Wczorajszy wieczór i brak chmur. Wreszcie. Piękny zachód słońca, które jeszcze majaczyło nad horyzontem a ja już targałem teleskop na taras. Rozstawiony i już patrzę w okulary. Pierwszy w oczy włazi łysy. Pcha się tak, że trudno na niego nie zerknąć. I jak zacząłem zerkać to już przepadłem całkowicie i tylko on pochłonął cały wieczór.
W małym powiększeniu (okular 30mm) łysy na tle błękitu i pierwsze spostrzeżenie - Chyba nie jest tak źle z seeingiem. Okular 6,7mm (z barlowem 2x) i podróż wzdłuż terminatora wskazuje, że nie jest tak różowo ale są "momenty" aż dech zapiera. Patrze patrze i nagle zdziwienie a co to? Może dla niektórych to nic nowego ale dla mnie opad szczeki. Clavius! Powiecie co Clavius? Sam w sobie drugi co do wielkości krater na widocznej stronie (chyba tak jest ) a mnie zaskoczył sierp kraterów wewnątrz, Zaczynając od Rutherfurd'a włączam LunarMapHD i zaczyna się podróż. Dalej Claviusy D, C, N, J i perełka na końcu nieopisana aplikacji. Rozmiary ich od 47 poprzez 28, 21, 12 do chyba 5-6 km ta nieopisana perełka. Szukam kolejnych Claviusów bo skoro są te to powinny być i inne
Ku swojemu zaskoczeniu nagle obraz wyostrza się tak, że dostrzegam grupkę ziarenek piasku ale z wyraźnymi krawędziami układającymi się na kształt "plusa" lub "iksa". Największy z nich najbardziej na południe to Clavius X (6,5km). Jak się później okazuje (Wiki) jego nazwa własnie od tego iksa z kraterów pochodzi. Ziarenka pewnie po parę kilometrów (wizualnie ok wielkości promienia Claviusa X czyli jakieś 3 km) ale zaskoczyły mnie bardzo bo wcześniej nie dostrzegałem tak małych szczegółów. I one pochłonęły cały mój czas a raczej wyczekiwanie na te momenty ostrości kiedy były wyraźne
Odkrywania Księżyca ponoć nigdy dość a ja dopiero zaczynam.
Ostrości wszystkim.