Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Jasne bolidy nad Mumbajem - niezwykły spektakl i ostrzeżenie przed kosmicznymi zagrożeniami?
Autor: admin (2024-02-10)
W pierwszej połowie lutego 2024 roku, mieszkańcy Mumbaju w Indiach byli świadkami niezwykłego zjawiska astronomicznego - dwóch jasnych bolidów, które przecięły nocne niebo nad miastem. Pierwszy z nich pojawił się 30 stycznia o 05:37 czasu lokalnego IST, a drugi, równie spektakularny, miał miejsce zaledwie kilka dni później, 3 lutego o 23:46 IST.
India Meteor Observation Network odnotowała oba te zdarzenia jako szczególnie jasne bolidy, co wzbudziło zainteresowanie zarówno amatorów astronomii, jak i profesjonalnych obserwatorów.
Niewiele jest miejsc na świecie, gdzie można by zaobserwować dwa tak jasne bolidy w tak krótkim odstępie czasu. Zjawiska te, charakteryzujące się wyjątkową jasnością i trajektorią przelotu z północnego wschodu na południowy zachód w kierunku Morza Arabskiego, były prawdopodobnie dobrze widoczne dla pasażerów i załóg lotów kierujących się na zachód. Ze względu na brak wystarczającej liczby stacji monitorujących i danych do sparowania, szczegółowa analiza tych wydarzeń była ograniczona.
Interesujące jest, że bolidy, będące meteorytami, które wchodzą w atmosferę ziemską i stają się jasne na tyle, że można je obserwować gołym okiem, są częstym tematem badań w meteorologii i astronomii. Ich obserwacja pozwala naukowcom na lepsze zrozumienie składu chemicznego meteorytów oraz mechanizmów ich wejścia do atmosfery Ziemi.
To, co wydarzyło się nad Mumbajem, jest przypomnieniem o dynamicznym i nieustannie zmieniającym się wszechświecie, w którym żyjemy. Zapewnia także niezwykłą okazję do nauki i obserwacji dla lokalnych społeczności oraz naukowców na całym świecie.
Źródło: kadr z Youtube
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/jasne-bolidy-nad-mumbajem-niezwykly-spektakl-i-ostrzezenie-przed-kosmicznymi-zagrozeniami

Jasne bolidy nad Mumbajem - niezwykły spektakl i ostrzeżenie przed kosmicznymi zagrożeniami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromne ilości energii na Księżycu dla kolonizatorów

2024-02-10. Filip Mielczarek
Księżycowy reaktor atomowy od NASA coraz bardziej nabiera kształtu. Naukowcy chcą, by kolonizatorzy nie musieli się martwić problemami z energią podczas realizacji swoich badań na Księżycu w ramach programu Artemis.

Amerykańska Agencja Kosmiczna rozwija projekt o nazwie Fission Surface Power. W jego ramach trwają prace nad budową pierwszego wydajnego reaktora jądrowego do zastosowania na powierzchni Księżyca. Miałyby one posłużyć już w 2027 roku astronautom, którzy pierwszy raz w XXI wieku powrócą na Srebrny Glob podczas misji Artemis III.

Naukowcy poinformowali, że pierwszy etap rozwoju projektu właśnie się zakończył. Do wyścigu o energię dla Księżyca przystąpiły trzy firmy: Lockheed Martin, Westinghouse i IX. NASA ostatecznie zdecydowała się powierzyć to karkołomne zadanie koncernowi Lockheed Martin, który odpowiedzialny jest za budowę wielu niezwykłych technologii związanych z badaniami naturalnego satelity naszej planety.

Ogromne ilości energii dla kolonizatorów Księżyca
Projektowany przez Lockheed Martin reaktor ma ważyć poniżej sześciu ton i wytwarzać ok 40 kilowatów mocy. Jak zapewniają naukowcy z NASA, to wystarczająco, by zasilić kwatery mieszkalne i laboratoria badawcze. Projekt ma być rozwijany od 2025 roku i zaowocować budową pierwszego prototypu do 2027 roku. Urządzenie ma zostać wysłane na powierzchnię Księżyca i przetestowane w rzeczywistych warunkach.
Naukowcy z NASA nie ukrywają, że chcieliby ten większy reaktor zainstalować w jednym z pogrążonych w mroku kraterów leżących w okolicach południowego bieguna Księżyca. To właśnie tam ma powstać pierwsza kolonia i inauguracja ery kosmicznego górnictwa. Agencja chce, by reaktor był w bezpieczny sposób przetransportowany na naturalnego satelitę naszej planety.

Elon Musk pomoże wysłać reaktor jądrowy na Księżyc
Nie będzie to łatwe zadanie, bo takie urządzenia są z natury bardzo delikatne. Możemy oczekiwać, że w projekt na pewno włączy się Elon Musk, gdyż jego Starship będzie mógł dostarczyć na Księżyc dziesiątki takich reaktorów za jednym zamachem. Pierwszy z większych reaktorów ma pojawić się na Księżycu do końca lat 20.
Reaktor budowany dla NASA jest bezobsługowy, dysponuje mocą do 40 kilowatów, i bez żadnych zabiegów serwisowych jest w stanie dostarczyć energii elektrycznej do dwóch domów przez 10 lat. W rdzeniu reaktora znajduje się uran-235. Otoczony jest powłoką tlenku berylu, która wychwytuje neutrony i odbija je z powrotem do rdzenia, poprawiając skuteczność samoregulującej reakcji rozszczepienia. Kontrola pracy reaktora odbywa się z pomocą pojedynczego pręta z węglikiem boru.

W jaki sposób ma działać księżycowy reaktor jądrowy?
Ciepło z reaktora zbiera się i przenosi za pomocą pasywnych przewodów cieplnych wypełnionych sodem. Dostarczają one ciepło do zestawu wysokowydajnych silników Stirlinga. Są to silniki z zamkniętą pętlą i pracują na różnicach temperatur, które powodują ruch tłoka w przód i w tył, podobnie jak tłok w silniku spalinowym, choć z użyciem ściśliwego medium gazowego, zamiast wybuchającej mieszaniny benzyny i powietrza. Jednocześnie schładza on reaktor za pomocą radiatora (wyglądającego jak parasol), a także napędza prądnicę w celu wytworzenia energii elektrycznej.
Konstrukcja reaktorów jest modułowa. Pozwala to połączyć kilka z nich w sieć i wytworzyć o wiele więcej potrzebnej energii elektrycznej dla dużej bazy. Tak więc pierwsi kolonizatorzy Księżyca i Marsa będą mieli do dyspozycji tyle energii, ile tylko będą potrzebowali.


Ogromne ilości energii na Księżycu dla kolonizatorów /Rolls-Royce /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ogromne-ilosci-energii-na-ksiezycu-dla-kolonizatorow,nId,7323830

Ogromne ilości energii na Księżycu dla kolonizatorów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

K2-18b nie taka wspaniała. Naukowcy wzięli lawę za ocean?
2024-02-10. Radek Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów, geologów i planetelogów znalazł dowody w danych z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), że niektóre egzoplanety hyceańskie mogą być pokryte stopionymi skałami, a nie oceanami wody. W najnowszym artykule opublikowanym w periodyku The Astrophysical Journal Letters zespół skupił się na analizie danych zebranych przez JWST na temat egzoplanety hyceańskiej K2-18b.
Wcześniejsze badania sugerowały, że istnieją pewne egzoplanety posiadające cechy klasyfikujące je jako typowo hyceańskie. Takie egzoplanety mają zazwyczaj rozmiary między Neptunem a Ziemią, a ich atmosfera sugeruje obecność wód powierzchniowych. Takie planety są zazwyczaj szczególnie interesującym celem badań dla badaczy poszukujących życia poza Ziemią.
W ramach nowych badań zespół skupił swoje wysiłki na jednej konkretnej egzoplanecie hyceańskiej skatalogowanej pod numerem K2-18b. Już wcześniej zwracano na nią uwagę jako na potencjalnie sprzyjającą powstaniu życia pozaziemskiego, ale teraz po raz pierwszy zbadano ją przy użyciu danych z JWST.
Zespół badawczy przyjrzał się modelom planety skonstruowanym przez poprzednie zespoły i niektóre z nich wskazują wyraźnie na to, że planeta może być zbyt gorąca, aby na jej powierzchni istniał ocean – woda bowiem po prostu by z niego wyparowała. Dane z teleskopu Jamesa Webba wykazały, że faktycznie tak może być. Badacze następnie przyjrzeli się dokładniej atmosferze planety. Patrzyli na nią na dwa sposoby: jakby na planecie znajdował się ocean oraz jakby zamiast tego planeta miała stopioną powierzchnię. Ustalono, że oba scenariusze pasują do danych z JWST. Ponieważ jednak planeta jest tak gorąca, ten drugi scenariusz jest prawdopodobnie tym właściwym.
Zespół badawczy sugeruje, że wysiłki związane z poszukiwaniem życia na egzoplanetach powinny najpierw skupić się na analizie temperatur badanych planet, aby upewnić się, że nie jest ona zbyt gorąca, aby mógł na niej istnieć ocean. Autorzy wskazują, że w nadchodzących latach teleskop Jamesa Webba doskonale przyda się w tego typu badaniach.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/k2-18b-nie-taka-wspaniala/

K2-18b nie taka wspaniała. Naukowcy wzięli lawę za ocean.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble fotografuje gwiezdny naszyjnik z pereł. Tu zderzyły się dwie galaktyki
2024-02-10. Radek Kosarzycki
Kiedy dochodzi do kolosalnych kosmicznych zderzeń galaktyk, mamy jednocześnie do czynienia z burzeniem dotychczasowych struktur oraz z powstawaniem miliardów nowych gwiazd i krążących wokół nich planet. Przyciąganie grawitacyjne wymuszające zderzenia pomiędzy tymi galaktykami tworzy gigantyczne ogony pływowe – długie, cienkie strumienie gwiazd i gazu międzygwiazdowego.
Oko Kosmicznego Teleskopu Hubble’a jest tak ostre, że widzi gromady nowonarodzonych gwiazd nawleczone niczym perły na naszyjnik tychże ogonów pływowych. Powstają, gdy lokalne zagęszczenia gazu zapadają się grawitacyjnie, tworząc około 1 miliona nowonarodzonych gwiazd w każdej takiej gromadzie.
Kosmiczny Teleskop Hubble’a namierzył 12 oddziałujących ze sobą galaktyk, które mają długie, przypominające wyglądem kijanki ogony pływowe gazu, pyłu i gwiazd. Wyjątkowa ostrość i wrażliwość Hubble’a na światło ultrafioletowe pozwoliły odkryć 425 gromad nowonarodzonych gwiazd wzdłuż tych ogonów, wyglądających jak sznury lampek choinkowych.
Każda gromada zawiera aż 1 milion błękitnych, nowonarodzonych gwiazd.
Gromady w ogonach pływowych są znane od dziesięcioleci. Kiedy galaktyki oddziałują, grawitacyjne siły pływowe wyciągają długie strumienie gazu i pyłu. Dwa popularne przykłady to galaktyki Anteny i Myszy z ich długimi, wąskimi wypustkami przypominającymi palce.
W badaniu opublikowanym niedawno w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society astronomowie wykorzystali możliwości Kosmicznego Teleskopu Hubble’a w bliskiej podczerwieni do zbadania gromad w ogonach pływowych oraz określenia ich wieku i masy, a także właściwości łączących się galaktyk.
Zespół astronomów wykorzystał połączenie nowych obserwacji i danych archiwalnych, aby określić wiek i masę gromad gwiazd z ogonem pływowym. Odkryli, że gromady te są bardzo młode – mają zaledwie 10 milionów lat. Wydaje się, że tworzą się w tym samym tempie wzdłuż ogonów rozciągających się na tysiące lat świetlnych.
Ogony wyglądają, jakby chwytały ramię spiralne galaktyki i rozciągały je w przestrzeń kosmiczną. Zewnętrzna część ramienia zostaje wyciągnięta w wyniku grawitacyjnego przeciągania liny pomiędzy parą oddziałujących galaktyk.
Przed połączeniem galaktyki były bogate w pyłowe obłoki wodoru cząsteczkowego, które mogły po prostu pozostać obojętne. Ale chmury zostały popchnięte i zderzyły się ze sobą na początku procesu łączenia galaktyk. Spowodowało to sprężenie gazu do punktu, w którym rozpoczęły się procesy gwiazdotwórcze.
Los tych rozciągniętych gromad gwiazd jest niepewny. Mogą pozostać nienaruszone grawitacyjnie i ewoluować w gromady kuliste – takie jak te, które krążą poza płaszczyzną naszej galaktyki Drogi Mlecznej. Mogą też rozproszyć się, tworząc aureolę gwiazd wokół galaktyki macierzystej, lub zostać wyrzucone i stać się wędrującymi gwiazdami międzygalaktycznymi.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/hubble-fotografuje-gwiezdny-naszyjnik-z-perel/

Hubble fotografuje gwiezdny naszyjnik z pereł. Tu zderzyły się dwie galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekstremalne warunki dla rozwijających się egzoplanet
2024-02-10.
Naukowcy z CfA korzystający z Submillimeter Array odkryli niezwykle jasny rozbłysk od młodej gwiazdy podobnej do naszego Słońca, ale znacznie młodszej.
Astronomowie odkryli ekstremalną erupcję młodej gwiazdy, która zwiększyła swoją jasność ponad sto razy w zaledwie kilka godzin. To odkrycie dostarcza nowych informacji na temat zachowania młodych gwiazd podobnych do Słońca we wczesnym etapie życia oraz ich wpływu na proces tworzenia się nowych egzoplanet.
Naukowcy ze Smithsonian Astrophysical Observatory (SAO) doprowadzili do tego odkrycia, wykorzystując obserwacje z Submillimeter Array (SMA) HD 283572, gwiazdy o 40% masywniejszej od Słońca, znajdującej się około 400 lat świetlnych od nas. SMA to zestaw teleskopów na Mauna Kea na Hawajach, który został specjalnie zaprojektowany do wykrywania fal milimetrowych.
Gwiazda HD 283572, mająca niecałe 3 miliardy lat, jest ponad tysiąc razy młodsza od Słońca, co oznacza, że jest w wieku, w którym wokół gwiazd zaczynają formować się planety podobne do Ziemi. Zespół pod kierownictwem Joshuy Bennetta Lovella, astronoma z SAO i stypendystę SMA w CfA, wykorzystał SMA do poszukiwania materiału pyłowego powstałego w trakcie tworzenia się młodych planet, które emitują słabą, ale wykrywalną poświatę na milimetrowych lub radiowych długościach fal. Jednak odkryli zupełnie coś innego.
Byliśmy zaskoczeni widząc niezwykle jasny rozbłysk pochodzący od zwykłej młodej gwiazdy – powiedział Lovell. Rozbłyski na tych długościach fal są rzadkie i nie spodziewaliśmy się zobaczyć niczego poza słabym blaskiem pyłu tworzącego planety.
Rozbłyski gwiazdowe mogą zwiększać jasność gwiazdy o dziesiątki lub setki razy przy różnych długościach fal światła. W wyniku rotacji gwiazd ich pola magnetyczne mogą się zwijać, tworząc obszary o zwiększonej energii magnetycznej. Podobnie jak zbyt mocno napięta sprężyna, ta zgromadzona energia magnetyczna musi w końcu zostać uwolniona. W przypadku gwiazd prowadzi to do intensywnego przyspieszania naładowanych cząstek, które uderzają w ich powierzchnie.
Wyzwaniem dla obserwacji takich rozbłysków jest to, że nigdy nie jest dokładnie jasne, kiedy gwiazda może rozbłysnąć, a ich uchwycenie może być szczególnie trudne przy milimetrowych długościach fal.
HD 283572 wydawała się uśpiona przez wiele miesięcy, zanim uchwyciliśmy jej erupcję – powiedział Lovell. Za każdym razem, gdy kierowaliśmy SMA z powrotem na gwiazdę po tym rozbłysku, nic nie widzieliśmy. Nasze odkrycia potwierdzają, że takie rozbłyski są rzadkie na milimetrowych długościach fal, ale mogą być niezwykle silne dla gwiazd w tak młodym wieku.
Zespół mierzył energię rozbłysku HD 283572 i stwierdził, że w ciągu 9 godzin wyemitował on około miliona razy więcej energii niż jakikolwiek milimetrowy rozbłysk zaobserwowany u najbliższych gwiazd sąsiadujących ze Słońcem. Jest to jeden z najpotężniejszych takich rozbłysków.
To było ogromne zdarzenie, równoważne ze zużyciem całego ziemskiego arsenału nuklearnego w ciągu około milisekundy, w kółko, przez prawie pół dnia! – powiedział badacz SAO, dr Garrett Keating, drugi autor badania i naukowiec projektu SMA. Jeżeli weźmiemy pod uwagę długości fal światła gwiazdy, których SMA nie zaobserwował, spodziewamy się, że mogła ona być nawet wielokrotnie bardziej energetyczna.
Ponieważ wykryto tylko jeden rozbłysk, nie jest jasne, co dokładnie wywołało to zdarzenie.
To prawdziwa zagadka i istnieje szereg mechanizmów, które mogą wchodzić w grę. Interakcje z niewidocznymi gwiazdami towarzyszącymi lub planetami lub okresowa aktywność plam gwiazdowych to dwie możliwości, ale to, co pozostaje poza wszelką wątpliwością, to jak potężne było to zdarzenie – powiedział Keating. Wszelkie potencjalne planety rozwijające się w tym układzie zostałyby uderzone przez intensywną moc tego rozbłysku. Nie chciałbym tam dorastać.
Młody wiek gwiazdy i jej podobna do Słońca natura dostarcza ważnych wskazówek na temat typowych środowisk, jakich mogą doświadczać młode, rozwijające się planety, takie jak Ziemia. Potężne rozbłyski mogą ograniczać rozwój atmosfer planet lub poważnie uszkodzić atmosfery, które już się rozwinęły.
Trwają dalsze obserwacje, aby zrozumieć, jak często HD 283572 ulega rozbłyskom i czy rozbłyski wokół tego typu młodych gwiazd hamują rozwój atmosfer planetarnych.
Obecnie prowadzimy nową kampanię SMA w celu zbadania młodych gwiazd podobnych do HD 283572. Jak często dochodzi do rozbłysków i jakie są ich typowe właściwości? Łącząc dane z SMA z obserwacjami na dłuższych falach, jesteśmy również w stanie zbadać fizykę rozbłysków i mechanizmy ich emisji. Pracowałam nad tym, korzystając z danych archiwalnych Very Large Array – powiedziała Ramisa Akther Rahman, studentka College of William and Mary.
Wyniki badań zostały zaakceptowane do publikacji w czasopiśmie Astrophysical Journal Letters, a artykuł jest dostępny tutaj.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Extreme Eruption on Young Sun-like Star Signals Savage Environment for Developing Exoplanets
•    SMA detection of an extreme millimeter flare from the young class III star HD 283572
Źródło: CfA
Na ilustracji: Artystyczne przedstawienie rozbłysku HD 283572, młodej pobliskiej gwiazdy. Źródło: CfA/Melissa Weiss
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ekstremalne-warunki-dla-rozwijajacych-sie-egzoplanet

Ekstremalne warunki dla rozwijających się egzoplanet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny: pierwszy satelita sieci 6G trafił na orbitę
2024-02-10.
Chińska Republika Ludowa wystrzeliła na orbitę okołoziemską pierwszego na świecie satelitę do testowania sieci 6G. Jest to urządzenie operatora telekomunikacyjnego China Mobile, który tym samym umacnia swoją pozycje na światowym rynku.
Kilka dni temu Chiny dokonały kolejnego pionierskiego osiągnięcia. Tym razem chodzi o pomyślne umieszczenie na orbicie okołoziemskiej pierwszego na świecie satelity sieci 6G, którego operatorem jest firma China Mobile, czyli jedna z największych firm telekomunikacyjnych. Z dostępnych informacji wynika, że urządzenie testowe zostało wyniesione w sobotę (3 lutego br.) wraz z innym satelitą wyposażonym w technologię 5G, również od China Mobile.
Satelita sieci 6G wykorzystuje krajową technologię opracowaną wspólnie przez China Mobile i Chińską Akademią Nauk (Chinese Academy of Sciences – CAS) i wyróżnia się zastosowaniem rozproszonej i autonomicznej architektury. Jak podkreśla w swoim oświadczeniu China Mobile, „misja umożliwi rekonstrukcję oprogramowania na orbicie, elastyczne wdrażanie funkcji sieci rdzeniowej i zautomatyzowane zarządzanie, poprawiając w ten sposób wydajność i niezawodność działania satelitarnej sieci rdzeniowej”.
Operator postrzega dwa wyniesione satelity jako kluczowe jednostki do rozwoju usług Internetu satelitarnego o większej przepustowości na całym świecie. W ostatnich latach widzimy stale rosnące zapotrzebowanie na szybki i bezproblemowy dostęp do Internetu w odległych i słabo obsługiwanych obszarach, dlatego China Mobile chce wypełnić te lukę. Celem jest także wpłynięcie na światową branże kosmiczną i telekomunikacyjną, która z pewnością będzie śledzić postępy testów.
Warto także zauważyć, że satelity zostały umieszczone na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Wysokość na około 500 km ma zapewnić małe opóźnienia i szybszy przesył danych w porównaniu do jednostek, które znajdują się na wyższych wysokościach, np. na orbicie geostacjonarnej (GEO), czyli ok. 36 tys. km. Nie podano informacji, na kiedy planowane jest przejście kraju na sieć 6G, choć informacje z początku roku wskazywały na okolice 2030 r.
Źródło: China Daily/Space24.pl
Zdjęcie podglądowe
SPACE24
https://space24.pl/satelity/komunikacja/chiny-pierwszy-satelita-sieci-6g-trafil-na-orbite

Chiny pierwszy satelita sieci 6G trafił na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrofizycy odkryli anomalie w promieniowaniu gamma na biegunach Słońca
Autor: admin (2024-02-11)
Ostatnie badania prowadzone przez astronomów przy użyciu teleskopu Fermi NASA odkryły zaskakujące zmiany w emisji promieni gamma przez Słońce, które kwestionują nasze dotychczasowe zrozumienie działania naszej gwiazdy.
Przez blisko dekadę, od 2008 do 2017 roku, naukowcy obserwowali, jak promieniowanie gamma emitowane przez Słońce zmienia się w czasie, co pozwoliło lepiej zrozumieć interakcje naszej gwiazdy z otoczeniem oraz związki z jej nieustannie zmieniającym się "silnikiem magnetycznym".
Analiza danych z teleskopu Fermi wykazała, że bieguny Słońca emitowały promienie gamma przez cały cykl słoneczny. Co zaskakujące, emisja promieni gamma z równika słonecznego znacznie różniła się w tym czasie, dominując nad biegunami podczas minimum słonecznego w 2009 roku, by następnie znacznie zmaleć na resztę cyklu.
Naukowcy zauważyli również dziewięć fotonów o energiach przekraczających 100 GeV, pochodzących z równika, co było pierwszym odkryciem tak wysokiej energii promieni gamma pochodzących ze Słońca.
To odkrycie rzuca światło na niezwykle złożone procesy zachodzące w naszej gwiazdzie, łączące w sobie fizykę plazmy, zachowania pola magnetycznego i interakcje z promieniami kosmicznymi. Jednak mimo zaawansowanych badań i nowych danych, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, a naukowcy kontynuują obserwacje w nadziei na rozwiązanie tych zagadek.
Przedmiotem szczególnego zainteresowania jest sposób, w jaki emisje promieni gamma korelują z innymi zjawiskami, takimi jak eksplozywne erupcje słoneczne, które mogą dostarczyć kolejnych wskazówek na temat tajemniczych mechanizmów rządzących naszą gwiazdą.
W oparciu o analizy i obserwacje naukowe, to odkrycie otwiera nowe obszary badawcze dotyczące działania Słońca i jego wpływu na otaczającą przestrzeń kosmiczną, jednocześnie podkreślając, jak wiele jeszcze musimy dowiedzieć się o naszej najbliższej gwiazdzie.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astrofizycy-odkryli-anomalie-w-promieniowaniu-gamma-na-biegunach-slonca

Astrofizycy odkryli anomalie w promieniowaniu gamma na biegunach Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2024 roku
2024-02-11. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2024 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 11 lutego 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 BJ, o szacowanej średnicy około 21 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
•    w 2023 roku odkryć było 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
•    2008 TC3 (nad Sudanem)
•    2014 AA (nad Atlantykiem)
•    2018 LA (nad Botswaną)
•    2019 MO (okolice Puerto Rico)
•    2022 EB5 (okolice Islandii)
•    2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
•    2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
•    2024 BX1 (nad Niemcami)
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska).

https://kosmonauta.net/2024/02/planetoidy-neo-w-2024-roku/

Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze zdjęcie z Księżyca zostało spiracone na żywo. Sowieci byli wściekli
2024-02-11.

Bogdan Stech
AUTOR

Kiedy myślimy o podboju Księżyca zwykle przychodzi nam na myśl słynne “mały krok dla człowieka, wielki skok dla ludzkości” Neila Armstronga, który jako pierwszy człowiek postawił stopę na srebrnym globie 20 lipca 1969 r. Jednak zanim Amerykanie spełnili swoje marzenie o lądowaniu na Księżycu, Rosjanie już zdążyli dokonać kilku pionierskich osiągnięć w eksploracji naszego naturalnego satelity.
Jednym z nich było pierwsze w historii udane miękkie lądowanie statku kosmicznego na innym niż Ziemia ciele niebieskim, które miało miejsce 3 lutego 1966 r. Była to misja sondy Łuna 9, która przesłała na Ziemię pierwsze zdjęcia z powierzchni Księżyca i udowodniła, że lądowanie na nim jest możliwe.
Łuna 9, czyli radziecka sonda, która zrewolucjonizowała badania Księżyca
Łuna 9 była częścią radzieckiego programu kosmicznego Łuna, który rozpoczął się w 1959 r. i trwał do 1976 r. Jego celem było zbadanie Księżyca za pomocą bezzałogowych sond, które miały wykonać różne zadania, takie jak uderzenie w powierzchnię, wejście na orbitę, lądowanie, zbieranie próbek, czy rozmieszczenie łazików.
Łuna 9 była dziewiątą sondą z tego programu i pierwszą, która zakończyła się pełnym sukcesem. Poprzednie próby lądowania na Księżycu kończyły się zazwyczaj katastrofą, ponieważ sondy nie miały odpowiedniego systemu hamowania i rozbijały się o twardy grunt. Łuna 9 była wyposażona w specjalną poduszkę powietrzną, która amortyzowała uderzenie i pozwalała sondzie pozostać nienaruszoną.
Łuna 9 została wystrzelona z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie 31 stycznia 1966 r. za pomocą rakiety Mołnia. Po kilku dniach lotu sonda zbliżyła się do Księżyca i rozpoczęła manewr lądowania. Na wysokości 75 km uruchomił się system hamujący, który zmniejszył prędkość sondy do około 250 m/s. Na wysokości 25 km sonda została otoczona przez poduszkę powietrzną, która chroniła ją przed tarciem atmosfery księżycowej.
Na wysokości 5 km sonda oddzieliła się od członu napędowego i opadła na powierzchnię. Uderzyła o nią z prędkością około 15 m/s i odbiła się kilka razy, zanim się zatrzymała. Poduszkę powietrzną odrzucono, a sonda ustabilizowała swoje położenie na gruncie za pomocą czterech ruchomych paneli, które przypominały kwiat. Wtedy też uruchomiła się aparatura naukowa i rozpoczęła się właściwa część misji.
Pierwsze zdjęcia z powierzchni Księżyca
Łuna 9 była wyposażona w kamerę fotograficzną, która mogła wykonać czarno-białe zdjęcia otoczenia i przesłać je na Ziemię za pomocą czterech anten telekomunikacyjnych. Zdjęcia były kodowane i wysyłane w postaci sygnałów radiowych, które były odbierane przez radzieckie stacje naziemne. Łącznie sonda wykonała 29 zdjęć, które pokazywały skaliste i piaszczyste tereny Oceanu Burz, w którym wylądowała. Były to pierwsze zdjęcia z powierzchni innego ciała niebieskiego, które dały ludzkości nową perspektywę na nasz układ słoneczny.
Zdjęcia te miały nie tylko ogromne znaczenie naukowe, ale także polityczne. W tamtych czasach trwał zacięty wyścig kosmiczny między Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi, który był częścią zimnej wojny. Obie supermocarstwa rywalizowały ze sobą w osiąganiu kolejnych rekordów i przełomów w eksploracji kosmosu, które miały świadczyć o ich potędze i prestiżu.
Łuna 9 była kolejnym sukcesem Rosjan, którzy wcześniej wysłali na orbitę pierwszego sztucznego satelitę (Sputnik 1), pierwszego człowieka (Jurij Gagarin) i pierwszą kobietę (Walentina Tierieszkowa). Łuna 9 udowodniła, że lądowanie na Księżycu jest możliwe i dała Rosjanom przewagę nad Amerykanami, którzy dopiero w 1967 r. wysłali swoją pierwszą sondę lądującą na Księżycu (Surveyor 1).
Przechwycone zdjęcie
Ciekawostką jest to, że zdjęcia z Łuny 9 zostały odtworzone i opublikowane przez brytyjski dziennik “The Daily Express” zanim zrobiły to oficjalne źródła radzieckie. Naukowcy z Obserwatorium Jodrell Bank  w Anglii, którzy monitorowali rosyjski statek, zauważyli, że zastosowany format sygnału był identyczny z uzgodnionym na arenie międzynarodowej systemem Radiofax używanym np. przez gazety do przesyłania zdjęć. Skorzystali z pomocy naukowców z Uniwersytetu w Manchesterze, aby je zdekodować i wydrukować. Było to możliwe, ponieważ Rosjanie nie zabezpieczyli swoich transmisji przed podsłuchem.
Raporty wywiadowcze donosiły później, że Sowieci byli wściekli z powodu tego wycieku.
Łuna 9, czyli inspiracja dla kolejnych misji księżycowych
Łuna 9 jako pierwszy, sztuczny obiekt ziemski, który udanie wylądował na powierzchni Księżyca, ustanowił nowy etap jego eksploracji. Łuna 9 pokazała, że Księżyc nie jest martwym i nieprzyjaznym światem, ale miejscem, które można zbadać i odwiedzić. Łuna 9 była inspiracją dla wielu naukowców, inżynierów i astronautów, którzy marzyli o dotknięciu Księżyca i odkrywaniu jego tajemnic.

Pierwsze w historii zdjęcie zrobione z powierzchni Księżyca. Zostało ono przechwycone przez Brytyjczyków.

https://spidersweb.pl/2024/02/pierwsze-zdjecie-z-ksiezyca-zostalo-spiracone-na-zywo-sowieci-byli-wsciekli.html

Pierwsze zdjęcie z Księżyca zostało spiracone na żywo. Sowieci byli wściekli.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotowania do debiutu europejskiej rakiety Ariane 6
2024-02-11. Wojciech Kaczanowski
Wydaje się, że Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) jest na ostatniej prostej do debiutu systemu nośnego Ariane 6. Według najnowszych informacji, stopnie rakiety zostaną w kolejnych dniach przetransportowane do kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Szacowane okienko startowe potrwa między 15 czerwca a 31 lipca br.
Operacyjność własnego systemu nośnego jest obecnie oczkiem w głowie Europejskiej Agencji Kosmicznej, której zdolności do umieszczania ładunków na orbicie okołoziemskiej pozostają od długiego czasu bardzo ograniczone. Rozwiązaniem problemu ma być, m. in. rakieta Ariane 6, której debiut odbędzie się między 15 czerwca a 31 lipca br. Stopnie rakiety zostaną w kolejnych dniach przetransportowane do kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej przy pomocy statku Canopée.
Prace trwają również w samej Gujanie Francuskiej, gdzie rozpoczęto demontaż modelu testowego Ariane 6 w celu zrobienia miejsca dla docelowej wersji, która weźmie udział w debiutanckim locie. Warto dodać, że inżynierowie wciąż analizują anomalię, która wystąpiła podczas testowego zapłonu silnika Vinci, który znajdzie się w górnym stopniu rakiety. W wyniku przekroczenia limitów poszczególnych parametrów zdecydowano na przerwanie testu.
Portal branżowy NasaSpaceflight.com poinformował, że podczas debiutu Ariane 6 zostanie wyniesionych ponad 10 eksperymentów i ładunków, w tym również od NASA. Obecnie system jest zakontraktowany na 30 startów obejmujących misje, tj. wyniesienie europejskich satelitów nawigacyjnych Galileo lub satelitów komunikacyjnych Kuiper od Amazon.
Ariane 6 to system ważący 900 t i mierzący 60 m, który będzie zdolny do wyniesienia na niską orbitę okołoziemską (LEO) do 21 650 kg (wariant z 4 boosterami) lub 10 350 kg (z 2 boosterami) ładunku użytecznego. Motywem do opracowania rakiety nowej generacji była rywalizacja z rynkami zachodnimi.
Czy Ariane 6 faktycznie będzie stanowić konkurencyjną opcję? Z uwagi na pochodzenie systemu, Europejska Agencja Kosmiczna prawdopodobnie będzie nalegać, aby technologie kosmiczne, opracowane przez start-upy ze Starego Kontynentu, były wynoszone właśnie na Ariane 6. Mankamentem rakiety są jednak jej problemy techniczne i szereg opóźnień. Kolejną kwestią są stopnie rakiety, których nie będzie można ponownie wykorzystać, w przeciwieństwie do niektórych systemów w Stanach Zjednoczonych.
Z drugiej strony przedstawiciele ESA zapowiadają opracowanie nowego systemu nośnego, tym razem wielokrotnego użytku. Prace są na bardzo wczesnym etapie, natomiast nowa rakieta będzie prawdopodobnie zasilana innowacyjnym silnikiem Prometheus (Precursor Reusable Oxygen Methane cost Effective propulsion System), napędzanym mieszanką ciekłego metanu i ciekłego tlenu.
Źródło: Nasaspaceflight.com / ESA / Space24.pl
Fot. ESA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/przygotowania-do-debiutu-europejskiej-rakiety-ariane-6

Przygotowania do debiutu europejskiej rakiety Ariane 6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gwiazda Śmierci" Saturna ma ocean z wodą. Duże odkrycie na księżycu Mimas

2024-02-11
Dawid Długosz
Mimas to jeden z wielu księżyców Saturna. Nazywany jest "Gwiazdą Śmierci", bo rzeczywiście przypomina obiekt z Gwiezdnych Wojen. Naukowcy odkryli, że pod jego lodową powierzchnią może skrywać się ocean. Jeśli to prawda, to Mimas ma wodę. W Układzie Słonecznym jest kilka innych podobnych księżyców.

Saturn ma wiele księżyców. Jednym z nich jest niewielki Mimas, który potocznie nazywany jest przez astronomów "Gwiazdą Śmierci". Nie bez powodu, bo z wyglądu rzeczywiście przypomina obiekt znany z filmu Gwiezdne Wojny. Tymczasem naukowcy dokonali nieoczywistego odkrycia.
Mimas ma pod lodową skorupą ocean z wodą
Naukowcy odkryli, że pod lodową skorupą księżyca Mimas skrywa się płynny ocean. To oznacza, że pod powierzchnią znajduje się woda. Uczeni sądzą, że jest ona mniej więcej pod lodem o grubości od 20 do 30 km. Jakby tego było mało, to jego historia jest krótka. Według naukowców ma on około 2-25 mln lat.


Z wyliczeń naukowców wynika, że płynny ocean może stanowić nawet około połowy objętości Mimasa. To nie pierwszy księżyc w Układzie Słonecznym, który ma taką cechę. Innymi są Enceladus, który również znajduje się w pobliżu Saturna oraz Europa w okolicy Jowisza.

Głównym odkryciem jest znalezienie warunków sprzyjających zamieszkaniu na obiekcie Układu Słonecznego, po którym nigdy, przenigdy nie spodziewalibyśmy się obecności wody w stanie ciekłym. To naprawdę zdumiewające.
Valery Lainey, członek zespołu odkrywczego i naukowiec z Observatoire de Paris w wypowiedzi dla Space.com

Mimas i Enceladus mają więc więcej wspólnego niż sądzono. Oba księżyce znajdują się w podobnej odległości od Saturna. Ten pierwszy jest mniejszy i jego średnica wynosi około 396 km. Natomiast drugiego około 500 km. Dla porównania nasz Srebrny Glob jest większy, bo ma 3474 km średnicy.
Księżyc Saturna wygląda jak "Gwiazdą Śmierci"
Mimas z daleka rzeczywiście wygląda jak "Gwiazdą Śmierci". Ma podobny kolor i podobieństwo jest widoczne w szczególności za sprawą wielkiego krateru, który przypomina otwór z potężnej broni umieszczonej na pokładzie obiektu z Gwiezdnych Wojen.

Warto dodać, że Mimas nie ma jednak spękanej powierzchni, która występuje na Enceladusie. Może to wynikać z młodszego wieku i kiedyś takie struktury pewnie powstaną również w lodowej skorupie "Gwiazdy Śmierci" Saturna, ale z pewnością tego nie doczekamy.

Mimas to jeden z wielu księżyców planety Saturn. Wygląda jak Gwiazda Śmierci. /NASA/JPL/Space Science Institute /materiał zewnętrzny

Mimas na zdjęciu wykonanym przez sondę Cassini należącą do NASA /NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-gwiazda-smierci-saturna-ma-ocean-z-woda-duze-odkrycie-na-ksi,nId,7319809

Gwiazda Śmierci Saturna ma ocean z wodą. Duże odkrycie na księżycu Mimas.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jedyny znany centaur z pierścieniami. Okazuje się, że jest tam coś jeszcze
2024-02-11. Radek Kosarzycki
Sekretne życie mniejszych planet może być jeszcze bardziej złożone i fascynujące, niż nam się wydawało. Naukowcy odkryli, że para delikatnych pierścieni okrążająca Chariklo, centaura krążącego wokół Słońca na orbicie rozciągającej się za orbitą Jowisza, rzeźbiona jest w rzeczywistości przez maleńki i niewidoczny księżyc.
Chariklo to małe ciało Układu Słonecznego należące do kategorii centaurów., czyli planetoid krążących wokół Słońca na orbicie między orbitą Jowisza a Neptuna (a nie między Jowiszem a Marsem, gdzie rozciąga się Pas Planetoid). Co ciekawe, obiekt ten o średnicy zaledwie 250 kilometrów, jest jak dotąd jedynym znanym centaurem/planetoidą z pierścieniami i jakby tego było mało, ma od razu dwa pierścienie, zamiast jednego.
Nie wiadomo, w jaki sposób planetoida jest w stanie utrzymać przy sobie pierścień. Światło na to może jednak rzucić zespół naukowców pracujący pod kierownictwem astronomki Amandy Sickafoose z Planetary Science Institute, który przeprowadził symulacje i odkrył, że w wyjaśnieniu fenomenu pierścieni może pomóc istnienie księżyca.
„Pierścienie wokół planetek odkryto dopiero niedawno i obecnie znana jest jedynie niewielka liczba takich układów. Przeprowadzono już wiele znaczących badań nad spektakularnymi pierścieniami planet-olbrzymów, jednak mechanizmy powstawania i ewolucji pierścieni wokół małych obiektów nie są jak na razie dobrze znane. Pokazaliśmy, że jedną z możliwości istnienia cienkich pierścieni wokół małych ciał jest to, że są one kształtowane przez mały księżyc krążący wokół takiej planetoidy”
mówi Sickafoose.
W rzeczywistości pierścienie w Układzie Słonecznym nie są rzadkością. Połowa planet (Jowisz, Saturn, Uran i Neptun) ma znane pierścienie, a niektóre planety karłowate również. Zwykle składają się z małych ziaren pyłu i lodu, które krążą wokół równika ciała i są grawitacyjnie uwiązane na orbicie wokół niego, niczym szczątki zniszczonego księżyca.
Odkrywamy coraz większą liczbę planetoid posiadających księżyce, więc planetki z małymi pierścieniami nie są najdziwniejszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić. Ale dwa bardzo wyraźnie zdefiniowane pierścienie wokół Chariklo są interesujące.
Sickafoose oraz informatyk Mark Lewis z Trinity University, chcieli sprawdzić, co sprawia, że te dwa pierścienie są tak uporządkowane. W tym celu przeprowadzili serię symulacji N-ciał , korzystając ze zmodyfikowanego kodu pierwotnie zaprojektowanego w celu zrozumienia pierścieni Saturna, i zmieniając różne parametry tak, aby odtworzyć system Chariklo.
Naukowcy odkryli, że pojedynczy maleńki księżyc o średnicy zaledwie 1 km może pomóc w utrzymaniu pierścieni podobnych do tych obserwowanych wokół Chariklo, kształtując je i utrzymując między nimi odstęp w podobny sposób jak w przypadku księżyców pasterskich Saturna. Właściwie taki księżyc mógłby być nawet niezbędny.
„Pierścienie planet w sposób naturalny będą się rozprzestrzeniać lub rozpraszać w miarę upływu czasu. Chariklo posiada dwa cienkie pierścienie o szerokości kilku kilometrów. Aby pierścienie pozostały tak cienkie, musi istnieć mechanizm ograniczający materiał i zapobiegający jego rozprzestrzenianiu się.”
– mówi Sickafoose.
„Właściwie pokazujemy to w artykule, symulując układ pierścieni podobny do Chariklo, który nie ma satelity, i stwierdzamy, że szerokość pierścieni rośnie liniowo w czasie. Inaczej jest w przypadku, gdy satelita znajduje się w rezonansie z materią tworzącą pierścienie, dzięki czemu ogranicza pierścienie do obserwowanych szerokości kilometrowych.”
Co ciekawe, oba pierścienie znajdują się bardzo blisko Chariklo, blisko granicy zwanej granicą Roche’a. Jest to krytyczna odległość, przy której pierścienie powinny zacząć się zlepiać pod wpływem grawitacji i same tworzyć księżyce. Jednak mały księżyc może tak zaburzyć pierścień, że pozostaje on pierścieniem. To kolejny czynnik, który może przemawiać za obecnością księżyca.
Niestety, biorąc pod uwagę, jak mały i daleko jest Chariklo oraz o ile mniejszy musi być księżyc, nie będziemy w stanie wykonać żadnych zdjęć takiego księżyca bez wysłania sondy kosmicznej, która podejdzie do tego układu znacznie bliżej. Może istnieć również pośredni sposób wykrycia, czy wokół Chariklo znajduje się księżyc, i kontrolowania jego pierścieni.
Nie jest również jasne, z czego wykonane są pierścienie. Lód prawdopodobnie stanowi dość znaczną część, ale nie wiemy, jak duże są cząsteczki ani jak wchodzą ze sobą w interakcje. Poznanie tych szczegółów pomoże ustalić, co dokładnie dzieje się z tym fascynującym obiektem.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/centaur-chariklo-pierscienie-ksiezyc/

To jedyny znany centaur z pierścieniami. Okazuje się, że jest tam coś jeszcze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzęsienia, skarpy i uskoki – czy prowadzenie badań na Księżycu jest bezpieczne?
2024-02-11. Iga Świętorecka  209 odsłon
Minęło ponad 50 lat odkąd człowiek po raz ostatni stąpał po powierzchni Księżyca. Program Artemis, realizowany przez NASA, ma już niedługo to zmienić. Chwila ta zdecydowanie przejdzie do historii. Astronauci po raz pierwszy mają odwiedzić i zbadać okolice południowego bieguna Księżyca. Bardzo ważne jest uprzednie poznanie tej części Srebrnego Globu.
W „The Planetary Science Journal” opublikowano pracę dotyczącą aktywności sejsmicznej i odkształceń powierzchni bieguna południowego Księżyca. W publikacji ukazano dowody na to, że uskoki, osuwiska i trzęsienia Księżyca  występują również w pobliżu obszarów, które NASA określiła jako potencjalne miejsca lądowania dla misji załogowej Artemis III. Aktywność sejsmiczna może stanowić zagrożenie dla przyszłych misji badawczych i niszczyć struktury budowane przez człowieka. Wstrząsy na powierzchni Księżyca mają swoje źródło zaledwie kilkaset kilometrów pod powierzchnią, a zrozumienie dokładnego mechanizmu ich powstawania może okazać się kluczowe podczas przyszłych badań prowadzonych na Księżycu.
Naukowcy przeanalizowali dane dostarczone przez sondę NASA Lunar Reconnaissance Orbiter i wykryli tysiące małych, młodych uskoków na Księżycu. Ochładzanie się wnętrza Srebrnego Globu i siły pływowe wywierane przez Ziemię powodują kurczenie się Księżyca, które skutkuje pękaniem i wypychaniem jego kruchej skorupy. W ten sposób powstają przypominające schodki skarpy. Ich powstawaniu towarzyszy aktywność sejsmiczna w postaci trzęsień Księżyca, odczuwalnych nawet dziesiątki kilometrów od miejsca powstania uskoku.
Zespół badawczy wykonał także model, który ukazuje obszary szczególnie podatne na powstawanie osuwisk w wyniku nawet lekkich wstrząsów sejsmicznych. Oszacowania te dotyczą także zacienionych części Księżyca, które są wyjątkowo interesujące ze względu na mogące tam występować zasoby w tym m.in. lód. Trzęsienia Księżyca zostały wykryte przez Apollo Passive Seismic Network, czyli sejsmometry rozmieszczone na Księżycu przez astronautów programu Apollo. Najsilniejsze zarejestrowane trzęsienie miało swoje epicentrum właśnie w regionie bieguna południowego.
Aby lepiej zrozumieć aktywność sejsmiczną Księżyca, potrzebujemy nie tylko danych z bieguna południowego, lecz z całej jego powierzchni. W tym celu planowana jest między innymi misja Farside Seismic Suite, zakładająca dostarczenie na Księżyc dwóch sejsmometrów. Mają one zbadać aktywność niewidocznej części Srebrnego Globu. Dalsze badania w tym kierunku są niezbędne, aby odnaleźć bezpieczne miejsce do założenia bazy księżycowej i umożliwić dalszą eksplorację Księżyca.
Korekta – Zofia Lamęcka
Źródła:
•    nasa.gov
6 lutego 2024
 Zdjęcie w tle: nasa.gov
Lunar Reconnaissance Orbiter Camera (LROC), skarpy w pobliżu południowego bieguna Księżyca. Źródło: NASA/LRO/LROC/ASU/Smithsonian Institution

Powstawanie uskoków i skarp na Księżycu. Źródło: Arizona State University/Smithsonian
Epicentrum jednego z najsilniejszych trzęsień Księżyca zarejestrowanych przez Apollo Passive Seismic Experiment znajdowało się w okolicach bieguna południowego. Różowe kropki przedstawiają potencjalne lokalizacje epicentrum, a błękitne kwadraty to rozważane miejsca lądowania misji Artemis III. . Źródło :NASA/LROC/ASU/Smithsonian Institution

https://astronet.pl/uklad-sloneczny/trzesienia-skarpy-i-uskoki-czy-prowadzenie-badan-na-ksiezycu-jest-bezpieczne/

Trzęsienia, skarpy i uskoki – czy prowadzenie badań na Księżycu jest bezpieczne.jpg

Trzęsienia, skarpy i uskoki – czy prowadzenie badań na Księżycu jest bezpieczne2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA – dwie koncepcje misji do 99942 Apophis
2024-02-12. Krzysztof Kanawka
Przygotowania do wizyty planetoidy 99942 Apophis.
Europejska Agencja Kosmiczna prowadzi dwa projekty koncepcyjne, których celem ma być zbadanie planetoidy 99942 Apophis.
W czerwcu 2004 roku, czyli już blisko 20 lat temu, astronomowie Roy Tucker, David Tholen oraz Fabrizio Bernardi z Kitt Peak National Observatory odkryli nową planetoidę. Obiekt otrzymał “wstępne” oznaczenie 2004 MN4. W grudniu 2004 ta planetoida znalazła się około 14 milionów kilometrów od Ziemi, podczas zbliżenia do naszej planety. W czerwcu 2005 planetoida otrzymała numer (99942) a miesiąc później została nazwana (Apophis).
Już wówczas było wiadomo, że 99942 Apophis zbliży się do Ziemi w kwietniu 2029 roku. Początkowo ryzyko uderzenia tej planetoidy w naszą planetę w 2029 roku wynosiło nawet 2,7% – najwyższa z dotychczas wyliczonych wartości. Z uwagi na stosunkowo duże rozmiary 99942 Apophis – szacowane w 2004 roku nawet na 450 metrów – informacja o ryzyku i zbliżeniu pojawiła się w mediach na całym świecie. Oczywiście, wraz z informacją o ryzyku uderzenia media przekazywały wizje zniszczeń, jakie mogłaby wywołać ta planetoida wskutek uderzenia w Ziemię.
W kolejnych latach różne obserwatoria wykonywały bardziej dokładne pomiary orbity oraz wielkości 99942 Apophis. Ustalono m.in., że planetoida zbliży się do Ziemi na pewną (niewielką) odległość, ale ryzyko kolizji podczas tego przelotu jest praktycznie zerowe. Ten bliski przelot jednak wzbudził duże zainteresowanie w środowiskach naukowych i komercyjnych. Aktualnie naukowcy uważają, że Apophis ma podłużny kształt o wymiarach około 170×450 metrów.
W momencie przelotu jasność 99942 Apophis sięgnie około +3,1 magnitudo, zatem będzie łatwym obiektem do zaobserwowania nawet gołym okiem! Jest to bardzo nieczęste zjawisko – zazwyczaj obserwowane gołym okiem są tylko te obiekty które wchodzą w atmosferę naszej planety.
Czy sondy komiczne odwiedzą 99942 Apophis? Okazuje się, że tak! Jedna z misji to kontynuacja lotu amerykańskiej sondy OSIRIS-REx, która we wrześniu 2023 roku “zrzuciła” na Ziemię cenne próbki z planetoidy Bennu.
W ESA natomiast trwają obecnie prace nad dwiema koncepcjami misji do 99942 Apophis. Choć przelot będzie bliski, dolot małej sondy do tej planetoidy i wykonanie obserwacji pozwalających na zebranie większej ilości danych naukowych już nie jest prostą sprawą! Start i trajektoria lotu prawdopodobnie miałaby dość ściśle określone parametry, co oznacza potrzebę skorzystania z odpowiedniej rakiety – a być może nawet i większej rakiety, która nada sondzie odpowiednią prędkość.
Prawdopodobnie w najbliższych 2-3 latach poznamy kolejne koncepcje misji do planetoidy 99942 Apophis. Ciekawe ile z nich doczeka się realizacji. Ciekawe, czy wśród nich znajdzie się także lądownik?
(ESA)
https://kosmonauta.net/2024/02/esa-dwie-koncepcje-misji-do-99942-apophis/

ESA – dwie koncepcje misji do 99942 Apophis.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoida, która zabiła dinozaury wywołała globalne ocieplenie, które trwało aż 100 tysięcy lat
2024-02-12.
Według dotychczasowych teorii uderzenie planetoidy w Ziemię, które zakończyło erę dinozaurów, miało doprowadzić do globalnego zaciemnienia i ochłodzenia. Jednak nowe badania wskazują na coś zupełnie odwrotnego. Jak to możliwe?
To, że 66 milionów lat temu w Ziemię uderzyła planetoida, która doprowadziła do kresu epoki dinozaurów, naukowcy nie mają żadnych wątpliwości. Dowodzi tego Krater Chicxulub rozciągający się między Półwyspem Jukatan w Meksyku a dnem Zatoki Meksykańskiej.
Krater uderzeniowy ma 150 kilometrów średnicy i 1 kilometr głębokości. Planetoida, która go wyżłobiła, uderzyła z prędkością kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę, powodując olbrzymią eksplozję, masowe pożary, monstrualne fale tsunami, a także wzbiła w powietrze duże ilości pyłów.
Do tego momentu wszystkie teorie są zgodne. To, co się stało później, już takie oczywiste nie jest. Wcześniej naukowcy byli pewni, że chmury pyłów spowodowały przysłonięcie Słońca, i to do tego stopnia, że dawało ono tylko tyle światła, ile Księżyc podczas pełni.
Całkowite zaciemnienie miało ponoć trwać 2 lata. To wystarczyło, aby ustała fotosynteza, a wszelka roślinność obumarła. Jednak do masowego wyginięcia gatunków przyczyniły się też unoszące się chłodzące atmosferę i niszczące warstwę ozonową chmury gazu siarkowego. Zaczęły padać kwaśne deszcze, które dopełniły dzieła zniszczenia.
Brak dopływu promieni słonecznych miał spowodować globalne ochłodzenie. Jednak najnowsze badania naukowców z Tunezji i USA, wskazują, że spadek temperatur istotnie miał miejsce, jednak nie potrwał długo. Uwolnione podczas zderzenia planetoidy z Ziemią gigantyczne ilości dwutlenku węgla szybko doprowadziły do kolejnej skrajności... globalnego ocieplenia.
Naukowcy dowiedli tego badając kości, zęby i łuski ryb znajdujące się w skałach osadowych w rejonie miejscowości Al-Kaf w północno-zachodniej Tunezji. Dały one obraz tego, co działo się na tle 250 tysięcy lat. A działo się sporo, bo temperatura wody morskiej wzrosła aż o 5 stopni, w dodatku utrzymywała się na tym poziomie przez kolejne 100 tysięcy lat.
Badanie dotyczyło jedynie temperatury oceanów, jednak naukowcy są pewni, że jeśli wody ogrzały się tak bardzo, to powietrze mogło jeszcze bardziej. Krajobraz jaki się z tego wyłania jest przerażający. Uderzenie planetoidy zmieniło Ziemię we wrzący kocioł.
To dopiero początek badań tego niezwykle interesującego okresu w historii naszej planety, który doprowadził do końca ery gadów i początku ery ssaków. Naukowcy wciąż nie wiedzą, kiedy dokładnie globalne ochłodzenie zmieniło się w ocieplenie.
Odpowiedź na to pytanie pozwoli nam prognozować na przyszłość to, co dzieje się obecnie. Jak szybko ziemska atmosfera reaguje na znaczne emisje dwutlenku węgla, i jak długo skutek tej emisji będzie się utrzymywać, nawet jeśli emisję ograniczymy do zera.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Science.
Planetoida wywołała globalne ocieplenie. Fot. Pixabay.

Discovery Channel - Large Asteroid Impact Simulation
https://www.youtube.com/watch?v=bU1QPtOZQZU

Anomalia siły ciężkości związana z kraterem Chicxulub. Fot. Wikipedia.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-02-12/planetoida-ktora-zabila-dinozaury-wywolala-globalne-ocieplenie-ktore-trwalo-az-100-tysiecy-lat/

Planetoida, która zabiła dinozaury wywołała globalne ocieplenie, które trwało aż 100 tysięcy lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskopy pokazują, że czarna dziura Drogi Mlecznej jest gotowa dać kopniaka
2024-02-12,
Jak wynika z nowych badań supermasywna czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej wiruje tak szybko, że zakrzywia otaczającą ją czasoprzestrzeń w kształt przypominający futbolówkę.
Astronomowie nazywają tę olbrzymią czarną dziurę Sagittarius A* (Sgr A*), która znajduje się około 26 000 lat świetlnych od Ziemi w centrum naszej Galaktyki.
Czarne dziury mają dwie podstawowe właściwości: masę (ile ważą) i spin (jak szybko się obracają). Określenie jednej z tych dwóch wartości mówi naukowcom wiele o każdej czarnej dziurze i jej zachowaniu.
Zespół naukowców opracował nową metodę wykorzystującą dane rentgenowskie i radiowe do określenia prędkości obrotowej Sgr A*. Odkryli, że ta supermasywna czarna dziura wiruje z prędkością kątową wynoszącą około 60% maksymalnej możliwej wartości. Jest to limit wyznaczony przez materiał, który nie jest w stanie podróżować szybciej niż prędkość światła. Metoda ta opiera się na analizie przepływu materii w kierunku i od czarnej dziury.
W przeszłości różni astronomowie dokonali kilku innych oszacowań prędkości rotacji Sgr A* przy użyciu różnych technik, z wynikami wahającymi się od takiego, że Sgr A* nie obracającej się w ogóle do obracającej się z niemal maksymalną prędkością.
Nasza praca może pomóc rozstrzygnąć kwestię tego, jak szybko wiruje supermasywna czarna dziura naszej Galaktyki – powiedziała Ruth Daly z Penn State University, która jest główną autorką nowego badania. Nasze wyniki wskazują, że Sgr A* wiruje bardzo szybko, co jest interesujące i ma daleko idące implikacje.
Wirująca czarna dziura ciągnie za sobą czasoprzestrzeń oraz pobliską materię. Czasoprzestrzeń wokół wirującej czarnej dziury jest również ściskana. Patrząc na czarną dziurę z góry, wzdłuż cylindra wytwarzanego przez nią strumienia, czasoprzestrzeń ma kształt koła. Patrząc na wirującą czarną dziurę z boku, czasoprzestrzeń ma kształt futbolówki. Im szybszy obrót, tym bardziej płaski kształt piłki.
Spin czarnej dziury może stanowić istotne źródło energii. Wirujące supermasywne czarne dziury mogą generować wąskie strumienie materii, nazywane skolimowanymi wypływami, gdy energia spinowa jest pobierana. Proces ten wymaga obecności pewnej ilości materii w otoczeniu czarnej dziury. Ze względu na ograniczoną ilość paliwa wokół Sgr A*, ta czarna dziura była stosunkowo cicha w ostatnich tysiącleciach, charakteryzując się słabymi strumieniami. Jednakże ta praca sugeruje, że sytuacja może ulec zmianie, jeśli ilość materii w pobliżu Sgr A* się zwiększy.
Oznacza to, że w przyszłości, jeżeli zmienią się właściwości materii i natężenie pola magnetycznego w pobliżu czarnej dziury, część ogromnej energii wirowania czarnej dziury może napędzać silniejsze wypływy. Ta materia źródłowa może pochodzić z gazu lub z pozostałości gwiazdy rozerwanej przez grawitację czarnej dziury, jeżeli gwiazda ta znajduje się zbyt blisko Sgr A*.
Aby określić spin Sgr A*, badacze zastosowali empiryczną metodę znaną jako „metoda wypływu”, która szczegółowo opisuje zależność między spinem czarnej dziury a jej masą, właściwościami materii w jej otoczeniu oraz właściwościami wypływu. Skolimowany wypływ generuje fale radiowe, podczas gdy dysk gazu otaczający czarną dziurę odpowiada za emisję promieniowania rentgenowskiego. Naukowcy skorzystali z tej metody, łącząc dane z teleskopów Chandra i VLA z niezależnymi szacunkami masy czarnej dziury z innych obserwatoriów, aby określić ograniczenia dotyczące spinu czarnej dziury.
Mamy szczególne spojrzenie na Sgr A*, ponieważ jest to najbliższa nam supermasywna czarna dziura – powiedział współautor Anan Lu z McGill University. Chociaż obecnie jest cicha, nasza praca pokazuje, że w przyszłości da niesamowicie potężnego kopa otaczającej ją materii. Może to nastąpić za tysiąc lub milion lat, a może nawet za naszego życia.
Artykuł opisujący te wyniki został opublikowany w numerze Monthly Notices of the Royal Astronomical Society ze stycznia 2024 roku.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Telescopes Show the Milky Way's Black Hole is Ready for a Kick
•    New Black Hole Spin Values for Sagittarius A* Obtained with the Outflow Method
Źródło: Chandra
Na ilustracji: Wizja artystyczna przedstawiająca przekrój Sagittariusa A*. Źródło: NASA/CXC/M. Weiss
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskopy-pokazuja-ze-czarna-dziura-drogi-mlecznej-jest-gotowa-dac-kopniaka

Teleskopy pokazują, że czarna dziura Drogi Mlecznej jest gotowa dać kopniaka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie urządzenie stałym wyposażeniem stacji kosmicznej
2023-02-12
Szwedzki astronauta Marcus Wandt na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przeprowadził badanie z wykorzystaniem polskiego urządzenia monitorującego pracę mózgu. Spektroskop, który powstał w Lublinie, jest już stałym wyposażeniem ISS - powiedział PAP Wojciech Broniatowski z firmy Cortivision.
O wykorzystaniu polskiego urządzenia poinformowała Polska Agencja Kosmiczna w mediach społecznościowych. Misja Ax-3, w trakcie której Marcus Wandt poddał się eksperymentowi, zakończyła się 9 lutego.
Jak powiedział w poniedziałek rozmowie z PAP Wojciech Broniatowski, pełniący w lubelskiej firmie Cortivision funkcję dyrektora operacyjnego, szwedzki astronauta został zbadany po raz pierwszy przed lotem w kosmos i po raz drugi w trakcie pobytu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej; przed nim jeszcze trzecie badanie - z powrotem na Ziemi.
Liderem eksperymentu, w którym wykorzystano polskie urządzenie, jest politechnika szwedzka, a dokładnie - KTH Royal Institute of Technology w Sztokholmie.
”_Pośród kilku eksperymentów, które Marcus wykonał na orbicie był także eksperyment autorstwa KTH, przy którym pomagaliśmy technicznie, z wykorzystaniem naszego sprzętu. Eksperyment ten wykorzystywał nasz funkcjonalny spektroskop bliskiej podczerwieni – urządzenie, które sami produkujemy w Polsce i sprzedajemy na cały świat do jednostek naukowych. Sam spektroskop jest urządzeniem naukowym, które umożliwia badanie aktywności mózgu w sposób nieinwazyjny. Zaletami naszego produktu, które umożliwiły wykorzystanie go w kosmosie jest jego mobilność, niewielki rozmiar, technologia bliskiej podczerwien_i” - opisał Broniatowski.
Jak zaznaczył, urządzenie - które było już wykorzystane wcześniej w misji Ax-2 (maj 2023 r.) - stanowi teraz stałe wyposażenie ISS. Najnowszy eksperyment, o nazwie „Orbital Architecture”, przeprowadzony w misji Ax-3, polegał na zbadaniu, czy i w jaki sposób zmienia się percepcja i poziom stresu astronauty w zależności od przestrzeni, w której on przybywa.
”Konkretnie chodzi tutaj o przestrzeń stacji kosmicznej, a więc o pewien specyficzny rodzaj architektury, która otacza astronautę w przestrzeni kosmicznej. Dane te będą analizowane głównie przez badaczy z Szwecji. Możliwe, że też będziemy brali udział w analizie, tak jak braliśmy udział w przeprowadzeniu eksperymentu w trakcie trwania misji. Dla nas jest to również cenna wiedza o tym, jak te eksperymenty przeprowadzać w kosmosie i daje nam szansę na wykorzystanie ich także w przyszłości” - zaznaczył dyrektor operacyjny, a zarazem jeden z założycieli lubelskiej firmy.
Spektroskop bada relatywne zmiany stężenia tlenu we krwi, która przepływa przez różne obszary mózgu. „Z wiedzy, którą udało się zgromadzić przez lata wiadomo, które obszary odpowiedzialne są za jakie funkcje - np. uwagowe, motoryczne czy pamięciowe. Bardzo uproszczone zasada mówi, że obszar, który się aktywuje, potrzebuje więcej tlenu. Technologia ta jest alternatywą dla EEG czy rezonansu magnetycznego, które ze względu na swoje ograniczenia w mobilności lub warunki środowiskowe nie mogą być zastosowane w kosmosie w sposób wymagany w tym eksperymencie. Istotna dla badania była także możliwość przeprowadzenia eksperymentu samodzielnie - bez konieczności udziału osób asystujących na ISS” - zrelacjonował Broniatowski.
Wyniki eksperymentu, które poznamy w ciągu najbliższych miesięcy, mają pomóc w zrozumieniu nie tylko ludzkiej fizjologii, ale także przyczynić się do rozwoju rozwiązań wspierających astronautów podczas długich misji kosmicznych.
To samo urządzenie ma być również wykorzystane w innym eksperymencie - w planowanej na jesień br. misji z udziałem astronauty z Polski, którym będzie najprawdopodobniej Sławosz Uznański. „To będzie nasz autorski eksperyment, niepowiązany ze szwedzkimi badaniami, skupiony wokół badania efektywności komunikacji interfejsu mózg-komputer w warunkach mikrograwitacji. Więcej na ten temat na razie nie mogę powiedzieć” - zastrzegł Broniatowski.
W zakończonej 9 lutego misji Ax-3 wzięli udział: Amerykanin Michael López-Alegría - dowódca, pracownik Axiom; Walter Villadei - pilot z włoskich sił powietrznych; Alper Gezeravci - pierwszy w historii astronauta z Turcji; oraz Szwed Marcus Wandt - pierwszy astronauta z Grupy Astronautów ESA 2022.
Źródło PAP/Space24.pl
Fot. NASA Johnson via Flickr

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/polskie-urzadzenie-stalym-wyposazeniem-stacji-kosmicznej

Polskie urządzenie stałym wyposażeniem stacji kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa eksperymentalna antena NASA wyśledziła coś wyjątkowego w kosmosie

2024-02-12 Wiktor Piech
Supernowoczesna antena NASA odebrała sygnały laserowe o częstotliwości radiowej i w bliskiej podczerwieni wysłane z sondy kosmicznej Psyche. Jest to olbrzymi krok, by wielkie anteny, które do tej pory komunikowały się ze statkami kosmicznymi za pomocą fal radiowych, zostały zmodernizowane do komunikacji laserowej lub optycznej.

Naukowcy uważają, że komunikacja optyczna jest w stanie przekazać zdecydowanie więcej informacji, aniżeli standardowe jej formy. Rozwój tej technologii umożliwi nowe możliwości eksploracji kosmosu.
Nowa antena NASA zrewolucjonizuje podbój kosmosu
NASA opracowała futurystyczną hybrydową antenę optyczną o częstotliwości radiowej, Deep Space Station 13. Z kolei sonda Psyche została wyposażona w specjalny laserowy nadajnik-odbiornik Deep Space Optical Communications (DSOC).
Jak powiedziała Amy Smith, zastępca menedżera DSN w JPL: - Nasza antena hybrydowa jest w stanie skutecznie i niezawodnie namierzać i śledzić łącze z DSOC wkrótce po uruchomieniu wersji demonstracyjnej technologii. Odebrała także sygnał o częstotliwości radiowej z Psyche, więc po raz pierwszy zademonstrowaliśmy synchroniczną komunikację radiową i optyczną w przestrzeni kosmicznej.
Pod koniec 2023 roku hybrydowa antena zdołała przesłać dane z odległości 32 mln kilometrów z szybkością 15,63 megabitów na sekundę  - jest to około 40 razy szybciej niż w przypadku standardowej komunikacji radiowej.

Antena została wyposażona w siedem ultraprecyzyjnych luster segmentowych, które wychwytują fotony lasera. W działaniu naśladują one aparaturę zbierającą światło teleskopu. Jak wskazują badacze, gdy fotony lasera docierają do anteny, każde ze zwierciadeł odbija je w kierunku specjalnej kamery o niezwykle wysokiej czułości, która przymocowana jest do subreflektora anteny. Zebrany sygnał jest dalej przesyłany światłowodem i trafia do chłodzonego kriogenicznie półprzewodnikowego detektora pojedynczych fotonów.
Badacze mają nadzieję, że wyjątkowy sprzęt będzie w stanie wykryć sygnał laserowy wysłany z Marsa w jego najdalszym punkcie od Ziemi - jest to około 2,5 razy dalej niż odległość Ziemi od Słońca. Sonda Psyche w czerwcu tego roku osiągnie taką samą odległość, kiedy znajdzie się w pobliżu głównego pasa asteroid między Marsem a Jowiszem. Jej głównym celem jest zbadanie bogatą w metale asteroidę Psyche.
Przyszłość już nadeszła
Jak wskazują specjaliści, DSOC jest rewolucją technologiczną, która zwiększa szybkość transmisji i jest zdolna do przesyłania złożonych informacji naukowych, a także materiałów wideo, czy obrazów w wysokiej rozdzielczości.
Od dziesięcioleci dodajemy nowe częstotliwości radiowe do gigantycznych anten DSN rozmieszczonych na całym świecie, dlatego najbardziej wykonalnym kolejnym krokiem jest uwzględnienie częstotliwości optycznych. Możemy mieć jeden zasób, który będzie robił dwie rzeczy jednocześnie; przekształcając nasze drogi komunikacyjne w autostrady i oszczędzając czas, pieniądze i zasoby - powiedziała Barzia Tehrani, zastępca kierownika ds. naziemnych systemów łączności i kierownik dostaw anteny hybrydowej w JPL.

 
NASA testuje ultranowoczesny sprzęt, który dokona rewolucji w eksploracji kosmosu /Facebook: IFLScience, credit: NASA/JPL-Caltech /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nowa-eksperymentalna-antena-nasa-wysledzila-cos-wyjatkowego-,nId,7327098

Nowa eksperymentalna antena NASA wyśledziła coś wyjątkowego w kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SETI testuje nową technikę poszukiwania obcych cywilizacji we wszechświecie
2024-02-13. Radek Kosarzycki
Zespół naukowców z Instytutu SETI, Centrum Badawczego SETI w Berkeley i Uniwersytetu Waszyngtońskiego poinformował o ekscytującym odkryciu w dziedzinie astrofizyki i poszukiwań inteligencji pozaziemskiej. Odkrycia dokonano na podstawie danych z kosmicznego obserwatorium TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite) w trakcie monitorowania elipsoidy SETI, która stanowi nową metodę identyfikacji potencjalnych sygnałów pochodzących od zaawansowanych cywilizacji w kosmosie.
Elipsoida SETI to nowe strategiczne podejście do wyboru potencjalnych kandydatów na technosygnaturę, oparte na hipotezie, że cywilizacje pozaziemskie po zaobserwowaniu istotnych wydarzeń w naszej galaktyce, takich jak wybuch supernowej 1987A, mogą wykorzystać te zdarzenia jako cel, w kierunku którego warto wyemitować sygnał informujący o istnieniu danej cywilizacji we wszechświecie.
Dlaczego w ogóle obca cywilizacja chciałaby wyemitować informację o swoim istnieniu w kierunku eksplodującej gwiazdy?
Odpowiedź jest zaskakująco prosta. Jeżeli gdziekolwiek indziej w naszej galaktyce znajduje się zaawansowana cywilizacja technologiczna, z pewnością obserwuje uważnie nocne niebo. Jeżeli gdzieś w Drodze Mlecznej dochodzi do eksplozji supernowej, możemy przypuszczać, że wszystkie zaawansowane cywilizacje uważnie się takiej eksplozji przyglądają. Jeżeli zatem gdzieś warto ogłosić swoje istnienie, to najlepiej zrobić to w miejscu, w które wszyscy potencjalnie tą informacją zainteresowani będą spoglądać.
Tym samym, jeżeli chcemy odkryć jakiś sygnał od obcej cywilizacji, to mamy do wyboru tak naprawdę skanowanie całego nieba przez cały czas, co jest niezwykle trudne i wymagające gigantycznych mocy obliczeniowych, albo spoglądać tylko w wybrane miejsca w określonym czasie, tam, gdzie istnieje szansa, że sygnał taki dotrze. Można nawet powiedzieć, że na krótko po eksplozji miejsce eksplozji może stanowić swoisty słup ogłoszeniowy. Jedne cywilizacje mogą chcieć na nim powiesić informacje o swoim istnieniu, inne mogą na nim właśnie takiej informacji szukać.
W swojej pracy naukowcy pokazują, że metoda SETI Ellipsoid może wykorzystywać ciągłe, szerokopasmowe badania nieba, znacznie zwiększając naszą zdolność do wykrywania potencjalnych sygnałów wyemitowanych przez obce cywilizacje. Kompensując niepewności w szacowanym czasie przybycia takich sygnałów za pomocą obserwacji trwających nawet przez 12 miesięcy, zespół wdraża strategię SETI Ellipsoid w innowacyjny sposób, wykorzystując najnowocześniejszą technologię.
„Nowatorskie przeglądy nieba zapewniają przełomowe możliwości poszukiwania sygnatur technicznych skoordynowanych z supernowymi”
– przekonuje współautorka opracowania Bárbara Cabrales.
„Typowa niepewność czasowa wynosi kilka miesięcy, więc chcemy pokryć nasze bazy, znajdując cele, które są dobrze udokumentowane w ciągu około roku. Ponadto ważne jest, aby mieć jak najwięcej obserwacji dla każdego interesującego nas celu, abyśmy mogli określić, co wygląda na normalne zachowanie, a co może wyglądać na potencjalną technosygnaturę”.
Badając dane z ciągłej strefy obserwacji TESS, obejmującej 5% wszystkich danych TESS z pierwszych trzech lat misji, naukowcy wykorzystali zaawansowane dane lokalizacji obiektów we wszystkich trzech wymiarach z Gaia Early Data Release 3. Analiza ta pozwoliła zidentyfikować 32 główne cele w elipsoidzie SETI w południowej strefie obserwacji TESS, wszystkie z niepewnością lepszą niż 0,5 roku świetlnego.
Podczas gdy wstępne badanie krzywych blasku TESS podczas przekraczania elipsoidy nie ujawniło żadnych anomalii, podstawy stworzone przez badaczy torują drogę do rozszerzenia poszukiwań na inne przeglądy nieba, a tym samym na szerszy wachlarz celów i badanie różnych potencjalnych typów sygnałów.
Zastosowanie techniki SETI Ellipsoid do badania dużych archiwalnych baz danych oznacza ogromny krok naprzód w poszukiwaniu sygnatur technologicznych. Wykorzystując wysoce precyzyjne szacunki odległości Gaia, badanie pokazuje możliwość porównania tych odległości z innymi badaniami w dziedzinie czasu, takimi jak TESS, w celu zwiększenia możliwości monitorowania i wykrywania anomalii w badaniach SETI.
Metoda elipsoidy SETI, w połączeniu z pomiarami odległości Gaia, oferuje solidne i elastyczne ramy dla przyszłych badań tego rodzaju. Naukowcy mogą retrospektywnie zastosować ją do przeszukiwania danych archiwalnych w poszukiwaniu potencjalnych sygnałów, proaktywnie wybierać cele i planować przyszłe kampanie monitorowania.
„Jak często podkreśla dr Jill Tarter, poszukiwania SETI są jak szukanie igły w dziewięciowymiarowym stogu siana” – powiedziała współautorka dr Sofia Sheikh. „Każda technika, która może pomóc nam ustalić, gdzie warto szukać, taka jak np. elipsoida SETI, może potencjalnie dać nam skrót do najbardziej obiecujących części tego kosmicznego stogu siana. Ta praca jest pierwszym krokiem w przeszukiwaniu tych nowo wyróżnionych części przestrzeni parametrów i stanowi ekscytujący precedens dla nadchodzących dużych projektów badawczych, takich jak LSST”.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/seti-elipsoida/

SETI testuje nową technikę poszukiwania obcych cywilizacji we wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkrywają wodę na planetoidzie. Tego jeszcze nie było
2024-02-13. Radek Kosarzycki
Wykorzystując dane z nieistniejącego już obserwatorium Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy (SOFIA), które było zainstalowane na pokładzie specjalnie do tego zmodyfikowanego Boeinga 747 – naukowcy z Southwest Research Institute (SwRI) jako pierwsi odkryli cząsteczki wody na powierzchni planetoidy. W ramach swojego projektu, badacze przyjrzeli się czterem planetoidom bogatym w krzemiany za pomocą instrumentu FORCAST w celu wyizolowania sygnatur widmowych w średniej podczerwieni wskazujących na obecność wody cząsteczkowej na dwóch z nich.
Jak mówi dr Anicia Arredondo, główna autorka artykułu opublikowanego w periodyku The Planetary Science Journal: Planetoidy są pozostałością po procesie formowania się planet, więc ich skład różni się w zależności od tego, gdzie powstały w mgławicy słonecznej. Szczególnie interesujące jest rozmieszczenie wody na planetoidach, ponieważ może to rzucić światło na sposób dostarczania wody na powierzchnię młodej Ziemi.
Bezwodne lub suche planetoidy krzemianowe powstają blisko Słońca, podczas gdy materia lodowa jest w stanie przetrwać nieco od niego dalej. Zrozumienie położenia planetoid i ich składu pozwala nam dowiedzieć się, w jaki sposób materiały w mgławicy słonecznej były rozmieszczone i ewoluowały od czasu jej powstania. Rozkład wody w naszym Układzie Słonecznym zapewni wgląd w rozmieszczenie wody w innych układach planetarnych, a ponieważ woda jest niezbędna do powstania całego życia na Ziemi, może nam wskazać, gdzie szukać potencjalnego życia, zarówno w naszym Układzie Słonecznym, jak i poza nim.
„Wykryliśmy cechę, którą jednoznacznie przypisuje się wodzie cząsteczkowej na planetoidach Iris i Massalia” – mówi Arredondo.
„Nasze badania oparliśmy na sukcesie zespołu, który odkrył wodę cząsteczkową na oświetlonej słońcem powierzchni Księżyca. Pomyśleliśmy, że moglibyśmy wykorzystać obserwatorium SOFIA do znalezienia tej sygnatury widmowej na innych małych ciałach Układu Słonecznego”.
SOFIA wykryła cząsteczki wody w jednym z największych kraterów na południowej półkuli Księżyca. Poprzednie obserwacje zarówno Księżyca, jak i planetoid wykryły jakąś formę wodoru, ale nie pozwoliły na rozróżnienie wody od jej bliskiego chemicznego krewnego, grupy hydroksylowej. Naukowcy wykryli mniej więcej tyle, co butelka wody uwięzionej w metrze sześciennym gleby rozłożonej na powierzchni Księżyca, chemicznie związanej z minerałami.
„Bazując na sile pasma cech widmowych, zawartość wody na planetoidzie jest zgodna z ilością wody na oświetlonym słońcem Księżycu” – powiedział Arredondo. „Podobnie na planetoidach woda może również wiązać się z minerałami, a także wchłaniać na krzemianach i być uwięziona lub rozpuszczona w krzemianowym szkle uderzeniowym”.
Dane z dwóch ciemniejszych planetoid, Parthenope i Melpomene, były zbyt niedokładne, aby można było wyciągnąć jakieś ostateczne wnioski. Instrument FORCAST najwyraźniej nie jest wystarczająco czuły, aby wykryć na nich cechę widmową wody, jeśli ta faktycznie tam występuje. Jednakże dzięki tym odkryciom zespół już teraz planuje skorzystać z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, najważniejszego teleskopu kosmicznego badającego wszechświat w podczerwieni. Dzięki jego doskonałym stosunku sygnału do szumu będzie można zbadać większą liczbę planetoid.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2024/02/naukowcy-odkrywaja-wode-na-planetoidzie/

Naukowcy odkrywają wodę na planetoidzie. Tego jeszcze nie było.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbłyski X3.3 oraz M9.0 i M6.5
2024-02-13. Krzysztof Kanawka
Seria silniejszych rozbłysków w ciągu zaledwie 4 dni.
Od 9 lutego obserwujemy wyraźnie podwyższoną aktywność słoneczną, w tym rozbłysk klasy X3.3 – obecnie drugi najsilniejszy rozbłysk w cały cyklu.
W Sylwestra 2023/2024 Słońce wyemitowało rozbłysk klasy X5.0 – najsilniejszy (aktualnie) rozbłysk w całym obecnym cyklu słonecznym.
Przez cały styczeń 2024 aktywność słoneczna pozostawała na nieco podwyższonym poziomie – notowano rozbłyski dolnych i średnich stanów klasy M. Najsilniejszy rozbłysk ze stycznia 2024 był klasy M6.8 z 29 stycznia.
Na początku lutego także zanotowano dolnych stanów klasy M, natomiast 9 lutego doszło do znacznie silniejszego rozbłysku klasy X3.3 z grupy 3575. Maksimum tego rozbłysku nastąpiło o godzinie 14:14 CET. Rozbłyskowi towarzyszyło duże i bardzo prędkie CME. W momencie emisji rozbłysku grupa 3575 znajdowała się na krawędzi widocznej z Ziemi tarczy słonecznej.
Na tym nie zakończyła się podwyższona aktywność słoneczna. W nocy z 10 na 11 lutego, o godzinie 00:07 CET nastąpiło maksimum rozbłysku klasy M9.0 z grupy 3576. Choć rozbłysk był bardzo krótki, trwający mniej niż godzinę, powstał także CME, częściowo skierowany ku Ziemi. Prawdopodobnie około 13 lutego wybita plazma dotrze do okolic naszej planety.
Wreszcie, 12 lutego około godziny 04:48 CET nastąpiło maksimum rozbłysku M6.5. Rozbłysk także wyemitowała grupa 3576.
Powyższe rozbłyski to zapowiedź coraz bliższego maksimum aktywności słonecznej. To maksimum powinno nastąpić pod konie tego roku (oczywiście z przedziałem kilku miesięcy). Jest więc bardzo prawdopodobne, że już niebawem zaobserwujemy kolejne silne rozbłyski, w tym najbardziej energetycznej klasy X.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku, w 2023 roku.
(PFA)
X3.3 Solar Flare (2/9/2024) - SolarHam.com
https://www.youtube.com/watch?v=xr8qnCiXncE
Rozbłysk klasy X3.3 z 9 lutego 2024 / Credits – SDO, NASA, SolarHam
https://kosmonauta.net/2024/02/rozblysk-x3-3-oraz-m9-0-i-m6-5/

 

Rozbłyski X3.3 oraz M9.0 i M6.5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gigantyczna grupa plam słonecznych zwrócona ku Ziemi. Czy to groźne?

2024-02-13. Sandra Bielecka
Niezwykle duża gromada plam słonecznych zwrócona jest teraz w kierunku naszej planety. Mierzące prawie 12 szerokości Ziemi zjawisko może wywołać potężne rozbłyski słoneczne. Biorąc pod uwagę rozmiar plam, rozbłyski mogą być na tyle silne, by zagrozić naszym satelitom i sieciom energetycznym.

Gigantyczna gromada plam słonecznych patrzy prosto w naszym kierunku
Grupa gigantycznych plam słonecznych oznaczona jako AR3576 znajduje się obecnie naprzeciwko Ziemi. Astronomowie bacznie się jej przyglądają, ponieważ może być źródłem potężnych rozbłysków, doprowadzając do uszkodzeń satelitów i sieci energetycznych.  
Po raz pierwszy grupa AR3576 zauważona została przez należący do NASA łazik Perseverance, dlatego też nazwana została „plamami marsjańskimi”. Kamera MastCam zarejestrowała grupę pod koniec stycznia i od tamtego momentu plamy znacznie się powiększyły, a teraz zwrócone są w naszą stronę.  

Jak podaje SpaceWeather, grupa plam słonecznych rozciąga się na gigantyczną odległość. Mierzy około 150 000 kilometrów. Co więcej, co najmniej cztery z widocznych plam są większe niż Ziemia. Tak ogromne rozmiary pozwalają zobaczyć plamy z Ziemi jedynie za pomocą okularów zaćmieniowych zatwierdzonych przez ISO.  

Plamy słoneczne
Plamy słoneczne wydają się mieć kolor czarny w porównaniu do otaczającej je powierzchni. Są ciemniejsze ze względu na to, że ich temperatura jest niższa niż temperatura otoczenia. Cechują się niezwykle silnym polem magnetycznym.  
Powstają, gdy silna aktywność magnetyczna spowalnia normalny ruch gorących gazów na Słońcu. Częstotliwość występowania plam słonecznych zwiększa się w miarę zbliżania się do maksimum aktywności naszej gwiazdy. Wtedy też rozbłyski i towarzyszące im koronalne wyrzuty masy wpływają niezwykle intensywnie na ziemskie pole magnetyczne. Co za tym idzie, wpływają na naszą infrastrukturę komunikacyjną i energetyczną.  
Im silniejszy rozbłysk, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia zakłóceń w sygnałach satelitarnych, systemach zasilania czy komunikacji radiowej. Z pozytywnych aspektów, silne rozbłyski mogą powodować powstawanie zórz polarnych w rejonach, w których zazwyczaj one nie występują.

Według obserwacji prowadzonych przez Centrum Prognoz Pogody Kosmicznej NOAA rejon AR3576 wraz z rejonem AR3575 generują rozbłyski klasy M na ten moment, jednak istnieje możliwość wystąpienia rozbłysków klasy X. Klasa X to najbardziej energetyczne rozbłyski, które mogą prowadzić do znaczących i długotrwałych zakłóceń w komunikacji i infrastrukturze energetycznej.  
Słońce obecnie zbliża się do maksimum aktywności w 25. cyklu. W związku z czym nadchodzące miesiące mogą być interesujące, jeżeli chodzi o pogodę

Słońce zbliża się do maksimum aktywności /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-gigantyczna-grupa-plam-slonecznych-zwrocona-ku-ziemi-czy-to-,nId,7327159

Gigantyczna grupa plam słonecznych zwrócona ku Ziemi. Czy to groźne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popularne lotnisko ulubionym miejscem UFO. 27 zgłoszonych obserwacji

2024-02-13. Paula Drechsler
Media z Wielkiej Brytanii donoszą, że jedno z tamtejszych lotnisk zostało okrzyknięte "hotspotem UFO". Wszystko przez wysoką aktywność niezidentyfikowanych obiektów latających w tym miejscu. Odnotowano także kilka incydentów z ich udziałem. Lokalne dzienniki informują o licznych zgłoszeniach zarówno od pilotów, jak i od pasażerów i postronnych obserwatorów.

Stansted jest jednym z najbardziej ruchliwych lotnisk w Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że na tym obszarze latają nie tylko różne linie lotnicze, ale upodobały go sobie także inne nieznane obiekty.
Miejsce aktywności UFO
Brytyjskie media donoszą, że Stansted trafiło na listę miejsc występowania UFO. Do okolicznych władz napłynęło niemal 30 zgłoszeń o obserwacji niezidentyfikowanych obiektów w tym obszarze. Według "Mirror" ekspert ds. UFO wezwał brytyjski rząd do zbadania sprawy pojawiania się dziwnych bytów na terenie lotniska. Media zwracają uwagę, że doszło do kilku niebezpiecznych sytuacji z udziałem nieznanych latających jednostek.

Według dziennika "Metro" do ujawnienia danych o częstej obecności dziwnych jednostek na terenie lotniska doszło dzięki "skorzystaniu z prawa do złożenia wniosku o wgląd do zarejestrowanych informacji, będących w posiadaniu władz publicznych (FOI)". W ten sposób do mediów trafiły raporty policyjne, w których widnieją konkrety dotyczące szeregu incydentów związanych z obecnością niezidentyfikowanych obiektów w okolicach Stansted.

Doniesienia o incydentach z UFO
W jednym z doniesień można przeczytać o tym, że pewien pilot linii Ryanair zgłosił, iż zaobserwował, jak nieokreślony czarny statek zbliżył się na niebezpieczną odległość 20 metrów do samolotu. Stało się to wkrótce po starcie, gdy samolot poruszał się z prędkością ok. 400 km/h, podano w raporcie. W dokumentach podkreślono także, że obiektu nie znalazł zamontowany na lotnisku system wykrywania dronów.
Jak twierdzą lokalne media, nie był to odosobniony przypadek. Wielu pilotów miało zgłaszać, że kiedy obsługiwali przeloty na i z lotniska Stansted, systemy zapobiegania kolizjom wykrywały pod samolotami nieznane latające obiekty. O tych zdarzeniach również doniesiono policji w Essex - łącznie służby otrzymały 27 podobnych komunikatów o UFO pojawiającym się w okolicach lotniska.
W raporcie policyjnym przeczytać można m.in. o obserwowaniu "zielonego światła fluorescencyjnego, podobnego do komety, pochodzącego z nieba", oraz "dużej, wyblakłej kuli światła, wzlatującej do góry i wysuwającej się zza chmur".
UFO a rząd Wielkiej Brytanii
Zgłoszenia o obserwacjach dziwnych obiektów w okolicach lotniska napływają od 2018 roku. "Daily Star" twierdzi, że Nick Pope, który był niegdyś urzędnikiem w Ministerstwie Obrony i zajmował się badaniem raportów na temat UFO, powiedział, że te incydenty były "fascynujące".
- Te sensacyjne doniesienia pokazują, że niezależnie od tego, co ktoś myśli o UFO, wiąże się z nimi uzasadniona i poważna kwestia bezpieczeństwa lotów - powiedział ekspert. - Kiedy obiekt przelatuje w odległości 20 metrów od samolotu, jest to bardzo bliskie spotkanie - według jakiejkolwiek definicji. Ten i inne incydenty ujawnione w odpowiedzi na wniosek FOI pokazują, że Ministerstwo Obrony popełniło błąd, kończąc swój program badania UFO w 2009 roku. Sugeruję, że nadszedł czas, aby zmienić tę politykę.

Nie jest znane pochodzenie ani cel obserwowanych obiektów, których dotyczyły zgłoszenia zawarte w raporcie. Ich identyfikacja wymaga szerzej zakrojonych ruchów służb. Być może są to po prostu drony, albo inne niezarejestrowane jednostki latające, jednak do ustalenia tego potrzeba dodatkowych działań.

Czy UFO ze Stansted to drony?
Nick Pope odniósł się do tematu dronów, którymi nieodpowiedzialne osoby latają niekiedy na lotniskach. Wszak UFO nie musi oznaczać kosmitów - chodzi tu o wszystkie niezidentyfikowane obiekty latające. Obserwacja takich bytów nie implikuje od razu ich pozaziemskiego pochodzenia. Pope nie podziela jednak podejścia, że każda obserwacja tego typu jednostek ma jakieś konwencjonalne wytłumaczenie.
Nawet jeśli ludzie są sceptyczni i myślą, że to tylko aktywność dronów, należy pamiętać, że chociaż ten sprzęt może być używany w ramach hobby lub przez geodetów, drony mogą być również wykorzystywane do szpiegostwa i terroryzmu. Tak czy inaczej - zwłaszcza na zatłoczonych lotniskach i popularnych trasach lotów - musimy identyfikować wszystkie obiekty w naszej przestrzeni powietrznej.

"Metro" podaje, że między styczniem 2021 r. a majem 2023 r. w Wielkiej Brytanii zaobserwowano 957 obiektów UFO. W 2021 r. odnotowano 410 obserwacji, w 2022 r. - 494.
Niedawno stewardessa linii Wizz Air udostępniła też wideo, na którym widać "jasnoróżowe UFO" w trakcie przelotu samolotu z lotniska Londyn-Luton do Polski.

Z relacji świadków wynika, że wielokrotnie w okolicach Stansted obserwowano UFO. Nie oznacza to jednak od razu obecności kosmitów. /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-popularne-lotnisko-ulubionym-miejscem-ufo-27-zgloszonych-obs,nId,7329100

Popularne lotnisko ulubionym miejscem UFO. 27 zgłoszonych obserwacji.jpg

Popularne lotnisko ulubionym miejscem UFO. 27 zgłoszonych obserwacji2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy lot orbitalny Rosji w 2024. Wojskowy satelita trafił na orbitę
2023-02-13. Mateusz Mitkow
W ostatnich dniach Siły Powietrzno-Kosmiczne Federacji Rosyjskiej przeprowadziły lot orbitalny systemu nośnego Sojuz-2.1v, którego zadaniem było wyniesienie na orbitę okołoziemską nowej jednostki satelitarnej o przeznaczeniu wojskowym. Warto zauważyć, że był to dopiero pierwszy start rosyjskiej rakiety nośnej w obecnym roku kalendarzowym.
Od 24 lutego 2022 r. Rosja kontynuuje swoją agresję militarną na Ukrainie. Działania wojenne na terenie naszych wschodnich sąsiadów powodują od samego początku wiele problemów, które dotykają każdej gałęzi krajowej gospodarki. Widać to m.in. po sektorze kosmicznym, a dokładniej liczbie startów orbitalnych, wykonywanych przez Rosję. Jak na razie w obecnym roku byliśmy świadkami jednego startu rodzimej rakiety nośnej, która wykonała misję o charakterze wojskowym.
Mówiąc dokładniej, 9 lutego br. Siły Powietrzno-Kosmiczne Federacji Rosyjskiej przeprowadziły wystrzelenie jednego ze swoich nowych satelitów wojskowych. Ładunek został wyniesiony w przestrzeń okołoziemską za pomocą systemu nośnego Sojuz 2.1v, który wystartował z kosmodromu w Plesiecku. Gdy urządzenie osiągnęło docelową orbitę, Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało o nawiązaniu komunikacji z satelitą oraz poprawnym działaniu jego systemów pokładowych.
Dokładne informacje na temat satelity pozostają tajne. Z dostępnych informacji wynika, że ładunek został oznaczony jako Kosmos-2575. Eksperci oraz media spekulują, że może być to satelita obserwacyjny z rodziny Razbeg, EMKA lub jednostka śledząca z rodziny Nivelir. Możemy być pewni tego, że jego celem jest m.in. wsparcie działań rosyjskiej armii w prowadzonej wojnie na Ukrainie. Ze względu na brak pewności, co dokładnie poleciało na orbitę, ciężko stwierdzić w jakim stopniu zwiększą się zdolności do obrazowania.
Opisywany lot to rozpoczęcie realizowanych startów orbitalnych Rosji w bieżącym roku. W 2023 r. kraj ten wykonał łącznie 19 wystrzeleń swoich rakiet nośnych. Co ciekawe, Aleksiej Kriworuczko, pełniący funkcję wiceministra obrony Federacji Rosyjskiej, zapowiedział, że na 2024 r. zaplanowano 18 misji o charakterze wojskowym. Czas pokaże, czy jest to możliwe, gdyż trzeba zwrócić uwagę, że w zeszłym roku Siły Powietrzno-Kosmiczne wykonały tylko 8 lotów, więc Moskwa musiałaby zintensyfikować swoje działania w tym zakresie ponad dwukrotnie względem 2023 r.
Konflikt za naszą wschodnią granicą dobrze pokazuje, jak istotne jest rozpoznanie satelitarne, dlatego wiele krajów na świecie rozwija swoje zdolności w tym zakresie. W przypadku Federacji Rosyjskiej proces ten został spowolniony przez rozpoczęcie wojny na Ukrainie, co znacząco wpłynęło na przemysł kosmiczny. Oprócz zmniejszenia częstotliwości wykonywanych lotów orbitalnych, rosyjskie problemy doskonale pokazała także porażka księżycowej misji Łuna-25, która w sierpniu br. rozbiła się o powierzchnię Księżyca.
Była to pierwsza rosyjska misja księżycowa od 1976 r. Dla porównania, kilka dni później Indie również podjęły próbę bezzałogowego lądowania na Srebrnym Globie w ramach misji Chandrayaan-3. Zakończyła się ona sukcesem i tym samym kraj ten stał się czwartą nacją na świecie, której udało się tego dokonać.

Start rakiety Sojuz z kosmodromu Plesieck. Fot. mil.ru

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/pierwszy-lot-orbitalny-rosji-w-2024-wojskowy-satelita-trafil-na-orbite

Pierwszy lot orbitalny Rosji w 2024. Wojskowy satelita trafił na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajdowanie gwiazd pozbawionych otoczek
2024-02-13.
Naukowcy pracujący z teleskopami CHARA Array zakończyli badania grupy gwiazd, co do których podejrzewa się, że pożarły większość gazu ze swoich towarzyszy.
Wyniki nowych badań, prowadzonych pod kierunkiem doktora Roberta Klementa, zostały opublikowane w The Astrophysical Journal. Praca ta identyfikuje nowe orbity pozbawionych otoczek podkarłów, które okrążają szybko wirujące masywne gwiazdy, co prowadzi do nowego zrozumienia trajektorii życia bliskich gwiazd podwójnych.
Współpracując z kolegami z CHARA Array w Mount Willson w Kalifornii, Klement skierował teleskopy o dużej mocy na zbiór stosunkowo pobliskich gwiazd linii emisyjnej B, w skrócie „gwiazdy Be”. Są to szybko obracające się gwiazdy, o których sądzi się, że skrywają niezwykłych towarzyszy na orbicie.
Gwiazdy Be powstały prawdopodobnie w wyniku intensywnych interakcji między bliskimi parami gwiazd. Astronomowie odkryli, że wiele gwiazd występuje w takich parach, co jest szczególnie widoczne w przypadku gwiazd masywniejszych od naszego Słońca. Pary o niewielkich odległościach mają przed sobą burzliwe przeznaczenie, ponieważ z wiekiem ich rozmiary rosną i mogą osiągnąć wielkość zbliżoną do odległości między nimi.
Kiedy to nastąpi, gaz z rosnącej gwiazdy może przekroczyć przerwę między parą, dzięki czemu towarzysz może ucztować na przeniesionym strumieniu gazu. Ten proces kanibalizacji ostatecznie pozbawi gwiazdę-dawcę masy prawie całego gazu i pozostawi po sobie małe, gorące jądro jej dawnego centrum spalania jądrowego.
Astronomowie przewidywali, że strumień transferu masy powoduje, że gwiazda towarzysząca zaczyna wirować i staje się bardzo szybko rotującą. Niektóre z najszybszych rotujących gwiazd to gwiazdy Be. Gwiazdy Be wirują tak szybko, że część ich gazu jest wyrzucana ze stref równikowych, który tworzy orbitujący pierścień gazowy.
Do tej pory ten przewidywany etap w życiu bliskich układów podwójnych wymykał się astronomom, ponieważ odległości między gwiazdami są zbyt małe, aby można je było zobaczyć za pomocą konwencjonalnych teleskopów, a także dlatego, że pozbawione powłoki gwiezdne zwłoki są ukryte w blasku ich jasnych towarzyszy. Jednak teleskop CHARA Array umożliwił badaczom znalezienie tych pozbawionych otoczek gwiazd.
Sieć CHARA Array wykorzystuje sześć teleskopów rozmieszczonych na szczycie Mount Wilson, które działają jak jeden olbrzymi teleskop o średnicy 330 metrów. Daje to astronomom możliwość rozdzielenia światła par gwiazd nawet przy bardzo małych przesunięciach kątowych. Klement wykorzystał również kamery MIRC-X i MYSTIC, które mogą rejestrować sygnał świetlny zarówno bardzo jasnych, jak i bardzo słabych obiektów znajdujących się blisko siebie.
Naukowcy chcieli ustalić, czy gwiazdy Be powstały w wyniku transferu masy i czy są gospodarzami orbitujących gwiazd pozbawionych powłoki. Klement rozpoczął dwuletni program obserwacyjny CHARA, a jego praca szybko się opłaciła. W dziewięciu z 37 gwiazd Be odkrył słabe światło gwiazd towarzyszących. Skupił się na siedmiu z tych obiektów i był w stanie śledzić ruch orbitalny gwiezdnych zwłok wokół gwiazd Be.
Orbity są ważne, ponieważ pozwalają nam określić masy par gwiazd – powiedział Klement. Nasze pomiary masy wskazują, że pozbawione otoczek gwiazdy straciły prawie wszystko. W przypadku gwiazdy HR2142, pozbawiona otoczki gwiazda prawdopodobnie spadła z 10 mas Słońca do jednej masy Słońca.
Nie wokół każdej gwiazdy Be wykryto pozbawioną otoczki gwiazdę, a naukowcy uważają, że w niektórych z tych przypadków zwłoki przekształciły się w małego białego karła, zbyt słabego do wykrycia nawet za pomocą CHARA Array. W innych przypadkach interakcja mogła być tak intensywna, że gwiazdy połączyły się w jedną szybko rotującą gwiazdę.
Klement rozszerza obecnie poszukiwania orbitujących gwiazd pozbawionych otoczki na rzecz gwiazd Be na niebie południowym przy użyciu Bardzo Dużego Teleskopu w Chile. Współpracuje również z Luqianem Wangiem z Yunnan Observatories w Chinach w badaniach wykorzystujących Kosmiczny Teleskop Hubble’a do wykrywania słabego światła pozbawionych otoczek gwiazd towarzyszących. Ponieważ ciała te są gorące, są one stosunkowo jaśniejsze w ultrafiolecie, który można obserwować tylko za pomocą HST.
Badania gwiazd Be za pomocą CHARA ujawniło bezpośrednio, że gwiazdy te powstały w wyniku hurtowej transformacji poprzez transfer masy – powiedział Douglas Gies, dyrektor CHARA. Teraz po raz pierwszy widzimy rezultat gwiezdnej uczty, która doprowadziła do powstania gwiazd pozbawionych otoczki.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Finding Cannibalized Stars
•    The CHARA Array Interferometric Program on the Multiplicity of Classical Be Stars: New Detections and Orbits of Stripped Subdwarf Companions
Źródło: GSU
Na ilustracji: Wizja artystyczna gwiazdy Be i jej dysku (na górze po prawej), okrążaną przez gwiazdę pozbawioną otoczki (na dole po lewej). Namalowane przez Williama Poundsa.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/znajdowanie-gwiazd-pozbawionych-otoczek

Znajdowanie gwiazd pozbawionych otoczek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna kanapka. Astronomowie na tropie niezwykłego obiektu

2024-02-13. Sandra Bielecka
Chivito Draculi, czyli kanapka Draculi. Taki przydomek zyskała młoda gwiazda odnaleziona w Drodze Mlecznej. Otoczona grubym dyskiem pyłu i gazu wyglądem ma przypominać kanapkę, choć trzeba przyznać, że bardziej kojarzy się z francuskim makaronikiem. Nowoodkryta młoda gwiazda reprezentuje klasę obiektów, o których wiemy bardzo niewiele.

Kanapka Draculi i Hamburger Gomeza
Kosmos jest pełen niezbadanych obiektów, a jednym z nich jest kosmiczna... kanapka Draculi. Tak przynajmniej naukowcy nazwali jedną z młodych gwiazd odkrytych przez zespół astronomów pod przewodnictwem Cipriana Berghei z Obserwatorium Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.
Chivito Draculi została nazwana w ten sposób, ponieważ astronomowie dopatrują się w jej wyglądzie podobieństwa do kanapki. Jednak to nie jedyny powód. W 1985 roku w Drodze Mlecznej dostrzeżono podobny obiekt, który obecnie nosi nazwę Hamburgera Gomeza, który w 2008 roku został zidentyfikowany jako młoda gwiazda odległa od Ziemi o około 900 lat świetlnych. Wychodzi na to, że kosmos jest pełen...kanapek.  


Kanapka Draculi wykazuje niezwykłe podobieństwo do Hamburgera Gomeza. Znajduje się w odległości 980 lat świetlnych od naszej planety. Dysk protoplanetarny z pyłu i gazu przecina światło gwiazdy jak nadzienie dwie kromki chleba. Oba obiekty są niezwykle rzadkie, ponieważ nie pojawiają się w typowym środowisku młodych gwiazd, zwanych gwiezdnymi żłobkami bogatymi w materiały, z których mogą rodzić się gwiazdy.  Wydaje się, jakby zarówno Hamburger Gomeza, jak i Chivito Draculi unosiły się w pustej przestrzeni w związku z czym, nie do końca wiadomo, jak w ogóle mogły powstać.  
Narodziny gwiazd
Według informacji zebranych przez teleskopy radiowe gwiazdy zazwyczaj zaczynają życie jako gęste grudki w obłoku gazu molekularnego, który następnie zapada się pod wpływem własnej grawitacji. Tak powstaje ziarno młodej gwiazdy, które następnie rośnie, a materia otaczająca protogwiazdę zaczyna organizować się w dysk, który wirując wokół, napędza wzrost gwiazdy.  
Natomiast Chivito Draculi i Hamburger Gomeza wydają się niepowiązane z jakimkolwiek regionem gwiazdotwórczym. Naukowcy mają nadzieje, że odkrycie drugiego tajemniczego obiektu, łudząco podobnego do Hamburgera Gomeza, pomoże rozwiązać tę zagadkę. Okazuje się bowiem, że Chivito Draculi ma coś więcej, mianowicie dwa wystające włókna z „bułek”, które badacze porównują do kłów (to część Draculi).

Ten blaknący ślad może pomóc określić, na jakim etapie formowania aktualnie znajduje się gwiazda. Tak delikatna otoczka sugeruje, że obiekt jest jeszcze bardzo młody. Odkrycie Chivito Draculi świadczy o tym, że izolowane młode gwiazdy mogą być częstsze, niż się do tej pory wydawało. Pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia, jak to się stało, że teraz są zupełnie same, odizolowane w ciemnościach kosmosu.  

Pierwszym tego typu obiektem zauważonym przez astronomów był Hamburger Gomeza / NASA and The Hubble Heritage Team (STScI/AURA) Acknowledgment: A. Gomez (Cerro Tololo Inter-American Observatory) /Wikimedia

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kosmiczna-kanapka-astronomowie-na-tropie-niezwyklego-obiektu,nId,7329316

Kosmiczna kanapka. Astronomowie na tropie niezwykłego obiektu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

European Rover Challenge. Zawody łazików po raz pierwszy w Krakowie
2024-02-14.
X jubileuszowe Międzynarodowe Zawody Robotów Marsjańskich – European Rover Challenge (ERC) odbędą się w Krakowie od 6 do 8 września. Rywalizować będzie 35 spośród 100 zgłoszonych zespołów z prestiżowych uczelni technicznych z całego świata.
Organizatorem i pomysłodawcą tej największej imprezy robotyczno-kosmicznej w Europie jest Europejska Fundacja Kosmiczna. Krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza po raz pierwszy będzie gospodarzem tych zawodów. „To wspaniałe wydarzenie, bardzo szeroko promujące naukę, technikę, kształcenie, przemysł, wszystko, co się wiąże z technologiami kosmicznymi” – powiedział gospodarz zawodów, rektor AGH prof. Jerzy Lis na konferencji prasowej we wtorek.
Prof. Marek Moszyński z Polskiej Agencji Kosmicznej ocenił, że „będzie to chyba największe (w tym roku) wydarzenie w Polsce w sektorze, które łączy: akademię, przemysł i społeczeństwo”. Jak podkreślił, wydarzenie jest nie tylko dla specjalistów, studentów, ale dla wszystkich zainteresowanych kosmosem. „Istotne w tym wydarzeniu jest to, aby umożliwić wszystkim dostęp do wiedzy” – dodał prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej Łukasz Wilczyński
Wydarzenia w ramach ERC są otwarte dla wszystkich zainteresowanych. Przychodzą na nie rodziny z dziećmi. Głównym punktem programu są zawody robotów marsjańskich, skonstruowanych przez zespoły akademickie. Ale w programie trzydniowej imprezy są też pokazy naukowo-technologiczne, konferencja naukowa.
Głównym zadaniem drużyn w ERC jest zaprojektowanie i zbudowanie łazika marsjańskiego, który z największą precyzją wykona konkurencje zawodów, inspirowane prawdziwymi misjami kosmicznymi NASA i ESA. Studenci tworzą drużyny, w których projektują konstrukcje łazików marsjańskich.
Po kilku miesiącach ciężkiej pracy ich dokumentacje są oceniane przez uznanych specjalistów z firm i organizacji sektora kosmicznego. Następnie finaliści zawodów prezentują możliwości swojego robota na specjalnym marsjańskim torze (tzw. Marsyard) w kilku konkurencjach opartych na prawdziwych misjach agencji kosmicznych, takich jak NASA czy ESA.
Marsyard jest unikalną, zaprojektowaną przez geologów planetarnych z Polskiej Akademii Nauk, instalacją inspirowaną wybranym fragmentem Czerwonej Planety. Aktywne wulkany, kratery uderzeniowe, kanały lawowe, ślady aktywności wody – to tylko niektóre z możliwych elementów toru. Marsyard - jak informują organizatorzy zawodów - przyciąga uwagę naukowców z całego świata ze względu na wierne odwzorowanie marsjańskich procesów geologicznych.
ERC odbywają się w Polsce od 10 lat. Konkurencje w zawodach wiernie odwzorowują wyzwania, z jakimi mierzą się łaziki znajdujące się obecnie na Marsie i Księżycu. European Rover Challenge, nazywane także „zawodami łazików marsjańskich”, daje zespołom studenckim szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności i kreatywności nie tylko przed szeroką widownią, lecz również przed przedstawicielami światowych agencji kosmicznych (takich jak NASA, ESA, EUSPA, DLR, CNES czy POLSA) i branżowymi ekspertami, którzy na zaproszenie organizatorów odwiedzają wydarzenie i dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Źródło: PAP/Space24.pl
Fot. European Rover Challenge/X

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/european-rover-challenge-zawody-lazikow-po-raz-pierwszy-w-krakowie

European Rover Challenge. Zawody łazików po raz pierwszy w Krakowie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX zrzuca setki satelitów z orbity. Powód jest poważny
2024-02-14.
Bogdan Stech
AUTOR
SpaceX, firma kosmiczna Elona Muska, planuje zdeorbitować około 100 satelitów Starlink, które należą do pierwszej generacji tego systemu. Powodem tej decyzji jest potencjalna wada techniczna, która mogłaby spowodować awarię satelitów w przyszłości.
SpaceX poinformował, że zidentyfikował wspólny problem w niewielkiej grupie satelitów Starlink, które należą do najstarszej, pierwszej generacji tego systemu. Zgodnie z oświadczeniem wydanym przez firmę, aktualna partia satelitów działa, ale wykryty problem budzi obawy co do ich przyszłej niezawodności.

Firma nie ujawniła szczegółów dotyczących wady technicznej, ale zapewniła, że satelity są obecnie sprawne i służą użytkownikom skutecznie. SpaceX zdecydował się jednak zdeorbitować te satelity, zanim problem się pogorszy i uniemożliwi kontrolowane sprowadzenie ich na Ziemię.
SpaceX ujawnił liczbę zniszczonych satelitów
SpaceX ujawnił także, że przeprowadził już kontrolowane deorbitacje dla 406 satelitów z prawie 6000 Starlink wystrzelonych na niską orbitę okołoziemską (LEO). Obecnie 17 satelitów nie nadaje się do manewrowania i są monitorowane, aby zminimalizować potencjalne kolizje z innymi satelitami.
SpaceX planuje zdeorbitować satelity Starlink w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Wszystkie satelity będą miały możliwość manewrowania i unikania kolizji podczas opadania. SpaceX zapewnił również, że zdeorbitowanie tych satelitów nie wpłynie negatywnie na jakość usług internetowych dla użytkowników Starlink, ponieważ firma jest w stanie zastąpić je nowymi satelitami, które wysyła na orbitę średnio co dwa tygodnie. Przy okazji SpaceX pochwalił się, że jest w stanie produkować 55 satelitów tygodniowo i co miesiąc wysyłać 200 z nich na orbitę.
Zdeorbitowanie satelitów oznacza obniżenie ich orbity, tak aby weszły w kontakt z atmosferą i spaliły się. Jest to bezpieczny sposób na usuwanie niepotrzebnych lub uszkodzonych satelitów, który zapobiega tworzeniu kosmicznych śmieci i ryzyku kolizji z innymi obiektami na orbicie. SpaceX podkreślił, że satelity Starlink są zaprojektowane tak, aby były w pełni zniszczalne podczas ponownego wejścia w atmosferę i nie stanowiły zagrożenia dla ludzi na ziemi, w powietrzu lub na morzu.
Co to jest Starlink?
Starlink to projekt SpaceX, który ma na celu zapewnienie szybkiego i niezawodnego dostępu do internetu prawie w każdym miejscu na Ziemi. Aby to osiągnąć, firma wysyła na niską orbitę okołoziemską (LEO) tysiące małych satelitów, które łączą się ze sobą za pomocą laserów i komunikują się z odbiornikami na ziemi. Działające na wysokościach od 340 do 614 km satelity Starlink są przeznaczone do świadczenia usług internetowych za pośrednictwem odbiorników naziemnych. Starlink ma być alternatywą dla tradycyjnych dostawców internetu, szczególnie w obszarach słabo rozwiniętych lub trudno dostępnych.
Do tej pory SpaceX wystrzelił ponad 6000 satelitów Starlink, z czego ponad 5000 jest aktywnych i funkcjonalnych. Firma ma zamiar zwiększyć tę liczbę do 12 tys., a w przyszłości nawet do 42 tys. Aby skorzystać z internetu Starlink, trzeba zamówić specjalny zestaw, który składa się z anteny, statywu i routera. Koszt zestawu to 499 dolarów, a miesięczna opłata za usługę to 99 dolarów.
https://spidersweb.pl/2024/02/spacex-chce-zniszczyc-100-satelitow.html

 

SpaceX zrzuca setki satelitów z orbity. Powód jest poważny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowite zjawisko widoczne z Marsa. Perserverance wszystko zarejestrował

2024-02-14. Sandra Bielecka
Zaćmienie Słońca to zjawisko, które można oglądać również na innych planetach. Ostatnio świadkiem tego kosmicznego spektaklu był łazik Perserverance, który oglądał, jak marsjański księżyc Fobos przecina tarczę słoneczną. Na filmie widać jak kosmiczna skała kształtem przypominająca ziemniaka przesuwa się na tle Słońca.

Łazik uchwycił marsjańskie zaćmienie Słońca
Należący do NASA marsjański łazik Perserverance był świadkiem niezwykłego zjawiska. Udało mu się zarejestrować, jak Fobos przesuwa się na tle Słońca. Miało to miejsce 8 lutego, gdy łazik znajdował się w kraterze Jezero.  

Inżynierowie z Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA (JPL) NASA uzyskali 68 surowych zdjęć marsjańskiego zachodu Słońca. Materiał został uzyskany przy użyciu kamery Mastcam-Z znajdującej się po lewej stronie łazika. Jest to jedna z dwóch dostępnych przy Perserverance kamer, które umieszczone są na przypominającym szyję maszcie łazika. Są one często używane do rejestrowania krajobrazów marsjańskich.  

„Strach” przesłonił Słońce
Zagraniczne media zgrabnie opisały zaćmienie, jakoby strach przesłonił Słońce. Nazwa marsjańskiego księżyca Fobos wywodzi się z greki i oznacza nic innego, jak właśnie „strach”. W mitologii greckiej Fobos był synem Aresa i Afrodyty.  
Marsjański księżyc został odkryty przez amerykańskiego astronoma Asapha Halla w 1877 roku. Jest księżycem, jednak nie imponuje rozmiarem, jest wielkości przeciętnej asteroidy. Swoim kształtem przypomina gigantycznego ziemniaka.  

Fobos z czasem rozpadnie się, ze względu na oddziałujące na niego siły pływowe. Krąży kilka tysięcy kilometrów nad powierzchnią Marsa, jednocześnie stopniowo opadając w jego kierunku. Za około 50 milionów lat albo spadnie na powierzchnię Marsa, albo rozpadnie się, tworząc pierścień wokół planety.  

Promień orbity Fobosa jest mniejszy niż promień orbity synchronicznej. Oznacza to, że krąży on szybciej, niż trwa obrót Marsa wokół własnej osi. Co za tym idzie, dość szybko przemieszcza się po marsjańskim niebie. Wschód od zachodu dzieli średnio 4 godziny i 15 minut. Na Marsie można podziwiać dwa wschody księżyca w ciągu jednego dnia. Mars ma również drugi księżyc, Deimos. Powstanie obu księżyców jest zagadkowe.

Naukowcy nie są do końca pewni, jednak przypuszczają, że mogą pochodzić z pasa asteroid, z kolizji lub są pozostałością po wczesnym Układzie Słonecznym. Również dobrze mogą być wynikiem nieznanego do tej pory wydarzenia.  

Tak wygląda zaćmienie Słońca z Marsa / NASA/JPL-Caltech/ASU /domena publiczna

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-niesamowite-zjawisko-widoczne-z-marsa-perserverance-wszystko,nId,7329163

 

Niesamowite zjawisko widoczne z Marsa. Perserverance wszystko zarejestrował.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemię minęła asteroida. Była trzy razy bliżej od Księżyca

2024-02-14. Dawid Długosz
Kilka dni temu Ziemię minęła niemała asteroida o średnicy kilku metrów. Obiekt o nazwie 2024 CY1 znalazł się blisko naszej planety, bo przeleciał w odległości ponad trzy razy mniejszej w porównaniu do dystansu dzielącego nas od Księżyca. Na szczęście asteroida nie wpadła w atmosferę Ziemi i bezpiecznie odleciała.

Ziemię co jakiś czas mijają asteroidy i niektóre z nich przelatują obok naszej planety w odległości znacznie bliższej od Księżyca. Tak było na początku tego tygodnia w przypadku obiektu sklasyfikowanego pod nazwą 2024 CY1. Co ważne, odkryto go zaledwie trzy dni wcześniej.
Asteroida 2024 CY1 przeleciała obok Ziemi trzy razy bliżej od Księżyca
Obiekt został dostrzeżony 9 lutego. Trzy dni później znalazł się w najbliższej odległości od naszej planety. Asteroida minęła Ziemię w poniedziałek rano naszego czasu. Wtedy znajdowała się 121 148 km od naszego świata. To całkiem niedaleko, bo ponad trzy razy bliżej od Księżyca, który orbituje średnio 384 400 km od Ziemi.

Asteroida była niewielka. Średnica 2024 CY1 została oszacowana przez naukowców na około 3,8-8,4 m. Był to więc niewielki obiekt i jeśli wpadłby w atmosferę Ziemi, to zagrożenie byłoby niewielkie. Skała spłonęłaby i na powierzchnię spadłyby niewielkie fragmenty. Na szczęście planetoida minęła nas i poleciała sobie dalej.
Obiekt wykryto teleskopem Pan-STARRS 2
Asteroida 2024 CY1 została odkryta na trzy dni przed minięciem Ziemi teleskopem Pan-STARRS 2, który znajduje się na Hawajach. Skała była niewielka i dlatego nie dziwi, że udało się ją dostrzec tak późno. Był to już dziesiąty obiekt w tym roku, który znajdował się od naszej planety nie dalej niż Księżyc oraz trzeci w tym miesiącu.
Opisana asteroida zalicza się do tak zwanych obiektów bliskich Ziemi. Znajdują się one na orbitach przybliżających je do Słońca w promieniu 195 mln km. To oznacza, że mogą przecinać orbitę naszej planety i w ten sposób zbliżać się do niej na niewielkie odległości. Ich przeciętny rozmiar to od 3 m do nawet 40 km.

Obserwatoria podobne do hawajskiego Pan-STARRS 2 pozwalają na wykrywanie tego typu obiektów. Następnie możliwe jest oszacowanie ich trajektorii oraz terminu zbliżenia od Ziemi. Niektóre asteroidy przybliżające się do naszej planety potrafią być naprawdę spore. Dobrym przykładem jest tutaj planetoida 2008 OS7, która minęła nas na początku miesiąca i była większa od nowojorskiego Empire State Building.

Asteroida 2024 CY1 była trzy razy bliżej Ziemi od Księżyca. /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ziemie-minela-asteroida-byla-trzy-razy-blizej-od-ksiezyca,nId,7331109

Ziemię minęła asteroida. Była trzy razy bliżej od Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024