Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Kosmiczny Teleskop Fermi bada sygnał z Andromedy
11 marca 2017, Laura Meissner
Teleskop Fermi GST (ang. Gamma-ray Space Telescope) wykrył sygnał pochodzący z centrum sąsiadującej z nami galaktyki, który może świadczyć o obecności ciemnej materii w Andromedzie. Zarejestrowany sygnał w zakresie fal gamma podobny jest do sygnału pochodzącego ze środka Drogi Mlecznej.
Promieniowanie gamma jest najbardziej energetyczną formą promieniowania. Jest ono powszechnie obecne w takich galaktykach jak Droga Mleczna, ponieważ powstaje w wyniku oddziaływania cząsteczek poruszających się z prędkością bliską prędkości światła z obłokami międzygwiezdnymi.
Najnowsze dane z teleskopu Fermi pokazują jednak, że promieniowanie gamma w M31 nie jest rozproszone po całej galaktyce, lecz skupia się w jej środku. Naukowcy chcąc wyjaśnić to nietypowe rozmieszczenie sądzą, że promieniowanie jest emitowane przez kilka nieokreślonych źródeł. Jednym z nich może być tajemnicza ciemna materia, która stanowi większość przestrzeni kosmicznej.
?Przypuszczamy, że ciemna materia skupia się w centrach galaktyk, dlatego odkrycie tak kompaktowego sygnału jest dla nas niezwykle ekscytujące? ? tłumaczy Pierrick Martin, astrofizyk z Instytutu naukowego we Francji. ?Dalsze badania pomogą nam lepiej zrozumieć znaczenie tego promieniowania dla Drogi Mlecznej i samej Andromedy.?
Kolejnym potencjalnym źródłem tej emisji może być duże skupisko pulsarów w centrum galaktyki. Rotujące gwiazdy neutronowe mają masę dwa razy większą niż Słońce i należą do najgęstszych obiektów we Wszechświecie ? jedna łyżeczka materii gwiazdy neutronowej ważyłaby kilka miliardów ton. Niektóre pulsary emitują większość swojej energii w zakresie promieniowania gamma. Ze względu na to, że Andromeda oddalona jest od nas o 2,5 milionów lat świetlnych, trudno jest znaleźć pojedyncze pulsary. Aby zbadać, czy to one są źródłem odebranych sygnałów, naukowcy mogą wykorzystać wiedzę zdobytą na podstawie obserwacji gwiazd neutronowych w naszej galaktyce do prowadzenia dalszych obserwacji.
Skoro Fermi wykryło podobne promieniowanie w obu galaktykach ? Drodze Mlecznej i Andromedzie, naukowcy mogą spróbować wyjaśnić kilka zagadek dotyczących tych galaktyk. Przykładowo, M31 wysyła niewielką ilość promieni gamma z wielkiego dysku, gdzie powstaje większość gwiazd, co wskazuje również na mniejszą ilość promieni kosmicznych w tym regionie. Uważa się, że promieniowanie kosmiczne ściśle związane jest z narodzinami gwiazd. Z tego powodu brak promieni gamma w zewnętrznych częściach galaktyki sugeruje, że promienie kosmiczne powstają tam w inny sposób lub potrafią szybciej opuścić galaktykę. Badanie Andromedy może pomóc naukowcom zrozumieć cykl życia promieni kosmicznych i ich związku z procesami gwiazdotwórczymi.
?Jeszcze nie rozumiemy w pełni roli promieniowania kosmicznego w galaktykach i sposobu ich podróżowania przez nie? ? opowiada Xian Hou, astrofizyk z Chińskiej Akademii Nauk. ?Dzięki obserwacji M31 będziemy mogli zobaczyć jak zachowują się promienie kosmiczne w innych warunkach od tych, które panują w Drodze Mlecznej.?
Dzięki podobnym sygnałom z obu galaktyk naukowcy mogą wykorzystać jedną z nich jako model drugiej przy skomplikowanych badaniach. Choć Fermi może prowadzić dokładniejsze obserwacje środka naszej galaktyki, część widoku przesłonięta jest emisją promieniowania z zewnętrznych obszarów dysku. Przy obserwacji Andromedy to zjawisko nie występuje.
?Podobieństwo Drogi Mlecznej do Andromedy pomaga nam w lepszym zrozumieniu naszego otoczenia? ? wyjaśnia Regina Caputo z Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda. ?To jak żyć w świecie bez luster, mając przy sobie bliźniaka, którego można szczegółowo obserwować.?
Konieczne jest kontynuowanie badań, aby poznać dokładne źródło tego promieniowania. Odkrycie dokonane przez teleskop jest jednak dobrym punktem wyjścia do dalszych badań, dzięki którym będziemy mogli lepiej zrozumieć galaktyki oraz wciąż nieznaną nam naturę ciemnej materii.
Source :
Astronomy Now, NASA
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/11/kosmiczny-teleskop-fermi-bada-sygnal-z-andromedy/

Kosmiczny Teleskop Fermi bada sygnał z Andromedy.jpg

Kosmiczny Teleskop Fermi bada sygnał z Andromedy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA i Rosja rozważają wspólną misję do Wenus
Posted on 12/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Zespół finansowanych przez NASA naukowców spotka się w przyszłym tygodniu z naukowcami z Instytutu Badań Kosmicznych Rosyjskiej Akademii Nauk (IKI), aby kontynuować prace mające na celu identyfikację wspólnych celów naukowych w eksploracji Wenus. Wizyta jest pokłosiem raportu dostarczonego ostatnio zarówno do siedziby NASA w Waszyngtonie jak i IKI w Moskwie, a który oceniał i określał cele naukowe planowanej przez IKI misji Wenera-D (Wenera Dołgożiwuszczaja), której celem będzie Wenus.
Choć Wenus znana jest jako bliźniaczka Ziemi, jeszcze wiele musimy się do niej o wiedzieć, włącznie z tym czy mogła w przeszłości posiadać wodę lub nawet życie na powierzchni ? powiedział Jim Green, dyrektor Działu Nauk Planetarnych w siedzibie NASA w Waszyngtonie. Poznając procesy zachodzące na Wenus i na Marsie poszerzamy swoją wiedzę o ewolucji planet skalistych oraz o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Ziemi.
Wenus intryguje naukowców od dziesięcioleci. Podobna do Ziemi pod względem składu chemicznego i rozmiarów planeta kręci się wokół swojej osi w odwrotnym kierunku niż inne planety. Gęsta atmosfera planety zatrzymuje ciepło, które otrzymuje od Słońca ? to właśnie ten efekt cieplarniany sprawia, że jest to najgorętsza planeta Układu Słonecznego, a na jej powierzchni temperatura jest wyższa od temperatury topnienia ołowiu. Rzut oka pod chmury pozwala dojrzeć wulkany i osobliwy krajobraz.
W skali układu Słonecznego Ziemia i Wenus są bardzo podobne do siebie pod względem rozmiaru i składu chemicznego ?  mówi David Senske z zespołu definiowania misji Wenera-D i naukowiec z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. Jednym z celów, których możliwość realizacji w ramach współpracy z IKI chcielibyśmy ocenić jest badanie klimatu Wenus pod kątem wyjaśnienia przyczyn powstania tak silnego efektu cieplarnianego.
Na dzień dzisiejszy proponowana przez IKI koncepcja misji Wenera-D obejmuje orbiter, który pracowałby do trzech lat oraz lądownik zaprojektowany do przetrwania niezwykle trudnych warunków na powierzchni Wenus przez co najmniej kilka godzin. Zespół rozważa także możliwość wysłania  sterowca, który poruszałby się w górnych warstwach atmosfery Wenus.  Jako niezależny moduł latający, sterowiec mógłby być uwolniony przez lądownik Wenera-D, wejść w atmosferę i niezależnie badać jej górne warstwy przez nawet trzy miesiące.
NASA po raz pierwszy odwiedziła Wenus kiedy skonstruowana w JPL sonda Mariner 2 zebrała dane podczas przelotu w pobliżu Wenus w grudniu 1962 roku. Ostatnią amerykańską misją, której celem była Wenus był Magellan. Sonda wystartowała z Ziemi w 1990 roku i po dotarciu do Wenus w ciągu czterech lat z pomocą radarów stworzyła mapę 98 procent powierzchni planety z dokładnością do 100 metrów.
Program sond Wenera jest jak dotąd jedynym programem, w ramach którego udało się wylądować na powierzchni Wenus i przetrwać w jej nieprzyjaznym środowisku.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/12/usa-i-rosja-rozwazaja-wspolna-misje-do-wenus/

USA i Rosja rozważają wspólną misję do Wenus.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światło z naszego ultra-chłodnego sąsiada
Posted on 12/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Powyższa animacja przedstawia ilość światła rejestrowanego przez każdy piksel małego wycinka kamery  znajdującej się na pokładzie kosmicznego teleskopu Kepler. Fotony wyemitowane przez TRAPPIST-1, ultra-chłodnego karła znajdującego się 40 lat świetlnych od Ziemi zarejestrowane zostały w centrum powyższego kadru. Na powyższej animacji nie widać oczywiście siedmiu planet rozmiaru ziemskiego, które krążą wokół TRAPPIST-1.
Kepler rejestruje spadki jasności spowodowane przez przechodzące na jej tle planety. Tranzytujące planety nachodząc na tarczę gwiazdy wokół której krążą blokują część promieniowania emitowanego przez gwiazdę, powodując tym samym delikatny spadek jasności rejestrowanej przez Keplera. Planety o rozmiarach Ziemi a przechodzące na tle tarczy niewielkiego ultrachłodnego karła takiego jak TRAPPIST-1 powodują niezauważalny dla oka spadek jasności o niecały 1%.
Do poszukiwania tych spadków jasności w danych rejestrowanych przez teleskopy astronomowie wykorzystują wyrafinowane algorytmy, które m.in. muszą uwzględniać takie niuanse jak niewielkie ruchy Keplera w przestrzeni, które powodują takie migotanie pikseli jak widać na powyższej animacji.
W okresie od 15 grudnia do 4 marca br. teleskop Kepler realizujący misję K2 obserwował układ TRAPPIST-1 przez 74 dni. Animacja przedstawia 60 pomiarów jasności / zdjęć wykonywanych przez godzinę za pomocą kamery znajdującej się na pokładzie Keplera w odstępach 60 sekund. Zdjęcia wykonano 22 lutego br. Obraz przedstawia wycinek matrycy o boku 11 pikseli obejmujący 44 sekundy łuku nieba.
Źródło: NASA Ames/G. Barentsen
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/12/swiatlo-z-naszego-ultra-chlodnego-sasiada/

Światło z naszego ultra-chłodnego sąsiada.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Laureatka polskiej olimpiady astronomicznej będzie mieć własną planetoidę!
Wysłane przez czart w 2017-03-12

Dzisiaj odbyło się uroczyste zakończenie finału 60. Olimpiady Astronomicznej. Wyniki przedstawimy wkrótce, a na razie mamy dla Was sensacyjną wiadomość: imieniem zwyciężczyni olimpiady - Zofii Kaczmarek z Torunia - zostanie nazwana planetoida!

Taką deklarację złożyli polscy łowcy planetoid: Michał Kusiak i Michał Żołnowski. Zaproponują Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU), aby jedna z odkrytych przez nich planetoid otrzymała imię laureatki jubileuszowej 60. edycji polskiej olimpiady astronomicznej. Polski konkurs jest jednym z najstarszych na świecie spośród szkolnych olimpiad astronomicznych. Na dodatek Zofia Kaczmarek wygrała olimpiadę po raz drugi z rzędu. Jest uczennicą Gimnazjum i Liceum Akademickiego w Toruniu.

Pozostałymi laureatami olimpiady zostali: Bartosz Dzięcioł, Michał Wójcik, Patryk Rachwał, Dawid Borys, Błażej Rozwoda, Zbigniew Przygoda, Bartosz Salwiczek, Kornel Księżak. Pełne wyniki podamy wkrótce, jak tylko uzyskamy stosowne informacje od organizatorów (już są, razem ze zdjęciami - czytajcie tutaj)

"Urania" co roku mocno wspiera olimpiadę astronomiczną.

Więcej informacji:
?    Pełne wyniki olimpiady i zdjęcia
?    Klasyfikacja końcowa i treść zadań finałowych
?    Witryna Olimpiady Astronomicznej
?    "Astronarium" nr 23 o olimpiadzie astronomicznej
?    Prenumerata "Uranii" - w każdym m.in. numerze przykładowe rozwiązanie zadania z olimpiady
?    "Urania" w wersji elektronicznej

Na zdjęciu:
Laureaci poprzedniej edycji olimpiady, a wśród nich Zofia Kaczmarek, która wygrała ponownie w tym roku wygrała zawody. Fot.: Planetarium Śląskie.

Astronarium nr 23 o Olimpiadzie Astronomicznej. Około 4:10 rozmowa z Zofią Kaczmarek, która wygrała zarówno w tym roku, jak i w ubiegłym.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/laureatka-polskiej-olimpiady-astronomicznej-bedzie-miec-wlasna-planetoide-3190.html

Laureatka polskiej olimpiady astronomicznej będzie mieć własną planetoidę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni duży posiłek naszej czarnej dziury
Wysłane przez nowak w 2017-03-12

Dla czarnej dziury w centrum Galaktyki była to długa przerwa między kolacjami. Kosmiczny Teleskop Hubble?a (HST) odkrył, że czarna dziura żywiła się ostatni raz 6 miliardów lat temu, kiedy to pochłonęła duże skupisko opadającego gazu. Po tym posiłku przepełniona czarna dziur wypluła z siebie kolosalne pęcherzyki gazu, których masa ma równowartość milionów słońc. Bąble falują obecnie powyżej i poniżej centrum Drogi Mlecznej.

Ogromne struktury, zwane Bąblami Fermiego, zostały odkryte w 2010 roku przez Fermi Gamma-ray Space Telescope. Jednak ostatnie obserwacje Hubble?a północnego bąbla pozwoliły astronomom ustalić bardziej dokładny ich wiek oraz to, skąd się wzięły.

?Po raz pierwszy prześledziliśmy ruch chłodnego gazu w całym bąblu, co pozwoliło nam stworzyć mapę prędkości gazu oraz obliczyć, kiedy bąble te się tworzą. Odkryliśmy, że jakieś bardzo silne, energetyczne zdarzenie miało miejsce 6-9 milionów lat temu. Mógł to być gaz płynący do czarnej dziury, który wystrzelał strumienie materii tworząc bliźniacze płaty gorącego gazu widzianego podczas obserwacji w promieniach X i gamma. Od tamtej pory czarna dziura otrzymała w zasadzie tylko jedną przekąskę? - powiedział główny naukowiec Rongmon Bordoloi z Massachusetts Institute of Technology w Cambridge.

Nowe badanie jest kontynuacją poprzednich obserwacji Hubble?a, z których wynikało, że wiek pęcherzyków wynosi 2 miliardy lat.

Czarna dziura to gęsty, zwarty obszar przestrzeni z polem grawitacyjnym tak silnym, że ani materia ani światło nie mogą z niego uciec. Supermasywna czarna dziura w centrum Galaktyki ma na małym obszarze skompresowaną masę 4,5 miliona gwiazd podobnych do Słońca.

Materia, która znajdzie się zbyt blisko czarnej dziury zostaje złowiona przez jej potężną grawitację i wiruje wokół zwartej potęgi, aż w końcu opada do niej. Część materii jednak zostaje tak podgrzana, że wymyka się wzdłuż osi obrotu czarnej dziury tworząc wyciek, który rozciąga się powyżej i poniżej płaszczyzny galaktyki.

Wnioski zespołu opierają się na obserwacjach przy użyciu Kosmicznego Spektrografu Pochodzenia (Cosmic Origins Spectrograph - COS) teleskopu Hubble?a, który analizował ultrafioletowe światło z 47 odległych kwazarów.

Światło z kwazarów, które przeszło przez bańki Drogi Mlecznej zawiera informacje na temat prędkości, składu i temperatury gazu wewnątrz rozszerzającego się bąbla.

Z obserwacji COS zmierzono temperaturę gazu w bańce, którą oszacowano na 17.700 stopni. Nawet przy takich temperaturach gaz jest znacznie chłodniejszy, niż większość supergorącego gazu w wycieku, którego temperatura wynosi 18 miliardów stopni, jak na przykład w promieniowaniu gamma. Chłodniejszy gaz widziany przez COS może być gazem międzygwiazdowym z dysku Galaktyki, który został zmieciony i porwany do supergorącego wycieku. COS zidentyfikował również krzem i węgiel jako dwa pierwiastki, które przetoczyły się przez gazowy obłok. Te pospolite pierwiastki znajdują się w większości galaktyk i przedstawiają kopalnię szczątków ewolucji.

Chłodny gaz jest przyspieszany przez bąble do prędkości ponad 3 milionów km/h. Mapując ruch gazu w całej strukturze, astronomowie oceniają, że minimalna masa porywanego chłodnego gazu w obu bąblach odpowiada dwóm milionom Słońc. Brzeg północnego bąbla rozciąga się na 23.000 lat świetlnych ponad Galaktyką.

?Śledziliśmy wypływy z innych galaktyk, ale nigdy nie byliśmy w stanie odwzorować ruchu gazu. Jedynym powodem, dla którego możemy to zrobić obecnie jest fakt, że znajdujemy się wewnątrz Drogi Mlecznej, dzięki czemu możemy nakreślić kinematyczną strukturę odpływu z Galaktyki? - powiedział Bordoloi.

Nowe obserwacje COS zostały oparte na tych z 2015 roku, wykonanych przez ten sam zespół naukowców, w których astronomowie analizowali światło z jednego kwazara przebijające podstawę bąbla.

Dane z Hubble?s otworzyły zupełnie nowe okno na problem Bąbli Fermiego. Wcześniej astronomowie wiedzieli, jak duże one były i ile emitowały promieniowania. Teraz wiedzą także, jak szybko się poruszają, oraz które pierwiastki chemiczne zawierają. Badania HST potwierdzają także niezależną weryfikację bąbli i ich pochodzenia, które były wykryte przez obserwacje rentgenowskie oraz gamma.

Wyniki z Hubble?s ukazały się 10 stycznia 2017 r. w The Astrophysical Journal.

Więcej informacji:
Hubble Dates Black Hole?s Last Big Meal


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Hubblesite
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ostatni-duzy-posilek-naszej-czarnej-dziury-3189.html

Ostatni duży posiłek naszej czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rocznica 50-lecia powstania Oddziału PTMA Lublin!
Wysłane przez tuznik w 2017-03-12

W bieżącym roku Oddział PTMA w Lublinie będzie obchodził pięćdziesięciolecie istnienia. Według wstępnych ustaleń uzgodniono termin uroczystości na dzień 22.04.2017 r.

Oddział PTMA w Lublinie istnieje od 1967 roku i został powołany do działalności na terenie Instytutu Fizyki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Założycielami byli między innymi prof. dr hab. Longin Gładyszewski oraz prof. dr hab. Stanisław Hałas. Oddział nie ma swojej stałej siedziby. Korzysta z uprzejmości Dyrekcji Międzynarodowej Szkoły im. Paderewskiego w Lublinie, która udostępnia salę wykładową nr 27 na cele spotkań członków i sympatyków PTMA.

Jednak historia Oddziału Lubelskiego PTMA jest nieco starsza niż formalne powstanie, bowiem sięga 1963 roku. Wtedy to zorganizowano sekcję astronomiczną przy Kole Naukowym Studentów Fizyki UMCS. W archiwach Oddziału zachował się list z Zarządu Głównego PTMA w Krakowie do ówczesnego studenta UMCS Stanisława Hałasa, datowany na 17 stycznia 1964 r. i poruszający ten temat oraz sugerujący możliwość powołania w Lublinie Oddziału Towarzystwa.

W początkowym okresie działalności pomocą służył m.in. Kazimierz Kordylewski. Oddział obecnie zrzesza członków PTMA z Lublina oraz województwa lubelskiego. Istnieje jednak jeszcze jeden Oddział na terenie województwa - w Puławach, do którego należą miłośnicy astronomii z tamtych okolic.

Oddział Lubelski PTMA nie ma obecnie w swym gronie profesjonalnych astronomów mogących wygłaszać odczyty z astronomii. Zebrania przygotowywane są więc przez samych członków Oddziału lub innych miłośników zaprzyjaźnionych z Oddziałem. Od czasu do czasu na zebrania zapraszana jest obecna na UMCS-ie kadra naukowa. Obserwacje o charakterze naukowym prowadzone są z Dostrzegalni Astronomicznej Instytutu Fizyki przy okazji ważnych zjawisk na niebie, jak np. jasnych komet, zakryć jasnych gwiazd przez Księżyc, zakryć planetoidalnych, zaćmień Słońca i Księżyca itp. Niezależnie, w ramach Instytutu Fizyki UMCS, prowadzone są w sposób ciągły od wielu lat, przez prof. Longina Gładyszewskiego, obserwacje aktywności Słońca na falach radiowych, przy użyciu własnej konstrukcji radioteleskopu.

W listopadzie 2010 roku Oddział otrzymał od Zarządu Głównego teleskop Newtona MEADE 254 mm, f=1270 mm f/5 na montażu Dobsona.

Aktualnie prezesem Oddziału jest Wiesław Krajewski.

Źródło: lublin.ptma.pl

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Oficjalna strona PTMA Lublin
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rocznica-50-lecia-istnienia-ptma-oddzial-lublinie-3188.html

Rocznica 50-lecia powstania Oddziału PTMA Lublin.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzewo rodowe gwiazd
12 marca 2017, Anna Wizerkaniuk
W 1859r. Karol Darwin opublikował teorię ewolucji żywych organizmów. Może się wydawać, że z astronomią nic ją nie łączy, jednak posiedzenie biologów i astronomów spowodowało, że ci drudzy zaczęli myśleć w jaki sposób można użyć tę teorię w odniesieniu do ewolucji gwiazd.
Idąc za przykładem zapożyczonym z biologii i archeologii, można stworzyć drzewo filogenetyczne. Jednak zamiast poszukiwania wspólnych sekwencji DNA, astronomowie będą badać gwiazdy pod względem podobnego składu chemicznego. Zespół wybrał 22 gwiazdy, w tym Słońce, które zostały poddane szczegółowym obserwacjom. Wykonano pomiar zawartości poszczególnych pierwiastków chemicznych w tych obiektach. Do tego posłużyły teleskopy usytuowane w północnej części Chile. Kiedy już zidentyfikowano ?rodziny? gwiazd na podstawie ich chemicznego DNA, przestudiowano ich proces ewolucyjny. W tym celu skorzystano również z danych zebranych przez satelitę Hipparchos. Dane dotyczyły wieku gwiazd oraz ich własności kinematycznych.
Gwiazdy powstają z gwałtownych eksplozji w obłokach międzygwiazdowych w galaktykach, więc jest duże prawdopodobieństwo, że dwie gwiazdy z takim samym składem chemicznym narodziły się z tego samego obłoku molekularnego. Niektóre gwiazdy istnieją już dłużej niż datowany wiek Wszechświata, więc stanowią swojego rodzaju skamieniałości, dzięki którym można dowiedzieć się wiele o składzie gazu, z którego się formowały. Najstarsza, badana gwiazda liczy sobie 10 miliardów lat, natomiast najmłodsza ? 700 milionów.
Na temat projektu wypowiedziała się dr Paula Jofre z Instytutu Astronomicznego Uniwersytetu Cambridge. ?Algorytm, który ma rozpoznawać rodziny gwiazd jest cały czas rozwijany. Drzewa rodowe dokładają dodatkowy wymiar do naszego przedsięwzięciu, dlatego to jest takie niezwykłe. Gałęzie drzewa informują nas o wspólnej historii wielu gwiazd?
?Różnice pomiędzy zwierzętami a gwiazdami tworzą przepaść, ale istnieje też wspólna własność pomiędzy nimi ? zmieniają się w czasie, dlatego też można utworzyć ich drzewa filogenetyczne.? dodaje profesor Robert Foley.
Source :
Mapping the family tree of stars

http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/12/drzewo-rodowe-gwiazd/

Drzewo rodowe gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble przygląda się otoczeniu hipergiganta
Posted on 13/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a przedstawia młodą supergromadę gwiazd Westerlund 1 znajdującą się 15000 lat świetlnych od nas. Westerlund 1 jest domem dla jednej z największych dotąd odkrytych gwiazd.
Gwiazdy klasyfikuje się pod względem typu widmowego, temperatury powierzchni i jasności. Podczas badania i klasyfikowania gwiazd tworzących tę gromadę, astronomowie odkryli, że Westerlund 1 jest domem dla potężnej gwiazdy. Westerlund 1-26 to ogromny czerwony nadolbrzym (choć czasami klasyfikowany jako hiperolbrzym), którego średnica jest 1500 razy większa od średnicy Słońca. Gdyby Westerlund 1-26 umieścić w miejsce Słońca w naszym Układzie Słonecznym, powierzchnia gwiazdy znajdowałaby się za orbitą Jowisza.
Większość gwiazd tworzących gromadę Westerlund 1 powstało w jednym okresie gwiazdotwórczym, a to znaczy, że są to gwiazdy mniej więcej w tym samym wieku i o tym samym składzie chemicznym. W skali astronomicznej jest to stosunkowo młoda gromada ? jej wiek szacuje się na około trzy miliony lat.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/13/hubble-przyglada-sie-otoczeniu-hipergiganta/

Hubble przygląda się otoczeniu hipergiganta.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japet oczami sondy Cassini
Posted on 13/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Powyższe zdjęcie wykonane przez sondę Cassini dwa dni temu (11 marca 2017r.) przedstawia Japeta, charakterystyczny, dwukolorowy księżyc Saturna.
Różnica kolorów między dwoma częściami Japeta spowodowana jest cienką warstwą ciemnej materii opadającą na półkulę księżyca skierowaną w stronę ruchu globu po orbicie wokół Saturna. Owa materia została skierowana w stronę Japeta przez odległy księżyc Phoebe poruszający się w niedawno odkrytym potężnym dysku rozproszonym. Ta ciemna warstwa pyłu sprawia, że połowa powierzchni Japeta ogrzewa się nieznacznie bardziej niż druga, przez co leżący pod nią lód wodny odparowuje i odkłada się po drugiej stronie księżyca.
Średnica Japeta to 1471 km, a krąży on w odległości aż 3 561 300 km od Saturna czyli dziewięciokrotniej większej od odległości Ziemia-Księżyc.
Obie połowy Japeta charakteryzują się potężnymi kraterami uderzeniowymi i wysokimi na wiele kilometrów pasmami górskimi wzdłuż równika.
Źródło: https://lightsinthedark.files.wordpress.com/2017/03/iapetus-rgb-3-11-17.jpg
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/13/japet-oczami-sondy-cassini/

Japet oczami sondy Cassini.jpg

Japet oczami sondy Cassini2.jpg

Japet oczami sondy Cassini3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoida ?Zosiakaczmarek? na Olimpiadzie Astronomicznej

Wysłane przez czart w 2017-03-13

 

W Planetarium Śląskim zakończyły się zawody finałowe 60. Olimpiady Astronomicznej. Przedstawiamy wyniki i piszemy o specjalnej nagrodzie dla zwyciężczyni, której imię ma znaleźć się wśród kosmicznych obiektów zwanych planetoidami lub asteroidami.

W jak zawsze gościnnym Planetarium Śląskim w Chorzowie zakończyły się zawody III etapu jubileuszowej 60. Olimpiady Astronomicznej. Uczestnicy mieli do rozwiązania 6 zadań, w tym zadanie polegające na analizie danych fotometrycznych gromady otwartej, albo wymagającego znajomości nieba obserwowanego z południowej półkuli ? Marsa. Wzorami Szczególnej Teorii Względności trzeba było z kolei posłużyć  się rozwiązując kolejne zadanie, nawiązujące do niedawnego odkrycia fal grawitacyjnych. Niestety trzeci rok z rzędu zabrakło bezchmurnej pogody i nie można było, przystąpić do zadania obserwacyjnego. Po raz trzeci z rzędu miejsce na ?pudle? zdobyła też Zofia Kaczmarek z Torunia, która po drugim miejscu i pierwszym miejscu w latach ubiegłych, zwyciężyła ponownie uzyskując rekordową ilość 29 punktów, na 30 możliwych. Najstarsi jurorzy Olimpiady nie pamiętają takiego wyniku!

Zadania w opinii uczestników były ciekawe, a poziom zawodów był wyjątkowo wysoki. Aż 9 uczestników zawodów uzyskało tytuł laureata Olimpiady, a wszyscy przekroczyli z nawiązką limit uprawniający do uzyskania tytułu Finalisty Olimpiady.

"Urania" była jednym z głównych fundatorów nagród, obok m.in. Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN, firmy Delta Optical, Copernicus Center Press i Klubu Almukantarat. Realizacja Olimpiady jest możliwa dzięki wsparciu od Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu (olimpiada krajowa) oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (udział polskiej reprezentacji w zawodach międzynarodowych). Najbardziej niezwykłą i całkowicie prywatną nagrodę dla zwyciężczyni Olimpiady przyznali dwaj odkrywcy licznych
planetoid oraz Komety Polonia Michał Kusiak i Michał Żołnowski. Tuzin odkrytych przez nich planetoid uzyskało wystarczająco precyzyjne efemerydy by w każdej chwili można je odnaleźć na niebie i tym samym uzyskały numer katalogowy, a odkrywcy uzyskali prawo nadania jej nazwy własnej! Zgodnie z deklaracją obydwu Michałów-odkrywców, tą nazwą ma być ?imię i nazwisko zwycięzcy jubileuszowej, 60. Olimpiady". Deklarację tę zgromadzeni pod kopułą Planetarium Śląskiego przyjęli długą, bardzo długą owacją!

I tylko starego, analogowego projektora Planetarium Śląskiego żal. Jak wspominał najstarszy doświadczeniem uczestnik, organizator i opiekun Olimpiady, Marek Szczepański, to ten rzutnik tworzy m.in. magię tego miejsca. Ma wkrótce ustąpić miejsca cyfrowym projektorom 4K, potem pewnie 8K, 16K, 32K itd. Oby dla naszego ukochanego i magicznego, analogowego  staruszka znalazła się choć jakaś mała kopułka gdzie można będzie odpalić jego cudowne niebo, jak na oscarowym
La La Land w Griffith Observatory. Póki zapasu żarówek wystarczy? A potem? Potem będą żarówki ledowe, a stare projektory wrócą do łask jak czarne, analogowe, winylowe płyty? Za poczwórną cenę!

Autor: Maciej Mikołajewski


Laureaci 60. Olimpiady Astronomicznej

L.p.

Imię i nazwisko

Klasa

Szkoła

1

Zofia Kaczmarek

3

Gimnazjum i Liceum Akademickie Toruń

2

Bartosz Dzięcioł

3

XIII LO Szczecin

3

Michał Wójcik

3

III LO Tarnów

4

Patryk Rachwał

3

III LO Wrocław

5

Dawid Borys

3

V LO Kraków

6

Błażej Rozwoda

3

V LO Kraków

7

Zbigniew Przygoda

3

XIV LO Warszawa

8

Bartosz Salwiczek

1

I LO Kołobrzeg

9

Kornel Księżak

2

XIII LO Szczecin



Z tytułem Finalisty Olimpiady Astronomicznej ukończyli zawody wszyscy uczestnicy zawodów

Imię i nazwisko

Klasa

Szkoła

Jakub Adamski

3

II LO Poznań

Krzysztof Druciarek

1

XIII LO Szczecin

Miłosz Dudek

2

I LO Pszczyna

Adam Gonstal

2

I LO Włocławek

Mariusz Janosz

3

I LO Pszczyna

Wojciech Kolesiński

l

XIII LO Szczecin

Krzysztof Lisiecki

3

ZS i P Radziejów

Anna Olechowska

2

Społeczne LO Warszawa

Kamil Siemionek

3

I LO Radzyń Podlaski

Grzegorz Uriasz

3

ZSO Krosno

Sonia Wittek

3

V LO Kraków

Wiktor Włodarczyk

2

XIII LO Szczecin

Więcej informacji:

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/planetoida-zosiakaczmarek-na-olimpiadzie-astronomicznej-3191.html

 

Planetoida Zosiakaczmarek na Olimpiadzie Astronomicznej.jpg

Planetoida Zosiakaczmarek na Olimpiadzie Astronomicznej2.jpg

Planetoida Zosiakaczmarek na Olimpiadzie Astronomicznej3.jpg

Planetoida Zosiakaczmarek na Olimpiadzie Astronomicznej4.jpg

Planetoida Zosiakaczmarek na Olimpiadzie Astronomicznej5.jpg

Planetoida Zosiakaczmarek na Olimpiadzie Astronomicznej6.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak blisko można igrać z czarną dziurą?
2017-03-13
Wiemy, że czarne dziury to obiekty o tak silnej grawitacji, że nic, nawet światło, nie jest w stanie z nich uciec. Międzynarodowy zespół astronomów pokazał, jak bardzo można zbliżyć się do czarnej dziury i... przetrwać. Na łamach czasopisma "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society" opisują układ podwójny, w którym biały karzeł okrąża czarną dziurę w odległości zaledwie 2,5 raza większej niż odległość Księżyca od Ziemi. Jeden obieg zajmuje mu... niespełna pół godziny.

 Z pomocą teleskopów kosmicznych Chandra X-ray Observatory i NuSTA oraz Australia Telescope Compact Array w Nowej Południowej Walii zaobserwowano prawdopodobnie najciaśniejszy z układów podwójnych z czarną dziurą w naszej Drodze Mlecznej. Para widoczna jest w gromadzie kulistej 47 Tuc w gwiazdozbiorze Tukana około 14800 lat świetlnych od nas.

Sama gwiazda podwójna była znana od dawna, dopiero jednak w 2015 roku badacze z Curtin University i International Centre for Radio Astronomy Research (ICRAR) zorientowali się, że to czarna gwiazda, ściągająca materię z krążącej wokół niej gwiazdy. Obserwacje z pomocą teleskopu promieniowania X Chandra pokazały, że natężenie promieniowania zmienia się z okresem 28 minut, co sugeruje, że w układzie X9 gwiazda obiega czarną dziurę właśnie w takim czasie. Obserwowane w tym układzie znaczne ilości tlenu wskazują, że czarną dziurę obiega biały karzeł, a jego odległość jest zaledwie 2,5 razy większa niż odległość Ziemia-Księżyc.

Biały karzeł jest tak blisko, że jego materia nieustannie ściągana jest do dysku okrążającego czarną dziurę - mówi pierwszy autor pracy, dr Arash Bahramian z University of Alberta w Kanadzie i Michigan State University w USA. Na szczęście dla gwiazdy, nie wygląda na to, by miała cała zapaść się w czarną dziurę, raczej pozostanie na orbicie - dodaje.


\ Mimo to astronomowie nie są pewni, co do losów białego karła. Wydaje nam się, że gwiazda traci materię już przez dziesiątki milionów lat - mówi prof. James Miller-Jones z Curtin University i ICRAR. Prawdopodobnie pozbyła się już większości z niej. Z czasem jej orbita może się poszerzać, a w miarę dalszej utraty masy gwiazda może zmienić się w egzotyczny obiekt typu głośnej diamentowej planety, którą odkryto kilka lat temu - dodaje.
Jak taki układ mógł powstać? Najbardziej prawdopodobna teoria przewiduje, że czarna dziura mogła się zderzyć z czerwonym olbrzymem i ogołocić go z większości materii, aż został z niego... biały karzeł. Orbita wirowania mogła się przy tym stopniowo zmniejszać w miarę emisji fal grawitacyjnych. Badacze podkreślają przy tym, że fale te miały zbyt małą częstotliwość, by mogły je wykryć dostępne w tej chwili naziemne obserwatoria LIGO (Laser Interferometer Gravitational Wave Observatory). Być może przyszłe kosmiczne obserwatoria osiągną odpowiednio dużą czułość.
Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-jak-blisko-mozna-igrac-z-czarna-dziura,nId,2368231

Jak blisko można igrać z czarną dziurą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - pierwsza relacja
11 marca 2017 r. pod nazwą EXO.17 ruszyła pierwsza polska misja na Marsa. To nie jest żart. Po prostu "Mars" znajduje się na pustyni w Utah (USA). A polscy marsonauci spędzą 2 tygodnie w analogu bazy marsjańskiej - Mars Desert Research Stationnależącej do Mars Society. Misją opiekują się dwie uczelnie SWPS i Uniwersytet Humanistyczno-Społeczny w Warszawie. W projekt zaangażowana jest również m.in. NASA, Politechnika Warszawska, PIAP, WAT, i inni.
W misji wzięła udział również dr Natalia Zalewska, która pracuje w Centrum Badań Kosmicznych PAN i Instytucie Lotnictwa jako geolog. Pierwszy raz brała udział w misji marsjańskiej w roku 2005. Teraz, jako doświadczona marsonautka, została poproszona przez pomysłodawców misji o pomoc przy realizacji pierwszej polskiej misji marsjańskiej.
Dr Natalia Zalewska obiecała przed swoim wyjazdem, że będzie prowadziła relacje ze swojego pobytu w Mars Desert Research Station w Utah. W miarę możliwości będą to krótkie informacje zilustrowane zdjęciem, a od czasu do czasu być może krótki film.
Dziś pierwsza relacja:
"Witajcie!
Pozdrawiam Was serdecznie z Marsa.
Dzisiaj dotarliśmy do MDRS w Utah. Trochę się zmieniło tu od czasu kiedy byłam w 2005 roku. Bardzo słaby transfer jest tu, ale może jeszcze uda mi się jeszcze coś wysłać.
Pozdrawiam
Natalia"
Paweł Z. Grochowalski

Źródło: Natalia Zalewska, CBK PAN, SWPS
http://orion.pta.edu.pl/dr-natalia-zalewska-nadaje-z-marsa-pierwsza-relacja

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - pierwsza relacja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku
13 marca 2017  Ariel Majcher
To już ostatni tydzień zimy. W następny poniedziałek 20 marca, przed południem naszego czasu Słońce przekroczy równik niebieski w drodze na północ i zacznie się astronomiczna wiosna. Początek wiosny oznacza, że proces wydłużania się dnia i skracania nocy jest na półmetku. Potrwa on jeszcze trzy miesiące i od momentu przesilenia letniego (w tym roku 21 czerwca) dnia zacznie ubywać. Zima kończy się w silnym blasku Księżyca między pełnią a ostatnią kwadrą. Srebrny Glob w najbliższych dniach minie planetę Jowisz, której do opozycji zostało jeszcze 3 tygodnie oraz bardzo zbliży się do planety Saturn. Jednak minie ją już wiosną. Na niebie wieczornym Wenus coraz wyraźniej zbliża się do Słońca, zachodząc codziennie zauważalnie wcześniej. W drugiej części tygodnia do Wenus dołączy Merkury i będzie to jego najlepsza widoczność wieczorna tej wiosny. Wyraźnie szybciej każdego tygodnia pod widnokrąg chowa się planeta Uran, natomiast pogarszanie się warunków obserwacyjnych Marsa postępuje dużo wolniej. Przez całą noc można obserwować wędrującą przez gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy kometę 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak.
Końcówkę zimy Księżyc spędzi w gwiazdozbiorach Panny, Wagi, Skorpiona i Wężownika, mijając znajdującą się w pierwszym z wymienionych gwiazdozbiorów planetę Jowisz. Sam początek tygodnia Księżyc zacznie w Pannie, niedaleko granicy z Lwem. W tym momencie księżycowa tarcza będzie jeszcze w pełni, bardzo utrudniając obserwacje innych obiektów niebieskich. Z jaśniejszych gwiazd, nieco ponad 12° na północ od Srebrnego Globu świecić będzie Denebola, czyli druga co do jasności gwiazd Lwa. Dwukrotnie dalej, lecz na prawo od największego z naturalnych satelitów Ziemi znajdą się planeta Jowisz i Spica ? najjaśniejsza gwiazda Panny.
Dobę później faza Księżyca spadnie do 98%, a do tego dnia Księżyc dotrze do Porrimy, jednej z jaśniejszych gwiazd Panny. O godzinie podanej na mapce w Polsce brzeg Księżyca zbliży się na 7? do Porrimy, natomiast na półkuli
południowej widoczne będzie zakrycie Porrimmy przez Księżyc.
W nocy z wtorku na środę Sreberny Glob zbliży się do Jowisza. Około godziny 22 Księżyc minie Jowisza w odległości niecałych dwóch stopni (biorąc pod uwagę brzeg księżycowej tarczy będzie to niecały 1°. Do jowiszowej opozycji 7 kwietnia zostało już niewiele ponad 3 tygodnie, stąd warunki obserwacyjne tej planety są obecnie bardzo dobrze i jeszcze się trochę poprawią. W tym tygodniu jasność Jowisza przekroczy -2,4 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza urośnie do ponad 43?. Największa planeta Układu Słonecznego wyraźnie już oddaliła się od linii, łaczącej Spikę z gwiazda Hebe. Pod koniec tygodnia dystans między tymi ciałami niebieskimi spadnie poniżej 5°.
W układzie księżyców galileuszowych z terenu Polski da się dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    12 marca, godz. 23:28 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    13 marca, godz. 1:04 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    13 marca, godz. 1:38 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    13 marca, godz. 2:22 ? minięcie się Io (N) i Kallisto w odległości 35?, 17? na wschód od tarczy Jowisza,
?    13 marca, godz. 20:14 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, tuż na zachód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    13 marca, godz. 20:24 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza, (początek zakrycia),
?    13 marca, godz. 22:16 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    13 marca, godz. 22:46 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    15 marca, godz. 22:41 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 13?, 86? na wschód od tarczy Jowisza,
?    16 marca, godz. 3:46 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    16 marca, godz. 4:54 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    17 marca, godz. 22:52 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 15? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    18 marca, godz. 2:20 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    18 marca, godz. 4:51 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 17?, 34? na wschód od tarczy Jowisza,
?    19 marca, godz. 3:24 ? Io chowa się w cień Jowisza, 9? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    19 marca, godz. 19:40 ? o wschodzie Jowisza Europa na tarczy planety (w I ćwiartce),
?    19 marca, godz. 20:28 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    20 marca, godz. 0:46 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    20 marca, godz. 1:14 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    20 marca, godz. 2:58 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    20 marca, godz. 3:2 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
 
Noc z 16 na 17 marca Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Wagi, przy fazie zmniejszonej już do 82%. Tarcza Srebrnego Globu przejdzie prawie w połowie drogi miedzy gwiazdami Zuben Elgenubi (? Lib) i Zuben Eschamali, czyli dwiema najjaśniejszymi gwiazdami tej konstelacji. Do pierwszej z wymienionych gwiazd zabraknie Księżycowi nieco ponad 4°, zaś do drugiej ? niewiele ponad 5. W sobotę 18 marca księżycowa tarcza nadal będzie przebywać na tle gwiazdozbioru Wagi, przy granicy ze Skorpionem, a jej faza spadnie do 74%. Kilka stopni w dół od niego znajdzie się charakterystyczny łuk z północno-zachodniej części Skorpiona. Gwiazda Graffias (? Sco) oddalona będzie o 5°, zaś Dschubba ? o 2° więcej. Niecałe 14° od Księżyca w tym samym kierunku co Graffias, znajdzie się najjaśniejsza gwiazda Skorpiona, Antares.
Ostatniego poranka tego tygodnia i ostatniego poranka zimy Księżyc zaprezentuje tarczę oświetloną w 65% i przeniesie się do gwiazdozbioru Wężownika. Tej nocy Srebrny Glob w odległości 9° minie gwiazdę Antares ze Skorpiona, natomiast 7° dalej, lecz na godzinie 7, świecić będzie planeta Saturn, która o tej porze dopiero wschodzi i przebywa niecałe 5° nad południowo-wschodnim widnokręgiem. Natomiast godzinę przed świtem, czyli około kwadrans przed godziną 5, Saturn wzniesie się na mniej więcej 15° i przesunie się w okolice południka lokalnego. Obecnie szósta planeta Układu Słonecznego świeci blaskiem +0,5 magnitudo, a jej tarcza ma średnicę 17?. Największy i najjaśniejszy księżyc Saturna Tytan swoją maksymalną elongację, tym razem zachodnią, osiągnie w sobotę 18 marca.
Planety nieba wieczornego są widoczne coraz gorzej, co najwyraźniej objawia się w przypadku Wenus, która za niecałe dwa tygodnie przejdzie między Ziemią a Słońcem, a najsłabiej w przypadku Marsa, poruszającego się tylko o połowę wolniej od Słońca. Lecz dzięki temu, że obecnie ekliptyka jest nachylona bardzo korzystnie do widnokręgu, a dodatkowo Wenus przebywa jakieś 8° na północ od niej, wszystkie trzy planety (między Wenus a Marsem jest jeszcze Uran) można obserwować. Pod koniec tygodnia nisko nad widnokręgiem zacznie pojawiać się planeta Merkury, która maksymalną elongację wschodnią, niestety tylko 19°, osiągnie 1 kwietnia, stąd będzie ją można obserwować od trzeciej dekady marca do połowy kwietnia. W dniu maksymalnej elongacji godzinę po zachodzie Słońca Merkury zajmie pozycję na wysokości około 8° nad zachodnim widnokręgiem.
Jednak na początku tygodnia Merkurego jeszcze nie da się obserwować, za to można przyglądać się, jak do swojej koniunkcji dolnej ze Słońcem zbliża się planeta Wenus. W poniedziałek 13 marca 45 minut po zmierzchu (na tę porę wykonane są mapki animacji) Wenus zajmowała pozycję na wysokości 12° nad zachodnim widnokręgiem, natomiast w niedzielę 19 marca o tej samej porze będzie to już tylko 4°. W tym czasie jasność planety spadnie z -4,3 do -4,1 wielkości gwiazdowej, jej tarcza urośnie z 56 do 59?, natomiast faza spadnie z 6 do 2%. Jeśli tylko ktoś dysponuje nawet mała lornetką teatralną, warto skierować ją na Wenus i na pewno da się dostrzec duży i cienki sierp drugiej planety od Słońca.
Jak już wspominałem, pod koniec tygodnia do Wenus dołączy planeta Merkury, która w kolejnych tygodniach zastąpi Wenus na wieczornym niebie. Oczywiście widok nie będzie już tak ujmujący, ponieważ Merkury jest o wiele mniejszy i odbija dużo mniej promieniowania słonecznego. Jest też dalej od nas. To wszystko powoduje, że świeci on dużo słabiej od Wenus. Póki jeszcze druga planeta od Słońca nie przeszła między nami a Słońcem, można ją wykorzystać do odszukania pierwszej. Merkurego można obserwować od piątku 17 marca, jak będzie piął się w górę około 9° od Wenus. W piątek mniej więcej na godzinie 7 względem niej, w niedzielę ? bliżej godziny 9. W tym czasie jasność Merkurego spadnie z -1,4 do -1,3 magnitudo, jego tarcza będzie miała średnicę około 5? (czyli prawie 12 razy mniejszą od Wenus!) i zupełnie też inną od Wenus fazę ? w piątek 17 marca ? 92%, w niedzielę 19 marca ? 87%. Zatem o ile fazę Wenus da się dostrzec przez małą lornetkę, do obserwacji Merkurego potrzebny jest teleskop o średnicy najlepiej co najmniej kilkunastu cm i powiększeniu ponad 100 razy.
Pozostałe dwie planety, czyli Urana i Marsa oraz planetę karłowatą (1) Ceres można (i trzeba) obserwować na znacznie ciemniejszym niebie. Mapki powyższej animacji pokazują wygląd zachodniego nieboskłonu 1,5 godziny po zmierzchu, czyli kolejne 45 minut później, niż animacja pierwsza. Widać na niej, że o pod koniec tygodnia o tej porze Wenus już zniknie za widnokręgiem. Najgorzej, ponieważ najbliżej linii horyzontu, zatem jej obraz najbardziej zakłócają drgania atmosfery, widoczna jest planeta Uran. Przedostatnia planeta Układu Słonecznego wędruje około 2,5 stopnia na północny zachód od świecącej z jasnością obserwowaną +4,8 magnitudo gwiazdy ? Psc. Jasność samej planety jest mniejsza o jedną wielkość gwiazdową.
Do końca tygodnia Mars oddali się od Urana już na 14° i słabo nadaje się na wskazówkę w jego szukaniu. Czerwona Planeta wędruje obecnie dobrze wewnątrz granic konstelacji Barana, około 9° na południe od jej najjaśniejszych gwiazd, Hamala, Sheratana i Mesarthim. Dla astroamatorów najciekawsza jest ostatnia z wymienionych i najsłabsza z nich, która w teleskopie rozpada się na dwie gwiazdy, odległe od siebie o 8?. Jasność Marsa wynosi obecnie +1,4 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 4 sekund kątowych, zatem jeszcze mniejszą, niż Merkury. Z tym, że tarcza marsjańska na razie bez przerwy się zmniejsza, natomiast tarcza Merkurego ? rośnie.
Planeta karłowata (1) Ceres również wędruje przez gwiazdozbiór Barana, też przy jego południowej granicy, lecz bliżej części środkowej. W tym tygodniu Ceres minie gwiazdę 5. wielkości 38 Arietis. W czwartek 16 marca oba ciała niebieskie dzielić będą jedynie 2 minuty kątowe, ale niestety jeszcze za naszego dnia. O godzinie podanej na mapce dla tego dnia dystans będzie prawie 2-krotnie większy. Jasność planety karłowatej różne źródła podają różnie. W wykorzystywanym przeze mnie symulatorze podają +8,2 magnitudo, ale częściej spotykana, i chyba prawdziwsza, jest jasność w okolicach +9 magnitudo.
Na koniec został opis członka Układu Słonecznego, którego warunki obserwacyjne są dla nas bardzo dobre i najlepsze ze wszystkich opisywanych do tej pory obiektów. Jest nim kometa 41P/Tuttle-Giacobin-Kresak, która wędruje obecnie przez gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy i około godziny 22:30 naszego czasu góruje w okolicach zenitu. W poniedziałek 13 marca kometa przejdzie mniej niż 1° od świecącej z jasnością +3,5 magnitudo gwiazdy Tania Borealis (? UMa), natomiast do końca tygodnia zbliży się ona do gwiazdy Merak, czyli zachodniego koła Dużego Wozu, na mniej niż 5°. Jasność komety oceniana jest obecnie na około +7 magnitudo, zatem powinna być ona widoczna w większej lornetce, zwłaszcza w pobliżu jej górowania.
Dokładniejsza, wykonana w programie Nocny Obserwator mapka trajektorii komety 41P wśród gwiazd jest do pobrania tutaj.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/13/niebo-w-trzecim-tygodniu-marca-2017-roku/

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku4.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku5.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku6.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku7.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku8.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku9.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku10.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2017 roku11.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA znalazła zagubioną sondę orbitującą wokół Księżyca
Piotr Stanisławski
Jak namierzyć pudło wielkości sporej pralki, które 380 000 km od Ziemi pędzi wokół Księżyca z prędkością 5700 km/h? Tego zadania podjęła się NASA, by wypróbować swój system radarowy.
Pierwsza indyjska sonda kosmiczna Chandrayaan-1 nie była całkowitym sukcesem. Ambitny plan wysłania jej na orbitę Księżyca powiódł się, jednak w połowie misji, po niespełna 300 dniach satelita zamilkł niespodziewanie i już nigdy więcej się nie odezwał.
Kosmiczny wrak teoretycznie powinien pozostawać na księżycowej orbicie, ale akurat w przypadku obiektów okrążających naszego satelitę niczego nie można być pewnym. Księżyc ma bowiem mnóstwo tzw. maskonów (od ang. mass concentrations) ? anomalii grawitacyjnych wywołanych przez skupiska masy znajdujące się płytko pod jego powierzchnią. Nie znamy do końca mechanizmu ich powstania ? prawdopodobnie mają związek ze zmianami powstającymi w wyniku uderzeń meteorytów.
Radar na cały kontynent
NASA wykorzystała gigantyczny radar złożony z dwóch naziemnych urządzeń. Wiązkę mikrofal w kierunku Księżyca wysłano przy pomocy 70-metrowej anteny znajdującej się w Goldstone Deep Space Communications Complex w Kalifornii (zachodnie wybrzeże USA). Powracający sygnał odbierał 100-metrowy Green Bank Telescope w Zachodniej Wirginii leżący blisko wschodniego wybrzeża.
Obliczono, gdzie teoretycznie powinien się znajdować zaginiony satelita i w regularnych odstępach wysyłano w to miejsce radarową wiązkę. W końcu przeciął ją obiekt, którego odbicie odpowiadało charakterystyce poszukiwanej sondy. Nasłuchiwano dalej i gdy po 2 godzinach i 8 minutach znowu trafiono na obiekt. Sprawa stała się jasna ? właśnie tyle czasu powinno satelicie Chandrayaan-1 zająć okrążenie Księżyca.
Wykorzystując ten sam system namierzono też Lunar Reconnaissance Orbiter ? amerykańską sondę krążącą po księżycowej orbicie od 2009 roku. To jednak była bułka z masłem, bo ten satelita wciąż działa i wystarczyło skontaktować się z jego kontrolą misji, by wiedzieć dokładnie gdzie jest.
Radarowy system NASA ma służyć m.in. do lokalizowania na orbicie okołoziemskiej kosmicznych śmieci, które mogą zagrozić działającym tam satelitom.
źródło
http://www.crazynauka.pl/nasa-znalazla-zagubiona-sonde-orbitujaca-wokol-ksiezyca/

NASA znalazła zagubioną sondę orbitującą wokół Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obóz astronomiczny dla licealistów
14 marca 2017, Julia Liszniańska
Obóz odbędzie się w dniach 6 sierpnia ? 19 sierpnia w szkoleniowym ośrodku harcerskim Nadwarciański Gród w Załęczu Wielkim. Jest dedykowany licealistom zainteresowanym naukami ścisłymi, w szczególności astronomii.
W programie obozu przewidziane są zajęcia z astronomii, fizyki, matematyki, informatyki i nauk pokrewnych. Rozgwieżdżone załęczańskie niebo przysporzy wielu okazji do obserwacji astronomicznych zarówno gołym okiem jak i profesjonalnym sprzętem astronomicznym.
W czasie obozu prowadzony będzie autorski kurs astronomii od podstaw. Prowadzone będą zajęcia zarówno teoretyczne jak i praktyczne. Jak co roku będzie można spróbować swoich sił w astrofotografii i sprawić sobie pamiątkę w postaci niezwykłego zdjęcia. W programie przewidziane są także zajęcia z matematyki, fizyki i informatyki. Nie zabraknie wycieczek krajoznawczych, wielu gier i zabaw oraz ognisk.
Obóz Almukantaratu to doskonała okazja, żeby połączyć zabawę z nauką. Kadra dba nie tylko o rozwój naukowy uczestników, ale również kulturalny ? organizowane są pokazy filmowe oraz panele dyskusyjne na różne tematy. Na obozie nie brakuje również zajęć sportowych ? porannej gimnastyki oraz koszykówki, siatkówki, piłki nożnej i badmintona. Wieczorami, przy dobrej pogodzie, organizowane są ogniska oraz śpiewanki. Dzięki niedawno powstałemu na terenie ośrodka planetarium uczestnicy mają możliwość zapoznania się z wyglądem nocnego nieba i gwiazdozbiorami nawet pomimo deszczu. Nie można zapomnieć o tym, co nadaje największy urok obozom ? harcerskiej tradycji, którą kultywuje Klub: mieszkanie pod namiotami, zbiórki i ogniska. Na pewno nie zabraknie wspólnego śpiewania przy dźwiękach gitary, dzięki czemu chwile spędzone na obozie na długo pozostaną w pamięci.
Zapraszamy do ?Nadwarciańskiego Grodu? w Załęczu Wielkim, gdzie od ponad 30 lat miłośnicy astronomii z całej Polski dzielą się pasją z młodszymi kolegami. Obóz Almukantaratu to doskonała okazja, żeby połączyć zabawę z nauką. Z nami zgłębisz tajniki astronomii, matematyki, fizyki i informatyki!
Zgłoszenia oraz wszelkie pytania należy kierować na adres: [email protected]
Więcej informacji na stronie spotkania oraz na Facebooku.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/14/oboz-astronomiczny-dla-licealistow/

Obóz astronomiczny dla licealistów.jpg

Obóz astronomiczny dla licealistów2.jpg

Obóz astronomiczny dla licealistów3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie w układzie TRAPPIST-1 mogłoby łatwo przeskakiwać z planety na planetę
2017-03-14
Ewentualne życie w pozasłonecznym układzie planetarnym TRAPPIST-1, mogłoby stosunkowo łatwo przemieszczać się miedzy tamtejszymi planetami - przekonują w najnowszej pracy naukowcy z Harvard University. Ich artykuł, opublikowany na portalu arxiv.org, cytuje na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist". Manasvi Lingam i Avi Loeb przekonują, że planety zdolne do podtrzymania życia krążą tam na tyle blisko siebie, że ewentualne mikroorganizmy mogłyby z pomocą odłamków planetoid przenosić się między nimi.

Niespełna miesiąc temu świat nauki poruszyły informacje o odkryciu układu planetarnego TRAPPIST-1, zawierającego aż siedem planet podobnych do Ziemi, z których co najmniej trzy znajdują się w tak zwanej ekosferze czy strefie zamieszkiwalnej, gdzie woda mogłaby istnieć w stanie ciekłym. Układ, znajdujący się około 40 lat świetlnych od nas, zwracał uwagę już wcześniej, kiedy jeszcze nie wiedziano o wszystkich krążących tam planetach, teraz staje się czołowym obiektem obserwacji, zmierzających do oceny, czy faktycznie mogłoby tam istnieć życie.
Praca ogłoszona w arxiv.org przez Manasvi Lingama i Aviego Loeba wskazuje, że te poszukiwania mogą być jeszcze ciekawsze niż do tej pory przypuszczano. Planety krążą po na tyle bliskich orbitach, że odległość między nimi może zmniejszać się do zaledwie kilku odległości Ziemi od Księżyca. To oznacza, że jeśli w powierzchnię jednej z nich uderzyłby meteoryt, jego odłamki, wraz z ewentualnymi mikroorganizmami, mogłyby trafić na inne.

Naukowcy rozważają możliwość przenoszenia się życia wraz z planetoidami, czy kometami, tak zwaną hipotezę panspermii, już od ponad stu lat. Zdaniem niektórych życie na Ziemi mogło się pojawić jako "import" z innego ciała niebieskiego, na przykład Marsa. Autorzy pracy policzyli, że taki transport między planetami układu TRAPPIST-1 jest nawet około 1000 razy bardziej prawdopodobny niż między Ziemią a Marsem. Kluczowe znaczenie ma znacznie krótszy czas przelotu między niektórymi z tamtych planet, przeniesienie mikroorganizmów mogłoby tam nastąpić w czasie 100 razy krótszym niż między Marsem a Ziemią. To znacznie zwiększa szanse, że jakieś życie faktycznie mogłoby niską temperaturę, próżnię, wreszcie kosmiczne promieniowanie przetrwać.

Lingam i Loeb przyrównali system tych planet do wysp i z pomocą matematycznego modelu przeanalizowali możliwość przenoszenia się życia między nimi. Wyniki obliczeń wskazują ich zdaniem, że jeśli życie pojawiłoby się na jednej z trzech planet ekosfery wokół czerwonego karła TRAPPIST-1, prawdopodobnie szybko pojawiłoby się i na dwóch pozostałych.

"New Scientist" cytuje jednak opinie innych badaczy, których takie rozumowanie nie przekonuje. Praca jest interesująca, ale planety to nie wyspy, nawet jeśli są dość blisko - uważa Valeria Souza z National Autonomous University of Mexico. Nawet na Ziemi migracja między wyspami nie jest łatwa, a ewolucja życia na różnych wyspach może pójść różnymi ścieżkami - dodaje.

Nie jest też pewne, czy hipoteza panspermii ma jakiekolwiek odbicie w rzeczywistości. Porównanie szans panspermii to oczywiście ciekawa idea, ale na razie nie mamy pewności, czy takie zjawisko w ogóle może zachodzić - dodaje Lisa Kaltenegger, szefowa Carl Sagan Institute przy Cornell University.
Te wątpliwości nie zmieniają oczywiście faktu, że TRAPPIST-1 faktycznie wydaje się dla poszukiwaczy pozaziemskiego życia wyjątkowo cennym obiektem badań. W tym układzie możemy rzucać kostką aż trzy razy, szanse sukcesu są odpowiednio większe - mówi Loeb. Jemu i jego koledze nie można odmówić zapału. Przed tygodniem na łamach czasopisma "Astrophysical Journal Letters" postawili tezę, że obserwowane z Ziemi, tak zwane szybkie błyski radiowe mogą być dowodem istnienia zaawansowanej, pozaziemskiej cywilizacji. Zagadkowe zjawisko może pochodzić od systemów napędzających obcym świetlne żagle pojazdów.
Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-zycie-w-ukladzie-trappist-1-mogloby-latwo-przeskakiwac-z-pla,nId,2368569

Życie w układzie TRAPPIST-1 mogłoby łatwo przeskakiwać z planety na planetę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plany pierwszego kosmicznego portu coraz bliższe realizacji
Wysłane przez kuligowska w 2017-03-14

Ambitny cel wysłania ludzi na Marsa do roku 2030 napotyka dziś na wiele trudności. Jeśli wszystko pójdzie jednak zgodnie z planem, NASA będzie już niebawem gotowa na wykonanie jednego z pierwszych kroków w kierunku przezwyciężenia tych wyzwań. Chociaż projekt nie jest jeszcze ostatecznie zaakceptowany, Amerykańska Agencja Kosmiczna wraz z innymi agencjami będącymi partnerami w projekcie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) prawdopodobnie rozpocznie wkrótce realizację planów budowy ?kosmodromu? księżycowego, projektowanego między innymi jako stacja przesiadkowa w drodze na Czerwoną Planetę.

W zeszłym miesiącu reprezentanci pięciu wiodących agencji kosmicznych z różnych stron świata spotkali się w Japońskiej Tsukubie celem wspólnego omówienia planów przyszłej stacji okrążającej Księżyc. Szczegółowy, konkretny projekt takiej stacji ma szanse ujrzeć światło dzienne już za rok. W nadchodzących miesiącach agencje kosmiczne rozpoczną przegląd istniejących już planów tej ambitnej ?budowli?. Do największych związanych z jej konstrukcją wyzywań zalicza się obecnie opracowanie skutecznych i bezpiecznych systemów podtrzymujących życie w przestrzeni kosmicznej oraz metod integracji ludzkich i prowadzonych automatycznie działalności naukowych.

Przed rozpoczęciem planowania dalszych (w tym w szczególności marsjańskich) załogowych misji kosmicznych koniecznie jest udowodnienie, że wykonanie zamkniętego systemu nadającego się do długotrwałego zamieszkania przez ludzi jest w ogóle możliwe. Podczas konferencji w Tsukubie wszyscy partnerzy przedsięwzięcia zgodzili się co do tego, że dla planowanej stacji najkorzystniejsza będzie zbliżona do owalu orbita, która pozwoli jej zbliżać się do Księżyca na odległość jednego i pół tysiąca kilometrów. Wybór takiej orbity daje szereg korzyści: do poprawy kursu potrzeba wówczas niewielkich ilości paliwa, komunikacja z Ziemią jest ułatwiona, a na panele słoneczne konstrukcji padają bezpośrednio promienie Słońca. Orbita tego typu jest też optymalna dla efektywnej łączności ze statkiem kosmicznym Orion (NASA). Z drugiej strony nie jest ona jednak najlepsza dla przyszłych badań powierzchni Księżyca. Rosjanie (Roscosmos), szczególnie zainteresowani wykorzystaniem nowej stacji w tym właśnie celu, nadal rozważają wykorzystanie nieco niższej obity księżycowej.

A to tylko jeden z wielu przykładowych konfliktów interesów. Określenie dokładnych naukowych i technologicznych celów takiego przedsięwzięcia, z pozostawieniem dodatkowego miejsca na plany i cele ewentualnych przyszłych współpracowników, jest trudne nawet przy dobrej woli wszystkich stron. NASA zastanawia się więc, czy cała stacja księżycowa nie powinna składać się z dwóch części, które w razie potrzeby mogłyby całkowicie oddzielić się od siebie. Wówczas pewne jej moduły na stałe krążyłyby wokół Księżyca, pozwalając na jego efektywne badanie, podczas gdy inne mogłyby mieć możliwość oddzielania się na potrzeby przyszłych misji ? na przykład misji marsjańskiej.

Inne możliwe rozwiązanie tego problemu to opracowanie wspólnych reguł i standardów dla wszystkich partnerów projektu. Na dziś dzień uzgodniono na przykład, że w skład planowanego kosmodromu wejdzie amerykański moduł zasilania i napęd, europejsko-japońskie moduły mieszkalne, rosyjska śluza i słynne już, automatyczne ramię produkcji kanadyjskiej. Rozważany jest również moduł widokowy z kopułą i 360-stopniową panoramą...

Wszystkie te części stacji zostaną dostarczone przez rakiety NASA, jednak swe możliwości w tym zakresie szacują na dziś dzień także specjaliści z Rosji. Ich rakieta Angara-5 mogłaby dostarczyć gotowy moduł rosyjski do budowanej w przestrzeni kosmicznej konstrukcji. Załoga będzie wysyłana na stację głównie przez amerykański statek kosmiczny Orion, ale drzwi pozostaną otwarte dla potencjalnych innych, także komercyjnych ?przewoźników? - podobnie jak i obecnie stacja ISS jest częściowo zaopatrywana przez loty realizowane przez firmy SpaceX i Orbital ATK. Ostatecznym celem projektu jest jednak stworzenie stacji będącej zamkniętym systemem, zapewniającym astronautom wszystko to, co niezbędne do życia, bez stałych dostaw z ziemi.

Obecne plany zakładają rozpoczęcie budowy stacji około roku 2020. Jej pełne wykorzystanie jako platformy dla dalszych lotów i misji kosmicznych będzie jednak możliwe nie wcześniej niż w roku 2030.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Więcej na temat planowanej stacji

Źródło: astronomy.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/plany-pierwszego-kosmicznego-portu-coraz-blizsze-realizacji-3193.html

Plany pierwszego kosmicznego portu coraz bliższe realizacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cassini obserwuje ciepło pod powierzchnią Enceladusa
Posted on 14/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Najnowszy artykuł opublikowany w periodyku Nature Astronomy donosi, że południowy obszar biegunowy lodowego księżyca Saturna ? Enceladusa jest cieplejszy niż oczekiwano już kilka metrów pod powierzchnią. Oznacza to, że ocean ciekłej wody może znajdować się zaledwie 2 kilometry wgłąb księżyca ? znacznie bliżej powierzchni niż dotąd uważano.
Nadmiar ciepła jest szczególnie wyraźny nad trzema pęknięciami, które nie różnią się szczególnie od tzw. pasów tygrysich ? wyraźnych, aktywnie emitujących pęknięć przecinających ten region (na dole zdjęcia) ? choć aktualnie nie są one aktywne. Uśpione pęknięcia znajdujące się nad ciepłym, podpowierzchniowym morzem wskazują na dynamiczny charakter geologii Enceladusa wskazując, że księżyc mógł doświadczać kilku osobnych okresów aktywności, które pojawiały się w różnych częściach powierzchni księżyca.
Odkrycie zgadza się z wynikami badań z 2016 roku prowadzonych przez zespół naukowców niezwiązanych z misją Cassini, w ramach których podjęto próbę oszacowania grubości lodowej warstwy Enceladusa. Badania wskazywały, że średnia głębokość warstwy lodu to 18 -22 kilometry, przy czym w pobliżu południowego bieguna może to być mniej niż 5 kilometrów.
Detekcja w pobliżu tych trzech nieaktywnych pęknięć temperatury wyższej od temperatury obszarów je otaczających to kolejna zagadka Enceladusa ?  mówi Linda Spilker z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. Jaki jest ten ciepły ocean podpowierzchniowy i czy życie mogło w nim ewoluować? Na odpowiedź na te pytania musimy poczekać, aż dolecą tam kolejne misje kosmiczne.
Źródło: ESA/NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/14/cassini-obserwuje-cieplo-pod-powierzchnia-enceladusa/

Cassini obserwuje ciepło pod powierzchnią Enceladusa.jpg

Cassini obserwuje ciepło pod powierzchnią Enceladusa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy wreszcie wiedzą, co podgrzewa koronę słoneczną
2017-03-15
Zwykle im dalej od źródła ciepła, np. płomienia świecy czy piecyka, tym chłodniej. Inaczej jest na Słońcu. Korona słoneczna jest znacznie gorętsza niż warstwy położone bliżej słonecznego jądra. Naukowcy długo zastanawiali się, dlaczego tak się dzieje. Teraz udało im się wykazać, że koronę słoneczną mogą podgrzewać tzw. fale Alfvéna.
Atmosfera słoneczna dzieli się na trzy warstwy: fotosferę będącą najbliżej Słońca, środkową chromosferę i najbardziej odległą koronę słoneczną. Temperatura plazmy w koronie słonecznej wynosi aż 2-3 miliony Kelwinów (K). Tymczasem leżąca 2 tys. km niżej fotosfera jest "zimna" ? jej temperatura wynosi zaledwie 5,8 tys. K.
 
"Gorąca korona słoneczna jest sprzeczna z naszą intuicją, która podpowiada nam, że temperatura powinna się zmniejszać wraz z odległością od źródła ciepła. Przecież im dalej od świeczki czy piecyka, tym temperatura maleje. Na Słońcu jest inaczej" - mówi PAP astrofizyk prof. Krzysztof Murawski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
 
Temperatura wprawdzie spada wraz z odległością od jego gorącego jądra (15 mln K) aż do wysokości 100 km powyżej fotosfery, osiągając tam jedynie 4,3 tys. K, jednak wyżej temperatura zaczyna niespodziewanie rosnąć; początkowo wzrost jest powolny w chromosferze, ale już u jej szczytu, w tzw. obszarze przejściowym, temperatura wzrasta gwałtownie aż do temperatur milionowych.
 
Mechanizm tego procesu pozostawał dotychczas nieznany. Problem z wyjaśnieniem anomalii temperaturowej w atmosferze Słońca polegał na tym, że plazma zanurzona jest w skomplikowanym polu magnetycznym. Przez okres kilkudziesięciu lat wiele ośrodków naukowych próbowało rozwikłać ten problem, dostarczając często wyszukanych scenariuszy opisujących proces ogrzewania korony słonecznej.
 
Zagadnieniem tym zajął się też międzynarodowy zespół składający się z naukowców z pięciu krajów, kierowany przez prof. Abishka Srivastawę z Indii. Wykorzystując dane obserwacyjne z tzw. Szwedzkiego Teleskopu znajdującego się w La Palma na Wyspach Kanaryjskich, naukowcy zaobserwowali na Słońcu tzw. fale Alfvéna.
 
"Fale te są znane już od 1942 roku. Szwedzki uczony Hannes Alfvén otrzymał za ich badania Nagrodę Nobla. Dotąd sądziliśmy, że są one również na Słońcu, ale nie mogliśmy ich zauważyć. Po raz pierwszy zaobserwował je właśnie zespół z Irlandii Północnej, obserwując struktury o rozmiarach 100-200 km. Struktury te przypominają włókna, czy witki wikliny sterczące prostopadle do powierzchni Słońca. Wykonują one oscylacje, czyli wahania, których efektem są właśnie fale Alfvéna" - opisuje prof. Murawski, który wchodził w skład zespołu badawczego.
 
Jego zespół w ramach projektu wykonał zaawansowane symulacje numeryczne i wykazał, że fale Alfvéna mogą ogrzewać koronę słoneczną i generować wiatr słoneczny. "Za pomocą symulacji numerycznych pokazaliśmy, że fale te są w stanie dostarczyć energię koronie słonecznej. Krótko mówiąc, fale te mają wystarczająco dużą energię, aby ogrzać koronę słoneczną. Gdyby nie dostawała ona energii z wewnątrz, to szybko by się wychłodziła" - tłumaczy prof. Murawski.
 
?Nasze odkrycie dostarcza rewolucyjnego rozwiązania znanej od dawna zagadki ogrzewania korony słonecznej i wprowadza przełom w zrozumieniu procesów generacji energii i jej transportu z zimnych do gorących obszarów atmosfery Słońca. Fale Alfvéna partycypują również w wielu innych zjawiskach. Wśród nich wymienić można dżety wyrzucane z czarnych dziur" - tłumaczy prof. Murawski.
 
Teraz naukowcy w UMCS będą prowadzili kolejne badania. Chcą sprawdzić, jak to się dzieje, że energia fal Alfvéna jest zamieniana na energię termiczną ogrzewającą koronę słoneczną.
 
Raport o wykryciu fal Alfvéna na Słońcu opublikowano w prestiżowym czasopiśmie "Nature". W skład międzynarodowego zespołu oprócz Polaków: prof. Krzysztofa Murawskiego i mgr inż. Dariusza Wójcika z UMCS, weszli badacze z Irlandii Płn., Wielkiej Brytanii, Indii i Włoch.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
 
ekr/ mrt/
Tagi: umcs
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413372,naukowcy-wreszcie-wiedza-co-podgrzewa-korone-sloneczna.html

Naukowcy wreszcie wiedzą, co podgrzewa koronę słoneczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Cassini żegna się z Mimasem
Posted on 15/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Pod koniec swojej misji, 30 stycznia 2017 roku sonda Cassini wykonała swoje ostatnie zbliżenie do Mimas, jednego z lodowych księżyców Saturna. W momencie największego zbliżenia Cassini znalazła się 41 230 kilometrów od Mimasa. Przez pozostałą część misji sonda Cassini nie zbliży się do tego obieku na mniej niż 90 000 km.
Powyższa mozaika stanowi najbardziej szczegółowe zdjęcie Mimasa w historii.
Bliskie przeloty w pobliżu Mimasa należały do rzadkości w trakcie misji sondy Cassini, która zbliżyła się do Mimasa na odległość mniejszą niż 50 000 km tylko siedmiokrotnie.
Powierzchnia Mimasa usiana jest rozlicznymi kraterami, z których największy ? Krater Herschel ? nadaje mu charakterystycznego wyglądu.
ym razem NASA opublikowała dwie wersje zdjęcia Mimasa. Na pierwszym zdjęciu, lewa część księżyca, oświetlona światłem odbitym od Saturna, została rozjaśniona, aby ukazać szczegóły powierzchni także tej części księżyca. Drugie zdjęcie (poniżej) przedstawia bardziej rzeczywisty stopień oświetlenia.
Źródło: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/15/sonda-cassini-zegna-sie-z-mimasem/

Sonda Cassini żegna się z Mimasem.jpg

Sonda Cassini żegna się z Mimasem2.jpg

Sonda Cassini żegna się z Mimasem3.jpg

Sonda Cassini żegna się z Mimasem4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESO ogłosiło tegoroczną edycję konkursu ?Catch a Star?
15 marca 2017 Anna Wizerkaniuk
Europejskie Obserwatorium Południowe zaprasza uczniów z całego świata do wzięcia udziału w konkursie ?Catch a Star?. Konkurs jest organizowany przy współpracy z europejskim stowarzyszeniem do spraw edukacji astronomicznej (European Association for Astronomy Education ? EAAE). Jest to już 11 edycja konkursu, który odbywa się już od 2002r.
Aby wziąć w nim udział, należy wysłać pracę dotyczącą szeroko pojętej astronomii, np. obiekt astronomiczny, obserwacje, problem naukowy lub teoria. Praca musi być napisana w języku angielskim i zawierać nie więcej niż 5000 słów. Uczestnicy mogą wziąć udział w grupach maksymalnie 3-osobowych. Należy również zgłosić opiekuna. Prace w formacie PDF należy wysłać drogą mailową na adres [email protected]. Termin nadsyłania prac to 20 grudnia 2017r. do godziny 1700.
Pierwsze pięć miejsc zostanie nagrodzone m.in. możliwością przeprowadzenia własnych obserwacji w Narodowym Obserwatorium Astronomicznym ?Rozhen? w Bułgarii lub porozmawiać z profesjonalnym astronomem podczas wideokonferencji.
Więcej informacji znajduje się na stronie konkursu ?Catch a Star?.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/15/eso-oglosilo-tegoroczna-edycje-konkursu-catch-a-star/

ESO ogłosiło tegoroczną edycję konkursu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V
15 marca 2017  Julia Liszniańska
Wystrzelony 7 maja 2013 roku Proba-V jest miniaturowym satelitą Europejskiej Agencji Kosmicznej, którego zadaniem jest sporządzenie globalnej mapy roślinności na podstawie obserwacji powierzchni Ziemi i wegetacji roślin z aktualizacją co dwa dni.
Aby uczcić premierę nowej polityki otwartego dostępu do zdjęć, filmów i danych ESA, opublikowano zestaw świeżo przetworzonych 22 zdjęć krajów członkowskich ESA. Oto niektóre z nich:
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/15/zdjecia-satelitarne-krajow-europejskich-wykonane-przez-satelite-proba-v/

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V.jpg

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V2.jpg

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V3.jpg

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V4.jpg

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V5.jpg

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V6.jpg

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V7.jpg

Zdjęcia satelitarne krajów europejskich wykonane przez satelitę Proba-V8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falcon 9 wynosi na orbitę satelitę telewizyjnego EchoStar 23
Wysłane przez grabianski w 2017-03-16
W środku nocy z Kennedy Space Center na Florydzie wystartowała rakieta Falcon 9, wynosząc ciężkiego satelitę usług telewizji satelitarnej na orbitę. Tym razem nie zobaczyliśmy jednak lądowania dolnego stopnia rakiety. Ładunek był zbyt ciężki, by wystarczyło na to paliwa.
O ładunku

Na orbitę został wysłany satelita EchoStar 23, który waży około 5,5 t - jest to najcięższy satelitą wysłany na orbitę GTO przez rakietę Falcon 9. Znajdzie się docelowo na orbicie geostacjonarnej, na długości 45 stopni W. Będzie stamtąd świadczyć usługi przesyłu transmisji telewizyjnej dla Brazylii.

EchoStar 23 został wyposażony w 32 transpondery pasma Ku przeznaczone dla przesyłu telewizyjnego oraz dodatkowe transpondery pasma Ka i S do przesyłu danych i komunikacji sieciowej.

Satelita został zbudowany przez amerykańską firmę Space Systems/Loral. Budowa satelity umożliwia jego wielokrotną relokację na inne długości geograficzne w przyszłości, jeśli zaszłaby taka potrzeba rynkowa. System bazuje na platformie satelitarnej LS-1300. Jest to jedna z popularniejszych platform bazowych dla satelitów telewizyjnych, między innymi dzięki swojej wysokiej konfigurowalności. Platforma może wspierać od 12 do 150 transponderów i generować od 5 do 20 kW całkowitej mocy.

EchoStar 23 użyje najmocniejszej konfiguracji z dwoma pięciosegmentowymi panelami słonecznymi. Satelita jest stabilizowany trójosiowo. Został wyposażony w napęd chemiczny skłądający się z głównego silnika i silniczków kontroli położenia. Oprócz tego satelita posiada dodatkowy plazmowy napęd elektryczny do manewrów utrzymujących satelitę we właściwym położeniu.

Satelita miał wystartować już pod koniec 2016 roku, jednak wybuch rakiety Falcon 9 na stanowisku startowym we wrześniu ubiegłego roku i związane z tym wstrzymanie lotów wymusiło zmianę planów. Był to trzeci lot rakiety Falcon 9 po tej katastrofie.
Relacja ze startu

Rakieta wzniosła się w powietrze o godzinie 7:00 czasu polskiego, po kilku sekundach zaczęła ustalać właściwy kierunek lotu. Nieco ponad minutę od startu Falcon 9 przekroczył prędkość dźwięku. Pierwszy stopień rakiety zakończył pracę po 2 minutach i 43 sekundach, około 20 sekund dłużej niż przy misjach z powrotem dolnego stopnia.

2 minuty i 55 sekund po starcie uruchomiony został silnik drugiego stopnia. Działał on przez około 5 i pół minuty. Później drugi stopień wraz z ładunkiem wkroczył w fazę swobodnego dryfu, jak zwykle przy tego typu misjach do orbity transferowej do geostacjonarnej (GTO).

Po 18 minutach swobodnego lotu nastąpiło planowane drugie odpalenie silnika górnego stopnia. Silnik działał przez dokładnie minutę. Separacja ładunku od rakiety została wykonana 34 minuty po starcie. EchoStar zacznie teraz kilkudniowe manwery, które wprowadzą go na wstępną pozycję geostacjonarną. Po testach systemu, satelita przetransportuje się na docelową pozycję nad Brazylią.
Podsumowanie

Był to 14. start rakiety orbitalnej w tym roku. Falcon 9 wystartował już 3 razy w tym roku, wychodząc tym samym na prowadzenie pod względem liczby startów jednej rakiety.

Był to też już 5. start rakiety amerykańskiej i drugi start z historycznej wyrzutni LC-39A.

Najbliższe dni będą obfitowały w wiele startów rakietowych. Już jutro, 17 marca w nocy ma wystartować japońska rakieta H-IIA, Dzień po niej z Florydy wystartuje po raz pierwszy w tym roku rakieta Delta IV. Wyniesie satelitę komunikacyjnego dla amerykańskiego wojska. 21 marca z kolei mają odbyć się dwa starty - europejskiej rakiety Ariane 5 z Gujany Francuskiej oraz statku zaopatrzeniowego Cygnus do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na szczycie rakiety Atlas V. Natomiast 27 marca z Bajkonuru wystartuje rosyjski Sojuz z dwójką astronautów.

Źródło: Spaceflight101/SpaceX

Więcej informacji:
?    film ze startu rakiety Faclon 9 z ładunkiem EchoStar 23 (YouTube)
?    materiały prasowe SpaceX dot. misji EchoStar 23 [pdf]
?    opis techniczny ładunku - satelity EchoStar 23
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/falcon-9-wynosi-na-orbite-satelite-telewizyjnego-echostar-23-3194.html

Falcon 9 wynosi na orbitę satelitę telewizyjnego EchoStar 23.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sukces studentów i absolwentów Politechniki Wrocławskiej! Ich wiertarka poleciała w kosmos

2017-03-16
Wiertarka zbudowana we Wrocławiu przez studentów i absolwentów Politechniki Wrocławskiej poleciała w kosmos. Urządzenie znajdowało się na pokładzie rakiety, która uniosła się na wysokość 86 kilometrów. Projekt zespołu "Dream" miał pokazać, jak wygląda proces wiercenia w warunkach mikrograwitacji. To pierwsza taka analiza na świecie, która ma dać odpowiedź na pytanie, czy w kosmosie mogą działać kopalnie.

Rakieta wystartowała z kosmodromu Esrange Space Center w szwedzkiej Kirunie. Na jej pokładzie była m.in. "kosmiczna" wiertarka z Wrocławia. Kiedy rakieta osiągnęła swój najwyższy pułap, urządzenie włączyło się i zaczęło przewiercać kostkę gipsu. Nagrania z kamer umieszczonych wewnątrz rakiety i dane z zainstalowanych czujników, studenci i absolwenci Politechniki Wrocławskiej otrzymali w momencie, kiedy rakieta spadła na ziemię. Teraz nagrany materiał będzie analizowany.
Dzięki jednej z kamer widzieliśmy moment, w którym zaczęliśmy wiercić w próbce i wzdychaliśmy z zachwytu, kiedy urobek odlatywał z wywierconego otworu. Wyraźnie widoczne było to, że mamy stan mikrograwitacji na pokładzie - opisywała zaraz po starcie rakiety Dorota Budzyń. Nie wiemy oczywiście, co nagrała druga kamera, bo na żywo mieliśmy obraz tylko z jednej. Już teraz mogę jednak powiedzieć, że wyniki są bardzo obiecujące. Jako pierwsi obserwowaliśmy proces wiercenia w mikrograwitacji i już wiemy, że mamy wszystko nagrane i mamy gotowe dane do dalszej analizy - tłumaczy.
Do kosmicznego projektu studenci Politechniki Wrocławskiej zakwalifikowali się dwa lata temu. Program zorganizowała Europejska Agencja Kosmiczna, Szwedzka Krajowa Rada do spraw Przestrzeni Kosmicznej i Niemiecka Agencja Kosmiczna.
(ug)

Bartek Paulus

http://www.rmf24.pl/nauka/news-sukces-studentow-i-absolwentow-politechniki-wroclawskiej-ich,nId,2369649

Sukces studentów i absolwentów Politechniki Wrocławskiej Ich wiertarka poleciała w kosmos.jpg

Sukces studentów i absolwentów Politechniki Wrocławskiej Ich wiertarka poleciała w kosmos2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety TRAPPIST-1 bez atmosfer?
Wysłane przez kuligowska w 2017-03-16

Niewielka gwiazda TRAPPIST-1, chłody karzeł typu M okrążany najprawdopodobniej przez układ aż siedmiu skalistych planet, jest słynna już od kilku miesięcy. W roku 2016 astronomowie po raz pierwszy odkryli kilka z jej planet. Zainteresowanie nimi nie słabnie, a naukowcy próbują dowiedzieć się, jakie naprawdę panują na nich warunki. Czy te światy nadają się do ewentualnego zasiedlenia przez człowieka?

Vincent Bourrier z Obserwatorium w Genewie doszedł do nieco zaskakującego wniosku: gwiazda wypromieniowuje duże ilości energii. Tak duże, że mogła ona całkowicie zniszczyć potencjalne atmosfery okrążających ją planet. Kierowany przez niego zespół obserwował gwiazdę na falach ultrafioletowych za pośrednictwem Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Głównym przedmiotem zainteresowania naukowców była emisja linii spektralnej Lyman-alfa, podczas której fala o znanej długości wypromieniowywana jest przez atomy wodoru (a konkretniej ? ich elektrony przechodzące z wyższego orbitalu na niższy) leżące w chromosferze gwiazdy ? warstwie znajdującej się pomiędzy jej obserwowaną powierzchnią (fotosferą) i gorącą, silnie zjonizowaną koroną.  

Astronomowie zauważyli, że gwiazda TRAPPIST-1 emituje mniej niż połowę promieniowania Lyman-alfa, jakie jest typowe dla innych, podobnych gwiazd. To zresztą oczekiwany rezultat - TRAPPIST-1 jest bowiem także chłodniejsza od większości gwiazd tego rodzaju. Jednak okazało się też, że gwiazda wypromieniowuje jednocześnie mniej więcej tyle samo wysokoenergetycznego promieniowania X, co podobna do niej Proxima Centauri. Ta wysokoenergetyczna emisja pochodzi prawdopodobnie z jej korony.

Stosunek promieniowania X do emisji w ultrafiolecie jest ważny i ciekawy z kilku powodów. Po pierwsze ? obie te wartości spadają z czasem, w miarę jak gwiazdy - karły, przy czym jednak emisja rentgenowska spada wówczas dużo szybciej. Jeśli zatem TRAPPIST-1 emituje mniej więcej trzy razy tyle energii w Lyman-alfa co na falach X, może to sugerować, że gwiazda ta jest mimo wszystko dosyć młoda. Inni zajmujący się nią badacze uważają z kolei, że jest ona jednocześnie młoda i stara: jej prędkość rotacji wokół własnej osi wskazuje wprawdzie na mały młody wiek, ale już duży ruch własny świadczyć może o tym, że gwiazda należy do dość starej populacji w galaktyce, położonej w obszarze jej halo. Bourrier sądzi, że kwestia wieku jest w tym przypadku wciąż otwarta, a stosunek emisji X do emisji ultrafioletowej mówi nam tylko tyle, że TRAPPIST-1 nie może być gwiazdą bardzo starą.

Promieniowanie w wysokich energiach X i w nadfiolecie jest jednak ciekawe z jeszcze jednego powodu ? może być kluczowe dla ewentualnej możliwości osiedlenia się na którejś z planet układu, a także możliwości występowania na tych planetach życia zbliżonego do ziemskiego. Choć promieniowanie ultrafioletowe karła jest dość niewielkie, to już jego łączne promieniowanie w całym zakresie widma jest na tyle wysokie, że mogłoby w ciągu kilku miliardów lat zniszczyć atmosfery okrążających go planet typu skalistego ? także tych leżących w strefie zamieszkiwalnej.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna praca naukowa: Bourrier et al. ?Reconnaissance of the TRAPPIST-1 exoplanet system in the Lyman-alpha line.? Astronomy & Astrophysics (2017).

Źródło: Sky & Telescope
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/planety-trappist-1-bez-atmosfer-3196.html

Planety TRAPPIST-1 bez atmosfer.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna materia znacznie mniej istotna we wczesnym Wszechświecie
Posted on 16/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Najnowsze obserwacje wskazują, że masywne galaktyki gwiazdotwórcze w epoce powstawania galaktyk 10 miliardów lat temu zdominowane były przez materię barionową. Nie przypominają zatem dzisiejszych galaktyk, w których wpływ tajemniczej ciemnej materii wydaje się być dużo większy. Takie zaskakujące wyniki uzyskane podczas obserwacji za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) wskazują, że ciemna materia nie miała aż tak dużego wpływu na wczesny Wszechświat jak dzisiaj.
Normalną materię (czyli materię barionową) widzimy dzisiaj w postaci jasno świecących gwiazd, gazu i obłoków pyłu. W odróżnieniu od niej tajemnicza ciemna materia nie emituje, nie pochłania ani nie odbija promieniowania i może być obserwowana poprzez wpływ jej grawitacji na inne obiekty. Obecność ciemnej materii tłumaczy dlaczego zewnętrzne rejony pobliskich galaktyk spiralnych rotują szybciej niż oczekiwalibyśmy gdyby te galaktyki składały się tylko z widzianej w nich materii barionowej.
Teraz, międzynarodowy zespół astronomów pracujący pod kierownictwem Reinharda Genzela z Insytutu Maxa Plancka w Garching w Niemczech zaprzągł do pracy instrumenty KMOS oraz SINFONI zainstalowane na Bardzo Dużym teleskopie w Chile. Oba instrumenty mierzyły tempo rotacji sześciu masywnych galaktyk gwiazdotwórczych odległego Wszechświata widzianych w okresie powstawania galaktyk 10 miliardów lat temu.
To co odkryli było zaskakujące: w przeciwieństwie do galaktyk obserwowanych we współczesnym Wszechświecie, zewnętrzne rejony tych odległych galaktyk wydają się rotować wolniej niż obszary znajdujące się bliżej centrum ? co wskazuje, że jest w nich mniej ciemnej materii niż oczekiwano.
Ku naszemu zaskoczeniu prędkość rotacyjna nie jest stała lecz spada wraz z odległością od centrum galaktyki ? komentuje Reinhard Genzel, główny autor artykułu opublikowanego w periodyku Nature. Istnieją dwa wytłumaczenia dla takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, większa część tych wczesnych masywnych galaktyk silnie zdominowana jest przez normalną materię, a ciemna materia odgrywa w nich dużo mniejszą rolę niż w Lokalnym Wszechświecie. Po drugie, te wczesne dyski były dużo bardziej chaotyczne niż galaktyki spiralne obserwowane w naszym kosmicznym otoczeniu.
Obydwa efekty wydają się tym bardziej nasilone im dalej poszukujemy galaktyk. To wskazuje, że 3-4 miliardy lat po Wielkim Wybuchu, gaz tworzący galaktyki zdążył już uformować płaskie, rotujące dyski, a otaczające je halo ciemnej materii było znacznie większe i bardziej rozmyte. Widocznie ciemna materia potrzebowała kolejnych miliardów lat do ułożenia się ciasno wokół galaktyk, stąd jej wpływ widoczny jest tylko w prędkościach rotacyjnych dysków galaktycznych w lokalnym Wszechświecie.
Powyższe wytłumaczenie zgadza się z obserwacjami wskazującymi, że wczesne galaktyki były dużo bogatsze w gaz i bardziej kompaktowe niż współczesne galaktyki.
Sześć galaktyk badanych przez naukowców należały do większej próbki setek odległych dysków aktywnie formujących gwiazdy, a obserwowanych za pomocą instrumentów KMOS oraz SINFONI zainstalowanych na Bardzo Dużym Teleskopie w Obserwatorium Paranal w Chile. Oprócz pomiarów pojedynczych galaktyk opisanych owyżej, naukowcy połączyli słabsze sygnały z innych galaktyk tworząc w ten sposób średnią krzywą rotacji. Ta uśredniona krzywa także wykazywała ten sam trend spadku prędkości wraz ze wzrostem odległości od centrum galaktyk.
Szczegółowe modele wskazują, że choć normalna materia zwyczajowo odpowiada za około połowę całkowitej masy galaktyk, całkowicie dominuje ona dynamikę galaktyk na największych redshiftach.
Powyższe badania opisano w artykule zatytułowanym Strongly baryon dominated disk galaxies at the peak of galaxy formation ten billion years ago autorstwa R. Genzela et al., opublikowanym w periodyku Nature.
Źródło: ESO
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/16/ciemna-materia-znacznie-mniej-istotna-we-wczesnym-wszechswiecie/

Ciemna materia znacznie mniej istotna we wczesnym Wszechświecie.jpg

Ciemna materia znacznie mniej istotna we wczesnym Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europejska misja do księżyców Jowisza wchodzi na kolejny etap
Posted on 16/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Wysokie wymagania obejmujące zasilanie, ochronę przed polem magnetycznym, elektrycznym i silnym promieniowaniem, jak i surowe przepisy dotyczące ochrony planetarnej były kluczowymi elementami, z którymi naukowcy musieli sobie poradzić, aby przejść w etap budowy sondy Jupiter Icy Moons Explorer, w skrócie Juice.
Sonda Juice, które start zaplanowano na 2022, a dotarcie do układu Jowisza na 2029 rok, spędzi trzy i pół roku na badaniu burzliwej atmosfery gazowego olbrzyma, jego magnetosfery oraz jego delikatnych pierścieni i księżyców.
Zadaniem sondy będzie badanie dużych lodowych księżyców: Ganimedesa, Europy i Kallisto, z których każdy najprawdopodobniej posiada ocean ciekłej wody pod lodową skorupą.
Kulminacją misji będzie dedykowany, trwający osiem miesięcy etap badania Ganimedesa ? po raz pierwszy wysłana z Ziemi sonda wejdzie na orbitę wokół księżyca planety innej niż Ziemia.
Juice zostanie wyposażony w 10 najnowszych instrumentów: kamery, radar zaglądający pod lód, wysokościomierz, eksperymenty radiowe i czujniki do monitorowania pola magnetycznego i naładowanych cząstek obecnych w układzie Jowisza.
Aby się upewnić, że sonda będzie w stanie sprostać oczekiwaniom naukowców w wymagającym środowisku, konstrukcja sondy musi spełniać najsurowsze wymagania.
Na początku tego miesiąca projekt misji osiągnął jeden z ważniejszych punktów milowych ? ustalono wstępny projekt sondy i jej łączy z instrumentami naukowymi i stacjami naziemnymi. Teraz możliwe będzie zbudowanie prototypu sondy, który przeznaczony zostanie do testów.
Przegląd potwierdził także, że ważąca 5,3 tony sonda będzie pasowała do rakiety Ariane 5.
Pracująca w zewnętrznym Układzie Słonecznym, z dala od Słońca, oznacza, że sonda będzie wymagała dużych paneli słonecznych: dwa skrzydła składające się z 5 paneli każde o łącznej powierzchni prawie 100 metrów kwadratowych będą zapewniały pod koniec misji 820 W mocy.
Po wyniesieniu w przestrzeń kosmiczną sonda Juice wykorzysta pięć asyst grawitacyjnych: jedną w pobliżu Marsa, jedną w pobliżu Wenus i trzy w pobliżu Ziemi, zanim rozpocznie swój lot w kierunku Jowisza. Panele słoneczne będą musiały się zmierzyć z szerokim zakresem temperatur, unikając uszkodzenia np. podczas przelotu w pobliżu Wenus poprzez odpowiednie nachylenie paneli.
Główny silnik sondy zostanie wykorzystany do wejścia na orbitę wokół gazowego olbrzyma oraz do wejścia na orbitę wokół Ganimedesa. Dlatego też podczas przeglądu misji szczególny nacisk położono na silnik.
Specjalne elementy pozwolą sondzie wytrzymać kilka lat w ekstremalnie silnym promieniowaniu obecnym w pobliżu Jowisza.
Jednym z kluczowych tematów jest także ?czystość? elektromagnetyczna sondy. Z uwagi na fakt, że jednym z celów misji jest monitorowanie pola magnetycznego i cząstek elektrycznych w pobliżu Jowisza, ważne jest aby pole elektromagnetyczne generowane przez sondę nie wpływało na pomiary naukowe.
W ramach przeglądu naukowcy upewnili się także, że sonda Juice spełnia wszystkie wymagania ochrony planetarnej i zminimalizowano ryzyko zanieczyszczenia księżyców, szczególnie Europy wirusami i bakteriami przeniesionymi z Ziemi na powierzchni sondy. Misja została zaplanowana w taki sposób, że sonda Juice z pewnością nie zderzy się z Europą w skali setek lat.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/16/europejska-misja-do-ksiezycow-jowisza-wchodzi-na-kolejny-etap/

Europejska misja do księżyców Jowisza wchodzi na kolejny etap.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polka została wiceprzewodniczącą Rady ESA
Wysłane przez czart w 2017-03-16

Reprezentantka naszego kraju, Otylia Trzaskalska-Stroińska z Ministerstwa Rozwoju, została wybrana na wiceprzewodniczącą Rady Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Rada ESA to organ składający się z przedstawicieli krajów członkowskich, w którym każdy z krajów ma jeden głos. To tutaj są podejmowane decyzje o głównych projektach i kierunkach rozwoju agencji kosmicznej i europejskiego przemysłu kosmicznego.

Nowym przewodniczącym Rady ESA został Francuz, Jean-Yves Le Gall, natomiast stanowiska wiceprzewodniczących przypadły dwóch osobom: Otylii Trzaskalskiej-Stroińskiej z Polski oraz Alice Bunn z Wielkiej Brytanii.

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) odpowiada za europejską obecność w kosmosie - rakiety nośne, satelity, sondy kosmiczne, obserwacje Ziemi z kosmosu. Budżet agencji wynosi ponad 5 miliardów euro rocznie. Polska jest członkiem ESA od 2012 roku, a wcześniej miała z nią umowy o współpracy. Niedawno informowano o przedłużeniu dla naszego kraju preferencyjnych warunków członkostwa.

Pełna lista krajów członkowskich: Austria, Belgia, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Niemcy, Norwegia, Polska, Portugalia, Rumunia, Szwecja, Szwajcaria, Węgry, Wielka Brytania, Włochy. Razem są to 22 kraje, plus dodatkowo Słowenia posiada umowę stowarzyszeniową oraz istnieje specjalna współpraca na linii ESA - Kanada.

Więcej informacji:
?    New Chairship of the ESA Council
?    Wiadomości dotyczące ESA
?    Biogram nowego przewodniczącego Rady ESA (Jean-Yves Le Gall)

Źródło: ESA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polka-zostala-wiceprzewodniczaca-rady-esa-3197.html

2017-03-17_07h42_18.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie obserwują ostatnie chwile umierającego czerwonego olbrzyma
Posted on 17/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów korzystając z teleskopu ALMA (Atacama Large Milimeter/submilimeter Array w Chile) zaobserwował zdumiewający spiralny wzór w gazie otaczającym czerwonego olbrzyma LL Pegasi i towarzyszącą mu gwiazdę ? układ oddalony od nas o 3400 lat świetlnych.
To co tutaj tak szczegółowo możemy obserwować o ostatni etap życia umierającego czerwonego olbrzyma, który właśnie odrzuca większość swojego gazu pod postacią silnego wiatru gwiezdnego ?  mówi Mark Morris, współautor badań i profesor fizyki i astronomii na UCLA.
Po porównaniu obserwacji teleskopowych z symulacjami komputerowymi astronomowie doszli do wniosku, że za kształt gazowego obłoku otaczającego układ odpowiedzialna jest wysoce eliptyczna orbita.
Artykuł opisujący odkrycie został opublikowany w periodyku Nature Astronomy.
Ze względu na ruch po orbicie tracącego masę czerwonego olbrzyma, zimny obłok molekularny tworzący wiatr  emitowany przez gwiazdę rozwijany jest niczym woda z rotującego tryskacza ogrodowego tworząc przy tym swój charakterystyczny spiralny kształt ?  mówi Morris.
ALMA obserwuje emisję na krótkich falach radiowych. Dzięki temu instrumentowi naukowcy byli w stanie stworzyć trójwymiarowy obraz emisji oparty na cząsteczkach wyrzuconych z LL Pegasi tworzących spiralny wzór obłoku.
Zdjęcia przedstawiające wiele pełnych obrotów spirali mówią nam wiele o dynamice układów podwójnych na przestrzeni 5000 lat.
Ten niespotykanie uporządkowany system otwiera nam drzwi do zrozumienia w jaki sposób ewoluują orbity takich układów kiedy jedna z gwiazd zaczyna tracić masę ? dodaje Morris.
Źródło: Nature
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1038/s41550-017-0060
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/17/astronomowie-obserwuja-ostatnie-chwile-umierajacego-czerwonego-olbrzyma/

Astronomowie obserwują ostatnie chwile umierającego czerwonego olbrzyma.jpg

Astronomowie obserwują ostatnie chwile umierającego czerwonego olbrzyma2.jpg

Astronomowie obserwują ostatnie chwile umierającego czerwonego olbrzyma3.jpg

Astronomowie obserwują ostatnie chwile umierającego czerwonego olbrzyma4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy lobbują za większą liczbą planet w Układzie Słonecznym
Posted on 17/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Kirby Runyon, naukowiec z Johns Hopkins University chce postawić sprawę jasno: niezależnie od tego co mówi prestiżowa organizacja naukowa, Pluton jest planetą. Jest nią także Europa, powszechnie znana jako księżyc Jowisza, oraz Księżyc i ponad 100 innych obiektów Układu Słonecznego, którym się odmawia statusu planety w ramach aktualnie obowiązującej definicji planety.
Definicja zatwierdzona przez IAU (Międzynarodową Unię Astronomiczną) usuwała Plutona ze spisu planet powodując spadek liczby planet w Układzie Słonecznym z dziewięciu do ośmiu. Według Runyona zmiana nie miała żadnego sensu. Argumenty za statusem planety dla Plutona Runyon zamierza przedstawić na konferencji naukowej w Teksasie.
Lodowo-skalisty pluton był najmniejszą z dziewięciu planet Układu Słonecznego ? jego średnica to zaledwie 3/4 średnicy Księżyca i zaledwie 1/5 średnicy Ziemi. Niemniej jednak ? według Runyona ? Pluton posiada  aktywność powierzchniową, którą zazwyczaj wiąże się z planetą. Nie ma w nim nic nie-planetarnego.
Runyon, którego dyzertacja doktorska skupia się na zmiennym krajobrazie Księżyca i Marsa, kierował grupą sześciu autorów z pięciu różnych instytucji mających za zadanie stworzenie nowej definicji planety i jej uzasadnienia. Wyniki prac zostaną zaprezentowane w formie posteru na konferencji Lunad and Planetary Science Conference.
Wszyscy autorzy artykułu są członkami zespołu naukowego misji New Horizons do Plutona. Latem 2015 roku sonda New Horizons stała się pierwszą sondą, która po pokonaniu ponad 5 miliardów kilometrów przeleciała zaledwie 12 000 km od Plutona.
Runyon wraz ze współpracownikami dowodzi, że definicja planety powinna skupiać się na cechach samego obiektu, a nie czynnikach zewnętrznych takich jak jego orbita czy obiekty w jego otoczeniu. Naukowcy uważają, że planeta to ?obiekt o masie niższej od masy gwiazdy, w którego wnętrzu nigdy nie zachodziły procesy fuzji,  a którego grawitacja pozwala mu utrzymać okrągły kształt.?
To definicja, która różni się od trzyczęściowej definicji przyjętej przez IAU tym, że nie zwraca uwagi na otoczenie definiowanego ciała fizycznego. To właśnie ten element ? który wymaga aby planeta i jej satelity poruszały się po orbicie samotnie ? sprawił, że Pluton wypadł ze spisu planet.
Alan Stern, główny badacz misji New Horizons już wcześniej zauważał, że definicja IAU wyklucza ze spisu planet także Ziemię, Marsa, Jowisza i Neptuna, które dzielą swoje orbity z planetoidami.
Nowa, geofizyczna definicja omijałaby gwiazdy, czarne dziury, planetoidy i meteoryty, a zawierałaby wszystkie pozostałe obiekty Układu Słonecznego. Tym samym spis planet powiększyłby się z 8 do około 110 obiektów.
To poszerzenie spisu jest jedną z zalet nowej definicji ? twierdzi Runyon. Samo słowo ?planeta? niesie za sobą odpowiedni ?ciężar psychologiczny? ? więcej planet sprawiłoby, że szeroka opinia publiczna wspierałaby ich eksplorację.
Źródło: JHU
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/17/naukowcy-lobbuja-za-wieksza-liczba-planet-w-ukladzie-slonecznym/

Naukowcy lobbują za większą liczbą planet w Układzie Słonecznym.jpg

Naukowcy lobbują za większą liczbą planet w Układzie Słonecznym2.jpg

Naukowcy lobbują za większą liczbą planet w Układzie Słonecznym3.jpg

Naukowcy lobbują za większą liczbą planet w Układzie Słonecznym4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)