Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Skąd pochodzi i dokąd zmierza pierwsza gwiazdka?

Piotr Cieśliński

Kiedy dziś będziemy jej wypatrywali na niebie, najpewniej jako pierwszą około godz. 16 dojrzymy Wegę. Będzie to jej obraz sprzed blisko 26 lat.

Zazwyczaj w wigilijny wieczór pierwszą widoczną gwiazdką, czyli jasną plamką na ciemniejącym niebie, jest blask planety Wenus albo Jowisza. W tym roku będzie to najprawdziwsza gwiazda - Wega, najjaśniejsza w konstelacji Lutni. Oddalona o 25,3 roku świetlnego - a więc w tej chwili dociera do nas światło, które wyruszyło z jej powierzchni 25,3 roku temu.

Wegę obserwowano już oczywiście przed wiekami, jej nazwa pochodzi z arabskiego i znaczy "pikujący orzeł".


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,19393591,skad-pochodzi-i-dokad-zmierza-pierwsza-gwiazdka.html#ixzz3vEaaKkSz

http://wyborcza.pl/1,75400,19393591,skad-pochodzi-i-dokad-zmierza-pierwsza-gwiazdka.html

2015-12-24_12h51_30.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święta na krańcach świata i w kosmosie:
polarne biegi i nieważkie prezenty

Są badacze, którzy nie spędzą świąt i Sylwestra z najbliższymi, ale w laboratoriach... na krańcach świata. Astronauci na stacji kosmicznej w czasie świąt wręczą sobie nieważkie prezenty, a badacze na Antarktydzie uczczą Nowy Rok biegiem wokół stacji polarnej.

Osobami, które w święta znajdą się pewnie najdalej od domów są astronauci z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). W tym roku w stanie nieważkości święta i Nowy Rok spędzać będzie sześciu astronautów, wśród nich Scott Kelly, Tim Kopra i Tim Peake, którzy wysłali świąteczne życzenia prosto z orbity.

- Mamy dla wiadomość dla Was wszystkich - powiedział Scott Kelly. - Okres Bożego Narodzenia jest czasem, kiedy wszyscy spotykają się w gronie rodzinnym i wspólnie jedzą tradycyjne potrawy. Składamy wszystkim najlepsze życzenia - dodał Tim Peake.

Mało pracy, choinka, prezenty

Jak poinformował Daniel Huot z biura prasowego NASA, w święta grafik zajęć dla astronautów nie jest zbyt napięty. Zwykle załoga stacji dostaje wtedy wolne - astronauci mogą zjeść wspólnie świąteczny posiłek i porozmawiać z najbliższymi, którzy są na Ziemi.

Członkowie załogi ISS dają sobie nieważkie prezenty, a w poprzednich latach - miewali nawet małą choinkę (na szczęście sztuczną - unoszące się po stacji kosmicznej igiełki byłyby pewnie utrapieniem). Kosmicznie wyglądają też członkowie załogi w czerwonych czapkach Mikołaja. W nieważkości czubek tego nakrycia głowy, zamiast smętnie opadać pod działaniem grawitacji - zawadiacko unosi się nad głową.

Bez fajerwerków

W Sylwestra załoga stacji raczej nie zobaczy sztucznych ogni, którymi wita się Nowy Rok.

- Zazwyczaj światło wytwarzane przez sztuczne ognie jest za słabe, aby mogli je ujrzeć astronauci na ISS - stwierdził Daniel Huot.

ISS - choć jest tak daleko - bywa czasem w zasięgu naszego wzroku. Będzie ją można wypatrzeć na niebie szukając w Wigilię pierwszej gwiazdki.

Pasterka w latarni

Pierwszej gwiazdki nie będą za to wypatrywać polscy badacze w Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego.

- Pierwszej gwiazdki nie będzie widać, bo jest tu jasno przez ok. 23 godziny na dobę - opowiedział Adam Latusek, kierownik 40. Wyprawy Antarktycznej i dodał, że na stacji jest teraz ok. 20 osób.

Naukowcy w Wigilię zgodnie z tradycją zasiadają do wspólnej kolacji i dzielą się opłatkiem.

- Na Pasterkę za to udajemy się do pobliskiej latarni, gdzie znajduje się kapliczka. Tam śpiewamy kolędy - opisał Latusek.

Magiczna sylwestrowa noc

Sylwestra spędzamy albo na naszej stacji albo na stacji brazylijskiej, gdzie do tradycji należy kąpiel w morzu - powiedział badacz.

Na Antarktydzie zaczyna się dopiero lato, ale woda i tak jest lodowata - ma temperaturę bliską 0 st. C. Wśród sylwestrowych zwyczajów jest też tzw. bieg wokół stacji.

- Każdy, kto w noc sylwestrową obiegnie stację trzy razy krzycząc nazwę miejsca, do którego chciałby się udać, prędzej czy później tam trafi. Muszę powiedzieć, że w moim wypadku się to sprawdziło - zdradził naukowiec.

Święta w Arktyce

Trochę inaczej święta wyglądają na Arktyce - daleko na północy - w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund na Spitsbergenie. Uczestnik wyprawy, Jarosław Zajączkowski powiedział, że w grudniu ciemno jest tam właściwie przez całą dobę.

- Teraz jesteśmy w okresie pełnego zaciemnienia. Lekka poświata widoczna jest tylko przy bezchmurnym niebie od g. 10 do 15 - opisał Zajączkowski.

W Polskiej Stacji Polarnej zimuje w tym roku 11 polarników - trzy panie i ośmiu panów. Zajączkowski podkreślił, że stanowią zgraną grupę przyjaciół.

- Tylko jedna osoba zimowała tu wcześniej. Myślę, że będą to dla nas bardzo ciekawe i nietypowe święta - stwierdził.

Dodał, że świąteczne paczki przyleciały do polarników norweskim helikopterem. Naukowców jako ostatnia odwiedzić miała gubernator norweskiej prowincji Svalbard.

- I to będzie pewnie ostatni gość, jaki zawita do nas aż do wiosny. Około 8 marca pojawią się na parę minut pierwsze promienie Słońca, a już pod koniec kwietnia będzie dzień polarny - opisywał naukowiec.

Miła atmosfera w Andach

Podczas świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku badania trwać będą jednak badania w Andach w Chile, gdzie pracują astronomowie z ESO (Europejskiego Obserwatorium Południowego). W jednej części pustyni znajduje się obserwatorium Paranal, a w innej - ALMA.

- Są to największe obserwatoria na świecie - przypomniał Tomasz Kamiński, który pracuje w ESO.

Niezwykła jest nie tylko wielkość obserwatoriów, ale i ich położenie.

- Anteny teleskopu ALMA są na wysokości 5 tys. m n.p.m., ale obserwacje prowadzi się z bazy na około 3 tys. m. Za to Paranal jest kilkaset metrów niżej, na wysokości 2,6 tys. m n.p.m. - opisał.

Ostatniego Sylwestra spędzałem w obserwatorium ALMA. Mieliśmy bardziej odświętną kolację i specjalną lemoniadę, ale atmosfera w pracy nie była odświętna. Obserwacje toczyły się swoim nerwowym trybem - wspominał Kamiński.

Jak zaznaczył, w części obserwatorium ALMA, w której pracuje, alkohol jest całkowicie zakazany.

- Wzmaga on wszystkie dokuczliwe dolegliwości związane z chorobą wysokościową. ALMA znajduje się w bardzo suchym miejscu i chyba najgorszy efekt od alkoholu to dodatkowe odwodnienie organizmu - wyjaśnił.

Trochę luźniejsza atmosfera panuje w święta w Paranal. Pracownicy do obserwatorium mogą przyprowadzić swoje rodziny, również dzieci, i organizowana jest wizyta Mikołaja.

- Z opowieści moich kolegów wiem, że na Paranal dozwolona jest już lampka wina w wieczór świąteczny i Sylwestrowy - powiedział Kamiński.

W centrum badań jądrowych

Są też laboratoria, które wcale nie znajdują się na dużych wysokościach, ale są głęboko pod ziemią. Pod szwajcarską Genewą (dosłownie i w przenośni) na głębokości średnio 100 m znajduje się ogromny tunel Wielkiego Zderzacza Hadronów CERN (Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych), jego obwód to 27 km. Na szczęście w czasie świąt w tunelu pod ziemią będzie pusto - CERN co roku zamykany jest na dwa tygodnie w okresie świątecznym. Sytuacja w tym największym na świecie akceleratorze będzie nadzorowana przez dyżurujących pracowników. Raczej jednak nie będą oni mieli powodów, żeby zjeżdżać do tunelu LHC i spędzać święta i Nowy Rok pod ziemią.

Źródło: PAP

Autor: AD/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/swieta-na-krancach-swiata-i-w-kosmosie-polarne-biegi-i-niewazkie-prezenty,189456,1,0.html

2015-12-24_12h55_38.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słupy słoneczne nad Syberią.
To bardzo rzadkie zjawisko

Niezwykły widok mogli podziwiać mieszkańcy niektórych miast Syberii. Na niebie, tuż po zmroku, pokazały się słupy słoneczne.

20 grudnia nad Jekaterynburgiem, Tiumeniem i Sterlitamakiem w Rosji pojawiło się niezwykłe zjawisko optyczne - słupy słoneczne.

Na niebie pokazały się kolumny świetlne. Powstały one po tym, jak światło nisko położonego słońca odbiło się od poziomych powierzchni opadających kryształów lodu.

Najczęściej to zjawisko można obserwować tuż przed lub tuż po zachodzie słońca.

Źródło: wikipedia.com

Autor: mab/map

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/slupy-sloneczne-nad-syberia-to-bardzo-rzadkie-zjawisko,189352,1,0.html

2015-12-24_12h57_36.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Boże Narodzenie pierwsza pełnia Księżyca od 11 lat

Media obiegła wieść, że w Boże Narodzenie czeka nas pierwsza pełnia Księżyca od 38 lat i że na następną poczekamy kolejne 19 lat. Problem w tym, że w Polsce obchodzimy dwa dni świąt i tak naprawdę ostatnia pełnia wypadła podczas nich całkiem niedawno.

Pełnia Księżyca ma miejsce co każde 29 dni 12 godzin 44 minuty i 3 sekundy. Nie jest to więc dokładnie miesiąc, w dodatku liczba dni w poszczególnych miesiącach waha się od 28 do 31 dni. To sprawia, że pełnia występuje w każdym miesiącu w inny dzień. Żeby znów powtórzyła się w wybrany dzień, trzeba czekać kilkanaście, czasem nawet kilkadziesiąt lat.

Tak też jest z pełnią, która tego grudnia wypada w Boże Narodzenie, a dokładnie 25 grudnia o godzinie 12:12. Zagraniczne media natychmiast ogłosiły, że będzie to pierwsza pełnia w Boże Narodzenie od 38 lat, a na kolejną taką poczekamy 19 lat. Byłoby to zjawisko szczególnie niezwykłe, bo zdarzające się raz na wiele lat, ale aż takie nie jest.

Polskie media po raz kolejny się wygłupiły. Przepisywanie informacji z zagranicznych agencji prasowych lub serwisów społecznościowych, bez wcześniejszego ich sprawdzenia, ujawniło totalny brak wiedzy u wielu redaktorów.

Zapomnieli oni, że w Polsce świętujemy Boże Narodzenie przez dwa dni, a nie tak, jak Amerykanie, Francuzi czy Niemcy, jeden dzień. Biorąc pod uwagę dwa dni, szansa na powtórzenie się pełni znacznie się zwiększa.

Okazuje się, że w Polsce po raz ostatni pełnia Księżyca w Boże Narodzenie, a więc 25 lub 26 grudnia, wypadła całkiem niedawno, bo 26 grudnia 2004 roku, czyli nie 38, a 11 lat temu. Z kolei w Wigilię ostatnia pełnia miała miejsce w 2007 roku.

Na kolejną pełnię naszego naturalnego satelity w Wigilię poczekamy 11 lat, do 2026 roku. Z kolei w Boże Narodzenie pełnia wystąpi w 2034 roku, czyli za 19 lat. Grudniowa pełnia zwana jest Pełnią Zimnego Księżyca, chociaż zdarza się, że nazywa się ją Pełnią Księżyca Długiej Nocy, gdyż obecnie noce są najdłuższe oraz najzimniejsze spośród całego roku.

Obserwacje Księżyca

Zapowiadają się pogodne noce, więc zachęcamy Was do bliższego przyjrzenia się księżycowej tarczy. Ciemne obszary nazywane są "morzami". To nic innego jak tereny pojawiania się bazaltu, a więc ciemnej skały wulkanicznej. Bazalt na Księżycu to efekt uderzeń olbrzymich meteorytów, które wywołały wgłębienia w księżycowej glebie. Każde morze ma swoją romantyczną nazwę.

Jaśniejsze obszary nazywane są wyżynami i górami, ponieważ wznoszą się ponad ciemnymi "morzami". Głównym elementem jasnych obszarów są olbrzymie kratery uderzeniowe. Jeden z nich o nazwie Tycho, znajduje się w południowej części tarczy Księżyca. Gołym okiem możemy zobaczyć system promieni wokół krateru, którego wiek szacuje się na ponad 100 milionów lat.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115575,w-boze-narodzenie-pierwsza-pelnia-ksiezyca-od-11-lat

 

2015-12-24_13h01_10.jpg

2015-12-24_13h00_49.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz dziś ją zobaczyć. Na następną taką pełnię Księżyca przyjdzie nam czekać blisko 20 lat!


 Piotr Cieśliński

 

Dziś w nocy będzie nam przyświecał Księżyc w pełni. Koniecznie spójrzcie w niebo, jeśli Srebrny Glob wyjdzie zza chmur, bo to pierwsza pełnia w Boże Narodzenie od, bagatela, 38 lat! A na następną, która także wypadnie w Święta, przyjdzie nam poczekać aż do 2034 roku.

Technicznie rzecz biorąc pełnia nastąpi dziś dokładnie o godzinie 12:11 naszego czasu. Ale do zmroku niewiele się zmieni. Gdy Srebrny Glob wzejdzie, wciąż będzie pokazywał nam swoją okrągłą i w pełni oświetloną twarz. Ta grudniowa pełnia, która następuje po zimowym przesileniu, nazywana jest "Zimnym Księżycem".


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,19395147,musisz-dzis-ja-zobaczyc-na-nastepna-taka-pelnie-ksiezyca-przyjdzie.html#ixzz3vJo98CvX

http://wyborcza.pl/1,75400,19395147,musisz-dzis-ja-zobaczyc-na-nastepna-taka-pelnie-ksiezyca-przyjdzie.html

2015-12-25_10h16_50.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asteroida w Wigilię minęła Ziemię "o włos"

W Wigilię Bożego Narodzenia do Ziemi zbliżyła się asteroida 2003 SD 220. Choć obawy były duże, nie doszło do zderzenia z Ziemią.

Kosmiczna skała ma prawie 3 km długości i porusza się z prędkością 27 km/s. Asteroidę dzieliło od nas tylko 1/15 dystansu Ziemia-Słońce, czyli trochę ponad 10 mln km, jednak astronomowie od początku twierdzili, że nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia. Nie uderzyła w Ziemię, a gdyby potoczyłoby się inaczej, mogłaby spowodować trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów.

Nie będzie trzęsień ziemi

- Nie ma naukowych dowodów na to, że przelot asteroidy może spowodować jakąkolwiek aktywność sejsmiczną, o ile nie koliduje ona z Ziemią. W tym przypadku nic takiego nie będzie miało miejsca - twierdził Eddie Irizarry, naukowiec NASA.

Zdaniem NASA żaden kosmiczny obiekt nie powinien uderzyć w Ziemię w ciągu najbliższych 200 lat. Ale nie zapominajmy o asteroidzie Aphophis, która ma przelecieć w bliskiej odległości od Ziemi w kwietniu 2029 roku.

Takie obiekty zbliżają się do Ziemi co roku

- Co roku można się spodziewać wielu spotkań obiektów tych rozmiarów, więc może co kilka miesięcy, jeden z nich zbliży się tak bardzo i będzie podobnych rozmiarów - mówi Mark Bailey, dyrektor Obserwatorium Astronomicznego Armagh w Irlandii Północnej.

Asteroidy 2003 SD 220 nie da się niestety można było dostrzec gołym okiem. Żeby zaobserwować jej przelot, potrzebny był teleskop. Jeśli jednak ominęło Was to niezwykłe wydarzenie, NASA twierdzi, że kolejna taka skała zbliży się do Ziemi w grudniu 2018 roku, więc całkiem niedługo.

Źródło: sputniknews.com, TVN Meteo

Autor: zupi/rp,mab

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/asteroida-w-wigilie-minela-ziemie-o-wlos,189300,1,0.html

 

2015-12-25_10h20_11.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dzień dobry, czy dodzwoniłem się na Ziemię?". Wpadka brytyjskiego astronauty

Brytyjski astronauta Tim Peake, który od 10 dni przebywa na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, przez pomyłkę dodzwonił się pod zły numer. Zaczął rozmowę słowami: "Dzień dobry, czy dodzwoniłem się na Ziemię?". Wkrótce potem na Twitterze zamieścił przeprosiny.

- Chciałbym przeprosić panią, do której przed chwilą dodzwoniłem się przez pomyłkę (...). To nie miał być głupi żart, to zwykła pomyłka!" - zapewnił Peake w nocy z czwartku na piątek.

Pierwszy Brytyjczyk w kosmosie

43-letni brytyjski astronauta od 15 grudnia znajduje się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), gdzie przez pół roku będzie prowadził eksperymenty naukowe. Kilka dni temu pomagał dwóm kolegom z ISS, Amerykanom Timowi Koprze i Scottowi Kelly'emu, podczas wyjścia w kosmos w celu naprawienia uszkodzonej części.
43-letni Peake, były wojskowy reprezentujący Europejską Agencję Kosmiczną, jest pierwszym astronautą z Wielkiej Brytanii na ISS. W Wigilię wraz z kolegami składał nam świąteczne życzenia z kosmosu.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/dzien-dobry-czy-dodzwonilem-sie-na-ziemie-wpadka-brytyjskiego-astronauty,189493,1,0.html1&srcw=668&srch=2636&dstw=668&dsth=2636

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki Zderzacz Hadronów na tropie wielkiego odkrycia. To może przyćmić łowy na bozon Higgsa!

Piotr Cieśliński

Fizycy są podekscytowani. Minęło ledwie 10 dni od ogłoszenia intrygujących wyników eksperymentu, a pojawiło się już blisko sto prac, które próbują wyjaśnić, co to za cząstka i jaką pełni funkcję.

Autorzy doniesienia na razie studzą gorączkę. Podkreślają, że nie jest to jeszcze odkrycie w pełnym tego słowa znaczeniu. Wyniki uzyskane w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) wskazują na istnienie nowej i dość dziwnej cząstki, ale wciąż też może ona okazać się statystyczną fatamorganą.

LHC, który znajduje się w ośrodku badań jądrowych CERN pod Genewą, od połowy tego roku jest znowu w akcji.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,19396314,wielki-zderzacz-hadronow-na-tropie-wielkiego-odkrycia-to-moze.html#ixzz3vPlFPUFp

http://wyborcza.pl/1,75400,19396314,wielki-zderzacz-hadronow-na-tropie-wielkiego-odkrycia-to-moze.html

 

2015-12-26_10h43_00.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sukces polskich studentów. Będą badać Księżyc

Studenci z Politechniki Wrocławskiej wygrali konkurs organizowany przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Młodzi naukowcy swoim projektem eksploracji Księżyca pokonali wszystkich kandydatów. Śmiało można powiedzieć, że to sukces na skalę europejską, a nawet światową.

Zwycięski projekt o nazwie HECATE, powstał we współpracy studentów Politechniki Wrocławskiej ze studentami z Włoch, Wielkiej Brytanii, Japonii i USA. Celem konkursu było zaprojektowaniu misji kosmicznej. Zespoły musiały zaproponować rozwiązania, dzięki którym astronauci dostaną się do stacji i będą mogli prowadzić badania na powierzchni Księżyca. W konkursie brało kilkadziesiąt zespołów z całego świata.

"Space is more"

W HECATE pracowali studenci z projektu badawczego "Space is more" na Politechnice Wrocławskiej - Dorota Budzyń (Wydział Mechaniczny), Agata Mintus (Wydział Architektury) i Szymon Gryś (Wydział Elektroniki).

- Do udziału w księżycowym projekcie zaprosił nas Włoch studiujący w USA, którego poznałam latem na Uniwersytecie w Stuttgarcie podczas warsztatów projektowania stacji kosmicznych. Nasz zespół stworzyło ostatecznie 14 osób z Włoch, Wielkiej Brytanii, Japonii, Stanów Zjednoczonych i Polski - mówi Dorota Budzyń.

Błyskawiczny projekt

Praca nad projektem trwała bardzo krótko, bo zaledwie miesiąc. Tyle czasu dała studentom Europejska Agencja Kosmiczna. Jednak w tym czasie studenci nie próżnowali.

- To był bardzo intensywny okres. Spotykaliśmy się na Skypie albo Hangouts kilka razy w tygodniu. Mieszkamy na trzech różnych kontynentach, więc rozmowy na żywo były możliwe tylko między 14 a 18 polskiego czasu - wyjaśnia Szymon Gryś.

Dobra zabawa

Agata Mintus brała udział w projektowaniu wnętrza stacji kosmicznej. Nie wiąże swojej przyszłości z Agencją Kosmiczną.

- Na razie to jest dobra zabawa - twierdzi Agata Mintus.

Największym wyzwaniem podczas projektowania stacji dla astronautów był brak grawitacji, który okazał się jednak dużą zaletą. Nie trzeba bowiem martwić się o to jak astronauci dostaną się w każdy zakamarek stacji.

- Tam jest jednak brak grawitacji i takie wnętrze wygląda zupełnie inaczej. Okazało się, że to był duży plus, bo nie musiałam się martwić o to czy astronauci gdzieś sięgną, po prostu mogą sobie podlecieć. - Zupełnie inaczej projektuje się takie wnętrze - dodaje studentka.

Studentka zaangażowana w projekt nie wie jeszcze, czym chciałaby się zajmować w przyszłości. Ale wygranie konkursu takiej rangi może zdecydowanie zmienić tory kariery.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/sukces-polskich-studentow-beda-badac-ksiezyc,189539,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na przełomie 2015 i 2016 roku

Animacja pokazuje położenie Księżyca, planet Jowisz i Mars oraz komety C/2013 US10 (Catalina) na przełomie 2015 i 2016 roku

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher -
Uaktualnił:
Ariel Majcher


Źródło: StarryNight

Koniec 2015 roku będzie dość mocno rozświetlony przez Księżyc w fazie między pełnią a ostatnią kwadrą, zaś na początku roku 2016 Srebrny Glob nie będzie już tak bardzo przeszkadzał w obserwacjach. Księżyc pożegna stary rok i powita nowy koniunkcją z planetami Jowisz i Mars. Znacznie później wschodzą dwie kolejne planety Układu Słonecznego: Wenus i Saturn, które Księżyc minie w przyszłym tygodniu. Coraz wyżej na nieboskłonie wspina się wędrująca niedaleko Arktura kometa C/2013 US10 (Catalina). Wieczorem, tuż po zmierzchu, można próbować dostrzec Merkurego, a po zapadnięciu ciemności - Neptuna z Uranem, zwłaszcza zanim na nieboskłonie pojawi się Księżyc. Przez całą noc promieniują meteory z roju Kwadrantydów, lecz maksimum ich aktywności przypada na początek przyszłego tygodnia.

Ostatnie dni 2015 roku naturalny satelita Ziemi spędzi w gwiazdozbiorach Raka i Lwa, kończąc go spotkaniem z jasną planetą Jowisz, zaś początek roku 2016 - w gwiazdozbiorze Panny. Przez cały ten czas faza Księżyca będzie spadać, stąd każdej kolejnej nocy będzie on coraz mniej przeszkadzać w obserwacjach innych ciał niebiańskich, w szczególności komet i meteorów, o czym więcej będzie później.

Noc z niedzieli 27 grudnia na poniedziałek 28 grudnia Srebrny Glob spędzi w gwiazdozbiorze Raka, mają tarczę oświetloną w 92%. O godzinie podanej na mapce Księżyc będzie właśnie górował, przechodząc na wysokości ponad 50° nad południowym widnokręgiem i w tym momencie ciężko będzie dostrzec obiekty rozciągłe, ale gdyby ktoś chciał podjąć wyzwanie, to niecałe 6° na północ od niego będzie wtedy świeciła znana gromada otwarta gwiazd M44, zaś niecałe 5° na południowy wschód - mniej znana i nie tak jasna gromada otwarta M67. Do rana odległość do M67 spadnie poniżej 2°. Jednak bliskość tak jasnej tarczy Księżyca będzie bardzo utrudniała to zadanie, dlatego najbliższa noc będzie się nadawała raczej jedynie do tego, aby zapamiętać położenie Księżyca względem jaśniejszych gwiazdy (szczególnie względem Regulusa i będących poza mapką Kastora z Polluksem) i podjąć się próby odnalezienia tych gromad, jak już Księżyc sobie pójdzie dalej i nie będzie przeszkadzał w ich obserwacjach (co nastąpi już pod koniec tego tygodnia).

Dwie kolejne noce Srebrny Glob spędzi właśnie w sąsiedztwie Regulusa, czyli najjaśniejszej gwiazdy konstelacji Lwa (jasność obserwowana +1,3 magnitudo). W nocy z poniedziałku 28 grudnia na wtorek 29 grudnia Księżyc będzie miał fazę 86% i będzie jeszcze dość daleko od Regulusa. O godzinie podanej na mapce będzie to prawie 10°. Kolejnej nocy o tej samej porze księżycowa tarcza będzie oświetlona w 78% i będzie świecić w połowie tej odległości, ale na południowy wschód od najjaśniejszej gwiazdy Lwa.

Jednak jeszcze w nocy z poniedziałku na wtorek warto zwrócić uwagę na gwiazdę &ksi; Leo, która będzie ginąć w blasku naturalnego satelity Ziemi, ponieważ jej jasność obserwowana, to tylko +5 magnitudo. Ale warto jej się przyjrzeć bliżej, gdyż tej nocy Księżyc przejdzie przed nią, co będzie można zaobserwować z południowo-zachodniej części naszego kraju. Oprócz Polski zjawisko będzie widoczne także w
Europie Zachodniej (na południe od linii łączącej Islandię przez Danię z Morzem Czarnym), w północno-zachodniej Afryce oraz we wschodniej części Kanady i USA. W Polsce zakrycie będzie można obserwować na południe od linii, łączącej Szczecin przez Poznań z Rzeszowem, przy czym na Dolnym Śląsku do zakrycia dojdzie około 4:05 naszego czasu, natomiast w Rzeszowie - około 4:20. W Łodzi, w Warszawie, czy w Gdańsku do zakrycia nie dojdzie, zatem gdzieś na południe od linii łączącej Gdańsk z Łodzią i Warszawą dojdzie do brzegówki, przy czym np. w Szczecinie gwiazda zniknie za Księżycem na jedyne 5 minut.

Po minięciu Regulusa Srebrny Glob podąży ku spotkaniu z jasnymi planetami. Pierwszą w kolejności jest największa z nich, czyli Jowisz. Ta planeta pojawia się nad horyzontem nieco po godzinie 22, a o godzinie podanej na mapce wznosi się już na wysokości ponad 30°. Odległość między nami a Jowiszem stale maleje i jasność planety urosła już do -2,2 wielkości gwiazdowej, zaś rozmiar tarczy - do 39". W nocy z 30 na 31 grudnia Księżyc będzie miał fazę 70% i będzie się znajdował ponad 7° na zachód od Jowisza. Dobę później, czyli w sylwestrową noc tarcza naturalnego satelity Ziemi będzie oświetlona w 61% i będzie się znajdowała mniej więcej 5° na południowy wschód od Jowisza, już na tle sąsiedniego gwiazdozbioru Panny.

Coraz jaśniej świecą też jowiszowe księżyce, z których cztery najjaśniejsze można obserwować już przez lornetki. Obecnie Io świeci blaskiem około +5,5 magnitudo, Europa - +5,8 magnitudo, Ganimedes - +5,1, Kallisto - +6,1, zatem są one w zasięgu nieuzbrojonego oka i gdyby nie silne światło ich planety macierzystej, to można by próbować tej sztuki, lecz giną one w jej blasku, gdyż mająca najrozleglejszą orbitę Kallisto nie oddala się bardziej niż jakieś 9 minut kątowych od Jowisza. W tym tygodniu w układzie księżyców galileuszowych będzie można zaobserwować (lista powstała na podstawie strony
Sky and Telescope oraz programu Starry Night):

  • 27 grudnia, godz. 22:31 - od wschodu Jowisza cień Europy na tarczy planety, przy jej wschodniej krawędzi,
  • 28 grudnia, godz. 0:40 - wejście Europy na tarczę Jowisza,
  • 28 grudnia, godz. 1:02 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
  • 28 grudnia, godz. 3:26 - zejście Europy z tarczy Jowisza,
  • 28 grudnia, godz. 6:34 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
  • 28 grudnia, godz. 7:48 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 29 grudnia, godz. 1:08 - wejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
  • 29 grudnia, godz. 3:42 - Io chowa się w cień Jowisza, 19" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 29 grudnia, godz. 4:36 - zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
  • 29 grudnia, godz. 6:08 - wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,
  • 29 grudnia, godz. 7:12 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 29 grudnia, godz. 22:26 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 30 grudnia, godz. 0:35 - minięcie się Io (N) i Europy (S) w odległości 9", 27" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 30 grudnia, godz. 1:02 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
  • 30 grudnia, godz. 2:16 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 30 grudnia, godz. 3:20 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
  • 30 grudnia, godz. 4:32 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 31 grudnia, godz. 1:40 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 31 grudnia, godz. 7:30 - minięcie się Europy (N) i Io (S) w odległości 6", 79" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 31 grudnia, godz. 22:15 - od wschodu Jowisza Io na tarczy planety, po jej zachodniej stronie,
  • 31 grudnia, godz. 22:58 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 1 stycznia, godz. 5:47 - minięcie się Europy (N) i Ganimedesa (S) w odległości 11", 141" na zachód od tarczy Jowisza,
  • 1 stycznia, godz. 23:18 - wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 2 stycznia, godz. 6:32 - Europa chowa się w cień Jowisza, 31" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 3 Stycznia, godz. 0:36 - Kallisto chowa się za tarczą Jowisza, tuż przy południowym biegunie planety (początek zakrycia),
  • 3 stycznia, godz. 2:38 - wyjście Kallisto zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 4 stycznia, godz. 0:44 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
  • 4 stycznia, godz. 3:10 - wejście Europy na tarczę Jowisza,
  • 4 stycznia, godz. 3:26 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
  • 4 stycznia, godz. 5:54 - zejście Europy z tarczy Jowisza.



W weekend Księżyc będzie wędrował przez rozległy gwiazdozbiór Panny (jest on drugim największym gwiazdozbiorem po Hydrze), zbliżając się do planety Mars. W sobotę 2 stycznia Srebrny Glob będzie miał fazę 51% (ostatnia kwadra będzie miała miejsce o godz. 6:30), a o godzinie 2 będzie się znajdował na wysokości niecałych 20° nad wschodnim widnokręgiem, 2° na południe od Porrimy, jednej z jaśniejszych gwiazd Panny (jasność obserwowana +3,4 magnitudo). Dobę później faza Księżyca będzie wynosiła 42% i będzie go można dostrzec około 4,5 stopnia na północ od Spiki, czyli najjaśniejszej gwiazdy całej konstelacji Panny (jasność obserwowana +1 wielkość gwiazdowa).

Jednocześnie 8° na wschód od Księżyca świecić będzie planeta Mars, którą Księżyc minie kolejnej nocy. Czerwona Planeta również zbliża się do Ziemi i jej warunki obserwacyjne stale się poprawiają. Obecnie świeci ona z jasnością +1,2 magnitudo, a jej tarcza ma średnicę prawie 6" i fazę 91%. Mars porusza się ruchem prostym i do końca tygodnia oddali się od Spiki na prawie 7°.

Wysoko nad Księżycem, Spiką i Marsem wędruje kometa C/2013 US10 (Catalina). W niedzielę 3 stycznia między Księżycem a nią będzie dystans ponad 30°. Kometa obecnie wędruje przez gwiazdozbiór Wolarza, zbliżając się do najjaśniejszej gwiazdy tej konstelacji i jednocześnie jednej z jaśniejszych gwiazd całego nieba, czyli Arktura, którego blask to -0,1 magnitudo. Najbliżej Arktura kometa znajdzie się 1 stycznia, gdy nad ranem oba ciała niebiańskie będzie dzieliło niewiele ponad 40 minut kątowych. Jeszcze bliżej - zaledwie 11 minut kątowych od komety, tylko na wschód - w tym samym momencie będzie się znajdował asteryzm, tzw. Kapelusz Napoleona. W tych dniach jasność komety jest oceniana na jakieś 5,5 magnitudo.

Wykonana w programie
Nocny Obserwator dokładna mapka z położeniem tej komety do początku lutego 2016 r. na godzinę 5 CET jest do pobrania tutaj.

Animacja pokazuje położenie planet Mars, Wenus i Saturn oraz Księżyca na przełomie 2015 i 2016 roku

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Mars pojawia się na nieboskłonie przed godziną 2, a na kolejną - najjaśniejszą z planet - Wenus trzeba czekać aż ponad 2,5 godziny. Planeta coraz wyraźniej zbliża się do Słońca, w ciągu tygodnia moment jej wschodu przesuwa się o prawie 20 minut z 4:30 w poniedziałek 28 grudnia na 4:49 w kolejny poniedziałek 4 stycznia. Wenus przejdzie w najbliższych dniach z gwiazdozbioru Wagi do gwiazdozbioru Skopiona, zbliżając się mocno do Saturna, który pojawia się nad horyzontem mniej więcej godzinę po Wenus. W poniedziałek 28 grudnia obie planety będzie dzieliło ponad 13°, zaś w niedzielę 3 stycznia - już tylko połowa tej odległości.

W sobotę 2 stycznia Wenus przejdzie niecały stopień na północ od gwiazdy Graffias, czyli najbardziej na północny zachód wysuniętej gwiazdy głównej figury Skorpiona, zaś dobę później - tylko 18' od gwiazdy ? Scorpii. Natomiast Saturn wędruje jakieś 6,5 stopnia na północ od Antaresa - najjaśniejszej gwiazdy całej konstelacji Skopiona, choć sam znajduje się na tle sąsiedniego gwiazdozbioru Wężownika. Do końca tygodnia jasność Wenus spadnie do -4,1 wielkości gwiazdowej, jej tarcza zmaleje do 14", zaś faza urośnie do 78%. W tym samym czasie Saturn będzie świecił blaskiem +0,5 magnitudo, a jego tarcza będzie większa od tarczy Wenus i będzie miała średnicę 15". Na obserwacje Tytana i innych księżyców Saturna niestety trzeba jeszcze zaczekać, aż planeta wzniesie się nieco wyżej na ciemny, niebie.

Animacja pokazuje położenie Merkurego na przełomie 2015 i 2016 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher
Uaktualnił: Ariel Majcher -


Źródło: StarryNight

Planety widoczne są również na niebie wieczornym, choć tutaj świecą znacznie słabiej, lub są nisko nad widnokręgiem. W każdym przypadku ich odszukanie nie jest tak proste, jak odszukanie już opisanych, widocznych w drugiej części nocy planet. Pierwsza po zmierzchu pojawia się planeta Merkury i jest to ta planeta, która świeci całkiem jasno, ale jest bardzo nisko nad widnokręgiem. We wtorek 29 grudnia planeta osiągnie swoje maksymalne oddalenie od Słońca, tzw. maksymalną elongację wschodnią, jednak nie będzie to przesadnie dużo, jedynie niecałe 20° od niego. Niestety potem Merkury zacznie zbliżać się do naszej Gwiazdy Dziennej, jednocześnie zmniejszając swój blask z -0,5 magnitudo w poniedziałek 28 grudnia do 0 magnitudo w niedzielę 3 stycznia. Na szczęście w tym samym czasie Merkury przejdzie na północ od ekliptyki, co nieco opóźni jego zniknięcie w zorzy wieczornej. Jednak na godzinę po zachodzie Słońca (na tę porę wykonane są mapki animacji) zajmuje ona pozycję na wysokości zaledwie 3,5 stopnia nad południowo-zachodnim widnokręgiem.

Merkury dąży do koniunkcji dolnej ze Słońcem, która będzie miała miejsce 14 stycznia, zatem przez cały okres tej widoczności jego tarcza rośnie, a faza - maleje. Stąd do końca tygodnia rozmiary merkuriańskiej tarczy przekroczą 8", a faza spadnie do 37". Zatem coraz łatwiejsze jest dostrzeżenie fazy planety, jednak nadal potrzebne jest powiększenie co najmniej duże kilkadziesiąt razy, a najlepiej ponad 100 razy.

Mapka pokazuje położenie planet Uran i Neptun na przełomie 2015 i 2016 roku

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

 

Dwie ostatnie planety Układu Słonecznego (zarówno według kolejności od Słońca, jak i kolejności pojawienia się w tej notce), czyli Neptun z Uranem są widoczne po zapadnięciu ciemności, czyli gdzieś od 17:30, ale mapka pokazuje wygląd nieba pół godziny później, gdy już niebo jest całkowicie ciemne. Przez najbliższe kilkanaście dni warunki widoczności obu planet będą dobre, ponieważ Księżyc będzie coraz mniej przeszkadzał w ich obserwacjach, a pod koniec tygodnia nie będzie już przeszkadzał wcale, bowiem będzie wschodził już po ich zachodzie.

O godzinie 18 Neptun zajmuje pozycję na wysokości 20° nad południowo-zachodnim horyzontem, gdzie świeci z jasnością +7,9 magnitudo. Z jego szukaniem należy się jednak dość spieszyć, ponieważ chowa się on za widnokręgiem już przed godziną 21. W tym tygodniu Neptun oddali się od gwiazdy ? Aquarii na odległość ponad 2°, cały czas zbliżając się do gwiazdy ? Aquarii, niedaleko której będzie kreślił pętlę w przyszłym sezonie obserwacyjnym, dzięki czemu będzie dużo łatwiejszym celem do odnalezienia, niż to było w mijającym powoli sezonie. Obecnie ma do niej jeszcze ponad 4°.

Druga z planet, czyli Uran, jest widoczna znacznie lepiej. O tej samej porze znajduje się ona w połowie drogi między linią horyzontu a zenitem, przechodząc właśnie przez południk lokalny i świecąc z jasnością +5,8 wielkości gwiazdowej. Uran właśnie pokonuje zakręt na kreślonej przez siebie pętli i poczynając od przyszłego tygodnia będzie poruszał się ruchem prostym. Na razie jednak stoi prawie w miejscu względem gwiazd tła, jakieś 2° na południe od gwiazdy ? Ryb. Uran chowa się za widnokręgiem już po północy.

Mapka pokazuje położenie radiantu Kwadrantydów 4 stycznia.

Mapkę wykonano w GIMPie (
http://www.gimp.org) na podstawie obrazków z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Niecały miesiąc po Geminidach nadchodzi pora na równie obfity, a w niektórych latach nawet obfitszy rój meteorów, którym są Kwadrantydy. Ich radiant znajduje się na tle gwiazdozbioru Wolarza, niecałe 10° na północ od głównej figury tego gwiazdozbioru, prawie dokładnie na środku pustki między gwiazdozbiorami Wolarza i Smoka z jednej strony, a Herkulesa i Wielkiej Niedźwiedzicy - z drugiej. Jego położenie sprawia, że z wysokich północnych szerokości geograficznych jest on widoczny bez przerwy, zatem na obserwacje meteorów z tego roju można się udawać zaraz po zapadnięciu ciemności.

Meteory z tego roju promieniują od 28 grudnia do 12 stycznia, z maksimum około 4 stycznia. Zatem w tym roku dość dobrze się składa, ponieważ Księżyc będzie w ostatniej kwadrze i będzie trochę oczywiście przeszkadzał, ale nie jakoś bardzo, zwłaszcza że radiant będzie daleko od niego. W okresie maksimum można się spodziewać ponad 100, a czasem prawie 200 meteorów na godzinę. W tym roku maksimum jest przewidywane na godzinę 8 UT, czyli na 9 naszego czasu, co nie jest dobrą wiadomością, ponieważ ten rój charakteryzuje się bardzo krótko trwającym maksimum, które łatwo można przegapić. Jednak niektórzy badacze sugerują, że maksimum Kwadrantydów będzie miało miejsce między godziną 23 w niedzielę 3 stycznia a 3 w poniedziałek 4 stycznia, co jest dobrą wiadomością dla obserwatorów w Europie. Tak czy siak warto udać się na obserwacje tego roju. Prognozy zapowiadają czyste, mroźne niebo. Pamiętam, jak podczas jednego z takich mroźnych maksimów prawie 20 lat temu zamarzł mi obiektyw. Na szczęście sprzęt nie było elektroniczny, jak to jest teraz.

Dodał: Ariel Majcher -
Uaktualnił: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7733

Animacja pokazuje położenie Księżyca, planet Jowisz i Mars oraz komety.jpg

Animacja pokazuje położenie planet Mars, Wenus i Saturn oraz Księżyca na przełomie 2015 i 2016 roku.jpg

Animacja pokazuje położenie Merkurego na przełomie 2015 i 2016 roku.jpg

Mapka pokazuje położenie planet Uran i Neptun na przełomie 2015 i 2016 roku.jpg

Mapka pokazuje położenie radiantu Kwadrantydów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy budżet NASA leci na Europę - z LĄDOWNIKIEM!

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

To był ekscytujący i bardzo ważny tydzień dla NASA i eksploracji planet Układu Słonecznego: nowy budżet NASA zatwierdzony przez Kongres jest dużo lepszy niż oczekiwano, a nawet "nieziemski". Zakłada on istotne zwiększenie wydatków na badania planetarne oraz finansowanie nowej misji do Europy. Nie tylko misja ta otrzymała teraz pełne finansowanie, lecz także w planach Kongresu misja nie ogranicza się do wstępnej koncepcji misji zakładającej kilkadziesiąt bliskich przelotów w pobliżu Europy lecz obejmuje także wysłanie lądownika.

Jak donosi portal ArsTechnica, Kongres nakazał teraz uwzględnienie lądownika w ramach misji na Europę. To ekscytująca informacja dla wszystkich zwolenników powrotu na Europę w celu zbadania jej podpowierzchniowego oceanu i sprawdzenia czy w jej wnętrzu mogą istnieć warunki sprzyjające powstawaniu życia.  Jak określono w nowej ustawie budżetowej:

"Ta misja powinna składać się z orbitera z lądownikiem wyposażonych w wybrane w ramach konkursu instrumenty."

Bliskie przeloty w pobliżu Europy znacznie poszerzą naszą wiedzę o warunkach panujących  wewnątrz tego księżyca, pod jego lodową skorupą. Niemniej jednak lądownik wyniesie tą misję na zupełnie inny poziom. A dodatkowo... widok z powierzchni Europy, z potężnym Jowiszem zajmującym ogromny obszar nieba - to coś o czym wielu ludzi od dawna marzyło. Aktualnie start misji planowany jest na 2022 rok.

Kongres przydzielił Działowi Nauk Planetarnych NASA kwotę 1.631 mld USD. To 270 mln USD więcej niż sugerował prezydent Barack Obama. Z tego 175 mln USD przeznaczono na misję do Europy, a dodatkowe 25 mln USD na rozwój "technologii badań na powierzchni lodowych księżyców". Całkowity nowy budżet NASA na rok podatkowy 2016 wynosi 19.3 mld USD.

Jak zauważa John Culberson, kongresmen z Teksasu: "Ta kwota, w tym roku stanowi największe wotum zaufania, jakie Kongres kiedykolwiek dał NASA. To wystarczająca kwota, aby mogli zrobić wszystko to co zaplanowali."

"Do teraz misja do Europy nie miała prawdziwego adwokata," dodaje. "Władze NASA były przygotowane na zarzucenie pomysłu tej misji. Zawsze miałem nadzieję na odnalezienie życia poza Ziemią i chciałem móc przyłożyć swoją rękę do poszukiwania życia na innych globach."

Sama NASA wykazywała nieco mniejszy entuzjazm co do misji na Europę, a w szczególności do pomysłu wysłania lądownika. Jak tłumaczył administrator NASA Charles Bolden: "Moje naukowe zaplecze, ludzie zajmujący się planowaniem misji, twierdzą, że powinniśmy najpierw polecieć, dokonać podstawowego rekonesansu w ramach pierwszej misji do Europy i wtedy poszukać najlepszego miejsca na wysłanie tam lądownika. Pod tym względem nasze zdanie różni się od zdania kongresmena Culbersona, który preferuje drogą, wielomiliardową misję do Europy, obejmującą m.in. lądownik. Wierzymy, że to byłoby pochopne z perspektywy naukowej."

Dopiero w roku podatkowym 2015 NASA w końcu dodała do planów budżetowych misję do Europy. Przedtem taka misja nawet nie była postrzegana jako priorytetowa.

"Powiedziałem im, aby zrobili co w ich mocy," mówił Culberson po spotkaniu z naukowcami NASA. "Cała ludzkość będzie chciała się dowiedzieć co znajduje się pod tym lodem."

Aktualnie Europa uważana jest za jedno z najlepszych miejsc do poszukiwania życia pozaziemskiego w Układzie Słonecznym. Warunki panujące w podpowierzchniowym globalnym oceanie naprawdopodobniej przypominają warunki w głębinach oceanicznych na Ziemi, gdzie od różnych form życia aż kipi.. Nawet jeżeli na (w) Europie istnieje mikroskopiczne życie - to byłoby niesamowite odkrycie. Jednak aby sprawdzić czy takie życie faktycznie istnieje konieczna jest kolejna misja. Wcześniejsze misje takie jak Voyager czy Galileo dały nam bardzo ważne wskazówki, jednak nie były w stanie określić czy w ukrytym oceanie może istnieć życie.

Nowa misja do Europy, znana jako Europa Clipper, wykona kilkadziesiąt bliskich przelotów w pobliżu księżyca, podczas których zrobi setki zdjęć w wysokiej rozdzielczości i zbada wnętrze globu radarem zdolnym zajrzeć pod lodową skorupę. Magnetometr w tym czasie będzie badać pole magnetyczne księżyca, które może nam powiedzieć wiele o głębokości i zasoleniu oceanu.

W ramach misji można także zbadać kolejny, wciąż kontrowersyjny aspekt Europy: możliwe występowanie gejzerów pary wodnej podobnych do tych występujących na Enceladusie. Zostały one zaobserwowane w 2012 roku przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a, jednak od tego czasu nie udało się ich zaobserwować ponownie. Może być tak, że gejzery występują okresowo lub są bardzo słabe, ale może być też tak, że ich tam w ogóle nie ma. Niemniej jednak jeżeli okazałoby się, że gejzery tam występują - dużo łatwiej byłoby sprawdzić jakie warunki panują w oceanie skrytym pod lodową skorupą.

Gdy mieliśmy sondę Galileo przy Jowiszu nie szukaliśmy gejzerów, bo nie wiedzieliśmy w ogóle, że one tam są," mówi Jim Green nadzorujący dział nauk planetarnych w NASA. "Prawdopodobnie było ich tam mnóstwo i straciliśmy mnóstwo okazji do ich zbadania."

Kolejne, odległe w czasie przyszłe misje do Europy mogą obejmować wiertło, które przewierci się przez lodową skorupę. Technologia do tego niezbędna jest aktualnie rozwijana choć misja tego typu zbyt szybko nie wystartuje. Wiercenie w lodzie na biegunach Ziemi jest wciąż bardzo trudne, więc co dopiero na Europie.  Jeżeli jednak faktycznie odkryjemy tam gejzery - wiele rzeczy stanie się łatwiejszych.

Instrumenty budowane aktualnie do sondy wykonującej bliskie przeloty to:

  • Plasma Instrument for Magnetic Sounding (PIMS)
  • Interior Characterization of Europa using MAGnetometry (ICEMAG)
  • Mapping Imaging Spectrometer for Europa (MISE)
  • Europa Imaging System (EIS)
  • Radar for Europa Assessment and Sounding: Ocean to Near-surface (REASON)
  • Europa THermal Emission Imaging System (E-THEMIS)
  • MAss SPectrometer for Planetary EXploration/Europa (MASPEX)
  • Ultraviolet Spectrograph/Europa (UVS)
  • SUrface Dust Mass Analyzer (SUDA)

Podstawowa część misji obejmuje 45 bliskich przelotów w pobliżu Europy na wysokościach od 2700 km do 25 km nad powierzchnią. Jak na razie bardzo mało wiadomo o zadaniach lądownika, bowiem dopiero teraz NASA została poproszona o jego budowę. Z pewnością lądownik wyposażony będzie w kamery i instrumenty do analizowania lodu i skał.

"To wspaniały dzień dla nauki," powiedziała Joan Salute kierująca programem misji do Europy w siedzibie głównej NASA w Waszyngtonie. "Cieszymy się z pierwszego dużego kroku w realizacji misji, która określi czy na Europie istnieją warunki sprzyjające życiu."

Przed zespołem naukowców jeszcze dużo pracy i przygotowań do startu w 2022 roku, szczególnie teraz gdy do projektu dołożono lądownik. Lądowanie na Europie wiąże się z trudnymi warunkami (promieniowanie) na powierzchni oraz temperaturami rzędu -210 stopni Celsjusza. Przewiduje się, że lądownik będzie pracował na powierzchni przez minimum 10 dni zasilany akumulatorami, ale być może zostanie wyposażony w panele słoneczne, które choć trochę wydłużą czas jego pracy. Przetrwanie jakichkolwiek form życia na powierzchni jest małoprawdopodobne jednak jeżeli w podpowierzchniowym oceanie dochodzi do aktywności biologicznej, osady na powierzchni mogą na to wskazywać.

Według astronoma Mike'a Browna: "Uważamy, że patrząc na "obszar chaosu" patrzymy na sól pozostawioną po tym jak duże ilości wody z wewnętrznego oceanu wypłynęły na powierzchnię i wyparowały. Mogą to być obszary podobne do solnisk istniejących w suchych rejonach Ziemi, gdzie skład chemiczny soli odzwierciedla związki jakie były rozpuszczone w wodzie przed jej odparowaniem."

Aktualnie uważa się, że ciemna materia w dużych pęknięciach powierzchni Europy to osady soli morskich pozostawionych przez wodę, która szybko odparowała po wypłynięciu na powierzchnię.Takie obszary na powierzchni mogą także stanowić idealne miejsce do badania podpowierzchniowej wody na Europie. 

Z uwagi na fakt, że dno oceanu znajduje się w stałym kontakcie ze skałą - tak jak oceany na Ziemi - możliwe, że w tym rejonie znajdują się minerały, które mogą być wykorzystywane jako składniki odżywcze przez jakiekolwiek hipotetyczne formy życia. Co więcej, we wnętrzu  Europy może zachodzić aktywność hydrotermalna, taka jak na Ziemi i na Enceladusie, która także może sprzyjać różnym formom życia. Podpowierzchniowy ocean na Europie wydaje się przyjaznym miejscem dla życia. Ale czy jakiekolwiek tam istnieje?

Należy także wspomnieć, że na Europie mogą występować ruchy płyt tektonicznych - co także zwiększa prawdopodobieństwo występowania tam życia.

 

Oprócz Europy, nowy budżet NASA zapewnia środki niezbędne do kontynuowania misji łazika Opportunity na Marsie oraz orbitera Lunar Reconnaissance Orbiter na Księżycu, które były zagrożone odcięciem finansowania jeszcze kilka miesięcy temu. Łazik Opportunity wciąż pracuje na powierzchni Marsa od czasu lądowania w 2004 roku - i perspektywa zakończenia jego misji z powodu braków budżetowych, a nie z powodu usterek technicznych rozsierdziła dużą część zwolenników łazika.

Oprócz tego 22 mln USD przeznaczono na zbliżającą się misję łazika Mars 2020. Do tego 15 mln USD przekazano na produkcję plutonu-238 niezbędnego do zasilania misji w dalsze ostępy Układu Słonecznego.

Oprócz badań planetarnych w budżecie NASA uwzględniono 1.243 mld USD na wysyłanie amerykańskich astronautów na ISS od 2017 roku, 2 mld USD na rozwój rakiety Space Launch System (SLS), 1.921 mld USD na badanie Ziemi.

18 grudnia br. ustawa przeszła zarówno przez Senat jak i Izbę Reprezentantów przy dużej większości. Prezydencka propozycja budżetu na 2017 rok zostanie opublikowana w lutym. Jednak już budżet na 2016 rok stanowi ekscytujący krok do przodu dla nauk planetarnych, bo w końcu wracamy na Europę.

 

W filmie "2010: Odyseja Kosmiczna" ludzkość została ostrzeżona:

"All these worlds are yours except Europa. Attempt no landing there."

Jednak wydaje się, że nie posłuchamy ostrzeżenia....

http://www.pulskosmosu.pl/uklad-sloneczny/jowisz/item/267-nowy-budzet-nasa-leci-na-europe-z-ladownikiem

 

2015-12-29_11h16_51.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zorza polarna zatańczy nad Polską. Jak ją obserwować?

Mamy kolejną szansę na ujrzenie kolorowej zorzy polarnej nad Polską. Szykują się tym samym naturalne fajerwerki i to w Sylwestra. Czy tym razem pogoda pozwoli nam na obserwacje? Mamy dla Was najnowsze prognozy i poradnik, jak obserwować.

Na Słońcu od ponad tygodnia obserwujemy rozległy obszar aktywny w postaci ciemnych plam, które naukowcy oznaczyli numerem 2473. Gdy kompleks opuszczał centralną część słonecznej tarczy, a więc tą skierowaną bezpośrednio w stronę Ziemi, doszło do rozbłysku promieniowania rentgenowskiego klasy M2, któremu towarzyszył koronalny wyrzut masy (CME).

Z analiz zdjęć wykonanych przez sondę kosmiczną SDO wynika, że przynajmniej część plazmy, z zawrotną prędkością kilku milionów kilometrów, popędziła w naszym kierunku. Zgodnie z najnowszymi prognozami NOAA, wiatr słoneczny, pełen naładowanych cząstek, zacznie wnikać do ziemskich biegunów magnetycznych dzisiaj (30.12) tuż po zachodzie Słońca.

Co najważniejsze, wiatr słoneczny najprawdopodobniej będzie miał południowe skierowanie pola magnetycznego, co oznacza, że na północnej półkuli zorze polarne mogą być na tyle rozległe, aby sięgnąć południowej Skandynawii. Ich wysokość sprawi, że powinny być widoczne niemal z całego terytorium Polski i to po raz siódmy w tym roku.

Jednak to od siły burzy geomagnetycznej będzie zależeć to, jak silna będzie zorza i gdzie ją dostrzeżemy. Najnowsza prognoza wskazuje na burzę kategorii G3 (Kp=7). Jeśli się ona potwierdzi, to zorzę polarną powinniśmy ujrzeć na niebie północnym z największym prawdopodobieństwem w północnej Polsce, z nieco mniejszym w regionach centralnych i najmniejszym w województwach południowych.

Nie mniej jednak szansa na to, że zorza widoczna będzie z każdego zakątka naszego kraju, jest bardzo duża. Powinniśmy więc szykować się do obserwacji już od zmroku. Dokładny czas pojawienia się zorzy polarnej podawać będziemy na bieżąco.

Najlepiej udać się za obszar zabudowany, z dala od zanieczyszczenia świetlnego, gdzie nic nie będzie nam rozjaśniać i przysłaniać północnego nieba. Zachęcamy też do robienia zdjęć z zastosowaniem dłuższej ekspozycji, aby zorza była intensywniejsza. Świetnie sprawdzą się też zdjęcia wykonywane w technice poklatkowej.

Czy pogoda pozwoli na obserwacje?

Jednak samo pojawienie się zorzy polarnej wcale nie oznacza, że ją zobaczymy. Cały spektakl może nam uniemożliwić pogoda. Czy tym razem będzie ona sprzyjać? Mamy bardzo dobre wieści. Od samego zachodu Słońca praktycznie przez całą noc niebo nad Polską będzie bezchmurne lub prawie wolne od chmur.

Niewielkie zachmurzenie może pojawiać się tylko w regionach zachodnich, ale dopiero późną nocą. Jeśli planujecie obserwacje poza domem, to koniecznie ciepło się ubierzcie, ponieważ będzie bardzo zimno. Termometry pokażą od minus 10 stopni na wschodzie przez minus 5 stopni w centrum do minus 1 stopnia na zachodzie kraju.

Zorza polarna na polskim niebie jest dość rzadkim zjawiskiem. Dzieje się tak dlatego, że by mogła ona się pojawić, musi złożyć się bardzo dużo różnych czynników, które są niezwykle trudne do przewidzenia. Prognozowanie pogody kosmicznej jest jeszcze w powijakach, gdyż porządnie badamy naszą dzienną gwiazdę zaledwie od nieco ponad trzech dekad, a cykl jej aktywności trwa kilkanaście lat.

Dlatego jeśli chcecie zobaczyć zorzę polarną na polskim niebie, musicie wykazać się ogromną cierpliwością, śledzić najnowsze wiadomości i prognozy, ponieważ wszystko zmienia się bardzo dynamicznie. Jeśli tak uczynicie, to może zostaniecie za to sowicie wynagrodzeni, w postaci niezapomnianego spektaklu.

Czym jest i jak powstaje zorza polarna?

Zorze polarne to przepiękne różnokolorowe wstęgi, zasłony lub smugi, falujące lub pulsujące na niebie, w szczególności w okolicach koła podbiegunowego, a niekiedy można je także podziwiać na średnich i niskich szerokościach geograficznych, czyli m.in. w całej Europie i w Polsce.

ednak niewiele ludzi wie, że powstawanie zorzy polarnych ma bezpośredni związek z wybuchami plam słonecznych i ogólnie aktywnością Słońca. Gdy Słońce znajduje się w fazie szczytu aktywności, jak ma to miejsce obecnie, na jego powierzchni tworzy się duża ilość plam.

Szczyt aktywności Słońca następuje regularnie co 11 lat. Wielkie plamy tworzą się jednak także poza szczytem, jak miało to miejsce jesienią 2003 roku, kiedy to trio gigantycznych plam obfitowało w potężne wybuchy i rozbłyski zapisujące się w historii badań naszej dziennej gwiazdy.

Każdej nowo uformowanej plamie (grupie plam) nadawany jest kolejno numer, który ma na celu jej identyfikację. W skład plamy o danym numerze może wchodzić od kilku do kilkudziesięciu plam różnej wielkości. Plamy to nic innego jak miejsca gdzie temperatura jest o wiele niższa niż w pozostałych regionach powierzchni Słońca.

Dzieje się tak na skutek otaczających plamę pól magnetycznych, a czym są one silniejsze, tym plama staje się większa i chłodniejsza, zaś reakcje w niej zachodzące bardziej gwałtowne. W plamach co jakiś czas dochodzi do eksplozji, czyli do wyrzutów materii i rozbłysków promieniowania rentgenowskiego o różnej sile, a czym potężniejszy jest wybuch, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia zorzy polarnej na Ziemi.

Najlepsze warunki do powstania zorzy na średnich i niskich szerokościach geograficznych, czyli między innymi w Europie, w tym także w Polsce, następują wówczas, gdy wybuchowi plamy towarzyszy koronalny wyrzut masy (tzw. CME), a ona sama znajduje się w bezpośrednim polu rażenia Ziemi, czyli w okolicach środka widocznej z Ziemi tarczy Słońca.

Wówczas z plamy wyrzucana jest chmura silnie naładowanych cząstek, elektronów i protonów, tzw. wiatr słoneczny, który od kilkunastu do kilkudziesięciu godzin po wybuchu, w zależności od siły wybuchu, dociera do naszej planety, uderzając w ziemskie bieguny magnetyczne, powoduje powstanie burzy magnetycznej, której efektem jest pojawienie się przepięknych zórz polarnych.

Zorza polarna to zjawisko świetlne występujące w górnych warstwach atmosfery czyli w jonosferze lub egzosferze na wysokości od 65 do 400 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Najczęściej w odległości 20-25 stopni od bieguna geomagnetycznego Ziemi - północnego lub południowego. Kolory zorzy polarnej są efektem reakcji cząsteczek wiatru słonecznego z cząsteczkami powietrza.

Gdy smugi mają kolor czerwony to wówczas cząsteczki wiatru słonecznego wchodzą w reakcję z azotem, jeśli zielone to z tlenem, inne są mieszaniną. Na północnej półkuli, aby zobaczyć zorzę trzeba patrzeć w kierunku północnym. Najlepsze warunki do obserwacji zorzy mają miejsce około północy, gdy ta część Ziemi, na której się znajdujemy, jest zwrócona przeciwnie do Słońca.

Bardzo silne burze magnetyczne szalejące w górnych warstwach atmosfery ziemskiej powodują także zakłócenia w łączności satelitarnej i radiowej a emitowane podczas ich trwania promieniowanie rentgenowskie może być groźne dla astronautów, pilotów i pasażerów samolotów lecących na wysokich szerokościach geograficznych.

Źródło:

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115596,dzisiaj-zorza-polarna-zatanczy-nad-polska-jak-ja-obserwowac

2015-12-30_09h27_34.jpg

2015-12-30_09h28_33.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajerwerki i zorza polarna. Takim widowiskiem może skończyć się 2015 rok

Na Słońcu doszło do rozbłysku. W sylwestrową noc patrzcie więc w niebo, nie tylko szukając fajerwerków, ale też świateł północy.

W poniedziałek 28 grudnia doszło na Słońcu do koronalnego wyrzutu masy o klasie M. Naładowane cząsteczki pędzą w stronę Ziemi. Spaceweather.com ostrzega, że mogą wystąpić zakłócenia na częstotliwości 20 MHz.

Burza magnetyczna

Eksperci informują, że w sylwestrową noc cząsteczki dotrą do górnych warstw atmosfery, powodując silne burze geomagnetyczne. Oznacza to, że naładowane cząstki zbombardują pole magnetyczne naszej planety. Pięknym skutkiem ubocznym takiego bombardowania może być zorza polarna.

Alarm zorzowy

Niewykluczone więc, że podczas gdy w niebo będą leciały sztuczne ognie, na horyzoncie zaświeci zorza. Rok 2016 może rozpocząć się więc spektakularnie. Istnieją szanse, że po raz kolejny będzie można ją podziwiać w Polsce (zaznaczamy - są to prognozy).

Źródło: space.com

Autor: mab/jap

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/fajerwerki-i-zorza-polarna-takim-widowiskiem-moze-skonczyc-sie-2015-rok,189749,1,0.html

Fajerwerki i zorza polarna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa planeta skalista przy gwieździe ubogiej w metale

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

Astronomowie odkryli gwiazdę charakteryzującą się wyjątkowo niską zawartością cięższych pierwiastków, przy której mimo to krąży sporych rozmiarów planeta - najuboższą w metale gwiazdę będącą domem dla planety skalistej.

Planeta krążąca wokół tej nietypowej gwiazdy wskazuje, że inne planety typu ziemskiego mogą być bardziej powszechne niż uważano.

Zespół pod kierownictwem Annelies Mortier, badaczki planet pozasłonecznych na University of St. Andrews w Wielkiej Brytanii odkryła za pomocą spektrografu HARPS (High Accuracy Radial Velocity Planet Searcher) w Chile gwiazdę o oznaczeniu HD175607 z planetą wielkości Neptuna oddalone od Ziemi o 147 lat świetlnych. Owa gwiazda to żółtawy karzeł o masie ok. 0.74 masy Słońca zawierający mniej cięższych pierwiastków niż jakakolwiek inna gwiazda tego typu przy której krąży planeta skalista. Stosunek żelaza do wodoru - dla przykładu - wynosi zaledwie 23% tego w Słońcu.

Do powstania planet potrzeba pierwiastków cięższych niż wodór czy hel. W języku astronomów, wszystkie pierwiastki cięższe od tych dwóch to metale mimo, że obejmują tlen, krzem czy węgiel. Astronomowie potrafią mierzyć metaliczność gwiazdy czyli stosunek cięższych pierwiastków do wodoru analizując długość fali promieniowania docierającego od gwiazdy i porównując zawartość metalu w niej do otoczenia galaktycznego. Metaliczność gwiazdy odkrywa przed nami także informacje o tym jakie pierwiastki znajdowały się w obłoku gazu i pyłu, z którego powstała.

Naukowcy zazwyczaj uważają, że gwiazdy o wysokiej metaliczności mają większą szansę na posiadanie gazowych olbrzymów takich jak Jowisz - de facto astronomowie skupiają się na takich gwiazdach szukając nowych planet. Jednak w przypadku skalistych planet rozmiaru Neptuna i mniejszych, ten związek wydaje się nie sprawdzać. Dlatego też HARPS analizuje gwiazdy o niskiej metaliczności starając się określić jak bardzo można obniżać metaliczność i wciąż znajdować gwiazdy.

"W przypadku Neptunów oraz planet typu ziemskiego - wciąż nie wiemy jaką rolę odgrywa metaliczność," mówi Mortier.

W tym przypadku HD175607 posiada planetę krążącą wokół niej w odległości równej 1/3 odległosci Merkurego od Słońca. Pełne okrążenie gwiazdy przez planetę zajmuje 29 dni, a masa planety szacowana jest na 7.88-10.08 masy Ziemi - co stanowi 2/3 masy Neptuna (którego masa równa jest 17 masom Ziemi).

Planety niesamowicie trudno zauważyć; odkrycie planety wokół HD175607 wymagało miesięcy obserwacji rozłożonych na okres dziewięciu lat. Dużo łatwiej było zmierzyć metaliczność gwiazdy.

Wiedza o tym na jakie gwiazdy należy patrzeć znacznie pomogłaby obserwatorom odkrywać inne Ziemie - a kluczową kwestią jest jakie planety występują przy jakich typach gwiazd.

Jarrett Johnson, naukowiec z Los Alamos National Laboratory, który bada egzoplanety i ich związek z metalicznością powiedział portalowi Space.com, że to odkrycie planety skalistej wokół ubogiej w metale gwiazdy dobrze wróży poszukiwaczom kolejnych planet typu ziemskiego.

Wyniki badań zostały przyjęte do publikacji w czasopiśmie Astronomy and Astrophysics.

http://www.pulskosmosu.pl/astrofizyka/item/270-nowa-planeta-skalista-przy-gwiezdzie-ubogiej-w-metale

Nowa planeta skalista przy gwieździe ubogiej w metale.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lustro Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba już w połowie złożone

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

Wewnątrz potężnego pomieszczenia czystego w NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland na konstrukcji Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba zainstalowano dziewiąty segment lustra głównego. Tym samym składanie lustra osiągnęło półmetek.

 

Zespół Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba intensywnie pracuje nad instalacją wszystkich 18 segmentów lustra na konstrukcji teleskopu.

"Lata planowania i praktyki naprawdę teraz się nam zwracają, bo postęp w pracach jest źródłem satysfakcji dla wszystkich," mówi Lee Feinberg, menedżer ds. elementów optycznych teleskopu.

Na zdjęciach opublikowanych przez NASA widać zespół inżynierów wykorzystujący robotyczne ramię do unoszenia i opuszczania sześciokątnych segmentów o średnicy 1.3 m i masie 40 kg każdy. Po złożeniu całego lustra, 18 segmentów będzie razem pracowało jako jedno, 6.5-metrowe zwierciadło. Pełna instalacja zostanie zakończona na początku 2016 roku.

Segmenty lustra zostały wyprodukowane przez Ball Aerospace & Technologies Corp. w Boulder, Kolorado. Ball jest głównym podwykonawcą Northrop Grumman w zakresie technologii optycznych i systemów lekkich zwierciadeł. Instalacja luster na konstrukcji teleskopu wykonywana jest przez Harris Corporation z Rochester w stanie Nowy Jork. Harris Corporation odpowiada za integrację i testowanie teleskopu.

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest następcą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Będzie to największy teleskop kosmiczny w historii. Teleskop powstaje w ramach międzynarodowej współpracy NASA, ESA i Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej.

Źródło: NASA

http://www.pulskosmosu.pl/biznes-w-kosmosie/item/271-lustro-kosmicznego-teleskopu-jamesa-webba-juz-w-polowie-zlozone

Lustro Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasma pod pierścieniami Saturna

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

Przepiękna pasmowa powierzchnia Dione została rewelacyjnie uchwycona na zdjęciu obejmującym także delikatne pierścienie Saturna.

Owe pasma to stosunkowo młode pęknięcia na lodowej powierzchni Dione (średnica: 1123 km). 

Zdjęcie zostało wykonane w zakresie widzialnym wąsko-kątową kamerą sondy Cassini w dniu 15 sierpnia 2015 r z odległości ok. 1.7 mln km. Jeden piksel na powierzchni Dione obejmuje 11x11 km.

Misja Cassini jest efektem współpracy NASA, ESA i Włoskiej Agencji Kosmicznej.

Źródło: NASA/JPL-Catech/Space Science Institute

http://www.pulskosmosu.pl/uklad-sloneczny/saturn/item/272-pasma-pod-pierscieniami-saturna

 

Pasma pod pierścieniami Saturna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ma 2 lata na stworzenie kosmicznego modułu mieszkalnego

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

NASA może marzyć o wysłaniu ludzi na Marsa w nadchodzących kilkudziesięciu latach, jednak rzeczywistość jest taka, że nikt tak naprawdę nie wie jak przetrwać podróż, a tymbardziej jak utworzyć bazę na Czerwonej Planecie.

Kapsuła Orion, która ma przetransportować astronautów na Marsa ma średnicę porównywalną z długością przeciętnego pick-upa. To niezbyt dużo jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że podróż na Marsa potrwa co najmniej 6 miesięcy.

Aby astronauci całkowicie nie oszaleli w trakcie podróży, będą potrzebowali większej przestrzeni obejmującej pomieszczenia osobiste i sprzęt treningowy. NASA uważa, że kapsuła Orion mogłaby łączyć się z modułem mieszkalnym w przestrzeni kosmicznej, jednak na razie nikt nie wie jak taki moduł miałby wyglądać. A przecież trzeba jeszcze pomyśleć w czym astronauci będą mieszkać jak już dotrą na Marsa.

Według portalu SpaceNews raport dołączony do budżetu NASA przydziela część środków, aby NASA zbadała te kwestie. Według dokumentu NASA musi wydać co najmniej 55 milionów dolarów na opracowanie modułu mieszkalnego przeznaczonego dla astronautów. Prototyp modułu musi być gotowy do 2018 roku.

Byłoby świetnie gdyby faktycznie udało się dotrzymać tego terminu, bowiem NASA chce przetestować nowy habitat na orbicie wokół Księżyca w trzeciej dekadzie XXI wieku i wysłać go w kierunku Marsa w czwartej.

Jednak czy NASA uda się cokolwiek zrobić do 2018 roku? Ciężko powiedzieć. W tej chwili nikt w agencji nie wie jak habitat będzie wygladał i jak będzie funkcjonował. Jednym z wyzwań stojących przed inżynierami jest połączenie niewielkiej masy habitatu z zapewnieniem astronautom osłony przed promieniowaniem kosmicznym.

Jak na razie nadmuchiwany habitat opracowany przez Bigelow Aerospace prowadzi w wyścigu - testowa wersja habitatu wkrótce zostanie  uruchomiona na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. SpaceNews informuje, że NASA przyznała także fundusze na opracowanie potencjalnego habitatu takim firmom jak m.in. Boeing, Lockheed Martin, Orbital ATK.

Wygląda na to, że NASA będzie musiała zintensyfikować swoje działania i to bardzo. Raport wymaga od NASA, aby poinformowała o tym w jaki sposób rozdysponowała przydzielone środki w ciągu 180 dni od wejścia w życie budżetu - co miało miejsce 18 grudnia br.

Źródło: popsci / SpaceNews

http://www.pulskosmosu.pl/biznes-w-kosmosie/przemysl-kosmiczny/item/273-nasa-ma-2-lata-na-stworzenie-kosmicznego-modulu-mieszkalnego

NASA ma 2 lata na stworzenie kosmicznego modułu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjański krater pełen pęknięć

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

To co widać powyżej to fragment krateru na Marsie wypełnionego siatką jasnych, pajęczych pęknięć. Zdjęcie wykonano za pomocą kamery HiRISE zainstalowanej na pokładzie sondy Mars Reconnaissance Orbiter (MRO) w dniu 20 września 2015 r. Krater ma średnicę 5 km i znajduje się w pobliżu północnego bieguna Czerwonej Planety.

To wyjątkowo stary krater. Przez wiele tysięcy lat powierzchnia krateru wielokrotnie przechodziła przez okresy zamarzania i rozmarzania co doprowadziło do jej popękania. Pęknięcia doskonale widać dzięki wypełniającemu je szronowi.

Według opisu zdjęcia na stronie zespołu HiRISE:

Krawędź krateru ogranicza powierzchnie powstawania pęknięć w ramach krateru, co sprawia, że wielokąty powstające w pobliżu krawędzi są bardziej prostokątne niż te znajdujące się w centrum krateru. Przy dokładniejszym spojrzeniu wyraźnie widać, że segmenty bliżej środka krateru tak naprawdę podzielone są na jeszcze mniejsze wielokąty, a te na jeszcze mniejsze - to istny naturalny fraktal.

Zobacz zdjęcie obszaru otaczającego ten krater.

Źródło: lightsinthedark

http://www.pulskosmosu.pl/uklad-sloneczny/mars/item/274-marsjanski-krater-pelen-pekniec

 

Marsjański krater pełen.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak silna jest grawitacja na innych planetach?

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

Grawitacja to jedna z fundamentalnych sił w fizyce, siła którą ludzie biorą za oczywistą. W sumie nie można ich za to winić. Wszyscy wyrośliśmy w naturalnym środowisku, w którym grawitacja jest siłą niezmienną, jesteśmy przyzwyczajeni do przyciągania grawitacyjnego 1g (9,8 m/s2). Jednak dla nielicznych Ziemian, którzy mieli okazję znaleźć się w przestrzeni kosmicznej czy postawić stopę na Księżycu - grawitacja staje się czymś wyjątkowym.

 

Ogólnie rzecz biorąc grawitacja zależy od masy - od gwiazd, planet, galaktyk po fotony i cząsteczki subatomowe. Wywierana przez ciało siła grawitacji zależy od jego rozmiaru, masy i gęstości. Tak też jest w przypadku planet Układu Słonecznego, które charakteryzują się różnymi rozmiarami i masą - grawitacja na ich powierzchni potrafi się znacznie różnić.

Dla przykładu - na Ziemi przyciąganie grawitacyjne wynosi 9,80665 m/s2. Oznacza to, że obiekt upuszczony na Ziemię będzie przyspieszał w jej kierunku o 9,8 m/s w każdej sekundzie swobodnego opadania. Jest to standard, którego używamy przy określaniu grawitacji na innych planetach. Przyciąganie grawitacyjne na Ziemi wynosi 1g.

Grawitacja na Merkurym

Przy średnim promieniu wynoszącym 2440 km i masie 3.3 x 1023 kg Merkury ma zaledwie 0.383 promienia Ziemi i 0.055 jej masy. Merkury jest najmniejszą i najmniej masywną planetą Układu Słonecznego. Niemniej jednak dzięki wysokiej gęstości - całych 5.427 g/cm3 co jest wartością wyższą od 5.014 g/cm3 w przypadku Ziemi - Merkury charakteryzuje się przyciąganiem grawitacyjnym równym 3.7 m/s2 czyli 0.38g.

Grawitacja na Wenus

Wenus jest pod wieloma względami podobna do Ziemi, a czasami wręcz mówi się, że jest bliźniaczką Ziemi. Przy średnim promieniu równym 6052 km, masie 4.8675x1024 kg i gęstości 5.243 g/cm3 Wenus ma 0.9499 rozmiaru Ziemi, 0.815 jej masy i 0.95 jej gęstości. Nic więc dziwnego, że przyciąganie grawitacyjne na Wenus jest bardzo podobne do ziemskiego i wynosi 8.87 m/s2 czyli 0.904g.

Grawitacja na Księżycu

Księżyc to jedyne ciało niebieskie poza Ziemią na którym ludzie mogli osobiście zbadać skutki obniżonego przyciągania grawitacyjnego. Obliczenia opierające się o średni promień (1737 km), masę (7.3477 x 1022 kg) oraz gęstość (3.3464 g/cm3) oraz misje zrealizowane w ramach programu Apollo ustaliły przyciąganie grawitacyjne na powierzchni Księżyca na 1.62 m/s2 czyli 0.1654g.

Grawitacja na Marsie

Mars w kluczowych aspektach jest również bardzo podobny do Ziemi. Niemniej jednak jeżeli weźmiemy pod uwagę rozmiar, masę i gęstość - Mars okazuje się stosunkowo mały. W rzeczywistości średni promień wynoszący 3389 km odpowiada 0.53 promienia Ziemi, ale za to masa (6.4171 x 1023 kg) stanowi zaledwie 0.107 masy Ziemi. Gęstość natomiast przy wartości 3.93 g/cm3 stanowi 0.71 gęstości Ziemi. Z tego też względu przyciąganie grawitacyjne na Marsie wynosi zaledwie 0.38g przy wartości 3.711 m/s2.

Grawitacja na Jowiszu

Jowisz to największa i najmasywniejsza planeta Układu Słonecznego. Jej średni promień przy wartości 69 911 km jest prawie 11-krotnie większy od ziemskiego, a masa (1.8986 x 1027 kg) równa jest 317.8-krotności masy Ziemi. Jednak z uwagi na to, że Jowisz jest gazowym olbrzymem, jego gęstość jest mniejsza niż Ziemi i innych planet skalistych i wynosi zaledwie 1.326 g/cm3. W wyniku tego, przyciąganie grawitacyjne na powierzchni (określonej jako  przyciąganie grawitacyjne na szczycie chmur) wynosi 24.79 m/s2 czyli 2.528g.

Grawitacja na Saturnie

Podobnie do Jowisza, Saturn jest potężnym olbrzymem gazowym dużo większym i masywniejszym od Ziemi, lecz jednocześnie o dużo mniejszej gęstości. W skrócie: średni promień 58 232 km (9.13 promienia Ziemi), masa 5.6846 x 1026 kg (95.15 mas Ziemi), gęstość 0.687 g/cm3. W związku z powyższym grawitacja na powierzchni (mierzona na szczycie jego chmur) jest niewiele większa niż na Ziemi i wynosi 10.44 m/s2 czyli 1.065g.

Grawitacja na Uranie

Przy średnim promieniu 25 360 km i masie 8.68 x 1025 kg Uran jest mniej więcej czterokrotnie większy od Ziemi i 14.536 razy masywniejszy. Niemniej jednak - jako gazowy olbrzym - charakteryzuje się gęstością 1.27 g/cm3. Dlatego też przyciąganie grawitacyjne na nim jest słabsze od ziemskiego i wynosi 8.69 m/s2 czyli 0.886g.

Grawitacja na Neptunie

Średni promień wynoszący 24 622 km oraz masa 1.0243 x 1026 kg sprawia, że Neptun jest czwartą pod względem wielkości planetą Układu Słonecznego, 3.86 razy większą od Ziemi i 17 razy masywniejszą. Niska gęstość tego gazowego olbrzyma - 1.638 g/cm3 sprawia, że przyciąganie grawitacyjne na Neptunie wynosi 11.15 m/s2 czyli 1.14g.

Jak widać grawitacja przejawia niesamowitą różnorodność w Układzie Słonecznym: od 0.38g na Merkurym i Marsie do aż 2.528g na szczytach chmur Jowisza. Na Księżycu astronauci mieli okazję doświadczyć delikatnego przyciągania o wartości zaledwie 0.1654g - dzięki czemu mogli przeprowadzić kilka ciekawych eksperymentów w warunkach niemalże nieważkości.

Źródło: Universe Today / Matt Williams

http://www.pulskosmosu.pl/uklad-sloneczny/item/275-jak-silna-jest-grawitacja-na-innych-planetach

Jak silna jest grawitacja na innych planetach.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwatorium SOFIA kończy pracowity rok - najważniejsze odkrycia

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

Rok 2015 był ekscytującym rokiem dla latającego obserwatorium Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy, w skrócie SOFIA. Latając na wysokościach ponad 12 kilometrów czyli ponad 99% pary wodnej w atmosferze ziemskiej, SOFIA może prowadzić obserwacje za pomocą swojego 2.5-metrowego teleskopu podczerwonego. Poniżej przedstawiamy najważniejsze wydarzenia w życiu obserwatorium w 2015 roku:

Podążanie za cieniem Plutona

Gdy Pluton przechodził na tle odległej gwiazdy, rzucał na Ziemię delikatny cień. Wlatując w ten cień SOFIA była w stanie zbadać tą planetę karłowatą i jej atmosferę. SOFIA była jedynym obserwatorium mogącym obserwować to zjawisko bezpośrednio ze środka cienia, który padł na środek Oceanu Spokojnego. Obserwacje te były bardzo przydatne, bo pozwoliły potwierdzić podobne dane zebrane przez sondę New Horizons, która przeleciała w pobliżu Plutona zaledwie dwa tygodnie później - 14 lipca br.

Inspirowanie kolejnych pokoleń

Ponad trzydziestu edukatorów wzięło udział w obserwacjach SOFIA w ramach programu Latających Ambasadorów Astronomii (AAA - Airborne Astronomy Ambassador) w 2015 roku. Tego typu edukatorzy są partnerami astronomów pracujących w obserwatorium SOFIA, a następnie informacje o procesie odkryć naukowych w ramach programu SOFIA przenoszą do swoich klas i społeczności inspirując studentów do dążenia ścieżką nauki, technologii, inżynierii i nauk matematycznych.

Aktorka i adwokat edukacji naukowej Nichelle Nichols także odbyła lot SOFIĄ z grupą AAA. Nichols grała por. Uhurę w serii Star Trek i odgrywa istotną rolę w zachęcaniu kobiet do pracy w NASA jak i ogólnie w nauce. Podczas lotu Nichelle odpowiadała online na pytania dotyczące obserwatorium SOFIA, wysyłała wiadomości do uczniów inspirując kolejne pokolenia naukowców.

Odkrywanie pochodzenia wody na Ziemi

SOFIA jako pierwsze obserwatorium wykryła parę wodną w gazie uwalnianym przez nowo powstałą gwiazdę - protogwiazdę AFGL 2591, demonstrując w ten sposób potencjał zarówno SOFIA jak i instrumentu EXES (Echelon-Cross-Echelle Spectrograph) w badaniu w jaki sposób woda znalazła się na Ziemi i na innych planetach.

 Brakujące ogniwo między supernową a powstawaniem planet

Zespół wykorzystujący dane z obserwatorium SOFIA odkrył, że supernowe mogą wyprodukować znaczącą ilość materiału, z którego później mogą powstać planety takie jak chociażby Ziemia. Dotychczas naukowcy nie byli pewni czy cząsteczki pyłu wyprodukowane przez supernowe mogą przetrwać następujące po wybuchu wtórne fale uderzeniowe. Obserwacje SOFIA pozwoliły stwierdzić, że pył potrafi przetrwać falę uderzeniową i stanowić później surowiec do tworzenia nowych gwiazd i planet.

Pierwsze obserwacje egzoplanet 

SOFIA obserwowała planetę spoza Układu Słonecznego (egzoplanetę) gdy ta przechodziła na tle swojej macierzystej gwiazdy. Tego typu mini-zaćmienie nazywane jest tranzytem. Tranzyty są dość trudne w obserwacji, jednak najnowsze wyniki wskazują, że SOFIA może mierzyć rozmiary tranzytujących gazowych olbrzymów z zaskakującą dokładnością.

Obserwacje nieba południowego

SOFIA spędziła pięć tygodni wykonując loty z Christchurch w Nowej Zelandii badając obiekty niebieskie, które są łatwiejsze w obserwacji z półkuli południowej. Obserwacje obejmowały badanie procesów formowania się i ewolucji gwiazd w Drodze Mlecznej i pobliskich galaktykach takich jak Obłoki Magellana oraz badanie atmosfery Plutona. W 2016 roku SOFIA wróci do Christchurch na kolejną serię obserwacji nieba południowego.

Co dalej?

W 2016 roku planowane jest wiele więcej obserwacji obejmujących między innymi badanie wody na Marsie, procesów formowania gwiazd i poszukiwanie miejsc powstawania planet wokół młodych gwiazd.

Źródło: NASA

http://www.pulskosmosu.pl/biznes-w-kosmosie/item/276-obserwatorium-sofia-konczy-pracowity-rok-najwazniejsze-odkrycia

Obserwatorium SOFIA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje łączenie się dwóch galaktyk

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą kamery Wide Field Planetary Camera 2 zainstalowanej na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble'a przedstawia galaktykę NGC 6052 znajdującą się 230 milionów lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Herkulesa.

Możnaby pomyśleć, że to pojedyncza, nietypowa, nieregularna galaktyka - i tak faktycznie pierwotnie uważano. W rzeczywistości jednak jest to "nowa" galaktyka, którą obserwujemy w trakcie formowania. Dwie osobne galaktyki stopniowo się do siebie zbliżały przyciągane przez grawitację, aż w pewnym momencie doszło do zderzenia. To co teraz obserwujemy to połączenie dwóch galaktyk w jedną, nową.

W trakcie procesu łączenia pojedyncze gwiazdy wyrzucane są ze swoich pierwotnych orbit i zaczynają podążać nowymi ścieżkami, niektóre z nich nawet w obszarach stosunkowo odległych od samego miejsca zderzenia. Dzięki temu, że gwiazdy emitują światło, które my rejestrujemy, galaktyka wygląda teraz na bardzo chaotyczną. Z czasem nowa galaktyka uformuje się w bardziej stabilny kształt, który nie będzie przypominał żadnej z galaktyk, które uległy zderzeniu.

Źródło: NASA

 

http://www.pulskosmosu.pl/kosmologia/galaktyki/item/277-hubble-obserwuje-laczenie-sie-dwoch-galaktyk

Hubble obserwuje łączenie się dwóch galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wirtualna wersja układu planetarnego wokół Beta Pictoris b

Napisane przez  Radosław Kosarzycki

Beta Pictoris to gwiazda oddalona od nas o 63 lata świetlne. Jej wiek szacuje się na 21 milionów lat czyli mniej niz 1 % wieku naszego Układu Słonecznego.

Wokół gwiazdy krąży planeta - Beta Pictoris b - która dwukrotnie w ciągu jednego obiegu pionowo przecina dysk pyłowo-gazowy wokół swojej jasnej gwiazdy macierzystej. Od momentu odkrycia dysku astronomowie próbują wytłumaczyć różne jego cechy rejestrowane na zdjęciach, włącznie z zakrzywieniem w centrum dysku.

Aby znaleźć odpowiedź na niektóre z pytań naukowcy z NASA stworzyli model komputerowy układu planetarnego i przeanalizowali jego ewolucję w czasie. Według modelu ruch planety po orbicie napędza spiralne fale przetaczające się przez dysk - to zjawisko powoduje zderzenia krążących wokół gwiazdy skał tworzących dysk, a to z kolei przyczynia się do powstawania zaburzeń dysku obserwowanych przez teleskopy. Wyniki symulacji pomogą astronomom w badaniu dysków wokół innych młodych gwiazd jak również w poszukiwaniu nowych planet.

http://www.pulskosmosu.pl/astrofizyka/item/278-wirtualna-wersja-ukladu-planetarnego-wokol-beta-pictoris-b

 

Wirtualna wersja układu planetarnego wokół Beta Pictoris b.jpg

1.jpg

2.jpg

3.jpg

4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończyła się budowa obserwatorium astronomicznego w Radomiu

Zakończyła się budowa obserwatorium astronomicznego w Radomiu. Projekt zrealizowano w ramach tzw. budżetu obywatelskiego. Koszt inwestycji wyniósł 667 tys. zł. Z obiektu będą głównie korzystać radomscy uczniowie.

Niewielkie obserwatorium astronomiczne, nazwane przez radomian astrobazą, to dwukondygnacyjny obiekt z kopułą obserwacyjną, wyposażony m.in. w wysokiej klasy teleskop.

 

Z inicjatywą budowy obserwatorium wystąpiła grupa młodych mieszkańców radomskiego osiedla Południe. Jak powiedział w środę podczas oficjalnego zakończenia budowy jeden z inicjatorów przedsięwzięcia, Karol Klimowicz, radomianie zaczerpnęli pomysł z województwa kujawsko-pomorskiego, gdzie wcześniej powstały podobne obiekty.

 

Kolejny z pomysłodawców - Jakub Krajewski - przekonywał, że wysokiej klasy 14-calowy teleskop, a także multimedialny sprzęt dają bardzo duże możliwości. ?To jest wysokiej jakości okienko na wszechświat. Chcemy, aby jak najszersza publiczność mogła na własne oczy przekonać, jak jest on piękny i ciekawy? ? zaznaczył Krajewski. ?Na parterze obserwatorium urządzono salę lekcyjną, w której nauczyciele będą mogli omawiać z uczniami wyniki obserwacji - przypomniał.

 

Zdaniem prezydenta Radomia Radosława Witkowskiego oświata zyskała nowy i bardzo nowoczesny obiekt, który poszerza ofertę edukacyjną miasta i daje kolejne możliwości rozwijania pasji młodym radomianom. ?Patrząc na mapę tego typu obiektów w Polsce liczymy również na gości z innych województw - powiedział Witkowski.

 

Obserwatorium powstało na os. Południe, na terenie szkoły podstawowej przy ul. Wierzbickiej.

 

W tym roku, w ramach budżetu obywatelskiego zostało zrealizowanych w Radomiu łącznie 15 projektów. Na ich realizację przeznaczono 4,2 mln zł. Budowa astrobazy, która w zeszłorocznym głosowaniu uzyskała najwięcej punktów, kosztowała nieco ponad 667 tys. zł.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

ilp/ gma/

Tagi: astrobaza-radom

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,407873,zakonczyla-sie-budowa-obserwatorium-astronomicznego-w-radomiu.html

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2016: Sonda Juno z bliska pokaże nam Jowisza

W 2016 roku będziemy mieli okazję zobaczyć z bliska największą planetę Układu Słonecznego. Po pięciu latach kosmicznej wędrówki, 4 lipca na orbitę Jowisza wejdzie zbudowana przez NASA sonda kosmiczna Juno. Jej zadaniem będą między innymi badania struktury wnętrza gazowego olbrzyma, ale dostarczy nam także kolorowe zdjęcia chmur Jowisza z najmniejszej, dostępnej do tej pory odległości, zaledwie kilku tysięcy kilometrów.

 Badania wnętrza Jowisza będą prowadzone w oparciu o analizę rozkładu pola grawitacyjnego i magnetycznego wokół planety. Sonda zbada też skład, temperaturę i ruch atmosfery Jowisza, w szczególności rozkład pary wodnej, co powinno pomóc w ustaleniu, która z teorii powstania planety może być najbliższa prawdy. Sonda po raz pierwszy przeleci też nad biegunami Jowisza i prześle nam ich zdjęcia. Naukowcy NASA liczą też na wyniki obserwacji zorzy polarnych, które powinny pomóc w lepszym zrozumieniu oddziaływania silnego pola magnetycznego na atmosferę.

Badania ukrytego przed naszym wzrokiem wnętrza Jowisza, określenie rozmiarów jego jadra, mają kluczowe znaczenie dla analizy procesów powstawania planet w ogóle, powinny pomóc w lepszym rozumieniu ewolucji także innych, niż Układ Słoneczny systemów. Oczekuje się też, że nowe dane pozwolą lepiej zrozumieć, jakie znaczenie przy kształtowaniu się całych układów planetarnych ma obecność takich właśnie, dominujących gazowych olbrzymów.
Po raz pierwszy w historii badań planetarnych, w analizie zdjęć przesyłanych znad Jowisza będą mogli uczestniczyć amatorzy. NASA zapowiedziała, że internauci będą mieli wpływ zarówno na wybór obiektów fotografowanych przez kamerę JunoCam, jak i opracowanie zdjęć, wreszcie ich udostępnianie.

Start Juno nastąpił 5 sierpnia 2011 roku, do tej chwili sonda znajduje się niespełna 900 milionów kilometrów od nas, ostatnio poruszała się względem Ziemi z prędkością około 30 km/s. W chwili wejścia na orbitę Jowisza jej prędkość względem Ziemi będzie wynosiła jeszcze więcej, około 265 tysięcy km/h. Będzie wtedy najszybszym w historii obiektem zbudowanym przez człowieka.

Juno wejdzie na orbitę Jowisza w święto narodowe USA, 4 lipca 2016 roku, w Polsce będzie już wtedy ranek 5 lipca. Misja potrwa 20 miesięcy, w czasie których sonda okrąży planetę 32 razy, zbliżając się do jej chmur na minimalną odległość nawet 5 tysięcy kilometrów. Na luty 2018 roku zaplanowano manewr hamujący, który sprawi, że Juno spadnie z orbity.

By nabrać większej prędkości, w trakcie swej podróży Juno przeleciała w obok Ziemi, przy okazji sprawdzono działanie kamery JunoCam. Na poniższych zdjęciach widać obraz Ziemi z 9 października 2013 roku.
Juno to druga z sond przygotowanych przez NASA w ramach programu badań Układu Słonecznego New Frontiers. Pierwszą z nich jest sonda New Horizons, która z tak wielkim sukcesem odwiedziła w minionym roku Plutona. Kolejną sondą tego programu będzie OSIRIS-REx (Origins Spectral Interpretation Resource Identification Security Regolith Explorer), która we wrześniu tego roku wyruszy do planetoidy 101955 Bennu, by w 2023 roku przywieźć z niej na Ziemię próbki gruntu.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-2016-sonda-juno-z-bliska-pokaze-nam-jowisza,nId,1947293

 

Sonda Juno z bliska pokaże nam Jowisza.jpg

Sonda Juno z bliska pokaże nam Jowisza 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noworoczna kometa. Zobacz ją teraz albo nigdy, bo za chwilę zniknie na zawsze

Piotr Cieśliński


Na sylwestrową imprezę radzę wybrać się... z lornetką. Przez nią nad ranem po szaleństwie noworocznej nocy będziecie mogli dojrzeć wysoko nad wschodnim horyzontem kometę. To Catalina, która przybyła z bardzo daleka, zatoczyła łuk wokół Słońca i w tej chwili już odlatuje. Poza Układ Słoneczny, nigdy już nie wróci w pobliże Ziemi.


 Catalina (a dokładnie kometa C2013 US10) jest w tej chwili na granicy widoczności gołym okiem. Jeśli macie sokoli wzrok i nadejście Nowego Roku świętujecie gdzieś poza rozświetlonym miastem, to być może dojrzycie ją nieuzbrojonym okiem. Ale lepiej mieć lornetkę albo niewielki teleskop.

Teraz jest na to doskonały moment. Nie jest trudno ją znaleźć, bo najbliższej nocy (i w noce kolejne) będzie bardzo blisko Arktura w konstelacji Wolarza, który jest najjaśniejszą gwiazdą północnej półkuli nieba. Trzeba więc tylko zlokalizować Arktura (znajduje się mniej więcej na przedłużeniu dyszla Wielkiego Wozu - jak na rysunku poniżej). Nieco powyżej gwiazdy i z jej prawej strony - wypatrujcie nikłej plamki komety. Dzielić ją będzie od Arktura mniej więcej szerokość tarczy Księżyca.

Najlepszą porą na obserwacje jest godz. 4-5 nad ranem. Wolarz z Arkturem będzie już wtedy dość wysoko nad wschodnim horyzontem.


 Catalina będzie małą rozmazaną plamką światła, przez lornetkę być może dojrzycie też jej krótki warkocz. W rzeczywistości ma ona nawet dwa warkocze - pyłowy i gazowy. A ponieważ jest teraz widoczna z Ziemi pod dość nietypowym kątem, te dwa warkocze są kierowane w przeciwne strony, co świetnie widać na poniższym zdjęciu z 9 grudnia:


 15 listopada kometa przeleciała najbliżej Słońca, a teraz zbliża się do Ziemi. Najbliżej nas przeleci 17 stycznia. Będzie wtedy w odległości ok. 110 mln km, może być wtedy nieco lepiej widoczna, ale potem z każdym dniem odległość będzie wzrastać, a jej jasność spadać. Za miesiąc już jej nie wypatrzymy na niebie. Zniknie na zawsze.

Kiedy ją odkryto w 2013 roku, pierwsze obliczenia wskazywały, że jest kometą krótkookresową i co sześć lat zbliża się do Słońca. Dziś już wiemy, że to była pomyłka. Catalina nigdy nie była naszym sąsiadem. Jest gościem z bardzo daleka - przyleciała do nas z Obłoku Oorta, matecznika lodowych komet, który znajduje się gdzieś na peryferiach Układu Słonecznego w odległości prawie roku świetlnego od Ziemi. Prawdopodobnie swą podróż zaczęła miliony lat temu, wyrzucona ze swojej orbity przez zakłócenie blisko przechodzącej gwiazdy. Siła, która ją stamtąd wytrąciła i skierowała w podróż do środka Układu Słonecznego, nadała jej też taki pęd, że po okrążeniu Słońca wyleci z Układu Słonecznego i na zawsze zniknie w ciemnościach kosmosu.

Nie masz lornetki? Nic straconego - Karol Wójcicki w sylwestrową noc przeprowadza transmisję online ze zbliżenia Cataliny do Arktura. Przez profesjonalny teleskop. Zapraszamy na stronę "Z głową w gwiazdach":


 

http://wyborcza.pl/1,75400,19415984,noworoczna-kometa-zobacz-ja-teraz-albo-nigdy-bo-za-chwile.html

Noworoczna kometa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety Wolszczana zostały ochrzczone. Dostały koszmarne imiona

Piotr Cieśliński

Pierwsze planety odkryte poza Układem Słonecznym oraz ich macierzysta gwiazda dostały imiona... złośliwych duchów, sennych koszmarów, nieumarłych i fantastycznych istot, które po śmierci wróciły do świata żywych, aby straszyć i przerażać. To nie jest złośliwość - Międzynarodowa Unia Astronomiczna wybrała je w drodze demokratycznego plebiscytu.


 Pulsar, wokół którego prof. Wolszczan na początku lat 90. zeszłego wieku odkrył pierwsze planety poza naszym układem, w astronomicznej nomenklaturze nosi oznaczenie PSR 1257+12.

Teraz można go nazywać Lich (po polsku: licz). Tak się określa w grach i literaturze fantasy istotę nieumarłą, w którą po śmierci zamieniają się najbardziej potężni czarnoksiężnicy, aby już wiecznie pozostawać w stanie między życiem i śmiercią. Lich ukrywa się zazwyczaj w miejscach odludnych i mrocznych, zachowuje znaczną moc magiczną, choć marną ma postać - szkieletu z resztkami ścięgien i mięśni oraz świecące punkty w pustych oczodołach.

Trzy globy okrążające Lich otrzymały natomiast, zgodnie z wynikami plebiscytu i decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej, następujące imiona:

1. Draugr. To ożywiony umarły z mitologii ludów skandynawskich, który mieszka zazwyczaj we własnym grobie, odznacza się wielką siłą, choć musi się zadowolić ciałem w stanie pośmiertnego rozkładu. W przeciwieństwie do zombie zachowuje jednak własną wolę (z wyglądu draugr przypomina Białych Wędrowców z serialu "Gra o tron", którzy sieją strach i spustoszenie za lodowym Murem).

2. Poltergeist, w języku niemieckim oznacza dosłownie "hałaśliwego ducha". Zamieszkuje stare nawiedzone domy i zamczyska, strasząc i wywołując różne niepokojące zjawiska, trzaski, gwizdy i szurania.

3. Phobetor (po polsku: Fobetor). To bóg snów z mitologii greckiej, syn Hypnosa i brat Morfeusza. Jest personifikacją sennych koszmarów, pojawia się w złych snach w postaci potwora, zwierzęcia czy jakiejś innej straszliwej wizji.

Prof. Wolszczan: "Okropne, ale zrozumiałe"

- Nazwy są okropne, ale motywacja zrozumiała, i to wystarczy - krótko skomentował dla nas chrzciny swoich planet prof. Aleksander Wolszczan.

Lich jest bowiem gwiazdą neutronową, powstałą w wyniku śmierci normalnej gwiazdy, która się zapadła i eksplodowała jako supernowa po wypaleniu paliwa jądrowego. Po takiej eksplozji często pozostaje gęsty i niewielki obiekt złożony z ciasno upakowanych neutronów o średnicy mniej więcej 20 km, który wiruje z wielką prędkością wokół własnej osi i emituje zabójcze promieniowanie rentgenowskie. Otoczenie takiej "martwej" gwiazdy neutronowej, zwanej pulsarem, jest raczej niezdatne do życia (więcej o pulsarach przeczytasz
tutaj).

Astronomowie byli bardzo zaskoczeni, gdy prof. Wolszczan wokół takiego gwiezdnego umarlaka wykrył planety. Prawdopodobnie (to tylko spekulacje) nie są to globy, które przeżyły eksplozję, ale całkiem nowe planety ulepione z mgławicy, jaka pozostała po supernowej. Słowem: planety, które powróciły z zaświatów. Cały ten układ planetarny rzeczywiście można więc porównać do potwornych ożywieńców ze świata fantasy.

Takie imiona dla pulsara i planet Wolszczana zaproponowało włoskie planetarium Südtirol Alto Adige w Alpach. Włoska propozycja wygrała w głosowaniu, w którym wzięło udział ponad pół miliona osób z całego świata.

Skąd ten plebiscyt?

Plebiscyt jest pomysłem Międzynarodowej Unii Astronomicznej, która została założona w 1919 r. i skupia blisko 11 tys. uczonych z prawie 100 krajów. To ona w imieniu ludzkości nadaje nazwy wszystkim obiektom pozaziemskim, np. w 2006 r. zdecydowała o pozbawieniu Plutona statusu planety.

Unia była ostatnio krytykowana przez astronomów za to, że przez dwie dekady, które upłynęły od odkrycia pierwszych planet poza Układem Słonecznym, nie opracowała zasad ich nazewnictwa. A planet przybywa, jest ich już kilka tysięcy. W tej chwili są po prostu oznaczane nazwą gwiazdy oraz jedną z liter alfabetu. Najbliższa gwieździe planeta jest oznaczana literą b, kolejna c itd. Same gwiazdy też najczęściej mają bardzo techniczne oznaczenia, co utrudnia ich popularyzację w mediach i przekłada się na mniejsze zainteresowanie opinii publicznej badaniami i poszukiwaniem planet.

Dlatego Międzynarodowa Unia Astronomiczna zdecydowała o wielkich chrzcinach obcych układów planetarnych. Co więcej, Unia zorganizowała demokratyczny plebiscyt, w którym wziąć udział mógł każdy chętny.

Na początek do chrztu zgłoszono 14 układów planetarnych (w sumie 31 planet), w tym pierwsze planety Wolszczana. Prawo do zaproponowania imion miały kluby astronomiczne i organizacje miłośników nieba z całego świata. Na wybrane i zatwierdzone przez Unię propozycje można było głosować w internecie w zeszłym roku. W procesie można było uczestniczyć przez stronę internetową
nameexoworlds.iau.org. Tam też można sprawdzić wyniki głosowania i ostateczną listę zatwierdzonych nazw. Głosowało ponad pół miliona osób z całego świata. Co ciekawe, najwięcej - z Indii (ponad jedna trzecia głosów), a także z USA (20 proc.).

Z Polski wpłynęło tylko 5899 głosów, więc nie powinniśmy teraz wybrzydzać, że nasze planety mają tak koszmarne nazwy. Zresztą, może dzięki temu staną się
bardziej popularne.


 

http://wyborcza.pl/1,75400,19419088,polskie-planety-zostaly-ochrzczone-dostaly-imiona-z-piekla.html

Planety Wolszczana zostały ochrzczone..jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przegap! W nocy będzie deszcz spadających gwiazd

W weekend czeka nas wyjątkowy spektakl, który zdarza się tylko raz do roku. Niebo przetną "spadające gwiazdy", a dokładniej meteory z roju Kwadrantydów. Jak, kiedy i gdzie je obserwować? I czy pogoda nie pokrzyżuje nam czasem planów?

Tego zjawiska nie można przegapić, dlatego warto zarezerwować sobie wolną chwilę nadchodzących dwóch nocy. Chociaż główna część zjawiska potrwa tylko kilkadziesiąt minut, to jednak niemal całą noc będzie można zachwycać się mniejszymi i większymi meteorami.

Spadające gwiazdy, czyli Kwadrantydy, to nic innego jak materiał wyrzucony z planetoidy 2003 EH1, która powstała prawdopodobnie w 1490 roku na skutek rozpadu komety C/1490 Y1. Drobne pyłki i kamienie, wielkości nie większej niż kilka centymetrów, z prędkością 145 tysięcy kilometrów na godzinę wpadają z przestrzeni kosmicznej w atmosferę naszej Błękitnej Planety.

Moment ich spłonięcia w atmosferze, na wysokości 80 kilometrów nad ziemią, jest właśnie najbardziej emocjonującym zjawiskiem. Samo zjawisko wygląda tak jakby z kosmosu spadały ogniste kropelki deszczu, które spadając pozostawiają za sobą ślady.

99,9 procenta Kwadrantydów nie dociera do powierzchni ziemi, jednak może się zdarzyć, że gdzieś większe bryły nie zdołają spłonąć w całości w atmosferze i będziemy świadkami spektakularnych meteorów. Na szczęście, prawdopodobieństwo, że skała spadnie na ziemię jest niewielkie, więc nie ma się czym przejmować.

Kwadrantydy obserwować można każdego roku mniej więcej o tej samej porze, czyli w pierwszym tygodniu stycznia. Tym razem spodziewamy się co najmniej kilkudziesięciu zjawisk w ciągu każdej godziny, choć może być ich nawet 120.

Apogeum zjawiska nastąpi w nocy z niedzieli na poniedziałek (3/4.01) po godzinie 3:00. Wystarczy tylko spojrzeć średnio wysoko na wschodnie niebo na pogranicze gwiazdozbiorów Herkulesa, Wolarza i Smoka. Trzeba być cierpliwym, gdyż czasem, aby zobaczyć meteor potrzeba wpatrywać się w niebo przez kilka minut, niemal nie mrugając oczami.

Nazwa meteorów wiąże się z konstelacją Kwadrantu Sześciennego, którą w 1795 roku wyznaczył francuski astronom Jérôme'a Lalande. Jednak dzisiaj gwiazdozbiór ten nie jest oficjalnie uznawany przez świat nauki, a składające się na niego gwiazdy, wchodzą w skład trzech innych gwiazdozbiorów.

W tym roku w podziwianiu spektaklu może nam przeszkadzać Księżyc, który wychodzi już z ostatniej kwadry. Jego blask pogorszy widoczność wschodniego i południowego nieba w drugiej połowie nocy i nad ranem.

Czy pogoda będzie sprzyjać?

Jednak przy obserwacjach najważniejsza jest pogoda i właśnie ta może nam płatać figle. Na szczęście nie tym razem. Zarówno noc z soboty na niedzielę (2/3.01), jak i z niedzieli na poniedziałek (3/4.01) na przeważającym obszarze kraju będzie pogodna, nawet bezchmurna.

Będzie jednak bardzo zimno. Temperatura może spadać do minus 15-20 stopni, przez co wybierając się na obserwacje w teren, koniecznie trzeba zabrać ze sobą bardzo ciepłe ubranie oraz termos z gorącą herbatą.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115606,nie-przegap-w-nocy-bedzie-deszcz-spadajacych-gwiazd

 

2016-01-03_09h17_15.jpg

2016-01-03_09h17_32.jpg

2016-01-03_09h17_51.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia znajduje się dziś najbliżej Słońca. Co to oznacza?

Dzisiaj szczególny dzień dla mieszkańców Ziemi. Nasza planeta znajduje się bowiem najbliżej Słońca, bliżej niż w jakimkolwiek innym dniu w całym roku. Dlaczego ma to miejsce w środku zimy, a nie latem i co to dla nas oznacza? Postaramy się to wyjaśnić.

Minionej nocy o godzinie 23:49 planeta Ziemia znalazła się najbliżej Słońca, podczas swej corocznej, ciągłej wędrówki wokół naszej dziennej gwiazdy. Oba ciała niebieskie dzieliła wówczas odległość 147 milionów kilometrów (dokładnie 147.096,204). Znajdowaliśmy się więc o całe 4 tysiące kilometrów bliżej Słońca niż przed rokiem.

Ziemia na swej orbicie wokół Słońca przemieszcza się w tej chwili z największą w tym roku prędkością ponad 100 tysięcy kilometrów na godzinę. Gdyby nasze pociągi poruszały się tak szybko, to drogę z Gdańska do Zakopanego pokonalibyśmy w zaledwie 20 sekund.

Od jutra z każdą kolejną dobą zaczniemy się oddalać od Słońca średnio o 1-2 tysiące kilometrów. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Ziemia najbliżej Słońca jest każdego roku na początku stycznia, czyli zimą, a najdalej na początku lipca, czyli latem.

Dzieje się tak dlatego, że Ziemia porusza się wokół Słońca nie po idealnym okręgu lecz elipsie, która w dodatku jest nieznacznie przesunięta, przez co Słońce nie znajduje się dokładnie w jej centrum. Dzisiaj Ziemia znalazła się w tym najbliższym Słońcu punkcie elipsy. Dla mieszkańców północnej półkuli dzieje się to zimą, a dla południowej latem.

W najbardziej odległym momencie, czyli 6 lipca o godzinie 21:41, od Słońca dzielić nas będą aż 152 miliony kilometrów (dokładnie 152,097,427). Jednak odległość od Słońca przez cały rok w skali astronomicznej niewiele się zmienia. Jest tylko 3-4 procentowa różnica w wielkości tarczy słonecznej, gdyż zimą Słońce na niebie jest minimalnie większe od tego widocznego w lecie, właśnie z powodu dzielącej nas odległości.

Ma to znikomy wpływ na temperaturę panującą na naszej planecie. W 90 procentach warunkuje ją długość dnia, kąt padania promieni słonecznych oraz masy powietrza, dzięki którym jest albo cieplej, albo też zimniej, wbrew temu czy są chmury, czy nie.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115608,ziemia-znajduje-sie-dzis-najblizej-slonca-co-to-oznacza

2016-01-03_09h14_48.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkie wyłączanie galaktyk

Gwiazdy nie powstają w tym samym, dużym tempie co miliardy lat temu - kilka z odkryć 2015 roku rzuca światło na powody tych zmian.

Okazuje się, że istnieje więcej niż jeden sposób na wyłączenie galatyki, jednak zmniejszenie ilości chłodnego gazu molekularnego, z którego powstają gwiazdy, zawsze leży u podstaw tego procesu.

Otoczenie, w którym znajduje się galaktyka, także może odgrywać istotną rolę. W gromadach kalaktyk gaz może być po prostu za gorący - uważają autorzy badań opublikowanych 5 marca 2015 r. w czasopiśmie Nature. Alternatywna teoria, opublikowana w tym samym czasopiśmie 14 maja wskazuje, że gorący gaz może 'udusić' galaktykę wpadającą do gromady odcinając ją od dostępu do międzygalaktycznego zimnego gazu.

Kolejnym czynnikiem mogą być czarne dziury leżące w centrach galaktyk. Raport opublikowany 26 marca w Nature łączy silny wiatr promieniowania z aktywne czarnej dziury w galaktyce znajdującej się 2.3 miliarda lat świetlnych od Ziemi z wypływami gazu uciekającego z galaktyki, który gdyby nie ona mógłby być surowcem do tworzenia gwiazd. Inne opracowanie - tym razem opublikowane 17 kwietnia w czasopiśmie Science - korzystając z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a oraz Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Chile dostarcza dowodów dla scenariusza związanego z czarnymi dziurami pokazując, że galaktyki wyłączają procesy gwiazdotwórcze zaczynając od środka galaktyki.

W międzyczasie, na stronach sierpniowego wydania Monthly Notices of the Royal Astronomical Society możemy przeczytać, że wiele galaktyk spiralnych zmieniło się w galaktyki eliptyczne w ostatnich ośmiu miliardach lat głównie w procesie łączenia galaktyk podczas którego zużywana jest większa część dysku materii niezbędnej do tworzenia gwiazd. Po takim łączeniu w nowej galaktyce eliptycznej zostaje bardzo mało gazu do formowania nowych gwiazd.

http://www.pulskosmosu.pl/kosmologia/galaktyki/item/287-wielkie-wylaczanie-galaktyk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku

Animacja pokazuje położenie Księżyca oraz planet Mars, Wenus i Saturn w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Pierwszy tydzień w całości należący do 2016 roku będzie obfitował w wydarzenia astronomiczne szczególnie na niebie porannym, gdzie będzie można obserwować zbliżający się do nowiu Księżyc, który zaczął tydzień niedaleko Marsa, a przed weekendem minie jeszcze Wenus i Saturna. Obie planety w najbliższych dniach będą stanowiły ciasną parę. Przed północą widoczny jest Jowisz i kometa C/2013 US10 (Catalina). Tuż po zmierzchu w pierwszej części tygodnia można jeszcze próbować dostrzec Merkurego, lecz nie będzie to proste zadanie, zaś już po zapadnięciu ciemności przez lornetki i teleskopy da się dostrzec dwie ostatnie planety Układu Słonecznego, czyli Urana z Neptunem.

W najbliższych dniach najciekawiej na niebie będzie się działo w drugiej części nocy, gdy do wschodu Słońca zostanie już niewiele czasu. Można wtedy obserwować cztery planety Układu Słonecznego, czyli Jowisza, Marsa, Wenus i Saturna, jednak pierwsza z nich jest już daleko od pozostałych trzech i będzie wtedy widoczna po zachodniej stronie nieba. O niej napiszę w dalszej części. Na początek skupię się na Marsie, Wenus i Saturnie, blisko których w tym tygodniu będzie wędrował zdążający do nowiu Księżyc. Między Ziemią a Słońcem Srebrny Glob przejdzie w niedzielę 10 stycznia i w następnym tygodniu będzie widoczny na niebie wieczornym, blisko Neptuna i Urana.

Najwcześniej z tych trzech planet na nieboskłonie pojawia się Mars, który czyni to około godz. 1:30. Czerwona Planeta przebywa obecnie we wschodniej części gwiazdozbioru Panny, kilka stopni na północny wschód od Spiki, czyli najjaśniejszej gwiazdy tej konstelacji. Na początku tygodnia jest to ponad 7°, zaś w końcu tygodnia będzie to 3° więcej. W poniedziałek 4 stycznia Marsowi towarzyszył Księżyc w fazie 31%. Na godzinę przed świtem oba ciała niebiańskie były oddalone od siebie o 5°. Dobę później Księżyc wyprzedzi Marsa już o 17° i w fazie 23% będzie świecił na tle gwiazdozbioru Wagi, między dwiema najjaśniejszymi gwiazdami tej konstelacji, około 5,5 stopnia na południowy zachód od Zuben Eschamali i jednocześnie 3,5 stopnia na północny wschód od Zuben Elgenubi. Sam Mars świeci obecnie blaskiem +1,2 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 6" i fazę 91%.

W środę 6 stycznia, czwartek 7 stycznia i piątek 8 stycznia Księżyc będzie świecił blisko ciasnej pary planet Wenus i Saturn. W tym tygodniu blask Wenus spadnie do -4 magnitudo, średnica jej tarczy spadnie do 14", zaś faza urośnie do 80%. Odpowiednie wielkości dla Saturna będą wynosiły: jasność +0,5 magnitudo, średnica - 15" i faza - 100%. Zatem z rozróżnieniem obu planet nie powinno być kłopotu, ponieważ Wenus zdecydowanie przewyższa Saturna jasnością, choć średnice tarcz i fazy są podobne.

Pierwszego z wymienionych w poprzednim akapicie dni o godzinie podanej na mapce tarcza naturalnego satelity Ziemi będzie oświetlona w 15% i będzie zajmowała pozycję prawie 9° na północny zachód od Wenus i 12° od Saturna. Dobę później planety z Księżycem ustawią się w najatrakcyjniejszej dla oczu pozycji względem siebie: odległość między Wenus a Saturnem spadnie do 2°, a Księżyc w fazie 9% będzie się znajdował 2,5 stopnia nad tą ostatnią planetą. W piątek 8 stycznia sierp Srebrnego Globu będzie już bardzo wąski, gdyż jego faza będzie wynosiła tego ranka zaledwie 4%. Jeszcze ciaśniejsza para planet - odległość między nimi spadnie do 1° - będzie oddalona od niego o jakieś 14°.

Przedostatniego dnia tego tygodnia dostrzeżenie księżycowej tarczy będzie już bardzo trudne, jeśli w ogóle możliwe. Jej faza tego ranka to tylko 1% i na godzinę przed świtem będzie się ona znajdowała jeszcze pod horyzontem, a 15 minut później - zaledwie półtora stopnia nad nim. Zatem żeby w ogóle podjąć się próby jej odszukania, musi być bardzo przejrzyste powietrze, o co o tej porze roku trudno w pobliżu siedzib ludzkich. Jednak Wenus kontynuuje zbliżanie się do Saturna i tego ranka obie planety będą oddalone od siebie o zaledwie 7 minut kątowych, czyli mniej niż 1/4 średnicy Księżyca. Będą się zatem mieściły w polu widzenia teleskopu o całkiem sporym powiększeniu. W niedzielę 10 stycznia Wenus ponownie oddali się od Saturna na ponad 1°.

 

Animacja pokazuje położenie Merkurego w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Po minięciu wciąż krótkiego dnia, tuż po zachodzie Słońca jest jeszcze ostatnia szansa na odszukanie Merkurego. Jednak jeśli się to komuś nie udało w zeszłym tygodniu, to w tym będzie jeszcze trudniej. Planeta zbliża się cały czas do naszej planety, stąd jej tarcza rośnie, mając ponad 8", a faza spada poniżej 30%. Jednak mimo powiększania się tarczy jasność planety gwałtownie spada. W poniedziałek 4 stycznia wynosiła ona +0,2 magnitudo, by dobę później osiągnąć +0,5 magnitudo, a kolejną dobę później - tylko +0,8 magnitudo. Jednocześnie zmniejsza się odległość kątowa Merkurego od Słońca, dlatego w poniedziałek godzinę po zachodzie Słońca będzie się ona znajdowała na wysokości około 3° nad południowo-zachodnim widnokręgiem, lecz w środę będzie to tylko połowa tej wysokości. Spadek jasności planety i jej wysokości nad widnokręgiem o tej samej porze doby sprawia, że jest ona trudnym celem nawet dla doświadczonych obserwatorów.

Mapka pokazuje położenie Neptuna i Urana na w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Po zapadnięciu ciemności dobrze widoczne są dwie ostatnie planety Układu Słonecznego. Pierwszy zachodzi Neptun, który chowa się za horyzontem około godz. 20:30, ale 2,5 godziny wcześniej wciąż znajduje się na wysokości 20°. Neptun świeci z jasnością +7,9 wielkości gwiazdowej i oddalił się od gwiazdy ? Aquarii na odległość ponad 2°.

Uran też już zmienił kierunek swojego ruchu na prosty i powoli przesuwa się na północny wschód. Ta planeta zachodzi niewiele po północy, a można ją odnaleźć nieco ponad 2° na południe od gwiazdy ? Psc i jednocześnie niecały stopień na zachód od charakterystycznego trójkąta prawie równobocznego, złożonego z gwiazd 73, 77 i 80 Psc, gdzie świeci z jasnością +5,8 magnitudo.

Animacja pokazuje położenie Jowisza i komety C/2013 US10 (Catalina) w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Do opisania zostały jeszcze Jowisz i kometa C/2013 US10 (Catalina). Na początku tygodnia oba ciała niebiańskie wschodzą prawie jednocześnie, około godz. 22:00, choć na niebie dzieli je ponad 40°. Jednak kometa wędruje szybko na północ i jeszcze przed weekendem wkracza w obszar nieba, który w Polsce nigdy nie zachodzi, pozostając na nim przez kilka najbliższych lat. Jowisz też wschodzi coraz wcześniej, ale moment jego wschodu przesuwa się każdej kolejnej doby o mniej więcej 4 minuty i nigdy nie pojawia się on w obszarze nieba, który na naszych szerokościach geograficznych jest stale nad widnokręgiem.

Kometa wędruje obecnie przez gwiazdozbiór Wolarza. W zeszłym tygodniu minęła najjaśniejszą gwiazdę tej konstelacji, czyli Arktura, natomiast w tym zbliży się do jednej z jaśniejszych gromad kulistych północnego nieba M3 w gwiazdozbiorze Psów Gończych. W czwartek 7 stycznia kometa przejdzie niewiele ponad 6° na wschód od niej, zatem będzie się mieścić razem z nią w polu widzenia lornetki. Jest szansa, że przez M3 będzie przechodził warkocz tej komety, jednak to będzie można podziwiać chyba tylko na długo naświetlanych zdjęciach. Jasność gromady oceniania jest na +7 magnitudo, zaś komety - na jakieś +6,4 magnitudo.

Wykonana w programie
Nocny Obserwator dokładna mapka z położeniem tej komety do początku lutego 2016 r. na godzinę 5 CET jest do pobrania tutaj.

Planeta Jowisz przebywa na tle gwiazdozbioru Lwa, przy granicy z Panną. W tym tygodniu Jowisz zmienia kierunek swojego ruchu z prostego na wsteczny, co oznacza, że wkracza on w okres swojej najlepszej widoczności w tym sezonie obserwacyjnym i w następnych tygodniach jasność i średnica kątowa planety będą zauważalnie rosły, aż do opozycji w pierwszej dekadzie marca. Obecnie Jowisz świeci z jasnością -2,2 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza urosła już do 40", czyli jest prawie 3-krotnie większa od średnic Wenus i Saturna.

W układzie księżyców galileuszowych Jowisza mamy szansę zaobserwować coraz więcej zjawisk. Szczególnie warto przyjrzeć się im w nocy z 10 na 11 stycznia, gdy początkowo trzy z nich: Io, Europa i Kallisto będą tworzyć trójkąt równoboczny o boku 9". Więcej szczegółów na temat konfiguracji księżyców galileuszowych Jowisza (na podstawie strony
Sky and Telescopeoraz programu (Starry Night) w poniższej liście:

  • 4 stycznia, godz. 0:44 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
  • 4 stycznia, godz. 3:10 - wejście Europy na tarczę Jowisza,
  • 4 stycznia, godz. 3:26 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
  • 4 stycznia, godz. 5:54 - zejście Europy z tarczy Jowisza,
  • 5 stycznia, godz. 5:06 - wejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
  • 5 stycznia, godz. 5:34 - Io chowa się w cień Jowisza, 19" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 6 stycznia, godz. 0:54 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 6 stycznia, godz. 2:41 - minięcie się Io (N) i Europy w odległości 10", 23" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 6 stycznia, godz. 2:56 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
  • 6 stycznia, godz. 4:06 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 6 stycznia, godz. 5:14 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
  • 6 stycznia, godz. 6:20 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 7 stycznia, godz. 0:04 - Io chowa się w cień Jowisza, 19" na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
  • 7 stycznia, godz. 3:30 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 7 stycznia, godz. 21:49 - od wschodu Jowisza cień Io na tarczy planety, przy jej wschodniej stronie,
  • 7 stycznia, godz. 22:34 - wejście Io na tarczę Jowisza,
  • 7 stycznia, godz. 23:42 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
  • 8 stycznia, godz. 0:48 - zejście Io z tarczy Jowisza,
  • 8 stycznia, godz. 21:58 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 8 stycznia, godz. 22:38 - wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 12" na zachód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
  • 8 stycznia, godz. 23:54 - Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
  • 9 stycznia, godz. 3:02 - wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
  • 10 stycznia, godz. 3:48 - minięcie się Kallisto (N) i Ganimedesa w odległości 21", 225" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 10 stycznia, godz. 22:07 - minięcie się Kallisto (N) i Io w odległości 18", 80" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 10 stycznia, godz. 22:10 - wejście cienia Kallisto na tarczę Jowisza,
  • 10 stycznia, godz. 22:49 - minięcie się Europy (N) i Io w odległości 6", 87" na wschód od tarczy Jowisza,
  • 11 stycznia, godz. 1:48 - zejście cienia Kallisto z tarczy Jowisza i jednocześnie minięcie się Kallisto (N) i Europy w odległości 11", 50" na wschód od tarczy planety,
  • 11 stycznia, godz. 3:20 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
  • 11 stycznia, godz. 5:38 - wejście Europy na tarczę Jowisza,
  • 11 stycznia, godz. 8:12 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza.



Dodał: Ariel Majcher
Uaktualnił: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7735

Animacja pokazuje położenie Księżyca oraz planet Mars, Wenus i Saturn w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku.jpg

Animacja pokazuje położenie Merkurego w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku.jpg

Mapka pokazuje położenie Neptuna i Urana na w końcu pierwszej dekady stycznia 2016 roku.jpg

Animacja pokazuje położenie Jowisza i komety.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)