Czas pożegnać Wirtanena, a nawet dobrze przywitać nie dane nam było... W każdym razie - na Pomorzu i Kujawach. Pogodowy dramat trwa do dziś - z dwoma drobnymi wyjątkami. Otóż 05 grudnia niebo nieoczekiwanie wypogodziło się na dobrych kilka godzin, dzięki czemu udało mi się ustrzelić kumulację z kometą, Mirą i Uranem w jednym obrazku z Nikona D700 i Sigmy 20 mm na f/2.5 (powiększenie to "wklejka" z ogniskowej 135 mm na f/2.8).
Drugi obrazek pochodzi z tej samej sesji (50 mm przymknięte do f/2.8).
Po ponad miesiącu niebo znów zanęciło mnie rozpogodzeniami wieczorem 07 stycznia. Spakowałem sprzęt, ruszyłem w ciemne miejsce, zestawiłem setup, wykonałem kilka próbnych strzałów (135 mm) i... zaczęły nachodzić chmury Reszty pewnie się domyślacie... Mój wyścig z czasem potrwał całe 22 minuty Obróbka tak skromnego materiału z płynącymi obłokami to droga przez mękę, więc efekt jest mizerny, ale coś tam widać... Jak się nie ma, co się lubi..., itd. Że się tak żartobliwie wyrażę - czystego nieba!