Mimo że w tym roku porządne obserwacje obiektów innych niż Księżyc miałam chyba tylko wiosną w Zatomiu, to czasem plątałam się nocami po Krakowie i okolicach ze znajomymi, co dwukrotnie zaowocowało nawet jakimiś zdjęciami z telefonu umocowanego w sposób tzw. na pałę do statywu.
W pierwszym przypadku, w połowie marca udaliśmy się z kolegą na nocny spacer na Kopiec Józefa Piłsudskiego z zamiarem robienia zdjęć jego Polaroidem, co ostatecznie nie wyszło (z przyczyn technicznych i innych wynikowe zdjęcia przypominały bardziej sztukę nowoczesną), ale przy okazji powstało kilka zdjęć moim Pixelem 4a. Była też próba oglądania nieba i panoramy Krakowa przez BGSz 2.3x40, ale wiejący niemiłosiernie lodowaty wiatr nie pomagał.
Z tego malowania światłem przy okazji jestem chyba najbardziej zadowolona. 😄
W drugim przypadku, na początku maja z drugim kolegą pojechaliśmy w okolice Ojcowskiego Parku Narodowego z zamiarem polowania na zorzę - oczywiście CME dotarło z opóźnieniem i słabsze niż w prognozach, ale trochę zdjęć powstało (nawet złapały się ISS i jakiś inny satka, chociaż ta krakowska łuna na ostatnim zdjęciu jest szczególnie imponująca), udało się też trochę popatrzyć z ręki przez Nikona 10x50.