Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Hubble obserwuje: Nowe zdjęcie Mgławicy w Orionie
Posted on 17/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Poszukując samotnych planet i nieudanych gwiazd astronomowie korzystający z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a stworzyli mową mozaikę przedstawiającą Mgławicę w Orionie. Podczas przeglądu słynnego obszaru gwiazdotwórczego, badacze odkryli brakujący element kosmicznej układanki: trzeci, dawno utracony element układu gwiazd.
Mgławica w Orionie to najbliższy nam obszar gwiazdotwórczy ? znajduje się zaledwie 1400 lat świetlnych od Ziemi. To naprawdę burzliwe miejsce ? rodzą się tam gwiazdy, układy planetarne a promieniowanie emitowane przez młode masywne gwiazdy wycina luki w mgławicy zaburzając wzrost mniejszych, pobliskich gwiazd.
Dzięki temu chaosowi, Hubble wiele razy miał okazję badania różnych intrygujących procesów zachodzących w mgławicy. Powyższe zdjęcie przedstawia centralny region mgławicy w zakresie widzialnym i bliskiej podczerwieni.
Astronomowie wykorzystali obserwacje w bliskiej podczerwieni do poszukiwania samotnych planet ? przemieszczających się w przestrzeni bez gwiazdy macierzystej ? oraz brązowych karłów w Mgławicy w Orionie. Możliwości obserwacyjne Hubble?a w podczerwieni pozwalają nam zajrzeć przez obłoki gazu i pyłu i dostrzec ukryte w nich gwiazdy. Pośród takich gwiazd astronomowie natrafili na gwiazdę poruszającą się z nietypowo wysoką prędkością ? około 200 000 kilometrów na godzinę. Gwiazda ta może być brakującym elementem zagadki układu gwiazd rozerwanego 540 lat temu.
Astronomowie wiedzieli już o dwóch innych uciekających gwiazdach w Mgławicy, które najprawdopodobniej stanowiły kiedyś część układu wielokrotnego. Przez lata uważano, że oryginalny układ zawierał więcej niż te dwie gwiazdy. Teraz przez przypadek Hubble pomógł odkryć najprawdopodobniej brakujący trzeci element tego układu.
To czy ta gwiazda faktycznie jest brakującym ? i ostatnim ? elementem zagadki wymaga jeszcze dalszych obserwacji. Tak samo z resztą jak pytanie o powód rozerwania układu gwiazd. Aktualnie istnieje kilka teorii: interakcje z inną, pobliską grupą gwiazd lub chociażby sytuacja, w której dwie z trzech gwiazd za bardzo zbliżyły się do siebie.
Źródło: STScI
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/17/hubble-obserwuje-nowe-zdjecie-mglawicy-w-orionie/

Hubble obserwuje Nowe zdjęcie Mgławicy w Orionie.jpg

Hubble obserwuje Nowe zdjęcie Mgławicy w Orionie2.jpg

Hubble obserwuje Nowe zdjęcie Mgławicy w Orionie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Siedziba olbrzymów
 17 marca 2017  Katarzyna Mikulska
Gromada otwarta uchwycona na tym zdjęciu przez Teleskop Hubble`a, choć zachwyca swoim pięknem, zdaje się być zwykłym, niczym nie wyróżniającym się skupiskiem gwiazd. Jednak i tym razem pozory mylą: przedstawiamy Państwu supergromadę Westerlund 1, siedzibę gwiezdnych gigantów.
Nazwana od nazwiska swojego odkrywcy, położona w odległości zaledwie 15 tysięcy lat świetlnych od nas, gromada Westerlund1 jest skupiskiem wielkich gwiazd, jednych z największych dotąd poznanych. Badając i klasyfikując poszczególne z nich, astronomowie natrafili na prawdziwego giganta. Ta ogromna gwiazda, oznaczana jako Westerlund 1-26, jest uznawana za czerwonego nadolbrzyma i ma średnicę ponad 1500 razy większą od Słońca! Gdybyśmy umieścili ją w środku Układu Słonecznego, obejmowałaby obszar sięgający poza orbitę Jowisza!
Gwiazdy z tej gromady powstawały w podobnych warunkach, co oznacza, że powinny mieć podobny wiek i skład. Sama gromada jest stosunkowo młoda: 3 miliony lat w astronomicznej skali to bardzo niewiele. W porównaniu do świecącego od prawie 5 miliardów lat Słońca takie gwiazdy zdają się być kosmicznymi niemowlętami.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/17/w-kosmicznym-obiektywie-siedziba-olbrzymow/

W kosmicznym obiektywie Siedziba olbrzymów.jpg

W kosmicznym obiektywie Siedziba olbrzymów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan jak ravioli i pożegnanie z Mimasem

2017-03-17
NASA opublikowała kolejne zdjęcia księżyca Pan, w obiektywie krążącej wokół Saturna - i zbliżającej się do końca swej misji - sondy Cassini. Pokazują one dokładniej niezwykły kształt tej kosmicznej skały, przypominający - zdaniem niektórych - pierożki ravioli. Na zdjęciach widać Pana zarówno od północnej, jak i południowej strony. 7 marca sonda dokonała największego podczas całej swej misji zbliżenia do tego księżyca, z odległości niespełna 25 tysięcy kilometrów pokazała go z 8-krotnie większą dokładnością, niż kiedykolwiek wcześniej. Sonda wykonała też ostatnio niezwykłe zdjęcia innego z księżyców Saturna - Mimasa.

Naukowcy są przekonani, że niezwykły kształt Pana wynika z tego, że tworzył się w otoczeniu pierścieni Saturna. Księżyc stopniowo ściągał na swoją powierzchnię pył z pierścienia, który w czasach, gdy Układ Słoneczny był jeszcze dość młody, był prawdopodobnie w tej odległości od planety grubszy, niż obecnie.
Niezwykła struktura zachowała się prawdopodobnie dlatego, że grawitacja Pana jest bardzo słaba. Gdyby była silniejsza, grzbiet nie byłby tak wysoki, bo by się rozsypał. Przy tak niskiej grawitacji pył po prostu osiada na nim i nie osypuje się na dół. Jak się przypuszcza, księżyc ma lodowe jądro otoczone przez materiał skalny o mniejszej gęstości.
Na powyższym zdjęciu, po lewej stronie widać wspomniane ujęcie z 7 marca, z odległości 24583 kilometrów, po prawej kolejne zdjęcie, już z większej odległości - 37335 kilometrów.
Zanim Cassini "pożegnał" się z Panem, 30 stycznia wykonał ostatni bliski przelot w pobliżu księżyca Mimas. Zbliżył się doń na odległość nieco ponad 41 tysięcy kilometrów. Powierzchnia Mimasa pokryta jest niezliczoną liczbą kraterów, choć na tym najnowszym zdjęciu nie widać największego z nich, Herschela, który nadaje mu wygląd Gwiazdy Śmierci z "Gwiezdnych Wojen".
Gigantyczny krater Herschel jest widoczny na zdjęciu wykonanym 19 listopada 2016 roku z odległości około 85 tysięcy kilometrów. Ma blisko 140 kilometrów średnicy, a ściany na jego krawędzi wznoszą się na wysokość nawet 5 kilometrów. Astronomowie nie przestają wyrażać zdziwienia, że po uderzeniu tak potężnego obiektu Mimas nie rozpadł się na kawałki.

 Cassini realizuje w tej chwili ostatni etap swojej misji, nazwany Grand Finale. W ramach tego etapu 20 razy przeleci po zewnętrznej stronie pierścienia F. Potem, po ostatnim przelocie obok księżyca Tytan, sonda wejdzie na ostatnią serię orbit i 22 razy przeleci między Saturnem a wewnętrzną krawędzią jego pierścieni. Finał misji i wejście w atmosferę samego Saturna planowane jest na 15 września 2017 roku.

.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-pan-jak-ravioli-i-pozegnanie-z-mimasem,nId,2370470

Pan jak ravioli i pożegnanie z Mimasem.jpg

Pan jak ravioli i pożegnanie z Mimasem 2.jpg

Pan jak ravioli i pożegnanie z Mimasem 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

H-IIA startuje z satelitą szpiegowskim IGS-5
Wysłane przez grabianski w 2017-03-17
 
Z kosmodromu Tanegashima w południowej Japonii wystartowała dziś po raz drugi w tym roku rakieta H-IIA. Tym razem wyniosła na orbitę satelitę szpiegowskiego IGS-5, przeznaczonego głównie do śledzenia ruchów wojska chińskiego i północnokoreańskiego.
O ładunku

Nie są znane techniczne szczegóły wyniesionego satelity. Wiadomo, że jest to już szósty radarowy satelita zwiadowczy Japonii. Został wyposażony w radar przenikający chmury, umożliwiający obserwację obiektów zarówno w dzień jak i w nocy. Radar ma prawdopodobnie rozdzielczość 1 metra.

Japonia rozpoczęła program rozpoznawczych satelitów na przełomie XX i XXI wieku, głównie z powodu rozwoju technologii balistycznych w Korei Północnej. Wysłany dzisiaj satelita jest częścią programu zarządzanego przez Narodowe Centrum Wywiadu Satelitarnego Japonii, które raportuje bezpośrednio dla japońskiego rządu.
Relacja ze startu

Start nastąpił w piątek o 2:20 w nocy według czasu polskiego. 53-metrowa rakieta od razu po starcie zaczęła kierować się w stronę południową. Po 1 minucie i 48 sekundach lotu od dolnego członu odłączyły się rakiety pomocnicze.


Podsumowanie

Był to 33. start rakiety H-IIA w jej historii. Dla Japonii był to już 3. start rakiety orbitalnej w 2017 roku, jednak dopiero drugi udany. W połowie stycznia nieudany debiut zaliczyła, mająca zostać najmniejszą rakietą orbitalną świata SS-520-4.

Następny start rakiety będzie miał również charakter wojskowy. 18 marca ma polecieć amerykańska Delta IV M z satelitą komunikacyjnym dla wojska WGS 9.

Źródło: SpaceflightNow

Więcej informacji:
?    relacja ze startu (SpaceflightNow.com)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/h-iia-startuje-satelita-szpiegowskim-igs-5-3198.html

H-IIA startuje z satelitą szpiegowskim IGS-5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień Planetariów w Chorzowie!
Wysłane przez Elżbieta w 2017-03-18 22:08
Już jutro, w niedzielę 19 Marca 2017, MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ PLANETARIÓW! Z tej okazji Planetarium Śląskie w Chorzowie zaprasza na pokazy specjalne.
11:00    Z wizytą u Pana Twardowskiego (seans dla dzieci)
        
13:00    Kosmiczne ZOO
        
15:00    Opowieści o gwiazdach i gwiazdozbiorach
        
17:00    Wokół Księżyca


Więcej informacji na stronie http://www.planetarium.edu.pl/program.htm . Zapraszamy!

http://orion.pta.edu.pl/dzien-planetariow-w-chorzowie

Dzień Planetariów w Chorzowie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna okazja.
Kolejna za 40 tysięcy lat

18-03-2017
Wiosna będzie pełna atrakcji na niebie

Wiosna astronomiczna zacznie się już w poniedziałek o godzinie 11.29. Nowa pora roku jest okazją dla miłośników astronomii do kosmicznych obserwacji. Nad naszymi głowami zobaczymy między innymi dwie komety i spadające gwiazdy.
Pory roku zawdzięczamy odpowiedniemu nachyleniu osi obrotu naszej planety do płaszczyzny jej ruchu okołosłonecznego (ekliptyki). Oś obrotu tworzy z ekliptyką kąt 66,5 stopnia, dzięki czemu przez pół roku na działanie promieni słonecznych bardziej wystawiona jest półkula północna, a przez drugie pół roku - półkula południowa.
Zrównanie dnia z nocą
Dwa razy w roku Słońce znajduje się w punktach, w których ekliptyka przecina się z równikiem niebieskim (czyli rzutem równika ziemskiego na sferę niebieską). W momentach tych mamy do czynienia ze zrównaniem dnia z nocą i początkiem astronomicznej wiosny lub jesieni.
Punkt przecięcia ekliptyki z równikiem, w którym Słońce przechodzi z półkuli południowej na północną, nazywa się punktem Barana. Gdy nasza dzienna gwiazda znajdzie się w tym punkcie, rozpoczyna się astronomiczna wiosna.
Wiosną pasjonaci astronomii będą mieli wiele planet do oglądania. Wenus, królująca w ostatnich tygodniach na wieczornym niebie jako tzw. Gwiazda Wieczorna, niedługo zmieni się w Gwiazdę Poranną i będzie widoczna nad ranem (a przez pewien czas będzie widoczna nawet w obu rolach).
Coraz korzystniejsze będą warunki obserwacji Jowisza. Planeta będzie widoczna właściwe przez całą noc, moment jej górowania na niebie w połowie kwietnia przypada koło północy, a w kolejnych tygodniach będzie coraz wcześniejszy.
Poprawia się również widoczność Saturna, który od końca kwietnia i maja będzie wschodzić już przed północą. Na przełomie marca i kwietnia warto spróbować krótko po zachodzie Słońca dostrzec Merkurego nad zachodnim horyzontem. Wieczorem po tej samej stronie nieba można będzie oglądać również Marsa.
Zobaczymy też kometę
Na początku kwietnia będzie można zobaczyć kometę 41P/Tuttle-Giacobini-Kresák, która powraca w okolice Słońca co 5,42 roku. Najbliżej Słońca znajdzie się 14 kwietnia, a tydzień wcześniej minie Ziemię w odległości 0,15 jednostki astronomicznej. W tym okresie będzie ją można zobaczyć w gwiazdozbiorach Smoka i Małej Niedźwiedzicy, czyli będzie widoczna przez całą noc. Do jej obserwacji trzeba użyć lornetki. Niestety, w tym czasie Księżyc będzie w pełni (11 kwietnia), co utrudnia obserwacje takich obiektów, jak komety.
Niepowtarzalna okazja
Z kolei w maju warto śledzić doniesienia o komecie C/2015 ER61 (PanSTARRS). Odkryto ją w 2015 roku i wszystko wskazuje na to, że jej okres obiegu wynosi aż 40 tysięcy lat. Czyli za naszego życia jest to jedyna okazja, aby dostrzec na niebie tę kometę. 19 kwietnia kometa przeleci najbliżej Ziemi, zaś punkt najbliższy Słońcu osiągnie w nocy z 9 na 10 maja. W maju i czerwcu kometa będzie się przesuwać po niebie w gwiazdozbiorach od Wodnika, przez Ryby, do Barana. Na początku maja będzie można ją obserwować od godz. 3 do rana, a miesiąc później od około godz. 2 do rana. Do dostrzeżenia komety potrzebna będzie lornetka.
Spadające gwiazdy
Z rojów meteorów warto zwrócić uwagę na Lirydy, które będą aktywne od 16 do 25 kwietnia. Rój ten znany jest od starożytności, a w latach 1803 i 1922 odnotowano w jego przypadku deszcze meteorów: około 1800 na godzinę. Zwykła aktywność roju jest mniejsza i można spodziewać się do 18 meteorów w ciągu godziny. Maksimum przypadnie 22 kwietnia o godz. 14.00, czyli najlepiej wypatrywać Lirydów w nocy z 21 na 22 kwietnia i z 22 na 23 kwietnia.
Innym ciekawym rojem meteorów widocznym wiosną są Eta Akwarydy, aktywne od 18 kwietnia do 28 maja, z maksimum w nocy z 5 na 6 maja. Rój znany jest od półtora tysiąca lat i jest związany z kometą Halleya. W okresie maksimum można dostrzec nawet 50 "spadających gwiazd" na godzinę.
Widowiskowe koniunkcje
W trakcie wiosennych miesięcy będzie można podziwiać kilka widowiskowych koniunkcji planet z Księżycem, np. z Wenus (27 kwietnia w odległości 1,7 stopnia, 22 maja w odległości nieco ponad 2 stopni) oraz z Jowiszem (11 kwietnia w odległości 2,1 stopnia, 8 maja w odległości 2 stopni, 4 czerwca w odległości nieco ponad 2 stopni).
Zobacz koniunkcje, które były widoczne w ostatnim czasie:
Źródło: PAP
Autor: //aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/kosmiczna-okazja-kolejna-za-40-tysiecy-lat,226944,1,0.html

2017-03-19_09h39_44.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywiad Pulsu: Alastair Reynolds
Posted on 18/03/2017 By Maciej Tadaszak
Space opera jest gatunkiem specyficznym. Ludzkość przemierzająca Galaktykę, napotykająca na swojej drodze obce rasy i wszelakie ?wormhole? nie każdemu przypada do gustu. Osobiście byłem także sceptyczny, gdy po raz pierwszy sięgnąłem po książkę Alastaira Reynoldsa. Odnalazłem tam jednak bogate uniwersum, aczkolwiek bez dziesiątek obcych gatunków i ?podróży nadprzestrzennych?. Świat wykreowany przez tego walijskiego autora zamyka się w naszej okolicy. Jedną z najodleglejszych w nim gwiazd jest Delta Pawia ? odległa od nas o 20 lat świetlnych. Nie znajdziemy też w jego książkach przedziwnych ras obcych, pojawiają się one jedynie jako wymarłe gatunki. Dzięki temu uniwersum Przestrzeni Objawienia jest mroczne i pełne zagrożeń. Pomimo eksploracji tylko najbliższych systemów jest to wszechświat niezmiernie bogaty. Każdy układ posiada własną (często gorzką) historię, a kilka obecnych w nim odłamów ludzkości próbuje po prostu przetrwać. Sam autor z wykształcenia jest astrofizykiem. Co prawda porzucił on karierę naukową dla pisania, jednak w jego twórczości mocno wyczuwalny jest pewien ?sznyt? naukowca. Nie trzyma się on kurczowo spójności naukowej ? nie jest to stricte twarde science-fiction ? jednak każdy mający pojęcie o Kosmosie zauważy, że facet po prostu zna się na rzeczy. Nie wiem ilu z was jest zaznajomionych z książkami Alastaira Reynoldsa, ale po cichu mam nadzieję, że kilkoro z was sięgnie po nie po przeczytaniu małego wywiadu, którego zgodził się on udzielić naszemu portalowi. Przed państwem Alastair Reynolds!
Maciej Tadaszak (PK): Jesteś znany przede wszystkim jako pisarz, ale jesteś także astrofizykiem. Czy masz może jakąś specjalizację?
Alastair Reynolds: Moja kariera naukowa zakończyła się w roku 2004, gdy opuściłem Europejską Agencję Kosmiczną i zostałem pisarzem ?na pełen etat?, więc nie mogę się już uważać za astrofizyka. Rozpocząłem moją karierę naukową prowadząc optyczne badania gwiazd podwójnych (bardzo masywnych gwiazd emitujących promieniowanie X, jak na przykład pulsar SMC X-1) na Uniwersytecie St Andrews. Przeniosłem się następnie do Holandii, by w 1991 rozpocząć pracę dla ESA. Kontynuowałem badania nad tym typem gwiazd, jednak skupiałem się już nad badaniem samego promieniowania, zamiast badaniami optycznymi. Moją pierwszą pracą było utrzymywanie i badanie danych archiwum EXOSAT, które zawierało rezultaty obserwacji wielu misji, w tym także samego EXOSAT, która to misja zakończyła się w roku 1986. Podczas mojego pobytu w Utrechcie zajmowałem się badaniem połączonych danych, zarówno optycznych jak i promieniowania. Powróciłem po tym czasie do ESA, gdzie w latach 1997 ? 2004 zajmowałem się kilkoma innymi projektami. Pomimo porzucenia kariery naukowej cieszę się, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Ciągle mam tam przyjaciół i uważam za szczęście, że udało mi się utrzymać kontakt z wieloma moimi kolegami i mogę prowadzić gościnne wykłady dla ESA i innych organizacji. Chociażby w zeszłym tygodniu byłem w Strasburgu, gdzie poprowadziłem wykład dla Międzynarodowego Uniwersytetu Kosmicznego.
MT: Często w swoich książkach przekształcasz niejako aspekty naukowe i sam to przyznajesz. Jak Twoje wykształcenie na nie wpływa? Czy uważasz podejście naukowe za istotne w science-fiction?
AR: To zależy od książki, od spojrzenia i od tego jak książka pasuje do całej serii. W książkach Przestrzeni Objawienia jest pewna doza ?dokładności? naukowej, której staram się trzymać, jednak nie oznacza to, że są one prawidłowe we wszystkich aspektach. To utrudniłoby mi opowiedzenie opowieści. Osobiście nie jestem zainteresowany science-fiction, w którym nauka sto i ponad samą historią. Darzę naukę respektem i chcę nią grać w działające na wyobraźnię i zaskakujące sposoby, jednak sama opowieść jest najistotniejsza.
MT: W jaki sposób zainteresowałeś się kosmosem? Czy byłeś po prostu dzieciakiem, który spoglądał w niebo?
AR: Tak. Myślę, że tak to wyglądało. We wczesnych latach zainteresowałem się kosmosem i science-fiction, a rodzina i nauczyciele podsuwali mi książki związane z tym tematem. Odpowiadali jednak na zainteresowania, które wykazywałem już znacznie wcześniej. Dostałem swój mały teleskop w 1982 roku, mam go zresztą do dzisiaj. Czerpałem wiele radości z obserwacji planet. Później, już kilka lat później, ja wraz z moimi dwoma przyjaciółmi również zainteresowanymi astronomią, postanowiliśmy przystąpić do kursu dotyczącego astronomii właśnie, który kończył się egzaminem. Przygotowywaliśmy się do niego samodzielnie, tylko my i książki, ale wszystkim nam udało się ukończyć owy kurs. Był to dla mnie duży krok w kierunku rozpatrywania astronomii jako dalszej drogi kariery.
MT: Świat wykreowany przez Ciebie uważam nawet za ciekawszy niż ten, na przykład, w Gwiezdnych Wojnach. Skąd wziąłeś pomysł na tak złożone uniwersum, z taką ilością układów i frakcji?
AR: Gwiezdne Wojny ukazały się, gdy miałem dwanaście lat. Poszedłem obejrzeć je w kinie w dzień moich urodzin. Miały one oczywiście wielki wpływ na moje wczesne postrzeganie Wszechświata i uwielbiam ich koloryt i rozmiar. Zacząłem czytać science-fiction mniej więcej w tym samym okresie i szybko pokochałem prace Larry?ego Nivena, które wypełnione jest bogactwem obcych, frakcji, technologii itp. Było to dla mnie wielką inspiracją i zacząłem pisać swoje pierwsze opowiadania i książki gdzieś pomiędzy 1981 a 1984 rokiem. Później odkryłem książki takich autorów jak Joe Haldeman, Gregory Benford i innych, którzy pomogli ukształtować moje przyszłe aspiracje.
MT: W Twoich książkach nie pojawiają się obce cywilizacje. Jeśli już, to jako wymarłe gatunki, relikty przeszłości. Czy wynika to z braku Twojej wiary w powszechność inteligentnego życia?
AR: Masz rację, że w uniwersum Przestrzeni Objawienia nie ma obecnych obcych cywilizacji, jednak pojawiają się one w jednej, czy dwóch książkach i opowiadaniach. Dla mnie było to przede wszystkim środkiem budowania atmosfery, tego tajemniczego, pustego Wszechświata wypełnionego reliktami obcych i niewyjaśnionych tajemnic. Było to też moim sposobem myślenia o paradoksie Fermiego, często zaniedbanego w ?popularnym? SF. Na przykład w Star Treku, obce cywilizacje często przedstawione są jako posiadające podobny poziom naukowego i technicznego zaawansowania i Romulanie, Klingoni i Federacja posiadają podobne uzbrojenie i statki i żadna z nich nie posiada znacznej przewagi nad innymi. Jednak Galaktyka ma miliardy lat, więc jest wielce prawdopodobne, że jeśli spotkamy kiedyś obce cywilizacje różnice między nami będą ogromne. Nie będą to tysiące lat różnicy w rozwoju, zapewne będą one sięgały milionów, może nawet miliardów. Nie jest to oczywiście zbyt chwytliwe w telewizji i rozumiem dlaczego tak wygląda Star Trek (i także Gwiezdne Wojny), ale z literackiego punktu widzenia należy spojrzeć na temat trochę głębiej.
MT: Space opera jest gatunkiem specyficznym i rządzi się własnymi prawami. Jednak Twoje książki ciężko nazwać utopijnymi, ani dystopijnymi. Czy uważasz, że pomimo ciągłego postępu technicznego człowieka, będziemy popełniać te same błędy?
AR: Rzadko zdarza mi się zastanawiać, czy piszę coś utopijnego, czy jest to bardziej dystopia. Zabieram się po prostu za pracę i próbuję wymyślić dobrą historię, która pociągnie za sobą czytelnika. Często wymaga to zaangażowania jakiegoś zagrożenia, czy dramatu, więc bohaterowie muszą konfrontować się z nieprzyjemnymi sytuacjami i popełnić po drodze kilka błędów. Jednak, o dziwo, jestem optymistycznie nastawiony wobec naszych długoterminowych szans. Myślę, że stopniowo nauczymy się popełniać coraz mniej błędów z przeszłości. Powoli i boleśnie uzyskiwać pewną ?mądrość gatunku?. To będzie naprawdę ciężka droga, jednak lubię myśleć, że uda nam się ją przebyć, nawet jeśli zajmie nam to tysiące lat.
MT: Czy zamierzasz napisać książkę dziejącą się poza uniwersum Przestrzeni Objawienia? Czy uważasz ten temat za jeszcze nie wyczerpany?
AR: Odszedłem już od tego uniwersum w kilku książkach. Napisałem Century Rain, Pushing Ice, House of Suns, Terminal World, czy trylogię Poseidon?s Children, czy ostatnio Revenger, więc jeśli nie wszystkie te książki ukazały się w Polsce (zdaje się, że żadna z nich ? przyp. red.), to i tak jest tego całkiem sporo poza Przestrzenią Objawienia. Obecnie piszę powieść umiejscowioną w tym uniwersum. Na szczęście, jeśli odejdę od niego na chwilę, to pozwala mi to zachowywać świeżość. Jeśli jednak zacznę uważać go za wyczerpany temat, nie będę miał oporów przed porzuceniem go.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/18/wywiad-pulsu-alastair-reynolds/

Wywiad Pulsu Alastair Reynolds.jpg

Wywiad Pulsu Alastair Reynolds2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka "Kosmos. Gwiezdna podróż"

 29 marca br. nakładem wydawnictwa Znak Emoticon ukaże się książka Pawła Ziemnickiego ?Kosmos. Gwiezdna podróż?. Jest to bogato ilustrowana pozycja, która pozwoli najmłodszym czytelnikom poznać tajemnice wszechświata. ?Wsiadaj do wehikułu i ruszaj w nieznane jak prawdziwy astronauta!? ? zachęca wydawca.
?Kosmos. Gwiezdna podróż? to książka dla wszystkich, których fascynuje rozgwieżdżone niebo. Pozwoli ona na odkrywanie niezwykłych planet, planetoid, księżyców, lodowych olbrzymów i meteorytów oraz wieli innych ciekawych obiektów w najbliższym nam i nieco dalszym kosmosie. W poznawaniu zakamarków Wszechświata pomogą fascynujące zdjęcia obiektów kosmicznych.
O książce Pawła Ziemnickiego można powiedzieć, że jest to pierwsza książka naukowa młodego odkrywcy, która pozwoli mu poznać tajemnice i zagadki wszechświata. Odbiorcami tej pozycji są dzieci w wieku od 8 do 12 lat. Ale nie ma żadnych przeciwskazań, aby sięgnęły po nią młodsze lub starsze dzieci oraz rodzice, dla których odkrywanie kosmosu ze swoimi pociechami może być kosmiczną przygodą. Lektura tej książki pomoże odpowiedzieć na często zadawane przez dzieci pytania, m.in.:
?    Tato, dlaczego Słońce świeci?
?    Tato, co to jest czarna dziura?
?    Tato, co to za planeta świeci na niebie tak jasno?
?    Tato, jak daleko jest na Księżyc?
?    Tato, a kiedy polecimy na Marsa?
Prezentowana pozycja ma charakter edukacyjny i przekazuje rzetelną wiedzę o kosmosie. Od strony merytorycznej nad książką czuwała astronom dr Milena Ratajczak (Instytut Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego). Inspirujący wstęp do książki napisał dr hab. Łukasz Wyrzykowski, który na co dzień pracuje w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego.
Sam autor określa ją następująco: ?To popularnonaukowa encyklopedia Układu Słonecznego, przeznaczona przede wszystkim dla dzieci 8-12 lat, ale nie tylko?
Paweł Ziemnicki jest popularyzatorem nauki i dziennikarzem specjalizującym się w tematyce kosmicznej. Wieloletni pracownik planetarium ?Niebo Kopernika? w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Z pasją propaguje wiedzę o kosmosie wśród dzieci i dorosłych. Publikuje artykuły o tematyce kosmicznej m.in. w ?Wiedzy i Życiu?, ?Gazecie Wyborczej?, ?Polityce? czy ?Focusie?. Od niedawna redaktor portalu Space24.pl. W swojej dziennikarskiej karierze przeprowadzał wywiady m.in. prof. Aleksandrem Wolszczanem ? odkrywcą pierwszych planet pozasłonecznych, prof. Timem de Zeeuw ? dyrektorem generalnym Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) oraz Harrisonem Schmittem ? astronautą, który był na Księżycu w ramach misji Apollo 17.
Autor książki ma dwoje dzieci, siedmioletniego Piotrka i czteroletnią Zuzie, którym najczęściej opowiada o kosmosie. W czasie takich opowieści dzieci zadają mnóstwo pytań i z odpowiedzi na te i na podobne pytania, zadawane także przez inne dzieci w czasie różnych spotkań, powstała właśnie ta książka. Paweł Ziemnicki uwielbia także prowadzić obserwacje nocnego nieba. Najchętniej jeździ w sierpniu do Puszczy Augustowskiej, z dala od zanieczyszczonych światłem ludzkich siedzib, aby móc nasycić oczy pięknem nocnego nieba oraz naładować akumulatory do popularyzacji kosmosu.
Książka ukazuje się pod patronatem Fundacji Uniwersytet Dzieci oraz takich instytucji jak European Space Foundation oraz New Space Foundation.
Paweł Z. Grochowalski

Warto zerknąć na stronę wydawnictwa Znak:
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,73623,Kosmos-Gwiezdna-podroz
Źródło: Wydawnictwo Znak Emoticon, Paweł Ziemnicki
http://orion.pta.edu.pl/ksiazka-kosmos-gwiezdna-podroz

Książka Kosmos Gwiezdna podróż.jpg

Książka Kosmos Gwiezdna podróż2.jpg

Książka Kosmos Gwiezdna podróż3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomiczna wiosna zaczyna się już jutro!
2017-03-19

20 marca o godzinie 11.29 Słońce przejdzie przez punkt Barana i rozpocznie się astronomiczna wiosna. Miłośnicy astronomii będą mogli wiosną podziwiać m.in. dobrze widoczne planety, dwie komety i roje meteorów, np. Lirydy.

Pory roku zawdzięczamy odpowiedniemu nachyleniu osi obrotu naszej planety do płaszczyzny jej ruchu okołosłonecznego (ekliptyki). Oś obrotu tworzy z ekliptyką kąt 66,5 stopnia, dzięki czemu przez pół roku na działanie promieni słonecznych bardziej wystawiona jest półkula północna, a przez drugie pół roku - półkula południowa.

Dwa razy w roku Słońce znajduje się w punktach, w których ekliptyka przecina się z równikiem niebieskim (czyli rzutem równika ziemskiego na sferę niebieską). W momentach tych mamy do czynienia ze zrównaniem dnia z nocą i początkiem astronomicznej wiosny lub jesieni.

Punkt przecięcia ekliptyki z równikiem, w którym Słońce przechodzi z półkuli południowej na północną, nazywa się punktem Barana. Gdy nasza dzienna gwiazda znajdzie się w tym punkcie, rozpoczyna się astronomiczna wiosna.

 Coś dla miłośników astronomii
Wiosną pasjonaci astronomii będą mieli wiele do oglądania planet. Wenus, królująca w ostatnich tygodniach na wieczornym niebie jako tzw. Gwiazda Wieczorna, niedługo zmieni się w Gwiazdę Poranną i będzie widoczna nad ranem (a przez pewien czas będzie widoczna nawet w obu rolach). Coraz korzystniejsze będą warunki obserwacji Jowisza. Planeta będzie widoczna właściwe przez całą noc, moment jej górowania na niebie w połowie kwietnia przypada koło północy, a w kolejnych tygodniach będzie coraz wcześniejszy. Poprawia się również widoczność Saturna, który od końca kwietnia i maja będzie wschodzić już przed północą. Na przełomie marca i kwietnia warto spróbować krótko po zachodzie Słońca dostrzec Merkurego nad zachodnim horyzontem. Wieczorem po tej samej stronie nieba można będzie oglądać również Marsa.

Na początku kwietnia będzie można zobaczyć kometę 41P/Tuttle-Giacobini-Kresák, która powraca w okolice Słońca co 5,42 roku. Najbliżej Słońca znajdzie się 14 kwietnia, a tydzień wcześniej minie Ziemię w odległości 0,15 jednostki astronomicznej. W tym okresie będzie ją można zobaczyć w gwiazdozbiorach Smoka i Małej Niedźwiedzicy, czyli będzie widoczna przez całą noc. Do jej obserwacji trzeba użyć lornetki. Niestety, w tym czasie Księżyc będzie w pełni (11 kwietnia), co utrudnia obserwacje takich obiektów, jak komety.

W trakcie wiosennych miesięcy będzie można podziwiać kilka widowiskowych koniunkcji planet z Księżycem, np. z Wenus (27 kwietnia w odległości 1,7 stopnia, 22 maja w odległości nieco ponad 2 stopni) oraz z Jowiszem (11 kwietnia w odległości 2,1 stopnia, 8 maja w odległości 2 stopni, 4 czerwca w odległości nieco ponad 2 stopni).
(mn)
http://www.rmf24.pl/nauka/news-astronomiczna-wiosna-zaczyna-sie-juz-jutro,nId,2370776

Astronomiczna wiosna zaczyna się już jutro.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Promieniowanie sąsiednich galaktyk wywiera wpływ na masywne czarne dziury
Wysłane przez tuznik
 
Nowe badania pokazują, że jasne promieniowanie emitowane przez sąsiednie galaktyki prawdopodobnie napędzało szybki wzrost supermasywnych czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie.

Zakres wielkości starożytnych czarnych dziur waha się od milionów do miliardów mas Słońca a niektóre z nich pochodzą z okresu, gdy Wszechświat miał mniej niż miliard lat. Ich wczesna egzystencja zaintrygowała samych naukowców, ponieważ te kosmiczne "bestie", jak uważają sami uczeni, są uważane obecnie za kształtujące się przez miliardy lat twory.

Supermasywne czarne dziury można znaleźć tak naprawdę w centrum większości, jeżeli nie nawet we wszystkich, dużych galaktykach, także w Drodze Mlecznej. Korzystając z symulacji komputerowych międzynarodowy zespół naukowców odkrył, że te "kosmiczne potwory " mogą bardzo szybko rosnąć, gdy jasne promieniowanie pobliskiej galaktyki podgrzewa ich macierzystą galaktykę, co zatrzymuje formowanie się gwiazd.

Chociaż wiadomo, że supermasywne tworzą się po śmierci masywnych gwiazd - zdarzenia znanego również jako supernowa - proces ten obecnie uważa się za trwający od ponad miliardów lat. Nowe badanie pomaga jednak wyjaśnić, ile z tych "kosmiczne potworów" szybko powstało we wczesnym Wszechświecie.

Początkowo naukowcy myśleli, że ta pobliska galaktyka "musiała być co najmniej 100 milionów razy masywniejsza niż nasze Słońce, aby emitować wystarczającą ilość promieniowania do zatrzymania procesu formowania się gwiazd" - mówią naukowcy.

Jednak nowa symulacja sugeruje, że sąsiednia galaktyka może być nieco mniejsza i znajdować się znacząco bliżej niż oczekiwano. Używając kosmicznego teleskopu Jamesa Webba, który ma rozpocząć swoje prace w 2018 roku, naukowcy planują dalej badać zapadanie się takich masywnych czarnych dziur, oraz chcą oni zrozumieć, jaki rodzaj galaktyki tworzy się wokół jednej z tych masywnych czarnych dziur.

"Zrozumienie, w jaki sposób te super masywne czarne dziury powiedzą nam, jak galaktyki, w tym i Droga Mleczna, kształtują się i ewoluują, ostatecznie powie nam to zapewne coś więcej o Wszechświecie, w którym żyjemy", powiedział John Regan, główny autor badania i doktor habilitowany w Dublin City University.

Ostatnie odkrycia zostały opublikowane 13 marca w prestiżowym czasopiśmie Nature Astronomy.

Źródło: space.com

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Radiation from Nearby Galaxies Bulked Up Early Monster Black Holes
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/promieniowanie-sasiednich-galaktyk-odgrywa-znaczaca-role-na-masywne-czarne-dziury-3199.html

Promieniowanie sąsiednich galaktyk wywiera wpływ na masywne czarne dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najedzona czarna dziura
19 marca 2017 Julia Liszniańska
Około sześć milionów lat temu, kiedy nasi przodkowie zaczęli ewoluować od szympansów, muskularna czarna dziura w Drodze Mlecznej cieszyła się wystawną ucztą. Połknęła ogromne skupisko opadającego międzygwiezdnego wodoru.
Teraz, eony później, widzimy skutki tego oddziaływania. Czarna dziura wypluła z siebie gorącą plazmę, która teraz zdecydowanie góruje nad i pod płaszczyzną naszej galaktyki. Te niewidoczne pęcherzyki gazu, ważące równowartość milionów słońc, są nazywane bąblami Fermiego. Ich energetyczna poświata promieniowania gamma została odkryta w 2010 roku przez Fermi Gamma-ray Space Telescope NASA.
Astronomowie zastanawiali się, jak dawno temu płaty gazowe zostały stworzone, i czy proces ten był powolny, czy też szybki. Ostatnie obserwacje północnego bąbla przez teleskop Hubble?a pozwoliły astronomom na ustalenie dokładniejszego wieku pęcherzyków. Prześledzili ruch chłodnego gazu w całym bąblu, co pozwoliło im oszacować prędkość gazu oraz obliczyć, kiedy miało miejsce to bardzo silne, energetyczne zdarzenie.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/19/najedzona-czarna-dziura/

Najedzona czarna dziura.jpg

Najedzona czarna dziura2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analiza działania ?kosmicznej wiertaki? studentów z PWr potrwa kilka tygodni
19.03.2017
Kilka tygodni potrwa analiza zapisu z dwóch kamer, które zarejestrowały działanie ?kosmicznej wiertarki?, skonstruowanej przez studentów Politechniki Wrocławskiej. Na wysokość niemal 90 km wyniosła ją parę dni temu rakieta Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Eksperyment wrocławskiego zespołu DREAM (z ang. DRilling Experiment for Asteroid Miting), został zrealizowany w ramach program REXUS/BEXUS. To przedsięwzięcie Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), które prowadzone jest ze Szwedzką Krajową Radą ds. Przestrzeni Kosmicznej (SNSB) i Niemiecką Agencją Kosmiczną. REXUS/BEXUS to skrót od angielskiego Rocket/Balloon Experiments for University Students, czyli eksperymenty rakietowe i balonowe dla studentów szkół wyższych.
 
Studenci z PWr chcieli zbadać proces wiercenia w warunkach mikrograwitacji i ciśnienia panującego w przestrzeni kosmicznej. Chcieli się dowiedzieć, jak wtedy będą zachowywały się cząsteczki; w którą stronę polecą; pod jakim kątem i z jaką prędkością. "Chcemy sprawdzić, jak zachowuje się podczas wiercenia samo skonstruowane przez nas urządzenie: jak rozkłada się temperatura w próżni, jakie będą naprężenia przy braku grawitacji. Będziemy też badali, co się dzieje z pyłem, który wydobywa się podczas wiercenia" ? mówiła PAP podczas przygotowań eksperymentu Dorota Budzyń z zespołu DREAM.
 
15 marca z kosmodromu Esrange Space Center w szwedzkiej Kirunie wystartowała rakieta Rexus, na pokładzie której znajdowała się skonstruowana przez studentów z Wrocławia wiertarka. Wzniosła się na wysokość 86 kilometrów. Po osiągnięciu najwyższego pułapu wiertarka włączyła się i rozpoczęła odwiert w gipsowym bloczku.
 
Zespół z Wrocławia, który nadal przebywa w Szwecji otrzymał już materiał z eksperymentu. Teraz zostanie poddany on analizie. Potrwa to kilka tygodni. Budzyń powiedziała PAP, że szczegółowej analizie zostanie poddany m.in. zapis z dwóch kamer, które zarejestrowały odwiert w warunkach mikrograwitacji. ?Już wstępna analiza tych nagrań trochę nas zaskoczyła. Urobek uzyskany z odwiertu zachował się nieco inaczej niż się spodziewaliśmy? ? przyznała.
 
Grupa młodych naukowców podkreśla, że eksperyment wierceń w warunkach kosmicznym, który udało im się przeprowadzić, to pierwsze takie doświadczenie na świecie. ?Od dawana mówi się o wydobyciu surowców z asteroid, na przykład platyny, ten eksperyment może być krokiem do zrealizowania tych zamierzeń. Wiemy, że w USA co najmniej dwie firmy interesują się eksploatacją surowców w kosmosie? - powiedziała Budzyń.
 
Dodała, że wyniki analizy eksperymentu zespołu DREAM będą prezentowane w ośrodkach badawczych i na konferencjach naukowych. ?Dalsze losy naszego projektu zależą od tych wyników? - powiedziała rozmówczyni PAP.
 
Realizacja projektu była możliwa dzięki wsparciu Politechniki Wrocławskiej oraz sponsorów. Członkom zespołu pomogli także internauci, którzy poprzez portal OdpalProjekt.pl dofinansowali ich wyjazd i pobyt w Szwecji.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
pdo/ ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413506,analiza-dzialania-kosmicznej-wiertaki-studentow-z-pwr-potrwa-kilka-tygodni.html

 

Analiza działania kosmicznej wiertaki studentów z PWr potrwa kilka tygodni.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliżej rozwiązania zagadki "hałasujących" meteorów
Wysłane przez kuligowska w 2017-03-19

Astronomia zna wiele przypadków bardzo jasnych meteorów, które zdają się wydawać odgłosy. Zdarza się, że wyraźnie syczą i trzeszczą ? ale właściwie dlaczego tak się dzieje? Ostatnie doniesienia naukowe z Sandia National Laboratories sugerują możliwe przyczyny.
 
Większość widzianych przez nas na niebie meteorów to dość drobne ziarna pyłu. Spalają się one w górnych warstwach ziemskiej atmosfery, poruszając się w niej z prędkościami rzędu 70 kilometrów na sekundę. Dają wówczas dobrze widoczne, efektowne smugi światła. Jednak raz na jakiś czas do atmosfery wpada coś naprawdę dużego ? na przykład meteor wielkości piłki, palący się jako wielki bolid.

Czasem obserwatorzy słyszą towarzyszące tym zjawiskom wyraźne dźwięki - syki i trzaski. Pojawiają się one zwykle jednocześnie z największym rozbłyskiem meteoru. Jednak nie powinna na to pozwalać... odległość. Nie dość, że typowe meteory znajdują się w bardzo rozrzedzonych, górnych warstwach atmosfery (słabo przewodzących dźwięk), to są dodatkowo bardzo daleko od nas. Nie jest więc możliwe ich zobaczenie i jednoczesne usłyszenie ? podobnie jak najpierw widzimy błysk pioruna, a dopiero po kilku sekundach słyszymy wyładowanie atmosferyczne, chyba że burza znajduje się dokładnie nad nami! Ale meteor nie może przelatywać aż tak blisko nas ze względu na dużo większą wysokość nad Ziemią.

Badania naukowców z Sandia National Laboratories w Stanach Zjednoczonych dowodzą jednak, że silne milisekundowe błyski meteorów mogą indukować radiacyjne ogrzewanie się różnych materiałów dielektrycznych, takich jak suche liście, odzież, włosy ? nawet jeśli znajdują się one tylko w bliskim sąsiedztwie obserwatora - poprzez tak zwany efekt fotoakustyczny. Napromieniowane w ten sposób powierzchnie ogrzewają pobliskie masy powietrza, tworząc w efekcie niewielkie oscylacje ciśnienia ? czyli, innymi słowy, właśnie dźwięki.

Badanie pokazały , że bolid o jasności około -12 wielkości (w połowie tak jasny jak Księżyc w pełni) może wywołać słyszalny dźwięk materiału dielektrycznego o natężeniu 25 decybeli. To dźwięk  wystarczająco głośny, abyśmy mogli go bez trudu zauważyć (zwykły szept, uznawany za dolna granicę słyszalności, ma dla porównania 10 do 20 decybeli). Co więcej ? naukowcy podejrzewają, że kręcone włosy mogą być w tym kontekście jeszcze bardziej efektywnym przekaźnikiem efektu fotoakustycznego. Ludzie z takimi włosami mają więc dużo większe szanse na ?usłyszenie? bolidu. Podobnie jest z każdymi włosami (fryzurami) o dużym stosunku łącznej powierzchni do objętości, który także maksymalizuje tworzenie się tego rodzaju dźwięków.

Efekt fotoakustyczny to generowanie dźwięku po zaabsorbowaniu przez dany materiał pewnej ilości światła. Wynalazca m.in. telefonu, Alexander Graham Bell, jako pierwszy zwrócił na niego uwagę w roku 1880. Zastosował go wówczas w jednym ze swoich wynalazków - fotofonie.

Przez wiele lat słyszalne meteory uważano za czysto psychologiczny efekt. Spekulowano także, że może je wywoływać zjawisko tworzenia się fal o niskiej częstotliwości w tak zwanym efekcie elektrofonicznym. Słynny Edmond Halley zebrał wiele doniesień o dającej się słyszeć kuli ognia, jaka rozbłysła ponad Anglią 10 marca 1718 roku. Znawca meteorów Harvey Nininger gromadził dane o podobnych zjawiskach w datowanej na rok 1952 książce ?Out of the Sky?. Niskoczęstotliwościowy efekt elektrofoniczny, indukowany z fal radiowych VLF, byłby generowany w zakresie 1 do 10 Hz i mógłby wywoływać dźwięki w pobliskich przewodnikach takich jak linia telefoniczne, drzewa czy trawa. Teorię tą zdawały się potwierdzać badania japońskich naukowców z 1988 roku. Ale jest tu jeden problem ? wiadomo z drugiej strony, że bolidy nie wypromieniowują zbyt dużych ilości energii na falach radiowych. Szukano więc dalej ? a dziś można już mówić, że rozumiemy to zjawisko dużo lepiej.

Jest jeszcze jedna, prostsza metoda ?usłyszenia? meteorów ? wystarczy do tego odbiornik radiowy z pasmem FM. Należy znaleźć nie używaną przez żadną rozgłośnię częstotliwość, a następnie uważnie wsłuchać się w charakterystyczne trzaski, nieco podobne do ?wybuchów radiowych? generowanych w radiu przez błyskawice. Zdarza się też, że zjonizowany szlak wytworzony w powietrzy przez wyjątkowo jasny meteor może nawet przenieść na nasze pasmo nasłuchu bardzo odległą, normalnie nie odbieraną stację radiową.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Krótko o efekcie fotoakustycznym
?    Bolidy nad Polską


Źródło: astronomy.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/blizej-rozwiazania-zagadki-halasujacych-meteorow-3200.html

Bliżej rozwiązania zagadki hałasujących meteorów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filmiki Sekcji Obserwatorów Komet PTMA
Wysłane przez tuznik w 2017-03-19

W sobotę 04.03 ukazał się już siódmy nowy odcinek serii filmów przeglądowych pt. "Przegląd aktualności - Wszechświat Komet SOK PTMA?

W okresie od marca 2016 roku do marca bieżącego roku Sekcja Obserwatorów Komet Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii wyprodukowała siedem krótkich odcinków, których głównym celem jest popularyzacja zjawisk oraz wydarzeń związanych z kometami i meteorami.

Te krótkie, kilkuminutowe odcinki mają również na celu prezentowanie nie tylko samej działalności Sekcji Obserwatorów Komet PTMA ale także działania polskich pasjonatów komet.

Reżyserem serii filmików pt. "Przegląd aktualności - Wszechświat Komet SOK PTMA" jest współredaktor portalu "Urania-Postępy Astronomii" - Adam Tużnik, natomiast patronami medialnymi są: Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii, Sekcja Obserwatorów Komet (SOK PTMA) oraz fanpage "Blisko Wszechświata".

Wszystkich zainteresowanych tematyką komet zachęcamy do zapoznawania się z najnowszymi odcinkami.

Autor: Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Oficjalny kanał SOK PTMA na YouTube
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/filmiki-sekcji-obserwatorow-komet-ptma-3202.html

Filmiki Sekcji Obserwatorów Komet PTMA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cassini: zbliżenie na Pierścień B
Posted on 20/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Powyższe zdjęcie przedstawia w jak niesamowitych szczegółach sonda Cassini obserwuje lodowe pierścienie Saturna.
Zdjęcie skupia się na fragmencie pierścienia B, który widziany jest tu niemal dwa razy lepiej niż najlepsze dotąd zdjęcia tego pierścienia.
Pierścienie Saturna składają się głównie z lodu wodnego zarówno o rozmiarach ziaren pyłu jak i o średnicach rzędu kilkudziesięciu metrów. Niektóre z wzorów widocznych na zdjęciach pierścieni wykonanych przez sondę Cassini powstają wskutek oddziaływania grawitacyjnego licznych księżyców Saturna, inne z kolei wciąż czekają na swoje wyjaśnienie.
W nadchodzących miesiącach sonda Cassini prześle na Ziemię całą bibliotekę nowych, szczegółowych zdjęć pierścieni. Naukowcy mają nadzieję, że przesłane dane pozwolą na rozwikłanie zagadki tych tajemniczych zaburzeń.
Ocierające się o pierścienie orbity sondy Cassini rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku i będą trwały do końca kwietnia, kiedy to rozpocznie się ?wielki finał? misji Cassini. Podczas ostatnich 22 orbit sonda Cassini będzie przelatywała przez przerwę między pierścieniami a Saturnem, po czym wleci w atmosferę Saturna w połowie września kończąc niesamowitą 13-letnią eksplorację Saturna.
Powyższe zdjęcie wykonane zostało szerokokątną kamerą sondy Cassini w dniu 18 grudnia 2016 roku z odległości 51 000 km od pierścieni.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/20/cassini-zblizenie-na-pierscien-b/

Cassini zbliżenie na Pierścień B.jpg

Cassini zbliżenie na Pierścień B 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gordo Cooper ? ?W tej chwili?
20 marca 2017 Anna Wizerkaniuk
Gordo Cooper, a właściwie Leroy Gordon Cooper Junior, przyszedł na świat 6 marca 1927r. W dzieciństwie był skautem oraz uprawiał biegi i futbol amerykański. Kiedy ukończył szkołę średnią, pragnął zaciągnąć się do jednej ze szkół lotniczych operowanych przez wojsko amerykańskie. Jednak żadna jednostka nie przyjmowała w tym czasie nowych kandydatów. Cooper zaciągnął się więc do piechoty morskiej, znanej jako ?Marines?. Wkrótce zakończyła się II Wojna Światowa, a Coopera przeniesiono do Szkoły Przygotowawczej przed Akademią Marynarki w Annapolis. Późnej stanowił też Prezydencką Straż Honorową. Kiedy został zwolniony ze służby, przeniósł się na Hawaje, gdzie mieszkali jego rodzice. Tam poznał swoją pierwszą żonę ? Trudy B. Olson, która była dość aktywnym pilotem. Pobrali się w 1947r. Dwa lata później, Gordon Cooper przeniósł się z korpusu Marines do Sił Powietrznych i wkrótce stacjonował już w bazie na terenie Niemiec. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych został pilotem testowym. Przyczynił się w szczególności do udoskonalenia myśliwców F-106B. Wkrótce dowiedział się, że kierownictwo Programu Mercury było nim zainteresowane. Na pytanie kiedy mógłby dołączyć do grupy, którą potem ochrzczono mianem Siódemki Mercury, miał odpowiedzieć ?Jak pasuje w tej chwili??
Początkowo Cooper brał udział w misjach jako CapCom (Capsule Communicator), gdzie wspomagał Johna Glenna oraz Scotta Carpentera. W następnej misji był pilotem zastępczym. W końcu nadeszła jego kolej. Misja Mercury-Atlas 9 miała być jednym z kamieni milowych w lotach kosmicznych, dlatego było to duże wyróżnienie dla Gordo Coopera. Jego kapsuła ?Faith 7? miała się znaleźć poza zasięgiem kontroli naziemnej. Zakładano również, że Cooper wykona 22 okrążenia Ziemi. Z tego przeorganizowano zespół kontroli ? powstały dwie drużyny, aby zapewnić nieprzerwaną obsługę.
Lot MA9 odbył się 15 maja 1963r. Misja trwała 34 godziny, co czyniło ją trzecim najdłuższym lotem kosmicznym w tamtych czasach. Początkowe fazy przebiegały bez problemów, więc Gordo Cooper wykonywał wszystkie zaplanowane badania i doświadczenia. Niepokojące wskazania pojawiły się, kiedy podczas 19 okrążenia astronauta zauważył, że pali się lampka 0,05G. Świadczyło to o wykryciu pola grawitacyjnego takiego, jakie powinno być w momencie wejścia w atmosferę. Nastąpiła awaria automatycznego układu kontroli położenia w przestrzeni, przez co Cooper musiał ręcznie uruchomić silniki hamowania. Jednak dla pilota był to drobiazg. Pozostała część lotu odbyła się bez zakłóceń, a kapsuła ?Faith 7? wylądowała na Oceanie Spokojny w okolicy Midway. Tym samym dobiegła końca ostatnia amerykańska misja, w której brał udział pojedynczy astronauta.
Po zakończeniu programu Mercury, rozpoczęła się era Gemini. Gordo Cooper został przydzielony do misji Geminin-Titan 5 jako jej dowódca. Obok niego w kapsule zasiadł Charles ?Pete? Conrad ? astronauta z drugiego naboru. Start rakiety nastąpił 21 sierpnia 1965r. Była to jedna z pierwszych prób, w których wykorzystano technikę kriogeniczną. Tuż po wejściu na orbitę okołoziemską, niebezpiecznie spadło ciśnienie tlenu. Wkrótce było ono poniżej poziomu przewidywanego dla ogniw paliwowych. Aby funkcjonowały one prawidłowo, wymagane było zachowanie równowagi pomiędzy ciśnieniem wody wytwarzanej przez ogniwo, a ciśnieniem tlenu i wodoru. Rozsądnym rozwiązaniem wydawało się przerwanie misji. W początkowej fazie można to było zrobić tylko podczas 3,4 lub 5 okrążenia, ponieważ tylko wtedy możliwe było bezpieczne wejście w atmosferę i lądowanie na Pacyfiku. Christopher Kraft postanowił jednak, by wykonać jeszcze kilka okrążeni. W tym czasie przeczyszczono ogniwo. Kolejne testy wykazały, że ciśnienie tlenu powinno wzrastać. Misja cały czas trwała, a zegar pokładowy, ustawiony podczas startu na 119:06 powoli zaczął zbliżać się do zera. Kiedy pojawiły się pięć zer, jedno było jasne ? Amerykanie pobili rekord trwania lotu załogowego. Choć ciągłe problemy z silnikami spowodowały już skrócenie misji, odwołano również ostatnie okrążenie ? tym razem ze względu na sztorm tropikalny. Lądowanie odbyło się na Oceanie Atlantyckim. Lot trwał 7 dni 22 godziny 55 minut i 14 sekund.
Podczas Programu Apollo Cooper liczył, że również zostanie wybrany na dowódcę załogi. Był już rezerwowym dowódcą w misji Apollo 10, więc według ustanowionego przez Deka Slaytona sposobu wyboru członków załogi, powinno mu przypaść dowództwo w misji Apollo 13. Jednak został on zastąpiony przez powracającego do służby czynnej Alana Sheparda. Ten jednak został przesunięty na następną misję, co jednak nic nie zmieniło w przypadku Coopera.
Poza wykonywaniem czynności związanych z przygotowaniem do lotów, Gordo Cooper był zaangażowany m.in. w zaprojektowaniu specjalnego noża będącego na wyposażeniu astronauty podczas misji. Model ten nadal jest dostępny do kupna pod nazwą Randall Astro. Cooper był odpowiedzialny również za pomoc przy opracowaniu metod ratunkowych załogi podczas wypadków, które odbyły się jeszcze na platformie startowej. Już po zakończeniu pracy w NASA pracował również dla Disneya, gdzie zajmował się projektem parku tematycznego Epcot.
Gordon Cooper zmarł 4 października 2004r po długoletnim chorowaniu na Parkinsona. Co ciekawe, akurat tego dnia przypadała 47 rocznica wystrzelenia Sputnika 1.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/20/gordo-cooper-w-tej-chwili/

Gordo Cooper.jpg

Gordo Cooper 2.jpg

Gordo Cooper 3.jpg

Gordo Cooper 4.jpg

Gordo Cooper 5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimowe warsztaty naukowe
20 marca 2017 Karolina Bargieł
W dniach od 27 lutego do 5 marca br. Klub Astronomiczny ?Almukantarat? zorganizował  Zimowe Warsztaty Naukowe dla uczniów liceów. Tygodniowy wyjazd odbył się w Krakowie, miejscu stanowiącym centrum polskiej nauki.
Podczas wyjazdu uczestnicy mieli zarówno możliwość poznać miasto, jak i zaspokoić swoją ciekawość dotyczącą przedmiotów ścisłych. Do atrakcji należały między innymi wizyta w Instytucie Fizyki Jądrowej oraz wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim i Akademii Górniczo Hutniczej. Organizatorzy zadbali także o rozwój kulturalny, czego najlepszym przykładem był cały dzień spędzony w krakowskich muzeach. Wycieczka zawitała zarówno do Muzeum Inżynierii Miejskiej, jak i Muzeum Lotnictwa. Odwiedzono również Muzeum Fotografii, jednak szczególnym zainteresowaniem wśród uczestników cieszyła się niecodzienna wystawa w Muzeum Sztuki Współczesnej.
Oczywiście trzonem spotkania stała się sesja referatowa, podczas której uczestnicy mogli podzielić się swoją wiedzą z kolegami oraz poćwiczyć sztukę prezentacji. Najlepszy referat przygotował Jurand Prądzyński, nagrodzeni zostali także Maria Noszczyk, Alicja Matulewicz oraz Aleksandra Grzyb
Czas zimowiska przepełniony był także licznymi spacerami, śpiewankami oraz, jak zawsze, integracją w postaci gier i zabaw. Podsumowanie całego spotkania odbyło się przy dźwiękach gitary na pożegnalnym świeczkowisku, podczas którego zostały także złożone deklaracje czterech nowych członków Klubu.
Serdecznie dziękujemy organizatorom za umożliwienie młodzieży z całej Polski wycieczki do Krakowa oraz uczestnikom za ich niezastąpiona energię podczas całego spotkania.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/20/zimowe-warsztaty-naukowe/

2017-03-21_10h38_49.jpg

2017-03-21_10h40_29.jpg

2017-03-21_10h40_48.jpg

2017-03-21_10h41_08.jpg

2017-03-21_10h41_26.jpg

2017-03-21_10h41_46.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze "strumienie" na Marsie. Naukowcy wysunęli nową hipotezę
2017-03-20
Tajemnicze "strumienie" na Marsie wcale nie muszą być śladami wody. Naukowcy z University of Paris-South kwestionują dotychczasowe teorie, tłumaczące dlaczego na stromych zboczach Czerwonej Planety pojawiają się ciemne, jakby wilgotne smugi. Jak pisze na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist", nowa hipoteza wskazuje na to, że to po prostu lawiny piachu.

 Do tej pory, ciemne, ciągnące się z góry na dół ślady interpretowano jako wilgotne pozostałości topniejącego w promieniach słonecznych lodu. Teoria miała słabe punkty, badacze podkreślali, że gdyby faktycznie pod powierzchnią Marsa kryła się zmrożona woda, pod wpływem podwyższającej się temperatury ulegałaby raczej nie stopieniu, a sublimacji i od razu przechodziłaby w stan gazowy. To zjawisko widać w najcieplejszych miejscach, o najcieplejszej porze, w naturalny sposób pierwsze, co przychodzi nam do głowy, to topnienie lodu - przyznaje Sylvain Piqueux z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. Problem w tym, że raczej trudno stopić lód na Marsie, łatwiej przejdzie bezpośrednio w pare wodną - dodaje. Niektóre modele przewidywały odwrotny proces, kondensację wody z atmosfery. Ta jednak nie wygląda na dostatecznie wilgotną.
Frédéric Schmidt z University of Paris-South wraz z kolegami zadał sobie pytanie o inne wytłumaczenie tego zjawiska, przy założeniu, że o żadnej ciekłej wodzie nie ma tam mowy. Najpierw wydawało nam się, że jeśli nie ma tam żadnej wody, nie da się wyjaśnić efektów związanych z porami roku - przyznaje Schmidt. Okazało się jednak, że i dla w pełni suchych procesów takie wyjaśnienie istnieje - mówi.

Nowa hipoteza przewiduje, że ciemne ślady są wynikiem działania piaskowych lawin, przy czym nie wywołuje ich wiatr, ale zmiany nasłonecznienia. Gdy promienie słoneczne padają na powierzchnię piachu, nagrzewają tylko zewnętrzną warstwę, niższe pozostają zimne. Powstający gradient temperatury przyczynia się do zmian ciśnienia gazu, wypełniającego przestrzenie miedzy ziarnami piasku. To on, uwalniając się, narusza powierzchnię piachu i prowadzi do jego osuwania. Jeszcze silniejszy efekt powinien towarzyszyć zacienianiu zbocza, kiedy powierzchnia staje się zimna, a pod spodem są jeszcze cieplejsze warstwy. Wtedy gaz uwalnia się z większej głębokości.

"New Scientist" cytuje komentarze naukowców, którzy wskazują, że nie wszystkie obserwowane na Marsie tego typu ślady da się nową teorią wyjaśnić. Wiele z nich jednak tak. Jeśli faktycznie strumienie wody tam nie płyną, znalezienie wody na Marsie, zarówno dla ewentualnych tamtejszych organizmów, jak i ewentualnej załogowej wyprawy z Ziemi, może okazać się znacznie trudniejsze, niż się dotąd wydawało. Zanosi się na spore rozczarowanie...
(łł)
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-tajemnicze-strumienie-na-marsie-naukowcy-wysuneli-nowa-hipot,nId,2371628

Tajemnicze strumienie na Marsie Naukowcy wysunęli nową hipotezę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Zaczęła się astronomiczna wiosna
Wysłane przez czart w 2017-03-20
 
Dzisiaj, 20 marca, zaczęła się astronomiczna wiosna. Nastąpiło to o godz. 11.29, gdy Słońce weszło w tzw. punkt Barana. Z kolei rzeczywiste zrównanie dnia z nocą nastąpiło kilka dni temu.

Punkt równonocy wiosennej, zwany punktem Barana, to punkt przecięcia ekliptyki z równikiem niebieskim. Ekliptyka to koło na sferze niebieskiej, p którym pozornie po niebie porusza się Słońce. W płaszczyźnie ekliptyki znajduje się płaszczyzna orbity Ziemi wokół Słońca. Z kolei równik niebieski to jakby poszerzenie w kosmos równika ziemskiego. Drugim punktem przecięcia się ekliptyki z równikiem niebieskim jest z kolei punkt Wagi, czyli punkt równonocy jesiennej.

Wejście Słońca w punkt Barana oznacza początek astronomicznej wiosny. Przy czym warto warto wskazać, iż punkt Barana wcale nie znajduje się gwiazdozbiorze Barana. Był w nim ponad 2 tysiące lat temu, ale obecnie leży w konstelacji Ryb, a za 600 lat przemieści się do gwiazdozbioru Wodnika. Przesuwanie się punktu Barana po niebie to skutek precesji osi obrotu Ziemi.

Jeśli weźmiemy pod uwagę długość dnia i nocy liczoną pomiędzy wschodami i zachodami Słońca, to faktyczne zrównanie dnia z nocą nastąpiło z 17 na 18 marca. Wtedy noc trwała równo 12 godzin, dzień poprzedni był o 2 minuty krótszy, a kolejny o 2 minuty dłuższy. To kilkudniowe przesunięcie w stosunku do momentu rozpoczęcia astronomicznej wiosny (czyli teoretycznego momentu równonocy) wynika w szczególności ze sposobu obliczania wschodów i zachodów Słońca, przy którym do obliczeń przyjmuje się brzeg tarczy słonecznej, a nie jej środek.

Więcej informacji:
?    Almanach astronomiczny na rok 2017
?    Almanach w wersji elektronicznej na smarftony i tablety (za darmo)
?    "Urania" nr 1/2017 z kalendarzem astronomicznym na marzec i kwiecień 2017 r.
?    Zamów "Uranię" nr 1/2017 z kalendarzem ściennym ze spisem zjawisk astronomicznych na niebie
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zaczela-sie-astronomiczna-wiosna-3204.html

Zaczęła się astronomiczna wiosna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Delta IV wysyła na orbitę kolejnego satelitę serii WGS
Wysłane przez grabianski w 2017-03-20
 
Rakieta Delta IV wystartowała 19 marca z Przylądka Canaveral na Florydzie, wynosząc na orbitę kolejnego satelitę systemu komunikacyjnego dla wojska amerykańskiego i ich sojuszników. Start miał miejsce w nocy o 1:18 polskiego czasu.

Wyniesiony satelita to już 9. urządzenie flotylli WGS (Wideband Global Satcom). Ma on przez 14 lat dostarczać usług szerokopasmowej telekomunikacji dla wojska. WGS to rdzeń amerykańskiego systemu komunikacji wojskowej. Satelity sieci dostarczają szyfrowanej oraz otwartej komunikacji głosowej, wizualnej oraz przesyłu danych pomiędzy statkami, samolotami, pojazdami lądowymi oraz samymi żolnierzami posiadającymi odpowiedni sprzęt.

Poprzedni start Delty IV z satelitą WGS-8 odbył się pod koniec 2016 roku, o czym pisaliśmy tutaj.
O ładunku

System WGS udostępnia komunikację o najwyższej przepustowości spośród wszystkich systemów amerykańskiej armii. Uzupełnia się z siecią satelitów MUOS dla Marynarki Wojennej USA oraz programem AEHF Amerykańskich Sił Powietrznych.

Nowego satelitę WGS finansowały oprócz Stanów Zjednoczonych kraje z Europy: Dania, Holandia i Luksemburg, a także Kanada i Nowa Zelandia. Satelita jest warty ponad 400 milionów dolarów i jest drugim satelitą ulepszonej 2. generacji systemu.

WGS-9 bazuje na platformie 702HP. Każdy z satelitów WGS wytwarza 19 wiązek komunikacyjnych: 8 skierowanych, kształtowanych elektronicznie wiązek pasma X, 10 sterowanych antenami wiązek pasma Ka oraz jedną rozgłoszeniową wiązkę pasma X. Satelita waży około 6 ton, a urządzenia komunikacyjne na nim są w stanie osiągnąć przepustowość 11 Gb/s.
Relacja ze startu

66-metrowa rakieta Delta IV wzniosła się nad stanowiskiem startowym 37B o godzinie 1:18 czasu polskiego (20:18 czasu lokalnego). Najpotężniejszy silnik kriogeniczny świata RS-68A wraz z czterema rakietami na paliwo stałe szybko, bo po około 30 sekundach osiągnął prędkość dźwięku.

Minutę i 42 sekundy po starcie odrzucone zostały rakiety pomocnicze. Niecałe 4 minuty po starcie swoją pracę zakończył silnik dolnego stopnia. Kilkanaście sekund po separacji 1. stopnia odpalił silnik RL-10B, który działał przez następny kwadrans. Po skończonej pracy rakieta z ładunkiem znalazła się na orbicie parkingowej. Następnia rozpoczęła się dość krótka faza swobodnego dryfu.

Prawie pół godziny od rozpoczęcia misji rozpoczęła się ostatnia faza przyspieszenia. Drugi stopień po raz drugi i ostatni uruchomił swój silnik, by ustawić ładunek na orbicie transferowej do heliosynchronicznej. Silnik działał tym razem przez jedynie 3 minuty i 9 sekund. Po jego pracy ładunek znalazł się na odpowiedniej orbicie 435 na 44 372 km i inklinacji 27 stopni. Separacja od rakiety nastąpiła po 42 minutach.
Podsumowanie

Był to 34. udany start rakiety Delta IV (1. w tym roku), a 377. start rakiety z rodziny Delta w ogóle. Za nami w tym roku już 16 startów rakiet orbitalnych. Następny planowany jest już we wtorek 21 marca, kiedy Ariane 5 powinna wysłać na orbitę dwa komerycjne satelity telekomunikacyjne.

Źródło: Spaceflight101

Więcej informacji:
?    Informacja prasowa dot. udanej misji satelity WGS-9 (operator rakiety, ULA)
?    Relacja z poprzedniego startu satelity flotylli WGS (Urania)
?    Broszura prasowa nt. misji WGS-9 (ULA) [pdf]
?    skrót ze startu rakiety Delta IV z satelitą WGS-9 (YouTube)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/delta-iv-wysyla-na-orbite-kolejnego-satelite-serii-wgs-3205.html

Delta IV wysyła na orbitę kolejnego satelitę serii WGS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja druga
Witajcie,
Tyle mam pracy, że tracę głowę!
Tak naprawdę kaski nie są dobrze dopasowane i spadają za bardzo na tył głowy, bo mają ciężką podstawę.
Pozdrawiam
Natalia
Dr Natalia Zalewska w czwartym dniu pobytu w analogu bazy marsjańskiej w Utah w USA przesłała zdjęcie ze "spaceru", który wykonała dzień wcześniej. W jego trakcie badała warstwy jurajskie Formacji Morrisona, które zawierają konglomeraty otoczaków, bardzo podobne do tych, które znalazł łazik Curiosity w kraterze Gale na Marsie.
Liczne obowiązki i słabe łącze internetowe nie pozwalają jej na zbyt długie relacje z pobytu w Mars Desert Research Station na pustyni w amerykańskim stanie Utah. Wszyscy członkowie polskiej misji marsjańskiej podczas wyjść na zewnątrz bazy muszą zakładać specjalne skafandry symulujące te, które będą w przyszłości używane na Marsie. Nie są one zbyt wygodne. Problemem są np. niedopasowane hełmy. Ale taka jest cena symulowania prawdziwej misji marsjańskiej. Naukowcy mogą pocieszać się, że to tylko nieco ponad 2 tygodnie. Prawdziwa misja na Marsa była by znacznie dłuższa, nawet do 2 lat.
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Dr Natalia Zalewska
http://orion.pta.edu.pl/dr-natalia-zalewska-nadaje-z-marsa-relacja-druga

Dr Natalia Zalewska nadaje z Marsa - relacja druga.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Mars ma pierścienie? Teraz nie, ale kiedyś?
Posted on 21/03/2017 By Radosław Kosarzycki
  Jako dzieci poznajemy planety Układu Słonecznego ucząc się o ich cechach wyróżniających ? Jowisz jest największy, Saturn ma pierścienie, Merkury jest najbliżej Słońca. Mars jest czerwony? możliwe jednak, że jeden z naszych najbliższych sąsiadów kosmicznych miał kiedyś pierścienie i może je znowu mieć za jakiś czas.
To teoria przedstawiona przez naukowców z Purdue University w artykule opublikowanym w periodyku Nature Geoscience. David Minton, profesor nauk planetarnych i atmosferycznych oraz Andrew Hesselbrock, doktorant fizyki i astronomii, opracowali model, który wskazuje, że odłamki wyniesione w przestrzeń kosmiczną wskutek uderzenia w Marsa planetoidy jakieś 4,3 miliardy lat temu na zmianę formują pierścień wokół planety, po czym zbijają się w jeden z księżyców.
Istnieje teoria mówiąca o tym, że północny basen polarny (Basen Borealis) obejmujący 40 procent powierzchni półkuli północnej powstał wskutek potężnego zderzenia.
?To zderzenie byłoby na tyle duże, że wyniosłoby w przestrzeń kosmiczną wystarczającą ilość materii do stworzenia pierścienia wokół Marsa?, mówi Hesselbrock.
Opracowany przez Hesselbrocka i Mintona model wskazuje, że w toku formowania się pierścienia i stopniowego oddalania się pierścienia od Marsa, zaczął się on stopniowo grupować tworząc księżyc. Z czasem, przyciąganie grawitacyjne Marsa sprawia, że księżyc zbliża się do Marsa aż osiągnie granicę Roche?a ? odległość w której oddziaływania pływowe planety są w stanie rozerwać ciało niebieskie utrzymywane tylko przez grawitację.
Fobos stopniowo zbliża się do planety. Zgodnie z modelem, Fobos ulegnie dezintegracji po osiągnięciu granicy Roche?a i za jakieś 70 milionów lat stworzy zestaw pierścieni wokół Czerwonej Planety. Minton i Hesselbrock uważają, że taki cykl mógł już zajść 3 do 7 razy na przestrzeni miliardów lat. Za każdym razem księżyc ulegał rozerwaniu tworząc pierścień, a z czasem pierścień skupiał się w księżyc. Każdorazowo księżyc był pięciokrotnie mniejszy od poprzedniego, bowiem część materii mogła po prostu opadać na powierzchnię planety ? co, swoją drogą, mogłoby tłumaczyć enigmatyczne osady w pobliżu równika Marsa.
Inne teorie wskazują, że zderzenie z Marsem, które doprowadziło do powstania północnego basenu polarnego mogło odpowiadać za powstanie Fobosa 4,3 miliarda lat temu. Jednak według Mintona istnieje małe prawdopodobieństwo, że księżyc mógł przetrwać do dnia dzisiejszego. W takim przypadku Fobos musiałby powstać daleko od Marsa i z czasem musiałby wejść w rezonans z Deimosem, zewnętrznym z dwóch księżyców Marsa.  W okresie występowania rezonansu Fobos wpłynąłby na orbitę Deimosa, która w dniu dzisiejszym odchylona jest o zaledwie niecały 1 stopień od płaszczyzny równika Marsa co wskazuje, że żadne większe ciało raczej nie miało na nią wpływu.
?Orbita Deimosa niemal w ogóle się nie zmieniła od czasu uformowania się tego księżyca?,  mówi Minton. ?A przechodzący przez rezonans Fobos, z pewnością by ją zmienił.?
Minton i Hesselbrock mają zamiar zabrać się teraz za badanie dynamiki pierwszego zestawu pierścieni lub za materię, która opadła na powierzchnię Marsa wskutek poprzednich dezintegracji księżyca.
Źródło: Purdue University
Artykuł naukowy: http://nature.com/articles/doi:10.1038/ngeo2916
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/21/czy-mars-ma-pierscienie-teraz-nie-ale-kiedys/

Czy Mars ma pierścienie.jpg

Czy Mars ma pierścienie2.jpg

Czy Mars ma pierścienie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift odtwarza śmiertelną podroż gwiazdy do czarnej dziury
Posted on 21/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Jakieś 290 milionów lat temu gwiazda podobna do Słońca za bardzo zbliżyła się do centralnej czarnej dziury swojej galaktyki. Intensywne oddziaływania pływowe rozerwały gwiazdę  powodując przy tym erupcję promieniowania w zakresie optycznym, ultrafioletowym i rentgenowskim, które dotarło do Ziemi w 2014 roku. Teraz zespół naukowców analizujący dane obserwacyjne z satelity Swift odtworzył mapę źródeł emisji poszczególnych części promieniowania z tego zdarzenia oznaczonego jako ASASSN-14li.
Odkryliśmy zmiany jasności w zakresie rentgenowskim, które pojawiły się około miesiąc po tym jak podobne zmiany obserwowaliśmy w zakresie widzialnym i ultrafioletowym?,  mówi Dheeraj Pasham, astrofizyki z MIT w Cambridge, MA i główny autor opracowania. ?Uważamy, że to oznacza, że promieniowanie w zakresie optycznym i ultrafioletowym zostało wyemitowane z dala od czarnej dziury, w miejscach gdzie eliptyczne strumienie orbitującej materii zderzały się ze sobą.?
Astronomowie uważają, że ASASSN-14li to zdarzenie, w którym gwiazda podobna do Słońca za bardzo zbliżyła się do czarnej dziury o masie około 3 milionów mas Słońca (podobnej do czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej). Dla porównania, horyzont zdarzeń takiej czarnej dziury jest  13-krotnie większy od rozmiarów Słońca, a dysk akrecyjny powstały z rozerwanej gwiazdy może rozciągać się na odległość ponad 300 milionów kilometrów.
Gdy gwiazda za bardzo zbliży się do czarnej dziury o masie 10 000 lub więcej mas Słońca, siły pływowe przeważają nad grawitacją gwiazdy i rozrywając ją zamieniają gwiazdę w strumień materii. Astronomowie nazywają takie zdarzenie rozerwaniem pływowym. Materia opadająca na czarną dziurę tworzy rotujący dysk akrecyjny, w którym ulega ściśnięciu i ogrzaniu jeszcze przed przekroczeniem horyzontu zdarzeń czyli punktu zza którego już nie jest w stanie uciec. Rozbłyski powstałe wskutek takiego rozerwania pływowego niosą wiele ważnych informacji o tym jak resztki gwiazdy tworzyły dysk akrecyjny.
Astronomowie wiedzą, że promieniowanie rentgenowskie w takim zdarzeniu powstaje bardzo blisko czarnej dziury. Jednak położenie źródła promieniowania optycznego i ultrafioletowego było nie do końca jasne. W wielu tego typu zjawiskach, takie promieniowanie znajdowało się znacznie dalej  od miejsca, w którym pływy czarnej dziury były w stanie zniszczyć gwiazdę. Co więcej, gaz emitujący to promieniowanie wydawał się utrzymywać stałą temperaturę znacznie dłużej niż oczekiwano.
ASASSN-14li zostało dostrzeżone 22 listopada 2014 roku na zdjęciach uzyskanych przez ASASSN (All Sky Automated Survey for SuperNovae), który obejmuje teleskopy robotyczne na Hawajach i w Chile. Dalsze obserwacje za pomocą teleskopów rentgenowskiego i ultrafioletowego satelity Swift rozpoczęły się osiem dni później i powtarzane były co kilka dni przez kolejne dziewięć miesięcy. Naukowcy uzupełnili zebrane w ten sposób dane danymi w zakresie optycznym zebranymi w Obserwatorium Las Cumbres w Kalifornii.
W artykule opisującym wyniki, a opublikowanym 15 marca w periodyku The Astrophysical Journal Letters, Pasham, Cenko i współpracownicy opisali w jaki sposób interakcje opadającej na czarną dziurę materii mogły spowodować powstanie obserwowanego promieniowania w zakresie optycznym i ultrafioletowym.
Szczątki gwiazdy początkowo opadające na czarną dziurę mijają ją, tworząc łuk i podążając po eliptycznej orbicie po pewnym czasie zderzając się z wciąż opadającym na czarną dziurę strumieniem.
Powracające z pobliża czarnej dziury odłamki uderzają w strumień na nią opadający co powoduje powstanie fal uderzeniowych emitujących promieniowanie widzialne i ultrafioletowe ?  mówi Bradley Cenko, główny badacz misji Swift.
Źródło: NASA
Artykuł naukowy: http://iopscience.iop.org/article/10.3847/2041-8213/aa6003
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/21/swift-odtwarza-smiertelna-podroz-gwiazdy-do-czarnej-dziury/

Swift odtwarza śmiertelną podroż gwiazdy do czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w czwartym tygodniu marca 2017

21 marca 2017 Ariel Majcher

W poniedziałek 20 marca, o godzinie 11:28 polskiego czasu, zaczęła się astronomiczna wiosna i przez najbliższe pół roku dzień będzie dłuższy od nocy, z kulminacją w dniu przesilenia letniego, które w tym roku przypada 21 czerwca. Pierwszy tydzień wiosny zaznaczy się zniknięciem Wenus z wieczornego nieboskłonu i chwilowe zastąpienie jej planetą Merkury. Wenus wkrótce pojawi się na niebie porannym, lecz ze względu na niekorzystne nachylenie ekliptyki do tej części widnokręgu o tej porze doby, przez pierwszy okres wędrować ona będzie bardzo nisko nad horyzontem. Ale mimo to warto próbować ją odszukać, ze względu na dużą tarczę i małą fazę. Pozostałe wieczorne planety, czyli Mars z Uranem, a także planeta karłowata (1) Ceres, również są widoczne coraz gorzej. Warunki obserwacyjne Urana są już bardzo słabe. Zanim się odpowiednio ściemni, planeta schodzi bardzo nisko nad widnokrąg, a zachodzi tuż po rozpoczęciu się nocy astronomicznej. Mars i Ceres jeszcze przez kilka tygodni będą widoczne dość dobrze (Mars nieco dłużej), ale jasność planety karłowatej jest już niewielka i do jej obserwacji potrzebny jest teleskop.

Przez całą noc można obserwować kometę 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak, a przez jej większość ? zbliżającego się szybkimi krokami do opozycji Jowisza. Kometa wędruje obecnie przez znany wszystkim Wielki Wóz i z tego względu powinno dać się ją odnaleźć w miarę szybko. Natomiast Jowisz wyróżnia się blaskiem, pod nieobecność Wenus jest on trzecim co do jasności ciałem niebieskim na niebie, po Słońcu i Księżycu, stąd jego identyfikacja nie powinna nastręczać żadnych trudności, niezbyt wysoko po południowej stronie nieboskłonu. Nad ranem coraz lepiej widoczna jest planeta Saturn, którą na początku tygodnia minie zbliżający się do nowiu Księżyc. Srebrny Glob można obserwować niewiele przed świtem nisko nad południowo-wschodnim widnokręgiem, gdzie prezentuje tarczę w fazie wąskiego sierpa.

Na koniec warto przypomnieć, że w nocy z soboty 25 na niedzielę 26 marca nastąpi zmiana czasu z zimowego na letni. W Polsce i większości krajów Europy Zachodniej zegary przestawia się z godziny 2 na 3.

Początek pierwszego wiosennego tygodnia w tym roku to ostatnia okazja do przyjrzenia się planecie Wenus na wieczornym niebie. W sobotę 25 marca planeta przejdzie przez koniunkcje dolną ze Słońcem i przeniesie się na niebo poranne. Na szczęście mieszkańców dużych północnych szerokości geograficznych Wenus znajdzie się wtedy ponad 8° na północ od Słońca, stąd nawet w dniu koniunkcji planeta pojawi się na nieboskłonie przed wschodem Słońca, a zniknie z niego po jego zachodzie. A już kilka dni później pół godziny przed świtem da się ją dostrzec kilka stopni nad wschodnim widnokręgiem. Oczywiście pod warunkiem dobrej przejrzystości powietrza i odpowiednio odsłoniętego horyzontu. Na razie jednak 45 minut po zachodzie Słońca (na tę porę wykonane są mapki animacji) planeta znajduje się na wysokości niewiele przekraczającej 1°. 15 minut wcześniej jest to 2,5 stopnia. Zatem warunki obserwacyjne są bardzo trudne, ale jeśli komuś uda się odnaleźć drugą planetę Układu Słonecznego, dysponując przy tym przynajmniej lornetką na statywie, nagrodą będzie widok tarczy o średnicy prawie 1 minuty kątowej i bardzo małej fazie, rzędu 1-2%. Zadanie może nie być tak trudne, jak się może wydawać, ponieważ mimo kształtu bardzo cienkiego sierpa planeta nadal świeci blaskiem przekraczającym -4 magnitudo.

Dużo lepiej od Wenus, niezależnie od dużo mniejszej jasności, widoczna jest obecnie planeta Merkury. Pierwsza planeta od Słońca dąży obecnie do swojej maksymalnej elongacji wschodniej, którą osiągnie 1 kwietnia, a następnie do koniunkcji dolnej, przez którą z kolei przejdzie 3 tygodnie później. Merkury każdego kolejnego wieczoru widoczny będzie wyraźniej wyżej nad widnokręgiem. W poniedziałek 20 marca 45 minut po zniknięciu z nieboskłonu Słońca planeta zajmowała pozycję na wysokości niecałych 4°. Tego wieczoru prawie 10° na prawo do Merkurego świeciła planeta Wenus. Pod koniec tygodnia o tej samej porze Merkury wzniesie się na wysokość ponad 8°, a w dniu maksymalnej elongacji będzie to jeszcze 2° wyżej. W tym samym czasie blask planet spadnie z -1,1 do -0,8 wielkości gwiazdowej, zaś faza ? z 84 do 64%. Wszystko to przy średnicy tarczy około 6?. Na niedzielę 26 marca Merkury ma zaplanowane spotkanie ze znacznie słabszym od niego Uranem. Tego wieczoru obie planety będzie dzielił dystans niewiele większy od 2° (a w rzeczywistości prawie 20 AU, czyli 3 mld km). W następnych dniach tarcza będzie systematycznie rosnąć, zaś faza i jasność ? spadać, stąd jeśli ktoś chce odszukać Merkurego, bo jeszcze to mu się nie udało, to właśnie ten tydzień jest najlepszą okazją ku temu. Następna porównywalnie dobra będzie dopiero we wrześniu, ale na niebie porannym.

Gdy Wenus z Merkurym znikną za widnokręgiem, po zachodniej stronie nieba pozostają jeszcze planety Uran i Mars oraz planeta karłowata (1) Ceres. Warunki obserwacyjne Urana pogarszają się każdego dnia, gdyż planeta zbliża się mocno do koniunkcji górnej ze Słońcem, przez którą przejdzie w połowie kwietnia. Dodatkowo sytuację pogarsza skracający się dzień i coraz późniejszy zachód Słońca. O słabej już widoczności Urana świadczy też spotkanie z Merkurym pod koniec tego tygodnia. Przypomnę, że planety miną się w odległości 2°. Lecz o ile Merkury będzie miał wtedy jasność ponad -0,8 magnitudo, jasność Urana wyniesie +5,9 wielkości gwiazdowej, co w połączeniu z niskim położeniem nad widnokręgiem i jasnym tłem nieba spowoduje, że dostrzeżenie tej planety nie będzie łatwe, o ile w ogóle możliwe. Stąd ten odcinek jest ostatnim, w którym opisuję położenie Urana w tym sezonie obserwacyjnym. Oczywiście Merkurego powinno się dać zidentyfikować bez większego kłopotu, jako najjaśniejszy obiekt w tym rejonie nieba.

Dużo lepiej od Urana widoczna jest czwarta planeta Układu Słonecznego, która cały czas ucieka przed Słońcem, choć te powoli ją dogania. Mars wędruje przez gwiazdozbiór Barana, około 10° na południe do najjaśniejszych gwiazd tej konstelacji, a o godzinie podanej na mapce zajmuje pozycję na wysokości prawie 20° nad zachodnim widnokręgiem. Mars świeci blaskiem około +1,4 wielkości gwiazdowej, przy tarczy o średnicy 4? i fazie 96%. Kilka stopni na wschód od Marsa swoją pętlę po niebie kreśli planeta karłowata (1) Ceres. W tym tygodniu kontynuuje ona wędrówkę ku konstelacji Byka i nie minie żadnej w miarę jasnej gwiazdy. Jasność Ceres spadła poniżej +9 magnitudo i coraz trudniej wyłowić ją spośród gwiazd tła, ale zdradza ją szybki ruch na ich tle.

Na koniec opisu tej mapki trzeba wspomnieć o gwieździe Mira Ceti, mającej w dalszym ciągu dużą jasność, choć już niestety spadającą po maksimum. Obecnie jej blask oceniany jest na +4 magnitudo, zatem nadal można ją dostrzec gołym okiem na ciemniejszym niebie. Niestety, podobnie jak w przypadku Urana przeszkodą w jej obserwacjach jest niskie położenie nad widnokręgiem. Ale dzięki większej o 2 magnitudo jasności Mirę można odnaleźć wcześniej, gdy znajduje się ona nieco wyżej na niebie. Mimo to jasność tła nieba może nie pozwolić na jej obserwacje. To wszystko sprawia, że niestety Mirę też musimy pożegnać co najmniej do jesieni. Lecz wtedy będzie ona bliska minimum swojej jasności, czyli nie będzie się za bardzo wyróżniała spośród gwiazd tła.

Po przejściu Wenus na niebo poranne to Jowisz stał się najjaśniejszym punktowym dla nieuzbrojonego oka ciałem niebieskim na całym niebie. Największa planeta Układu Słonecznego 7 kwietnia przejdzie przez opozycję i świeci już przez znakomitą większość nocy. Bliskość opozycji przejawia się też m.in. tym, że cień Jowisza coraz bardziej chowa się za dysk swojej planety i cztery księżyce galileuszowe chowają się weń coraz bliżej tarczy swojej planety macierzystej. Tarcza planety urosła już do 44?, zaś jasność ? do -2,4 wielkości gwiazdowej. Jowisz coraz bardziej oddala się od Spiki, zbliżając się jednocześnie do gwiazdy ? Vir. Pod koniec tygodnia odległość między tymi ciałami niebieskimi spadnie do niewiele ponad 1°.

W układzie księżyców galileuszowych w tym tygodniu z terenu Polski będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):

  • 20 marca, godz. 0:46 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

  • 20 marca, godz. 1:14 ? wejście Io na tarczę Jowisza,

  • 20 marca, godz. 2:58 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

  • 20 marca, godz. 3:22 ? zejście Io z tarczy Jowisza,

  • 20 marca, godz. 21:08 ? minięcie się Io (N) i Ganimedesa w odległości 10?, 20? na zachód od tarczy Jowisza,

  • 20 marca, godz. 21:46 ? Ganimedes chowa się w cień Jowisza, 16? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),

  • 20 marca, godz. 21:54 ? Io chowa się w cień Jowisza, 8? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),

  • 21 marca, godz. 0:30 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

  • 21 marca, godz. 1:36 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

  • 21 marca, godz. 4:25 ? minięcie się Kallisto (N) i Io w odległości 34?, 64? na wschód od tarczy Jowisza,

  • 21 marca, godz. 19:30 ? o wschodzie Jowisza cień Io na tarczy planety (w IV ćwiartce),

  • 21 marca, godz. 19:40 ? wejście Io na tarczę Jowisza,

  • 21 marca, godz. 21:26 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

  • 21 marca, godz. 21:48 ? zejście Io z tarczy Jowisza,

  • 23 marca, godz. 0:43 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 13?, 90? na wschód od tarczy Jowisza,

  • 24 marca, godz. 21:30 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Europy w odległości 27?, 65? na wschód od tarczy Jowisza,

  • 25 marca, godz. 1:26 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 10? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),

  • 25 marca, godz. 4:34 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

  • 26 marca, godz. 6:20 ? Io chowa się w cień Jowisza, 6? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia).

Całą noc bardzo dobre warunki widoczności ma kometa 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak, która w tym tygodniu wejdzie do wnętrza Wielkiego Wozu, dzięki czemu jej odnalezienie powinno być względnie łatwe. Zwłaszcza na początku tygodnia, gdy przejdzie ona blisko dwóch obiektów mgławicowych ze słynnego Katalogu Messiera M97 (Mgławica Sowa) i M108. W środę 22 marca kometa minie galaktykę M108 w odległości zaledwie 6 minut kątowych, czyli 1/5 średnicy Słońca i Księżyca. Niestety w momencie największego zbliżenia w Polsce będzie wczesne popołudnie. A do momentu pokazanego na mapce dla tego dnia dystans między tymi obiektami zwiększy się prawie 6-krotnie. W tym samym momencie Mgławica Sowa będzie oddalona od komety o prawie 1°. Jasność komety 41P szacowana jest na mniej niż 7 magnitudo. Jej dokładne położenie przedstawia mapka, wykonana w programie Nocny Obserwator.

Czas przejść na niebo poranne, gdzie świeci planeta Saturn oraz zbliżający się do nowiu Księżyc. W poniedziałek 20 marca po południu naszego czasu Srebrny Glob przeszedł przez ostatnią kwadrę, dążąc w następnych dniach ku nowiu, przez który przejdzie już w przyszłym tygodniu. Niestety na porannym niebie ekliptyka jest nachylona niekorzystnie, zatem Księżyc przestanie być widoczny kilka dni przed nowiem. Do tego czasu Księżyc odwiedzi gwiazdozbiory Wężownika, Strzelca i Koziorożca, każdego kolejnego ranka prezentując coraz węższy sierp.

Już w poniedziałek 20 marca największy z naturalnych satelitów Ziemi minął szóstą planetę Układu Słonecznego. O godzinie podanej na mapce jego tarcza była oświetlona w 55%, zaś Saturn świecił 4° na godzinie 7 względem Księżyca. Dobę później faza Srebrnego Globu spadnie do 45%, natomiast Saturn znajdzie się 9° na prawo od niego. W tym samym momencie prawie 6° na południe od Księżyca świecić będzie gwiazda Kaus Borealis. Jasność Saturna powoli rośnie i zbliża się do +0,4 wielkości gwiazdowej, przy tarczy średnicy 17?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem wschodnia, przypada w sobotę 25 marca. W środę 22 marca Księżyc nadal odwiedzał będzie gwiazdozbiór Strzelca. Oświetlenie jego tarczy spadnie do 36%, a w odległości 2,5 stopnia sąsiadował z nim będzie charakterystyczny łuk gwiazd z północno-wschodniej części tej konstelacji.

Dwie kolejne doby Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Koziorożca. W czwartek 23 marca sierp Srebrnego Globu będzie miał fazę 27%. Około 5-6 stopni na godzinie 11 względem niego znajdą się dwie jasne gwiazdy Koziorożca Dabih i Algedi. Piątek 24 marca zastanie Księżyc w środkowej części tej konstelacji, w fazie już tylko 18%. Dwie wspomniane przed chwilą gwiazdy tym razem znajda się ponad 10° od Księżyca, na godzinie 1:30 względem niego. W weekend Księżyc jeszcze będzie miał sporo godzin do osiągnięcia nowiu, niestety niekorzystne nachylenie ekliptyki do widnokręgu sprawi, że z naszych szerokości geograficznych Księżyc będzie niewidoczny, przynajmniej nie na nocnym niebie. A na dziennym jego odnalezienie ? ze względu na małą fazę i bliskość Słońca ? nie będzie proste.

http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/21/niebo-w-czwartym-tygodniu-marca-2017/

 


 

 

 

Niebo w czwartym tygodniu marca 2017.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20172.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20173.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20174.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20175.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20176.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20177.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20178.jpg

Niebo w czwartym tygodniu marca 20179.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorący jowisz KELT-16b idealnym obiektem badań
Posted on 21/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Duży, międzynarodowy zespół astronomów odkrył, że gorący jowisz KELT-16b stanowi niesamowitą okazję do badań, które mogą trwać jeszcze przez wiele lat. W artykule opublikowanym w periodyku The Astronomical Journal badacze scharakteryzowali egzoplanetę wyjaśniając przy tym dlaczego uważają, że jest to wyjątkowo ciekawy obiekt do badań kilku istotnych aspektów budowy i rozwoju egzoplanet.
Gorące jowisze to egzoplanety o rozmiarach zbliżonych do rozmiarów Jowisza, krążące bardzo blisko swoich gwiazd macierzystych. KELT-16b krąży w odległości zaledwie 3 promieni swojej gwiazdy od jej powierzchni, okrążając ją przy tym w zaledwie 0,97 dnia ? oprócz niej dotąd odkryto tylko pięć tranzytujących egzoplanet, które okrążają swoją gwiazdę w czasie krótszym od jednego ziemskiego dnia. Oprócz tego naukowcy obliczyli, że masa planety to ok. 2,75 masy Jowisza, a temperatura równowagi wynosi około 2453K. Tak krótki okres orbitalny pozwoli naukowcom obserwować i rejestrować tranzyty tej planety niemal codziennie, dzięki czemu będą mogli oni dokładnie zbadać tę planetę jak i inne jej podobne. Podczas tranzytów planety na tle gwiazdy naukowcy są w stanie badać ich atmosfery ? światło przechodzące przez nią pozwala nam dostrzec informacje, których w żaden inny sposób nie bylibyśmy w stanie sprawdzić. Dzięki sporym rozmiarom, KELT-16b będzie stosunkowo łatwym obiektem badań.
KELT-16 ? gwiazda macierzysta gorącego jowisza oddalona jest od Ziemi o 1300 lat świetlnych i charakteryzuje się masą 1,2 masy Słońca. Tworzy ona układ podwójny z towarzyszącym jej czerwonym karłem. Naukowcy uważają, że jego przyciąganie grawitacyjne od miliardów lat zbliża KELT-16b do gwiazdy macierzystej i najprawdopodobniej doprowadzi do rozerwania planety w ciągu kolejnych 550 000 lat.
Naukowcy uważają, że badania tej planety za pomocą misji takich jk Hubble, Spitzer czy nadchodzący Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba pozwolą nam dowiedzieć się co dzieje się na granicy między dniem a nocą na takich planetach ? tak ekstremalne zmiany temperatury mogą prowadzić do np. opadów wanadu i tlenku tytanu.
Źródło: phys.org
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.3847/1538-3881/153/3/97
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/21/goracy-jowisz-kelt-16b-idealnym-obiektem-badan/

Gorący jowisz KELT-16b idealnym obiektem badań.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złamanie ograniczenia prędkości wzrostu supermasywnej czarnej dziury
Posted on 21/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Najnowsze symulacje komputerowe pozwalają wytłumaczyć istnienie zagadkowych supermasywnych czarnych dziur obserwowanych we wczesnym Wszechświecie. Symulacja jest oparta na kodzie komputerowym wykorzystywanym do zrozumienia sprzężenia promieniowania z określonymi materiałami.
Supermasywne czarne dziury charakteryzują się ograniczeniem prędkości, które  określa jak szybko i jak duże mogą urosnąć ? mówi Joseph Smidt z Los Alamos National Laboratory. Stosunkowo nowe odkrycie supermasywnych czarnych dziur na wczesnych etapach rozwoju Wszechświata zmusiły naukowców do postawienia fundamentalnego pytania: w jaki sposób one tak wcześnie tak bardzo urosły?
Wykorzystując kody komputerowe opracowane w Los Alamos do modelowania interakcji materii z promieniowaniem Smidt wraz ze współpracownikami stworzył symulację zapadania się gwiazd, które prowadzi do powstania supermasywnych czarnych dziur jeszcze w pierwszym miliardzie lat istnienia Wszechświata, czyli znacznie szybciej niż dotąd oczekiwano.
Okazuje się, że choć supermasywne czarne dziury mają ograniczenie prędkości wzrostu, określone typy masywnych gwiazd już nie ? mówi Smidt. Zadaliśmy sobie zatem pytanie, co by było gdyby udało nam się znaleźć miejsce gdzie gwiazdy mogły powstawać znacznie szybciej osiągając rozmiary tysiące razy większe od masy Słońca i czy mogłyby one odpowiadać za szybkie powstawanie supermasywnych czarnych dziur?
Okazało się, że model komputerowy z Los Alamos nie tylko potwierdził możliwość szybkiego powstawania supermasywnych czarnych dziur lecz także potwierdza wiele innych zjawisk dotyczących czarnych dziur a regularnie obserwowanych przez astrofizyków. Badania wskazują, że symulowane supermasywne czarne dziury oddziałują także z innymi galaktykami w sposób obserwowany przez naukowców ? w modelu i w rzeczywistości obserwujemy takie samo tempo procesów gwiazdotwórczych, profile gęstości galaktyk czy tempo jonizacji gazów.
To zupełnie nieoczekiwane ? przyznaje Smidt.  Wydawało mi się, że idea powstawania masywnej gwiazdy w specjalnej konfiguracji, a następnie powstawania czarnej dziury o odpowiedniej masie to coś co może nam się uda przybliżyć, jednak fakt, że udało nam się zaobserwować, że taka czarna dziura prowokuje procesy gwiazdotwórczy i napędza dynamikę otoczenia w sposób, który faktycznie obserwujemy to wisienka na torcie.
Źródło: Los Alamos Laboratory
Artykuł naukowy: https://arxiv.org/pdf/1703.00449.pdf
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/21/zlamanie-ograniczenia-predkosci-wzrostu-supermasywnej-czarnej-dziury/

Złamanie ograniczenia prędkości wzrostu supermasywnej czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osuwający się klif odsłania wnętrze komety 67P
Posted on 21/03/2017 By Radosław Kosarzycki
Osuwiska ziemi nie są czymś charakterystycznym dla Ziemi ? potwierdzili dzisiaj wczoraj naukowcy.
W 2015 roku sonda Rosetta zaobserwowała i sfotografowała potężne osunięcie się zbocza na powierzchni komety w głębi i pustce przestrzeni kosmicznej ? donoszą w najnowszym wydaniu periodyku Nature Astronomy.
Osunięcie się klifu spowodowało powstanie 2000 ton gruzu z czego 99% zatrzymało się u podnóża klifu. Reszta została wyrzucona w przestrzeń kosmiczną w spektakularnym dżecie pyłu.
Sonda Rosetta sfotografowała ?przed? i ?po? osunięciu się ściany klifu zwanego Aswan na długości 70 metrów.
Naukowcy podejrzewali możliwość osunięcia się klifu od lipca 2015 roku, kiedy to z tego miejsca w przestrzeń uniósł się duży strumień pyłu.
Pięć dni później kamera OSIRIS mogła już obserwować świeżą, ostrą i jasną krawędź klifu Aswan w miejscu gdzie kilka dni wcześniej było pęknięcie.
To miejsce ? sześciokrotnie jaśniejsze niż typowa dla komety pyłowa powierzchnia ? okazało się śwież odsłoniętym lodowym wnętrzem komety.
Już wcześniej w trakcie trwania misji Rosetta kilkukrotnie obserwowano emisje pyłu ? naukowcy już wtedy podejrzewali, że mogą one być skutkiem osuwających się klifów.
Wyniesiona w przestrzeń kosmiczną w 2004 roku sonda Rosetta pokonała ponad sześć miliardów kilometrów, aby dotrzeć do komety 67P oddaloną od Ziemi o jakieś 400 milionów kilometrów.4
W listopadzie 2014 roku sonda Rosetta uwolniła małego robota o nazwie Philae, który opadł na powierzchnię z zadaniem badania jądra komety z powierzchni.
Celem pary robotów było odkrycie tajemnicy życia poprzez przekrojowe badanie komety.
Miliardy komet krążące wokół Słońca po eliptycznych orbitach stanowią pozostałości po okresie formowania naszego układu planetarnego jakieś 4,6 mld lat temu.
Na powierzchni komety 67P sonda Rosetta odkryła cząsteczki organiczne, elementy życia.
Odkrycie to wspiera teorię mówiącą o tym, że komety mogły pomóc w powstawaniu życia na Ziemi dostarczając na nią wodę we wczesnych etapach powstawania układu planetarnego.
Źródło: AFP
Artykuł naukowy: http://nature.com/articles/doi:10.1038/S41550-017-0092
http://www.pulskosmosu.pl/2017/03/21/osuwajacy-sie-klif-odslania-wnetrze-komety-67p/

Osuwający się klif odsłania wnętrze komety 67P.jpg

Osuwający się klif odsłania wnętrze komety 67P3.jpg

Osuwający się klif odsłania wnętrze komety 67P4.jpg

Osuwający się klif odsłania wnętrze komety 67P5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stephen Hawking zaproszony na lot w kosmos!
21 marca 2017 Kamil Serafin
A jednak! Liczący już 75 lat Stephen Hawking, którego przedstawiać nikomu nie trzeba, uda się w podróż kosmiczną! Podczas wywiadu w programie Good Morning Britain dla stacji ITV, naukowiec zdradził, że został jego odwieczne marzenie o częściowym opuszczeniu ziemskiej atmosfery zostanie spełnione przez Richarda Bransona, właściciela Virgin Group! Zaproponował on Hawkingowi specjalne miejsce na pokładzie (należącego do Virgin Galactics)SpaceShipTwo!
Maszyna zostanie wyniesiona na wysokość około 15 kilometrów przez WhiteKnightTwo. Następnie uruchomiony zostanie silnik, który rozpędzi statek do szybkości około 3.5 macha (około 3675 km/h) i pozwoli mu wznieść się ponad 100 kilometrów nad powierzchnię planety. Po około minucie, ośmioosobowa załoga będzie mogła doświadczyć stanu nieważkości. Będzie on trwać kilkanaście minut, podczas których komercyjni astronauci będą mogli podziwiać widoki przez specjalne okno. Później nastąpi ponowne wejście w atmosferę i powrót na Ziemię. Koszt jednego miejsca na pokładzie to zaledwie skromne 250 tys. dolarów. Na liście chętnych jest już około 700 osób. Wedle optymistycznych scenariuszy, przygotowania do lotów SpaceShipTwo rozpoczną się pod koniec bieżącego roku.
Dla cierpiącego na stwardnienie zanikowe boczne Brytyjczyka nie będzie to jednak pierwszy lot tego typu. Przed dziesięcioma laty przebywał przez łącznie 4 minuty w stanie nieważkości za sprawą specjalnie przygotowanego do nurkowań powietrznych Boeinga 727. Dwa lata później Hawking miał udać się w przestrzeń kosmiczną, jednak z powodu komplikacji zdrowotnych, przedsięwzięcie nie zostało zrealizowane. Oby tym razem się udało!
Source :
The Next Web, Virgin Galactic
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/21/stephen-hawking-zaproszony-na-lot-w-kosmos/

Stephen Hawking zaproszony na lot w kosmos.jpg

Stephen Hawking zaproszony na lot w kosmos2.jpg

Stephen Hawking zaproszony na lot w kosmos3.jpg

Stephen Hawking zaproszony na lot w kosmos4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie zbadali różnice pomiędzy ciemną materią dawniej - a teraz
2017-03-21
We wczesnym Wszechświecie ciemna materia miała mniejszy wpływ na galaktyki, niż obecnie. Taki zaskakujący wynik uzyskano na podstawie obserwacji teleskopem VLT należącym do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). Wyniki badań opublikowano w ?Nature?.
Zwykła materia - czyli świecące gwiazdy, gaz, pył - to tylko część zawartości Wszechświata. Oprócz niej w kosmosie istnieje jeszcze tajemnicza materia, która nie świeci, a o której istnieniu wnioskujemy jedynie na podstawie efektów grawitacyjnych, jakie wywiera na zwykła materię. Ten tajemniczy składnik Wszechświata zwany jest ciemną materią.
 
Jednym z podstawowych argumentów za istnieniem ciemnej materii są wyniki badań rotacji galaktyk. Astronomowie zauważyli już kilkadziesiąt lat temu, że jest coś nie tak z tempem obrotu galaktyk spiralnych. W galaktyce w centrum znajduje się znaczna koncentracja gwiazd i innej jasnej materii, a gęstość spada wraz z odległością od centrum. W związku z tym rzadsze obszary na zewnątrz powinny obracać się wolniej, niż gęste rejony w centrum, a tak nie jest. Wszystkie części galaktyki rotują mniej więcej z podobną prędkością (mają ?płaskie krzywe rotacji?), co sugeruje istnienie dużych ilości niewidocznej materii w halo otaczającym galaktykę.
 
Międzynarodowy zespół badawczy, którym kierował Reinhard Genzel z Instytutu Maxa Plancka ds. Fizyki Pozaziemskiej w Garching (Niemcy), postanowił zbadać rotację sześciu masywnych galaktyk gwiazdotwórczych znajdujących się daleko, w odległości takiej, że światło od nich potrzebuje 10 miliardów lat, aby dotrzeć do nas. 10 miliardów lat temu panował szczytowy okres formowania się galaktyk.
 
Badacze uzyskali nieoczekiwany wynik: okazało się, że w tych odległych galaktykach prędkości rotacji nie są stałe, a maleją wraz z odległością od środka galaktyki. Kontrastuje to z sytuacją obserwowaną w bliskich galaktykach (czyli we współczesnym stadium ewolucji Wszechświecie).
 
"Prawdopodobnie są ku temu dwa powody. Po pierwsze, większość tych wczesnych masywnych galaktyk jet silnie zdominowana przez zwykłą materię, z ciemną materią odgrywającą znacznie mniejszą rolę niż w Lokalnym Wszechświecie. Po drugie, wczesne dyski były znacznie bardziej turbulentne niż galaktyki spiralne, które widzimy w naszym kosmicznym sąsiedztwie" - tłumaczy Reinhard Genzel.
 
Co więcej, okazuje się, że efekt jest bardziej znaczący, im dalej w czasie patrzymy. Być może od trzech do czterech miliardów lat po Wielkim Wybuchu gaz był już wystarczająco skondensowany w płaskich, rotujących dyskach galaktyk, a ciemna materia mogła być wtedy jeszcze mocno rozproszona, i minęły kolejne miliardy lat, zanim się skupiła i zaczęła wywierać dominujący efekt grawitacyjny.
 
W zespole badawczym znajdziemy nazwisko o polskim brzmieniu. Emily Wisnioski, pracująca obecnie w Niemczech w Instytucie Maxa Plancka ds. Fizyki Pozaziemskiej w Garching, jest Amerykanką, której dziadek ze strony ojca, Stanley W. Wisnioski, wyemigrował w 1909 roku z Polski (z Sanoka) do Stanów Zjednoczonych, gdzie zmienił pisownię nazwiska właśnie na Wisnioski. Dziadek walczył w obu wojnach światowych i uzyskał stopień pułkownika.
 
Emily Wisnioski odegrała aktywną rolę w opisywanych badaniach rotacji odległych galaktyk. Analizowała dane jako kluczowy członek zespołu wykonującego przegląd nieba o nazwie KMOS3D, który dostarczył znaczą część danych.
 
?Wyniki są bardzo ciekawe, ponieważ jest to nowatorskie podejście do mierzenia ciemnej materii we wczesnym Wszechświecie. Dane pokazują coś innego niż widzimy w naszej lokalnej części Wszechświata, ciemna materia odgrywała mniejszą rolę w młodych dyskach galaktyk" - powiedziała Emily Wisnioski. (PAP)
 
cza/ zan/
Tagi: eso , ciemna materia
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413526,astronomowie-zbadali-roznice-pomiedzy-ciemna-materia-dawniej---a-teraz.html

Astronomowie zbadali różnice pomiędzy ciemną materią dawniej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analiza działania ?kosmicznej wiertaki? studentów z PWr potrwa kilka tygodni
21 marca 2017 Redakcja AstroNETu
Kilka tygodni potrwa analiza zapisu z dwóch kamer, które zarejestrowały działanie ?kosmicznej wiertarki?, skonstruowanej przez studentów Politechniki Wrocławskiej. Na wysokość niemal 90 km wyniosła ją parę dni temu rakieta Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Eksperyment wrocławskiego zespołu DREAM (z ang. DRilling Experiment for Asteroid Miting), został zrealizowany w ramach program REXUS/BEXUS. To przedsięwzięcie Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), które prowadzone jest ze Szwedzką Krajową Radą ds. Przestrzeni Kosmicznej (SNSB) i Niemiecką Agencją Kosmiczną. REXUS/BEXUS to skrót od angielskiego Rocket/Balloon Experiments for University Students, czyli eksperymenty rakietowe i balonowe dla studentów szkół wyższych.
O projekcie ?kosmicznej wiertarki? pisaliśmy już kilka tygodni temu tutaj. Wówczas wrocławscy studenci, by spełnić swoje naukowe marzenia, prosili o wsparcie finansowe internautów poprzez jeden z serwisów crowdfundingowych.
Misją młodych naukowców jest zbadanie procesu wiercenia w warunkach mikrograwitacji i ciśnienia panującego w przestrzeni kosmicznej. Chcą się dowiedzieć, jak wtedy będą zachowywały się cząsteczki; w którą stronę polecą; pod jakim kątem i z jaką prędkością. ?Chcemy sprawdzić, jak zachowuje się podczas wiercenia samo skonstruowane przez nas urządzenie: jak rozkłada się temperatura w próżni, jakie będą naprężenia przy braku grawitacji. Będziemy też badali, co się dzieje z pyłem, który wydobywa się podczas wiercenia? ? mówiła podczas przygotowań eksperymentu Dorota Budzyń z zespołu DREAM.
15 marca z kosmodromu Esrange Space Center w szwedzkiej Kirunie wystartowała rakieta Rexus, na pokładzie której znajdowała się skonstruowana przez studentów z Wrocławia wiertarka. Wzniosła się na wysokość 86 kilometrów. Po osiągnięciu najwyższego pułapu wiertarka włączyła się i rozpoczęła odwiert w gipsowym bloczku.
Zespół z Wrocławia, który nadal przebywa w Szwecji otrzymał już materiał z eksperymentu. Teraz zostanie poddany on analizie. Potrwa to kilka tygodni. Budzyń powiedziała, że szczegółowej analizie zostanie poddany m.in. zapis z dwóch kamer, które zarejestrowały odwiert w warunkach mikrograwitacji. ?Już wstępna analiza tych nagrań trochę nas zaskoczyła. Urobek uzyskany z odwiertu zachował się nieco inaczej niż się spodziewaliśmy? ? przyznała.
Grupa młodych naukowców podkreśla, że eksperyment wierceń w warunkach kosmicznym, który udało im się przeprowadzić, to pierwsze takie doświadczenie na świecie. ?Od dawana mówi się o wydobyciu surowców z asteroid, na przykład platyny, ten eksperyment może być krokiem do zrealizowania tych zamierzeń. Wiemy, że w USA co najmniej dwie firmy interesują się eksploatacją surowców w kosmosie? ? powiedziała Budzyń.
Dodała, że wyniki analizy eksperymentu zespołu DREAM będą prezentowane w ośrodkach badawczych i na konferencjach naukowych. ?Dalsze losy naszego projektu zależą od tych wyników? ? powiedziała Dorota Budzyń.
Realizacja projektu była możliwa dzięki wsparciu Politechniki Wrocławskiej oraz sponsorów. Członkom zespołu pomogli także internauci, którzy poprzez portal OdpalProjekt.pl dofinansowali ich wyjazd i pobyt w Szwecji.
Source :
PAP - Nauka w Polsce
http://news.astronet.pl/index.php/2017/03/21/analiza-dzialania-kosmicznej-wiertaki-studentow-z-pwr-potrwa-kilka-tygodni/

Analiza działania.jpg

Analiza działania 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)