Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Gus Grissom ? ?Podbój kosmosu jest wart narażania życia?
3 kwietnia 2017 Anna Wizerkaniuk  
Virgil Ivan Grissom przyszedł na świat 3 kwietnia 1926 r. Jak sam twierdził jako uczeń nie był zbyt dobry. Pod koniec II Wojny Światowej wstąpił do Sił Powietrznych USA. Szybko jednak zrezygnował, ponieważ praca za biurkiem nie była tym, czego oczekiwał. Nie chciał też na dłużej zajmować się montowaniem drzwi w szkolnych autobusach, więc zdecydował się na zdobycie tytułu inżyniera na Uniwersytecie Purdue. Pomimo to trudno było porzucić marzenia o zostaniu pilotem testowym. Grissom na powrót został kadetem Sił Powietrznych i tym razem ukończył szkolenie. Został też wysłany do Korei, gdzie wylatał 100 misji. W lotnictwie panował wtedy zwyczaj, że każdy nowo przybyły musiał stać w autobusie wiozącym pilotów, dopóki nie zestrzeli swojego pierwszego MIGa. Grissom zyskał prawo do miejsca siedzącego już po drugiej misji. Po powrocie do Stanów, został mianowany instruktorem lotów, a wkrótce pilotem testowym. Wtedy też otrzymał wiadomość ?Top Secret?. Okazało się, że został wybrany wraz z setką innych pilotów, by przejść testy, które miałyby wyłonić potencjalnych astronautów. Wkrótce lista ta zawęziła się do siedmiu nazwisk, gdzie było też i jego. W ten sposób stał się członkiem Siódemki Mercury.
Na krótko przed drugim lotem załogowym Amerykanów w programie Mercury, prezydent John F. Kennedy ogłosił, że Stany Zjednoczone wyślą człowieka na Księżyc. Mobilizacja była więc jeszcze większa niż przed lotem Alana Sheparda. Gus Grissom odbył drugi lot suborbitalny 21 lipca 1961r. Cały lot odbył się bez problemów. Kłopoty pojawiły się już po lądowaniu kapsuły ?Liberty Bell 7?. Tuż po wodowaniu otworzył się właz i do wnętrza zaczęła wpływać woda. Grissom wydostał się ze statku i trochę od niego odpłynął. Niestety nie zagwarantowało to jego bezpieczeństwa, ponieważ wkrótce musiał się zmierzyć z falami wzbudzonymi przez śmigło helikoptera, który próbował zaczepić linę do kapsuły. Srebrny kombinezon astronauty również zaczął nabierać wody, co pozostawiło Grissoma w bardzo trudnej sytuacji. Na szczęście z pomocą nadleciał drugi helikopter. Nie udało się jednak uratować kapsuły ?Liberty Bell 7?, która spoczęła na dnie oceanu. Wyłowiono ją dopiero w 1999r. Niektórzy za taki obrót sprawy już po wodowaniu winili Grissoma za spanikowanie, jednak bardziej prawdopodobne jest to, że zawiódł system otwierania włazu. Było to nowe rozwiązanie w odniesieniu do lotu Alana Sheparda. Tam właz kapsuły otwierał się mechanicznie, teraz wykorzystano ładunki wybuchowe, które miały odstrzelić właz.
Swojej kolejnej szansy Gus Grissom doczekał się już podczas pierwszej misji załogowej w ramach programu Gemini. Został mianowany dowódcą pierwszej amerykańskiej misji dwuosobowej. Razem z nim w kapsule ?Molly Brown? zasiadł John Young ? astronauta z drugiego naboru. Statek otrzymał imię po ?niezatapialnej? pasażerce ?Titanica?, co był nawiązaniem do poprzedniej kapsuły Grissoma. W przebiegu lotu zaplanowano trzy okrążenia Ziemi. Podczas dwóch z nich załoga ?Molly Brown? przeprowadziła eksperymenty oraz przetestowała układy kierowania lotem. Cała misja przebiegła bez problemów. Program Gemini był dobrą zapowiedzią gotowości Stanów Zjednoczonych, by spełnić plany Kennedy?ego. Wkrótce po jego zakończeniu nastała nowa era ? era Apollo. Jednak ona nie rozpoczęła się tak obiecująco jak poprzednie.
27 stycznia 1967r. Gus Grissom miał po raz trzeci polecieć w kosmos. Towarzyszyli mu Edward Higgins White ? pierwszy Amerykanin, który wykonał spacer kosmiczny, oraz Roger Chaffee. Ten ostatni zastąpił w załodze Donna Eisele. Na godzinę przed planowanym startem rozpoczęły się kłopoty z łącznością pomiędzy członkami załogi jak i z zespołem kontroli naziemnej. O godzinie 17.20 czasu w Houston, zegar wybił ostatnie 10 minut do startu. Do tego momentu nie usunięto usterek z łącznością, więc wstrzymano odliczanie. Dokładnie 11 minut i 4 sekundy później centrum kontroli lotu usłyszało bardzo złowieszcze komunikaty: ?Ogień!?, ?Mamy pożar w kokpicie!?. Ed White, który miał w razie awarii otwierać właz, nie był w stanie tego zrobić ze względu na dużą różnicę ciśnienia panującego wewnątrz i na zewnątrz kapsuły. Astronauci udusili się trującym dymem, zanim otworzono właz od zewnątrz. Po tej tragedii anulowano następne dwie misje załogowe.
Katastrofę Apollo 1 była nieszczęśliwym wypadkiem. Wiele ludzi w tamtym czasie oczekiwało, że rząd Stanów Zjednoczonych na stałe zamknie program lotów kosmicznych uznając je za zbyt ryzykowne. Warto jednak zaznaczyć, że astronauci doskonale wiedzieli jakie ryzyko wiąże się z tak śmiałym przedsięwzięciem. Można nawet odnieść wrażenie, że Grissom w jakimś stopniu przewidział, że zginie, kiedy to po misji Gemini 3 powiedział: ?Jeśli zginiemy, chcemy, żeby ludzie się z tym pogodzili. Nasz zawód jest ryzykowny, ale mamy nadzieję, że jeśli coś nam się przytrafi, program nie ucierpi. Podbój kosmosu jest wart narażania życia.? David Scott, podczas misji Apollo 15, pozostawił na Księżycu figurkę ?Upadłego Astronauty? wraz z listą astronautów i kosmonautów, którzy zginęli. Wśród nich znalazły się nazwiska załogi Apollo 1.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/04/03/gus-grissom-podboj-kosmosu-jest-wart-narazania-zycia/

Gus Grissom Podbój kosmosu jest wart narażania życia.jpg

Gus Grissom Podbój kosmosu jest wart narażania życia2.jpg

Gus Grissom Podbój kosmosu jest wart narażania życia3.jpg

Gus Grissom Podbój kosmosu jest wart narażania życia4.jpg

Gus Grissom Podbój kosmosu jest wart narażania życia5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Włącz się w poszukiwania dziewiątej planety!
Wysłane przez czart w 2017-04-03
 
Astronomowie z Australian National University (ANU) rozpoczęli poszukiwania nieznanych obiektów w Układzie Słonecznym, które mogłyby być kandydatami na Dziewiątą Planetę. Intensywnie pomagają im w tym internauci w ramach projektu Planet 9 na platformie Zoouniverse.

W ramach projektu Planet 9, działającego w ramach platformy Zoouniverse.org, internauci przeglądają zdjęcia z 1,3-metrowego teleskopu SkyMapper w obserwatorium Siding Spring w Australii, który wykonuje przegląd całego nieba południowego. Internauci pomagają w klasyfikowaniu obiektów. Czynią to na tyle skutecznie, że w ciągu kilku dni przejrzeli setki tysięcy zdjęć i wyczerpali jak na razie cały dostępny zestaw danych. Ponad 20 tysięcy wolontariuszy dokonało około 5 milionów klasyfikacji obiektów. Witryna projektu ma adres www.planet9search.org.

Naukowcy wskazują, że dzięki internautom w trzy dni zrobiono analizy, które zajęłyby cztery lata. Jak na razie wykluczono możliwość istnienia nieznanej planety o wielkości Neptuna na obszarze 90% nieba południowego, dla dystansu do 350 jednostek astronomicznych od Słońca.

Warto też wskazać, iż przy pomocy innych teleskopów, australijscy badacze chcą sprawdzić dokładniej cztery nieznane obiekty i ustalić czy są to planety karłowate, planetoidy, czy może któryś z nich jest Dziewiątą Planetą.

Jeśli ktoś chce dołączyć się do badań, to jeszcze nic straconego, bowiem uczestnicy są obecnie zachęcani do przeglądania danych w innym projekcie o nazwie Backyard Worlds: Planet 9. Tutaj analizie poddawane są dane z amerykańskiej misji kosmicznej Wide-field Infrared Survey Explorer (WISE). Według stanu na 3 kwietnia 2017 r. udział wzięło już 30 tysięcy osób, które przejrzały 9% dostępnego zestawu danych. Do poszukiwań Dziewiątej Planety i nieznanych brązowych karłów można dołączyć się poprzez stronę internetową www.backyardworlds.org.

Więcej informacji:
?    Witryna projektu Planet 9
?    Witryna projektu Backyard Worlds: Planet 9
?    Four unknown objects being investigated in Planet 9 search

Źródło: ANU / Planet 9
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wlacz-sie-poszukiwania-dziewiatej-planety-3228.html

Włącz się w poszukiwania dziewiątej planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Chandra zaobserwował olbrzymi wybuch w Kosmosie
Wysłane przez kuligowska w 2017-04-03
 
Wysokoenergetyczne zjawisko, które zaobserwowano niedawno w promieniach X, pozytywnie zaskoczyło astronomów. Słynny teleskop orbitalny Chandra uchwycił ślad wielkiej eksplozji, która miała miejsce 10 miliardów lat świetlnych stąd. Ale jest coś niezwykłego: zniknął on w ciągu zaledwie jednego dnia. Astronomowie próbują zrozumieć jego pochodzenie i naturę.

Zdjęcie wykonane przez teleskop Chandra to jeden z najgłębszych jak dotąd obrazów zarejestrowanych na falach rentgenowskich. Chandra ma już swoje lata i obserwuje opisywany obszar nieba nieprzerwanie już przez blisko dwie dekady. Jednak pierwsze przejawy jakiejkolwiek aktywności rentgenowskiej zostały tu dostrzeżone dopiero w ostatnich latach. Zjawisku nadano nazwę CDF-S XT1.

Aktywność na falach X świadczy zazwyczaj o obecności czarnej dziury lub innych wysokoenergetycznych (i gwałtownych) zjawisk, które nie są możliwe do zobaczenia w świetle widzialnym dla ludzkiego oka lub teleskopu optycznego. I w tym przypadku mamy najprawdopodobniej do czynienia z olbrzymim wybuchem, który był ?rentgenowsko? około tysiąc razy jaśniejszy niż jakiekolwiek poprzednie obserwacje tego rodzaju, jednak po tym... kompletnie zaniknął w ciągu jednego dnia.

Astronomowie przypuszczają, że za zjawisko to odpowiada silny błysk gamma. Co go jednak wywołało? Mogła to być gwiazda neutronowa, kolaps masywnej gwiazdy prowadzący do powstania dużej czarnej dziury, lub średniej masy czarna dziura pochłaniająca białego karła. Problem w tym, że nie wiemy jeszcze nawet, jaka galaktyka macierzysta związana jest z pochodzeniem odkrytego sygnału. Badania trwają.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Praca na temat CDF-S XT1 (Monthly Notices of the Royal Astronomical Society)

Źródło: Chandra
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskop-chandra-zaobserwowal-olbrzymi-wybuch-kosmosie-3229.html

Teleskop Chandra zaobserwował olbrzymi wybuch w Kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atmosfera Marsa uciekła w Kosmos
Wysłane przez kuligowska w 2017-04-03

Mars to dziś niewielka, sucha planeta. Z jej niegdyś gęstszej atmosfery zostało niewiele. W oparciu o stosunki różnych izotopów ? które obecnie nie są takie, jakie być powinny, gdyby Mars od początku był suchy i jałowy ? planetolodzy doszli do wniosku, że Czerwona Planeta musiała stracić od 25% do 90% swej dawnej atmosfery w ciągu czterech ostatnich miliardów lat.

Jak to możliwe? Do niedawna jednym z popularniejszych wyjaśnień była hipoteza, że atmosfera Marsa została na pewnym etapie odrzucona przez silny wiatr słoneczny ? strumienie naładowanych cząstek, które są emitowane przez Słońce z prędkościami rzędu 400 km/s. Dziś naukowcy związani z projektem NASA -  MAVEN mogą potwierdzić te przypuszczenia.

Sonda MAVEN zatacza pętlę wokół Marsa, zanurzając się w górnych warstwach jego rzadkiej atmosfery i mierząc jej parametry. Analizujący te dane zespół Bruce'a Jakosky z Uniwersytetu Kolorado zdołał wyznaczyć poziomy dwóch izotopów argonu: argonu 36 i cięższego argonu 38. Argon to gaz szlachetny, bardzo słabo reagujący ze związkami chemicznymi na powierzchni planety. Mars mógł się więc pozbyć go tylko na jeden sposób ? poprzez ucieczkę dużej części jego atmosfery w przestrzeń kosmiczną. Cięższy izotop argonu zwykle zasiedla niższe partie atmosfery niż lekki, co w efekcie daje przewidywalny stosunek gęstości obu izotopów w górnych warstwach marsjańskiej atmosfery. Lżejszy izotop jest przy tym bardziej podatny na odrzucenie przez wiatr słoneczny.

Obserwacje wykonane przez sondę MAVEN jednoznacznie wykazują, że obecnie Mars ma o wiele mniej argonu 36 niż Ziemia i inne ciała Układu Słonecznego. Można to wyjaśnić tym, że planeta utraciła około dwóch trzecich argonu zawartego początkowo w swej atmosferze. Wynik ten jest w zgodzie z wcześniejszymi badaniami Marsa z roku 2013.

Choć argon jest słabo reagującym z innymi pierwiastkiem, nie mógł zniknąć z atmosfery Marsa w samotności ? musiały mu towarzyszyć inne jej składniki. Zespół Jakosky?ego ocenia, że Mars stracił co najmniej jeden bar (jest to jednostka ciśnienia atmosferycznego równa ciśnieniu na poziomie morza na Ziemi) głównego składnika swej atmosfery -  dwutlenku węgla. To przynajmniej częściowo wyjaśnia zmianę jego ciepłego niegdyś, całkiem wilgotnego klimatu.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna praca Bruce M. Jakosky et al. ?Mars? Atmospheric History Derived from Upper-atmosphere Measurements of 38Ar/36Ar.? Science, marzec 2017.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/atmosfera-marsa-uciekla-kosmos-3227.html

Atmosfera Marsa uciekła w Kosmos.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuka promocji nauki - poradnik dla naukowców
Wysłane przez czart w 2017-04-03

W połowie marca ukazała się bezpłatna książka skierowana do naukowców, która jest poradnikiem jak opowiadać o nauce "zwykłym ludziom" i w jaki sposób promować wyniki swoich badań. Tytuł pozycji to: "Sztuka promocji nauki. Praktyczny poradnik dla naukowców".

Autorami książki "Sztuka promocji nauki. Praktyczny poradnik dla naukowców" jest dwoje specjalistów w dziedzinie popularyzacji i promocji nauki: Natalia Osica - zajmująca się PR nauki oraz Wiktor Niedzicki - dziennikarz naukowy.

Książka stanowi instrukcję popularyzacji badań naukowych, daje też wskazówki na temat wystąpień publicznych, sposobów przygotowania prezentacji, kwestię zdjęć i innych elementów, na które trzeba zwrócić uwagę, gdy chce się popularyzować wyniki swoich badań naukowych.

Pomysł napisania publikacji powstał w Ośrodku Przetwarzania Informacji ? Państwowym Instytucie Badawczym, który w ostatnich latach wdrażał Polsko-Szwajcarski Program Badawczy, obejmujący 31 projektów z takich obszarów, jak technologie informacyjne i komunikacyjne (ICT), energia ? odnawialne źródła energii, nanotechnologie, zdrowie oraz środowisko.

"Wraz z sukcesami badawczymi, pojawiła się potrzeba ich komunikowania środowisku przedsiębiorców, mediom i społeczeństwu. Wówczas, w naszym Instytucie pojawiła się idea, aby wspomóc naukowców również w tym działaniu. Powstała więc publikacja ?Sztuka promocji nauki. Praktyczny poradnik dla naukowców?, którą udostępniamy dzisiaj szerszej publiczności. Mamy nadzieję, że posłuży on wszystkim, którzy będą szukali w niej podpowiedzi jak skutecznie promować swoje osiągnięcia naukowe" wyjaśnia dr Agnieszka Gryzik, zastępca Dyrektora Ośrodka Przetwarzania Informacji ? Państwowego Instytutu Badawczego.

Książka jest dostępna bezpłatnie w formie elektronicznej. Linki do jej pobrania zamieszczamy poniżej.

Dane książki:
Tytuł: Sztuka promocji nauki. Praktyczny poradnik dla naukowców
Autorzy: Natalia Osica, Wiktor Niedzicki
Wydawca: Ośrodek Przetwarzania Informacji - Państwowy Instytut Badawczy
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 102
Numer ISBN: 978-83-63060-17-6
Więcej informacji:
?    "Sztuka promocji nauki" - opis książki na witrynie wydawcy
?    "Sztuka promocji nauki. Praktyczny poradnik dla naukowców" - pobierz jako PDF
?    "Sztuka promocji nauki. Praktyczny poradnik dla naukowców" - pobierz jako EPUB
?    "Sztuka promocji nauki. Praktyczny poradnik dla naukowców" - pobierz jako MOBI

Źródło: OPI
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sztuka-promocji-nauki-poradnik-dla-naukowcow-3230.html

Sztuka promocji nauki - poradnik dla naukowców.jpg

Sztuka promocji nauki - poradnik dla naukowców2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przechytrzyć MURPHY'EGO czyli matematyka na co dzień
2017-04-04
Od zarania dziejów astronomia związana jest w bezpośredni sposób z pokrewnymi naukami ścisłymi takimi jak fizyka czy też matematyka. Dziś mamy dla Was kolejną propozycję książki autorstwa Jakuba Szczepaniaka, która przeniesie czytelnika w świat piękna matematyki i pozwoli zrozumieć reguły najprostszych zdarzeń otaczającej nas rzeczywistości w ciekawy i świeży sposób. Książka "Przechytrzyć MURPHY?EGO" skierowana jest przede wszystkim do osób, które nauki ścisłe traktują jako hobby.
Spróbujmy wprowadzić trochę matematyki do bitwy na pomidory. Umawiamy się, że uczestnicy stoją w miejscu i nie ma dwóch różnych par osób o tych samych odległościach między nimi. Każdy ma w ręku jeden pomidor i rzuca nim w najbliższego sąsiada. Udowodnimy kilka, z pozoru nieoczywistych własności, które posiada bitwa pomidorowa. Przykładowo, jeżeli liczba uczestników jest nieparzysta, zawsze na placu boju pozostanie osoba, w którą nikt nie rzucił pomidorem. Dowód przeprowadzimy metodą indukcji matematycznej (?)? ? pisze Jakub Szczepaniak.

Tak oto rozpoczyna się jeden z rozdziałów opowieści o pięknie matematyki, w którym Autor w przewrotny sposób udowadnia, że to właśnie ta dziedzina jest kluczem do zrozumienia reguł rządzących nawet najprostszymi zdarzeniami codzienności.

Autor książki Jakub Szczepaniak wykłada matematykę w Centrum Kształcenia Międzynarodowego Politechniki Łódzkiej. Liczba lat od kiedy to robi równa się tyle ile wynosi jedyny kwadrat, który jest o 2 razy mniejszy od pewnego sześcianu. Jego pasją jest poszukiwanie obecności matematyki we wszystkich aspektach naszej rzeczywistości. Jest autorem k liczby książek popularyzujących matematykę, gdzie k jest pierwszym elementem ciągu arytmetycznego liczb pierwszych mniejszych od 10. Prowadzi zajęcia dla wszystkich grup wiekowych począwszy od szkoły podstawowej, skończywszy na słuchaczach Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Tytuł: Przechytrzyć MURPHY'EGO czyli matematyka na co dzień
Wydanie: Wydanie 1
Autor/Redaktor: Jakub Szczepaniak
Format: B5
Objętość (liczba stron): 220
ISBN: 978-83-01-19276-1
Cena katalogowa: 39 zł
Data wydania: 2017-06-12
Rodzaj oprawy: miękka
Kategoria i podkategoria: matematyka
Patronat medialny nad książką objął portal Astronomia24.com
Źródło: PWN, astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=597

Przechytrzyć MURPHY'EGO czyli matematyka na co dzień.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX Falcon Heavy - przygotowania do dziewiczego lotu
2017-04-04
 SpaceX planuje przeprowadzenie dziewiczego lotu rakiety Falcon Heavy w czasie zbliżającego się lata przy wykorzystaniu wcześniej wykorzystanych już stopni rakiet Falcon 9.

 Informacja stanowi skrót z wypowiedzi Elona Muska, dyrektora generalnego (CEO) SpaceX, z dnia 30 marca br., kiedy sukcesem zakończyło się powtórne wykorzystanie i odzyskanie pierwszego stopnia rakiety Falcon 9. Jednocześnie na orbicie pomyślnie osadzony został satelita telekomunikacyjny SES-10.

 Musk podał do wiadomości, że inżynierowie firmy SpaceX rozwiązali większość problemów związanych z połączeniem trzech stopni rakiet Falcon 9 w celu ich wspólnej pracy w czasie startu Falcon Heavy. Wyzwania były bardziej złożone, niż wcześniej zakładano, że będą.
Zadanie zbudowania rakiety Falcon Heavy z początku nie wydawało się dla firmy trudne, jednak z czasem odkrywane były kolejne problemy technologiczne. Generalnej modyfikacji musiał zostać poddany projekt pierwszego stopnia rakiety Falcon 9, który będzie służył jednocześnie za rdzeń nowej, ciężkiej rakiety. Dodatkowo zaistniała konieczność opracowania całej masy dodatkowego wyposażenia.
W czasie opublikowania pierwszych informacji o nowej, superciężkiej rakiecie w 2011 roku zapowiadano, że start może odbyć się już dwa lata później. Jednak zaawansowanie technologiczne takiego potrójnego układu stopni rakiet Falcon 9 oraz dwie utraty tych rakiet w międzyczasie spowodowały wieloletnie opóźnienia. W pierwszej kolejności firma musi zapewnić sprawną realizację całego portfela zamówień na usługi przy wykorzystaniu swojej podstawowej jednostki.
Pierwsze odzyskanie owiewek aerodynamicznych Falcon 9
Na horyzoncie w planach jest też odzyskiwanie drugiego stopnia Falcona 9, co samo w sobie jest dużo trudniejsze od obecnie przeprowadzanych operacji z odzyskiem pierwszych stopni. Elon Musk wspomniał również niespodziewanie, że z misji SES-10 udało się odzyskać owiewki aerodynamiczne, które chroniły ładunek w momencie przedzierania się przez atmosferę Ziemi. Te elementy mają również być wykorzystywane ponownie po zakończonej operacji startu. Ich koszt jest wbrew pozorom znaczący (kilka mln dolarów), a więc z pewnością warto podjąć działania na rzecz próby ich odzyskania.
Jeszcze w tym roku SpaceX zamierza odzyskać pięć stopni ze startów rakiet Falcon 9. Jednocześnie firma SES zachęca do wykorzystania odzyskanych stopni z rakiet Falcon 9 w dwóch lotach ze swoimi satelitami telekomunikacyjnym. Takie wsparcie wizerunkowo z pewnością podbudowuje SpaceX, zaś SES liczy na redukcję ceny za start (nawet do 50%, chociaż dokładne ustalenia ze SpaceX leżą w strefie domysłów).
Kolejne trzy stopnie rakiet SpaceX mogą w tym roku zostać odzyskane z dziewiczego lotu Falcona Heavy. Obecnie ich produkcja i przygotowanie do lotu jest na ukończeniu i za około 2-3 miesiące powinny być gotowe. Z tego lotu mogą zostać odzyskane wszystkie dolne stopnie (boostery oraz człon centralny).

Jeśli wszystko pójdzie po dobrej myśli inżynierów z SpaceX, to dwa stopnie-boostery z rakiety Falcon Heavy powrócą i wylądują na Przylądku Canaveral. Stopień centralny poleci dalej, więc podjęta zostanie próba jego sprowadzenia na platformę na Atlantyku. Z uwagi na wysokie ryzyko tego lotu nie jest przewidywany żaden większy ładunek.
Priorytetem realizacja misji dla klientów
Elon Musk zapewnia, że priorytetem jest realizacja misji dla klientów firmy, którzy czekają przede wszystkim na sprawną realizację startów rakiet Falcon 9. W wyniku gromadzących się opóźnień niektórzy klienci, tacy jak Spaceflight Inc., zainteresowali się alternatywnymi ofertami wyniesienia ładunku na orbitę. Jednocześnie SpaceX posiada już także klientów na loty rakietami Falcon Heavy.
Do tych ostatnich zaliczają się obecnie Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych, Intelsat, Inmarsat, ViaSat czy Arabsat. Z powodu opóźnień ostatnie z wymienionych zainteresowały się także ofertami konkurencji SpaceX. Firma ViaSat przerzuciła swojego satelitę ViaSat-2 na mający mieć miejsce w połowie 2017 rok lot rakiety Ariane 5 firmy Arianspace.

Z kolei Inmarsat zarezerwował lot rakietą Proton w ramach opcji zapasowej na wyniesienie ładunku Europasat/Hellas-Sat-3. Paradoksalnie zarówno Arianspace, jak i oferująca rakiety Proton firma International Launch Services (ILS), doświadczają opóźnień w realizacji wynoszenia ładunków.

Arianspace od dwóch tygodni nie może wystrzelić rakiety Ariane 5 z ładunkiem z powodu trwającej fali protestów w całej Gujanie Francuskiej, gdzie mieści się port kosmiczny Kourou. Z kolei rakiety Proton są uziemione od czerwca 2016 roku z powodu dużych zaniedbań wykrytych w zakresie kontroli jakości produkcji silników dla drugiego i trzeciego stopnia tych rakiet.

2017 rok wygląda obecnie na wysoce intensywną arenę zmagań poszczególnych dostarczycieli systemów wynoszących ładunki na orbitę. Czy wydarzy się rewolucja? Zmiany w postrzeganiu tego sektora gospodarki z pewnością zachodzą, ale ich efekty mogą być znacznie opóźnione. Warto śledzić rozwój wydarzeń w najbliższych miesiącach.

SN

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-spacex-falcon-heavy-przygotowania-do-dziewiczego-lotu,nId,2377213

SpaceX Falcon Heavy - przygotowania do dziewiczego lotu.jpg

SpaceX Falcon Heavy - przygotowania do dziewiczego lotu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie chcą bezpośrednio zaobserwować czarną dziurę
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 04/04/2017
Astronomowie chcą zarejestrować pierwsze zdjęcie samego centrum naszej galaktyki: globalny projekt współpracy radioteleskopów chce przyjrzeć się czarnej dziurze zamieszkującej środek Drogi Mlecznej. W ramach Event Horizon Telescope liczne obserwatoria rozsiane po całym świecie stworzą jeden potężny teleskop ? jego elementy rozrzucone są od Europy przez Chile, Hawaje, aż po biegun południowy. 30-metrowy teleskop IRAM współfinansowany przez Towarzystwo Maxa Plancka to jedyny teleskop w Europie, który będzie uczestniczył w kampanii obserwacyjnej. Instytut Radioastronomii Maxa Plancka będzie realizował pomiary, które wstępnie zaplanowano na okres od 4 do 14 kwietnia.
Pod koniec XVIII wieku naturaliści John Mitchell oraz Pierre Simon de Laplace rozważali możliwość istnienia ?ciemnych gwiazd? charakteryzujących się na tyle silną grawitacją, że nawet światło nie jest w stanie z nich uciec. Na początku XX wieku Albert Einstein zrewolucjonizował naszą wiedzę o grawitacji ? a tym samym związku materii, przestrzeni i czasu ? w ramach swojej Ogólnej Teorii Wzlgędności, opisując przy tym także ideę czarnych dziur.
Owe obiekty mają tak dużą, ekstremalnie skompresowaną masę, że nawet światło nie jest w stanie uwolnić się od niej. Właśnie dlatego pozostają czarne, przez co nie ma możliwości ich bezpośredniej obserwacji. Badaczom jednak udało się dowieść istnienia tych pułapek grawitacyjnych w sposób pośredni: mierząc fale grawitacyjne wyemitowane podczas łączenia się dwóch czarnych dziur oraz obserwując ich wpływ grawitacyjny na ich bezpośrednie otoczenie. To właśnie ta grawitacja odpowiada za potężną prędkość z jaką gwiazdy podróżują wokół niewidocznego centrum np. naszej galaktyki.
Niemniej jednak możliwe jest bezpośrednie zaobserwowanie czarnej dziury. Granicę wokół tych egzotycznych obiektów, po przekroczeniu której ani światło ani materia nie mogą już powrócić, naukowcy nazywają horyzontem zdarzeń. Zgodnie z teorią to właśnie w momencie przekraczania przez materię tej granicy emitowane jest intensywne promieniowanie, które stanowi ostatni zapis jej istnienia.  Promieniowanie to powinno być możliwe do zaobserwowania w postaci fal radiowych emitowanych m.in. w zakresie milimetrowym. Dlatego też teoretycznie możliwe powinno być zaobserwowanie horyzontu zdarzeń czarnej dziury.
Event Horizon Telescope (EHT) właśnie tego chce dokonać. Jednym z głównych celów projektu jest czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej, oddalona od nas o 26 000 lat świetlnych i charakteryzująca się masą ok. 4,5 mln mas Słońca. Z uwagi na potężną odległość, obiekt ten ma niesamowicie małe rozmiary kątowe.
Jednym z rozwiązań tego problemu jest interferometria. Technika ta zakłada wykorzystanie kilku obserwatoriów zamiast jednego dużego teleskopu. Poszczególne obserwatoria wykorzystywane są jako małe fragmenty jednej gigantycznej anteny. W ten sposób naukowcy mogą symulować działanie teleskopu o rozmiarach równych rozmiarom Ziemi.  Wszak im większy teleskop tym drobniejsze szczegóły jest w stanie dostrzec ? zwiększa się jego tak zwana rozdzielczość kątowa.
EHT będzie wykorzystywał tę technikę obserwacji w kwietniu br. do przeprowadzenia obserwacji na częstotliwości 230 GHz czyli obserwując promieniowanie o długości fali równej 1,3 mm. Maksymalna rozdzielczość kątowa takiego globalnego radioteleskopu to 26 mikrosekund łuku ? taka rozdzielczość pozwala dojrzeć piłeczkę golfową umieszczoną na Księżycu czy szerokość ludzkiego włosa z odległości 500 km.
Oczywiście pomiary z maksymalną rozdzielczości możliwe są tylko w optymalnych warunkach, tj. jeżeli są wykonywane przy niskiej wilgotności i na dużych wysokościach. Takie warunki panują np. w obserwatorium IRAM, w którym znajduje się 30-metrowa antena na mierzącym 2800 m n.p.m. szczycie Pico Valeta w hiszpańskiej Sierra Nevada. Jego czułość przebija tylko oberwatorium ALMA składające się z 64 pojedynczych teleskopów, znajdująca się na płaskowyżu Chajnantor na wysokości 5000 metrów w chilijskich Andach. Płaskowyż ten jest także domem dla anteny APEX, która także stanowi element projektu EHT i zarządzana jest przez Instytut Radioastronomii Maxa Plancka.
Instytut Maxa Plancka w Bonn będzie zaangażowany w analizę danych zebranych przez Event Horizon Telescope. Badacze wykorzystają do tego dwa superkomputery (korelatory): jeden z nich znajduje się w Bonn, a drugi w Obserwatorium Haystack w Massachusetts w USA. Komputery będą analizowały dane dotyczące galaktycznej czarnej dziury, ale nie tylko. W ramach kampanii obserwacyjnej zaplanowanej na okres od 4 do 14 kwietnia astronomowie chcą także przyjrzeć się co najmniej pięciu innym obiektom: galaktykom M87, Centaurus A, NGC 1052 oraz kwazarom OJ 287 i 3C279.
W 2018 roku do projektu EHT dołączy NOEMA, drugie obserwatorium IRAM znajdujące się na Plateau de Bure we francuskich Alpach. Dzięki swojej dziesiątce bardzo czułych anten, NOEMA stanie się najsilniejszym teleskopem w ramach EHT znajdującym się na półkuli północnej.
Źródło: Max Planck Society
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/04/astronomowie-chca-bezposrednio-zaobserwowac-czarna-dziure/

Astronomowie chcą bezpośrednio zaobserwować czarną dziurę.jpg

Astronomowie chcą bezpośrednio zaobserwować czarną dziurę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda New Horizons już bliżej swojego nowego celu niż Plutona
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 04/04/2017
Jak ten czas leci? szczególnie przemieszczasz się z prędkością 50 000 km/h. Kontynuując swoją podróż po zewnętrznych rejonach Układu Słonecznego sonda new Horizons przeleciała już połowę drogi od Plutona ? swojego pierwszego celu ? do 2014 MU69, obiektu Pasa Kuipera, do którego dotrze 1 stycznia 2019 roku. Sonda osiągnęła połowę trasy o północy UTC 3 kwietnia znajdując się wtedy 782,45 mln kilometrów za Plutonem.
Świetni, że udało nam się już osiągnąć półmetek. Kolejny przelot będzie stanowił rekord w kategorii najodleglejszego obiektu zbadanego przez naszą cywilizację ? mówi Alan Stern, główny badacz misji New Horizons z Southwest Research Institute w Boulder, Kolorado.
7 kwietnia o godzinie 21:24 UTC sonda New Horizons osiągnie także półmetek w czasie pomiędzy momentem największego zbliżenia do Plutona, które miało miejsce o 11:24 14 lipca 2015 roku a momentem największego zbliżenia do MU69, które planowane jest na godzinę 17:00 UTC w Nowy Rok 2019. Niemal pięciodniowa różnica pomiędzy oboma półmetkami (czasowym i odległościowym) spowodowana jest oddziaływaniem grawitacyjnym Słońca. Sonda bardzo nieznacznie zwalnia oddalając się od Słońca ? dlatego też przekracza półmetek w przestrzeni nieznacznie wcześniej niż półmetek w czasie.
Sonda New Horizons za kilka dni rozpocznie kolejny okres hibernacji. Co ciekawe, sonda będzie uśpiona także 7 kwietnia, kiedy będzie przelatywała przez czasowy półmetek drogi do MU69 ? operatorzy misji z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory (APL) w Laurel, Maryland wprowadzą ją w ten stan na dwie godziny przed półmetkiem.
Planowana 157-dniowa hibernacja jest w pełni zasłużona: sonda pracuje bezustannie od prawie dwóch i pół roku ? od 6 grudnia 2014 roku.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/04/sonda-new-horizons-juz-blizej-swojego-nowego-celu-niz-plutona/

Sonda New Horizons już bliżej swojego nowego celu niż Plutona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plany ostatniej fazy misji orbitera Cassini
Napisany przez Redakcja dnia 04/04/2017
NASA zaplanowała ostatnią fazę misji orbitera Cassini. Ta faza została nazwana ?Wielkim Finałem?.
 
Konferencja odbyła się 4 kwetnia o godzinie 21:00 CEST w ośrodku Laboratorium Napędu Odrzutowego w Pasadenie (JPL).
W konferencji wzięli udział:
?    Jim Green, dyrektor NASA PSD (Planetary Science Division)
?    Earl Maize, menadżer projektu Cassini
?    Linda Spilker, naukowiec projektu Cassini
?    Joan Stupik, inżynier odpowiedzialna za kontrolę trajektorii sondy Cassini
Europejsko-amerykańska misja Cassini rozpoczęła się w 1997 roku. Przez kolejne siedem lat sonda zmieniała swoją trajektorię, poprzez serię przelotów, by wreszcie dotrzeć do Saturna. Wreszcie, w 2004 roku Cassini dotarł do Saturna. Przez kolejne lata orbiter krążył wokół tego gazowego giganta, jego pierścieni i dziesiątek księżyców. Dzięki tej sondzie udało się wyjaśnić wiele tajemnic tego układu ? m.in. potwierdzić obecność istnienia cieczy na Tytanie oraz wykryć gejzery na Enceladusie. Misję już kilka razy przedłużono i aktualnie kończy się zapas paliwa (na pokładzie pozostało jedynie 36 kg z początkowych 3132 kg). Stąd m.in. decyzja o zakończeniu misji.
Koniec misji został nazwany ?Wielkim Finałem?. Bliski koniec misji oznacza, że pojazd podejmie bardziej ryzykowne przeloty w pobliżu samej planety ? zaplanowano 22 przejścia przez wcześniej niebadaną przerwę znajdującą się pomiędzy Saturnem, a jego pierścieniami, a więc znacznie bliżej niż to miało miejsce do tej pory. Pierwszy przelot przez ten rejon odbędzie się już 26 kwietnia, przy czym cztery dni wcześniej sonda zostanie wprowadzona na trajektorię przejścia, przelatując w pobliżu Tytana, którego pole grawitacyjne zostanie wykorzystane do zmiany orbity Cassiniego.
Pod koniec ?Wielkiego Finału? Cassini wejdzie w atmosferę Saturna. To wejście pozwoli na utrzymanie przestrzeni dookoła Saturna w ?czystości?, bez obecności sond kosmicznych, nad którymi nie ma kontroli. Ma to związek przede wszystkim z Tytanem i Enceladusem. Na obu księżycach występują procesy chemiczne, które mogły stworzyć warunki do powstania i utrzymania życia.
Końcowe etapy misji Cassini pozwolą między innymi na odpowiedź na jedną z większych zagadek tej planety: wiek ich pierścieni. Poszlaką może być masa ? jeśli jest ona niewielka, wówczas pierścienie powinny być młode (około 100 milionów lat). Jeśli ich masa jest duża, wówczas mogą one mieć wiek taki sam jak Saturn.
Podczas zbliżeń do Saturna będzie możliwe spojrzenie z bliska na obszary biegunowe tej planety. Zwykle te obszary są rzadko obserwowane, z uwagi na ich dużą odległość od równika. Pozwoli to na obserwacje małych szczegółów chmur w obszarach polarnych. Jednocześnie, zostaną wykonane obserwacje zórz polarnych Saturna.
Przejście w pobliżu Saturna nie będzie pozbawione ryzyka ? w pobliżu tej planety wciąż może być pewna ilość pyłu. Dlatego główna antena sondy będzie chroniła resztę pojazdu. Jeśli dojdzie do uderzenia z drobinami pyłu, wówczas NASA ma kilka przygotowanych planów awaryjnych. Warto jednak dodać, że modele dystrybucji pyłu sugerują, że blisko Saturna ? tam gdzie będzie przelatywać Cassini ? pyłu powinno być stosunkowo niewiele.
Cassini spłonie w górnych warstwach atmosfery Saturna 15 września 2017 roku.
(NASA)
Źródło: Kosmonauta.net
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/04/plany-ostatniej-fazy-misji-orbitera-cassini/

Plany ostatniej fazy misji orbitera Cassini.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasy Van Allena ? nie tak groźne jak się wydawało
4 kwietnia 2017 Anna Wizerkaniuk
Pasy radiacyjne Ziemi ? obszary naładowanych cząstek otaczających naszą planetę zostały odkryte ponad 50 lat temu. Mimo to nadal nie poznano w pełni ich własności. Obecnie misja zorganizowana przez NASA ? Van Allen Probes, wykazała, że najszybsze i najbardziej energetyczne elektrony w wewnętrznym pasie nie są tak powszechne jak wcześniej przypuszczano. Wyniki badań przeprowadzonych przez dwa satelity zostały opublikowane w ?Journal of Geophysical Research?. Są one bardzo zadawalające zwłaszcza dla tych, którzy planują wysłanie satelitów. Wynika z nich, że wewnętrzny pas radiacyjny nie jest tak bardzo naładowany wysokoenergetycznymi cząstkami.
Aparatura wysłana podczas poprzednich misji kosmicznych nie była w stanie rozróżnić elektronów od wysokoenergetycznych elektronów znajdujących się w pasie radiacyjnym. Jednak wykorzystując MagEIS (Magnietic Elektron and Ion Spectrometer ? magnetyczny spektrometr elektronów i jonów) naukowcy mogli po raz pierwszy spojrzeć osobo na każdy z tych typów cząstek. Okazało się, że wcześniejsze założenia były błędne ? elektrony, które poruszają się z bardzo dużymi prędkościami nie stanowią podstawowego elementu struktury pasu wewnętrznego.
Do tej pory to zewnętrzny pas uchodził za niestabilny. Kurczył się i rozkurczał podczas burz geomagnetycznych. Była to reakcja na ciśnienie wywierane przez pole magnetyczne oraz cząstki wyrzucane ze Słońca. Pas wewnętrzny pozostawał niewzruszony. Jednak uległo to zmianie po silnej burzy geomagnetycznej z czerwca 2015r. Relatywistyczne elektrony zostały wepchnięte głęboko w wewnętrzny pas radiacyjny. Aby dokonać tego odkrycia, wykorzystany sprzęt musiał mieć odpowiednią budowę. Instrument MagEIS został tak zaprojektowany, by wytwarzać własne, wewnętrzne pole magnetyczne. Dzięki temu można było rozróżnić protony od elektronów zarówno na podstawie ładunku jak i posiadanej przez nie energii. Umożliwiło to określenie, które cząstki później pojawiły się w wewnętrznym pasie.
Biorąc pod uwagę, jak rzadko pojawiają się burze, które zasilają pasy Van Allena w relatywistyczne elektrony, wiadomo teraz, że poziom promieniotwórczy w wewnętrznym pasie jest zazwyczaj o wiele niższy niż wcześniej zakładano. Mając do dyspozycji informacje, jak silne jest promieniowanie w tym rejonie, będzie można zacząć projektować nowe satelity i sondy międzyplanetarne, które nie muszą być aż tak wytrzymałe niż dotychczasowe. Redukuje to zarówno masę samego urządzenia jak i koszty potrzebne na zbudowanie. Jednak aby stworzyć jak najlepszą bazę informacji, trzeba wszystko jeszcze dokładniej przeanalizować. Naukowcy muszą zbadać m.in. w jakich przypadkach elektrony penetrują wewnętrzny pas Van Allena oraz czy potężniejsze burze geomagnetyczne dostarczają elektrony o większej energii.
Van Allen Probes to druga misja z programu ?Living with a Star?, ale też jedna z wielu zajmująca się badaniem pod kątem heliofizyki środowiska wokół Ziemi. Satelity nurkują w pasy radiacyjne średnio 5 razy dziennie, pokonując trasę na bardzo eliptycznej orbicie. Celem misji jest zrozumienie procesu, który dodaje lub zabiera elektrony z tego obszaru.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/04/04/relatywistyczne-elektrony-wykryte-w-pasach-van-allena/

Pasy Van Allena ? nie tak groźne jak się wydawało.jpg

Pasy Van Allena ? nie tak groźne jak się wydawało2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek (07.04) opozycja Jowisza. Planeta najbliżej Ziemi w tym roku.
2017-04-04
Już w piątek 7 kwietnia 2017 r. piąta w kolejności oddalenia od Słońca i zarazem największa planeta Układu Słonecznego zbliży się do Ziemi na najmniejszą odległość w tym roku. Blask planety będzie większy niż zwykle. Na wschodnim horyzoncie nieba zauważymy opozycję już od godziny 19:00 czasu polskiego. Przez całą noc będziemy mieli najlepsze warunki do obserwacji Jowisza w tym roku.
Jowisz na nocnym niebie jest widoczny gołym okiem jako bardzo jasny punkt, jednak już za pomocą lornetki o większym powiększeniu (~7x/10x) będziemy mogli dostrzec jego dokładną tarczę wraz z czterema galileuszowymi księżycami. Podczas opozycji przy użyciu teleskopu mamy okazję dostrzec większą ilość szczegółów na tle tarczy planety niż zwykle.

Dobre warunki do obserwacji gazowego olbrzyma będą panować już po zachodzie słońca. Z upływem czasu Jowisz będzie przemieszczał się coraz wyżej nad horyzontem ze wschodu na południowy-zachód Opozycja planety stwarza nam najlepsze warunki do jej obserwacji. Nie powinniśmy przegapić tego wspaniałego widowiska. Pozostaje tylko trzymać kciuki i wierzyć, że niebo będzie bezchmurne, a obserwacje udane.

Zachęcamy również wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
Źródło: astronomia24.com fot: cmk
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=600

W piątek  opozycja Jowisza Planeta najbliżej Ziemi w tym roku.jpg

W piątek  opozycja Jowisza Planeta najbliżej Ziemi w tym roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy rozbłyski na Słońcu. Przybierały na sile
2017-04-04
W ostatnich dniach Słońce stało się aktywne. W okresie od 1 do 3 kwietnia wyrzucało masę i utworzyły się na nim trzy dość silne rozbłyski.
Pierwszy z nich osiągnął swoje maksimum 2 kwietnia o godz. 4.02 czasu EDT (wschodniego), czyli 1 kwietnia o godz. 22 czasu polskiego, a pozostałe dwa - 2 kwietnia o godz. 16.33 EDT (godz. 10.33 czasu polskiego) i 3 kwietnia o godz. 10.29 (godz. 4.29 czasu polskiego).
Wzmożoną aktywność naszej dziennej gwiazdy uchwycił satelita SDO (ang. Solar Dynamics Observatory), nieustannie badający dynamikę Słońca. Udało mu się zarejestrować wszystkie rozbłyski na każdym z trzech wykonanych zdjęć.
Coraz silniejsze
Pierwsze ze zjawisk, które wystąpiły w kwietniu, zostało sklasyfikowane jako rozbłysk o sile M5.3, drugi - M5.7, a trzeci - M5.8. Rozbłyski klasy M stanowią jedną dziesiątą najsilniejszych wybuchów oznaczanych symbolem "X". Liczba za literą informuje o intensywności zjawiska. Przykładowo rozbłysk M2 jest dwukrotnie silniejszy od M1, a M3 - trzykrotnie silniejszy od M1.
Rozbłyski słoneczne to potężne wyrzuty masy i promieniowania. Szkodliwe promieniowanie nie jest w stanie przejść przez ziemską atmosferę, by mieć bezpośredni wpływ na ludzi. Bywa ono jednak na tyle silne, że docierając do odpowiedniej warstwy atmosfery, zakłóca komunikację i sygnał GPS.
Źródło: NASA
Autor: zupi/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/trzy-rozblyski-na-sloncu-przybieraly-na-sile,228530,1,0.html

Trzy rozbłyski na Słońcu Przybierały na sile.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drony już wkrótce polecą na Marsa

2017-04-05
Nasza eksploracja Marsa jak dotąd ograniczała się do wykorzystania lądowników, orbiterów i satelitów. Już wkrótce NASA chce wysłać na Czerwoną Planetę własnego drona.

Pojazd nazwany Mars Electric Reusable Flyer (MERF) nie będzie dużych rozmiarów. Ma mieć rozpiętość skrzydeł odpowiadającą zasięgu ludzkich ramion i wykorzystywać dwie śruby napędowe do pionowego startu oraz poziomego przemieszczania się nad powierzchnią. Dron będzie w pełni autonomiczny, co ułatwi pracę ekipom naziemnym. Pojazd latający miałby akumulatory wielokrotnego użytku, które byłyby ładowane w stacji dokującej znajdującej się najprawdopodobniej na łaziku.

Używanie dronów daje nam zupełnie nowe możliwości w badaniu Marsa. Na razie jesteśmy ograniczeni do wolno poruszających się łazików, które muszą pozostawać w stosunkowo płaskich obszarach i unikać większych przeszkód. MERF będzie w stanie dotrzeć tam, gdzie nie było wcześniej żadnego łazika, a nawet eksplorować skaliste wysepki czy jaskinie.

Jest mało prawdopodobne, że dron będzie elementem wyposażenia kolejnego marsjańskiego łazika, który ma zostać wysłany na Czerwoną Planetę przed 2020 r.

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-drony-juz-wkrotce-poleca-na-marsa,nId,2377518

Drony już wkrótce polecą na Marsa.jpg

Drony już wkrótce polecą na Marsa 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy trojańskie to szczątki starożytnej miniplanety


Naukowcy odkryli dowody istnienia co najmniej jednej planety powstałej we wczesnym Układzie Słonecznym, która została zdefragmentowana, najprawdopodobniej w wyniku gwałtownego zderzenia. To potwierdza, że kiedyś Układ Słoneczny wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj.

Zespół naukowców kierowany przez Apostolosa Christou i Galina Borisova z Obserwatorium Armagh w Irlandii Północnej analizował planetoidy trojańskie, które koncentrują się w okolicach punktów libracyjnych Lagrange'a L4 i L5, w pobliżu Marsa. Mianem trojańczyków określa się planetoidy krążące wokół Słońca po orbitach podobnych do orbity Jowisza.

Trojańczycy to planetoidy towarzyszące planetom - Jowisz ma ich ponad 6000, a Mars 9. Teraz naukowcy odkryli, że niektóre z trojańczyków Jowisza i Marsa mogą mieć to samo pochodzenie. To sugeruje, że zanim zostały one rozdzielone, tworzyły jedno ciało niebieskie.

W badaniach zebrano dane pochodzące z obserwacji dwóch trojańczyków znanych jako (385250) 2001 DH47 i (311999) 2007 NS2. Porównano je z 5261 Eureką - jednym z większych marsjańskich trojańczyków, mierzących ponad 2 km średnicy. Okazuje się, że wokół Eureki, w punkcie libracji L5, jest zlokalizowanych 7 innych trojańczyków, co już wskazuje, że pochodzą one z tego samego miejsca.

Dzięki kolejnym analizom udało się sprawdzić, z czego są wykonane wspomniane planetoidy. Okazało się, że mają one podobny skład co Eureka. Trojańczyków tworzą głównie oliwiny, minerały powstające zazwyczaj w warunkach wysokiego ciśnienia i temperatury.

Astronomowie wywnioskowali, że wszystkie przebadane planetoidy trojańskie pochodzą z miniplanety, która istniała kiedyś we wczesnym Układzie Słonecznym. Obiekt prawdopodobnie został zniszczony przez kolizję z innym ciałem niebieskim, choć szczegóły tego zdarzenia nie są znane. Miało ono miejsce zanim jeszcze Mars został w pełni ukształtowany.


 
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-planetoidy-trojanskie-to-szczatki-starozytnej-miniplanety,nId,2377496

Planetoidy trojańskie to szczątki starożytnej miniplanety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leżenie i "nicnierobienie" za 16 tysięcy euro. To trudniejsze niż się wydaje
05-04-2017
 
Francuski instytut medycyny kosmicznej poszukuje chętnych do badań nad wpływem nieważkości na organizm człowieka. Eksperyment będzie polegał na leżeniu przez 60 dni w łóżku. Ochotnicy dostaną za to 16 tysięcy euro. Koordynator badań jednak ostrzega, że nie jest to takie łatwe.
Naukowcy z francuskiego instytutu medycyny kosmicznej ogłosili nabór na niespotykane stanowisko pracy.
Oferta brzmi jak prawdziwa praca marzeń. Będzie polegała na leżeniu w łóżku przez 60 dni. Pensja to 16 tysięcy euro.
Praca dla młodych, zdrowych mężczyzn
Poszukiwani są młodzi, zdrowi i wysportowani mężczyźni, którzy będą skłonni leżeć na plecach w łóżku przez dwa miesiące i zupełnie nic nie robić. Taki eksperyment jest potrzebny do zbadania efektów mikrograwitacji, czyli stanu pozornej nieważkości. Dla naukowców z Instytutu Medycyny Kosmicznej i Fizjologii to poważna kwestia.
Zostaną wybrane 24 osoby. Muszą to być zdrowi i wysportowani mężczyźni w wieku 20-45 lat, którzy nie palą, nie mają żadnych alergii i posiadają wskaźnik BMI pomiędzy 22 a 27. Ochotnicy zostaną poddani testom dwa tygodnie przed eksperymentem i dwa tygodnie po nim.
Cel badań
Celem badań jest to, aby odtworzyć nieważkość z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - powiedział francuskiemu portalowi "20 Minutes" dr Arnaued Beck, który koordynuje badaniami. - Podczas pierwszych dwóch tygodni nasi naukowcy zrobią wszystkie serie testów i pomiarów na ochotnikach. Później nastąpi 60-dniowy okres, podczas którego oni muszą pozostać w łóżku, z głową nieco pochyloną do dołu, o mniej niż sześć stopni - wytłumaczył naukowiec.
To wszystko w imię nauki. Naukowiec ostrzega jednak, że ta praca jest trudniejsza niż się wydaje. Pracownik będzie musiał jeść, myć się i wykonywać wszystkie niezbędne czynności podczas leżenia w łóżku. Podczas wykonywania wszystkich czynności przynajmniej jedno ramię cały czas musi dotykać łóżka lub jego ramy.
Wpływ eksperymentu na zdrowie
Ostatnie dwa tygodnie zostaną poświęcone na odzyskiwanie sił i przechodzenie kolejnych testów, niezbędnych do ustalenia konsekwencji nieschodzenia z łóżka przez dwa miesiące.
Dr Beck powiedział, że badania mają na celu określenie szkodliwego wpływu długotrwałej nieważkości na organizm ludzki i znalezienie sposobu na jego zwalczanie.
- W pewnych warunkach system sercowo-naczyniowy jest uszkodzony i jest niezdolny do takiego wysiłku, jak przed eksperymentem. My nawet widzimy większą tendencję do spadków ciśnienia krwi i zawrotów głowy - powiedział naukowiec.
Tak jak astronauci, którzy spędzili długi okres czasu w Kosmosie, uczestnicy badań będą mieli do czynienia z utratą mięśni w dolnej części ciała i spadkiem gęstości kości. Będą także mieli problemy ze staniem.
Źródło: theguardian.com
Autor: AP/aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/prognoza,45/lezenie-i-nicnierobienie-za-16-tysiecy-euro-to-trudniejsze-niz-sie-wydaje,228629,1,0.html

Leżenie i nicnierobienie za 16 tysięcy euro To trudniejsze niż się wydaje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Toruniu odbyła się konferencja studentów astronomii KSAKN 2017
Wysłane przez tuznik
 
W dniach 31 marca - 2 kwietnia 2017 roku w Toruniu odbyła się kolejna już Konferencja Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych (KSAKN 2017), na którą przyjechali studenci astronomii z całej Polski. Prelegenci zaprezentowali swoje prace obejmujące szeroki zakres zagadnień dotyczących astronomii.

W tegorocznej Konferencji Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych w Toruniu uczestniczyło ponad pięćdziesięciu studentów astronomii z różnych Polskich Uczelni; z Krakowa, Torunia, Warszawy, Zielonej Góry, Poznania czy Wrocławia. Prelegentami tegorocznej edycji nie byli tylko sami studenci astronomii, ale także zawodowi astronomowie, którzy opowiadali o różnych zagadnieniach astronomicznych i prowadzonych akcjach popularyzatorskich, w które mogą również zaangażować się młodzi studenci.

Pierwszego dnia konferencji prof. Ryszard Szczerba wygłosił wykład pt. "Meandry nauki: od Pitagorasa do Newtona", przybliżając młodym ludziom zagadnienia związane z rozwojem nauki i ludźmi, którzy ją tworzyli. Następnie dr hab. Maciej Mikołajewski, prof. UMK, który jest również redaktorem naczelnym "Uranii - Postępów Astronomii" opowiedział o samej działalności Polskiego Towarzystwa Astronomicznego.

Drugi dzień konferencji otworzył wykład dr Agaty Karskiej pt. "Przepis na gwiazdy, planety i najprostsze składniki życia w ośrodku międzygwiazdowym", natomiast podczas ostatniego dnia konferencji wystąpili dr hab. Boudewijn Roukema, prof. UMK, który opowiedział o ciemnej energii w języku angielskim, oraz dr Krzysztof Czart z prezentacją "Możliwości współpracy z portalem Uranii".

Warto również dodać, że samej konferencji towarzyszył wyjazd do Obserwatorium UMK w Piwnicach pod Toruniem, gdzie między innymi odbyły się obserwacje astronomiczne i grill.

Sławomir Kieraj oraz Krzysztof Lisiecki - laureat 4 miejsca na tegorocznym Ogólnopolskim Młodzieżowym Seminarium Astronomicznym OMSA w Grudziądzu - opowiedzieli o wyposażeniu i funkcjonowaniu astrobaz w województwie kujawsko-pomorskim, na przykładzie obserwatorium w Radziejowie.

Tegoroczne prace dotyczyły między innymi takich zagadnień, jak: aktywne galaktyki, efekt YORP, pulsary, projekt LOFAR, asteroidy, meteory czy najpopularniejszego ostatnio tematu - planet pozasłonecznych, o których opowiadał między innymi Adam Tużnik - student astronomii I roku na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz współredaktor portalu "Urania".

W tym roku pod koniec konferencji publiczność wybrała również trzy najlepsze prezentacje oraz trzy najlepsze plakaty. Wyniki zestawiono poniżej:

Nagrody za najlepsze prezentacje otrzymali:
1. Marzena Śniegowska - "Własności aktywnych galaktyk o skrajnych wartościach wektora R_FeII"
2. Piotr Łubis - "Efekt YORP"
3. Mateusz Narożnik - "Model ruchu satelity wokół asteroidy"

Nagrody za najlepsze plakaty otrzymały:
1. Karolina Rożko - "Widma pulsarów ze złamaniem w okolicy 1 GHz"
2. Henryka Netzel - "Updated map of high pollution over Poland"
2. Monika Stangret - "Badanie ruchów własnych w źródle G23.657-0.127"

Najliczniejszą grupę na tegorocznej konferencji tworzyli studenci z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, aż 24-osobową, na drugie miejsce przypadło studentom z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy przybyli na konferencję z 9 uczestnikami, a na trzecim miejscu w tym zestawieniu umiejscowili się studenci z Uniwersytetu Jagiellońskiego z Krakowa, z 8-osobową grupą.

Tegoroczna konferencja z pewnością na długo zapadnie w pamięci i w sercu niejednemu z uczestników!

Autor: Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Oficjalna strona tegorocznego KSAKN 2017 w Toruniu
Na ilustracji:
Uczestnicy tegorocznej konferencji przy największym polskim radioteleskopie w Obserwatorium UMK pod Toruniem. Fot: Monika Stangret/KNSA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/konferencja-ksakn-2017-3232.html

W Toruniu odbyła się konferencja studentów astronomii KSAKN 2017.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podróż Neptuna na dalszą orbitę była powolna i spokojna
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 05/04/2017
Dr Wes Fraser z Queen?s University w Belfaście jest kierownikiem międzynarodowego projektu badawczego ?Colours of the Outer Solar Systems Origins Survey? w skrócie Col-OSSOS, wykorzystującego dane zebrane za pomocą teleskopów Gemini North oraz CFHT (Canada-France-Hawaii Telescope) znajdujących się na szczycie Maunakea na Hawajach. Jednoczesne wykorzystanie obu teleskopów pozwoliło zespołowi dr Frasera na unikalne badania zewnętrznych rejonów Układu Słonecznego.
Badacze skupili się na Pasie Kuipera ? przestrzeni znajdującej się za orbitą Neptuna. To właśnie tam znajduje się ponad 1700 znanych lodowych obiektów stanowiących pozostałości po wczesnej historii Układu Słonecznego. Zazwyczaj obiekty powstałe w tym regionie charakteryzują się barwą czerwoną.
Niemniej jednak w trakcie swoich badań dr Fraser zidentyfikował niewielką grupę nietypowych obiektów charakteryzujących się barwą niebieską i przemieszczających się po Pasie Kuipera w układach podwójnych.
Astronomowie zawsze myśleli, że obiekty te powstały w centrum Pasa Kuipera jednak wyniki badań Frasera opublikowane wczoraj w periodyku Nature Astronomy wskazują, że niebieskie układy podwójne w rzeczywistości mogły powstać dużo bliżej Słońca, a następnie oddalić się od niego prowadzone przez oddziaływanie grawitacyjne Neptuna, który wypchnął je na obecną orbitę kilka miliardów lat temu.
Badania Frasera wskazują, że gdy Neptun przemieszczał się z orbity w odległości 20 AU od Słońca na obecną orbitę 30 AU od Słońca, robił to spokojnie i powolnie, dzięki czemu delikatne i luźno ze sobą związane układy podwójne mogły także przemieścić się o podobną odległość na obecną orbitę nie rozpadając się na pojedyncze obiekty.
Opisując wagę swoich odkryć, dr Fraser powiedział: Nasze badania otwierają nowe spojrzenie na niektóre aspekty wiedzy o wczesnych etapach powstawania planet. Teraz przynajmniej mamy wyraźne wskazówki co do tego gdzie powstały te niebieskie układy podwójne.
Mieliśmy już trochę dowodów o zwiększaniu orbity Neptuna do 30 AU.  Nasza hipoteza tłumacząca w jaki sposób niebieskie układy podwójne znalazły się tam gdzie je obserwujemy wymusza aby migracja Neptuna przebiegała powolnie i bezproblemowo.
Zastosowane w tym przypadku nowatorskie podejście wykorzystujące dwa światowej klasy teleskopy jednocześnie pozwoliło nam zebrać pełne widmo obiektów od ultrafioletu, przez zakres optyczny po bliską podczerwień. Bez tego programu i naszych partnerów, ten przełom byłby niemożliwy.
Źródło: Queen?s University Belfast
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/05/podroz-neptuna-na-dalsza-orbite-byla-powolna-i-spokojna/

Podróż Neptuna na dalszą orbitę była powolna i spokojna.jpg

Podróż Neptuna na dalszą orbitę była powolna i spokojna2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Space Day na Politechnice Wrocławskiej
5 kwietnia 2017 Julia Liszniańska
Projekt Scorpio oraz PWr Aerospace zapraszają na Space Day ? pierwsze wydarzenie poświęcone promocji inżynierii kosmicznej w Polsce! Odbędzie się ono 20 kwietnia w godzinach 11:00 ? 17:00 w budynku Strefy Kultury Studenckiej.
Dla studentów i uczniów, dorosłych i dzieci ? każdy znajdzie coś dla siebie! DREAM Project przybliży temat wiercenia w kosmosie oraz opowie jak grupa studentów dostała bilet na lot rakietą. Firma Scanway opowie o tym, gdzie realizowane są tematy kosmiczne w Polsce i jak zacząć swoją karierę w branży aeronautycznej, a DNF Systems przybliży tematykę balonów stratosferycznych.
Polskim łazikom marsjańskim poświęcona będzie prelekcja Mars Society Polska. Dzięki Wrocławskiemu Towarzystwu Miłośników Astronomii dowiedzieć się będzie można więcej o szukaniu życia pozaziemskiego. Studenckie Koło Astronautyczne opowie o budowie rakiet i balonów. Na imprezie obecny będzie także zespół Space is More, który wyjaśni czym są i jak działają habitaty marsjańskie, natomiast firma Thales Alenia Space Polska zna się na satelitach ? i to właśnie o nich będziecie mogli posłuchać podczas prezentacji.
Wśród gości znajdą się również Continuum Rover Team UWr oraz PCz Rover Team, które pomogą Projekt Scorpio opowiedzieć więcej o budowie łazików marsjańskich i zaprezentują swoje konstrukcje.
A to jeszcze nie wszystko!
Zapisy ruszają 14 kwietnia ? link do formularz pojawi się na fanpage?u Projekt Scorpio oraz PWr Aerospace.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/04/05/space-day-na-politechnice-wroclawskiej/

Space Day na Politechnice Wrocławskiej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliżej kolejnego celu sondy New Horizons
Wysłane przez kuligowska w 2017-04-05

Wydaje się, że całkiem niedawno sonda NASA New Horizons przesłała nam na Ziemię najdokładniejsze w historii lotów kosmicznych zdjęcia Plutona. Teraz jednak znalazła się ona na najlepszej drodze do swego następnego ?przystanku?- w dniu 3 kwietnia tego roku ustanowiła kolejny kamień milowy. Co to dokładnie oznacza? Sonda pokonała już 782,45 milionów kilometrów od Plutona, czyli dokładnie połowę drogi pomiędzy Plutonem a obiektami Pasa Kuipera.

Kolejnym celem misji jest znany obiekt Pasa Kuipera: 2014 MU69. Sonda dotrze do niego około 1 stycznia 2019 roku, ustanawiającym tym samym nowy rekord dla najdalszego kiedykolwiek zbadanego przez pojazd będący wytworem rąk ludzkich obiektu.

MU69 to klasyczny obiekt Pasa Kuipera ? ma niewielki stopień ekscentryczności i nie jest w żadnym rezonansie orbitalnym z Neptunem. Został odkryty przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Hubble'a w 2014. Jako cel misji New Horizons wybrano go w roku 2015. Jednym z powodów było to, że nawet przez Teleskop Hubble'a trudno jest dostrzec jakiekolwiek cechy jego powierzchni. Ocenia się obecnie, że ciało ma nieco mniej niż 45 kilometrów średnicy.

Według jednego z naukowców pracujących w projekcie New Horizons, Hala Weavera z APL (Maryland), bliski przelot w pobliżu tego obiektu będzie bardzo znaczący dla astronomii. Jednak sonda ma za zadanie również bardziej ogólne zbadanie całego Pasa Kuipera, nie tylko samego MU69. Przedmiotem zainteresowania naukowców jest między innymi kilkadziesiąt innych obiektów tej klasy oraz dokładne pomiary środowiska Pasa Kuipera - w szczególności obecnego w nim pyłu i naładowanych elektrycznie cząstek.

Po ponad dwóch latach nieprzerwanego zbierania danych sonda za kilka dni zrobi sobie krótką przerwę w pracy. Zapadnie w ponad studniowy sen już 7 kwietnia.  Warto dodać, że jak dotychczas cała misja przebiega zgodnie z planem ? znajdująca się w odległości 5,7 miliarda kilometrów od Ziemi sonda New Horizons pracuje bez zarzutu i jest już gotowa na kolejne ?bliskie spotkanie?.


Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Zdjęcia Plutona z New Horizons


Źródło: astronomy.com

Zdjęcie: artystyczna wizja kolejnego celu misji New Horizons: obiektu Pasa Kuipera o nazwie 2014 MU69. Źródło: NASA/JHUAPL/SwRI/Alex Parker
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/blizej-kolejnego-celu-sondy-new-horizons-3237.html

Bliżej kolejnego celu sondy New Horizons.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy współtworzą elementy konstelacji satelitarnej
06.04.2017
Budowa konstelacji satelitów do radarowego obrazowania powierzchni Ziemi to zadanie fińskiego start-upu ICEYE, z którym współpracuje polska firma Creotech Instruments. W najbliższych pięciu latach powstanie od 20 do 30 satelitów, a pierwszy na orbitę ma trafić w 2017 r.
ICEYE to fiński kosmiczny start-up, który działa na globalnym rynku od dwóch lat. Celem spółki jest stworzenie satelitarnego systemu radarowego zobrazowania Ziemi. Przewagą rozwiązania radarowego nad rozwiązaniami bazującymi na satelitarnych teleskopach optycznych jest możliwość dostarczania obrazów Ziemi niezależnie od panujących warunków atmosferycznych. Użyteczność satelitów optycznych w znacznym stopniu obniża np. zachmurzenie.
 
"Fińska firma opracowała innowacyjny radar SAR (radar z tzw. syntetyczną aparaturą), który ma zostać zainstalowany na każdym z docelowych 20-30 satelitów. Tak duża konstelacja zapewni pełne zobrazowanie powierzchni naszej planety w trybie niemal ciągłym - 24 godziny na dobę" - informuje Creotech Instruments w przesłanym PAP komunikacie.
 
Radar opracowany przez fińską firmę z powodzeniem przeszedł testy na samolotach i został dostosowany do montażu na satelitarnych platformach klasy mikro. Jest to kategoria satelitów o wadze od ok. 10 do nawet 150 kg.
 
Spółka Creotech Instruments S.A. włączyła się w projekt ICEYE w połowie 2016 roku. W sterylnej hali montażowej w siedzibie polskiej firmy w Piasecznie powstaje obecnie elektronika pierwszego satelity radarowego z docelowej konstelacji. Instrument jeszcze w 2017 roku trafi na orbitę i zacznie testować opracowaną przez fińską spółkę technologię w warunkach kosmicznych. Creotech jest zaangażowany nie tylko w produkcję instrumentu, ale bierze także udział w dopracowywaniu szczegółów technicznych i technologicznych.
 
Spółka ICEYE działa w tzw. nurcie New Space, którego cechą jest dążenie do komercyjnego wykorzystywania ogromnego potencjału technologii kosmicznych przy zachowaniu organizacyjnej zwinności i reżimu kosztowego charakterystycznego dla sektora start-up.
 
Prezes Creotech Instruments dr Grzegorz Brona zwraca uwagę, że New Space oznacza wyjście poza wyśrubowane standardy bezpieczeństwa stosowane do tej pory w projektach satelitarnych prowadzonych przez największych światowych graczy.
 
"Znaczna redukcja kosztów przedsięwzięć kosmicznych jest możliwa, ale wiąże się z akceptacją wyższego poziomu ryzyka. Bilans ekonomiczny jest jednak dodatni. Dzięki wielokrotnemu ograniczeniu budżetu projektu inwestorzy są w stanie zaakceptować fakt, że część satelitów nie będzie działała w sposób zadowalający. Stąd budowanie konstelacji ma nie tylko zapewnić lepszą dostępność usług np. zobrazowania satelitarnego, ale również zagwarantować niezawodność całego systemu opartego na satelitach działających w konstelacji" - tłumaczy Grzegorz Brona.
 
"Dzięki współpracy z ESA (Europejską Agencją Kosmiczną - PAP) udało nam się pozyskać unikalne kompetencje" ? mówi dr Brona. "Teraz idziemy krok dalej. Nawiązujemy współpracę z kosmicznymi firmami, które działają poza projektami ESA. Istotnie poszerza to rynek, na którym działamy. Współpracę z ICEYE traktujemy jako priorytet, bo do takich projektów od dłuższego czasu się przygotowywaliśmy. Seryjna produkcja komponentów dla konstelacji mikrosatelitów to jeden z naszych głównych celów biznesowych" ? dodaje Brona.
 
W 2017 roku na orbitę trafi pierwszy satelita ICEYE, z instrumentem radarowym w znacznej części wyprodukowanym przez Creotech. Do połowy 2018 roku planowane są kolejne dwa satelity. Produkcja i wyniesienie na orbitę trzech instrumentów pozwoli na przetestowanie systemu ICEYE i jego zoptymalizowanie celem wdrożenia w następnych latach 20-30 satelitów działających w dużej konstelacji i dostarczających wysokiej jakości zobrazowań Ziemi.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ agt/
Tagi: creotech instruments
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413748,polacy-wspoltworza-elementy-konstelacji-satelitarnej.html

Polacy współtworzą elementy konstelacji satelitarnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cierpliwie czekając na nową cząstkę: neutrino Majorany
06.04.2017
Międzynarodowy zespół naukowców w eksperymencie GERDA wciąż poszukuje dowodów na to, czy neutrino może być swoją własną antycząstką. I bije kolejne rekordy w dokładności pomiarów. O tych poszukiwaniach, którym poświęcona jest publikacja w "Nature", opowiada uczestnik badań, fizyk z UJ.
We Włoszech droga z Rzymu nad Adriatyk byłaby pewnie znacznie bardziej stroma i kręta, gdyby nie autostrada A24. A ta częściowo przebiega przez tunel wydrążony we wnętrzach gór - Apeninów. To dzieło inżynierii nie tylko ułatwia życie kierowcom, ale i uczonym. Fizycy cząstek w odnodze tunelu zbudowali bowiem laboratorium Gran Sasso. Właśnie tam badają neutrina.
 
Choć neutrina (obok fotonów) są najbardziej rozpowszechnionymi cząstkami we Wszechświecie, to ciągle nie wiadomo o nich zbyt wiele. Neutrina bowiem bardzo słabo oddziałują z materią. Na tyle słabo, że często określa się je mianem "cząstek-duchów". Żeby móc obserwować neutrina, naukowcy potrzebują naprawdę spokojnego miejsca.
 
"Na powierzchni ziemi jest mnóstwo szumu, który zaburzałby nasze pomiary. Cząstki docierają z każdej strony, również z przestrzeni kosmicznej. Na przykład w ciągu godziny w 1 m kwadratowy powierzchni, samych tylko mionów trafia ok. miliona" - opowiada w rozmowie z PAP uczestnik badań w Gran Sasso, prof. Marcin Wójcik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Natomiast - jak opowiada - w laboratorium we wnętrzu góry, chronionym przez warstwę skał o grubości 1300 m, dzieje się znacznie mniej: przez 1 m kwadratowy przechodzi tam zaledwie 1 mion na godzinę. To znacznie ułatwia odróżnianie tego, co dzieje się w detektorze od sygnałów pochodzących spoza eksperymentu.
 
W eksperymencie GERDA (GERmanium Detector Array) - choć poświęcono mu artykuł w prestiżowym "Nature" (http://nature.com/articles/doi:10.1038/nature21717) - dzieje się właściwie... niewiele. Naukowcy czekają bowiem na sygnał, który zdarza się bardzo, ale to bardzo rzadko.
 
Chodzi o rozpad zachodzący w krysztale germanu, który składa się głównie z Ge-76. Teoria przewiduje, że dwa protony w tym izotopie co jakiś czas zmieniają się w określony zestaw innych cząstek: dwa neutrony, dwa elektrony i dwa neutrina. To zjawisko, które może zachodzić dla pojedynczego Ge-76 raz na tryliard lat (jedynka z 21 zerami) ? a to czas kilkanaście miliardów razy dłuższy, niż wynosi wiek Wszechświata... Czatowanie na takie unikalne wydarzenie wbrew pozorom ma sens. Atomów germanu jest przecież w detektorze całkiem sporo - na razie ponad 35 kg, zaś detektor potrafi wychwycić każdy taki rozpad. Choć łączny czas pracy urządzenia wynosi dopiero dwa lata, to GERDA wykryła już tysiące takich zdarzeń.
 
To jeszcze nic. Naukowcy liczą na to, że znajdą ślady jeszcze bardziej unikalnego procesu. Marzą o tym, aby zaobserwować, jak dwa protony w takim jądrze Ge-76 rozpadną się na dwa neutrony i dwa elektrony. A po dwóch neutrinach, które wtedy powinny powstać, nie będzie śladu. W uproszczeniu można sobie wyobrazić, iż jedno z powstałych neutrin zmieniło się w antyneutrino i uległo anihilacji z drugim.
 
To znaczyłoby, że jedno neutrino było cząstką materii, a drugie - antymaterii. Czyli że należą one do dwóch światów: materii i antymaterii. Innymi słowy neutrina byłyby swoimi własnymi antycząstkami.
 
Włoski fizyk Ettore Majorana zaproponował taką teorię już na początku ubiegłego wieku, a neutrino, które byłoby swoją własną antycząstka, nazwano na jego cześć neutrinem Majorany.
 
"Odkrycie byłoby tak doniosłe, jak odkrycie cząstki Higgsa albo odkrycie oscylacji neutrin. A za to przecież przyznano Noble" - uśmiecha się prof. Wójcik. I dodaje, że taka obserwacja rzuciłaby nieco światła na to, dlaczego materii jest we Wszechświecie jest więcej niż antymaterii. Poza tym odkrycie pozwoliłoby lepiej oszacować masę neutrina. A to ma dla fizyków niebagatelne znaczenie.
 
Na razie wiadomo, że ten święty Graal fizyków cząstek - tzw. podwójny bezneutrinowy rozpad beta germanu 76 - to zjawisko bardzo rzadkie: "Gdyby dla pojedynczego Ge-76 zachodziło raz na 50 kwadrylionów lat (kwadrylion to jeden z 24 zerami - przyp. PAP), już byśmy je zauważyli" - opowiada naukowiec. I dodaje, że jak dotąd jest to rekordowa dokładność. "A my przecież chcielibyśmy zaobserwować takich zdarzeń co najmniej kilkanaście. Wtedy pewnie moglibyśmy to uznać za odkrycie" - wzdycha naukowiec.
 
Fizyk opowiada, jak eksperyment GERDA wygląda w laboratorium Gran Sasso. Kryształy germanu umieszczone są tam w wielkiej, wyściełanej miedzią stalowej beczce o pojemności 65 m sześciennych. Podczas eksperymentu zbiornik ten wypełniony jest bardzo zimną cieczą - argonem, który dodatkowo wycisza oddziaływania cząstek z zewnątrz. Wewnątrz zawieszonych w tych warunkach kryształach wzbogacanego germanu, lub w ich pobliżu, co jakiś czas rozpadają się jakieś izotopy na inne pierwiastki. W czasie tych rozpadów emitowane są charakterystyczne sygnały elektryczne. Analizując te sygnały, naukowcy są w stanie wydedukować, co zaszło w zbiorniku.
 
Na razie w detektorze znajduje się ponad 35 kg Ge-76. Najnowsze wyniki wskazują, iż jest go jednak ciągle za mało, ponieważ poszukiwany rozpad może zachodzić rzadziej niż nam się wydawało. Ponieważ jednak przy takiej ilości materiału obserwacje idą zbyt wolno, fizycy chcą swoje doświadczenie rozbudować. Kolejnym krokiem mogłoby być połączenie sił z zespołem z USA i opracowanie detektora, w którym pod ścisłą obserwacją znalazłoby się najpierw 200 kg, a docelowo cała tona germanu 76. Powołany w tym celu zespół LEGEND, w skład którego wchodzą także naukowcy z UJ, rozpoczął już prace. Jeśli w tym izotopie rzeczywiście dochodzi czasem do ?anihilacji? dwóch neutrin, przy tysiącu kg germanu z pewnością to rzadkie zjawisko znacznie szybciej by zaobserwowano.
 
Takie eksperymenty stanowią jednak spore wyzwanie, również finansowe, german 76 to bowiem bardzo drogi izotop. Jeśli jednak badania pomogą ustalić, dlaczego materii jest więcej, niż antymaterii - nikt nie będzie żałował wydanych na badania pieniędzy.
 
W eksperymencie GERDA oprócz naukowców z Instytutu Fizyki UJ biorą udział naukowcy z Włoch, Szwajcarii, Rosji, Niemiec i Belgii. Kolejne zebranie wszystkich uczestników eksperymentu odbędzie się w Instytucie Fizyki UJ w czerwcu, w czasie którego opublikowane zostaną nowe wyniki prowadzonych ciągle pomiarów. A kto wie, być może tym razem wynik nie będzie zerowy...
 
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
 
lt/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413739,cierpliwie-czekajac-na-nowa-czastke-neutrino-majorany.html

Cierpliwie czekając na nową cząstkę neutrino Majorany.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedwczesna śmierć monstrualnej galaktyki
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 06/04/2017
Międzynarodowy zespół astronomów jako pierwszy zaobserwował masywną, nieaktywną galaktykę z czasów gdy Wszechświat miał zaledwie 1,65 mld lat.
Astronomowie zakładają, że większość galaktyk z tej epoki to małomasywne błyskotki intensywnie formujące gwiazdy. Jednak ta galaktyka to prawdziwy potwór i na dodatek nieaktywny ? mówi prof. Karl Glazebrook, dyrektor Swinburne Centre for Astrophysics and Supercomputing, który jest kierownikiem zespołu.
Badacze odkryli, że w stosunkowo krótkim czasie ta masywna galaktyka, znana jako ZF-COSMOS-20115 uformowała wszystkie swoje gwiazdy (trzy razy więcej niż obecnie znajduje się w Drodze Mlecznej) w jednym, ekstremalnym procesie gwiazdotwórczym.  Jednak już w miliard lat po Wielkim Wybuchu procesy gwiazdotwórcze ustały, a galaktyka stała się spokojną, czerwoną i umierającą ? to typ galaktyki powszechny w dzisiejszym Wszechświecie, ale nieoczekiwany na tak wczesnym etapie jego rozwoju.
Obserwowana przez badaczy galaktyka jest także mała i ekstremalnie gęsta. Jej 300 miliardów gwiazd upakowane jest na obszarze o rozmiarach rzędu odległości Słońca od pobliskiej Mgławicy Oriona.
Astrofizycy wciąż zastanawiają się w jaki sposób galaktyki przestają produkować swoje gwiazdy. Do niedawna modele wskazywały, że nieaktywne, czerwone galaktyki takie jak ta mogły zacząć się pojawiać dopiero około trzech miliardów lat po Wielkim Wybuchu.
To odkrycie stanowi nowy rekord dla najwcześniejszej masywnej czerwonej galaktyki. To nieprawdopodobnie rzadkie znalezisko, które stanowi nowe wyzwanie dla modeli ewolucji galaktyk, które teraz muszą uwzględniać istnienie takich galaktyk znacznie wcześniej w historii Wszechświata ? mówi prof. Glazebrook.
Badania te stanowią kontynuację wcześniejszych badań prowadzonych w Swinburne, a wskazujących, że takie obumarłe galaktyki mogą istnieć. Wniosek taki opierał się na odnalezieniu słabych czerwonych obiektów na ekstremalnie głębokich zdjęciach w bliskiej podczerwieni.
W najnowszych badaniach astronomowie wykorzystali teleskopy W. M. Kecka na Hawajach do potwierdzenia sygnatury tych galaktyk za pomocą nowego i unikalnego spektrografu MOSFIRE. Badacze wykonali głębokie widma w bliskiej podczerwieni poszukując jednoznacznych oznak wskazujących na obecność starych gwiazd i brak aktywnych procesów gwiazdotwórczych.
Wykorzystaliśmy najsilniejszy teleskop na świecie lecz potrzeba było więcej niż dwie noce obserwacyjne, aby odkryć niesamowitą naturę tego obiektu  ? mówi współautorka artykułu prof. Vy Tran z Texas A&M University.
Nawet w przypadku dużych teleskopów takich jak Keck, którego średnica lustra wynosi 10 metrów, konieczny jest długi czas obserwacji, aby wykryć linie absorpcyjne, które są bardzo słabe w porównaniu do wyraźniejszych linii emisyjnych generowanych w aktywnych galaktykach gwiazdotwórczych.
Zbierając wystarczającą ilość światła do mierzenia widma tej galaktyki, odkrywamy informacje o tym jakie gwiazdy i pierwiastki obecne są w tych galaktykach, a to z kolei pozwala nam na odtworzenie historii ich powstawania ? mówi prof. Tran.
Obserwowane tempo powstawania gwiazd w tej galaktyce wynosi zaledwie 1/5 masy Słońca rocznie, jednak w szczycie aktywności gwiazdotwórczej jakieś 700 milionów lat wcześniej gwiazdy powstawały tam 5000 razy szybciej.
Ta potężna galaktyka powstawała niczym fajerwerk w czasie zaledwie 100 milionów lat, tuż na początku historii Wszechświata  ? mówi prof. Glazebrook.
Monstrualny obiekt powstał w mgnieniu oka, i równie szybko zgasł. Jak to się stało ? możemy tylko spekulować. Tak szybkie życie i śmierć na wczesnym etapie rozwoju Wszechświata nie są przewidywane przez nasze obecne teorie formowania galaktyk.
Współautorka artykułu dr Corentin Schreiber z Uniwersytetu w Lejdzie, która pierwsza zmierzyła widmo galaktyki podejrzewa, że te wczesne fajerwerki chowają się za osłoną pyłu i dostrzeżemy je w przyszłości za pomocą teleskopów obserwujących kosmos na falach submilimetrowych.
Wyniki badań opublikowano w periodyku Nature.
Źródło: Swinburne University of Technology
Artykuł naukowy: http://nature.com/articles/doi:10.1038/nature21680
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/06/przedwczesna-smierc-monstrualnej-galaktyki/

Przedwczesna śmierć monstrualnej galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękno we Wszechświecie
2017-04-06

11 kwietnia w godzinach 17:00 - 21:00
Muzeum w Wodzisławiu Śląskim
Wystawa astronomiczna pt. "PIĘKNO WE WSZECHŚWIECIE" z pewnością zmieni sposób postrzegania nieba przez niejedną osobę. To co dziś wydaje nam się zwyczajną gwiazdą, czy kometą w rzeczywistości może się okazać w zupełności czymś innym.
Czym? Co tak naprawdę kryje w sobie wszechświat? O tym wszystkim i nie tylko dowiecie się na wystawie "PIĘKNO WE WSZECHŚWIECIE" oraz podczas wykładu astronomicznego w wykonaniu ASTROHUNTERS poprzedzającego jej otwarcie.
To wszystko już 11 kwietnia 2017 roku.
Zapraszamy! Wstęp wolny!
https://www.facebook.com/events/350387182028967/

Piękno we Wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GŁOSOWANIE przez INTERNET: http://gbo.grudziadz.pl/registration => Zapraszamy mieszkańców Grudziądza z OKRĘGU nr 6 do głosowania na projekt: "Modernizacja Planetarium w Grudziądzu"- Grudziądzki Budżet Obywatelski 2017. W ramach projektu planujemy instalację nowych projektorów w planetarium.
http://gbo.grudziadz.pl/registration

https://www.facebook.com/planetarium.grudziadz/photos/a.871916826210018.1073741826.871916736210027/1302073673194329/?type=3&theater

GŁOSOWANIE przez INTERNET.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawałeczek Saturna
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 06/04/2017
Choć na powyższym zdjęciu widać tylko niewielki fragment oświetlonej przez Słońce strony Saturna, to wciąż gazowy olbrzym dominuje w kadrze.
Z tego punktu w przestrzeni, znajdującego się tuż poniżej płaszczyzny pierścieni, gęsty pierścień B widoczny jest jako ciemny i zasadniczo nieprzezroczysty. Część światła odbitego od planety przenika przez rzadszy pierścień A, który tutaj widoczny jest nad pierścieniem B. Z kolei pierścień C znajdujacy się tuż poniżej pierścienia B przepuszcza prawie całe promieniowanie odbite od Saturna, tak jakby go w ogóle tam nie było. Pierścień F widoczny jest na powyższym zdjęciu jako jasny łuk widoczny tak na tle ciemnej strony Saturna jak i ciemnego nieba.
Powyższe zdjęcie wykonane zostało 18 stycznia 2017 r. za pomocą szerokokątnej kamery sondy Cassini znajdującej się 7 stopni pod płaszczyzną pierścieni. W momencie wykonywania zdjęcia sonda znajdowała się 1 000 000 kilometrów od Saturna.
Źródło: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute
O misji Cassini będziesz mógł przeczytać więcej w nadchodzącej książce pt. ?Poza Ziemię? Krzysztofa Ziółkowskiego, o której więcej przeczytasz >>TUTAJ<<
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/06/kawaleczek-saturna/

Kawałeczek Saturna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy dostrzegli pierwszą atmosferę stosunkowo małej super-Ziemi
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 06/04/2017
Astronomowie odkryli atmosferę otaczającą super-Ziemię GJ 1132b. To niesamowite osiągnięcie jakim jest pierwsza detekcja atmosfery mało-masywnej super-Ziemi. Jak na razie jest to najbardziej zbliżona do Ziemi planeta wokół której odkryto atmosferę, dlatego jest to znaczący krok na drodze do odkrycia życia na egzoplanecie. Zespół, w skład którego wchodzą badacze z Instytu Maxa Plancka wykorzystał 2.2-metrowy teleskop ESO/MPG w Chile do wykonania zdjęć gwiazdy macierzystej GJ 1132 i pomiaru spadku jasności związanego z przejściem na jej tle tarczy planety i otaczającej ją atmosfery.
Choć nie jest to odkrycie życia na innej planecie, to jest to istotny krok we właściwym kierunku: odkrycie atmosfery otaczającej super-Ziemię GJ 1132b to pierwszy przypadek odkrycia atmosfery na planecie o masie i promieniu zbliżonych do Ziemi (1,6 masy Ziemi, 1,4 promienia Ziemi).
Aktualna strategia poszukiwania życia na innych planetach opiera się na próbach badania składu chemicznego atmosfer planetarnych i poszukiwaniu chemicznych zaburzeń, których wytłumaczenie wymagałoby obecności w atmosferze żywych organizmów. W przypadku Ziemi tego typu wskazówką jest obecność dużej ilości tlenu.
jak na razie jesteśmy daleko od takiej detekcji.Do momentu badań opisanych w tym artykule nieliczne obserwacje promieniowania  przechodzącego przez atmosfery egzoplanet dotyczyły planet znacznie masywniejszych od Ziemi: gazowych olbrzymów ? kuzynów Jowisza  oraz dużych super-Ziem o masie wyższej niż 8 mas Ziemi. Wraz z tymi obserwacjami wykonaliśmy pierwsze kroki w stronę analizy atmosfeer mniejszych, mało-masywnych planet znacznie bardziej przypominających Ziemię.
Opisywana tu planeta ? GJ 1132b krąży wokół czerwonego karła GJ 1132 znajdującego się w południowym gwiazdozbiorze Żagla w odległości około 39 lat świetlnych. Niedawno układ ten badany był także przez zespół kierowany przez Johna Southwortha z Keele University w Wielkiej Brytanii. Projekt przygotował i koordynował Luigi Mancini, były pracownik Instytutu Maxa Plancka (MPIA) i obecny pracownik University of Rome Tor Vergata.
Badacze wykorzystali kamerę GROND zainstalowaną na 2,2-metrowym teleskopie ESO/MPG w Chile do przeprowadzenia obserwacji planety jednocześnie w siedmiu różnych zakresach promieniowania. GJ 1132b tranzytuje na tle swojej gwiazdy  co 1,6 dnia blokując wtedy część promieniowania emitowanego przez GJ 1132.
Rozmiary gwiazd takich jak GJ 1132 są dobrze znane dzięki modelom gwiazd. Z głębokości spadku jasności gwiazdy podczas tranzytu astronomowie są w stanie wydedukować rozmiary planety ? w tym przypadku to ok. 1,4 rozmiarów Ziemi. Co kluczowe, nowe obserwacje pozwoliły stwierdzić, że planeta wydaje się większa w jednym z pasm promieniowania. Takie odchylenie wskazuje na obecność atmosfery, która jest nieprzezroczysta w tym konkretnym zakresie promieniowania podczerwonego (przez co planeta wydaje się większa), a przezroczysta w pozostałych. Następnie naukowcy z University of Cambridge oraz MPIA wykonali różne możliwe wersje atmosfery. Według przeanalizowanych modeli, atmosfera bogata w wodę i metan doskonale tłumaczy obserwacje.
Odkrycie to ma jednak kilka ograniczeń charakterystycznych do poszukiwania egzoplanet: choć planeta jest nieco większa od Ziemi i jej masa to 1,6 masy Ziemi, obserwacje jak na razie nie pozwoliły zebrać wystarczającej ilości danych potrzebnych do określenia w jakim stopniu GJ 1132b przypomina Ziemię. Możliwe na przykład, że jest to ?wodny świat? z atmosferą pary wodnej.
Obecność atmosfery wokół tej planety to powód do ostrożnego optymizmu. Karły typu M to jeden z najpowszechniejszych typów gwiazd, wykazujący wyjątkowo wysoką aktywność: w niektórych przypadkach taka aktywność jest w stanie wywiać atmosferę z pobliskich planet. GJ 1132b to pierwszy optymistyczny wyjątek wskazujący na to, że atmosferze udało się przetrwać miliard lat. Zważając na ogromną liczbę karłów M, takie atmosfery mogą oznaczać, że warunki do powstawania życia powszechnie występują w przestrzeni kosmicznej.
Tak czy inaczej najnowsze obserwacje sprawiają, że GJ 1132b będzie istotnym celem dalszych badań za pomocą instrumentów takich jak Kosmiczny Teleskop Hubble?a, Bardzo Duży Teleskop (VLT) oraz Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który zostanie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w 2018 roku.
Źródło: Max Planck Society
Artykuł naukowy:
?   http://dx.doi.org/10.3847/1538-3881/aa6477
?   https://arxiv.org/abs/1612.02425
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/06/naukowcy-dostrzegli-pierwsza-atmosfeere-stosunkowo-malej-super-ziemi/

Naukowcy dostrzegli pierwszą atmosferę stosunkowo małej super-Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble robi zbliżenie na Jowisza
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 06/04/2017
W kwietniu 2017 roku Jowisz znajduje się w opozycji:  planeta znajduje się najbliżej Ziemi na swojej orbicie, a jej półkula zwrócona w naszą stronę jest w pełni oświetlona przez Słońce. Kosmiczny Teleskop Hubble?a skorzystał z tej szczególnej konfiguracji i wykonał zdjęcie największej planety Układu Słonecznego. To zdjęcie dołącza do licznych zdjęć gazowego olbrzyma wykonanych w przeszłości i razem z nimi pozwala astronomom na badanie zmian zachodzących w atmosferze planety.
7 kwietnia Jowisz znajdzie się w opozycji, punkcie w którym planeta znajduje się dokładnie po przeciwnej stronie od Słońca na naszym niebie. Oznacza to, że Słońce, Ziemia i Jowisz ustawią się w jednej linii.
Opozycja oznacza także największe zbliżenie do Ziemi ? na odległość około 670 milionów kilometrów ? dlatego też Jowisz wydaje się jaśniejszy na niebie niż kiedykolwiek indziej w ciągu roku. Zjawisko to pozwala astronomom korzystającym z teleskopów znajdujących się w przestrzeni kosmicznej i na Ziemi dokładniej obserwować szczegóły atmosfery Jowisza.
3 kwietnia Hubble skorzystał z okazji i zwrócił ku gazowemu olbrzymowi swoje oko wykonując kolejne w kolekcji zdjęcie naszego masywnego sąsiada. Hubble obserwował Jowisza za pomocą kamery Wide Field Camera 3 (WFC3), która pozwala na prowadzenie obserwacji w zakresie ultrafioletowym, widzialnym i podczerwonym. końcowe zdjęcie wyjątkowo wyraźnie przedstawia tarczę Jowisza i szczegóły jego gęstej atmosfery. Z uwagi na minimalną odległość Hubble był w stanie dostrzec szczegóły o rozmiarach rzędu 130 km.
Powierzchnia Jowisza podzielona jest na kilka wyraźny, kolorowych pasm biegnących równolegle do równika. Owe pasma powstają wskutek różnic przezroczystości chmur zawierających zmienne ilości amoniaku; jaśniejsze pasma mają go więcej niż ciemniejsze. Różne stężenia oddzielone są od siebie przez szybkie wiatry, których prędkość wynosi nawet 650 km/h.
Najbardziej rozpoznawalną strukturą na Jowiszu jest potężny antycyklon zwany Wielką Czerwoną Plamą ? burza ta rozmiarami przewyższa Ziemię. Niemniej jednak, tak jak na ostatnich zdjęciach Jowisza wykonanych za pomocą Hubble?a i teleskopów naziemnych, także i to zdjęcie potwierdza, że plama stopniowo zmniejsza swoje rozmiary. Jak na razie powód tej zmiany jest nieznany, dlatego też Hubble będzie nadal obserwował Jowisza w nadziei, że naukowcom uda się rozwiązać tę burzliwą zagadkę.
Obok słynnej Wielkiej Czerwonej Plamy znajduje się dużo mniejsza burza, która z uwagi na podobieństwo do większej nazwana została ?Czerwoną Plamą Junior?.
Obserwacje Jowisza stanowią część programu Outer Planet Atmospheres Legacy (OPAL), w ramach którego co roku Hubble poświęca część swojego czasu obserwacyjnego na przyglądanie się zewnętrznym planetom. W ten sposób naukowcy otrzymują dostęp do zbioru map, który z kolei pozwala im zrozumieć nie tylko atmosfery gazowych olbrzymów lecz także atmosferę Ziemi jak i planet odkrywanych w pobliżu innych gwiazd. Program rozpoczął się w 2014 roku obserwacjami Urana, a od 2015 roku dołączyły do niego Jowisz i Neptun. W 2018 roku do powyższej trójki dołączy Saturn.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/04/06/hubble-robi-zblizenie-na-jowisza/

Hubble robi zbliżenie na Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poszukiwaniu Planety X
6 kwietnia 2017, Laura Meissner
Grupa naukowców z Australii ogłosiła, że podczas sortowania danych z teleskopu SkyMapper namierzone zostały przez nich cztery obiekty ? znane nam planetoidy Chiron i Comacina oraz dwa niezidentyfikowane ciała. Jeden z nich prawdopodobnie jest asteroidą, a drugi  wciąż pozostaje zagadką.
Badacze współpracują z amatorami nad odkryciem, które może być przełomem w badaniach Układu Słonecznego ? nowa, nieznana, masywna planeta. W 2016 roku Mike Brown i Konstantin Batygin ogłosili, że znaleźli dowody na istnienie niezwykle masywnej planety krążącej na obrzeżach Układu Słonecznego. Jej okres orbitalny wynosi według nich około 20 tys. lat. Obecność tej planety wynika ze specyficznych orbit niektórych ciał Pasa Kuipera.
Jeśli ta planeta naprawdę istnieje, to jej orbita jest bardzo ekliptyczna i nawet przez najlepsze teleskopy trudno będzie ją ujrzeć. Brown używał japońskiego teleskopu Subaru do przeczesania nieba w poszukiwaniu sygnału świetlnego, który potwierdziłby ich hipotezę. Naukowcy potrzebowali wsparcia, więc udostępnili szczegółowe parametry i dane publicznie. Teraz ludzie z całego świata starają się jak najszybciej zlokalizować dziewiątą planetę Układu Słonecznego. Astronomowie z uniwersytetu w Australii wykorzystali stronę internetową Zooniverse, aby umożliwić zainteresowanym szybsze analizowanie danych. Używają do tego mapy nieba utworzonej na podstawie informacji z teleskopu SkyMapper. Teraz chętni muszą już tylko dobrze przyjrzeć się zdjęciom i odnaleźć planetę. Dotychczas ponad 60 tys. osób rozpoznało około 4 mln. różnych obiektów, a to dopiero początek. Poszukiwana planeta prawdopodobnie nie jest żadnym z czterech niedawno odkrytych ciał, jednak są one dowodem na to, że obserwatorzy znajdują niewielkie obiekty w odległych częściach naszego układu.
?Gdyby tajemnicza planeta znajdowała się w peryhelium, jej grawitacyjny wpływ na otoczenie zostałby zauważony nawet przez sondę Cassini? twierdzi Batygin.
Fakt, że planeta prawdopodobnie znajduje się w najbardziej oddalonej od Słońca części orbity, nieco komplikuje sprawy, jednak nie zniechęca to naukowców do prowadzenia dalszych poszukiwań. SkyMapper jest w stanie zobaczyć tylko część orbity znajdującej się w okolicach peryhelium.
?Nasze teoretyczne analizy przewidują, że Planeta X zbliża się obecnie do aphelium? tłumaczy badacz. To, że wśród danych z teleskopu nie znaleziono ani śladu obiektu, jest zgodne z przewidywaniami.
Naukowcy są podekscytowani i chętni do współpracy ze zwykłymi obywatelami z całego świata. Każdy ma swoją własną technikę obserwacji, a im więcej różnych sposobów się wypróbuje, tym szybciej otrzymamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Ze względu na obecne położenie planety, jej znalezienie nie jest łatwe. Brown przeczesał niebo w poszukiwaniu obiektów o wielkości gwiazdowej 19 mag. Dla porównania, nasze Słońce ma wielkość -27 mag, Wenus -5 mag, a Pluton 14 mag. Blask Planety X byłby około 1000 razy słabszy niż blask Plutona.
Jeśli dziewiąta planeta Układu Słonecznego naprawdę istnieje, to powinna być około 10 razy masywniejsza niż Ziemia i charakteryzować się wielkością gwiazdową o wartości 22 mag, tak szacują naukowcy. Wierzą, że za pomocą danych z teleskopu uda im się ujrzeć obiekt o tak małej wielkości gwiazdowej.
?Aby dojrzeć naszą planetę możemy użyć sposobu o nazwie image stacking, który polega na nakładaniu kilku ekspozycji konkretnego fragmentu nieba, aby otrzymać obraz złożony o lepszej jakości. Jest to często używana technika w astrofotografii? wyjaśnia Batygin.
Wielu amatorów oraz profesjonalnych naukowców z całego świata zajmuje się poszukiwaniami Planety X, więc niedługo powinniśmy się dokładnie dowiedzieć, co powoduje zamieszanie w odległych częściach Układu Słonecznego.
Każdy może używać danych z teleskopu SkyMapper i przeglądać niewyraźne zdjęcia, na których widoczne są gwiazdy, galaktyki, a nawet tajemnicza planeta. Projekt jest wspierany przez oficjalny zespół naukowców zajmujących się jej poszukiwaniami.
?Uwielbiam ten projekt!? twierdzi Brown. ?Oczywiście chcielibyśmy sami odnaleźć Planetę X. Gdyby to odkrycie zostało jednak dokonane za pomocą społecznego programu naukowego, byłby to niesamowity moment w historii badań kosmicznych.?
Aby wziąć udział w projekcie odwiedź stronę Zooniverse.
Source :
Astronomy
http://news.astronet.pl/index.php/2017/04/06/w-poszukiwaniu-planety-x/

W poszukiwaniu Planety X.jpg

W poszukiwaniu Planety X2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wielki Finał" misji Cassini. "To coś więcej niż wielki upadek"

2017-04-06
20 lat w kosmicznej podróży, 13 lat na orbicie Saturna i... wystarczy. Sondzie Cassini powoli kończy się paliwo i przygotowuje się do ostatniego, spektakularnego etapu swej misji. NASA poinformowała, jak będzie wyglądał tak zwany "Wielki Finał" pracy Cassiniego, który rozpocznie się 22 kwietnia, by ostatecznie zakończyć 15 września. W ciągu ostatnich kilku miesięcy pracy sonda okrąży jeszcze Saturna 22 razy, ale po orbitach, którymi nie podróżował żaden z wcześniejszych próbników.

Decyzję o tym, że misja sondy Cassini zakończy się kontrolowaną katastrofą podjęto w NASA w 2010 roku. Chodzi o to, by po wyczerpaniu się paliwa i utracie nad nią kontroli nie doszło do sytuacji, w której sonda mogłaby spaść na któryś z księżyców Saturna i zaburzyć tamtejsze środowisko. Szczególnie istotna jest ochrona Enceladusa, pod którego lodową powierzchnią przebiegają prawdopodobnie procesy hydrotermalne, które potencjalnie mogłyby umożliwić powstanie tam życia.

Ostatni etap misji zdecydowano się przeprowadzić tak, by do maksimum zwiększyć szanse na zdobycie przez sondę dodatkowych informacji na temat samej planety i jej charakterystycznych pierścieni. Właśnie dlatego po okresie krążenia po orbitach przebiegających blisko zewnętrznej krawędzi pierścieni, sonda pomknie w stronę liczącej 2400 kilometrów szerokości przerwy między zewnętrzną warstwą atmosfery planety w wewnętrzną krawędzią jej pierścieni.

Kierownictwo misji zaplanowało wykorzystać do zmiany orbity przeloty sondy obok księżyca Saturna, Tytana. Po pierwszym z nich, 22 kwietnia sonda zacieśni swój tor i cztery dni później po raz pierwszy przeleci między planetą a pierścieniami. Takie przeloty powtórzą się 22 razy, po czym kolejne, tym razym nieco bardziej odległe spotkanie z Tytanem skieruje Cassiniego na spotkanie z atmosferą Saturna.

 Żaden pojazd kosmiczny nie przelatywał jeszcze nigdy przez rejon, który my zamierzamy przekroczyć 22 razy - mówi Thomas Zurbuchen z NASA Science Mission Directorate w Waszyngtonie - To czego się dowiemy jeszcze bardziej rozszerzy nasze spojrzenie na to, jak powstają i rozwijają się gazowe olbrzymy i całe układy planetarne. To będzie odkrycie za odkryciem do samego końca.
Zakończenie misji sondy Cassini właśnie w taki sposób było marzeniem naukowców zaangażowanych w ten projekt - dodaje Linda Spilker z Jet Propulsion Laboratory (JPL) w Pasadenie.

Badacze liczą na dodatkowe informacje na temat struktury wewnętrznej Saturna, pochodzenia jego pierścieni, wreszcie pierwsze w historii pomiary składu zewnętrznych warstw jego atmosfery. Liczą też na unikatowe zdjęcia, zarówno zewnętrznej warstwy chmur planety, jak i pierścieni. W NASA trwają ostatnie przeglądy zaplanowanych procedur, które mają zostać przesłane na sondę w najbliższy wtorek, 11 kwietnia.

Na podstawie najlepszych dostępnych modeli przewidujemy, że obszar między planetą i wewnętrzną krawędzią pierścieni powinien być wolny od odłamków na tyle dużych, by mogły zagrozić sondzie. Dla pewności jednak, podczas pierwszego przelotu ustawmy Cassiniego tak, by jego duża antena mogła pełnić rolę tarczy ochronnej - tłumaczy Earl Maize z JPL - Przy tej okazji dokonamy oceny, czy można bezpiecznie odkryć instrumenty badawcze. Oczywiście mamy tu wiele niewiadomych, ale właśnie dlatego podejmujemy tego typu eksperyment na zakończenie misji.

W połowie września, podczas ostatecznego zbliżania się sondy do powierzchni chmur Saturna, główna antena będzie skierowana tak, by do ostatniej chwili przekazywać na Ziemię wszelkie możliwe wskazania instrumentów, szczególnie badających skład atmosfery. Koniec misji Cassiniego to będzie coś więcej, niż wielki upadek - dodaje Spilker - To będzie ekscytujący ostatni rozdział misji, pełen naukowej treści. Ta misja nie mogłaby się skończyć inaczej.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-wielki-final-misji-cassini-to-cos-wiecej-niz-wielki-upadek,nId,2378725

Wielki Finał misji CassiniTo coś więcej niż wielki upadek.jpg

Wielki Finał misji CassiniTo coś więcej niż wielki upadek2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)