Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

 

Dwa księżyce Saturna. Chyba, że... trzy

To, co na pierwszy rzut oka wygląda na duet księżyców Saturna, jest w istocie... tercetem. NASA opublikowała właśnie wykonane przez sondę Cassini zdjęcie, pokazujące Enceladusa, Rheę i Atlasa. Najmniejszy z trzech księżyców widoczny jest nieco powyżej i na lewo od największego, tuż ponad wąskim pierścieniem F Saturna.
Zdjęcie wykonano 24 września minionego roku, pod kątem zaledwie 0,34 stopnia względem płaszczyzny pierścieni. Powyżej niej, w odległości około 2,1 miliona kilometrów widać Enceladusa o średnicy 504 kilometrów. Poniżej płaszczyzny pierścieni widać z kolei Rheę, księżyc o średnicy 1527 kilometrów. Obserwujemy go z odległości około 2,8 miliona kilometrów.

Atlas to na tle dwóch pozostałych księżyców prawdziwa, nieregularna drobina, o kształcie przypominającym spodek. Przy maksymalnej średnicy zaledwie około 40 kilometrów, z odległości około 2,4 miliona kilometrów, wygląda jak kropka.


Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-dwa-ksiezyce-saturna-chyba-ze-trzy,nId,1948581

 

2016-01-05_09h04_51.jpg

2016-01-05_09h05_17.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łódź/ Otwarcie najnowocześniejszego w kraju planetarium - w piątek

Najnowocześniejsze w kraju, wyposażone w sprzęt wartości ok. 13 mln zł, planetarium w Łodzi zostanie otwarte w najbliższy piątek. Na pierwsze projekcje, odbywające się na 14-metrowym ekranie w kształcie kopuły, zarezerwowano już prawie 3 tys. biletów.

"Mamy już blisko 2,9 tys. rezerwacji z czego ponad 2,3 tys. zostało dokonane przez system internetowy, który uruchomiliśmy w nocy z 1 na 2 stycznia. Pozostałe przeprowadzono telefonicznie i dotyczą grup szkolnych" - zaznaczył dyrektor Centrum Nauki i Techniki w EC1 Paweł Żuromski.

 

Najnowocześniejsze w kraju i w Europie - w opinii łódzkich władz - planetarium rozpocznie działalność w piątek w zrewitalizowanym budynku dawnej elektrowni EC1 Wschód. Projekcje odbywać się będą na 14-metrowym ekranie w kształcie kopuły. W sali projekcyjnej znajduje się 110 miejsc.

 

Oprogramowanie i wyposażenie Planetarium zostało przygotowane przez polsko-amerykańskie konsorcjum. Zapewniło ono obraz o jakości ośmiokrotnie wyższej od HD - w rozdzielczości ponad 32 mln pikseli. Planetarium ma sześć projektorów sterowanych przez 12 nowoczesnych komputerów i bezszwowy ekran sferyczny. Zdaniem kierownika Planetarium Tomasza Kisiela, sprzęt ten pozwala na całkowite "zanurzenie się" w prezentowanym na ekranie obrazie, zaś wrażenie potęguje dźwięk surround 5.1.

 

"Do godz. 14 będziemy oferować przede wszystkim pokazy dla grup szkolnych, co nie oznacza, że widzowie indywidualni nie będą mogli z nich korzystać. Popołudniowe pokazy o tematyce popularno-naukowej adresowane są do wszystkich zainteresowanych. Obecnie przewidujemy możliwość rezerwacji miejsc na miesiąc, bo na taki okres mamy ustalony repertuar" - zaznaczył Żuromski.

 

Łódzkie Planetarium przygotowało dwie własne produkcje "Kosmos dla najmłodszych" oraz "Gwiazdozbiory zimowego nieba"; cieszą się one największym zainteresowaniem widzów i w najbliższych tygodniach bilety na nie zostały już zarezerwowane. Zaplanowano tez pokazy licencjonowane o tematyce popularno-naukowej, m.in. "Dwa szkiełka"- dla najmłodszych widzów oraz "Dobór naturalny" i "Początki ery kosmicznej".

 

W ramach wszystkich pokazów przewidziano część prowadzoną na żywo, co - zdaniem organizatorów - daje możliwość pobudzania zainteresowania uczestników i odpowiadania na ich pytania, a także pozwala na dostosowanie przekazu do możliwości percepcji grupy. Placówka liczy na współpracę z nauczycielami; jej personel chce służyć pomocą w przygotowaniu prezentacji, lekcji czy zajęć kół zainteresowań.

 

Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, bilet dla dzieci łódzkich odwiedzających Planetarium w grupach zorganizowanych będzie kosztował 5 zł. Koszt normalnego biletu to 17 zł, ulgowego - 12 zł.

 

Otwarcie Planetarium to kolejny etap nadawania nowej funkcji zrewitalizowanym obiektom dawnej elektrowni EC1; na 2016 r. zaplanowano wyposażanie Narodowego Centrum Kultury Filmowej oraz Centrum Nauki i Techniki w zachodniej części kompleksu. Teren dawnej elektrociepłowni EC1 stanowi część Nowego Centrum Łodzi - projektu rewitalizacyjnego obejmującego obszar ok. 90 ha w ścisłym centrum miasta. Wartość projektu wynosi 274 mln zł brutto, z czego 82,7 mln zł uzyskano jako dofinansowanie UE.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

agm/ pz/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,407912,lodz-otwarcie-najnowoczesniejszego-w-kraju-planetarium---w-piatek.html

 

2016-01-05_09h07_26.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszalińskie Obserwatorium Astronomiczne będzie otwarte w połowie 2016 r.

Koszalińskie Obserwatorium Astronomiczne to jeden ze zwycięskich projektów zeszłorocznego Budżetu Obywatelskiego - autorem pomysłu jest Paweł Iwanek. Dzięki pomysłowi i zaangażowaniu mieszkańców Koszalin wzbogaci się o nowoczesny, edukacyjny obiekt.

Obserwatorium wyposażone będzie m.in. w kopułę astronomiczną o średnicy 5,5 m wraz z kompletnym wyposażeniem, automatyką napędu, sprzętem optycznym (teleskop główny z montażem słupowym, teleskop do obserwacji słońca), z filtrami, lornetką ze statywem, kamerą planetarną oraz z niezbędnym oprogramowaniem.

Wykonawcą prac budowlanych jest Przedsiębiorstwo Budowlano ? Inżynieryjne KOBET Sp. z o.o.

Obserwatorium ma być gotowe w czerwcu 2016 r.

http://www.propertydesign.pl/architektura/104/koszalinskie_obserwatorium_astronomiczne_bedzie_otwarte_w_polowie_2016_r,6748.html

2016-01-06_10h24_55.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechświat na jednym obrazie

Wszechświat na jednym obrazie

Pewien artysta pokusił się o stworzenie obrazu całego Wszechświata. Tak powstała logarytmiczna mapa Kosmosu. Widzicie Ziemię?

Autorem pracy jest Pablo Carlos Budassi. Stworzył ją, bazując na logarytmicznej wizualizacji obserwowalnego Wszechświata wykonanej przez naukowców z Uniwersytetu Princeton w 2013 r.

W centrum znajduje się nasz Układ Słoneczny, a następnie wewnętrzne i zewnętrzne planety, Pas Kuipera, Obłok Oorta, Alpha Centauri, Ramię Perseusza, Droga Mleczna, Galaktyka Andromedy, pobliskie galaktyki, kosmiczna sieć i kosmiczne promieniowanie oraz "niewidzialne" osocze z Wielkiego Wybuchu na krawędzi.

Do stworzenia tej wizualizacji Budassi użył kilkuset zdjęć NASA. Natomiast poniższe wideo przedstawia największe zdjęcie Kosmosu, jakie wykonano do tej pory:

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/wszechswiat-na-jednym-obrazie,190158,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosjanie chcą wysłać na Marsa makaki. PETA protestuje - "zwierzęta to nie astronauci"

Rosyjscy naukowcy chcą w 2017 roku chcą wysłać na Marsa małpy. Z pomysłem kategorycznie nie zgadza organizacja non-profit, Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt (PETA).

Kilka miesięcy temu pojawiły się doniesienia, że naukowcy z Rosyjskiej Akademii Nauk przygotowują cztery makaki do bardzo dalekiej podróży. Badacze chcą wysłać zwierzęta na Czerwoną Planetę i nie gwarantują, że stworzenia wrócą na Ziemię.

Szkolenie makaków na astronautów

Inessa Kozlovskaya jest liderem zespołu naukowego odpowiedzialnego za uczenie małp w Instytucie Problemów Biomedycznych Rosyjskiej Akademii Nauk. Szkolenie obejmuje motywowanie do odruchów poznawczych i umiejętności uczenia się.

Wiatr słoneczny "zdmuchnął" atmosferę Marsa - 05-11-2015

 

Jak to się stało, że z ciepłej i wilgotnej planety, Mars stał się tak chłodnym i nieprzyjaznym miejscem? Marsjańska misja MAVEN pomogła w rozwikłaniu zagadki. Jej wyniki ogłoszono na czwartkowej (5.11) konferencji NASA. czytaj dalej

Makaki nigdy nie wrócą do domu?

Według planów, małpy na Marsie mają przebywać przez sześć miesięcy. Nie jest jasne jednak, czy zwierzęta będą miały zagwarantowany powrót na Ziemię.

- PETA napisała do Igora Komarowa, szefa Rosyjskiej Federalnej Agencji Kosmicznej, wzywając go, aby anulował misję małp i skorzystał z zaawansowanych technologicznie metod XXI wieku - powiedziała Hariet Barcley z z fundacji PETA.

Działacze PETY byli zszokowani po usłyszeniu wiadomości, że Rosja w XXI wieku planuje wysłać na Marsa makaki.

- Nie ma powodu, aby powtórzyć ciemne początki eksploracji przestrzeni kosmicznej, kiedy psy i naczelne ginęły w samotności, maleńkie drobinki w pojazdach kosmicznych - powiedziała Barcleu. - Łajka zdechła z przegrzania w wyniku paniki i stresu kilka godzin po starcie. Inne zwierzęta wysłane w kosmos zdechły w wyniku uduszenia, zamarznięcia, spalenia lub zderzenia - dodaje.

Barcley wyjaśniła, że małpy są wrażliwymi i inteligentnymi zwierzętami. Narażone są na ekstremalne cierpienia podczas testów i szkoleń przygotowawczych w ramach misji. Zwierzęta wysłane na misję byłyby przerażone.

"Zwierzęta to nie astronauci"

PETA w liście do Komarowa wyjaśnia, że zwierzęta nie są wysyłane w przestrzeń kosmiczną przez Amerykańską i Europejską Agencję Kosmiczną, a Chińska zastępuje je robotami.

- Będziemy zachęcać ludzi na całym świecie do przyłączenia się do protestu. Będziemy informować, że zwierzęta to nie astronauci - podsumowuje Barcley.

Mars drugim domem

Być może w dalekiej przyszłości Czerwona Planeta stanie się naszym drugim domem, uważają eksperci.

- Jeżeli prędzej czy później dojdzie do jakiegoś kataklizmu i cywilizacja miałaby przetrwać, to na Marsie mielibyśmy drugi dom - mówi Jerzy Rafalski z Centrum Nauki Kopernik. - Jeśli podgrzejemy go np. efektem cieplarnianym, na planecie może znów pojawi się atmosfera, po niebie zaczną płynąć chmury, a powierzchnia zrobi się niebieska od wielkich rozlewisk wody - snuje wizję astronom z toruńskiego planetarium.

Wiele firm zastanawia się jak skolonizować Marsa. Elon Musk, właściciel firmy SpaceX, planuje na Czerwoną Planetę wysłać ludzi. Wizję kolonii założonej przez człowieka stworzyła również firma Mars One.

Mars One swojego czasu prowadził nabór na wysłanników z Ziemi.

Poniżej plan osiedla, w którym mieli zamieszkać przyszli astronauci.

Źródło: space.com

Autor: mab/jap

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/rosjanie-chca-wyslac-na-marsa-makaki-peta-protestuje-zwierzeta-to-nie-astronauci,189956,1,0.html

 

2016-01-07_08h55_05.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hipnotyzujące ujęcia powierzchni Ziemi okiem NASA

Rozkwitające rośliny, hipnotyzujące fale oceanu i niezwykłe, majestatyczne góry to tylko jedne z wielu przykładów tego, jak piękna może być Ziemia. Ale wyobraźcie sobie jak zapierają dech w piersiach te obrazy z perspektywy Kosmosu.

Nasza planeta widziana z góry jest piękna i malownicza. Naukowcy z obserwatorium Earth Observations NASA z Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona w Houston zdają się potwierdzać tę teorię.

Grupa badaczy opublikowała ranking 15 zdjęć Ziemi, wykonanych przez astronautów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ubiegłym roku.

Jezioro Czad i pustynne krajobrazy Sahary

Bezodpływowe jezioro położone jest w Afryce, w Dolinie Czadu. Od północy okalają je piaski Sahary.

Wulkan Kilauea

Czynny wulkan, leżący w archipelagu Hawajów. Według tradycyjnych hawajskich wierzeń Kilauea jest siedzibą bogini Pele. Wiele hawajskich pieśni mówi o wybuchach wulkanu spowodowanych jej złością.

Szczyty Sierra Nevada de Santa Marta

Masyw górski w północnej Kolumbii, na wybrzeżu Morza Karaibskiego, wznoszący się na wysokość 5775 m n.p.m. Najwyższe szczyty masywu to Cristobal Colon i Simon Bolivar, jednak nie wiadomo który z nich jest wyższy.

Południowa Skandynawia

Nocne zdjęcie południowej Skandynawii jest wyjątkowo spektakularne przez rozświetlone światłami miasta.

Delta i bagna rzeki Parana

Fragment rzeki Parana w Argentynie w Ameryce Południowej. Uchodzi ona do Oceanu Atlantyckiego i wraz z ujściem rzeki Urugwaj stanowi olbrzymie estuarium, które z "lotu ptaka" wygląda niezwykle widowiskowo.

Himalaje

Szczególnie widowiskowe jest zdjęcie Himalajów w pobliżu granicy chińsko-indyjskiej. Łańcuch Himalajów leży w południowej Azji. Ma ponad 2,5 tys. km długości i około 250 km szerokości. Rozciąga się na obszarze Pakistanu, Indii, Chin, Nepalu i Bhutanu.

Jezioro Laguna Colorada

Piękne słone jezioro położone na południowym zachodzie Boliwii.

Wyspa Adele

Wyspa znajdująca się na Oceanie Indyjskim, u zachodnich wybrzeży Australii.

Laguny przybrzeżne Australii

Laguny znajdujące się w zachodniej części Australii. Stanowią wyjątkowo spektakularny widok, na długo zapadające w pamięć.

Cape Cod

Południowa część Przylądka Cod w Massachusetts w Stanach Zjednoczonych. Słowo cod w języku angielskim oznacza dorsz. Nazwa przylądka nawiązuje do obfitości ryb w tym terenie. W 1602 roku nadał ją podróżnik Bartholomew Gosnold.

Port Sfax

Port znajdujący się na wschodnim wybrzeżu Tunezji.

Rzeka Mekong

Odcinek rzeki znajdujący się na granicy Tajlandii i Laos. Jest to najdłuższa rzeka na Półwyspie Indochińskim oraz 9. na świecie. Przepływa przez Chiny, Laos, Kambodżę oraz Wietnam.

Burza w Meksyku

System burzowy uchwycony na zdjęciu satelitarnym nad północno-zachodnim Meksykiem stanowi niezwykłą rzadkość.

Hodowle w Liaoning

Hodowle rybne na wybrzeżu chińskiej prowincji Liaoning stanowią piękny widok. Układają się w niezwykłą, geometryczną mozaikę.

Granica indyjsko-pakistańska

Granica pomiędzy tymi dwoma państwami prezentuje się pięknie na nocnych zdjęciach. Rozświetlona linia w widowiskowy sposób przecina Ziemię.

Źródło: huffingtonpost.com, wikipedia

Autor: zupi/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/hipnotyzujace-ujecia-powierzchni-ziemi-okiem-nasa,189827,1,0.html

1.jpg

2.jpg

3.jpg

4.jpg

5.jpg

6.jpg

7.jpg

8.jpg

9.jpg

10.jpg

11.jpg

12.jpg

13.jpg

14.jpg

15.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hillary Clinton: "myślę, że obcy już nas kiedyś odwiedzili"

Ubiegająca się o nominację Demokratów na prezydenta Hillary Clinton zdradziła w jednym z wywiadów, że wierzy w istnienie UFO. Mało tego, myśli, że obce istoty już kiedyś odwiedziły Ziemię i chce poznać całą prawdę na ten temat.

Z wywiadu, którego Hillary Clinton udzieliła jednej z amerykańskich gazet ("New Hampshire's Conway Daily Sun") wynika, że potencjalna przyszła głowa Białego Domu jest otwarta w sprawie ewentualnego pozaziemskiego życia. Żywo interesuje się tematem i zamierza kompleksowo zbadać czym jest UFO.

- Tak, mam zamiar poznać całą prawdę - powiedziała Hillary w wywiadzie i nie wykluczyła obecności pozaziemskich istot na naszej planecie.

- Myślę, że obcy już nas kiedyś odwiedzili, ale nie możemy być na 100 proc. pewni - dodała.

Zadeklarowała też chęć odwiedzenia Strefy 51, czyli sekretnego miejsca w bazie wojskowej w stanie Nevada, o której mówi się, że przetrzymuje ufoludki.

Wszechświat jest ogromny. Kto wie, jak wiele tajemnic skrywa przed nami. Zobacz 4 mld lat na 2-minutowym filmie:

Źródło: space.com, conwaydailysun.com

Autor: mar/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/hillary-clinton-mysle-ze-obcy-juz-nas-kiedys-odwiedzili,190279,1,0.html

 

2016-01-08_09h04_52.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie Roku 2015

Czas leci nieubłaganie. Rok 2015 minął bardzo szybko. Był to rok pełen wyzwań i ciekawych doświadczeń. Dla nas czas bardzo pracowity i intensywny. Z tego też powodu przygotowaliśmy dla Was krótkie podsumowanie najważniejszych wydarzeń minionego roku. Każdy z kim mieliśmy przyjemność zobaczyć się na "Spotkaniach z astronomią" na pewno odnajdzie się na filmie. Serdecznie dziękujemy za to, że byliście z nami. Trudno nam policzyć dokładnie z iloma osobami udało nam się w ubiegłym roku spotkać, ale za wszystkie spotkania, miłe słowa, okazaną sympatię i wsparcie z całego serca dziękujemy. 2016 rok przyniesie wiele emocjonujących zjawisk na niebie, na obserwację których już teraz wszystkich serdecznie zapraszamy. Zachęcamy do współpracy szkoły podstawowe, gimnazja, szkoły średnie, przedszkola, placówki oświatowe, kulturalne itp. Wspaniałego Nowego Roku!

Kliknij w linka zapraszam do oglądania filmiku

http://www.astrohunters.pl/aktualnosci/215-podsumowanie-roku-2015

2016-01-08_09h40_42.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Curiosity przesyła zdjęcia zawietrznej strony wydmy Namib

Wysłane przez kosarzycki

Marsjański łazik Curiosity, który aktualnie jako pierwszy pojazd w historii bada z bliska pozaziemską wydmę, przesłał na Ziemię niesamowite zdjęcia stromego zbocza wydmy. Osuwający się po zboczu piasek spowodował powstanie osobliwych kształtów, zupełnie innych od falistych łuków widocznych po nawietrznej stronie wydmy.

Panoramiczne zdjęcia przedstawiające strome zbocze wydmy nazwanej "Namib Dune" dostępne są pod poniższymi adresami:


http://www.jpl.nasa.gov/spaceimages/details.php?id=PIA20284
http://www.jpl.nasa.gov/spaceimages/details.php?id=PIA20281

Naukowcy wykorzystują łazik Curiosity do badania wydm Bagnold, sieci ciemnych wydm pokrywających na pónocny-zachód od Mt. Sharp - góry, na którą Curiosity stopniowo się wspina. Cechą charakterystyczną, która odróżnia prawdziwe wydmy od innych ukształtowanych przez wiatr struktur piasku jest strome zawietrzne zbocze. To tutaj piasek nawiewany po nawietrznej stronie wydmy nagle osiąga miejsce, w którym sama wydma osłania go od wiatru. Ziarna piasku zaczynają opadać ku powierzchni i powoduję powstanie co raz bardziej stromego zbocza na którym od czasu do czasu dochodzi do mini-lawin.

Kampania badania wydm ma na celu zrozumienie w jaki sposób wiatr przesuwa i sortuje ziarna piasku w środowisku charakteryzującym się niższym przyciąganiem grawitacyjnym i dużo rzadszą atmosferą niż na Ziemi. Wydmy Bagnold to wydmy aktywne. Sekwencyjne zdjęcia wykonywane z orbity przez wiele lat wskazują na migrację wydm średnio o 1 metr na rok.

Curiosity jak dotąd nie zaobserwował osuwania się piasku, jednak zdjęcia przez niego wykonane przedstawiają miejsca, w których do takich osuwisk doszło stosunkowo niedawno. Te właśnie wydmy najaktywniejsze są w trakcie lata na południowej półkuli Marsa (aktualnie trwa tam późna jesień).

Łazik Curiosity pracuje na Marsie od początku sierpnia 2012 roku. W 2014 roku łazik dotarł do podnóża Mt. Sharp po tym jak zakończył badanie wychodni znajdujących się bliżej miejsca, w którym wylądował. Aktualnie głównym celem misji jest badanie co raz to wyższych warstw Mt. Sharp.

Źródło: NASA

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/curiosity-przesyla-zdjecia-zawietrznej-strony-wydmy-namib-2143.html

Curiosity przesyła zdjęcia zawietrznej strony wydmy Namib.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna "czkawka" pobliskiej czarnej dziury

Wysłane przez nowak

Zespół astronomów korzystający z danych otrzymanych z teleskopu Chandra odnalazł dowody na wybuchy supermasywnej czarnej dziury znajdującej się w centrum małej galaktyki NGC 5195. Łączy się ona z dużą galaktyką spiralną NGC 5194, znaną również jako Galaktyka Wir. Obydwie galaktyki stanowią układ Messier 51 (M 51 - obiekt 51 w katalogu Messiera).

M 51 leży w odległości około 26 milionów lat świetlnych od Ziemi. Czarna dziura znajdująca się w NGC 5195 jest jedną z najbliższych nam, jednocześnie będąc w trakcie tak gwałtownych wybuchów. Na podstawie danych z teleskopu Chandra, Eric Schlegel z University of Texas w San Antonio wraz ze swoimi współpracownikami wykrył dwa łuki emisji rentgenowskiej blisko centrum NGC 5195. Astronomowie uważają, że owe łuki są pozostałością dwóch ogromnych wybuchów, podczas których czarna dziura wyrzuciła materię na zewnątrz, do galaktyki. Zdarzenie to mogło mieć duży wpływ na obecny wygląd galaktyki.

Nad zewnętrznym łukiem rentgenowskim astronomowie zaobserwowali cienki region emisji stosunkowo chłodnego gazu wodorowego, w obrazie optycznym 0,9-metrowego teleskopu Kitt Peak National Observatory. Obserwacja ta może sugerować, że gaz emitujący promieniowanie X wypchnął gaz wodorowy z centrum galaktyki. Takie zdarzenie, gdzie supermasywna czarna dziura wpływa na swoją macierzystą galaktykę astronomowie nazywają ?feedback?.

Właściwości gazu wokół łuków w NGC 5195 sugerują, że ten zewnętrzny ?zepchnął z drogi? wystarczającą ilość materii aby mógł się rozpocząć proces powstawania nowych gwiazd. Naukowcy sądzą, że ów ?feedback? uniemożliwia galaktykom zbytnie rozrastanie się i jednocześnie może pozwalać na powstawanie niektórych gwiazd. Proces ten pokazuje, że czarne dziury nie tylko niszczą, ale też coś tworzą.

Astronomowie uważają, że wybuchy supermasywnej czarnej dziury w galaktyce NGC 5195 mogą być wywołane przez oddziaływanie mniejszej galaktyki z większą towarzyszącą galaktyką spiralną, w skutek czego do czarnej dziury dostarczana jest duża ilość gazu. Energia generowana przez materię opadającą na czarną dziurę doprowadza do powstania wybuchu. Zespół szacuje, że potrzeba od jednego do trzech milionów lat dla zewnętrznego oraz od trzech do sześciu milionów lat dla wewnętrznego łuku, aby mogły osiągnąć obecne położenie.

Łuki są ciekawe dla astronomów również ze względu na ich położenie w galaktyce. Znajdują się poza rejonami gwałtownych wpływów czy wiatrów z supermasywnych czarnych dziur. Obszary takie zostały wykryte w aktywnych supermasywnych czarnych dziurach, w innych galaktykach, jednak wciąż znajdują się w dużo większych lukach i włóknach obserwowanych w gorącym gazie wokół wielu masywnych galaktyk. Jako takie mogą stanowić rzadki obraz okresu pośredniego w procesie feedbacku zachodzącym pomiędzy gazem międzygwiazdowym a czarną dziurą.

Więcej informacji:

NASA's Chandra Finds Supermassive Black Hole Burping Nearby



Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Chandra

Na zdjęciu: Na zdjęciu: M 51 w świetle widzialnym oraz czarna dziura i łuki widziane w promieniach rentgenowskich. Źródło: X-ray: NASA/CXC/Univ of Texas/E.Schlegel i inni; Optyczne: NASA/STScI

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczna-czkawka-pobliskiej-czarnej-dziury-2145.html

Kosmiczna czkawka pobliskiej czarnej dziury.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronarium nr 17 o Gwieździe Betlejemskiej

Wysłane przez czart

Pierwszy tegoroczny odcinek "Astronarium" będzie w tematyce świąteczno-noworocznej. Opowiemy co współczesna astronomia mówi na temat Gwiazdy Betlejemskiej - jakie są główne hipotezy na jej temat i czy na pewno była to kometa, czy może np. supernowa lub inne zjawisko astronomiczne. Ważne: nastąpiła zmiana godziny emisji na 17.00 w soboty, czyli pół godziny wcześniej niż do tej pory.

Według biblijnego opisu w Ewangelii św. Mateusza narodziny Jezusa Chrystusa były poprzedzone pojawieniem się na niebie zjawiska, które skłoniło mędrców (magów) do dalekiej podróży, aby odnaleźć Jezusa. Zjawisko to nazywane jest Gwiazdą Betlejemską i najbardziej kojarzy się nam z kometą, bowiem tak jest przedstawiane w sztuce, czy w bożonarodzeniowych szopkach. Ale zjawiskiem które zwróciło uwagę starożytnych mędrców mogła wcale nie być kometa. Być może był to wybuch supernowej, przykładowo w galaktyce M 31, a może nietypowe złączenie planet. Z kolei jeśli spojrzymy na świat według wyobrażeń i interpretacji ludzi żyjących 2000 lat temu, to wyjaśnienie może być jeszcze inne i to wcale nie związane z astronomią.

"Astronarium" nr 17 pt. "Gwiazda Betlejemska" będzie można zobaczyć w sobotę o godzinie 17.00 na antenie TVP 3, czyli w paśmie wspólnym wszystkich kanałów regionalnych TVP. Zwracamy uwagę na kilka istotnych zmian. Po pierwsze godzina emisji jest 30 minut wcześniejsza niż do tej pory (czyli 17.00 zamiast 17.30). Zmianie uległa też nazwa kanału telewizyjnego, do tej pory nazywał się TVP Regionalna, a od nowego roku przemianowano go na TVP 3. Zmiana nazwy nie wpływa na gdzie faktycznie można obejrzeć "Astronarium", czyli na regionalnym kanale Telewizji Polskiej, przykładowo TVP Warszawa, TVP Kraków, TVP Gdańsk, itd. w zależności od miejsca zamieszkania.

Powtórka programu o godzinie 00:15, a później w środę o godz. 11.40 i ponownie po północy o 00.55. Dodatkowo program można oglądać w internecie na TVP Stream we wszystkich godzinach, w których trwa emisja na antenach telewizyjnych.

Więcej informacji:

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronarium-17-gwiezdzie-betlejemskiej-2147.html

 

Astronarium nr 17 o Gwieździe Betlejemskiej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce w szczycie aktywności może nam skracać życie

Słońce co około 11 lat znajduje się w szczycie swojej aktywności. Jak wykazali naukowcy, promieniowanie słoneczne ma w tym okresie niebagatelny wpływ na nasz organizm, bo może skracać nam życie. Co więcej, właśnie teraz znajdujemy się w tym groźnym czasie.

Naukowcy z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Trondheim postanowili sprawdzić, jaki wpływ na nasze zdrowie i życie ma podwyższona aktywność słoneczna, czyli okres w którym właśnie teraz się znajdujemy. Wyniki badań okazały się zaskakujące.

Badacze przeanalizowali czas życia 9 tysięcy osób, które urodziły się i zmarły w Norwegii w latach 1676-1878. Wzięto pod uwagę dane historyczne, aby związek przyczynowo-skutkowy nie był zakłócony np. przez współczesną medycynę.

Następnie naukowcy posłużyli się rekonstrukcją aktywności słonecznej na tle ubiegłych lat, która dostarczona została przez astrofizyków z amerykańskiego Narodowego Urzędu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA).

Cykl słoneczny, który trwa około 11 lat, podzielono na dwa okresy. W pierwszym, trwającym 8 lat, Słońce jest mało aktywne. Zmienia się to na 3 lata, gdy osiąga apogeum swojej aktywności. Ten drugi okres najbardziej interesował norweskich badaczy. Ich podejrzenia okazały się trafne.

Osoby, które zostały urodzone w tym szczególnym, 3-letnim odcinku wzmożonej aktywności Słońca, żyły średnio o 5 lat krócej niż osoby urodzone w mniej aktywnym, 8-letnim odcinku cyklu słonecznego. Zależność okazała się piorunująca.

Naukowcy nie do końca jednak wiedzą, co konkretnie wpływa na organizm człowieka, skracając mu życie. Sądzi się, że promienie ultrafioletowe, składające się na promieniowanie słoneczne, niszczą witaminę B9, a więc kwas foliowy, który bierze istotny udział w regulacji wzrostu i funkcjonowania komórek w okresie płodowym.

To sprawiło, że dzieci urodzone w okresie wysokiej aktywności słonecznej, częściej nie dożywały 2 lat, a mniej zamożne kobiety, które często spędzały czas poza domem, wystawiając się na nadmierne promieniowanie, były mniej płodne, a ich dzieci rzadziej dożywały 20. roku życia.

Wniosek z tego taki, że w okresie maksymalnej aktywności słonecznej nie powinniśmy zbyt długo przebywać na Słońcu, zwłaszcza w okresie ciąży, bez względu na to czy opalamy się czy też spacerujemy. Jednak nie oznacza to wcale, że powinniśmy za wszelką cenę unikać Słońca, bowiem nasz organizm potrzebuje cennej witaminy D, której niedobór może zwiększać istotnie ryzyko rozwoju miażdżycy i cukrzycy.

Trzeba podkreślić, że nadal znajdujemy się w apogeum słonecznej aktywności, które może potrwać jeszcze kilkanaście miesięcy. Następnie czeka nas kilkuletni okres spadku aktywności i potem kilkuletni jej wzrost, a więc lata, gdy promieniowanie słoneczne będzie miało na płód najmniejszy wpływ.

Do tego czasu możemy przebywać w Słońcu codziennie do kilkunastu minut w okresie wiosenno-letnim oraz do 2 godzin w okresie jesienno-zimowym, bez uszczerbku na zdrowiu, bez względu na to czy jesteśmy w ciąży czy też nie.

Warto przy okazji w tym czasie uzupełniać niedobór kwasu foliowego, który niszczony jest przez promieniowanie ultrafioletowe, np. spożywając brokuły, szpinak, kapustę, kalafior czy też pomidory, pomarańcze i banany.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114460,slonce-w-szczycie-aktywnosci-moze-nam-skracac-zycie

Słońce w szczycie aktywności.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński smog widziany z kosmosu. Niezwykłe zdjęcie amerykańskiego astronauty

Scott Kelly, astronauta NASA przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, często publikuje zdjęcia zachwycające internautów na całym świecie. Czasem zdarza się też tak, że nie tylko zapierają dech w piersiach, ale również alarmują. Tak właśnie jest w tym przypadku.

W czwartek Scott Kelly na swoim koncie na Twitterze opublikował niezwykłe, a zarazem przerażające zdjęcie. Na fotografii wykonanej z kosmosu widać, jaką skalę ma zanieczyszczenie powietrza w Azji. Jasne obszary po prawej stronie to chmury. Po lewej widać smog.

Czerwony alert w Pekinie

We wtorek Chiny po raz kolejny ogłosiły czerwony, najwyższy alert dotyczący zanieczyszczenia powietrza. O ostrzeżeniu była już mowa w poniedziałek, kiedy prognozowano trzy dni gęstej mgły, która znacznie przyczynia się do utrzymania smogu.

Mieszkańcy Pekinu otrzymali wiadomości tekstowe od miejskich władz, ostrzegające o zamknięciu szkół, wstrzymaniu budów i wprowadzeniu restrykcji dotyczących ruchu samochodowego. Mieszkańcom doradzano pozostanie w domach.

Poziom zanieczyszczeń powietrza w Pekinie przekracza ponad dwudziestokrotnie dopuszczany przez Światową Organizację Zdrowia. Całe miasto spowija gęsta, beżowa mgła. W niektórych miejscach widzialność jest ograniczona do 200 metrów.

Źródło: TVN24, aljazeera.com

Autor: zupi/jap

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/chinski-smog-widziany-z-kosmosu-niezwykle-zdjecie-amerykanskiego-astronauty,190354,1,0.html

 

Chiński smog widziany z kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz w historii! Światło z czarnej dziury

Pierwszy raz w historii astronomom udało się uchwycić światło widzialne pochodzące z eksplodującej czarnej dziury. Odkrycie, które zostało zaobserwowane w nieodległej czarnej dziurze V404 Cygni sugeruje, że te obiekty mogą być badane za pomocą zwykłego teleskopu.

Badania przeprowadzone były przez astronomów z Uniwersytetu w Kioto, opublikowane w czasopiśmie Nature i zaprezentowane na spotkani Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego na Florydzie. W czerwcu 2015 roku, czarna dziura przebudziła się po 26 latach uśpienia, emitując światło podczas wybuchu energii. Zazwyczaj astronomowie obserwowali tego typu wydarzenia w innych długościach fal.

Obserwacje zwykłym teleskopem

Przy tej okazji, astronomowie odkryli, że teleskopy zarejestrowały widoczne błyski światła pochodzące z czarnej dziury, które pozostały aktywne przez dwa tygodnie. O dziwo teleskopy, które wykorzystano do badania, miały niewielki obiektyw. Przeciętna osoba jest w stanie bez problemu zdobyć takie narzędzie.

- Wiemy, że możemy obserwować za pomocą światła widzialnego, bez wysoko specjalistycznych teleskopów rentgenowskich - wyjaśnia główny autor badania Mariko Kimura, magister Uniwersytetu Kioto.

Oczywiście trzeba zaznaczyć, że światło nie pochodzi z centrum czarnej dziury, gdzie grawitacja jest tak silna, że nic nie wydostaje się na zewnątrz. Światło pochodzi z dysku ogrzewanego materiału, wirującego wokół czarnej dziury. Promieniowanie rentgenowskie z najgłębszego dysku akrecyjnego ogrzewa obszar, co emituje promieniowanie widzialne.

Międzynarodowa współpraca

- Niebo najlepiej obserwować dopiero po zmroku, a on ograniczony jest godzinami. Ale przez obserwacje z różnych miejsc na całym świecie jesteśmy w stanie zebrać więcej szczegółowych danych - powiedział współautor badania Daisaku Nogami. - Cieszymy się, że nasza międzynarodowa sieć obserwacji była w stanie wspólnie udokumentować to zjawisko - dodał.

Odkurzmy swoje teleskopy, może uda nam się dostrzec czarną dziurę w otchłani Wszechświata.

Dotychczasowe hipotezy o czarnych dziurach są proste i nieskomplikowane - to obiekt ściągający i pochłaniający bezpowrotnie wszystko, nawet światło. Jednak ta teoria jest niepełna, zaś czarna dziura jest otoczona  falami grawitacyjnymi, a prowadzone obserwacje wraz z wyliczeniami mogą podważyć stereotypy. Na poniższym wideo czarna dziura, która ściąga inne ciało niebieskie.

Źródło: IFL Science

Autor: mab/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/pierwszy-raz-w-historii-swiatlo-z-czarnej-dziury,190426,1,0.html

2016-01-10_10h16_56.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozaziemskie życie ukrywa się
na krawędzi naszej galaktyki

Astrofizyk Rosanne Di Stefano z Uniwersytetu Harvarda twierdzi, że zaawansowane społeczeństwa mieszkają w gęsto upakowanych gromadach kulistych na obrzeżach Drogi Mlecznej. Jej hipoteza wywołała burzę w świecie nauki.

Di Stefano wyjaśnia, że na skraju naszej galaktyki znajduje się ok. 150 starych i stabilnych kulistych gromad, które są dobrym gruntem do rozwoju jakiejkolwiek cywilizacji. Twierdzi, że tak wiele gwiazd zbitych w kule to dobry terenem, żeby z powodzeniem przeskakiwać z jednego miejsca na drugie, zachowując zaawansowane społeczeństwo.

Życie w gromadach

Do tej pory naukowcy w dużej mierze dyskredytowali pomysł szukania pozaziemskich cywilizacji w gromad kulistych, z których każda zawiera od tysięcy do milionów gwiazd. Tylko jedna z tysięcy znanych planet pozasłonecznych wystąpiła w takiej gromadzie. Wielu astronomów twierdzi, że oddziaływania grawitacyjne wśród tak ściśle upakowanych gwiazd już dawno odrzuciło wszelkie towarzyszące planety w przestrzeni kosmicznej.

Ale bliskość wszystkich tych gwiazd mogłaby być rzeczywiście korzystna dla podtrzymania życia, twierdzi Di Stefano. Ściśle upakowane gwiazdy mogą według niej oznaczać oznaczać wiele systemów planetarnych leżących blisko od siebie. Tak blisko, że podróżowanie między nimi nie zajęłoby dłużej niż przesłanie listu z USA do Europy w XVIII w. Ponadto w przypadku zagrożenia wyginięciem, cywilizacja mogłaby bardzo szybko zmienić miejsce zamieszkania i tym samym unikać zagłady. Dzięki trwałemu rozwojowi nawet przez miliardy lat, taka cywilizacja byłaby w stanie skomunikować się z nami teraz lub w przyszłości.

Di Stefano podkreśliła na konferencji prasowej, że jej założenie jest hipotezą naukową. - Chcę, żeby to było jasne, nie wiemy, że tam jest życie, ale możliwość istnienia długotrwałych cywilizacji jest tak fascynująca, że warta zbadania - mówiła.

Di Stefano przedstawił aswoją teorię na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w Kissimmee na Florydzie. Jej praca wyróżniała się wśród setek innych publikacji naukowych, ale ATA na swojej stronie internetowej napisało, że jest ona "prowokacyjna".

Wszechświat jest ogromny. Kto wie, jak wiele tajemnic skrywa przed nami. Zobacz 4 mld lat na 2-minutowym filmie:

Źródło: AP

Autor: mar/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/pozaziemskie-zycie-ukrywa-sie-na-krawedzi-naszej-galaktyki,190308,1,0.html

 

2016-01-10_10h17_51.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZMIANA POGLĄDÓW W ASTRONOMII w XVII/XVIII wieku
Czas nauki wobec historii posuwał się ciągle do przodu. Inni astronomowie doskonaląc swoje przyrządy optyczne budują pierwsze teleskopy jak Izaak Newton czy William Herschel przez swój teleskop w marcu 1781 roku odkrywa siódmą planetę Układu słonecznego ? Uran. Model heliocentryczny przez obserwacje astronomiczne wśród astronomów zyskuje pełną akceptacje Kościół już nie ma na tyle sił aby tej całej maszynerii prawdy się skutecznie przeciwstawiać. Dzięki teleskopom i precyzyjnym obserwacjom prowadzonych przez zawodowych astronomów uzyskiwane wyniki głoszone teorie poziom nauk astronomicznych wznosił się na coraz wyższe piętra. Wszystko to co było fałszem w astronomii, które opierała się na nauce błędów odrzucono, a zastępowano faktami naukowymi opartymi poprzez obserwacje i prawidłowe wyciąganie wniosków. Wszystko to co pokazywano światu musiało zapewne zmienić stanowisko Kościoła. Duchowni kościelni powoli zaczęli myśleć i rozumować intelektualnie dlaczego? ponieważ w innym przypadku wszyli by na głupców. Zabierając głos w sprawach naukowych nie tylko zgadzali pomału z teoria heliocentryczną ale także wobec innych nauk, których tak krytycznie do nich uprzednio podchodzili. Na przełomie XVII/XVIII wieku do wielu zagadnień podchodzono czysto naukowego punktu widzenia nie filozoficznego z punktu legend i mitów. Naukowcy z całego świata rozpoczęli badania poświęconym obserwacjom nie tylko astronomicznych ale przyrody czy tektoniki ziemskiej, badaniem mórz i oceanów i ?stworów? w nim żyjących. Tutaj przy tych prowadzonych obserwacjach, które wynikały z samej natury i tłumaczono wiele zjawisk naukowy w sposób prawidłowy to wobec ogromności obserwacyjnej Wszechświata nadal uważano, że został stworzony siłami nadprzyrodzonymi. Zajmująca astronomia (50) Janusz Bańkowski.

https://www.facebook.com/home.php

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na początku drugiej dekady stycznia 2016 roku

Animacja pokazuje położenie Marsa, Wenus i Saturna na początku drugiej dekady stycznia 2016 roku.

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Po efektownych spotkaniach z jasnymi planetami Księżyc przeniósł się na niebo wieczorne, na którym odwiedzi słabiej świecące planety Neptuna i Urana. Natomiast Mars z Wenus i Saturnem pozostaną widoczne rano, ale Wenus będzie szybko oddalała się od Saturna, a powoli zbliżał się do niego będzie Mars. Przez całą noc można obserwować kometę C/2013 US10 (Catalina), zaś Jowisz pojawia się na nieboskłonie już przed 21:30.

Najatrakcyjniejsze zjawiska na styczniowym porannym niebie miały miejsce w zeszłym tygodniu, gdy Wenus w bardzo małej odległości minęła Saturna, a dodatkowo blisko planet wędrował Księżyc w fazie cienkiego sierpa. W najbliższych dniach Srebrny Glob będzie widoczny wieczorem, gdy każdej kolejnej doby będzie się wspinał coraz wyżej nad widnokrąg, natomiast Wenus szybko oddali się od Saturna. Jednak to nie znaczy, że nie warto wstawać wcześnie. Początkowo obie planety będą jeszcze blisko siebie, w poniedziałek 11 stycznie będzie dzieliła je odległość niecałe 2,5 stopnia, ale w niedzielę 17 stycznia będzie to już ponad 9°. Obie planety wędrują przez gwiazdozbiór Wężownika. Jednak o ile Saturn przesuwa się niewiele i znajduje się niecałe 7° na północny wschód od Antaresa z sąsiedniej konstelacji Skorpiona, to Wenus szybko przetnie południowe rejony Wężownika i już w następnym tygodniu przejdzie do gwiazdozbioru Strzelca.

Warunki obserwacyjne Saturna stale się poprawiają. Planeta wschodzi już przed godziną 5 rano i na półtorej godziny przed świtem (na tę porę wykonane są mapki animacji) zajmuje pozycję na wysokości prawie 6° nad południowo-wschodnim horyzontem, a pół godziny później - nawet 10°. Obecnie Saturn świeci z jasnością +0,5 magnitudo, jest zatem wyraźnie - o 0,5 magnitudo - jaśniejszy od gwiazdy Antares, a jego tarcza ma średnicę 16". Od najjaśniejszej gwiazdy Skorpiona Saturna odróżnia także barwa: jego światło jest biało-żółte, natomiast Antares jest wyraźnie czerwonawa. Maksymalna elongacja Tytana (zachodnia) miała miejsce w niedzielę 10 stycznia, ale ze względu na skierowanie Saturna biegunem do Słońca (późna wiosna na półkuli północnej planety) nawet w minimalnej elongacji jest on dobrze widoczny, gdyż nie zbliża się do swojej planety macierzystej bardziej, niż na jakieś 72" (prawie 5 średnic kątowych Saturna).

Tego samego nie można powiedzieć o Wenus. Jej jasność spadła już do -4 wielkości gwiazdowej, średnica tarczy - do 13", zaś faza do końca tygodnia urośnie do 82%. Na początku tygodnia Wenus wzejdzie prawie równocześnie z Saturnem, jednak w niedzielę 17 stycznia uczyni to prawie godzinę po nim. Planeta systematycznie oddala się od Ziemi i zbliża kątowo do Słońca, stąd z tygodnia na tydzień jej warunki obserwacyjne wyraźnie się pogarszają. Niestety na lepsze pod tym względem czasy trzeba będzie poczekać aż do końca tego roku.

Niecałe 40° na północny zachód od Saturna przebywa planeta Mars. Na razie obie planety poruszają się ruchem prostym i dystans między tymi planetami przez najbliższe miesiące będzie malał. Jednak nie dojdzie do tak bliskiego spotkania między tymi planetami, jak miało to miejsce kilka dni temu z Saturnem i Wenus. W kwietniu Mars zmieni kierunek ruchu na wsteczny, będąc wtedy oddalony od Saturna o ponad 7°. W najbliższych dniach obie planety będzie dzieliło ponad 36°, Czerwona Planeta wschodzi już przed godziną 1:30 i świeci zdecydowanie najsłabiej z całej czwórki łatwo widocznych planet Układu Słonecznego. Obecnie Mars świeci blaskiem +1,2 magnitudo, czyli nieco słabiej, niż znajdująca się ponad 10° na zachód od niego Spika. Tarcza Marsa ma średnicę 6" i fazę 91%, co jest coraz łatwiej zauważalne ze względu na rosnącą średnicę kątową planety. Spikę od Marsa łatwo za to odróżnić po kolorze: gwiazda jest biało-niebieska, zaś planeta - rdzawoczerwona.

Mapka pokazuje położenie Księżyca na początku drugiej dekady stycznia 2016 roku .

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

 

Czas przejść do opisu nieba wieczornego, na którym w najbliższych dniach rozgości się Księżyc. W nocy z soboty 9 stycznia na niedzielę 10 stycznia Księżyc przeszedł przez nów, a prawie dokładnie tydzień później, w nocy z soboty 16 stycznia na niedzielę 17 stycznia, o godzinie 0:26 naszego czasu, przejdzie on przez I kwadrę, odwiedzając gwiazdozbiory Koziorożca, Wodnika, Ryb, Wieloryba i Barana oraz dwie planety Układu Słonecznego: Neptuna i Urana.

Naturalnego satelitę Ziemi będzie można próbować dostrzec na wieczornym niebie już w poniedziałek 11 stycznia. Tego dnia księżycowa tarcza będzie oświetlona w 3% (od nowiu minie wtedy niecałe 2 doby), a o godzinie pokazanej na mapce będzie ona zajmowała pozycję na wysokości około 3° na południowo-zachodnim widnokręgiem. Jednak nie trzeba czekać, aż do tej pory. Już godzinę wcześniej powinno dać się dostrzec Księżyc, gdy będzie się on znajdował znacznie wyżej. Tej doby mniej więcej 7° na zachód od niego świecić będą jasne gwiazdy Koziorożca Algedi i Dabih, czyli ? i ? tej konstelacji. Dobę później faza Księżyca urośnie do 8%, a będzie on wędrował mniej więcej 5° na północ od wschodniej pary jasnych gwiazd Koziorożca, czyli Nashiry (? Cap) i Deneb Algedi (? Cap).

W środę 13 stycznia tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 15%, a ze względu na bardzo korzystne nachylenie
ekliptyki do widnokręgu Księżyc zniknie za nim dopiero 4,5 godziny po Słońcu. Tego wieczoru Księżyc przejdzie blisko pierwszej z planet, które odwiedzi w tym tygodniu, czyli Neptuna. O godzinie podanej na mapce Księżyc będzie się znajdował niecałe 2° prawie dokładnie nad ostatnią planetą Układu Słonecznego, choć wtedy nie będzie ona łatwa do odnalezienia, ze względu na jasne jeszcze tło nieba. Ale o godzinie 18, gdy już będzie całkiem ciemno, oba ciała Układu Słonecznego będą jeszcze dość wysoko na niebie, bo na wysokości prawie 20° nad widnokręgiem. To będzie dobra okazja do odszukania Neptuna, ponieważ Księżyc nie będzie jeszcze bardzo przeszkadzał swoim blaskiem. Oczywiście, żeby planeta była lepiej widoczna, trzeba pole widzenia teleskopu lub lornetki ustawić tak, żeby Księżyc był poza nim. Neptun świeci z jasnością +7,9 magnitudo.

Piątek 15 stycznia i sobotę 16 stycznia Księżyc ma zarezerwowane na spotkanie z drugą widoczną wieczorem po tej stronie nieba planetą Układu Słonecznego, czyli z Uranem. W piątek o godzinie podanej na mapce Srebrny Glob w fazie 35% będzie świecił na tle gwiazdozbioru Wieloryba, zaś Uran będzie się znajdował wtedy około 9° na północny wschód od niego (na godz. 11). Dobę później tarcza naturalnego satelity Ziemi będzie oświetlona w 47% i będzie zajmowała pozycję około 6° na wschód od Urana, świecąc na tle gwiazdozbioru Ryb. Sam Uran rozpędza się powoli w swoim ruchu prostym, ale wciąż można go odnaleźć 2° na południe od gwiazdy ? Ryb. Gwiazda ma jasność obserwowaną +4,3 magnitudo, zaś planeta jest o 2,5 magnitudo słabsza.

Ostatniego dnia tygodnia Księżyc ponownie odwiedzi na chwilę Wieloryba, świecąc tuż na zachód od charakterystycznego wielokąta w północno-wschodniej części tego gwiazdozbioru. Jednak najjaśniejszymi gwiazdami w jego bezpośrednim sąsiedztwie będą te z konstelacji Barana. Trzy główne gwiazdy tego gwiazdozbioru, czyli Hamal, Sheratan i Mesarthim będą się znajdowały w odległości od 11 do 14° nad Księżycem w fazie 58%.

Animacja pokazuje położenie Jowisza i komety C/2013 US10 (Catalina) na początku drugiej dekady stycznia 2016 roku .

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Bliżej północy, gdy już dwie ostatnie planety Układu Słonecznego zejdą z nieboskłonu, nad wschodnim horyzontem pojawia się planeta Jowisz. Do jej opozycji zostały tylko 2 miesiące i to widać po zachowaniu się planety: w zeszłym tygodniu zmieniła ona swój ruch na wsteczny i z każdym tygodniem średnica jej tarczy oraz jasność wyraźnie rosną. Obecnie Jowisz wschodzi już przed godziną 21:30 i świeci blaskiem -2,3 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza zwiększyła swoją średnicę do 41", jest zatem 3-krotnie większa od średnicy tarczy Wenus.

W układzie księżyców galileuszowych, mimo skracającej się nocy, można obserwować coraz więcej zjawisk (lista na podstawie strony
Sky and Telescope oraz programu Starry Night):

  • 10 stycznia, godz. 22:07 - minięcie się Kallisto (N) i Io w odległości 18", 80" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 10 stycznia, godz. 22:10 - wejście cienia Kallisto na tarczę Jowisza,
  • 10 stycznia, godz. 22:49 - minięcie się Europy (N) i Io w odległości 6", 87" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 11 stycznia, godz. 1:48 - zejście cienia Kallisto z tarczy Jowisza i jednocześnie minięcie się Kallisto (N) i Europy w odległości 11", 50" na wschód od tarczy planety,
  • 11 stycznia, godz. 3:20 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
  • 11 stycznia, godz. 5:38 - wejście Europy na tarczę Jowisza,
  • 11 stycznia, godz. 8:22 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
  • 12 stycznia, godz. 0:10 - minięcie się Kallisto (N) i Io w odległości 22", 96" na zachód od tarczy Jowisza,
  • 12 stycznia, godz. 7:28 - Io chowa się w cień Jowisza, 19" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 12 stycznia, godz. 22:24 - Europa chowa się w cień Jowisza, 29" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 13 stycznia, godz. 3:18 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 13 stycznia, godz. 4:48 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza i jednocześnie minięcie się Io (N) i Europy w odległości 10", 18" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 13 stycznia, godz. 5:56 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 13 stycznia, godz. 7:06 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
  • 13 stycznia, godz. 8:10 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 14 stycznia, godz. 1:56 - Io chowa się w cień Jowisza, 19" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 14 stycznia, godz. 5:20 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 14 stycznia, godz. 21:21 - od wschodu Jowisza Europa na tarczy planety, przy jej zachodniej krawędzi,
  • 14 stycznia, godz. 21:36 - zejście Europy z tarczy Jowisza,
  • 14 stycznia, godz. 23:16 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
  • 15 stycznia, godz. 0:22 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 15 stycznia, godz. 1:34 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
  • 15 stycznia, godz. 2:36 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 15 stycznia, godz. 23:10 - Ganimedes chowa się w cień Jowisza, 47" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 15 stycznia, godz. 23:46 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 16 stycznia, godz. 2:36 - wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 10" na zachód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
  • 16 stycznia, godz. 3:34 - Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
  • 16 stycznia, godz. 6:40 - wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 18 stycznia, godz. 0:59 - minięcie się Europy (N) i Io w odległości 6", 91" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 18 stycznia, godz. 5:54 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
  • 18 stycznia, godz. 8:02 - wejście Europy na tarczę Jowisza.

Ponad 50° na północ od Jowisza wędruje kometa C/2013 US10 (Catalina), która przechodzi obecnie przez gwiazdozbiór Psów Gończych, a w drugiej części tygodnia wejdzie do Wielkiej Niedźwiedzicy. Kometa znajduje się już tak daleko na niebie północnym, że w ogóle nie znika za horyzontem, dołując około godziny 18 i górując 12 godzin później, około 6 rano, będąc wtedy prawie w zenicie. Natomiast o godzinie podanej na mapce kometa znajduje się już na wysokości ponad 40° nad północno-wschodnim horyzontem i już jest bardzo dobrze widoczna, zwłaszcza w tym tygodniu, gdy w jej obserwacjach nie będzie przeszkadzał jeszcze Księżyc przed I kwadrą. Kometa nadal świeci dość jasno. Jej obecny blask ocenia się na mniej więcej 6,5 wielkości gwiazdowej.

W tym tygodniu kometę czekają ciekawe spotkania z jasnymi gwiazdami i obiektami mgławicowymi. Na początku tygodnia, w poniedziałek i wtorek 11 oraz 12 stycznia kometa będzie się znajdowała na przedłużeniu dyszla Dużego Wozu, dzięki czemu nie będzie trudna do odnalezienia. W poniedziałek jakieś 11° od ostatniej gwiazdy dyszla, dobę później - 9°, zaś w środę 13 stycznia - już tylko 6°. W kolejnych dniach kometa będzie wędrowała wzdłuż dyszla, zbliżając się w czwartek 14 stycznia do ostatniej jego gwiazdy na niecałe 1,5 stopnia. W sobotę 16 stycznia kometa minie galaktykę M101 w odległości 2°, natomiast ostatniej nocy tego tygodnia przejdzie niecałe 3,5 stopnia od pary gwiazd Mizar-Alkor.

Wykonana w programie
Nocny Obserwator dokładna mapka z trajektorią komety C/2013 US10 (Catalina) do początku lutego 2016 r. na godzinę 5 CET jest do pobrania tutaj.

Dodał: Ariel Majcher -
Uaktualnił: Ariel Majcher ?

http://news.astronet.pl/7736

Mapka pokazuje położenie Księżyca na początku drugiej dekady stycznia 2016 roku.jpg

Animacja pokazuje położenie Marsa, Wenus i Saturna na początku drugiej dekady stycznia 2016 roku.jpg

Animacja pokazuje położenie Jowisza i komety.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z czarnej dziury można uciec! Przełomowe odkrycie Stephena Hawkinga może dać mu nagrodę Nobla

Stephen Hawking oraz współpracujący z nim zespół fizyków z Uniwersytetu Cambridge opublikowali pracę, w której proponują rozwiązanie tzw. "paradoksu informacyjnego czarnej dziury". Według Hawkinga czarne dziury nie tylko zachowują część informacji na temat pochłanianych obiektów, ale też ta informacja może z nich później uciec. Może być to odkrycie na miarę nagrody Nobla.

Problem z tym, co naukowcy twierdzą o czarnych dziurach, polega na tym, że zdają się one przeczyć pewnym podstawowym prawom, rządzącym wszechświatem. Mechanika kwantowa i szczególna teoria względności Einsteina zakładają, że informacja nigdy nie zostaje całkowicie utracona, a stan danego układu wynika wprost z tego, co działo się z nim wcześniej (tzw. determinizm kwantowy). Jeżeli mamy więc czarną dziurę, która pochłonęła w toku swojego życia określoną ilość światła czy nawet jakieś obiekty fizyczne, to powinno to w jakiś sposób wpływać na jej stan. Być zauważalne. Jedna czarna dziura powinna być inna od drugiej.

Takiemu deterministycznemu spojrzeniu na czarne dziury Stephen Hawking sprzeciwiał się od lat 70. ubiegłego wieku. Według niego to, co zniknie za tzw. "horyzontem zdarzeń" czarnej dziury jest stracone na zawsze. Obiekty te z czasem wyparowują, pozostawiając po sobie "promieniowane Hawkinga" (nazwane tak właśnie na cześć jego odkrywcy), ale nie niesie ono żadnej informacji na temat tego, co czarna dziura pochłonęła. Informacja na ten temat miałaby być według Hawkinga stracona na zawsze, co przeczyło założeniom mechaniki kwantowej. Stąd ? paradoks.

Teraz jednak Hawking proponuje inne rozwiązanie. Według jego najnowszej pracy czarne dziury nie są, jak uważał wcześniej, identyczne. Zamiast tego mają tzw. "włosy" - niewielkie deformacje w kontinuum czasoprzestrzennym wokół ich powierzchni. Ich "kształt" mógłby posłużyć do uzyskania informacji na temat tego, co znalazło się za horyzontem zdarzeń.

- Proponuję spojrzenie, według którego informacja nie jest przechowywana wewnątrz czarnej dziury, jak można by oczekiwać, a na jej brzegu, na horyzoncie zdarzeń. Przesłaniem tego wykładu jest to, że czarne dziury nie są tak czarne, jak uważaliśmy. Nie są wiecznymi więzieniami, jak niegdyś o nich myślano. Rzeczy mogą wydostać się z wnętrza czarnej dziury i być może wrócić w innym wszechświecie - stwierdził Hawking podczas konferencji w sierpniu 2015. Opisywał wtedy wyniki obliczeń, które stoją u podstaw opublikowanej właśnie pracy. Fizycy proponują w niej swoją teorię na temat tego, w jaki sposób informacja mogłaby wrócić z czarnej dziury.

Pokazujemy, że kiedy naładowana cząsteczka trafia do czarnej dziury, dodaje do niej również tzw. miękki foton. Na powierzchni pojawiają się więc "włosy" - tłumaczy magazynowi Scientific American Andrew Strominger z Uniwersytetu Harwarda, współpracownik Hawkinga.

Na horyzoncie zdarzeń czarnej dziury znajdować miałoby się więc coś w rodzaju dwuwymiarowego, holograficznego obrazu tego, co udało jej się pochłonąć. Fotony opuszczając później czarną dziurę w postaci promieniowania Hawkinga mogłyby "chwycić" ze sobą ten szkielet i "oddać go" wszechświatowi.

- Informacja na temat cząsteczek, które zostały pochłonięte przez czarną dziurę, powraca, ale w chaotycznej i bezużytecznej formie. To rozwiązuje paradoks informacyjny. Z praktycznego punktu widzenia informacja jest utracona.

Opublikowana teraz praca jest dla Hawkinga na tyle ważna, że może doprowadzić do eksperymentalnego dowiedzenia istnienia promieniowania Hawkinga. Dotychczas istniało ono jedynie w obszarze fizyki teoretycznej, co uniemożliwiało brytyjskiemu naukowcowi otrzymanie nagrody Nobla. Ta przyznawana jest wyłącznie za odkrycia, które można potwierdzić doświadczalnie.

- Aktualnie badam, czy możliwe byłoby wykrycie promieniowania Hawkinga w pierwotnych falach grawitacyjnych? Więc może w końcu uda mi się dostać tego Nobla - stwierdził Hawking w rozmowie z dziennikiem The Times.

Dominik Gąska

http://tech.wp.pl/kat,130036,title,Z-czarnej-dziury-mozna-uciec-Przelomowe-odkrycie-Stephena-Hawkinga-moze-dac-mu-nagrode-Nobla,wid,18095352,wiadomosc.html?ticaid=116490

2016-01-12_08h34_23.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saturn naprawdę potężny

NASA publikuje kolejne zdjęcie Saturna i... przypomina nam, jak wielka to planeta. Na obrazie przesłanym na Ziemię przez sondę Cassini widać dla porównania jeden z księżyców Saturna, Tetydę, która mimo swej, przekraczającej 1000 kilometrów średnicy wydaje się przy drugiej planecie Układu Słonecznego ledwie kropką.

 Zdjęcie wykonano 7 marca 2015 roku z pomocą kamery szerokokątnej, z wykorzystaniem filtra w bliskiej podczerwieni. Sonda Cassini znajdowała się wtedy w odległości około 2,6 miliona kilometrów od Saturna i 2,4 miliona kilometrów od Tetydy. Średnica Saturna jest około 10 razy większa od średnicy Ziemi i wynosi 116500 kilometrów, średnica Tetydy jest ponad sto razy mniejsza (1062 kilometry).

Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-saturn-naprawde-potezny,nId,1952727

Saturn naprawdę potężny.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europejska Agencja Kosmiczna ogłosiła plany zbudowania ?Księżycowej bazy? do 2030 roku

Autor: Marek Pawelczyk

Bazy na Księżycu zbudowane z pomocą ogromnych drukarek 3D i zamieszkiwane parę miesięcy przez kolejne zespoły astronautów mogą stać się rzeczywistością w kolejnym dziesięcioleciu, jeżeli wierzyć niedawno zakończonej konferencji z udziałem 200 naukowców, inżynierów i specjalistów.

Budowa ludzkiej księżycowej osady może rozpocząć się za zaledwie pięć lat, ogłosiła Europejska Agencja Kosmiczna podczas swojego sympozjum, sugerując że Księżycowa osada mogłaby być doskonałym testem przed decyzją ostateczną ? misją wylotu na Marsa w przyszłości.

?Strategia eksploracji kosmosu w ESA stawia Księżyc jako priorytetowy cel dla ludzkości, w naszej drodze na Marsa,? powiedziała Kathy Laurini z NASA. ?Czas jest odpowiedni, aby rozpocząć na ocenianie możliwości, które pozwolą Europie na osiągniecie ich celów eksploracyjnych i zapewnią silnego partnera, gdy ludzkość zdecyduje się na eksplorację Układu Słonecznego.?

NASA w szczególności ma duży interes w tym, aby misja się powiodła, ponieważ Księżyc oceniany jest jako najlepsza stacja dla załogowej wyprawy na Marsa, gdy naukowcy MIT obliczyli, że astronauci mogliby wyruszyć z Ziemi z balastem o 68 procent lżejszym, gdyby istniała możliwość ?dotankowania? ciężkiego paliwa podczas wizyty na Księżycu, w drodze na Marsa.

Dodając do tego fakt, że NextGen Space LLC, firma konsultacyjna NASA, niedawno oceniła, że księżycoa stacja tankująca pozwoliłaby ?zredukować koszta NASA wylotu ludzi na Marsa o nawet 10 miliardów dolarów rocznie,? a osada na Księżycu zaczyna powoli wyglądać jak nieunikniony fakt.

Plan jest obecnie taki, aby na początku 2020 roboty zostały wysłane na Księżyc, aby rozpocząć budowę różnych fabryk, aby parę lat później przywitać pierwszych mieszkańców.

W 2013 roku ESA połączyło siły z firmami budowlanymi, aby rozpocząć testy różnych technologii budowy księżycowych ośrodków, ostatecznie dochodząc do wniosku, że korzystanie z lokalnych materiałów byłoby najlepsze w tworzeniu budowli i innych struktur, co oznacza, że nie muszą dostarczać żadnych zasobów z Ziemi, płacąc bajońskie sumy.

 

?Najpierw musimy zmieszać symulowany księżycowy materiał z tlenkiem magnezu. To zmienia go w ?papier? z którego możemy drukować,? powiedział Enrico Dini, założyciel firmy Monolite.

?Następnie, jako nasz konstrukcyjny ?atrament?, dodajemy sól łączącą, która konwertuje materiał do postaci twardego niczym kamień. Nasze obecne drukarki budują z prędkością około 2 metrów na godzinę, podczas gdy przyszłościowe projekty zakładają drukarki tworzące z prędkością 3.5 metrów na godzinę, kończąc całe budowle w zaledwie tydzień.?

Niezależnie od tego czy osada na Księżycu stanie się czymś realnym w kolejnym dziesięcioleciu, NASA zdeterminowane jest, aby umieścić swoich astronautów na jego orbicie nawet na parę miesięcy naraz, ogłaszając nawet niedawno, że ?przygotowują się do jak najszybszego opuszczenia ISS?, aby przygotować co trzeba niedaleko Księżyca.

Astronauci będą dni, zamiast godzin, drogi od Ziemi i daleko od jej ochronnej powłoki geomagnetycznej, co da im lepszy przykład tego z czym musieliby się zmierzyć fizycznie i mentalnie podczas załogowej misji na Marsa.

Jedno jest pewne ? czekają nas niesamowicie interesujące czasy.


 http://www.crazynauka.pl/europejska-agencja-kosmicz-do-2030-roku/

Europejska Agencja Kosmiczna ogłosiła plany zbudowania.jpg

Europejska Agencja Kosmiczna ogłosiła plany zbudowania2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Philae zamilkł. Już na zawsze

Naukowcy Europejskiej Agencji kosmicznej (ESA) nie mają już nadziei. Jak informuje na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist" najnowsza próba komunikacji z lądownikiem Philae, spoczywającym od listopada 2014 roku na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko, zakończyła się niepowodzeniem. Philae nie odpowiedział. I już nie odpowie.

 

Inżynierowie i naukowcy German Aerospace Center (Deutsches Zentrum für Luft- und Raumfahrt; DLR) pełniącego rolę centrum kontroli misji sondy Rosetta i lądownika Philae, po raz ostatni wysłali wczoraj sygnał wzywający lądownik do uruchomienia koła zamachowego. Czas nam ucieka, chcieliśmy wykorzystać wszelkie możliwości - mówi szef projektu, Stephan Ulamec z DLR. Lądownik nie odpowiedział i trzeba uznać, że zapadł w stan uśpienia już na zawsze.

Kometa 67P oddala się już od Słońca i pod koniec stycznia stanie się już zbyt zimna i zbyt mało oświetlona, by Philae mógł tam przetrwać. Ostatnia próba miała sprawić, że się poruszy, być może przesunie nieco, by złapać więcej światła na swe baterie słoneczne. Odpowiedzi nie było. Być może nie działa nadajnik, być może sygnał w ogóle nie został odebrany.

Philae po raz ostatni nawiązał łączność w lipcu minionego roku. Nastąpiło to po wielu miesiącach milczenia i nie przyniosło przełomu w procesie przesyłania danych, zebranych podczas nie do końca udanego manewru lądowania. Ulamec przyznaje, że trzeba się pogodzić z myślą, że znaczna część tego, co lądownikowi udało się zmierzyć, już do nas nie dotrze. Musimy ograniczyć się do tego, co Philae przesłał w listopadzie ubiegłego roku.

Badacze liczą jeszcze na to, że podczas zapowiedzianego na wrzesień tego roku manewru sprowadzenia sondy Rosetta na bardzo bliską jądru komety orbitę, jej kamery dostrzegą jeszcze Philae. Dałoby to szanse, że zanim jeszcze Rosetta sama osiądzie na powierzchni 67P, będzie w stanie pomóc ostatecznie ustalić położenie lądownika. To pomogłoby w opracowaniu choćby tych danych, które udało się w 2014 roku odebrać.

Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-philae-zamilkl-juz-na-zawsze,nId,1952754

Philae zamilkł. Już na zawsze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiaździsty ślad lodu na Marsie?

Mars nie przestaje zaskakiwać. NASA opublikowała kolejne zdjęcie powierzchni Czerwonej Planety, na którym na pierwszy rzut oka trudno ocenić, co widać. Drugi rzut oka zresztą nie pomaga, trzeba wiedzieć coś więcej. Choćby to, że pokazane na zdjęciu miejsce pokryte jest zimą sezonowym lodem z dwutlenku węgla. Widoczne na tym obrazie ślady to obraz tego, co się dzieje, gdy ów lód sublimuje, czyli bezpośrednio przechodzi w stan gazu.

 Sonda Mars Reconnaissance Orbiter wykonała to zdjęcie z pomocą kamery HiRISE (High Resolution Imaging Science Experiment) 4 lutego 2009 roku. Gwiaździsty wzór pokrywa obszar o powierzchni około kilometra kwadratowego, leżącego na 81.8 stopnia szerokości geograficznej południowej i 76.2 stopnia długości geograficznej wschodniej. O godzinie 4:56 po południu czasu marsjańskiego, Słońce świeciło oczywiście z zachodu i było około 12 stopni ponad horyzontem.

Na zdjęciu widać, w jak niezwykły sposób sezonowy lód prowadzi do erozji powierzchni Marsa. Siatka zabarwionych na ciemny kolor koryt powstała prawdopodobnie za sprawą gazu uwalniającego się pod powierzchnią lodu. W miejscach, gdzie gaz wydostawał się na powierzchnię, widać charakterystyczne osady w kształcie wachlarzy.

(mal)

Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-gwiazdzisty-slad-lodu-na-marsie,nId,1953171

 

Gwiaździsty ślad lodu na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydma nie z tej ziemi. Bo z Marsa

 NASA opublikowała nowe zdjęcia, wykonane przez łazik Curiosity w wydmowym rejonie Bagnold Dunes, który sonda mija w drodze w stronę szczytu Mt. Sharp. Widać na nich ślady pyłu, sypiącego się stopniowo po stromym zboczu wydmy nazwanej "Namib". Wcześniejsze zdjęcia tego rejonu, wykonane z orbity Czerwonej Planety pokazywały, że wydmy w tym rejonie przesuwają się pod wpływem wiatru z prędkością około metra na ziemski rok.

 Na powyższym zdjęciu wydma na pierwszy rzut oka wydaje się większa, niż w rzeczywistości. Jej podstawa znajduje się tymczasem około 7 metrów od łazika, wysokość sięga około 5 metrów, a nachylenie zbocza wynosi mniej więcej 28 stopni. Obserwowane zbocze skierowane jest na zachód i prawdopodobnie znajduje się po zawietrznej, na co wskazują ślady gromadzącego się tam i osuwającego w postaci niewielkich lawin, pyłu.

Badania prowadzone przez Curiosity mają pokazać różnice w tworzeniu się wydm w warunkach mniejszego niż na Ziemi ciążenia i znacznie niższego ciśnienia atmosfery. Rejon Bagnold Dunes jest aktywny, choć jak przypuszczają badacze NASA, wydmy poruszają się tam raczej w okresie letnim, podczas gdy Curiosity odwiedza je teraz późną jesienią.

Poniżej cała 360-stopniowa panorama, która pokazuje obraz terenu w takich barwach i w takiej jasności, w jakich oglądalibyśmy go w słoneczny dzień na Ziemi. Przed nami, nieco na lewo wydma Namib, w oddali Mt. Sharp.

Obraz wydmy "Namib", złożony z serii zdjec wykonanych przez łazik Curiosity 17 grudnia 2015 roku /Credits: NASA/JPL-Caltech/MSSS /materiały prasowe

Panorama zarejestrowana ostatnio przez łazik Curiosity /NASA/JPL-Caltech/MSSS /materiały prasowe

Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-wydma-nie-z-tej-ziemi-bo-z-marsa,nId,1949108

Wydma nie z tej ziemi. Bo z Marsa.jpg

Wydma nie z tej ziemi. Bo z Marsa 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białystok/ Studenci PB konstruują nowego łazika marsjańskiego - #next

Studenci Politechniki Białostockiej konstruują kolejnego łazika marsjańskiego #next, który zgłosili na zawody w bazie marsjańskiej na pustyni w stanie Utah w Stanach Zjednoczonych. Będzie to szósty łazik uczelni, który weźmie udział w tych zawodach.

University Rover Challenge w Utah to prestiżowe, międzynarodowe zawody łazików marsjańskich zbudowanych przez studentów. Reprezentanci Politechniki Białostockiej (PB)w poprzednich latach już trzy razy wygrali te zawody: w 2014 i 2013 z łazikiem Hyperion, a w 2011 roku z łazikiem Magma 2. W ubiegłym roku z łazikiem #next zajęli czwarte miejsce.

 

Na tegoroczne zawody, które odbędą się 2-4 czerwca - jak podają organizatorzy na swojej stronie - zgłosiły się 63 drużyny z 12 krajów. Z Polski zgłosiło się 10 drużyn, oprócz Białegostoku także politechnik: z Rzeszowa, Warszawy, Łodzi, Wrocławia i Częstochowy, uniwersytetów: Warszawskiego i Wrocławskiego oraz Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

 

Od ubiegłego roku kwalifikacja do konkursu jest trzystopniowa. Jak powiedział w poniedziałek PAP prodziekan ds. promocji wydziału mechanicznego (PB) dr inż. Kazimierz Dzierżek, po zarejestrowaniu, trzeba przesłać dokumenty dotyczące projektu łazika, w trzecim - krótki film jak działa łazik. Dopiero po tym etapie, będzie wiadomo, które drużyny zostaną zakwalifikowane.

 

Białostocka drużyna pracuje nad swoim łazikiem już od ponad miesiąca. Tworzy ją 10 osób z Wydziału Mechanicznego politechniki. Dzierżek dodał, że to ta sama drużyna, która konstruowała łazika w ubiegłym roku, stąd też jego nazwa zostaje taka sama - #next.

 

Prodziekan mówił, że nowy #next będzie nieco mniejszy od swojego poprzednika; nieco zmieni się mechanika, a bardzo mocne zmiany zajdą w elektronice pojazdu. Obecnie - jak dodał - testowana jest elektronika, a od wtorku będą testowane będą elementy mechaniczne. Łazik ma być gotowy w maju.

 

Dzierżek dodał, że wyjazd drużyny do Stanów Zjednoczonych ma być współfinansowany przez resort nauki, natomiast sama budowa przez sponsorów, których obecnie uczelnia poszukuje.

 

Podczas zawodów University Rover Challenge (URC) w ekstremalnych warunkach zespoły studenckie z całego świata i skonstruowane przez nich łaziki marsjańskie rywalizują w czterech terenowych konkurencjach, symulujących misje marsjańskie. Sterowany zdalnie łazik musi np. pokonać wzniesienia terenu, przynieść pomoc rannemu astronaucie, dokonać napraw w zepsutym urządzeniu. Uczestnicy muszą też zaprezentować, jak powstała przygotowana przez nich konstrukcja.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

swi/ par/

Tagi: łazik , politechnika białostocka


http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,407986,bialystok-studenci-pb-konstruuja-nowego-lazika-marsjanskiego---next.html

Studenci PB konstruują nowego łazika.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA utworzyła Biuro Koordynacji Obrony Planetarnej.
Będzie chronić Ziemię przed kolizją


 NASA otworzyła biuro, którego obowiązkiem będzie obrona naszej planety przed armagedonem, jaki grozi nam ze strony kosmosu - zderzeniem Ziemi z asteroidami.

Biuro Koordynacji Ochrony Planetarnej, bo taką nazwę otrzymał ten oddział, nadzorować będzie całą pracę NASA w zakresie wykrywania i śledzenia obiektów, które znajdują się blisko Ziemi. Powołane biuro za zadanie ma również koordynować kontakt z innymi agencjami federalnymi i narodowymi, zwłaszcza w krytycznych momentach. Jednak głównym celem biura będzie znalezienie sposobu na uniknięcie katastrofalnych skutków, w przypadku potencjalnego zderzenia z asteroidą.

Jeśli NASA i inne agencje międzynarodowe nie będą w stanie zmienić trajektorii lotu, to nowy dział może przygotować ludzi na Ziemi, alarmując ich o potencjalnej strefie oddziaływania. Naukowcy będą też koordynować akcje reagowania kryzysowego.

 

Wczesne wykrywanie zagrożeń i ostrzeganie

Szef Biura Koordynacji Ochrony Planetarnej, Lindley Johanson, otrzymał tytuł Oficera Obrony Planetarnej.

- Oczywiste jest, że agencja jest zobowiązana do pełnienia roli lidera krajowego i międzynarodowego, przy wykrywaniu zagrożeń związanych z kosmosem - powiedział Johnson.

NASA rocznie wykrywa 1,5 tys. nowych obiektów bliskich Ziemi w roku. Uważa się, że znaleziono 90 proc. obiektów, których średnica jest większa lub równa 1 kilometrowi. Teraz w planach jest wykrycie mniejszych obiektów. Uważa się, że aż 75 proc. asteroid, o mniejszych niż 1000 metrów średnicy, jest niewykryte.

- Wykrywanie, śledzenie asteroid oraz obrona naszej planety to coś, co NASA i globalna społeczność bierze bardzo na poważnie - powiedział John Grunsfeld, powiedział naukowiec z NASA.


 Źródło: Huffingtonpost

Autor: mab/jap

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/nasa-utworzyla-biuro-koordynacji-obrony-planetarnej-bedzie-chronic-ziemie-przed-kolizja,190613,1,0.html


 

NASA utworzyła Biuro Koordynacji Obrony Planetarnej.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy studenci wychwycą ze stratosfery mikrometeoryty, pył i mikroorganizmy

Umieszczone na wysokości prawie 30 km urządzenie polskich studentów BuLMA zasysać będzie powietrze ze stratosfery i wychwytywać z niego mikrometeoryty, cząstki pyłu i mikroorganizmy.

Podczas następnej misji balonów naukowych BEXUS na pokładzie znajdzie się także polskie urządzenie BuLMA (Balloon micro Lifeform-and-Meteorite Assembler), które przy pomocy pola magnetycznego i organicznego żelu (np. agaru) wychwytywać będzie z powietrza stratosferycznego 3 rodzaje obiektów:

  • mikrometeoryty,
  • cząstki pyłu,
  • mikroorganizmy.

BEXUS to program cyklicznych naukowych lotów balonowych w stratosferę z kosmodromu Esrange w północnej Szwecji, położonego za północnym kołem podbiegunowym.

Balony BEXUS mają średnicę 12 m, pojemność ponad 10 tysięcy m3. Wraz z gondolą mają 65-100 metrów długości. Wznoszą się na wysokość 20-35 km i czas 2-5 godzin. (grafika: REXUS/BEXUS)

Starty balonów organizowane są cykliczne przez Niemiecką Agencję Kosmiczną DLR, Szwedzką Agencję Kosmiczną SNSB i szwedzką państwową firmę Swedish Space Corporation (SSC) we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną ESA. Każdorazowo wypełniony helem naukowy balon niesie ze sobą na wysokość prawie 30 km na Ziemią 40-100 kg ładunek składający się wyłącznie z eksperymentów lub doświadczeń przygotowanych przez studentów.

Umieszczenie BuLMY na balonie naukowym BEXUS-22/23 wraz z innymi europejskimi eksperymentami jest dalszym ciągiem programu PARTICULA (łac. particula - cząsteczka) prowadzonego przez studentów z Sekcji Balonowej Studenckiego Koła Astronautycznego (SKA) działającego na Politechnice Warszawskiej. Do tej pory jednakże misje stratosferyczne warszawskich studentów (PARTICULA 1-4) prowadzone były za pomocą własnych, małych balonów meteorologicznych. Przesiadka na większy naukowy balon to niewątpliwa nobilitacja.

Studenckie Koło Astronautyczne (SKA) na Politechnice Warszawskiej jest najbardziej znane z tego, że w 2012 roku udało mu się wynieść na orbitę pierwszego polskiego sztucznego satelitę PW-Sat. Przy kole działa także Sekcja Balonowa, która zajmuje się bezzałogowymi lotami balonowymi w stratosferę.

Start balonu BEXUS-22/23 zaplanowany jest na październik 2016 roku.

Data

Eksperyment

Opis

2013-06-30

PARTICULA 1

Niewielki, kulisty, neodymowy magnes podwieszony został pod gondolą balonu. Skuteczność była bardzo niewielka - służył bowiem bardziej za dodatkową, wiszącą masę, wywołującą efekt podwójnego wahadła - ale udało się jednak schwytać coś, co można by uznać za maleńki mikrometeoryt.

2013-09-14

PARTICULA 2

Pięciokątny, niewielki żagiel nabierajał powietrze i kierował go ku kilku niewielkim magnesom stałym. Udało się uzyskać więcej potencjalnych kosmicznych drobin.

2014-07-02

PARTICULA 3

Pod glondolą znalazł się większy, czworokątny żagiel o powierzchni 4 metrów kwadratowych, który był jednocześniej pre-testem żagla deorbitacyjnego studenckiego satelity PW-Sat2. Uzyskana ze niego próbki czekają na analizę.

2015-04-18

PARTICULA 4

Test żagla deorbitacyjnego studenckiego satelity PW-Sat2.

październik 2016 roku

PARTICULA 5

Urządzenie BuLMA przez specjalne aerodynamiczne zespoły zasysać będzie powietrze ze stratosfery i wychwytywać z niego 3 rodzaje obiektów:

  • mikrometeoryty,
  • cząstki pyłu,
  • mikroorganizmy.

Ewolucja BuLMY (grafika: Sekcja Balonowa SKA)

Warto wspomnieć, że już w 2010 roku członkowie Studenckiego Koła Astronautycznego (SKA) w ramach lotu BEXUS 11 wynieśli inny eksperyment. Była to platforma ze stabilizowaną kamerą obserwacyjną SCOPE.

Inne eksperymenty, oprócz polskiego, przewidziane w balonie BEXUS-22/23:

  • komunikacja laserowa (Niemcy)
  • wykrywacz promieniowania kosmicznego (Hiszpania)
  • nawigacja (Włochy i Portugalia)
  • czujniki optyczne bazujące na węglowych nanomateriałach (Belgia)

http://www.aerostaty.pl/polscy-studenci-wychwyca-ze-stratosfery-mikrometeoryty-pyl-i-mikroorganizmy

 

2016-01-13_11h54_53.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I (wszech)Świat się marszczy !!

Kosmiczny detektor, kosmiczne zagadnienie. W świecie fizyków i kosmologów od kilku dni nie mówi się o niczym innym niż fale grawitacyjne, które miał podobno wykryć LIGO. O co chodzi?

Fale grawitacyjne to kompletny odlot. Człowiekiem który sprawę rozumiał, ba, który ją wymyślił, a w zasadzie wyliczył był nie kto inny tylko Albert Einstein (swoją drogą powinien dostać nagrodę za odkrycie najbardziej nieintuicyjnych zjawisk we wszechświecie). Z napisanej przez niego 100 lat temu Ogólnej Teorii Względności wynika, że ruch obiektów obdarzonych masą,  jest źródłem rozchodzących się w przestrzeni fal grawitacyjnych (lub inaczej ? choć nie mniej abstrakcyjnie ? zaburzeń czasoprzestrzennych). Jak to sobie wyobrazić? No właśnie tu jest problem. Bardzo niedoskonała analogia to powstające na powierzchni wody kręgi, gdy wrzuci się do niej kamień. W przypadku fal grawitacyjnych zamiast wody jest przestrzeń, a zamiast kamienia poruszające się obiekty. Czym większa masa i czym szybszy ruch, tym łatwiej zmarszczki przestrzeni powinny być zauważalne. Rejestrując największe fale grawitacyjne, tak jak gdybyśmy bezpośrednio obserwowali największe kosmiczne kataklizmy: zderzenia gwiazd neutronowych, czarnych dziur czy wybuchy supernowych. Trzeba przyznać, że perspektywa kusząca gdyby nie to? że fale grawitacyjne to niezwykle subtelne zjawiska. Nawet te największe, bardziej będą przypominały lekkie muśnięcia piórkiem niż trzęsienie ziemi. W książce ?Zmarszczki na kosmicznym morzu? (Ripples on a Cosmic Sea: The Search for Gravitational Waves) australijski fizyk, prof. David Blair, poszukiwanie fal grawitacyjnych porównuje do nasłuchiwania wibracji wywołanych przez pukanie do drzwi z odległości dziesięciu tysięcy kilometrów. Detektory zdolne wykryć fale grawitacyjne powinny być zdolne zarejestrować wstrząsy sejsmiczne wywołane przez upadek szpilki po drugiej stronie naszej planety. Czy to w ogóle jest możliwe? Tak! Od 2002 roku działa w USA Laser Interferometer Gravitational Wave Observatory w skrócie LIGO czyli Laserowe Obserwatorium Interferometryczne Fal Grawitacyjnych. Zanim budowa ruszyła, pierwszy szef laboratorium prof. Barry Barrish na dorocznym posiedzeniu AAAS (American Association for the Advancement of Science) oświadczył, że pomimo wielu trudności nadszedł w końcu czas na zrobienie czegoś, co można nazwać prawdzią nauką (swoją drogą, odważne słowa na zjeździe najlepszych naukowców na świecie).

Z falami grawitacyjnymi jest jednak ten problem, że przez dziesięciolecia, mimo prób, nikomu nie udało się ich znaleźć. Gdyby komuś zaświtała w głowie myśl, że być może w ogóle ich nie ma, spieszę donieść, że gdyby tak było naprawdę, runąłby fundament współczesnej fizyki ? Ogólna Teoria Względności, a kosmologię trzeba byłoby przepisać od początku. Dzisiaj głośno mówi się, że fale grawitacyjne zostały przez LIGO zarejestrowane. Panuje raczej atmosfera lekkiego podniecenia i oczekiwania na to, co stanie się za chwilę. Potwierdzenie istnienia fal grawitacyjnych nie będzie kolejnym odkryciem, które ktoś odfajkuje na długiej liście spraw do załatwienia.  Zobaczymy otaczający nas wszechświat z całkowicie innej perspektywy.

Jako pierwszy falowe zmiany pola grawitacyjnego, w latach 60 XX wieku próbował zarejestrować amerykański fizyk Jaseph Weber. Budowane przez niego aluminiowe cylindry obłożone detektorami nie zostały jednak wprawione w drgania. Co prawda Weber twierdził, że złapał zmarszczki wszechświata, ale tego wyniku nie udało się potwierdzić. Dalsze poszukiwania trwały bez powodzenia, aż do 1974 roku, gdy dwóch radioastronomów z Uniwersytetu w Princeton (Joseph Taylor i Russel Hulse) obserwując krążące wokół siebie gwiazdy (PSR1913+16) stwierdziło, że układ powoli traci swoją energię, tak jak gdyby wysyłał ? fale grawitacyjne. Mimo, że samych fal nie zaobserwowano, za pośrednie potwierdzenie ich istnienia autorzy dostali w 1993 roku Nagrodę Nobla. Uzasadnienie Komitetu Noblowskiego brzmiało: ?za odkrycie nowego typu pulsara, odkrycie, które otwiera nowe możliwości badania grawitacji?.

Instalacja, która z lotu ptaka wygląda jak wielka litera L, to dwie rury o długości 4 km każda, stykające się końcami pod kątem prostym. Choć całość przypomina przepompownię czy oczyszczalnię ścieków jest jednym z najbardziej skomplikowanych urządzeń kiedykolwiek wybudowanych przez człowieka. Każde z ramion tworzy betonowa rura o średnicy 2 metrów. W jej wnętrzu ? jak w bunkrze ? znajduje się druga ze stali nierdzewnej, która jest granicą pomiędzy światem zewnętrznym a bardzo wysoką próżnią. Z miejsca w którym rury się stykają, ?na skrzyżowaniu?, dokładnie w tym samym momencie wysyłane są wiązki lasera. Ich celem są zwierciadła umieszczone na końcu każdej z rur.

Odbijane przez zwierciadła tam i z powrotem około 100 razy promienie, wpadają z powrotem do centralnego laboratorium i tam zostają do siebie porównane. Dzięki zjawisku interferencji możliwe jest wyliczenie z wielką dokładnością różnicy przebytych przez obydwie wiązki światła dróg. A drogi te powinny być identyczne, no chyba że? chyba że w czasie pomiaru przez Ziemie ? podobnie jak fala na powierzchni wody ? przejdzie fala grawitacyjna. Wtedy jedno z ramion będzie nieco dłuższe, a efekt natychmiast zostanie wychwycony w czasie porównania dwóch wiązek. Tyle tylko, że nawet największe zaburzenia zmienią długość ramion o mniej niż jedną tysięczną część średnicy protonu (!). To mniej więcej tak, jak gdyby mierzyć zmiany średnicy Drogi Mlecznej (którą ocenia się na ok. 100 tyś lat świetlnych) z dokładnością do jednego metra. Czy jesteśmy w stanie tak subtelne efekty w ogóle zarejestrować ? Lustra na końcach każdego z korytarzy (tuneli) mogą zadrgać (chociażby dlatego, że przeleciał nad nimi samolot, albo w okolicy przejechał ciężki samochód). By tego typu efekty nie miały wpływu na pomiar zdecydowano się na budowę nie jednej, ale dwóch instalacji, w Handford w stanie Waszyngton i w Livingston w stanie Luizjana. Są identyczne, choć oddalone od siebie o ponad 3 tyś kilometrów. Ich ramiona maja takie same wymiary i maja takie same układy optyczne. Nawet gdy w jednym LIGO zwierciadło nieoczekiwanie zadrga, niemożliwe by to samo w tej samej chwili stało się ze zwierciadłem bliźniaczej instalacji. Zupełnie jednak inaczej będzie gdy przez Ziemię przejdzie z prędkością światła fala grawitacyjna. Zmiany jakie wywoła zajdą w dokładnie tej samej chwili w obydwu ośrodkach.

A kończąc, pozwólcie na ton nieco nostalgiczny. Wszechświat jest areną niezliczonych kataklizmów a dramatyczne katastrofy, to naturalny cykl jego życia. To nic, że od tysięcy lat na naszym niebie królują te same gwiazdozbiory. W skali kosmicznej taki okres czasu to nic nieznacząca chwila, a nawet w czasie jej trwania widoczne były wybuchy gwiazd. Z bodaj największego kataklizmu ? Wielkiego Wybuchu ? ?wykluło? się to co dzisiaj nazywamy kosmosem. Obserwatoria grawitacyjne (np. takie jak LIGO) otworzą oczy na inne wielkie katastrofy, i to nie tylko te które będą, ale także te które były. Już prawie słychać zgrzyt przekręcanego klucza w drzwiach. Już za chwilę się otworzą. Najpierw przez wąską szparę, a później coraz wyraźniej i coraz śmielej będziemy obserwowali wszechświat przez nieznane dotychczas okulary. Ocenia się, że to co widzą ?zwykłe? teleskopy (tzw. materia świecąca) to mniej niż 10% całej masy Wszechświata. A gdzie pozostałe 90% ? Na to pytanie nie znaleziono dotychczas odpowiedzi. Tzw. ciemna materia powinna być wszędzie, a nie widać jej nigdzie. Przypisuje się jej niezwykłe właściwości, łączy się ją z nie mniej tajemniczą ciemną energią. Czy LIGO, pomoże w rozwiązaniu tej intrygującej zagadki? Czy będzie pierwszym teleskopem, przez który będzie widać ciemną materię? Jeżeli obserwatoria grawitacyjne będą w stanie ?zobaczyć? obiekty, które można obserwować także w świetle widzialnym (np. wybuch supernowej), a nie będą widziały ani grama ciemnej materii, to zagadka staje się jeszcze bardziej tajemnicza. Bo albo ta materia nie podlega prawom grawitacji, albo nie ma żadnej ciemnej materii. Konsekwencje obydwu tych scenariuszy są trudne do przewidzenia. Czy teraz rozumiecie dlaczego odkrycie fal grawitacyjnych jest tak ważne? 

http://naukatolubie.pl/swiat-sie-marszczy/

 

1.jpg

2.jpg

3.jpg

4.jpg

5.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa 67P to jednak śnieżna kula. Choć mocno przykurzona

Analiza obserwacji dokonanych przez sondę Rosetta jeszcze we wrześniu 2014 roku przyniosła ostateczne potwierdzenie, że wystające na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko fragmenty lodu to zamarznięta woda.

 Choć para wodna to gaz obserwowany wokół jadra 67P w największej ilości, do tej pory nie było twardych dowodów na to, że zgodnie z przewidywaniami, kometa jest rodzajem śnieżnej kuli, a pod jej powierzchnią znajdują się duże ilości zamarzniętej wody.

Analiza wskazań aparatury do badań w podczerwieni VIRTIS pokazała jednak, że tam, gdzie spod warstwy ciemnego gruzu i piachu na powierzchni 67P wyłaniają się jasne fragmenty, rzeczywiście mamy do czynienia z wodnym lodem, a nie na przykład zestalonym azotem, czy metanem.

Opublikowane przez Europejską Agencję Kosmiczną zdjęcia, wykonane od września do listopada 2014 roku, pokazują właśnie takie jasne fragmenty powierzchni w rejonie nazwanym Imhotep. Prawdopodobnie stały się widoczne po oberwaniu się jakiegoś skalnego uskoku. W chwili wykonania tych zdjęć temperatura na powierzchni sięgała tam -120 stopni Celsjusza. Analiza obrazu wykazała ziarna lodu różnej średnicy, od kilkudziesięciu mikrometrów, do 2 mm.
 
Widoczne powyżej główne zdjęcie wykonano 17 września 2014 z odległości około 28.8 km od środka masy jądra komety. Zdjęcie po lewej na dole sonda Rosetta wykonała 20 września z odległości 27.9 km, to po prawej, 15 września z odległości 29.9 km.

Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-kometa-67p-to-jednak-sniezna-kula-choc-mocno-przykurzona,nId,1953749

Rejon Inhotep na powierzchni jadra komety 67P /ESA/Rosetta/NAVCAM/

Kometa 67P to jednak śnieżna kula.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krater Kupały na planecie karłowatej Ceres

 NASA publikuje najnowsze zdjęcia planety karłowatej Ceres, obserwowanej przez sondę Dawn z coraz niższej orbity. Na jednym z nich widać spektakularny krater Kupały - jeden z najmłodszych, jakie tam znaleziono. Krater ma 26 kilometrów średnicy - nazwano go na cześć słowiańskiego bóstwa płodności.

 Na zdjęciu, wykonanym w grudniu ubiegłego roku z wysokości około 385 kilometrów, widać ślady jasnego materiału na obrzeżu krateru. Naukowcy NASA nie wykluczają, że to pokłady soli, być może podobne do formacji, które odpowiadają za jasne plamy, znalezione wcześniej na dnie krateru Occator.

Dno krateru Kupały jest płaskie, prawdopodobnie powstało z materiału skalnego, wytopionego w chwili uderzenia, w wyniku którego krater powstał. Sam krater i utworzone w nim osady będą jednym z głównych celów badań sondy Dawn podczas ostatniej fazy jej misji - zapowiada członek zespołu badawczego, Paul Schenk z Lunar and Planetary Institute w Houston.

Czytelną różnicę wyglądu młodego i starego krateru widać na zdjęciu poniżej. Pokazuje ono krater Messor o średnicy około 40 kilometrów, którego północna część została wyraźnie zalana lawą, która wypłynęła po kolejnej kosmicznej kolizji.

 Z pomocą różnych instrumentów naukowych sonda Dawn próbuje też określić skład chemiczny powierzchni Ceres. Badania spektrometryczne w świetle widzialnym i podczerwieni mają pomóc zidentyfikować obecne tam minerały. Podobne zadanie ma detektor promieniowania gamma i neutronów GRaND. Wszystkie te informacje powinny pomóc w lepszym zrozumieniu procesów, które doprowadziły do powstania Ceres.

Sonda pozostanie już na obecnej orbicie. Jej misja oficjalnie ma się zakończyć 30 czerwca bieżącego roku. Kiedy wyruszaliśmy w stronę Ceres po wizycie w rejonie planetoidy Westa, spodziewaliśmy się licznych niespodzianek. I Ceres nas nie zawiodła - mówi Chris Russell z University of California w Los Angeles. Wszędzie, gdzie spojrzymy widać niezwykłe formy terenu, wskazujące na unikatowy charakter tego zadziwiającego miejsca - dodaje.

Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-krater-kupaly-na-planecie-karlowatej-ceres,nId,1953559


 Krater Messor / NASA/JPL-Caltech/UCLA/MPS/DLR/IDA /
 

2016-01-14_09h18_39.jpg

2016-01-14_09h19_10.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prestiżowy projekt ESA ruszył w czwartek w Warszawie

W Polsce powstanie potężna baza przechowywania i udostępniania danych nt. Ziemi, gromadzonych przez satelity obserwacyjne Ziemi. Związany z tym projekt "EO INNOVATION PLATFORM TESTBED POLAND" zainaugurowano w czwartek podczas spotkania w Warszawie.

Projekt "EO INNOVATION PLATFORM TESTBED POLAND" jest jednym z największych przedsięwzięć kosmicznych, zleconych kiedykolwiek przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) polskim podmiotom. Wartość projektu przekracza 8 mln złotych.

 

Był to pierwszy konkurs organizowany w ramach ESA, w którym wygrała polska firma (konsorcjum), w tzw. konkursie otwartym - takim, w którym brały udział inne konsorcja europejskie, a nie skierowanym do węższej grupy państw - podkreśliła podczas inauguracyjnego spotkania w Ministerstwie Rozwoju podsekretarz stanu Jadwiga Emilewicz. "Wygrały zdobycze polskiej nauki, technologii, dobry biznesplan, który jest wyjątkowo konkurencyjny na europejskim rynku - powiedziała w rozmowie z dziennikarzami.

 

"To jest święto, kiedy polskie firmy dysponując kapitałem intelektualnym, kapitałem naukowym, są w stanie wygrywać konkursy, które umożliwiają realizację potencjału naukowego, jaki istnieje w Polsce" - dodał wiceminister nauki Piotr Dardziński.

 

Za realizację projektu odpowiada konsorcjum, któremu przewodzi Creotech Instruments S.A. Konsorcjum wygrało przetarg na budowę w Polsce prototypowej infrastruktury udostępniającej dane i moc obliczeniową dla aplikacji wspierających usługi oparte na obserwacji Ziemi.

 

W ramach projektu w Polsce powstanie repozytorium danych gromadzonych przez satelity obserwacyjne Ziemi (Landsat, Evisat, Sentinel i inne), a także narzędzie przeszukiwania i chmura obliczeniowa.

 

Konsorcjum będzie też odpowiedzialne za obsługę serwisów umożliwiających użytkownikom komercyjnym i naukowym pozyskiwanie i przetwarzanie danych satelitarnych. Infrastrukturze związanej z bazą danych będą towarzyszyły wirtualne i fizyczne serwery obliczeniowe, na których użytkownicy komercyjni i naukowi będą mogli uruchamiać przeznaczone dla nich aplikacje.

 

Jeden z problemów związanych z realizacją projektu dotyczy szybkiego przetwarzania olbrzymiej ilości danych - mówił w rozmowie z dziennikarzami prezes Creotech Instruments S.A., dr Grzegorz Brona.

 

Jak wyjaśnił, system musi sobie radzić ze wszystkimi danymi obserwacyjnymi z kilkudziesięciu satelitów, które krążą, albo wkrótce będą krążyły po orbicie Ziemi. "Nasze centrum ma te dane nie tylko przechowywać, ale i udostępniać w czasie rzeczywistym. Mamy też umożliwiać obróbkę tych danych bezpośrednio na naszych serwerach" - opowiadał prezes Creotech Instruments S.A.

 

Te dane to głównie obrazy, które trzeba przetworzyć do postaci zdjęć, a później sprawić, by klient dostał dostęp do interesującej go informacji. "Naszą innowacyjnością jest to, że pozwalamy na przetwarzanie danych bezpośrednio na naszych komputerach. Firma, która będzie chciała pozyskać informacje nt. Ziemi zobrazowanej z kosmosu, nie będzie ściągała do siebie wszystkich tych terabajtów, tylko u nas wyciągnie konkretną, ważną dla siebie informację" - tłumaczył dr Brona.

 

Według prezesa Creotech projekt ma duże znaczenie praktyczne. Usługą mogą być zainteresowane firmy zajmujące się przeróbką danych wykorzystywanych w ekologii i rolnictwie (np. informacje o suszy), podczas obsługi flot transportowych (np. informacji o natężeniu ruchu na autostradach), czy instytucje zajmujące się zarządzaniem kryzysowym.

 

"Dzięki takim projektom możemy dokonać wielkiego skoku, jeśli chodzi o wykorzystanie danych" - powiedział w rozmowie z PAP Guenther Landgraf z Directorate of EO Programmes ESA-ESRIN.

 

"Dzięki takim projektom możemy dokonać wielkiego skoku, jeśli chodzi o wykorzystanie danych" - powiedział w rozmowie z PAP Guenther Landgraf z Directorate of EO Programmes ESA-ESRIN. Jak dodał, zastosowania platformy mogą mieć związek m.in. z rolnictwem i bezpieczeństwem żywności.

 

Landgraf ocenił, że pod względem technologii pożądanych do realizacji projektu, polskie firmy stoją na bardzo wysokim poziomie. "Decyzję podjęto na podstawie taktycznej doskonałości, ich propozycja była najlepsza wśród zgłoszonych" - podkreślił. Landgraf ocenił, że pod względem technologii pożądanych do realizacji projektu, polskie firmy stoją na bardzo wysokim poziomie. "Decyzję podjęto na podstawie taktycznej doskonałości, ich propozycja była najlepsza wśród zgłoszonych" - podkreślił.

 

Na razie nie zdecydowano, gdzie staną serwery. Pod uwagę brana jest Warszawa, Kraków, Lublin i Szczecin.

 

Projekt potrwa dwa lata i składać się będzie z dwóch etapów. Testowe świadczenie usług rozpocznie się po zakończeniu pierwszego etapu wdrożeniowego. Po zakończeniu testów usługi świadczone będą na zasadach komercyjnych.

 

W skład konsorcjum, na którego czele stoi lider polskiego przemysłu kosmicznego, spółka Creotech Instruments, wchodzą także krajowa spółka CroudFerro oraz niemiecka firma Brockman Consult Ltd.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

zan/ mki/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,408023,prestizowy-projekt-esa-ruszyl-w-czwartek-w-warszawie.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)