Próżnia na pewno ma energię, ale wytłumaczenie jest typu mniej więcej: pusta przestrzeń nie jest pusta lecz jest tworem w którym następuje ciągła kreacja i anihilacja różnej maści cząstek, do tych procesów pożyczają energię w takim tempie iż Wszechświat tego nie zdąży zauważyć i wszystko jest w porządku, taka sytuacja :D. Tutaj niestety czy stety wchodzi już fizyka kwantowa. Podobny problem jest dla elektronu... Elektron poruszający się wokół jądra np najprostszego wodoru przemieszczając się ruchem przyspieszonym po "okręgu" powinien według klasycznego momentu spaść na jądro w ciągu 10^-13 s (jakoś ten rząd, nie pamiętam dokładnie), ponieważ każda cząstka która ma przyspieszenie emituje promieniowanie, a jeżeli emituje energię, foton, to traci energię, ale jednak taka sytuacja nie występuje. Tutaj działa fizyka kwantowa i jak się zrobi odpowiednie szacunki wyjdzie iż najbardziej prawdopodobnym miejscem znalezienia elektronu jest w stanie podstawowym jest orbita Bohrowska. Zaś powodem braku kolapsu jest to iż elektron chcąc spaść nagle dostaje energię od próżni i zostaje na swoim miejscu. Wydaje się iż jest to prosta, można powiedzieć fundamentalna sprawa, dyskusja, dlaczego elektron już w najprostszym jedno protonowym, najpowszechniejszym atomie nie spada na jądro? Odpowiedź bardziej analityczna, matematyczna nie jest już zbyt prosta... Mogę podrzucić dwie publikacje, jedna słowno-muzyczna, druga hardkorowo-matematyczna, jakby ktoś chciał :)