Skocz do zawartości

Damian P.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    808
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Zawartość dodana przez Damian P.

  1. Oczywiście, zmierzę i napiszę tutaj. Sam nawet wczoraj zastanowiłem się przez chwilę, czy jakieś okulary nie zawadzą o filtr. Zobaczymy w praniu:)
  2. Niebo niebem, oczywiście nie mam prawa narzekać i pod samym domem (co najwyżej na południe, południowy wschód), ale dla odmiany niejednokrotnie czytałem, jak inni obserwatorzy pod rzekomo gorszym lub podobnym niebem, dysponując filtrem OIII, widzieli przykładowo taką mgławice Jones 1 bez trudu, w dodatku oba jej krańce i wcale nie większym, a czasem mniejszym teleskopem, podczas gdy ja, obserwując ze swojego podwórka i bez filtra, potrzebowałem godzinę czasu, żeby upewnić się, że widzę w 12 calach tę planetarną😅
  3. Mareg, dzięki za szybką odpowiedź. Redukcja z linku zamówiona.
  4. Dzięki, wrażenia na pewno opiszę w jakimś poście lub relacji. Sam jestem bardzo ciekaw, bo mam teleskop prawie 10 lat, a jest to mój pierwszy jakikolwiek filtr😀 Muszę sobie też odświeżyć porady, jak załadować go do wyciągu, mając okulary tylko 1,25. Mam jakąś przedłużkę 2", która ma gwint, ale filtr jakoś nie bardzo chce się w nią wkręcić, zresztą nie wiem, czy to by jeszcze ostrzyło, gdybym dorzucił na to z powrotem 1,25". Czy muszę wobec tego dokupić jakąś redukcję? Poniżej to, co mam. Wyjście 1,25, którego używam, a po prawej wspomniana przedłużka 2".
  5. Przyszedł dziś mój filtr z Astroshop.pl. Początkowo trudno było mi uwierzyć, że to ta przesyłka, bo spodziewałem się jakiegoś kartonowego pudełka, ale jak widać mają tam zaufanie do kopert bąbelkowych. Bądź co bądź, w środku znalazłem swoje zamówienie, które wygląda chyba na całe:)
  6. Damian P.

    12P/Pons-Brooks

    Jeżeli Twoje Stellarium pokazuje ją na południu, jej odszukanie może być trochę skomplikowane. Spróbuj zacząć od Deneba na północnym zachodzie. Na lewo od niego są jasne pary gwiazd; najpierw szersza para ξ Cyg oraz ν Cyg (lub 62 i 58 Cyg), następnie ciaśniejsza σ Cyg i τ Cyg (67 i 65 Cyg). Dalej na lewo jest jeszcze ciaśniejsza para 70 oraz 69 Cyg, jednak przed nimi trzeba odbić do góry, do jaśniejszej gwiazdy 72 Cyg. Kometa jest teraz tuż obok. Szukaczem możesz spróbować namierzyć od razu parkę gwiazd σ Cyg i τ Cyg, z którymi 72 Cygni tworzy pewien kątownik. Najlepiej szukać tej komety od razu, gdy zapadnie noc astronomiczna, czyli przykładowo dzisiaj od około 18.15, ponieważ jest ona wtedy najwyżej nad horyzontem.
  7. Damian P.

    12P/Pons-Brooks

    Udało mi się dzisiaj zobaczyć między chmurami kometę 12P/Pons-Brooks w lornetce 10x50. Obserwowałem ją między godziną 19 a 20 i był to pierwszy raz, kiedy ją zobaczyłem. Po wstępnej, kilku-kilkunastu minutowej adaptacji wzroku na dworze, kometę dostrzegłem z łatwością, jako rozmyty, niewielki obiekt w oczekiwanym miejscu, zaraz pod 72 Cygni. Co chwile zakrywały ją chmury, ale pędziły na tyle szybko, że raz po raz można było wyłapać moment, kiedy na chwilę pojawiała się wyraźna rozmyta mgiełka. Lornetkę opierałem o płot, ale kometa była widoczna również bez trudu z ręki. Po drugiej stronie nieba, gdzie chmury znacząco były już podświetlane przez Włodawę, słabo widać było mgławicę Płomień. Dla pewności porównywałem ją z blaskiem Alnilama i Mintaki, jednak szybko stwierdziłem, że przy Alnitaku jest charakterystyczna, mglista poświata, ulokowana mniej więcej na godzinach 10,11. Przy okazji rzuciłem okiem jeszcze na kilka klasyków. Na kometę trafiłem przeglądając Astropolis. Znalazłem tam wątek, w którym fotografował ją użytkownik LibMar i bardzo mi się spodobała na tych zdjęciach. Kilka dni temu, odkrywszy, że nie ma jej w moim Stellarium (wersja 1.2), postanowiłem ją dodać i udało się po kilku minutach. Jeżeli ktoś również jej u siebie nie ma, a nie wie jak dodać, poniżej procedura, jaką zrobiłem u siebie (być może po punkcie 5, od razu będzie punkt 7, dlatego go przekreśliłem; wcześniej wydawało mi się, że punkt 6 był, ale jak sprawdzam teraz, wydaje się być pominięty). Może komuś się przyda. 1. Okno ustawień widoku i nieba. 2. SSO. 3. Solar System Editor... 4. Układ Słoneczny. 5. Zaimportuj elementy orbitalne w formacie MPC... 6. Dodaj obiekty. 7. Wyszukiwanie on-line 8. Wklejamy lub wpisujemy nazwę komety: 12P/Pons-Brooks i klikamy szukanie obok. 9. Jeśli znalazło poniżej, zaznaczamy kometę. 10. Dodaj obiekty.
  8. Czasem chodzą jakieś dziwne głosy, które mówią, że w mieście nie ma różnicy, że mniejszy jest lepszy, albo że większy teleskop, zbierając więcej światła, zasysa niby wielki odkurzacz wszelkie LP, które znajduje się dokoła. Z tego, co wiem, i co mówili bardziej doświadczeni, większy zawsze pokaże więcej dla tego samego obserwatora, w tych samych warunkach i miejscu. Każdy teleskop musi przebić się przez LP i trudno dać wiarę, że lepiej zrobi to mniejszy, bo wchłonie mniej sztucznego zaświetlenia. Mam na myśli głównie teraz obiekty głębokiego nieba. Przy US, w idealnych warunkach pewnie będzie podobnie, natomiast w warunkach niesprzyjających, jak powiadają, może być z tym różnie, ale tu niech wypowiedzą się stricte planeciarze.
  9. Był u mnie dzisiaj słup słoneczny:)
  10. Ja prawie już dojrzałem do zakupu Astronomika, ale jeszcze sobie trochę poszukuję informacji, żeby rozwiać ostatnie wahania. Tutaj np. coś wspominają: Link 1 Link 2 Link 3 Link 4 Nie znam się nic a nic, ale jeśli udało mi się cokolwiek dobrze znaleźć w necie i wywnioskować, to: Televue jest chyba trochę szerszy, ogólnie różnice pomiędzy konkretnymi filtrami mogą wystąpić na różnych mgławicach, zarówno na korzyść jednego i drugiego, więc warto na pewno poobcować z obydwoma filtrami na wielu obiektach, Astronomik może się lepiej sprawdzić w większej aperturze, natomiast Televue w mniejszej. Znalazłem też wątek sprzedaży na maniaku, gdzie ktoś sprzedawał Televue, ponieważ wolał węższego Lumicona OIII. Poza tym, w powyższych wątkach przewijają się sugestie, że Astronomik będzie niemal taki sam jak Lumicon OIII, który jest ogólnie chwalony najbardziej ze wszystkich filtrów, co pokrywa się z testami Lukosta i Piotra. Wracając do stwierdzenia o porównywaniu filtrów na różnych mgławicach, w różnych warunkach i aperturze, w drugim linku pojawia się filtr Celestron, który, jak ktoś stwierdził, podobno wypadł niekiedy lepiej od Televue. I jeszcze wzmianki o wykresach, które też czasem nie pokrywają się z tym, co widać w praktyce na polu. Moimi wnioskami nie ma co się do końca sugerować, bo tylko tak czytam (tłumaczę po łebkach z netem) i przeglądam dla własnego użytku. Osobiście jestem już nastawiony raczej na zakup Astronomika, a nawet jeśli uparłbym się na Lumicona, to ogłoszenie o chęci zakupu może wisieć w nieskończoność, a ostatecznie istnieje ryzyko trafienia na "zły egzemplarz". Odpuściłem sobie również zagłębiania się w związane z Lumiconem Svoteki. Waham się jeszcze przed zakupem w zasadzie tylko dlatego, że wolałbym kupić Astronomika w polskim, sprawdzonym sklepie, ale w Delcie pewnie się nie pojawi, a w Teleskopy.pl jest niedostępny. Astroshop mnie zraził nieco atlasem, ale może filtr przyślą spoko.
  11. Trochę głupio tak pod swoimi postami po raz któryś, ale mam pytanie, a nie chciałem w statusach. Czy wie ktoś może na jakim papierze jest drukowany Interstellarum? Chciałbym kupić jakiś fajny papier do pewnych wydruków i ten z ww atlasu mi się podoba; jest lepszy od zwykłego; grubszy, przyjemny w dotyku, jakby trochę śliski i dwustronny, przy czym niewiele przebijający. Nie znam się na papierach, coś tam poczytałem, ale nie potrafię zgadnąć, czy jest to kredowy, satynowy, czy inny. Jeśli mam kupować w ciemno, to chciałbym chociaż zawęzić poszukiwania do samej gramatury. Jeśli chodzi o zwykły papier, to mam taki jeden, który jest dość fajny, wyraźnie lepszy od chyba najtańszego emersona, bielszy, i nie tak przebijający, ale jednak mógłby jeszcze mniej przebijać, do tego ten z atlasu jest taki gładki i sztywniejszy, i chciałbym coś takiego na próbę. Jedyna rzecz, to ten zwykły (lepszy) ma wyraźnie inny odcień (bielszy) od tego z Interstellarum, który z kolei jest trochę bardziej zbliżony do tego zwykłego (najtańszego).
  12. Nie moje ustawienie, a kogoś, kto pierwszy tak te gwiazdy oficjalnie ochrzcił😉 Może Alessi albo Sue French, nie wiem. Przy obiekcie można czasem spotkać nazwę French 1, więc może to jej ustawienie i miano"The toadstool". W Interstellarium również jest French 1. Ja spotkałem się pierwszy raz z tym "obiektem" chyba w relacjach innych, kiedyś na forum, niemniej wszędzie zwykle przedstawiano go mniej więcej tak, jak zaznaczyłem na poniższym screenie ze Sky.map-org. Mówi się też, że być może jest to prawdziwa gromada gwiazd.
  13. Jakieś 8 lat temu widziałem moim 12" teleskopem asteryzm Poskus 1. Było to co prawda dawno, ale z tego, co pamiętam, akurat Packa na muchy dość oczywisto się wyróżniała z tła. Taką notatkę zapisałem wtedy: "Chyba mi odbiło, ale postanowiłem znaleźć Packę. Ona rzeczywiście tam jest, tuż na północ od gammy Del. Asteryzm wymaga wyłącznie teleskopu, choć przyznam, że ja tam widzę dwa asteryzmy. Tuż obok rzuciła mi się w oczy od razu jakaś uśmiechnięta twarz stwora lub jakiejś bajkowej ryby. Może to delfiniątko?" Jeśli chodzi natomiast o asteryzm Muchomor, ja znam zupełnie inne jego ułożenie niż zaznaczone na obrazku, a na ostatnim screenie, ten, który znam, jest do góry nogami:)
  14. Koszy89, jakieś źródło musiało wprowadzić Cię mocno w błąd z jasnością planetarnych. Większość z tych, które sprawdzałem, dla NGC 1535 podaje 10.5mag, choć przypuszczam, że może być odrobinę jaśniejsza. Jeśli chodzi o IC 418 w Zającu, to jest jeszcze bardziej optymistycznie, bo jej jasność podaje się na około 9.3-9.6mag. Podobną jasność wizualną do mgławicy Spirograf, przypisuje się NGC 1360 w Piecu, z tym, że ma ona znacznie większe rozmiary kątowe (już nie gwiazdowe w lornetkach), w skutek czego jest o wiele trudniejszym wyzwaniem. Co do Płomienia, to trochę jest taki klasyczny przypadek, gdzie raz złapany, później przeważnie będzie już dostrzegalny często, choć nie zawsze tak samo. O ile nie zmieniamy diametralnie miejscówki z miasta na wieś, czasem jest to tylko wybrzuszony blask Alnitaka na północy wschód, czasem taki niemal odrębny duch światła z przebłyskami ciemnego pasma, jak to miało miejsce właśnie 8 stycznia. Miałem jednak okazję go widywać kiedyś tak wyraźnie w lornetce, że ciemna przerwa była widoczna zerkaniem przez 100 procent czasu, bez statywu i bez żadnej podpórki.
  15. Dziwne to hobby. Niejednokrotnie nakazuje puszczać ot tak wiele dobrych i ciepłych nocy, lecz gdy za oknem mróz spada do -15 stopni, nagle każe ci jechać na kompletne odludzie i na dodatek wysiadać z samochodu. Czy tak objawia się głód obserwacyjny? Cóż, możliwe. Lecz wracając z mojej miejscówki 8 stycznia, choć miałem wrażenie, że wracam z bieguna południowego, czułem się naprawdę dobrze. Nareszcie udało się obserwować poza domem! Udało się również dobrać idealnie sprzęt obserwacyjny na taki krótki wypad; zabrałem ze sobą trochę prażynek, jabłko i lornetkę 10x50. Na małej liście, którą sporządziłem na kartce niedługo przed wyjazdem, dorysowałem obok długopisem prowizoryczne mapki dojścia niektórych celów, w razie gdybym zapomniał lokalizacji. Żeby dostrzec w ciemności moje rysunki, zawinąłem latarkę w czerwone spodenki i obwiązałem sznurówką. Zaniosłem jedzenie, lornetkę i gałganka do samochodu i ruszyłem, jeszcze nie wiedząc dokąd. Właściwie pretekstem było to, że chciałem przepalić i rozgrzać samochód, jednak jadąc powoli, czułem podświadomie, że zmierzam na moją miejscówkę, do której miałem jakieś 20 km. Obserwując długi czas tylko przez teleskop*, zacząłem łapać się na tym, że odczuwam swego rodzaju ulgę – więcej, czułem, jakbym nagle przestał ciągnąć za sobą kulę u nogi.** Na miejscu, po wyjściu z samochodu, wpadłem w objęcia kłującego chłodu. Rzut okiem na niebo i poszukiwania świateł domów na horyzoncie, wywołały jednak uśmiech. Może nie było idealnie – jadąc przez bezkresne pola, co chwilę mijałem wąskie języki śniegu nawianego częściowo na drogę – ale i tak świeciło mnóstwo gwiazd, a Wielki Pies wpatrujący się w Myśliwego, stał niemal na horyzoncie. Niemniej jednak pierwszy cel okazał się zbyt trudny, a była nim NGC 1360 w Piecu, mgławica planetarna. Czasami odnosiłem wrażenie, że coś widzę, ostatecznie jednak nie udało mi się jej zobaczyć, a Piec sprawiał wrażenie dawno wygasłego. Następnie przeprawiłem się do Erydanu, gdzie dla odmiany z łatwością dostrzegłem mgławicę planetarną NGC 1535 Oko Kleopatry. Starhopping nie był najłatwiejszy do zapamiętania, ale gdy już udało się go ogarnąć, na polu okazał się wystarczający. Mimo to, dla pewności zapamiętałem położenie gwiazd i planetarki w lornetce, żeby upewnić się po powrocie. Miałem jeszcze jeden cel w Erydanie, galaktykę NGC 1600, ale nie podołałem. Czułem niekiedy, że jest blisko, że coś chyba błysnęło, że brakuje odrobiny skupienia z powodu mrozu i nieco stabilizacji żurawia, lecz z upływem kolejnych minut nie udało się jej potwierdzić. Niemałego zaskoczenia natomiast doświadczyłem w Wielorybie, ponieważ na północny zachód od oczywistej M77, która mocno rzucała się w oczy, kilka, może kilkanaście razy pojawiło się światło tuż pod parką słońc, w miejscu NGC 1055. Nie wiem sam, czy mogę ją uznać, wszak to była walka z czasem, walka o palce, mróz bowiem pozwalał jedynie na niezbyt długie przyłożenia oczu do okularów i przerwę na nabranie oddechu, ale było to bardzo optymistyczne podejście w tej aperturze. Zwłaszcza, że raz już kiedyś odniosłem zdecydowaną porażkę z tą galaktyką w 10x50, w dosyć dobrych warunkach. Nareszcie! Nadarzyła się dobra okazja dostrzec Urana gołym okiem! Nie pamiętam, czy mi się to kiedyś udało, ale pamiętam, że chyba próbowałem. Tej nocy okazało się, że jest teraz bardzo łatwym celem, niemniej musiałem pomóc sobie lornetką w ostatecznym rozrachunku. Potem udałem się do Zająca, gdzie miałem dwa obiekty do odwiedzenia. Pierwszym była gromada kulista M79, którą zobaczyłem od razu. Tkwiła pomiędzy dwoma słońcami; jedno okupowało stronę północną, druga gwiazda stróżowała na południe, zaś sama M79 była od nich zdecydowanie grubsza i nieco mglista. Drugim celem była mgławica Spirograf – planetarna IC 418. Aby ją odnaleźć, zapamiętałem w szczególności pewien gwiezdny szlak, który nazwałem roboczo Uzdą. Skąd nazwa? Pierwsze skojarzenie po prostu przypomniało mi inny asteryzm, który opisał w jednym ze swoich artykułów Phil Harrington. Szlak leży na wschód od 8 Lep, natomiast od samej Uzdy należy udać się na północ, wypatrując asteryzm wyglądający jak Grot. IC 418 dostrzegłem natychmiast, jako jasny obiekt dopełniający Grot z pobliskimi jaśniejszymi gwiazdami, jak również asteryzm przewróconego krzesła z innymi, słabszymi słońcami. Ostatni był Byk. Chciałem zobaczyć Westę i Kraba. Planetoida jest teraz bardzo blisko Zety Tauri, czyli Tianguan, a co za tym idzie, przelatuje pozornie w pobliżu M1. Oba cele zobaczyłem na zasadzie uniesienia lornetki w górę. Krab był oczywisty, przypominał szarą, może nieco owalną plamkę, a Westa świeciła tak jasno, że pewnie również dałoby się ją dostrzec gołym okiem, jednak zapomniałem spróbować, a Tianguan pewnie nie ułatwiłby sprawy. Skończywszy z moją listą, zerknąłem na M41, może nieco zbyt wczesną, lecz ładną parkę M46 i M47, oszałamiającą M42, NGC 2024 mgławicę Płomień, która od czasu do czasu zdradzała ulotnie ciemną przerwę w równie ulotnym pojaśnieniu, gromadę NGC 1662, Hiady i Plejady. Ogromne wrażenie zrobił na mnie Syriusz w lornetce. Rzut na Jowisza z księżycami i szybko wsiadłem do samochodu, przykładając palce do nawiewu. W drodze powrotnej zjadłem resztę prażynek i jabłko, a w kieszeni znalazłem moją kartkę z obiektami. Nie użyłem również latarki – moja mama później znalazła ją na kredensie w kuchni i ważąc w dłoni zapytała: co to jest za lalka? * Od zawsze starałem się nie używać zwrotu "tylko lornetka", dlatego podkreśliłem te słowa, napisane zresztą całkowicie przypadkiem, ponieważ w odróżnieniu od lornetek, nie padają prawie nigdzie i nigdy, oraz żeby zaznaczyć, że pełnoprawność sprzętowa nie istnieje. Co najwyżej istnieje zabawka i sprzęt. ** Dobra, przesadziłem nieco z tą kulą. Jednak całkiem niedawno zadałem sobie pytanie: dlaczego od długiego czasu obserwuję tylko przez teleskop? Rozmyślając, doszedłem do ciekawego wniosku; mianowicie, że jeśli raz wrócę do lornetki, istnieje obawa, że teleskop pójdzie w odstawkę (na długo). Mam nadzieję, że tak się nie stanie, może nie za sprawą 10x50, bądź co bądź, chciałbym częściej wykorzystywać Syntę. Może dopiero gdy wrócę do 15x70, powinienem zacząć się bać.
  16. Dzięki za link, nie śledzę Astropolis, jedynie raz na jakiś czas zerknę, a ciekawe rzeczy piszą. Czyli chyba trzeba odpuścić używkę dawnego Lumicona, jak widać, stary filtr mgławicowy, to nie stary Mercedes;) Tak sobie myślę, że skoro nie mam żadnego obycia z filtrami, to może odpowiedni byłby dla mnie jednak ten Astronomik? Jeśli między Lumiconem nie widać prawie różnicy, to powinien chyba mnie zadowolić. Łukasz, a czy to ten sam, jak z waszych testów? link No i po raz kolejny już jestem pod wrażeniem hojności, bardzo Ci dziękuje za propozycję, jednak z uwagi na obrót sprawy, wydaje mi się, że rozważę zakup Astronomika. Przecież to będzie trzeba wszystkie mgławice na nowo zobaczyć😀 A co do Lumiconów, to i tak nie widzę tak na szybko nigdzie w sklepach dostępnego.
  17. Przygarnę jakiegoś starego, niepotrzebnego Lumicona OIII🤗 Ostatnio pogoda zdecydowanie nie zachęca do zakupów astro, ale w końcu niebo nadejdzie. Ja zaś w końcu chciałbym zaopatrzyć swój teleskop w dobry filtr mgławicowy. Dawno, dawno temu Lukost poradził mi nabyć Lumicona OIII 2", a ja, choć wtedy nie bardzo mogłem sobie na to pozwolić, nie zapomniałem tamtej porady. Być może UHC byłby bardziej uniwersalny na pierwszy filtr, jednak pamiętam, że to OIII brakowało mi najczęściej. No i chciałbym w końcu zobaczyć słynnego Veila w 12" z tym filtrem😄 Sęk w tym, że czytałem kiedyś na forum pewien temat, który traktował o dużym spadku jakości nowszych filtrów Lumicona (i może także innej przepuszczalności?). Może to był tylko okresowy incydent i teraz nowsze są równie dobre jak stare, jednak da mnie to wielka niewiadoma, dlatego, o ile nie znalazłbym wiarygodnych źródeł, które rozstrzygałyby tę sprawę, celowałbym raczej w Lumicona ze starych wypustów. Pamiętając również tę relację i zarazem test przeprowadzony przez dwóch polskich gigantów wizuala, myślę, że może jednak warto rozważyć również Astronomika. Wtedy być może kupiłbym nawet nowego, bo w przypadku Lumicona, a tym bardziej starego, w grę wchodziłaby raczej tylko używka. A może są jeszcze inne alternatywy?
  18. Od dawna obiecuję sobie, że pojadę w końcu znów gdzieś na odludzie poobserwować. Byłem wiele razy i trudno nie zgodzić się z tym, co napisałeś. To duża, dodatkowa atrakcja dla obserwacji; trochę jak jeść maliny koło domu, a pojechać na maliny do lasu (czy coś tam podobnego). Niemal zawsze towarzyszą jakieś odgłosy zwierząt, które w ciemności robią wrażenie. Na otwartym terenie czułem się zwykle swobodniej, choć czasem zdarzało się zamierać na chwilę i wpatrywać w drogę znikającą w mroku, szczególnie, gdy na jednej miejscówce krążył wielki łoś. Z kolei w lesie na obserwacjach byłem jak dotąd może kilka, kilkanaście razy, więc jeszcze zbyt dobrze się nie przyzwyczaiłem do przyrody; pamiętam, że pierwszy, czy drugi raz, obserwowałem nawet z samochodu przez otwartą szybę, bo po rozstawieniu się na zewnątrz, uznałem, że moja i tak dość duża wyobraźnia działa na zbyt wysokich obrotach i za często odrywam oczy od lornetki. Tutaj trzeba by po prostu się przyzwyczaić, a dodatkowo najlepiej nauczyć rozpoznawać odgłosy ptaków i innych leśnych zwierząt. Jednak obserwacje na odludziu, to taka mała przygoda, przypomina czasem coś w rodzaju pikniku.
  19. Oj tam, ja też jeszcze jej nie widziałem.😉A próbowałem minimum dwa razy. Podobny problem w sumie zastałem przy IC 1613, która też wchodzi w skład Lokalnej Grupy Galaktyk. A z innych problematycznych pojaśnień, to nieco kłopotu sprawia mi Trumpler 5.
  20. Bardzo ciekawy wątek😉. Miło też zobaczyć, że w jakimś stopniu moja relacja mogła się przyczynić do jego powstania i ożywienia wizualnej części forum😊. Jeśli chodzi o mnie, mam na pewno sporo obiektów, do których podchodziłem raz czy dwa i mnie pokonały, ale zgodnie z zamysłem wątku, nie o takie chodzi. Co do obiektów, które są zmorą przez dłuższy czas i podczas większej ilości prób, to tak na szybko przychodzi mi na myśl najbardziej jeden obiekt, którego przez mój 12 calowy teleskop nie mogę dostrzec i którego chyba nie muszę się jakoś mocno wstydzić, a jest nim Palomar 10 w Strzale. Wracam do tego wyzwania co pewien czas i jak dotąd zaliczam porażki, choć ostatnim razem odniosłem wrażenie, że naprawdę jest blisko. Inna sprawa, że od dawna nie wywoziłem teleskopu na odludzie, pod lepsze niebo, także większość prób odbyło się pod domem, gdzie niebo z reguły bywa gorsze od tego, które mam kilkanaście km dalej (choć karty ostatecznie może rozdawać przejrzystość powietrza). Palomar 10 to trudny cel w moim teleskopie, jednak mam również spory kłopot z łatwiejszym obiektem, mianowicie Leo 1, a to u niektórych może wywołać już śmiech czy politowanie. Próbowałem częściej niż raz czy dwa i zawsze czuje się, jakbym bawił się w kotka i myszkę. Kiedyś raz mi się zdawało, że widziałem tę galaktykę, a potem było kilka kolejnych bezowocnych prób. Mam teraz Pentaxa 7mm, więc mam również nowe nadzieje, lecz jeśli dobrze sobie przypominam opinie innych, mój stary Es 14mm powinien wystarczać na Leo 1. Planuje też przykleić kiedyś w dolnej części okularu pasek przysłaniający jasne gwiazdy, który chcę użyć także do innych obiektów. Kolejnym celem, który był wielce problematyczny przez pewien czas, i mimo jednej (chyba) udanej próby, wciąż pozostaje dla mnie niezwykle trudny w 12 calach i zakłóca mój spokój, to galaktyka IC 1296 w Lutni. Na samym końcu tej relacji (link) jest opis dotyczący jedynej chyba udanej obserwacji. Tutaj również pokładam pewne nadzieje w powiększeniu, jakie daje mi Pentax, bo zawsze czułem, że w mojej Syncie ponad 300x, to już trochę za dużo. Nie mogę oczywiście pominąć wspomnianej przez Lukosta Głowy Wiedźmy. Zgadzam się z nim całkowicie co do trudności obiektu. Osobiście, z tego co pamiętam, nigdy nie wypowiedziałem, ani nie napisałem, że widziałem na pewno i na sto procent Głowę Wiedźmy, i że dam za to obciąć swoją. Mam co prawda w pamięci chwile szybszego bicia serca i pewne wrażenia, ale to wszystko. Wątpliwości jest więcej. Tu (link 1 i link 2) są moje dwie relacje dotyczące IC 2118. Być może jest więcej takich celów, ale musiałbym dokładnie przewertować moje opisy. Nasuwa mi się jeszcze składnik E lub F w gromadzie Trapez, który również zawsze mi umykał, choć tutaj powodem był pewnie najczęściej seeing (i być może niedostateczna kolimacja).
  21. Jeśli chodzi o teleskopy, ostatnią fazą rozwoju arsenału do DS widzi mi się chyba jakiś (minimum 18") binodobson*. A taką wcześniejszą drogą, to pewnie odstawienie dwunastki na rzecz minimum 20". Jeśli idzie o lornetki, sprawa wydaje się dużo bliższa; chciałbym coś docelowego w średnich parametrach (a że nie mam rozeznania, wydaje mi się póki co, z opinii innych, że mógłby to być np. Fujinon 16x70). Do tego dobra 10x50 (zostałby mój Nikon lub coś za niego) i może jakiś gigant pokroju 28x110 (no, chyba że od razu coś w stylu 140mm i wymienne okulary). * Ciekawe, czy kiedyś jakiś polski konstruktor otrzyma zamówienie na taki sprzęt. Może powstałby jakiś 20 calowy BinoPablitus?
  22. Mówi się ostatnio trochę o tym, że opisów obserwacji na forum niewiele i o tym, że wizual zanika, więc pomyślałem, że może wrzucę krótką relacyjkę tak "na szybko", z przed-przedwczoraj, ot kilka obiektów z teleskopu 12". Bardziej doświadczeni zapewne wyczuliby o wiele wcześniej czającą się w powietrzu wilgoć, ale i ja, czując jakby podświadomie tą zmorę, przezornie nie zdejmowałem jeszcze zaślepki z szukacza, chcąc choć trochę opóźnić parowanie, i po omacku złapałem Saturna. Nacieszyłem chwilę oko, wyobrażając sobie, że widzę go w takiej skali bez teleskopu, będąc w pewnej odległości od planety. Następnie, podjąwszy nieco trudniejsze wyzwanie, machnąłem teleskopem niby to muskając zaślepiony celownik i w okularze zaraz odnalazłem jasne gwiazdy na końcu Strzały, a po Strzale to już jak po ścieżce, minąłem M71 grudkowatą, dotarłem do krańca, skręciłem ostro w prawo i tam zaraz Hantle były; jak zawsze piękne i wdzięczne. Bardzo lubię na nie patrzeć nawet w ponad 300-krotnym powiększeniu. Po tym wstępie zdjąłem zaślepkę, bo trza było namierzyć NGC 6781, a nie było ani wygodnie, ani ciepło, żeby kontynuować zabawę bez szukacza, mimo że NGC 6781 zdaje się leżeć nie tak daleko od główniejszej trasy, bo jeśli złapie się jasnego Almizana, wystarczy skręcić w zachodnią aleję i zaraz na północ są dwa wąsy podobne do tych, jakie rosną nad Chichotami, a jak się pójdzie drugim orlim wąsem, to na końcu, zaraz po lewej, leży okrągła szara kula. Przyjemnie "miękka" to kula, a im większe powiększenia stosowałem, tym bardziej widać było, że świeci mocniej z jednej strony, upodabniając się tym samym do pędzącej kuli, choć czasem wyglądała po prostu, jakby w środku świetlista mgła przerzedzała się, pozostawiając go ciemniejszym w odróżnieniu od brzegów. Później, pomiędzy Almizanem a Altairem złapałem jasną Mi Aql i zrobiłem krótki skok na północny zachód do Bety 976 siódmej wielkości, a tam już łatwo znalazłem NGC 6804, bowiem już w 60x obiekt pokazał się jako niegwiazdowy. Załadowałem 107, 214 i 319x, ale najlepiej było widać chyba w 214x, które dał Pentax 7mm. Trudno jednak było stwierdzić, czy to nieregularny kształt jakiś niby lotka, czy okrągły, ale zmylony nieco przez drobne gwiazdki, dość jednak, że był to widok całkiem interesujący. Gwiazdy w szukaczu były mgliste i z wolna coraz mocniej pęczniały. Muszę zrobić nowy odrośnik. Tymczasem w pobliżu planetarki są cztery jaśniejsze słońca układające się w kształt nieco podobny do kosy, a pomiędzy dwoma ostatnimi znajduje się Parsamian 21. Obiekt nie ośmielił się ujawnić w powiększeniu 60-krotnym, ale być może był już w 107x, jednak dopiero 214x pozwoliło stwierdzić, gdzie dokładnie jest Parsamian. Ów jednak pozostał tyci nawet w 319 razach, choć było widać już, że jest nieco inny i bardziej mglisty niż bliskie słońca (na które swoją drogą trzeba uważać w mniejszych powiększeniach, aby nie wziąć którego z nich za szukany cel). Przeskoczyłem nad trójkątny zarys Koziorożca (lub jak kto woli gatki bikini) by odszukać NGC 7009, mgławicę Saturn. Całkiem możliwe, że widziałem ją ostatnim razem 9 lat temu. Można więc powiedzieć, że czułem zupełnie nowe wrażenia, a zaskoczenie było niemałe, gdy ujrzałem planetarkę w 60x. Właściwie to nie obserwuje prawie nigdy na wprost, lecz tym razem, spostrzegłszy, że mgławica wcale nie znika, lecz zabarwia się na piękny zielony kolor, gapiłem się ciągle prosto na obiekt, a w głowie pobrzmiewały mi słowa, że dawno nie widziałem czegoś tak pięknego. A wydawałoby się, że to tylko kulista, zielona, nieostra kropa. W 107x też był kolor i trochę w 214x, ale w 319x już nie bardzo. Od czasu do czasu odnosiłem wrażenie, że w większych powiększeniach owal mgławicy wysuwa ze swych boków słabiuteńkie wypustki. Najlepszą M72 pokazał Pentax 7mm generujący 214x, dając tym samym najlepszy kompromis pomiędzy widokiem ogólnym a rozbiciem gwiazd. W Esie 14mm było widać, że światło kulistej jest mocno nieregularne, ale ostatecznie trudno było mówić o rozbiciu. Zaś w ponad 300 razach gwiazdki w liczbie ubogiej się pojawiały, wyskakując z mglistego dysku gromady, obraz jednak był gorszy niż w 7mm. Coraz trudniej było mi namierzać obiekty. Do tego niebo nisko na południu nie było dobre, szczególnie od południka na wschód jest mocno splamione sztucznym światłem od pobliskiego miasta, mimo to gromada kulista M30 ulegała rozbiciu w każdym powiększeniu, ponadto ukazała dwie odnogi gwiazd, co dawało jej pewną wyjątkowość. Planując na szybko cele, byłem trochę podekscytowany tym, że spróbuję wreszcie złowić Palomara 12, który już raz kiedyś mi pokazał, że nie bez powodu zwie się Palomarem, jednakże szare niebo pozbawiło mnie złudzeń i zrozumiałem, że bez wyjazdu na jedną z moich miejscówek się nie obędzie. Wiedziałem także już wtedy, że nie ma co się czaić na galaktykę WLM, którą miałem ochotę poszukać około 23 w nocy (i z którą również mam zaliczoną jedną porażkę pod domem). Następnie miała być galaktyka Barnarda i pobliska planetarka, ale jeśli idzie o galaktykę, trudno było cokolwiek tam wyzerkać przez kitowca 25mm, więc została jedynie jasna i przyjemna planetarka NGC 6818, nieco podobna do mgławicy Saturn, ale nie tak ładna i chyba okrąglejsza. Później chciałem odnaleźć NGC 7134, którą roboczo nazwałem Gromadą Asteryzm, ponieważ wikipedia nie odpowiedziała mi jasno, czy jest to gromada czy asteryzm. Szukacz pokazywał gwiazdy przez silną zasłonę, a że nie miałem niczego pod ręką, uciekłem się do przetarcia jego optyki palcem. Jakoś udało mi się namierzyć gwiazdkę, która była przedostatnim przystankiem. Na miejscu okazało się, że jest to poważne wyzwanie obserwacyjne. Tylko na początku zdołałem jeszcze dostrzec w 214x może dwu towarzyszy obok jaśniejszej gwiazdki. Miało być ich jednak czworo, więc spróbowałem z Esem 4,7mm, ale nic a nic nie pomógł, a potem wszystko jakby zaczęło parować, zanikać i nawet nie mogłem rozdzielić tej bardziej oczywistej dwójki. Wracając do określeń i skojarzeń, z pewnością każdy obserwator, który zechce zmierzyć się z NGC 7134, nada mu własną nazwę. Osobiście, widzę tam (na zdjęciach, nie na żywo) nadjeżdżający z naprzeciwka pociąg, czy też nadciągającą z ciemności lokomotywę. NGC 7134 Źródło zdjęcia: Sternmuster von M-Z - Freunde der Nacht - visuelle Astronomie - BAfK - Deep Sky - Zeichnungen (freunde-der-nacht.net) Jeszcze rzuciłem okiem na M57, Saturna, Jowisza i poszedłem do domu, rezygnując z Neptuna. Później co prawda wyszedłem znowu, chcąc między innymi upolować pewną asteroidę, lecz stwierdziłem, że niebo się popsuło, a w powietrzu jest zbyt dużo wilgoci i niewiele myśląc zwinąłem sprzęt.
  23. Skąd bierzesz nazwy obiektów? Bo NGC 253 od zawsze pamiętam jako Srebrną Monetę. Z kolei pierwszy raz spotykam się z asteryzmem Słonecznik, w przypadku M34.
  24. Nie o to chodzi, po prostu Pentax ma za zadanie wypełnić wielką lukę pomiędzy 107x a 319x, z którą obserwowałem już i tak zbyt długo. Powiększenie 214x ma między innymi pozwolić mi łowić obiekty, na które 14mm nie wystarczało, a które w 4,7mm zwyczajnie ginęły. No i chciałem spróbować czegoś innego niż Esy. Jeśli chodzi o okulary, kolejnymi krokami w przyszłości będą zapewne powiększenia jak najmniejsze w mojej Syncie oraz te bardzo duże, minimum 500x.
  25. Wczoraj około 7 rano udało się złapać przez niwelator Wenus (i przy okazji pokazać koledze, z którym robię). Planeta w 32x była piękną miniaturką Księżyca, który tkwił bardzo wysoko na niebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)