Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Pętle koronalne na Słońcu mogą nie być tym, czym się wydają
2022-03-06.
Nowe badanie kwestionuje założenia dotyczące tego, co wiemy i czego nie wiemy o Słońcu. Okazuje się, że wiele pętli koronalnych, czyli podobnych do sznurów pasm plazmy, o których naukowcy od dawna myśleli, że istnieją w atmosferze Słońca, może być w rzeczywistości złudzeniami optycznymi.
Badania, które pokazały, że w dotychczasowych badaniach Słońca mogliśmy dać się zwieść iluzji, były finansowane przez NASA i obejmowały współpracowników z obserwatorium NCAR High Altitude Observatory, Lockheed Martin Solar and Astrophysics Laboratory, Southwest Research Institute i NASA Goddard. Opierały się one na najnowocześniejszej, realistycznej, trójwymiarowej symulacji korony słonecznej. Symulacja wykonana w NCAR pozwoliła naukowcom na ?pocięcie? korony słonecznej na odrębne sekcje w celu wyizolowania poszczególnych pętli koronalnych dla ich dokładnego zbadania. Jak się okazało, wiele spośród na pierwszy rzut oka wyraźnie widocznych pętli w ogóle nie było pętlami!
Chociaż badacze wskazali, że niektóre pętle koronalne naprawdę istnieją, odkryli również, że w wielu przypadkach to, co na zdjęciach Słońca wydaje się być pętlami, może w rzeczywistości być zmarszczkami jasno świecącej plazmy w atmosferze słonecznej. Gdy warstwy tej plazmy zaginają się, powstają fałdy, które wyglądają jak jasne cienkie linie, naśladując wygląd wyraźnych i samodzielnych pasm. To odkrycie, które badacze nazywają hipotezą ?zasłony koronalnej? (ang. coronal veil), ma znaczące implikacje dla naszego zrozumienia Słońca. Uznawane za faktycznie istniejące pętle koronalne były od dziesięcioleci wykorzystywane do uzyskiwania informacji o gęstości, temperaturze i innych parametrach fizycznych atmosfery słonecznej. Czy będziemy musieli zweryfikować zgromadzoną dotychczas wiedzę o naszej gwieździe?
To, co wydaje się być pętlami koronalnymi, można zobaczyć na zdjęciach Słońca wykonanych w dalekim ultrafiolecie. Założenie, że pętle istnieją, jest dla naukowców naturalne, ponieważ pasuje do naszego najbardziej podstawowego zrozumienia magnetyzmu. Większość uczniów w pewnym momencie swojej edukacji widziała, co się dzieje, gdy opiłki żelaza są rozsypane w pobliżu magnesu sztabkowego. Opiłki orientują się wzdłuż linii pola magnetycznego, które biegną od jednego bieguna magnesu sztabkowego do drugiego. Te zakrzywione linie rozchodzą się, stając się tym słabsze i mniej gęste, im dalej znajdują się od magnesu. Pozorne pętle koronalne na obrazach Słońca wyglądają uderzająco podobnie, a ponieważ na Słońcu występuje silne pole magnetyczne, istnienie linii pola magnetycznego, które mogą uwięzić między sobą sznur plazmy i utworzyć pętle, wydaje się być oczywiste.
Trzeba jednak pamiętać, że pętle, które widzimy na zdjęciach Słońca, nigdy nie zachowywały się dokładnie tak, jak powinny, w oparciu o naszą wiedzę. Naukowcy spodziewaliby się bowiem, że w miarę oddalania się od powierzchni Słońca, linie pola magnetycznego na Słońcu będą się rozchodzić, tak jak w eksperymencie z opiłkami żelaza. Gdyby tak się działo, plazma uwięziona między liniami pola również rozprzestrzeniłaby się między granicami tych linii, tworząc grubsze, mniej jasne struktury. Niestety, obrazy Słońca nie potwierdzają tych oczekiwań. Zamiast tego, pętle obserwowane na dużych odległościach od powierzchni Słońca nadal wydają się cienkie i jasne.
Opisywane tu badanie potwierdza, że pętle koronalne prawdopodobnie istnieją. Niemniej, możliwość że część z obserwowanych struktur nie jest pętlami, ale zmarszczkami warstw plazmy, pomaga wyjaśnić wyżej wspomnianą i inne dotąd niewyjaśnione własności pętli koronalnych. Prowokuje też nowe pytania, takie jak od czego zależy kształt i grubość tych fałd, albo ile z pozornych pętli na obrazach Słońca to w rzeczywistości prawdziwe pasma, a ile to złudzenia optyczne.
Odkrycie, że pętle koronalne mogą być iluzjami, było możliwe dzięki MURaM, promienistemu modelowi magnetohydrodynamicznemu, który został rozszerzony o modelowanie korony słonecznej. Kilka lat temu grupa badaczy kierowana przez Lockheed Martin Solar and Astrophysics Laboratory wykorzystała MURaM do stworzenia niezwykle szczegółowej symulacji korony słonecznej. Symulacja ta była przełomowa, ponieważ była w stanie jednocześnie modelować to, co dzieje się w wielu obszarach Słońca, od górnej części strefy konwekcyjnej położonej około 10 000 kilometrów pod powierzchnią Słońca, przez powierzchnię Słońca i dalej do prawie 40 000 kilometrów w głąb korony słonecznej. Te zróżnicowane regiony Słońca obejmują szeroki zakres warunków fizycznych, w tym różnice w gęstości i ciśnieniu, dlatego naukowcy nie wymyślili wcześniej sposobu na matematyczne przedstawienie tych regionów w jednej symulacji komputerowej.
Nowa symulacja była między innymi w stanie po raz pierwszy uchwycić cały cykl życia rozbłysku słonecznego, od gromadzenia się energii pod powierzchnią Słońca do pojawienia się rozbłysku na powierzchni i ostatecznie do wybuchowego uwolnienia energii.
Model ten wygenerował również olbrzymie trójwymiarowe zestawy danych, które zawierają strukturę pola magnetycznego i plazmy, które można wykorzystać do generowania obserwacji ?syntetycznych?. Ponieważ korona słoneczna jest optycznie cienka, co oznacza, że stosunkowo łatwo ją przejrzeć na wskroś, struktury korony nakładają się na siebie na obrazach Słońca. Utrudnia to stwierdzenie, czy ?pętla?, która zachodzi na inne pętle, znajduje się z przodu czy z tyłu. Trudno też powiedzieć, czy sama pętla ma zwarty przekrój, jak wąż ogrodowy, czy też przypomina długą wstążkę oglądaną od strony krawędzi. Możliwe jest również, że to, co wydaje się cienkim pasmem, może być złudzeniem optycznym spowodowanym zagięciem warstwy jasnej plazmy.
Dane wyprodukowane przez MURaM dają naukowcom możliwość analizy atmosfery słonecznej i oddzielnego badania nakładających się struktur, co nie jest możliwe w przypadku obserwatoriów i instrumentów, którymi obecnie dysponujemy. Symulacja MURaM jest jedną z najbardziej realistycznych symulacji korony słonecznej, jakie kiedykolwiek stworzono, ale wciąż jest tylko modelem. Zrozumienie, ile pętli koronalnych jest w rzeczywistości złudzeniami optycznymi, będzie wymagało starannie zaprojektowanych metod obserwacyjnych, które zbadają koronę słoneczną i nowych technik analizy danych. Wiemy, że zaprojektowanie takich technik będzie niezwykle trudne, jednak opisane tu badanie pokazuje, że sposób, w jaki obecnie interpretujemy obserwacje Słońca, może nie być wystarczający, abyśmy mogli naprawdę zrozumieć fizykę naszej gwiazdy.
Więcej informacji:
?    publikacja Malanushenko A. i in. ?The Coronal Veil?, The Astrophysical Journal, vol. 927, p. 1 (2022)
?    strona domowa MURaM
 
Opracowanie: Joanna molenda-Żakowicz
Na ilustracji: Pętle koronalne obserwowane przez sondę NASA Transition Region And Coronal Explorer (TRACE). Źródło: NASA/TRACE
Na ilustracji: Pole magnetyczne magnesu sztabkowego, którego istnienie ujawniane jest przez opiłki żelaza rozsypane na papierze. Aby uzyskać powyższy obraz, na magnes sztabkowy trzeba położyć kartkę papieru i posypać ją opiłkami żelaza. Opiłki ustawią się tak, by ich długa oś była równoległa do linii sił pola magnetycznego. Wyraźnie widać, że opiłki zlepiają się tworząc sznury, które pokazują kierunek linii pola magnetycznego w każdym punkcie. Źródło: Wikimedia Commons.

Na ilustracji: 20 stycznia 2022 r. misja kosmiczna NASA Solar Dynamics Observatory uchwyciła rozbłysk słoneczny. Można go zobaczyć w postaci jasnego błysku po prawej stronie zdjęcia Słońca, które zostało wykonane w dalekim ultrafiolecie. Źródło: NASA/SDO
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/petle-koronalne-na-sloncu-moga-nie-byc-tym-czym-sie-wydaja

Pętle koronalne na Słońcu mogą nie być tym, czym się wydają.jpg

Pętle koronalne na Słońcu mogą nie być tym, czym się wydają2.jpg

Pętle koronalne na Słońcu mogą nie być tym, czym się wydają3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy rakietoplany Virgin Galactic to ?ślepy zaułek??
2022-03-07. Krzysztof Kanawka
Kontrowersje dotyczące rakietoplanów firmy Virgin Galactic.
Pojawia się coraz więcej przesłanek, że rakietoplany firmy Virgin Galactic to prawdziwy technologiczny ?ślepy zaułek?: są trudne w obsłudze i utrzymaniu, drogie oraz niezbyt bezpieczne.
Jedenastego lipca 2021 roku odbył się załogowy lot ?wysokościowy? lub ?kosmiczny? rakietoplanu SpaceShipTwo (SS2). Podczas tego lotu pojazd sięgnął pułapu prawie 90 km i na pokładzie ? oprócz dwóch pilotów ? znaleźli się pasażerowie. Jednym z pasażerów był Richard Branson ? założyciel koncernu Virgin. Lot zakończył się udanym lądowaniem rakietoplanu na lotnisku w SpacePort America.
Na początku września 2021 ?wyciekły? informacje, że lot miał nietypowy przebieg. Prawie minutę po zapłonie silnika rakietowego u pilotów rakietoplanu pojawiła się informacja, że pojazd porusza się ?zbyt płytko? względem swojej trajektorii. Jeśli sytuacja nie zostałaby poprawiona, wówczas pojazd mógłby nie być w stanie dotrzeć do lotniska ? istniało realne ryzyko awaryjnego lądowania na pustyni. Łącznie pojazd przebywał przez prawie 2 minuty poza swoją prawidłową trajektorią.
Od lipca 2021 firma VG nie wykonała żadnego lotu załogowego, choć pojawiały się doniesienia o bliskim locie z pasażerami z włoskiego lotnictwa wojskowego. W międzyczasie spółka coraz gorzej radziła sobie na giełdzie NASDAQ. Z kolei konkurent VG ? firma Blue Origin ? od lipca do grudnia 2021 wykonała trzy loty załogowe.
Czy to technologiczny ślepy zaułek?
Od początku 2022 roku często pojawiają się ostre słowa krytyki co do rakietoplanów firmy VG. Przede wszystkim często zauważa się, że SpaceShipTwo czy Spaceship III nie mają już zbyt wielkiego marginesu do wzrostu. Nie ma zatem szans do budowy rakietoplanu dla 10 czy 20 pasażerów ? całość systemu byłaby zwyczajnie zbyt duża.
Ponadto, zauważa się, że wszelkie konstrukcje zaprojektowane przez firmę Scaled Composites (twórcę SpaceShipOne, na którym obecne rakietoplany VG bazują) zawsze były skomplikowane w obsłudze. W konstrukcjach tych pojazdów znajduje się wiele elementów mechanicznych, które muszą zadziałać precyzyjnie, nawet pod stosunkowo dużym przeciążeniem. Jednocześnie, cała konstrukcja musi być nadal lekka.
Wreszcie, dużo krytyki koncentruje się na hybrydowym napędzie SpaceShipTwo czy Spaceship III, który także jest skomplikowany i nie daje możliwości skalowania dla większych pojazdów. Pojawiają się także głosy podważające bezpieczeństwo tego napędu.
Powyższe komentarze sugerują, że całość konstrukcji rakietoplanów VG ma dość małe perspektywy rozwoju. Oznacza to, że loty rakietoplanami VG zawsze będą drogie i prawdopodobnie nie będą w stanie sięgnąć 100 km.
Lot kosmiczny czy wysokościowy?
Warto tu dodać, że firma VG uznaje 80 km za granicę kosmosu. Jest to wartość używana przez amerykańskie siły powietrzne (USAF). Najpopularniejszą granicą jest tzw. linia Kármána, czyli 100 km nad poziomem morza. W zależności od definicji loty VSS Unity można zarówno uznać za ?kosmiczne? jak i ?wysokościowe?.
Do 2014 roku Virgin Galactic testowała rakietoplan VSS Enterprise, pierwszy egzemplarz SpaceShipTwo. Ten pojazd został utracony podczas katastrofy w dniu 31 października 2014. Wówczas zginął jeden z pilotów rakietoplanu. W wyniku śledztwa NTSB (National Transport Safety Board, Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu) ustalono, że do katastrofy doszło w wyniku błędu ludzkiego, z powodu zbyt szybkiego uwolnienia powierzchni nośnych rakietoplanu, co doprowadziło do zmiany charakterystyki aerodynamicznej pojazdu. Choć VSS Unity ma wprowadzonych kilka usprawnień konstrukcyjnych, wciąż pojawiają się pytania czy SpaceShipTwo jest bezpieczny.
(R)
Virgin Galactic Unity 22 Spaceflight
?Kosmiczny? lub wysokościowy lot Virgin Galactic Unity 22 -11.07.2021 / Credits ? Virgin Galactic
https://www.youtube.com/watch?v=ZPrB3WvnZpE

https://kosmonauta.net/2022/03/czy-rakietoplany-virgin-galactic-to-slepy-zaulek/

Czy rakietoplany Virgin Galactic to ślepy zaułek?.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sektor kosmiczny 1 ? 13 marca 2022
2022-03-07/Redakcja
Zapraszamy do relacji z sektora kosmicznego z dni 1 ? 13 marca 2022.
(Poczekaj na załadowanie relacji. Jeśli ?nie działa? ? odśwież stronę).
Jeśli masz ?news? ? wyślij email na kontakt (at) kosmonauta.net
Zapraszam na cały tekst tu taj
https://kosmonauta.net/2022/03/sektor-kosmiczny-1-13-marca-2022/

Sektor kosmiczny 1 ? 13 marca 2022.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie dostrzeżono poświatę kilonowej
2022-03-07.
Po raz pierwszy astronomowie wykryli poświatę po wybuchu kilonowej powstałej z połączenia się dwóch gwiazd neutronowych.
Kilonowa powstaje, gdy dwie gwiazdy neutronowe łączą się, tworząc wybuch 1000 razy jaśniejszy niż nowa klasyczna. W tym przypadku wąski strumień wysokoenergetycznych cząstek towarzyszył zdarzeniu fuzji, nazwanemu GW170817. Trzy i pół roku po złączeniu strumień zanikł, odsłaniając nowe źródło tajemniczego promieniowania rentgenowskiego.
Jako wiodące wyjaśnienie nowego źródła promieniowania rentgenowskiego, astrofizycy wnioskują, że rozszerzające się odłamki ze zderzenia wywołały wstrząs ? podobny do grzmotu dźwiękowego w samolocie naddźwiękowym. Wstrząs ten następnie podgrzał otaczającą materię, co wywołało emisję promieniowania rentgenowskiego, znaną jako poświata kilonowej. Alternatywnym wyjaśnieniem jest to, że promieniowanie rentgenowskie wywołała materia opadająca w kierunku czarnej dziury, która powstała w wyniku połączenia gwiazd neutronowych.
Każdy z tych scenariuszy byłby pierwszym w tej dziedzinie. Badania zostały opublikowane 28 lutego 2022 roku w The Astrophysical Journal Letters.
Wkroczyliśmy na nieznane terytorium, badając następstwa połączeń gwiazd neutronowych ? powiedziała Aprajita Hajela z Northwestern, która kierowała nowymi badaniami. Po raz pierwszy przyglądamy się czemuś nowemu i niezwykłemu. Daje nam to możliwość zbadania i zrozumienia nowych procesów fizycznych, które wcześniej nie były obserwowane.
17 sierpnia 2017 roku GW170817 przeszło do historii jako pierwsze połączenie gwiazd neutronowych wykryte zarówno przez fale grawitacyjne, jak i promieniowanie elektromagnetyczne (czyli światło). Od tego czasu astronomowie wykorzystują teleskopy na całym świecie oraz w przestrzeni kosmicznej, aby zbadać to zdarzenie w całym spektrum elektromagnetycznym.
Korzystając z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra, astronomowie zaobserwowali emisję promieniowania X ze strumieni poruszających się z prędkością bliską prędkości światła, powstałych w wyniku połączenia się gwiazd neutronowych. Począwszy od 2018 roku, emisja promieniowania X strumienia stopniowo zanikała, w miarę jak zwalniał i rozszerzał się. Następnie Hajela i jej zespół zauważyli, że od marca 2020 roku do końca 2020 roku spadek jasności zatrzymał się, a emisja promieniowania rentgenowskiego była w przybliżeniu stała pod względem jasności.
To była istotna wskazówka.
Fakt, że promieniowanie rentgenowskie szybko przestało zanikać, był naszym najlepszym dowodem na to, że w tym źródle wykrywane jest w promieniowaniu X coś innego niż strumień ? powiedziała Raffaella Margutti, astrofizyk z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i starsza autorka pracy. Wydaje się, że do wyjaśnienia tego, co widzimy, potrzebne jest zupełnie inne źródło promieniowania X.
Naukowcy uważają, że za promieniowaniem rentgenowskim może stać poświata kilonowej lub czarna dziura. Żaden z tych scenariuszy nie został wcześniej zaobserwowany.
Byłby to albo pierwszy przypadek zaobserwowania poświaty kilonowej, albo pierwszy przypadek zaobserwowania materii opadającej na czarną dziurę po połączeniu się gwiazd neutronowych ? powiedział współautor badania Joe Bright, również z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Każdy z tych przypadków byłby niezwykle ekscytujący.
Aby rozróżnić te dwa wyjaśnienia, astronomowie będą monitorować GW170817 w promieniach X i na falach radiowych. Jeżeli jest to poświata kilonowej, oczekuje się, że emisja promieniowania rentgenowskiego i radiowego będzie coraz jaśniejsza w ciągu najbliższych kilku miesięcy lub lat. Jeżeli wyjaśnienie polega na opadaniu materii na nowo powstałą czarną dziurę, wówczas emisja promieniowania X powinna pozostać na stałym poziomie lub gwałtownie zmaleć, a emisja radiowa w miarę upływu czasu nie będzie wykrywalna.
Dalsze badania GW170817 mogą mieć daleko idące implikacje ? powiedziała współautorka pracy, Kate Alexander, doktorantka CIERA na Northwestern. Wykrycie poświaty kilonowej spowodowałoby, że połączenie nie spowodowało natychmiastowego powstania czarnej dziury. Alternatywnie, obiekt ten może zaoferować astronomom możliwość zbadania, w jaki sposób materia opada na czarną dziurę kilka lat po jej narodzinach.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
?    Kilonova afterglow potentially spotted for first time
?    The emergence of a new source of X-rays from the binary neutron star merger GW170817
Źródło: Northwestern
Na ilustracji: Wizja artystyczna ilustrująca następstwa kilonowej, potężnego zdarzenia, które ma miejsce, gdy dwie gwiazdy neutronowe łączą się ze sobą. Źródło: NASA/CXC/M. Weiss
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/prawdopodobnie-dostrzezono-poswiate-kilonowej

 

Prawdopodobnie dostrzeżono poświatę kilonowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urania nr 1/2022 plus plakat ze wschodami i zachodami planet
2022-03-07.
Ukazała się Urania nr 1/2022. W prezencie do numeru dołączamy plakat z "rozkładem jazdy" planet na cały 2022 rok.
Od tego roku zmieniamy sposób druku Uranii. Strony będą klejone, a nie zszywane. Numer 1/2022 jest pierwszym wydanym w ten sposób. Oto jak wygląda nowy format na zdjęciu:
Co ciekawego w numerze
Czy ciekawi Was co wiedzieli starożytni astronomowie i jakimi instrumentami dysponowali? Znane są przyrządy takie jak mechanizm z Antykithiry datowany na lata 150?100 p.n.e., czy jeszcze starszy dysk z Nebry z epoki brązu (datowany na okres 1600?1500 lat p.n.e., a może nawet i 2000 lat p.n.e.). I właśnie ten drugi jest tematem obszernego artykułu w Uranii. Zachęcamy do lektury!
Drugim z tematów numeru jest rozmowa z prof. Grzegorzem Wrochną, prezesem Polskiej Agencji Kosmicznej. Dowiadujemy się z niej czym się agencja zajmuje, jakie ma plany i jak wygląda obecnie polski przemysł kosmiczny, a także że prezes jest naukowo związany z badaniami kosmosu i nawet jakiś czas temu opublikował dwa artykuły w Uranii. Wywiad w formie audio można posłuchać w serii Kosmiczne rozmowy w Urania TV.
Publikujemy kolejne opowiadania z konkursu "Nowe dzienniki gwiazdowe" i zachęcamy do nadsyłania nowych. Dla przypomnienia: chodzi o teksty z gatunku science-fiction inspirowane polskimi badaniami kosmosu opisywanymi na łamach Uranii i innych mediów wydawanych przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne. Więcej opowiadań znajdziecie w dziale "Fantastyka" w naszym portalu.
Tradycyjnie śledzimy najciekawsze badania naukowe publikowane w "Nature" i "Sciene". Tym razem te dotyczące różnych osobliwych planet pozasłonecznych.
W galerii publikujemy najlepsze zdjęcia z konkursu astrofotograficznego AstroCamera 2021 i zachęcamy do wzięcia udziału w kolejnej edycji.
Polecamy także różne stałe działy, takie jak "W skrócie" z nowinkami z badań Wszechświata, "Errare humanum est" o błędach i pomyłkach w nauce, "Astropodróże" o ciekawych miejscach związanych z astronomią, "Cyrqlarz" o meteorach, "Proxima" o gwiazdach zmiennych, "Kącik olimpijczyka" i inne.
Nie brakuje też kalendarza astronomicznego na marzec i kwiecień 2022 roku, a dodatkiem jest plakat z "rozkłądem jazdy" planet na cały 2022 roku (wschody i zachody planet).
Więcej informacji:
?    Urania nr 1/2022 - zamów w sklepie internetowym
?    Urania nr 1/2022 - wersja cyfrowa
?    Prenumerata Uranii
?    Spis treści Uranii nr 1/2022
?    Słowo wstępne do numeru 1/2022
 
Autor: Krzysztof Czart
Urania w nowym formacie: grzbiety klejone, a nie zszywane. Źródło: Urania.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/urania-nr-1-2022-plus-plakat-ze-wschodami-i-zachodami-planet

Urania nr 1.2022 plus plakat ze wschodami i zachodami planet.jpg

Urania nr 1.2022 plus plakat ze wschodami i zachodami planet2.jpg

Urania nr 1.2022 plus plakat ze wschodami i zachodami planet.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakietowy początek marca 2022
2022-03-07.
W pierwszych dniach marca przeprowadzono na świecie trzy starty rakiet orbitalnych. Satelity zostały wysłane ze Stanów Zjednoczonych i Chin.

Pogodowy GOES-T
1 marca 2022 r. z kosmodromu Cape Canaveral na Florydzie wystartowała rakieta Atlas V. W pierwszym locie tej rakiety w 2022 r. na orbitę trafił satelita pogodowy agencji NASA i Narodowej Służby Oceanicznej i Atmosferycznej GOES-T. W locie wykorzystano rakietę Atlas V w konfiguracji 541 - owiewka na ładunek o średnicy 5 m, 4 boczne rakiety pomocnicze na paliwo stałe i pojedynczy silnik. Po udanym starcie satelita wejdzie o własnym napędzie na początkową pozycję na orbicie geostacjonarnej, gdzie przejdzie wielomiesięczne testy.
GOES-T to trzeci wysłany satelita serii GOES-R. System GOES ma liczącą prawie pół wieku historię. Debiut pierwszego satelity najnowszej generacji systemu czyli GOES-R miał miejsce w 2016 roku. Kolejny statek - GOES-S - poleciał w 2018 roku.
Wysłany teraz satelita GOES-T podobnie jak poprzednie dwa bazuje na platformie satelitarnej A2100 firmy Lockheed Martin i ma masę startową 5,2 t. Satelita jest wyposażony w dwa główne instrumenty wycelowane w Ziemię: Advanced Baseline Imager (ABI) - radiometr dostarczający obrazy naszej planety w 16 pasmach widzialnych i podczerwonych oraz Geostationary Lighting Mapper (GLM) - czujnik bliskiej podczerwieni wyspecjalizowany w rejestrację wyładowań atmosferycznych. W stronę Słońca patrzą też dwa instrumenty: EXIS do pomiaru energii promieniowania słonecznego dochodzącego do Ziemi oraz SUVI - teleskop ultrafioletowy, przeznaczony głównie do obserwowania dziur koronalnych. Dodatkowo zestaw dwóch urządzeń dostarcza informacji na temat środowiska kosmicznego na orbicie (wykrywanie wysokoenergetycznych cząstek i pomiar pola magnetycznego).
Start misji GOES-T był opóźniony z powodu usterek jakie doznawały poprzednie satelity serii. Okazało się, że zarówno GOES-R i GOES-S posiadały wadę fabryczną w systemie kontroli termicznej instrumentu ABI, który odpowiada za większość danych pozyskiwanych przez satelity. Wada ta powodowała niższą jakość udostępnianych danych, a czasami nawet przerwy w działaniu satelitów. Statek GOES-T jest już pozbawiony tego defektu.

Wysokie tempo misji Starlink
Firma SpaceX kontynuuje realizację intensywnego harmonogramu startów swojej rakiety Falcon 9. 3 marca ze stanowiska SLC-39A na kosmodromie Cape Canaveral wystartowała kolejna misja z satelitami Starlink - Starlink 4-9.
W udanym locie na niską orbitę trafiło kolejnych 47 satelitów Starlink. Była to już 6. misja poświęcona rozbudowie tej sieci. Starlink to system satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej, który ma zapewnić tani dostęp do sieci Internet w miejscach, gdzie naziemne usługi są zawodne bądź w ogóle niedostępne.
W 2021 roku SpaceX zakończył budowę pierwszej powłoki orbitalnej sieci satelitów Starlink. Obecnie zapełniana jest powłoka nr 4 - orbity o wysokości 540 km i inklinacji 53,2 stopni. Łącznie w ramach sieci Starlink aktywnych jest już ponad 1800 satelitów. Satelity Starlink wysłano też w pojedynczych misjach na powłokę nr 2 o inklinacji 70 stopni i polarną nr 3.
W locie Starlink 4-9 skorzystano z używanego dolnego stopnia rakiety Falcon 9 o oznaczeniu B1060, który wykonał już wcześniej 10 udanych startów i powrotów na Ziemię: GPS III SV-03, Starlink L11, Starlink L14, TurkSat 5A, Starlink L18, Starlink L22, Starlink L24, Transporter-2, Starlink 4-3 oraz Starlink 4-6. W swojej 11. misji również po wykonanej pracy powrócił i wylądował o własnym napędzie na barcie JRTI na Oceanie Atlantyckim.

Chiński Starlink
5 marca 2022 r. Chiny przeprowadziły start rakietowy z kosmodromu Xichang. Rakieta Długi Marsz 2C wyniosła 7 komercyjnych satelitów, w tym zestaw 6 statków które rozpoczynają budowę sieci satelitarnej, podobnej do amerykańskiego systemu Starlink.
Na szczycie rakiety umieszczono pierwszych sześć satelitów systemu Yinhe Hantian 2 (znanego też jako Yinhe 2). Są to urządzenia budowane przez firmę Galaxy Aerospace, która chce zbudować na niskiej orbicie okołoziemskiej sieć udostępniającą dostęp do Internetu w technologii 5G.
W pierwszej fazie rozwoju system ma składać się z 144 satelitów znajdujących się na kołowej orbicie o wysokości 1200 km i inklinacji około 52 stopni. Pierwsza partia, wysłana w omawianej misji posłuży do początkowych ograniczonych testów usługi. Firma już wcześniej, bo w 2020 roku wysłała prototypowego satelitę Yinhe 1.
Razem z satelitami Yinhe 2 na orbitę poleciał w tej misji statek Xuanming Xingyuan 2 zbudowany przez szanghajski ośrodek satelitarny SAST dla firmy SpaceWish. Jest to prawdopodobnie test satelity obserwacji Ziemi. Nie wiadomo jednak dużo o jego dokładnym przeznaczeniu.
 
 
Na podstawie: NASA/Xinhua/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Rakieta Atlas V startująca z misją GOES-T. Źródło: NASA/Kim Shiflett.
 Rakieta Falcon 9 startująca z misją Starlink 4-9. Źródło: SpaceX.
Rakieta Długi Marsz 2C startująca z pierwszymi satelitami Yinhe 2. Źródło: Zheng Zhongli/Xinhua.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakietowy-poczatek-marca-2022

 

Rakietowy początek marca 2022.jpg

Rakietowy początek marca 2022.2.jpg

Rakietowy początek marca 2022.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Ziemia zmieniła się w planetę zdolną do podtrzymania życia
2022-03-07.
Badacze z Uniwersytetu Yale i Caltech dowodzą, że na Ziemi mogło pojawić się życie wskutek przemian w płaszczu planety.
Naukowcy postanowili wyjaśnić jak to się stało, że pierwotnie nieprzyjazna życiu Ziemia zmieniła swoje oblicze. Wskazują, że w tym procesie rolę mogły odegrać zmiany w płaszczu Ziemi, warstwie pokrywającej planetę do 3 tysiąca kilometrów w głąb.
Jaka była wczesna Ziemia?
Wczesna Ziemia przypominała Wenus. Atmosfera przepełniona była dwutlenkiem węgla w stężeniu 100 tysięcy razy wyższym niż obecnie. Temperatura na powierzchni także wynosiła około 200 stopni Celsjusza. W takich warunkach procesy biologiczne nie mogły zachodzić.
,, W jakiś sposób jednak ta ogromna ilość węgla musiała zostać usunięta.
dr Yoshinori Miyazaki, Caltech
Naukowiec wyjaśnia, że ponieważ nie zachowały się skały z tamtego okresu, badacze stworzyli swój model teoretyczny od zera. Połączyli procesy termodynamiczne, mechaniczne oraz fizykę. To doprowadziło do wniosku, że wczesna Ziemia pokryta była skałami, których już nie ma.
Szybkie wychwytywanie CO2 dzięki skałom?
Według badaczy skały sprzed 500 milionów lat były bogate w minerał zwany piroksenem. To częsty składnik skał magmowych. Co więcej pradawne skały zawierały dużo magnezu w stężeniu obecnie już nie obserwowanym. Naukowcy twierdzą, że pradawne skały reagowały z dwutlenkiem węgla tworząc węglany i tym samym przyczyniały się do wychwytywania z atmosfery węgla. W procesie tym miało pomagać zestalanie się płaszcza Ziemi oraz ruchy konwekcyjne, czyli przenoszenie i oddawanie energii cieplnej. Dlatego proces wychwytywania dwutlenku węgla był o wiele szybszy niż ten, który ma miejsce obecnie.
Badacze wyjaśniają także, że pradawne skały mogły wchodzić w reakcje z wodą morską. Sprzyja to tworzeniu się wodoru, powszechnie uważanego za niezbędny w powstawaniu biocząsteczek.
Naukowcy przekonują, że zaproponowana przez nich teoria nie tylko wyjaśnia w jaki sposób życie mogło powstać na Ziemi, ale dodatkowo tłumaczy dlaczego tak się stało.
źródło: Yale University
Tak mogła wyglądać wczesna Ziemia. Fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/58906803/jak-ziemia-zmienila-sie-w-planete-zdolna-do-podtrzymania-zycia

Jak Ziemia zmieniła się w planetę zdolną do podtrzymania życia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbiór obserwacji zakryć gwiazd przez Księżyc w latach 1972?2015
2022-03-07.
Od lat 70-tych ubiegłego stulecia miłośnicy astronomii w Polsce związani z Sekcją Obserwacji Pozycji i Zakryć PTMA wykonywali obserwacje zakryć gwiazd przez Księżyc. Efektem tej pracy jest zbiór ponad 14 000 wyników, które kwalifikują się jako poprawne.
Niniejszy zweryfikowany zbiór powstał w wyniku opracowania baz VizieR oraz Occult. Weryfikacji wyników obserwacji dokonano w następujący sposób:
1. Współrzędne miejsc obserwacji
Zawarte dane w wyżej wymienionych zbiorach zaakceptowano, jeżeli były przypisane do poprawnych wyników, opisanych małymi wartościami O-C.
Współrzędne wysyłane w raportach do ILOC (Międzynarodowe Centrum Zakryć Księżycowych) były zazwyczaj podawane w układzie ED-1950. W wielu przypadkach stwierdzono, że duże wartości O-C były spowodowane błędnymi wartościami współrzędnych lub pomyłką miejsca obserwacji; w takich przypadkach podjęto próbę ich korekty, i w przypadku otrzymania poprawnych wartości O-C, obserwacje kwalifikowano jako prawidłowe. Wszystkie współrzędne odczytywane obecnie (włącznie z tymi sprzed wielu lat) podawane są już w układzie WGS-84. Korekta współrzędnych dla części wyników nie dała spodziewanego rezultatu i obserwacje te ostatecznie musiały zostać odrzucone.
Jednocześnie dokonano weryfikacji ważniejszych współrzędnych miejsc obserwacji w porównaniu do tych w układzie WGS-84. Okazało się, że wszystkie dane były poprawne, a błąd pozycji po zmianie układu mieści się w granicach 1?. Jedynie dla Warszawy różnice są większe, gdyż były one wyznaczone według współrzędnych astronomicznych Obserwatorium UW, jednak i ta różnica nie wpłynęła znacząco na wartość O-C.
2. Momenty obserwacji
W przypadku dużych wartości O-C raportowane momenty zostały poddane weryfikacji. Wykreślono ze zbioru te obserwacje, dla których wielkości O-C przekraczały wartość 2s, jednak wynikały one jedynie z porównania z efemerydą Occulta. Obserwacje te dotyczyły zwykle zjawisk mierzonych przy jasnym brzegu Księżyca, słabych gwiazd i pozycji nisko nad horyzontem. Momenty były wyraźnie opóźnione lub przyspieszone. Skorygowano jednocześnie oczywiste pomyłki w raportach, np. błędy dat, całych godzin lub kilku pełnych sekund, a także numeracji gwiazd.
Duże wartości O-C dla zakryć planet są pozostawione, gdyż Occult oblicza je dla środka tarczy, a obserwowane kontakty dotyczą innych zjawisk. Podane wartości O-C pochodzą z bazy VizieR z 2012 roku, chyba że dotyczą zjawisk jeszcze nie raportowanych lub poprawionych. W takich przypadkach są one wyliczone przy pomocy ostatniej wersji programu Occult, a wartości te są jedynie wstępne i przybliżone; zatem wartości O-C ponad 2s w kilku przypadkach pozostawiono, o ile raportowane momenty były zgodne z efemerydą.
3. Uzupełnienie danych
W całym zbiorze dodano nazwy własne gwiazd oraz ich jasności. Tych ostatnich brakuje w pojedynczych przypadkach.
Dodano także raporty, których brak w dotychczasowych bazach ? głównie z lat 1972-1980, oraz zakrycia brzegowe dotąd nieraportowane. Wyniki za lata 1972?1980 były przesyłane do HMNAO w Greenwich, ale z jakichś powodów nie trafiły one do ILOC; te ostatnie datują się dopiero od roku 1981. Wyniki z lat 1972-1980 zostały zaczerpnięte z ?Uranii?, a także innych publikacji lokalnych oraz notatek własnych. Niestety, części wyników z obserwacji wykonanych na pewno, nie udało się do tej pory odnaleźć.
Opracowanie:
Marek Zawilski
Redakcja:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
Archiwum SOPiZ
Pobierz plik Excela: Zakrycia gwiazd Księżyc 1972-2015
Na ilustracji: Księżyc i Aldebaran na krótko przed jego zakryciem 23 lutego 2018 r. Źródło: Marek Zawilski.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zbior-obserwacji-zakryc-gwiazd-przez-ksiezyc-w-latach-1972-2015

Zbiór obserwacji zakryć gwiazd przez Księżyc w latach 1972?2015.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miała uderzyć w Ziemię w 2023 roku. "Przez prawie 10 lat pracy nie obserwowałem tak ryzykownego obiektu"
2022-03-07. Autor: kw Źródło: sciencealert.com


Na początku roku astronomowie z Obserwatorium Mount Lemmon w Arizonie odkryli asteroidę o średnicy około 70 metrów. Ze wstępnych obserwacji wynikało, że asteroida ma spore szanse na to, by uderzyć w Ziemię. Przez kilka dni naukowcy z całego świata prowadzili obserwacje, które jedynie potwierdzały możliwe ryzyko. W kluczowym momencie badania musiały zostać zawieszone.
Nowo odkryta asteroida 2022 AE1 zasiała sporo niepewności wśród naukowców. Ponieważ pierwsze obserwacje wykazały, że może zderzyć się z Ziemią, astronomowie z kilku różnych obserwatoriów rozpoczęli jednoczesne badania. Najczęściej obserwacje wykluczają możliwość tego typu zdarzeń, ale w tym wypadku stało się inaczej.
Przeszkodził im Księżyc
Prawdopodobieństwo zderzenia z Ziemią rosło przez pierwszy tydzień badań. 2022 AE1 określono jako PHA - potencjalnie niebezpieczną asteroidę (Potentially Hazardous Asteroid). Co więcej, asteroida otrzymała jedną z najwyższych ocen w Skali Palermo - rankingu używanym przez astronomów do określania ryzyka zderzenia kosmicznego obiektu z Ziemią. Zarówno Europejska Agencja Kosmiczna, jak i amerykańska NASA opublikowały informacje o możliwym niebezpieczeństwie na swoich portalach informacyjnych, poświęconych obiektom bliskim Ziemi (NEO).
W kolejnym tygodniu naukowcy doświadczyli długich chwil niepewności. Ich obawy stawały się coraz większe, a musieli zrobić przerwę w obserwacjach, ponieważ światło pełni Księżyca znacząco utrudniało badania, blokując widok asteroidy.
Gdy asteroidę udało się ponownie namierzyć, badacze zaczęli się uspokajać. Z czasem okazało się, że ryzyko jej zderzenia z Ziemią drastycznie maleje, co więcej - 2022 AE1 nie ma szans uderzyć w Ziemię w najbliższej przyszłości.
- Przez prawie dziesięć lat mojej pracy w ESA nie obserwowałem tak ryzykownego obiektu - powiedział Marco Micheli, astronom z Centrum Koordynacji Obiektów Bliskich Ziemi (NEOCC) należącego do ESA.
Mnóstwo symulacji komputerowych
W jaki sposób naukowcom udało się wykluczyć zagrożenie, które wydawało się tak pewne?
Badacze twierdzą, że pierwsza obserwacja asteroidy to tylko jeden punkt danych. Ponieważ jest to dosłownie "kropka na niebie", trudno na początku stwierdzić, co to jest i dokąd zmierza. Micheli wyjaśnił, że potrzebna jest druga obserwacja, aby ujawnić obiekt w ruchu, a co najmniej trzy, aby określić jego orbitę.
Astronomowie wykorzystują do tego różne symulacje komputerowe, w których obliczają prawdopodobną ścieżkę orbity, wprowadzając losowo wybrane pozycje początkowe i prędkości. W ten sposób tworzy się ogromna liczba symulacji, a naukowcy mogą obliczyć prawdopodobieństwo tego, czy na którejś konkretnej ścieżce znajduje się Ziemia. Jeśli symuluje się milion różnych możliwych orbit i jedna z nich prowadzi do zderzenia, oznacza to, że prawdopodobieństwo, iż asteroida uderzy w Ziemię wynosi milion do jednego.
Zwykle jest tak, że dzięki większej liczbie danych zagrożenie się zmniejsza, a trasa przyszłej drogi asteroidy oddala się od Ziemi. Dzięki sieci obserwatoriów, które zajmują się przeszukiwaniem nieba w poszukiwaniu nadlatujących asteroid i komet, wiele badań pozwala szybko wykluczyć potencjalnie niebezpieczne kosmiczne skały.
2022 AE1 w przyszłym roku minie naszą planetę
W przypadku 2022 AE1 obserwacje prowadzone już po pełni Księżyca dostarczyły danych, które wykazały, że poziom ryzyka obliczony na podstawie wcześniejszych analiz był całkowicie błędny. Po uzyskaniu większej liczby informacji zagrożenie zredukowano do zera.
- Gdyby trasa 2022 AE1 pozostawała niepewna, użylibyśmy wszelkich możliwych środków, aby nadal obserwować ją za pomocą największych teleskopów, jakie mamy. Ponieważ została ona usunięta z naszej listy ryzyka, nie musieliśmy już jej śledzić - powiedziała Laura Faggioli z NEOCC.
ESA przekazała, że niektórym zapalonym obserwatorom nieba tyle informacji nie wystarczy i będą nadal monitorować asteroidę. Obecnie wiadomo, że 4 lipca 2023 roku asteroida przemknie obok Ziemi w odległości około dziesięciu milionów kilometrów.
Autor:kw
Źródło: sciencealert.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock
Asteroida 52768 (1998 OR2) minęła Ziemię w 2020 roku

https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/asteroida-miala-uderzyc-w-ziemie-w-2023-roku-przez-prawie-10-lat-pracy-nie-obserwowalem-tak-ryzykownego-obiektu-5626516

 

Miała uderzyć w Ziemię w 2023 roku. Przez prawie 10 lat pracy nie obserwowałem tak ryzykownego obiektu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2022 roku
2022-03-07. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2022 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2022 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2022 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński ? obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2022 roku. Aktualnie (stan na 20 lutego 2022) największym obiektem, który przeleciał w 2022 roku w pobliżu Ziemi jest planetoida 2022 CO6 o średnicy około 26 metrów.
W ostatnich latach ilość odkryć bliskich przelotów wyraźnie wzrosła:
?    w 2021 roku odkryć było 149,
?    w 2020 roku ? 108,
?    w 2019 roku ? 80,
?    w 2018 roku ? 73,
?    w 2017 roku ? 53,
?    w 2016 roku ? 45,
?    w 2015 roku ? 24,
?    w 2014 roku ? 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów ? co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2022 roku
2022 AA: pierwszego dnia nowego roku odkryto planetoidę o oznaczeniu 2022 AA. Obiekt ma średnicę około 40 metrów. Jest to obiekt NEO.
2022 AB: druga planetoida odkryta w nowym roku. Okazuje się, że ta planetoida charakteryzuje się bardzo szybkim obrotem o długości około 3 minut.
Przelot 1994 PC1: w nocy z 18 na 19 stycznia 2022 nastąpił stosunkowo bliski przelot planetoidy 1994 PC1. W ciągu kilku dni po przelocie pojawiły się amatorskie zdjęcia i nagrania ukazujące zbliżenie 1994 PC1 do Ziemi. (1994 PC1 została odkryta w 1994 roku i ma średnicę ponad 1 km).
2022 BH7: dużym obiektem NEO jest planetoida o oznaczeniu 2022 BH7. Obiekt zbliżył się do Ziemi 18 lutego na odległość około 6 razy dystans do Księżyca. Średnica 2022 BH7 jest szacowana na około 220 metrów. Jest to potencjalnie groźna planetoida dla Ziemi (PHA).
2022 AE1: wstępne obserwacje planetoidy 2022 AE1, tuż po odkryciu tego obiektu, sugerowały ryzyko uderzenia w Ziemię w dniu 4 lipca 2023. 2022 AE1 ma średnicę około 70 metrów, zatem impakt mógłby wyrządzić lokalne szkody. Dalsze obserwacje, wykonane przez blisko 30 obserwatoriów astronomicznych z całego świata, wykazały, że 2022 AE1 nie zagrozi w najbliższym czasie naszej planecie.
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2022 roku / Credits ? K. Kanawka, kosmonauta.net
W ostatnich latach ilość odkryć bliskich przelotów wyraźnie wzrosła:
Orbita planetoidy 2022 BH7 / Credits ? NASA, JPL
https://kosmonauta.net/2022/03/styczen-2022-w-odkryciach-neo/

Planetoidy NEO w 2022 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2022 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2022 roku.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie chcą umieścić satelitę szpiegowskiego na orbicie Księżyca. Tak na wszelki wypadek
2022-03-08. Radek Kosarzycki
Kiedy będzie można mówić, że sfera ludzkiej dominacji wykracza już poza Ziemię? Chyba już niedługo. Najlepszym dowodem na to jest fakt, iż amerykańska armia planuje umieścić satelity szpiegowskie na orbicie wokół Księżyca.
Instytut badawczy Sił Powietrznych USA (US Air Force Research Lab) opublikował kilka dni temu krótkie nagranie przedstawiające projekt Cislunar Highway Patrol System (CHPS). Szczegółów tego projektu, ani harmonogramu jego realizacji jak na razie nie opublikowano.
Wszystko jednak wskazuje na to, że amerykańska armia reaguje na plany wysłania ludzi na powierzchnię Księżyca i w najbliższym czasie chce się przygotować na ewentualne stworzenie załogowej bazy księżycowej.
W tym celu dotychczasowy monitoring przestrzeni okołoziemskiej sięgający do orbity geostacjonarnej (36 000 km od powierzchni Ziemi) zostanie znacząco rozszerzony na tyle, aby obejmować całą powierzchnię Księżyca. Zważając na to, że Księżyc znajduje się 340-420 tys. km od Ziemi, monitoring będzie trzeba na dziesięciokrotnie większą odległość niż dotychczas.
CHPS początkowo będzie stanowił swego rodzaju eksperyment, którego celem będzie sprawdzenie technologii monitorowania przestrzeni kosmicznej w otoczeniu Księżyca.
Co o satelicie szpiegowskim na orbicie Księżyca sądzą Chiny? Nie wiadomo
Otwartym pozostaje pytanie o legalność takich działań. Jakby nie patrzeć Księżyc nie należy do nikogo. Ludzi na powierzchnię Księżyca chcą w najbliższych latach wysłać Stany Zjednoczone, ale także Chiny. Nie wiadomo zatem jak Chiny zareagują na chęć wysłania szpiegowskiego satelity obserwacyjnego przez armię amerykańską. Czym innym bowiem są satelity naukowe takie jak chociażby Lunar Reconnaissance Orbiter, a zupełnie czym innym satelity zawiadywane przez wojsko. Za pomocą takiego sprzętu amerykańskie wojsko będzie w stanie na bieżąco analizować, co się dzieje w przestrzeni okołoksiężycowej i odpowiednio wcześnie identyfikować wszelkie potencjalne zagrożenia dla amerykańskiej działalności na Srebrnym Globie.
Za budowę satelity mają odpowiadać Siły Powietrzne USA współpracujące z zewnętrznymi organizacjami i wykonawcami, natomiast jego obsługą zajmie się Dowództwo kosmiczne Sił Powietrznych. Wstępne informacje wskazują, że w tym roku armia chce wybrać wykonawców satelity, aby można było go wynieść w okolicę Księżyca już w 2025 roku.
Cislunar Highway Patrol System (CHPS)


https://spidersweb.pl/2022/03/satelita-szpiegowski-usa-na-orbicie-ksiezyca.html

Amerykanie chcą umieścić satelitę szpiegowskiego na orbicie Księżyca. Tak na wszelki wypadek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mark Vande Hei ? problematyczny powrót na Ziemię
2022-03-08. Krzysztof Kanawka
ak i kiedy wrócić Mark Vande Hei na Ziemię?
Agresja wojsk rosyjskich na niepodległą Ukrainę ma bezpośredni wpływ na sektor kosmiczny. Wśród pytań o przyszłość Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pojawił się właśnie problem astronauty NASA Marka Vande Hei, który pod koniec marca ma/miał wrócić na Ziemię na pokładzie? Sojuza MS-19.
Od 24 lutego obserwujemy bezsensowną agresję Rosji (ze wsparciem Białorusi) na teren Ukrainy. Tzw. ?operacja wojskowa?, która prawdopodobnie miała trwać zaledwie kilka dni, trwa już drugi tydzień, a wojska rosyjskie ponoszą ogromne straty. Ponadto, szeroki pakiet sankcji międzynarodowych uderza w Rosję, co nie pozostaje bez wpływu na sektor kosmiczny.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że tym razem program Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nie zostanie ?wyjęty? spod ziemskich sporów i polityki. Rzeczywiście, jest realne ryzyko zakończenia współpracy ? szczególnie, że Rosja emituje już ?propagandowe filmy? z separacji rosyjskiej części Stacji.
Mark Vande Hei ? kiedy i jak powróci na Ziemię?
Już w najbliższych dniach z pewnością dojdzie do ?stress testu? pomiędzy NASA a Roskosmosem. W kwietniu 2021 na ISS na pokładzie Sojuza MS-18, oprócz dwóch kosmonautów z Rosji, poleciał Amerykanin Mark Vande Hei. Jego pobyt został już przedłużony, m.in. z uwagi na krótkoterminową misję Sojuza MS-19 (która powróciła na Ziemię na pokładzie Sojuza MS-18).
Warto tu zauważyć, że aktualny pobyt Marka Vande Hei na ISS jest najdłuższym lotem Amerykanina w przestrzeni kosmicznej. Pobyt jest już dłuższy od lotu Scotta Kelly?ego.
Sojuz MS-19 ma powrócić na Ziemię 28 marca 2022. Jest pewne, że do tego czasu nie nastąpi złagodzenie stanowisk pomiędzy Rosją a USA. W związku z tym pojawia się problem jaki będzie status amerykańskiego astronauty oraz czy ktoś z USA będzie w ogóle obecny podczas podjęcia załogi po lądowaniu. Ponadto, obecnie nie ma praktycznie możliwości lotów z Rosji do Europy czy USA, co oznacza, że ?tradycyjna? forma podjęcia astronautów NASA po lądowaniu raczej nie jest możliwa.
Lądowanie Sojuza MS-19 powinno nastąpić na terenie Kazachstanu. W teorii może to oznaczać, że NASA zorganizuje własny zespół do podjęcia Marka Vande Hei, po czym wróci z nim przez Kazachstan, a następnie Europę. Oczywiście, w tej opcji wiele zależy także od decyzji Rosjan, którzy mogą nie zgodzić się na taki udział ?innej? ekipy medyczno-ratunkowej.
Pojawiają się i bardziej ?niekonwencjonalne? spekulacje. Na 15 kwietnia wyznaczono start amerykańskiej misji Crew-4. Jeśli by ograniczyć załogę tej misji do trójki astronautów i przedłużyć okres pobytu astronauty z misji Crew-3, wówczas Mark Vande Hei wróciłby na Ziemię na pokładzie amerykańskiego pojazdu załogowego. Problemem jest jednak okres od końca marca do połowy kwietnia, podczas którego Mark Vande Hei może nie mieć szansy na ucieczkę z ISS w przypadku poważnej awarii.
W najbliższych dniach NASA prawdopodobnie poinformuje co do działań związanych z powrotem Marka Vande Hei na Ziemię. Niezależnie od decyzji, będzie to działanie dość skomplikowane. Jednocześnie będzie to także wyraźny sygnał, że międzynarodowi partnerzy programu ISS muszą z większą ostrożnością podchodzić do współpracy z Rosją ? nawet przy tak wyjątkowym programie jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.
(PFA, N.)

NASA Astronaut Mark Vande Hei on setting the record for longest single spaceflight for an American
https://www.youtube.com/watch?v=vsAAOuF2670
Mark Vande Hei na ISS / Credits ? NASA Johnson

https://kosmonauta.net/2022/03/mark-vande-hei-problematyczny-powrot-na-ziemie/

Mark Vande Hei ? problematyczny powrót na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita pogodowy GOES-T wyniesiony. Wspólne dzieło Lockheed Martin, NASA i NOAA
2022-03-08. Mateusz Mitkow
Satelita GOES-T (Geostationary Operational Environmental Satellite) został pomyślnie wystrzelony w przestrzeń kosmiczną na pokładzie rakiety Atlas V. Na orbicie geostacjonarnej urządzenie rozpocznie swoją pracę polegającą na monitorowaniu pogody oraz ewentualnych zagrożeń klimatycznych.
Wraz z początkiem marca br. doszło do startu najnowszego z geostacjonarnych satelitów pogodowych serii GOES-R. Wyniesienie urządzenia w przestrzeń pozaziemską odbyło się 1 marca o godz. 22:38 czasu polskiego z platformy SLC-40 z kosmodromu Cape Canaveral Space Force Station za pomocą należącej do United Launch Alliance (ULA) rakiety nośnej Atlas V. Górny stopień owej rakiety o nazwie Centauri umieścił satelitę GOES-T na geostacjonarnej orbicie transferowej ok. 3,5 godz. po starcie.
GOES-T jest trzecim z czterech satelitów serii geostacjonarnych meteorologicznych GOES-R zbudowanych przez firmę Lockheed Martin. Pierwszy GOES został umieszczony w 1975 roku. Kolejne urządzenie GOES-U ma zostać wystrzelone w 2024 r. na pokładzie rakiety Falcon Heavy należącej do firmy SpaceX.
Po osiągnięciu wysokości orbity geostacjonarnej satelita nalężący do National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) zmieni swoją nazwę na GOES-18 a następnie rozpocznie żmudny proces uruchamiania. Owy instrument będzie prowadził swoje prace w zakresie obserwacji pogody oraz zagrożeń klimatycznych m.in. skutków burz na Oceanie Spokojnym oraz burz, huraganów, pożarów w zachodniej części Stanów Zjednoczonych, w tym na Alasce i Hawajach.
W związku z wpływem, jaki zmiany klimatyczne mają na wzorce pogodowe na całym świecie, praca satelitów takich jak GOES-T, jest ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, w celu zapewnienia ludziom bezpieczeństwa teraz, jak i w przyszłości.
Jagdeep Shergill, główny inżynier i kierownik programu GOES-R w Lockheed Martin.
Satelita został oparty na platformie A2100. Zawiera dwa instrumenty zbudowane przez Centrum Zaawansowanych Technologii Lockheed Martin:
?    Geostacjonarny maper wyładowań atmosferycznych (Geostationary Lightning Mapper ? GLM), który jest pierwszym w swoim rodzaju operacyjnym urządzeniem do mapowania wyładowań atmosferycznych, który poleciał na orbitę, śledząc wyładowania atmosferyczne w Stanach Zjednoczonych w czasie rzeczywistym. Gromadząc dane dotyczące częstotliwości, lokalizacji i zasięgu wyładowań atmosferycznych, GLM pozwala meteorologom szybko zidentyfikować nasilające się burze i podjąć odpowiednie działania. W 2020 r. GLM uchwycił megabłysk o długości prawie 500 mil, który pobił światowy rekord w zakresie najdłuższego wyładowania piorunowego,
Geostacjonarny mapper wyładowań atmosferycznych (Solar Ultraviolet Imager ? SUVI), skupia się na pogodzie w kosmosie i mierzy słońce w zakresie ekstremalnych długości fal ultrafioletowych, jak i dostarcza obrazy słoneczne. SUVI jest niezbędny do zrozumienia aktywnych obszarów na Słońcu i przewidywania zdarzeń słonecznych, które mogą zakłócić działanie mediów energetycznych, systemów komunikacyjnych lub nawigacyjnych na Ziemi. $$$
GOES-18 zastąpi GOES-17, który został wyniesiony jako GOES-S także za pomocą rakiety Atlas 5 cztery lata temu. Zakończenie jego służby było spowodowane problemami w działaniu jego najważniejszego instrumentu meteorologicznego Advanced Baseline Imager (ABI).
eśli uruchomienie opisywanego satelity przebiegnie bezproblemowo to jego pierwsze zdjęcia powinny zostać przesłane w maju lub czerwcu obecnego roku kalendarzowego. Według obecnych szacunków satelita osiągnie pełną operacyjność w 2023 r.  GOES-T został zaprojektowany z myślą o 10, a nawet 15-letniej żywotności.  
Mateusz Mitkow/Lockheed Martin

Fot. ULA
Fot. Lockheed Martin
Fot. Lockheed Martin

Transmisja startu rakiety Atlas V z satelitom GOES-T na pokładzie
https://www.youtube.com/watch?v=q0giRXI3FvA
Watch NOAA's GOES-T Weather Satellite Launch to Geostationary Orbit

Przygotowywania rakiety Atlas V do wystrzelenia urządzenia GOES-T
Fot. ULA
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/satelita-pogodowy-goes-t-wyniesiony-wspolne-dzielo-lockheed-martin-nasa-i-noaa

Satelita pogodowy GOES-T wyniesiony. Wspólne dzieło Lockheed Martin, NASA i NOAA.jpg

Satelita pogodowy GOES-T wyniesiony. Wspólne dzieło Lockheed Martin, NASA i NOAA2.jpg

Satelita pogodowy GOES-T wyniesiony. Wspólne dzieło Lockheed Martin, NASA i NOAA3.jpg

Satelita pogodowy GOES-T wyniesiony. Wspólne dzieło Lockheed Martin, NASA i NOAA4.jpg

Satelita pogodowy GOES-T wyniesiony. Wspólne dzieło Lockheed Martin, NASA i NOAA5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sygnał satelitarny celem nad Europą? Starlink i Viasat meldują problemy [RAPORT]
2022-03-08. Kacper Bakuła
Na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni (czyli w okresie zbieżnym z trwaniem rosyjskiej inwazji na Ukrainę) znacząco wzrosła liczba doniesień o masowych zanikach sygnału i usług bazujących na bezpośrednich transmisjach satelitarnych różnych dostawców telekomunikacyjnych. Wśród tych najszerzej komentowanych są przypadki z Niemiec (gdzie przerwanie transmisji satelitarnej doprowadziło do utraty zdalnej kontroli nad działaniem aż 5800 turbin wiatrowych) i z samej Ukrainy, gdzie firma SpaceX uruchomiła ostatnio (interwencyjnie) węzeł rozdzielczy szerokopasmowej sieci SpaceX Starlink. Jak zasugerował sam szef tej spółki, Elon Musk, napotkane problemy z rozprowadzaniem sygnału satelitarnego mają najpewniej związek z rosyjskim zakłócaniem, co wymusza na jego firmie zwiększenie wysiłków w kwestii poprawy zabezpieczeń.
Niepewna sytuacja telekomunikacyjna w pobliżu strefy walk
W kontekście realizowanej dostawy terminali dla użytkowników rządowych i infrastruktury krytycznej na Ukrainie, założyciel SpaceX poinformował w sobotni poranek o prawdopodobnym zakłócaniu sygnału docierającego z satelitów konstelacji Starlink do urządzeń nadawczo-odbiorczych rozlokowanych w Europie. Oficjalnie nie wiadomo, kto stał za nieprzyjaznymi działaniami oraz czy skala zaniku sygnału miała istotny wpływ na użytkowników. O możliwej wrogiej ingerencji Elon Musk powiadomił na jednym ze swoich kont w mediach społecznościowych. Dodał przy tym, że podjęto wszelkie starania, aby uniemożliwić zagłuszanie sygnału użytkowanych satelitów.
W kolejnym wpisie Musk ogólnikowo opisał możliwą przyczynę zakłócania łącza, wiążąc to ze stosowaniem "jammerów" w strefach bezpośrednio przylegających do strefy działań wojennych. Multimiliarder poinformował, że problem został rozwiązany dzięki wgraniu aktualizacji oprogramowania.
Według strony udostępniającej informacje o aktualnym położeniu satelitów i dostępności usługi szerokopasmowego Internetu, mieszkańcy Ukrainy nie powinni mieć obecnie większych problemów z dostępem do sieci Starlink. Sam Elon Musk na Twitterze również zadeklarował wzmocnienie cyberochrony przeciwko zagłuszaniu.
Internet od Elona Muska zaczął pojawiać się na Ukrainie niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, do której doszło 24 lutego br. Dostawa terminali to efekt przychylenia się właściciela SpaceX i Starlink do apelu ukraińskich władz o interwencyjną pomoc w obliczu trudności komunikacyjnych na Ukrainie spowodowanych zbrojną agresją Rosji. Oczekiwanie na pierwsze urządzenia naziemne nie trwało długo: już po paru dniach w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia braci Kliczko - Witalija (mera Kijowa) i Władimira - na tle odebranych pakunków. O sprawnym dostarczeniu terminali Starlink do Kijowa donosił m.in. serwis CyberDefence24.
W kontekście całej sytuacji część komentatorów zwraca uwagę, że wbrew poprzednim zapewnieniom Muska o strzeżeniu lokalizacji i danych użytkowników urządzeń dostępowych, istnieją realne obawy o możliwość ich namierzania. To w realiach obecnego konfliktu zbrojnego może być z kolei (ich zdaniem) równoznaczne z możliwością naprowadzania uzbrojenia i niszczenia takich węzłów transmisyjnych.
Warto przy tym dodać, że sieć Starlink oferuje częste aktualizacje systemu i usprawnienia skorelowane z potrzebami na bieżąco sygnalizowanymi przez użytkowników. Jedna z ostatnich aktualizacji zmniejszyła przykładowo pobór prądu, przez co urządzenia mogą być teraz zasilane z gniazda zapalniczki samochodowej (12/24V). Co ciekawe, umożliwiono także użytkowanie anteny podczas ruchu pojazdu, co dotychczasowo było systemowo utrudnione, ze względu na przypisanie terminalu do stałego miejsca zamieszkania.
Fakt, że do opisywanych niedogodności dochodziło w bliskim sąsiedztwie rejonu walk wskazuje, że upośledzenie działania sieci Starlink było związane z militarnymi, naziemnymi systemami zagłuszania transmisji. Podobne stwierdzone utrudnienia na Ukrainie dotyczą także regularnie odbioru sygnału GPS w urządzeniach geolokalizacyjnych.
Biorąc pod uwagę, że strona ukraińska (cywile, jak i żołnierze) dość chętnie publikuje na platformach społecznościowych zdjęcia i nagrania z pola walki (na przykład te ukazujące porzucone rosyjskie wozy bojowe) oraz używa Internetu do komunikacji ze światem, celem Rosjan może być uniemożliwienie obrońcom i zagranicznym korespondentom efektywnego informowania o sytuacji na froncie i w jego bezpośrednim pobliżu.
Nie tylko Ukraina
Jak się jednak okazuje, notowane przypadki utraty transmisji satelitarnej nie dotyczą wyłącznie strefy walk. Już w dniu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, tj. 24 lutego br., poważna awaria uderzyła w sieć komunikacji satelitarnej Viasat. Problemy dotknęły zarówno mieszkańców Ukrainy oraz ichniejszych sił zbrojnych korzystających z terminali Viasat, jak i pozostałych użytkowników, m.in. z Polski oraz Niemiec. ?Viasat doświadcza częściowej awarii sieci, co ma wpływ na usługi internetowe dla stacjonarnych użytkowników usług szerokopasmowych na Ukrainie oraz w innych miejscach naszej europejskiej sieci KA-SAT? ? zakomunikowali przedstawiciele firmy za pośrednictwem stacji CNBC.

Co istotne, awaria dotyczyła także abonentów przemysłowych użytkujących łącze satelitarne do zarządzania infrastrukturą krytyczną, do której zaliczają się niemieckie turbiny wiatrowe firmy Enercon. W opisywanym przypadku zagrożenia dla sieci energetycznej w Niemczech, pierwszego dnia inwazji o godzinie 5:00 nad ranem do terminali końcowych obsługujących pojedyncze turbiny została przesłana wadliwa aktualizacja oprogramowania układowego blokująca trwale dostęp do sieci zdalnego kontrolowania parametrów układowych urządzeń. Jak podano, konsekwencje ataku dotyczyły aż 5800 platform z turbinami wiatrowymi - połączenia satelitarne przestały działać, uniemożliwiając zdalny monitoring i kontrolę turbin wiatrowych, których łączną moc określono na poziomie 11 gigawatów.
Próby przywrócenia funkcjonalności sprzężonego monitorowania stanu turbin okazały się nieskuteczne, pomimo wielu podejmowanych prób - uspokojono jednak, że po utracie komunikacji wszystkie elektrownie przeszły naturalnie w tryb automatycznego sterowania. ?Usługi komunikacyjne zawiodły niemal jednocześnie z rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę? ? wskazała firma Enercon w swoim okolicznościowym oświadczeniu. Dostawca energetyczny poinformował przy tym niemiecki organ nadzorczy ds. bezpieczeństwa cybernetycznego (BSI) i zadeklarował współpracę z odpowiednimi dostawcami łączności satelitarnej w celu rozwiązania problemu. Jak stwierdzono, co do ogółu incydent dotknął około 30 tys. (!) terminali satelitarnych wykorzystywanych przez firmy i organizacje z różnych sektorów w całej Europie.
Operator satelitarny Viasat korzysta z własnej konstelacji dużych satelitów rozmieszczonych na orbicie geosynchronicznej ? co oznacza, że krążą w przypisanej pozycji, nieruchomo względem określonego punktu nad Ziemią na dystansie aż 36 tys. kilometrów nad jej powierzchnią. Pozwala to zmaksymalizować obszar obejmowany transmisją sygnału, a jednocześnie utrudnia bezpośredni wpływ na działanie samego satelity. Niemniej w przeszłości donoszono już niejednokrotnie o posiadaniu przez Rosjan aktywnych operacyjnie systemów, które bezpośrednio w otoczeniu orbity geosynchronicznej mogą prowadzić co najmniej nasłuch obcych transmisji. Przykład może stanowić tutaj sytuacja z 2017 r., gdy rosyjski satelita Łucz/Olimp-K wykonywał w kosmosie manewry sugerujące zamiar inwigilowania francusko-włoskiego satelity telekomunikacyjnego Athena-Fidus.
Zagrożone zarówno satelity, jak i same usługi
Zważywszy na dalszy intensywny przebieg konfliktu zbrojnego na Ukrainie oraz odbywającą się w jego tle międzynarodową próbę sił, można oczekiwać, że podobnych sytuacji będzie w skali regionu znacznie więcej, a ich skutki mogą być relatywnie mocno odczuwalne oraz kosztowne dla całej Europy. To przy okazji pokazuje również skalę współczesnego uzależnienia stanu infrastruktury krytycznej na Ziemi oraz ciągłości usług użytkowych z jej wykorzystaniem od aparatury satelitarnej i systemów kosmicznych. W ogólnym interesie jest więc jej szczególne zabezpieczenie przed zagrożeniami nie tylko kinetycznymi i fizycznymi (pociski ASAT i oddziaływanie elektromagnetyczne z Ziemi i na orbicie), ale również z cyberprzestrzeni.
Warto przy tym przypomnieć, że już w dniach poprzedzających inwazję, jak i bezpośrednio w jej momencie ukraińska, a także polska i regionalna infrastruktura sieciowa bywała celem rozmaitych cyberataków, mających na celu m.in. przeciążenie serwerów należących do instytucji rządowych i prywatnych. Również i w tym wypadku źródeł należy szukać w działaniach rosyjskich służb, chcących sparaliżować dostęp do kluczowych systemów komunikacji, transferu danych i zarządzania sieciowego. I choć w wielu przypadkach są to szkody odwracalne, to jednak zazwyczaj generują także rozsiane i dotkliwe koszty o wielomilionowej skali finansowej.
Fot. Eutelsat/ESA [esa.int]

Mapa zasięgu sieci Starlink. Im zieleńszy jest obszar, tym lepszy jest dostęp do internetu satelitarnego.
Fot. starlink.sx

Lekki satelita telekomunikacyjny projektu Viasat. Ilustracja: VIASAT [viasat.com]
Fot. Enercon

SPACE24
https://space24.pl/satelity/komunikacja/sygnal-satelitarny-celem-nad-europa-starlink-i-viasat-melduja-problemy-raport

Sygnał satelitarny celem nad Europą Starlink i Viasat meldują problemy [RAPORT].jpg

Sygnał satelitarny celem nad Europą Starlink i Viasat meldują problemy [RAPORT]2.jpg

Sygnał satelitarny celem nad Europą Starlink i Viasat meldują problemy [RAPORT]3.jpg

Sygnał satelitarny celem nad Europą Starlink i Viasat meldują problemy [RAPORT]4.jpg

Sygnał satelitarny celem nad Europą Starlink i Viasat meldują problemy [RAPORT]5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród gwiazd: Gwiazdozbiór Tarczy
2022-03-08. Natalia Kowalczyk  
Gwiazdozbiór Tarczy to gwiazdozbiór nieba południowego; jest piąty od końca pod względem wielkości. Konstelacja została pierwotnie wprowadzona przez polskiego astronoma Jana Heweliusza w XVII wieku. Heweliusz nazwał ją ?Scutum Sobiescianum? na cześć króla Jana III Sobieskiego. W większości języków odniesienie do Sobieskiego wyszło z użycia i dzisiaj gwiazdozbiór znany jest po prostu jako Tarcza.
Z konstelacją Tarczy nie wiążą się żadne mity. Jest to jedyna konstelacja związana z postacią historyczną, wspomnianym wyżej Janem III Sobieskim. Heweliusz nadał gwiazdozbiorowi tę specyficzną nazwę dla upamiętnienia zwycięstwa Sobieskiego w bitwie pod Wiedniem w 1683 roku. Krzyż, który król miał wyklepany na swej bojowej tarczy, możemy także odnaleźć w gwiazdozbiorze. Król Jan III Sobieski również pomógł Heweliuszowi odbudować jego obserwatorium po pożarze w 1679 roku ? być może astronom chciał mu się za to odwdzięczyć.
Gwiazdozbiór Tarczy nie posiada żadnych oficjalnie nazwanych gwiazd. Gwiazdy te są blade i czasami trudne do znalezienia z powodu jasnego tła Drogi Mlecznej. Konstelacja posiada natomiast obiekty głębokiego nieba, w tym dwa obiekty Messiera: M11 nazywaną Gromadą Dzikiej Kaczki i M26, a prócz tego gromadę kulistą NGC 6712 i mgławicę planetarną ? IC 1295.
W Polsce konstelacja widoczna jest latem nad południowym horyzontem, tuż poniżej Orła, nad Strzelcem. Tarcza należy do rodziny gwiazdozbiorów Herkulesa wraz z Orłem, Ołtarzem, Centaurem, Koroną Południową, Krukiem, Pucharem, Krzyżem Południa, Łabędziem, Herkulesem, Hydrą, Wilkiem, Lutnią, Wężownikiem, Strzałą, Sekstansem, Wężem, Trójkątem Południa i Liskiem.
Źródła:
?    Google Arts&Culture Gwiazdozbiór Tarczy
5.03.2022 r.

?    Constellation Guide, A Guide to the Night Sky, Scutum Constellation
5.03.2022 r.
 Zdjęcie w tle: ESO
Powyższa ilustracja pochodzi z dzieła Jana Heweliusza pod tytułem ?Uranographia? i przedstawia rysunek Tarczy na tle tworzących jej konstelację gwiazd. Źródło: Wikimedia Commons; Johannes Hevelius
Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Tarczy w towarzystwie otaczających go konstelacji. Białymi okręgami oznaczone są obiekty katalogu Messiera. Źródło: Wikimedia Commons
Zdjęcie gromady M11 wykonane za pomocą teleskopu w obserwatorium La Silla w Chile. Niebieskie gwiazdy w centrum gromady to gwiazdy młode i gorące, natomiast czerwone, znajdujące się na obrzeżach, są starsze i chłodniejsze. Źródło:ESO
https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-tarczy/

 

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Tarczy.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Tarczy2.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Tarczy3.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Tarczy4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HE 0435-5304 ? odległość ma znaczenie!
2022-03-08.
Publicznie dostępne dane nie są zbyt popularne wśród łowców naprawdę przełomowych odkryć astrofizycznych. Zwykle zostały już przejrzane wielokrotnie i wysycono ich zawartość naukową w wielu publikacjach. Jednak zdarzają się wyjątki, takie, jak nieciekawie brzmiący z nazwy kwazar HE 0435-5304.
Określenie odległości do obiektów kosmicznych pozwala oszacować, ile energii produkują i jakie procesy za ich świecenie odpowiadają. Jest to szczególnie ciekawe, gdy na tle populacji dany obiekt wydaje się ekstremalnym przypadkiem. Kwazar HE 0435-5304 jest na wiele sposobów wyjątkowy właśnie ze względu na wysoką jasność i ponadprzeciętną aktywność.

Naukowcy z Narodowego Centrum Badań Jądrowych i Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego wzięli na warsztat ciekawy obiekt, który mimo mało atrakcyjnej nazwy ? HE 0435-5304 ? od dawna był w kręgu ich zainteresowań. Jest to kwazar, widoczny na niebie południowym, w pobliżu południowego bieguna ekliptycznego. Obszar ten, ze względu na dużą odległość od płaszczyzny Drogi Mlecznej i małe zanieczyszczenie należącym do niej pyłem, uważany jest za jedno z najlepszych ?okien? na daleki Wszechświat poza naszą Galaktyką. Dlatego na podstawie obserwacji japońskiego satelity AKARI powstał tam przegląd nazwany Głębokim Południowym AKARI (ang. Akari Deep Field-South, ADF-S), w którym zidentyfikowano szereg galaktyk-kandydatek na galaktyki jasne i ultra jasne w podczerwieni (ang. Luminous, Ultra Luminous Infrared Galaxies, LIRG/ULIRG**).

Kwazar HE 0435-5304 od początku sprawiał wiele problemów podczas jego analizy. Według wcześniejszych pomiarów spektroskopowych, których wyniki znajdują się w publicznie dostępnych katalogach oraz pracach naukowych, miał być od nas odległy o 8,7 mld lat świetlnych. Tymczasem już pierwsze oszacowania polskiego zespołu wskazywały, że znacznie bardziej prawdopodobna jest znacznie mniejsza odległość ? ok. 3,5 mld lat świetlnych. Oszacowania te były jednak oparte o pomiary fotometryczne, z założenia mniej dokładne niż pomiar spektroskopowy.
W zależności od skali odległości we Wszechświecie, w astrofizyce stosuje się różne metody pomiarów odległości, a im większa odległość, tym trudniej ją zmierzyć i tym większą niepewnością jest obarczona. W przypadku najdalszych obiektów operuje się pojęciem przesunięcia ku czerwieni. Przesunięcie ku czerwieni (ang. redshift) jest zdefiniowane jako stosunek długości fali światła obserwowanego do (domniemanej) emitowanej przez obiekt, pomniejszonej o jeden i wskazuje na znaczną odległość we Wszechświecie. W pomiarach przesunięcia ku czerwieni wyróżniamy dwie metody: spektroskopowa i fotometryczna. Spektroskopowa metoda wyznaczania redshiftu, oparta o zidentyfikowane w widmie obiektu linie emisyjne bądź absorpcyjne pierwiastków, bezsprzecznie uznawana jest przez astronomów i astrofizyków za najdokładniejszą. Metoda fotometryczna natomiast, oparta o modelowe dopasowanie widma do ?pików? jasności na danych długościach filtrów fotometrycznych, jest metodą statystycznie dobrą, jednak znacznie mniej dokładną od spektroskopowej, stosowaną jedynie do oszacowania tej wartości. Dość dobrze nadaje się więc w podejściu globalnym na całych katalogach.

Pomiar własności fizycznych kwazara i jego macierzystej galaktyki wymaga znajomości jego odległości. Przy założeniu odległości 8,7 mld lat świetlnych HE 0435-5304 jawił się jako bardzo nietypowy obiekt, niezwykle szybko tworzący gwiazdy, nawet w kategorii galaktyk przechodzących wybuch aktywności gwiazdotwórczej. Otrzymane standardowe wyniki analizy fizycznej wskazywały na zupełnie egzotyczny, monstrualny charakter tego kwazara, tworzącego olbrzymie ilości nowych gwiazd.

Tymczasem jednak inny zespół badawczy na podstawie widma w zakresie ultrafioletu oszacował odległość do HE 0435-5304 na 4,3 mld lat świetlnych, a więc też znacznie poniżej wartości katalogowej. Badacze z NCBJ i OA UJ postanowili ostatecznie rozstrzygnąć problem odległości kwazara HE 0435-5304. Przeprowadzili obserwacje Wielkim Teleskopem Południowoafrykańskim SALT (ang. Southern African Large Telescope), w którym Polska ma 10% udziału finansowego, a więc i czasu obserwacyjnego. Opierając się o własne obserwacje, zmierzyli widmo optyczne kwazara. W swoich badaniach użyli też danych z teleskopu ESO VLT (ang. Very Large Telescope).
Okazało się, że kwazar HE 0435-5304 jest od nas odległy o 4,5 mld lat świetlnych, czyli jest prawie dwa razy bliżej, niż wynika to z poprzednich, opublikowanych 20 lat temu pomiarów. Dalsza analiza wykazała, że w centrum obiektu znajduje się supermasywna czarna dziura o masie 117 milionów mas Słońca, a w jego macierzystej galaktyce zachodzą silne (chociaż nie aż tak skrajne, jak wydawało się wcześniej) procesy gwiazdotwórcze. Galaktyka ta jest mocno zapylona, ale pył przysłania gwiazdy, natomiast nie zakrywa samego jądra ? kwazara. HE 0435-5304 najprawdopodobniej jest w trakcie zlewania się z inną galaktyką, co mogło zarówno zainicjować powstawanie nowych gwiazd, jak i pobudzić aktywność kwazara. Sam kwazar należy do rzadkiej populacji ekstremalnego typu A.
? Z analizy wysokiej jakości widm wynika, że HE 0435-5304 to obiekt ekstremalny populacji A. ? mówi dr Krzysztof Hryniewicz z zakładu Astrofizyki NCBJ ? Populację A stanowią te aktywne jądra galaktyk, w których ogromne czarne dziury pochłaniają materię szybciej, niż pozostała część  populacji. Są to obiekty jasne, które z powodzeniem używane są w badaniach odległego Wszechświata. Ich widmo wyróżnia się wąskimi liniami emisyjnymi, w szczególności najbardziej skrajną grupę w tej klasyfikacji stanowi grupa NLSy1 (ang. Narrow Line Seyfert 1 ? galaktyki Seyferta typu 1 o wąskich liniach emisyjnych) ? o najwęższych liniach. Wyznacznikiem aktywności galaktyk aktywnych jest również widmo emisyjne żelaza ? w szczególności w zakresie optycznym. Na podstawie bardzo silnej emisji jonów żelaza zaklasyfikowaliśmy HE 0435-5304 do grupy xA, czyli obiektów o ekstremalnej aktywności jądra galaktyki, a przy tym blisko obiektów NLSy1. Ciekawym jest, że intensywność tych procesów i samo położenie kwazara na tle całej populacji zauważalnie zmienia się w czasie. Niestety precyzja, z jaką efekt ten mogliśmy zmierzyć, jest ograniczana przez wpływ atmosfery ziemskiej. Sądzimy, że wspomniana zmienność jest związana ze stopniowym zmniejszaniem się jasności obiektu. Dodatkowo linie emisyjne wodoru mają bardziej skomplikowane kształty niż w innych aktywnych jądrach galaktyk o podobnym poziomie aktywności w populacji A.

? Jest to ekscytujący wynik, biorąc pod uwagę, że HE 0435-5304 jest bardzo jasny w zakresie podczerwonych długości fal (jest ULIRG-iem), i być może znajduje się na etapie szybkiego wzrostu masy w procesie łączenia się dwóch galaktyk. ? dodaje mgr Małgorzata Bankowicz, doktorantka z Obserwatorium Astronomicznego UJ, która zajmuje się badaniem własności ULIRG-ów ? Jest więc bardzo prawdopodobne, że bardzo szybkie zmiany, jakie w nim zachodzą (w porównaniu z długością życia galaktyk aktywnych), zawdzięczamy właśnie wyjątkowemu etapowi ewolucji całej galaktyki. Mimo wskazówek, jakich dostarcza nasza analiza, wciąż pozostaje pytaniem otwartym, czy w sercu HE 0435-5304 znajduje się podwójna czarna dziura ? jeszcze przed zlaniem się w łączących się galaktykach.

Badania zespołu NCBJ i UJ potwierdzają starą naukową zasadę ? powtarzalność pomiarów gwarantuje ich solidność. I pokazują, że nawet pozornie dobrze zbadany obiekt może okazać się kwazarem-niespodzianką.

Opisane wyniki są częścią badań prowadzonych w Zakładzie Astronomii Gwiazdowej i Pozagalaktycznej Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badania realizowane w ramach finansowania pozyskanego z Narodowego Centrum Nauki (UMO-2018/30/M/ST9/00757, UMO-2016/23/N/ST9/01231, UMO-2018/30/E/ST9/00082). Dane z teleskopu SALT zostały pozyskane w ramach polskiego udziału finansowanego ze środków MNiSW (DIR/WK/2018/12).


Czytaj więcej:
?    Oryginalna praca: Hryniewicz, Krzysztof; Bankowicz, Małgorzata; Małek, Katarzyna; Herzig, Aleksander; Pollo, Agnieszka, AGN in the ULIRG HE 0435-5304 (niebawem ukaże się na łamach czasopisma Astronomy & Astrophysics)
?    Oryginalny press realese
 
Źródło: UJ/NCBJ
Opracowanie: UJ/NCBJ
Na zdjęciu: Kwazar HE 0435-5304 (centralny punkt, zaznaczony różowym krzyżem) wraz z najbliższym otoczeniem. Obraz został złożony z kilku zdjęć w różnych filtrach. Źródło: Publikacja Zespołu.
Na zdjęciu: Wielki Teleskop Południowoafrykański SALT. Slener - Praca własna
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/he-0435-5304-odleglosc-ma-znaczenie

HE 0435-5304 ? odległość ma znaczenie.jpg

HE 0435-5304 ? odległość ma znaczenie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magnetyczne połączenie w zderzeniach podwójnych gwiazd neutronowych
2022-03-08.
Połączenie się dwóch gwiazd neutronowych wyzwala ogromną ilość energii i rekonfiguruje pole magnetyczne całego układu podwójnego. Jak dobrze musimy znać warunki początkowe, aby przewidzieć wynik fuzji?
Gdy światy się zderzają
W 2017 roku Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory (LIGO) dokonało pierwszej obserwacji połączenia się gwiazdy neutronowej z gwiazdą neutronową, wykrywając fale grawitacyjne, które powstały w wyniku zderzenia dwóch masywnych obiektów i wysłały sygnał rozbrzmiewający w kosmosie. Detekcja ta pokazała, że złączenia gwiazd neutronowych są wystarczająco silne, aby emitować fale grawitacyjne i pozwoliła nam zaobserwować właściwości tych gwiazd neutronowych, takie jak ich masa i promień.

Czy cel wskazuje na środki?
Chociaż dynamika zderzających się gwiazd neutronowych jest dość dobrze poznana, pozostaje kilka otwartych kwestii, takich jak sposób, w jaki pole magnetyczne wzmacnia się i reorganizuje podczas połączenia. Jest to ważne, ponieważ wzmocnienie i reorganizacja są niezbędne do produkcji strumieni związanych z krótkimi rozbłyskami gamma.

Badanie tego krytycznego procesu jest trudne, ponieważ wymaga uchwycenia fluktuacji i niestabilności w bardzo małej skali oraz dokładnej znajomości początkowych parametrów układu. Zespół naukowców przeprowadził złożone symulacje, aby odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu początkowa konfiguracja pola magnetycznego układu wpływa na końcowy produkt połączenia.

Magnetyczne łączenie
Używając superkomputerów, zespół badał wpływ różnych początkowych konfiguracji magnetycznych na końcowe natężenia pól magnetycznych symulowanych zderzeń podwójnych gwiazd neutronowych. Przesuwając czas do przodu, do 30 milisekund po zderzeniu, odkryli, że początkowa topologia układu nie ma wpływu na produkt końcowy, ponieważ małoskalowe zaburzenia wymazują pamięć o polach magnetycznych większych niż 1012 G w ciągu kilku milisekund od zderzenia. Stwarza to nową zagadkę, ponieważ pokazuje, że nie możemy wnioskować o początkowym polu magnetycznym układu, obserwując je po połączeniu.

Symulacje te pokazują, że stosowanie uproszczonego modelu pola magnetycznego jest dopuszczalne w przypadku połączenia podwójnych gwiazd neutronowych, o ile pole magnetyczne nie jest zbyt duże, ponieważ nie ma ono wpływu na ostateczną konfigurację. Dalsze obserwacje złączeń dwóch gwiazd neutronowych pozwolą na sprawdzenie tej teorii.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
Wizja artystyczna łączących się dwóch gwiazd neutronowych wraz z powstającymi falami grawitacyjnymi. Źródło: Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda NASA.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/03/magnetyczne-poaczenie-w-zderzeniach.html

Magnetyczne połączenie w zderzeniach podwójnych gwiazd neutronowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryli największą do tej pory molekułę w dysku formującym planety
2022-03-08.
Astronomowie zaobserwowali eter dimetylowy w dysku protoplanetarnym. Molekuła organiczna jest prekursorem substancji, które mogą prowadzić do powstawania życia.
Astronomowie przeprowadzili obserwacje młodego systemu planetarnego formującego się wokół gwiazdy IRS 48. Badacze wykorzystali sieć teleskopów ALMA znajdujących się w Chile. Odkryty eter dimetylowy (dimetyloeter) jest największą do tej pory cząsteczką organiczną zaobserwowaną kiedykolwiek w dysku protoplanetarnym. Eter dimetylowy jest prekursorem substancji takich jak aminokwasy i cukry, będące podstawowymi składnikami życia.
Młody układ planetarny, w którym dokonano odkrycia eteru dimetylowego znajduje się 444 lata świetlne od Ziemi w kierunku Gwiazdozbioru Wężownika.
Eter dimetylowy jest cząsteczką często wykrywaną w obłokach gwiazdotwórczych, ale nigdy wcześniej nie została dostrzeżona w dyskach tworzących planety. Astronomom udało się również prawdopodobnie wykryć mrówczan metylu. Ten związek chemiczny jest złożoną cząsteczką podobną do eteru dimetylowego, która także jest elementem tworzącym większe molekuły organiczne.
Odkrycie eteru dimetylowego sugeruje, że wiele innych złożonych cząsteczek, które są powszechnie wykrywane w obszarach gwiazdotwórczych, może również skrywać się na lodowych strukturach w dyskach tworzących planety.
Jak w układach planetarnych powstają cząsteczki organiczne?
W dyskach pyłowych, z których formują się planety dochodzi do złożonych reakcji chemicznych. Proste cząsteczki oraz atomy pierwiastków przyklejają się do ziaren pyłu i lodu. Promieniowanie gwiazdy dostarcza energii, która umożliwia powstanie złożonych cząstek z prostszych elementów.
Gdy ciepło gwiazdy ogrzewa pył i lód cząsteczki są uwalniane co umożliwia ich identyfikację/wykrycie
Czym jest sieć radioteleskopów ALMA?
ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) to sieć radioteleskopów należąca do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO).Zlokalizowana jest na płaskowyżu Chajnantor w Andach Chilijskich. Sieć składa się z 66 anten rozmieszczonych na obszarze 16 kilometrów. ALMA to największy istniejący naziemny projekt astronomiczny.
Radioteleskopy ALMA obserwują Wszechświat w falach submilimetrowych, czyli falach o długości około milimetra. Światło o tych długościach fali pochodzi z zimnych obłoków w przestrzeni międzygwiazdowej, o temperaturach zaledwie kilkudziesięciu stopni powyżej zera absolutnego, a także od najwcześniejszych i najodleglejszych galaktyk we Wszechświecie. Astronomowie wykorzystują teleskopy ALMA do badania fizycznych i chemicznych warunków panujących w obłokach molekularnych. Sąto gęste regiony gazu i pyłu, w których rodzą się nowe gwiazdy. Często te obszary kosmosu są ciemne i niewidoczne w świetle widzialnym, ale świecą jasno w milimetrowej i submilimetrowej części widma.
ALMA to interferometr, czyli wiele współpracujących ze sobą anten działających jak jeden wielki teleskop. Anteny można przemieszczać wzdłuż pustynnego płaskowyżu na dystansie od 150 metrów do 16 kilometrów, zmieniając w ten sposób właściwości urządzenia.
Dlaczego ALMA zbudowano wysoko w Andach?
Promieniowanie milimetrowe i submilimetrowe jest silnie absorbowane przez parę wodną znajdującą się w ziemskiej atmosferze. Aby prowadzić obserwacje najzimniejszych obszarów Wszechświata konieczne jest zlokalizowanie obserwatorium w niezwykle odosobnionymmiejscu.
Płaskowyż Chajnantor znajduje się na pustyni Atakama na wysokości około 5 tys. metrów nad poziomem morza. Jest to jedno z najbardziej suchych miejsc na Ziemi, gdzie opady praktycznie nie występują. Duża wysokość nad poziomem morza sprawia, że atmosfera jest bardzo rozrzedzona. Naukowcy pracujący przy antenach sieci ALMA muszą wspomagać się butlami z tlenem.
źródło: ESO

Artystyczna wizja dysku protoplanetarnego. Fot. ESO/L. Calçada, ALMA (ESO/NAOJ/NRAO)/A. Pohl, van der Marel et al., Brunken et al.

Anteny sieci ALMA. Fot. ESO/C. Malin

https://nauka.tvp.pl/58909601/odkryli-najwieksza-do-tej-pory-molekule-w-dysku-formujacym-planety

Odkryli największą do tej pory molekułę w dysku formującym planety.jpg

Odkryli największą do tej pory molekułę w dysku formującym planety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Kopernikańska ? analiza projektu ustawy
2022-03-09. Maciej Blacha
W dniu 4 marca 2022 Prezydenta Andrzeja Dudy wniósł do Sejmu projekt ustawy powołującą do życia Akademię Kopernikańską. Akademia nie jest pomysłem nowym. W zeszłym roku do mediów wyciekł projekt ustawy powołujący Międzynarodową Akademii Kopernikańską, który został dosyć mocno skrytykowany przez środowisko naukowe. Swoje stanowisko wyraziło m.in. Prezydium Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), w którym krytykowało projekt za daleko posuniętą ingerencje w wolność badań naukowych, a także wyraziło obawy przed dublowaniem zadań Akademii z już istniejącymi instytucjami. Projekt przedstawiony w piątek przez Prezydenta Andrzeja Dudę i ministra Przemysława Czarnka jest jego lekko zmodyfikowaną wersją.
Projekt ustawy poza powołaniem Akademii Kopernikańskiej przewiduję również zmianę nazwy Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA) na Polska Agencję Kosmiczną Mikołaja Kopernika i przekazanie jej pod nadzór ministra właściwego ds. nauki i szkolnictwa wyższego
Główne założenia projektu ustawy o Akademii Kopernikańskiej
W trakcie konferencji Andrzej Duda powiedział: ?Przygotowaliśmy wspólnie projekt ustawy, który w jakimś sensie domyka reformy do tej pory prowadzone, dzięki którym powstało Narodowe Centrum Nauki, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej, sieć Łukasiewicz. Teraz Akademia Kopernikańska, która zarazem pociągnie za sobą Szkołę Główną Mikołaja Kopernika?
Według zapisów projektu ustawy, do głównych zadań Akademii ma należeć realizacja Narodowego Programu Kopernikańskiego, a jej siedzibą ma być Warszawa.Realizacja Narodowego Programu Kopernikańskiego polegać ma przede wszystkim na:
?    Finansowaniu badań naukowych, w tym przyznawaniu Stypendiów Kopernikańskich i Grantów Mikołaja Kopernika,
?    Wsparciu nowo utworzonej Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika,
?    Przyznawaniu corocznej Nagrody Kopernikańskiej,
?    Powoływaniu Ambasadorów Akademii Kopernikańskiej,
?    Organizacji Światowego Kongresu Kopernikańskiego i przygotowywaniu konferencji naukowych.
W uzasadnieniu projektu stwierdzono, że w polskim systemie naukowym brakuje rozwiązań, które prowadziłyby do umiędzynarodowienia się polskiej nauki, a utworzenie Akademii Kopernikańskiej ma stanowić ?nowe otwarcie? dla działalności badawczej. Rozwiązania zawarte w projekcie mają również wesprzeć istniejący już system grantowy dodatkowymi funduszami.
Struktura Akademii Kopernikańskiej
Według uzasadnienia projektu, Akademia ma charakteryzować się niskim stopniem zbiurokratyzowania oraz ?relatywnie? prostą strukturą organizacyjną, w której skład mają wchodzić:
Sekretarz Generalny Akademii, Zgromadzenie Ogólne Akademii, Prezydium Akademii, Centrum Akademii, Biuro Akademii i sześć Izb Akademii dzielących się na:
?    Izbę Astronomii i Nauk Matematyczno-Przyrodniczych;
?    Izbę Nauk Medycznych;
?    Izbę Nauk Ekonomicznych i Zarządzania
?    Izbę Filozofii i Teologii;
?    Izbę Nauk Prawnych;
?    Izbę Laureatów Nagrody Kopernikańskiej.
Członków Akademii powoływać będzie Prezydenta RP na wniosek Zgromadzenia Ogólnego. Będą mogły być to tylko osoby o nieposzlakowanej opinii, które wyróżniają się szczególnym dorobkiem naukowym i autorytetem. Muszą przy tym posiadać tytuł profesora lub stopień naukowy i zyskać rekomendację co najmniej dwóch członków Izby Akademii. Maksymalnie w skład Akademii będzie mogło wchodzić 100 osób, przy czym połowę z nich muszą stanowić osoby polskiej narodowości.
Pierwszy skład (nieprzekraczający połowy maksymalnego składu izb) ma zostać powołany przez Prezydenta na wniosek ministra ds. szkolnictwa wyższego.
Zgromadzenie ma być w domyśle najważniejszym organem Akademii. W skład jego kompetencji będzie m.in. określanie kierunku jej działania, sprawowanie nadzoru nad Akademią, opiniowanie kandydatów, czy wybór ze swojego grona Sekretarza na 7 letnią kadencję. W tym wypadku premier będzie miał jednak możliwość zgłoszenia sprzeciwu w terminie 14 dni. Zgromadzenie zmuszone będzie wtedy do ponownego głosowania na alternatywną kandydaturę. Sekretarz będzie miał za zadanie bieżące kierowanie Akademią i reprezentowanie jej na zewnątrz. Pierwszego sekretarza powołać ma prezydent na wniosek ministra na okres 2 lat.
W skład Prezydium wchodzić będą: Sekretarz, Przewodniczący Izb, a także osoby z głosem doradczym np. Rektor Szkoły Mikołaja Kopernika lub Dyrektor Centrum. Do zadań prezydium będzie należało wyrażanie zgody na powołanie dyrektorów Centrum i Biura, a także będzie sprawowało funkcje rady Szkoły Kopernikańskiej.
Kolejnym organem jest Centrum, którego zadaniem będzie w szczególności organizacja konferencji naukowych, prezentowanie badań, organizacja debat i promocja raportów i publikacji naukowych, ale także finansowanie badań naukowych i nadzór na ich realizacją. Jego działaniem kierować będzie dyrektor wybierany w drodze konkursu. Kandydata wyłaniać będzie komisja powołana przez Sekretarza na czteroletnią kadencję, nie dłużej jednak niż na dwie kolejne kadencje.
Obsługą administracyjną Akademii zajmie się Biuro Akademii, którym kieruje dyrektor. Zasady jego wybory będą analogiczne do wyboru dyrektora centrum.
Zgromadzenie Ogólne powoływać będzie również Ambasadorów Akademii. Do ich zadań będzie propagowanie polskiej nauki i kultury za granicą, wiedzy o polskiej historii oraz dziedzictwa narodowego w świecie. Na wykonywanie powyższych zadań przysługiwać mu będzie grant w wysokości nie większej niż 500 000 zł. Ambasadorem może zostać: laureat Nagrody Kopernikańskiej, osoba, której przyznano Grant Mikołaja Kopernika lub osoba szczególnie zasłużona dla polskiej nauki.
W skład tej ?relatywnie prostej struktury? wchodzić będą również zespoły powoływane przez Centrum Akademii w celu dokonania oceny wniosków o przyznanie Grantów i Stypendiów Kopernikańskich.
Szkoła Główna Mikołaja Kopernika
Głównym celem działalności Szkoły ma być kształcenie i prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych. Szkoła będzie prowadzić kształcenie w ramach studiów pierwszego i drugiego stopnia, a także może prowadzić kształcenie w ramach szkół doktorskich. Funkcję rady uczelni w Szkole wykonywać będzie Prezydium Akademii. Minister zatwierdzi, na wniosek Prezydium Akademii, statut Szkoły.
Siedzibą szkoły ma być Warszawa, jednak instytucja połączyć ma ze sobą kolegia znajdujące się w różnych miastach Polski. W jej ramach funkcjonować będzie:
?    Kolegium Astronomii i Nauk Przyrodniczych w Toruniu;
?    Kolegium Nauk Medycznych w Olsztynie;
?    Kolegium Nauk Ekonomicznych i Zarządzania w Warszawie;
?    Kolegium Filozofii i Teologii w Krakowie;
?    Kolegium Nauk Prawnych w Lublinie.
Nagrody Kopernikańskie
Nagroda Kopernikańska będzie indywidualną nagrodą przyznawaną w drodze konkursu, za wybitne osiągnięcia naukowe o przełomowym znaczeniu i międzynarodowym zasięgu. Jej wysokość wyniesie 500 000 zł. Przyznawana będzie corocznie, kolejno w jednej z poniższych kategorii:
?    astronomia;
?    ekonomia;
?    medycyna;
?    filozofia lub teologia;
?    prawo.
Laureatem Nagrody nie będzie mógł być dotychczasowy członek Akademii. A jej laureaci automatycznie staną się członkami Akademii i wejdą w skład Izby Laureatów
Wyboru dokonywać ma Prezydium Akademii, a kandydatów będą mogli zgłaszać:
?    Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej;
?    Prezes Rady Ministrów;
?    Minister właściwy ds. szkolnictwa wyższego i nauki
?    Izba Akademii;
?    10 członków Akademii;
?    Laureat Nagrody Kopernikańskiej.
?    Zaproszeni przez Izby Laureatów Nagrody Kopernikańskiej wybitni przedstawiciele środowiska nauki, niebędący członkami Akademii.
Światowy Kongres Kopernikański
Raz na pięć lat organizowany będzie Światowy Kongres Kopernikański w Toruniu. Celem Kongresu będzie wymiana informacji, doświadczeń oraz wyników najnowszych badan z ostatnich 5 lat z zakresu astronomii, ekonomii oraz medycyny. Pierwszy kongres ma zgodnie z projektem ustawy rozpocząć się 19 lutego 2023 w 550 rocznice urodzin Mikołaja Kopernika. Na kongres zaproszeni będą naukowcy z całego świata zajmujący się ?tematyką kopernikańską?.
Podsumowanie
Projekt ustawy przygotowany przez Kancelarie Prezydenta i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w swoim założeniu ma zwiększyć konkurencyjność, rozpoznawalność, a przede wszystkim ma stanowić impuls do jej rozwoju, a sami ustawodawcy określają Akademii mianem innowacyjnej instytucji. Z treści projektu ustawy wynika jednak coś przeciwnego.
Na początek, jak słusznie stwierdził już KRASP w swoim stanowisku do wcześniejszego projektu (które to w dalszym ciągu podtrzymuje), projektowane przepisy dosyć poważnie ingerują w wolność badań naukowych. Szczególne wątpliwości w tym wypadku budzą przepisy przejściowe, na podstawie których pierwszy skład akademii powoływany będzie przez Prezydenta na wniosek ministra właściwego ds. szkolnictwa wyższego. Będzie to miało poważny wpływ na autonomie nowo powstałej uczelni (przynajmniej w pierwszym okresie jej istnienia), ponieważ kompetencje rady uczelni będą w rękach prezydium, którego pełny skład zostanie powołany na wniosek ministra.
Kolejną kwestią, która wzbudza kontrowersje, jest kwestia dublowania zadań nowo powstałej instytucji z już istniejącymi. Zadania, które ma wypełniać Akademia są już w kompetencji Polskiej Akademii Nauk, czy również innych ośrodków uczelnianych. Utworzenie nowej instytucji może być w ostatecznym rozrachunku rozwodnieniem potencjału naukowego, co może skutkować dezintegracją tych ośrodków.
Pytanie, które również rodzi się w tym miejscu, to czy Akademia nie powiela przypadkiem dużego problemu polskiej nauki jakim jest tzw. ?grantoza? i uzależnienie finansowe naukowców od otrzymanych środków przyznawanych uznaniowo przez różnego rodzaju komisje stypendialne i grantowe?
Wątpliwości może budzić również bardzo arbitralny wybór dziedzin, w których przyznawana będzie Nagroda Kopernikańska. Brak matematyki, czy fizyki, za to postawienie na filozofie, teologie, oraz prawo może rodzic pytanie, czy na pewno będzie ona czynnikiem wpływającym na innowacyjność polskiej nauki? Tym bardziej że mówimy tu o nagrodzie rzędu 500 000 zł.
Ostatecznie, pomijając zadziwiająco konkretne przepisy określające sposób organizacji Kongresu Kopernikańskiego (m.in. ograniczenie prawa do zgromadzeń spontanicznych, czy szczegółowe wyszczególnienie obowiązków organizatora), duże wątpliwości budzą zmiany jakie mają zajść wokół POLSA.
Chodzi tu nie tylko o zmianę nazwy Agencji, ale przede wszystkim o przeniesienie jej z pod nadzoru ministra ds. rozwoju pod nadzór ministra ds. nauki i szkolnictwa. Tak poważna zmiana w zasadach działania jednej z ważniejszych instytucji w Polsce nie powinna odbywać się za pomocą przepisów wprowadzających inną ustawę. Również uzasadnienie tej zmiany jest co najmniej wątpliwe.
Według ustawodawców obecne usytuowanie Agencji powoduje, iż jej funkcjonowanie (o zgrozo) zorientowane jest na próby pobudzenia do funkcjonowania przemysłu kosmicznego w Polsce. Jednak w praktyce, większość inicjatyw kosmicznych aplikuje po środki pozostające w dyspozycji MEiN lub NCBiR. Oznacza to, iż ze środków zarządzanych przez Ministerstwo Edukacji i Nauki finansowane są działania wychodzące poza cele naukowe. Proponowane zmiany mają usytuować POLSA jako instytucje formułującą ramy obecności w programach kosmicznych, tak jak jest ?we wszystkich krajach prowadzących politykę kosmiczną?.
W skrócie najprawdopodobniej oznacza to, że według ustawodawców, firmy działające w branży kosmicznej nie są związane z działalnością naukową, a są finansowane z budżetu Ministerstwa Nauki i Edukacji, dlatego Agencja również powinna być pod nadzorem tego ministerstwa, aby formułować ramy obecności w programach kosmicznych.
Jeśli szanowni czytelnicy zrozumieli o co dokładnie chodziło ustawodawcy w uzasadnieniu, prosimy o komentarze w tym artykule.
Projekt ustawy skierowany został do pierwszego czytania w Sejmie.
(MB)
https://kosmonauta.net/2022/03/akademia-kopernikanska-analiza/

Akademia Kopernikańska ? analiza projektu ustawy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkie hipnotyzujące oko pojawiło się na nocnym niebie. ?Poczułam się, jak na obcej planecie?
2022-03-09.
Mieszkańcy zmierzający do pracy mogli poczuć się, jakby coś ich obserwowało. To olbrzymie oko, które pojawiło się na niebie w lodowaty świt. Nasza czytelniczka, która mieszka w Kanadzie i była naocznym świadkiem tego zjawiska, zapytała nas, z czym miała do czynienia.
Nie, to w żadnym razie nie była manifestacja kosmitów, przynajmniej nie tym razem. To było zupełnie naturalne zjawisko, a dokładniej kilka zjawisk optycznych jednocześnie. Sekretnymi składnikami, za sprawą których pojawił się ten fenomen, były kryształki lodowe unoszące się w mroźnym powietrzu.
Na sześciobocznych blaszkach lodowych, na wysokości ponad 5 kilometrów nad ziemią, zaczęły się załamywać promienie świetlne pochodzące ze Słońca, ale odbite od powierzchni Księżyca w pełni. Utworzyły one barwny pierścień wokół Srebrnego Globu, zwany księżycowym halo, oraz łuk Parry'ego.
Po obu stronach Księżyca pojawiły się też tzw. księżyce poboczne (pozorne). Wreszcie wokół samego naszego naturalnego satelity doszło do utworzenia się barwnej poświaty. Wewnątrz miała ona barwę niebieską, a na zewnątrz czerwoną. Zjawisko to nazywane jest ?wieńcem?.
Właśnie szłam na rano do pracy, gdy poczułam się bardzo dziwnie. Spojrzałam na niebo i nie mogłam oderwać wzroku od tego, co zobaczyłam. Stałam tak na strasznym mrozie z otwartymi ustami i się przyglądałam bez końca. Prawie uciekł mi autobus. Poczułam się, jak na obcej planecie. To zjawisko zrobiło mi dzień! - pisze podekscytowana czytelniczka Ania z kanadyjskiego Winnipeg.
Jak twierdzi czytelniczka, o tej porze roku w Kanadzie natknąć się można na wiele niecodziennych zjawisk, jak siarczyste mrozy sięgające nawet 40 stopni, ale również zawieje śnieżne z prawdziwego zdarzenia, czyli tzw. blizzardy. Zdarzają się też świetlne słupy.
Dopiero czytając Wasz artykuł dowiedziałam sie, jak nazywa się to zjawisko. Jest magiczne. Przypomina świetlne miecze rycerzy Jedi z Gwiezdnych Wojen - zachwyca się Ania.
Oba zjawiska mają wspólny mianownik, ponieważ pojawiają się podczas siarczystego mrozu i są skutkiem załamywania się promieni świetlnych na kryształkach lodowych unoszących się w powietrzu. Źródłem świetlnych słupów są miejskie latarnie. W zależności od rodzaju oświetlenia, mienią się różnymi barwami.
Zima w Polsce była łagodna, a przez to mróz okazał się niewielki. Nie mogliśmy więc podziwiać większości zjawisk optycznych zarezerwowanych dla chłodnej pory roku, w tym właśnie halo i wieńca księżycowego oraz słupów świetlnych. Być może kolejnej zimy taka okazja się pojawi.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Halo i wieniec księżycowy w Kanadzie. Fot. Brent Mckean.
Słupy świetlne. Fot. yandex.ru
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-03-09/wielkie-hipnotyzujace-oko-pojawilo-sie-na-nocnym-niebie-poczulam-sie-jak-na-obcej-planecie/

Wielkie hipnotyzujące oko pojawiło się na nocnym niebie. Poczułam się, jak na obcej planecie.jpg

Wielkie hipnotyzujące oko pojawiło się na nocnym niebie. Poczułam się, jak na obcej planecie2.jpg

Wielkie hipnotyzujące oko pojawiło się na nocnym niebie. Poczułam się, jak na obcej planecie3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CERN ogłasza częściowe wstrzymanie współpracy z Rosją
2022-03-09.
Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN) oświadczyła, że zawiesza status Rosji jako obserwatora i wstrzyma część współpracy z tym krajem. Powodem jest zbrojny atak Rosji na Ukrainę i naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych przez Rosję.
CERN to wielka organizacja badawcza w dziedzinie fizyki wysokich energii. Utworzono ją w 1954 roku, aby po II wojnie światowej kraje mogły pokojowo współpracować na polu badań naukowych. Aktualnie krajami członkowskimi CERN są 23 państwa. Polska należy do CERN od 1991 roku, Ukraina jest od 2016 roku krajem stowarzyszonym, a Rosja ma od 1993 roku status obserwatora.
8 marca 2022 roku odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady CERN, na którym podjęto uchwałę potępiającą militarną inwazję Rosji na Ukrainę. Wskazano m.in. że jest to naruszenie Artykułu 2 (4) Karty Narodów Zjednoczonych. Wyrażono też poparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy i jej niepodległości jako kraju.
W oświadczeniu czytamy, iż CERN wstrzymuje status obserwatora dla Rosji oraz przestaje akceptować nowych współpracowników z tego kraju. Natomiast aktualnie funkcjonująca współpraca z naukowcami rosyjskimi będzie na razie kontynuowana. Podano też, że wielu z nich potępiło atak na swojego kraju Ukrainę.
Pracownicy naukowi, techniczni i administracyjni CERN to 2600 osób według raportu z 2020 roku. Z organizacją współpracuje blisko 11400 osób z 76 państwa. W szczególności 272 osoby z Polski, 29 z Ukrainy i aż 1021 z Rosji.
CERN posiada m.in. Wielki Zderzacz Hadronów (LHC), który jest największym akceleratorem cząstek na świecie. Działa od 2008 roku i to tutaj są prowadzone czołowe światowe eksperymenty w dziedzinie fizyki wysokich energii i cząstek elementarnych. Na podstawie eksperymentów prowadzonych w LHC opublikowano już blisko 3000 artykułów naukowych (dane na rok 2020).
Organizacja CERN oświadczyła także, że będzie promować inicjatywy wspierające naukowców ukraińskich i aktywność badawczą Ukrainy w dziedzinie fizyki wysokich energii. Już skontaktowano się z ukraińskimi pracownikami w celu udzielenia wsparcia materialnego i psychologicznego. Ogłoszono też zbiórkę funduszy, które mają być przekazane Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi (jego biuru na Ukrainie) na wsparcie dla ludnością obejmujące pomoc medyczną, żywność, wodę i inne potrzeby. Zbiórka prowadzona jest wśród pracowników, CERN ze swojego budżetu wyłoży środki które podwoją zebraną sumę. Wkład ma wnieść też Związek Pracowników CERN.
Więcej informacji:
?    Komunikat CERN: Solidarity with Ukraine
?    Uchwała CERN: CERN response to the aggression against Ukraine
?    Strona internetowa CERN
?    Więcej o CERN w Wikipedii
?    Raport z działalności CERN za rok 2020
?    Odcinek Astronarium o Wielkim Zderzaczu Hadronów
 
Autor: Krzysztof Czart
Źródło: CERN
 
Na zdjęciu:
Tunel PT1 w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC). Źródło: Maximilien Brice / CERN.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cern-oglasza-czesciowe-wstrzymanie-wspolpracy-z-rosja

 

CERN ogłasza częściowe wstrzymanie współpracy z Rosją.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogień ? recenzja książki
2022-03-09. Krystyna Syty
ak dobrze wiemy, to dzięki wynalezieniu ognia nasza cywilizacja zaczęła się rozwijać. O tym jak i kiedy do tego doszło, możecie dowiedzieć się z książki ?Ogień? autorstwa Anny Skowrońskiej. Jest to bardzo ciekawa opowieść o najgroźniejszym z czterech żywiołów. Tytułowy bohater w książce został ujęty w kilku różnych kontekstach: fizykochemicznym, historycznym i ewolucyjnym. Książka została bardzo bogato ilustrowana i ciekawie skomponowana. Jest interesująca i przystępna dla dzieci.
Autorka swoją opowieść zaczyna od pokazania nam zjawisk, jakie stoją za powstawaniem płomieni. Trudne do wyobrażenia sobie reakcje zostały obrazowo opisane i zilustrowane przez Agatę Dudek i Małgorzatę Nowak. Później Skowrońska przedstawia nam historię o tym, jak ogień został ujarzmiony przez ludzi i skutki tego wydarzenia. Nie zabrakło tu ujęcia tego żywiołu w kontekście współczesnego świata ? elektryczności, wielkich pożarów czy zmian klimatycznych.
Wszystkie fakty opisane w książce zostały podane prostym, przystępnym dla dziecka językiem. Autorka nie ucieka się do trudnych pojęć; stara się je wyjaśnić tak, aby nie budziły grozy. Choć opowieść jest skierowana do bardzo młodych czytelników, to w żadnym wypadku nie jest infantylna i ich rodzice także znajdą w niej ciekawostki dla siebie.
Książka jest bardzo ładnie wydana. Informacje z różnych dziedzin na jednej stornie są oddzielone ramkami czy punktami, dzięki czemu łatwiej ułożyć je sobie w głowie. Dodatkowo tekstu dopełniają bardzo bogate i kolorowe ilustracje, które przyciągają nasz wzrok, ale nie odciągają od treści. Pomagają nam sobie wyobrazić najtrudniejsze pojęcia. Niestety, miejscami litery są trochę zbyt małe, by młodsze dziecko mogło je samo łatwo przeczytać.
Oprócz ?Ognia? w serii Anny Skowrońskiej o żywiołach ukazały się też książki ?Woda? i ?Wiatr?.
Tytuł oryginalny: Ogień
Autor: Anna Skowrońska
Ilustracje: Agata Dudek i Małgorzata Nowak
Wydawca: Wydawnictwo Muchomor
Stron: 63
Data wydania: 1 marca 2022
Wydawnictwo Muchomor
https://astronet.pl/recenzje/ogien-recenzja-ksiazki/

Ogień ? recenzja książki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie badają ?bicie serca? czarnej dziury
2022-03-09.
Nowe badania wykazały, że potężne strumienie wiatru wydobywające się z czarnej dziury powstają dopiero po wytworzeniu przez nią gorącej zewnętrznej warstwy plazmy, zwanej koroną. Naukowcy obserwowali zachowanie czarnej dziury w naszej Galaktyce i opracowali wykres kosmicznego echokardiogramu pokazujący jej ?bicie serca?.
Zespół astronomów opublikował swoje wyniki w czasopiśmie Nature Astronomy.

Tak jak krew w ludzkim sercu nie może być jednocześnie w przedsionku i komorze, tak samo czarna dziura wydaje się najpierw zbierać materię i podgrzewać ją w tzw. koronie, a dopiero potem wyrzucać ją w strumieniach.

Brzmi to logicznie, ale przez dwadzieścia lat toczyła się dyskusja, czy korona i strumień to po prostu to samo. Teraz widzimy, że powstają one jeden po drugim i że strumień jest następstwem korony ? mówi główny badacz Mariano Méndez z Uniwersytetu w Groningen.

Wykazanie tej sekwencji było nie lada wyzwaniem. Musieliśmy porównać dane dotyczące lat z danymi dotyczącymi sekund, a dane dotyczące wysokich energii z danymi dotyczącymi bardzo niskich energii ? dodaje Méndez.

15 lat danych
Naukowcy zebrali dane z 15 lat pochodzące z kilku teleskopów. Między innymi co około trzy dni kierowali na czarną dziurę GRS 1915+105 kosmiczny teleskop Rossi X-ray Timing Explorer, który zbierał wysokoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie z korony. Astronomowie połączyli dane rentgenowskie z danymi z radioteleskopu Ryle'a. Jest to zespół anten radiowych znajdujących się około dziewięćdziesiąt kilometrów na północ od Londynu, które niemal codziennie zbierają niskoenergetyczne promieniowanie radiowe ze strumieni czarnych dziur.

Czasem potrzebujemy wielu lat regularnych obserwacji, aby nauczyć się fundamentalnej fizyki. To jeden z tych przypadków, kiedy musieliśmy połączyć dane z 15 lat z teleskopów naziemnych i kosmicznych, aby zrozumieć, w jaki sposób czarna dziura oddziałuje ze swoim otoczeniem ? powiedział współautor pracy dr Diego Altamirano z Uniwersytetu w Southampton.

Czarna dziura GRS 1915+105 nie jest samotną czarną dziurą, lecz układem podwójnym składającym się z czarnej dziury i normalnej gwiazdy, które wzajemnie się okrążają. Ten układ podwójny znajduje się w naszej Drodze Mlecznej, w odległości około 36 000 lat świetlnych od Ziemi. Czarna dziura ma masę około 12 mas Słońca, co czyni ją jedną z najcięższych znanych gwiazdowych czarnych dziur.

To samo może dziać się w centrum Drogi Mlecznej
Teraz, gdy naukowcy udowodnili istnienie tej sekwencji, nadal pozostaje kilka pytań bez odpowiedzi. Na przykład promieniowanie rentgenowskie, które teleskopy zbierają z korony, zawiera więcej energii, niż można wyjaśnić samą temperaturą korony. Naukowcy podejrzewają, że dodatkowej energii dostarcza pole magnetyczne pochodzące z dysku akrecyjnego. To pole magnetyczne i towarzysząca mu energia mogłyby również wyjaśnić, dlaczego powstają strumienie. Jeżeli pole magnetyczne działa w sposób chaotyczny, korona nagrzewa się. Jeżeli pole magnetyczne stanie się bardziej uporządkowane, materia może uciec przez linie pola do strumienia.

Naukowcy sugerują, że zademonstrowana przez nich zasada może mieć zastosowanie także do cięższych czarnych dziur w centrum naszej Galaktyki.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Southampton University

Urania
(Po lewej) Duża korona wokół czarnej dziury. (Po prawej) Mniejsza korona, gdy strumienie wydostają się na zewnątrz. Źródło: Mendez i inni.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/03/astronomowie-badaja-bicie-serca-czarnej.html

Astronomowie badają bicie serca czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne państwa przyłączają się do wyłączenia rosyjskiego GPS
2022-03-09.
Za sprawą apelu polskich naukowców kolejne instytucje z całego świata przyłączają się do inicjatywy zakłócenia działania rosyjskiego systemu nawigacji satelitarnej GLONASS.
Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN wstrzymali dostarczanie sygnałów pomiarowo-synchronizacyjnych do rosyjskiego systemu nawigacyjnego GLONASS. Polacy zaapelowali, aby do inicjatywy przyłączyły się instytucje z innych państw. Naukowcy z Anglii, Niemiec i Australii zawiesili wsparcie rosyjskiego systemu GLONASS.
Sieć GLONASS to rosyjski odpowiednik GPS czy europejskiego GALILEO. Satelity na orbicie okołoziemskiej są częścią systemu umożliwiającego określanie pozycji z wysoką dokładnością.
,, Poszanowanie wartości europejskich wzywa nas jako organizację naukową do stanięcia w obronie zasad demokracji, praw człowieka i pokojowego współistnienia w obliczu tak niecodziennej sytuacji.
Naukowcy ILRS z Instytutu Technicznego w Monachium (TUM)
- Rosyjska agresja i zlekceważenie umów prawa międzynarodowego nie może pozostać bez poważnych konsekwencji odnoszących się również do międzynarodowej współpracy naukowej. Centrum zaprzestaje obserwacji lustrzanek do satelitów GLONASS ze skutkiem natychmiastowym. - dodają naukowcy z TUM.
,, Cieszy nas bardzo postawa innych grup i zespołów z naszego otoczenia.
Dr Paweł Lejba, szef Obserwatorium Astrogeodynamicznego CBK PAN w Borówcu
- To pokazuje, jak duże zrozumienie jest dla powagi tej sytuacji w naukowym środowisku także daleko poza granicami Europy. - dodaje dr Lejba.
Z systemu GLONASS korzysta między innymi rosyjska armia. Zakłócenie działania rosyjskiej nawigacji przez wstrzymanie sygnałów pomiarowych, może mieć kluczowe znaczenie dla działań wojennych. Utrata sprawności systemu GLONASS jest znaczącym ciosem dla rosyjskiego wojska.
,, Presja ma znaczenie, a nauka jest i powinna być wykorzystywana wyłącznie do celów pokojowych.
Dr Paweł Lejba, szef Obserwatorium Astrogeodynamicznego CBK PAN w Borówcu
Jaką rolę dla systemu GLONASS pełnią stacje naziemne?
Rosyjski system nawigacji satelitarnej GLONASS opiera się na 24 aktywnych satelitach okrążających Ziemię na wysokości około 19 tysięcy kilometrów. Aby nawigacja działała dokładnie, każdy z satelitów musi znać swoją pozycję z bardzo wysoką dokładnością. Jest to możliwe dzięki pomiarom wykonywanym przez laserowe stacje naziemne organizacji International Laser Ranging Service (ILRS). Takie stacje zlokalizowane są na całym świecie, a jedna z nich znajduje się w Borówcu koło Poznania i jest zarządzana przez Centrum Badań Kosmicznych PAN.
źródło: CBK PAN
Systemy nawigacji satelitarnej umożliwiają precyzyjne określanie pozycji. Fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/58944149/kolejne-panstwa-przylaczaja-sie-do-wylaczenia-rosyjskiego-gps

Kolejne państwa przyłączają się do wyłączenia rosyjskiego GPS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szef Roskosmosu wpadł w furię. Zwyzywał na Twitterze amerykańskiego astronautę
2022-03-09. Radek Kosarzycki
W działalności szefa rosyjskiej agencji kosmicznej nigdy nie było widać jakiegoś szczególnego profesjonalizmu, ale to, co wyprawia od momentu rozpoczęcia inwazji Rosji na terytorium Ukrainy wprawia w osłupienie nawet jego największych krytyków
Dmitrij Rogozin zostanie zapamiętany jako klakier dyktatora Władimira Putina, ale także jako człowiek, który całkowicie samodzielnie zdemontował rosyjski przemysł kosmiczny w rekordowo krótkim czasie.
Lista dokonań Rogozina w ciągu ostatnich dwóch tygodni jest naprawdę pokaźna.
?    groźba zakończenia programu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej,
?    wycofanie Roskosmosu z portu kosmicznego w Gujanie Francuskiej,
?    odmowa wysłania na orbitę brytyjskich satelitów OneWeb,
?    wstrzymanie programu misji marsjańskich ExoMars,
?    wstrzymanie dostaw silników do rakiet Antares,
?    wstrzymanie prac nad rosyjsko-amerykańską sondą Wenera-D.
Ewidentnie sankcje nałożone przez kraje Zachodu na Federację Rosyjską mocno nadszarpnęły nerwy Dmitrija Rogozina i nie zamierza się on w najbliższym czasie ograniczać w temacie toczenia piany.
W ubiegłym tygodniu Dmitrij Rogozin wrzucił na Twittera nagranie przedstawiające techników zaklejających flagi Stanów Zjednoczonych, Japonii i innych krajów na poszyciu rakiety Sojuz, która pierwotnie miała wynieść na orbitę satelity brytyjskiej firmy OneWeb. Film został opatrzony podpisem: ?Technicy na Kosmodromie Bajkonur zdecydowali, że bez flag niektórych krajów, nasza rakieta będzie ładniejsza?.
Na ten niepoważny tweet zareagował Scott Kelly, amerykański astronauta, który spędził na orbicie rekordowe 383 dni. Kelly, który od początku inwazji zdecydowanie krytykował Rosję za inwazję napisał: ?Dimon, bez tych flag i bez walut, które one wam przynoszą, wasz program kosmiczny nic nie będzie wart. Może znajdziesz chociaż pracę w McDonaldzie. O ile oczywiście McDonald?s będzie jeszcze istniał w Rosji?.
Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu, odpisał: Spadaj baranie!
Szef Roskosmosu aż się zagotował i w amoku odpisał: ?Spadaj baranie! W przeciwnym razie będziesz miał na sumieniu śmierć ISS (Międzynarodowej Stacji Kosmicznej- przyp.red.)?. Chwilę później ten tweet jednak zniknął.
Kelly zdążył jednak zapisać tweeta, dzięki czemu mógł napisać: ?Dimon, czemu to skasowałeś? Nie chcesz, żeby wszyscy zobaczyli jakim dzieckiem jesteś??
Gdy już ochłonął, Dmitrij Rogozin napisał: ?Panie Scott Kelly! Proszę mnie nie prowokować. Nie jesteśmy znajomymi, a? zwraca się pan do mnie Dimon. Nie życzę sobie tego. Niszczy pan naszą współpracę. Być może otępienie i agresja występujące u pana są efektem przepracowania i stresu związanego z czterema lotami kosmicznymi. Może zrobi sobie pan jakieś badania w Instytucie Mózgu w Rosyjskiej Federalnej Agencji Medycznej i Biologicznej??
Można powiedzieć, że dzięki inwazji maski spadły. Do niedawna można było myśleć, że świat ma do czynienia z poważnymi ludźmi. Tymczasem jeden okazał się dyktatorem z urojeniami wielkości, a drugi jego głupkowatym sługusem od spraw kosmicznych. W sumie to dobrze, na przyszłość nikt nie będzie miał złudzeń, że z tymi ludźmi nie można robić żadnych interesów.
https://spidersweb.pl/2022/03/szef-roskosmosu-dmitrij-rogozin-kontra-astronauta-scott-kelly.html

Szef Roskosmosu wpadł w furię. Zwyzywał na Twitterze amerykańskiego astronautę.jpg

Szef Roskosmosu wpadł w furię. Zwyzywał na Twitterze amerykańskiego astronautę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcie dnia: Potężna plama na Jowiszu. Jest na co popatrzeć
2022-03-09. Radek Kosarzycki
Ganimedes to największy księżyc w Układzie Słonecznym. Doskonale to widać na zdjęciu wykonanym w maju 2019 r. przez sondę Juno.
Kevin M. Gill, który zajmuje się obróbką zdjęć przesłanych na Ziemię przez sondy i łaziki kosmiczne opublikował właśnie zdjęcie, które zostało wykonane przez krążącą wokół Jowisza sondę Juno podczas dwudziestego bliskiego przelotu w pobliżu planety. Podczas tego okrążenia sonda zbliżyła się do szczytów chmur na odległość zaledwie 14 800 km.
O ile zdjęć Jowisza sonda Juno przysłała na Ziemię już tysiące, to takich zdjęć jak poniższe jest znacznie mniej. Konfiguracja układu Jowisza w momencie wykonania zdjęcia sprawiła, że na powierzchni Jowisza udało się zarejestrować potężny, rozciągnięty cień Ganimedesa, jego największego księżyca.
Mamy tutaj zatem na zdjęciu cień największego księżyca Układu Słonecznego padający na szczyty chmur największej planety Układu Słonecznego.
Ganimedes jest większy od Merkurego. Rozmiary planet i księżyców Układu Słonecznego:
?    Promień Ziemi: 6 371 km
?    Promień Księżyca: 1 737 km
?    Promień Jowisza: 69 911 km
?    Promień Ganimedesa: 2 634 km
?    Promień Merkurego: 2 439 km
Mamy tutaj zatem do czynienia z prawdziwymi kolosami. Jowisz jest planetą o rozmiarach dziesięciokrotnie większych od Ziemi, a Ganimedes jest księżycem większym od najmniejszej planety Układu Słonecznego.
Sonda Juno dotarła krąży wokół Jowisza od 2016 roku. Dzięki swojej eliptycznej orbicie sonda na zmianę oddala się od Jowisza, aby powrócić i w peryjowium swojej orbity przelatywać tuż nad szczytami chmur największej planety Układu Słonecznego. W ten sposób sonda bada atmosferę planety w każdej skali, przygląda się Wielkiej Czerwonej Plamie oraz innym cyklonom bezustannie przemieszczającym się w atmosferze planety, jednocześnie tylko na krótki czas wystawiając się na działanie silnego promieniowania w bezpośrednim otoczeniu Jowisza. Aktualnie sonda bada Jowisza okrążając go po orbicie biegunowej, dzięki czemu Juno jako pierwsze może dokładnie przyjrzeć się biegunom planety.
Ganimedes to nazwa, która wciąż jest mało rozpowszechniona wśród szerokiej opinii publicznej. Możliwe jednak, że ten fascynujący księżyc wejdzie za jakiś czas do mainstreamu. Szansę na to daje sonda JUICE (Jupiter Icy Moons Explorer), która w latach trzydziestych najpierw będzie krążyła wokół Jowisza wykonując bliskie przeloty w pobliżu galileuszowych księżyców Jowisza takich jak Ganimedes, Europa i Kallisto, a następnie wejdzie na orbitę wokół Ganimedesa, skąd będzie szczegółowo badała i fotografowała jego powierzchnię. Zdjęcia powierzchni księżyca innego niż Księżyc, z pewnością przyciągną uwagę nie tylko miłośników astronomii.
Sonda Juno
https://spidersweb.pl/2022/03/cien-ganimedesa-jowisz-sonda-juno-zdjecie.html

Zdjęcie dnia Potężna plama na Jowiszu. Jest na co popatrzeć.jpg

Zdjęcie dnia Potężna plama na Jowiszu. Jest na co popatrzeć2.jpg

Zdjęcie dnia Potężna plama na Jowiszu. Jest na co popatrzeć3.jpg

Zdjęcie dnia Potężna plama na Jowiszu. Jest na co popatrzeć4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd tak liczne zderzenia czarnych dziur? Zaskakujące rozwiązanie zagadki
2022-03-09.

Radek Kosarzycki
Za każdym razem kiedy astronomowie odkrywają zderzenie dwóch czarnych dziur z danych wychodzi, że zderzają się one krążąc wokół siebie po nietypowych orbitach. Teraz zespół z Kopenhagi postanowił sprawdzić dlaczego tak się dzieje.
Kiedy wyobrażamy sobie dwie czarne dziury, które krążą wokół wspólnego środka masy, widzimy dwie czarne dziury poruszające się po okręgach. Taki układ stopniowo traci energię emitując coraz silniejsze fale grawitacyjne, przez co obie czarne dziury zbliżają się do siebie, aby ostatecznie się ze sobą zderzyć i połączyć. W tym momencie zazwyczaj emitowane są potężne fale grawitacyjne, które jako odkształcenia czasoprzestrzeni przemierzają wszechświat. Kiedy taka fala przechodzi przez Ziemię, przechodzi także przez detektory fal grawitacyjnych takie jak LIGO. Jeżeli detektory akurat działają, naukowcy mogą zebrać informacje o zderzeniu oraz o obu czarnych dziurach. Co ciekawe w danych tych ukryta jest także informacja o ostatnich chwilach życia takiego układu.
Naukowcy rejestrujący od 2015 roku fale emitowane w takich zderzeniach zauważyli, że w przypadku najmasywniejszych par czarnych dziur oba składniki układu zazwyczaj poruszają się po orbitach nieprzypominających okręgów. Powstało zatem pytanie dlaczego tak się dzieje.
Pierwszym takim przypadkiem było zderzenie czarnych dziur, które wyemitowało fale grawitacyjne skatalogowane jako GW 190521. W tym konkretnym zderzeniu naukowcy zauważyli, że zderzyły się ze sobą większe czarne dziury niż się spodziewano, zderzenie wyemitowało także światło widzialne, a na dodatek czarne dziury nie krążyły wokół siebie po okręgach. Nawet dla naukowców zajmujących się zupełnie nową dziedziną nauk - astronomią fal grawitacyjnych - były to trzy zaskoczenia w jednym.
Zaskakujące rozwiązanie zagadki
Naukowcy z Kopenhagi opracowali model, który wykazuje, że do zderzeń tego typu dochodzi w centrach galaktyk. Dlaczego tam? W każdej dużej galaktyce w samym centrum znajduje się supermasywna czarna dziura o masie rzędu milionów, a nawet miliardów mas Słońca. Wokół takiej czarnej dziury tworzy się zawsze bardzo gęsty, płaski dysk gazu. I to właśnie w tym środowisku, zagęszczenie i prędkości czarnych dziur są na tyle duże, że zamiast grzecznie krążyć wokół wspólnych środków masy, czarne dziury rozbijają się po otoczeniu od czasu do czasu się ze sobą zderzając niczym bile na stole bilardowym. W takim otoczeniu uporządkowane układy czarnych dziur krążących po okręgach nie mogą istnieć.
 
Co więcej, gęsty gaz wypełniający taki dysk także ma swój udział w tworzeniu się chaotycznych układów czarnych dziur. Można powiedzieć, że niejako przechwytuje on czarne dziury z otoczenia i z czasem stopniowo zbliża je do samej centralnej supermasywnej czarnej dziury. W efekcie, w odpowiednio małej odległości od niej nagle znajduje się całkiem sporo czarnych dziur. W takim miejscu jest duże prawdopodobieństwo tego, że układ dwóch czarnych dziur krążących wokół środka masy napotka trzecią czarną dziurę, która zacznie z nim grawitacyjnie oddziaływać i wprowadzać zaburzenia do trajektorii lotu obu czarnych dziur.
W normalnym, spokojniejszym otoczeniu, wszystkie te trzy składniki mogłyby tworzyć trójwymiarowy układ przestrzenny. Naukowcy zauważają jednak, że w cienkim dysku wokół supermasywnej czarnej dziury wszystko raczej wydarza się w dwuwymiarowej przestrzeni. Analiza danych wskazuje, że szansa na powstanie układu dwóch czarnych dziur poruszających się po orbitach eliptycznych w takiej sytuacji rośnie stokrotnie. To z kolei sprawia, że niemal połowa zderzeń czarnych dziur w takim środowisku będzie zachodziła na orbitach eliptycznych. Wbrew pozorom zatem te orbity eliptyczne nie są takie wyjątkowe jak się mogło wydawać.
Co więcej, naukowcy zauważają, że w gazowym dysku otaczającym supermasywną czarną dziurę jest mnóstwo czarnych dziur. To z kolei może tłumaczyć zaskakująco duże masy obu czarnych dziur, których zderzenie zarejestrowano w 2019 roku. Obie czarne dziury mogły bowiem być już efektami łączenia mniejszych czarnych dziur.
Naukowcy nie są pewni co tak naprawdę jest ciekawszym obiektem do badania - zderzenia czarnych dziur czy też struktura cienkich dysków gazowych wokół supermasywnych czarnych dziur. Teraz okazało się, że mamy do czynienia ze zderzeniami wielu czarnych dziur w dyskach gazowych. To z kolei oznacza, że w najbliższych latach naukowcy będą uważnie przyglądać się takim obiektom i z pewnością odkrywać kolejne zderzenia czarnych dziur, szczególnie kiedy do pracy wejdą detektory fal grawitacyjnych pozwalające rejestrować zderzenia mniejszych obiektów. Wszechświat bezustannie faluje, wystarczy go dobrze posłuchać.
https://spidersweb.pl/2022/03/zderzenia-czarnych-dziur.html

Skąd tak liczne zderzenia czarnych dziur Zaskakujące rozwiązanie zagadki.jpg

Skąd tak liczne zderzenia czarnych dziur Zaskakujące rozwiązanie zagadki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyślij swoje imię wokół Księżyca w ramach misji Artemis I
2022-03-09.
Urania już się zgłosiła, Ty też możesz. NASA zachęca do zgłoszenia swojego imienia i nazwiska, które w formie elektronicznej poleci na pokładzie misji Artemis I (Artemis 1) w lot wokół Księżyca.
Agencje kosmiczne co jakiś czas korzystają z tej ciekawej formy pobudzania zainteresowania w społeczeństwie badaniami kosmosu i ogłaszają możliwość wysłania swojego imienia w kosmos przy okazji różnych misji kosmicznych. Przykładowo z okazji wysłania swojego imienia na Marsa wraz z misją InSight skorzystały 2 miliony osób, a w przypadku misji Perseverance było to już 10 milionów chętnych.
Teraz pojawiła się nowa okazja: testowy lot programu Artemis. Celem tego programu jest powrót człowieka na Księżyc w lotach załogowych. Przypomnijmy, iż ostatni raz astronauci spacerowali po Księżycu w 1972 roku w ramach misji Apollo 17.
Urania już zgłosiła swoją nazwę, która przeleci w kosmosie 1,3 miliona mil. Przy czym zauważyliśmy, iż niestety w przeciwieństwie do misji marsjańskich, formularz zgłoszeniowy do Artemis I nie pozwala na wprowadzanie polskich znaków. Chętni mogą zgłosić swoje imię poprzez dedykowaną stronę.
Artemis I
Start Artemis I, wcześniej nazywanej Exploration Mission-1, nastąpi przypuszczalnie w maju 2022 roku. Plany startu były wielokrotnie przesuwane przez ostatnie kilka lat. Będzie to testowy lot ciężkiej rakiety nośnej Space Launch System (SLS) ze statkiem kosmicznym Orion. Misja statku Orion będzie bezzałogowa. W jej ramach m.in. kapsuła spędzi 6 dni na orbicie wokół Księżyca. Kapsuła powróci na Ziemię. Dodatkowo w ramach misji wypuszczonych zostanie 10 satelitów z serii CubeSat.
NASA planuje całą serię lotów w ramach programu Artemis. W 2024 roku ma odbyć się lot załogowy wokół księżyca (Artemis II), a w 2025 oku lądowanie astronautów na powierzchni Srebrnego Globu (Artemis III). Potem planowane są kolejne.
Oto infografika z planem lotu Artemis I:
Więcej informacji:
?    Strona do zgłoszenia imienia do Artemis I
?    Strona projektu Artemis I
?    Informacje na temat misji Artemis I
 
Autor: Krzysztof Czart
Źródło: NASA
 
Ilustracja na samej górze:
Artystyczna wizja lotu na Księżyc. Źródło: NASA.
 Karta pokładowa na misję Artemis I. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wyslij-swoje-imie-wokol-ksiezyca-w-ramach-misji-artemis-i

Wyślij swoje imię wokół Księżyca w ramach misji Artemis I.jpg

Wyślij swoje imię wokół Księżyca w ramach misji Artemis I2.jpg

Wyślij swoje imię wokół Księżyca w ramach misji Artemis I3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA otworzy 50-letnią "puszkę Pandory" z Księżyca. Mamy czego się bać?

2022-03-09. Filip Mielczarek

Amerykańska Agencja Kosmiczna ogłosiła, że otworzy pojemnik z tajemniczym pyłem księżycowym. Został on dostarczony na Ziemię w 1972 roku przez załogę misji Apollo 17, czyli ostatnią będącą na Księżycu. Naukowcy nie mają pojęcia, co znajdą w środku. Czy to zagraża ludzkości?

 Zbadanie księżycowej "puszki Pandory" pozwoli NASA przygotować się do powrotu na naturalnego satelitę naszej planety. W próbkach mogą znajdować się bardzo cenne informacje o księżycowym regolicie. To on jest największym problemem w funkcjonowaniu ludzi na tym obiekcie. Najnowsze badania pokazują, że może on trwale uszkadzać ludzkie DNA.
Naukowcy tłumaczą, że pojemnik liczy sobie 50 lat i zbadanie jego zawartości może poszerzyć naszą wiedzę o naturalnym satelicie naszej planety. Próbka ANGSA 73001 została pobrana przez astronautę Gene Cernana. Pochodzi ona z jednego z osuwisk w dolinie Taurus-Littrow. Ta geologiczna formacja bardzo zainteresowała badaczy. Cernan wbił w powierzchnię cylindryczną rurkę o długości 70 cm i pobrał próbkę rdzenia księżycowego gruntu.
Próbki z Księżyca pomogą w kolonizacji
Dlaczego naukowcy z Amerykańskiej Agencji Kosmicznej dopiero teraz chcą zajrzeć do pojemnika? Otóż Amerykanie przywieźli z Księżyca sporo regolitu i skał. Duża ich część została rozesłana po najróżniejszych ośrodkach badawczych na całym świecie w celu ich dogłębnej analizy.
Naukowcy planują też przygotować plan pobrania nowych próbek w trakcie pierwszych w XXI wieku lądowań na Księżycu. - Zrozumienie historii geologicznej i ewolucji próbek z Księżyca w miejscach lądowania Apollo pomoże nam przygotować się na nowe rodzaje próbek, które będzie można zabezpieczyć w trakcie programu Artemis - powiedział Thomas Zurbuchen z NASA.
Czy próbki zagrażają bezpieczeństwu ludzkości?
Amerykańska Agencja Kosmiczna postanowiła również nie dotykać pewnej części pojemników z księżycowym pyłem do czasu osiągnięcia bardziej zaawansowanych metod badawczych. Chodzi tutaj o bardzo precyzyjne systemy analizy chemicznej, które nie były dostępne w latach 70. ubiegłego wieku. Naukowcy nie otwierali puszek, by nie dopuścić do ich zanieczyszczenia. Teraz NASA postanowiła w końcu je zbadać.

Uczeni muszą być jednak ostrożni. Nie powinno nikogo dziwić, że w grę wchodzą kwestie bezpieczeństwa. W końcu chodzi o materiał pochodzący z obcego obiektu. Chociaż na Srebrnym Globie nie ma atmosfery i występuje wysoki poziom promieniowania, to jednak badania pokazują, że mogą tam przeżyć organizmy ekstremofilne, w tym słynne niesporczaki.

 
 Naukowcy są jednak dobrej myśli. Mają nadzieję, że nie odkryją w księżycowej "puszce Pandory" jakiegoś groźnego intruza, który zdziesiątkuje ludzkość. Bardziej marzy im się odkrycie czegoś, co przyda się do poszerzenia wiedzy na temat tego fascynującego obiektu i pozwoli lepiej się przygotować do programu Artemis.
Przypominamy, że powrót na Księżyc ma nastąpić w 2025 roku. Wówczas na powierzchnię tego obiektu jako pierwsza ma wyjść kobieta. Cała załoga ma być złożona z różnych ras ludzi. W programie Apollo uczestniczyli tylko Amerykanie i tylko mężczyźni.
NASA otworzy 50-letnią próbkę z Księżyca /NASA /materiały prasowe

 
ANGSA 73001 - 50-letnia próbka z Księżyca /NASA /materiały prasowe


Naukowcy z NASA otwierają próbki z Księżyca /NASA /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-otworzy-50-letnia-puszke-pandory-z-ksiezyca-mamy-czego-,nId,5882184

NASA otworzy 50-letnią puszkę Pandory z Księżyca. Mamy czego się bać.jpg

NASA otworzy 50-letnią puszkę Pandory z Księżyca. Mamy czego się bać2.jpg

NASA otworzy 50-letnią puszkę Pandory z Księżyca. Mamy czego się bać3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowa Unia Astronomiczna przyzna nagrody za popularyzację i edukację astronomiczną
2022-03-09.
Do 15 marca 2022 r. można zgłaszać kandydatury do nowych nagród Międzynarodowej Unii Astronomicznej, która chce wyróżnić osoby zaangażowane w popularyzację i edukację astronomiczną.
Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU), skupiająca astronomów z całego świata, ustanowiła trzy nowe nagrody: IAU Astronomy Education Prize, IAU Astronomy Outreach Prize oraz IAU Astronomy Development Prize. Finansowego wsparcia na ich ustanowienie udzieliła prof. Ewine van Dishoeck (poprzednia prezydent IAU).
W ramach pierwszej edycji zgłoszenia przyjmowane są od 15 lutego do 15 marca 2022 r. Wyniki zostaną ogłoszone podczas XXXI Kongresu Międzynarodowej Unii Astronomicznej, który odbędzie się w Busan w Korei Południowej w sierpniu 2022 roku.
Konkurs jest otwarty dla osób indywidualnych oraz organizacji wyróżniających się na polu popularyzacji lub edukacji astronomicznej. Może to być całokształt działalności, albo pojedynczy projekt. Kandydatami mogą być naukowcy, edukatorzy, popularyzatorzy nauki, zarówno członkowie IAU, jak i osoby spoza organizacji. Można także zgłaszać niewielkie zespoły lub organizacje. Z udziału wykluczeni są dyrektorzy i pracownicy biur IAU, w okresie gdy są zatrudnieniu przez Międzynarodową Unię Astronomiczną.
Zdefiniowano trzy kategorie:
?    Edukacja: formalna edukacja astronomiczna na poziomie szkół średnich oraz studiów.
?    Popularyzacja: popularyzacja astronomii w społeczeństwie oraz edukacja nieformalna, obejmuje to m.in. komunikację z mediami, audio i wideo, planetaria, muzea, publikowanie, media społecznościowe, opowiadanie historii, strony i aplikacje internetowe.
?    Rozwój: używanie astronomii jako narzędzia budowania rozwoju i możliwości, szczególnie w ubogich regionach.
 
Dla każdego z obszarów powołano trzyosobowy komitet oraz dodatkowo "superkomitet" złożony z niezależnego przewodniczącego (w tym roku Ewine van Dishoeck) oraz przewodniczących wszystkich trzech komitetów. Superkomitet dokonano ostatecznej decyzji na podstawie wstępnych wskazań od komitetów.
Kandydatów można zgłaszać każdy, ale nie można zgłosić samego siebie. Z udziału w konkursie wykluczeniu są członkowie komitetów. Do zgłoszenia należy dołączyć krótkie CV nominowanego kandydata (maksymalnie 3 strony), opis dokonań kandydata (maksymalnie 2 strony) oraz jeden niezależny list poparcia (maksymalnie 2 strony). Wszystkie materiały należy przesłać w formacie PDF poprzez dedykowany formularz.
Po podjęciu decyzji, superkomitet prześle swój wybór dla trzech nagród do Komitetu Wykonawczego IAU, który dokona końcowej akceptacji. Po tym kroku nastąpi kontakt ze zwycięzcami, którzy zostaną ogłoszeni w komunikacie prasowym na stronie internetowej IAU oraz zaproszeni na ceremonię wręczenia nagród podczas XXXI Kongresu Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Koszty ich podróży i zakwaterowania pokryje IAU.
Więcej informacji:
?    IAU announces Three New Prizes for Astronomy Education, Outreach and Development
?    Formularz zgłoszeniowy
 
Opracowanie: Krzysztof Czart
Źródło: IAU
 
Na zdjęciu:
Uczestnicy warsztatów w Palestynie w ramach Astronomy Teacher Training Program. Źródło: Dawoud Basem Duab Tarawa/IAU.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/miedzynarodowa-unia-astronomiczna-przyzna-nagrody-za-popularyzacje-i-edukacje

Międzynarodowa Unia Astronomiczna przyzna nagrody za popularyzację i edukację astronomiczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)