Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Najlepiej zaobserwowany rozbłysk słoneczny w historii

29 marca bieżącego roku astronomowie dostrzegli rozbłysk słoneczny, który jest najlepiej zaobserwowanym zjawiskiem tego typu. Jego detekcja była o tyle szczęśliwa, że zarejestrowały go cztery satelity i jedno obserwatorium naziemne.

 Rozbłysk klasy X z końcówki marca zaobserwowały należące do NASA satelity IRIS, SDO i RHESSI oraz japoński Hinode. Zjawisko zostało także dostrzeżone przez naziemne obserwatorium Dunn Solar Telescope z Nowego Meksyku.

Dodatkowe dane dotyczące tego, co działo się w trakcie rozbłysku spłynęły z wielu innych instrumentów badawczych.

- Jest to najbardziej kompletny zestaw danych zebranych kiedykolwiek przez heliofizyków. Niektóre z satelitów cały czas obserwują całą powierzchnię Słońca, ale kilka z nich było ustawionych tak, by śledzić konkretny aktywny region naszej gwiazdy. Mieliśmy niezwykle dużo szczęścia, że udało się zarejestrować ten rozbłysk - powiedział Jonathan Cirtain z Marshall Space Flight Center.


 

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/astronomia/news-najlepiej-zaobserwowany-rozblysk-sloneczny-w-historii,nId,1422644

Rozbłysk klasy X zarejestrowany 29 marca 2014 r.

/NASA



 

post-31-0-03339500-1399659656.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkanie Księżyca z Marsem i Spiką

W najbliższy weekend Księżyc na sferze niebieskiej zbliży się najpierw do Marsa, a potem do Spiki - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Do największego zbliżenia Księżyca i Marsa dojdzie w niedzielę, 11 maja, o godzinie 13.22 naszego czasu. Oba ciała będzie wtedy dzielił dystans niespełna trzech stopni. Ponad dobę później, 12 maja o godzinie 16.19, Srebrny Glob zbliży się do Spiki - najjaśniejszej gwiazdy z konstelacji Panny. W tym przypadku minimalna odległość wyniesie niespełna 2 stopnie - zapowiedział astronom.

 

Dodał, że oba maksymalne zbliżenia wypadają w czasie niekorzystnym dla obserwatorów w Polsce, bo w ich momencie w naszym kraju panuje dzień. "Księżyc przesuwa się na tle gwiazd jednak na tyle wolno, że to potrójne spotkanie da się zobaczyć także w Polsce" - zauważył.

 

Jego zdaniem na obserwacje najlepiej wyjść 11 maja około godziny 22.30. "Całą trójkę omawianych ciał znajdziemy wtedy w górowaniu, około 30 stopni nad południowym horyzontem. Księżyc zbliżający się do pełni będzie wtedy świecił prawie dokładnie po środku pomiędzy Marsem a Spiką. Mars znajdzie się po prawej stronie Księżyca (na zachód). Bez problemów dojrzymy jego czerwonawą barwę. Słabsza od Marsa Spika będzie świecić po lewej stronie naszego naturalnego satelity - ona ma dla odmiany lekko niebieskawą barwę" - opisał astronom. (PAP)

 

aol/ agt/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,400304,spotkanie-ksiezyca-z-marsem-i-spika.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronom: Saturn w opozycji

W sobotę o godz. 20.28 planeta Saturn znajdzie się w opozycji - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Opozycją, astronomowie nazywają takie ustawienie planety zewnętrznej, w którym świeci ona dokładnie po przeciwnej stronie nieba niż Słońce. Oznacza to, że długości ekliptyczne planety i Słońca różnią się o 180 stopni. Taka konfiguracja zawsze stwarza bardzo dobre warunki do obserwacji ciała będącego w opozycji. "Znajduje się ono bowiem najwyżej nad horyzontem w okolicach północy, przez co jego obserwacje są najłatwiejsze. Dodatkowo jego odległość od Ziemi jest najmniejsza, a przez to blask największy" - wyjaśnił astronom.

 

Dodał, że obecnie w opozycji znajduje się druga pod względem wielkości planeta Układu Słonecznego, czyli Saturn. Dokładnie w opozycji znajdzie się ona 10 maja o godzinie 20.28 naszego czasu. Okres kilku tygodni przed tym momentem i po nim, to czas, w którym warunki do obserwacji Saturna są najlepsze.

 

Jak powiedział naukowiec, planeta z pierścieniami świeci obecnie w konstelacji Wagi. Jej jasność wynosi +0.1 magnitudo, a to oznacza, że jej blask jest porównywalny z najjaśniejszymi gwiazdami nieba północnego takimi jak Wega, Arktur czy Capella. Planetę Saturn najlepiej widać w okolicach północy, kiedy to góruje na wysokości około 20 stopni nad południowym horyzontem. "Do jej obserwacji warto użyć lunety lub teleskopu. Już powiększenie 20- 30-krotne pozwoli cieszyć się widokiem wyraźnej tarczy planety otoczonej pierścieniami oraz pozwoli dojrzeć najjaśniejsze księżyce Saturna" - opisał dr Olech.

 

Dodał, że zwiększając powiększenie do około 100-200 razy, mamy szanse dojrzeć elementy na tarczy planety (pasy równikowe) oraz strukturę pierścieni (przerwy Cassiniego i Encke'go). "Niestety mała wysokość Saturna nad horyzontem powoduje, że jego obraz jest podatny na zakłócenia atmosferyczne, które szczególnie dają się we znaki przy dużych powiększeniach i wtedy znacząco degradują rozdzielczość. Używanie powiększeń ponad 200 razy mija się więc z celem" - powiedział. (PAP)

 

aol/ agt/

Tagi: saturn

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,400294,astronom-saturn-w-opozycji.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest trzynasty znak zodiaku. Astrolodzy się go obawiają

Wpływ Księżyca sprawia, że od czasów Babilończyków, którzy nazywani byli pierwszymi astronomami, zmieniło się położenie Słońca na tle gwiazdozbiorów. To oznacza, że Twój znak zodiaku może być błędny.

Siły grawitacyjne Księżyca mają niebagatelny wpływ na obrót Ziemi wokół własnej osi. Ruch obrotowy jest systematycznie spowalniany. Miliony lat temu nasza planeta obracała się znacznie szybciej, przez co doba trwała znacznie krócej. Z biegiem milionów lat ruch obrotowy był spowalniany przez wpływ Księżyca.

Zmiany są widoczne nie tylko na przestrzeni milionów lat, lecz także w perspektywie zaledwie 3 tysięcy lat. Pierwsze spisane obserwacje astronomiczne pochodzą z czasów Babilonu, gdzie po raz pierwszy nazwano gwiazdozbiory. Nie było ich jednak dwanaście, tak jak w czasach obecnych, lecz trzynaście.

Według astronoma Parke Kunkle'a brakującą dziś konstelacją jest Wężownik, znajdujący się między Skorpionem a Strzelcem. Słońce wkracza w niego między 29 listopada a 17 grudnia.

W astrologii ten znak nie jest brany pod uwagę, ponieważ w czasach Babilończyków nie stykał się on z ekliptyką po której pozornie wędruje Słońce. Jednak w czasach obecnych Słońce przecina ten gwiazdozbiór i należałoby go uznać w horoskopach.

Astrolodzy się przed tym wzbraniają, ponieważ znak Wężownika to składowa gwiazdozbioru Węża, który uważany jest za symbol szatana.  Gwiazdozbiór ten jest związany z Eskulapem (Asklepiosem), greckim bogiem sztuki lekarskiej, który potrafił wskrzeszać zmarłych.

Zeus zabił go na prośbę Hadesa, króla podziemia, gdyż stanowił dla niego zagrożenie. Zeus umieścił go na pamiątkę na niebie wraz z wężem, pomagającym mu zbierać zioła, który dzisiaj stanowi gwiazdozbiór Węża, podzielony przez Wężownika na dwie części, głowę i ogon węża.

Gdyby w astrologii zaszły zmiany i znak Wężownika brany byłby pod uwagę, to okres obowiązywania poszczególnych znaków zodiaku uległby zmianom i wyglądałby następująco:

Koziorożec: 20 stycznia - 16 lutego
Wodnik: 16 lutego - 11 marca
Ryby: 11 marca - 18 kwietnia
Baran: 18 kwietnia - 13 maja
Byk: 13 maja - 21 czerwca
Bliźnięta: 21 czerwca - 20 lipca
Rak: 20 lipca - 10 sierpnia
Lew: 10 sierpnia - 16 września
Panna: 16 września - 30 października
Waga: 30 października - 23 listopada
Skorpion: 23 listopada - 29 listopada
Wężownik: 29 listopada - 17 grudnia
Strzelec: 17 grudnia - 20 stycznia

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/113574,jest-trzynasty-znak-zodiaku-astrolodzy-sie-go-obawiaja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliźniaczka naszego Słońca: powstała z tego samego obłoku gazu. Tam też może być życie?

Astronomowie odkryli siostrzaną gwiazdę naszego Słońca. Liczą, że HD 162826 nie jest jego jedynym "rodzeństwem", a metoda, za pomocą której ją zidentyfikowano, pozwoli znaleźć kolejne takie obiekty, otwierając tym samym nowe możliwości przed poszukiwaczami życia pozaziemskiego. - Te siostrzane gwiazdy są kluczowymi kandydatami - przyznają naukowcy.

Gwiazda oznaczona jako HD 162826 znajduje się około 110 lat świetlnych od nas, w konstelacji Herkulesa. Jej masa jest o około 15 proc. większa od masy Słońca. Naukowcy ustalili, że narodziła się z tego samego obłoku gazu, co nasza dzienna gwiazda.

Takie wyniki badań przeprowadzonych przez zespół astronomów z University of Texas w Austin opublikowało czasopismo "The Astrophysical Journal". To odkrycie może stanowić wstęp do odnalezienia innego "rodzeństwa" Słońca.

Życie na planetach "rodzeństwa"?

"Chcemy wiedzieć, gdzie się narodziliśmy. Jeżeli możemy ustalić, w jakiej części galaktyki powstało Słońce, możemy też wyznaczyć warunki panujące  we wczesnym Układzie Słonecznym. To mogłoby pomóc nam zrozumieć, dlaczego tu jesteśmy" - wyjaśniał w komunikacie prasowym Ivan Ramirez z zespołu badawczego z University of Texas. Według niego jest niewielka szansa na to, że wokół siostrzanych gwiazd Słońca mogą krążyć skaliste planety z żyjącymi organizmami.

Nasz Układ Słoneczny miał dość burzliwe "dzieciństwo" ze względu na liczne zderzenia fragmentów skał i planet. Istnieje też możliwość, że to właśnie skały z siostrzanych gwiazd Słońca przyniosły życie na Ziemię. - Można zatem stwierdzić, że te siostrzane gwiazdy są kluczowymi kandydatami, jeśli chodzi o poszukiwania życia pozaziemskiego" - powiedział Ramirez.

Orbita wskazała miejsce narodzin

Badacze wytypowali HD 162826 z grupy 30 potencjalnych kandydatek. Wszystkie badali, obserwacje wykorzystując spektroskopię wysokiej rozdzielczości - w 23 przypadkach korzystali z teleskopu Harlan J. Smith w McDonald Observatory, a w pozostałych z teleskpu Clay Magellan w obserwatorium Las Campanas.

Dzięki tym obserwacjom przeprowadzili szczegółowe analizy chemiczne, ale na tym nie poprzestali. Zbadali także orbity tych gwiazd i to okazało się kluczowe w eliminacji kandydatów. Wtedy odkryli, że HD 162826 wywodzi się z tego samego obłoku gazu, co Słońce.

Skupić się na kluczowych pierwiastkach

Odkrycie zespołu Ramireza jest ważne, bo ich metoda pozwala oszczędzić czas przy dalszych poszukiwaniach słonecznego "rodzeństwa". - Nie trzeba inwestować dużej ilości czasu w analizowanie każdego szczegółu każdej gwiazdy. Można się skoncentrować na pewnych kluczowych pierwiastkach chemicznych - wyjaśniał Ramirez.

Chodzi o to, że mimo składów chemicznych bardzo podobnych w ogólnych zarysach, gwiazdy są zróżnicowane pod względem niektórych konkretnych pierwiastków. Według ustaleń zespołu Ramireza w poszukiwaniach gwiazd "spokrewnionych" ze Słońcem szczególnie istotne mogą być bar i itr.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/blizniaczka-naszego-slonca-powstala-z-tego-samego-obloku-gazu-tam-tez-moze-byc-zycie,122493,1,0.html

HD 162826-RGB, czyli siostrzana gwiazda Słońca, znajduje się w konstelacji Herkulesa

post-31-0-26570500-1399703506_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia NASA, które zachwycają świat

Teleskop Hubble'a pracuje na orbicie ziemskiej już ponad 24 lata. Jego początki nie były łatwe. Teleskop w pierwszych latach dostarczał bazie rozmazane zdjęcia. Poza tym psuł się wielokrotnie. Nic nie zapowiadało, że komukolwiek przyniesie pożytek. Dziś możemy podziwiać jego przepiękne kosmiczne zdjęcia.

Kosmiczny Teleskop Hubble'a został wyniesiony na ziemską orbitę za pomocą promu Discovery 24 kwietnia 1990 roku. Niedawno obchodził swoje kolejne urodziny.

Urządzenie nazwano na cześć amerykańskiego astronoma Edwina Powella Hubble?a. Naukowiec zasłynął w świecie z tego, że przeprowadził dowód na prawdziwość rozszerzania się Wszechświata oraz zjawiska tzw. przesunięcia ku czerwieni.

Wadliwy sprzęt

Przez pierwsze trzy lata obrazy dostarczane przez urządzenie były rozmyte. Okazało się, że podczas budowy teleskopu popełniono błąd. Zwierciadło zostało źle oszlifowane. Różnica wynosiła zaledwie 4 mikrometry, to 20 razy mniej niż grubość ludzkiego włosa. W 1993 roku NASA postanowiła wesprzeć swojego "pracownika" i naprawić optykę.

Wysłano wadliwemu urządzeniu "okulary", które poprawiły jakość obrazów.

Przez lata sprzęt psuł się jeszcze kilka razy. Teleskop jest jedynym urządzeniem, które było naprawiane przez człowieka, będąc nieustannie w przestrzeni kosmicznej.

Liczne zasługi

Obecnie żaden astronom nie ma wątpliwości co do szczególnych zasług teleskopu w dziedzinie astronomii. Przez lata dostarczył danych, które posłużyły do ponad 10 tys. prac naukowych.

Poza tym robił wspaniałe fotografie. Dzięki niemu wiemy, jak wyglądają oddalone o setki lat świetlnych obiekty w kosmosie. Odkrył istnienie planet poza Układem Słonecznym, obecność dysków protoplanetarnych w Wielkiej Mgławicy w pasie Oriona. Potwierdził również obecność ciemnej materii oraz wielu innych szczegółów na temat kosmosu.

Kosmiczny fotograf

Przez wszystkie lata pracy zrobił tysiące kosmicznych zdjęć. Wiele z nich przedstawia odległe galaktyki, barwne mgławice, czy nieznane Ziemi obiekty. NASA na bieżąco publikuje kolejne fotografie.

Wybraliśmy zaledwie kilka spośród wielu, które warto zobaczyć.

Mgławica Koński Łeb

Koński Łeb, wyglądający jakby wyrastał ponad międzygwiezdną "pianę", pojawił się już na wielu kartach podręczników do astronomii. Odkryta ponad 100 lat temu mgławica jest bardzo chętnie podglądana przez astronomów, bo jest cienista w świetle widzialnym. Koński Łeb wydaje się przejrzysty i "zwiewny", kiedy ogląda się go w podczerwieni. Mgławica mocno wyróżnia się na tle gwiazd Drogi Mlecznej, a także odległych galaktyk, które bardzo łatwo zobaczyć w podczerwieni.

Mgławica Motyla

Mgławica Motyla to w rzeczywistości obiekt NGC 6302. Rozpiętość jego "skrzydeł" wynosi trzy lata świetlne, a temperatura tuż przy powierzchni mgławicy wynosi ok. 250 tys. st. C. Jest niestety niewidoczna z Ziemi, bo od powierzchni Błękitnej Planety oddziela ją gruba warstwa kosmicznego pyłu. To ostre i kolorowe zbliżenie gwiazdy zostało zarejestrowane w 2009 roku dzięki teleskopowi Hubble'a. Obiekt NGC 6302 położony jest w gwiazdozbiorze Skorpiona, w odległości ok. 4 tys. lat świetlnych od Ziemi.

Teleskop Hubble'a przejdzie na emeryturę

Następcą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a ma być urządzenie Jamesa Webba, nazwany na cześć drugiego administratora NASA.  Jego zadaniem będzie prowadzenie obserwacji w podczerwieni. Teleskop zbada formowanie się i ewolucja galaktyk, tworzenie gwiazd i system planetarnych.

Obecnie trwa budowa nowego teleskopu. Projekt jest nadzorowany i współfinansowany przez NASA i ESA.

Wyniesienie na orbitę planowane jest na 2018 rok. Nie będzie krążyć po ziemskiej orbicie, lecz wokół tzw. punktu libracyjnego, który znajduje się w odległości 1,5 mln km od naszej planety.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/zdjecia-nasa-ktore-zachwycaja-swiat,122226,1,0.html

 

post-31-0-07231600-1399743005_thumb.jpg

post-31-0-96405800-1399743030_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życia na Marsie poszukają pociski

 

Jeśli na Marsie jest życie, to na pewno głęboko pod powierzchnią. Naukowcy zaproponowali, aby dotrzeć do niego przy pomocy pocisków, które wbiją się daleko w głąb czerwonych piasków i skał.

Na razie stać nas jedynie na wykonywanie bardzo płytkich odwiertów, które są najprawdopodobniej niewystarczające do odnalezienia ewentualnych śladów życia - łazik Curiosity może pobierać próbki z głębokości maksymalnie kilku centymetrów.

Idealnym rozwiązaniem - zdaniem badaczy - byłyby specjalne pociski, które zbombardują Czerwoną Planetę i wbiją się głęboko w jej powierzchnię. Potem nastąpiłoby uruchomienie aparatury do analizowania próbek pod kątem śladów życia.

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/misje/news-zycia-na-marsie-poszukaja-pociski,nId,1422801

Życia cały czas szuka Curiosity

/NASA


 

post-31-0-65528300-1399794246.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita SDO odkrył dziurę w atmosferze słonecznej

Kilka dni temu satelita SDO odkrył w atmosferze słonecznej dziurę koronalną. Naukowcy z NASA zgromadzili zdjęcia otworu i na ich podstawie stworzyli niezwykły film.

Należący do NASA satelita SDO (ang. Solar Dynamics Observatory) kilka dni temu dokonał niezwykłego odkrycia. Instrumenty znajdujące się na pokładzie satelity zarejestrowały obraz, na którym widać dziurę w zewnętrznej atmosferze słonecznej, kształtem przypominającą kwadrat. Zdaniem naukowców ten ciemny kwadrat to dziura koronalna, czyli źródło wiatru słonecznego.

Ciemniejsza dziura w Słońcu

Dzięki zgromadzonym danym, eksperci stworzyli film. Na wideo zaprezentowanym przez NASA dziura koronalna jest ciemniejsza od otoczenia, bo znajduje się w niej mniej materiału emitującego światło z zakresu widma ultrafioletowego do wytwarzania obrazu.

Nie ma zagrożenia dla Ziemi

- Wewnątrz otworu koronalnego możesz zobaczyć jasne pętle, gdzie gorąca plazma kreśli niewielkie części słonecznego pola magnetycznego wystającego ponad powierzchnię gwiazdy ? napisali naukowcy pod filmem SDO. - Ze względu na to, że znajdują się one na południu Słońca, istnieje niewielka szansa na to, że wiatr w jakikolwiek sposób wpłynie na nas tu na Ziemi ? dodano.

Solar Dynamics Observatory jest jedynym instrumentem kosmicznym, który obserwuje pogodę na Słońcu. W 2013 r. ? w szczycie aktywności naszej macierzystej gwiazdy ? zarejestrował wiele rozbłysków słonecznych.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/satelita-sdo-odkryl-dziure-w-atmosferze-slonecznej,122551,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne górnictwo pod wodą

Plan wydobywania rzadkich pierwiastków z planetoid jest jednym z priorytetów NASA - gdyby misja ta się powiodła agencja byłaby w stanie przynosić Amerykanom wymierne korzyści. Przygotowania do misji trwają pełną parą, a ostatnio astronauci przeprowadzili jej symulację pod wodą.

Z kosmicznym górnictwem jest pewien problem - nikt nigdy nie wydobywał niczego w otwartej przestrzeni kosmicznej dlatego bardzo ciężko przygotować się do tego zadania. NASA zaprzęgła zatem do pomocy astronautów Stana Love oraz Steve'a Bowena, którzy spędzili razem ponad 62 godziny w kosmicznej próżni.

W basenie o głębokości 12 metrów, który znajduje się w Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona w Houston (tam znajduje się także Centrum Kontroli Misji gdzie w filmach zawsze astronauci zgłaszają problem ), zanurzono makietę statku Orion, który ma zabrać kosmicznych górników w miejsce docelowe oraz model drugiego, w pełni automatycznego statku kosmicznego, który wcześniej ma planetoidę uchwycić. Tam w warunkach udających brak grawitacji astronauci musieli pobrać próbkę skały.

Celem symulacji było ustalenie taktyki oraz narzędzi jakie będą potrzebne podczas prawdziwej misji, a astronauci mieli także ocenić jakie stroje byłyby dla nich w tej sytuacji najlepsze. Pod wodą mieli oni na sobie ACES - Advanced Crew Escape Suit - kombinezon, który w pewnych momentach lotu Orionem załoga ma mieć na sobie ze względów bezpieczeństwa, i który jest zmodyfikowaną wersja stroju używanego na pokładzie wahadłowców kosmicznych. Inżynierowie NASA pracują aby stroje te nadawały się także do zadań na zewnątrz pojazdu tak aby oszczędzić nieco cennego miejsca na pokładzie.

Misja na planetoidę, która ma odbyć się za kilka lat ma być wstępem do właściwego zadania - załogowego lotu na Marsa.

Źródło: NASA

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19203/kosmiczne-gornictwo-pod-woda

post-31-0-89694300-1399965176.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek kosmiczny Sojuz powrócił na Ziemię

Rosyjski statek kosmiczny Sojuz z międzynarodową załogą na pokładzie wylądował na terytorium Kazachstanu. Astronauci - Rosjanin, Amerykanin i Japończyk - czują się dobrze. Wrócili na Ziemię po 188 dniach na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Sojuz wylądował około 147 km na południowy wschód od miasta Żezkazgan w Kazachstanie. Na jego pokładzie wrócili na Ziemię: Rosjanin Michaił Tiurin, Amerykanin Rick Mastracchio i Japończyk Koichi Wakata. - Wszyscy kosmonauci czują się dobrze - poinformowało centrum lotów znajdujące się pod Moskwą.

Jak zauważają agencje zachodnie, lądowanie nastąpiło niespełna dzień po tym, jak rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin oznajmił, iż jego kraj nie przystanie na postulat USA, by przedłużyć eksploatację ISS poza rok 2020. Rosja chce skierować środki na "inne perspektywiczne projekty kosmiczne" - powiedział Rogozin.

USA zakończyły obecnie swój program promów kosmicznych i astronautów na ISS mogą dostarczać tylko statki rosyjskie. Waszyngton chciałby, by ISS, która jest projektem 15 państw i przykładem dobrej współpracy rosyjsko-amerykańskiej, funkcjonowała co najmniej do 2024 roku.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Statek-kosmiczny-Sojuz-powrocil-na-Ziemie,wid,16600892,wiadomosc.html

post-31-0-87498200-1400047214.jpeg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wycofuje się z ISS

Rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin zapowiedział, że w odpowiedzi na amerykańskie sankcje związane z sytuacją na Ukrainie Rosja zakaże USA używania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej po 2020 roku, a także wstrzyma sprzedaż Amerykanom silników rakietowych jeśli te mają być użyte do wynoszenia satelitów o przeznaczeniu militarnym. A to nie wszystko, bo Rosja grozi także wyłączeniem stacji systemu GPS.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna jest idealnym wzorem międzynarodowej współpracy i znakiem ocieplenia polityki obu mocarstw po Zimnej Wojnie. Jej budowa ruszyła w 1998 roku gdy na orbitę trafił rosyjski moduł Zarja (co oznacza świt), a stacja była stopniowo rozbudowywana w 2011 roku rozrastając się finalnie do 15 modułów, które łącznie ważą ponad 420 ton i dają nieco ponad 800 metrów sześciennych przestrzeni życiowej na orbicie - 400 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Jest to projekt prawdziwie międzynarodowy - na pokładzie stacji zawsze znajdowała się załoga reprezentująca różne kraje i prowadzono tam szereg najróżniejszych badań.

ISS miała początkowo działać do 2020 roku, jednak USA chciały przedłużyć jej misję do roku 2024, a Rosjanie do tej pory z tym planem się zgadzali.

Teraz jednak wygląda na to, że Rosja obiera inny kurs. W ramach odpowiedzi na sankcje nałożone przez USA po aneksji Krymu wicepremier Dmitrij Rogozin zapowiedział, że Rosja nie widzi sensu w korzystaniu ze stacji dłużej niż zakładał pierwotny plan, a zamiast tego ma się ona skupić na innych, "bardziej obiecujących" projektach kosmicznych. Jednocześnie powiedział on, że Rosja mogłaby używać stacji bez Stanów Zjednoczonych, a amerykański segment ISS nie poradzi sobie bez rosyjskiego.

Rogozin zapowiedział także, że USA nie będzie mogło już kupować od Rosji silników rakietowych NK-33 i RD-180 (używane są one w rakietach Atlas 5) w celu wykorzystania ich do wynoszenia na orbitę satelitów wojskowych.

Ale na tym nie koniec, bo rosyjski wicepremier zapowiedział także zamknięcie 11 stacji GPS, które znajdują się na terenie Rosji jeśli Waszyngton nie zgodzi się na otwarcie podobnych stacji rosyjskiego systemu GLONASS na terytorium USA.

Niestety kryzys ukraiński może cofnąć nas w rozwoju w tak ważnej dla całej ludzkości dziedzinie jaką jest astronautyka. No, chyba że Amerykanie nie będą oszczędzać i odpowiedzą Rosji nowym wyścigiem kosmicznym.

Źródło: Telegraph

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19211/rosja-wycofuje-sie-z-iss#

post-31-0-40874100-1400047278.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz to po raz ostatni! Pierwszy klip nakręcony w kosmosie - słynne "Space Oddity" Davida Bowiego

 Tym przebojem, brawurowo wykonanym w stanie nieważkości, wąsaty kanadyjski astronauta Chris Hadfield żegnał się rok temu ze stacją orbitalną. Lada chwila nagranie zniknie z YouTube, bo wygasły prawa do niego...

Każdy może sobie prywatnie zaśpiewać i nagrać jakąkolwiek piosenkę, ale rozpowszechniać - już nie. Prawa własności intelektualnej mogą być jednak odmienne w różnych krajach. Czy obowiązują w kosmosie, 400 km nad Ziemią, bo na takiej wysokości krąży stacja kosmiczna? Okazuje się, że tak, choć w praktyce ich stosowanie może być skomplikowane, bo przecież stacja jest złożona z wielu modułów, które należą do wielu krajów. Czy trzymać się reguł kraju, w którego module Hadfield nagrywał? W jakim sądzie David Bowie miałby złożyć pozew, gdyby zdecydował się ścigać pułkownika za złamanie swoich praw autorskich?

W tym wypadku sprawa jest dużo prostsza, bo sama produkcja klipu i jego rozpowszechnianie odbyły się ostatecznie na Ziemi, a kanadyjski pułkownik otrzymał pozwolenie od Bowiego do rozpowszechnienia go w serwisie YouTube. Ale jak się okazało, nie na zawsze. 13 maja Hadfield poinformował na Facebooku, że prawa do pokazywania swojej wersji "Space Oddity" dostał tylko na rok i ten czas właśnie mija:

 

"Space Oddity" w wykonaniu Hadfielda zrobiła wielką furorę na YouTubie. Kanadyjczyk żegnał się nią z kosmosem, a także setkami tysięcy fanów, których zdobył na Twitterze, Facebooku i Google+, zamieszczając w sieci przepiękne fotografie Ziemi i okraszając je krótkimi, ciepłymi i pełnymi humoru komentarzami. Opisywał codzienne życie na stacji: jak wygląda mycie zębów, golenie (ale nie wąsów, to jego znak rozpoznawczy, nigdy ich nie zgolił), przygotowywanie posiłków, ćwiczenia, zabawa (np. wyścigi, kto pierwszy doleci od jednej ściany do drugiej, nie obijając się przy tym o nic po drodze). Pokazywał, że cebula na stacji też wyciska z oczu łzy, tyle że one nie spływają (krople tylko pęcznieją i cały czas pozostają przyklejone do oka). Oprócz kamery i aparatu fotograficznego często sięgał także po gitarę, którą wziął ze sobą w kosmos.

W czasie swego półrocznego pobytu na orbicie zdobył setki tysięcy fanów. Dziś na Facebooku śledzi go ponad 650 tys. osób.

"Space Oddity" to jedna z najbardziej znanych piosenek Bowiego, jego pierwszy wielki hit. Powstał w 1969 r., w apogeum wyścigu zbrojeń i wyścigu obu mocarstw na Księżyc, tuż przed lądowaniem Apollo 11. Opowiada o przemierzającym samotnie kosmiczną przestrzeń majorze Tomie, który traci kontakt z monitorującą jego lot bazą na Ziemi. W wersji pułkownika Hadfielda zaczyna się tak:

"Kontrola naziemna do majora Toma

Kontrola naziemna do majora Toma

Zamknij właz Sojuza i włóż swój kask"

W środę nad ranem naszego czasu Hadfield zdjął swój przebój z YouTube (do tego czasu został odsłuchany ponad 23 mln razy!), ale nielicencjonowane kopie nagrania jeszcze można znaleźć, na przykład tu:

 

http://wyborcza.pl/1,75476,15955972,Zobacz_to_po_raz_ostatni__Pierwszy_klip_nakrecony.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd się biorą najpotężniejsze magnesy Wszechświata?


Magnetary dziwaczne, super gęste pozostałości po wybuchu supernowej są najsilniejszymi znanymi we Wszechświecie magnesami ? miliony razy mocniejszymi, niż najsilniejsze magnesy na Ziemi. Zespół europejskich astronomów, korzystających z należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) teleskopu VLT, ogłosił właśnie odkrycie pierwszego gwiazdowego towarzysza magnetara. To może pomóc zrozumieć, jak magnetary powstają.
Gdy podczas wybuchu supernowej masywna gwiazda zapada się pod wpływem własnej grawitacji, powstaje albo gwiazda neutronowa, albo czarna dziura. Magnetary są nietypową i bardzo egzotyczną formą gwiazd neutronowych. Podobnie jak inne dziwne obiekty są małe i niesamowicie gęste - łyżeczka materii z gwiazdy neutronowej miałaby masę około miliarda ton - mają też potężne pola magnetyczne. Najnowsze odkrycie pomaga wyjaśnić, jak powstają magnetary i dlaczego ta konkretna gwiazda nie zapadła się w czarną dziurę.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/nauka/news-skad-sie-biora-najpotezniejsze-magnesy-wszechswiata,nId,1425607?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

post-10-0-95595000-1400070968.jpg

  • Like 2

Atik 383L+, 314E, Eos 600D, CT8, Canon EF-S 55-250, Canon EF-S 18-55 + 2 lewe ręce ? 

Banero_A_clone.png 2023-02-26_181337c.png.df966a0f5aaffa755988448a083ffa7e.png RazorbackRustTributeLg_clone.png   

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brutalne i agresywne gwiazdy (neutronowe). Zobacz film ze starcia

Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H.Goddarda należące do NASA opublikowało właśnie materiał filmowy symulujący najbardziej brutalne wydarzenie we wszechświecie. Wideo pokazuje zderzenie się gwiazd neutronowych, które łączą się i tworzą czarną dziurę, a następnie zostają przez nią pochłonięte.

Gwiazdy neutronowe powstają w wyniku ewolucji gwiazd podczas wybuchu supernowej lub kolapsu białego karła w układach podwójnych.

Obiekty te posiadają niezwykłą gęstość, ale ich powierzchnie są stosunkowo cienkie. Łyżeczka materii neutronowej może mieć masę około 6 mld ton i gęstość około mln razy większą niż złoto.

Gwiazdy zawierają przede wszystkim neutrony. Ale na ich skorupie można znaleźć również elektrony, protony i mezony.

Starcie gwiazd

Na początku filmu możemy zaobserwować nierównomiernie dopasowaną parę gwiazd neutronowych. Są oddalone od siebie o zaledwie 17 km. Mają masę 1.4 i 1.7 równej masie Słońca.

Gwiazdy poruszają się po spirali w kierunku siebie. Intensywne fale zaczynają odkształcać ich skorupę. Silna grawitacja prowadzi do ich kompresji. W jądrach gwiazd materia zostaje ściśnięta i w czasie 7 milisekund sekund mniejsza z gwiazd rozpada się. Jej materia zostaje wchłonięta przez silniejszego "rywala".

Po 13 milisekundach tworzy się czarna dziura, która wchłania wszystko do środka.

Ulotny moment

Naukowcy uważają, że cały proces trwa niecałe dwie sekundy, ale emituje tyle rozbłysków gamma, co wszystkie gwiazdy w naszej galaktyce przez rok.

Szybko znikająca poświata tych wybuchów stanowi wyzwanie dla astronomów. Kluczowym zadaniem dla dużych teleskopów naziemnych jest uchwycenie tego procesu.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/brutalne-i-agresywne-gwiazdy-neutronowe-zobacz-film-ze-starcia,122858,1,0.html

 

post-31-0-16518500-1400089989.jpg

post-31-0-87674700-1400090007.jpg

post-31-0-00115000-1400090029.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykły widok w kosmosie ? mgławica w kształcie motyla

Astronomowie zdołali wykonać niepowtarzalne zdjęcie mgławicy, zwanej Roberts 22, albo AFGL 4104. Jest to wczesna forma tak zwanej mgławicy protoplanetarnej, która powstaje wtedy, gdy zakończeniu ulega cykl życia gwiazdy.

Tym razem udało się sfotografować to ciało niebieskie dzięki teleskopowi Hubble'a. Dla tych niebiańskiego obiektu można zaobserwować z Ziemi, ponieważ jest od nas w stosunkowo niewielkiej odległości, kilkuset lat świetlnych.

Takie ciała niebieskie powstają gdy w wyniku wypalania się paliwa gwiazdy następuje odrzucenie materii od ich centrum. Ekspansja ta trwa wystarczająco długo, aby gorący gaz mógł się zjonizować, co objawia się emitowaniem blasku.

Przeobrażenie gwiazdy, która dała jej początek rozpoczęło się 400 lat temu. Mgławica składa się obecnie z misternie splecionych nici, które upodabniają ją do motyla. Naukowcy twierdzą, że rozmiar tego obiektu zmienia się. Dzieje się tak, gdyż dochodzi coraz więcej materii z gwiazdy.

Podobna mgławica protoplanetarna powstała kiedyś, gdy umarła gwiazda będąca poprzednikiem naszego Słońca. Dopiero potem uformowała się nasza rodzima gwiazda i powstał nasz Układ Słoneczny.

Astronomowie sugerują, że jeśli mamy dowody na to, że mgławica zaczęła się tworzyć mniej więcej 400 lat temu, oznacza to, że do czasu ostatecznego zakończenia tego cyklu życia gwiazd potrwa jeszcze kilka stuleci.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/niezwykly-widok-w-kosmosie-mglawica-w-ksztalcie-motyla

 

post-31-0-27179800-1400091029_thumb.jpg

post-31-0-03094800-1400091056_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli pierwszą w historii hiperprędkościową gromadę kulistą

Pierwszy raz w historii astronomii odkryto skupisko gwiazd, które zostały dosłownie wyrzucone z galaktyki. Chodzi o gromadę gwiazd, która została "wystrzelona" z gigantycznej galaktyki eliptycznej NGC 4486 (M87). Galaktyka ta znajduje się w odległości 60 milionów lat świetlnych od Ziemi i można jej szukać w gwiazdozbiorze Panny.

Hiperprędkościowe gwiazdy zwykle określa się używając skrótu HVS, dlatego pierwszą tego typu gromadę nazwano HVGC-1 (Hypervelocity Globular Cluster) . Według obliczeń astronomów, HVGC została wyrzucona z galaktyki z prędkością około 3,2 mln km na godzinę.

Teraz jedyny los, jaki czeka ten klaster to podróż w przestrzeni międzygalaktycznej. Gromady kuliste to bardzo stare obiekty kosmiczne, które zawierają tysiące gwiazd. Nasza galaktyka, Droga Mleczna, jest domem dla przynajmniej 150 gromad kulistych, a w M87 są tysiące takich klastrów.

Gromada HVGC-1 została odkryta przez przypadek. Zespół astronomów z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, spędził kilka lat na studiowaniu przestrzeni wokół M87. Analizę danych przeprowadzono przy użyciu komputera, ale wszelkie wykryte niezgodności astronomowie analizowali ręcznie. Jedną z "dziwnych" anomalii był właście HVGC-1.

Nie wiadomo jak gromada HVGC-1 wyleciała z galaktyki i dlaczego obecnie porusza się w przestrzeni z tak wielką prędkością, nawet 10 razy większą niż normalna gwiazda. Nie można oczekiwać definitywnej odpowiedzi, ale jest pewna hipoteza wedle, której odpowiadają za to dwie czarne dziury znajdujące się w centrum M87.

Klaster HVGC-1 mógł znaleźć się zbyt blisko czarnych dziur. W wyniku oddziaływania z nimi wiele zewnętrznych gwiazd gromady zostało wchłonięte jednak gęsty rdzeń gromady pozostał nienaruszony. Następnie, czarne dziury zadziałały jak proca i wyrzuciły HVGC-1. Prędkość, z którą opuściły galaktykę M87 była tak wysoka, że teraz gromada dryfuje w przestrzeni międzygalaktycznej.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronomowie-odkryli-pierwsza-w-historii-hiperpredkosciowa-gromade-kulista

Gromada HVGC-1  - źródło: Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.

Dodaj ten artykuł do społeczności

post-31-0-95907300-1400136481_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosyjski plan aneksji kosmosu
 

Do 2040 roku na Księżycu stanie rosyjska kolonia. Posłuży ona za bazę do lotów w dalsze rejony Układu Słonecznego ? czytamy na łamach serwisu Popular Science. Co jeszcze zamierzają zrobić nasi wschodni sąsiedzi?

Dokładny plan kolonizacji naszego naturalnego satelity opracowali i przedstawili członkowie Rosyjskiej Akademii Nauk, Uniwersytetu Moskiewskiego oraz Federalnej Agencji Kosmicznej Roskosmos. Począwszy od roku 2016 zakłada on regularne loty łazików, które będą przeszukiwały powierzchnię globu pod kątem cennych minerałów i wody. Dwanaście lat później wystartują misje załogowe, ale pierwszy Rosjanin postawi nogę na Księżycu dopiero w 2030 roku. Kolejną dekadę potrwa konstruowanie bazy. Szacuje się, że projekt pochłonie około 816 mln dol., a finansowany będzie z budżetu państwa i firm sektora prywatnego. Igor Moisjejew z rosyjskiego Instytutu Kosmicznej Polityki zapowiedział, że Księżyc będzie tylko "pierwszym krokiem na drodze ku dalekiej przestrzeni kosmicznej".

Rosja chce zrealizować swój ambitny plan zgodnie z harmonogramem i - co szczególnie istotne - wyprzedzić resztę świata, a więc Stany Zjednoczone i Chiny.

Kosmiczne ambicje Putina

W kwietniu ubiegłego roku część rosyjskich planów związanych z podbojem kosmosu zdradził sam Władimir Putin. W 52. rocznicę lotu Gagarina zapowiedział, że finansowanie programu kosmicznego na najbliższe 7 lat wyniesie 50 mld dol. Do 2015 roku Rosjanie chcą dokończyć budowę kosmodromu Vostochny na dalekim wschodzie kraju, skąd już w 2018 roku wystartują pierwsze misje załogowe. Kolejny element wiąże się z opracowaniem nowocześniejszych rakiet. Do 2030 roku nasi wschodni sąsiedzi zamierzają dominować w przestrzeni kosmicznej pod względem posiadanych satelitów wojskowych i szpiegowskich. Już wtedy Putin wspomniał o budowie bazy na Księżycu i wysłaniu załogowej misji na Marsa.

To ostatnie przedsięwzięcie może być zrealizowane wspólnie z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA). Chodzi m.in. o misję ExoMars polegającą na wysłaniu na Czerwoną Planetę 300-kilogramowego łazika Schiaparelli. W 2020 roku Rosja chciałby zrealizować misję typu sample return, której celem byłby Fobos.

 Na początku roku mogliśmy usłyszeć, że Roskosmos stara się o akceptację projektu rakiety nośnej o udźwigu do 160 ton. Byłaby to największa maszyna tego typu. Rekord należy aktualnie do amerykańskiej Saturn V, którą wykorzystywano w ramach programów Apollo i Skylab. Konstrukcja rosyjska byłaby większa również od ciężkiej rakiety SLS (Space Launch System) NASA o udźwigu od 70 do 130 ton.

Nowa ciężka rakieta kosmiczna Rosjan byłaby idealna do wynoszenia w przestrzeń elementów wspomnianej bazy księżycowej.

Spór o stację kosmiczną

Pierwszy etap ambitnych planów Rosji tak naprawdę już się rozpoczął. Federacja Rosyjska w tym tygodniu dała do zrozumienia, że zakaże USA używania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej po 2020 roku oraz wstrzyma sprzedaż Amerykanom silników rakietowych, jeżeli te będą wykorzystywane do celów militarnych. Wszystko to jest konsekwencją kryzysu na Ukrainie. Zgodnie z pierwotnymi planami, ISS miała działać tylko do 2020 r., ale Stany Zjednoczone chciały przedłużyć jej misję o 4 kolejne lata. Do tej pory jednak Rosja nie wydała na to pozwolenia.

Teraz wicepremier Dmitrij Rogozin zaprezentował nieco inną taktykę. W odpowiedzi na sankcje Amerykanów nałożone na Rosję po aneksji Krymu, Rogozin zapowiedział, że reprezentowany przez niego kraj "nie widzi sensu dłuższego korzystania z ISS, a zamiast tego chce skupić się na innych, bardziej obiecujących projektach kosmicznych". Rosjanie mogliby używać stacji bez pomocy Stanów Zjednoczonych, ale amerykański moduł ISS nie poradzi sobie samodzielnie. Rogozin ostrzegł także, że Amerykanie nie będą mogli już kupować od Rosjan silników rakietowych NK-33 i RD-180 (obecnie używanych w rakietach Atlas 5), jeżeli te będą wykorzystywane do wynoszenia na orbitę okołoziemską satelitów szpiegowskich.

Amerykańska i rosyjska technologia kosmiczna

To nie koniec zaskakujących słów Rogozina. Wicepremier zapowiedział, że Rosja wyłączy 1 czerwca znajdujące się na jej terytorium amerykańskie stacje systemu nawigacji satelitarnej GPS, jeśli nie osiągnie porozumienia w sprawie umieszczenia stacji własnego systemu GŁONASS w USA (więcej informacji tutaj). Coraz więcej wskazuje zatem na to, że Rosjanie mogą postawić wszystko na jedną kartę.

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/misje/news-rosyjski-plan-aneksji-kosmosu,nId,1425728

 Rosyjska rakieta Proton startuje z kosmodrmu Bajkonur

/AFP

post-31-0-31404400-1400219573.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wyglądałby na niebie Saturn, gdyby przeleciał on tuż obok Ziemi?

Saturn znajduje się obecnie w opozycji i gdyby nie zachmurzone niebo, panowałyby idealne warunki do prowadzenia obserwacji tego gazowego olbrzyma. W związku z tym astronomicznym wydarzeniem, właściciel konta na Youtube Yeti Dynamics zaprezentował nam niezwykłą wizualizację tego, jak wyglądałby Saturn, gdyby przeleciał dosłownie tuż obok naszej planety.

Na początku zeszłego roku, dzięki użytkownikowi Yeti Dynamics mieliśmy okazję zobaczyć, jak wyglądałoby niebo, gdyby w miejscu Księżyca znajdowałaby się któraś z planet Układu Słonecznego. Jednak najnowsza symulacja przedstawia Saturna, który wraz ze swoimi pierścieniami przelatuje tuż obok Ziemi.

Oczywiście symulacja ma jedynie charakter wizualny. Nasza planeta nie przeżyłaby takiego zbliżenia, więc nie uwzględniono w niej dewastacyjnego wpływu na Ziemię. Ludzie z pewnością również by tego nie przeżyli, dlatego poniższa symulacja jest jedynym dobrym sposobem aby przekonać się, jak wyglądałby Saturn, gdyby dosłownie złożyłby nam wizytę.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/wygladalby-niebie-saturn-gdyby-przelecial-tuz-obok-ziemi

Kadr z Youtube

post-31-0-01000900-1400219646.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W październiku w bliskiej odległości Marsa przeleci kometa C/2013 A1 Siding Spring

Jak już donosiliśmy kilkukrotnie w tym roku dojdzie do znacznego zbliżenia komety C/2013 A1 Siding Spring i planety Mars. Nie wiadomo jeszcze ze stuprocentową pewnością jak blisko czerwonej planety przeleci to ciało niebieskie, ale może to być nawet jedynie 140 tysięcy kilometrów.

Początkowo astronomowie nie wykluczali, że kometa C/2013 A1 Siding Spring może nawet zderzyć się z Marsem. Potem jednak okazało się, że kosmiczny wędrowiec prześlizgnie się jednak w pobliżu, ale z pewnością przywlecze ze sobą cały warkocz pyłu i fragmentów, które spadną na powierzchnię Marsa w formie deszczu meteorów.

Koma tego ciała niebieskiego składa się głównie z wody, ale z pewnością obiekt wlecze bardzo dużo kosmicznego gruzu. Najbliżej Słońca kometa ta znajdzie się 25 października, czyli w 6 dni po największym zbliżeniu do Marsa. Znajdzie się wtedy w odległości 1,4 AU od Słońca.

Na obserwacje komety C/2013 A1 Siding Springs szykuje się cała społeczność astronomiczna. Planuje się wykorzystanie wszelkich dostępnych aparatów kosmicznych z teleskopem Hubble'a, Neowise, HiRISE i innych. Dodatkowo ze względu na znaczne zbliżenie do Marsa do obserwacji planuje się wykorzystanie wielu urządzeń znajdujących się na jego orbicie oraz łazików poruszających się na powierzchni.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/w-pazdzierniku-w-bliskiej-odleglosci-marsa-przeleci-kometa-c2013-a1-siding-spring

Dodaj ten artykuł do społeczności

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka Czerwona Plama się kurczy

Słynna gigantyczny antycyklon na Jowiszu zwany Wielką Czerwoną Plamą kurczy się. Nie byłoby to nic niezwykłego, gdyż jej rozmiar potrafi się wahać od 12-14 do 24-40 tysięcy kilometrów, jednak tym razem skurczyła się ona tak jak nigdy, a do tego nikt nie ma pojęcia co mogło do tego doprowadzić.

Po raz pierwszy Wielka Czerwona Plama dostrzeżona została 22 stopnie na południe od równika Jowisza już w 1664 roku przez brytyjskiego fizyka, architekta i filozofa Roberta Hooke, choć jej odkrycie częściej przypisuje się niemieckiemu astronomowi Samuelowi Heinrichowi Schwabe, który opisał je dużo później, w roku 1831.

Na pierwsze dokładne zdjęcia plamy musieliśmy czekać kolejne 150 lat. W 1979 roku do Jowisza zbliżyła się sonda Voyager 1, która uzyskała obrazy do dziś robiące piorunujące wrażenie - tym bardziej jeśli uzmysłowimy sobie skalę - w plamie widocznej na zdjęciu poniżej zmieściłyby się trzy Ziemie.

Ostatnio jednak zaobserwowano nowy trend - antycyklon staje się coraz mniejszy - w tym roku osiągnął on rozmiar zaledwie 16 kilometrów wszerz, a więc jest najmniejszy od czasów gdy opisał go Schwabe. A do tego astronomowie nie mają pojęcia czemu tak się dzieje.

Jednym z podejrzanych są małe zawirowania na brzegach Plamy (a więc tam gdzie wiatry wieją z prędkością ponad 400 kilometrów na godzinę), które mogą zabierać jej sporo energii.

Póki co nie wiemy nawet czy trend ten będzie dalej trwał - jeśli tak to cyklon może stać się z czasem okrągły aż zupełnie zniknie. Na razie to jednak tylko domysły - atmosfera Jowisza jest bowiem dla nas wielką zagadką, dlatego astronom pozostało jedno - prowadzić dalsze obserwacje licząc na jakieś nowe ślady.

Źródło: Hubblesite

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19231/wielka-czerwona-plama-sie-kurczy

post-31-0-99359600-1400219782_thumb.jpg

post-31-0-53812200-1400219798.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwiększona aktywność Słońca sprawia, że na Ziemi częściej uderzają pioruny

Czym wyższa jest aktywność Słońca, tym na Ziemi pojawia się coraz więcej piorunów - odkryli brytyjscy naukowcy. Ta teoria dziwi wielu ekspertów, jednak może zwiększyć bezpieczeństwo na świecie, bowiem co roku z powodu uderzenia pioruna ginie 24 tys. osób.

Aktywność Słońca wywołuje uderzenia piorunów na Ziemi. Naukowcy odkryli, że kiedy do atmosfery ziemskiej dostają się cząsteczki pochodzące ze Słońca, zwiększa się liczba piorunów na naszej planecie.

A ponieważ aktywność naszej rodzimej gwiazdy jest cały czas monitorowana przez satelity, dzięki nowemu odkryciu będzie można prognozować pojawianie się niebezpiecznych burz.

- Pioruny stanowią duże zagrożenie - przyznał dr Chris Scott z Uniwersytetu w Reading (Wielka Brytania). - Każdego roku w wyniku uderzenia pioruna ginie 24 tys. ludzi, dlatego stworzenie zaawansowanego systemu ostrzegania przed silnymi burzami będzie użyteczne - dodał ekspert.

Nawet 800 km/s

Podczas, gdy Słońce dokonuje obrotu wokół własnej osi, ogniste strumienie plazmy wyrzucane są w przestrzeń kosmiczną z prędkością około 400-800 km/s. Kiedy już wiatr słoneczny dotrze do atmosfery Ziemi, może spowodować powstanie zórz polarnych, ale - jak wynika z badań - może również wpłynąć na pogodę na Ziemi.

-  Wiatr słoneczny nie jest stały. Czasami jego strumienie są szybsze, czasami wolniejsze, a ponieważ Słońce obraca się, szybsze strumienie mogą czasami dogonić te wolniejsze, w efekcie dochodzi do ich kumulacji - zaznaczył dr Scott.

Miesiąc intensywnych burz

Naukowcy odkryli, że kiedy zwiększyła się intensywność i prędkość wiatrów słonecznych, na Ziemi pojawiło się więcej piorunów. Wyjątkowo burzowa pogoda trwała ponad miesiąc po dotarciu do naszej planety cząsteczek ze Słońca. Takie wnioski udało się wysnuć na podstawie analizy danych pochodzących z Europy Północnej.

Badacze zauważyli, że w 40-dniowym okresie przed pojawieniem się wiatru słonecznego w tej części świata odnotowano 321 pioruny. Z kolei przez 40 dni od momentu dotarcia do naszej atmosfery wysokoenergetycznych cząsteczek ze Słońca pojawiły się 422 pioruny.

"Nieoczekiwany wynik" badania

Taki wynik był niemałym zaskoczeniem, ponieważ dotychczas bardziej skłaniano się ku teorii, że wiatr słoneczny zmniejsza liczbę burz. Dr Scott wyjaśnił przy tym, że "to nieoczekiwane wyniki, ponieważ strumienie cząstek niosą ze sobą wzmocnienie pola magnetycznego, które z kolei chroni naszą planetę przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym pochodzącym spoza Układu Słonecznego.

Poprzednie badania wykazywały, że to promieniowanie kosmiczne zwiększa ilość piorunów, dlatego eksperci myśleli, że skoro wiatr słoneczny zmniejsza dopływ promieniowania kosmicznego, to zmniejsza również intensywność burz.

Mechanizm do dziś nieznany

Zespół naukowców przyznaje, że jak na razie nie zna mechanizmu tego zjawiska. Jednak bardzo prawdopodobne jest, że niewielkie cząsteczki przenikają chmury burzowe i tym samym ułatwiają im rozładowanie energii elektrycznej w postaci błyskawic.

- Ze względu na to, że cząstki te nie są silnie energetyczne, nie mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi i zatrzymują się w chmurach - przyznał naukowiec.

Mimo że dane zostały zebrane jedynie z Europy, to naukowcy wierzą w to, że odnoszą się one do całego świata. Wyniki badań opublikowane zostały na łamach czasopisma "Environmental Research Letters".

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/zwiekszona-aktywnosc-slonca-sprawia-ze-na-ziemi-czesciej-uderzaja-pioruny,123054,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Producent napoju zareklamuje się na... Księżycu

Za rok na Księżycu wylądować ma niezwykła misja kosmiczna. Japońska firma, produkująca popularny w tym kraju napój Pocari Sweat, ma zamiar wysłać na naszego satelitę puszkę ze swoim produktem - informuje independent.co.uk. Będzie to pierwsza akcja reklamowa na Księżycu.

W realizacji tego pomysłu pomoże Japończykom amerykańska firma Astrobotic Technology. Amerykanie skonstruują pierwszy prywatny lądownik, który wyląduje na powierzchni Księżyca i umieści tam wykonaną z tytanu kilogramową kapsułę w formie puszki popularnego w Japonii napoju.

W kapsule, oprócz Pocari Sweet w proszku, znajdować będą się metalowe krążki, na których dzieci z kilku azjatyckich krajów opiszą swoje marzenia.

 

Lądownik z kapsułą wyniesiony zostanie w przestrzeń kosmiczną przez rakietę Falcon 9, stworzoną i obsługiwaną przez koncern SpaceX.

Producent Pocari Sweat ma nadzieję, że za jakiś czas, ten kto wyląduje na Księżycu znajdzie kapsułę. Będzie wówczas mógł z pozostawionego tam proszku przygotować sobie napój.

Jeśli misja dojdzie do skutku, firma Astrobotic Technology i jej japońscy partnerzy mają szansę na zgarnięcie nagrody Google Lunar X. To niebagatelna suma - 20 mld dolarów. Otrzyma ją pierwsza "drużyna", której robot wyląduje na powierzchni Księżyca, przejedzie 500 metrów po jego powierzchni, zrobi i wyśle zdjęcia i dane z powrotem na Ziemię.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Producent-napoju-zareklamuje-sie-na-Ksiezycu,wid,16610953,wiadomosc.html

 

post-31-0-58799500-1400308013.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Proton z rosyjskim satelitą spłonęła nad Chinami

 

Rosyjska rakieta Proton-M z rosyjskim satelitą Express-AM4R została wystrzelona z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie o godz. 23:42 czasu polskiego. Był to kolejny nieudany start tej rakiety, choć tym razem nie zaraz po starcie. Problemy pojawiły się w trzeciej fazie lotu, po kilku minutach od startu z Bajkonuru. Kazachstan postanowił wstrzymać wszelkie starty rakiet ze swojego terytorium.

Katastrofa trzeciego stopnia rakiety nośnej Proton-M z satelitą Express ??4R (miał trafić na pozycję 80°E) nastąpiła wysoko w gęstych warstwach atmosfery nad terytorium Chin. Potwierdzono informację o tym, że rakieta nośna, blok i satelita całkowicie spaliły się w gęstych warstwach atmosfery. Stało się to nad terytorium Chin. Z uwzględnieniem wysokości tej katastrofy można z całą pewnością mówić o tym, że do Ziemi nic nie dotarło i nie wyrządzono żadnych szkód ludziom.

 Według wstępnych danych i analizy informacji telemetrycznych, zniszczenie trzeciego stopnia nastąpiło na wysokości 160 km przy prędkości lotu 7 km/s. Wszystkie części składowe, a także składniki paliwa całkowicie spaliły się w gęstych warstwach atmosfery - czytamy w komunikacie na stronie internetowej rosyjskiej agencji kosmicznej.

W ostatnich latach w Rosji było kilka nieudanych startów rakiet nośnych, przez co utracono wiele satelitów oraz ładunków dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. 7 sierpnia 2012 roku z powodu awarii bloku Breeze zakończył się start rakiety nośnej Proton-M z satelitami Express-?D2 i Telkom-3. Zaledwie po roku, 2 lipca 2013 r.,  rakieta Proton-M z trzema rosyjskimi satelitami nawigacyjnymi Glonass-M spadła na kosmodrom Bajkonur w pierwszej minucie startu. Przyczyną wypadku była nieprawidłowa instalacja czujników prędkości kątowych na rakiecie.

 Na tle tych niepowodzeń szef rosyjskiego rządu Dmitrij Miedwiediew polecił ubezpieczać starty rosyjskich rakiet. Proton-M z najpotężniejszym rosyjskim satelitą telekomunikacyjnym Express-??4R ubezpieczono na kwotę 7,8 mld rubli.

Niestety nieudane starty mocno podważają dotąd doskonałe opinie wydane rosyjskim rakietom, jako bardzo bezpieczne czy wręcz niezawodne. Dochodzą do tego sankcje USA, które nie pozwalają na starty europejskich i amerykańskich satelitów rosyjskimi rakietami nośnymi. Nieudany start, sankcje oraz wstrzymanie startów przez Kazachstan mogą bardzo poważnie wpłynąć na rosyjski przemysł kosmiczny.

Okazuje się, że Rosjanie zastanawiają się nad większym wykorzystaniem kosmodromu Plesieck oraz rakiet Sojuz, m.in. do wynoszenia satelitów nawigacyjnych Glonass. Zapewne przyspieszą też prace na nowym kosmodromie Angara.

Janusz Sulisz

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/informacje/news-rakieta-proton-z-rosyjskim-satelita-splonela-nad-chinami,nId,1426724

post-31-0-65799800-1400308087.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia widziana z pokładu odlatującego statku kosmicznego

 

Gdy tylko ludzie wysyłali w przestrzeń kosmiczna jakąś zaawansowaną sondę badawczą zawsze próbowano wykonać sekwencję zdjęć dokumentujących oddalającą się Ziemię. Oto przykład takiego nagrania wykonanego przez sondę kosmiczną Messenger.

 

Widok oddalającej się Ziemi może działać na wyobraźnię. To właśnie taki widok będą mogli podziwiać pierwsi koloniści, którzy wylecą na Marsa. Dotychczas żaden człowiek nie widział czegoś takiego, może poza astronautami, którzy byli na Księżycu.

Powyższe klatki zostały nagrane ponad 10 lat temu, gdy sonda kosmiczna Messenger rozpoczęła swoją drogę w kierunku pierwszej planety od Słońca, Merkurego.  W sumie sekwencję złożono z 358 klatek wykonanych w ciągu 24 godzin. Messenger przyspieszał znacznie ze względu na zastosowanie manewru asysty grawitacyjnej.

http://tylkoastronomia.pl/wideo/ziemia-widziana-pokladu-odlatujacego-statku-kosmicznego

Dodaj ten artykuł do społeczności

post-31-0-01761200-1400308158.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z obserwacją fal grawitacyjnych

W marcu zespół amerykańskich fizyków pracujących przy eksperymencie BICEP2 (Background Imaging of Cosmic Extragalactic Polarization 2) ogłosił swoje sensacyjne odkrycie - udało mu się dostrzec ślad fal grawitacyjnych przewidzianych przez Einsteina oraz potwierdzić teorię inflacji kosmologicznej. Okazuje się jednak, że podczas badań mogło po prostu dojść do sporej pomyłki.

Amerykańskim badaczom przy użyciu teleskopu South Pole Telescope (SPT) znajdującego się w stacji Amundsena-Scotta na biegunie południowym udało się dostrzec pewne wzory w mikrofalowym promieniowaniu tła - pozostałości po pierwszych momentach po Wielkim Wybuchu - które wywołane miały zostać przez fale grawitacyjne.

Już w kwietniu inny zespół fizyków wskazał, że widziany efekt mógł zostać tak naprawdę wywołany przez pętle fal radiowych w kosmosie, które umknęły uwadze zespołowi BICEP2, a teraz pojawia się inny zarzut. Adam Falkowski z Laboratory of Theoretical Physics we francuskim Orsay twierdzi, że amerykański zespół pomieszał mikrofale emitowane przez pył w Drodze Mlecznej z mikrofalowym promieniowaniem tła.

Nie można dziwić się dużym emocjom jakie towarzyszą temu odkryciu - jest to bowiem potwierdzenie jednej z ważniejszych teorii kosmologicznych wyjaśniającej jak młody wszechświat w niewielkim ułamku sekundy zdołał rozszerzyć się o wiele rzędów wielkości z rozmiaru pojedynczego punktu przestrzeni (osobliwości) do rozmiarów większego ziarnka grochu, a wszystkie struktury, które istnieją dziś - galaktyki, gwiazdy, a nawet planety - istniały w miniaturowym "wzorze" w formie kwantowych fluktuacji.

Najpewniejsze potwierdzenie wyników zespołu BICEP2 powinniśmy otrzymać w październiku gdy zespół pracujący z satelitą Planck ujawni najnowszą mapę mikrofalowego promieniowania tła, która być może będzie zgodna z tym co dostrzegli wcześniej Amerykanie. Niezależnie pracują także inne zespoły badaczy, a zatem kwestią czasu jest potwierdzenie (lub nie) sensacyjnych wyników BICEP2.

Źródło: National Geographic

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19233/problem-z-obserwacja-fal-grawitacyjnych

post-31-0-31992100-1400308231.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbliższe wieczory okazją do dojrzenia Merkurego

Okolice 21 maja to dobry czas do podziwiania najbliższej Słońcu planety, czyli Merkurego - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

"Merkury to bardzo ciekawy obiekt, a jednocześnie jedna z najsłabiej zbadanych planet Układu Słonecznego. Choć znajduje się znacznie bliżej Ziemi niż Mars, Jowisz czy Saturn, jeszcze do niedawna prawie cała widza o nim pochodziła za lat 70. XX wieku, kiedy to planetę odwiedziła sonda Mariner 10. Sytuacja ta zmieniła się niedawno, bo od marca 2011 r. na orbicie Merkurego przebywa sonda NASA o nazwie MESSENGER" - przypomniał astronom.

 

Merkury w maksimum swojego blasku jest jaśniejszy od najjaśniejszych gwiazd na niebie. Pomimo tego - zauważył dr Olech - wielu ludzi nigdy go nie widziało. Podobno zaliczał się do nich nawet sam Mikołaj Kopernik. "To efekt niewielkiej odległości kątowej, jaka dzieli Merkurego od Słońca na naszym niebie. Oba ciała przebywają zawsze blisko siebie, przez co planeta jest albo niewidoczna, albo można ją dojrzeć tuż po zachodzie Słońca lub tuż przed jego wschodem. Bywają jednak krótkie okresy tzw. maksymalnej elongacji, w której Merkury może oddalić się od Słońca nawet na odległość dochodzącą do 28 stopni. Wtedy warunki do jego obserwacji wyraźnie się polepszają" - wyjaśnił naukowiec.

 

Dodał, że bardzo dobrym okresem do obserwacji Merkurego, w tym roku, są okolice 21 maja, kiedy mamy sezon na wieczorne obserwacje tej planety. Lepszych warunków wieczornych w 2014 roku już nie będzie, jest to więc ostatnia okazja, aby dojrzeć Merkurego bez zrywania się przed świtem.

 

"Godzinę po zachodzie Słońca, a więc trochę przed godziną 21.30, Merkurego dojrzymy około 7 stopni nad północno-zachodnim horyzontem. Będzie on świecił na tle gwiazd z konstelacji Byka. Planeta ma obecnie blask około 0 magnitudo, a więc jest jednym z najjaśniejszych obiektów na niebie" - zapowiedział astronom.

 

Jeśli ktoś teraz nie dojrzy Merkurego - uprzedził dr Olech - będzie musiał poczekać do okolic 20 lipca. Wtedy Merkury pojawi się, ale już na porannym niebie. Warunki geometryczne do jego obserwacji będą jednak gorsze niż teraz. (PAP)

 

aol/ agt/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,400391,najblizsze-wieczory-okazja-do-dojrzenia-merkurego.html

 

post-31-0-43051700-1400308294.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek towarowy Dragon wraca z ISS na Ziemię

Bez­za­ło­go­wy sta­tek to­wa­ro­wy Dra­gon po 28 dniach opu­ścił Mię­dzy­na­ro­do­wą Sta­cję Ko­smicz­ną (ISS), za­bie­ra­jąc ze sobą prób­ki na­uko­we i zbęd­ny sprzęt. Na Ziemi ma wy­lą­do­wać wie­czo­rem tego sa­me­go dnia.

O godz. 15.25 polskiego czasu automatyczny wysięgnik wypuścił kapsułę.

Lądowanie według obliczeń ma nastąpić o godz. 21.02 czasu polskiego ok. 500 km od wybrzeży Półwyspu Kalifornijskiego, w południowej części Oceanu Spokojnego.

Kapsuła wróci na Ziemię z ładunkiem ważącym ok. 1600 kg. Na ISS przybyła 20 kwietnia, dostarczając żywność i sprzęt techniczny, m.in. nowy skafander dla wychodzenia astronautów w otwartą przestrzeń kosmiczną, eksperymentalny laserowy system łączności, kamery wideo o dużej rozdzielczości i prototypowa szklarnia.

Statki Dragon i ich rakiety nośne Falcon 9 produkuje prywatna firma SpaceX, która na mocy kontraktu z NASA realizuje od 2012 roku loty zaopatrzeniowe na ISS. Użycie przez Amerykanów w tym celu statków bezzałogowych stało się konieczne, bo w 2011 roku wycofano ze służby wszystkie wahadłowce.

SpaceX ubiega się obecnie o prawo do transportowania astronautów na ISS i z powrotem, najwcześniej od 2017 r. Jej rywale to Boeing i Sierra Nevada Corp.

(JS)

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/statek-towarowy-dragon-wraca-z-iss-na-ziemie/3z3e1

post-31-0-77175500-1400483678_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolidujące galaktyki wywołały liczne procesy gwiazdotwórcze

Kosmiczny teleskop Hubble'a zdołał wykonać bardzo interesujące zdjęcie przedstawiające kolidujące galaktyki NGC 4485 oraz NGC 4490. Obiekty te znane są też pod katalogową nazwą Arp 269.

Galaktyki te przed zderzeniem były spiralne, ale teraz stały się nieregularne. Obserwowanie takiego procesu w rzeczywistości jest bardzo korzystne dla astronomów, ponieważ mogą zweryfikować czy modele matematyczne symulujące zderzenia galaktyk, z których korzystają naukowcy są zgodne z naturą.

Najbardziej intensywna interakcja między galaktykami już się zakończyła i teraz rozdzielają się one. Czerwone i pomarańczowe kolory przedstawiają obszary, w których zachodzi szczególnie dużo procesów gwiazdotwórczych, które zostały zainicjowane w wyniku wzajemnej kontrybucji wodoru. Prowadzi to do powstawania nowych gwiazd stanowiących skutek zderzenia galaktyk.

Warto wspomnieć, że podobna kolizja czeka Drogę Mleczną i galaktykę Andromedy. Stanie się to dopiero za 3,7 mld lat i potrwa następnych kilka miliardów lat. Zderzenie galaktyk spowoduje początkowo spory bałagan, ale potem wszystko ulegnie stabilizacji i normalizacji aż do kolejnej kolizji.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/kolidujace-galaktyki-wywolaly-liczne-procesy-gwiazdotworcze

Dodaj ten artykuł do społeczności

Wizualizacja nieba z kolizją Drogi Mlecznej i Andromedy za 3,7 mld lat - źródło: wikipedia

Arp 269 - źródło: NASA/ESA/HST

post-31-0-28303700-1400483754.jpg

post-31-0-43454200-1400483775.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA chce wysłać UFO na Marsa

Kiedyś obawiano się Marsjan lądujących na Ziemi w swoich latających spodkach. Dzisiaj to my wysyłamy mieszkańcom Czerwonej Planety (o ile jacyś w ogóle są) nasze "latające talerze", czyli sondy

Nową sondę marsjańską, o rzeczywiście "talerzowatym" kształcie, zbudowała NASA. W bazie marynarki wojennej USA na Hawajach czeka ona teraz na swój pierwszy testowy lot, który ma się odbyć za dwa tygodnie. Już w czerwcu mieszkańcy Hawajów będą więc pewnie dzwonić na policję z donosami o latających spodkach.

Podczas próbnych lotów statek zostanie wyniesiony przez balon na wysokość blisko 40 km. Po odczepieniu uruchomiony zostanie silnik "latającego talerza", który z prędkością 4 machów (czyli czterokrotnie szybciej od prędkości dźwięku) wyniesie go na wysokość 60 km. Tam, w bardzo rzadkim już powietrzu, które będzie symulować atmosferę Marsa (100 razy rzadszą niż ziemska), NASA przetestuje manewrowość statku oraz przede wszystkim jego umiejętność lądowania.

 Żeby spowolnić opadanie, "spodek" najpierw napełni gazem i rozwinie wokół siebie kevlarowy torus, a potem otworzy olbrzymi spadochron. Oba systemy hamowania (nazywane LDSD - Low-Density Supersonic Decelerator) muszą zadziałać bez zarzutu, bo inaczej latający talerz roztrzaska się o ziemię.

 

NASA chce, żeby jej nowy statek posłużył w przyszłości do dostarczania dużych ładunków na powierzchnię Czerwonej Planety. Dzięki niemu można by wyposażyć na długo marsjańską bazę, w której zamieszkaliby przyszli "marsonauci". Załogowa misja na Czerwoną Planetę wstępnie planowana jest przez Amerykanów na lata 30. XXI w.

NASA ma na swoich "taśmach produkcyjnych" jeszcze dwa marsjańskie latające talerze. Zamierza je przetestować na Hawajach latem przyszłego roku. Prawdopodobnie wszystkie próbne loty "spodków" będzie można oglądać na żywo przez internet.

http://wyborcza.pl/1,75476,15985215,NASA_chce_wyslac_UFO_na_Marsa.html

 

post-31-0-20485400-1400483839_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Deszcz meteorów" nad Polską?

Lepiej przygotujcie długą listę życzeń! W sobotę rano niebo pokryje nieznany dotąd rój meteorów - zapowiada "Gazeta Wyborcza".

To może być wręcz kosmiczna ulewa - część specjalistów przewiduje nawet tysiąc spadających gwiazd na godzinę.

Z takimi rojami nigdy nic nie wiadomo; może być spektakularne widowisko, ale też kosmiczny niewypał - zastrzega jednak Przemysław Żołądek, prezes Pracowni Komet i Meteorów.

I choć największe bombardowanie spodziewane jest na 8.30-9.40 czasu polskiego, to Żołądek radzi się nie przejmować. Przed lub za głównym strumieniem cząstek może jest mniejszy, o którym nie wiemy; a osoby szacujące ten czas może po prostu się mylą - wskazuje.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Deszcz-meteorow-nad-Polska,wid,16616848,wiadomosc.html?ticaid=112c1f

Niebo pokryje nieznany dotąd rój meteorów? AFP / Patrick Pleul/DPA

post-31-0-22981400-1400564938.jpeg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)