Skocz do zawartości

Damian P.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    815
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    22

Zawartość dodana przez Damian P.

  1. To i ja coś od siebie napiszę. Ja też uważam, że nie jest tak źle z wizualem, jednak podkreślę, że mam na myśli tutaj FA. To forum dla mnie jest ostoją - by nie powiedzieć, pewnego rodzaju "boją ratunkową". Jest oczywiście w tym lekki przesadyzm. Naturalnie nie przestał bym obserwować nieba, gdyby FA nie istniało, ale przeczuwam, że mógłbym przestać całkowicie się udzielać na forach astro i skrył bym się sam ze swoją pasją w moim przydomowym, pod włodawskim kątku. Prawdę mówiąc, na forach trzyma mnie głównie wizual. Jest oczywiście wiele innych ciekawych tematów, które także przeglądam, lub wspaniałych zdjęć, które podziwiam (a i pomoc czerpię do obserwacji swych osobistych) a przede wszystkim jest wiele przyjaznych i miłych dla siebie ludzi, niemniej obserwacje to moja ulubiona odnoga naszej wspólnej pasji. Nie chcę tu się rozpisywać (na brudno już to zrobiłem, ale ostatecznie uciąłem swoją wypowiedź), ale przyznam, że przyszedłem tutaj z astromaniaka jak z "tonącego statku". Tym statkiem oczywiście nie był sam astromaniak a wizual, który w moim osobistym odczuciu, tam praktycznie wygasł. Na FA jestem już dwa lata i od samego początku dało się zauważyć, że to tu skupia się największe grono obserwatorów. Powiem tylko tyle - jest tutaj czym "oddychać" dla wizualowca - w kontekście wymiany doświadczeń i czerpania wspaniałych obserwacyjnych tekstów i nie tylko. Co prawda oddychał bym i sam ze sobą (w swoim kątku), ale za pewne odczuwał bym czasem swego rodzaju "duszności". Wspomniałem o tym już 3 lata temu, w swoim pierwszym poście na maniaku i zarazem pierwszym poście w życiu na jakimkolwiek forum. Przytoczę fragment tamtego postu: "Zainspirowany wieloma relacjami z obserwacji, zapragnąłem opisywać także swoje. Zarejestrowałem się głównie dlatego, że zacząłem czuć się trochę sam z pasją do astro. To tak jak bym siedział za jakimś lustrem weneckim. Chciałbym gdzieś móc czasem dodawać relacje z obserwacji. Nie chce opisywać swoich obserwacji dla samego siebie w domu." Ja również chciałbym podziękować tym którzy piszą, szkicują i dzielą się swoimi spostrzeżeniami a także przekazują swoją wiedzę teoretyczną. Uwielbiam ten moment, kiedy wchodzę na forum i widzę nową relację z obserwacji. Czytam każdą jaka się pojawi i każda - jak napisał Marek - jest wartościowa. Z pewnością wątków i wpisów było by więcej gdyby nie okropna pogoda i niekiedy brak czasu. Jeśli chodzi o zmierzch wizuala to myślę, że Ci co ten wizual rozumieją, czują i kochają, raczej nie przestaną obserwować. Będą to robić rzadziej lub częściej doputy, dopuki im latarni nie dostarczą w każdy zakątek. Bynajmniej ja nie przestanę. Pasja do obserwacji nieba jest we mnie na tyle silna, że stłumiła moje pozostałe zainteresowania i jeśli powiem, że się im trochę "oberwało" - nie będzie to chyba przesada. Wracając do obserwów, mam na chwilę obecną kilka pomysłów na sesję, które mają już nawet wstępne tytuły a niektóre z nich czekają od bardzo dawna na swój czas. Obiecałem sobie również, że w roku 2017 pójdę dodatkowo trochę w stronę szkiców. Już udało mi się dwukrotnie w tym roku szkicować na dworze a także ćwiczyć osobno ten sam obiekt w domu. Jeśli nie będę miał okazji podejść raz jeszcze na dworze - wstawię drugi szkic, popełniony przy dość niekomfortowych warunkach -25 stopni. I tak sobie myślę: jeśli chciało mi się szkicować w takich warunkach (co uważam za jakiś głupawy lub dziwny objaw, wyskok), to co będzie kiedy będzie ciepło? Będzie tylko lepiej!
  2. Gratulacje dla Łukasza, Oli oraz Łukasza i dziękuje pięknie za głosy oddane na moją relację
  3. Czyli wnioskując z wpisu B. Kinga - nie wszystko łatwe co się świeci
  4. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się tego obiektu jako OT ( już prędzej spodziewał bym się Pętli Barnarda), ale z drugiej strony sporo osób ma teleskopy od 10" wzwyż, plus filtry - więc dlaczego nie Ciekawe ilu obserwatorów zda w tym wątku swój raport z prób wyłapania choćby cząstki tej mgławicy - osobiście nazwałem ją sobie mózgiem Byka. Jest ona w moich planach chyba od ponad roku albo dłużej, ale nie podchodzę z braku filtra. Gratuluję upolowania 4 kosmyków Lukost, a łapałeś może tę kulkę Sh2-242 po lewej? Wydaje się nie być trudna.
  5. Gratuluję udanych łowów i fajnego szkicu:) Przedwczoraj też szkicowałem, ale M44 w 10/50. Brałem pod uwagę M67, ale jednak ostatecznie padło na Żłóbek. Szkicowałem jakoś od 1 do 2 w nocy i to co mi wyszło, bardzo dobrze nadaje się chyba do kosza Ostatecznie poległem na nadmiarze gwiazd w kadrze i różnicy jasności pomiędzy gwiazdami. Cóż, zawsze to in plus do doświadczenia.
  6. Zdaje sobie sprawę, ale no ni mam panie Puki co. A swoją drogą to Nikon nie ma nawet gwintów filtrowych. Chyba, że tak bym przykładał przed okularem/- ami, lub na taśmę.
  7. Sam nie wiem. Trochę ciężko uwierzyć, choć miejsce raczej się zgadza. Przyciemniając zdjęcie, niby powstaje w tym miejscu coś podobnego to tego co było widać, ale może to bardziej brak gwiezdnego tła? Z drugiej strony brak gwiazd, świadczyć może o obecności pyłu
  8. Zrobiłem dziś pierwsze, normalne przymiarki do Kalifornii. Obiektu jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem lub też nie uznałem za wyłapany, ale i nie było jakiś poważniejszych prób. Wiedziałem gdzie dokładnie leży obiekt, ale nie pamiętałem idealnego położenia krawędzi czy najjaśniejszych fragmentów. Pojaśnienie w Nikonie było (zaryzykuję) w miarę oczywiste. Zapamiętałem dokładnie miejsce gdzie widziałem najwyraźniej odciętą krawędź. Było to łatwe do zapamiętania bo leżą tam dwie jaśniejsze gwiazdki plus trzecia słabsza. Krawędź przebiegała niemal na linii tych gwiazd. Po powrocie do domu sprawdziłem, że właśnie tam przebiega krawędź południowa a raczej południowo - zachodnia. Tylko czy aby żadna grupka słabych gwiazd w tamtym miejscu, nie płatała mi figla? Część wschodnia obiektu jakby rozpływała się razem z tłem a południowa była ciężka do określenia. Jak wspomniałem to pierwsza, dłuższa próba i spod domu. Jak tylko do niej wrócę, dam znać jak poszło
  9. Dziś także tam zerknąłem małą lornetką, ale tylko na chwilkę. Czy jest możliwe bym widział jakieś podłużne pociemnienie pod ? Aur ? Taki jakby krótki, ciemniejszy rów.
  10. Tyle razy patrzyłem na Mel 20 i chyba nigdy wcześniej nie widziałem pobliskiej gromadki NGC 1245. Może dlatego, że w 15/70 było zbyt ciasno? Dziś ją wyłapałem w 10/50. Nie ukrywam, że skłoniło mnie zdjęcie Marcina. W Nikonie była bardzo przyjemną, nie dużą mgiełką - tuż przy gwiazdce. Taki miły dodatek do rozległej Melotte 20, z którą mieści się z zapasem w polu 10/50. A samą Mel 20 zawsze widzę jako wijącego się smoka, który trzyma w pysku Mirfaka. Przydało by się tutaj chyba jeszcze szersze pole.
  11. Jeśli chodzi o ciemnotki przy NGC 225 to myślałem o nich, ale już bardziej po obserwacjach, że mogłem jednak zaplanować. Pewnie kiedyś i tak tam wrócę Natomiast żałuję trochę, że nie sprawdziłem, czy widać LDN 1325-26 tuż pod NGC 559. Te pociemnienie ciekawiło mnie już od dawna i nawet myślałem zajrzeć tam też teleskopem. Ostatnio zobaczyłem, że jest tam także obok LDN 1315. Więc przy okazji chciałbym zapytać, czy łapałeś może jakąś dziurę pod NGC 559 ?
  12. Sam do końca nie wiedziałem co mnie tam czeka, ale to było także swego rodzaju plusem Prawie wszystkie wyłapane gromady nie przekraczają 10mag, także jak najbardziej są w zasięgu. Wyjątkiem jest chyba tylko King 16, którego jasność wynosi chyba 10.3mag Przykładowo taki Berk 62 ma bodajże 9.3mag, czyli podobnie jak NGC 7788. To znacznie łatwiejsze cele od takiej NGC 103 o jasności 9.8mag Inna sprawa, że mało kto zainteresuje się taką drobnicą, ale to ona świadczy właśnie w dużej mierze o bogactwie jakim opływa Kasjopeja. Można machnąć lornetką większość, nie odrywając nawet od niej oczu. A zabawa gwarantowana
  13. Dziękuje wam bardzo za miłe słowa, które są dla mnie nagrodą i zarazem motywacją Może tam, na nieboskłonie, są gdzieś też i Hatifnaty. Kto wie, może ktoś na nie kiedyś trafi Janko, nie słyszałem tej piosenki, miło posłuchać A skoro temat trochę muminkowy, czy to aby nie ten sam wykonawca? https://www.youtube.com/watch?v=Sy1K8zMcP9s
  14. Czyż nie jest wspaniale ułożyć się wygodnie w fotelu i przeczesać lornetką bogate rejony nieboskłonu, przemierzające wysoko nad głową? O nie, nie myślcie, że namalowałem sobie w pokoju Drogę Mleczną na suficie. Mam fotel, który trzymam w garażu i czasem go wyciągam na podwórko. Pamiętam swoje pierwsze obserwacje w tymże tronie i zarazem bardzo udane - o ile wciąż nie najlepsze. Rozpocząłem je o 21.30 wieczorem i dzieląc na 3 główne etapy, skończyłem o świcie, obserwując o 7 rano pozostałego na placu boju Arktura, który na jasno bladym, błękitnym niebie, wciąż nie mógł poddać się i zniknąć w mojej lornetce 15/70. Może zwyczajnie ten fotel przyciąga dobre obserwacje? To, co wydarzyło się pewnego wieczoru z końcem Listopada, było jak zamachnięcie się magiczną chochlą po nieboskłonie. Coś przepchało chmury i odsłoniło czyste, klarowne niebo na niespełna 3 godziny a ja... cóż, wykorzystałem dziurę do cna. Usadowiłem się wygodnie na siedzisku, nieopodal kotłowni, przystawiłem moją lornetkę 10/50 zamocowaną na żurawiu i czerpałem pełnymi garściami wspaniałości północnego nieba w zenicie. Przetarłem po części swoją starą ścieżkę teleskopową, wzdłuż królewskich szlaków i przekonałem się, że Kasjopeja to baba zimna jak lód ale jak to często bywa z takimi - obrzydliwie bogata! Źródło - Wikipedia "I oto ujrzała księcia, ubranego w kalesony, dres domowy i gumofilce, lecz bez rękawic a przybył doń na Żyrafie długiej" No dobra, bez wygłupów. Do królowej przybyłem od Żyrafy a konkretnie startując od nieco mniej znanej gromady Tombaugh 5. Jest widoczna jako słabiutkie, plackowate pojaśnienie o jasności 8.4mag Nawet nie podejmowałem próby wyłapania choćby krzty ziarnistości. Tu trzeba raczej nieco apertury. Wspomnę tylko, że innej nocy mój 12" teleskop odsłonił w tej gromadzie mnóstwo składników - dobre kilkadziesiąt. Sporo z nich było bardzo słabych i widocznych jedynie zerkaniem, a całość była spowita czymś w rodzaju mgły. Wróćmy jednak do lornetek. Razem z przyjemnym ciapkiem, w kadrze widocznych jest 6 jasnych gwiazd a pośród nich zobaczyłem łukowaty asteryzm, kształtem przypominający sierp. Klasyfikacja III 2 m według Trumplera donosi, że gromada nie jest skoncentrowana ku środkowi, ale da się ją wydzielić z tła. Jej słońca mają umiarkowanie zróżnicowaną jasność, a cała rodzina liczy od 50 do 100 członków. Cóż, mając w głowie widok z teleskopu pozostaje mi się tylko z tym zgodzić. Gdzieś mi się obiło, że gromada liczy około 80 słońc, a większość z nich ma jasność 12-13mag. Mogę obiecać, że to był jedyny, dłuższy raport teleskopowy w tej relacji. Wieczór o którym piszę należał jedynie do 10/50. Tuż przed granicą, dzielącą Żyrafę od Kasjopei, zahaczyłem jeszcze o gromadę Stock 23, przy której zanotowałem minimum 5 składników na wprost i kolejne kilka zerkaniem. Nie liczyłem tych, co do których nie miałem pewności czy należą do gromady. Moim pierwszym klejnotem koronnym była gromada Trumpler 3. Na wprost, ukazała ona kilka jaśniejszych słońc, natomiast zerkaniem wyskoczyło ich całkiem sporo. Doliczyłem do dziewięciu, jednak ostatecznie mogłem widzieć tam nawet około tuzina gwiazd. Pamiętam swoje początki, kiedy na dobre wpadłem w obserwacyjny nałóg. Wychodząc z moją starą lornetką na łowy już dobry miesiąc, natknąłem się pewnego razu na słabe pojaśnienia niedaleko Gromady Podwójnej. Sprzęt był jeszcze słabszy więc przypuszczam, że widziałem światło pochodzące od tamtejszych gromad - Melotte 15 i NGC 1027 - w okolicy Serca i być może gromad Collindera - w obrębie Duszy. Mimo iż od tamtej pory wracałem czasem do tych miejsc, nie rozwiązałem wciąż jednej z moich zagadek - sprawy widoczności Serca i Duszy w lornetce. Prawdę mówiąc przyglądam się tym miejscom już od kilku sesji i nieśmiało twierdzę, że mała lornetka chyba przebija barierę mgławic - a przynajmniej jednej. Za każdym razem widzę sporą i nieco podłużną poświatę w miejscu gdzie miała by leżeć Dusza. Co więcej, wydaje mi się, że dostrzegam bardzo słabą wyrwę w tym pojaśnieniu. Te wcięcie jest czymś subtelnym, ale pierwszym razem wychwyciłem je bez znajomości dokładnej lokalizacji. Zdjęcia w domu potwierdzają bardzo dokładnie położenie ubytku w mgławicy. Teraz wydaje mi się że widuję to za każdym razem, ale czy aby nie wkrada się tu autosugestia? Zwidy czy nie, na prawdę ciężko bynajmniej przeoczyć wielkie i grube pojaśnienie i tak samo ciężko uznać to za światło od tamtejszych gromad. Swoją drogą, nie za bardzo potrafię stwierdzić, które gwiazdy konkretnie można przypisać Collinderom 32 i 33. Duszę niejako uważam za wyłapaną, a co z Sercem królowej? Cóż, tu było gorzej. W miejscu gdzie powinna przebiegać krawędź mgławicy, można się upierać, że jest pewna granica ciemniejszego i jaśniejszego tła, ale chyba muszę jeszcze pomęczyć serducho i wrócić do obu mgławic (także w większej dwururce). Mam jeszcze pewne asy w rękawie co do Heart nebula. Choć Serca nie uraczyłem to w jego centrum wyraźnie widać gromadę Melotte 15. Na jej tle, świeciły jaśniejsze gwiazdy układające się w kształt literki Y, zaś w tle towarzyszyły im słabsze słońca. Zerkaniem Mel jest dość silnie rozświetlona ale kto zgadnie czy to poświata gromady czy może także oznaka mgławicowości? Wikipedia podaje, że gromada leży 50 lś przed mgławicą Serce, ale jakby nie spojrzeć na zdjęcia, na jej tle leży wyraźnie jaśniejszy obszar mgławicowy. Miałem bezpośrednie porównanie do NGC 1027 tuż obok, która z kolei wydała się świecić jakby trochę słabiej ale za to odniosłem wrażenie, że jest odrobinę bogatsza w słońca. Na skraju mgławicy Serce widać także maleńką i podłużną grupkę gwiazd - Markarian 6. Obserwując jakiś czas temu z moim kolegą, złowiliśmy Markariana i wspólnie stwierdziliśmy, że mimo iż jest mały - to cieszy oczy! Przyglądając się na podwórku Mrk 6, dostrzegłem na wprost przynajmniej 2 składniki. Zerkaniem podłużny kształt grupki stawał się coraz bardziej łatwy do wychwycenia. Zobaczyłem po chwili doklejoną gwiazdkę, skręcającą nieco w bok od ?osi? Markariana, a w sumie doliczyłem się około 4-5 słońc. Gwiazdy gromady wyraźnie wykazywały spadek jasności w kierunku Mel 15. Warto pamiętać, że Markarian 6, leży prawdopodobnie ponad 2 razy bliżej nas niż NGC 1027 i ponad 4-krotnie bliżej niż Melotte 15. Źródło - http://www.astromarcin.pl/index.html Wybaczcie mi w tym momencie wykroczenie poza królewski szlak, ale chyba doskonale to znacie - będąc tak blisko, nie w sposób przejść obojętnie wobec Gromady Podwójnej - tym bardziej wiszącej centralnie nad moją głową. Ale nie bądźmy tacy, Perseusz przecież należy do rodziny prawda? W końcu uratował Andromedę - córkę Kasjopei, przed okropnym Wielorybem, po czym odlatując razem z nią na Pegazie, żyli długo i szczęśliwie. O widoku Chichotek, szczególnie razem ze Stockiem 2 nie będę się rozpisywał. Wszyscy chyba wiemy, że są szalenie widowiskowe. Wspomnę natomiast o tym co zanotowałem nieopodal. Niecałe 2 stopnie na Wschód, widać było światło gromady NGC 957, na której tle leżą także jasne gwiazdy, ale nie wiem czy to członki grupy. Odrobinę na Południe z kolei, dość mocno rzucała się w oczy gromada Trumpler 2, gdzie na wprost dostrzegłem około 6-7 składników. Jako ciekawostkę można dodać, że światło słońc Tr 2, które widzimy, pochodzi mniej więcej z czasów Chrystusowych. Napawając się przepięknym widokiem kipiących Chichotek i rozsypanego w drobny mak Stocka 2, wyłuskałem również maleńką gromadkę - Basel 10 - położoną dokładnie pomiędzy nimi. Była widoczna między parką słabych słońc, praktycznie na łączącej je (w wyobraźni) linii. Zatem czerpiąc fotony z olśniewających gromad Perseusza, oddalonych od naszego podwórka o ponad 7,5 tys lś, wraz z prawie 8-krotnie bliższym nam mięśniakiem, polecam zadać sobie odrobinę trudu i dodatkowo łupnąć maleńkiego Basela 10 - nijak mającego się wyglądem do swych majestatycznych niebiańskich kompanów. Odbiłem potem nieco na Zachód i zahaczyłem o gromadę NGC 744, gdzie zanotowałem 2-3 słońca zerkaniem oraz słabiutką poświatę. Na wprost nie było widać praktycznie nic. Następnie skręcając na Północ w kierunku lodowego królestwa, odnalazłem Stocka 4 i w zasadzie to był ostatni klaster z krótkiej wizyty u Perseusza. Przyglądając się tej gromadzie na wprost, widziałem jaśniejszy składnik i migające w tle inne. Zerkaniem stadko powiększyło się do około 9-10 słońc. Kolejna grupa gwiezdna jaką napotkałem leżała już w granicach Kasjopei - i tak już zostanie do końca tej sesji. Gromada ASCC 6 - bo o niej mowa - pokazała się jako bardziej zagęszczone miejsce gwiazd, nie skoncentrowane ku centrum - z grubsza może i przypominające trochę gromadę otwartą. Na jej tle wyróżniały się także jakieś parki i trójki słońc. Źródło - http://www.astrobin.com/full/125749/0/?real=&mod Miałem dotrzeć za chwilę do jednego z bogatszych rejonów Kasjopei, lecz przed tym zatrzymałem się przy małym łuczku z czterech słońc ponad 8 wielkości, oraz jednego 9.5mag Nigdy przedtem nie zdarzyło mi się chyba wpaść na ten asteryzm. Wśród mnóstwa klejnotów jakie leżą nie daleko, jest swego rodzaju kolejną uroczą błyskotką. Łuczek ten był po części jednym z moich przystanków, jak i służył za drogowskaz do leżącej tuż obok, trójkątnej gromady NGC 743. Zanotowałem w gromadzie jedno słońce niemal na wprost - od strony NGC 663. Jak się później okazało to chyba najjaśniejszy składnik grupy. Zerkaniem, wyraźnie wyskoczyło 2-3 a może i 4 gwiazdki a także bez trudu dało się rozpoznać jej charakterystyczny kształt trójkąta. Przypuszczam, że powinno dać się wyłuskać z niej nieco więcej, poświęcając jej dłuższą chwilę. Idąc od NGC 743 odrobinę na Zachód, znalazłem się w okolicy gwiazdy Ruchbah - delty Cas. Rejon ten jest dość popularny i o tej porze roku kręci się tam zapewne wielu obserwatorów. Pierwszym przystankiem była M103, która pokazała na wprost jeden jasny składnik i dwa słabsze a zerkaniem ujawniało się lekkie rozmycie, plus chyba jeszcze jedno słońce. Około 40' na Północ i minimalnie na wschód od M103 pobłyskiwał kolejny skarb. Właściwie to najpierw zbiły mnie troszkę z tropu dwie pobliskie gwiazdki, pośród których miał znajdować się Trumpler 1, niemniej byłem prawie pewny, że to co widać pomiędzy nimi, jest tym czego szukam. Potwierdziłem dla pewności Trumplera potem zarówno w domu jak i podczas kolejnej okazji pod niebem. Zachodzę tylko w głowę czemu Phil Harrington pisze, że nie widzi go w 10/50. Przecież nawet w małej lornetce jest stosunkowo wyraźny - ino gwiazdopodobny. Gromadce tej jak wspomniałem, towarzyszą blisko dwie gwiazdki: HD 9696 - odrobinę w stronę NGC 663 oraz HD 9583 - nieco na Północ - i tu uwaga, znajduje się tam coś jeszcze. Skrywa się tam chyba Czernik 4 - kolejna gromada otwarta, ale niestety nie mam pojęcia czy ta gwiazdka 8,5 wielkości to członek grupy, więc nie okrzyknę Czernika za zaliczonego lornetkowo. Nawet patrząc tam kiedyś teleskopem, niczego szczególnego nie uświadczyłem, poza tym jaśniejszym słońcem, blaskiem ogólnym i kilku słabszymi gwiazdkami wokół. Jest tam w ogóle jakaś gromada, czy nie ma? Czernik - chole.....k* Kolejną gromadą jaką odwiedziłem była NGC 663, która wyraźnie wybija się na pierwszy plan spośród swojego towarzystwa. Lubię patrzeć na ten przyjemny klaster w lornetkach. Właściwie to odnoszę czasem wrażenie, że to ona się na mnie gapi. W mojej 10/50, na pierwszy rzut oka dostrzegam słabo, jej dwuczłonową naturę, ale porozmawiamy sobie o niej jeszcze później. Po obu stronach NGC 663, standardowo do kolekcji wpadły gromadki NGC 654 oraz NGC 659. Ta pierwsza była widoczna jako chmurka doklejona do gwiazdki, druga zaś jako dość słabiutka, malutka mgiełka. Przeskoczyłem na północny Wschód, zatrzymując się na chwilkę przy słońcach gromady Stock 5, po czym przesunąłem się około 20' jeszcze na Wschód do pewnego równoległoboku z gwiazd. Moim celem tutaj była maleńka gromadka Berkeley 63. Patrzyłem, zerkałem i po chwili padły słowa - ?Jest Berkeley!? Maleństwo leżało tuż obok zapamiętanej gwiazdki 10 wielkości. Berk pojawiał się ulotnie i z upływem kolejnych chwil, jego blask był widoczny coraz słabiej. Nawet pobliska gwiazdka zanikała. Niebo było czyste, więc obstawiałem, że musiałem niechcący chuchnąć na okulary lornetki. To był także moment, kiedy chyba po raz pierwszy oderwałem oczy od lornetki, tamtego wieczoru, startując od gromady Tombaugh 5 w Żyrafie. Nie miałem rękawiczek więc zrobiłem sobie krótką przerwę by ogrzać zmarznięte dłonie przy ciepłej rurze - obok w kotłowni i dałem chwilkę czasu lornetce na odparowanie. Po kilku minutach wszystko wróciło o normy a ja wróciłem do Berka 63, który stał się obiektem, choć maciupkim to oczywistym. Gwiazdka 10mag w jej pobliżu także była już wyraźna. No cóż...postaram się mniej mówić. Tuż obok Berkeleya powinna być sąsiadka Stock 6 (alias NGC 886) ale jakoś nie zwróciła szczególnie mojej uwagi, poza kilkoma luźniejszymi słońcami. Być może jest słabo wyróżniająca się z tła. Czy mówiąc w głowie - Collinder, wy także słyszycie czasem jakby delikatny dźwięk dzwoneczków? Udałem się na Północ by przywitać kolejny mój cel. Namierzyłem jasne charakterystyczne gwiazdy i od razu wpadłem na nieprzebrany stos królewskich koralików - Collinder 463. Próbowałem je zliczyć ale nie było to bynajmniej łatwe zadanie. Gromada jest spora więc ciężko było policzyć słońca na wprost. Patrząc w jedno miejsce, tuż obok skrzyły się nowe światełka. Zerkaniem doliczyłem się około 30 gwiazd, choć chwilę później stwierdziłem, że jest chyba ich nieco więcej. Piękny obiekt! Dziękuje w tym miejscu autorom serii cyklu ?Obiekt Tygodnia?. Wróciłem do Epsilon Cas, gdzie nie całe półtora stopnia na Zachód od niej, leżał mój następny cel - NGC 637. Gromada była wyraźna a na wprost widać było przy niej ledwo gwiazdkę. Zerkaniem gwiazdka stała się oczywista a dodatkowo dopatrzyłem się doklejonych do niej dwóch - jakby uszu. Jak tak patrzę na zdjęcia to wydaje mi się, że nie policzyłem jeszcze 3 gwiazd, które uznałem najwyraźniej za nie związane z grupą. Leżą one nieco dalej od rdzenia gromady, niemniej fotki dość mocno przemawiają za tym, że jednak to mogą być członki tego klastra. Nie udało mi się wypatrzeć oddalonej od nas o 13 tysięcy lat świetlnych NGC 609 - co w sumie nie dziwi. Ma ona jasność 11mag, więc miejscówka jak i warunki musiały by być bardzo wyjątkowe by mogło się poszczęścić w małej lornetce. Półtora stopnia dalej, w kierunku południowym od miejsca NGC 609, z kolei inna gromada - NGC 559 była wyraźnym i przyjemnym pojaśnieniem z którego jakby wychodziło ramię z dwóch gwiazd. Odwiedziłem potem parkę gromad NGC 457 oraz NGC 436. W tej pierwszej doliczyłem się około 10-ciu gwiazdek na wprost. Zerkaniem widać wyraźnie było kształt gromady, ale nie zauważyłem by pojawiało się zbyt wiele dodatkowych słońc. Ogólnie widziałem może około tuzina. Nie wielka NGC 436 nawet nie była praktycznie widoczna na wprost. Zerkaniem zanotowałem ją jako nie rozbitą gromadę, plus chyba dwa dodatkowe słońca, leżące od strony NGC 457 - co potwierdziły z kolei zdjęcia. Kiedyś obserwując ją teleskopem widziałem te dwie, a w zasadzie 3 gwiazdki w linii, tuż przy gromadzie a całość przypominała mi teleskop na trójnogu. Wróćmy w tym miejscu do NGC 663. Czy przyglądając się czasem NGC 663 oraz NGC 457, odniosłeś/-aś kiedyś wrażenie, że coś je łączy? NGC 663 z lewej i NGC 457 z prawej Źródło Sky-map.org / http://hwilson.zenfolio.com/openclusters/h2BB91BB0#h2bb91bb0 Ostatnio stwierdziłem, że jest pewne podobieństwo w tych dwóch gromadach. O ile NGC 457 - szerzej znana jako ET - to jeden gość, o tyle przy NGC 663 widzę dwa - mniej lub bardziej podobne stworki, złączone ze sobą. Wyglądają trochę jak bracia syjamscy a NGC 457 - ich pokrewny odludek. No dobra. Przyznam się że już kiedyś obserwując NGC 663 widziałem tam dwie pary oczu, ale wtedy przyswoiłem sobie nazwę dwóch kijanek. Ostatnio jednak doszedłem do wniosku, że te wszystkie stworki to żadne tam kijanki czy ufoludki! Toż to są... Ach Muminki - bajka mojego dzieciństwa. Pewnego razu, Muminki znalazły tajemniczą skrzynie, w której były przeróżne nasiona. Okazało się, że przez jedną noc wyrosła z nich ogromna dżungla. Niestety jak się później okazało, nie tylko nasiona znalazły się w skrzyni. Jak zgadł tatuś Muminka, były w niej także jajka z których wykluły się dziwne rośliny z oczami. Nie trzeba było długo czekać by przekonać się że to są muminkożerne rośliny! Co ciekawe, jak się potem okazało - do ich obłaskawienia, potrzeba było aby Włóczykij zagrał coś na harmonijce. To był jedyny sposób by zwabić je z powrotem do piwnicy. Wracając do naszych celów, my na szczęście nie musimy grać podczas obserwacji a do obłaskawienia gromad NGC 663 i NGC 457 i dostrzeżenia ich natury, lornetka 10/50 w zupełności wystarcza. Może odbije chwilowo od kolejności obserwacji i wspomnę w tym miejscu o ciemnej mgławicy LDN 1310, którą odwiedziłem nieco później tamtego wieczoru, ale jako, że znajduje się blisko NGC 457 i NGC 436, zaznaczyłem ją w kadrze poniżej. Pociemnienie na żywo nie jest trudne do wyłapania. Widoczne jest jako ciemniejszy, podłużny pas - być może minimalnie wygięty w banan. Przeskoczyłem następnie do gammy Cas, gdzie po krótkim wpatrywaniu i zerkaniu w odpowiednie miejsce wykrzyknąłem: ?Widzę! Gromadkę przy gammie - za duchami! Jest mdłym placuszkiem.? To była reakcja na widok NGC 381. Była co prawda dosyć słaba zerkaniem, ale jej obecność była czymś pewnym. Innej nocy, moja lornetka 15/70 pokazała w tej gromadzie niemal jedno słońce - będące na tle mgły klastra - niemal punktowym, ale nie ostrym światełkiem. Jak to określiłem - prawie chciało wyskoczyć z mglistej poświaty. Troszkę powyżej wyłuskałem maleńką NGC 366, która w Nikonie była jak ziarenko, ale jej błysk był oczywisty. Obie wraz z NGC 381, leżą stosunkowo blisko gammy Cas, ale nie zauważyłem by przeszkadzała ona w ich obserwacji. Moje spełnienie obserwacyjne trwało. Byłem uradowany każdym, kolejnym łupem, podczas - jak to określiłem - wspaniałej wędrówki. Potem było trochę ciszy i odrobinę skupienia a po chwili znów przejaw podjarania: Cholera widzę Berkeleya! Ten okrzyk z kolei, był na widok mdłej plamki, jaką niewątpliwie był Berk 62 - kolejny, cudowny przystanek tego wieczoru. Mały duszek był niczym samotny skarb, znaleziony na rozwidleniu dwóch gwiezdnych łańcuszków. Plamka - jak zanotowałem - była dość zwarta, zerkaniem oczywista. Następne obiekty przysporzyły mi trochę kłopotu. Przeskoczyłem do gwiazdki, obok której miały leżeć trzy maleństwa w jednej linii - Berkeley 4, King 16 oraz gromada Dias 1. Widziałem wtedy raczej dwie z trzech wspomnianych gromad, ale moje notatki z obserwacji tych celów były trochę trudne do zrozumienia, dlatego też wróciłem do nich ponownie. Było tak jak myślałem: Gromady Berk 4 i King 16, widać stosunkowo łatwo - w szczególności Berka, którego podczas pierwszej próby, wziąłem chyba za gwiazdkę. Porażkę zaliczyłem przy Dias 1. Ten cel okazał się być za trudny także dla średniej lornety. Nie mniej, nie odmówię sobie jeszcze kiedyś zerknięcia przy okazji. Po kolejnym skoku do kotłowni, wyszedłem na dwór i gapiłem się chwile w niebo. M33 co prawda była widoczna gołym okiem, ale w miarę słabo. Po chwili ujrzałem czworonożną postać na podwórku i wystraszony zacząłem coś do niej bełkotać nieokreślonego i zadawać pytania - ?Ares to ty?? Minęła chwilka zanim upewniłem się, że to jednak mój pies, który chyba jednocześnie wystraszył się mnie, po czym podszedł nieśmiało do mojego stanowiska a ja mogłem wrócić do Kasjopei. Pomimo zimna z każdym kolejnym obiektem, utwierdzałem się coraz mocniej, że było jak najbardziej warto wyjść na dwór. Na celowniku pojawiła się NGC 225. Była niczym piękny motylek, migoczący łagodnie około dziesięcioma słońcami. Następnie przeskoczyłem do jasnej NGC 129 w której na wprost, widać było 3 składniki (możliwe, że było ich więcej ale nie byłem pewny, które należą do gromady). Zerkaniem gromadka się rozświetlała, ukazując więcej gwiazd. Porównawszy ją do poprzedniczki, muszę stwierdzić, że to jednak NGC 225 była wtedy dla mnie o wiele piękniejszym klejnotem. Znalazłem się przy gwiazdce K Cas, przy której moimi celami były trzy gromadki leżące w kupie. Po krótkiej chwili udało się wyłapać wszystkie. NGC 133 była najwyraźniejsza z całej trójki i widać było, jakby chciały się uwolnić z niej, spowite mgłą 2-3 słońca. Skojarzyła mi się trochę z mniejszą M103. Na drugim miejscu, pod względem wyraźności była NGC 146, w której zanotowałem jedną, może dwie gwiazdki. Najsłabsza z całej trójki była gromada King 14, która była nieokreślonym pojaśnieniem. Mapka z ?Interstellarum deep sky atlas?- sugeruje jeszcze czwartą gromadkę - tuż przy wspomnianej trójcy, ale nie próbowałem się jej doszukiwać. Przesunąłem się odrobinę do gwiazdy 12 Kas, gdzie tuż obok wypatrywałem NGC 103. To słabizna ale udało się na sto procent - co też potwierdziłem innej nocy, wspierając się dodatkowo 15/70. W średniej dwururce była oczywista zerkaniem, natomiast w Nikonie określiłem ją jako słabe tchnienie. Po przeciwnej stronie gwiazdy 12 Cas, widoczna była grupa luźnych słońc, która ciągle rysowała mi w głowie coś na kształt bukietu kwiatów. Ach, cała Kasjopeja - królowa błyskotek i róż. Pluję sobie trochę w brodę, że w natłoku gromad i gromadek, oraz w całym chaosie jaki toczył się podczas planowania sesji jeszcze w domu, nie wziąłem pod uwagę NGC 189. Ale pocieszam się tym, że to z pewnością nie jedyna gromada w okolicy, którą mógłbym dodać do sesji, jak i tym, że zawsze pozostaną tam nieodkryte skarby, które czekają na to by je wyłowić przy następnej, nadarzającej się okazji. Tuż przed kolejną przerwą na ogrzanie się, i nabranie ciepłoty na kolejne, długie i mroźne minuty wędrówki, skoczyłem na chwilę do mgławicy Pacman. Byłem zdumiony tym jak silnie i pięknie generowała swoją mgławicową poświatę. Niebo było bardzo ładne, ale po chwili dostrzegłem złowieszczo rozświetlone łuny nad północno-zachodnim horyzontem - czyżby nadciągały chmury? W pierwszej chwili stwierdziłem, że muszę się spieszyć ale zaraz potem uznałem, że wcale nie chcę! To były magiczne chwile a mnie poza zimnem było całkiem wygodnie w moim fotelu. Pomyślałem zatem, że nie będę przyspieszał sesji tylko dlatego, że może zostać ona przerwana. Wezmę tyle ile zdążę. Będę delektował się każdym obiektem tyle na ile on mnie zatrzyma - dotąd aż przywędruje kolejna fala jesiennego-zimowych chmur. Nie odmówiłem sobie także spojrzenia na kompleks ciemnych obłoków, wijących się nieopodal gwiazdy Caph. Widziałem ciemnego rogala LDN 1265, który zdawał się być odcięty, zaraz przy maleńkim trójkąciku z gwiazd - czyli miejscu vdB 1. To, że prawdopodobnie nie zobaczymy w takim sprzęcie mgławicy vdB1, nie powinno nas zbyt mocno martwić. Możemy delektować się za to jej większym fragmentem. Wystarczy tylko spojrzeć na ów LDN 1265 i uświadomić sobie, że to część tego samego materiału. Podświetlona vdB 1, jest paradoksalnie trudniejsza do uchwycenia, niż nie podświetlony LDN 1265. A co do samej chmury L. 1265, wspomnę tylko, że w moim 12? teleskopie, jest to naprawdę intensywny i mięsisty obłok - istny tuman kurzu! Rozglądając się wokół Caph, stwierdziłem, że sporo tu obłoków, po czym padły słowa: ?O cholera widzę Tokyo!? Już wyjaśniam. Okrzyk - widzę Tokyo - dotyczył obłoku oznaczonego jako TGUH 771. Widziałem jakby ciemną szczelinę - rów, zaś oddalając się od bety Cas, rów nieco się poszerzył w miejscu gdzie leżą LDN-y 1256-58. Odwiedziłem także dość łatwe pociemnienie LDN 1253-1254 (wciąż dla mnie nierozdzielone), po czym próbowałem wypatrzeć LDN 1249, ale tu zaliczyłem chyba porażkę. Patrzyłem w odpowiednie miejsce, ale nie mogłem się upewnić do końca czy widzę to co chcę. Na koniec ponownie stwierdziłem, że jest tu sporo pociemnień, po czym ruszyłem na południowy Zachód do jednego z najbardziej oczekiwanych przystanków tego wieczoru. Po drodze wyłapałem jeszcze gromadę King 13, nad którą leżały dwie słabsze gwiazdki, po czym przyjąłem wygodną pozycję na tronie i przywitałem się z karawaną liliputów. Łapałem tyle ile się dało z cudownego - jak to określiłem - naszyjnika królowej. Najpierw spróbowałem wypatrzeć Berkeleya 58, ale tu w zasadzie byłem od początku nastawiony na niepowodzenie. Nie upolowałem go także w 15/70, więc próby w mniejszej lornetce były raczej ? ot tak, dla zasady. Idąc kolejno, wyłapałem NGC 7790 oraz NGC 7788, które było widać bez problemu. NGC 7788 - pomimo że słabsza wizualnie - była nieco bardziej wyrazista, leżąc pomiędzy parką gwiazd. Zerkaniem odsłaniała być może nawet 3 słońca. NGC 7790 była kłębkiem bez śladów rozbicia, choć odnosiłem wrażenie, że nie dużo chyba jej brakuje. Obok mgiełki, widać było także dodatkowo blisko jedną gwiazdkę. Przeskoczyłem dalej do znajomego trójkąta gwiazd, za którym od razu rzucała się w oczy gromada King 12. Zerkaniem widać było jakby jeden składnik na jej tle. Wspomnę w tym miejscu, że obserwując Kinga 12, jakieś dwa lata temu moją 15/70, zapisałem, że owe słońce widoczne było na wprost. Wracając do teraźniejszości i lornetki 10/50, zanotowałem zaraz przy Kingu jeszcze chyba jedną dodatkową gwiazdkę. Ogólnie gromada jest dość wyraźna - nie wiele ustępująca pobliskim sąsiadkom z katalogu NGC. A co z Harvardem? Nie widzę śladu Harvarda - stwierdziłem lekko zmartwiony, wypatrując mojego kolejnego celu. Niestety Harvard 21 to twarda sztuka nawet dla średnich lornet, więc porażka w 10/50 nie była raczej zaskoczeniem, niemniej broni nie zamierzam składać. Dorwałem go kiedyś w średniej dwururce więc szanse są całkiem spore. Na pocieszenie, do królewskiego naszyjnika dorzuciłem maciupką gromadkę Frolov 1. Tu warto posłużyć się trójkątem z gwiazd i iść od niego po linii słabych słońc aż do celu. Frolov jest widoczny w 10/50 jako mglisty punkcik zerkaniem - przynajmniej widoczne jest to co chyba jest Frolovem. Mijając Kinga 12, przeskoczyłem do jaśniejszej w okolicy - boi nawigacyjnej, po czym zlokalizowałem pewien inny trójkącik z gwiazd. Tuż nad nim, w idealnej pozycji, pobłyskiwał King 21. Był bardzo słaby, jak zanotowałem - widoczne było ledwie tchnienie, jednak zerkaniem wyskakiwało bez żadnych wątpliwości. Odrobinę dalej jest jeszcze gromadka Teutsch 23, leżąca tuż przy gwiazdce, ale niestety nie udało mi się jej upolować. Moja 15/70 innej nocy, także nie wystarczyła. Pomiędzy Kingiem 12 a Kingiem 21, leży także inna gromadka - Pfleiderer 4, która z pewnością wzbogaca ten królewski naszyjnik z błyszczących pereł, jednak to już zadanie raczej dla dużych teleskopów - ktoś się podejmie? Podobnie zresztą może być z Teu 23, choć wydaje mi się, że duża lorneta powinna sobie z nią poradzić. Powinna przełamać także barierę mojego nieuchwytnego jak dotąd, lornetkowego wyzwania i zarazem motywacji do powrotów w ten piękny rejon - Berkeleya numer 58. Kręcąc się po okolicy, nie odmówiłem sobie spojrzenia na M52. Była widoczna jako okrągła mgiełka, przytulona do jaśniejszej gwiazdki. To co zwróciło moją uwagę przy M52 to wyraźny, szeroki pas pojaśnienia, rozchodzący się w kierunku północny Wschód - południowy Zachód. W domu po obserwacjach, zobaczyłem, że istotnie jest tam długi, szeroki pas gwiazd Drogi Mlecznej, mniej przysłonięty przez ciemne pyły, które gaszą gwiazdy po obu stronach tej gwiezdnej ścieżki. Na sam koniec zostawiłem sobie ucztę przy NGC 7789. To jedna z moim ulubionych gromad. Po części dlatego, że odnalazłem ją kiedyś całkowicie przypadkiem, błądząc lornetką w okolicy. Zerkaniem, Nikon ukazuje w niej delikatny ślad ziarnistości - coś jakby obraz na ekranie telewizora zaczął śnieżyć. O ile w 10/50 widzę lekką kaszkowatość w gromadzie, o tyle moja 15/70 już prawie wyciąga z niej pojedyncze słońca, które są niczym - błyskające niemrawo punkciki na tle gromady. W jednym kadrze z Różą Karoliny znajduje się także inna gromada - Stock 19, ale przy tak okazałym klastrze, jakim jest NGC 7789, nie zwraca ona na siebie żadnej uwagi - zwyczajnie jest po prostu uboga i tycia. Niemniej gdy znamy dokładną lokalizację - Stock 19, jak i wiele innych maleństw, czeka na ich wyłapanie. Zakończyłem po chwili sesję a niespełna dwie, trzy minuty później, zobaczyłem jak niebo zaczynają pokrywać starzy znajomi, przybywający znad północno-zachodniego horyzontu. Podczas relacji porównałem Kasjopeję do lodowego królestwa. Cóż, muszę przyznać, że jak na królową bieguna północnego, powiało prawdziwie lodem, ale nie żałuje ani chwili. Ponad dwa lata temu buszowałem tam moim 12? teleskopem, odnajdując wiele opisanych powyżej obiektów. Tym razem zobaczyłem je na nowo, w pięknej perspektywie i cudownej, magicznej aurze, jaka towarzyszy obserwacjom kosmosu przez lornetkę - i nie jestem ani trochę mniej szczęśliwy. ________________________________________ * Słowo nie dotyczy nazwiska a obiektu. - Źródło nie podpisanych kadrów - http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/11099-kasjopeja-panorama-po-łuku/ - Źródło obrazka z Muminkami pochodzi z odcinka ? tajemnicza skrzynia.
  15. Ależ się wstrzeliłem wczoraj w niespełna 3 godzinną dziurę w chmurach! Ukończyłem sesje może na 2-3 minuty przed nadejściem chmur.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  1 więcej
    2. Damian P.

      Damian P.

      Wczoraj dopisało ale za to kilka dni wcześniej pogoda robiła sobie ze mnie jaja, zawracając chmurami nad granicą wschodnią. Dziś może też być szansa coś ugrać.

    3. Karol_C

      Karol_C

      Dziś też ? I to tylko "szczęcie" ? Lepiej powiedz jakie czary odprawiasz :D 

    4. Damian P.

      Damian P.

      Żadne czary:) Doczekałem się w końcu swoich "pięciu minut":D

  16. Sky Master. Jakoś tak kiedyś mi się go nazwało jak uświadomiłem sobie, że zbiera więcej obelg niż pochwał Ale żeby nie było! - zawdzięczam tej lornetce dużo pięknych chwil i sporo łowów. Fakt, że ostatnio gdy zabieram ją na obserwacje, leży przez cały czas w samochodzie albo zwyczajnie zostaje w kuchni na stole ale swoje i tak już zrobił Miałem kiedyś taki przypadek w 15/70 z parką galaktyk w Pannie położonych blisko siebie. Mowa o NGC 4536 i NGC 4527. Mają podobne jasności wizualne i powierzchniowe (NGC 4536 jest nawet chyba minimalnie słabsza powierzchniowo) a o dziwo to NGC 4527 padła z ogromnym trudem za trzecim podejściem, podczas gdy jej sąsiadka padła za pierwszym ( przy drugim i trzecim podejściu już nie stanowiła problemu). Nie wiem do tej pory co było przyczyną.
  17. NGC 4388 jest i widoczna w budżetowym skazańcu 15/70
  18. Odwiedziłem dziś tę parę w 10/50 i miałem bardzo podobne odczucia do Twoich. Po chwili widać jednak, że gromada jest ciut jaśniejsza i wyraźniejsza. Pierwszy raz widziałem tę parę kiedyś w 15/70 ale nie pamiętam zbyt dobrze tamtego widoku bym mógł o tym napisać. Znalazłem za to moje zdanie z relacji z teleskopu 12". "Przyjrzałem się potem ciekawej parce na pograniczu Cefeusza i Łabędzia. Gromada otwarta NGC 6939 oraz galaktyka spiralna NGC 6946. Gromada jest dość ładna i przyjemna w odbiorze, szczególnie w 107 razy zaś w galaktyce było widać dużą nieregularność, tworzącą chyba zarysy ramion. Lubię tę parkę odkąd spojrzałem na nią lornetką 15/70."
  19. Widziałem dziś Stocka 23 w 10/50. Gromada dość wyraźna z czterema wyróżniającymi się składnikami pierwszego planu na czele i słabszymi w tle. Niby ją miałem w planach a podczas obserwów i tak wpadłem na nią przypadkiem:P
  20. Damian P.

    Wenus ?

    To prawda, początkujący miałby spore wyzwanie. Czyli wszystko się ze sobą zgadza. Poza miastem będą i Ryby
  21. Damian P.

    Wenus ?

    Obecnie na niebie można dostrzec gołym okiem jeszcze Urana ale wymagany zasięg minimum lekko ponad 6 mag, więc raczej tylko poza miastem. Znajduje się on w gwiazdozbiorze Ryb i góruję na południku około 20.30, ponad 45 stopni nad horyzontem. Na Saturna i Merkurego trzeba będzie poczekać.
  22. Właśnie niedawno wyskoczyłem z lornetkami do obory, po to by spojrzeć głównie na okolice gwiazdy Caph. Używałem prawie cały czas 10/50 za żurawiu i spieszę donieść com widział Pustka w miejscu LDN 1265 jest ewidentna, z grubsza przypominająca kształtem rogala przylegającego do gwiazdek - miejsca vdB1. Zidentyfikowałem również ciemną plamę w odpowiednim miejscu, gdzie leżą LDN-y 1253 oraz 1254. Plama ta z biegiem czasu stawała się coraz bardziej intensywna i mięsista, ale nawet nie próbowałem rozdzielić jej na poszczególne LDN-y. Widać było również pewien bezgwiezdny, ciemniejszy rów, szukając dokładnie w miejscu LDN-ów 1256, 1257, 1258. Wypatrywałem także LDN 1249 ale tutaj trochę już bez dokładnej lokalizacji i na zasadzie, że widziałem różne miejsca, z czego być możne jedno z nich było tym czym powinno (do poprawki). Na wspomniane obiekty spojrzałem także z ręki SM 15/70 i widoki były nieco bardziej wyraźne (pomijając skaczący obraz). To już co prawda nie dotyczy ww obiektu tygodnia ale zaplanowałem także okazyjnie i z dużej ciekawości, podłużną, ciemną mgławicę LDN 1310, ulokowaną gdzieś pomiędzy gammą Cas a gromadą otwartą NGC 457. Obiekt zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i był widoczny bez większego trudu zarówno w 10/50 jak i w średniej lornetce. Znajdował się dokładnie tam gdzie powinien, ciągnąc się od jednej gwiazdki do drugiej (a raczej parki gwiazd).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024