Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy prywatny lądownik księżycowy - Przełomowa misja Peregrine Mission One
Autor: admin (2024-01-07)
Peregrine Mission One, pierwsza komercyjna misja z lądowaniem na Księżycu, jest ważnym krokiem w prywatnym eksplorowaniu kosmosu. Zbudowany przez Astrobotic Technology lądownik został wybrany przez NASA w ramach programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS).
Misja ma na celu badanie księżycowej egzosfery, właściwości termicznych, obfitości wodoru w regolicie, pól magnetycznych oraz promieniowania, z ładunkiem o masie 90 kg, mającym wylądować w rejonie Sinus Viscositatis na Księżycu. Start rakiety Vulcan Centaur, zaplanowany na 8 stycznia 2024 r., o 8:18 czasu polskiego, ma dostarczyć lądownik na orbitę okołoksiężycową, z planowanym lądowaniem na 23 lutego.
Peregrine Mission One to nie tylko misja naukowa, ale również prywatna inicjatywa, będąca pierwszym takim przedsięwzięciem w historii. Rakieta United Launch Alliance, która wystrzeli Peregrine, również debiutuje w misjach kosmicznych.
Na pokładzie znajduje się ciekawy zestaw ładunków, w tym cyfrowa kopia Wikipedii, moneta z bitcoinem, a także prochy i materiał genetyczny osób, które zapłaciły za ten pośmiertny przywilej. Misja ma potrwać około ośmiu dni ziemskich, w trakcie których będzie monitorowana zmiana egzosfery księżycowej, wpływając na zrozumienie cykli naturalnych i funkcjonowania pojazdu.
Peregrine Mission One to jednak tylko początek serii prywatnych misji księżycowych. W połowie lutego rozpocznie się kolejna misja od firmy Intuitive Machines, sugerując rosnące zainteresowanie i konkurencję w sektorze eksploracji kosmicznej.
Ten przełomowy moment w historii lotów kosmicznych symbolizuje nową erę w eksploracji Księżyca, otwierając drzwi dla dalszych prywatnych inicjatyw i badań kosmicznych. Peregrine Mission One może stanowić zarówno technologiczny, jak i inspirujący krok naprzód w naszym pojmowaniu i doświadczaniu kosmosu.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/pierwszy-prywatny-ladownik-ksiezycowy-przelomowa-misja-peregrine-mission-one

Pierwszy prywatny lądownik księżycowy - Przełomowa misja Peregrine Mission One.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

XpoSat w kosmosie. Indie dokonały tego jako drugi kraj na świecie

2024-01-07. Daniel Górecki
Indie z sukcesem wystrzeliły swojego pierwszego satelitę do badania czarnych dziur. Tym samym zapisały się w historii jako drugi kraj, który dysponuje podobnym rozwiązaniem.

Indyjska agencja kosmiczna (ISRO) wystrzeliła swojego pierwszego satelitę do badania czarnych dziur i ogłosiła ambitne plany na 2024 rok, które obejmują przygotowania do pierwszej załogowej misji w przestrzeń kosmiczną. XpoSat, czyli X-ray Polarimeter Satellite, został wyniesiony na pokładzie rakiety PSLV-C58 i tym samym Indie stały się dopiero drugim krajem, który jest w stanie badać czarne dziury i inne obiekty kosmiczne za pomocą orbitującego obserwatorium.
Indie gonią Stany Zjednoczone
NASA uruchomiła podobną misję w grudniu 2021 r. i od tego czasu dokonała bezprecedensowych odkryć, rzucając więcej światła na pozostałości eksplozji supernowych i strumienie cząstek emitowanych przez czarne dziury. Nowa misja Indii, która ma trwać około 5 lat, będzie mierzyć polaryzację promieniowania rentgenowskiego i może pomóc w zrozumieniu mechanizmu emisji promieni rentgenowskich z różnych źródeł astronomicznych.
Wśród obserwowanych obiektów będą czarne dziury akreujące materię z otoczenia i gwiazdy neutronowe zasilane przez akrecję (niezwykle gęste obiekty w przestrzeni powstałe z pozostałości umierających gwiazd), magnetary czy aktywne jądra galaktyk.

W tych pierwszych ogromne ilości masy kilka razy większej od masy Słońca są upakowane na bardzo małym obszarze pod wpływem przyciągania grawitacyjnego tak silnego, że nawet światło nie może przejść bez przyciągania. Naukowcy z Indii mają nadzieję zbadać w zakładanym czasie ok. 50 tego typu obiektów.
Warto tu dodać, że misja XpoSat jest kolejną w szeregu udanych osiągnięć indyjskiej agencji kosmicznej z 2023 roku, w tym przełomowej misji Chandrayaan-3, która umieściła sondę na biegunie południowym Księżyca oraz wystrzelenia satelity w celu badania Słońca. Jak wspominał przy okazji szef ISRO, agencja kosmiczna przygotowuje się jednocześnie do pierwszej w historii indyjskiej misji załogowej w przestrzeń kosmiczną, która została zaplanowana na ten rok, jako jedna z kilkunastu:
W tym roku zamierzamy przygotować się na co najmniej 12-14 misji. Rok 2024 będzie rokiem gotowości Gaganyaan, choć docelowym jest rok 2025
powiedział agencji prasowej PTI.

 
Indie mają na koncie kolejny udany start. Gonią Stany Zjednoczone i NASA /X/ISRO @isro /Twitter

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-xposat-w-kosmosie-indie-dokonaly-tego-jako-drugi-kraj-na-swi,nId,7247191

XpoSat w kosmosie. Indie dokonały tego jako drugi kraj na świecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przewodnik astronomiczny po Polsce – recenzja
2024-01-07. Szymon Ryszkowski
W grudniu 2023 roku Polskie Towarzystwo Astronomiczne wydało Przewodnik astronomiczny po Polsce – przewodnik po najciekawszych miejscach w Polsce związanych z astronomią i badaniami kosmosu. Premiera książki miała miejsce podczas Polskiego Forum Kosmicznego w Toruniu, podczas którego autorzy przewodnika podzielili się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. Nad jej tworzeniem pracowało kilkunastu astronomów, którzy podzielili się tematyką i częściami Polski. Jest to następne wydanie przewodnika sprzed ponad 40 lat, ponieważ jak zaznaczają autorzy, przez ten czas polski krajobraz astronomiczny znacząco się zmienił.
W przewodniku znajdziemy wstęp o historii astronomii i astronautyki w Polsce, spis obserwatorium astronomicznych, placówek naukowych, teleskopów, planetariów (stacjonarnych i mobilnych), muzeów związanych z astronomią i mnóstwa innych ciekawych obiektów, często w małych polskich miejscowościach. Autorzy skrupulatnie podeszli do tematu, przedstawiając również polskie pomniki, miejsca pamięci, najciekawsze ulice czy murale związane z astronomią. Krzysztof Czart opisał także Szlak Kopernikowski – wytyczony z okazji 500. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika w 1973 roku, który został wskrzeszony wraz z 550. rocznicą urodzin Kopernika przypadającą w 2023 r. Szlak wyznacza trasę turystyczną poprzez miejscowości związane z polskim astronomem i ma około 590 km.
Przewodnik zawiera rozdział dotyczący wszystkich województw, w którym autorzy skupiają się na jednym regionie Polski i opowiadają o jego związkach z astronomią. W książce nie zostały również pominięte polskie organizacje, instytuty, szkoły, fundacje związane z astronomią i polski sektor kosmiczny. Przewodnik zamyka leksykon miejscowości ułożonych w kolejności alfabetycznej.
Uzupełnieniem książki jest portal Astroturystyka.pl i aplikacja mobilna. Przewodnik astronomiczny po Polsce jest książką dla osób, które chciałyby lepiej zapoznać się z polskim krajobrazem astronomicznym, najlepiej poprzez samodzielne zobaczenie miejsc wymienionych w książce.
Tytuł: Przewodnik astronomiczny po Polsce
Autorzy: Krzysztof Czart, Jadwiga Biała, Wojciech Burzyński, Wieńczysław Bykowski, Marta Domagała, Paweł Z. Grochowalski, Elżbieta Kuligowska, Piotr Majewski, Magdalena Maszewska, Monika Maślaniec, Joanna Molenda-Żakowicz, Waldemar Ogłoza, Halina Prętka-Ziomek, Krzysztof Przegiętka, Dawid Radziejewski, Milena Ratajczak, Jacek Szubiakowski
Redakcja: Krzysztof Czart
Wydawca: Polskie Towarzystwo Astronomiczne
Stron: 436
Data wydania: 9 grudnia 2023
Źródło: Polskie Towarzystwo Astronomiczne
 
https://astronet.pl/recenzje/ksiazka/przewodnik-astronomiczny-po-polsce-recenzja/

Przewodnik astronomiczny po Polsce – recenzja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja XRISM przedstawia pierwsze spojrzenie na kosmos w promieniach X
2024-01-07.
Naukowcy z obserwatorium XRISM opublikowali pierwsze spojrzenie na bezprecedensowe dane, jakie zgromadzą, gdy prace naukowe rozpoczną się jeszcze w tym roku.
Zespół naukowy XRISM (X-ray Imaging and Spectroscopy Mission) opublikował migawkę gromady setek galaktyk i widma gwiezdnego wraku w sąsiedniej galaktyce, co daje naukowcom szczegółowe spojrzenie na jej skład chemiczny.
XRISM zapewnia międzynarodowej społeczności naukowej nowe spojrzenie na ukryte niebo rentgenowskie – powiedział Richard Kelley, główny badacz XRISM. Nie tylko zobaczymy zdjęcia rentgenowskie tych źródeł, ale także zbadamy ich skład, ruch i stan fizyczny.
XRISM jest prowadzony przez JAXA (Japońską Agencję Badań Kosmicznych) we współpracy z NASA, wraz z wkładem ESA. Został wystrzelony 6 września 2023 roku.
Zaprojektowany został do wykrywania promieniowania rentgenowskiego o energii do 12 000 elektronowoltów i ma na celu badanie najbardziej gorących obszarów Wszechświata, największych struktur oraz obiektów o największym natężeniu grawitacyjnym. Dla porównania, energia światła widzialnego mieści się w zakresie od 2 do 3 eV.
Misja obejmuje dwa instrumenty, Resolve i Xtend, z których każdy znajduje się w centrum zespołu zwierciadła rentgenowskiego zaprojektowanego i zbudowanego w Goddard Space Flight Center.
Resolve to spektrometr opracowany przez NASA i JAXA. Działa on w temperaturze zaledwie ułamka stopnia powyżej zera bezwzględnego wewnątrz pojemnika z ciekłym helem wielkości lodówki.
Kiedy promieniowanie rentgenowskie uderza w detektor Resolve o rozdzielczości 6x6 pikseli, rozgrzewa urządzenie w ilości odpowiadającej jego energii. Mierząc energię każdego pojedynczego promieniowania X, instrument dostarcza wcześniej niedostępnych informacji o źródle.
Zespół misji skorzystał z narzędzia Resolve do badania pozostałości po supernowej N132D, jednego z najjaśniejszych źródeł promieniowania rentgenowskiego w Wielkim Obłoku Magellana. Ta galaktyka karłowata znajduje się około 160 000 lat świetlnych od naszej planety, w konstelacji Złotej Ryby. Szacuje się, że starzejący się wrak powstał około 3000 lat temu, gdy gwiazda o masie około 15 mas Słońca wyczerpała swoje paliwo, zapadła się, a następnie eksplodowała.
Widmo Resolve wykazuje charakterystyczne piki związane z obecnością krzemu, siarki, wapnia, argonu i żelaza. To najbardziej szczegółowe widmo rentgenowskie obiektu, jakie dotychczas udało się uzyskać. Odkrycia te stanowią niezwykle cenne źródło naukowej wiedzy, która zostanie zgromadzona podczas misji, szczególnie gdy rutynowe operacje rozpoczną się pod koniec 2024 roku.
“Pierwiastki te zostały wytworzone w pierwotnej gwieździe, a następnie wyrzucone, gdy eksplodowała jako supernowa” – powiedział Brian Williams, naukowiec projektu XRISM NASA w Goddard. Resolve pozwoli nam zobaczyć kształty tych linii w sposób nigdy wcześniej nieosiągalny, pozwalając nam określić nie tylko obfitość różnych obecnych pierwiastków, ale także ich temperatury, gęstości i kierunki ruchu z niespotykaną dotąd precyzją. Na tej podstawie możemy zebrać informacje o pierwotnej gwieździe i eksplozji.
Drugi instrument sondy XRISM, Xtend, to opracowana przez JAXA kamera rentgenowska. Daje ona XRISM duże pole widzenia, pozwalając na obserwację obszaru około 60% większego niż średni pozorny rozmiar Księżyca w pełni.
Xtend wykonał zdjęcie rentgenowskie Abell 2319, bogatej gromady galaktyk oddalonej o około 770 milionów lat świetlnych w kierunku konstelacji Łabędzia. Jest to piąta najjaśniejsza gromada rentgenowska na niebie i obecnie przechodzi poważne zdarzenie fuzji.
Gromada ma średnicę 3 milionów lat świetlnych i podkreśla szerokie pole widzenia Xtend.
Jeszcze przed zakończeniem procesu uruchamiania, Resolve przekracza nasze oczekiwania – powiedziała Lillian Reichenthal, kierownik projektu XRISM w NASA Goddard. Naszym celem było osiągnięcie rozdzielczości spektralnej 7 elektronowoltów za pomocą instrumentu, ale teraz, gdy jest on na orbicie, osiągamy 5 eV. Oznacza to, że otrzymamy jeszcze bardziej szczegółowe mapy chemiczne z każdym widmem zarejestrowanym przez XRISM.
Resolve radzi sobie wyjątkowo dobrze i już prowadzi ekscytujące badania naukowe pomimo problemu z drzwiczkami przysłony zakrywającymi detektor. Drzwiczki, zaprojektowane w celu ochrony detektora przed wystrzeleniem, po kilku próbach nie otworzyły się zgodnie z planem. Mimo to, choć drzwiczki skutecznie blokują promieniowanie rentgenowskie o niższej energii, co uniemożliwia realizację misji przy napięciu 1700 eV zamiast planowanych 300 eV, zespół XRISM będzie kontynuował badanie tej anomalii i rozważa różne metody otwarcia drzwiczek. Instrument Xtend pozostał nienaruszony.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    NASA/JAXA XRISM Mission Reveals Its First Look at X-ray Cosmos
Źródło: NASA
Na ilustracji: Pozostałość po supernowej N132D w centralnej części Wielkiego Obłoku Magellana. Źródło: Wstawka, JAXA/NASA/XRISM Xtend; tło, C. Smith, S. Points, zespół MCELS i NOIRLab/NSF/AURA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/misja-xrism-przedstawia-pierwsze-spojrzenie-na-kosmos-w-promieniach-x

Misja XRISM przedstawia pierwsze spojrzenie na kosmos w promieniach X.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje zmiany pogodowe na egzoplanecie w ciągu 3 lat
2024-01-07.
Czy jesteśmy już w stanie monitorować pogodę na innych planetach, podobnie jak od lat robimy to na Ziemi? Okazuje się, że w dużej mierze tak. Dzięki zestawieniu ze sobą wieloletnich obserwacji z Teleskopu Hubble'a i wyników współczesnego modelowania komputerowego odkryto dowody na istnienie potężnych cyklonów i innych dynamicznych zjawisk pogodowych na gorącej planecie wielkości Jowisza, oddalonej od nas o 880 lat świetlnych.
Międzynarodowy zespół zebrał i ponownie przetworzył obserwacje Hubble'a dla planety WASP-121 b (Tylos) wykonane w latach 2016, 2018 i 2019. Okazało się, że ma ona bardzo dynamiczną atmosferę, której stan wyraźnie zmienia się w czasie. Wykorzystano zaawansowane techniki modelowania komputerowego, dzięki którym udało się wykazać, że obserwowane zmiany można wyjaśnić wzorcami pogodowymi w atmosferze egzoplanety.
WASP-121 b znajduje się tak blisko swojej gwiazdy macierzystej, że jej okres orbitalny wynosi zaledwie 1,27 dnia. Ta bliskość sprawia też, że Tylos jest zablokowana pływowo, co oznacza, że jedna jej półkula jest zawsze skierowana w stronę gwiazdy, podobnie jak nasz Księżyc jest zawsze zwrócony tą samą stroną ku Ziemi. Warto od razu dodać, że WASP-121 b nie nadaje się do zamieszkania, między innymi ze względu na to, że jej temperatura zbliża się nawet do 2150 stopni Kelvina po stronie zwróconej ku gwieździe. Natomiast otrzymane niedawno wyniki są ważnym wstępnym etapem w dalszych badaniach zjawisk pogodowych na odległych światach. Tego typu obserwacje mogą też pomóc nam w znalezieniu potencjalnie nadających się do zamieszkania egzoplanet o stabilnym w dłuższych przedziałach czasu klimacie.
Sama zmienność atmosfer planet nie jest czymś nowym. Już od dziesięcioleci mamy dostęp do szczegółowych obserwacji teleskopowych sąsiednich planet w Układzie Słonecznym, z których wynika, że atmosfery wielu z nich nie są statyczne i stale się zmieniają, podobnie jak pogoda na Ziemi. Ta zmienność powinna również rozciągać się na przynajmniej część planet krążących wokół innych gwiazd, których znamy już ponad pięć tysięcy. Aby jednak faktycznie zmierzyć takie zmiany, potrzeba wielu dokładnych obserwacji i bardzo szczegółowego modelowania numerycznego. Obserwacje są zwykle tym trudniejsze, im dalej znajduje się dana planeta. Wyzwaniem jest również odpowiednie połączenie ograniczeń obserwacyjnych z symulacjami wykonywanymi dla konkretnej atmosfery.
Zespół odkrył, że atmosfera WASP-121 b jest szybkozmienna. Mogą w niej tworzyć się potężne fronty pogodowe, burze i cyklony, które są wielokrotnie odnawiane i niszczone z powodu dużych różnic temperatur pomiędzy stroną planety zwróconą ku gwieździe a jej drugą półkulą. Wykryto również wyraźne przesunięcie między najgorętszym obszarem egzoplanety a punktem na niej najbliższym gwieździe, a także zmienność składu chemicznego atmosfery egzoplanety, którą zmierzono przy pomocy metod spektroskopowych. Wyniki te są ważne i stanowią ważny krok naprzód w obserwacjach wzorców pogodowych na planetach pozasłonecznych. Wzorce te mają z kolei kluczowe znaczenie dla zrozumienia złożoności atmosfer innych światów, także ze względu na obecne i przyszłe poszukiwania egzoplanet z warunkami mogącymi sprzyjać powstaniu i utrzymaniu życia.
Unikalne możliwości teleskopu Hubble'a uwidaczniają się dziś również w szerokiej gamie programów naukowych, które będą realizowane dzięki obserwacjom w ramach obserwacyjnego Cyklu 31, rozpoczynającego się 1 grudnia 2023 roku. Około dwie trzecie czasu Hubble'a będzie w nim poświęcone badaniom obrazowym, a pozostała część zostanie przeznaczona na badania spektroskopowe, takie jak te zastosowane w przypadku WASP-121 b. Więcej szczegółów na ten temat  można znaleźć w niedawnym ogłoszeniu.
Czytaj więcej:
•    Cały artykuł
•    Oryginalna publiakcja naukowa: Quentin Changeat et al., Is the atmosphere of the ultra-hot Jupiter WASP-121b variable?, arXiv (2024)
•    WASP-121b: planeta w kształcie piłki do rugby

Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Źródło: Space Telescope Science Institute / Phys.org
Na ilustracji: Artystyczna koncepcja egzoplanety WASP-121 b, znanej również jako Tylos. Wygląd egzoplanety opiera się na danych z obserwacji Hubble'a i wynikach symulacji komputerowych. Korzystając z obserwacji Hubble'a, inny zespół naukowy poinformował wcześniej o wykryciu metali ciężkich, takich jak magnez i żelazo, ulatniających się z górnej atmosfery tej ultragorącej egzoplanety. Tylos krąży bardzo blisko swojej gwiazdy macierzystej, w odległości równej około 2,6% odległości Ziemi od Słońca, co sprawia, że jest na skraju rozerwania przez siły pływowe gwiazdy. Potężne siły grawitacyjne doprowadziły już do zmiany kształtu planety. Międzynarodowy zespół astronomów zebrał i ponownie przetworzył obserwacje egzoplanety prowadzone w latach 2016, 2018 i 2019. Zapewniło to unikalny zestaw danych, który pozwolił nie tylko przeanalizować atmosferę WASP-121 b, ale także porównać stan tej atmosfery w ciągu kilku lat. Naukowcy znaleźli dowody na to, że atmosfera WASP-121 b silnie zmienia się w czasie. Zespół wykorzystał następnie zaawansowane techniki modelowania, aby wykazać, że te czasowe zmiany można wyjaśnić wzorcami pogodowymi na Tylos. (NASA, ESA, Quentin Changeat (ESA/STScI), Mahdi Zamani)
Temperature forecast for WASP-121 b
https://www.youtube.com/watch?v=8zQwKP1PU1U

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/hubble-obserwuje-zmiany-pogodowe-na-egzoplanecie-podczas-3-lat

Hubble obserwuje zmiany pogodowe na egzoplanecie w ciągu 3 lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hipoteza zoo albo nic”. Fizycy coraz bliżej rozwiązania paradoksu Fermiego

2024-01-07. Sandra Bielecka
Gdzie Oni są?” miał zapytać w 1950 roku fizyk i noblista Enrico Fermi. Od tamtej pory pokolenia naukowców zastanawiają się nad tym, dlaczego jeszcze nie spotkaliśmy pozaziemskich cywilizacji. Paradoks Fermiego spędza sen z powiek fizykom, jednak kilku z nich twierdzi, że jest blisko rozwiązania. Albo jesteśmy sami, albo żyjemy w kosmicznym zoo i nie wiadomo, która rzeczywistość jest bardziej niepokojąca.

Paradoks Fermiego
Paradoks Fermiego dotyczy wyraźnej sprzeczności dotyczącej naszego poznania kosmosu. Z jednej strony fizycy oszacowali prawdopodobieństwo wystąpienia obcych cywilizacji na wysokie, biorąc pod uwagę wiek i wielkość wszechświata, z drugiej jednak do tej pory nie udało nam się znaleźć dowodów na ich istnienie. Pytanie wiec brzmi: „Gdzie Oni są?”.
Pierwszy zwrócił na to uwagę Enrico Fermi, fizyk i noblista. To właśnie jemu przypisuje się sformułowanie tego problemu w sposób klarowny i prosty. Biorąc pod uwagę wiek wszechświata oraz mnogość galaktyk, gwiazd i planet, życie pozaziemskie powinno być czymś powszechnym. Fermi zastanawiał się nad tym, że jeżeli w Drodze Mlecznej istnieje wiele zaawansowanych pozaziemskich cywilizacji, dlaczego nie udało nam się do tej pory nawiązać z żadną kontaktu. Mogłyby być to obce sondy, statki kosmiczne czy sygnały radiowe. Ludzkość desperacko pragnie poznać prawdę dotyczącą istnienia życia pozaziemskiego.  

Rozwiązanie paradoksu Fermiego coraz bliżej?
Od momentu wyklarowania się paradoksu Fermiego, różni naukowcy proponowali zaskakujące wyjaśnienia. Jedni sugerowali, że inne cywilizacje są mniej rozwinięte niż my, inni, że odległość między nami jest za duża. Wszystko sprowadza się do tego, że po prostu nie było jeszcze wystarczająco dużo czasu na nawiązanie kontaktu. My sami jako ludzie nadajemy nasze sygnały stosunkowo krótko. Co więcej, nie dysponujemy technologią pozwalającą nam nawiązać bezpośredni kontakt.
Grupa fizyków postanowiła na nowo zgłębić temat paradoksu Fermiego, proponując nowe rozwiązanie. Twierdzą również, że są coraz bliżej rozwiązania paradoksu, argumentując to w następujący sposób: jeżeli w miarę postępu naszej technologii w dalszym ciągu nie znajdziemy żadnych dowodów na istnienie zaawansowanych cywilizacji pozaziemskich, pozostają nam dwie opcje. Albo jesteśmy rzeczywiście sami, albo żyjemy w kosmicznym zoo ku rozrywce bardziej rozwiniętych form życia. Artykuł został opublikowany w czasopiśmie „Nature Astronomy”.  
Hipoteza zoo
Hipoteza zoo została zaproponowana w 1973 roku przez Johna Allena Balla. Mówi ona o tym, że kosmici mogą być świadomi naszego istnienia, jednak nie są zainteresowani kontaktami z nami. Unikają wpływu na ludzką cywilizację, jednak cały czas nas obserwują, podobnie jak pracownicy zoo przyglądają się powierzonym im pod opiekę zwierzętom.   
Uważam, że jedyny sposób, w jaki możemy zrozumieć pozorny brak interakcji między „nimi” a nami, to postawić hipotezę, że celowo unikają interakcji i że przeznaczyli obszar, na którym żyjemy, jako zoo.
Tłumaczy swoje stanowisko Ball.
Jako ludzie również pewne obszary ziemi i plemiona pozostawiliśmy, by żyły bez kontaktu z resztą świata. Tak samo kosmici mogą pozwalać nam na samodzielną ewolucję i rozwój. Gdy staniemy się wystarczająco dojrzali, czy to technologicznie, czy politycznie, wtedy nawiążą kontakt.  
Kiedyś uda nam się nawiązać kontakt?
Hipoteza zoo jest krytykowana ze względu na brak możliwości jej weryfikacji.  
Im dłużej nie wykrywamy wokół siebie żadnych oznak zaawansowanego inteligentnego życia, tym mniej prawdopodobne staje się wyjaśnienie hipotezy zoo, która zmusza nas do wniosku, że inteligentne życie technologiczne jest rzadkie we Wszechświecie.
Pisze zespół w swoim artykule.

Brak dowodów nie oznacza dowodu nieobecności. W ostatnim czasie odkryliśmy tysiące egzoplanet, na których może rozwijać się życie. Na ten moment jednak Ziemia jest jedyną nam znaną planetą, która ma wystarczającą ilość tlenu.
Tlen umożliwia spalanie, a ogień rozwój technologii.  Jako ludzkość musimy kontynuować poszukiwania życia pozaziemskiego wszędzie tam, gdzie tylko mamy możliwość dotrzeć. Na ten moment jesteśmy ograniczeni, jednak wielu naukowców ma nadzieję, że obce życie jest bliżej, niż może się nam wydawać.

Gdzie są wszyscy? /loft39studio /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-hipoteza-zoo-albo-nic-fizycy-coraz-blizej-rozwiazania-parado,nId,7250924

Hipoteza zoo albo nic. Fizycy coraz bliżej rozwiązania paradoksu Fermiego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś dziwnego znajduje się we wnętrzu gwiazd neutronowych

2024-01-07. Wiktor Piech
We wnętrzu gwiazd neutronowych może znajdować się dziwaczny stan materii. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Finlandii. Czym jest tzw. zimna materia kwarkowa?

Gwiazdy neutronowe są jednymi z najdziwniejszych obiektów znajdujących się w kosmosie. Powstają one podczas supernowej, olbrzymiego wybuchu gwiazdy (nadolbrzyma). Po tym wydarzeniu pozostałe jądro ulega ściśnięciu. Gwiazdy te charakteryzują się niewielką średnicą rzędu kilkudziesięciu kilometrów oraz gigantyczną masą. Naukowcy szacują, że pudełko zapałek, które zawierałoby materię gwiazdy neutronowej, ważyłoby około 3 miliardów ton.
Jedną z głównych tajemnic tych gwiazd jest to, co znajduje się w samym ich środku - skład supergęstej materii zlokalizowanej w jądrze nadal pozostaje niejasny.

Dziwny stan materii
Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach w swoim nowym artykule naukowym sugerują istnienie w jądrach gwiazd neutronowych tzw. zimnej materii kwarkowej, w której pojedyncze cząstki, takie jak protony i neutrony, już nie istnieją. Wykazali oni, że taka materia może istnieć w najmasywniejszych gwiazdach neutronowych z prawdopodobieństwem rzędu 80-90 proc.
Taki wniosek został wysnuty wskutek obliczeń superkomputerów wykorzystujących bayesowskie wnioskowanie statystyczne. Według naukowców wspomniana materia składałaby się z trzech rodzajów kwarków, dolnego, górnego i dziwnego (materia dziwna). W tym stanie kwarki i gluony (cząstki, za pośrednictwem których kwarki oddziałują ze sobą) tracą swoje ograniczenia i zaczynają się poruszać w tej materii w sposób niemalże swobodny.
Naukowcy donoszą również, że istnieje możliwość, że wszystkie gwiazdy tego typu zbudowane są z materii jądrowej. Jednakże w przypadku pojawienia się, nawet śladowych ilości materii kwarkowej, dochodzi do zapadnięcia się ich w czarną dziurę.
Przemiana materii jądrowej w kwarkową (która wymaga przejścia fazowego pierwszego rzędu) ma przypominać niejako przemianę ciekłej wody w lód. Badacze są zdania, że ustalenie granic tej siły byłoby możliwe, jeśli udałoby się zarejestrować fale grawitacyjne, które powstają w trakcie ostatniego etapu łączenia się dwóch gwiazd neutronowych.
- Fascynujące jest obserwowanie, w jaki sposób każda nowa obserwacja gwiazdy neutronowej pozwala nam z coraz większą precyzją dedukować o właściwościach materii tworzącej te gwiazdy - mówi dr Joonas Nättilä, jeden z głównych autorów artykułu.
Jak dodaje Joonas Hirvonen: - Konieczne były miliony godzin pracy superkomputera, aby móc porównać nasze teoretyczne przewidywania z obserwacjami i ograniczyć prawdopodobieństwo istnienia jąder gwiazd z materii kwarkowej. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni fińskiemu centrum superkomputerowemu CSC za udostępnienie nam wszystkich potrzebnych zasobów.
Dziwaczna materia może znajdować się we wnętrzu gwiazd neutronowych. Czym ona jest? /sakkmesterke /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-cos-dziwnego-znajduje-sie-we-wnetrzu-gwiazd-neutronowych,nId,7251338

Coś dziwnego znajduje się we wnętrzu gwiazd neutronowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jowisz zbadany przez potężne obserwatorium. Czas na inne planety

2024-01-07. Dawid Długosz
Jowisz został przebadany z wykorzystaniem instrumentu ESPRESSO, który umieszczono na Bardzo Dużym Teleskopie należącym do ESO. To potężne obserwatorium zlokalizowane na pustyni Atakama w Chile. Naukowcy zacierają ręce i wierzą, że w podobny sposób będzie można zbadać inne gazowe olbrzymy w Układzie Słonecznym.

ESPRESSO to instrument umieszczony przy Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) w Chile. Urządzenie jest wykorzystywane głównie do badania egzoplanet, czyli światów spoza Układu Słonecznego. Astronomowie postanowili je jednak wykorzystać w celu lepszego poznania jednego z gazowych olbrzymów naszego systemu planetarnego. Mowa o Jowiszu.

Instrument ESPRESSO zbadał wiatry na Jowiszu
Jowisz to największa planeta Układu Słonecznego, która jest około 11 razy większa od Ziemi. Można więc sobie wyobrazić, co zachodzi w jej atmosferze i jak ogromne są to zjawiska. Astronomowie postanowili wykorzystać instrument ESPRESSO przy VLT do zbadania wiatrów gazowego olbrzyma.
Z użyciem ESPRESSO naukowcy byli w stanie dokonać precyzyjnych pomiarów wiatru w atmosferze Jowisza. Badania wykazały, że wieją one z prędkością od 60 do 428 km/s. Uzyskane wyniki porównano z innymi danymi, które zebrano wcześniej. Głównie z wykorzystaniem obserwatoriów znajdujących się w kosmosie.

Mierzyliśmy prędkość wiatru z dokładnością do kilku metrów na sekundę, podczas gdy Jowisz na równiku obraca się z prędkością ponad 10 kilometrów na sekundę. Co więcej, ponieważ ma budowę gazową, a nie skalistą, prędkość obrotu się zmienia, m.in. zależnie od szerokości geograficznej.
Pedro Machado

Uzyskane wyniki pozwolą na lepsze poznanie atmosfery Jowisza i zachodzących w niej procesów. Naukowcy wierzą również, że ESPRESSO można wykorzystać do zbadania innych planet.
Naukowcy chcą zbadać inne gazowe olbrzymy
Układ Słoneczny ma cztery gazowe olbrzymy. Poza Jowiszem są to Saturn, Uran i Neptun. Naukowcy uważają, że instrument ESPRESSO można będzie z powodzeniem wykorzystać również do zbadania atmosfery pozostałych z wymienionych planet, co również pozwoli lepiej poznać zachodzące tam zjawiska. Na pierwszy ogień ma pójść Saturn, który słynie ze swoich pierścieni.
ESPRESSO jest wyspecjalizowanym spektografem, który zamontowano na Bardzo Dużym Teleskopie kilka lat temu. Pierwsze testy instrumentu przeprowadzono w 2016 r. Rok później odbył się montaż na VLT.

Jowisz w naszym Układzie Słonecznym działa niczym “tarcza”, często przyciągając małe obiekty /123RF/PICSEL

Bardzo Duży Teleskop (VLT) należący do ESO /Iztok Boncina/ESO /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-jowisz-zbadany-przez-potezne-obserwatorium-czas-na-inne-plan,nId,7244619

Jowisz zbadany przez potężne obserwatorium. Czas na inne planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stabilna temperatura w księżycowych jaskiniach
2024-01-08. Krzysztof Kanawka
Idealne miejsce do założenia baz?
Wewnątrz księżycowych jaskini prawdopodobnie panuje stabilna temperatura. Czy to może być idealne miejsce do założenia pierwszych baz na Srebrnym Globie?
Od 2009 roku wiemy, że na Księżycu występują jaskinie lawowe. Te twory, nazywane w języku polskim także tunelami lawowymi, to długie struktury wydrążone wewnątrz skał przez płynącą lawę. Odkrycie tych jaskiń zawdzięczamy japońskiej sondzie Kaguya (SELENE). Warto tu dodać, że misja tej sondy zakończyła się 10 czerwca 2009 roku, jednak analiza danych trwa do dziś.
W 2015 roku informowaliśmy o teoretycznych wyliczeniach, sugerujących, że niektóre z tuneli lawowych na Księżycu mogą być bardzo duże – większe od wielu ziemskich miast. Teoretyczna średnica takich tuneli może sięgać nawet 5 km. W dalszych latach pojawiały się informacje o kolejnych odkryciach księżycowych jaskini.
Łącznie na Księżycu obecnie znamy już ponad 200 zagłębień. Wiele z nich może prowadzić do tuneli położonych pod powierzchnią Księżyca. Mogą one być świetnym miejscem dla kolonizacji – warstwa skał i regolitu nad sklepieniem jaskini może chronić przed promieniowaniem oraz dużą amplitudą temperatur pomiędzy księżycowym dniem i nocą.
Dzięki obserwacjom z sondy Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) i modelowaniu komputerowemu udało się ustalić temperatury panujące wewnątrz zacienionych porcji księżycowych jaskini. Okazuje się, że u zbadanych przez LRO jaskini temperatura utrzymuje się w pobliżu 17 stopni Celsjusza na przestrzeni całego księżycowego dnia. Są to bardzo komfortowe warunki, szczególnie, że typowo na powierzchni Księżyca zakres temperatur waha się pomiędzy około minus 170 stopni a plus 130 stopni Celsjusza.
Takie miejsca mogą być idealne dla budowy załogowych baz, poszerzając tym samym możliwości eksploracji Księżyca poza obszarami podbiegunowymi.
Co jakiś czas pojawiają się koncepcje misji bezzałogowych eksplorujących księżycowe jaskinie. Wraz z rozwojem programu Artemis (oraz chińskich planów!) powinno pojawić się więcej możliwości przeprowadzenia małych misji księżycowych. Czy w takim razie zobaczymy już za kilka lat pierwsze zdjęcia wnętrz księżycowych jaskini?
(LRO)
https://kosmonauta.net/2024/01/stabilna-temperatura-w-ksiezycowych-jaskiniach/

Stabilna temperatura w księżycowych jaskiniach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja XRISM przedstawia pierwsze spojrzenie na kosmos w promieniach X
2024-01-0/7.
Naukowcy z obserwatorium XRISM opublikowali pierwsze spojrzenie na bezprecedensowe dane, jakie zgromadzą, gdy prace naukowe rozpoczną się jeszcze w tym roku.
Zespół naukowy XRISM (X-ray Imaging and Spectroscopy Mission) opublikował migawkę gromady setek galaktyk i widma gwiezdnego wraku w sąsiedniej galaktyce, co daje naukowcom szczegółowe spojrzenie na jej skład chemiczny.
XRISM zapewnia międzynarodowej społeczności naukowej nowe spojrzenie na ukryte niebo rentgenowskie – powiedział Richard Kelley, główny badacz XRISM. Nie tylko zobaczymy zdjęcia rentgenowskie tych źródeł, ale także zbadamy ich skład, ruch i stan fizyczny.
XRISM jest prowadzony przez JAXA (Japońską Agencję Badań Kosmicznych) we współpracy z NASA, wraz z wkładem ESA. Został wystrzelony 6 września 2023 roku.
Zaprojektowany został do wykrywania promieniowania rentgenowskiego o energii do 12 000 elektronowoltów i ma na celu badanie najbardziej gorących obszarów Wszechświata, największych struktur oraz obiektów o największym natężeniu grawitacyjnym. Dla porównania, energia światła widzialnego mieści się w zakresie od 2 do 3 eV.
Misja obejmuje dwa instrumenty, Resolve i Xtend, z których każdy znajduje się w centrum zespołu zwierciadła rentgenowskiego zaprojektowanego i zbudowanego w Goddard Space Flight Center.
Resolve to spektrometr opracowany przez NASA i JAXA. Działa on w temperaturze zaledwie ułamka stopnia powyżej zera bezwzględnego wewnątrz pojemnika z ciekłym helem wielkości lodówki.
Kiedy promieniowanie rentgenowskie uderza w detektor Resolve o rozdzielczości 6x6 pikseli, rozgrzewa urządzenie w ilości odpowiadającej jego energii. Mierząc energię każdego pojedynczego promieniowania X, instrument dostarcza wcześniej niedostępnych informacji o źródle.
Zespół misji skorzystał z narzędzia Resolve do badania pozostałości po supernowej N132D, jednego z najjaśniejszych źródeł promieniowania rentgenowskiego w Wielkim Obłoku Magellana. Ta galaktyka karłowata znajduje się około 160 000 lat świetlnych od naszej planety, w konstelacji Złotej Ryby. Szacuje się, że starzejący się wrak powstał około 3000 lat temu, gdy gwiazda o masie około 15 mas Słońca wyczerpała swoje paliwo, zapadła się, a następnie eksplodowała.
Widmo Resolve wykazuje charakterystyczne piki związane z obecnością krzemu, siarki, wapnia, argonu i żelaza. To najbardziej szczegółowe widmo rentgenowskie obiektu, jakie dotychczas udało się uzyskać. Odkrycia te stanowią niezwykle cenne źródło naukowej wiedzy, która zostanie zgromadzona podczas misji, szczególnie gdy rutynowe operacje rozpoczną się pod koniec 2024 roku.
“Pierwiastki te zostały wytworzone w pierwotnej gwieździe, a następnie wyrzucone, gdy eksplodowała jako supernowa” – powiedział Brian Williams, naukowiec projektu XRISM NASA w Goddard. Resolve pozwoli nam zobaczyć kształty tych linii w sposób nigdy wcześniej nieosiągalny, pozwalając nam określić nie tylko obfitość różnych obecnych pierwiastków, ale także ich temperatury, gęstości i kierunki ruchu z niespotykaną dotąd precyzją. Na tej podstawie możemy zebrać informacje o pierwotnej gwieździe i eksplozji.
Drugi instrument sondy XRISM, Xtend, to opracowana przez JAXA kamera rentgenowska. Daje ona XRISM duże pole widzenia, pozwalając na obserwację obszaru około 60% większego niż średni pozorny rozmiar Księżyca w pełni.
Xtend wykonał zdjęcie rentgenowskie Abell 2319, bogatej gromady galaktyk oddalonej o około 770 milionów lat świetlnych w kierunku konstelacji Łabędzia. Jest to piąta najjaśniejsza gromada rentgenowska na niebie i obecnie przechodzi poważne zdarzenie fuzji.
Gromada ma średnicę 3 milionów lat świetlnych i podkreśla szerokie pole widzenia Xtend.
Jeszcze przed zakończeniem procesu uruchamiania, Resolve przekracza nasze oczekiwania – powiedziała Lillian Reichenthal, kierownik projektu XRISM w NASA Goddard. Naszym celem było osiągnięcie rozdzielczości spektralnej 7 elektronowoltów za pomocą instrumentu, ale teraz, gdy jest on na orbicie, osiągamy 5 eV. Oznacza to, że otrzymamy jeszcze bardziej szczegółowe mapy chemiczne z każdym widmem zarejestrowanym przez XRISM.
Resolve radzi sobie wyjątkowo dobrze i już prowadzi ekscytujące badania naukowe pomimo problemu z drzwiczkami przysłony zakrywającymi detektor. Drzwiczki, zaprojektowane w celu ochrony detektora przed wystrzeleniem, po kilku próbach nie otworzyły się zgodnie z planem. Mimo to, choć drzwiczki skutecznie blokują promieniowanie rentgenowskie o niższej energii, co uniemożliwia realizację misji przy napięciu 1700 eV zamiast planowanych 300 eV, zespół XRISM będzie kontynuował badanie tej anomalii i rozważa różne metody otwarcia drzwiczek. Instrument Xtend pozostał nienaruszony.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    NASA/JAXA XRISM Mission Reveals Its First Look at X-ray Cosmos
Źródło: NASA
Na ilustracji: Pozostałość po supernowej N132D w centralnej części Wielkiego Obłoku Magellana. Źródło: Wstawka, JAXA/NASA/XRISM Xtend; tło, C. Smith, S. Points, zespół MCELS i NOIRLab/NSF/AURA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/misja-xrism-przedstawia-pierwsze-spojrzenie-na-kosmos-w-promieniach-x

Misja XRISM przedstawia pierwsze spojrzenie na kosmos w promieniach X.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Falcon 9 wysyła 23 satelity Starlink w misji Starlink 6-35
2024-01-08.
Firma SpaceX przeprowadziła drugi w tym roku lot rakiety Falcon 9 poświęcony rozbudowie sieci telekomunikacyjnej Starlink.
Start przeprowadzono 7 stycznia 2024 r. ze stanowiska SLC-40 na kosmodromie na Przylądku Canaveral na Florydzie. Rakieta Falcon 9 wzniosła się w powietrze o 22:00 czasu polskiego. W udanej misji Starlink 6-35 na niską orbitę okołoziemską trafiły 23 statki wersji Starlink v2 Mini.
Firma SpaceX buduje wielotysięczną sieć satelitów telekomunikacyjnych na niskiej orbicie okołoziemskiej. System Starlink zapewnia szerokopasmowy dostęp do Internetu, a jego głównymi klientami są osoby i organizacje zlokalizowane w miejscach gdzie naziemne usługi są niedostępne lub bardzo zawodne. Na całym świecie z usługi Starlink korzysta już ponad 2 miliony użytkowników.
W 2023 roku liczba działających na orbicie satelitów Starlink przekroczyła 5000. W lutym ubiegłego roku SpaceX zaczął wysyłać wersję V2 mini swoich satelitów. Satelity V2 mini są dwa razy większe od wcześniej wynoszonych satelitów wersji V1.5. V2 mini jest fazą przejściową przed wersją V2, która ma być wynoszona przez budowany przez SpaceX system rakietowy Starship.
Każdy z satelitów Starlink v2 Mini ma masę 800 kg. Energie dostarczają im po dwa panele słoneczne o łącznej powierzchni 120 m kw. Większe satelity pozwalają na 3-4 razy większą pojemność telekomunikacyjną w stosunku do poprzedników. Posiadają anteny do komunikacji w pasmach radiowych Ka, Ku oraz E, a także lasery i systemy odbiorcze do międzysatelitarnej komunikacji laserowej. Są wyposażone w napęd jonowy – silniki Halla napędzane kryptonem – za pomocą których manewrują i trafiają na docelowe orbity.
Statki v2 Mini trafiają na dwie powłoki orbitalne nr 6 i 7. Po tym jak SpaceX w większości zapełnił satelitami planowane powłoki 1-4, teraz większość startów poświęca kolejnym powłokom. W misji 6-35 wysłano zestaw na orbitę o docelowych parametrach 559 km wysokości i inklinacji 43 stopni.
W misji wykorzystano używany dolny stopień rakiety Falcon 9 o oznaczeniu B1067. Brał on już wcześniej udział w aż 15 misjach kosmicznych:
•    CRS-22
•    Crew-3
•    Turksat 5B
•    Crew-4
•    CRS-25
•    Starlink 4-34
•    Hotbird 13G
•    O3b mPOWER 1 i 2
•    Starlink 5-2
•    Starlink 5-5
•    Starlink 5-9
•    Satria
•    Starlink 6-10
•    Starlink 6-22
•    Starlink 6-29
Stopień po wykonanej pracy i odłączeniu się od rakiety powrócił na Ziemię i wylądował miękko o własnym napędzie na barce ASOG na Oceanie Atlantyckim.
Misja Starlink 6-35 została przeprowadzona jedynie godziny przed tym jak na sąsiednim stanowisku startowym ma zadebiutować rakieta Vulcan Centaur konsorcjum ULA. Rakieta ta dysponuje nieco większym udźwigiem niż Falcon 9 i ma być wykorzystywana głównie do rządowych amerykańskich misji i do budowy konkurencyjnej sieci telekomunikacyjnej Kuiper firmy Amazon.
Była to 5. udana misja rakiety orbitalnej na świecie w 2024 roku i już 3. wykonywana przez rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Po raz pierwszy w tym roku firma SpaceX wysyłała na orbitę satelity systemu Starlink.
 
Na podstawie: SpaceX
Opracowanie: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca w misji Starlink 6-35. Źródło: SpaceX.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-falcon-9-wysyla-23-satelity-starlink-w-misji-starlink-6-35

Rakieta Falcon 9 wysyła 23 satelity Starlink w misji Starlink 6-35.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa rakieta Vulcan wysyła pierwszy amerykański lądownik księżycowy od czasów Apollo
2024-01-08.
Nowa amerykańska ciężka rakieta nośna Vulcan wyniosła w drogę na Księżyc komercyjny lądownik Peregrine. To pierwsza amerykańska misja na powierzchnię Księżyca od czasu ostatniej misji programu Apollo.
Debiut rakiety Vulcan odbył się 8 stycznia 2024 r. Nowa dwustopniowa konstrukcja nośna wystartowała o 8:18 czasu polskiego ze stanowiska SLC-41 na kosmodromie w Cape Canaveral na Florydzie. W swojej pierwszej misji na szczycie miała lądownik księżycowy Peregrine firmy Astrobotic. To pierwsza misja w ramach programu komercyjnych lądowników księżycowych CLPS, dzięki którym NASA przygotowuje się do ponownego lądowania człowieka na Księżycu.
Lot przebiegł pomyślnie. W pierwszej fazie rakietę rozpędzała para silników BE-4 w dolnym stopniu i dwie dodatkowe rakiety boczne na paliwo stałe. Po wypaleniu rakiety boczne zostały odrzucone, a lot kontynuował dolny człon rakiety. 4 minuty i 59 sekund po starcie zakończył pracę i oddzielił się od górnej części rakiety. Górny stopień Centaur z parą silników RL-10C rozpoczął swoje pierwsze odpalenie 5 minut i 23 sekundy po starcie. Silniki działały do 15 minut i 45 sekund po starcie, aż rakieta z ładunkiem osiągnęły orbitę parkingową.
Drugie odpalenie Centaura nastąpiło 43 minuty i 35 sekund po starcie. Silniki działały przez 4 minuty i 2 sekundy. Tyle wystarczyło by wysłać ładunek na trajektorię lotu do Księżyca. Następnie Peregrine został wypuszczony przez rakietę. Górny stopień wykona jeszcze jeden manewr, by umieścić siebie na orbicie wokółsłonecznej.
O rakiecie Vulcan
Vulcan to nowa ciężka rakieta nośna konsorcjum United Launch Alliance. Dwustopniowy system ma zastąpić rakiety z rodzin Atlas V i Delta IV. Rakieta mierzy 61,6 m wysokości i 5,4 m średnicy.
Dolny stopień rakiety jest napędzany parą silników BE-4 firmy Blue Origin na ciekły metan i ciekły tlen. Razem silniki osiągają ciąg prawie 5 MN. Dodatkowy udźwig może zapewnić zestaw dodatkowych bocznych rakiet na paliwo stałe GEM 63XL firmy Northrop Grumman. Rakieta może mieć 2, 4 lub 6 takie rakiety (albo nie mieć ich wcale).
Górny stopień rakiety to Centaur V. Jest to kriogeniczny człon rozpędzany parą silników RL-10C zasilanych ciekłym wodorem i ciekłym tlenem. Stopień jest w stanie wykonywać wielokrotne odpalenia podczas misji kosmicznych.
O lądowniku Peregrine

Peregrine ma być pierwszym lądownikiem księżycowym dla USA od czasu zakończenia programu Apollo w latach 70. To pierwsza sonda, która została wysłana na Księżyc w ramach programu Commercial Lunar Payload Services, gdzie NASA w konkursie wybiera podmioty, które wykonają usługę dostarczenia na powierzchnię Księżyca ładunków naukowych i technologicznych. Misja Peregrine-1 opiewa na 79,5 mln USD.
Peregrine wyląduje w Sinus Viscositatis – regionie w pobliżu ciekawych struktur geologicznych przypominająych kopuły „Gruitheisen Domes” na północny-wchód od Oceanu Burz.
Lądownik mierzy 1,9 m wysokości i 2,5 m szerokości. Główna struktura lądownika w kształcie aluminiowej bryły jest wspierana przez zestaw czterech nóg. Napęd do lądowania dostarcza zestaw 5 silników hipergolicznych TALOS-150 zamontowanych u dołu lądownika. Dodatkowo statek posiada 4 3-silnikowe zestawy silniczków kontroli orientacji. Energię elektryczną dostarczać będą panele słoneczne zamontowane na górnej ścianie lądownika.
Lądownik jest w stanie przenieść na powierzchnię Księżyca do 90 kg ładunków. W misji Peregrine-1 leci 20 ładunków naukowych.
Na lądowniku znalazło się 5 ładunków NASA:
•    LETS (Linear Energy Transfer Spectrometer). Detektor promieniowania kosmicznego, który pozwoli zebrać dane na temat dawek promieniowania dostarczonych w czasie misji na powierzchnię Księżyca. Podobny ładunek LETS leciał już na obu misjach statku Orion: EFT-1 w 2014 r. i księżycowej misji Artemis 1. Za eksperyment odpowiedzialny jest ośrodek Johnson Space Center.
•    NIRVSS (Near-Infrared Volatile Spectrometer System). Kamera, spektrometr i detektor termiczny, które zostaną użyte do zbadania składu chemicznego i temperatury powierzchni regolitu księżycowego w miejscu lądowania. Eksperyment przygotował ośrodek Ames Research Center.
•    NSS (Neutron Spectrometer System). Licznik neutronów w regolicie księżycowym. Urządzenie pomoże ocenić ilość wodoru znajdującego się w regolicie księżycowym w miejscu lądowania i zmierzy jak w czasie cyklu doby księżycowej zmienia się zawartość lotnych wodorowych substancji na powierzchni. Za przygotowanie urządzenia odpowiedzialne jest Ames Research Center.
•    PITMS (Peregrine Ion-Trap Mass Spectrometer). Spektrometr do pomiaru obecności substancji lotnych w atmosferze Księżyca. Urządzenie zmierzy ilość i zmianę ilości w czasie grup wodorotlenkowych, wody, gazów szlachetnych, azotu i sodu. Urządzenie to jest podobne do wysłanego w misji Rosetta, która badała kometę 67P. Urządzenie zostało zbudowane wspólnie przez agencje NASA i ESA.
•    LRA (Laser Retroflector Array) – zestaw ośmiu retroreflektorów, które pozwolą wykonywać z satelitów i lądowników księżycowych dokładne pomiary odległości do powierzchni. Urządzenie przygotowało Goddard Space Flight Center.

Meksyk wysyła na Peregrine zestaw 5 miniłazików Colmena. Pojazdy o wadze 60 gramów i średnicy 12 cm zostaną wyrzucone na powierzchnię Księżyca przez specjalny mechanizm katapultowy i mają poruszać się po powierzchni Księżyca w zorganizowanym szyku.
Amerykańska uczelnia Carnegie Mellon University zbudowała dla tej misji ważący 2 kg niewielki łazik Iris do fotografowania okolic lądowania i testów lokalizacji radiowej.
Firma Astrobotic wysyła na własnym lądowniku eksperymentalny system nawigacji terenowej TRN. Względna optyczna nawigacja terenowa będzie mogła być wykorzystana do przyszłych precyzyjnych lądowań na powierzchni Księżyca z dokładnością do 100 m.
Niemiecka agencja kosmiczna DLR wysyła swój zestaw detektorów promieniowania M-42, uzupełniający eksperyment pomiaru promieniowania przeprowadzony z NASA w ramach misji Artemis I.
Na lądowniku podróżuje też 13 różnych kapsuł czasu zawierających pamiątkowe tabliczki, zbiory zdjęć w formie cyfrowej czy nawet cyfrowy portfel zawierający kryptowaluty. Kapsuły dostarczyły do lądownika rozmaite firmy i organizacje z USA, Niemiec, Kanady, Wielkiej Brytanii, Argentyny, Węgier, Japonii i Seszeli.

Podsumowanie
Była to 6. udana misja orbitalna na świecie w 2024 roku. W locie debiutowała nowa rakieta nośna Vulcan. Teraz lądownik Peregrine będzie po oszczędnej trajektorii leciał w kierunku Księżyca. Próba lądowania na powierzchni nastąpi 23 lutego.
 
Na podstawie: NASA/ULA/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu:
Rakieta Vulcan przygotowywana do lotu na stanowisku startowym. Źródło: ULA.
Wizja lądownika Peregrine na powierzchni Księżyca. Źródło: Astrobotic.
Łazik Iris podczas integracji z lądownikiem Peregrine. Źródło: CMU.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowa-rakieta-vulcan-wysyla-pierwszy-amerykanski-ladownik-ksiezycowy-od-czasow-apollo

 

Nowa rakieta Vulcan wysyła pierwszy amerykański lądownik księżycowy od czasów Apollo.jpg

Nowa rakieta Vulcan wysyła pierwszy amerykański lądownik księżycowy od czasów Apollo2.jpg

Nowa rakieta Vulcan wysyła pierwszy amerykański lądownik księżycowy od czasów Apollo3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indyjska sonda słoneczna dotarła na orbitę
2024-01-08.

Indyjski satelita do obserwacji Słońca Aditya-L1 pomyślnie wszedł w sobotę 7 stycznia 2024 roku na słoneczną orbitę po czteromiesięcznej podróży. To najnowszy sukces indyjskiego programu kosmicznego. Misja została wystrzelona we wrześniu ubiegłego roku.
Aditya, nazwany na cześć hinduskiego bóstwa Słońca, przebył w tym czasie 1,5 miliona kilometrów od Ziemi, co stanowi wciąż zaledwie procent całkowitej odległości między naszą planetą a jej gwiazdą. Satelita znalazł się teraz jednak w szczególnym punkcie, w którym siły grawitacyjne obu ciał niebieskich – Słońca i Ziemi – równoważą się, pozwalając mu na pozostanie na stabilnej orbicie halo wokół Słońca przez długi czas.
Orbiter jest wyposażona w szereg instrumentów do pomiaru i obserwacji najbardziej zewnętrznych warstw Słońca. Zgodnie z doniesieniami kosztował 48 milionów dolarów. Będzie badał koronalne wyrzuty masy, okresowe zjawisko, w którym dochodzi do ogromnych wyrzutów plazmy i energii magnetycznej z atmosfery Słońca. Odrywające się wówczas od niego obłoki plazmy są często tak potężne, że mogą dotrzeć do Ziemi i spowodować zakłócenia w pracy satelitów i telekomunikacji, a nawet skutecznie lokalnie „wyłączyć” ziemskie elektrownie. Misja ma również na celu wyjaśnienie innych zjawisk zachodzących na Słońcu poprzez obrazowanie i pomiary cząstek obecnych w jego górnej atmosferze.
Już wcześniej Stany Zjednoczone i Europejska Agencja Kosmiczna wysyłały liczne sondy do centrum Układu Słonecznego, począwszy od programu NASA Pioneer w latach 60. Z kolei Japonia i Chiny wystrzeliły własne misje obserwacyjne na orbitę Ziemi. Najnowsza misja Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych jest jednak pierwszą misją kraju azjatyckiego, która została umieszczona na orbicie wokół Słońca.
Indyjski minister nauki i technologii Jitendra Singh potwierdził w mediach społecznościowych, że Aditya-L1 osiągnęła swoją docelową orbitę, aby odkryć sekrety powiązań między Słońcem a Ziemią. To ważny, kolejny kamień milowy w programie kosmicznym tego kraju. Warto dodać, że Indie długo miały raczej niskobudżetowy program kosmiczny, który znacznie rozrósł się po wysłania pierwszej indyjskiej sondy na orbitę Księżyca w 2008 roku.
W sierpniu ubiegłego roku Indie stały się z kolei pierwszym krajem, który wylądował bezzałogowo w pobliżu w dużej mierze niezbadanego południowego bieguna Księżyca i w ogólności czwartym krajem na świecie, który przeprowadził kiedykolwiek pomyślne lądowanie na Księżycu. W 2014 roku zostały też pierwszym krajem azjatyckim, który umieścił orbiter w pobliżu Marsa, a jeszcze w 2024 roku planują wystrzelić trzydniową misję załogową na orbitę okołoziemską. Co więcej, Indyjska Agencja Kosmiczna zamierza nawiązać współpracę z Japonią celem wspólnej misji na Księżyc do 2025 roku oraz misji orbitalnej na Wenus w najbliższych latach.

Czytaj więcej:
•    Cały artykuł
•    Indie pierwsze zdobywają biegun południowy Księżyca
 
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
    
Źródło: phys.org
Na zdjęciu: Start rakiety z obserwatorium słonecznym Aditya-L1 z kosmodromu Satish Dhawan Space Centre we wrześniu 2023 roku. (SDSC / space.news)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/indyjska-sonda-sloneczna-dotarla-na-orbite

Indyjska sonda słoneczna dotarła na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polsko-czeskie partnerstwo w ramach projektu ESA
2024-01-08.
Firmy Zaitra i SatRev, ogłosiły swoje partnerstwo w projekcie SKAISEN Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Celem tego projektu jest rozwój zaawansowanej technologii sztucznej inteligencji (AI) do przetwarzania obrazów na statkach kosmicznych.
Projekt jest prowadzony przez Zaitra we współpracy z SatRev oraz dwoma innymi partnerami z krajów członkowskich ESA. Jak czytamy w komunikacie, partnerstwo jest połączeniem unikalnych kompetencji tych firm w celu wspólnego osiągnięcia sukcesu w tym innowacyjnym projekcie.
”SatRev jest zaszczycony udziałem w projekcie SKAISEN, współpracując z liderem branży, Zaitra, oraz innymi partnerami. Ten wyjątkowy moment napawa nas dumą, ponieważ nasze innowacyjne podejście do przetwarzania obrazów w kosmosie kształtuje przyszłość tej fascynującej dziedziny. Jesteśmy pełni entuzjazmu co do przyszłych osiągnięć, które wraz z naszymi partnerami planujemy wprowadzić, przyczyniając się do rewolucji w technologii kosmicznej.” - powiedział Grzegorz Zwoliński, dyrektor generalny SatRev.
Współpraca obejmuje zapoznanie Zaitra z platformą UniBus, dostarczanie obrazów przez SatRev do szkolenia modelu opartego na AI oraz rozwój platformy testowej i rozwojowej. Projekt SKAISEN planuje również przeprowadzenie funkcjonalnych i środowiskowych testów, aby potwierdzić, że algorytm Zaitra w połączeniu z technologią edge-computing jest gotowy do wysłania na orbitę. To ambitne przedsięwzięcie ma na celu zrewolucjonizowanie obrazowania w kosmosie, a SatRev jest dumny ze swojej roli w tym innowacyjnym projekcie.
Przypomnijmy, że SatRev S.A. to polska firma kosmiczna założona w 2016 roku, specjalizująca się w projektowaniu, produkcji i obsłudze nanosatelitów oraz ekspertyzie w analizie danych. Do tej pory SatRev z powodzeniem wysłała na orbitę Ziemi 11 satelitów. Z kolei Zaitra s.r.o. to czeska firma założona w 2020 roku, skoncentrowana na optymalizacji dostarczania danych kosmicznych i autonomii misji poprzez dostarczanie produktów i usług przetwarzania danych na pokładzie.
Źródło: Materiały prasowe SatRev

Fot. SatRev via X
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/polsko-czeskie-partnerstwo-w-ramach-projektu-esa

Polsko-czeskie partnerstwo w ramach projektu ESA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poważna awaria lądownika USA, który leci na Księżyc

2024-01-08. Filip Mielczarek
Niestety, NASA nie ma pomyślnych wiadomości dla entuzjastów podboju kosmosu i budowy pierwszej kolonii na Księżycu. Lądownik Peregrine ma poważną awarię, która może zniweczyć plany pierwszego w XXI wieku lądowania na Srebrnym Globie.

Amerykańska Agencja Kosmiczna poinformowała, że wystąpiły poważne problemy z systemem zasilania lądownika Peregrine, który został wysłany w kierunku Księżyca z misją lądowania na nim. Naukowcy informują, że problem dotyczy wycieku paliwa z lądownika. Wcześniej firma Astrobotic przekazała, że na pewien czas utracono łączność z lądownikiem. — Niestety wygląda na to, że awaria układu napędowego powoduje krytyczną utratę paliwa. Zespół pracuje nad stabilizacją tej straty — możemy przeczytać w najnowszym oświadczeniu firmy Astrobotic.

Poważna awaria księżycowego lądownika NASA
To pierwsza taka misja Stanów Zjednoczonych w XXI wieku i pierwsza od czasu misji Apollo z 1972 roku. Jej celem jest lądowanie zaawansowanego urządzenia w zachodniej części Morza Deszczów (Mare Imbrium) na Księżycu i wykonaniu tam wielu kluczowych eksperymentów naukowych. Obecnie zespół NASA, wspólnie z inżynierami z firmy Astrobotic, próbują uporać się z problemami dręczącymi lądownik Peregrine. Jednocześnie agencja nie ukrywa, że jest wielce prawdopodobne, iż misja może się nie powieść. Sądne mogą okazać się w tej sprawie kolejne godziny.

W ostatnim czasie, na Księżyc swoje lądowniki wysłała Rosja, Chiny, Indie, Japonia i Izrael. Pomyślnie na powierzchni wylądowało tylko urządzenie Chin i Indii. Zobaczymy, jak będzie w przypadku USA. NASA planowała, że podróż lądownika ma potrwać 46 dni. Miał on wylądować na powierzchni naturalnego satelity naszej planety 23 lutego i spędzić tam ok. 10 dni. Jego zadaniem miało być zbadanie egzosfery księżycowej, właściwości termicznych i zawartości wodoru w glebie, pól magnetycznych oraz promieniowania.
Lądownik Peregrine to wstęp do kolonizacji Księżyca
Lądownik Peregrine wystartował dziś rano (08.01) na szczycie rakiety Vulcan Centaur od firmy United Launch Alliance z przylądka Canaveral na Florydzie. Ta misja jest częścią pierwszej misji NASA w ramach programu CLPS (Commercial Lunar Payload Services), którego celem jest dostarczenie na Księżyc komercyjnych ładunków, które stanowią etap przygotowań przed planowanym powrotem ludzi na Srebrny Glob, co nastąpi najwcześniej w 2026 roku, w ramach misji Artemis 3.


Co ciekawe, na jego pokładzie znajduje się rój robotów z Meksyku oraz fizyczny Bitcoin. Największe kontrowersje wzbudza umieszczenie na lądowniku ludzkich szczątków oraz DNA, które po udanym lądowaniu mają zostać na Księżycu. Jak tłumaczą swoją decyzję bliscy zmarłych, chcą zapewnić im nabożeństwo żałobne nie z tego świata.

Poważna awaria lądownika USA, który leci na Księżyc /NASA /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-powazna-awaria-ladownika-usa-ktory-leci-na-ksiezyc,nId,7256862

Poważna awaria lądownika USA, który leci na Księżyc.jpg

Poważna awaria lądownika USA, który leci na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sokół w drodze na Księżyc. W ślady Orła
2024-01-08. Autor:
Grzegorz Jasiński

Sokół w drodze na Księżyc. Prywatna sonda Peregrine o 8:18 czasu polskiego wyruszyła w podróż na Srebrny Glob. To kolejny przykład współpracy NASA z prywatnymi firmami i kolejny etap powrotu Ameryki na Księżyc po piećdziesięciu latach od programu Apollo. Peregrine to prywatny lądownik firmy Astrobotic, który ma zapewnić możliwie tani transport aparatury badawczej na Księżyc. Tym razem przenosi 20 instrumentów naukowych, w tym 5 należących do agencji NASA. Dzisiejszy start, to także debiut zupełnie nowej rakiety Vulcan Centaur, wyprodukowanej przez firmę United Launch Alliance, którą powołały do życia koncerny Boeing i Lockheed.

Dla NASA to kolejny etap realizacji jej odważnego programu CLPS (Commercial Lunar Payload Services), który polega na zleceniu firmom prywatnym konkretnej usługi polegającej na dostarczeniu ładunku w odpowiednie  miejsce, czy na odpowiednią orbitę i odebraniu za ich pośrednictwem danych pomiarowych. NASA pracuje z czternastoma firmami, a pięciu już zleciła konkretne zadania. Sukces tej misji jest bardzo potrzebny wszystkim. NASA liczy na to, że prywatne firmy będą pozyskiwać środki z rynku komercyjnego i realizacja planów samej Agencji będzie dzięki temu tańsza. Po drugie, przerzucenie na innych prac nad rakietami, sondami, systemami napędu i komunikacji pozwoli naukowcom i inżynierom NASA skoncentrować się na pionierskich, szczególnie trudnych projektach.
Peregrine, czyli sokół wędrowny, to prywatny lądownik firmy Astrobotic z Pittsburga, który ma zapewnić możliwie tani transport aparatury badawczej i innego typu ładunków na Księżyc. Tym razem niesie 20 takich ładunków, w tym 5 instrumentów naukowych NASA. Poza Amerykanami miejsce na pokładzie wykupiły jeszcze firmy z sześciu krajów, które debiutują w misji księżycowej, Meksyku, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Węgier, Seszeli i Nepalu. W ładunku znajdują się nie tylko instrumenty badawcze, Peregrine między innymi niesie kamyk z Mount Everestu. To taki symboliczny gest po tym, jak astronauta Scott Parazyński ponad 10 lat temu wyniósł na szczyt Everestu, fragment księżycowego gruntu. Jest też kontrowersyjny ładunek firmy Celeste, która wysyła tam prochy i DNA 66 zmarłych osób, których rodziny opłaciły taką formę ich upamiętnienia. Na pokładzie górnego stopnia rakiety na orbitę poleciały też prochy niektórych osób związanych z serialem Star Trek.
Misja oznacza też debiut zupełnie nowej rakiety. To Vulcan Centaur, wyprodukowana przez firmę United Launch Alliance, którą powołały do życia doświadczone w branży kosmicznej koncerny Boeing i Lockheed Martin. Dla tej rakiety to pierwszy lot certyfikacyjny, firma potrzebuje dwóch, by zyskała papiery uprawniające do oferowania swych usług nie tylko NASA, ale i innym klientom, choćby Pentagonowi dla misji wojskowych. 60-metrowy Vulkan, napędzany silnikami produkowanymi przez firmę Jeffa Bezosa Blue Origin, ma zastąpić raklietę Atlas V i stanowić bezpośrednią konkurencję dla popularnej rakiety Falcon 9 firmy Space X Elona Muska. Pierwsze doniesienia po dzisiejszym starcie wskazują, że napęd zadziałał poprawnie. Kolejny, certyfikacyjny lot Vulkana odbędzie się prawdopodobnie w kwietniu. To będzie misja z ładunkiem na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Podróż Peregrine potrwa 46 dni, lądowanie zaplanowano na 23 lutego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem dzień wcześniej na Srebrnym Globie pojawi się lądownik innej prywatnej firmy, Intuitive Machines z Houston, która z pomocą rakiety Falcon 9 wystartuje później ale wykorzysta krótszą trajektorię. Będą to w praktyce pierwsze amerykańskie miękkie lądowania na Księżycu od 1972 roku i ostatniej misji programu Apollo. Takie misje wciąż nie są łatwe, ostatnio Indie lądowały na Księżycu jako zaledwie czwarty kraj po USA, Chinach i byłym Związku Radzieckim. Niedawna próba Rosji zakończyła się niepowodzeniem, podobnie jak wcześniejsze prywatne misje firm z Izraela i Japonii.
Peregrine ma lądować w płaskim, ukształtowanym przez wypływy lawy rejonie Sinus Viscositatis na widocznej stronie Księżyca. Zainstalowane na nim instrumenty NASA pomogą miedzy innymi w badaniach powierzchni pod kątem obecności wody i wodoru, analizie cząsteczek otaczającej Księżyc delikatnej warstwy gazowej, wreszcie padającego na Srebrny Glob promieniowania kosmicznego. Wyniki tych badań pomogą przy planowaniu załogowych misji programu Artemis.
Start rakiety Vulcan z lądownikiem Peregrine /Fot. United Launch Alliance (ULA) /Materiały prasowe

Wizualizacja lądownika Peregrine /Astrobotic /Materiały prasowe

Rejon Sinus Viscositatis, gdzie Peregrine ma lądować 23 lutego /NASA/GSFC/ Arizona State University /Materiały prasowe

Źródło: RMF FM
https://www.rmf24.pl/nauka/news-sokol-w-drodze-na-ksiezyc-w-slady-orla,nId,7256176#crp_state=1

 

Sokół w drodze na Księżyc. W ślady Orła.jpg

Sokół w drodze na Księżyc. W ślady Orła2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jogurt może wywrócić plan kolonizacji Marsa? Naukowcy sprawdzają

2024-01-08. Wiktor Piech
Specjaliści w swoich ostatnich badaniach zagłębili się w możliwość włączenia dziwnego jogurtu do diety astronautów podczas ich podróży w kosmos. Szczególne znaczenie mają mieć misje na Marsa.

Szczegółowe analizy naukowe miały sprawdzić wyzwania dietetyczne, takie jak ograniczone opcje żywieniowe, a także świeżość jedzenia, z którymi się mierzą astronauci podczas swoich misji. W centrum zainteresowań znalazł się... tzw. bułgarski jogurt. To wyjątkowe danie miałoby rozwiązywać wspomniane kwestie, jeśli zostałoby włączone do codziennej diety astronautów.
Niezwykły jogurtowy eksperyment, który może wywrócić kolonizację Czerwonej Planety
W Mars Desert Research Station w Utah w USA, gdzie symulowane jest środowisko podobne do środowiska Marsa, naukowcy przeprowadzili wyjątkowe badania. Specjaliści przez dwa tygodnie badali jakie korzyści praktyczne i potencjalne wiązałyby się z regularną produkcją i spożywaniem m.in. jogurtu oraz jaki wpływ miałyby pokarmy "korzystne dla jelit" na astronautów podczas podróży kosmicznych.
Badacze potwierdzili zdrowotne korzyści płynące z regularnego spożywania jogurtu. Ponadto astronauci, którzy brali udział w testach, stwierdzili, że jest on łatwy w przygotowaniu i pozytywnie wpływa na ich ogólne samopoczucie, a także na zdrowie ich jelit.
Analizy uwzględniały badania różnorodności mikrobiomu jelitowego oraz zmian w częstotliwości wzdęć (co może być nie lada problemem podczas podróży kosmicznych, gdzie astronauci są zamknięci w szczelnych kombinezonach).
Przeprowadzone testy są niezwykle istotne ze względu na konieczność utrzymania przez astronautów zdrowego mikrobiomu, zwłaszcza w organicznych i trudnych sytuacjach misji kosmicznych. Naukowcy podkreślają także znaczenie probiotyków pochodzących z jogurtu, które stymulują układ odpornościowy i które regulują także układ trawienny.


Kolonizacja Marsa i bułgarski jogurt
W badaniach naukowcy wykorzystali tzw. bułgarski jogurt, który zawiera żywe kultury bakterii Lactobacillus delbrueckii subsp bulgaricus i Streptococcus thermophilus. Jogurt ten znany jest ze swojego wyjątkowego i pozytywnego wpływu na zdrowie jelit.

W trakcie testów badacze chcieli sprawdzić, czy dodawanie do dań i regularne jedzenie tego jogurtu może rozwiązać problemy dietetyczne, z którymi borykają się astronauci.
Jak już wspomniano, włączenie świeżo przygotowanego jogurtu do diety podczas misji analogowej okazało się sukcesem. Specjaliści uważają, że wykorzystanie bułgarskiego jogurtu może przyczynić się do ułatwienia kolonizacji innych planet, w szczególności Marsa.
Jednakże jedzenie jogurtu ma też swoje ciemne strony. Otóż zauważono, że po jego spożyciu może wystąpić potencjalny wzrost częstotliwości wzdęć, które mogą okazać się wyjątkowo uciążliwe w dłuższych podróżach kosmicznych, zwłaszcza w zamkniętych statkach kosmicznych. Jednocześnie naukowcy wskazują, że konieczne jest kontynuowanie badań w tym zakresie.
Jak napisali naukowcy: "Nasze badanie wykazało możliwość włączenia świeżo przygotowanego jogurtu do diety astronautów i jego potencjał, aby znacząco przyczynić się do osiągnięcia dobrego zdrowia i dobrego samopoczucia, co jest ważnym celem w kolonizacji innych planet, takich jak Mars".

Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Journal of Ethnic Foods.

W jaki sposób jogurt może wpłynąć na kolonizację Marsa? (zdjęcia ilustracyjne) /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/styl-zycia/ciekawostki/news-jogurt-moze-wywrocic-plan-kolonizacji-marsa-naukowcy-sprawdz,nId,7256402

Jogurt może wywrócić plan kolonizacji Marsa Naukowcy sprawdzają.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety Układu Słonecznego: Jowisz
2024-01-08. Marta Siwiec  144 odsłon
Jowisz znany jest wszystkim jako największy gazowy olbrzym w Układzie Słonecznym, ale przyjrzyjmy mu się dokładniej.
Charakterystyka planety:
•    Typ planety: gazowy olbrzym
•    Masa: 1,89819×1027 kg (318 razy więcej od Ziemi)
•    Promień: 69 911 km
•    Mimośród orbity: 778 milionów km (około 5,2 au)
•    Półoś wieka: 7,7857×1011 m (5,203 au)
•    Okres orbitalny: 4332,6 dni ziemskich, czyli 11,86 lat ziemskich
•    Liczba księżyców: 95 (na dzień 23.10.2023 r.)
Struktura wewnętrzna:
Możemy ją podzielić na kilka części:
•    gęste jądro zawierające różne pierwiastki, takie jak krzem czy żelazo, otoczone warstwą metalicznego wodoru,
•    warstwa metalicznego wodoru,
•    płynny wodór,
•    warstwa gazowego wodoru.
Atmosfera
Atmosfera Jowisza składa się z około 88–92% wodoru, 8–12% helu, a około 1% stanowią metan, woda i amoniak. Dzielimy ją na cztery strefy w zależności od wysokości (odległości od centrum planety): troposferę, stratosferę, termosferę i egzosferę.
W warstwie troposfery znajduje się pasmo chmur i plam. Wyodrębniamy 3 warstwy pasm chmur. Górna warstwa prawdopodobnie składa się z zamarzniętego amoniaku, środkowa jest prawdopodobnie zbudowana z kryształów wodorosiarczku amonu. Natomiast najbardziej wewnętrzna warstwa może być wykonana z lodu wodnego i pary.
Czym są plamy?
Plamy to ogromne burze na powierzchni Jowisza, tworzone przez dominujące wiatry, które na równiku potrafią osiągać do 539 km/h. Bez stałej powierzchni, która mogłaby je spowolnić, plamy mogą utrzymywać się przez wiele lat. Najbardziej znaną wśród plam jest Wielka Czerwona Plama, której wiatr potrafi osiągnąć prędkość do 432 km/h.
Pasy i strefy
Jowisz znany jest z charakterystycznych pasów i stref – białych i czerwonawych pasm chmur otaczających planetę. Silne wiatry ze wschodu na zachód, poruszające się w przeciwnych kierunkach, oddzielają pasma. Sonda Juno odkryła, że te wiatry, czyli prądy strumieniowe, docierają 3200 km w głąb. Naukowcy nie mogą jednoznacznie określić, w jaki sposób powstają, natomiast dzięki Juno wiadome jest, że amoniak w atmosferze przemieszcza się w górę i w dół. Sonda ustaliła również, że przejście tych pasów i stref znajduje się 65 km pod chmurami wodnymi.
Cyklony polarne
Cyklony polarne to pływy strefowe wywołane dwuwymiarowymi turbulencjami w połączeniu z siłą Coriolisa. To formacje charakterystyczne dla gazowych planet. Podczas bliskiego przelotu Juno wykonała zdjęcie owych cyklonów.
Na biegunie północnym osiem wirów okrąża jeden większy środkowy, a na biegunie południowym jeden cyklon polarny jest otoczony pięcioma innymi.
Magnetosfera
To obszar, na formowanie którego ma ogromny wpływ potężne pole magnetyczne Jowisza. Zajmuje powierzchnię od 1 do 3 milionów kilometrów w stronę Słońca, a za Jowiszem zwęża się i rozciąga się ponad 1 miliard kilometrów, aż do orbity Saturna. Pole magnetyczne Jowisza jest od 16 do 54 razy silniejsze od pola magnetycznego Ziemi. Obraca się wraz z planetą i wymiata cząstki posiadające ładunek elektryczny. W pobliżu planety wychwytuje roje naładowanych cząstek i przyspiesza je do bardzo wysokich energii, tworząc intensywne promieniowanie, które bombarduje najbardziej wewnętrzne księżyce i uszkadza statki kosmiczne, które znajdą się w zasięgu pola.
Księżyce
23 października 2023 r. Międzynarodowa Unia Astronomiczna potwierdziła obity 95 księżyców. Możemy podzielić je na dwie grupy: satelity regularne i nieregularne.
Satelity regularne
Charakteryzuje je ruch po prawie okrągłej orbicie. Wśród nich wyróżniamy:
•    Księżyce wewnętrzne: Metis, Adrastea, Amalthea i Thebe.
Orbitują one bardzo blisko Jowisza. Pełnią dosyć istotną rolę dla pierścieni, ponieważ Metis i Adrastea pomagają w utrzymaniu głównego pierścienia Jowisza, podczas gdy Amaltea i Tebe utrzymują swoje własne, słabe pierścienie zewnętrzne.
•    Księżyce galileuszowe: Io, Europa, Ganimedes i Kallisto.
Zostały odkryte jako pierwsze, bo już w 1610 roku przez Galileusza. Uznawane są za jedne z największych satelitów w Układzie Słonecznym. Są również bardzo inetresujące dla badaczy i każdy z nich charakteryzuje się czymś szczególnym. Średnica Ganimedesa wynosi 5262 km (dla porównania średnica Ziemi wynosi 6371 km). Na powierzchni Io wulkany pojawiają się i znikają w nowych miejscach – ten księżyc jest najbardziej aktywnym wulkanicznie ciałem Układu Słonecznego. Podejrzewa się, że na Europie, Ganimedesie i Kallisto znajdują się podpowierzchniowe oceany wodne.
Satelity nieregularne
Nieregularne satelity to znacznie mniejsze obiekty o bardziej odległych i ekscentrycznych orbitach.
Tutaj też możemy wyróżnić 2 grupy: satelity o ruchu postępowym i wstecznym.
Satelity postępowe
•    Temisto
•    Grupa Himalia
•    Grupa Carpo
•    Grupa Valetudo
Satelity wsteczne
•    Grupa Carme
•    Grupa Ananke
•    Grupa Pasiphae
Pierścienie
Układ pierścieni Gazowego Giganta został odkryty jako trzeci, zaraz po Saturnie i Uranie, przez sondę Voyager 1, ale dopiero sonda Galileo przyjrzała się im bliżej. W porównaniu do Saturna, pierścienie Jowisza są bardzo słabe i zbudowane głównie z pyłu. Wyróżniamy:
Pierścień halo
Pierścień halo jest najbardziej wewnętrznym i najgrubszym pierścieniem Jowisza. Jego zewnętrzna krawędź pokrywa się z wewnętrzną granicą głównego pierścienia.
Pierścień główny
W porównaniu do reszty, ten pierścieni jest cienki i najjaśniejszy. Jego zewnętrzna krawędź pokrywa się z orbitą najmniejszego wewnętrznego satelity, Adrastei.
Pierścienie ażurowe
Pierścień ażurowy Amaltei: pierścień o słabej strukturze, znajdujący się na orbicie Amaltei, jego wewnętrzna granica nie jest jasno określona ze względu na obecność znacznie jaśniejszego pierścienia głównego i halo.
Pierścień ażurowy Tebe: najsłabszy pierścień, zajmujący powierzchnię na orbicie Tebe, podobnie jak przy Amaltei, granica wewnętrzna nie jest jasno określona.
Misje
W trakcie historii istnienia Jowisza pojawiło się koło niego wiele misji takie jak: sonda Cassini, Pioneer 10 i11 czy Voyager 1 i 2, dzięki którym zawdzięczamy poszczególne dane czy zdjęcia, natomiast najważniejszymi sondami, które weszły na orbitę Jowisza, są misje: Galileo i Juno.
Galileo
Sonda wysłana przez NASA, weszła na orbitę 7 grudnia 1995 roku i spędziła na niej 8 lat. Zbadała magnetosferę, atmosferę, strukturę wewnętrzną oraz księżyce Jowisza. Skupiła się szczególnie na Europie, na której odkryła podpowierzchniowe oceany.
Juno
Prowadzona również przez NASA, wyleciała 5 sierpnia 2011 roku, a doleciała do Jowisza w 2016 roku. Zaplanowane dla niej było 5 lat na orbicie, lecz misja dalej jest aktywna. Jej głównym zadaniem jest badanie pola magnetycznego, atmosfery oraz wnętrza planety.
JUICE (Jupiter Icy Moon Explorer)
Wystartowała 14 kwietnia 2023 roku. Przewidywany przylot do układu księżyców Jowisza jest na lipiec 2031 roku. Tak jak z nazwy wynika, badać będzie głównie lodowe księżyce Jowisza: Europę, Ganimedesa i Kallisto.
Europa Clipper
Misja przewidziana na październik 2024, której głównym celem będzie zbadanie Europy – lodowego księżyca galileuszowego. Przylot w układ księżyców Jowisza planowany jest na kwiecień 2030 roku.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    science.nasa.gov: Jupiter Facts
8 stycznia 2024

•    pl.wikipedia: Jowisz
30 grudnia 2023

•    en.wikipedia: Księżyce Jowisza
1 stycznia 2024

•    en.wikipedia: Pierścienie Jowisza
1 stycznia 2024

•    astronet.pl: Marta Siwiec; Misja JUICE – ostatnia faza przed startem
1 stycznia 2024

•    astronet.pl: Natalia Kowalczyk; Europa Clipper – wszystko o misji na lodowy księżyc
1 stycznia 2024
 Zdjęcie w tle: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS
Schemat Jowisza, jego wnętrza, cech powierzchni, pierścieni i księżyców wewnętrznych. Źródło: Kelvinsong via Wikimedia Commons
Pionowa struktura atmosfery Jowisza określona dzięki misji Galileo Źródło: Ruslik0 via Wikimedia Commons
Wielka Czerwona Plama Źródło: NASA
Zdjęcie podczas 11. bliskiego przelotu Juno koło bieguna południowego Źródło: David Marriott/NASA.
Schemat przedstawiający magnetosferę Jowisza Źródło: missionjuno.swri.edu

Księżyce galileuszowe wokół Jowisza Źródło: Phoenix7777 via Wikimedia Commons

Orbity i pozycje nieregularnych satelitów Jowisza. Orbity postępowe są zaznaczone na niebiesko, a orbity wsteczne na czerwono. Źródło: Nrco0e via Wikimedia Commons

Schemat systemu pierścieni i czterech księżyców wewnętrznych Jowisza Źródło: NASA/JPL/Cornell University

Cień Ganimedesa na Jowiszu, zdjęcie wykonane przez sondę Juno Źródło: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MISS

Europa widziana przez kamerę sondy Galileo Źródło: NASA/JPL-Caltech/SETI Institute
https://astronet.pl/uklad-sloneczny/planety/planety-ukladu-slonecznego-jowisz/

Planety Układu Słonecznego Jowisz.jpg

Planety Układu Słonecznego Jowisz2.jpg

Planety Układu Słonecznego Jowisz3.jpg

Planety Układu Słonecznego Jowisz4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjednoczone Emiraty Arabskie nie próżnują. Dołączą do programu Artemis
2024-01-09. Radek Kosarzycki
Program załogowego podboju Księżyca, niezależnie czy ten realizowany przez NASA oraz ESA, czy przez Chiny, wymaga międzynarodowych wysiłków i partnerów z wielu krajów. Choć amerykański program Artemis rozpoczął się już jakiś czas temu misją Artemis I, to wciąż dołączają do niego kolejni gracze z sektora kosmicznego. Amerykańska agencja kosmiczna poinformowała właśnie o podpisaniu umowy współpracy z przedstawicielami Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Według tejże umowy ZEA przyłączy się do budowy załogowej stacji kosmicznej Gateway, która będzie krążyła wokół Księżyca oraz wyśle jednego ze swoich astronautów w jedną z załogowych misji Artemis.
Zgodnie z umową podpisaną przez NASA z z Centrum Kosmicznym Mohammeda bin Rashida, specjaliści ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich będą odpowiedzialni za budowę i dostarczenie modułu śluzy powietrznej na pokład powstającej stacji Gateway, która będzie stanowić swoisty punkt przesiadkowy dla astronautów podróżujących z Ziemi na powierzchnię Księżyca. Co więcej, w umowie zawarto także zapis wskazujący na to, że ZEA będą mogły wysłać jednego ze swoich astronautów na pokład tejże stacji w ramach jednej z przyszłych misji Artemis. Warto tutaj przypomnieć, że jak dotąd ZEA wysłały dwóch astronautów w przestrzeń kosmiczną, z czego druga — Sultan AnNeyadi — osoba trafiła w ramach misji Crew-6 na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Można zatem powiedzieć, że Zjednoczone Emiraty Arabskie dołączyły właśnie do programu Artemis realizowanego jak dotąd przez Stany Zjednoczone, Europejską Agencję Kosmiczną, Japonię oraz Kanadę.
Czytaj także: Myślisz, że stacja kosmiczna nie jest wygodna dla astronautów? Poczekaj na Gateway
Warto tutaj wspomnieć, że pierwszym emirackim astronautą był Hazzaa Al-Mansoori, który w 2019 roku spędził osiem dni na pokładzie stacji kosmicznej, docierając tam na pokładzie kapsuły Sojuz wraz z rosyjskimi astronautami. Obaj astronauci zostali wybrani spośród czterech tysięcy kandydatów, którzy w 2017 roku zgłosili się do pierwszego w kraju naboru osób, które mogłyby w przyszłości polecieć w przestrzeń kosmiczną.
Program kosmiczny Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie ogranicza się jedynie do lotów w przestrzeń kosmiczną. Zaledwie trzy lata temu, ten niewielki kraj wystrzelił sondę kosmiczną, która kilka miesięcy później dotarła na orbitę Marsa, a już w 2022 roku wystrzelił w przestrzeń kosmiczną lądownik księżycowy, który jednak uległ zniszczeniu podczas nieudanego lądowania.
Specjaliści z NASA podkreślają jednak, że sam fakt lotu na pokład kosmicznej stacji Gateway nie oznacza, że astronauta emiracki będzie miał okazję wylądować na powierzchni Księżyca. Trudno tak naprawdę jeszcze ustalać szczegóły załogowych misji powierzchniowych. Jakby nie patrzeć, choć misja Artemis 1 przebiegła prawidłowo, a już za kilka miesięcy będziemy mieli okazję obserwować start misji Artemis 2, w ramach której astronauci okrążą Księżyc i wrócą na Ziemię, to wciąż jednak nie mamy możliwości dostarczenia ludzi na powierzchnię Księżyca w ramach misji Artemis 3. Jak na razie nie istnieje lądownik księżycowy, ani skafandry kosmiczne dla załogi. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że nie będzie ich jeszcze przez kilka dobrych lat. Ciężko zatem wyrokować kiedy tak naprawdę człowiek ponownie postawi nogę na powierzchni Księżyca. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to jeszcze przed końcem obecnej dekady.
Budowa samej stacji Gateway także związana jest dopiero z misją Artemis 4, która zostanie zrealizowana najszybciej w 2028 roku, kiedy będziemy mieli już za sobą pierwsze załogowe lądowanie na Księżycu, a inżynierowie zakończą budowę nowej, silniejszej wersji rakiety SLS.
Gateway Buildup Animation
https://www.youtube.com/watch?v=Pme6SrG_-ZA

https://www.pulskosmosu.pl/2024/01/zjednoczone-emiraty-arabskie-stacja-gateway/

Zjednoczone Emiraty Arabskie nie próżnują. Dołączą do programu Artemis.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowy debiut Vulcana (aktualizacja!)
2024-01-09. Krzysztof Kanawka
Nowa rakieta nośna i od razu księżycowa misja (niestety już bez szans na osiągnięcie celu).
Ósmego stycznia rakieta Vulcan wystartowała po raz pierwszy, wynosząc lądownik Peregrine w podróż do Księżyca.
Aktualizacja: 8 stycznia około godziny 15:30 CET pojawiła się informacja o problemach z lądownikiem Peregrine:
Kilka godzin później pojawiła się informacja, że nastąpił poważny wyciek paliwa z lądownika Peregrine. Nie będzie możliwe ani lądowanie na Księżycu ani nawet wejście na orbitę wokół Srebrnego Globu.
Start rakiety Vulcan nastąpił 8 stycznia o godzinie 08:18 CET. Start nastąpił z wyrzutni LC41 na Florydzie. Lot przebiegł perfekcyjnie i lądownik Peregrine firmy Astrobotic został skierowany na trajektorię, której celem jest Księżyc.
Lądownik Peregrine ma masę startową 1280 kg. W pierwszej misji około 90 kg z tej masy to ładunek użyteczny. Lądownik ma osiąść w regionie Mons Gruithuisen Gamma – jest to księżycowy wulkan tarczowy, położony na skraju Morza Deszczów. Lądowanie Peregrine powinno nastąpić 23 lutego 2024.
Był to pierwszy start rakiety Vulcan – następcy rakiet rodziny Delta IV i rodziny Atlas V, które obsługuje amerykański United Launch Alliance (ULA). Ta rakieta jest już projektowana, budowana i testowana od połowy poprzedniej dekady. W 2014 roku planowano pierwszy start rakiety Vulcan w 2019 roku – opóźnienia w tym projekcie łącznie sięgnęły pięciu lat. Niemniej jednak ta rakieta ma być zdolna do lotów dla amerykańskiego wojska oraz pojazdów kosmicznych CST-100 Starliner oraz Dream Chaser. W zależności od konfiguracji (w tym rakiet pobocznych) Vulcan ma być w stanie wynosić od 10800 do 27200 kg na niską orbitę okołoziemską oraz od 2300 do 12100 kg na trajektorię księżycową.
Był to już szósty start rakiety orbitalnej w 2024 roku. Ten rok może być jeszcze bardziej rakietowy od poprzedniego, w którym łącznie doszło do 223 startów rakiet z czego 211 zakończyło się porażką a 1 częściową porażką. Prawdopodobnie największy konkurent dla ULA – firma SpaceX – w tym roku przekroczy 100 startów rakiet orbitalnych.
(ULA, PFA)
Jan. 8 LIVE Broadcast: Vulcan Cert-1
https://www.youtube.com/watch?v=wZ6KTFMHenA

Pierwszy start rakiety Vulcan – 8 stycznia 2024 / Credits – United Launch Alliance

Kształt i rozmiary lądownika Peregrine / Credits – Astrobotic

https://kosmonauta.net/2024/01/ksiezycowy-debiut-vulcana/

 

Księżycowy debiut Vulcana (aktualizacja!).jpg

Księżycowy debiut Vulcana (aktualizacja!)2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mikrometeoryty z lodowych ciał niebieskich przenosiły związki azotu na orbitę Ziemi
Autor: admin (2024-01-09)
W przełomowym badaniu opublikowanym w czasopiśmie Nature Astronomy zespół międzynarodowych badaczy pod kierownictwem Uniwersytetu w Kioto i naukowców z Uniwersytetu Hawajskiego w Manoa znalazł dowody na to, że mikrometeoryty pochodzące z lodowych ciał niebieskich w zewnętrznym Układzie Słonecznym mogły odegrać ważną rolę w transportujących związki azotu w rejony bliskie Ziemi u zarania istnienia naszego Układu Słonecznego.
Transfer związków azotu, takich jak sole amonowe, z obszarów odległych od Słońca do obszarów orbitalnych w pobliżu Ziemi od dawna pozostaje tajemnicą. Jednak niedawne odkrycie rzuca nowe światło na ten proces i sugeruje, że w pobliżu Ziemi przetransportowano więcej związków azotu, niż wcześniej sądzono, potencjalnie służąc jako elementy składowe życia na naszej planecie.
Hope Ishii, współautorka badania i członkini wydziału Hawajskiego Instytutu Geofizyki i Nauk Planetarnych, wyjaśnia znaczenie odkryć: „Nasze najnowsze wyniki sugerują, że w pobliżu Ziemi przetransportowano więcej związków azotu niż wcześniej sądzono, potencjalnie służąc jako budulec” bloki dla życia na naszej planecie.”.
W swoich badaniach naukowcy wykorzystali próbki pobrane z asteroidy Ryugu, które w 2020 roku zostały zwrócone na Ziemię przez sondę Hayabusa2 należącą do Japońskiej Agencji Badań Kosmicznych. Ryugu to mały skalisty obiekt krążący wokół Słońca, bogaty w węgiel. Został poddany znacznemu wietrzeniu kosmicznemu w wyniku uderzeń mikrometeorytów i wystawienia na działanie naładowanych jonów ze Słońca.
Analizując powierzchnię próbek Ryugu za pomocą mikroskopu elektronowego, naukowcy odkryli maleńkie minerały zbudowane z żelaza i azotu, znane jako azotek żelaza (Fe4N). Uważa się, że minerały te powstały w wyniku reakcji chemicznych wywołanych zderzeniami mikrometeorytów zawierających związki amoniaku z powierzchnią Ryugu.
Główny autor Toru Matsumoto, adiunkt na Uniwersytecie w Kioto, wyjaśnia ten proces: „Postawiliśmy hipotezę, że maleńkie meteoryty, zwane mikrometeorytami, zawierające związki amoniaku, zostały przeniesione z lodowych ciał niebieskich i zderzyły się z Ryugu. Zderzenia mikrometeorytów wywołują reakcje chemiczne na magnetycie i prowadzą do powstania azotku żelaza.”
Odkrycie to zapewnia cenny wgląd w wczesne formowanie się naszego Układu Słonecznego i procesy, które przyczyniły się do dostarczenia kluczowych związków na Ziemię. Podkreśla rolę mikrometeorytów w transporcie związków azotu z odległych regionów i ich potencjalne znaczenie jako elementów budulcowych życia.
„Nasze najnowsze wyniki sugerują, że w pobliżu Ziemi przetransportowano więcej związków azotu, niż wcześniej sądzono, potencjalnie służąc jako elementy budulcowe życia na naszej planecie”. — Hope Ishii, współautorka badania i wykładowca Hawajskiego Instytutu Geofizyki i Nauk Planetarnych.
Naukowcy postawili hipotezę, że maleńkie meteoryty, zwane mikrometeorytami, zawierające związki amoniaku, zostały przeniesione z lodowych ciał niebieskich i zderzyły się z Ryugu. Zderzenia mikrometeorytów wywołują reakcje chemiczne w magnetycie i prowadzą do powstania azotku żelaza.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/mikrometeoryty-z-lodowych-cial-niebieskich-przenosily-zwiazki-azotu-na-orbite-ziemi

Mikrometeoryty z lodowych ciał niebieskich przenosiły związki azotu na orbitę Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj życia raczej nie znajdziemy. GJ 367b to kolejny martwy glob krążący wokół czerwonego karła
2024-01-09. Radek Kosarzycki
Kwestia tego, czy na planetach krążących wokół czerwonych karłów może istnieć życie, jest jedną z najciekawszych kwestii wśród wszystkich poszukiwaczy życia pozaziemskiego. Z jednej strony czerwone karły to najpowszechniej występujące gwiazdy w naszej galaktyce i wokół nich powszechnie znajduje się liczne planety skaliste zbliżone rozmiarami do Ziemi. Z drugiej jednak strony te chłodne i niepozorne gwiazdy nie należą do spokojnych i bardzo często sterylizują swoje otoczenie potężnymi rozbłyskami, które są w stanie zwiewać całe atmosfery z powierzchni planet. W tym kontekście nie są one zbyt przyjaźnie nastawione do jakichkolwiek form życia. Jeżeli zatem chcemy dowiedzieć się, jak faktycznie wygląda otoczenie czerwonego karła, to musimy uważniej przyjrzeć się atmosferom egzoplanet krążących wokół nich.
W ramach najnowszego projektu badawczego zespół astronomów postanowił przyjrzeć się atmosferze egzoplanety GJ 367b. Wyniki obserwacji nie napawają optymizmem. Mówiąc najprościej, może i planeta ta posiadała kiedyś własną atmosferę, jednak do chwili obecnej utraciła praktycznie wszystkie otaczające ją związki lotne. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że za zniknięcie atmosfery odpowiada czerwony karzeł, wokół którego ona krąży.
Skoro już mowa o czerwonym karle, Gliese 367 to gwiazda oddalona od nas o około 30 lat świetlnych. W toku obserwacji prowadzonych w 2021 roku za pomocą teleskopu TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite) naukowcy odkryli w jej otoczeniu trzy egzoplanety. Jedną z nich jest opisywana tutaj GJ367b. Jest to planeta, której okrążenie gwiazdy macierzystej zajmuje około 7,7 godziny. Wszystko wskazuje także na to, że planeta jest zsynchronizowana pływowo ze swoją gwiazdą, a zatem wiecznie jest zwrócona tą samą stroną do niej. Problemem w przypadku tej planety jest zdecydowanie za mała odległość od gwiazdy. Oznacza to, że na powierzchnię gwiazdy pada setki razy więcej promieniowania niż na powierzchnię Ziemi. Naukowcy szacują, że na dziennej stronie planety temperatura na powierzchni wynosi około 1500 stopni Celsjusza.
GJ 367b jest planetą nieco mniejszą od Ziemi. Jej promień to około 72 proc. promienia Ziemi. Co jednak ciekawe, jest to obiekt niezwykle gęsty — jego gęstość jest dwa razy większa od średniej gęstości Ziemi. Według badaczy oznacza to, że zbudowana jest ona głównie z żelaza, a jej zewnętrzne warstwy krzemianowe zostały usunięte przez intensywne promieniowanie gwiazdy macierzystej.
Wszystkie powyższe informacje wskazują, że GJ 367b nigdy nie nadawała się do zamieszkania, ponieważ znajduje się zdecydowanie za blisko swojej gwiazdy. Nie zmienia to jednak faktu, że planety krążące wokół czerwonych karłów wciąż są dla badaczy niezwykle ciekawe. Po pierwsze, czerwonych karłów jest mnóstwo; połowa gwiazd w Drodze Mlecznej to prawdopodobnie czerwone karły. Zatem większość egzoplanet w naszej galaktyce prawdopodobnie krąży wokół czerwonych karłów. Możemy tutaj mówić o setkach miliardów egzoplanet. Dla poszukiwaczy życia zatem kluczowe będą badania atmosfer planet krążących wokół czerwonych karłów. Na szczęście czerwone karły są łatwiejsze do badania niż gwiazdy podobne do Słońca, ponieważ są ciemniejsze i mniejsze. Problemem w ich przypadku są jednak rozbłyski na powierzchni gwiazd. Jeżeli planety znajdują się zbyt blisko swojej gwiazdy, to potężny rozbłysk na powierzchni czerwonego karła może całkowicie zniszczyć ich atmosfery i zabijać jakiekolwiek formy życia na nich istniejące.
Naukowcy zbadali widmo emisji po dziennej stronie planety GJ 367b, aby ustalić, z czego zbudowana jest powierzchnia i jaką atmosferę posiada. Wyniki okazały się przewidywalne. Planeta ma zerowe albedo, nie wykazuje jakiejkolwiek recyrkulacji ciepła i nie posiada żadnej atmosfery.
Skoro ciepło ze strony dziennej w żaden sposób nie przechodzi na stronę nocną, oznacza to brak atmosfery gęstszej niż 1 bar. Widmo emisji nocnej strony planety wyklucza istnienie także rzadszej atmosfery.
Egzoplaneta GJ 367b nigdy nie nadawała się do zamieszkania. Jest o wiele za blisko swojej gwiazdy. Nie zmienia to jednak faktu, że jej obserwacje przyniosły nam wiele przydatnych informacji. Teraz astronomowie powinni skupić się na poszukiwaniu egzoplanet skalistych znajdujących się nieco dalej od macierzystego czerwonego karła i sprawdzić, jak na nich wygląda kwestia atmosfer.
Rzeczywistość jest jednak taka, że coraz więcej obserwacji prowadzi do wniosku, że czerwone karły nie sprzyjają powstawaniu życia. Z uwagi na to, że większość gwiazd tego typu jest stosunkowo ciemna i chłodna, ekosfery (czyli strefy, w których na powierzchni planety może istnieć woda w stanie ciekłym) znajdują się stosunkowo blisko gwiazdy. Tam z kolei jednak na planetę czekają potężne rozbłyski gwiezdne, których na czerwonych karłach jest znacznie więcej, niż na powierzchni gwiazd podobnych do Słońca.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2024/01/egzoplaneta-gj-367b-atmosfera/

Tutaj życia raczej nie znajdziemy. GJ 367b to kolejny martwy glob krążący wokół czerwonego karła.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Teleskopy NASA znalazły „Zielonego Potwora” w pozostałościach po wybuchu supernowej
2024-01-09.
Astronomowie wykorzystali zdjęcia z teleskopów Webba (podczerwień) i Chandra (zakres X - rentgenowski), aby rozwiązać tajemnicę „Zielonego Potwora” (j.t. pseudonim „Green Monster” związany z Boston Red Sox) w obszarach centralnych mgławicy – pozostałościach po wybuchu supernowej Kasjopeja A (Cas A).
Zielony Potwór został zaobserwowany po raz pierwszy na zdjęciu zrobionym przez Teleskop Webba w kwietniu 2023 roku, podczas gdy satelita Chandra obserwował Cas A przez dziesięciolecia. Chandra odkrył w tym obszarze gorący gaz będący głównie z pozostałością po wybuchu supernowej, ale również falę uderzeniową po tym wybuchu. Analiza danych z obu teleskopów sugeruje, że Zielony Potwór jest rezultatem zderzenia fali uderzeniowej z materią otaczającą supernową.
Po raz pierwszy astronomowie połączyli dane z teleskopów NASA Chandra i Webba, aby zbadać dobrze znane pozostałości po wybuchu supernowej Kasjopeja A (Cas A). Ta analiza pomogła wyjaśnić niezwykłą strukturę zwaną „Zielonym Potworem” w pozostałościach po tej zniszczonej gwieździe. Odkrytej w kwietniu 2023 roku strukturze na zdjęciach z Teleskopu Webba został nadany pseudonim Zielonego Potwora (j.ang. Green Monster), ze względu na podobieństwo do muru w lewym polu boiska baseballowego Fenway Park w Bostonie.
Odkryto również nowe szczegóły tego wybuchu, który uformował mgławicę Cas A około 340 lat temu z perspektywy Ziemi.
Podczas tego wybuchu supernowej w ułamku sekundy nastąpił kolaps jądra gwiazdy masywnej i po odbiciu się powstała kula materii i promieniowania, która rozszerzała się na zewnątrz. Obecnie w zewnętrznych obszarach mgławicy Cas A fala uderzeniowa zmiata otaczający gaz, który został wyrzucony przez gwiazdę masywną pomiędzy 10 i 100 tysięcy lat jeszcze przed jej wybuchem jako supernowej.
Najnowsze złożone zdjęcie na ilustracji tytułowej zawiera obserwacje z następujących teleskopów:
    • Chandra w zakresie rentgenowskim (kolor: niebieski),
    • Webba w podczerwieni (kolory: czerwony, zielony, niebieski),
    • Hubble’a w zakresie optycznym (kolory: czerwony, biały).
Do zewnętrznych części zdjęcia dołączono również dane z Teleskopu Spitzera (kolory: czerwony, zielony i niebieski). Kształt Zielonego Potwora na zdjęciu jest zarysowany zieloną linią.
Poniżej pokazano to samo zdjęcie tytułowe, ale bez dodatkowych zaznaczeń oraz etykiet.
W danych z satelity Chandra odkryto gorący gaz, pochodzący głównie z pozostałości po zniszczonej gwieździe, który zawiera pierwiastki takie jak krzem i żelazo. W zewnętrznych częściach mgławicy Cas A rozszerzająca się fala uderzeniowa oddziałuje z otaczającą materią gazową, która została wyrzucona przez gwiazdę przed wybuchem jako supernowa. Promieniowanie rentgenowskie jest wytwarzane przez elektrony o dużych energiach pędzące ruchem spiralnym wzdłuż linii pola magnetycznego w obszarze fali uderzeniowej. Promieniowanie tych elektronów widzimy jako cienkie łuki w zewnętrznych obszarach mgławicy Cas A oraz częściowo wewnątrz. Webba uwydatnia emisje w podczerwieni pochodzące od pyłu rozgrzewanego przez gorący gaz widziany przez Chandrę, którym jest ten gaz otoczony oraz przez znacznie chłodniejsze pozostałości po wybuchu supernowej. Z kolei Teleskop Hubble’a pokazuje gwiazdy w tym obszarze.
Na poniższej ilustracji pokazano tylko obraz uzyskany przez Teleskop Chandra, gdzie barwą czerwoną oznaczono obszar emisji mniej energetycznego promieniowania rentgenowskiego żelaza i magnezu, barwą zieloną - emisje krzemu w zakresie średnich energii rentgenowskich oraz barwą niebieską – najbardziej energetyczne promieniowanie rentgenowskie generowane przez elektrony krążące wokół linii pola magnetycznego. Na tej ilustracji zaznaczono Zielonego Potwora (patrz „Green Monster”), lokalizacje fali uderzeniowej (patrz „blast wave”) oraz pozostałości po wybuchu supernowej bogate w krzem i żelazo (patrz „silicon-rich debris” / „iron-rich debris”).
Szczegółowa analiza wykazała, że włókna w zewnętrznej części mgławicy Cas A z fali uderzeniowej dobrze odpowiadają właściwościom promieniowania rentgenowskiego Wielkiego Potwora – włączają w to mniejszą ilość żelaza i krzemu niż w pozostałościach po supernowej. Ta interpretacja jest widoczna na kolorowych zdjęciu z Chandry, na którym widać, że barwy wewnątrz Zielonego Potwora najlepiej odpowiadają raczej barwom fali uderzeniowej niż pozostałościom bogatym w węgiel i krzem. Dlatego autorzy analizy doszli do wniosku, że Zielony Potwór został stworzonym przez falę uderzeniową z eksplodującej gwiazdy, która zderzyła się z otaczającą materią – tym samym potwierdzając wcześniejsze sugestie tylko z obserwacji za pomocą Teleskopu Webba.
Pozostałości z tego wybuchu supernowej są widziane przez Chandrę, ponieważ są rozgrzewane do dziesiątek milionów stopni przez fale uderzeniowe, które są podobne do gromów dźwiękowych generowanych przez samoloty naddźwiękowe. Natomiast Teleskop Webba „widzi” materię, która nie została jeszcze poddana działaniu fali uderzeniowej – co jest nazywane pozostałościami „pierwotnymi” (ang. „pristine” debris).
Aby dowiedzieć się więcej o wybuchu tej supernowej, astronomowie porównali pozostałości pierwotne po wybuchu tej supernowej na zdjęciu z Teleskopu Webba z mapami promieniowania rentgenowskiego radioaktywnych pierwiastków, które zostały stworzone przez tą supernową. Wykorzystano dane z satelity NuSTAR (skrót z j.ang. NASA’s Nuclear Spectroscopic Telescope Array), aby zobrazować widoczny do dzisiaj rozkład radioaktywnego tytanu oraz dane z teleskopu kosmicznego Chandra, aby poprzez pomiary lokalizacji żelaza zmapować położenie radioaktywnego niklu. Radioaktywny nikiel rozpada się na żelazo.
Na poniższej ilustracji zaznaczono kolorem zielonym pozostałości po wybuchu supernowej bogate w żelazo, które są śladem lokalizacji radioaktywnego niklu. Natomiast radioaktywny tytan jest oznaczony kolorem niebieskim, a pierwotne pozostałości po wybuchu supernowej – kolorem pomarańczowym i żółtym.
Niektóre włókna z pierwotnym pozostałościami po wybuchu supernowej w pobliżu centrum mgławicy Cas A na zdjęciach z Teleskopu Webb są połączone z obszarami występowania żelaza, które są obserwowane przez Chandrę. Radioaktywny tytan jest widoczny tam, gdzie pierwotne pozostałości po wybuchu supernowej są względnie słabe.
Te porównania sugerują, że materia radioaktywna obserwowana w zakresie rentgenowskim pomogła ukształtować pierwotne pozostałości w pobliżu centrum wybuchu tej supernowej zarejestrowane przez Teleskop Webba – formując pusty obszar. Drobne struktury w tych pierwotnych pozostałościach powstały najprawdopodobniej, gdy wewnętrzne warstwy gwiazdy gwałtownie wymieszały z gorącą, radioaktywną materią, która powstała podczas zapaści jądra gwiazdy pod wpływem własnej grawitacji.
Ww. wyniki analiz zostały zaprezentowane przez Dana Milisavljevica (Purdue University, USA) na 243 zjeździe American Astronomical Society w Nowym Orleanie oraz zostały bardziej szczegółowo opisane w dwóch publikacjach, które ukażą się w the Astrophysical Journal Letters.
Jedna z tych publikacji, której głównym autorem jest Milisavljevic, skupia się na analizie danych z Teleskopu Webba. Natomiast głównym autorem drugiej publikacji analizującej dane z satelity Chandra jest Jacco Vink (the University of Amsterdam, Holandia)
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz
Więcej informacji:
    • Publikacja naukowe:
    • JWST → A JWST Survey of the Supernova Remnant Cassiopeia A
    • Chandra → X-ray diagnostics of Cassiopeia A's "Green Monster": evidence for dense shocked circumstellar plasma
    •
    • NASA Telescopes Chase Down "Green Monster" in Star's Debris
    • Cassiopeia A: NASA Telescopes Chase Down "Green Monster" in Star's Debris
    • James Webb Telescope and Chandra Solve Cassiopeia A's Green Monster Riddle
    •
    • Portal Urania → Ciekawe struktury w mgławicy Kasjopeja A z obserwacji Webba
    • Kasjopea A – nowe zdjęcia z JWST

Źródło: NASA/CXC/SAO
Na ilustracji: Obraz mgławicy Kasjopeja A w zakresie rentgenowskim, optycznym i podczerwieni - z zaznaczoną strukturą Zielonego Potwor (j.ang. „Green Monster”). Promieniowanie rentgenowskie, zaobserwowane przez satelitę Chandra, ma tutaj kolor niebieski. Dane w podczerwieni z Teleskopu Webba oznaczono kolorami czerwonym, zielonym i niebieskim. Zaś obraz z Teleskopu Hubble’a pokazuje mnogość gwiazd wypełniających pole widzenia.
Źródło: X-ray: NASA/CXC/SAO; Image Processing: NASA/CXC/SAO/J. Schmidt and J. Major
Na ilustracji: Widok mgławicy Kasjopeja A przypominający dysk świetlny, który mieni się całą feerią barw. Promieniowanie rentgenowskie, zaobserwowane przez satelitę Chandra, ma tutaj kolor niebieski i pochodzi od gorącej materii gazowej - głównie od pozostałości po wybuchu supernowej (w tym pierwiastki takie jak krzem i żelazo). Promieniowanie rentgenowskie jest również obecne w postaci cienkich łuków w zewnętrznych obszarach.
Dane w podczerwieni z Teleskopu Webba oznaczono kolorami czerwonym, zielonym i niebieskim. Webb uwydatnia emisje w podczerwieni pochodzące od pyłu, który otacza gorącą materię gazową zaobserwowaną przez Chandrę oraz przez chłodniejsze pozostałości po wybuchu supernowej. Natomiast dane z Teleskopu Hubble’a pokazują mnogość gwiazd wypełniających pole widzenia.
Źródło: X-ray: NASA/CXC/SAO; Image Processing: NASA/CXC/SAO/J. Schmidt and J. Major

Na ilustracji: Obraz mgławicy Kasjopei A (Cas A) w zakresie rentgenowskim uzyskany za pomocą satelity Chandra. Cas A jest pozostałością po wybuchu supernowej około 340 lat temu. Zaznaczono w Cas A struktury takie jak Zielony Potwór (j.ang. „Green Monster”), lokalizacje fali uderzeniowej (j.ang. „blast wave”) oraz pozostałości po wybuchu supernowej bogate w krzem i żelazo (j.ang. „silicon-rich debris” / „iron-rich debris”). Źródło: X-ray - NASA/CXC/SAO

Na ilustracji: Obraz mgławicy Kasjopei A (Cas A) w zakresie rentgenowskim. Cas A jest pozostałością po wybuchu supernowej około 340 lat temu. Zaznaczono w Cas A pierwotne pozostałości po wybuchu supernowej (j.ang. „pristine debris”) oraz pozostałości bogate w promieniotwórcze izotopy tytanu i żelaza (j.ang. „radioactive titanium” / „iron-rich debris”). Źródło: X-ray: NASA/CXC/SAO; Image Processing: NASA/CXC/SAO/J. Schmidt and J. Major

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskopy-nasa-znalazly-zielonego-potwora-w-pozostalosciach-po-wybuchu-supernowej

 

Teleskopy NASA znalazły Zielonego Potwora w pozostałościach po wybuchu supernowej2.jpg

Teleskopy NASA znalazły Zielonego Potwora w pozostałościach po wybuchu supernowej3.jpg

Teleskopy NASA znalazły Zielonego Potwora w pozostałościach po wybuchu supernowej4.jpg

Teleskopy NASA znalazły Zielonego Potwora w pozostałościach po wybuchu supernowej.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnica powstawania gwiazd odkryta w sercach obłoków molekularnych
2024-01-09.
Międzynarodowy zespół astronomów odkrył tajemniczą formację gwiazd na dalekim krańcu galaktyki M83.
W badaniach wykorzystano kilka instrumentów, w tym Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA), Karl G. Jansky Very Large Array (VLA) i Green Bank Telescope (GBT) z NRAO, a także Teleskop Subaru i Galaxy Evolution Explorer (GALEX).
Zazwyczaj nowe gwiazdy powstają w wyniku kurczenia się rozproszonego gazu atomowego do skupisk gazu molekularnego, znanych jako obłoki molekularne. Jądra tych obłoków, charakteryzujące się dużą gęstością, wyzwalają proces formowania się gwiazd. Ten proces zachodzi głównie w wewnętrznych częściach galaktyk, jednak staje się coraz rzadszy w kierunku ich obrzeży.
Mónica Rubio, astronom z Uniwersytetu Chilijskiego i członek zespołu badawczego uważa, że ekscytujące jest odkrycie tego młodego obłoku molekularnego tak daleko od optycznej krawędzi M83 i wystawionego na wysokie pole promieniowania UV. Wyjaśnia dalej, że bezprecedensowa czułość i zdolność rozdzielcza ALMA umożliwiły to odkrycie. Pokazuje ono, że te obłoki molekularne nie są rozdzielane przy rozdzielczości 6 pikseli. Są nawet mniejsze! To wspaniałe.
Na dalekich obrzeżach wielu galaktyk istnieje zaskakująca liczba bardzo młodych gwiazd, jednak naukowcy mieli trudności ze zrozumieniem, jak i dlaczego te gwiazdy powstały, ponieważ nie byli w stanie zlokalizować miejsc ich formowania się. Badania wykazały istnienie 23 obłoków molekularnych, które prezentują inny sposób formowania się gwiazd. Duże masy tych obłoków nie były widoczne jako „normalne” obłoki molekularne – obserwowano jedynie ich gęste jądra, z których powstawały gwiazdy, czyli „serca” obłoków. To odkrycie stanowi istotną wskazówkę do zrozumienia procesów fizycznych, które zazwyczaj prowadzą do powstawania gwiazd.
Formowanie się gwiazd na obrzeżach galaktyk było długo utrzymującą się tajemnicą od czasu ich odkrycia przez satelitę GALEX 18 lat temu – powiedział astronom Jin Koda z Uniwersytetu Stony Brook, który kierował tymi badaniami. Wcześniejsze próby zlokalizowania obłoków molekularnych w tym środowisku okazały się bezowocne. David Thilker z Johnas Hopkins University, który pierwotnie odkrył aktywność gwiazdotwórczą na obrzeżach M83 i innych galaktyk, skomentował: Jest satysfakcjonujące, że poszukiwania gęstych obłoków związanych z zewnętrznym dyskiem w końcu przyniosły rezultaty, ujawniając charakterystyczny inny obserwacyjny ślad dla obłoków molekularnych.
Odkrycie tych obłoków molekularnych ujawniło związek z rozległym rezerwuarem rozproszonego gazu atomowego, co stanowi kolejny przełom tych badań. Zazwyczaj gaz atomowy kondensuje się w gęste obłoki molekularne, gdzie tworzą się jeszcze gęstsze jądra, w efekcie formując gwiazdy. Proces ten zachodzi nawet na obrzeżach galaktyk, jednak konwersja tego gazu atomowego w obłoki molekularne nie była oczywista z powodów, które nie zostały jeszcze w pełni wyjaśnione.
Amanda Lee, studentka z zespołu badawczego Kody, przetworzyła dane z GBT i VLA, co doprowadziło do odkrycia rezerwuaru gazu atomowego na obrzeżach galaktyki. Nadal nie rozumiemy, dlaczego ten gaz atomowy nie przekształca się skutecznie w gęste obłoki molekularne i nie tworzy gwiazd. Jak to często bywa w astronomii, poszukiwanie odpowiedzi na jedną zagadkę może prowadzić do kolejnej. To właśnie dlatego badania w astronomii są tak ekscytujące – dodała Lee.
Thilker dodał: Jestem podekscytowany, widząc, że ta nowa możliwość jest szerzej wykorzystywana w środowisku zewnętrznego dysku, aby uzyskać głębszy wgląd w procesy fizyczne kluczowe dla odwróconego wzrostu galaktyk, które wciąż zachodzą w obecnej kosmicznej epoce.
Kiedy zaczynałam, nie wiedziałam, jaką rolę odegra moja praca. Bardzo ekscytujące było obserwowanie, jak przyczynia się ona do szerszego obrazu powstawania gwiazd – powiedziała Lee.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Mystery of Star Formation Revealed by Hearts of Molecular Clouds
Źródło: ALMA
Na ilustracji: Badania na dalekim krańcu galaktyki M83 ujawniają niezwykłe powstawanie gwiazd w ekstremalnych warunkach. Obszar ten, zaznaczony na żółto, jest pokazany w danych z kilku różnych instrumentów. Od lewej do prawej: obraz optyczny z CTIO, obraz ultrafioletowy z GALEX, obraz HI 21cm z VLA i GBT oraz obraz CO(3-2) z ALMA. Na tym ostatnim zdjęciu pokazane są gwiazdotwórcze „serca” obłoków molekularnych, zaznaczone białym kółkiem. Źródło: J. Koda i inni
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tajemnica-powstawania-gwiazd-odkryta-w-sercach-oblokow-molekularnych

Tajemnica powstawania gwiazd odkryta w sercach obłoków molekularnych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety Układu Słonecznego: Saturn
2024-01-09. Marcelina Berhel  155 odsłon
Saturn jest szóstą planetą od Słońca. Pod względem masy oraz wielkości zajmuje drugie miejsce, zaraz po Jowiszu. Charakterystyczną cechą Saturna są pierścienie rozciągające się na odległość do 282 tys. kilometrów od planety. Posiada najwięcej księżyców w Układzie Słonecznym – aż 146!
•    typ planety: gazowy olbrzym
•    masa: 5,68•1026 kg
•    promień: 58 232 km
•    mimośród orbity: 0,056
•    półoś wielka: 1,434•109 km
•    okres orbitalny: 10 759 dni ziemskich
•    liczba księżyców: 146
Struktura wewnętrzna
Dzięki danym z misji Cassini wiemy, że Saturn nie ma zwykłego, skalistego jądra. Zamiast tego w centrum planety znajduje się ogromne, rozmyte i drgające jądro, składające się z metalicznego wodoru, helu, skał i lodu. Zmierzając do samego środka, znajdziemy tam stopniowo coraz więcej lodu oraz skał. Jednak warstwy ani granica jądra nie są ściśle określone. Rozciąga się ono na 60% długości promienia i waży 55 razy tyle, co Ziemia, z czego 17 mas Ziemi stanowią materiały skaliste. W centrum Saturna panują ekstremalne warunki – temperatura osiąga 11 700°C, a ciśnienie 2 megabary.
Jądro otacza warstwa ciekłego wodoru i ciekłego helu oraz zewnętrzna warstwa gazowa. W większości planet magnetosfera pochodzi z wirowania jądra, jednak nie jest tak w Saturnie. Ponieważ jądro jest warstwowe, to prawdopodobnie się nie kręci, a pole magnetyczne jest wytwarzane przez zewnętrzną otoczkę gazową. Skutkiem jest to, że oś pola jest prawie dokładnie wyśrodkowana na osi obrotu planety. Jego natężenie jest mniejsze od pola Jowisza, ale wciąż 578 razy większe od pola Ziemi.
Saturn emituje 2 razy więcej energii niż otrzymuje od Słońca. Większość tej energii jest generowana przez powolne zapadanie grawitacyjne (mechanizm Kelvina-Helmholtza) oraz opad kropel helu w głąb planety.
Atmosfera
Atmosfera Saturna składa się głównie z wodoru, helu, amoniaku, metanu i wody. Z bliska wygląda podobnie do atmosfery Jowisza. Widać w niej żółte, szare i brązowe pasy, białe plamy, czyli burze rozmiarem dorównujące Ziemi, oraz ciemne plamy – mniejsze burze. Występują tutaj jedne z najsilniejszych wiatrów w Układzie Słonecznym, ich prędkość na równiku dochodzi do 1800 km/h. W troposferze znajdują się trzy regiony, w których formują się chmury. W najniższym obszarze chmury składają się z wody, a temperatura wynosi około 0°C. Nieco wyżej chmury złożone są z wodorosiarczku amonu, a temperatura spada do -70°C. Najwyżej występujące chmury są z amoniaku, – ich temperatura osiąga -250°C.
Najciekawszym zjawiskiem w atmosferze Saturna jest burza w kształcie sześciokąta tuż nad biegunem północnym. Anomalię po raz pierwszy zaobserwowała sonda Voyager 1 w 1980. Za nietypowy kształt odpowiada prąd strumieniowy, którego wiatry osiągają prędkość 320 km/h oraz cyklon w centrum. Tak symetryczne zjawiska pogodowe są niespotykane na Ziemi. Na południowym biegunie znajduje się cyklon zaobserwowany w 2006 przez sondę Cassini-Huygens.
Pierścienie i księżyce
Saturn jest otoczony najrozleglejszym systemem pierścieni w Układzie Słonecznym. Pierścieni jest aż 9, są zbudowane z cząstek lodu i skał, które są kawałkami komet, asteroid lub rozbitych księżyców. Cząstki mają różną wielkość – od malutkich ziaren wielkości pyłu aż po kawałki wielkości domu, a nawet góry. Średnica głównych pierścieni to około 250 tys. km. Zaskakujący jest fakt, że te struktury są bardzo cienkie. Ich grubość waha się od 10m do 1km, co sprawia, że oglądane z boku są prawie niewidoczne. Wszystkie 9 pierścieni orbituje Saturna z różnymi prędkościami. Najodleglejszy pierścień, Febe, porusza się w przeciwną stronę do planety, tak jak księżyc o tej samej nazwie. Pierścienie mogą być używane jako sejsmometry – ich kształt i pulsacje są odzwierciedleniem tego, co dzieje się we wnętrzu planety.
Saturn ma 146 księżyców, większość to bardzo małe i nieregularne obiekty. Największy, Tytan, przewyższa średnicą Merkurego. Jest on jedynym dotąd znanym księżycem z gęstą atmosferą oraz pierwszym księżycem, na którym stwierdzono występowanie zbiorników cieczy. Warto również wspomnieć o Enceladusie – występują na nim wszystkie pierwiastki potrzebne do zaistnienia życia: węgiel, wodór, azot, tlen, fosfor i siarka. Na jego powierzchni odkryto również gejzery wyrzucające cząsteczki lodu na setki kilometrów w górę. Są one źródłem materii pierścienia E.
Historia badań
Saturn jest widoczny gołym okiem, więc o jego istnieniu wiedziano już w starożytności. W mitologii rzymskiej Saturn to bóg rolnictwa, a jego Grecki odpowiednik to Kronos, ojciec Zeusa (Jowisza). W 1610 r. Galileusz po raz pierwszy przeprowadził obserwacje tej planety przez teleskop, jednak z powodu zbyt słabego urządzenia uznał, że pierścienie to dwa duże ciała obok. W 1655 roku Christiaan Huygens jako pierwszy opisał pierścienie.
Misje na Saturna
Pioneer 11
Pioneer 11 to pierwsza sonda, która badała Saturna z bliska. We wrześniu 1979 roku zbliżyła się do planety na odległość 20 000 km. Przeleciała również przez pierścienie i dokonała odkrycia pierścienia F. W czasie przelotu sonda NASA zrobiła 440 zdjęć w dosyć niskiej rozdzielczości.
Voyager 1 i 2
Sondy Voyager 1 i 2, które zostały wysłane w latach 70. XX wieku, odegrały kluczową rolę w rozszerzeniu naszej wiedzy na temat Saturna. Voyager 1, który dotarł do Saturna w listopadzie 1980 roku, dostarczył wysokiej jakości zdjęcia planety, jej pierścieni i wielu księżyców, ukazujące szczegóły ich powierzchni. W szczególności przyczynił się do stanu wiedzy na temat atmosfery Tytana. Sonda Voyager 2 przeleciała w pobliżu Saturna w sierpniu 1981 roku i wykonała jeszcze więcej zdjęć księżyców i samej planety. Dzięki danym zebranym przez te dwie misje odkryto dwie przerwy w pierścieniach.
Cassini-Huygens
Misja ta jest współpracą trzech agencji – NASA, ESA oraz włoskiej ASI. Sonda została wystrzelona w 1997 roku, a w lipcu 2004 roku przeszła do historii jako pierwszy sztuczny satelita Saturna. Cassini łącznie orbitowała wokół Saturna przez 13 lat. W tym czasie sonda odkryła m.in. 7 kolejnych księżyców, gejzery na Enceladusie, sejsmograficzne zachowanie pierścieni oraz okres obrotu Saturna. Odłączony od sondy próbnik Huygens wylądował na Tytanie w 2005 roku; było to pierwsze lądowanie na księżycu w zewnętrznej części Układu Słonecznego. Próbnik zebrał ogrom informacji na temat powierzchni oraz środowiska Tytana. Huygens działał na księżycu przez 2,5 godziny. Misja Cassini zakończyła się 15 września 2017 roku zniszczeniem sondy podczas wejścia w atmosferę Saturna.
Przyszłe misje
Dragonfly
To misja planowana przez NASA na 2027 rok; zakłada wysłanie na Tytana drona zasilanego radioizotopowo. Celem jest badanie potencjalnych miejsc, w których mogłoby rozwijać się życie oraz badanie procesów chemicznych, które mogłyby sugerować rozwój prostych form życia.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    web.archive.org: Ed Grayzeck; Saturn Fact Sheet
9 stycznia 2024

•    ssd.jpl.nasa.gov: Planetary Satellite Discovery Circumstances
9 stycznia 2024

•    skyandtelescope.org: Monica Young: Saturn Has a Fuzzy Core, Too
9 stycznia 2024

•    science.nasa.gov: Saturn Facts
9 stycznia 2024

•    britannica.com: Saturn-Rings, Moons, Core
9 stycznia 2024

•    esa.int: Saturn's atmosphere
9 stycznia 2024
 Zdjęcie w tle: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute
Zdjęcie zrobione przez Voyager 2. Aby stworzyć to zdjęcie, połączono trzy zdjęcia wykonane 12 lipca 1981 roku przez filtry ultrafioletowe, fioletowe i zielone. Źródło: NASA/JPL
Porównanie wyglądu burzy na biegunie północnym Saturna. Po lewej stronie zdjęcie z 2013 roku, po prawej z 2017. Źródło: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute/Hampton University
Przerwa Cassiniego sfotografowana ze statku kosmicznego Cassini. Przerwa Huygensa leży po jej prawej stronie; przerwa Laplace’a jest bliżej środka. Księżyc w tle to Mimas. Źródło NASA/JPL/Space Science Institute

Ilustracja przedstawia sondę Cassini nad północną półkulą Saturna przed Wielkim Finałem, czyli wejściem w atmosferę planety. . Źródło: NASA/JPL-Caltech

https://astronet.pl/uklad-sloneczny/planety/planety-ukladu-slonecznego-saturn/

Planety Układu Słonecznego Saturn.jpg

Planety Układu Słonecznego Saturn2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na powierzchni Tytana znajdują się pływające lodowce? Coś tam z pewnością jest
2024-01-09. Radek Kosarzycki
Tytan, największy księżyc Saturna jest nie tylko jedynym księżycem w Układzie Słonecznym, który posiada gęstą atmosferę, ale także jest jedynym obiektem w Układzie Słonecznym poza Ziemią, na powierzchni którego znajdują się jeziora, rzeki i morza. Teraz okazuje się, że owe jeziora są ciekawsze, niż dotychczas uważaliśmy.
Owe zbiorniki cieczy na powierzchni Tytana nie są wypełnione wodą (wszak Saturn znajduje się daleko za ekosferą Słońca), a ciekłymi węglowodorami. Wszystko wskazuje na to, że na powierzchnię tych zbiorników może opadać śnieg zbudowany ze związków organicznych, który następnie akumuluje się w swoiste lodowce, które unoszą się na powierzchni metanowych jezior.
Teoria ta mogłaby wyjaśnić istnienie tzw. wysp na powierzchni jezior tytanowych dostrzeżonych przez sondę Cassini już w 2014 roku. Choć gęsta atmosfera księżyca skutecznie utrudniała sondzie przyglądanie się powierzchni, to jednak naukowcy wyraźnie widzieli w danych jasne przesuwające się plamy na powierzchni księżyca na powierzchni jezior ciekłego metanu i etanu. Od tego czasu naukowcy bezustannie poszukiwali wyjaśnienia tych plam, które czasami się pojawiały, a czasami zupełnie znikały z powierzchni jezior.
Czytaj także: Wizja na przyszłość: samolot latający nad powierzchnią jezior Tytana
Najnowsze badania prowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Teksasu w San Antonio wskazują, że owe lodowce, wyspy, czy jasne plamy na jeziorach metanowych to w rzeczywistości pływające porowate grudy zmrożonej materii organicznej wyglądem przypominające plaster miodu, czy też plastry sera szwajcarskiego. Mogłyby one powstawać na skutek opadów organicznego śniegu.
Teorie opracowane w celu wyjaśnienia tajemniczych wysp na Tytanie można podzielić na dwie kategorie, według których mamy do czynienia albo ze złudzeniem, albo z prawdziwymi, fizycznymi obiektami unoszącymi się na powierzchni metanowych jezior. Pierwsza z tych teorii mówi, że za obecność wysp w rzeczywistości odpowiadają fale na powierzchni jezior. Według autorów najnowszego opracowania mamy do czynienia z czymś zgoła innym. Atmosfera Tytana jest niemal 50 proc. gęstsza od atmosfery ziemskiej i na dodatek bogata jest w metan i inne związki organiczne. Nie ma zatem wątpliwości, że owa atmosfera musi wchodzić w interakcje ze zbiornikami ciekłego metanu i etanu.
Jak atmosfera Tytana wpływa na jego jeziora?
W górnych warstwach atmosfery Tytana znajduje się mnóstwo związków organicznych, które mogą się ze sobą łączyć, zamarzać, a w konsekwencji tego opadać w kierunku powierzchni Tytana, także na powierzchnię rzek i jezior. Naukowcy postanowili sprawdzić, czy taki śnieg dotykając powierzchni jeziora, natychmiast uległby rozpuszczeniu. Okazało się jednak, że skoro owe zbiorniki są już pełne związków organicznych, to rozpuszczanie nie będzie procesem natychmiastowym. Powstało zatem pytanie, czy taki śnieg zatonąłby w zbiorniku ciekłego metanu, czy unosiłby się na powierzchni, a jeżeli tak, to przez jaki czas.
Na pierwszy rzut oka modele Tytana wydają się sugerować natychmiastowe zatonięcie wszelkich ciał stałych. Etan i metan wypełniające zbiorniki Tytana miałyby niskie napięcie powierzchniowe, a zamarznięte ciała stałe miałyby dużą gęstość. Oznacza to, że te zamrożone płatki metanowego śniegu nie unosiłyby się na wodzie wystarczająco długo, aby można je było pomylić z wyspami.
Czytaj także: Największe jezioro na Tytanie ma nawet 300 metrów głębokości
Zespół twierdzi jednak, że istnieje mechanizm, który umożliwia unoszenie się tego śniegu na jeziorach z ciekłym metanem lub etanem. Gdyby grudki śniegu były wystarczająco duże i porowate jak ser szwajcarski, puste w środku dziury i rurki umożliwiłyby im unoszenie się na wodzie, aż metan lub etan przedostanie się do środka, wypełniając puste przestrzenie i powodując ich ostateczne zatonięcie.
Model opracowany przez naukowców wskazuje, że pojedyncze płatki śniegu byłyby zbyt małe, aby do tego dopuścić. Gdyby jednak wystarczająca ilość tego śniegu zgromadziła się na brzegach jeziora, duże kawałki mogłyby odłamywać się, odpadać i unosić się na powierzchni jeziora. Taki proces można by było porównać do cielenia się lodowców na powierzchni Ziemi.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2024/01/snieg-na-jeziorach-tytana/

 

Na powierzchni Tytana znajdują się pływające lodowce Coś tam z pewnością jest.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CloudFerro: projekt DUNIA na rzecz rozwoju obserwacji Ziemi w Afryce
2024-01-09.
Projekt będzie wspierał badania w zakresie rolnictwa, urbanizacji, zmian klimatu i zarządzania zasobami poprzez zapewnienie usług chmurowych zintegrowanych z głównym repozytorium danych programu Copernicus.
Europejska Agencja Kosmiczna we współpracy z partnerami, w tym polską firmą CloudFerro, przedstawiła projekt DUNIA, którego celem jest zwiększenie dostępności danych z obserwacji Ziemi dla krajów afrykańskich. Przedsięwzięcie ma wzmocnić zaangażowanie w pomoc w procesie cyfrowej rewolucji w Afryce. DUNIA ma na celu m.in. promocję usług obserwacji Ziemi i powiązanych z nimi technologii kosmicznych, jest ukierunkowany na konkretne potrzeby użytkowników i zapewnia Afryce tzw. cyfrową przyszłość, promując międzykontynentalną współpracę w zakresie badań i rozwoju. Ma też na celu pobudzenie społeczności badawczej i wspieranie innowacyjnych procesów, zwiększając wykorzystanie danych satelitarnych obserwacji Ziemi i ogólny rozwój kontynentu.
Mimo ogromnej ilości dostępnych dziś danych z obserwacji Ziemi terytorium Afryki pozostaje wciąż znacznie słabiej zbadane w porównaniu z innymi regionami świata. Satelity Sentinel programu Copernicus rejestrują rocznie 1,2 petabajta danych na temat tego kontynentu. Przekłada się to na ponad 1000 obrazów dziennie – obrazów, które mogą znacznie pomóc krajom afrykańskim w optymalizacji zarządzania zasobami, podejmowaniu wyzwań, takich jak zmiany klimatu, zarządzanie infrastrukturą, planowanie rolnictwa, urbanizacja i zwalczanie zanieczyszczeń. Komisja Unii Afrykańskiej w Agendzie Unii Afrykańskiej 2063 uznaje ogromną wartość obserwacji Ziemi we wspieraniu zrównoważonego wzrostu w Afryce. Podkreśla znaczenie danych satelitarnych w monitorowaniu bogatych rezerw naturalnych Afryki. Istnieje jednak pilna potrzeba wypełnienia istniejącej luki w zakresie niezbędnej infrastruktury i kluczowych zasobów ludzkich, aby wykorzystać potencjalne korzyści płynące ze zrównoważonego wykorzystania i ochrony tych zasobów.
Aby wesprzeć te inicjatywy, ESA uruchomiła projekt DUNIA. Europejskie firmy świadczące usługi obserwacji Ziemi odgrywają w nim aktywną rolę, opracowując platformę oferującą dane z obserwacji Ziemi, interfejsy użytkownika, dokumentację i raportowanie, a także możliwości przetwarzania danych w chmurze. Projekt jest realizowany przez konsorcjum składające się z podmiotów GeoVille Information Systems and Data Processing GmbH (główny wykonawca), CloudFerro, CS Group Romania, CS Group France i DLR. Konsorcjum dostarcza rozwiązania i narzędzia infrastrukturalne, tworząc przyjazne dla urządzeń mobilnych interfejsy i intuicyjną platformę internetową. Wykonawcy zapewnią ponadto kompleksowe wsparcie użytkownikom projektu DUNIA poprzez pomoc inżynieryjną i niestandardowe szkolenia i seminaria online – wszystko po to, aby jeszcze bardziej rozwinąć społeczność obserwatorów Ziemi w Afryce.
Spółka CloudFerro zapewni na potrzeby projektu usługi w chmurze wraz ze środowiskiem chmurowym, dostępem do repozytoriów danych satelitarnych i systemem zarządzania dostępem do tożsamości. W rezultacie platformy i zasoby CloudFerro przeznaczone do przetwarzania danych obserwacji Ziemi będą dostosowane do konkretnych potrzeb użytkowników DUNIA.
 
Czytaj więcej:
•    Cały materiał prasowy
•    CloudFerro w projekcie Digital Twin Earth Precursor dla ESA
 
Dodała: Elżbieta Kuligowska
Źródło: PlanetPartners
Na zdjęciu: Śmiercionośne susze na Półwyspie Somalijskim. (Sentinel-2 / Copernicus / M. Myśliwiec)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cloudferro-projekt-dunia-na-rzecz-rozwoju-obserwacji-ziemi-w-afryce

CloudFerro projekt DUNIA na rzecz rozwoju obserwacji Ziemi w Afryce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A było już tak dobrze! Problemy lądownika Peregrine w drodze na Księżyc
2024-01-09. Radek Kosarzycki
Zaledwie 24 godziny temu, w poniedziałek o godzinie 8:18 w swój inauguracyjny lot wystartowała rakieta Vulcan firmy United Launch Alliance. Na szczycie rakiety natomiast znalazł się pierwszy amerykański komercyjny lądownik księżycowy Peregrine przygotowany przez firmę Astrobotic. Start misji wyglądał rewelacyjnie. Pojawiła się nadzieja, że wraz z tym startem rok 2024 w podboju kosmosu rozpocznie się obiecująco. Radość jednak nie trwała długo.
Warto tutaj przypomnieć, że start Peregrine’a to pierwszy od ponad pół wieku start amerykańskiej sondy, której zadaniem miało być miękkie lądowanie na powierzchni Księżyca. Miało być, bowiem do lądowania najprawdopodobniej nie dojdzie. W opublikowanej kilka godzin temu informacji Astrobotic przyznaje, że po starcie doszło do krytycznej awarii. Wszystko wskazuje na to, że lądownik Peregrine podczas startu doświadczył utraty paliwa.
Wcześniej, kilka godzin po starcie firma wspominała jedynie o wystąpieniu anomalii. Dalsze analizy wykazały jednak, że problem jest jednak znacznie poważniejszy. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że wyciek paliwa ze zbiorników systemu kontroli położenia w przestrzeni kosmicznej trwa i w tej sytuacji lądownik będzie w stanie utrzymać właściwą orientację w przestrzeni kosmicznej przez maksymalnie 40 godzin. Po tym czasie Peregrine przestanie kontrolować swoją orientację w przestrzeni, co najprawdopodobniej doprowadzi do sytuacji, w której panele słoneczne obecnie skierowane w stronę Słońca odwrócą się i lądownik straci zasilanie.
Problemy Peregrine’a po raz kolejny dowodzą, że podbój kosmosu nie należy do łatwych rzeczy. Na przestrzeni ostatnich kilku lat przekonywaliśmy się o tym wielokrotnie. Wystarczy tutaj wspomnieć nieudane misje księżycowe realizowane przez Japonię, Izrael, czy Rosję. Teraz do tego grona „księżycowych pechowców” dołączają także Stany Zjednoczone. Jednocześnie, te niepowodzenia dowodzą jedynie tego, jak dużym osiągnięciem było udane lądowanie pierwszego indyjskiego lądownika Chandrayaan-3 w drugiej połowie 2023 roku, czy też liczne udane lądowania chińskich misji księżycowych realizowanych w ramach programu Chang’e.
Niepowodzenie misji Peregrine’a oznacza, że na powierzchnię Księżyca nie dotrą także ładunki znajdujące się na jego powierzchni, takie jak odłamek z Mount Everestu, czy też prochy takich osób jak Gene Roddenberry (twórca Star Treka) oraz Arthur C. Clarke.
Lądownik Peregrine, sponsorowany w ramach programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS), miał być pierwszą z pięciu komercyjnych misji kosmicznych zakontraktowanych przez agencję w celu dostarczenia ładunków na powierzchnię Księżyca. Gdyby jego misja się powiodła, byłaby to pierwsza komercyjna sonda kosmiczna, która wylądowałaby na Księżycu i pierwsza od ponad pół wieku amerykańska sonda, która miękko osiadłaby na Srebrnym Globie. Teraz jednak wiadomo już, że tak się nie stanie. Już wkrótce w podobną podróż wystartuje lądownik Nova-C firmy Intuitive Machines. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem się uda.
Peregrine moon lander suffers anomaly after Vulcan launch
https://www.youtube.com/watch?v=I3IFpBcXXrc

https://www.pulskosmosu.pl/2024/01/ladownik-peregrine-astrobotic-problemy-awaria/

 

A było już tak dobrze! Problemy lądownika Peregrine w drodze na Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naród Navaho sprzeciwia się prywatnej misji księżycowej
2024-01-09.
Navaho wyrażają krytykę wobec nowej prywatnej misji, związanej między innymi z umieszczeniem ludzkich szczątków na powierzchni Księżyca. Według nich umieszczenie na Księżycu ludzkich prochów i innych materiałów, które mogą być postrzegane jako odpady, jest równoznaczne z profanacją jego przestrzeni.
2024 rok – Księżyc już oficjalnie otwarty dla pomysłów biznesowych. W poniedziałek 8 stycznia rakieta Vulcan Centaur firmy United Launch Alliance (w skrócie: ULA) wystartowała z Przylądka Kennedy'ego na Florydzie, niosąc na pokładzie nie tylko lądownik księżycowy Peregrine, ale i ładunki komercyjne, zawierające między innymi ludzkie szczątki i DNA.
Dwie firmy z branży memorialnej, Elysium Space i Celestis, prawdopodobnie dostarczą symboliczną porcję ludzkich prochów na powierzchnię Księżyca w ramach jednej ze swoich usług. Cenny ładunek Celestis zawierający szczątki i materiał DNA zostanie też wyniesiony w ramach misji Tranquility, drugiego lotu tej firmy na Księżyc. Drugi ładunek również poleci na górnym stopniu rakiety Centaur Vulcan, aby dotrzeć poza układ Ziemia-Księżyc, ustanawiając w ten sposób najbardziej odległą obecność "śladu człowiek" pośród gwiazd. Ma zawierać skremowane szczątki i/lub DNA wielu "ikon" Star Treka, takich jak Nichelle Nichols, DeForest Kelley, James Doohan, twórca serialu Gene Roddenberry i jego żona Majel Barrett Roddenberry, a także współtwórcy 2001: Odysei kosmicznej Douglasa Trumbulla. W kosmos ma polecieć też DNA obecnego dyrektora generalnego ULA Tory'ego Bruno i jego żony, kilku byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych... i innych osób.
Nie wszyscy jednak cieszą się z planowanego lotu. Jak donosi Arizona Public Radio, przewodniczący Narodu Nahajo, Buu Nygren, jest niezadowolony z pomysłu złożenia ludzkich szczątków na Księżycu i formalnie poprosił NASA o odroczenie styczniowego startu ze względu na obietnicę agencji kosmicznej, że skonsultuje się z nimi przed wydaniem zgody na jakiekolwiek przyszłe loty memorialne (zawierające ludzkie prochy).
W liście z 21 grudnia do NASA i Departamentu Transportu Stanów Zjednoczonych Nygren wyraził swoje przemyślenia na ten temat. – Kluczowe jest podkreślenie, że Księżyc zajmuje świętą pozycję w wielu rdzennych kulturach, w tym w naszej – pisze. – Postrzegamy go jako część naszego duchowego dziedzictwa, obiekt czci i szacunku. Akt deponowania na Księżycu ludzkich szczątków i innych materiałów, które w każdym innym miejscu mogłyby być postrzegane jako opady, jest równoznaczny z profanacją tej świętej przestrzeni.
Nygren dodaje, że NASA i USDOT powinny były skonsultować się z nim i jego plemieniem przed zezwoleniem firmie na transport ludzkich szczątków na Księżyc. Należy podkreślić, że technicznie rzecz biorąc, nie jest to misja prowadzona przez NASA. To pierwszy start rakiety Vulcan Centaur i zarazem pierwsza misja w ramach programu NASA Commercial Lunar Payload Services (CLPS), który ma na celu wykorzystanie prywatnych firm do pomocy w umieszczaniu ładunków naukowych na powierzchni Księżyca. Misja jest więc prywatnym startem komercyjnym realizowanym przez ULA i firmę Astrobotic Technology, możliwym dzięki CLPS, a NASA nie ma pełnej kontroli nad tym, jakie dodatkowe ładunki są w niej zawarte.
Nygren przypomniał też stronom konfliktu, że NASA wcześniej zobowiązała się do powiadomienia narodu Navaho o tego typu lotach, a administracja Prezydenta Bidena obiecała wówczas konsultować się z nim w sprawie przyszłych obaw tego rodzaju, zgodnie z Memorandum w sprawie konsultacji plemiennych i wzmacniania relacji między narodami z 26 stycznia 2021 roku. Podczas briefingu prasowego przed startem misji w czwartek 4 stycznia przedstawiciele NASA odnieśli się do kontrowersji związanych z ładunkami zawierającymi ludzkie szczątki, zauważając, że misja jest komercyjnym przedsięwzięciem, a NASA jedynie zakontraktowała transport ładunków naukowych na Księżyc. – Nie mamy podstaw do mówienia im, co mogą, a czego nie mogą wynosić – powiedział Chris Culbert, kierownik programu Commercial Lunar Payload Services w Johnson Space Center NASA w Houston. – Proces zatwierdzania misji komercyjnych nie przechodzi przez NASA.
Firma Celestis ze swojej strony nie uważa zastrzeżeń za przekonujące. – Proces regulacyjny, który zatwierdza misje kosmiczne, z oczywistych powodów nie bierze pod uwagę zgodności z zasadami jakiejkolwiek religii. Żadna indywidualna religia nie może ani nie powinna decydować o tym, czy misja kosmiczna powinna zostać zatwierdzona – napisał dyrektor Celestis Charles Chafer w oświadczeniu przesłanym pocztą elektroniczną do Space.com. – Mówiąc wprost, nie pozwalamy i nigdy nie pozwalaliśmy, aby przekonania religijne narzucały nam ograniczenia na podbój kosmosu przez ludzi.
Przedstawiciele NASA dodali, że grupa międzyagencyjna w ramach rządu USA zbiera się celem omówienia sprzeciwu.
Wbrew niektórym doniesieniom planowane loty trudno jest uznać że najdalszą "obecność" ludzi w kosmosie czy najdalej wysłane ludzkie szczątki. Już w roku sonda New Horizons dotarła na przykład do Plutona, mając w tym czasie na pokładzie około 30 gramów prochów Clyde'a Tombaugha, odkrywcy Plutona, co miało upamiętnić odkrycie tej planety karłowatej w 1930 roku.
Czytaj więcej:
•    Cały artykuł
•    Nowa rakieta Vulcan wysyła pierwszy amerykański lądownik księżycowy od czasów Apollo
 

Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Źródło: Space.com
Na ilustracji: Nowa rakieta Vulcan Centaur. (ULA)
Na zdjęciu: Josh Dinner z portalu Space.com uchwycił momenty z niedawnego udanego startu rakiety Vulcan Centaur. (Josh Dinner)

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/narod-navajo-sprzeciwia-sie-prywatnej-misji-ksiezycowej

Naród Navaho sprzeciwia się prywatnej misji księżycowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opóźnienie Artemis II i Artemis III
2024-01-10. Krzysztof Kanawka
Ważna i spodziewana decyzja NASA.
Agencja NASA poinformowała o opóźnieniu dwóch kolejnych misji w ramach programu Artemis. Powrót człowieka na Księżyc opóźnia się przynajmniej do września 2026.
Kiedy nastąpi misja Artemis III, czyli pierwsze załogowe lądowanie na Księżycu od czasów programu Apollo? NASA początkowo miała spełnić ten cel do końca 2024 roku, a do początku stycznia tego roku zapowiadała, że misja odbędzie się w grudniu 2025 roku. Te zapowiedzi są oceniane przez inne amerykańskie biura, w tym te związane z finansami i terminowością. Przykładowo, biuro GAO wskazało, że bardziej prawdopodobny jest 2027 rok.
Dziewiątego stycznia 2024 agencja NASA oficjalnie poinformowała o opóźnieniu planowanych dat misji Artemis II i Artemis III. Nowe daty planowane daty startów (“nie wcześniej niż”) to:
•    Artemis II – wrzesień 2025
•    Artemis III – wrzesień 2026
Z kolei misja Artemis IV, czyli pierwsza wyprawa do stacji Gateway, nadal jest planowana na 2028 rok.
Powody związane z opóźnieniem misji mają związek z trwającą analizą wyników po misji Artemis I, w szczególności kwestii nadmiernego zużycia osłony termicznej pojazdu MPCV Orion. Ma to także związek z wolniejszym niż spodziewany rozwoju prac nad lądownikiem księżycowym. Dla misji Artemis III jest to księżycowa wersja pojazdu Starship firmy SpaceX.
Załoga misji Artemis II jest już znana. Trzeciego kwietnia 2023 NASA poinformowała o wyborze załogi misji Artemis II. W kierunku Księżyca polecą następujący astronauci:
•    Christina Koch (NASA)
•    Jeremy Hansen (CSA)
•    Victor Glover (NASA)
•    Reid Wiseman (NASA) – dowódca misji
•    Misja Artemis I jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
•    Misja Artemis II jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
•    Misja Artemis III jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA)
Statek Starship firmy SpaceX w wersji księżycowej – grafika z 2020 roku/ Credits – SpaceX

https://kosmonauta.net/2024/01/opoznienie-artemis-ii-i-artemis-iii/

 

Opóźnienie Artemis II i Artemis III.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024