Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'obserwacje' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Nie dość, że ponuro, chmury i wilgoć, to jeszcze pełnia. Więc może dla pocieszenia serc jakieś ciekawe obserwacje, przeżycia czy choćby ulubione posty z przeszłości? Zacznę od niegdysiejszych przewag militarnych znanych Wam skądinąd kolegów A było to tak: Poruczniku Rżewski, larum grają, pogodne noce ogłaszają, a Ty się nie zrywasz, teleskopu nie chwytasz, w samochód nie wsiadasz, na Dzikie Pola nie ruszasz? ...
  2. Korzystając ze sprzyjających warunków pogodowych, które panowały wczoraj, wyskoczyłem do ogródka na krótkie obserwacje. Towarzyszyła mi lorneta 20x80. Na rozgrzewkę rzuciłem okiem na kilka znanych Deesów w rejonie Trójkąta Letniego, z ciekawszych mogę wymienić: NGC 6992 ? Wschodni Veil widoczny był wyraźnie, jasna wstęga odcinała się na tle gwiazd. M27 (NGC 6853) ? Hantle widoczne doskonale, miałem wrażenie że na granicy percepcji majaczyły jakieś niejednorodności. Następnie przyszła pora na danie główne czyli kilka gromad w Kasjopei i okolicach: NGC 663 (C10) ? duża, ładna, jasna gromada. Prezentowała się doskonale! NGC 654 ? gromada widoczna w jednym polu z NGC 663. Mniejsza kątowo, choć równie jasna. NGC 752 (C28) ? olbrzymia, rzadka gromada otwarta. Z powodu niebagatelnego rozmiaru szerokie pole widzenia jest na nią jak znalazł. Garść pojedynczych gwiazdek rozrzuconych po nieboskłonie wygląda super. M34 (NGC 1039) ? kolejna jasna gromada, bogata w liczne jasne gwiazdy. Na deser obejrzałem oczywiście Chichoty, ponadto upajałem się długi czas poprzecinaną ciemnymi mgławicami wstęgą Drogi Mlecznej na pograniczu Łabędzia i Cefeusza. Doznania wręcz mistyczne... Czystego nieba!
  3. Rok 2015 dobiega już końca. W tym miejscu chciałbym krótko podsumować mijający właśnie rok. Pod względem moich obserwacji rok ten był naprawdę udany. W 2015 roku, w moim dzienniku obserwacyjnym zapisałem 34 sesje obserwacyjne, a w sumie mam ich już 203. W poszczególnych miesiącach wyglądało to tak: styczeń - 4 sesje luty - 6 marzec - 3 kwiecień - 2 maj - 2 czerwiec - 4 lipiec - 2 sierpień - 4 wrzesień - 2 październik - 2 listopad - 1 grudzień - 2 Na początku roku, niebo ozdabiała kometa C/2014 Q2 Lovejoy. Poza nią widziałem jeszcze dwie inne komety: C/2014 S2 Panstarrs oraz C/2013 US10 Catalina - obie w grudniu. W marcu mogłem obserwować po raz drugi zaćmienie Słońca - pierwszy raz je dokumentując w swoim dzienniku. Natomiast wrześniu dzięki sprzyjającej pogodzie mogłem zobaczyć całkowite zaćmienie Księżyca. W tym roku również pierwszy raz w swoim życiu widziałem zorze polarną. W ciągu tego roku zaobserwowałem o wiele więcej obiektów głębokiego nieba niż w latach poprzednich. Aby całkowicie zamknąć katalog Messiera brakuje mi jeszcze 19 obiektów, a więc aktualny stan wynosi 91/110. Planuję więc w przyszłym roku zaobserwować wszystkie brakujące eMki. Ze wszystkich tegorocznych obserwacji, najmilej wspominam pewną lipcową noc, gdy pod gwiazdami siedziałem praktycznie do świtu, i przez większość czasu leżałem na ziemi wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Co do sprzętu, jak do tej pory nic się nie zmieniło. Przez kilka nocek mogłem również obserwować przez teleskop SW 200/1000 (dotąd pamiętam widok M13 rozbitą na setki małych gwiazd). Rok 2015 naprawdę bogaty w interesujące zjawiska astronomiczne i oby nadchodzący 2016 również taki był. A jak Wam minął ten rok? Pozdrawiam Kuba
  4. Wtorkowy wieczór przyniósł wiele niespodzianek. Święta minęły pod znakiem zapalenia oskrzeli i jak na złość choróbsko nie chce się ode mnie odczepić, pozostawiając po sobie kaszel gruźlika z kilkuletnim stażem. Z tego też powodu nie śledziłem prognoz co by sobie smaku przypadkiem nie narobić. Święta przeszły pod znakiem zasnutego nieba (jeśli już się przetarło, to seeing był tak kiepski że żal było nawet łeb podnosić), więc nie robiłem sobie nadziei że w tym roku coś się jeszcze wydarzy. Aż tu nagle... wracam ze spotkania planszówkowego ze znajomymi, wychodzę z metra i patrzę. Niemal na wprost mnie pięknie widoczny Orion. No nie pomyślałem, takiej szansy nie mogę przegapić. Szybko poszedłem do domu, przyodziałem się konkretniej (kto by się spodziewał, że przez 24h różnica temperatur będzie wynosić 15 stopni), zabrałem lornetkę 10x60 i dawaj. Mimo, że warszawski Ursynów nie jest zbyt dobrym miejscem do obserwacji, to charakterystyczną gromadę Trapez widać było okiem nieuzbrojonym. Lornetka pokazała trochę więcej szczegółów, ale sensacji nie było. Banałem było odszukanie M44 która chyba nawet pod miejskim niebem nie zawodzi, podobnie jak Hiady. Rozochocony postanowiłem skierować się w stronę w stronę Jednorożca, żeby wyłowić nie tyle Choinkę, co S Monocerotis oraz oczami wyobraźni zobaczyć Mgławicę Stożek. O ile wyobraźnia zadziałała, to tego pierwszego pewien nie jestem. Apetyt rósł, jednak wstrętne choróbsko dało się we znaki i po 40 minutach, z lekkim niedosytem wróciłem do domu. Mimo skromnej długości jestem zadowolony z (chyba) ostatniej w 2015 roku obserwacji
  5. Zwola 10/11.10.2015 21.50-00.50 Jules - lornetka 22x85 BA8 Polaris - lornetka 15x85 BA8 Noc z soboty na niedzielę zapowiadała się szczególnie. Nie tylko dzięki perspektywie weekendu, ale i wspaniałego nieba, które utrzymywało się niemal cały dzień. Zmrok zapadał pod znakiem krystalicznie czystego, głęboko granatowego nieba, więc postanowiliśmy z Julesem wybrać się do Zwoli, która jako jedyna miejscówka w okolicach Poznania pozwala nam na pełne wykorzystanie takich warunków. Ruszyliśmy chwilę po 21 i na miejscu byliśmy przed 22. Rozstawiliśmy się na starym miejscu, drodze gruntowej pomiędzy polem a małym zagajnikiem, który oddziela obserwatorów od świateł wsi i łuny Poznania. Na pierwszy rzut poszły nisko położone letnie ostatki - M11 i okolice. Następnie zabraliśmy się za letnie smaczki wyżej położonej Drogi Mlecznej, lecz szybko odczuliśmy głód jesieni i jak tylko Kasjopeja wzniosła się nad korony drzew, to na nią skierowaliśmy lornetki. Jules po swojemu omiatał niebo swoimi 22x, a ja skompletowałem założony krótko przed obserwacjami plan. Byłem w trakcie tłumaczenia kolejnego artykułu Phila Harringtona z serii Binocular Universe i właśnie on natchnął mnie wyborem pierwszych obiektów. Nie mając mapki, musiałem nieco poszperać w pamięci i w atlasie Interstellarum, by odtworzyć położenie trzech pierwszych wpisów w katalogu Trumplera. Okazało się, że są to trzy tak różne gromady otwarte, że nawet opisy Phila tego nie oddają. Trumpler 1 to malutka gromada leżąca w Kasjopei bardzo blisko M103. Musiałem nieco poszukać wśród gwiazd, bo nie wiedziałem czego się spodziewać. W końcu moją uwagę zwróciła "gwiazdka", którą zdradziła lekka nieostrość. Oczywiście, jest wyraźnie nieostra, taka "kulista", choć to gromada otwarta. Gromadka tworzy nieco kopnięty czworobok z trzema okolicznymi gwiazdkami. Tyle razy odwiedzałem ten region z Syntą 8" i różnymi lornetkami, a nigdy nie zatrzymałem się przy tej niepozornej gromadzie. Oczywiście, w 15x była tylko malutkim szarym kłębkiem bez śladu rozbicia, ale rozkład jasności wzrastającej ku centrum podpowiada, że właśnie tam są najjaśniejsze gwiazdy gromady. Ogólnie, w polu 3,5° widok był imponujący. Oprócz malutkiej Tr 1 pięknie prezentowały się: M103, duża NGC 663 i niemal równomiernie rozłożone od niej mniejsze NGC 659 i NGC 654. Okolice gromady Trumpler 1. Źródło: sky-map.org Następnie skierowałem się ku Tr 2 leżącej w Perseuszu. Droga wiodła przez Gromadę Podwójną, która jak zwykle skradła mi sporo czasu - po prostu nie mogłem od niej oderwać wzroku. Zarazem wspaniały, monumentalny jak i bajeczny widok. No ale w końcu ruszyłem do Trumplera 2. Gromada leży w dużo spokojniejszej okolicy niż Tr 1. Samo dojście jest łatwe, a gromada wyraźna, choć jej kształt może zmylić kogoś, kto nie wie, że to faktycznie gromada. Pierwsza myśl (Julesa i moja) to podobieństwo do Cr 399, czyli Wieszaka. Zapisałem, że to "luźne skupisko siedmiu gwiazd tworzących wzór przekręconego Wieszaka. Trzecia gwiazda wzoru jest najjaśniejsza i wyraźnie pomarańczowa. Zerkaniem nie widać żadnej mgiełki nierozdzielonych gwiazd. Pod gromadą leży rządek kilku słabych gwiazdek, które są wyraźne w 22x, a w 15x zlewają się w podłużną mgiełkę przypominającą galaktykę ustawioną krawędzią". (gdzie "pod" oznacza w rzeczywistości południowy wschód) Okolice gromady Trumpler 2. Źródło: sky-map.org Do Trumplera 3 wiedzie dość daleka droga. Leży on w Kasjopei, przy granicy z Żyrafą. Nawigację najlepiej rozpocząć od Gromady Podwójnej i iść za kolejnymi gwiazdami w luźnym, długim łańcuszku w kierunku rozległych gromad Cr 33 i Cr 34 leżących w kompleksie mgławicy Dusza. Następnie, przez trójkąt prostokątny z dość jasnych gwiazd i kolejne dwie gwiazdy z "łańcuszka", dotrzemy do wyraźnego, sporego skupiska gwiazdek, które bardzo się wyróżnia w mało urozmaiconym polu. To właśnie gromada otwarta Trumpler 3. Z trzech opisanych najbardziej przypomina klasyczną gromadę. Zanotowałem: "wyraźne, luźne, spore skupisko gwiazdek z kilkoma gwiazdkami odchodzącymi w bok, na kształt ogona. Bardzo ładnie prezentuje się zerkaniem". Okolice gromady Trumpler 3. Źródło: sky-map.org Jednak dla mnie odkryciem sesji były dwie ciemne mgławice w Łabędziu. Trafiłem na nie przypadkowo, wędrując od Deneba, przez Pelikana i Amerykę Północną na północny wschód wzdłuż płaszczyzny Drogi Mlecznej, zachwycony bogactwem tego regionu. Nagle w polu widzenia pojawiła się bardzo wyraźna ciemna mgławica o kształcie meduzy z parzydełkami, a obok niej druga, nieco mniej wyraźna, bardziej smukła, podłużna, którą nazwałem nurkiem. Im dłużej się w nie wpatrywałem, tym wyraźniej odcinały się od gwiezdnego tła stając się niemal trójwymiarowe, a dodatkowo całe pole widzenia sprawiało wrażenie, że gwiazdy faktycznie są tłem dla ciemnych mgławic. Musiałem sprawdzić w atlasie gdzie dokładnie jestem i nieco się naszukałem, by zlokalizować te obiekty. Okazało się, że w tych poszukiwaniach Interstellarum mnie "oszukał". Błędnie zidentyfikowałem obiekty jako B 361 i LDN 961, choć nie pasowały mi ich kształty w atlasie. Natomiast LDN 963, faktyczny "nurek", oznaczona jest w nim jako słaby symbol, a nie faktyczny kontur. Co więcej, w atlasie kontury B 361 i LDN 961 są rozłączne, a w polu widzenia LDN 961 jest logiczną kontynuacją B 361. Tak więc finalnie i w pewnym uproszczeniu B 361 i LDN 961 to meduza, a LDN 963 to nurek. A co jeszcze więcej, po dokładnej analizie mojego "szkicu" widzę, że warunki pozwoliły mi na zarejestrowanie cienkich parzydełek meduzy ciągnących się aż do gwiazdy 63 Cyg, a dalej widziałem kolejne rozszerzenie ciemnego obszaru, który okazał się fragmentem smugi Le Gentil 3 kończącej się na B 356. Jestem tego pewien dzięki dość dokładnemu odwzorowaniu charakterystycznych układów gwiazd na swoim "szkicu". Wniosek jest taki, że żadne zdjęcie nie odda wrażeń wizualnych przy okularze (lub okularach, tym bardziej), a wiarygodność atlasów należy traktować z dużą ostrożnością. Szczegółowość i smaczki takich widoków dają wielokrotnie więcej niż jakiekolwiek zdjęcie. Naturalne różnice jasności gwiazd i brak przeładowania pola widzenia gwiazdami spoza zasięgu optyki sprawiają, że obrazy i wrażenia są po prostu wiarygodniejsze. Fragment mapy okolic NGC 7000 z ciemnymi mgławicami B 361 i LDN 963. Autor: Marek "Panasmaras" Nawrocki Link do pełnej wersji: MAPA Reszta sesji to powroty do starych znajomych. Po wzniesieniu się Wieloryba i Rzeźbiarza odwiedziłem galaktykę NGC 253 i pobliską gromadę kulistą NGC 288. Zerkaniem dostrzegłem też błysk galaktyki NGC 247, ale tę widziałem lepiej w Zatomiu. Jak już jesteśmy przy Wielorybie, na koniec sesji wycelowałem w mgławicę planetarną NGC 246. Leży w bardzo łatwym miejscu, a gwiazdy z którymi mgławica tworzy trójkąt niemal równoboczny są widoczne gołym okiem. W 15x mgławica była oczywistym, sporym szarym kółkiem, o jednorodnej strukturze. Oczywiście M31 i M33 zachwycały, a na koniec zafundowaliśmy sobie Plejady, M1 i gromady w Woźnicy. Jednak przed 1 Jules stwierdził, że za lekko się ubrał i chyba trzeba wracać. Jeszcze chwilę popatrzeliśmy w kryształowo czyste niebo, dopiliśmy gorącą herbatę... "I znowu nocy będzie mało" chciałoby się zaśpiewać, ale trudno. Odwrót na wcześniej upatrzone pozycje. Przed 2 byliśmy w królestwie sodówek.
  6. Mój ostatni wypad pod niebo miał miejsce w Marcu lub w Kwietniu, w sumie nie pamiętam, ale wiem, że było to dawno. Nie sądziłem, że następne obserwacje, co prawda krótkie, przeprowadzę podczas największej pełni w 2015 roku. Nie wiedząc, czego się spodziewać po zaćmieniu, notabene moim pierwszym ( 15.06.2011 roku niestety pogoda nie dopisała) ustawiłem budzik na 03:40. Całe szczęście myśl o zbliżającym się wydarzeniu nie dawała mi spać i obudziłem się kilka minut po trzeciej. Spojrzałem przez okno, na niebie szybko wiły się niskie chmury, trochę się zaniepokoiłem, ponieważ chmur miało przybywać. Na szczęście Księżycowi one nie przeszkadzały. Od razu rzuciła mi się w oczy lekko "nadgryziona" tarcza. Z zbiegiem czasu "łysy" coraz bardziej zatapiał się w cieniu Ziemi. Zabrałem lornetkę 10x50 i wybiegłem na dwór, Księżyc w około 70% był pochłonięty, takiego sierpa nie uświadczyłem jeszcze w swoim życiu. Chmury przeszły w mgłę, Księżyca ubywało, a na niebie pojawiało się coraz więcej gwiazd, które biły po oczach! Najbardziej emocjonującym momentem dla mnie było, gdy Naszego Satelity zostało raptem odrobinę, a reszta biła czerwienią. Nie dziwie się, że kiedyś przypisywano do tego wydarzenia kataklizmy, wojny i apokalipsę, bo sam tak się czułem :) Najlepsze natomiast przyszło, gdy łysy pogrążył się całkowicie w cieniu... Droga Mleczna sięgająca za Woźnicę, po prostu bajka. I tak rozpocząłem swoją wędrówkę po znanych, ale dawno nie odwiedzanych obiektach. Na pierwszy ogień oczywiście poszła M 42, królowa zimowych nocy, w lornetce prezentowała się dobrze, choć w głowie tkwił mi jej widok z 10 calowego teleskopu i Es`a 8.8 mm. Jak zimowo, to oczywiście i Bliźnięta i tu padła M 35. Następnie przeskoczyłem do Adromedy i tu obserwowałem dobrze widoczną gołym okiem galaktykę Adromedy. Prezentowała się wspaniale, tu na pewno wygrywa lornetka, zajmowała prawie pół pola widzenia, widoczne jasne jądro z obrzeżami. Zajrzałem jeszcze do chichotek, gromad otwartych w Woźnicy, Kasjopei. Długi czas patrzyłem na niebo gołym okiem, chcąc chyba chłonąć całym sobą tą chwilę. Co rusz mój wzrok wędrował do Księżyca, zachodzącego Łabędzia i wschodzącego Lwa wraz z iskrzącą się Wenus. Nie odkryłem dzisiaj Ameryki, ale dzisiejsze zaćmienie przypomniało mi co wspaniałego jest w naszym hobby. Przeprowadzić nawet tak drobne obserwacje, w takich okolicznościach... bezcenne :) Miłego!
  7. Wiry, 21/22.07.2015 Yoop ? lornetka 22x85 Polaris ? lornetka 15x85 Większość prognoz przewidywała zachmurzenie, ale kilka wiarygodnych serwisów dawało nadzieję na dość pogodne niebo. Ponieważ nie udało się wyskoczyć poprzedniej nocy (co w sumie okazało się słuszne), postanowiliśmy nie zaprzepaścić tej szansy, póki Księżyc zachodzi wcześnie. Po popołudniowej ulewie nie spodziewaliśmy się cudów, więc byliśmy przygotowani na trudne warunki. Miejscówka okazała się jednak dość przyjazna, nawet trawa nie była przesadnie mokra. Kapitalną rolę zagrał tu lekki wietrzyk z południa, który zapobiegał wypiętrzaniu mgieł i osadzaniu wilgoci na optyce. Jednak niskie rejony nieba południowego były zasnute niskimi mgłami znad pól. Okolice zenitu były natomiast czyste. W takich warunkach dane nam było obserwować. Po szybkim przeczesaniu okolic Tarczy i Strzelca, stwierdziliśmy, że szkoda czasu na te rejony właśnie ze względu na ścielące się mgły i skierowaliśmy lornetki wyżej, w okolice Drogi Mlecznej. Otworzyłem atlas Interstellarum na stronie z Liskiem (mapa nr 29) i zacząłem poszukiwania kilku gromad, które od dłuższego czasu nie dawały mi spokoju. Zacząłem od dużej gromady NGC 6940. W mniejszych lornetkach pięknie się prezentuje jako spora okrągła mgiełka. Im wyższe parametry lornetki, tym gromada bardziej staje się skupiskiem słabych gwiazdek, a coraz mniej mgiełką, która niemal jednorodnie odcina się od tła. W 15x85 wygląda bardzo ładnie, szczególnie z okolicznymi jaśniejszymi gwiazdami, które ograniczają gromadę od południa i północy. Dodatkowo, w szerokim polu widać też od zachodu malowniczy łańcuszek 7-8 jaśniejszych gwiazd. Ostrzegam ? w większych lornetach gromada nie jest tak oczywista i można spędzić nieco czasu na próbach jej wyłuskania z pola gwiazdowego. Najlepiej zacząć od gwiazdy 52 Cyg, która ?należy? do zachodniej części Veila (NGC 6960). Około 5° na południe od NGC 6940 leży mało znana, obecna chyba tylko w atlasie Interstellarum, gromada Alessi 12. Dojdziemy do niej przechodząc przez gwiazdy 26 i 27 Vul do 28 Vul, która tworzy szeroką parę z gwiazdą HD 196753. Od nich wystarczy odbić nieco na wschód, by dotrzeć do ładnego układu pięciu dość jasnych gwiazdek przypominającego latawiec. Gwiazdy gromady odcinają się od tła przy zerkaniu i chociaż sama gromada nie ma wyraźnie zarysowanych granic, można dostrzec, że ?coś tam jest?, szczególnie na północny zachód od ?latawca?. Po tej egzotyce przesunąłem się na południowy zachód, do NGC 6938. Z atlasu wynika, że gromada jest mała i otacza jaśniejszą gwiazdkę. Będę szczery ? ciężko tam dostrzec coś, co przypomina gromadę otwartą. Wokół wspomnianej gwiazdki nie rzuca się w oczy żadne skupisko innych gwiazdek (na co wskazuje zdjęcie z katalogu NGC/IC), miałem jedynie wrażenie, że zerkaniem widać wokół niej delikatną poświatę. Złudzenie? Natomiast bardziej rzuciła mi się w oczy grupka gwiazd nieco na południowy wschód od gwiazdki z NGC 6938 w stronę 29 Vul. W 15x ten maleńki układ przypominający nieco miniaturkę gwiazdozbioru Kruka wygląda jak gromada, która przez chwilę zasiała we mnie wątpliwości, czy NGC 6938 została poprawnie zaznaczona w atlasie. Tak czy inaczej, 6938 opisywana jest jako prawdopodobna gromada otwarta lub po prostu grupa gwiazd, a w katalogu RNGC opisana jest jako nieistniejąca... Po tym wątpliwym sukcesie skierowałem się na północny zachód, przez ? Vul, ku perełce ? NGC 6885 (NGC 6882). Ta ?podwójna? gromada pięknie prezentuje się w szerokim polu lornetki. A dlaczego podwójna? Jako pierwsza rzuca się w oczy spora grupka gwiazd zawierająca jasną 20 Vul. Według mnie najładniejsza jest południowo-zachodnia część gromady, która przypomina mi otwartą miskę. Miskę z gorącą zawartością, bo przy uważnym przypatrzeniu się, nad miską widać... obłok pary! W rzeczywistości jest to druga część tej gromady (NGC 6882?) złożona ze słabych, dość ciasno upakowanych gwiazdek, które wspaniale prezentują się w większych lornetkach ? mglisty obłoczek skrzący się punkcikami gwiezdnymi. Obydwie grupy gwiazd świetnie ze sobą współgrają. Całości dopełnia przecinkowaty układ trzech jasnych gwiazd na północ od gromad, ze środkową, pomarańczową gwiazdką 19 Vul. I w tym momencie... ... około północy wiaterek ustał i obiektywy momentalnie zaparowały. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego tło nieba stało się siwe, a ja nie mogę dostrzec kolejnej gromady otwartej, ale rzut oka na soczewki wyjaśnił wszystko. 15 minut po północy spakowaliśmy sprzęt i zakończyliśmy obserwacje. Po raz kolejny nie zawiódł mnie atlas Interstellarum, chociaż po sesji otwarte karty atlasu były niepokojąco wilgotne i zmieniły nieco stan skupienia z papierowego na szmaciany. Całe szczęście, po wyschnięciu wróciły do dawnej formy.
  8. Obserwacje rozpocząłem po godzinie 22.10. Zabrałem ze sobą atlas oraz latarkę a na zewnątrz czekał na mnie już zawieszony na żurawiu Nikon 10x50. Na samym początku chciałem zmierzyć się z gwiazda Barnarda ponieważ szczegółową mapę miałem na telefonie w formie zdjęcia. Znalazłem gwiazdę Cyg 66 i powoli zacząłem upewniać się co do układu gwiazd. Było widać 3 gwiazdki na dole a u góry kształt przypominający trapez. Jasność tych słońc waha się w przedziale od 7,6 mag do 9 mag. Ogólnie dojście do celu nie jest trudne. Teraz najtrudniejsze ? gwiazda Barnarda o jasności 9,54 mag (według CdC). Wyostrzyłem dobrze gwiazdki 9 mag i patrze kątem oka. Po około 7 sekundach wyskoczyła mi ona z tła jako dość jasny obiekt. Jestem zadowolony, że jednak potwierdza się mój pomiar zasięgu lornetki 10x50 na takiej NGC 457. W okolicach celu widziałem gołym okiem gwiazdy do około 5 mag. Spojrzałem również na pobliską gromadę otwartą IC 4665. Gromada jak gromada. Pamiętałem jednak o obiekcie tygodnia i odszukałem IC 4756 i NGC 6633. Przyznam, że ładne gromadki. IC-ek to kilka jasnych gwiazd na tle mrowia innych słabszych a eNGCiec to znów zwarta gromadka z chyba nie należącymi do niej gwiazdami ciągnącymi się w górę, trochę jak gwieździsty dym. Po tych obiektach strasznie zgłodniałem, więc położyłem się na leżaku. Lornetkę skierowałem na NGC 7000, która była bardzo słaba a na jej kraniec zasłaniała B352. Potem przesunąłem się na wschód do Cyg 52 z oczywistych powodów ;) Trochę wpatrywania się i widzę sporych rozmiarów łuk ? velia (NGC 6695 i 6692). Obiekt jest dość słaby ale ładnie się odcina od tła nieba a miałem słabą przejrzystość więc i słaby kontrast. Po za tym u dołu było widać, że szerszy niż u góry :) Byłem ciekaw jeszcze galaktyk. Pierwszą była M51. Po 5-10s pojawia się mgiełka a z upływem czasu dość wyraźnie odcina się od nieba. Kolejna to wiadomo ? M31 ale tym razem próbowałem wyzerkać jej towarzyszkę ? M110. Powiem szczerze, że widać bo widać ale jako bardzo słabą poświatę. I tak upłynęło 1,5 godziny czasu. Noc słaba, nie udało mi się zobaczyć M13 a temperatura niemiłosierna. Wróciłem do lornetki i powiem, że jednak widać w niej naprawdę dużo. Pozdrawiam i życzę pogodnych ale nie aż tak upalnych nocy !
  9. Wiry, noc 15/16.06.2015 Tak faktycznie to obserwacje rozpocząłem i zakończyłem 16 czerwca (0.30-1.30). Z pracy wróciłem o północy i z minuty na minutę uchodziła ze mnie chęć przebierania, pakowania i jechania za miasto. Jednak krystalicznie czyste niebo w kierunku południowym szeptało mi do ucha, że takie warunki przy nowiu nie zdarzają się często. Wybrałem wersję minimalistyczną - statyw, lornetka, czerwona latarka i atlas. To miała być też premiera duetu 15x85 i atlasu Interstellarum. Miejsce - rozwidlenie dróg na skraju WPN zaraz przy torach kolejowych. To niezła miejscówka na krótkie wypady. Za placami zostawiamy miasto, na południu mamy ciemno z odkrytym horyzontem. Przy białych nocach to wystarcza. Moim głównym celem było złapanie gromady otwartej M7, która tu wznosi się tu na ok. 3°. Niby dużo, ale to nie ocean i widnokrąg nie pokrywa się z linią horyzontu. Do górowania gromady miałem nieco czasu, więc skorzystałem i wyłapałem nieco innych obiektów. Niebo było czyste do samego "dołu". Bez trudu dostrzegłem ? i ? Lupi oraz parkę N i H Scorpii (deklinacja tej drugiej to -35°17'). Wydaje mi się, że w tym miejscu widnokrąg jest na wysokości ok. 2°. Potem zerknąłem na nieco zapomniane Messiery: M107, M9 (z NGC 6356), M19 i M62. Oczywiście nie obyło się bez M4 i M80. Odwiedziłem całe bogactwo mgiełek Strzelca, Tarczy oraz Węża, zahaczyłem o słabą kulkę NGC 6366 i podjąłem desperacką próbę dostrzeżenia NGC 6822, co się nie udało. Była tam za to planetarka NGC 6818. Stąd przesunąłem się na zachód do NGC 6774, rozległej gromady otwartej. Cóż za piękny widok! Pole 3,5° idealnie skadrowało gromadę, a jej widok już na pierwszy rzut oka skojarzył mi się z wielkim ptaszyskiem które leci prosto na obserwatora. Gromada tworzy tułów i głowę widoczne od przodu, a okoliczne jaśniejsze gwiazdy rozchodzą się niemal idealnie łukami na północny wschód i północny zachód zakrzywiając się pod koniec lekko w dół. Orzeł, sowa, kto co lubi, ale ptaszysko jako żywo! Nadszedł czas na M7. Wycelowałem na południe i bez trudu dostrzegłem charakterystyczny kształt M6. Po chwili, przeczesując krawędź linii lasu zauważyłem spore zgrupowanie gwiazdek, które właśnie pojawiło się w przerwie między drzewami. To była M7. Przesuwała się leniwie na linii drzew, zwiększając nieco swoją wysokość i w końcu udało mi się ją objąć niemal całą. Przejrzystość nieba była doskonała, szkoda, że gruba warstwa atmosfery i dość jasne tło (choć niebieskie) mocno tłumią piękno tego regionu. Muszę znaleźć w okolicy miejsce, z którego uda mi się dostrzec ? i ? Scorpii. To będzie wyczyn :) Na koniec odwiedziłem obiekty miesiąca - wspaniałą parkę gromad otwartych IC 4756 i NGC 6633. Zacząłem oczywiście od pięknej podwójnej Alyi (? Serpentis), a potem przeskoczyłem na zachód od IC 4756. Wielka, wspaniała gromada, wypełnia ponad połowę pola widzenia i ciężko byłoby określić jej granice, gdyby nie kilka jaśniejszych gwiazdek, które ją otaczają i "izolują" od pól gwiazdowych Drogi Mlecznej. Nieco na północny zachód od niej leży równie piękna, co różna, NGC 6633. Mniejsza, wyraźniej odcięta od gwiazd tła, z jasnymi gwiazdami ułożonymi w lekki wydłużony łuk. W polu 3,5° nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nierozłączną częścią gromady jest zawijas jaśniejszych gwiazdek kierujący się na północny wschód, a następnie ostro skręcający na północny zachód. Przy jednoczesnym zwężaniu się, przypomina mi bicz, który zaraz strzeli, a trzymająca go dłoń to NGC 6633. Całość może też przypominać węża lub smoka. W wizualu wygląda to dużo bardziej sugestywnie niż na zdjęciach, bo eliminujemy gwiazdy spoza zasięgu sprzętu. Szkoda, że w 15x85 nie można nacieszyć wzroku obiema gromadami ładnie skadrowanymi w jednym polu widzenia. Obserwacje w samotności mają swój klimat. Nieodzownym elementem jest dreszczyk emocji, gdy nieopodal coś zaszura, mruknie czy zachrząka :) A co do duetu - całkiem przyjemnie się starhoppinguje z atlasem Interstellarum. Pakowanie i odjazd. Baterie naładowane.
  10. Na tą sesję obserwacyjną przygotowałem listę gromad kulistych Wężownika. Ale nie tych znanych, jak M10, M11, M12. Te widziałem wiele razy przez różne instrumenty optyczne. Chodzi mi o kulki położone na samym dole, najbardziej wysunięte na południe. Przez cztery lata próbowałem je wyłowić, ale brakowało, albo pogody, albo miejscówki. Wężowniku, mój drogi Wężowniku. Czy dzisiaj odkryjesz przede mną swoje tajemnice? Czy zdradzisz mi źródło swoich sekretów skrywanych przede mną przez cztery lata? Cztery długie lata?. Te pytania, niczym jakaś modlitwa niesiona do gwieździstego nieba, kołatała mi w głowie przez cały wieczór. Ale niby, dlaczego właśnie dzisiaj? MIEJSCÓWKA Potrzebne mi było miejsce z szeroko odsłoniętym południem, bez żadnych przeszkód, drzew, lamp itp. A takie miejsce znam tylko jedno i jest to ?Pechowa? miejscówka. Na samą myśl włos mi się jeżył na głowie. Ale myślę, że limit nieprzyjemności związanych z tamtym miejscem już się dla mnie wyczerpał, przynajmniej na ten rok. No, przynajmniej taką miałem nadzieję. Data: 14/15.05.2015 Godz. 2:00 ? 3:30 Miejsce ? Pechowa miejscówka. Sprzęt ? Synta 12? ES 14mm, ES 8,8mm. Warunki pogodowe ? idealne! W pośpiechu spakowałem sprzęt około 1:40, a o 2:00 już byłem gotowy do obserwacji. Na pierwszy rzut poszły znane M6 "Motyl" i M7. To dwa najniżej położone Messiery w całym katalogu. Bardzo je lubię. Ładne, rozległe, jasne, rzucające się w oczy gromady otwarte. Piękne! Teraz przyszedł czas na słabsze obiekty z katalogu NGC i należące do listy Herschell 400. Wiedziałem, że o 3:00 już zacznie robić się powoli widno, a więc miałem naprawdę niewiele czasu. To była prawdziwa walka z czasem. Wszystkie opisywane obiekty znajdują się w gwiazdozbiorze Wężownika. Wszystkie oprócz NGC 6369 są to gromady kuliste. NGC 6342 Gromada kulista o jasności 9,5 mag. Piękna, mała. Mocno skondensowana. Nierozbita. Mapa ogólna NGC 6369 Mgławica planetarna 11,4 mag. i rozmiarze zaledwie 0.5?. Mała, okrągła i jednorodna. Najpierw niewidoczna. Po chwili wpatrywania pojawiła się nagle, jak duch kątem oka. Potem już była oczywista widoczna przez cały czas. Bardzo ładna! NGC 6401 Gromada kulista o jasności 7,4 mag. Niezbyt jasna. Okrągła i w miarę jednorodna z niewyróżniającym się jakoś szczególnie środkiem. Widoczna na wprost. NGC 6284 Jasność 8,9 mag. Ładna, okrągła i spora. Posiada wyraźnie jaśniejszy środek. W ES 8,8 mm przy powiększeniu 170X prawie rozbita. Chyba najładniejszy dzisiejszy obiekt. NGC 6287 9,3 mag. okrągła, słaba, jednorodna. Niewyróżniająca się. NGC 6235 Jasność 8,9 mag. Szara, okrągła plama. Widoczna tylko kątem oka. Trudna. NGC 6293 Jasność 8,3 mag. Łatwa i ładna. Widoczna na wprost, oczywista z wyraźnie jaśniejszym centrum. Nierozbita.
  11. Dzisiaj postanowiłem dokończyć listę galaktyk w Wielkiej Niedźwiedzicy. Data: 14.05.2015 Godz.23: - 1:30 Warunki bardzo dobre. Brak wiatru, temp. +6 stopni. Seeing bardzo dobry. Księżyc w nowiu. To jest jeden z tych idealnych dni na obserwacje. Miejsce ? u mnie na podwórku. Wszystkie galaktyki obserwowałem okularem ES 14 mm, który z moją Syntą 12? dał powiększenie 107X. Jak dla mnie, jest to chyba najlepszy okular na galaktyki. Mapy ogólne ? korzystałem z programu Cartes Du Ciel Małe mapy z asteryzmami ? mapy wygenerowane przez program Astromist. Zależało mi, aby oddać dokładnie to, co widać w teleskopie, a inne programy niestety się nie sprawdziły pod tym kątem. Dlatego Astromist. NGC 3147 Jedyny dzisiejszy obiekt, który nie znajduje się w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy. Galaktyka o jasności 10,6 mag. w Smoku. Okrągła, łatwa. Nieco rozmyta, jaśniejsze jądro. Widać ją na wprost. Po prawej stronie jasna gwiazda, która poniekąd stanowi przeszkodę. Można ją schować poza pole widzenia okularu. Wszystkie poniższe galaktyki znajdują się w UMa. NGC 2768 Jasność 9,9 mag. Ładna. Jasne skondensowane, okrągłe jądro. Słabsze ramiona. Nieco spłaszczona. Wraz z dwoma gwiazdami tworzy trójkąt równoboczny. Mapa ogólna NGC 2742 O jasności 12,5 mag. stanowi trudny cel. Rozmyta, okrągła i nieco spłaszczona. Widoczna tylko kątem oka. Brak skondensowanego jądra. Obok znajdują się trzy gwiazdy tworzące trójkąt. Niedaleko znajduje się NGC 2768. NGC 2950 Jasność 10,9 mag. Skondensowana, mała, dużo bardziej jasna w środku. Okrągła. Widać ją na wprost. NGC 3079 Jasność 12 mag. Jest super! Widoczna na wprost. Bardzo mocno spłaszczona. Mało skondensowana. Przypomina mi galaktykę ?Wieloryb?NGC 4631. Widać ją trochę, jakby była maźnięta pędzlem po płótnie. Wraz z asteryzmem trójkąta tworzą piękną parę. NGC 2841 ?Oko tygrysa? O jasności 9 mag. od razu rzuca się w oczy. Znajduje się między dwoma gwiazdami. Trochę spłaszczona. W środku jest jasne jądro, jakby małe jasne kółeczko w chmurce pyłu galaktycznego. Może i trochę przypomina oko.
  12. Tego dnia postanowiłem wyjechać po raz drugi na nową miejscówką w okolicach mojej miejscowości. Nazwałem ją ?pechową?, bo ostatnio, jak byliśmy tam z Błażejem, to wzięto na za złodziei samochodów, zrobiono na nas obławę, zablokowali wszystkie drogi dojazdowe i musiałem się trochę natłumaczyć. Nauczony doświadczeniem poinformowałem tym razem sąsiadów wysyłając SMS-a. I rzeczywiście nikt niż mnie nie nękał. Ciekawe, co złego stanie się tym razem? - Pomyślałem zanim wyjechałem. I nic się nie pomyliłem. Po północy jakiś wariat dość szybko jeździł osobówką po polnych drogach na długich światłach, tuż obok mnie. Nieźle się przestraszyłem. Ale prawdziwy dramat stał się dopiero pod koniec sesji. Ale wszystko po kolei. 10 Maja 2015 Niedziela. Godz. 23:00 ? 2:30 Pogoda niby dobra. Brak wiatru, atmosfera stabilna, seeing dobry, w miarę ciemne niebo. Temp. około +3 stopni. Było, więc dość przeszywająco zimno. Sprzęt ? Synta 12?, okulary, SP 25, ES 14, ES 8,8. Tej nocy od początku do końca sesji walczyłem z zaparowaną optyką, zarówno okularów, jak i lustra wtórnego. Niestety zapomniałem suszarki, więc z miejscówki musiałem wrócić się do domu. Na dodatek za słabo się ubrałem. Suszarka, co prawda suszyła, ale tylko zimnym powietrzem. Dobrze, że wziąłem jeszcze ściereczkę z mikrofazy do okularów i płyn do optyki. Jakby od początku szło coś nie tak. Oczywiście swój plan obserwacyjny zrealizowałem. Szybko rozłożyłem sprzęt i do dzieła. Lista obiektów Herschell 400. Oto moje dzisiejsze obiekty. NGC 4245 Galaktyka o jasności 11,4 mag. w Warkoczu Bereniki. Mała skondensowana, jasne jądro. Mała i widać ja od razu na pierwszy rzut oka. Łatwa. Z prawej strony widać ładny łańcuszek 4 gwiazd. Mapa ogólna. NGC 4314 Galaktyka o jasności 10,6 mag. w Warkoczu Bereniki. Nieco spłaszczona ? owalna. Ramiona nierozdzielona. Mała, skondensowane jądro. Rozmyta, widać ja na wprost. NGC 4150 Galaktyka o jasności 11,6 mag. w Warkoczu Bereniki. Mała, okrągła, skondensowana. Jadro nieco jaśniejsze. Widać ją na wprost. NGC 4258 (M 106) Galaktyka o jasności 8,4 mag. w Psach Gończych. Piękna! Duża, jasna. Przypomina mi pomniejszona M31. Spiralna, spłaszczona. Jasne jądro. Super! Obok kątem oka widać NGC 4261 o jasności 10,4 mag. Mapa ogólna. NGC 4346 Galaktyka o jasności 11,1 mag. w Psach Gończych. Podłużna, spłaszczona i mała. Widać ja na wprost. Jaśniejsze jądro. NGC 4618 Galaktyka o jasności 10,8 mag. w Psach Gończych. Okrągła, rozmyta i spora. Brak jasnego jądra. Widać ją na wprost, ale lepiej kątem oka. Obok jasna gwiazda. NGC 4203 Galaktyka o jasności 10,9 mag. w Psach Gończych. Widoczna tylko kątem oka. Herschell dał jej tylko R=2, więc jest trudna. Mała, rozmyta i okrągła.
  13. Cześć, pytanie jest proste: jak przygotować plan obserwacji ? Jak coś to już wyszedłem po za poziom początkującego (chyba :D ), nie mam problemów raczej ze znalezieniem obiektów (chociaż Kocie Oko nadal psuje mi nerwy). Nie mam po prostu pomysłów na fajne obiekty. Niebo z pod domu nie jest super ale zadowala mnie (galaktyki 11-12,5 mag w 8"). A może Wy tak fajnie opisujecie obserwacje, że każdy obiekt wydaje się bardziej atrakcyjny ? :D Mimo to skąd bierzecie pomysły ? Czy może bierzecie atlas i szukacie wszystko jak leci ? Ostatnio ogarnąłem podstawowe funkcje CDC i drukłem mapę Gromady Panny - obserowałem wszystko po kolei ile tylko umiałem.
  14. Od Autora: Relację z sesji obserwacyjnej z piątku 10 kwietnia postanowiłem napisać nieco inaczej - w formie astro-noweli okraszonej fotkami i szkicami. Tak dla odmiany. Być może taki sposób relacjonowania przypadnie do gustu pewnej grupie czytelników. Nie jestem zawodowym pisarzem ani tym bardziej poetą więc z góry proszę o wybaczenie przy wszelkich błędach składniowych i tym podobnych. Ortografii starałem się trzymać :) Od razu uprzedzam, że tekstu jest sporo. Więc trzeba trochę wytrwałości, żeby się przekopać przez całość. Relacja opisuje nocne obserwacje DS połączone z wcześniejszym polowaniem na ISS. Zapraszam do lektury i dyskusji. ?Brunet wieczorową porą? Ciepłe wiosenne popołudnie. Piękna słoneczna pogoda i błękitne niebo na zewnątrz. Brunet siedział przy biurku odliczając czas do końca pracy. Oczami wyobraźni widział siebie przy swoim teleskopie H-alpha nagrywającego i składającego kolejną animację. Dzień nie był dobry. Wszyscy coś chcieli, ktoś ciągle miał pretensje. Brunet oparł się o krzesło, przeciągnął i pomyślał: - Dobra, koniec tego. Wszyscy już się zwinęli więc pora też na mnie. Ale najpierw, plan na wieczór? Rozejrzał się niespiesznie wokoło i złapał leżący na biurku smartfon. Prześlizgnął palcem po ekranie uruchamiając SkySafari. - Co by tu dzisiaj poobserwować ? mruknął pod nosem. Po głowie chodziły mu galaktyki, w końcu była wiosna i najlepszy okres na tego typu obiekty. - EEE, pewnie znowu będzie wisiał jakiś syf w powietrzu, chyba odpuszczę ? pomyślał Wtedy nagle przypomniał sobie o zdjęciu Jacka Bobowika które widział ostatnio na forum astronomicznym. Przedstawiało ono galaktykę karłowatą Leo I w gwiazdozbiorze Lwa, w bezpośrednim sąsiedztwie oślepiającego Regulusa. Szybko odpalił przeglądarkę aby sprawdzić czy taki plan ma w ogóle sens. - Zerknijmy, Leo I w szesnastu calach, może poszukam szkicu ? mruczał pod nosem przeglądając czeluści sieci. Po paru minutach poszukiwań trafił na kilka relacji potwierdzających, że takie obserwacje są możliwe ale bardzo trudne. - Trudne, trudne ? mruknął pod nosem. ? Przecież to jest właśnie to co tygryski lubią najbardziej ? uśmiechnął się do siebie. Wiedział już co będzie jego celem na ten wieczór. Do głowy wpadł mu jeszcze jeden pomysł. Skoro Leo I jest w zasięgu, to czemu nie ugryźć też Leo II ? pomyślał brunet i szybko wyklikał informacje dotyczące tego galaktycznego karła. Tu było nieco gorzej, ale znowu nikła szansa na powodzenie skutecznie przekonała go do podjęcia próby obserwacji. - No dobra, to mamy danie główne ? powiedział do siebie brunet. ? Trzeba jeszcze przygotować plan ?B? na wypadek gdyby z galaktyk wyszły nici. Do głowy przyszły mu planetarki. Małe ale za to skondensowane i jasne, a przez to dające możliwości dużego powerowania. Przejrzał więc kilka stron w poszukiwaniu jasnych i prostych obiektów. Po kilku minutach do listy dopisał NGC6543 czyli Mgławicę Kocie Oko. Zdecydował się też na NGC2264 czyli Gromadę Choinka wraz z Mgławicą Stożek ale tylko w przypadku gdyby udało się zacząć obserwacje wystarczająco wcześnie. Plan miał więc, gotowy. Niezbyt obszerny, ale za to konkretny i ambitny. Pozostało go tylko zrealizować. Zamknął laptopa, spakował swoje rzeczy i wyszedł z biura. Było już po godzinie 17. Brunet wskoczył do samochodu. Silnik zamruczał niskim basem, a klima doprowadziła temperaturę do przyjemnych 20 stopni. Z głośników sączyło się ?Wish You Were Here? Pink Floydów. Brunet cieszył się, że to już koniec ciężkiego dnia, ciężkiego tygodnia. Teraz mogło być tylko lepiej. Nawet pogoda nie mogła się popsuć, no chyba że nagle sat24 zaczęłoby kłamać i zamieszczać jakieś ?fejki? zamiast prawdziwych zdjęć meteo. Około 18 był już u siebie. Zjadł obiad i późne popołudnie spędził z rodziną na małym spacerze i zabawie w ogrodzie. Słońce zaczęło niebezpiecznie zbliżać się do linii horyzontu. Brunet zrozumiał, że nadszedł najwyższy czas na rozstawienie sprzętu. - Kochanie, wychodzę na zewnątrz rozstawić graty. Wrócę za parę minut. ? rzucił śpiesznie. W tym momencie telefon w jego kieszeni wesoło zawibrował. - Byle nie z pracy, bo się zastrzelę ? pomyślał. Na szczęście był to tylko alarm z ISS Detectora informujący, że parę minut po 20 będzie widoczny całkiem niezły i jasny przelot ISS nad Polską. Prognoza mówiła o jasności około -3 mag i locie od jednego horyzontu do drugiego. - Kurczę, a może by tak spróbować to nagrać. Jeszcze nie miałem okazji a efekt może być fajny ? pomyślał brunet. Wskoczył szybko do swojego pokoju który brunetka uroczo nazywała mordorem i narzucił kurtkę. Wytargał na zewnątrz platformę paralaktyczną a potem wyniósł i poskręcał pozostałe części szesnastocalowego Dobsona. Później stanął obok i patrząc na teleskop pokiwał z uznaniem głową. - Nice, niezły kawał sprzętu ? pomyślał Teraz wystarczyło tylko dokonać kolimacji sprzętu. Ale nie laserem, nie, nie. Brunet wiedział, że do avikowania kolimacja musi być tip top więc użył starego sprawdzonego kolimatora chesire. Po 5 minutach wszystko było gotowe. Brunet wiedział jednak, że trzeba jeszcze położyć dzieci spać. A jak zwykło to bywać czas ten zazwyczaj koliduje z wszelkimi ciekawymi a jednocześnie krótkotrwałymi zjawiskami astronomicznymi. Swoją drogą ktoś powinien wymyślić jakiś specjalny zegar do tego typu eventów. - ?Kiedy wypada dziś przelot ISS ?? - ?Jakieś 5 minut przed kąpielą dzieci i 10 minut po zmianie pieluchy? - ? Aha, a o której będzie ta flara Iridium -9mag, ta najjaśniejsza od 5 lat?? - ?Wypadnie jakoś za 5 wpół do mycia zębów?? No dobra, dość tych żali, brunet wpadł do domu i rzucił do brunetki. - Dasz sobie radę z dziećmi Słonko? Ja bym spróbował złapać ISS. - Tak, dam sobie radę. Idź bo Ci ucieknie ? uśmiechnęła się brunetka. - Taka kobieta to skarb ? pomyślał brunet i wybiegł na zewnątrz. Dochodziła 20:24. ISS Detector pokazywał 2 minuty do przelotu. Brunet odpalił FireCapture i wycelował w Wenus. Na ekranie zamigotała biała plama. Ustawił więc ostrość i wyregulował ekspozycję. - Tak powinno być ok ? mruknął Pozostało czekać. Na ekranie smartfona cyferki przy czasie do przelotu systematycznie malały: 11, 10, 9, 8, 7 ,6, 5, 4, 3, 2, 1? Brunet nerwowo rozejrzał się po niebie. - Gdzie jesteś mała, no gdzie ? powtarzał do siebie W tym momencie ją zauważył, czerwoną kropkę sunącą nieśpiesznie około 15 stopni nad horyzontem. Szybko kliknął w przycisk nagrywania na laptopie i złapał za teleskop. Naprowadził go na stację i rozpoczął gonitwę. Stacja przeskakiwała mu w polu widzenia szukacza i jednocześnie cały czas jaśniała. Teleskop wędrował ku zenitowi a potem z powrotem w dół w miarę zmierzania obiektu na wschód. Kamerka cały czas rejestrowała. Po 6 minutach stacja znikła w cieniu Ziemi. Brunet wyłączył nagrywanie, szybko otworzył avika w Autostakkercie i zaczął przewijać klatki w poszukiwaniu obrazu stacji. Jego uśmiech rozszerzał się bardziej i bardziej kiedy na kolejnych ujęciach pojawiał się malutki ale wyjątkowo ostry i nieprześwietlony obraz ISS. - Będzie z tego niezła fotka ? pomyślał i przystąpił do zwijania laptopa i kamerki. Przed 21 brunet wrócił do domu. Ale to jeszcze nie był koniec. Najlepsze miało nadejść po 23. Położył się na kanapie przy brunetce i otworzył butelkę z bursztynowym niskoprocentowym napojem. I tak spędził kolejne 1,5 godziny dyskutując o minionym dniu oraz innych mniej lub bardziej ciekawych sprawach. W tym czasie teleskop stał osamotniony na podwórku. Stał i stygnął czekając na światło odległych galaktyk które wkrótce miało się odbić od jego aluminiowych powłok. Brunetka już zasnęła. Bruneta też dopadła senność. Czuł jak jego powieki stają się cięższe i zmierzają nieuchronnie w dół. Ten browarek to chyba był dość kiepski pomysł ? pomyślał i wpadł w objęcia Morfeusza. Po dłuższej chwili usłyszał chrapanie. Swoje własne chrapanie? i to go obudziło. Zerknął wystraszonym wzrokiem na zegarek. Była 23:15. Uff, nie ma tragedii. Nie przespałem tematu ? odetchnął z ulgą i poczłapał do łazienki przemyć twarz. Zszedł po schodach i wyszedł na podwórko. Wzdłuż ulicy zgasły latarnie i cała wioska pogrążyła się w ciemności. Tylko na horyzoncie świeciła jedna pionowa smuga z pobliskiego kościoła. Brunet naszykował szkicownik oraz ołówki i podszedł do teleskopu. W wyciągu wylądował Nagler 22mm. - No to zaczynamy od Leo I ? powiedział do siebie i skierował teleskop w stronę Regulusa. Ależ tam było jasno. W 16?? alfa Lwa zalewała blaskiem całe pobliskie otoczenie gwiazdowe. Brunet sięgnął do smartfona i uruchomił SkySafari. Przeskoczył do obszaru Regulusa aby znaleźć miejsce w którym należało szukać tego galaktycznego karzełka. Nie było to trudne, łatwo wyszukał charakterystyczny układ gwiazd między którymi powinna znajdować się galaktyka. Ale nic tam nie było widać. - Spoko ? pomyślał. ? Na początku przeważnie nic widać. Odsunął Regulusa poza brzeg pola widzenia i rozpoczął, jak to zwykł mawiać, ?grzebanie w smarkach?. Po paru minutach wpatrywania się ciągle był daleki od sukcesu. Za jasno. W wyciąg wpadł Antares Speers Waler 14mm z 82 stopniowym polem widzenia. Lepiej, dużo lepiej bo ciemniej. Skierował się w miejsce gdzie miała się znajdować Leo I i zaczął się wpatrywać. Patrzył, zerkał i po kilku minutach pojawiła się. Delikatna subtelna poświata minimalnie odcinająca się od otoczenia. Brunet dla pewności szturchnął kilkukrotnie teleskop, żeby upewnić, że rzeczywiście patrzy na galaktykę ? subtelna plamka światła również zareagowała na ruch teleskopu. - Bingo ? pomyślał. Zamknął prawe oko, którym prowadził obserwacje, zapalił czerwoną latarkę wziął szkicownik i ponownie spojrzał w okular kreśląc jednocześnie układ gwiazd wokół galaktyki oraz rozmazując delikatną mgiełkę obrazującą najdalszego poznanego satelitę naszej Drogi Mlecznej. Po kilkunastu minutach szkic był gotowy. Po Leo I przyszedł czas na Leo II, kolejną galaktykę karłowatą odległą o 690 tysięcy lat świetlnych od Ziemi będącą również jednym z satelitów Drogi Mlecznej. I tu zadanie nie było proste ponieważ galaktyka ta ma jeszcze niższą jasność powierzchniową niż Leo I ale za to nie żadnego upierdliwego sąsiada w postaci bardzo jasnej gwiazdy. - No to jedziemy z koksem ? powiedział do siebie brunet, wkładając do wyciągu Naglera 22mm. Wiedział, że w tym wypadku będzie konieczne mniejsze powiększenie żeby nie zabić subtelnej poświaty galaktyki na tle ciemnego nieba. Nie mylił się, delikatna mgiełka pojawiła się już po kilku minutach obserwacji. Ale była widoczna jedynie zerkaniem. Brunet potwierdził, tak samo jak w przypadku Leo I, że patrzy na galaktykę i sięgnął po szkicownik. Brunet był zadowolony, udało mu się zrejestrować piękny przelot ISS oraz dwie bardzo słabe towarzyszki Drogi Mlecznej. Do zwieńczenia udanych obserwacji potrzebował jeszcze jakiegoś spektakularnego obiektu. Coś co w 16?? teleskopie wygląda naprawdę wybitnie a jednocześnie nie jest obiektem oklepanym i oczywistym. Takie kryteria spełniała mgławica planetarna Kocie Oko w Smoku oznaczona łatwym do zapamiętania numerem NGC6543. Wschodni horyzont zaczęła już rozświetlać łuna wschodzącego Księżyca kiedy brunet skierował teleskop w stronę Smoka. Drogę do celu wskazały mu gwiazdy Aldhibah i BatentabanB. tworzące wraz z tą mgławicą swoisty trójkąt równoramienny. Brunet zobaczył jasną, rozmytą gwiazdopodobną plamę w rejonie czubka tego trójkąta. Wiedział już, że to Kocie Oko. W tym momencie rozpoczął się festiwal powerowania: - 128x ? bardzo jasna bezkształtna plamka, lekko owalna - 225x ? wyraźny owal z poszarpanym wnętrzem jednak bez wyraźnych szczegółów ? seeing ciągle pozwalał na więcej?. - 360x ? owal większy, wydaje się, że widać zarys oka, a może to złudzenie Brunet poszedł na całość ? do wyciągu wsadził barlowa Imagemate 4x z okularem 14mm co dało powiększenie rzędu 514x - Jak szaleć to szaleć, po co się ograniczać ? szepnął z uśmiechem i zerknął w okular. Wstrzymał oddech. Widok urywał głowę. Piękna podwójna pętla mgławicy świeciła w delikatnym otoczonym je halo. W środku pobłyskiwała gwiazda centralna o jasności około 11 magnitudo. Brunet wyjął okular z wyciągu i dokręcił do niego filtr OIII po czym ponownie umieścił w wyciągu. Filtr dosłownie wyrwał mgławicę z otoczenia gasząc praktycznie wszystko wokół i pozostawiające piękne oko święcące na czarnym tle. Brunet po raz ostatni tego wieczoru sięgnął po szkicownik aby wykonać rysunek ? tym razem patrzył uważnie w okular aby jak najlepiej odwzorować wszystkie detale. Dochodziła już godzina druga. Wschodni horyzont pojaśniał i wkrótce zza drzew leniwie wyłonił się Księżyc nadgryziony przez cień tuż przed ostatnią kwadrą. Brunet zwinął sprzęt i poszedł do domu. To w sumie nie był taki zły dzień. - Bo w sumie nie jest ważne jak zaczynasz, ale jak kończysz ? pomyślał. KONIEC
  15. Witam, Chciałbym spytać o obserwacje mgławic. Czy jestem w stanie obserwować mgławice przy powiększeniu 26x lub 72x i w jakim stopniu będą widoczne? Słyszałem o filtrze UHC. Czy jest on niezbędny do obserwacji mgławic? Dzisiaj próbowałem zaobserwować Andromede np. Nic nie zauważyłem. Chciałbym spytać czy może to być spowodowane jutrzejszą pełnią księżyca.
  16. W ostatnim czasie pogoda Nas rozpieszcza, prawda ? Pogody jest dużo a moich obserwacji mało. Ten fakt nie daje mi spać, męczy mnie strasznie i chodzę cały zdenerwowany. Zaćmienie Słońca poprawiło sytuacje i jeszcze tego samo dnia obserwowałem przez cirrusy Jowisza z WCP (viewtopic.php?f=3&t=27668&start=275). Po tej udanej obserwacji miałem ochotę na więcej. Okazja nadarzyła się wczoraj. Obserwacje rozpocząłem o godzinie 18:50 razem z moim nowym nabytkiem tubą SW 200/1000 . Celem miał być Jowisz jednak mimo poprawienia kolimacji na lampce z kuchni obraz był nadal słaby; winą mogło być też wychłodzenie lustra. Po nieudanej obserwacji Króla Planet postanowiłem choć nie wiem co mnie podkusiło powrócić do szukania DS-ów Warunki były słabe, gwiazda 5 CVn była prawie na granicy widoczności. A po za tym standard - od czasu do czasu światło od domu, łuna i tradycyjnie słaba przejrzystość (3+ w skali 1-5+). Rozpocząłem nieśmiało od dość jasnej lecz niezbyt dobrze prezentującej się M35 i jej sąsiadki 2158 by zaraz potem skierować się do Wielkiej Niedźwiedzicy. I tu, że tak powiem zaszalałem choć to gruba przesada Nie wiem czemu ale nigdy nie szukałem tu eMek po za wiadomymi M81 i M82. Chciałem to zmienić i zacząłem od M97 - mgławicy Sowy. Jestem coraz bardziej zdumiony mgławicami planetarnymi, pierwsze zdziwieniem była NGC 2438 a teraz M97 która okazała się bardzo duża. Wydawało się mi przez kilka chwil, że widać pociemnienia w mgławicy ale czy coś tam było na pewno to nie wiem. Ogólnie to jasny fajny placek światła. Po drodze do M97 zgubiłem M108, wróciłem, zobaczyłem i zwyciężyłem Galaktyka ładna, jak to galaktyka Następnie znalazłem M 109 gdzie przy jej obserwacji przeszkadza Gamma UMa. Potem zabrałem się za M101. Naczytałem się o niej, że jest słaba, że są z nią problemy ale jak dla mnie to galaktyka bardzo jasna, od razu widać duży placek światła a po dłuższym patrzeniu robi się jaśniejsza. Próbowałem szukać również M106 ale się nie udało. Poszedłem o około 20.15 do domu, sprawdziłem kilka rzeczy i o 21.40 wróciłem. Raz jeszcze spojrzałem na już widziane obiekty i zmierzyłem się ponownie z M106. Zobaczyłem ją prawie od razu jako podłużną plamkę światła. Moja pamięć jest zawodna wiec co w danych obiektach widziałem zapominam ale wiem jakie widziałem. M51 z NGC 5195 - dziwne było to bo galaktyki były jakieś takie słabe. Może winną było to, że dość sporo napatrzyłem się na nie Newtonem 20" z pod lepszego nieba (30 km od mnie). Znalazłem też M63 i M94 - jak zwykle jasna. Jako, że miałem już prawie komplet eMek z UMa musiałem znaleźć dwie słynne galaktyki. I tak też się stało. Piękna para - duże i jasne. Zerknąłem również na M13 a potem M3 - bardzo duża, jasna i podobna do trzynastki. Wyczerpałem limit eMek w tym rejonie i skierowałem się na południe. Odszukałem M60 z ledwo widoczną NGC 4647, obok M 59 i nieco dalej M58. Jednak to nie one były moimi celami w tym obszarze. Chciałem potwierdzić inna galaktykę więc skierowałem się do gwiazd kształcie Y. Dość długo się tu patrzyłem. NGC 4596 nie stanowiła problemu ale z NGC 4608 miałem trochę kłopotów. Długo nie byłem pewien czy to co widzę to galaktyka czy gwiazda by ostatecznie dostrzec, że centrum galaktyki wygląda jak gwiazda z halo. Widząc to zrezygnowałem z Panny i przeniosłem się do Lwa. Tam popatrzyłem na triplet z piękna NGC - czy widać tu pas pyłu ? Mi jakby coś tam majaczyło ale może to były zwidy. Po tym przeszedłem do drugiego tripletu - dawno tu nie byłem i odkryłem go od nowa. Piękne jasne galaktyki. Popchałem tubę do 52 Leo (stellarium pokazuj że to k Leo ? ). Tu po wpatrywaniu się udało się zobaczyć NGC 3338 i NGC 3377 (próbował ktoś z NGC 3377A ? ). Na koniec nie odbyło się bez odwiedzania Hicksona 44. Na tą gromadę galaktyk wpatrywałem się długo. Najpierw widziałem NGC 3190 a potem by było śmiesznej 3-cią najsłabsza NGC 3185 i dopiero po dłużej chwili NGC 3193. Próbowałem z 4-tą NGC-cą ale to nie to niebo. NGC 3190 to wyraźna podłużna mgiełka, NGC 3193 kropeczka a NGC 3185 olbrzymia kropa, nadal mimo dość słabego nieba wyraźna. To chyba tyle, było super, wszystkie eMki z UMa, Hickson zachęcają do kolejnych obserwacji.
  17. Luty oszalał. Do tej pory nie mam pojęcia, cóż to za anomalia pogodowa sprawiła, że w tym zazwyczaj nieprzejednanie ponurym miesiącu, chmury odsłaniały nieboskłon przez kilka nocy, a raz - poczęstowały nieprzeciętną przejrzystością mimo wcześniejszych długich tygodni, kiedy to mgła, a może raczej - galareta jakaś - zaległa na dobre nad północnymi rubieżami Rzeczpospolitej. Krystaliczność i suchość powietrza, jakie nadeszły 16 lutego nie zostawiały wątpliwości, że nadchodząca noc będzie niezwykła. Jeszcze będąc w pracy układałem sobie w myślach marszrutę przez kolejne regiony nieboskłonu, które zamierzałem odwiedzać, z których zamierzałem brać obiekty całymi garściami, i które miały mnie naładować na kolejne dni spędzane pod szarym całunem późnozimowych chmur. Zaraz po przyjściu do domu zacząłem się przygotowywać do tyleż duchowej, co narkotycznej, gwieździstej uczty. I do ostatnich chwil nie mogłem się zdecydować, gdzie jechać - do Blizin (blisko, dość dobre niebo) czy w Bory Tucholskie (trzykrotnie dalej, bardzo dobre niebo). Za pierwszą opcją przemawiała zapowiedź obecności Wojtka i Marka, za drugą - chęć maksymalnego wykorzystania wyśmienitej pogody. Ostatecznie zdecydowałem się jechać w Bory. Po drodze wpadłem do Pablita, żeby zabrać na testy jeden z jego najświeższych teleskopów, który - z racji przysadzistości i karłowatości (12 cali, F/4) - nazwałem swojsko Pablitus Łokietek. Na miejscówce w gospodarstwie agroturystycznym zjawiłem się około 21:00 - później niż chciałem, choć czas i tak mogę określić jako niezły. Pierwsze wyjście z auta i spojrzenie na wściekle błyszczące niebieskie gwiazdy Oriona utwierdziły mnie, że decyzja o dalszej jeździe, lecz pod lepsze niebo, była jak najbardziej słuszna. Rozstawiłem stanowisko lornetkowe i nieopodal Łokietka - żeby się chłodził. Chociaż miałem zacząć od Rufy, pierwszym celem jaki obrałem były szerokie okolice gromady Choinka. Gromada oczywiście pięknie świeciła, jednak mój główny cel był położony jakiś stopień na zachód - był nim Barnard 39. Jest to niewielki cypel dość rozległego obszaru pyłowego, skatalogowanego w swej południowej części jako Barnard 37, a ciągnącego się jeszcze dobre dwa stopnie na północny zachód, przybierając kształt fajki lub ?ptaszka? (?). B39 widziałem już kilka razy wcześniej, lecz zainspirowany niedawno opublikowanym, nieprzeciętnie pięknym zdjęciem Maćka Kapkowskiego, postanowiłem poświęcić mu dłuższą chwilę. Najpierw wycelowałem w ten rejon Łokietka, bo chwilowo się przy nim kręciłem, a i ciemne mgławice widuję w teleskopach bardzo rzadko (prawie wcale). autor: Maciej Kapkowski źródło: http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/6705-na-granicy-oriona-i-jednorozca/ Rejon niewielkiej, ciemnej, ukośnej smugi okazał się w sporym - 60-krotnym - powiększeniu bardzo niejednorodny. Mgławica Futro Lisa (Sh2-273), na tle której należy wypatrywać B39 nie jest demonem jasności powierzchniowej, a i gwiezdne pole w tym miejscu wybitną obfitością słońc nie grzeszy - więc mimo niezłej znajomości tego regionu, poprawna identyfikacja szukanego obiektu zajęła mi trochę więcej czasu, niż się spodziewałem. Niemniej, po chwili udało się wyłuskać ukośnie biegnącą smużkę B39, nieco niejednorodną w swym kształcie. Próbowałem zmierzyć się z poszczególnymi kłębkami tej mgławicy, ale po krótkiej próbie - odpuściłem. Teleskop to jednak nie moja bajka. Z mojego cyklopiego kręcenia się w tej okolicy, zanotowałem jeszcze słabszy łącznik (LDN 1609) spajający południowo-wschodni kraniec B39 z większym kompleksem ciemnotek leżącym na zachód. Widoczne również było wyraźne pojaśnienie wokół S Monocerotis, najjaśniejszej z gwiazd gromady Choinka (NGC 2264). Podszedłem do Fujinona 16x70, skierowując go w ten sam rejon. Barnard 39 wyszedł dość szybko z tła, lecz wspomnianego łącznika z kompleksem B37-38 nie wyłapałem. Filtry UHC wydawały się nieznacznie pomagać w łowieniu ciemnotki, lecz szału nie było. W każdym razie - byłem zadowolony, że owa ciemnotka jest zaliczona bez żadnych wątpliwości. Korzystając z uroków szerokiego pola, poświęciłem chwilę na przeskanowanie całego kompleksu, który nazwałem sobie Zimową Fajką. Dlaczego tak? Bo dość mocno przypomina ciemną Mgławicę Fajka (Pipe Nebula) w Wężowniku, której uroków nie było mi dane do tej pory podziwiać. Mgławica Fajka (Wężownik) i Zimowa Fajka (Jednorożec) źródło: Photopic Sky Survey Zimowa Fajka generalnie zasadza się w okolicach dość charakterystycznego i jasnego asteryzmu gwiazd tworzących ?Y?. Poniżej ?igreka? widać dość rozległego, choć o słabo skontrastowanych granicach Barnarda 37, zaś na północ-północny zachód ciągnie się na 2-3° dość szeroka smuga tworząca trzon fajki. Cały kompleks podziwiałem w lornetkach od 7x50, przez 10x56 po 16x70, a każda z nich pokazywała coś, czego nie było widać w innej. Wezwany do lornet Krzysiek potwierdził dobrą widoczność kosmicznej lulki. A r g o Następnym celem miały być nisko położone gromady w Rufie. Przejechałem więc lornetką w dół, muskając tylko wzrokiem bogactwa Jednorożca, które - choć krzyczały - musiałem zostawić za sobą. W końcu nieczęsto zdarza się, by obiekty położone 5-10° nad horyzontem były aż tak wyraźne. Jako pierwsza padła oczywiście M93, mocno wybijająca się z bogatego pola gwiezdnego. Jej zachodnia część była wyraźnie jaśniejsza, z kilkoma wyraźnymi jasnymi słońcami, wschodnia natomiast tonęła w wyraźnej mgiełce nie rozbitych składników gromady. Przejechałem kilka stopni na wschód, w poszukiwaniu NGC 2482, której nie udało mi się wyłowić niespełna tydzień wcześniej w Blizinach. Wiedziałem bardzo dokładnie, gdzie jej szukać - i tam, gdzie być powinna, zobaczyłem spory i wyraźny, dość jasny owal, przylegający do parki pomniejszych słońc. Żadnego problemu nie sprawiła również mniejsza, choć wyraźniejsza NGC 2467, widoczna na 3° południe od M93, na zachodnim krańcu krótkiego łańcuszka gwiazd 6-7 wielkości. Korzystając z naprawdę nieprzeciętnej widoczności tego regionu, zacząłem go swobodnie skanować. Od razu wpadły mi w oko dwie gromady - NGC 2421 oraz NGC 2383. Mimo niewielkiej wysokości nad horyzontem, każda z nich jakoś się odróżniała od drugiej. NGC 2421 ma nieco wydłużony kształt, zaś NGC 2383 - bardzo kompaktowe rozmiary, charakterystyczne sąsiedztwo - przylega bowiem wizualnie do niewielkiego łańcuszka gwiazd, i w końcu ukazuje ciężki do wyłuskania ślad ziarnistości. Nie zaobserwowałem za to jej pobliskiej sąsiadki, NGC 2384, ukrytej w delikatnym blasku parki 9-magowych słońc. Nie mam jednak wątpliwości, że i ten klaster by padł, gdyby tylko nieco wyżej wznosił się nad horyzont. Wspomniane w relacji obiekty zostały wyróżnione źródło: Taki Star Atlas Idąc dalej na zachód, znalazłem się w okolicy Asocjacji Wielkiego Psa, grupy jasnych gwiazd na południu konstelacji. Pośród nich zaobserwowałem kilka następnych gromad: NGC 2362 oraz Cr 121. Ta pierwsza jest dość jasna, choć niełatwa w dostrzeżeniu - przeszkodę stanowi ? Canis Majoris, która swą jasnością przyćmiewa pozostałe składniki NGC 2362 (zwanej czasem Gromadą Tau Canis Majoris). Gromada początkowo wyglądała jak pojaśnienie wokół gwiazdy, lecz owo pojśnienie dość szybko stawało się ziarniste, co pozwoliło wyeliminować podejrzenie, że to zaparowana optyka zaczyna płatać figle. Obiekt nie do końca lornetkowy, lecz w zasadzie - kto powiedział, że i takimi nie wolno się cieszyć w niewielkich aperturach i powiększeniach? Czy lornetkowe obiekty to tylko gromady w rodzaju Plejad - i większe? Chyba jednak cały urok lornetkowania polega na tym, że nigdy do końca nie wiadomo, jak się dany obiekt zaprezentuje. Nie zmienię powiększenia, by upodobnić jedną gromadę do drugiej - muszę więc brać to, co niebo daje z wszelką różnorodnością, wynikającą zarówno z fizycznej wielkości obiektu, jak i odległości do niego. Druga z gromad w okolicy, Collinder 121, była bardzo wyraźna. To dość ubogie, wydłużone w osi północ-południe skupisko stosunkowo jasnych słońc wokół jasnej, pomarańczowej gwiazdy Omikron1 CMa. W powiększeniach 10-16x prezentowało się wybornie, ukazując około tuzina słońc. Będąc blisko ukochanej M41, przeskoczyłem i do niej, sycąc oczy dziesiątkami ciasno upakowanych gwiazd skrzących się delikatnie w odblasku pobliskiego Syriusza. Wtedy też dotarło do mnie, że to właśnie Syriusz jest odpowiedzialny za wyraźne rozjaśnienie nieba w okolicach rzeczonego Messiera 41, co nadaje gromadzie pewnej trudnej do określenia wyjątkowości. Pluję sobie w brodę, że nie zjechałem na południe do dwóch kolejnych wyraźnych Collinderów - 132 i 140. Z pewnością były w zasięgu, a nie wyłapałem ich przez zwykłe gapiostwo. Na usprawiedliwienie mam tylko własne otumanienie na widok przebogatych połaci gwiezdnych muskających zalesiony horyzont. Wróciłem do Rufy, do przeuroczej pary M46-47. Znając te okolice bardzo dobrze, nie poświęcałem zbytniej uwagi ani jaśniejszej M47, ani nie odwiedzałem też pobliskiej NGC 2423, ni też pobliskiej-lecz-odległej Melotte 71. Skoncentrowałem się za to na pięknej, subtelnej ziarnistości gromady Messier 46, a także na mgławicy planetarnej NGC 2438. Dotychczas pory widziałem ją tylko raz i - jak to bywa w przypadku obiektów słabych i ulotnych - postanowiłem powtórzyć obserwację dla spokoju własnego sumienia. Niebo nie zawiodło i dzięki parce UltraBlocków planetarka wyskoczyła na tyle wyraźnie, bym nie miał najmniejszej wątpliwości, że została upolowana. Blada powłoka gwiezdnego truposza została także dostrzeżona przez kolegów obserwujących razem ze mną, więc w przypadku tego obiektu moje sumienie jest zupełnie czyste. Bez posiłkowania się filtrami, miałem przez jakieś 20% czasu wrażenie, że coś nieśmiało wyskakuje w miejscu, gdzie powinna świecić NGC 2438 - ale pewności nie mam. Pokręciłem się jeszcze chwilę w rejonie prześwietnej parki Messierów. Niby od niechcenia wpadły mi w oko jasne i dość duże gromady leżące na zachód, już w Wielkim Psie - NGC 2374 i NGC 2360. Ta druga pokazała nawet pewną ziarnistość, co zwykle się jej nie zdarza (w Blizinach uparcie pokazuje mi się jako łatwa do dostrzeżenia, acz bardzo jednorodna w swoim blasku mgiełka). Hełm Thora (NGC 2359) również sam się napatoczył, lecz w miarę dobrze znając ten obiekt zadowoliłem się tym, że bezbłędnie weń trafiam bez posiłkowania się mapką. Z kolei gdy odsunąłem się na południowy wschód od M46, wpadła mi w oko kolejna gromada - NGC 2509. Podobnie jak inne jasne, choć nie bijące po oczach obiekty w tej okolicy, widoczna była jako dość regularne pojaśnienie wielkości około 10?. Próbując zidentyfikować jej numer, zauważyłem na mapie kolejną pobliską kandydatkę do wyłowienia z bajecznego sezamu Rufy, NGC 2479. Oczywiście i ten klaster nie sprawił najmniejszego problemu, choć poza swoim pojaśnieniem wiele nie pokazał. Do wymienionych obiektów wracałem po wielokroć, skanując niebo niemal od niechcenia i zupełnie nie wysilając się na uważniejsze wyzerkiwanie obiektów. Ta szwędaczka miała w sobie coś z beztroskiego błądzenia i cieszenia się tym, czym obserwator może zostać niespodziewanie poczęstowany. Wciąż nie mogłem się nadziwić i napatrzeć na bogactwo kipiące tuż nad linią lasu, odpuściłem nawet wyszukiwanie ambitniejszych obiektów z katalogu Haffnera czy Ruprechta, na które od dawna ostrzę sobie zęby. W tamtym momencie czułem obserwacyjne spełnienie dzięki zwykłemu błądzeniu wśród przebogatych pól gwiezdnych i wyłapywaniu co i rusz pięknych kolorów rzadko oglądanych słońc. Szukając innych egzotycznych - jak na nasze szerokości geograficzne - obiektów, po raz drugi ?w karierze? zrobiłem podejście do galaktyki spiralnej NGC 2613 w Kompasie. Dopiero później sprawdziłem jej jasność - 10.4mag - co ostatecznie odarło mnie ze złudzeń co do możliwości wyłowienia tego obiektu w 16x70 z szerokości geograficznych Polski. Niemniej, w ?Łokietku? galaktyka była całkiem wyraźnym, kształtnym, eliptycznym pojaśnieniem. Czas mijał nieubłaganie, a okręt Argonautów zaczął uciekać za linię horyzontu, z wolna skrywając detale co jaśniejszych obiektów, by w końcu kompletnie zatrzeć ślad po większości z nich. Na widoku pozostały tylko położone najbardziej na północ Messiery, a coraz wyżej pięły się późnozimowe i wiosenne konstelacje. Zanim jednak poświęciłem im uwagę, zatrzymałem się w kilku miejscach. Korzystając z okna świetnej widoczności, bez problemu złapałem piękną i wyraźną mgławicę planetarną, Duch Jowisza (NGC 3242). Takiej wyraźniej chyba jej nigdy wcześniej nie widziałem - jasna, seledynowo-zielonkawa, nieco większa od okolicznych gwiazd i mocno gasnąca przy patrzeniu na wprost. Pokazałem ten widok pozostałym na placu boju kolegom, lecz ci jednoocy niewdzięcznicy wzgardzili tym widokiem. ?Ja muszę mieć wyraźną tarczkę, dopiero wtedy widzę, że to planetarka?. Pfff! Cóż, pewnie jestem dziwny, ale ja żadnej wielkiej tarczki mieć nie muszę - wszak to tylko opcja. Syciłem więc oczy intensywnym kolorem obiektu i jego nie do końca gwiazdową aparycją. źródło: sky-map.org Kolejnym przystankiem była piękna, stara gromada M48 w Hydrze, której widok jest balsamem na mą duszę. Nie wiem do końca czemu, ale gdy sycę oczy jej dyskretnym urokiem, zwyczajnie wyrównuje mi się oddech, a do głowy uderzają endorfiny. To prawdziwie królewskie zwieńczenie bogactwa zimowych gromad, choć pozbawione pompy, z jaką uderzają Plejady czy M-ki Woźnicy. źródło: Mag7 Star Atlas Następnie odwiedziłem dwa pobliskie klastry, które mimo niewielkiego dystansu kątowego kazały mi dwukrotnie przekraczać granice między konstelacjami. Pierwszym z nich był NGC 2506 w Jednorożcu. Zmęczenie nie pozwoliło mi skoncentrować się dłużej na tym obiekcie, nie wyłapałem więc jego ziarnistości. Widok drugiego z klastrów, NGC 2539 w Rufie, zatrzymał mnie na dłużej. W pierwszym momencie obiekt jawił się jak mgiełka w rodzaju Mgławicy Płomień, znacznie wyraźniejsza od wodorowego pierwowzoru, lecz nie do końca rzucająca się w oczy za sprawą gwiazdy 19 Puppis, którą muska swym południowo-wschodnim krańcem. Jednak po chwili mgiełka stała się wyraźnie ziarnista, skrząc się niczym diamentowy pył i ukazując kilkanaście subtelnych, lecz wyraźnych zerkaniem słońc. Kompletnie upojony widokiem zimowych gromad, po krótkiej przerwie przeskoczyłem w kompletnie inne rejony. L e o Z Lwem mam raczej wyrównane rachunki. Wiem, gdzie szukać w nim obiektów, udało mi się w ciągu minionych sezonów wyłowić niemal wszystko, co było do wyłowienia przez średnią lornetkę i ogólnie nie czuję niedosytu w badaniach skarbów tej konstelacji. Jednak tym razem poczułem iście lwi głód - bo zwykle moje galaktyczne łowy w tym rejonie odbywały się na raty. Tym razem chciałem więc zobaczyć ile się da podczas jednej sesji. Zacząłem od znanego Tripletu - mam go na tyle dobrze opatrzony, że widoczność jego składników jest dla mnie papierkiem lakmusowym jakości panujących warunków. 16x70 pięknie i wyraźnie pokazała całą trójcę. Wyraźną, zatopioną w lekkim halo M66, słabszą, lecz również wyraźną M65 oraz długą i szeroką smugę najbledszej NGC 3628. Następnie przeskoczyłem do kolejnej grupy - Kwartetu Lwa. Tak, wiem - zazwyczaj o nim się mówi ?drugi triplet?, ?zachodni triplet? - lecz ja tam nigdy, przenigdy, żadnego tripletu nie widziałem. Zwykle gdy docieram w jego rejon, zapalają się w polu widzenia kolejne obiekty - najpierw zauważam szeroką parę Messierów 95 i 96, a potem - ciasno upakowane M105 i NGC 3384. Zwyczajnie nie przypominam sobie warunków, bym widział jedną z galaktyk, a nie dostrzegł drugiej. Wiele razy sprawdzałem widoczność tych obiektów, porównując widok z teleskopu (o ile któryś z cyklopów towarzyszył mi w obserwacjach) z tym, co pokazują moje lornetki, z 10x50 włącznie. I zawsze był tam kwartet. Tej nocy cała czwórka była bardzo wyraźna, a poszczególne składniki wyglądały podobnie - jak krągłe, lekko eliptyczne, zwarte pojaśnienia. Z wcześniejszych obserwacji wiedziałem, że można z tych okolic wycisnąć więcej. Na pierwszy ogień poszła niewielka, lecz zaskakująco wyraźna NGC 3377. Kojarzyłem, że w pobliżu znajduje się też inna galaktyka, nieco słabsza i większa, ale nie mogłem sobie przypomnieć jej położenia. Niezastąpiony sufler - Object in the Heavens - szepnął, żebym odszukał NGC 3412, lecz zobaczyłem bardzo wąską i krótką strużkę światła, ledwie jaśniejącą drzazgę w ciemnym sklepieniu nieba. Choć piękna, nie była obiektem, którego szukałem. W międzyczasie zawędrowałem też do całkiem wyraźnej NGC 3489, leżącej pomiędzy Tripletem a Kwartetem, pięknej, drobnej - i raczej dość rzadko wspominanej w relacjach. Tymczasem sprawa ?tej większej galaktyki? nie dawała mi spokoju. Zerknięcie na ściągę - i mam! W kłębie się schowała, tuż na wschód od Algieby, franca jedna. Kiedy w końcu do niej - NGC 3227 - dotarłem, dłuższą chwilę nie mogłem się oderwać od piękna jej wyraźnie większego pojaśnienia. Po nacieszeniu oczu, przeskoczyłem kilka stopni na zachód, spędzając parę chwil na podziwianiu wyraźnego obłoczka NGC 2903. źródło: Mag7 Star Atlas To, co mnie zaskoczyło w penetrowaniu lwich skarbów, była wyrazistość obiektów. Przejrzystość swoją drogą, ale myślę, że cegiełkę tez dołożył sprzęt, z którego chwilowo (?) korzystam - Fujinon 16x70. Z całą pewnością mogę cieszyć się nieco większym zasięgiem z racji przejścia z powiększenia 15x na 16x, co skutkuje zmniejszeniem źrenicy wyjściowej, a więc pociemnieniem tła i większym skontrastowaniem obiektów. Być może swoje dokłada jeszcze transmisja, na którą nie miałem powodów narzekać w Oberwerku, ale która zawsze może być lepsza. Na sam koniec łowów w Lwie, poświęciłem dłuższą chwilę na jednoznaczne i ostateczne wyłuskanie NGC 3607, leżącą w łatwym orientacyjnie miejscu, między Deltą a Thetą Lwa. Skierowałem lornetkę - i tu niespodzianka - mgiełki są dwie. Jedna, jaśniejsza, bez wątpienia była poszukiwaną NGC 3607, ale ta druga - tak wyraźna? Owszem, wcześniej miewałem parę razy wrażenie, że majaczy mi w tym miejscu coś, co mogłoby być NGC 3608, ale zwykle był to obiekt wyzerkiwany z najwyższym trudem, niemal na granicy wyobraźni. Tutaj, choć nadal trudny - był, po prostu był. Ciesząc się pięknym widokiem ciasnej parki galaktyk, wyzerkałem coś jeszcze! Czyżby NGC 3605? Pomyślałem, że to byłoby zbyt piękne, gdyż ta galaktyka jest za słaba, by ją dostrzec przez 16x70. Jednak podłużne, mgiełkowate pojaśnienie wciąż uparcie dawało się wyzerkać. Podszedłem do kompletnie wyziębionego już Łokietka, by wyjaśnić sprawę. NGC 3607 i 3608 zostały jednoznacznie potwierdzone. Natomiast trzecie pojaśnienie okazało się być parką słabiutkich, 11-magowych gwiazd. Sama NGC 3605 była widoczna z drugiej strony osi wyznaczanej przez dwie jaśniejsze galaktyki, i była też zdecydowanie najsłabsza z całego trio. Tymczasem zmęczenie dopadało mnie coraz bardziej. Obserwacje miały trwać jeszcze dobrą godzinę, ale ich intensywność spadała wraz z moją koncentracją. Odpuściłem więc dwie ostatnie lwie galaktyki, które miałem w planach - NGC 3521 i 3640. Sam koniec sesji poświęciłem na dobrze znaną Grupę M81, łowiąc sześć jej najjaśniejszych składników - Messiery 81 i 82 oraz NGC: 2403, 2976, 3077, i 4236 - lecz to jest materiał na osobną opowieść (stay tuned!). Dołożyłem do nich NGC 4125 i NGC 4605, pokręciłem się jeszcze wokół kilku najjaśniejszych obiektów wiosennego nieba i zacząłem zbierać się do domu. Sesja utkwiła mi w pamięci z kilku powodów. Pierwszym była oczywiście nieprzeciętna krystaliczność nieba i praktycznie brak problemów z roszeniem optyki. Drugim, nie mniej ważnym, było otworzenie skarbca Rufy. W trakcie tej relacji nazwałem go ?sezamem? i tak sobie myślę, że jest to określenie dość trafne na ten rejon. Dla obserwatora skazanego na północne skrawki tego egzotycznego bogactwa, przeważnie ukrytego pod zasłoną chmur, widok kipiących blaskiem gwiazd i gromad na stosunkowo niewielkiej przestrzeni jest widokiem niezwykłym, wręcz baśniowym. To unaocznienie sobie, jak bogata potrafi być Droga Mleczna, i to nie tylko latem. To zwiedzanie rejonów, które wydają się być dostępne praktycznie raz do roku - ostatnią taką przejrzystość miałem pod koniec listopada 2013 (sic!). To zdjęty z nieba jakiś przeklęty czar, pozwalający nasycić oczy tak bardzo, że przez długie kolejne dni człowiek się zastanawia, czy to nie był tylko piękny sen. Co ciekawe, mimo świadomości, że dostrzegłem jedynie ułamek bogactwa tego regionu - nawet tego, co było dostępne przez dwie krótkie godziny górowania Rufy - czułem spełnienie obserwacyjne. Oszołomiony pięknem konstelacji, nie wiem, czy zdołałbym przyjąć więcej obiektów, niż wyłapałem. Widząc te bogactwa, człowiek może doznać szoku, z którego łatwo nie wyjdzie - a przecież tydzień pracy trwał, więc konieczny był szybki powrót do rzeczywistości. Pod sam koniec sesji spojrzałem na Gwiezdny Obłok Łabędzia, wiszący jakieś 10° nad północnym horyzontem - i porównałem go w pamięci z tym, co widziałem ledwie parę godzin wcześniej. Muszę stwierdzić, że pola gwiezdne Rufy wcale nie ustępują przebogatym przecież obszarom między Sadrem i Albireo. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że w okolice zwrotnika warto wybrać się nie tylko dla wyżej położonych konstelacji Skorpiona i Strzelca, ale również - a może nawet przede wszystkim - dla bezdennego sezamu Rufy.
  18. Początek tygodnia napawał wielkim optymizmem po tym jak zobaczyłem prognozy pogody :) ?Widząc idącą? poprawę rozpocząłem przygotowania do obserwacji. Na forum znalazłem temat o wspólnych obserwacjach na wschód od Warszawy i tam tez napisałem post informując o mojej chęci do spotkania. Pozytywnie odpisała osoba z całkiem innego miasta ? Łukowa odległego od mnie o 70 km. Zaczęliśmy ze sobą pisać i było pewne, że priorytetem będzie dla nas ciemne niebo. Mapę LP i satelitarną studiowałem dość długo by w końcu zaproponować miejscowość Urszulin (okolice Okrzei). Argumentem przeciw był całkowity brak znajomości okolic pod kątem miejsca gdzie można by się rozstawić. Jednak zgodnie z ?pierwszym prawem? mówiącym ?priorytetem będzie niebo? nie dawało nam innego wyjścia jak wykonać obserwacje na partyzantkę :D Umówiliśmy się na piątek 13-stego. Z domu wyjechałem po 21.15, po drodze zgarnąłem kolegę i jakoś o 22.20 byliśmy na miejscu. Zadzwoniłem do Marcina, który poinformował, że będzie za półgodziny. W takiej sytuacji po incydencie czyli objechaniu dookoła polną droga Urszulina :D stanęliśmy ponownie na początku wsi. Wysiedliśmy z auta i ukazało się nam przepiękne niebo ! Po chwili odległe latarnie zgasły (około 22.30) i powiem szczerze, że nie widziałem żadnej łuny. Oczywiście małe łuny były ale były one wzmocnione mgłami tuż nad horyzontem. Po chwili bez problemu z kolegą zerkaniem zobaczyliśmy kometę. Nie mogąc doczekać się na Marcina wyjęliśmy lornetki ? 10x50 i 15x70. Widok C/2014 Q2 wspaniały ! Jasne, wyraźne i wielkie jądro a od niego gruby warkocz rozciągający się na 3-4 wielkości (jakieś 1,5 stopnia ? ) jądra skierowany na północny- zachód . Gdy już dłuższą chwilę napawaliśmy się niebem gdzie stwierdziłem, że lepszego miejsca pod kątem LP w okolicy nie znajdę i ogólnie ?skakałem? z radości nadjechał Marcin. Przywitaliśmy się i przez kolejne 10 min kręciliśmy się szukając miejsca. Wjechałem w jedną z bocznych dróg, która okazała się przejezdna i aby nie tracić czasu postanowiliśmy tu zostać. Marcin przywiózł ze sobą Taurusa 20? i było pozamiatane :D Szczerze miałem małe wątpliwości w sens tak skomplikowanego procesu składania go do ?kupy? ale potem zmieniłem zdanie. Po kolimacji zabraliśmy się do dzieła. Na początek oczywiście M42. Gdy na nią patrzyliśmy była w syfie a mimo to widok super. Marcin upierał się że widać kolor ale może miał jakieś zwidy albo ma inne oko od mnie. W zamian za to widać było piękne struktury - ?ptaszkowi? wyrosło dodatkowe skrzydło. Teraz już opis obiektów będzie przypadkowa gdyż nie pamiętam kolejności. M13 z początku oczywiście ładna ale dopiero później około 3 lustro pokazało co potrafi. Gromada w moich oczach nabrała nowego oblicza ? piękna, wyraźna gromada z słynnym z większych luster kształtem ?pająka? czy też ?rozgwiazdy?. Dopiero za drugiem podejściem zobaczyłem również słynnego mercedesa który dla mnie na wprost był ładniejszy gdyż zerkaniem za bardzo zlewał się z gromadą. Obok również NGC 6207. Marcin żaglował okularami więc pewny nie jestem ale tu użyty był chyba TV plossl 20 mm. M1 ? myślałem, że nic poza plamą światła nie będzie. Jakże się myliłem ! Z (chyba) Naglerem 31 mm był widać że mgławica się ?gotuje?. M51 ? hit nocy ! Super widok ! Tu był albo TV Plossl albo Pentax ? nie jestem pewien. Był tu tez chyba Nagler. Ale to nie ważne. Od razu po spojrzeniu w okular było widać 2 ramiona a po chwil wyskoczyło 3-cie. Każde z nich pozawijane zgodnie z tym co jest na zdjęciach. Jedynie mostu między nią a NGC 5195 nie było. Ale te ramiona !! Trzeba zobaczyć by potem w nocy nie spać z wrażenia. Jowisz ? król planet. Ostrość ideałem nie była (może kolimacja ? ) ale widok super. Pierwszy raz widziałem Wielką Czerwoną Plamę. Jak się okazało najładniejszy dla mnie widok okazał się z mojego SW SWA 8mm dającym aż 281x powiększenia przez co przeszedł chrzest bojowy. A ?obok? były Pentaxy, ortho ? Plama wyraźna, z wyraźnym ceglastym (?) kolorem ? dekoratorem wnętrz nie jestem więc nie jestem pewien :D I sukces ! W moim 102/500 tez byłą WCP widać choć była bardzo malutka. Nie wiem co mnie podkusiło ale zaproponowałem Abell 21. Aż wstyd przyznać, że nie udało się nam jej znaleźć. Męczyliśmy się dłużą chwile. Poprawimy się przy najbliższej okazji. Podsunąłem pomysł na Hickson 44 w Lwie. Zanim się ?zakręciłem? to już Marcin wołał do okularu :) W polu ukazały się trzy przeciętniej jasności galaktyczki. Fajnie :) Zerknęliśmy na NGC 457 czyli ET. Moim zdaniem to za duży teleskop na ten obiekt, za dużo gwiazd. Lepiej wygląda w lornetce 10x50 czy refraktorze 102/500 8) M94- bardzo jasna galaktyka. Tak jasna że Marcin z początku myślał że to gwiazda :D Po za tym Marcin czesał galaktyki w Pannie, co chwile dając popatrzeć mi i koledze na co raz to inne obiekty. Szczególnie jedna była ładna gdyż ustawiona do nas kantem. Pod koniec zaczął wschodzić Księżyc. To dla mnie drugi hit nocy. Z nad drzew wystawał malutki kawałek czerwonego rogalika by w ciągu ledwo 5 minut pokazać się w całej okazałości. Ale te 3 minuty kiedy widzieliśmy ten maleńki kawałek mi osobiście zapadnie długo w pamięci. Samo miejsce naprawdę super. Żadnych nawet małych łun, co najwyżej znikome ! Warunki atmosferyczne dalekie do ideału czyli marna przejrzystość ale miejsce nadrabiało to swoja ciemnością. Partyzantka wyszła Nam naprawdę dobrze. Z "incydentów" wynikających z sposobu obserwacji było min. światło z pobliskiego domu które zgasło po 1. Do wyciągu stawaliśmy na szafce :D ale ważne ze spełniła swoje zadanie. Dziękuje Marcinowi i Tomkowi za miło spędzony czas. Miło było mi poznać Marcina, bardzo fajny człowiek. Do następnego razu !! Przemyślenia: trzeba kupić skrobaczkę do szyb w aucie ....
  19. Walentynkowy wieczór zszedł się z nadejściem pięknej zimowej pogody z ciemnym niebem pełnym gwiazd. Po takim astropoście długo nie trzeba było nikogo prosić by wybrać się w teren na obserwacje skarbów nieba. Strzelaliśmy do wszystkiego do czego tylko się dało. Nasi goście byli pełni zachwytu. Ale to tyko Wszechświat. To jego skarby. My tylko go uwielbiamy.
  20. Sprawa miała być nudna i zupełnie standardowa - zwykłe rozeznanie w terenie, nic szczególnego w zawodzie prywatnego detektywa. Chodziło o podrzędną knajpkę, prowadzoną przez pewnego Polaka z holenderskim paszportem. Lacerta sive Stellio - cóż, dość osobliwa nazwa lokalu. Nic dziwnego, że we wszystkich przewodnikach - jeśli w ogóle o nim wspominano - nigdy nie wymieniano jego oryginalnej, pełnej nazwy. Mówiono w skrócie ?Lacerta? lub częściej - po prostu ?Jaszczurka?. - Pamiętaj, Amerykanie byli już tam wcześniej. Jeden wskazał na dwa istotne tropy, drugi był bardziej skrupulatny, jego lista ma siedem punktów. - Mamy jakieś zdjęcia z poprzednich oględzin? - Zdjęcia? Jakie zdjęcia? Do cholery, jesteś w branży od wczoraj? Przecież fotografersi nie zapuszczają się tam, bo i po co? Jeśli już idą w tym kierunku, wszyscy skręcają do nightclubu Kokon. Wiesz, puścisz na scenie efektowne mgiełki i wszyscy sikają po nogach. A jak który skręci w bok, to skręca w nie ten bok i zwyczajowo daje się zrobić w trąbę. Mimo wszystko postanowiłem pójść i sprawdzić. Taksówkarz zawiózł mnie pod znaną melinę przy 39. Alei (od jej numeru, zwykle mówimy na tę melinę ?M39?). Tam skręciłem wzdłuż obskurnego Bulwaru 168., minąłem Kokon - i w zasadzie w samych drzwiach Lacerty wpadłem na uroczą pieguskę (w aktach figurującą jako N.7209 (N - notowana, dalej numer w kartotece)). Miałem wrócić chwilę później do niej i jej młodszej koleżanki (N.7243, trochę bardziej rzucającej się w oczy, ale nie do końca w moim guście). Tymczasem rozejrzałem się po lokalu. Cóż za pretensjonalny wystrój - małe, dość niewyraźne stoliki umieszczone w salce w zygzak. Że niby mają układać się... w Jaszczurkę? Cholerny, tandetny polski gust. Najprostsze skojarzenie szefa, który obok stylisty wnętrz nawet nie stał. Całość kompletnie bez wyobraźni. Ale czego się spodziewać po Janie H., lokalnym watażce, miłośniku piwska, przyjacielu znanego producenta wódki i papierosów, Jana S.? (...) ... No dobra, popłynąłem. Ale fakty z grubsza pozostają te same - Jaszczurka jest raczej niezbyt docenianym skrawkiem nieba, fotografowana jest stosunkowo rzadko, a i mapy nieba niespecjalnie zachęcają do sięgnięcia po coś więcej. No i kolejny fakt - naprawdę nie wierzcie Amerykanom. Wzbudzają zaufanie, ale wszystkiego nie mówią. Dobry stary Phil mówi o dwóch obiektach, Peter Birren wylicza ich już sześć. Tymczasem warto podskoczyć czasem nawet największym tuzom i powiedzieć: sprawdzam! Mapka na podstawie Cartes du Ciel Noce w połowie września były wciąż łaskawe. Na tle dobrze widocznej, choć nie oszałamiającej smugi Drogi Mlecznej, zygzak jaszczura piął się całkiem wyraźnie . Nie tracąc zbyt wiele czasu, wycelowałem swe lornety w jego okolice, póki gadzina była w najdogodniejszej pozycji na niebie (choć nie najwygodniejszej do oglądania). Nalot? Tradycyjnie ten sam - od M39, wzdłuż ciemnej smugi Barnarda 168 do NGC 7209, pierwszej z brzegu - dosłownie i w przenośni - gromady w Jaszczurce. NGC 7209 jest dla mnie absolutnie najpiękniejszym obiektem w gwiazdozbiorze i zwykle na niej skupiam największą uwagę. Nie wiedzieć czemu, uwielbiam takie obiekty, teoretycznie pozbawione fajerwerków. Jest coś kojącego w widoku spokojnie skrzącej się gromadki gwiazd. Ślad NGC 7209 nie jest do końca regularny - od zachodu ma wyraźną ciemną zatoczkę, przez co klaster przyjmuje kształt litery ?c?. Lornetki 7x50 pokażą tę gromadę jako bladą plamkę światła, która być może przy podparciu rąk (lub dwururki) pokaże swoją ziarnistość. Lornetki 10x50 i większe pokazują ziarnistość gromady w różnym stopniu - od widoku, który lubię nazywać podskórnym rozbiciem, po gromadkę kilkunastu czy dwudziestu kilku słońc, których pozycje można bez problemu naszkicować (czyli widać znacznie więcej niż ?mieni się coś, ale tylko zerkaniem?). Żadna z gwiazd nie wybija się znacząco ponad inne, co może sugerować, że najjaśniejsze i najbardziej masywne wąchają już bozony od spodu. I faktycznie, wiek gromady szacowany jest na około 440 milionów lat, czyli grubo ponad średnią życia gwiazd typu O i B; jest to też wiek, w którym gwiazdy typu widmowego A powoli odchodzą od ciągu głównego. Kolejnym dość oczywistym celem była jej czterokrotnie młodsza sąsiadka leżąca dwa stopnie na północ, NGC 7243. Ta gromada jest zauważalnie inna - kilka gwiazd wybija się mocniej z tła, a całość jest wyraźnie podzielona na dwie części (tę cechę widać już w 7x50). Północna część skupia się wokół węzła trzech gwiazd, południowa - większa - pokazuje od razu około pięciu słońc. Bardziej wnikliwe spojrzenie pozwala przynajmniej podwoić liczbę gwiazd w każdej grupie. Jeśli ktoś lubi dopatrywać się jakichś asteryzmów w gromadach, to prawdopodobnie dopatrz się podobieństwa do symbolu przycisku ?przewiń? >> ;) Mimo pozornie większej spektakularności, gromada ta mimo wszystko sprawia wrażenie dość ubogiej - oprócz kilkunastu jaśniejszych gwiazd, niewiele świeci tam w tle, chociaż w mniejszych lornetkach ta gromada może podobać się bardziej niż jej starsza sąsiadka. Kolejnym celem była NGC 7296, mała perełka w okolicach oczu Jaszczurki - czyli między ? i 9 Lacertae, bliżej tej pierwszej. Gromadka mimo swego rozmiaru (4?) okazała się całkiem wyraźna - o ile się wie, gdzie jej szukać. Wydawała się być przyklejona do słabej gwiazdki dziewiątej wielkości, co razem skutkowało wyglądem podobnym do kometki, z gwiazdką-jądrem ustawionym blisko krawędzi blasku gromadki. W średniej lornecie wydawało się wychodzić kilka gwiazdek (2-3) plus kilka dodatkowych na granicy ziarnistości, ale nie mam pojęcia ile z tych bonusowych światełek mogło należeć do gromady, a ile było zwyczajnie świetlikami pierwszego planu. źródło: Photopic Sky Survey Następna na liście była szwendająca się w okolicy IC 1434, kolejna gromada otwarta. Jest to jeden z tych obiektów, które same potrafią wpaść w oko podczas w miarę uważnego skanowania nieba lornetką 10x50. Ten klaster również okazał się lekko ?kometkowaty?, ponownie jakaś gwiazda postanowiła zażyć chwili chwały i podbić swoją oglądalność przez przypadkowe ułożenie pozornie blisko znacznie dalszej gromadki. Wszystko, byle tylko o niej mówiono. Ech, mówię wam, świat gwiazd jest naprawdę porąbany... Z ciekawostek - w 2008 ta gromada pojawiła się w pracy polskich astronomów (dr-a Maciejewskiego i dr-a hab. Niedzielskiego) zatytułowanej ?Badania fotometryczne dziewięciu wątpliwych gromad otwartych?, gdzie wysunięto wniosek, że mamy do czynienia z przypadkowym ułożeniem gwiazd. A jeszcze insza praca, tym razem duetu Bica-Bonatto, ?Gromada czy asteryzm? 2MASS CMD i analizy strukturalne 15 ambitnych celów? (2011), klasyfikuje IC 1434 jako dość wiekową gromadę (800 mln lat). Ech, mówię wam, świat astronomów jest naprawdę porąbany... Dwa kolejne obiekty - IC 1442 i NGC 7245 - znalazłem z wielkim trudem. Ciężkie do wypatrzenia, mikroskopijne, blade pojaśnienia, ciężkie do jednoznacznego zidentyfikowania pośród słabych gwiazdek. Pierwsza z gromadek była nieco łatwiejsza, z drugą trochę się namordowałem. Ale co się dziwić - mówimy o szukaniu ?rozmytych gwiazdek? pośród mrowia ostrych gwiazdek tej samej wielkości gwiazdowej. Niemniej, warto poświęcić odrobinę czasu na tę parkę - szczególnie pod dobrym niebem, ze średnią lub dużą lornetą. Chociaż? czasami sobie myślę, że Amerykanie mogli zostawić taką podpuchę celowo, dla odwrócenia uwagi od czegoś znacznie bardziej spektakularnego. I wiecie co? Miałem rację! Chociaż może nie do końca. Przeskanowałem Uranometrię i zauważyłem dwa dość duże cele - o, w końcu jacyś lokalsi, a nie kolejne drobinki z Ramienia Perseusza. Pierwszy z obiektów, NGC 7394, okazał się być całkiem jasną, nieco podłużną gromadką, w miarę sporą - o rozmiarach ok. 7x5?. Po wpatrzeniu się w tę mgiełkę, wyszło około 7-9 gwiazd, z czego połowa patrząc na wprost. Wszystkie były mniej więcej zbliżonej jasności, ułożone w trójkąt pomiędzy dwiema ostatnimi (połudnowo-wschodnimi) gwiazdami dość charakterystycznej S-ki, sporego (2,5°x1°) asteryzmu złożonego z gwiazd 6-8 wielkości. Warto sobie zapamętać położenie tego zawijaska, bo jest on niezłym drogowskazem do kilku pobliskich słabizn. Kolejnym bonusowym celem była gromada NGC 7438, leżąca już na granicy z Kasjopeją. Obiekt w zasadzie przypomina dwie sąsiadujące ze sobą mgiełki, południową nieznacznie większą, oddzieloną dość wyraźnie od północnej sąsiadki. Później sprawdziłem, która mgiełka nosi dumne miano NGC 7438 - i okazało się, że obie. A jeszcze później okazało się, dlaczego tak jasne gromady (obie widoczne już w 7x50, z czego NGC 7394 z ręki!) są pomijane w atlasach i zestawieniach - otóż według Revised New General Catalogue zostały zdegradowane do klasy marnych asteryzmów. Jednakże, o ile ?gromadność? NGC 7394 jest dość wątpliwa, o tyle kilka źródeł wymienia jednak NGC 7438 jako rzeczywistą gromadę. A niezależnie od tego, oba cele są warte przynajmniej spojrzenia - bo prezentują się pięknie. Z innych, pomniejszych celów, próbowałem swoich sił z dwiema gromadami z katalogu Berkeley - 98 i 96. W przypadku tej pierwszej, wyzerkałem z trudem jakąś podłużną poświatę, czasami przebijały trzy gwiazdki - ale trudno to uznać za upolowany obekt. W przypadku Be 96 nie wyzerkałem nic. Dopełnienie sesji miało przyjść dopiero miesiąc później... CDN...
  21. Potrzebuje pomoc dotyczącą obserwacji DS. Zaznaczam od razu, że jestem początkującym astronomem i praktycznie raczkuję w tym temacie. Posiadam syntę 8 i okulary: SW LE 20mm i 15mm. Moje pierwsze obserwacje to księżyc i Saturn. Przymierzałem się także do marsa, ale on aktualnie jest widoczny przed zachodem słońca i nie wyszukałem go. Wieczorem jest o tyle łatwiej, że mam odniesienie do jakiś jasnych gwiazd, albo księżyca. Kiedy szukałem go były jeszcze widoczne słońce nie miałem punktu i dlatego nie znalazłem, albo był bardzo jasny i go nie zauważyłem. Jowisz natomiast znajduję się blisko słońca, a na noc zachodzi, więc nie mam możliwości jego obserwacji. Wracając do tematu, chciałbym zobaczyć coś więcej niż znów te dwie rzeczy. Myślę o jakiś Galaktykach czy mgławicach. I tu proszę o pomoc co będzie najlepiej widać i czy wgl. przy takim sprzęcie jak mam coś będzie widać. Proszę o nazwy obiektów, które najlepiej nadają się do obserwacji. I jeśli ktoś ma możliwość to gwiazdy czy obiekty do których mógłbym się odnieść. I jakieś ogólne wskazówki czy obiekty które mógłbym jeszcze zaobserwować. Trochę dużo tego, ale jeśli ktoś dotrwał do końca to proszę o poradę :)
  22. Z racji pięknych warunków pogodowych, które panowały ostatnio, obserwacje zaplanowane na początek tygodnia mogłem wykonać dopiero ubiegłej nocy ;) Tym razem przetestowałem refraktor na klasycznych obiektach letniego rejonu nieba. Warunki panowały całkiem znośne, główną niedogodnością była duża wilgotność (filtr mgławicowy poddał się już po kilkudziesięciu minutach). Obserwacje rozpocząłem od rejonu Tarczy (później jeszcze raz do niego wróciłem): M11 (NGC 6705) - bardzo jasna gromada o sporych rozmiarach. W szerokim polu prezentowała się bardzo dobrze, już w powiększeniu 16x dawało się wyodrębnić pojedyncze jej gwiazdy. NGC 6712 - gromada kulista o dość niepozornych "gabarytach". Po chwili patrzenia wyskakiwała z tła, widoczna wyraźnie. M26 (NGC 6694) - wyraźnie widoczna gromada otwarta, jaśniejsza od pobliskiej NGC 6712. Śladów rozbicia brak, choć na upartego dałoby się dostrzec niejednorodność. Następnie szybko rzuciłem okiem na Messiery leżące na Drodze Mlecznej (od góry: M16, M17, M18, M24). Niestety warunki panujące w tej okolicy były dalekie od stanu, który zagwarantowałby satysfakcjonujące obserwacje, dlatego z ciężkim sercem przyjąłem do wiadomości, że ze Strzelca tej nocy nic nie będzie. Wobec powyższego udałem się w rejon Trójkąta Letniego, rozpoczynając od Łabędzia: M29 (NGC 6913) - jasna gromada otwarta o małym rozmiarze kątowym. Z bogatego tła wybijała się jako małe, kwadratowe zagęszczenie. Ładny widoczek. M39 (NGC 7092) - duża, jasna gromada. W powiększeniu 16x bez problemu widoczne jej pojedyncze gwiazdy. M57 (NGC 6720) - muszę przyznać, że widok Pierścionka mnie pozytywnie zaskoczył. W powiększeniu zaledwie 16x widoczna była tarczka z majaczącym pociemnieniem centralnym. Jak na ten sprzęt widok super. M56 (NGC 6779) - jasna gromada kulista w Lutni. Całkiem spora kulka, przy dłuższym spojrzeniu widoczne jaśniejsze centrum i ciemniejsze halo. M71 (NGC 6838) - ładna, jasna gromada kulista w Strzale. Jaśniejsza i bogatsza niż pobliska M56, poza tym widok podobny. Następnie przeskoczyłem do konstelacji jesiennych: M15 (NGC 7078) - znana chyba każdemu gromada kulista w Pegazie. Bardzo jasna, bez wpatrywania się widoczne ciemniejsze brzegi. Najładniejsza z kulek, które odwiedziłem tej nocy. M2 (NGC 7089) - jasna gromada kulista w Wodniku. Jako, że warunki nisko nad horyzontem były słabe nie pokazała się w pełnej krasie. Mimo to zaprezentowała się podobnie jak inne, przez stan atmosfery straciła na rozmiarze. M103 (NGC 581) - piękna gromada otwarta w Kasjopei. Duża, ponadto bardzo ładnie widoczne mrowie jej gwiazdek. Mimo niskiego położenia (więcej LP) widok super. Cr 39 - asocjacja alfa Persei - jasna, rozległa gromada otaczająca Mirfaka. Obiekt wprost idealny do obserwacji w szerokim polu, sporo gwiazdek otaczających najjaśniejszą wygląda bardzo dobrze. NGC 869/884 - Gromada Podwójna to jeden z tych obiektów, które wyglądają dobrze w każdym sprzęcie. Byłem zauroczony dwoma gęsto upakowanymi szkatułkami diamencików w bogatym otoczeniu gwiazdowym. Super! Jestem bardzo zaciekawiony jak w tym refraktorze będzie się prezentował Veil (miałem to sprawdzić dzisiaj, ale zrobiła się kaszana). Gdy tylko będzie pogoda i Księżyc zacznie maleć podejdę do niego, a przy okazji spojrzę na inne ciekawe DSy. Czystego nieba!
  23. Obserwacje rozpocząłem o godzinie 21. Celem miała być gromada galaktyk w Pannie, niestety, gdy rozpoczynałem obserwacje ten rejon nieba znajdował się jeszcze w łunie. Nie tracąc czasu zacząłem szukać innych obiektów :) Na pierwszy ogień poszła M 51 z NGC 5195. W powiększeniu 83x (okular 15mm) , zerkaniem ujawniała się spiralna budowa, lecz co mnie zaskoczyło, to to, że nie było widać "pomostu" łączącego galaktyki. Kolejnym celem był Tripiel Law, czyli trzy galaktyki: M 66, M 65 i NGC 3628. Znajdowały się one jeszcze w łunie miasta, więc galaktyki były widoczne słabo, a NGC była ulotną mgiełką. Miłym zaskoczeniem były dwie blisko siebie położone galaktyki: NGC 3226 i 3227. Kiedyś na nie polowałem i mi się nie udało, a teraz bez problemów:D Po tym małym sukcesie przyszła pora na gromady otwarte: M 44( oczywiście piękna), M 67(widziałem ją pierwszy raz :-X ) i M 48 (także ładna, w okularze GSO 15mm zajmowała prawie całe pole).Następnie w końcu trafiłem na M 101, polowałem na nią już kilkakrotnie, a dzisiaj udało mi się bez większych problemów. Sama galaktyka natomiast jawiła się jako duża plamka, pojaśnienie tła... ale i tak warto było, wreszcie mam ją na swojej liście :D. Gdy nacieszyłem oczy fotonami od M 101, przeskoczyłem do Warkocza Bereniki, po chwili szukania, w okularze jawił się widok M 53. Byłem trochę zaskoczony tak jasnym centrum, tej gromady kulistej. W powiększeniu 83x, zostały rozbite zewnętrze peryferia gromady, przydałby się większy power... Wróciłem na trochę do Psów gończych, wyrywając z ich łap M 63 i M 94 ;) . W tym momencie zrobiłem sobie 30 minut przerwy, było trochę po 22. Na placu boju pojawiłem się o 22: 40. Naszedł czas na polowanie w Pannie i okolicy :D Najpierw zlokalizowałem M 98, M 84 i M 86.... i właśnie w tym momencie padła mi latarka i skończyły się moje podboje wszechświata ;D Na koniec spojrzałem jeszcze na NGC 2903,chichotki (zawsze mnie zachwycają B) ), i letnią M 13 oraz na Tripel Lwa i tym razem prezentował się o niebo lepiej :) . Nie udało mi się natomiast niczego naszkicować, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony O0 Czystego nieba, wszystkim życzę !!!
  24. 22 lutego 2014r. wreszcie doczekaliśmy się pogody nadającej się do obserwacji. Zdjęcia pracy grupy nie są najlepsze, ale za to zdjęcia Jowisza wyglądają nieco lepiej.
  25. Witam serdecznie, Zgłaszam się do was o pomoc drodzy Amatorzy Astronomowie. Jestem KOMPLETNIE ZIELONY oprócz tego czego nauczyłem się w ciągu kilku dni i jestem w 2 klasie Technikum Informatycznego i mam zadaną pracę, w której muszę wykonać interaktywną lekcję we Flashu(chyba wszyscy wiedzą co to jest). Wybrałem temat "Amatorskie Obserwacje Astronomiczne" ponieważ sądziłem, że będzie to dosyć łatwy temat, a od jakiegoś czasu wykazuję ogromne zainteresowanie nocnym niebem. Temat nie okazał się prosty, ale pomimo wszystko zbieram informacje i chcę go zrealizować. W lekcji chciałem wdrążyć czytelnika w temat astronomii - z czym to się je, jak zacząć, co jest ważne itd. Chciałbym, aby moja prezentacja była wiarygodna i rzetelna, więc zgłaszam się do was weterani o pomoc. Poniżej napiszę plan, czyli tego co zamierzam zrobić, a was prosiłbym o ocenę, abyście mi napisali co sądzicie o pomyśle, co dodać, co zmienić do poszczególnych elementów menu, czy może porzucić ten temat i zająć się czymś prostszym? Z góry dziękuję za wszystkie rady i wszelką pomoc. Pozdrawiam PLAN: AMATORSKIE OBSERWACJE ASTRONOMICZNE - MENU GŁÓWNE: 1. Kilka słów wstępu - tutaj wyjaśniam termin - Astronomia Amatorska i mówię co jest zawarte w prezentacji - czyli jak gdzie i kiedy obserwować niebo, przyrządy do planowania obserwacji - mam na myśli symulatory i mapy, obiekty które można obserwować, a także przyrządy optyczne, czyli lornetka i teleskop. 2. Co na początku - Tutaj chciałbym napisać od czego zacząć czyli od obserwacji gołym okiem ew. lornetki i nauki gwiazdozbiorów. Byłaby widoczna animacja/zdjęcie mapy nieba lub kogoś kto to niebo obserwuje(taki rysunek) 3. Planowanie obserwacji - Tu będą się znajdować informacje na temat planu obserwacji czyli tego co trzeba uwzględnić: Miejsce, czas, obiekty obserwacji z uzasadnieniem dlaczego ważne jest aby to było zaplanowane. Oraz informacja z czego korzystać przy planowaniu - mapy nieba itd. 4. Mapy - Jak korzystać z obrotowej mapy nieba oraz z programu Stellarium 5. Przyrządy optyczne - Oko, Lornetka, Teleskop - Chciałem tutaj podkreślić kolejny raz że warto obserwować gołym okiem, oraz napisać o budowie lornetki i teleskopu. 6. Obiekty - Czyli co można zaobserwować na niebie. Oczywiście nie zapomnę podkreślić, że nie należy patrzeć przez teleskop na słońce bez odpowiednich filtrów, bo grozi to kalectwem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)