Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Czarne dziury generują fraktale

Profesor Allan Adams z MIT przyjrzał się ostatnio czarnym dziurom z nowej strony - oprócz teorii dotyczących grawitacji zastosował on do nich prawa dynamiki płynów. Przeprowadzone przez niego symulacje wskazują, że powierzchnia tych obiektów zachowuje się właśnie niczym płyn, a sam horyzont zdarzeń staje się fraktalem.

Fraktale są  obiektami, których części podobne są do całości i są one nieskończenie subtelne - zagłębiając się w ich powiększenie można bez końca znajdować nowe szczegóły. Ślady geometrii fraktalnej dostrzec można często w przyrodzie, a teraz okazuje się, że prawdopodobnie pojawiają się one także na powierzchni "pożywiającej się" właśnie czarnej dziury.

Fizycy już w 2007 udowodnili, że matematyczne wzory opisujące dynamikę płynów i te dotyczące czarnych dziur można wzajemnie przeplatać wobec czego możliwe jest bliższe przyjrzenie się obu zjawiskom. Zespół Adamsa przyjrzał się dokładniej turbulencji (inaczej przepływowi burzliwemu) - stworzył model płynu turbulentnego, a następnie przekształcił go w model czarnej dziury i pozwolił jej rosnąć.

Po jakimś czasie okazało się, że horyzont zdarzeń posiada nieskończoną powierzchnię co jest wyraźnym sygnałem, że mamy do czynienia z fraktalem. Jeśli faktycznie tak jest powinno to znajdować odzwierciedlenie w emitowanych przez czarną dziurę falach grawitacyjnych, a zatem przed astronomami stoi obecnie zadanie znalezienia potwierdzenia lub zaprzeczenia tej odważnej hipotezy.

Źródło: APS Physics

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19113/czarne-dziury-generuja-fraktale

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronom: dobry czas na podziwianie Saturna

10 maja w opozycji znajdzie się planeta Saturn, co stwarza bardzo dobre warunki do jej obserwacji - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

"Opozycją astronomowie nazywają takie ustawienie planety zewnętrznej, w którym świeci ona dokładnie po przeciwnej stronie nieba niż Słońce. Oznacza to, że długości ekliptyczne planety i Słońca różnią się o 180 stopni. Taka konfiguracja zawsze stwarza bardzo dobre warunki do obserwacji ciała będącego w opozycji. Znajduje się ono bowiem najwyżej nad horyzontem w okolicach północy, przez co jego obserwacje są najłatwiejsze. Dodatkowo jego odległość od Ziemi jest najmniejsza, a przez to blask największy" - wyjaśnia naukowiec.

 

W sobotę 10 maja o godzinie 20.28 w opozycji znajdzie się planeta Saturn. Z tego względu, koniec kwietnia i cały maj to doskonały czas na podziwianie planety z pierścieniami, która świeci teraz z blaskiem 0.1 wielkości gwiazdowych w konstelacji Wagi. Jej blask jest porównywalny z jasnością najjaśniejszych gwiazd na niebie.

 

Zdaniem dr. Olecha najlepiej wyjść na obserwacje troszkę po północy, gdy planeta góruje na wysokości prawie 30 stopni nad południowym horyzontem. "Świeci ona na wschód od dwóch innych jasnych obiektów - czerwonawego Marsa i najjaśniejszej gwiazdy konstelacji Panny, czyli Spiki" - opisuje.

 

Dodaje, że na Saturna warto skierować teleskop lub lunetę. "Już powiększenie na poziomie kilkudziesięciu razy pozwoli zobaczyć słynne pierścienie tej planety, a także jej najjaśniejsze księżyce" - zapewnia.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,400187,astronom-dobry-czas-na-podziwianie-saturna.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studenci Politechniki Białostockiej zbudowali kolejnego łazika marsjańskiego

Łazik marsjański Hyperion 2, którego konstruowali studenci Politechniki Białostockiej, jest już gotowy. 29 maja wystartuje w zawodach w bazie marsjańskiej na pustyni w stanie Utah w Stanach Zjednoczonych. To czwarty łazik uczelni, który weźmie udział w tych zawodach.

University Rover Challenge w Utah to prestiżowe, międzynarodowe zawody łazików marsjańskich zbudowanych przez studentów. Reprezentanci Politechniki Białostockiej już dwa razy wygrali te zawody: w ubiegłym roku z łazikiem Hyperion, a w 2011 roku z łazikiem Magma 2.

Do konkursu, jak podano na stronie internetowej, zgłosiło się 31 drużyn: ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Indii, Bangladeszu, Egiptu i Polski. Z Polski, oprócz Politechniki Białostockiej, do konkursu zakwalifikowano drużyny z Rzeszowa, Warszawy, Częstochowy, Szczecina i Wrocławia, ale ten ostatni zespół wycofał się z zawodów.

Hyperion 2, podobnie jak poprzednie łaziki, powstawał na wydziale mechanicznym Politechniki Białostockiej. W grupie konstruktorskiej jest sześciu studentów. Jak powiedział koordynator grupy Michał Grześ, robot jest już gotowy, teraz musi przejść testy; zostanie sprawdzone, jak poradzi sobie w terenie z poszczególnymi zadaniami, by - jak zaznaczył - wprowadzić ewentualne poprawki. Dodał, że robot leci do USA już 15 maja, a same zawody potrwają od 29 do 31 maja.

Grześ powiedział, że w samej konstrukcji łazik nie różni się zbytnio od poprzedniej, zastosowano jednak nowe rozwiązania; robot waży ok. 50 kg. Manipulator został zmieniony tak, by był - jak dodał Grześ - dostosowany do nowych zadań. Wśród nich są m.in. pomoc astronautom i dowiezienie im paczek z apteczkami, pobranie próbek ziemi oraz przejechanie trasy, która - jak zapowiadają organizatorzy - ma być trudniejsza niż w latach poprzednich.

Grześ powiedział, że w zawodach ważne są też spotkania z pozostałymi konstruktorami. Dodał, że wszyscy studenci przy budowaniu robotów borykają się z różnymi problemami, a to jest okazja, żeby porozmawiać, wymienić się doświadczeniem, aby konstruować coraz lepsze łaziki.

Hyperion 2 powstał dzięki środkom z resortu nauki - w sumie 366 tys. zł - które uczelnia uzyskała w ubiegłym roku na budowę dwóch łazików: Hyperiona i Hyperiona 2. Finansowo budowę łazika wspierają też sponsorzy.

(mb)

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/studenci-politechniki-bialostockiej-zbudowali-kolejnego-lazika-marsjanskiego/bhbh5

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy z NASA odkryli najzimniejszą gwiazdę

Naukowcy z NASA odkryli bardzoo bliską Ziemi nieudaną gwiazdę, tak zwanego brązowego karła. Jest to ciało niebieskie o rekordowo niskiej temperaturze. Obiekt został wykryty zarówno za pomocą teleskopów WISE i Spitzer.

Brązowy karzeł to obiekt większy od Jowisza, ale mniejszy od Słońca, czyli nie posiada odpowiedniej masy, aby utrzymać normalne reakcje jądrowe. Obiekt znajduje się na obrzeżach Układu Słonecznego.

Nazwano go WISE J085510.83-071442,5. Nieudana gwiazda jest zlokalizowana mniej więcej 7,2 lat świetlnych od Ziemi i jest to czwarty najbliższy system jaki został odkryty. Najbliższa gwiazda od Słońca to Alpha Centauri znajdująca się około 4 lat świetlnych.

Jej szacowana masa to 3 do 10  razy masa Jowisza. Temperatura na powierzchni nowego sąsiada Układu Słonecznego waha się w zakresie od minus 13 do minus 48 stopni Celsjusza. Oznacza to, że jest to najzimniejsza prawie gwiazda. Inne brązowe karły mają przeważnie temperaturę pokojową, czyli dwadzieścia lub więcej stopni.

Naukowcy mają nadzieję, że "lodowa" nieudana gwiazda jest zdecydowanie najciekawszym obiektem wykrytym ostatnio przez ludzkość. Specjaliści mają nadzieję rzucić światło na tajemnicę niektórych egzoplanet, z których wiele ma taką samą niską temperaturę.

 

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/naukowcy-nasa-odkryli-najzimniejsza-gwiazde

Dodaj ten artykuł do społeczności

 

Teleskop Spitzer - źródło: wikipedia

Źródło: NASA/WISE/Spitzer

post-31-0-26779800-1399104005.jpg

post-31-0-30596300-1399104050_thumb.gif

post-31-0-03193200-1399104088.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doba może trwać zaledwie 8 godzin. Żadna planeta w naszym Układzie Słonecznym nie wiruje tak szybko

Po raz pierwszy w historii zmierzono długość doby na planecie spoza Układu Słonecznego. Jako pierwsza dostąpiła tego zaszczytu Beta Pictoris b znajdująca się w odległości 63 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Malarza. Doba na tym obiekcie trwa zaledwie 8 godzin. Żadna planeta z naszego układu słonecznego nie wiruje tak szybko.

Pomiary prędkości rotacji wykonali specjaliści z Holenderskiego Instytutu Badań Kosmicznych i Uniwersytetu w Lejdzie. Jest to pierwsze takie odkrycie w historii.

Doba trwa tylko 8 godzin

Wyliczono, że dowolny punkt na równiku Beta Pictoris b porusza się z względną prędkością liniową blisko 100 tysięcy kilometrów na godzinę. Dla porównania Ziemia wykonuje pełen obrót wokół własnej osi z prędkością 1674 km na godz.

Do wykonania pomiarów wykorzystano tzw. efekt Dopplera. Astronomowie zmierzyli różnicę przesunięcia częstotliwości fal (światła) wysyłanych przez planetę będącą w ruchu. Za pomocą CRIRES na teleskopie VLT uwzględniono różne części planety poruszające się z różną prędkością względem obserwatora i w przeciwnych kierunkach. Po usunięciu efektów od jaśniejszej gwiazdy

Planeta, o której mówiono, że jest najbliższą nam planetą pozasłoneczną, może w ogóle nie istnieć. Wskazują na to analizy niemieckiego naukowca, któremu jej ubiegłoroczne odkrycie wydawało się mało prawdopodobne. czytaj dalej ?

naukowcy uzyskali sygnał od rotacji planety. Zmierzyliśmy długości fali promieniowania emitowanego przez planetę z dokładnością jednej części na sto tysięcy, dzięki czemu pomiary były czułe na efekt Dopplera, który ujawnił prędkość obiektu - wyjaśnia autor pracy Ignas Snellen.

Prawo formowania się planet

Naukowcy zauważyli, że istnieje pewna zależność masy planety od jej prędkości. Bowiem im większa jest planeta, tym krócej trwa na niej doba. Np: na Jowiszu dobra trwa 10 godzin (47 tys. km/h), na mniejszej Wenus trwa aż 243 dni (6,5 km/h).

- Nie wiemy co sprawia, że niektóre planety wirują tak szybko, a inne są wolniejsze ? mówi Remco

Jak mówi współautor badań - Ignas Snellena z Uniwersytetu Leiden w Holandii, grawitacja powoduje, że resztki materiału krążące wokół gwiazd zbijają się do siebie tworząc nowy "obiekt" wokół punktu centralnego. Aby oszczędzać energię zebrana masa kręci się szybciej.

Naukowcy przypuszczają, że Beta Pictoris b z racji swojego młodego wieku (ma zaledwie 20 mln lat, dla porównania wiek Ziemi szacuje się na 4,5 mld), prędkość obwodowa na równiku może jeszcze się zwiększyć do 400 tys. km/h. Przez co doba stanie się krótsza, przypuszczalnie nawet do 3 godzin.

Gwiazdy mylone z karłami

Snellena ma nadzieję użyć tej samej techniki do pomiaru długości doby na innych planetach spoza układu. Ma to potwierdzić założenia związku masy i obrotów planety. Dzięki temu będzie można odróżniać oddalone o lata świetlne masywne planety od brązowych karłów, które często mylone są z gwiazdami. Można je nazwać "niedoszłymi" gwiazdami.

W tej chwili linia podziału pomiędzy tymi obiektami jest niewyraźna.

- Potrzebujemy więcej takich pomiarów, by się upewnić co do słuszności tezy - powiedział David Spiegel z Instytutu Nauk Zaawansowanych w Princeton (New Jersey). Te dane mogą nauczyć nas również o tym, jak powstają i rozwijają się planety, bowiem wskaźniki rotacji kodują wiele informacji - mówił naukowiec.

Odległa planeta

Beta Pictoris b okrąża widoczną gołym okiem gwiazdę Beta Pictoris znajdującą się w odległości 64 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji malarza. Planetę odkryto w 2008 roku. Okrąża swoją gwiazdę w odległości osiem razy większej niż dystans Ziemia-Słońce.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/doba-moze-trwac-zaledwie-8-godzin-zadna-planeta-w-naszym-ukladzie-slonecznym-nie-wiruje-tak-szybko,121539,1,0.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takich skafandrach kosmonauci polecą na Marsa

NASA 30 kwietnia opublikowała wyniki publicznego głosowania na projekt skafandra. Zwycięski prototyp mieliby nosić amerykańscy astronauci w pierwszej załogowej misji na Marsa. O wyborze skafandra decydowali internauci z całego świata za pośrednictwem przygotowanej na tą okazję strony.

W 2012 roku NASA pokazała światu projekt skafandra, który miał być przede wszystkim wygodny i bardziej mobilny (Z-1). Po dwóch latach powstała kolejna, ulepszona wersja skafandra (Z-2) i (Z-3).

Trzy projekty

Agencja zaprosiła internautów do głosowania, by wybrać najlepszy z tych trzech projektów.

Wszystkie przypominają tradycyjne skafandry, jednak każdy z nich ma swoje unikalne cechy.

Z-1 "Biomimicry" zainspirowany jest oceanem.

Z-2 "Technology" jest ulepszoną, futurystyczną wersją poprzedniego modelu. Przy jego produkcji wykorzystano metodę druku 3D, tak by każdy egzemplarz był dopasowany do danej osoby. Dodatkowo została utwardzona część górna skafandra.

Z-3 "Trends In Society" był stworzony zgodnie z najnowszymi trendami.

Z-2 zwyciężyło

Głosowanie trwało do 15 kwietnia, wyniki ogłoszono ponad dwa tygodnie później. Internautom najbardziej spodobał się projekt Z-2. Otrzymał 63 proc. głosów.

Zwycięska konstrukcja wykorzystuje świecące przewody tworząc światła z przodu skafandra. Mają być spersonalizowane, by pomóc astronautom w identyfikacji innych osób z zespołu.

Został stworzony przy użyciu druku 3D i skanerów laserowych. Każdy kombinezon może być wykonany na zamówienie, tak aby idealnie pasował do noszącej go osoby.

Będzie wykorzystany tylko do testów

Z-2 jest prototypem - ten konkretny egzemplarz skafandra nie będzie więc mógł polecieć w podróż na Marsa, ponieważ nie zapewniłby ochrony przed ekstremalnymi temperaturami i promieniowaniem kosmicznym. Na razie skafander ten będzie wykorzystany do testów i szkoleń w komorze próżniowej.

Wykonanie kosmicznych skafandrów według projektu Z-2 planowane jest na listopad.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/w-takich-skafandrach-kosmonauci-poleca-na-marsa,121631,1,0.html

 

post-31-0-10311200-1399132218_thumb.jpg

post-31-0-15424500-1399132236_thumb.jpg

post-31-0-82715900-1399132270_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RMF 24: Uran z orbity Saturna - pierwsze takie zdjęcie

Sonda Cassini po raz pierwszy skierowała obiektyw swej kamery na planetę Uran. Widać ją w lewym górnym rogu opublikowanego przez NASA zdjęcia, wykonanego 11 kwietnia bieżącego roku. Na zdjęciu widać też pierścienie Saturna, na dole zewnętrzną część szerokiego pierścienia A, w środku wąski pierścień F. Zdjęcie jest złożeniem obrazów wykonanych z wykorzystaniem czerwonego, zielonego i niebieskiego filtra. Pokazuje, jak te obiekty moglibyśmy stamtąd widzieć gołym okiem.

 Uran świeci na blado niebiesko w związku z tym, że jego metanowa atmosfera pochłania czerwoną część widma promieniowania słonecznego. By łatwiej go było dostrzec, na zdjęciu jego jasność wzmocniono 4,5 raza. Zdjęcie wykonano nie tylko dla jego niewątpliwych estetycznych zalet, naukowcy opracowujący dane z szeregu prowadzonych przez sondę Cassini eksperymentów liczą na to, że obserwacja Urana pomoże w kalibracji aparatury.

W chwili wykonania zdjęcia sonda Cassini była niespełna milion kilometrów od Saturna, odległość między Saturnem i Uranem wynosiła zaś 28,6 jednostki astronomicznej, czyli przeciętnej odległości Ziemi od Słońca. To mniej więcej 4 miliardy 290 milionów kilometrów. Uran i Saturn były w tej chwili niemal po przeciwnych stronach Słońca, kąt między Słońcem Uranem a Saturnem wynosił zaledwie 11,9 stopnia. Najbliższa możliwa odległość obu planet, to 10 jednostek astronomicznych.

http://nt.interia.pl/news-rmf-24-uran-z-orbity-saturna-pierwsze-takie-zdjecie,nId,1419647

Uran, sfotografowany 11 kwietnia tego roku przez sondę Cassini.

/NASA

post-31-0-74368300-1399306409_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęła nas asteroida wielkości autobusu

W sobotę 3 maja asteroida wielkości autobusu minęła naszą planetę - donosi serwis Space.com. Obiekt udało się zauważyć zaledwie kilka dni wcześniej.

Nowo odkryta planetoida 2014 HL129 znalazła się w odległości zaledwie 299338 km od Ziemi, przy czym średni dystans dzielący nasz glob i Księżyc wynosi 384400 km. Naukowcy z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie ustalili, że ma ona około 7,6 m szerokości.

Obiekt odkryto 28 kwietnia w ramach przedsięwzięcia Asteroid Watch realizowanego przez amerykańską agencję kosmiczną. Biorący w nim udział naukowcy poszukują kosmicznych głazów, które mogą zagrozić naszej planecie.

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/ziemia/news-minela-nas-asteroida-wielkosci-autobusu,nId,1419829

post-31-0-93246900-1399306466.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystrzały i malownicze smugi na niebie. Dziś w nocy najlepiej oglądać Eta Akwarydy

 Dzisiejszej nocy, a także we wtorek na krótko przed świtem, niebo rozświetlą rozbłyski jednego z najbardziej efektownych rojów meteorów - Eta Akwarydów. Meteory te są bardzo jasne i często zostawiają po sobie smugi. Chociaż na półkuli północnej są trudniejsze do obserwacji niż na południowej, warto zerwać się przed świtem, by zobaczyć, jak efektownie "wystrzeliwują" nad horyzont.

Eta Akwarydy przemykają po niebie już od około dwóch tygodni, bo okres ich promieniowania trwa od 19 kwietnia do 28 maja. 5-6 maja przypada maksimum ich aktywności, czyli moment najbardziej atrakcyjny dla obserwatorów, bo wtedy zagęszczenie "spadających gwiazd" jest największe - może wynosić ponad 60 obiektów na godzinę. Jednak aby oglądać je w pełnej krasie, trzeba wybrać się w okolice leżące bliżej równika.

Nisko, ale efektownie

W naszych szerokościach geograficznych obserwacje Eta Akwarydów są dużo trudniejsze ze względu na niski radiant (wynikający ze skrótu perspektywicznego obszar lub punkt sfery niebieskiej, w którym przecinają się drogi meteorów, gdybyśmy przedłużyli je wstecz). Wschodzi on ponad horyzont ok. godziny 2.00. Z jednej strony ich oglądanie może więc utrudniać rozjaśniające się przed świtem niebo, ale jeśli uda nam się dostrzec meteory, będą one efektownie "wystrzeliwać" w górę - to właśnie skutek niskiego radiantu.

Trudno je przeoczyć także z tego względu, że są bardzo jasne, bo ich prędkość zderzenia z ziemską atmosferą to 66 km/s. Do tego często zostawiają za sobą malownicze smugi. Jeśli ktoś zdecyduje się zarwać noc i polować na te efektowne widoki, może liczyć na sprzyjającą aurę. Według prognozy pogody niebo nad Polską ma być pogodne.

Pył ze słynnej komety

Eta Akwarydy to pozostałość przelotów w pobliżu Słońca słynnej komety Halleya. Jej orbita przecina się z orbitą Ziemi w dwóch miejscach. Materiał pozostawiony przez kometę w jednym z tych miejsc daje meteory z roju Eta Akwarydów, a w drugim - z roju Orionidów. Smuga pyłu tworząca Eta Akwarydy jest tak szeroka, że Ziemia przechodzi przez nią przez ponad miesiąc, a przez ten okres nasze niebo przecinają meteory z tego roju.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/wystrzaly-i-malownicze-smugi-na-niebie-dzis-w-nocy-najlepiej-ogladac-eta-akwarydy,121802,1,0.html

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do skafandrów to również podobne będą na misji- KSIĘŻYC 2019.. gdzie ludzie będą zakładali bazę ''pit stop'' w drodze na Marsa. Podobno będą mogli wychodzić ze skafandra przez plecy tzn. ten tył wyglądający jak plecak...wprost do łazika w którym będzie tlen i będą mogli odpocząć... już nie będzie to tylko łazik porównywalny do ''spaceru'' tylko będzie również im przydatny.Podobno już testują na jakiejś wyspie nie pamiętam dokładnie na jakiej ale podobnej i przygotowana wyspa jest do księżyca, nowy łazik i skafandry już szykowane są pod tą misję...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierścienie Saturna jak tęcza

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) zamieściła na swojej stronie internetowej zdjęcie pierścienie Saturna ujętych w taki sposób, że wyglądają jak tęcza. Zdjęcie wykonała sonda Cassini.

Fotografia prezentuje fragment pierścienia C, który jest najbliżej Saturna, po lewej stronie oraz pierścienia B, widocznego po prawej. Dane, z których utworzono zdjęcie, pochodzą z ultrafioletowego spektrografu obrazującego UVIS. Obszar widoczny na zdjęciu obejmuje około 10 tysięcy kilometrów, a rozdzielczość wynosi 97 kilometrów.

Fotografię zaprezentowano w poniedziałek jako "kosmiczne zdjęcie tygodnia", ale została wykonana w 2004 roku.

Charakterystyczną cechą Saturna jest system pierścieni wokół planety, dzięki którym obiekt uważany jest przez wiele osób za najpiękniejszą z planet. Co prawda pierścienie posiadają też Jowisz, Uran i Neptun, ale nie są one tak spektakularne jak pierścienie Saturna.

Po raz pierwszy pierścienie Saturna dostrzegł Galileusz w 1610 roku, gdy zastosował lunetę do obserwacji astronomicznych. Naukowiec nie znał prawdziwej natury pierścieni, którą wytłumaczył dopiero w XVII wieku Christiaan Huygens. Pierścienie oznaczano literami alfabetu w kolejności ich odkrywania. Najbliżej Saturna znajduje się pierścień D, a później rozpościerają się pierścienie C, B, A, F, G oraz E. Największa z przerw w pierścieniach, pomiędzy pierścieniami A oraz B, została odkryta przez Giovanniego Cassiniego.

Nazwiskami Cassiniego oraz Huygensa nazwano misję bezzałogowej sondy kosmicznej prowadzoną wspólnie przez NASA, ESA oraz włoską agencję kosmiczną.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Pierscienie-Saturna-jak-tecza,wid,16583361,wiadomosc.html

Pierścienie Saturna sfotografowane przez sondę Cassini PAP / NASA/JPL/University of Colorado

post-31-0-46531400-1399378437.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemskie bakterie mogą przeżyć w kosmosie nawet 18 miesięcy

Niektóre bakterie mogą przez dłuższy czas przetrwać w przestrzeni kosmicznej. Odkrycie to może stanowić potwierdzenie teorii panspermii, według której organizmy żywe zostały przetransportowane na Ziemię przez planetoidy lub komety.

Astronauci przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) mieli za zadanie sprawdzić, czy bakterie są w stanie przetrwać w przestrzeni kosmicznej i skazić inne planety. Może to mieć szczególne znaczenie w kontekście planowanych załogowych misji na Marsa.

Obecnie, każdy statek kosmiczny wysyłany w przestrzeń musi spełniać wymagania dotyczące maksymalnego dopuszczalnego poziomu mikroorganizmów (tzw. obciążenie biologiczne). Normy te opierają się na badaniach tego, jak różne formy życia znoszą podróże kosmiczne.

 "Jeżeli jesteś w stanie zachować odpowiednie środki czystości, z założenia nie zabierzesz w kosmos nadprogramowych pasażerów. Większość bakterii nie przetrwa w skrajnie wrogim środowisku, jakim jest przestrzeń kosmiczna" - twierdzi ekspert NASA ds. astrobiologii, Kasthuri J. Venkateswaran.

Okazuje się jednak, że niektóre drobnoustroje są znacznie wytrzymalsze niż oczekiwano. Przetrwalniki Bacillus pumilus SAFR-032 wykazują szczególnie wysoką odporność na techniki powszechnie stosowane do czyszczenia statków kosmicznych, takie jak promieniowanie UV czy działanie nadtlenkiem. W jednym z ostatnich eksperymentów, zarodniki Bacillus pumilus SAFR-032 przez 18 miesięcy znajdowały się w module European Technology Exposure Facility (EuTEF), specjalnej klatce testowej umieszczonej na zewnątrz ISS.

"Chcieliśmy zobaczyć, co stanie się z bakteriami w prawdziwym kosmosie, a EuTEF dał nam tę szansę. Ku naszemu zdziwieniu, niektóre zarodniki w przestrzeni kosmicznej przeżyły przez 18 miesięcy" - przyznał Venkateswaran.

Okazało się, że bakterie, które przeżyły w przestrzeni kosmicznej, miały w organizmach wysokie stężenie białek związanych z odpornością na promieniowanie UV. Podczas innego eksperymentu naukowcy zamknęli w EuTEF-ie skałę z ziemskimi organizmami jednokomórkowymi, które przetrwały 1,5 roku.

Może to potwierdzić teorię lithopanspermii, według której organizmy żywe podróżują na kosmicznych głazach między planetami. Zgodnie z tym scenariuszem, organizmy zostają wyniesione w przestrzeń kosmiczną na skałach wyrzuconych z planety podczas np. uderzenia meteoru czy wybuchu wulkanu.

Teoria lithopanspermii wymagałaby, by bakterie mogły przetrwać w ekstremalnym środowisku tysiące lub nawet miliony lat, czyli znacznie dłużej niż czas trwania eksperymentu.

Przeprowadzone na ISS badania stanowią pierwszy dowód na potwierdzenie wytrzymałości niektórych mikroorganizmów w przestrzeni kosmicznej i sugerują, że to właśnie skały mogły nieść życie między planetami.

 http://nt.interia.pl/raport-kosmos/obce-formy-zycia/news-ziemskie-bakterie-moga-przezyc-w-kosmosie-nawet-18-miesiecy,nId,1420377

 W kosmosie niektóre bakterie mogą przeżyć 1,5 roku. Ostatnie eksperymenty to potwierdzają

/NASA

post-31-0-98241900-1399378510_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie dostrzeżono "przyćmioną materię"

?Naukowcy z California Institute of Technology (Caltech) stworzyli pierwszą na świecie mapę ośrodka międzygalaktycznego.

Astrofizycy szacują, że ciemna materia i ciemna energia stanowią 96 proc. całkowitego bilansu masy i energii wszechświata, a pozostałe 4 proc. to materia widzialna, która buduje wszystkie obiekty astronomiczne i ośrodek międzygwiazdowy. Właśnie jego sporą część stanowi materia barionowa zwana "przyćmioną". Teraz uczonym z Caltech udało się sporządzić jej mapę.

 Naukowcy już od dawna przewidywali istnienie długich włókien materii przyćmionej, a komputerowe symulacje wszechświata schładzającego się po Wielkim Wybuchu to potwierdziły. Dopiero teraz jednak udało się wykonać pierwszą trójwymiarową mapę ośrodka międzygalaktycznego. Było to możliwe dzięki Cosmic Web Imager (CWI), który może wykonywać zdjęcia kompozytowe w różnych długościach fali elektromagnetycznych. Dzięki CWI zmierzono również skład, masę i prędkość z jaką poruszają się włókna ośrodka międzygalaktycznego.

 Dzięki temu odkryciu uczeni będą w stanie lepiej poznać wszechświat. Już teraz udało się dostrzec ogromny dysk protogalaktyczny (powstającą galaktykę), który jest aż 3 razy większy od całej Drogi Mlecznej.

 

 http://nt.interia.pl/raport-kosmos/astronomia/news-wreszcie-dostrzezono-przycmiona-materie,nId,1420419

 

Tak wygląda materia przyćmiona - tu kwazar QSO 1549+19 z otaczającym go gazem

/materiały prasowe

post-31-0-75716500-1399378571.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meteoroid z impetem zderzył się z Ziemią. Upadek nagrał wideorejestrator policji

Kamery w radiowozach policyjnych - przynajmniej w Kanadzie - rejestrują nie tylko piratów drogowych. Stojąc na światłach na trasie Mulock Drive policjanci nagrali spadający meteoroid nieopodal miasteczka Newmarket w prowincji Ontario. Zdaniem ekspertów obiekt mógł mierzyć około metra i ważyć kilka ton, o czym świadczy zarejestrowana fala uderzeniowa, równa skutkowi eksplozji kilkudziesięciu ton trotylu.

Do ziemskiej atmosfery codziennie przedostają się tony kosmicznej materii. Najczęściej trafia ona do nas w postaci pyłu. Zdarzają się jednak większe bryły pochodzenia kosmicznego.

Jednym ze świadectw takiego spotkania jest Krater Barringera w Arizonie (USA). Głęboki na 170 m krater o średnicy 1200 metrów powstał 50 tys. lat temu w wyniku upadku meteorytu żelaznego o średnicy 50 m.

Kosmiczna skała w obiektywie

Kolejnymi świadectwami o wejściu bolidu - kosmicznej skały - w ziemską atmosferę są nagrania ich przelotu. Jeden z nich zarejestrowała kamera w radiowozie kanadyjskiego patrolu w niedzielę 4 maja.

Na filmie widać biały, jasny obiekt spadający z nieba nad miasteczkiem Newmarket w prowincji Ontario (południowo-wschodnia Kanada). Kamera znajdowała się w radiowozie stojącym na światłach na trasie Mulock Drive niedaleko Toronto. Nie było to jedyne nagranie zdarzenia - na portalach społecznościowych zawrzało, a temat chętnie komentowały lokalne media.

Wybuchowe wejście

Spekulowano, czy obiekt uderzył w powierzchnię, czy doszczętnie spłonął. Zdaniem profesora Petera Browna, eksperta od meteorytów i komet z Uniwersytetu Zachodniego Ontario skała mogła "przetrwać".

- Na nagraniach wyraźnie widać, że to obiekt sporych gabarytów- podkreślał. Jego zdaniem zwiększa to szanse na odnalezienie na powierzchni jakiejś jego pozostałości. Brown przyznał, że niestety większość uniwersyteckich instrumentów śledzących takie zjawiska w niedzielę była wyłączona.

- Zarejestrowano jednak rozejście się fali uderzeniowej wywołanej przez wybuch równy wysadzeniu kilkudziesięciu ton trotylu - zaznaczył profesor. - Taką energię wyzwala obiekt o średnicy około 0,5-1 m i masie kilku ton - wyjaśniał.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/meteoroid-z-impetem-zderzyl-sie-z-ziemia-upadek-nagral-wideorejestrator-policji,121889,1,0.html

 

post-31-0-35178600-1399378639_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita Jowisza przypomina przekładanego hamburgera. Co oznacza, że może tam być życie!

Największy księżyc w Układzie Słonecznym, towarzysz Jowisza o nazwie Ganimedes swoją budową przypomina przekładanego hamburgera! Do takich wniosków doszli naukowcy w pracujący w Laboratorium Napędu Odrzutowego (JPL) NASA. Skalistego satelitę pokrywa wiele warsw lodu przedzielonych oceanami, co oznacza że może istnieć tam życie.

Badania opublikowane na łamach magazynu "Science Planetary and Space" obaliły dotychczasowe założenia, że ocean Ganimedesa jest "zakleszczony" pomiędzy dwiema warstwami lodu (jedną na górze, jedną na dole).

Księżyc przypominający przekładaną kanapkę

Najnowsze modele komputerowe wykonane przez zespół pod kierunkiem dr. Stevena Vance z JPL w Pasadenie w Kalifornii dostarczyły informacji, które świadczą o budowie księżyca w kształcie kanapki.

? Ganimedes może być zbudowany jak wielowarstwowa kanapka ? opisuje dr Steven Vance z JPL.

Woda na Ganimedesie

Już w latach 70. interesowano się Ganimedesem. Podejrzewano, że może być pokryty oceanem. Założenia potwierdziła amerykańska sonda Galileo w latach 90, która przeleciała obok księżyca Jowisza. Naukowcy utwierdzili się w przekonaniu, że istnieje na nim ocean, oszacowała jego głębokość oraz stopień zasolenia.

Ocean tego globu jest ogromny, więc sądzono dotychczas, że lód miał olbrzymią gęstość i tworzył grubą warstwę na dnie oceanu ? poinformował Vance.

Cztery warstwy oceanu

Dzisiaj badacze z JPL NASA podejrzewają, Ganimedes posiada cztery warstwy oceanu, z czego  najgłębsza znajduje się nad skalistym jądrem księżyca. Każda z nich przedzielona jest lodem.

Naukowcy podejrzewają również, że najgłębszy z oceanów najprawdopodobniej jest najbardziej zasolony.

Istnieje tam życie?

? To dobra wiadomość dla Ganimedesa ? powiedział dr Vance. Towarzystwo zasolonej wody i skalistego dna może świadczyć o istnieniu życia na Ganimedesie.

- Jego ocean jest ogromny, panuje tam ogromne ciśnienie, więc wcześniej przypuszczano, że gęsty lód musiał uformować się na dnie. Kiedy zaczęliśmy zwiększać ilość soli w naszych modelach, otrzymaliśmy ciecze, które były wystarczająco gęste, by znaleźć się na dnie ? dodał.

Poprzednie założenia nie obejmowały soli, która pod wpływem ciśnienia zmienia właściwości cieczy. Zespół Vance'a dowiódł jednak, że duże ilości soli zwiększają gęstość wody w ekstremalnych warunkach, takich jakie panują między innymi na księżycu Jowisza.

Właściwości soli

Poprzez badania laboratoryjne Vance pokazał, że sól może zmieniać gęstość cieczy w ekstremalnych warunkach. Można się o tym przekonać na własne oczy dodając sól do szklanki wody. Zamiast zwiększania objętości, ciecz kurczy się i staje się gęsta. Wynika to z faktu, że jony soli przyciągają molekuły wody.

? To jak lepsze ułożenie butów w bagażu, cząsteczki lodu stają się mocniej upakowane ?  porównuje dr Vance. ? Lód może być tak gęsty, że jest cięższy niż woda i opada na dno.

Nadzieje na odnalezienie życia w kosmosie

Naukowcy mają nadzieję, że modelowanie oceanów na Ganimedesie rozpocznie etap badań innych skalistych globów i przyczyni się do odnalezienia zamieszkałej planety.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/satelita-jowisza-przypomina-przekladanego-hamburgera-co-oznacza-ze-moze-tam-byc-zycie,121927,1,0.html

post-31-0-25965100-1399378710_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy pierwsze zdjęcia Ziemi z Sentinela

Sentinel-1 rozpoczął pracę 3 kwietnia i już uchwycił pierwsze obrazy radarowe Ziemi. Może je pozyskiwać bez względu na chmury, deszcz czy noc. Zaawansowana technologia satelity ma pomóc w poprawie zarządzania środowiskiem i obserwacji ewentualnych zagrożeń. Mimo, że obecnie znajduje się w fazie "rozruchu", owoce pracy Sentinela-1 już teraz pokazują potężne możliwości radaru.

Na pokładzie Sentinela-1 znajduje się zaawansowana aparatura potrzebna do monitorowania powierzchni ziemi. Obserwacje prowadzone są niezależnie od pogody. Satelicie nie przeszkadzają chmury, deszcz, czy noc.

Program Komisji Europejskiej

Głównym zadaniem satelity Sentinel-1 jest wsparcie projektu Copernicus prowadzonego przez Komisję Europejską. Program ma na celu poprawę zarządzania środowiskiem i ochronę życia codziennego. Satelita jest odpowiedzialny za pozyskiwanie i dostępność danych.

- Przestrzeń kosmiczna to dla Unii Europejskiej kwestia priorytetowa, zatwierdzony został już budżet na obydwa sztandarowe programy kosmiczne UE: Copernicus i Galileo, na kolejne siedem lat. Zainwestujemy prawie 12 mld euro w technologie kosmiczne. Dla mnie priorytetem jest zagwarantowanie, by działania finansowane z tego budżetu pomnożyły korzyści, jakie programy kosmiczne mogą przynieść obywatelom UE - powiedział Antonio Tajani, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.

Faza rozruchu

 

Obecnie satelita nie jest jeszcze w orbicie operacyjnej. Znajduje się w fazie rozruchu, która potrwa około trzy miesiące. Pierwsze zdjęcia, które zrobił Sentinel-1 stanowią przedsmak tego, co jest on w stanie zrobić.

Dyrektor programu, Volker Liebig powiedział: Jesteśmy niezwykle zadowoleni z pierwszego zestawu zdjęć.

 

- Obecnie znajdujemy się w bardzo wczesnym okresie życia satelity. Ale te zdjęcia z pewnością pokazują wachlarz możliwości jakie oferuje zaawansowana technologia satelity - dodał.

Zurbanizowana Bruksela

 

Pierwszy obraz został uchwycony przez Sentinela-1 w trybie "map" z obszaru miejskiego Brukseli 12 kwietnia 2014 r. Prócz gęstej siatki zabudowań stolicy Belgii, przedstawia rozmieszczenie roślinności, czy zbiorników wodnych w okolicy.

Powodzie w Namibii

Kolejne zdjęcie pokazuje obszar na równinie Caprivi w Namibii, która obecnie jest zalana przez rzeki Zambezi. Zdjęcie wykonano 13 kwietnia 2014 roku.

Topniejący lodowiec

 

Trzecie zdjęcie pokazuje lodowiec Pine Island na Antarktydzie.

 

Jak podaje magazyn "Nature Climate Change", lodowiec Pine Island tracił co roku 20 miliardów ton lodu. Jest w nieodwracalnej fazie topnienia. Przyczynia się do podniesienia wód w oceanach.

Półwysep Arktyczny

Ostatnia fotografia przedstawia Półwysep Antarktyczny. Jest to najbardziej wysunięta na północ część Antarktydy. Zdjęcie zrobiono 13 kwietnia.

Zrobione zdjęcia lodowców przez zaawansowaną technologię satelity mogą być wykorzystywane m.in.: do analizy i odróżnienia cienkiego lodu od grubszego. Miałoby to zastosowanie w bezpieczeństwie żeglugi na wodach polarnych.

 

Szerokie zastosowanie satelity

 

Wynalazek ma wspierać systemy monitorowania i bezpieczeństwa w sytuacjach kryzysowych, np: w przypadku trzęsień ziemi czy powodzi. Radar będzie na bieżąco obserwować strefy żeglugowe, przesyłać obrazy pokrywy lodowej i dostarczać informacji na temat wiatrów i falowania. Pomoże także wykrywać i monitorować statki czy platformy wiertnicze. Naukowcy pokładają ogromne nadzieje w swoim projekcie, który ma zwiększyć bezpieczeństwo ludności.

Wideo

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/mamy-pierwsze-zdjecia-ziemi-z-sentinela,121902,1,0.html

post-31-0-09008000-1399378806_thumb.jpg

post-31-0-95552400-1399378830_thumb.jpg

post-31-0-42948100-1399378856_thumb.jpg

post-31-0-68403200-1399378884_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wnętrze kapsuły Boeing CST-100

Boeing zaprezentował wizualizację wnętrza kapsuły kosmicznej CST-100. Grafika zdecydowanie przywodzi na myśl filmy science fiction, a nie znaną nam ze zdjęć rzeczywistość.

Na powyższej grafice w oczy najbardziej rzucają się duże okna i panele dotykowe, nowocześnie wyglądające fotele oraz stonowane niebieskie oświetlenie. Kapsuła kosmiczna Boeing CST-100 jest załogowym statkiem kosmicznym, który zabierze w przestrzeń kosmicznych turystów oraz astronautów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Boeing planuje, że statek pomieści maksymalnie 10 osób.

 

Swój komercyjny statek kosmiczny wcześniej zaprezentował i nawet wprowadził do użytku SpaceX. Chodzi oczywiście o kapsułę Dragon, która na razie wykonuje loty bezzałogowe, ale w przygotowaniu jest również jej załogowy wariant.

 http://nt.interia.pl/raport-kosmos/misje/news-wnetrze-kapsuly-boeing-cst-100,nId,1421362

 

Boeing CST-100

/materiały prasowe

post-31-0-07086500-1399531233_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzodkiewnik pospolity poleci na Marsa

NASA chce sprawdzić, czy na Marsie można hodować rośliny ? donosi nam serwis Space.

Celem przedsięwzięcia o nazwie Mars Plant Experiment (MPX) jest dostarczenie na powierzchnię Czerwonej Planety specjalnych pojemników z roślinami - najprawdopodobniej rzodkiewnikiem pospolitym, ponieważ jest to gatunek modelowy. Roślina nie będzie miała jednak okazji zakorzenić się w marsjańskiej glebie, ponieważ agencja nie chce jej skazić ziemskimi formami życia.

Już 15 dni obserwacji wystarczy, aby zebrać wiele cennych danych i zbliżyć się do zrozumienia, jak niska grawitacja i wysokie promieniowanie oddziałują na rośliny.                  

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/misje/news-rzodkiewnik-pospolity-poleci-na-marsa,nId,1421380

Pierwsi ludzie na Marsie będą mieli zielono?

/AFP

post-31-0-82129200-1399531303.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykła teoria - czarne dziury generują fraktale

Naukowcy z MIT postanowili przyjrzeć się czarnym dziurom od nieco innej strony i zastosowali do nich prawa dynamiki płynów. Okazuje się, że powierzchnia tych niezwykłych obiektów zachowuje się niczym płyn, a sam horyzont zdarzeń staje się wtedy fraktalem.

Fraktale to obiekty samopodobne, które są nieskończenie subtelne. Zgłębiając ich powiększenie można bez końca znajdować nowe szczegóły. Ślady fraktali można dostrzec w przyrodzie, a nawet strukturach kosmologicznych, takich jak czarne dziury.

Już kilka lat temu fizycy udowodnili, że wzory opisujące dynamikę płynów i te odnoszące się do czarnych dziur można przeplatać, dzięki czemu jest możliwe matematycznie bliższe przyjrzenie się obu zjawiskom. Teraz zespół z MIT pod kierownictwem Allana Adamsa zgłębił tajemnice turbulencji (zwanej także przepływem burzliwym) i stworzył model płynu turbulentnego, który przekształcił w model czarnej dziury.

W toku eksperymentu okazało się, że horyzont zdarzeń ma nieskończoną powierzchnię, co świadczy o tym, że jest fraktalem. Jeżeli faktycznie byłoby tak w przyrodzie, przejawiałoby się to w emitowanych przez czarną dziurę falach grawitacyjnych. Fizycy planują kolejne symulacje, dzięki którym będzie możliwe potwierdzenie lub zaprzeczenie tej hipotezy.

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/astronomia/news-niezwykla-teoria-czarne-dziury-generuja-fraktale,nId,1420750

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W maju będziemy obserwować kometę i deszcze meteorów

Ziemia przechodzi właśnie przez pozostałości warkocza komety Halleya. Wiąże się to z corocznym deszczem meteorów, tak zwanych Akwarydów. Pod koniec miesiąca czeka nas też spektakl spowodowany przez znaczne zbliżenie do Ziemi komety 209/P LINEAR.

Akwarydy trwają od 20 kwietnia do około 20 maja. Aktualnie można je oglądać w całej okazałości. Można się spodziewać kilkudziesięciu tak zwanych spadających gwiazd na godzinę. W niektórych latach notowano nawet do 70 zdarzeń.

Jednak największy spektakl nastąpi 23 i 24 maja. Wtedy to przetniemy trasę, po której poruszała się kometa 209/P LINEAR. Spodziewana jest wtedy prawdziwa burza meteorów. Ma ich być nawet do tysiąca na godzinę i więcej. Najlepsze warunki do obserwacji będą w Ameryce Północnej.

Kometa 209/P, która wywoła ten deszcz meteorów to bardzo ciekawe ciało niebieskie o orbicie trwającej około 5 ziemskich lat sięga ona daleko poza Jowisza. To właśnie gazowy gigant poprzez oddziaływanie swojej grawitacji wpłynął na orbitę komety 209/P LINEAR przesuwając ją bliżej nas.

 

W czasie swej drogi przecina też orbitę Ziemi. Tym razem będzie nas mijać całkiem blisko, bo znajdzie się tylko około 8 milionów kilometrów od naszej planety. Astronomowie nie chcą podsycać paniki, ale w ciągu tych dni wszystko jest możliwe włącznie z upadkiem kolejnych ciał niebieskich wielkości tego, które spadło na Rosję w lutym 2013 roku.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/w-maju-bedziemy-obserwowac-komete-deszcze-meteorow

 Dodaj ten artykuł do społeczności

 

Kometa 209/P LINEAR widziana 30 kwietnia 2014 roku

post-31-0-42178600-1399531434.jpg

post-31-0-94927200-1399531453.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiekt 'G2" niemal nietknięty mimo zbliżenia do czarnej dziury w centrum Galaktyki

Jak informowaliśmy jakiś czas temu, cały astronomiczny świat czeka na zderzenie obiektu astronomicznego zwanego jako chmura gazu G2 oraz centralnej supermasywnej czarnej dziury Sagittarius A (Sgr A*). Wszystko wskazuje na to, że konsumpcja już się rozpoczęła, ale astronomowie są zaskoczeni niewielkim poziomem dekompozycji obiektu.

Ostatnie obserwacje tego interesującego spektaklu odbywającego się około 26 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, wykonano w Keck Observatory na Hawajach. Podczas obserwacji dokonanych 19 i 20 marca ustalono, że gęstość chmury jest na tyle duża, że musi zawierać w sobie pozostałość gwiazdy.

Konkluzja jest taka, że obiekt został pochopnie zaklasyfikowany jako chmura gazowa. Zmienia to nieco oczekiwania jakie formułują teraz astrofizycy względem tego wydarzenia. Teoretycznie obiekt powinien utworzyć dysk akrecyjny, który będzie podlegał anihilacji. Zniszczenie obiektu jest pewne, ale dynamika tego procesu może wyglądać zupełnie inaczej.

Chmura G2 została odkryta w 2011 roku, ale jej istnienie obwieszczono światu dopiero w 2012r. Od początku jasne było, że zmierza ona ku centrum Drogi Mlecznej. Powinna minąć czarną dziurę Sgr A* w odległości około 100 AU, ale to wystarczająco blisko, aby zostać pochwyconym.

Teraz, gdy jasne jest, że nie jest to zwykła chmura gazu trzeba na nowo załadować modele i zaproponować jakieś symulacje dla przebiegu tego procesu. Oczywiście i tak wszystko trzeba będzie potwierdzić obserwacjami astronomicznymi, które będą trwały przez następne miesiące. Tylko dzięki temu może się udać potwierdzić czym właściwie jest chmura zwana jako G2 i jak zakończy swój żywot w czarnej dziurze Sgr A*, która ma masę 3,5 mln razy większą od naszego Słońca.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/obiekt-g2-niemal-nietkniety-mimo-zblizenia-czarnej-dziury-w-centrum-galaktyki

Dodaj ten artykuł do społeczności

post-31-0-00741700-1399531537_thumb.jpg

post-31-0-70298600-1399531556.jpg

post-31-0-45855700-1399531570.png

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebieski zachód słońca na Marsie

Niebo jest niebieskie, wschody słońca żółte, a jego zachody czerwone. Do takiej kolorystyki przyzwyczailiśmy się na Ziemi. Jednak na Marsie ze względu na szczątkową atmosferę i unoszący się nad planetą pył światło rozprasza się w inny sposób, wobec czego zachód słońca wygląda tam iście kosmicznie.

Poniżej zamieszczamy wyjaśnienie fenomenu takiego, a nie innego koloru nieba na, nomen omen, Czerwonej planecie, dr Jacka Szubiakowskiego, fizyka i dyrektora Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego. Oto jego wypowiedź:

Smoluchowski i niezależnie Einstein wyjaśnili, że błękit nieba zawdzięczamy zjawisku rozpraszania światła na fluktuacjach molekuł tworzących nasza atmosferę, głownie O2 i N2. Jest to tzw. rozpraszanie Rayleigha.

Dotyczy ono bardzo małych centrów rozpraszających i prawdopodobieństwo rozpraszania światła jest odwrotnie proporcjonalne do 4 potęgi długości fali. Czyli światło niebieskie rozprasza się bardziej niż czerwone.

Dlatego też Słońce wydane się nam żółtawe a o wschodzie i zachodzie wręcz czerwone gdyż jego promienie przechodzą przez grubszą warstwę atmosfery. Jeżeli popatrzymy na chmury to są one białe ponieważ drobne kropelki wody, które je tworzą są znacznie większe niż wspomniane wcześniej molekuły.

Mechanizm tego typu rozpraszania światła jest inny i nosi ono też odmienna nazwę. Jest to rozpraszanie Miego. Natężenie światła rozproszonego nie zależy w tym przypadku od długości fali i chmury wydają się białe.

Na Marsie powinny występować również te dwa zjawiska. Ponieważ atmosfera jest bardziej rzadka błękit nieba powinien być bardziej ciemny, taki jak jest widoczny z pokładu wysoko lecącego samolotu. Rozpraszanie Miego następuje tam raczej nie na drobinach wody, bo atmosfera jest wybitnie sucha, ale na drobinach pyłu.

Brunatna barwa pyłu powoduje rozproszone światło jest czerwonawe. Ten ostatni efekt dominuje zwłaszcza w okresie burz pyłowych. Przy długotrwałej bezwietrznej pogodzie niebo powinno być bardziej niebieskie - powiedział nam dr Jacek Szubiakowski z OPiOA.

A więc sytuacja na Marsie po prostu wygląda zupełnie odwrotnie niż na Ziemi, dlatego normalnie niebo wydaje się tam czerwono-pomarańczowe, a wschody i zachody słońca obfitują w odcienie niebieskiego (zdjęcie powyżej zostało nieco podkolorowane na bardziej naturalny dla nas, szary kolor). Poniżej możecie zobaczyć nagranie zachodu słońca na Marsie wykonane przez łazik Opportunity w 2010 roku:

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19164/niebieski-zachod-slonca-na-marsie

Źródło: Planetary Society

 

post-31-0-69275800-1399531637.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak poruszają się egzoplanety? Zobacz niezwykły film

Pewien brytyjski naukowiec stworzył animację, która prezentuje pozasłoneczne układy planetarne. Dzięki temu można zauważyć jak różny jest czas orbitowania tych planet wokół swoich gwiazd. Projekt zyskał poparcie naukowców, ale jak zaznaczają nie jest on idealny.

Tom Hands - doktorant na Uniwersytecie w Leicester (Anglia) stworzył 61-sekundowy film, dzięki któremu można zobaczyć w jaki sposób funkcjonują pozasłoneczne systemy planetarne, krążące wokół jednej gwiazdy.

ZOBACZ STRONĘ INTERNETOWĄ TOMA HANDSA

Ukazać różnicę skal skal

- Chciałem pokazać, jak szeroki jest zakres okresów, podczas których egzoplanety okrążają swoje gwiazdy - przyznał w oświadczeniu twórca animacji. - Znajdują się tam planety, które orbitują na dystansie kilkakrotnie większym niż odległość Ziemi od Słońca, a także te, które znajdują się na tyle blisko swojej gwiazdy, że okrążają ją w zaledwie kilka godzin - zaznaczył.

Do stworzenia animacji Hands wykorzystał dane pochodzące z bazy Open Exoplanet Catalogue (jednej z głównych baz danych), w którym wymienione jest 1776 potwierdzonych egzoplanet pochodzących z 1082 pozasłonecznych układów planetarnych.

Zasługa Keplera

Pierwsza egzoplaneta została odkryta w 1992 roku przez polskiego radioastronoma Aleksandra Wolszczana. Trzy lata później zauważono gwiazdę, wokół której orbitowały planety, ale tak naprawdę dopiero w ciągu ostatnich kilku lat astronomom udaje się zaobserwować coraz więcej tego typu obiektów. Wszystko dzięki misji teleskopu kosmicznego Keplera, która rozpoczęła się w 2009 roku, a zakończyła w 2013 roku.

Kepler odkrył ponad 960 egzoplanet. Wykrył przy tym kolejne 3000 kandydatek. Zdaniem naukowców, około 90 proc. z tych obiektów zostanie potwierdzona.

Nie jest idealny

Zdaniem naukowców film stanowi dobrą wizualizację, ale ma pewną wadę. Nie uwzględniono w nim egzoplanet, które krążą wokół dwóch gwiazd, a wiadomo, że takie układy istnieją. Kepler był pierwszym instrumentem, który odkrył tego typu "Tatooine" - posiadające dwa słońca na niebie.

FILM MOŻESZ ZOBACZYĆ RÓWNIEŻ TU

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/jak-poruszaja-sie-egzoplanety-zobacz-niezwykly-film,122172,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstają kolejne dziury na Marsie. Czy było tam życie?

 

Marsjański łazik NASA o nazwie Curiosity po raz trzeci w historii zebrał próbki skał z Czerwonej Planety. W tym celu 5 maja wywiercił otwór w piaskowej skale o nazwie Windjana. Sproszkowane próbki trafiły do laboratorium znajdującego się na pokładzie łazika.

W poniedziałek wieczorem łazik Curiosity wywiercił kolejny otwór na kraterze Gale skale Windjana.

Naukowcy podejrzewają, że krater mógł być w przeszłości jeziorem.

Analiza pobranego materiału ma pomóc w uzyskaniu jak największej ilości informacji na temat przeszłości Marsa i istnieniu życia na Czerwonej Planecie.

Sproszkowane próbki z wnętrza skały trafiły do dwóch mini laboratoriów, które znajdują się na pokładzie Curiosity o nazwach: Chemin i SAM. Tam zostanie przeprowadzona dokładna analiza składu pobranego materiału.

Dowiemy się więcej

Sproszkowane, pobrane materiały różnią się od poprzednich.

- Odpady wiertnicze z tego miejsca są ciemniejsze i mniej czerwone, niż widzieliśmy w dwóch poprzednich miejscach - powiedział Jim Bell z Arizona State University.

- To oznacza, że podczas szczegółowych analiz chemicznych i mineralnych możemy poznać nowe minerały. Nie możemy doczekać się, aż dowiemy się więcej - dodał.

Poszukiwanie wody

 

Jeden z członków projektu, John Grotzinger powiedział BBC, że naukowcy wciąż szukają informacji na temat obecności wody, które mogłoby przyczynić się do powstania obecnych skał na dnie krateru Gale.

- Zadanie jest o wiele trudniejsze niż się spodziewaliśmy, dlatego mamy nadzieję, że w momencie, gdy poznamy mineralogię i skład chemiczny marsjańskich skał, dowiemy się więcej o historii regionu - dodał Grotzinger.

Poniżej film z przygotować do drugiego odwiertu na Marsie:

Cenny robot

 

Łazik Curiosity jest sercem wartej 2,5 miliarda dolarów misji Mars Science Laboratory (MSL). Zadaniem zautomatyzowanego laboratorium naukowo-badawczego jest między innymi analiza potencjalnych warunków do życia na Marsie.

Na Czerwonej Planecie sześciokołowy robot pracuje od sierpnia 2012 roku. Obecnie znajduje się w okolicy krateru Gale.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/powstaja-kolejne-dziury-na-marsie-czy-bylo-tam-zycie,122049,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa mapa pola magnetycznego Drogi Mlecznej

Naukowcy biorący udział w misji Planck opublikowali nową mapę pola magnetycznego Drogi Mlecznej - galaktyki, w której znajduje się Układ Słoneczny - poinformowała Europejska Agencja Kosmiczna (ESA).

Mapa powstała jako kompilacja pierwszych obserwacji całego nieba w spolaryzowanym świetle emitowanym przez międzygwiazdowy pył znajdujący się w naszej galaktyce.

Światło można określić jako serię fal elektromagnetycznych, które mogą być rozłożone pod różnymi kątami względem siebie i względem kierunku propagacji fali. Zazwyczaj występują wszystkie możliwe kierunki, ale gdy jeden z nich jest wyróżniony, wtedy naukowcy mówią o polaryzacji światła. Polaryzacja następuje po odbiciu światła od jakiejś powierzchni, np. od lustra albo od tafli jeziora. W kosmosie również może nastąpić polaryzacja światła emitowanego przez gwiazdy, gaz czy pył. Rejestrując polaryzację astronomowie są w stanie badać fizyczne procesy, które ją spowodowały.

W szczególności polaryzacja pozwala poznać własności pola magnetycznego w ośrodku, przez który fala świetlna się poruszała. Jak mówią obrazowo naukowcy, dane do nowej mapy zostały uzyskane detektorami na satelicie Planck, które działają w sposób nieco podobny do polaryzacyjnych okularów przeciwsłonecznych. Różne pętle i łuki widoczne na mapie odzwierciedlają strukturę pola magnetycznego Drogi Mlecznej.

W Galaktyce występuje gaz i pył, którego ziarna emitują światło o dużych długościach fali w zakresach podczerwonym i mikrofalowym. Jeżeli ziarna nie są symetryczne, występuje polaryzacja światła. Gdyby ziarna w całym obłoku pyłu były ustawione w losowych kierunkach, to w efekcie astronomowie obserwowaliby światło niespolaryzowane. Ale w Drodze Mlecznej występują pola magnetyczne, które powodują, że ziarna zaczynają preferować jakiś kierunek (dłuższa oś ziarna równolegle do linii pola magnetycznego). Efekt jest taki, że astronomowie obserwują światło spolaryzowane i dzięki temu mogą poznać własności pola magnetycznego Galaktyki.

Na mapie wykonanej za pomocą satelity Planck ciemniejsze obszary odpowiadają silniejszej emisji spolaryzowanej, a prążki wskazują kierunki pola magnetycznego. Mapa udowadnia, że istnieje wielkoskalowe uporządkowanie pola magnetycznego w niektórych częściach Drogi Mlecznej.

Wyniki analizy zebranych danych zostały opublikowane w czterech pracach, które ukażą się w czasopiśmie naukowym "Astronomy & Astrophysics".

Satelita Planck został wystrzelony z Ziemi w 2009 roku przez Europejską Agencję Kosmiczną. Jego zadaniem było wykonanie map całego nieba na dziewięciu częstotliwościach. Przegląd nieba na częstotliwościach 100?857 GHz został ukończony w 2012 roku, natomiast na częstotliwościach 30?70 GHz w 2013 roku.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Nowa-mapa-pola-magnetycznego-Drogi-Mlecznej,wid,16589271,wiadomosc.html

Struktury pola magnetycznego Drogi Mlecznej widoczne na mapie spolaryzowanego światła o częstotliwości 353 GHz opracowanej na podstawie danych z satelity Planck

PAP/EPA / ESA/Planck Collaboration

post-31-0-75220300-1399617299.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja szykuje się na podbój kosmosu. Ambitny plan kolonizacji Księżyca

Rosja po raz ko­lej­ny pre­zen­tu­je am­bit­ne plany do­ty­czą­ce pod­bo­ju ko­smo­su. Tym razem Mo­skwa wraca do po­my­słu ko­lo­ni­za­cji Księ­ży­ca. Baza, w któ­rej żyć i pra­co­wać bę­dzie pierw­sza grupa ko­smicz­nych osad­ni­ków może dzia­łać już w 2030 roku. Jej po­wsta­nie po­prze­dzo­ne ma być serią bez­za­ło­go­wych i za­ło­go­wych lotów. Pierw­szy z nich za­pla­no­wa­no na rok 2016. O ro­syj­skich pla­nach pisze dzien­nik "Izwie­stia".

To nie pierwszy raz, gdy Moskwa, chcąc nawiązać do tradycji Związku Radzieckiego, zapowiada spektakularny program misji kosmicznych. Od lat jednym z jego największych propagatorów jest wicepremier Dmitrij Rogozin - w rządzie premiera Miedwiediewa jest osobą odpowiedzialną za przemysł zbrojeniowy i kosmiczny.

O tym, że Rosja znów musi stać się kosmiczną potęgą mówił on jeszcze w 2012 roku. Przekonywał wtedy, że kraj powinien mieć wielki cel nadrzędny, którego realizacja pociągnie za sobą naukę, przemysł i pozwoli uporać się z problemami związanymi z kosmosem. Podkreślał wtedy w rozmowie z mediami, że rosyjski przemysł kosmiczny, który doświadczył pasma kosztownych i kłopotliwych niepowodzeń, pilnie potrzebuje takiego celu. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w kosmicznych działaniach trwa wielkie współzawodnictwo między państwami.

O ambitnych planach mówił ostatnio 12 kwietnia - podczas obchodzonego tego dnia w Rosji Dnia Kosmonauty. Właśnie wtedy wspomniał on o konieczności rozpoczęcia misji, która zakończy się umieszczeniem na Księżycu bazy, do której trafiać będą osadnicy z Ziemi. Szczegóły tego projektu ujawnia teraz dziennik "Izwiestia".

Jak ma wyglądać plan podboju Księżyca przez Moskwę? Dziennikarze dotarli do wstępnej wersji dokumentacji dotyczącej tej śmiałej misji. Stworzyła go rosyjska agencja kosmiczna "Roskosmos" we współpracy z naukowcami - między innymi z Rosyjskiej Akademii Nauk, ale także innych specjalistycznych ośrodków.

Misja na Księżyc będzie podzielona na trzy etapy. Pierwszy, który ma rozpocząć się już w 2016 roku, zakłada wysłanie bezzałogowych sond na powierzchnię srebrnego globu. Ten etap miałby trwać dekadę. W drugim, zaplanowanym na rok 2028, Moskwa będzie już gotowa do wysłania załogowych lotów na Księżyc. Trzeci i ostatni etap to założenie przez kosmonautów bazy, która będzie w stanie funkcjonować przy pomocy surowców dostępnych na miejscu. Ma ona powstać do roku 2030. W ramach tego programu na Księżycu ma także powstać specjalne obserwatorium.

W dokumentach, które opisuje "Izwiestia" znalazły się zapisy mówiące o konieczności zdecydowanego przyspieszenia prac przygotowawczych do tej misji. Wszystko dlatego, że zdaniem rosyjskich ekspertów inne kraje, a zwłaszcza USA, będą gotowe do przeprowadzenia podobnych misji w ciągu najbliższych 20-30 lat.

W kolejce do eksploracji księżyca nie stoją jednak tylko Stany Zjednoczone i Rosja. Równie ambitne zamiary mają także Chiny, Indie czy Japonia. Amerykańska firma Moon Express z kolei planuje wysłać swoją sondę na Księżyc już w przyszłym roku.

Co więcej, na Księżycu znajduje się wiele cennych złóż, które dla światowych mocarstw mają wymiar strategiczny. To z pewnością jeden z ważniejszych argumentów za przyspieszeniem przez Moskwę prac nad przygotowaniem ekspedycji, której celem będzie właśnie naturalny satelita Ziemi.

Jak na razie rosyjskie władze nie ujawniają, jakie będą koszty planowanej misji. Według "Izwiestii", tylko pierwszy etap tego programu pochłonie około 28,5 miliarda rubli. Kolejne etapy, w tym budowa statków załogowych, może kosztować nawet dalsze 160 miliardów. Moskwa liczy jednak, że uda jej się pozyskać do tego projektu prywatnych inwestorów. Nie jest również wykluczone, że jego część zostanie zrealizowana przy udziale innych państw.

Rosja od dawna chce nawiązać do bogatej tradycji podboju kosmosu przez Związek Radziecki. To właśnie ZSRR wystrzelił pierwszego sztucznego satelitę, jako pierwszy wysłał też w kosmos człowieka, lecz czasy tamtej chwały należą do przeszłości. W 2012 roku nie powiodła się rosyjska misja marsjańskiego próbnika Fobos-Grunt, który miał pobrać próbki gruntu Fobosa - jednego z dwóch naturalnych miniaturowych księżyców Marsa. W ubiegłym roku niepowodzeniem zakończył się start rosyjskiej rakiety nośnej Proton-M z dwoma satelitami telekomunikacyjnymi, rosyjskim i indonezyjskim.

(RZ;JM;RC)

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/rosja-szykuje-sie-na-podboj-kosmosu-ambitny-plan-kolonizacji-ksiezyca/lc6zv

 

post-31-0-56830000-1399617379_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Kosmos? - książka familijna o wszechświecie

Od wielu lat święci triumfy kino familijne, adresowane do dzieci i dorosłych. Dziennikarz popularnonaukowy i dr fizyki Tomasz Rożek proponuje książkę familijną o wszechświecie pt. Kosmos. Właśnie ukazała się na rynku.

To kolejna taka publikacja tego autora. Poprzednia ?Nauka ? to lubię. Od ziarna piasku do gwiazd? prezentowała najciekawsze zagadnienia ze świata nauki. Cieszyła się dużym powodzeniem wśród czytelników.

 

Kolejna książka ?Kosmos? otwiera trylogię na temat tego, czym jest świat i ludzie. Pierwsza jej część, która jest już w sprzedaży, dotyczy tego, jak wygląda wszechświat i z czego jest zbudowany. Drugi tom, który ma się ukazać za kilka miesięcy, poświęcony będzie człowiekowi, trzeci będzie prezentował ?świat rzeczy małych?.

 

Cała trylogia w przystępnej formie prezentuje najnowszą wiedzę o życiu i przyrodzie. Ma być swego rodzaju elementarzem wiedzy popularnonaukowej, który może zainteresować osoby w każdym wieku. Dodatkowym atutem tej publikacji są ilustracje i bogata szata graficzna. Jak przystało na elementarz.

 

Autor twierdzi we wstępie, że rzeczy małe i duże powstały nie z przypadku, lecz w wyniku jakiegoś planu, projektu. ?Bez którejkolwiek z nich konstrukcja całego wszechświata by się zawaliła. Są jak zębatki zegara, który kiedyś został nakręcony i tyka do dzisiaj? ? pisze.

 

Tomasz Rożek jest kierownikiem działu nauki i gospodarki w tygodniku ?Gość Niedzielny?, współpracuje z programem telewizyjnym ?Dzień Dobry TVN?. W Katowicach prowadzi od wielu lat kawiarnię naukową. (PAP)

 

zbw/ agt/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,400241,kosmos---ksiazka-familijna-o-wszechswiecie.html

Fot. Fotolia

 

post-31-0-55964800-1399617518.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończy się czas sprzyjający obserwacji Jowisza

Maj to ostatni miesiąc w tym roku, kiedy możemy podziwiać Jowisza w pierwszej połowie nocy - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

"Na początku stycznia tego roku planeta Jowisz znalazła się w opozycji. W następnych miesiącach przeszła na wieczorne niebo i przez prawie cała zimę i początek wiosny mieliśmy bardzo dobre warunki do jej obserwacji. Teraz one zaczynają się kończyć i maj jest ostatnim miesiącem w tym roku, który pozwala na komfortowe, wieczorne obserwacje Jowisza" - przypomniał astronom.

 

Dodał, że największa planeta Układu Słonecznego świeci obecnie z jasnością -1.8 magnitudo, a więc jest trochę jaśniejsza od Syriusza - najjaśniejszej gwiazdy na niebie. "Jowisza znajdziemy w konstelacji Bliźniąt. Godzinę po zachodzie Słońca, odnajdziemy go 30 stopni nad zachodnim horyzontem. Warunki do jego obserwacji wciąż się jednak pogarszają. Pod koniec miesiąca ta wysokość zmniejszy się już do tylko kilkunastu stopni" - powiedział naukowiec.

 

W czerwcu warunki do obserwacji Jowisza będą już bardzo słabe, a w lipcu planeta zniknie w blasku Słońca. "Do złączenia na sferze niebieskiej Jowisza z naszą dzienną gwiazdą dojdzie dokładnie 24 lipca o godzinie 22.44 naszego czasu, po czym planeta przejdzie na poranne niebo. Trudno jednak liczyć na jej dojrzenie w sierpniu, bo odległość Jowisza od Słońca będzie wtedy zbyt mała. Dopiero we wrześniu warunki poprawią się na tyle, że obserwacje staną się znów w miarę komfortowe" - opisał dr Olech.

 

Warto więc - zachęca astronom - wykorzystać pierwszą połowę maja, aby skierować swoje lunety i teleskopy na Jowisza. "Już przy powiększeniu kilkudziesięciu razy dojrzymy piękną tarczę planety z dwoma pasami równikowymi. Co więcej, będziemy mogli podziwiać zmieniające się konfiguracje galileuszowych księżyców tej planety" - powiedział.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,400270,konczy-sie-czas-sprzyjajacy-obserwacji-jowisza.html

Fot. Fotolia

post-31-0-67484600-1399617572.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Łodzi powstaje najnowocześniejsze planetarium w Europie

W Nowym Centrum Łodzi EC1 Wschód rozpoczęła się budowa planetarium. Pokazy gwiezdnych konstelacji pod 14-metrową kopułą będą dostępne dla widzów na początku przyszłego roku.

Projekt zakłada budowę dwóch kopuł - o średnicy 14 i 10 metrów. W pierwszej mieścić się będzie planetarium, w drugiej - kino sferyczne, które będzie uzupełnieniem ścieżek zwiedzania Centrum Nauki i Techniki. W sali przewidziano miejsca dla 120 osób. Będą one oglądać projekcje na sferycznym ekranie w pozycji półleżącej. Dzięki temu rozwiązaniu powstanie wrażenie, że obraz "otacza" widza.

 

"Procedury przetargowe na wyposażenie planetarium w Centrum Sztuki Filmowej oraz sferycznego kina 3D w Centrum Nauki i Techniki już się rozpoczęły - poinformował w czwartek kierownik projektu rewitalizacji EC1 Paweł Żuromski.

 

Zdaniem astronoma Tomasza Kisiela, wyposażenie planetarium dorówna najsłynniejszym tego typu obiektom znajdującym się w Pekinie, Richmond i Lucernie. Oprócz pokazów astronomicznych będą odbywać się w nim projekcje filmów popularnonaukowych, pokazy przyrodnicze, koncerty. Edukacyjne pokazy w asyście animatorów organizowane będą przez cały dzień, natomiast po południu w planetarium odbywać się będą pokazy komercyjne.

 

Koszt inwestycji Żuromski ocenił wstępnie na kilkanaście milionów złotych.

 

Zakończenie rewitalizacji wschodniej części zabytkowej elektrociepłowni EC1 w Łodzi zaplanowane jest jeszcze w tym roku. W EC1 Wschód oprócz planetarium czy kina 3D mają się znaleźć m.in. nowoczesne studia do postprodukcji dźwięku i obrazu a także studio dźwięku z technologią Motion Captur.

 

Rewitalizacja budynków zabytkowej elektrociepłowni EC1 to jeden z elementów tworzenia Nowego Centrum Łodzi, które ma powstać na 90-hektarowym terenie w okolicach budowanego podziemnego dworca kolejowego. Zdaniem władz miasta zarówno EC1 jak i nowy dworzec to jedno z największych urbanistycznych wyzwań w historii Łodzi.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,400289,w-lodzi--powstaje-najnowoczesniejsze-planetarium-w-europie.html

Fot. Fotolia

post-31-0-09487300-1399617640.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale kosmos! Takiej symulacji jeszcze nie było - 14 mld lat w dwie minuty [WIDEO]

Po raz pierwszy udało się odtworzyć w komputerze tak szczegółowo ewolucję kosmosu niemal od Wielkiego Wybuchu aż po dziś - piszą naukowcy w dzisiejszym "Nature".

Na zwykłym pececie obliczenia zajęłyby 2 tys. lat, ale superkomputer poradził sobie "tylko" w sześć miesięcy. W rzeczywistości odtwarzana w pamięci komputera historia trwała blisko 14 mld lat, bo obejmuje niemal całe dzieje Wszechświata. Ta zdumiewająca symulacja zaczyna się w chwili, gdy od Wielkiego Wybuchu minęło zaledwie 12 mln lat (mgnienie oka w dziejach kosmosu), a kończy na współczesnych czasach. Ze niespotykaną dotąd precyzją pokazuje taniec galaktyk, tworzenie się wielkich struktur w przestrzeni kosmicznej, uwzględniając całą naszą obecną wiedzę o prawach rządzących kosmosem oraz rezultaty obserwacji teleskopowych, przede wszystkim teleskopu Hubble'a.

Komputerowy model nazywa się Illustris. Nie zajmuje się całą objętością znanego Wszechświata, to byłoby jednak zbyt ambitne zadanie. Illustris śledzi to, co działo się w obszarze o rozmiarze blisko 350 mln lat świetlnych. Jednym słowem, naukowcy symulowali ewolucję kosmicznej materii, która wypełnia sześcian o krawędzi 350 mln lat świetlnych - to dostatecznie duży obszar, reprezentatywny dla całego kosmosu.

 Badacze uwzględnili tajemniczą ciemną materię oraz ciemną energię, których nie znamy na Ziemi, ale obserwujemy ich wpływ na rozszerzanie się przestrzeni kosmicznej oraz na ruch znanej nam, świecącej materii, z której zbudowane są gwiazdy, planety i my sami.

Komputerowe dzieje Wszechświata zaczynają się 12 mln lat po Wielkim Wybuchu, kiedy jeszcze nic ciekawego się nie działo, przynajmniej dla naszych oczu, bo przestrzeń wypełniał neutralny gaz wodoru i helu oraz ciemna materia, które nie świeciły, więc nie widać ich w teleskopach. Astronomowie nazywają te czasy "ciemnymi wiekami" kosmosu.

Zgodnie z rezultatami symulacji, właśnie wtedy zaczynało się tworzyć rusztowanie, na którym potem zostaną rozpięte widoczne galaktyki i gromady galaktyk. To rusztowanie tworzyła ciemna materia - tworzywo, które do dziś jest dla nas tajemnicą - nie świeci, więc dla teleskopów jest niewidoczne. Widać tylko efekty jego oddziaływania grawitacyjnego, potężnego, bo - jak wynika z dzisiejszych szacunków - ciemnej materii jest ponad pięć razy więcej niż atomów, z których zbudowane są gwiazdy i Ziemia.

Ciemna materia zagęszczała się w grona i długie włókna, tworząc coś w rodzaju kosmicznej pajęczyny (na symulacji ma ona barwę niebieską i formuje swe niewidzialne struktury mniej więcej w pierwszych dwóch miliardach lat od Wielkiego Wybuchu).

Do tej pajęczyny ciemnej materii z czasem przyciągana była normalna materia - pierwotnie składająca się z mieszaniny wodoru i helu. Z niej rodziły się obłoki międzygwiazdowego gazu, gwiazdy, galaktyki i gromady galaktyk, które zapłonęły blaskiem, docierającym dziś do obiektywów teleskopów i naszych oczu (na symulacji pierwsze galaktyki pojawiają się mniej więcej po upływie 1-2 mld lat od Wielkiego Wybuchu i mają barwę od zielonej i czerwonej po białą w zależności od temperatury). Te świecące galaktyki przypominają nieco barwne bombki rozpięte na "błękitnej" choince z ciemnej materii.

Kolejnym ważnym etapem w ewolucji kosmosu są aktywne galaktyki, zwane kwazarami. W ich centrach narodziły się gigantyczne czarne dziury (wciąż trwają spory na temat tego, jak to się stało) o masie milionów, a nawet miliardów mas Słońca. Do nich był wciągany wypełniający galaktyki gaz, który tworzył wielkie wiry, podobnie jak woda w wannie wciągana do odpływu, z którego wyjmiemy korek. Ale cały gaz nie niknął w czeluści czarnych dziur - większość była wyrzucana jak z katapulty na zewnątrz galaktyk przez pole magnetyczne, które otaczało czarne dziury.

Dlatego wokół aktywnych galaktyk tworzyły się bąble rozszerzającej się plazmy (na symulacji te bąble wyglądają jak kule ognia po eksplozji - pierwszy pojawia się ok. 3,5 mld lat po Wielkim Wybuchu).

Jednocześnie zmieniał się skład chemiczny materii, wypełniającej kosmos. Eksplozje supernowych, które rozrywały masywne gwiazdy na strzępy, rozsiewały pierwiastki, które zostały wyprodukowane przez reakcje jądrowe we wnętrzach gwiazd. Do pierwotnego wodoru i helu dołączały więc cięższe pierwiastki - takie jak tlen, węgiel, azot, krzem... - które dziś są podstawą życia na Ziemi.

Największym sukcesem tej symulacji jest to, że na koniec odtwarza widok, który jest astronomom doskonale znany z obserwacji naszego najbliższego otoczenia. Narodzone w komputerze gromady galaktyk układają się w znane nam struktury i zawierają odpowiednią proporcję galaktyk spiralnych, eliptycznych, karłowatych, a także międzygalaktyczne obłoki zjonizowanego gazu.

Poniżej - fragment symulacji z niezwykłym tańcem galaktyk, w wyniku którego tworzy się wielka galaktyka eliptyczna. Po lewej stronie jest obraz, jaki byśmy widzieli w teleskopach (tj. w świetle widzialnym), a po prawej - ewolucja całej materii w tym obszarze, także tej ciemnej, a więc niewidocznej dla naszych oczu:

 

Czego się naukowcom nie udało odtworzyć? Ekstremalnie masywnych gromad galaktyk, które choć są rzadkie, występują dziś w kosmosie. Poza tym w komputerze nieco zbyt wcześnie - niż to wynika z rzeczywistych obserwacji - tworzyły się gwiazdy w małomasywnych galaktykach - mówi Mark Vogelsberger, badacz z MIT w Cambridge, szef zespołu, który wykonał symulację.

Oto największa gromada galaktyk, jaka narodziła się w symulowanym obszarze kosmosu:

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75476,15921673,Ale_kosmos__Takiej_symulacji_jeszcze_nie_bylo___14.html#ixzz31CIcMZZ0

 

post-31-0-64422500-1399617715.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)