Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Starship wyjechał z hangaru. Do trzech razy sztuka?
2024-02-14. Radek Kosarzycki
Chciałoby się powiedzieć: zbliżają się kolejne fajerwerki. Ale czuję podskórnie, że tym razem już ich nie będzie. Tak czy inaczej, z hangaru właśnie wyjechał kolejny Starship, który powoli już się przygotowuje do trzeciej próby wykonania lotu suborbitalnego. Pierwsze dwie próby zakończyły się eksplozją, aczkolwiek na dwóch różnych etapach lotu. Powstaje zatem pytanie, czy za trzecim razem w końcu się uda.
Prace w bazie kosmicznej Starbase w Teksasie idą pełną parą. Górny człon rakiety, pięćdziesięciometrowej wysokości Ship 28, został umieszczony na pierwszym członie rakiety Booster 10. Zanim bowiem dojdzie do startu, trzeba naturalnie przeprowadzić pełne testy rakiety i jej silników.
Tak złączona studwudziestometrowa rakieta stoi już na stanowisku startowym podtrzymywana przez gigantyczne macki sto metrów nad Ziemią.
Jeżeli nie pojawią się jakiekolwiek niespodziewane przeszkody, do startu rakiety powinno dojść za jakieś trzy tygodnie, na początku marca. Jak zwykle jednak w przypadku testów prototypowej rakiety budowanej przez firmę Elona Muska, wszystko zależy od tego, czy i kiedy Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) wyda pozwolenie na start rakiety. Zważając jednak na to, że ostatnia próba lotu Starshipa przeprowadzona w listopadzie nie narobiła tyle szkód co pierwsza, to istnieje nadzieja, że FAA nie będzie robiła przesadnych problemów.
Warto tutaj pamiętać o tym, że SpaceX stosuje w rozwoju swojej rakiety podejście iteracyjne, i tak jest od samego początku. Zamiast budować rakietę od początku do końca, firma buduje kolejne prototypy, którymi następnie próbuje startować. Jeżeli podczas startu testowego coś się nie uda, do następnego egzemplarza wprowadzane są odpowiednie modyfikacje i próba startu jest powtarzana. I tak aż do skutku. Dzięki temu firma na bieżąco praktycznie weryfikuje, które rozwiązania się sprawdzają, a które nie. W ten sposób znacząco skraca się czas rozwoju samej rakiety. Dobrym przykładem takiego podejścia mogą być loty pierwszych prototypów Starshipa, do których w pewnym okresie dochodziło dosłownie co kilka tygodni.
Firmie Elona Muska z pewnością zależy na jak najszybszym opanowaniu technik startu i lądowania Starshipem i wprowadzeniu rakiety do użytku. Jakby nie patrzeć, obniży ona znacząco koszty dostarczania ładunków na orbitę, rozpocznie wynoszenie na orbitę nowych satelitów konstelacji Starlink, a już za kilka lat będzie miała za zadanie dostarczyć pierwszych astronautów od pół wieku na powierzchnię Księżyca. Można zatem powiedzieć: robota czeka.

The evolution of SpaceX's Starship (with explosions!)
https://www.youtube.com/watch?v=K5Vw2ZDe-G0

https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/starship-przygotowuje-sie-do-trzeciej-proby/

Starship wyjechał z hangaru. Do trzech razy sztuka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto swobodnie poruszające się obiekty wielkości Jowisza
2024-02-14.
Zespół astronomów prowadzący badania nad podwójnymi planetami swobodnymi w Mgławicy Oriona zdobywa nową wiedzę na ich temat.
W naszym podstawowym rozumieniu Układu Słonecznego, planety krążą wokół naszej masywnej gwiazdy, Słońca. Jednak co dzieje się z obiektami wielkości planety, które nie są związane z żadną gwiazdą? Zespół astronomów prowadzący badania nad obiektami podwójnymi o masie zbliżonej do Jowisza (tzw. swobodne planety) w Mgławicy Oriona, zdobywa nową wiedzę na temat tych niezwykłych układów. Te masywne, swobodnie poruszające się obiekty są wciągane na orbity wokół siebie nawzajem. Najnowsze odkrycia pochodzą z obserwacji dokonanych przez Very Large Array (VLA) oraz Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.

To przełomowe odkrycie w dziedzinie astronomii zostało dokonane dzięki postępowi w zakresie czułości, który umożliwił naukowcom wykrywanie słabszych i mniejszych obiektów w kosmosie. Korzystając z VLA, astronomowie poszukiwali odpowiedników grupy 40 obiektów podwójnych o masie Jowisza, znanych jako JuMBO, zidentyfikowanych wcześniej przez Pearsona i McCaughreana w 2023 roku. Co zaskakujące, tylko jeden z tych obiektów, JuMBO 24, posiadał radiowy odpowiednik.

To niezwykłe odkrycie kwestionuje istniejące teorie dotyczące powstawania gwiazd i planet. Jasność radiowa dwóch planet w tym układzie podwójnym jest znacznie wyższa niż ta, która została wykryta w przypadku brązowych karłów, https://pl.wikipedia.org/wiki/Brązowy_karzeł obiektów podobnych do tych planet. Ta anomalia rodzi nowe pytania i otwiera ekscytujące możliwości badawcze w celu dalszego zrozumienia natury tych swobodnie poruszających się planet. Chociaż istnieje możliwość, że związek między sygnałami podczerwonymi i radiowymi jest przypadkowy, zespół uważa to za bardzo wysoce nieprawdopodobne, z prawdopodobieństwem wynoszącym zaledwie 1 na 10 000. To odkrycie opiera się na wcześniejszych pracach Kao i innych naukowców, którzy w 2018 roku za pomocą VLA wykryli pojedynczy układ planetarny przypominający składniki JuMBO 24.

Dr Luis F. Rodriguez, emerytowany profesor Narodowego Uniwersytetu Astronomicznego w Meksyku, który uczestniczył w tych badaniach, podkreśla znaczenie tego odkrycia. Naprawdę niezwykłe jest to, że obiekty te mogą mieć księżyce podobne do Europy lub Enceladusa, z których oba mają podpowierzchniowe oceany ciekłej wody, w których może istnieć życie, stwierdził.

Wykrycie fal radiowych pochodzących z obu składników podwójnego układu swobodnie poruszających się planet stanowi znaczący kamień milowy w naszej eksploracji Wszechświata. Stanowi również ekscytującą okazję do dalszych badań nad potencjalnymi możliwościami zamieszkania na egzoplanetach. Całość opublikowanych wyników można przeczytać tutaj.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NRAO
Urania

Wizja artystyczna układu podwójnego swobodnych planet.
Źródło: Gemini Observatory/Jon Lomberg
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/02/odkryto-swobodnie-poruszajace-sie.html

Odkryto swobodnie poruszające się obiekty wielkości Jowisza.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lądownik Nova-C Intuitive Machines w drodze na Księżyc!
2024-02-15.
Lądownik Nova-C będący częścią programu NASA Artemis odłączył się od drugiego stopnia rakiety SpaceX. Urządzenie działa zgodnie z założeniami. Lądowanie na Księżycu pod koniec lutego.
15 lutego o godzinie 7:05 rakieta SpaceX Falcon 9 wystartowała wynosząc w przestrzeń kosmiczną lądownik księżycowy prywatnej formy Intuitive Machines. Urządzenie Nova-C jest elementem kampanii programu NASA Artemis Commercial Lunar Payload Services (CLIPS). Na pokładzie lądownika znajduje się zestaw sześciu instrumentów naukowych NASA i technologie testowe, a także komercyjne ładunki. Urządzenia NASA znajdujące się na pokładzie Nova-C mają pomóc agencji w rozwijaniu narzędzi do badania Księżyca pod kątem misji programu Artemis.
,, Jest to pierwsza misja, która zostanie zrealizowana w ramach wsparcia programu NASA CLIPS. Jej celem jest badanie powierzchni Księżyca i ćwiczenie precyzyjnego lądowania.
Dr James Blake, University of Warwick
O godzinie 7:53 Lądownik oddzielił się od drugiego stopnia rakiety Falcon 9. Urządzenie działa zgodnie z planem. Nova-C Intuitive Machines został pomyślnie włączony, nawiązał kontakt z kontrolą lotów i jest obecnie w drodze na Księżyc. Lądowanie na powierzchni Srebrnego Globu ma nastąpić 22 lutego.
źródło: NASA

Start rakiety SpaceX Falcon 9 z lądownikiem Nova-C na pokładzie. Fot. SpaceX

Lądownik Nova-C. Fot. Intuitive Machines

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/75939831/ladownik-novac-intuitive-machines-w-drodze-na-ksiezyc

Lądownik Nova-C Intuitive Machines w drodze na Księżyc!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed nami pierwsze amerykańskie lądowanie na Księżycu od czasów Apollo. Start misji IM-1
2024-02-15
Rakieta Falcon 9 wysłała w kierunku Księżyca lądownik Nova-C firmy Intuitive Machines. Jeżeli misja się powiedzie będzie to pierwsze amerykańskie miękkie lądowanie na Księżycu od 1972 roku i misji Apollo 17.
Lądownik księżycowy został wyniesiony przez rakietę Falcon 9. Jej start odbył się 15 lutego 2024 r. ze stanowiska SLC-39A na terenie florydzkiego kosmodromu Cape Canaveral. To pierwsza misja księżycowa realizowana z wyrzutni, z której ostatni raz w kierunku Księżyca polecieli ludzie w misji Apollo 17.
Dwustopniowa rakieta firmy SpaceX wystartowała o 7:05 czasu polskiego. Lot przebiegł pomyślnie. Rakietę najpierw rozpędzał dolny stopień. Człon jest już weteranem misji kosmicznych i wykonywał swoją 18. misję. Ponownie po wykonanej pracy wrócił na Ziemię i lądował na wyznaczonym stanowisku LZ-1.
Gdy dolny stopień wracał na Ziemię, górny kontynuował rozpędzanie. Niecałe 8 minut po starcie i on zakończył pracę. Lądownik księżycowy i rakieta znalazły się na wstępnej orbicie okołoziemskiej. Po trwającej 35 minut fazie swobodnego dryfu orbitalnego silnik w górnym członie odpalił drugi raz, by skierować ładunek w stronę Księżyca. Lądownik Nova-C opuścił rakietę 48 minut i 24 sekundy po starcie.
Nova-C to lądownik księżycowy firmy Intuitive Machines. Amerykańskie przedsiębiorstwo wygrało kontrakt na dostarczenie ładunków na powierzchnię Księżyca dla agencji NASA. NASA w ramach programu Commercial Lunar Payload Services płaci amerykańskim podmiotom za usługę dostarczenia sprzętu naukowego i technologicznego do Księżyca. Pierwsza misja programu z lądownikiem Peregrine firmy Astrobotic nie powiodła się.
Lądownik Nova-C nazwany dla tej misji „Odysseus” ma zamontowane 6 instrumentów naukowych od NASA oraz sprzęt od innych komercyjnych podmiotów. Struktura lądownika ma kształt prostopadłościanu o podstawie sześciokąta o wysokości 4 m i średnicy 1,6 m. Lądownik z paliwem waży 1908 kg i jest w stanie dostarczyć na powierzchnię Księżyca do 100 kg ładunku.
Napęd wykorzystywany do lądowania stanowi główny silnik napędzany kriogeniczną mieszanką ciekłego metanu i tlenu o ciągu 3100 N. To pierwszy silnik metanowy wykorzystywany w misji księżycowej. Energię elektryczną o mocy 200 W dostarcza zestaw paneli słonecznych umieszczonych na górnym i bocznych panelach.
Na pokładzie lądownika umieszczono 6 ładunków NASA. NASA Goddard Space Flight Center zbudowało dla misji instrument ROLSES do obserwacji radiowych niskich częstotliwości środowiska plazmy elektronowej nad powierzchnią Księżyca i badań radioastronomicznych innych ciał niebieskich. Na lądowniku zamontowano też lustra LRA do wykorzystania przez inne statki w celu ustalania precyzyjnej lokalizacji.
NASA Langley Research Center ma w tej misji laser LIDAR do testów precyzyjnej nawigacji i pomiarów prędkości i wysokości podczas lądowania. Ta sama instytucja wysłała na lądowniku kamery stereo SCALPSS do fotografowania wpływu wyrzutu rakietowego na regolit pod lądownikiem. NASA Glenn Research Center zbudował dla tej misji RFMG – urządzenie do pomiaru zawartości paliwa w zbiornikach lądownika. Ostatnim ładunkiem NASA jest LN-1 od NASA Marshall Space Flight Center do testów techniki radionawigacji na Księżycu.
Oprócz ładunków NASA na lądowniku Nova-C znalazł się sprzęt od prywatnych podmiotów. Firma odzieżowa Columbia wysłała specjalny materiał ochrony termicznej Omni-Heat Infinity, który chronił będzie panel, za którym znajdują się zbiorniki paliwowe. Prywatna uczelnia Embry–Riddle Aeronautical University zbudowała kamerę EagleEye, która zostanie wyrzucona z lądownika i sfilmuje jego lądowanie. Na Księżyc poleciał też prekursor przyszłego planowanego obserwatorium astronomicznego. Zestaw optyczny ILO-X będzie miał zadanie wykonać zdjęcia centrum Drogi Mlecznej. Na Nova-C znalazło się też miejsce dla zestawu rzeźb ze stali nierdzewnej, repozytorium wiedzy ludzkości, a nawet małe centrum danych do przesłania z Ziemi.
Teraz lądownik jest na trajektorii doksiężycowej. Lądowanie w kraterze Malapert A w pobliżu południowego bieguna Księżyca planowane jest na 22 lutego. Po odłączeniu się od rakiety rozpoczęła się faza przygotowania lądownika do lotu kosmicznego. Nova-C ładuje baterie za pomocą paneli, wykonywane są testy systemów na pokładzie. W trakcie tygodniowego lotu planowane jest wykonanie 3 manewrów korekcji trajektorii. Po tych manewrach zostanie zaplanowane odpalenie LOI, po którym lądownik wejdzie na orbitę wokół Księżyca. Następnie statek zacznie być sterowany w reżimie lotu wokółksiężycowego i przygotowywany do lądowania.
Lądowanie na Księżycu poprzedzi zejście na niższą orbitę i około godzinę później uruchomienie silnika w celu zejścia z orbity i rozpoczęcia procedury zniżania i lądowania.
 
 
Opracowanie: Rafał Grabiański
Na podstawie: Intuitive Machines/NASA/SpaceX
 
Na zdjęciu tytułowym: Rakieta Falcon 9 startująca z misją IM-1 z lądownikiem księżycowym Nova-C "Oddyseus". Źródło: SpaceX.
Lądownik Nova-C oddzielający się od górnego stopnia rakiety Falcon 9. Źródło: SpaceX.

Jeff Koons ze swoimi rzeźbami Moon Phases wysłanymi w stronę Księżyca na lądowniku Nova-C. Źródło: Intuitive Machines.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przed-nami-pierwsze-amerykanskie-ladowanie-na-ksiezycu-od-czasow-apollo-start-misji-im-1

Przed nami pierwsze amerykańskie lądowanie na Księżycu od czasów Apollo. Start misji IM-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broń nuklearna w kosmosie. Historia zna takie przypadki
2024-02-15. Wojciech Kaczanowski
Wypowiedź Mike’a Turnera, szefa komisji wywiadu w Izbie Reprezentantów, wywołała niemałe zamieszanie. Sprawa jest obecnie analizowana i rozstrzygana na poziomie amerykańskiej administracji, natomiast media donoszą o potencjalnym umieszczeniu broni nuklearnej w kosmosie przez Rosję. Warto zauważyć, że tego typu działanie byłoby przełomem w XXI w., natomiast w historii miały miejsce testy i projekty tego typu narzędzi.
W 1962 r. Stany Zjednoczone przeprowadziły próbę Starfish Prime, która była jednym z najbardziej niebezpiecznych pomysłów amerykańskich wojskowych i naukowców. W ramach projektu głowica termojądrowa W49 o mocy 1,4 megatony została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną, a następnie zdetonowana na wysokości około 400 km nad powierzchnią Ziemi. Próba wywołała nieoczekiwane skutki nie tylko w kosmosie, ale i na Ziemi.
Detonacja głowicy nie spowodowała takiego efektu, jak w przypadku próby na Ziemi. W kosmicznej próżni nie będziemy mieli do czynienia z popularnym grzybem atomowym, ludzie nie słyszą dźwięku eksplozji oraz nie czują fali uderzeniowej. Widoczny był natomiast chwilowy rozbłysk plazmy, która przez wielu została określona jako zmieniająca kolor. Przyczyną tego są cząsteczki po wybuchu, które spychane są w stronę atmosfery naszej planety.
Starfish Prime oraz powstały impuls elektromagnetyczny dotknęły szczególnie mieszkańców Hawajów. Cząsteczki spychane w ziemską atmosferę zostały szybko wykryte przez czujniki na naszej planecie, natomiast wyniki znacząco przekroczyły zakładaną skalę, a urządzenia pomiarowe wyłączyły się. Eksplozja zadziałała podobnie na lampy uliczne, łączność, nawigację itp. Społeczeństwo zostało odcięte od wielu dóbr życia codziennego.
Jaki wpływ miała amerykańska próba na technologię w kosmosie? Przede wszystkim należy zauważyć, że pole magnetyczne Ziemi stanowi swego rodzaju płaszcz ochronny przed promieniowaniem kosmicznym. W przypadku Starship Prime, cząstki promieniowania zostały wprowadzone do magnetosfery oraz rozciągnięte, tworząc tym samym pas radiacyjny. Zjawisko utrzymywało się przez kilka lat i stanowiło potężne zagrożenie dla satelitów.
Warto również zauważyć, że Starfish Prime został przeprowadzony w 1962 r. Według American Physical Society, na niskiej orbicie okołoziemskiej działało wówczas 24 satelitów, z czego około 1/3 została stracona w wyniku amerykańskiego testu. Przykładowo zniszczeniu uległ pierwszy w historii satelita Wielkiej Brytanii - Ariel 1, który został wyniesiony około 3 miesiące przed Starfish Prime. Rok później mocarstwa zgodziły się na na zakaz prób nuklearnych w przestrzeni kosmicznej podpisując „Układ o zakazie prób broni nuklearnej w atmosferze, w przestrzeni kosmicznej i pod wodą”.
Warto zauważyć, że podczas zimnej wojny pomysły związane z tego typu bronią w kosmosie miał również Związek Radziecki, którego naukowcy w latach 60. pracowali nad projektem określonym przez Zachód jako FOBS (Fractional Orbital Bombardment System). Głównym założeniem było wyniesienie na orbitę satelity z głowicą nuklearną na orbitę okołoziemską. W dalszej kolejności urządzenie ulegałoby deorbitacji i uderzało w cel na Ziemi. FOBS nie był jednak uważany za broń wystarczająco precyzyjną, a wraz z postępem technologii i podpisywaniem kolejnych umów ze Stanami Zjednoczonymi, program został zakończony.
XXI w. to jednak zupełnie inny czas. Obecnie na orbitach okołoziemskich krąży znacznie więcej satelitów, w tym również należących do podmiotów prywatnych. Na niskiej orbicie znajduje się również Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, a na niej stacjonujący astronauci i kosmonauci. Nie ulega wątpliwości, że zagrożenie broni nuklearnej w kosmosie jest możliwe, zwłaszcza jeśli kandydatem do użycia jest nieprzewidywalna i niebezpieczna Rosja. Próba Starfish Prime pokazała, że detonacja ma bezpośrednie skutki dla ludzi na Ziemi. Kosmos przestał być przestrzenią dla naukowców. Należy mieć to na uwadze i bacznie śledzić doniesienia zza oceanu.

Autor. M. Jackiewicz / Defence24

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/zagrozenia-kosmiczne/bron-nuklearna-w-kosmosie-historia-zna-takie-przypadki

Broń nuklearna w kosmosie. Historia zna takie przypadki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX usunie część starlinków z orbity. Powodem bezpieczeństwo
2024-02-15. Mateusz Mitkow
Firma SpaceX planuje kontrolowaną deorbitację około 100 satelitów sieci Starlink. Powodem tej decyzji ma być wada konstrukcyjna, która stwarza ryzyko awarii w niedalekiej przyszłości.
W ostatnich dniach SpaceX ogłosiło plany usunięcia z orbity części swoich satelitów sieci Starlink. Chodzi o modele pierwszej generacji (v1.0), które ze względu na wadę, mogą niedługo doznać awarii i pozostać na obicie bez możliwości do manewrowania. Firma Elona Muska oświadczyła, że w związku z sytuacją dokona kontrolowanej deorbitacji około 100 jednostek swojej sieci telekomunikacyjnej. SpaceX nie określiło, czego konkretnie dotyczy problem.
Usuwanie satelitów z orbity nie jest niczym nowym, ale w tym przypadku mówimy o deorbitacji niemałej liczby urządzeń. Firma zapewnia, że działania w tym zakresie nie spowodują zakłóceń w usługach dostępu do szerokopasmowego internetu, a także nie stwarza to ryzyka kolizji z innymi satelitami. Przypomnijmy, że obecnie na orbicie SpaceX posiada ponad 5 tysięcy jednostek sieci Starlink. Najstarsze z nich zostały wyniesione w latach 2019 i 2020.
W ciągu najbliższych sześciu miesięcy, amerykański gigant technologiczny będzie stopniowo obniżać pozycje orbitalne jednostek, które wejdą ponownie w ziemską atmosferę. W związku z taką aktywnością firma zapowiedziała ścisłą koordynacje swoich działań z innymi operatorami. SpaceX będzie kilka razy dziennie udostępniać informacje o pozycji i przewidywaniach dotyczących satelitów. „Uważamy, że jest to właściwe postępowanie, aby przestrzeń kosmiczna była bezpieczna” - dodano w oświadczeniu.
Zwraca się uwagę, że to kolejny przykład proaktywnego podejścia SpaceX do sprawy kosmicznych śmieci (z ang. space debris). Firma utylizuje swoje satelity, pokazując tym samy odpowiedzialne zarządzanie, co jest niezwykle ważne biorąc pod uwagę, że w planach spółki jest rozwinięcie swojej sieci do 42 000 jednostek. SpaceX zachęca także inne firmy, aby podejmowały podobne kroki, które mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa, a także zrównoważony rozwój w przestrzeni kosmicznej, gdyż współpraca w tej kwestii to podstawa.
Problematyka kosmicznych śmieci jest poruszana w debacie publicznej już od lat, a naukowcy z całego świata pracują nad nowymi technologiami, które byłyby w stanie oczyszczać środowisko kosmiczne z gruzu lub niedziałających już satelitów. Szacuje się, że od 1957 roku wystrzelono w kosmos ponad 10 tys. satelitów. Ponad połowa z nich nie jest już używana.
Źródło: SpaceX/
Visualisation of the 30 000 planned satellites from the Starlink Generation 2 constellation as of 2022. Different sub-constellations are illustrated with a different colour.
Autor. ESO

SPACE24

https://space24.pl/satelity/komunikacja/spacex-usunie-czesc-starlinkow-z-orbity-powodem-bezpieczenstwo

SpaceX usunie część starlinków z orbity. Powodem bezpieczeństwo.jpg

SpaceX usunie część starlinków z orbity. Powodem bezpieczeństwo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA: wystrzelono nowe satelity systemu wczesnego ostrzegania
2024-02-15. Mateusz Mitkow
14 lutego br. byliśmy świadkami kolejnego lotu rakiety Falcon 9 w ramach wojskowej misji o oznaczeniu USSF-124. Tym razem na pokładzie najbardziej niezawodnego systemu nośnego na świecie znalazły się satelity rozwijanego systemu do wykrywania i śledzenia pocisków hipersonicznych.
W ostatnich godzinach, dokładniej wieczorem 14 lutego br. czasu polskiego, SpaceX przeprowadziło start systemu nośnego Falcon 9 Block 5, którego zadaniem było wyniesienie na orbitę okołoziemską nowych jednostek satelitarnych dla amerykańskiego wojska. Misja o oznaczeniu USSF-124 jest wspólnym przedsięwzięciem Sił Kosmicznych USA (USSF), Agencji Obrony Antybalistycznej (Missile Defense Agency) oraz agencji SDA (Space Development Agency).
W ramach opisywanego lotu na orbitę trafiły dwa satelity programu MDA - HBTSS (Hypersonic and Ballistic Tracking Space Sensor), które mają pomóc w efektywniejszym wykrywaniu i śledzeniu pocisków hipersonicznych w dowolnym miejscu na świecie. Za ich opracowanie odpowiedzialne były firmy Northrop Grumman oraz L3 Harris Technologies, którym agencja MDA przyznała na ten cel odpowiedni kontrakt w 2021 r. Nie były to jedyne ładunki, które poleciały na orbitę w tym locie.
Oprócz wyżej wymienionych urządzeń, pod owiewką rakiety Falcon 9 znalazły się także cztery satelity warstwy śledzenia (tzw. Tracking Layer) powstającej konstelacji orbitalnych detektorów systemu wczesnego ostrzegania. Te urządzenia to również produkty firmy L3 Harris Technologies, które będą składnikami transzy zerowej (Tranche 0), a więc są to prototypowe satelity powstającej, wielowarstwowej architektury kosmicznej pod nazwą Proliferated Warfighter Space Architecture (PWSA).
Demonstracyjne satelity mają utorować drogę do uruchomienia docelowych jednostek, których zadaniem będzie przede wszystkim ochrona Stanów Zjednoczonych przed zagrożeniem balistycznym oraz hipersonicznym ze strony Federacji Rosyjskiej, a także Chińskiej Republiki Ludowej. Urządzenia będą dostarczać dane o śledzeniu bezpośrednio do sił lądowych, powietrznych lub morskich przy użyciu istniejących taktycznych sieci radiowych. Obecne systemy pozwalają na wykrycie i śledzenie broni hipersonicznej, jednakże czasu na skuteczną reakcję jest zbyt mało.
Satelity programów agencji MDA oraz SDA będą stanowić elementy całości amerykańskiej obrony przeciwrakietowej. Obie strony zdecydowały się połączyć swoje siły w celu zwiększenia wydajności. Warto przypomnieć, że PWSA obejmuje warstwę transportową satelitów komunikacyjnych (Transportation Layer), a także warstwy satelitów śledzących (Tracking Layer). Jak oznajmił jeden z urzędników SDA, cytowany przez portal Breaking Defense, PWSA ma zawierać od 400 do 500 satelitów na orbicie.
W ostatnich tygodniach SDA przyznała kontrakty na budowę i obsługę 54 nowych satelitów, przeznaczonych do śledzenia pocisków hipersonicznych, których łączna wartość to 2,5 mld USD. Urządzenia wyposażone w czujniki podczerwieni o szerokim polu widzenia będą jednostkami Tranche 2warstwy śledzącej (T2 Tracking Layer).

Autor. SpaceX
Autor. Space Development Agency

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/usa-wystrzelono-nowe-satelity-systemu-wczesnego-ostrzegania

USA wystrzelono nowe satelity systemu wczesnego ostrzegania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta mapa pokaże, gdzie ulatnia się metan. Tak chcą walczyć z kryzysem klimatycznym
2024-02-15.
Bogdan Stech
AUTOR

Metan to jeden z najgroźniejszych gazów cieplarnianych. Niestety, wiele źródeł emisji metanu jest trudnych do wykrycia i zmierzenia, zwłaszcza w sektorze energetycznym, który odpowiada za 40 proc. ludzkiej produkcji tego gazu. Ale to się może zmienić dzięki nowemu projektowi wspieranego m.in. przez Google'a.
Z roku na rok nasza planeta staje się coraz cieplejsza z powodu zanieczyszczenia gazami cieplarnianymi. Rok 2023 był najcieplejszy w historii, a ostatnie dziesięć lat było najcieplejszymi od 1850 r. Metan pochodzący z działalności człowieka jest obecnie odpowiedzialny za około 30 proc. globalnego ocieplenia, a duża część metanu w atmosferze pochodzi z procesów przy wydobyciu paliw kopalnych, takich jak ropa i gaz.
Potrzeba ochrony klimatu nigdy nie była pilniejsza, a obcinanie emisji metanu z działalności związanej z paliwami kopalnymi i rolnictwem jest naprawdę najszybszym sposobem, aby spowolnić ocieplenie już teraz
- powiedział Steve Hamburg, główny naukowiec i kierownik projektu MethaneSAT w EDF.
Google wspiera projekt swoją Sztuczną Inteligencją
Dlatego też w marcu ma wystartować MethaneSAT, satelita zaprojektowany przez organizację Environmental Defense Fund (EDF), która od lat zajmuje się monitorowaniem i ograniczaniem emisji metanu. Satelita będzie w stanie wykrywać i lokalizować wycieki metanu z instalacji naftowych i gazowych na całym świecie, z dokładnością do kilkuset metrów. Dane zebrane przez MethaneSAT będą przetwarzane przez algorytmy Google, które stworzą mapę emisji metanu, dostępną dla naukowców, urzędników, polityków i opinii publicznej.
To może być przełom w globalnej odpowiedzialności klimatycznej. Naukowcy twierdzą, że zmniejszenie emisji metanu jest jednym z najszybszych sposobów na spowolnienie kryzysu klimatycznego. Redukcja wycieków metanu jest opłacalna, ponieważ gaz ten można przechwytywać i sprzedawać, a technologia do tego procesu jest stosunkowo tania.
Jak satelity pomogą nam wykryć metan z kosmosu
Nowy satelita EDF MetaneSAT będzie mapować, mierzyć i śledzić metan z niespotykaną dotąd precyzją. Satelita MamineSAT będzie okrążał Ziemię 15 razy dziennie na wysokości ponad 885 km. Będzie mierzyć poziom metanu w najważniejszych regionach wydobycia ropy i gazu na świecie w celu regularnej analizy.
MetaneSAT jest niezwykle wyrafinowany i posiada unikalną możliwość monitorowania zarówno wysokoemisyjnych źródeł metanu, jak i małych źródeł rozproszonych na dużym obszarze. Aby obliczyć ilość metanu emitowanego w określonych miejscach i śledzić tę emisję w czasie, EDF we współpracy z naukowcami z Wydziału Inżynierii i Nauk Stosowanych Uniwersytetu Harvarda i jego Centrum Astrofizyki oraz naukowcami ze Smithsonian Astrophysical Observatory, opracowała algorytmy oparte na Google Cloud.
Google ma moc obliczeniową i zasoby sztucznej inteligencji, aby móc analizować ogromne ilości danych i mapować infrastrukturę naftową i gazową. Google użyje swoich algorytmów do analizowania i wykrywania obrazów, aby stworzyć pierwszą kompleksową, globalną mapę elementów, takich jak zbiorniki oleju czy pompy, gdzie wycieki najczęściej występują.
Dotychczas mierzenie emisji metanu było kosztowne i czasochłonne, wymagało lotów samolotami i ręcznych kamer podczerwieni. Dawało to tylko chwilowy obraz sytuacji, a wyniki badań bywały publikowane po latach. Mapowanie instalacji naftowych i gazowych było również trudne, ponieważ wiele z nich jest ukrytych, chronionych lub niedostępnych dla badaczy. Dzięki satelitom to się zmienia.
Musimy być świadomi
Eksperci mówią jednak, że droga od znalezienia wycieku do zmuszenia firmy do jego usunięcia będzie żmudna i nie będzie mogła być rozwiązana tylko przez ten projekt. Aby zobowiązać sektor energetyczny do ograniczenia emisji metanu potrzeba współpracy międzynarodowej, woli politycznej i nacisku społecznego.
Google i EDF mają nadzieję, że ich mapa emisji metanu pomoże wzmocnić te działania i zachęci do większej odpowiedzialności firm odpowiedzialnych za wycieki gazów cieplarnianych. Projekt ma również na celu podniesienie świadomości społecznej na temat problemu metanu i jego wpływu na klimat.
Dane MetaneSAT będą dostępne za pośrednictwem Google Earth Engine.

https://spidersweb.pl/2024/02/mapa-ktora-pokazuje-gdzie-ulatnia-sie-metan.html

Ta mapa pokaże, gdzie ulatnia się metan. Tak chcą walczyć z kryzysem klimatycznym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak na tropie kosmicznego pyłu. Przełomowe odkrycie

2024-02-15. Sandra Bielecka
Międzynarodowy zespół naukowców z udziałem polskiego badacza zidentyfikował do tej pory nieznane źródło kosmicznego pyłu. Dr Mariusz Gromadzki z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego dołożył swoją cegiełkę do przełomowego odkrycia, które opisane zostało na łamach prestiżowego czasopisma „Nature Astronomy”.

Polak pomógł zidentyfikować nieznane do tej pory źródło kosmicznego pyłu
Jak czytamy na stronie Uniwersytetu Warszawskiego, dr Mariusz Gromadzki z Obserwatorium Astronomicznego UW wziął udział w badaniach prowadzonych przez międzynarodowy zespół naukowców. Owocem tej współpracy jest zidentyfikowanie nieznanego wcześniej źródło kosmicznego pyłu.
Okazuje się, że pył powstaje również podczas eksplozji supernowej typu Ia w wyniku interakcji wyrzuconej materii z otaczającym ją gazem okołogwiezdnym. Do tej pory znane były dwa źródła pyłu kosmicznego. Powstawał on w atmosferach chłodnych gwiazd oraz w wyniku wybuchu supernowych typu II, które są następstwem zapadania się supermasywnych gwiazd.  

Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie „Nature Astronomy”.

Pył kosmiczny i jego pochodzenie
Pył kosmiczny to nic innego jak materia wypełniająca przestrzeń kosmiczną. Złożony jest z mikroskopijnych cząstek o wielkości od kilku atomów. W zależności od tego, jaką przestrzeń wypełnia pył, wyróżnia się jego kilka rodzajów: międzygalaktyczny, międzygwiezdny, międzyplanetarny i okołoplanetarny czy wszelkiego rodzaju chmury pyłowe.  
Do tej pory naukowcom udało się zidentyfikować dwa źródła powstawania pyłu kosmicznego. Jest on produktem ubocznym wybuchu supernowych typu II bądź powstaje w atmosferach chłodnych gwiazd. Obserwacje pyłu kosmicznego są niezwykle trudne, ponieważ pył nieustannie ewoluuje. Z drugiej jednak strony badanie tych procesów daje wgląd w przemiany zachodzące we wszechświecie. Teraz międzynarodowy zespół z udziałem dr. Mariusza Gromadzkiego odkrył, że pył kosmiczny powstaje prawdopodobnie również w wyniku eksplozji supernowych typu Ia.
Supernowa typu Ia źródłem pyłu kosmicznego
Supernowe typu Ia charakteryzują się tym, że w ich widmie brak linii wodoru i tlenu, za to wykazują silne linie absorpcyjne krzemu. Powiązane są z eksplozjami białych karłów w układzie podwójnym. Badania trwały ponad trzy lata. W tym czasie badacze przyglądali się dokładnie supernowej SN 2018evt.   

Wraz z gwałtownym spadkiem jasności obiektu w zakresie widzialnym stopniowo stawał się on jaśniejszy w świetle podczerwonym. Jest to wyraźna oznaka, że po przejściu szoku wygenerowanego podczas eksplozji supernowej w gazie nagromadzonym tam przed wybuchem nastąpiło jego gwałtowne ochłodzenie i zaczął tworzyć się pył. Jest to pierwszy przypadek zaobserwowania gwałtownego formowania się pyłu w gazie wokół supernowej typu Ia.
Czytamy na stronie UW.

Do przeprowadzenia obserwacji użyto kilku teleskopów umiejscowionych w różnych miejscach globu. Głównym instrumentem był 3.54-metrowy teleskop NTT znajdujący się w Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO) na wzgórzu La Silla w Chile.

Polak pomógł w odkryciu źródła pyłu kosmicznego /123RF/PICSEL

Pył kosmiczny – mgławica Końskiego Łba widziana z teleskopu Hubble’a /NASA, NOAO, ESA and The Hubble Heritage Team STScI/AURA /domena publiczna

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-polak-na-tropie-kosmicznego-pylu-przelomowe-odkrycie,nId,7333538

Polak na tropie kosmicznego pyłu. Przełomowe odkrycie.jpg

Polak na tropie kosmicznego pyłu. Przełomowe odkrycie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak doceniony przez NASA. Zachwycające zdjęcie Księżyca
2024-02-15.ML.
Fotografia wykonana przez 17-letniego Antoniego Zegarskiego została wyróżniona w prestiżowym konkursie NASA, „Astronomy Picture of the Day” (APOD). Zdjęcie zrobione przez licealistę z Grodziska Mazowieckiego przedstawia styczniową pełnię księżyca, nazywaną także Wilczą Pełnią, w otoczeniu wyjątkowo wyglądających oraz symetrycznie układających się chmur.
Antoni Zegarski pasjonuje się astronomią i astrofotografią, w przyszłości chce zostać inżynierem oraz pracować w branży kosmicznej. Nagrodzone zdjęcie wykonał w trakcie ferii zimowych we włoskich Alpach.
Zdjęcie zostało wykonane na nartach, ponieważ jestem zapalonym fanem tego sportu. Tej nocy, gdy zrobiłem fotografię, była pełnia. Wysokie chmury otaczały księżyc i właśnie dlatego mogłem wykonać taką fotografię – powiedział licealista.
Miłośnik astrofotografii podkreśla, że od dawna marzył o wyróżnieniu w konkursie „Astronomy Picture of the Day”.
Od kiedy tylko zacząłem interesować się astronomią i astrofotografią ta perspektywa się przewijała. Dawała mi inspirację do działania. Ale nie sądziłem, że kiedyś będę mógł ją uzyskać. Dopiero jak na poważnie zająłem się astrofotografią, to próbowałem to marzenie zrealizować. Zdjęć wysłałem już kilkadziesiąt, jednak dopiero to zostało wyróżnione – dodał Zegarski.
Zdjęcie Antoniego Zegarskiego zostało wyróżnioneprzez NASA 13 lutego. „Zdjęcie jest uderzające, ponieważ niektórym odbiorcom otaczające chmury wydają się pyskiem wilka, który chce połknąć Wilczy Księżyc. Innym księżyc na fotografii wydaje się być okiem wilka” – napisano w komentarzu NASA, który został załączony do zdjęcia.
Nagroda jest przyznawana od 1995 roku. Wyróżnione zdjęcia są publikowane na stronach NASA oraz w mediach społecznościowych agencji, opatrzone krótkim komentarzem zawodowych astronomów.
źródło: IAR
Zdjęcie Polaka zyskało uznanie w NASA (fot. Getty Images)
TVP INFO
https://www.tvp.info/75941664/fotografia-ksiezyca-polskiego-licealisty-doceniona-przez-nasa

Polak doceniony przez NASA. Zachwycające zdjęcie Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blisko przechodzące gwiazdy i ich wpływ na ewolucję orbity Ziemi i innych planet
2024-02-15.
Naukowcy wykazali, że gwiazdy przechodzące w przeszłości blisko Słońca zmieniły długoterminową ewolucję orbit planet Układu Słonecznego, w tym Ziemi, a co za tym idzie, zmodyfikowały klimat naszej planety.
Zbadanie tego problemu jest ważne, ponieważ dane geologiczne pokazują, że zmianom ekscentryczności orbity Ziemi towarzyszą wahania klimatu naszej planety. Jeśli chcemy szukać przyczyn starożytnych anomalii klimatycznych, ważne jest, aby wiedzieć, jak wyglądała orbita Ziemi podczas tych epizodów.
Jednym z przykładów takiego epizodu jest paleoceńsko-eoceńskie maksimum termiczne (ang. Paleocene–Eocene Thermal Maximum, PETM) 56 milionów lat temu, kiedy temperatura Ziemi wzrosła o 5–8 stopni Celsjusza w czasie 20 000 lat. Było to skorelowane ze wzrostem poziomu morza ze względu na ogrzewanie się oceanów. W oceanach wzrosło również stężenie dwutlenku węgla i spadła zawartość tlenu. Wydarzenie utożsamiane jest ze zmianami w atmosferycznej i oceanicznej cyrkulacji, masowym wymieraniem głębokowodnego bentosu i punktem zwrotnym w życiu ssaków lądowych, ze względu na pojawienie się wielu istniejących do dziś rzędów ssaków.
Wcześniej sugerowano, że ekscentryczność orbity Ziemi była podczas tego zdarzenia szczególnie duża, jednak obecne badania pokazują, że blisko przechodzące gwiazdy powodują, że szczegółowe prognozy ewolucji orbity Ziemi w przeszłości są bardzo niepewne.
Spotkania gwiazd
Gdy Słońce i inne gwiazdy krążą wokół centrum Drogi Mlecznej, czasem przechodzą blisko siebie. Wydarzenia te nazywane są spotkaniami gwiazd. Dla przykładu, przejście gwiazdy w odległości 50 000 jednostek astronomicznych (j.a.) od Słońca zdarza się średnio ran na 1 milion lat. Przejście gwiazdy w odległości 10 000 j.a. od Słońca zdarza się średnio ran na 20 milionów lat.
Jednym z głównych powodów, dla których ekscentryczność orbity Ziemi zmienia się w czasie, są regularne zakłócenia ze strony olbrzymich planet Układu Słonecznego (Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna). Prowadzi to do powstawania zaburzeń, czyli niewielkich odchyleń toru ruchu planety spowodowanych przyciąganiem grawitacyjnym ciała sąsiedniego.
Gdy gwiazdy przechodzą w pobliżu Układu Słonecznego, zakłócają orbity planet-olbrzymów, co w konsekwencji zmienia tor ruchu Ziemi. W ten sposób gazowe olbrzymy służą jako łącznik między Ziemią a przelatującymi gwiazdami.
Modelowanie ewolucji orbit planet
Do modelowania orbit planet i ich ewolucji w czasie służą symulacje komputerowe, które w tym przypadku są prowadzone wstecz. Podobnie jak w przypadku prognozowania pogody, technika ta staje się mniej dokładna w miarę rozszerzania jej na dłuższe okresy czasu ze względu na wykładniczy wzrost niepewności obliczeniowych. Dotychczas w tych „prognozach wstecznych” nie uwzględniano wpływu gwiazd przechodzących w pobliżu Słońca.
Nowe badanie pokazało, że gdy symulacje uwzględniają przejścia gwiazd, niepewności obliczeń rosną jeszcze szybciej, a horyzont czasowy, poza którym przewidywania tych wstecznych symulacji stają się niewiarygodne, jest krótszy niż sądzono.
Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, w historii Ziemi zdarzały się okresy, w których nasza pewność co do wyglądu orbity Ziemi (na przykład jej mimośrodu, czyli stopnia kołowości) była zdecydowanie zbyt duża, ponieważ rzeczywisty kształt orbity nie był znany. Po drugie, przechodzące gwiazdami sprawiają, że możliwe są takie scenariusze ewolucji orbit planet (na przykład długie okresy bardzo dużego lub małego mimośrodu), których nie przewidywały poprzednie modele.
„Biorąc pod uwagę te wyniki, zidentyfikowaliśmy również jedno znane niedawne przejście gwiazdy. Była to podobna do Słońca gwiazda o numerze HD 7977, która zbliżyła się do Układu Słonecznego 2,8 miliona lat temu. Konsekwencje tego przejścia mogły być wystarczające, aby zmienić przewidywania symulacyjne dotyczące orbity Ziemi dla czasów bardziej odległych niż około 50 milionów lat. – powiedział Kaib, pierwszy autor niedawno opublikowanej pracy.
Niepewność dotycząca odległości tego przejścia jest jednak duża. Szacowana odległość waha się od 4000 j.a. (ta odległość ma 5% prawdopodobieństwa) do 31 000 j.a.
„Jeśli do spotkania doszło na większej odległości, wydarzenie to nie miało znaczącego wpływu na orbitę Ziemi. Jeśli jednak prawdziwa odległość była znacznie mniejsza, orbita Ziemi najprawdopodobniej uległa modyfikacji, której wcześniejsze symulacje nie uwzględniały” – dodał Kaib.
 
Więcej informacji: publikacja „Przechodzące gwiazdy jako ważny czynnik wpływający na paleoklimat i ewolucję orbit Układu Słonecznego”: "Passing Stars as an Important Driver of Paleoclimate and the Solar System's Orbital Evolution", Nathan A. Kaib i in., The Astrophysical Journal Letters, (2024). DOI: 10.3847/2041-8213/ad24fb.
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Na ilustracji: lustracja przedstawiająca niepewność kształtu orbity Ziemi 56 milionów lat temu, spowodowaną potencjalnym przejściem gwiazdy podobnej do Słońca HD7977 2,8 miliona lat temu. Źródło: N. Kaib/PSI
Zmiany klimatu Ziemi na przestrzeni 65 milionów lat. We wstawce zaznaczone jest paleoceńsko-eoceńskie maksimum termiczne (PETM). Źródło: Wikipedia.
URANIA

Star HD 7977 Can Alter Earth's Orbit
https://www.youtube.com/watch?v=FlmoWuX-H3s

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/blisko-przechodzace-gwiazdy-i-ich-wplyw-na-ewolucje-orbity-ziemi-i-innych-planet

Blisko przechodzące gwiazdy i ich wpływ na ewolucję orbity Ziemi i innych planet.jpg

Blisko przechodzące gwiazdy i ich wpływ na ewolucję orbity Ziemi i innych planet2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2024 roku
2024-02-15. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2024 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 15 lutego 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
•    w 2023 roku odkryć było 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska).

Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
•    2008 TC3 (nad Sudanem)
•    2014 AA (nad Atlantykiem)
•    2018 LA (nad Botswaną)
•    2019 MO (okolice Puerto Rico)
•    2022 EB5 (okolice Islandii)
•    2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
•    2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
•    2024 BX1 (nad Niemcami)
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

https://kosmonauta.net/2024/02/planetoidy-neo-w-2024-roku/

Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misje kosmiczne XX wieku: Misje Mołnia
2024-02-14. Alex Rymarski
Lata 60. XX wieku były niezwykle burzliwym okresem w historii ludzkości, z przełomowymi wydarzeniami w najróżniejszych domenach życia, nauki, ale również astronautyki. Właśnie w tym okresie powstawały pierwsze satelity telekomunikacyjne, których prototypy, w Stanach Zjednoczonych, działały już w 1960 roku. Sytuacja wyglądała jednak drastycznie inaczej na Wschodzie, w Związku Radzieckim, gdzie dopiero w 1961 roku władze kraju zatwierdziły program satelitów tego typu, znany pod nazwą „Mołnia”. Co więc było tego powodem?
Amerykańskie satelity Echo, Telstar, czy też Syncom, miały ze sobą dużo wspólnego, ale co najważniejsze, to że były to satelity geostacjonarne. Oznacza to, że miały stałą pozycję nad wybranym punktem równika Ziemi. Jest to możliwe dzięki temu, że miały one tę samą prędkość kątową, co Ziemia. Dzięki temu wystarczały 3 odpowiednio rozmieszczone satelity, aby móc nadawać i odbierać sygnały z całej powierzchni Ziemi. Jednak im dalej nadawca lub odbiorca sygnału znajdywał się od równika, tym słabszy stawał się sygnał. Z tego powodu to rozwiązanie, które dla Stanów Zjednoczonych sprawdzało się świetnie, nie mogło zostać zastosowane przez Związek Radziecki, którego tereny w znacznym stopniu znajdywały się zbyt daleko na północy. Ten problem w połączeniu z faktem, że wystrzelenie w kosmos takiego satelity z terenu ZSRR byłoby bardzo kosztowne, zmusiły to państwo do szukania innego rozwiązania. Okazał się nim zupełnie nowy typ orbity, Mołnia.
Ten typ orbity charakteryzował się niezwykle wysokim apogeum i niskim perygeum, co powodowało jej wydłużony wygląd. Takie rozwiązanie zapewniało widoczność satelity na terytorium ZSRR przez czas od 8 do 12 godzin. Umieszczenie trzech statków na podobnych, ale przesuniętych względem siebie orbitach, zapewniało więc całodobową komunikację na terytorium kraju.
W całej historii programu zbudowano trzy rodzaje satelitów Mołnia. Były one jednak bardzo podobne do siebie i główną różnicą było ich przeznaczenie (satelity z serii Mołnia 1 i 3 miały głównie wykorzystanie wojskowe, a z serii Mołnia 2, cywilne). Pierwsze dwie próby wystrzelenia takowego zakończyły się niepowodzeniem, lecz za trzecim razem, satelita Mołnia 1-1 pomyślnie dotarł w przestrzeń kosmiczną. Umożliwiał on nadawanie sygnałów telewizyjnych, telegramów oraz prowadzenie rozmów telefonicznych. Co ciekawe, satelita ten był również wyposażony w kamery do obserwacji pogody, zapewne by współpracować z satelitami szpiegowskimi Zenit. Satelicie temu przypisuje się również wykonanie pierwszych holistycznych zdjęć Ziemi.
Głównym problemem związanym z tymi satelitami było to, że bardzo krótko były one zdatne do użytku. Było to spowodowane przez różne perturbacje, które zakłócały ich orbity. Z tego powodu, Związek Radziecki i Rosja w sumie wystrzeliły w kosmos aż 164 takich satelitów, z czego 94 typu Mołnia 1, 17 z serii Mołnia 2 i 53 rodzaju Mołnia 3. W 2004 roku wystrzelony został ostatni z nich i niedługo po tym zaprzestano ich użytku, gdyż zostały zastąpione przez satelity Meridian.
Źródła:
•    en.wikipedia.org; Molniya (satellite)
14 lutego 2024

•    russianspaceweb.com: Anatoly Zak; Russian communications satellites
13 lutego 2024
 Zdjęcie nadmuchanego Echo 1, pierwszego prototypowego satelity komunikacyjnego. Źródło: NASA via Wikimedia Common
Orbita typu Mołnia dla półkuli północnej. Źródło: NASA via Wikimedia Commons
Satelita Mołnia 1. Źródło: NASA via Wikimedia Commons
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/misje-xx-wieku/misje-kosmiczne-xx-wieku-misje-molnia/

Misje kosmiczne XX wieku Misje Mołnia.jpg

Misje kosmiczne XX wieku Misje Mołnia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To oni zmienili świat. Dokumenty, filmy, wywiady z wybitnymi naukowcami w TVP Nauka
2024-02-15.TM.KW.
TVP Nauka włącza się w obchody przypadającego w poniedziałek 19 lutego Dnia Nauki Polskiej. W tym dniu oraz w poprzedzający święto weekend przypomni sylwetki wybitnych polskich naukowców. Zapraszamy do wspólnego świętowania w dniach 17-19 lutego.
Piąty już Dzień Nauki Polskiej to święto państwowe, będące wyrazem uznania dla dokonań polskich naukowców, którzy przez stulecia dawali impuls do rozwoju intelektualnego, społecznego i gospodarczego.

Trzydniowe obchody w TVP Nauka
TVP Nauka zaprasza na trzydniowe obchody na swojej antenie. Filmy dokumentalne i programy popularnonaukowe przypomną życie i dokonania m.in. Mikołaja Kopernika, Marii Skłodowskiej-Curie, Stefana Banacha, Stanisława Ulama, Rudolfa Weigla, Ignacego Mościckiego, Jana Czochralskiego, Tadeusza Sendzimira i Stefana Bryły.
Będzie także można zobaczyć wywiad ze Sławoszem Uznańskim, astronautą projektowym ESA, który prawdopodobnie już wkrótce zostanie drugim Polakiem, który poleci w przestrzeń kosmiczną, a także filmy dokumentalne z cyklu „Polacy w kosmosie”, opowiadające o wkładzie polskich naukowców w eksplorację naszego układu planetarnego.
17 lutego (sobota)

Godz. 12:15 „Tajemnica grobu Kopernika” – film dokumentalny Michała Juszczakiewicza, pokazujący historię poszukiwań i identyfikacji grobu Mikołaja Kopernika.
Godz. 16:30 „Polacy w kosmosie – Układ Słoneczny” – film dokumentalny prezentujący udział polskich naukowców i inżynierów w eksploracji Układu Słonecznego.
Godz. 23:05 „Banach. Między duchem a materią” – film dokumentalny Wiesława Saniewskiego opowiadający historię lwowskiej szkoły matematycznej i wybitnego polskiego matematyka Stefana Banacha.

18 lutego (niedziela)
Godz. 9:40 „Geniusze i marzyciele – Stefan Bryła” – felieton dedykowany inżynierowi ze Lwowa, autorowi nowatorskich rozwiązań w technologiach budowlanych, pionierowi praktycznego stosowania spawalnictwa i konstrukcji spawanych.
Godz. 11.00 „Maria Skłodowska – Curie” – film dokumentalny Bohdana Rączkowskiego o życiu i pracy Marii Skłodowskiej – Curie, pierwszej i jedynej Polki nagrodzonej dwukrotnie nagrodą Nobla.
Godz. 15:00 „Wywiad ze Sławoszem Uznańskim” – ze Sławoszem Uznańskim polskim astronautą projektowym ESA, który najprawdopodobniej jesienią 2024 r. odbędzie misję na Międzynarodową Stację Kosmiczną, rozmawia Robert Szaj, dyrektor i pomysłodawca TVP Nauka.
Godz. 16:30 „Polacy w kosmosie – polskie rakiety” – film dokumentalny przybliżający prace polskich instytutów badawczych i prywatnych firm nad nowymi prototypami rakiet kosmicznych.
Godz. 21:05 „Wielki test o Koperniku” – co o najbardziej rozpoznawalnym polskim naukowcu wiedzą dziennikarze, celebryci, widzowie.
Godz. 22:35 „Tajemnica ekonomii Kopernika” – fabularyzowany film dokumentalny w reżyserii Michała Juszczakiewicza, prezentujący Mikołaja Kopernika nie jako astronoma, a wybitnego ekonomistę i matematyka.
19 lutego (poniedziałek)

Godz. 11:05 „Giganci Nauki – Stanisław Ulam” – felieton przypominający historię i dokonania Stanisława Ulama – matematyka z lwowskiej szkoły.
Godz. 11:30 i 16:30 „Rok Mikołaja Kopernika w TVP Nauka” cz.1 i 2 – realizowany we Fromborku program publicystyczny, w którym zaprezentowane zostały miejsca związane z Mikołajem Kopernikiem, a także wydarzenia Roku Mikołaja Kopernika w 2023 r. Gościem specjalnym programu jest astronauta NASA Terry Virts.
Godz. 13:25 „Giganci Nauki – Rudolf Weigl” – felieton dedykowany Rudolfowi Weiglowi – polskiemu biologowi, który wynalazł pierwszą skuteczną szczepionkę przeciwko tyfusowi plamistemu.  
Godz. 16:00 „Giganci Nauki – Ignacy Mościcki” – felieton dedykowany pracy naukowej Ignacego Mościckiego. Jest znany jako polityk i urzędujący w latach 1929-1936 trzeci prezydent Polski, tymczasem większość swojego życia poświęcił chemii.  
Godz. 19:15 „Giganci Nauki – Tadeusz Sendzimir” – felieton przypominający sylwetkę polskiego inżyniera i wynalazcy. Przydomek „Edisona metalurgii” zyskał dzięki nowatorskim rozwiązaniom technicznym.
Godz. 19:30 – „Astronarium – Grób Kopernika” – odcinek programu Bogumiła Radajewskiego dedykowany poszukiwaniom i odkryciu grobu Mikołaja Kopernika w katedrze we Fromborku.
Godz. 22:45 „Geniusze i Marzyciele – Jan Czochralski” – film dokumentalny Katarzyny Trzaski przedstawia postać genialnego naukowca, a także wielkiego polskiego patriotę – chemika i metalurga Jana Czochralskiego.
źródło: TVP Nauka
19 lutego przypada Dzień Nauki Polskiej (fot. TVP Nauka)
TVP INFO
https://www.tvp.info/75942736/sylwetki-wybitnych-polskich-naukowcow-na-antenie-tvp-nauka

To oni zmienili świat. Dokumenty, filmy, wywiady z wybitnymi naukowcami w TVP Nauka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Zdjęcie Księżyca wykonane przez licealistę z Polski w APOD
2024-02-15.
We wtorek, 13 lutego br. na stronie Astronomy Picture of the Day (APOD) ukazała się fotografia styczniowej pełni Księżyca nazywanej "Wilczym Księżycem". Autorem fotografii jest 17-letni Antoni Zegarski z Grodziska Mazowieckiego.
Antonii Zegarski jest mieszkańcem Grodziska Mazowieckiego, ale uczy się w jednym ze stołecznych liceów. Astrofotografią interesuje się od blisko trzech lat. Od zeszłego roku pracuje jako edukator w Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym w Grodzisku Mazowieckim, gdzie łączy swoje pasje astrofotograficzne i talent do opowiadania o kosmosie. W roku 2022 został z nim przeprowadzony wywiad w czasopiśmie "Bogoria" (nr 332, X 2023, s. 23), gdzie opowiada m.in. o swojej pasji związanej z astrofotografią.
Na swoim profilu na Facebooku autor wyróżnionego przez NASA zdjęcia napisał:
Udało się! Mamy to! Zdobyłem nagrodę APOD (Astronomical Picture of the Day) przyznawaną przez NASA codziennie najlepszemu zdjęciu z tysięcy nadsyłanych każdego dnia. Jest to chyba wymarzone wyróżnienie dla każdego kto ima się tego fachu!
Jestem niesamowicie zadowolony między innymi, dlatego, że jeżeli dobrze liczę to był to chyba 15 APOD Polskiego fotografa od 1995 roku. Ostatniego fantastycznego APODA dostał Marcin Ślipko.
Mam nadzieję że zdobycie tej nagrody przeze mnie zadziała jak porządny motywator aby zrobić jeszcze więcej!
Zdjęcie Księżyca w pełni otoczonego chmurami zostało wykonane nad włoskimi Alpami. Na zdjęciu widać także zjawisko tzw. "Lisiej czapy" czyli rudawego okręgu dookoła Księżyca. Zdjęcie wykonane zostało w technice HDR czyli powstały dwie osobne ekspozycje tak, aby nie prześwietlić szczegółów tarczy księżyca, a następnie autor zdjęcia połączył je w całość. Do zdjęcia użyto aparatu Canon EOS 70D oraz obiektywu Samyang 135mm F2.0.
Na stronie APOD w opisie pod zdjęciem można przeczytać m.in., że styczniowa pełnia Księżyca nazywana jest „Wilczym Księżycem”. Zjawisko to związane jest z wierzeniami północnoamerykańskich plemion dotyczących wycia wilków w czasie pełni Księżyca w styczniu każdego roku.
Zdjęcie jest o tyle ciekawe, że niektóre osoby widzą chmury otaczające Księżyc jako paszczę wilka gotową do połknięcia Wilczego Księżyca, natomiast inni postrzegają Księżyc jako wilcze oko.
Źródło: WPR.24.pl, Antoni Zegarski
Paweł Z. Grochowalski
Wilczy Księżyc
Antoni Zegarski i Droga Mleczna
Antoni Zegarki
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zdjecie-ksiezyca-wykonane-przez-licealiste-z-polski-w-apod

 

 

 

Zdjęcie Księżyca wykonane przez licealistę z Polski w APOD3.jpg

Zdjęcie Księżyca wykonane przez licealistę z Polski w APOD.jpg

Zdjęcie Księżyca wykonane przez licealistę z Polski w APOD2.jpg

Zdjęcie Księżyca wykonane przez licealistę z Polski w APOD4.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe wskazówki dotyczące tajemniczych sygnałów z głębi kosmosu
2024-02-15..
Korzystając z dwóch teleskopów rentgenowskich, naukowcy byli w stanie przybliżyć nieregularne zachowanie magnetara, który uwolnił szybki błysk radiowy.
Co powoduje tajemnicze wybuchy fal radiowych w kosmosie? Astronomowie mogą być o krok bliżej do udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Dwa teleskopy rentgenowskie NASA zaobserwowały ostatnio jedno z takich zdarzeń – znane jako szybki błysk radiowy – zaledwie kilka minut przed i po jego wystąpieniu. Ten bezprecedensowy widok wyznacza naukowcom drogę do lepszego zrozumienia tych ekstremalnych zdarzeń radiowych.

Choć trwają tylko ułamek sekundy, szybkie błyski radiowe mogą uwalniać mniej więcej tyle energii, ile Słońce wytwarza w ciągu roku. Ich światło tworzy również wiązkę przypominającą laser, co odróżnia je od bardziej chaotycznych kosmicznych eksplozji.

Ponieważ błyski te są krótkie, często trudno jest określić, skąd pochodzą. Do 2020 roku te, których źródło udało się ustalić, pochodziły spoza naszej Galaktyki – zbyt daleko, by astronomowie mogli zobaczyć, co je wytworzyło. Następnie w macierzystej Galaktyce Ziemi pojawił się szybki błysk radiowy, pochodzący z niezwykle gęstego obiektu zwanego magnetarem – zapadniętych pozostałości eksplodującej gwiazdy.

W październiku 2022 roku magnetar o nazwie SGR 1935+2145 wygenerował kolejny szybki błysk radiowy, który został szczegółowo zbadany przez NICER (Neutron Star Interior Composition Explorer) na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz przez NuSTAR (Nuclear Spectroscopic Telescope Array) na niskiej orbicie okołoziemskiej. Teleskopy obserwowały magnetar przez wiele godzin, rejestrując to, co działo się na powierzchni obiektu źródłowego i w jego bezpośrednim otoczeniu, zarówno przed, jak i po szybkim błysku radiowym. Wyniki, opisane w nowym badaniu opublikowanym 14 lutego 2024 roku w czasopiśmie Nature, stanowią przykład tego, jak teleskopy mogą współpracować, aby obserwować i śledzić krótkotrwałe zdarzenia kosmiczne.

Błysk nastąpił pomiędzy dwoma „zakłóceniami”, kiedy magnetar nagle zaczął obracać się szybciej. Szacuje się, że SGR 1935+2154 ma średnicę około 20 kilometrów i wiruje 3,2 razy na sekundę, co oznacza, że jego powierzchnia poruszała się z prędkością około 11 000 km/h. Jego spowolnienie lub przyspieszenie wymagałoby znacznej ilości energii. Dlatego też autorzy badania byli zaskoczeni, widząc, że pomiędzy zakłóceniami magnetar zwalniał do prędkości mniejsze niż przed zakłóceniem w ciągu zaledwie dziesięciu godzin, czyli około 100 razy szybciej niż kiedykolwiek zaobserwowano w magnetarze.

Zazwyczaj, gdy dochodzi do zakłóceń, magnetar potrzebuje tygodni lub miesięcy, aby powrócić do normalnej prędkości – powiedział Chin-Ping Hu, astrofizyk z National Changhua University of Education na Tajwanie i główny autor nowego badania. Wyraźnie widać, że coś dzieje się z tymi obiektami w znacznie krótszych skalach czasowych, niż wcześniej sądziliśmy, i może to być związane z szybkością generowanie błysków radiowych.

Cykl wirowania
Próbując ustalić, w jaki sposób magnetary wytwarzają szybkie błyski radiowe, naukowcy muszą wziąć pod uwagę wiele zmiennych.

Na przykład magnetary (które są rodzajem gwiazd neutronowych) są tak gęste, że łyżeczka materii ważyłaby na Ziemi około miliarda ton. Tak wysoka gęstość oznacza również silne przyciąganie grawitacyjne: pianka marshmallow spadająca na typową gwiazdę neutronową uderzyłaby z siłą wczesnej bomby atomowej.

Silna grawitacja oznacza, że powierzchnia magnetara jest niestabilnym miejscem, regularnie uwalniającym błyski promieniowania rentgenowskiego i światła o wyższej energii. Przed szybkim błyskiem radiowym, który miał miejsce w 2022 roku, magnetar zaczął uwalniać erupcje promieniowania rentgenowskiego i gamma (jeszcze bardziej energetyczne długości fal światła), które były obserwowane w polu widzenia peryferyjnego wysokoenergetycznych teleskopów kosmicznych. Ten wzrost aktywności skłonił operatorów misji do skierowania satelitów NICER i NuSTAR bezpośrednio na magnetar.

Wszystkie te rozbłyski rentgenowskie, które miały miejsce przed tym zakłóceniem, miałyby w zasadzie wystarczającą energię do stworzenia szybkiego błysku radiowego, ale tak się nie stało – powiedział współautor badania Zorawar Wadiasingh, naukowiec z Uniwersytetu Maryland, College Park i Goddard Space Flight Center NASA. Wygląda więc na to, że coś się zmieniło w okresie spowolnienia, tworząc odpowiedni zestaw warunków.

Co jeszcze mogło się wydarzyć w przypadku SGR 1935+2145, aby wytworzyć szybki błysk radiowy? Jednym z czynników może być to, że zewnętrzna część magnetara jest stała, a wysoka gęstość miażdży wnętrze do stanu zwanego nadciekłością. Od czasu do czasu te oba stany mogą się rozdzielić, jak woda w wirującym akwarium. Kiedy tak się dzieje, płyn może dostarczyć energię do skorupy. Autorzy artykułu uważają, że prawdopodobnie to właśnie spowodowało oba zakłócenia, które towarzyszyły szybkiemu błyskowi radiowemu.

Jeżeli początkowe zakłócenie spowodowało pęknięcie na powierzchni magnetara, mogło to uwolnić materię z wnętrza gwiazdy w przestrzeń kosmiczną, jak erupcja wulkanu. Utrata masy powoduje spowolnienie wirujących obiektów, więc naukowcy uważają, że może to wyjaśnić gwałtowne spowolnienie magnetara.

Jednak obserwując w czasie rzeczywistym tylko jedno z tych zdarzeń, zespół nadal nie może z całą pewnością stwierdzić, który z tych czynników (lub innych, takich jak silne pole magnetyczne magnetara) może prowadzić do wytworzenia szybkiego błysku radiowego. Niektóre z nich mogą w ogóle nie być związane z błyskiem.

Bez wątpienia zaobserwowaliśmy coś ważnego dla naszego zrozumienia szybkich błysków radiowych – powiedział George Younes, badacz z Goddard i członek zespołu naukowego NICER specjalizującego się w magnetarach. Myślę jednak, że wciąż potrzebujemy dużo więcej danych, aby rozwikłać tę zagadkę.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    NASA
•    Urania
Na tej koncepcji artystycznej magnetar traci materię w przestrzeni kosmicznej w wyniku wyrzutu, który spowolniłby jego rotację. Źródło: NASA/JPL-Caltech
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/02/nowe-wskazowki-dotyczace-tajemniczych.html

 

Nowe wskazówki dotyczące tajemniczych sygnałów z głębi kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto spojrzeć w niebo. Koniunkcja Księżyca z Plejadami

2024-02-16. Sandra Bielecka
W piątek, 16 lutego warto popatrzeć w niebo, ponieważ będziemy mogli zobaczyć koniunkcję Księżyca z najsłynniejszą gromadą otwartą. Srebrny Glob znajdzie się tej nocy w odległości 0,5 stopnia od Plejad. Co za tym idzie, zjawisko będzie można obserwować gołym okiem, ponieważ popularność tego gwiazdozbioru spowodowana jest właśnie jego widocznością na nocnym niebie. Księżyc podczas zbliżenia będzie oświetlony w 50 proc.

W tym tygodniu Księżyc wyjdzie na spotkanie z Plejadami
W tym roku nie mamy tyle szczęścia co mieszkańcy Ameryki Północnej pod względem zjawisk astronomicznych. Jednak my również możemy cieszyć swoje oczy różnego rodzaju spektaklami. Może nie tak spektakularnymi, jak zaćmienie Słońca, które nastąpi 8 kwietnia i będzie widoczne w głównie w USA, Meksyku i Kanadzie, jednak w dalszym ciągu zadowalającymi.  

W tym roku czekają nas aż dwa przeloty komet, które będą widoczne gołym okiem, jednak na to będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. Natomiast już za dwa dni możemy zaobserwować niezwykle bliskie złączenie Księżyca z najsłynniejszą gromadą otwartą, Plejadami

Jak i kiedy oglądać koniunkcję Księżyca z Plejadami
Koniunkcja Księżyca z Plejadami nastąpi w nocy 16 lutego. Nasz naturalny satelita będzie widoczny już od samego zmierzchu, oświetlony w 50 proc. Można go wypatrywać w pobliżu gwiazdozbioru Byka, czyli również w pobliżu Plejad, które są jego częścią. Wysokie położenie Księżyca daje idealne warunki obserwacyjne, oczywiście o tyle, o ile pogoda nam pozwoli cokolwiek dojrzeć.  

Tuż po zmierzchu Księżyc będzie znajdował się w odległości około 1,5 stopnia względem Plejad. Kulminacyjny moment natomiast nastąpi około godziny 22. Wtedy też Księżyc zbliży się na odległość 0,5 stopnia od Plejad. Takie rozstawienie powinno pozwolić uchwycić całe zjawisko w polu widzenia lornetki bądź teleskopu. Jednak biorąc pod uwagę, że do marca Plejady pozostają doskonale widoczne, powinniśmy całe zjawisko móc zaobserwować bez dodatkowej pomocy. Zjawisko będzie widoczne około 25 stopni nad zachodnim horyzontem.  

Jednak warto podkreślić, że całe piękno Plejad kryje się w charakterystycznej niebieskawej mgławicy, która je otacza. Żeby ją zobaczyć, potrzebujemy już co najmniej lornetki, a i tak dojrzymy niewiele. Poświata najlepiej uwidacznia się na długo naświetlanych zdjęciach. Widzialna z Ziemi jasność Plejad to około 1,4 mag.  

Plejady, najbardziej znana gromada na niebie
Plejady to jedna z tych gromad, o której większość z nas słyszała, a część nawet wie, gdzie jej szukać na niebie. Nic w tym dziwnego, ponieważ swoją popularność zawdzięcza właśnie swojej widoczności. Jej obserwacje można prowadzić nieuzbrojonym okiem. Jednak najlepszą widocznością gromady możemy się cieszyć w grudniu.  
Plejady znajdują się w gwiazdozbiorze Byka w odległości około 444 lat świetlnych od Ziemi. Ich wiek szacuje się na około 100 milionów lat. Jak już wspomnieliśmy, Plejady otoczone są niebieską mgławicą, która sprawia, że gromada emanuje charakterystyczną niebieską poświatą.  
Plejady w ogóle są niezwykle charakterystyczne, nie tylko pod względem otaczających je kolorów, ale również kształtu. Przypominają trochę swoim ułożeniem pomniejszony Wielki Wóz. Na gromadę składa się kilkaset gwiazd, a 10 najjaśniejszych zyskało nawet niepowtarzalne nazwy.  Swoją nazwę gromada zawdzięcza greckiemu mitowi o Plejadach, czyli siedmiu siostrach,

które zostały przemienione przez Zeusa w gwiazdy.  
Wskazówki jak znaleźć Plejady
O tyle, o ile ze znalezieniem Księżyca raczej nie powinniśmy mieć większych problemów, to już odnalezienie konkretnego gwiazdozbioru może przysporzyć trudności. Jest kilka przydatnych wskazówek, które mogą nam pomóc, jeżeli nie dysponujemy mapami nieba czy aplikacjami do śledzenia ruchu ciał niebieskich.  

16 lutego powinno być łatwo, ponieważ będą się znajdowały w pobliżu Księżyca. Jednak w innych warunkach warto zlokalizować w pierwszej kolejności Bellatrix, którą łatwo wypatrzeć w gwiazdozbiorze Oriona, dokładniej w prawym górnym rogu patrząc od charakterystycznych trzech gwiazd składających się na Pas Oriona. Gdy zlokalizujesz Bellatrix, wskaż ją kciukiem prawej ręki, natomiast palec wskazujący powinien podążyć w kierunku Aldebaran, najjaśniejszej gwiazdy w gwiazdozbiorze Byka.

Chodzi o to, aby uchwycić między palcami odpowiednią odległość. Następnie należy przesunąć dłoń w kierunku północnego zachodu, by kciuk zajął miejsce palca wskazującego na Aldebaran. Takim oto sposobem, twój palec wskazujący pokaże ci Plejady.   

Plejady / NASA, ESA, AURA/Caltech, Palomar Observatory /domena publiczna

Zdjęcie Plejad w podczerwieni wykonane przez Teleskop Spitzera /John Stauffer (Spitzer Science Center, Caltech) credits: Credit: NASA/JPL-Caltech/J. Stauffer (SSC/Caltech) /Wikimedia

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-warto-spojrzec-w-niebo-koniunkcja-ksiezyca-z-plejadami,nId,7331144

Warto spojrzeć w niebo. Koniunkcja Księżyca z Plejadami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już trzy miesiące. Sonda Voyager 1 wciąż milczy
2024-02-16. Radek Kosarzycki
Kiedyś musiało do tego dojść. Sonda Voyager 1 zaliczyła niepokojącą usterkę. Najodleglejsza od Ziemi sonda kosmiczna w historii zamilkła już ponad trzy miesiące temu i od tego czasu nie odezwała się do swoich kontrolerów na powierzchni Ziemi. Szanse na to, że sytuacja ulegnie zmianie, są niewielkie.
Voyager 1 to jedna z najbardziej imponujących misji kosmicznych w historii. Wystrzelona w przestrzeń kosmiczną w 1977 roku sonda dawno już wyleciała z Układu Słonecznego (oczywiście zależy to od tego jak określamy zakres US) i rozpoczęła swoją podróż przez przestrzeń międzygwiezdną, którą zapewne w milczeniu będzie kontynuować jeszcze długo po tym, jak gatunku ludzkiego na Ziemi już nie będzie. Mamy akurat to szczęście, aby żyć w momencie, w którym owa sonda przechodzi z etapu komunikacji z Ziemią do etapu milczącego lotu przez przestrzeń kosmiczną. Niespodziewana usterka sprawiła, że sonda nie jest w stanie wysyłać danych w kierunku Ziemi. Cały zespół inżynierów intensywnie aktualnie pracuje nad usunięciem usterki i przywróceniem komunikacji, jednak archaiczne i ograniczone oprogramowanie sondy oraz odległość dzieląca sondę od Ziemi skutecznie na razie to ograniczają. Istnieje zatem poważne ryzyko tego, że sonda już nigdy się do nas nie odezwie.
W informacji przekazanej przez NASA prasie wynika, że sonda nie przesłała na Ziemię żadnej informacji już od 14 listopada 2023 roku. Co ciekawe, sonda wydaje się wciąż odbierać informacje z Ziemi i wykonywać polecenia w odległości 24 miliardów kilometrów od naszej planety, jednak nie jest w stanie wysyłać do nas żadnych informacji zwrotnych. Bez ogródek badacze przyznają, że potrzeba cudu, aby sonda jeszcze się do nas odezwała.
Warto jednak pamiętać, o czym tak naprawdę mówimy. Voyager 1 został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną 5 września 1977 roku i od tego czasu bezustannie oddala się od Ziemi z prędkością 17 km/s. Dwanaście lat temu poinformowano, że sonda przekroczyła granicę Układu Słonecznego i jako pierwsza w historii znalazła się w przestrzeni międzygwiezdnej. Do dzisiaj sonda jest najodleglejszym obiektem stworzonym przez człowieka.
Od długiego czasu sonda przesyłała na Ziemię dane za pomocą jednego z trzech komputerów pokładowych. Ewidentnie jednak w jednostce telemetrii doszło do usterki, która sprawia, że zamiast przesyłać na Ziemię dane w kodzie binarnym, Voyager 1 nadaje jedynie ciągi powtarzających się zer, przez co naukowcy nie są w stanie pani odtworzyć przesyłanych danych, ani prawidłowo zdiagnozować usterki.
Warto tutaj uświadomić sobie, z czym mierzą się teraz inżynierowie. Po wysłaniu każdej komendy trzeba poczekać 45 godzin na odpowiedź z pokładu sondy. Co więcej, sprzęt i oprogramowanie sondy budowano na początku lat siedemdziesiątych, a więc do obsługi, a tym bardziej do naprawy, takiego sprzętu potrzeba już specjalistów od systemów dzisiaj niewykorzystywanych. Konstruktorzy sondy też już nie pomogą, bowiem już ich między nas nie ma. Zespół musi zatem odwoływać się do dokumentacji technicznej, która wciąż istnieje w wersji papierowej. Można zatem powiedzieć, że próba usunięcia awarii sondy kosmicznej to tak naprawdę wyzwanie z zakresu archeologii technologicznej.
W razie gdyby sonda miała się jednak już do nas nie odezwać, badacze wciąż utrzymują kontakt z bliźniaczą sondą Voyager 2, która wyleciała z Układu Słonecznego w 2018 roku. Wkrótce, to jest w latach czterdziestych XXI wieku, do granicy naszego układu planetarnego doleci także sonda New Horizons, która 14 lipca 2015 roku przeleciała w pobliżu Plutona i Charona. Ta sonda także jest w doskonałej kondycji i jeszcze długo będzie zapewniała nam wgląd w to, co się dzieje na granicy Układu Słonecznego i przestrzeni międzygwiezdnej.

https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/voyager-1-milczy/

To już trzy miesiące. Sonda Voyager 1 wciąż milczy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, niedobrze! Naukowcy pesymistycznie o życiu na Tytanie, Europie i Enceladusie
2024-02-16. Radek Kosarzycki
Kiedy już po wylądowaniu Vikinga na powierzchni Marsa ludzkość uzyskała ostateczne potwierdzenie tego, że na Marsie nie ma nie tylko żadnych zwierząt, ale w ogóle nie ma śladów procesów biologicznych, entuzjazm wielu miłośników podboju kosmicznego nieco opadł. Potrzeba było kilku dekad, aby pojawiła się nowa nadzieja. Dzięki sondom kosmicznym naukowcy dowiedzieli się, że pod lodowymi skorupami księżyców Jowisza i Saturna znajdują się oceany ciekłej wody. Pojawiła się zatem nadzieja na to, że i życie w tychże księżycach może jednak istnieć. Teraz jednak pojawiło się zwątpienie.
W najnowszym artykule naukowym astrobiolożka Catherine Neish dowodzi, że podpowierzchniowy ocean Tytana, czyli największego księżyca Saturna, raczej nie nadaje się do zamieszkania. Mało tego, wyniki analizy Tytana rzucają także pesymistyczne światło na szanse znalezienia życia w oceanach Enceladusa, Europy i wszelkich innych globach zewnętrznego Układu Słonecznego.
Cała nadzieja dotycząca szansy na znalezienie życia w tychże miejscach wynikała z odkrycia wody w stanie ciekłym, którą uważamy za podstawowy czynnik umożliwiający powstanie życia takiego, jakiego znamy z powierzchni naszej planety. Jakby nie patrzeć, nawet obszar wokół gwiazdy, w którym możliwe wydaje się istnienie wody w stanie ciekłym na powierzchni planety, nazywa się ekosferą gwiazdy. I to właśnie w tych ekosferach poszukuje się planet skalistych z cichą nadzieją, na znalezienie na nich życia.
Tymczasem, znacznie dalej od Słońca, daleko poza jego ekosferą, okazało się, że także istnieje woda w stanie ciekłym. We wnętrzu Europy znajduje się dwa razy więcej wody niż we wszystkich oceanach na Ziemi, we wnętrzu Tytana może być nawet 12 razy więcej wody niż na Ziemi. Nic zatem dziwnego w tym, że automatycznie naukowcy zaczęli się zastanawiać czy pod ochroną zewnętrznej skorupy lodowej, nie może istnieć tam jakaś forma życia.
W ramach swojego projektu badawczego Neish wraz ze współpracownikami starała się ustalić ilość związków organicznych, które mogą się przedostać z wyjątkowo bogatej w substancje organiczne powierzchni Tytana do podpowierzchniowego oceanu. W tym celu trzeba było się przyjrzeć kraterom uderzeniowym na powierzchni księżyca.
Na przestrzeni całej historii Tytana, w jego powierzchnię uderzały przeliczne komety i planetoidy. Podczas tych silniejszych uderzeń, dochodziło do stopienia powierzchni księżyca, powstawania zbiorników ciekłej wody, do której przedostawały się także substancje organiczne z powierzchni księżyca. Taka mieszanina była gęstsza od lodowej skorupy, przez co woda stopniowo przedostawała się coraz głębiej, aż do podpowierzchniowego oceanu Tytana. Po przeanalizowaniu częstotliwości uderzeń komet w powierzchnię Tytana badacze wzięli się za szacowanie ilości substancji organicznych, które w ten sposób mogły przedostać się do oceanu znajdującego się wewnątrz księżyca.
Szału nie ma…
Badacze oszacowali, że dzięki kometom do wnętrza Tytana mogło przedostawać się maksymalnie 7500 kg glicyny (najprostszego aminokwasu tworzącego białka) rocznie. Te marne 7,5 tony w objętości 12 razy większej od łącznej objętości oceanów na powierzchni Ziemi to zdecydowanie za mało. Nie da się na takiej ilości budować życia.
Tutaj automatycznie pojawia się porównanie do Europy, Ganimedesa czy Enceladusa. W przeciwieństwie do Tytana, na którego powierzchni znajduje się mnóstwo materii organicznej, na tych globach węgiel praktycznie nie występuje na powierzchni, a więc nawet jeżeli dojdzie do uderzenia komety, to nawet jeżeli woda z powierzchni globu przedostanie się do wnętrza księżyca, nie zabierze ze sobą substancji organicznych, które mogłyby być przyczynkiem do powstania życia. Skoro zatem na Tytanie węgla jest za mało, to na tych globach tym bardziej życia nie znajdziemy.
Nie ma jednak co się poddawać!
Jakby nie patrzeć, na powierzchni Tytana materii organicznej jest pod dostatkiem. Ba, mamy tam gęstą atmosferę i całe jeziora i rzeki ciekłych węglowodorów. Kto wie, czy w tych warunkach nie powstało jakieś interesujące życie.
Już w 2028 roku w kierunku Tytana poleci misja Dragonfly. Po dotarciu na powierzchnię księżyca, na którym już dwie dekady temu wylądował próbnik Huygens, masywny dron latając nad powierzchnią, będzie badał chemię prebiotyczną tego fascynującego globu, być może poznając nowe sposoby powstawania i samoorganizacji związków organicznych, które kiedyś mogły doprowadzić do powstania życia na Ziemi.
Co ciekawe, autorka opisywanego tutaj pesymistycznego opracowania jest jednym z członków misji drona Dragonfly. Nie wszystko zatem stracone. Kto wie, co odkryje ważka, gdy już doleci do Tytana w pierwszej połowie lat trzydziestych.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/oj-niedobrze-naukowcy-pesymistycznie-o-zyciu-na-tytanie-europie-i-enceladusie/

Oj, niedobrze! Naukowcy pesymistycznie o życiu na Tytanie, Europie i Enceladusie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pył znad Sahary przywędruje do Europy. Jest szansa, że dotrze do Polski
2024-02-16. Źródło: tvnmeteo.pl, IMGW

Pył znad Sahary dotrze w piątek do zachodniej i południowo-zachodniej części Europy. Przywędruje wraz z napływem zwrotnikowego powietrza znad Afryki. Niewielkie ilości pyłu mogą dotrzeć także do części Polski.

W piątek do części kraju może dotrzeć saharyjski pył - poinformował w mediach społecznościowych Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Wynika to z prognozy numerycznej opracowanej przez Regionalne Centrum ds. Pyłu (WMO w Barcelonie).
Pył znad Sahary. Gdzie pojawi się w Polsce?
- Śladowe ilości pyłu saharyjskiego mogą dotrzeć w piątek wieczorem do zachodniej Polski - poinformował synoptyk tvnmeteo.pl Damian Zdonek. - Taki epizod jest możliwy z uwagi na to, że mamy do czynienia z południową cyrkulacją. Napływa do nas zwrotnikowe powietrze znad Afryki - dodał.
Opady deszczu, które prognozowane są na weekend, mogą spowodować, że pył osiądzie na karoserii samochodów oraz na parapetach.
https://tvn24.pl/tvnmeteo/pogoda/pyl-znad-sahary-przywedruje-do-europy-jest-szansa-ze-dotrze-do-polski-st7775556

Pył znad Sahary przywędruje do Europy. Jest szansa, że dotrze do Polski.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odyseusz w drodze na Księżyc. Pierwsza taka prywatna wyprawa
2024-02-15.TM.KW.
Lądownik księżycowy Odyseusz firmy Intuitive Machines z Houston został wystrzelony z Florydy w czwartek nad ranem. To pierwsza próba wysłania na Księżyc prywatnego statku kosmicznego i pierwsza od półwiecza próba amerykańskiego lądowania na Srebrnym Globie.
Odyseusz, wyniesiony przez rakietę Falcon 9 firmy SpaceX, zabrał sześć ładunków NASA, zawierających instrumenty zaprojektowane do gromadzenia danych o środowisku Księżyca.
Lądownik ma dotrzeć do celu po około tygodniowym locie, w trakcie którego pokona 370 tys. kilometrów. Planuje się, że wyląduje 22 lutego w pobliżu południowego bieguna Księżyca.
Jeśli lot się powiedzie, będzie to pierwsze kontrolowane zejście amerykańskiego statku kosmicznego na powierzchnię Księżyca od czasu ostatniej załogowej misji Apollo w 1972 r., a także pierwsze dokonane przez prywatną firmę.
Stany Zjednoczone chcą wysłać astronautów na Księżyc, nim uczyni to ich największy konkurent – Chiny. USA planują lądowanie na 2026 rok, Chiny – na 2030 r.
W zeszłym miesiącu do wąskiego grona kosmicznych rywali dołączyła Japonia, której udało się umieścić na Księżycu lądownik, a w 2023 r. – Indie. W 2019 r. Chiny, jako pierwszy kraj w świecie, dokonały lądowania po niewidocznej stronie Księżyca.

Odyseusz został wyniesiony przez rakietę Falcon 9 firmy SpaceX (fot. PAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH

źródło: PAP
TVP INFO
https://www.tvp.info/75943207/odyseusz-w-drodze-na-ksiezyc-pierwsza-taka-prywatna-wyprawa

Odyseusz w drodze na Księżyc. Pierwsza taka prywatna wyprawa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyły aplikacje na astronomiczny międzynarodowy staż i lenią szkołę dla licealistów
2024-02-16.
Każdego lata Haus der Astronomie oferuje międzynarodowy program astronomicznych staży letnich. W tym roku praktyki zostaną zorganizowane w dniach 22 lipca - 9 sierpnia.
Dla kogo są te praktyki?
Praktyki letnie przeznaczone są dla uczniów ostatnich klas szkół średnich.
Podczas tego trzytygodniowego pobytu, od 22 lipca do 9 sierpnia 2024 r., uczestnicy pracują nad różnorodnymi obserwacjami i eksperymentami astrofizycznymi. Podobnie jak w przypadku badań profesjonalnych, nie ma ustalonego harmonogramu, a uczestnicy mają dość swobodę w realizacji własnych pomysłów.
Wspólnym językiem komunikacji wśród uczestników jest angielski.
Niektórzy uczestnicy dołączają do nas bezpośrednio za pośrednictwem Międzynarodowej Letniej Szkoły Nauki w Heidelbergu, programu wymiany prowadzonego przez miasto Heidelberg dla uczniów z miast partnerskich lub instytucji partnerskich Heidelbergu. Pozostali potencjalni uczestnicy aplikują bezpośrednio do Haus der Astronomie.
Termin składania wniosków upływa 20 marca 2024 r.
 
Nad czym będziesz pracować?
W zależności od specjalizacji uczestniczących naukowców, temat stażu zostanie ustalony na kilka miesięcy przed jego rozpoczęciem. W ubiegłych latach nasi studenci przeglądali dane z Kosmicznego Teleskopu Keplera, aby określić właściwości egzoplanet, przeglądali dane galaktyk z przeglądu ESO lub badali ekspansję Wszechświata przy użyciu danych z Sloan Digital Sky Survey lub wykorzystaj dane z publikacji danych Gaia DR2 do badania właściwości gwiazd i gromad gwiazd.
Jak aplikować?
Proste: wyślij nam e-mail na adres [email protected] zawierający list (od 0,5 do 1 strony) opisujący Twoją motywację, zainteresowanie astronomią, poprzednie działania i doświadczenia, dlaczego jesteś zainteresowany tym stażem oraz, jeśli ma to zastosowanie, wszelkie plany kariery związane z nauką, jakie możesz mieć Posiadać. Prosimy również o dołączenie krótkiego CV (zawierającego rok i miesiąc urodzenia oraz rok i miesiąc, w którym planujesz ukończyć szkołę średnią), najnowsze świadectwo szkolne oraz, jeśli to możliwe, list polecający od nauczyciela przedmiotów ścisłych lub nieformalnego edukatora przedmiotów ścisłych, który dobrze cię zna.
A co z kosztami? A zakwaterowanie?
Za staż nie pobiera się bezpośredniej opłaty. Zakwaterowanie będziesz jednak musiał zorganizować we własnym zakresie. W Heidelbergu jest kilka hosteli, można też spróbować wynająć pokój od studenta, który wyjeżdża latem. Jeśli masz problemy ze zorganizowaniem zakwaterowania lub potrzebujesz wsparcia finansowego, skontaktuj się z nami po przyjęciu do programu, a my postaramy się Ci pomóc.
Jak powinienem się przygotować?
Cieszę się, że zapytałeś! Okazuje się, że trzy tygodnie to niewiele czasu na realizację własnego projektu badawczego. Zdecydowanie zalecamy przygotowanie się do stażu, aby maksymalnie wykorzystać trzy tygodnie, które tu spędzisz. Naszym ulubionym językiem programowania jest Python, dlatego zdecydowanie zalecamy zapoznanie się z podstawami tego języka. Następnie zapoznaj się z Przewodnikiem dla początkujących dotyczącym pracy z danymi astronomicznymi: A Beginner's Guide to Working with Astronomical Data (link), aby dowiedzieć się czegoś o metodach, których będziemy używać do analizy naszych danych.
 
Więcej informacji:
•    strona International Summer Internship 2024: 22 lipca - 9 sierpnia (link)
•    strona International Summer Science School 2024: 14 lipca - 10 sierpnia (link)
 
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Na ilustracji: W 2017 r. tysiące ludzi przemaszerowało przez Waszyngton, aby walczyć o finansowanie nauki i analizy naukowe w polityce. Waszyngton, Dystrykt Kolumbii, Stany Zjednoczone. Źródło: Vlad Tchompalov / Unsplash.
Uczestnicy Międzynarodowego Programu Praktyk Letnich Haus der Astronomie 2013. Źródło: Haus der Astronomie.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ruszyly-aplikacje-na-astronomiczny-miedzynarodowy-staz-dla-licealistow-w-dniach-22-lipca

Ruszyły aplikacje na astronomiczny międzynarodowy staż i lenią szkołę dla licealistów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja planuje wystrzelić setki nowych satelitów
2024-02-16. Mateusz Mitkow
Jeden z przedstawicieli władzy w Moskwie zapowiedział, że Rosja planuje wystrzelić na niską orbitę okołoziemską ponad 700 satelitów do 2030 r. Biorąc pod uwagę obecny stan rosyjskiego programu kosmicznego, taka zapowiedź rodzi wiele wątpliwości.
15 lutego br. rosyjski minister cyfryzacji cyfryzacji Maksut Szadajew poinformował w wywiadzie dla telewizji Rossija-24 o planach wystrzelenia przez Rosję ponad 700 satelitów na niską orbitę okołoziemską (Low Earth Orbit; LEO) w ciągu najbliższych kilku lat. Szadajew zapowiedział, że chodzi o liczbę 737 nowych urządzeń, które miałyby trafić w przestrzeń kosmiczną do 2030 r. „Mamy nadzieję, że później będzie ich znacznie więcej” - dodał.
Rozwój w tym zakresie opiera się na kooperacji Roskosmosu, czyli agencji kosmicznej Rosji, a także prywatnej firmy Bureau 1440. „Dwie konstelacje są obecnie produkowane przez Roskosmos, a jedna z nich składa się z czterech satelitów” - podkreślił Maksut Szadajew, cytowany przez TASS. Patrząc na obecną kondycję rosyjskiego przemysłu kosmicznego wydaje się, że są to plany, które ciężko będzie zrealizować w wyznaczonym terminie.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Rosja wykonała łącznie tylko 19 wystrzeleń swoich rakiet nośnych. W porównaniu z takim krajami, jak USA (110), Chińska Republika Ludowa (66) jest to znikomy wynik. Co ciekawe, Aleksiej Kriworuczko, pełniący funkcję wiceministra obrony Federacji Rosyjskiej, zapowiedział niedawno, że na 2024 r. zaplanowano wiele misji, w tym 18 charakterze wojskowym. W ubiegłym roku Siły Powietrzno-Kosmiczne wykonały 8 lotów.
W ostatnich dniach Rosja skupiła na sobie uwagę, ze względu na doniesienia amerykańskiego wywiadu o umieszczeniu na orbicie nuklearnego systemu antysatelitarnego. Obecnie ciężko jest zweryfikować te informacje. Obecni oraz byli urzędnicy USA, a także władze Moskwy twierdzą, że w przestrzeni okołoziemskiej nie ma broni atomowej. Należy pamiętać, że użycie takiej broni spowodowałoby niemałe zamieszanie na orbicie, w tym zagrożenie również dla systemów rosyjskich oraz dla załóg przebywającym na stacjach kosmicznych (ISS oraz Tiangong).
W dzisiejszych czasach rozwój zdolności kosmicznych nie jest zarezerwowany tylko dla największych mocarstw. Wiele krajów rozwija swoje technologie, które pomagają w codziennym życiu, a także wojsku. W przypadku Federacji Rosyjskiej proces ten został spowolniony przez rozpoczęcie wojny na Ukrainie, co znacząco wpłynęło na przemysł kosmiczny, który jeszcze do niedawna był oczkiem w głowie dla władzy.
Źródło: TASS/Space24.pl
Fot. Roskosmos [roscosmos.ru]

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/rosja-planuje-wystrzelic-setki-nowych-satelitow

Rosja planuje wystrzelić setki nowych satelitów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA: możliwości kosmiczne Rosji nie stanowią bezpośredniego zagrożenia
2024-02-16.
Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby powiedział w czwartek, że dążenia Rosji do uzyskania broni antysatelitarnej są „niepokojące”, jednak jej obecne możliwości nie stanowią „bezpośredniego zagrożenia dla niczyjego bezpieczeństwa”.
”Nie mówimy o broni, która może być używana do atakowania istot ludzkich bądź spowodowania fizycznych zniszczeń tu na ziemi” - powiedział Kirby. Ocenił, że dążenie Rosji do pozyskania takiej broni jest „niepokojące”, jednak obecnie „nie ma bezpośredniego zagrożenia dla niczyjego bezpieczeństwa”.
Media amerykańskie poinformowały w środę, że wywiad USA posiada informacje o planie rozmieszczenia przez Rosję nuklearnego systemu antysatelitarnego w przestrzeni kosmicznej, co może stanowić zagrożenie międzynarodowe. Waszyngton powiadomił o tym sojuszników. Według dziennika „New York Times” obecni i byli urzędnicy amerykańscy oceniają, że broni nuklearnej nie ma na orbicie.
Należy pamiętać, że użycie takiej broni spowodowałoby niemałe zamieszanie na orbicie, w tym zagrożenie również dla systemów rosyjskich oraz dla załóg przebywającym na stacjach kosmicznych (ISS oraz Tiangong). Moskwa zdaje sobie sprawę kondycji swojego programu kosmicznego, dlatego ewentualne wykorzystanie broni antysatelitarnej, a tym bardziej nuklearnej wersji, rodzi wiele wątpliwości.
Stany Zjednoczone pozostają zdecydowanym hegemonem w kwestii zdolności kosmicznych i regularnie rozwijają swoje systemy również wojskowe. # czwartek (15 lutego br.) amerykańska Agencja Obrony Antybalistycznej (MDA) i Agencja Rozwoju Kosmicznego (SDA), które podlegają Pentagonowi, umieściły na niskiej orbicie satelity wykrywające pociski rakietowe i hipersoniczne. Jednak warto podkreślić, że zbieżność w czasie jest tu przypadkowa.
Możliwość prowadzenia nieustannej obserwacji satelitarnej daje Pentagonowi jedną z jego najważniejszych przewag; armia USA jest w stanie jednocześnie wykrywać zagrożenia, przesyłać informacje pomiędzy poszczególnymi siłami, wysyłać do swojej broni bezzałogowej dane pozwalające namierzać cele, stale śledząc przy tym ruchy wroga i rozmieszczenie jego uzbrojenia.
Źródło: PAP/Space24.pl

Autor. ESA/ID&Sense/ONiRiXEL (CC BY-SA 3.0 IGO) [esa.int]

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/usa-mozliwosci-kosmiczne-rosji-nie-stanowia-bezposredniego-zagrozenia

USA możliwości kosmiczne Rosji nie stanowią bezpośredniego zagrożenia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie ponownie spróbują wylądować na Księżycu
2024-02-16. Wojciech Kaczanowski
Prywatny lądownik księżycowy Nova-C został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną przez system nośny Falcon 9. Sonda opracowana przez firmę Intuitive Machines przewozi na swoim pokładzie instrumenty klientów prywatnych oraz NASA w ramach programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS).
W czwartek, 15 lutego br. o godzinie 6:57 czasu polskiego z Centrum Kosmicznego Johna F. Kennedy’ego system nośny Falcon 9 wyniósł w przestrzeń kosmiczną prywatny lądownik księżycowy Nova-C, opracowany przez firmę Intuitive Machines. Zadaniem sondy jest transport ładunku dla klientów komercyjnych i NASA w ramach programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS).
Warto zauważyć, że start misji IM-1 miał odbyć się dzień wcześniej (14 lutego br.), natomiast z uwagi na problemy z temperaturą ciekłego metanu przed tankowaniem lądownika, zdecydowano na przełożenie startu.
Nova-C to lądownik posiadający 4,3 m wysokości, 1,6 m średnicy kadłuba ze zdolnością transportu do 130 kg na powierzchnię Księżyca. Nova-C jest zasilany przez silnik skonstruowany przy pomocy techniki druku 3D, napędzanym mieszanką ciekłego metanu oraz ciekłego tlenu. Sonda jest podpierana przez 6 nóżek przy masie startowej około 1,9 t. Wśród interesujących technologii transportowanych przez lądownik znajdują się, m. in.:
•    ROLSES (Radio Obeservations of the Lunarsurface Photoelectron Sheath) - opracowane przez Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda urządzenie o masie 13,1 kg, które ma na celu m. in. przeprowadzenie pomiarów radiowych środowiska księżycowego;ROLSES (Radio Obeservations of the Lunarsurface Photoelectron Sheath) - opracowane przez Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda urządzenie o masie 13,1 kg, które ma na celu m. in. przeprowadzenie pomiarów radiowych środowiska księżycowego;
•    SCALPSS (Stereo Cameras for Lunar Plume-Surface Studies) - opracowane przez Centrum Badawcze Langley urządzenie o masie do 6 kg, którego zadaniem będzie pozyskanie video i obrazów podczas interakcji lądownika i powierzchni naturalnego satelity Ziemi. Wyniki mają zostać wykorzystane przy opracowywaniu kolejnych pojazdów księżycowych i marsjańskich;
Przypomnijmy, że w styczniu br. niepowodzeniem zakończyła się misja amerykańskiej firmy Astrobotic, która wystrzeliła swój księżycowy lądownik Peregrine. Niestety sonda doznała wycieku paliwa, przez co nie była w stanie dolecieć do Srebrnego Globu. Peregrine spłonął w ziemskiej atmosferze.

Autor. Intuitive Machines

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/amerykanie-ponownie-sprobuja-wyladowac-na-ksiezycu

Amerykanie ponownie spróbują wylądować na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elektrownia nie z tej Ziemi. Energię będziemy czerpać wprost z kosmosu?

2024-02-16. Sandra Bielecka
W czerwcu zeszłego roku po raz pierwszy udało się przesłać energię z satelity znajdującego się w przestrzeni kosmicznej na Ziemię. Teraz naukowcy wiedzą, jak udoskonalić ten eksperymentalny system, by wykorzystać go do wysyłania energii w dowolne miejsce na planecie. Słoneczne elektrownie kosmiczne mogą stanowić przyszłość energetyki.

Energia słoneczna pobierana bezpośrednio w kosmosie
Do niedawna pomysł czerpania energii ze Słońca bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej wydawał się jedynie mrzonką. Jednak niedawny eksperyment udowodnił, że jest to rzeczywiście możliwe. W czerwcu ubiegłego roku udało się po raz pierwszy przesłać na Ziemię energię zgromadzoną w przestrzeni kosmicznej przez satelitę.

A opublikowane niedawno wyniki eksperymentu są niezwykle obiecujące. Eksperymentalny system pokazał, że być może w przyszłości Ziemia będzie czerpała energię bezpośrednio z sieci kosmicznych elektrowni słonecznych.  
Satelita wyposażony w specjalne panele słoneczne został wystrzelony w styczniu 2023 roku. Wystarczyło zaledwie dwa miesiące, aby z powodzeniem zacząć gromadzić energię. W ciągu ośmiu miesięcy test przesyłania energii z kosmosu na Ziemię został przeprowadzony trzykrotnie.  
Konstelacja małych elektrowni słonecznych
Naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości uda się stworzyć konstelację małych statków kosmicznych, która będzie przesyłała energię wystarczającą do zaopatrzenia 10 000 domów. Satelity wykorzystują układ mikrofalowy do eksperymentu z przeniesieniem mocy na niskiej orbicie (MAPLE). Niedawny test z wykorzystaniem tego systemu udowodnił, że panele słoneczne o wiele lepiej sprawdzają się w kosmosie.  
MAPLE może wysyłać energię w dowolnym kierunku, co daje niezwykłe możliwości przesyłania energii, gdziekolwiek będziemy jej potrzebować. Na przykład w sytuacji awaryjnej, ponieważ nie wymaga infrastruktury przemysłowej. Badacze porównują ten system do rewolucji związanej z dostępem do sieci internetowej. Zwłaszcza dotyczy to obszarów i odległych regionów dotkniętych na przykład klęską żywiołową.     
W ten sam sposób, w jaki Internet zdemokratyzował dostęp do informacji, mamy nadzieję, że bezprzewodowy transfer energii demokratyzuje dostęp do energii.
Powiedział badacz i współautor projektu, Ali Hajimiri.

 Dzięki przeprowadzonym eksperymentom naukowcy są świadomi pewnych wad SSPD (Space Solar Power Demonstrator), ale również i mocnych stron. Następne wersje urządzenia mają opierać się na tych mocnych stronach, co pozwoli uzyskać najbardziej wydajny model.  

Zdjęcie poglądowe /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-elektrownia-nie-z-tej-ziemi-energie-bedziemy-czerpac-wprost-,nId,7335819

Elektrownia nie z tej Ziemi. Energię będziemy czerpać wprost z kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sat Rev – “bliźniaczy satelita” Aman-1 dla Omanu
2024-02-16. Krzysztof Kanawka
Satelita Aman-1 i dane konstelacji Planet – nowy wymiar współpracy?
Zdjęcia satelity Aman-1 dostępne na serwisie zdjęć Planet. Jakie jest tło tej sprawy?
Pod koniec stycznia 2024 Oman – państwo położone na Półwyspie Arabskim –  poinformował o pierwszych zdjęciach wykonanych przez ich satelitę Aman-1. Ówczesne artykuły zawierały informację, że Aman-1 to satelita zbudowany przez polskiego producenta satelitów – firmę Sat Rev z Wrocławia przy współpracy z omańską spółką, która ma się zajmować przetwarzaniem danych satelitarnych.
Aman-1 znalazł się na orbicie (lub też miał się znaleźć) w listopadzie 2023 roku, dzięki misji Transporter-9 firmy SpaceX. W tym miejscu sytuacja zdaje się komplikować, gdyż z dostępnych danych wynika, że wskutek błędu dostawcy zasobnika do zminiaturyzowanych satelitów, Aman-1 nigdy nie został prawidłowo uwolniony, po czym szybko spłonął w atmosferze wraz z górnym stopniem Falcona 9, bez rozpoczęcia swojej misji.
Co zatem się stało, że pod koniec stycznia 2024 Oman ogłosił zdjęcia z satelity Aman-1? Dziewiątego lutego 2024 firma Sat Rev opublikowała notkę prasową, wedle której spółka postanowiła przekazać inny ze swoich satelitów, który jest “bliźniaczy względem Aman-1”.
Rozumiejąc krytyczne znaczenie misji, SatRev wykazał się ponadstandardowym zaangażowaniem na rzecz jej sukcesu. Spółka jest aktualnie w trakcie przekazywania klientowi jednego ze swoich satelitów, bliźniaczego względem Aman-1. Jest on w stanie przejąć jego wszystkie zadania, zapewniając tym samym ciągłość, brak opóźnień i sukces projektu realizując założone cele i zadania misji.
Źródło cytatu – notka prasowa firmy Sat Rev z dnia 9 lutego 2024, dotycząca satelity Aman-1.
Dość szybko pojawiły się komentarze, że zdjęcie z satelity Aman-1 wygląda bardzo podobnie jak jedno z ujęć dostępnych na serwisie firmy satelitarnej Planet. Zdjęcie prezentuje w tym samym miejscu “ruchome” szczegóły, takie jak pozycja okrętu na morzu, jego ślad torowy czy zmienna kolorystyka wód przy brzegu. Tego typu sytuacja oznacza, że zdjęcie musiało być wykonane w tym samym momencie i z tej samej perspektywy co satelita konstelacji Planet. Co więcej, rozdzielczość oraz kąt obu zdjęć jest bardzo zbliżony. Stąd też pojawiły się opinie, że jeden z satelitów konstelacji Planet to Aman-1.
Firma Planet (kiedyś Planet Labs) to jeden z głównych dostawców danych satelitarnych. Firma posiada własną konstelację zminiaturyzowanych satelitów, a dane są dostępne przez serwery tej firmy.
Jeśli Aman-1 to jeden z satelitów konstelacji Planet, oznacza to nowy poziom współpracy na arenie międzynarodowej dzięki spółce Sat Rev. Planet prawdopodobnie będzie teraz współpracować z wieloma państwami niejako “dzieląc się” swoją konstelacją. Jest to dość nowy model biznesowy w segmencie obserwacji Ziemi, który dotychczas raczej nie był stosowany z sukcesem.
Co więcej, sytuacja z satelitą Aman-1 oznacza także, że Sat Rev może już być dostawcą satelitów dla firmy Planet, będąc tym samym ważnym ogniwem światowego sektora kosmicznego. Dotychczas firma Planet produkowała satelity we własnym zakresie, jednakże przykład Aman-1 pokazuje, że sytuacja się zmieniła.
Zespół Kosmonauta.net poprosił firmę SatRev o dodatkowe informacje na temat satelity Aman-1. Do momentu publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
(SR)
Comparison of satellite data from Planet and from Aman-1 satellite
https://www.youtube.com/watch?v=F2FNcy1IlVQ

Porównanie obrazów z danych konstelacji Planet oraz z satelity Aman-1 / Credits – Planet, Sat Rev, ETCO, Aman-1

https://kosmonauta.net/2024/02/sat-rev-blizniaczy-satelita-aman-1-dla-omanu/

Sat Rev bliźniaczy satelita Aman-1 dla Omanu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obcy próbują zwrócić naszą uwagę tymi sygnałami? Badacze mają nowy pomysł

2024-02-16. Sandra Bielecka
Astronomowie wysnuli teorię dotyczącą poszukiwania sygnałów obcych cywilizacji w kosmosie. Kosmici mogą wysyłać w naszą stronę sygnały za pomocą sygnalizatorów działających w czasie wybuchu supernowej. Obcy mogą chcieć wykorzystać tak wielkie kosmiczne zdarzenie do zwrócenia na siebie uwagi za pomocą określonych sygnałów.

Naukowcy na tropie obcych cywilizacji
Odwieczne pytanie, odkąd ludzkość odkryła istnienie innych planet, brzmi: Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Nowa technika SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence) łącząca teorię gier, analizę danych i astronomię ma w końcu pomóc odpowiedzieć na to pytanie.
Badacze, łącząc różne dziedziny, chcą zlokalizować miejsca, z których obce cywilizacje mogłyby przesyłać do nas sygnały.  
Dotychczasowe wysiłki SETI skupiały się wokół słynnej supernowej z 1987 roku. Naukowcy sądzili, że kosmici mogą wykorzystywać tego typu zdarzenia kosmiczne, by zwrócić na siebie uwagę innych cywilizacji. Badania zakończyły się fiaskiem, jednak teraz stanowią podstawy pod przyszłe badania mające na celu poszukiwania z wykorzystaniem podobnej strategii działania.  
Strategia elipsoidalna SETI
Naukowcy chcą wykorzystać w swoich poszukiwaniach strategię elipsoidalną SETI. W jaki sposób nawiązać z kimś współpracę, skoordynować wysiłki, kiedy jednocześnie nie możecie się porozumieć? Dotyczy to nie tylko obcych cywilizacji, ale również współpracy z ludźmi na Ziemi. Rozwiązaniem tego problemu mogą być tak zwane punkty Schellinga.  


 W teorii gier istnieje pewne pojęcie, tak zwanych punktów Schellinga, które mówi, że mimo braku porozumienia między danymi osobami, w dalszym ciągu obie strony używają swoich mózgów. Co za tym idzie, istnieje znacząca tendencja domyślnego wyboru sposobu nawiązania kontaktu.  
Na przykład, gdy zgubimy się w jakimś miejscu i nie możemy odnaleźć naszego partnera, co więcej, padł nam telefon, to nie poddajemy się w wysiłkach, tylko szukamy rozwiązania. W tym wypadku partner może zastanowić się, w jaki sposób zareaguje ta druga osoba i wybrać najbardziej prawdopodobny scenariusz postępowania, czyli na przykład, udać się w miejsce, gdzie byliście

wcześniej razem. Miejsce to, na przykład samochód na parkingu, służy jako punkt Schellinga.  
Badacze sądzą, że obce cywilizacje również chcą się z nami skontaktować
Badacze SETI przyjęli właśnie taką strategię, wychodząc z założenia, że obce cywilizacje również dążą do kontaktu. Największym wyzwaniem jest jednak wybór kierunku poszukiwań. Najbardziej oczywiste punkty powinny być tymi najlepszymi. Chodzi o znalezienie punktu Schellinga, który odpowiadałby również obcym.  

Potencjalne punkty powinny być czymś rażąco oczywistym i wykrywalnym na ogromnych odległościach. Naukowcy doszli do wniosku, że czymś takim mogą być supernowe i nie jest to nowy pomysł. Już w latach 90. XX wieku naukowiec z SETI Guillermo Lemarchan zaproponował taką teorię. Wskazał nawet konkretną supernową oznaczoną jako SN 1987A, która znajduje się 168 000 lat świetlnych od Ziemi.  
Zespół składający się z badaczy z Instytutu SETI, Centrum Badawczego SETI w Berkeley i Uniwersytetu Waszyngtońskiego postanowił podjąć próbę wykrycia tak zwanej optycznej latarni obcych. W tym celu wykorzystali dane zebrane przez TESS.   
Nowe badania nieba zapewniają przełomowe możliwości poszukiwania technosygnałów skoordynowanych z supernowymi.
Stwierdziła w komunikacie prasowym współautorka Bárbara Cabrales.

Zespół przeanalizował dane dotyczące SN 1987A zbierane przez rok, korzystając z danych lokalizacyjnych 3D z Gaia Early Data Release 3 (który zakończył się w 2017 r.) i zidentyfikował 32 cele położone w południowej strefie ciągłej obserwacji TESS. Przyglądając się tym celom bliżej, naukowcy starali się odróżnić standardowe sygnały od potencjalnych sygnałów obcych. Na ten moment jednak nie udało się zidentyfikować żadnych nieprawidłowości.  
Badania będą kontynuowane. Badania stanowią dobry punkt wyjścia do tego, by prowadzić poszukiwania z wykorzystaniem szerszego zakresu celów i identyfikowania różnych typów sygnałów.


Powyższe zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a przedstawia Supernową 1987A /NASA, ESA, R. Kirshner (Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics and Gordon and Betty Moore Foundation), and M. Mutchler and R. Avila (STScI) /domena publiczna

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-obcy-probuja-zwrocic-nasza-uwage-tymi-sygnalami-badacze-maja,nId,7333634

Obcy próbują zwrócić naszą uwagę tymi sygnałami Badacze mają nowy pomysł.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Voyager 1 nadal boryka się z problemami. NASA chce uratować sondę

2024-02-16. Dawid Długosz
Voyager 1 to sonda znajdująca się w kosmosie od blisko pięciu dekad. Obecnie przebywa w przestrzeni międzygwiezdnej i niestety boryka się z problemami. NASA cały czas "walczy" o statek i próbuje znaleźć rozwiązania usterek. Voyager 1 znajduje się bardzo daleko od Ziemi, co utrudnia komunikację z sondą.

Voyager 1 to jedna z dwóch bliźniaczych sond kosmicznych, które NASA wystrzeliła kilkadziesiąt lat temu. Statek znajduje się obecnie poza umownymi granicami Układu Słonecznego, ale od jakiegoś czas sprawia kolejne problemy. Amerykańska agencja przygląda się usterkom i próbuje znaleźć rozwiązania.

Sonda Voyager 1 sprawia problemy od grudnia
NASA w połowie grudnia udostępniła niepokojące informacje o sondzie Voyager 1, która przebywa w kosmosie od ponad 45 lat. Wcześniej w tym miesiącu przekazano, że zespół nadal prowadzi prace nad przywróceniem statku do normalnego działania. Niestety jest to utrudnione, bo sonda znajduje się bardzo daleko od Ziemi i komunikacja z nią wymaga wiele czasu.

Inżynierowie wciąż pracują nad rozwiązaniem problemu z danymi na statku Voyager 1. Możemy rozmawiać z sondą kosmiczną, a ona nas słyszy, ale jest to powolny proces, biorąc pod uwagę niesamowitą odległość statku kosmicznego od Ziemi.
czytamy w lutowym oświadczeniu Jet Propulsion Laboratory należącego do NASA

Usterka dotyczy jednego z komputerów pokładowych
Specjaliści z NASA wiedzą, że problem leży po stronie jednego z komputerów pokładowych sondy Voyager 1. Komunikacja ze statkiem (w obie strony) trwa aż 45 godzin i każda próba wiąże się z wydłużonym czasem oczekiwania na reakcje.

Usterka dotyczy FDS, czyli systemu danych lotu. Nie komunikuje się on prawidłowo z TMU, czyli jednym z podsystemów statku. To skutkuje brakiem wysyłania danych naukowych i inżynieryjnych na Ziemię. Problem zauważono w zeszłym roku, gdy zaczęto odbierać z Voyagera 1 dziwne sygnały. Dokładna przyczyna awarii nie jest jednak znana, choć upatruje się jej w którymś z modułów pamięci.

Mimo to wiadomo, że statek działa, bo odbiera komunikaty w postaci tak zwanego sygnału nośnego. NASA wyjaśnia, że jest to najpoważniejszy problem w całej historii misji Voyagera 1, który obecnie znajduje się ponad 162 jednostki astronomiczne od nas (jedna określa średnią odległość Ziemi od Słońca). Trudno powiedzieć, czy sondę uda się przywrócić do normalnego działania. Możliwe, że nie i tak zakończy się trwająca blisko pięć dekad misja.

Wizja artystyczna sondy Voyager 1 /NASA /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-voyager-1-nadal-boryka-sie-z-problemami-nasa-chce-uratowac-s,nId,7335585

Voyager 1 nadal boryka się z problemami. NASA chce uratować sondę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkrycie nieoczekiwanie ultramasywnych galaktyk być może nie zmieni kosmologii, ale wciąż pozostawia pytania
2024-02-16,
Od samego początku swojej pracy JWST odkrywa duże ilości ultramasywnych galaktyk we wczesnym Wszechświecie, co nadal zastanawia astronomów.

Odkąd Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba po raz pierwszy uchwycił widok wczesnego Wszechświata, astronomowie są zaskoczeni obecnością większej liczby „ultramasywnych” galaktyk niż oczekiwano. Według najbardziej powszechnie akceptowanego modelu kosmologicznego, te galaktyki nie powinny być w stanie ewoluować aż do znacznie późniejszego okresu w historii Wszechświata. To wywołało twierdzenia, że model ten wymaga zmiany.

To podważyłoby dziesięciolecia ugruntowanej nauki.

Rozwój obiektów we Wszechświecie jest hierarchiczny, zaczynając od małych i stając się coraz większymi – wyjaśnił Julian Muñoz, adiunkt astronomii na Uniwersytecie Teksańskim w Austin i współautor najnowszej pracy, która testuje zmiany w modelu kosmologicznym. Badanie stwierdza, że rewizja standardowego modelu kosmologicznego nie jest konieczna. Jednak astronomowie mogą być zmuszeni do ponownego przeanalizowania swojej wiedzy na temat powstania i ewolucji pierwszych galaktyk.

Kosmologia zajmuje się badaniem pochodzenia, ewolucji i struktury Wszechświata od Wielkiego Wybuchu do dzisiaj. Najbardziej powszechnie akceptowanym modelem kosmologicznym jest model Lambda Cold Dark Matter (ΛCDM) lub „standardowy model kosmologiczny”. Mimo, że ten model jest dobrze poznany, wiele informacji dotyczących wczesnego Wszechświata pozostaje teoretycznych, ponieważ astronomowie nie byli w stanie go w pełni zaobserwować, jeśli w ogóle.

Kosmiczny Teleskop Hubble'a, wystrzelony w 1990 roku, odegrał kluczową rolę w opracowaniu i udoskonaleniu standardowego modelu kosmologicznego. Teleskop obserwuje Wszechświat w zakresie ultrafioletu, światła widzialnego oraz w niektórych długościach fal bliskiej podczerwieni. Jednakże, jego zdolności obserwacyjne pozwalają mu lepiej widzieć niektóre obiekty niż inne. Na przykład, Hubble doskonale nadaje się do obserwacji mniejszych galaktyk, które często zawierają większe populacje młodych gwiazd emitujących promieniowanie ultrafioletowe oraz mniej pyłu, który ma tendencję do absorbowania krótszych długości fal.

Wystrzelony pod koniec 2021 roku, JWST stanowi ważne uzupełnienie możliwości Hubble’a. Obserwując w bliskiej i średniej podczerwieni, JWST może wykrywać obiekty niewidoczne dla Hubble’a.

Otwieramy okno na nieznane – powiedział Muñoz. Jesteśmy teraz w stanie przetestować nasze teorie na temat Wszechświata tam, gdzie wcześniej nie mogliśmy.

Krótko po Wielkim Wybuchu Wszechświat nie był idealnie jednorodny. Niewielkie różnice w gęstości miały ogromny wpływ na przyszłą strukturę i ewolucję Wszechświata. Obszary o większej gęstości przyciągały więcej materii z powodu grawitacji, co ostatecznie doprowadziło do powstania większych struktur.

Uzyskanie tak dużych rozmiarów w tak krótkim czasie przez ultramasywne galaktyki obserwowane przez JWST byłyby teoretycznie możliwe tylko wtedy, gdyby więcej obszarów o większej gęstości rozwinęło się zaraz po Wielkim Wybuchu. Wymagałoby to zmiany standardowego modelu kosmologicznego.

Muñoz i zespół przetestowali tę hipotezę.

Wybrali zakres czasu kosmologicznego, dla którego dostępne są zarówno obserwacje JWST, jak i Hubble’a. W tym zakresie zidentyfikowali najbardziej masywne galaktyki dostępne w danych JWST i obliczyli wielkość zmiany wczesnej gęstości Wszechświata, która byłaby potrzebna do ich powstania.

Obliczyli również, ile mniejszych galaktyk powstałoby w wyniku tej hipotetycznej zmiany. Te dodatkowe mniejsze galaktyki zostałyby zaobserwowane przez Hubble’a. Ale to nie jest to, co widzimy – wyjaśnił Muñoz. Nie można zmienić kosmologii na tyle, by wyjaśnić ten problem z obfitością, biorąc pod uwagę, że obserwacje Hubble’a również zostałyby naruszone.

Dlaczego zatem JWST obserwuje tak wiele ultramasywnych galaktyk? Jedną z możliwości jest to, że zawierają one supermasywne czarne dziury. Te czarne dziury mogą podgrzewać pobliski gaz, sprawiając, że galaktyki wydają się jaśniejsze, a tym samym masywniejsze niż są w rzeczywistości. Inna możliwość jest taka, że galaktyki nie znajdują się we wczesnym Wszechświecie, ale wyglądają tak, ponieważ pył sprawia, że ich kolor jest bardziej czerwony niż w innym przypadku. To przesunięcie sprawiłoby, że galaktyki wydają się bardziej odległe niż są w rzeczywistości.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    University of Texas
•    Urania

Widok Wszechświata w podczerwieni zarejestrowany przez JWST.
Źródło: NASA, ESA, CSA and STScI
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/02/odkrycie-nieoczekiwanie-ultramasywnych.html

Odkrycie nieoczekiwanie ultramasywnych galaktyk być może nie zmieni kosmologii, ale wciąż pozostawia pytania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024