Skocz do zawartości

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Dobor okularów planetarnych do dobsona dzieli sie w uproszczeniu na pójście 3 drogami. Jedną z nich preferowaną przeze mnie jest wybór okularów klasycznych z małą ilością szkła ktore to są predysponowane do takich zastosowań. Mowa oczywiście o okularach takich jak orto czy plos , Ke ,Rke dają one możliwie najlepszy obraz za nie wygorowane pieniądze, mowa oczywiście o dobrych okularach a nie o okularach kitowych czy budżetowych np plosach gso. Np uzywany okular ortho fujijama kupimy zwykle za okolo +/-400 zł . Okulary te mają jednak swoiste cechy takie jak małe pole i wraz z coraz mniejszą ogniskową coraz mniejszy ER. W dobsonach zwykle nie mamy napędu który śledził by obserwowany obiekt w związku z czym te cechy są dla niektórych obserwatorów używających dobsoba trudne do zaakceptowania . Jako uzytkownik zarowno dobsona Gso 10" jak i maka na eq powiem tak . Na dobsie na planetach mniej wiecej do granicy okularu UO ortho 9 mm jest wystarczajaco wygodnie, przy dobrze wyważonym ułozskowanym przede wszytkim GSO i odrobinie wprawy prowadzenie reczne za planetami jest dość komfortowe. Mialem krotko synte sky watcher 8" to tam juz nie wygląda to tak dobrze bo zamiast łożysk jest ślizg teflonowy. Po doswiadczeniu z ulozyskownym GSO nie chce synty widziec na oczy, tam bez przerobki dobsona na łożyska wszelkie manipulacje w osi elewacjii i azymutu są nie komfortowe. Jednak nigdy nie bedzie to to samo co montaz eq z napędem. No poprostu inny montaz inny świat. Wobec tych cech okularów, pole , ER, producenci wyszli na przeciw oczekiewniom użytkowników i tu wyłania sie druga i trzecia droga ktorą można pójść . Poświęcając nieco jakości obrazu za podobne pueniadze +/- 400 zl na rynku wtórnym mozemy kupić okulary ktore dadzą nam wygodny ER i czasem również i większe pole. Tu bardzo popularnymi okularami są konstrukcje vixena lv, nlv, slv które to wciaz dają małe pole ale ER jest duze i komfortowe. Inna opcja zawierajaca sie w drodze nr 2 to zarówno wygodny ER jak i większe pole. Popularnym przykladem takiego okukaru za nie wygórowane pieniądze będą celestrony x cell. Kupione jako nowe na Ali express bądź na rynku wtornym rowniez nie powinny przekroczyć 400 zl a często taniej. Trzecia droga to droga to pójście na całość a wiec chcemy dobrego pola , ER i jakości nie wiele ustępujacej konstrukcją ortho . Jak latwo sie domyśleć to opcja najdroższa. Pierwsze okulary sensownie łączące te cechy to przytoczone wyżej morfeusze , ich cena na rynku wtórnym to zwykle plus minus 950 zł potem mamy drozsze jeszcze pentaxy nikony czy okulary od telewujka . Z tego co mozna wyczytać pentax czy nikon daje juz tak dobre obrazy planet że osoby o zasobmych portfelach którzy mimo to decyduja sie na wybór dobrych orto to planetrani wyjadacze , koneserzy mający na dobrym montazu eq zawieszony zwykle b drogi refraktor. Nie miałem możliwości porównywać dobrze roznic w tych okularach ale troche tak i duzo czytam i wg mnie jakość obrazu uklada sie następująco. Królują orciaki dobre orciaki ale drogie wieloszklowce jak np nikony są im bardzo bliskie w jakosci, dla wielu obserwatorów roznice będą nieuchwytne, dojrza je osoby o bdb wzroku i doawiadczeniu w obserwacjach przez wiele różnych sprzętów . Na trzecim miejscu plasują sie wspomniane przeze mnie vixeny , te podobno najlepsze lv i nlv to juz tylko rynek wtorny, wciaz dostepne slv są podobno najsłabsze. Później będą celestrony x celle i im podobne jak np popularne ts hr planetary. Oczywiście sa inne okulary ktorych nie wymieniłem jak np wymienione przez Bartoliniego. Napewno porzuc pomysl by okularem planetrnym stal sie jakis ES czy hyperion. Mam esy do obserwcji DS i mam orciaki do US i roznice w jakości obrazu na planetach czy ksiezycu widac bardzo wyraźnie. Co zrobilbym na twoim miejscu ? Kupiłbym na początek okular Starbase 9 mm , dobry i nie drogi w sam raz na początek. Da ci sensowne powiekszenie ktore zwykle ze względu na Polski seeing bedzie tym odpowiednim i pozwoli odpowiedzieć sobiena pytanie jaki w takiej konstrukcji dla mnie jest komfort czy go nie ma ? A wtedy latwiej bedzie decydować co kupić w przyszłości.
  3. Już Marcin nie te czasy. Swan 20mm który chciałem nabyć, na astro-szopie kosztuje 6 paczek 😉
  4. Dzisiaj
  5. Plama-potwór już znika właśnie za brzegiem tarczy, ale Słońce wciąż jest aktywne i można podziwiać sporo tworów na jego powierzchni. Kilka fotek z dzisiaj - SCT 8", ASI 183MM, filtr ND5 i Ha 35nm. Warunki średnie - granule tylko momentami były widoczne.
  6. Aktualne - cena 12500 zł.
  7. Sonda Juno fotografuje mały Księżyc Jowisza. Oto Amaltea 2024-05-14. Radek Kosarzycki Sonda Juno podczas swojego 59. bliskiego przelotu w pobliżu Jowisza wykonała poniższe zdjęcia tejże planety. Tak się złożyło, że akurat wtedy między sondą a chmurami planety znalazł się jeszcze jeden wyjątkowy gość. Dzięki temu oprócz charakterystycznych pasów Jowisza oraz Wielkiej Czerwonej Plamy, na zdjęciu znalazła się Amaltea, niewielki księżyc planety. Amaltea nie jest w żaden sposób imponującym obiektem, szczególnie w porównaniu do gigantycznej planety, wokół której krąży. Ma ona zaledwie 84 kilometry średnicy i urodę ziemniaka. Przy tak małych rozmiarach nie ma ona wystarczającej masy, aby pod wpływem jej grawitacji przyjąć kształt kulisty jak duże księżyce czy planety. Amaltea została już dokładnie sfotografowana w 2000 roku, kiedy to w jej pobliżu przeleciała sonda Galileo. Wtedy to naukowcy mieli okazję zobaczyć na jej powierzchni kratery uderzeniowe, wzgórza i doliny. Warto tutaj również zauważyć, że księżyc ten znajduje się stosunkowo blisko samego Jowisza, bowiem jest on bliżej niż Io, najbliższy Jowiszowi księżyc galileuszowy. Dzięki temu, mimo rozmiarów samego Jowisza, Amaltea okrąża go w niespełna 12 godzin. Amaltea jest najbardziej czerwonym obiektem w Układzie Słonecznym, a obserwacje wskazują, że oddaje więcej ciepła, niż otrzymuje od Słońca. Może to być spowodowane tym, że gdy orbituje w silnym polu magnetycznym Jowisza, w jej jądrze indukują się prądy elektryczne. Może być też jednak tak, że ciepło pochodzi z naprężeń pływowych spowodowanych grawitacją Jowisza. W momencie wykonania pierwszego z tych dwóch zdjęć sonda kosmiczna Juno znajdowała się około 265 000 kilometrów nad wierzchołkami chmur Jowisza, na szerokości około 5 stopni na północ od równika. Za powyższe zdjęcia odpowiada Gerald Eichstädt, który do ich stworzenia wykorzystał surowe dane zebrane przez instrument JunoCam zainstalowany na pokładzie sondy Juno.. https://www.pulskosmosu.pl/2024/05/sonda-juno-amalthea-ksiezyc-jowisza/
  8. ARP Space Academy: kurs projektowania satelitów 2024-05-14. Redakcja Ciekawy kurs dotyczący projektowania satelitów. Agencja Rozwoju przemysłu w ramach programu ARP Space Academy ogłosiła rozpoczęcie nowej edycji kursu “Introduction to Space Engineering: Satellite Design Phases 0/A/B”. Kurs przeznaczony jest dla inżynierów, studentów inżynierii oraz każdego, kto chce poszerzyć swoją wiedzę i umiejętności w dziedzinie technologii kosmicznych. Uczestnicy kursu zdobędą praktyczną wiedzę na temat projektowania satelitów, analizy misji i projektowania systemów. ARP Space Academy to inicjatywa zapewniająca szkolenia dedykowane inżynierom, specjalistom i wszystkim zainteresowanym, którzy chcą rozpocząć pracę w sektorze kosmicznym, a także pracownikom technicznym mającym doświadczenie w innych branżach i chcącym przekwalifikować się na pracę w sektorze kosmicznym. Szkolenia dają podstawy teoretyczne i praktyczne w różnych dziedzinach: od inżynierii kosmicznej, przez logistykę, podstawy prawne, po organizację procesów. Kurs Introduction to Space Engineering: Satellite Design Phases 0/A/B” skupia się na kluczowych aspektach projektowania technologii kosmicznych, takich jak analiza założeń misji, czy studia wykonalności i kontrola procesów. Uczestnicy będą mogli zgłębić tematy związane z projektowaniem podsystemów satelitarnych, mechaniką orbitalną i interakcjami środowiska kosmicznego z satelitami. Program szkoleniowy obejmuje również case studies i sesje interaktywne z ekspertami. Kadra prowadząca kurs to doświadczeni specjaliści i akademicy związani z takimi instytucjami jak Centrum Badań Kosmicznych, czy Politechnika Warszawska. Wśród wykładowców znajdują się także praktycy – przedstawiciele sektora kosmicznego. Dzięki ich doświadczeniu uczestnicy kursu będą mieli możliwość zdobycia unikalnych umiejętności i wiedzy na wysokim poziomie. Program szkoleniowy obejmuje 82 godziny nauki online, rozłożone na pięć weekendów, począwszy od 17 maja 2024 roku. Koszt uczestnictwa w kursie to 3800 PLN plus VAT. Dostępnych będzie jedynie 25 miejsc. Absolwenci otrzymają dyplom ukończenia kursu doszkalającego wydany przez Politechnikę Warszawską. Dodatkowe informacje można uzyskać, kontaktując się z Krystianem Skotnickim (e-mail: [email protected], tel. +48 887 898 365), a także na stronie internetowej Agencji Rozwoju Przemysłu. (ARP) https://kosmonauta.net/2024/05/arp-space-academy-kurs-projektowania-satelitow/
  9. Polska firma chce łapać i naprawiać na orbicie satelity 2024-05-13. Autor: Grzegorz Jasiński Polska firma PIAP Space, lider w dziedzinie robotyki kosmicznej, zakończyła projekt ORBITA, którego celem jest zwiększenie użyteczności i efektywności obsługi satelitów przez wprowadzenie chwytaków przeznaczonych do użycia na manipulatorach robotycznych na orbicie. Zaproponowane w ramach programu rozwiązanie umożliwi prowadzenie regularnych misji konserwacyjnych i naprawczych w trudnym środowisku kosmicznym. To klucz do oszczędności i szansa przedłużania czasu działania satelitów albo strącania z orbity kosmicznych śmieci. Jak mówi RMF FM kierownik projektu ORBITA Andrzej Jakubiec, PIAP Space uczestniczy w finansowanym przez Komisję Europejską projekcie EROSS IOD, który w 2027 roku ma pokazać możliwości serwisowe na orbicie. Istotną rolę będzie miał do wykonania opracowany przez Polaków chwytak LARIS. Grzegorz Jasiński: Na początek pytanie o to, co to jest program ORBITA? Andrzej Jakubiec: ORBITA to jest program, projekt rozwijany w firmie PIAP Space. Byłem kierownikiem tego projektu, współfinansowanego ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Głównym celem tego projektu było rozwijanie technologii do serwisowania satelitów na orbicie. Tutaj skupiliśmy się na rozwijaniu kilku technologii. Tak na dobrą sprawę były to chwytaki, był to czujnik momentów i sił oraz systemy wizyjne. To jest takie marzenie przemysłu kosmicznego, żeby można było na orbicie dokonać jakichś napraw. Ale zacznijmy może od tego, co nie było przedmiotem państwa pracy. To, co państwo przygotowujecie, ma na czymś polecieć i ma w jakiś sposób dotrzeć do tego satelity. To muszą być jakieś inne satelity, które będą mogły znaleźć się bezpośrednio w pobliżu tych, które mają być naprawiane, a potem z pomocą państwa urządzeń dokonać tej naprawy. Czy dobrze rozumiem? Jak najbardziej. My rozwijaliśmy same technologie, które już będą uczestniczyły w operacji przechwytywania i ewentualnych napraw, czy jakichś akcji serwisowych z satelitą klientem. Natomiast one będą zamontowane na - jak to nazywamy - serwiserze. To satelita serwisujący, dedykowany do tego, wyposażony np. w ramię robotyczne. Taki serwiser jest oczywiście wynoszony na orbitę, na której ten nasz klient stacjonuje. I tutaj zaczyna się cała zabawa. Idea jest taka, żeby docelowo te systemy działały autonomicznie, czyli bez ingerencji człowieka. Czyli docelowo taki serwiser musi sobie tego swojego klienta znaleźć, dotrzeć do niego na bezpieczną odległość. Przechwycić go? Dokładnie. Obecnie satelity, które stacjonują na orbitach, nie były przewidziane do tego, żeby można było na nich dokonywać jakichś operacji. To utrudnia całe zadanie. Żeby złapać takiego satelitę, czyli ten nasz "target", trzeba wykorzystać tzw. LAR, czyli Launch Adapter Ring. To jest taki interfejs mechaniczny, który służył do montowania satelity, kiedy on był wystrzeliwany na orbitę. I z uwagi na to, że jest to struktura dość wytrzymała, będziemy starali się właśnie za nią złapać tymi naszymi chwytakami. Ale te państwa chwytaki mają się zająć jakby dwoma zadaniami - złapać i przechwycić satelitę, a potem dokonywać tych napraw i to przy pomocy wielu różnych narzędzi. Czy to ma być taki trochę "Swiss Army Knife" tylko w wersji kosmicznej? Dokładnie tak. Jeden z chwytaków, który rozwijaliśmy, nazwaliśmy LARiS. Jest dedykowany do tego, żeby złapać ten nasz "target" za LAR. Natomiast drugi chwytak, nazwaliśmy go MULTIS, jest takim narzędziem wielofunkcyjnym. Czyli możemy tutaj np. coś odkręcić, dokręcić, ma możliwość chwytania dedykowanych narzędzi, które mogą posłużyć właśnie do wszelkiego rodzaju napraw na orbicie. Jeżeli byśmy chcieli np. wymienić jakiś moduł, czyli złapać za ten moduł, wyciągnąć go i np. zamontować nowy. Jak rozumiem, takim narzędziem może być np. śrubokręt, czy jakiś - nie wiem - przecinak? Jak sobie to można wyobrazić? Tak. To, co rozwijaliśmy w projekcie, jeden z pomysłów to jest po prostu taki śrubokręt z odpowiednią wymienną końcówką. Często satelity są pokryte takim - można sobie wyobrazić - kocem, złotym kocem. To się nazywa Mylar. Trochę przypomina to folię NRC. Dokładnie. Nawet kolor jest bardzo podobny. Natomiast z uwagi na pełnioną funkcję, czyli termoizolację, ona jest dosyć wytrzymała. W związku z tym np. dostanie się do podzespołów takiego satelity może być przez to utrudnione. Można sobie więc wyobrazić, że byśmy chcieli, by ten nasz chwytak Multis mógł trzymać jakieś narzędzie, na przykład właśnie przecinak, który by tę folię przeciął i dzięki temu moglibyśmy się dostać do innych podzespołów takiego satelity. Zawsze w takich wypadkach przychodzi nam do głowy niejeden raz obserwowany przypadek zgubienia narzędzi na orbicie. To wszyscy bardzo lubimy oglądać. Astronauci z całą pewnością nie. I z całą pewnością państwo musicie myśleć o tym, żeby te narzędzia nie tylko być w stanie założyć, ale potem odłożyć w odpowiednie miejsce, tak, żeby się nie rozlatywały po orbicie. Absolutnie trzeba pilnować tego, żeby nie nastąpiło zgubienie jakichś elementów. Ale nie tylko. Zgubienie elementów to już by był poważny problem, ale sam sprzęt też nie może powodować emisji żadnych skrawków czy jakichś opiłków. To wszystko jest więc testowane pod tym względem. Natomiast jeżeli chodzi o te narzędzia, no to można wyobrazić sobie, że one mają swoje specjalistyczne uchwyty, z których są podejmowane i jeszcze dodatkowo jakieś zabezpieczenia. Chodzi o to, że gdyby się wydarzyła jakaś awaria i załóżmy ten chwytak źle by coś chwycił, no to elementy nie odlecą i później nie będą latały gdzieś tam na orbicie. Wiadomo, że już w tym momencie te orbity są bardzo zaśmiecone. I tu też jest kolejna idea, czyli to tzw. sustainability, czyli chcemy z jednej strony w przypadku satelitów, które latają, przedłużyć ich żywotność. Często jest tak, że po długim okresie użytkowania one zużywają paliwo, no i stają się jakby bezużyteczne. W związku z tym tutaj idea jest taka, że moglibyśmy podlecieć do takiego satelity i przenieść go na jakąś inną orbitę lub jeżeli mamy jakieś kosmiczne śmieci, albo satelity, z którymi już nic się nie da zrobić, to możemy dokonać takiej deorbitacji, czyli zrzucić go z orbity po to, żeby on później już w bezpieczny i kontrolowany sposób spalił się w ziemskiej atmosferze Te chwytaki do narzędzi będą wykorzystywać jakiś efekt magnetyczny, czy na wszelki wypadek będą tam jakieś pętelki, na których to będzie wisieć? Tak, można sobie wyobrazić jakiegoś rodzaju, na przykład, pętelki. Program ORBITA się kończy. Natomiast teraz przychodzi pytanie o to, jakie są szanse, że to rozwiązanie trafi na faktyczną orbitę, czyli zostanie wykorzystane. Co będzie dalej? Absolutnie tak. Projekt ORBITA zakończył się w zasadzie na przełomie roku. Natomiast firma PIAP Space jest bardzo zaangażowana w różnego rodzaju inne projekty. Jednym z takich flagowych projektów jest projekt EROSS IOD, finansowany przez Komisję Europejską. Tu należymy do takiego dużego konsorcjum z potężnymi firmami z branży, np. Tales Alenia z Francji, DLR z Niemiec. Tutaj jest bardzo ambitny cel, aby zaprezentować w ogóle takie możliwości serwisowe. Misja jest zaplanowana na początek 2027 roku. I tutaj główną rolę gra chwytak LARiS, czyli będziemy odpowiedzialni za przechwycenie tego satelity. Z uwagi na to, że będzie to misja demonstracyjna, z Ziemi wystartuje jednocześnie i serwiser, i ten "target". I na orbicie jest planowana taka właśnie demonstracja kontrolowana całej tej operacji serwisowania, czyli z jednej strony dotarcie do "targetu", przechwycenie go i różne operacje, na przykład wymiana modułu. To miałoby pokazać te zdolności jakiejś operacji na takim kliencie. Czyli rozumiem, że państwo byście byli odpowiedzialni za przechwycenie satelity, a już dłubaniem przy nim zajęłaby się jakaś konkurencja, tak? Tutaj w tym wypadku pomysł jest taki, by na ramieniu DLR, czyli Cezar, zamontować nasz chwytak. Byłby przy tym zamocowany przy pomocy takiego interfejsu, który by miał możliwość odłączania tego chwytaka. Czyli po przechwyceniu i przyciągnięciu już satelity nasz chwytak zostałby jakby odłączony od ramienia. Wtedy to ramię mogłoby wykonywać inne czynności. No i właśnie tu jest pomysł, żeby taki moduł przy użyciu tego interfejsu z tego serwisera przymocować do do tego "targetu", do klienta. No to trzymamy kciuki. Rok 2027. W drodze w kosmos czas płynie bardzo szybko, w związku z tym to już niedługo. Życzymy powodzenia. ORBITA - co to za program? W ramach projektu ORBITA, PIAP Space opracował cztery główne produkty: MULTIS (Wielofunkcyjny Chwytak Robotyczny - Robotic Multipurpose Gripper), chwytak LARIS (Launch Adapter Ring Gripper), czujnik siły i momentu obrotowego FORTIS (Force and Torque Sensor) oraz algorytm Wizyjnego Systemu Zbliżeniowego (Close Range Vision System). Podstawowy element projektu, czyli MULTIS, integruje dwa główne podsystemy: Moduł Obrotowy 360° oraz Moduł Chwytaka z wymienną zdolnością narzędziową. Po przechwyceniu satelity, MULTIS będzie miał za zadanie wykonać wiele czynności wymagających precyzji, a użycie kilku wymiennych narzędzi pozwoli idealnie dopasować się do sytuacji, w której znajdzie się ramię robotyczne. MULTIS został zaprojektowany do niezwykle ostrożnego obchodzenia się z satelitami, co jest niezbędne do regularnej konserwacji i napraw w trudnych warunkach kosmicznych. Jego zdolność do zmiany narzędzi pozwala na wykonywanie krytycznych zadań montażowych i rutynowych inspekcji, zapewniając, że wszystkie elementy satelity pozostają bezpieczne i funkcjonalne. Dzięki swojej wszechstronności MULTIS może znaleźć zastosowanie nie tylko na orbicie, ale także w misjach planetarnych, do takich zadań, jak zbieranie próbek regolitu na powierzchni innych planet czy Księżyca. Jego zdolność do precyzyjnego obracania i manipulowania różnymi instrumentami może okazać się też nieoceniona podczas montażu lub naprawy sprzętu na powierzchni planet, gdzie warunki mogą być nieprzewidywalne. Chwytak LARIS może działać jako końcówka zamontowana na ramieniu lub jako oddzielny mechanizm zaciskowy. Dzięki niskiej wadze, dużej powierzchni chwytającej, wielu czujnikom i zdolności do wytrzymywania znacznych obciążeń, jest uniwersalnym narzędziem. Z kolei FORTIS jest lekkim, kompaktowym czujnikiem mierzącym siłę i momenty obrotowe z dużą precyzją. Dzięki własnemu zasilaniu może być umieszczony między chwytakiem a ramieniem robota, dostarczając cenne dla misji dane. Jednocześnie algorytm Systemu Wizyjnego Zbliżeniowego umożliwia w pełni autonomiczny ruch ramienia robota w ostatniej fazie przechwytywania satelity. Jak informuje PIAP Space, firma rozwija rozwiązania robotyczne dla branży kosmicznej od 2017 roku. Między innymi w 2022 roku, w ramach wspólnego projektu agencji NASA i ESA, inżynierowie firmy zbudowali prototyp podwozia dla Sample Fetch Rover (SFR) w ramach misji Mars Sample Return, ukierunkowanej na dostarczenie skał z Czerwonej Planety. SFR został zaprojektowany do zbierania i transportowania próbek skał i marsjańskiej gleby do zasobnika rakiety powrotnej. Firma jest także głównym wykonawcą dla Europejskiej Agencji Kosmicznej w projekcie zaawansowanego ramienia robotycznego TITAN, dedykowanego precyzyjnym operacjom orbitalnym. Niedawno ogłosiła, że jej prototypowy model ramienia robota jest testowany na potrzeby wdrożenia w projekt lądowników ESA ARGONAUT, gdzie będzie odpowiadał za bezpieczny transport ładunku z lądownika na powierzchnię Księżyca. Umożliwi to ESA realizację zadań, takich jak misje załogowe, transport aparatury i materiałów wraz z wyładunkiem oraz autonomiczną eksplorację Księżyca. Projekt EROSS IOD /Thales Alenia Space / ORBITA PROJECT https://www.youtube.com/watch?v=EC2ubxvJBKw MULTIS /PIAP Space /Materiały prasowe LARIS /PIAP Space /Materiały prasowe https://www.rmf24.pl/nauka/news-polska-firma-chce-lapac-i-naprawiac-na-orbicie-satelity,nId,7502727#crp_state=1
  10. Albo Morpheus 9mm (względnie 6,5mm).
  11. Gigantyczna asteroida może uderzyć w Ziemię 14 lutego 2046 roku 2024-05-13. Dawid Długosz DW 2023 to duża asteroida, która za ponad dwie dekady ma przelecieć blisko Ziemi. Jakby tego było mało, to jest prawdopodobieństwo, że znajdzie się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Istnieje więc szansa, że asteroida uderzy w Ziemię. Kosmiczna skała jest wielkości basenu olimpijskiego. Biuro Koordynacji Ochrony Planetarnej należące do NASA ostrzega przed potencjalnie niebezpieczną asteroidą, którą sklasyfikowano pod nazwą DW 2023. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, które wynosi 1 do kilkuset, że planetoida znajdzie się na kursie kolizyjnym z naszą planetą i uderzy w Ziemię. Prawdopodobieństwo uderzenia asteroidy w Ziemię nie jest duże Według różnych szacunków prawdopodobieństwo uderzenia asteroidy DW 2023 wynosi około 1:600. Mówi się o 1:560 czy 1:625. Jest ono jednak na tyle wysokie, że obiekt w skali Torino Impact Hazard Scale otrzymał jako jedyny z 10 odkrytych wartość 1. Pozostałe mają 0. W tym drugim przypadku wynika to z faktu, że szansa na zderzenie jest zbyt niska. Wspomniana asteroida przeleci blisko Ziemi nieraz. Do najbliższego spotkania ma dojść 14 lutego 2046 r. To właśnie wtedy może dojść do wspomnianego zderzenia, którego to współczynnik prawdopodobieństwa z czasem może maleć. Z czego to wynika? Nowo poznane asteroidy wymagają badań. Te wstępne często zakładają wyższe ryzyko kolizji, ale późniejsze oraz dokładniejsze obserwacje zazwyczaj sprawiają, że naukowcy mają więcej szczegółów danych i prawdopodobieństwo zderzenia spada. W przypadku DW 2023 może być podobnie. Asteroida ma wielkość basenu olimpijskiego Rozmiar asteroidy DW 2023 oszacowano na około 50 m. To oznacza, że obiekt jest wielkości basenu olimpijskiego. Wpadnięcie tak dużej skały w atmosferę Ziemi mogłoby wyrządzić na powierzchni szkody. Planetoida mogłaby nie ulec całkowitemu spaleniu, choć zapewne rozpadłaby się na mniejsze fragmenty. Na szczęście szanse na to są bardzo niewielkie. Co nie zmienia faktu, że ludzkość może kiedyś spotkać się z większym problemem, o czym NASA wie. NASA chce stworzyć system ochrony planetarnej NASA zdaje sobie sprawę z przyszłych zagrożeń i dlatego podjęto kroki do stworzenia systemu ochrony planetarnej przed ewentualnymi asteroidami. W tym celu przeprowadzono misję DART, która polegała na uderzeniu skały statkiem kosmicznym. Misja zakończyła się sukcesem i trajektoria asteroidy uległa pewnym zmianom. Dokładniejsze badania przeprowadzi na uderzonym przez DART obiekcie sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej o nazwie HERA, która doleci do celu w 2026 r. Ta asteroida może uderzyć w Ziemię. Jest całkiem spora. /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-gigantyczna-asteroida-moze-uderzyc-w-ziemie-14-lutego-2046-r,nId,7507600
  12. Supermasywna czarna dziura Drogi Mlecznej ma "komin". Uchwycił go teleskop 2024-05-13. Dawid Długosz Supermasywna czarna dziura znajdująca się w centrum Drogi Mlecznej została uchwycona przez teleskop rentgenowski Chandra należący do NASA. Na obrazie widać tajemniczy "komin". Sagittarius A* używa go w roli "otworu wydechowego", który pozwala odprowadzać rozgrzane gazy. Droga Mleczna, jak i wiele innych galaktyk spiralnych, skrywa w swoim centrum supermasywną czarną dziurę. To Sagittarius A* mający około 4,3 mln mas Słońca. Dzięki zdjęciom wykonanym przez teleskop rentgenowski Chandra należący do NASA udało się dostrzec w obiekcie ciekawą strukturę. Sagittarius A* z Drogi Mlecznej ma "komin" Na obrazie z teleskopu Chandra udało się uchwycić ciekawą strukturę supermasywnej czarnej dziury Drogi Mlecznej, która przypomina komin lub tunel. Ma ona podłużną postać i Sagittarius A* wykorzystuje ją w roli "otworu wydechowego". Do czego to służy? Supermasywna czarna dziura z naszej galaktyki wykorzystuje wspomniany "komin" w celu pozbycia się nadmiaru rozgrzanych gazów. Jest on skierowany pod kątem prostym do dysku Drogi Mlecznej i znajduje się około 700 lat świetlnych od dokładnego centralnego obszaru regionu. Pamiętajmy, że jeden rok świetlny to około 9,5 bln km. Sagittarius A* z Drogi Mlecznej ma "komin" Na obrazie z teleskopu Chandra udało się uchwycić ciekawą strukturę supermasywnej czarnej dziury Drogi Mlecznej, która przypomina komin lub tunel. Ma ona podłużną postać i Sagittarius A* wykorzystuje ją w roli "otworu wydechowego". Do czego to służy? Supermasywna czarna dziura z naszej galaktyki wykorzystuje wspomniany "komin" w celu pozbycia się nadmiaru rozgrzanych gazów. Jest on skierowany pod kątem prostym do dysku Drogi Mlecznej i znajduje się około 700 lat świetlnych od dokładnego centralnego obszaru regionu. Pamiętajmy, że jeden rok świetlny to około 9,5 bln km. Sagittarius A* to obiekt, który jest trudny pod kątem prowadzenia obserwacji. Wynika to z faktu, że znajduje się w naszej galaktyce i nie mamy możliwości, aby spojrzeć na niego "z góry". Mimo to udało się zrobić duże postępy w badaniu czarnej dziury Drogi Mlecznej. Kilka lat temu zrobiono jej nawet pierwsze "zdjęcie". Supermasywna czarna dziura naszej galaktyki otoczona jest mnóstwem gazów i pyłów, co jeszcze bardziej utrudnia obserwacje. Z pomocą przychodzą jednak m.in. teleskopy rentgenowskie czy na podczerwień, które pozwalają "przebić się" przez te warstwy. Jednym z nich jest wspomniane obserwatorium Chandra, które w kosmosie znajduje się od blisko 25 lat. Jego misję NASA rozpoczęła w lipcu 1999 r. *** Supermasywna czarna dziura Drogi Mlecznej ma "komin". Uchwycił go teleskop. /123RF/PICSEL "Komin" supermasywnej czarnej dziury Drogi Mlecznej na zdjęciu z teleskopu Chandra. /NASA/CXC/Univ. of Chicago/S.C. Mackey et al.; Obraz z teleskopu Chandra "wzmocniono" z użyciem radioteleskopu MeerKAT. /X-ray: NASA/CXC/Univ. of Chicago/S.C. Mackey et al.; Radio: NRF/SARAO/MeerKAT; Image Processing: NASA/CXC/SAO/N. Wolk) /materiał zewnętrzny https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-supermasywna-czarna-dziura-drogi-mlecznej-ma-komin-uchwycil-,nId,7507678
  13. Satelita XRISM zauważa sygnatury żelaza w pobliskiej aktywnej galaktyce 2024-05-13. Po rozpoczęciu działania w lutym 2024 misja XRISM badała monstrualną czarną dziurę w centrum galaktyki NGC 4151. Instrument XRISM Resolve (X-ray Imaging and Spectroscopy Mission) uchwycił szczegółowe widmo obszaru wokół czarnej dziury – powiedział Brian Williams, naukowiec NASA zajmujący się projektem misji. Szczyty i spadki są jak chemiczne odciski palców, które mogą nam powiedzieć, jakie pierwiastki są obecne i ujawnić wskazówki dotyczące losu materii zbliżającej się do czarnej dziury. NGC 4151 to galaktyka spiralna znajdująca się w odległości około 43 milionów lat świetlnych w konstelacji Psów Gończych. W jej centrum znajduje się supermasywna czarna dziura o masie ponad 20 milionów mas Słońca. Galaktyka jest również aktywna, co oznacza, że jej centrum jest niezwykle jasne i zimne. Gaz i pył wirujące w kierunku czarnej dziury tworzą wokół niej dysk akrecyjny i nagrzewają się pod wpływem sił grawitacji i tarcia, tworząc zmienność. Część materii na skraju czarnej dziury tworzy bliźniacze strumienie cząstek, które wylatują z każdej strony z dużą prędkością bliską prędkości światła. Obłok materii w kształcie torusa otacza dysk akrecyjny. W rzeczywistości NGC 4151 jest jedną z najbliższych znanych galaktyk aktywnych. Inne misje, w tym Obserwatorium Rentgenowskie Chandra i Kosmiczny Teleskop Hubble’a, badały ją, aby dowiedzieć się więcej na temat interakcji między czarnymi dziurami i ich otoczeniem, co może powiedzieć naukowcom, w jaki sposób supermasywne czarne dziury w centrach galaktyk rosną w kosmicznym czasie. Galaktyka jest niezwykle jasna w promieniowaniu rentgenowskim, co czyni ją idealnym wczesnym celem dla XRISM. Widmo NGC 4151 wykonane przez Resolve ujawnia ostry pik przy energiach nieco poniżej 6,5 keV (kiloelektronowoltów) – linię emisyjną żelaza. Astronomowie uważają, że znaczna część mocy galaktyk aktywnych pochodzi z promieniowania rentgenowskiego powstającego w gorących, rozbłyskujących obszarach w pobliżu czarnej dziury. Promieniowanie rentgenowskie odbite od chłodniejszego gazu w dysku powoduje fluktuację żelaza, co skutkuje powstaniem charakterystycznego piku w promieniowaniu rentgenowskim. Pozwala to astronomom dokładniej zbadać zarówno dysk akrecyjny, jak i obszary rozbłysków znajdujące się znacznie bliżej czarnej dziury. Widmo wykazuje również kilka spadków w okolicach 7 keV. Za te spadki odpowiada również żelazo znajdujące się w torusie, jednak poprzez absorpcję promieniowania rentgenowskiego, a nie emisję, ponieważ materia w torusie jest znacznie chłodniejsza niż w dysku. Całe to promieniowanie jest około 2500 razy bardziej energetyczne niż światło widzialne dla ludzkiego oka. Żelazo to tylko jeden z pierwiastków wykrytych przez XRISM. Teleskop może również wykryć siarkę, wapń, argon i inne, w zależności od źródła. Każdy z nich mówi astrofizykom coś innego o zjawiskach kosmicznych rozproszonych na rentgenowskim niebie. Opracowanie: Agnieszka Nowak Źródło: • NASA • Urania Wizja artystyczna pokazuje możliwe lokalizacje żelaza ujawnione w widmie rentgenowskim NGC 4151 wykonanym przez XRISM. Źródło: NASA's Goddard Space Flight Center Conceptual Image Lab https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/05/satelita-xrism-zauwaza-sygnatury-zelaza.html
  14. Zorza polarna nad Obserwatorium Astronomicznym na Suhorze 2024-05-13. W miniony weekend nad Polską rozbłysła najsilniejsza od lat zorza polarna. Na niesamowitych ujęciach, które od dwóch dni zalewają Internet bez trudu można dostrzec jej kolory oraz dynamikę. Jest to efekt serii wybuchów na Słońcu, których źródłem jest grupa ogromnych, niezwykle aktywnych magnetycznie plam. Wyraźna poświata zorzy widoczna była nawet z południowej części naszego kraju! 10 maja 2024 r. profesor Obserwatorium Astronomicznego UJ Stanisław Zoła zabrał studentów 3. roku astronomii Uniwersytetu Jagiellońskiego (w grupie: Alicja Pucek, Aleksandra Kowalska, Emilia Kuczma, Sara Kopoczek, Kinga Orszulik, Yauheni Stsefanenka) na wycieczkę do Obserwatorium na Suhorze. Profesor ma to w zwyczaju robić co roku dla studentów 3. roku. - Mieliśmy zamiar zrobić zwykłe obserwacje 60-centymetrowym teleskopem typu Cassegraina, który się tu znajduje. Kiedy spojrzeliśmy na widok z kamery, przypadkowo zauważyliśmy, że widać czerwonawe pojaśnienia nieba. Od razu zerknęliśmy na stronę internetową SDO NASA, czy jest zwiększona aktywność słoneczna - była. Całą noc spędziliśmy na obserwacji zorzy polarnej - relacjonuje Alicja Pucek. Zachęcamy do dzielenia się z nami swoimi zdjęciami, a przy okazji przypominamy o trwającej do końca maja XII edycji konkursu astrofotograficznego AstroCamera, który od początku odbywa się pod patronatem Uranii. Więcej: • aktualny widok nieba z Obserwatorium Astronomicznego na Suhorze • kosmiczna prognoza pogody SpaceWeatherLive • konkurs AstroCamera Opracowanie: Magda Maszewska Ilustracja: Zorza polarna nad Obserwatorium na Suhorze. źródło: Alicja Pucek URANiA Zorza polarna nad Obserwatorium na Suhorze. źródło: Alicja Pucek Zjawisko zarejestrowały także kamery Allsky z Suhory i OAUJ (źródło: dr Greg Stachowski): https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zorza-polarna-nad-obserwatorium-astronomicznym-na-suhorze
  15. Serduszko WOŚP i nazwisko Polaka na sondzie NASA. Poleci w stronę Słońca 2024-05-13.KF. Serduszko WOŚP i nazwisko Polaka, który wygrał charytatywną aukcję internetową, zostaną wygrawerowane na instrumencie zbudowanym w Centrum Badań Kosmicznych PAN (CBK PAN). W przyszłym roku przyrząd poleci w stronę Słońca na sondzie NASA. „Polska nauka jest the best” – mówił w CBK Jurek Owsiak. Zaprojektowany i zbudowany w Polsce instrument GLOWS (GLObal solar Wind Structure) będzie jednym z 10 przyrządów, które w przyszłym roku zabierze w kosmos sonda NASA – Interstellar Mapping and Acceleration Probe (IMAP). Na fotometrze GLOWS, który będzie badał wiatr słoneczny, zostaną wygrawerowane serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i nazwisko Pawła Orepuka. Szczecinianin wylicytował w sieci tę inskrypcję podczas ostatniego finału WOŚP. Dzisiaj (...) możemy już formalnie powiedzieć, że została wylicytowana inskrypcja, która będzie na tym instrumencie. (...) Za rok ten instrument już poszybuje w stronę Słońca. (...) To cieszy, ale najbardziej cieszy to, że to powstało w Polsce, że ta myśl naukowa (...) dzieje się w Polsce. Polska nauka jest the best! – mówił PAP Jurek Owsiak, Prezes Zarządu Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy na poniedziałkowej konferencji prasowej w CBK PAN. – To była spontaniczna akcja, bo na tą aukcję natrafiłem na sześć godzin przed końcem. A że chcieliśmy pomóc Wielkiej Orkiestrze, jak co roku zresztą, stwierdziłem, że jak w kosmos nie polecę, to chociaż nazwisko wyślę – powiedział PAP Paweł Orepuk. Przedsiębiorca, prowadzący sklep z fotelikami samochodowymi dla dzieci, dodał, że kosmosem nie interesuje się jakoś szczególnie, ale „lubi patrzeć w niebo". Rozmowy o czarnych dziurach Zainteresowanie astronomią zadeklarował natomiast syn darczyńcy, Jakub Orepuk, który często „z kuzynem rozmawia o czarnych dziurach". Zapytany przez PAP, czy wiąże swoją przyszłość z astronautyką, 12-latek odpowiedział: "Przyszłość do kosmosu mi jest daleka, patrząc na moje dzisiejsze oceny, niestety. Dwója z fizyki... Nie trója, czwórka mi już prawie wychodzi z fizyki. Może mi się uda to uratować. Ale za to prawie piątka z angielskiego, to bardziej tłumaczem na wojnie może będę”. Dyrektor CBK PAN, dr hab. inż. Piotr Orleański, tłumacząc współpracę centrum z Fundacją WOŚP podkreślił, że jest to „ważny element naszego udziału w życiu społeczeństwa. Jurek i orkiestra robią fajne rzeczy, bardzo pożyteczne rzeczy. My się zajmujemy troszkę inną dyscypliną, czyli nauką. Ale można takie rzeczy w pewien sposób pożenić”. Fotometr GLOWS, opracowywany przez naukowców i inżynierów z CBK PAN, ma umożliwić zbadanie trójwymiarowej struktury wiatru słonecznego. Będzie badał jasność poświaty wodoru wokół słońca. Wodór wokół gwiazdy w pewnym momencie zostaje powtórnie zjonizowany i w wyniku tego procesu emituje fale UV m.in. w zakresie 121 nanometrów. Tego widma nie możemy obserwować z Ziemi, ponieważ atmosfera zasłania ten zakres długości fal, więc trzeba to robić z kosmosu – tłumaczył w rozmowie z PAP Roman Wawrzaszek, inżynier w projekcie GLOWS. Wyjaśnił też, że intensywność poświaty świadczy o tym, jak dużo zjonizowanego wodoru jest w heliosferze. A to z kolei pokazuje, jak intensywny jest wiatr słoneczny. Te obserwacje pozwolą naukowcom zrozumieć, co się dzieje w obszarze, gdzie oddziałują ze sobą wiatr słoneczny oraz zewnętrzny ośrodek międzygwiazdowy (przestrzeń międzygwiazdowa - PAP), przez który Słońce i cały Układ Słoneczny się przemieszczają – powiedział Roman Wawrzaszek. Dr hab. Maciej Bzowski, kierownik Zespołu Fizyki Układu Słonecznego i Astrofizyki CBK PAN oraz szef zespołu naukowców projektu GLOWS, doprecyzował, że badania będą dotyczyć granic heliosfery, czyli „bąbla elektromagnetycznego otaczającego i chroniącego Układ Słoneczny”. Lot potrwa kilka miesięcy – Lecimy 1,5 miliona kilometrów od Ziemi, ale to jest wciąż 150 milionów kilometrów od Słońca, a ten balonik sięga jeszcze 100 razy dalej. (...) Bierzemy udział w kompleksowym badaniu heliosfery, czyli tego naszego domu kosmicznego. Będziemy się przyglądali, jak ten balonik wygląda od środka i co go kształtuje – wyjaśniał prof. Bzowski. W czerwcu instrument GLOWS zostanie wysłany do laboratoriów NASA, sondę z polskim przyrządem w przyszłym roku wyniesie w kosmos rakieta Falcon. – Dolot do miejsca obserwacji potrwa kilka miesięcy. Pierwsze dane testowe powinny być (...) parę tygodni po starcie, początek obserwacji powinien być może tak między trzy a cztery miesiące po starcie – zaznaczył prof. Bzowski. Podkreślił, że dane niedługo po sprowadzeniu na Ziemię będą udostępniane publicznie. Badacz ma nadzieję, że NASA przedłuży zaplanowaną na dwa lata misję IMAP. – W heliosferze wszystko się dzieje takt cyklu słonecznego, który ma 11 lat. Fajnie by było, gdyby przez cały ten cykl słoneczny, czyli przez dekadę, te obserwacje poprowadzić. Dopiero przez porównanie tych wczesnych i tych późnych (obserwacji - PAP), można więcej zrozumieć – podsumował. Naukowcy i inżynierowie Centrum Badań Kosmicznych PAN opracowali już prawie 100 instrumentów dla różnych misji kosmicznych. Nazwisko Polaka i serduszko WOŚP na sondzie NASA(fot. Shutterstock) źródło: PAP https://www.tvp.info/77506065/serduszko-wosp-i-nazwisko-polaka-na-sondzie-nasa-ktora-poleci-w-strone-slonca
  16. Polska spółka opracuje teleskopy dla partnera z Korei Południowej 2024-05-13. Firma Scanway podpisała umowę o wartości 1,7 mln EUR z Nara Space Technology z Korei Płd. Zadaniem polskiej spółki jest opracowanie i dostarczenie ładunku obserwacyjnego do satelity demonstracyjnego w ramach projektu NarSha – pierwszej koreańskiej konstelacji mikrosatelitów do monitorowania metanu. Zawarcie umowy jest następstwem ogłoszonego z początkiem roku porozumienia o współpracy. Projekt NarSha ma zapewnione finansowanie m.in. ze strony Korea Development Bank, a wyniesienie pierwszego, demonstracyjnego satelity, jest zaplanowane na IV kwartał 2026 roku. Po sukcesie misji demonstracyjnej, intencją Scanway i Nara Space Technology jest kontynuacja współpracy celem zbudowania konstelacji 6-12 mikrosatelitów. Teleskop opracowany przez Scanway będzie zdolny m.in. do obserwacji w krótkofalowej podczerwieni, na co Spółka identyfikuje rosnące zapotrzebowanie rynkowe. Projekt NarSha jest realizowany przez konsorcjum: Nara Space Technology (lider), Scanway (dostawca ładunku obserwacyjnego), Climate Technology Center of Seoul National University oraz Korea Astronomy and Space Science Institute. „Konsekwentnie rozszerzamy zasięg działań Scanway i z przyjemnością ogłaszamy informację o wejściu na kolejny istotny dla nas rynek. Podpisana z Nara Space Technology z Korei Płd. umowa o wartości 1,7 mln EUR jest konsekwencją zawartego na początku roku porozumienia o współpracy i systematycznie budowanej relacji” - skomentował Jędrzej Kowalewski, Prezes Zarządu Scanway S.A. ”Projekt NarSha, do którego zostaliśmy zaangażowani w charakterze dostawcy ładunków użytecznych w postaci dwóch teleskopów, stanowi pierwszy etap budowy przyszłej konstelacji do monitorowania metanu na bazie satelity demonstracyjnego K3M (Korea Methane Monitoring Microsatellite), zoptymalizowanego do wdrożenia w masowej produkcji. Po sukcesie misji demonstracyjnej i wyniesieniu satelity w IV kwartale 2026 roku, liczymy na dalszy udział w tworzeniu pierwszej koreańskiej konstelacji mikrosatelitów do monitorowania metanu składającej się nawet z kilkunastu satelitów” – dodał Jędrzej Kowalewski. Projekt NarSha, w ramach którego powstanie mikrosatelita demonstracyjny K3M, zakłada zbudowanie konstelacji co najmniej kilkunastu satelitów dla globalnej infrastruktury monitorowania punktowych źródeł metanu w czasie zbliżonym do rzeczywistego i z rozdzielczością przestrzenną na poziomie lokalnym. Jest to pierwszy koreański projekt monitorowania metanu za pomocą satelity. Spodziewany przez Scanway wpływ środków z tytułu realizacji umowy i opracowania oraz dostarczenia teleskopów do satelity demonstracyjnego, wynosi około 0,7 mln EUR w 2024 roku, około 0,75 mln EUR w roku 2025 i około 0,25 mln EUR do końca 2026 roku. Mikrosatelita K3M będzie wyposażony w instrument optyczny do wykrywania smug metanu w paśmie widzialnym (VIS), bliskiej podczerwieni (NIR) oraz krótkofalowej podczerwieni (SWIR). Rozdzielczość spektralna instrumentu obrazującego ma wynieść nawet poniżej 1 nanometra, a minimalna rozdzielczość przestrzenna (GSD) na wysokości 500 km to 30 metrów. Satelita będzie również wyposażony w komputer pokładowy australijskiej firmy AICRAFT, z którą Scanway podpisał porozumienie o współpracy w 2023 roku. Masa satelity wyniesie minimum 32 kg, a rozmiar to 16U, czyli składać będzie się z 16 kostek o wymiarach 10 cm x 10 cm x 11,35 cm. ”Projekt NarSha jest dla nas nie tylko otwarciem nowego i perspektywicznego rynku, ale również dużym wyzwaniem inżynierskim z możliwością poszerzenia portfolio o interesujący dla wielu globalnych podmiotów produkt w postaci teleskopu do krótkofalowej podczerwieni (SWIR). Identyfikujemy coraz więcej zapytań w tym obszarze, co wiąże się przede wszystkim z bardzo dobrą widocznością w SWIR takich elementów jak metan czy CO2. To pozwala m.in. na lepsze zarządzanie polityką klimatyczną i jest pożądane przez klientów zainteresowanych monitorowaniem Ziemi pod kątem środowiskowym, w tym monitorowania poziomu emisji” - Mikołaj Podgórski, COO i współzałożyciel Scanway. Nara Space Technology to innowacyjna firma działająca w branży technologii kosmicznych założona w 2015 roku. Specjalizuje się w produkcji nanosatelitów, teledetekcji i sztucznej inteligencji. Kluczowe obszary działalności firmy obejmują projektowanie i budowę małych satelitów, rozwój systemów komunikacyjnych dla potrzeb misji kosmicznych oraz tworzenie rozwiązań w dziedzinie teledetekcji i obserwacji Ziemi. Z kolei Scanway rozwija i komercjalizuje dwie linie biznesowe: produkty dla sektora kosmicznego (instrumenty optyczne do obserwacji Ziemi i autodiagnostyki satelitów) oraz dla przemysłu (systemy wizyjne). Dzięki misji STAR VIBE i wystrzeleniu na początku 2023 roku satelity wyposażonego w system wizyjny oraz teleskop optyczny opracowany i wyprodukowany w laboratoriach firmy, Scanway uzyskał tzw. flight heritage – potwierdził niezawodność oraz funkcjonalność swoich rozwiązań w warunkach kosmicznych. Autor. NASA SPACE24 https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/polska-spolka-opracuje-teleskopy-dla-partnera-z-korei-poludniowej
  17. Czwarty lot rakiety Starship. Elon Musk zabrał głos 2024-05-13Wojciech Kaczanowski Elon Musk zapowiedział przewidywany termin kolejnego lotu testowego najpotężniejszej rakiety nośnej świata - Starship/Super Heavy. W międzyczasie Federalna Administracja Lotnictwa w USA rozpoczęła badania środowiskowe nowej platformy startowej, z której w przyszłości mają odbywać się starty systemu. Amerykański miliarder Elon Musk jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi i ambitnych celów, których terminy wykonania nie zawsze są zgodne z zapowiedziami. W ostatnich dniach właściciel SpaceX poinformował na platformie X (dawnej Twitter), że czwarty lot testowy systemu nośnego Starship/Super Heavy odbędzie się prawdopodobnie za 3-5 tygodni. W tym przypadku szacunki mogą okazać się prawdziwe. Elon Musk wymienił również cel, który firma zamierza osiągnąć w nadchodzącej próbie. Głównym zadaniem Starshipa będzie wejście w atmosferę Ziemi i pokonanie punktu, w którym temperatura oddziałująca na statek osiągnie maximum. Niewykluczone, że SpaceX spróbuje przeprowadzić kontrolowane lądowanie Shipa w oceanie. Przypomnijmy, że podczas trzeciej próby udało się zademonstrować transfer paliwa oraz otworzyć i zamknąć drzwi do ładowni, która w przyszłości posłuży do wypuszczania satelitów Starlink. Należy także zwrócić uwagę, że separacja stopni przebiegła bez problemów, infrastruktura startowa nie ucierpiała, a problemy zaczęły się dopiero w momencie powrotu segmentów w kierunku oceanu, gdzie miało dojść do kontrolowanego wodowania. Lot o oznaczeniu IFT-3 pokazał, że SpaceX dokonało znacznego postępu. Czwarty lot testowy (IFT-4) był zapowiadany już kilka tygodni temu, a przewidywany termin to maj br. Zapowiedź Elona Muska na platformie X może okazać się prawdziwa, natomiast należy pamiętać o niezbędnej zgodzie od Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), która wciąż nie została wydana. FAA w międzyczasie prowadzi również przegląd środowiskowy kompleksu startowego LC-39A w Centrum Kosmicznym im. Kennedy’ego w kontekście przyszłych startów Starshipa. Przypomnimy bowiem, że obecnie starty odbywają się z Boca Chica w Teksasie. Warto podkreślić, że tego typu przegląd miał miejsce w 2019 r. i zakończył się oceną pozytywną. Od tego czasu Starship przeszedł istotne modyfikacje, które wymusiły ponowienie całego procesu. Według portalu Spacenews.com, znaczącą różnicą jest planowana liczba startów orbitalnych systemu nośnego. W 2019 r. SpaceX zamierzało przeprowadzić 24 starty rocznie z centrum kosmicznego, natomiast obecnie szacuje się na 44! Kolejną zmianą jest zamiar lądowania dolnego stopnia Super Heavy na LC-39A, a nie jak pierwotnie zakładano w strefie Landing Zone 1 (LZ-1) na Przylądku Canaveral. LC-39A w Centrum Kosmicznym im. Kennedy’ego jest już wykorzystywane przez SpaceX, m. in. do niektórych lotów niezawodnej rakiety Falcon 9. Warto zauważyć, że amerykański gigant technologiczny wybudował już część niezbędnej infrastruktury do lotów Starshipa, w tym wieżę startową. Portal branżowy opisuje, że równolegle prowadzone będą pracę nad oceną wpływu na środowisko startów Starshipa z bazy Sił Kosmicznych USA na Przylądku Canaveral. Badanie jest wykonywane przez Departament Sił Powietrznych, a potencjalne miejsca startowe to Space Launch Complex 37 (SLC-37) oraz nowy Space Launch Complex 50 (SLC-50). Warto bowiem dodać, że wykorzystaniem Starshipa interesuje się również amerykańskie wojsko w m.in. ramach programu Rocket Cargo. Autor. SpaceX SPACE24 https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/czwarty-lot-rakiety-starship-elon-musk-zabral-glos
  18. Dziś trzy przeloty ISS nad Polską. "Superspektakularny" widok 2024-05-13. Paula Drechsler W nocy z poniedziałku na wtorek (13-14 maja) będzie można śledzić przelatującą nad Polską ISS. Dziś wieczorem do przelotów dojdzie trzy razy, w tym jeden z nich ma być szczególnie widowiskowy. Gdzie wypatrywać Międzynarodowej Stacji Kosmicznej? Dopiero co, ze względu na niezwykle silną burzę geomagnetyczną, niebo rozpieszczało widokami w postaci niesamowitej zorzy. Ledwo zakończył się ten spektakl, a już miłośnicy nocnych obserwacji znów mogą rozkoszować się ciekawym pokazem - od godziny 21:00 do niemal 1:00 będzie można bowiem oglądać aż trzy przeloty ISS nad Polską. Gdzie dokładnie i w jakich konkretnie godzinach będą one widoczne w nocy z 13 na 14 maja? ISS nad Polską w nocy z 13 na 14 maja Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) to ogromna konstrukcja, która ze względu na swoje gabaryty i specyfikę (odbijanie światła słonecznego ogromnymi panelami słonecznymi) jest w niektórych sytuacjach bardzo dobrze widoczna z Ziemi gołym okiem - tak będzie również dziś. - Aby dostrzec ISS, u nas musi być noc, ale przelatująca nad nami stacja musi pozostawać w zasięgu promieni Słońca znajdującego się wciąż względnie płytko pod horyzontem. Takie warunki zimą zdarzają się tylko o świcie i o zmierzchu, ale późną wiosną i latem mamy z nimi do czynienia przez całą noc - tak jak dziś. Dzięki temu możemy bez trudu dostrzec nie tylko przelatującą ISS, ale też dziesiątki innych satelitów! - zaznacza Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i dziennikarz naukowy. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna - o której będzie widać przeloty nad Polską? Na stronie isstracker.pl każdy może sprawdzać, o której i jak długo będzie można obserwować ISS. Również wspomniany Karol Wójcicki na swojej stronie "Z głową w gwiazdach" rozpisał, w jakich godzinach dziś będzie można obserwować przeloty ISS nad Polską i gdzie będzie widoczny charakterystyczny, niezwykle jasny punkt. Dziś wieczorem będzie można zobaczyć Stację aż trzy razy, w tym jeden przelot ma być szczególnie efektowny. • 21:11 - 21:16 • 22:47 - 22:53 • 00:23 - 00:26 Skąd będzie najlepiej widać poszczególne przeloty i dlaczego jeden ma być "superspektakularny"? Jak obserwować ISS nad Polską? Według Karola Wójcickiego pierwszy przelot o godz. 21:11 będzie "na rozgrzewkę". Chodzi o to, że Stacja przeleci wówczas na południe od naszego kraju, dlatego wypatrywać jej trzeba nisko nad południowym horyzontem. "W nieco lepszej sytuacji będą mieszkańcy południowej Polski - szczególnie Małopolska i Podkarpacie. W centralnej części kraju Stację dostrzeżemy najlepiej o 21:14 na 34° nad południowym horyzontem", podał Wójcicki. Podobnie będzie z ostatnim przelotem o 00:23 - jasny punkt będzie widoczny krótko i nisko nad zachodnim horyzontem. "Stacja przeleci przez konstelację Lwa i wejdzie w cień Ziemi, znikając nagle na wysokości ok. 49° nad horyzontem. Fajnie będzie wtedy widać jej nagłą zmianę barwy na intensywnie czerwoną tuż przed zniknięciem", zaznaczył Wójcicki. Niezwykły widok ma być natomiast od 22:47. Superspektakularny przelot centralnie nad naszym krajem! Tutaj trzeba będzie zadzierać głowę wysoko do góry, bo na przykład z perspektywy okolic Warszawy ISS śmignie prawie w zenicie! Stacja będzie leciała w osi Wrocław - Łódź - Biała Podlaska. Wszyscy będziemy więc mieli znakomite warunki do obserwacji. Różnica będzie tylko taka, że południe kraju będzie musiało patrzeć na północne niebo, a północ Polski wypatrywać przelotu nad południowym horyzontem. Centrum leży plackiem na ziemi i nie ma opcji, żeby to przegapić - zaznaczył autor "Z głową w gwiazdach". *** Międzynarodowa Stacja Kosmiczna będzie znów dobrze widoczna nad Polską. /123RF/PICSEL / NASA /123RF/PICSEL https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-dzis-trzy-przeloty-iss-nad-polska-superspektakularny-widok,nId,7507698
  19. NASA opóźnia misje załogowe na Księżyc Autor: admin (2024-05-13) Choć plany NASA dotyczące podboju Księżyca wzbudzały powszechne podekscytowanie, agencja kosmiczna musi niestety przełożyć swoje ambitne cele. W niedawnym oświadczeniu NASA potwierdziła, że ludzie wylądują na Księżycu dopiero w 2026 roku, a przelot nad nim opóźniono do września 2025 roku. To rozczarowujące wieści, ale z pewnością uzasadnione. Pierwotnie planowane na 2024 rok lądowanie Artemis III zostało przesunięte. Biorąc pod uwagę długą historię opóźnień Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, jeśli misja Artemis III dotrzyma się obecnego harmonogramu, będzie to uznawane za sukces. To tylko podkreśla fakt, że na duże przedsięwzięcia kosmiczne nie można się spieszyć - lepiej poświęcić więcej czasu na staranne przygotowania. Opóźnienie to nie jest zaskoczeniem. Bezpieczeństwo astronautów jest najwyższym priorytetem NASA, dlatego agencja chce dać zespołom Artemis więcej czasu na rozwiązanie problemów związanych z wczesnym rozwojem, obsługą i integracją. Skorygowany harmonogram przewiduje wrzesień 2025 r. w przypadku Artemis II i wrzesień 2026 r. w przypadku Artemis III, co będzie pierwszą załogową misją na południowy biegun Księżyca. Warto też wspomnieć o innej niedawnej porażce - odwołaniu misji Peregrine Mission One na Księżyc bez załogi, co jeszcze bardziej uwypukliło wyzwania związane z eksploracją kosmosu poza niską orbitą okołoziemską. Utrata tej misji, na której pokładzie przeprowadzano liczne eksperymenty naukowe, to bolesny cios. Jednak konsekwencje pośpiechu i ryzyka dla życia astronautów byłyby znacznie poważniejsze. Mimo tych opóźnień NASA pozostaje zdeterminowana, by kontynuować swoje plany podboju Księżyca w ramach programu Artemis. Agencja stara się nadać priorytet bezpieczeństwu i zapewnić, że astronauci są odpowiednio przygotowani do misji. Oficjalne oświadczenie NASA w tej sprawie pokazuje zaangażowanie w utrzymanie pozytywnego nastawienia pomimo niepowodzeń. Choć czekanie na realizację tych ambitnych planów może być frustrujące, to z pewnością lepiej poświęcić więcej czasu na staranne przygotowania, niż ryzykować katastrofę. Bezpieczeństwo astronautów musi być najważniejsze. Dzięki temu NASA będzie mogła osiągnąć swoje cele w sposób odpowiedzialny i gwarantujący powodzenie. Kluczowe jest, aby zrozumieć, że duże przedsięwzięcia kosmiczne wymagają cierpliwości i wytrwałości. Sukces misji Artemis, choć opóźniony, będzie o wiele ważniejszy niż pośpieszne, niebezpieczne działania. NASA daje sobie czas, aby dopracować każdy szczegół i zapewnić bezpieczeństwo załogi. To podejście, choć może nie tak spektakularne, w dłuższej perspektywie przyniesie o wiele lepsze efekty. Źródło: NASA https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-opoznia-misje-zalogowe-na-ksiezyc
  20. Ale śliczne! Naturalne i bez spiętych pośladków 🙂 Pewnie korciłoby mnie, żeby na krzywych przyciemnić nieco tło, z drugiej strony - chyba wspomniałem coś o naturalności? 😉
  21. No chyba że masz na myśli okulary z drugiej ręki i zostanie w granicy kilku stówek. Ale Pentax to Pentax 🙂
  22. Jasny punkt przemknął po niebie. Przelot ISS na Waszych zdjęciach 2024-05-13. Źródło: tvnmeteo.pl, Z głową w gwiazdach, Kontakt 24 Międzynarodowa Stacja Kosmiczna przeleciała nad Polską. W nocy z poniedziałku na wtorek na niebie kilkukrotnie mogliśmy obserwować ruchomy, jasny punkt. Materiały otrzymaliśmy na Kontakt 24. Zakończyła się burza magnetyczna, która przyniosła nad nasz kraj spektakularne zorze polarne, jednak wciąż warto spoglądać w niebo. W nocy z poniedziałku na wtorek nad Polską mogliśmy zaobserwować aż trzy przeloty Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Obserwacje tego jasnego punktu ułatwiła przeważnie bezchmurna aura. ISS na zdjęciach Reporterów 24 Na Kontakt 24 otrzymaliśmy szereg nagrań i zdjęć przedstawiających przelot Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nad Polską. Wyraźnie widać na nich obiekt przemykający po nocnym niebie. Jasny, ruchomy punkt "ISS wieczorami lata teraz dokładnie nad Polską i dzięki temu czeka nas naprawdę seria fantastycznych widoków" - napisał w poniedziałek w mediach społecznościowych Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, autor bloga "Z głową w gwiazdach". Dodał, że aby dostrzec stację kosmiczną, muszą panować odpowiednie warunki - ISS musi pozostawać w zasięgu promieni Słońca znajdującego się wciąż względnie płytko pod horyzontem. "Takie warunki zimą zdarzają się tylko o świcie i o zmierzchu, ale późną wiosną i latem mamy z nimi do czynienia przez całą noc, tak jak dziś" - napisał Wójcicki. Jak zauważył, na niebie stacja wygląda jak bardzo jasny punkt (dorównujący blaskiem Wenus) przemieszczający się w ciągu około 6-7 minut przez całe niebo od zachodniego po wschodni horyzont. "Czasem warunki oświetleniowe pozwalają dostrzec przelot tylko w połowie i stacja nagle znika - wlatuje wtedy w cień Ziemi, a z jej perspektywy dochodzi do zachodu Słońca" - tłumaczył popularyzator astronomii. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) to pierwsza stacja kosmiczna wybudowana przy współudziale wielu państw. Składa się z 16 głównych modułów. Krąży wokół Ziemi na wysokości około 400 kilometrów z prędkością blisko ośmiu kilometrów na sekundę. Autorka/Autor:anw,as Źródło: tvnmeteo.pl, Z głową w gwiazdach, Kontakt 24 Źródło zdjęcia głównego: Włodek/ Kontakt 24 https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/iss-nad-polska-przeloty-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej-1305-st7913314
  23. Patrząc na ceny tych okularów można dojść do wniosku, że to już nie tak znowu daleko do Pentaxa XW 7 mm, który część Forumowiczów wskaże pewnie jako okular docelowy... Tak tylko mówię.
  24. 1. Gayos - pyra 5 2. Kenny - pyra 2 3. ignisdei -pyra 7
  25. Nie chcąc zakładać kolejnego tematu, pozwolę sobie podpiąć się pod istniejący jako, że jestem w dokładnie takiej samej sytuacji. W posiadaniu również Dobson 8" i poszukuję jakiegoś sensownego okularu do obserwacji planet. Docelowo do DSów będę szukał czegoś odrębnego. Sporo czytałem i pierwotnie byłem zdecydowana na Meade Series 5000 UWA 8,8mm 1,25" natomiast jest niedostępny (jeśli jednak ktoś z czytających chciałby odsprzedać to chętnie przyjmę), stąd rozważam następujące opcje: Baader Hyperion 8 mm 2/1,25" Meade Series 5000 PWA 7mm 1,25" Vixen LVW 8mm (też trudno dostępne więc opcjonalnie Vixen SLV- 9mm 1,25”) Explore Scientific Okular 82° Ar 8,8mm 1,25" Będę wdzięczny za wszelkie sugestie i pomoc w finalnym wyborze. PS. witam, bardzo mi miło gościć wśród was.
  26. 1. Gayos - pyra 5 2. Kenny - pyra 2
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024