Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Ziemia wiruje coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje
2024-04-29.
Od kiedy naukowcy mierzą długość ruchu obrotowego Ziemi nie zdarzyło się, aby nasza planeta obracała się tak szybko. Padły historyczne rekordy, mimo, że trend wskazuje, że obrót wokół własnej osi powinien być coraz wolniejszy. Skąd się wzięła ta anomalia?
Ruch obrotowy Ziemi jest niezwykle precyzyjnie mierzony od 1972 roku za pomocą zegarów atomowych. Pozwalają one ustalić długość doby z dokładnością do zaledwie milisekund. Dzięki temu wiemy, że zazwyczaj trwa 24 godziny, a dokładniej 86 400 sekund.
Jednak od czasu do czasu zdarzają się od tego odstępstwa. Ziemia może się obracać zarówno nieco dłużej, jak i krócej. Od kilku lat jej ruch wokół własnej osi przyspiesza, wobec czego doba jest coraz krótsza.
29 czerwca 2022 roku był najkrótszym dniem w całej historii pomiarów, a więc na tle ostatniego niemal półwiecza. Trwał o 1,59 milisekundy krócej niż standardowe 86 400 sekund. Poprzedni rekord należał do 19 lipca 2020 roku, który potrwał 1,05 milisekundy krócej wobec normy.
Naukowcy jeszcze nie ustalili dokładnej przyczyny tej anomalii. Jednak wiemy, że prędkość ruchu obrotowego uzależniona jest od wielu czynników, zarówno geologicznych, jak i kosmicznych. Wpływ mają m.in. jej stopione jądro, oceany i atmosfera, a być może również wpływ sił kosmicznych, grawitacji czy obcych ciał niebieskich.
Największy wpływ wywierają potężne trzęsienia ziemi. Podczas jednego z największych, które w 2004 roku nawiedziło Indonezję, wywołując tragiczne tsunami w krajach basenu Oceanu Indyjskiego, nastąpiło skrócenie doby o niecałe 7 mikrosekund.
Ruch obrotowy jest monitorowany na dwa sposoby. Jednym jest ustalenie dokładnej długości doby gwiazdowej, czyli momentu, w którym ta sama gwiazda znajduje się w tym samym miejscu na niebie. Następnie ten pomiar jest porównywany ze wskazaniami około 200 zegarów atomowych rozsianych po laboratoriach na całym świecie.
Doba będzie trwać coraz dłużej
Obecnie odchylenia od normy w długości doby wskazujące na to, że Ziemia obraca się coraz szybciej, są zjawiskiem przejściowym. Biorąc pod uwagę tysiące, a nawet miliony lat, to Ziemia systematycznie spowalnia, a przez to doba będzie w przyszłości trwać coraz dłużej.
Dzieje się tak z powodu siły grawitacyjnej Księżyca. Im bliżej Ziemi znajduje się Srebrny Glob, tym nasza planeta obraca się szybciej. Tymczasem Księżyc, który jest oddalony od Ziemi średnio o 384 tysiące kilometrów, każdego roku oddala się od nas o 4 centymetry.
Choć wydaje się to niewiele, to jednak na tle bardzo wielu lat historii naszej planety, w sumie oddalił się na tyle dużo, że 1,5 miliarda lat temu doba trwała tylko 18 godzin. Obecnie oddalił się na tyle, że doba wydłużyła się do 24 godzin.
Z biegiem milionów lat, gdy orbita Księżyca się ustabilizowała, a on sam zaczął się od Ziemi oddalać, ruch obrotowy naszej planety zaczął ulegać spowolnieniu i trwa on do dziś, będzie też trwał w przyszłości, aż do momentu zrównania się ruchu obrotowego Ziemi z ruchem obrotowym Księżyca, który trwa około 27 dni.
Nie stanie się to jednak za naszego życia, lecz za miliony lat. Oczywiście może to nastąpić zarówno wcześniej, jak i później, gdy np. orbita Księżyca ulegnie zmianie, np. za sprawą uderzenia dużej planetoidy. Jednak takie kataklizmy są nie do przewidzenia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / timeanddate.com / Proceedings of National Academy of Sciences.

Trzeba regulować zegary atomowe. Fot. Pixabay.

Grawitacja Księżyca wpływa na ruch obrotowy Ziemi. Fot. Pixabay.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-04-29/ziemia-wiruje-coraz-szybciej-a-doba-skraca-sie-naukowcy-nie-wiedza-co-sie-dzieje/

Ziemia wiruje coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje.jpg

Ziemia wiruje coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakietowy sukces Rocket Lab - nowa era żagli słonecznych w kosmosie
Autor: admin (2024-04-29)
Firma kosmiczna Rocket Lab odniosła kolejny sukces, wystrzeliwując własną rakietę Electron wraz z ładunkiem NASA wyposażonym w zaawansowany system żagli słonecznych. To przełomowe wydarzenie, które być może otwiera nowy rozdział w podboju kosmosu.
Głównym ładunkiem misji był południowokoreański satelita NEONSAT-1, opracowany przez Centrum Badań nad Technologią Satelitarną w Koreańskim Instytucie Zaawansowanych Technologii. Wykorzystując kamerę o wysokiej rozdzielczości i system sztucznej inteligencji, satelita będzie monitorować i ostrzegać o klęskach żywiołowych wzdłuż koreańskiego wybrzeża. To kluczowe narzędzie w walce z konsekwencjami zmian klimatycznych.
Drugim, równie ważnym elementem ładunku, był system żagli słonecznych ACS3 (Advanced Composite Solar Sail System) należący do NASA. To niewielkie urządzenie wielkości tostera, które wykorzystuje ciśnienie światła słonecznego do napędzania ciała kosmicznego. Ta bezpaliwowa metoda transportu w kosmosie otwiera nowe możliwości dla przyszłych misji.
Podczas lotu inżynierowie przetestowali rozmieszczenie kompozytowych wysięgników, które podtrzymują żagiel słoneczny o długości około 9 metrów z każdej strony. Uzyskane informacje będą bezcenne przy projektowaniu przyszłych, wielkoskalowych systemów żagli słonecznych.
Udana misja Rocket Lab to piąty start orbitalny firmy i 47. w historii. Wszystkie ładunki, w tym NEONSAT-1 i ACS3, zostały dostarczone na zaplanowane orbity. To kolejny kamień milowy dla nowozelandzkiej firmy, która konsekwentnie buduje swoją pozycję na rynku komercyjnych lotów kosmicznych.
Firma Rocket Lab nie zwalnia tempa i planuje kolejne ambitne misje. W 2026 i 2027 roku przewidziane są starty kolejnych satelitów NEONSAT, które będą stale rozszerzać możliwości monitorowania koreańskiego wybrzeża.
Równolegle trwają prace nad jeszcze większymi systemami żagli słonecznych, które mogą znaleźć zastosowanie w misjach wykrywania asteroid, obserwacji polarnych regionów Słońca czy wczesnego ostrzegania przed zagrożeniami kosmicznymi.
Żagle słoneczne to technologia przyszłości, która otwiera przed nami zupełnie nowe możliwości eksploracji kosmosu. Dzięki danym zebranym podczas tej misji będziemy mogli zaprojektować jeszcze bardziej zaawansowane systemy, które mogą zmienić oblicze kosmonautyki.
Rocket Lab konsekwentnie umacnia swoją pozycję na rynku komercyjnych lotów kosmicznych. Firma stawia na innowacyjne rozwiązania, takie jak żagle słoneczne, które mogą mieć kluczowe znaczenie dla przyszłych misji badawczych i obserwacyjnych.
Źródło: zmianynazieni
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rakietowy-sukces-rocket-lab-nowa-era-zagli-slonecznych-w-kosmosie

Rakietowy sukces Rocket Lab - nowa era żagli słonecznych w kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starship i tankowanie na orbicie. Co i kiedy planuje SpaceX?
2024-04-29. Wojciech Kaczanowski
Trzeci lot testowy systemu Starship/Super Heavy zakończył się m. in. udaną demonstracją transferu paliwa między zbiornikami górnego stopnia. Docelowo proces będzie obejmował wykorzystanie dwóch statków kosmicznych, co powinno się odbyć już w 2025 r. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się nowych informacji na temat zapowiadanej misji.
„W locie 3 przetransportowano międzyzbiornikowy materiał kriogeniczny, co według wszystkich opinii zakończyło się sukcesem” - powiedział podczas ostatniego wystąpienia Amit Kshatriya, zastępca administratora NASA ds. programu Moon to Mars, cytowana przez portal Spacenews.com. Docelowo transfer paliwa na niskiej orbicie okołoziemskiej odbędzie się przy pomocy dwóch systemów, a misja testowa powinna zostać zrealizowana w 2025 r.
Zapowiadany test tankowania na orbicie zakłada wysłanie systemu nośnego, którego górny stopień będzie pełnił funkcję składu paliwowego. Według informacji podanych przez przedstawiciela NASA, Ship powinien być wystarczająco długi i wytrzymały, aby przetrwać w trudnych warunkach co najmniej 3-4 tygodnie.
”Wytrzymałość tę uzyskuje się dzięki zwiększonej wydajności systemu zasilania, zwiększonej pojemności akumulatorów, pełnej izolacji systemów kriogenicznych, osłonom próżniowym wszystkich przewodów, itp.” - dodał Kshatriya, cytowany przez Nasaspaceflight.com
Po wystrzeleniu pierwszego Starshipa, SpaceX przeprowadzi start kolejnego systemu, który doleci do wystrzelonego wcześniej składu paliwowego, zadokuje, a następnie przeprowadzi transfer paliwa na orbicie okołoziemskiej. Po zakończonej operacji statki dokonają wejścia w atmosferę Ziemi.
Zdolność tankowania na orbicie jest konieczna dla przyszłego lotu załogowego na powierzchnię Księżyca w ramach amerykańskiego programu Artemis. Lądownik Starship HLS (Human Landing System) zadokuje bowiem do składu paliwa na niskiej orbicie okołoziemskiej, aby uzupełnić swoje zbiorniki przed lotem na Srebrny Glob.
Pytaniem otwartym pozostaje, ile tankowań składu będzie potrzebne do pełnego uzupełnienia. Informacja ta nie została podana przez przedstawiciela NASA, natomiast niektóre szacunki przywoływane przez Spacenews.com sięgały 20 lotów.
Cały proces jest niezwykle złożonym zadaniem, co wciąż wymaga dokładnych analiz. Jeśli demonstracja w 2025 r. zakończy się sukcesem, firma Elona Muska przeprowadzi testową, bezzałogową misję Starshipa HLS, który podejmie próbę uzupełnienia zbiorników z zasobów składu paliwa na orbicie.
Czwarty lot systemu Starship/Super Heavy
Według Elona Muska, czwarty lot testowy Starshipa odbędzie się w maju br., a jego celem będzie udane wejście górnego stopnia rakiety (Ship 29) przez atmosferę ziemską i kontrolowane lądowanie w oceanie. W przypadku dolnego stopnia (Booster 11) SpaceX planuje wykonać miękkie lądowanie w wodzie przy równoczesnej symulacji docelowej metody przyziemienia.
Proces ten znacząco przybliży SpaceX do docelowego przechwytywania dolnego segmentu przez ramiona wieży Mechazilla, co według Muska, byłoby możliwe podczas piątej próby lotu. Szanse, że faktycznie uda nam się złapać wzmacniacz za pomocą ramion Mechazilli w tym roku wynoszą prawdopodobnie 80 do 90%” - powiedział Musk. Więcej na temat zapowiedzi dotyczących przyszłości Starshipa znajduje się TUTAJ.
Źródło: Spacenews.com / Nasaspaceflight.com / Space24.pl
Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/starship-i-tankowanie-na-orbicie-co-i-kiedy-planuje-spacex

Starship i tankowanie na orbicie. Co i kiedy planuje SpaceX.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Elona Muska wyniosła europejskie satelity Galileo
2024-04-29. Mateusz Mitkow
W ostatnich dniach firma SpaceX przeprowadziła kolejne w tym roku udane wyniesienia ładunków na orbitę za pomocą rakiety Falcon 9. Z perspektywy Europy najważniejszym z nich było wystrzelenie na orbitę pary europejskich satelitów nawigacyjnych Galileo.
28 kwietnia br. o godz. 2:34 czasu polskiego firma SpaceX wykonała 41. misję w obecnym roku kalendarzowym, w ramach której na orbitę udało się wynieść niezwykle ważny ładunek dla Europy. W owiewce rakiety Falcon 9 znalazły się dwie jednostki europejskiego systemu nawigacji satelitarnej Galileo, które zostały umieszczone na średniej orbicie okołoziemskiej (MEO) o wysokości ok. 23 tys km.
Obecnie najbardziej niezawodny system nośny na świecie - Falcon 9 - wystartował z Kennedy Space Center na Florydzie. Kilka godzin od momentu startu Agencja Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego (EUSPA) potwierdziła, że urządzenia znajdują się na orbicie i zaczęły działać. Ze względu na charakter misji, związany z bezpieczeństwem narodowym, transmisja ze startu oraz przekazywane informacje były ograniczone.
”W oczekiwaniu na Ariane 6, misja w 2024 r. ma kluczowe znaczenie dla odporności, solidności i ciągłości zastosowań cywilnych i wojskowych systemu Galileo .” - podkreślił Europejski Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego Thierry Breton.
Porozumienie Komisji Europejskiej ze SpaceX o wartości ponad 190 mln USD przewiduje jeszcze jeden start w 2024 r, więc sobotnia misja była pierwszym z nich. W związku z tym w obecnym roku kalendarzowym system nawigacji satelitarnej Galileo zostanie rozszerzony o cztery nowe jednostki. Ich operacyjność jest szacowana na co najmniej 12 lat. Kolejne z wyniesień będą realizowane 2025 r.
Warto zaznaczyć, że do tej pory wystrzelono 28 satelitów Galileo. Wszystkie wyniesienia była realizowane przez rosyjskie rakiety Sojuz i europejską Ariane 5, która została wycofana z użytku w 2023 r. Współpraca Europy z Rosją stała się niemożliwa, po rozpoczęciu przez Federację Rosyjską agresji militarnej na Ukrainie. Zachodnie sankcje i zerwanie jakichkolwiek powiązań z Rosją zakończyło współpracy w wielu projektach, w tym w ramach misji ExoMars, a także uniemożliwiło korzystanie z rosyjskich systemów nośnych.
Europejscy urzędnicy nie są zadowoleni z faktu, iż są w tym momencie uzależnieni od amerykańskiego giganta technologicznego, natomiast dopóki rakieta Ariane 6 nie będzie gotowa, pozostają w tej kwestii bez alternatywnego rozwiązania. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) przewiduje, że jej pierwszy lot powinien odbyć się między 15 czerwca a 31 lipca br.
Satelity Galileo są kluczowymi jednostkami dla Europy. Europejski System Nawigacji Satelitarnej pozwala przede wszystkim na uniezależnienie się od amerykańskiego systemu GPS. Nowe jednostki mają zwiększyć precyzję pozycjonowania i umożliwią świadczenie bardziej niezawodnych usług. Warto pamiętać, że to Komisja Europejska zarządza operacyjnie systemem Galileo, delegując EUSPA kompetencje w zakresie nadzorowania operacji i świadczenia usług użytkowych.

Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/rakieta-elona-muska-wyniosla-europejskie-satelity-galileo

 

Rakieta Elona Muska wyniosła europejskie satelity Galileo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Detekcja śladów gwiazdy neutronowej w SN 1987A z pomocą Teleskopu Webba
2024-04-29.
Teleskop Webba znalazł najmocniejszy do tej pory dowód obserwacyjny na emisję promieniowania z gwiazdy neutronowej w mgławicy, która pozostała po wybuchu supernowej SN 1987A.
Ta supernowa wybuchła w Wielkim Obłoku Magellana w odległości około 160 tys. l.św. od Ziemi. SN 1987A jest supernową II typu i zaobserwowano ją na Ziemi w dniu 23 lutego 1987 roku, czyli ponad 37 lat temu. Jest to pierwsza od ponad czterystu lat supernowa zaobserwowana gołym okiem jeszcze przed pojawieniem się teleskopów – ostatnią tak była supernowa Keplera w 1604 roku.
Supernowe typu II, zwane również supernowymi implozyjnymi, różnią się od typu Ia obecnością linii wodoru w ich widmach. Zazwyczaj takie supernowe powstają w wyniku kolapsu jądra gwiazdy masywnej o masie początkowej 8-25 mas Słońca. Źródłem ich energii jest energia potencjalna pola grawitacyjnego rzędu 100 FOE (1053 ergów, FOE - akronim „(ten to the power of) Fifty-One Ergs”), która w ciągu około 10 sekund po kolapsie jądra gwiazdy jest zamieniona głównie w neutrina (sam kolaps jądra trwa ułamek sekundy, a materia jest rozpędzana przy tym do prędkości ~80 tys. km/sek). Około 99,9% tej energii jest uwalniana w postaci neutrin, a większość pozostałej energii jest zamieniana w energię kinetyczną – zaś zaledwie drobny ułamek w postać promieniowania. Mimo to jasność supernowej jest porównywalna z jasnością całej galaktyki.
Około dwie godziny przed detekcją wizualną SN 1987A, w trzech obserwatoriach na Ziemi (Kamiokande II / Japonia, IMB / USA, Baksan / Rosja) zaobserwowano wybuch neutrin trwający zaledwie kilka sekund. Neutrina są obojętnymi elektrycznie cząstkami elementarnymi ekstremalnie małej masie około 500 tys. razy mniejszej niż masa elektronu, które bardzo słabo oddziałują z materią. Dlatego ich detekcja jest ekstremalnie trudna. Są produkowane w ogromnych ilościach (~1058 neutrin) w supernowych implozyjnych. Stąd wynika związek zaobserwowanego wybuchu neutrin w lutym 1987 roku z SN 1987A.
Uzyskano więc jednocześnie unikalne dwa rodzaje obserwacji (neutrina + promieniowanie elektromagnetyczne) dla tej samej supernowej SN 1987A, które są ważnymi dowodami obserwacyjnymi, pozwalającymi rozwinąć teorię kolapsu jądra gwiazdy masywnej w supernowych implozyjnych. Zgodnie z tą teorią podczas kolapsu jądra może powstać gwiazda neutronowa lub czarna dziura. Te zwarte ciała niebieskie posiadają bardzo małe rozmiary rzędu kilometrów, a gwiazdy neutronowe – ekstremalnie dużą gęstość (łyżeczka od herbaty „zaczerpnięta” ze środka gwiazdy neutronowej waży ponad 3 miliardy ton).

Historia ostatnich prób detekcji gwiazdy neutronowej w SN 1987A
Supernowa SN 1987A okazała się supernową typu II. Dlatego oczekuje się, że w jej jądrze powstała gwiazda neutronowa lub czarna dziura. Od dawna szukano dowodów na istnienie tak zwartego obiektu. Obserwacje znacznie starszych pozostałości po supernowych (np. Mgławica Krab) potwierdziły, że w wielu z nich można odkryć gwiazdy neutronowe. Jednak w ostatnich latach znaleziono tylko pośrednie dowody na istnienie gwiazdy neutronowej w SN 1987A.
Na przykład w 2019 roku Matsuura ze współpracownikami opublikował obraz SN 1987A uzyskany za pomocą radioteleskopu ALMA. Widać na nim plamę ogrzanej materii wyrzuconą z okolic centrum wybuchu supernowej. Jednak astronomowie nie mogli jednoznacznie rozstrzygnąć, czy ta ogrzana materia pochodzi z rozpadów promieniotwórczych pierwiastków w rozchodzącej się fali uderzeniowej po wybuchu supernowej, czy też od wysokoenergetycznego promieniowania z wychładzanej gwiazdy neutronowej.
W 2021 roku Greco ze współpracownikami na podstawie analizy archiwalnych zdjęć z teleskopów Chandra i NuSTAR pokazał emisje promieniowania rentgenowskiego generowane przez naładowane cząstki uwięzione przez pole magnetyczne w obszarach centralnych supernowej SN 1987A. Autorom tej publikacji nie udało się ustalić, czy te naładowane cząstki zostały uwięzione przez pole magnetyczne gwiazdy neutronowej, czy też przez znajdującą się w większej odległości falę uderzeniową po wybuchu supernowej.
Jednak do tej pory nie zaobserwowano żadnych bezpośrednich dowodów na istnienie gwiazdy neutronowej w SN 1987A. Dopiero dzięki obserwacjom JWST z 2022 roku odkryto po raz pierwszy wysokoenergetyczne promieniowanie, które mogła wygenerować młoda gwiazd neutronowa.
 
Teleskop Webba umożliwił przełomowe odkrycie
SN 1987A to był jednym z pierwszych obiektów, które obserwował Teleskop Webba od momentu uruchomienia obserwacji naukowych w lipcu 2022 roku. Do omawianej publikacji pt. „Linie emisyjne wywołane przez promieniowanie jonizujące z kompaktowego obiektu w pozostałości po supernowej 1987A” astronomowie wykorzystali obserwacje z 16 lipca 2022 roku. Zespół badawczy wykorzystał instrument MIRI w trybie spektrografu średniej rozdzielczości MRS (skrót z j.ang. Medium Resolution Spectrograph). MRS jest typem instrumentu znanego jako jednostka pola zintegrowanego IFU (skrót z j.ang. Integral Field Unit), który pozwala na jednoczesne robienie zdjęć ciał niebieskich, jak również ich widm. IFU tworzy widmo dla każdego piksela – co umożliwia śledzenie zmian w widmie wzdłuż tego obiektu. Analiza przesunięć dopplerowskich w każdym widmie pozwala również na wyznaczenie prędkości w każdym pikselu.
W tych widmach zauważono silne linie emisyjne zjonizowanego argonu i siarki występujące w obszarach centralnych SN 1987A, z których pierwotnie została wyrzucona materia podczas wybuchu tej supernowej. Dalsze obserwacje w mniejszych długościach fali (bliska podczerwień) z pomocą IFU oraz spektrografu NIRSpec pozwoliły odkryć nawet bardziej zjonizowane pierwiastki, np. linie emisyjne pięciokrotnie zjonizowanego argonu [Ar VI] – co oznacza utratę pięciu z osiemnastu elektronów w atomach argonu. Takie jony wymagają fotonów o wysokich energiach, aby powstać. Te fotony muszą skądś pochodzić. Według głównego autora omawianej publikacji Claesa Franssona (Stockholm University) w obszarach centralnych mgławicy SN 1987A powinno znajdować się źródło wysokoenergetycznego promieniowania, które wytwarza te zaobserwowane jony. Astronomowie przeanalizowali różne przypadki i doszli do wniosków, że tylko kilka scenariuszy jest prawdopodobnych i wszystkie dotyczą gwiazdy neutronowej.
Gwiazda neutronowa w SN 1987A z mgławicą synchrotronową czy bez?
Astronomowie nie zaobserwowali bezpośrednio gwiazdy neutronowej w SN 1987A. Natomiast wywnioskowali to na podstawie wpływu promieniowania gwiazdy neutronowej na jej otoczenie. Astronomowie rozważali dwa główne wyjaśnienia na obserwacje linii widmowych argonu i siarki. Te struktury spektralne mogą pochodzić od promieniowania wygenerowanego przez:
    •  gwiazdę neutronową, która powstała w 1987 roku. Jej temperatura powierzchniowa wynosi ponad milion stopni;
    •  cząstki naładowane elektrycznie, które są przyspieszane w silnym polu magnetycznym pochodzącym od szybko rotującej gwiazdy neutronowej zwanej pulsarem. Podobny mechanizm zwany mgławicą synchrotronową (plerionem) zaobserwowano wokół pulsara w słynnej Mgławicy Krab, która jest pozostałością po wybuchu supernowej z 1054 roku (SN 1054).
Oba te modele dają podobne przewidywania co do wyglądu obserwowanego widma. Aby rozróżnić, który z nich odpowiada rzeczywistej strukturze mgławicy, która pozostała po SN 1987A, konieczne są dalsze obserwacje za pomocą Teleskopu Webba, Teleskopu Hubble’a, jak również teleskopów optycznych w zakresie widzialnym.

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

    • (publikacja naukowa) → Emission lines due to ionizing radiation from a compact object in the remnant of Supernova 1987A
    • (publikacja naukowa - arXiv) → Emission lines due to ionizing radiation from a compact object in the remnant of Supernova 1987A
    •  
    •  James Webb Telescope Detects Neutron Star in Supernova Remnant SN 1987A
    •  Stellar remains of famed 1987 supernova found at last
    •  (Urania) → Nowo narodzona gwiazda neutronowa wykryta w pobliskiej supernowej
    •  (Urania) → Webb ujawnił nowe struktury w słynnej supernowej SN1987A
    •  (Urania) → Naukowcy znajdują dowody na brakującą gwiazdę neutronową
Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI
Na ilustracji: Teleskop Webba dostarczył najbardziej wiarygodne do tej pory dowody obserwacyjne w liniach emisyjnych argonu na istnienie gwiazdy neutronowej w pozostałościach supernowej SN 1987A.
W panelu po lewej zaprezentowano zdjęcie supernowej SN 1987A z „dziurką od klucza” sfotografowane w 2022 roku za pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam w bliskiej podczerwieni (długości fali: 1,5–4,44 μm). Panel u góry po prawej przedstawia obraz SN 1987A w linii widmowej jednokrotnie zjonizowany argon (Ar II) uzyskany za pomocą MIRI w trybie spektrografu MRS. W panelu na dole po prawej prezentuje zdjęcie tego obiektu w linii pięciokrotnie zjonizowanego argonu (Ar VI) uchwycone za pomocą spektrografu NIRSpec. Na dwóch ostatnich zdjęciach widać silny sygnał pochodzący z obszarów centralnych supernowej wskazujący na obecność wysokoenergetycznego źródła promieniowania – najprawdopodobniej gwiazdy neutronowej.
Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, Claes Fransson (Stockholm University), Mikako Matsuura (Cardiff University), M. Barlow (UCL), Patrick Kavanagh (Maynooth University), Josefin Larsson (KTH)
Na ilustracji (1): Obraz supernowej SN 1987A uzyskany radioteleskopem ALMA, którego celem była detekcja śladów gwiazdy neutronowej. Pokazano gazowy tlenek węgla (na pomarańczowo), gorący wodór gazowy (na fioletowo) i pył otaczający gwiazdę neutronową (na niebiesko). Źródło: Cardiff University (2019)

Na ilustracji (2): Obrazy centralnych obszarów pozostałości po supernowych SN 1987A (panel u góry) i Cassiopeia A (panel u dołu – supernowa sprzed około 330 lat) uzyskany przez satelitę rentgenowskiego Chandra.
Panel u góry – po lewej obraz centralnego obszaru SN 1987A wskazuje na obecność wysokoenergetycznego promieniowania, które mogło powstać w obłoku zwanym mgławicą synchrotronową (po prawej wizja artystyczna tego obiektu) składającą się z naładowanych cząstek i pola magnetycznego wygenerowanych przez szybko rotującą gwiazdę neutronową. Gdyby to się potwierdziło, to byłoby to uwieńczenie kilkudziesięciu lat poszukiwań tej gwiazdy neutronowej – najmłodszego pulsara jaki kiedykolwiek został odkryty.
Panel u dołu – obraz centralnego obszaru Cas A – pozostałości po wybuchu supernowej około roku 1690(?) (zakres rentgenowski - barwy: czerwona, zielona i niebieska; zakres optyczny z teleskopu Hubble’a – barwa złota). Jest to przykład supernowej bez mgławicy synchrotronowej, ale z gwiazdą neutronową o temperaturze powierzchniowej ~1,8 miliona stopni. Rentgenowskie linie emisyjne są wzbudzane głównie przez fale uderzeniowe w zewnętrznych obszarach tej mgławicy.
Źródło: Chandra (SN 1987A) - panel u góry oraz Chandra (Cassiopeia A) - panelu u dołu

Na ilustracji (3): Zdjęcie supernowej SN 1987A w zakresie optycznym (okolice linii widmowej Hα) zrobione w 2022 roku (35 lat po wybuchu) przez teleskop Hubble’a. Strzałkami zaznaczono swobodnie ekspandującą materię (j.ang. ejecta) wewnątrz pierścienia równikowego (j.ang. equatorial ring). Białą gwiazdką oznaczono środek pierścienia równikowego. Białe kontury oznacza emisję w linii pięciokrotnie zjonizowanego argonu (Ar VI), która była obserwowana przez spektrograf NIRSpec w Teleskopie Webba. Źródło (CC BY 4.0 DEED): arXiv:2403.04386 [astro-ph.HE]

Na ilustracji (4): Obserwacje obszarów centralnych SN 1987A linii widmowych argonu o różnym poziomie jonizacji [Ar II] i [Ar VI] za pomocą teleskopu Webba i instrumentu MIRI/MRS (górny wiersz F, A, P) oraz spektrografu NIRSpec (dolny wiersz Q, R, S). Etykiety w każdy panelu opisują odpowiedni zakres prędkości mierzony względem prędkości systemowej Sn 1987A.
Panel F przedstawia obraz w linii [Ar II) o prędkości poruszania się odpowiadającej obiektowi zwartemu  w tej mgławicy, panel A – prędkość poruszania się pierścienia równikowego, panel P (różnica: F – A ) pokazuje jak obiekt zwarty dominuje w centrum tego obrazu. W dolnym wierszy (Q, R, S) zaprezentowano analogiczne obrazy dla pięciokrotnie zjonizowanej linii argonu [Ar VI].
Źródło (CC BY 4.0 DEED): arXiv:2403.04386 [astro-ph.HE]

Na ilustracji (5): Porównanie teoretycznych jasności w liniach widmowych z zaobserwowanymi przez Teleskop Webba dla dwóch modeli obszaru mgławicy bliskiemu gwieździe neutronowej w SN 1987: mgławica synchrotronowa (j.ang. Pulsar Wind Nebula) vs stygnąca gwiazda neutronowa o temperaturze powierzchniowej ~1,5-3 mln stopni (j.ang. Cooling NS). Czarne gwiazdki oznaczają obserwowane jasności, natomiast czerwone i niebieskie koła – modelowe jasności w liniach widmowych odpowiednio bez uwzględniania absorpcji przez pył oraz z uwzględnieniem. Aktualnie na podstawie obserwacji nie jest możliwe rozróżnienie spektroskopowe, który z modeli lepiej opisuje gwiazdę neutronową w SN 1987A. Konieczne są dalsze obserwacje. Źródło (CC BY 4.0 DEED): arXiv:2403.04386 [astro-ph.HE]

Na ilustracji (7): Obraz supernowej SN 1987A z „dziurką od klucza” sfotografowany za pomocą Teleskopu Webba i kamery NIRCam w bliskiej podczerwieni (długości fali 1,5-4,44 μm), na którym oznaczono główne struktury, kierunki na niebie N-E i skala odpowiadająca 1,5 l.św. w odległości SN 1987A.
W centrum zdjęcia widać, że materia wyrzucona z supernowej utworzyła coś na kształt dziurki od klucza (j.ang. keyhole), po obu stronach której znajdują się słabe struktury w kształcie sierpa (j.ang. crescent). Te ostatnie zostały  zaobserwowane po raz pierwszy przez Teleskop Webba. Dalej widać pierścień równikowy (j.ang. equatorial ring) - pełen jasnych i gorących plam, który powstał jeszcze wcześniej, bo dziesiątki tysięcy lat przed wybuchem tej supernowej. Całość otaczają emisje rozproszonego światła i dwa słabe, zewnętrzne pierścienie (j.ang. outer ring).
Źródło: NASA, ESA, CSA, Mikako Matsuura (Cardiff University), Richard Arendt (NASA-GSFC, UMBC), Claes Fransson (Stockholm University), Josefin Larsson (KTH), Alyssa Pagan (STScI)

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/detekcja-sladow-gwiazdy-neutronowej-w-sn-1987a-z-pomoca-teleskopu-webba

 

Detekcja śladów gwiazdy neutronowej w SN 1987A z pomocą Teleskopu Webba.jpg

Detekcja śladów gwiazdy neutronowej w SN 1987A z pomocą Teleskopu Webba2.jpg

Detekcja śladów gwiazdy neutronowej w SN 1987A z pomocą Teleskopu Webba3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa jaśniejsza od większości gwiazd. Czeka nas niesamowite zjawisko?

2024-04-29. Dawid Długosz
Kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) to obiekt, który ma szansę zapisać się w historii astronomii. W trakcie zbliżenia do Słońca ma być jaśniejszy od większości gwiazd widocznych na nocnym niebie, co jest rzadkim zjawiskiem. Obecnie kometa znajduje się około miliarda kilometrów od Ziemi.

Każdego roku astronomowie odkrywają kilkadziesiąt nowych komet. Większość z nich świeci jednak zbyt słabo, aby dostrzec je gołym okiem. Inaczej ma być w przypadku odkrytego w zeszłym roku obiektu sklasyfikowanego pod nazwą C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS). Naukowcy twierdzą, że w momencie zbliżenia do Słońca kometa będzie jaśniejsza na nocnym niebie od większości gwiazd.
Kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) daleko od Ziemi
C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) to obiekt odkryty przez astronomów z Obserwatorium Purple Mountain w Chinach i systemu ATLAS. Kometa znajduje się obecnie około miliarda lat od Ziemi i jest gdzieś pomiędzy orbitami Jowisza oraz Saturna. Samo odkrycie tak odległego obiektu tego typu napawa naukowców optymizmem.

Na ten moment kometa jest około 60 tys. razy za słaba, aby była widziana przez człowieka gołym okiem. To ma jednak ulec zmianie w momencie jej zbliżenia w kierunku Słońca. Wtedy ma szansę stać się bardzo jasna z perspektywy człowieka. To oznacza, że na niebie czeka nas fascynujące zjawisko. Nie nastąpi to jednak zbyt szybko.
Kometa zbliży się za kilka miesięcy
C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) to obiekt, który opada w kierunku centrum Układu Słonecznego i już we wrześniu znajdzie się około 59 mln km od Słońca. Dla porównania średnia odległość Ziemi od gwiazdy to niespełna 150 mln km.
Do najbliższego przelotu w okolicy Ziemi i Słońca dojdzie za kilka miesięcy. To wtedy kometa ma szansę stać się bardzo zjawiskowym wydarzeniem na nocnym niebie naszej planety. Będzie to jednak zależało od pewnych czynników.
Komety zbliżające się do Słońca zaczynają się nagrzewać. To powoduje sublimację lodu, czyli przemianę ciała stałego w gaz. Finalnie powstaje koma odpychana przez wiatr słoneczny i dzięki temu można podziwiać charakterystyczny ogon, który ciągnie się za obiektem.
C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) jaśniejsza od większości gwiazd
Kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) znajdzie się około 70 mln km od Ziemi na dwa tygodnie po peryhelium (najbliższego podejścia do Słońca). To właśnie te warunki oraz odpowiednio duże jądro obiektu sprawią, że powinien on stać się bardzo jasny na niebie.

Jeśli obiekt spełni pokładane w nim nadzieje, to rozbłyśnie na nocnym niebie Ziemi w drugiej połowie września 2024 r. Ma być widoczny także w pierwszej połowie października.
Podobnym do C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) obiektem była Kometa Kohoutka (C/1973 E1) z1973 r. Została ona również odkryta daleko od Słońca i pokładano w niej duże nadzieje z zakresu obserwacji, ale finalnie okazała się być rozczarowaniem. Pomimo hucznych zapowiedzi ze strony astronomów. Ci określi ją mianem "komety stulecia", którą to jednak nie była.

Kometa jaśniejsza od większości gwiazd. Czeka nas niesamowite zjawisko? /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kometa-jasniejsza-od-wiekszosci-gwiazd-czeka-nas-niesamowite,nId,7480780

 

Kometa jaśniejsza od większości gwiazd. Czeka nas niesamowite zjawisko.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lot Uznańskiego w kosmos to ścisłe połączenie nauki i polityki
2024-04-30

Urszula Kaczorowska

Żaden z polityków wysokiego szczebla nie pogratulował Sławoszowi Uzańskiemu wyboru do rezerwy astronautów ESA, ale to politycy w roku wyborczym znaleźli pieniądze, by wykupić mu lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną. To była dobra decyzja, żeby zainwestować – powiedział PAP Sławosz Uznański.
23 listopada 2022 r. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) ogłosiła nazwiska 6 astronautów korpusu podstawowego i 11 rezerwowych, wśród których znalazł się Sławosz Uznański, pracownik CERN. Dwa tygodnie później w rozmowie z PAP polski astronauta przyznał, że nie zadzwonił do niego z gratulacjami ani prezydent Andrzej Duda, ani urzędujący premier Mateusz Morawiecki. Nie zadzwonił też żaden minister. Natomiast niecałe 9 miesięcy później polscy politycy zdecydowali o zwiększeniu polskiej rocznej składki do ESA o 295 mln euro (w sumie wynosi ona 350 mln euro do 2026 r.), a Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) ogłosiło, że podpisało z ESA i Axiom Space porozumienie w sprawie lotu polskiego astronauty na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Komunikat MRiT zbiegł się w czasie z ogłoszeniem przez Andrzeja Dudę informacji o terminie wyborów parlamentarnych.
Na pytanie PAP, czy ścisłe połączenie nazwiska astronauty z polityką było dla niego trudnym doświadczeniem, odpowiedział: „To było doświadczenie, którego wcześniej nie miałem. Natomiast pracując w organizacjach i instytucjach międzynarodowych, takich jak CERN czy ESA, wiem, że mimo wszystko finansowanie badań naukowych i inwestycja w technologię jest związana bezpośrednio z decyzjami politycznymi”.
„Wiadomo, że zawsze jest pewnego rodzaju presja. W roku wyborczym dużo rzeczy może się zdarzyć. Myślę, że ta decyzja była dobrą decyzją, żeby zainwestować (…) Dużo jest pytań o to, czy nas na to stać. Ja myślę, że nie stać nas na to, żeby nie inwestować w technologie, naukę i edukację” – powiedział Uznański.
Przyznał też, że to na nim będzie ciążył obowiązek promocji sektora kosmicznego i technologii kosmicznych, by nikt nie pomyślał, że jego lot w kosmos to tylko strategia na „wypromowanie kolejnego polskiego celebryty”. Rząd Donalda Tuska będzie musiał zdecydować, czy po 2026 r. utrzymać składkę do budżetu ESA na niezmienionym poziomie.
„To jest część pracy astronautów, żeby promować przemysł kosmiczny i to, co z tego przemysłu wraca później do społeczeństwa. Nie wiem, jak uda mi się wypełnić tę rolę, ale będę się starał wypełnić ją jak najlepiej” – zapowiedział astronauta.
Przypomniał również o trzech elementach misji kosmicznej: technologicznej, naukowej i edukacyjnej.
„Jednak największy nacisk jest kładziony na technologię. I to jest najszybszy zwrot z inwestycji, którego możemy się spodziewać, żeby polskie instytuty i polskie przedsiębiorstwa miały dostęp do takiej platformy, jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. By mogły testować swoje rozwiązania, a potem oferować je na globalnym rynku” – wyjaśnił Uznański.
Przypomniał też, że sektor kosmiczny i technologie kosmiczne są na szczycie zainteresowania najważniejszych gospodarek świata. Uznański w 2023 r. był obecny na szczycie ekonomicznym w Davos, a w tym roku łączył się z panelistami zdalnie.
„To jest szczyt ekonomiczny, a nie naukowy. Jednym z pięciu głównych światowych priorytetów rozwoju gospodarek przyszłości jest infrastruktura i technologia kosmiczna. To właśnie tam będą się realizowały zwroty z inwestycji” – wyjaśnił naukowiec.(PAP)
Nauka w Polsce, Urszula Kaczorowska
uka/ bar/ lm/
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101828%2Clot-uznanskiego-w-kosmos-scisle-polaczenie-nauki-i-polityki.html

Lot Uznańskiego w kosmos to ścisłe połączenie nauki i polityki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pół roku spędzili w Niebiańskim Pałacu. Trzech tajkonautów wróciło na Ziemię [WIDEO]
2024-04-30. TM.
Trzech tajkonautów z misji kosmicznej Shenzhou-17 wylądowało w Dongfeng na pustyni Gobi, w Autonomicznym Regionie Mongolii Wewnętrznej – poinformowała we wtorek agencja AP.
Tang Hongbo, Tang Shengjie i Jiang Xinlin zakończyli sześciomiesięczną misję na chińskiej stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac).
Od 25 kwietnia br. przebywa tam nowa załoga, która przybyła statkiem Shenzhou-18. W jej skład wchodzi dowódca 43-letni Ye Guangfu oraz 34-letni Li Cong i 36-letni Li Guangsu. Spędzą oni na stacji sześć miesięcy, podczas których m.in. zainstalują sprzęt do utylizacji śmieci kosmicznych, a także prześlą zdjęcia, które będą wykorzystywane na zajęciach akademickich przez studentów.
Chiny zapowiedziały, że w 2024 r. mają odbyć się dwa loty statków kosmicznych z ładunkiem oraz dwie misje załogowe.
Program kosmiczny Chin zakłada wysłanie tajkonautów na Księżyc, a także sprowadzenie próbek z Marsa do 2030 r. Planowane są także trzy misje bezzałogowe na Księżyc w ciągu najbliższych czterech lat. Chiny mają także udostępnić swoją stację kosmiczną zagranicznym astronautom i turystom kosmicznym.

źródło: PAP

Tajkonauci wylądowali na pustyni Gobi (fot. Lian Zhen / Xinhua News Agency / Forum)

TVP INFO
https://www.tvp.info/77289064/pol-roku-spedzili-w-niebianskim-palacu-trzech-tajkonautow-wrocilo-na-ziemie

Pół roku spędzili w Niebiańskim Pałacu. Trzech tajkonautów wróciło na Ziemię [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny gotowe, by zdobyć próbki z przeciwnej strony Księżyca
2024-04-30. Mateusz Mitkow
Za kilka dni Chińska Republika Ludowa rozpocznie swoją najważniejszą misję w obecnym roku kalendarzowym. 3 maja br. sonda Chang’e 6 wyruszy na Księżyc w celu zebrania próbek badawczych z jego przeciwnej strony. Sukces przedsięwzięcia będzie oznaczał, że Państwo Środka to jedyny kraj na świecie, któremu udało się tego wykonać.
Chiny nieraz udowodniły światu, że potrafią dokonywać wielkich rzeczy. Jednym z obszarów działalności Państwa Środka, które to dobrze pokazuje są projekty kosmiczne, w tym realizowany od lat program księżycowy. Za kilka dni będziemy świadkami kolejnej z misji, która ma na celu eksplorację Srebrnego Globu, bowiem w kierunku Księżyca wyruszy sonda Chang’e 6. Systemem nośnym odpowiedzialnym za jej wyniesienie będzie Chang Zheng 5 (rakieta Długi Marsz), który wystartuje z kosmodromu Wenchang.
Według obecnych planów bezzałogowa misja Chang’e 6 rozpocznie się 3 maja br., a jej celem będzie pobranie 2 kg materiału badawczego z niewidocznej z Ziemi strony Srebrnego Globu, a następnie przetransportowanie go na Ziemię. Pozytywne zakończenie misji będzie wielkim sukcesem dla Chin, które będą mogły zbadać materiał właściwie niedostępny dla innych naukowców na świecie. Sonda będzie wspierana przez satelitę przekaźnikowego Queqiao-2, który kilka tygodni temu dotarł na orbitę Księżyca.
Warto zauważyć, że Chinom udało się już jako pierwszemu państwu na świecie wylądować bezzałogową sondą na niewidocznej z Ziemi stronie Srebrnego Globu. Dokonano tego w ramach misji Chang’e 4, która została wykonana w 2019 r.
Tym razem cel jest o wiele ambitniejszy. Chang’e 6 wyląduje na dnie krateru uderzeniowego o nazwie Apollo, którego średnica wynosi ok. 540 km. To obszar basenu Bieguna Południowego – Aitken (ang. South Pole-Aitken basin), którego średnica wynosi 2500 km, a głębokość – 13 km.
Naukowcy wierzą, że krater kryje w sobie wiele tajemnic, dzięki którym uzyskamy nowy wgląd w historię Srebrnego Globu, naszej planety, a także innych ciał niebieskich Układu Słonecznego. Składniki misji to wspominany orbiter przekaźnikowy (Queqiao-2), lądownik księżycowy oraz system wznoszący, który wyniesie zasobnik z próbkami do modułu serwisowego na orbicie. Moduł zabierze cenny materiał w stronę Ziemi, a ostatnią fazą będzie uwolnienie kapsuły z próbkami, aby mogła ona wejść ponownie w ziemską atmosferę i wylądować.
Całość misji ma potrwać ok. 53 dni. Po wylądowaniu materiał zostanie przekazany do badań, które pomogą naukowcom odpowiedzieć na wiele pytań. Oprócz Chin, tylko Związkowi Radzieckiemu i Stanom Zjednoczonym udało się sprowadzić księżycowe próbki na Ziemię, jednak żadna z tych misji nie dotyczyła przeciwnej dla Ziemi strony Księżyca.
Podkreśla się przy tym także międzynarodowy udział, gdyż do misji Chang’e 6 włączono instrumenty naukowe z Francji, Włoch, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i Pakistanu. Próbki zebrane w ramach opisywanego przedsięwzięcia będą początkowo dostępne dla naukowców i instytucji z Chin, lecz w późniejszym czasie zostaną otwarte także dla międzynarodowych podmiotów badawczych.
Kolejna z misji księżycowych Chin, czyli Chang’e 7 powinna wystartować w 2026 r., następna dwa lata później. Działania w tym zakresie mają na celu pomóc Państwu Środka w niezwykle ambitnym celach, którymi są załogowe lądowanie na Księżycu do 2023 r., a także wybudowanie na jego powierzchni stałej placówki badawczej. Międzynarodowa Naukowa Stacja Księżycowa (z ang. International Lunar Research Station;ILRS) to chińsko-rosyjska odpowiedź na prowadzony przez Stany Zjednoczone program Artemis.
Autor. ESA
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/chiny-gotowe-by-zdobyc-probki-z-przeciwnej-strony-ksiezyca

Chiny gotowe, by zdobyć próbki z przeciwnej strony Księżyca.jpg

Chiny gotowe, by zdobyć próbki z przeciwnej strony Księżyca2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińczycy przetestowali potwora. To ich najpotężniejszy silnik
2024-04-30. Aleksander Kowal
Na terenie ośrodka testowego Tonchuan zlokalizowanego w prowincji Shaanxi odbyły się niedawno kluczowe dla pewnego silnika działania. Zakończone sukcesem próby dotyczyły konstrukcji zapewniającej siłę ciągu rzędu 500 ton.
Technologia ta ma odegrać kluczową rolę w funkcjonowaniu programu Long March, w ramach którego Chińczycy projektują rakiety nośne wykorzystywane między innymi do realizowania misji księżycowych. Dzięki zakończonym próbom, które potwierdziły funkcjonowanie zapłonu najpotężniejszego silnika na paliwo ciekłe, Chiny mają teraz istnego potwora w swoim arsenale.
Jak przekazali przedstawiciele CASC (China Aerospace Science and Technology Corporation), test odbył się w niedzielę i obejmował cztery silniki napędzane mieszanką ciekłego tlenu i nafty. Wytworzony przez nie ciąg przekroczył 500 ton, co świadczy o postępie, jakiego dokonali w ostatnich latach inżynierowie z Państwa Środka. Pokłosiem tych działań są coraz istotniejsze dokonania Chińczyków w przestrzeni kosmicznej, takie jak realizacja misji na Marsie czy Księżycu.
Silniki YF-100K wykazały kompatybilność, a sukces prowadzonych testów oznacza, że teraz czas na sprawdzenie możliwości tej konstrukcji w czasie lotu. Jej cechami wyróżniającymi są zmniejszone rozmiary i waga, co jest pokłosiem zastosowania nowatorskiej technologii względem wdrażanych wcześniej.
W przypadku rakiet pierwszego stopnia o średnicy 3,8 metra można zmieścić cztery opisane wyżej silniki, podczas gdy w przypadku 5-metrowej średnicy takich silników pomieści się aż siedem. I choć nie wiadomo, które konkretnie modele będą wykorzystywały cztery silniki YF-100K, to z pewnością zostaną one użyte w przypadku rakiety z serii Long March. I to jeszcze w tym roku.
Cztery silniki YF-100K pomyślnie przeszły przeprowadzony test, a teraz Chińczycy zamierzają zorganizować kolejną próbę – tym razem w locie
Na podstawie dostępnych informacji można założyć, że YF-100K zostaną wykorzystane w przypadku rakiet Long March-10. Te mają być kluczowym elementem załogowej misji na Księżyc. Chińczycy chcieliby umieścić ludzi na Srebrnym Globie przed 2030 rokiem, dlatego możemy spodziewać się istnego wyścigu z czasem. Z drugiej strony, jest niemal pewne, iż ta sztuka (po raz kolejny, ale po długiej przerwie) uda się Amerykanom, chcącym nawiązać do czasów świetności programu Apollo.
W przypadku misji prowadzonych przez NASA, skoncentrowanych na umieszczeniu astronautów na powierzchni naszego naturalnego satelity, kluczem do sukcesu ma być system SLS (Space Launch System). Długo wyczekiwane zadanie ma zostać zrealizowane w ramach Artemis III i Artemis IV. W planach jest usprawnienie wariantu Block 1B tak, aby ładowność wzrosła z 27 do 38 ton.

China Completes Ignition Test for Powerful Liquid-Propellant Engine
https://www.youtube.com/watch?v=g5VcdJboa_o

https://www.chip.pl/2024/05/najbardziej-mapa-ksiezyca-w-historii-chiny

Chińczycy przetestowali potwora. To ich najpotężniejszy silnik.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asteroida Kamo’oalewa - zagadkowy fragment Księżyca na orbicie Ziemi
Autor: admin (2024-04-30)
Odkryta w 2016 roku asteroida Kamo’oalewa stała się przedmiotem intensywnych badań ze względu na swoje niezwykłe właściwości i orbitę, która sprawia, że jest naszym kosmicznym towarzyszem. Znana naukowo jako 469219 Kamo'oalewa, asteroida ta ma średnicę około 41 metrów i krąży wokół Słońca po trajektorii zbliżonej do ziemskiej. Co więcej, jej skład mineralny jest bardzo podobny do materiałów znanych z powierzchni Księżyca, co nasuwa przypuszczenie, że może być ona fragmentem naszego naturalnego satelity.
Naukowcy sugerują, że Kamo’oalewa mogła zostać wyrzucona z powierzchni Księżyca w wyniku uderzenia innego obiektu. Symulacje komputerowe oraz analizy kraterów na Księżycu wskazują, że krater Giordano Bruno jest jednym z potencjalnych miejsc, z którego mogła pochodzić ta asteroida. Obserwacje spektroskopowe przeprowadzone za pomocą teleskopów takich jak Large Binocular Telescope wskazują, że jej skład silikatowy jest zbliżony do księżycowego, co wzmocniło teorię o jej pochodzeniu
Pomimo braku bezpośrednich dowodów na jej pochodzenie z Księżyca, zbliżone właściwości orbity Kamo’oalewy do trajektorii Ziemi oraz jej niska prędkość względem innych obiektów bliskich Ziemi, wspierają tezę, że mogła ona powstać w wyniku zdarzeń w systemie Ziemia-Księżyc. Jej orbity przypominające tańce z Ziemią mogą trwać setki lat, zanim znów się zmienią, co jest charakterystyczne dla tzw. quasi-satelitów, czyli obiektów na stabilnych, ale tymczasowych orbitach wokół naszej planety.
Zainteresowanie Kamo’oalewą jest na tyle duże, że Chińska Narodowa Administracja Kosmiczna planuje misję, która miałaby pobrać próbki z tej asteroidy i przewieźć je na Ziemię. Planowany start misji Tianwen-2 to rok 2025. Takie misje nie tylko pomogą potwierdzić teorie naukowe na temat pochodzenia Kamo’oalewy, ale także dostarczą cennych informacji o historii Układu Słonecznego oraz procesach geologicznych zachodzących na Księżycu .
To odkrycie ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia historii kosmicznych zderzeń oraz dynamiki obiektów w naszym Układzie Słonecznym. Kontynuacja badań nad Kamo’oalewą i innymi quasi-satelitami może dostarczyć kluczowych odpowiedzi na pytania dotyczące ewolucji kosmosu oraz przyszłych zagrożeń asteroidalnych.

Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/asteroida-kamooalewa-zagadkowy-fragment-ksiezyca-na-orbicie-ziemi

Asteroida Kamo’oalewa - zagadkowy fragment Księżyca na orbicie Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze dane z sondy Einsteina wskazują na jej ogromny potencjał
2024-04-30.
9 lutego 2024 roku, rozpoczęła się misja sondy Einsteina pod kierunkiem Chińskiej Akademii Nauk, w ścisłej współpracy z Instytutem Maxa Plancka Fizyki Pozaziemskiej (MPE). Satelita wykorzystuje najnowsze technologie obrazowania promieni rentgenowskiego, w tym te rozwijane od lat w MPE przy okazji projektu eROSITA. Już w tak krótkim czasie sonda zaprezentowała ogromne możliwości, nie raz przekraczając przewidywania konstruktorów. Einstein nie tylko jest w stanie w ciągu jedynie pięciu godzin dokonać skanu połowy nieba w widmie rentgenowskim (przy użyciu Wide-Field X-Ray Telescope), ale jest też wyposażony w dokładniejsze przyrządy (Follow-up Telescope, FXT), pozwalające mu na obserwacje obiektów głębszego nieba.
Jedną z najważniejszych cech tego satelity jest niewątpliwie wspomniany już WXT, zaprojektowany z myślą o dokonaniach odkryć na rentgenowskim niebie. Posiada on szeroki Field Of View i niezwykle czułe matryce, co składa się na bardzo dużą rozdzielczość kątową rzędu 4-5 arcmin. Ma także matrycę o powierzchni 3 centymetrów kwadratowych oraz dokładność pozycjonowania aż 2 minut łuku. Czyni to z niego niezwykle dokładny instrument, a jego realna sprawność, będąc niezwykle blisko wartościom teoretycznym, nieustannie zaskakuje inżynierów.
Jako że projekt sondy ściśle zbliżony jest do eROSITy, użyto do niego jej części. Lustro zaprojektowane dla eROSITy służy właśnie nowemu właścicielowi.
MPE dołożyło także cegiełkę do projektu teleskopu FXT na pokładzie sondy projektując najnowsze moduły matryc pnCCD. We współpracy z Laboratorium Półprzewodników MPG. Matryce te, służące do spektroskopii fotonów, również doskonale spełniają swoje role -  ich połączenie z lustrami od eROSITy zapewniają dokładność pozycjonowania <10 sekund łuku i powierzchnię zbierającą światło na poziomie 300 centymetrów kwadratowych.
Już we wczesnym stadium swojej misji kalibracyjnej, sonda zaczęła dokonywać odkryć. Szybko dzięki niej odkryto kilkanaście nowych stanów przejściowych promieniowania rentgenowskiego i ponad sto rozbłysków gwiazd w Drodze Mlecznej. Widać więc, że potencjał sondy na kolejne wielkie odkrycia zjawisk, obiektów, czy wydarzeń we wszechświecie, jest co najmniej znaczny.
Przez najbliższe miesiące, sonda Einsteina będzie kończyć swoją kalibrację, aby już w połowie czerwca rozpocząć spełnianie misji badawczych.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsze-dane-z-sondy-einsteina-wskazuja-na-jej-ogromny-potencjal

Pierwsze dane z sondy Einsteina wskazują na jej ogromny potencjał.jpg

Pierwsze dane z sondy Einsteina wskazują na jej ogromny potencjał2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemy z Kosmicznym Teleskopem Hubble'a. Wstrzymano obserwacje
2024-04-30.
NASA poinformowała, że wstrzymane są obserwacje naukowe przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Przyczyną jest problem z żyroskopem.
Inżynierowie NASA pracują nad przywróceniem do poprawnego działania Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. 23 kwietnia wstrzymano jego obserwacje naukowe i teleskop wszedł w tryb bezpieczny, gdyż wykryto usterkę żyroskopu. Agencja zapewnia, że instrumenty naukowe działają stabilnie, podobnie jak cała reszta teleskopu.
Teleskop Hubble’a posiada trzy żyroskopy. Przełączył się automatycznie w tryb bezpieczny, gdy jeden z żyroskopów wskazał błędne odczyty. Żyroskopy służą do mierzenia tempa obrotu teleskopu i pomagają w ustaleniu, w jakim kierunku jest skierowany. W trybie bezpiecznym obserwacje naukowe są wstrzymane i teleskop czeka na instrukcje z Ziemi.
Dokładnie ten sam żyroskop spowodował przejście teleskopu w tryb bezpieczny także w listopadzie ubiegłego roku, również po błędnym odczycie wartości.
Zespół kontroli misji opracowuje obecnie rozwiązanie problemu. Użycie trzech żyroskopów maksymalizuje efektywność działania Teleskopu Hubble’a. Jeśli zajdzie taka potrzeba, teleskop zostanie przekonfigurowany do pracy jedynie z pojedynczym żyroskopem, a drugi działający zostanie zachowany na przyszłość.
Podczas piątej misji serwisowej w 2009 roku astronauci zainstalowali sześć nowych żyroskopów. Z upływem czasu trzy z nich uległy uszkodzeniu. Wygląda na to, że czwarty również zaczyna odmawiać posłuszeństwa.
Kosmiczny Teleskop Hubble’a został wystrzelony z Ziemi w 1990 roku. Krąży po niskiej orbicie okołoziemskiej na wysokości około 540 km. Posiada zwierciadło o średnicy 2,4 metra. Potrafi obserwować w zakresach ultrafioletu, widzialnym i bliskiej podczerwieni. Jest to projekt NASA, w którym współpracuje także Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). Teleskop dokonał wielu przełomowych odkryć, które zwiększyły naszą wiedzę o Wszechświecie.
Źródło: PAP

Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/problemy-z-kosmicznym-teleskopem-hubblea-wstrzymano-obserwacje

Problemy z Kosmicznym Teleskopem Hubble'a. Wstrzymano obserwacje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uznański: mojej diety przed wylotem w kosmos nikt nie planuje
2024-05-01

Urszula Kaczorowska

Nikt nie planuje diety polskiego astronauty przed wylotem w kosmos. Sławosz Uznański trening fizyczny też ustala sam. W Europie astronauci mają więcej swobody niż w NASA – powiedział PAP astronauta projektowy ESA.
Przebywanie w kosmosie ma wyjątkowo negatywny wpływ na kości. Oblicza się, że dwutygodniowy pobyt postarza je o ok. 10 lat. Tak samo mięśnie, które w wyniku braku grawitacji słabną. Eksperymenty pokazały, że już po dwóch tygodniach przebywania w mikrograwitacji zwiększa się ciśnienie śródczaszkowe, które wpływa na pogorszenie wzroku. Wiadomo już, że po powrocie na Ziemię wada wzroku nie znika.
Na pytanie PAP, jak Uznański radzi sobie z ryzykiem, które podejmuje w związku z samymi przygotowaniami, lotem i pobytem na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, astronauta użył porównania z wyjątkowo wymagającą wspinaczką wysokogórską.
„Oczywiście praca astronauty jest ryzykowna, nie da się tego ukryć. Ja dosyć dobrze radzę sobie z ryzykiem, natomiast jednocześnie staram się to ryzyko oszacować. (…) Ryzyko śmierci astronauty wynosi ok. 3–4 proc. (…) Dużo chodziłem po górach, a praca alpinisty jest również ryzykowna i wpływa mocno na zdrowie. Byłem na trzytygodniowej ekspedycji w Himalajach w rejonie Everestu, podczas której schudłem 7 kg. Nigdy od czasów liceum nie miałem tak niskiej masy ciała (…). Po powrocie na Ziemię też będę pracował nad odbudowaniem masy mięśniowej” – powiedział Uznański.
Dodał, że każdy astronauta ma przypisanego lekarza prowadzącego, który opiekuje się nim przez cały okres pracy dla ESA. Astronauci mogą też w każdej chwili skorzystać z pomocy psychologa.
„Mojej diety nikt nie planuje, tak samo jak treningu fizycznego. Sam ustalam, jak często mam sesje treningowe. Tak samo jest z dietą. Ze strony Europejskiej Agencji Kosmicznej nie mamy aż tak bardzo rygorystycznych wymagań, jak astronauci ze strony NASA. W Europie astronauci mają więcej swobody i zachęca się ich, żeby prowadzili zdrowe, normalne życie” – powiedział Uznański.
Astronauta przyznał, że wyjątkowo pomocne w całym procesie przygotowań do lotu w kosmos było dla niego śledzenie misji kosmicznej szwedzkiego kolegi z korpusu – Marcusa Wandta.
„Pytałem Marcusa, jak on spędzał noc, jak spał – jaka była dla niego najwygodniejsza pozycja. Interesowało mnie, czy człowiek potrzebuje czuć jakiś ciężar na sobie. Przez dwa tygodnie podglądałem na kamerze Marcusa, siedząc w centrum operacyjnym pod Monachium. Widziałem, czym się zajmuje każdego dnia i przechodziłem z nim wspólnie przez pewne procedury dotyczące eksperymentów, które wykonywał na orbicie. Miałem też taką okazję, żeby z nim bezpośrednio na orbicie porozmawiać. Więc miałem szczęście doświadczyć misji kosmicznej jeszcze przed swoim wylotem. Staram się budować to doświadczenie, by potem być operacyjnie efektywnym, bo każda minuta na orbicie jest bardzo cenna” – powiedział Uznański.
Dzień pracy astronauty jest bardzo intensywny. Faktycznie każde pięć minut na orbicie jest zaplanowane.
„Wykonywanie eksperymentów to tylko część pracy astronautów. Utrzymanie stacji kosmicznej też zajmuje sporo czasu. Chodzi o wymianę różnych systemów, baterii, naładowanie sprzętu na kolejny dzień pracy. Od czasu do czasu trzeba wymienić filtry i posprzątać łazienkę – czy w ogóle całą stację kosmiczną – to też wchodzi w zakres pracy astronautów. Każdy musi trenować fizycznie przez 2,5 h dziennie. Jest do dyspozycji rowerek stacjonarny, bieżnia i coś w stylu atlasu do ćwiczeń z obciążeniem. Na sen przewidzianych jest 8h” – wyliczył Uznański.(PAP)
Nauka w Polsce, Urszula Kaczorowska
uka/ bar/ mow/
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101845%2Cuznanski-mojej-diety-przed-wylotem-w-kosmos-nikt-nie-planuje.html

Uznański mojej diety przed wylotem w kosmos nikt nie planuje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstała najbardziej szczegółowa mapa Księżyca, ale nie stworzyli jej Amerykanie
2024-05-01. Aleksander Kowal
Poprzednie dekady przyzwyczaiły nas do tego, że pionierami w kontekście działań w kosmosie są Amerykanie. Ostatnie lata stały jednak pod znakiem zmian, a obecnie przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych stanowią Chiny. To właśnie ten kraj stoi za stworzeniem najbardziej szczegółowej mapy geologicznej Księżyca, jaka kiedykolwiek powstała.
Dość powiedzieć, iż obejmuje ona ponad 12 000 struktur i powinna odegrać kluczową rolę w czasie planowanych misji: zarówno bezzałogowych, jak i tych z udziałem człowieka. W projekt poświęcony stworzeniu tego dzieła było zaangażowanych około stu naukowców, a ich działania trwały ponad dziesięć lat.
Mapa obejmuje 14 rodzajów struktur, 17 typów skał, 81 basenów uderzeniowych i 12 341 kraterów. Ich dokumentowanie rozpoczęło się w 2012 roku, kiedy to Chińczycy zaczęli robić rozeznanie w temacie przyszłych lądowań na powierzchni Srebrnego Globu. Dokumentacja została wydana nie tylko w języku chińskim, ale również angielskim: zdaniem Chińczyków dzięki temu będą mogły z niej skorzystać także inne nacje.
Wśród korzyści płynących z dostępu do tak rozbudowanej mapy badacze wymieniają chociażby ułatwienie w zakresie planowania rozmieszczenia stacji badawczych, wykorzystania zasobów występujących na Księżycu czy też poznawania tajników jego ewolucji.
Stworzona przez chińskich naukowców mapa Księżyca cechuje się rekordowo wysoką szczegółowością i pomoże w realizacji przyszłych misji
Kluczową rolę w całym przedsięwzięciu odegrała misja Chang’e-1, w ramach której w latach 2007-2009 skanowano powierzchnię Księżyca z orbity. Później naukowcy wzięli pod uwagę nieco świeższe dane, zebrane w ramach misji Chang’e-3 i Chang’e-4, zrealizowanych w 2013 i 2019 roku. Odczyty te potwierdziły wcześniejsze ustalenia, co było oczywiście pozytywną wiadomością dla członków zespołu badawczego.
Chińskie ambicje dotyczące działalności w kosmosie zdecydowanie mogą imponować. Państwo Środka można już bez wątpienia traktować jako realnego konkurenta dla Stanów Zjednoczonych. Chińczycy prowadzą misje na Srebrnym Globie, a nawet Czerwonej Planecie. Do 2030 roku zamierzają umieścić pierwszego tajkonautę na powierzchni naszego naturalnego satelity, choć możemy się spodziewać, że nieco wcześniej ta sztuka uda się Amerykanom.
https://www.chip.pl/2024/05/mysliwce-f-35-polska-husaria-szachownica

Powstała najbardziej szczegółowa mapa Księżyca, ale nie stworzyli jej Amerykanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto najstarsze ślady ziemskiego pola magnetycznego
Autor: admin (2024-05-01)
Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego i Massachusetts Institute of Technology dokonali niezwykłego odkrycia, które rzuca nowe światło na dzieje naszej planety. Udało im się zidentyfikować najstarsze niepodważalne ślady istnienia ziemskiego pola magnetycznego, sięgające aż 3,7 miliarda lat wstecz.
Wyniki tych badań, opublikowane w prestiżowym czasopiśmie "Journal of Geophysical Research Solid Earth", stanowią prawdziwy przełom w naszym rozumieniu ewolucji Ziemi i warunków, w jakich mogło rozwijać się na niej życie.
Kluczem do tego odkrycia była szczegółowa analiza starożytnej sekwencji skał zawierających żelazo, pochodzących z formacji Isua na Grenlandii. Okazało się, że skały te powstały w momencie, gdy natężenie ziemskiego pola magnetycznego wynosiło co najmniej 15 mikrotesli - porównywalne ze współczesnym poziomem (około 30 mikrotesli).
Te wyniki stanowią najdokładniejsze i najbardziej wiarygodne oszacowanie siły pola magnetycznego Ziemi w tak odległej przeszłości. Poprzednie badania, opierające się na analizie pojedynczych kryształów, dostarczały mniej precyzyjnych danych.
Chociaż natężenie pola magnetycznego wydaje się stosunkowo stabilne, naukowcy wiedzą, że w przeszłości wiatr słoneczny był znacznie silniejszy. To sugeruje, że ochrona powierzchni Ziemi przed tym wiatrem wzrosła z biegiem czasu.
Odkrycie to może mieć kluczowe znaczenie dla zrozumienia warunków, w jakich mogło rozwijać się życie na naszej planecie. Silniejsze pole magnetyczne mogło bowiem umożliwić przeniesienie się organizmów z oceanów na lądy i poza wodne środowiska. Badania najstarszych śladów ziemskiego pola magnetycznego to prawdziwy kamień milowy w badaniach nad historią naszej planety. Dostarcza ono cennych informacji na temat ewolucji Ziemi i warunków, jakie panowały na niej miliardy lat temu.

Wyniki te mogą mieć daleko idące implikacje dla naszego rozumienia genezy i rozwoju życia na Ziemi. Otwierają one nowe perspektywy badawcze i zachęcają do dalszych, pogłębionych analiz w tym zakresie.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkryto-najstarsze-slady-ziemskiego-pola-magnetycznego

Odkryto najstarsze ślady ziemskiego pola magnetycznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Webb sfotografował „grzywę” mgławicy Koński Łeb
2024-05-01.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba uchwycił w podczerwieni fragment ikonicznej mgławicy Koński Łeb z niespotykaną do tej szczegółowością.
Mgławica Koński Łeb o wielkości około 3,5 roku świetlnego, zwana również Barnard 33, znajduje się w gwiazdozbiorze Oriona w zachodniej części obłoku molekularnego Orion B w odległości około 1300 l.św. od Ziemi. Mgławica została odkryta 6 lutego 1888 roku przez szkockiego astronoma Williamina Fleminga.
Mgławica powstała z zapadającego się obłoku materii międzygwiazdowej. Widzimy ją, ponieważ jest oświetlana przez pobliską gorącą gwiazdę. Obłoki gazu otaczające mgławicę Koński Łeb zostały już rozproszone, ale pozostał sterczący filar – wyglądający z naszej perspektywy jak łeb konia, który jest zbudowany z wytrzymalszej materii.
Ale ta mgławica nie jest niezniszczalna. Astronomowie oszacowali, że wyparuje w ciągu najbliższych 5 milionów lat. Wynika to z faktu, iż jest silnie oświetlana przez promieniowanie ultrafioletowe przede wszystkim układu podwójnego gwiazd masywnych sigma Orionis (typ widmowy O9.5V), które znajdują się w odległości ~3,5 pc (~11,4 l.św.) od krawędzi mgławicy – przy czym jest to odległość rzutowana na sferę niebieską. Astronomowie przypuszczają, że sigma Orionis oświetla nieco skośnie tył mgławicy Koński Łeb, ponieważ jest ona głównie widoczna na tle mgławicy emisyjnej IC434.
Teleskop Webba sfotografował oświetloną, górną część mgławicy o charakterystycznej strukturze pyłu i gazu. Analiza tych zdjęć została opublikowana kilka dni temu w czasopiśmie naukowym Astronomy & Astrophysics.
Mgławica Koński Łeb jest dobrze znanym obszarem fotodysocjacyjnym PDR (skrót z j.ang. Photo Dissociation Region) lub inaczej obszarem zdominowanym przez fotony PDR (skrót z j.ang. Photon-Dominated Region). Ten obszar w przeważającej mierze jest neutralnym elektrycznie ośrodkiem międzygwiazdowym, w którym ogrzewanie i procesy chemiczne zależą głównie od promieniowania ultrafioletowego młodych gwiazd masywnych. Te obszary tworzą szeroką granicę oddzielającą młode gwiazdy od obłoków molekularnych, w których promieniowanie ultrafioletowe ogrzewa pył i gaz, i wywołuje procesy chemiczne. Oddziaływanie pomiędzy promieniowaniem gwiazd, a materią obejmuje:
    •  niszczenie ziaren pyłu w gęstych obszarach mgławicy;
    •  ogrzewanie pyłu;
    • jonizację, dysocjację i ogrzewanie gazu składającego się zarówno z atomów jak i molekuł.
Te procesy mogą wywoływać silną stratyfikacje obszarów PDR (zjonizowany→ obojętny→ molekularny) ze względu na różne energie pochłanianego promieniowania ultrafioletowego w miarę, jak to promieniowanie jest osłabiane - im głębiej w obszar PDR. Obserwowane obszary PDR w naszej Drodze Mlecznej rozciągają się na kilkaset j.a.
Mgławica Koński Łeb jest idealnym obiektem do badania fizycznej struktury obszarów PDR, ponieważ jest dość blisko od nas oraz jest widoczna z boku. Umożliwia badania ewolucji molekularnej gazu i pyłu w tych środowiskach, a także obszarów przejściowych między nimi.
Obserwacje mgławicy Koński Łeb zostały przeprowadzone w ramach programu dla Teleskopu Webba pt. „Fizyka i chemia czoła obszarów PDR”.
Astronomowie z tego zespołu badający zdjęcia uzyskane za pomocą kamery NIRCam i instrumentu MIRI po raz pierwszy zauważyli niewielkie struktury na oświetlonym brzegu mgławicy Koński Web. Wykryto także prostopadłe do czoła obszaru PDR, prążkowane struktury zawierające cząstki pyłu i zjonizowanego gazu, które zostały porwane przez przepływ materii parujący pod wpływem fotonów UV. Zostało również zbadane w jaki sposób pył pochłania i emituje światło oraz lepiej zrozumiano wielowymiarowy kształt mgławicy.
W kolejnym kroku astronomowie zamierzają przeanalizować dane spektroskopowe mgławicy Koński Łeb uzyskane Teleskopem Webba, aby poznać zmiany parametrów fizycznych i chemicznych materii w tej mgławicy.
Na ilustracji: Interaktywna wersja obrazu „końskiej grzywy” mgławicy Koński Łeb sfotografowanej przez teleskop Webba w podczerwieni. Zmieniając pozycję suwaka: średnia ↔ bliska podczerwień (czerwona strzałka wskazuje dwie skrajne jego pozycje), można oglądać wersję zdjęcia mgławicy Koński Łeb, w której prawie poznikały gwiazdy i galaktyki w tle (po lewej, średnia podczerwień) oraz z całym ich bogactwem (po prawej, bliska podczerwień). Źródło: ESA/Webb, NASA, CSA, K. Misselt (University of Arizona) and Abergel (IAS/University Paris-Saclay, CNRS)
Na ilustracji: Trzy zdjęcia ikonicznej mgławicy Koński Łeb wykonane różnymi teleskopami satelitarnymi w zakresie optycznym i podczerwieni.
Zdjęcie po lewej uzyskał teleskop Euclid w zakresie widzialnym i bliskiej podczerwieni (długość fali: 0,7+1,1+1,7μm) opublikowane w listopadzie 2023 roku.
Zdjęcie w środku w bliskiej podczerwieni (długość fali: 1,1+1,6μm) z teleskopu Hubble’a zostało wykonane z okazji 23 rocznicy rozpoczęcia obserwacji orbitalnych w 2013 roku. Jest to przepiękne zdjęcie subtelnych struktur tej mgławicy, które w zakresie widzialnym są przesłonięte przez pył.
Zdjęcie po prawej jest najnowszą obserwacją fragmentu mgławicy Koński Łeb przeprowadzoną przez teleskop Webba w konfiguracji z kamerą NIRCam w bliskiej podczerwieni (długości fali w zakresie: 1,4-4,05μm).
Źródło: ESA/Euclid/Euclid Consortium/NASA, image processing by J.-C. Cuillandre (CEA Paris-Saclay), G. Anselmi, NASA, ESA, and the Hubble Heritage Team (AURA/STScI), ESA/Webb, CSA, K. Misselt (University of Arizona) and A. Abergel (IAS/University Paris-Saclay, CNRS), M. Zamani (ESA/Webb)
Na ilustracji: Spektakularny panoramiczny widok mgławicy Koński Łeb uzyskany przez teleskop satelitarny Euclid podczas 1-godzinnej obserwacji w zakresie widzialnym oraz podczerwonych filtrach Y i H. Na zdjęciu barwom: niebieska / zielona / czerwona odpowiadają następujące długości fali: 0,7μm (zakres widzialny dla ludzkiego oka) / 1,1μm / 1,7μm.
Dzięki takiemu doborowi filtrów na zdjęciach z Euclida gorące gwiazdy mają odcień biało-niebieski, obszary z wzbudzonym, gazowym wodorem – odcień niebieski, obszary bogate w pył i gaz molekularny – wyraźny odcień czerwony. Zaś odległe galaktyki o dużym przesunięciu ku czerwieni wydają się bardzo czerwone.
Na zdjęciu jasne gwiazdy posiadają po sześć, wyraźnie rozchodzących się promieni, co jest efektem  instrumentalnym wynikającym z konstrukcji teleskopu. Innym efektem instrumentalnym są bardzo słabe, małe i okrągłe obszary o rozmytym niebieskim kolorze - tzw. „duchy optyczne”, które łatwo są identyfikowane podczas obróbki danych i nie mają wpływu na realizację celów naukowych.
Źródło: ESA/Euclid/Euclid Consortium/NASA, image processing by J.-C. Cuillandre (CEA Paris-Saclay), G. Anselmi
Na ilustracji: Mgławica Koński Łeb w ujęciu z teleskopu Hubble’a (bliska podczerwień) w barwach: niebieska i pomarańczowo-czerwona odpowiadających długościom fali światła 1,1μm i 1,6μm. Zdjęcie zostało wykonane z okazji 23 rocznicy rozpoczęcia obserwacji teleskopem Webba w 2013 roku. Źródło: NASA, ESA, and Z. Levay (STScI)
 
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz
 

Więcej informacji:
    • (publikacja naukowa) → JWST observations of the Horsehead photon-dominated region I. First results from multi-band near- and mid-infrared imaging
    •  Webb Captures Top of Iconic Horsehead Nebula in Unprecedented Detail
    •  Slider Tool (Webb NIRCam and MIRI images)

Źródło: NASA, ESA, CSA

Na ilustracji: Fragment „końskiej grzywy” w słynnej mgławicy Koński Łeb o szerokości około 0,8 roku świetlnego, który sfotografowała kamera NIRCam w Teleskopie Webba w bliskiej podczerwieni (kolory: niebieski / niebieskozielony / zielony / żółty / czerwony odpowiadają następującym długościom fali promieniowania: 1,4+2,5μm / 3,0+3,23μm / 3,35μm / 4,3μm / 4,7+4,05μm).
Ulotne, niebieskawe obłoki w dolnej części zdjęcia składają się głównie z zimnego wodoru molekularnego. W czerwonawych smugach rozciągających się nad tą mgławicą dominuje atomowy wodór i astronomowie nazywają to obszarem fotodysocjacyjnym PDR. Jest to obszar przejściowy pomiędzy pomiędzy chłodniejszą mgławicą znajdującą się poniżej PDR, a całkowicie zjonizowanym gazem – powyżej. PDR tworzy promieniowanie pobliskich, młodych gwiazd masywnych i składa się w większości z niezjonizowanego, ciepłego gazu i pyłu. W tle widać wiele odległych galaktyk.
Źródło: ESA/Webb, NASA, CSA, K. Misselt (University of Arizona) and A. Abergel (IAS/University Paris-Saclay, CNRS)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/webb-sfotografowal-grzywe-mglawicy-konski-leb

Webb sfotografował grzywę mgławicy Koński Łeb.jpg

Webb sfotografował grzywę mgławicy Koński Łeb2.jpg

Webb sfotografował grzywę mgławicy Koński Łeb3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybuch mega-magnetara rozświetla pobliską galaktykę
2024-05-01.
Międzynarodowy zespół naukowców wykrył gigantyczny rozbłysk pochodzący z magnetara.
Podczas gdy satelita INTEGRAL obserwował niebo, zauważył rozbłysk promieniowania gamma – wysokoenergetycznych fotonów – pochodzących z pobliskiej galaktyki M82. Zaledwie kilka godzin później teleskop rentgenowski XMM-Newton poszukiwał poświaty po eksplozji, ale jej nie znalazł. Międzynarodowy zespół zdał sobie sprawę, że rozbłysk musiał być pozagalaktycznym rozbłyskiem magnetara, młodej gwiazdy neutronowej o wyjątkowo silnym polu magnetycznym. Odkrycie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature.
15 listopada 2023 roku satelita INTEGRAL zauważył nagłą eksplozję rzadkiego obiektu. Na zaledwie 1/10 sekundy na niebie pojawiła się krótka seria energetycznego promieniowania gamma. Dane z satelity zostały odebrane w Centrum Danych Naukowych INTEGRAL (ISDC), znajdującym się w środku Ecogia na Wydziale Astronomii UNIGE, skąd wysłano ostrzeżenie o wybuchu promieniowania gamma do astronomów na całym świecie, zaledwie 13 sekund po jego wykryciu – wyjaśnił Carlo Ferrigno, starszy pracownik naukowy Zakładzie Astronomii na Wydziale Nauk UNIGE, kierownik ISDC i współautor publikacji.
Oprogramowanie IBAS (Integral Burst Alert System) automatycznie zlokalizowało galaktykę M82 oddaloną o 12 milionów lat świetlnych. Ten system ostrzegania został opracowany i jest obsługiwany przez naukowców i inżynierów z UNIGE we współpracy z naukowcami z całego świata.
Ciekawy sygnał z pobliskiej galaktyki
Natychmiast zdaliśmy sobie sprawę, że jest to specjalny alert. Rozbłyski gamma pochodzą z odległych i dowolnych miejsc na niebie, ale ten wybuch pochodził z jasnej pobliskiej galaktyki – wyjaśnił Sandro Mereghetti z Narodowego Instytutu Astrofizyki (INAF–IASF) w Mediolanie we Włoszech, główny autor publikacji i współpracownik IBAS. Zespół natychmiast zwrócił się do teleskopu XMM-Newton z prośbą o jak najszybszą obserwację miejsca wybuchu. Gdyby był to krótki rozbłysk gamma, wywołany przez dwie zderzające się gwiazdy neutronowe, kolizja wytworzyłaby fale grawitacyjne i miałaby poświatę w promieniowaniu rentgenowskim i świetle widzialnym.
Jednak obserwacje XMM-Newton pokazały jedynie gorący gaz i gwiazdy w galaktyce. Korzystając z naziemnych teleskopów optycznych, w tym włoskiego Telescopio Nazionale Galileo i francuskiego Observatoire de Haute-Provence, szukali również sygnału w świetle widzialnym, zaczynając zaledwie kilka godzin po eksplozji, ale ponownie niczego nie znaleźli. Brak sygnału w promieniowaniu rentgenowskim i świetle widzialnym oraz brak fal grawitacyjnych zmierzonych przez detektory na Ziemi (LIGO/VIRGO/KAGRA) sprawiają, że najpewniejszym wyjaśnieniem jest to, że sygnał pochodził od magnetara.
Magnetary: mega-magnetyczne gwiazdy, które niedawno umarły
Kiedy gwiazdy masywniejsze niż osiem mas Słońc umierają, eksplodują jako supernowa, która pozostawia za sobą czarną dziurę lub gwiazdę neutronową. Gwiazdy neutronowe to bardzo zwarte pozostałości gwiazdowe o masie większej niż masa Słońca, upakowane w kulę o wielkości kantonu Genewa. Szybko wirują i mają silne pola magnetyczne – wyjaśnił Volodymyr Savchenko, starszy pracownik naukowy w Departamencie Astronomii na Wydziale Nauk UNIGE i współautor publikacji. Niektóre młode gwiazdy neutronowe mają wyjątkowo silne pola magnetyczne, ponad 10 000 razy silniejsze niż typowe gwiazdy neutronowe. Nazywa się je magnetarami. Emitują one energię w postaci rozbłysków, które czasami są olbrzymie.
Jednak w ciągu ostatnich 50 lat obserwacji promieniowania gamma tylko trzy olbrzymie rozbłyski zostały zakwalifikowane jako pochodzące z magnetarów w naszej Galaktyce. Wybuchy te są bardzo silne: jeden z nich, wykryty w grudniu 2004 roku, pochodził z odległości 30 000 lat świetlnych od nas, ale mimo to był wystarczająco silny, aby wpłynąć na górne warstwy ziemskiej atmosfery, podobnie jak robią to rozbłyski słoneczne, pochodzące ze znacznie bliższych nam obszarów.
Rozbłysk wykryty przez INTEGRAL jest pierwszym potwierdzeniem rozbłysku magnetara poza Drogą Mleczną. M82 to jasna galaktyka, w której dochodzi do procesów gwiazdotwórczych. W tych regionach rodzą się masywne gwiazdy, które żyją krótko, burzliwie i pozostawiają po sobie gwiazdy neutronowe. Odkrycie magnetara w tym regionie potwierdza, że magnetary są prawdopodobnie młodymi gwiazdami neutronowymi – dodał Volodymyr Savchenko. Poszukiwania kolejnych magnetarów będą kontynuowane w innych pozagalaktycznych regionach gwiazdotwórczych, aby zrozumieć te niezwykłe obiekty astronomiczne. Jeżeli astronomom uda się znaleźć ich znacznie więcej, będą mogli zacząć rozumieć, jak często dochodzi do takich rozbłysków i w jaki sposób gwiazdy neutronowe tracą energię w tym procesie.
INTEGRAL, kluczowy instrument w wyścigu z czasem
Rozbłyski o tak krótkim czasie trwania można uchwycić tylko przypadkowo, gdy obserwatorium jest skierowane we właściwą stronę. To sprawia, że INTEGRAL ze swoim dużym polem widzenia, ponad 3000 razy większym niż tarcza Księżyca, jest tak ważny dla tych detekcji.
Carlo Ferrigno wyjaśnił: Nasz automatyczny system przetwarzania danych jest wysoce niezawodny i umożliwia nam natychmiastowe zaalarmowanie społeczności. W przypadku wykrycia nieoczekiwanych obserwacji, takich jak ta, INTEGRAL i XMM-Newton mogą być elastyczne w swoich harmonogramach, co jest niezbędne w przypadku odkryć o kluczowym znaczeniu czasowym. W tym przypadku, gdyby obserwacje zostały przeprowadzone zaledwie dzień później, nie byłoby tak mocnego dowodu na to, że był to rzeczywiście magnetar, a nie rozbłysk gamma.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Eruption of mega-magnetic star lights up nearby galaxy
•    A magnetar giant flare in the nearby starburst galaxy M82
Źródło: UNIGE
Na ilustracji: Wizja artystyczna magnetara. Źródło: ESA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wybuch-mega-magnetara-rozswietla-pobliska-galaktyke

 

Wybuch mega-magnetara rozświetla pobliską galaktykę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najsilniejszy deszcz meteorów Eta Akwarydy w stuleciu. Będzie zjawiskowo

2024-05-01. Dawid Długosz
Deszcz meteorów Eta Akwarydy w tym roku będzie bardzo zjawiskowy. Szczyt przypadnie na okolice 6 maja i zbiegnie się z nowiem Księżyca. Naukowcy twierdzą, że może on być najsilniejszy w całym stuleciu! Nie każdy o tym wie i ten rój jest pozostałością po jednej z najsłynniejszych komet.

 Eta Akwarydy to rój meteorów, którego nazwa wywodzi się od gwiazdy Eta Aquarii w gwiazdozbiorze Wodnika. W rzeczywistości jego pochodzenie związane jest z kometą. Co roku Ziemia przechodzi przez ten region i dzięki temu mamy okazję oglądać deszcz meteorów. Tegoroczny zapowiada się naprawdę zjawiskowo.
Majowy deszcz meteorów Eta Akwarydy najsilniejszy w stuleciu
Naukowcy nie pozostawiają złudzeń. Tegoroczny deszcz meteorów Eta Akwarydy ma szansę być najsilniejszym w całym stuleciu. Jego szczyt przypadnie na okolice 6 maja i w tym roku zbiegnie się z nowiem Księżyca.
To sprawi, że nocne niebo przed świtem będzie ciemne i to może przynieść idealne warunki do obserwacji deszczu meteorów, który powinien być wyjątkowo dobrze widoczny, co na półkuli północnej naszej planety jest rzadkością. Związane to jest z promieniem Eta Akwarydy, który po naszej części globu wschodzi o porze, gdzie najjaśniejsze meteoryty blakną w świetle dziennym.
Sytuacja wygląda lepiej na południowej półkuli planety. Dla przykładu promień w Australii wschodzi około godziny 1:30-2:00 w nocy, co stwarza świetne warunki do obserwacji.
W szczycie nawet 20-30 meteorów co godzinę
Podczas nasilenia zjawiska, co przypada na poranek 6 maja, będzie można zaobserwować nawet 20-30 meteorów co godzinę. Oczywiście warto mieć na uwadze, że nie pojawią się one równomiernie. To oznacza, że na przykład przez 15 minut nie będzie widać żadnego, a potem nagle uda dostrzec się kilka.
Naukowcy twierdzą, że istnieją pewne przesłanki związane z tym, że tegoroczny szczyt deszczu meteorów Eta Akwarydy będzie aktywniejszy niż zazwyczaj. Za kilka dni spadające gwiazdy na niebie mogą być naprawdę liczne. Wnioski napływają z modelowania zachowania roju i przesłanek związanych ze znaczącym wzrostem występowania.
To zasługa komety Halleya
Deszcze meteorów występują, gdy Ziemia przechodzi przez obszar, gdzie znajdują się pozostałości po asteroidach lub kometach. Eta Akwarydy pochodzi od drugiego z wymienionych obiektów i to nie byle jakiego, bo jednego z najbardziej znanych. To słynna kometa Halleya.

Kometa Halleya (oficjalna nazwa 1P/Halley) okrążą naszą gwiazdę co około 76 lat. Każde zbliżenie do Słońca powoduje wyrzucanie pyłu i gazu. Ziemia przenika przez te warstwy dwa razy do roku. Pierwszą są wymienione Eta Akwarydy. Drugą Orionidy, czyli dobrze znany rój meteorów, który jest widoczny w październiku z obu półkul planety.
Obecnie kometa Halleya znajduje się daleko od Słońca i pod koniec 2023 r. osiągnęła aphelium. Wtedy była zlokalizowana w największej odległości od gwiazdy Układu Słonecznego - blisko 5,3 mld km. Natomiast peryhelium (największe zbliżenie) komety nastąpi dopiero 28 lipca 2061 r., czyli nieprędko.


Najsilniejszy deszcz meteorów Eta Akwarydy w tym stuleciu. Będzie zjawiskowo. /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-najsilniejszy-deszcz-meteorow-eta-akwarydy-w-stuleciu-bedzie,nId,7485115

Najsilniejszy deszcz meteorów Eta Akwarydy w stuleciu. Będzie zjawiskowo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie w Polsce szukać meteorytów? Ekspert odpowiada

2024-05-01. Dawid Długosz
W Polsce również spadają meteoryty i są miejsca, gdzie z pewnością warto ich szukać. Co to za lokalizacje? Rąbka tajemnicy uchylił astronom prof. Szymon Kozłowski, który jest znawcą meteorytów. Naukowiec wskazuje kilka miejsc w Polsce, gdzie łowcy "kosmicznych kamieni" powinni udać się na poszukiwania.

Meteoryty spadają w różnych miejscach na Ziemi. Ostatnio głośno było o okazie spod Berlina. Polska nie jest wyjątkiem i są pewne miejsca w naszym kraju, które zostały "nawiedzione" przez to zjawisko. Fragmenty rozsypane na lądzie znajdowane są do dziś. Rodzi się jednak pytanie: gdzie ich szukać?
W tych miejscach w Polce warto szukać meteorytów
Rąbka tajemnicy w tej kwestii uchylił prof. Szymon Kozłowski, astronom i znawca meteorytów pracujący w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowiec należy również do Polskiego Towarzystwa Meteorytowego i może pochwalić się sporą kolekcją. Jest w posiadaniu około 160 fragmentów. Wśród nich są dwa o wadze 3 kg i 806 g znalezione w okolicach Moraska.
•    10 km od Pułtuska znaleziono około 10 tys. sztuk. Pochodzą one z największego spadku deszczu meteorytów kamiennych, do którego doszło w 1868 r. Szacuje się, że wtedy na raz spadło od 70 do 100 tys. fragmentów. Poszukiwacze do tej pory odnajdują na polach w okolicach miasta meteoryty i znalezione tu okazy są w niemal wszystkich kolekcjach na świecie.
•    10 km na południowy zachód od Łowicza, gdzie w 1935 r. spadł deszcz meteorytów żelazno-kamiennych. Do tej pory znaleziono około 60 z nich, ale co jakiś czas odnajdywane są kolejne.
•    Morasko, gdzie dotychczas znaleziono około tysiąca meteorytów i nadal odkrywane są nowe. W pobliżu jest siedem kraterów i to dookoła nich znajdowane są fragmenty.
Szukanie meteorytów nie musi być trudne
Choć oczywiście trzeba mieć trochę szczęścia. Tutaj z pewnością będzie pomocna także odpowiednia wiedza oraz odpowiedni sprzęt. Wskazówki na ten temat udziela prof. Kozłowski.
Chcąc odróżnić fragment meteorytu od zwykłego kamienia warto mieć na uwadze, że około 80-90 proc. z nich będzie podobnych. Mają postać czarną lub rdzawą ze skorupą obtopieniową. Często będą miały gładkie krawędzie bez ostrych końców. Tak zwane chondryty powinny być wykrywalne przez część wykrywaczy metali. Do innych może przyczepić się magnes. Ponadto meteoryt powinien być odczuwalnie cięższy od zwykłego kamienia podobnej wielkości.
Jeśli więc następnym razem zauważycie na spacerze nietypowy kamień, to być może warto się po niego schylić? Możliwe, że będzie to okaz nie z tej planety.
Gdzie w Polsce szukać meteorytów? Ekspert odpowiada. /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-gdzie-w-polsce-szukac-meteorytow-ekspert-odpowiada,nId,7399622

Gdzie w Polsce szukać meteorytów Ekspert odpowiada.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w maju 2024 roku
2024-05-01. Zofia Lamecka
Piąty miesiąc już za rogiem. Maj rozpoczynamy piękną pogodą i czystym niebem sprzyjającym obserwacjom. Pierwszy dzień rozpoczniemy ze Słońcem w Baranie, wychodzącym za horyzont o godzinie 5:05, a zachodzącym ponownie o 20:02. Dzień będzie trwał blisko 15 godzin. Z biegiem dni Słońce przeniesie się do gwiazdozbioru Byka i będzie na naszym niebie stopniowo coraz dłużej. Pod koniec maja wschodzić będzie o 4:21, a zachodzić o 20:47. Noc astronomiczna początkowo będzie trwać około 2/3 godzin, natomiast od 20 maja będziemy musieli się z nią pożegnać na kolejne dwa miesiące.
Księżyc
Na początku weekendu majowego Księżyc będzie jeszcze jasny, jednak z kolejnymi dniami jego garb będzie maleć, tworząc dobre warunki do obserwacji i astrofotografii na koniec wolnego. Nów w maju wypadnie ósmego, a pełnia dwa tygodnie później – 23 maja. Przez pierwsze kilka dni miesiąca Księżyca można szukać nad ranem w pobliżu Marsa i Saturna na wschodzie. Później, w okolicach 10 maja przejdzie pomiędzy Betelgezą a Capellą, a dwa dni później odwiedzi Kastora i Polluksa. Siedemnastego osiągnie apogeum orbity, po czym przejdzie przez okolice Spiki i 23 maja będzie w pełni w okolicach Antaresa.
Planety
•    Merkury – widoczny przez cały miesiąc. Będzie oddalać się od Słońca aż do 9 maja, gdy osiągnie maksymalną elongację 26 stopni. Jego jasność będzie wynosić około 0,6 mag. Pierwszego maja będzie wychodzić za horyzont 30 minut przed Słońcem, 9 maja – 45 minut, a ostatniego dnia miesiąca ponownie około pół godziny. Cały miesiąc Merkury będzie znajdować się w gwiazdozbiorze Ryb.
•    Wenus – niewidoczna.
•    Mars –  widoczny cały miesiąc na wschodzie nad ranem. Na początku maja będzie wychodzić około godzinę przed Słońcem (około 20 minut po czwartej), a pod koniec maja czas wydłuży się do 2 godzin (wychodzi za horyzont około 2:30). Przez cały miesiąc jej jasność będzie równa około 1,1 mag.
•    Jowisz – niewidoczny.
•    Saturn – widoczny cały miesiąc. Będzie wschodzić na wschodzie około 2 godziny przed Słońcem na początku maja, a pod koniec czas ten wydłuży się do około 3 godzin. Jego jasność będzie równa około 1,2 mag.
•    Uran – widoczny. Przez cały miesiąc możemy go szukać przed Jowiszem, natomiast jego jasność wynosi około 5,8 mag, więc do obserwacji musimy wyposażyć się co najmniej w lornetkę.
Roje Meteorów
Na początku maja możemy obserwować deszcz meteorów, pochodzących od najsłynniejszej współczesnej komety – komety Halley’a. To eta Akwarydy, mające swój radiant w gwiazdozbiorze wodnika. Można obserwować je od końca kwietnia przez cały maj. Ich maksimum wypada w okolicach 6 maja, co czyni je świetnym celem majówkowych obserwacji. W maksimum można spodziewać się około 60 meteorów na godzinę, a że radiant wschodzi dość późno, najlepiej widoczne będą około 2 w nocy.
Obserwacje głębokiego nieba
Od końca maja w Polsce będziemy mieć tylko białe noce. Mimo że wydawałoby się, że ciepłe noce sprzyjają obserwacją, jednak z końcem maja sezon na astrofotografię kończy się na najbliższe dwa miesiące. Warto wykorzystać ostatnie dni sezonu, szczególnie że pogoda zaskakuje. Szczególnie dobre warunki do obserwacji głębokiego nieba będą przez pierwszą połowę miesiąca, gdy blask Księżyca nie będzie rozświetlał nieba. Wiosenne konstelacje, którym warto się przyjrzeć w maju to Warkocz Bereniki, Korona Północy, Lew czy Panna. Na zachodzie widoczny będzie trójkąt wiosenny – asteryzm składający się z trzech jasnych gwiazd: Regulusa, Arktura i Spiki. Pomiędzy nimi znajduje się wcześniej wspomniany Warkocz Bereniki, w którym znajduje się piękna gromada galaktyk. Nieopodal, na granicy gwiazdozbioru Panny i Kruka można wypatrywać słynnej galaktyki Sombrero, nazwanej tak po jej kształcie przypominającym kapelusz. Na wschodzie będzie już coraz lepiej widoczny asteryzm Trójkąta Letniego, który będzie wyznaczał cele obserwacji na przyszłe letnie miesiące.
Źródła:
•    Stellarium
•    sunearthtools.com
30 kwietnia 2024
Ułożenie Księżyca i planet: Jowisza, Wenus, Merkurego, Marsa i Saturna na początku maja. Źródło: Stellarium

https://astronet.pl/na-niebie/niebo-w-maju-2024-roku/

 

Niebo w maju 2024 roku.jpg

Niebo w maju 2024 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś wielkiego czai się w na skraju Układu Słonecznego. Czy to Planeta X?
2024-05-02. Bogdan Stech
Układ słoneczny skrywa wciąż wiele tajemnic. Jedną z nich jest hipotetyczna dziewiąta planeta, krążąca daleko za orbitą Neptuna. Nowe badania, wykorzystujące obserwacje lodowych obiektów przelatujących obok Neptuna, dostarczają silnych dowodów na istnienie tajemniczej Planety X.
W najdalszych zakątkach naszego Układu Słonecznego, gdzie słońce jest tylko małą iskierką, kryć ma się tajemnicza dziewiąta planeta. Nazywamy ją Planetą X. To hipotetyczne ciało znajdować ma się dalej od Słońca niż Neptun. Astronomowie poszukują jej od lat.
Istnienie dziewiątej planety zaproponowano na podstawie obserwacji odległych obiektów poza Neptunem, na które wydaje się, że wpływa przyciąganie grawitacyjne dużego, jeszcze nieodkrytego ciała niebieskiego.
W 2015 r. astronomowie z Caltech, Konstantin Batygin i Mike Brown przedstawili przekonujące dowody na istnienie tej hipotetycznej planety. Ich zdaniem Planeta X prawdopodobnie porusza się po niezwykle wydłużonej orbicie w zewnętrznym Układzie Słonecznym.
Teraz ci sami naukowcy znaleźli najsilniejszy jak dotąd dowód statystyczny na istnienie dziewiątej planety. Wyniki ich badań można znaleźć na serwerze arxiv.
Symulacja potwierdza hipotezę
Badania pokazały, w jaki sposób wpływ grawitacyjny Planety X może wyjaśnić dziwne orbity obiektów w zewnętrznym Układzie Słonecznym. To tak zwane obiekty transneptunowe, czyli planetoidy obiegające Słońce po orbitach, znajdujących się poza trajektorią Neptuna.
Naukowcy przeprowadzili symulacje obliczeniowe, które obejmowały interakcje grawitacyjne ze wszystkimi dużymi planetami, przypływ galaktyczny, a nawet przelatujące gwiazdy. Uwzględnili także warunki początkowe odzwierciedlające migrację planet-olbrzymów i wczesną ewolucję Słońca w gromadzie gwiazd.
Wyniki symulacji wykazały, że właściwości orbit obiektów transneptunowych są ściśle zgodne z przewidywaniami modelu obejmującego dziewiątą planetę.
Bardzo daleko od Słońca
Eksperci z Caltech przewidują, że proponowana planeta może mieć masę około 10 razy większą od Ziemi i mieć rozmiary podobne do Urana lub Neptuna. Co więcej, hipotetyczna planeta może znajdować się około 20 razy dalej od Słońca niż Neptun. Ze względu na tak ogromną odległość pełne okrążenie Słońca może zająć od 10 000 do 20 000 lat ziemskich.
Co ciekawe, znalezienie planet krążących wokół innych gwiazd jest często prostsze niż zlokalizowanie ich w naszym Układzie Słonecznym.
Istnienie Planety 9 to fascynująca zagadka, która budzi wyobraźnię. To przypomnienie, że Układ Słoneczny wciąż skrywa wiele tajemnic, które czekają na odkrycie. Nowe technologie i metody badawcze dają nam nadzieję, że wkrótce poznamy więcej o tej mroźnej gigantce i jej miejscu w kosmicznym tańcu naszego Układu Słonecznego.
https://spidersweb.pl/2024/05/cos-wielkiego-czai-sie-w-ciemnosciach.html

Coś wielkiego czai się w na skraju Układu Słonecznego. Czy to Planeta X.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe odkrycie Curiosity na Marsie. Kolejne podobieństwo do Ziemi

2024-05-02. Paula Drechsler
Zespół badawczy, korzystając z instrumentu ChemCam na pokładzie łazika NASA Curiosity wysnuł kolejne ciekawe wnioski na temat tego, że na starożytnym Marsie mogło istnieć środowisko podobne do ziemskiego, związane z występowaniem organizmów żywych. Wyniki opublikowano w czasopiśmie "Journal of Geophysical Research: Planets". Skąd takie wnioski naukowców?

Marsjański łazik NASA Curiosity od 2012 roku bada powierzchnię Czerwonej Planety, dostarczając naukowcom mnóstwa cennych informacji. Od lat urządzenie zbiera dane na temat krateru Gale.
To właśnie dzięki nowym ustaleniom związanym z tym kraterem naukowcy potwierdzili, że niegdyś na Marsie mogło istnieć środowisko podobne do tego, które występuje na Ziemi. Co "wywęszył" Curiosity w Gale?
Łazik i badania kosmosu. Nowe ustalenia badaczy na temat Marsa
Ogromny krater nazwany Gale (od nazwiska australijskiego astronoma amatora) powstał, kiedy w Marsa uderzył meteor. Miało to miejsce bardzo dawno temu, około 3,5 do 3,8 miliarda lat wstecz. We wnętrzu krateru Gale znajduje się góra Aeolis Mons (Mount Sharp), wznosząca się ponad jego brzeg. Jej warstwowa struktura sugeruje, że mogą się tam znajdować osady związane z geologiczną historią Marsa. Właśnie dlatego krater ten został wybrany jako cel lądowania łazika Curiosity, co miało miejsce 6 sierpnia 2012 r.

Niedawno NASA podała, że łazik odkrył, iż na powierzchni krateru Gale znajduje się metan, który na Ziemi jest związany m.in. z działalnością drobnoustrojów. W najnowszych badaniach opublikowanych na łamach "Journal of Geophysical Research: Planets" zespół badawczy korzystający z instrumentu ChemCam na pokładzie łazika Curiosity informuje natomiast, że odkryto wyższe niż zwykle ilości manganu w skałach w kraterze Gale na Marsie, co wskazuje, że naloty powstały w rzece, delcie lub w pobliżu linii brzegowej starożytnego jeziora. Dlaczego odnalezienie tych osadów jest tak istotne?

Życie na Marsie. Naukowcy podzielili się nowymi ustaleniami
Jak powiedział Patrick Gasda z Los Alamos National Laboratory's Space Science and Applications Group, główny autor badania, "tlenek manganu jest niezwykle trudny do wytworzenia na powierzchni Marsa, więc nie spodziewano się znaleźć go w tak wysokich stężeniach". Jak dodali badacze: "Na Ziemi jego wytrącanie przyspiesza w wyniku działalności organizmów żywych".
- Na Ziemi środowiska wodne są częstymi miejscami wytrącania się manganu z powodu silnie utleniających warunków w jeziorach. Tutaj badamy trzy mechanizmy wytrącania tlenku. [...] Wszystkie te scenariusze wymagają warunków silnie utleniających, więc badamy czynniki, które mogą być odpowiedzialne za utlenianie i wytrącanie tlenków manganu na Marsie. Praca ta daje ważne rezultaty w badaniach na temat zdolności zasiedlenia Marsa przez drobnoustroje - podali badacze.

Zagadkowy Mars. Niejasne mechanizmy wytwarzania tlenu
Badacze podkreślają, że to jeszcze nie jest jednoznaczny dowód na istnienie życia na Marsie, a cały proces wytwarzania tlenu w dawnej atmosferze Czerwonej Planety jest niejasny i tajemniczy.

 Sposób, w jaki tlenek manganu powstał i skoncentrował się w kraterze Gale, jest naprawdę zagadkowy. Odkrycia te wskazują na większe procesy zachodzące w marsjańskiej atmosferze lub wodach powierzchniowych i udowadniają, że należy wykonać więcej pracy, aby zrozumieć utlenianie na Marsie - powiedział Gasda.

Również Nina Lanza, główna badaczka odpowiedzialna za dane z ChemCam dodała, że to odkrycie jest wyjątkowe.
- Warunki jeziora Gale, ujawnione przez próbki z jego starożytnych skał, dają nam wgląd w marsjańskie środowisko nadające się do zamieszkania, które wygląda zaskakująco podobnie do dzisiejszych miejsc na Ziemi - powiedziała badaczka. - Minerały manganu są powszechne w płytkich, tlenowych wodach występujących na brzegach jezior na Ziemi i niezwykłe jest znalezienie tak charakterystycznych śladów na Marsie.
Curiosity odkrył na Marsie osady, które wskazują na niegdyś obecne tam środowisko podobne do ziemskiego. /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nowe-odkrycie-curiosity-na-marsie-kolejne-podobienstwo-do-zi,nId,7486818

Nowe odkrycie Curiosity na Marsie. Kolejne podobieństwo do Ziemi.jpg

Nowe odkrycie Curiosity na Marsie. Kolejne podobieństwo do Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksimum roju Eta Akwarydów
2024-05-02.
Eta Akwarydy są rojem meteorów z radiantem zlokalizowanym w gwiazdozbiorze Wodnika (Aquarius). Tegoroczne Eta Akwarydy są pozostałością po przelocie komety Halley’a w pobliżu Ziemi około 3000 lat temu (dokładnie w 985 r. p.n.e.). Od tamtego czasu rój funkcjonuje jako zgęstek materii okrążający Słońce po orbicie z grubsza pokrywającej się z orbitą komety Halley’a, progenitora roju.
Gwiazdozbiór Wodnika leży w ekliptyce, która jest dla nas widoczna wiosną nisko nad horyzontem, ale Eta Akwarydy to jeden z najlepiej rozpoznawalnych rojów dla mieszkańców południowej półkuli Ziemi. Całkowity czas trwania deszczu przypada na przedział 16 kwietnia – 27 maja, a jego maksimum należy się spodziewać w nocy z 5 na 6 maja przed świtem, z możliwym wcześniejszym (nawet o 2 dni) przesileniem. Księżyc będzie wtedy kilka dni przed nowiem, więc o poranku powinno udać się coś zobaczyć.
Średnia intensywność roju to 50 meteorów na godzinę pod warunkiem, że radiant górowałby w zenicie. Ponieważ tak nie jest w naszych szerokościach geograficznych, możemy się spodziewać średnio około tuzina meteorów na godzinę, jednak w 2013 roku część Eta Akwarydów została skierowana ku Ziemi przez Jowisza i od tamtego czasu ich intensywność wzrosła (może być nawet dwukrotnie wyższa). Podwyższoną aktywność roju przewiduje się aż do piątej dekady XXI wieku.
Do oglądania roju potrzebne jest przede wszystkim ciemne niebo i bezchmurna pogoda. Do meteorów pochodzących z tego roju mogą dołączyć inne – rój związany ze Skorpionem, a dodatkowo – meteory tła, sporadyczne w liczbie kilku na godzinę (licząc całe niebo). Interesującą alternatywą dla wizualnych obserwacji meteorów są obserwacje radiowe. Można je wykonywać także w dzień. Odbicie fal radiowych od śladu meteoru umożliwia krótkotrwałe usłyszenie fal od stacji znajdujących się nawet 2000 km od obserwatora.
Ostatni przelot komety Halley’a w pobliżu Słońca miał miejsce na przełomie lat 1985/6. Obecnie kometa znowu zmierza w stronę Słońca z prędkością niecałego 1 km/s. Jej średni okres obiegu to 76 lat, z uwzględnieniem perturbacji ten czas różnić się może o +/- 3 lata. Pierwszy raz została zaobserwowana około 240 r. p.n.e. Kometa ta odpowiada także za powstanie październikowego roju Orionidów.
Podczas zbliżenia komety w 1986 roku w jej kierunku zostało wysłanych kilka sond. Jedna z nich, nazwana Giotto, miała przelecieć o kilkaset km od jądra komety. Misja się udała, tylko próbnik zamilkł... na kilka lat. Po odzyskaniu łączności możliwe było przesłanie pomiarów i zdjęć przez nią wykonanych.
Więcej:
•    Opracowanie w ramach #AkademiaCMM w serwisie informacyjnym IMGW-PIB Centrum Modelowania Meteorologicznego
 
Autorzy: dr Grzegorz Duniec, dr Marcin Kolonko, IMGW-PIB CMM
Opracowanie: Magda Maszewska

Ilustracja: Położenie na niebie radiantu roju Eta Akwarydów w nocy 6 maja. Źródło: Pete Lawrence
Zdjęcie z portalu BBC at Night obrazujące przelot meteoru z roju Eta Akwarydów w 2023 roku (u góry po lewej)

Przelot Eta Akwarydu sfotografowany w Arizonie. Źródło: Eliot Herman

Fotografia komety Halley’a w przelocie w pobliżu Ziemi i Słońca w 1985/6 roku. Źródło: NASA

Intensywnie „parujące” jądro komety Halley’a w przelocie z 1986 roku w obiektywie sondy Giotto. Źródło: ESA/MPS

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/maksimum-roju-eta-akwarydow

 

Maksimum roju Eta Akwarydów.jpg

Maksimum roju Eta Akwarydów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w maju 2024 - Spika i Panny galaktyki
2024-04-02.
No i poleciała... Kometa 12P/Pons-Brooks szału nie zrobiła, ale i nie zawiodła. Dla nieuzbrojonego oka była osiągalna z wielkim trudem, za to na zdjęciach ujawniała się z łatwością. Wszechświat nie znosi jednak próżni, więc na firmamencie już pojawia się kolejna "gwiazda z warkoczem". C/2023 A3 (Tsuchinshan/ATLAS) to potencjalny hit roku! W październikowe wieczory ma szansę przebić blaskiem wszystkie gwiazdy, a nawet dorównać Wenus, ale nie zapeszajmy... Na razie obiekt dostępny jedynie przez teleskopy kryje się w konstelacji Panny, która nocami króluje na wiosennym nieboskłonie. A jakie skarby skrywa? Warto je odkryć w naszym filmowym kalendarzu astronomicznym. Zapraszamy!
Panna to największy gwiazdozbiór zodiakalny i drugi co do wielkości na sferze niebieskiej (ustępuje jedynie sąsiedniej Hydrze). Znany jest od najdawniejszych czasów, a jego pochodzenie tłumaczą różne legendy. Wszystkie zasadniczo sprowadzają się do tego, że Panna jest uosobieniem bogini, która w ręku trzyma symbol obfitości, a jest nim kłos - po łacinie: Spica.
I tak oto natrafiamy na najjaśniejszą gwiazdę konstelacji Panny. Już na pierwszy rzut oka Spica wyróżnia się nie tylko blaskiem pierwszej wielkości, ale i niebieskawym zabarwieniem. Świadczy ono o wysokiej temperaturze powierzchni gwiazdy i rzeczywiście przekracza ona 20 000 K! W istocie Spica jest układem spektroskopowo podwójnym, którego składniki obiegają wspólny środek masy w ciągu zaledwie 4 dni. Ich wzajemne oddziaływanie wywołuje też subtelne zmiany jasności, ale gołym okiem są one praktycznie niedostrzegalne.
Tak samo niedostrzegalne są galaktyki, których w Pannie jest najwięcej. Od tych z katalogu NGC już może zakręcić się w głowie, ale jeśli dodamy do nich obiekty z nowszego i bardziej szczegółowego katalogu PGC, to mapa tamtego rejonu nieba staje się po prostu nieczytelna! Spośród tysięcy galaktyk rejestrowanych na zdjęciach zaledwie 30 można dostrzec przez dużą lornetkę lub niewielki teleskop. Ale i tak jest co oglądać. Wprawdzie wizualnie prezentują się jako ulotne, słabe mgiełki, to dzięki największym teleskopom świata możemy podziwiać je w całej okazałości na wspaniałych fotografiach. Najjaśniejsze z nich to wielkie galaktyki eliptyczne: M84, M86 i M87. Ta ostatnia jest silnym źródłem radiowym i promieniowania rentgenowskiego, znanym też jako Virgo A. We wnętrzu galaktyki odkryto czarną dziurę. Jej zdjęcie uzyskane za pomocą Teleskopu Horyzontu Zdarzeń (EHT) i opublikowane w 2019 roku było pierwszym obrazem czarnej dziury w historii.
M84 i M86 wraz z sześcioma sąsiednimi galaktykami tworzą system kolejno ułożonych obiektów. Część z nich wykazuje wspólny ruch własny. Układ ten nazywany jest Łańcuchem Markariana, na cześć armeńskiego astrofizyka Beniamina Markariana, który zajmował się badaniem ruchów własnych galaktyk Gromady w Pannie. Zawiera ona mniej więcej 2000 galaktyk, oddalonych o około 48 milionów lat świetlnych. Gromada obejmuje znacznie większy obszar na niebie sięgając także gwiazdozbioru Warkocza Bereniki. Tam zaś znajdujemy dwie galaktyki spiralne: M99 i M100. Obie ułożone są prostopadle względem nas, dzięki czemu możemy oglądać ich wspaniale rozwinięte ramiona i jasne centra.
W przeglądzie galaktycznej Panny nie sposób pominąć Sombrera. Galaktyka M104 to najbardziej znany tego typu obiekt w Pannie. Jest to galaktyka spiralna ustawiona do Ziemi krawędzią, dzięki czemu widzimy pas ciemnego pyłu przecinający jej centralne zgrubienie. Została odkryta w 1767 roku przez francuskiego astronoma Pierre’a Méchaina. Posiada jasne jądro zawierające supermasywną czarną dziurę. M104 nie  należy do Gromady w Pannie. Znajduje się bliżej nas, w odległości około 29 mln lat świetlnych. Swój charakterystyczny wygląd zawdzięcza nie tylko ciemnemu pyłowi, lecz także chmarze gromad kulistych gwiazd tworzących rodzaj swoistego halo wokół galaktycznego równika.
Oczywiście tego typu obiekty oglądać możemy jedynie w bezksiężycowe noce z dala od miejskich świateł. W maju najlepszy czas na obserwacje wypada więc w pierwszej połowie miesiąca. A propos Księżyca... 09 maja wieczorem polujmy na cieniutki sierpik (4%) dopełniony światłem popielatym nisko nad pn-zach horyzontem. Trzy dni później odnajdziemy naszego satelitę (25%) w złączeniu z Bliźniętami: Polluksem (1.1ᵐ) i Kastorem (1.9ᵐ) ok. 22:00. A 13 maja księżycowy rogal (34%) znajdzie się w koniunkcji (4°) z gromadą otwartą M44 (Żłóbek) ok. 22:30. Warto wspomnieć też o maksimum meteorów z roju Eta Akwarydów (max. 25) nocą 04/05 maja, bowiem blask Srebrnego Globu przed nowiem nie będzie przeszkadzał.
Czystego nieba!
Piotr Majewski
NIEBO W MAJU 2024 | Spika i Panny galaktyki
https://www.youtube.com/watch?v=U5lK89S_2YM

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-w-maju-2024-spika-i-panny-galaktyki

Niebo w maju 2024 - Spika i Panny galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska wizja bazy na Księżycu i tajemniczy statek kosmiczny [WIDEO]
2024-05-02. Wojciech Kaczanowski
Chiny opublikowały film z wizualizacją przyszłej infrastruktury na Księżycu w ramach międzynarodowego projektu Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych. Materiał pokazuje stan placówki do 2035 r., a następnie jej rozwinięcie do 2045 r. Ukazana na filmie ostateczna faza projektu przedstawia zaskakujący obiekt.
Chiny są liczącym się uczestnikiem międzynarodowego wyścigu o Księżyc. Flagową misją państwa jest Międzynarodowa Stacja Badań Księżycowych (ILRS), której projekt jest realizowany we współpracy z Rosją. Porozumienie między państwami zostało podpisane jeszcze w 2021 r., a od tego momentu trwają prace badawcze nad przyszłą bazą. Do inicjatywy ILRS dołączyły także inne państwa, tj. Wenezuela, Pakistan, Egipt lub Białoruś.
W ostatnim czasie Chińska Narodowa Administracja Kosmiczna (CNSA) opublikowała film z wizualizacją przyszłej stacji na naturalnym satelicie Ziemi. Wideo rozpoczyna się od fragmentów historycznych misji kosmicznych: radzieckiej Luna-1, amerykańskiej Apollo-11 oraz chińskich Chang’e-1, Chang’e-3, Chang’e-4 i Chang’e-5. ”Tym razem nie zadowalają nas już zwykłe wizyty, jesteśmy tu na długoterminową eksplorację.” - czytamy na wyświetlonych napisach.
Film przedstawia wizję bazy na Księżycu w perspektywie do 2035 r. Wówczas na powierzchnie naturalnego satelity Ziemi znajdą się pierwsze elementy infrastruktury, w tym centrum dowodzenia, stacje badawcze lub instalacje energetyczne. W dalszej perspektywie nastąpi znaczący rozwój placówki.
Wizja Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowych do 2045 r. wygląda jak z oscarowego filmu science-fiction. Na filmie możemy zobaczyć farmę paneli fotowoltaicznych, mnóstwo budynków, które posłużą jako laboratoria i miejsca zamieszkania dla tajkonautów i kosmonautów, oraz pojazdy do eksploracji na Srebrnym Globie.
W pewnym momencie filmu dostrzegamy startującą z powierzchni Księżyca rakietą, która wynosi w przestrzeń kosmiczną wahadłowiec podobny do słynnych amerykańskich space shuttles. Należy podkreślić, że film to jedynie wizualizacja, a dokładny cel umieszczenia w nim technologii na wzór tej, obsługiwanej przez NASA pozostaje nieznany.
Czy Chiny na nowo rozpoczną erę wahadłowców? A może chodzi o zupełnie nowy pojazd, który posłuży do dalszych misji eksploracji kosmosu? Cytowany przez Space.com Wu Weiren, główny projektant chińskiego programu eksploracji Księżyca, stwierdził w jednym z wywiadów dla chińskiej telewizji, że ”Księżyc służy jako punkt wyjścia, a Międzynarodowa Stacja Badań Księżycowych zapewni platformę dla długoterminowych badań naukowych, pracy i zamieszkiwania, torując drogę przyszłej ludzkiej eksploracji w głębszą przestrzeń kosmiczną.”.

Międzynarodowa Stacja Badań Księżycowych. Wizja do 2045 r.
Autor. CNSA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/chinska-wizja-bazy-na-ksiezycu-i-tajemniczy-statek-kosmiczny-wideo

Chińska wizja bazy na Księżycu i tajemniczy statek kosmiczny [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W oczekiwaniu na lot kapsuły Starliner. Wielkie porządki na ISS
2024-05-02. Wojciech Kaczanowski
Załoga na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przygotowuje się do pierwszego, załogowego lotu kapsuły Starliner, która już za kilka dni zadokuje do jednego z portów placówki orbitalnej. Jednym z zadań astronautów było odłączenie od stacji kapsuły Dragon, która następnie zadokuje do innego portu, zwalniając tym samym miejsce dla Starliner’a.
Już w środę, 7 maja o godzinie 4:34 czasu polskiego nastąpi długo wyczekiwany, debiutancki lot załogowy kapsuły CST-100 Starliner. Będzie to misja testowa - Crew Flight Test (CFT) - mająca na celu przetestowanie wszystkich głównych systemów z astronautami na pokładzie. Udział w niej wezmą amerykańscy astronauci Barry„Butch” Wilmore i Suni Williams. W tym celu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej już teraz rozpoczęły się przygotowania do wizyty statku kosmicznego od koncernu Boeing.
W ramach przygotowań astronauci NASA Matt Dominick, Mike Barratt i Jeanette Epps, a także kosmonauta Roskosmosu Alexander Grebenkin zajęli miejsca w zadokowanej kapsule Dragon, aby następnie odłączyć się od modułu Harmony w celu zwolnienia miejsca dla statku kosmicznego Starliner. Operacja rozpoczęła się 2 maja o 14:57 czasu polskiego.
Z informacji podanych przez NASA, Dragon został odłączony od przedniego portu, natomiast na godzinę 15:38 czasu polskiego zaplanowano automatyczne dokowanie do portu skierowanego w przestrzeń kosmiczną. Proces ten został wsparty przez kontrolerów lotu w Johnson Space Center NASA w Houston i SpaceX w Hawthorne w Kalifornii.
Zmiana portu dokującego umożliwi przybycie kapsuły Starliner. Nowi astronauci spędzą na stacji kosmicznej ok. dziesięć dni, po czym wrócą na Ziemię. Z kolei pierwsza, w pełni operacyjna misja, podczas której załoga zostanie przetransportowana do ISS na sześciomiesięczny pobyt odbędzie się w 2025 r.
Do tej pory odbyły się dwie misje testowe kapsuły Boeinga kolejno w 2019 i 2022 r., ale żadna z nich nie była w formie załogowej. Pierwsza z nich nie została zaliczona do udanych, gdyż mimo udanego wyniesienia kapsuły na orbitę nie zdołała ona jednak dotrzeć do ISS na skutek komplikacji przy wykonywaniu manewru podwyższania orbity. Kapsuła zdołała jednak bezpiecznie wylądować z powrotem na Ziemi. W przypadku drugiej próby poszło już znacznie lepiej, gdyż pojazd zacumował do jednego z modułów ISS i mimo małych opóźnień proces zakończył się powodzeniem.

Firma Boeing opracowuje Statek kosmiczny CST-100 Starliner w ramach kontraktu z NASA. Pojazd przeszedł przez burzliwy proces rozwoju i testów, ale mimo to, po ostatecznej certyfikacji będzie drugim amerykańskim pojazdem do transportu załóg na ISS, obok pojazdu Crew Dragon od SpaceX. Prace nad powstawaniem statku CST-100 Starliner trwają co najmniej od 2010 r.

Autor. NASA Johnson via Flickr

Moduł Harmony wraz z laboratoriami na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Autor. NASA

CST-100 Starliner
Autor. Boeing

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/w-oczekiwaniu-na-lot-kapsuly-starliner-wielkie-porzadki-na-iss

 

W oczekiwaniu na lot kapsuły Starliner. Wielkie porządki na ISS.jpg

W oczekiwaniu na lot kapsuły Starliner. Wielkie porządki na ISS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekordowe obserwatorium astronomiczne zostało otwarte
2024-05-02.
Startuje najwyżej położone obserwatorium astronomiczne. Tokyo Atacama Observatory będzie pracowało na wysokości 5640 m, badając m.in. powstawanie planet i ewolucję galaktyk.
30 kwietnia, po 26 latach planowania i budowy otwarte zostało Tokyo Atacama Observatory (TAO). Należący do Uniwersytetu Tokijskiego instrument powstał na położonej na chilijskiej pustyni Atakama górze Cerro Chajnantor, na wysokości 5640 m.
Tym samym jest to najwyżej położone naziemne obserwatorium astronomiczne świata, zapisane nawet w Wielkiej Księdze Rekordów Guinessa. Dzięki mocno ograniczonemu wpływowi atmosfery będzie miało niezrównane możliwości.
„Staramy się rozwikłać zagadki wszechświata, takie jak ciemna energia czy budowa pierwotnych gwiazd. Potrzebny jest do tego taki widok nieba, jaki może zapewnić tylko TAO” – podkreślił prof. Yuzuru Yoshii, przez 26 lat kierujący projektem budowy teleskopu.
„Oczywiście instrument zawiera najwyższej jakości optykę, czujniki, elektronikę i elementy mechaniczne, ale szczególne możliwości daje mu unikalne położenie na wysokości 5640 m. Na tym pułapie jest już niewiele wilgoci, która mogłaby zaburzać widok w podczerwieni” - dodał.
Jego zdaniem budowa teleskopu na szczycie Cerro Chajnantor była niebywałym wyzwaniem technicznym, ale także politycznym. „Mamy umowy z miejscowymi ludźmi o respektowaniu ich praw i interesów, rząd Chile wydał nam pozwolenie na budowę, miejscowe uniwersytety pomagały nam w kwestiach technicznych, a Chilijskie Ministerstwo Zdrowia zatroszczyło się o bezpieczeństwo prac na tak dużej wysokości. Dzięki wszystkim stronom, badania, o których mogłem tylko marzyć, w krótce staną się rzeczywistością. Nie mógłbym być szczęśliwszy” – opisał ekspert.
Choroba wysokościowa może tymczasem dotknąć nie tylko ekipę konstruującą instrument, ale także pracujących na miejscu astronomów. Jednak, według naukowców, wysiłki z pewnością się opłacą.
„Dzięki dużej wysokości, TAO będzie jedynym naziemnym teleskopem zdolnym do obserwacji kosmosu w średniej podczerwieni. Ta część spektrum szczególnie dobrze nadaje się do badania otoczenia gwiazd, w tym regionów formowania się planet” – wyjaśnia zarządzający budową prof. Takashi Miyata.
Do teleskopu będzie można nawet podłączać dodatkowe instrumenty konstruowane specjalnie pod kątem danego projektu badawczego.
Zespół z Uniwersytetu Tokijskiego opracował na przykład spektrograf, który pozwala na obserwację dużego obszaru nieba w dwóch różnych pasmach światła, a to ma pozwolić na uzyskanie informacji na temat różnorodnych galaktyk, w tym kryjących się w ich centrach supermasywnych czarnych dziur.
„Nowe teleskopy i pracujące z nimi instrumenty pozwalają na dokonywanie postępów w astronomii. Liczę na to, że następne pokolenie astronomów, dzięki TAO i innym naziemnym oraz kosmicznym teleskopom dokona niespodziewanych odkryć, które każą nam zrewidować obecną wiedzę i wyjaśnią niewyjaśnione” – mówi jeden z naukowców, prof. Masahiro Konishi.
Źródło: PAP

Autor. TAO Projekt

SPACE24

https://space24.pl/nauka-i-edukacja/rekordowe-obserwatorium-astronomiczne-zostalo-otwarte

 

Rekordowe obserwatorium astronomiczne zostało otwarte.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak powstał Księżyc? Odpowiedź jeszcze dziwniejsza niż myśleliśmy
2024-05-03. Bogdan Stech
Wyobraź sobie Układ Słoneczny w jego okręcie niemowlęcym. Chaotyczny wir pyłu i gazu, planety krążące po nieustalonych orbitach, zderzające się i rozpadające. W tym kosmicznym chaosie narodził się Księżyc Ziemi. Teraz okazuje się, że w tym spektakularnym wydarzeniu mógł maczać palce Jowisz.
Naukowcy od dawna zastanawiają się nad pochodzeniem Księżyca. Jedna z dominujących teorii głosi, że powstał z gigantycznej kolizji pomiędzy Ziemią a planetoidą wielkości Marsa. Ale kiedy dokładnie do tego doszło? I co mogło wywołać tak potężne zderzenie?
Otóż okazuje się, że okres wielkiej niestabilności planetarnej w Układzie Słonecznym, nazwany epoką wielkich zderzeń, zbiega się w czasie z szacowaną datą uderzenia w Ziemię. To zbieg okoliczności nasuwa intrygujące pytanie: czy grawitacyjny wpływ Jowisza mógł odegrać rolę w sprowadzeniu pechowego ciała niebieskiego na kolizję z naszą planetą?
Więcej o zagadkach naszego Księżyca przeczytasz na Spider`s Web:
Wielka zamiana orbit
Gigantyczne planety Układu Słonecznego powstały bliżej Słońca niż obecnie, a następnie migrowały na swoje obecne orbity. Dowody sugerują, że zmiana pozycji największych planet w naszym Układzie Słonecznym nastąpiła między 60 a 100 mln lat po powstaniu Układu Słonecznego i mogła być kluczem do powstania naszego Księżyca. Był to okres wielkiej niestabilności, w czasie którego planety, w tym gazowe olbrzymy, krążyły po szaleńczych trajektoriach, zanim osiadły na znanych dzisiaj orbitach.
Co więcej, naukowcy uważają, że migrujące planety – przede wszystkim Jowisz – mogły doprowadzić do powstania ziemskiego księżyca poprzez destabilizację orbity protoplanety wielkości Marsa zwanej Theia. To właśnie ta destabilizacja mogła spowodować kolizję z Ziemią, która wyrzuciła szczątki tej monstrualnej katastrofy w przestrzeń kosmiczną. Naukowcy uważają, że Księżyc uformowany został z tych szczątków.
Kosmiczne zderzenie
Aby zrozumieć ten kosmiczny scenariusz, musimy cofnąć się o 4,5 miliarda lat. W tamtym czasie Jowisz, nasz olbrzymi sąsiad, był znacznie bliżej Słońca niż jest dzisiaj. Jego potężna grawitacja wywierała ogromny wpływ na ruchy mniejszych planet i planetoid w Układzie Słonecznym.
Według symulacji komputerowych, migracje Jowisza mogły zakłócać orbity planetoid i protoplanet w pobliżu Ziemi, destabilizując je i wysyłając je na kolizyjne kursy z naszą planetą. Jednym z takich ciał miała być Theia, która uderzyła w Ziemię, tworząc Księżyc. Wyniki badań zostały opublikowane w Science.
Wcięż wiele tajemnic
Badacze musieli przy tym wykonać iście detektywistyczną pracę. Jak wiemy, obiekty w Układzie Słonecznym, które widzimy dzisiaj, w tym Ziemia, powstały wokół Słońca z dysku gazu i pyłu.
Jednak niektóre z tych obiektów, a mianowicie planetoidy i komety, wydają się składać z materiału, którego nie było w dysku - a przynajmniej materia ta nie powinna była występować w miejscach, w których obecnie znajdują się te obiekty. Odkryli, że mogło się tak stać jedynie w wyniku migracji gigantycznej planety.
Oczywiście, historia Układu Słonecznego pełna jest tajemnic, a wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Ale jedno jest pewne: Księżyc, nasz stały towarzysz na nocnym niebie, skrywa w sobie fascynującą historię, która sięga zamierzchłych czasów kosmicznego chaosu. I być może w tej historii Jowisz odegrał rolę znacznie większą, niż nam się wydaje.
https://spidersweb.pl/2024/05/jak-powstal-ksiezyc-2.html

Jak powstał Księżyc Odpowiedź jeszcze dziwniejsza niż myśleliśmy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024