia i obecny stan rosyjskiego sektora kosmicznego, który znacząco osłabł w wyniku inwazji Rosji na Ukrainę i nałożonych sankcji. Rosjanie są jednak innego zdania. Jak mogliśmy dowiedzieć się jeszcze w tym roku, inżynierowie prowadzą prace konstrukcyjne na kosmodromie Wostocznyj, gdzie znajduje się miejsce startowe dla systemów Sojuz, natomiast dla rakiet Angara powinno ono być ukończone w końcówce 2023 r.
Obecnie w Wostocznyj znajduje się makieta wersji Angara-A5, określana jako Angara-NZh, która ma posłużyć do integracji i testów z nowym miejscem startowym. Jak poinformował Interfax, pierwszy zastępca szefa Roskosmosu Andriej Jelczaninow powiedział, że Angara-A5 zostanie dostarczona do Wostocznyj we wrześniu br., natomiast jej start został zaplanowany na grudzień.
Rakieta Angara 1.2 w trakcie przygotowań do próbnego lotu - kosmodrom Plesieck. Fot. Rosyjskie Ministerstwo Obrony / mil.ru

Fot. Roskosmos via Youtube
Fot. Roscosmos

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/rosja-i-jej-flagowe-rakiety-angara-start-jeszcze-w-2023-roku

Rosja i jej flagowe rakiety Angara. Start jeszcze w 2023 roku.jpg

Rosja i jej flagowe rakiety Angara. Start jeszcze w 2023 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024