Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Wielka czerwona Plama nagrzewa atmosferę Jowisza

Masywna burza na Jowiszu, słynna Wielka Czerwona Plama silnie oddziałuje na zewnętrzne warstwy atmosfery planety i mocno je podgrzewa, piszą na łamach "Nature" naukowcy z Boston University?s Center for Space Physics. Wyniki badań emisji w podczerwieni wskazują, że temperatura atmosfery 800 kilometrów nad Wielką Czerwoną Plamą może być o setki stopni wyższa, niż dotąd przypuszczano.

 
Nasze badania pokazały, że najwyższą temperaturę w górnych warstwach atmosfery Jowisza obserwuje się właśnie wysoko nad Wielką Czerwoną Plamą, zadaliśmy sobie pytanie, czy to dziwny zbieg okoliczności, czy oznaka czegoś istotnego - mówi James O?Donoghue z Boston University. Plama jest gigantycznym źródłem energii, które może podgrzewać górne warstwy atmosfery - dodaje Luke Moore. Do tej pory jednak nie mieliśmy dowodu, że faktycznie wpływa na obserwowaną tam temperaturę. O?Donoghue, Moore i ich koledzy piszą na łamach "Nature", że Wielka Czerwona Plama emituje energię w postaci fal akustycznych i to one podgrzewają atmosferę.
Naukowcy od dawna zastanawiali się nad mechanizmem, który sprawia, że atmosfera Jowisza ma miejscami w górnych warstwach temperaturę porównywalną z atmosferą Ziemi mimo, że największa planeta Układy Słonecznego znajduje się ponad pięć razy dalej od Słońca. To oznacza, że promieniowanie słoneczne nie może tam odgrywać czołowej roli. Co wiec decyduje?
Badacze z Bostonu rozwiązali zagadkę, tworząc mapę temperatury górnych warstw atmosfery Jowisza  z pomocą obserwacji z Ziemi. Wykorzystali dane spektrometru SpeX na teleskopie IRTF (Infrared Telescope Facility) na wulkanie Mauna Kea i 3-metrowego teleskopu w podczerwieni, użytkowanego przez University of Hawaii. Przekonali się, że temperatura jest znacząco wyższa właśnie nad Wielką Czerwoną Plamą, nad południową półkulą Jowisza.
Są szanse, że dodatkowe informacje na temat tego procesu przyniosą badania najnowszej sondy NASA, Juno. Sonda weszła już na orbitę największej planety układu Słonecznego i w czasie zaplanowanej na 20 miesięcy misji będzie miała kilka okazji, by się Wielkiej Czerwonej Plamie przyjrzeć.
?  Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-wielka-czerwona-plama-nagrzewa-atmosfere-jowisza,nId,2243272

Wielka czerwona Plama nagrzewa atmosferę Jowisza.jpg

Wielka czerwona Plama nagrzewa atmosferę Jowisza 2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blazary - galaktyki wokół czarnych dziur
Blazary to rodzaj aktywnych galaktyk, które w swoich centrach mają supermasywne czarne dziury. Emitują intensywne promieniowanie elektromagnetyczne - w bardzo szerokim zakresie widmowym - nie tylko widzialne, ale też radiowe, podczerwone, ultrafioletowe, rentgenowskie oraz gamma.
W zakresie najwyższych energii najlepiej badać je pod czarnym niebem Namibii, gdzie zlokalizowane jest obserwatorium astronomiczne H.E.S.S. (High Energy Stereoscopic System).
 
Astrofizyką wysokich energii obiektów pozagalaktycznych, jakimi są blazary, zajmuje się dr Alicja Wierzcholska z Instytutu Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego PAN w Krakowie. Badaczka jest laureatką programu stypendialnego START Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
 
Z blazarów wydobywają się smugi relatywistycznej plazmy (dżety) skierowane pod bardzo małymi kątami do obserwatora na Ziemi. Duże prędkości, z jakimi poruszają się cząstki w dżetach sprawiają, że obserwowane procesy modyfikowane są przez efekty relatywistyczne, które m.in. powodują wzmocnienie obserwowanej jasności blazarów. Strumień promieniowania obserwowany na różnych częstotliwościach zmienia się, ale nie są to zwykle zmiany okresowe. To interesuje naukowców.
 
"W swojej pracy próbuję odnaleźć procesy fizyczne odpowiedzialne za to, co zaobserwujemy na danej częstotliwości. Interesuje mnie szczególnie promieniowanie najwyższych energii, promieniowanie gamma, które obserwujemy w zakresie teraelektronowoltowym" - mówi dr Alicja Wierzcholska.
 
Obserwacja takich cząstek nie jest łatwa, bo wysokoenergetyczne fotony gamma zderzają się w atmosferze z innymi cząstkami i nie docierają do powierzchni Ziemi. Dlatego, aby je zaobserwować, naukowcy potrzebowaliby instrumentu o bardzo dużych rozmiarach, który musiałby się znajdować poza atmosferą ziemską. Nie jest możliwe, żeby tak duży instrument badawczy umieścić w kosmosie. Dlatego do detekcji tych cząstek wykorzystuje się technikę obserwacji Czerenkowa.
 
"Wykorzystujemy samą atmosferę jako bardzo duży teleskop. Fotony wysokoenergetyczne ulegają rozproszeniu na cząstkach znajdujących się w atmosferze powodując powstawanie kaskad cząstek wtórnych. Cząstki wtórne poruszają się w atmosferze z dużymi prędkościami (większymi od prędkości światła w tym ośrodku) i generują promieniowanie Czerenkowa. Jest to niebieskie światło, które może już być zarejestrowane w zakresie optycznym"- wyjaśnia astronom.
 
Dr Wierzcholska jest członkiem współpracy H.E.S.S., która zajmuje się obserwacją źródeł promieniowania gamma. Obserwatorium H.E.S.S. składa się z pięciu teleskopów zlokalizowanych w Namibi. Dlaczego tam?
 
"Do obserwacji krótkich błysków niebieskiego światła wymagane są specjalne warunki - musi być bardzo ciemno, obserwacje prowadzone są w nocy. Nie jest to możliwe tam, gdzie przeszkadzają światła miast. Dodatkowo w Afryce widoczny jest bardzo interesujący kawałek nieba - m.in. centrum naszej Galaktyki. Ważne jest czyste powietrze, bo wtedy pojawia się mniej zakłóceń obserwacyjnych" - tłumaczy rozmówczyni PAP.
 
Oprócz promieniowania wysokich energii, badaczka analizuje promieniowanie pochodzące z blazarów, obserwowane na różnych częstotliwościach - w zakresie widzialnym, ultrafioletowym czy też rentgenowskim. Dzięki badaniu relacji pomiędzy emisją obserwowaną na różnych częstotliwościach, można wyciągać wnioski, z jakiego obszaru blazara pochodzi promieniowanie.
 
Naukowcy odkryli i oznaczyli już wiele blazarów. W zakresie najwyższych energii do tej pory zostało wykrytych ponad 50 takich obiektów. Alicja Wierzcholska upodobała sobie blazar o nazwie PKS 2155-304 - ta liczba mówi o tym, gdzie na niebie znajduje się ów obiekt. Jest on o tyle ciekawy, że w 2006 roku miał bardzo silny rozbłysk zaobserwowany m.in. przez teleskop H.E.S.S. Obserwacje w Namibii prowadzone są przez miesiąc na tzw. szychtach. Polska badaczka pracowała tam w 2010 i 2012 roku. Planuje kolejny wyjazd do Afryki.
 
Światło blazarów, które dociera do Ziemi z dużym opóźnieniem, nieco rozjaśnia historię Wszechświata. Badanie promieniowania, które dociera do naszej planety z blazarów, pozwala stwierdzić, jakie światło te wiązki napotkały po drodze. W ten sposób naukowcy oceniają zmiany promieniowania tła kosmicznego od momentu Wielkiego Wybuchu sprzed około 14 miliardów lat.
 
PAP - Nauka w Polsce, Karolina Duszczyk
 
kol/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,410634,blazary---galaktyki-wokol-czarnych-dziur.html

Blazary - galaktyki wokół czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamknięcie Ostródzkiej Sekcji Astronomicznej
Po dwuletnim okresie intensywnego działania Ostródzka Sekcja Astronomiczna została zamknięta. Pomysłodawca i prezes Ostródzkiej Sekcji Astronomicznej (OSA) podjął taką decyzję z kilku powodów, m.in. związanych z jego nowymi planami życiowymi oraz niewielkim zainteresowaniem astronomią mieszkańców Ostródy i okolic.

?To były dwa wspaniałe lata spędzone z Ostródzką Sekcją Astronomiczną. Najpierw popołudniowe spotkania na zamku, później amfiteatr, aż w końcu spotkania na Dworcu Rzecz Jasna w Ostródzie i plenerowe spotkania dla Was... dla Ostródzian, moich przyjaciół i znajomych... Coś się kończy, a coś nowego zaczyna. Poprzez moją sekcję, którą prowadziłem poznałem wielu wspaniałych ludzi, kilku z nich zostało moimi przyjaciółmi, wielu zobaczyło, że można zrobić wszystko - jeśli się chce tego dokonać.

Ostródzka Sekcja może dużo nie zwojowała, ale na pewno uświadomiła w moim regionie to jak piękne jest niebo i dlaczego warto o nie dbać, kilka osób się również zaraziło tą pasją. W szczególności dziękuje Ani Majewskiej, która do samego końca była obecna. Nowy rozdział - nowe wyzwania. Moja kosmiczna podróż nadal będzie trwać! Za wszystko ? wszystkim bardzo dziękuje ? napisał na profilu OSA jej prezes Piotr Skorupski.

?Cóż piękniejsze nad niebo, które otacza wszystko co piękne??

Ostródzka Sekcja Astronomiczna została założona 10 kwietnia 2014 roku. Jej misją była popularyzacja astronomii wśród mieszkańców gminy Ostróda. Na początku zajęcia były prowadzone w ostródzkim zamku, gdzie w roku 1807 stacjonował sam Napoleon Bonaparte. A następnie na Dworcu Rzecz Jasna, czyli byłym dworcu PKP poddanym rewitalizacji i zarządzanym przez Stowarzyszenie Inicjatyw Możliwych RzeczJasna, gdzie zbierały się różne osoby, które łączyła praca u podstaw (niczym u Żeromskiego).

Ostródzka Sekcja Astronomiczna prowadziła raz w miesiącu pokazy nieba dla mieszkańców przy wyciągu nart wodnych nad Jeziorem Drwęckim oraz brała czynny udział w akcji Globe at Night.

Ponadto OSA współpracowała ze szkołami z gminy Ostróda. W Szkole Podstawowej w Rudzienicach koło Iławy organizowane były nocne pokazy nieba i planet, a Piotr Skorupski wygłosił kilka prelekcji na temat Układu Słonecznego. Natomiast w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Bażyńskiego w Ostródzie członkowie OSA poprowadzili warsztaty plenerowe z zakresu astrofotografii.

Członkowie OSA (głównie Piotr Skorupski) często byli gośćmi w Radiu Zet Gold, gdzie opowiadali słuchaczom o ważnych nadchodzących zjawiskach czy zbliżających się pokazach nieba. Ponadto prowadzili systematycznie kalendarzyk astronomiczny w radiu.

Poza tym co miesiąc OSA tworzyła słynne ?Niebo nad Ostródą?, które ukazywało się na najbardziej znanych portalach ostródzkich.

We wrześniu 2015 r sekcja zrealizowała wystawę meteorytów w Muzeum w Ostródzie w murach pokrzyżackiego zamku.

Jednak największym wydarzeniem, w którym wzięła udział Ostródzka Sekcja Astronomiczna, było zorganizowanie w ostródzkim amfiteatrze w dniu 5 sierpnia 2015 r., wspólnie z Fundacją Nicolaus Copernicus, imprezy astronomicznej pt. ?Piknik Pod Gwiazdami?. Na to wydarzenie przybyło niemal 900 osób i co należy podkreślić, miało to miejsce w środku tygodnia.

Dodatkowo, niejako w ramach popularyzacji astronomii, Piotr Skorupski przez rok zajmował się także propagowaniem idei ochrony ciemnego nieba w regionie Ostródy.

Najbardziej aktywnymi członkami OSA byli Piotr Skorupski ? prezes OSA oraz Anna Majewska ? wiceprezes. W kwietniu 2014 r. sekcja wystartowała z 5 członkami. W najlepszym okresie swojej działalności sekcja liczyła 11 osób plus wielu mieszkańców Ostródy, którzy nieformalnie brali udział w pracach sekcji.

Niestety, zainteresowanie działalnością sekcji przez mieszkańców Ostródy i okolic zaczęło maleć w roku 2016 z miesiąca na miesiąc. Anna Majewska wyjechała na studia do Gdańska i  nie mogła już dalej pomagać w prowadzeniu sekcji. W tej sytuacji prezes Piotr Skorupski zdecydował o zamknięciu Ostródzkiej Sekcji Astronomicznej w dniu 4 lipca 2016 roku.

Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Piotr Skorupski
http://orion.pta.edu.pl/zamkniecie-ostrodzkiej-sekcji-astronomicznej

Zamknięcie Ostródzkiej Sekcji Astronomicznej.jpg

Zamknięcie Ostródzkiej Sekcji Astronomicznej2.jpg

Zamknięcie Ostródzkiej Sekcji Astronomicznej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w pierwszym tygodniu sierpnia 2016 roku
Ariel Majcher  
Sierpień zacznie się ciemnymi nocami. Nie tylko dlatego, że już ponownie na terenie całego kraju powrócą noce astronomiczne, lecz także dlatego, że Księżyc będzie w okolicach nowiu, który przypada w tym miesiącu we wtorek 2 sierpnia. Zaś ze względu na niekorzystne nachylenie ekliptyki dopiero w weekend zacznie się on pojawiać na niebie wieczornym, gdzie na pożegnanie minie zbliżającego się do koniunkcji ze Słońcem Jowisza. Na ciemniejszym niebie i bardziej na południowy zachód świecą zbliżające się do siebie planety Mars i Saturn, natomiast późno w nocy i znacznie wyżej na niebie można odnaleźć dwie ostatnie planety Układu Słonecznego, czyli Neptuna z Uranem. Od kilku dni promieniują meteory ze słynnego roju Perseidów. Już można dostrzec nawet kilkanaście zjawisk na godzinę, ale ? jak co roku ? najwięcej meteorów będzie pojawiało się w maksimum aktywności, około 12 sierpnia. W tym roku spodziewane jest nawet 200 meteorów na godzinę.
Opis tego, co będzie się działo na niebie w tym tygodniu zacznę tym razem od pary planet Mars ? Saturn, które wieczorem o tej samej porze po zmierzchu są widoczne mniej więcej w tym samym miejscu na niebie. Na ten efekt składa się to, że co prawda Słońce jest coraz bliżej obu planet, ale jednocześnie zachodzi coraz wcześniej i stąd położenie obu planet względem widnokręgu np. dwie godziny po zachodzie Słońca zmienia się niewiele. Ten sam efekt łatwo zauważyć w przypadku Wegi. Najjaśniejsza gwiazda Lutni i jedna z jaśniejszych gwiazd na niebie tuż po zmierzchu góruje kilkanaście stopni na południe od zenitu i aż do listopada, gdy zaraz po zachodzie Słońca skieruje się wzrok ku górze, będzie tam Wega.
Saturn wciąż porusza się ruchem wstecznym, choć powoli zwalnia, ponieważ szykuje się do wykonania zakrętu na niebie, natomiast Mars już w szybkim tempie kieruje się na wschód, dzięki czemu dystans między oboma planetami wyraźnie się zmniejsza z tygodnia na tydzień. Niestety obie planety są po różnych stronach ekliptyki, zatem minimalna odległość między nimi będzie sporo większa, niż byłaby wtedy, gdyby były po jej tej samej stronie. W niedzielę 7 sierpnia będzie dzieliło niecałe 9°. Saturn przez cały czas przebywa nieco ponad 6° na północ od Antaresa, najjaśniejszej gwiazdy Skorpiona, natomiast Czerwona Planeta zbliża się do gwiazdy Dschubba, która na mapach nieba jest oznaczana grecką literą ? i jest czwartą ? a trzecią z tych, które są widoczne z terenu Polski ? co do jasności (ex aequo z gwiazdą ? Sco, którą jest świecąca u nas znacznie niżej gwiazda Wei) gwiazdą tej konstelacji. W niedzielę 7 sierpnia oba ciała niebieskie będą oddalone od siebie o niewiele ponad 1°, a przyszłym tygodniu dystans ten jeszcze się zmniejszy. Położenie Marsa pod ekliptyką sprawia, że jest on wyraźnie niżej od Saturna. O godzinie podanej na mapce Czerwona Planeta zajmuje pozycję na wysokości nieco ponad 7° nad południowo-zachodnim widnokręgiem, zaś Saturn znajduje się 2-krotnie wyżej, co w tym przypadku marną jest pociechą, bo jest to tylko 14°.
Jasność Marsa niestety coraz bardziej spada, zmniejsza się również jego średnica kątowa. Pod koniec tygodnia blask planety będzie wynosił -0,6 wielkości gwiazdowej, zaś jej tarcza będzie miała rozmiar 12?. Bardzo mała będzie też faza planety ? jedynie 87%, co ? dzięki wciąż sporemu rozmiarowi tarczy ? powinno dać się dość łatwo zauważyć w teleskopach. Warunki obserwacyjne Saturna również się pogarszają. Jasność szóstej planety od Słońca zmniejszyła się do +0,4 wielkości gwiazdowej, a jej tarcza ma średnicę 17?. Maksymalna elongacja najjaśniejszego księżyca Saturna Tytana, tym razem zachodnia, przypada w tym tygodniu w czwartek 4 sierpnia.
Niecałą godzinę po zachodzie Słońca na nieboskłonie pojawia się planeta Neptun. Jej opozycja względem Słońca będzie miała miejsce 2 września, czyli za miesiąc. Stąd najbliższe kilka miesięcy będzie okresem bardzo dobrej widoczności tej planety. Obecnie Neptun góruje około godziny 2:30, znajdując się wtedy mniej więcej 30° nad linią horyzontu, 40 minut kątowych na południowy zachód od gwiazdy ? Aquarii, która dzięki swojej jasności obserwowanej +3,7 wielkości gwiazdowej jest dobrym niebowskazem przy szukaniu ostatniej planety Układu Słonecznego. Neptun świeci z jasnością +7,8 magnitudo, zatem do jest dostrzeżenia jest potrzebna przynajmniej lornetka. Obserwując Neptuna przez kilka dni wyraźnie powinien być widoczny ruch planety względem okolicznych gwiazd, w tempie ponad 10? na tydzień.
Mniej więcej 70 minut po Neptunie wschodzi Uran, który wędruje po nieboskłonie ponad 16° wyżej niego, przez co przebywa znacznie dłużej nad widnokręgiem i góruje po godzinie 5 rano, zatem nie 70, a 150 minut po Neptunie, przebywając wtedy na wysokości mniej więcej 47%deg;. Uran również zbliża się do opozycji, jednak ma do niej jeszcze 2,5 miesiąca, ale w zeszłym tygodniu zmienił już swój ruch z prostego na wsteczny. Obecnie planeta znajduje się nieco ponad 3,5 stopnia na zachód od gwiazdy o Psc, ale zawróciła już w kierunku gwiazdy ? Psc, niedaleko której kreśliła pętlę w zeszłym sezonie obserwacyjnym. W tym tygodniu Uran świeci blaskiem +5,8 wielkości gwiazdowej.
Znacznie wyżej od Urana, na pograniczu gwiazdozbiorów Perseusza i Żyrafy, czyli w obszarze nieba, które w Polsce nigdy nie zachodzi, znajduje się radiant corocznego roju meteorów Perseidów. Ze względu na ciepłe jeszcze sierpniowe noce rój ten jest jednym z chętniej obserwowanych rojów w ciągu całego roku. Są to meteory szybkie, ich prędkość zderzenia z atmosferą Ziemi wynosi 59 km/s, a promieniują one przez cały miesiąc, z maksimum co roku w okolicach 12 sierpnia, czyli w przyszłym tygodniu. Do tego czasu radiant roju będzie przesuwał się na zachód, przechodząc w okolicach znanej pary gromady otwartych gwiazd h i ? Persei, a następnie przez pogranicze między Perseusza a Kasjopeą. W tym roku obserwatorzy spodziewają się wybuchu aktywności roju, podczas którego być może będzie nawet 160 meteorów na godzinę, czyli jeden co 20-25 sekund. Na obserwacje Perseidów najlepiej wybrać się gdzieś daleko od miasta, gdzie niebo jest ciemne, zaś najlepsza pora dla Europejczyków, to noc z 11 na 12 sierpnia, podczas której spodziewane jest kilka maksimów aktywności. Pierwsze około godziny 0:34 naszego czasu, następne mniej więcej godzinę później, a niektórzy badacze przewidują, że szerokie maksimum aktywności wystąpi 12 sierpnia, między godzinami 2 a 6 nad ranem polskiego czasu. Tej nocy Księżyc będzie miał fazę 60% i będzie przebywał jakieś 7° nad Marsem, zachodząc o północy, zatem prawie nie będzie przeszkadzał w obserwacjach meteorów z tego roju.
Jednak zanim Księżyc osiągnie fazę 60%, wcześniej przejdzie przez nów, co będzie miało miejsce we wtorek 2 sierpnia, o godzinie 22:45 czasu obowiązującego w Polsce. Niestety na przełomie lata i jesieni ekliptyka jest nachylona niekorzystnie do wieczornego widnokręgu, przez co Księżyc zacznie być u nad widoczny dopiero od weekendu, gdy od nowiu minie dobre kilka dni. Ale wcześniej Srebrny Glob zakryje dwie planety Układu Słonecznego, niestety oba zjawiska będą widoczne daleko od Polski. Najpierw w czwartek 4 sierpnia Księżyc zakryje Merkurego, co będą mogli obserwować mieszkańcy południowych Chile i Argentyny przy zachodzie obu ciał niebieskich, a następnie w sobotę 6 sierpnia Księżyc zakryje Jowisza. Te zjawisko będą mogły obserwować głównie ryby i inne stworzenia mieszkające w południowym Pacyfiku, kilka tysięcy km na wschód od Nowej Zelandii i Wysp Fidżi.
W Polsce Księżyc będzie widoczny od soboty 6 sierpnia, choć początkowo będzie widoczny bardzo słabo. W sobotę wieczorem naturalny satelita Ziemi minie już Jowisza i o godzinie podanej na mapce, czyli mniej więcej 60 minut po zachodzie Słońca, w fazie 15% będzie świecił niecałe 4° nad zachodnim widnokręgiem. W tym czasie 8° na zachód od niego (na godzinie 4), półtora stopnia niżej, świecić będzie planeta Jowisz, której blask spadł do -1,7 wielkości gwiazdowej. Ze względu na bardzo niskie położenie obu ciał niebieskich w ich poszukiwaniu warto wspomóc się lornetką.
Dobę później tarcza Księżyca będzie oświetlona w 23% i o tej samej porze świecić będzie na wysokości jedynie 7°. 3° na lewo od niej odnaleźć będzie można gwiazdę Porrimę, zaś 11° na prawo ? Spikę, czyli najjaśniejszą gwiazdę Panny. Tutaj również przyda się lornetka ze względu na niskie położenie wszystkich tych ciał nad widnokręgiem. Dużo lepiej pod tym względem mają mieszkańcy strefy tropikalnej i półkuli południowej, gdzie ekliptyka tworzy duży kąt z widnokręgiem i wszystkie wspomniane pod tą mapką ciała niebieskie są widoczne bardzo dobrze, a do tego mogą jeszcze obserwować planetę Wenus.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/08/02/niebo-w-pierwszym-tygodniu-sierpnia-2016-roku/

Niebo w pierwszym tygodniu sierpnia 2016 roku.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu sierpnia 2016 roku 2.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu sierpnia 2016 roku3.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu sierpnia 2016 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie na Ziemi... za wczesne?

Z kosmicznej perspektywy życie na Ziemi może okazać się... za wczesne. Jeśli tak, ewentualne życie na innych planetach może pojawić się dopiero za miliardy lat. Taką hipotezę prezentują w pracy przyjętej do druku w czasopiśmie "Journal of Cosmology and Astroparticle Physics" Avi Loeb z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics oraz Rafael Batista i David Sloan z University of Oxford. Ich zdaniem szanse pojawienia się życia w odległej przyszłości mogą być nawet 1000 razy większe, niż obecnie.

 Wszechświat ma około 13,8 miliarda lat, Ziemia pojawiła się zaledwie 4,5 miliarda lat temu, niektórzy naukowcy są wiec przekonani, że życie na innych planetach mogło więc pojawić się już miliardy lat temu. Jednak najnowsza, teoretyczna praca sugeruje, że na obecnym etapie istnienia Wszechświata życie wciąż jeszcze można uważać za przedwczesne, a prawdopodobieństwo jego pojawienia się dopiero w odległej przyszłości gwałtownie rośnie.

Obecnie uważa się, że życie w postaci jaką znamy mogło pojawić się nie wcześniej, niż 30 milionów lat po Wielkim Wybuchu, kiedy pierwsze gwiazdy mogły już wytworzyć niezbędne dla jego powstania cięższe pierwiastki, jak węgiel i tlen. Za ostateczny kres możliwości jego istnienia przyjmuje się zaś barierę 10 bilionów lat, kiedy wszystkie gwiazdy powinny się już wypalić.

Autorzy najnowszej pracy próbują ocenić, kiedy w tych granicach szanse pojawienia się życia będą największe. Przyjmują przy tym, że kluczowe znaczenie mają rozmiary gwiazd. Z tego punktu widzenia na przykład życie wokół gwiazd ponad trzykrotnie bardziej masywnych, niż Słońce w ogóle nie ma szans powstać, bowiem czas życia takiej gwiazdy jest zbyt krótki.
Zupełnie inaczej jest w przypadku małych gwiazd o masie sięgającej zaledwie 10 proc. masy Słońca. To właśnie one mają szanse świecić najdłużej, dając życiu coraz większe szanse na to, by się pojawiło. Z czasem prawdopodobieństwo spotkania wokół nich życia rośnie nawet tysiąc razy. Z tego punktu widzenia pojawienie się życia już teraz, akurat na planecie krążącej wokół Słońca było znacznie mniej prawdopodobne. Możemy sobie wręcz zadać pytanie, dlaczego właściwie nie żyjemy w dalekiej przyszłości obok gwiazdy o znacznie mniejszej masie - mówi pierwszy autor pracy, Avi Loeb z CfA.

Mniejsze gwiazdy sprawiają jednak pewne problemy, są znacznie chłodniejsze, wiec odpowiednie, zdolne do podtrzymania życia warunki panują na planetach, znajdujących się na znacznie bliższych orbitach. To naraża je jednak na silne promieniowanie, które może być dla życia śmiertelne, może też  pozbawiać te planety atmosfery.
Autorzy pracy przyznają, że w doświadczalnym potwierdzeniu lub obaleniu ich twierdzeń pomogą dopiero kolejne, planowane misje kosmiczne, takie jak Transiting Exoplanet Survey Satellite i James Webb Space Telescope. To one powinny pozwolić na pełniejszą analizę warunków panujących wokół bliskich Słońcu czerwonych karłów i sprawdzenie, czy warunki na krążących wokół nich planetach faktycznie mogą pomóc żywym organizmom pojawić się i przetrwać.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-zycie-na-ziemi-za-wczesne,nId,2245507

Życie na Ziemi... za wczesne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noce spadających gwiazd coraz bliżej
W połowie sierpnia czeka nas deszcz meteorów z roju Perseidów - i to nie byle jaki, bo największy od 2009 roku. Możemy zobaczyć ich nawet 200 na godzinę.
Orbita roju Perseidów przetnie się z orbitą Ziemi w dniach 17-24 sierpnia. Najwięcej meteorów będziemy mogli zaobserwować między 9 a 14 sierpnia.
Najlepszym miejscem do obserwacji spadających meteorów będzie otwarta przestrzeń, z dala od zgiełku i świateł miasta.
Co powoduje deszcz Perseidów?
Jest to rój meteorów związany z kometą Swift-Tuttle. To największy znany obiekt przechodzący przez orbitę Ziemi. Jej jądro ma długość około 26 km. Ostatni raz znalazła się ona w pobliżu Ziemi w 1992 roku, następnym razem możemy się tego spodziewać dopiero w 2126 r. Jednak w międzyczasie Ziemia przechodzi przez pył i kurz, który co roku tworzy deszcz meteorów. Te kosmiczne okruchy błyszczą w momencie wchodzenia do atmosfery.
Źródło: space.com
Autor: agr/AD/tw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/noce-spadajacych-gwiazd-coraz-blizej,208398,1,0.html

2016-08-03_14h49_14.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble przechwytuje obraz starożytnej kosmicznej gromady

Julia Liszniańska

Położona około 22 tysiące lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Muchy szczelnie zapakowana kolekcja gwiazd ? znana jako gromada kulista ? nosi nazwę NGC 4833. Zdjęcie wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a przedstawia olśniewającą grupę gwiezdną w całej swej okazałości.

NGC 4833 jest jedną z ponad 150 znanych gromad kulistych znajdujących się w Drodze Mlecznej. Obiekty te prawdopodobnie zawierają najstarsze gwiazdy naszej galaktyki. Badanie tych starożytnych kosmicznych gromad może pomóc astronomom odkryć, w jaki sposób galaktyki powstają i ewoluują oraz pozwoli zbadać wiek galaktyki.

Gromady kuliste odpowiadają za jedne z najbardziej uderzających widoków w kosmosie setek tysięcy gwiazd zgromadzonych w tym samym regionie. Kosmiczny Teleskop Hubble?a zaobserwował wiele z tych zapierających dech w piersiach gromad w trakcie orbitowania wokół naszej planety.

Gwiazdozbiór Muchy znajduje się na południowej półkuli sklepienia niebieskiego, pod Krzyżem Południa. Jest jedną z 12 konstelacji, które pod koniec XVI wieku wyodrębnili holenderscy żeglarze Pieter Dirkszoon Keyser i Frederick de Houtman. Znany był także pod nazwą Apis (Pszczoła) ? wyobrażenie tego owada figuruje na kilku starych mapach nieba.

http://news.astronet.pl/index.php/2016/08/02/hubble-przechwytuje-obraz-starozytnej-kosmicznej-gromady/

Hubble przechwytuje obraz starożytnej kosmicznej gromady.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy podróże kosmiczne są niebezpieczne dla układu krążenia?
Wysłane przez Iwanicki
Zespół amerykańskich naukowców przebadał historię zdrowia astronautów misji Apollo i doszedł do wniosku, że przyczyną zwiększonego ryzyka chorób serca w tej grupie może być oddziaływanie silniejszego promieniowania kosmicznego.
Badanie było związane z przyszłymi planowanymi misjami załogowymi na Marsa i Księżyc i jego celem było określenie czy przebywanie poza ziemską magnetosferą niesie ze sobą zwiększone ryzyko zachorowania na nowotwory lub inne choroby. Publikacja, która ukazała się na łamach Scientific Reports, zawiera informacje dotyczące przyczyn zgonów trzech grup astronautów. Pierwszą grupę stanowią zawodowi astronauci, którzy nigdy nie brali udziału w misji kosmicznej (35 osób). W skład drugiej grupy weszli astronauci, którzy przebywali wyłącznie na orbicie okołoziemskiej (35 osób). Natomiast trzecia, ostatnia grupa złożona była z siedmiu uczestników misji Apollo (1968-72), którzy wyruszyli poza strefę ochronną magnetosfery ziemskiej.
W świetle wyników przeprowadzonego badania, astronauci misji Apollo charakteryzowali się czterokrotnie wyższym współczynnikiem śmiertelności spowodowanym chorobami serca niż astronauci przebywający tylko na orbicie okołoziemskiej oraz pięciokrotnie wyższym współczynnikiem niż astronauci, którzy nigdy nie wyruszyli w przestrzeń kosmiczną. Warto dodać, że wynik ten jest również niemal dwukrotnie wyższy niż średnia dla ogółu Amerykanów. Przyglądając się wynikom łatwo zauważyć, że pod względem śmiertelności na choroby serca nie ma właściwie żadnej różnicy między astronautami, którzy pozostali na Ziemi, a ich kolegami, którzy uczestniczyli w misjach na orbicie okołoziemskiej. Wszystkie trzy grupy przebadanych astronautów odznaczały się wyjątkowo dobrym stanem zdrowia podczas procesu rekrutacji, co jest jednym z kluczowych warunków do brania udziału w misjach kosmicznych, mimo tego grupa członków misji Apollo charakteryzowała się zwiększoną częstotliwością zgonów z powodu chorób układu krążenia.
Autorzy omawianego artykułu twierdzą, na podstawie uzyskanych danych, że narażenie organizmu na silniejsze promieniowanie kosmiczne występujące z dala od naszej planety może wpływać na degradację układu krwionośnego. Podobna zależność wystąpiła podczas eksperymentu na myszach wystawionych na oddziaływanie porównywalnego promieniowania, na które narażeni byli astronauci misji Apollo. U badanych zwierząt po pewnym czasie (odpowiadającym 20 latom u człowieka) pojawiły się charakterystyczne zmiany w układzie krwionośnym. Przedstawione wyniki mogą więc skłonić instytucje zaangażowane w przyszłe misje załogowe do bardziej wytężonej pracy nad technologiami pozwalającymi zminimalizować szkodliwe oddziaływanie promieniowania kosmicznego. Zagadnienie to jest istotne zwłaszcza w przypadku misji na Marsa, podczas których astronauci będą narażeni na długotrwałe przebywanie w warunkach podwyższonego promieniowania.
Należy dodać, że wyżej przytoczone wyniki, ze względu na zastosowaną małą próbkę (tylko 7 członków załogi Apollo) oraz brak badań dotyczących uwarunkowań genetycznych przebadanych osób, a także brak uwzględnienia ich nawyków żywieniowych trzeba traktować z pewną dozą prawdopodobieństwa. Średni wiek zgonu uczestników misji Apollo był o ok. 10 lat wyższy niż pozostałych astronautów, co również mogło mieć wpływ na uzyskane wyniki.

Więcej informacji:
Artykuł na łamach Scientific Reports

Opracowanie:
Grzegorz Iwanicki
Źródło: Scientific Reports
Na ilustracji: Buzz Aldrin na Księżycu podczas misji Apollo 11. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-podroze-kosmiczne-sa-niebezpieczne-dla-ukladu-krazenia-2430.html

Czy podróże kosmiczne są niebezpieczne dla układu krążenia.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaobserwowano cykliczne zmiany w atmosferze księżyca Jowisza
Wysłane przez Iwanicki
Amerykańscy naukowcy odkryli, że cień rzucany przez Jowisza powodujący zmiany temperatury na jego wulkanicznym księżycu Io, w rezultacie wpływa na cykliczne fluktuacje w jego cienkiej atmosferze.
Io jest wyjątkowym księżycem w całym Układzie Słonecznym. Jest obiektem odznaczającym się największą aktywnością wulkaniczną, która powodowana jest przez oddziaływanie sił grawitacyjnych Jowisza i jego księżyców Galileuszowych. Skutkiem tego są potężne pływy występujące na Io, powodujące tak podwyższona aktywność geologiczną. Wulkany na jego powierzchni wyrzucają ogromne ilości materii, która wskutek cienkiej atmosfery, opada z powrotem na powierzchnię tworząc charakterystyczne struktury. Sama atmosfera złożona jest głównie z dwutlenku siarki, który pochodzi z erupcji wulkanów. Okazało się, że gaz ten podlega cyklicznym zmianom stanu skupienia co opisano w Journal of Geophysical Research.
Do obserwacji tych cyklicznych zmian wykorzystano ośmiometrowy teleskop Gemini North na Hawajach oraz instrument Texas Echelon Cross Echelle Spectrograph (w skrócie TEXES). Dzięki temu instrumentowi możliwa była detekcja promieniowania cieplnego co było kluczowe w zaobserwowaniu opisywanego zjawiska. Wcześniejsze obserwacje atmosfery Io były niezwykle trudne podczas panujących na nim ciemności powodowanych cieniem rzucanym przez Jowisza.
Obserwacje przeprowadzone zostały podczas dwóch nocy w listopadzie 2013 roku i dotyczyły stanu atmosfery przed zaćmieniem oraz po zaćmieniu Słońca przez Jowisza w momencie kiedy Io znajdował się 675 mln kilometrów od Ziemi. Okazało się, że atmosfera Io ochładza się i opada podczas zaćmienia, a zawarty w niej dwutlenek siarki zamarza i osiada na powierzchni księżyca w formie szronu. Gdy zaćmienie dobiega końca, atmosfera zostaje na nowo ogrzana promieniami Słońca, a zamarznięty dwutlenek siarki sublimuje "odbudowując" w ten sposób cienką atmosferę.
Zaćmienie Słońca przez Jowisza trwa codziennie przez dwie godziny (dzień na Io trwa 1,7 doby ziemskiej) co sprawia, że atmosfera księżyca poddawana jest regularnym wahaniom. Temperatura spada wtedy z -235'C podczas gdy świeci Słońce do -270'C w trakcie zaćmienia.
Więcej informacji:
New Research Reveals Fluctuating Atmosphere of Jupiter?s Volcanic Moon

Opracowanie:
Grzegorz Iwanicki
Źródło: NASA
Na ilustracji: Artystyczna wizja zmian atmosfery na Io (po prawej Jowisz rzucający cień na księżyc). Źródło: SwRI/Andrew Blanchard.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zaobserwowano-cykliczne-zmiany-atmosferze-ksiezyca-jowisza-2431.html

Zaobserwowano cykliczne zmiany w atmosferze księżyca Jowisza.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbłyski GRB mogą niszczyć życie we Wszechświecie
autor: Admin3
Najpotężniejsze kosmiczne eksplozje zwane rozbłyskami gamma (GRB) stanowią stałe zagrożenie dla życia na Ziemi. Według jednej z hipotez, zjawisko to odpowiada za masowe wymieranie na Ziemi do którego doszło przed około 450 milionami lat. Na szczęście od tego czasu nie wystąpił żaden rozbłysk gamma w naszej okolicy, ale ten dzień nieuchronnie kiedyś nadejdzie.
O istnieniu zjawisk takich jak rozbłyski gamma nie było wiadomo aż do drugiej połowy XX wieku. Zjawisko to wykryto przypadkiem dzięki "zimnej wojnie". Amerykanie umieścili po prostu na orbicie okołoziemskiej specjalnego satelitę, którego zadaniem było śledzenie za pomocą aparatury pokładowej czy ZSRR nie dokonuje próbnych wybuchów nuklearnych w przestrzeni kosmicznej. Zamiast tego odkryto nieznany rodzaj potężniejszych eksplozji kosmicznych.
Od tego czasu zaobserwowano już setki rozbłysków, ale na szczęście wszystkie wystąpiły na tyle daleko, że nie stanowiły dla nas zagrożenia. Poza tym przed docierającym do Ziemi promieniowaniem gamma chroni nas też ziemska powłoka ozonowa. Gdyby jednak dotarła do nas potężna ilość promieniowania gamma, oznaczałoby to wielkie kłopoty. Promieniowanie gamma rozkłada ozon więc taka emisja pozbawiłaby nas ochronnej warstwy ozonowej. To oznacza, że kataklizmem byłby nie tylko sam rozbłysk gamma, ale dodatkowo jego skutkiem byłoby otwarcie drogi do powierzchni ziemi dla wychwytywanego obecnie promieniowania UV ze Słońca.
Naukowcy jakiś czas temu zaproponowali hipotezę, wedle której wielkie wymieranie na Ziemi, do którego doszło 450 milionów lat temu było spowodowane pobliskim rozbłyskiem gamma. W jego wyniku z powierzchni Ziemi zniknęło 60% gatunków zwierząt. Do tej pory uznawano, że przyczyną wymierania w tym okresie był początek epoki lodowcowej. Niestety nauka nie posiada żadnych informacji na temat tego czy grozi nam rozbłysk gamma. Aby tak się stało musiałoby do tego dojść w naszej okolicy. Jeśli rozbłysk gamma wydarzy się w naszej galaktyce, będziemy mówili o prawdopodobnej klęsce żywiołowej, ale jeśli jego źródło będzie w odległości mniejszej niż 6 000 lat świetlnych od Ziemi, planecie grozi kompletne spustoszenie.
Warunki powstawania rozbłysków gamma nie zostały jeszcze całkowicie poznane. Zakłada się, że jest to efekt zderzenia gwiazd neutronowych, lub czarnych dziur, a także przekształcanie się olbrzymich gwiazd w czarne dziury. Rozbłyski gamma tworzone w czasie kolizji gwiazd trwają zwykle około sekundy, a w tym drugim przypadku czas wielkiej emisji promieniowania gamma może dochodzić do kilku minut. W przypadku tworzą się dwa dżety kierunkujące je.
Może się wydawać, że to zmniejsza prawdopodobieństwo, że zostaniemy zniszczeni za pomocą rozbłysku gamma, ale matematyka wskazuje, że GRB są na tyle częste, że można powiedzieć, iż pełnią funkcję sterylizatora kosmosu. Zdaniem ekspertów powodują one, że jedynie 10% pozaziemskiego życia dostaje szansę na przetrwanie wystarczająco długo. Jest to też traktowane jako wytłumaczenie niepowodzenia w poszukiwaniu innych inteligentnych istot we Wszechświecie.
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/rozblyski-grb-moga-niszczyc-zycie-we-wszechswiecie

2016-08-05_08h51_06.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska pomoże w wykrywaniu kosmicznych zagrożeń
Monitorowanie nieba i krążących po ziemskiej orbicie kosmicznych śmieci, wykrywanie kosmicznych zagrożeń to zadania europejskiego projektu NEOSTED. W jego ramach powstanie pierwsza z globalnych sieci naziemnych obserwatoriów astronomicznych. W pracach uczestniczy też polska firma Creotech Instruments.
Projekt NEOSTED realizuje Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). Liderem międzynarodowego konsorcjum, które pracuje nad systemem, jest włoska firma Compagnia Generale per lo Spazio.
 
Pilotażowe obserwatorium najprawdopodobniej zostanie zlokalizowane na Sycylii. Po zakończeniu fazy NEOSTED powstać ma jeszcze kilka obserwatoriów zlokalizowanych w różnych częściach globu. Docelowo system monitorowania nieba, krążących po ziemskiej orbicie kosmicznych śmieci oraz wykrywania kosmicznych zagrożeń, ma działać w trybie 24-godzinnym i obejmować swoim zasięgiem cały ziemski nieboskłon.
 
Do końca 2017 roku powstanie osiem zaawansowanych kamer dla teleskopu, który trafi do pierwszego z obserwatoriów. W przyszłości liczba kamer zainstalowanych na teleskopie ma wzrosnąć do szesnastu, co pozwoli na jeszcze dokładniejsze monitorowanie nieba. Zlecenie na montaż serii kamer na potrzeby pierwszego z obserwatoriów uzyskała polska firma Creotech Instruments, która jako jedyna polska instytucja uczestniczy w tym prestiżowym przedsięwzięciu.
 
"Analiza obrazu rejestrowanego przez osiem, a docelowo szesnaście kamer, wymaga doskonałego systemu synchronizacji czasu. Rozwiązanie wykorzystane w teleskopach NEO będzie bazować na opracowanej przez Creotech Instruments S.A. technologii, która zapewnia synchronizację czasu na poziomie ułamków mikrosekund" ? tłumaczy prezes Creotech Instruments dr Grzegorz Brona.
 
"Podobny system został z powodzeniem wdrożony w Wielkim Zderzaczu Hadronów, zlokalizowanym w laboratorium Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN pod Genewą, gdzie dostarczaliśmy specjalistyczną aparaturę pomiarową, oraz w innych ośrodkach naukowych zajmujących się fizyką wysokich energii. Kamery mają także być zaopatrzone w próżniową komorę czujnika, który chłodzony będzie do -40 stopni Celsjusza, aby zminimalizować szumy elektroniki i osiągnąć niespotykaną w innych tego typu konstrukcjach na świece czułość i jakość obrazu" ? dodaje dr Brona.
 
Projekt NEOSTED realizowany jest w ramach prowadzonego przez ESA programu SSA (Space Situation Awerness). Program SSA dzieli się na segmenty: monitorowania pogody kosmicznej (Space Weather ? SWE), śledzenia obiektów naturalnych, takich jak asteroidy i komety (Near-Earth Objects ? NEO) oraz śledzenia aktywnych i nieaktywnych satelitów, stacji kosmicznych i śmieci kosmicznych (Space Surveillance and Tracking ? SST).
 
"Polska zaczyna się technologicznie specjalizować w systemach obrazowania nieba i śledzeniu śmieci kosmicznych. Creotech Instruments jest obecnie w trzech konsorcjach, które nad takimi systemami pracują. Współpracujemy między innymi z Instytutem Technologii Wojsk Lotniczych przy systemie SST przeznaczonym do monitorowania nieba nad Polską. Oprócz tego Creotech przez wiele lat współpracował z grupą wybitnych polskich naukowców przy eksperymencie Pi of the Sky, który miał charakter absolutnie pionierski, jeśli chodzi o zautomatyzowaną obserwację nieba dla celów naukowych na świecie" ? podkreśla dr Brona.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ mrt/
Tagi: esa
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,410734,polska-pomoze-w-wykrywaniu-kosmicznych-zagrozen.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawdź kiedy i skąd zobaczysz
maksimum Perseidów
W tym roku czekają nas dwa maksima roju Perseidów. Dzięki temu będziemy mieli więcej okazji, żeby podziwiać "spadające gwiazdy". Przede wszystkim zarezerwuj sobie na to noc z czwartku na piątek.
Najwięcej "spadających gwiazd" możemy obserwować zwykle w pierwszej połowie sierpnia. Na niebie pojawia się wtedy najpopularniejszy rój meteorów, które nazywamy Perseidami. Ich nazwa wzięła się stąd, że meteory zdają się wybiegać z konstelacji Perseusza.
W tym roku szanse na zobaczenie meteorów mają być większe niż zazwyczaj, ponieważ będzie to największy deszcz meteorów od 2009 roku. Ponadto spodziewane są aż dwa maksima roju Perseidów.
Pierwsze nastąpi w nocy z 11 na 12 około godz. 2 w nocy polskiego czasu. Wtedy będzie można zobaczyć maksymalnie 200 meteorów na godzinę, choć realnie może to być 180 meteorów - mówi popularyzator astronomii Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik.
Kolejne szanse
Tym, którym nie uda się zobaczyć "spadających gwiazd" tego wieczora, będą mieli jeszcze kilka szans. Już następnej nocy - z 12 na 13 sierpnia - spodziewane jest kolejne maksimum, choć prawdopodobnie nie będzie już tak intensywne jak to pierwsze. Niestety jego pierwsza faza zacznie się już ok. godz. 17 w ciągu dnia, kiedy będzie jeszcze całkiem widno, ale astronomiczny spektakl i tak będzie można oglądać przez całą noc. W dodatku Perseidów można będzie wypatrywać jeszcze niemal do końca sierpnia
Widoczne gołym okiem
Perseidy to jedne z najłatwiejszych do obserwowania zjawisk astronomicznych. Wystarczy cierpliwie wpatrywać się w jak największy obszar nieba, a pierwsze meteory - nawet gołym okiem - powinniśmy dostrzec już po kilku minutach obserwacji. Im ciemniejsze miejsce wybierzemy, tym większa szansa na dostrzeżenie "spadającej gwiazdy". W Polsce najlepiej do tego celu nadają się Mazury i Bieszczady, bo w dużych miastach widoczne są tylko te najjaśniejsze, najbardziej atrakcyjne meteory. Reszta znika w miejskiej łunie.
Zgaśnie Warszawa
Osoby, które zostaną w miastach, też będą miały szansę na obserwowanie Perseidów. W Warszawie wspólne obserwacje w piątek 12 sierpnia (od godz. 21) tradycyjnie już przygotowuje Centrum Nauki Kopernik. Oglądanie zjawiska ułatwi wyłączenie iluminacji Centrum Nauki Kopernik, planetarium Niebo Kopernika oraz podświetlenia Parku Odkrywców. Dodatkowo Zarząd Dróg Miejskich wyłączy iluminację mostów: Świętokrzyskiego, Śląsko-Dąbrowskiego i Poniatowskiego. Zgasną również światła na Skwerze Kahla, w szklanych wyjściach z tunelu Wisłostrady w Parku Odkrywców oraz niektóre lampy przy wyjściu ze stacji metra Centrum Nauki Kopernik. PGE Narodowy wyłączy na tę noc iluminację stadionu.
Atrakcje w Gdańsku
Również mieszkańcy Trójmiasta będą mogli wspólnie wypatrywać "spadających gwiazd", i to przez kilka dni - od 9 do 14 sierpnia od godz. 21 do północy. Imprezę "Nocne podglądanie Wszechświata" organizuje tam gdańskie Centrum Hewelianum. Przez sześć nocy latarnie na terenie Centrum Hewelianum będą oklejone czerwoną folią, by ułatwić obserwacje. Każdy uczestnik dostanie swoją kartę obserwacyjną i będzie mógł notować zarejestrowane meteory.
Czerwone światło jest mniej inwazyjne niż białe. Astronomowie używają podczas obserwacji właśnie światła o barwie czerwonej, ponieważ wówczas nasze oczy szybciej się przyzwyczajają do ciemności - mówi astronom z Centrum Hewelianum Patrycja Pakońska. - Zachęcamy też osoby, które planują wziąć ze sobą latarkę, również do jej zaklejenia - dodaje.
Widowisko dzięki komecie
"Spadające gwiazdy" fachowo nazywane są meteorami. To okruchy skalne z kosmosu, które spalają się po wejściu w atmosferę, a ślad takiego procesu obserwujemy na niebie jako krótkotrwały, szybki błysk. Najwięcej meteorów widać wówczas, gdy Ziemia zderzy się ze smugą gazu i pyłu pozostawionego przez jakąś kometę. Tak dzieje się co roku w lipcu i sierpniu, gdy nasza planeta spotyka się z materiałem pozostawionym przez kometę 109P/Swift-Tuttle. Ziemia przedziera się przez jej warkocz, a jego cząsteczki wdzierają się w ziemską atmosferę.
Zobacz, jak rok temu podziwiali perseidy mieszkańcy Warszawy:
Źródło: PAP
Autor: AD
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/sprawdz-kiedy-i-skad-zobaczysz-maksimum-perseidow,208703,1,0.html

Perseidy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktywność wulkaniczna na Merkurym skończyła się dawno temu
Radosław Kosarzycki
Nowe badania przeprowadzone przez naukowców z North Carolina State University wskazują, że główna aktywność wulkaniczna na Merkurym najprawdopodobniej zakończyła się około 3.5 miliardów lat temu. Uzyskane wyniki poszerzają naszą wiedzę o geologicznej ewolucji Merkurego, oraz o tym w jaki sposób skaliste planety kurczą się wraz z ochładzaniem.
Istnieją dwa typy aktywności wulkanicznej: lawowa i wybuchowa. Wybuchowa aktywność wulkaniczna ogranicza się do gwałtownych zdarzeń powodujących erupcje olbrzymich  ilości pyłu i odłamków, tak jak w przypadku erupcji Góry św. Heleny w 1980 roku. Wulkanizm lawowy odnosi się do powstawania pól lawy rozlewającej się na rozległych obszarach ? ten rodzaj wulkanizmu to jeden z kluczowych procesów odpowiadających za formowanie się skorup planetarnych.
Oszacowanie wieku warstw lawy wulkanicznej pozwala naukowcom analizować geologiczną historię planety. Przykładowo na Wenus z wulkanizmem lawowym mieliśmy do czynienia kilkaset milionów lat temu, kilka milionów lat temu występował na Marsie, a na Ziemi wciąż trwa. Do dzisiaj nie wiadomo było nic o tym jak długo taka aktywność charakteryzowała powierzchnię Merkurego.
Prof. Paul Byrne, planetolog z NC State University wraz ze współpracownikami określił okres, w którym zakończyły się procesy formowania skorupy Merkurego. Naukowcy wykorzystali do tego fotografie powierzchni planety wykonane przez sondę MESSENGER. Ze względu na fakt, że nie dysponujemy żadnymi fizycznymi próbkami materii z powierzchni planety, które można byłoby przebadać radiometrycznie, naukowcy skupili się na analizie kształtu i częstotliwości występowania kraterów na powierzchni planety. W ramach takiej metody liczba i rozmiar kraterów widocznych na powierzchni wprowadzane są w modele matematyczne w celu obliczenia bezwzględnego wieku osadów lawowych na Merkurym.
Według wyników uzyskanych przez naukowców, główne procesy wulkaniczne na Merkurym zakończyły się około 3,5 miliardów lat temu ? co stawia tę planetę w istotnym kontraście do pozostałych planet skalistych Układu Słonecznego.
?Między Merkurym a Ziemią, Marsem i Wenus istnieje ogromna różnica geologiczna,? mówi Byrne. ?Merkury ma dużo cieńszy płaszcz, w którym rozpad radioaktywny generuje ciepło, niż inne planety ? dlatego też dużo szybciej utracił ciepło wewnętrzne. Z tego też powodu Merkury zaczął się kurczyć, a skorupa uszczelniła wszelkie pęknięcia, przez które na powierzchnię mogła wydostawać się lawa.
?Nasze nowe wyniki potwierdzają uznawane od 40 lat przewidywania mówiące o tym, że globalne ochłodzenie i kurczenie prowadzi do zakończenia procesów wulkanicznych,? kontynuuje Byrne. ?Teraz, kiedy udało nam się wypełnić luki w wiedzy o wulkanicznych i tektonicznych właściwościach Merkurego, posiadamy  przekrojową wiedzę o geologii i ewolucji tej planety, oraz o tym co czeka w przyszłości inne planety skaliste.?
Wyniki badań opublikowane zostały w periodyku Geophysical Research Letters dostępnym tutaj: http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/2016GL069412/abstract;jsessionid=94D66EE3885BAEAD524571EE81E3E630.f03t02
Źródło: NCSU
Tagi: aktywność na Merkurym, Merkury, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/06/aktywnosc-wulkaniczna-na-merkurym-skonczyla-sie-dawno-temu/

Aktywność wulkaniczna na Merkurym skończyła się dawno temu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IRIS obserwuje deszcz plazmy na powierzchni Słońca
Radosław Kosarzycki
24 lipca 2016 roku spektrograf IRIS (ang. Inteface Region Imaging Spectrograph) zarejestrował rozbłysk słoneczny: gwałtowny błysk jasnego światła na krawędzi tarczy Słońca widoczny na początku poniższego filmu. Rozbłyski słoneczne to silne eksplozje promieniowania, w których uwalniane są olbrzymie ilości energii magnetycznej ogrzewającej atmosferę Słońca prowadzące do emisji energetycznych cząstek w przestrzeń kosmiczną. Obserwowanie takich rozbłysków pomaga naukowcom badać w jaki sposób materia i energia słoneczna przemieszczają się w niższych warstwach atmosfery, a to z kolei pozwala nam zrozumieć procesy napędzające ciągłe zmiany widoczne na powierzchni Słońca.
W kolejnych sekundach po wybuchu widzimy jak materia słoneczna opada na powierzchnię Słońca wzdłuż potężnych arkad pętli magnetycznych lub deszczu koronalnego. Na ową materię składa się plazma, gaz w którym dodatnio naładowane cząsteczki oddzieliły się od ujemnie naładowanych tworząc super-gorącą mieszaninę, która podąża po ścieżkach wyznaczonych przez złożone siły magnetyczne w atmosferze Słońca. Plazma opadając ulega gwałtownemu ochłodzeniu ? z kilku milionów do kilkudziesięciu-kilkuset kelwinów. Korona słoneczna jest znacznie bardziej gorąca niż powierzchnia: procesy odpowiadające za ten stan wciąż stanowią tajemnicę, którą naukowcy starają się rozwikłać. Jasne piksele, które pojawiają się pod koniec filmu nie są związane z rozbłyskiem słonecznym, a widoczne są gdy wysoko-energetyczne cząsteczki bombardują kamerę CCD spektrografu IRIS ? instrument wykorzystywany do rejestrowania fotonów.
Źródło: NASA
Tagi: Rozbłyski słoneczne, Słońce, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/06/iris-obserwuje-deszcz-plazmy-na-powierzchni-slonca/

IRIS obserwuje deszcz plazmy na powierzchni Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbliższe noce najlepsze do obserwacji "spadających gwiazd"
Pierwsza połowa sierpnia, to tradycyjnie najlepsza pora na wypatrywanie meteorów zwanych "spadającymi gwiazdami". Miłośników astronomii czeka wtedy maksimum roju Perseidów. W tym roku szanse na ich wypatrzenie będą większe, bo spodziewane są nawet dwa maksima.
"Spadające gwiazdy" fachowo nazywane są meteorami. To okruchy skalne z kosmosu, które spalają się po wejściu atmosferę, a ślad takiego procesu obserwujemy na niebie jako krótkotrwały, szybki błysk. Najwięcej meteorów widać wówczas, gdy Ziemia zderzy się ze smugą gazu i pyłu pozostawionego przez jakąś kometę. Tak dzieje się co roku w lipcu i sierpniu, gdy nasza planeta spotyka się z materiałem pozostawionym przez kometę 109P/Swift-Tuttle. Ziemia przedziera się przez jej warkocz, a jego cząsteczki wdzierają się w ziemską atmosferę.
 
Najwięcej "spadających gwiazd" możemy obserwować zwykle w pierwszej połowie sierpnia. Na niebie pojawia się wtedy najpopularniejszy rój meteorów, które nazywamy Perseidami. Ich nazwa wzięła się stąd, że meteory zdają się wybiegać z konstelacji Perseusza.
 
W tym roku szanse na zobaczenie meteorów mają być większe niż zazwyczaj, bo spodziewane są aż dwa maksima roju Perseidów. "Pierwsze nastąpi w nocy z 11 na 12 około godz. 2 w nocy polskiego czasu. Wtedy będzie można zobaczyć maksymalnie 200 meteorów na godzinę, choć realnie może to być 180 meteorów" - mówi PAP popularyzator astronomii Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik.
 
Tym, którym nie uda się zobaczyć "spadających gwiazd" tego wieczora, będą mieli jeszcze kilka szans. Już następnej nocy - z 12 na 13 sierpnia - spodziewane jest kolejne maksimum, choć prawdopodobnie nie będzie już tak intensywne jak to pierwsze. Niestety jego pierwsza faza zacznie się już ok. godz. 17 w ciągu dnia, kiedy będzie jeszcze całkiem widno, ale astronomiczny spektakl i tak będzie można oglądać przez całą noc. W dodatku Perseidów można będzie wypatrywać jeszcze niemal do końca sierpnia.
 
Perseidy to jedne z najłatwiejszych do obserwowania zjawisk astronomicznych. Wystarczy cierpliwie wpatrywać się w jak największy obszar nieba, a pierwsze meteory - nawet gołym okiem - powinniśmy dostrzec już po kilku minutach obserwacji. Im ciemniejsze miejsce wybierzemy, tym większa szansa na dostrzeżenie "spadającej gwiazdy". W Polsce najlepiej do tego celu nadają się Mazury i Bieszczady, bo w dużych miastach widoczne są tylko te najjaśniejsze, najbardziej atrakcyjne meteory. Reszta znika w miejskiej łunie.
 
Osoby, które zostaną w miastach, też będą miały szansę na obserwowanie Perseidów. W Warszawie wspólne obserwacje w piątek 12 sierpnia (od godz. 21) tradycyjnie już przygotowuje Centrum Nauki Kopernik. Oglądanie zjawiska ułatwi wyłączenie iluminacji Centrum Nauki Kopernik, planetarium Niebo Kopernika oraz podświetlenia Parku Odkrywców. Dodatkowo Zarząd Dróg Miejskich wyłączy iluminację mostów: Świętokrzyskiego, Śląsko-Dąbrowskiego i Poniatowskiego. Zgasną również światła na Skwerze Kahla, w szklanych wyjściach z tunelu Wisłostrady w Parku Odkrywców oraz niektóre lampy przy wyjściu ze stacji metra Centrum Nauki Kopernik. PGE Narodowy wyłączy na tę noc iluminację stadionu.
 
Również mieszkańcy Trójmiasta będą mogli wspólnie wypatrywać "spadających gwiazd", i to przez kilka dni - od 9 do 14 sierpnia od godz. 21 do północy. Imprezę "Nocne podglądanie Wszechświata" organizuje tam gdańskie Centrum Hewelianum. Przez sześć nocy latarnie na terenie Centrum Hewelianum będą oklejone czerwoną folią, by ułatwić obserwacje. Każdy uczestnik dostanie swoją kartę obserwacyjną i będzie mógł notować zarejestrowane meteory.
 
"Czerwone światło jest mniej inwazyjne niż białe. Astronomowie używają podczas obserwacji właśnie światła o barwie czerwonej, ponieważ wówczas nasze oczy szybciej się przyzwyczajają do ciemności" ? mówi astronom z Centrum Hewelianum Patrycja Pakońska. "Zachęcamy też osoby, które planują wziąć ze sobą latarkę, również do jej zaklejenia" - dodaje.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ zan/
Tagi: perseidy
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,410738,najblizsze-noce-najlepsze-do-obserwacji-spadajacych-gwiazd.html

Najbliższe noce najlepsze do obserwacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karol Wójcicki: spadające gwiazdy to pyłki wielkości ziarenka piasku
Spadające gwiazdy to w rzeczywistości wyrzucone przez komety drobinki pyłu, nie większe od ziarenek piasku. Wpadając w ziemską atmosferę ulegają spaleniu, pozostawiając szybki, efektowny ślad - tłumaczy w rozmowie z PAP popularyzator astronomii Karol Wójcicki.
"To, co wydaje nam się spadającą gwiazdą, w rzeczywistości jest zaledwie drobiną pyłu, często nie większą od ziarenka piachu. Wpada ona w ziemską atmosferę i na skutek tarcia o nią rozgrzewa się, ulega spaleniu, a ślad takiego procesu obserwujemy na niebie jako krótkotrwały, szybki błysk" - powiedział PAP Wójcicki z planetarium Niebo Kopernika - Centrum Nauki Kopernik (CNK) w Warszawie.
 
Spadające gwiazdy fachowo nazywane są meteorami. Najwięcej - od 80 do 100 w ciągu godziny - będzie można zaobserwować ich w nocy z 12 na 13 sierpnia. Na niebie pojawia się wtedy najpopularniejszy rój meteorów, zwanych Perseidami.
 
"Pierwsze meteory z roju Perseidów można obserwować teoretycznie od około 15 lipca. Wtedy Ziemia zaczyna powoli wchodzić w strumień cząstek pozostawionych dawno temu przez jedną z komet. To właśnie komety, wyrzucające z siebie olbrzymią ilość gazu i cząstek, tworzących piękny warkocz, są źródłem meteorów. Ziemia czasem przedziera się przez taki pozostawiony w kosmosie warkocz, a jego cząsteczki wdzierają się w ziemską atmosferę. Wtedy możemy zobaczyć na niebie dużo większą liczbę spadających gwiazd, czyli właśnie meteorów" - opisał Karol Wójcicki.
 
Meteory, które w sierpniu pojawiają się na niebie, zawdzięczają swoją nazwę gwiazdozbiorowi Perseusza. To gwiazdozbiór, który z Polski można obserwować przez całą noc nad wschodnim horyzontem. Właśnie z kierunku tego gwiazdozbioru "wylatują" pojawiające się na niebie Perseidy.
 
"Szukając spadających gwiazd, nie należy jednak patrzeć w tym kierunku. Meteory będą pojawiały się od niego do kilkudziesięciu stopni w lewo, prawo i do góry. Najlepszym rozwiązaniem jest po prostu położyć się na kocu czy leżaku i wzrokiem obejmować jak największy obszar nieba. Gdy wykażemy się cierpliwością, to po pewnym czasie taką spadającą gwiazdę uda się nam zobaczyć" - zaznaczył rozmówca PAP.
 
Przyznał jednak, że w tym roku warunki do obserwacji będą nieco utrudnione. "Będziemy mieli zaledwie dwa dni po pełni Księżyca, a więc będzie on świecił dosyć jasno i przeszkadzał w obserwacjach. Dodatkowo radiant roju, czyli punkt, z którego meteory na niebie +wylatują+, jest stosunkowo nisko nad horyzontem. Część z nich zniknie nam za drzewami i domami" - podkreślił Wójcicki.
 
Choć meteory najlepiej obserwować z terenów podmiejskich, to mieszkańcy miast również nie muszą rezygnować. "Aktywność meteorów w miastach nie jest wtedy tak widoczna, bo znikają one w łunie miasta, ale te najjaśniejsze, najbardziej atrakcyjne, z pewnością są widoczne. Można iść do parku, usiąść na skwerze czy placu, pójść na dach czy balkon i cierpliwie wpatrywać się w stronę nieba" - opisał Wójcicki.
 
Do obserwacji nie potrzeba żadnych instrumentów optycznych, teleskopów, lornetek. Wystarczy własny wzrok. "To najmniej wymagające spośród wszystkich obserwacji astronomicznych, a potrafią dostarczyć wielu wrażeń" - dodał rozmówca PAP.
 
Największe w Polsce wspólne obserwacje spadających gwiazd w 2013 roku zorganizowało warszawskie Centrum Nauki Kopernik. W należącym do CNK Parku Odkrywców wypatrywało ich ponad 3,5 tys. warszawiaków. W tym roku, w nocy z 12 na 13 sierpnia w Parku Odkrywców ponownie będzie można razem czekać na deszcz meteorów.
 
"Niejednokrotnie podczas przelotu takiego meteoru rozlegały się wiwaty, okrzyki zachwytu. Ludzie reagują bardzo spontanicznie i emocjonalnie. Warto tego samemu doświadczyć. Po godz. 21 zapewnimy najlepsze warunki, jakie tylko są możliwe w stolicy: wygasimy światła Centrum Nauki Kopernik, otaczających nas mostów. Postaramy się również o wygaszenie Stadionu Narodowego. Lokalnie sprawimy, że trochę przyjemniej będzie nam się patrzyło w gwiazdy, nic nas nie będzie raziło w oczy. Do godz. 1 w nocy będzie można zobaczyć wiele spadających gwiazd, warto więc przygotować długą listę życzeń" - zachęcał Wójcicki.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
 
ekr/ agt/ gma/
Tagi: centrum nauki kopernik , perseidy
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,401432,karol-wojcicki-spadajace-gwiazdy-to-pylki-wielkosci-ziarenka-piasku.html

spadające gwiazdy to pyłki wielkości ziarenka piasku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eksploracja Jowisza przez NASA na przestrzeni lat
Radosław Kosarzycki
Sonda Juno wyniesiona w przestrzeń kosmiczną 5 sierpnia 2011 roku weszła na orbitę wokół Jowisza 4 lipca 2016 rozpoczynając kolejny etap długiej tradycji eksploracji największej planety Układu Słonecznego.
Jako jeden z najjaśniejszych obiektów nocnego nieba Jowisz od setek lat zachwycał mieszkańców Ziemi. Dzisiaj, naukowcy uważają, że badając gazowego olbrzyma możemy odkryć wiele informacji dotyczących pochodzenia i ewolucji całego Układu Słonecznego. Uważa się, ze Jowisz nie zawsze znajdował się na takiej orbicie na jakiej jest dzisiaj, ale że w swojej młodości przemierzał różne obszary Układu Słonecznego zaburzając po drodze formowanie się Marsa, wpływając na formowanie i położenie Pasa Planetoid, itd.
Naukowcy rozpoczęli wysyłanie misji kosmicznych w kierunku planety na początku lat siedemdziesiątych. Pierwszymi sondami, które zbliżyły się do Jowisza były Pioneer 10 i 11. Te dwie sondy dotarły do Jowisza odpowiednio pod koniec 1973 roku i na początku 1974. To właśnie wtedy po raz pierwszy naukowcy mogli przeprowadzić bezpośrednie obserwacje i wykonać z bliska zdjęcia Jowisza, jego księżyców i tajemniczej Wielkiej Czerwonej Plamy.
Dane dotyczące Jowisza, przesłane na Ziemię przez sondę Pioneer, pozwoliły naukowcom na wyciągnięcie wiele wniosków dotyczących planety. Okazało się, że planeta składa się głównie z płynów i posiada ogon magnetyczny podobny do ziemskiego. Pierwsze dane pozwoliły na pierwsze spekulacje dotyczące składu chemicznego Jowisza i możliwości obecności stałego jądra w jego wnętrzu. Po raz pierwszy udało się z bliska przyjrzeć chmurom Jowisza ? z odległości ok. 42 000 km.
Misje Pioneer przetarły szlaki dla drugiej pary sond, których głównym celem był Jowisz. Tymi sondami były Voyager 1 i 2. Wyniesione w przestrzeń kosmiczną w 1977 roku obie sondy najbardziej znane są z tego, że zbadały także najbardziej zewnętrzną część Układu Słonecznego ? Voyager 1 przekroczył nawet granicę między Układem Słonecznym a przestrzenią międzygwiezdną. Z czasem dołączą do niego także Voyager 2 oraz obie sondy Pioneer. Sondy Voyager przeleciały w pobliżu Jowisza w 1979 roku wykonując na przestrzeni kilku miesięcy 52 000 zdjęć planety i jej księżyców.
To właśnie te zdjęcia i towarzyszące nim obserwacje doprowadziły do niezliczonych kolejnych odkryć. Dane ujawniły przed nami wiele cech pogody na Jowiszu, włącznie z występowaniem błyskawic w górnych warstwach chmur oraz systemów burzowych przypominających huragany. Co więcej, po raz pierwszy w historii, naukowcy zauważyli aktywne wulkany poza Ziemią ? na księżycu Io.
Pod koniec lat osiemdziesiątych w kierunku Jowisza poleciała sonda Galileo. W przeciwieństwie do wcześniejszych misji ? ten zestaw instrumentów ? sonda atmosferyczna i orbiter ? zaprojektowane zostały do wejścia na orbitę wokół planety i nie musiały ograniczać się do zbierania danych tylko w trakcie przelotu w pobliżu Jowisza. Sonda atmosferyczna wysłana na pokładzie Galileo była pierwszym instrumentem w historii, który bezpośrednio zmierzył cechy atmosfery Jowisza ? opadając 153 kilometry wgłąb planety, zanim uległ stopieniu i odparowaniu wskutek niesamowicie wysokiej temperatury. Opadająca sonda atmosferyczna przesłała do orbitera ponad 58 minut danych, a następnie orbiter przesłał je na Ziemię. Dane obejmowały skład chemiczny atmosfery, który okazał się inny od składu chemicznego Słońca ? co wiele mówiło o procesach formowania się planety.
Sam orbiter prowadził liczne długoterminowe obserwacje układu Jowisza, po drodze odkrywając dowody na istnienie oceanu ciekłej wody pod powierzchnią Europy czy na istnienie niemal niewidocznego systemu pierścieni wokół planety, składającego się z pyłu powstałego wskutek uderzeń meteorytów w powierzchnię czterech głównych księżyców planety. W lipcu 1994 roku sonda Galileo obserwowała także uderzenie komety Shoemaker-Levy 9 w powierzchnię Jowisza ? to pierwsze tego typu obserwacje na planecie innej niż Ziemia.
Sonda Ulysses, której celem było badanie Słońca zebrała istotne dane o magnetosferze Jowisza gdy przelatywała w jego pobliżu w 1992 roku w celu zmiany trajektorii lotu. Sonda Cassini obserwowała Jowisza w 2000 roku po drodze do swojego głównego celu ? Saturna. Kamera sondy Cassini wykonała 26 000 zdjęć planety i jej księżyców tworząc najbardziej szczegółowy, kolorowy portret Jowisza.
Nieco później (2007) dane o Jowiszu przesłała także sonda New Horizons zmierzająca do Plutona. Na zdjęciach przesłanych przez sondę na Ziemię widać, że planeta się zmieniła od czasu kiedy Galileo spłonęło w atmosferze Jowisza jesienią 2003 roku. Sonda New Horizons obserwowała Jowisza przez sześć miesięcy  badając jego systemy pogodowe, księżyce i pierścienie. Szczególnie ciekawe okazały się obserwacje 36 wulkanów na Io i pomiary temperatury lawy na jego powierzchni ? okazało się, że przypominały te znane z Ziemi.
Kosmiczny Teleskop Hubble?a (HST) wielokrotnie prowadził obserwacje Jowisza i wykonywał liczne zdjęcia tego gazowego olbrzyma od rozpoczęcia obserwacji w kwietniu 1990 roku. Obserwacje prowadzone za pomocą HST obejmują okres ponad 26 lat, a wiele z nich uzupełnia obserwacje wykonywane za pomocą sond kosmicznych: w szczególności Galileo. Tak samo jak sonda, HST obserwował uderzenie komety Shoemaker-Levy 9 w Jowisza, dzięki czemu mogliśmy obserwować zderzenie z dwóch różnych punktów. Obserwacje Jowisza za pomocą Hubble?a prowadzone są do dzisiaj. W październiku 2015 roku zdjęcia Jowisza z pokładu HST przedstawiały zmiany Wielkiej Czerwonej Plamy, a w czerwcu 2016 roku teleskop wykonywał niesamowite zdjęcia zórz występujących w pobliżu biegunów planety. Kosmiczny Teleskop Hubble?a będzie obserwował obiekty Układu Słonecznego i głębokiego kosmosu jeszcze przez wiele lat.
Po tym jak sonda Juno weszła na orbitę wokół Jowisza w lipcu 2016 roku, naukowcy planują publikację pierwszych danych obserwacyjnych na wrzesień. NASA opublikowała już pierwsze kilka zdjęć wykonanych za pomocą kamery JunoCam zainstalowanej na pokładzie sondy. Juno będzie prowadziła obserwacje atmosfery Jowisza jak i jego pola magnetycznego i grawitacyjnego. Dzięki temu naukowcy lepiej poznają budowę planety oraz poprawią swoje modele procesów odpowiadających za powstanie i ewolucję Jowisza.
Źródło: NASA
Tagi: eksploracja Jowisza, Jowisz, Juno, Pioneer 10, Pioneer 11, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/07/eksploracja-jowisza-przez-nasa-na-przestrzeni-lat/

Eksploracja Jowisza przez NASA na przestrzeni lat.jpg

Eksploracja Jowisza przez NASA na przestrzeni lat2.jpg

Eksploracja Jowisza przez NASA na przestrzeni lat3.jpg

Eksploracja Jowisza przez NASA na przestrzeni lat4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w drugim tygodniu sierpnia 2016 roku
Ariel Majcher
Najciekawszym wydarzeniem tego tygodnia będzie bez wątpienia maksimum aktywności corocznego roju meteorów Perseidów, które przypada zawsze około 12 sierpnia. W tym roku w nocy z 11 na 12 sierpnia mogą one osiągnąć aktywność nawet 200 meteorów na godzinę! Warto zatem poświęcić noc ze środy na czwartek na obserwacje tego roju. Będzie im co prawda towarzyszył Księżyc po I kwadrze, ale będzie on wtedy wędrował akurat przez najbardziej na południe wysuniętą część swojej orbity i w noc maksimum zajdzie tuż po północy. Wcześniej Księżyc minie coraz ciaśniejszą parę planet Mars ? Saturn. W drugiej części nocy coraz lepiej widoczne są dwie ostatnie planety Układu Słonecznego, czyli Neptun z Uranem.
Radiant Perseidów znajduje się na pograniczu gwiazdozbiorów Perseusza i Kasjopei, niedaleko znanej podwójnej gromady otwartej gwiazdy h i ? Persei, skatalogowanej także, jako NGC 884 i NGC 889, czyli w tej części nieba, która na dużych szerokościach geograficznych ? w tym w Polsce ? nigdy nie zachodzi. Stąd można je obserwować, gdy tylko zrobi się odpowiednio ciemno. W Polsce jest to mniej więcej godzina 22. Wtedy radiant wznosi się już na wysokości około 35° nad północno-wschodnim widnokręgiem i w następnych godzinach wznosi się jeszcze wyżej. O godzinie podanej na mapce jest to już ponad 60°, zaś o godzinie 4 rano, na już jaśniejącym niebie jest to jeszcze kolejne 15° wyżej.
Perseidy należą do meteorów szybkich, ponieważ zderzają się z naszą atmosferą z prędkością 59 km/s. Dzięki temu świecą one bardzo jasno i często zostawiają za sobą smugi, które potem są rozwiewane przez obecne w górnych warstwach atmosfery wiatry. Można to bardzo ładnie sfotografować, wykonując zdjęcia tego samego fragmentu nieba przez dłuższy czas, a potem składając je w animację. Zazwyczaj podczas maksimum aktywności tego roju, na ciemnym bezksiężycowym niebie można dostrzec ponad 100 zjawisk na godzinę. W tym roku będzie inaczej, ponieważ nasza planeta napotka na swojej drodze wyjątkowo gęsty obłok resztek po komecie Swifta-Tuttle?a, z której powstają te meteory. Dzięki temu tym razem astronomowie spodziewają się aktywności dwukrotnie większej.
Położenie na niebie oraz pora roku, oznaczająca zazwyczaj ciepłe noce sprawiają, że Perseidy z północnej półkuli Ziemi widoczne są bardzo dobrze, o ile tylko nie przeszkadza w tym bliski pełni Księżyc. W tym roku Srebrny Glob podczas maksimum tego roju będzie miał fazę około 60% i będzie się znajdował kilka stopni nad Marsem. Jednak jego położenie daleko na południe od równika niebieskiego spowoduje, że mimo dość dużej już fazy Księżyc zajdzie około północy naszego czasu, dzięki czemu obserwatorom pozostanie do dyspozycji kilka godzin astronomicznej, bezksiężycowej nocy na podziwianie zjawisk z tego roju.
Jakieś 50° na południe od radiantu Perseidów, na tle gwiazdozbioru Ryb, świeci planeta Uran, pojawiająca się nad widnokręgiem około godz. 22. Uran porusza się już ruchem wstecznym. przygotowując się do opozycji w połowie października br. Uran nadal świeci blaskiem +5,8 wielkości gwiazdowej, niemal w połowie drogi między gwiazdami o i ? Psc.
Na niebie wieczornym coraz śmielej wyłania się Księżyc. Na niedawnym APOD-zie mamy wyraźnie pokazane, co oznacza korzystne nachylenie ekliptyki do widnokręgu. Opisywane tam zdjęcie wykonano w czwartek 4 sierpnia. Z Polski nie dało się wtedy dostrzec żadnego z widocznych tam
ciał niebieskich, a Księżyc nadal jest widoczny słabo, choć minęło od tego czasu już kilka dni, natomiast ze środkowego Chile, gdzie ekliptyka o tej porze roku jest ustawiona do wieczornego horyzontu prawie pionowo, zarówno Wenus, Merkurego, Regulusa i Księżyc, a także będącego tutaj poza kadrem i jeszcze wyżej nad horyzontem Jowisza widać nadal całkiem dobrze. My musimy zadowolić się nie tak znowu wiele wyżej wznoszącymi się planetami Mars oraz Saturn, które Srebrny Glob odwiedzi w tym tygodniu.
Ale zanim to nastąpi, Księżyc spotka się na początku tygodnia ze Spiką w Pannie, potem odwiedzi gwiazdozbiór Wagi, następnie Skorpiona i Wężownika, gdzie rezydują Mars z Saturnem, zaś tydzień skończy w Strzelcu. Wszystkie te obiekty są o tej porze nisko nad widnokręgiem, co oznacza, że przez cały następny tydzień naturalny satelita Ziemi po zmierzchu zajmował będzie na nieboskłonie pozycję nie wyższą, niż kilkanaście stopni. W tym czasie faza Srebrnego Globu urośnie od początkowego sierpa, przez I kwadrę, do prawie pełni, zatem coraz bardziej będzie on przeszkadzał w obserwacjach innych obiektów, lecz niskie położenie na niebie spowoduje, że będzie on zachodził stosunkowo wcześnie, nawet w drugiej części tygodnia, mimo całkiem dużej już fazy. Sytuację ratuje trochę to, że w tym momencie Księżyc jest nad ekliptyką. Gdyby było pod ? byłby widoczny jeszcze znacznie gorzej. Oczywiście można próbować obserwować Księżyc w dzień, co nie jest trudne. Mnie udało się go odnaleźć już wczoraj, gdy jego faza wynosiła 22%. Poprzedniego dnia niebo było zachmurzone i nie było szans na polowanie na Księżyc.
Podczas wieczoru poniedziałkowego 8 sierpnia tuż po zachodzie Słońca tarczę Srebrnego Globu można było obserwować w sąsiedztwie Spiki, najjaśniejszej gwiazdy konstelacji Panny. O godzinie podanej na mapce księżycowa tarcza była oświetlona w 32% i znajdowała się na wysokości około 7° nad widnokręgiem. Spika świeciła wtedy 5° pod Księżycem, czyli ? jak łatwo obliczyć ? zaledwie 2° nad horyzontem, stąd żeby mieć szansę ją dostrzec, trzeba było dysponować odpowiednio odsłoniętym widnokręgiem.
Kolejne dwa wieczory Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Wagi. We wtorek 9 sierpnia będzie miał fazę 41% i będzie się znajdował na pograniczu Wagi i Panny. O godzinie podanej na mapce Księżyc będzie zajmował na nieboskłonie pozycję na wysokości mniej więcej 10°, zaś niecałe 9° na lewo od niego odnaleźć będzie można gwiazdę Zuben Elgenubi, czyli gwiazdę Wagi, oznaczanej na mapach nieba grecką literą ?, choć blaskiem przewyższa ją Zuben Eschamali. Linię, łączącą dwie najjaśniejsze gwiazdy konstelacji Wagi naturalny satelita Ziemi przetnie kolejnej doby, jeszcze w dzień. Przez I kwadrę Księżyc przejdzie w momencie zachodu Słońca, natomiast półtorej godziny później będzie miał fazę o 1% większą. W tym momencie od pierwszej z wymienionych gwiazd będzie go dzieliło nieco ponad 5°, zaś od drugiej ? 4,5 stopnia.
W nocy z 11 na 12 sierpnia oprócz maksimum Perseidów czeka nas spotkanie Księżyca z Marsem. Faza Srebrnego Globu urośnie już wtedy do 60%, choć nadal nie będzie można powiedzieć, że jest on wysoko na niebie, ponieważ około godziny podanej na mapce świecić on będzie tylko 15° nad horyzontem. Za to 4° pod nim znajdował się będzie charakterystyczny łuk gwiazd z północno-zachodniej części Skorpiona z gwiazdami Graffias i Dschubba. Niedaleko drugiej z wymienionych gwiazd wędruje obecnie Mars. 11 sierpnia Czerwona Planeta będzie się oddalać od Dschubby, mając do niej dystans ponad 76 minut kątowych. 8, 9 i 10 sierpnia dystans ten nie będzie przekraczał 1°. Natomiast w niedzielę 14 sierpnia urośnie on już do 2,5 stopnia. Do tego czasu blask Marsa spadnie do -0,5 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza zmaleje do 12?. Bardzo mała jak na Marsa będzie też jego faza (co w tym przypadku jest dobrą wiadomością), która będzie wynosiła 86%. A ponieważ marsjańska tarcza będzie jeszcze dość sporych rozmiarów, jej faza będzie stosunkowo łatwa do zaobserwowania.
Dobę później Księżyc ma zaplanowane spotkanie z Saturnem. Do tego czasu jego faza urośnie do 69%, a jego wysokość nad widnokręgiem wciąż nie przekroczy 20°, choć tydzień powoli zbliżał się będzie już do końca. Około godziny 21:30 Księżyc od Saturna będzie dzieliło trochę ponad 10°. Blask szóstej planety Układu Słonecznego osłabł już do +0,4 magnitudo, ale jej tarcza ma nadal średnicę 17?, czyli jego ona wyraźnie większa od tarczy Marsa. Do końca tygodnia odległość między oboma planetami spadnie do 7°, czyli do wartości, jaka była kwietniu br., gdy Mars zmieniał kierunek ruchu przed opozycją. Niestety tym razem Mars przechodzi pod ekliptyką i z tego powodu odległość miedzy planetami jest znacznie większa od tej, która mogłaby być, gdyby przechodził na północ od drogi Słońca po niebie.
Po minięciu pary planet ciekawe spotkanie Księżyca z jasną gwiazdą czeka go ostatniego wieczoru tego tygodnia, w niedzielę 14 sierpnia. Tego wieczoru dotrze on już do gwiazdozbioru Strzelca, zaś jego faza urośnie do 86%. O godzinie podanej na mapce Księżyc będzie tuż przed górowaniem, ale przetnie on południk lokalny na wysokości zaledwie 19°. 6° prawie dokładnie pod nim świecić będzie gwiazda Kaus Borealis, czyli gwiazda Strzelca, oznaczana na mapach nieba grecką literą ?, natomiast 9° dalej w tym samym kierunku odnaleźć będzie można jaśniejszą od niej o całe magnitudo gwiazdę Kaus Australis (? Sgr).
W kolejnym tygodniu Księżyc zacznie się wreszcie (?wreszcie? dla tych, którzy chcą go poobserwować, dla obserwatorów pozostałych ciał niebiańskich nie jest to dobra wiadomość) wspinać wyżej, zbliżając się do pełni i jednocześnie do dwóch ostatnich gazowych planet-olbrzymów, krążących wokół Słońca.
Tym razem na koniec do opisania została planeta Neptun, która pojawia się na widnokręgu już około 20:30, czyli pół godziny po zachodzie Słońca. Tak nieduży odstęp miedzy tymi momentami wskazuje na to, że Neptun jest już bliski opozycji. I rzeczywiście: opozycja Neptuna przypada w tym tygodniu 2 września, czyli już za niecały miesiąc. Neptun porusza się już dość szybko ruchem wstecznym i oddala się od gwiazdy ? Aquarii. W niedzielę 14 sierpnia odległość miedzy tymi ciałami niebieskimi urośnie do 50?. Obecnie Neptun świeci z jasnością +7,8 magnitudo.

http://news.astronet.pl/index.php/2016/ ... 2016-roku/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykła animacja porównuje Ziemię do największych znanych nam ciał niebieskich w kosmosie
autor: John Moll
Nasze ziemskie problemy wydają się być ogromne, lecz gdy weźmiemy pod uwagę, że Ziemia jest tylko niewielkim okruszkiem we Wszechświecie, nasze podejście zmienia się. Aby to dobrze zrozumieć, wystarczy sobie porównać wielkość naszej planety z innymi ciałami niebieskimi.
Astronomia posiada w sobie coś wyjątkowego. Obserwując niebo nocą, myślami jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Zapominamy o problemach i skupiamy się na świecących kropkach - gwiazdach oddalonych od nas o setki lat świetlnych. Nie musimy nawet posiadać sprzętu do obserwacji, aby zobaczyć pobliskie planety - Jowisza, Marsa, Wenus czy Saturna, a także naturalnego satelitę Ziemi.
Swoim zasięgiem wzroku jesteśmy w stanie dostrzec jedynie niewielką część kosmosu. Teleskop pozwoli nam zobaczyć nieco więcej, ale dopiero gdy poznamy wielkość poszczególnych planet i gwiazd zrozumiemy jak niewiele znaczymy we Wszechświecie, a nawet w Układzie Słonecznym. Obejrzyj więc poniższe nagranie i poczuj jak znikają Twoje przyziemne problemy.
Źródło:
http://tylkonauka.pl/wiadomosc/niesamowite-wideo-porownuje-rozmiary-planet-gwiaz...
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/niezwykla-animacja-porownuje-ziemie-do-najwiekszych-znanych-nam-cial-niebieskich-w

Niezwykła animacja porównuje Ziemię do największych znanych nam ciał niebieskich w kosmosie.jpg

Niezwykła animacja porównuje Ziemię do największych znanych nam ciał niebieskich w kosmosie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rój Perseidów nad Polską
Czeka nas kilka spektakularnych nocy. Maksimum zjawiska nastąpi w nocy z czwartku na piątek.
Perseidy pojawiają się co roku, ale w tym roku deszcz meteorów będzie wyjątkowy.
- W tym roku mamy kumulację - mówił Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik na antenie TVN24.
Najlepszym czasem do podziwiania ?spadających gwiazd? są noce od 11 do 13 sierpnia. Wtedy mówi się o maksimum roju Perseidów, które w rzeczywistości wypatrywać można od 17 lipca do 24 sierpnia, ale wtedy prawdopodobieństwo, że je zobaczymy jest mniejsze. Warto dodać, że pełnia księżyca w sierpniu przypada na 18 dzień miesiąca. Z tego względu lepiej jest wcześniej wybrać się na oglądanie gwiazd, żeby blask księżyca nie zakłócał jasności Perseidów.
Co to jest?
- Są to malutkie drobinki pyłu pozostawione przez kometę - tłumaczy Karol Wójcicki.
Okruchy komety uderzają w atmosferę z prędkością 60 kilometrów na sekundę. Wtedy palą się, tworząc jasne smugi, które odbieramy jako ?spadające gwiazdy?.
Raz na 12 lat (bo tyle trwa obieg Jowisza wokół Słońca) spycha on w naszą stronę gęstą chmurę pyłu. Wtedy właśnie występuje maksimum roju Perseidów, które będziemy mogli zaobserwować w nocy z czwartku na piątek ok. godziny 2 nad ranem. Będzie spadać nawet do 200 meteorów na godzinę. W piątek, w ciągu tradycyjnego maksimum Perseidów w okolicy Centrum Nauki Kopernik zostaną zgaszone światła.
Posłuchaj całej rozmowy z Karolem Wójcickim:
Źródło: tvn24
Autor: AD,AP/rp
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/roj-perseidow-nad-polska,208776,1,0.html

Rój Perseidów nad Polską.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa 67P sfotografowana 2 dni temu
Radosław Kosarzycki
Już dwa lata mijają odkąd sonda Rosetta dotarła do komety 67P/Czuriumow-Gerasimienko 6 sierpnia 2014 roku.
W tym czasie Rosetta szczegółowa stworzyła mapę powierzchni komety, dostarczyła na Ziemię zachwycające zdjęcia z bliska i z daleka, dostrzegła zmiany na ej powierzchni, obserwowała dżety gazu i pyłu emitowane w przestrzeń kosmiczną, czasami w niespodziewanych, gwałtownych erupcjach.
W ciągu ostatnich dwóch lat sonda wykonała kilka niesamowicie bliskich przelotów w pobliżu komety jak i oddalała się od niej w celu zbadania gazu, pyłu i plazmy w różnych odległościach od jądra, pozwalając naukowcom dokładnie zbadać procesy zachodzące na komecie jak i jej oddziaływanie z przestrzenią kosmiczną.
Przez 24 miesiące kometa przemierzyła ponad 1,5 miliarda kilometrów po swojej orbicie wokół Słońca, przechodząc przez jej peryhelium w sierpniu ubiegłego roku.
W przeciwieństwie do ubiegłego roku, kiedy kometa była na tyle aktywna, że Rosetta mogła ją obserwować tylko z bezpiecznej odległości 200-300 kilometrów, teraz aktywność znacznie spadła, a sonda ponownie pracuje z bliskiej odległości od jądra komety, co widać na powyższym zdjęciu wykonanym 6 sierpnia 2016 roku z odległości zaledwie 8,5 km. Skala zdjęcia to 0,7 m/piksel.
Powyższe zdjęcie przedstawia zbliżenie na fragment tzw. małego płata komety, na którym znajduje się ogromna depresja znana jako Haatmehit i otaczające ją wysokie klify (po lewej), jak również silnie spękane tereny o nazwach Wosret (na dole) i Bastet (u góry). W górnej części po prawej widoczny jest horyzont.
Niektóre obiekty topografii oraz pojedyncze duże głazy rzucają niesamowite cienie na otaczające je tereny.
Obszary znajdujące się w dolnej części zdjęcia były celem wielu kampanii obserwacyjnych nastawionych na poszukiwanie lądownika Philae, który gdzieś w tym rejonie odbił się od komety w listopadzie 2014 roku.
Wraz z sondą Rosetta, kometa zmierza w zewnętrzne rejony Układu Słonecznego. Zapasy mocy na pokładzie sondy powoli się wyczerpują, dlatego misja Rosetta wkrótce zostanie zakończona wielkim finałem: sonda kontrolowanie uderzy w powierzchnię komety 30 września br.
Źródło: ESA
Tagi: 67P/Czuriumow-Gerasimienko, jądro komety, kometa, Rosetta, wyrozniony, zdjęcia komety
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/08/kometa-67p-sfotografowana-2-dni-temu/

Kometa 67P sfotografowana 2 dni temu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Curiosity: Mars nie był zwykłą bazaltową planetą
Radosław Kosarzycki
Świętując cztery lata łazika Mars Science Laboratory na Czerwonej Planecie, profesor John Bridges, planetolog wspominał dzisiaj sukces misji i opowiadał co jeszcze przed naszym jedno-tonowym robotem napędzanym za pomocą generatora jądrowego.
Łazik Curiosity wylądował na pyłowej powierzchni Marsa 6 sierpnia 2012 roku rozpoczynając swoją misję poszukiwania informacji pozwalających określić czy dawno temu na Marsie istniały warunki sprzyjające powstaniu życia.
W marcu 2013 roku NASA poinformowała, że główny cel misji został osiągnięty po tym jak naukowcy odkryli dowody na występowanie tlenu, azotu, wodoru, siarki, fosforu i węgla ? wszystkich pierwiastków niezbędnych do istnienia organizmów żywych.
Teraz misja, której koniec planowano na rok obecny, została przedłużona na kolejne dwa lata. Prof. John Bridges z University of Leicester także pozostał członkiem zespołu naukowego misji.
?To były wspaniałe cztery lata ? od ekscytującego lądowania minęły 1421 marsjańskie dni, a łazik przemierzył 13,6 km. Dowiedzieliśmy się naprawdę dużo o Czerwonej Planecie. Dawna teoria, według której Mars był prostą bazaltową planetą, która doświadczyła kilku katastrofalnych powodzi została całkowicie odrzucona. Na powierzchni Marsa odkryliśmy niecki po dawnych jeziorach oraz bogatą w krzemionkę skorupę planety. Nasz laser ? ChemCam ? wykonał ponad 350 000 ?strzałów? z których dane analizowane są do dzisiaj. Plutonowe źródło zasilania starczy nam jeszcze na wiele lat. Przez najbliższych kilka lat będziemy stopniowo wspinali się na górę Sharp. Jak na razie znajdujemy się u jej podnóża zwanego Murray Buttes.?
W ramach obchodów czterech lat łazika na Marsie NASA przedstawiła grę na smartfona, która pozwala użytkownikom sterowanie własnego MSL po powierzchni wirtualnego Marsa w poszukiwaniu wody.
Aplikacja ma na celu zwiększanie popularności nauki ? mówi Michelle Viotti z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie.
Łazik Curiosity wylądował w Kraterze Gale na Marsie 6 sierpnia 2012 roku. Przypomnijmy sobie jak skomplikowana była sama procedura lądowania:
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/09/curiosity-mars-nie-byl-zwykla-bazaltowa-planeta/

Mars nie był zwykłą bazaltową planetą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak w LHC nie zaobserwowano supermasywnej cząstki
Nie potwierdziły się wyniki z Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC) w CERN, które mogły świadczyć o zaobserwowaniu nowej supermasywnej cząstki o masie około 750 GeV. To, co zarejestrowano, okazało się fluktuacją statystyczną - ogłoszono na konferencji ICHEP 2016 w Chicago.
Pod koniec zeszłego roku wśród fizyków zrobiło się głośno o tym, że być może w eksperymentach przy LHC udało się wpaść na intrygujący trop nieznanej wcześniej cząstki o masie około 750 GeV - gdyby jej istnienie udałoby się potwierdzić, byłaby to najcięższa cząstka - 800 razy masywniejsza niż proton. W dodatku miałby to być bozon, a więc cząstka przenosząca oddziaływania (więcej na temat oczekiwań fizyków w rozmowie z dr. Maciejem Górskim z Narodowego Centrum Badań Jądrowych)
 
Po analizie nowych obszernych danych z tego roku okazało się, że wcale nie są one tak intrygujące, jak się początkowo wydawało. Zaobserwowana w zeszłym roku nadwyżka okazała się fluktuacją statystyczną, co od samego początku bardzo poważnie brane było pod uwagę - poinformowano w komunikacie CERN.
 
W akceleratorze LHC zderzają się rozpędzone paczki protonów. Wyczulona aparatura rejestruje zdarzenia tych cząstek i sprawdza, co w ich wyniku powstaje. W LHC naukowcy szukali zdarzeń, w wyniku których mogła się pojawić cząstka o dużej masie, która następnie rozpadła się jedynie na dwa fotony o wysokich energiach. Wtedy można stosunkowo łatwo wydedukować, jaką masę miała rozpadająca się cząstka. Masę takich kolejnych "odtworzonych" cząstek nanoszone są na jeden wykres. Jeśli w eksperymencie nie dzieje się nic specjalnie ciekawego, wykres jest gładki (sprawiają to prawa statystyki). Jeśli jednak w zderzeniach powstawały jakieś niezwykłe cząstki, na wykresie pojawia się "garb".
 
I właśnie coś na kształt takiego garbu na wykresie zaczęło się pod koniec ub. roku pojawiać zarówno w eksperymentach ATLAS, jak i CMS przy masie 750 GeV. Naukowcom wydawało się więc, że istnieje nadwyżka w rozkładzie masy dwóch fotonów. Najnowsze wyniki jednak rozwiewają nadzieje naukowców. Okazało się, że "garb" na wykresie jednak zniknął, zagłuszony przez szum tła.
 
Wyniki te zaprezentowano podczas kończącej się środę w Chicago, największej w tym roku, konferencji fizyki cząstek elementarnych ICHEP 2016.
 
Podczas konferencji opowiadano, że dzięki pracy LHC, w ciągu zaledwie kilku miesięcy tego roku udało się zebrać pięć razy więcej danych niż w całym ubiegłym roku, przy tej samej, rekordowej, energii zderzeń 13 TeV. W lipcu LHC przekroczyło nawet projektowane parametry, dostarczając około miliarda zderzeń na sekundę. Światowa sieć komputerowa pracująca na rzecz LHC (ang. Worldwide LHC Computing Grid) od początku tego roku przesłała i przeprocesowała 25 PB (PB to biliard, a więc milion miliardów bajtów).
 
?To jeden z najbardziej ekscytujących okresów w fizyce cząstek ostatnich lat. Odkrywamy świat cząstek przy niespotykanej dotąd energii? - powiedział dyrektor CERN ds. Badań i Obliczeń Eckhard Elsen. Eksperymenty ATLAS i CMS niestrudzenie poszukują nowych cząstek, przewidzianych np. przez tzw. teorię supersymetrii lub inne teorie wykraczające poza Model Standardowy, ale jak dotąd nie natrafiły na taki przekonujący ślad.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
lt/ mrt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,410783,a-jednak-w-lhc-nie-zaobserwowano-supermasywnej-czastki.html

A jednak w LHC nie zaobserwowano supermasywnej cząstki.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 września sonda Rosetta zakończy swoją kilkuletnią misję
Misja Rosetta jest jedną z najważniejszych misji przeprowadzonych w ramach programu badań kosmicznych Horizon 2000 przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). 30 września zaplanowano jej zakończenie. Sonda Rosetta upadnie na powierzchnię jądra komety.

Celem misji Rosetta było zbliżenie się i zbadanie komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko, która została odkryta w 1969 roku. Sonda rozpoczęła swoją misję w 2004 roku, mijając po drodze jeszcze planetoidę (2867) Šteins (w 2008 r.) oraz (21) Lutetia (w 2010 r.). W sierpniu 2014 r, sonda osiągnęła swój główny cel i weszła na orbitę wokół jądra komety.

Na pokładzie sondy znajdował się lądownik o nazwie Philae, pierwszy w historii, który zdołał wylądować na powierzchni komety. Sam kadłub sondy jest wykonany z aluminium i przypomina kształt prostopadłościanu o wymiarach 2,8 × 2,1 × 2,0 m, natomiast lądownik Philae przypomina sześciokątny cylinder o średnicy około 1 m i wysokości 0,8 m. Cała elektronika do momentu odłączenia lądownika od sondy zasilana była przez baterie litowe chlorkowo-tionylowe (Li/SOCl2).

Na pokładzie orbitera Rosetta zamontowano między innymi:

- WAC (Wide Angle Camera) ? kamerę szerokokątną o ogniskowej 140 mm/131 mm, f/5.6, i polu widzenia 11,35 ? 12,11° oraz zdolności rozdzielczej 101 ?rad/piksel (20,5?/piksel). Detektor z matrycy CCD o rozdzielczości 2048 × 2048 pikseli. 14 filtrów barwnych w zakresie długości fal 240 ? 720 nm. Masa 9,48 kg,

- Spektrometr obrazujący w ultrafiolecie. Miał zbadać skład gazów w komie i warkoczu komety, tempo emisji wody, tlenku i dwutlenku węgla oraz skład powierzchni jądra. Obserwacje w zakresie długości fal 680 ? 2060 ?. Rozdzielczość widmowa 4 ? 8 ? dla źródeł punktowych, 8 ? 12 ? dla źródeł rozciągłych. Rozdzielczość przestrzenna 0,05° × 0,6°. Pole widzenia 0,05° × 6,0°. Masa 3,0 kg,

- COSIMA (Cometary Secondary Ion Mass Analyser) - analizator przeznaczony do badania składu cząstek pyłu kometarnego, wyposażony w spektrometr mas jonów wtórnych typu time-of-flight, pracujący w zakresie od 1 do 3500 amu, z rozdzielczością m/?m > 2000 (w wysokości piku 50%, dla m = 100 amu). Masa 19,8 kg.

Całkowity koszt misji Rosetta oszacowano na 1,4 miliarda euro. Warto dodać i również pamiętać, że Polska ma w tym przedsięwzięciu swój mały wkład. Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie oraz z kilku innych ośrodków badawczych w Polsce mieli swój udział przy konstrukcji penetratora, który zainstalowano w lądowniku Philae sondy kosmicznej Rosetta.

Misja ta była pomocna w zrozumieniu przede wszystkim samej natury komet. Z pewnością zebrane dane posłużą naukowcom do lepszego zrozumienia tych przedziwnych obiektów, jakimi są właśnie komety.

Opracował: Adam Tużnik

Na ilustracji:
Artystyczna wizja momentu lądowania Philae na komecie. Źródło: German Aerospace Center
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/30-wrzesnia-sonda-rosetta-zakonczy-swoja-kilkuletnia-misje-2432.html

30 września sonda Rosetta zakończy swoją kilkuletnią misję.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samotna młoda gwiazda
Wysłane przez nowak
Samotna na kosmicznej drodze, z dala od jakiegokolwiek znanego obiektu astronomicznego, młoda, niezależna gwiazda znajduje się na etapie ogromnego tempa wzrostu.

Niezwykły obiekt, zwany CX330, po raz pierwszy został zaobserwowany jako źródło promieni rentgenowskich w 2009 roku przez Chandra X-Ray Observatory, w czasie badania zgrubienia centralnego Drogi Mlecznej. Dalsze obserwacje wykazały, że obiekt ten emitował również światło widzialne. Mając jedynie takie wskazówki, astronomowie nie mogli stwierdzić, co to za obiekt.

Gdy naukowcy zbadali obrazy w podczerwieni tego obszaru, uzyskane dzięki Wide-field Infrared Survey Explorer (WISE), zdali sobie sprawę z tego, że wokół obiektu znajduje się dużo gorącego pyłu, który musiał być ogrzewany przez wybuch.

Porównując dane z WISE z 2010 r. z danymi uzyskanymi dzięki teleskopowi Spitzer w 2007 roku astronomowie ustalili, że CX330 jest prawdopodobnie młodą gwiazdą, która wybuchała przez kilka lat. W rzeczywistości w okresie trzech lat jej jasność wzrosła kilkaset razy.

Astronomowie przejrzeli dane dotyczące obiektu uzyskane z różnych obserwatoriów, w tym naziemnego SOAR, oraz teleskopów Magellan i Gemini. Wykorzystali także duże teleskopy do przeglądu, takie jak VW i OGLE-IV, aby zmierzyć intensywność światła emitowanego z CX330. Dzięki połączeniu danych z różnych rodzajów obserwacji wyłonił się wyraźny obraz tego obiektu.

Zachowanie samotnej gwiazdy przypomina to FU Orionis, młodej wybuchającej gwiazdy, która miała wstępny trzymiesięczny wybuch w latach 1936-1937. Jednak CX330 jest bardziej zwarta, cieplejsza i bardziej masywna, niż obiekty podobne do FU Orionis. Bardziej wyizolowana gwiazda wyrzuca szybsze dżety materii, które utrzymują gaz i materię wokół niej. Gaz prawdopodobnie ogrzewa się do punktu, w którym jonizuje się, co prowadzi do szybkiego zwiększenia prędkości, z jaką materia opada na gwiazdę.

Najbardziej zaskakujące dla astronomów rzadkie obiekty FU Orionis oraz podobne do nich, położone są w rejonie formowania się gwiazd. Młode gwiazdy zwykle tworzą się i żywią z otaczającego je bogatego regionu gazu i pyłu w obłoku gwiazdotwórczym. Najbliższy CX330 podobny region gwiazdotwórczy znajduje się ponad 1000 lat świetlnych od niej.

Możliwe jest, że wszystkie te gwiazdy przechodziły przez dramatyczną fazę rozwoju w młodości, ale wybuchy są zbyt krótkie w kosmicznej skali dla ludzkich możliwości obserwowania ich.

Co spowodowało, że CX330 jest tak odizolowana? Jeden z pomysłów jest taki, że gwiazda powstała w obszarze formowania się gwiazd, ale została stamtąd wyrzucona. Jednak astronomowie twierdzą, że jest to mało prawdopodobne. Ponieważ CX330 jest w młodzieńczej fazie rozwoju (wiek około 1 miliona lat) i wciąż żywi się dyskiem otaczającym ją, musiała więc powstać w pobliżu swojej obecnej lokalizacji.

CX330 może pomóc astronomom badać drogę formowania się gwiazd w różnych okolicznościach. Jeden ze scenariuszy jest taki, że gwiazdy tworzą się w burzliwych procesach. W tym hierarchicznym modelu, krytyczna gęstość gazu w chmurze powoduje, że obłok grawitacyjnie zapada się w gwiazdę. Inny model sugeruje, że gwiazdy powstają jako mało masywne jądra, które walczą o masę materii pozostawioną w obłoku. CX330 bardziej naturalnie pasuje do pierwszego scenariusza.

Istnieje jeszcze taka możliwość, że w bezpośrednim sąsiedztwie CX330 znajdują się gwiazdy o masach pośrednich, ale jeszcze ich nie odkryto. Podczas ostatnich jej obserwacji w sierpniu 2015 roku, CX330 była jeszcze w fazie wybuchów. Astronomowie planują kontynuowanie badań obiektu, również przy użyciu przyszłych teleskopów, które pozwolą go obserwować na różnych długościach fali.

Więcej informacji:
Loneliest Young Star Seen by Spitzer and WISE


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Spitzer

Na zdjęciu: Na zdjęciu: Wzja artystyczna ukazująca niezykłe ciało niebieskie, nazwyane CX330, pierwszy wykryty obiekt jako źródło promieni rentgenowskich w 2009 roku przez Chandra. Źródło: Spitzer
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/samotna-mloda-gwiazda-2433.html

Samotna młoda gwiazda.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamiana biegunów nastąpi szybciej niż przewidywano
Naukowcy mają niepokojące wieści. Pole magnetyczne Ziemi, które chroni nas przed promieniowaniem kosmicznym, słabnie znacznie szybciej niż wcześniej prognozowano. To oznacza, że zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić lada chwila. Co nam grozi?
Już od 3 lat ziemskie pole magnetyczne jest monitorowane przez trzy sondy o nazwie Swarm (Rój), należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Pierwszy komplet danych, który zakończyli analizować naukowcy, potwierdza to, czego obawiano się już od jakiegoś czasu.
Okazuje się, że pole magnetyczne słabnie, a to oznacza, że czeka nas nieuchronna powtórka sprzed ponad 780 tysięcy lat, gdy miała miejsce ostatnia zamiana biegunów magnetycznych. Północny biegun stał się południowym i na odwrót.
Nie jest to wydarzenie niezwykłe, ponieważ następuje średnio co około ćwierć miliona lat. Tym razem jednak się spóźnia i to nawet bardzo, a to oznacza, że mamy mniej aniżeli więcej czasu na przygotowanie się na efekty, które ze sobą przyniesie.
Większości z nas wydaje się, że mieszkamy na spokojnej planecie, na której, jeśli zdarzają się kataklizmy, to wyłącznie w skali lokalnej i w żadnym razie nie zagrażają istnieniu ludzkości. Tymczasem historia pokazuje nam, że zdarzyć się może wszystko i to niemal w każdej chwili.
Zamiana biegunów jeszcze za naszego życia?
Jak wynika z danych, w ciągu ostatniego wieku magnetyczna północ przeniosła się aż o 1,5 tysiąca kilometrów. Obecnie wędruje o około 90 metrów na dobę z Kanady w stronę Syberii. W ciągu ostatnich 150 lat pole magnetyczne Ziemi osłabło o 10 procent.
Teraz okazuje się, że prędkość słabnięcia pola przyspiesza i to systematycznie. Prognozuje się, że proces ten będzie postępować o 5 procent na każde 10 lat. Istnieje więc znaczne prawdopodobieństwo, że do zamiany biegunów może dojść jeszcze za naszego życia.
Co więcej, naukowcy nie wiedzą czy słabnięcie pola będzie jeszcze bardziej przyspieszać, im bliżej zamiany biegunów będziemy się znajdować. Nie wiadomo też jak długo podczas zamiany biegunów pole magnetyczne będzie zupełnie nieaktywne.
Już niewielki ubytek w polu magnetycznym może sprawić, że wszelkie urządzenia z nim skalibrowane będą zakłócane, z czasem stając się zupełnie bezużyteczne. Człowiek, zwierzęta i rośliny zostaną wystawieni na działalność wiatru słonecznego i promieniowania rentgenowskiego.
Ptaki, używające pola magnetycznego do nawigacji, mogą nagle "zwariować". Magnetosfera jest dla nas jak ochronny klosz, bez którego znajdziemy się dla zabójczych sił działających w kosmosie, jak na przysłowiowym talerzu.
To oznacza powolną degradację wszelkich form życia. Skutki będą odczuwalne również na orbicie, gdzie na wyrzuty materii ze Słońca będą narażone satelity.
Pole słabnie szybciej niż przewidywano
Naukowcy, którzy jeszcze nie tak dawno uspokajali, że jest mało prawdopodobne iż nagłe osłabnięcie ziemskiego pola magnetycznego i zamiana biegunów nastąpi z dnia na dzień, teraz zmieniają swe zdanie.
Jednak bez dalszych badań niewiele na ten temat możemy powiedzieć. Do tej pory sądzono, że jest to proces szybki, ale tylko z astronomicznego punktu widzenia, a jak wiemy dla astronomów szybko, znaczy tyle co kilka pokoleń. Dlatego sam proces zmiany biegunów miałby zająć około 3-5 tysięcy lat, lecz wejście w niego może trwać zaledwie 500 lat.
Tymczasem ostatnie badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego ujawniło, że podczas ostatniego przebiegunowania, 786 tysięcy lat temu, zamiana biegunów nastąpiła w mniej niż 100 lat, co było procesem bardzo szybkim, wręcz zaskakująco dynamicznym.
Podczas ponownego przejścia pole magnetyczne znajdowałoby się w stanie kompletnego chaosu, a kompasy były zupełnie bezużyteczne, jako że mielibyśmy wiele północy i południ. Pole magnetyczne Ziemi działa na zasadzie geodynama, a jego siłą napędową są prądy konwekcyjne w płynnym jądrze planety.
Naukowcy mogą tylko mniej więcej szacować jak ten proces będzie przebiegać, jednak nie wiemy do końca, co go wywołuje. Do ziemskiego jądra jeszcze nikt nie dotarł i zapewne nie dotrze jeszcze długo, o ile nie nigdy.
Nie wiadomo też jak pole magnetyczne wpływa na nachylenie osi obrotu Ziemi i czy zamiana biegunów np. nie spowoduje zmiany kierunku obrotu naszej planety wokół własnej osi lub jej "przewrócenia się". Skutki tego byłyby opłakane. Podobne zjawisko mogło mieć miejsce na Wenus, która wiruje w przeciwnym kierunku niż Ziemia.
U sąsiadujących z Ziemią planet proces zmiany pola magnetycznego był bardzo gwałtowny. Na przykład na Marsie mógł zakończyć proces tworzenia się prymitywnego życia, co miało miejsce 4 miliardy lat temu.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114309,zamiana-biegunow-nastapi-szybciej-niz-przewidywano

Zamiana biegunów nastąpi szybciej niż przewidywano.jpg

Zamiana biegunów nastąpi szybciej niż przewidywano2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy pogoda pozwoli nam zobaczyć "deszcz meteorów"?
W nocy z czwartku na piątek czeka nas wyjątkowy spektakl, którego nie było od 7 lat. Niebo przetną "spadające gwiazdy", a dokładniej meteory z roju Perseidów. Jak, kiedy i gdzie je obserwować? I czy pogoda nie pokrzyżuje nam czasem planów? Sprawdźmy prognozy.
Tego zjawiska nie można przegapić, dlatego warto zarezerwować sobie wolną chwilę, wybrać się za obszar miejski, wygodnie usiąść i wpatrywać się w niebo. Chociaż główna część zjawiska potrwa tylko kilkadziesiąt minut, to jednak niemal całą noc będzie można zachwycać się mniejszymi i większymi meteorami.
Spadające gwiazdy, czyli Perseidy, to nic innego jak materiał wyrzucony z komety 109P/Swift-Tuttle, która w 1992 roku przeleciała obok Słońca. Drobne pyłki i kamienie, wielkości nie większej niż kilka centymetrów, z olbrzymią prędkością wpadają z przestrzeni kosmicznej w atmosferę naszej Błękitnej Planety.
Moment ich spłonięcia w atmosferze jest właśnie najbardziej emocjonujący. Samo zjawisko wygląda tak, jakby z kosmosu spadały ogniste kropelki deszczu, które zostawiają za sobą ślady.
99,9 procenta Perseidów nie dociera do powierzchni ziemi, jednak może się zdarzyć, że gdzieś większa bryła nie zdoła spłonąć w całości w atmosferze i spadnie na ziemię. Prawdopodobieństwo jest jednak niewielkie, więc nie ma się czym przejmować.
Perseidy obserwować można każdego roku mniej więcej o tej samej porze, czyli od połowy lipca niemal do końca sierpnia, z największym natężeniem między 10 a 14 sierpnia. Tym razem spodziewamy się największego "deszczu meteorów" od 7 lat, o ile oczywiście sprawdzą się prognozy modeli komputerowych.
Apogeum zjawiska nastąpi w nocy z czwartku na piątek (11/12.08) między godziną 22:30 a 4:00 nad ranem. Wystarczy tylko spojrzeć dosyć wysoko ponad północno-wschodni horyzont. Trzeba być cierpliwym, gdyż czasem, aby zobaczyć meteor potrzeba wpatrywać się w niebo przez kilka minut, niemal nie mrugając oczami. Powinna nam w tym pomóc poniższa mapka nieba.
Najlepiej jest obserwować leżąc na kocu na plecach wpatrując się w niebo. Aby przyzwyczaić wzrok do ciemności nieba, potrzeba około 45 minut. W podziwianiu spektaklu nie powinien nam przeszkadzać blask Księżyca, który będzie już po pierwszej kwadrze i zajdzie w okolicach północy.
Tegoroczny spektakl łatwy w obserwacjach nie będzie z powodu pogody, a ta będzie kapryśna. Na najlepsze warunki do obserwacji mogą liczyć mieszkańcy południowych i wschodnich regionów, zwłaszcza południowego wschodu, gdzie niebo na ogół będzie wolne od chmur.
Jednak jest jedno ale, a to temperatura, która przy pogodnym niebie spadnie nawet do zaledwie 5 stopni, a przy gruncie jeszcze niżej. Z obserwacji na kocu wyjdą nici, chyba, że nie straszne jest nam przemarznięcie do kości. Czasem, by móc wypowiedzieć życzenie, trzeba się natrudzić.
Im dalej na zachód i północny zachód, tym chmur będzie więcej. Nie ma najmniejszych szans na to, że cokolwiek uda się zobaczyć w regionach zachodnich, w tym również na Pomorzu. Na bałtyckich plażach praktycznie przez całą noc będzie padać deszcz.
Jeśli nie uda się dostrzec ani jednego meteoru, można spróbować również kolejnych nocy, ale trzeba się liczyć z tym, że ich liczba będzie systematycznie spadać. W nocy ze środy na czwartek (10/11.08) pogodnie powinno być w wielu regionach, jedynie poza dzielnicami wschodnimi i północno-zachodnimi.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116239,czy-pogoda-pozwoli-nam-zobaczyc-deszcz-meteorow

Czy pogoda pozwoli nam zobaczyć.jpg

Czy pogoda pozwoli nam zobaczyć 2.jpg

Czy pogoda pozwoli nam zobaczyć 3.jpg

Czy pogoda pozwoli nam zobaczyć 4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cassini: chmury Saturna w podczerwieni
Radosław Kosarzycki
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą kamery zainstalowanej na pokładzie sondy Cassini przedstawia chmury na północnej półkuli Saturna. Zdjęcie zostało wykonane przez entuzjastę fotografii kosmicznej Kevina M. Gilla, który jest także inżynierem w Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie.
Zdjęcie zostało złożone przy wykorzystaniu zdjęć wykonanych kamerą szerokokątową 20 lipca 2016 roku w filtrach czułych w podczerwieni (dł. fali 750, 727 i 619 nm).
Filtry tego typu, czułe na absorpcję i rozpraszanie światła słonecznego przez metan znajdujący się w atmosferze Saturna, wykorzystywane są w ramach misji Cassini do badania struktury i głębokości chmur w atmosferze planety.
Misja Cassini-Huygens to efekt współpracy między NASA, ESA i Włoską Agencją Kosmiczną. Jet Propulsion Laboratory, oddział California Institute of Technology w Pasadenie zarządza misją dla Dyrektoratu Misji Naukowych NASA w Waszyngtonie. Sonda Cassini i zainstalowane na niej dwie kamery zostały zaprojektowane i zbudowane w JPL. Centrum obróbki zdjęć znajduje się natomiast w Space Science Institute w Boulder, Kolorado.
Źródło: NASA
Tagi: Cassini, wyrozniony, zdjęcia Saturna
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/11/cassini-chmury-saturna-w-podczerwieni/

chmury Saturna w podczerwieni.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA publikuje ponad 1000 zdjęć Czerwonej Planety
Julia Liszniańska
Od chwili, gdy sonda Mars Reconnaissance Orbiter (MRO) dotarła na orbitę Marsa całkowicie zmieniła sposób, w jaki patrzymy na Czerwoną Planetę. Celem misji MRO jest poszukiwanie podziemnych złóż wody, badanie obecnego klimatu oraz odnajdywanie wskazówek, które pomogłyby w rekonstrukcji modelu klimatycznego planety sprzed milionów lat. Od uruchomienia orbitera w 2005 roku stale wykonuje zdjęcia Marsa. W przeciągu ostatniego miesiąca przesłał 1035 zdumiewających obrazów.
Choć MRO przesyła zdjęcia co miesiąc, istnieje szczególny czas, który pozwala naukowcom na odebranie dużych pakietów danych. Co 26 miesięcy Mars jest w opozycji, co oznacza, że Słońce i Mars znajdują się po przeciwnych stronach Ziemi. Dzięki temu naukowcy mają bezpośrednie połączenie z orbiterem, pozwalające na większy transfer danych.
Wykonane zdjęcia dostarczają informacji o najlepszych możliwych miejscach lądowania dla lądowników takich jak ExoMars, InSight i innych łazików NASA. Orbiter obserwuje również aktywne procesy zachodzące na powierzchni planety.
Całą kolekcję można znaleźć na stronie HiRISE, a poniżej prezentujemy niektóre z nich.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/08/11/nasa-publikuje-ponad-1000-zdjec-czerwonej-planety/

NASA publikuje ponad 1000 zdjęć Czerwonej Planety.jpg

NASA publikuje ponad 1000 zdjęć Czerwonej Planety2.jpg

NASA publikuje ponad 1000 zdjęć Czerwonej Planety3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)